Czasopismo Żyć Ewangelią nr.140

24
Ks. Damian Siwicki CPPS Co nam przyniesie nowy rok? Czy będzie on lepszy od poprzedniego, czy może gorszy? To są pytania, które sobie często stawiamy w chwilach osiągnię cia jakiegoś celu i u progu nowego. Takim momentem jest zazwyczaj koniec i początek roku. Słyszałem ostatnio o jednym artykule, w którym podano wyniki badań socjologicznych wskazu jących na to, że 65% ludności nasze go globu chciałoby, żeby ten świat się skończył. To pokazuje, jak bardzo czło wiek staje się nieszczęśliwy w świe cie, w którym najważniejsze jest to, co można dotknąć, co daje hedonistyczną przyjemność i nie kosztuje wysiłku. Jest pewnie też wiele innych powodów, które składają się na taki stan rzeczy. Cała ta rzeczywistość uświadamia nam, jak bardzo potrzebujemy Boga, bo sami sobie nie radzimy. Święty Augustyn pisał, że „niespokojne jest serce czło wieka, dopóki nie spocznie w Bogu”. Trwamy w okresie bożonarodzenio wym, który nie tylko przypomina nam o tajemnicy Wcielenia sprzed dwóch tysięcy lat, ale uświadamia Jego trwają cą Obecność pośród swojego ludu. Duch Boży ciągle unosi się nad całym stwo rzeniem, nawet jeśli jest ono w stanie chaosu i bezładu. Potrzeba żywej wiary, aby rozumieć, że Bóg jest obecny w historii każdego swojego dziecka i czuwa nawet wtedy, kiedy prawie wszystko temu prze czy. O niej, o wierze żywej, pisze ks. Wojciech Czernatowicz, CPPS w kolej nym z artykułów na Rok Wiary. Nie jest to sama teoria, ale doświadczenie, które może stać się udziałem każdego chrze ścijanina. Wiara jest zaproszeniem do jej ciągłego studiowania i przeżywania, bo bez uczynków jest martwa. O tym, co daje świadczenie o niej swoim codzien nym życiem, piszą Karolina, Justa i pani Ewa. Zachęcam bardzo do przeczytania ich doświadczeń o głoszeniu Ewangelii przez – przemienioną przez Boga – zwyczajność w codzienności. Nie można nie sięgnąć po artykuł Katiuszy Marusińskiej o Janie Merlinim: „Jestem tym, kim jestem przed Bogiem”; mądry, poruszający i w prosty sposób przybliża jący nam postać jednego z największych Misjonarzy Krwi Chrystusa, najbliższe go współpracownika św. Kaspra. W tym roku, kiedy wracamy do chwalebnej historii Zgromadzenia Misjonarzy Krwi Chrystusa, będzie my przeżywać rocznicę trzydzie stu lat obecności Misjonarzy Krwi Chrystusa w Polsce, piętnastą roczni cę istnienia Wydawnictwa POMOC i V Kasperiańskie Dni Młodych. Już teraz, Kochani Czytelnicy, prosi my Was o modlitwę za całe Zgromadzenie CPPS w Polsce i na świecie, nasz zespół wydawniczy oraz młodych związanych z duchowością Krwi Chrystusa. Na ten rozpoczynający się nowy rok życzę Wam, Kochani Czytelnicy, wiary, która komu nikuje miłość, także myślącym i czynią cym inaczej niż byśmy chcieli, i która pozwala nam spotykać Wszechmocnego we wszystkich naszych radościach, tro skach i cierpieniach. Szczęśliwego Nowego Roku z innymi wieloma, i pełnymi zasług dla Nieba, jedynego celu naszego prawdziwego szczęścia. św. Kasper del Bufalo – 3 –

description

Czasopismo ewangelizacyjno-religijne Misjonarzy Krwi Chrystusa

Transcript of Czasopismo Żyć Ewangelią nr.140

Page 1: Czasopismo Żyć Ewangelią nr.140

Ks. Damian Siwicki CPPS

Co nam przyniesie nowy rok? Czy będzie on lepszy od poprzedniego, czy może gorszy? To są pytania, które sobie często stawiamy w chwilach osiągnię­cia jakiegoś celu i u progu nowego. Takim momentem jest zazwyczaj koniec i początek roku. Słyszałem ostatnio o jednym artykule, w którym podano wyniki badań socjologicznych wskazu­jących na to, że 65% ludności nasze­go globu chciałoby, żeby ten świat się skończył. To pokazuje, jak bardzo czło­wiek staje się nieszczęśliwy w świe­cie, w którym najważniejsze jest to, co można dotknąć, co daje hedonistyczną przyjemność i nie kosztuje wysiłku. Jest pewnie też wiele innych powodów, które składają się na taki stan rzeczy.

Cała ta rzeczywistość uświadamia nam, jak bardzo potrzebujemy Boga, bo sami sobie nie radzimy. Święty Augustyn pisał, że „niespokojne jest serce czło­wieka, dopóki nie spocznie w Bogu”. Trwamy w okresie bożonarodzenio­wym, który nie tylko przypomina nam o tajemnicy Wcielenia sprzed dwóch tysięcy lat, ale uświadamia Jego trwają­cą Obecność pośród swojego ludu. Duch Boży ciągle unosi się nad całym stwo­rzeniem, nawet jeśli jest ono w stanie chaosu i bezładu.

Potrzeba żywej wiary, aby rozumieć, że Bóg jest obecny w historii każdego swojego dziecka i czuwa nawet wtedy, kiedy prawie wszystko temu prze­czy. O niej, o wierze żywej, pisze ks. Wojciech Czernatowicz, CPPS w kolej­nym z artykułów na Rok Wiary. Nie jest

to sama teoria, ale doświadczenie, które może stać się udziałem każdego chrze­ścijanina. Wiara jest zaproszeniem do jej ciągłego studiowania i przeżywania, bo bez uczynków jest martwa. O tym, co daje świadczenie o niej swoim codzien­nym życiem, piszą Karolina, Justa i pani Ewa. Zachęcam bardzo do przeczytania ich doświadczeń o głoszeniu Ewangelii przez – przemienioną przez Boga – zwyczajność w codzienności. Nie można nie sięgnąć po artykuł Katiuszy Marusińskiej o Janie Merlinim: „Jestem tym, kim jestem przed Bogiem”; mądry, poruszający i w prosty sposób przybliża­jący nam postać jednego z największych Misjonarzy Krwi Chrystusa, najbliższe­go współpracownika św. Kaspra.

W tym roku, kiedy wracamy do chwalebnej historii Zgromadzenia Misjonarzy Krwi Chrystusa, będzie­my przeżywać rocznicę trzydzie­stu lat obecności Misjonarzy Krwi Chrystusa w Polsce, piętnastą roczni­cę istnienia Wydawnictwa POMOC i V Kasperiańskie Dni Młodych.

Już teraz, Kochani Czytelnicy, prosi­my Was o modlitwę za całe Zgromadzenie CPPS w Polsce i na świecie, nasz zespół wydawniczy oraz młodych związanych z duchowością Krwi Chrystusa. Na ten rozpoczynający się nowy rok życzę Wam, Kochani Czytelnicy, wiary, która komu­nikuje miłość, także myślącym i czynią­cym inaczej niż byśmy chcieli, i która pozwala nam spotykać Wszechmocnego we wszystkich naszych radościach, tro­skach i cierpieniach.

Szczęśliwego Nowego Roku z innymi wieloma, i pełnymi zasług dla Nieba, jedynego celu naszego prawdziwego szczęścia.

św. Kasper del Bufalo

– 3 –

Page 2: Czasopismo Żyć Ewangelią nr.140

STYCZEŃ

LUTY

Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!”

Nie bój się, wierz tylko!

Mk16, 15

Mk 5, 36

Apostołowie podejmu­ją wysiłek, ruszają w świat z dobra nowiną

o Zmartwychwstałym. Dają odważne świadectwo,

że widzieli Jezusa z Nazaretu, Zwycięzcę śmierci.

Uczniowie otrzymują szcze­gólne zadanie: głoszenie Ewangelii każdemu stworzeniu po wszystkie czasy.

