ISSN 12-251 Tymczasowa stolica – jej świetność i...

8
3-9 LISTOPADA 2016 R., NR 44(1237) TYGODNIK ZWIĄZKU POLAKÓW NA LITWIE ISSN 1392-2513 WWW.ZPL.LT fot. Zbigniew Misiewicz WILNIANIE PRZY DOMU, W KTÓRYM MIESZKAŁ ADAM MICKIEWICZ MODA NA POCHÓWEK Moda przychodzi na wszystko. Jak się okazuje – na pochówek też. Zresztą, niektóre modne tendencje rodzą się również z oszczędności – np. ziemi, jak to szczególnie jest od- czuwane w Japonii, gdzie praktycz- nie 100 proc. ciał podlega spaleniu. Nieco ponad 50 proc. zwłok spala się we Francji, a dajmy na to w ta- kich Czechach – to ponad 80 proc., w Polsce – oscyluje w granicach 20 proc. Moda ta przyszła również na Litwę i wraz z wybudowaniem kre- matorium w Kiejdanach z roku na rok wzrasta i zbliża się do 15 proc. Pomimo wygórowanych cen (u nas jest drożej niż na Łotwie i w Pol- sce), jest to tańszy obrządek, o ile ludzie nie życzą sobie wystawiania zwłok i nie zamawiają specjalnych dodatków np. w postaci wymyśl- nych urn. Jest to też wygodne w tym wypadku, jeżeli w miejscu rodzin- nych mogił brak wystarczającej ilo- ści ziemi do tradycyjnego pochów- ku. Przeciwko paleniu zwłok nie ma też w zasadzie nic Kościół katolicki. Jednak w ubiegłym tygodniu wydał oświadczenie, że prochy mają być grzebane na cmentarzu do ziemi, w kolumbariach lub innych poświę- conych miejscach. Wydanie takich wskazówek spowodowane zosta- ło tym, że zmarli przed śmiercią często wyrażają chęć, by ich pro- chy zostały rozwiane nad morzem, czy w innym miejscu. Często się też zdarza, że urny z prochami są trzymane w domu. Na Litwie zja- wiła się też moda na zakopywanie urn w dowolnym, uznanym przez rodzinę za dogodne, miejscu. Np. znana działaczka kultury śp. Ga- lina Dauguvietytė wyraziła wolę, by urny z prochami jej męża (trzy- mała je dotąd w domu) i jej zosta- ły zakopane pod krzewem w jej niegdyś rodzinnej posiadłości, nie upamiętniając tego miejsca żad- nym znakiem. Jak mówi Kościół, prochy człowieka mają być godnie potraktowane i spocząć w ziemi lub miejscu poświęconym. Ostatnio, dla miłośników rozwianie prochów w przestrzeni planuje się tzw. pola do ich rozsypania. Pierwsze takie pole powstało w centralnej części cmentarza w Kojranach, przy ko- lumbariach. Prawda, jeszcze „nie działa”. Jak zaznaczył administra- tor cmentarza, prowadzone są dyskusje w jaki sposób ma to być czynione na tym poletku i jak nale- żałoby je doglądać i porządkować. Cóż, możliwe jest, że w niedługim czasie tradycyjne znicze pamięci będziemy zapalali w domu, przy kominku, bo prochy najbliższych rozwieje nam wiatr. Tymczasowa stolica – jej świetność i polskie ślady Bardziej szczegółowo przyjrzeć się Kownu, polskim śladom w tymczasowej stolicy i życiu rodaków – taki cel stawiali sobie członkowie kół Wileńskiego Miejskiego Oddziału Związku Polaków na Litwie (prezes Alicja Pietrowicz), kiedy planowali wizytę w mieście u zbiegu Niemna i Wilii oraz Kowieńskim Oddziale ZPL.

Transcript of ISSN 12-251 Tymczasowa stolica – jej świetność i...

Page 1: ISSN 12-251 Tymczasowa stolica – jej świetność i ...zpl.lt/wp-content/uploads/2016/11/NG-44.pdf · Polski; budynki przy ul. Orzesz-kowej, gdzie m. in. była fabryka zapałek

3-9 LISTOPADA 2016 R., NR 44(1237)

TYGODNIK ZWIĄZKU POLAKÓW NA LITWIEISSN 1392-2513 WWW.ZPL.LT

fot.

Zbig

niew

Misi

ewicz

WILNIANIE PRZY DOMU, W KTÓRYM MIESZKAŁ ADAM MICKIEWICZ

MODA NA POCHÓWEK Moda przychodzi na wszystko. Jak się okazuje – na pochówek też. Zresztą, niektóre modne tendencje rodzą się również z oszczędności – np. ziemi, jak to szczególnie jest od-czuwane w Japonii, gdzie praktycz-nie 100 proc. ciał podlega spaleniu. Nieco ponad 50 proc. zwłok spala się we Francji, a dajmy na to w ta-kich Czechach – to ponad 80 proc., w Polsce – oscyluje w granicach 20 proc. Moda ta przyszła również na Litwę i wraz z wybudowaniem kre-

matorium w Kiejdanach z roku na rok wzrasta i zbliża się do 15 proc. Pomimo wygórowanych cen (u nas jest drożej niż na Łotwie i w Pol-sce), jest to tańszy obrządek, o ile ludzie nie życzą sobie wystawiania zwłok i nie zamawiają specjalnych dodatków np. w postaci wymyśl-nych urn. Jest to też wygodne w tym wypadku, jeżeli w miejscu rodzin-nych mogił brak wystarczającej ilo-ści ziemi do tradycyjnego pochów-ku. Przeciwko paleniu zwłok nie ma też w zasadzie nic Kościół katolicki.

Jednak w ubiegłym tygodniu wydał oświadczenie, że prochy mają być grzebane na cmentarzu do ziemi, w kolumbariach lub innych poświę-conych miejscach. Wydanie takich wskazówek spowodowane zosta-ło tym, że zmarli przed śmiercią często wyrażają chęć, by ich pro-chy zostały rozwiane nad morzem, czy w innym miejscu. Często się też zdarza, że urny z prochami są trzymane w domu. Na Litwie zja-wiła się też moda na zakopywanie urn w dowolnym, uznanym przez

rodzinę za dogodne, miejscu. Np. znana działaczka kultury śp. Ga-lina Dauguvietytė wyraziła wolę, by urny z prochami jej męża (trzy-mała je dotąd w domu) i jej zosta-ły zakopane pod krzewem w jej niegdyś rodzinnej posiadłości, nie upamiętniając tego miejsca żad-nym znakiem. Jak mówi Kościół, prochy człowieka mają być godnie potraktowane i spocząć w ziemi lub miejscu poświęconym. Ostatnio, dla miłośników rozwianie prochów w przestrzeni planuje się tzw. pola

do ich rozsypania. Pierwsze takie pole powstało w centralnej części cmentarza w Kojranach, przy ko-lumbariach. Prawda, jeszcze „nie działa”. Jak zaznaczył administra-tor cmentarza, prowadzone są dyskusje w jaki sposób ma to być czynione na tym poletku i jak nale-żałoby je doglądać i porządkować. Cóż, możliwe jest, że w niedługim czasie tradycyjne znicze pamięci będziemy zapalali w domu, przy kominku, bo prochy najbliższych rozwieje nam wiatr.

Tymczasowa stolica – jej świetność i polskie ślady

Bardziej szczegółowo przyjrzeć się Kownu, polskim śladom w tymczasowej stolicy i życiu rodaków – taki cel stawiali sobie członkowie kół Wileńskiego Miejskiego Oddziału Związku Polaków na Litwie (prezes Alicja Pietrowicz), kiedy planowali wizytę w mieście u zbiegu Niemna i Wilii oraz Kowieńskim Oddziale ZPL.

Page 2: ISSN 12-251 Tymczasowa stolica – jej świetność i ...zpl.lt/wp-content/uploads/2016/11/NG-44.pdf · Polski; budynki przy ul. Orzesz-kowej, gdzie m. in. była fabryka zapałek

3-9 listopada 2016 r., nr 44(1237) www.zpl.lt2

Kowno – drugie co do wiel-kości miasto Litwy, które obec-nie (po falach emigracji) liczy około 320 tysięcy mieszkań-ców, jest w świadomości Litwi-nów najbardziej litewskim mia-stem. Na taką etykietę zasługuje też ze względu na swój skład na-rodowościowy: 93 proc. miesz-kańców – to Litwini. Nie jest to charakterystyczne dla więk-szych miast takich jak Wilno, Kłajpeda, czy nawet Szawle.

