FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500...

44
Nowe Nowe mundury mundury s. 8 s. 8 Sierpień 2018 nr 243, rok XXI ISSN 2545-1847 cena 3,50 zł www.sw.gov.pl 8 32 Latam od chmury do chmury 16 Leśna kolonia 20 Wszystko można wymigać 42 Związek w Forum

Transcript of FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500...

Page 1: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...

NoweNowemundurymundury s. 8s. 8

Sierpień 2018nr 243, rok XXI

ISSN 2545-1847cena 3,50 zł

www.sw.gov.pl

8

32 Latam od chmury do chmury

16 Leśnakolonia

20 Wszystko można wymigać

42 Związekw Forum

Page 2: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...

2 FORUM SŁUŻBY WIĘZIENNEJ SIERPIEŃ 2018

fot.

Elżb

ieta

Szlęz

ak-K

awa

– Chmury są jak drogowskazy – mówi za sterami szybowca st. sierż. sztab. Jacek Surma, oddziałowy z Zakładu Karnego w Strzelinie, który w powietrzu spędził 160 godzin.

Kto z nas nie marzy o tym, żeby wznieść się po-nad wszystko i odlecieć? Słyszeć tylko wiatr, wyłączyć myślenie o troskach, obowiązkach

i innych ziemskich sprawach. Dać się nieść od chmu-ry do chmury, w górę i w dół. Albo wsiąść na rower i poczuć wiatr we włosach (no, może na twarzy, bo włosy bezpieczniej mieć pod kaskiem). To nie tylko odległość, wysokość – to dystans i wolność. Każdy o tym marzy, a niektórzy marzenia spełniają – tak, jak bohaterowie naszych artykułów. Elżbieta Szlęzak-Kawa była w przestworzach służbowo i do dziś cho-dziłaby z głową w chmurach gdyby nie to, że musiała tę przygodę dla nas wszystkich opisać.

Choć podobno opisać się tego nie da – to trze-ba przeżyć. Nie każdemu się to udaje – tak, jak nie wszystkich stać na zaangażowanie, pasję, siłę

i chęć, jaką ma wielu bohaterów naszych tekstów. Tych, którzy gotowi są wiele poświęcić, by pomóc drugiemu, i to nie tylko koledze z sąsiedniego po-koju, ale i temu z innej służby, a nawet kompletnie obcemu człowiekowi. Tych, którzy nie czekają, aż pomogą inni, albo nakażą przełożeni.

W sierpniowym wydaniu „Forum” znowu pisze-my o więziennikach, którym się chce więcej. Na okładce znowu prezentujemy nowe mundury – tym razem już obowiązujące, zgodne z przepisami, które właśnie w sierpniu wchodzą w życie. Tym, którzy już je mają, życzymy, żeby sprawdzały się w służ-bie. Pozostałym – żeby dostali je jak najszybciej. A wszystkim, którzy nas czytają, życzymy udanej drugiej połowy lata. Oderwijmy się od ziemi, choć-by w wyobraźni.

Irena Fedorowiczredaktor naczelny

Page 3: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...

3FORUM SŁUŻBY WIĘZIENNEJ SIERPIEŃ 2018

spis treści

2

s. 24 Rozmowa z ppłk Anną Adamską

fot.

Piot

r Koc

hańs

ki

8Sierpień 2018 r.

TEMAT MIESIĄCANowe rozporządzenie mundurowe8 Zamiast moro11 Nowy nie tylko mundur

WYDARZENIA4 Inwestycja prawie gotowa 4 W 74. rocznicę Powstania Warszawskiego5 Więźniowie specjalni w gdańskim areszcie5 Koronowo pamięta6 Masterton w Wołowie 6 Zwycięscy tenisiści

ROZMOWA MIESIĄCA12 O programach z pasją

Z KRAJU26 Dopalacze gorsze od narkotyków28 Wielokulturowa pamięć dni minionych31 Psycholog radzi: Pracoholik na urlopie

ZAWSZE GOTOWI14 Kierowała akcją ratunkową15 Gasił pożar i ratował dobytek

KLUCZ DO WOLNOŚCI16 Na koloniach

JEDNOSTKA NA MIARĘ24 Zaufanie to podstawa

DOBRE PRAKTYKI19 Czym skorupka za młodu...20 Wszystko można wymigać

ZE ŚWIATA30 Po drugiej stronie Bałtyku

PASJE32 Latam od chmury do chmury

SŁUŻBA DLA INNYCH22 Więzienna Polska solidarna

NA SPORTOWO35 Nocny półmaraton35 Z rowerem na mistrzostwa35 Jak szczypiorniak, to tylko w Kaliszu38 Sportowa Przeróbka (1)

NIEZBĘDNIK PRAWNY36 Pomówienie funkcjonariusza

HISTORIA40 Uhonorowani po latach

NASZE SPRAWY42 Związek w Forum

OKŁADKA: st. sierż. sztab. Agnieszka Tokarska z Biura Ochrony i Spraw Obronnych w CZSWi st. sierż. Łukasz Szulwiński, oddziałowy z ZK w Kłodzku, fot. Piotr Kochański

s. 4, 5 74. rocznica Powstania Warszawskiego

fot.

Arka

dius

z Be

rgieł

fot.

arch

iwum

s. 22 Mundur na rowerze

Page 4: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...

4 FORUM SŁUŻBY WIĘZIENNEJ SIERPIEŃ 2018

WYDARZENIA

Inwestycja prawie gotowaWkrótce zakończy się budowa nowej

hali magazynowo-produkcyjnej w Zakładzie Karnym nr 2 w Strzelcach Opolskich. Postawiono już całą kon-strukcję hali, wykonano zadaszenie, ściany budynku, podłogę. Teraz trwają

prace wykończeniowe wewnątrz bu-dynku.

Hala powstaje w ramach rządowe-go programu „Praca dla więźniów”. Zadaniem inwestycji jest stworzenie kolejnych miejsc pracy dla osadzonych

odbywających karę w warunkach za-kładu karnego zamkniętego.

Głównym wykonawcą inwesty-cji jest Przedsiębiorstwo PaństwowePEPEBE Włocławek. W powstającej hali docelowo zatrudnionych zostanie 70 skazanych przy produkcji statywów pod instrumenty muzyczne i pode-stów pod sceny estradowe. Hala ma mieć powierzchnię 781 metrów kwa-dratowych.

tekst i zdjęcia Jarosław Timoszuk

1 sierpnia wspominaliśmy roczni-cę wybuchu Powstania Warszaw-

skiego. O wydarzeniach sprzed 74 lat pamiętają nie tylko mieszkańcy stoli-cy, ale i cała Polska. Funkcjonariusze Służby Więziennej także uczestniczą w akcjach i programach, których ce-lem jest resocjalizacja przez pamięć i szacunek.

„Nigdy tu w Ameryce nie dosta-wałam takich listów” – napisała Anna Przytuła, do płk. Leszka Czereby, dy-rektora okręgowego Służby Więziennej w Opolu. 93-letnia dziś łączniczka Od-działu I Kwatery Głównej AK o pseu-donimie „Koza” podziękowała za list z Zakładu Karnego w Kluczborku. „Po-syłam Panu Dyrektorowi serdeczne po-dziękowania za zrozumienie, przychyl-ność i pomoc dla Pana podopiecznych w zakładzie w Kluczborku i innych zakładach dla poczynań służących po-głębianiu znajomości historii Powsta-nia Warszawskiego (...)”. W 2016 roku funkcjonariusze z Kluczborka przystą-pili do akcji „BohaterON”. Osadzeni wypełniali specjalne karty nie tylko

W 74. rocznicę Powstania Warszawskiegoz życzeniami i podziękowania-mi, ale i z przemyśleniami na temat bohaterskiego zrywu i za pośrednictwem Muzeum Po-wstania Warszawskiego prze-kazywali je powstańcom. „Je-stem zachwycona artystyczną oprawą listów i przysłanymi mi wypalanymi w drzewie ob-razkami, które są prawdziwy-mi dziełami sztuki” – napisała łączniczka „Koza”. Kluczborska

jednostka realizuje teraz kolej-ny projekt – „Piszemy list do uczestniczek Powstania War-szawskiego”. Cel jest ten sam: resocjalizacja poprzez pozna-wanie historii i dziedzictwa na-rodowego.

redakcjazdjęcia Piotr Kochański

Page 5: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...

5FORUM SŁUŻBY WIĘZIENNEJ SIERPIEŃ 2018

WYDARZENIA

Koronowo pamiętaChcąc popularyzować historię Pol-

ski i krzewić postawy patriotyczne wśród osadzonych, kadra koronow-skich więzienników aktywnie włączyła się w edukację historyczno-patriotycz-ną. Jest ona istotnym środkiem od-działywań resocjalizacyjnych. Lekcja historii w oddziale terapeutycznym, pogadanki o patriotyzmie, emitowane w zakładowym radiowęźle czy tworzo-ne przez więźniów gazetki tematyczne w oddziałach mieszkalnych – to nie-wielki tego wycinek.

Z okazji 101. rocznicy osadzenia w gdańskim areszcie przyszłego

marszałka Polski Józefa Piłsudskiego oraz Kazimierza Sosnkowskiego (ów-czesnego pułkownika Legionów Pol-skich) – odbyły się uroczystości upa-miętniające to zdarzenie.

Przypomnijmy, że po wydaniu w 1916 r. tzw. aktu 5 listopada, nie-miecki generał-gubernator Hans Hartwig von Beseler rozpoczął wio-sną 1917 organizowanie Polskiej Siły Zbrojnej, w którą chciał włączyć także Legiony Polskie. Żołnierze mieli złożyć przysięgę na wierność cesarzowi Nie-miec Wilhelmowi II. Większość I i III Brygady Legionów Polskich pod wpły-

wem Józefa Piłsudskiego odmówiła złożenia przysięgi, co przeszło do hi-storii jako tzw. kryzys przysięgowy. Żołnierze zostali internowani w obozie w Szczypiornie pod Kaliszem, a ofi ce-rowie w Beniaminowie pod Zegrzem. 22 lipca 1917 roku w Warszawie oku-pacyjne władze niemieckie areszto-wały Józefa Piłsudskiego i Kazimierza Sosnkowskiego, którzy następnego dnia trafi li do gdańskiego więzienia przy Schiesstange (obecnie Areszt Śledczy przy ul. Kurkowej), gdzie prze-bywali przez kilka dni. Niemcy trak-towali „więźniów specjalnych” z du-żym szacunkiem. Mogli oni korzystać z wielu przywilejów.

Nie bez przyczyny Niemcy umieści-li Polaków właśnie w Gdańsku. Było to miasto przyfrontowe. W związku z tym sądy były tam szybkie i srogie. Gdyby zostały zrealizowane wytycz-ne pruskiego gubernatora Warszawy Hansa Hartwiga von Beselera, nie-wykluczone, że Piłsudski z Sosnkow-skim zostaliby w Gdańsku straceni. To, że tak się nie stało, było zasługą m.in. ówczesnego sekretarza i tłumacza w sądzie wojennym w Gdańsku Alojze-

go Rapiora, który widząc wytyczne Be-selera, poinformował o nich Polonię.

Piłsudski, przez więzienia w Gdań-sku i Spandau oraz twierdzę Wesel, trafi ł we wrześniu 1917 roku do Mag-deburga, gdzie przetrzymywano go w drewnianym domu, w którym wcze-śniej odbywali karę aresztu ofi cerowie tamtejszego garnizonu. Jak podkreśla mjr Służby Więziennej w stanie spo-czynku Waldemar Kowalski, a obecnie pracownik Muzeum II Wojny Świato-wej: „Gdyby nie było Gdańska – nie byłoby Magdeburga, a gdyby nie było Magdeburga – nie świętowalibyśmy 100-lecia odzyskania niepodległości”.

Organizatorami uroczystości rocz-nicowych byli: dyrektor Aresztu Śled-czego w Gdańsku ppłk Artur Ostrowski i Związek Piłsudczyków Rzeczypospo-litej Polskiej Okręg Gdański we współ-pracy z Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, Instytutem Pamięci Na-rodowej Oddział w Gdańsku i Stowa-rzyszeniem Grup Rekonstrukcyjnych Marienburg. Projekt został zrealizo-wany w ramach obchodów stuleciaodzyskania niepodległości.

tekst i zdjęcia Marek Stuba

Więźniowie specjalni w gdańskim areszcieWięźniowie specjalni w gdańskim areszcie

W rezultacie skazani odbywający karę pozbawienia wolności w Koro-nowie, pod czujnym okiem starszego wychowawcy działu penitencjarnego, kpt. Krzysztofa Siuda-Szaneckiego, odświeżyli wnętrze świetlicy oddziału, dekorując je symbolami narodowymi. Przez dwa tygodnie planowali, kreślili i malowali. Efekt końcowy okazał się niezwykłą lekcją historii zarówno dla pomysłodawcy, jak i wykonawców.

Karolina Kozłowska zdjęcie Arkadiusz Bargieł

Page 6: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...

6 FORUM SŁUŻBY WIĘZIENNEJ SIERPIEŃ 2018

WYDARZENIA

Masterton w WołowieŚwiatowej sławy brytyjski autor hor-

rorów, thrillerów i kryminałów Gra-ham Masterton odwiedził Zakład Kar-ny w Wołowie, by osobiście wręczyć nagrody laureatom II Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego dla osadzonych „W więzieniu pisane”. Wydarzenie jest pokłosiem spotkania z pensjonariu-szami wołowskiego zakładu podczas wizyty pisarza w październiku 2016 r. Był on nie tylko pod wrażeniem wni-kliwości zadawanych przez więźniów

pytań, ale też tego, że większość z nich została zadana po... an-gielsku.

Na tegoroczny konkurs wpły-nęło aż 105 opowiadań, re-prezentujących różne gatunki literackie, z 40 jednostek peni-tencjarnych. Kilka z nich zosta-ło napisanych po angielsku, pozostałe przetłumaczono na ten język. Pisarz zapoznał się z nimi i osobiście wybrał aż jedenaścioro laureatów. Wręczenie nagród rzeczowych, przy bardzo du-żym zainteresowaniu mediów, odby-ło się 19 lipca w Wołowie. Wszyscy uczestnicy otrzymali długopisy zapro-jektowane przez literata oraz napisane dla każdego z osobna listy z podzięko-waniami.

Graham Masterton podkreślał reso-cjalizacyjną rolę całego przedsięwzię-cia. – Uczestnictwo w konkursie, a za-razem samo pisanie, daje więźniom

możliwość wyrzucenia z siebie uczuć i emocji i podzielenia się nimi ze świa-tem zewnętrznym – mówił w rozmo-wie z Polską Agencją Prasową. – Mam nadzieję, że podobnie jak mnie, pisa-nie sprawia im po prostu przyjemność. Przyznał, że próby zorganizowania po-dobnego wydarzenia w Anglii i Irlandii nie powiodły się. Zadeklarował zorga-nizowanie w przyszłym roku trzeciej edycji konkursu. Pisarz planuje też wydać opowiadania więźniów w for-mie antologii.

redakcjazdjęcia Krystian Sapun

Pobiegnijdla Tomasza

Zwycięscy tenisiści

15 września 2018 r. w Wojewódzkim Ośrodku Sportu i Rekreacji w Drzonkowie po raz szó-

sty zostanie zorganizowany bieg przełajowy służb mundurowych i sympatyków. Jest on poświęco-ny pamięci Tomasza Mielko – operatora Grupy Interwencyjnej Służby Więziennej w Poznaniu, który sześć lat temu zginął tragicznie podczas wykonywania obowiązków służbowych. Wśród zawodników zostaną rozlosowane nagrody fi nan-sowe i rzeczowe. W biegu wystartować może 150 dorosłych biegnących na dystansie 5 i 10 km oraz50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, regulamin i opłata startowa dostępne są na stronie: http://super-sport.com.pl

Dodatkowe informacje:http://poznan.nszzfi pw.pl/

Podczas XX Mistrzostw Służby Więziennej w Tenisie Ziemnym „Sieradz 2018” sportowcy rywalizowali w turnieju drużynowym,

deblowym i indywidualnie – w kategoriach open oraz senior (rocz-nik 1970 i starsi). Obiekty Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Sieradzu, na których rozgrywano mistrzostwa, gościły 21 zawod-ników z 8 okręgowych inspektoratów SW. Bardzo dobrze w turnieju zaprezentowali się funkcjonariusze Zakładu Karnego w Czarnem re-prezentujący OISW w Koszalinie: w rywalizacji drużynowej, rozgry-wanej systemem „każdy z każdym”, wywalczyli tytuł Drużynowych Mistrzów Polski Służby Więziennej, pokonując kolejno zawodników z OISW we Wrocławiu 2:0, gospodarzy turnieju – tenisistów z Łodzi – 2:0 i zawodników z okręgu opolskiego 2:1.

Turniej deblowy wygrała para Sławomir Gaca i Marcin Rusinek, re-prezentujący inspektorat koszaliński. W fi nale obrońcy tytułu sprzed dwóch lat po zaciętym boju pokonali 6:4 6:7 10:4 Leszka i Michała Lasotów z OISW w Opolu. Indywidualny tytuł Mistrza Służby Wię-

ziennej w Tenisie Ziemnym w kategorii open po raz kolejny obronił Sławomir Gaca z Koszalina, który po-konał w fi nale Michała Bo-janowskiego. Wrocławianin uległ najlepszemu zawod-nikowi turnieju (3:6 4:6). W kategorii senior złoto wywalczył Krzysztof Paduch reprezentujący inspektorat katowicki. W fi nale pokonał Mirosława Witkę – emery-

towanego funkcjonariusza z OISW we Wrocławiu. Organizatorami mistrzostw byli Okręgowy Inspektorat Służby Więziennej w Łodzi i Zakład Karny w Sieradzu. Michał Bogus

zdjęcie Włodzimierz Zaustowicz

Page 7: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...

7FORUM SŁUŻBY WIĘZIENNEJ SIERPIEŃ 2018

REKLAMA

Wyświetlacz zabezpieczonyszybą techniczną,przewód słuchawkowywzmocniony linką stalową

Urządzenia i instalacja bez kosztów dla Jednostek Penitencjarnych

Oferujemy nowoczesny systemaparatów telefonicznychz kontrolą połączeń

Centralny systemmonitorowania połączeń– możliwość nasłuchu, rejestracjii przerwania rozmowy

Słonecznebudki telefoniczne

Tylko u nas!Połączeniaz kartwszystkichoperatorówbez dodatkowychkosztów

Sprawdź również na:

www.dogadania.pl

Zadzwońi dowiedz się więcej:

22 113 10 00799 41 11 11

Jesteśmy już w 47Zakładach Karnych,Aresztach Śledczychi Szpitalach Psychiatrycznych

Page 8: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...

temat miesiąca: nowe rozporządzenie mundurowe

8 FORUM SŁUŻBY WIĘZIENNEJ SIERPIEŃ 2018

Zamiast moroOd 3 sierpnia br. funkcjonariusze Służby Więziennej mogą wykonywać obowiązki służbowe w nowych mundurach. Wyposażenie polowe specjalne bezpłatnie przysługuje wybranym działom, pozostali funkcjonariusze mogą się w nie zaopatrzyć we własnym zakresie. Wymiana umundurowania ma potrwać cztery lata.

Rozporządzenie Ministra Sprawie-dliwości w sprawie umunduro-wania i wyposażenia polowego

funkcjonariuszy Służby Więziennej (Dz.U. 2018, poz. 1391), podpisane22 czerwca, a opublikowane 20 lip-

Wyposażenie polowe specjalne przysługuje funkcjonariuszowi pełniącemu służbę w dziale ochrony i kwatermistrzowskim, uczestnikowi kursu przygo-towawczego i szkolenia zawodowego, z wyłączeniem specjalizacji ochronnej i kwatermistrzowskiej (jest wydawane przez ośrodek szkolenia na czas trwania kursu lub szkolenia zawodowego). Bezpłatnie otrzymuje je wykładowca szkole-nia strzeleckiego, członek drużyny strzeleckiej, pocztu sztandarowego i kompa-nii honorowej oraz przewodnik psa służbowego. Funkcjonariusz, któremu nie przysługuje ten rodzaj wyposażenia, może go zakupić i nosić podczas wykony-wania obowiązków służbowych.

WYPOSAŻENIE POLOWE SPECJALNE

Koszula specjalnaz krótkim rękawemKoszulka typu polo wkładana do spodni specjalnych pod bluzę specjal-ną, może stanowić okrycie wierzchnie. Można ją łączyć z letnimi spodniami lub spódnicą. Podczas wykonywania zadań służbowych noszona z zapię-tym kołnierzykiem lub z rozpiętym jednym guzikiem.

Koszulka specjalnaKoszulka typu T-shirt noszona do spodni specjalnych, pod bluzę lub ko-szulę specjalną z długim rękawem. Może stanowić okrycie wierzchnie.

Koszula specjalnaz długim rękawemMożna ją nosić do spodni specjalnych pod kurtkę lub bluzę, ale też jako okry-cie wierzchnie. Kołnierzyk pozostaje zapięty, dopuszcza się rozpięcie jedne-go guzika.

ca br., odsyła do lamusa model 68,tzw. moro. Zastąpi go wyposażenie po-lowe specjalne, przeznaczone do peł-nienia codziennej służby w zakładach karnych i aresztach śledczych oraz wyposażenie polowe interwencyjne

zarezerwowane dla członków Grup Interwencyjnych Służby Więziennej. Wszystkie składniki umundurowania są koloru stalowoszarego i czarnego oraz opatrzone napisem „Służba Wię-zienna”, skrótem „SW” lub „GISW”.

Funkcjonariuszka prezentuje sposób łączenia koszuli specjalnej z krótkim rękawem typu polo z letnią spódnicą służbową z paskiem skórzanym. Sposób łączenia wyposażenia polowego

specjalnego z umundurowaniem służbowym: letnia spódnica służbowa z paskiem skórzanym, czapka służbowa, bluza specjalna.

Page 9: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...

temat miesiąca: nowe rozporządzenie mundurowe

9FORUM SŁUŻBY WIĘZIENNEJ SIERPIEŃ 2018

Do umundurowania lub wyposażenia polowego funkcjonariusz może nosić: Zegarek na pasku lub bransolecie w kolorze czarnym, srebrnym albo zło-tym;

Okulary korekcyjne; Okulary przeciwsłoneczne w czarnej lub metalowej oprawie; Drobną biżuterię (kolczyki, pierścionki, obrączkę); Paznokcie pomalowane w pastelowych kolorach; Oznaki żałoby; Czarny parasol; Czarne etui przypinane do paska (z wyjątkiem uroczystości) Torbę typu aktówka lub torbę na ramię w czarnym kolorze (z wyjątkiem uroczystości).

Sposób noszenia wymienionych przedmiotów nie może naruszać powagi umundurowania i wyposażenia.

Spodnie specjalneW komplecie z trzewikami lub półbu-tami służbowymi mogą być łączone z koszulą specjalną, z długim i krótkim rękawem, bluzą oraz kurtką.

Bluza specjalnaNoszona do spodni na koszulkę, ko-szulę z krótkim i długim rękawem lub jako okrycie wierzchnie albo zakładana pod kurtkę. Może być łączona z letni-mi spodniami lub spódnicą, koszulami służbowymi, rozpięta lub zapięta.

Kurtka specjalnaWykonana z tkaniny poliamidowej z membraną, podszyta pikowaną podszewką. Noszona do wyposażenia polowego specjalnego jako okrycie wierzchnie w formie zapiętej.

Peleryna specjalnaPrzechowywana w dyżurce dowódcy zmiany. Wydawana w zależności od warunków atmosferycznych.

KominiarkaPrzechowywana w dyżurce dowódcy zmiany. Wydawana na czas wykony-wania zadań tego wymagających.

Czapka letnia specjalnaZ przodu ma wyhaftowany wizerunek orła, na bocznym elemencie – mały haft „SW”. Noszona na zewnątrz.

Czapka zimowa specjalnaWykonana z dzianiny polarowej ze wzmocnionym dołem. Na czapce umieszczony jest haftowany orzeł i skrót „SW”. Noszona na zewnątrz.

Pas parcianyZrobiony z plecionki z metalowym za-pięciem w kolorze czarnym. Na klamrze znajduje się oznaka służby w kształcie koła. Noszony do spodni specjalnych.

SkarpetyPrzeznaczone do noszenia razem z bu-tami z membraną.

Rękawice zimowe specjalnePięciopalczaste, polarowe, ocieplane. zakładane do kurtki specjalnej i czapki zimowej.

Trzewiki specjalneSkórzane buty całoroczne za kostkę z elementami tekstylnymi, wodoodpor-ne, paroprzepuszczalne, antystatycz-ne. Wyposażone w kieszeń do chowa-nia końcówek sznurowadeł. Buty mają zwiększoną izolację przeciwko wysokim i niskim temperaturom. Noszone do wyposażenia polowego specjalnego.

