E-antologia

9
Informacje o projekcie Przedsięwzięcie w ramach inicjatywach zewnętrznych: seria przedsięwzięć pod zbiorczym tytułem "Razem mamy siłę: stop dyskryminacji" Amnesty International oraz projekt "Nienawiść. Jestem przeciw" CEO. Partnerzy: Wydawnictwo Czarne, Gdańskie Wydawnictwo Oświatowe, Wydawnictwo "Nasza Księgarnia", Polska Akcja Humanitarną, pan Mirosław Paul -Jabłoński (tłumacz i publicysta), Fundacja Centrum Edukacji Obywatelskiej, pan Adama Bełda (pisarz), Amnesty International Polska. E-antologia XIII Jesienne Ogrody Literackie XIII Jesienne Ogrody Literackie www.psp5.pl

description

Prace finalistów XIII Jesiennych Ogrodów Literackich

Transcript of E-antologia

Informacje o projekcie

● Przedsięwzięcie w ramach inicjatywach zewnętrznych: seria przedsięwzięć pod zbiorczym tytułem "Razem mamy siłę: stop dyskryminacji" Amnesty International oraz projekt "Nienawiść. Jestem przeciw" CEO.

● Partnerzy: Wydawnictwo Czarne, Gdańskie Wydawnictwo Oświatowe, Wydawnictwo "Nasza Księgarnia", Polska Akcja Humanitarną, pan Mirosław Paul-Jabłoński (tłumacz i publicysta), Fundacja Centrum Edukacji Obywatelskiej, pan Adama Bełda (pisarz), Amnesty International Polska.

E-antologia

XIII Jesienne Ogrody Literackie

XIII Jesienne Ogrody Literackie

www.psp5.pl

E-antologia

Str. 2

Katarzyna Żurawska (miejsce 1)

Sosnowiec, dnia 26 października 2015r.

Droga X.!

Pytasz więc jak u mnie? Monotonnie, nudno i ciężko. Lecz jest też druga strona medalu. Powiem Ci, Droga X., że samotność może pomóc. Dziwisz się, pytasz czemu? Może masz rację. Może źle to ujęłam. To nie samotność, lecz przebywanie samemu może sprawić, że poczujesz się lepiej. Tak, tak. Droga X., nie wzruszaj ramionami, nie pukaj się w czoło. Nie zwariowałam. Jeszcze. To właśnie tak naprawdę te chwile, spędzone sam na sam z sobą pomagają nam odkryć, kim naprawdę jesteśmy. I poczuć się wolnymi. Przeżywam to. Często.

Wiesz, Droga X., różni ludzie różnie odreagowują stres. Piją. Palą. Samookaleczają się. Nie jedzą. Lub wręcz przeciwnie. I wiesz co, X. (już bez zbędnych grzeczności, proszę)? I mają do tego prawo. Dopóty, dopóki nie robią swoim odreagowaniem krzywdy innym. Ale czekaj, jak to było? Pytałaś co u mnie?

