CZYLI O MODERNISTYCZNEJ ARCHITEKTURZE WARSZAWY … · „Renowacje i Zabytki [nr 3(43) 2012] w...

12
CZYLI O MODERNISTYCZNEJ ARCHITEKTURZE WARSZAWY LAT 30. I 60. Nr 133 LISTOPAD 2012 Powojenna architektura modernistyczna nie może doczekać się wnikliwej analizy i oceny. Jeszcze kilkuletni okres między 1945 r. a 1948 funkcjonuje w świadomości wąskiego kręgu fachowców dzięki dziełom Marka Leykama, dzięki budynkowi Centralnego Domu Towarowego (obecnie Smyk). Socrealizm także znajduje obecnie uznanie, natomiast drugi okres modernizmu, po 1955 r. do schyłku lat 60., zdaje się być niedoceniony. A przecież to jeden z najwartościowszych okresów w polskiej architekturze XX w., kiedy powstały nowatorskie, interesujące rozwiązania konstrukcyjne i estetyczne. W 2003 r. warszawski odział SARP ułożył listę dóbr kultury współczesnej stolicy. Było tam kilka zaskakujących wskazań, ale był to istotny krok na drodze oceny, a w ślad za tym, ochrony i zachowania najwartościowszych przykładów. Jednak za tym nie poszły jakieś głębsze analizy. Można odnieść wrażenie, że radykalne zerwanie modernizmu z trwającą prawie dwa tysiąclecia tradycją antyku cały czas nastręczało badaczom trudności w wartościowaniu nowej architektury. Najwyższa pora, aby środowiska zainteresowane kształtowaniem przestrzeni miejskiej, architekci, planiści, historycy sztuki i konserwatorzy, rozpoczęli dyskurs na temat wartości architek- tury lat 60. w stolicy. Bo wkrótce na skutek intensywności pazernego ruchu inwestycyjnego w centrum Warszawy zniknie z jej krajobrazu ostatni wartościowy obiekt lat 60., powstanie wyrwa w ciągłości rozwoju jej architektury. Tak jakby przeszedł jakiś kataklizm nastawiony na niszczenie tylko dzieł tych kilkunastu lat. A nieco dalej od centrum pozostanie „reprezenta- cyjna” wielka płyta. I następne pokolenia będą poznawać architekturę lat 60. XX wieku z pożółkłych czasopism tego czasu. Prezentowany tekst został opublikowany w kwartalniku „Renowacje i Zabytki” [nr 3(43) 2012] – w całości poświeconemu zabytkom Warszawy – zaledwie dwa miesiące temu. Przedruk w tym numerze „Krajobrazu Warszawskiego” wydaje się zasadny z racji tego, co powiedziano powyżej.

Transcript of CZYLI O MODERNISTYCZNEJ ARCHITEKTURZE WARSZAWY … · „Renowacje i Zabytki [nr 3(43) 2012] w...

CZYLI O MODERNISTYCZNEJ ARCHITEKTURZE WARSZAWY LAT 30. I 60.

Nr 133 LISTOPAD 2012

Powojenna architektura modernistyczna nie może doczekać sięwnikliwej analizy i oceny. Jeszcze kilkuletni okres między 1945 r. a 1948 funkcjonuje w świadomości wąskiego kręgu fachowcówdzięki dziełom Marka Leykama, dzięki budynkowi CentralnegoDomu Towarowego (obecnie Smyk). Socrealizm także znajdujeobecnie uznanie, natomiast drugi okres modernizmu, po 1955 r.do schyłku lat 60., zdaje się być niedoceniony. A przecież to jedenz najwartościowszych okresów w polskiej architekturze XX w.,kiedy powstały nowatorskie, interesujące rozwiązania konstrukcyjne i estetyczne. W 2003 r. warszawski odział SARPułożył listę dóbr kultury współczesnej stolicy. Było tam kilka zaskakujących wskazań, ale był to istotny krok nadrodze oceny, a w ślad za tym, ochrony i zachowania najwartościowszych przykładów. Jednak za tym nie poszły jakieś głębsze analizy. Można odnieśćwrażenie, że radykalne zerwanie modernizmu z trwającą prawiedwa tysiąclecia tradycją antyku cały czas nastręczało badaczomtrudności w wartościowaniu nowej architektury.Najwyższa pora, aby środowiska zainteresowane kształtowaniemprzestrzeni miejskiej, architekci, planiści, historycy sztuki i konserwatorzy, rozpoczęli dyskurs na temat wartości architek-tury lat 60. w stolicy. Bo wkrótce na skutek intensywności pazernego ruchu inwestycyjnego w centrum Warszawy zniknie z jej krajobrazu ostatni wartościowy obiekt lat 60., powstaniewyrwa w ciągłości rozwoju jej architektury. Tak jakby przeszedłjakiś kataklizm nastawiony na niszczenie tylko dzieł tych kilkunastu lat. A nieco dalej od centrum pozostanie „reprezenta-cyjna” wielka płyta. I następne pokolenia będą poznawać architekturę lat 60. XX wieku z pożółkłych czasopism tego czasu. Prezentowany tekst został opublikowany w kwartalniku„Renowacje i Zabytki” [nr 3(43) 2012] – w całościpoświeconemu zabytkom Warszawy – zaledwie dwa miesiącetemu. Przedruk w tym numerze „Krajobrazu Warszawskiego”wydaje się zasadny z racji tego, co powiedziano powyżej.

