Gonr43

12
Koszalin, październik 2015/Nr 43 Miesięcznik Stowarzyszenia Historyczno-Eksploracyjnego Gazeta Odkrywcza publikuje różne informacje (w formie zdjęć i tekstu) jedynie w celu poznania prawdy historycznej, a zawarte w niej treści nie mają na celu propagowania faszyzmu, komunizmu czy jakichkolwiek totalitarnych ideologii. UWAGA W pruskim mundurze przez historię – Andrzej Należyty Slużba wojskowa jest jednym z ele- mentów pojawiających się wśród czlon- ków mojej rodziny od wielu pokoleń. Za- wsze wydawalo mi się, że wiem wszystko o swojej rodzinie i raczej nic niezwyklego nie krylo się w jej historii. Andrzej Należyty w okresie slużby w 54 regimencie von der Goltza stacjonu- jącym w tym okresie w Koszalinie. Zdjęcie zostalo wykonane w zakladzie znanego koszalińskiego fotografa E. Ziemera. Autor: kpt rez. mgr inż. Andrzej Janusz Michalski

description

 

Transcript of Gonr43

Page 1: Gonr43

Koszalin, październik 2015/Nr 43M i e s i ę c z n i k S t ow a r z y s z e n i a H i s t o r yc z n o - E k s p l o r a c y j n e go

Gazeta Odkrywcza publikuje różne informacje (w formie zdjęć i tekstu) jedynie w celu poznania prawdy historycznej, a zawarte w niej treści nie mają na celu propagowania faszyzmu, komunizmu czy jakichkolwiek totalitarnych ideologii.

UWAGA

W pruskim mundurze przez historię – Andrzej Należyty

Służba wojskowa jest jednym z ele-mentów pojawiających się wśród człon-ków mojej rodziny od wielu pokoleń. Za-wsze wydawało mi się, że wiem wszystko o swojej rodzinie i raczej nic niezwykłego nie kryło się w jej historii.

Andrzej Należyty w  okresie służby w 54 regimencie von der Goltza stacjonu-jącym w tym okresie w Koszalinie. Zdjęcie zostało wykonane w  zakładzie znanego koszalińskiego fotografa E. Ziemera.

mentów pojawiających się wśród człon-ków mojej rodziny od wielu pokoleń. Za-wsze wydawało mi się, że wiem wszystko o swojej rodzinie i raczej nic niezwykłego nie kryło się w jej historii.

w 54 regimencie von der Goltza stacjonu-jącym w tym okresie w Koszalinie. Zdjęcie zostało wykonane w  zakładzie znanego koszalińskiego fotografa E. Ziemera.

Autor: kpt rez. mgr inż. Andrzej Janusz Michalski

Page 2: Gonr43

2

w w w . f a c e b o o k . c o m / G a z e t a - O d k r y w c z aw w w . s h e - o d k r y w c y . p l

Każde pokolenie na swój sposób zmagało się z  po-winnościami wobec państwa i  rzeczywistości, w  której przychodziło im żyć. Moi poprzednicy zmagali się z wy-darzeniami największych konfl iktów XX stulecia. Brali w  nich udział z  własnej woli ale byli też do tego zmu-szani. Uwarunkowania polityczne nie zawsze pozwalały być po słusznej stronie. Mój pradziad Andrzej Należyty urodzony 02 lutego 1878 w Morakowie koło Gołańczy służył w pruskiej armii w okresie I wojny światowej. Jego macierzysta jednostka to 54 Regiment im. von der Golt-za stacjonujący w Koszalinie. Mój pradziadek służył w 10 kompani III batalionu fi zylierów.

W czasie I wojny światowej od 26 do 30 sierpnia 1914 roku dziadek walczył między innymi pod Tannenber-giem. W materiałach źródłowych można odnaleźć infor-macje o pierwszych walkach regimentu w tym okresie. Już 20 sierpnia żołnierze 54 Infanterie - Regiment przeszli chrzest bojowy w  walkach pod Gąbinem. Generał von Morgen, który dowodził 54 Regimentem w czasie walk zamieścił w  przedmowie do historii pułku ważne dla żołnierzy słowa „….54 Regiment von der Goltza w czasie wojny światowej wyróżnił się podczas walk nadludzkim mę-stwem. Nie było dla niego żadnych przeszkód, ani silniejszych nieprzyjaciół – wszyscy zostali pokonani przez „goltzów” Duch bohaterów wojennych żyje i nadal żyć będzie w ich ser-cach(….)”1.

