Hilary Meciszewski "Teatr Narodowy"

6
1 Teatr Narodowy i W 13 numerze pisma naszego ii zaciągnęliśmy obowiązek dać w nim niekiedy miejsce uwagom nad obecnym stanem sceny polskiej w Krakowie, jak niemniej wskazać drogę, na której, wedle zdania sprzyjających jej znawców, mogłaby się wznieść przynajmniej do stopnia, na jaki ją u nas powołuje powszechne dobrze myślących życzenie. Zaledwie dopiero w dniu dzisiejszym jesteśmy w stanie uiścić się choć w części z naszego zobowiązania, bo niedobrowolną tę zwłokę niechaj wymówi szczupłość pisma połączona z koniecznością zachowania w nim jak największej rozmaitości, Upowszechnionym jest zdanie, że teatr, czyli w ogóle scena narodowa każdego ludu, powinna być szkołą moralności jego. Nie dzielimy go zupełnie z naszej strony. Teatr pod względem wspomnianym w dzisiejszej swej postaci na całym świecie (na którą tak mocny wpływ wywiera konieczność schlebiania zmysłowości ludzkiej, zaręczająca mu zyskowniejsze wpływy, będące warunkiem jego istnienia) nie może być wyłącznie szkołą moralności, a nawet nią być nie powinien. Chęć widzenia i czucia tego, co widzieć pragniemy i czuć musimy była wynalazczynią sztuk pięknych, które Szyller tak trafnie sztukami pozoru nazywa. Ta to sama chęć ciągle w nas istniejąca, chęć łudzenia się pozorem, wznosi poezję liryczną i epiczną do dramatyczniej, a konieczność wysłowienia się osobistego ostatniej wywołuje to, co my sztuką dramatyczną, czyli w ogóle teatrem nazywamy. Dlatego też teatr jeżeli nie może i nie powinien być szkołą moralności, nie powinien również, a nawet tym mniej, hołdować samym zmysłom. Tylko mistrzowskie połączenie pierwszej z wrażeniami ostatnich zdolne jest wyrodzić w umyśle widza tę korzyść, jaką teatr umysłowi ludzkiemu przynosić powinien. By się ona jednak w istocie w umyśle widza wyrodziła; by patrzący z pożytkiem dla siebie, zdolny był schwycić, pod strojną szatą ukrytą, dążność moralną autora, koniecznym jest niezbędnie, by przynosił z sobą do teatru ukształcenie, które by go zdolnym do tego czyniło. Stąd więc wypada, że tylko między ludami umysłowo ukształconymi teatr do wzrostu tego ukształcenia jest potrzebny i sprawić go może; przeciwnie zaś u ludów będących na niższym stopniu cywilizacji, teatr pozostanie bez skutku, bo będzie widowiskiem zmysłowym, podobnym do walki byków lub szczwalni niedźwiedzi, wabiących tym większy napływ widzów, im więcej krwawe i same zmysły drażniące zapowiada sceny. Teatr przeto pod względem ogólnym, w postaci tej jak go wystawiliśmy, jeżeli jest szkołą ukształcenia ludów, jest zarazem i jego miarą; bo nie zasmakuje w dramatycznych utworach klasycznych autorów: Woltera, Racina [!], Kornela, Szyllera, Goethego lub Szekspira nieoświecony mieszkaniec Azji lub Afryki, ani ich pojąć potrafi; a cyrk

description

 

Transcript of Hilary Meciszewski "Teatr Narodowy"

Page 1: Hilary Meciszewski "Teatr Narodowy"

1

Teatr Narodowyi

W 13 numerze pisma naszegoii zaciągnęliśmy obowiązek dać w nim niekiedy miejsce

uwagom nad obecnym stanem sceny polskiej w Krakowie, jak niemniej wskazać drogę, na

której, wedle zdania sprzyjających jej znawców, mogłaby się wznieść przynajmniej do

stopnia, na jaki ją u nas powołuje powszechne dobrze myślących życzenie. Zaledwie dopiero

w dniu dzisiejszym jesteśmy w stanie uiścić się choć w części z naszego zobowiązania, bo

niedobrowolną tę zwłokę niechaj wymówi szczupłość pisma połączona z koniecznością