U mnie, samotna droga przez ciemny, nocny park jest chwilą wytchnienia. Poruszyłaś się nerwowo, dziwisz się, czy nie boję się sama kluczyć w ciemnościach? To miłe, że tak się o mnie troszczysz. Ale wiesz, gdybyś próbowała odwieść mnie od tego pomysłu, nie uważasz, że byłoby bestialstwem zabronić komuś czegoś, co mimo swego bezsen-su i bezcelowości sprawia mu ulgę, przyjemność, a czasem wręcz - radość? Widzisz, Moja Droga X., nocą ten park jest wolny. Zdaje się, jakby powoli, z ulgą wydychał powietrze, nerwowo wciągane przezeń w ciągu dnia. On odpoczywa. I daje to odczuć innym. Woda leniwie ciągnąca się niemalże jednostajną smugą, niezmąconą taflą, odbija wszystko, co znajduje się ponad nią. Płytkie, wypełnione zielonoszarą wodą koryto powoli sunie do przodu. Stare latarnie parko-we, zakurzone zewnątrz i wewnątrz, wydają ostatnie tchnienia, mrugając wzajemnie na siebie. Wiatr zaczyna swoją opowieść. Może opowiadać już bez pośpiechu. Czasem, Droga X., zatrzymuję się na moście. Za dnia, nie powiem, cał-kiem brzydkim moście, lecz o tej porze. Skąpany w świetle parkowych lamp, wygląda tajemniczo. Podniecająco tajem-niczo. Nie mijam nikogo. Ani jednej żywej duszy. Staję więc na moście i tępo wpatruję się księżyc, już niemalże w peł-ni (naprawdę, nie wiem jak zawsze przegapiam ten moment), odbity na powierzchni wody. Lecz tak, przechodząc przez ciemniejsze miejsca skweru, odruchowo rozglądam się na boki. Czemu? Nabyty strach czy wrodzony lęk? Sama nie wiem. Nigdy za to nie oglądam się za siebie. Czemu? Boję się duchów, demonów? Czego? Duchów przeszłości, de-monów porażek i niepowodzeń? I wiesz, X., zawsze następuje w mej głowie moment analizy dnia. I wściekłości na siebie. Że nie tak poszło to, tamto. Za wysoko postawiona poprzeczka bądź za małe starania. Powód się znajdzie. Wte-dy budzi się nienawiść. Którą tłamszę, duszę. Dochodzę już do miasta, powoli światła stają się coraz mocniejsze. Bawi mnie to, że zawsze wtedy przyspieszam kroku. Nie wiem czemu to się dzieje. Uciekam od ciemności czy lgnę do świa-tła? Chcę wykrzyczeć moją złość na kogoś, kto mnie zrozumie, czy może uciec od drzew, gdzie wiatr delikatnie trąca-jąc liście, przypomina o tym, co tego dnia nie wyszło, szyderczo śmieje się ze mnie? Czy odbieram park jako winowaj-cę moich klęsk, chcę od niego jak najprędzej uciec? Nie wiem. A może nie chcę wiedzieć. A może nie chcę się przy-znać?

Zmęczona, tłamszona już z każdej strony przez budynki snuję się po ulicach brukowanego miasta niczym mara. Widzę palące się światło w oknach mojego mieszkania. Mieszkania? Mieszkania czy Domu? Domu przez wielkie "D". To cztery ściany czy relacje i uczucia? Pragnę znaleźć się w czterech ścianach. Położyć się w łóżku. Przez małe "ł". Spać. I nie śnić.

Lecz, Moja Droga X., gdy otwieram drzwi, widzę witającego mnie kota, słyszę rozmowy, brzdęk talerzy, od-głos zakręcanego kranu. Wiesz, X., wtedy cieszę się, że nie wróciłam do mieszkania. Mieszkania wypełnionego kawał-kami drewna skręconego w meble. Wróciłam do Domu. Cała tłamszona złość, nienawiść - ulatują. Choć w przyrodzie nic nie ginie. Wiem, to ten park ukradł mą nienawiść, Droga X. Zabrał i wziął na siebie całą odpowiedzialność.

Ale widzisz, X., teraz mi lżej. Nie myślę o tym, co mi się nie udało. Czuję się... Wolna. Tak. Wolna.

Ściskam i całuję —Twoja oswobodzona M.

Nagrody dla finalistów.

XIII Jesienne Ogrody Literackie

Str. 3

Kaja Koźma (miejsce 2)

Sosnowiec, 15.11.2015 r.

Szanowna Pani Wisławo,

piszę do Pani ten list, choć wiem, że nigdy go już Pani nie przeczyta. Muszę jednak podzielić się z Panią moimi przemyśleniami na temat nienawiści. To właśnie słowa Pani wiersza: „...jak dobrze się trzyma w naszym stuleciu nienawiść”, skłoniły mnie do refleksji. I choć wiem, że pisała Pani ten wiersz w ubiegłym stuleciu, to dziś, po piątkowych zamachach terrorystycznych we Francji, mogę go odczytać na nowo.