Na przełomie roku 1914-1915 pułk walczył na li-nii Rawka-Bzura, w  kolejnych miesiącach od lutego do kwietnia w składzie Grupy Armii Gallwitz toczył walki w rejonie Przasnysza. W maju 1915 roku regiment pod-porządkowano 8 Armii i  skierowano na front łotewski. Od 19 listopada 1915 roku do 25 września 1916 roku regiment walczył pod Rygą2. We wspomnieniach moje-go pradziada pojawiają się informacje o toczonych od 16 marca 1916 roku walkach w okolicach Dyneburga. W ko-lejnym roku wojny regiment zostaje przerzucony do Fran-cji. Na terenie Flandrii walczył pomiędzy Mozą i Mozelą. W czasie tych walk dziadek doznał kilkakrotnie kontuzji i z  tego też powodu w roku 1917 jesienią przebywał na urlopie w Morakowie - miejscu pobytu rodziny. 15 maja 1918 roku urodziła mu się córka Helena, jedno z dziesię-ciorga jego dzieci. Andrzej Należyty miał trzech synów i  siedem córek. Wojna skończyła się dla niego w  roku 1918 wraz z rozwiązaniem 54 Regimentu von der Golt-za w  Kołobrzegu. We wspomnieniach mojej babci Ne-pomucyny Michalskiej urodzonej w roku 1910 pojawiają się informacje o tym, że Andrzej Należyty z wojny wrócił z szeregiem odznaczeń za odwagę i waleczność „ojciec po-kazywał czarny krzyż w niebieskim pudełku, który dostał za odwagę na wojnie”3.

1 W. Grobelski, Historia garnizonu w Koszalinie część I od średniowiecza do 1945, Koszalin 2008, s.54.

2 Tamże, s.54.3 W latach 90 ubiegłego wieku prowadziłem wraz

z moimi braćmi - majorem Mariuszem Michalskim

Wnuk Andrzeja Należytego a  mój ojciec Czesław Michalski otrzymał od niego sześć miniatur odznaczeń, które zdobył w  czasie I  wojny światowej. Zaginęły one w  okresie służby wojskowej mojego ojca w  latach 1955 - 1957. We wspomnieniach znaczenie tych odznaczeń pojawia się wielokrotnie. To właśnie zasługi wojenne zapewniły rodzinie Andrzeja Należytego możliwość przetrwania II wojny światowej.

Mój pradziad Andrzej Należyty zmarł 10 czerwca 1951 roku w Karnowie, pochowany został na cmentarzu w Nakle.

i kapitanem Radosławem Michalskim - ofi cerami artylerii, serię wywiadów z naszą babcią Moniką - Nepomucyną Michalską, która tak zapamiętała powrót swojego ojca z wojny.

Wizerunek z podpisem patrona 54 Regimentu

Inwentarz zespołu Akt miasta Koszalina 1555-1945 tom I

Dział IV - Administracja finansowa164Sprawa przeciwko przędzarzom z Kłosa z powodu nadużycia prawa wypasu1818–1836 s.347

Page 3: Gonr43

3

w w w . s h e - o d k r y w c y . p l w w w . g a z e t a - o d k r y w c z a . p l

Jak wszyscy wiemy, mija setna rocznica I wojny świato-wej. Otrzymaliśmy od naszego czytelnika ze Sławna ob-wieszczenie - ulotkę w językach niemieckim, francuskim, rosyjskim i  polskim, które tuż przed wybuchem wojny, Niemcy rozpowszechniali na zajętych przez siebie tere-nach. Można w  nim wyczytać co groziło za niszczenie wojskowych środków łączności. Ciekawostką jest wyko-rzystanie odwrotnej strony ulotki, jako papieru listowe-go. Osoba podpisująca się imieniem Karl (być może żoł-nierz pruski budujący linie telefoniczne), pisze kilka zdań prawdopodobnie do siostry o imieniu Hedwig ( Jadwiga).

Dziękujemy Pani Ursuli de Gruyter z Bad Aibling i Panu Jerzemu Bojkowskiemu za odczytanie i  przetłumaczenie tekstu.

Pamiątka z czasów Wielkiej Wojny

”Oto obwieszczenie, które  zostanie rozpowszechnione w miejscowościach w których będziemy wykonywać prace.

Droga Hedwig, piszesz ciągle jeszcze na adres w Rosji, prze-stań, proszę.

Napiszę chyba jeszcze raz na urodziny matki, jeżeli nie będę miał okazji, przekazuje jej już teraz serdeczne życzenia.

A teraz tysiąckrotne pozdrowienia i ucałowania od Karla.

2 czerwca (lub lipca) 1913 r.

 Trzymajcie się mocno.” 3

”Oto obwieszczenie, które  zostanie rozpowszechnione

Droga Hedwig, piszesz ciągle jeszcze na adres w Rosji, prze-

Napiszę chyba jeszcze raz na urodziny matki, jeżeli nie będę

Jak wszyscy wiemy, mija setna rocznica I wojny świato-wej. Otrzymaliśmy od naszego czytelnika ze Sławna ob-wieszczenie - ulotkę w językach niemieckim, francuskim, rosyjskim i  polskim, które tuż przed wybuchem wojny, Niemcy rozpowszechniali na zajętych przez siebie tere-nach. Można w  nim wyczytać co groziło za niszczenie wojskowych środków łączności. Ciekawostką jest wyko-rzystanie odwrotnej strony ulotki, jako papieru listowe-go. Osoba podpisująca się imieniem Karl (być może żoł-nierz pruski budujący linie telefoniczne), pisze kilka zdań prawdopodobnie do siostry o imieniu Hedwig ( Jadwiga).

