Impuls nr 1

28
1 Gdańsk maj 2013 nr 1 (22) Numer pierwszy ukazał się w lutym 1987 Projekt: Michalina Dzikowska, I miejsce w konkursie na na okładkę „Impulsu”

description

Gazeta Niezależnego Zrzeszenia Studentów Uniwersytetu Gdańskiego

Transcript of Impuls nr 1

Page 1: Impuls nr 1

1

impuls Gdańsk maj 2013, nr 1 (22)

Gdańsk maj 2013nr 1 (22)

Numer pierwszy ukazał się w lutym 1987

Proj

ekt:

Mic

halin

a Dz

ikow

ska,

I m

iejsc

e w

kon

kurs

ie n

a na

okł

adkę

„Im

pulsu

Page 2: Impuls nr 1

2

impulsGdańsk maj 2013, nr 1 (22)

P ierwsze sformułowane postulaty dotyczyły: przywrócenia szko-łom wyższym autonomii oraz

pięcioletniego toku studiów, ograni-czenia cenzury i pełnego zatrudnienia absolwentów. Bardzo ważny dla nas był apolityczny charakter organiza-cji, czyli apartyjność. W ten sposób uwalnialiśmy się od prymatu partii i komunistycznej ideologii, a każ-demu studentowi gwarantowaliśmy wolność działania, sumienia i prze-konań. Do Zrzeszenia mógł wstąpić każdy, bez względu na to, czy miał zapatrywania lewicowe, centrowe czy prawicowe. NZS miało realizo-wać aspiracje kulturalne, naukowe i edukacyjne oraz reprezentować interesy bytowe i materialne a nie ideologiczne. W naszym projekcie statutu m.in. pisaliśmy, że będziemy prowadzić samokształceniowe semi-naria na tematy interesujące studen-tów poza programem nauczania, oraz będziemy popierać wszelkimi dostęp-nymi środkami studencką twórczość artystyczną.

Uważaliśmy, że NZS da stu-dentom poczucie wolności, możli-wość wyboru postaw światopoglą-dowych i politycznych. Miało uczyć tolerancji wobec cudzych poglądów i szacunku dla człowieka. Mieliśmy pomagać słabszym i pokrzywdzo-nym. Niemoralne było głoszenie innych poglądów na użytek pu-bliczny i prywatny. Należało zerwać z dwulicowością i z partyjniactwem, które wymaga kłamstw, kunktator-stwa i konformizmu.

Na zebraniach dyskutowali-śmy o polityce, religii, historii, fi-lozofii, bieżących wydarzeniach. Na wiecach z udziałem studentów zrzeszonych w NZS, Socjalistycznym Związku Studentów Polskich, orga-nizatorów samorządu studenckiego, niezależnego harcerstwa, ruchów ekologicznych oraz nienależących do żadnej organizacji, gorące dys-kusje wybuchały przy omawianiu problemów związanych ze stanem uczelni, przy szukaniu dróg popra-wy sytuacji.

Dlaczego NZS?Leszek Biernacki

Niezależne Zrzeszenie Studentów powstało w 1980 r. przy obwieszo-nej kwiatami bramie strajkującej Stoczni Gdańskiej im. Lenina wśród emocji rozgorączkowanego tłumu. Wówczas uwierzyliśmy, że w końcu uda się „zmienić wszystko” na lepsze, że wspólnym wysiłkiem będzie możliwe sprawiedliwe ułożenie stosunków między władzą a społe-czeństwem – w każdej dziedzinie życia, na każdym szczeblu władzy. Sierpień przypomniał wszystkim, że jesteśmy u siebie i powinniśmy odpowiadać za życie swoje i kraju. Ważne dla nas było dobro wspólne i pomoc wzajemna. Byliśmy szlachetnymi idealistami i chcieliśmy, by w przyszłość iść drogą wyznaczoną przez Sierpień ’80.

Założyciele NZS w Trójmieście w 1980 r. zostali 31 sierpnia 2012 r. odznaczeni przez prezyden-ta RP Bronisława Komorowskiego. Na zdjęciu w pałacu prezydenckim w Warszawie razem ze swoim dawnym kolegą, również współzałożycielem NZS, Donaldem Tuskiem

Fot.

NZS

UG

„Impuls” Pismo NZS UG, wydawca Niezależne Zrzeszenie Studentów UG, ul. Wita Stwosza 58, 80-308 Gdańsk. Redaktor naczelna: Monika Hinc, redaktor wydania: Sylwia Muszak; zespół redakcyjny: Michele Bobkowska, Maciej Cholewiński, Monika Dolińska, Katarzyna Drażba, Karolina Gałka, Adam Kwiatkowski, Radosny Paweł, Marta Szaszkiewicz, Jan Świątek, Arek Węsierski. Gościnnie redaktorzy założyciele „Impulsu” z 1987 r.: Leszek Biernacki i Mariusz Popielarz. Projekt okładki i grafika: Michalina Dzikowska (I miejsce w konkursie na na okładkę „Impulsu”).Jeśli jesteś zainteresowany współpracą napisz do nas: [email protected]

Słysząc wielokrotnie zdanie, że historia lubi zataczać koło, uśmiechałam się z przeką-

sem. I pewnie byłoby tak do dzisiaj, gdybym nie stała się tego procesu świadkiem. 27 lat temu, w akademi-ku nr 10, na ul. Polanki, w ciemni fotograficznej, studenci zamiast bier-nej postawy postanowili dalej działać i w sprzeciwie na panującą sytuację powołali Komisję Koordynacyjną Niezależnego Zrzeszenia Studentów UG i powołali pismo: „Impuls”.

Postawiliśmy sobie za cel re-aktywację dawnego „Impulsu”, który ma stać się jak przed laty platformą wymiany poglądów i opinii trójmiej-skiego środowiska akademickiego. Wartościowe idee należy kultywo-wać. Nie udałoby się to bez pomocy naszych starszych doświadczeniem, młodych duchem kolegów z dawne-go NZS: Leszka Biernackiego i Ma-riusza Popielarza, którzy otoczyli nas opieką i podzielili się swoją wiedzą oraz doświadczeniem. W wydanym przez nich w lutym 1987 r. pierw-szym numerze „Impulsu” w słowie do czytelnika napisali, że „Impuls” jest: „organem Studenckiego Komi-tetu Solidarności NZS, ruchu, który w ostatnim okresie wznowił swo-ją działalność. Ruch ten nawiązuje w swojej nazwie i programie dzia-łania do idei Studenckiego Komi-tetu Solidarności sprzed Sierpnia 1980 oraz Niezależnego Zrzeszenia Studentów, autentycznie niezależ-nej organizacji studenckiej, która stanowiła w krótkim okresie swojej legalnej działalności prawdziwą re-prezentację środowiska”.

Nasz pierwszy numer po-święciliśmy strajkom studenckim z maja 1988 r. Dedykujemy go ich uczestnikom oraz wszystkim oso-bom, dzięki którym obecne poko-lenie studentów może się rozwijać w nieograniczony sposób.

Serdecznie zachęcam do prze-syłania wszelkich refleksji i sugestii na adres: [email protected]. Za-praszam każdego do współpracy! Chciałabym aby „Impuls” stał się naszym wspólnym dziełem i inspi-racją do dalszego działania.

Do CzytelnikaMonika Hinc

Page 3: Impuls nr 1

3

impuls Gdańsk maj 2013, nr 1 (22)

W tłumie przed kościołem byli członkowie NZS. Po mszy na terenie parafii do-szło do spotkania lidera NZS UG, Mariusza Popielarza z Lechem Ka-czyńskim oraz Bogdanem Boruse-wiczem. Popielarz spytał, czy jeśli rozpocząłby się strajk w stoczni, to czy spróbować zorganizować strajk na Uniwersytecie. Kaczyński od-parł: „Jeśli czujecie się na siłach to zróbcie”. Borusewicz nie oponował. Następnie pojechał razem z Toma-szem Posadzkim, absolwentem UG, ale mimo to był redaktorem pisma NZS UG „Impuls”, do Leszka Bier-nackiego, u którego rozmawiali o sposobie zorganizowania strajku na UG. Biernacki nie mógł do strajku wzywać bo był już absolwentem, kierowania strajkiem musieli się podjąć ci, którzy nigdy na żadnym

strajku nie byli. Mówił jak zorga-nizować strajk, że należy do niego wezwać pod szyldem NZS, ale jed-nocześnie współpracować z każdą opozycyjną organizacją, że od rana przed strajkiem uczelnia musi być zasypana ulotkami, że muszą być przygotowane plakaty i transparen-ty z wezwaniem do strajku. Opo-wiadał jak wyglądał jesienią 1981 r. „strajk radomski”, oraz strajki w sta-nie wojennym: w grudniu 1981 r. i październiku 1982 r.

Zapadła decyzja – trzeba spróbować czynnie po-przeć protest stoczniowców w for-mie strajku okupacyjnego. Popielarz i Posadzki mieli się skontaktować

25 lat minęło...

Studenci z robotnikamiLeszek Biernacki

Przed niedzielną mszą 1 maja 1988 r. o 11.00 w kościele św. Brygidy w Gdańsku do kilku tysięcy zgromadzonych na placu przed plebanią przemawiał Lech Wałęsa. W Krakowie trwał już strajk w Hucie im. Le-nina. Przewodniczący „Solidarności” zwrócił się o solidarność we wła-snych szeregach i przygotowanie się na lato do zdecydowanej walki, która miała polegać na tym: „aby poprzeć wszystkie kierunki i trendy, które dają szanse Polsce i nam wszystkim wyjść z kryzysu, a jednocze-śnie żyć godnie”. Apelował o nie organizowanie protestów na ulicach lecz w zakładach pracy. Gdy powiedział: „Jutro, pojutrze, żądam od was, żądam od was! solidarnej postawy wobec Nowej Huty!”. Tłum za-czął skandować: „Nowa Huta” i „Jutro strajk!”.

Nie zamierzaliśmy nikomu dyk-tować jak ma działać. Cieszyła nas wielość poglądów, spory nad różny-mi koncepcjami, otwarte dyskusje, które umacniały poczucie wspólno-ty i wiarę, że dążenie do poprawy sytuacji, do lepszej przyszłości, jest na wyciągnięcie ręki, gdyż z wielo-ści propozycji można było wybrać najlepszą, a wybrany wariant można było poprawić, gdyż wybrana kon-cepcja podlegała ciągłej konstruk-tywnej krytyce. Nie walczyliśmy z ludźmi, lecz z błędnymi koncep-cjami. Wydawało się, że nikomu nie zależy na funkcji, sławie i karierze, gdyż każdy otwarcie mówił co myśli, ale też nie obrażał personalnie. Naj-ważniejsza była bowiem „sprawa” – znalezienie najlepszego rozwią-zania danego problemu dla korzy-ści całej wspólnoty akademickiej, a nie grona kolegów czy organizacji. Chcieliśmy jak najszybciej oderwać się od czasu minionego, którego cechą była jednomyślność i obojęt-ność. Rolą NZS miało być także na-wiązywanie współpracy robotników ze studentami bo idea samorządno-ści nie była ideą właściwą jedynie in-teligencji – dotyczyła wszystkich. Sa-morządność miała sprawić, że ludzie w każdych okolicznościach mieli czuć się podmiotami a nie przed-miotami, mieli być wolnymi obywa-telami niezależnego państwa.

Komitety założycielskie NZS oddolnie formułowały cele działal-ności wsłuchując się w opinię śro-dowiska. Celem organizatorów nie była realizacja wytycznych centrali. Powstawał nowoczesny, otwarty mo-del działania. Nie zamykaliśmy się w ramach jednego dogmatu. Przeciw-nie, programowo przyjęliśmy, że pro-gram działania jest elastyczny i zależy tylko od oddolnej woli członków.

Studenci po Sierpniu ’80 dostali szansę, aby sami organizowali się w dowolne stowarzyszenia, kluby i or-ganizacje. Wyraźną cechą podejmo-wanych przez NZS działań jesienią 1980 roku było dążenie do lepszego funkcjonowanie szkół wyższych, że dążono do przywrócenia należnej rangi wartościom podstawowym w wychowaniu, kształceniu, badaniach naukowych i kulturze studenckiej. Był to bunt przeciwko materializmowi, nijakości, konformistom, miernocie, dwulicowości, nepotyzmowi, cyni-zmowi i promowaniu przeciętności, co powodowało nihilizm i frustrację, bo nie warto było się jak najlepiej kształ-cić, nie poziom wiedzy i posiadane umiejętności torowały drogi kariery. Liczyła się partyjność i środowiskowe

Dalej Ü str. 4 Dalej Ü str. 4

Robotnicy Stoczni Gdańskiej im. Lenina na strajku w maju 1988 r.

Fot.

Lesz

ek B

iern

acki

Page 4: Impuls nr 1

4

impulsGdańsk maj 2013, nr 1 (22)

koterie. Dlatego też jednym z po-stulatów było wyraźne promowanie w hierarchii uczelnianych i nauko-wych awansów, nagród i wyróżnień najlepszych dydaktyków i naukow-ców. Studenci chcieli, aby kształcili ich najlepsi. Stąd głośny był sprze-ciw przeciwko nagrodom i awansom „z rozdzielnika”, według partyjnych zasług. Dlatego za sprawą uczestnic-twa w ciałach kolegialnych chcieliśmy mieć wpływ na awanse i nagrody dla nauczycieli akademickich, programy studiów i wybór fakultetów.

Głośno domagaliśmy się de-mokratyzacji uczelni wyższych. Szukaliśmy racjonalnego sposobu na pogodzenie postulatu autonomii i demokracji ze sprawnym kierowa-niem uczelnią. Domagaliśmy się, aby każda uczelnia we własnym zakresie decydowała o swojej strukturze, pro-gramach nauczania, toku studiów, formach współpracy z ruchem stu-denckim czy też o obsadzaniu sta-nowisk. Nie wyobrażaliśmy sobie, aby w autonomicznej i samorządnej uczelni wyższej nie wybierano rek-torów i dziekanów w powszechnych wyborach, w których równe prawo głosu mieliby samodzielni pracowni-cy naukowi, młodsi pracownicy na-ukowi oraz studenci (zasada 1/3 – 1/3 – 1/3). Domagaliśmy się większych uprawnień dla rad wydziału i senatu oraz postulowaliśmy kadencyjność na stanowiskach kierowniczych i funk-cjach przedstawicielskich.

spotkaniu, wspominał: „Byliśmy ra-czej przekonani, że nie jest to mo-ment przesilenia politycznego, jed-nak aktywne wyrażenie solidarności ze stoczniowcami odczuwaliśmy jako ważną potrzebę, powiedzmy, moralną”. Podjęto decyzję o przygo-towaniu na następny dzień wiecu. Miano na nim jedynie poddać pod głosowanie decyzję o strajku a nie do niego wezwać. Przemysław Go-siewski miał za zadanie przygotować oprawę wiecu (ulotki, plakaty i trans-parenty). O planach poinformowano członków uczelnianej „Solidarności”, którzy jednak zdystansowali się od strajku. Zredagowano krótki tekst adresowany do stoczniowców, który podpisała „Solidarność” w imieniu pracowników i studentów UG.

Od rana 3 maja na wydziałach UG w Oliwie były rozwieszone pojedyncze plakaty informujących o wiecu organizowa-nym na „Humanie”. Ulotki tuż przed rozpoczęciem wiecu rozrzucono w holu na parterze. Wzywano na godz. 11.30, na którym miano zamanife-stować solidarność ze strajkującymi robotnikami – zapraszali „studenci UG”. Zabrakło wezwania do strajku i szyldu NZS. Był przygotowany je-dynie transparent z napisem „Akcja solidarnościowa”, który został poka-zany dopiero po rozpoczęciu wiecu. Brak zdecydowanego wezwania do akcji strajkowej świadczył o dużych obawach organizatorów protestu.

W holu Humanistyki o 11.30 ze-brało się około 100 studentów, którzy zeszli z pięter budynku na przerwę w zajęciach. Wiec rozpoczął Tomasz Brajer, który wszedł na ławkę i ogło-sił: „Wiec jest wiecem solidarnościo-wym ze strajkującymi robotnikami Nowej Huty i Stoczni Gdańskiej oraz działaniami studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego, którzy dzisiaj od go-dziny 10.00 ogłosili strajk absencyj-ny”. Po odczytaniu dwóch oświad-czeń, z których żadne nie było sygnowane przez NZS ani „Solidar-ność”, lecz przez studentów i pra-cowników UG, co chwilę ktoś wska-kiwał na ławkę, przerywano sobie, zastanawiano się czy i jak głosować w sprawie strajku. Zapanował bała-gan, wszystko się rozmywało, pano-wała nerwowa atmosfera. Ogłoszono godzinną przerwę w wiecu.

