Instytut · 2016. 4. 6. · II rp.pl/smolensk Instytut 9 – 10 kwietnia 2011 pamięta EWA...

8
W dniu 30 listopada 2004 r. w IPN zostalo wszczęte polskie śledztwo katyń- skie. Postanowienie o jego wszczęciu klasyfikuje zbrodnię katyńską jako zbrodnię wojen- ną i zbrodnię przeciwko ludzkości i trak- tuje ją jako niepodlegającą przedawnie- niu zbrodnię ludobójstwa. Polskie śledztwo zostalo wszczęte w sy- tuacji, gdy śledztwo rosyjskie, trwające od r. 1990, we wrześniu 2004 r. zostalo umorzone. Celem śledztwa polskiego jest, najogólniej rzecz ujmując, wszechstronne wyjaśnienie okoliczności sprawy, w tym między innymi imienne ustalenie wszyst- kich obywateli polskich – ofiar zbrodni ka- tyńskiej, ustalenie miejsc ich kaźni i po- chówku, sporządzenie pelnej liczby osób, którym przyslugują prawa pokrzywdzo- nych (sukcesorów prawnych ofiar zbrodni), ustalenie wszystkich osób biorących udzial zarówno w podjęciu, jak i w wykonaniu de- cyzji z 5 marca 1940 roku, oraz zgodnie z polskimi kodeksowymi zasadami odpo- wiedzialności karnej – określenie odpo- wiedzialności każdej z nich. Istniejący stan rzeczy sprawia, że z punk- tu widzenia interesów państwa polskiego, jego obywateli będących sukcesorami ofiar zbrodni oraz z uwagi na obowiązki ustawo- we prokuratorów IPN, wreszcie na potrze- by zachowania dobra wymiaru sprawiedli- wości – kontynuowanie śledztwa katyń- skiego w warunkach dotychczas przyjętych jest ze wszech miar uzasadnione. Hipotetyczna rezygnacja przez stronę polską z klasyfikacji tej zbrodni jako ludo- bójstwa (pomijając nawet już zaistniale uwarunkowania prawne polskiego śledz- twa) oznaczalaby przyjęcie rosyjskiego punktu widzenia w niezwykle ważnym dla świadomości spolecznej polsko-rosyjskim sporze o ocenę historii i mialaby niezwykly rezonans spoleczny. Zbrodnia katyńska jest nadal jednym z kluczowych punktów wspólczesnej polskiej tożsamości histo- rycznej – pamięć o niej w czasach dyktatu- ry komunistycznej pomagala tę tożsamość podtrzymywać przeciwko wszechobecne- mu klamstwu. Pamięć o niej obecnie sluży budowaniu spolecznego przekonania, iż slużba ojczyźnie ma niekiedy swoją wielką cenę, obowiązkiem państwa zaś jest pa- miętać o tych, którzy w imię tej slużby od- dali życie. —Janusz Kurtyka Fragment wprowadzenia do książki IPN pod red. S. Kalbarczyka „Zbrodnia katyńska. W kręgu prawdy i klamstwa”, Warszawa 2010 JAKUB OSTALOWSKI Instytut pamięta rp.pl/smolensk Dodatek specjalny 9 – 10 kwietnia 2011

Transcript of Instytut · 2016. 4. 6. · II rp.pl/smolensk Instytut 9 – 10 kwietnia 2011 pamięta EWA...

  • Wdniu 30 listopada 2004 r.w IPN zostało wszczętepolskie śledztwo katyń-skie. Postanowienie o jegowszczęciu klasyfikuje

    zbrodnię katyńską jako zbrodnię wojen-ną i zbrodnię przeciwko ludzkości i trak-tuje ją jako niepodlegającą przedawnie-niu zbrodnię ludobójstwa.

    Polskie śledztwo zostało wszczęte w sy-tuacji, gdy śledztwo rosyjskie, trwająceod r. 1990, we wrześniu 2004 r. zostałoumorzone. Celem śledztwa polskiego jest,najogólniej rzecz ujmując, wszechstronnewyjaśnienie okoliczności sprawy, w tym

    między innymi imienne ustalenie wszyst-kich obywateli polskich – ofiar zbrodni ka-tyńskiej, ustalenie miejsc ich kaźni i po-chówku, sporządzenie pełnej liczby osób,którym przysługują prawa pokrzywdzo-nych (sukcesorów prawnych ofiar zbrodni),ustalenie wszystkich osób biorących udziałzarówno w podjęciu, jak i w wykonaniu de-cyzji z 5 marca 1940 roku, oraz zgodniez polskimi kodeksowymi zasadami odpo-wiedzialności karnej – określenie odpo-wiedzialności każdej z nich.

    Istniejący stan rzeczy sprawia, że z punk-tu widzenia interesów państwa polskiego,jego obywateli będących sukcesorami ofiar

    zbrodni oraz z uwagi na obowiązki ustawo-we prokuratorów IPN, wreszcie na potrze-by zachowania dobra wymiaru sprawiedli-wości – kontynuowanie śledztwa katyń-skiego w warunkach dotychczas przyjętychjest ze wszech miar uzasadnione.

    Hipotetyczna rezygnacja przez stronępolską z klasyfikacji tej zbrodni jako ludo-bójstwa (pomijając nawet już zaistniałeuwarunkowania prawne polskiego śledz-twa) oznaczałaby przyjęcie rosyjskiegopunktu widzenia w niezwykle ważnym dlaświadomości społecznej polsko-rosyjskimsporze o ocenę historii i miałaby niezwykłyrezonans społeczny. Zbrodnia katyńska

    jest nadal jednym z kluczowych punktówwspółczesnej polskiej tożsamości histo-rycznej – pamięć o niej w czasach dyktatu-ry komunistycznej pomagała tę tożsamośćpodtrzymywać przeciwko wszechobecne-mu kłamstwu. Pamięć o niej obecnie służybudowaniu społecznego przekonania, iżsłużba ojczyźnie ma niekiedy swoją wielkącenę, obowiązkiem państwa zaś jest pa-miętać o tych, którzy w imię tej służby od-dali życie.

    —Janusz Kurtyka

    Fragment wprowadzenia do książki IPN pod red. S. Kalbarczyka „Zbrodnia katyńska. W kręgu prawdyi kłamstwa”, Warszawa 2010

    JAK

    UB

    OS

    TAŁ

    OW

    SK

    I

    Instytutpamięta

    rp.pl/smolensk◊

    Dodatek specjalny 9 – 10 kwietnia 2011

  • IIrp.pl/smolensk

    9 – 10 kwietnia 2011Instytutpamięta

    EWA ŁOSIŃSKA

    71 lat temu niemal22 tysiące Po-laków wywieziono z sowieckichobozów oraz więzień i zamor-dowano strzałem w tył głowy.Rok temu 96 wybitnych przed-stawicieli polskiego państwa,naczele zprezydentem, zginęło,jadąc oddać im hołd. Katastrofaz 10 kwietnia 2010 rokupodSmoleńskiem przypomnia-ła światu o Katyniu.

    Ocalić pamięć

    „Katyń to przede wszystkimobowiązek pamięci o ludziach,którzy zawierność Polscezapła-cili życiem” – czytamy na po-święconym sowieckiej zbrodniportalu IPN. – „To nakaz ustale-nia nazwisk 3870 ofiar barba-rzyńskiego mordu, które pozo-stają bezimienne”. Chodzi o tzw.listę białoruską, której nigdy nieodnaleziono ani w moskiew-skich, ani w białoruskich archi-wach. To także dążenie do wy-świetlenia całej prawdy o me-chanizmach zbrodni i jej spraw-cach. Bo bezimienne nie mogąpozostać nie tylko ofiary, alei kaci.

    Celem instytutu jest nie tylkoustalenie odpowiedzialnychza tę zbrodnię, ale także utrwa-lenie pamięci o niej. Bo z tą pa-mięcią jeszcze do niedawna by-ło krucho. W kwietniu 2007 r.94 procent badanych przezTNS OBOP twierdziło wpraw-dzie, że wie o zbrodni katyń-skiej, ale gdy pytano o winnychmordu, na Związek Sowieckiwskazało 61 procent bada-nych. 11 procent uznało, że win-ni są Niemcy, a 19 procent utrzy-mywało, iż sprawa zbrodni ka-tyńskiej jest nierozstrzygnięta.Jeszcze gorzej wypadły wynikiw grupie osób mających 18 – 29lat. Tu tylko 40 proc. ankietowa-nych wskazało na ZSRR jako

    na winnego zbrodni. Niemcywybrało 25 proc., a aż 26 pro-cent stwierdziło, że ta kwestianie jest dotąd wyjaśniona.

