Henryk.sienkiewicz. .Sachem

4
Henryk Sienkiewicz - Sachem W mieście Antylopie, polożonym nad rzeką tegoż nazwiska, w starcie Teksas, spieszyl kto żyw na przedstawienie cyrkowe. Zajęcze mieszkańców bylo tym większe, że od czasu zalożenia miasta pierwszy raz zjechal do niego cyrk tancerek, minstreli i linochodów. Miasto bylo niedawne. Piętnaście lat temu nie tylko nie stal tu ani jeden dom, ale w calej bliższej okolicy nie bylo bialych. Natomiast w widlach rzeki, na tym samym miejscu, na którym stoi Antylopa, wznosila się osada indyjska zwana Chiavatta. Byla to stolica Czarnych Wężów, którzy w swoim czasie dali się tak we znaki granicznym osadom niemieckim: Berlinowi, Grundenau i Harmonii, że osadnicy dużej nie mogli wytrzymać. Indianie bronili wprawdzie tylko swego "terytorium", które rząd stanowy Teksasu przyznal im na wieczne czasy najuroczystszymi traktatami; ale cóż to moglo obchodzić kolonistów z Berlina, Grundenau i Harmonii? Pewnym jest, że odbierali oni Czarnym Wężom ziemię, wodę i powietrze, ale natomiast wnosili cywilizację; czerwonoskórzy zaś okazywali im wdzięczność na swój sposób, to jest zdzierając im skalpy z glów. Taki stan rzeczy nie mógl trwać. Osadnicy więc z Berlina, Grundenau i Harmonii zebrali się pewnej nocy księżycowej w liczbie czterechset i wezwawszy na pomoc Meksykanów z La Ora, napadli na uśpioną Chiavattę. Tryumf dobrej sprawy byl zupelny. Chiavatta zostala spaloną, a mieszkańcy bez różnicy wieku i plci w pień wycięci. Ocalaly tylko male oddzialki wojowników, które w tym czasie wyszly na lowy. Z samego miasta nie ocalil się nikt, glównie dlatego, że miasto leżalo w widlach rzeki, która jak zwykle na wiosnę rozlawszy otoczyla osadę nieprzebytą tonią wód. Ale toż samo widlaste polożenie, które zgubilo Indian, podobalo się Niemcom. Z widel źle uciekać, ale dobrze się w nich bronić. Dzięki tej myśli zaraz z Berlina, Grundenau i Harmonii rozpoczęla się emigracja do widel, w których też w mgnieniu oka, na miejscu dzikiej Chiavatty, powstala ucywilizowana Antylopa. W pięć lat liczyla ona dwa tysiące mieszkańców. Szóstego roku znaleziono z drugiej strony widel kopalnię żywego srebra, którego eksploatacja podwoila liczbę mieszkańców. W siódmym roku, z mocy prawa lynch powieszono na placu miejskim dziewiętnastu ostatnich wojowników z pokolenia Czarnych Wężów, schwytanych w pobliskim Lesie Umarlych - i odtąd nic nie stalo na zawadzie rozwojowi Antylopy. W mieście wychodzily dwa "Tagblatty" i jedna "Montagsrevue". Kolej żelazna lączyla je z Rio del Norte i San Antonio; na Opuncia-Gasse wznosily się trzy szkoly; z tych jedna wyższa. Na placu, na którym powieszono ostatnich Czarnych Wężów, zbudowano zaklad filantropijny: pastorowie w kościolach uczyli co niedziela milości bliźniego, poszanowania cudzej wlasności i innych cnót, potrzebnych ucywilizowanemu spoleczeństwu; pewien przyjezdny prelegent mial nawet raz na Kapitolu odczyt "O prawach narodów". Bogatsi mieszkańcy przebąkiwali o potrzebie zalożenia uniwersytetu, do czego i rząd stanowy musialby się przyczynić. Mieszkańcom dobrze się dzialo. Handel żywym srebrem, pomarańczami, jęczmieniem i winem przynosil im znakomite zyski. Byli uczciwi, rządni, pracowici, systematyczni, otyli. Kto by w późniejszych czasach odwiedzil już kilkunastotysięczną Antylopę ten by w bogatych kupcach miejscowych nie poznal tych niemilosiernych wojowników, którzy piętnaście lat temu spalili Chiavattę. Dzień schodzil im po sklepach, warsztatach, biurach; wieczory spędzali w piwiarni "Pod Zlotym Slońcem" przy ulicy Grzechotników. Sluchając tych glosów trochę powolnych i gardlowych, tych: "Mahlzeit! Mahlzeit!", tych flegmatycznych: "Nun ja wissen Sie, Herr Müller, ist das aber möglich?", tych dźwięków kufli, szumu piwa, tych plusków przelanej piany na podlogę, widząc ten spokój, powolność, patrząc na te filisterskie, zalane tluszczem twarze, na te rybie oczy, można by mniemać, iż się jest w jakiej piwiarni w Berlinie lub Monachium, nie zaś na zgliszczach Chiavatty. Ale w mieście wszystko już bylo ganz gemütlich i o zgliszczach nikt nie myślal. Tego wieczoru ludność spieszyla oto do cyrku, raz dlatego, że po twardej pracy rozrywka jest rzeczą równie godziwą, jak przyjemną po wtóra, że mieszkańcy dumni byli z jego przyjazdu. Wiadomo, że cyrki nie zjeżdżają do lada mieściny, przybycie więc trupy Hon. M. Deana stwierdzalo poniekąd wielkość i znaczenie Antylopy. Byla jednak i trzecia, a może najważniejsza, przyczyna ogólnej ciekawości. Oto Nr 2 programu mówil, co następuje: "Spacer na drucie zawieszonym na piętnaście stóp nad ziemią (z towarzyszeniem muzyki) wykona slynny gimnastyk Czerwony Sęp, sachem (wódz) Czarnych Wężów, ostatni potomek królów pokolenia i ostatni z pokolenia: 1) Spacer. 2) Skoki - strona 1 - pobrano z lektury.nogazpolaka.pl