Ta sama moc, która sprawia­ła, że chorzy odzyskiwali zdro­wie, jest przekazana wspólnocie uczniów głoszących dobrą nowinę

– dlatego, że Jezus jest stale obec­ny w swojej wspólnocie.

Właściwie przyjęta wiara daje moc i siłę, której towarzyszą znaki po dziś dzień.

Nas, podobnie jak Apostołów, Chrystus, zobowiązuje do przyję­cia Ewangelii z wiarą i głoszenia jej.

Choć przyjęcie jej kosztuje nas wiele wysiłku i mogą nawet pojawiać się upadki, to jednak Chrystus nie odrzuca nas z powo­du trudności w wierze, gdy nasza wiara nie domaga.

Potrafi posługiwać się nami takimi, jakimi jesteśmy.

Jezus posyła nas byśmy gło­sili dobrą nowinę całemu świa­tu. Choć może nie będzie jakiś spektakularnych cudów w naszym życiu, to jednak pojawi się wokół nas więcej dobra i życzliwości. Pójście za Nim oznacza dla nas życie.

Co Mi przeszkadza w prawdzi­wym życiu? Co Mi przeszkadza w przyjaźni z Bogiem?

Ks. Mariusz Szykuła CPPS

Wierz tylko! Pamiętamy z Ewangelii św. Marka, jak niesamowitą wiarę

miała kobieta, która przeciskając się przez tłum, dotknęła Jezusa. Pan dał jej uzdrowienie. Także ojciec chorej dziewczynki nie pod­dał się, gdy usłyszał o jej śmierci – też wierzył Jezusowi i dziecko natychmiast wstało, było zdrowe.

W życiu przechodzą takie chwilę, że nic się nie liczy – ani

praca, ani pieniądze, ani kariera, ani rozrywka…

Wtedy pozostaje tylko wiara – wobec osobistego własnego dramatu życiowego lub dramatu bliskich.

Smutne jest to, że często tylko w takich chwilach przypominam sobie o wierze.

W życiu codziennym, w krzą­taninie, obowiązkach rodzin­nych i zawodowych, w zdrowiu

i chorobie brzmi Jezusowe wezwa­nie jak refren: Wierz tylko!

Zwyciężysz, dasz radę, nie braknie ci miłości, będziesz szczęśliwy.

Wierzę w Ciebie, Boże ŻywyW Trójcy jedyny prawdziwyWierzę, coś objawił Boże, Twe słowo mylić nie może.

Ks. Franciszek Grzywa CPPS

– 4 –

Page 3: Czasopismo Żyć Ewangelią nr.140

Wiara jest osią życia chrześci-janina, przy-

prowadza do Boga, daje początek nowemu myśle-niu. Wiara nie zniewala, nie lekceważy rozumu. Wiara daje życie wieczne.

Jednak droga do wiary dojrzałej wiedzie czasami przez różne doświadczenia, a nawet przeszkody.

Wiara jest naszym bogactwem, jest nam dana w darze, niczym glina garncarza, z której ulepić możemy nasze życie. Jest ona niczym drogocenna perła (jak to słyszymy w ewangelicznych przypowie­ściach), lecz wymaga z naszej strony nieustannego oczyszczenia, aby mogła błyszczeć jeszcze piękniej, by również inni dostrzegli jej piękno. Praca ta nie jest łatwa. Wymaga trudu i poświęcenia, a także cier­pliwości i odporności. Ten jednak, kto ją podejmnie, zyskuje wiele. Zdobywa szczęście, radość życia, sens tego wszystkiego, co dokonuje się w nim i wokół niego.

Ten, kto żyje z wiary i karmi się jej mocą, nawet w chwilach trudnych, w obliczu cierpienia i niepo­wodzenia, w chwili załamań i choroby, umie odna­leźć sens i ufność w spoglądaniu w przyszłość. Żyje nadzieją, której niewyczerpanym źródłem jest wszechmocny Bóg, który jest światłem na drodze naszego życia. Jest to nadzieja, która pochodzi od Boga, która dodaje skrzydeł, aby pokonać trudności i spojrzeć na wszystko z perspektywy Boga, który nadaje sensu naszym życiowym doświadczeniom.

Wiara jest czymś w rodzaju przeglądania się w Bogu, w Jego mocy i pięknie, w Jego miłości i dobroci, w Jego cierpliwości, jest odwagą spoglą­dania w przyszłość i tworzenia tej nowej już teraz. Kiedy przeglądamy się w Bogu, kiedy zaczynamy dostrzegać Jego obecność w nas i wokół nas, staje­my się autentyczni i wolni. Ustają wtedy względy ludzkie. Stają się one mniej istotne, mniej ważne,

WIARA ŻYWAFragment Listu apostolskiego

Benedykta XVI ogłaszającego Rok Wiary

. …postanowiłem ogłosić Rok Wiary. Rozpocznie się on

dnia 11 października 2012 r., w pięćdziesiątą rocznicę otwarcia Soboru Watykańskiego II, a zakończy się

w uroczystość Naszego Pana Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata,

24 listopada 2013 roku.

Nie po raz pierwszy Kościół jest wezwany do celebrowania Roku Wiary. Mój czcigodny poprzed­nik, Sługa Boży Paweł VI, ogłosił podobny w 1967 roku dla upamiętnienia męczeństwa Apostołów Piotra i Pawła w 1900 lat od ich najwyższego świadec­twa wiary. Chciał, aby był to uroczysty moment, aby w całym Kościele było „prawdziwe i szcze­re wyznanie tej samej wiary”. Chciał on też mię­dzy innymi, aby ta wiara była potwierdzona w „spo­sób indywidualny i zbiorowy, wolny i świadomy, wewnętrzny i zewnętrzny, pokorny i szczery”. Myślał, że w ten sposób cały Kościół będzie mógł podjąć „wyraźną świadomość wiary, aby ją ożywić, oczyś­cić, aby ją umocnić i potwierdzić oraz ją wyznać”.

Wielkie wstrząsy, które miały miejsce w owym roku, uczyniły jeszcze bardziej wyraźnym zapotrze­bowanie na uroczystość tego rodzaju. Zakończyła się ona „Wyznaniem wiary Ludu Bożego” , aby zaświad­czyć, jak bardzo istotna treść, która od wieków stano­wi dziedzictwo wszystkich wierzących, musi zostać potwierdzona, zrozumiana i pogłębiona nieustannie na nowy sposób, aby dać konsekwentne świadectwo w innych warunkach historycznych, niż w przeszłości.

Tak więc tylko przez wiarę wiara rośnie i umacnia się; nie ma innej możliwości posiadania pewnoś ci co do swego życia, jak tylko przez coraz większe powie­rzenie siebie w ręce tej miłości, którą odczuwa się jako coraz większą, ponieważ swoje źródło ma w Bogu.

Benedykt XVIW Rzymie, u Świętego Piotra,

dnia 11 października roku 2011, w siódmym roku pontyfikatu.

– 5 –

Page 4: Czasopismo Żyć Ewangelią nr.140

Miłość współweseli się z prawdą

drugorzędne, a droga życia staje się odpowiedzią na zaproszenie Boga. W wierze usłyszeliśmy bowiem Jego słowa i pragniemy pójść za nimi. Wiemy, że On mówi do nas i zaprasza nas do przyjaźni z sobą.

Chodzi tutaj o wiarę żywą, wiarę zaangażowaną, wrażliwą na to, co dzieje się w świecie i w mas samych.

Ktokolwiek mi mówi, że jego wiara jest skończona i skończona jest jego niewiara, ten, jak podej-rzewam, nie mówi o wierze, lecz o złudzeniu wiary – zwykł mawiać ks. Józef Tischner.

Czy też, jak pisze niemiecki benedyktyn Anselm Grün w swo­jej książce „Autosugestia, jak myśleć pozytywnie”:

Wiara dla dawnych mnichów była nie tyle przy-jęciem za prawdziwe dogmatów i twierdzeń wiary, ile w pierwszym rzędzie polegała na tym, by „czynić

tak, jakby…”. Doświadczenie wiary staje się udziałem tego, kto skacze, zanim doświadczył, kto postępuje tak, jakby to była prawda, zanim będzie wiedział na pewno… Rozumienie wiary jako „postępowanie tak, jakby” odpowiada rozumieniu Pisma Świętego, na przykład Listu do Hebrajczyków, który definiuje wiarę jako porękę dóbr, których się spodziewamy (Hbr 11, 1). Nie mamy ich, nie czujemy, ale trwa-my przy nich, działamy stosow-nie do tego w nadziei, że są one rzeczywistością.