    Śledztwo w Rosji i Polsce

    – Zbrodnia katyńska zawszebyła uwikłana w politykęi do chwili obecnej od tego fa-tum uwolnić się nie może. To, cooniej wiemy, jest efektem nie tyl-ko wysiłków historyków, ale tak-że działań polityków, którzy nie-rzadko potrafią skutecznie za-blokować wysiłki tych pierw-szych – twierdzi Sławomir Kal-barczyk, redaktor wydanejprzez IPN książki „Zbrodnia ka-tyńska. W kręgu prawdy i kłam-stwa”. To politycy jednak mogąsię przyczynić do ostatecznegorozliczenia tej zbrodni.

    Starania ouznanie przez orga-ny wymiaru sprawiedliwości Ro-sji zamordowanych w Katyniuiinnych miejscach zaofiary ludo-bójstwa, zbrodni wojenneji zbrodni przeciwko ludzkości,atakże doprzyznania zamordo-wanym statusu ofiar represji po-litycznych trwają odlat.

    Odlistopada2004 roku Insty-tut Pamięci Narodowej – Komi-sja Ścigania Zbrodni przeciwkoNarodowi Polskiemu w Warsza-wie prowadzi polskie śledztwokatyńskie. Oficjalnywniosek oje-go wszczęcie złożył Stefan Me-lak, prezes Komitetu Katyńskie-go, wspierany przez wielu krew-nych ofiar NKWD. Sam prezesjednak finału tego śledztwa niedoczekał. Zginął 10 kwiet-nia2010 r.

    Początek polskiego śledztwabył konsekwencją umorzeniapostępowania rosyjskiego, któ-re trwało 14 lat. Faktycznym po-czątkiem rosyjskich badań byłopostępowanie rozpoczętew marcu 1990 roku (jeszczeza czasów ZSRR) w Charkowie,dotyczące odkrycia masowych

    grobów Polaków w komplek-sie leśnym miasta. W czerwcu1990 roku w Twerze (miasto na-zywało się wówczas Kalinin) rozpoczęto kolejne postępo-wanie dotyczące „zaginięcia”w 1940 roku polskich jeńcówwojennych przetrzymywanychprzez NKWD wobozie wOstasz-kowie. W sierpniu 1990 rokuprokuratura z Charkowa zajęłasię wzwiązku zpierwszym ztychśledztw Ławrentijem Berią,Wsiewołodem Merkułowem,Piotrem Soprunienką i innymifunkcjonariuszami NKWD, po-dejrzewanymi o sprawstwo tejzbrodni. Ponieważ byli żołnie-rzami, oba śledztwa zostały wewrześniu 1990 r. przejęte przezrosyjską prokuraturę wojskowąi połączone w jedno postępo-wanie nr 159.

    Prowadzący je prokuratorAnatolij Jabłokow domagał sięw czerwcu 1994 r. m.in. uznaniamordu katyńskiego za ludobój-stwo, zbrodnię przeciwko ludz-kości i zbrodnię wojenną. Głów-na Prokuratura Wojskowa prze-kazała wówczas śledztwo innymprokuratorom. Jabłokow pracęstracił, dziś jest adwokatem.

    Prokuraturarosyjskaumorzy-ła postępowanie dopiero wewrześniu2004 roku. Nikomu niepostawiła zarzutów i uznała, żebyła to pospolita zbrodnia, którauległa przedawnieniu. Utajnio-nazostała wdodatku sama decy-zja o umorzeniu śledztwa i jejuzasadnienie. Dodziś dokumen-tów tych nie dostał ani IPN pro-wadzącypolskie śledztwo katyń-skie, ani Trybunał wStrasburgu,który zwrócił się o nie do władzrosyjskich. Moskwa się upiera, żeich odtajnienie mogłoby zaszko-dzić bezpieczeństwu Rosji.

    Skarga do Strasburga

    Wielu bliskich pomordowa-nych Polaków nadzieje na spra-wiedliwy rezultat postępowania

    wiąże ze skargami katyńskimiprzeciwkoRosji, które rozpatru-je Europejski Trybunał PrawCzłowieka w Strasburgu. Todoniego zwrócili się krewni ofiarNKWD, gdy rosyjska prokuratu-ra i sądy odmówiły im dostępudo wszystkich akt trwającego 14lat śledztwa katyńskiego. Niezgodziły się także na rehabilita-cję pomordowanych Polaków.

    – Najwyższy czas nazwać lu-dobójstwo po imieniu – mówiWitomiła Wołk-Jezierska z War-szawy, córka zamordowanegoprzez NKWD porucznika artyle-rii, która wraz z 12 innymi bliski-mi ofiar złożyła w maju 2009 ro-ku skargę do Trybunału. Zarzu-ciła władzom Rosji m.in. brakskutecznego postępowania wy-jaśniającego śmierć Polakóworaz poniżające traktowaniekrewnych ofiar zbrodni. Rosyj-ski rząd w pismach do Trybuna-łu nadal zresztą mówi o „wyda-rzeniach katyńskich”, a nieo zbrodni. Twierdzi też, że niema obowiązku wyjaśniania lo-su 22 tysięcy Polaków, którzy„zaginęli” na terytorium ZSRR.Smoleńska tragedia niczego tunie zmieniła.

    – Gdyby nawet Polacy dostaliwreszcie całość akt rosyjskiegośledztwa katyńskiego, to sprawanie będzie zakończona – mówidr Ireneusz Kamiński zInstytutuNauk Prawnych PAN, współau-tor skargi krewnych ofiar NKWDdoStrasburga. –Choć FederacjaRosyjskaprzekazuje stronie pol-skiej kolejne tomy akt dotycząceśledztwakatyńskiego,są to tylkomateriały z tzw. postępowanianr 159. Rosyjscy śledczy nie zaj-mowali się polskimi ofiarami,których nazwiska są na listachukraińskiej ibiałoruskiej. To łącz-nie ponad siedem tysięcy osób.Z tego, co wiemy, wynika, że po-stępowania dotyczącego losówPolaków przetrzymywanychw więzieniach zachodniej Ukra-inyiBiałorusi prokuratura rosyj-ska nie prowadziła. Akrewni tychofiar także domagają się wyja-śnienia zbrodni –mówi prawnik.

    Sprawą tych Polaków zajmiesię również Europejski Trybu-nał Praw Człowieka, bo w Stras-burgu jest odmarca2010 r. skar-ga dwójki bliskich ofiar NKWDwłaśnie zlisty ukraińskiej. Nara-zie krewni takich ofiar mająogromne problemy w uzyska-

    niu jakichkolwiek dokumentówod rosyjskiej prokuratury. Do-stają z Moskwy odpowiedzi, że„na temat ich krewnych nie mainformacji w postępowaniunr 159”. Umorzone w 2004 rokuśledztwo dotyczyło jedyniewięźniów Kozielska, Ostaszko-wa i Starobielska.

    Czekają na katyńskie„przyspieszenie”

    – Istnieje cień szansy, że udasię komuś postawić zarzutyw śledztwie katyńskim, o ile taosoba żyje. Natym etapie postę-powania jest jednak na takieprzewidywania za wcześnie– mówi kierująca polskim po-stępowaniem prokurator Mał-gorzata Kuźniar-Plota z IPN.– Zapoznajemy się z przekaza-nymi niedawno przez Rosję50 tomami akt śledztwa katyń-skiego. Czekamy także na obie-cane przez USA materiały Ko-misji Maddena – dodaje. Ta spe-cjalna komisja śledcza, powoła-na w latach 50. przez Kongreszajmowała się wyjaśnieniemzbrodni katyńskiej. W raporcie

    ZamknąćbolesnyrozdziałŚLEDZTWO IPN | 70. rocznica mordu oficerów miałaprzypomnieć światu o Katyniu. Przypomniała, ale nie tak, jak wyobrażali to sobie jej organizatorzy

    ≥10 kwietnia 2010 r. w Lesie Katyńskim miały się odbyć uroczystości upamietniające 70. rocznicę mordu

  • IIIrp.pl/smolensk

    9 – 10 kwietnia 2011 Instytutpamięta

    z 1952 r. wezwała do powołaniamiędzynarodowego trybunałudla jej osądzenia.

    Jak podkreśla prokuratorKuźniar-Plota, dla przebiegupolskiego postępowania nie mapod względem prawnym zna-czenia ewentualne wznowienierosyjskiego śledztwa. O takiejkonieczności mówią bowiempolscy prawnicy i historycy,wśród nich prof. Wojciech Ma-terski z Polskiej Akademii Nauk.– W naszym postępowaniu mo-głyby jedynie zostać wykorzy-stane ewentualne nowe mate-riały, gdyby takie odnalazły sięw Rosji i posłużyły do wznowie-nia tamtejszego śledztwa – mó-wi prawnik.

    Czy krewni ofiar uzyskają do-stęp docałości dokumentacji ro-syjskiego postępowania? – Naszczeblu politycznym zapadładecyzja o rehabilitacji ofiarzbrodni katyńskiej i pełnym od-tajnieniu akt tej sprawy. Pozosta-ły do rozwiązania tylko aspektyprawne – oświadczył w lutymambasador Rosji w WarszawieAleksander Aleksiejew. Na razieto tylko słowa, ale krewni ofiarsłuchają ich uważnie.

