Gazeta bezpłatna Świętokrzyskie Uwaga konkurs na galowo · się nieco później okazało...

16
Prawda jest tym, co upraszcza świat, nie tym, co tworzy chaos - Antoine de Saint-Exupéry dla powiatów ostrowieckiego, opatowskiego, sandomierskiego, skarżyskiego, starachowickiego i staszowskiego Nr 11 (34) listopad 2017 Gazeta bezpłatna www.miesiecznikakson.eu Cykl: Pytanie do… Pamiętacie Państwo, że od wielu miesięcy w każdym numerze naszego miesięcznika w cyklu Pytanie do… przesyłacie do nas Państwo pytania na dręczące Was tematy, a my przesyła- my je do różnych instytucji i urzędów w celu uzyskania rzetelnych odpowie- dzi. Następnie publikujemy je dla Pań- stwa. Otrzymaliśmy odpowiedź z Inspek- cji Weterynaryjnej, w której Święto- krzyski Wojewódzki Lekarz Weteryna- rii na pytanie dotyczące kontroli karmy dla zwierząt, odpowiada: „Odpowiadając na Państwa zapyta- nia, informuję, że Inspekcja Weteryna- ryjna zajmuje się nadzorem nad produk- cją karmy dla zwierząt domowych. Do produkcji karmy można używać ubocz- ne produkty pochodzenia zwierzęcego, które stanowią tzw. materiał kategorii 3. Najczęściej są to części tusz zwierząt bądź ptaków odrzucone jako nienada- jące się do spożycia przez ludzi zgodnie z przepisami wspólnotowymi, lecz które nie wykazują żadnych objawów choro- by przenoszonej na ludzi lub zwierzęta. W trakcie produkcji karmy dla zwierząt domowych pobierane są próbki do badań celem oceny spełnienia wymagań mikro- biologicznych. Oznakowanie (etykietowanie) pasz, w tym karm dla zwierząt domowych określa Rozporządzenie Parlamentu Eu- ropejskiego i Rady (WE) Nr 767/2009 z dnia 13 lipca 2009 r. Art. 15 w/w roz- porządzenia określa ogólne wymogi do- tyczące obowiązkowego etykietowania pasz. Na etykietach karm dla zwierząt domowych należy podać bezpłatny nu- mer telefonu lub inny właściwy sposób przekazywania informacji, aby umoż- liwić kupującym uzyskanie informacji wykraczających poza obowiązkowe dane dotyczące dodatków paszowych czy mate- riałów paszowych zawartych w karmie. Szachy – metafora życia Szachy - królewska gra, najszlachet- niejsza z rozrywek intelektualnych, jedna z trzech najwspanialszych gier ja- kie wymyśliła ludzkość na przestrzeni tysięcy lat swego rozwoju. Wymyślona ok. IV wieku naszej ery w Indiach przeszła kilka przeobrażeń zanim tra- fiła do Europy i stała się dobrze nam znaną grą, w której dwie wrogie armie toczą śmiertelny bój na szachownicy. O co chodzi w szachach? . Czytaj więcej na stronie 4 3 listopada 2017 roku w Ośrodku Rehabilitacyjno-Wypoczynkowym „Polanika” odbyła się Gala Spe- cjalnych Sportowców Zrzeszonych w Świętokrzyskim Oddziale Regio- nalnym Olimpiad Specjalnych Polska, Szukamy domu dla KUMPLA Kumpel to bardzo młody psiak, wy- gląda jak większy ratlerek. Właściciel- ka porzuciła go i razem z innym po- rzuconym pieskiem – Sunią, błąkał się całą zimę po wsi koło Ostrowca. Sunia znalazła już swój dom a Kumpel wciąż czeka. Tęskni za człowiekiem, rozpiera go energia. Uratowaliśmy go, ale serce pęka, że pomimo wielu ogłoszeń nasz telefon milczy. Kumpel jest śliczny, nieduży , doga- duje się z innymi czworonogami, lubi dzieci. Dla Kumpla najlepszy byłby dom z ogródkiem. Piesek ma 2 lata, jest wykastrowany, zaszczepiony i bar- dzo ładnie chodzi na smyczy. Prosimy, otwórzcie swoje dobre serca. Czekamy na kontakt w sprawie adopcji pod numerem telefonu 69166266. Uwaga konkurs Szanowni Państwo, W związku ze zbliżającymi się Świę- tami Bożego Narodzenia ogłaszamy konkurs dla dzieci i młodzieży. Tym razem będzie to zadanie do wykonania na portalu społecznościowym www.fa- cebook.com Kochani, chcemy wiedzieć jak wy- obrażacie sobie IDEALNE Święta Bożego Narodzenia? Z czym Wam się kojarzą Święta Bożego Narodzenia? Podkreślam, że Inspekcja Weteryna- ryjna nadzoruje produkcję karm dla zwierząt domowych. Z chwilą opuszcze- nia zakładu produkcji, nadzór nad kar- mami dla zwierząt domowych przejmuje Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych oraz Państwowa In- spekcja Handlowa.Dziś czytelnik pyta Dyrektora Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w Skarżysku – Kamiennej: Jaki wpływ na wysokość emerytury ma średnie dalsze trwanie życia? Jaką śred- nią życia przewiduje się dla mężczyzn? Kolejny czytelnik tym razem z San- domierza kieruje do Dyrektora Zakła- du Ubezpieczeń Społecznych: Skoro od stycznia 2018 roku będziemy robić jedną wpłatę na wszystkie składki ZUS jak będzie wyglądało rozliczenie podatku? Wg historyka Jana Długosza, drewniany kościół pod wezwaniem św. Andrzeja Apostoła w Strzegomiu znany był już w XV wieku. Kolatorem kościoła był król Polski, jako że wieś Strzegom pozostawała własnością królewską. Natomiast parafia w Strze- gomiu wzmiankowana była nieco wcześniej, bo już w 1326 roku. Za- pewne istniał w tym czasie już drew- niany kościół. Miejscowość Strzegom bowiem, to jedna z najstarszych wio- sek gminy Rytwiany. Znana była już w XII wieku.Jak doszło do powstania kościóła w Strzegomiu? - zapytuję ks. proboszcza. - Jak mówi tradycja,daw- nymi laty, w okolicznych lasach na grubego zwierza polował król Kazi- mierz Wielki. Czytaj więcej na stronie 8 Możecie przesłać zdjęcia, zrobić ry- sunki – ważne abyśmy widzieli Wasze wymarzone Święta. Prace proszę umieszczać w komen- tarzu do posta o konkursie na portalu społecznościowym facebook (@akson. miesiecznik.swietokrzyski) Prace można przesyłać do 15 grud- nia 2017r. do godziny 19:00 Zachęcamy, gdyż nagrody będą wy- jątkowe :) Świętokrzyskie na galowo na której wybrano 10 Liderów zawod- ników oraz 5 Liderów trenerów Od- działu Regionalnego - Świętokrzyskie. Czytaj więcej na stronie 4 Parafia i Kościół pod wezwaniem Matki Bożej Bolesnej i Świętego Andrzeja Apostoła w Strzegomiu

Transcript of Gazeta bezpłatna Świętokrzyskie Uwaga konkurs na galowo · się nieco później okazało...

Prawda jest tym, co upraszcza świat, nie tym, co tworzy chaos - Antoine de Saint-Exupéry

dla powiatów ostrowieckiego, opatowskiego, sandomierskiego, skarżyskiego, starachowickiego i staszowskiego

Nr 11 (34) listopad 2017Gazeta bezpłatna

www.miesiecznikakson.eu

Cykl: Pytanie do…Pamiętacie Państwo, że od wielu

miesięcy w każdym numerze naszego miesięcznika w cyklu Pytanie do… przesyłacie do nas Państwo pytania na dręczące Was tematy, a my przesyła-my je do różnych instytucji i urzędów w celu uzyskania rzetelnych odpowie-dzi. Następnie publikujemy je dla Pań-stwa.

Otrzymaliśmy odpowiedź z Inspek-cji Weterynaryjnej, w której Święto-krzyski Wojewódzki Lekarz Weteryna-rii na pytanie dotyczące kontroli karmy dla zwierząt, odpowiada:

„Odpowiadając na Państwa zapyta-nia, informuję, że Inspekcja Weteryna-ryjna zajmuje się nadzorem nad produk-cją karmy dla zwierząt domowych. Do produkcji karmy można używać ubocz-ne produkty pochodzenia zwierzęcego, które stanowią tzw. materiał kategorii 3. Najczęściej są to części tusz zwierząt bądź ptaków odrzucone jako nienada-

jące się do spożycia przez ludzi zgodnie z przepisami wspólnotowymi, lecz które nie wykazują żadnych objawów choro-by przenoszonej na ludzi lub zwierzęta. W trakcie produkcji karmy dla zwierząt domowych pobierane są próbki do badań celem oceny spełnienia wymagań mikro-biologicznych.

Oznakowanie (etykietowanie) pasz, w tym karm dla zwierząt domowych określa Rozporządzenie Parlamentu Eu-ropejskiego i Rady (WE) Nr 767/2009 z dnia 13 lipca 2009 r. Art. 15 w/w roz-porządzenia określa ogólne wymogi do-tyczące obowiązkowego etykietowania pasz. Na etykietach karm dla zwierząt domowych należy podać bezpłatny nu-mer telefonu lub inny właściwy sposób przekazywania informacji, aby umoż-liwić kupującym uzyskanie informacji wykraczających poza obowiązkowe dane dotyczące dodatków paszowych czy mate-riałów paszowych zawartych w karmie.

Szachy – metafora życia

Szachy - królewska gra, najszlachet-niejsza z rozrywek intelektualnych, jedna z trzech najwspanialszych gier ja-kie wymyśliła ludzkość na przestrzeni tysięcy lat swego rozwoju. Wymyślona ok. IV wieku naszej ery w Indiach przeszła kilka przeobrażeń zanim tra-fiła do Europy i stała się dobrze nam znaną grą, w której dwie wrogie armie toczą śmiertelny bój na szachownicy. O co chodzi w szachach? .

Czytaj więcej na stronie 4

3 listopada 2017 roku w Ośrodku Rehabilitacyjno-Wypoczynkowym „Polanika” odbyła się Gala Spe-cjalnych Sportowców Zrzeszonych w Świętokrzyskim Oddziale Regio-nalnym Olimpiad Specjalnych Polska,

Szukamy domu dla KUMPLA

Kumpel to bardzo młody psiak, wy-gląda jak większy ratlerek. Właściciel-ka porzuciła go i razem z innym po-rzuconym pieskiem – Sunią, błąkał się całą zimę po wsi koło Ostrowca. Sunia znalazła już swój dom a Kumpel wciąż czeka. Tęskni za człowiekiem, rozpiera go energia. Uratowaliśmy go, ale serce pęka, że pomimo wielu ogłoszeń nasz telefon milczy.

Kumpel jest śliczny, nieduży , doga-

duje się z innymi czworonogami, lubi dzieci. Dla Kumpla najlepszy byłby dom z ogródkiem. Piesek ma 2 lata, jest wykastrowany, zaszczepiony i bar-dzo ładnie chodzi na smyczy.

Prosimy, otwórzcie swoje dobre serca.

Czekamy na kontakt w sprawie adopcji pod numerem telefonu 69166266.

Uwaga konkursSzanowni Państwo,W związku ze zbliżającymi się Świę-

tami Bożego Narodzenia ogłaszamy konkurs dla dzieci i młodzieży. Tym razem będzie to zadanie do wykonania na portalu społecznościowym www.fa-cebook.com

Kochani, chcemy wiedzieć jak wy-obrażacie sobie IDEALNE Święta Bożego Narodzenia? Z czym Wam się kojarzą Święta Bożego Narodzenia?

Podkreślam, że Inspekcja Weteryna-ryjna nadzoruje produkcję karm dla zwierząt domowych. Z chwilą opuszcze-nia zakładu produkcji, nadzór nad kar-mami dla zwierząt domowych przejmuje Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych oraz Państwowa In-spekcja Handlowa.”

Dziś czytelnik pyta Dyrektora Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w Skarżysku – Kamiennej:

Jaki wpływ na wysokość emerytury ma średnie dalsze trwanie życia? Jaką śred-nią życia przewiduje się dla mężczyzn?

Kolejny czytelnik tym razem z San-domierza kieruje do Dyrektora Zakła-du Ubezpieczeń Społecznych:

Skoro od stycznia 2018 roku będziemy robić jedną wpłatę na wszystkie składki ZUS jak będzie wyglądało rozliczenie podatku?

Wg historyka Jana Długosza, drewniany kościół pod wezwaniem św. Andrzeja Apostoła w Strzegomiu znany był już w XV wieku. Kolatorem kościoła był król Polski, jako że wieś Strzegom pozostawała własnością królewską. Natomiast parafia w Strze-gomiu wzmiankowana była nieco wcześniej, bo już w 1326 roku. Za-pewne istniał w tym czasie już drew-niany kościół. Miejscowość Strzegom bowiem, to jedna z najstarszych wio-sek gminy Rytwiany. Znana była  już w XII wieku.Jak doszło do powstania kościóła w Strzegomiu? - zapytuję ks. proboszcza. - Jak mówi tradycja,daw-nymi laty, w okolicznych lasach na grubego zwierza polował król Kazi-mierz Wielki.

Czytaj więcej na stronie 8

Możecie przesłać zdjęcia, zrobić ry-sunki – ważne abyśmy widzieli Wasze wymarzone Święta.

Prace proszę umieszczać w komen-tarzu do posta o konkursie na portalu społecznościowym facebook (@akson.miesiecznik.swietokrzyski)

Prace można przesyłać do 15 grud-nia 2017r. do godziny 19:00

Zachęcamy, gdyż nagrody będą wy-jątkowe :)

Świętokrzyskie na galowo

na której wybrano 10 Liderów zawod-ników oraz 5 Liderów trenerów Od-działu Regionalnego - Świętokrzyskie.

Czytaj więcej na stronie 4

Parafia i Kościół pod wezwaniem Matki Bożej Bolesnej i Świętego Andrzeja Apostoła w Strzegomiu

AKSON Miesięcznik Świętokrzyski nr 11 (34) listopad 2017www.miesiecznikakson.eu2

Kiedyś, u schyłku lat 70. od-wiedził muzeum w Ostrow-cu prof. Henryk Samsono-

wicz. W trakcie wieczornego spotkania, ktoś z uczestników zadał Profesorowi dość naiwnie brzmiące pytanie. Dlacze-go spośród dynamicznych i bliższych chronologicznie dziedzin historii wy-brał Pan mediewistykę? Na co odparł: „Chętnie wybrałbym archeologię, ale bardziej lubię badać stare manuskrypty niż dłubać w ziemi. Gdybym zajął się historią najnowszą niechybnie wkręco-no by mnie w politykę. Średniowiecze trwało blisko tysiąc lat, więc jest o czym spierać się z kolegami po fachu na tema-ty, które dziś mało kogo interesują i nie budzą politycznych alergii”. Jednak jak się nieco później okazało Profesor został „wkręcony” w politykę, ale rychło z niej zrezygnował. I dobrze! Idąc tym tro-pem odpuśćmy sobie narrację o trwa-jącej w Polsce awanturze kojarzącej się po trosze z dziejącą się ponoć od kil-kuset lat wojną dwu afrykańskich ple-mion Tutsi i Hutu w Rwandzie. Jedni hodowali krowy, a drudzy pracowali na roli. Hodowcy chcieli mieć pastwiska a rolnicy krowy i konflikt był gotowy. Z czasem w cały ten ambaras wmieszała się postkolonialna polityka, którą nale-ży obwiniać za ponad milion ofiar po obydwu stronach konfliktu. Obecnie obydwa zacietrzewione plemiona nawet nie pamiętają praprzyczyny krwawej wojny plemiennej.

Wróćmy jednak do wspomnianej

przez prof. Samsonowicza archeologii. Pojęcie pochodzi z języka greckiego i oznacza „starą naukę” (achaîos –stary i logiâ – nauka). Po raz pierwszy zasto-

sował je watykański bibliotekarz Jo-hann Joachim Winckelmann w 1764 r. gdy zetknął się ze znaleziskami w Pom-pejach i Herkulanum zasypanymi wul-kanicznym popiołem Wezuwiusza. Ba-dania wykopaliskowe zainspirowały go do wydania dzieła p.t. „Geschichte der Kunst des Altertums”, które na język polski przełożył w 1815 roku Stanisław Kostka Potocki p.t. „O sztuce u daw-nych, czyli Winkelman polski”. Zdano sobie wówczas sprawę, że owa arche-ologia może być skuteczną metodą po-znawania najstarszej historii, gdy brak do jej objaśnienia źródeł pisanych. Jak każda nauka, archeologia potrzebowała zdefiniowania podstawowej systematy-ki. Dokonał jej Duńczyk Christian Jur-gen Thomsen, który w 1836 r. ogłosił podział pradziejów na trzy epoki, biorąc

pod uwagę używany niegdyś przez czło-wieka podstawowy surowiec niezbędny do jego istnienia. Tak powstał podział archeologii na trzy epoki: kamienia, brązu i żelaza. Z czasem każdą z nich uszczegółowiono pojęciem „kultura”, dzięki charakterystycznym dla danego kręgu terytorialnego znaleziskom (ar-tefaktom). Dla przykładu: neolityczne (czyli młodsza epoka kamienia) kopal-nie w Krzemionkach są dziełem kultur: „amfor kulistych”, „pucharów lejko-watych” i u schyłku „kultury mierza-nowickiej”. Wszelako gdy o archeolo-gii nie ma się zielonego pojęcia, warto przytoczyć cytat z „Roczników czyli kronik sławnego Królestwa Polskiego” Jana Długosza. …„Dwie osobliwości są w krainie polskiej cudowne, za-dziwiające. Jedna, że na polach wsi Nochowa w pobliżu miasta Śremu w diecezji poznańskiej, a także we wsi Kozielsko w pobliżu miasteczka Łekna w powiecie pałuckim rodzą się w łonie ziemi garnki, same z sie-bie, wyłącznie sztuką przyrody, bez jakiegokolwiek dopomagania ludz-kiego, wszelkiego rodzaju i różnych kształtów, do tych podobne, których używają ludzie, delikatne wpraw-dzie i miękkie, gdy tkwią jeszcze w rodzinnym swym gruncie w zie-mi, przecie gdy się je wyjmuje [stają się] szczelne i stwardniałe na słoń-cu i wietrze”… A właśnie „garnki” czyli ceramika są dziś jednym z pod-stawowych kryteriów rozpoznawania pradziejowych kultur. Kilka wieków później Stanisław Staszic w wydanym w 1815 roku dziele „O ziemiorództwie Karpatów i innych gór i równin Pol-

ski” wzmiankuje, że w okolicach Gór Świętokrzyskich można napotkać kloce „żelazne” tkwiące w ziemi, lecz nie wy-jaśnia ich pochodzenia, ale też nie su-geruje ich „samorództwa”. Dymarskie piecowiska były utrapieniem rolników, dlatego usuwali je z pól i zawozili do Huty Ostrowiec, za co im płacono 10 zł. od tony, bo zawartość w nich czyste-go żelaza wynosiła ponad 50%. Oso-bliwymi klocami żużla zainteresował się w roku 1923 prof. Jan Samsonowicz oraz inż. Mieczysław Radwan, który w 1936 r. uznał, że mamy do czynienia z ogromnym zespołem prymitywnych pieców dymarskich. Z pobieżnych ba-dań terenowych wynikała zawrotna ilość wytopionego żelaza szacowana na około 200 tys. ton. Wznowione po II wojnie badania prowadzone przez prof. Kazimierza Bielenina znacznie rozsze-rzyły wiedzę o dymarkach, oznaczając ich czas istnienia od I w. p. n. e. do III w. n.e. Przypisano je „kulturze prze-worskiej” istniejącej w okresie wpły-wów rzymskich. Niektórzy są zdania, że sztukę wytopu żelaza przynieśli Cel-towie, ale to niepewna historia. Na ob-szarze Pogórza Świętokrzyskiego prof. Bielenin naliczył około 300 tys. dy-marek. Ilość wytopionego żelaza setki razy przekraczała lokalne zapotrzebo-wanie, zatem dla kogo je produkowa-no? Odpowiedź dały liczne znaleziska tzw. „importów rzymskich” zwłaszcza w postaci odkrytych skarbów denarów (srebrnych monet). Zatem musiał istnieć handel z północnymi prowincjami sta-rożytnego Rzymu (Panonią). W 1939 r. odkryto skarb denarów w Nietuli-sku Małym. Liczył około 5000 monet

(odzyskano 3171). Na kolejny skarb natrafiono w Chmielowie Piaskowym, z około 400 denarami z II/III w. n.e. zaś w Ostrowcu około 10 kg monet (wg J. Gurby – 2500 sztuk). Poza tym denary znaleziono w Bodzechowie, Kunowie, Grzegorzowicach Kobylanach itd. Poza monetami odkrywano importy w po-staci naszyjników, bransolet, zapinek, , pucharków szklanych, i tym podobne rzeczy, zwłaszcza okazy rzymskiej cera-miki tzw. terra sigilata. Importy rzym-skie odnajduje się praktycznie na terenie całej Polski, zwłaszcza na tzw. „szlaku bursztynowym” wiodącym nad Bał-tyk. Poruszając temat dymarek „świę-tokrzyskich” naszkicowałem jedynie fragment archeologicznych dokonań dotyczących naszej okolicy. Dzięki tej dziedzinie historii, wymagającej żmud-nych prac fizycznych w terenie a także drobiazgowej wiedzy i wyobraźni, już wiemy, że ziemia sama z siebie nie ro-dzi garnków. Dla starożytnych kultur Morza Śródziemnego byliśmy wówczas mieszkańcami „Barbaricum”, czyli barbarzyńcami! Ale widać „geszefty” im nie przeszkadzały. W Krzemion-kach rówieśnicy egipskich piramid wydobywali krzemień, a hutnicy z Gór Świętokrzyskich dostarczali Rzymia-nom żelazo. Obeszło się bez polityki? Obeszło!

