Felieton Poglądy analfabetów na literaturę Poglądy analfabetów … · 2020. 8. 21. · Ordo...

1
1 Filozofuj! 21.08.2020 Filozofuj! 21.08.2020 2 filozofuj.eu redakcja@filozofuj.eu filozofuj.eu redakcja@filozofuj.eu Poglądy analfabetów na literaturę Poglądy analfabetów na literaturę Justyna Melonowska Doktor filozofii, psycholog. Adiunkt w Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie. Członkini European Society of Women in Theological Research. Autorka monografii Ordo amoris, amor ordinis. Emancypacja w konserwatyzmie (2018) i Osob(n)a: kobieta a personalizm Karola Wojtyły – Jana Pawła II. Doktryna i rewizja (2016). Obecnie na wydanie oczekują dwa zbiory jej rozpraw, esejów i polemik poświęconych problemowi religii i walki (Pisma Machabejskie Pisma Jakubowe). Jej zainteresowania badawcze dotyczą filozofii osoby, rozumienia ortodoksji religijnej w katolicyzmie XX i XXI wieku, procesów emancypacyjnych, przyszłości i zmierzchu Zachodu. Publikowała w „Więzi”, „Gazecie Wyborczej”, „Newsweeku”, „Kulturze Liberalnej”, „Tygodniku Powszechnym” i in. Od 2017 roku autorka pisma na rzecz ortodoksji „Christianitas”. Felieton Ilustracja: DarkWorkX C óż jednak, jeśli autor jest człowie- kiem lekkości na ogół pozbawio- nym, wyraźniej zaś ciężkawym, do tego pesymistą i stawia tylko nie- pomyślne diagnozy? Otóż zda mi się, że może on i powinien naświetlić Czy- telnikowi sekret pewnego typu przy- jaźni. Pesymizm jego bowiem nie wy- nika z jakichś predylekcji naturalnych (dajmy na to, z wrodzonej melancho- lii), ale jest pochodną stosunku, jaki ustalił się między nim a dookolną rze- czywistością. Ogólne niezadowolenie, którego doświadcza, jest zatem po- chodną jego tęsknot, a przede wszyst- kim zapoznanych dziś form uczestni- ctwa. Uczestnictwa czyjego i w czym? To właśnie zamierzam wyjaśnić. Podczas słynnego procesu o nieoby- czajność, jaki został wytoczony Osca- rowi Wilde’owi przez ojca jego ko- chanka, miał ponoć miejsce taki epizod. Oto prokurator przesłuchując pisarza pyta go: „A czegóż to człowiek prosty dowiedziałby się z pańskich książek? Felieton jest to, jak wiadomo, utwór lekki. Krótki, zwięzły, osobisty, odnoszący się do bieżących faktów, ale… lekki w formie. I oto przyszedł mój czas, by się wdrożyć do tego gatunku literackiego i ogłaszać czasem felieton na łamach „Filozofuj!”. Co, dla przykładu, mógłby o nich są- dzić analfabeta?”. Na to Wilde odpo- wiedział po prostu: „Poglądy analfa- betów na literaturę nie są miarodajne”. Powody mojego pesymizmu – z któ- rego się tu zwierzam, ale też który szczerze Czytelnikowi reklamuję – są streszczone w tym zdaniu. Zjawiska ta- kie, jak obserwowana przez nas obec- nie kultura gumkowania przeszłości Zachodu (kolonizatorskiej, sprzyjającej niewolnictwu, ale rzecz jasna również mizoginicznej i supremacyjnej na ty- siąc innych sposobów) są tylko silnym przejawem tej cichej, stałej i ugrunto- wanej tendencji, jaką wyraża pogląd współczesnego „Zachodniaka” na prze- szłość własnej cywilizacji. Niestety sąd ten często waży tyle, ile pogląd analfa- bety na literaturę. Pozostawiając histo- rykom klarowanie kwestii historycz- nych, sama chcę przekonać Czytelnika do zawarcia pewnej podstawowej, źród- łowej zgody z własną tradycją, posłu- gując się innym narzędziem. Chodzi mi tu o „krytyczną filozofię historii” Henri-Irenée Marrou – niegdyś bardzo wpływowego historyka francuskiego, w Polsce znanego chyba głównie ze swej znakomitej, klasycznej już Historii wychowania w starożytności. Marrou domagał się tego, by każdy historyk był jednocześnie trochę filozofem, ale też, by każdy uczestnik naszego kręgu cy- wilizacyjnego był trochę historykiem. Kluczowe pojęcie dla swej koncepcji – axiologai – zaczerpnął on od Herodota. Chodzi o „jednostki sensu” – aktywne i mobilizujące w przeszłych epokach, nadające kierunek wyborom ludzi ów- cześnie żyjącym. Poznać (daną) histo- rię, to poznać właśnie owe axiologai. Pytać zaś o ich znaczenie współczesne i zdolność mobilizowania dziś, to pró- bować przywieść historię do mówie- nia. Tak właśnie i nie inaczej dokonuje się wysiłek uobecniania przeszłości, z którego dopiero wynika możliwość naszego w niej uczestnictwa. Ono zaś jest – wierzył