    – Wypowiedź ambasadorauznaję za pozytywny sygnał. Tomoże być pierwszy krok na dro-dze do spełnienia naszych żą-dań – komentowała WitomiłaWołk-Jezierska. – Najwyższyczas, by po przeszło 70 latachkrewni zamordowanych przezNKWD Polaków tego doczekali.Moja ponad90-letnia mama, Oj-cumiła, jedna z zaledwie kilkużyjących katyńskich wdów, o ni-czym innym nie marzy. Jednaksame słowa nie wystarczą. Cze-kamy na czyny. Bo dla wszyst-kich, którzy zwrócili się doEuro-pejskiego Trybunału Praw Czło-wieka, jasne jest, że to naszaskarga „przyspieszyła” reakcjęRosji na formułowane przez nasodlat żądania.

    O tym, że rehabilitacja pol-skich ofiar jest możliwa, przypo-mina walcząca o prawa człowie-ka rosyjska organizacja Memo-riał. Taką szansę daje rosyjskaustawa z1991 roku orehabilitacjiofiar represji politycznych. Jakmówił jednak ambasador Rosji,ustawę trzeba by nowelizować,aby objęła zamordowanychwKatyniu. Nie zachowały się bo-wiem teczki osobowe oficerów

    rozstrzelanych przez NKWD, niema też wyroków sowieckich są-dów skazujących Polakówna rozstrzelanie. Tymczasemwłaśnie uchylenie wyroku ska-zującego przewiduje rosyjskaustawa orehabilitacji. Polscy ofi-cerowie byli zaś rozstrzelanina podstawie decyzji tzw. trójekspecjalnych NKWD, które nieprzeprowadzały procesów.

    – Sprawa katyńska to jedenzistotnych wątków,które zawszeporuszamy i my, i poruszali nasipoprzednicywrelacjach zRosją.Przez ostatnie trzy lata moż-na mówić o postępie, choćwtempie nas niezadowalającym– mówił Donald Tusk, proszonyprzez „Rz” okomentarz doopisa-nego przez nas stanowiska rządurosyjskiego w sprawie zbrodnikatyńskiej, przesłanego do Try-bunału. Polski rząd przystąpiłdo skargi, wniesionej do Stras-burga przez krewnych ofiar.

    Nadal przystępują doniej tak-że osoby mieszkające nawet bar-dzo daleko odPolski. Jak amery-kański reżyser Piotr Uzarowicz,który nakręcił właśnie film „Żo-na oficera”. To historia poszuki-wań informacji o jego dziadku,

    kapitanie Mieczysławie Uzarowi-czu z80. Pułku Piechoty, zamor-dowanym wMiednoje.

    Choć artysta urodził się wChi-cago, a tematyka historycz-nawcześniej go nie zajmowała, li-czy, że dzięki jego fabularyzowa-nemu dokumentowi o KatyniuAmerykanie i Anglicy dowiedząsię o więcej o tej zbrodni. Jegoznajomi już pytają, dlaczego do-piero teraz słyszą o tych wyda-rzeniach.

    „Żona oficera”, do której mu-zykę napisał znany kompozytorJan A. P. Kaczmarek, zostanie po-kazanawWarszawie15 kwietnia,tydzień po oficjalnych obcho-dach pierwszej rocznicysmoleń-skiej katastrofy.

    Przekazać pamięć

    Przez pokolenia w Polsce niewolno było mówić o Katyniu.Wolał też o tym milczeć wolnyświat. Wielkie obchody 70. rocz-nicy tej zbrodni miały to zmienićraz na zawsze. Zmieniły, choćnie tak, jak wyobrażali to sobieorganizatorzy uroczystości.

    Ale obchody w Katyniu miałybyć tylkoczęścią upamiętnienia.IPN kontynuuje programy edu-kacyjne dla młodego pokolenia,podobnie jak publikacje czy spo-tkania z rodzinami katyńskimi.Instytut stara się nie tylko poka-zywać prawdę o sowieckiejzbrodni, lecz także edukowaćuczniówinauczycieli, np. rozsyła-jąc dowszystkich szkół darmoweteki katyńskie, awnich m.in. obo-zowe zapiski samych ofiar NKWDiscenariusze lekcji poświęconychtej tragedii dla pedagogów.

    W większości miast, gdziedziałają oddziały IPN, zorgani-zowano dla uczczenia pomor-dowanych Polaków marsze ka-tyńskie i wystawy plenerowew 70. rocznicę zbrodni. Nadalodbywają się organizowane

    przez Instytut warsztaty „Katyń– Golgota Wschodu” dla mło-dzieży gimnazjalnej i starszej.– Zainteresowanie młodzieży tąinicjatywą przeszło najśmielszeoczekiwania, zabrakło miejsc– informował po jej rozpoczęciurzecznik IPN Andrzej Arseniuk.

    Do Katynia ruszyła teżw kwietniu 2010 roku wyprawa,zorganizowanaprzez krakowskioddział IPN i StowarzyszenieBratnia Pomoc Akademicka.Wzięło w niej udział 47 osób,w tym studenci, uczniowie i har-cerze, nauczyciele oraz pracow-nicy naukowi krakowskichuczelni. Nie takich obchodówspodziewali się jednak uczestni-cy wyjazdu –przyznaje Mateusz

    Szpytma, historyk Instytutu,który dotarł do Katynia z wy-prawą. – To było nie do uwierze-nia. Jechaliśmy uczcić ofiaryNKWD razem z tymi, którzy bylina pokładzie prezydenckiegosamolotu. Ostatecznie także imoddawaliśmy na miejscu hołd– mówi. – Dla mnie Katyń i Smo-leńsk już na zawsze będą połą-czone. Uczestnicy wyprawy mó-wili nawet o „Katyniu 2”. Niez powodu porównania tej trage-dii do tamtej strasznej zbrodni,ale z racji ofiary, jaką złożyli tak-że ci, którzy zamierzali uczcićpomordowanych Polaków.

    O poległych w Katyniu pa-miętają również organizatorzy

    akcji sadzenia dębów katyń-skich. W marcu rosło ichjuż 3762, w myśl zasady – jednodrzewo – jedno nazwisko za-mordowanego Polaka. I w tymwypadku do lasu katyńskichdębów historia dopisała smo-leński rozdział. W katastrofieTu-154 zginął bowiem ojciec Jó-zef Joniec, prezes Stowarzysze-nia Parafiada, pomysłodawcatej akcji, rozpoczętej już w 2008roku. Miał nadzieję, że już na 70.rocznicę zbrodni uda się zasa-dzić ponad 21 tysięcy takichdrzew. Na taki rezultat przyj-dzie jeszcze poczekać, ale dębynadal wyrastają w całym kraju.

    Historycy Instytutu czują sięszczególnie zobowiązani dopra-cy na rzecz upamiętnienia Katy-nia nie tylko zracji samej misji tejinstytucji. To także kwestia pa-mięci o prezesie IPN JanuszuKurtyce, który również poleciałz prezydentem na obchodywKatyniu. Był promotorem wie-lu rocznicowych przedsięwzięćInstytutu.

    W pierwszą rocznicę narodo-wej tragedii, katastrofy rządo-wego Tu-154M, wiele osób, któ-re osobiście znały pasażerówsamolotu, wspominać będzieraczej ich niż wymordowanychprzez NKWD oficerów. Dla nichteż ulicami polskich miast prze-maszeruje tysiące osób, upomi-nając się o wyjaśnienie wszyst-kich przyczyn katastrofy. Aletakże dzięki tej podwójnie jużdramatycznej dla Polaków rocz-nicy uda się po raz kolejny przy-pomnieć, że niebywała zbrod-nia popełniona w 1940 roku niezostała do dziś rozliczona aninazwana po imieniu. Okazjądo zamknięcia tego bolesnegorozdziału i spełnienia polskichpostulatów może być też zapo-wiadane w rocznicę katastrofysmoleńskiej spotkanie prezy-dentów Polski i Rosji. Czy tak sięjednak stanie? ∑

    ≥Jeszcze niedawno 25 proc. młodych Polaków twierdziło, że zbrodni w Katyniu dokonali Niemcy

    JE

    RZ

    YD

    UD

    EK

    KU

    BA

    KA

    MIŃ

    SK

    I

    Zbrodniapopełniona w 1940 r. do dziś nie zostałarozliczona

  • IVrp.pl/smolensk

    9 – 10 kwietnia 2011Instytutpamięta

    CEZARY GMYZ

    – Zdążyłem poznać pana pre-zesa, zdążyłem dotknąć jegowrażliwości, nienagannych ma-nier, kultury osobistej. I mogępowiedzieć, że nie ma to nicwspólnego z obrazem, którypróbowano mu zbudować – mówił minister kultury Bog-dan Zdrojewski na pogrzebieprof. Janusza Kurtyki. – Wiemdobrze też, że w tej tragedii,w tym momencie, dość konse-kwentnie powinno się pojawićwiele słów – zwłaszcza wobecprezesa – słów „przepraszam”.Od czasu do czasu jest tak, żedochodzenie do prawdy spra-wia ból. Ten ból od czasudo czasu dotyczy także tych,którzy tę prawdę głoszą.