Liderzy NZS liczyli na to, że po odczytaniu przygotowanych tekstów studenci samorzutnie zaproponują strajk. Chcieli, aby do strajku wzywali inni. Popielarz zaproponował podda-nie pod głosowanie: kto jest za straj-kiem okupacyjnym? Ktoś podniósł wątpliwości co do wiarygodności takiego głosowania, bo jak policzyć quorum i większość?

Cd. ze str. 3

Studenci...

Nasz NZS ściśle współpracował z „Solidarnością” i z nią splótł swoje losy. Bez „Solidarności” nie byłoby NZS, który był w stosunku do robot-niczego związku jedynie drobnym elementem w zachodzących w Pol-sce zmianach. Wzajemne kontakty były częste, ale też NZS nigdy przez liderów „Solidarności” nie był zbyt poważnie brany pod uwagę. Z re-guły traktowano nas, że to „tylko studenci”.

Ideały NZS nie wytrzymały pró-by czasu, bo dziś wolność, niezależ-ność i przyjaźń przelicza się na pie-niądze, czy też polityczne korzyści. Ale to już inna historia...

q

z członkami NZS i uczelnianej „Soli-darności”. Biernacki obiecał, że pod-czas strajku, jeśli do niego dojdzie, zo-staną uroczyście przekazane pieczątki NZS oraz samorządu studentów UG z 1981 roku. Obiecał, że będzie na rozpoczęciu strajku i czynnie będzie go wspierał.

Następnego dnia, w poniedzia-łek 2 maja strajk w Stoczni Gdań-skiej im. Lenina bez porozumienia z „Solidarnością” zainicjowali ok. godz. 9.30 młodzi ludzie z wydzia-łu K-1 i K-3 (te same wydziały, na których zaczął się strajk w 1980 r.). Do strajku przyłączyli się działacze stoczniowej „Solidarności”. Powstał komitet strajkowy. Na przewodni-czącego wybrano Alojzego Szablew-skiego, na zastępcę – Jana Górczaka. W składzie komitetu był m.in. Woj-ciech Kreft (uczestnik NZS, student

IV roku prawa UG), który w stoczni był rzecznikiem prasowym strajku.

Wieść o strajku w stoczni szybko dotarła do człon-ków NZS. Zostało zorganizowane spotkanie, na którym miano zade-cydować o formie wsparcia robot-ników. Popielarz na spotkanie się spóźnił. Przed jego przybyciem za-stanawiano się jedynie nad treścią solidarnościowego oświadczenia, nie-śmiało ktoś wspomniał o zorganizo-waniu wiecu. Dopiero po przybyciu Popielarza, który powiedział, że strajk studentów popierają Kaczyński z Bo-rusewiczem oraz byli działacze NZS, postanowiono spróbować wezwać studentów do strajku okupacyjnego, ale tylko na Wydziale Humanistycz-nym. Działacze NZS studiujący na sopockich wydziałach nie wierzyli, że zdołają poderwać studentów do protestu, obawiali się represji i kom-promitacji. Paweł Adamowicz, który nie był członkiem NZS, ale był na

Dokończenie ze str. 2

Dlaczego NZS?

Zdjęcie autora z 1986 r. (działacz NZS w Trój-mieście w latach 1980-1988)

Page 5: Impuls nr 1

5

impuls Gdańsk maj 2013, nr 1 (22)

Głos zabrała bardzo zdener-wowana Małgorzata Dębicka (po-lonistyka), która podniesionym gło-sem przypomniała, że od wczoraj strajkują stoczniowcy, że była pod stocznią i widziała przed bramą tyl-ko kilka znajomych twarzy: „Ile osób wczoraj było pod stocznią? Ja byłam. Jestem dziewczyną. Widziałam zna-jome twarze. Było ich niewiele, ale jest to sprawa emocjonalna. Co my tym ludziom mówimy? Co? Podcho-dzę uścisnę rękę. Męski przykład: powiem jestem z tobą, powieszę kwiatka i sobie pójdę. Oni tam byli całą noc i pewnie dalej tam będą, a wy się zastanawiacie. Kolejna pe-tycja. Jak zareagowaliście jak powie-dzieliśmy, że w Warszawie jest go-

towość strajkowa? Każdy się uśmiechnął. No bo to poparcie? Przecież żadne. A teraz nad czym się za-stanawiacie?!”. Odpowie-działy jej huczne oklaski i okrzyki „brawo”.

Jej głos przeważyłAdamowicz zapytał

wszystkich: „Kto z was deklaruje się, że przyjdzie tutaj za parę godzin lub kilka i pozostanie z nami na noc, na następnie dni, do piątku wieczora?” Do góry uniosło się dużo rąk. Po dwóch godzinach ogłosił rozpoczęcie strajku. Rozpoczęto zbierać pienią-dze na fundusz strajkowy, powołano służbę porządkową. Za-częto sporządzać opaski, malować transparenty i plakaty.

Na popołudniowym wiecu ogłoszono skład komitetu strajkowe-go: Paweł Adamowicz – IV r. Prawo i Administracja (przewodniczący), Anna Galus – Prawo i Administracja, Przemysław Gosiewski – Prawo i Ad-ministracja, Mariusz Popielarz – Hu-manistyka i Andrzej Sosnowski – Eko-nomika Transportu (IV HZ rep.). Na przewodniczącego niespodziewanie wybrano Adamowicza. Liderzy NZS UG woleli pozostać w cieniu, bali się konsekwencji.

Wydane zostało oświadczenie Studenckiego Komitetu Strajkowego, w którym ogłoszono pierwsze postu-laty:„– poparcie dla strajkujących Zakła-dów Gdańska i Nowej Huty– przywrócenie pluralizmu stowa-rzyszeń, wolności zrzeszania się i legalizacji NZS

– poprawa warunków socjalnych studentów i pracowników nauko-wych poprzez podwyżkę stypen-diów i płac– przywrócenie autonomii i samo-rządności szkoły wyższej poprzez zwiększenie reprezentacji studenc-kiej i młodszych pracowników na-ukowych w ciałach kolegialnych uczelni do 50 % składu osobowego oraz demokratyczne wybory władz uczelni.

Wzywamy wszystkich studen-tów do poparcia naszej akcji”.

Strajk poparł samorząd studen-tów: „strajk na Uniwersytecie Gdań-skim jest odzwierciedleniem wzra-stającego w środowisku studenckim braku zaufania do władz i wynika-jącego stąd napięcia”. Przestrzegał przed użyciem siły i sprzeciwiał się próbom wyciągnięcia dyscyplinar-nych konsekwencji wobec strajku-jących.

Andrzej Sosnowski wieczo-rem tłumaczył: „Strajk zawiązał się

Piotr Brajer otwiera wiec w holu „Humany”

Fot.

Lesz

ek B

iern

acki

Małgosia Dębicka wzywa studentów do strajku. Kadr z dokumen-talnego filmu Video Studia Gdańsk

Fot.

Lesz

ek B

iern

acki

Page 6: Impuls nr 1

6

impulsGdańsk maj 2013, nr 1 (22)

w wyniku sytuacji politycznej i spo-łecznej jaka powstała w kraju. Cho-dzi tu nam przede wszystkim o falę strajków, która przetoczyła się przez kraj. Jest to strajk solidarnościowy, w którym popieramy żądania strajku-jących załóg Stoczni Gdańskiej oraz Nowej Huty. [...] Wczoraj wieczorem podjęliśmy decyzję w wąskim gro-nie o podjęciu strajku solidarnościo-wego ze stocznią. [...] Wybraliśmy Wydział Humanistyczny ze względu na to, że NZS i środowisko samo-rządowe było tutaj najsilniejsze. [...] Założyliśmy, że sukcesem będzie jeśli uda się zawiązać strajk nawet o liczebności stu osób […]”.

Następnego dnia studentów okupujących „Humanę” było ok. 400, a strajk absencyjny objął z różną intensywnością całą uczelnię. „Solidarność” UG nie zde-cydowała się na wezwanie pracow-ników do strajku.

Msze dla strajkujących odpra-wiał o. Tasiemski. Na strajk z wizytą przyjechał także ks. Jankowski. Na uczelni zaczęto kolportować „Redu-tę Strajkową” (tytuł gazetki był na-wiązaniem do wydawanego przez NZS UG biuletynu w czasie „strajku radomskiego” na UG w 1981 r.) oraz wydrukowany przez „Solidarność Młodych” mikroskopijnej wielko-ści „Biuletyn Strajkowy”. Zaczęto zbierać podpisy pod deklaracjami

wstąpienia do NZS. „Humanę” od-wiedził wiceprzewodniczący komi-tetu strajkowego Stoczni Gdańskiej, Jan Górczak, którego przywiózł ze stoczni Popielarz. Na zwołanym spe-cjalnie wiecu przywitała go burza oklasków. Przekazał podziękowania od stoczniowców za pomoc i soli-darność.

Od początku akcji solidarno-ściowej strajkujący byli zastraszani pogłoskami o możliwej interwen-cji oddziałów ZOMO. Bardzo się jej obawiali także liderzy NZS. Rósł strach i zdenerwowanie. W tej at-mosferze Przemysław Gosiewski przestraszony wizją bijących go mili-cjantów proponował, aby w momen-cie szturmu ZOMO w pierwszym szeregu ustawiły się dziewczyny, a on i inni mężczyźni schowali by się z tyłu. Apokaliptyczną wizję przed-stawiła Anna Galus-Czerwonka, któ-ra bardzo zdenerwowana mówiła na wiecu: „W tej chwili w szpitalach i przychodniach są przygotowywane dodatkowe miejsca na spodziewane ofiary. Co tu dużo mówić... Następ-na sprawa. Na obwodnicy stoją zma-sowane siły w pełnym uzbrojeniu. Duże”. Narastały naciski ze strony abp. Tadeusza Gocłowskiego i władz rektorskich, na spotkanie z którymi przyszedł osobiście gen. Czesław Kiszczak, aby natychmiast zakończyć strajk. Niepowodzeniem zakończyła się propozycja Leszka Biernackiego, który dał pod rozwagę komitetowi strajkowemu, aby w przypadku ogło-szenia decyzji o zakończeniu strajku na UG, tak jak w stanie wojennym w grud-niu 1981 r., zaapelować do strajkujących o próbę przedostania się do stoczni by pomóc robotnikom. Odmówiono mu także – pod pretekstem braku

Dyskusja w czasie strajku z ks. Henrykiem Jankowskim. Od lewej: Mariusz Popielarz, Andrzej Sosnowski, nn, Konrad Maruszczyk (działacz regionalnej „Solidarności”), nn., ks. Henryk Jan-kowski i Przemysław Gosiewski

Wydział Humanistyczny UG w czasie strajku

Fot.

Lesz

ek B

iern

acki

Fot.

Lesz

ek B

iern

acki

Page 7: Impuls nr 1

7

impuls Gdańsk maj 2013, nr 1 (22)

Wiec kończący strajk w auli humanistyki

Fot.

Lesz

ek B

iern

acki

Ostatni wiec w auli „Humany” w trakcie strajku w maju 1988 r. Siedzą od lewej: Andrzej Sosnowski, Mariusz Popielarz, Paweł Adamowicz i Anna Galus-Czerwonka

Fot.

Lesz

ek B

iern

acki

czasu – spotkania ze studentami w auli, na którym byłyby przekazane historyczne pieczątki NZS z 1980 r. Zostały one przekazane bez roz-głosu z ręki do ręki na korytarzu. W komitecie strajkowym przeważyły głosy o nie przedłużaniu strajku i za-kończenie go w piątek 6 maja.

Ostatniego dniastrajku na „Humanę” przyjechali stu-denci Politechniki Gdańskiej, którym nie powiodła się próba okupacji bu-dynku Gmachu Głównego PG (oku-powali budynek jedynie przez jedną noc). Liczbę strajkujących na UG oce-niano na ok. 500 studentów UG (w tym ok. 100 z PG oraz od kilku do kil-kunastu przedstawicieli z PWSSP, AWF i AMG). Na Akademii Medycznej w Gdańsku odbył się przed południem wiec poparcia dla strajkujących stocz-niowców i studentów UG.

Przed zakończeniem strajku o godzinie 15.00 odbył się burzliwy, przeszło godzinny wiec w auli Huma-nistyki. Na wstępie zakomunikowano o decyzji zakończenia strajku. Oprócz członków komitetu strajkowego prze-konywali do niej działacze katolic-kiego „Verbum”, na czele z Jackiem Bendykowskim i Ja-rosławem Sel-linem. SKS postanowił poddać pod głosowanie pytanie czy strajkujący upoważniają komitet do podjęcia de-cyzji o przerwaniu lub kontynuowa-

niu strajku. Rozpętała się burza, ale zwolenników kontynuowania strajku przegłosowano. Zapowiedziano, że w poniedziałek odbędzie się wiec, podczas którego miano zadecydować o formie dalszej akcji protestacyjnej. W następnych dniach decyzji o dal-szych protestach nie podjęto.

Negocjacje prowadzone przez następne tygodnie między Studencką Grupą Negocjacyjną, którą strajkują-cy studenci powołali podczas strajku,

a ówczesnymi władzami rektorskimi z prof. Czesławem Jackowiakiem na czele. Władze rektorskie pośredni-czyły w rozmowach z władzami mi-nisterialnymi szkolnictwa wyższego. Była to pierwsza próba oficjalnych negocjacji komunistycznego rządu z niezależną reprezentacją społeczną po wprowadzeniu stanu wojennego. Działo się to na dziesięć miesięcy przed obradami Okrągłego Stołu.

q

Page 8: Impuls nr 1

8

impulsGdańsk maj 2013, nr 1 (22)

R ok temu w Uniwersytecie Gdańskim studenci podjęli akcję protestacyjną, która była

wyrazem poparcia dla strajkujących załóg pracowniczych, formułując za-razem szereg własnych postulatów, dotyczących głównie pluralizmu życia społecznego i autonomii wyż-szych uczelni. Wbrew obiegowym opiniom wygłaszanym najczęściej w imieniu pracodawców określającym strajk jako przejaw dezorganizacji społecznej i anarchii, prawie każda tego typu akcja wymaga wysokiego poziomu zorganizowani. Zapewnia ono jej uczestnikom bezpieczeństwo i możliwość przetrwania przez długi okres czasu, często w odcięciu od świata zewnętrznego i w szczegól-nych (wysokie napięcie, stres) wa-runkach psychologicznych.

Pełniejsze zrozumienie wyda-rzeń, jakie rozegrały się w Uniwersy-tecie Gdańskim, jest możliwe dzięki badaniom przeprowadzonym wśród strajkujących studentów, zgromadzo-nych przez 4 dni i 3 noce w gmachu wydziału Humanistycznego. Badania miały charakter ankietowy i objęły po-nad 1/4 strajkujących. Można nadmie-nić, iż inicjatywa badań w pierwszym okresie nie spotkała się z aprobatą Komitetu Strajkowego, który odraczał podjęcie decyzji w tej sprawie przez kilka godzin.

Dlaczego strajki wybuchły wówczas?

Nawet z perspektywy czasu od-powiedź na to pytanie nie jest łatwa. Pewne wydarzenia, które wówczas następowały w kraju (np. znaczna podwyżka cen), niewątpliwie two-rzyły bezpośrednia stany zapalne. Nie można jednak powiedzieć, że to tylko one doprowadziły do wybuchu strajków. Od dłuższego już czasu ist-niała atmosfera wzrastających napięć w społeczeństwie. Znalazło to swoje odbicie w opiniach badanych stu-dentów. Co prawda dla wielu z nich sam moment wybuchu protestów był zaskoczeniem (21proc.), to jed-nak przede wszystkim wiązano go

Anatomia strajkuJerzy Boczoń, Janusz Erenc

z pewnym zastojem i brakiem re-alnych rozwiązań, dających szansę lepszego jutra (56proc.). „Ogól-na beznadzieja w kraju, drastycz-ne podwyżki zaostrzyły jeszcze tę sytuację. Zwiększając nędzę…” – odpowiada jeden z badanych. 10 proc. respondentów wprost odwo-łuje się do braku efektów tzw. II etapu reformy gospodarczej: „Za-płonową iskrą były podwyżki. Do-tąd czekano na pewne efekty re-formy, ale ich nie ma. Nie ma ich i nie można ich oczekiwać”.