description

Opowieść o Indianinie.

Transcript of Henryk.sienkiewicz. .Sachem

  • Henryk Sienkiewicz - Sachem

    W miecie Antylopie, pooonym nad rzek tego nazwiska, w starcie Teksas, spieszy kto yw naprzedstawienie cyrkowe. Zajcze mieszkacw byo tym wiksze, e od czasu zaoenia miastapierwszy raz zjecha do niego cyrk tancerek, minstreli i linochodw. Miasto byo niedawne.Pitnacie lat temu nie tylko nie sta tu ani jeden dom, ale w caej bliszej okolicy nie byo biaych.Natomiast w widach rzeki, na tym samym miejscu, na ktrym stoi Antylopa, wznosia si osadaindyjska zwana Chiavatta. Bya to stolica Czarnych Ww, ktrzy w swoim czasie dali si tak weznaki granicznym osadom niemieckim: Berlinowi, Grundenau i Harmonii, e osadnicy duej niemogli wytrzyma. Indianie bronili wprawdzie tylko swego "terytorium", ktre rzd stanowy Teksasuprzyzna im na wieczne czasy najuroczystszymi traktatami; ale c to mogo obchodzi kolonistw zBerlina, Grundenau i Harmonii? Pewnym jest, e odbierali oni Czarnym Wom ziemi, wod ipowietrze, ale natomiast wnosili cywilizacj; czerwonoskrzy za okazywali im wdziczno na swjsposb, to jest zdzierajc im skalpy z gw. Taki stan rzeczy nie mg trwa. Osadnicy wic zBerlina, Grundenau i Harmonii zebrali si pewnej nocy ksiycowej w liczbie czterechset iwezwawszy na pomoc Meksykanw z La Ora, napadli na upion Chiavatt. Tryumf dobrej sprawyby zupeny. Chiavatta zostaa spalon, a mieszkacy bez rnicy wieku i pci w pie wycici.Ocalay tylko mae oddziaki wojownikw, ktre w tym czasie wyszy na owy. Z samego miasta nieocali si nikt, gwnie dlatego, e miasto leao w widach rzeki, ktra jak zwykle na wiosnrozlawszy otoczya osad nieprzebyt toni wd. Ale to samo widlaste pooenie, ktre zgubioIndian, podobao si Niemcom. Z wide le ucieka, ale dobrze si w nich broni. Dziki tej mylizaraz z Berlina, Grundenau i Harmonii rozpocza si emigracja do wide, w ktrych te w mgnieniuoka, na miejscu dzikiej Chiavatty, powstaa ucywilizowana Antylopa. W pi lat liczya ona dwatysice mieszkacw. Szstego roku znaleziono z drugiej strony wide kopalni ywego srebra, ktrego eksploatacjapodwoia liczb mieszkacw. W sidmym roku, z mocy prawa lynch powieszono na placu miejskimdziewitnastu ostatnich wojownikw z pokolenia Czarnych Ww, schwytanych w pobliskim LesieUmarych - i odtd nic nie stao na zawadzie rozwojowi Antylopy. W miecie wychodziy dwa"Tagblatty" i jedna "Montagsrevue". Kolej elazna czya je z Rio del Norte i San Antonio; naOpuncia-Gasse wznosiy si trzy szkoy; z tych jedna wysza. Na placu, na ktrym powieszonoostatnich Czarnych Ww, zbudowano zakad filantropijny: pastorowie w kocioach uczyli coniedziela mioci bliniego, poszanowania cudzej wasnoci i innych cnt, potrzebnychucywilizowanemu spoeczestwu; pewien przyjezdny prelegent mia nawet raz na Kapitolu odczyt"O prawach narodw". Bogatsi mieszkacy przebkiwali o potrzebie zaoenia uniwersytetu, do czego i rzd stanowymusiaby si przyczyni. Mieszkacom dobrze si dziao. Handel ywym srebrem, pomaraczami,jczmieniem i winem przynosi im znakomite zyski. Byli uczciwi, rzdni, pracowici, systematyczni,otyli. Kto by w pniejszych czasach odwiedzi ju kilkunastotysiczn Antylop ten by w bogatychkupcach miejscowych nie pozna tych niemiosiernych wojownikw, ktrzy pitnacie lat temu spaliliChiavatt. Dzie schodzi im po sklepach, warsztatach, biurach; wieczory spdzali w piwiarni "PodZotym Socem" przy ulicy Grzechotnikw. Suchajc tych gosw troch powolnych i gardowych,tych: "Mahlzeit! Mahlzeit!", tych flegmatycznych: "Nun ja wissen Sie, Herr Mller, ist das abermglich?", tych dwikw kufli, szumu piwa, tych pluskw przelanej piany na podog, widzc tenspokj, powolno, patrzc na te filisterskie, zalane tuszczem twarze, na te rybie oczy, mona bymniema, i si jest w jakiej piwiarni w Berlinie lub Monachium, nie za na zgliszczach Chiavatty.Ale w miecie wszystko ju byo ganz gemtlich i o zgliszczach nikt nie myla. Tego wieczoruludno spieszya oto do cyrku, raz dlatego, e po twardej pracy rozrywka jest rzecz rwniegodziw, jak przyjemn po wtra, e mieszkacy dumni byli z jego przyjazdu. Wiadomo, e cyrki niezjedaj do lada mieciny, przybycie wic trupy Hon. M. Deana stwierdzao poniekd wielko iznaczenie Antylopy. Bya jednak i trzecia, a moe najwaniejsza, przyczyna oglnej ciekawoci. Oto Nr 2 programu mwi, co nastpuje: "Spacer na drucie zawieszonym na pitnacie stp nadziemi (z towarzyszeniem muzyki) wykona synny gimnastyk Czerwony Sp, sachem (wdz)Czarnych Ww, ostatni potomek krlw pokolenia i ostatni z pokolenia: 1) Spacer. 2) Skoki