W piątek, 13 listopada, we Francji miała miejsce seria ataków terrorystycznych, do których przyznało się państwo islamskie. Chciałoby się przywołać w tym miejscu słowa utworu Czesława Niemena: „Dziwny jest ten świat, gdzie jeszcze wciąż mieści się wiele zła”. Zło, nienawiść, brak sza-cunku dla ludzkiego życia... Czy w takim świecie mają żyć młodzi ludzie, którzy dopiero zaczynają dojrzewać, którzy mają przed sobą wiele planów na przyszłość? Czy o taki świat walczyli nasi przod-kowie, którzy bronili naszej ojczyzny? Na pewno nie! Dlaczego w dzisiejszym świecie nie mogą się spełnić marzenia o życiu w świecie pozbawionym nienawiści? Przecież wystarczyłoby tylko żyć w zgodzie z samym sobą, przestrzegać wartości moralnych i być wolnym. Dlaczego ludzie są tacy za-wistni - zazdroszczą innym, wypowiadają na głos słowo „nienawidzę”. A przecież nienawiść rodzi agresję i zło. Czasem wydaje się młodym ludziom, że, wypowiadając w żartach słowa: „czarnuch”, „żyd”, „pedał”, nie robią nic złego. Ot, po prostu żartują. A przecież takie określenia wcale nie są nie-winnymi komentarzami. To mowa nienawiści, która może prowadzić do przemocy. Sama pisała Pani, że nienawiść „potrafi tworzyć piętno” i „ma bystre oczy snajpera". To ona niszczy serca, umysły, zaci-ska pięści, sprawia, że uśmiech znika z twarzy. A gdyby było inaczej? Gdyby każdy człowiek odważył się zdusić w sobie nienawiść, umiał wybaczyć drugiemu człowiekowi, potrafił zrozumieć, że każdy ma prawo do wolności, do życia, do miłości? Wzorem do naśladowania mógłby być dla ludzi, którzy borykają się z problemem nienawiści, święty Jan Paweł II. To on w swoim orędziu na okres Wielkiego Postu w 2001 r. pisał, że: „przebaczenie (...) przerywa spiralę nienawiści i odwetu”. To on był czło-wiekiem, który z nienawiścią spotkał się „oko w oko”, kiedy, 13 maja 1981 r., turecki zamachowiec Mehmet Ali Ağca dokonał zamachu na jego osobę i chciał pozbawić największej wartości - życia. Ów-czesny papież, tuż po zamachu, wypowiedział słowa skierowane do zamachowca: „szczerze mu prze-baczam”. Takie zachowanie to wzór do naśladowania, tak potrzebny w dzisiejszych czasach.

Musi Pani wiedzieć, że wyrażam zdecydowany sprzeciw wobec nienawiści, bowiem to ona rodzi zło. To ona sprawia, że przestajemy marzyć i odczuwać to, co dobre. To na sprawia, że zamiast cieszyć się każdym dniem, zaczynamy obawiać się o nasze dalsze życie. Dlatego, posługując się sło-wami Czesława Niemena, uważam, że „już czas, najwyższy czas, nienawiść zniszczyć w sobie”.

Kaja

Grupa teatralna

E-antologia

Str. 4

Klaudia Perek (miejsce 3)

Sosnowiec, 12.11.2015r.

Drogi Wiktorze!

Kochany, siedzę przy słabo oświetlonym biurku. Czuje swą delikatną dłonią idealnie gładką fakturę papieru. Jestem wyczulona na intrygującą woń atramentu. Wszystko to z jednego powodu. List ten wzbudza we mnie ogromne emocje. Jak każdy inny, którego nie przeczytasz.

Kolejny raz zastanawiam się, czy będę zdolna odczytać moje własne słowa. Codziennie przez łzy wypo-wiadam modlitwy z gorzkimi prośbami o jeszcze jedno Twoje spojrzenie. Och kochany, jak bardzo nie rozu-miem tej miłości do Ciebie. Czy Cię bardziej kocham, czy nienawidzę? Nigdy nie wybaczę sobie, że pozwoliłam Ci odejść. Marzę o tym, by nienawiść przezwyciężyła gorące uczucie do Ciebie i ukoiła ogromne cierpienia moje-go wzgardzonego serca. Duszę się, duszę miłość! Nienawiść duszę w sobie.