P.S. Ustawodawstwo polskie regu-luje, że każdy przedmiot (artefakt) pradziejowy jest z mocy ustawy wła-snością Rzeczypospolitej. Pamię-tajmy o tym, gdy coś tajemniczego przypadkowo znajdziemy w ziemi.

Wojciech Kotasiak

W natłoku codziennych obowiązków łatwo zapo-mnieć o najpiękniejszych

chwilach naszego życia. Należą do nich z całą pewnością zwykłe (a jednocze-śnie wyjątkowe) wspomnienia przeżyć z dzieciństwa i młodości.

Tak stało się w przypadku jednego z Czytelników Aksona, który prze-czytawszy artykuł „Diabelski kamień” (wrześniowy numer) postanowił od-wiedzić miejsce, które na trwale zapisa-ło się w jego pamięci, a nawet odnaleźć wyryte kiedyś w kamieniu serce.

Czytelnik - schlebiając mi - pisze

Było to dawno...

Patrzył oczyma, sfotografował sercem

w mailu, że tekst o szewieńskim ka-mieniu (można porównać z obrazem malowanym słowem), zainspirował go do tego stopnia, że jego myśli poszybo-wały daleko i uruchomiły wspomnie-nia, których nie zatarł czas.

Siadł na rower i rozmarzony po-stanowił odwiedzić urokliwy zakątek Szewny. Z aparatem w ręku, wstrzy-mał oddech i uruchamiając wszystkie swoje zdolności w obliczu ulotnej rze-czywistości, sfotografował usytuowany pomiędzy zboczem rzeki Kamionki a źródełkiem majestatyczny kamień. Wrażenia z tej wyprawy uwiecznił

zdjęciami, które w swoim przekazie zawierają towarzyszące artyście emocje.

Widoczne na fotografiach obrazy, ocierając się o rzeczywistość, tak bar-dzo komponują się z treścią artykułu, że wręcz zdjęcie po zdjęciu ilustrują jego treść. Zresztą oceńcie Państwo sami, bo zostawiam was teraz z prze-kazem artysty, który fotografował ser-cem, tak po prostu.

Krystyna Anna JurysAutor zdjęć - Stefan Jeczeń

AKSON Miesięcznik Świętokrzyski nr 11 (34) listopad 2017 www.miesiecznikakson.eu 3

Polityka - służba „pro publico bono”.

„Pro publico bono” z łac. – dla do-bra wspólnego. Tak brzmi łaciń-ska maksyma określająca sens i mi-

sję działalności publicznej zwanej potocznie polityką. Polityka, czyli dzie-dzina zajmująca się organizowaniem społeczeństwa w ramach struktur pań-stwa, poprzez tworzenie ustawodawstwa, a także państwowych struktur admini-stracyjnych, szkolnictwa, służby zdro-wia, policji, wojska, energetyki i tego wszystkiego, co służy zapewnieniu bez-pieczeństwa i możliwości rozwoju i spo-kojnego życia w ramach własnego kraju. Nazywana jest służbą, bo z definicji pra-ca jednostki ma służyć pożytkowi wspól-nemu i działać na korzyść całego narodu albo przynajmniej znacznej części jego przedstawicieli (w demokracji wybieranej większościowo do zasiadania w sejmie jako organie ustawodawczym). Na niż-szych szczeblach władzy samorządowej, władzę sprawują radni zasiadający w ra-dach gminnych, miejskich, powiato-wych, wreszcie sejmikach wojewódzkich, na najwyższym są europarlamentarzyści. Tak czy inaczej, za każdym razem są to wybrańcy narodu, nie tylko w przeno-śnym ale i dosłownym sensie. Ordynacja wyborcza określa sposób w jaki pojedyn-czy głos wyborczy, oddany w dniu wybo-rów samorządowych czy parlamentar-nych przekłada się na obecność w radzie czy parlamencie. U nas to ordynacja większościowa/proporcjonalna, gdzie głosujemy w wyborach parlamentarnych na listy, czyli właściwie partie i ugrupo-wania polityczne, a te już w zależności od ilości uzyskanych miejsc wystawiają swo-ich kandydatów. Mamy więc tylko po-średni wpływ na to, kto konkretnie zasią-dzie w ławach sejmowych. Na niższych szczeblach wygląda to podobnie, z tą różnicą, że tu obowiązuje coś na kształt ordynacji mieszanej(z JOWami). Alter-natywą dla tego rodzaju formuły są czy-ste jednomandatowe okręgi wyborcze, bardzo forsowane jako rozwiązanie w przy-szłości przez ugrupowanie „Kukiz 15”. Częściowo ten typ głosowania obowią-zuje w naszym kraju w przypadku wybo-rów samorządowych (system mieszany) oraz w przypadku wyborów do Senatu. Tak czy siak, na samych końcu wybor-czej maszynki, wyborca otrzymuje świe-żo upieczonego polityka, który zaczyna nim rządzić. Teoretycznie ma przepro-wadzać zgodne z jego wolą (wszak na niego zagłosował i obiecywał mu zała-twienie wszystkich nurtujących go

spraw) zmiany, mające na celu sprawnie funkcjonowania państwa, we wszystkich newralgicznych jego obszarach. Teore-tycznie! W okresie kampanii wyborczej( gdzie powiedzieć można wszystko, a ła-skawy papier wszystko przyjmie) dowia-dujemy się, że dostaniemy pieniądze na dzieci, emeryci darmowe leki, a pracujący skrócony okres pracy, wszyscy darmową państwową i sprawnie funkcjonująca służbę zdrowia, przedsiębiorcy obniżenie podatków, a młode małżeństwa dopłaty do mieszkań. To i wiele, wiele innych obietnic to standardowe hasła wyborcze. Okazuje się, że kiedy opadł już bitewny kurz i zwycięzcy zasiadają w ławach sej-mowych albo samorządowych, połowa albo i więcej tych rzeczy jest niemożliwa do zrealizowania, bowiem najzwyczajniej w świecie są one ze sobą wzajemnie sprzeczne – na takiej samej zasadzie jak nie można zjeść ciasteczka i mieć cia-steczka, tak nie można zmniejszać podat-ków i wydawać więcej z budżetu państwa na cokolwiek. Bo to po prostu te same pieniądze. Żeby to rozumieć wystarczy mieć elementarną orientację w ekonomii i nie ufać tym, którzy obiecują nam złote góry jak choćby słynna firma Amber Gold (naiwni i tu, i tu dostają srogie cię-gi). Jak powiedział klasyk: Jeśli polityk mówi ci, że da ci sto złotych, to znaczy że musi ci zabrać dwieście. I tak to należy rozumieć, bo obsługa tej darowizny przez państwo z reguły i z zasady strasz-nie drogo kosztuje. Ok, wszystko pięk-nie, tylko co zrobić, by przeciętny Ko-walski się w tym połapał. Przecież manipulacja jakiej dokonują na społe-czeństwie wyrafinowani w socjotech-nicznych sztuczkach polityczni cwania-cy, którzy chętnie będą pracować pro publico bono, ale za publiczne, niemałe zresztą, pieniądze, jest trudna rozszyfro-

REKLAMA

wania. Ten teatr polegający na rozdaw-nictwie, „bo przecież rozliczą nas naj-wcześniej za 4 lata”, trwa nieprzerwanie od odzyskania przez Polskę pełnej nie-podległości w 89 roku i powtarza się na wszystkich szczeblach władzy, od stopnia gminnego po ten najwyższy, czyli po se-nat – tak zwaną izbę wyższą parlamen-tu(choć tu trzeba przyznać jest on często w najlepszym guście i nosi znamiona kla-sy). A chciałoby się, żeby wyglądało to wszystko zgoła inaczej! Żeby tak Iksiński z Igrekowskim poszli w politykę napraw-dę po to by reformować sądownictwo, usprawniać służbę zdrowia, etc...etc... Tylko by mogli to robić, jeden musi znać się na sądownictwie, drugi na służbie zdrowia(a nie jak to często bywa – polski poseł zna się na wszystkim czyli de facto na niczym). Po drugie, muszą być w mia-rę zamożni by nie kusiło ich dorabianie się na publicznych posadach ani nie nęci-ły korupcyjne propozycje środowisk lob-bujących za tym czy owym rozwiąza-niem ustawodawczym. Do tego powinien to być człowiek spełniony w ży-ciu pozapolitycznym, który wykazał w nim swoją skuteczność. Przecież nie chcemy życiowych fajtłap i innych nie-udaczników, niedorajd ekonomicznych jako przywódców i zarządców spójnego majątku, oszczędź nam tego Panie, bo skoro sami nie potrafili sobie poradzić w życiu to pewnie i nam zaszkodzą. Omijajmy też szerokim łukiem ludzi, dla których polityka od zawsze była jedynym zajęciem – istnieje poważne ryzyko, że oni po prostu niczego innego, słowem niczego robić poza nią nie umieją i cał-kiem realne ryzyko, że o gospodarczym życiu rzeczywistym mają blade pojęcie. Stąd ich pociąg do służby publicznej, gdzie są tak zwane łatwe konfitury. Gdzie przy odrobinie sprytu i umiejętnym dba-

niu o dobre interpersonalne kontakty można się nieźle ustawić. Siebie i swoją rodzinę. Obywatelu bądź czujny! Czujny i wyedukowany! Nie daj się zmanipulo-wać politycznym cwaniakom, którzy chętnie na twej naiwności będą żerować przez całą kadencję, a jak Bóg da to i na-stępną. Odróżniaj populizm, czyli gadkę na zasadzie: powiem wam wszystko co chcielibyście usłyszeć, a wy mnie tylko wybierzcie. Co potem? Potem będę robił co będę chciał. I tu dochodzimy do sedna sprawy, czyli do politycznego cynizmu. Część klasy politycznej w Polsce cechuje swoisty, całkowicie pozbawiony wstydu cynizm, polegający mianowicie na tym, że po wyborach jeden z drugim z wy-brańców absolutnie nie przejmują się tym, co sądzą o nich ICH wyborcy (tu postulat Kukiza, by dopuszczalne było odwoływanie w trakcie kadencji posłów, którzy rażąco sprzeniewierzyli się swoim obietnicom wyborczym, wydaje się jak najbardziej uzasadniony). Potem to mi drogi na narodzie możesz za przeprosze-niem skoczyć… na warsztat (jak to obra-zowo określał w klasycznym już żarcie Wiesław Gołas, czyli pomocnik Majstra Kłobuszewskiego). Tak w przypadku głosowania na partie, dystans pomiędzy wyborcą a posłem wydaje się dosyć spory i stosunkowo trudno rozliczyć naszych przedstawicieli, to w przypadku wybo-rów samorządowych jest to o wiele ła-twiejsze. Najczęściej są to ludzie nam dobrze znani, których w naszych środo-wiskach lokalnych spotykamy na co dzień. Przecież wiemy, kto jest uczciwy i jakimi zasadami kiedy się w życiu. Tu nieważne(a z pewnością nie najważniej-sze) są z reguły poglądy polityczne, bo najważniejsze sprawy na tym szczeblu to czasem wodociąg i kanalizacja albo bu-dowa szkoły, a nie kwestie dotyczące eu-

tanazji i aborcji. Łatwiej trzymać rękę na pulsie, gdy ta ręka z naszego wspólnego lokalnego organizmu się wywodzi. Tu wymagajmy od polityków transparent-ności, pytajmy o wszystko na bieżąco, patrzmy im na ręce i słuchajmy tego co mówią. Oddzielajmy karierowiczów śli-zgających się całe życie na państwowych posadach od prawdziwych społeczników, którzy realizują swą pasję publiczną z za-cięciem i misją, a nie dla finansowych profitów. Ludzie, którzy potrafią zatrosz-czyć się o własne podwórko, jakim jest rodzina i okolica i odnieśli sukces w ja-kiejkolwiek dziedzinie życia poza polity-ką, w tej ostatniej są o wiele bardziej wia-rygodni i pożądani niż ci, którzy potrafią jedynie skutecznie przekonywać do tego, by być wybranymi na następną kadencję. Polityk na dowolnym szczeblu powinien mieć nie tylko wizję, ale i konkretny spój-ny plan jej realizacji i właśnie z niego po wygraniu wyborów powinien być rozli-czany. Punkt po punkcie. Wtedy to wszystko ma sens i nasze życie publiczne nie będzie kolebaniem się od ściany do ściany (od lewa do prawa) na zasadzie ci się już nakradli, to teraz zmieniamy i da-jemy się nakraść następnym. Głosujmy na ludzi przede wszystkim mądrych (nie sprytnych i cwanych – ale mądrych) na ludzi uczciwych i skutecznych pragmaty-ków. Te cechy działalności dla dobra wspólnego są najważniejsze. I pamiętaj-my, że prawdziwy patriotyzm to raczej piątka z matematyki , a nie groźne miny, emblematy i wymachiwanie sztandarami - bo następną wojnę (oby do niej nigdy nie doszło) wygrają raczej informatycy niż pospolite ruszenie. Z życzeniem do-brych politycznych wyborów „pro pu-blioc bono”, po których oby nam się żyło jak najlepiej, kłania się nisko…

Emil Tokarczyk

AKSON Miesięcznik Świętokrzyski nr 11 (34) listopad 2017www.miesiecznikakson.eu4

Szachy – metafora życiaSzachy - królewska gra, najszla-

chetniejsza z rozrywek inte-lektualnych, jedna z trzech

najwspanialszych gier jakie wymyśli-ła ludzkość na przestrzeni tysięcy lat swego rozwoju. Wymyślona ok. IV wieku naszej ery w Indiach przeszła kilka przeobrażeń zanim trafiła do Europy i stała się dobrze nam znaną grą, w której dwie wrogie armie toczą śmiertelny bój na szachownicy. O co chodzi w szachach? Chodzi w olbrzy-mim skrócie o to, by dopaść króla, zapędzić go w kozi róg i zmusić do ka-pitulacji pod groźbą dekapitacji, czyli innymi słowy egzekucji – w termino-logii szachowej – zbicia – usunięcia z szachownicy. O potędze i renomie szachów niech świadczy fakt, że jest ona traktowana jak specyficzna nauka ścisła, posiadająca bardzo rozbudowa-ną teorię. Nauka, której przyswojenie wymaga wiele wysiłku i tysięcy godzin ślęczenia nie tylko nad szachownicą ale i książką, a w obecnej rzeczywisto-ści również przy ekranie komputera. Szachy są grą pozbawioną elementu losowego tzn. zasady gry determinują w sposób jednoznaczny rozwój sytuacji na szachownicy, dlatego też okazały się idealną grą do zaimplementowania na komputery i już od dziesięcioleci są do-stępne również w tej formie. Algoryt-my komputerowe uczyniły z kompute-ra tak doskonałe narzędzie, że w roku 1997 stała się rzecz przełomowa. Oto w pojedynku na szczycie pomiędzy maszyną a człowiekiem wielokrotny mistrz świata, uważany bezsprzecznie za najlepszego współczesnego szachistę (a przez niektórych za geniusza szacho-wego) Garri Kasparow (z pochodzenia Ormianin), musiał uznać wyższość komputera o wdzięcznej nazwie De-

eper Blue i w pojedynku do 6 partii przegrał wynikiem 3,5 do 2,5 pkt.

Dlaczego to właśnie szachy zdoby-ły taka popularność i uważane są za jedną z najszlachetniejszych rozrywek intelektualnych jakie wymyślił czło-wiek? Odpowiedź jest stosunkowo prosta. Piękno tej wspaniałej gry, jej żelazne prawidła do-tyczące zasad, ich czytelność, a nade wszyst-ko wspaniałe ujęcie logiki, która błyska-wicznie prze-kłada się na efekt końcowy na szachowni-cy to uczyniły. Efekt każdej decyzji, czy-li przełoże-nie teorii na praktykę jest w przypadku szachów natychmiastowe i błyska-wicznie znajduje swe odzwierciedlenie w sytuacji na szachownicy. Logika to najważniejsza siła działająca na polu bi-twy szachowej. Logika, czyli zdolność wyciągania wniosków i przewidywania konsekwencji swoich ruchów. Jeżeli a to b – albo innym słowy jeśli się po-wiedziało a to konsekwencje mogą być be… albo cacy :) To oczywiście zależy tylko od tego czy ruch był mądry, czyli logiczny w danej sytuacji (wynikający z niej na zasadzie logicznego rozumo-wania) czy też niemądry i nielogiczny. Szachy to metafora bitwy, mamy więc wojsko: piechotę w postaci pionków,

różne stopnie oficerskie: skocznego ko-nika, gońca, nobliwą wieżę i wreszcie dowódcę wszystkich – hetmana nazy-wanego też przez amatorów królową (pewnie dlatego, że na początku partii jest najbliżej króla). To hetman dyspo-nuje najszerszym wachlarzem dopusz-

czalnych ruchów i możliwych zbić. Jak w każdej bitwie efektem może być re-mis zwycięstwo albo wygrana. Szachy to oczywiście gra, tu najważniejszy jest wynik, ale to gra, która posiada własne piękno i dlatego tu bardzo ważny jest również styl. Można grać w bardzo różny sposób: ostrożnie, kunktatorsko broniąc się i czyhając na błąd przeciw-nika, albo też szarżując i prowokując go do błędu. Można mieszać te taktyki albo nawet blefować podstawiając figu-ry dla uzyskania przewagi sytuacyjnej. Gra się również na czas i nie można w nieskończoność się namyślać. Przy-pomina wam to coś? Czy ten opis nie

nasuwa przypadkiem pewnych skoja-rzeń. Przecież to samo życie. Tu i tu musimy wciąż i wciąż podejmować de-cyzje. Tu i tu ponosimy ich konsekwen-cje. Nie mamy też nieskończenie wiele czasu do namysłu. Czas liczy się w każ-dej z tych gier i w tej na szachownicy

i tej zwanej życiem. W życiu również kierujemy się logiką, oczywiście prze-ważnie, czasem zadajemy się na intu-icję (paradoksalnie w szachach również tak robimy kiedy nie potrafimy dobrze przewidzieć konsekwencji naszego ru-chu. Tu i tu na szachownicy naszych dni i kartek kalendarza prowadzimy naszą bitwę. Jej celem jest wygranie życia. Pomniejsze batalie toczymy o to, by zdobyć miłość, pracę albo wykara-skać się kłopotów. Sytuacje życiowe wymagają od nas ostrego główkowania i niczym wytrawni szachiści usiłuje-my pokonać los, który ustawia wciąż i wciąż nowe pionki na szachownicy.