    - strona 1 - pobrano z lektury.nogazpolaka.pl

  • Antylopy. 3) Taniec i pie mierci." Jeeli gdzie, to w Antylopie ten sachem mg obudzinajwysze zajcie. Hon. M. Dean opowiada "Pod Zotym Socem", i przed pitnastu laty, wprzejedzie do Santa Fe znalaz umierajcego starego Indianina z dziesicioletnim chopakiem.Stary umar istotnie z ran i wycieczenia, przed mierci jednak opowiedzia; i mody chopiec bysynem zabitego sachema Czarnych Ww i nastpc jego godnoci. Trupa przygarna sierot, ktry z czasem sta si pierwszym jej akrobat. Zreszt Hon. M. Deandopiero "Pod Zotym Socem" dowiedzia si, e Antylopa bya niegdy Chiavatt - i e synnylinochd bdzie si popisywa na grobach ojcw. Wiadomo ta wprowadzia dyrektora w doskonayhumor, mg bowiem teraz na pewno liczy na great attraction, byle umia tylko dobrze efektwyzyska. Rozumie si, e filistry z Antylopy cisnli si do cyrku, aby importowanym z Niemieconom i synom, ktrzy ani razu w yciu nie widzieli Indianina, pokaza ostatniego z CzarnychWw i powiedzie: "Patrzcie, oto takich w pie wyrnlimy przed laty pitnastu." Ach, Herr Jeh!-Mio jest usysze taki wykrzyk podziwu zarwno z ust Amalchen, jak i maego Fryca. W caym temiecie powtarzano bez ustanku: "Sachem, sachem! " Dzieci od rana zaglday przez szpary w deskach, z twarzami rozciekawionymi i przeraonymizarazem, starsi za chopcy, oywieni ju bardziej wojowniczym duchem, wracajc ze szkoymaszerowali gronie, sami nie wiedzc, dlaczego to robi. Godzina sma wieczr. Noc cudna,pogodna, gwiadzista. Powiew zza miasta przynosi zapach gajw pomaraczowych, ktre wmiecie mieszaj si z zapachem sodu. W cyrku bije una wiata. Ogromne smolne pochodnie,zatknite przed gwn bram, pal si i kopc. Powiew chwieje piropuszami dymu i jaskrawegopomienia, ktry owieca ciemne kontury budowli. Jest to wieo wzniesiona szopa drewniana,okrga, ze piczastym dachem i z gwiadzist amerykask chorgwi na szczycie. Przed bramtumy, ktre nie mogy si dosta lub nie miay za co kupi biletw, przypatruj si wozom tropy, agwnie pciennej zasonie wielkich drzwi wchodowych, na ktrych wymalowana jest bitwa biaych zczerwonoskrymi. W chwilach, w ktrych zasona si uchyla, wida owiecane wntrze bufetu zsetkami kufli szklanych na stole. Ale oto cigaj zason na dobre, i tum wchodzi. Puste przejciamidzy awkami poczynaj ttni krokami ludzkimi, i wkrtce ciemna, ruchliwa