    Okazał się jednym z nie-licznych, którzy potrafiliwznieść się ponad uprzedze-nia własnego środowiskai oddać hołd „strażnikowi pa-mięci”.

    Janusz Kurtyka był przedewszystkim naukowcem. Jegoaktywności na tym polu nieprzerwała ani nominacjana szefa oddziału IPN w Kra-kowie, ani późniejszy wybórna prezesa całego Instytutu,choć aktywność tę mocnoogrniczyła. Mało kto pamięta,że Kurtyka to nie tylko specja-lista od dziejów polskiegopodziemia niepodleglościo-wego, ale również uznanyna świecie mediewista.

    Ostatnia jego obcojęzycz-na publikacja to hasła w TheOxford Dictionary of MiddleAges z 2010. Jedno z nichdotyczyło tematu, którym zaj-mował się całe naukowe życie– rodu Tęczyńskich.

    Radłów, Nowa Huta,Kraków

    Rodzina przyszłego prezesaIPN wywodziła się z podtar-nowskiego Radłowa. Jegoojciec – Stanisław był inżynie-rem, absolwentem AkademiGórniczo-Hutniczej w Krako-wie. Zarówno ojciec, jaki matka – Stanisława zd. Jasekznaleźli pracę w jednej z naj-większch inwestycji czasówkomunistycznych – Nowej Hu-cie. Janusz Kurtyka urodziłsię w 1960 r. w Krakowie. Do-rastał w robotniczej NowejHucie. Jego ojciec zmarł, kie-dy Janusz miał zaledwiesiedem lat.

    W nowohuckim liceumuczył się w klasie matematycz-no-fizycznej i spodziewano się,że pójdzie raczej w ślady ojcazostając inżynierem. Jednak tohistoria stała się jego pasją.

    W 1978 r. zdobywa pierwszemiejsce w konkursie wiedzyo Nowej Hucie i w tym samymroku zostaje finalistą Ogólno-polskiej Olimpiadyhistorycznej. Sukces ten dajemu wolny wstęp na każdy wy-dział historii, ale w następnymroku po raz kolejny startujew olimpiadzie. – Nie chodziłonam jednak o zajęcie lepszychmiejsc czy nawet wygraniekonkursu, po prostu chcieli-śmy się znów sprawdzić– wspomina kolega-olimpij-czyk Kurtyki Janusz Pezda.

    W 1979 r. 19-letni Kurtykajeszcze jako uczeń liceum mapierwszy kontakt z opozyjąantykomunistyczną, tzw. dru-gim Studenckim KomitetemSolidarności. W swoim liceumkolportuje bezdebitowy „Mer-kuriusz Krakowskii Światowy”.

    Jako olimpijczyk dostaje in-deks UniwersytetuJagiellońskiego i zaczyna stu-diować w Instytucie Historii.Mocniej angażuje się w anty-komunistyczną opozycję.W marcu 1980 r. bierze udziałw akcji ulotkowej wzywającejdo bojkotu wyborow do Sej-mu PRL. Po wybuchusolidarnościowej rewolucji an-gażuje się w powstanieNiezależnego Zrzeszenia Stu-dentów. Razem ze swoimprzyjecielem Andrzejem No-wakiem zostająreperezentantami wydziałuw Konwencie NSZ UJ. W tymczasie młodym studentem za-czyna się interesować SłużbaBezpieczeństwa, która dwu-krotnie nachodzi jegomieszkanie, co sprawia, żeKurtyka musi je na pewienczas opuścić.

    W lutym 1981 r. wysporto-wany student (uprawiałsiatkówkę i karate) zostajeczłonkiem grupy ochraniającejstrajk NZS, który ma wymusićna komunistach rejestracjęzrzeszenia. Strajkujący zajmu-ją Collegium Witkowskiego.Jako wiceprzewodniczący Ko-ła Naukowego HistorykówJanusz organizuje wykłady dlastrajkujących. – Była to naszareakcja na pojawiające sięw gazetach informacje, że stu-denci robią sobie wolnei siedzą w akademikach, pijąc

    alkohol, a strajk ich nie intere-suje – wspomina JanuszPezda.

    Po strajku Kurtyka inicjujewyjazd delegacji krakowskie-go NZS i koła hisorykówna odsłonięcie pomnika Pole-głych Stoczniców w Gdańsku.

    „W obliczu Bogawszechmogącego”

    Po internowaniu starszychdziałaczy krakowskiego NZSjest jednym z tych, którzy kon-tynuują działalnośćZrzeszenia w warunkach kon-spiracyjnych. Wchodzi w składtzw. grupy eksperckiej NZS.Tworzą grupy samokształce-niowe. W oparciuo doświadczenie Armii Krajo-wej pisze „ABC konspiratora”– jedną z najpopularniej-szych lektur w podziemiu.

    W 1982 r. Janusz Kurtykaodnalazł w dokumentach tekstprzysięgi, jaką na wierność oj-czyźnie składali żołnierzeniepodległościowego podzie-mia. „W obliczu Bogawszechmogącego i Najświęt-szej Marii Panny, KrólowejKorony Polskiej, przysięgambyć wiernym Ojczyźnie mej,Polsce, stać nieugięcie na stra-ży Jej honoru i o wyzwolenieJej z niewoli walczyć zewszystkich sił, aż do ofiary ży-cia” – brzmiał tekst roty.

    – Powtrzaliśmy go z wielkimprzejęciem razem z KrzysiemGrubą, logikiem z Instytutu Fi-lozofii, tworząc maleńkieogniwo wielkiego ruchu pod-ziemnej „Solidarności”.Pamiętam ten patos podziem-nej przysięgi. Wydawał sięi był zapewne przesadny. Te-raz ten patos nie jest już wcaleśmieszny. Janusz potwierdził,nie tylko swoją śmiercią, alei swoim życiem, że to wielkiezobowiązanie wypełniłdo końca – wspomina prof.Andrzej Nowak, przyjacielKurtyki ze studiów, dziś re-daktor naczelny wydawnictwaArcana i pracownik UJ.

    Niezależnie od działanościw NZS Kurtyka tworzy grupykonspiracyjne w Nowej Hucieskupiające nie tylko studen-tów. Przydaje się jego zmysltechniczny. To właśnie jegogrupa wytwarza specjalne kol-ce, które rzucane pod kołamilicyjnych suk skutecznieograniczają użycie pojazdówmechanicznych do tłumieniasłynnych nowohuckich zadym.

    JANUSZ KURTYKA | Jako szef IPN za priorytet w Instytucie przyjął ściganie zbrodniarzy z lat 70. i 80.

    Wolny i niezawisły mediewista

    ≥Janusz Kurtyka był prezesem IPN od grudnia 2005 r.

    RA

    FAŁ

    GU

    Z

  • Vrp.pl/smolensk

    9 – 10 kwietnia 2011 Instytutpamięta

    ◊: Co sprawiło, że cenionymediewista zaangażował sięw porządkowanie najnowszejhistorii?Zuzanna Kurtyka, wdowapo Januszu Kurtyce: Pracęw IPN Janusz traktował jakologiczną kontynuację swojejopozycyjnej działalnościz czasów PRL. W latach lice-alnych współpracował zeStudenckim Komitetem So-lidarności, który powstałw Krakowie po śmierci Sta-nisława Pyjasa. Byłwspółtwórcą NZS, w czasiestanu wojennego zaangażo-wał się w działalność„latającego uniwersytetu”.Opowiadał wtedy m.in.o gen. Leopoldzie Okulickimi Armii Krajowej. Gdy w 1989 r. odzyskaliśmy nie-podległość, Janusz doszedłdo wniosku, że nasza naj-nowsza historia wciąż niejest przedstawiana rzetelnie,a PRL nie został rozliczony.Wiedział, że po transformacjiustrojowej ludzie dawnegosystemu, zwłaszcza funkcjo-nariusze SłużbyBezpieczeństwa, zachowaliwpływy i uprzywilejowanąpozycję. Wierzył, że moż-na i należy zmienić tęsytuację. Pomóc w tym miałIPN. Mojemu mężowi zależa-ło, by pracujący tamhistorycy ujawnili prawdęo PRL, by mówili, że struktu-ry władzy w tym państwiebyły od początku do końcakontrolowane przez Sowie-tów. Przeciwstawiał siępróbom manipulacji świa-domością i pamięciąspołeczeństwa.

    Janusz Kurtyka wygrał kon-kurs na stanowisko dyrektoraIPN w 2005 r. Pojawiły sięwtedy oskarżenia, że przeciwswemu głównemu rywalowi,Andrzejowi Przewoźnikowi,użył materiałów z teczki SB.