Jak się zmieniał skład naro-dowościowy miasta możemy za-obserwować sięgając do statysty-ki: otóż za czasów Stanisława Augusta było tu 73 proc. Pola-ków, 13 proc. Żydów, 4,6 proc. Rosjan, zaś Litwini byli oznacza-ni jako „inne narodowości”. Na zaraniu niepodległości w tzw. tymczasowej stolicy mieszka-ło 45 proc. Polaków, 30 proc. Żydów i 18 proc. Litwinów. W 1919 roku, w kowieńskim sa-morządzie znalazło się wśród wybranych 71 radnych 30 Po-laków, 22 Żydów, 12 Litwinów, 6 Niemców, 1 Rosjanin. Po 20 latach „przestawiania się na li-tewskość”, proporcje większo-ści i mniejszości się odwróciły: Litwini stanowili już 60 proc., a Polacy – 10 proc., Żydzi – 20 proc. Taki „efekt” osiągnięto li-kwidując polskie szkoły, utrud-niając działalność polskich orga-nizacji, praktycznie zmuszając mieszkańców do powrotu, jak mówiono, do „litewskich korze-ni” (wyrażało się to m. in. nie tylko w zapisywaniu nazwisk miejscowych Polaków w wersji litewskiej, ale też ich tłumacze-niu na litewski i „dobrowolne-go” wpisu narodowości litew-skiej).

Jak zaznaczyła przed kilko-ma laty na konferencji w Sej-mie RL z okazji kolejnej rocz-nicy „odzyskania” przez Litwę Wilna posłanka (pochodząca z Kowna): jej rodzinne miasto potrafiło się uporać z „polskim problemem” w ciągu niespełna

Tymczasowa stolica – jej świetność i polskie ślady

20 lat, a na Wileńszczyźnie pro-ces ten wciąż trwa, ubolewała…

Jednak polskie ślady w Kow-nie nadal są widoczne. Może nie w takim stopniu na jaki za-sługują, ale są – te najstarsze i najnowsze. Bo to nasi rodacy byli fundatorami słynnych ko-wieńskich świątyń (np. zespo-łu klasztornego bernardynów znajdującego się w centrum ko-wieńskiej starówki z końca XV w.); to tu, tuż przy Rynku Sta-rego Miasta mieszkał Wieszcz Adam Mickiewicz i znajdował się dom jego ukochanej – pani Karoliny Kowalskiej. To w Kow-nie pisał „Grażynę” i „Konrada Wallenroda”. Jest tu też Dolina Mickiewicza, położona w ma-lowniczym miejscu, gdzie lubił odbywać spacery. Zachował się do dziś nie opodal znanego gma-chu Banku Litewskiego zbudo-wanego w międzywojniu, Bank Polski; budynki przy ul. Orzesz-kowej, gdzie m. in. była fabryka zapałek założona przez przed-siębiorcę Polaka. A w siedzibie Kowieńskiego Oddziału ZPL, znajdującej się przy Alei Wolno-ści (Laisvės) 83A można znaleźć cenne stare wydania z biblioteki prowadzonej przez Polskie To-warzystwo Kulturalno-Oświa-towe „Pochodnia”. Biblioteka powstała w 1909 roku. Wypoży-czali tu książki nie tylko Polacy z Kowna, ale też okolic. Panie z okolicznych dworów przyjeż-dżały z walizkami, by dla miesz-kańców swoich majątków wy-pożyczyć literaturę do czytania.

I chociaż Litwini mają wiel-ki żal do Polaków o „okupowa-ne” w dwudziestoleciu między-wojennym Wilno, to Kowno i kowieńczycy raczej powinni być nam wdzięczni: Kowno w międzywojniu przekształciło się z rosyjskiego miasta garni-zonowego w nowoczesną (na tamte lata) aglomerację z im-ponującymi budowlami (wspo-mniany bank, gmachy Teatru Muzycznego, Kurii Arcybisku-

piej, Muzeum Wojennego, Pre-zydentury, kina „Romuwa”, hotelu „Metropol”, kościół Zmartwychwstania Pańskie-go (Prisikėlimo). Dorobiło się też wartościowych muzeów, m. in. Zoologicznego, M. K. Čiur-lionisa. To tu jest piękna sta-tua Wolności i płonie wieczny ogień w ogrodzie Muzeum Wo-jennego im. Witolda Wielkiego. W Kownie lat 20. i 30. liczba mieszkańców wzrosła od 90 do 150 tysięcy. Okresowi temu za-wdzięcza również Kowno mia-no miasta studentów (i takim jest do dziś): tu powstał i działa Uniwersytet Witolda Wielkie-go, Uniwersytet Medyczny, Uni-wersytet Sportowy, Uniwersytet Technologiczny, pod Kownem jest Akademia Rolniczo-Wete-rynaryjna.

Kowno jest bardzo malow-niczo położone na wzgórzach i w dolinach, u zbiegu dwóch największych rzek Litwy: Nie-mna i Wilii. Właśnie w parku Santaka – gdzie Wilia wpada do Niemna i wraz z nim płynie do Bałtyku – znajduje się jeden ze współczesnych polskich symboli – pomnik św. Jana Pawła II, pa-pieża, naszego Wielkiego Ro-

daka, który odwiedzając Litwę w 1993 roku był też tu, w Kow-nie. Santokę opisał Adam Mic-kiewicz w „Konradzie Wallenro-dzie”, w pieśni wajdeloty, znanej jako „Wilia, naszych strumieni rodzica”. Wilnianie wraz z na-szą przewodnik, prezesem koła wileńskich przewodników Bar-barą Aganauskienė, zaśpiewali jej kilka zwrotek stojąc na cyplu, u zbiegu dwóch jakże pięknych naszych rzek.

Kowno ma niedużą, ale im-ponującą starówkę z bardzo du-żym miejskim rynkiem okolo-nym zabytkowymi kamienicami i kilkoma kościołami wraz z zabu-dowaniami klasztornymi. Wła-śnie przy Rynku Starego Miasta znajduje się dom pani Karoliny Kowalskiej, tu też jest, a raczej był, budynek starej poczty i mu-zeum. Niestety, dziś sprywaty-zowany wkrótce stanie się jed-nym z klubów. Ale jeszcze jest stara apteka, Muzeum Medycy-ny, oryginalne kawiarenki… Na Rynku znajduje się również Ra-tusz Miejski zwany „Białym łabę-dziem” (ma oryginalny kształt, dziś pełni rolę muzeum i miej-sca ślubów). Tuż obok Rynku znajduje się kościół Witolda (pw. Wniebowzięcia NMP), a w nim zarówno pomnik Witol-da, jak też obraz z wizerunkiem klęczącego księcia, nad którym widnieje Matka Boska. Kościół ten Witold ofiarował na znak wdzięczności Matce Bożej za uratowanie, wraz z resztkami wojska, po przegranej bitwie w 1399 r. nad Worsklą. Znajduje się on nieopodal Niemna i na jego ścianie jest umieszczona po-działka ze wskazaniem poziomu wody w poszczególnych latach, kiedy Niemen wylewał. Pod-czas większych powodzi woda zalewała partery budynków, a nawet sięgała powyżej I piętra. Tuż obok jest też słynny Dom Perkunasa – jedna z najstarszych budowli, która przylega do Gim-nazjum Jezuitów, które mieści się w dawnych posiadłościach tego zakonu.

Możemy, jako wilnianie, po-zazdrościć kowieńczykom ar-chikatedry – Bazyliki Apostołów Piotra i Pawła – gotycka budow-la robi wrażenie zarówno na ze-wnątrz jak i wewnątrz. Zespół klasztorny bernardynów, ko-ściół św. Jerzego i inne 14 świą-tyń miasta są godne oglądania. Stare Kowno nie posiada poza kościołami bardziej imponują-cych wysokością budynków, bo jako miasto-twierdza, składają-ce się z 9 fortów, nie mogło mieć wyższej zabudowy niż trzypię-trowe domy.

W całej krasie piękno tym-czasowej stolicy możemy obej-rzeć ze wzgórza Aleksoty. Wła-śnie na nie można było wjechać słynnym kowieńskim funiku-larem – wagonikiem. Na Alek-sotę prowadzi Most Witolda Wielkiego. Słynie on w histo-rii jako najdłuższy most ponie-waż przejeżdżało się go w cią-gu… dwóch tygodni. Otóż nie ma w tym nic dziwnego: właśnie Niemen dzielił podczas zaborów Królestwo Kongresowe i guber-nię kowieńską, na terenie której działał kalendarz gregoriański, stąd różnica 13 dni. To tędy też do powstań szli nasi rodacy z za-boru rosyjskiego: „za Niemen”, o czym opowiada m.in. znana pieśń „Za Niemen”, która jest w repertuarze „Wilii” oraz ko-wieńskiego zespołu „Kotwi-ca”. Drugi kowieński funiku-ler jest na Zielonym Wzgórzu i prowadził do słynnego kościo-ła Zmartwychwstania Pańskie-go. Niestety, ten na Aleksocie jest nieczynny. Powstał w 1935 roku (na Zielonym Wzgórzu – w 1931 r.). Kowno dziś pilnie wymaga prac restauratorskich i elementarnego uporządkowa-nia starych kamienic, zabytków. Pół żartem, pół serio dochodzi-my do wniosku: dziś znów przy-dałoby się temu miastu kolej-nych 20 lat „stołecznego życia”, być może odzyskałoby wówczas międzywojenny blask.

