Dragon Lance - Kroniki t.ii - Smoki Zimowej Nocy

download Dragon Lance - Kroniki t.ii - Smoki Zimowej Nocy

of 371

Transcript of Dragon Lance - Kroniki t.ii - Smoki Zimowej Nocy

Margaret Weis, Tracy Hickman

Kroniki Smoczej Lancy Tom II

Smoki zimowej nocy(Przekad: Dorota ywno)

Moim rodzicom, doktorowi Haroldowi R. Hicmanowi i jego onie, ktrzy nauczyli mnie, czym jest prawdziwy honor Tracy Raye Hickman

Moim rodzicom, Frances i Georgeowi Weis ktrzy dali mi dar cennejszy od ycia - umiowanie ksiek Margaret Weis

Jestemy niezmiernie wdziczni za pomoc autorom moduw gier fabularnych DRAGONLANCE ADVANCED DUNGEONS & DRAGONS: Douglasowi Nilesowi za DRAGOS OF ICE, Jeffowi Grubbowi za DRAGONS OF LIGHTS i Laurze Hickman, wspautorce DRAGONS OF WAR. Na kocu dzikujemy Michelowi: Est Sularus oth Mithas.

Zimowy wicher wyje na zewntrz, lecz w gbi jaski grskich krasnoludw pod acuchem gr Kharolis nie czuje si wciekej zamieci. Gdy Than nakaza uciszy si zgromadzonym krasnoludom i ludziom, naprzd wystpi bard krasnoludw, by zoy hod druynie.

PIE O DZIEWICIORGU BOHATERACHZ pnocy nadeszo niebezpieczestwo, tak jak tego si spodziewalimy: W przedniej stray zimy, smoczy taniec Spru tkanin ziemi, a z lasu, Z rwnin nadeszli oni, z czuych obj ziemi, Przed nimi bezmiar nieba. Dziewicioro ich byo pod trzema ksiycami W jesiennym zmierzchu: Gdy wiat chyli si ku upadkowi, oni wznieli si Ku sercu opowieci.

Jeden wyoni si z ogrodw kamieni, Z krasnoludzkich dworw, z pogody i mdroci, Gdzie serce i umys pyn, nie poddane wtpliwociom W nietknitej yle rki. W jego ojcowskich objciach zgromadzi si duch. Dziewicioro ich byo pod trzema ksiycami, W jesiennym zmierzchu: Gdy wiat chyli si ku upadkowi, oni wznieli si Ku sercu opowieci.

Jeden zstpi z przystani podmuchw, Lekki w tulcym go powietrzu, Na koyszce si ki, kraj kenderw, Gdzie zboe samo wyrasta z malekoci, By zazieleni si, zazoci i znw zazieleni.

Dziewicioro ich byo pod trzema ksiycami, W jesiennym zmierzchu: Gdy wiat chyli si ku upadkowi, oni wznieli si Ku sercu opowieci.

Nastpna z rwnin, dawno powierzona trosce ziemi, Wykarmiona oddal, horyzontem nicoci. Niosc lask nadesza, a ciar Miosierdzia i wiata skupia si w jej doni: Nadesza, niosc rany tego wiata. Dziewicioro ich byo pod trzema ksiycami, W jesiennym zmierzchu: Gdy wiat chyli si ku upadkowi, oni wznieli si Ku sercu opowieci.

Kolejny z rwnin, w cieniu ksiyca, Poprzez obyczaj, przez obrzd, ladem ksiyca, Gdzie jego fazy, penia i nw, waday Przypywami jego krwi, a jego do wojownika Wzniosa si przez hierarchie przestrzeni ku wiatu. Dziewicioro ich byo pod trzema ksiycami, W jesiennym zmierzchu: Gdy wiat chyli si ku upadkowi, oni wznieli si Ku sercu opowieci.

Jedna w nieobecnoci, znana z odej, Mroczna wojowniczka w sercu ognia: Jej chwaa przestrzeni midzy sowami, Koysank wspominan na staro, Wspominan na krawdzi snu i przebudzenia. Dziewicioro ich byo pod trzema ksiycami, W jesiennym zmierzchu: Gdy wiat chyli si ku upadkowi, oni wznieli si Ku sercu opowieci.

Jeden w sercu honoru, utworzony przez miecz, Przez stulecia lotu zimorodka nad krajem, Przez upadek i powstanie Solamnii, wstajcy ponownie, Gdy serce wznosi si ku obowizkowi. Taczcy miecz na zawsze zostanie dziedzictwem. Dziewicioro ich byo pod trzema ksiycami, W jesiennym zmierzchu: Gdy wiat chyli si ku upadkowi, oni wznieli si Ku sercu opowieci.

Nastpny w prostym wietle brat ciemnoci, Zezwalajcy rce z mieczem wyprbowa wszelkie subtelnoci, Nawet zawie pajczyny serca. Jego myli To stawy, wzburzone zmieniajcym si wiatrem Nie widzi ich dna. Dziewicioro ich byo pod trzema ksiycami, W jesiennym zmierzchu: Gdy wiat chyli si ku upadkowi, oni wznieli si Ku sercu opowieci.

Nastpny jest wdz, pelfi, zdradzony, Gdy wizy krwi rozrywaj ziemie, Lasy, wiat ludzi i elfw. Syszy zew odwagi, lecz lka si mioci, A lkajc si tego i syszc zew obu, nie czyni niczego. Dziewicioro ich byo pod trzema ksiycami, W jesiennym zmierzchu: Gdy wiat chyli si ku upadkowi, oni wznieli si Ku sercu opowieci.

Ostatni z mroku, tchn noc, Gdzie abstrakcje gwiazd kryj gniazdo sw, Gdzie ciao cierpi ran liczb,

Poddane wiedzy, a, nie mogc bogosawi, Jego bogosawiestwo pada na ndznych i pogronych w ciemnocie. Dziewicioro ich byo pod trzema ksiycami, W jesiennym zmierzchu: Gdy wiat chyli si ku upadkowi, oni wznieli si Ku sercu opowieci.

Przyczyli si do nich inni w trakcie opowieci: Niepozorne dziewcz, obdarzone ask nad askami; Ksiniczka nasion i modych drzewek, ktrej powoaniem las; Prastary tkacz wypadkw; Nie zdoamy opowiedzie, kogo jeszcze opowie ta obejmie. Dziewicioro ich byo pod trzema ksiycami, W jesiennym zmierzchu: Gdy wiat chyli si ku upadkowi, oni wznieli si Ku sercu opowieci.

Z pnocy nadeszo niebezpieczestwo, tak jak si spodziewalimy: W obozowiskach zimy, smoczy sen Owadn ziemi, lecz z lasu, Z rwnin nadeszli oni, z czuych obj ziemi, Definiujc niebo przed sob. Dziewicioro ich byo pod trzema ksiycami, W jesiennym zmierzchu: Gdy wiat chyli si ku upadkowi, oni wznieli si Ku sercu opowieci.

MotMot Kharasa! Wielka sala audiencyjna krla krasnoludw grskich rozbrzmiaa echem triumfalnego obwieszczenia. W chwil pniej, gdy olbrzymie drzwi z tyu sali rozwary si i wkroczy Elistan, kapan Paladine, rozlegy si szalone wiwaty, w ktrych gbokie, dudnice gosy krasnoludw mieszay si z nieco wyszymi w tonacji ludzkimi gosami. Cho misowata w ksztacie sala miaa wielkie rozmiary, nawet jak na warunki krasnoludw, panowa w niej nieopisany cisk. Pod cianami stali niemal wszyscy z omiuset uchodcw z Pax Tharkas, podczas gdy krasnoludowie toczyli si na rzebionych, kamiennych awach. Elistan pojawi si na kocu dugiej nawy rodkowej, z czci trzymajc w doniach ogromny mot bojowy. Na widok odzianego w biae szaty kapana Paladine podniosy si jeszcze goniejsze krzyki, ktre dudniy o wielkie sklepienie i rozbrzmieway takim echem, a wydawao si, e sala dry w posadach. Tanis skrzywi si, bowiem od haasu rozbolaa go gowa. Byo mu duszno w tumie. Nigdy nie lubi podziemi i chocia sufit by tak daleko, e sklepienie niko w cieniu wysoko nad krgiem jaskrawego wiata pochodni, pelf czu si zamknity i osaczony. Jak bym chcia, eby to si ju skoczyo szepn do Sturma, ktry sta obok. Sturm, zawsze melancholijny, sprawia wraenie jeszcze bardziej smutnego i zaspionego ni zwykle. Nie pochwalam tego, Tanisie mrukn, zakadajc rce na byszczcym metalu swego antycznego napiernika. Wiem rzek poirytowany Tanis. Ju to mwie i to nie raz, a kilka razy. Teraz ju jest za pno. Nie mona zrobi nic innego jak dobr min do zej gry. Koniec jego zdania zaguszyy kolejne donone owacje w chwili, gdy Elistan unis mot nad gow, pokazujc go tumowi przed wyruszeniem w gb nawy. Tanis przyoy do do czoa. W miar, jak chodna grota pod ziemi nagrzewaa si od masy cia, zaczynao mu si krci w gowie. Elistan zacz i naw. Hornfel, Than krasnoludw Hylar stan na podwyszeniu porodku sali, aby go powita. Za krasnoludem znajdowao si siedem wyciosanych w kamieniu tronw, a wszystkie byy teraz puste. Hornfel sta przed sidmym tronem, najwspanialszym, nalecym do krla Thorbardinu. Od tak dawna pusty tron zostanie znw zajty, gdy Hornfel przyjmie mot Kharasa. Powrt tej prastarej relikwii by wyjtkowym triumfem Hornfela. Poniewa bezcenny mot nalea do jego thanatu, Hornfel mg

zjednoczy rywalizujcych thanw krasnoludzkich pod swym przywdztwem. To my walczylimy, eby odzyska mot rzek powoli Sturm, przygldajc si lnicej broni. Legendarny mot Kharasa. Uyty do wykucia smoczych lanc. Utracony na setki lat, znaleziony i ponownie utracony. A teraz oddany krasnoludom! powiedzia z niesmakiem. Ju przedtem oddano go raz krasnoludom przypomnia mu Tanis znuonym gosem, czujc, jak pot spywa mu struk po czole. Niech Flint opowie ci t histori, jeli zapomniae. W kadym razie teraz ju naprawd naley do nich. Elistan doszed do stp kamiennego podwyszenia, gdzie oczekiwa go than odziany w cikie szaty i masywne zote acuchy, jakie krasnoludowie uwielbiali. Elistan uklk u stp podwyszenia, co byo dobrze przemylanym gestem, bowiem gdyby nie to, wysoki i muskularny kapan staby twarz w twarz z krasnoludem, mimo i podwyszenie znajdowao si dobry metr nad ziemi. Krasnoludowie zakrzyknli gono z radoci na ten widok. Tanis zauway, e ludzie okazywali wiksz powcigliwo, a niektrzy nawet szeptali midzy sob, niezadowoleni z widoku swego przywdcy, ktry tak si korzy. Przyjmij ten dar naszego ludu... sowa Elistana zginy w kolejnym wiwacie krasnoludw. Dar! parskn Sturm. Raczej okup. W zamian za ktry cign Elistan, gdy mona byo go ju usysze dzikujemy krasnoludom za szczodro, jak nam okazali, dajc miejsce do ycia w swym krlestwie. Za prawo do tego, by by ywcem pogrzebanym... mrukn Sturm. I przysigamy wesprze krasnoludw, gdyby wojna miaa dotrze do nas! wykrzykn Elistan. W komnacie rozbrzmiay radosne okrzyki, ktre przybray na sile, gdy than Hornfel schyli si, by odebra mot. Krasnoludowie tupali i gwizdali, wspiwszy si na kamienne awy. Tanisowi zaczo si robi niedobrze. Rozejrza si wkoo. Nikt nie zauway ich nieobecnoci. Hornfel bdzie przemawia, podobnie jak kady z szeciu pozostaych thanw, nie wspominajc nawet o czonkach rady Szlachetnych Poszukiwaczy. Pelf dotkn ramienia Sturma, gestem dajc rycerzowi do zrozumienia, by poszed za nim. Po cichu wymknli si z sali, schylajc si nisko, by zmieci si w wskim przejciu. Cho wci znajdowali si w podziemiach potnego miasta krasnoludw, przynajmniej byli z dala od haasu, pogreni w chodnym mroku nocy. Dobrze si czujesz? spyta Sturm, dostrzegajc blado Tanisa widoczn pod

zarostem. Pelf chwyta gbokie hausty chodnego powietrza. Teraz ju tak odrzek Tanis, czerwienic si, zawstydzony sw saboci. To przez to gorco... i haas. Wkrtce std odejdziemy powiedzia Sturm. Oczywicie, zalee to bdzie od tego, czy rada Szlachetnych Poszukiwaczy przegosuje pozwolenie na wypraw do Tarsis. Och, nie ma wtpliwoci co do tego, jak bd gosowa odrzek Tanis, wzruszajc ramionami. Wiadomo, e odkd Elistan znalaz bezpieczne schronienie dla ludzi, on tu teraz rzdzi. aden z Szlachetnych Poszukiwaczy nie omieli si wystpi przeciwko niemu przynajmniej nie otwarcie. Nie, mj przyjacielu, by moe nim minie miesic, podniesiemy agle jednego z biaoskrzydych statkw w Tarsis Piknym. Bez mota Kharasa doda gorzko Sturm. Cichym gosem zacz recytowa: Powiada si, e rycerze wzili zloty miot, miot pobogoslawiony przez wielkiego boga Paladine i podarowany Srebrnorkiemu, aby mg wyku smocz lanc Humy, zabjcy smokw, i dali w miot krasnoludowi zwanemu przez nich Kharas, czyli rycerz, za nadzwyczajn dzielno i honor w boju. I zatrzyma on imi Kharas jako swe wasne. A mot Kharasa oddany zosta w rce krasnoludw z ich zapewnieniem, e znw zostanie odzyskany w chwili potrzeby..." Zosta przecie odzyskany powiedzia Tanis, z wysikim pohamowujc narastajcy w nim gniew. Sysza ten cytat zbyt wiele razy! Odzyskany, a teraz zostawiony! Sturm zme wciekle sowa. Moglimy go zabra do Solamnii, wyku nim wasne smocze lance... A ty byby nastpnym Hum, pdzcym ku chwale ze smocz lanc w rku! Tanis nie mg si ju opanowa. Tymczasem pozwoliby omiuset ludziom zgin... Nie, nie pozwolibym im zgin! krzykn Sturm, nie posiadajc si z gniewu. Oto nasza pierwsza wskazwka dotyczca smoczych lanc, a ty sprzedajesz j za... Shirak rozleg si czyj szept i rozbyso jaskrawe wiato, promieniujce z krysztaowej kuli, ktr ciskaa zota smocza apa umieszczona na czubku zwykej, drewnianej laski. Blask pad na czerwone szaty czarodzieja. Mody mag zbliy si do dwch mczyzn, wspierajc si na swej lasce i pokaszlujc lekko. wiato jego laski padao na wychudzon twarz o poyskujcej metalicznie skrze mocno nacignitej na delikatnych kociach. Jego oczy poyskiway barw zota. Raistlinie odezwa si zdenerwowanym gosem Tanis. yczysz sobie czego? Raistlinowi zdaway si nie przeszkadza gniewne spojrzenia, jakimi mierzyli go obaj mczyni. Najwyraniej przyzwyczajony by do tego, e mao kto czu si swobodnie w jego