Dystynkcje specjalneWykonane haftem maszynowym. Przy-pinane na rzep do składników wypo-sażenia polowego po prawej stronie, bezpośrednio nad znakiem identyfi ka-cyjnym numerycznym.

Funkcjonariusz w wyposażeniu polowym specjalnym: koszulka typu T-shirt, czapka letnia spodnie z paskiem parcianym, trzewiki.

Wyposażenie polowe specjalne: koszula z długim rękawem, włożona na koszulkę typu T-shirt, czapka letnia, spodnie z pasem parcianym, trzewiki.

Page 10: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...

temat miesiąca: nowe rozporządzenie mundurowe

10 FORUM SŁUŻBY WIĘZIENNEJ SIERPIEŃ 2018

Przysługuje funkcjonariuszowi wchodzącemu w skład Grupy Interwencyjnej Służby Więziennej i wykładowcy szkolenia technik interwencyjnych. Poszcze-gólne składniki wykonane są ze wzmocnionych, niewchłaniających wody tkanin. Wszystkie są w kolorze czarnym.

Koszula interwencyjnaz długim rękawemKoszula ze stójką zapinana na zamek błyskawiczny, noszona na koszulkę in-terwencyjną, pod kurtkę interwencyj-ną letnią/zimową lub samodzielnie.

Koszulka interwencyjnaTypu T-shirt. Z przodu po lewej stronie – haft oznaki służby w kształcie koła, na plecach duży wyhaftowany napis „GISW”. Noszona pod bluzę, koszulę interwencyjną lub samodzielnie.

Bluza interwencyjna letniaNa wysokości łokcia wyprofi lowana kieszeń na wkłady ochraniające lub wzmocnienia. Po lewej stronie kołnierza napis „GISW”. Łączona ze spodniami interwencyjnymi i kamizelką taktyczną.

Bluza interwencyjna zimowaPo lewej stronie kołnierza i na plecach napis „GISW”. Noszona do spodni in-terwencyjnych w połączeniu z kami-zelką taktyczną.

WYPOSAŻENIE POLOWE INTERWENCYJNE

Spodnie interwencyjneNa kieszeni prawej nogawki wyha-ftowany napis „GISW”. Zakładane do wszystkich składników wyposażenia polowego interwencyjnego.

Kurtka interwencyjna letnia Wodoodporna, wiatroszczelna, pod-szyta polarową podszewką, z ociepla-czami nadgarstków. Napis „GISW” umieszczony z przodu po lewej stronie i na plecach. Zakładana do spodni in-terwencyjnych.

Kurtka interwencyjna zimowaWodoodporna, wiatroszczelna, oddy-chająca, z pikowanym wypełnieniem termicznym. W rękawach wszyte dzianinowe wiatrołapy. Napis „GISW” umieszczony jest na lewym przodzie i na plecach. Noszona z innymi skład-nikami tego typu wyposażenia jako okrycie wierzchnie.

Czapka interwencyjna letniaGłówka w kształcie dżokejki. Z przodu wyhaftowany wizerunek orła, z boku mały napis „GISW”.

Czapka interwencyjna zimowaWykonana z dzianiny polarowej. Z przodu wyhaftowany orzełek, po le-wej stronie napis „GISW”.

Czapka interwencyjna podhełmowa Wykonana z tkaniny termoaktyw-nej. Zakładana wraz z wyposażeniem w środki ochrony.

KominiarkaZakładana podczas wykonywania za-dań specjalnych.

BeretPośrodku części czołowej wyhaftowa-ny wizerunek orła w koronie. Noszo-ny lekko przechylony na prawe ucho, dolna krawędź powinna się znajdować na wysokości czterech cm nad brwią. Prawą krawędź denka beretu opuszcza się lekko w dół ku tyłowi tak, aby nie przesłaniała ucha. Wkładany podczas uroczystości, defi lad.

Rękawice interwencyjne letniePięciopalczaste, wykonane z polaru. Noszone w zależności od warunków atmosferycznych.

Rękawice interwencyjne zimowePięciopalczaste, polarowe, ocieplane. Zakładane w zależności od aury.

Pas parcianyPleciony z metalowym zapięciem. No-szony do spodni interwencyjnych.

Trzewiki interwencyjne letnie Obuwie powyżej kostki. Lekkie, wo-doodporne, paroprzepuszczalne i an-tystatyczne, z membraną. Podeszwa gumowa z amortyzującą częścią od-porną na ścieranie i przebicia ostry-mi narzędziami. Buty wyposażone w anatomicznie uformowany wzmoc-niony podnosek.

Trzewiki interwencyjne zimowe Obuwie całoroczne za kostkę. Lekkie, wo-doodporne, paroprzepuszczalne i anty-statyczne z membraną. Skórzane z elementami tekstylnymi wyposażo-ne w kieszeń do chowania końcówek sznurowadeł bez metalu. Gumowa po-deszwa z amortyzacją z dwóch warstw pianek poliuretanowych. Zwiększona izolacja termiczna.

Sposób łączenia wyposażenia polowego specjalnego z umundurowaniem służbowym: koszula służbowa z krawatem, letnia spódnica służbowa z paskiem skórzanym, bluza specjalna.

Wyposażenie polowe specjalne: bluza, spodnie z pasem parcianym, czapka letnia, trzewiki.

Page 11: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...

temat miesiąca: nowe rozporządzenie mundurowe

11FORUM SŁUŻBY WIĘZIENNEJ SIERPIEŃ 2018

Jakie zmiany czeka-ją funkcjonariuszy – mówi ppłk Kata-rzyna Gackowska, starszy specjalista w Biurze Kwatermi-strzowsko-Inwesty-cyjnym CZSW.

– Największą i najważniejszą zmianą jest wprowadzenie nowych wzorów wyposażenia polowego. Ich wydanie wszystkim uprawnio-nym zostało rozłożone na trzy lata.W 2018 r. otrzymają je funkcjonariu-sze podlegli okręgowym inspektora-tom Służby Więziennej w Warszawie, Poznaniu, Rzeszowie, Katowicachi Łodzi, a także ośrodkom szkoleniaw Kaliszu, Kulach i Sulejowie, Suchej i Zwartowie oraz w Popowie.

Wycofana została wersja kobie-ca w przypadku koszul służbowych i wyjściowych, natomiast marynarki mundurów zostały na dotychczaso-wych zasadach, czyli wersja męska i damska. Jeśli chodzi o pozostałe zmiany, to nie ma podziału według

dat na okres letni i zimowy – ubiera-my się w zależności od warunków at-mosferycznych. W miejsce munduru służbowego letniego i zimowego jest jeden – służbowy. Rozporządzenie li-kwiduje płaszcze i szaliki letnie, pele-ryny, ręczniki, dresy i obuwie trenin-gowe oraz podkoszulek, wprowadza zaś mundur wyjściowy letni, czapkę wyjściową letnią, półbuty wyjściowe dla kobiet, buty zimowe męskie, bie-liznę termoaktywną.

Wyposażenie polowe, oprócz obu-wia i skarpet, podlega zwrotowi na-wet wtedy, gdy upłynął jego okres używalności. Zmiany dotyczą rów-nież częstotliwości przeprowadzania apelu mundurowego, nie rzadziej niż raz na dwa lata. Określono przed-mioty ubioru cywilnego, jakie można łączyć z umundurowaniem lub wypo-sażeniem polowym, a także elementy umundurowania służbowego, które można zestawiać ze składnikami wy-posażenia polowego. Zmienił się też wygląd identyfi katora numerycznego (inna czcionka). AŁ

Nowy nie tylko mundur

Funkcjonariusze GISW w wyposażeniu polowym interwencyjnym podczas defi lady.

Sposób łączenia wyposażenia polowego specjalnego z umundurowaniem służbowym: koszula służbowa rozpięta, letnie spodnie służbowe z paskiem skórzanym, bluza specjalna.

Wyposażenie polowe specjalne: kurtka, czapka zimowa, spodnie, trzewiki.

Na zdjęciach: st. kpr. Magdalena Fabrowska z AŚ w Warszawie-Służewcu, ppor. Tomasz

Gałecki z OISW w Warszawie, st. chor. Marcin Popko z ZK w Warszawie-Białołęce

zdjęcia Piotr Kochański

Page 12: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...

rozmowa miesiąca

12 FORUM SŁUŻBY WIĘZIENNEJ SIERPIEŃ 2018

ma przełożenie na poszczególne etapy realizacji. Programy zawierają dokład-ne opisy scenariuszy zajęć.

Wychowawcy w programach wyko-rzystują metody czysto edukacyjne, czy kładą nacisk na aktywizowanie osadzonych?

– Większość programów opiera się na modelu poznawczo-behawio-ralnym, dzięki czemu możliwe jest przepracowanie uczestników ich we-wnętrznych przekonań i zmiana lub „oduczenie” dysfunkcyjnych zacho-wań wynikających z utartych schema-tów funkcjonowania. W ramach pro-wadzonych oddziaływań wychowawcy wykorzystują nie tylko metody eduka-cyjne, ale coraz częściej aktywizujące, dzięki czemu uczestnicy mogą samo-dzielnie dochodzić do wiedzy, kształ-tując jednocześnie swoje kompetencje społeczne i poznawcze. To zachęca do kreatywnego myślenia, nabywania no-wych umiejętności i daje osadzonym pole do tworzenia i działania.

Ile prac wpłynęło pod obrady do komi-sji w tym roku?

– Zapoznaliśmy się z 26 progra-mami. Wynikało to ze zmian regu-laminowych. W tym roku wszystkie zgłoszenia z jednostek podstawowych napływały najpierw do okręgowych inspektoratów. Po ich weryfi kacji do Centralnego Zarządu Służby Więzien-nej trafi ć mogły maksymalnie po dwa z każdej kategorii.

Który program zrobił na pani najlep-sze wrażenie?

– Te bazujące na rozwijaniu kom-petencji społecznych, poznawczych i emocjonalnych, a w szczególności te, dzięki którym uczestnicy rozwija-ją swoją samoświadomość, uczące też wyrażania emocji, komunikacji bez przemocy, asertywności i podejmo-wania właściwych decyzji. To kom-petencje niezbędne do prawidłowego funkcjonowania w społeczeństwie. Jednym z moich faworytów jest „Tre-ning uważności” nadesłany z Zakładu

Karnego w Goleniowie. Fundamentem jest Model Dobrego Życia opierający się na budowaniu mocnych stron jednost-ki. W trakcie realizacji wykorzystywa-no ćwiczenia mindfullness, dzięki któ-rym uczestnicy uczyli się pozbawionej oczekiwań i osądzeń uważności. Mogli się wyciszyć, zrelaksować i być bar-dziej obecni „tu i teraz”. W kilku pro-gramach pojawiały się już elementy ćwiczeń rozwijające świadomość i tre-nujące uważność, jednak w tym po raz pierwszy jako spójna całość.

Mnie najbardziej zainteresował inny, podobnie jak ten goleniowski oparty na treningu uważności „Psycho-BHP”, gdzie grupę docelową stanowią skaza-ni na długoletnie pozbawienie wolno-ści. Czy z tą interwencją można wyjść do różnych grup odbiorców, bo ma ona walor uniwersalności?

– Moim zdaniem to jest forma, którą można wykorzystywać wobec każdej kategorii skazanych. Podczas szkoleń zachęcam wychowawców, aby projekty programów opierali na kształtowaniu kompetencji społecznych i emocjonal-nych oraz poszukiwaniu w uczestni-kach i grupie mocnych stron. Sama, w programie, który prowadziłam dla skazanych kobiet w Zakładzie Kar-nym w Grudziądzu, wykorzystywałam praktykę uważności. Z doświadczenia więc wiem, że stosowanie tego typu technik pomaga uczestnikom w prze-

Z dr Moniką Marczak, adiunktem w Zakładzie Patologii Społecz-nej i Resocjalizacji Uniwersytetu Gdańskiego, jurorką konkursu na Program Resocjalizacji Sprzyjający Readaptacji Społecznej Osób Pozbawionych Wolności, rozmawia Grażyna Linder.

Jaki był poziom prac nadesłanych na tegoroczną edycję konkursu?

– W porównaniu z poprzednimi la-tami były one na wysokim poziomie, szczególnie programy skierowane do seniorów po 60. roku życia i osób odbywających kary długoterminowe. Zpośród przeznaczonych dla senio-rów wyłoniliśmy kilka najlepszych, o porównywalnej wartości. Mieliśmy spore problemy z tym, który ma zająć pierwsze miejsce, który drugie, a któ-re zasługują na wyróżnienie. Stąd druga nagroda przyznana ex aequo. Podobnie w przypadku propozycji dla „długoterminowych”: pierwszą lokatą podzieliły się autorki z Zabrza i Gole-niowa. Programy fi nałowe są warte wyróżnienia i – co ważne – wszystkie były już prowadzone w jednostkach i poddano je ewaluacji.

W myśl rekomendacji komisji po ubie-głorocznej edycji konkursu.

– W poprzednich latach brakowa-ło ewaluacji i informacji o tym, jakie zmiany zachodzą u uczestników po przeprowadzeniu zajęć i jak oni sami oceniają prowadzone oddziaływania. Dzięki temu możliwe jest oszacowanie przydatności i skuteczności realizowa-nych programów. To chyba najtrudniej-szy element, ponieważ istnieje wiele czynników, m.in. osobowościowych, sytuacyjnych, które mogą zakłócać wy-niki. W trakcie obrad dyskutowaliśmy również nad tym, jak prowadzić ewa-luację, aby była skuteczna i przydatna do projektowania kolejnych działań. Ten element stanowi nadal najsłabsze ogniwo nadesłanych prac, jednak cen-ne jest to, że już się pojawił.

Jak ocenia pani konstrukcję tworzo-nych programów pod względem me-todologicznym?

– Zauważam znaczny postęp. W tym roku były skonstruowane poprawnie od strony metodologicznej. Autorzy wyodrębniają już konkretne czynniki ryzyka w sferze wiedzy, umiejętności i kompetencji, nad którymi chcą pra-cować, i do nich dobierają cele. A to

O programach z pasją

Page 13: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...

rozmowa miesiąca

13FORUM SŁUŻBY WIĘZIENNEJ SIERPIEŃ 2018

widywaniu konsekwencji swoich dzia-łań, dostrzeganiu możliwości dokona-nia wyboru alternatywnych reakcji.

A co z programami dla młodocia-nych?

– W tej edycji wpłynęło ich stosun-kowo niewiele, a te, które otrzymali-śmy, nie do końca spełniały kryteria określone w konkursie. „Efekt motyla” uznaliśmy za godny wyróżnienia.

Ta kategoria osadzonych wymaga specjalnych oddziaływań wychowaw-czych.

– O młodocianych dużo dyskuto-waliśmy. Szczególnie o potrzebie two-rzenia projektów oddziaływań redu-kujących obecne w nich napięcie, by mogli nauczyć się rozpoznawać swoje potrzeby i emocje a potem radzić sobie z nimi w społecznie aprobowany spo-sób. Moją uwagę zwróciło „Pierwsze starcie”, które nie zostało wyróżnione. To już drugi program tej samej autor-ki, który miałam przyjemność poznać. Oba bazują na rozwijaniu u młodo-cianych sfery emocjonalnej poprzezsamopoznanie.

Jury doceniło także program „Bart-nik” z Białej Podlaskiej przeznaczo-ny dla osadzonych po 60. roku życia, łączący cel korekcyjny z działaniami proekologicznymi.

– To bardzo dobry program, choć nie był moim faworytem. Na pewno cenne jest w nim to, że można osadzonych zarazić pasją. Praca w pasiece rozwija wrażliwość, daje poczucie przynależ-ności do świata przyrody, a jednocze-śnie podnosi świadomość ekologiczną.

Gdyby to pani miała rozpisać kolejną edycję konkursu, do jakich kategorii skazanych powinny się odnosić pro-gramy?

– Ponownie wskazałabym katego-rię młodocianych. Drugą stanowiły-by te skierowane do osób pierwszy raz odbywających karę pozbawienia wolności. To – moim zdaniem – jed-na z ważniejszych kategorii w warun-kach izolacyjnych, ponieważ od tego, jak ten pierwszy raz wygląda, w dużej mierze zależy, czy skazany powróci do przestępstwa i do więzienia, czy jed-nak dokona się w nim zmiana i pozo-stanie na wolności. Trzecią kategorię stanowić mogą programy skierowane do kobiet. To również specyfi czna gru-pa osadzonych, wymagająca zupełnie innego podejścia i oddziaływań niż mężczyźni.

Wśród laureatów tegorocznej edycji konkursu znalazła się Janina Brusiło z Zakładu Karnego w Czarnem, któ-ra została nagrodzona za „Sprawny umysł” (program dla osób po 60. roku życia) i wyróżniona za „Jestem” (dla więźniów długoterminowych).

– Oba są bardzo przemyślane i in-nowacyjne. Autorka skonstruowała je prawidłowo pod względem meto-dologicznym. Nie mają charakteru stygmatyzującego, wręcz przeciwnie: stosowane w nich oddziaływania skon-centrowane są na wzmacnianiu po-tencjału drzemiącego w uczestnikach. Cenne w nich były również informa-cje, w jaki sposób motywować osadzo-nych do brania udziału w programie i pracować z oporem uczestników. To istotne elementy, o których większość twórców programów zapomina.

W „Forum” piszemy o nagrodzonych programach. W poprzednim wydaniu było to „Okno na świat” Ewy Igiel z Zakładu Karnego w Krzywańcu, który zajął II miejsce w kategorii pro-gramów dla skazanych na długoletnią izolację. O „Leśnej kolonii”, nagrodzo-nej w 2015 r., piszemy teraz.

– Dla ich autorki celem każdej dzia-łalności wychowawczej jest człowiek, jego dobro i rozwój. To przykład łącze-nia pasji, zaangażowania i dokonywa-nia niemożliwego, tak jak w tym pro-gramie. Tym razem dzięki „Oknu na

świat” skazani mogli odkryć w sobie potencjał twórczy i stworzyć obraz sa-mych siebie na nowo.

Jaki jest przepis na dobry program?– Po pierwsze trzeba lubić to, co się

robi i patrzeć na projekt całościowo, a nie na poszczególne jego elementy. Chodzi o to, by dobrze przygotować podstawy pomysłu i dopiero potem

złożyć wszystko w całość. Namawiam wychowawców, aby konstruowali au-torskie programy z pasją, które moż-na stosować wobec różnych kategorii skazanych. Ważne, aby wykorzystywa-ły modelowanie i odgrywanie ról oraz zawierały elementy wspomnianych już kompetencji społecznych, poznaw-czych i emocjonalnych. Wiadomym jest, że na co dzień wychowawcy i psy-cholodzy spotykają się z różnymi de-fi cytami osadzonych i czasami trzeba te programy tworzyć na już, na teraz, bo jest taka potrzeba. Praca w izolacji wymaga robienia czegoś „na wczoraj” i takie programy też powstają, gdy czas goni. Zawsze jednak zaangażo-wanie i pasja to klucz do stworzenia efektywnego programu. Po zakończe-niu trzeba przeprowadzić ewaluację, by sprawdzić, jak go ulepszyć, aby był skuteczny. W trakcie realizacji pojawia się pewna bardzo istotna trudność. Prowadzący zajęcia znajduje się w po-dwójnej roli. Jest terapeutą, mento-rem, a za chwilę w oddziale wraca do roli wychowawcy, który może wysta-wić wniosek o ukaranie lub nie wyra-zić zgody na widzenie lub paczkę.

Jest sposób, aby tę trudność poko-nać?

– Wychowawcy powinni być świa-domi tego, że nie tylko oni są w po-dwójnej roli, uczestnicy programu również. I tylko od nich zależy, czy ten

dualizm będzie stanowił utrudnienie, czy też wzmocnienie relacji i oddziały-wań wychowawczych. Programy w za-kładzie mogą prowadzić więziennicy, ale i podmioty z zewnątrz, co umożli-wia art. 38 k.k.w. Moim zdaniem naj-ważniejsze jest to, by prowadzący do-brze czuli się w pracy z grupą i robili to z pasją.

zdjęcia archiwum

Page 14: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...

14 FORUM SŁUŻBY WIĘZIENNEJ SIERPIEŃ 2018

zawsze gotowi

jącym aucie, które zatrzy-małam, siedziała kobieta. Natychmiast uzgodniłyśmy, że jej samochód będzie blo-kował ruch pojazdów, tak, żeby można było w ogóle dotrzeć do rannego i zacząć mu udzielać pomocy. Idąc do niego łączyłam się już z pogotowiem ratunkowym. Szybko przyjęli zgłoszenie, a ja uklękłam przy motocy-kliście, który zaczął odzy-skiwać przytomność. Próbo-wałam ustalić, jakie może mieć obrażenia. Wtedy zo-rientowałam się, że miejsce, w którym jesteśmy, już nie jest bezpieczne, bo kierowcy, poruszając się po chodniku, zaczęli wymijać blokujący ruch samo-chód i wracali na jezdnię przejeżdżając niemal po moich stopach.

Wtedy pani Ania krzyknęła do dwóch stojących w pobliżu mężczyzn, żeby wstrzymali ruch. Pierwszemu kazała stanąć z jednej, a drugiemu z przeciwnej strony ulicy. – Zrobili to, a ja nareszcie stworzyłam w miarę bezpieczne miejsce dla poszkodowa-nego i dla siebie – wspomina. – Nikt sam z siebie nie pomógł, nie zatrzy-mał się. Musiałam w pojedynkę kie-rować całą akcją, zamiast skupić się na rannym. Zawołałam kobietę, któ-rej samochód próbował blokować

Była połowa czerwca. Sierż. Anna Domanowska wracała właśnie ze służby i szła na zakupy w samym centrum No-wogardu. Zobaczyła, że przed przejściem dla pieszych, na-przeciwko miejskiego ratusza, samochody zatrzymały się, żeby ludzie mogli przejść na drugą stronę ulicy.

– Wtedy usłyszałam warkot moto-cykla – wspomina. – Był rozpędzony i w ogóle nie hamując zbliżał się do stojących pojazdów. Jestem fanką mo-tocykli, sama kiedyś na nich jeździłam i pomyślałam „Boże, dlaczego on nie zwalnia?!”. A potem jak w fi lmie, klat-ka po klatce oglądałam motocyklistę, który zorientował się, że samochody zatrzymały się i próbował wyminąć stojącego na końcu busa, ale mu się to nie udało. Kiedy zahaczył o ten sa-mochód, motocykl przewrócił się, wy-ślizgnął z rąk mężczyzny i sunął dalej, a on sam z impetem wiele razy prze-koziołkował, zanim ostatecznie upadł na jezdnię. Stracił przytomność. Na szczęście nic nie najechało na niego z naprzeciwka, bo ludzie jeszcze prze-chodzili przez pasy.

Nikt się nie zatrzymałNajpierw pani sierżant pomyślała:

Boże, co się stało?! A zaraz potem, że trzeba podbiec do rannego. Tyle, że dla własnego bezpieczeństwa nie mogła tego zrobić od razu. – Bo proszę sobie wyobrazić, że pomimo tego wypadku, człowieka, który bez przytomności le-żał na ulicy w pobliżu potłuczonego motocykla, samochody dalej przejeż-dżały obok jak gdyby nigdy nic. Nikt się nie zatrzymał! – mówi wzburzona. – Postanowiłam więc najpierw wstrzy-mać ruch na drodze. W nadjeżdża-

KIEROWAŁA AKCJĄ RATUNKOWĄ

drogę, żeby pomogła mi ułożyć moto-cyklistę w pozycji bocznej bezpiecz-nej. Kiedy odzyskał świadomość, będąc w szoku, mechanicznie zdjął z głowy kask i ta głowa zaczęła mu bezwładnie zwisać. Poprosiłam tę pa-nią, żeby mu ją podtrzymywała. Nie wiedzieliśmy co z kręgosłupem, więc po wstępnym zabezpieczeniu nie po-ruszaliśmy ciała mężczyzny. Zaczę-łam go pytać o imię, nazwisko, o to ile ma lat. Chciałam sprawdzić czy logicznie myśli. Potem poprosiłam, żeby spróbował poruszyć kończyna-mi. Po wstępnej ocenie wiedziałam, że ma połamane nogi i uszkodzoną miednicę. Chciał, żebym zadzwoniła do żony, podał mi jej numer, ale nie odbierała. Kiedy po około dziesięciu

Są tam, gdzie dzieje się coś nieprzewidzianego. Akurat jadą na służbę albo robią zakupy i…ratują czyjeś życie albo łapią złodziei. Sami mówią skromnie, że zrobili tylko to, co zrobić należało.W cyklu „Zawsze gotowi” prezentujemy sylwetki funkcjonariuszy i pracowników Służby Więziennej, którzy pospieszyli z pomocą ludziom w potrzebie.

Nie byli obojętni

fot.

Prze

mysła

w S

ońtk

a

Page 15: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...