Okolice Kowna posiadają dwa szczególne miejsca przycią-

fot.

Tere

sa K

izini

ewicz

TU WILIA WPADA DO NIEMNA

fot. Teresa Kiziniewicz

KOWIEŃSKI ZAMEK – JEDEN Z NAJSTARSZYCH NA LITWIE

Page 3: ISSN 12-251 Tymczasowa stolica – jej świetność i ...zpl.lt/wp-content/uploads/2016/11/NG-44.pdf · Polski; budynki przy ul. Orzesz-kowej, gdzie m. in. była fabryka zapałek

3-9 listopada 2016 r., nr 44(1237) www.zpl.lt 3

ŚWIATEŁKO DLA ROSSYOd sześciu lat piękną akcję „Świa-tełko dla Rossy” kontynuuje Spo-łeczny Komitet Opieki nad Starą Rossą oraz Związek Harcerstwa Polskiego na Litwie. Dzięki szla-chetnej misji, do której dołączają solidarnie Polacy z Wileńszczyzny i Macierzy: młodzież szkolna i stu-dencka, przedstawiciele organizacji społecznych, całe rodziny – nekro-polia wileńska, na której spoczywa-ją zarówno szeregowi mieszkańcy grodu nad Wilią jak i wybitne oso-bistości, które tworzyły naszą histo-rię obecności na tej ziemi, a których bliscy już dawno odeszli w zaświaty lub wiatrem dziejów zostali rozpro-szeni po szerokim świecie, nie toną w zapomnieniu i ciemności w Dniu

Pamięci Zmarłych, tylko jarzą się ognikami zniczy – symbolami pa-mięci i nadziei, że pozostawili po sobie godny ślad.

Tego roku podczas akcji „Światełko dla Rossy” zebrano prawie 9 tysięcy zniczy: ponad ty-siąc z nich ofiarowała Ambasa-da RP w Wilnie, 1200 przywieźli przyjaciele Wileńszczyzny z Ra-domia. Pan Jan Maniak, doradca posła z Ruchu Kukiz’15 wraz z młodszym kolegą, który ofiaro-wał własny transport i sam wy-stąpił w roli kierowcy i ładowacza (a zechciał być anonimowy i nie być łączony z żadnymi ugrupo-waniami) już po raz drugi przy-był z darem serc radomian dla wi-leńskiej Rossy (w ubiegłym roku

udało się im zebrać 600 zniczy). M. in. pana Maniaka, jako byłego radnego miasta Radomia łączą z rejonem wileńskim ścisłe więzy, dzięki którym były organizowa-ne różne akcje, w tym kolonie dla dzieci. W dniu 1 listopada wraz z wilnianami radomianie zapalali znicze na starej nekropolii.

Światełka pamięci – znicze ofiarowane przez Ambasadę RP w Wilnie i przekazane kołom i oddziałom Związku Polaków na Litwie i ofiarowane przez miej-scową ludność zapłonęły też na innych cmentarzach: Nowej Ros-sie, Cmentarzu Wojskowym na Antokolu, w Kalwarii Wileńskiej, w miejscu spoczynku rodaków, akowców w rejonie wileńskim, so-

Dni pamięci i zadumy…

Tymczasowa stolica – jej świetność i polskie śladygania: słynny kościół Nawiedze-nia Najświętszej Maryi Panny – perłę baroku (zachowało się tu 140 unikatowych fresków) wraz z zespołem klasztoru ka-medułów w Pożajściu oraz tzw. Morze Kowieńskie. Obejmujące ponad 60 ha powierzchni Mo-rze Kowieńskie jest dziś wielce atrakcyjnym terenem rekreacyj-nym. Niestety, jest to też symbol jakże trudnych do zaakceptowa-nia działań na rzecz tzw. uprze-mysłowienia kraju: w końcu lat 50. wysiedlono mieszkańców 40 wsi, które znalazły się pod wodą…

Podczas spotkania w go-ścinnej siedzibie Kowieńskie-go Oddziału Związku Polaków

na Litwie jego prezes Francisz-ka Abramowicz odpowiadała na pytania wilnian, dotyczące zarówno obecnego stanu spo-łeczności polskiej miasta, jak też wspominała niełatwe kole-je losu miejscowych rodaków. Kiedy podjęła naukę w szkole w Łabunowie, nauczanie odby-wało się tu w języku litewskim. Przez dłuższy okres czasu nie rozumiała, co mówi nauczyciel. Miejscowe polskie dzieci ze sobą rozmawiały w ojczystym języ-ku, przestawiały się na język li-tewski wchodząc przez furtkę na teren szkoły. Ta furtka dzieliła dwa ich światy: polski i litewski.

Pani Abramowicz opowie-działa również o tym, jak sku-

Obchodząc święto Wszystkich Świętych oraz czcząc pamięć zmarłych w Dniu Zadusznym tradycyjnie odwiedzamy miejsca spoczynku najbliższych, oddajemy hołd wybitnym osobistościom, bohaterom narodowym, wszystkich tym, kto pozostaje w świadomości potomnych na długie lata, bo swoim życiem, czynami i pracą zapisali się w dziejach historycznych, służyli i nadal służą przykładem, jak żyć, by nie śmierć stała się ostatnim słowem u kresu drogi życiowej, lecz pamięć…

lecznickim, orańskim, szyrwinc-kim, święciańskim, trockim.

Pamiętano o rodakach w Dru-skienikach, Szyłokarczmie, Wę-dziagole, Duksztach Starych i innych miejscowościach. Pamięć pomaga trwać, daje mocne ko-rzenie.

KWESTA „POMNIKOM ROSSY”Po raz trzeci tego roku na cmen-tarzach Wileńszczyzny odbyła się kwesta „Pomnikom Rossy”. Zapoczątkowana przed trzema laty na wzór zbiórek na ratowa-nie cmentarzy m. in. na warszaw-skich Powązkach (gdzie od kil-kudziesięciu lat zbierane są datki również na renowację pomników na wileńskiej nekropolii) z ini-cjatywy Społecznego Komitetu Opieki nad Starą Rossą i Polskie-go Stowarzyszenia Medycznego na Litwie zyskuje na popular-ności. W pierwszym roku pusz-ki na datki powędrowały do 12 miejscowości na Wileńszczyź-nie, kolejnym – już do 18, zaś tego roku kwestowanie odby-ło się na Rossie oraz w Miedni-kach, Kowalczukach, Niemieżu, Rudominie, Suderwie, Szumsku, Pakienie, Kiwiszkach, Czarnym Borze, Bujwidzach, Niemenczy-nie, Mejszagole, Butrymańcach, Ejszyszkach, Solecznikach, Tur-gielach, Trokach, Landwarowie, Połukniu. Zaznaczyć wypada, że kwestowano nie tylko przy ko-ściołach i cmentarzach, ale tak-że w szkołach. Jak powiedział jeden z inicjatorów akcji, wice-prezes Polskiego Stowarzyszenia Medycznego na Litwie Dariusz Żybort, puszki tradycyjnie zosta-ną otwarte w Domu Polskim w Wilnie 8 listopada. Warto przy-pomnieć, że uzbierane w ciągu poprzednich dwóch lat kwoty rzędu 2,5 i ponad 6 tysięcy euro już spełniły swoją rolę: odnowio-ne pomniki rodziny Maninich i

doktor Anny Mikulskiej są dziś godnym świadectwem ludzkiej ofiarności.

LEKARZE – LEKARZOM30 października na Rossie uroczy-ście zostały odsłonięte pomniki na grobach trzech wileńskich lekarzy. Ich odrestaurowanie zostało moż-liwe dzięki ofiarności Śląskiej Izby Lekarskiej z Polski oraz środkom zebranym podczas kwest na Wi-leńszczyźnie i w Wilnie. Urato-wany od zagłady został nagrobek na mogile profesora Karola Stani-sława Władyczki. Profesor był jed-nym z tych, którzy pracowali nad organizacją w niepodległym kraju Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, kierownikiem kliniki neu-rologicznej, prowadził pracę na-ukową w tej dziedzinie.

Śląska Izba Lekarska prze-znaczyła kilka tysięcy euro na ten szlachetny cel – oddając hołd wdzięczności lekarzom z dawnych kresów RP, którzy po II wojnie światowej m. in. tworzyli uczelnie medyczne i polską me-dycynę na Śląsku.

Tego dnia odsłonięto też od-restaurowany kamień na grobie lekarza i społecznika wileńskiego Ludwika Lachowicza oraz przed-stawicieli jego rodziny. Środki na jego renowację uzyskane zosta-ły z kwesty, którą przeprowadzi-li członkowie Polskiego Stowa-rzyszenia Medycznego wraz z uczniami Wileńskiej Szkoły im. Szymona Konarskiego. Dla przy-byłych na uroczystość dorosłych i uczniów była to też lekcja z hi-storii rodzinnego miasta: dowie-dzieli się, że to właśnie Ludwik Lachowicz stworzył chirurgiczny stół operacyjny, który był odtąd wykorzystywany w kraju i jako pierwszy w Wilnie i na Litwie za-stosował eter do znieczulania.