towarzystwie, czy te pragnby znale si w jego pobliu. Zatrzyma si przed nimi. Wycignwszy wt rk, czarodziej powiedzia Akularalan suh Tagolann Jistrathar i na oczach zdumionego Tanisa i Sturma z nicoci wyoni si blady, migotliwy obraz jakiej broni. Bya to lanca dla pieszego, duga niemal na cztery metry. Grot by z czystego srebra, zbkowany i poyskliwy, a drzewce wykonano z wypolerowanego drewna. Zakoczono je stal, tak by mona byo je wbija w ziemi. Jakie to pikne! westchn Tanis. Co to jest? Smocza lanca odpowiedzia Raistlin. Trzymajc lanc w doni, czarodziej wszed pomidzy .dwch mczyzn, ktrzy usunli mu si z drogi, jakby nie chcc, by ich dotyka. Nie mogli oderwa oczu od lancy. Wtedy Raistlin odwrci si i poda j Sturmowi. Oto twoja smocza lanca, rycerzu zasycza Raistlin bez koniecznoci posugiwania si motem czy srebrn rk. Czy pojedziesz z ni ku chwale, pamitajc, e Huma wraz z chwa znalaz mier? Sturmowi rozbysy oczy. Powstrzyma oddech z bogobojnego podziwu i wycign rk, by pochwyci smocz lanc. Ku jego zdumieniu, rka przesza przez ni na wylot! Smocza lanca znika w chwili, gdy jej dotkn. Kolejna twoja sztuczka! warkn. Odwrciwszy si na picie, odszed dugim krokiem, dawic si z gniewu. Jeli to mia by art, Raistlinie rzek cicho Tanis to nie by mieszny. art? szepn mag. Spojrzenie jego dziwnych, zotych oczu ledzio rycerza, ktry odchodzi w gsty mrok krasnoludzkiego miasta pod gr. Powinienie zna mnie lepiej, Tanisie. Czarodziej zamia si a by to upiorny miech, jaki Tanis sysza tylko raz przedtem. Nastpnie, skoniwszy si sardonicznie pelfowi, Raistlin znik w ciemnociach, podajc ladami rycerza.

KSIGA PIERWSZA

Rozdzia I Biaoskrzydle okrty. Nadzieja spoczywa za Rwninami PyuTanis Pelf siedzia na zebraniu rady Szlachetnych Poszukiwaczy i przysuchiwa si wszystkiemu z pospn min. Cho oficjalnie faszywa religia poszukiwaczy bya ju martwa, grup politycznych przywdcw omiu setek uchodcw z Pax Tharkas wci tak wanie nazywano. _ Nie chodzi o to, e nie jestemy wdziczni krasnoludom za to, e pozwolili nam tu zamieszka powiedzia wylewnie Hederick, gestykulujc pokryt bliznami doni. Jestem pewien, e wszyscy jestemy wdziczni. Tak samo jestemy wdziczni tym, ktrzy bohatersko odnaleli mot Kharasa. To umoliwio nam sprowadzenie si tutaj. Hederick ukoni si Tanisowi, ktry odpowiedzia na ukon krtkim skinieniem gowy. Ale my nie jestemy krasnoludami! To zdecydowane stwierdzenie spotkao si z pomrukami aprobaty, co wzbudzio u Hedericka sympati do suchaczy. My, ludzie, nie jestemy stworzeni do ycia pod ziemi! Gone okrzyki aprobaty i oklaski. Jestemy rolnikami. Nie moemy uprawia roli na grskim zboczu! Chcemy ziemi takiej, jak zmuszeni bylimy zostawi. Twierdz, e ci, ktrzy zmusili nas do opuszczenia naszej ojczyzny powinni da nam now! Czy on ma na myli smoczych wadcw? Sturm szepn z przeksem do Tanisa. Jestem pewien, e z radoci speni ich yczenia. Ci gupcy powinni by wdziczni, e yj! mrukn Tanis. Spjrz tylko, jak patrz na Elistana jakby to bya jego wina! Kapan Paladine przywdca uchodcw wsta, by odpowiedzie Hederickowi. Wanie dlatego, e potrzebujemy nowych domw rzek Elistan dononym barytonem, ktry dwicznie zabrzmia w jaskini proponuj, bymy wysali delegacj na poudnie, do Piknego Tarsis. Tanis ju wczeniej sysza o planach Elistana. Rozmyla o tym, co wydarzyo si w cigu miesica, odkd wraz z towarzyszami wrci z grobu Derkina ze witym motem. Thanowie krasnoludw, zjednoczeni obecnie pod przywdztwem Hornfela,

przygotowywali si do boju ze zem, ktre nadcigao z pnocy. Krasnoludowie nie obawiali si go zbytnio. Ich grskie krlestwo wydawao si niezwycione. Dotrzymali take obietnicy, jak zoyli Tanisowi w zamian za oddanie im mota: uciekinierzy z Pax Tharkas

mog osiedli si w Southgate, najbardziej wysunitej na poudnie czci grskiego krlestwa Thorbardin. Elistan przyprowadzi uchodcw do Thorbardinu. Prbowali tu odbudowa swe ycie, lecz warunki nie byy cakowicie zadowalajce. Oczywicie byli bezpieczni, lecz ucieknierzy, pord ktrych wikszo bya rolnikami, nie czuli si szczliwi mieszkajc w ogromnych podziemnych jaskiniach krasnoludw. Na wiosn mogli uprawia ziemi na zboczu gry, lecz na skalistej glebie wyrosn skpe plony wystarczajce zaledwie do utrzymania si przy yciu. Ludzie chcieli mieszka na wieym powietrzu i w socu. Nie chcieli by uzalenieni od krasnoludw. To Elistan przypomnia starodawne legendy o Piknym Tarsis i jego okrtach na skrzydach mew. To tylko legendy, przypomnia mu Tanis, kiedy Elistan po raz pierwszy wspomnia o tym. Nikt w tej czci Ansalonu nie sysza o Tarsis od czasu kataklizmu trzysta lat temu. Wtedy krasnoludowie zamknli granice grskiego krlestwa Thorbardin, praktycznie odcinajc wszelkie kontakty midzy pnoc a poudniem, poniewa jedyna droga przez gry Kharolis wioda przez Thorbardin. Tanis pospnie sucha, jak rada Szlachetnych Poszukiwaczy jednogonie popara propozycj Elistana. Zaproponowano wysanie do Tarsis maej grupy ludzi z poleceniem dowiedzenia si, jakie statki zawijaj do portu, dokd si udaj i ile bdzie kosztowa rejs na ich pokadzie a moe nawet za ile mona kupi statek. A kto bdzie przywdc grupy? Tanis zadawa sobie po cichu pytanie, cho ju zna odpowied. Oczy wszystkich zwrciy si ku niemu. Zanim Tanis zdoa co powiedzie, Raistlin, ktry przysuchiwa si wszystkiemu bez komentarza, wystpi naprzd i stan przed rad. Zmierzy ich spojrzeniem dziwnych, poyskujcych zotem oczu. Gupcami jestecie rzek Raistlin cichym szeptem, w ktrym pobrzmiewaa pogarda i yjecie zudzeniami gupcw. Jak czsto mam si powtarza? Jak czsto musz wam przypomina o zwiastunie zapisanym wrd gwiazd? Co sobie wyobraacie, kiedy spogldajc w nocne niebo, widzicie czarne dziury ziejce w miejscu brakujcych dwch konstelacji? Czonkowie rady niespokojnie poruszyli si na swych stokach, a kilku wymienio znaczce spojrzenia, ktre miay pokaza, jak s znudzeni. Raistlin zauway to i cign przemow gosem coraz bardziej przepenionym pogard. Tak, syszaem, jak kilku z was mwi, e to tylko naturalne zjawisko co, co si normalnie zdarza, jak spadanie lici z drzew.

Kilku czonkw rady zamruczao co pod nosem, kiwajc przy tym gowami. Raistlin przyglda im si przez chwil w milczeniu, wykrzywiajc drwico wargi. Potem odezwa si jeszcze raz. Powtarzam, jestecie gupcami. Gwiazdozbioru znanego jako Krlowa Ciemnoci nie ma na nieboskonie, poniewa krlowa jest obecna tu, na Krynnie. Gwiazdozbir Wojownika, ktry, jak dowiadujemy si z dyskw Mishakal, przedstawia prastarego boga Paladine, rwnie powrci na Krynn, by z ni walczy. Raistlin przerwa. Elistan, ktry sta wrd nich, by prorokiem Paladine, a wielu tu obecnych nawrcio si na now religi. Czarodziej wyczu, e niektrzy zareagowali rosncym gniewem na to, co wydawao im si blunierstwem. Pomys, e bogowie osobicie mieliby angaowa si w sprawy ludzi by szokujcy! Raistlin jednak nigdy nie przejmowa si tym, e uwaano go za blunierc. Podnis gos. Popamitacie jeszcze me sowa! Wraz z Krlow Ciemnoci powrciy jej wrzeszczce hordy", jak powiada Kantyczka. A wrzeszczce hordy to smoki! Raistlin przecign ostatnie sowo w syk, na dwik ktrego, wedle okrelenia Flinta, przeszy go dreszcze". Wszystko to wiemy burkn niecierpliwie Hederick. Mina ju pora, o jakiej Teokrata wypija co wieczr szklanic grzanego wina i to zniecierpliwienie dodao mu odwagi. Natychmiast jednak poaowa swych sw, gdy klepsydrowe oczy Raistlina przeszyy Teokrat niczym czarne strzay. Do czego zmierzasz? Do tego, e pokj ju nigdzie nie istnieje na Krynnie szepn czarodziej. Machn wt rk. Znajdcie statki, udajcie si w podr, dokd chcecie. Gdziekolwiek popyniecie, gdziekolwiek spojrzycie w nocne niebo, ujrzycie te same wielkie, czarne dziury. Gdziekolwiek pjdziecie, zastaniecie tam smoki! Raistlin zacz kaszle. Jego ciaem wstrzsay spazmy i wydawao si, e zaraz upadnie, lecz jego bliniaczy brat, Caramon, podbieg i pochwyci go w swe mocne ramiona. Kiedy Caramon wyprowadzi maga z posiedzenia rady, wszyscy odnieli wraenie, e si przejanio. Czonkowie rady otrzsnli si i rozemiali nawet jeli by to nieco niepewny miech i mwili, e to bajka. Myle, e wojna rozprzestrzenia si na cay Krynn, to mieszne. Przecie wojna ju zbliaa si do koca tu, na Ansalonie. Smoczy wadca, Verminaard, zosta pokonany, a jego armie smokowcw zmuszone do odwrotu. Czonkowie rady wstali i przecignwszy si, wyszli z komnaty, by uda si do piwiarni lub wasnych domw. Zapomnieli, e nawet nie spytali Tanisa, czy zechce stan na czele wyprawy do Tarsis. Po prostu do gowy im nie przyszo, e moe odmwi.

Tanis, wymieniwszy pospne spojrzenie ze Sturmem, wyszed z jaskini. Mimo i krasnoludowie czuli si bezpieczni w swej grskiej fortecy, Tanis i Sturm zadali wystawienia stray na murach obronnych od strony Southgate. Nauczyli si szanowa smoczych wadcw na tyle, e nie potrafili spa spokojnie bez warty nawet pod ziemi. Tanis opar si o mur otaczajcy Southgate. Na jego twarzy malowa si wyraz zamylenia i powagi. Przed nim rozcigaa si polana gadko przykryta kopnym niegiem. Noc bya cicha i spokojna. Za nim widnia ogromny masyw gr Kharolis. Brama Southgate w rzeczywistoci bya czym w rodzaju olbrzymiego korka w grskim zboczu. Stanowia cz systemu obronnego, dziki ktremu krasnoludowie odizolowali si od reszty wiata na trzysta lat po kataklizmie i niszczycielskich wojnach krasnoludw. Szerok na osiemnacie metrw u podstawy i wysok na niemal poow tej wielkoci bram porusza olbrzymi mechanizm, ktry wsuwa j i wysuwa ze skalnej ciany. Porodku miaa co najmniej dwanacie metrw gruboci i na caym Krynnie nie znano bardziej niezniszczalnej bramy, z wyjtkiem jej odpowiedniczki od strony pnocnej. Kiedy bramy zamykano, nie sposb byo odrni je od zbocza gry, tak wspaniaa bya robota dawnych krasnoludzkich mistrzw kamieniarskich. Jednake od chwili przybycia ludzi do Southgate wok wejcia umocowano pochodnie, umoliwiajc mczyznom, kobietom i dzieciom wyjcie na wiee powietrze co mieszkajcym pod ziemi krasnoludom wydawao si niczym nieuzasadnion ludzk saboci. Tanis sta, wpatrujc si w las za polan i nie mg znale spokoju w jego cichej urodzie. Wkrtce nadszed Sturm, Elistan i Laurana. Toczyli rozmow najwyraniej o nim bowiem w tym momencie zapada nieprzyjemna cisza. Taki jeste powany powiedziaa cicho Laurana, podchodzc bliej do Tanisa i kadc mu do na ramieniu. Uwaasz, e Raistlin ma racj, prawda, Tanthal... Tanisie? Laurana zaczerwienia si. Jego ludzkie imi wci z trudem przechodzio jej przez usta, lecz znaa go teraz do dobrze, by wiedzie, e elfie imi sprawiao mu bl. Tanis spuci spojrzenie na drobn, smuk do na swym ramieniu i agodnie nakry j wasn doni. Jeszcze kilka miesicy temu jej dotyk zezociby go, wywoujc zakopotanie i poczucie winy, bowiem w jego wntrzu toczy si bj pomidzy mioci do ludzkiej kobiety a uczuciem dla tej elfiej panny, ktre nazywa dziecinnym zauroczeniem. Teraz dotyk doni Laurany przepeni go ciepem i spokojem, mimo i jednoczenie rozpali jego krew. Odpowiedzia na jej pytanie, zastanawiajc si nad tym nowym, niepokojcym uczuciem. Od dawna uwaam, e Raistlin mdrze radzi powiedzia, wiedzc, jak to ich