15FORUM SŁUŻBY WIĘZIENNEJ SIERPIEŃ 2018

zawsze gotowi

Przez osiem godzin funkcjonariusz z Rawicza uczestniczyłw gaszeniu domu i ratowaniu dobytku mieszkańców.

GASIŁ POŻAR I RATOWAŁ DOBYTEK

W styczniowy poranek ppor. Ma-teusz Maćkowiak, zastępca dowódcy zmiany w Zakładzie Karnym w Rawi-czu spał jeszcze po służbie, gdy nagle obudził go sygnał syreny dobiegający z pobliskiej remizy strażackiej. W tym czasie przyszedł też SMS, że pali się dom wielorodzinny w Giżynie.

– To miejscowość położona na po-graniczu województw wielkopolskie-go i dolnośląskiego – wyjaśnia funk-cjonariusz. – Od 18. roku życia, czyli już prawie 22 lata jestem strażakiem ochotnikiem, teraz w OSP Sowiny. Kiedy tylko słyszę syrenę, jadę do re-mizy, a potem na akcję. Od małego tak mam, że jak tylko można, to człowiek się mobilizuje i pomaga.

Tym razem pan Mateusz pojechał na sygnale do płonącego budynku od-dalonego od jego domu o 20 km.

– Już po drodze, mimo padającego śniegu można było z daleka dostrzec buchający ogień i dym – wspomina.– Na miejscu okazało się, że płonie całe, częściowo zawalone poddasze. Dołączyliśmy do innych strażaków,

którzy pierwsi dotarli do pożaru. To był piętrowy budynek. Mieszkały w nim trzy rodziny. Na szczęście wszy-scy mieszkańcy wydostali się w porę, nikt nie odniósł poważnych obrażeń i tylko kilku osobom załogi karetek pogotowia udzieliły doraźnej pomocy medycznej. Kiedy zawodowi strażacy dogasili dach, wtedy wkroczyliśmy my, ochotnicy i zaczęliśmy zabezpieczać dobytek oraz wynosić to, co ocalało.

Bez przerwy przez osiem godzin z ogromnym poświęceniem i zaangażo-waniem ratowali dobytek mieszkańców spalonego domu, usuwali skutki pożaru i zalania. Ogień doszczętnie spalił jedno mieszkanie, a dwa zostały zalane.

– Niedawno przejeżdżałem obok i widziałem, że tym ludziom udało się zrobić nowy dach – cieszy się pan Ma-teusz. – Wygląda na to, że odbudują swój dom i będą mogli w nim znowu zamieszkać.

Pewnie nikt w jednostce nie do-wiedziałby się o tym, co robi funk-cjonariusz, gdyby nie list wysłany do dyrektora zakładu w Rawiczu od ko-

mendanta Państwowej Straży Pożar-nej, który podziękował Mateuszowi Maćkowiakowi za wkład pracy i zaan-gażowanie w akcję gaśniczą. Dyrektor również pogratulował i nagrodził swo-jego podwładnego.

Podczas akcji wówczas jeszcze st. chor. Maćkowiak był słuchaczem szko-ły ofi cerskiej w Kaliszu i 29 czerwca na Pl. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Warszawie otrzymał awans na sto-pień podporucznika.

minutach od zgłoszenia nadjeżdżała karetka pogotowia, podeszłam jeszcze do kierowcy busa, o który zahaczył motocykl i zapytałam, czy nie potrze-buje pomocy, bo przecież w trak-cie zdarzenia mógł uderzyć głową w kierownicę. Był w lekkim szoku, ale powiedział, że jest dobrze. Zapy-tałam też, czy ma jakiś koc do pod-łożenia pod głowę poszkodowanemu.Nie miał, dał koszulę.

Gapie robili zdjęciaPani sierżant wróciła do motocy-

klisty i pomagała ratownikom założyć szynę i bandaże na jego nogę. Kiedy mężczyzna trafi ł do karetki, poczuła jak schodzi z niej adrenalina.

– Wtedy dopiero rozejrzałam się i zobaczyłam jaki tłum był wokół– wspomina. – Gapiło się na nas kil-

kadziesiąt osób. Były godziny szczytu. Ludzie rozmawiali, robili zdjęcia, krę-cili fi lmy, ale w czasie całej akcji nikt z własnej woli nie pomógł ani ranne-mu, ani mnie. Jestem pielęgniarką z 20-letnim stażem, w służbie pracuję w więziennym ambulatorium z izbą chorych od 10 lat i różne rzeczy wi-działam, ale ludzka znieczulica ciągle mnie irytuje.

Anna Domanowska wie, że każ-dy z przejeżdżających obok kierow-ców, żeby zdobyć prawo jazdy, musiał przejść podstawowe szkolenie z zakre-su pierwszej pomocy, mimo to żaden nie zareagował.

– Przecież nikt nikogo nie zmusza do robienia poszkodowanemu w wy-padku sztucznego oddychania – za-znacza. – Ale zareaguj, pomóż zabez-pieczyć miejsce wypadku, zadzwoń po

pogotowie, zobacz, czy ranny człowiek oddycha, ułóż go w pozycji bezpiecz-nej – wylicza.

Dowiedziała się, że motocyklista żyje, że został zagipsowany i po obser-wacji wypisany ze szpitala. Nie kontak-tował się z nią, ale pani sierżant wcale tego nie oczekiwała. Nie chwaliła się też w zakładzie, że taka sytuacja miała miejsce.

– Kolega to nagłośnił – przyznaje skromnie. – A na ręce dyrektora przy-szło dla mnie podziękowanie z policji.

Na koniec pani Ania mówi, że kil-ka dni po wypadku usłyszała od zna-jomego, że ją widział „jak biegała po ulicy”. – Zdenerwowana zapytałam: „To widziałeś i nie podszedłeś, żeby pomóc?!”. „Nie, bo dobrze sobie radzi-łaś”, odpowiedział…

Elżbieta Szlęzak-Kawa

fot.

arch

. jed

nost

ki w

Raw

iczu

Page 16: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...

klucz do wolności: więzi rodzinne

16 FORUM SŁUŻBY WIĘZIENNEJ SIERPIEŃ 2018

Pomysł jest stary, prowadzony w tutejszym więzieniu od 2006 r. Co roku, w wakacje, skazane ko-

biety wraz ze swoimi dziećmi przeby-wają na kolonii letniej poza zakładem karnym. Towarzyszą im funkcjona-riuszki Małgorzata Pachała i Ewa Igiel – autorki programu. Zanim otworzą kolonię, dużo się napracują przy wszel-kich niezbędnych formalnościach. Za-czynają kilka miesięcy wcześniej. Jest nabór do programu, rozmowy kwa-

lifi kacyjne, muszą odbyć się szkole-nia. Dopiero potem – las i przygodaw wakacje.

Rozłąka nie taka strasznaAneta, Monika, Iwona, Ramona,

Angelika, Romualda, Edyta, Justy-na, Irena, Alicja uczyniły w życiu coś złego. Kradły, oszukiwały, stosowały przemoc, a teraz ponoszą tego konse-kwencje. Są matkami przebywającymi za kratami. W domach zostawiły swe

potomstwo. Jak zmniejszyć ból rozłąki dzieci i rodziców skazanych na wię-zienie? Wyjechać na wspólne wakacje– to tak łatwo powiedzieć. Ale się uda-je. Mimo krat, regulaminu i ostrych reguł kwalifi kacyjnych.

Szansę na kolonie z dziećmi mają skazane, które przebywają w zakła-dzie karnym typu otwartego lub pół-otwartego i korzystają z przepustek. W pierwszej kolejności te, które do tej pory nie brały udziału w programie

Na koloniachNa koloniachProgram „Leśna kolonia” realizowany w więzieniu w Krzywańcubudzi wiele emocji. Tych najprawdziwszych. – Zżywamy się– mówią funkcjonariuszki. – Tydzień turnusu przemienia nas wszystkich. To nie są zwykłe kolonie, to nie są zwykłe rozstania.

Agata Pilarska-Jakubczak

Page 17: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...

klucz do wolności: więzi rodzinne

17FORUM SŁUŻBY WIĘZIENNEJ SIERPIEŃ 2018

i nie utrzymują bliższego kontaktu ze swoimi dziećmi. Zdarza się, że widzia-ły je ostatnio przez godzinę, ponad rok temu. Jeśli matka jest pozbawiona władzy rodzicielskiej, administracja więzienna występuje do sądu z prośbą o zezwolenie na pobyt z dzieckiem na koloniach, argumentując jego dobrem. Udaje się takie pozwolenia otrzymać.

Niektóre kobiety myślą, że na kolo-niach przy opiece nad maluchem bę-dzie pomagała im babcia lub ktoś z ro-dziny, kto do tej pory sprawował opiekę nad dzieckiem. Kiedy dowiadują się, że będą same, rezygnują. Wychowa-nie dziecka to trud, obowiązki i odpo-wiedzialność. Na koloniach trzeba być gotowym na wszystko. Dzieci chorują, gorączkują, mają alergię, biorą leki, są ukąszenia owadów. Jednego chłop-ca rozbolał ząb i okazało się, że nigdy wcześniej nie był u dentysty. Jednak nie taki diabeł straszny, jak go malu-ją – przekonują się więźniarki podczas turnusu. Kolonie poprzedzają warsz-taty edukacyjne, na których skazane dowiadują się o roli rodziców w ży-ciu dzieci, o obowiązkach względem nich, uczą się asertywności, wyrażania uczuć, radzenia sobie ze stresem.

– Program przyczynia się do reduk-cji negatywnych emocji spowodowa-nych rozłąką z najbliższymi – tłumaczą jego autorki. – Matki zbliżają się do własnych córek, synów, w niejednym przypadku jest to pierwszy od wielu lat początek budowania więzi rodzi-

cielskich. Dzieci osób pozbawionych wolności doświadczają zmniejszenia natężenia przykrych wspomnień. Na co dzień tęsknią za mamą i nie mają z nią kontaktu, teraz mogą ją po-znać. Takie wakacje pozostaną z nimina zawsze.

Pożegnania, po tygodniu spędzonym razem, są bardzo trudne – pełne wzru-szeń i łez. Kobiety są przygotowywane

do tej chwili: podczas warsztatów uczą się radzić sobie z trudnymi emocjami. Ale i tak nie jest to łatwe przeżycie. Na każdych koloniach te momenty budzą najwięcej gwałtownych uczuć. Dzie-ci wracają do placówek, do rodziców zastępczych, dziadków, babć, ciotek,

a skazane kobiety do cel. Jednak bo-gatsi o lepsze relacje z bliskimi.

Dla każdego coś dobregoWakacje z mamą przynoszą wiele

pozytywnych emocji uczestnikom oraz prowadzącym kolonię. Każdy z sied-miu dni jest wyjątkowy, dostarcza ra-dość i niezapomniane wrażenia, które pozostaną w pamięci na długie lata. Co

roku program jest dostosowywany do uczestników. Inny będzie dla piętna-stolatków, inny dla dwu- czy czterolat-ków. Jest wyjście do kina, do ogrodu botanicznego i wiele innych wycie-czek: na basen, do parku przyrodnicze-go, planetarium. Koloniści uczestniczą w warsztatach kulinarnych, tańczą, fo-tografują. Nie ma czasu na nudę. Każ-dy uczestnik otrzymuje na zakończe-nie kolonii album zdjęć – wspomnienie z lata spędzonego z mamą.

– Organizowanie tych kolonii jest możliwe dzięki bazie hotelowej, któ-rą posiadamy – mówi Ewa. – Jest to budynek szkoleniowy z pokojami go-ścinnymi, usytuowany w lesie, między starymi sosnami, tuż za ogrodzeniem więziennym. Mamy tutaj miejsce na ognisko, placyk zabaw, grill, warun-ki niczego sobie. Jest kuchnia, gdzie matki z dziećmi wspólnie mogą przy-gotować posiłki. W hotelu – jest czas dla nich. Skazane opiekują się swoimi dziećmi, nie wyręczamy ich. Robią to, czego na co dzień nie mogą, bo oddzie-la je mur, odległość, kraty, złe relacje.

Różne są te spotkania. Zwykle dzie-ci bardzo lgną do matek. Widać, jak bardzo potrzebują bliskości, czułości, zainteresowania, uwagi, miłości… Dzieci zaprzyjaźniają się ze sobą na-wzajem, budują nowe więzi. – Raz była matka z czwórką dzieci, najmłodsza

Na koloniachMałgorzata Pachała, kierownik penitencjarny w Zakła-dzie Karnym w Krzywańcu:

– Z moich wieloletnich obserwacji wynika, że uczest-nictwo matek w realizowanym programie z całą pewno-ścią buduje, umacnia i zacieśnia zaburzone relacje mię-dzy dzieckiem a rodzicem. Poza chłopcem, który nigdy nie widział dentysty, był też inny, który nigdy nie wy-mówił słowa „mama”. Zwracał się do niej po imieniu. W trakcie kolonii zaczął wołać „moja mama”. W ostatnim

dniu turnusu namalował dom i poprosił, żeby na obrazku wpisać „mama”. Udział w programie na pewno wyposaża osadzone matki w wiedzę niezbęd-ną do płynnego powrotu do realiów życia na wolności.

W tym roku na koloniach matki z dziećmi uczestniczyły w czterech wy-cieczkach po okolicy połączonych z warsztatami robienia słodyczy w „Krainie Słodkości”, grami i zabawami w ogrodzie botanicznym, papugarni, odwie-dziliśmy basen, kino, salę zabaw i park trampolin. Przy wspólnym ognisku odbyło się pasowanie na kolonistę, były warsztaty kulinarne, taneczne, wi-zażu i fotografi czne. Przez cały czas trwania programu, następnie na kolo-niach, nie brakowało obaw, zaskoczeń, wzruszeń i łez. Wspólnie z matkami my, prowadzące, również doświadczamy wielu emocji, ponieważ towarzy-szymy im. Obserwujemy, słuchamy, doradzamy, służymy pomocą. Czas po zakończeniu programu jest trudny dla wszystkich, również dla mnie i dla Ewy, przecież same jesteśmy matkami. To wszystko daje nam wiarę, że to, co robimy, jest słuszne. Cieszymy się, że nasze innowacyjne pomysły wspie-ra dyrekcja jednostki i pomagają nam inni funkcjonariusze.

Page 18: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...

klucz do wolności: więzi rodzinne

18 FORUM SŁUŻBY WIĘZIENNEJ SIERPIEŃ 2018

córka była spłoszona, nigdy matki nie widziała, patrzyła wystraszona, głów-ka zwieszona, ale jak się przykleiła do nogi mamy! Nie do oderwania – opo-wiadają funkcjonariuszki. – Mamy miękkie serca i chętnie na kolonie wzięłybyśmy wszystkie zgłaszające się matki, ale nasza baza lokalowa jest ograniczona – mówi Ewa Igiel.– W tym roku zakwalifi kowaliśmy sześć skazanych kobiet. Spędziły aktywnie czas z siódemką swoich dzieci, w wie-ku od 3 do 14 lat. Tegoroczne hasło ko-lonii brzmiało: „Mama i ja”. Gdy bliscy przywożą dziecko, dajemy im czas na spotkanie i rozmowę. Nie nakłaniamy, że mają już odjechać. Aby nie było pła-czu. Powolutku. Zdarza się, że dziadko-wie niosą dziecko na rękach i czekają, by samo przeszło do mamy. Gdy się oswoi, opiekunowie odjeżdżają.

A później… jest pasowanie na ko-lonistę, wycieczki, sesja zdjęciowa, zabawy, gry rodzinne, wieczory te-matyczne dotyczące tradycji różnych stron świata, podczas których uczest-nicy przygotowują potrawę z danego regionu. Jest też dzień bez zajęć, tylko dla mam i dzieci. A na koniec: małe prezenty, gadżety. Podusia, do której tuląc się będziesz miał wspaniałe sny, kubeczek – wspomnienie wakacji na herbaciane długie zimowe wieczory, pluszowy miś na „otarcie” tęsknoty…

Fajne rzeczy można robić– Pracując w więzieniu, można

zrobić naprawdę dużo fajnych rzeczy, mnóstwo dobrego – mówi Ewa Igiel. – Każdy wysiłek jest warty, gdy widzi

się zmianę, chociaż u jednej osoby. To wszystko rodzi się z dnia na dzień, według potrzeb przebywających w za-kładzie karnym ludzi. Po to tu jeste-śmy, by pomagać i budzić ich dobre czyny. Nie – postawie wyuczonej bez-radności. Nie – oczekiwaniu: „dostanę wszystko od razu”. Muszą nauczyć się zadbać o siebie, wiedzieć, jak napisać wniosek o rentę socjalną, jak załatwić dowód osobisty, gdzie szukać pracy. Najłatwiej jest mówić: „ja chcę i ocze-kuję”. To proszę zrobić coś w swoim kierunku. Postawa: „co dla mnie zrobi-cie” – jest nie do przyjęcia. „Nie mogę tego wykonać za panią, nie załatwię żadnej sprawy, mogę jedynie pokazać sposób, a przejść tę drogę musi pani sama” – tłumaczę. Wyręczając może-my również wyrządzić krzywdę.

Agata Pilarska-Jakubczakzdjęcia archiwum Zakładu Karnego

w Krzywańcu

Program „Leśna kolonia” realizowany jest na terenie Zakładu Karnego w Krzywańcu od 2006 roku. W 2015 roku zajął I miejscew II Ogólnopolskim Konkursie na Program Resocjalizacji Sprzyjający Readaptacji Osób Pozbawionych Wolności. Jest skierowany do skazanych, będących rodzicami (w praktyce kobiet), którzy w czasie odbywania kary nie mogą systematycznie widywać się ze swo-imi dziećmi z powodu ograniczonej władzy rodzicielskiej, pobytu dzieci w placówkach opiekuńczych lub zbyt dużej odległości dzielącej miejsce ich zamieszkania dziecka od zakładu karnego. Celem programu jest poprawa kontaktów i za-cieśnienie więzi emocjonalnej pomiędzy rodzicem a dzieckiem. A także przy-gotowanie skazanych do życia rodzinnego po opuszczeniu więzienia i spra-wowania właściwej opieki nad małoletnimi dziećmi. Pełen cykl programu zakłada udział skazanych w zajęciach podnoszących kompetencje społeczne (rola i obowiązki rodzica, komunikacja, asertywność), a jego zwieńczeniem jest organizowana poza jednostką kolonia dla dzieci, nad którymi osobistą opiekę sprawują skazani rodzice. Podczas turnusu kształtowane są ich umie-jętności w zakresie samodzielności, zaradności, współpracy i ponoszenia konsekwencji swojego postępowanie.

Page 19: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...

dobre praktyki

19FORUM SŁUŻBY WIĘZIENNEJ SIERPIEŃ 2018

jak wielu funkcjonariuszy i pracowni-ków Służby Więziennej, jest człowie-kiem aktywnym i swoje zainteresowa-nia rozwija także poza pracą – dodaje autorka. – Jestem przekonana, że wie-lu z nas, więzienników, przeczyta ksią-żeczkę własnym dzieciom. Będzie ona również wykorzystywana w celach edukacyjnych i promocyjnych prowa-dzonych przez naszą służbę.

Pani porucznik jest funkcjonariusz-ką z ponad 12-letnim stażem jako wychowawca. Jest też mamą dwójki dzieci w wieku niespełna 5 i 7 lat.

– Wieczorami czytam im książki z rożnych serii, najczęściej o przy-godach małej kotki lub o zawodach– dodaje. – Dotychczas nie natknęłam się na wydawnictwo, które wyjaśnia dzieciom, na czym polega praca wię-ziennika. Jako dość specyfi czna służ-ba, taka, której nie widać na zewnątrz, jak choćby policjantów czy strażaków, jesteśmy mało rozpoznawalną for-macją. Postanowiłam zatem stworzyć opowieść dla dzieci, która będzie do poczytania zarówno w domu przez rodziców, jak też podczas spotkań w szkołach, przedszkolach czy biblio-tekach. A chodzi o to, żeby edukować już najmłodszych czytelników, infor-mować, że to Służba Więzienna zapew-nia ludziom bezpieczeństwo poprzez wykonywanie np. pracy ochronnej czy resocjalizacyjnej. I wierzę, że ta ksią-żeczka się do tego przyczyni, bo czym skorupka za młodu nasiąknie…

ESKzdjęcia Wioleta Karpiak

dla dzieci, napisanych w sposób dla nich zrozumiały i ciekawy. W związku z tym, że nas nie widać, musimy się starać, by w prosty sposób przedsta-wić naszą służbę.

Dlatego pani porucznik postanowi-ła wpłynąć na kreowanie świadomości o naszej formacji, pokazać misję i za-dania służby, w której pracuje. Napisa-ła więc opowiadanie, które dość szyb-ko przybrało formę książeczki.

– Ta publikacja to efekt mojej współ-pracy z plut. Tomaszem Seroczyńskim z Zakładu Karnego we Włocławku, odpowiedzialnym za opracowanie gra-fi czne oraz z koordynatorką projektu, Magdą Gniazdowską z Zespołu Ko-munikacji Medialnej i Promocji Cen-

tralnego Zarządu Służby Więziennej.

Bohaterami opowiada-nia są dzieci: Paweł i Agatka oraz pan Da-rek, trener piłki nożnej, jednocześnie funkcjona-riusz Służby Więziennej. To właśnie on opowiada dzieciom o swojej pracy, mundurach, o tym co za kratami mogą robić więź-niowie i chętnie odpowia-da na zadawane pytania.

– Pragnę zwrócić uwa-gę, że trener, podobnie

– Pomysł od dawna dojrzewał w mojej głowie – mówi autorka. – Ażpo jednym ze spotkań z dziećmi w Bibliotece Miejskiej w Chojnicach stwierdziłam, że fajnie byłoby wy-dać publikację na temat zadań Służby Więziennej i o pracy funkcjonariuszy, o której one nie miały pojęcia. Wszyst-kie wiedziały, czym się zajmuje poli-cjant, strażak, lekarz, kierowca, ale nie więziennik. Dlaczego? Bo o innych zawodach opowiadają i czytają im ro-dzice, a goście w mundurach zapra-szani do przedszkoli i szkół poruszają tematy dotyczące bezpieczeństwa. A Służba Więzienna? Nie mówi się o niej, a o naszych funkcjonariuszach nie można przeczytać w książeczkach

„Co robi Służba Więzienna” – taki tytuł nosi wydana przez Cen-tralny Zarząd Służby Więziennej publikacja dla dzieci, mówiącao naszej formacji mundurowej. Napisała ją por. Anna Kruk, funk-cjonariuszka z Oddziału Zewnętrznego w Chojnicach.

Czym skorupka za młodu...

Page 20: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...

dobre praktyki

20 FORUM SŁUŻBY WIĘZIENNEJ SIERPIEŃ 2018

Pomysł na naukę języka migowego pojawił się w 2008 r., gdy, będąc na stażu w urzędzie pracy, poznała

pasjonatkę „migania” – wolontariuszkę w świetlicy dla osób głuchych w Łuko-wie. Od niej dowiedziała się, że wspa-niale jest wejść w świat ciszy, gdzie obowiązuje zupełnie inny styl komu-nikacji, bo trzeba nauczyć się znaków, symboli, mowy ciała i mimiki. Pierwszy kontakt Emilii z podręcznikiem do na-uki języka migowego nie był zachęca-jący. Jego zawartość wydała się jej nie-zrozumiała i dziwna, a leworęczność utrudniała naukę, bo w miganiu prawa ręka jest wiodąca. – Miałam wątpliwo-ści i obawy, czy wystarczy cierpliwości – wspomina. – Ale jestem też szybka, energiczna, spontaniczna i te cechy mi pomogły. Pomyślałam, że nie wiem, czy to będzie pasować do mojej natury, ale spróbuję. Na początku korzystałam ze stron internetowych zawierających krótkie fi lmiki pokazujące słowa w ję-zyku migowym.

Wszystko można wymigać

Zrozumieć głuche gadułySzybko uznała, że „miganie” nie

jest zbyt trudne i może się w nim od-naleźć. Po kilku miesiącach przymiarek pojawił się pomysł, żeby dla przedsta-wicieli różnych instytucji publicznych zorganizować podstawowy kurs języka migowego w świetlicy dla osób niesły-szących przy Polskim Związku Głu-chych w Łukowie (poznaje się ok. 500 znaków). Tak się wciągnęła, że chciała uczyć się dalej. Dzięki dofi nansowaniu z pracy oraz funduszom uzyskanym przez Polski Związek Głuchych udało się jej ukończyć kurs drugiego stop-nia. Została koordynatorem i organi-zatorem szkoleń dla kolejnych grup uczestników. Jeszcze jako doradca zawodowy tłumaczyła grupowe zaję-cia dla osób bezrobotnych. Szlifowała też umiejętności pracując w świetlicy dla głuchoniemych. To pozwoliło jej utrwalić znajomość ich języka i zro-zumieć jak czują się w codziennych sytuacjach życiowych. – Język migo-

wy składa się liter, symboli i mimiki – wyjaśnia funkcjonariuszka. – Alfabet wymiguje się jedną dłonią (imiona, nazwy, liczby, określenia czasu, daty). Posługiwanie się językiem symboli wymaga szybkiego kojarzenia, dobrej pamięci i błyskotliwości, ponieważ ci ludzie nie porozumiewają się pełnymi zdaniami. Ale wymigać można wszyst-ko. Głusi żyją w świecie ciszy, zupełnie inaczej patrzą na świat. Paradoksalnie to gaduły, lubią rozmawiać.