Dlaczego wybuchły strajki stu-denckie? Jak wskazują uzyskane opinie, szanse ich powodzenia wią-zano często z oparciem w innych (głównie robotniczych) strajkujących środowiskach. Studenci zdawali się mieć świadomość swojej słabości jako grupy społecznego nacisku. Stąd być może hasło solidarności ze strajkującymi robotnikami było główną przyczyną przystąpienia do akcji protestacyjnej aż 33 proc. ba-danych.

Motywy uczestnictwaw strajku

Teorie socjologiczne wskazują, że u podłoża wspólnych akcji pro-testacyjnych, nawet jednolitych grup zawodowych, leżą zazwyczaj zróż-nicowane motywy poszczególnych jej uczestników. Badani studenci zdawali się potwierdzać tę prawidło-wość, deklarując około 30 motywów, którymi się kierowali przystępując do strajku. Dopiero wstępna agre-gacja pozwoliła na ustalenie sześciu głównych. Oprócz wspomnianego (solidarność ze strajkującymi robot-nikami), na plan pierwszy wysuwa się motyw dezaprobaty dla sytuacji panującej na uczelniach wyższych (30 proc.). Bardzo ważnym moty-wem było również poczucie więzi grupowej, nakazujące w momentach ważnych wydarzeń wzajemnie się wspierać, poczucie bycia studentem: „Zaczęłam dlatego, aby solidaryzo-wać się ze stoczniowcami. Kontynu-uję, aby być tutaj z innymi, nawet

wtedy, kiedy czuję, że nie ma to szans na powodzenie” – odpowiada stu-dentka drugiego roku pedagogiki.

Dla 15 proc. strajk był przede wszystkim protestem przeciw syste-mowi sprawowania władzy w Polsce, „…jedyną szansą mojego pokolenia i moją na normalne życie, jest wy-muszenie na rządzie rzeczywistych reform społecznych, politycznych i gospodarczych, a sam rząd wca-le nie ma ochoty ich wprowadzać, w związku z czym konieczne jest wywarcie nacisku, a jedyną skutecz-ną jego formą jest obecnie strajk”. Zarysowująca się tu dość wyraźnie potrzeba aktywnego uczestnictwa w ważnych wydarzeniach pojawia się także w wielu innych wypowie-dziach. Strajk to jednak to nie tylko sposób walki o swoje prawa, to rów-nież sposób na przełamywanie wła-snych słabości, marazmu, to właśnie sposób na konsolidację środowiska.

Strajkowi towarzyszyło olbrzy-mie napięcie emocjonalne. Dało ono znać w ocenach zachować obserwo-wanych u innych jego uczestników, którym przypisuje się często niewy-starczająco poważne motywy przystą-pienia do tej akcji. Były to: chęć prze-życia ciekawej, choć niebezpiecznej przygody, sama tylko ciekawość, chęć dorównania innym, jak również trak-towanie strajku jako swoistej zabawy. „Są tacy, którzy odbierają to jako pik-nik są tu dla frajdy. Nie uważam, żeby było to frajdą”. Można powiedzieć, że uczestnicy strajku stawiali sobie wy-sokie wymagania, oczekując od in-nych i od siebie odpowiednio silnej samodyscypliny, a także wysokiego morale.

Przywódcy strajkuPonad 2/3 strajkujących stu-

dentów, w sierpniu 1980 roku, mia-ło po 12-13 lat. Chodzili więc do szkól podstawowych i trudno ich podejrzewać o poważne zaangażo-wanie i pełne zrozumienie tamtych wydarzeń. Edukacja świadomościo-wa przyszła dopiero później. Należy więc przypuszczać, że kształtowała się w nowych warunkach, w nowej sytuacji politycznej kraju. Mimo to dla dużej grupy strajkujących, przy-wódcy tamtego okresu zachowali nadal swój status. Odwoływanie się do tradycji Sierpnia, czy wprost do doświadczeń „Solidarności” znalazło wyraz w 34 proc. odpowiedzi, przy czym personalnie najczęściej wymie-niany był Lech Wałęsa. Oczywiście pojawili się i nowi, którzy wraz z tym pokoleniem wchodzą na arenę wy-darzeń społecznych i politycznych. Ci przywódcy to głównie członko-wie uczelnianych komitetów strajko-wych oraz działacze NZS. Wspomnieć

Mija rok od dramatycznych dni przełomu kwietnia i maja, kie-dy to przez kraj przeszła fala strajków obejmujących swych za-sięgiem różne rejony kraju, jak również wiele grup zawodowych i społecznych. W swej masowości nie był to protest przypominający wydarzenia z lat 1980–81, niemniej okazał się znaczącym dla wydarzeń ostatniego roku. Dziś, gdy jesteśmy już po obradach okrągłego stołu i akceptacji przemian, jakie w wyniku tych obrad następują, możemy spojrzeć na tamte dni z mniejszym ładunkiem emocjonalnym.

Page 9: Impuls nr 1

9

impuls Gdańsk maj 2013, nr 1 (22)

może należy, iż w kilku uzyskanych odpowiedziach, problem kierowania ówczesnymi strajkami rozpatrywany jest w kontekście prowokacji poli-tycznej. Stąd pojawiają się jak gdyby przywódcy negatywni: „…strajk jest kierowany przez kogoś z zewnątrz, np. kogoś, komu zależy na zmianie ekipy rządowej”.

LękiBadania ujawniły obawy,

a nawet strach, który uczestnicy strajku wyraźnie odczuwali. Kon-trastuje to z determinacją i chęcią trwania przy swoich, uważanych za słuszne, postawach. Ten strach ma różne wymiary. Obejmuje zarów-no lęk o własne bezpieczeństwo, jak i o skuteczność podjętego dzia-łania: „Wiem, że niektórzy boją się ewentualnej interwencji ZOMO, ale obawy co do ostatecznego rozwią-zania sytuacji w kraju są silniejsze i dotyczą większej ilości osób (chyba nas wszystkich)”. Studenci bali się, że w każdej chwili może nastąpić in-terwencja sił bezpieczeństwa. Znane już były bowiem próby przerwania strajku w Nowej Hucie. Także per-spektywa represji postrajkowych dominowała w ich wypowiedziach. Nie czuli oni wystarczającego opar-cia w swoich wykładowcach, gdyż tylko nieliczna grupa pracowników Uniwersytetu Gdańskiego włączyła się w tę akcję, czynnie ją wspierając. Również władze uczelni były odbie-rane jako wrogo nastawione do straj-ku. Znalazło to swój bezpośredni wyraz w 10 proc. odpowiedzi. Prze-łomowym momentem stało się nad-

zwyczajne posiedzenie Senatu UG. W napiętej atmosferze, po wielo-godzinnych obradach, które zakoń-czyły się o północy z czwartku na piątek (5-6 maja), wypracowano for-mułę pozwalającą na rozładowanie napięcia. Przyjęta wówczas uchwała uznała zasadność strajku, stwarzając tym samym pewne gwarancje bez-pieczeństwa dla jego uczestników zapewniając jednocześnie, iż po za-kończeniu strajku w zaplanowanym terminie , podjęte zostaną rozmowy dotyczące wysuwanych postulatów.

Innego rodzaju lękiem była sama przyszłość, brak perspektyw lepszego jutra w naszym kraju. Ci młodzi ludzie obawiali się o swoje dalsze życie, nie widząc realnych możliwości zmian na lepsze: „…nie będzie warunków do życia wolego, pełnego i prawdziwego. Chcę mieć szczęśliwy dom i szczęśliwą ojczy-znę. I jak tu, w tym kraju nie bać się o przyszłość”. Student I roku historii napisał natomiast: „Boję się, że wszy-scy będą chcieli stąd wyjechać”.

Jest maj 1989 roku. Rok temu w Uniwersytecie Gdańskim studenci podjęli strajk. Jednak nie wierzyli, że ewentualne porozumienia z władza-mi będą miały trwały charakter. Nie wierzyli, że porozumienia takie są w ogóle możliwe.

Jerzy Boczoń, Janusz Erenc, Ana- tomia strajków studenckich, Gwiaz-da Morza” Gdański Dwutygodnik Katolicki, 1989 nr 10, s. 6

Czym jest Niezależne Zrzesze-nie Studentów dzisiaj? Z pew-nością pozostaliśmy wierni

wartościom i ideałom jakie towarzy-szyły naszym poprzednikom. Jednak nie organizujemy już strajków , czy studenckich manifestacji. Na szczę-ście nie musimy….

Nie zmieniło się najważniejsze założenie NZS: w centrum naszej działalności są studenci. To dla nich organizujemy takie projekty jak: Wampiriada – akcja studenckiego krwiodawstwa, czy Drogowskazy Kariery – cykl warsztatów mający wspomóc rozwój studenta na rynku pracy.

NZS dziśMaciej Cholewiński

Ale NZS dziś to przede wszyst-kim ludzie. Odważni, komunika-tywni, pełni energii i chęci do dzia-łania. To miejsce nawiązywania nie tylko kontaktów, które zaprocentują w przyszłym życiu zawodowym, ale także możliwość poznania wspania-łych osób i rozwinięcia swoich zdol-ności interpersonalnych.

Mamy realny wpływ na pra-wo szkolnictwa wyższego. To nasze działania przyczyniły się do wprowa-dzenia 50% ulgi na przejazdy kolejo-we dla studentów. Nikt nie walczy o prawa studentów z równą inten-sywnością – jesteśmy tu dla Was!

q

Niezależne Zrzeszenie Stu-dentów Uniwersytetu Gdańskiego przystępuje do obchodów 25-lecia strajku majowego na Uniwersytecie Gdańskim.

Chcemy w ten sposób nie tyl-ko przypomnieć ludzi i wydarzenia z tamtych czasów, ale także poka-zać, że dzisiejszy NZS to spadkobier-ca idei i dorobku działań Zrzeszenia od momentu powstania.

Jako organizacja studencka pra-gniemy, korzystając z doświadczeń naszych poprzedników, odnosić się do przeszłości, aby kreować teraź-niejszość oraz aktywnie uczestniczyć w życiu społecznym i kulturalnym młodego pokolenia.

Przebieg obchodów 25-lecia strajków

w maju 1988 r.

Październik 2012 Krajowy Zjazd NZS pod hasłem „Toż-

samość – to nas łączy” Wystawa zdjęć i dokumentów ze

strajku majowego ’88 na UGKoncert „Być wolnym, to móc nie

kłamać”

Grudzień 2012 Ogłoszenie konkursu na repliki

transparentów Happening „Nie ma wolności bez

Solidarności” Pokazy filmów „Polskie lata ’80

– one zmieniły świat”

Marzec 2013 Rozpoczęcie „wędrującej” po szko-

łach wystawy zdjęć ze strajku majowego ‘88

Debata „Kobiety też walczyły”

Maj 2013 Odsłonięcie tablicy upamiętniającej

strajki studenckie przy pomniku Poległych Stoczniowców

Wydanie gazety NZS „IMPULS” Konferencja podsumowująca pro-

jekt oraz ogłoszenie laureatów konkursu na repliki transparentów

Czerwiec 2013 Wydanie publikacji podsumowują-

cej projekt

Marta Szaszkiewicz, koordynatorka projektu, tel. 601493127, e-mail: [email protected]

Obchody 25-leciamaja `88Mateusz Puwałowski

Page 10: Impuls nr 1

10

impulsGdańsk maj 2013, nr 1 (22)

– W jakich okolicznościach padł pomysł zrobienia gazety?– Panował marazm i przygnębienie. Na uczelniach, w domach, na uli-cach i w całym kraju. Zacząłem stu-diować na uniwerku w 1983 roku. Aktywność zawdzięczam starszym kolegom z NZS, z tego zdelegalizo-wanego po 13 grudnia 1981. Leszek Biernacki i Romek Ossowski wpro-wadzili mnie w środowisko uczel-niane. Szybko poznałem innych, jak Marka Sadowskiego, Tomka Bedyń-skiego, Jacka Jancelewicza. Po 10 la-tach od działalności w Klubie Kibica Lechii Gdańsk spotkałem Donalda Tuska, który mieszkał ze swoją ro-dziną w hotelu asystenckim UG. Pod wpływem starszych kolegów szybko opanowaliśmy struktury samorzą-dów studentów. W ramach samorzą-du współorganizowałem z Leszkiem Biernackim na uczelni wykład prof. Bronisława Geremka, zakończony konferencją prasową Urbana i wy-daleniem naukowca z PAN. Spo-tkanie z trenerem Lechii Wojtkiem Łazarkiem, a w kościele św. Brygidy (rektor nie wyraził zgody) wykład Tadeusza Mazowieckiego. Nagle znowelizowano ustawę o szkolnic-twie wyższym i zlikwidowano samo-rządy studenckie. Pozostało zejść do podziemia. Czyniliśmy rózne próby, aż w końcu we wrześniu 1986 roku zawiązaliśmy w akademiku, gdzie mieszkał Leszek Biernacki, w ciemni fotograficznej DS. nr 10 przy ul. Po-lanki, Komisję Koordynacyjną Nieza-leżnego Zrzeszenia Studentów UG.– A „Impuls”?– Właśnie tam Leszek Biernacki ogło-sił reaktywację NZS i powołanie do

życia pisma NZS UG. Mi powierzył rolę odpowiedzialnego za stworze-nie pisma i jego druk. Na tym spotka-niu poza mną byli: Leszek Biernacki – jako ostatni na UG przedstawiciel władz NZS z 1981 r. i szef nowego, Tomek Posadzki – ostatni przewod-niczący samorządu studentów UG, Andrzej Koliński i Grzegorz Bierec-ki – członkowie samorządu WH UG, oraz Andrzej Sosnowski z ekonomii.– Dlaczego padło na Ciebie odpo-wiedzialność za „impuls”?– Miałem dojścia do drukarni, a tak-że doświadczenie w przygotowaniu i drukowaniu bibuły sięgające jesz-cze lat 1980-81, kiedy w „Solidarno-

ści” w gdańskim Hartwigu wydawałem Biuletyn Infor-macyjny. Od tamtego czasu miałem kontakty z Regio-nem „Solidarności”, m.in. z Czesławem Nowakiem, Andrzejem Michałowskim i Antkiem Grabarczykiem z portowej „Solidarności”, a przede wszystkim z Bog-danem Borusewiczem, który

wówczas wszystko trzymał w garści. To miało dać gwarancję periodyczne-go druku pisma w strukturach pod-ziemnej „Solidarności”.– Drukowałeś?– Nie tylko. Najpierw przygotowałem szatę graficzną, zaprojektowałem i wykonałem winietę gazety. Wszak byłem absolwentem działu graficz-nego Liceum Plastycznego w Orło-wie. Przygotowane graficznie strony, zostały sfotografowane przez Leszka Biernackiego w ciemni DS. nr. 10, też absolwenta tego samego liceum, ale działu fotograficznego. Gotowe klisze były przekazywane Bogda-nowi Borusewiczowi lub Andrze-jowi Michałowskiemu. Po tygodniu odbierałem wydrukowany „Impuls” z podanego przez Bogdana adresu w falowcu na Przymorzu. Odbierając kilka ryz wydrukowanego papieru, oddawałem tyle samo ryz czystego, który w tamtych czasach był praw-dziwym dobrodziejstwem… Przy kolejnych numerach drukowałem z kolegami z „Solidarności”.

"Impuls"to impuls...Michele Bobkowska rozmawia z MARIUSZEM POPIELARZEM, współ-twórcą w 1987 r. pisma NZS UG „Impuls”

W pokoju 101 samorządu studentów na Wydziale Humanistycznym Mariusz Popielarz (z pra-ej strony) rozmawia z Jarkiem Zielińskim, wiosna 1985 r.

Fot.