zaniepokoi. Oczywicie, Sturm natychmiast spochmurnia. Elistan zmarszczy brwi. Sdz, e tym razem ma racj. Wygralimy bitw, lecz daleko nam jeszcze do wygrania wojny. Wiemy, e wojna toczy si daleko na pnocy, w Solamnii. Wydaje mi si, e mamy prawo sdzi, i siy ciemnoci tocz bj nie tylko po to, by podbi Abanasini. To tylko twoje przypuszczenia! sprzeciwia si Elistan. Nie pozwl, by mrok spowijajcy tego modego maga zami ci rozum. On moe mie racj, lecz to jeszcze nie powd, by porzuca nadziej i poddawa si! Tarsis jest duym portem morskim, przynajmniej wedug tego, co o nim wiemy. Tam znajdziemy kogo, kto nam powie, czy wojna toczy si na caym wiecie. Jeli tak, musz wci istnie gdzie miejsca, gdzie znajdziemy spokj. Posuchaj Elistana, Tanisie powiedziaa agodnie Laurana. On jest mdry. Kiedy nasz lud opuci Qualinesti, nie ucieka na olep. Uda si do spokojnej przystani. Mj ojciec mia plan, cho nie odway si go ujawni... Laurana przerwaa, zauwaywszy skutek, jaki odniosa jej przemowa. Tanis raptownie wyrwa rk spod jej doni i wbi gniewny wzrok w Elistana. Raistlin twierdzi, e nadzieja to zaprzeczanie rzeczywistoci stwierdzi chodno Tanis. Potem, widzc, e zatroskany Elistan przyglda mu si ze smutkiem, pelf posa mu znuony umiech. Przepraszam, Elistanie. Jestem zmczony, to wszystko. Wybacz mi. Twoja propozycja jest rozsdna. Udamy si do Tarsis z nadziej, jeli z niczym wicej. Elistan pokiwa gow i odwrci si do wyjcia. Idziesz, Laurano? Wiem, e jeste zmczona, moja droga, ale mamy jeszcze mas rzeczy do zrobienia, zanim bd mg przekaza przywdztwo radzie na czas mojej nieobecnoci. Wkrtce do ciebie przyjd, Elistanie powiedziaa Laurana, oblewajc si rumiecem. Chciaabym... chciaabym chwil porozmawia z Tanisem. Elistan zmierzy oboje uwanym, penym zrozumienia spojrzeniem, a nastpnie znik w mrocznej bramie wraz ze Sturmem. Tanis zacz gasi pochodnie, co byo wstpem do zamknicia bramy. Laurana staa przy wejciu z coraz chodniejsz min, kiedy zrozumiaa, e Tanis j ignoruje. Co ci si stao? zapytaa wreszcie. Mwisz niemal tak, jakby opowiada si po stronie tego czarodzieja o mrocznej duszy, wystpujc przeciwko Elistanowi, ktry jest jednym z najlepszych i najmdrzejszych ludzi, jakich kiedykolwiek poznaam! Nie osdzaj Raistlina, Laurano rzek szorstko Tanis, zanurzajc pochodni w wiadrze z wod. Ogie zgas z sykiem. Nie wszystko zawsze jest tak czarne i biae, jak wy, elfowie, jestecie skonni sdzi. Ten czarodziej niejeden raz ocali nam ycie. Nauczyem si

polega na jego rozumowaniu na ktrym, przyznaj, atwiej jest mi polega ni na lepej wierze! Wy elfowie! krzykna Laurana. Jake typowo ludzkie to sowa! Jest w tobie duo wicej z elfa, ni chcesz przyzna, Tanthalasie! Zwyke mwi, e nie nosisz brody po to, by ukrywa swe pochodzenie i uwierzyam ci. Teraz ju nie jestem taka tego pewna. yam wrd ludzi do dugo, by dowiedzie si, co czuj do elfw! A ja jestem dumna ze swego pochodzenia. Ty nie! Ty si go wstydzisz. Dlaczego? Z powodu tej kobiety, w ktrej si zakochae! Jak ona si nazywa... tej Kitiary? Przesta, Laurano! krzykn Tanis. Cisnwszy pochodni na ziemi, podszed zdecydowanym krokiem do elfiej panny, ktra staa w bramie. Jeli chcesz dyskutowa na temat par, to co powiesz o sobie i Elistanie? Moe jest kapanem Paladine, ale jest rwnie mczyzn o czym bez wtpienia potrafisz zawiadczy! Jedyne, co sysz od ciebie przedrzenia j to Elistan jest taki mdry, on bdzie wiedzia, co zrobi", Posuchaj Elistana, Tanisie..." Jak miesz przypisywa mi swe wasne uomnoci odpara Laurana. Kocham Elistana. Szanuj go niezmiernie. To najmdrzejszy i najagodniejszy czowiek, jakiego kiedykolwiek spotkaam. Jest peen powicenia i jego cae ycie opiera si na sueniu innym. Ale jest tylko jeden mczyzna, ktrego kocham, tylko jeden mczyzna, ktrego kiedykolwiek kochaam cho teraz zaczynam zadawa sobie pytanie, czy przypadkiem nie popeniam bdu! Powiedziae w tym strasznym miejscu, w Sla-Mori, e zachowuj si jak maa dziewczynka i powinnam wydorole. C, dorosam, Tanisie Pelfie. W cigu tych kilku ostatnich gorzkich miesicy widziaam mier i cierpienie. Czuam strach, istnienia jakiego nawet nie podejrzewaam! Nauczyam si walczy i zadawaam mier wrogom. Wszystko to przejo m dusz takim blem, e ju odrtwiaam i nie czuj nic wicej. Gorszy jednak bl sprawio mi spojrzenie na ciebie, kiedy ju przejrzaam na oczy. Nigdy nie twierdziem, e jestem doskonay, Laurano rzek cicho Tanis. Wzeszy oba ksiyce, srebrny i czerwony, i cho aden nie by jeszcze w peni, rzucay do wiata, by Tanis dojrza zy w lnicych oczach Laurany. Wycign do niej rce, chcc j obj, lecz ona odsuna si. Moe nigdy tak nie twierdzie rzeka ze wzgard lecz z ca pewnoci bawi ci to, e pozwalasz nam tak myle o tobie! Nie zwracajc uwagi na jego wycignite ramiona, wyja pochodni z uchwytu w cianie i wesza w mrok za bram Thorbardinu. Tanis ledzi wzrokiem oddalajc si Lauran, przygldajc si jej wosom koloru miodu poyskujcym w blasku pochodni i

ruchom penym wdziku, jak koysanie si smukych osik w ich elfiej ojczynie Qualinesti. Tanis sta jeszcze przez chwil, odprowadzajc j spojrzeniem i pocierajc gst, rudaw brod, jakiej nie mgby zapuci aden elf na Krynnie. Rozwaajc ostatnie stwierdzenie Laurany, pomyla o Kitiarze, cho byo to zupenie nie na miejscu. W mylach wyczarowa obraz krtko ostrzyonej, kdzierzawej, czarnej czupryny Kitiary, jej krzywego umiechu, ognistego, wybuchowego charakteru i jej silnego, zmysowego ciaa ciaa wyszkolonej wojowniczki, lecz ku swemu zdumieniu odkry, e wizerunek ten rozpyn si, przeszyty spokojnym, czystym spojrzeniem pary lekko skonych, wietlistych elfich oczu. Z wntrza gry dobieg grzmot. O, ktra poruszaa olbrzymi, kamienn bram zacza si obraca, ze zgrzytem zamykajc wejcie. Przygldajc si zamykajcym si wrotom, Tanis postanowi nie wchodzi do rodka. ywcem pogrzebany". Umiechn si, przypomniawszy sobie sowa Sturma, lecz jednoczenie przeszed go wewntrzny dreszcz. Przez dusz chwil przyglda si drzwiom czujc, jak cika bariera zapada pomidzy niego i Lauran. Wrota zatrzasny si z guchym oskotem. Zbocze gry byo puste, zimne i odstrczajce. Westchnwszy Tanis otuli si paszczem i ruszy w stron lasu. Nawet spanie w niegu jest lepsze od spania pod ziemi. I tak powinien zacz si do tego przyzwyczaja. Rwniny Pyu, ktre bd przemierza w drodze do Tarsis, najprawdopodobniej bd zasypane niegiem, nawet wczesn zim. Idc i rozmylajc o wyprawie, Tanis spojrza w nocne niebo. Byo pikne i usiane migoczcymi gwiazdami. Jednake pikno to psuy dwie czarne dziury. Brakujce gwiazdozbiory Raistlina. Dziury w niebie. Dziury w nim samym. Po sprzeczce z Laurana Tanis niemal cieszy si, e rusza w podr. Caa druyna zgodzia si pj. Tanis wiedzia, e nikt z nich nie czu si naprawd dobrze wrd uchodcw. Przygotowania do wyprawy day mu sporo do mylenia. Mg powiedzie sobie, e nie obchodzi go, i Laurana unika go. Z pocztku sama podr bya przyjemna. Odnosio si wraenie, e znw s wczesne dni jesieni, a nie pocztek zimy. wiecio soce, ogrzewajc powietrze. Tylko Raistlin by ubrany w najcieplejszy paszcz. W czasie wdrwki przez pnocn cz rwnin przyjaciele toczyli wesoe, beztroskie rozmowy, pene artw, utarczek sownych i przypominania sobie nawzajem o tym, jak dobrze bawili si za dawnych, szczliwszych dni w Solce. Nikt nie wspomina o mrocznych i zych wypadkach, jakich byli wiadkami ostatnio. Mona by pomyle, e roz-

mylajc o janiejszej przyszoci, si woli chcieli wymaza tamte wydarzenia. Wieczorami Elistan objania im to, czego dowiadywa si o starych bogach z dyskw Mishakal, ktre nis ze sob. Jego opowieci napeniay ich dusze spokojem i umacniay wiar. Nawet Tanis ktry cae ycie szuka czego, w co mgby uwierzy, a teraz, kiedy znaleli to, podchodzi do tego sceptycznie czu w gbi duszy, e gdyby mia w co uwierzy, mogoby to by wanie to. Pragn wierzy, lecz co go powstrzymywao, a za kadym razem, gdy spoglda na Lauran, wiedzia, co to jest. Dopki nie zdoa rozwika swego wewntrznego konfliktu, tego wciekego rozamu midzy tym, co w nim elfie a tym, co ludzkie, nie zazna spokoju. Tylko Raistlin nie bra udziau w rozmowach, zabawie, artach, psikusach i opowieciach przy ognisku. Czarodziej caymi dniami studiowa sw ksig zakl. Jeli mu przerywano, odpowiada warkniciem. Po skpej kolacji siada na uboczu, podnosi gow ku nocnemu niebu i przyglda si dwm czarnym dziurom, ktrych odzwierciedleniem byy czarne renice maga w ksztacie klepsydr. Dopiero po kilku dniach humor przesta dopisywa druynie. Chmury zasoniy soce, a z pnocy zacz d zimny wiatr. Pada tak gsty nieg, e pewnego dnia w ogle nie mogli podrowa i na czas trwania zamieci zmuszeni byli poszuka schronienia w jaskini. Wieczorem wystawili podwjne strae, chocia nikt nie potrafi powiedzie dokadnie dlaczego. Jedynym wyjanieniem byo rosnce poczucie zagroenia. Riverwind z niepokojem spoglda na lad, jaki zostawiali za sob w niegu. Jak powiada Flint, lepy krasnolud lebowy potrafiby go znale. Poczucie zagroenia byo coraz silniejsze, poczucie, e przygldaj im si czyje oczy, a czyje uszy nasuchuj. Lecz kt to mg by, tu na Rwninach Pyu, gdzie nikt i nic nie yo od trzech setek lat?

Rozdzia II Midzy panem a smokiem. Ponura podrSmok westchn, machn wielkimi skrzydami i wycign swe wielkie cielsko z mile ciepej wody gorcego rda. Wynurzajc si z kbw pary, przygotowa si na zetknicie z mronym powietrzem. Przenikliwy zib ku go w delikatne nozdrza i drapa w gardle. Zacisnwszy zby, smok zdecydowanie opar si pokusie powrcenia do ciepej sadzawki i zacz si wspina na wysoki skalny wystp. Smok z rozdranieniem stpa po skaach oblodzonych od oparw gorcego rda, ktre niemal natychmiast zamarzay na mrozie. Pod ciarem jego szponiastych ap kamienie pkay i z turkotem staczay si w dolin. Raz smok polizgn si i na chwil straci rwnowag. Rozpostarszy swe olbrzymie skrzyda z atwoci j odzyska, lecz wypadek ten wprawi go w stan jeszcze wikszej irytacji. Poranne soce owietlao szczyty gr, muskajc swym blaskiem smoka i nadajc czystym wiatem jego niebieskim uskom zoty odcie, lecz nie przyczyniao si zbytnio do ogrzania jego krwi. Smok znw zadra i zacz przebiera apami, stojc na zimnym gruncie. Zima nie bya dla bkitnych smokw, ani te podrowanie po tej ponurej krainie. Z t wanie myl, ktra nie opuszczaa go przez ca dug, pospn noc, Skie rozejrza si za swym panem. Zasta smoczego wadc stojcego na skale w rogatym smoczym hemie i niebieskiej zbroi ze smoczych usek. Imponujca posta w pelerynie opoczcej na zimnym wietrze przygldaa si z wielk uwag rozlegej rwninie, ktra rozpocieraa si daleko w dole. Chod ju, panie, czas wraca do namiotu. Pozwl mi wrci do gorcego rda, doda w mylach Skie. Ten mrony wiatr przenika kadego do szpiku koci. Czemu waciwie tu stoisz? Skie mgby przypuszcza, e smoczy wadca rozglda si, planujc rozmieszczenie wojsk i natarcie smoczych oddziaw. Nie byo to jednak zgodne z prawd. Okupacja Tarsis zostaa zaplanowana dawno temu, a dokadniej rzecz biorc, zaplanowa j inny smoczy wadca, bowiem ziemie te naleay do czerwonych smokw. Niebieskie smoki i ich smoczy wadcy wadali pnoc, a ja siedz tu, w tej mronej krainie na poudniu, pomyla ze zoci Skie. A za mn znajduje si cay oddzia niebieskich smokw. Odwrci lekko eb i spojrza na swych pobratymcw wymachujcych skrzydami o wczesnym poranku i rozkoszujcych si ciepem gorcych rde, ktre wypdzao chd z