Osadzeni też to znająDo Zakładu Karnego w Siedlcach

trafi ła dobrze już znając język migowy i od razu mogła sprawdzić swoje umie-jętności w nowych warunkach. Idąc przez dziedziniec zauważyła, że dwaj osadzeni z różnych pawilonów migali do siebie z daleka. W lot zrozumiała, co sobie przekazują. Nie było to jed-nak nic zdrożnego. Porozumiewali się w sprawie wyjścia na spotkanie kul-turalno-oświatowe. Używali najprost-szych znaków. Od razu rozpoznała, że nie jest to żaden konspiracyjny szyfr, tylko rzeczywiście znaki języka migo-wego. Takich zachowań później już nie dostrzegła. Nie było też potrzeby poro-zumiewania się z żadnym osadzonym w Siedlcach w języku migowym, ale do dziś pamięta, jak w trakcie odpra-wy penitencjarno-ochronnej została wywołana przez dowódcę zmiany. Dy-rektorzy byli na miejscu, więc nie było to wezwanie na dywanik. – Albo ktoś umarł, albo inna tragedia, pomyślałam – wspomina mł. chor. Emilia Wajsz-czuk. Okazało się, że w biurze przepu-stek przy okienku awanturuje się głu-

Mł. chor. Emilia Wajszczuk aktywność zawodową zaczynała od stażu w Powiatowym Urzędzie Pracy w Łukowie, gdzie była do-radcą zawodowym. Szukając zatrudnienia dla innych, dobrą ofer-tę znalazła również dla siebie. Od czterech lat pełni służbę w Za-kładzie Karnym w Siedlcach, obecnie na stanowisku młodszego wychowawcy. Jest absolwentką resocjalizacji na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie.

Polski Język Migowy (PJM) to naturalny język głuchych, odrębny od języ-ka polskiego. Posiada własną gramatykę wizualno-przestrzenną. To dzięki układom dłoni, lokacji, ruchowi i sygnałom niemanualnym możliwa jest komunikacja. Polski Język Migowy jest językiem głuchych Polaków.

International Signs to międzynarodowy język migowy, stworzony po to, aby głusi za całego świata mogli się ze sobą komunikować.

System Językowo-Migowy (SJM) został stworzony przez osoby słyszące w latach 60. ub. wieku, aby ułatwić sobie komunikację z osobami głuchy-mi i pomóc im w nauce języka polskiego. Jest to sztuczny twór utworzony z połączenia elementów języka polskiego i Polskiego Języka Migowego, który nie ewoluuje w czasie. SJM oparty jest na gramatyce języka polskie-go. Osoba posługująca się SJM wypowiada zdanie zgodnie z szykiem gra-matycznym języka polskiego, dodając do tego znaki języka migowego.

SJM nie jest językiem społeczności głuchych – nie wykorzystuje w ogó-le mimiki, która jest najważniejszym elementem, podstawą PJM. Można pomylić znak migowy, ale stosując poprawną mimikę zostanie się zrozu-mianym przez głuchego.

SJM ze względu na jego podobieństwo do języka polskiego jest łatwiej-szy do nauczenia się przez osoby słyszące. Osobom głuchym znacznie bliż-szy jest PJM. Wyjątek stanowią ci, którzy stracili słuch np. w wieku kilku lat i zdążyli przyswoić sobie struktury języka polskiego. Osoby słyszące na kursach naukę zaczynają zazwyczaj od poznania SJM.

Page 21: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...

dobre praktyki

21FORUM SŁUŻBY WIĘZIENNEJ SIERPIEŃ 2018

choniemy mężczyzna, który jakiś czas wcześniej opuścił więzienie w innym mieście. Wezwani policjanci byli już na miejscu, ale nie potrafi li porozumieć się z intruzem, co zwiększało jego upór i agresję. W tej sytuacji wezwa-no ją do pomocy. – Przed interwencją zostałam ostrzeżona, aby uważać, po-nieważ mężczyzna wcześniej odbywał karę pozbawienia wolności za to, że zabił człowieka ośmiokrotnie raniąc go nożem. Nie był jeszcze kontrolowany, więc wszystko mógł przy sobie mieć.

W różnych językachKiedy weszła, nadal blokował ruch

i nie chciał przejść do poczekalni. Był tak wzburzony, że nawet nie zauwa-żył nowej osoby. – Podeszłam do nie-go, uśmiechnęłam się i zdecydowanie klepnęłam go po przedramieniu. To wywołało zdziwienie obecnych, funk-cjonariusze pytali zdenerwowani, co robię i dlaczego.

A to było właściwe posunięcie, bo mężczyzna od razu zorientował się, że zacznie się z nim rozmawiać w języku migowym. Uspokoił się, emocje trochę opadły, choć jeszcze był zdezoriento-wany. Posługiwał się nie do końca do-brze wyuczonym językiem migowym, lecz odmianą stosowaną przez osoby głuche od urodzenia. – Sprawa, którą chciał dla siebie załatwić, wbrew pozo-rom okazała się bardzo błaha – wspo-mina wychowawczyni. – Zależało mu, aby jego dawni współosadzeni, teraz odbywający karę w Siedlcach, wpisali go na listę osób bliskich. Poinformo-wałam go o sposobie załatwienia spra-wy. Powiedziałam, że może do nich napisać z prośbą, by zawnioskowali do dyrektora o wpisanie ich na listę od-wiedzających. Trochę zawiedziony, ale już spokojny, wyszedł na zewnątrz.

Ostatnio Emilia Wajszczuk otrzy-mała wiadomość, że zakład karny roz-pocznie współpracę z Uniwersytetem Przyrodniczo-Humanistycznym w Sie-dlcach, a ona ma się opiekować odby-wającymi tutaj praktyki głuchoniemy-mi studentami.

Grażyna Linderzdjęcia Piotr Kochański

W polskich więzieniach przebywają osoby z niepełnosprawnością słu-chową (26 głuchych i 123 niedosły-szących według danych z 2016 r.). Znajomość języka migowego jest cenioną kompetencją – ustawa z 19 sierpnia 2011 r. o języku migowym i innych środkach komunikowania się (Dz.U.Nr 209, poz.1243 ze zm.) zo-bowiązuje każdy organ administracji publicznej do zapewnienia tłumacza dla osoby niesłyszącej. Jednostki penitencjarne umożliwiają porozu-miewanie się w tym języku. Uczą się go funkcjonariusze i pracownicy reprezentujący różne piony służby. Kadra uczestniczy też w szkoleniach podnoszących kompetencje w za-kresie postępowania z osadzonymi z niepełnosprawnością, w tym po-głębiające wiedzę o ograniczeniach wynikających z dysfunkcji narzą-du słuchu. Osadzeni z problemami w komunikowaniu się objęci są dia-gnostyką, opieką medyczną i zaopa-trywani w aparaty słuchowe. Pro-gramy resocjalizacyjne pozwalają im poznać podstawy języka migowego. Osobom niesłyszącym lub niedo-słyszącym zapewnia się dostęp do komunikatora internetowego Sky-pe. Służba Więzienna współpracuje z regionalnymi oddziałami Polskiego Związku Głuchych.

Gliwicki Teatr Bez Nazwy działa już przeszło 10 lat. Z okazji jubi-leuszu stulecia więziennictwa w niepodległej Polsce teatr wy-szedł do szerszej grupy odbiorców. Na sukcesy nie trzebabyło czekać.

Tegoroczna sztu-ka „Pasja. Frag-menty wybrane”

ofi cjalną premie-rę miała w marcu. Aktorzy – więźnio-wie z Aresztu Śled-czego w Gliwicach– grali dla rodzin, dla kuratorów, ducho-wieństwa, samorządowców, instytucji współpracujących, zaprzyjaźnionych organizacji i wielu innych osób zwią-zanych zawodowo lub społecznie z pe-nitencjarystyką. W kwietniu Teatr Bez Nazwy zadebiutował w V Ogólnopol-skim Konkursie Więziennej Twórczości Teatralnej w Poznaniu i od razu zajął III miejsce. Na zaproszenie Dyrektora

Teatru Śląskiego im. St. Wyspiańskiego Roberta Talarczyka amatorska grupa gliwickich skazanych wystawiła swoją sztukę na profesjonalnej scenie. Sala była wypełniona po brzegi. Więzienna grupa teatralna stanęła też na podium VII Festiwalu Małych Form Artystycz-nych Ogrody Szekspirowskie 2018. Za sztukę „Pasja. Fragmenty wybrane” zajęła I miejsce w kategorii placówek wychowania pozaszkolnego, instytucji kultury i stowarzyszeń. W zajęciach Teatru Bez Nazwy od 2007 r. uczest-niczyło ok. 200 osadzonych, a 11 wy-stawionych sztuk obejrzało dotychczas ponad dwa tysiące widzów.

Natalia Szarapowzdjęcia Natalia Szarapow,

Krzysztof Florczak

Bez nazwy

Page 22: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...

22 FORUM SŁUŻBY WIĘZIENNEJ SIERPIEŃ 2018

podkarpackim i łódzkim – mówi Paweł Stachurski, społecznik, szef Terenowej Organizacji Związkowej NSZZ FiPW przy Areszcie Śledczym w Białymsto-ku. – Nie, nie na rowerze, ale w zabez-pieczeniu trasy.

I opowiada, jak jednym raportem do dyrektora okręgowego udało się zorganizować powrotny transport80 uczestników sztafety po pierw-szym etapie, i jak dobę nie spał, bo jechał z kolegą do Piły zabezpieczać trasę. – To ważne, że nie tylko funk-cjonariusze uczestniczyli w akcji, ale i kadra kierownicza. Startowali mię-dzy innymi dyrektor Zakładu Karnego w Jaśle, zastępca dyrektora Aresztu Śledczego w Łodzi, zastępca z Piotr-kowa, dyrektor z Cieszyna – wylicza z dumą. – Bardzo nas wsparł dyrektor okręgowy SW w Białymstoku i sze-fowie tutejszych jednostek. W ogó-le więzienna Polska jest solidarna, a w tej akcji jesteśmy liderem.

Przyznaje to Jarosław Hapak, po-mysłodawca MNR. Mówi, że zarów-no związkowcy, jak i funkcjonariusze więziennictwa byli najbardziej hojni w tegorocznej zbiórce pieniędzy. – Są wśród nas, poza policjantami i stra-żakami, więziennicy, żołnierze Woj-ska Polskiego i Żandarmerii Wojsko-wej, także funkcjonariusze Krajowej Administracji Skarbowej i ratownicy medyczni – tłumaczy. – Stąd symbol akcji: cztery ogniwa łańcucha w kolo-rach niebieskim, szarym, czerwonym i zielonym.

Paweł Stachurski opowiada o zbiór-kach krwi na trasie i o pikniku na ko-niec. Tylko jednego chyba by już nie dał rady powtórzyć. Wraz z innymi mun-durowymi wybrał się w Łodzi do szpi-tala, do dzieci chorych na nowotwory.

rów akcji „Mundur na rowerze 2018”, zwłaszcza że 22 maja sztafeta starto-wała z Białegostoku. – Byłem na czte-rech odcinkach: podlaskim, pilskim,

Nieformalną grupę munduro-wych rowerzystów stworzył przed rokiem Jarosław Hapak,

wtedy sierżant Policji z poznańskie-go Grunwaldu. Szybko okazało się, że kręcąc kilometry można komuś po-móc, na przykład zbierając pieniądze na terapię onkologiczną chorego poli-cjanta z Rzeszowa. – W kilka tygodni zorganizowaliśmy sztafetę, a kiedy ta była w połowie trasy, skontaktował się z nami st. sierż. Paweł Stachurski z Białegostoku i zaproponował pomoc – opowiada.

Łańcuch w czterech kolorachTen starszy oddziałowy z biało-

stockiego aresztu śledczego, kiedy dowiedział się, że meta sztafety ma być w jego mieście, nie namyślał się długo. Mimo jesiennej słoty zorgani-zował nie tylko powitanie, ale i ciepły posiłek dla cyklistów. Naturalną koleją rzeczy został też jednym z organizato-

Więzienna Polska solidarnaMundurowi różnych służb skrzyknęli się nie tylko po to, żeby wspólnie kręcić kilometry, ale żeby pomóc kolegom. W tegorocznej, drugiej już edycji rowero-wej sztafety „Mundur na rowerze” 1293 rowerzystów przejecha-ło 6281 kilometrów, odwiedzając 138 miast. Na leczenie i rehabi-litację policjanta i strażaka, rannych w wyniku wybuchu, zebrali31 971 złotych. Służba Więzienna, choć nie najliczniejsza, byław tegoroczną akcję najbardziej zaangażowana.

Białystok

Page 23: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...

służba dla innych

23FORUM SŁUŻBY WIĘZIENNEJ SIERPIEŃ 2018

29 czerwca, na dzień przed przyjaz-dem sztafety na metę, taką wyprawę zainicjowała mł. asp. Magdalena Bo-rowiak z pilskiej Szkoły Policji. Paweł, więziennik, ubrał się w strój maskotki łódzkiej policji – „Komisarza Błyska”. Kiedy jedno z dzieci przytuliło się do niego i prosiło, żeby z nim poszedł na operację, wszyscy zebrani ocierali łzy.

Służymy pomocą„Mundur na rowerze” (mundurna-

rowerze.pl) rozrasta się, przyciąga wo-lontariuszy i sponsorów. Akcję można było śledzić przy pomocy lokalizato-rów GPS, producent paracordowych bransoletek dostarczał je uczestni-kom na zamówienie, część docho-du przekazując na leczenie strażaka i policjanta. St. sierż. Marcin Miniak i asp. sztab. Arkadiusz Dąbrowski w grudniu 2017 roku ciężko ucier-pieli w wybuchu podczas interwencji w mieszkaniu na łódzkich Bałutach. Eksplodowała cukierniczka, w której wnuczek właścicielki przechowywał środki pirotechniczne. Funkcjonariu-sze zostali ciężko ranni, w tym w oczy, jeden stracił część palców. Przechodzą kolejne operacje, a leki kosztują mają-tek. – Najtrudniej było zorganizować zbiórkę pieniędzy dla przedstawicieli dwóch różnych służb – mówi Jarosław Hapak. – Fundacje z reguły pomaga-ją swoim. Konto dla Arka i Marcina udostępniła w końcu łódzka fundacja „Mała straż”. Działało do końca lipca. Teraz IPA – Międzynarodowe Stowa-rzyszenie Policji – organizuje na plat-formie charytatywni.allegro aukcję przedmiotów związanych ze służbami i z MNR (jest tam m.in. rower, który w niej uczestniczył).

Tegoroczna sztafeta startowała w Białymstoku, a metę miała w Łodzi. Za rok stamtąd wyruszy, a zakończy się w mieście benefi cjenta, którym– jak już postanowił sztab akcji – bę-dzie więziennik. Spośród osób zgło-szonych przez organizacje terenowe, wybierze go kierownictwo NSZZ FiPW. Sztab już zabiera się za organizowanie trzeciej edycji MNR. Ppor. Tomasz Li-twiński z Aresztu Śledczego w Łodzi, koordynator ostatniego etapu i mety przed łódzką Atlas Areną, już myśli o przyszłorocznym starcie. Jarosław Hapak, teraz poza służbą, jest w trak-cie rejestrowania organizacji „Funda-cja mundurowych – służymy pomocą”. Nazwy nie trzeba tłumaczyć.

Irena Fedorowiczzdjęcia Aneta Sobieraj,

z archiwum uczestników MNRNysa

Bielsko-Biała

Krasnystaw

Page 24: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...

jednostka na miarę: Krasnystaw

24 FORUM SŁUŻBY WIĘZIENNEJ SIERPIEŃ 2018

Zaufanie to podstawa

plus”. W naszym areszcie stale prze-bywa kilkanaście takich osób. Wyma-gają opieki, ponieważ mają problemy w codziennym funkcjonowaniu.

I nie są to tymczasowo aresztowani, bowiem w Areszcie Śledczym w Kra-snymstawie, o dziwo, nie ma ani jed-nego aresztanta...

– 1 maja 2014 r. areszt zmienił przeznaczenie. Jesteśmy typowym zakładem karnym typu półotwartego i otwartego dla mężczyzn recydywi-stów penitencjarnych. W ślad za tym nie poszła zmiana nazwy jednostki.

Co by to dało?– Zmieniłoby się postrzeganie

aresztu. Początkowo społeczeństwo uważało, że mamy tutaj jedynie oso-by izolowane przed nieprawomocnymi wyrokami. A to nie jest prawda. Po-przez szeroko zakrojone działania pro-mocyjne związane z zatrudnieniem czy resocjalizacyją uświadomiliśmy środo-wisku lokalnemu, że w krasnostaw-skim więzieniu przebywają osadzeni, którzy kończą wyroki pozbawienia wolności albo skazani na kary krótko-terminowe, w większości kwalifi kujący się do prowadzenia oddziaływań peni-tencjarnych poza terenem jednostki.

Wygląda na to, że promocja zatrud-nienia przynosi efekty, bo macie pań-stwo najwyższy odsetek pracujących więźniów w całym okręgu lubelskim.

– Na 274 miejsca, bo taką mamy pojemność, ponad 180 osadzonych jest stale zatrudnionych na zewnątrz, z czego 108 skazanych pracuje odpłat-nie. Powszechność zatrudnienia sięga 70 proc. Wśród kontrahentów domi-nuje branża budowlana, drobiarska, spożywcza, są też producenci ceramiki sanitarnej i przetwórstwo warzywno-owocowe.

Jest praca, jest wysiłek i jest spokój w oddziałach?

– Zgadza się. Poza tym obalamy też mit, że osadzony opuszczający więzie-nie w celach zarobkowych może sta-

nowić duże zagrożenie społeczne. Póki co, nie odnotowaliśmy żadnych przy-krych incydentów z ich strony w sto-sunku do osób na wolności. Funkcjo-nowanie w warunkach wolnościowych nawet przez kilka godzin zatrudnienia daje pozytywne efekty. Skazani utrzy-mują wysoki poziom samodyscypliny i samokontroli.

Jest to zauważalne również podczas przeszukania po powrocie z pracy?

– Skazani wracający z zatrudnienia zewnętrznego są sprawdzani. Prze-prowadzamy liczne testy na zawartość w organizmie środków odurzających, psychotropowych i wskazujących na spożycie alkoholu. Jest to najpow-szechniejsza forma kontroli. Przypadki ujawniania prób przemytu do zakładu takich niedozwolonych środków czy substancji praktycznie się nie zdarza-ją. Poziom bezpieczeństwa i dyscypli-ny mierzony liczbą zdarzeń i ujawnień jest właściwy. Każdy skazany wracają-cy do aresztu z pracy, z przepustki czy z zajęć kulturalno-oświatowych, jest badany na zawartość alkoholu w wy-dychanym powietrzu. Jeśli chodzi o pozostałe testy, to w tym roku prze-prowadziliśmy ich ponad 500, a w ca-łym ub. roku – 700. Rutynowo takiej kontroli poddawani są osadzeni trans-portowani do naszego aresztu z innych zakładów karnych. Muszą tu przejść

Jest pani pierwszą kobietą-dyrek-torem w krasnostawskim areszcie i w całym okręgu lubelskim. Czy ma to jakieś znaczenie dla pani i dla jed-nostki?

– Ciążąca na mnie odpowiedzialność była pierwszym, co poczułam po po-wołaniu mnie do pełnienia tej funkcji. Mam świadomość swojej płci i ogro-mu osiągnięć moich poprzedników– mężczyzn, co jest dla mnie niezwykle motywujące. Kiedy podejmuję różne decyzje, zawsze z tyłu głowy pojawia się myśl, że powinnam więcej wyma-gać od siebie niż od innych. To jest też kwestia pokazania, że kobiety w Służ-bie Więziennej mogą się sprawdzać na najwyższych stanowiskach kierowni-czych w jednostkach penitencjarnych.

Pod pani rządami areszt „otworzył się” na środowisko lokalne.

– To prawda. Podam kilka przy-kładów działań, które wcześniej nie miały tu miejsca: zaproszenie do pro-wadzenia wspólnych oddziaływań re-adaptacyjnych podmiotów na co dzień zajmujących się resocjalizacją, opieką socjalną i działalnością kulturową. Mam na myśli podpisanie porozumień z Muzeum Regionalnym w Krasnym-stawie, które wspólnie z naszym aresz-tem prowadzi działania o charakterze historyczno-patriotycznym. Skazani mogą nieodpłatnie korzystać z dobro-dziejstw i dorobku muzeum, np. od-wiedzając wystawy. Muzealnicy współ-działają z nami w ramach programów realizowanych na terenie aresztu. Jest to cenne dla obydwu stron. Współpra-cujemy również z Powiatowym Cen-trum Pomocy Rodzinie i z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Kra-snymstawie. Zaczynamy od wymiany doświadczeń, a w przyszłości osadzeni będą uczestniczyli w przedsięwzię-ciach organizowanych przez te pla-cówki. Wezmą udział w programach uświadamiających rolę rodzica, pro-wadzonych szczególnie dla skazanych, którzy nie wywiązywali się z obowiąz-ków alimentacyjnych oraz aktywizacji zawodowej osadzonych z kategorii „60

Z ppłk Anną Adamską, dyrektorem Aresztu Śledczego w Krasnym-stawie – pierwszą kobietą na tym stanowisku, o konkursie poezjiwięziennej, najwyższym w okręgu lubelskim zatrudnieniuwięźniów i o rozbudowie jednostki rozmawia Aneta Łupińska.

Page 25: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...

jednostka na miarę: Krasnystaw

25FORUM SŁUŻBY WIĘZIENNEJ SIERPIEŃ 2018

przez szczelne sito i selekcję. Chcemy wiedzieć, kogo przyjmujemy i czy moż-na tej osobie dać kredyt zaufania.

A jeśli chodzi o zaufanie, to darzy nim pani współpracowników, bo przed rozpoczęciem wywiadu zaprosiła pani do naszej rozmowy swojego zastępcę i całą kadrę kierowniczą. Nie ma pani przed nimi nic do ukrycia.

– Wspólnie tworzymy zespół, bo jako szef też jestem jego członkiem. Mam to szczęście, że jest to grono osób kreatywnych, mądrych zawodo-wo i życiowo. Uczymy się od siebie nawzajem. A zaufanie w tej pracy to podstawa.

Areszt Śledczy w Krasnymstawie słynie z Konkursu Poezji Więziennej. W tym roku odbędzie się po raz 24. i będzie to wyjątkowa edycja.

– Konkurs otrzyma imię śp. płk. Artura Nowosada, inicjatora i twórcy. 24 lata temu to było absolutne novum na skalę penitencjarnej Polski. Ta edy-cja jest szczególna, bowiem odbywa się w roku stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości. Ten jubileusz chcemy uczcić w sposób wyjątkowy, dlatego debiutuje kategoria wiersza patriotycznego. Co roku patronat nad wydarzeniem obejmuje Dyrektor Ge-neralny Służby Więziennej oraz In-stytut Filologii Polskiej Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, a w tym – po raz pierwszy – poseł na Sejm RP pani Teresa Hałas, członek Komitetu Honorowego narodowych obchodów jubileuszu stulecia odzy-skania przez Polskę niepodległości przy prezydencie RP. Ponadto w dniu rozstrzygnięcia konkursu nastąpi od-słonięcie tablicy pamiątkowej z okazji jubileuszu niepodległości, którą ufun-dowali funkcjonariusze i emeryci na-szej jednostki.

Pozostając w patriotycznym klima-cie... W Krasnymstawie o budowa-nie etosu Służby Więziennej dba koło terenowe Stowarzyszenia Ofi cerów Więziennictwa.

– Jest to jedno z sześciu kół, dzia-łających w Polsce. Jego członkowie włączają się w przedsięwzięcia o cha-rakterze historycznym, patriotycznym, krzewią etos funkcjonariusza Służby Więziennej. Robią to z dużym zaanga-żowaniem, czego efekty są widoczne w postaci poprawy wizerunku naszej formacji. I to nie tylko wśród społecz-ności lokalnej, bo inicjatywy wykra-czają poza Krasnystaw. Oprócz wypra-

wy szlakiem bojowym mjr. Stanisława Sokołowskiego, żołnierza Batalionów Chłopskich, który bez użycia broni od-bił więźniów z krasnostawskiego wię-zienia z rąk Niemców oraz wycieczki szlakiem króla Jana III Sobieskiego, dwa lata temu zorganizowali wyjazd na cmentarz Orląt Lwowskich.