Wspominam te nasze długie nocne rozmowy, kiedy delikatna barwa Twojego głosu przenikała moje wnętrze. Dotyk Twojej dłoni dawał mi wiarę na lepsze jutro, a szmaragdowy odcień twych oczu sprawiał, że zapominałam o bólu życia. Twój szczery uśmiech topił lód serc.

Myślę... zastanawiam się, co czuję patrząc na księżyc w pełni. Wielką torturą jest dla mnie nocne niebo i wieczorny wiatr. Przypominam sobie Twoją twarz i wszystkie razem spędzone chwile. Kiedy tak patrzę w naj-piękniejszą z gwiazd, moje cudowne wspomnienia odbiera mi druzgocąca świadomość, że nie powrócisz. Znów spływa po moim bladym policzku nieśmiała łza. Kochany, gdybym wiedziała, że tak szybko skończy się nasze życie nie traciłabym dni na myślenie o smutkach. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo nienawidzę samej siebie. Nienawidzę śmierci za to, że mi Ciebie zabrała. Gardzę życiem, które zostawiło mnie samą na tym świe-cie i zabawia się moim kosztem. Miłości mojego życia czuje samotność!

Tęsknota – okropna, bezduszna kochanka, delikatnie łapiąca mnie za rękę, tylko po to, by po chwili wbić pazury w moje młode serce. Cierpienie, na które skazani są ludzie dobrego serca. Czuje się kwiatem po burzy. Moje delikatne płatki poddają się łzom nieba, aby powstać silniejsze. Jestem przepełniona nienawiścią do wszystkiego, co martwe i żywe, do wszystkiego co ulotne i materialne.

Codziennie zmagam się z tą nienawiścią. Muszę ukryć ją na dnie serca, w najciemniejszych zakamar-kach duszy. Wiem, że nikt nie zauważy moich suchych łez, nikt nie usłyszy mego niemego wołania o pomoc. Nie potrafię wyrzec się nienawiści na rzecz człowieczeństwa. Kim jest ten mroczny kosiarz, że ma czelność odbierać najwspanialszych ludzi tego świata? Kochany mój, byłeś miejscem, do którego zawsze mogłam wracać. Dom jest tam, gdzie ktoś o Tobie myśli. Moim domem było Twoje serce. Straciłam dom, straciłam schronienie od deszczu w burzliwą noc, od upału w gorący dzień, od ciemności i strachu. Teraz moje serce błąka się bez celu w poszukiwaniu dachu nad głową. Najbardziej przeraża mnie fakt, że go nie odnajdę. Nikt nie pokocha wraka człowieka i jego przeszłości, a nawet gdyby ów naiwniak się znalazł, ja nie będę w stanie pokochać go tak jak kochałam Ciebie. Kochany, dlaczego nie potrafię nienawidzić Ciebie? Jak długo jeszcze muszę znosić to, czym mnie chłosta i znieważa czas? Wiem, że nie mogę dołączyć do Ciebie w tej nieobecnej w atlasach krainie. Jeszcze nie teraz, jeszcze nie dziś. Jak wygląda raj, gdy nie ma mnie u Twego boku? Bo ja kochanie nie potrafię żyć bez Twojej obecności.

Nienawiść zduszona niszczy od środka. Żyje, wegetuje tylko dzięki wspomnieniom, dzięki myślom o Tobie. Żyję snem. We śnie Twoje oczy znów nabierają tego błękitnego światła. Mój Czarny Aniele. Straciłam wszystko, straciłam nadzieję, życie, straciłam Ciebie. Zyskałam, zyskałam nienawiść i ból, które codziennie uskuteczniają twierdzenie, że życie musi boleć. To najbar-dziej srodzy nauczyciele. W tej nienawiści będę trwać już do końca swoich dni. Do momentu, kiedy śmierć połączy nas nowym, wiecz-nym, wspólnym życiem.

Twoja Kochana

P.S. To już ostatni list, ostatnia noc, ostatnia chwila spędzona z najbliższą przyjaciółką, spędzona z nienawiścią.