Z kolei pomnik lekarz Anny Mi-kulskiej został odnowiony ze środ-ków zebranych podczas ubiegło-rocznej kwesty „Pomnikom Rossy”.

Są to piękne przykłady ludz-kiej solidarności w imię ratowania naszej wspólnej historii.

tecznie niszczono chęć uczęsz-czania do polskiego Gimnazjum im. A. Mickiewicza w Kownie. Jego absolwenci (w 1936 r.), chcąc dostać się na studia mu-sieli dodatkowo złożyć maturę w języku litewskim. Ostatnią szkołę polską w Kownie za-mknięto w 1940 roku. Po woj-nie wielu Polaków w ramach tzw. repatriacji opuściło Kow-no i Kowieńszczyznę. Nie było to takie proste, bowiem na sku-tek prowadzonej polityki sprzed wojny często nie mogli udowod-nić, że są Polakami. Droga do Macierzy prowadziła więc przez tzw. zieloną granicę. Ci, co po-zostali w ojczystych stronach, w Kownie, zabiegali u nowych władz o naukę dzieci w języku polskim. Pisanie próśb i petycji, w tym do Moskwy, zaowocowało w końcu lat 50. pozwoleniem na

utworzenie kursów języka pol-skiego. W 1961 roku powstał w Kownie polski zespół pieśni i tańca „Kotwica” (przy zakła-dzie „Inkaras”). Działa do dziś. Niestety, zarówno członkowie „Kotwicy”, jak i miejscowego oddziału ZPL – to ludzie w moc-no starszym wieku. Ich dzieci i wnukowie, chociaż znają język polski, nie garną się do działal-ności społecznej. Mieliśmy po-glądową lekcję tego, jak brak placówek oświatowych w języ-ku ojczystym działa na kondycję mniejszości narodowej. Obec-nie w Kownie, według nieofi-cjalnych statystyk, Polacy sta-nowią 0,6 proc. mieszkańców. Większość mieszkańców Kow-na w średnim wieku zna polski: w okresie sowieckim właśnie na terenie Kowna można było oglądać polską telewizję, która

wraz z polskimi czasopismami i wydaniami współczesnej lite-ratury sprowadzanymi z Polski były tym oknem na szeroki świat dla wielu kowieńczyków - Li-twinów. M. in. jeden z liderów zwycięskiej partii w obecnych wyborach do Sejmu RL Saulius Skvernelis przyznał, że polskie-go uczył się m. in. oglądając kre-skówki o Misiu Uszatku. Nie-stety, jak wiemy z autopsji, takie sentymenty rzadko mają ciąg dalszy np. w realizowaniu eu-ropejskich założeń polityki wo-bec mniejszości narodowych…

Kowno – byłą tymczasową stolicę – warto odwiedzić, by przybliżyć sobie wizerunek na-szych współobywateli – Litwi-nów i poznać ich mentalność.

Janina Lisiewicz

fot.

Jani

na L

isiew

icz

Page 4: ISSN 12-251 Tymczasowa stolica – jej świetność i ...zpl.lt/wp-content/uploads/2016/11/NG-44.pdf · Polski; budynki przy ul. Orzesz-kowej, gdzie m. in. była fabryka zapałek

3-9 listopada 2016 r., nr 44(1237) www.zpl.lt4

?W 2012 roku Studio podjęło się nowej inicjatywy i Wilno

dorobiło się, obok Spotkań Scen Polskich (odbywających się od paru dziesięcioleci pod opieką PSTW) kolejnej imprezy te-atralnej – zaistniał „MONOW-schód”. Czy nie był to zbyt ry-zykowny pomysł, zważając na to, że w obu Festiwalach, obok zawodowych teatrów, biorą też udział polskie zespoły spo-za Macierzy działające jako amatorskie.

Pomysł nie był zbyt ryzykow-ny, bo widz, który przychodzi na nasze Festiwale, mógł się nieraz przekonać, że tzw. teatry amator-skie potrafiły zafascynować swoją pracą, a o wystawionych spekta-klach mówiło się i pamięta przez lata. Ponadto w wielu z nich grają aktorzy, którzy mają ukończone studia teatralne, grają na zawo-dowych scenach, mają duże do-świadczenie w pracy na scenie. Więc zabierając się do organizo-wania festiwalu monospektakli nie było zbyt dużego ryzyka z tej strony. Może więcej było go po tzw. drugiej stronie – widowni. Czy widz, przyzwyczajony do ak-cji na scenie, potrafi się skupić na grze jednego aktora. Uznaliśmy jednak, że doświadczeni aktorzy potrafią tego dokonać. I mieli-śmy rację.

?Tak, takie spektakle, jak „Lalki, moje ciche siostry”

w wykonaniu Agnieszki Raw-do, „Zapiski oficera Armii Czerwonej” (Edward Kiejzik) zaprezentowane przez wasze Studio na pierwszym i drugim

Festiwalu, czy prezentujące los wspaniałej Heleny Modrzejew-skiej przedstawienie przywie-zione do Wilna przez Teatr Polski z Kanady na „MO-NOWschód II” widz wileński doskonale pamięta. Czym ma zamiar podbić jego serce pro-gram tegorocznego Festiwalu? Czy będziemy mogli się spotkać znów z Kanadą?

Niestety, Kanada tego roku nie przyjedzie z tej przyczyny, że nie ma w swym repertuarze no-wego monodramatu. Ale oferta „MONOWschodu III”, moim zdaniem, jest naprawdę atrak-cyjna i różnorodna. Będziemy gościli u siebie aż trzy teatry za-wodowe z Polski i, oczywiście, naszych przyjaciół ze Lwowa i Żytomierza. Festiwal otwiera-my 11 listopada w Dniu Odro-dzenia Niepodległości Polski, więc zainaugurujemy go krót-kim programem patriotycznym. No i na pierwszy ogień pójdzie-my sami, z monodramatem „Tu mówi Szwejk” wg Jaroslava Ha-šeka w reżyserii Sławomira Gau-dyna. W roli dzielnego wojaka Szwejka wystąpi Edward Kiej-zik. Widzowie będą mieli oka-zję skonfrontować postać ulubio-nego bohatera Czechów z łamów książki z prezentacją tej barwnej postaci na wileńskiej scenie Te-atru na Pohulance.

Tego dnia, ale już w Trokach, w miejscowym Domu Kultury zo-stanie wystawiony monodram o patriotycznej treści „Inka” (przy-pomnijmy – jest to pseudonim Danuty Siedzikówny, młodziut-kiej łączniczki i sanitariuszki z

oddziału Zygmunta Szendziela-rza „Łupaszki”, zamordowanej przez komunistyczne władze RP) w reżyserii Mileny Tejkowskiej i w wykonaniu Jadwigi Rall z Te-atru Nowego w Rzeszowie. Jest to prezentacja najnowszej, drama-tycznej i tragicznej historii Polski, która przez dziesięciolecia była fałszowana i przemilczana, posia-dająca wielki ładunek wychowa-nia patriotycznego, o który dość trudno we współczesnym życiu. Spektakl ten zostanie też przed-stawiony w Wilnie, w Domu Pol-skim, w drugim dniu Festiwalu.

11 listopada widzowie w Te-atrze na Pohulance będą mieli również okazję obejrzenia sztu-ki „KOBA” Edwarda Radzińskie-go, wystawionej przez Kowieński Teatr Kameralny (reż. Stanislo-vas Rubinovas), w wykonaniu Aleksandrasa Rubinovasa w ję-zyku polskim.

?Co tego roku zaprezentu-je nam Ukraina. Kochany

Lwów i wierny uczestnik Fe-stiwali Żytomierz?

Mijający rok był w świecie te-atralnym połączony z imieniem wielkiego Williama Szekspira, no i Polski Teatr Ludowy we Lwo-wie przywozi nam sztukę „Yoric, czyli spowiedź błazna. Mój Szek-spir” wg W. Szekspira w opr. An-drzeja Żurowskiego. Reżyserem jest kierownik Teatru Zbigniew Chrzanowski, zaś odtwórcą Wik-tor Lafarowicz. Tu dodam, że monodram wg wielkiego Szekspi-ra przywozi nam również zespół „Niezależni twórcy” z Krakowa. „Kołysankę dla Ofelii” w reżyse-

rii Weroniki Kuśmider i wykona-niu Elżbiety Lewak (znanej dla wileńskiego widza z „MONOW-schodu I” – wystąpiła w sztuce „Z domu niewoli” zaprezento-wanej przez Polski Teatr Ludowy we Lwowie). Z kolei Teatr im. J. I. Kraszewskiego w Żytomierzu wystawi sztukę, która jest adreso-wana do nastoletniej młodzieży (ale nie tylko). „Sen Nataszy” wg Jarosławy Paulinowicz, w re-żyserii kierownika teatru Miko-łaja Warfołomiejewa i w wykona-niu Anastazji Warfołomiejewej widzowie będą mogli obejrzeć w drugim dniu Festiwalu w Domu Polskim w Wilnie. Szczególnie zapraszam na ten i inne spektakle gimnazjalną młodzież, która jest dość wiernym widzem naszych Festiwali.