W filmie Bergmana „Siódma pieczęć” na plaży rycerz gra w szachy ze śmier-cią. Ta artystyczna metafora doskonale opisuje nasze życie. Jest niej jakiś po-kłon dla porządku świata, który w tej metaforze ubrany jest w szaty gry na 64 czterech czarno-białych polach. Logos zdaje się być najważniejszą z sił porządkujących rzeczywistość. Oto im bardziej uporządkowane jest nasze myślenie, tym większy nieład panuje w szeregach wroga. Im bardziej po-rządnie żyjemy tym trudniej losowi dobrać się do naszej skóry.

Czasem skaczemy jak konik, czasem musimy polec jak król. Zdarza się, że jesteśmy czyimś gońcem, a są chwi-le kiedy wydaje nam się, że jesteśmy królem/królową życia. Najczęściej zaś wydaje nam się, że jesteśmy jedynie pionkami na szachownicy życia i kto inny przesuwa figury i decyduje o na-szym losie. Gra jest jednak w naszych rękach. Uczmy się szachów tak jak uczymy się życia. Reguły są podobne, kto wie, może nawet takie same, tylko my jesteśmy słabymi graczami i nie po-trafimy tego dostrzec. Znacznie łatwiej uczyć się na błędach popełnianych na szachownicy niż tych w rzeczy-wistości. W końcu zbicie nawet naj-ważniejszej drewnianej figury nie boli tak, jak choćby jeden marny policzek losu. Dlatego są kraje gdzie szachy są obowiązkowym przedmiotem naucza-nym w szkołach podstawowych. Uczą logicznego myślenia, analizy danych i ponoszenia konsekwencji podejmo-wanych decyzji. Od tych umiejętności żadne dziecko w dorosłym życiu i tak nie ucieknie. Bierzmy przykład z tych krajów i wprowadźmy szachy do obo-wiązkowego programu szkolnego. Ja osobiście już nie mogę się doczekać na odrabianie takich lekcji z synem, w długie i mroźne zimowe wieczory ;)

Emil Tokarczyk

Czym tak właściwie jest udar mózgu? Co predyspo-nuje do jego wystąpienia ?

Jakie są jego objawy? I co najważniej-sze, jak zachować się w przypadku zaobserwowania objawów u siebie lub innych osób?

Udar mózgu to obumieranie części mózgu pozbawionej dopływu tlenu i substancji odżywczych.

Do sytuacji takiej dochodzi, gdy naczynie krwionośne zaopatrujące dany obszar mózgu zostanie zabloko-wane przez blaszkę miażdżycową lub skrzeplinę krwi, bądź w momencie jego uszkodzenia.

Udar możemy podzielić na dwa rodzaje:

• niedokrwienny, stanowiący 80% przypadków, kiedy to do-chodzi do zamknięcia światła na-czynia krwionośnego

• krwotoczny, potocznie zwany wylewem, kiedy to ściana naczy-

nia ulega uszkodzeniu i krew wy-dostaje się do tkanki mózgowej.

Badania naukowe jednoznacznie wskazują na wzrost ryzyka wystąpie-nia udaru mózgu w przypadku pod-wyższonego poziomu cholesterolu (o którym mogli Państwo przeczytać na łamach miesięcznika „Akson” w „17 spotkaniach z Diagnostyką”), cukrzycy, nadciśnienia tętniczego oraz wspomnianego już migotania przedsionków. Oprócz prawidłowe-go leczenia powyższych chorób, ol-brzymie znaczenie ma prowadzenie zdrowego stylu życia. Palenie papie-rosów, nadużywanie alkoholu oraz brak aktywności fizycznej w ogrom-nej mierze przyczyniają się do wzro-stu ryzyka wystąpienia udaru mózgu. Odpowiednia i zbilansowana dieta, regularny wysiłek fizyczny i unikanie używek należy traktować jako waż-ny i absolutnie podstawowy rodzaj profilaktyki, który już dziś powinien rozpocząć każdy z nas.

Objawy udaru mózgu oraz to, jak zachować się w przypadku ich wystą-pienia, można przedstawić w formie (zamieszczonego poniżej) akronimu „MASZ UDAR”. Dzięki temu łatwo je przyswoić i odtworzyć w stresującej sytuacji.

• Mowa zmieniona – trudno-ści w mówieniu lub rozumieniu mowy,

• Asymetria twarzy – opadający kącik ust,

• Słabsza ręka, noga – osłabienie, zdrętwienie, mniejsza siła koń-czyny górnej lub dolnej (zazwy-czaj po jednej stronie ciała),

• Zaburzenia widzenia – po-dwójne widzenie, ograniczenie pola widzenia, całkowita utrata widzenia (najczęściej w jednym oku),

• Udar - duże prawdopodobień-stwo, że osoba mająca wyżej wymienione objawy ma udar mózgu,

• Dzwoń – natychmiast pod 999 lub 112 i poinformuj o objawach,

• Ambulans – szybki transport do szpitala,

• Ratunek – w szpitalu z oddzia-łem udarowym.

Jeśli zaobserwowałeś u kogoś wszystkie lub tylko niektóre objawy, koniecznie pomyśl o udarze mózgu i poproś o wykonanie poniższych czynności. W ten sposób możesz ura-tować komuś życie!Poproś by:• Uśmiechnął się

• norma - obie strony twarzy pozostają symetryczne

• podejrzenie udaru – jeden kącik ust nie unosi się (opada-nie kącika ust)

• Powtórzył za Tobą wyrażenie – „flanelowe kaftaniki lub kaloryfer

w kratkꔕ norma – fraza powtórzona

prawidłowo• podejrzenie udaru – bełko-

tliwa, niewyraźna mowa, po-wtarzanie jednego słowa

• Uniósł w pozycji leżącej kończy-ny – najpierw ręce a następnie nogi

• norma – unosi ręce/nogi i przy zamkniętych oczach utrzymuje na tym samym po-ziomie

• podejrzenie udaru – nie unosi kończyny po jednej stronie ciała lub unosi ją, ale ręka czy noga natychmiast powoli opada

Udar mózgu jest stanem zagroże-nia życia, dlatego wymaga szybkiego rozpoznania i niezwłocznego zastoso-wania odpowiedniego leczenia. Czas jest tu bardzo ważny. Znajomość dokładnego momentu wystąpienia pierwszych objawów, jest podstawą wdrożenia skutecznego leczenia.

Udarowi, w  przeciwieństwie do zawału serca zwykle nie towarzyszy ani ból głowy, ani ból niedowładnej części ciała. Nie bagatelizujmy obja-wów. W razie ich wystąpienia zawsze dzwońmy po pomoc.

Więcej informacji na temat udaru mózgu możecie Państwo przeczytać na stronach:

www.fum.info.plwww.stopudarom.plwww.1na6.pl

lek. Wojciech Kwak

Udar mózgu – nie lekceważ objawów!29 października, jak co, roku obchodziliśmy Światowy Dzień Udaru Mózgu. W naszym kraju udar mózgu jest naj-częstszą przyczyną niepełnosprawności oraz trzecią w ko-lejności (zaraz po chorobach serca i  nowotworach) przy-czyną zgonów. Jest jednocześnie pierwszą w  kolejności najczęstszą przyczyną niepełnosprawności. Jedna czwar-ta osób dotkniętych tym schorzeniem nie przekroczyła czterdziestego roku życia, dlatego należy pamiętać, że udar może przytrafić się każdemu, bez względu na wiek i stan zdrowia.

AKSON Miesięcznik Świętokrzyski nr 11 (34) listopad 2017 www.miesiecznikakson.eu 5

W „Potockim Dworze” odbyło się szkolenie Przewodniczących Klubów Olimpiad Specjalnych zrzeszonych w Świętokrzyskim Oddziale Regio-nalnym. Szkolenie zostało podzielone na kilka bloków tematycznych:

• „Wprowadzenie do Olimpiad Spe-cjalnych” - inauguracyjny blok szkolenia poprowadził Prezes Od-działu Regionalnego Świętokrzy-skie Grzegorz Małkus

• „Pozyskiwanie sponsorów do działalności statutowej Stowarzy-szenia” - blok prowadzony przez Dyrektora Regionalnego Grzego-rza Kurkowskiego

• „Przygotowanie poprawnego wniosku do samorządów lokal-nych na realizacje zadań pu-blicznych” - sesja tematyczna poprowadzona przez Dyrektora Regionalnego Grzegorza Kur-kowskiego

• „Zasady rozliczania pozyska-nych środków finansowych na organizację zawodów sportowych Olimpiad Specjalnych”. Sesję te-matyczną poprowadził Dyrektor Regionalny Grzegorz Kurkowski, główny księgowy Stowarzyszenia Małgorzata Inowolska-Gniado, księgowy Oddziału Regionalnego Edyta Biała-Biernacka.

• „Przepisy sportowe Olimpiad Specjalnych” - sesja tematyczna poprowadzona przez wiceprezes ds. sportu Komitetu Regionalne-go Agnieszkę Czerwonkę.

• „Kontakty z mediami, rola me-diów społecznościowych w dzia-łalności Olimpiad Specjalnych” - sesja tematyczna poprowadzona przez członka Komitetu Regio-nalnego, administratora Oddzia-łu Regionalnego Świętokrzyskie Remigiusza Woźniaka.

3 listopada 2017 roku w Ośrodku Rehabilitacyjno-Wypoczynkowym „Polanika” odbyła się Gala Spe-cjalnych Sportowców Zrzeszonych w Świętokrzyskim Oddziale Regio-nalnym Olimpiad Specjalnych Polska, na której wybrano 10 Liderów zawod-ników oraz 5 Liderów trenerów Od-działu Regionalnego - Świętokrzyskie.

Celem imprezy, w której wzięło udział ponad 200 osób była oczywi-ście popularyzacja ruchu Olimpiadach Specjalnych w Województwie Święto-krzyskim oraz podsumowanie sukcesów sportowych zawodników i trenerów Oddziału Regionalnego Świętokrzyskie w latach 2012-2016, ale także umoż-liwienie kontaktu z rówieśnikami, rodzinami, zawieranie nowych znajo-mości, docenienie własnych możliwości psychofizycznych, zwiększanie poczucia solidarności i przynależności do gru-py. - powiedział Grzegorz Kurkow-ski, Dyrektor Regionalny Oddziału Świętokrzyskiego - A dzięki między innymi stronie internetowej Oddziału i poszczególnych klubów oraz mediom społecznościowym zwiększanie świado-mości społecznej na temat możliwości osób z niepełnosprawnością intelektual-ną, ale również promocja województwa świętokrzyskiego, jako województwa wspierającego i przyjaznego osobom niepełnosprawnym, bo należy podkre-ślić, że zadanie dofinansowane zostało przez Samorząd Województwa Święto-krzyskiego ze środków PFRON w 2017 roku.

Wyboru zawodników i trenerów dokonała kapituła składająca się z Wiceprezesa ds. Organizacji Renaty Foremniak, Wiceprezesa ds. Finan-

Opracowała Małgorzata Chrzanowska

Szkolenie przewodniczącychŚwiętokrzyskie

na galowo

• Ostatnia sesja tematyczna to „Programy innowacyjne w Olim-piadach Specjalnych - Młodzi sportowcy”. Sesję tematyczną poprowadziła wiceprezes ds. or-ganizacji Komitetu Regionalnego Renata Foremniak.

Efektem szkolenia jest ugrunto-wanie posiadanej wiedzy oraz jej zdobycie z zakresu interaktywnych technik przekazu, metod i sposobów współpracy z różnymi podmiotami społecznymi przez uczestników szko-lenia. - powiedział Grzegorz Kurkow-ski, Dyrektor Oddziału Regionalnego Świętokrzyskiego - Przewodniczący i trenerzy klubów Olimpiad Specjal-nych zdobyli praktyczne umiejętności nawiązywania kontaktów z mediami, jednostkami samorządu terytorialne-go, sponsorami i innymi organizacjami oraz członkami rodzin w budowaniu pozytywnego wizerunku zawodni-ka Olimpiad Specjalnych. Poszerzą grupę osób bezpośrednio zaangażo-wanych w życie społecznej sportowe Olimpiad Specjalnych. Skutkować to będzie większym zaangażowaniem i aktywnością przewodniczących i trenerów klubów w zakresie działań bezpośrednio związanych z organi-zacją zawodów sportowych dla osób z niepełnosprawnością intelektualną co powinno dodatkowo spowodować zwiększenie liczby zawodników z nie-pełnosprawnością intelektualną biorą-cych udział działalności ruchu Olim-piad Specjalnych. Cieszymy się, że zadanie zostało dofinansowane przez Samorząd Województwa Świętokrzy-skiego ze środków PFRON w 2017 roku.

sów Agnieszki Jewiarz, Wiceprezesa ds. Sportu Agnieszki Czerwonki oraz Dyrektora Regio-nalnego Grzegorza Kur-kowskiego. Wybór nie był łatwy, ponieważ do tytułu lider zawodnik było zgłoszonych wielu bardzo dobrych zawod-ników, którzy reprezento-wali Oddział Regionalny Świętokrzyskie zarówno na arenach regionalnych, jak i ogólnopolskich oraz na zawodach poza grani-cami naszego kraju. 

10 Liderów zawodni-ków, których wybrała kapituła, to: Małgorzata Basicka (TORNADO Skarżysko-Kamienna), Paweł Dą-browski (STRZAŁA Jędrzejów), Mar-cin Dunal (SZANSA Ostrowiec Świę-tokrzyski), Paweł Gredka (STRZAŁA Jędrzejów), Wiesław Kusak (TOP Ła-

giewniki), Krzysztof Linek (SUPER NOWA Zgórsko), Tomasz Mocek (TACY SAMI Skarżysko-Kamienna), Rafał Mróz (TORNADO Skarżysko--Kamienna) , Diana Ścibisz (TRAMP Niemienice), Katarzyna Tynecka (BUZIAKI Skarżysko-Kamienna)

5 Liderów trenerów, których wy-

brała kapituła, to Renata Foremniak (TRAMP Niemienice), Małgorzata Głowacz (TACY SAMI Skarżysko--Kamienna), Krzysztof Ocias (TOR-NADO Skarżysko-Kamienna), Jerzy Putowski (STRZAŁA Jędrzejów), Remigiusz Woźniak (SZANSA Ostro-wiec Świętokrzyski).

Nagrodę specjalną jako Lider otrzymał Tomasz Taborski (SZAN-SA Ostrowiec Świętokrzyski), który został doceniony za swój wkład pra-cy na rzecz Olimpiad Specjalnych jako administrator strony interneto-wej i konta na Facebooku Oddziału Regionalnego Olimpiad Specjalnych Świętokrzyskie.

Jak powiedział Grzegorz Kurkow-ski - bardzo się cieszę, że to spotkanie, po wielu latach przerwy, organizowanie takiej gali mogło znów nastąpić i że

będzie to już nasza cykliczna impreza. Ciężko jest wybrać tylko 10 zawod-ników i 5 trenerów, bo wszyscy na to zasługują, dlatego kapituła zgodnie z nominacjami wyróżniła również pozostałych zawodników: Rafał Bile-wicz (RYWAL Ostrowiec Świętokrzy-

ski), Rafał Ciba (NIEPOKONANI Sandomierz), Paweł Dunal (SZANSA Ostrowiec Świętokrzyski), Tomasz Faliński (OLIMP Skarżysko-Ka-mienna), Paweł Menducki (SZANSA Ostrowiec Świętokrzyski), Adamina Orzechowska (SPRINTER Kałków--Godów), Łukasz Owczarek (OLIM-PIJCZYK Końskie), Rafał Pędlowski (UŚMIECH Sobów), Włodzimierz Stępień (SUPER NOWA Zgórsko), Czesław Tkaczyk (SUPER NOWA Zgórsko) oraz trenerów Marzena Grzelec (OLIMP Skarżysko-Ka-mienna), Ernest Krajewski (RYWAL Ostrowiec Świętokrzyski), Katarzyna Matuszak (NIEPOKONANI Sando-mierz).

Osoby zainteresowane relacją na żywo mogły na profilu Facebook Od-działu Regionalnego Świętokrzyskie (@olimpiadyspecjalneswietokrzyskie) oglądać bezpośrednio galę, zaprasza-my wszystkich do jej oglądania.

AKSON Miesięcznik Świętokrzyski nr 11 (34) listopad 2017www.miesiecznikakson.eu6

Adopcja serca....

Skarżysko – Kamienna...pomaga i uczy dzieci pomagać

Zikomo kwambiri znaczy dziękuję bardzo

Caroline ma dziewięć lat, brązowe oczy, gęste czarne włosy i ciemny odcień skó-

ry. Ma głowę pełną marzeń i jeszcze więcej przeszkód, by je zrealizować. Caroline ma też „pecha”, urodziła się bowiem w Zambii w Afryce, w małej wiosce, w której brakuje dosłownie wszystkiego. I gdyby nie pomoc rodzi-ny z Polski, tzw. adopcja serca, dziew-czynka nie miałaby szans na naukę.

Adopcja Serca (zwana też adopcją na odległość), to opieka duchowa, po-przez modlitwę i wsparcie materialne wybranej osoby – dziecka, studenta, matki z dzieckiem, rodziny bądź se-niora.

– Gdy zdecydowaliśmy się na ad-opcję, Caroline przebywała wówczas w przedszkolu, w „Arce Noego”, dla-tego program, w jakim zdecydowali-śmy się uczestniczyć to była „adopcja grupowa” – wspomina pani Ania, mama czwórki dzieci.

Całą rodziną podjęli decyzję, że chcą ofiarować jakiemuś dziecku z Afryki szansę na lepsze życie, na za-

spokojenie głodu i na możliwość na-uki (wszystkie typy szkół w Zambii są płatne)

– Można więc powiedzieć, że był to poryw serca – tłumaczy Anna Szpak--Marcinkiewicz.

Adopcja grupowa jest adopcją dzie-ci w wieku 2,5-5/6 lat, mieszkających w Mpanshyi i pobliskich wioskach, które uczęszczają do misyjnego przed-szkola „Arka Noego”. Są to najczęściej zgromadzenia misyjne sióstr lub braci zakonnych.

– Naszą misję prowadzą siostry Boromeuszki, których siedzibą jest Mikołów. Zaczęło się od znalezienia strony w internecie i od napisania ma-ila do jednej z koordynatorek Adopcji Serca. Bardzo szybko odpisano mi i tak zaczęła się nasza korespondencja – dodaje pani Ania.

Zaopiekowali się Caroline w paź-dzierniku 2014 roku. Dziewczynka miała wtedy 6 lat. Procedur właści-wie nie było, poza kilkoma mailami z prośbą od koordynatorki adopcyjnej, aby się dobrze zastanowili, przemyśleli

i dali odpowiedź. Podejmowana decy-zja nie może bowiem zapaść na pod-stawie emocji, które mają to do siebie, że szybko mijają, a dziecko potrzebuje kilku lub kilkunastu lat wsparcia. Ca-roline była wcześniej objęta wspar-ciem, lecz jej poprzedni rodzice adop-cyjni po prostu się wycofali. W takim przypadku dziecko zostaje skreślone z listy i nie może przychodzić do „Arki Noego”.

– Kiedy podtrzymaliśmy nasz wy-bór, otrzymaliśmy wskazówki, co należy zrobić dalej. Napisaliśmy do Caroline list w języku angielskim i przygotowaliśmy dla niej paczkę po-witalną z naszym zdjęciem. W paczce były kolorowanki, kredki, słodycze i lalka – dodaje pani Anna.Weryfikacja opiekunów

Opiekunem może zostać każdy, ponieważ jest to forma adopcji na odległość. Należy zadeklarować go-towość uiszczania opłaty adopcyjnej i wyrazić chęć kontaktu z dzieckiem. Nie zabieramy go do swojego domu, nie adoptujemy go na zasadach pol-skiej adopcji. Utrzymujemy je jedynie finansowo, opłacając jego naukę i wy-żywienie w miejscu, w którym żyje.

Do programu mogą dołączyć osoby samotne, szkoły, grupy przedszkolne lub nawet całe wspólnoty.

W zależności od programu, opłata adopcyjna jest ustalana na podstawie wydatków, jakie poniesie misja na rzecz konkretnego dziecka.

Roczna opłata zależy od wieku pod-opiecznego:

dzieci małe (do klasy 4): 150 USD, Adopcja Grupowa: 175 USD, klasy 5-7: 200 USD, klasy 8-9: 250 USD, szkoła średnia, studenci: 250 USD, seniorzy: nie ma określonej kwoty, program funkcjonuje w oparciu o do-browolne wpłaty.