XIII Jesienne Ogrody Literackie

Str. 5

Marianna Kokowska (1 wyróżnienie)

Szczecin, 20 listopad 2015r. Prześladowco!

Cały czas żyję w strachu. Boję się każdego, następnego dnia. Boję się szkoły i boję

się Ciebie. Strach zawładnął całym moim życiem. Dzień w dzień chodzę do szkoły i myślę, co tym razem Ci powiem, jeśli zażądasz ode mnie pieniędzy, których nie posiadam. To Ty zabrałeś mi wszystkie. Rodzice pytają, co z nimi robię. Boję się o siebie i o nich, ale nic nikomu nie mówię.

Muszę kłamać, ale siedzę cicho i staram się znosić te wszystkie krzywdy, które mi wyrządzasz. Kopiesz mnie, bijesz i wciąż wyzywasz, a przecież nic takiego Ci nie zrobi-łam. Nauczycie nie widzą tego, co dzieje się na korytarzach, są tylko nasi rówieśnicy i my, zawsze ten sam scenariusz. Naśmiewasz z się ze mnie i z moich rodziców, zabierasz mi wszystko co posiadam. Kradniesz mi jedzenie, więc chodzę głodna, ale nie mam wyboru, przecież muszę chodzić do szkoły. Taki jest mój obowiązek. Nie chce tym zakrzątać rodzi-com głowy, przecież sami mają dużo własnych problemów, ale dlaczego to wszystko ro-bisz? Próbujesz się popisać? Niszczysz tym moje życie. Niszczysz mnie. Niszczysz też mo-ją rodzinę. A przecież jestem normalnym człowiekiem, z krwi i kości, tak jak Ty. Czym się różnimy? Czy to, że inaczej się ubieram i nie mam markowych rzeczy czyni ze mnie kogoś gorszego? Najwyraźniej Ty tak uważasz i robisz wszystko co w Twojej mocy, by też inni tak uważali. Bym ja tak uważała. Ale jestem silna i się nie poddaję, wiem że to się kiedyś skończy, że w końcu zrozumiesz Swoje błędy, że mnie kiedyś zaakceptujesz taką jaką je-stem. Zduś w Sobie tę nienawiść i daj mi normalnie żyć. Chcę się uczyć, bo po to jest szko-ła. Chcę móc chodzić do niej z uśmiechem, bez lęku. Chcę żyć jak inni, a ty mi to uniemoż-liwiasz, zamieniając moje życie w koszmar. Przez Ciebie nie mam już nic.

Rozpadam się, a moja psychika nie jest już w stanie tego znieść. Skończ z tym, za nim będzie za późno, za nim do końca stracę ochotę by żyć. Przecież jestem tylko dziec-kiem, jak mam sobie poradzić? Dlatego proszę cię o tę jedną rzecz. Zostaw mnie w spoko-ju, bo chcę normalnie żyć.

M.

Finalistki

E-antologia

Str. 6

Julia Smaczyńska (2 wyróżnienie)

Tęsknota, 23.11.2015r.

Droga przyjaciółko,

listy do Ciebie nie potrzebują wykrzykników. Ty wiesz najlepiej, jak brzmiałby mój głos, gdybym mógł Ci to wszystko powiedzieć, a nie napisać. Poza tym, ja nie krzyczę, wiesz. Nawet gdybym był na dru-gim końcu długiego korytarza ze ścianami pomalowanymi na biało, nie krzyczałbym i nie wołałbym Cie-bie. Powiedziałbym cicho: Droga Przyjaciółko. Nawet gdybyś mnie nie zauważyła, gdyby żaden głos nie powstrzymałby Cię od pójścia w głąb tego okropnego korytarza, nie porozmawialibyśmy. Rozmowy ze wszystkimi są dla mnie takie trudne...