Marrou, a ja jego prze- konanie podzielam – przywilejem. Jak to jednak z przywilejami bywa, kom- ponują się one z elitarystycznym rozu- mieniem danej kwestii. Jeśliby każdy zasługiwał na dany przywilej, stałby się on prawem bądź roszczeniem. Dla kogo zatem przywilej poznania histo- rycznego i uczestnictwa w biegu po- koleń zjednoczonych przynależnością do określonej wspólnoty historycznej? Jest ono dla tego, kto spełnia waru- nek przyjaźni: Jeżeli rozumienie jest [...] dialektyką Mnie i Innego [...], to zakłada ona istnienie szerokiej podstawy braterskiego porozu- mienia pomiędzy podmiotem i przedmiotem, pomiędzy historykiem i źródłem (a mówiąc dokładniej: także człowiekiem, który objawia się poprzez źródło, znak). W jaki sposób można rozumieć bez tej dyspozycji wewnętrznej, która czyni nas wrażliwymi i współczującymi wobec innego, pozwala nam odczuwać jego emocje, przemy- śleć jego myśli i to w takim samym kontekście jak on – jed- nym słowem, być w komunii z innym. Termin sympatii jest w takim razie nawet niewystar- czający. Pomiędzy historykiem a jego obiektem mamy do czynienia z przyjaźnią, która powinna zostać nawiązana, o ile historyk chce zrozumieć, ponieważ, według pięknej formuły Augustyna, «nie można nikogo poznać inaczej jak przez przyjaźń», et nemo nisi per amicitiam cognoscitur. [H.-I. Marrou, O poznaniu historycznym, Kęty, Wyd. Marek Derewiecki 2011, s. 103] Jeśli zatem do historii podchodzi się z postawą niechęci, osądu i pretensji, to niemożliwe jest uchwycenie axio- logai, niemożliwe jest sprawienie, by historia przemówiła, a skoro nie może przemówić, nie może się też bronić. Ten jednak, który w kwerendę histo- ryczną wnosi przyjaźń, pokorę i zacie- kawienie jest wynagrodzony po tysiąc- kroć. Dobiega go bowiem symfonia głosów, które nawołują go i pragną wciągnąć w rozmowę. Wówczas jed- nak jego powinnością jest z jednakim zainteresowaniem z każdym z tych świadków rozmawiać. Prawo do jego pełnej uwagi ma tak święty Augustyn, jak Julian z Eklanum, donatyści, pe- lagianie i wszyscy polemiści autora Confessiones. Nie każdy jednak może poznać wszystko. Jeśli jakiś ordo amoris jest dla nas zamknięty, jeśli nie umiemy go spenetrować, jeśli nie umiemy się zaprzyjaźnić, to nie możemy też zro- zumieć. A nie rozumiejąc, nie powin- niśmy osądzać. Stąd też, pisał Marrou, katolik nie napisze w pełni wartoś- ciowej biografii Woltera, a woltery- sta Gibbon, całkowicie niepogodzony z chrześcijaństwem, nie mógł był pra- widłowo opisać dziejów chrześcijań- stwa. Innymi słowy istnieją granice naszych kompetencji w nasłuchiwa- niu axiologai i warto się z nimi godzić. Z tego nie wynika jednak, że niechęć, pretensja i wyrzut zastępujące skru- pulatne poznanie historyczne tej czy innej kwestii jest cnotą. Barbarzyń- stwo jest tylko barbarzyństwem: nie- włączeniem we wspólnotę jednego ję- zyka cywilizacyjnego, w którym wieść można spory, a czasem ich zaniechać. Zresztą… im głębsze poznanie, tym mniejsza chęć palenia ksiąg i obalania pomników. Akty barbarzyństwa naj- częściej są tylko i aż dziełem zatrwa- żającej ignorancji. Co się zaś tyczy ludzi włączonych, penetrujących przeszłe axiologai i za- jętych prowadzeniem rozmowy z każ- dym, z kim dzielą jakiś podstawowy porządek miłowania, to żyją oni w oto- czeniu osobowości nieraz aż nadto bo- gatych i – bywa – męczących. Każda z nich ma jednak to coś, co dziś wy- stępuje w formie powszechnie dostęp- nych zamienników: charakter. Po takim poznaniu, jakie przeba- czenie? – chce się parafrazować Eliota. Czy możemy wybaczyć historii? A ja- kie przebaczenie po niepoznaniu? Czy zasłużymy na jej przebaczenie? A może po wszystkim będziemy „płakać, szep- tać «zaczniemy od nowa»”? Cóż, na razie próżno oczekiwać, że staniemy się zdolni do odczuwania żalu. Ta nie- zdolność jest pierwszym i niezawod- nym wyróżnikiem barbarzyńcy. Szloch dzikusa? Oto na co czekamy. Najnowszy numer ISSN 2392-2249 Cena 12 zł (w tym 8% VAT) Nakład 1500 egz. Indeks nr 416851 Wydawnictwo Academicon filozofuj.eu redakcja@filozofuj.eu 2020 › nr 4 (34) magazyn popularyzujący filozofię Czy żyjemy w symulaCji? Tu nas znajdziesz Filozofuj @ facebook Filozofuj @ twitter Filozofuj @ instagram Serwis Filozofuj!