Jest możliwość przesyłania opłat

rocznych w ratach kwartalnych lub miesięcznych (max. 10 rat).Pościel, kura i rower

– Caroline otrzymuje nasze listy, zdjęcia i paczki. Wiemy o niej tyle, że mieszka w Kamitowo Villagae, ma troje rodzeństwa, oboje rodziców, którzy utrzymują się z rolnictwa. Tyl-ko dzieci z najbardziej ubogich rodzin zostają zakwalifikowane do programu – tłumaczy pani Ania.

W ciągu roku można wysłać do Za-mbii dwie paczki, każda do 20 kg oraz nieograniczoną ilość listów w dużych kopertach, do 2 kg. Paczki są adreso-wane na St. Luke’s Mission Hospital i co jakiś czas odbierane przez siostry zakonne z poczty w Lusace.

Można też zapłacić za zakupy ro-bione w sklepie w Lusace, przy okazji świąt czy urodzin.

– Zakupy takie obejmują artykuły

spożywcze, sanitarne, AGD. Można kupić materac do spania, pościel, kurę, moskitierę, rower. Ceny podawane są cyklicznie w korespondencji z koordy-natorem, w dolarach – dodaje.

Jak przyznaje, chciałaby wspie-rać Caroline tak długo, jak długo to będzie możliwe. Zambia nie jest miejscem bezpiecznym i spokojnym. Walki między plemionami, dzikie zwierzęta, głód i owady przenoszące choroby, wszystko to powoduje, że

wielu ludzi nie dożywa tam trzydziest-ki. Nauka i wykształcenie są szansą na wyrwanie się z przysłowiowego buszu i na znalezienie zatrudnienia w mie-ście. Udaje się tylko nielicznym.

– W tym roku Caroline skończyła przedszkole „Arka Noego” i poszła do szkoły podstawowej, później będzie na nią czekać szkoła średnia. Ale to, jak długo będzie się uczyć zależy nie tylko od niej, ale i od okoliczności, w jakich się znajdzie jej rodzina – podsumowu-je pani Ania.Kto ratuje jedno życie...

– Chciałabym zachęcić jak najwięk-szą grupę osób, do rozważenia takiej decyzji. Wiem, że nie da się uratować wszystkich dzieci, ale przynajmniej niektóre będą mieć lepsze życie – pod-sumowuje pani Ania. Bardzo chciała-by, aby inni poszli w jej ślady. To tylko

60 złotych miesięcznie, a fizycznie, realnie ratuje się komuś życie.

Koordynatorką adopcji Caroline jest Barbara Mrózek, a jej mail to: [email protected].

– To ciepła i bardzo wrażliwa oso-ba, która chętnie i szybko odpowie na każdy mail. Zapraszamy do kontaktu z nią – zachęca pani Anna.

Więcej o adopcji serca na stronie:www.adopcjaserca.pl

Marzena Gołębiowska

REKLAMA

26 grudnia czterech podróż-ników z regionu świętokrzy-skiego – a wśród nich dwóch

z powiatu skarżyskiego – rozpocznie wyprawę wzdłuż Afryki. - Jeden bus, 4 osoby, 40 tysięcy kilometrów, 20 krajów – tak w skrócie przedstawiają swój plan organizatorzy wyprawy ze Stowarzysze-nia SALUTEM. Jednak podróż sama w sobie nie jest ich jedynym celem. Przy okazji zainicjowali zbiórkę darów dla dzieci z dwóch najbiedniejszych krajów Afryki Subsaharyjskiej. Zachęcamy do włączenia się w akcję, nad którą patro-

nat objął prezydent Skarżyska-Kamien-nej. Zbiórka darów prowadzona jest także w Urzędzie Miasta. Zbierane są w szczególności:

- ubrania letnie i stroje sportowe dla dzieci w przedziale wiekowym 5 - 12 lat (krótkie spodenki, koszulki z krótkim rękawem),

- przybory szkolne - papier do ryso-wania, torby i plecaki szkolne, kredki (w tym świecowe), farby plakatowe i grube pędzelki, nożyczki

- zabawki - duże klocki (nie lego), duże puzzle i układanki, proste gry

zręcznościowe i manualne.- piłki - zwłaszcza do gry w piłkę noż-

ną. - Zbieramy przede wszystkim przy-

bory szkolne, które są tam bardzo po-trzebne, ale również odzież dla dzieci, artykuły sportowe – informował w cza-sie konferencji Wojciech Matejczuk ze Stowarzyszenia SALUTEM.

- Ideą naszej akcji nie jest to, by pre-zenty dla dzieci z Afryki przekazywały nam duże firmy, lecz to, by w tę pomoc włączyły się nasze dzieci, by dzięki temu umiały się dzielić i zrozumiały, że odda-jąc farby, pędzle czy kredki, pomagają swoim rówieśnikom w Afryce, żyją-cym w skrajnej nędzy – dodawał Jacek Słowak, prezes Stowarzyszenia SALU-TEM.

- Popieramy tę inicjatywę i liczymy, że mieszkańcy Skarżyska chętnie włączą się w zbiórkę. Osoby, które chcą wesprzeć akcję, mogą przynosić dary do Urzędu Miasta, a my przekażemy je organiza-torom, by trafiły do dzieci w Afryce – dodawał Krzysztof Myszka, zastępca prezydenta Skarżyska-Kamiennej.

Informacja z konferencji prasowej znajduje się pod linkiem http://um.ska-rzysko.pl/aktualnosci/4308-trwaja--przygotowania-do-wyprawy-scyzory-ki-wzdluz-afryki-podroznicy-zawioza--prezenty-od-mieszkancow-skarzyska.html

Izabela Szwagierek

AKSON Miesięcznik Świętokrzyski nr 11 (34) listopad 2017 www.miesiecznikakson.eu 7

Zwiedzanie Lwowa poprzedzi-ła wizyta w Olecku, miejsca urodzenia Jana III Sobie-

skiego oraz rezydencji Koniecpolskich w Podhorcach. Odrestaurowane kom-naty zamku upiększały portrety daw-nych właścicieli, ikony, rzeźby, ale mnie najbardziej utkwiła w pamięci scena rozgrywająca się na wewnętrznym dziedzińcu. Stał tam, ubrany w strój polskiego szlachcica, człowiek pozujący do zdjęć. Za kilka hrywien każdy mógł dostać „ certyfikat” polskiej księżnej lub przywilej podróżowania bez przeszkód po Galicji i Wołyniu. To uświadomiło mi, że czasy polskiej świetności minęły i teraz za kilka hrywien sprzedawano dawne polskie wspomnienia.

Zamek Koniecpolskich w Podhor-cach pozostawiono samemu sobie. Z daleka wyglądał imponująco, ale z bliska widać było zniszczenia. Praw-dziwy „koniec Polski” na tych terenach.

Jadąc do Lwowa patrzyłam przez okno i nagle mignął mi przed oczami kamienny lew. Okazało się, że kamien-ne lwy sprzed południowego wejścia do

Pomnika Chwały na cmentarzu Orląt Lwowskich po wojnie wywieziono, jednego postawiono przed kliniką na Kulparkowie, drugiego na drodze wy-lotowej ze Lwowa do Winnik. W latach późniejszych na mocy porozumienia lwy wróciły na swoje miejsce, a na dro-dze postawiono kopię. Dzisiaj jednak

są ukryte w drewnianych skrzyniach. Radni miasta Lwowa nie chcą, by na-pisy na tarczach trzymanych w łapach – „Zawsze wierny” i „Tobie Polsko” przypominały dawną historię miasta. Zwiedzanie, oczywiście, zaczęliśmy od Cmentarza Łyczakowskiego i Cmenta-rza Orląt Lwowskich. To miejsce spo-czynku bohaterskich obrońców miasta poległych w czasie walk z Ukraińca-mi o polski Lwów w latach 1918-1920. Patrząc na rząd białych krzyży, czułam żal, bo chociaż obronili swoje miasto, to tylko na 20 lat, a sami spoczęli na wieki już nie w polskiej ziemi. Napis nad sklepioną bramą brzmi: ”Mortui sunt ut liberi vivamus”{polegli, abyśmy żyli wolni]. Poległo ich 439, w tym 120 uczniów i 76 studentów. Najmłodszy obrońca ,Kukawski Jaś miał 9 lat. Na-zwano ich orlętami, bo, podobnie jak kamienne lwy, do końca byli wierni swemu miastu i Polsce. Walczyli syno-wie zamożnych rodów, mieszczan i bez-robotnych, bo to miasto miało w sobie taką moc, że kochali je wszyscy. W pol-skim Lwowie czuli się u siebie Polacy i Żydzi, Ukraińcy i Ormianie .

Cmentarz Łyczakowski to polska hi-

storia i kultura Lwowa, pomyśli o tym każdy stojąc przed grobem Marii Ko-nopnickiej, Gabrieli Zapolskiej czy Ste-fana Banacha

To miasto łączyło ludzi, czego dowo-dy znaleźć można nie tylko na cmenta-rzach, gdzie groby polskie mieszały się z ukraińskimi i ormiańskimi, na lwow-skim rynku stały obok siebie kamienice różnych rodów. Rodzina Baczewskich, słynnych producentów wódek i likie-rów, miała za sąsiadów rodzinę Ripa Ubaldiniego, kupca florenckiego, ta zaś przylegała do późnorenesansowej kamienicy Szolc-Wolfowiczów, w któ-rej mieszkał polski Ormianin Szymon Szymonowic. Nie sposób nie wspo-mnieć o późnobarokowej kamienicy Gielazynów, gdzie w latach 1784-1785 mieszkał książę Józef Poniatowski. Ale wróćmy do spaceru po Lwowie. Uro-kliwe uliczki, kolorowe kamienice i co krok polskie wspomnienia - siedzący przed swoim domem Łukaszewicz, uśmiechnięty Nikifor przed kościołem. Katedra Łacińska zaprasza do chwilo-wej zadumy nad losami dawnej Rzeczy-pospolitej. Tu, 1 kwietnia 1656 roku, przed cudownym obrazem Matki Bożej powracający ze Śląska do ojczyzny król Jan Kazimierz uroczyście ślubował po-prawę losu mieszczan i chłopów, jedno-cześnie powierzając Matce Boskiej losy ojczyzny. Król złożonych ślubów nie dotrzymał, może i dlatego losy Rzecz-pospolitej nie ułożyły się pomyślnie.

Chcąc dostać się do gmachu opery trzeba minąć hotel” George”, gościli tam wybitni ludzie XX wieku: Bal-zac, Liszt, Paganini, Bem, Piłsudski .

Z balkonu śpiewał do zebranych Jan Kiepura. Budynek opery zachwycał pięknem i przepychem, wspaniałą fasadą ozdobioną alegoriami Drama-tu, Muzyki i Geniuszu. Poświęcenia gmachu dokonał metropolita obrząd-ku ormiańskiego, Izaak Mikołaj Isa-kowicz. Odbywała się właśnie próba przedstawienia poświęconego Ukra-ińskiej Powstańczej Armii, w tym dniu uroczyście obchodzono jej 75 rocznicę powstania. Przed gmachem zebrał się spory tłum ubranych w stroje ludowe mężczyzn, trzymających w dłoniach flagi ukraińskie i UPA . Orkiestra grała wojskowe marsze. Wszyscy musieli ten dzień świętować, nawet posąg Diany ubrany był w żołnierski płaszcz, a o jej nogi oparty był karabin.

W katedrze ormiańskiej pod wezwa-niem Najświętszej Marii Panny ogląda-łam freski autorstwa Jana Henryka Ro-sena, szczególnie Ukrzyżowanie, gdzie twarze świętych miały rysy znanych

mu osób, św. Tomasz ma twarz arcybi-skupa ormiańskiego Teodorowicza, św. Benedykt – metropolity greckokatolic-kiego, a oblicze Chrystusa – hrabiego Dzieduszyckiego. Spacer po Lwowie zakończył się pod pomnikiem Adama Mickiewicza, który nieprzerwanie trwa na swoim miejscu od 1904 roku. Stał się symbolem polskiej historii miasta,

do tej pory zachował się polski napis, a z tyłu – herb Rzeczpospolitej i właśnie tu mają miejsce uroczystości z udziałem mieszkających tam Polaków. Na ryn-ku słychać skoczną melodyjkę, młody batiar tańczy ze swoją partnerką, a po chwili zaprasza do tańca dziewczynę z ulicy. Na obiad podano nam lwowskie specjały, pierożki pieremieni, nadzie-wane surowym miejscem i rzucane do gotującej się wody. Danie to nie wzbu-dziło entuzjazmu, już lepiej smakowała solanka, zupa, w której było „wszystko” od kawałków mięsa po kawałki ryby. Na rynku ma swoją lokalizację „Kopal-nia kawy”. Paradoks tej nazwy stara się wyjaśnić pracownik przy okazji wrę-czania kasków udającym się stromymi schodkami na sam dół, do piwnic. We-dług jego słów na całym świecie kawa rośnie na powierzchni, ale tu wydoby-wa się ją z podziemi.

Polska obecność we Lwowie roz-poczyna się w roku 1356, kiedy król

Kazimierz Wielki przyłączył miasto do Polski. II wojna światowa położy-ła kres polskości miasta, ale nie zdołała zniszczyć jego niepowtarzalnej atmos-fery i dawnych śladów polskiej historii i kultury, wciąż widocznych w zaułkach i uliczkach, cmentarzach i pomnikach.

Ewa Mierzejewska

Dlaczego lwy nie bronią już Lwowa?

Pocztówka ze Lwowa...

Kamienica lwowska

Groby na Cmentarzu Orląt Lwowskich

Pomnik Adama Mickiewicza

Pomnik Diany

Wejście do pomnika Chwały na Cmentarzu Orląt Lwowskich

AKSON Miesięcznik Świętokrzyski nr 11 (34) listopad 2017www.miesiecznikakson.eu8

Parafia i Kościół pod wezwaniem Matki Bożej Bolesnej i Świętego Andrzeja Apostoła w Strzegomiu.

Kościół parafialny w Strzego-miu to jeden z najpiękniej-szych drewnianych kościo-

łów w województwie świętokrzyskim.To perełka drewnianej architektury sakralnej w rejonie.Warto wybrać się do Strzegomia ,obejrzeć kościółek i za-poznać się  z jego  historią. Jak trafić do Strzegomia?.Ja wybrałem się drogą wojewódzką od Osieka w kierunku do Staszowa. Na 10 km za Osiekiem skrę-ciłem w lewo na Strzegomek. Po ok. 4 km jazdy drogą przez las, w Strzegom-ku skręciłem w prawo w drogę do ko-ścioła. Już z daleka zauważyć można było barokową wieżyczkę na kościele.

Będąc już na miejscu, obchodzę ko-ściół dookoła i wchodzę do wnętrza. Kościół jest otwarty, gdyż trafiłem na okres pomiędzy mszami.Wystrój ko-ścioła zrobił na mnie duże wrażenie.Po wykonaniu kilku zdjęć wnętrza kościoła spotykam ks. proboszcza Krzysztofa Lechowicza, który wła-snie wyszedł z konfesjonału, kończąc spowiedz świetą. Poprosiłem księdza proboszcza o opowiedzenie historii kościoła. Wyraził zgodę i rozpoczął:

Wg historyka Jana Długosza, drewniany kościół pod wezwaniem św. Andrzeja Apostoła w Strzegomiu znany był już w XV wieku. Kolatorem kościoła był król Polski, jako że wieś Strzegom, pozostawała własnością królewską. Natomiast parafia w Strze-gomiu wzmiankowana była nieco

wcześniej, bo już w 1326 roku. Za-pewne istniał w tym czasie już drew-niany kościół. Miejscowość Strzegom, to jedna z najstarszych wiosek gminy Rytwiany. Znana była  już w XII wie-ku. Jak doszło do powstania kościóła w Strzegomiu? - zapytuje ks. probosz-cza. Jak mówi tradycja,dawnymi laty, w okolicznych lasach na grubego zwie-rza polował król Kazimierz Wielki. To on polecił w tym miejscu wybudować drewnianą kaplicę, która służyć mia-ła do modlitwy i odprawiania mszy świętej. Pierwotny kościół drewniany w Strzegomiu powstał według róż-nych źródeł w 1404 lub 1441 roku.Do

tego celu wykorzystano istniejącą już kaplicę, przedłużając ją o dwa przęsła. Obecny trzynawowy, drewniany ko-ściółek wzniesiono z drewna modrze-wiowego według konstrukcji zrębo-wej.Konsekracji kościoła w 1595 roku dokonał biskup krakowski Jan Ra-dziwiłł. W latach 1609- 1875 kościół w Strzegomiu był kościołem filial-nym parafii Wiązownica. Jak wynika z opisu wizytacji kościoła, która miała miejsce w latach 1694, 1782 i 1857, stan jego był w opłakanym stanie.Brak funduszy na remonty stopniowo pogarszał  stan techniczny kościoła.Dach od strony północnej był zgni-ty,ściany liche, podłoga zniszczona mówi proboszcz.Dopiero pod koniec dziewiętnastego wieku w kościele roz-poczęto niezbędne prace remontowe.

Pytam ks. pro-boszcza: - Od kiedy parafia posiada akta pa-rafialne? Parafia w Strzegomiu posiada akta parafialne od 1791 roku. Do parafii należą trzy miejscowo-ści: Strzegom, S t r z e g o m e k i Mucharzew z gminy Osiek.Odpusty odby-wają się w świę-to Matki Bożej Bolesnej tj. 15 września.  Pa-rafia w Strzego-miu liczy 1027 dusz.Z tablicy informacy jnej

znajdującej się na zewnątrz kościoła  dowiaduję się, że kościół w Strzego-miu jest kościołem trzynawowym, orientowanym. Dach kościoła jest sto-sunkowo wysoki, jednokalenicowy, siodłowy, pokryty jodłowym gontem, z barokową wieżyczką na sygnaturkę. Po kościele oprowadza mnie  ks pro-bosz Krzysztof Lechowicz. Wskazuje na nawę główną, która pokryta jest stropem płaskim, oddzielona od niż-szych naw bocznymi rzędami drew-nianych słupów. Strop w nawach bocznych jest ukośny. Nad stropem kruchty zachodniej znajduje się chór muzyczny z elektycznymi organami.Kierujemy się w kierunku prezbite-rium.Ściany krótkiego , zamkniętego wielobocznie prezbiteriun, pokryte są na całej wysokości piękną póź-norenesansową boazerią. Proboszcz pokazuje  je i omawia poszczególne tematy jakie one przedstawiają.  Ko-ściół posiada trzy ołtarze. Zatrzymu-jemy się przed ołtarzem głównym.Jak mówi ks. proboszcz, ołtarz głów-ny jest późnorenesansowy z obrazem Matki Bożej Bolesnej przedstawiający  sugestywną  Pietę. oraz św. Andrzeja Apostoła. Wystrój kościoła posiada późnorenesansowe wyposażenie i licz-ne polichromie. Ołtarze boczne są ba-rokowe.Przed wejściem do zakrystii, po lewej stronie w prezbiterium znaj-duje się piękna, późnorenesansowa ambona. Na ambonę  ks. proboszcz zwrócił szczególną uwagę. Bardzo ciekawie wykonana i godna uwagi jest również XVI wieczna chrzcielnica, kuta w kamieniu z barokową pokry-wą. Przed chrzcielnica zatrzymaliśmy się na dłużej. Portal południowy kru-chty wykonany jest w stylu późnego gotyku, modrzewiowy. Balustrada chóru, z rzeźbą św. Andrzeja pocho-dzi z XVII wieku. Przy kościele stoi dzwonnica drewniana o konstrukcji słupowej, opierzona deskami sosno-wymi z lat trzydziestych ubiegłego roku. O historii dzwonnicy i jej re-moncie opowiada kościelny, a zara-zem organista w tutejszym kościele. Należy zaznaczyć, mówi kościelny, że główne belki drewniane i konstrukcja szkieletowa w czasie remontu  nie były wymieniane. Pozostały oryginalne, li-