masa pokrywawszystkie przejcia od gry do dou. W cyrku widno jak w dzie, bo chocia nie zdoanoprzeprowadzi do niego rur gazowych, to natomiast olbrzymi yrandol, zoony z pidziesiciulamp naftowych, oblewa aren i widzw potokami wiata. W tych blaskach wida opase,przechylone w ty dla folgi podbrdkom gowy piwoszw, mode twarze kobiece i liczne, zdziwionebuzie dziecinne, ktrych oczy niemal nie wychodz na wierzch z ciekawoci. Zreszt wszyscywidzowie maj miny ciekawe, zadowolone i gupie, jak zwykle publiczno cyrkowa. Wrd szmerurozmw, przerywanych okrzykami "Frisch Wasser! frisch Bier!"- wszyscy z cierpliwoci oczekujzaczcia. Na koniec dzwonek si odzywa, ukazuje si szeciu masztalerzy w palonych butach istaje w dwch szeregach przy wejciu z areny do stajen. Przez te szeregi wpada rozhukany ko bezuzdy i sioda, a na nim jakby obok mulinu, wstek i tiulu. Jest to tancerka Lina. Rozpoczynaj siharce przy odgosie muzyki. Lina jest tak pikna, e moda Mathilde, crka piwowara z Opuncia -Gasse, zaniepokojona jej widokiem, pochyla si do ucha modego grocernika Flossa z teje ulicy ipyta z cicha: czy j kocha jeszcze? Tymczasem ko galopuje i oddycha jak lokomotywa, biczeklaskaj, bazny, ktrych kilku wpado za tancerk, wrzeszcz i bij si po twarzach, tancerka migajak byskawica; brawa si sypi. Co za przepyszne przedstawienie! Ale Nr 1mija prdko. NadchodziNr 2. Wyraz: sachem! sachem! przebiega z ust do ust midzy widzami. Na baznw, bijcych sicigle po twarzach, nikt ju nie zwaa. Wrd ich mapich ruchw masztalerze wnosz wysokie nakilkanacie stp drewniane kozy i stawiaj po dwch stronach areny. Muzyka przestaje graYankee Doodle, a gra pospn ari Komandora z Don Juana, zacigaj drut midzy kozami. Naglesnop czerwonego bengalskiego wiata pada od strony wejcia i oblewa krwawym blaskiem caaren. W tym to blasku ukae si straszliwy sachem, ostatni z Czarnych Ww. Ale c to?...Wchodzi na sachem, jeno sam dyrektor trupy, Hon. M. Dean. Kania si publicznoci i zabiera gos.Ma on zaszczyt prosi "askawych i szanownych gentlemanw, oraz pikne i nie mniej szanowneladies o nadzwyczaj spokojne zachowywanie si, niedawanie brawa i zupen cisz, albowiem wdzjest nadzwyczaj rozdraniony i dzikszy ni zwykle". Sowa te sprawiaj niemae wraenie i dziwnarzecz, ci sami honoratiores Antylopy, ktrzy przed pitnastu laty wycili Chiavatt, doznaj teraz