Wiara musi być pełna dynami­zmu, pełna przemieniającej nasze życie energii, tak, aby Boża łaska, która działa w cudowny sposób

w sercu każdego z nas, przemieniała je, doskonaliła, umacniała, dawała radość, wlewała w życie nadzieję.

Ks. Wojciech Czernatowicz CPPS

Przyszedł wreszcie gru­dzień, a z nim wspania­łe spotkanie Wspólnoty

Krwi Chrystusa z całej Polski u stóp Maryi na Jasnej Górze, nocne czuwanie – tym radoś niejsze, że w przededniu Bożego Narodzenia.

W czasie rekolekcji w autokarze nasza anima­torka wybrała Słowo Życia – Miłość współweseli się z prawdą (1 Kor 13, 6) – z prośbą o świadectwa w drodze powrotnej.

Przebywając już na Jasnej Górze, zwróciłam uwagę na biednie ubraną, pochyloną, starą kobietę, która uczestniczyła z nami w czuwaniu. Postanowiłam dać jej 100 złotych, które dostałam niespodziewanie

na święta, a które zabrałam ze sobą. Bardzo pragnę­łam być przedłużeniem miłoś ci Maryi, patronującej naszemu pobytowi u Niej. Czułam także odpowie­dzialność za Wspólnotę Krwi Chrystusa.

Miałam duży problem, w jaki sposób wręczyć kobiecie pieniądze, żeby jej nie urazić i nie zawsty­dzić z powodu obecności wielu osób. Włożyłam więc banknot do kieszeni, aby był pod ręką, i cze­kałam na dobrą sposobność. Przywołałam Słowo Życia i pomyślałam, że zanim wyrażę kobiecie miłość, dając ten banknot, najpierw powinnam oka­zać zainteresowanie prawdą o jej sytuacji, o niej samej. Ucieszyłam się więc bardzo, kiedy kobie­ta usiadła tuż za mną w Kaplicy Różańcowej, aby

Wiara jest naszym bogactwem, jest nam dana w darze, niczym glina garncarza, z której ulepić możemy nasze życie.

bial

a24.

pl

– 6 –

Page 5: Czasopismo Żyć Ewangelią nr.140

odpocząć. Zaczęłam rozmowę, pytając, skąd przyje­chała, z nadzieją na zbliżenie, które umożliwi godne ofiarowanie jej pieniędzy. Ku mojemu zaskoczeniu, kobieta okazała mi zniecierpliwienie, była opryskli­wa i rozmowa z nią była niemożliwa.

Trochę urażona, zrezygnowałam i schowałam 100 zł z powrotem do portmonetki. Wróciłam do kaplicy czuwania i wpatrując się w Cudowny Obraz Maryi poczułam niepokój, a zarazem pewność, że nie powinnam tak zostawić tej sprawy. Włożyłam więc banknot znowu do kieszeni, aby mieć go w gotowo­ści, i prosiłam Matkę Najświętszą o chwilę stosowną do podarowania pieniędzy.

Zaczęła się Msza Święta. Dopadło mnie silne zmęczenie. Z ulgą przysiadłam na klęczniku kon­fesjonału. Wtedy z Kaplicy Różańcowej wyszła ta kobieta. Przeszła wzdłuż przejścia tam i z powro­tem, ale wszystkie miejsca siedzące były zajęte. Zatrzymała się na chwilę obok mnie, popatrzyła i bez słowa poszła na drugą stronę przejścia. Wtedy nagle zrozumiałam, że aby okazać miłość, należy być goto­wym do ofiary. Mimo ogromnego zmęczenia wsta­łam i poprosiłam ją, aby usiadła na moim miejscu. Stałam z trudem, opierając się o ścianę, byłam bardzo zmęczona.

Coraz lepiej rozumiałam prawdę, że najważniej­szym aspektem miłości jest poświęcenie.

Kobieta zauważyła moje utrudzenie i uśmiechnę­ła się do mnie. Odwzajemniłam uśmiech i tak przy­patrywałyśmy się sobie nawzajem dłuższą chwilę, uśmiechając się do siebie.

Po rozdaniu Komunii Świętej byłam już tak wyczerpana, że musiałam zrezygnować z radosnego dzielenia się opłatkiem z przedstawicielami naszej całej Wspólnoty. Poszłam odpocząć do Kaplicy Różańcowej. Siedziałam tam samotnie i było mi bar­dzo smutno. Żałowałam, że nie uczestniczę we wspa­niałym jednoczeniu się mojej Wspólnoty. Czułam się zapomniana i tęskniłam...

Nagle ktoś dotknął mojego ramienia. Za mną stała ta kobieta, uśmiechnięta z opłatkiem w ręku. Zapytała, czy zechcę podzielić się z nią opłatkiem. Z radością zgodziłam się. Ucałowałyśmy się, skła­dając sobie życzenia. Później usiadła obok mnie i rozmawiałyś my bardzo serdecznie...

W pewnym momencie zapytałam, czy nie przyję­łaby ode mnie wsparcia. Odpowiedziała, że chętnie, bo jest w potrzebie, ale martwi się, czy nie będzie to dla mnie zbyt duży wydatek. Powiedziałam, że jest to dla mnie możliwe i że dziękuję jej, jeśli zechce przyjąć taki dar.

Rozmawiałyśmy jeszcze długo...

Ewa

– 7 –

Page 6: Czasopismo Żyć Ewangelią nr.140

Za życia unikał zaszczytów i do dziś pozo-stał nieco w cieniu. Zatrzymując się jednak nad jego życiorysem, odkrywamy absolut-

nie nietuzinkową, inspirującą osobo-wość. 12 stycznia mija 140 lat od śmier-ci Giovanniego Merliniego, trzeciego przełożonego generalnego Misjonarzy Krwi Chrystusa.

Merlini przyjął święcenia w 1818 roku. Dwa lata później, podczas reko­lekcji w San Felice, poznał Kaspra del Bufalo. To spotkanie było dla nich obu punktem zwrotnym. Od pierwszych chwil zrodziło się między nimi porozu­mienie tak szczególne, że już miesiąc później młody kapłan ze Spoleto wstąpił do Misjonarzy Krwi Chrystusa.

Jest to zresztą jedna z bardzo nie­licznych w jego życiu decyzji, podję­tych pod wpływem impulsu. Zwykle wszystko trzeźwo rozważał, nie ulega­jąc emocjom. Miał bardzo wyważoną, racjonalną wizję świata. Dlatego też tak świetnie dopełniał się z Kasprem, który kierował się sercem i łatwo ule­gał gorączce działania. Połączenie tych dwóch charakterów dawało złoty śro­dek, stąd ks. Giovanni szybko stał się prawą ręką Założyciela.

Wkrótce został sekretarzem gene­ralnym oraz przełożonym i ekonomem domu w Albano, będącego wtedy „ser­cem” Zgromadzenia. Ciągle uczestniczył też w kolej­nych misjach na terenach objętych bandytyzmem. Gdy wraz ze współbraćmi rezygnował z eskorty,

napotykał po drodze rozbójników. Wiedzieli, jaki jest stosunek misjonarzy do nich; wiedzieli, że pragną oni doprowadzić do pojednania, a nie odwetu. Dlatego

też sami przestępcy prosili Merliniego o mediacje z władzami w ich sprawie.

W 1824 roku misjonarz dotarł rów­nież do Vallecorsa, by głosić rekolek­cje wielkopostne. Wśród zgromadzonych tłumów była dziewiętnastoletnia Maria De Mattias. Przeżywała ona w tym czasie wewnętrzne trudności, które nie dawały jej spokoju. Kazania Merliniego bardzo ją poruszyły i po długim wahaniu posta­nowiła z nim porozmawiać. Ks. Giovanni został jej kierownikiem. Dziesięć lat później Maria stanęła na czele długo wyczekiwanego dzieła – Adoratorek Krwi Chrystusa. Merlini opiekował się tym dziełem, był obecny na kongresach Instytutu. W czasie pierwszego spotka­nia w Vallecorsa Maria obdarzyła go, jak sama później mówiła, „dziecięcym zaufaniem”. I nie zawiodła się – już do końca życia misjonarz był dla niej opar­ciem. Miał on zresztą szczególne podej­ście do kobiet, potrafił je wysłuchać i prowadzić z właściwą sobie delikat­nością, a jednocześnie stanowczością. Dlatego też podczas pobytu w Rzymie posługiwał w niezliczonych wręcz zgro­madzeniach żeńskich.