KW 133 modern_Layout 1 30.11.2012 16:49 Page 1

Modernizm w architekturze XX wieku jest zjawiskiem bardzo istot-nym. Prawie przez dwa tysiąclecia w sztuce europejskiej, a takżew krajach wywodzących swoją kulturę z Europy, powstawała architektura, która w swej formie odwoływała się do tradycji anty-cznej. Od epoki romańskiej, po historyzm i eklektyzm XIX stulecia,operowała formą i detalem czerpiącym z architektury starożytnejGrecji i Rzymu. Tylko gotyk był takim wyraźnym zerwaniem z tątradycją, w pewnym stopniu także secesja. Modernizm poszedłdalej. XIX-wieczny rozwój nowych technologii, konstrukcje sta-lowe i beton, ale także abstrakcjonizm w sztukach plastycznychbyły tymi czynnikami, które pomogły zerwać z dotychczasowąhistoryzującą formą w budownictwie. I choć modernizm nie odrazu uwolnił się ze związków z przeszłością, to jednak dośćszybko zaczęły powstawać dzieła będące taką rewolucją, jak nie-gdyś gotyckie katedry Il de France. Złamano wielowiekową trady-cję, że musi istnieć optyczna równowaga między podporą a tym,co ona dźwiga. Teraz proste, rachityczne słupy podpierają dużebryły, nadwieszone nad otwartą przestrzenią. Schowana za ele-wację żelbetowa konstrukcja nośna umożliwiała niezwykle śmiałerozwiązania formy architektonicznej. Proste, kubiczne bryły o ele-wacjach z dużymi powierzchniami okien, pozbawione tradycyjnejdekoracji, były kształtowane z zaprzeczeniem dotychczasowychreguł tektoniki, uwarunkowanych cegłą lub kamieniem jako mate-riałem konstrukcyjnym. Okna ciągną się długimi pasami i ich nadproża nie są nigdzie podparte, a schody wiszą nieraz zawie-szone w powietrzu. Do tego dochodzi znaczni e śmielsze niż

w przeszłości odejście od symetrii i regularności kształtowaniabryły i elewacji. Tę rewolucję wyznaczyły awangardowe projekty Le Corbusiera, Franka Lloyd Wrighta, czy też prace niemieckicharchitektów związanych z Bauhausem.W Polsce modernizm rozwijał się już w latach 20. w kilku ośrod-kach: Warszawie, Katowicach, Łodzi, nieco później w Gdyni. W stolicy pod koniec lat 20. pojawiło się kilka ważnych dzieł. W kręgu inwestycji państwowych powstał zespół CentralnegoOśrodka Wychowania Fizycznego na Bielanach (obecnie Akade-mia Wychowania Fizycznego – AWF), zaprojektowany przez Ed-gara Norwertha (1928–1930, realizacja 1928–1937). Mimopewnych odwołań do tradycji, była to zapowiedź czystego moder-nizmu. Za jedno z przełomowych rozwiązań uznaje się domwłasny architektów Barbary i Stanisława Brukalskich (1927–1928) na Żoliborzu. Złożony z kubicznych brył poustawianych jakklocki, o zupełnie płaskich elewacjach z nieregularnym układemotworów okiennych, był potężnym wyzwaniem w stosunku do panującego jeszcze wówczas tak zwanego stylu dworkowego, narodowego, czy umiarkowanego modernizmu. To był już nurtskrajnego modernizmu, nazywany funkcjonalizmem. Według projektu Bohdana Lacherta i Józefa Szanajcy powstało drugieczołowe dzieło nowego stylu – trzysegmentowy dom przy ulicy Katowickiej 9/11 (1928–1929, Saska Kępa). Jednolita, płaska fasada, nadwieszona na rachitycznych słupachw poziomie parteru, podzielona została na całej długości dwóchpięter dwoma pasami ciągłych okien. Na dachu znalazł się taras,na który prowadzą z drugiego piętra nadwieszone na zewnętrznymnarożniku zabiegowe schody. Te dwa domy można śmiało uznaćza początek rewolucyjnych zmian w architekturze Warszawy.Wkrótce zaczęły powstawać podobne modernistyczne wille, małe domy wielorodzinne. Ich skupisko znalazło się w najmodniej-

ARCHITEKTURA MODERNISTYCZNA WARSZAWYLAT 30. I 60. REFLEKSJE BAROKISTY

Dom własny architektów Barbary i Stanisława Brukalskich (1927–1928) na Żoliborzu, ul. Niegolewskiego 8.Fot. Anna Radźwicka