zachowania w nim jak największej rozmaitości,

Upowszechnionym jest zdanie, że teatr, czyli w ogóle scena narodowa każdego ludu,

powinna być szkołą moralności jego. Nie dzielimy go zupełnie z naszej strony. Teatr pod

względem wspomnianym w dzisiejszej swej postaci na całym świecie (na którą tak mocny

wpływ wywiera konieczność schlebiania zmysłowości ludzkiej, zaręczająca mu

zyskowniejsze wpływy, będące warunkiem jego istnienia) nie może być wyłącznie szkołą

moralności, a nawet nią być nie powinien. Chęć widzenia i czucia tego, co widzieć pragniemy

i czuć musimy była wynalazczynią sztuk pięknych, które Szyller tak trafnie sztukami pozoru

nazywa. Ta to sama chęć ciągle w nas istniejąca, chęć łudzenia się pozorem, wznosi poezję

liryczną i epiczną do dramatyczniej, a konieczność wysłowienia się osobistego ostatniej

wywołuje to, co my sztuką dramatyczną, czyli w ogóle teatrem nazywamy. Dlatego też teatr

jeżeli nie może i nie powinien być szkołą moralności, nie powinien również, a nawet tym

mniej, hołdować samym zmysłom. Tylko mistrzowskie połączenie pierwszej z wrażeniami

ostatnich zdolne jest wyrodzić w umyśle widza tę korzyść, jaką teatr umysłowi ludzkiemu

przynosić powinien. By się ona jednak w istocie w umyśle widza wyrodziła; by patrzący z

pożytkiem dla siebie, zdolny był schwycić, pod strojną szatą ukrytą, dążność moralną autora,

koniecznym jest niezbędnie, by przynosił z sobą do teatru ukształcenie, które by go zdolnym

do tego czyniło. Stąd więc wypada, że tylko między ludami umysłowo ukształconymi teatr do

wzrostu tego ukształcenia jest potrzebny i sprawić go może; przeciwnie zaś u ludów będących

na niższym stopniu cywilizacji, teatr pozostanie bez skutku, bo będzie widowiskiem

zmysłowym, podobnym do walki byków lub szczwalni niedźwiedzi, wabiących tym większy

napływ widzów, im więcej krwawe i same zmysły drażniące zapowiada sceny.

Teatr przeto pod względem ogólnym, w postaci tej jak go wystawiliśmy, jeżeli jest

szkołą ukształcenia ludów, jest zarazem i jego miarą; bo nie zasmakuje w dramatycznych

utworach klasycznych autorów: Woltera, Racina [!], Kornela, Szyllera, Goethego lub

Szekspira nieoświecony mieszkaniec Azji lub Afryki, ani ich pojąć potrafi; a cyrk

Page 2: Hilary Meciszewski "Teatr Narodowy"

2

Frankoniegoiii w Paryżu, bitwy kogutów w Londynie, kasperlady Leopoldsztadzkiegoiv teatru

w Wiedniu, nie innych sprowadzają widzów, tylko tłumy najmniej oświeconej ludu klasy.

Lecz jest jeszcze jeden powab, jedna dążność, jeden pożytek szczególny, które teatr w

ogólnym względzie doskonały każdemu ludowi zaręcza, a tym jest narodowość. Możeż być

albowiem co więcej powabniejszym dla miłujących kraj swój i jego pamiątki, jak

podprowadzanie pod ich oczy czynów, zwyczajów i epok, których wspomnienie napełnia

dumą ich serce? Możesz być szlachetniejsza dążność jak ta, która poddając podobne obrazy

bezpośrednio rozwadze naszej, niecić koniecznie musi w szlachetnych sercach chęć ich

naśladowania? Możesz jakikolwiek pożytek iść z tym w porównanie, jaki z podobnego

naśladownictwa wynika? Nie zaiste i dlatego pewni jesteśmy, że czytelnicy nasi zgodzą się z

nami bezwarunkowo na to, iż jeżeli teatr w ogólnym względzie doskonały, to jest taki,

którego celem jest moralność w zmysłową szatę ubrana, podnosi nasze ukształcenie

umysłowe, teatr taki krasząc swe obrazy wątkiem narodowości, może być podstawą

zapewniającą nam to, co każdemu z nas najdroższym być powinno to jest narodowość.