Transcript of Felieton Poglądy analfabetów na literaturę Poglądy analfabetów … · 2020. 8. 21. · Ordo...

  • 1 Filozofuj! › 21.08.2020 Filozofuj! › 21.08.2020 2 filozofuj.eu [email protected] filozofuj.eu [email protected]

    Poglądy analfabetów na literaturę

    Poglądy analfabetów na literaturę

    Justyna Melonowska

    Doktor filozofii, psycholog. Adiunkt

    w Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii

    Grzegorzewskiej w Warszawie.

    Członkini European Society of Women in

    Theological Research. Autorka monografii

    Ordo amoris, amor ordinis. Emancypacja

    w konserwatyzmie (2018) i Osob(n)a:

    kobieta a personalizm Karola Wojtyły – Jana

    Pawła II. Doktryna i rewizja (2016).

    Obecnie na wydanie oczekują dwa zbiory

    jej rozpraw, esejów i polemik poświęconych

    problemowi religii i walki (Pisma

    Machabejskie i Pisma Jakubowe). Jej

    zainteresowania badawcze

    dotyczą filozofii osoby, rozumienia

    ortodoksji religijnej w katolicyzmie XX

    i XXI wieku, procesów emancypacyjnych,

    przyszłości i zmierzchu Zachodu. Publikowała

    w „Więzi”, „Gazecie Wyborczej”,

    „Newsweeku”, „Kulturze Liberalnej”, „Tygodniku Powszechnym” i in. Od

    2017 roku autorka pisma na rzecz ortodoksji

    „Christianitas”.

    Felieton

    Ilust

    racj

    a: D

    arkW

    orkX

    C óż jednak, jeśli autor jest człowie-kiem lekkości na ogół pozbawio-nym, wyraźniej zaś ciężkawym, do tego pesymistą i stawia tylko nie-pomyślne diagnozy? Otóż zda mi się, że może on i powinien naświetlić Czy-telnikowi sekret pewnego typu przy-jaźni. Pesymizm jego bowiem nie wy-nika z jakichś predylekcji naturalnych (dajmy na to, z wrodzonej melancho-lii), ale jest pochodną stosunku, jaki ustalił się między nim a dookolną rze-czywistością. Ogólne niezadowolenie, którego doświadcza, jest zatem po-chodną jego tęsknot, a przede wszyst-kim zapoznanych dziś form uczestni-ctwa. Uczestnictwa czyjego i w czym? To właśnie zamierzam wyjaśnić.