    To przykład manipulacjiświadomością, o jakiej wła-śnie mówiłam. WrogowieJanusza chcieli mu zaszko-

    dzić i chyba osiągnęli swójcel. Bo mimo że ta kwestiazostała dokładnie wyjaśnio-na, zarzuty wciąż sąpowtarzane. Janusz dosko-nale zdawał sobie sprawę,jak wygląda procedura wyło-nienia prezesa IPN. Wiedział,że kandydat na szefa nie mo-że być ani oficerem, aniagentem służb PRL. Dlategozostanie gruntownie spraw-dzony przez kolegium.Teczka pana Przewoźnikai tak zostałaby otwarta. Po co

    Janusz miałby wcześniej wy-ciągać te fakty na światłodzienne?

    Co uważał za swoje najwięk-sze osiągnięcie jako prezesaIPN?

    Szczególnie dumny byłz działania Biura EdukacjiPublicznej, które na różnesposoby i w różnych środo-wiskach szerzy wiedzęo najnowszej historii Polski.Wiele satysfakcji czerpałz działalności wydawniczejInstytutu. A zwłaszcza z te-go, że książki, jakiepublikował, trafiały w naj-

    dalsze zakątki Polski. Lubiłspotkania z uczniami i stu-dentami, rozmowyo wydarzeniach ostatnichdziesięcioleci.

    Czy żył pracą również po po-wrocie do domu?

    Tak, mówiliśmy o niej go-dzinami. Jestem osobąo wyrazistych poglądach, ni-gdy się z nimi nie kryję.Myślę, że opinia człowieka,który zawsze powie to, comyśli, była dla niego istotna.

    Historia była namiętnościąJanusza. W czasach, gdy zaj-mował się średniowieczem,mogliśmy przez kilka dnirozmawiać o nadaniu prawmiejskich którejś ze wsi. Czy-tałam wszystkie artykułymęża, zanim je opublikował.Nie mając wystarczającejwiedzy historycznej, ocenia-łam te teksty pod kątemjasności wywodu i klarowno-ści stylu. Później, gdy Januszzostał szefem IPN, dyskuto-waliśmy o historiinajnowszej. Uważał, że trze-ba udostępniać materiałyarchiwalne, tak aby każdymógł się nad nimi zastanowići samemu wyciągnąć wnioski.Takie podejście pozostałomu z czasów zajmowania sięmediewistyką, która bazujena odwoływaniu się do źró-deł.

    Prezes Kurtyka spotykał sięz zarzutami środowisk liberal-nych, ale zdarzyło mu sięnarazić także prezydentowiLechowi Kaczyńskiemu.

    Janusz był człowiekiempraworządnym. Nie liczyłysię dla niego partie ani kote-rie. Kierował się dobrempaństwa. Otrzymał zadaniekierowania IPN i wiem, żespełniłby swój obowiązekdo końca, nawet gdybyoznaczało to ujawnienieprzykrych faktów dotyczą-cych najbliższych osób.Byłoby mu przykro, ale niewahałby się ani chwili.

    —rozmawiał Bartosz Marzec

    Mój mąż kierował siędobrem państwaZUZANNA KURTYKA | Pracę w IPN traktował jakokontynuację opozycyjnej działalności z czasów PRL – mówi wdowa po Januszu Kurtyce

    Wpada też na pomysł, by pod-słuchiwać resortoweradiostacje. Konstruktoremodbiorników zostaje MarekPodlecki.

    W drugiej połowie 1982 r.Kurtyka współtworzy Pod-ziemną Agencję PrasowąStudentów i Solidarności.– Skuteczne działanie wyma-gało dobrej konspiracji. O tobardzo dbaliśmy. Nie robili-śmy niczego, co narażałobynas i naszych informatrów.Szczególnie chroniliśmy ostat-ni etap, czyli przekazaniebiuletynu do przepisaniana matryce i oddania do dru-ku. Efekt był taki, że choćSłużba Bezpieczeństwa bar-dzo starała się wykryć grupęprzygotowującą PAPSS, to ni-gdy jej się to nie udało– wpomina Krzysztof Gruba,który wspólnie z Kurtyką ko-ordynował dzialaność agencji.Potwierdza to dokument prze-chowywany w IPN. Czytamywnim: „Wydział III-1 prowadzisprawę operacyjnego rozpra-cowania kryp. Ważny,w ramach której rozpracowa-no całą siatkę kolportażowąPAPSS, nie docierając jednakdo struktur zajmujących siętworzeniem i drukowaniemSerwisu Informacyjnego zewzględu na stosowaną tamgłęboką konspirację”.

    W 1983 r. SB podejmujepróbę zwerbowania Kurtykistrasząc go wyrzuceniem zestudiów i wcieleniem do woj-ska oraz kusząc pomocąw karierze. Kategoryczna od-mowa sprawia, że zostajeobjęty rozpracowywaniemw ramach sprawy o kryptoni-mie „Mieszko” wymierzonejw osoby związane z podziem-nym Radiem „Solidarność”.

    Zachwyt profesorów

    Mimo całej pozanaukowejaktywności Kurtyka uchodziza studenta wybitnego. Jużna drugim roku ma indywidu-alny tok studiów. W 1983 r.broni pracy magisterskiej„Morawicka linia Toporczy-ków od XIII do XV wieku”. Bezproblemów dostaje się na stu-dia doktoranckie. Egzamin tenpamięta Waldemar Bukowski,kolega z UJ. – Pojechał tamz gotowym konspektem pra-cy o rodzinie Tęczyńskich i niechciał się zgodzić na mniejambitny jego zdaniem temato drobnym rycerstwie mało-polskim, który muproponowano – wspomina.– Zrobił swoim wystąpieniemtak duże wrażenie na komisjiegzaminacyjnej, że nieżyjący

    już prof. Ryszard Kiersnowski,członek tej komisji, ostrzegałpotem prof. Wiśniewskiegoi dr. Sikorę, że „Kurtyka toczłowiek o tak niezwykłejumysłowości, że nie zagrzejedługo miejsca w pracowni,gdyż nie wytrzyma obowiązu-jącego tu rygoru”.

    Świeżo upieczony dokto-rant trafia do ZakładuSłownika Historyczno-Geo-graficznego Ziem Polskichw Średniowieczu, jednejz najbardziej prestiżowychplacówek mediewistycznych.Pracę naukową przerywawcielenie do armii. Służyw Kędzierzynie-Koźlu, Żarachi Żaganiu. W wojsku też dajeznać jego niepokorny charak-ter, buntuje kilkunastupoborowych przeciwko udzia-łowi w referendumdotyczącym tzw. II etapu re-formy.

    Po powrocie do Krakowazostaje starszym asystentemw Instytucie Historii PAN. Co-raz bardziej daje się uwieśćhistorii żołnierzy wyklętych.Jeszcze w podziemiu wydajepierwszą krajową biografięgen. Leopolda Okulickiego„Niedźwiadka”.

    W 1995 r. broni doktoratuo Tęczyńskich. „Jego praca sta-nowić będzie odtąd wzorzecgruntownej monografii gene-alogicznej, wzorzec zresztąniełatwy do naśladowania i do-równania. Historiografia polskadysponuje już wieloma mono-grafiami, żadna z nich niemoże się równać z pracą Kur-tyki” – pisał prof. AntoniGąsiorowski. Pięć lat późniejpodobnych pochwał doczekasię jego rozprawa habilitacyjna.

    Równolegle z mediewistykąKurtyka kontynuuje badanianad podziemiem niepodległo-ściowym ze szczególnymuwzględnieniem ZreszeniaWolność i Niezawisłość. Docie-ra do starych ludzi, z którychwiększość ma za sobą pobytw komunistycznych katow-niach. Spisuje ich relacje,publikuje opracowania w „Ze-szytach Historycznych WiN”.Kombatanci zaś coraz częściejzaczynają go traktować nie ja-ko historyka, lecz człowiekaich środowiska. W 2003 r. WiNpowierza mu prezesurę swojejorganizacji.

    Gdy zostaje powołany In-stytut Pamięci Narodowej,w 2000 r. Kurtyka staje na cze-le oddziału krakowskiego.Za punkt honoru przyjmujesobie jak najszybsze przejęciearchiwaliów komunistycznychsłużb specjalnych. Kraków nieprzydziela jednak oddziałowiodpowiednich pomieszczeń.

    Kurtyka decyduje, że przewie-zie archiwalia do oddziału IPNw Rzeszowie. – Ustawiano sięw szereg i setki kartonówz teczkami ładowano na po-tężnego jelcza z przyczepą.Czasami transporty odbywałysię wieczorem lub nawet nocą,w scenerii jak z filmu „Psy”,tylko że tym razem ratowanoto, co nie trafiło do ognisk– wspominają współpracowni-cy Kurtyki z tamtego okresuRyszard Terlecki i JarosławSzarek.