    - strona 2 - pobrano z lektury.nogazpolaka.pl

  • jakiego nader niemiego uczucia. Przed chwila, gdy pikna Lina wykonywaa swe skoki na koniu,cieszyli si, e siedz tak blisko, tu koo parapetu, skd tak dobrze mona wszystko widzie, ateraz spogldaj z pewnym utsknieniem na grne sfery cyrkowe i wbrew prawom fizyki znajduj,e im niej, tym duszniej. Ale ten sachem czyby jeszcze pamita? Przecie wychowa si od modych lat w trupie Hon. M.Deana, zoonej przewanie z Niemcw. Czyby jeszcze nie zapomnia? Wydawao si tonieprawdopodobnym. Otoczenie i pitnacie lat zawodu cyrkowego, pokazywania sztuk, zbieraniaoklaskw musiay wywrze swj wpyw. Chiavatta, Chiavatta! A to oni, Niemcy, take s nie na swojej ziemi, daleko od ojczyzny, i niemyl o niej wicej, ni na to business pozwala. Przede wszystkim trzeba je i pi. O tej prawdziemusi pamita tak dobrze kady filister, jak i ostatni z Czarnych Ww. Rozmylania te przerywa nagle jaki dziki wist w stajniach - i na arenie ukazuje si oczekiwanyniespokojnie sachem. Sycha krtki pomruk ciby: to on! to on!" - i potem cisza. Syczy tylkobengalski ogie, ktry przy wejciu pal cigle. Wszystkie spojrzenia kieruj si na posta wodza,ktry oto ma wystpi w cyrku na grobach ojcw. Indianin zasuguj rzeczywicie, by na patrzono.Wydaje si dumny jak krl. Paszcz z biaych gronostajw-oznaka wodza - pokrywa jego wyniosposta i tak dzik, e przypomina le oswojonego jaguara. Twarz ma jakby wykut z miedzi,podobn do gowy ora, a w tej twarzy wiec zimnym blaskiem oczy prawdziwie indyjskie,spokojne, niby obojtne - a zowrogie. Wodzi on nimi po zgromadzeniu, jakby chcia sobie upatrzyofiar. Bo zreszt uzbrojony jest od stp do gw. Na gowie jego chwiej si pira, za pasem matopr i n do skalpowania, w rku tylko zamiast uku trzyma dugi drg, ktry suy do chwytaniarwnowagi podczas chodzenia po drucie. Zatrzymawszy si na rodku sceny, nagle wydaje okrzykwojenny. Herr Gott! to okrzyk Czarnych Ww. Ci, ktrzy wycinali Chiavatt, pamitaj dobrze tostraszne wycie - i co dziwniejsza, ci, ktrzy przed pitnastu laty nie ulkli si tysica tak wyjcychwojownikw, poc si teraz przed jednym. Ale oto dyrektor zblia si do wodza i mwi do niego,jakby chcia go uagodzi i uspokoi. Dziki zwierz uczu munsztuk - namowa skutkuje, bo po chwilisachem koysze si ju na drucie. Zapatrzony w yrandol naftowy, postpuje naprzd. Drut uginasi silnie; chwilami nie wida go wcale, a wtedy Indianin zdaje si wisie w powietrzu. Idzie jakbypod gr; jeszcze postpuje naprzd, cofa si i znw idzie, chwytajc rwnowag. Wycignite jegorce, pokryte paszczem, wygldaj jak olbrzymie skrzyda. Chwieje si!... pada! - nie! Krtkie,urwane brawo zrywa si jak wicher i milknie. Twarz wodza staje si coraz groniejsza. W jegowzroku utkwionym w lampy naftowe byszczy jakie straszne wiato. W cyrku niepokj, ale ciszynikt nie przerywa. Tymczasem sachem zblia si do drugiego koca drutu - staje - i niespodzianie zust jego wyrywa si pie wojenna. Szczeglna rzecz! Wdz piewa po niemiecku. Ale atwo to zrozumie. Pewno zapomnia jzykaCzarnych Ww. Zreszt nikt na to nie zwaa. Wszyscy suchaj pieni, ktra wzmaga si ipotnieje. Jest to ppiew, p jakie woanie niezmiernie aobne, dzikie i chrapliwe, penedrapienych akcentw. Sycha sowa nastpujce: "Po wielkich deszczach, co rok piciuset wojownikw wychodzio z Chiavatty na cieki wojny lubna wielkie owy wiosenne. Gdy wracali z wojny, zdobiy ich skalpy; gdy wracali z oww, przywozilimiso i skry bawole, a ony witay ich z radoci i taczyy na cze Wielkiego Ducha. Chiavatta bya szczliwa! Niewiasty pracoway w wigwamach, dzieci wyrastay na piknedziewczta i dzietnych wojownikw. Wojownicy umierali na polu sawy i szli polowa z duchamiojcw do Srebrnych Gr. Topory ich nie broczyy si nigdy w krwi niewiast i dzieci, bo wojownicyChiavatty byli szlachetnymi mami. Chiavatta bya potna. A przyszy blade twarze zza mrzdalekich i wrzuciy ogie do Chiavatty. Bladzi wojownicy nie pokonali Czarnych Ww w boju, alezakradli si noc jak szakale i noe ich zbroczyy si w piersiach upionych mw, niewiast idzieci. I oto nie ma Chiavatty, bo na jej miejsce biali wznieli swoje kamienne wigwamy. Wymordowanepokolenie i zniszczona Chiavatta woaj o zemst." Gos wodza sta si chrapliwy. Teraz, koyszc si na tym drucie, wydawa si jak jaki czerwonyarchanio zemsty, unoszcy si nad gowami ciby ludzkiej. Sam dyrektor widocznie by