Lesz

ek B

iern

acki

Życzenia dla „Impulsu od redakcji podziemnego pisma „Solidarność” Regionu Gdańskiego, 15 IV 1987, nr 4 (170)

Page 11: Impuls nr 1

11

impuls Gdańsk maj 2013, nr 1 (22)

– Chcę wrócić do wspomnianego przez Ciebie etapu przygotowa-nia graficznego stron „Impulsu” i wykonania winiety, przecież komputerów nie było. – Winietę wykonywałem ta samą techniką co w liceum, kiedy wykony-waliśmy exlibrisy, znaki firmowe czy loga. Tusz, farba, cienki pędzelek. Teksty były przepisywane na maszy-nie do pisania na długich szpaltach i naklejane w trzech szpaltach na kartki formatu A3. Tytuły robiło się osobno tzw. letrasetami. Miejsca na zdjęciach, których autorem w „Im-pulsie” był Leszek Biernacki, należało zostawić puste do obróbki fotogra-ficznej. Wykonane wszystkie strony gazety były po kolei fotografowane na kliszach za pomocą powiększalni-ka, a następnie były dostarczane do drukarni. Tam przy ich pomocy na-świetlano blachy światłoczułe, które po wytrawieniu były nakładane na wałek maszyny offsetowej. Do ka-łamarza wlewano tłustą farbę dru-karską, a do podajnika ryzę papieru i puszczało się w ruch urządzenie. Pierwsze kartki były testem, na podsta-wie których ustawiało się odpowied-nio pokrętła kałamarza, tak aby rów-nomiernie rozkładał farbę na papierze.

To tak jakby rodziło by się dziecko. Pomysł, napisanie, przygo-towanie i druk. Do kolportażu prze-kazywałem „Impuls” pod wcześniej wskazany adres (np. w akademiku jeden z pokoi). Fajne uczucie było jak po 2-3 dniach znajdowałem „swoje dziecko” na uczelni…– Gdzie drukowałeś „Impuls”?– W drukarniach „Solidarności”. Wszystkim zarządzał „Borsuk”, czyli Bogdan Borusewicz. Dawałem mu znać o swojej gotowości do druku, On przekazywał to swoim ludziom odpo-wiedzialnym za druk. Najczęściej był nim Andrzej Michałowski, ale także Zbyszek Dąbrowski. Umawiałem się na wyznaczony wieczór i jechałem na

nocne drukowanie. Maszyny drukar-skie najczęściej były na wsi, w wolno stojących domach. Przeważnie praco-wałem z Andrzejem na „Romajorze” w oliwskim starym młynie. Było zimno, bo nie było tam instalacji c.o. ale włą-czało się jakieś „słoneczko” i razem z maszyną podłączało się do prądu ze słupa elektrycznego i jazda do rana. – A pamiętasz jakieś niebezpiecz-ne wydarzenia związane z pod-ziemnym drukowaniem?– W samej drukarni nigdy nas nic złego nie spotkało. Ale kiedyś, gdy jechałem do drukarni prawie serce mi stanęło… Byłem jednym z nie-

licznych właścicieli maluchów (fia-ta 126p) wśród studentów. Miałem mamę w USA, dzięki której kupiłem „cudo na kółkach” w Pewexie (kupo-wało się tam tylko za dolary lub bony walutowe). Zasadą przemieszczania się po mieście samochodem wypeł-nionym bibułą był czas w godzinach od 19 do 20. Był to zwyczajowy czas zmiany służby na komisariatach MO. Jechałem do drukarni „maluchem” załadowanym ryzami papieru. Była godzina grubo po 20, gdyż znajoma przywiozła mi z godzinnym opóź-nieniem kilka ryz papieru. Jadę do młyna w Oliwie, aż na ulicy Polan-ki zostaję zatrzymany przez milicyjny patrol pieszy. Przeszyła mnie myśl: koniec, zabiorą papier razem z sa-mochodem. Po okazaniu dokumen-tów milicjant pyta: – A co tu student wiezie? Tyle papieru, chyba nie do notatek? – zakończył szyderczo. Dzię-ki Bogu, przyszło mi na myśl coś nieprawdopodobnego. Skutecznie zapewniłem milicjanta, że dorabiam do stypendium na produkcji kopert pocztowych i stąd taki magazyn pa-pieru w moim aucie. Uwierzył, na szczęście nie zatrzymał mnie do tzw. wyjaśnienia i w ciągu pół godziny by-łem już w drukarni, ku mojej radości i uciesze moich kolegów.

Patryk, syn senatora Edwarda Kennedy’ego, wraz ze swoim kuzynem przeglądają w salach katechetycznych kościoła św. Brygidy w Gdańsku nielegalny „Impuls”

Fot.

Lesz

ek B

iern

acki

24 maja 1987 r. NZS UG urządził w salach katechetycznych koœcio³a œw. Brygidy spotkanie z przebywaj¹cymi w Gdańsku senatorem Edwardem Kennedy’m. Jego synowi podarowaliœmy „Impuls”. Patrick powiedzia³: „Po raz pierwszy w swoim ¿yciu [19 lat] trzymam w rêku tego rodzaju pismo, gazetê, bo przecie¿ to wasza gazeta. To fajnie, cieszê siê, ¿e bêdê móg³ pokazaæ to u mnie w Massachusetts moim kolegom i kole¿ankom, moim rówieœnikom. Wielu z nich w podobne zjawiska nie wierzy, bo przecie¿ u nas takich potrzeb (podziemnego drukowania) nie ma, my nie wiemy, co to znaczy”

Rysunek Mariusza Popielarza z drugiego numeru „Impulsu”

Page 12: Impuls nr 1

12

impulsGdańsk maj 2013, nr 1 (22)

– Po latach potrafisz ocenić czym był dla Ciebie i dla twojego środo-wiska „Impuls”?– „ Impuls” był niczym ziarno zasia-ne w środowisku. Jestem pewien, że gdyby nie gazeta to działalność NZS na uniwerku nie byłaby tak mocno zauważona. Na gazetę ludzie czeka-li. Raz minął ponad miesiąc od uka-zania się ostatniego numeru i już za-częło wrzeć. Na korytarzu, w bufecie znajomi pytali: co z gazetą? Kiedy nowy numer? Niby wydawnictwo podziemne a i tak niektórzy ludzie kojarzyli odpowiednio kto i co robi na uczelni. „Impuls” stał się praw-dziwym impulsem do konkretnych działań i czynów. To gazeta przyczy-niła się ogłoszenia strajku solidarno-ściowego w maju 1988 roku.

Uważam „Impuls” za moje dziecko. Wprawdzie kiedy odwa-ga staniała, kiedy zapadły decyzje o Okrągłym Stole, kiedy moja ak-tywność na rzecz Regionu Gdańskie-go „Solidarności” wzrosła, pojawili się ludzie, którzy za wszelką cenę dążyli do przejęcia kontroli nad pi-smem, przejęli odpowiedzialność za jego wydawanie. Po ukazaniu się zaledwie dwóch numerów w for-mie pisma literackiego, nie potrafili go utrzymać. A jak czytam dzisiaj, że niejaki J. Studziński był autorem szaty graficznej „Impulsu” to ręce opadają…– Czy współtworząc młodzieżo-wą działalność opozycyjną lat 80-tych, jesteś zadowolony po 25 latach ze współczesnej rzeczy-wistości społeczno-politycznej w Polsce?– I tak i nie. Pokolenie młodzieży lat 80-tych osiągnęło połowiczny suk-ces. Najbardziej sprytni i interesowni zrobili polityczne i biznesowe karie-ry. Inni, którzy 25 lat temu ideowo działali w opozycji, dzisiaj cierpią biedę i nierzadko czują się głęboko niespełnieni i zawiedzeni. Ich wyso-ko postawieni koledzy o nich nie pa-miętają. Mnie bardziej martwi od losu moich kolegów sprzed 25 lat, los na-szych dzieci. Pokolenie dzieci, tych co 25 lat temu strajkowali przeciw PRL, przeciw brakowi perspektyw życiowych, dzisiaj ma te same pro-blemy. Około dwa miliony naszych dzieci w ostatnich latach wyjechało z kraju w poszukiwaniu lepszego ży-cia. Polska ich wykształciła ale pracy już im nie jest w stanie zagwaran-tować. Dzisiaj większość młodzieży, tak jak ćwierć wieku temu, marzy o tym, żeby wyjechać na Zachód. To jest ponure i przykre. – Dziękuję za rozmowę.

Mariusz Popielarz z trzymającym w ręku „Impulsem” prorektorem UG dr Jerzym Kozubskim, maj 1989

Fot.

Tom

asz

Pluc

ińsk

i

Mariusz Popielarz przeprowadza wywiad z Jackiem Kuroniem, wiosna 1989

Fot.

Lesz

ek B

iern

acki

Klisza „Impulsu” z pustymi miejscami na zdjęcia sfotografowana przez Leszka Biernackiego i go-towe pismo wydrukowane przez Mariusza Popielarza na romajorze w oliwskim młynie

Page 13: Impuls nr 1

13

impuls Gdańsk maj 2013, nr 1 (22)

Janus Molka to…Janusz Molka to zły, który stał się dobry. Albo inaczej zły, który stara się być dobry.Dlaczego człowiek z Nowej Huty pisze książkę o byłym agencie SB? Dlaczego nie podjął się Pan trudu stworzenia historii dzia-łaczy opozycyjnych, bohaterów tamtego okresu?Opowiadam o postaci złej, która dzi-siaj przeżywa metamorfozę ducho-wą. Mówiąc o tej złej opowiadam również o pięknych postaciach pol-ski opozycyjnej. Zły Molka odbija się w zwierciadle dobrych osób, albo to

oni odbijają się w zwierciadle tego złego. Książka nie jest tylko o złym, to też przesłanie o tych dobrych, którym ten zły zaszkodził, dlatego można było też utrwalić ich boha-terstwo.Dobrze, ale dlaczego to dobrzy bohaterowie odbijają się w tym złym? Czemu uczynił go Pan bohaterem grającym pierwsze skrzypce?To kwestia przypadku. Być może, gdybym wcześniej znał historie ro-dziny Czahorów, to o nich bym pi-sał. Ich historia nadaje się absolut-nie na film. To, co przecierpieli, to

Człowiek, który czynił złoZ BOGDANEM RyMANOWSKIM, autorem książki Ubek, rozmawia Monika Hinc

Bogdan Rymanowski na promocji swojej książki na UG, którą 17 grudnia 2012 zorganizował NZS UG

Fot.

Mar

iusz

Sza

ry S

iera

czki

wic

z

Książka Ubek. Wina i skrucha Bogdana Ryma-nowskiego, opowiada o agencie SB, który w latach osiemdziesiątych przeniknął do struktur solidarno-ściowych i NZS. Tytułowym ubekiem jest Janusz Molka. Bez skrupułów donosił na ludzi, którzy mu ufali. Po latach żałuje i publicznie opowiada o swo-jej działalności. Dokonał publicznej spowiedzi. Czy otrzyma przebaczenie? Co będzie zadośćuczynie-niem? Książkę czyta się z zapartym tchem i niedo-wierzaniem. Refleksja po jej przeczytaniu jest jed-na: historia nie została jeszcze dopowiedziana. Nie można oddzielić okresu poprzedniego systemu od czasów współczesnych kotarą zapomnienia. Jeszcze nie czas…

coś niesamowitego. W życiu jednak czasem bywa, że rządzi przypadek. Najpierw poznałem Janusza Molkę, i to dzięki niemu poznałem rodzinę Czahorów. Bardzo pomogli mi przy tej książce. Czy uważa Pan, że miał prawo do napisania tej książki?Dziennikarz ma prawo do napisa-nia książki o każdym: o dobrym, złym, wysokim, niskim, polityku, dziennikarzu, księdzu. Jest od tego, aby rozmawiać z człowiekiem. Człowiek jest, z natury rzeczy, zło-żoną osobowością. Jest w nim jedno-cześnie dobro i zło. Wydaje mi się, że uniwersalne pytanie brzmi: dlaczego stał się zły? Czy gdyby był w innych okolicznościach, w innym systemie miałby inne szanse? Molka w jakimś sensie się usprawiedliwia. Chociaż nie do końca. Mówi, że gdyby żył w in-nym systemie, gdyby o 6 rano zamiast mleczarza nie pukałaby SB, to miał-by szanse zostać szanowanym prof. historii. Wydaje mi się, że nie ma tu racji. Byli ludzie, potrafiący zachować kręgosłup, którzy nie zostali zwerbo-wani, nie pękli. On pękł, ale ma od-wagę dzisiaj stanąć w prawdzie.Jaki interes mógł mieć bohater książki w tym, by ona powstała? Czy nie został pan zmanipulowa-ny?Nie jestem pewien, że nie stałem się narzędziem, ale bardzo chcia-łem tego uniknąć. Dlatego jego wypowiedzi konfrontowałem z wy-powiedziami innych ludzi. To nie jest tylko i wyłącznie jego spowiedź. Nie mogę dać głowy za każde sło-wo Molki. Nikt z nas tego słowa nie dałby i wydaje mi się, że pewnych momentów świadomie nie pamięta. Mam jedną pewność, że ten czło-wiek zrozumiał, że czynił zło.Na czym według Pana mają opie-rać swoje życie młodzi ludzie, w dzisiejszym świecie bez warto-ści i autorytetów?Na Dekalogu. Nie wymyślono nic mądrzejszego przez dwa ty-siące lat i jeśli ktoś chce dobrze przeżyć życie, musi kierować się 10 przykazaniami. W szczególno-ści, gdy tak mało jest autorytetów – osób, które mogłyby swoim ży-ciem prowadzić młodych ludzi do przodu. Tak jak w przypadku wielu opozycjonistów, którzy rozmienili swoją legendę na drobne.

q

Page 14: Impuls nr 1

14

impulsGdańsk maj 2013, nr 1 (22)

Projekty NZS UGDrogowskazy kariery

Projekt stworzony na rzecz rozwoju ścieżki kariery studentów, połączony z możliwością odby-cia praktyk. Jego celem jest dostarczenie kompleksowej wiedzy na temat rynku pracy i możliwości rozwoju poprzez kontakt ze specjalistami danej branży oraz integracji środowisk politycznych, aka-demickich i biznesowych.

OknoProjekt kulturowy NZS UG, w którym przełamujemy stereotypy, przedstawiamy ludziom nowe

kultury oraz zachęcamy do lepszego ich poznania. Wykłady i prelekcje odbywające się w ramach tej akcji przybliżają specyfikę różnych krajów, panujące w nich obyczaje, zaskakują ciekawostkami, o których nie sposób dowiedzieć się z przewodników.

Studencki NobelKonkurs na najlepszego studenta w Polsce. Polega on na wyłonieniu najlepszego żaka na nie-

mal każdej polskiej uczelni. Następnie dokonywany jest wybór laureatów we wszystkich wojewódz-twach i wreszcie zostaje wybrany najlepszy w kraju.

WampiriadaAkcja honorowego krwiodawstwa organizowana we współpracy z Centrum Krwiodawstwa regio-

nu pomorskiego na terenie kampusu UG. Celem akcji jest zebranie jak największej ilości krwi, która jest przekazywana do banku krwi.

Ogólnopolski konkurs fotografii studenckiejProjekt, którego celem jest stworzenie możliwości rozwoju w dziedzinie fotografii oraz odkrywa-

nie nowych talentów. Konkursowi towarzyszy „Pstrykaliada”, czyli wystawa nadesłanych prac, cykle warsztatów, projekcji i wykładów prowadzonych przez znakomitych fotografików.

CzytelniaProjekt propagujący bookcrossing, czyli nieodpłatne przekazywanie książek w specjalnie ozna-

czonych miejscach. Na wydziałach UG znajdują się specjalne regały, z których każdy student może korzystać, pod warunkiem, iż pożyczoną książkę odniesie na miejsce.

25-lecie strajku majowego na UGProjekt NZS UG upamiętniający wydarzenia, które miały miejsce na uczelni 25 lat temu. Po-

przez całoroczny cykl obchodów chcemy przybliżyć wydarzenia, które miały wpływ na naszą teraź-niejszość.

Zdjęcia: Archiwum NZS UG

Page 15: Impuls nr 1

15

impuls Gdańsk maj 2013, nr 1 (22)

C hyba nie ma studenta, któ-ry nie chciałby wyjechać na tego typu wymianę. Perspek-

tywa studiowania za granicą często kojarzona jest z prestiżem. Wizja studiowania w Wilnie, Lublanie, Ma-drycie, wzbudza wiele emocji wśród studentów. Niestety, nie każdy może dostać się na tego typu wymianę. Trzeba mieć odpowiednie predys-pozycje. Najważniejszym warunkiem jest język. Jego znajomość musi być opanowana w takim stopniu, aby w zagranicznej uczelni brać aktywny udział w zajęciach i zdawać tam eg-zaminy. Studenci UG licznie wyjeż-dżają na tego typu wymiany. Trwają one od 3 do 12 miesięcy. Jak wyglą-da ich rzeczywistość? Czy warto wy-jeżdżać? Jak wyglądają zaliczenia po powrocie do Polski? Czy biurokracja związana z wyjazdem jest mrożącym krew w żyłach potworem?