A propos wycieczek, funkcjonariusze z Krasnegostawu odbyli lekcje historii w Państwowym Muzeum na Majdan-ku. Podobno pomogło to w prowadze-niu oddziaływań resocjalizacyjnych.

– Wizyty odbywają się na mocy porozumienia zawartego pomiędzy muzeum a dyrektorem okręgowym w Lublinie jesienią ub. roku. Nasza de-legacja odwiedziła muzeum w styczniu br. Odbyliśmy lekcję na temat charak-terystyki i specyfi ki działania sprawcy. Opowiadano nam, że w przeszłości obo-zowi oprawcy byli normalnymi ludźmi, tłumaczono, jakie czynniki sprawiły, że stali się bestiami, które unicestwiły tysiące istnień ludzkich. Dowiedzie-liśmy się, że często wynika to z kom-pleksów, również na tle naro-dowościowym. Może chodzić o odrzucenie społeczne, chęć przypodobania się władzom zwierzchnim czy grupie to-warzyskiej. W zakładzie kar-nym mamy do czynienia ze skazanymi o podobnych defi -cytach. Taka wiedza przydaje nam się w indywidualnym traktowaniu osadzonego i do-strzeganiu jego problemów. Dlaczego ktoś jest wycofany? Bo może został kiedyś odrzu-cony. Dlaczego zachowuje się agresywnie wobec współosa-dzonego czy wobec członków rodziny? To nie tyle tłumaczy, ile przy-pomina, co leży u podstaw zachowania osób, które doprowadzają do tragicz-nych w skutkach decyzji i działań. Nam na nowo zaczęły otwierać się oczy na to, że w każdej społeczności i przy udziale tych samych mechanizmów, co w obo-zach koncentracyjnych, mogą dziać się rzeczy bezprawne i okrutne. My, wię-ziennicy, możemy na zasadzie przykła-du i doświadczenia uczyć naszych pod-opiecznych. Przekazujemy im wiedzę zdobytą podczas wizyty na Majdanku. Często są to ludzie dorośli, dojrzali, którzy nie mieli okazji do odwiedzenia takich miejsc. Uwrażliwiamy ich histo-rycznie i oddziałujemy wychowawczo, mówiąc, że nie warto przyłączać się do pewnych grup, solidaryzować się z nimi, trzeba mieć swoje zdanie. Życie

ludzkie ma wartość nadrzędną i należy je pielęgnować.

Takie refl eksje pomagają w tworzeniu programów resocjalizacyjnych?

– Jak najbardziej. Reakcja osadzo-nych na przekazywane treści ośmiela nas do kierowania do nich wartościo-wej oferty programowej. Projekty po-budzają pozytywne emocje naszych podopiecznych. Szczególnym przed-sięwzięciem jest program skierowany do skazanych stosujących przemoc, niekontrolujących emocji. Tworzą ko-szulki z motywem patriotycznym.

Areszt w Krasnymstawie jest w fazie modernizacji. Wiele już zrobiono: re-mont budynku administracji, kuchni. Jakie są następne zamierzenia?

– Od 1994 r. areszt dysponuje 30-arową działką ogrodzoną murem więziennym, stanowiącą integralną część jednostki. Ponad dwa lata temu były wstępne projekty budowy hali pro-dukcyjnej, która miałaby zajmować się konfekcjonowaniem ekogroszku, wła-

dze miasta nie wyraziły jednak zgody na taką produkcję. W naszej sytuacji najlepiej sprawdziłaby się wersja z pa-wilonem mieszkalnym. Chcielibyśmy też uruchomić oddział terapeutyczny dla uzależnionych od alkoholu. Czas oczekiwania na terapię jest długi. Przy tej kategorii skazanych, często z krót-kimi karami, przyspieszenie przyjęcia do oddziału zlokalizowanego u nas na pewno byłoby cennym rozwiązaniem. A potrzeby w tym zakresie są duże. Jedna z pań psycholog prowadzi pro-gram „Alkohol, czy to mój problem?”, kierowany do osób uzależnionych lub pijących w sposób szkodliwy. W ciągu roku odbywa się kilkanaście edycji, podczas gdy inne programy mają po dwie lub trzy.

zdjecia Piotr Kochański

Page 26: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...

z kraju

26 FORUM SŁUŻBY WIĘZIENNEJ SIERPIEŃ 2018

Dopalacze gorsze od narniszczające. Widzę szybką degradację fi zyczną ludzi. To jest przerażające. A produkcja trwa. Czasem objawy od-stawienne po dopalaczach pojawiają się dopiero w więzieniu. Przyjmuje-my pana w danym dniu, kontakt jest prawidłowy, rzeczowy. Przyznaje się, że kilka dni temu zażywał dopalacze. A po tygodniu zaczyna dziać się z nim coś dziwnego.

Te objawy są aż tak opóźnione?– Po alkoholu również zespół absty-

nencyjny może rozwinąć się dopiero po dwóch tygodniach. Urojenia, omamy… Po dopalaczach tym bardziej. Często ludzie są nawet bardziej agresywni i nieprzewidywalni niż po alkoholu. Mieliśmy chłopaka, który zupełnie nie wiedział, gdzie jest. Twierdził, że przy-jechał tramwajem z Niemiec, ale tak naprawdę był bezdomny. Szwendał się po ulicach, młody chłopak, zupełnie „odrealniony”, w stanie odłączenia od świata. Najpierw rozmawiał z pracow-nikami służby zdrowia. Dostałam od nich informacje, że jest agresywny i że-bym uważała podczas „zbierania” wywiadu. Gdy rozmawiał z wy-chowawcą, był już spokojniejszy, a po-tem podczas rozmowy ze mną był już bardzo spokojny i zupełnie nie wiedział, gdzie jest. A więc te objawy w ciągu dwóch godzin zupełnie się zmienia-ły. Na końcu, podczas wizyty u psychiatry pojawił się kolejny etap odstawienia: był nie tylko bardzo spo-kojny, ale też bardzo małomówny. Później było z nim wszystko dobrze, wyszedł z tego.

Inny przypadek.– Kiedyś skazany uczestniczący

w programie – niedługo kończy karę i wyjdzie na wolność – na początku był cichy i małomówny. Ale kiedy poczuł się bezpiecznie w grupie, zaczął więcej o sobie mówić, o tym, co robił w prze-szłości. Młody chłopak przed trzy-dziestką. Przed zatrzymaniem założył

Dopalacze to gorący temat tego lata. Ludzie umierają, policja ściga dilerów, sejm zaostrza prawo. Pani od kilku lat realizuje program „Dopalacze-wy-palacze”. Jaka jest skala problemuw więzieniach?

– Zauważyliśmy go kilka lat temu. Coraz więcej młodych ludzi sięga po dopalacze i są w opłakanym stanie. Dopalacze działają bardzo szybko i wyniszczają człowieka. Widzę to na tzw. przejściówce, gdzie spotykam się z nowo przyjętymi osadzonymi. Mają dziwne, specyfi czne objawy, czasami trudno udzielić im konkretnej pomocy. Te osoby są młode, a mają poważne problemy ze zdrowiem, z pamięcią, różne nietypowe dla młodzieńczego wieku choroby. Zdarzają się też starsi – wcześniej pili nalewki, wino, wódkę, a teraz sięgają po dopalacze. Wycho-dzę z założenia, że lepiej zapobiegać niż leczyć. Prowadzę program profi -laktyczny, readaptacyjny, który ma uczyć. Rozmawiam z więźniami o no-wych substancjach, które kiedyś były legalne, a teraz takimi nie są.

Czy dopalacze są gorsze od narkoty-ków?

– Uważam, że są dużo gorsze niż tzw. stare, klasyczne narkotyki. Me-chanizmy uzależnienia działają tu po-dobnie, ale dopalacze są bardziej wy-

Z Anetą Czerwińską-Dydo,psychologiem penitencjarnymz Aresztu Śledczego we Wrocła-wiu, o dopalaczach rozmawia Agata Pilarska-Jakubczak.

rodzinę i urodziło mu się dziecko. Ale obracał się w złym towarzystwie. Kla-syczny przypadek. Koledzy namawiali go do picia. A gdy pił, zażywał dopa-lacze i dokonywał rozbojów. Nie był uzależniony, ale raz na jakiś czas tracił kontrolę nad sobą i sięgał po dopala-cze. Recydywista. Im bliżej mu dziś do wolności, tym bardziej się cieszy. Ale z drugiej strony, strasznie się boi. Po programie stał się bardziej otwarty. Zaczął dzielić się swoim doświadcze-niem. Uświadomił sobie wiele rzeczy, przyznał, że sobie w życiu nie radził. Mimo iż widział jak działają dopalacze, że jego koledzy mają ogromne straty zdrowotne, ktoś nawet jest sparaliżo-wany, to brał dalej. Dziś tęskni za ro-dziną i bardzo – jak mówi – chciałby być normalny. Chce „być ojcem i wziąć rodzinę na klatę”.

Wiele różnych historii…

– Zdarzają się też osadzeni, którzy nie potrafi ą pisać i czytać albo mają z tym trudności. Skończyli nawet szko-

łę podstawową i poszli do gimnazjum, mają wykształcenie średnie niepełnie. Prezentują tak duże zaniedbania w na-uce, że jest to zaskakujące. Właściwie potrafi ą tylko się podpisać i nic więcej. Niekoniecznie są to osoby upośledzone umysłowo. Po prostu zaniedbane jako dzieci albo gdzieś tam przepchniętew szkole. Jeśli chodzi o umiejętność pisania i czytania, to w grupie od razu to wychodzi, kiedy proszę „przeczy-taj ten tekst”, a on się wzbrania. „Nie

fot.

Agat

a Pi

lars

ka-Ja

kubc

zak

Page 27: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...

z kraju

27FORUM SŁUŻBY WIĘZIENNEJ SIERPIEŃ 2018

kotykówbędę czytał”, mówi. Potem okazuje się, że nie potrafi . Duka, wstydzi się.

I wtedy organizuje pani naukę czyta-nia?

– Nie, lecz staram się dowiedzieć przed programem, czy któryś z uczest-ników ma problemy z czytaniem. Pro-wadząc zajęcia omijam tę osobę, an-gażuję do innych czynności, nie chcę wystawiać ją na niepotrzebny stres. U nas lekcji czytania się nie prowadzi, bo to areszt śledczy z ogromną rota-cją osadzonych. Ale wiem, że w zakła-dach karnych to funkcjonuje. Również w specjalnych oddziałach terapeutycz-nych na tzw. „eskach” są takie osoby prowadzone małymi krokami – od kle-jenia kopert poprzez naukę ABC.

Wróćmy do dopalaczy, jak dobiera pani uczestników do programu?

– Nie mam problemu z rekrutacją. Wcześniej muszą wyrazić zgodę. Cześć zgłasza się sama. „Pani psycholog, bo ja bym chciał…”, „Mój syn ma 20 lat i boję się o niego” – często słyszę. Przede wszystkim zapraszam tych, którzy mieli kontakt z substancjami psychoaktywnymi a dopełniam grupę skazanymi nie zażywającymi dopala-czy, ale posiadającymi dzieci w wieku młodzieńczym. Dobrze jeśli w gru-pie jest choć jedna osoba, która się-gała po dopalacze i potrafi dzielić się swoim doświadczeniem. Spotkania są wtedy prawdziwsze, bardziej auten-tyczne. „Tak, paliłem trawkę, ale mój kolega wziął ten syf i powykręcało go, chłopak już nie chodzi” – opowiadają. Grupy są 8-10 osobowe. W ub. roku odbyła się jedna edycja, w tym roku ruszyła następna. 10 godzin wykła-dów i ćwiczeń. Jest teoria, fi lmy edu-kacyjne. Spotkania są raz w tygodniu. Prowadzimy je razem z wychowawcą.

Jak pracujecie z więźniami?– Są na przykład ćwiczenia umie-

jętności radzenia sobie ze stresem, z sytuacjami trudnymi, z komunika-cji społecznej. Ale przede wszystkim dużo rozmawiamy. Oprócz teorii, slajdów i fi lmów lubię dyskutować z więźniami. Zapytać, co oni myślą. Przykładowo, czy powinno się udzie-lać pomocy w szpitalu osobie po do-palaczach? Kiedyś w telewizji był taki problem poruszony. Oburzony miesz-

kaniec twierdził, że z ulicy „takich” biorą i robią im wszystkie konieczne badania, do których zwykły obywatel nie ma dostępu. Każdy ma swoje zda-nie, jakoś je uzasadnia. To jest wspa-niałe i przynosi owoce. Po zajęciach przeprowadzam ankietę ewaluacyjną i pytam skazanych, co chcieliby zmie-nić. Zwykle dopytują, czy będą nowe edycje. Lecz grupa grupie nierówna. Czasami brakuje czasu, bo dyskusja się przeciąga. „Pani psycholog, a my by-śmy chcieli tak pogadać” – często sły-szę. Pracy mam dużo. Na co dzień ok.

Przepisy w walce z truciznąZa posiadanie i obrót dopalaczami będą obowiązywały takie kary, jak

w przypadku narkotyków. 20 lipca Sejm znowelizował ustawy o przeciw-działaniu narkomanii i o Państwowej Inspekcji Sanitarnej. Dopalacze zo-stały w nich potraktowane na równi z narkotykami. Miesięcznie w Polsce odnotowuje się 300 przypadków zatrucia tymi specyfi kami chemicznymi, z handlem którymi służby nie radzą sobie od lat. Sklepy z dopalaczami są zamykane, jednak handel kwitnie w internecie. Bronią w walce z tym proce-derem ma być nowelizacja prawa. Za posiadanie znacznych ilości dopalaczy przewiduje ona karę trzech lat więzienia, a za handel – nawet 12 lat. Osoby zatrute dopalaczami zostaną objęte taką samą pomocą, jak uzależnieni od narkotyków. Będą miały prawo do terapii, detoksykacji oraz pomocy psy-chologicznej. Ponadto zostanie utworzony specjalny rejestr zgonów i zatruć spowodowanych przez dopalacze. Jeżeli do szpitala trafi pacjent podejrzany o ich stosowanie, placówka będzie musiała poinformować o tym sanepid. To samo dotyczy zakładów karnych: będzie trzeba raportować fakt zatrucia do-palaczami do powiatowego inspektora sanitarnego. Obecnie nie ma takiego ustawowego wymogu. Obowiązek zgłaszania do Państwowej Inspekcji Sani-tarnej będzie dotyczył wszystkich przypadków zatruć środkiem zastępczym lub nową substancją psychoaktywną. Główny Inspektor Sanitarny będzie miał za zadanie sporządzać raport podsumowujący zgłoszenia z całej Polski do końca marca każdego roku. Teraz zbieraniem tych informacji zajmuje się konsultant krajowy w dziedzinie toksykologii, we współpracy z Głów-nym Inspektorem Sanitarnym. Listę substancji zakazanych będzie określałorozporządzenie, a nie – jak dotąd – ustawa. APJ

200 podopiecznych, w dużej mierze rotujących. W zeszłym roku wszyst-kich konsultacji psychologicznych przeprowadziłam 700, wraz z opinia-mi. Są różne przypadki. Np. przycho-dzi pan i mówi: „chciałem zaadreso-wać list do mamy, ale nie wiem jak to zrobić”, no to uczymy się adresować kopertę. Kiedy zaczynałam prowadzić ten program, nie mogłam znaleźć na ten temat materiałów. Nie było nawet żadnej książki. Wiele nauczyłam się od skazanych.

zdjęcia Piotr Kochański

Page 28: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...

a u nas archiwista

28 FORUM SŁUŻBY WIĘZIENNEJ SIERPIEŃ 2018

Na terenie obecnego województwa podkarpackiego przed II woj-ną światową żyła obok siebie

ludność polska, ukraińska i żydow-ska. Społeczność żydowska na więk-szości tego obszaru stanowiła ok. 30 proc. ogółu mieszkańców, a na terenie Bieszczadów (szczególnie w miastach) jej odsetek sięgał 60 proc. Ludność żydowska skupiona była w gminach wyznaniowych, które były dla niej podstawową strukturą organizacyj-no-społeczną. W każdej z gmin znaj-dowały się synagogi, domy modlitwy i cmentarze żydowskie. Żydzi należeli do szeregu organizacji społecznych. Tworzyli rozwiniętą infrastrukturę społeczno-gospodarczą, wpisując się w koloryt życia regionu. Koegzystencję tę przerwały działania II wojny świato-wej i zagłada ludności żydowskiej.

Dziś z wielowiekowej obecności Ży-dów na tym terenie pozostały nielicz-ne pamiątki ich dziedzictwa w postaci synagog i cmentarzy. Większość z nich została zniszczona przez niemieckiego okupanta podczas II wojny światowej, a cmentarne macewy wykorzystano jako budulec dróg i placów. Nieliczne ocalałe żydowskie nekropolie są często opuszczone, zapomniane i zaniedba-ne. Stanowią one materialny dowód wielokulturowości dni minionych oraz tego, że społeczność żydowska, żyjąca niegdyś obok nas, została prawie cał-kowicie unicestwiona. Przykłady tego dziedzictwa stanowią bogaty materiał

Tak zatytułowany projekt naukowo-dydaktyczny jest przykła-dem resocjalizacji przez edukację historyczną. Jego realizacja ma wymiar edukacyjny i readaptacyjny, a także praktyczny: ocala od zapomnienia miejsca, ludzi oraz bogatą kulturowo,religijnie i narodowościowo przeszłość Podkarpacia.

do resocjalizacji osadzonych, uwrażli-wiają ich, wyrabiają poczucie empatii oraz postawy otwartości i tolerancji.

Założenia i cele Budowaniu powyższych postaw,

nabywaniu wiedzy nie tylko o historii i kulturze Żydów, ale i o wielokultu-rowości Podkarpacia, służą działania prowadzone w ramach projektu na-ukowo-dydaktycznego „Wielokultu-rowa pamięć dni minionych”. Jego głównym celem jest resocjalizacja osa-dzonych przez edukację historyczną oraz prowadzenie wobec nich oddzia-ływań readaptacyjnych. Ma on także kształtować u osób osadzonych po-stawy tolerancji i otwartość na inność drugiego człowieka na płaszczyźnie różnorodności religijnej i kulturowej. Zwiększenie świadomości historycznej i poziomu wiedzy osadzonych na temat różnych religii i mniejszości narodo-wych, w szczególności w aspekcie mo-ralnym i emocjonalnym, prowadzić ma do kształtowania pozytywnych postaw i osobowości skazanych, a tym samym służyć ich prospołecznym przemia-nom. Budowanie dialogu w celu pozna-nia różnic i podobieństw kulturowych prowadzić ma do odrzucenia krzyw-dzących stereotypów. Również ma się przyczynić do budowania więzi mię-dzyludzkich i poszanowania drugiego człowieka niezależnie od wyznania czy narodowości. Należy także zauważyć, iż dzięki poznaniu historii, w perspek-

tywie zarówno pozytywnych, jak i ne-gatywnych wydarzeń, osadzeni mają możliwość uświadomienia sobie wagi unikania i powielania błędów. Ważnym elementem resocjalizacyjnym jest bez-pośrednie zetknięcie się osadzonych z tematyką wykluczenia społecznego ludności żydowskiej, które nasilało się w dwudziestoleciu międzywojennym,

a kulminację osiągnęło podczas oku-pacji niemieckiej. To oddziaływanie emocjonalne w kontekście „wyklucze-ni dla wykluczonych”. Koncepcja ta re-alizowana jest także poprzez warsztaty na cmentarzach żydowskich, podczas których skazani mogą bezpośrednio zetknąć się z historią ludzi tam spoczy-wających, niejednokrotnie bestialsko zamordowanych przez niemieckiego okupanta. Działania realizowane w ra-mach projektu są istotnym elementem pracy resocjalizacyjnej z osadzonymi i ich readaptacji społecznej.

MerytorycznieW projekt, prowadzony dwutorowo,

zaangażowani są historycy, funkcjona-riusze Służby Więziennej, edukatorzy,

WielokulturowaWielokulturowapamięć dni minionychpamięć dni minionych

fot.

Joan

na P

otac

zek

Page 29: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...

z kraju

29FORUM SŁUŻBY WIĘZIENNEJ SIERPIEŃ 2018

Odnajdywane podczas warsztatów macewy są fotografowane, a napisy– tłumaczone na język polski. Tak udo-kumentowane zostały również wszyst-kie możliwe do odczytania płyty nagrob-ne z cmentarza żydowskiego w Woli Michowej. Dzięki temu osadzeni mają możliwość nabycia wiedzy o ludziach na nim pochowanych. Efektem działań edukacyjnych na tym cmentarzu było upamiętnienie mordu ok. 150 Żydów z Woli Michowej i okolic, dokonanego

przez niemieckiego okupanta 10 lipca 1942 r. Uroczystość upamiętniająca, z udziałem gości zagranicznych, świad-ków historii, funkcjonariuszy SW, osa-dzonych, osób niepełnosprawnych, hi-storyków i duchownych, miała miejsce 11 lipca 2018 r. W tym samym dniu w Zakładzie Karnym w Łupkowie od-było się spotkanie, w którym uczestni-czyli m.in. Judit Elkin z USA – ocalona z Holokaustu, Wojciech Wesołkin – syn

świadka historii i Krzysztof Społowicz ze Związku Gmin Wyznaniowych Ży-dowskich w Polsce.

Podobne działania prowadzone są we wszystkich zakładach karnych na terenie województwa podkarpackie-go. Jest w nie zaangażowanych wielu funkcjonariuszy i pracowników Służ-by Więziennej, a także osadzonych. Warsztaty edukacyjne odbyły się dotąd na cmentarzach żydowskich w Prze-myślu, Jarosławiu, Rzeszowie, Dębicy,

Ulanowie, Tarnobrzegu, Dukli, w Jaśle, Rymanowie i Lesku. W tych miejsco-wościach zorganizowano również spa-cery edukacyjne, zwiedzanie muzeów i izb pamięci. Funkcjonariusze i osa-dzeni uczestniczyli także w uroczysto-ściach podczas obchodów X Między-narodowego Dnia Pamięci o Ofi arach Holokaustu na Podkarpaciu.Wacław Wierzbieniec, Joanna Potaczek

zdjęcia Marek Fejdasz

Projekt jest wspólnym przedsięwzięciem Zakładu Historii i Kultury Żydów w Instytucie Historii Uniwersytetu Rzeszowskiego i Okręgowego Inspektora-tu Służby Więziennej w Rzeszowie. Partnerem jest Fundacja Ochrony Dzie-dzictwa Żydowskiego.

Pierwsza edycja odbyła się w 2014 r., obecna trwa od października 2017 r.do listopada 2018 r. W projekcie biorą udział wszystkie zakłady karne z te-renu województwa podkarpackiego. Kierownikami projektu są: prof. Wacław Wierzbieniec (Kierownik Zakładu Historii i Kultury Żydów UR) i płk Marek Grabek (Dyrektor Okręgowy Służby Więziennej w Rzeszowie), a koordynują: dr Joanna Potaczek, mjr dr Dariusz Fudali i por. Marcin Bryła (z ramienia ZHiKŻ) oraz mjr Bożena Ulidowska i mjr Krzysztof Miękisz (z ramienia OISW w Rzeszowie), a także kierownicy i zastępcy kierowników działów peniten-cjarnych poszczególnych zakładów karnych.

W działania edukacyjne związane z cmentarzem żydowskim w Woli Mi-chowej oraz w organizację 76. rocznicy mordu na Żydach z tej miejscowości zaangażował się kpt. Grzegorz Oleniacz z ZK w Łupkowie. Wsparcia orga-nizacyjnego udzieliła Gmina Komańcza, głównie w osobie pani Haliny Dą-browskiej. W edukację historyczną związaną z cmentarzem w Ustrzykach Dolnych zaangażowali się: mjr Adam Nieznański, mł. chor. Krzysztof Gierulaz ZK Uherce Mineralne oraz Jacek Łeszega z Ustrzyk Dolnych.

Wspólne przedsięwzięcie

nauczyciele, pracownicy muzeów, bi-bliotek i instytucji kultury z różnych miejscowości województwa podkarpac-kiego. W ramach części merytorycznej osoby zaangażowane w realizację pro-jektu wygłaszają wykłady i prelekcje dla osadzonych na terenie zakładów karnych oraz w swoich instytucjach. Osadzeni poznają zasady funkcjono-wania społeczności żydowskich pod względem religijnym, społecznym, gospodarczym, czy politycznym. Wy-kładowcy przedstawiają podstawo-we struktury i role społeczne, które je kształtowały oraz relacje łączące Żydów ze strukturami państwowymi oraz innymi narodowościami. Wyko-rzystywane są dokumenty archiwalne, a także relacje świadków historii ze-brane w środowiskach lokalnych.