ich koci. Gupcy, pomyla wzgardliwie Skie. Czekaj tylko na rozkaz smoczego wadcy, eby zaatakowa. Jedyne, co ich obchodzi, to rozjani niebiosa i spali miasta swymi morderczymi byskawicami. Wierz bezwarunkowo smoczemu wadcy. I nic w tym dziwnego, przyznawa Skie pod przywdztwem swego pana szli od zwycistwa do zwycistwa na pnocy i nie stracili nikogo spord swych szeregw. Zadawanie pyta zostawiaj mnie poniewa ja jestem wierzchowcem wadcy, poniewa ja jestem mu najbliszy. C, niech i tak bdzie. Smoczy wadca i ja rozumiemy si. Nie mamy powodu by w Tarsis. Skie wyrazi szczerze swe zdanie. Nie obawia si wadcy. W odrnieniu od wielu smokw na Krynnie, ktre suyy swym panom z niechci i oporem, wiedzc, e to one s prawdziwymi wadcami, Skie suy swemu panu z szacunku i mioci. Jasne jest, e czerwoni nie ycz sobie tu naszej obecnoci. Nie jestemy te tu potrzebni. To bezbronne miasto, ktre tak dziwnie ci pociga, padnie bez wysiku z naszej strony. Wojsk nie ma. Pokny przynt i wymaszeroway na pogranicze. Jestemy tu, poniewa moi szpiedzy donieli mi, e oni tu s albo wkrtce przybd pada odpowied wadcy. Gos by cichy, lecz syszalny nawet wrd wycia przenikliwego wiatru. Oni... oni... mrucza smok, drc i nerwowo drepcc wzdu grani. Zostawiamy wojn na pnocy, marnujemy cenny czas, tracimy fortun w stali. I po co? Dla garstki wdrownych awanturnikw! Majtek dla mnie nic nie znaczy, wiesz o tym. Sta byoby mnie na kupienie Tarsis, gdyby przysza mi na to | ochota. Smoczy wadca pogaska smoka po karku oblodzon skrzan rkawic, ktra zaskrzypiaa od kryjcego si ruchu. Wojna na pnocy toczy si pomylnie. Jego Wysoko Ariakus nie sprzeciwia si mojemu wyjazdowi. Bakaris jest zdolnym modym dowdc i zna moje wojska niemal tak samo dobrze, jak ja. I nie zapominaj, Skie, e to nie s byle wczdzy. Ci wdrowni awanturnicy" zabili Verminaarda. Te mi co! Ten czowiek sam sobie wykopa grb. Co go optao i przysonio jego oczom prawdziwy cel. Smok zmierzy spojrzeniem swego pana. To samo mona by powiedzie o innych. Optao? Tak, Verminaard by optany, a niektrzy powinni traktowa to optanie powaniej. By kapanem i wiedzia, jak szkod moe wyrzdzi nam wie o prawdziwych bogach, gdy rozejdzie si wrd ludzi odrzek smoczy wadca. Zgodnie z doniesieniami,

przywdc ludzi jest czowiek imieniem Elistan, ktry zosta kapanem Paladine. Dziki czcicielom Mishakal na ziemi powrciy prawdziwe zdolnoci uzdrowicielskie. Nie, Verminaard daleko siga wzrokiem. W tym tkwi wielkie niebezpieczestwo dla nas. Powinnimy rozpozna je i zrobi co, by je usun a nie drwi z niego. Smok parskn pogardliwie. Ten kapan, Elistan, nie jest przywdc ludu. Jest wodzem omiuset wyndzniaych ludzi, byych niewolnikw Verminaarda z Pax Tharkas. Teraz zaszyli si w Southgate wraz z grskimi krasnoludami. Smok usadowi si na skale, czujc, jak poranne soce wreszcie, nieco ogrzewa jego pokryt uskami skr. Poza tym, nasi szpiedzy donosz, e w tej wanie chwili interesujce ci osoby wdruj do Tarsis. Jeszcze dzi wieczorem Elistan znajdzie si w naszych rkach i bdzie po wszystkim. Koniec ze sug Paladine! Elistan nie jest mi potrzebny. Smoczy wadca obojtnie wzruszy ramionami. Nie jego szukam. Nie? Zaskoczony Skie unis gow. W takim razie kogo? Szczeglnie interesuj mnie trzy osoby, lecz dam ci opis ich wszystkich.... smoczy wadca przysun si bliej do Skie ... poniewa wemiemy udzia w jutrzejszym zniszczeniu Tarsis po to, by ich pojma. Oto, kogo szukamy... Tanis kroczy po mronej rwninie, gono skrzypic butami, ktre wybijay dziury w zlodowaciaej warstwie niegu naniesionego wiatrem. Soce wstao za jego plecami, przynoszc duo wiata, lecz niewiele ciepa. Owin si cilej paszczem i rozejrza wok, by upewni si, e nikt nie zostaje w tyle. Przyjaciele szli pojedynczym szeregiem. Stpali po ladach zostawionych przez idcych przed nimi, a silniejsi ludzie oczyszczali drog dla sabszych z tyu. Tanis by na przedzie. Sturm szed obok niego, jak zawsze nieugity i wierny, cho wci niezadowolony z pozostawienia mota Kharasa, ktry nabra dla rycerza nieomal mistycznego znaczenia. Sturm sprawia wraenie bardziej stroskanego i zmczonego ni zwykle, lecz ani razu nie zosta w tyle za Tanisem. Nie byo to atwe, bowiem rycerz upar si podrowa w swej penej, antycznej zbroi bojowej, ktrej ciar wciska stopy Sturma gboko w zlodowaciay nieg. Za Sturmem i Tanisem kroczy Caramon, brnc w niegu niczym wielki niedwied, podzwaniajc arsenaem broni, jak by obwieszony i dwigajc na plecach nie tylko zbroj i swoj cz zapasw podrnych, lecz take nalec do swego brata, Raistlina. Od samego patrzenia na Caramona Tanis czu si zmczony, bowiem ogromny wojownik nie tylko szed przez nieg bez trudu, lecz take poszerza szlak dla pozostaych z tyu.

Spord wszystkich towarzyszy tym, ktremu Tanis mgby czu si najbliszy, poniewa wychowali si razem jak bracia, by idcy za nimi Gilthanas. Lecz Gilthanas by elfim szlachcicem, modszym synem Mwcy Soc, wadcy elfw Qualinesti, podczas gdy Tanis by pelfim bkartem, owocem brutalnego gwatu dokonanego przez ludzkiego wojownika. Co gorsza, Tanis omieli si darzy uczuciem nawet jeli byo ono niedojrzae i dziecinne siostr Gilthanasa, Lauran. Tak wic, nie do, e nie byli przyjacimi, Tanis mia zawsze niepokojce wraenie, e jego mier mogaby ucieszy Gilthanasa. Riverwind i Goldmoon szli razem za elfim panem. Odziani w futrzane peleryny mieszkacy rwnin niewiele dbali o chd. Pewne byo, e zimno byo niczym w porwnaniu z arem ich serc. Pobrali si zaledwie miesic temu, a gboka mio i uczucie, jakim si darzyli, pena powicenia mio, dziki ktrej wiat odkry prastarych bogw, osigna teraz nowe szczyty, gdy odkrywali nowe sposoby wyraania jej. Nastpni szli Elistan i Laurana. Elistan i Laurana. Tanisowi wydawao si dziwne, e kiedy z zazdroci myla o szczciu Riverwinda i Goldmoon, jego wzrok spocz na tych dwojgu. Elistan i Laurana. Zawsze razem. Zawsze zagbieni w powanych rozmowach. Elistan, kapan Paladine, majestatycznie i wspaniale prezentujcy si w biaych szatach, ktre lniy nawet na tle niegu. Siwobrody, o nieco przerzedzajcych si wosach, wci stanowi imponujcy widok. By tego rodzaju mczyzn, ktry mg z atwoci zawrci w gowie modej dziewczynie. Niewielu mczyzn ani kobiet mogo spojrze w bkitne jak ld oczy Elistana i nie poczu dreszczu emocji, lku i podziwu w obecnoci tego, ktry wdrowa przez krlestwo mierci i znalaz now, silniejsz wiar. Przy nim sza wierna asystentka" Laurana. Modziutka elfia panienka ucieka z domu w Qualinesti w lad za Tanisem, zalepiona dziecinn mioci do niego. Zmuszona bya szybko dorosn i oczy jej otworzyy si na bl i cierpienie wiata. Wiedzc, e wielu w druynie w tym Tanis uwaa j za ciar, Laurana postanowia udowodni sw warto. Znalaza szans u boku Elistana. Jako crka Mwcy Soc z Qualinesti, urodzia si i wychowaa po to, by zajmowa si polityk. Kiedy Elistan traci grunt pod nogami prbujc nakarmi, przyodzia i zapanowa nad omioma setkami mczyzn, kobiet i dzieci, wanie Laurana wkroczya do akcji i zdja ciar z jego ramion. Staa mu si nieodzowna, z ktrym to faktem Tanisowi trudno byo si pogodzi. Pelf zacisn zby i przesunwszy szybko spojrzeniem po Lauranie, skupi je na Tice. Bya barmanka, obecnie poszukiwaczka przygd, brna przez nieg wraz z Raistlinem, bowiem jego brat poprosi j o zostanie przy wtym czarodzieju, jako e Caramon by potrzebny na czele kolumny. Ani Tika, ani Raistlin nie wygldali na

uszczliwionych tym rozwizaniem. Otulony w czerwone szaty mag szed ponuro, spuciwszy gow z powodu wiatru. Czsto zmuszony by zatrzymywa si i kaszla tak, e niemal upada. Wtedy Tika niemiao staraa si obj go ramieniem, widzc zatroskanie Caramona. Lecz Raistlin zawsze wyrywa si z gniewnym warkniciem. Nastpny szed stary krasnolud, toczc si przez zaspy. Nad powierzchni niegu wida byo tylko czubek jego hemu i kit z grzywy gryfa". Tanis usiowa mu ju dawno powiedzie, e gryfy nie maj grzyw i e kita jest z koskiego wosia. Lecz Flint nie chcia w to wierzy, zawzicie utrzymujc, e jego nienawi do koni wywodzi si z faktu, i skaniaj go do strasznego kichania. Tanis umiechn si, potrzsajc gow. Flint upiera si, e pjdzie na przedzie szeregu. Dopiero kiedy Caramon wycign go z trzeciej zaspy, zgodzi si, zreszt niechtnie, i w tylniej stray". Obok Flinta podskakiwa Tasslehoff Burrfoot, ktrego piszczcy, przenikliwy gos dociera nawet do Tanisa na pocztku kolumny. Tas raczy krasnoluda niezwyk opowieci o tym, jak znalaz kiedy wochatego mamuta cokolwiek by to byo ktrego trzymao w niewoli dwch obkanych czarodziejw. Tanis westchn. Tas zaczyna mu dziaa na nerwy. Ju raz surowo skarci kendera za to, e uderzy Sturma w gow niek. Wiedzia jednak, e to bezcelowe. yciem kendera s przygody i nowe przeycia. Tas bawi si doskonale w kadej minucie tej ponurej podry. Tak, wszyscy tu byli. Wci szli za jego przewodnictwem. Tanis gwatownie odwrci si twarz na poudnie. Dlaczego id za mn? zadawa sobie pytanie, czujc si uraony. Nie wiem nawet, dokd prowadzi moje ycie, a mam przewodzi innym. Nie wada mn, tak jak Sturmem, przemone pragnienie, by oczyci kraj ze smokw, jak jego bohater, Huma. Nie wada mn, jak Elistanem, wite pragnienie, by nie ludziom nauki prawdziwych bogw. Nawet nie kieruje mn palca dza potgi, jak Raistlinem. Sturm trci go rk i wskaza przed siebie. Na horyzoncie wznosi si acuch niewysokich wzgrz. Jeli mapa kendera nie myli si, Tarsis ley tu za nim. Tarsis, biaoskrzyde statki i lnice biel iglice. Tarsis Pikne.

Rozdzia III Tarsis PikneTanis rozoy map kendera. Dotarli do podna acucha pustych, nie zalesionych wzgrz, ktre wedug mapy powinny otacza miasto Tarsis. Lepiej nie wspina si na nie za dnia powiedzia Sturm, zsuwajc szalik, ktrym zasania usta. Zobacz nas wszyscy w promieniu setek kilometrw. Rzeczywicie zgodzi si Tanis. Rozbijemy obz tu, u podna. Ja jednak wdrapi si na szczyt, eby przyjrze si miastu. Nie podoba mi si to ani troch! mrukn pospnie Sturm. Co tu jest nie tak. Czy chcesz, ebym poszed z tob? Widzc zmczenie malujce si na twarzy rycerza, Tanis potrzsn gow. Ty zajmij si pozostaymi. Odziany w biay paszcz na zimow podr Tanis przygotowa si do wejcia na onieone, kamieniste wzgrza. Gotw by ju do wspinaczki, gdy poczu na ramieniu dotyk chodnej doni. Odwrci si i napotka wzrok czarodzieja. Pjd z tob szepn Raistlin. Tanis spojrza ze zdumieniem na niego, a potem na wzgrza. Wspinaczka nie bdzie atwa, a wiedzia przecie, z jak niechci czarodziej odnosi si do znacznego wysiku fizycznego. Raistlin zauway jego spojrzenie i zrozumia. Brat mi pomoe powiedzia, wzywajc gestem, Caramona, ktry by tym zaskoczony, lecz natychmiast wsta i podszed. Chc spojrze na Tarsis Pikne. Tanis przyjrza mu si nieufnie, lecz twarz Raistlina bya pozbawiona uczu i zimna jak metal, ktry przypominaa. Dobrze rzek pelf, mierzc wzrokiem Raistlina. Ale bdziesz rzuca si w oczy na niegu jak plama krwi. Okryj si bia szat. Zgryliwy umiech pelfa doskonale naladowa umiech Raistlina. Poycz j od Elistana. Znalazszy si na szczycie wzgrza, z ktrego rozciga si widok na legendarny port morski Tarsis Pikne, Tanis zacz cicho kl. Wraz z zapalczywymi sowami z jego ust wymykay si smuki kbicej si pary. Nacignwszy na gow kaptur cikiego paszcza, spoglda w d na miasto z poczuciem gorzkiego rozczarowania. Caramon szturchn brata. Raist powiedzia. O co chodzi? Nic nie rozumiem. Raistlin kaszln. Masz eb rwnie zakuty, co reszt ciaa, mj bracie szepn zgryliwie czarodziej. Spjrz na Tarsis, legendarny port morski. Co widzisz? Noo... wystka zdumiony Caramon to jedno z najwikszych miast, jakie