KW 133 modern_Layout 1 30.11.2012 16:49 Page 2

szej wówczas dzielnicy – Saskiej Kępie. Wzniesiono tam kilka wy-bitnych dzieł. Wspomniany duet – Lachert i Szanajca – był auto-rem willi Antoniego i Olimpii Szyllerów przy Wale Miedzeszyńskim746 (1928–1929), przykład purystycznego modernizmu o wielo-planowej kompozycji bryły. Helena i Szymon Syrkusowie zaprojek-towali dwa domy wielorodzinne: przy ulicy Estońskiej 8 (1936 r.)i przy ulicy Walecznych 12 (1937 r.) zgodne z zasadą 5 punktów Le Corbusiera: wolny plan, wolna elewacja, nadwie-szony na słupach główny korpus, poziome, ciągłe pasy okien,taras na dachu. Ta sama zasada znalazła wyraz w wielu realizacjach lat 30. w Warszawie.Stalowa szkieletowa konstrukcja nośna pozwoliła na wyzwanierzucone wysokości w architekturze. Pierwszy stalowy szkielet w Warszawie zastosowano w gmachu Urzędu Telekomunikacji,Poczty i Telefonu przy ulicy Poznańskiej (1928–1934). Konstruk-cję opracował Stefan Bryła – pionier tego typu rozwiązań w Pol-sce, architektura jest dziełem Juliana Puterman-Sadłowskiego i Antoniego Miszewskiego. Forma budynku złożona z zestawio-nych poprzecznie bloków o różnej wysokości i odmiennie opraco-wanych elewacjach to świetny przykład funkcjonalizmu. Ale tu

jeszcze nie dominuje wysokość. Dopiero wzniesiony w latach1931–1933 wieżowiec angielskiego Towarzystwa UbezpieczeńPrudential był manifestem wertykalizmu. Nowatorską, spawanąstalową konstrukcję zaprojektował Stefan Bryła, a twórcą architek-tury był Marcin Weinfeld, który w opracowaniu elewacji nie dokońca oderwał się od stylistyki akademickiego modernizmu. Wieżowiec miał 16 pięter (66 m) i był najwyższym, ale drugim w kolejności, wieżowcem wybudowanym w Polsce (po budynkuIzby Skarbowej w Katowicach, którego dynamicznie opracowanabryła jest znacznie bardziej awangardowa; 1929–1932, konstruk-cja Stefan Bryła, architektura Tadeusz Kozłowski). Warszawa, takjak i inne stolice Europy, nie poszła wówczas w kierunku tworze-nia Manhattanu. Przemiana wizerunku miasta odbywała się w standardowych wysokościach 5–6 kondygnacji, z rzadka przekraczając tę wysokość, jak choćby wyśmienity, luksusowy 8-kondygnacyjny dom mieszkalny zaprojektowany przez LudwikaParadistala na ulicy Sewerynów (1937–1938), świetnie wkomponowany w krawędź Skarpy Warszawskiej. Nawet w monumentalnym budownictwie rządowym lub miejskim rzadko przekraczano tę regułę – na przykład gmach

Bohdan Lachert i Józef Szanajca,trzysegmentowydom przy ul. Katowickiej 9/11 (1928–1929, Saska Kępa). Fot. Katarzyna Zawiła

Jerzy Gelbart i Roman Sigalin,dom czynszowy, Al. Jerozolimskie101, 1937. Z lewej: dom zaprojektowanyprzez Artura Gourneya(ok. 1911)

3

KW 133 modern_Layout 1 30.11.2012 16:49 Page 3

Ministerstwa Komunikacji (Rudolf Świerczyński, 1927–1931).Rozwój nowoczesności jednak dyktowało budownictwo mieszka-niowe, jednorodzinne i wielorodzinne. O tym pierwszym była już krótko mowa, pora na to drugie.Dla rozwoju Warszawy istotne znaczenie miało przyjęcie w 1931 r.„Planu ogólnego zabudowania m.st. Warszawy”. Zapisane w nimm.in. strefy zabudowy, zasady zagospodarowania działki, wyso-

kości budynków zdeterminowały obraz Warszawy lat 30. Młodziarchitekci tworzyli wówczas proste w formie domy, ale odróżnia-jące się zasadniczo od stojących w sąsiedztwie kamienic. Kompo-zycja fasady najczęściej opierała się na wyraźnych pasowychpodziałach, z dużymi rozciągniętymi w poziomie, wielodzielnymioknami. Duet architektów – Jerzy Gelbart i Roman Sigalin – stwo-rzył charakterystyczny, wielokrotnie powielany model elewacjirozbitej trójbocznymi wykuszami, biegnącymi przez wszystkiepiętra, z oknami z trzech stron (Aleje Jerozolimskie 101, 1937 r.,Lwowska 7, 1938 r.). Lucjan Korngold projektował zróżnicowaneformalnie, eleganckie domy jednorodzinne i wielorodzinne, w któ-rych fasady grały światłocieniem loggii i długich pasm okien orazfakturalnym zróżnicowaniem gładkiego i rustykalnego piaskowca(np. Marszałkowska 18, Koszykowa 10, oba domy z 1937 r.). Romuald Gutt tworzył kubicznie składane bryły budynków wykła-dane szarą, cementową cegłą (Warszawska Szkoła Pielęgniarek,ulica Chałubińskiego 2, 1927–1928), barwioną w masie na żółtoalbo klinkierem. Należy jeszcze wymienić takich twórców, jak: Antoni Jawornicki, Hipolit Rutkowski, Wacław Waker. Większość powstających domów charakteryzowała się luksu-sowo wykończonymi hallami i klatkami schodowymi z podolskimżyłkowanym alabastrem lub wapieniami świętokrzyskimi, wysmakowanymi plastycznie mosiężnymi balustradami schodów,gałkami do drzwi. Gładkie fasady, obłożone piaskowcem albo wykończone szlachetnym tynkiem, z rytym rysunkiem imitującymukład takich płyt, zaczęły przekształcać nie tylko centrum Warszawy, ale i inne dzielnice. W moim prywatnym rankingu architektów za najwybitniejszychprzedstawicieli warszawskiego modernizmu sprzed 1939 r. uważam Juliusza Żórawskiego i Zygmunta Plater-Zyberka. Juliusz Żórawski był najbardziej oryginalnym projektantem, najwierniejszym reprezentantem idei Le Corbusiera. Projektowałprzede wszystkim luksusowe domy wielorodzinne, zawieszone nasłupach, o dużych płaszczyznach przeszkleń. Na zewnątrz niewidać tego, jak ten architekt bawi się w abstrakcyjne rozwiązanieplanu budynków w przyziemiu. Na ulicy Puławskiej 28 (1935–1936) wzniósł dla Wedla elegancki dom o złożonej bryle zawie-szonej na filarach przyziemia (po wojnie przyziemie zabudowano),z materiałowym i kolorystycznym różnicowaniem poszczególnychczęści elewacji. Dom przy alei Przyjaciół 3 (1936 r.) rozwija ideę