28 grudnia 1837r. zmarł Kasper del Bufalo. Był to spodziewany, lecz nie mniejszy przez to cios dla ks. Giovanniego; w istocie tego dnia odszedł jego ojciec. W Merlinim, zwykle tak opanowanym i trzeźwym,

„JESTEM TYM, KIM JESTEM PRZED BOGIEM”GIOVANNI MERLINI CPPS

Dzień ma 24 godziny. Wszystkie pochodzą od Boga i muszą do Niego powrócić. Są one oddane Bogu, jeśli są dla Niego spędzone. Najpełniejszym sposobem oddania Bogu czasu jest pełnienie Jego woli. Wole Bożą poznaje się tylko poprzez głęboką z Nim zażyłość: kto zna Boga, ten zna także Jego pragnienia. (fragment listu)

Chwalebna historia Zgromadzenia Misjonarzy Krwi Chrystusa

– 8 –

Page 7: Czasopismo Żyć Ewangelią nr.140

kryło się gorące serce. Nie wstydził się łez, prze­mawiając podczas pogrzebu. Więź, jaka łączyła go z Kasprem, nie pozostała jednak tylko sentymental­ną przeszłością. Misjonarz ze Spoleto stał się nieja­ko „stróżem woli” Założyciela. Leżało mu na sercu zachowanie dziedzictwa, jakie pozostawił po sobie Ojciec, i dlatego był inicjatorem jego procesu beaty­fikacyjnego. Przejął na siebie ciężar zachowania Zgromadzenia w takim duchu, w jakim widział je Kasper. Było to sprawą wymagającą ogromnej roz­wagi, gdyż po śmierci Założyciela wiele spraw nale­żało rozwiązać, a nie było co do nich jednomyślności.

W 1847 roku. Merlini został przełożonym gene­ralnym. Już jego pierwsze decyzje na tym stanowisku zaskakiwały, gdyż na bliskich współpracowników wybrał braci, z którymi najtrudniej było mu się poro­zumieć. Wiedział, że postępując w ten niewygodny dla siebie sposób, ma szansę na umocnienie jednoś­ci w Zgromadzeniu, co zaczęło zresztą przynosić wkrótce owoce. Przełożony był zdania, że światu nie potrzeba gadania, ale faktów, dlatego wielką wagę przykładał do świadectwa życia wspólnotowego.

W kapłanie tym ujmująca jest jego prostota i umiar. Niektórzy oskarżali go nawet o to, że jest nieukiem, bo nie głosi wzniosłych kazań z licznymi wtrąceniami po łacinie, ale mówi prostym językiem, który wszyscy rozumieją. Starał się być przezroczy­stym, by nie przesłaniać sobą Boga. Nie chciał błysz­czeć. Powtarzał tylko: „Jestem tym, kim jestem przed Bogiem”. Z takiej perspektywy nie ma sensu udo­wadnianie ludziom czegokolwiek, trzeba jedynie jak najlepiej zająć się tym, co do nas należy. I to właśnie robił ks. Giovanni. Przeprowadzał misje, zajmował się grupami świeckimi, własnymi rękami odbudowy­wał zrujnowane San Felice. Zlecono mu utworzenie konwiktu dla młodych chłopców, pisanie reguły dla Misjonarzy i Adoratorek; powierzono sprawy admi­nistracyjne domów misyjnych. Merlini był perfekcjo­nistą, chciał każdą sprawę przeprowadzić idealnie. Na szczęście ilość zadań, jakie przed nim stawały,

MODLITWA O BEATYFIKACJĘ I KANONIZACJĘ CZCIGODNEGO SŁUGI BOŻEGO

JANA MERLINIEGO

Przedwieczny Ojcze, błagamy Cię o łaskę beatyfikacji i kanonizacji Twojego sługi

Jana Merliniego. Prosimy Cię, abyś położył pieczęć swej boskiej

aprobaty na jego życiu i pracy dla chwały Przenajdroższej Krwi, tak aby ci, którzy czczą go i szukają jego wstawiennictwa, mogli chwa­

lić Ciebie przez naśladowanie jego cnót. Udziel nam obfitości łask płynących z Krwi Twojego Syna; obdarz nas duchem miłości,

abyśmy mogli prawdziwie głosić Boską chwałę przez apostolstwo Przenajdroższej Krwi,

wypełnieni zapałem Świętego Kaspra i Sługi Bożego Jana Merliniego.

O to prosimy przez Chrystusa naszego Pana.Maryjo, nasza Królowo i Matko, wszechmocna Pośredniczko u Twojego Syna, poprzez kapłań­

stwo Chrystusa wyjednaj nam łaskę, o którą prosimy dla naszego ukochanego ojca, gorliwego kapłana, Jana Merliniego.

Chwalebna historia Zgromadzenia Misjonarzy Krwi Chrystusa

– 9 –

Page 8: Czasopismo Żyć Ewangelią nr.140

uniemożliwiała zbyt długie zatrzymywanie się nad drobiazgami.

Misjonarz nigdy nie szukał cudownych zda­rzeń, nadzwyczajnego mistycyzmu. Gdy głośna stała się sprawa obrazu w Rimini, na którym rzekomo Matka Boża poru­szała oczami, Merlini jako przeło­żony generalny również się tam udał. W pewnym momencie zaaferowany tłum zaczął krzy­czeć, że obraz się porusza, jednak ks. Giovanni był tak zatopiony w modlitwie, że wcale nie zwró­cił na to uwagi i z rozbrajającą szczerością przyznał potem, że nic nie widział. Papież Pius X stwierdził nawet: „W Rzymie jest dwóch świę­tych: ks. Vincenzo Pallotti i ks. Giovanni Merlini. Ja wolę drugiego, ponieważ nie robi dziwactw”.

Patrząc na wszystkie funkcje, jakie pełnił Merlini, można uznać, że był osobą właściwie niezastąpioną.

On sam nigdy nie chciał o tym słyszeć, bronił się przed wszelkimi pochwałami. Pod koniec jego

życia wiele poważanych osób usiłowało go namówić, by pozwolił się sportretować,

lecz misjonarz za każdym razem odma­wiał, powtarzając, że nie jest przecież

nikim szczególnym. Czym ks. Giovanni urzeka dziś,

w XXI wieku? Można widzieć w nim wzór pokory, wewnętrz­nego poukładania, racjonalnego podejścia do życia. Jedną z jego chyba najbardziej wyjątkowych cech jest jednak to, że wszystkie

swe siły poświęcał pracy dla Boga, a jednocześnie nie buntował się, gdy

jego dorobek był niszczony. Nieraz niczym Hiob patrzył, jak rozsypują się

dzieła, w które włożył całe serce. Powtarzał wtedy po prostu: „Wystarczy mi wola Boża…”.

Katiusza Marusińska

Dzisiejszy świat coraz bardziej potrzebuje obmycia w Krwi Chrystusa. Nasz Pan Jezus Chrystus pragnie, abyśmy trwając w czystości, ubóstwie i posłuszeństwie, zanurzali w Jego Krwi wszystkich chorych, błądzących, zniewolonych, załamanych na duchu i pogrążonych w grzechach oraz wszelkiej nędzy…

(fragment ze składanych życzeń)

Inkorporacja defInItywna BracI z chorwacjI

W Chorwacji trzech misjonarzy: br. Marijan Zubak CPPS, br. Stjepan Horvat CPPS i br. Davor Lukačević CPPS złożyło inkorporację definitywną na ręce Księdza Prowincjała Franciszka Grzy­

wy CPPS. Uroczystość miała miejsce w parafii św. Mikołaja w Dugo Selu w Chorwacji podczas święta św. Kaspra del Bufalo, 21 października 2012 r.