Dziękujemy Pani Ursuli de Gruyter z Bad Aibling i Panu Jerzemu Bojkowskiemu za odczytanie i  przetłumaczenie tekstu.

Inwentarz zespołu Akt miasta Koszalina 1555-1945 tom I

Dział IV - Administracja finansowa169Rozbudowa zagrody rybackiej w Czajczem1819–1862 s.86

Page 4: Gonr43

4

w w w . f a c e b o o k . c o m / G a z e t a - O d k r y w c z aw w w . s h e - o d k r y w c y . p l

Filiżanka została wyprodukowana przez Porzellanfa-brik Weiden Gebr. Bauscher - fabrykę powstałą w Wiedniu w  1881 roku. Duża część produkcji tej wytwórni prze-znaczona była na wyposażenie restauracji i hoteli. Poniżej sygnatury Bauscher znajdującej się na spodzie fi liżanki wi-doczny jest nadruk: Ortel & Co Köslin Fabrikdekor. Spół-ka Kurta Ortela miała swą siedzibę w nieistniejącym już budynku przy Markt 19 w Koszalinie. W sklepie Ortela można było zakupić sprzęt AGD i zabawki, ale głównie porcelanę i  szkło. Jak widać po zrekonstruowanej przez pana Jakuba fi liżance, Kurt Ortel zajmował się także nadrukiem na porcelanie. Na czołowej ściance fi liżanki znajduje się wizerunek budynku nadrukowany zieloną farbą. Przedstawia on położony na stoku Góry Chełm-skiej szpital przeciwgruźliczy. Szpital został uruchomiony w  listopadzie 1928 roku jako, pierwszy w  tamtych cza-sach tego typu obiekt na Pomorzu Tylnym (Zachodnim). Zarządcą obiektu zostało „Stowarzyszenie Sanatoryjne Pomorza Tylnego” (Hinterpommersche Heilstättenverein). Szpital wybudowano ze składek wielu podmiotów. Da-rowizny przekazało wiele osób prywatnych i  instytucji miejskich, a także Ministerstwo Opieki Społecznej, oraz Zakład Ubezpieczeń od Starości i Inwalidztwa Prowincji Pomorze. Głównym inicjatorem budowy był ruch ewan-gelików niemieckich „Misja Wewnętrzna” (Innere Mis-

Filiżanka ze szpitala przeciwgruźliczego w Koszalinie

sion). Prace budowlane wykonały głównie fi rmy koszaliń-skie. Jak widać po prezentowanej fi liżance, wyposażenie szpitalowi zapewniły także rodzime fi rmy.

Po zakończeniu wojny i  ustanowieniu w  Koszali-nie polskiej państwowości, szpital pełnił tę samą funk-cję. Z  upływem lat i  zmniejszeniu zachorowalności na gruźlicę, szpital mieścił oddziały szpitala wojewódzkiego. Obecnie, nadal przy niezmienionym wyglądzie służy jako placówka psychiatryczna.

Kompleks budynków szpitala gruźliczego na Rokosowie, jeden z największych na Pomorzu. 1928 r.

Nasz czytelnik - Pan Jakub z Koszalina, przesłał nam zdjęcia fi liżanki, którą znalazł w czasie spaceru, przy remon-towanej drodze w pobliżu Góry Chełmskiej. Koparka w czasie prac wydobyła kawałki porcelanowych naczyń, które zostały wyrzucone przez kogoś kilkadziesiąt lat temu. Panu Jakubowi udało się poskładać jedną z fi liżanek.

Autor: Romuald Kowalczyk

Porzellanfa- - fabrykę powstałą w Wiedniu

w  1881 roku. Duża część produkcji tej wytwórni prze-znaczona była na wyposażenie restauracji i hoteli. Poniżej

znajdującej się na spodzie fi liżanki wi-. Spół-

Kompleks budynków szpitala gruźliczego na Rokosowie,

). Prace budowlane wykonały głównie fi rmy koszaliń-

Inwentarz zespołu Akt miasta Koszalina 1555-1945 tom I

Dział IV - Administracja finansowa188Budowa domków dla chłopów małorolnych w Jamnie1752–1786 s.18

Page 5: Gonr43

5

w w w . s h e - o d k r y w c y . p l w w w . g a z e t a - o d k r y w c z a . p l

Komuniści robili wszystko, by ich ofi ar nie można było odnaleźć. Chciałabym zapytać jak na tle tego wygląda pra-ca w zespole ds. poszukiwań? Jak radzicie sobie z wynika-jącymi z tego problemami?