    - strona 3 - pobrano z lektury.nogazpolaka.pl

  • zaniepokojony. W cyrku zrobia si miertelna cisza. Wdz wy dalej: "Z caego pokolenia zostao jedno dziecko. Byo ono mae i sabe, ale przysigo Duchowi Ziemi, esi zemci. e ujrzy trupy biaych mw, niewiast, dzieci - poog, krew!..." Ostatnie sowazmieniy si w ryk wciekoci. Po cyrku poczy si zrywa szmery podobne do nagych powiewwwichru. Tysice pyta bez odpowiedzi cisno si do gw. Co zrobi ten wcieky tygrys? cozapowiada? jak dokona zemsty? - on? - sam jeden? - zosta czy ucieka? czy si broni- i jak? - Was ist das? was ist das? - rozlegy si wystraszone gosy kobiece. Nagle nieludzkie wycie wyrwao si z piersi wodza, zakoysa si silniej, wskoczy na drewnianykozie, stojcy pod yrandolem, i wznis drg. Straszna myl przeleciaa jak byskawica przezgowy: rozbije wiecznik i zaleje cyrk potokami poncej nafty. Z piersi widzw wyrwa si jedenokrzyk. Ale c to? Z areny woaj: "Stj! stj!..." Wodza nie ma! zeskoczy, znik w wyjciu. Nie spalicyrku? Gdzie si podzia? Oto wychodzi, wychodzi znowu, zziajany, zmczony, straszny. W rkuniesie blaszan misk i wycigajc j ku widzom, mwi bagalnym gosem: - Was gefllig fr den letzten der Schwarzen Schlangen!... Kamie spada z piersi widzw. Wic to wszystko byo w programie, wic to bya sztuka dyrektora?efekt? Sypi si pdolary i dolary. Jake odmwi ostatniemu z Czarnych Ww - w Antylopie, nazgliszczach Chiavatty! Ludzie maj serca. Po przedstawieniu sachem pi piwo i jad knedle "Pod Zotym Socem". Otoczenie wpyw widoczniewywaro. Zyska wielk popularno w Antylopie, zwaszcza u kobiet. Robiono nawet plotki...

    - strona 4 - pobrano z lektury.nogazpolaka.pl