– 10 –

Page 9: Czasopismo Żyć Ewangelią nr.140

Być świadkiem Chrystusa wśród młodych? (Chwila, chwila… Ja jestem młoda!) Więc mam pytanie, czy ja w swoim oto­

czeniu jestem świadkiem Jezusa Chrystusa? Dobre pytanie! Bo na początku to pomy­

ślałam „No jasne! Przecież jestem świadkiem Jezusa. Wierzę w Niego i tak dalej…

(Po jakimś czasie powtórzyłam sobie to pytanie kolejny raz.)

Czy naprawdę jestem Jego świadkiem? – Cisza. Ile razy jestem wśród znajomych. czy to na

uczelni, czy gdziekolwiek indziej, kiedy usłyszę coś o Kościele, to raczej się wycofuję, bo czuję, że nie dam rady odeprzeć wielu argumentów.

Kiedyś kolega zobaczył mój breloczek. Metalowy! Zainteresował go, po czym przyglą­dając się bardziej, zobaczył napis: „Nie wsty­dzę się Jezusa” i zapytał: „Czyje to?” Ja mówię, że moje. Zaśmiał się i tak dziwnie spojrzał. Zawstydziłam się i przemilczałam. Teraz, po czasie, myślę, co mogłam zrobić? Coś powin­nam chyba powiedzieć, jakoś zareagować?

W takim układzie wychodzi na to, że nie jestem Jego świadkiem, bo o Nim nie mówię, kiedy potrzeba.

(Zasmuciłam się.) Kiedy mam wiele czasu wolnego i przeznaczam

go na przemyślenie wielu spraw, myślę o moim chło­paku. Głównie o tym, że on jest daleko od Kościoła, a ja mało mu opowiadam o tym. Zwyczajnie się boję. To takie trudne. Często mnie przerasta to, że zależy mi na tym człowieku, ale jednocześnie nie spełnia on moich katolickich wymagań na męża.

(Wtedy smutnieję jeszcze bardziej.) Myślę o tym coraz intensywniej. Kiedyś ktoś powie­

dział mi, żebym nie smuciła się tym, że ludzie nie wierzą, ale cieszyła się tym, że ja wierzę. To jest bardzo ważne.

(Kiedy doszłam do takiego wniosku, rozpogodzi­łam się.)

Później przychodzi mi do głowy pewna myśl. Dzięki Jezusowi to ja mogę się uśmiechać tak szcze­rze jak nigdy wcześniej. To On mnie docenił i teraz

już nie czuję się gorsza jak dawniej. Więc chodzę rados na. Jestem uśmiechnięta prawdziwie, a nie mam tylko przyklejonej maski z uśmiechem. I kiedy często

słyszę od innych „Jesteś niesamowita, jak możesz tak ciągle być uśmiechnięta, co takiego robisz?”, wtedy mówię o Bogu. Bo właśnie wtedy zaczyna się moje świadectwo o Jego istnieniu. Mój wniosek. Nikomu na siłę nie warto mówić o Bogu. Ale jeżeli ktoś się pyta – należy odpowiedzieć.

Czyli trzeba być sobą, żyć dobrze i zwyczajnie, pokazując innym, że jest się wyjątkowym dzięki niemu. Bo wiele ludzi jest smutnych w tych czasach.

Uśmiech jest ważny dla każdego. Czasem jeden mały promyk uśmiechu może komuś rozjaśnić życie. Po to właśnie tak żyję i mam nadzieję, że moim życiem uda mnie się zaświadczyć o tym też najbliż­szym, czyli tym, którzy są najbliżej nas i najciężej jest czasem z nimi rozmawiać.

Uważam, że będąc świadkiem Jezusa Chrystusa na co dzień na pewno nie stracę, a ZYSKAM! Chwała PANU!

Justa

NIE WSTYDZĘ SIĘ JEZUSA

Fot. Katarzyna Radomska

– 11 –

Page 10: Czasopismo Żyć Ewangelią nr.140

Sobota, 27 października 2012 r. Od rana spada temperatura i pada gęsty śnieg; na dworze nie­przyjemnie. Na dziś Kaspersi wraz z innymi

wspólnotami młodych z Częstochowy zaplanowali akcję ewangelizacyjną „HOLYSINNERS – Święci grzeszni­cy” – w ramach Pociągu do Nieba, który odbywa się w każdą ostatnią sobotę miesiąca na ulicach Częstochowy i w kaplicy Dworca PKP. Tym razem chcemy przybliżyć świętych, którzy jak my mieli swoje zalety i wady, ale to, co było najważniejsze w ich życiu, to to, że wykorzysta­li dobrze czas, zrobili coś niezwykłego ze swego życia, ponieważ szli za Jezusem.

Zbliża się godzina 19.00. Zastanawiamy się, czy to ma sens? Ludzie psa w taką pogodę nie chcą wypuścić z domu, a co dopiero samemu spacerować po alejach. Serce podpowiada, by iść. Przed Domem św. Kaspra zbierają się młodzi z Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży z ks. Robertem, wspólnota od ks. Michała

Krawczyka, siostry Józefitki ze swoimi podopieczny­mi i z siostrą Mileną na czele. Modlimy się, aby Boży Duch nas prowadził i wyruszamy z tubami, instrumen­tami, flagami, ze śpiewem, niektórzy w przebraniach przedstawiających jakiegoś świętego, na ulice. Po dro­dze ogłaszamy ludziom, że Bóg ich kocha, że święci są wśród nas i że każdy z nas może nim być. Na placu Biegańskiego siostry św. Józefa wraz z młodzieżą przed­stawiają ich założyciela św. Zygmunta Gorazdowskiego i św. Franciszka; oprócz tego rozdają bułki. Idziemy dalej aż do McDonald’s, przed którym KSM przybli­ża swoją patronkę błogosławioną Karolinę Kózkównę. Nawet pogoda się powoli zmienia i śnieg przestaje padać. Ruszamy na dworzec, gdzie na peronach czeka­ją ludzie i widać wjeżdżające pociągi. Do akcji wkra­czają Kaspersi. Ich świętym bohaterem jest św. Kasper del Bufalo. Młodzi skandują najważniejsze wydarzenia z jego życia. W roli Kaspra pojawia się ks. Dawid, który zaczyna rapować kazanie. Ludzie uśmiechają się, niektó­rzy robią zdjęcia; ktoś macha z pociągu. Każdy, kto chce, dostaje książkę o św. Kasprze. Wcielamy w życie słowa, że „święty chodzi uśmiechnięty”;) Z radością udajemy się do kaplicy dworcowej, gdzie o godz. 20.00 ks. Robert Glen przybliża nam świadectwo chłopaka ze Stradomia i mówi o świętości, która jest możliwa zawsze. Nie pamiętam, aby na Pociągu do Nieba tylu nas było; ponad 100 osób. To było piękne obejście skromnego jubileuszu pięciu lat PdN, bo zaczęło się wszystko w listopadzie 2007 roku. Bogu za wszystko niech będą dzięki!

DS

HOLYSINNERS – ŚWIĘCI GRZESZNICY

Święty Kasprze

Trafiałeś do ludzkich serc, bo sam miałeś serce otwarte

i nie odwracałeś się od nikogo, nawet od przestępców.

Pomagaj nam, młodym, kochać siebie i każdego człowieka.

Nie chcemy zważać na ludzkie słabości i wady, ale pamiętać, że wszyscy mamy wartość

Krwi Boga. Pragniemy, by z tej miłości wypływała

zdolność do niesienia pojednania wszędzie tam, gdzie jesteśmy.

Prosimy, naucz nas odwagi, dzięki której dochowałeś wierności, pomimo uwięzienia.

Chcemy wybierać Chrystusa z taką samą stanowczością i zaufaniem.

Wstawiaj się za nami, byśmy potrafili całą energię naszej młodości dobrze

wykorzystać na chwałę Boga. Amen.