Będziemy mieli też wspania-łą okazję do oglądania przed-stawień dwóch warszawskich teatrów i gry dwóch doskonale znanych polskich aktorów: Sta-nisława Górki i Piotra Cyrwusa.

Teatr Polski w Warszawie przywiezie monodram „Zapiski oficera Armii Czerwonej” Sergiu-sza Piaseckiego w reżyserii Toma-sza Obara i w wykonaniu Piotra Cyrwusa. Widz wileński będzie miał okazję nie tylko do ogląda-nia gry znanego aktora, ale też porównania sposobu zaprezen-towania tematu – monodram ten widzowie mogli oglądać podczas II Festiwalu „MONOWschód” w wykonaniu Edwarda Kiejzi-ka. (Wypada dodać, że spektakl ten cieszył się i cieszy dużą po-pularnością, a PSTW wystawia-ło go zarówno w kilku miastach w Macierzy jak i Londynie – uw. red.). Cieszy nas, że zostaliśmy zaproszeni do wystawienia na-szego monodramatu w Teatrze Polskim w Warszawie w dniu 3 grudnia br. Jesteśmy wdzięcz-ni Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” za sponsorowanie naszych występów.

Wracając do Festiwalu – grę Stanisława Górki (gościł w Wil-nie w ub. roku na Festiwalu Scen Polskich) będziemy mogli oglą-dać w monodramie „Colas Breu-gnon” Romaina Rollanda w re-żyserii Tadeusza Wiśniewskiego („Towarzystwo Teatralne Pod Górkę”).

?Cóż, Festiwal zapowiada się naprawdę interesująco i

z pewnością dostarczy widzom wiele miłych wrażeń i tematów do dyskusji. Jednak chciała-bym przedłużyć naszą rozmo-wę już na inny temat – cho-ciaż też związany, oczywiście, z teatrem. Tej jesieni kierownik i reżyser Polskiego Studia Te-atralnego w Wilnie – Lilia Kiej-zik – obchodzi piękny jubileusz – od 30 lat jest u steru wła-dzy PSTW. Chciałabym prze-kazać od imienia całej rzeszy

wiernych widzów i czytelników N. G. serdeczne pozdrowienia z tej okazji i dowiedzieć się, jakie były początki tej „nowej roli” w teatrze i jakie wyda-rzenia minionych lat najmoc-niej utkwiły w sercu jubilatki.

Dziękuję za życzenia. Odbie-ram je jako skierowane do całego zespołu, bo cóż może kierownik bez zgranej drużyny. Chciałabym podkreślić, że nigdy nie dążyłam do piastowania stanowisk. Ale kiedy po odejściu założycielki i wieloletniej kierownik śp. Jani-ny Strużanowskiej w pewnym momencie zespół wyraził chęć bym się podjęła roli kierowni-ka, wyraziłam zgodę, bo bardzo mi zależało na kontynuowaniu tradycji zespołu, w którym, jak i większość kolegów, czułam się od lat jak w rodzinie. Wiedzia-łam, że do tej pracy może nie wystarczyć wykształcenia polo-nisty i doświadczenia sceniczne-go – podjęłam studia zawodowe na obecnej Litewskiej Akademii Muzyki i Teatru. I tak rozpo-częliśmy wspólnie ten trwający trzy dziesięciolecia okres. Jako kierownik i reżyser debiutowa-łam wystawiając sztukę „Nowe piękne czasy” i zostaliśmy wów-czas laureatami republikańskie-go festiwalu – jako jedyny pol-ski zespół.

Mijały lata i rola polskiego te-atru już nie polegała jedynie na tym, by nieść słowo polskie. Mu-sieliśmy tak kształtować repertuar, by przyciągał widza, w tym mło-dego, prezentując współczesnych polskich autorów, wykorzystu-jąc nowe możliwości techniczne, wprowadzając nowe formy, jak np. śpiew. Pozwoliły nam na to, rzec można, bardzo wszechstronne zdolności tworzących zespół lu-dzi. Zarówno z tzw. starszej gwar-dii, jak i kolejnych, którzy zawi-tali w nasze teatralne progi: Jerzy Mardosewicz, Mirosława Nagano-wicz, Zdzisław Gorbaczewski, An-drzej Kubiak, Zbigniew Gierulski, Witold Rudzianiec, Robert Balce-wicz, Henryka i Czesław Sokołow-scy i wielu innych… Znamiennym wydarzeniem w życiu Studia było wystawienie w 1989 roku „Dzia-dów” Adama Mickiewicza z okazji 150. rocznicy urodzin Wieszcza. Na scenie były 44 osoby. Starsi i młode pokolenie. Było to wielkie wyzwanie, ale nam się udało. Pre-miera odbyła się 23 grudnia, tuż przed Wigilią, ale widzowie nie za-wiedli, mieliśmy komplet na sali. A kiedy pojechaliśmy ze swoimi „Dziadami” do Polski, to zrobi-liśmy prawdziwą furorę, bo nikt się nie spodziewał, że „amatorski” teatr potrafi zgromadzić na scenie 44 osoby tak doskonale przygoto-wane. To był nasz triumf – wynik pracy zgranego, zaangażowanego, połączonego wspólną ideą zespo-łu. Adam Mickiewicz odtąd stał się naszym „dobrym duchem” – zawsze dodaje nam sił i jednoczy.

Osobiście jako reżyser mam ogromną satysfakcję z pracy i, efektu jaki przyniosła, nad sztuką

„MONOWschód” po raz trzeci

W dniach 11-13 listopada w Wilnie po raz trzeci odbędzie się Międzynarodowy Polski Festiwal Monospektakli „MONOWschód” organizowany przez Polskie Studio Teatralne. O Festiwalu i trzech dziesiątkach lat w roli kierownika PSTW rozmawiamy dziś z reżyser Lilią Kiejzik.

fot.

arch

iwum

Page 5: ISSN 12-251 Tymczasowa stolica – jej świetność i ...zpl.lt/wp-content/uploads/2016/11/NG-44.pdf · Polski; budynki przy ul. Orzesz-kowej, gdzie m. in. była fabryka zapałek

3-9 listopada 2016 r., nr 44(1237) www.zpl.lt 5

Cmentarz legionistów w Du-ksztach Starych w rejonie igna-lińskim, gdzie spoczywają snem wiecznym bohaterowie wojny polsko-bolszewickiej, od ponad 10 lat jest pod opieką Związku Polaków na Litwie. Dzięki uwa-dze i zatroskaniu miejscowych Polaków oraz wrażliwości człon-ków Wisagińskiego Oddzia-łu ZPL, sprawę godnego upo-rządkowania cmentarza wziął na swe barki Zarząd Główny ZPL. Prezes Związku Polaków na Litwie Michał Mackiewicz uznał za punkt honoru odtwo-rzenie zdewastowanego cmen-tarza i godne upamiętnienie pa-

Przed Świętem Zmarłych uczcić pamięć tych, którzy zgi-nęli w walce o wolność Ojczyzny, na Ziemię Święciańską przybył konsul Ambasady Rzeczypospoli-tej Polskiej w Wilnie Łukasz Kaź-mierczak. Odwiedził on cmenta-rze rejonu oraz miejsca zagłady ludności – obywateli II RP, gdzie wiecznym snem śpią ci, co za-płacili najwyższą cenę w walce o tę ziemię – oddali życie. Konsul Ł. Kaźmierczak wraz z przedsta-wicielami społeczności polskiej, członkami Związku Polaków na Litwie, zapalił znicze pamięci na grobach żołnierzy wojny polsko--bolszewickiej oraz Polaków roz-strzelanych w 1942 roku w Świę-cianach. Oddał hołd ofiarom na cmentarzach w Święcianach, No-wych Święcianach, na drodze – w miejscu rozstrzału, a także w Hoduciszkach, gdzie pochowa-no ofiary mordu z 1942 r. oraz na cmentarzu legionistów.

W Święcianach i Nowych Święcianach konsul spotkał się również z członkami i prezes Święciańskiego Oddziału Rejo-nowego ZPL Ireną Bejnar, miej-scowych kół ZPL na czele z ich prezesami Sławomirem Alance-wiczem i Wacławem Wiłkojciem.

Walery Jemieljanow

Nowe półki na książki z Pol-ski – to prezent dla Polskiej Bi-blioteki w Wędziagole dobrego przyjaciela, rodaka Artura Tchó-rzewskiego (firma A.T. TRA-DING Sp. z. o. o.). Eleganckie i praktyczne półki przygarną do-datkowo 2500 książek. Cieszymy się z zasobności biblioteki: prze-cież będziemy mieli 5000 wydań. Są to nowe i używane wydania li-teratury pięknej i naukowej, en-cyklopedie, słowniki.