    Podczas słynnego procesu o nieoby-czajność, jaki został wytoczony Osca-rowi Wilde’owi przez ojca jego ko-chanka, miał ponoć miejsce taki epizod. Oto prokurator przesłuchując pisarza pyta go: „A czegóż to człowiek prosty dowiedziałby się z pańskich książek?

    Felieton jest to, jak wiadomo, utwór lekki. Krótki, zwięzły, osobisty, odnoszący się do bieżących faktów, ale… lekki w formie. I oto przyszedł mój czas, by się wdrożyć do tego gatunku literackiego i ogłaszać czasem felieton na łamach „Filozofuj!”.

    Co, dla przykładu, mógłby o nich są-dzić analfabeta?”. Na to Wilde odpo-wiedział po prostu: „Poglądy analfa-betów na literaturę nie są miarodajne”. Powody mojego pesymizmu – z któ-rego się tu zwierzam, ale też który szczerze Czytelnikowi reklamuję – są streszczone w tym zdaniu. Zjawiska ta-kie, jak obserwowana przez nas obec-nie kultura gumkowania przeszłości Zachodu (kolonizatorskiej, sprzyjającej niewolnictwu, ale rzecz jasna również mizoginicznej i supremacyjnej na ty-siąc innych sposobów) są tylko silnym przejawem tej cichej, stałej i ugrunto-wanej tendencji, jaką wyraża pogląd współczesnego „Zachodniaka” na prze-szłość własnej cywilizacji. Niestety sąd ten często waży tyle, ile pogląd analfa-bety na literaturę. Pozostawiając histo-rykom klarowanie kwestii historycz-nych, sama chcę przekonać Czytelnika do zawarcia pewnej podstawowej, źród-łowej zgody z własną tradycją, posłu-gując się innym narzędziem. Chodzi

    mi tu o „krytyczną filozofię historii” Henri-Irenée Marrou – niegdyś bardzo wpływowego historyka francuskiego, w Polsce znanego chyba głównie ze swej znakomitej, klasycznej już Historii wychowania w starożytności. Marrou domagał się tego, by każdy historyk był jednocześnie trochę filozofem, ale też, by każdy uczestnik naszego kręgu cy-wilizacyjnego był trochę historykiem.

    Kluczowe pojęcie dla swej koncepcji – axiologai – zaczerpnął on od Herodota. Chodzi o „jednostki sensu” – aktywne i mobilizujące w przeszłych epokach, nadające kierunek wyborom ludzi ów-cześnie żyjącym. Poznać (daną) histo-rię, to poznać właśnie owe axiologai. Pytać zaś o ich znaczenie współczesne i zdolność mobilizowania dziś, to pró-bować przywieść historię do mówie-nia. Tak właśnie i nie inaczej dokonuje się wysiłek uobecniania przeszłości, z którego dopiero wynika możliwość naszego w niej uczestnictwa. Ono zaś jest – wierzył Marrou, a ja jego prze-konanie podzielam – przywilejem. Jak to jednak z przywilejami bywa, kom-ponują się one z elitarystycznym rozu-mieniem danej kwestii. Jeśliby każdy zasługiwał na dany przywilej, stałby się on prawem bądź roszczeniem. Dla kogo zatem przywilej poznania histo-rycznego i uczestnictwa w biegu po-koleń zjednoczonych przynależnością do określonej wspólnoty historycznej? Jest ono dla tego, kto spełnia waru-nek przyjaźni:

    Jeżeli rozumienie jest [...] dialektyką Mnie i Innego [...], to zakłada ona istnienie szerokiej podstawy braterskiego porozu-mienia pomiędzy podmiotem i przedmiotem, pomiędzy historykiem i źródłem (a mówiąc dokładniej: także człowiekiem, który objawia się poprzez źródło, znak). W jaki sposób można rozumieć bez tej dyspozycji wewnętrznej, która czyni nas wrażliwymi i współczującymi wobec innego, pozwala nam odczuwać jego emocje, przemy-śleć jego myśli i to w takim samym kontekście jak on – jed-nym słowem, być w komunii z innym. Termin sympatii jest w takim razie nawet niewystar-czający. Pomiędzy historykiem a jego obiektem mamy do czynienia z przyjaźnią, która powinna zostać nawiązana, o ile historyk chce zrozumieć, ponieważ, według pięknej formuły Augustyna, «nie można nikogo poznać inaczej jak przez przyjaźń», et nemo nisi per amicitiam cognoscitur.