Ty zawsze byłaś uśmiechnięta, cieszyłaś się ze wszystkiego, a ja... nie potrafiłem. Przepraszam. Próbowałaś uświadomić mi, czym jest człowiek dla świata i świat dla człowieka, a ja... ignorowałem to. Przepraszam. Chciałbym zdusić w sobie nienawiść do świata, który znam, ale... nie potrafię. Przepraszam. Staram się jak nigdy, przysięgam Ci na moje ukochane skrzypce. Nie spocznę, póki nie dowiem się, jak mam uspokoić samego siebie.

Przychodzisz do mnie coraz częściej, ale ja wolałem Twoją poprzednią postać. Szczerze, to tej się trochę boję. To jesteś Ty, ale jak nie Ty. Jesteś taka cicha, spokojna, a wcześniej tryskałaś tak pozytywną energią, że topiłaś lód serc, takich jak moje. Gdzie to jest? Jestem bardzo samolubny, wiem. Ale powiedz mi, gdzie to jest? Gdzie jesteś Ty?

Nienawidzę mojej matki za to, że zmuszała mnie do gry na skrzypcach. Nienawidzę mojego ojca za to, że opuścił moją matkę. Nienawidzę mojej młodszej siostry za to, że jest taka złośliwa. Nienawidzę ścian pomalowanych na biało.

Będę starał się zrozumieć, dlaczego mama kazała mi uczyć się gry na skrzypcach i nawet nie słu-chała mojego zdania na ten temat. Będę starał się znaleźć odpowiedź na to, dlaczego tata kiedyś wyjechał i nie wrócił. Będę starał się zrozumieć charakter mojej siostry. Zduszę w sobie tę nienawiść... Ale wróć, bo tych ścian i farby nie zniosę. Nienawidzę ich tak bardzo, że mam ochotę zniszczyć cały szpital.

Wiem, co myślisz, czytając ten list. Biała kartka, czarne litery i obietnice zduszenia w sobie tej nie-nawiści o wielu twarzach. Nie myśl proszę, że to słomiany zapał. Ja naprawdę, naprawdę wiem, jak trudny i ważny postawiłem sobie cel.

Kiedy zdecydujesz się wrócić, weź ze sobą flamastry, dużo flamastrów. Już od jakiegoś czasu chcę nałożyć na białą farbę kolorowy tusz. Może wtedy nie wyda mi się już taka pusta i nie będę skupiał się na tym, że jest w kolorze, którego tak nienawidzę. Gdybyś jeszcze razem ze mną zamieściła na niej rysunki, myślę, że od razu miałyby w sobie więcej mocy. Każdy kolor będzie pojednaniem, wybaczeniem, nadzieją.

Mama mówi, że nie powinienem nigdzie wychodzić, a jeśli czegoś będę potrzebował, powinienem jej o tym od razu powiedzieć. Wstydzę się poprosić ją o te kolorowe flamastry. Od razu zaczęłyby się pyta-nia. Nie chcę mówić nikomu innemu poza Tobą, do czego ich potrzebuję, więc tylko Ciebie mogę o nie po-prosić.

Małymi kroczkami pokonam nienawiść rodzącą zło wkoło mnie, zamienię ją w miłość, zrobię to jeszcze przed moją śmiercią. Ale wróć. Wróć jak najszybciej, a ja przywitam Cię uśmiechem, który tak rzadko odwzajemniałem. Twoja blada postać unosząca się obok, nie wystarcza mi. Chciałbym dotknąć Twojej dłoni, która zawsze była ciepła. Teraz jest zimna, blada i niewyraźna, oddala się za każdym razem, kiedy próbuję jej dosięgnąć.

Tylko wróć, proszę, wróć. Czekam. Twój Przyjaciel

XIII Jesienne Ogrody Literackie

Str. 7

Alicja Grzejdziak (3 wyróżnienie)

Sosnowiec, 15.11.2015 rok Droga Celine!