Romuald Gutt, Warszawska Szkoła Pielęgniarek, ul. Chałubińskiego 2 (1927–1928), widok od strony podwórza. Fot. Karol Guttmejer

Juliusz Żórawski, tzw. Szklany Dom na Żoliborzu, ul. Mickiewicza 34/36 (1937–1938). Fot. Katarzyna Zawiła

4

KW 133 modern_Layout 1 30.11.2012 16:49 Page 4

wolnego planu i przeszklonej fasady, a taras na dachu przykrytyjest wywiniętym dynamicznie żelbetowym dachem na cienkich filarkach. Najdoskonalszym dziełem Żórawskiego jest tak zwanySzklany Dom na Żoliborzu (ulica Mickiewicza 34/36, lata 1937–1938). Wolny plan, długa bryła z ciągłymi pasami okien w fasadzie, nadwieszona na filarach parteru, z dynamiczniekształtowanym dachami nad tarasem dachu – to doskonały mani-fest 5 zasad Le Corbusiera. No i mój ulubiony obiekt. Luksusowe,bliźniacze oficyny dwóch domów przy ulicy Puławskiej 24a i 24b(1937–1938), z wysuniętymi w przestrzeń podwórza „wieżami”klatek schodowych niby dzioby transatlantyku, z arkadowymidaszkami tarasu na dachu i świetną szklaną elewacją ogrodową.Plater-Zyberk tworzył także eleganckie, funkcjonalistyczne domy(Puławska 20/Narbutta 2, 1938 r.), ale dziełem jego życia i najwy-bitniejszą realizacją Warszawy sprzed 1939 r. jest zespół Toru Wy-ścigów Konnych na Służewcu (projekt 1929–1931, realizacja1931–1939; w skład zespołu projektantów wchodził Żórawski). Powstał wówczas duży, wielofunkcyjny kompleks architektoniczno-parkowy. Są dwa tory konne, główny i trenin-gowy, dwa zróżnicowane architektonicznie zespoły stajni i domówpracowniczych o architekturze bardziej tradycyjnej oraz modernis-tycznej. W pełni funkcjonalistyczne w formie, jakby zawieszonenad ziemią wiaty kas biletowych, elewator i wieża ciśnień, ta ostatnia – projekt J. Żórawskiego. Ale przede wszystkim trzy try-buny dla widzów. Każda zaprojektowana jako indywidualna forma

architektoniczna, każda rewelacyjna. Główna trybuna, człon-kowska, najbardziej ekskluzywna, o maksymalnie uproszczonej że-lbetowej konstrukcji, całkowicie przeszklonych elewacjach,wielkim półokrągłym zakończeniem budynku, z wysmakowanym, ekskluzywnym wystrojem wnętrza. Drugaolbrzymia trybuna (dla 5400 widzów) z rozległą, krytą salą nume-ratora i kas zakładów, ze śmiało wysuniętym na 16 m dachem nadtrybunami – niezwykłe inżynierskie osiągnięcie, ze skośnie usta-wionymi słupami przeszklonej, półkolistej restauracji. I wreszcie trzecia trybuna, najskromniejsza – przeznaczona tylkodla stojących (7 tysięcy gości), ale dla mnie o najciekawszej kon-strukcji. Dach jest wysunięty nad trybuną na 20 m. Podparty za-ledwie 4 m od zewnętrznej krawędzi trybuny, ale dla przeciwwagiszesnastu metrów ciążącej płyty, dosłownie zakotwiczony na kra-wędzi trybuny w masywnej żelbetowej przeciwwadze, przyklejonejdo głównego filara. To rozwiązanie inżyniersko-konstrukcyjne jestznacznie bardziej nowatorskie niż nad trybuną drugą. Struktura bar-dzo cienkiej powłoki dachu (6 cm) leżącej na nośnych żebrach tospecjalnie skręcane w formie warkocza pręty zbrojeniowe, którepozwalały na elastyczną pracę dachu. Proszę sobie wyobrazić cię-żar kilkudziesięciu ton mokrego śniegu zalegającego na tym dachu.Zespół Wyścigów to obraz tego, w jakim kierunku awangardy ar-chitektonicznej zmierzała ledwie 20-letnia odrodzona Polska. Ilustruje to również konkurs na siedzibę Polskiego Radia przyplacu Unii Lubelskiej z 1938 r. (nie został rozstrzygnięty).