Tymi kilkoma uwagami ogólnymi, dlatego poprzedziliśmy uwagi szczególne nad

obecnym stanem sceny narodowej w Krakowie, że z nich czerpać chcemy wnioski, jakie pod

względem zastosowania tych uwag ogólnych do naszej sceny wyprowadzić mamy zamiar, a

co większa, że te wnioski w tych właśnie uwagach znajdą swe usprawiedliwienie.

Polityczne położenie Krakowa, będącego stolicą bardzo małego kraju, ludność jego

niewielka nie pozwalają zapewne, aby w murach jego ustalił się teatr mogący równie jak

zagraniczne w dramatyczny świecie zasłynąć. Lecz z drugiej strony przy tym swoim

położeniu, przy tej ludności nawet, jaka jest obecnie, obok prawie zupełnego braku innych

zabaw i rozrywek, teatr niezły i odpowiadający celowi swemu utrzymać się w Krakowie

może i powinien. Rozbierzmy jednak pokrótce przyczyny, dla których dotąd przynajmniej

znajduje się scena narodowa nasza w stanie niepewności i wahania, do których koniecznie

stan niedoskonałości przywiązanym być musi.

Do ustalenia teatru dwóch głównych rzeczy wedle naszego zdania potrzeba:

przedsiębiorczej antrepryzy teatralnej i chętnej i uczęszczającej [na] widowiska publiczności.

Co do antrepryzy, która z powodu, iż gmach widowisk jest własnością prywatną, zawsze w

rękach prywatnych, to jest w rękach właścicieli gmachów teatralnych zostawała: główną jej

przedsiębiorstwa zawadą był zasiłek rocznie budżetem kraju naszego na rzecz sceny

narodowej zapewniony. Zasiłek ten bezpośrednio do rąk antreprenera wpływający ograniczał

chęci jego do tego jedynie starania, by jako fundusz pewny i stały, pewnie i stale stać się mógł

jego korzyścią. Bez tego zasiłku antreprener oddany własnym zabiegom i, że tak powiemy,

Page 3: Hilary Meciszewski "Teatr Narodowy"

3

przemysłowi, nie mogąc się oglądać na żaden wpływ stały, nie szczędziłby zapewne starań,

by widowiska sceniczne uczynić powabnymi a przeto dla siebie zyskownymi. Na poparcie

zdania naszego nie potrzebujemy, jak tylko odwołać się do kilkakrotnych pobytów trupy

p[ana] Kamińskiegov ze Lwowa, która bez zasiłku i wsparcia rządu, mimo kosztów podróży i

wydatków z czasowym pobytem w mieście połączonych, potrafiła znaleźć korzyści, bo

umiała widowiska powabnymi uczynić. Przeciwnie zasiłek roczny stały, ograniczając, jak

wyżej powiedzieliśmy, chęci antreprenera li do zapewnienie sobie tej stałej korzyści, czynił

go obojętnym na wzrost sztuki, gdy pozbawiona wszelkiej rozrywki publiczność i tak zawsze

w dostatecznej zgromadziła się liczbie, by wpływami stąd zyskanymi mierne koszta wystawy,

a jeszcze mierniejsze pensje tak zwanych artystów wynagrodzić.

To, cośmy dopiero powiedzieli, nie da się wprawdzie zupełnie zastosować do obecnej

antrepryzyvi, która wyłożywszy znaczne koszta na urządzenie gmachu widowisk,

zamówieniem po większej części celniejszych kraju naszego artystów dała od początku

dowody, iż oprócz własnych korzyści przejęta była chęcią korzyści ogółu publiczności, przeto

nabyła słuszne zapewne prawo, zatrzymywania odpowiedniego nakładom procentu, lecz to

bynajmniej nie osłabia zasady przez nas położonej, że bez zasiłku stałego dotąd scenie

przeznaczonego antrepryza prywatna byłaby zabieglejszą, czynniejszą a przeto i scena nasza

w innym jak dotąd a przynajmniej pewniejszym stanie

Antrepryza dzisiejsza, zapewniwszy sobie słuszny procent do nakładu,

dopełnienie warunków istnienia teatru w trzecie oddała ręcevii, które znowu, pozbawione