widziaem. No i s statki tak, jak syszelimy... Biaoskrzyde statki z Tarsis Piknego zacytowa gorzko Raistlin. Spjrz na statki, mj bracie. Czy nie zauwaasz w nich niczego szczeglnego? Nie s w najlepszym stanie. agle maj podarte i... Caramon zmruy oczy, a potem wysapa Tam nie ma wody! Jeste wyjtkowo spostrzegawczy. Ale mapa kendera... Pochodzia sprzed kataklizmu przerwa Tanis. Do licha, powinienem by wiedzie! Powinienem by to wzi pod u wag! Tarsis Pikne legendarny morski port teraz odcite od morza! I bez wtpienia jest ju tak od trzystu lat szepn Raistlin. Kiedy ognista gra spada z niebios, stworzya morza co ujrzelimy w Xak Tsaroth lecz take zniszczya je. Co teraz zrobimy z uchodcami, Pelfie? Nie wiem warkn poirytowany Tanis. Spojrza w d na miasto, a potem odwrci si. Nie ma sensu sta tutaj. Morze nie powrci tylko po to, eby nam zrobi przyjemno. Odwrci si i zacz powoli schodzi po skaach. Co zrobimy? zapyta brata Caramon. Nie moemy wrci do Southgate. Wiem, e co, czy kto idzie zawzicie naszymi ladami. Rozejrza si nerwowo. Czuj, e kto nam si przyglda nawet w tej chwili. Raistlin wzi brata pod rk. Na krtk, niezmiernie rzadk chwil bracia stali si bardzo podobni do siebie. wiato i ciemno nie byy sobie blisze ni ci bliniacy. Mdrze czynisz, ufajc swym przeczuciom, mj bracie rzek cicho Raistlin. Otacza nas wielkie niebezpieczestwo i wielkie zo. Wyczuwaem jego narastanie od chwili, gdy ludzie przybyli do Southgate. Prbowaem ich ostrzec... Przerwa mu atak kaszlu. Skd wiesz? spyta Caramon. Raistlin potrzsn gow, przez dusz chwil nie bdc w stanie odpowiedzie. Potem, gdy spazm przemin, zaczerpn z wysikiem tchu i posa bratu pene irytacji spojrzenie. Jeszcze si nie nauczye? stwierdzi z gorycz. Wiem i ju! Skoczmy na tym. Zapaciem za swoj wiedz w Wiey Wielkiej Magii. Zapaciem za ni swym ciaem i nieomale zdrowymi zmysami. Zapaciem... Raistlin przerwa, patrzc na swego bliniaczego brata. Caramon poblad i zamilk, jak zawsze, gdy wspominano prb. Chcia co powiedzie, lecz sowa ugrzzy mu w gardle. Chrzkn i powiedzia Ja po prostu nie

rozumiem... Raistlin westchn i pokrci gow, zabierajc rk z ramienia brata. Potem wspierajc si na lasce, zacz schodzi ze wzgrza. I nie zrozumiesz szepn. Nigdy. Trzysta lat temu Tarsis Pikne byo stolic ziem Abanasinii. Std biaoskrzyde statki wypyway w rejs do wszystkich znanych ldw Krynnu. Tutaj powracay, obadowane wszelkiego rodzaju przedmiotami, cennymi i osobliwymi, wstrtnymi i delikatnymi. Rynek tarsyjski by istnym cudem. Ulicami przechadzali si eglarze, ktrych zote kolczyki poyskiway rwnie jasno co ich noe. Statki przywoziy egzotycznych ludzi, ktrzy sprzedawali swe towary. Niektrzy ubrani byli w barwne, powiewne jedwabie obwieszone klejnotami. Ci sprzedawali korzenie i herbat, pomaracze, pery i jaskrawo upierzone ptaki w klatkach. Inni, odziani w niewyprawne skry, sprzedawali przepikne futra dziwnych zwierzt rwnie groteskowych, co polujcy na nie myliwi. Oczywicie na tarsyjskim rynku spotka mona byo rwnie kupujcych, nieomal tak samo dziwnych i egzotycznych co sprzedawcy. Czarodzieje w biaych, czerwonych lub czarnych szatach przechadzali si po bazarach w poszukiwaniu rzadkich skadnikw zakl niezbdnych im do uprawiania magii. Otoczeni nieufnoci nawet w tamtych czasach, szli przez tum odizolowani i samotni. Niewielu ludzi odzywao si nawet do tych, ktrzy nosili biae szaty i nikt nigdy ich nie oszukiwa. Rwnie kapani poszukiwali ingrediencji do swych eliksirw uzdrawiajcych. Bowiem przed kataklizmem na Krynnie istnieli kapani. Jedni czcili bogw dobra, inni bogw neutralnoci, jeszcze inni za. Wszyscy mieli wielk moc, a ich modlitwy o dobro czy zo byy wysuchiwane. I zawsze wrd tych wszystkich dziwnych i egzotycznych ludzi zgromadzonych na bazarze Tarsis Piknego byli rycerze solamnijscy. Utrzymywali porzdek oraz strzegli kraju, prowadzc surowy tryb ycia i cile przestrzegajc praw kodeksu i reguy. Rycerze byli wyznawcami Paladine, znanymi z pobonoci i posuszestwa bogom. Otoczone murami Tarsis miao swe wasne wojsko i jak powiadano, nigdy nie pado upem najedcy. Miasto, ktrym wadali pod czujnym okiem zakonu solamnijskiego lokalni panowie, miao szczcie dosta si pod opiek rodziny obdarzonej zarwno rozsdkiem, jak sercem i poczuciem sprawiedliwoci. Tarsis stao si orodkiem nauki, do ktrego przybywali mdrcy ze wszystkich stron, by dzieli si sw wiedz. Zaoono szkoy i wielk bibliotek, wybudowano bogom witynie. dni wiedzy modzi mczyni i kobiety przybywali do Tarsis, by si uczy. Pierwsze smocze wojny nie miay wpywu na Tarsis. Olbrzymie, umocnione miasto,

jego grone wojsko, flotylla biaoskrzydych okrtw i czujni rycerze solamnijscy budzili strach nawet Krlowej Ciemnoci. Zanim zdoaa zgromadzi swe siy i uderzy na stolic, Huma przepdzi jej smoki z niebios. Tak wic Tarsis roso w si i w wieku potgi stao si jednym z najbogatszych i najdumniejszych miast na Krynnie. I tak jak w przypadku wielu innych miast na Krynnie, wraz z dum rosa jego pycha. Tarsis zaczo da coraz wicej' od bogw: bogactwa, potgi, chway. Ludzie czcili krlakapana Istar, ktry widzc nieszczcia na ziemi, zada w swej arogancji od bogw tego, co dali pokornemu Humie. Nawet rycerze solamnijscy sptani surowymi nakazami reguy, zaskorupiali w religii, ktra staa si tylko obrzdem bez wikszej gbi poddali si wadzy potnego krla-kapana. I wtedy nastpi kataklizm noc strachu, gdy z nieba spad ognisty deszcz. Ziemia zatrzsa si i rozstpia, gdy bogowie w witym oburzeniu zrzucili skaln gr na Krynn, karzc krla-kapana Istar i ludzi za ich pych. Ludzie zwrcili si do rycerzy solamnijskich. Wy, ktrzy jestecie prawi, pomcie nam! woali. Ubagajcie bogw! Lecz rycerze nie mogli nic uczyni. Ogie spada z nieba, ziemia rozstpowaa si. Wody morza cofny si, statki osiady na mielinie i przewrciy si, a mury miasta runy. Kiedy zakoczya si noc grozy, Tarsis znalazo si w rodku ldu. Biaoskrzyde statki leay na piachu jak ranne ptaki. Oszoomieni i zakrwawieni niedobitkowie usiowali odbudowa swe miasto, spodziewajc si w kadej chwili ujrze rycerzy solamnijskich maszerujcych z wielkich fortec na pnocy, z Palanthas, Solanthus, twierdzy Vingaard i Thelgaard, maszerujcych na poudnie do Tarsis, by przyj im z pomoc i znw ich ochrania. Lecz rycerze nie przybyli. Mieli wasne kopoty i nie mogli opuci Solamnii. Nawet gdyby byli w stanie wymaszerowa, nie przeszliby nowego morza, ktre podzielio ziemie Abanasinii. Krasnoludowie z grskiego krlestwa Thorbardin zatrzasnli bramy, odmawiajc wszystkim prawa wejcia, wic grskie przecze zostay zablokowane. Elfowie wycofali si do Qualinesti, opatrujc rany i obwiniajc ludzi za t katastrof. Wkrtce Tarsis stracio wszelki kontakt ze wiatem na pnocy. I tak oto po kataklizmie, kiedy stao si oczywiste, e rycerze zostawili miasto na asce losu, nasta Dzie Wygnania. Wadca miasta znalaz si w niezrcznej sytuacji. Nie wierzy naprawd w zo rycerzy, lecz wiedzia, e ludziom potrzebny jest kto, na kogo mona zrzuci win. Gdyby opowiedzia si po stronie rycerzy, straciby wadz w miecie, wic przymyka oczy na ataki rozwcieczonego tumu na nielicznych rycerzy, jacy zostali w Tarsis. Wygnano

ich z miasta lub zamordowano. Po jakim czasie w Tarsis ponownie zapanowa ad i porzdek. Wadca i jego rodzina utworzyli nowe wojsko. Wiele si jednak zmienio. Ludzie byli przekonani, e dawni bogowie, ktrych czcili od tak dawna, odwrcili si od nich. Znaleli wic nowych bogw, ktrym oddawali teraz cze, cho ci nowi bogowie rzadko odpowiadali na mody. Caa moc, jak posiadali kapani przed kataklizmem przepada. Namnoyo si kapanw goszcych faszywe obietnice i szerzcych puste nadzieje. Po kraju wdrowali szarlatani-uzdrawiacze, sprzedajc nic nie warte leki na wszelkie choroby. Po jakim czasie wielu ludzi zaczo pomau opuszcza Tarsis. Po rynku nie przechadzali si ju eglarze; elfowie, krasnoludowie i inne rasy nie przybyy ju nigdy wicej. Ludzie, ktrzy zostali w Tarsis byli z tego zadowoleni. Zaczli obawia si wiata i nie ufali mu. Cudzoziemcy nie spotykali si z miym przyjciem. Tarsis jednak tak dugo byo orodkiem handlowym, e ludzie z pobliskich okolic, ktrzy mogli jeszcze dotrze do Tarsis, nie przestali go odwiedza. Odbudowano obrzea miasta. Wewntrzn cz witynie, szkoy i wielk bibliotek zostawiono w gruzach. Otworzono ponownie bazar, cho teraz by on rynkiem dla rolnikw i forum dla faszywych kapanw goszcych now wiar. Pokj otuli miasto niczym koc. Minione dni chway byy jak sen i nikt by w nie nie wierzy, gdyby nie dowody w centrum miasta. Do Tarsis oczywicie dotary pogoski o wojnie, lecz powszechnie powtpiewano w nie, chocia wadca wysa wojsko, by strzego rwnin na poudniu. Jeli kto pyta o powd, odpowiada, e to tylko wiczenia wojenne, nic wicej. W kocu wieci o wojnie dotary z pnocy, a wszyscy wiedzieli, e rycerze solamnijscy rozpaczliwie usiuj odzyska wadz. Zdumiewajce, do czego ci zdradzieccy rycerze s w stanie si posun nawet do rozpowszechniania wieci o powrocie smokw! Takie byo Pikne Tarsis, miasto, do ktrego przyjaciele weszli tego poranka na krtko przed wschodem soca.

Rozdzia IV Aresztowani! Bohaterowie rozdzielaj si. Zowieszcze poegnanieNieliczni zaspani gwardzici, ktrzy tego poranka stali na murach obudzili si na widok uzbrojonej w miecze i strudzonej podr grupy, ktra pragna wej do miasta. Nie zatrzymali ich. Nie wypytywali ich nawet zbytnio. Rudobrody, uprzejmie mwicy pelf, jakiego nie widziano w Tarsis od dziesitkw lat, powiedzia, e przybywaj z daleka i szukaj schronienia. Jego towarzysze stali cicho za nim i nie czynili adnych gronych gestw. Ziewajc stranicy skierowali ich do gospody Pod Czerwonym Smokiem". I to zapewne byby koniec sprawy. W kocu w miar, jak rozchodziy si pogoski o wojnie, w Tarsis zaczto widywa coraz wicej dziwnych osobnikw. Lecz kiedy jeden z przybyszy przechodzi przez bram, wiatr szarpn po jego paszcza i stranik dostrzeg wtedy zbroj jasno byszczc w porannym socu. Gwardzista ujrza na starym napierniku znienawidzony i wyszydzany herb zakonu rycerzy solamnijskich. Twarz stranika wykrzywi wrogi grymas. Mczyzna wtopi si w cie i zacz si skrada ladami druyny idcej ulicami budzcego si ze snu miasta. Stranik zobaczy, e weszli do gospody Pod Czerwonym Smokiem". Czeka na zimnie tak dugo, a by pewien, e musieli zaj tu pokoje. Potem wlizgn si do rodka i zamieni kilka sw z wacicielem, po czym zajrza ostronie do gwnej izby i ujrzawszy, e grupa rozsiada si i zamierza spdzi tu jaki czas, wybieg donie o wszystkim. Takie s skutki ufania mapie kendera! owiadczy rozzoszczony krasnolud, odsuwajc pusty talerz i wycierajc usta doni. Docieramy do portu, gdzie nie ma morza! To nie moja wina zaprotestowa Tas. Kiedy dawaem Tanisowi map, powiedziaem, e pochodzi sprzed kataklizmu. Tas", powiedzia Tanis, nim wyruszylimy czy masz map, ktra pokazaaby nam, jak doj do Tarsis?" Powiedziaem, e tak i daem mu j. Jest na niej Thorbardin, krlestwo krasnoludw pod gr i Southgate, o a tutaj jest Tarsis. Wszystko inne byo dokadnie tam, gdzie miao by wedug mapy. Nic na to nie poradz, e co si stao z oceanem! Ja tylko chciaem... Wystarczy ju, Tas westchn Tanis. Nikt nie ma do ciebie pretensji. To niczyja wina. Po prostu liczylimy na zbyt wiele. Nieco uagodzony kender zgarn swoj map, zwin j i schowa do mapnika wraz z innymi cennymi mapami Krynnu. Potem wspar may podbrdek na doniach i siad, przygldajc si ponurym towarzyszom, ktrzy siedzieli wok stou. Przyjaciele zaczli dyskutowa o tym, co zrobi, lecz nie mieli do tego serca.