Osadzeni zapoznają się z obyczaja-mi i tradycją żydowską, a także z pro-blematyką dotyczącą Zagłady i – co szczególnie ważne z punktu resocjali-zacji – z przykładami ratowania Żydów przez miejscową ludność. Uczestniczą w wycieczkach i spacerach edukacyj-nych, podczas których poznają wielo-kulturową przeszłość poszczególnych miejscowości. Odwiedzają muzea, izby pamięci, biblioteki oraz biorą udział w przedsięwzięciach historycznych, upamiętnieniach, promocjach książek i otwarciach wystaw.

PraktycznieW ramach części praktycznej osadze-

ni biorą udział w warsztatach eduka-cyjnych prowadzonych na cmentarzach żydowskich. Podczas nich zapoznają się z historią nekropolii, ludzi, którzy na nich spoczywają, ornamentyką nagrob-ną oraz zwyczajami i tradycją żydowską. Edukacja ta służy również przełamaniu stereotypów dotyczących kultury ży-dowskiej oraz nabyciu wiedzy, iż ma-cewa to nie tylko kamień – że pod pły-tą nagrobną spoczywa człowiek, który miał imię, nazwisko i historię. Zacieka-wienie, wrażliwość, empatia – to ele-menty resocjalizacji. Jednym z działań praktycznych jest porządkowanie przez osadzonych cmentarzy żydowskich, często zaniedbanych i zapomnianych. To nie tylko kultywowanie pamięci, ale ratowanie tych nekropolii. Znamien-nym przykładem może być cmentarz żydowski w Woli Michowej, na którym prowadzone są warsztaty dla osadzo-nych w Zakładzie Karnym w Łupkowie oraz cmentarz żydowski w Ustrzykach Dolnych, który w ramach warsztatów porządkowali osadzeni z Zakładu Kar-nego w Uhercach Mineralnych.

Page 30: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...

ze świata: Szwecja

30 FORUM SŁUŻBY WIĘZIENNEJ SIERPIEŃ 2018

– tak chciałam, bo to lepiej płatne. Po 18.00 jest nas w całym areszcie sie-dem osób, w tym dwie obsługują mo-nitoring. Wszystko jest nadzorowane, skomputeryzowane i taka obsada zu-pełnie wystarcza. Kiedy się coś dzieje, reagujemy natychmiast. Ostatnio mie-liśmy w nocy do czynienia z agresyw-nym więźniem. Wtedy tworzy się taką czteroosobową formację, która zwykle wystarcza. Możemy też wezwać spe-cjalną grupę interwencyjną, ale taka konieczność zdarza się bardzo rzad-ko. Jesteśmy sprawni, zresztą co dwa miesiące mamy dzień szkolenia, żeby nie wypaść z wprawy.

Mleko dla noworodkaNajtrudniejsze, co mi się w tej pra-

cy przydarzyło, to nie byli niebezpiecz-ni więźniowie czy podejrzani o terro-ryzm, ale... kobieta z noworodkiem. Wtedy jeszcze był tu oddział żeński i przywieźli ją nam, w sprawie jakie-goś przemytu. Trzeba było zorgani-zować specjalną celę, mleko, butelki, pieluchy. No i wszystkim nam jakoś to dziecko tutaj nie pasowało.

W naszym areszcie Polacy zda-rzają się sporadycznie, ale więźnio-wie rosyjskojęzyczni – bardzo często. W związku z tym, że potrafi ę mówić w ich języku, często służę za tłumacza – oczywiście tylko w sprawach byto-wych, bieżących. Kwestie prawne czy urzędowe wymagają tłumacza przy-sięgłego. Wśród personelu jest teraz pięć osób z Polski, jedna z nich jest szefem oddziału restrykcyjnego dla młodocianych.

Jestem zadowolona z pracy w aresz-cie. Mam świetnych kolegów, super warunki i – co najważniejsze – plany, żeby szkolić się dalej. Tu w więzien-nictwie nie ma stopni, tylko doskona-lenie zawodowe. Teraz jestem straż-nikiem więziennym, ale zamierzam zrobić kurs szefa alarmowego. Można też szkolić się na szefa nocnej zmiany czy szefa całego więzienia. Moja praca nie należy do łatwych, ale daje satys-fakcję. Zwłaszcza wtedy, kiedy widzi się, jak jednostki – bo nie wszyscy więźniowie – starają się coś zrobić ze swoim życiem, żeby wyjść na prostą. Nie mam z nimi problemów – jestem konkretna, więc mnie słuchają.

oprac. IFzdjęcie z archiwum

Karoliny Rodziewicz

Jak to się stało, że trafi łam do pra-cy w areszcie śledczym? W Szwecji mieszkam od 20 lat. Pracowałam

w różnych miejscach, przez ostatnie lata w psychiatrii, z osobami uzależ-nionymi od narkotyków i alkoholu. Mają one problemy psychiczne, a wie-le także przeszłość kryminalną.

Pociąg do munduruSłużby mundurowe od zawsze mnie

interesowały. Na rok przed moim wy-jazdem z Polski złożyłam dokumenty do Szkoły Policji w Legionowie, ale niestety odrzucili mój rocznik. Mia-łam starać się w następnym roku. Potem wyjechałam do Szwecji i tu zo-

stałam. W 2012 roku zaczęłam pracę jako pielęgniarz psychiatrii. Wtedy po raz pierwszy zetknęłam się z pracow-nikami więziennictwa. Nie wiem, jak to jest w Polsce, ale w Szwecji, kiedy aresztowany lub skazany ma poważne problemy psychiczne, jest kierowany na badania psychiatryczne, które wy-konywano właśnie w naszej klinice. Kiedy było trochę czasu, rozmawiałam

z osobami zatrudnionymi w areszcie. Podpytywałam ich też o pracę: jak się czują, czy są zadowoleni i usatysfak-cjonowani. I słyszałam prawie same pozytywne opinie.

Wkrótce poznałam męża jednej z koleżanek, który już od dawna był zatrudniony w areszcie; w tej chwili pracuje w transporcie – to jest osob-na jednostka więziennictwa. Mówił mi, że na żadną inną pracę by się nie zamienił: fajni koledzy, dobre zarobki, duże możliwości szkolenia się i sta-ła państwowa posada. Wiadomo, że praca nie należy do bezpiecznych, ale notoryczne odczuwanie strachu unie-możliwiałoby jej wykonywanie. Zresz-tą więźniowie czy aresztowani wiedzą doskonale, że nie opłaca im się źle za-chowywać, ponieważ grozi to konse-kwencjami. Ta rozmowa bardzo mnie zmotywowała do starania się o pracę w więziennictwie. Miałam obywatel-stwo szwedzkie, dobrze znałam język. Podanie do aresztu śledczego złoży-łam w 2016 roku, nie łudząc się, że się dostanę, bo wiedziałam, że to nie jest łatwe. Pomyślnie przeszłam rozmowę kwalifi kacyjną i zostałam przyjęta.

Nocna zmianaPo rozpoczęciu pracy skierowano

mnie do szkoły. To było pół roku bar-dzo intensywnej nauki, nie było łatwo. Teraz mają szkołę wydłużyć do dwóch lat. Praktykę odbywa się w jednostce – w oddziale innym niż ten, w którym się pracuje. Ja, z półotwartego, prak-tykowałam w przejściowym. Zdałam egzaminy, dostałam dyplom i wreszcie zaczęła się praca na serio. Nasz areszt mieści się w sąsiedztwie sądu i policji, w centrum jednej z dzielnic Sztokhol-mu. Z zewnątrz bardziej przypomina hotel, ale wszystko jest monitorowa-ne i bardzo dobrze strzeżone. Teraz są u nas tylko mężczyźni, ponad dwustu. Mamy oddziały o zaostrzonym rygo-rze i takie, w których aresztowani parę godzin w ciągu dnia spędzają ra-zem. Ja pracuję w oddziale półotwar-tym. Latem mam tylko nocne zmiany

Chciała być policjantką, a pracuje w areszcie. W dodatkuw Sztokholmie. Karolina Rodziewicz radzi sobie tak dobrze, że ostatnio dostała przydział na nocne zmiany, na które obsada jest szczególnie starannie dobierana. Oto opowieść Polki, która przed laty wyjechała do wakacyjnej pracy i została po drugiej stronie Bałtyku.

Po drugiej stronie Bałtyku

Page 31: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...

psycholog radzi

31FORUM SŁUŻBY WIĘZIENNEJ SIERPIEŃ 2018

su, spadek energii, niechęć do robie-nia czegokolwiek innego poza pracą. Wzmaga się pragnienie, by wrócić wreszcie do pracy.

Pracowitość a pracoholizm Czy w związku z tym praca w nad-

miarze jest czymś, czego należałoby absolutnie unikać? Gdzie jest granica między ludźmi, chcącymi dużo praco-wać (są pracowici), a tymi którzy uza-leżnili się od swojej pracy? Praca nas kształtuje i daje nam poczucie sensu, a to lubimy. Pracoholik tym jednak różni się od człowieka pracowitego, że zazwyczaj nie odczuwa prawdziwej satysfakcji ze swoich osiągnięć. Nie-żalenie od tego, jak wiele udało mu się w ciągu dnia zrobić lub jak dobry jest efekt jego pracy, nie umie się tym ucieszyć, koncentruje się na swoich niedociągnięciach i ma poczucie nie-spełnienia. Z czasem spada też wydaj-ność i efektywność jego pracy, co jest wynikiem lekceważenia własnych po-trzeb i emocji. Może się też rozwinąć wypalenie zawodowe i depresja.

Dla pracoholika praca (w odróżnie-niu od człowieka pracowitego) jest nie tylko źródłem utrzymania, lecz przede wszystkim sposobem na redukcję lęku i napięcia. Daje poczucie ulgi i spokoju wewnętrznego oraz poczucie kontroli nad jakimś wycinkiem swojego życia. Kiedy wewnątrz nas jest chaos, to mo-żemy odczuwać pokusę nadmiernego kontrolowania otoczenia z nadzieją, że w ten sposób uda nam się uko-ić swój wewnętrzny niepokój. Wielu perfekcjonistów jest pracoholikami, ponieważ stawiają sobie bardzo wy-sokie wymagania, którym nikt nie jest w stanie sprostać, nawet oni sami.

Być może, szukając jego objawów, ze zdumieniem odkryjemy, że pracoholizm jako jednostka cho-

robowa nie występuje. Nie ma takiej choroby, ale jest takie zjawisko.

Pracoholizm – co to takiego ?Klinicznie pracoholizm najwięcej

ma wspólnego z uzależnieniem. Kry-teria diagnostyczne uzależnienia mogą mieć zastosowanie w rozpoznawaniu zjawiska pracoholizmu. Najbardziej charakterystyczną cechą uzależnień jest przymus (np. w alkoholizmie – przymus picia), zwiększająca się tole-rancja na dany czynnik, utrata kontroli oraz zespół odstawienny. Poczucie przymusu pracy to silne wewnętrzne przekonanie, że obowiązki służbowe czy zawodowe są najważniejsze, a czas poświęcony na inne czynności – to czas stracony. Do tego dochodzi ciągłe myślenie o pracy, czy też pozostawa-nie w stałej dyspozycji telefonicznej. Stopniowo rozwija się też większa to-lerancja na pracę. Do osiągnięcia za-dowalającego poziomu samopoczucia, satysfakcji z wypełnionego zadania, wymagana jest coraz większa ilość pracy. W pewnym momencie człowiek nie ma już kontroli nad tym, ile godzin pracuje. Może sobie nawet obiecywać, że skończy po jakimś określonym cza-sie, ale to się nie udaje. Problem poja-wia się, gdy przychodzi weekend lub urlop właśnie. Wtedy mogą wsytąpić objawy odstawienie. W tym wypadku mówimy o niemożności znalezienia sobie miejsca, poczuciu niepokoju, nieokreślonego lęku, rozdrażnienia. Pojawia się brak zainteresowania sprawami domowymi, ogólne uczucie dyskomfortu lub braku poczucia sen-

Nadmiernie angażując się w pra-cę, pracoholicy chcą zadbać o swoje poczucie własnej wartości, praca jest dla nich wyznacznikiem tego, czy są wartościowi jako ludzie, czy nie. Oso-by pracowite natomiast łatwiej znoszą porażki w pracy, a poczucia własnej wartości upatrują raczej w sobie sa-mych, a nie w niepowodzeniach czy sukcesach. Ponadto, gdy w rodzinie nie układa się najlepiej, praca może stanowić sposób na zaspokojenie tak ważnych dla każdego potrzeb – uzna-nia, szacunku, bliskości i sensu.

Praca jako ucieczka U pracoholika mało jest dążenia

do samorealizacji czy rozwoju. Raczej chodzi o to, żeby poprzez angażowanie się w działanie, w pracę uciekać przed problemami czy to emocjonalnymi, wewnętrznymi, czy też przed proble-mami w relacjach z innymi. Uciekanie w działanie to cecha społeczeństw cy-wilizacji zachodniej. Pracuję, więc nie mam czasu na zajmowanie się innymi sprawami. Mam bardzo mocne uspra-wiedliwienie dla swojego nieangażo-wania się w sprawy rodzinno-domowe ani w dbanie o własne potrzeby czy emocje. Po pracy jestem tak zmęczo-ny, że na nic już nie starcza sił. Przede wszystkim nie ma ich na to, żeby po-myśleć, zatrzymać się, przyjrzeć sobie, nie mówiąc już o zadbaniu o lepsze relacje z innymi. I o to nam wszyst-kim chodzi, kiedy uciekamy w pracę. W tym sensie pracoholikiem może być nawet osoba bezrobotna. Bo w istocie mechanizm pracoholizmu to nawyko-we uciekanie przed problemami życio-wymi i przed sobą samym. Uciekaniem w działanie może być też przecież na-wyk ciągłego zajmowania się czymś, życia w biegu. Nawet na urlopie – za-liczanie poszczególnych atrakcji, szyb-kie tempo, brak zatrzymania się – to mogą być przejawy pracoholizmu.

Jak sobie z nim poradzić? Trzeba zacząć od znalezienia odpowiedzi na parę pytań. Przed czym uciekam? Ja-kie myśli nie dają mi spokoju? Czego najbardziej potrzebuję? Dopiero wte-dy można zacząć coś zmieniać w swo-im życiu. Podobnie jak w innych uza-leżnieniach, problemem pracoholika nie jest praca, ale jego emocje. W tym znaczeniu pracoholizm to nie przy-czyna, ale skutek problemów naturypsychologicznej.

Marta KomorowskaPsycholog ZOZ Medydyny Pracy

Służby Więziennej w Poznaniuzdjęcie Piotr Kochański

Pracoholikna urlopiePrawdopodobnie większość z nas z utęsknieniem czeka na rozpoczęcie urlopu. Gdy jednak wymarzony czas nadchodzi, a my nie umiemy oderwać się myślami od pracy, możemy się zastanawiać, czy to już oznaka pracoholizmu.

Page 32: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...

pasje: pszczelarstwo

32 FORUM SŁUŻBY WIĘZIENNEJ SIERPIEŃ 2018

Jeszcze na ziemi zakładamy spado-chrony. – W razie czego pociągasz o, tutaj i otwierasz spadochron – in-

struuje. – Musisz to wiedzieć, ale nie martw się, nic złego się nie wydarzy. Zajmujemy miejsca w środku szybowca „Puchacz” i zapinamy pasy. – Nie łap za te czerwone drążki, bo zrzucisz osłonę kabiny, a szkoda by było, bo to drogi sprzęt – dodaje ze śmiechem. Też się uśmiecham, ale jestem przerażona. Nic nie mówię, bo przylepiona do owiewki minikamera zaczyna mnie nagrywać. Od kierownika lotów dostajemy po-zwolenie na start i ruszamy. Rozpędza-my się. Ciągnie nas lina podczepiona do samolotu „Dragon”, który właśnie podrywa się do lotu. Wokół wszystko drga. Zaczynamy się wznosić. Samolot wciąż nabiera wysokości, a za nim nasz szybowiec, jak zabawka na sznurku. Ziemia coraz dalej, chmury coraz bliżej. Dyktafon włączony. Robi się ciekawie.

Zaczęło się od parasola mamyJacek Surma wychowywał się za-

ledwie cztery kilometry od aeroklubu

wrocławskiego, a niewiele dalej miał do lotniska wojskowego. Dlatego tym, co się działo na niebie, był zafascyno-wany od małego. – Kiedy miałem sześć lat, skakałem z dwumetrowej przycze-py ze „spadochronem”, którym był pa-rasol mamy – opowiada. – Skoki nieste-ty, zakończyły się laniem, bo parasolka nie miała certyfi katu i nie przetrwała– śmieje się funkcjonariusz. Przez na-stępne lata zajmował się modelarstwem. Kiedy miał 18 lat, zaczął skakać ze spa-dochronem, ale podkreśla, że już takim z certyfi katem. A potem się zakochał.– W koleżance z pracy, funkcjonariuszce z Zakładu Karnego nr 1 we Wrocławiu, która została moja żoną – wyjaśnia.– Po pięciu latach pracy na Kleczkow-skiej przenieśliśmy się do jednostki w Strzelinie. A trafi łem do naszej służ-by 15 lat temu. To już u mnie tradycja rodzinna, bo tata też był oddziałowym. Praca, rodzina i fi nanse sprawiły, że miałem przerwę w skakaniu i lata-niu. Wróciłem na lotnisko dopiero jako 31-latek i przeszedłem kurs szybow-cowy. Do takiego latania trzeba mieć

ustabilizowane życie, bo do aeroklubu nie można przyjść na godzinę, tylko na wiele godzin albo na cały dzień. Jeden, drugi. Dlatego bardzo mi odpowiada praca zmianowa w zakładzie. Poza tym trafi ła mi się żona, przy której mogę rozwijać swoją pasję. Czasami latamy razem, ale Agnieszce bardziej od lata-nia odpowiada wspólna jazda motocy-klem.

110 na godzinę

Lecimy. Ciągle jeszcze „ciągnięci” przez „Dragona”. Nasz „Puchacz”, jak na szybowiec przystało, nie ma silnika, ale cicho nie jest. Słychać mocny wiatr. – Przed sobą masz zegary – mówi Ja-cek. – Pierwszy z lewej to prędkościo-mierz. Widzisz, lecimy teraz 110 km/h. Dalej jest wariometr, który pokazuje prędkość pionowego wznoszenia się względem ziemi. Ten na końcu to wy-sokościomierz. Na razie jesteśmy 120 m nad ziemią. Wcześniej jeszcze zakrę-tomierz wskazujący prawidłowe prze-chylenie szybowca w zakręcie. Skupiam się na kresce wysokościomierza, która nie pozostawia złudzeń. Lecimy coraz wyżej. – Przed sobą mamy Wrocław– informuje pilot. I wtedy podskakuje-my. Razem z całym szybowcem. – Czu-jesz jak podrzuca? – pyta Jacek. – Wła-śnie przelecieliśmy przez tzw. komin. Najpierw idziemy do góry, a potem spadamy w dół. I znowu.

Trudno nie zauważyć, ale nie krzyczę, bo kamera ciągle ma mnie

W odpowiedzi na pytanie „Co go kręci w szybowcach?”, pilot, Jacek Surma zaprasza mnie na lot. – Przekonasz się sama. Co ci będę opowiadał – mówi przed startem. St. sierż. sztab., oddziałowy w Zakładzie Karnym w Strzelinie, wolne chwile spędzaw aeroklubie wrocławskim. – Latanie daje mi fajne emocjei frajdę, odcina od wszystkiego – zapewnia, a ja szybko przekonuję się, że jego pasja jest dla mnie jak rollercoaster.

Latam od chmury Latam od chmury do do chmurychmury

Page 33: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...

pasje: szybownictwo

33FORUM SŁUŻBY WIĘZIENNEJ SIERPIEŃ 2018

na muszce. – Teraz się wyczepimy– mówi. A ja najpierw czuję szarpnię-cie, potem widzę, jak samolot przed nami odlatuje w siną dal i zostawia nas samych na niebie, w dodatku bez silnika... Kiedy próbuję sobie poradzić z tą myślą, Jacek pokazuje mi ręką chmurę i oznajmia, że teraz pod nią polecimy i spróbujemy znaleźć jakieś noszenie.

Już chciał zrezygnowaćJacek Surma nie ma wątpliwości

– żeby zdobyć licencję szybowcową, trzeba oprócz chęci mieć czas i pie-niądze. Szkolenie składa się z części teoretycznej i praktycznej. Podczas 60 godzin nauki 13 przedmiotów należy przyswoić m.in. znajomość mechaniki lotów, trochę fi zyki, nawigacji, mete-orologii, przepisów i prawa lotnicze-go, a także odbyć ok. 50 lotów szko-leniowych na szybowcu dwusterowym (uczeń – instruktor). Dopiero potem zaczyna się samodzielne latanie i pra-ca na lotnisku, którą można trochę zmniejszyć klubowe wydatki.

Najtrudniejszym momentem okazał się dla Jacka lot sprawdzający umie-jętności wyprowadzania szybowca z niebezpiecznych sytuacji, takich jak korkociąg czy przeciągnięcie. – Każ-dy uczeń musi to zaliczyć – wyjaśnia.– Instruktor wprowadza ucznia w taką sytuację, żeby się nie zdziwił, jak go coś podobnego kiedyś spotka. Pokazuje i tłumaczy jak sobie poradzić. Podczas takiego lotu ciało reaguje mało przy-jemnie na prowokowane przeciążenia. Wszystko podchodzi do gardła, a zie-mia nie zawsze jest w poziomie, no

i są emocje, gdy doświadcza się tego pierwszy raz. Pamiętam, że po tamtym locie chciałem zrezygnować z kursu, ale instruktor przekonał mnie do jesz-cze jednej próby. Dałem się namówić. Wiedziałem, z czym będę miał do czy-nienia i już tak źle nie zareagowałem. Po prostu teraz wiem, co tam w górze może się zdarzyć.

Mimo tych doświadczeń Jacek uważa, że najniebez-pieczniejszy w jego pasji szybowcowej jest... dojazd na lotnisko.

Jak na karuzeliLecimy pod chmurę, ale

nie wiem którą, bo na nie-bie jest ich sporo. Ufam, że Jacek wybrał tę najbliższą. – Lotnisko zostało po lewej, widzisz? – pyta i od razu sam odpowiada. – Nie widzisz. Musisz się wychylić.

Nie mogę, jestem zbyt mocno spięta. Pasami. Wi-dzę za to ponad nami drugi szybowiec „Junior”. I wtedy słyszę, jak pilot z lekkim ża-lem mówi: – Spadamy. Je-steśmy już tylko na 400 me-trach wysokości. Jeśli się to nie zmieni, to będziemy musieli wra-cać na lotnisko.

Ale za moment się ożywia i oznaj-mia, że jest komin. Wlatujemy w nie-go i zaczynamy krążyć. W lewo. W ten sposób z każdą chwilą nabieramy wysokości. – Im wyżej się wzniesie-my, tym szybciej chmura będzie nas zabierała do góry – wyjaśnia Jacek.

A ja czuję się jak na karuzeli. Tyle, że mam lepszy widok i większego cykora. W końcu pytam, czy nie moglibyśmy już lecieć prosto. – Nie, bo wypadnie-my z komina i zaczniemy spadać – sły-szę. – A teraz zobacz, jak fajnie nabie-ramy wysokości. I taka to zabawa.

Jacek Surma, podobnie jak inni szy-bownicy, liczy każdą minutę spędzoną na niebie. Ma wylatanych 160 godzin. – Nie ma dwóch takich samych star-tów, lądowań, ani takich samych lotów – zapewnia. – Tu się nic nie powtarza. W górze poruszamy się w przestrzeni trójwymiarowej. Lecimy do przodu, w bok, w dół i w górę. Trzeba się tego nauczyć.

Chyba najgorsze niebo dla szybow-nika, to niebo bezchmurne. Wtedy nie widzi potencjalnego noszenia. Chmu-ry są jak drogowskazy, można lecieć od jednej do drugiej, czyli od nosze-nia do noszenia. Można też w trakcie takiej podróży mieć towarzystwo orła, sokoła czy nawet bociana. – Kiedyś na wysokości skrzydła szybowca leciał obok mnie duży ptak i zaglądał mi do kabiny – wspomina pilot. – Podlatywał i straszył szponami, którymi próbował mnie – jako intruza – odgonić. Wspa-niałe przeżycie.

Ostatnio Jacek leciał szybowcem prawie cztery godziny. Do Leszna i Kro-toszyna. Razem ok. 200 km. Zapew-nia, że nie nudził się ani przez chwi-lę. – Podczas lotu trzeba wszystkiego pilnować – mówi. – Bo cały czas tra-cisz albo zyskujesz wysokość, a potemzamieniasz ją na odległość. Dlatego

fot.