Są bardzo duże oczekiwania i ogromna presja w sto-sunku do naszej pracy. Uważam, że osiągnęliśmy już ogromne sukcesy, wiąże się to się zawsze z ogromem pracy. Nie wszystkie nasze działania kończą się jednak powo-dzeniem, ponieważ jest bardzo niewiele dokumentów dotyczących pochówków ofi ar UB. Komuniści dokumen-towali walkę z podziemiem niepodległościowym, istnie-ją dowody mówiące o przesłuchaniach, są akty oskarżeń i  protokoły wykonania wyroków śmierci. To gdzie cho-wano tych ludzi, było ukrywane. Nie można w archiwach znaleźć materiałów pisanych świadczących o  tym. Dys-ponujemy szczątkowymi informacjami, które staramy się złożyć w jedną całość. Nasza praca jest złożona i interdy-scyplinarna. Pracujemy w archiwach szukając śladowych informacji, przeglądamy zeznania świadków z  dawnych lat. W  przypadku Kwatery „Ł” to rodziny pomordowa-nych na fali odwilży w latach 50 – tych zdobyły bardzo dużo informacji. Dużo wiadomości uzyskujemy też dzię-ki Centralnemu Archiwum Wojskowemu, które posiada zdjęcia lotnicze z lat 40 - tych i 50 -tych obejmujące prak-tycznie całą Polskę. To też pomogło nam w czasie badań na powązkowskiej Łączce i na ul. Wałbrzyskiej w War-szawie. Jeżeli mamy zeznania świadków, wspomnienia rodzin, które poszukiwały krewnych to wiążemy to ze sobą. Często wykorzystujemy też odwierty i badania geo-radarowe. Dopiero zestawienie wyników tych wszystkich metod pozwala określić nam obszar prac, gdyż osobno często bywają one zawodne. Czasami np. źle mogą nas kierować archiwa, albo badania georadarowe mogą nic nie wykazać jak zdarzyło się to na Cmentarzu Garnizono-wym w Gdańsku i w Białymstoku.

Przeczytałam, że by zmylić trop w poszukiwaniu ofi ar posuwano się do tego, że chowano je w niemieckich mun-durach…

Najbardziej znanym i udokumentowanym przez nas przypadkiem, było zamordowanie Hieronima Dekutow-skiego i jego podwładnych w więzieniu na Rakowieckiej na Mokotowie. Odkryliśmy szczątki ludzi, przy których

„Tej pamięci nie da się zatrzymać”

odnaleźliśmy resztki mundurów niemieckich - charakte-rystyczne guziki Wehrmachtu. Można to interpretować dwojako, z jednej strony jako próbę mylenia tropu po nich, ale też jako ich kolejne upodlenie. Tacy ludzie jak Hie-ronim Dekutowski „Zapora” z ogromnym poświęceniem walczyli z okupantem niemieckim, a dla pohańbienia ko-muniści ubrali ich w  mundury Wehrmachtu. Znajdując takie szczątki, bez pomocy współczesnej nauki ciężko by nam było ustalić kto to jest.

Podczas identyfi kacji szczątków opieramy się na bada-niach genetycznych, bo jest to najpewniejsza metoda, do-konują tego specjaliści z Polskiej Bazy Genetycznej Ofi ar Totalitaryzmów ze Szczecina. Pamiętajmy jednak że nie-oceniony wkład w identyfi kacje ofi ar mają medycy sądowi i antropolodzy, którzy są w stanie w niektórych przypad-

Autor/fot.: Weronika Szewczyk-Krupecka

W swojej pracy niezłomny, tak jak ludzie, których odkopuje z pokładów ziemi i zapomnienia. Żyje misją by tym, których komuniści wyrzucili na śmietnik historii przywrócić godność. W jego działaniach wspiera go żona, z którą wspólnie wierzą, że wszyscy Żołnierze Wyklęci doczekają się pogrzebu z wojskowymi honorami. Michał Nowak – archeolog IPN zajmujący się poszukiwaniem miejsc pochówku ofi ar terroru UB.

Michał Nowak – archeolog IPN

Inwentarz zespołu Akt miasta Koszalina 1555-1945 tom IInwentarz zespołu Akt miasta Koszalina 1555-1945 tom I

Dział IV - Administracja finansowa192Przywłaszczenia przez wsie Czajcze i Jamno tzw. Ellenbruch pomiędzy Jam-nem a Skwierzynką 1785–1786 s.12