Tasowi zaczo si nudzi. Mia ochot zwiedzi miasto. Tyle tam byo nadzwyczajnych widokw i dwikw od chwili, gdy weszli do Tarsis, Flint musia go praktycznie cign za sob. W miecie by bajeczny rynek z tyloma cudownymi rzeczami, ktre tylko czekay, by je podziwia. Zobaczy te nawet kilku kenderw i chcia z nimi porozmawia. Niepokoi si o los swej ojczyzny. Flint wymierzy mu kopniaka pod stoem. Tas westchn i znw skupi uwag na sowach Tanisa. Zostaniemy tu na noc, odpoczniemy i dowiemy si, czego tylko zdoamy, a potem wylemy wiadomo do Southgate mwi Tanis. By moe dalej na poudniu jest inny port. Kilku z nas mogoby pj dalej i sprawdzi. Co o tym sdzisz, Elistanie? Kapan odsun talerz z nietknitym jedzeniem. Chyba nie mamy innego wyjcia rzek pospnie. Ale ja wracam do Southgate. Nie mog opuszcza ludzi na tak dugo. Ty te powinna wrci ze mn, moja droga. Pooy do na doni Laurany. Nie mog obej si bez twojej pomocy. Laurana umiechna si do Elistana. Obejrzawszy si na Tanisa, przestaa si jednak umiecha, widzc ponur min pelfa. Rozmawiaam ju o tym z Riverwindem. Wrcimy z Elistanem powiedziaa Goldmoon. Jej srebrno-zote wosy lniy w promieniach soca wpadajcych przez okno. Ludzie potrzebuj mojej mocy uzdrawiania. A poza tym nowoecy pewno ju nie mog si doczeka, kiedy znajd si sami w namiocie powiedzia Caramon dononym ptonem. Goldmoon stana w psach, a jej m umiechn si. Sturm spojrza na Caramona z niesmakiem i zwrci si do Tanisa. Pjd z tob, mj przyjacielu zaproponowa. My oczywicie te owiadczy natychmiast Caramon. Sturm zmarszczy brwi, spogldajc na Raistlina, ktry siedzia przy ogniu opatulony w swe czerwone szaty i popija dziwny napar zioowy, ktry agodzi jego kaszel. Nie sdz, by twj brat czu si na siach podrowa... zacz Sturm. Nagle zacze si bardzo troszczy o moje zdrowie, rycerzu szepn sarkastycznie Raistlin. Lecz przecie to nie moje zdrowie ci niepokoi, prawda, Sturmie Brightblade? To moja rosnca moc. Obawiasz si mnie... Do tego! rzek Tanis, widzc ponur twarz Sturma. Albo czarodziej wrci, albo ja rzek chodno Sturm. Sturmie... zacz Tanis. Tasslehoff skorzysta z okazji i po cichutku odszed od stou. Wszyscy skupili uwag

na ktni rycerza, pelfa i czarodzieja. Tasslehoff w podskokach opuci frontowymi drzwiami gospod Pod Czerwonym Smokiem", ktra to nazwa wydawaa mu si bardzo zabawna. Ale Tanis nie mia si. Tas rozmyla o tym, spacerujc i z rozkosz chonc nowe widoki. Tanis ju nie mia si z niczego. Mona by pomyle, e pelf dwiga na swych barkach ciar wiata. Tasslehoff przypuszcza, e wie, co dolega Tanisowi. Kender wyj z jednej ze swych sakiewek piercionek i przyjrza mu si. Piercie by elfiej roboty, wykonany ze zota w ksztacie splecionych lici bluszczu. Znalaz go w Qualinesti. Ten piercionek nie nalea do przedmiotw, jakie kender gromadzi". Rzucia mu go pod nogi zrozpaczona Laurana po tym, gdy Tanis zwrci go jej. Kender zastanowi si i doszed do wniosku, e najlepiej byoby, gdyby wszyscy rozstali si i udali na poszukiwanie nowych przygd. On, oczywicie, poszedby z Tanisem i Flintem kender wicie wierzy w to, e aden z nich nie daby sobie rady bez niego. Ale najpierw rozejrzy si po tym interesujcym miecie. Tasslehoff dotar do koca ulicy. Ogldajc si za siebie, widzia gospod Pod Czerwonym Smokiem". wietnie. Nikt jeszcze go nie szuka. Mia wanie zamiar zapyta mijajcego go ulicznego sprzedawc, jak doj na rynek, kiedy zobaczy co, co zapowiadao, e to interesujce miasto stanie si duo bardziej interesujce... Tanis rozstrzygn wreszcie spr Sturma z Raistlinem, przynajmniej na razie. Mag postanowi zosta w Tarsis, by poszuka pozostaoci starej biblioteki. Caramon i Tika zaproponowali, e zostan z nim, podczas gdy Tanis, Sturm i Flint (z Tasem) rusz dalej na poudnie, zabierajc braci w drodze powrotnej. Reszta grupy zaniesie rozczarowujce wieci do Southagate. Uporawszy si z tym, Tanis poszed do karczmarza, by zapaci za nocleg. Odlicza wanie srebrne monety, gdy poczu, e kto bierze go za rami. Chc, by poprosi o zmian mojego pokoju na ten obok Elistana powiedziaa Laurana. Tanis obrzuci j ostrym spojrzeniem. A to dlaczego? spyta, prbujc ukry opryskliw nut w gosie. Laurana westchna. Nie bdziemy chyba znw zaczyna tego od pocztku, prawda? Nie mam pojcia, o co ci chodzi powiedzia chodno Tanis, odwracajc si od umiechajcego si gupawo karczmarza. Po raz pierwszy w yciu robi co sensownego i uytecznego stwierdzia Laurana, chwytajc go za rami. A ty chcesz, ebym przestaa, tylko dlatego, e z zazdroci co ci si

w gowie roi na temat mnie i Elistana... Nie jestem zazdrosny odpar Tanis, czerwienic si. Powiedziaem ci w Qualinesti, e to, co byo midzy nami, kiedy bylimy modsi, ju si skoczyo. Ja... przerwa, zastanawiajc si, czy to, co powiedzia jest prawda. Nawet w chwili, gdy to mwi, jego dusza draa na widok jej piknoci. Tak, to modziecze zauroczenie zgaso, lecz czyby zastpowao je co innego, mocniejszego i wytrzymalszego? I czyby to traci? Moe ju je straci przez swoje niezdecydowanie i zawzito? Zachowuj si zupenie jak czowiek, pomyla pelf. Odtrcam rzecz, ktra jest w zasigu rki, by potem wznosi lamenty, gdy ju przepadnie. Potrzsn gow w zakopotaniu. Jeli nie jeste zazdrosny, dlaczego nie zostawisz mnie w spokoju i nie pozwolisz mi dalej pracowa dla Elistana? zapytaa chodno Laurana. Ty... Cicho! Tanis unis do. Rozdraniona Laurana chciaa co powiedzie, lecz Tanis zmierzy j tak wciekym spojrzeniem, e zamilka. Tanis nasuchiwa. Tak, nie myli si. Teraz sysza ju wyranie przenikliwy, wysoki pisk skrzanej procy na kocu hoopaka Tasa. By to osobliwy, jecy wos na gowie dwik, ktry kender wytwarza, zataczajc proc krg nad gow. By to jednoczenie sygna kenderw oznaczajcy niebezpieczestwo. Kopoty powiedzia cicho Tanis. Sprowad pozostaych. Spojrzawszy raz na jego ponur min, Laurana usuchaa polecenia bez sprzeciwu. Tanis gwatownie odwrci si do gospodarza, ktry usiowa wymkn si, obchodzc kontuar. A ty dokd si wybierasz? spyta ostro. Wanie wychodziem, eby obejrze wasze pokoje, panie rzek gadko karczmarz i znikn popiesznie w gbi kuchni. Wanie wtedy przez drzwi do gospody wpad Tas. Stra, Tanisie! Stra! Id tutaj! Z pewnoci nie id tu z naszego powodu powiedzia Tanis. Tknity nag myl, zatrzyma si i zmierzy spojrzeniem kendera o lepkich palcach. Tas... To nie ja, szczerze! zaprotestowa Tas. Nawet nie doszedem do rynku! Wanie dotarem do koca ulicy, kiedy ujrzaem cay oddzia stray pdzcy w t stron. O co chodzi z t stra? spyta Sturm, wchodzc z gwnej izby. Kender znowu co zmyla? Nie. Posuchaj rzek Tanis. Wszyscy ucichli. Usyszeli zbliajce si dudnienie stp obutych w cikie buty i spojrzeli na siebie z niepokojem i trosk. Karczmarz znik. Tak przypuszczaem, bo za atwo dostalimy si do miasta. Powinienem by si spodziewa kopotw. Tanis podrapa si po brodzie, doskonale zdajc sobie spraw z tego, e wszyscy

czekaj na jego rozkazy. Laurano, ty i Elistan idcie na gr. Sturmie, ty i Gilthanas zostaniecie ze mn. Reszta niech uda si do swoich pokoi. Riverwindzie, ty dowodzisz. Caramonie, ty z Raistlinem bdziesz ich ochrania. Raistlinie, uyjesz swej magii, jeli zajdzie taka potrzeba. Flint... Ja zostaj z tob owiadczy zdecydowanie krasnolud. Tanis umiechn si i pooy do na ramieniu Flinta. Oczywicie, stary przyjacielu. Nawet nie pomylaem, e trzeba ci o tym mwi. Szczerzc zby w umiechu, Flint wydoby swj topr bojowy z pokrowca na plecach. We go rzek do Caramona. Lepiej, eby ty go dosta ni ci parszywi, zawszeni stranicy miejscy. Doskonay pomys powiedzia Tanis. Odpinajc pas z mieczem, poda Caramonowi zabjc smokw, magiczny miecz, ktry da mu szkielet Kith-Kanana, krla elfw. Gilthanas w milczeniu odda swj miecz i elfi uk. Ty te, rycerzu powiedzia Caramon, wycigajc rk. Sturm zmarszczy brwi. Stary dwurczny miecz i pochwa byy jedynym dziedzictwem, jakie mu zostao po ojcu, wielkim rycerzu solamnijskim, ktry przepad, wysawszy on i maego synka na wygnanie. Powoli Sturm odpi pas z mieczem i poda go Caramonowi. Widzc wyrane zatroskanie rycerza jowialny wojownik spowania. Bd dobrze go pilnowa, wiesz przecie, Sturmie. Wiem rzek Sturm, umiechajc si smutno. Spojrza na Raistlina, ktry sta na schodach. Poza tym, zawsze jest jeszcze wielki robak Catyrpelius, prawda, czarodzieju? Raistlin drgn, zaskoczony niespodziewanym wspomnieniem czasw, gdy w spalonym miasteczku Solce wmwi kilku hobgoblinom, e miecz Sturma jest przeklty. Po raz pierwszy rycerz w jakikolwiek sposb wyrazi wdziczno magowi. Raistlin umiechn si blado. Tak szepn. Zawsze jest jeszcze robak. Nie obawiaj si, rycerzu. Twoja bro jest bezpieczna, podobnie jak ycie tych, ktrych powierzasz naszej opiece... jeli w ogle mona mwi o bezpieczestwie. egnajcie, moi przyjaciele zasycza z byskiem w dziwnych, klepsydrowych oczach. A bdzie to poegnanie na dugo. Niektrym z nas nie dane bdzie spotka si ponownie na tym wiecie! Powiedziawszy to, skoni si i zbierajc fady swej czerwonej szaty, zacz si wspina po schodach.

Mona by pewnym, e Raistlin zorganizuje efektowne wyjcie, pomyla z irytacj Tanis, syszc stuk butw tu za drzwiami. Idcie ju! rozkaza. Jeli Raistlin ma racj, nic ju teraz nie poradzimy. Spojrzawszy z wahaniem na Tanisa, pozostali postpili zgodnie z jego poleceniem i szybko weszli po schodach na gr. Tylko Laurana posaa Tanisowi pene lku spojrzenie, gdy Elistan bra j pod rk. Caramon z mieczem w rku zaczeka, a wszyscy przeszli obok. Nie martw si powiedzia z niepokojem zwalisty wojownik. Nic nam si nie stanie. Jeli nie wrcicie przed zmierzchem... Nie idcie nas szuka! rzek Tanis, domylajc si zamiarw Caramona. Pelf by bardziej zaniepokojony zowieszczym owiadczeniem Raistlina, ni chciaby przyzna. Zna maga od wielu lat i widzia narastanie jego mocy, mimo i jednoczenie wydawao si, e czarodzieja otacza coraz wikszy mrok. Jeli nie wrcimy, zabierz Elistana, Goldmoon i pozostaych do Southgate. Caramon niechtnie pokiwa gow, a potem wgramoli si po schodach na gr, podzwaniajc przy tym broni, ktr by obwieszony. Z pewnoci to tylko rutynowa kontrola rzek popiesznie Sturm przyciszonym gosem w chwili, gdy stranikw mona byo ju zobaczy przez okno. Zadadz nam kilka pyta, a potem nas wypuszcz. Nie ma jednak wtpliwoci co do tego, e maj opis nas wszystkich! Sdzc po tym, e wszyscy gdzie znikli, mam przeczucie, e to nie jest zwyka kontrola. Bd musieli zadowoli si tylko niektrymi z nas powiedzia cicho Tanis, gdy wesza stra pod dowdztwem posterunkowego i w towarzystwie gwardzisty z murw. To oni! wrzasn stranik, pokazujc ich. To ten rycerz, tak jak wam mwiem. Jest i brodaty elf, krasnolud, kender i elfi szlachcic. Zgadza si rzek zwile posterunkowy. No, a gdzie pozostali? Na dany przez niego znak stra opucia halabardy, wymierzajc je w towarzyszy. Nie rozumiem, o co chodzi powiedzia potulnie Tanis. Jestemy obcy w Tarsis, po prostu przechodzilimy tdy w podry na poudnie. Czy w taki sposb witacie przybyszy w miecie? Nie yczymy sobie obcych w naszym miecie odrzek posterunkowy. Przenis spojrzenie na Sturma i parskn szyderczo. Szczeglnie rycerzy solamnijskich. Jeli jestecie tak niewinni, jak twierdzicie, nie bdziecie mieli nic przeciwko udzieleniu odpowiedzi na kilka pyta wadcy i jego radzie. Gdzie jest reszta waszej druyny? Moi przyjaciele s zmczeni i udali si do swych pokoi na spoczynek. Mamy za