Na te pytania próbował odpo-wiedzieć jeden z uczestników Era-smusa. Karol wyjechał do Izmiru (miasto w zachodniej Turcji). Tam odbywał intensywny kurs języko-wy– EILC (Erasmus Intensive Langu-age Course).

Stypendium, pieniądze, utrzymanie

Kraje, z którymi Uniwersy-tet Gdański ma podpisaną umowę zostały podzielone na 3 strefy pod kątem wysokości stypendiów. Tur-cja jest w trzeciej strefie – zalicza-na do krajów najtańszych, dlatego też stypendium jest mniejsze niż

w pierwszej i drugiej strefie, do któ-rych należą m.in. Dania, Finlandia, Francja, Irlandia, Islandia, Austria, Belgia, Cypr, Grecja, Hiszpania, Holandia. Stypendium w pierwszej strefie wynosi 350 euro miesięcz-ne. Stwierdzenie, że to dużo, jest absolutną nieprawdą biorąc pod

uwagę fakt, że Turcja, co roku ma około 10% inflacji. Cena akademika w Izmirze to 270 euro. Na życie zo-staje 80 euro. W broszurce z infor-macjami od uniwersytetu goszczą-cego jest zawarta informacja o tym, że kwota umożliwiająca normalne funkcjonowanie wynosi 600–700

Erasmus to program wymiany studentów. Jego głównym celem jest rozwijanie międzynarodowej współpracy między uczelniami. Obecnie w programie uczestni-czy 27 krajów z Unii Europej-skiej, 3 kraje Europejskiego Ob-szaru Gospodarczego: Islandia, Lichtenstein, Norwegia, a także Szwajcaria.

duszony biurokracjąMarta Szaszkiewicz

Mapka ilustrująca migracje studenckie w ramach programu ERASMUS w roku akademickim 2008/2009

Page 16: Impuls nr 1

16

impulsGdańsk maj 2013, nr 1 (22)

euro. Wniosek możecie wyciągnąć sami. Dla przykładu: 1 TL (turecki lir) to około 1, 90–2,0 zł. Najtańszy ser w sklepie kosztuje około 13–14 zł. Artykuły codziennego użytku są tam dwa razy droższe. Polaków w Turcji nie stać na przyjemności w postaci napojów wyskokowych. Piwo w pu-bach kosztuje około 20 zł, wódka w sklepie zaś 70–80 zł.

„Loty na trasie Polska–Turcja do tanich nie należą. Jeżeli znajdzie-my bilet z Warszawy do Stambułu za 500 zł (oczywiście w jedną stronę) to jest dobrze. Zazwyczaj najtańsza droga wiedzie przez Berlin, gdzie loty można znaleźć bezpośrednio do Izmiru za 50 euro w jedną stronę” – tłumaczył Karol.

Zakwaterowanie: akademikiTureckie akademiki są podzie-

lone na żeńskie i męskie. Płeć prze-ciwna nie ma prawa wstępu do inne-go domu studenckiego. Opowiada Karol: „Przy wejściu, całą dobę stoją ochroniarze. Mieszkałem z Hiszpa-nem i Anglikiem. Nie mieliśmy klu-czy od własnych pokoi, nie było In-ternetu, kuchni ani lodówki pomimo 35 stopni na zewnątrz. Po trzech ty-godniach wyprowadziłem się stam-tąd i wynająłem pokój”. Większość Polaków wynajmuje mieszkania. Za niższą cenę można zamieszkać w dużo lepszych warunkach.

Poziom nauczaniaW Dokuz Eylul University orga-

nizowane są zajęcia, które na pierw-szym miejscu stawiają praktykę, nie teorię. W Polsce większość wykła-dowców prowadzi swoje zajęcia na zasadzie pokazów slajdów. Ta-kie zajęcia tracą swoją atrakcyjność w oczach Polskich studentów. W Turcji jest zupełnie inaczej. Przy-kładowo na zajęcia z Human Reso-urces regularnie zapraszane są osoby odpowiedzialne za rekrutację mana-gerów do wielu dużych firm. Można w ten sposób pozyskać wiele inte-resujących kontaktów. Taki system kształcenia przygotowuje studentów do pracy. Tego brakuje w Polsce.

Biurokracja Tutaj zaczynają się schody. Na

oficjalnej stronie programu wymiany studenckiej www.erasmus.org.pl kandydaci zapewnieni są o pomocy ze strony koordynatora lub wykła-dowcy uczelnianego. Rzeczywistość jest trochę inna. Biurokracja zwią-zana z legalizacją pobytu kosztuje studenta około 400 zł, a niektórych masę nerwów. Karol twierdzi, że „jeżeli ktoś nie ma głowy do doku-mentów, arkuszy, formularzy to nie powinien wybierać Turcji. Mentorzy

nam przydzieleni się nie spisali. By-liśmy zdani tylko na siebie”.

Powrót do Polski Radosne, pełne entuzjazmu

powroty na Uniwersytet Gdański są w mgnieniu oka przyćmiewane przez biurokrację, która szokuje naj-lepszych studentów uczelni. Są oni często traktowani gorzej niż studen-ci, którzy nie wyjechali na wymianę. Z czego to wynika? Nie wiemy. Wyjazd na Erasmusa nie należy do najprostszych. Studenci borykają się z formularzami, ankietami, dokumen-tami. Gdy już wyjadą, po kilku mie-siącach wracają i przechodzą przez to samo. Nawet przy rozliczeniu rocznym trzeba kilka razy odwiedzić dziekana. Dodatkowo należy zebrać podpisy od koordynatorów, udać się ponownie do dziekanatu i w końcu do biura wymiany zagranicznej. Nie-stety coraz częściej profesorowie, jak i biura wymiany na wielu uczelniach zagranicznych, mają dość nieprzy-chylną opinię o biurokracji, jaka pa-nuje na naszej uczelni. Jest to bardzo niepokojąca informacja.

Jednak to nie wszystko. Poraż-ką Erasmusa na UG są tzw. różnice programowe. Na wielu innych uni-wersytetach w Polsce istnieje zasada: semestr za semestr. Różnice progra-mowe tam nie istnieją.

Erasmus ma na celu zrównać poziomy szkolnictwa wyższego w Europie. Niestety, prawda jest inna. Na studentów UG czeka masa egza-minów, które muszą zaliczyć w dość krótkim czasie. Oczywiście czas za-liczenia egzaminów zależy od wy-działu i wykładowcy. „W Turcji jest wyższy poziom nauczania niż na UG. Było dużo ciężej na zajęciach, a i tak muszę zaliczyć wszystkie eg-zaminy”– mówi Karol.

Jak wynika z naszych informa-cji studenci z Włoch, Niemiec, Fran-cji czy Hiszpanii nie muszą zdawać żadnych dodatkowych egzaminów po powrocie z Polski.

x x xWniosek jest prosty. Erasmus

to nie tylko wymiana studencka, ale również szkoła życia. Stypendium wystarcza na akademik, żyje się oszczędnie, szczególnie osoby, które nie mają dobrej sytuacji finansowej. Po powrocie studenta czekają zali-czenia, masa dokumentów do wypeł-nienia, bieganina za wykładowcami, wpisami, ocenami. Ale jest to rów-nież niesamowite przeżycie. Pozna-nie innej kultury, mnóstwo nowych przyjaźni i miłości. To perspektywa na znalezienie pracy po studiach za granicą. To odkrywanie samego sie-bie. q

Przed gabinetem profesora stoi kilkunastu studentów. Wszyscy skupieni, czekają na wywołanie, nie rozmawiają ze sobą. Atmosfera jest tak gęsta, że można by nożem ciąć. Każdy układa w głowie scenariusz: jak wypadnę przed egzaminatorem? Jak odpowiem na pytania, jakim to-nem? Czy pozwolić sobie na żarcik? A jeśli zada pytanie, na które nie znam odpowiedzi?

Otwierają się drzwi. Pada na-zwisko. Z kąta podnosi się chło-pak idealnie uczesany, z idealnym przedziałkiem, w idealnym garnitu-rze. Wchodzi do gabinetu pewnym krokiem. Przecież zawsze wszystko wiedział. Piątki z góry na dół przez wszystkie lata studiów. Nic go nie zaskoczy. To jego pierwszy egzamin ustny, ale czym się on niby różni od testów? Jest kujonem, to prawda, ale dzięki kujoństwu ma cztery stypen-dia i widoki na pracę w wymarzo-nym zawodzie.

Zamyka za sobą drzwi. Sia-da przed obliczem jego wysokości, pana i władcy na tę chwilę jego ży-cia – profesorem. Na początek przy-witanie. Głos pewny, ale nie butny. Przymilnie się uśmiecha. Jakby mógł, to by się łasić do nóg profesorowych zaczął, butki mu wyczyścił, kawę przyniósł. Cokolwiek. Wazeliną też można sprawę załatwić.

A profesor łypnął tylko na ku-jona jednym swym okiem, drugiego nawet nie angażując. I zadał pytanie.

Biedak nie zna odpowiedzi. Ostry rumieniec wylewa się na twarz, zimny pot przesiąka koszulę, niewi-dzialne palce ściskają krtań. Bełkocze coś, śmieje się nerwowo. Milknie. Pa-trzy tępo na profesora, na jego skoł-tunioną brodę, okulary musztardówy na nosie, grube żyły na czaszce, na-brzmiałe od nadmiaru wiedzy.

Profesor westchnął. Chrząk-nął. Poprawił się na tronie. Dziękuję Panu. Dwa.

Znacie te klimaty? Środki uspo-kajające, ćwiczenia relaksacyjne, sport – to tylko niektóre ze sposo-bów pozbycia się stresu. Jednak ner-wy są zawsze. Jak więc zdać, mimo przyśpieszonego tętna?

Piotrek mówi, że dziewczyny mają łatwiej. Odpicowane, umalowane i w kusych spódniczkach. Wystarczy, że usiądą odpowiednio ze skrzyżo-wanymi nogami, lekko usta otwo-rzą, jeszcze je delikatnie językiem zwilżając i już ocena w górę. Ula,

Sposób naArkadiusz Węsierski

Page 17: Impuls nr 1

17

impuls Gdańsk maj 2013, nr 1 (22)

zapytana o to, czy uroda ma wpływ na wynik, zaśmiała się, spojrzała na mnie jak na męską świnię i popuka-ła się w czoło. Znaczy, że nie ma. Także, kiedy to mężczyzna próbuje kokietować panią profesor, to spo-tyka się z morderczym spojrzeniem. Zazwyczaj.

Patryk z kolei twierdzi senten-cjonalnie, że z pustego to i Salomon nie naleje. Dla niego to punkt wyj-ścia. Coś w głowie jednak musi być. Potem można zadbać o „kosmetyki”. Ważne jest, aby wywołać pozytywne wrażenie, czyli przywitanie egzami-natora. Trzeba czekać, aż egzamina-tor na to pozwoli. Pewność siebie wyrażona gestykulacją, zrównowa-żony kontakt wzrokowy, życzliwy uśmiech.

Czasami trzeba pójść, tak jak Tomek, na żywioł: „Najlepiej to być sobą, wyluzować się, a co ma być to będzie”. Faktem jest, że obceso-wość czasami pomaga. Szczególnie, jak trafi się na introwertycznego, za-kompleksionego naukowca. Jednak nie można z nią przesadzać. Cicha woda brzegi rwie, a jedna kropla może przelać czarę i w cichym, za-wsze miłym profesorze nagle obudzi się Neron gotów wszystkich wokół ukrzyżować.

„Ja zawsze wchodzę tak w środ-ku egzaminu – mówi Natalia – kiedy egzaminator jest już trochę zmęczony, ale jednocześnie nie dość wkurzony, że musi tutaj ciągle siedzieć. Kiedy dostanę kilka minut na przygotowa-nie się, to robię plan wypowiedzi. Zaczynam od tego pytania, na które najwięcej umiem, żeby zrobić dobre pierwsze wrażenie. Na egzaminach ustnych można wtrącić coś nowego, a nie trzymać się sztywnych ram, jak na testach”.

Istnieje tysiąc innych sposo-bów na okiełznanie belfra. Niektó-re może i skutkują zdaniem z mini-malną wiedzą w głowie, by nie rzec – żadną. Tylko że do jakich sztu-czek, manipulacji, zabiegów reto-rycznych trzeba by się uciec, aby efekt taki osiągnąć? Nie każdy rodzi się złotoustym Cyceronem. Niestety zdanie egzaminu to 40 proc. wiedzy i aż 60 proc. szczęścia. Dobrze, że na ratunek studentom przychodzą drugie, a za drobną opłatą i trzecie, i czwarte terminy.

q

Studenci rządzą Trójmiastem!Sylwia Muszak

Co roku w maju, kiedy pogoda zupełnie nie sprzyja nauce, a w głowie powoli rodzi się wizja kolejnej walki z tzw. sesją, studenci wykorzystują ostat-nią szansę, by cieszyć się wiosenną aurą. Robią to, co młodzi ludzie kochają najbardziej – spędzają niezapomniane chwile w gronie przyjaciół przy dźwię-kach dobrej muzyki. Idealną okazją są do tego juwenalia, czyli święto stu-dentów, którzy przez kilka dni rządzą swoją Alma Mater. W związku z tym, iż w Trójmieście uczelni wyższych mamy kilka, obchody trwają praktycznie cały miesiąc. Towarzyszy temu szeroki wachlarz imprez i każdy znajdzie dla siebie coś godnego uwagi, bo zdecydowanie jest w czym wybierać.

TECHNIKALIA 6–11 maja 2013Koncert głowny 11 maja 2013, plac

Zebrań Ludowych. Wystąpią:● Buraka Som Sistema● Dubioza Kolektiv● Gooral● Bubble Chamber● Little White LiesBilety na koncert główny w przed-

sprzedaży: bilet ulgowy (dostępny dla stu-dentów PG i GUM) 10 zł, bilet normalny: 15 zł. Bilety do nabycia również na: www.eventim.pl

STREET ART 10–11 maja 2013 Samorząd ASP, AMUZ, WSTiH oraz

AWF przygotowuje festiwal na który skła-dają się dwie uzupełniające się strefy: – STREET Ground GDAŃSK (Kampus AW-FiS Gdańsk – główna strefa koncertowa) – ART Place SOPOT (Sfinks700, Zatoka Sztuki, Atelier, plaża).

10 maja– O.S.T.R-VNM-W.E.N.A– Gruby Mielzky -Pyskaty– Diox & The Returners.

11 maja– Ten Typ Mes– DonGuralEsko– Bisz (B.O.K.) + LIVEBAND– Zeus– Mioush– Te-Tris

Oprócz tego:– Freestyle King (bitwa freestylowa) – Rydel House Rising Stars (przegląd skła-dów HH)– Ultimate Spring Break (międzynarodowy turniej Ultimate)– Graffiti Jam (przegląd topowych arty-stów z Trójmiasta)– Basketball Jam.

Sprzedaż biletów (od 25 do 35 zł): – USA SPORTS (Galeria Bałtycka)– PROSTO Shop SOPOT (ul. Grunwaldzka 57)– Biuro Rady Samorządu Studentów AW-FiS Gdańsk (ul. Kazimierza Górskiego 1).

GDYŃSKI FESTIWAL KULTURY STUDENCKIEJ DELFINALIA

16–19 maja 2013Akademia Morska w GdyniAkademia Morska oraz Akademia

Marynarki Wojennej po raz kolejny przy-gotowały zróżnicowane pod względem muzyki koncerty oraz integracyjne turnie-je, zabawy i eventy sportowe, które rozru-szają każdego zainteresowanego!

Wystąpią na scenie głównej m.in.:piątek 17 maja

BezimienniJWPSobotaHemp Gru

Sobota 18 majaPezetJamal

Wjazd za free.