czą sobie około 400 lat. Otwiera drzwi do dzwonnicy i pokazuje wnętrze.Za-wieszone wewnątrz są trzy dzwony, w tym jeden gotycki z XVI wieku.Widać uzupełnienia w drewnianych belach nośnych.Zbudowana zosta-ła na planie kwadratu, posiada dach namiotowy, pokryty gontem ze ster-czyną. Ogrodzenie kościoła i dzwon-nicy wykonano z kamienia polnego. Zapytuję ks. proboszcza o prace kon-serwatorskie w kościele i o jakieś nie-spodzianki. -W czasie prowadzonych prac konserwatorskich w 2002 roku w prezbiterium, w skrytce za boaze-rią, znaleziono figurkę - odpowiada proboszcz. Figurka przedstawia Chry-stusa Zmartwychwstałego i pochodzi z XVI wieku. Aktualnie znajduje się w muzeum diecezjalnym w Sando-mierzu. W 1927 roku rozpoczęto kolejne prace w celu przedłużenia kor-

pusu nawowego o dalsze dwa przęsła w kierunku zachodnim. Przesunię-to także chór i na nowo oszalowano deskami kościół.Prace zakończono w wakacje 1939 roku, tuż przed wybu-chem II wojny światowej - opowiada proboszcz. Za probostwa ks. Kazimie-rza Stolarskiego w latach 1981- 1982  wybudowano murowany bydynek plebani. Budowę prowadził Mieczy-sław Adamczyk, mieszkaniec Strzego-mia - mówi jeden z mieszkańców wsi udający się na mszę. Od 2002 roku proboszczem parafii w Strzegomiu jest ks. mgr Krzysztof Lechowicz.Ksiądz proboszcz jest również poetą, pisze wiersze. Ostatnio wydał tomik wierszy pod tytu-łem „Wszystko za mało”. Przed księdzem Krzysz-tofem Lechowiczem proboszczami w parafii Strzegom byli między innymi: ks. Kazimierz Sobczyk, ks. Kazimierz Stolarski ( 29 lat probo-stwa), ks. Mieczysław Kołsud, ks. Kalinowskii i ks. Jagiełło, - mówi inny mieszkaniec zmierzają-cy do kościoła na mszę. W 2012 roku bardzo uroczyście obchodzono 700 lecie istnienia parafii i kościoła w Strzegomiu. W 2017 roku z wizytą w Strzegomskim koście-

le gościł bp sandomierski opowiada inna mieszkanka wsi.. Na zakończe-nie zwiedzania kościoła, zapytałem ks proboszcza o dokonania w parafii Matki Bolesnej i św. Andrzeja Aposto-ła w ostatnich latach. W minionych piętnastu latach - mówi ks. proboszcz, przeprowadzono konserwację feretro-nu z XVIII wieku, zostały zakupione krzesła do kościoła, kandelabry ołta-rzowe, kinkiety ścienne, organy elek-tryczne WISCONT, figury aniołów, kielich mszalny, ocieplono ławki, od-nowiono wejście do kancelarii, ogro-dzono drugą część cmentarza, zaku-piono liczne ornaty, obrusy, świece, tła dekoracyjne, ufundowano relikwiarz, szafę na ornaty, część figur aniołów i kielich, figurę Chrystusa Miłosier-nego, kandelabry na boczny ołtarz, wykonano kilka nowych ławek. Wy-konano gruntowny remont elewacji budynku plebanii, wymieniono okna i dach. Budynek ocieplono i wyko-nano nowe tynki.Co w najbliższym czasie,jaki remont przewidziany jest w kościele? - zapytuje. Kolejny remont jaki czeka kościół, to wymiana więźby dachowej i pokrycia ( gontu) na koście-le mówi proboszcz. Bardzo dziękuję księdzu proboszczowi za poświęcony czas i przekazanie cennych informacji

o tym, jakże pięknym i historycznym kościólku. Szczęść Boże.Opuszczając kościół zwróciłem uwagę na sędziwy wiąz rosnący w pobliżu kościoła liczą-cy sobie ok. 300 lat. W parafii działa 5 róż różańcowych żeńskich, 2 męskie, 1 młodzieżowa.Do liturgicznej służby ołtarza należy ponad 20 chłopców, do scholi 15 dziewcząt. Warto zazna-czyć ,że kościół w Strzegomiu leży na Świętokrzyskim Szlaku Architektury Drewnianej. Od Strzegomia 6 km na wschód prowadzi droga do Niekraso-wa.

Andrzej Cebula

AKSON Miesięcznik Świętokrzyski nr 11 (34) listopad 2017 www.miesiecznikakson.eu 9

Scyzoryki dla Afryki – zbiórka w Starachowicach

Do 10 grudnia w III Li-ceum Ogólnokształcącym z Oddziałami Integracyj-

nymi w Starachowicach trwa zbiórka pod hasłem „Scyzoryki dla Afryki”. Zbierane są między innymi przybory szkolne, które członkowie Stowarzy-szenia „Salutem” zawiozą do potrze-bujących dzieci w Afryce.

Codziennie siedzimy, bądź siedzie-liśmy w szkolnej ławce. Często na-rzekając na ilość godzin spędzonych w szkole. Nie myślimy o tym, że być może są tacy, którzy takiej możli-wości nie mają. Ktoś daleko od nas może marzyć o szkole, marzyć o tak małej rzeczy jaką jest zeszyt. W Be-

ninie i Togo, dwóch bardzo biednych krajach Afryki Subsaharyjskiej dzieci nie mają nawet tego. Często nie mają czym pisać, często nie mają w co się ubrać. Nasze życie przepełnione jest pośpiechem, smartfonami, laptopami, mamy wszystko. Chłopcy często grają na komputerze, dzieci z Beninu i Togo marzą o graniu w piłkę prawdziwą pił-ką, a nie jak do tej pory – świńskim żołądkiem.

Fundacja EDU Afryka, to polska organizacja zajmująca się wspieraniem rozwoju edukacji dzieci z biednych krajów Afryki - Beninu i Togo. W kil-ku miejscach w województwie świę-tokrzyskim trwa zbiórka m. in. ma-

teriałów szkolnych, ubrań oraz piłek dla dzieci z tych regionów. Głównym miejscem zbiórki w Starachowicach jest III Liceum Ogólnokształcące.

Uczniowie III LO postanowili za-angażować się w akcję, której inicja-torem jest kieleckie Stowarzyszenie „Salutem”. Prezes Stowarzyszenia po-dróżniczego Jacek Słowak odwiedził

liceum w celu przybliżenia uczniom swoich najbliższych planów. Opowie-dział również o współpracy z Fundacją EDU Afryka oraz o zbliżającej się wy-prawie dookoła Afryki.

Zbiórka ma trwać do 10 grudnia, w tym samym miesiącu podróżnicy ze Stowarzyszenia wybierają się w pierw-szy etap podróży, czyli busem wzdłuż

zachodniej części Afryki. Podczas wyprawy członkowie „Salutem” oso-biście dostarczą zebrane artykuły do Fundacji.

Wszyscy możemy pomóc. Dla nas to niewiele, dla dzieci z Afryki, to bar-dzo dużo. To możliwość nauki, do któ-rej brak im warunków, a my możemy pomóc je stworzyć. Dziecięcą radość z prezentów będziemy mogli zobaczyć na facebook’owej stronie Stowarzyszenia „Scyzoryki wzdłuż Afryki”, gdzie pojawi się relacja z podróży.

Adrianna Ranos,

warsztaty dziennikarskie

MDK

Magia powiatu starachowickiego na fotografiach

Wyniki X Jubileuszowego konkursu fotograficz-nego „Magia powiatu

starachowickiego. Natura, kultura materialna, tradycje” zostały ogłoszo-ne 16 listopada 2017 roku, podczas wernisażu pokonkursowego, który odbył się w hali lejniczej Muzeum Przyrody i Techniki w Starachowi-cach. Głównym organizatorem kon-kursu było Stowarzyszenie Promocji

Talentów przy Młodzieżowym Domu Kultury w Starachowicach, patronat nad konkursem objęła Danuta Krępa - starosta starachowicki.

Wernisaż rozpoczął się o godzi-nie 17:00 w hali lejniczej. Stawiło się wielu gości: autorzy prac, ich rodziny i znajomi, media, miłośnicy foto-grafii. Czuć było emocje i podeks-cytowanie. Po wstępie i przywitaniu gości przez dyrektor Młodzieżowego Domu Kultury w Starachowicach - Agnieszkę Lasek-Piwarską i prezes Stowarzyszenie Lidię Pokuszyńską głos zabrała fotograf i kurator wysta-wy - Katarzyna Gritzmann.

Do konkursu zgłosiło się 26 uczest-ników, którzy nadesłali łącznie 107 zdjęć. Jury w składzie: Elżbieta Ja-błońska, Andrzej Staśkowiak oraz Krzysztof Zając oceniało prace pod względem zgodno-ści z tematem, estetyki, tech-niki i jakości wykonania oraz walorów artystycznych. Wer-dykt był jednogłośny

Z wielu fantastycznych prac wyłoniono trzy najlepiej wpisujące się w tematykę kon-kursu i najtrafniej ją oddające. Trzecie miejsce zajął Andrzej Wysocki za swój cykl „Festiwal Blues pod Piecem 2017”. Nagroda za naj-

niższe miejsce na podium wynosiła 300zł. Drugie miejsce i 400zł powę-drowało do Piotra Skrzypka za tryp-tyk „Hutniczy detal”. Pierwsze miej-sce zajęła Julia Sopińska, uczennica II Liceum Ogólnokształcącego w Sta-rachowicach za fotografię „Wędkarz z czerwonym parasolem”. Julia Sopiń-ska trzymała nagrodę główną w wyso-kości 600 zł. Wyróżnienia oraz 100 zł otrzymali Krystian Dróżdż oraz Anna Wiączek. Ponadto jury stwierdziło, że cykl „Hutniczy Detal” autorstwa Piotra Skrzypka najlepiej przedstawia Muzeum Przyrody i Techniki w Sta-rachowicach. Nagroda dla młodego fotografika powędrowała do Wiktorii Kozieł. Wszyscy uczestnicy otrzymali albumy, dyplomy i podziękowania za Piórem

i hasztagiem W tej rubryce prezentujemy

prace młodych adeptów sztuki dziennikarskiej, którzy ostrzą swoje pióra na warsztatach w Młodzieżowym Domu Kultury w Starachowicach. Każdy, kto jest ciekawy świata i ludzi, ma oczy szeroko otwarte na to co dzieje się wokół niego, jest aktywny albo po prostu chce więcej wiedzieć o me-diach i przy tym aktywnie oraz twórczo spędzić czas jest u nas mile widziany. Zapraszamy do współpracy. Przyjdź do nas albo zadzwoń: Młodzieżowy Dom Kultury w Starachowicach, ul. Gliniana 10a, tel: 041 274 31 32 lub 600 924 709.

107 prac wpłynęło na tego-roczną, dziesiątą jubileuszową edycję konkursu fotograficz-nego „Magia powiatu stara-chowickiego. Natura, kultura materialna, tradycje”. Werni-saż wystawy pokonkursowej i wręczenie nagród laureatom odbyło się w czwartek 16 paź-dziernika w Muzeum Przyrody i Techniki w Starachowicach.

Wernisaż wystawy pokonkursowej. Wyróżnieni, nagrodzeni, partnerzy, organizatorzy.

uczestnictwo w konkursie.Jury wyraziło nadzieję, że konkurs

będzie odbywał się regularnie co rok, oraz będzie przybywać uczestników, zwłaszcza młodych ludzi. Wystawę ze wszystkimi pracami uczestników oglądać można w hali lejniczej na Muzeum Przyrody i Techniki w Sta-rachowicach do końca grudnia 2017 roku.

Elżbieta Raczyńska,

warsztaty dziennikarskie

MDK

Julia Sopińska – jej fotografia zdobyła pierwsze miejsce w konkursie.

Podróżnik Jacek Słowak opowiada o wyprawie dookoła Afryki.

Cis – Taxus Baccata

To zimozielone drzewo lub krzew jest rzadko spotykanym gatunkiem w Polsce. Rośnie

wolno, osiągając zwykle 15-20 m wyso-kości. Wszystkie części oprócz czerwonej osnówki są czarne, owalne nasiona są sil-nie trujące, natomiast mięsista osnówka stanowi pożywienie dla wielu gatunków ptaków i ssaków, które trawiąc je wyda-lają nienaruszone nasiona. Osnówek nie należy połykać z trującymi nasionami, gdyż może dojść do ich rozgryzienia

i zatrucia. Z kory, igieł i gałązek izolu-je się toksyczne substancje o działaniu antynowotworowym. Hamują one namnożenie się komórek rakowych, co jest wykorzystywane w medycynie do produkcji leków cytoststycznych.

Bardzo twarde i cenione niegdyś drewno- cysina, służyło do produkcji mebli i broni, stanowiło surowiec eks-portowy do produkcji statków.

Osnówki można jeść, ale czynią to Państwo na własną odpowiedzialność, zbiera się je gdy są dojrzałe, już czer-wone. Mają wtedy słodki smak, są cią-gnące, podobne do syropu, raczej mdłe. Osnówki można dodawać do sałatek liściowych z ostrymi papryczkami, gra-pefruitem lub sosem cytrynowym. Bra-kuje jednak sprawdzonych przepisów ze względu na ryzyko zgniecenia trującego nasienia. Ja zachowując ostrożność, sma-kowałem czerwonych osnówek i żyję :).

Cisa pospolitego spotykamy na obsza-rze Polski, w różnych rejonach, tu i ów-dzie pojedyncze egzemplarze sadzone są

przy osiedlach ludzkich: dla przykładu w parku przydworskim w Mirogonowi-cach, przy leśniczówce w Paprocicach, obok poczty w Ostrowcu Św. Cisy rów-nież występują na naturalnych stano-wiskach: w Paśmie Jeleniowskim dwa egzemplarze na wysokości wsi Skoszyn, jeden jest w złej kondycji zdrowotnej- posiada zmurszały pień o średnicy około 20 cm, wysokości około 20m., a drugi jest w świetnej formie.

Na terenie nadleśnictwa Skarżysko są dwa rezerwaty: Skarżysko i Majdów, utworzone w 1953 roku. W rezerwacie Skarżysko znajduje się 145 sztuk dojrza-łych cisów a w rezerwacie Majdów – 49. W nadleśnictwie Bardo Śląskie skupi-nych było przeszło 4000 starych cisów. W ramach programu restytucji w nad-leśnictwie Skarżysko w latach 2011-2016 zasadzono 4200 sadzonek cisa w 20 miejscach. Również kilka egzemplarzy cisa rośnie na Górze Chełmowej osią-gając wzrost krzewu.

Ze względu na cenne drewno, cis od

dawna był nadmiernie eksploatowany. Również dziś Nadleśnictwo Skarżysko ma problemy z utrzymaniem w dobrej kondycji drzew ze względu na ich poło-żenie w sąsiedztwie wsi, przez co są silnie penetrowane przez miejscową ludność, a szkoda.

Drewno cis było w XIII-XIV głównie używane do wyrobu łuków, kusz i innej broni, sprzętów domowych i jako drew-no budowlane – głównie kościołów. Już w 1423 roku Władysław Jagiełło w Statucie Wareckim wydał zarządze-nie zabraniające niszczenia cisa w lasach, a brzmi ono tak:

„Jeśliby kto wszedłwszy w las, drzewa które znajdują się być wielkiej ceny jako jest cis albo im podobne porąban tedy może być przez pana, albo dziedzica boj-man, a na rękojemstwo tym, którzy on prosić będą ma być dan. Tymże obycza-jem w gajach gdzie mało lasów ma być zachowane.”

Według celtyckiego horoskopu drzew, kto urodził się między 3 a 11 listopada, jego drzewem opiekuńczym jest cis. Oto galeria słynnych cisów:

Maria Curie – Skłodowska, urodzona

7 listopada 1867 roku,Jan Nowicki – aktor, urodzony 5 li-

stopada 1939 roku,Hanka Bielicka – któż z nas nie pa-

mięta tej wspaniałej aktorki, urodzonej 9 listopada 1915 roku.

Cis pospolity był w prawie wszystkich kulturach Europy uważany za drzewo umarłych i przetrwał przeważnie tylko na cmentarzach i w alejach wokół mau-zoleów. Mimo to uchodzi za święte drze-wo, za towarzysza dusz, który prowadzi przez ciemny świat podziemny do kra-iny lata. Trucizną z cisa nasączone były groty strzał i ostrza oszczepów, a wypicie pucharu wina z dodatkiem tej trucizny powodowała śmierć.

Cis pospolity jest jednym z najbardziej odpornych spośród gatunków drzew iglastych na działanie spalin samocho-dowych oraz przemysłowych zanie-czyszczeń powietrza. Oto przykład: cis rosnący na poboczu drogi krajowej nr 74 we wsi Makoszyn, …ale dawno tam nie byłem i nie wiem czy rośnie i czy nadal wytrzymuje natężenie ruchu.

Marek Grys

AKSON Miesięcznik Świętokrzyski nr 11 (34) listopad 2017www.miesiecznikakson.eu10

Tarczyca jest niezwykle ważnym gruczołem, który wpływa na okres doj-rzewania, płodność, macierzyństwo, rozwój fizyczny i psychiczny. Położo-na jest w przednio- dolnej części szyi i zbudowana z dwóch płatów bocznych połączonych cieśnią. Tarczyca jest na-rządem, który odpowiada za funkcjo-nowanie praktycznie wszystkich ko-mórek w naszym organizmie.

Tarczyca produkuje trzy ważne substancje:

1. Tyroksynę ( T4),2. Trójjodotyroninę ( T3)3. Białko Tyreoglobulinę ( TG). Produkcja i wydzielanie hormo-

nów tarczycy jest regulowane przez przysadkę i działa w oparciu o sprzę-żenie zwrotne ujemne. Jest to proces regulujący poziom hormonów. Polega on na zmniejszeniu jego produkcji, w przypadku gdy hormon osiąga wy-sokie stężenie. Narządem nadrzędnym dla tarczycy jest przysadka mózgowa i podwzgórze. Są one zlokalizowane wewnątrz czaszki. Przysadka wydziela hormon o nazwie THS ( hormon ty-reotropowy), który reguluje poziom hormonów tarczycy. TSH pobudza tarczycę do wydzielania trijodotyroni-ny (T3) i tyroksyny (T4), czyli pobu-dza metabolizm. Zwiększenie stężenia TSH powoduje zwiększenie stężenia T4 i T3, gdy hormony te osiągną już

potrzebny poziom, hamują dalsze wy-dzielanie TSH. Z kolei spadek stęże-nia T3 i T4 stymuluje przysadkę do produkcji TSH. Hormony tarczycy i przysadki regulują wzajemnie swoje stężenie. Pracę przysadki mózgowej reguluje podwzgórze. Produkuje ono białko Tyreoliberynę (TRH), jest to hormon uwalniający tyreotropinę (TSH) z przysadki. Tyreoliberyna po-budza przysadkę do produkcji TSH, sygnałem do wydzielania TRH jest jego niskie stężenie.

Wpływ chorób tarczycy na życie i zdrowie kobiety

Okres dojrzewania:  – nadczynność tarczycy może przyśpieszyć dojrzewa-nie i spowodować pojawienie się pierw-szej miesiączki w 9 roku życia, nie-doczynność zaś – opóźnić dojrzewanie i zatrzymać wzrost.

Miesiączkowanie  – niedoczynność tarczycy bywa przyczyną obfitych miesiączek prowadzących do anemii, natomiast nadczynność – skąpych, rzadkich krwawień, a nawet braku miesiączki.

Płodność – niedoczynność tarczycy sprzyja rozwojowi zespołu policystycz-nych jajników, którego skutkiem jest brak owulacji, utrudnione zagnieżdża-nie się zapłodnionej komórki jajowej w macicy, poronienia. Nadczynność

z kolei może spowodować nadmierne wydzielanie prolaktyny, która jest hor-monem hamującym owulację. Efektem są zaburzenia miesiączkowania i obni-żenie płodności.

Okres ciąży  – niedoczynność zwiększa ryzyko poronienia, przed-wczesnego porodu, wad wrodzonych płodu lub niedorozwoju umysłowego dziecka. W przypadku nadczynności poza zwiększonym ryzykiem niedono-szenia ciąży dodatkowo może wystąpić wzrost ciśnienia tętniczego i rozwinąć się stan przedrzucawkowy zagrażają-cy życiu matki i płodu. W przypadku wystąpienia choroby Hashimoto mogą występować poronienia.