sob dug i mczc podr. Nie chcemy sprawia kopotw. My w czterech pjdziemy z wami i odpowiemy na pytania. ( Piciu powiedzia uraony Tasslehoff, lecz wszyscy go zlekcewayli.) Nie ma powodu, by niepokoi naszych towarzyszy. Idcie po reszt rozkaza posterunkowy swoim ludziom. Dwch stranikw skierowao si ku schodom, ktre natychmiast stany w pomieniach! Dym zakbi si w pokoju, odpdzajc strae. Wszyscy rzucili si do drzwi. Tanis chwyci Tasslehoffa, ktry sta z wybauszonymi z ciekawoci oczami i wycign go na zewntrz. Posterunkowy rozpaczliwie d w gwizdek, gdy tymczasem kilku jego ludzi zamierzao rozbiec si po ulicach i podnie alarm. Jednake pomienie zgasy rwnie szybko, jak si narodziy. liip... Posterunkowy zdawi gwizd. Z poblad twarz wszed ostronie do gospody. Zagldajc mu przez rami, Tanis potrzsn gow z podziwu. Nie byo ani smuki dymu, nie odpada ani odrobina politury. Ze szczytu schodw dobiega go sabo syszalny gos Raistlina. Gdy posterunkowy rzuci zalknione spojrzenie w gr schodw, gos ucich. Tanis przekn lin, a nastpnie zaczerpn gboko tchu. Wiedzia, e musi by rwnie blady co posterunkowy i obejrza si na Sturma i Flinta. Moc Raistlina rzeczywicie rosa... Czarodziej musi by tam na grze mrukn posterunkowy. Doskonale, ptasi gwizdku, a ile czasu zajmie ci domylenie si tego... Tas zacz tonem, ktry da zna Tanisowi, e szykuj si kopoty. Nadepn kenderowi na stop i Tas umilk, posawszy mu pene urazy spojrzenie. Na szczcie wydawao si, e posterunkowy nic nie usysza. Popatrzy wrogo na Sturma. Pjdziesz z nami spokojnie? Tak odrzek Sturm. Masz moje sowo honoru doda rycerz a bez wzgldu na to, co mylisz o rycerzach zakonu, wiedz, e mj honor to moje ycie. Posterunkowy spojrza na ciemne schody. Dobrze powiedzia wreszcie. Zwrci si do stray. Wy dwaj zostaniecie tu przy schodach. Reszta przypilnuje pozostaych wyj. Sprawdzajcie wszystkich wchodzcych i wychodzcych. Macie wszyscy opisy tych obcych? Stranicy pokiwali gowami, wymieniajc niespokojne spojrzenia. Dwaj wyznaczeni do warty wewntrz gospody popatrzyli z przeraeniem na schody i stanli jak najdalej od nich. Tanis pospnie umiechn si pod nosem. Piciu czonkw druyny z radonie wyszczerzonym z podniecenia kenderem wyszo za posterunkowym z budynku. Kiedy wyszli na ulic, Tanis dostrzeg poruszenie za oknem na

pitrze. Spojrzawszy w gr, zobaczy obserwujc go Lauran, ktrej twarz zmieni grymas lku. Podniosa do i dostrzeg, e jej wargi ukadaj si w ksztat elfich sw przepraszam". Przyszy mu na myl sowa Raistlina i zdj go chd. al ciska mu serce. Myl, e moe ju nigdy nie zobaczy jej, sprawia, e wiat sta si szary, pusty i pospny. Zda sobie spraw z tego, co Laurana zacza dla niego znaczy w cigu ostatnich mrocznych miesicy, kiedy nawet nadzieja umara, a armie smoczych wadcw na jego oczach pustoszyy ziemie. Jej nieugita wiara, jej odwaga, jej nieustpliwa, wieczna nadzieja! Jake bya odmienna od Kitiary! Stranik szturchn Tanisa w plecy. Twarz naprzd! Przesta dawa znaki swoim kolekom! warkn. Pelf wrci mylami do Kitiary. Nie, ta wojowniczka nigdy by si tak nie powicia. Nigdy nie pomagaaby ludziom tak, jak Laurana. Kit zniecierpliwiaby si, rozgniewaa i zostawia ich na pastw losu. Nie znosia sabszych od niej i gardzia nimi. Tanis rozmyla o Kitiarze i o Lauranie, lecz z ciekawoci zauway, e dawny, bolesny dreszcz nie przeszywa ju jego duszy na dwik imienia Kitiary. Nie, teraz to Laurana ta gupiutka dziewczynka, ktra jeszcze kilka miesicy temu bya zaledwie rozpieszczonym i denerwujcym dzieckiem sprawiaa, e krew w nim wrzaa, a donie szukay pretekstu, by jej dotkn. A teraz by moe jest ju za pno. Kiedy dotar do koca ulicy, obejrza si jeszcze raz, majc nadziej, e da jej jaki znak. Niech wie, e on rozumie. Niech wie, e by gupi. Niech wie, e on... Lecz zasona bya ju zacignita.

Rozdzia V Zamieszki. Tas znika. Alhana StarbreezePody rycerz... Kamie trafi Sturma w bark. Rycerz skuli si, cho uderzenie przez zbroj nie mogo mu sprawi wielkiego blu. Patrzc na jego blad twarz i drce wsy, Tanis wiedzia, e bl by dotkliwszy, ni moga zada bro. Tum rs wok prowadzonej ulicami druyny w miar rozchodzenia si wieci o ich zblianiu si. Sturm szed z godnoci, dumnie wznoszc gow i ignorujc szyderstwa i wyzwiska. Cho strae co jaki czas odpychay tum, czyniy to bez przekonania i ludzie o tym wiedzieli. Poleciay kolejne kamienie, a take mniej przyjemne rzeczy. Wkrtce wszyscy czonkowie druyny byli pokaleczeni, zakrwawieni i okryci odpadkami i botem. Tanis wiedzia, e Sturm nigdy by si nie zniy do mszczenia si na tej bandzie, lecz musia mocno przytrzymywa krasnoluda. Niemniej jednak, cay czas obawia si, e rozwcieczony krasnolud zaszaruje przez strae i zacznie rozbija by. Pilnujc Flinta, Tanis zapomnia o Tasslehoffie. Poza tym, e kenderzy do beztrosko traktuj cudz wasno, obdarzeni s te inn, nie budzc do nich serdecznych uczu umiejtnoci, znan pod nazw urgania". Wszyscy kenderzy posiadaj ten talent w mniejszym, bd wikszym stopniu. W ten wanie sposb tej rasie malutkich istot udao si przetrwa w wiecie rycerzy i wojownikw, trolli i hobgoblinw. Urganie jest umiejtnoci obrzucania wroga obelgami i doprowadzania go do takiej wciekoci, e traci gow i zaczyna walczy na olep. Tas by mistrzem urgania, cho nieczsto nadarzaa mu si potrzeba korzystania z tego w czasie podry z silnymi przyjacimi. Tas postanowi jednak w peni wykorzysta nadarzajc si okazj. Zacz odkrzykiwa wyzwiska. Zbyt pno Tanis uwiadomi sobie, co si dzieje. Na prno prbowa uciszy kendera. Tas by na przedzie szeregu, pelf z tyu i nie byo adnego sposobu, by zakneblowa kendera. Takie obelgi jak pody rycerz" i elfie szumowiny" wedug Tasa wiadczyy o braku wyobrani. Postanowi pokaza tym ludziom dokadnie, jak bogatym i szerokim wachlarzem rozlicznych okrele dysponuje wsplna mowa. Wyzwiska Tasslehoffa byy majstersztykami twrczej inwencji i przemylnoci. Na nieszczcie zazwyczaj byy rwnie niezmiernie osobiste, czasami take do wulgarne, a zawsze wypowiadane z rozbrajajc niewinnoci. Czy to twj nos, czy jaka choroba? Czy pchy, ktre po tobie a, s tresowane?

Czy twoja matka bya krasnoludka lebow? to by zaledwie pocztek. Od tego momentu sytuacja szybko zacza si pogarsza. Zaniepokojeni stranicy zaczli przyglda si rozgniewanemu tumowi, podczas gdy posterunkowy gestem nakaza przyspieszy marsz winiw. To, co wyobraa sobie jako triumfalny pochd, w ktrym mia pokaza pojman zdobycz, zdawao si szybko przeradza w zamieszki na pen skal. Uciszcie tego kendera! wrzasn wciekle. Tanis rozpaczliwie usiowa dotrze do Tasslehoffa, lecz szamoczcy si stranicy i napierajcy tum uniemoliwili mu to. Gilthanas zosta zbity z ng. Sturm nachyli si nad elfem, prbujc go zasoni. Flint z wciekoci kopa i wymachiwa rkoma na wszystkie strony. Tanis ju zblia si do Tasslehoffa, gdy zosta trafiony w twarz pomidorem, ktry chwilowo go olepi. Hej, panie wadza, wiesz pan, co moesz sobie zrobi z tym gwizdkiem? Moesz... Tasslehoff nie mia okazji powiedzie posterunkowemu, co moe zrobi z gwizdkiem, gdy w tej wanie chwili jaka wielka rka wycigna go ze rodka zamieszania. Czyja do zatkaa Tasowi usta, podczas gdy dwie nastpne pary doni zapay kendera za wciekle kopice nogi. Narzucono mu na gow worek i od tej pory jedyn rzecz, jak Tas widzia i czu, gdy go niesiono, bya jutowa tkanina. Wycierajc resztki pomidora z zazawionych oczu, Tanis sysza stuk cikich butw, kolejne krzyki i woania. Kiedy wreszcie pelf odzyska wzrok, rozejrza si szybko, by upewni si, e nikomu nic si nie stao. Sturm pomaga wsta Gilthanasowi, wycierajc krew sczc si z rozcicia na czole elfa. Flint kl soczycie, wybierajc kapust z brody. Gdzie jest ten przeklty kender! rycza krasnolud. Ju ja... Przerwa i rozejrza si w jedn i drug stron. Gdzie si podzia ten przeklty kender? Tas? Dopom... Cicho! rozkaza Tanis, zdajc sobie spraw, e Tasowi udao si uciec. Flint spurpurowia. Ach ten may parszywiec! zakl. To on nas w to wszystko wpakowa, a teraz zostawi, eby... Cicho! rozkaza Tanis, mierzc krasnoluda wciekym spojrzeniem. Flint zakrztusi si i zamilk. Posterunkowy zapdzi winiw do Paacu Sprawiedliwoci. Dopiero kiedy znaleli si bezpiecznie wewntrz brzydkiego budynku z cegy, zorientowa si, e jednego z nich brakuje. Czy mamy go szuka, panie posterunkowy? spyta stranik. Posterunkowy zastanowi si przez moment, a potem gniewnie pokrci gow. Nie

marnujcie czasu rzek z gorycz. Czy wiecie, co to znaczy szuka kendera, ktry nie chce da si znale? Nie, pucie go wolno. Wci mamy tych wanych. Ka im tu poczeka, a ja powiadomi radnych. Posterunkowy wszed za proste, drewniane drzwi, zostawiajc druyn i stra w ciemnym, cuchncym korytarzu. W kcie lea wczga i chrapa gono, najwyraniej wypiwszy za duo wina. Stranicy strcili upiny z dyni ze swoich mundurw i ponuro strzepywali na marchwi oraz inne odpadki, jakie si do nich przyczepiy. Gilthanas wyciera krew z twarzy. Sturm stara si oczyci paszcz najlepiej, jak potrafi. Posterunkowy wrci i z progu wezwa ich gestem Wprowadzi ich. Kiedy stranicy popchnli winiw naprzd, Tanisowi udao si zbliy do Sturma. Kto tu rzdzi? szepn. Jeli szczcie nam dopisuje, miasto wci jest posuszne miejscowemu wadcy odrzek cicho rycerz. Tarsyjscy panowie zawsze synli ze swej szlachetnoci i honoru. Wzruszy ramionami. Poza tym, c nam mog zarzuci? Nic zego przecie nie zrobilimy. W najgorszym przypadku uzbrojona eskorta kae nam opuci miasto. Wchodzc do sali sdowej, Tanis pokrci gow z powtpiewaniem. Dopiero po chwili jego oczy przyzwyczaiy si do mroku panujcego w brudnych komnatach, w ktrych cuchno jeszcze gorzej, ni na korytarzu. Dwch radnych miasta Tarsis przytykao do nosw pomaracze nabijane godzikami. Szeciu radnych siedziao przy awie postawionej na wysokim podium, po trzech po obu stronach swego wadcy, ktrego wysokie krzeso ustawiono porodku. Wadca spojrza na nich, gdy weszli. Unis nieco brwi na widok Sturma i Tanisowi wydao si, e wyraz jego twarzy zagodnia. Wadca skin nawet gow rycerzowi w gecie uprzejmego powitania. Tanis odzyska nadziej. Towarzysze stanli przed aw. Krzese nie byo. Wnoszcy prob i winiowie przedstawiali radzie swe sprawy stojc. Co zarzuca si tym ludziom? zapyta wadca. Konstabl zmierzy druyn wrogim spojrzeniem. Wywoanie zamieszek, czcigodny panie powiedzia. Zamieszek! wybuchn Flint. Nie mielimy nic wsplnego z adnymi zamieszkami! To ten tpy... Z mroku wychyna posta w ciemnych szatach i szepna co do ucha wadcy. aden z towarzyszy nie zauway tej postaci przy wejciu. Dostrzegli j dopiero teraz. Flint kaszln i zamilk, posyajc Tanisowi znaczce, ponure spojrzenie spod gstych,