NEPTUNALIA19–26 maja Kampus Oliwa UG, kon-

cert główny, 24 maja, godz. 18.00, wystą-pią:Laureat Przeglądu „DokRock”BrodkaDżem

25 maja, godz. 18.00Laureat Przeglądu „DokRock”MyslovitzHEY

Imprezy towarzyszące 19 maja Przegląd „DokRock”, start

godz. 17.00, klub studencki v-club20-22 maja Kino pod Gwiazdami,

godz. 21.00, Kampus Oliwa UGAfterparty w klubie studenckim

Xkwadratq

belfra

Page 18: Impuls nr 1

18

impulsGdańsk maj 2013, nr 1 (22)

Czy zastanawialiście się kiedyś nad tym, czym Trójmiasto jest dla historii muzyki? Ilu z was słyszało o Gdańskiej Scenie Al-ternatywnej? Wiecie lub nie, ale Trójmiasto to muzyczna kolebka muzyki alternatywnej. Jej głów-ny motorem była Gdańska Sce-na Alternatywna, która powstała w połowie lat 80-tych, po sukce-sie festiwalu Nowa Scena. Jej oj-cem chrzestnym był Waldemar Rudziecki, „kierownik” działający z ramienia MCK (Młodzieżowe-go Centrum Kultury w Gdyni). W trakcie istnienia GSA przewi-nęło się przez nią kilkanaście różnych zespołów. Były to m.in. Apteka, Konwent A, Bielizna, Oczi Ciorne, a także grupy spoza regionu: Dezerter, Kult, Piersi czy T.Love.

Zdaniem Jarosława Janiszew-skiego, lidera zespołu Bieli-zna, największym sukcesem

GSA było wyprodukowanie płyty pt. „Gdynia”. Znalazły się na niej utwory trójmiejskich grup alternatywnych.

Członkami zespołów i animato-rami działań alternatywnych byli nie-kiedy także studenci Uniwersytetu Gdańskiego, tak jak znany z grupy TotArt Paweł Konnak („Konjo”), czy studiujący w Łodzi, ale mieszkający

Kolebka muzyki młodzieżowego buntuMonika Dolińska

w Gdańsku Krzysztof Skiba z Big Cyca, oraz studenci z Politechniki czy Akademii Morskiej.

W czasach kapitalizmu, działal-ność kapel studenckich i młodzieżo-wych, przestała mieć taki charakter

Koncert grup alternatywnych w maju 1985 r. na placu przed Wydziałem Humanistycznym zorganizowany przez przez Leszka Biernackiego z samorządu studentów UG (NZS) oraz Pawła Konnaka – głównego animatora tego wydarzenia

Fot.

Lesz

ek B

iern

acki

Paweł Konnak, stoi drugi od lewej (rozmawia z Piotrem Brajerem), podczas koncertu punko-wych kapel na UG w maju 1985 r.

Fot.

Lesz

ek B

iern

acki

Page 19: Impuls nr 1

19

impuls Gdańsk maj 2013, nr 1 (22)

jak w latach 80. Jest mniej zauważalna w Trójmieście. Można powiedzieć, że zapadła muzyczna cisza na wiele lat. Muzycy musieli odnaleźć się w zupeł-nie innej rzeczywistości. Pojawiły się nowe możliwości: wyjazdy zagranicz-ne, nowe technologie.

Po wejściu w XXI wiek studen-ci mogli zaprezentować szerokiej publiczności swoje muzyczne osią-gnięcia np. w trakcie Juwenaliów organizowanych przez trójmiejskie uczelnie. W 2006 roku Parlament Studentów Uniwersytetu Gdańskiego i Politechniki Gdańskiej doprowadzi-ły do zorganizowania wspólnej im-prezy pod hasłem Students Coalition Festival w Centrum Stoczni Gdań-skiej, na której nie zabrakło przeglą-du niezależnych kapel studenckich. Niestety, były to ich pierwsze i ostat-nie wspólne Juwenalia.

W ciągu tych lat pojawiło się także kilka komercyjnych miejsc, gdzie raczkujące zespoły mogą pró-

bować swoich sił. Przykładem ta-kiego miejsca może być sopockie RamTamTam – studio nagrań oraz sale prób, dostępne dla każdego za opłatą. Inicjatywę w organizowaniu konkursów, czy też muzycznych fe-stiwali, gdzie można pokazać swo-je umiejętności przejęły kluby jak Sfinks700, Papryka, Rock Cafe czy Blues Cafe.

W środowisku uniwersyteckim muzycznymi zainteresowaniami stu-dentów zajmowało się Akademickie Centrum Kultury UG „Alternator”. W 2011 r., w ramach obchodów 30-lecia swojej działalności, ACK zorganizowało konkurs dla studenc-kich kapel pod nazwą „Muzyczne UG-ięcie”. Najlepsze zespoły mają szanse na zapisanie swoich utworów na płycie.

MUG stał się wydarzeniem, któ-re co do zasady działania, przypomi-na zapomniane festiwale, jak Nowa Scena. W tym roku odbędzie się jego

Koncert jednej z punkowych kapel

Fot.

Lesz

ek B

iern

acki

Fot.

Lesz

ek B

iern

acki

Fot.

Lesz

ek B

iern

acki

trzecia edycja – być może i wśród Was znajdą się chętni do wzięcia w nim udziału?

Wydaje się, że jedyną uczelnią, które idzie w tym kierunku jest Po-litechnika Gdańska, której samorząd studentów w ramach corocznych Technikaliów organizuje Przegląd Kapel Studenckich pt. „Come toge-ther”. Jednak czy chcemy czy nie, to od wielu lat PKS-y stały się do-meną krakowskiego środowiska, w których często uczestniczą także zespoły z uczelni z całej Polski. Czy wynika to z braku takiej potrzeby? Czy może z braku możliwości? Cięż-ko znaleźć odpowiedzi na te pyta-nia. Jedno jest pewne – Trójmiasto zawsze dla pewnej grupy ludzi zwią-zanej z muzyką, będzie ikoną nieza-leżnego nurtu muzycznego i swoją kartę w historii muzyki niepokornej zapisało.

q

Page 20: Impuls nr 1

20

impulsGdańsk maj 2013, nr 1 (22)

Życie studenckie,stowarzyszenia, koła naukowe i inneKarolina Gałka

Czym dla Ciebie są studia? Dla 8 proc. to wyłącznie na-uka – niekończąca się walka

o lepsze stopnie, kolejne stypen-dia i nieprzespane noce z książką w ręku. 5 proc. przyznaje, iż jest to ważny okres w życiu – rozwoju i nowych doświadczeń. Dla 6 proc. to czas bujnego życia towarzyskie-go. A co jeśli nauka i imprezy to nie wszystko? Zastanawiałeś się kiedyś czy dobrze wykorzystujesz ten czas? Tylko 2 proc. osób opowiedziało się za kołami naukowymi, a 3 proc.

REGIONKoło Naukowe „Pomorania”Jeśli chcesz dowiedzieć się czegoś

więcej o regionie, w którym żyjesz, na-uczyć się języka kaszubskiego, świetnie się bawić... to jest to miejsce właśnie dla Ciebie. Spotkania, wykłady i prelekcje: czwartki, godzina 18.00.

ul. Straganiarska 20/22 m 11, Gdańsk

Interdyscyplinarne Koło Studentów „Baltic University Programme”

Działalność w ramach interdyscypli-narnego programu naukowego: szerzenie wiedzy na temat zrównoważonego rozwo-ju ekonomicznego, ekologicznego i spo-łecznego w regionie morza Bałtyckiego. Studenci z 220 uniwersytetów z 14 państw Europejskich. Dołącz do nich już dziś!

[email protected], [email protected]

za organizacjami studenckimi, jako ważnymi elementami życia studenc-kiego, lecz to właśnie one spełniają wszystkie główne, podawane przez Was kryteria.

Na początku warto zapoznać się z ofertą organizacji działających przy naszym uniwersytecie. Popytać znajomych, czytać opinie na stronach internetowych po to, aby wybrać tę, która faktycznie nam pomoże, doda praktycznego doświadczenia.

Wszystkie rozwiną w Tobie: umiejętność walki ze stresem, samo-organizacji, pracy w zespole, dąże-nie do efektywności, kreatywne my-ślenie czy też zdolności przywódcze. Lecz to nie wszystko! Członkowie organizacji często mają możliwość wyjazdu na darmowe, lub bardzo tanie wyjazdy szkoleniowe, zjaz-dy ogólnopolskie, a w przypadku stowarzyszeń międzynarodowych – nawet podróże zagraniczne w ra-mach praktyk czy wolontariatu. To również możliwość organizacji wła-snych eventów, projektów i najróż-niejszych akcji.

Zdobyte umiejętności, szko-lenia czy uczestnictwo w projek-tach można umieścić w swoim CV, a przez to stać się bardziej konku-rencyjny na rynku pracy w stosunku do swoich rówieśników.

Członkostwo w organizacji lub angażowanie się w różnego rodza-ju inicjatywy studenckie daje szansę zdobycia przydatnych kontaktów branżowych, które w przyszłości mogą zaprocentować znalezieniem pierwszej pracy, dobrego stażu czy praktyki.

Są i tacy, którzy wskazują ne-gatywne aspekty inicjatyw studenc-kich takie jak marnotrawstwo czasu, przedkładanie zajęć dodatkowych nad naukę, kłopoty ze zgraniem się w czasie, wykorzystywanie nowych członków do żmudnych bądź nud-nych zadań, czy też słomiany zapał pozostałych członków uniemożli-wiający podjęcie ciekawych działań.

Naszym zdaniem o tym czy warto się zaangażować najle-piej przekonacie się sami, a jest, w czym wybierać!

Tablica Ogłoszeń

Międzywydziałowe koła naukowe i organizacje studenckie

KULTURAMiędzywydziałowe Naukowo-Arty-

styczne Koło UGOd 2005 roku walczy z nudą jedno-

cząc pod wspólnym sztandarem wszyst-kich, którzy poza studiowaniem starają się spędzać czas w kreatywny i niebanalny sposób.

ul. Wita Stwosza 58, 80-308 Gdańsk, pokój 26, [email protected], www.face-book.com/mnakolo

Koło Naukowe CDNRedakcja przy Wydziale Nauk

Społecznych działająca nie zza biurka i nie „przez telefon”, ale z samego serca, z frontu, w oku cyklonu. Z perspekty-wy ludzi młodych, jeszcze niedoświad-czonych, ale wciąż doświadczających, bo jak piszą sami – tematów jest dużo, a czas ucieka.

ul. Bażyńskiego 4, 80-952 Gdańsk, pok. S432 , [email protected]

Odpowiedzi na pytanie: czym są dla ciebie studia?

Page 21: Impuls nr 1

21

impuls Gdańsk maj 2013, nr 1 (22)

WYMIANY I PRAKTYKI STUDENCKIEESN – Erasmus Student NetworkAktywnie działanie w ramach progra-

mu wymian międzynarodowych – wsparcie studentów przyjeżdżających i wyjeżdżają-cych, poprzez programy pomocowe, even-ty integracyjne, bądź charytatywne oraz promocja samych wyjazdów w środowisku studenckim.

ul. Wita Stwosza 58 Gdańsk, www.ug.esn.pl/

AIESEC Gdańsk – Międzynarodowe Stowarzyszenie Studentów Nauk Ekono-micznych i Handlowych

Wolontariaty edukacyjne i praktyki zagraniczne dla studentów i absolwentów. W ramach rekrutacji na praktyki należy złożyć aplikację http://www.aiesec.org, natomiast na wolontariaty – aplikacja na stronie programu Global Citizen.

https://www.facebook.com/aiesec.ug

TURYSTYKA Międzywydziałowe Koło Naukowe

„Adventure Club”Jednoczy pasjonatów różnych spor-

tów, w tym alpinistów czy wspinaczy skał-kowych, we wspólną podróż w nieznane. W ramach „AC” UG w ciągu 18 lat zostało zorganizowanych ponad 150 imprez krajo-wych oraz ponad 60 wypraw poza Europę. Studenci i pracownicy odwiedzili góry na 7 kontynentach.

tel. 622-75-96, 663 30 30 33, [email protected]

Międzywydziałowe Koło Turystycz-ne UG

Studenckie wypady, zarówno w re-gionie Pomorza jak i na terenie całego kraju, spotkania z podróżnikami w formie prelekcji oraz integracja studenckiej spo-łeczności podróżniczej.

514 287 198, [email protected], www.facebook.com/turysty-kaug

VARIAEuropejskie Forum Studentów

AEGEEDziałalność w ramach koncep-

cji „studenci dla studentów”– coroczne wyjazdy na międzynarodowe szkolenia lub konferencje, udział spotkaniach, warsztatach lub mnóstwie innych pro-jektów realizowanych przez oddzia-ły AEGEE w całej Europie. Spotkania w poniedziałki – godzina 19.00.

ul. Wita Stwosza 58 w Gdańsku, www.facebook.com/Aegeegdansk

ELSA GdańskKarolina Gałka

Czym jest ELSA? Co kryje się pod enigmatycznym czteroliterowym skrótem?Adrianna Halman (studentka I roku Prawa na WPIA): Europejskim Stowarzyszeniem studentów Prawa, w dosłownym tłumaczeniu.Amadeusz Walas (członek ELSA Gdańsk, student III roku na WPIA): Czymś, dzięki czemu człowiek mniej nudzi się na studiach.Paulina Buciak (wiceprzewodniczą-ca działki Seminaria & Konferencje ELSA Gdańsk, studentka III roku pra-wa na WPIA): Z teoretycznego punk-tu widzenia ELSA stanowi największą na świecie, niezależną, pozarządową organizację non-profit zrzeszającą od 30 lat ponad 33.000 studentów i młodych prawników w 41 krajach Europy. Na czym polega działalność sto-warzyszenia?Adrianna Halman: Przede wszyst-kim konferencje, warsztaty, szkole-nia, konkursy i o ile się nie mylę, im-prezy dla studentów prawa. Słowem wszystko to, co potem przełoży się na dodatkowe umiejętności w życiu zawodowym i nie tylko.Amadeusz Walas: Jej działal-ność głównie polega na anga-żowaniu młodych ludzi do dzia-łania. Łatwość nawiązywania kontaktów, przeprowadzenia roz-mowy biznesowej, zorganizowania pracy – to wszystko można wynieść z ELSA.Paulina Buciak: Nasza dzia-łalność skupia się w obrębie 4 bloków. Organizacja seminariów i konferencji, dotyczących waż-nych i aktualnych tematów z róż-nych dziedzin prawa. Działalność naukowa to głównie Dni Edukacji Prawniczej oraz konkursy, w któ-rych mogą zmierzyć się studenci naszego wydziału. Program Wymia-ny Studentów STEP zajmujący się pozyskiwaniem Kancelarii chętnych od współpracy w ramach praktyk studenckich. Dodatkowo nad każ-dym projektem czuwają marketerzy, pozyskujący funduszów, aby nasze przedsięwzięcia były jak najbardziej profesjonalne.Co trzeba zrobić, aby dołączyć do stowarzyszenia? Czy trzeba przejść przez jakieś skompliko-wane procedury?A.W.: Wystarczy się zapisać. Potem przyjść na jedno, drugie, trzecie spotkanie – grupy, działki, komitetu organizacyjnego jakiegoś projektu.

Zobaczyć, czy to nam odpowiada, podjąć się kilku zadań, wykonać je. Czy przemawia do Ciebie ten spo-sób studenckiej działalności?A.W.: Tak, z naciskiem na „studenc-ka”. Po pracowitych dniach poświę-conych konferencjom, warsztatom i innym projektom nadchodzi czas na wyjazdy, szkolenia, integracje – ani się obejrzysz, a po chwili wszy-scy ci obcy ludzie staja się Twoimi przyjaciółmi. To bardzo spaja grupę.A czy Ty Paulina, jako VP S&C, czyli osoba mocno związa-na z organizacją i działająca w niej, na co dzień potrafisz wyobrazić sobie jak wyglądało-by Twoje życie bez członkostwa w ELSA?P.B.: Usłyszałam kiedyś cytat, który jest dobrą odpowiedzią. „89% ludzi idzie na studia, by studiować, reszta poznaje ELSA”. ELSA to fantastycz-ne doświadczenie, bez którego nie wyobrażam sobie trzech ostatnich lat mojego studiowania. Wydobyła na światło dzienne moje umiejęt-ności, pozwoliła na samorealizację, wyszkoliła w wielu aspektach, zapo-znała z wieloma wspaniałymi ludź-mi, z którymi teraz razem możemy nadawać kształt naszej organizacji.I jak znajdujecie na to wszyst-ko czas? Czy trudno jest Ci pogodzić działalność w ELSA z życiem studenckim i prywat-nym?P.B. (VP S&C): Muszę. ELSA uczy również wspaniałej organizacji. Je-żeli jesteś w stanie wszystko skoor-dynować i umiejętnie delegować za-dania, oprócz nauki i obowiązków w organizacji, znajdziesz czas na masę innych przyjemności.A.W.: Gdy mam mało czasu w związ-ku z obowiązkami na uczelni lub w życiu prywatnym, to po prostu w nic się nie angażuje. Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie miał więcej czasu i chętnie się tym zajmie.