Page 6: Gonr43

6

w w w . f a c e b o o k . c o m / G a z e t a - O d k r y w c z aw w w . s h e - o d k r y w c y . p l

kach idealnie typować ofi ary do identyfi kacji. Prowadzi-liśmy prace w Gdańsku i znaleźliśmy tam szkielet nasto-letniej kobiety, przypuszczaliśmy, że może to być „Inka”. Miała pewną deformację na twarzy widoczną na zdjęciach i to nam się potwierdzało. Była jeszcze rana postrzałowa na czaszce potwierdzona przez naszego medyka sądowego, a tak się składa, że jedyną kobietą zastrzeloną w więzieniu w Gdańsku była Danuta Siedzikówna. Biorąc pod uwa-gę kontekst archeologiczny odnalezienia szczątków oraz wyniki kwerendy historycznej byliśmy praktycznie pewni, że to Ona, a  badania genetyczne to jeszcze w  stu pro-centach potwierdziły. Niedawno też koledzy z IPN z Lu-blina odnaleźli czaszkę ostatniego żołnierza podziemia antykomunistycznego Józefa Franczaka „Lalusia”, który zginął w 1963 r.. Przebadano ją nakładając na nią mięśnie twarzy i  w  efekcie ukazało się oblicze naszego bohate-ra. Metody badawcze są różne, natomiast najpewniejsze jest porównanie materiału genetycznego ofi ary z krewny-mi i  tą zasadą w naszych poszukiwaniach się kierujemy. Tak było też w przypadku wspomnianego już Hieronima Dekutowskiego mimo iż nie mieliśmy żadnej możliwości na zdobycie odpowiedniego materiału genetycznego od żyjących krewnych. Rodzina zgodziła się na ekshumację jego rodziców, od których pobraliśmy kod genetyczny i porównywaliśmy ze szczątkami, które już typowaliśmy jako należące do niego.

To naprawdę ogrom pracy, mierzą się Państwo z ogromnym wyzwaniem. Jak wygląda zespół, który zma-ga się z takimi zadaniami?

Zespołem kieruje Pan dr.hab. Krzysztof Szwagrzyk, w jego skład wchodzi też Pani Agnieszka Szymczak, któ-ra jest naszą sekretarką i ogromną pomocą w załatwianiu całej „papierologii”. My nie zawsze mamy do tego głowę. Pan Andrzej Cisek, który jest doświadczonym archiwi-stą, a  także moja koleżanka Justyna Sawicka, która jest archeologiem i  ja. To jest praktycznie cały Samodzielny Wydział Poszukiwań IPN. Podczas prac terenowych to-warzyszą nam zawsze Medycy Sądowi z  Uniwersytetu Wrocławskiego Pani Agata � annhauser i  dr. Łukasz Szleszkowski. Korzystamy też z  pomocy fi rm archeolo-gicznych, z którymi współpracujemy w zależności od po-trzeb. Jest też wielu wolontariuszy, którzy chcą uczestni-czyć w naszych badaniach z potrzeby serca, oddając w ten sposób cześć osobom, których szukamy a nam nieocenio-ną pomoc.

Chciałabym porozmawiać trochę o  emocjach. Co się czuje gdy odnajduje się ciała bohaterów, przywraca się im pamięć? Towarzyszy temu poczucie, że jest się częścią cze-goś wielkiego?

W  pracy nie okazujemy emocji, staramy się być za-wodowcami i robić to co do nas należy. Bardzo się w to angażujemy, to jest praca na 150% etatu. Mamy ogromną satysfakcję i  tego poczucia nie są w stanie odebrać nam

żadne przeszkody, których czasami jest mniej, a czasami więcej. Nasz zespół składa się z ludzi, którzy wierzą w to co robią. Nie traktujemy tego jak zwykłej pracy, bo pracą tego nie można nazwać, myślę że jest to bardziej misja i służba.

A co na to Pana żona?

Bardzo dobre pytanie (śmiech). Nie udało by się to wszystko w moim życiu gdyby nie wsparcie mojej żony. Akceptuje męża, który jest w pracy dwadzieścia cztery go-dziny na dobę, co jest na pewno bardzo trudne. W domu jest świadkiem moich wielogodzinnych rozmów, dużo czasu poświęcam na szukanie informacji w  archiwach, robię mapy, porządkuję dane. Nie pracuję w  korporacji, która przynosi nam wielkie dochody, to co robię odby-wa się kosztem mojego prywatnego życia, czasu osobi-stego, naszych wakacji itd.. Na szczęście moja żona jest wychowana w  podobnym duchu jak ja i  odnosi się do tego z ogromnym zrozumieniem. Dlatego bardzo jej za to wszystko dziękuję, bez jej pomocy i aprobaty tego co robię, byłoby mi dużo ciężej.

Rozmawialiśmy wcześniej o  „Ince”. W  Koszalinie w zeszłym roku z wojskowymi honorami został pochowa-ny stalinowski prokurator Wacław Krzyżanowski, który wnioskował o karę śmierci dla niej. Dowódca garnizonu, który przyznał wojskową asystę tłumaczył się niewiedzą. Nie uważa Pan, że wciąż mamy ogromną lekcję do odro-bienia?