    [H.-I. Marrou, O poznaniu historycznym, Kęty, Wyd. Marek

    Derewiecki 2011, s. 103]

    Jeśli zatem do historii podchodzi się z postawą niechęci, osądu i pretensji,

    to niemożliwe jest uchwycenie axio-logai, niemożliwe jest sprawienie, by historia przemówiła, a skoro nie może przemówić, nie może się też bronić. Ten jednak, który w kwerendę histo-ryczną wnosi przyjaźń, pokorę i zacie-kawienie jest wynagrodzony po tysiąc-kroć. Dobiega go bowiem symfonia głosów, które nawołują go i pragną wciągnąć w rozmowę. Wówczas jed-nak jego powinnością jest z jednakim zainteresowaniem z każdym z tych świadków rozmawiać. Prawo do jego pełnej uwagi ma tak święty Augustyn, jak Julian z Eklanum, donatyści, pe-lagianie i wszyscy polemiści autora Confessiones.

    Nie każdy jednak może poznać wszystko. Jeśli jakiś ordo amoris jest dla nas zamknięty, jeśli nie umiemy go spenetrować, jeśli nie umiemy się zaprzyjaźnić, to nie możemy też zro-zumieć. A nie rozumiejąc, nie powin-niśmy osądzać. Stąd też, pisał Marrou, katolik nie napisze w pełni wartoś-ciowej biografii Woltera, a woltery-sta Gibbon, całkowicie niepogodzony z chrześcijaństwem, nie mógł był pra-widłowo opisać dziejów chrześcijań-stwa. Innymi słowy istnieją granice naszych kompetencji w nasłuchiwa-niu axiologai i warto się z nimi godzić. Z tego nie wynika jednak, że niechęć, pretensja i wyrzut zastępujące skru-pulatne poznanie historyczne tej czy innej kwestii jest cnotą. Barbarzyń-stwo jest tylko barbarzyństwem: nie-włączeniem we wspólnotę jednego ję-zyka cywilizacyjnego, w którym wieść można spory, a czasem ich zaniechać. Zresztą… im głębsze poznanie, tym mniejsza chęć palenia ksiąg i obalania pomników. Akty barbarzyństwa naj-częściej są tylko i aż dziełem zatrwa-żającej ignorancji.

    Co się zaś tyczy ludzi włączonych, penetrujących przeszłe axiologai i za-jętych prowadzeniem rozmowy z każ-dym, z kim dzielą jakiś podstawowy porządek miłowania, to żyją oni w oto-czeniu osobowości nieraz aż nadto bo-gatych i – bywa – męczących. Każda z nich ma jednak to coś, co dziś wy-stępuje w formie powszechnie dostęp-nych zamienników: charakter.

    Po takim poznaniu, jakie przeba-czenie? – chce się parafrazować Eliota. Czy możemy wybaczyć historii? A ja-kie przebaczenie po niepoznaniu? Czy zasłużymy na jej przebaczenie? A może po wszystkim będziemy „płakać, szep-tać «zaczniemy od nowa»”? Cóż, na razie próżno oczekiwać, że staniemy się zdolni do odczuwania żalu. Ta nie-zdolność jest pierwszym i niezawod-nym wyróżnikiem barbarzyńcy. Szloch dzikusa? Oto na co czekamy.�

    Najnowszy numer

    ISSN

    239

    2-22

    49

    Cena 12 zł (w tym 8% VAT)

    Nakład 1500 egz.

    Ind

    eks

    nr 4

    1685

    1

    Wydawnictwo

    Academicon

    filozofuj.eu [email protected]

    2020 › nr 4 (34)

    magazyn popularyzujący filozofię

    Czy żyjemy w symulaCji?

    Tu nas znajdziesz

    Filozofuj @ facebook

    Filozofuj @ twitterFilozofuj @ instagram

    Serwis Filozofuj!

    http://filozofuj.eu/mailto:filozofuj%40academicon.pl?subject=http://filozofuj.eu/mailto:filozofuj%40academicon.pl?subject=https://pl-pl.facebook.com/filozofuj/https://twitter.com/afilozofujhttps://www.instagram.com/filozofuj/http://filozofuj.eu/