Agni

eszk

a Su

rma

Page 34: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...

pasje: szybownictwo

34 FORUM SŁUŻBY WIĘZIENNEJ SIERPIEŃ 2018

ciągle trzeba kalkulować, która chmu-ra będzie mnie nosiła, która będzie następna, w jakim kierunku mam le-cieć i czy po tych samych chmurach, po których doleciałem na miejsce, będę mógł wrócić na lotnisko. A prze-cież pogoda się zmienia, zmieniają się chmury i kierunek wiatru. Trze-ba myśleć o wielu czynnikach. Zdarza się, że chmury jednak się nie układają i nie ma noszenia, a lotnisko daleko. Wtedy pozostaje szukać bezpiecznego miejsca do lądowania. Niedawno wy-lądowałem na polu kukurydzy. Tym razem gospodarz nie był ani zbyt miły, ani skłonny do ugody. Zwykle jednak ludzie, którzy do nas szybowników dobiegają, pytają z troską co się sta-ło. Czasem słyszymy: „przestało wiać czy paliwa zabrakło?”. A tu nie ma ani silnika, ani paliwa, a siła wiatru szy-bowca nie nosi, raczej przeszkadza. To komin termiczny, który tworzy się pod chmurą, zasysa ciepłe powietrze do góry i my, krążąc w nim, unosimy się jak ptaki, by potem tę zdobytą wyso-kość zamienić na odległość, jaką chce-my pokonać.

W kominieMarzę o tym, żeby szybowiec już

przestał krążyć w lewo. Jesteśmy 700 m nad ziemią i ciągle się wznosimy. Ale Jacek odkrył ten komin, jest jego „właścicielem” i zamierza go maksy-malnie wykorzystać do nabrania wy-sokości. Jak dla mnie, to już od daw-na jesteśmy wystarczająco wysoko.

– O, widzisz, pod nami leci szybowiec, który dołączył do naszego komina. Kiedy inni szybownicy widzą, że któ-ryś kręci się w kółko jak my, i nabiera wysokości, to przylatują i też się w nim wznoszą – opowiada. – Czasem w jed-nym kominie może krążyć jednocześnie kilka szybowców. Jest między nami ry-walizacja. Który z nas wygra wyścig do komina, który wzniesie się wyżej. Ale tak się bawimy tylko wtedy, kiedy znajdujemy się blisko lotniska i zawsze bezpiecznie możemy wylądować.

Nareszcie karuzela przestaje się kręcić, bo wylatujemy z komina. Pi-lot upewnia się, czy wszystko ze mną

w porządku. Jest, bo kamera patrzy. I nagle robi szybowcem manewr, któ-rego nie powstydziłby się żaden roller-coaster. Przez moment jesteśmy jakby w stanie nieważkości, po którym pró-buję zlokalizować, gdzie odpłynął mój mózg. Kiedy wraca na miejsce, uświa-damiam sobie, że takich sztuczek nie znajdę na ziemi. Mimo to bardzo za nią tęsknię. W oczekiwaniu na lądowanie oglądam niesamowite widoki. Świat widziany spod chmur jest piękny.

– Ustawiamy się do pozycji z wia-trem do szybowcowego – komunikuje pilot. – Lecimy na kolizyjnej, więc mu-simy ustąpić miejsca innemu szybow-cowi – wyjaśnia. – On schodzi pierw-szy. My zaraz za nim.

Lądujemy łagodnie. Kiedy dotykam ziemi, jestem szczęśliwa. Słyszę, że byłam dzielną pasażerką. Nie zwymio-towałam do kabiny, nie panikowałam i nie groziłam pilotowi śmiercią, gdy natychmiast po starcie nie zawrócił na lotnisko. A takie historie Jacek nieraz w „Puchaczu” przerabiał.

Po półgodzinnym szybowaniu wiem już, jak to jest. I cieszę się z tego do-świadczenia tak samo, jak z zapachu koniczyny, która wokół kwitnie jak szalona. Zerkam na Jacka i mam nie-odparte wrażenie, że on by sobie jesz-cze polatał.tekst i zdjęcia Elżbieta Szlęzak-Kawa

Film z przestworzy tutaj

Page 35: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...

na sportowo

35FORUM SŁUŻBY WIĘZIENNEJ SIERPIEŃ 2018

Centralny Ośrodek Szkolenia Służby Więziennej i Areszt Śledczy w Ostro-wie Wlkp. od wielu miesięcy uczestniczyły w przygotowaniu V Turnieju Piłki Ręcznej Szczypiorno-Cup – największego w Polsce i jednego z najważniejszych w Europie. W dniach 16-19 sierpnia do Kalisza zjadą najlepsze drużyny Polski, a także mistrzowie Ukrainy i Węgier. Uczestnicy będą walczyli o puchar Prezy-denta RP, a turniejowi patronuje Związek Piłki Ręcznej w Polsce. Impreza odby-wa się w mieście, w którym zrodziła się piłka ręczna, nie bez przyczyny zwana szczypiorniakiem. Grali w nią żołnierze Polskich Legionów Józefa Piłsudskie-go, internowani w Szczypiornie po kryzysie przysięgowym w lipcu 1917 roku. Rzucali piłką, zamiast ją kopać, bo... oszczędzali buty. Tak zrodził się sport,w którym od stu lat Polska odnosi sukcesy. redakcja

Nocny półmaraton

Z roweremna mistrzostwa

Jak szczypiorniak,to tylko w Kaliszu

W nocy z 21 na 22 lipca br. w ra-mach I Kaliskiego Nocnego Półma-

ratonu „Bursztynowa Hellena” odbył się I Ogólnopolski Półmaraton o Puchar Komendanta Centralnego Ośrodka Szkolenia Służby Więziennej w Kaliszu. Uczestnicy mieli do pokonania dystans 21,0975 km. Spośród 697 zawodników, bieg ukończyło 613, w tym 23 przed-stawicieli Służby Więziennej.

Biegacze reprezentowali: COSSW w Kaliszu, ZK w Koronowie, ZK w Star-gardzie, AŚ w Szczecinie, ZK w Gęba-

Dyrektor Okręgowy Służby Wię-ziennej w Poznaniu i Zarząd Okręgo-wy NSZZ FiPW w Poznaniu zapraszają na VII Mistrzostwa Funkcjonariuszy Służby Więziennej w Kolarstwie Gór-skim Zielona Góra 2018, które odbędą się 22 września br. Zostaną rozegra-ne w obiektach Przytok Golf & Resort w Przytoku, gm. Zabór na dystan-sie ok. 40 km (4 pętle po 10 km). Na najlepszych zawodników w kategorii open oraz w poszczególnych katego-riach wiekowych będą czekały nagro-dy fi nansowe i rzeczowe. W wyścigu wystartować może łącznie 150 osób. O udziale w zawodach decyduje kolej-ność zgłoszeń.

Jeżeli lubisz dobrą zabawę, ekstra ciekawą trasę MTB, rywalizację w du-chu fair play i niezapomnianą atmos-ferę, koniecznie zapisz się już dziś (więcej na ostatniej stronie).

Zapisy, regulamin i opłata startowa, dostępne są na stronie:

www.super-sport.com.pl

rzewie, ZK nr 1 Grudziądzu, ZK w Byd-goszczy Fordonie, ZK w Przytułach Starych, ZK nr 2 w Strzelcach Opol-skich, AŚ we Wrocławiu, AŚ w Warsza-wie-Służewcu, AŚ w Poznaniu i CZSW.

Trasa wiodła ulicami Kalisza, wy-łącznie po asfalcie. Wśród kobiet naj-szybsza była Izabela Wierzchowska z COSSW, która jednocześnie wy-walczyła pierwsze miejsce w kate-gorii open z czasem 1 godz. 24 min14 sek. Kolejne miejsca w kategorii kobiet zajęły: Dorota Gałuszka z ZK nr

1 w Grudziądzu i Joanna Maciejewska z ZK w Koronowie. Wśród mężczyzn najszybszy był Grzegorz Terlikowski z ZK w Stargardzie. Za nim uplasowali się: Józef Zabielski z AŚ w Szczecinie i Mieczysław Jaskułowski z AŚ w War-szawie-Służewcu.

Funkcjonariusze Służby Więziennej zajęli czołowe miejsca również w kate-goriach wiekowych: Dorota Gałuszka: pierwsze miejsce w kat. K30, a Józef Zabielski pierwsze miejsce w kat. M40.

Puchar Komendanta Centralnego Ośrodka Szkolenia Służby Więziennej wręczyli zwycięzcom Grzegorz Sa-piński, prezydent Miasta Kalisza i mjr Przemysław Golanowski z COSSW.

Anna Kruk, Adam Wierzchowski zdjęcia Marcin Woźniak (Calisia.pl)

Page 36: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...

36 FORUM SŁUŻBY WIĘZIENNEJ SIERPIEŃ 2018

tucji RP. Warto zwrócić uwagę na jej art. 47, zgodnie z którym „każdy ma prawo do ochrony prawnej, (…) czci i dobrego imienia”.

Z kolei kodeks cywilny defi niuje dobra osobiste człowieka poprzez ich wyliczenie. Wśród dóbr osobistych człowieka, które zostały wskazane w treści art. 23 k.c., znajduje się rów-nież cześć. Osoba, której cześć została zagrożona cudzym działaniem, może żądać jego zaniechania, a także do-magać się zadośćuczynienia pienięż-nego lub zapłaty odpowiedniej sumy pieniężnej na wskazany cel społeczny (art. 24 par. 1 k.c.).

Prawnokarna ochrona przed po-mówieniem uregulowana została w rozdziale XXVII kodeksu karnego, zatytułowanym „Przestępstwa prze-ciwko czci i nietykalności cielesnej”, w szczególności w art. 212 – prze-stępstwo zniesławienia. O ile jednak regulacja cywilnoprawna koncentruje się na interesach prywatnych, o tyle regulacja prawnokarna ma na uwadze dobro ogólne, interes społeczny. Uza-sadnione jest to tym, że ludzka cześć to nie tylko problem indywidualnych przypadków, ale wartość nadrzędna, której poszanowanie leży w interesie całego społeczeństwa.

Istota pomówieniaW przeciwieństwie do znieważenia

kodeks karny z 1997 r. nie reguluje od-rębnego przestępstwa zniesławienia, skierowanego przeciwko funkcjona-riuszowi publicznemu. Przestępstwo zniesławienia określone zostało w art.

Podobny problem stanowią przy-padki pomówienia instytucji państwowych (w tym jedno-

stek Służby Więziennej). Ich doty-czą różnego rodzaju zawiadomienia o rzekomych nieprawidłowościach w działaniu, które najczęściej nie znaj-dują potwierdzenia w rzeczywistości. W przeważającej mierze pochodzą one od „życzliwych”, „zatroskanych” lub od pracowników „dbających o swój za-kład”, którzy czynią to z opacznie ro-zumianego „obywatelskiego obowiąz-ku” czy też niskich pobudek.

Ochrona czciZgodnie z defi nicjami słownikowy-

mi pomawiać to bezpodstawnie zarzu-cić, niesłusznie przypisać coś komuś, posądzić, oskarżyć kogoś o coś. Tego typu postępowanie z reguły stanowi naruszenie prawem chronionych dóbr osobistych, w szczególności czci i do-brego imienia.

Problem ten jest istotny zwłasz-cza dla funkcjonariuszy publicznych, ponieważ autorytet i reputacja są im niezbędne do wykonywania zawodu, a ochrona czci i dobrego imienia od-grywa znaczącą rolę.

W sytuacji funkcjonariusza publicz-nego cześć to kategoria prawna ozna-czająca przysługujące mu domniemanie o jego uczciwości, właściwym postępo-waniu i posiadaniu cech koniecznych do wykonywania zawodu lub zajmowa-nia określonego stanowiska.

Zasada ochrony czci jest strzeżona przez polskie prawo. Do jej wzmocnie-nia obligują już same przepisy Konsty-

Zdarza się, że obywatele wzajemnie się pomawiają, obrażają, a niektórzy wytacza-ją z tego tytułu procesy cywilne i karne. Czy podobnie jest w przypadku funkcjo-nariusza publicznego, w tym funkcjonariusza Służby Więziennej? Czy osobie, która oczernia, czyni publicznie zarzuty bez jakichkolwiek dowodów, wypisuje pod jego adresem wulgaryzmy, wygraża, można postawić jakiekolwiek zarzuty?

Pomówieniefunkcjonariusza

212 par. 1 k.k., który przewiduje za nie karę grzywny albo ograniczenia wolności. Istotą zniesławienia jest za-chowanie polegające na pomówieniu pokrzywdzonego o takie postępowa-nie lub właściwości, które mogą poni-żyć w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla wyko-nywania danego zawodu lub zajmowa-nia stanowiska. Zachowanie sprawcy przestępstwa może przybierać różne formy, np. poniżającej wypowiedzi słownej lub pisemnej, gestu, rysunku, znaku lub innej formy przekazu.

Zniesławienie można popełnić tyl-ko w sposób umyślny co oznacza, że sprawcą może być tylko ten, kto chce poniżyć pokrzywdzonego lub ten, kto przewiduje możliwość poniżenia i z tym się godzi. W roli pokrzywdzo-nego może znaleźć się m.in. osoba lub instytucja (w tym funkcjonariusz lub jednostka Służby Więziennej). Ważne jest to, czy pokrzywdzony doznał choć-by subiektywnego poczucia poniżenia.

Przestępstwo zniesławienia ścigane jest w trybie prywatnoskargowym, co oznacza, że pokrzywdzony sam wno-si akt oskarżenia do sądu i sam pełni rolę oskarżyciela prywatnego. W ta-kich sprawach prokurator wszczyna bowiem postępowanie albo wstępuje do postępowania już wszczętego tyl-ko wtedy, kiedy wymaga tego interes społeczny (art. 60 k.p.k.).

Pokrzywdzony, który chce wnieść akt oskarżenia, musi pamiętać o tym, że aby uznać pomówienie za czyn ka-ralny, musi ono przybrać postać prze-kazania wiadomości komuś innemu.

Page 37: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...

37FORUM SŁUŻBY WIĘZIENNEJ SIERPIEŃ 2018

Ponadto przypisywane pomawianemu postępowanie (np. utrzymywanie nie-dozwolonych kontaktów z osadzony-mi, korupcja, niemoralny tryb życia) lub właściwości (np. alkoholizm, nar-komania, zboczenie płciowe), winny poniżyć go w opinii publicznej lub na-razić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska lub zawodu.

Skutki pomówienia Zgodnie z prawem sprawcy pomó-

wienia funkcjonariusza może grozić odpowiedzialność cywilna (zadość-uczynienie pieniężne) i karna (kara grzywny, ograniczenia wolności, na-wiązka).Tak być powinno i jest to reali-zacja zasady praworządności. Nieste-ty, czasami konsekwencje pomówienia najsilniej oddziałują na samego pomó-wionego funkcjonariusza. Nie pozosta-ją też obojętne dla tych, którzy z po-mówionym funkcjonariuszem znajdują się w bliskich relacjach rodzinnych bądź towarzyskich. Następstwem po-mówienia funkcjonariusza może być skierowany przeciwko niemu zarzut karny. Przełożeni winni pamiętać, że przestępcy mogą brać „na celownik” zwłaszcza funkcjonariuszy szczegól-nie sumiennie pełniących służbę. Nie każdy zarzut karny przesądza o wi-nie, ale oczyszczanie funkcjonariusza z podejrzeń ciągnie się czasem całymi latami. W tym czasie może dotknąć funkcjonariusza wiele konsekwencji w służbie, np. utrata nagrody rocznej, zawieszenie w czynnościach służbo-wych, a nawet zwolnienie ze służby w trybie dyscyplinarnym. Nie każdy funkcjonariusz ma też wystarczająco „grubą skórę” niezbędną w tym za-wodzie, więc czasami sam występuje o zwolnienie ze służby.

Dobrze, jeśli Temida jest rychli-wa i sprawiedliwa. Przykładem może być wyrok Wojewódzkiego Sądu Ad-ministracyjnego z 15 grudnia 2014 r. (sygn. akt II SA/Wa 997/14) uchylający decyzję o zawieszeniu funkcjonariu-sza Służby Więziennej w czynnościach służbowych. Powodem postawienia funkcjonariuszowi zarzutu karnego, a następnie zawieszenia w czynno-ściach, był donos jednego z więźniów. Wszystkim powinno zależeć na tym, by nie tylko szybko i wszechstronnie wyjaśniano takie sprawy, ale przede wszystkim, by sprawcy pomówień nie pozostawali bezkarni.

Pomówienie a dozwolona krytykaCzy w kontakcie z funkcjonariu-

szem publicznym obywatel ma prawo

do krytyki jego zachowań i działań? Oczywiście tak. Uprawnienie to wyni-ka wprost z art. 54 ust. 1 Konstytucji, który stanowi: „Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów”.

Wykonywanie zawodu lub pełnie-nie funkcji publicznych w strukturach państwa musi wiązać się z tolerowa-niem krytycznych ocen. Osoby wyko-nujące działania w imieniu państwa (np. funkcjonariusze Służby Wię-ziennej), muszą liczyć się z krytyką ze strony osób niezadowolonych (np. więźniów). Funkcjonariusze publiczni są wręcz zobowiązani do znoszenia krytyki, a więziennicy często są bez-pośrednimi adresatami krytycznych ocen. Problem powstaje, gdy swoboda wypowiedzi zderza się z konstytucyj-nym prawem do ochrony prawnej czci i dobrego imienia.

Na gruncie aktualnego stanu praw-nego nie można postawić tezy o więk-szej wadze jednej z tych konstytucyj-nych wartości. Swoboda wypowiedzi nie ma bowiem charakteru bezwzględ-nego i nie może stać ponad wartościa-mi o równie dużym znaczeniu, w tym ochroną czci i dobrego imienia. Po-wstaje więc trudny problem ustalenia granic dla swobody wyrażania kry-tycznych opinii w sposób, który nega-tywnie wpływa na czyjąś reputację lub stanowi zniesławienie. Pewne wska-zówki płyną z orzecznictwa.

Przykładem może być wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia

14 marca 2014 r. (sygn. akt I ACa 1322/13), który stwierdza: „Niewątpli-wie leży w interesie społecznym kry-tyka realizująca wolność wypowiedzi i formułowanie ocen, jednak ochrona swobody wypowiedzi nie może posu-wać się do insynuowania niewłaści-wego postępowania, kiedy fakty nie dają ku temu podstaw”.

PodsumowanieKażdy ma prawo do wyrażania

swojego zdania na temat działalności organów państwowych i ich funkcjo-nariuszy. Jednak użyte przy tym kry-tyczne środki wyrazu nie powinny przekraczać obowiązujących norm prawnych i etycznych. Wszyscy oby-watele (w tym więźniowie) mają też prawo wymagać od funkcjonariuszy właściwego wywiązywania się z po-wierzonych im zadań służbowych, które wykonują przecież w imieniu społeczeństwa.

Z drugiej strony należy pamiętać, że funkcjonariusz dobrze wykonujący obowiązki służbowe jest wizytówką państwa, wzmacnia autorytet i posza-nowanie dla instytucji publicznych. W interesie państwa leży zatem realne wykazywanie dbałości o swoich funk-cjonariuszy, wzmacnianie ich auto-rytetu i ochrona przed czynami bez-prawnymi, w tym pomówieniami.

Edward Wasilewskizdjęcie Piotr Kochański

Page 38: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...

na sportowo

38 FORUM SŁUŻBY WIĘZIENNEJ SIERPIEŃ 2018

– Wszelkie działania podejmowane na rzecz kultury fi zycznej i sportu nie przechodzą bez echa, są doceniane, a nawet nagradzane – podkreśla por.

Agnieszka Szultka, rzecznik prasowy gdańskiej Przeróbki i promotor zdro-wia, która od trzech lat organizuje dla funkcjonariuszy zajęcia Zdrowy Krę-gosłup. – Już w 2014 roku nasz zakład znalazł się wśród wyróżnionych krajo-wego fi nału Europejskiego Konkursu Dobrych Praktyk za program „Pro-mocja zdrowia w zakładzie, ze szcze-gólnym uwzględnieniem aktywności fi zycznej” – dodaje.

Król maratonówKpt. Wiesław Markowski, dowódca

zmiany, zdobył Koronę Maratonów Polskich dwukrotnie: w 2014 i w 2016 roku. Żeby to osiągnąć, trzeba w ciągu dwóch lat ukończyć pięć dużych bie-gów – w Dębnie, Warszawie, we Wro-cławiu, w Krakowie i Poznaniu. Jemu udało się to dwukrotnie. – Trudność polega na tym, że wyścigi nie są roz-

łożone w dłuższym okresie. Dwa ma-ratony są organizowane wiosną prak-tycznie jeden po drugim, a trzy odbywają się jesienią w ciągu sześciu tygodni – opowiada maratończyk. Jego nieofi cjal-ny rekord życiowy (w marato-nie bez atestu PZL) to 3 godz. 10 min, ofi cjalny – 3 godz.16 min. Marzy mu się „dwój-ka” na początku, tylko, jak sam mówi, nie wiadomo, czy wiek na to pozwoli.

Ma 49 lat. Biega od 2007 r. Tą pasją zaraził się od kolegi z zakładu Roberta Witkowskie-go, obecnie Dyrektora Aresztu Śledczego w Elblągu. Na pierw-szy w życiu bieg pojechał na drugi koniec Polski, do Głucho-łazów, żeby wystartować w Ogólno-polskim Biegu Służb Mundurowych na 10 km. Przez 10 lat wziął udział w po-nad stu rywalizacjach. Do tego doszły pięciokilometrowe parkruny. Od czte-rech lat jest członkiem Stowarzyszenia

Biegający Tczew, gdzie podnosi swoje umiejętności pod okiem trenera. Zaję-cia są intensywne, ale efekty widać na bieżni – wzrasta wydajność i szybkość. Instruktor czuwa nad tym, aby się nie przetrenować, pokazuje sposoby na regenerację. Poza biegami kpt. Mar-kowski pływa, jeździ na rowerze, gra w piłkę nożną. W tej ostatniej dyscy-plinie od momentu wstąpienia w sze-regi Służby Więziennej reprezentuje swoją jednostkę i okręgowy inspekto-

rat. Przywozi puchary – w ub. roku za drugie miejsce.

Sztukmistrz walki Kierownik działu ochrony por. An-

drzej Kurzawski też biega. Śmieje się, że bieganie to tradycja kierow-ników ochrony w gdańskiej Przeróbce. Jego też „zaraził” kolega z jednostki. Zaczynał od małych dystansów, teraz uczestniczy w maratonach. Zeszłej jesieni wspólnie z ko-legami przeszedł 60 km po zaśnieżonych Tatrach Za-chodnich, w lutym br. prze-biegł 68 km w ultramarato-nie. Lubi wyzwania. Dojazd do pracy rowerem jest dla niego niezbyt wyczerpujący, dlatego często zamienia ro-wer na autonomiczny środek transportu – nogi. Biegnąc do pracy, pokonuje dystans11 km. I to samo w drodze powrotnej. – Na rowerze na-wet się nie zmęczę, a jesie-nią czy zimą można jeszcze zmarznąć. Dwa kółka są do-bre na większe odległości, np.

Sportowa Przeróbka (1)W Zakładzie Karnym w Gdańsku-Przeróbce jest klimat do uprawia-nia sportów. Funkcjonariusze pasjami zarażają się jeden od drugie-go. Jeżdżenie na rowerze jest tu tak powszechne, że nikt już o tym nie wspomina. W dwóch dotychczas zorganizowanych edycjach kampanii „Rowerem do pracy”, zorganizowanej w ramach Europe-an Cycling Challenge, ekipa z Przeróbki wykręciła 8439 km. Kadra chce, dyrekcja nie przeszkadza, a także promuje zdrowy tryb życia.

Page 39: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...

na sportowo

39FORUM SŁUŻBY WIĘZIENNEJ SIERPIEŃ 2018

z Gdańska do Kętrzyna (ponad 200 km– przyp. red.) – przyznaje kierownik.

Por. Kurzawski jest też pomysło-dawcą i organizatorem Pomorskiego Seminarium Formacji Mundurowych w Systemach Walk Wręcz. – Semina-rium jest podzielone na kilka bloków tematycznych, a 120 uczestników dzie-lonych jest na grupy. Gdy pierwsza ma 30-minutowy trening z kravmagi, dru-ga z zapasów, trzecia z judo, czwarta z aikido itd. W sumie jest od ośmiu do dziesięciu stacji poświęconych różnym sportom walki. Od dwóch lat włączane są też elementy gimnastyczne, wyma-gające od zawodników większej spraw-ności i elastyczności. Po półgodzinie następuje zmiana grup i trenerów. Uczestnicy muszą zaliczyć każdy tre-ning – opowiada porucznik. Sam treno-wał full contact w karate i kickboxin-gu. Jest instruktorem samoobrony i, na podstawie porozumienia podpisanego przez OISW, od kilku lat wraz z kolegą--instruktorem prowadzi zajęcia w kla-sie mundurowej w gdańskim liceum. Ma jeszcze wiele planów związanych ze sportem, ale nie czas na razie o nich mówić. Żeby połączyć życie zawodowe, rodzinne i pasje sportowe, potrzeba wyrozumiałości ze strony rodziny. Na szczęście wszyscy domownicy to wie-dzą, bo sami również są aktywni.