znacznej części zasiłku tego, pomimo najlepszej chęci, niepewniejszy i słabszy mogą dawać

popęd ruchowi całego zakładu a przeto mniej odpowiadający celowi. Gdyby zasiłku nie było,

antreprener robiący nakład starać by się musiał o wydobycie z niego procentu i słusznej

korzyści za swoje poświęcenie i prace, chęci jego i zabiegi nie miałyby wtedy mety, jak

dzisiaj, a publiczność korzystałaby najwięcej, a że tu mowa o tej ostatniej korzyści, bo

pierwsza jest o tyle słuszną, o ile z drugiej zasłużoną, każdy zapewne dostatecznie jest

przekonany.

Nie przeto jednak, żebyśmy dowodzić chcieli, że zasiłek dla sceny narodowej jest

zbyteczny i szkodliwy. Myśl podobna daleką jest od nas. Zasiłek ten jest konieczny, bo

wzrost i ustalenie sceny naszej zapewnić może, ale ich nie zapewni, jeżeli antrepryza

pozostanie przy właścicielach gmachów teatralnych. Niech gmach widowisk będzie

własnością narodową, antrepryza prywatną, zasiłek zaś roczny pod kontrolą rządu, to jest

niech rząd czuwa, by zasiłek ten nie wpływał w postaci gotowych procentów lub korzyści do

rąk antreprenera, lecz żeby wpływał jako kapitał do kasy ogólnego zakładu a obrócony na

Page 4: Hilary Meciszewski "Teatr Narodowy"

4

jego wzrost i wsparcie po tym dopiero obrocie powracał z korzyściami do kieszeni

antreprenera. Wtedy dopiero spodziewać się możemy wzrostu naszego teatru, korzyści

publiczności i na koniec zysków przedsiębiorcy.

Rozebrawszy pokrótce przyczyny, dlaczego pierwszy warunek istnienia u nas dobrego

teatru, to jest przedsiębiorcza antrepryza, dotąd się u nas nie zjawiła, zastanówmy się z

uwagą, czy drugi istnieje, to jest, czy publiczność nasza smakuje w widowiskach scenicznych

i czy ich [!] chętnie wspiera? Lecz wyznać musimy, że publiczność nasza (oprócz ubiegania

się bezwzględnie za nowością, która to wada wspólną jest wszystkim ludziom), publiczność

nasza – powtarzamy – jest pod tym względem nie do usprawiedliwienia! Powiedzieliśmy

wyżej, że scena narodowa każdego kraju i stan jej kwitnący jest nie tylko szkołą ukształcenia

umysłowego jego mieszkańców, ale i jego miarą. Zdanie to i dalsze nasze uwagi ogólne nad

teatrem zastosowane do publiczności naszej, z boleścią wyznać przychodzi, nie naprowadzają

nas na najpochlebniejsze dla nas samych wnioski. I zaiste – jakież wyobrażenie można

powziąć o smaku mieszkańców Krakowa, gdy zważymy, że bez sążnistego afiszu antrepryzy,

bez tytułu „Wielka!”, „Nowa!, „Czarodziejska!”, najlepszy utwór najsławniejszego pisarza

dramatycznego w skromną prawdziwej wielkości przyodziany szatę nie zdoła sprowadzić do

teatr tylu lubowników, by koszta pokryte być mogły? Jakże przykre uczucie przejmuje

mimowolnie przyjaciela wzrostu sceny narodowej na wspomnienie, że gdy przez miesiąc

blisko cały łamały się ławki na widowiskach zagranicznych, lubo skądinąd zręcznych

jeźdźcówviii, teatr – mimo najlepszych dzieł dramatycznych afiszami ogłoszonych – dla braku

widzów zamknięty być musiał? Jakże oburzającą jest ta prawda, że gdy niejeden znalazłby

sobie może ubliżającym zatrudniać się wyprzedażą biletów teatralnych, byli tacy, co

zapewniając zyski gimnastycznym tancerzom zajmowali się usługą spieniężania ich biletów?