Stara prawda – w dowolnych czasach każdą działalność kultural-no-oświatową trudno jest wyobra-zić bez sponsorów, ludzi, którzy rozumieją wagę oświaty i kultury,

Rozszerzają się możliwości Polskiej Biblioteki

Na Ziemi Święciańskiej

mogących i chcących ją doskona-lić i rozwijać. Bardzo się cieszymy i jesteśmy dumni z pomocy rodaka Artura Tchórzewskiego. Nie tyl-ko doskonale rozumie on naszą sytuację, ale też chętnie pomaga Polskiej Bibliotece w Wędziagole. Konkretna i wydawałoby się, bar-dzo codzienna pomoc. Ale bez niej nie moglibyśmy rozszerzać bardzo „niecodziennej” przestrzeni kultu-rowej. Serdecznie dziękujemy na-szemu przyjacielowi o tak szlachet-nym sercu.

Ryszard Jankowski,prezes Wędziagolskie-

go Oddziału ZPL

Cmentarz legionistów pod należytą opieką

mięci legionistów. W centrum cmentarza, przy starym meta-lowym krzyżu został ustawiony kamień pamiątkowy ku czci po-ległych żołnierzy. Prezes dotarł też do materiałów, odtwarzają-cych historię powstania cmen-tarza, jego topografię, nazwiska pochowanych. W ciągu minio-nych lat udało się nie tylko upo-rządkować teren, ale też dzię-ki wsparciu z Macierzy ustawić kilkadziesiąt nowych nagrob-ków na żołnierskich mogiłach. Uroczystości ich wyświęcenia stały się lekcją ojczystej historii nie tylko dla miejscowych Po-laków i najbliższych sąsiadów z

Wisagini, rejonu jezioroskiego, ale też członków kół i oddzia-łów ZPL z rejonów święciań-skiego, szyrwinckiego, miasta Wilna, którzy przybywali na te uroczystości. Tradycyjnie już o porządek na cmentarzu dbają członkowie Wisagińskiego Od-działu ZPL na czele z preze-sem Zygfrydem Binkiewiczem. Tak też było przed tegorocz-nym Świętem Zmarłych. Na uprzątniętym terenie cmenta-rza, na żołnierskich mogiłach zabłysły znicze pamięci – pamię-ci wdzięcznych potomnych za ich żołnierski trud i umiłowa-nie Ojczyzny.

„Lalki, moje ciche siostry”. Ten monodram, zresztą, nie mógł się nie udać, bo miałam do jego re-alizacji zdolną i bardzo pracowitą partnerkę – dziś zawodową ak-torkę po studiach na Litewskiej Akademii Teatru i Muzyki, wy-chowankę również naszego Stu-dia Agnieszkę Rawdo (m. in. ma już za sobą liczące się role na li-tewskiej scenie teatralnej).

?Więc mogę pokusić się o stwierdzenie, że kierownik

Polskiego Studia Teatralnego w Wilnie po trzydziestu latach pracy na tym stanowisku jest spełnionym, szczęśliwym czło-wiekiem?

Tak. Nie sposób nie czuć się szczęśliwą, kiedy ma się wokół siebie tak wielu bli-skich ludzi. Zgrany, koleżeń-ski zespół, ludzie, na których można liczyć zarówno w pra-cy twórczej jak i życiowych radościach i trudnych chwi-lach, którzy potrafią współ-czuć w nieszczęściu i cieszyć się z sukcesów kolegów – to w dzisiejszych czasach jest bar-dzo wiele. Mam nadzieję, że i koledzy też się komfortowo czują w naszej studyjnej ro-dzinie. Właśnie ten rodzinny klimat, który potrafiła do ze-

społu wnieść śp. Janina Stru-żanowska pragnęliśmy z kole-gami zachować.

?Dając ocenę przeszłości i sprawom bieżącym, nie wy-

pada pominąć też planów na najbliższą przyszłość…

Wierni kolejnej swojej tra-dycji – dbaniu o młodego widza, polskie dzieci, które mają prawo, tak jak i ich rówieśnicy – Litwini, mieć swój teatr, staramy się regu-larnie brać na warsztat bajki. Na tegoroczne Święta Bożego Na-rodzenia – zabawę przy choince organizowaną od ponad 20 lat przez Wileński Miejski Oddział Związku Polaków na Litwie – wy-stawimy bajkę wg Hansa Chri-stiana Andersena „Szaty króla”. Mamy nadzieję, że młodociana widownia będzie doskonale się bawiła.

Życzymy powodzenia. A mi-łośników Teatru zapraszamy do obejrzenia bogatego progra-mu Międzynarodowego Polskie-go Festiwalu Monospektakli w Wilnie „MONOWschód III”, którego program zamieszcza-my na str. 8 N.G.

Rozmawiała Janina Lisiewicz

fot. Walery Jem

ieljanow

PRZY POMNIKU LEGIONISTÓW W ŚWIĘCIANACH

fot. Ryszard Jankowski

LEONIA PIOTROWSKA W TRAKCIE PORZĄDKOWANIA BIBLIOTEKI

fot.

Zygf

ryd

Bink

iewi

cz

PRACE PORZĄDKOWE NA CMENTARZU LEGIONISTÓW

Page 6: ISSN 12-251 Tymczasowa stolica – jej świetność i ...zpl.lt/wp-content/uploads/2016/11/NG-44.pdf · Polski; budynki przy ul. Orzesz-kowej, gdzie m. in. była fabryka zapałek

3-9 listopada 2016 r., nr 44(1237) www.zpl.lt6

STAROSTWO RAKANCISKIE ZA ZYGMUNTA AUGUSTA I WAZÓW

Pańszczyzna. Kmiecie tych wiosek pracowali na rzecz dworu od Zielonych Świąt do św. Marcina z włóki po 3 dni w tygodniu, a od św. Marcina do Zielonych Świąt po 2 dni 17).

Sianożęcie rakanciskie. Z regestru skarbowego, spo-rządzonego jeszcze w r. 1561 widać, że do Rakanciszek na-leżały następujące sianożę-cia „dworne”: 1. Popali (po-tem Popiały) – uroczyszcze 12 morgów, ograniczone własno-ścią bojarzyna Łukasza Miko-łajewicza Imszyca, ze wschodu – sioło Kiwiszki, potem pola wsi Szaterniki i z zachodu bo-jarzyn królewski Jury Jaku-bowicz i Wolter; 2. sianożęć – 21 morgów – ograniczona z 2 stron polami Wilucian, od południa Szaternikami, z za-chodu – Popielany (może nad Łozówką); 3 sianożęć „Kniazia błoto” – 18 morgów 17 ½ prę-tów w Popolciach 18).

Głód i zaraza. W tymże roku, kiedy sporządzono in-wentarz, t. j. 1588, szerzył się głód w Wilnie i okolicach. Jak zwykle w ślad za głodem szła zaraza, która ustała dopiero ku końcowi 1589 roku 19).

Zamek rakanciski. O zamku w Rakanciszkach jest z tych czasów wiadomość, że, władał nim kniaź Marceli Su-chodolski i że sprzedał go po-tem Laurynowi Ratomskiemu, staroście ostroskiemu, pocho-dzącemu z możnej i dawnej ruskiej rodziny na Białej Rusi i Kijowszczyźnie 20). Lauryn Ratomski, chorobą obłożną nawiedzony w Wilnie, spo-rządził dnia 7 lutego 1594 r. testament, w którym zamek ra-

kanciski zapisał swej małżon-ce Helenie z kniaziów Hor-skich. Ta z woli umierającego wraz z synami Konstantynem i Grzegorzem, córkami Mary-ną i Heleną, będącymi pod jej opieką „na tom dworcu Ra-kanciskom do żywota swoje-ho spokojnie mieszkati i jeho dzierżati majet”. Ma też tam przebywać do wyjścia za mąż Teodora Ratomska, córka Lau-ryna z pierwszego małżeństwa, macocha zaś ma łożyć na jej wychowanie. Aby białogłowie jakakolwiek krzywda się nie stała lub dzieciom, Lauryn Ra-tomski wyznaczył opiekunów w osobach swoich przyjaciół: księcia Teodora Horskiego, księcia Bohdana Sołomerec-kiego, starosty krzyczewskie-go, pana Jana Bykowskiego, wojskiego pow. Mińskiego, i pana Jarosza Wołczka. Synów swych po dojściu do lat ofero-wał: Konstantyna do służby Krzysztofa Radziwiłła, woje-wody wileńskiego, Grzegorza zaś do służby Lwa Sapiehy, kanclerza W. Ks. L. 21).