Kaspersi

– 12 –

Page 11: Czasopismo Żyć Ewangelią nr.140

kal13­16

– 13 –

Page 12: Czasopismo Żyć Ewangelią nr.140

– 14 –

Page 13: Czasopismo Żyć Ewangelią nr.140

– 15 –

Page 14: Czasopismo Żyć Ewangelią nr.140

– 16 –

Page 15: Czasopismo Żyć Ewangelią nr.140

BIORĘ PRZYKŁAD OD NAJLEPSZEGO

Świętymi byli ludzie „hardkorzy”, oni wyróżnia­li się zdecydowanie swoją dziwnością i totalnym nieogarnięciem, byli jakby nie z tego świata (Cóż

się dziwić, to niebo było w nich!), ich modlitwą było ich życie, każdy, kto spojrzy, może zobaczyć w nich Jezusa.

Czy jestem odbiciem Boga dla innych? Myślę, że nie do końca. Moje słabości i grzeszność nie pozwalają mi w pełni pokazać Jezusa, ale mogę robić wiele rzeczy, które pokażą, że jestem właśnie od Jezusa! Nie jestem, niestety, taką chodzącą Miłością jak On... Robię wiele rzeczy, które z pewnością Mu się nie podobają, ale pomi­mo to nie poddaję się, chcę być Jego narzędziem.

Podobno ,,Wiara bez uczynków jest martwa”. Mocno uderzają we mnie te słowa. Jak ma wyglądać moja wiara, gdy nie jestem dla nikogo żywym przykładem tego, w co wierzę? To, co robię, a często to, czego nie robię, poka­zuje, kim inspiruję się w życiu. A ja wierzę w Jezusa Chrystusa, który zmartwychwstał i naprawdę żyje. Chcę

dawać temu świadectwo. W takich codziennych spra­wach. Będąc w szkole, idąc na imprezę, nawet jak kupię sobie ładniejszą bluzkę, mam na sobie symbol mojej wiary – krzyżyk, którego nie zasłaniam, nie ukrywam, nawet jak nie pasuje mi do kreacji, bo tam jest mój Jezus.

Nie boję się powiedzieć moim znajomym, że byłam na Mszy Świętej któryś z kolei raz w tygodniu, że jadę kolejny raz na rekolekcję, że byłam na pielgrzymce, czy nawet, że modlę się za nich. To, że przeżegnam się przed ważnym sprawdzianem lub zrobię znak krzyża na teście w szkole (czasem zapominam o tym), czy pójdę na przer­wie do kaplicy albo w euforii krzyknę: ,,Chwała Panu!” to moja codzienność.

Nie idę na kompromisy ze złem, nawet jeśli znajdują się wokół mnie ludzie, którzy oczekują ode mnie takiej samej odpowiedzi, jaka jest ich postawa. Jeśli ktoś mnie zapyta w kwestii czystości przedmałżeńskiej czy aborcji, narkotyków, samobójstwa, zdrady... moja postawa jest

Fot.

Kar

olin

a H

erm

ann

– 17 –

Page 16: Czasopismo Żyć Ewangelią nr.140

jasna. Nie boję się powiedzieć, że się z tym nie zgadzam, bo jestem ukochanym dzieckiem Boga.

Wy jesteście światłem świata (Mt 5, 13). Każdy z nas ma za zadanie być naprawdę taką oślepiającą żarówą (oczywiście oślepiającą tylko prawdą i miłoś cią). Stać się światłem dla innych, aby oświetlić komuś drogę do Boga, aby już nie błądził.

Ja chcę być świadkiem Jezusa, więc to wezwanie przyjęłam jako dawanie dobra przez słowo. Spotykam wielu ludzi (nawet wśród znajomych), którzy znajdu­ją się w tzw. stanie dna. Widzą kompletne dno w każdej sferze swojego życia, a nawet w tym dnie ich dna, jest pięćset innych den i oni sami są jak takie chodzące dna. I wiecie, co staram się powiedzieć w takich sytuacjach: ,,Słuchaj, zobacz jaka jesteś cudowna, jaki jesteś mądry gość, spójrz, ile Ty możesz dobrego jeszcze zrobić. Jesteś ważny. Tylu ludzi czeka, abyś im pomógł. A tak poza tym, to ja Cię kocham, ale jeszcze bardziej to Cię Bóg kocha. Pomimo wszystko. Powiedz Mu o tym problemie”.

Często spotykam się z niedowierzaniem, z niewierze­niem w to, o czym mówię. Widzi się w tym jakiś absurd. Ale to jest PRAWDA. Jestem szczęśliwa, że mogę świad­czyć w ten sposób o Jezusie, który kocha. Ważne jest dla mnie dawanie nadziei na to, że właśnie oklepane hasło: ,,Będzie dobrze” zrealizuje się w Panu i przez Niego.

Przypadek z życia, który pokazuje, jak wiele może zdziałać dobre słowo, miało miejsce na rekolekcjach dla dzieci, na których byłam animatorem. Mieliśmy problem z pewną dziewczynką, która prowokowała wiele kłót­ni, niezgody, rozbijała wewnętrzną harmonię, buntowała koleżanki. Duża część grupy odrzuciło ją, zaczęto się jej bać, bo była agresywna i chciała zdominować większość. Podczas pewnej kłótni, kiedy oskarżano ją, obraziła się na pozostałe dziewczyny. Wtedy podeszłam do niej i powie­działam: ,,Kochana, jesteś bardzo mądra i bardzo dobra, wykonujesz wspaniale wszystkie zadania. A nawet masz zadatki na świetnego przywódcę! Ale spójrz, ile dobrego możesz zrobić. Ty jesteś silniejsza, ale po to tylko, aby pomóc słabszym i podnieść tych, którzy upadają. To jest Twoje zadanie, opiekować się, tymi, którzy nie dają sobie rady”. Pamiętam tę chwilę bardzo dobrze. Dziewczyna, zamknięta w sobie, pełna złości, zaczęła nagle płakać. Wystarczyło powiedzieć coś dobrego, odpowiedzieć na zło tylko miłością i od tego momentu była ona nie do poznania. Na rekolekcjach współpracowała z całą grupą. Nie była tak agresywna. Uspokoiła się. Jezus przyszedł do Niej z miłością przez dobre słowo.

Być świadkiem Jezusa, który przebacza, sama dając przebaczenie. Bóg chce, abyśmy przebaczali. Wszelka złość i gniew zabija nas samych i ludzi wokół nas. Nie

szukam powodów do kłótni, nieraz nie potrafię z nich wyjść i wtedy okazuje się, że mam bardzo małą ufność w Panu. Jednakże od czasu do czasu, zdarzy się taka osoba w moim życiu, która wyrządza mi jakąś krzywdę, do tego stopnia bolesną, że czuję, jak mi serce się zapada. Trudno jest poniżonej osobie podejść do tej drugiej i powiedzieć z pełnią miłości : ,,No, jak fajnie, kopnij mnie jeszcze raz. To za mało”. Nie umiem tak. Oddaję tę sytuację Panu Bogu. Zanurzam tę osobę w Krwi Chrystusa. Dzięki temu nie żyję z nienawiścią, złością, nie wypominam. Jakże można inaczej, kiedy postawisz taką osobę pod krzyżem Jezusa i spojrzysz na wzrok Pana, który patrzy z miłością na mojego wroga. Nie myślę już o tym, co złego mi zrobił. Moja koleżanka dziwi się, twierdzi, że jestem ,,za dobra” i powinnam powytykać wszystkie przewinienia tym, któ­rzy mnie zranili. Nie chcę tego robić, bo wiem, że Jezus przebaczył i cały czas to robi.

Jeśli ktoś chce iść za Mną, niech się wyprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśla-duje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swoje życie z mojego powodu, ten je zachowa (Łk 9, 23).

Świadczyć o Jezusie to dla mnie wierzyć wszędzie i zawsze w Tego, któremu wierzę. Nie jest to takie proste, mam z tym trochę kłopotów, ale walczę.

Na godzinie wychowawczej pani zapytała, kto dla nas jest autorytetem. Padały różne odpowiedzi: ,,Rodzice, Donald Tusk, ks. Dyrektor, mama, Palikot, nauczyciel, matka Teresa z Kalkuty”. Najgorsze są te wewnętrz­ne rozterki: ,,Może powiem Jan Paweł II albo Mahatma Gandhi”. Ale słyszę słowa Jezusa: ,…kto się Mnie zaprze przed ludźmi... (Mt 10, 32). I tak wiem wewnętrznie, że to Jezus jest najważniejszy. Odpowiadam: ,,Jezus jest moim autorytetem” i piszę imię JEZUS wielkimi, drukowany­mi literami na tablicy. Nie wiem dlaczego, ale nie przy­chodzi to łatwo. Uzasadnienie wyborów były różne: ,,Bo ksiądz Dyrektor jest dobry, bo Palikot jest odważny…” Odpowiadam, dlaczego wybrałam Jezusa: ,,Biorę przy­kład od Najlepszego”.