Juliusz Żórawski, oficyna domu Puławska 24a i 24b (1937–1938). Fot. Karol Guttmejer

5

KW 133 modern_Layout 1 30.11.2012 16:49 Page 5

Zygmunt Plater-Zyberg, tor wyścigów konnych, druga trybuna. Fot. Karol Guttmejer

Zygmunt Plater-Zyberg, tor wyścigów konnych,trzecia trybuna. Fot. Karol Guttmejer

Zygmunt Plater-Zyberg, tor wyścigów konnych,trzecia trybuna. Fot. Iwona Sygowska

KW 133 modern_Layout 1 30.11.2012 16:49 Page 6

Z pięciu prac uwagę przykuwają dwie. Lachert i Szanajca zapro-ponowali 21-piętrowy wieżowiec na rzucie owalu, o jednolicieopracowanej elewacji – wówczas niezwykła propozycja pośródczworobocznych rzutów wysokościowców. I jeszcze ciekawszy – moim zdaniem – projekt Kazimierza Mar-czewskiego i Zygmunta Skibniewskiego, w którym wysoki wieżo-wiec ma plan szeroko i dynamicznie rozwidlonej litery Y.Niezwykłe jest przeprucie jego czołowej elewacji na górnych piętrach poziomo wstawionym, wysokim na trzy kondygnacje,przeszklonym wykuszem. No cóż, takie rzeczy w Europie zaczętorealizować długo po wojnie.Druga wojna światowa nie była istotną cezurą w rozwoju architek-tury. Ale była cezurą historyczną. Wyrwała miasto i kraj z dyna-micznego rozwoju, pozbawiła wielu znaczących dzieł i narzuciłaobcy system polityczny, cofający nas w rozwoju cywilizacyjnym.To miasto już nigdy nie miało być tym, czym było przed 1939 r.Po wojnie zabrakło kilku ważnych architektów. Ale nadal tworzyliBrukalscy, Syrkusowie, Pojawiło się kilku młodych: Marek Leykam, Jerzy Hryniewiecki, Zbigniew Ihnatowicz. Projektowanonowe obiekty w konwencji modernizmu i funkcjonalizmu. Za najważniejsze osiągnięcie tego okresu jest słusznie uważanyCentralny Dom Towarowy, obecnie Smyk, zaprojektowany przezZbigniewa Ihnatowicza i Jerzego Romańskiego (1948, realizacja1949–1951). A potem przyszedł 1949 r. i referat Edmunda Goldzamta „Zagad-nienia realizmu socjalistycznego w architekturze”, wygłoszony na Krajowej Partyjnej Naradzie Architektów. Uważam, że ostatniamoda na zachwycanie się socrealizmem wynika bardziej z zauro-czenia egzotyką tej stylistyki niż z chłodnej analizy zjawiska. I mam nadzieję, że ta moda nie potrwa długo i kiedyś zostaniespokojnie, obiektywnie oceniona. Jako architektura, jest to zdecy-dowanie regres, przykład kolejnego eklektyzmu, ale tym razemubranego w polityczną kapotę. Cieszą mnie te przykłady realizacji,w których architekci starali się „oszukać” nadzorców i pod pretek-stem „sztuki socjalistycznej w treści i narodowej w formie” wręczprojektowali w konwencji bliskiej lat 20. XX w. Formę małomias-teczkowej architektury z tamtych czasów ma osiedle mieszka-niowe Wyspiańskiego na Żoliborzu Jacka Nowickiego (1953–1956), czy założenie Nowy Świat Zachód Zygmunta Stępińskiego,powszechnie znane jako osiedla przy ulicy Kubusia Puchatka

(1949–1952). Mój ulubiony obiekt tego czasu, będący ewidentnieudaną kpiną z doktryny socrealizmu, to biurowiec Rady Ministrów– jak florencki pałac, z wawelskimi kolumnami cylindrycznegohallu – przy Wspólnej 62, dzieło Marka Leykama (1952 r.). Na szczęście historia przetoczyła się przez ciemną stronę i nastałapopaździernikowa odwilż. Także w architekturze. Jednak w pew-nym momencie zabrakło już ekonomicznego wkładu w możliwośćrealizacji „wielkiej architektury”. Bo oprócz dobrego projektu i światłej akceptacji ze strony zamawiającego, potrzebne jest odpowiednie zaplecze finansowe – jak to od wieków bywało. Nie bez kozery, jedno z najlepszych rozwiązań lat 60. – hala Spo-dek – powstało w Katowicach. Druga połowa lat 50. i lata 60. to wielkie ćwiczenia z możliwościkonstrukcji nośnej architektury. I jej odmaterializowanie poprzezniebywałe stosowanie szkła. Konstrukcja ma być jak najmniej widoczna, krucha, ma umożliwiać przenoszenie wielkich obciążeństropów i dachu. A duże przeszklone powierzchnie szklanychścian mają czynić bryłę lekką i tak przejrzystą, aby zacierać gra-nicę między pozbawionym przegrodzeń wnętrzem a zewnętrzem.

Projekt Bohdana Lacherta i Józefa Szanajcy na gmach radiowy w Warszawie, według „Architektura i Budownictwo”, 1938, nr 6.