    Nagonka na prezesa

    Janusz Kurtyka został preze-sem IPN w grudniu 2005 r. Jegowybór poprzedziło zamiesza-nie z kandydaturą AndrzejaPrzewoźnika. Pojawiła się infor-macja o dokumencie, któryobciąża Przewoźnika jako źró-dło informacji SB. Kurtykędo końca życia bolały podjerze-nia, że notatka wypłynęłaza jego sprawą. Dziś wiadomoz całą pewnością, że nie po-chdziła z archiwum IPN.

    Przewoźnik zginął z Kurty-ką w Smoleńsku.

    Kandydaturę Kurtykina stanowisko prezesa IPNwylansowali Jan Rokita i Jaro-sław Gowin z PO.

    Prof. Kurtyka zupełnieprzeorientował działanośćIPN. Nie rezygnując z bada-nia wczesnego okresukomunizmu w PRL, priorytetyustawił na zgłębianie dziejównajnowszych i ściganie zbrod-niarzy komunistycznychz lat 70. i 80. Przedstawicieleelit nigdy mu tego nie darowa-li.

    Apogeum ataków przynio-sło wydanie książki „SB a LechWałęsa” Sławomira Cenkciewi-cza i Piotra Gontarczyka.Kurtyka wstęp do książki obuhistoryków napisał sam i nieodstąpił od opatrzenia pozycjilogo IPN.

    Wydanie tej książki było sy-gnałem do podprządkowaniaInstytutu rządzącej większo-ści. Przygotowaną nowelizacjęnazywano po cichu „lex Kur-tyka”. Zmieniając prawodecyzję o wyborze prezesaIPN oddano ugrupowaniudysponującemu zwykłą więk-szością głosów w Sejmie.

    Modyfikujący prawo nieprzewidzieli, że fotel prezesaIPN opustoszeje w wyniku ka-tastrofy. ∑

    15 – 16 kwietnia 2011 r. w Krakowieodbędzie się konferencja naukowa:Janusz Kurtyka - Rzeczpospolitej historyk i urzędnik. Organizatorami są m.in. PAN, IPN, UJ

    Szczególniedumny był z działaniaBiura EdukacjiPublicznej IPN

    MA

    GD

    AS

    TAR

    OW

    IEY

    SK

    A

    Dodatek specjalny „Rzeczpospolitej” powstał dzięki współpracy z Instytutem Pamięci Narodowej,

    Redakcja Michał Szułdrzyński i Łukasz Zboralskiopracowanie graficzne Mariusz Skarbekfotoedycja Monika Szewczyk

    Instytutpamięta

  • VIrp.pl/smolensk

    9 – 10 kwietnia 2011Instytutpamięta

    FILIP MUSIAŁ

    „Tradycję niepodległościowąuważamy za jeden z najważniej-szych elementów tożsamości na-szego państwa” – mówił w lu-tym 2010 r. prezes IPN JanuszKurtyka w rozmowie z dzienni-karzami „Rz”.

    Politykę historyczną tragicz-nie zmarły pod Smoleńskiemszef instytutu pojmował jakokształtowanie świadomości dzie-jowej społeczeństwa. Uznawałjednocześnie, że ważne jest przy-wrócenie społecznej pamięcio tych, którzy bezkompromiso-wo walczyli o wolną Polskę. Niebył to osąd doraźny związanyzobjęciem funkcji prezesa Insty-tutu Pamięci Narodowej, leczkoncept głęboko zakorzeniony,którego praktycznej realizacjiKurtykapodjął się już napocząt-ku lat 80. To wtedy na podziem-nym uniwersytecie wygłaszałwykłady owojennym ipowojen-nym podziemiu niepodległo-ściowym, którego dzieje w PRLsystematycznie zakłamywano.

    Heroizm doceniony

    W latach 2006 – 2010 IPN stałsię jedną z najważniejszych in-

    stytucji wpływających na świa-domość historyczną Polaków.Wzbudzało to opór części śro-dowisk opiniotwórczych, któredotąd w sposób nieskrępowanyrealizowały własną politykę hi-storyczną – odległą od wartości,które bliskie były JanuszowiKurtyce.

    Najważniejsze stało się dlaniego udokumentowanie i spo-pularyzowanie dziejów polskichdziałań niepodległościowychpodoboma totalitaryzmami. Je-śli więc uznać, że prowadził poli-tykę historyczną, to jej istotą by-ła pamięć o tych, którzy w spo-sób bezkompromisowy dążylido odzyskania przez Polskę nie-podległości. Doceniał staraniawszystkich partii politycznych,środowisk i organizacji usiłują-cych ocalić suwerenność Polski.Uważał, że specjalny szacuneknależy się tym, którzy niezłom-nie bronili niezbywalnych prawRzeczypospolitej.

    Prezes IPN sam wskazywałniektóre tematy, które jego zda-niem były szczególnie istotne.Nie ograniczał jednak aktywno-ści historyków, którzy chcieliopisywać zagadnienia odległeod tego, co uznawał za priorytet.Uważał zarazem, że obowiąz-kiem instytutu jest podejmowa-nie najtrudniejszych proble-

    mów polskiej historii najnow-szej – m.in. takich jak przeszłośćLecha Wałęsy. Starał się odkryćhistoryczną prawdę, anie potra-fił – w imię politycznej popraw-ności – pomijać drażliwych te-matów czy udawać, że one nieistnieją. Ta pryncypialność nieprzysparzała mu sympatyków.

    W sferze edukacji instytutpod kierownictwem Kurtykirozpoczął działania znacznieposzerzające krąg odbiorcówwiedzy historycznej. W prasiezaczęły się ukazywać dodatkipisane przez historyków z IPN,ruszyły portale internetowe po-święcone zarówno kluczowymwydarzeniom z najnowszej hi-storii Polski, jak i bohateromdziałań niepodległościowych(rtm. Witoldowi Pileckiemu,Stefanowi Korbońskiemu, ks.Jerzemu Popiełuszce). Z myśląouczniach przygotowane zosta-ły gry planszowe i rajdy – naj-częściej szlakami żołnierzy pod-ziemia niepodległościowego.Instytut zaangażował się takżew działania edukacyjne pod-czas specjalnych pokazów fil-mów fabularnych skierowanychdo młodzieży szkolnej (m.in.„Popiełuszko. Wolność jestw nas”; „Generał Nil”).

    Tuż przed śmiercią, w mar-cu 2010 r., Janusz Kurtyka włą-

    czył IPN w działania na rzeczuznania1marcazadzień pamię-ci ożołnierzach polskiego powo-jennego podziemia niepodległo-ściowego. Ustanowienie w tymroku Dnia Pamięci oŻołnierzachWyklętych należy uznać za jegopośmiertny sukces.

    Między bohaterstwema zdradą

    Choć wpływ Kurtyki na me-rytoryczną działalność KomisjiŚcigania Zbrodni przeciwkoNarodowi Polskiemu był – zewzględów ustawowych – nikły,apelował do prokuratorów, bybyli szczególnie wyczulenina zbrodnie komunistycznez lat 70. i 80., a więc takie, w któ-rych istnieje faktyczna szansana ukaranie sprawców.

    Nie cofał się także przedwspieraniem śledztwa w spra-wie śmierci gen. Władysława Si-korskiego. Był przekonany, żepolską racją stanu jest wyjaśnie-nie, czy premier Rządu Polskie-go na Uchodźstwie poniósłśmierć w wypadku lotniczym,czy padł ofiarą zamachu. Nie-zwykle ważne były też dla niegośledztwa w sprawie Zbrodni Ka-tyńskiej czy wprowadzenia sta-nu wojennego. Uznawał bo-

    wiem, że symboliczne wskaza-nie winnych zbrodni przeciwniepodległości Polski jest ko-nieczne dla kształtowania naro-dowej tożsamości. Starał się za-tem realizować ustawowe zada-nie IPN – ściganie zbrodni ko-munistycznych i nazistowskich.

    Kurtyka nie lukrował dziejówPolski, nie tworzył historycz-nych mitów. Dążył do opisaniatego, co nie zostało jeszcze opi-sane, do zbadania zagadnień,dotąd niezbadanych.

    Był przekonany,że celem pań-stwa, a więc także IPN, jest edu-kacja historyczna ukazującazło-żoność historii. Podkreślająca teelementy,którewiążą się znaro-dową chwałą, ale niezapomina-jąca o kwestiach wstydliwych.Nie wahał się nazywać po imie-niu zdrady i podłości. Nie zga-dzał się na relatywizowanie naj-nowszej historii Polski, rozmy-wanie odpowiedzialności zawprowadzenie i utrzymywaniew Polsce totalitarnego reżimu.