Ks. Piotr Korkon. Co się tyczy kościoła św. Krzyża w Ra-kanciszkach, to ostatnim lub, być może, przedostatnim jego proboszczem był ks. Piotr Kor-kon. Była to postać godna epo-ki zygmuntowskiej, kiedy to Opatrzność Boża hojną ręką darzyła Polskę pięknymi du-szami. Ks. Piotr Korkon, wi-kariusz kościoła św. Jana w Wilnie, a potem proboszcz ubogiej parafii na Antokolu, gorliwością swą zwrócił na sie-bie uwagę dygnitarzy wileń-skich; na podstawie ich relacji król Zygmunt III, jako kolator kościoła w Rakanciszkach, po śmierci tamtejszego probosz-cza ks. Mateusza Migowicza w piśmie do biskupa wileńskie-

go wyraził życzenie mieć ks. Piotra Korkona jako probosz-cza w dobrach królewskich w Rakanciszkach. Biskup uczy-nił zadość życzeniu króla. O nominacji tej kancelaria kró-la Zygmunta III zawiadomiła Piotra Nonharta, dzierżawcę Rakanciszek, horodniczego i budowniczego, starostę zbo-ru helweckiego, polecając mu, by oddał wszystko, co się na-leży, z plebanią rakanciską ks. Piotrowi Korkonowi, któ-ry kanonicznie został wprowa-dzony na proboszcza w Rakan-ciszkach 22 października 1612 roku 22).

Kościół rakanciski. Oka-zało się, że biedny ks. Korkon miał dwie parafie a żadnego ko-ścioła: na Antokolu się spalił, w Rakanciszkach też nie było, może się rozpadł ze starości lub może też się spalił; dzier-żawca zaś zagarnął całą majęt-ność kościoła rakanciskiego. Z tego powodu dwukrotnie ks. Piotr Korkon zanosił skargę na Nonharta do króla – kolatora. Do skutku jednak przychodzą starania ks. P. Korkona dopiero 13 stycznia 1613 r., gdy pod-skarbi ziemski Krzysztof Na-ruszewicz, pan „wielkiej pra-wości i na kościoły miłosierny” 23), otrzymuje rozkaz królewski oddać plebanię rakanciską z majętnością całą.

Bądź co bądź stanął nowy kościół w Rakanciszkach pod wezwaniem św. Krzyża i do-trwał do inwazji moskiewskiej, co zniszczyła zamek obronny i dwór królewski dnia 8 sierpnia 1655 roku.

Śmierć ks. Korkona. Ks. Piotr Korkon nie dożył tej klę-ski dla obu swoich kościołów. Z wielką gorliwością, jako pro-boszcz antokolski i rakanciski, oddając się posługiwaniu cho-

rym podczas powietrza moro-wego, panującego na całej Li-twie, zginął w r. 1623 śmiercią dobrego pasterza wśród swej owczarni cierpiącej. Ciało czci-godnego kapłana złożono w katakumbach kościoła, prze-zeń zbudowanego na Antoko-lu. Wdzięczni parafianie ra-kanciscy i antokolscy pamiętali o tym cichym bohaterze, bo się postarali, by przy budowie no-wego kościoła (Paca) prochy jego były złożone w osobnej krypcie, w fundamentach wy-konanej 24).

Rakanciszki we władaniu Paców. Król Władysław IV w Rakanciszkach. W wieku XVII Rakanciszki, jako starostwo nie-grodowe, było już we władaniu Paców, których znaczenie pod-ówczas tak wzrosło 25).

W roku 1633 król Włady-sław IV, szykując się na wypra-wę smoleńską, przybył z Mere-cza do Wilna. 20 czerwca tegoż roku bawił w Rakanciszkach, gdzie go uroczyście podejmo-wał Stefan Pac, starosta rakan-ciski 26), podskarbi W. Ks. L. 27).

Powtórnie król bawił w Rakanciszkach 24 lipca 1633 roku na zaręczynach córki Ste-fana Paca – Zofii z Mikołajem Kiszką, wojewodą mścisław-skim. Do małżeństwa jednak nie doszło.

W roku 1636 odbyły się powtórne uroczyste zaręczy-ny Zofii Pacówny w Rakan-ciszkach z Janem Chodkiewi-czem, koniuszym W. Ks. L. za „kooperacją Radziwiłła” kanc-lerza. Uroczyste zaślubiny w tymże roku dnia 31 sierpnia 28).

Dnia 15 i 16 lipca 1636 r. po raz trzeci Stefan Pac, od r. 1635 podkanclerzy W. Ks. L. 29), podejmuje króla Władysła-wa IV z całym dworem. Była też królewna Anna Maria, sio-stra Władysława IV 30).

Korzystając z królewskich odwiedzin, Stefan Pac uzyskał od króla przekazanie dwóch starostw – Rakanciszek i Ława-ryszek – swej żonie Mariannie z Rudominów 31).

Marianna Pacowa uzyskała w r. 1642 królewskie zezwole-nie na cesję starostwa rakanci-skiego i ławaryskiego na rzecz syna Mikołaja Paca 32).

Najazd moskiewski w 1655 roku. Królewski festyn lipcowy na cześć Władysława IV był ostatnią tego rodzaju uroczystością w Rakancisz-kach. Nieszczęścia i klęski, spadające za Jana Kazimierza na Rzeczpospolitę, nie oszczę-dziły Wilna i starostwa Rakan-ciskiego. Niedziela 8 sierpnia 1655 roku krwawymi głoska-mi wpisała się w dziejach Wil-na. Straszna to była niedziela, gdy dzikie hordy cara Alek-

Zarys dziejów Nowej Wilejki sieja Michajłowicza spełniały jego ukaz, wydany po przejściu granic Rzeczypospolitej: „ko-stiołam nie byti, uniatam nie byti i żytia nikakowo nie imie-ti” 33). Pochlebcy moskiewscy tego okrutnego cara nazywali jednak „tiszajszym”, t. j. naj-łagodniejszym. Zniszczenie miasta Wilna było wielkie. Jan Chryzostom Pasek w r. 1662 widział tutaj same zgliszcza, znaku ulic nie było, koń się za-padał w przysypane rumowi-skami piwnice.

Prawdopodobnie takiż los spotkał i Rakanciszki: zo-stały one splądrowane przez najeźdźców. Opuszczony i zaniedbany przez swych do-żywotnych właścicieli zamek uległ powolnemu niszczeniu i ruinie, jak szereg innych zam-ków na terenie Rzeczypospo-litej 34).

17) Rękopis ks. Tadeusza Ro-gala-Zawadzkiego „Z biegiem rzeki Wilenki”.

18) Tamże.19) J. I. Kraszewski. Wilno. T.

I. Str. 309.20) Rodzina. Herbarz szlach-

ty polskiej. T. XV. Warszawa, 1931 r. Str. 173.

21) Akty izdawajemyje Wi-lenskoju Archeograficzeskoju Kommisjeju. T. VIII. Akty Wi-lenskago Grodskago Suda. Wil-na, 1875. Str. 473. Z ks. Nr 1 – 1593?1594 r. L. 132.

22) Rękopis ks. T. Rogala--Zawadzkiego „Z biegiem rze-ki Wilenki” i J. I. Kraszewski. Wilno. T. II. Wilno, 1841. Str. 364 i 377.

23) Rodzina. Herbarz szlach-ty polskiej. T. XII. Warszawa, 1915 r. Str. 39.

24) Rękopis ks. T. Rogala-Za-wadzkiego „Z biegiem rzeki Wi-lenki”.

25) Stanisław Lorentz. Wy-cieczki po województwie wileń-skim. Wilno, 1932. Str. 32.

26) Rękopis ks. Tadeusza Ro-gala-Zawadzkiego „Z biegiem rzeki Wilenki”.

27) Józef Wolff. Senatorowie i dygnitarze W. Ks. L. 1386-1795, Kraków, 1885. Str. 164.

28) Rękopis ks. T. Rogala-Za-wadzkiego „Z biegiem rzeki Wi-lenki”.

29) Józef Wolff. Senatorowie i dygnitarze W. Ks. L. 1386-1795. Kraków, 1885. Str. 164.

30) Rękopis ks. T. Rogala-Za-wadzkiego „Z biegiem rzeki Wi-lenki”.

31) Stefan, zm. 1640 r., i Ma-rianna, zm. 1643 r., Pacowie są fundatorami kościoła św. Tere-sy przy Ostrej Bramie w Wilnie. Pochowani tamże.

32) Rękopis ks. Tadeusza Ro-gala-Zawadzkiego „Z biegiem rzeki Wilenki”.

33) Ks. Drucki-Lubecki. Hi-storia pow. Wilejskiego i Dzi-śnieńskiego.

34) Rękopis ks. T. Rogala-Za-wadzkiego „Z biegiem rzeki Wi-lenki”.

fot.

Jan

Bułh

ak NOWA WILEJKA W OBIEKTYWIE JANA BUŁHAKA

Page 7: ISSN 12-251 Tymczasowa stolica – jej świetność i ...zpl.lt/wp-content/uploads/2016/11/NG-44.pdf · Polski; budynki przy ul. Orzesz-kowej, gdzie m. in. była fabryka zapałek

3-9 listopada 2016 r., nr 44(1237) www.zpl.lt 7

Przypominamy, że środki finansowe na odbudowę miej-sca urodzenia Marszałka Józefa Piłsudskiego można wpła-cić na konto bankowe Związku Polaków na Litwie:

LT79 7044 0600 0531 0008 w banku SEB bankasz dopiskiem PARAMA (ZUŁOW); kod ZPL – 190771032.