Niechaj tu nikt nie myśli, że zamiarem naszym jest rzucać potwarze i dotykać szypersko

osoby. Przejęci najszczerszą chęcią dobra ogólnego, nie będziemy się nigdy wahać wyrzec

prawdę, kogokolwiek dotyczy, ale nie w innej myśli tylko by wytknięta w piśmie naszym i

sądowi publicznemu oddana, mogła w nas wszczepić tego powszechnego Ducha

(Gemeingeist), który wszędzie, tylko nie u nas, wywołuje cuda jedności myśli i

powszechnego dążenia, napełniające nas zdziwieniem, a który to Duch powszechny nie

inaczej między nami powstać może, jak tylko gdy prowadzeni sądem publicznym do jednego

celu, do niego nasze chęci i czyny zastosujemy. Zarzut obojętności nie tyczy się tu równie

galerii, bo mówimy o wyższej klasie towarzystwa, o tych, co zapełniają parter i loże i którzy

są, że tak powiemy, reprezentantami cywilizacji naszej. Możnaż w takim położeniu rzeczy

brać za złe antrepryzie, iż nam ubliża w każdym swoim afiszu, że od rozpoczęcia kursu

Page 5: Hilary Meciszewski "Teatr Narodowy"

5

tegorocznego same tylko „Wielkie Tragedie!”, „Wielkie Dramy!” „Wielkie Komedie!”

ogłasza, kiedy jest przekonaną, że tylko ten nędzny prowincjonalizm powiększy w oczach

naszych lubowników wartość ogłoszonego dzieła a przeciwnie, że bez niego niezawodnie na

mniejszy o połowę dochód rachować może? Chcemy wierzyć na naszą pociechę i na zaszczyt

współmieszkańców naszych, że obojętność ta ma źródło nie w odrętwieniu umysłowym, lecz

w zniechęceniu lubowników, tysiącem niedogodności, jakie używaniu tej najprzyjemniejszej i

najszlachetniejszej rozrywki dotąd u nas stawają na przeszkodzie. Wytknięcie takowych i

usunięcie ich, ile możności, będzie przedmiotem następnych uwag naszychix, dzisiejsze

jednak niech strony obydwie przyjmą z pobłażaniem i niech pomyślą o sumienniejszym

dopełnieniu obopólnych względem siebie obowiązków. Antrepryza niech nie ustaje w

usiłowaniach będących jej powinnością. Publiczność niechaj licznym uczęszczaniem

uskutecznione nagradza, do dalszych zaś zachęca, my zaś pewni skutku wezwania naszego co

do publiczności, zakończymy przedwstępne uwagi nasze oznajmieniem antrepryzie życzeń

powszechnych pod względem miejscowej dogodności, nam dotąd znajomych:

[1.] by najprzód kazała wysmarować drzwi wchodowe do parteru, orkiestry etc.

oliwą, skrzypienie ich albowiem przeszkadza słuchaczom niewypowiedzianie;

secundo by do kinkietów w proscenium utopionych raczyła pododawać szkła,

swąd albowiem i dym od nich zwraca się za każdym przeciągiem wiatru ze sceny do

lóż celnych pierwszego piętra i jest nie do wytrzymania;

3. by się postarała o wskazanie przyzwoitego miejsca dla służby osób w lożach

będących, dotąd albowiem umieszczona tuż za lożami, przechodzeniem się i swarami

swymi robi hałas, przed którym nic słyszeć nie można;

4. by poleciła bileciarzom przy drzwiach stojącym, aby wchodzący i

wychodzący nie robili trzaskaniem drzwi hałasu ustawicznego i nieznośnego

5. by zresztą napomniała orkiestrę teatralną, iżby w odegraniu nawet mniej znanych

między aktami kawałków pomną była na uszy słuchających, co tym łatwiej

uskutecznić się da, jeżeli się kilku członkom orkiestry przypomni, że przychodzą do

teatru nie po to, aby się wyspać smacznie i wygodnie.

6., 7, 8, 9, usque ad 100… na potem.