Myślę, że jeśli chcę być świadkiem Jezusa, to muszę radykalnie podchodzić do mojej wiary, mojej decyzji, do określenia mojej tożsamości – tego, kim naprawdę jestem, bez zakładania masek dla publiki.

Nie boję się iść na całego!Rok temu Pan postawił mi pewnego chłopaka na

mojej drodze. Gdybyście go pierwszy raz zobaczyli, to pomyślelibyście, że facet ma głęboką deprechę, był bar­dzo smutny. Skrótowo opiszę tę historię. Uważał się za ateistę, nie przystępował od trzech lat do żadnych sakra­mentów. Twierdził, że Boga nie ma, bo nie czuje, nie

cd. str. 23

– 18 –

Page 17: Czasopismo Żyć Ewangelią nr.140

Tomek kombinował już od dawna, żeby jego prezent był naprawdę SUPER, czyli Stuprocentowo Unikatowy, Pomysłowością i Elegancją Rażący, bo i okazja była nadzwyczajna wielce – jubi-

leusz jego przyjaciół Misjonarzy Krwi Chrystusa. Nawet „student” z podstawówki wie, że takie święto – jak trzydziestolecie – zdarza się tylko raz! Zatem i prezent musi być wyjątkowy.

„Tylko co to ma być?” – dumał Tomek już czas jakiś. „Laurka – to dobre dla dziewczyn, bombo-nierka, też nieco banalne, no i pewnie dentyści nie byliby zachwyceni... Cóż zatem?”.

Jubilaci zacni są, okoliczność jest, ba, nawet świnka skarbonka pręży się okazale na półce, hm... tylko pomysłu ciągle brak.

Tomek uczciwie rozważył wszelkie warianty, od A do Z:

• A – aksamitne przed poplamieniem rosołem chroniące;

• B – birety zimowe z polaru świetnie ogrzewające;

• C – czekolady zapas niemały; • D – daktyli wyborowych worek cały; • E – ekspresowe herbatki do zaparzenia; • F – firanki, tak oryginalnie, w oknie

do zawieszania; • G – guma do robienia balonów; • H – historia smerfów prawdziwa

w liczbie dwóch tomów; • I – instrukcja obsługi koparki; • J – jaskrawe żółte sandałki; • K – kolekcja klocków lego; • L – lew na biegunach do tego; • M – motyli zestaw w słoiku; • N – nowy krój sutanny dla dodania

szyku; • O – ogrodowe kwiaty; • P – pieśni radosnych zbiór bogaty; • R – rasowe dwa Azory;

• S – smakowitych pierników zapas spory;

• T – tomów dzieł Lenina dwa koszyki; • U – unikatowe wprost z cylindra króliki; • W – worek na prezenty do pakowania; • Z – zastęp zuchów ochoczych do worka

dźwigania.

Niby sporo tego, a Tomek ciągle nie był zado-wolony, ciągle coś nie pasowało... Smutniał z minu-ty na minutę... Chciałby dla swoich Przyjaciół przy-gotować coś wyjątkowego, a tu wszystko nie tak, a to dziwaczne, a to może nie wypada, a to nie wiadomo, czy się spodoba....?

I co ma począć „student” z podstawówki, chcący godnie uczcić jubileusz misjonarski?

Jest jeden pomysł, który zawsze się spraw-dza i co więcej, pasuje na każdą okoliczność, no i z pewnością przyda się każdemu!

Wiecie, co to takiego? Zdradzimy i naszemu Tomkowi, ale tak cichutko,

żeby Jubilaci nie usłyszeli... to modlitwa. Wystarczy wszystkie dobre myśli, życzenia spakować w słowa i podesłać do Pana Boga, a On już sam zajmie się Jubilatami i w dodatku zrobi to najlepiej!

Gotowi? Do dzieła! Prezentowy szturm do nieba w intencji naszych

misjonarzy czas zacząć!S. Ania Mikołajewicz ASCRys. Bartosz Feliga CPPS

SZTURM DO NIEBA

– 19 –

Page 18: Czasopismo Żyć Ewangelią nr.140

CIASTO MURZYNKOWE

SŁODKIE PRZEPISY

Przepis na to ciasto jest prosty i łatwy w wykonaniu. A smak? Jak upiekłam raz, to nie mogłam się powstrzymać, żeby nie upiec kolejny i znowu kolejny, kolejny raz. Smakuje wszystkim i ładnie wygląda.

Pamiętajmy, że śmietana nie ubije się jak kremówka, ale trochę zwiększy swoją obję-tość i zmieni konsystencję.

Lukier do ciasta można zrobić ubijając białko lub gorącą wodę z cukrem pudrem zakwaszając kilkoma kroplami z cytryny.

Barbara Błaszczyk

Składniki:Ciasto:25dkg margaryny1½ cukier 4 łyżki wody, 3 łyżki kakaoWłożyć do garnka, zagotować i wystudzić. Do wystudzonej masy dodajemy:4 żółtka2 szklanki mąki1 łyżeczkę proszku do pieczenia1 łyżeczkę sodyWszystko wymieszać mikserem Ubić białka i delikatnie wymieszać z ciastem (łyżkę białka odłożyć na lukier).Upiec 30 minut w 180 stopniach. Na początku dobrze jest zmniejszyć temperaturę, aby ciasto mogło równo wyrosnąć.Masa:2 pojemniczki (330 g) śmietany kwaśnej zwykłej 12% lub 18%½ szklanki cukru pudru (ja daję cukier kryształ i ubijam, aż się rozpuści)1 cukier waniliowy4 płaskie łyżki żelatynyŚmietanę z cukrem ubijać chwilę mikserem. Żelatynę rozpuścić w ½ szklanki gorącej wody i przestudzoną w miarę jeszcze ciepłą, wymieszać ze śmietaną. Żelatynę do śmietany wlewamy cien­kim strumieniem, mieszając. Pamiętajmy, że cia­sto już powinno być przygotowane do położenia śmietany, gdyż czasami może już wyjść nam bar­dzo gęsta masa śmietanowa.

Wykonanie końcowe:Wystudzone ciasto przekroić i dolny blat rozsma­rować przygotowaną śmietaną. Przykryć drugim blatem ciasta. Polać polewą lub udekorować lukrem. Lukier I: łyżka białka, 5 czubatych łyżeczek cukru pudru. Zmiksować, wcisnąć trochę soku z cytryny, jeżeli lukier po dodaniu soku okaże się za rzadki dosy­pać jeszcze cukru pudru. Lukier II: mniej więcej z takiej samej proporcji tylko zamiast białka dodać gorącą wodę. Zmiksować, wcisnąć trochę soku z cytryny. Postąpić, jak powyżej.Włożyć do plastykowego woreczka, zrobić w roku maleńki otwór i wyciskać skośnie na ciasto (patrz jak na zdjęciu). Lukier w jednym i drugim przypadku powinien być na tyle gęsty, aby można było dekoracyjnie wyciskać, ale jeżeli będzie za rzadki, to będzie się rozlewał i nie będzie odpowiednio biały. Lukier z białek jest bielszy i ładniejszy.

– 20 –

Page 19: Czasopismo Żyć Ewangelią nr.140

DOMEK W KSZTAŁCIE SERCA

Pewien ksiądz przygoto­wał monstrancję i posta­wił na ołtarzu, gdyż

wkrótce miała odbyć się ado­racja Przenajświętszego Sakramentu. Chłopiec będący w kościele z mamą spytał ją, co to jest? Wytłumaczyła mu, że to jest dom dla Pana Jezusa i że za chwilę zamieszka w nim sam

Bóg. Chłopiec przypatrywał się temu dziwnemu dom­kowi i stwierdził, że jest on smutny i ponury, bo jeszcze nikt w nim nie mieszka. Wtedy przyszedł ksiądz, wło­żył do monstrancji maleńki, biały opłatek i odwrócił Dom Pana Jezusa w stronę wiernych. Dziecko aż zanie­mówiło, a po chwili powiedziało:

– Mamusiu, jaki ten Pan Jezus jest śliczny i tak pięknie się do mnie uśmiecha! Teraz dom jest pełen radości i wesela, on żyje!