    Wierzył, że w przestrzeni pu-blicznej za wzór powinni służyćtylko ci, którzy nie zdradzilisprawy polskiej. Dlatego rozpo-czął akcję, która miała zwrócićuwagę na istnienie w wolnejRzeczypospolitej nazw ulic, pla-ców, szkół, ale także pomnikówbędących wyrazem hołdu i czci

    dla aparatczyków i ideologówkomunistycznego reżimu. Wielez tych nazw udało się zmienić,dzieło nie zostało, niestety, do-kończone. Symbolicznym tegodowodem jest fakt, że CentrumEdukacyjne IPN im. JanuszaKurtyki w Warszawie mieści sięu zbiegu ul. Marszałkowskieji Armii Ludowej…

    Próbom likwidacji pozostało-ści po PRL towarzyszyły działa-nia związane z docenieniemtych, którzy z dyktaturą walczy-li. Dlatego IPN wspierał Kance-larię Prezydenta Lecha Kaczyń-skiego w działaniach związa-nych z uhonorowaniem zapo-mnianych dotąd weteranówwalk o niepodległość – przygo-towując wnioski odznaczenio-we dla wielu z nich.

    Działalność Kurtyki ikierowa-nego przez niego instytutu spo-tykała się z oskarżeniami i z kry-tyką. Kontrowersje wywoływałyprzede wszystkim publikacjeniewygodne dla części establish-mentu. Wbrew zarzutom o upo-litycznianie IPN wydaje się, iżkrytyka szefa instytutu brała sięwłaśnie stąd, że nie chciał się onpoddawać żadnym naciskom.Szczególnie politycznym. ∑

    Autor jest doktorem politologii.Pracuje w krakowskim oddziale IPN

    PAMIĘĆ | IPN pod rządami Kurtyki skupił się na upamiętnieniu bohaterów walk o niepodległość Polski z oboma totalitaryzmami

    Historyczna świadomość≥Janusz Kurtyka przygotowywał dla prezydenta Lecha Kaczyńskiego wnioski o odznaczenia zapomnianych bohaterów. Na zdjęciu w 2009 r. dostaje Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski

    TO

    MA

    SZ

    GZ

    EL

    L/

    PA

    P

  • VIIrp.pl/smolensk

    9 – 10 kwietnia 2011 Instytutpamięta

    PAWEŁ NOWACKI

    Pamiętam, jak w czasach stu-denckich Janusz pieszo poko-nywał wszelkie dystanse. Z bar-dzo charakterystycznym ru-chem ręki, sprawny i wytrwały,niezmordowany w chodachpieszych i w dążeniu do celu.

    Przeciw komunizmowi

    Trzeba było mieć i odwagę, izdecydowanie, i ten rodzaj bez-kompromisowości, by powie-dzieć publicznie w 1973 r., że niechcemy na KUL socjalistyczne-go związku studentów, spieraćsię o to z rektorem, a potem po-jechać do prymasa Stefana Wy-szyńskiego i jasno mówić, że niechcemy na KUL socjalistyczne-go związku, i socjalistycznychstudentów na KUL nie było.

    Trzeba było mieć ten rodzajświadomości, przekory i odwa-gi, by w 1974 r. razem z PiotremJeglińskim i Bogdanem Boru-sewiczem wymyślić, że sposo-bem na totalne kłamstwo ko-munistyczne jest wydawaniebibuły, czyli książek i czaso-pism poza zasięgiem cenzury.

    Do tego był potrzebny po-wielacz. Planowali z Jeglińskimwyjazd do Paryża, żeby zdobyćtaki sprzęt. Ale Janusz Krupskinie dostał paszportu. Wyjechałtylko Jegliński i wiosną 1976 r.przekazał wymarzony powie-lacz w Londynie Witowi Wojto-wiczowi. A ten szczęśliwieprzywiózł go do kraju.

    Tak zaczęła się papierowakontrrewolucja. To JanuszKrupski stał na jej czele. Naj-pierw druk Orwella, komunika-tów KOR, pierwszych nume-rów „Zapisu” ale już chwilępóźniej Niezależne Pismo Mło-dych Katolików „Spotkania”. Ibiblioteka „Spotkań”.

    Trzeba było naprawdę miećdużo wyobraźni i niezależno-ści, by 1977 roku w pierwszymnumerze „Spotkań” wyznaczyćtaki cel: „niepodległa i demo-kratyczna Polska. Wolna Polskaw Wolnym Świecie”, i dalej:„Bez niepodległości narodówZwiązku Radzieckiego nie od-zyskamy i nie utrzymamy wła-snej niezależności”.

    Takie deklaracje czyniły czło-wieka w PR L wrogiem systemukomunistycznego. Jednych toprzerażało, Janusz był człowie-kiem, który nie ukrywał, że jestwrogiem komunizmu.

    „Spotkania” były pismemdialogu, bardzo otwartym, na-prawdę poza zasięgiem cenzu-ry. „Młodopolacy” mieli nas zalewicowych katolików, ale to odJanusza Krupskiego usłysza-łem po raz pierwszy o MarianieZdziechowskim. To on refero-wał mi analizy komunizmu wi-leńskiego myśliciela.

    Tow„Spotkaniach” mógł z te-zami książki Adama Michnika„Kościół. Lewica. Dialog” pole-

    mizować ks. Stanisław Małkow-ski. Totu publikowali między in-nymi tacy autorzy, jak ks. Franci-szek Blachnicki, ks. Adam Bo-niecki, Władysław Bartoszew-ski, Tadeusz Chrzanowski, Boh-dan Cywiński, bp HenrykGulbinowicz, ks. Tadeusz Isako-wicz-Zaleski, Stefan Kisielewski,Stanisław Krajewski, TomaszMianowicz, Tomasz Strzem-bosz, Adam Stanowski, ks. Tade-usz Styczeń, Zdzisław Szpakow-ski, ks. Józef Tischner, bp IgnacyTokarczuk, kardynał Karol Woj-tyła, Jacek Woźniakowski.

    Trzeba było mieć niezwykłąwrażliwość historyka na pa-mięć o czasach najnowszych, byw trakcie karnawału „Solidar-

    ności” poświęcić się dokumen-towaniu zbrodni komunistycz-nych na Wybrzeżu sprzed dzie-sięciu lat. Efekt tej pracy, dziełoSekcji Historycznej przy Zarzą-dzie Regionu NSZZ „Solidar-ność” w Gdańsku, to publikacja„Grudzień 70” wydana w pary-skich „Spotkaniach” przez Pio-tra Jeglińskiego.

    Bez ustępstw

    Kompromisu z komunistaminie znosił. W najbardziej bezna-dziejnych momentach stanuwojennego słyszałem od niego:„Nie ma innego sensu, jak naszkraj z komunizmu wyzwolić.

    Polsce to się należy i jeśli nie my,to kto to uczyni?”. Nikt wcze-śniej tak do mnie nie mówił.

    „Wróg socjalizmu” JanuszKrupski cały czas był na celow-niku SB. W styczniu 1983 r.uprowadzony w centrum War-szawy przez funkcjonariuszySB dowodzonych przez Grze-gorza Piotrowskiego, przewie-ziony do Puszczy Kampino-skiej, oblany fenolem, traciprzytomność. Mimo poważ-nych poparzeń ciała udaje musię dojść do szosy, zatrzymaćautobus i dotrzeć do stolicy domieszkania późniejszej żonyJoasi Puzyny. Przeżył.

    Ślub z Joasią brali w Laskachpóźnym latem 1983 r. Potem

    rodziły się dzieci: Piotr, Paweł,Łukasz, Tomek, Jaś, Marysia iTereska. Był człowiekiem wiel-kiej miłości i wielkiego szczę-ścia, bo tym była dla niego i Jo-asia, i ich dzieci… To była…chciałem napisać. Taka jest ichpiękna miłość. Bardzo ich wtym podziwiałem i podziwiam.

    Trzeba było dużej wrażli-wość na dzieje najnowsze, by wczasach transformacji ustrojo-wej pamiętać o ofiarach stanuwojennego. Był ekspertem nad-zwyczajnej sejmowej komisji dozbadania skutków stanu wojen-nego, a potem Komisji Odpo-wiedzialności Konstytucyjnej.

    „Nie udało nam się zrobićNorymbergi, nie udało się osą-dzić komunizmu” – mawiał zesmutkiem. Ale nie tracił na-dziei. Był człowiekiem i skrom-nym, i nader miłosiernym. Niewspominał o swoich krzyw-dach i nie pałał żądzą wiedzy oswoich oprawcach. Aż mnie todziwiło. Ale wieloletni proceszomowców, którzy zabili gór-ników Wujka, nazywał kom-promitacją III RP. Niemożnośćpostawienia przed sądemprzez całe lata towarzyszy Ja-ruzelskiego i Kiszczaka trakto-wał jako obelgę dla ofiar masa-kry na Wybrzeżu i stanu wo-jennego.