Page 6: Hilary Meciszewski "Teatr Narodowy"

6

i Podstawa przedruku: „Tygodnik Krakowski” 1834 nr 20 z 10 III s. 96-98.

ii Dokładniej – w nocie zamykającej numer 12 (z 8 II, s. 48), a zapowiadającej zmianę redakcji i

zawartości pisma następującą począwszy od numeru 13. Czytamy w niej między innymi zapowiedź, że redakcja

„da na przyszłość w piśmie swoim miejsce krytycznemu rozbiorowi stanu sceny narodowej i ufa, że na tej

drodze przyłoży się znacznie do postawienia jej na tym stopniu, na jaki ją powołuje ogólne dobrze myślących

życzenie”. iii Właśc. Franconi, rodzina francuskich przedsiębiorców prowadzących w Paryżu słynny Cyrk

Olimpijski. Zob. M.-A. Allevy-Viala, Inscenizacja romantyczna we Francji, przekład W. Natanson, Warszawa

1958, s. 94-97. iv Niewybredne farsy austriackie odwołujące się do tradycji ludowego humoru niemieckiego. Nazwa

pochodzi od ich bohatera, Kasperle – sprytnego głupka, którego postać ok. roku 1769 stworzył J. Laroche w

wiedeńskim Theater in der Leopoldstadt. v Jan Nepomucen Kamiński (1777-1855), dyrektor teatru, pisarz, reżyser, aktor, jedna z najciekawszych i

najoryginalniejszych postaci polskiego życia kulturalnego 1. połowy XIX w. Założyciel i długoletni dyrektor

(1809-42) teatru polskiego we Lwowie, dzięki któremu mimo licznych przeciwności ustalony został byt tej

sceny. Autor licznych popularnych scenariuszy teatralnych, będących w większości przeróbkami, adaptacjami i

spolszczeniami dzieł cudzych. Autor oryginalnych rozpraw językoznawczych (Wywód filozoficzności naszego

języka) i teatrologicznych (Myśli o umnictwie dramatycznym). W Krakowie występował ze swoim zespołem

lwowskim, ratując jego wiecznie nadwyrężony budżet; kolejne serie tych występów odbywały się w dniach 13

VIII-25 X 1820, 25 VI-12 VIII 1824 i 19 VI-31 VIII 1829. vi W roku 1834 oficjalnie przedsiębiorcą pozostawał wciąż Jan Mieroszewski (1789-1867), który

otrzymał antrepryzę teatru krakowskiego od 1 XI 1830, ale de facto już w listopadzie 1831 przekazał kierowanie

sceną Sz. Niedzielskiemu a następnie J. Pfeifferowi. Więcej na ten temat pisze Meciszewski w drugiej

Korespondencji z Krakowa do „Orędownika Naukowego”, zob. w niniejszym tomie, s. ??? vii Mieroszewski przekazał rzeczywiste kierownictwo teatru Juliuszowi Pfeifferowi (1809-66), który

kierował teatrem krakowskim od listopada 1831 do maja 1838 i w sezonie 1839/40. Za dyrekcji Meciszewskiego

pełnił obowiązki reżysera, a po jego ustąpieniu był do roku 1848 faktycznym kierownikiem artystycznym sceny.

Na stanowisko dyrektora teatru krakowskiego powrócił w 1854, a funkcję tę sprawował do 1864. Mimo

oczywistej pasji (a może nawet manii) teatralnej i wielkiego poświęcenia dla sceny, Pfeiffer był przez swych

współczesnych ostro krytykowany za brak gustu i wykształcenia. viii Chodzi zapewne o występy „Cyrku Olimpijskiego” pod dyrekcją Antenora Marteau, który występował

w ujeżdżalni Knotza a którego atrakcją były popisy woltyżerów. ix Z zapowiedzianych uwag w „Tygodniku Krakowskim” ukazała się jeszcze tylko jedna – rodzaj

zapowiedzi Lukrecji Borgii V. Hugo, mającej zachęcić publiczność do wizyty w teatrze niejako zamiast

sążnistych afiszy, z których dyrekcja pod wpływem krytyki zrezygnowała. Opublikowano ją w numerze 24 z 23

III 1834, s. 125-126. Dalsze uwagi nie pojawiły się na skutek przejścia redakcji „Tygodnika” w ręce Franciszka

Gąsiorowskiego, który wkrótce bardzo zaatakował Meciszewskiego.