siwych brwi. Krasnolud potrzsn gow i zgarbi si. Tanis westchn, znuony. Gilthanas wytar krew ze skaleczenia drc doni, a na jego bladej, elfiej twarzy malowaa si nienawi. Tylko Sturm sta pozornie spokojny i niewzruszony, spogldajc w potworn, p ludzk, p gadzi twarz smokowca. Towarzysze, ktrzy zostali w gospodzie siedzieli razem w pokoju Elistana co najmniej przez godzin po tym, jak pozostaych wyprowadzili stranicy. Caramon z wycignitym mieczem sta na stray przy drzwiach. Riverwind czuwa przy oknie. Usyszeli dochodzce z oddali gosy wzburzonego tumu i spojrzeli na siebie. Ich twarze byy pene obawy i napicia. Potem wrzawa ucicha. Nikt ich ju nie niepokoi. W gospodzie zapada martwa cisza. Tego poranka nie wydarzy si ju aden incydent. Wzeszo blade, zimne soce, nie przyczyniajc si wiele do ogrzania mronego dnia. Caramon schowa miecz do pochwy i ziewn. Tika przycigna krzeso, eby usi obok niego. Riverwind stan czujnie obok Goldmoon, ktra rozmawiaa cicho z Elistanem, ukadajc plany dla uchodcw. Tylko Laurana zostaa przy oknie, cho nie byo na co patrze. Stranikom najwyraniej znudzio si maszerowanie w t i z powrotem po ulicy i teraz kulili si w bramach, prbujc si rozgrza. Syszaa, jak za jej plecami Tika i Caramon miej si po cichu. Laurana obejrzaa si. Wydawao si, e Caramon opisuje bitw, mwic zbyt przyciszonym tonem, by mona go byo posysze. Tika suchaa uwanie z oczami byszczcymi z podziwu. Modziutka barmanka zdobya wiele dowiadczenia bojowego w czasie podry na poudnie, ktrej celem byo odnalezienie mota Kharasa i cho nigdy nie bdzie naprawd dobrze wada mieczem, uczynia z okadania tarcz prawdziw sztuk. Noszenie zbroi nie przedstawiao teraz dla niej adnego kopotu. Nadal bya to zbroja poskadana z fragmentw, lecz Tika wci co dodawaa do niej, gromadzc kawaki pozostawione na polu walki. Soce byszczao na jej kolczej kamizeli i poyskiwao w rudych wosach. Twarz Caramona bya oywiona i odprona podczas rozmowy z mod kobiet. Nie dotykali si nie wtedy, gdy przyglday im si zote oczy bliniaczego brata Caramona lecz nachylali si bardzo blisko do siebie. Laurana westchna i odwrcia si, czujc si bardzo samotna i mylc o sowach Raistlina bardzo wystraszona. Usyszaa, e kto jeszcze wzdycha, lecz nie byo to westchnienie alu. Wyraao raczej irytacj. Odwrciwszy si nieco, spojrzaa na Raistlina. Mag zamkn ksig czarw, ktr prbowa czyta i przesun si w niewielk smug wiata, jaka wpadaa przez szyb. Codziennie musia studiowa sw ksig zakl. Przeklestwem czarodziejw jest, i

zmuszeni s cigle powierza swej pamici zaklcia, bowiem sowa magii migocz i gasn, niczym iskry z ogniska. Kady rzucony czar wysysa siy z maga, osabiajc go fizycznie, a wreszcie doprowadza do wyczerpania i czarodziej nie moe ju wicej posugiwa si magi bez odpoczynku. Sia Raistlina rosa od czasu spotkania przyjaci w Solce, tak samo jak jego moc. Opanowa kilka nowych zakl, ktrych nauczy go Fizban, gapowaty, stary czarodziej, ktry zgin w Pax Tharkas. W miar jak rosa jego moc, nasilay si te ze przeczucia jego towarzyszy. Nikt nie mia bezporedniego powodu, by mu nie ufa w rzeczy samej jego czary nie raz ocaliy im ycie. Jednake byo w nim co, co niepokoio w tym skrytym, milczcym, zamknitym w swojej skorupie samotniku. Niewiadomie gaszczc bkitn jak noc opraw dziwnej ksigi czarw, ktr zdoby w Xak Tsaroth, Raistlin spoglda na ulic. Jego zote oczy o ciemnych renicach w ksztacie klepsydr poyskiway zimno. Chocia Laurana nie lubia rozmawia z czarodziejem, musiaa si tego dowiedzie! Co to miao znaczy poegnanie na dugo? Co widzisz, kiedy tak spogldasz w dal? zapytaa cicho, siadajc obok niego i czujc, jak nagle ogarnia j sabo lku. Co widz? powtrzy cicho. W jego gosie zabrzmiao wielkie cierpienie i smutek, a nie gorycz, ktr przyzwyczaia si sysze. Widz czas wpywajcy na wszystkie rzeczy. Ludzkie ciao wysycha i umiera na moich oczach. Kwiaty rozkwitaj tylko po to, by zwidn. Drzewa zrzucaj zielone licie i nigdy ich nie odzyskuj. Moje oczy widz zawsze zim, zawsze noc. I to spotkao ci w Wiey Wielkiej Magii? zapytaa wstrznita Laurana. Dlaczego? Po co? Raistlin posa jej swj nieczsto widziany krzywy umiech. Aby przypomnie mi o mej miertelnoci. Aby nauczy mnie wspczucia. Gos mu przycich. Byem dumny i arogancki w modoci. Najmodszy z wszystkich, ktrzy podejmowali si prby, miaem im wszystkim pokaza! Zacisn chud pi. Och, pokazaem im. Strzaskali me ciao i poarli mj umys, a w kocu byem zdolny do... Przerwa nagle, a jego wzrok pad na Caramona. Do czego? spytaa Laurana, bojc si dowiedzie, a jednak bdc zafascynowana. Nic to szepn Raistlin, spuszczajc wzrok. Nie wolno mi o tym mwi. Laurana zobaczya, e rce mu dr. Pot kropli si na jego czole. Rzzi i zacz kaszle. Czujc si winna temu, e niechccy spowodowaa takie cierpienie, zaczerwienia si

i potrzsna gow, przygryzajc wargi. Przykro mi, e sprawiam ci bl. Nie chciaam tego. Zakopotana, spucia gow tak, e wosy zasoniy jej twarz. Byo to jeszcze dziewczce przyzwyczajenie. Raistlin nachyli si niemal niewiadomie, wycigajc drc rk, by dotkn tych cudownych wosw, ktre zdaway si ttni wasnym yciem, tak byy lnice i gste. Potem, widzc przed swymi oczami wasne umierajce ciao, cofn do popiesznie i opad na krzeso z gorzkim umiechem na wargach. Bowiem Laurana nie wiedziaa i nie moga wiedzie, i patrzc na ni, Raistlin widzia jedyne pikno, jakie ujrzy w swym yciu. Modej, wedug rachuby elfw, dziewczyny nie tkna jeszcze mier, ani rozkad, nawet w przekltych oczach maga. Laurana nic z tego nie wiedziaa. Dostrzega tylko, e poruszy si nieco. Niemal wstaa i odesza, lecz poczua, e co j do niego cignie. I wci jeszcze nie odpowiedzia na jej pytanie. Chciaam... czy potrafisz spojrze w przyszo? Tanis powiedzia mi, e twoja matka bya jak to nazywaj jasnowidzc? Wiem, e Tanis przychodzi do ciebie po rad... Raistlin spojrza na Lauran w zamyleniu. Pelf przychodzi do mnie radzi si, ale nie dlatego, e widz przyszo. Nie potrafi tego. Nie jestem wrem. Przychodzi do mnie, poniewa potrafi myle, do czego wikszo z tych pozostaych durniw najwyraniej nie jest zdolna. Ale... to, co powiedziae. e niektrzy z nas mog ju si nie zobaczy. Laurana z przejciem popatrzya mu w twarz. Musiae co zobaczy! Co ja musz wiedzie! Czy to... Tanis? Raistlin zastanowi si. Kiedy odezwa si, mwi bardziej do siebie ni do Laurany. Nie wiem szepn. Nie wiem nawet, dlaczego to powiedziaem. Po prostu przez moment wiedziaem... Zdawa si przez chwil zmaga z niepamici, a potem wzruszy ramionami. Co wiedziae? naciskaa Laurana. Nic. To moja nadmiernie pobudzona wyobrania, jakby powiedzia rycerz, gdyby tu by. A wic Tanis powiedzia ci o mojej matce rzek, nagle zmieniajc temat. Laurana, rozczarowana, lecz udzc si nadziej dowiedzenia czego wicej, jeli bdzie z nim nadal rozmawia, pokiwaa gow. Powiedzia, e miaa dar jasnowidzenia. Potrafia spojrze w przyszo i zobaczy rzeczy, ktre dopiero maj nastpi. To prawda szepn Raistlin, a potem umiechn si sardonicznie. Wiele dobrego jej przyszo z tego. Pierwszy mczyzna, ktrego polubia by przystojnym wojownikiem z

pnocy. Ich namitno rozwiaa si po kilku miesicach, a potem nawzajem zatruwali sobie ycie. Moja matka bya delikatnego zdrowia i miaa tendencj do popadania w dziwny trans, z ktrego nie budzia si godzinami. Oboje byli biedni i yli z tego, co jej m zdoa zarobi na wojnach. Cho pewne byo, e jest ze szlachetnego rodu, nigdy nie wspomina o swej rodzinie. Sdz, e nawet nie powiedzia onie, jak naprawd brzmi jego nazwisko. Raistlin zmruy oczy. Ale Kitiarze powiedzia. Tego jestem pewien. Dlatego udaa si na pnoc, eby odnale jego rodzin. Kitiara... powiedziaa Laurana zdenerwowanym tonem. Dotkna tego imienia tak, jak dotyka si bolcego zba, pragnc rozpaczliwie zrozumie lepiej t kobiet, ktr kocha Tanis. A wic, ten mczyzna ten szlachetnie urodzony wojownik by ojcem Kitiary? powiedziaa zachrypnitym gosem. Raistlin zmierzy j przenikliwym spojrzeniem. Tak szepn. Kitiara jest moj starsz siostr przyrodni. Jest starsza od Caramona i ode mnie o jakie osiem lat. Zapewne bardzo przypomina swego ojca. Jest rwnie pikna, jak on by przystojny. Zdecydowana i impulsywna, wojownicza, silna i nieustraszona. Ojciec nauczy j jedynej rzeczy, jak sam umia sztuki wojennej. Zacz udawa si na coraz dusze wyprawy, a pewnego razu znikn. Moja matka przekonaa Szlachetnych Poszukiwaczy, by prawnie uznano go za zmarego. Pniej polubia mczyzn, ktry zosta naszym ojcem. By prostym czowiekiem, drwalem z zawodu. I znw przewidywanie przyszoci nie posuyo jej. Dlaczego? spytaa agodnie Laurana, czujc, e ta historia j wciga. Zdumiona bya, e zazwyczaj milczcy czarodziej jest tak wymowny, niewiadoma, e on czerpie z niej wicej ni daje w zamian, przygldajc si tylko jej penej wyrazu twarzy. Wemy na przykad narodziny mojego brata i moje rzek Raistlin. Potem ogarnity atakiem kaszlu, przerwa opowiadanie i gestem wezwa brata. Caramonie! Ju czas na mj napj rzek syczcym szeptem, ktry przenika najgoniejsze rozmowy. A moe zapomniae o mnie w miym towarzystwie? Caramon przesta si mia w poowie wybuchu wesooci. Nie, Raistlinie powiedzia z poczuciem winy i popiesznie wsta, by zawiesi nad ogniem czajnik napeniony wod. Przyciszona Tika zwiesia gow, nie chcc spoglda czarodziejowi w oczy. Popatrzywszy na ni przez jaki czas, Raistlin odwrci si ponownie do Laurany, ktra obserwowaa wszystko, co zaszo z uczuciem chodu w doku. Czarodziej podj opowie, jakby nic si nie stao. Moja matka nigdy naprawd nie wrcia do zdrowia po urodzeniu dzieci. Akuszerka nie zaja si mn, sdzc e nie yj, i rzeczywicie zapewne umarbym, gdyby nie Kitiara. Powtarzaa zawsze, e pierwsz bitw ze mierci stoczya o

mnie. Wychowaa nas obu. Moja matka nie bya w stanie zaj si dziemi, a ojciec zmuszony by pracowa dzie i noc tylko po to, by nas wykarmi. Zgin w wypadku, kiedy Caramon i ja mielimy po kilkanacie lat. Moja matka wpada w trans tego dnia... Raistlin ciszy gos i nigdy ju si nie obudzia. Umara z godu. Jakie to straszne! szepna Laurana i zadraa. Raistlin nie odzywa si przez dug chwil, spogldajc w zimne i szare zimowe niebo swymi dziwnymi oczami. Potem wykrzywi usta. Nauczyem si wtedy czego wanego i cennego trzeba panowa nad moc. Nigdy nie pozwoli, by ona zawadna tob! Laurana zdawaa si nie sysze go. Zaciskaa nerwowo donie na podoku. Nadesza idealna okazja, by zada pytania, ktre pragna tak bardzo zada, lecz oznaczaoby to powierzenie czci swej duszy temu czowiekowi, ktrego si obawiaa i ktremu nie ufaa. Jednake jej ciekawo i mio bya zbyt wielka. Nawet nie zorientowaa si, e wpada w przemylnie zastawione sida. Bowiem Raistlin delektowa si odkrywaniem sekretw dusz ludzkich, wiedzc, e kiedy moe mu si to przyda. Co wtedy zrobie? spytaa, przeykajc lin. Czy Kit...Kitiara... Starajc si powiedzie to od niechcenia, potkna si na imieniu i zaczerwienia z zaenowania. Raistlin z ciekawoci przyglda si wewntrznym zmaganiom Laurany. Kitiary ju wtedy nie byo odrzek. Opucia dom w wieku lat pitnastu i zacza zarabia na ycie wojowaniem. Jest mistrzyni tak twierdzi Caramon i nie ma kopotw ze znalezieniem pracy najemnika. Och, wracaa czasem do domu, eby zobaczy, jak dajemy sobie rad. Kiedy podrolimy troch i nabralimy wprawy, zacza zabiera nas ze sob. Tam wanie Caramon i ja nauczylimy si walczy razem ja, uywajc mej magii, mj brat miecza. Potem, kiedy spotkaa Tanisa... Raistlinowi zabysy oczy na widok zakopotania Laurany podrowaa z nami czciej. Z kim podrowaa? Dokd? By tam Sturm Brightblade, ju wtedy marzcy o zostaniu rycerzem, kender, Tanis, Caramon i ja. Podrowalimy z Flintem, zanim jeszcze przesta zajmowa si kowalstwem. Potem nauczylimy si wszystkiego, czego moglimy nauczy si od przyjaci. Nie moglimy duej siedzie w jednym miejscu. Tanis stwierdzi, e czas ju si rozsta. I zrobilicie tak, jak wam kaza? Ju wtedy by waszym przywdc? Signa pamici wstecz, by przypomnie sobie, jaki by przed opuszczeniem Qualinosti, bez brody i zmarszczek, troski i zmartwienia, jakie widzia