Projekt Kazimierza Marczewskiego i Zygmunta Skibniewskiego na gmach radiowy w Warszawie, według „Architektura i Budownictwo”, 1938, nr 6. 7

KW 133 modern_Layout 1 30.11.2012 16:49 Page 7

Jedną z najciekawszych takich realizacji był zaprojektowany przezJana Bogusławskiego (1960–1961) kameralny, całkowicie prze-szklony pawilon handlowy Chemia, o stalowej konstrukcji spro-wadzonej do absolutnego minimum. Jednak najbardziejoryginalnym konstrukcyjnym rozwiązaniem był dom handlowySupersam, zaprojektowany przez zespół kierowany przez MaciejaKrasińskiego, w składzie: Ewa Krasińska, Jerzy Hryniewiecki, o konstrukcji opracowanej przez Wacława Zalewskiego i AndrzejaŻórawskiego (projekt 1953 r., realizacja 1959–1962). Dynamicz-nie ugięty dach to wynik unikatowej konstrukcji wiszącej na stalo-wych naciągniętych linach i wspartej przemiennie na słupachrozpierających i odciągach. Uzyskano dużą powierzchnię użyt-

kową bez podpór, przykrytą efektownie łamanym stropem – da-chem. Smaczkiem estetycznym był wystrój plastyczny. Największą realizacją tego okresu jest tak zwana Ściana Wschod-nia, wielofunkcyjny, handlowo-mieszkalny zespół zabudowywzdłuż ulicy Marszałkowskiej, zaprojektowany przez liczny zespółarchitektów, którego trzon stanowili: Zbigniew Karpiński, Jan Kle-win, Andrzej Kaliszewski, Zbigniew Wacławek (projekt 1958 r.,realizacja do 1969 r.). Trzy 25-kondygnacyjne domy mieszkalnesą oddzielone od zgiełku ulicy trzema wielkimi, leżącymi bryłamidomów towarowych. Całkowicie przeszklone – niespotykanymido tej pory w architekturze polskiej – wielkimi taflami szyb, zawie-szone na niewidocznych z ulicy filarach, są od strony Marszał-

Maciej Krasiński, Ewa Krasińska, Jerzy Hryniewiecki, konstrukcja Wacław Zalewski i Andrzej Żórawski, dom handlowy Supersam, projekt 1953, realizacja 1959–1962. fot. Urszula Bryłowska 2005 r.

Marian Kuźniar, Czesław Wegner, dom meblowy „Emilia” (1966-1969). Fot. Karol Guttmejer

8

KW 133 modern_Layout 1 30.11.2012 16:49 Page 8

kowskiej daleko nadwieszone nad chodnikami. Przejrzysta,szklana masa od ulicy, a z drugiej strony kameralny pieszy pasażz podcieniami, fontannami i skwerami z małymi sklepikami, knajp-kami. Ostatnim zrealizowanym obiektem zespołu był niepozorny –w skali całego zespołu – dom handlowy Sezam. Jest przeciwień-stwem wcześniejszych szklanych gigantów – jego elewacje byłypraktycznie pozbawione okien. Ta wówczas zupełna nowość w Polsce pozwalała na wykorzystanie większej powierzchni hand-lowej przez ustawienie regałów z towarem także wzdłuż ścian zewnętrznych. Kubiczna, aluminiowa bryła Sezamu była jedno-cześnie przeciwieństwem przeciwległego narożnika Ściany, gdziestoi przeszklona rotunda banku PKO – ulubiony obiekt warszawia-ków. Sezam był zapowiedzą nowych trendów w architekturzedomów handlowych, które do dziś stosują formę „ślepych” ele-wacji. Ale wówczas jeszcze królowała szklana ściana, kryjącagdzieś w tle ukryte rachityczne słupy konstrukcji. Długo niedoce-niany był dom meblowy Emilia – dzieło Mariana Kuźniara i Cze-sława Wegnera (1966–1969) Ekspresyjnie łamany – jak gigan-tyczna kartka origami – dach, nadwieszony nad odmaterializowa-ną szklaną bryłą, kryjącą funkcjonalne, przejrzyste wnętrze, tojedno z najlepszych dzieł architektury tego czasu. W krajobrazie Warszawy trudno wypatrzeć niewielkie dworce koleimiejskiej. Przystanki Warszawa Stadion, Warszawa Powiśle, War-szawa Ochota, ale to trzy małe perełki architektury, kształtowaneindywidualnie, ale niezwykle ekspresyjnie, zaprojektowane przezArseniusza Romanowicza i Piotra Szymaniaka około 1955 r., reali-zowane do 1962 r. Pierwszy z nich to przeszklony pawilon ka-sowy zespolony z dynamicznie wydętym żaglem kryjącymwejście do podkowiastego w przekroju tunelu pod peronami. Tenżagiel i przekrój tunelu to jak duża abstrakcyjna rzeźba. PrzystanekPowiśle zachwyca dolnym budyneczkiem przykrytym jakby spod-kiem, ale bardziej intrygujące są cztery wiaty nadwieszone po-przecznie nad peronami i torami. Złożone z symetrycznychtrójkątnych żelbetowo-stalowych dachów, wspierających się nadtorami wąziutkim czubkiem i połamanych znów jak origami, sąpodparte na skrajach skośnie ustawionymi, lekkimi filarami. Odnosi się wrażenie, że za chwilę ten styk trójkątów może się„omsknąć”. To niebywała gra sił podparcia i ciążenia, optycznagra masą żelbetu. Ostatni przystanekOchota to ekspresyjnie wygięta w przeciw-ległe strony kartka papieru, podparta tylkow dwóch narożnikach. Projektanci wyko-rzystali przy tworzeniu wszystkich trzechprzystanków nowe rozwiązania konstruk-cyjno-statyczne, oparte na paraboloidziehiperbolicznej. Cokolwiek by to nie zna-czyło, wygląda świetnie. Nie można niewspomnieć o Centralnym Ośrodku Przygo-towań Olimpijskich (1960–1968), a szcze-gólnie o wyśmienitej hali gier (ukończony1972 r.), zaprojektowanych przez Wojcie-cha Zabłockiego. Wzniesione na tereniewspomnianej na początku AWF, są dobrymprzykładem nowoczesnej architektury wpi-sanej w istniejący modernistyczny zespół. Szklana bryła to nie był jedyny kierunekrozwoju architektury warszawskiej prze-łomu lat 50. I 60. Równocześnie powstają