Wygląd – niedoczynność powoduje tycie mimo prawidłowego odżywiania i aktywności fizycznej. Sprawia też, że włosy stają się cienkie, suche, łamli-we, paznokcie kruche, a skóra cienka, blada, sucha. Przy nadczynności nad-miernie wypadają włosy, paznokcie są miękkie, skóra cienka, delikatna, wil-gotna.Najczęstsze schorzenia tarczycy to:

Niedoczynność tarczycy ( hipo-tyreoza): występuje u 5-7 procent dorosłych kobiet. Zaburzenie to pole-ga na niedostatecznej produkcji hor-monów T3 i T4. Przyczyny mogą być różne, należą do nich : niedobór jodu niezbędnego do wytwarzania hormo-nów, wady genetyczne (dziecko może urodzić się z nieprawidłowo wykształ-coną tarczycą, a nawet bez niej), stan zapalny na tle autoimmunologicznym.

Leczenie niewydolności tarczycy po-lega na przyjmowaniu syntetycznych hormonów – czasem do końca życia chorego oraz stałej kontroli poziomu hormonów w surowicy.

Nadczynność tarczycy ( hiper-tyreoza) – występuje u 2% populacji polskiej. Zaburzenie to polega na nad-produkcji hormonów T3 i T4. Zwykle jego przyczyną bywa autoimmunolo-giczna choroba Gravesa-Basedowa lub wole guzowate nadczynne.  Leczenie nadczynności tarczycy polega na przyj-mowaniu leków hamujących syntezę hormonów w tarczycy (tyreostatyków), niekiedy doustnym podaniu jodu ra-dioaktywnego (131 I). W niektórych przypadkach trzeba chirurgicznie usu-nąć gruczoł

Wole obojętne – jest to niezapalne powiększenie tarczycy, przy zachowa-niu jej prawidłowej czynności. Przy-czyną powstania wola jest niedobór jodu. Gdy nie jest zbyt duże, jedynym postepowaniem jest obserwacja, kon-trola hormonów i wykonywanie bada-nia USG. Duże wole może powodować duszności, trudności z połykaniem, chrypkę. Czasem konieczny jest zabieg operacyjny.

Zapalenie tarczycy – może być spowodowane infekcją bakteryjną, wi-rusową, grzybiczą, być skutkiem urazu lub przewlekłego schorzenia  autoim-munologicznego, czyli choroby Hashi-moto. Jest to schorzenie w którym ko-mórki tarczycy są niszczone przez nasz układ odpornościowy.

Spotkania z diagnostyką - odcinek 21Dzisiejszy odcinek poświęcony jest chorobom tarczycy i wpływie jaki wywiera ona na zdrowie i życie kobiety. Tarczyca – część 1.

Rak tarczycy – jest to najgroźniejsza choroba tarczycy. Nie można jej rozpo-znać wykonując badania laboratoryj-ne. Do wykrycia dochodzi w wyniku wykonania badania USG, dlatego jest niezwykle istotne, aby takie badania profilaktycznie były wykonywane. Je-żeli w obrazie USG widoczne są guzki – należy je nakłuć wykonując biopsję cienkoigłową ( BAC/BACC). Czasem objawem raka tarczycy są chrypa, po-większone węzły chłonne, zaburzenia połykania.

Podstawową metodą leczenia jest wycięcie tarczycy i węzłów chłonnych, oraz uzupełniająco leczenie jodem radioaktywnym. Nowotwory złośli-we tarczycy dzielą się na: pochodzące z tkanki gruczołowej, czyli tej która produkuje hormony - rak brodawko-waty, pęcherzykowy, anaplastyczny; pochodzące z komórek tarczycy – rak rdzeniasty; z tkanki limfatycznej wy-wodzi się chłoniak tarczycy.

Monika Romańska

DIAGNOSTYKA Z HUMOREM: Rozmawiają dwie koleżanki przy kawie i jedna mówi:- Wiesz, razem z mężem wynaleź-liśmy wspaniały środek antykon-cepcyjny... 100% skuteczności!- No co ty? No mów jaki?!- Przed każdym pójściem do łóż-ka, spędzamy wieczór z naszymi dziećmi.

Alkoholik, perfekcyjny manipulator!

REKLAMA

REKLAMA

Gdy kilka tygodni temu spa-cerowałam ze swoją trzy i półletnią córeczką korzy-

stając ze słonecznej jeszcze wtedy po-gody, napotkałyśmy na swej drodze człowieka, który z trzeźwością niewiele miał wspólnego.

Podchmielony pan, na oko – po pięćdziesiątce, był bardzo chętny do rozmowy, a właściwie monologu, bo bardzo ciężko jest prowadzić dialog z kimś, kto ledwo trzyma się na no-gach. Moje ciekawskie dziecko zapy-tało wtedy: „Mamo, kto to?” „Pijak” – odpowiedziałam, bo nie lubię „owijać

w bawełnę”, ani też okłamywać swoje-go dziecka. Najwyraźniej moja krótka odpowiedź ją usatysfakcjonowała, bo nie zapytała o nic więcej. A w mojej głowie zaczęły namnażać się pytania i złość, swego rodzaju bunt przeciwko paradoksom życia.

Powiedzcie mi, jak to jest, że w na-szym kraju najlepiej żyje się właśnie alkoholikom? Do pracy nie pójdzie, no bo nie ma dla niego pracy. Zasiłki do-stanie – bo zwyczajnie nie ma za co żyć. A na co ma wydawać pieniądze, jeśli nie na wódkę? Rodziny nie ma, bo kto chciałby mieć w domu męża czy ojca, który śmierdzi przetrawionym alkoho-lem, a jego słownik ogranicza się tylko do „podwórkowej łaciny”.

I wtedy dokonałam odkrycia, które wcale odkryciem nie było – alkoholik to perfekcyjny manipulator. Manipu-

luje tobą , gdy żebrze o 2 zł na jednej z miejskich czy wiejskich ulic, mani-puluje, gdy twierdzi, że nie radzi sobie z życiem i musi pić, manipuluje, gdy mówi, że się zmienił i teraz już pić nie będzie. Alkoholizm to nie ospa, którą przechodzi się raz , a nasz organizm

się na nią uodparnia. Alkoholizm to świetny sposób na życie, na wzbudza-nie współczucia, poznanie świetnych kompanów do picia, którzy, gdy tylko

nadarzy się okazja, okradną cię z ostat-niego zegarka czy telefonu komórkowe-go (o ile jeszcze ich nie przepiłeś). Al-koholizm, to przekleństwo dla rodzin alkoholików. Trauma dla dzieci, która na ich życiu odciska piętno wstydu i poczucie braku jednego z rodziców.

Alkoholik to świetny aktor, jak po łódzkiej filmówce. Potrafi udawać jaki jest zaradny i zorganizowany, aby za chwilę z butelką najtańszej nalewki, czy „jabola”, opisywać świat pseudopo-etyckimi epitetami. Alkoholik to taka „złota rączka”, pseudoprzyjaciel, który za wszelką cenę będzie próbował kupić cię słowami, żebyś tylko nie wspomniał o alkoholu w jego obecności. No bo przecież on nie jest alkoholikiem. Ko-walski jest, bo do obiadu wypija lamp-kę wina.

Jaki z tego morał? Pijmy bo to się opłaca? Nie, żartowałam. Jak to powie-dział kiedyś ktoś mądry: „ Z prądem płyną tylko śmieci”. I taka myśl na ko-niec, z mojej ulubionej książki:

„Następna planetę zajmował Pijak. Te odwiedziny trwały bardzo krót-

ko, pogrążyły jednak Małego Księcia w głębokim smutku.– Co Ty tu robisz? – spytał Pijaka, którego zastał siedzącego w milczeniu przed baterią butelek pełnych i baterią butelek pustych.– Piję – odpowiedział ponuro Pijak.– Dlaczego pijesz? – spytał Mały Ksią-żę.– Aby zapomnieć – odpowiedział Pi-jak.– O czym zapomnieć? – zaniepokoił się Mały Książę, który już zaczął mu współczuć.– Aby zapomnieć, że się wstydzę – stwierdził Pijak, schylając głowę.– Czego się wstydzisz? – dopytywał się Mały Książę, chcąc mu pomóc.– Wstydzę się, że piję – zakończył Pijak rozmowę i pogrążył się w milczeniu.Mały Książę zakłopotany ruszył dalej.„Dorośli są naprawdę bardzo, bardzo śmieszni” – mówił sobie po drodze.”(fragmenty książki Antoine de Saint--Exupery „Mały Książę)

Marzena Gołębiowska

AKSON Miesięcznik Świętokrzyski nr 11 (34) listopad 2017 www.miesiecznikakson.eu 11

REKLAMA

O czarnej legendzie lisowczyków

Opowieści starego koniarza

Za czasów panowania kró-la Zygmunta III Wazy żył niejaki Aleksander Lisowski

herbu Jeż. Szlachcic ten był niezwy-kle utalentowanym rycerzem. Swój kunszt wojenny zdobył w służbie u sa-mego hetmana Karola Chodkiewicza. Podczas wojen polsko-moskiewskich hetman zawarł z Lisowskim nieco-dzienny układ. Polecił Lisowskiemu stworzyć oddział, w którym żołnierze służyliby bez zapłaty, zadowalając się tylko łupami zdobytymi na wrogu. A zaznaczyć trzeba, że w tamtych burzliwych czasach sejm nie chciał uchwalać nowych podatków na utrzy-manie wojska. W krótkim czasie Li-sowski zgromadził wokół siebie około dwóch tysięcy podobnych sobie zabi-jaków gotowych na wszystko.

Swą kawaleryjską fantazją i szaleń-czą brawurą przypominali oni kmi-cicową kompanię z powieści Sien-kiewicza. Początkowo nazywano ich „straceńcami”, dopiero po jakimś czasie od nazwiska dowódcy nadano im miano „lisowczyków”. Ich historia osnuta jest wieloma legendami i prze-kleństwami. W ówczesnej Europie wyraźnie różnili się od pozostałych formacji wojskowych. Sami wybierali

swoich dowódców, których nazywali pułkownikami.

Ich specjalnością były zagony na terytorium wroga, czyli wypady w celu zdobycia łupów, zasięgnięcia informacji o nieprzyjacielu, a przede wszystkim nękanie wroga poprzez niszczenie zaplecza żywnościowego, sianie zamętu i paniki oraz palenie i grabienie. Podobnie jak Tatarzy, poruszali się tzw. komunikiem. Nie posiadali taborów, a cały potrzebny sprzęt i łupy przewozili na koniach. Zasięg ich wojennych działań obej-mował obszar kontynentu od Renu aż po Morze Białe.

Jak wyglądali lisowczycy? Nie obo-wiązywały tu żadne reguły. Wszystko zależało od zamożności żołnierza. Większość z nich nosiła pikowane żupany, wąskie spodnie i wysokie skó-rzane buty. Głowy nakrywali wyso-kimi, na bok zwieszanymi czapami, zwanymi kołpakami. Niektórzy nosili misiurki. Uzbrojeni byli w krzywe sza-ble, łuki, rusznice, dzidy lub rohatyny.

W całej Europie budzili wielki po-dziw swym wyszkoleniem jeździec-kim i bojowym. Po mistrzowsku sto-sowali różnorakie podstępy i fortele. Ich niezwykły kunszt wojenny niejed-

nokrotnie opisywali kronikarze z róż-nych krajów. W 1618 roku w pobliżu miejscowości Pogorełoje Gorodiszcze, na terytorium Wielkiego Księstwa Moskiewskiego, stu lisowczyków po-biło trzynaście razy liczniejszego nie-przyjaciela. I jeszcze moc dobra przy tym zgarnęli! Potrafili błyskawicznie się przemieszczać, pokonując nawet 160 km dziennie. Inne formacje ten sam dystans pokonywały w 3 lub na-wet 4 dni. Zarówno sami żołnierze jak i ich konie byli niezwykle wytrzymali na trudy długich i szybkich przemar-szów. Nawet duże rzeki pokonywali wpław. Był przypadek, że jeden z li-sowczyków przepływał Ren stojąc na koniu. Inni, płynąc środkiem rzeki, popisywali się strzelaniem z łuków.

Niestety, ta lekka kawaleria stwo-rzona przez Lisowskiego była nie tylko szybka, ale i bezwzględna. Zasłynęli z wielkiej odwagi, ale także z równie wielkiego okrucieństwa i szczególnego zamiłowania do rabunku. W tamtych burzliwych czasach grabież nie była niczym wyjątkowym. Jednak źle się dzieje jeśli wojsko wracając z wojny łupi ludność cywilną również we wła-snym kraju. A tak właśnie zdarzało się czynić lisowczykom. Przykładem tego

było splądrowanie i puszczenie z dy-mem Radomska. Bywało, że kościoły i klasztory także stawały się celem ich grabieży. Wielu historyków przypisuje im szczególne okrucieństwo. Lisow-czycy mieli zwyczaj zabijać każdego napotkanego przechodnia, żeby nie pozostawiać świadków.

Za swą bezwzględność i zbyt swa-wolne praktyki zostali potępieni w uchwałach sejmowych i rozwiązani około 1635 roku. Jednak żołnierze tej formacji stracili swą odrębność dopie-ro kilkadziesiąt lat później.

Barbara SęderowskaKrzysztof Dyk

„To był bal w zupełnie starym stylu”

18 listopada w Dworze Amelii u Leszka Młodożeńca miało miejsce niezwykłe wydarze-

nie. Kawalerzyści z całej Polski oraz miłośnicy klimatu lat 20tych i 30tych spotkali się na uroczystej gali. Pod-czas imprezy przypomniano dawne tradycje i zwyczaje obowiązujące na przedwojennych balach. Po odegraniu sygnału Wojska Polskiego pułkownik Artur Barański dokonał uroczyste-go otwarcia balu, wznosząc toast za Rzeczpospolitą. Następnie zgodnie z wielowiekową tradycją poprowadził poloneza wraz ze swą uroczą małżon-ką. Miłą niespodzianką dla wszyst-kich pań były róże, które wręczyli im ułani z 13 Pułku Ułanów Jazłowiec-kich. Specjalnie dla gości kawalerzyści przygotowali krótką inscenizację opo-wiadającą o przyjmowaniu młodego oficera do grona oficerów pułku. Jedną

z najciekawszych tradycji, którą rów-nież zaprezentowano na balu był toast „za zdrowie konia”. Zgodnie z przed-wojenną formułą brzmi on następu-jąco: „Jak fałsz w kocie i wierność w psie, tak wdzięk i uroda w kobiecie i w koniu. Panie, panowie wypijmy zdrowie konia!” Po spełnieniu toastu wspólnie odśpiewano „Amaranty”. Potrzebę kultywowania zwyczajów dotyczących jazdy II RP podkreślił pan Rotmistrz Kawalerii Ochotniczej Robert Mazur – W takich miejscach historycznie związanych z kawalerią należy jak najczęściej organizować imprezy promujące piękne tradycje naszego narodu. Uważam, że magia tego miejsca sprawi, iż nie tylko ułani, ale wszyscy fascynaci minionych epok będą tu częstymi gośćmi. Wierzę, że spotkamy się tu za rok w jeszcze licz-niejszym gronie – wyraził swą nadzie-

ję uczestnik sobotniego balu.Gościem honorowym imprezy był

Jacek Komuda -historyk, pisarz i ko-niarz. Wielką atrakcję stanowiła pro-jekcja etiudy filmowej nakręconej na podstawie jego powieści pt. „Hubal”. W czasie zabawy kapituła wybrała Królową Balu Kawaleryjskiego, którą została Paulina Bury. Tytuł Najbar-dziej Stylowej Pary otrzymali Jadwi-ga i Artur Szałapscy. Zaś nagrodą dla Najbardziej Roztańczonej Pary zostali wyróżnieni Anna i Marek Białasowie.

Bal w Rudzie Kościelnej był ucztą dla oka i ucha. W stylowych wnę-trzach, w blasku kryształowych ży-randoli, pięknie prezentowały się kre-acje stylizowane na lata 20-te i 30-te. Modę tamtej epoki wspaniale podkre-ślały suknie pań i dodatki takie jak: lisy, perły, fascynatory, toczki, pióra oraz satynowe i koronkowe rękawicz-

ki. Panowie w galowych mundurach oraz eleganckich garniturach prezen-towali się równie znakomicie. O rado-ści związanej z przygotowaniem kre-acji opowiedziała pani Magdalena Wierzbińska - Bardzo ucieszyłam się z wyjazdu na ten bal. Pierwsza myśl, która mi zaświtała w głowie, to w co się ubrać. Przeszukałam internet, na-stępnie wzięłam się za szafę mamy i babci. Czego ja tam nie znalazłam! W wyborze sukni i dodatków bardzo pomogły mi moje córki. Świetnie się przy tym bawiłyśmy, a końcowy efekt bardzo nas zaskoczył. Na balu w rudz-

kim dworku czułam się tak, jakbym przeniosła się w czasie - stwierdziła pani Magda.

Na Balu Kawaleryjskim w Dworze Amelii bawili się goście z całej Polski m.in. z Poznania, Warszawy, Rzeszo-wa, Przeworska, Białegostoku. Kawa-lerzyści przybyli do Rudy Kościelnej reprezentowali aż 9 historycznych formacji wojskowych. Wszyscy zgod-nie zapewnili, że pojawią się tu znów za rok.

Barbara SęderowskaKrzysztof Dyk

AKSON Miesięcznik Świętokrzyski nr 11 (34) listopad 2017www.miesiecznikakson.eu12

Warto wiedzieć, że.....Czy te produkty są tak szkodliwe?

Bez kapusty w ogóle nie by-łoby gołąbków, bigosu czy farszu do pierogów. Kapusta

to bogactwo witamin, a do tego jest warzywem niskokalorycznym, dzia-łającym przeciwzapalnie i przeciwbó-lowo. Jednak to nie jedyne jej zalety. Można ją jeść na surowo, gotowaną, kiszoną, duszoną i zasmażaną, ale najbardziej wartościowa jest jednak surowa.

Kapusta biała zawiera witaminy z grupy B, a także C, E i K. Poza tym jest bogata w błonnik pokarmowy, kwas foliowy, potas, żelazo, wapń i siarkę. Biała kapusta w 100 g ma

tylko 25 kcal. Znajdują się też w niej związki, które mają silne działanie antynowotworowe, a są to: indolo--3-karbinol, izotiocyjanina oraz sul-foran oraz witamina U. Jest to mało znana i rzadko występująca witamina, która w naturalnej formie znajduje się tylko w liściach oraz soku z kapusty. Prowadzone są badania, dotyczące spożywania pokarmów, mających wpływ na poziom estrogenu, który ma duże znaczenie przy powstawaniu zmian nowotworowych. Są pokarmy, które przeciwdziałają rozwojowi no-wotworów hormonozależnych, np. raka sutka. Do tych pokarmów zalicza

się warzywa krzyżowe, czyli kapustę, brokuły, kalafior i inne. Za ich dobre działanie odpowiadają zawarte w nich indole, a przyspieszają one dezaktywa-cję estrogenu.

Spożywanie kapusty surowej albo kiszonej wzmacnia układ odpor-nościowy, wspomaga odchudzanie i zapobiega złapaniu infekcji, ale też oczyszcza organizm ze związków tok-sycznych i wolnych rodników. Świe-żo wyciśnięty sok z kapusty pomaga w leczeniu wrzodów żołądka. Poza tym ma właściwości antybakteryjne i antywirusowe. Taki sok wspomaga też leczenie anemii, a okłady z liści lub

soku pomagają na bóle reumatyczne i neurologiczne. Liście kapusty przy-spieszają gojenie się ran i leczenie opa-rzeń, a także są dobre na odmrożenia i przy ukąszeniu owadów.

Kapustę można także spożywać w trakcie ciąży, ale warto wziąć pod uwagę jej wzdymające działanie. Dla-tego należy zmniejszyć porcję zjada-nej kapusty, przeważnie w ostatnim trymestrze ciąży, aby nie pojawiły się objawy dyspeptyczne. Natomiast w czasie laktacji mama nie powinna jeść kapusty, bo może to zaszkodzić dziecku w pierwszym półroczu życia. Chodzi o to, że kapusta zawiera związ-ki gazotwórcze, które mogą przenikać do mleka matki, a potem do brzuszka dziecka i może to spowodować poja-wienie się bolesnych kolek. Kapusta pomaga też na zapalenie piersi u mam. Można robić okłady z zimnych liści kapusty, które trzeba potłuc, aby pu-ściły trochę soku i obłożyć nimi piersi. Potem należy wziąć gorącą kąpiel.