W następnych numerach zwie-dzimy kampus pod kątem działalno-ści kół naukowych i innych inicjatyw na UG w tym ACK ALTERNATOR i przyjrzymy się bliżej kolejnej orga-nizacji.

Europejskie Stowarzyszenie Studen-tów Prawa ELSA Gdańsk, Wydział Prawa i Administracji UG: ul. Bażyń-skiego 6, 80-309 Gdańsk, pok. 4042, (+48 58) 523-29-53, [email protected], http://www.elsa.gda.pl/

ZAPRASZAMY DO NAS

„Impuls” czeka na Wasze teksty o życiu na uczelni i nie tylko...

Nie ma tematów tabu. Jest miejsce dla Ciebie w redakcji i w NZS.

[email protected]

Page 22: Impuls nr 1

22

impulsGdańsk maj 2013, nr 1 (22)

Wczoraj studentdziś polityk

– Jak wydarzenia z maja 1988 i późniejsze, generalnie cała Pana działalność w różnych organiza-cjach wpłynęła na Pańskie życie również to zawodowe?– Jak przyszły pierwsze wolne wy-bory samorządowe, to człowiek chciał w nich wystartować na rad-nego. To było naturalne przedłu-żenie naszej działalności w czasie studiów i liceum. W Związku Aka-demickim wydawaliśmy „Verbum”. Pierwsze numery jeszcze metodą naklejania na papier. Potem poja-wił się pierwszy komputer dzięki

Maciej Cholewiński, Monika Dolińska i Monika Hinc przepytały prezyden-tów Gdańska, Sopotu i Gdyni

Paweł Adamowicz

Jacek Karnowski

współpracy z Jackiem Tarnowskim.Dużo numerów drukowaliśmy w gdańskim Seminarium Duchow-nym. Próbowaliśmy też kserować na mieście, ale jak właściciel zoriento-wał się co robimy, to zazwyczaj nas wyrzucał. Ponadto negocjowaliśmy z prorektorem w sprawach studenc-kich czy roznosiliśmy ulotki. Swe-go czasu odbywały się w Poznaniu i Warszawie spotkania Parlamen-tów Studentów. Pamiętam taki wy-jazd, gdy znany nam już z widzenia ubek za mną jechał. Jednego dnia zatrzymano parę osób, m.in. mnie i Michała Kuchtę. O 6 rano trzech es-beków obudziło mnie dzwoniąc do drzwi. Prawie wywalili je z futryn, w czasie gdy chciałem ukryć ulotki, które miałem do dystrybucji, bo one obciążały najbardziej. Obyło się bez tragedii, ale strachu było co niemia-ra. Trzymali nas 12 godzin na SB, przesłuchali i zatrzymali paszporty na kilka miesięcy. – Jakie jest Pańskie najlepsze wspomnienie z tamtego okresu?– Był to ciężki czas na studiowa-nie. Stan wojenny bardzo ograniczał możliwości, np. wieczornych wyjść. Pozostawały wyjazdy. To je wspomi-nam najlepiej. Moim hobby są narty, więc mocno pamiętam obozy sekcji sportowej w Korbielowie. Ale także wyprawy żeglarskie. Wypożyczali-śmy stare Omegi i pływaliśmy ka-nałami aż na Jeziorak. Miłym wspo-mnieniem są też praktyki studenckie, gdzie można było dorobić, ale atmos-fera była mocno wakacyjna.

– Co Pan robił w maju 1988?– W maju 1988 roku nie byłem już studentem, ale kiedy dowiedziałem się o strajkach to razem z przyja-ciółmi dołączyliśmy do nich, bo czuliśmy atmosferę jaka panowała w tamtych czasach. Z powodu wy-darzeń z lat 81-82 mało kto wierzył w zmiany, panowała nawet apatia. Stąd wybuch Strajku Majowego był dla mnie niemałym zaskoczeniem. Przed oczami mam taką scenę strajku stoczni 88 roku, jak wy-chodzili uczestnicy. Wszyscy ży-liśmy w przekonaniu, że to jest wielka rzecz. Wiedzieliśmy też, że

Wojciech Szczurek

– Co Pan robił w maju 1988?– Rok 1988 był dla ludzi zaanga-żowanych w konspiracyjną walkę z PRL bardzo trudny. W nasze my-ślenie wkradało się poczucie bez-sensu i zniechęcenia. Konspiracja wykruszała się, dominowała ogólna apatia i bierność. Ale ja, w poczuciu obowiązku wobec idei solidarności, podczas studiów kontynuowałem swoją działalność.

Prawdziwym przełomem stał się strajk studencki na Uniwersytecie Gdańskim w maju 1988 roku, któ-ry wybuchł na znak solidarności ze strajkującą Stocznią Gdańską. Chcie-liśmy mieć – my, ostatni rocznik solidarnościowej młodzieży – „nasz sierpień”, zdać egzamin z ideowości i oddania Sprawie. Grupa studentów inicjująca strajk, głównie związana z nielegalnym Niezależnym Zrze-szeniem Studentów, wybrała mnie na przewodniczącego Studenckiego Komitetu Strajkowego. Przewodze-nie strajkowi zmusiło mnie, osobni-ka raczej nieśmiałego, do publicznej aktywności. Musiałem przemóc lęk, stanąć przed setkami studentów i przemawiać, by podtrzymywać wolę sprzeciwu i motywować do strajku.

Pierwszy raz w życiu doświad-czyłem nieznośnego ciężaru odpo-wiedzialności nie tylko za siebie, ale także za innych. – Czy wydarzenia w maju 1988 miały wpływ na pana późniejsze życie, karierę polityczną?– W poważny sposób. Kierowanie strajkiem było niesłychanym do-świadczeniem. Nauczyło odpowie-dzialności za innych. Negocjacji, rozmów, dyskusji, przekonywania. Nauczyło też podejmowania szybkich i – co ważne – wspólnych decyzji. I pozwoliło przełamać psychologiczną

barierę, strach przed występowa-niem przed większym audytorium. A przede wszystkim pto doświad-czenie pozwoliło mi uwierzyć, że jak się jest bardzo zdeterminowanym, to można zmienić rzeczywistość. To paradoksalne, bo przecież tego straj-ku nie wygraliśmy.– Jakie jest Pańskie najlepsze wspomnienie z czasów studenc-kich?– To dwa fakty, które „wyskoczyły” po latach. Podczas majowego strajku narodziło się wiele uczuć. I cieszy mnie niezmiernie, że wiele z tych uczuć trwa do dziś, że wiele moich koleżanek i kolegów, którzy „zaczęli mieć się ku sobie” do dziś są mał-żeństwami.

Kilka lat temu moja żona zna-lazła w jakichś szpargałach mało już czytelne wydawnictwo podziemne z tamtych czasów. Był to śpiewnik strajkowy. Przeważnie nowe, two-rzone przez studentów teksty do me-lodii znanych piosenek. I wśród nich żona ze zdumieniem odkryła pełną uczucia piosenkę dedykowaną mnie właśnie. Nie wiem kto lokował we mnie uczucia, bo tekst podpisany jest tylko imieniem. Szkoda.

Page 23: Impuls nr 1

23

impuls Gdańsk maj 2013, nr 1 (22)

w strajkach brała udział garstka lu-dzi, obok których codziennie rano przechodzili obojętnie pozostali stoczniowcy. I świadomość, iż tylko niewielki procent ludzi sprzeciwił się łamaniu ich praw była dołująca. Strajk na uczelni, w świetle tych wszystkich wydarzeń, wydawał się świeżym oddechem, gdzie można było poczuć więcej wolności. Było to dla mnie bardzo ważne doświad-czenie pokoleniowe. W tamtym czasie odbywały się spotkania ludzi podobnie myślących i tak jak pisał Herbert w swoim wierszu – to nie zawsze chodzi o wybory polityczne, to jest kwestia smaku – tak samo my wybieraliśmy tą drogę, która nam najbardziej odpowiadała, którą czu-liśmy, że jest właściwa.– Czy wydarzenia w maju 1988 miały wpływ na Pana późniejsze życie? Karierę polityczną?– Te wydarzenia nie za bardzo mo-gły na mnie wpłynąć, ponieważ w tym czasie miałem już wykrysta-lizowany światopogląd. Moje pierw-sze wspomnienie związane ze straj-kami to koniec lat 70, kiedy w czasie obchodów 3 maja czy 11 listopada spotykaliśmy się garstką ludzi na de-monstracjach. Wydarzenia z sierpnia ‘80 roku miały na mnie dużo więk-szy wpływ, ponieważ był to przełom – koniec liceum, początek studiów. W tym czasie byliśmy z grupą har-cerzy w górach, gdzie dyskutowali-śmy o tym co się dzieje i słuchaliśmy Radia Wolna Europa. Gdy mieliśmy już wracać z Krakowa do Gdyni, ludzie do nas podchodzili i mówili – Słuchajcie, gdzie wy jedziecie? Nie wiecie, że na wybrzeżu są strajki? Dla mnie tamte wydarzenia miały większe znaczenie, choć panują-ce nastroje nie były optymistyczne. Ludzie biorący udział w kolportażu ulotek, wykonywali swoje zadania, ale byli tym wykończeni. Uważa-li, że nie ma o czym tak naprawdę mówić i to się już nie może udać. Strajki i okrągły stół zbiegły się w czasie, kiedy społeczeństwo i wła-dza były już umęczone sytuacją jaka panowała. Myślę, iż miało to bardzo duży wpływ na późniejsze wydarze-nia w Polsce.– Jakie jest Pańskie najlepsze wspomnienie z czasów studenc-kich?– Może zacznę od tego, że to był inny świat. Dla mnie ten czas był niezapomnianym okresem kształto-wania charakteru, uczenia się, bu-dowania przyjaźni, które trwają do dzisiaj i oczywiście także studiowa-nia. Najcenniejsza jednak była moż-liwość poszerzania horyzontów.

q

W naszych wydziałowych bu- fetach zdecydowanie jest w czym wybierać. Na po-

czątek zajrzyjmy do Wydziału Fi-lologicznego, na którym zdecydo-wanie wygrywa ciastko ze szpina-kiem! Na pewno wygląda kusząco, jedyna wada jest taka, że nie każdy za szpinakiem przepada. Kosztuje 2,40 zł, więc cenowo jak najbar-dziej słusznie. Jestem na tak! Po-nadto warto spróbować krokietów z mięsem i kapustą za 5,50 zł, to na-prawdę nie jest duża cena. Podobnie rzecz się ma na Wydziale Matema-tyki, Fizyki i Informatyki, krokiety mają wzięcie!

Pozytywnym zaskoczeniem jest dla mnie bufet na Wydziale Nauk Społecznych. Na pewno zadowoli nas sałatka z kurczakiem. Cena 5,70 zł nie należy do wygórowanych. Tyle samo kosztuje sałatka maka-ronowa, która cieszy się podobnym powodzeniem. Godne uwagi są tak-że kanapki z kurczakiem za 6 zł, z szynką i serem za 3,70 zł.

Ale każdy wie (a jeżeli jesz-cze nie wie to musi to przeczytać), że w najlepsze kanapki zaopa-trzyć można się na Wydziale Prawa i Administracji! Przygotowując się do napisania tego artykułu słowa „najlepsze kanapki są właśnie tam” dochodziły do moich uszu praktycz-nie co chwilę. Zastanawiacie się co w nich takiego jest? Już wam mó-wię. Dostaniecie kanapkę z szyn-ką, sałatą, ogórkiem, pomidorem, z ziarnami lub bez, z jajkiem dla wegatarian i wiele, wiele innych! Największa z nich tzw. „Szefa kuch-ni” kosztuje 6zł, ale najecie się nią do syta, ponadto można popro-sić panie, które sprzedają w owym bufecie o przekrojenie jej na pół, gdybyście jednak nie byli w stanie skonsumować jej całej. Na prawdę jestem pod wrażeniem. Duże ka-napki dostaniecie w cenie 3,90zł, a małe za 3 zł. Wszystkie wygląda-

ją bardzo apetycznie i są takie! Tak poza tematem, spodobało mi się, że o odbiorze swojego zamówienia pani sprzedawczyni poinformuje cię przez mikrofon.

Poza naszymi wspaniałymi, wydziałowymi bufetami, jest też kilka miejsc blisko UG, do których warto zajrzeć. Osobiście polecam „Łajba” w Sopocie, która znajduje się w akademiku nr 7, obok Wydziału Ekonomicznego. Plusem są ulotki ze zniżkami, które często są rozdawane przy wydziale. Dzięki nim w godzi-nach od 9.00 do 14.00 i od 18.00 do 23.00 można zjeść i wypić dużo ta-niej. Polecić mogę pizze, których jest dość duży wybór, a ze zniżką do-staniemy dwie 30-centymetrowe po 23,99 zł lub jedną 40-centymetrową plus dwa duże piwa lub soki 0,2 l za 22,99 zł. Dodatkowo w menu znaj-dziemy sporo zestawów obiadowych (z kuponem możemy kupić dwa za 21,99 zł). Nie mówiąc o tym, że „Łaj-ba” wieczorem z restauracji zmienia się w świetny klub gdzie można się dobrze zabawić.

Pozostało tylko odwiedzić „Ma-nekina” i zjeść przepyszne naleśniki. Ceny wahają się od 6 zł do 16 zł za naleśnika, ale znajdziecie tam wszyst-ko czego chcecie. Spaghetti nale-śnikowe, czy naleśniki z mozarellą, pomidorami i oliwkami, z dżemami i owocami. Na menu można patrzeć i patrzeć! Wybór ogromny, a naleśni-ki pyszne!

Z tego wszystkiego aż zrobiłam się głodna…

q

Tanie jedzenie jest dobre?Katarzyna Drażba

Nikt nie lubi przepłacać, tym bardziej w kwestii jedzenia. Testowanie nowych miejsc też nie zawsze kojarzy się z czymś pozytywnym. Mało kto lubi zamówić coś i dostać skromną lub niesmaczną porcję „sza-manka”. Jeśli więc nie masz ochoty samemu przygotować obiadu, a kanapki od mamy wyjątkowo nie wyglądają apetycznie, to może coś z poniższej listy z menu uczelnianych bufetów przypadnie ci do gustu?

Page 24: Impuls nr 1

24

impulsGdańsk maj 2013, nr 1 (22)

Zderzenie oczekiwań absolwen-ta z brutalną rzeczywistością na rynku pracy można porów-

nać do stopniowej redukcji kolejo-wego pociągu dalekobieżnej trak-cji: MARZENIA-RZECZYWISTOŚĆ. Krok po kroku odczepiane są wa-gony pełne pasji, aspiracji oraz nowych pomysłów. Nierzadko podróży tej towarzyszą skrajne emocje, których nasilenie różni się w zależności od czasu trwania jazdy pociągu. Stacja początkowa: poczu-cie entuzjazmu, optymizm i wiara w osiągnięcie sukcesu. Stacja końco-wa: przygnębienie, poczucie bezna-dziejności oraz lęk przed przyszłością.

Jednak zasadne pozosta-je pytanie, czy dotarcie do kresu podróży absolwentów szkół wyż-szych musi przebiegać zawsze w ten sam sposób? Zdecydowanie nie. Planowanie przyszłej kariery zawodowej warto rozpocząć już od momentu rozpoczęcia studiów, a jeśli to możliwe, to nawet wcze-śniej. Studenci mogą skorzystać z wielu różnorodnych propozycji, ja-kie otwiera przed nimi rynek pra-cy. Liczne oferty praktyk, staży czy wolontariatu są okazją do zdobycia pierwszych, jakże cennych doświad-czeń zawodowych. I to tylko od nich zależy jak pokierują swoją przyszłą karierą zawodową. Może warto pod-jąć dodatkową działalność, bądź pracę, już w trakcie studiów zapew-niając sobie odpowiednio wcześniej bagaż i bilet na podróż ku zdobyciu wymarzonej pracy?