Pamięć o  Żołnierzach Wyklętych, jest już tak roz-budzona, że tego nie da się zatrzymać. Ta świadomość sprawia mi ogromną satysfakcję. Jeżeli ktoś interesował się tym tematem kilka lat temu, to publikacje, które o tym mówiły, można było policzyć na palcach jednej ręki. Dzi-siaj gdy wejdziemy do księgarni, to jest ich mnóstwo, po-dobnie jest z informacjami w Internecie. Obchodziliśmy 1 marca Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych i niesamowite jest to, że ludzie sami z  siebie przejawia-ją tyle inicjatywy, by go godnie uczcić. Bez względu na to co się będzie działo z naszymi badaniami, jakie będą pojawiały się głosy, tej pamięci nie da się już zatrzymać. Ona będzie się co raz bardziej rozwijać. To jest też dla mnie ogromna radość, że miałem w tym jakiś mały udział. 1-go marca byłem na mszy św. w kościele w mojej parafi i i w czasie kazania ksiądz czytał grypsy Łukasza Ciepliń-skiego do syna. Parę lat temu nikt się tym jeszcze nie in-teresował, nie było wiedzy na ten temat i tak bardzo się to zmieniło. W latach 50-tych mówiło się, że to współpra-cownicy Niemców, w latach 60-tych ubecy pisali pamięt-niki, w  których chwalili się tym jak to dzielnie z  Nimi walczyli, a w latach 80-tych i po 1989 roku nic się o nich nie mówiło. Była cisza. Dlatego nazywało się ich Żołnie-rzami Wyklętymi.

Inwentarz zespołu Akt miasta Koszalina 1555-1945 tom I

Dział IV - Administracja finansowa206Dostarczane podwody z folwarku Maszkowo, tym samym kwaterunek na wsi 1808–1809 s.24

Page 7: Gonr43

7

w w w . s h e - o d k r y w c y . p l w w w . g a z e t a - o d k r y w c z a . p l

Pan profesor Krzysztof Szwagrzyk nie lubi chyba tego określenia, woli by nazywać ich Niezłomnymi…

Oczywiście, że tak, ale dyskusja o  tym jest moim zdaniem czysto akademicka. Oni byli w  swojej posta-wie niezłomni mimo tego, że wiedzieli, że z  ludzkiego punktu widzenia, stoją na przegranych pozycjach. Byli też niezłomni w wierze w swoje ideały. W walce za wiarę, w walce za Polskę. Natomiast byli wyklęci, bo wyrzuco-no ich z pamięci społecznej.Teraz ta pamięć o nich jest budowana na nowo np. przez kibiców na trybunach. Jest to wspaniała lekcja historii dla młodego człowieka, nasto-latka, który pójdzie na mecz, zobaczy oprawę, którą robią starsi koledzy, wróci do domu i  coś na ten temat prze-czyta, chociażby w Internecie. To niesamowite, że śmierć tych ludzi, którzy zginęli za Polskę właśnie teraz działa. Człowiek który ma piętnaście lat i  przed sobą dorosłe życie, ma swoich bohaterów, wzór, z którego może brać przykład to bardzo ważne w dzisiejszych czasach.

Czy dyskurs na temat Żołnierzy Wyklętych, który wciąż toczy się w naszym kraju nie podcina Panu skrzy-deł? Niedawno w jednej z telewizji informacyjnych Joan-na Senyszyn mówiła o  tym, że żołnierze „gwałcili, rabo-wali, mordowali”. Jak Pan odbiera tego typu wypowiedzi?

Nie mam telewizora i  jestem z  tego zadowolony (śmiech). To tylko utwierdza mnie w  przekonaniu, że trzeba robić to co robimy. Jeżeli są jakieś trudności i pro-blemy, to znaczy, że to jest dobry kierunek, którym należy podążać. Jestem przekonany, że bohaterowie ostatniego powstania niepodległościowego i  ich historia obroni się sama, gdy ludzie zaczną zdobywać wiedzę na ten temat.

Nie ma Pan poczucia, że budowanie pamięci Żołnierzy Wyklętych dzieje się trochę za późno?

Nie, gdy profesor Krzysztof Szwagrzyk rozpoczynał swoje badania, to na początku nikt o nich nie wiedział. Pierwsze ekshumowane w  2003 roku szczątki należały do Władysława Pawłowskiego, co potwierdziły bada-nia DNA wykonane wówczas w  Zakładzie Medycyny Sądowej we Wrocławiu. W 2009 roku Szczecinie odbył się pogrzeb z wojskowymi honorami odnalezionych tam ofi ar UB, ale informacja ta jak i  odnalezienie, a  także pogrzeb Stefana Półrula, który odbył się rok wcześniej, nie odbiły się szerokim echem w  mediach i  chyba nie przedostały wtedy do świadomości społecznej. Podobnie było na Cmentarzu Osobowickim we Wrocławiu, gdzie ekshumowano ofi ary komunistycznego terroru w  tym mieście, tylko nieliczne media o  tym mówiły. Zaintere-sowanie pracami profesora Szwagrzyka wybuchło wraz z Łączką, rozmawialiśmy z różnymi dziennikarzami. Co-dziennie z kamerą był jednak u nas tylko Pan Arkadiusz Gołębiewski. Za własne pieniądze, bez żadnego wsparcia z zewnątrz nakręcił fi lm o naszych badaniach.