Bardzo dobra jest kapusta kiszona, która zawiera tylko 18 kcal na 100 g. Powoduje uczucie sytości, przyspiesza pracę jelit, niweluje zaparcia i wspo-maga układ odpornościowy. Jest to naturalny antybiotyk, który reguluje pracę układu trawiennego. Najlepiej kupować kapustę kiszoną z beczki, a jeżeli wybiera się w woreczku, to warto zwrócić uwagę, czy jest to ka-pusta kiszona, a czy może tylko kwa-szona. Kiszenie kapusty przebiega na-turalnie, a kapusta kwaszona nie jest poddawana fermentacji i dodaje się do niej ocet oraz konserwanty.

Podom wom, dzisioj ziąb. Śląkwa. Nim zaceno brzy-zdać, niebo szyroko sie zanie-

sło. Z pierwa zaceno sirlić, późni kapać a nawet sic. Obabuliłem sie, nadzioł na sie kubrok i zzjojany do wos przydryp-toł.Godają ,że jutro będzie ponowa- próbka gwary sandomierskiej.

Gwara jest to odmiana języka, to mowa ludności dawnych czasów (zwłaszcza wiejskiej) wyodrębniona z języka ogólnego i  gwar sąsiadujących. Występuje w niej odrębna fonetyka i lek-syka. Mieszkańcy Ziemi Sandomierskiej mają swoją gwarę.

Mowa ojczysta , język ojczysty odgry-wa ogromną rolę w życiu każdego naro-du. Należy o nią dbać ,chronić ją i pięk-nie się nią posługiwać. Warto pamiętać ,że wielu naszych rodaków w obronie polskiej mowy oddało życie. W okresie zaborów, kiedy Polski nie było na ma-pach świata ,polska mowa przetrwała,

Pyszna i zdrowa biała kapusta

Gwara sandomierska

Powszechna jest opinia, że kapusta jest ciężkostrawna, ale okazuje się, że to nieprawda. Dania z tym warzywem są ciężkostrawne, ale właśnie nie przez kapustę, tylko przez dodatki, jakie się do niej dodaje, czyli boczek, kiełba-sa i golonka. Jednak jest to warzywo wzdymające, które może spowodo-wać też odbijanie się i zgagę. Kapusty powinny unikać osoby z chorobami tarczycy, a szczególnie przyjmujące tyroksynę, ponieważ kapusta zawie-ra tiocyjanki, które hamują działanie tego leku.

Okazuje się, że kapusta jest naprawdę zdrowym warzywem, które dostarcza wiele cennych witamin i składników odżywczych. Można z niej gotować nie tylko ciężkostrawne dania, ale również robić smaczne i zdrowe surówki.

Ilona Górecka

MAJONEZBardzo często mówimy, że ma-

jonez jest prawdziwą bombą kalo-ryczną. Czy jest tak, jak o tym piszą liczne czasopisma? Nam dietolodzy sugerują, że znacznie zdrowszy jest olej roślinny. Nie ma wątpliwości, że oleje są bardzo zdrowe, ale porów-najmy kalorie olejów i majonezów. Średnia kaloryczność majonezów 600-700 kcal, natomiast oleje ro-ślinne 800-900 kcal (!!!) w 100g. Wszystko zależy od ilości jaką doda-jemy do potraw, ale trzeba pamię-tać, iż absolutnie nie wolno dodawać

majonezu do pomidorów (toksyczna mieszanka dla wątroby), nie wol-no dodawać majonezu również do gorących potraw, ponieważ przy wysokich temperaturach tworzą się toksyny rakotwórcze. A najlepsze jest połączenie majonezu z jajkami, dzięki niemu lepiej wchłaniają się witaminy. Nieduże ilości majonezu nie powodują tycia!BOCZEK

Od wielu lat słyszymy o szkodli-wości boczku: i cholesterol podnosi i niby tyjemy po nim... Natomiast znany amerykański dietolog John

Salerno, założyciel Salerno Center of Complementary Medicine przeko-nuje, że boczek nie tylko jest zdrowy, ale również spożywanie go podnosi nastrój. W boczku znajdują się duże ilości witamin: A, B i B12 oraz nie podnosi poziomu cholesterolu . 

Pamiętajmy, że najlepszy boczek powinien mieć grubość słoniny ok.3 cm, nie więcej i nie mniej. Moż-na jeść boczek smażony, pieczony i surowy, ale należy być ostrożnym z wędzonym boczkiem, szczególnie z dodatkami płynnego dymu.

Grigor Szaginian

Surówka z białej kapustyProdukty: ½ główki małej ka-

pusty, 1 marchewkę, 1 cebulę, 1 jabłko, 1 łyżkę posiekanego koperku lub pietruszki, a także 2 łyżki oleju, 1 łyżkę soku z cy-tryny, sól oraz pieprz. Wykonanie surówki: kapustę należy drobno poszatkować, posolić i odstawić na ok. 30 minut, aby zmiękła i pu-ściła sok. Potem kapustę należy odcisnąć. Następnie dodajemy do niej marchewkę i jabłko starte na tarce o dużych oczkach, a cebulę pokrojoną w drobną kostkę. Ko-perek lub pietruszkę należy drob-no posiekać. Wszystkie warzywa razem mieszamy, dodajemy olej, sok z cytryny oraz pieprz i ponow-nie dokładnie mieszamy.

Andrzej Cebula (ur. 23 lipca 1954 w Sandomierzu), polski pisarz-regiona-lista, dziennikarz, przewodnik oraz instruktor przewodnictwa PTTK, w roku 2006 odznaczony srebrną honorową odznaką PTTK.

Absolwent sandomierskiego Technikum Budowlanego (1974), studiował górnictwo odkrywkowe w krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej im S. Staszica. Pracował jako sztygar zmianowy w kopalni siarki w Piasecznie. Od-znaczony za nienaganną pracę w górnictwie Brązowym i Srebrnym Krzyżem Zasługi. Od 1997 r. jest przewodnikiem świętokrzyskim PTTK, a od roku 2009 instruktorem przewodnictwa PTTK i członkiem Komisji Rewizyjnej Wojewódzkiego Porozumienia Oddziałów PTTK Regionu Świętokrzyskiego w Kielcach. Od 2013 do 2017 r. członek Zarządu Oddziału PTTK w Sando-mierzu oraz od marca 2013 do kwietnia 2017 r. członek Zarządu Koła Prze-wodników Świętokrzyskich w Sandomierzu. W latach 2011-2013 pełnił funk-cję prezesa Fundacji Kultury i Tradycji Europejskiej Paradosi w Sandomierzu. Jest redaktorem naczelnym i zarazem wydawcą lokalnego czasopisma Sando-mierska Strefa, a od roku 2013 także prezesem regionalnego Stowarzyszenia Sandomierska Strefa mającego siedzibę w Andruszkowicach k/Sandomierza. Jest kolekcjonerem starych przedmiotów użytkowych (w swoich zbiorach po-siada między innymi kilkaset żelazek na węgiel i duszę). Interesuje się dziejami Sandomierszczyzny. Był nominowany do tytułu człowieka roku województwa świętokrzyskiego w roku 2013 i 2014. Wyróżniony w XXVI edycji Konkursu o Nagrodę i Medal Zygmunta Glogera w Łomży roku 2015. Nominowany do honorowego tytułu „Sandomierzanin Roku 2016”.

co, między innymi, przyczyniło się do odrodzenia Polski.

Liczbowy wzrost zasobu wyrazowego polskiego języka, szczególnie w ostat-nich latach, stał się dla osób starszego pokolenia dużym wyzwaniem i proble-mem.. Wraz z intensywnym rozwojem życia społecznego i galopującym po-stępem technicznym, szczególnie elek-tronicznym, tworzone są nowe słowa, w znacznej mierze zapożyczone z innych języków (najwięcej z angielskiego).

Giną wyrazy dawniej używane, słychać już tylko echa dawnej mowy. Oczywiście wywołuje to wspomnienia. Powstają wyrazy nowe. Taka jest kolej rzeczy ,to zrozumiałe. Należy ten fakt zaakceptować. 

Hejt, smartfon, tablet, bait, esmes, ememes, meil, fejsbuk, fejs, wiral, 3D,pendraif, czy slangowe słowa uży-wane przez dzisiejszą młodzież: sztos, laj-kować, mem, nara, przypał, spoko, hajs, rak, kumać, bzykać, laska czy żółwik stają się powszechne i na stałe wchodzą do naszego słownictwa. Zadaniem star-szego pokolenia jest zapamiętanie, upa-miętnienie i przekazanie tych dawniej używanych wyrazów , słów i zwrotów następnym pokoleniom. Są one bowiem skarbami dawnej mowy ojczystej, mowy naszych ojców, dziadów i pradziadów. Są one perełkami, jakże pięknej, mowy i gwary najbliższych okolic Sandomie-rza. Aktualnie już tylko niewielu star-szych mieszkańców naszego regionu w sposób szczątkowy posługuje się gwa-rą naszych przodków. Gwarą , którą co-raz mniej rozumie młode pokolenie.

Gwarą sandomierską, jako regionali-

sta, zainteresowałem się wiedziony pa-triotyzmem lokalnym. Występuje gwara podhalańska, górale mają gwarę , górni-cy na Śląsku mają swoją, mają Kaszubi, gwara występuje na Warmii i Mazurach, jest warszawska, krakowska, poleska, lasowiacka i inne. Zastanawiałem się, dlaczego mieliby nie mieć własnej gwa-ry mieszkańcy Ziemi Sandomierskiej? Zacząłem szukać w różnych opraco-waniach, książkach, pytałem starszych ludzi i co się okazało? - rzeczywiście znalazłem jej ślady. Jak się później oka-zało wcale niemałe. Przeprowadziłem wiele rozmów z seniorami zamieszkują-cymi w naszym terenie. Słuchałem ich mowy i zapisywałem gwarowe słowa. Wiele słów poznałem dzięki sąsiadom i członkom mojej rodziny. Czerpałem wiadomości również z innych źródeł, jak opowiadania  Romana Koseły, regionali-sty, pisarza i społecznika z Sandomierza. Sięgnąłem także do drugiego tomu dzieł Oskara Kolberga „Sandomierskie” oraz do legend o Ziemi Sandomierskiej.

Zebrany materiał złożyłem w całość i opracowałem ‚” Słownik gwary sando-mierskiej”. Praca nad słownikiem trwa-ła niemal rok. W kwietniu 2017 roku dzięki Wydawnictwu Armoryka został wydany i można go nabyć w księgarni. W słowniku ujętych jest 1150 haseł. Gwara Sandomierska jest piękna i jed-nocześnie bardzo trudna.

Pamiętam jeszcze czasy, kiedy gwarą posługiwali się moi dziadkowie i rodzice i to od nich tak dużo się dowiedziałem i nauczyłem. Ciągle poszukuję i zbieram nowe hasła, gdyż zdaję sobie sprawę ,że wydana w kwietniu publikacja nie jest

jeszcze kompletna. Niemniej znajdują się w nim słowa i zwroty, których znaczenie ma bardzo starą metrykę, jak choćby wy-raz „w nawi”- w zaświatach, co można od-nieść do czasów pogańskich, przedchrze-ścijańskich. Mamy tu też słowa i zwroty, które niejako wtórnie z języka literackiego trafiły do współczesnej gwary sandomier-skiej i można tu natrafić na przekręcone rusycyzmy czy germanizmy, a i czechizm by się trafił. W słowniku zachowany jest bardzo cenny materiał leksykalny. Przy-kład str. 49 niniejszego słownika:- siła -duża ilość czegoś , np. ludzi.- siostrzan - główna środkowa belka pod pułapem, przechodząca wzdłuż izby, na której układano bochny razowego chleba.- skopek- drewniane naczynie z jednym uchem, używane przy dojeniu mleka.- skotłumić- pomieszać , poplątać, po-

kręcić np. rosnące zboże.- skwirki- od skwirczeć, czyli piszczeć, płakać, świergotać.- smechtać - miąć, plątać.

W niedługim czasie ukaże się uzu-pełniona wersja słownika. Ufam i mam nadzieję ,że służyć on będzie społeczeń-stwu nie tylko Sandomierszczyzny, przy-czyni się do podniesienia kultury nasze-go języka i go wzbogaci.

Gwary nie należy się wstydzić, ale tam, gdzie tylko możliwe posługiwać się nią, w domu, na spotkaniach towa-rzyskich,  zebraniach, w rozmowach z sąsiadami. Być może kiedyś , może choć w części, na Ziemi Sandomierskiej mówienie gwarą stanie się ponownie modne i zrozumiałe, także wśród ludzi młodych.

Andrzej Cebula

AKSON Miesięcznik Świętokrzyski nr 11 (34) listopad 2017 www.miesiecznikakson.eu 13

Wieczorek filmowyTwój Vincent

(Loving Vincent) – 6 października 2017

W kinach niedawno można było zobaczyć brytyjsko - polską produkcję z ga-tunku kryminał, jakiej dawno nie było. Film zmontowany z obrazów słynnego malarza Vincenta van Gogha. Każdą klatkę przemalowywano ręcznie. W efekcie możemy poznać historię tego człowieka poprzez jego twórczość. Pomysł genialny i równie genialnie zrealizowany. Zagadka tajemniczej śmierci van Gogha zacie-kawi każdego, a produkcja oczaruje. Polecam wszystkim, nawet tym, którzy nie szczególnie interesują się malarstwem. Tak rzadki i niespotykany film powinien zobaczyć każdy. Pozostaje nam tylko trzymać kciuki podczas nocy gali rozdania nagród Oscarów.

***

Gnijąca panna młoda(Corpse bride) – 7 września 2005

Co prawda, Halloween już minęło, ale do wspaniałych, urokliwych i upior-nych filmów w reżyserii Tima Burtona zawsze warto wracać. A do „Gnijącej pan-ny młodej” szczególnie. Victor Van Dort jest młodym, wrażliwym mężczyzną o nienagannych manierach. Decyzją rodziców, ma niebawem poślubić równie dobrze wychowaną Victorią Everglot. Pewnego razu wyrusza na samotną prze-chadzkę po lesie, podczas której nieświadomie oświadcza się zmarłej Emily. Nie-żywa dziewczyna zabiera go do niesamowitego świata zmarłych. Absurdalne, lecz genialne obrazy i niepowtarzalny klimat długo pozostają w pamięci. Polecam do obejrzenia któregoś długiego jesiennego wieczoru.

***

Kogel-mogel 15 sierpnia 1988

Jedna z klasycznych komedii polskich. Tym razem film z końca lat osiemdzie-siątych, czyli komuna mająca się ku końcowi. Produkcja przepełniona świetnym humorem sytuacyjnym i nie tylko takim. Śledzimy losy pewnej dziewczyny Ka-tarzyny Solskiej (Grażyna Błęcka-Solska) mieszkającej na wsi. Rodzice usiłują wydać ją na mąż, dziewczyna sprzeciwia się, pragnie studiować pedagogikę na Uniwersytecie w Warszawie. Wszystko jednak się komplikuje, kiedy Kasia odbie-ra mylną informację o niedostaniu się na wymarzony kierunek i tym samym my-śli, że straciła szansę na wyrwanie się ze wsi do dużego miasta i uniknięcie ślubu. Czy mimo wszystko plany potoczą się tak, jakby sobie tego życzyła? Dziewczyna będzie musiała stawić czoła wielu przeciwnościom losu, włączając w to rolę niani niesfornego chłopca. Mimo że film liczy sobie już trochę wiosen, oglądając go, naprawdę można się pośmiać.

Audrey Catriona

Uśmiechnij sięPechowiec, to jest facet, który siadając na stogu siana od razu znajdzie igłę w tyłku.

***Nie warto uciekać od snajpera, bo umrzesz zmęczony.

***Najczęściej ludzie kłamią:- przed wyborami- przed seksem- i po zawodach wędkarskich

***-Dziecko, wiesz że słodycze są nie-zdrowe? Żyć będziesz krócej i zęby stracisz.-A mój dziadek dożył 105 lat! Zęby też miał zdrowe.-I co, jadł codziennie słodycze?-Nie, po prostu nie mieszał się w cu-dze sprawy.

***Mówią, że pies to najlepszy przyja-ciel człowieka. Mam nadzieję że ten wielki rottweiler, biegnący w moją stronę, chce się tylko spytać jak mi minął dzień.

***

Do chłopca siedzącego na ławce przed drzwiami domu podchodzi mężczy-zna i pyta:- Czy ojciec jest w domu ?-Jest.Mężczyzna puka i puka, ale nikt nie otwiera.- Co mówisz, że jest, jak nikt nie otwiera?-Ja tu nie mieszkam.

***Jeśli kiedyś udławię się żelowym misiem i umrę, mówcie wszystkim, że zabił mnie niedźwiedź.

***Przychodzi chłopak do komendy wojskowej:-Chcę służyć w marynarce !-A pływać umiesz?-A co, statków nie macie ?

***-Dzień dobry, chcę się zapisać na fitness.-Postanowienie noworoczne?-Tak!-Proponujemy kurs jednodniowy i pakiet 4 selfie.

Kobieta na pozytywnym odlocie

Znasz ten stan ? Lubisz się tak czuć ?Odkąd skończyłam 30 lat, zdarza

mi się wkraczać w taki błogostan. Pewnego dnia, dzień jak co dzień, szy-kowaliśmy się z synem do szkoły. Moja pociecha jak zwykle ociężała szła do łazienki umyć zęby, potem z szybko-ścią żółwia ubierała mundurek szkol-ny. A we mnie, jak to w Matcee, aż się gotowało, bo wybiła godzina 7:40 a on ma na wszystko teraz czas. Spojrzałam na Dygnitarza i już miałam wrzasnąć: „noż urwa mać...”

Coś w mej głowie pyknęło, złość odpłynęła. Przecież nie chcę być sfru-strowaną matką, kobietą, więc od-puściłam sobie. Bo ja przecież siebie bardzo lubię, więc powoli zaczęłam wprowadzać mój umysł w pozytywne myślenie. 

Zastanawiałaś/łeś się czasem co w sobie lubisz ?

Jak już wcześniej wspomniałam po 30 roku życia, zaczęłam siebie akceptować jako kobietę. A dokład-niej, spojrzałam na siebie łaskawszym okiem. Mam 168 centymetrów wzro-stu, ważę 68 kilo. Cytując klasyka:

ZA GRUBA DLA CHUDYCH, A DLA GRUBYCH ZA CHUDA AAAAUUUUUU :)Gdy patrzę w lustro, jestem zado-

wolona z widoku, z tej kobiety, która się do mnie uśmiecha. Przyznam się, miewam taki dziwny stan euforii, hehe, nazywam to pozytywnym Ha-jem. Matkaa bywa na haju. Wtedy en-dorfiny buzują w całym ciele. Chodzę z japą uśmiechniętą dookoła głowy. 

Sam fakt uśmiechania się, nawet gdy nasz uśmiech jest wymuszony, sztuczny powoduje wydzielanie en-dorfin w mózgu. Uruchomienie mię-śni odpowiedzialnych za uśmiech jest tak silnie sprzężone z dobrym samo-poczuciem, że działa to w obie strony. Jeśli więc chcesz się lepiej poczuć- uśmiechnij się kilka razy, choćbyś nie miał na to ochoty.

Mogę się założyć, że w tej chwili się uśmiechasz, aby sprawdzić moją tezę. 

I co, czujesz się lepiej ?Na pewno.

Ogłoszenia drobne1. Słupki geodezyjne, słupki do siatki, ogrodzenia betonowe, tel. 604 615 045.

2. Ocieplenia, remonty, tel. 796 667 722

3. Naprawa telewizorów, instalacja anten inż. K. Suswał. Dojazd gratis., tel. 504137 512

4. Remonty łazienek dla osób niepeł-nosprawnych, tel. 510 237 289

5. Sprzedam meble do sklepu odzieżo-wego, tel. 793 73 23 77

6. Drewno i brykiet opałowy , tel. 604 615 045

7. Serwis i sprzedaż opon, tel. 601 948 806

8. Stacja Kontroli Pojazdów, Kiełczyna 15A, Bogoria, tel. 505 646 420

9. Kupię działkę rekreacyjną w Ośrod-ku RELAX, os. Pułanki w Ostrowcu Św., tel. 793 610 126

10. Sprzedam sofę skórzaną dwuoso-bową, kolor- butelkowa zieleń, stan bardzo dobry, tel. 695 540 004

Zapraszamy Państwa do czytania nowego cyklu pt. „ Ja Zwykła Matkaa”Powstał on na prośbę Czytelniczek, które w szczególnym początkowym okresie, chcą wymieniać się przemyśleniami dotyczącymi bycia mamą.