budynki, które operują masywną, płaską elewacją, z przyklejo-nymi do niej kubicznymi klockami wykuszy, schodów, z nieregu-larnym układem zróżnicowanych kształtem okien. Trochę tak jakw modernizmie lat 30., lecz operującym już innym językiem for-malnym. Dwa znakomite przykłady są dziełem Jerzego Sołtana i Zbigniewa Ihnatowicza. Pierwszy to bar Wenecja (1959–1961),drugi to budynek szatni kortu tenisowego klubu Warszawianka naMokotowie (1954 r., realizacja do 1962 r.). Ta architektura niedziwi – zaraz po wojnie Sołtan był cztery lata współpracownikiemLe Corbusiera. Warto wspomnieć, że był on także współautoremwyśmienitego wystroju podziemnej części dworca WarszawaŚródmieście (1963 r.). W tym nurcie plasuje się także kino Relaksna Ścianie Wschodniej.Gdybym chciał wskazać mój ulubiony obiekt tych lat, to wybórpadłby na Międzynarodowy Port Lotniczy Okęcie. Zaprojektowanyprzez Krystynę i Jana Dobrowolskich (wzniesiony w latach 1964–1969, konstrukcja Aleksander Włodarz, Czesław Cywiński, WitoldJędrzejewski i Tadeusz Tesarski), to lekka, przejrzysta konstrukcja

Marian Kuźniar, Czesław Wegner, dom meblowy „Emilia”(1966-1969). Fot. Karol Guttmejer

Marian Kuźniar, Czesław Wegner, dom meblowy „Emilia”(1966-1969). Fot. Karol Guttmejer

KW 133 modern_Layout 1 30.11.2012 16:49 Page 9

wysmukłych filarów wspierających niezwykle połamany stropo-dach, jakby w makroskali origiami lub szlif kryształowy. Jego kanciaste narożniki zwieszały się nad rozległą salą odpraw jak stalaktyty. Ale jednocześnie ten dach z pionowymi płaszczyznamiokien był niezwykle lekki. To majstersztyk. Piszę, był, gdyż to nie-przeciętne dzieło architektury lat 60. zostało bezmyślnie rozebranekilka lat temu.I uwagi końcowe. Lata 30. to jeden z najlepszych etapów w histo-rii polskiej architektury. Prym wiodły inicjatywy prywatne, odskromnego budownictwa jednorodzinnego, przez domy wieloro-dzinne, po duże inicjatywy typu Prudential. „Mecenat” państwaczy miasta dopiero rozwijał skrzydła po wyjściu z kryzysu prze-łomu lat 20. i 30. To Dworzec Główny, Muzeum Narodowe czyprace konkursowe na dyrekcję Polskiego Radia. Byliśmy na pro-stej drodze do bycia w awangardzie architektury europejskiej. Nie jest przypadkiem, że Maciej Nowicki, wówczas rozpoczyna-jący karierę w Warszawie, zasłynął po 1945 r. w świecie jako

twórca nowatorskiej łupinowej konstrukcji Dorton Area w Raleigh(1951 r., Karolina Północna). A potem przyszła druga wojna świa-towa, w wyniku której – jak śpiewa Muniek Staszczyk – w War-szawie (i w Polsce) „Hitler i Stalin zrobili, co swoje”. Krótki okreslat 40. przed socrealizmem, ubogi ekonomicznie po wyniszczają-cej wojnie, tylko zasygnalizował, co można by było realizować.Socrealizm zepchnął niepokornych architektów na margines. Juliusz Żórawski wyjechał do Krakowa i zajął się dydaktyką na politechnice. Ihnatowicz i Hryniewiecki unikali projektowania soc-realistycznego. Po październiku 1956 r. dość szybko powróconodo modernizmu. Ale to był już inny modernizm, bogatszy o tech-nologiczne doświadczenia współczesności. Teraz jednak jedynymzleceniodawcą było państwo reprezentowane przez różne instytu-cje. Od ich zamożności i światłości zależała forma architektury.Powstało kilka niezwykłych dzieł w Warszawie na poziomie archi-tektury europejskiej: Ściana Wschodnia, Supersam, port lotniczyna Okęciu. Jednak możliwości ekonomiczne i brak odpowiedniej