Bez wątpienia Cmentarz Wojskowy na Powązkach to szczególna nekropolia, ale czy nie jest to jakaś straszna przewrotność losu, że pochowani tu są zarówno kaci jak i ich ofi ary?

Proszę pamiętać, że ofi ary komunistów nie były tam pochowane, one były wrzucone do dołów, które wte-dy nie były nawet terenem cmentarza, było to za jego ogrodzeniem. Koniec nas ludzi jest zawsze taki sam, wszyscy spoczniemy na cmentarzu. Najważniejsze jest to jak przeżyjemy to nasze życie. Kwatera „Ł” Cmen-tarza Powązkowskiego w  Warszawie jest niesamowi-tym miejscem. Komuniści zrobili tam śmietnik, po to, żeby jeszcze bardziej pohańbić zagrzebanych tam ludzi. Pan Bóg ma jednak taki dowcip, że dzięki temu, że tam był śmietnik i  nie było pochówków my mogliśmy bez problemu rozpocząć tam pierwszy etap naszych prac.

W  jaki sposób widzą Państwo fi nał swojej pracy? Może wzorując się na przykładzie Muzeum Powstania Warszawskiego stworzyć podobną placówkę, która upa-miętniałaby Żołnierzy Wyklętych?

Plany stworzenia takiego muzeum zapewne są, ale nie należy to do nas. To jest już zadanie innych ludzi. Naszym celem jest znalezienie poszczególnych osób i ich identy-fi kacja. Nieważne czy ich będzie trzech, stu, dwustu czy tysiąc. Nam zależy na tym pojedynczym człowieku, któ-rego znajdujemy i któremu oddajemy jego tożsamość. To jest dla nas jedynym priorytetem. Odnajdujemy szczątki ludzi, polskich bohaterów, wrzuconych gdzieś do dołów, utopionych w kloakach, identyfi kujemy i chcemy by za-kończyło się to ich godnym pochówkiem. To jest zwień-czenie naszej pracy.

Rozmawiała Weronika Szewczyk - Krupecka

Inwentarz zespołu Akt miasta Koszalina 1555-1945 tom IInwentarz zespołu Akt miasta Koszalina 1555-1945 tom I

Dział IV - Administracja finansowa208Koloniści w Kędzierzynie. Świadczenia1766–1771 s.141

Page 8: Gonr43

8

w w w . f a c e b o o k . c o m / G a z e t a - O d k r y w c z aw w w . s h e - o d k r y w c y . p l

Jako Stowarzyszenie przygotowaliśmy dioramę z okresu II Wojny Światowej. Tomasz i Maciej wystąpili w mundurach Wehrmachtu a Justyna jako polska sanita-riuszka (jeniec). 

Organizatorzy przyjęli uczestników Biesiady bardzo gościnnie. Podczas pobytu wszyscy czuli się jak w domu, była to świetna okazja do zintegrowania się i do poznania osób które łączy wspólna pasja. 

Pomimo niesprzyjającej aury, przyjechało bardzo dużo gości z okolicznych miejscowości oraz z Koszalina. Drob-nym mankamentem było to, że na plakacie promującym imprezę nie została zamieszczona mapka dojazdu, co spowodowało, że wiele osób miało problem z dotarciem na miejsce. Warto o tym pomyśleć  organizując przyszło-roczną Biesiadę.

KOMOROWO 201525 lipca 2015 r. w Komorowie, gmina Polanów odbyła się III Komorowska Biesiada Historyczna. Impreza ta, któ-

rej pomysłodawcą jest Łukasz Gładysiak szefujący Studiem Historycznym „Huzar”, ma na celu zbieranie funduszy na remont XV wiecznego kościoła położonego w tej małej wsi. Stowarzyszenie Historyczno-Eksploracyjne „Odkrywcy” od początku wspiera tę lokalną inicjatywę. W tym roku na Biesiadzie Historycznej nasze Stowarzyszenie reprezento-wali Justyna Kwiatkowska, Tomasz Neska i Maciej Cichecki.

Autor: Weronika Szewczyk - Krupecka

Inwentarz zespołu Akt miasta Koszalina 1555-1945 tom I

Dział IV - Administracja finansowa22720 talarów podatku wpłacane co roku z dwóch składów rybackich w Unie-ściu i Czajczem 1751–1757 s.120

Page 9: Gonr43

9

w w w . s h e - o d k r y w c y . p l w w w . g a z e t a - o d k r y w c z a . p l

Na III Komorowskiej Biesiadzie Historycznej wystą-piło 8 grup rekonstrukcyjnych, które odtwarzały poszcze-gólne formacje wojskowe.  Odwiedzający mogli zobaczyć i  zapoznać się ze sprzętem wojskowym, uzbrojeniem i umundurowaniem z okresu II wojny światowej. Można było porozmawiać z każdym z uczestników biesiady o hi-storii odtwarzanego wojska.