Polecam ten stan szczerze, jest tylko jedno ale. Nie wiem o co chodzi, ale gdy człowiek jest uśmiechnięty, gdy widać po nim szczęście... zaczyna nie-których ludzi denerwować. Z jakiego powodu ? Mogę się tylko domyślać. Maruderom, Malkontentom mówię stanowcze Nie. Mam do Ciebie spra-wę, nie daj się im. Nie pozwól, aby ich podejście do życia miało na Ciebie wpływ. Miej swój piękny uśmiech na twarzy, a Ich niech trafia szlag, bo tacy ludzie nie akceptują widoku osoby za-dowolonej. Zawsze próbują znaleźć coś co mogą skrytykować, uciekaj od nich, to moja skromna rada. 

Wiesz co mnie jeszcze wprowadza w ten stan endorfinowego haju ?

Przyroda.Jakaż ona piękna i niedoceniona.

Potrafię latem położyć się na trawie i gapić się w niebo. Kiedy ostatnio pa-trzyłeś/łaś w niebo ?

Fascynują mnie drzewa, ich budo-wa, plastyczność. Umiłowałam brzo-zy, dla mnie to czarodziejskie drzewa. Masz jakieś ulubione drzewo ? Może teraz pomyślałeś o czym ta kobieta tu pisze?

A o tym co w życiu najpiękniejsze. O tych drobnych rzeczach, które po-winieneś dostrzec. Gdy nastanie wio-sna, weź koc, kosz piknikowy i jedź z bliską osobą na łąkę do lasu, nad je-zioro. I delektuj się tym, co Cię otacza, muzyką jaka płynie z natury ...

Czujesz te endorfiny...Wiesz jaki jest najlepszy strój lub

kosmetyk, dla kobiety ?UŚMIECHWięc zakładaj go ;) i „ruszaj”

w świat.Może podzielisz się ze mną receptu-

rą na twój pozytywny odlot ?Ja Zwykła Matkaa

Ja Zwykła Matkaa

REKLAMA

AKSON Miesięcznik Świętokrzyski nr 11 (34) listopad 2017www.miesiecznikakson.eu14

Zmiany w Kodeksie Pracy…

Podstawową formą wypłaty wynagrodzenia stanie się płatność na rachunek płatni-

czy pracownika – wynika z rządowego projektu zmian dotyczących przecho-wywania akt pracowniczych. Wypła-ta wynagrodzenia do rąk własnych będzie możliwa, jeśli dany pracownik złoży odpowiedni wniosek w formie papierowej lub elektronicznej.

Zmiany mają zostać wprowadzone do Kodeksu pracy – art. 86 § 3 i ma wskazywać, że „wypłata wynagro-dzenia jest dokonywana na wskazany przez pracownika rachunek płatniczy, chyba że pracownik złożył w postaci papierowej lub elektronicznej wniosek o wypłatę wynagrodzenia do rąk wła-snych”.

Równocześnie pracodawca w czasie 21 dni od wejścia w życie noweli bę-dzie musiał poinformować pracowni-ków, którzy do tej pory otrzymywali

wynagrodzenie w formie gotówki (do rąk własnych), że muszą podać nume-ry swoich rachunków płatniczych lub złożyć wnioski dotyczące dalszej wy-płaty wynagrodzeń do rąk własnych. Pracownik powinien podjąć decyzję w trakcie kolejnych 7 dni.

„Jeżeli pracownik będzie chciał otrzymywać wynagrodzenie w gotów-ce do rąk własnych, będzie zobowią-zany do złożenia stosownego wniosku. Wniosek będzie mógł zostać złożony także w postaci elektronicznej bez

konieczności opatrzenia go kwalifi-kowanym podpisem elektronicznym” – czytamy w uzasadnieniu projektu.

Wprowadzenie zmian przewiduje rządowy projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku ze skró-ceniem okresu przechowywania akt pracowniczych oraz ich elektroniza-cją. Projekt trafił do Sejmu 7 listopada 2017 r.

Nowe przepisy wejdą w życie 1 stycznia 2019r.

Magdalena Kowalska

Przepis z Miodowego MłynaPierogi jaglane z twarożkiem i czosnkiem niedźwiedzim podane na sosie śliwkowym

Składniki do wykonania ciasta:• mąka 400g• olej 50ml• ciepła woda 200ml• sól 10g• białko 1szt

Składniki do wykonania farszu:• kasza jaglana 200g• ser twarożek 100g• czosnek niedźwiedzi 40g• pieprz gruboziarnisty• sól

Przepis z Bałtowskiego Zapiecka

Przepis z Sushiya

Skwierczące krewetki w maśle czosnkowym

Sunomono czyli odświeżająca sałatka z wodorostów i ogórków.

Składniki:• 20 sztuk krewetek Black Tiger

obranych wraz z ogonem• 4 ząbki czosnku, drobno

posiekane• 40 g masła• 50 ml białego wina• sól morska do smaku• pieprz świeżo mielony• pieprz biały• koperek• Opcjonalnie: 1/2 papryczki chili,

drobno posiekanej 

Sposób przygotowaniaNieoczyszczone krewetki naciąć lekko nożem wzdłuż tułowia i usunąć czarne jelito. Tak przygotowane krewetki opłu-

Sprawdza się najlepiej jako mała przy-stawka.Składniki:

• 2 długie ogórki• 2 łyżki suszonych glonów wakame

(dostępne w większych supermarke-tach na dziale azjatyckim)

• 1/4 łyżeczki soli morskiej• 3 łyżki octu ryżowego• 1 łyżka cukru• 1/2 łyżeczki sosu sojowego• 1 łyżeczka prażonego sezamu• 1 łyżeczka oleju sezamowego• 1 łyżeczka soku cytrynowego

Przepis:1. Zalej suszone glony wodą na ok.

10-15min. Glony mają tendecję do wchłaniania dużej ilości wody.

2. Pokrój ogórki wzdłóż a następnie wszerz, najcieniej jak potrafisz. Wymieszaj z solą i odstaw na 10-15min, aż puści soki. Odciśnij nadmiar płynu.

3. W małej miseczce wymieszaj po-zostałe składniki, aż całkowicie się nie rozpuszczą.

4. Wymieszaj glony, ogórki i zalewę.5. Najlepiej smakuje po odstaniu

nocy w lodówce.Smacznego!

kać i dokładnie osuszyć.Na patelni podgrzać połowę masła, wło-żyć drobno posiekany czosnek (i chili je-śli używamy) i smażyć przez pół minuty. Włożyć krewetki i smażyć przez minutę z jednej strony.Wlać wino i na większym ogniu odpa-rować. Zmniejszyć ogień do średniego, krewetki przewrócić na drugą stronę i smażyć przez kolejną minutę.Przewrócić krewetki rozcięciem do dołu i smażyć jeszcze przez pół minuty. Na koniec dodać posiekany koperek, resz-tę masła. Roztopić masło i odstawić z ognia. Doprawić cytryną, solą morską, pieprzem i podawać z kawałkami bagiet-ki.

Życzymy smacznego!

• miód 1/2 łyżeczki

Składniki do wykonania sosu:• powidła śliwkowe 2 łyżki• śmietanka 30% 100ml• wino czerwone 40ml• sól

Sposób wykonania:Ugotuj kaszę jaglaną wg przepisu na opakowaniu, następnie ostudź, wy-mieszaj z twarogiem i czosnkiem niedźwiedzim. Dopraw solą, pieprzem i miodem. Wszystkie składniki ciasta wymieszaj i wyrabiaj 5 minut do uzyskania jedno-litej konsystencji. W rondelku rozpuść powidła z winem i śmietaną, zredukuj do uzyskanie gę-stego sosu, dopraw solą.

Rozwałkuj ciasto, wytnij koła ze szklanki, nałóż farsz i zlep pierogi. Pierogi gotuj w osolonej wodzie. Po ugotowaniu układamy na sosie śliwko-wym. Można polać kwaśną śmietaną.

Życzymy smacznego!

AKSON Miesięcznik Świętokrzyski nr 11 (34) listopad 2017 www.miesiecznikakson.eu 15

Igor StrawińskiNa wschód od Buga

Igor Strawiński- rosyjski kom-pozytor, pianista oraz dyrygent, który złączył muzykę współcze-

sną z różnymi tradycjami muzycznymi neoklasycyzmu. Dzieła Strawińskiego po dziś dzień zachwycają swoją nieby-wałością oraz różnorodnością spowo-dowaną głębią życia artysty. Jego doro-bek muzyczny stanowi wzór dla innych twórców.

Igor Fiodorowicz Strawiński uro-dził się 17 czerwca 1882 r. w Oranien-baumie, niedaleko Petersburga. Ojciec Strawińskiego, Fiodor, był śpiewakiem operowym i gwiazdą petersburskiego Teatru Maryjskiego. Ojciec kompo-zytora pochodził z polskiej kresowej szlachty Strawińskich herbu Sulima Śpiewakiem był również brat kompo-zytora, Jurij. W szkole był dość kiep-skim uczniem i rodzice często korzy-stali z usług korepetytorów. Choć nie byli zachwyceni zainteresowaniami muzycznymi syna, to jednak od 9 roku życia posyłali go na lekcje fortepianu. Igor miał jednak znacznie większe ambicje- postanowił zostać kompo-zytorem. W oczach ojca marzenia te przekraczały możliwości syna, dlatego jego ostatnią wolą było, by syn stu-diował prawo. W 1901 r. Igor wstąpił na prawo na Uniwersytecie w Peters-burgu. Nie porzucił jednak swoich aspiracji i po śmierci ojca poświęcił się całkowicie muzyce. W 1904 r. podjął prywatne studia w zakresie kompozycji

i orkiestracji u Mikołaja Rimskiego--Korsakowa i przez kolejnych kilka lat doskonalił swe umiejętności.

W 1905 r. Strawiński poślubił Ka-tarinę Nosenko, z którą miał czworo dzieci. Zamieszkał w domu zbudo-wanym na ziemiach odziedziczonych przez żonę, znajdujących się w zaborze rosyjskim, a dokładniej w Uściługu. Miejscowość ta po I wojnie światowej znalazła się w Rzeczypospolitej. Pięć lat po ślubie Igor wyjechał do Europy Za-chodniej. W tym czasie podjął również współpracę z Sergiuszem Diagilewem, impresario Baletu Rosyjskiego w Pary-żu, komponując takie dzieła baletowe, jak: „Ognisty ptak”, „Pietruszka”, „Pul-cinella” i najsłynniejsze „Święto wio-sny”. Premiera tego utworu wywołała ogromny skandal zarówno ze względu na muzykę, jak i śmiałą choreografię Niżyńskiego, a publiczność tak głośno tupała, że tancerze nie słyszeli orkie-stry. Natomiast rok po koncertowym wykonaniu Święta, rozentuzjazmowa-na publiczność wyniosła kompozytora na ramionach na ulice Paryża, a balet wszedł do żelaznego repertuaru arcy-dzieł muzycznych wszechczasów.

W latach międzywojennych rozpo-czął działalność dyrygencką i piani-styczną, wykonując napisane dla siebie utwory takie, jak: „Koncert fortepia-nowy”, „Capriccio” i „Koncert na dwa fortepiany” (wykonywany wspólnie z synem Sulimą). Kolejnym punktem

REKLAMA

zwrotnym w życiu i twórczości Stra-wińskiego były lata 1938-39. Z jednej strony wszystko świetnie się układało: miał liczne zamówienia i zaproszono go do USA na wykłady. Z drugiej stro-ny jednak był to mroczny czas — kom-pozytor przeżył wielką osobistą trage-dię, gdy w ciągu 7 miesięcy zmarły jego córka Ludmiła, żona Katia i matka. Ze względów politycznych zdecydował się też na emigrację z Europy i w 1939

r. przybył do USA, gdzie osiedlił się w Los Angeles. Rozpoczął się wówczas naj-lepszy okres w życiu Stra-w i ń s k i e g o : osiągnął szczę-ście w życiu p r y w a t n y m (ponownie się ożenił) i nie-bywały sukces z a w o d o w y . Pierwsze ważne dzieło skompo-nowane w USA to Symfonia w trzech czę-ściach (1945 r.). W latach 40. pisał też wiele utworów o lżej-szym charakte-rze, inspirowa-nych muzyką jazzową.

W 1963 r. Strawiński po raz pierwszy od 48 lat odwiedził swą ojczyznę (ZSRR), gdzie prezentował na koncertach własne utwory i spotykał się z przyjaciółmi z młodości. Pod koniec życia tem-po jego pracy twórczej osłabło, gdyż znacznie podupadł na zdrowiu. Pisał wówczas głównie utwory religijne, jak np. Requiem Canticles (1966 r.). W 1967 r. po raz ostatni pokazał się publicznie. Dwa lata później przeniósł

się do Nowego Jorku, gdzie zmarł na zawał serca. Został pochowany na wy-spie San Michele w Wenecji, nieopodal grobu Diagilewa.

Jeśli chodzi o jego związek z Polską, to artysta posiadał polskie korzenie ze strony rodziny ojca. Prapradziadek kompozytora Stanisław Strawiński podczas konfederacji barskiej 3 listopa-da 1771 uczestniczył w porwaniu króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Ponadto, Strawiński podjął starania o polskie obywatelstwo, ze względu na majątek jego pierwszej żony, który leżał za polską granicą. Zrezygnował jednak z tego pomysłu napotykając biurokra-tyczne przeszkody.

W Polsce po raz pierwszy dał dwa koncerty- 4 i 6 listopada 1924 w War-szawie. Po raz drugi przyjechał do Warszawy w 1965 roku, wystąpił wte-dy z zespołem warszawskiej Filhar-monii Narodowej 28 i 29 maja dyry-gował „Symfonią psalmów” i finałem z „Ognistego ptaka”.

W ostatnich miesiącach odbył się ważny spektakl upamiętniający twór-czość tego wielkiego artysty. 18 marca br. w Lublinie zorganizowano wspólną produkcję Ośrodka Międzykulturo-wych Inicjatyw Twórczych „Rozdro-ża” oraz Centrum Spotkania Kultur w Lublinie. „Przejścia” to spektakl te-atru tańca według baletów Igora Stra-wińskiego. Była to pierwsza w historii tańca próba połączenia obu arcydzieł muzyki klasycznej XX wieku w spójną wizualnie, choreograficznie, teatralnie i muzycznie całość.

Olga Kaszuba

AKSON Miesięcznik Świętokrzyski nr 11 (34) listopad 2017www.miesiecznikakson.eu16

AKSON – Adres redakcji: ul. Górzysta 6, 27-400 Ostrowiec Św., Kontakt: tel. 660 080 164, [email protected]

Redakcja zastrzega sobie prawo niewykorzystania materiałów nie zamówionych, a także prawo do skracania i adiustacji tekstów oraz opatrywania własnymi tytułami. Wyrażane opinie są poglądami autorów i nie zawsze odzwierciedlają stanowisko redakcji oraz wydawcy. Redakcja zastrzega sobie także prawo odmowy przyjęcia reklamy lub ogłoszenia. Za treść reklam, ogłoszeń oraz listów redakcja i wydawca nie odpowiadają. Ponadto autorzy tekstów, zdjęć i fotografii (również innych form fotografiki) oświadczają, że nadesłane przez nich materiały w żaden sposób nie naruszają praw autorskich osób trzecich i są uprawnieni do rozporządzania nimi.

Doktor Grzegorz radzi:

Bóle stawów i kręgosłupa dotykają wiele osób niemalże każdego dnia, co bardzo utrudnia codzienne funk-cjonowanie. Dlatego warto mieć pod ręką specyfik, który zniweluje ból i poprawi Państwa samopoczucie.

Balsam o bogatej formule wy-korzystujący aktywność zawartych w nim składników pochodzenia naturalnego. Krem doskonale się wchłania, poprawia odżywianie tka-nek skóry, zmniejsza obrzęk i elimi-nuje wolne rodniki.

Balsam na osteochondrozę, zapa-lenie stawów, skręcenia i złamania. Balsam działa przeciwbólowo i prze-ciwzapalnie, poprawia krążenie krwi.Składniki aktywne:

• woda wzbogacona jonami srebra,• jad pszczeli, niedźwiedzia żółć, • ekstrakt czarnej huby,• mumio, • propolis,• wosk pszczeli, • olej z rokitnika• australijski olejek z drzewa herba-

cianego,• ekstrakty oleju: ginkgo biloba,

aloesu, rumianku, glistnika, po-krzywy, owoców dzikiej róży,

• glicerol, • hydrolizowany kolagen, • D-pantenol,• lanolina, • witanol,• witaminy A i E, • środki konserwujące.MUMIO to naturalna substancja

zawierająca makro i mikro elemen-ty, alkaloidy, aminokwasy, witaminy olejki eteryczne, jad pszczeli i sub-stancje balsamiczne. Ma właściwości biostymulujące, odżywcze, gojące, regenerujące, przeciwbólowe, bakte-riobójcze i antyoksydacyjne.

Olej rokitnikowy ma właści-wości regenerujące, przeciwstarze-niowe, ochronne, przeciwbólowe. Znajduje zastosowanie w pielęgnacji skóry suchej, popękanej, dojrzałej, podrażnionej. Wspomaga leczenie blizn pourazowych potrądzikowych, rozstępów, egzem, stanów zapalnych i alergicznych skóry.

Propolis ma zdolność niszczenia bakterii, grzybów, wirusów i pier-

Balsam Walentina Dikula o którym mowa dostępny jest w sklepach:1. Sklep zielarsko-medyczny BRATEK, ul. Okólna 6, Ostrowiec Św.2. Sklep zielarsko-medyczny Natura i Zdrowie, ul. Polna82U, Ostrowiec Św.3. Sklep medyczny Zdromed, ul. 11-go Listopada 34, Ostrowiec Św.4. „Zioła u Heleny”, ul. Mickiewicza 17, Sandomierz.5. Sklep zielarsko-medyczny „Zioła Natura” ul. Leśna 2, Kielce6. Sklep art. spoż. i przemysłowe ul.Warszawska 2, Kielce7. Sklep zielarsko medyczny „Ziołolek” ul.Chęcińska 4, Kielce8. Sklep zielarsko-medyczny „Jagoda” ul. Zagórska 7/9, Kielce9. Sklep zielarsko-medyczny „Melisa” ul.Piekoszowska 27, Kielce10. Sklep zielarsko-medyczny „Mniszek” ul Żeromskiego 12, Kielce11. Ziołowa Apteczka CH Kaufland ul Sikorskiego 3, Kielce12. Zielarnia Pod Kasztanami ul.Konstytucji 3 Maja 14 27-200 Starachowice13. Sklep Zielarsko Medyczny Krystyna Bębas ul.Krótka 12 27-200 Starachowice14.Sklep Zielarsko Medyczny Ziołowa Apteczka Metalowców 1 Dom Handlowy Kaufland 26-110 Skarżysko-Kamienna

Więcej informacji o właściwościach opisywanego balsamu i dostępności oraz sprzedaży wysyłkowej, na stronie:  www.aramnatura.pl

wotniaków. Działa miejscowo znie-czulająco. Jedno-cześnie regeneruje, uelastycznia i wy-gładza skórę.

Ginko biloba działa pobudzają-co i wzmacniająco na układ krążenia, poprawia ukrwie-nie, wzmacnia system naczyń k r w i o n o ś n y c h . Ma właściwości a nt yok s yduj ą c e , antycelulitowe, na-wilżające, ujędrnia-jące, rozjaśniające. Wzmacnia tkankę łączną, hamuje proces starzenia, likwiduje pajączki. Niezastąpiony do pielęgnacji cery na-czynkowej.

Pamiętajcie Pań-stwo, że efekt może przynieśc tylko sys-tematyczne stoso-wanie.

Balsam Walentina Dikula FORTE na stawy, kręgosłup

REKLAMA