W przypadku przelewów zza granicy należy wpisać nr konta bankowego:LT79 7044 0600 0531 0008, nazwę banku SEB

bankas,Adres banku: Gedimino pr. 12, Vilnius, Lietuva,SWIFT banku: CBVILT 2X i – ewentualnie – NIP Związku Polaków na Litwie: 190771032.

Środki pieniężne możecie Państwo przelać też na konto ZPL w Polsce:Nr 30 1020 1332 0000 1002 0680 8473(NIP ZPL 190771032)

A K C J AZwiązku Polaków na Litwie

ZUŁÓW –miejscem

pamięci narodowej

Podzielamy ból i smutek

oraz składamy wyrazy współczucia z powodu śmierci

OjcaJanowi Sienkiewiczowi

koledzy z „Magazynu Wileńskiego” i „Naszej Gazety”

Wyrazy szczerego współczucia

z powodu śmierci

Ojca

Janowi Sienkiewiczowipierwszemu prezesowi ZPL

składa Zarząd Główny Związku Polaków na Litwie

zespoły: „Ars Cantandi”, „Ars Vocale”, „Musica in via”zaprezentują

KONCERT FINAŁOWYKONKURSU PIOSENKI

DO SŁÓW AGNIESZKI OSIECKIEJ

Wykonawcy: Finaliści konkursu

oraz Zespół instrumentalny studentów Instytutu Muzyki

Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie

W ramach obchodówRoku Feliksa Nowowiejskiego

program edukacyjny oraz wykonają utwory kompozytora

Przygotowanie zespołów: Prof. Honorata Cybula, Prof. Katarzyna Bojaruniec

Dom Polski w Wilnie (ul. Naugarduko 76)

17 listopada 2016 r., godz. 17.00

Organizator: Wileński Oddział Miejski Związku Polaków na Litwie

WSTĘP WOLNY

„Kresy 2016”4 listopada br. w Domu Polskim w Wilnie odbędzie się finał Jubileuszowego

XXV Konkursu Poezji im. Adama Mickiewicza „Kresy 2016”Stowarzyszenie Nauczycieli Szkół Polskich na Litwie

„Macierz Szkolna”

UPRZEJMIE ZAPRASZAMY

NA KONCERTY W RAMACH OBCHODÓW ŚWIĘTA NIEPODLEGŁOŚCI

RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

wokalnego zespołu „Barwy podwileńskie” z Ławaryszek (kier. Lucyna Własenko)

i zespołu tanecznego „Iskry” (kier. Beata Bużyńska) z Mickun

5 listopada – sobota

10.00 – Koncert w sali szkolnej w Poniewieżu (ul. Parko 19)16.00 – Koncert zespołów w Centrum Wielokulturowym w Kiejdanach (ul. Senoji rinka 12)

Inf.: [email protected]; +370 687 76689

Page 8: ISSN 12-251 Tymczasowa stolica – jej świetność i ...zpl.lt/wp-content/uploads/2016/11/NG-44.pdf · Polski; budynki przy ul. Orzesz-kowej, gdzie m. in. była fabryka zapałek

3-9 listopada 2016 r., nr 44(1237) www.zpl.lt8

„Projekt współfinansowany w ramach sprawowania opieki Senatu Rzeczypospolitej Polskiej nad Polonią i Polakami za granicą”

Adres do korespondencji:ul. Naugarduko 76, 03202 Wilno Związek Polaków na Litwietel./fax.: +370 5 233 10 56E-mail: [email protected]

Redaktor: Janina LisiewiczKorekta: Krystyna RuczyńskaOpracowanie komputerowe: Paweł Stefanowicz

Tygodnik Związku Polaków na Litwie – egzemplarz bezpłatny.

Program11 listopada16.00 – „Tu mówi szwejk!” wg Jarosława Hašeka

– Polskie Studio Teatralne w Wilnie / wyk. Edward Kiejzik / reż. Sławomir Gaudyn. Teatr na Pohulance (Rosyjski Teatr Dramatyczny Litwy, ul. Basanavičiaus 13, Wilno) – bilety do nabycia: Tiketa.lt

17.00 – „Inka” – Teatr Nowy w Rzeszowie / wyk. Jagoda Rall / reż. i scen. Milena Tejkowska. Pałac Kul-tury w Trokach (ul. Vytauto 69). Wstęp wolny.

19.00 – „KOBA”, Edward Radziński (jęz. polski) – Kowieński Teatr Kameralny, wyk. Aleksandras Rubi-novas / reż. Stanislovas Rubinovas. Teatr na Pohulance (Rosyjski Teatr Dramatyczny Litwy, ul. Basanavičiaus 13, Wilno) – bilety do nabycia: Tiketa.lt

12 listopada12.00 – „Sen Nataszy” wg Jarosławy Paulinowicz

– Teatr im. J.I. Kraszewskiego w Żytomierzu / wyk. Anastazja Warfołomiejewa / reż. Mikołaj Warfoło-miejew. Dom Kultury Polskiej w Wilnie (ul. Naugar-duko 76).

13.30 – Prezentacja albumu „Pięćdziesiąt i pięć” poświęconego działalności pracy Polskiego Studia Te-atralnego w Wilnie – Teatru Studio. Dom Kultury Pol-skiej w Wilnie (ul. Naugarduko 76).

15.00 – „Inka”, Milena Tejkowska – Teatr Nowy w Rzeszowie / wyk. Jadwiga Rall / reż. Milena Tej-kowska. Dom Kultury Polskiej w Wilnie (ul. Na-ugarduko 76).

18.00 – „Kołysanka dla Ofelii” wg W. Shakespeare, G. Buchner, S. Wyspiańskiego – „Niezależni twór-cy” Kraków / wyk. Elżbieta Lewak / reż. Weronika Kuśmider. Dom Kultury Polskiej w Wilnie (ul. Na-ugarduko 76).

13 listopada12.00 – „Yorick czyli spowiedź błazna. Mój Szekspir”

– wg W. Shakespeare; opr. Andrzej Żurowski. Polski Te-atr we Lwowie / wyk. Wiktor Lafarowicz / reż. Zbigniew Chrzanowski. Teatr na Pohulance (Rosyjski Teatr Dra-matyczny Litwy, ul. Basanavičiaus 13, Wilno).

15.00 – „Colas Breugnon”, Romain Rollanda – „To-warzystwo Teatralne Pod Górkę”, Warszawa / wyk. Stanisław Górka / reż. Tadeusz Wiśniewski. Teatr na Pohulance (Rosyjski Teatr Dramatyczny Litwy, ul. Ba-sanavičiaus 13, Wilno).

18.00 – „Zapiski oficera Armii Czerwonej”, Sergiusz Piasecki, Teatr Polski w Warszawie / wyk. Piotr Cyrwus / reż. Tomasz Obara. Teatr na Pohulance (Rosyjski Te-atr Dramatyczny Litwy, ul. Basanavičiaus 13, Wilno).

Bilety do nabycia w siedzibie Polskiego Studia Te-atralnego w Wilnie, Naugarduko 76/402.

Informacja i rezerwacja +37065264613

Instytut Polski w Wilnie i wydawnictwo Agora zapraszają na wieczór autorski, który odbędzie się 4 listopada o 17.00 w Insty-tucie Polskim przy ul. Didžioji 23 w Wilnie.

Przez żołądek do serca? Z pewnością, lecz w tym wypadku nie tylko do serca, ale także do tradycji, historii, obyczajów.. Zresztą jak miałoby być inaczej, skoro Litwin się nie rodzi – on się wyklu-wa z cepelina, czyli z podłużnej, ziemniaczanej kluski z mięsnym nadzieniem! I w ogóle, gdyby Amerykanie zrzucili na Litwę stonkę ziemniaczaną, naród by wymarł, bo trudno wyobrazić sobie tam-tejszą kuchnię bez babki kartoflanej czy ziemniaczanego blina.

Jak ma się cepelin do słynnego niemieckiego sterowca i do piłki używanej w amerykańskim futbolu? Które z cepelinów są „inteli-gientne”, jak mawiała babcia autorki i co to oznacza, gdy znajdziesz w pierogu korek? W jakim celu powołano Narodowe Stowarzysze-nie Ochrony Jedzących Twaróg i czym są prawdziwe kołduny, mają-ce, a jakże, swoje święto, a nawet pomnik przedstawiający Kobietę Gotującą Kołduny. Wystarczy rzut oka, by stracić apetyt, ostrzega autorka, z wdziękiem, humorem, dystansem i erudycją oprowa-dzając nas po Wilnie i Litwie. Towarzyszą jej matka, babcie, dziad-kowie, ciotki, ale także Melchior Wańkowicz i Tadeusz Konwicki.

Prezentacja książki „WILNO. Rodzinna historia smaków”

Ewy Wołkanowskiej-Kołodziej i śp. Genowefy Wołkanowskiej