    Dom, wydawnictwo i współ-praca z komisjami sejmowymi tobyła jego rzeczywistość lat 90. Wswojej firmie (Krupski i s-ka) wy-dawał rarytasy, wielotomową hi-storię Kościoła powszechnego,malarstwo Józefa Czapskiego ztekstem Joanny Pollakówny,Aleksandra Jackowskiego„Bra-myNieba”, a potem „OppidiumJudaeorum” Marii i KazimierzaPiechotków,„RzeczpospolitąPodziemną” Tomasza Strzem-bosza, można bywymieniać dłu-gą litanię…

    Dbający o wyklętych

    Trzeba znowu niezwykłej si-ły i konsekwencji, by ową wraż-liwość na dzieje współczesnezachować. IPN był nadzieją istał się rzeczywistością. To cośzupełnie naturalnego, że Ja-nusz Krupski w latach 2000 –2006 był jego wiceprezesem.

    Z dzisiejszej perspektywy todość niezwykłe, ale czuł sięuczniem dwu historyków: Wła-dysława Bartoszewskiego i To-masza Strzembosza, wdzięcz-ność i jednemu, i drugiemuwręcz manifestował.

    W2006 roku został mianowa-nykierownikiem Urzędu ds.Kombatantów i Osób Represjo-nowanych. Był ministremwszystkich kombatantów, alenajbardziej przejmował się lo-sem zapomnianych pokrzyw-dzonych. Wspomagał inicjatywypamięci o żołnierzach wyklę-tych, tych, którzy nie pogodzilisię z sowiecką okupacją po 1944roku, a których PRL skazywał naśmierć i urzędowe zapomnienie.

    Czuł wobec nich szczególne zo-bowiązanie. To on wspomagałinicjatywy prezydenta Lecha Ka-czyńskiego dotyczące uhonoro-wania zapomnianych bohate-rów niepodległości. Groby po-mordowanych, poległych, grobyzapomnianych były jego co-dziennością. A był człowiekiemżycia, życia rodzinnego i głębokochrześcijańskiego.

    Wiosną 2010 r. był zaniepo-kojony, że kwestia rosyjskadzieli polskich polityków, aMoskwa doskonale to wyko-rzystuje. Lot do Katynia z pre-zydentem RP Lechem Kaczyń-skim uważał za swój oczywistyobowiązek i zaszczyt.

    Był człowiekiem zawsze goto-wym. Gotowym pójść dla spra-wy w daleki marsz. Nigdy o tymnie rozmawialiśmy, ale mamwrażenie, że Joasia to rozumiała.

    We wrześniu 1979 r. wybrali-śmy się we dwóch w Tatry. Zprzełęczy Krzyżne ruszyliśmyna dziko w dolinę Potoku Wak-smundzkiego. Zejście nie byłotrudne. Niebo błękitne, choć już

    po południu. Trafił się po dro-dze niewielki, może trzyipółme-trowy żleb, pod nim półka i dalejjuż łatwy trawers. Janusz zręcz-nie zszedł na półkę. Czekał namnie poniżej. Nie chciałem, bymój Start 66S (aparat fotogra-ficzny) się poobijał, więc pako-wałem go do futerału i nagle ru-nąłem. Sekundę później leża-łem na skalnej półce. Januszprzyciskał mnie do skalnego ło-mu. Razem patrzyliśmy,jak apa-rat fotograficzny leci w dół, 20,30, 50 metrów,uderza o skalnywystęp i ląduje gdzieś na trawie.Zszokowanymyślałem: to mo-gła być moja droga. – Zawszetrzeba być gotowym – usłysza-łem.

    Zupełnie niedawno dowie-działem się, że jedną z ostatnichjego decyzji było skreślenie z li-sty przygotowanej do odzna-czeń prezydenckich TomaszaTurowskiego, byłego ambasa-dora tytularnego w Moskwie. ∑

    Paweł NowackiW latach 1976 – 1988 drukarz,redaktor, kurier, kolporter „Spotkań”i wydawnictw niezależnych. Po 1989roku autor filmów dokumentalnych,programów radiowych i telewizyjnychm.in. „Pulsu dnia” (TVP 1), „Studiaotwartego” (TV Puls), „Wartorozmawiać” (TVP). W kwietniu 2010 r.w czasie żałoby narodowej po tragediismoleńskiej kierował publicystykąTVP 1

    Przejmował sięzapomnianymiJANUSZ KRUPSKI | Nie udało nam się zrobić Norymbergi, nie udało się osądzić komunizmu – martwił się kierownikUrzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych

  • VIIIrp.pl/smolensk

    9 – 10 kwietnia 2011Instytutpamięta

    PIOTR ZYCHOWICZ

    – Do 2005 roku wydawaliśmyrocznie trzydzieści kilka ksią-żek. Od 2006 roku od 100do 200 – opowiada w filmie„Trwajcie” prof. Jan Żaryn, dy-rektor Biura Edukacji Publicz-nej IPN. W dokumencie pra-cownicy Instytutu Pamięci Na-rodowej opowiadają, jak wrazz objęciem funkcji prezesaprzez prof. Janusza Kurtykę(wcześniej dyrektora oddziałuIPN w Krakowie) w instytucjitej rozpoczęła się nowa era.

    Działalność wydawnicza byłatylko jednym z przejawówwzmożonej aktywności IPNpod zarządem Kurtyki. DorotaKoczwańska-Kalita, dyrektorsekretariatu prezesa: – Książkito nie wszystko, trzeba też byłote badania przekazać społe-czeństwu. Rajdy, konkursy, wy-stawy, warsztaty, promocje, ak-cje informacyjne w tramwajach,billboardy, dodatki do gazet. In-stytut, kierowany przez Janu-sza Kurtykę, zaczął żyć.

    Nowy prezes i zgromadzony

    wokół niego zespół historykówprzez pięć lat pracował na peł-nych obrotach. Współpracow-nicy Kurtyki opowiadają w fil-mie o zostawaniu do późnychgodzin nocnych i słynnych tele-fonach prezesa w środku nocy.– Jeżeli o godzinie drugiej w no-cy dzwonił telefon i wyciągał

    mnie spod kołdry, to miałem99 proc. pewności, że to Janusz.Każda moja uwaga, że jest póź-no, kończyła się stwierdzeniem:ja nie śpię, to ty też nie musisz– wspomina Teodor Gąsiorow-ski z krakowskiego IPN.

    Autorzy filmu przekonują, żemimo wykonanej w IPN olbrzy-miej pracy Kurtyka nie był ulu-

    bieńcem mediów. Wprost prze-ciwnie, przez cały okres swojejprezesury był bardzo ostro ata-kowany. Suchej nitki nie pozo-stawiała na nim „Gazeta Wybor-cza” i lewica z AleksandremKwaśniewskim na czele. Po-wód? Zdeklarowanyantykomu-nizm Kurtyki i opowiedzenie sięza rozliczeniem ludzi odpowie-dzialnych za zbrodnie systemu.

    Kurtyka uważał, że Polacyw PRL zostali poddani praniumózgów przez komunistycznewładze, które robiły wszystko, bywykorzenić patriotyczne trady-cje i zafałszować historię. MisjąIPN, jego zdaniem, powinno byćspowodowanie, aby sprawy wró-ciły naswoje miejsce. Jasno wska-zywał, jakie postawy wokupowa-nej przez Sowietów Polsce byłygodne, ajakie haniebne. Domagałsię przekreślenia grubą kreskągrubej kreski, która okaleczyławkołysce rodzącą sięIIIRP.

    – Prezesa i jego współpra-cowników łączyło przekonanieo tym, jakiego zła doświadczyłaPolska przez 50 lat powojennejhistorii. Uważał, że zło, które na-rosło przez pół wieku, trzeba te-

    raz przez kolejne 50 lat wyko-rzeniać – mówi Jarosław Tęsio-rowski, asystent Kurtyki. Dlate-go właśnie jedną z pasji prezesabyło przywracanie pamięcio zapomnianych bohaterachRzeczypospolitej – Żołnierzachwyklętych.

    W filmie Aliny Czerniakow-skiej o Kurtyce opowiadają jegowspółpracownicy z IPN – histo-rycy, archiwiści, sekretarki, kie-rowca, ale również ludzie, z któ-rymi współpracował jeszczewantykomunistycznej konspira-cji. Możnawnim zobaczyć archi-walne zdjęcia przedstawiającemłodego Kurtykę, filmy i prze-prowadzone znim wywiady. Ca-łość kończy się katastrofą smo-leńską, która nieoczekiwanieprzerwała pracę Kurtyki. Prof.Andrzej Nowak: – Janusz byłczłowiekiem z pasją. To właśnieona zaprowadziła go w 2010 ro-ku podSmoleńsk. ∑

    Recenzja filmu „Trwajcie”, reż. AlinaCzerniakowska. Projekcja odbędziesię 12. kwietnia o godz. 16 w CentrumEdukacji IPN im. Janusza Kurtyki przyul. Marszałkowskiej 21/25w Warszawie

    RECENZJA | „Trwajcie” to obraz prezesa IPN widziany oczami jego współpracowników

    Przerwana misjaJanusza Kurtyki