Serce na macieSt. chor. Michał Sęczak, inspektor

do spraw uzbrojenia i ppoż., zanim wstąpił do służby, był zawodowym zapaśnikiem. Jego kariera sportowa zapowiadała się imponująco. W wie-ku 19 lat miał na koncie dwukrotne mistrzostwo Polski juniorów, uczest-niczył też w Mistrzostwach Świata w Stambule. Pochodzi z Łodzi, gdzie trenował zapasy w stylu wolnym. Ćwi-cząc intensywnie, nabawił się przypa-dłości charakterystycznej dla sportów

kontaktowych, tzw. ucha zapaśnika. – Taka pamiątka z młodości – śmieje się. Z marzeń o mistrzostwie wyrwa-ła go kontuzja kolana. Nie zaprzestał ćwiczeń, ale musiał się przekwalifi ko-wać. Będąc w służbie został instrukto-rem samoobrony. Prowadzi zajęcia dla funkcjonariuszy i dla uczniów klasy mundurowej liceum ogólnokształcące-go. Zachęcony przez kolegów z pracy, wziął też udział w kilku biegach, ale jego serce jest na macie. – Mam dużą satysfakcję z pokonania 10-kilometro-wego dystansu, ale to nie jest dyscy-plina dla mnie – przyznaje. Prywat-nie mąż judoczki, z którą ma dwójkę dzieci. Syn trenuje piłkę nożną, córka– jazdę konną. Wcześniej ćwiczyły judo. Sport mają w genach.

Rowerem do pracyMjr Paweł Bartel, specjalista, tera-

peuta uzależnień w dziale terapeutycz-nym jeździ rowerem do pracy 25 km w jedną stronę. Trzy razy w tygodniu pokonuje dystans ok. 50 km. Zajmuje mu to dwie godziny – w obie strony.

Jak sam mówi, to jest duży wysiłek i dlatego na ten ro-dzaj transportu nie decyduje się czę-ściej. Zajmuje się sportem amator-sko, dla zdrowot-ności i utrzymania kondycji fi zycznej, a nie wyczynowo, dla osiągnięć. – Nie pamiętam, kiedy poważnie choro-wałem – twierdzi. Niemal od zawsze starał się być ak-

tywny, zmieniały się tylko formy tej aktywności. Obecnie rekreacyjnie gra w siatkówkę, uprawia nordic wal-king, czasem też morsuje. Regular-nie uczęszcza na zajęcia prowadzo-ne w jednostce „Zdrowy kręgosłup” (o programie pisaliśmy w styczniowym wydaniu „Forum Penitencjarnego”).

Sparingi na szafceDaniel Szymkiewicz od 15 lat jest

zawodowym armwrestlerem. W ub. roku w Pucharze Polski zdobył drugie miejsce w siłowaniu się na rękę lewą w kat. do 90 kg i trzecie w siłowaniu się na rękę prawą. Koledzy zgłaszają się czasem do niego na sparingi. Śmie-je się, że szafki w dyżurkach są do nich stworzone – mają idealną wysokość. Całe życie jest związany ze sportem. W przeszłości był piłkarzem, kolarzem, kulturystą, w wojsku także spadochro-niarzem i płetwonurkiem. Obecnie też biega, ale nie za często, bo to nie idzie w parze ze sportami siłowymi.– Biegając traci się masę, a trenując si-łowo trudno przebiec maraton – wyja-śnia. Co drugi dzień spędza trzy godziny na siłowni. Medali ma w bród – z zawo-dów lokalnych, z mistrzostw Polski czy rywalizacji międzynarodowych. Marzy o mistrzostwie Europy i świata.

W przyszłym numerze „Forum” opublikujemy ciąg dalszy „Sportowej Przeróbki”. Napiszemy m.in. o Ada-mie Kierzkowskim – gimnastyku spor-towym, którego imieniem nazwano ewolucję na drążku, Monice Kolasie uprawiającej cross-fi t, Rafale Smoliń-skim – wioślarzu-olimpijczyku i Pawle Trukawce – kulturyście.

Aneta Łupińskazdjęcia Agnieszka Szultka,

archiwum własne funkcjonariuszy

Page 40: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...

historia

40 FORUM SŁUŻBY WIĘZIENNEJ SIERPIEŃ 2018

Mieczysław Butwiłowicz s. Win-centego, ur. 23 kwietnia 1873 r.,był więziennikiem w okresie zaborów (3 lata), II Rzeczypospolitej (20 lat), w strukturze MBP (2 miesiące), re-presjonowanym przez niemieckiego okupanta i w okresie stalinowskim. W latach 1912-1915 był urzędnikiem więziennym w Radomiu, a od 1919 r.w więzieniu w Siedlcach. 28 lipca1920 r., jako naczelnik więzienia w Bia-łymstoku, w związku z zagrożeniem bolszewickim przeprowadził ewaku-ację części więźniów do Poznania. W listopadzie 1920 r. został naczel-nikiem więzienia na Świętym Krzyżu, później kierował zakładem w Grodnie, po kilku miesiącach powrócił na Świę-ty Krzyż. W okresie okupacji, z powodu poszukiwania go przez Gestapo, posłu-giwał się nazwiskiem Michał Boruta. Po wojnie objął stanowisko naczelni-ka Centralnego Więzienia w Sztumie. 10 października 1945 r. zwolniono go

Uhonorowani po latachZłotą odznaką „Za zasługi w pra-cy penitencjarnej”, nadanąpośmiertnie przez Ministra Sprawiedliwości, w tym roku uhonorowano siedem osób.

w trybie natychmiastowym z oskarże-niem m.in. o demoralizowanie perso-nelu, postawę piłsudczykowską oraz faszystowską, a 13 października 1949 r.został aresztowany pod zarzutem od-powiedzialności za faszyzację życia państwowego. Na skutek licznych cho-rób w grudniu 1952 r. postępowanie karne zostało zawieszone, a więźnia zwolniono. Zmarł 27 kwietnia 1959 r. w wieku 86 lat.

Bł. ks. Dominik Jędrzejewski s. An-drzeja, ur. 4 sierpnia 1886 r. Świę-cenia kapłańskie uzyskał 18 czerwca 1911 r. Od 17 czerwca 1917 r. do koń-ca 1920 r. był wikariuszem w parafi i NMP w Kaliszu i kapelanem więzie-nia na Tyńcu k. Kalisza. 26 sierpnia 1940 r., w trakcie trzeciej akcji eks-terminacyjnej wymierzonej w polskich duchownych, został aresztowany,a 14 grudnia 1940 r. uwięziony w Da-chau. Wyznaczono go do katorżni-czej pracy na tzw. „plantacji” zwanej cmentarzyskiem księży. Głód, represje fi zyczne i moralne ze strony Niemców i kapo, wyniszczająca praca oraz ciężka choroba pozbawiły go sił. Pomimo tego był stale pogodny, nie uskarżał się. Sta-rał się, przynajmniej słownie, pomagać młodszym wiekiem księżom. Był dla

nich wzorem. Rodzina czyniła starania o jego uwolnienie, co wykorzystała ko-mendantura obozu, stawiając warunek porzucenia kapłaństwa. Ks. Jędrzejew-ski propozycję tę stanowczo odrzucił. 29 sierpnia 1942 r. zmarł na rękach współwięźniów na terenie „planta-cji” z wycieńczenia, głodu i chorób.13 czerwca 1999 r. Ojciec Święty Jan Paweł II ogłosił ks. Dominika Jędrze-jewskiego błogosławionym.

Franciszek Lisiewicz s. Józefa, ur.5 października 1890 r., będąc żoł-nierzem armii niemieckiej na wieść o wybuchu Powstania Wielkopolskie-go zbiegł, pokonał linię frontu pod Zbąszyniem i 7 stycznia 1919 r. zo-stał ochotniczo powstańcem, później żołnierzem II Pułku Piechoty Woj-ska Wielkopolskiego. Uczestniczył w bitwach pod Kargową i Babimo-stem, gdzie po raz drugi został ran-ny (w 1931 r. został uhonorowany za dzielność Krzyżem Walecznych). Gdy 30 sierpnia 1919 r. został zdemo-bilizowany, był w stopniu starszego sierżanta. Po miesiącu przyjęty został do pracy w charakterze kandydata na urzędnika w Centralnym Więzie-niu we Wronkach. Był tam dozorcą, od 1922 r. starszym dozorcą, a od 1924 r. – asystentem. Po przeszkole-niu w Centralnej Szkole Ministerstwa Sprawiedliwości, w latach 1928-1934 pełnił służbę w więzieniu w Koźminie Wlkp. w stopniu przodownika. 31 lip-ca 1934 r. z uwagi na zły stan zdrowia przeszedł w stan spoczynku. Za dzia-łalność niepodległościową uhonoro-wany został: Medalem Niepodległości, Medalem Dziesięciolecia Odzyskanej Niepodległości, Odznaką Pamiątkową Dziesięciolecia Więziennictwa. W okre-sie okupacji został przymusowo skie-rowany do robót w majątkach prze-jętych przez Niemców. W latach 70.XX w. odznaczony Krzyżem Powstania Wielkopolskiego i Krzyżem Kawaler-skim Orderu Odrodzenia Polski. Zmarł21 kwietnia 1979 r.

29 czerwca 2018 r. – uroczystość przekazania odznaczeń potomkombohaterskich funkcjonariuszy na warszawskim Placu Piłsudskiego.

Page 41: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...

historia

41FORUM SŁUŻBY WIĘZIENNEJ SIERPIEŃ 2018

Bolesław Majsterkiewicz s. Jana, ur. 1897 r., w 1915 r. wraz z bratem Mieczysławem ochotniczo wstąpił do Legionów Józefa Piłsudskiego. Inter-nowany w 1917 r. w obozie w Szczy-piornie pod Kaliszem, po zwolnieniu ochotniczo wstąpił do Wojska Polskie-go, brał udział w wojnie polsko-bol-szewickiej. Po demobilizacji 18 paź-dziernika 1922 r. rozpoczął służbę w więziennictwie na stanowisku do-zorcy więzienia w Równem. W 1939 r. był w stopniu strażnika. 23 kwietnia 1940 r. NKWD aresztowało go, osadzi-ło w więzieniu w Równem i wszczęło przeciwko niemu postępowanie karne, a decyzją specjalnej „trojki” NKWD zo-stał skazany na rozstrzelanie. 31 maja 1940 r. Bolesław Majsterkiewicz zo-stał wysłany na stracenie do więzienia w Kijowie. Ciało zapewne wrzucono do jednego z dołów śmierci w Bykow-ni. W 2007 r. został pośmiertnie awan-sowany na stopień aspiranta SW.

Mieczysław Majsterkiewicz s. Jana, ur. 13 maja 1900 r. w Tłuszczu, w 1915 r.w Warszawie wraz z bratem ochotniczo wstąpił do Legionów. W lipcu 1917 r.internowano go w obozie jenieckim w Szczypiornie. Po zwolnieniu w 1918 r.ochotniczo wstąpił do Wojska Polskie-go, brał udział w wojnie polsko-bolsze-wickiej. Po zdemobilizowaniu w 1923 r.rozpoczął służbę w więziennictwie na stanowisku dozorcy w więzieniu w Łuc-ku, później w Zamościu. W 1929 r.ukończył przeszkolenie zawodowe w Centralnej Szkole Ministerstwa Sprawiedliwości, po czym przeniesio-no go do służby w więzieniu w Wilnie. W 1939 r. był starszym strażnikiem w Przeworsku. Za walkę o niepodle-głość uhonorowany: Medalem Dzie-sięciolecia Odzyskanej Niepodległości, Medalem Polska Swemu Obrońcy, Me-dalem Pamiątkowym za Wojnę 1920 r. oraz Srebrnym Medalem za Długoletnią Służbę. Po 17 września 1939 r. został aresztowany przez NKWD, osadzony w obozie specjalnym w Ostaszkowie, a wiosną 1940 r. zamordowany w Ka-lininie. Ciało wrzucono do dołu śmier-ci w Miednoje. W 2007 r. pośmiertnie awansowany na stopień aspiranta.

Ludwik Makuch, s. Piotra, ur. 31 sierp-nia 1872 r., po złożeniu w 1911 r. eg-zaminów otrzymał przydział do służ-by administracyjnej w więziennictwie austriackim na stanowisko zarządcy (naczelnika) więzienia przy sądzie w Tarnowie. W grudniu 1922 r. został inspektorem w więzieniu sądowymw Poznaniu. W 1932 r. ukończył prze-szkolenie zawodowe w Centralnej Szko-le Ministerstwa Sprawiedliwości. Zdo-był szacunek i uznanie w środowisku, był Prezesem Oddziału Związku Pra-cowników Więziennych RP. 1 czerwca tego samego roku objął stanowisko in-spektora (naczelnika) więzienia przy sądzie w Bydgoszczy. Współorgani-zował oddział Towarzystwa Opieki nad Więźniami „Patronat” oraz był członkiem zarządu Towarzystwa Ga-zeta Bydgoska. W zakresie działań proobronnych kierował w więzieniu kołem „Floty Narodowej”, kołem „Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazo-wej”, należał do Federacji Polskich Związków Obrońców Ojczyzny. Cie-szył się uznaniem nie tylko w środo-wisku lokalnym, ale również szacun-kiem osadzonych. 30 listopada 1932 r. przeszedł na emeryturę. Zmarł w Tar-nowie 13 czerwca 1936 r.

Ignacy Purgał s. Michała, ur. 19 lipca 1907 r., do 1930 r., tj. do wcielenia do wojska, działał w Związku Harcer-stwa Polskiego. Po zdemobilizowaniuw 1932 r. został pomocniczym dozorcą w więzieniu w Mysłowicach. W 1934 r. został służbowo przeniesiony do War-szawy do więzienia Pawiak, a po kilku miesiącach do Centralnego Aresztu przy ul. Daniłowiczowskiej, gdzie prowadził Kasę Wzajemnej Pomocy Funkcjona-riuszy Straży Więziennej. Współpraco-

wał z komórką wywiadu więziennego Komendy Obwodu Warszawa ZWZ/AK, m.in. w sprawach kontaktów i pomocy wskazanym osadzonym. Niemiecka ad-ministracja sądowa poleciła przenieść go do pracy w więzieniu na Mokotowie, gdzie kontynuował działalność konspi-racyjną, co spowodowało jego aresz-towanie 17 maja 1943 r. Osadzony na Pawiaku, 29 maja został rozstrzelany w ruinach getta w masowej akcji mor-dowania aresztowanych.

Jan Zakrzewski s. Pawła, ur. 9 kwietnia 1881 r. – był synem powstańca stycz-niowego (1863) i wnukiem powstańca listopadowego (1830). Na uniwersyte-tach w Hanowerze i Berlinie studiował prawo zakończone egzaminem refe-rendarskim. Od marca 1918 r. two-rzył przyszłe polskie więziennictwo stając się kierownikiem jego komór-ki dowódczej. W pierwszych dniach listopada 1918 r. organizował wię-ziennictwo na terenie byłego Gene-ralnego Gubernatorstwa Lubelskiego,a 10 listopada polecił przejąć od Niem-ców wszystkie więzienia na terenie Generalnego Gubernatorstwa War-szawskiego. W styczniu 1919 r. Sek-cja Więzienna przejęła więzienia na terenie Małopolski. W połowie 1920 r.sprawnie zorganizował ewakuację więzień zagrożonych przez wojska bol-szewików. Już w 1918 r. Jan Zakrzew-ski zorganizował liczny i kompetentny zespół osób przygotowujących funk-cjonowanie organizowanego polskiego więziennictwa. W latach 1921-1923 kierował Sądem Okręgowym w Toru-niu. Po ostatecznym zakończeniu pra-cy w więziennictwie w maju 1924 r., przez siedem lat kierował Sądem Ape-lacyjnym w Poznaniu. We wrześniu 1939 r. zagrożony represjami niemiec-kim osiadł w Warszawie. Po upadku powstania warszawskiego znalazł się w obozie w Pruszkowie. Uhonorowany Zlotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Ko-mandorskim Orderu Odrodzenia Pol-ski i francuską Legią Honorową, zmarł 18 marca 1963 r.

Krystian Bedyńskizdjęcia Piotr Kochański, archiwum

Page 42: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...

42 FORUM SŁUŻBY WIĘZIENNEJ SIERPIEŃ 2018

ISSN 2545-1847„Forum Służby Więziennej”miesięcznik(dawniej: „Forum Penitencjarne”)

Wydawca:Dyrektor Generalny Służby Więziennejul. Rakowiecka 37a, 02-521 Warszawa

Redakcja:ul. Wiśniowa 50, 02-520 Warszawae-mail: [email protected] (22) 640-86-67

Zespół redakcyjny:Irena Fedorowicz, redaktor naczelny,[email protected], tel. (22) 640-86-66,Aneta Łupińska, tel. (22) 640-86-64,[email protected],Agata Pilarska-Jakubczak, tel. (22) 640-86-64,[email protected],Elżbieta Szlęzak-Kawa, tel. (22) 640-86-69,[email protected]żyna Wągiel-Linder, tel. (22) 640-86-69,[email protected],Piotr Kochański, fotoreportaż, fotoedycja, archiwum,[email protected], tel. (22) 640-86-68

Rada Programowa:Przewodnicząca:Elżbieta Krakowska, kierownik Zespołu Komunikacji Medialnej i Promocji CZSWCzłonkowie:Andrzej Leńczuk, dyrektor Biura Penitencjarnego CZSWCzesław Tuła, przewodniczący NSZZFiPWMaciej Gołębiowski, zastępca komendanta COSSWw KaliszuWłodzimierz Głuch, dyrektor okręgowy w ŁodziEdward Wasilewski, PTP, COSSW w KaliszuRobert Witkowski, dyrektor Aresztu Śledczego w ElbląguJustyna Siedlecka, rzecznik prasowy dyrektoraokręgowego w KatowicachJoanna Korczyńska, kierownik działu terapeutycznego ZK w Wojkowicach

Warunki prenumeraty: Miesięcznik kolportowany jest w systemie prenumeraty, którą przyjmuje redak-cja. Cena prenumeraty rocznej 42 zł, płatne na konto: Centralny Zarząd Służby Więziennej 76 1010 1010 0401 5222 3100 0000 NBP o/o W-wa z adnotacją: „Forum Penitencjarne”. Reklama w „Forum Penitencjarnym”: Cała strona – 1500 zł + VAT; 1/2 strony – 1000 zł + VAT;1/4 strony – 700 zł + VAT. Ogłoszenia drobne – bez-płatne. Należność płatna przelewem na konto: Zakład Poligrafi czny TONOBIS Sp. z o.o., 12 1090 1883 0000 0001 1614 0102 BZ WBK S.A. Łamanie: Aleksandra Moraczewska, druk: Zakład Poligrafi czny TONOBISSp. z o.o., Laski, ul. Brzozowa 75, 05-080 Izabelin,tel. 22 752-33-40, fax 22 752-23-26, e-mail: [email protected]. Nakład: 4000 egz.

Redakcja zastrzega sobie prawo do dokonywania skrótów, adiustacji i zmiany tytułów nadesłanych ma-teriałów. Za niezamówione artykuły redakcja nie wy-płaca honorariów.

Numer zamknięto 3 sierpnia 2018 r.

Materiałów niezamówionych redakcja nie zwraca.Redakcja nie odpowiada za treść reklam.

do prenumeratorówZgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony danych osób fi zycznych w związku z przetwarza-niem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepły-wu takich danych (RODO) informujemy, że podane na druku prenumeraty dane osobowe są przetwarzane przez Central-ny Zarząd Służby Więziennej, z siedzibą przy ul. Rakowieckiej 37a w Warszawie, w celu realizacji prenumeraty. Prenume-ratorzy mają prawo dostępu do treści swoich danych osobo-wych oraz możliwość ich poprawiania. Podanie danych oso-bowych (imię, nazwisko, adres) jest dobrowolne, jednakże niezbędne do realizacji zamówienia prenumeraty.

nasze sprawy

W lipcu związek przyłączył się do akcji protestacyjnej ogłoszonej przez Federację Związków Zawodo-wych Służb Mundurowych, do której poza więziennikami należą policjanci, strażacy, funkcjonariusze Straży Gra-nicznej i Służby Celno-Skarbowej. O celach akcji mówi Czesław Tuła, przewodniczący Zarządu Głównego NSZZ FiPW:

– Sześć wspólnych postulatów fe-deracja przekazała rządowi w marcu. Wszystkie służby chcą porozumie-nia w sprawach fi nansowych, eme-rytalnych i socjalnych. Nasz związek ma też postulat własny: czekamy na podwyższenie wskaźnika wielokrot-ności kwoty bazowej. Wraz z kierow-nictwem Służby Więziennej chcemy, by – zgodnie z podpisanym przed laty porozumieniem pomiędzy NSZZ FiPW a stroną rządową – wynosił on nie 3,25, ale 3,28, jak w Policji. Popiera nas w tej sprawie resort sprawiedli-wości, ale decyzja jest w rękach mini-stra fi nansów. Jesteśmy w kontakcie z ministrem sprawiedliwości Zbignie-wem Ziobrą i wiceministrem Patry-kiem Jakim. Dostaliśmy zapewnienie, że Służba Więzienna nie zostanie po-traktowana gorzej niż formacje pod-ległe resortowi spraw wewnętrznych i administracji. Podczas czerwcowego święta także usłyszeliśmy, że jesteśmy istotnym ogniwem bezpieczeństwa państwa. Mówię w skrócie, że policja łapie, sąd karze, a my 25 lat wycho-wujemy. Protestujemy pokojowo po-przez ofl agowanie jednostek – jest to pierwszy etap protestu. Nie wyobra-żam sobie, że w Polsce miałoby się zdarzyć coś takiego, jak we Francji, gdzie, pomimo zakazu, więziennicy zastrajkowali. Do więzień weszło woj-sko i zapanował paraliż wykonywania kary pozbawienia wolności! Bo w tej służbie chodzi nie tylko o odosobnie-nie. Kto zrealizuje zajęcia, spacery, lekarza, pracę, widzenia oraz udział w czynnościach procesowych?

Ufam, że dojdzie do porozumienia. Podkreślam, że nasza służba obecne-mu rządowi zawdzięcza bardzo wiele i nasz protest nie jest „przeciwko”,

Związek w ForumCzym żyje Niezależny Samorządny Związek Zawodo-wy Funkcjonariuszy i Pracowników Więziennictwa– jedyny, zgodnie z ustawą działający w naszej służbie? Jakie są jego aktualne osiągnięcia, inicjatywy i zamierzenia – o tym wszystkim będziemy informować w rubryce, którą niniejszym otwieramy.

ale „w sprawie”. Jego celem jest do-bro funkcjonariuszy i pracowników więziennictwa oraz poprawa bezpie-czeństwa obywateli, a co za tym idzie – państwa.

W Urzędzie Patentowym RP zo-stał 6 lipca br. zastrzeżony znak słow-no-grafi czny czyli logo NSZZ FiPW. Zarządy okręgowe i terenowe związku mogą go używać, ale nie przekazywać dalej. Podmioty zewnętrzne mogą ko-rzystać z logotypu tylko za zgodą Za-rządu Głównego. – Chcemy uniknąć sytuacji, kiedy instytucje fi nansowe czy ubezpieczeniowe, z którymi przed laty współpracowaliśmy, wciąż się na nas powołują zamieszczając na przy-kład na swojej stronie internetowej nasze logo – tłumaczy Czesław Tuła. – Teraz jest to znak prawnie chroniony i jego nieuprawnione wykorzystanie będzie karane.

Związek wynegocjował kolej-ne umowy sponsorskie z PZU SA dla imprez organizowanych w okręgach. Cały czas trwają turnusy antystresowe i wyposażanie siłowni w jednostkach. Ubezpieczyciel ma także sfi nansować działalność prewencyjną Służby Wię-ziennej, a dokładnie szkolenia z za-kresu negocjacji w sytuacjach kry-zysowych i konfl iktowych dla służb mundurowych. Chcielibyśmy, żeby objęły one po trzech przedstawicieli każdej jednostki w kraju.

oprac. IFzdjęcia Piotr Kochański

Page 43: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...

na sportowo

43FORUM SŁUŻBY WIĘZIENNEJ SIERPIEŃ 2018

Page 44: FORUM Penitencjarne 8-2018 · 31 Psycholog radzi: ... pytań, ale te ż tego, ... 50 dzieci (na 500 m). O udziale w biegu decydu-je kolejność zgłoszeń. Zapisy, ...