Poniżej kilka istotnych wskazó-wek, przydatnych w trakcie poszuki-wania praktyk czy pracy:1) analizuj aktualną sytuację na ryn-ku pracy, w szczególności branżę, którą jesteś zainteresowany2) określ swoje priorytety i cele za-wodowe, starannie zaplanuj swoją ścieżkę zawodową

3) scharakteryzuj swoje mocne i sła-be strony4) dokładnie przygotuj swoje doku-menty aplikacyjne i dostosuj je do konkretnej oferty pracy, o którą się ubiegasz

Postudencka rzeczywistośćKamila Foryś

Lata studiów bez wątpienia zaliczyć można do jednych z najpiękniej-szych okresów naszego życia. Jest to czas spędzony nie tylko na nauce i zabawie, ale również owocny w nowe znajomości i doświadczenia. Jed-nakże o ile okres studiowania możemy wspominać miło, o tyle okres po-szukiwania zatrudnienia do najmilszych już nie należy. Nie jeden absol-went szkoły wyższej w Polsce, zmagający się z sytuacją na rynku pracy, zadaje sobie jedno zasadnicze pytanie: dlaczego nie zrobiłem nic więcej w trakcie pięciu lat studiów?

5) Poinformuj rodzinę, znajomych i przyjaciół, że szukasz pracy6) Korzystaj z portali internetowych i społecznościowych!

Przede wszystkim pamiętaj jed-nak, że aktywne poszukiwanie pra-cy wymaga bardzo dużego wysiłku oraz zaangażowania. Nie poddawaj się i konsekwentnie realizuj swoje postanowienia. Po prostu uwierz w siebie! Weź sprawy w swoje ręce, bo to jak będzie wyglądała Twoja ścieżka zawodowa tak naprawdę za-leży tylko od Ciebie!

q

W chodzę przez Złotą Bramę na ulicę Długą. Zatrzymuję się na chwilę i rozglądam wokół. Stare kamienice mienią się kolorowo w blasku zachodzącego Słońca. Cóż za niesamowity widok!

Przede mną rozciąga się jedna z najpiękniejszych ulic Starego Miasta. Ile osób przewinęło się przez nią? Królowie, szlachta, biskupi, miesz-czanie, chłopi, szulerzy, koniokrady, latawice. Miliardy par butów dep-tały po tym bruku. Widzę oczyma wyobraźni tłok średniowiecznego miasta. Widzę nowożytną świetność Wenecji Północy. Widzę bryczki, powozy, panny ściśnięte gorsetem, mężczyzn dumnie unoszących głowy nad Vatermörderami.

Słyszę nadlatujące sztukasy i bomby. Czuję strach przed gestapo oraz radość po upadku Rzeszy. W końcu stoję ramię w ramię z innymi robotni-kami i wrzeszczę: ,,Solidarność!”.

Brzmi patetycznie? To spróbuję inaczej.Idę na Długą. Koleś pyta się, czy nie jestem zainteresowany ofer-

tą ich firmy. Chrzanić go. Mam tysiąc lepszych ofert. Kamienice są tak strupiałe, że lepiej byłoby wziąć porządną ekipę i rozwalić to wszyst-ko. A ten koleś chce je jeszcze odnawiać! Konserwator zabytków się znalazł. Po co komu ta cała historia? Wstecz patrzą tylko ci, którzy nie potrafią do przodu. A trzeba przebojem świat zdobywać. Hitler i ta komunistyczna banda nie byli tacy głupi. By stworzyć coś nowego, trzeba zburzyć wszystko co stare. No, ale turyści lecą na to, co daje kasę. A kasa zawsze spoko. Historycznym bełkotem niech zajmują się zgrzybiali profesorowie na uniwerkach.

Dwa różne podejścia do historii. Można się nią zachwycać, można ją olewać, można ją pielęgnować albo niszczyć. Każdy pisze własną. Jednak co się z nią stanie, jeśli pewnego dnia skończą się kartki? Niszczenie historii to niszczenie nie tylko wspaniałej epopei o dziejach ludzkości. To niszcze-nie pamięci. Przecież każdy z nas chciałby, by go pamiętano, prawda?

q

Historia, to brzmi dumnieArkadiusz Węsierski

Page 25: Impuls nr 1

25

impuls Gdańsk maj 2013, nr 1 (22)

Widmo kryzysuWyjaśnijmy najpierw, dlaczego

kryzys ma spotkać Europę. Większość państw cywilizacji łacińskiej posiada niebotyczne zadłużenie w stosunku do PKB: Grecja – 120%, USA – 110%, Niemcy 81%, Polska 56%. Oznacza to, że gdyby Polska chciała spłacić wszystkie swoje długi, to musiałaby wprowadzić 56% podatek dochodo-wy na około rok czasu. Warto tutaj wspomnieć, że Jan Vincent (ps. „Ja-cek Rostowski” ) jest arcymistrzem w stosowaniu kreatywnej księgowości i w rzeczywistości dług Polski jest znacznie większy.

Dlaczego więc USA i Niemcy jeszcze nie zbankrutowały, skoro mają większe zadłużenie od bankru-ta Grecji? Sprawa jest dość prosta, ale wytłumaczmy: państwo bankru-tuje wtedy, gdy nie posiada wystar-czającej ilości środków pieniężnych do pokrycia wszystkich bieżą-cych kosztów utrzymania państwa, a w tym długu publicznego. Ob-sługę długu (odsetki) finansuje się poprzez zaciąganie kolejnych zo-bowiązań w celu spłacenia do-tychczasowych rat kredytów. Więc dlaczego Grecja zbankrutowała, a np. Niemcy nie? Otóż kredy-todawcy zaprzestali pożycza-nia pieniędzy Grecji, a Niemcom (i Polsce) jeszcze nie. Jednak los Grecji podzieli większość krajów Unii Europejskiej, w tym niestety także i Polska. Stanie się tak, gdyż zadłużone państwa w celu spła-cania dotychczasowych należno-ści, powiększają swój dług, a więc i odsetki. Dobrym zobrazowa-niem tej sytuacji jest jej przyrów-nanie do efektu kuli śnieżnej. Z biegiem czasu kula nabiera coraz większe rozmiary, aż w pewnym momencie nie można jej zatrzymać. Banki przestaną finansować mało wiarygodne instytucje państwowe i

zaczną domagać się spłaty dotych-czasowych kredytów. Państwa będą zmuszone do podniesienia podat-ków, a to spowoduje spadek kon-sumpcji, a więc wzrost bezrobocia i niezadowolenia obywateli.

Dlaczego jest tak źle? Przyczyna złej sytuacji tkwi

w niewydolnym systemie gospo-darczym. Oprócz tego, że państwo może uchwalać budżet z deficytem, przedsiębiorczość ludzi pracowitych, ambitnych i pomysłowych jest sku-tecznie dławiona przez rozbudowa-ny aparat państwowy zatrudniający ponad 560 tysięcy urzędników. Wy-sokie podatki, obowiązkowe składki ZUS (które de facto są podatkiem, bo są obowiązkowe) i rozbudowany

system biurokratyczny powodują, że cała nasza pracująca elita wyjecha-ła za granicę, przyczyniając się nie do rozwoju Polski, lecz państw za-granicznych. Tak osłabiona polska ekonomia z roku na rok rozwija się coraz gorzej. Gospodarki w które państwa coraz to mocniej ingerują, muszą się rozwijać gorzej, gdyż za-kłócona zostaje zasada konkurencyj-ności przedsiębiorstw między sobą. Przyczynę spowolnienia rozwoju Polski można porównać do sytuacji, w której wymaga się od biegacza szybkiego dotarcia do mety, jedno-cześnie przywiązując mu do nogi ciężką, stalową kulę. Uzyskanie wy-sokiego wzrostu PKB jest zwyczajnie niemożliwe.

PodsumowującPrzed polską gospodarką stoi

niełatwe zadanie i będzie wymagało poważnych reform, które trzeba nie-zwłocznie przeprowadzić, by wyjść z kryzysu. Niezbędne jest uwolnie-nie Polski z sideł biurokracji i nadę-tych podatków, do której będzie opłacał się powrót zza granicy. Nie bójmy się powtórzyć reform zapo-czątkowanych tzw. ustawą Wilczka- -Rakowskiego z 1989 r., która przez 2 lata spowodowała wzrost zatrud-nienia o blisko 3 mln osób i dała ogromną wolność gospodarczą. Po-dobnie postąpiły władze Chińskiej Republiki Ludowej blisko 30 lat temu, kiedy zliberalizowali gospo-darkę, czego piękne efekty widzimy aż do teraz.

q

Słów kilka o gospodarce i kryzysieAdam Kwiatkowski

Mamy rok 2013. Do polskich drzwi puka globalny kryzys gospodarczy zapowiadany zarówno przez ekonomistów głównego nurtu, jak i tych niepoprawnych politycznie. Co jest jego przyczyną? Jakim wyzwa-niom będzie musiała sprostać polska gospodarka w nadchodzącym kryzysie? Jak wyjść z niego obronną ręką?

C zy jest jakikolwiek sens w studiowaniu? To zależy, czy masz pomysł na swoje życie,

wiesz w jaki sposób mógłbyś robić coś dobrego dla społeczeństwa, a studia pomogą ci w rozwinięciu tych planów. A może należysz do rzeszy pasożytujących na społeczeń-stwie nikomu niepotrzebnych stu-denciaków. W przypadku tych dru-gich odpowiedź nasuwa się sama. W grupie tej dominują ludzie, którzy po ukończeniu szkoły średniej zanie-pokojeni faktem, że są już w pełni za siebie odpowiedzialni – chcąc prze-dłużyć sobie dzieciństwo znajdują nową szkółkę. Część by móc znów na przerwach beztrosko jarać szlu-gi i opowiadać porywające historie, jak to wczoraj wrócili pijani na chatę i nic nie umieją. Inni, by znów pil-

Po co studiujesz?Jan Świątek

nie się uczyć i wkuwać na pamięć wiedzę, której sami nie wiedzą po co się uczą, ale czują się bezpiecznie siedząc znów po uszy w szkolnych obowiązkach. Jedni i drudzy wie-le się od siebie nie różnią, jeśli nie pamiętają, że studia nie są integral-ną częścią edukacji, którą zaraz po szkole średniej każdy powinien za-liczyć. Jest to jedynie droga do celu, który każdy powinien wyznaczyć sobie sam.

Celu, by nie skończyć jak rze-sza studentów „mających magistra” z wiedzy, której nikt nie chce, obu-rzających się, że „mając wyższe wy-kształcenie” nie mogą znaleźć pra-cy. Jednocześnie nie zdając sobie sprawy z faktu, że tak naprawdę pod względem praktycznym nic nie umieją.

Nie chodzi też o to by zajmować się rzeczami, które nam zupełnie nie pasują, biczując się wiedzą i umie-jętnościami, których nienawidzimy. Trzeba być po prostu świadomym tego dokąd i po co zmierzamy.

q

Page 26: Impuls nr 1

26

impulsGdańsk maj 2013, nr 1 (22)

Zaczęło się od złożenia aplika-cji na stronie www.campame-rica.pl, a później oczekiwanie,

czy ktoś mnie zatrudni. Po długich miesiącach otrzymałam wiadomość: wyjeżdżam do USA. Pojawiło się oszołomienie, połączone ze stra-chem i radością. Po wylądowaniu w Nowym Yorku nie mogłam uwie-rzyć, że tam jestem. Gdy trafiłam na camp scoutów nikogo nie znałam, nie było wówczas jeszcze pozosta-łych osób z Polski. Nie odczuwałam szoku kulturowego, od razu poczu-łam się dobrze, ponieważ Amery-kanie byli pozytywnie nastawieni i pomagali.

Praca nie należała do satysfak-cjonującej i najłatwiejszej. Miejsce natomiast było urokliwe (pomija-jąc całe dobrodziejstwo inwentarza – czyli pająki, węże, niedźwiedzie i skunksy). Dodatkowy plus stano-wiło podróżowanie po 8 tygodniach pracy. Ludzie i miejsca, wszystkie niesamowite wspomnienia spowo-dowały, że wróciłam tam w 2012 roku. Zobaczyłam miejsca, które wcześniej widziałam tylko na ilu-stracjach czy w filmach. Wyjeżdżając z Polski nie miałam dokładnych pla-nów. Miałam za to chęci połączone

z pomysłami innych. To właśnie one dostarczyły mi wrażeń oraz przeżyć na całe życie – podróżowanie ze wschodu na zachód autem, impre-za w Las Vegas, stanie na krawędzi w Grand Canion, przejechanie sto-pem Hawajskiej wyspy, poznanie niesamowitych ludzi, którzy na za-wsze pozostaną w moim sercu. To, czego doświadczyłam, mogłabym opowiadać godzinami. Chciałabym jednak, skupić się na tym, w co mnie te podróże wzbogaciły (poza zdjęciami, pamiątkami i licznymi kontaktami).

Dzięki tym podróżom jestem odporniejsza psychicznie i fizycznie na niedogodności. Wyjeżdżając sa-motnie, nie znając nikogo, miliony ki-lometrów od domu, a także bliskich, trzeba znaleźć w sobie siłę i polegać na sobie. Pojawiały się chwile zwąt-pienia, ogromne wyczerpanie oraz zwątpienie. Dodatkowo ciążyła świa-domość braku możliwości powrotu do domu. Kolejna kwestia to umiejęt-ność zarządzania pieniędzmi. Podróż trzeba było tak zorganizować, aby starczyło gotówki zarówno na podsta-wowe wydatki, jak i te nieprzewidzia-ne. Nauczyłam się, więc oszczędzać. Nikt z nas nie jest „tytanem”, który da sobie radę ze wszystkim, dlatego czasami musiałam znaleźć w sobie wiarę w ludzi i im zaufać. Starałam się nie myśleć, że ktoś na każdym kroku chce mnie oszukać. Zdawałam sobie sprawę z niebezpieczeństw, ale wierzyłam, że moja życzliwość

Everything

is possible

Wyjazd do USA kiedyś wydawał mi się czymś niemożliwym. Jednak 2 lata temu stało się to możliwe. Pierwszą podróż do USA odbyłam w 2011 roku, dzięki programowi Camp America, którą powtórzyłam również w 2012 roku. Do udziału w nim zachęciły mnie koleżanki, odwiedzające ten kraj rok wcześniej. Zawsze chciałam przeżyć jakiś niesamowitą przygodę, pozwiedzać świat, poznać ludzi z innych części globu. I jak to czasami mówią „dreams come true…”.

Anna Sadowska

Autorka artykułu podczas podróży po USA

Page 27: Impuls nr 1

27

impuls Gdańsk maj 2013, nr 1 (22)

się w końcu opłaci. Mam w sobie mnóstwo wdzięczności, wobec tych ludzi, którzy akurat wtedy stanęli na mojej drodze życia – gdyby nie oni na pewno byłoby mi o wiele ciężej.

Wróciłam do Polski z ogromną energią do działania. Byłam pełna entuzjazmu do dalszych podró-ży. Nagle wszystko wydało mi się prostsze. Zrozumiałam, że nie trze-ba ogromnej ilości pieniędzy, żeby gdzieś pojechać. Moje wojaże uświa-domiły mi również, że mimo tego co się słyszy, są ludzie, którzy z chęcią pomogą w trudnej sytuacji, a nie są naszymi bliskimi. Wiedziałam, że czekają mnie obowiązki na uczelni, np. pisanie pracy magisterskiej, ale mimo to rozpoczęłam poszukiwanie miejsc, które odwiedzę w 2013 roku. Teraz wiem: nie ma rzeczy niemoż-liwych, a chcieć to przecież móc. Już nie zastanawiam się czy gdzieś jechać czy nie, póki mam ku temu możliwości – kupuję bilet i wyru-szam... Jak nie teraz to kiedy?

q

Page 28: Impuls nr 1

28

impulsGdańsk maj 2013, nr 1 (22)

Jedna z pierwszych ulotek NZS UG po wznowieniu działalności w 1986 r.

Cytat z homilii papieża Jana Pawła II wygłoszonej na Wester-platte w 1987 r. zamieszczony w 7. numerze „Impulsu”. Jest aktualny i dziś