Arseniusz Romanowicz, Warszawa Stadion. Fot. Katarzyna Zawiła

Arseniusz Romanowicz, Warszawa Powiśle, Fot. Karol Gutmejer

KW 133 modern_Layout 1 30.11.2012 16:50 Page 10

woli decydentów nie pozwoliły na dorównanie do poziomu myśle-nia o architekturze, z jakim mieliśmy do czynienia w latach 30.Ciągle są poważne zagrożenia przedstawionej tu architektury. Modernizm lat 30., o prostych bryłach i elewacjach, odbieranypowszechnie przez mieszkańców jak „bezstylowa” – bo nie ma-jąca dekoracji na fasadzie – architektura, nie jest szanowany i ceniony. Mieszkańcy i inwestorzy rozglądający się za łatwymi,uzbrojonymi w media komunalne domami, szukają możliwości nad-budowy, przebudowy. Podobnie myślą także niektórzy architekci,którzy nie widzą nic złego w nadbudowie, która zmienia proporcjebryły, kompozycję fasady z jej rytmem okien, balkonów. Którzy nie„czytają” formy budynku i przekształcają skończoną architekturędomu – z proporcjonalnego dzieła powstajebloczysko na kształt niektórych chybionychrealizacji z czasów PRL. Nie wspomnę o przekleństwie dociepleń.Inny problem dotyka modernizm lat 60. Naj-ciekawsze, najwartościowsze obiekty po-wstały w atrakcyjnych lokalizacjachcentrum miasta. Obecne wielkie parcie in-westycyjne o charakterze XIX-wiecznegobrutalnego kapitalizmu i mała świadomość wartości tej architektury, jej unikatowości powodują jej ginięcie. Rozebrano bez skrupułów Supersam, PortLotniczy Okęcie, pawilon Chemii na Brac-kiej, kubistyczny pawilon Orbisu

przy Królewskiej (z lat 70.). Przekształcono kameralny pasaż ŚcianyWschodniej w betonowy pas startowy. Rozważa się (cały czas się rozważa!!!) możliwość rozebrania Rotundy PKO, bo na rozbiórkę Sezamu już się zgodzono. Jest przymiarka inwestora do działki – wraz z obiektem – na której stoi Emilia. Przykładów destrukcji można mnożyć. Jak to śpiewał Wojciech Młynarski, drodzy planiści i decydenci,„Co by tu jeszcze spieprzyć, Panowie, co by tu jeszcze?”.

Karol Guttmejer

Wojciech Zabłocki, hala gier na terenie AWF (ukończony w 1972). Fot. Katarzyna Zawiła

Krystyna i Jan Dobrowolscy, konstrukcja Aleksander Włodarz, Czesław Cywiński, Witold Jędrzejewski i Tadeusz Tesarski, Międzynarodowy Port Lotniczy Okęcie (1964-1969). Fot. Edmund Kupiecki, według: Dzieje Ochoty, Warszawa 1973.

KW 133 modern_Layout 1 30.11.2012 16:50 Page 11

12

SUMMARY

Postwar Modern architecture is still waiting for in–depth analysisand assessment. Nevertheless, the few years between 1945 and1948 do seem to be functioning in the awareness of a small circleof professionals thanks to the works of Marek Leykam as well asthanks to the CDT Department Store (presently Smyk). Social Realism is already finding recognition, but the second period of Modernism, from after 1955 up to the close of the nineteen–sixties, seems to remain unappreciated. This is in spite of the fact that this is one of the most valuable periods of Polish 20th century architecture. It is a time of innovative and interesting structural and aesthetic solutions. In 2003 the Warsaw Chapter of the Association of Polish Architects (SARP) assembled a list of the cultural assets of today’s capital. There were several surprising indications, but it was an important step on the road to assessment that wasfollowed by the protection and preservation of the most valuableexamples. However, no detailed analyses were attendant. The impression is that the radical break of Modernism with almost two thousand years of ancient tradition continues to cause researchers difficulties in assessing new architecture.

It is about time that communities interested in shaping urbanspace, architects, planner, art historians, and conservators launcha discourse on the value of the architecture of the nineteen–sixtiesin the capital city. Soon, as a result of the intensity of the voracious development movement in the center of Warsaw,the last remaining buildings of value of the nineteen–sixties willdisappear and there will be a gap in the continuity of the development of its architecture. It would be as if some cataclysm was finely tuned at destroying only the works of thosefew years. The “representative” big slab will survive just outsideof the center, while future generations will learn about the architecture of the nineteen–sixties from the yellowed pages of the magazines of those times.The presented text was published in the Renowacje i Zabytki [Renovation and historical monuments] magazine (issue no. 3(43)2012), whose entirety was devoted to the historical monuments of Warsaw a mere two months ago. The reprint in this issue of Warsaw Landscapes seems justified in light of what was stated above.

projekt graficzny Zbyszek Gonciarztłumaczenie Ryszard E.L. Nawrockizdjęcia na okładkach Bar tosz Wróblewski

MAGAZYN URBANISTYCZNO-ARCHITEKTONICZNYwydaje Biuro Architekrury i Planowania Przestrzennego Urzędu m.st. Warszawyredakcja plac Defilad 1, PKiN XIII p. 00-901 Warszawa, tel. 22 6566589, fax 22 6566802redaguje zespół Małgorzata Zdancewicz – redaktor prowadząca, Marek Mikos, Karol Guttmejer – konsultacja merytoryczna, Andrzej ŚwitalRedakcja zastrzega sobie prawo redagowania i skracania powierzonych tekstówe-mail [email protected] http://um.warszawa.pl ISSN 1427-907X

KW 133 modern_Layout 1 30.11.2012 16:50 Page 12