Bardzo mi przykro, że dotknęła Cię taka tragedia. Wszyscy z rodziny oglądaliśmy program

informacyjny. Najważniejsze, że żyjesz. Za jakiś czas zagoją się wszystkie rany, te w sercu też, chociaż mogą pozostać blizny. Ważne, żebyś mogła zdusić w sobie tę nienawiść. Ja także miałam kiedyś bardzo trudną sytuację życiową i targały mną negatywne uczucia. Czułam, że nienawidzę. Wtedy myślałam o nienawiści troszkę inaczej niż dzisiaj. Nienawiść zaczęła mną rządzić, przesłaniać mi inne dobre uczucia. Długo nie mogłam sobie z tym poradzić, aż do dnia, kiedy przy-padkiem zobaczyłam bezdomną kobietę, bez nadziei na lepsze jutro, siedzącą na skrawku wycieracz-ki. Przechodziło koło niej dwóch mężczyzn; pierwszy z nich ominął ją szerokim łukiem, patrząc z po-gardą. Drugi szyderczo śmiał się z niej, a ona patrzyła na nich z wyrozumiałością... Szok! Jak myślisz, który zachował się lepiej? Pewnie odpowiesz, że ten obojętny. Mnie się wydaje, że obaj się źle zacho-wali. W końcu wszyscy mamy prawo do istnienia. Jest ono co prawda nierówne i nieprzestrzegane, ale puśćmy wodzę fantazji i wyobraźmy sobie, że te prawa obowiązują zawsze i wszędzie. Ten obojęt-ny człowiek, a raczej problemy w jego głowie, pozbawiły kobietę prawa do istnienia (z jego punktu widzenia). Oba zachowania tych mężczyzn są przecież czymś uwarunkowane. Należą do nich wycho-wanie, sytuacja rodzinna, sytuacja materialna, wiara, światopogląd, a może strach. Ich nienawiść do niej jest taka sama, przybiera tylko inne formy .Ta bezbronna osoba też miała prawo czuć się skrzyw-dzona i nienawidzić. Jeżeli jednak zacznie nienawidzić, to może nienawidzić każdego przechodzącego człowieka, a przecież pośród nich może być ten dobry, ten, który jej pomoże. Ona patrzyła jednak tak łagodne i z wiarą. Tak to wtedy odebrałam i te jej... sarnie oczy stopiły moje serce.

Wtedy myślałam, że jedynym lekarstwem na to uczucie jest przemienienie go w jakiekolwiek inne. Myślałam tak do momentu, aż przeczytałam kilka mądrych słów. Brzmiały one: „Także niena-wiść, potocznie odbierana jako coś złego, nie jest sama w sobie zła. Naszym powołaniem jest nienawi-dzić zła i mieć upodobanie w tym, co dobre. Oczywiście nie wolno nam nienawidzić człowieka jako człowieka. Przestrzega przed tym często św. Jan Apostoł. Nie da się kochać Boga, a nie kochać ludzi. Powinniśmy natomiast nienawidzić zła czynionego nawet przez najukochańsze osoby”.

Mimo tego, że przeszłaś takie straszne doświadczenia, nie powinnaś dusić w sobie nienawiści. Powinnaś nienawidzić tego, co te osoby zrobiły. Nie możesz jednak tym złym uczuciem darzyć osób, które Cię skrzywdziły, bo to może zaszkodzić tylko Tobie.

Pamiętaj, że Jezus miłował nieprzyjaciół, modlił się za nich, nie odpłacał złem za zło. A umie-rając powiedział: - Przebacz im Ojcze, bo nie wiedzą, co czynią.

Mam nadzieję, że chociaż trochę Ci pomogłam. Niedługo na pewno się zobaczymy i będę mo-gła Cię uściskać.

Kocham Cię jak rodzoną siostrę i czekam na Twój list. Alicja

„Niepubliczni”

XIII Jesienne Ogrody Literackie

Obejrzyj spektakl „Nienawiść zdusić w sobie”

Link: https://www.youtube.com/watch?v=ZV25-CdZaDI

Relacja z finału konkursu

Link: http://gimnazjum.psp5.pl/index.php?call=165&news_id=1665

Film - nagroda specjalna

Link: https://www.youtube.com/watch?

XIII Jesienne Ogrody Literackie

PARTNERZY

P I S A R Z E ADAM BEŁDA

MIROSŁAW PAUL--JABŁOŃSKI

GRUDZIEŃ 2015