Dużym zainteresowaniem cieszyło się stoisko ze zna-leziskami, które udostępnili eksploratorzy z  Polanowa. W  swoich zbiorach pokazali eksponaty z  I  i  II wojny światowej. Można było dosłownie dotknąć prawdziwej historii, postrzelać z broni hukowej i gazowej, przejechać się historycznymi pojazdami.

Jak to bywa na biesiadach, nie zabrakło także pysz-nej lokalnej kuchni, oraz występów grup muzycznych. Wszystko to, przeplatane historycznymi komentarzami prowadzącego imprezę, było świetnym tłem dla prezen-tujących się grup rekonstrukcyjnych i ich pojazdów.

Inwentarz zespołu Akt miasta Koszalina 1555-1945 tom IInwentarz zespołu Akt miasta Koszalina 1555-1945 tom I

Dział IV - Administracja finansowa229Akta w sprawie wsi Unieście przeciwko wsi Czajcze z powodu wypasu na nadbrzeżnych pastwiskach 1816–1816 s.10

Page 10: Gonr43

10

w w w . f a c e b o o k . c o m / G a z e t a - O d k r y w c z aw w w . s h e - o d k r y w c y . p l w w w . f a c e b o o k . c o m / G a z e t a - O d k r y w c z aw w w . s h e - o d k r y w c y . p l w w w . f a c e b o o k . c o m / G a z e t a - O d k r y w c z a

Prezentujemy bardzo ciekawą butelkę nadesłaną przez naszego czytelnika pana Tomka.

Butelka pochodzi z fi rmy Paula Rober-ta Reicha, który prowadził hurtową sprze-daż piwa, oraz zajmował się wytwarzaniem wody mineralnej w Koszalinie. Potwier-dzoną wpisami w Adressbuchu działalność prowadził w latach 1924 – 1939 pod ad-resami: Am Runden Teich 16 i 18 (obecnie Grunwaldzka, Spółdzielcza) oraz Neuetor-strasse 36 (obecnie Zwycięstwa).

Fotografi a ze zbiorów rodzinnych pana Kacpra. Rok nieznany. Rozbiórka wyłowio-nych z jeziora Jamno silników samolotowych.

Fotografi a ze zbiorów rodzinnych pana Kacpra. Rok nieznany. Rozbiórka wyłowio-

nadesłane przez czytelników

Inwentarz zespołu Akt miasta Koszalina 1555-1945 tom I

Dział IV - Administracja finansowa230Założenie pieca wapiennego pomiędzy wsią Unieście a Morzem Bałtyckim przez kupca Borkenhagena z Koszalina 1827–1827 s.4

Page 11: Gonr43

11

w w w . s h e - o d k r y w c y . p l w w w . g a z e t a - o d k r y w c z a . p l

chwalimy się sprawnością strzelecką

Inwentarz zespołu Akt miasta Koszalina 1555-1945 tom IInwentarz zespołu Akt miasta Koszalina 1555-1945 tom I

Dział IV - Administracja finansowa232Budowa szop towarowych na brzegu Morza Bałtyckiego i ustalenie coroczne-go czynszu za ich wynajem 1831–1840 s.34

Page 12: Gonr43

12

w w w . f a c e b o o k . c o m / G a z e t a - O d k r y w c z aw w w . s h e - o d k r y w c y . p l

Gazeta OdkrywczaRedaktor naczelny: Mariusz Król [email protected] Adres redakcji: 75-448 Koszalin, ul. Kołłątaja 3/7 www.gazeta-odkrywcza.pl

[email protected] Współpracownicy obecnego wydania:Weronika Szewczyk-Krupecka, Romuald Kowalczyk, Sławomir Stefek.

Korekta: Joanna Kowalczyk. Layout i opracowanie grafi czne: Mariusz Król. Wydawca: Stowarzyszenie Historyczno-Eksploracyjne „Odkrywcy” w Koszalinie.Drogi Czytelniku! Jeśli jesteś w posiadaniu ciekawych zbiorów lub materiałów dotyczących historii i chciałbyś tę historię,

wspomnienie czy odkrycie ocalić od zapomnienia - skontaktuj się z redakcją.Przedruk i kopiowanie zamieszczonych materiałów - wyłącznie za zgodą redakcji. Zastrzegamy sobie prawo redagowania nadsyłanych artykułów.

Zdjęcia przedstawiają przedwojenną i dzisiejszą ulicę Matejki (dawniej Elisenstrasse). Jest to widok od strony ulicy Zwycięstwa (dawniej Rogzower Allee), w kierunku ulicy Waryńskiego (dawniej Lindenstrasse). Zabudowa lewej strony ulicy Matejki zachowała się niemal w pierwotnym stanie, natomiast z prawej strony ulicy zniknęła większość kamienic.

Köslin i Koszalin

Elisenstrasse

ulica Matejki

Autor/fotografi a:Sławomir Stefek