Gdy poprosimy dziecko o narysowanie domu, to namaluje ono dach, mury, okna i drzwi, może jesz­cze płot, a na nim kota… Kiedy zwrócimy się z proś­bą do dorosłego o opisanie słowa „dom”, odpowie podobnie, jak narysowało dziecko, dodając może tro­chę więcej szczegółów…

Ale czy dom to tylko parę cegieł i dachówek zwieńczonych kominem? Wielu by odpowiedziało „tak” i poprzestało na tym… Jednak czy tak jest na pewno?

Tam dom twój, gdzie serce twoje – powiedział anonimowy poeta.

No właśnie, przecież dom tworzymy my sami. To słowo ma wiele znaczeń np. dom to Ojczyzna, twier­dza, zamek…

Maria Konopnicka tak napisała w „Pieśni o domu”:

Kochasz ty dom, rodzinny dom, Co w letnią noc, skroś srebrnej mgły, Szumem swych lip wtórzy twym snom, A ciszą swą koi twe łzy? (…) O, jeśli kochasz, jeśli chcesz

O, Krwi Pana Naszego Jezusa Chrystusa, pobłogosław grupie piel­grzymów z Olsztyna, przybyłej na nocne czuwanie na Jasnej Górze w dniu 15.12.2012. Ulituj się nad nami wszystkimi.

Uczestniczka pielgrzymki

Panie Jezu, dziękuję, że mogłam do Ciebie przybyć kolejny raz z podziękowaniami za zdrowie i opiekę nad moja rodziną. Proszę Cię, prowadź!

Maria

Jezu Przenajdroższej Krwi, dziękuję za wszystkie łaski, przepraszam, dziękuję i proszę o łaskę uzdrowienia z choroby nowotworowej Kasi. Proszę za wszystkich chorych i cierpiących.

Jadwiga

Panie Jezu, dziękuję za Twoja żywą, pełną miłość i obecność we Wspólnocie i w moim życiu.

Joanna, WKC Toruń

Żyć pod tym dachem, chleb jeść zbóż, Sercem ojczystych progów strzeż, Serce w ojczystych ścianach złóż!

Dom to miejsce, które się dobrze zna, tworzy je atmosfera wspólnoty, współbracia, ale także przyja­ciele, o których przyjaźń dbasz, zabiegasz, dla których jesteś w stanie poświęcić życie, przy których jesteś ufny i niczego się nie boisz, chronisz ich, a oni ciebie, którzy nigdy nie wykorzystają twej słabości ani błędu:

Spokojne całkiem serce mojeW łódeczce Twojej ciepłej dłoniNiczego teraz się nie boję Bo ona jedna mnie ochroni

– 21 –

Page 20: Czasopismo Żyć Ewangelią nr.140

Już żadne słowo nie rozdzieliNa moje – twoje, jej i jegoNajwiększym z ludzkich myślicieli -I głupcom – całkiem.. nic do tego

Już nie rozdzielą, nie rozedrąNa dwoje, naszych losów obuSplecione są, stopione w jednoI tak je pokażemy Bogu

Najczulszą częścią swojej duszyZapadam w Twego serca głębięChoćbyś założył dom wśród głuszyGdzie serce Twe – tam będę...”

(http://poema.pl/publikacja)

Dom kształtuje nas jako ludzi, tworzy i uplastycz­nia nasze wnętrze, uczy, jak patrzeć na świat i innych ludzi. Jest ostoją, gniazdem, do którego pragnie się powracać, bo: Dla człowieka, podobnie jak dla ptaka, świat ma wiele miejsc, gdzie można odpocząć, ale gniazdo tylko jedno (Oliver Wendel Holmes).

Dom to rodzina i serce, w którym nosimy tych, co nie mogą być blisko nas, a których kochamy tak bardzo, że kiedy o nich pomyślimy, to aż się ciepło robi, aż boli…

A dziś Ci powiem jak ja dom rozumiem,a opowiem jak potrafię i najlepiej umiem.

Dom to sen przy oknie niebieskim jak noc głęboka,to sufit, to dach, to komin i na kominie sroka.

Dom to płot i brzoza przy nim cała w złocie,to szczeble i brama i nasz kot na płocie.

Dom to kawa ciepła gdy do niego wracami cukier do tej kawy i w ogrodzie praca.

Dom to stół okrągły, ten co w kuchni stoii krzesła przy tym stole i nóż co nam chleb kroi.

Dom wreszcie to te wszystkie na pięterku łóżkai sypialnia nasza i taras i poduszka.

A wszystko to są tylko takie słowa i snybo Dom to przecież my. (http://www.kobieta.pl/wiersze)Pan Jezus, nosząc nas w sercu, nosząc w nim

Miłość tak wielką, że życie za nią dał, tak powiedział:Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie

w Boga? I we Mnie wierzcie. W domu Ojca mego

jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejs ce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem.

(J 14, 1­3)

W Nowym Testamencie domem Bożym staliśmy się my, chrześcijanie, czyli Kościół. Jest to miejsce szczególnej obecności Boga.

Więc: Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie

mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje włamują się, i kradną. Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie włamują się, i nie kradną. Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje.

(Mt 6, 19­21)

Wiemy bowiem, że jeśli nawet zniszczeje przy-bytek doczesnego zamieszkania, będziemy mieli mieszkanie od Boga, dom nie ręką uczyniony, lecz wiecznie trwały w niebie.

(2 Kor 5, 1)

Po co komu dom, jeśli tylko jeden człowiek ma się cieszyć jego ciepłem?

Dbajmy więc o naszą rodzinę, przyjaciół, wspólnotę – bo jak w porę o to nie zadbamy, może-my nie mieć gdzie wrócić i z kim się nim cieszyć.

Z duszpasterskim pozdrowieniemks. Sebastian Pięta CPPS, kustosz

KONTO BUDOWY ŒWI¥TYNI:05 1240 1213 1111 0010 1419 2581

Zgromadzenie Misjonarzy Krwi Chrystusa 42-221 Czêstochowa, ul. œw. Kaspra del Bufalo 2/18

– 22 –

Page 21: Czasopismo Żyć Ewangelią nr.140

ZANURZAMY W PRZENAJDROŻSZEJ KRWI JEZUSA CHRYSTUSA

Urodziła się w miejscowości Sierdziewice (Bośnia). Pochodziła z pobożnej, wielodzietnej rodziny,

w której ukształtowało się Jej powołanie zakonne. Była jedną z dziewięciorga rodzeństwa. Po II wojnie świato­wej Jej rodzina przyjechała z Bośni do Polski i osiedliła się w okolicach Bolesławca.

Do Zgromadzenia Adoratorek Krwi Chrystusa wstą­piła 21 listopada 1954 roku w Bolesławcu. Pierwszą

profesję zakonną zło­żyła 15 sierpnia 1956 roku, a wieczystą 15 sierpnia 1961 roku. Po ukończeniu Liceum Ogólnokształcącego i Studium Kate che­tycznego w Krakowie podjęła posługę kate­chetki. Pracowała też jako zakrystian­ka, pełniła funkcję

ekonomki prowincjalnej i lokalnej, a także przełożonej lokalnej. Brała udział w kapitułach prowincjalnych. W latach 1979­1980 przebywała w domu generalnym w Rzymie na kursie języka włoskiego i kursie duchowoś­ci na Gregorianum.

Kiedy w Polsce powstało Zgromadzenie Misjonarzy Krwi Chrystusa, s. Weronika od 1983 do 1988 roku pomagała w tworzeniu się i rozbudowie ich Domu Misyjnego św. Kaspra w Częstochowie. Nie szczędzi­ła swojego zdrowia i sił także przy remontach domów zakonnych w Bolesławcu i Kościelisku.

Jej żywotność została przerwana wskutek silnego udaru, którego doznała na początku 2008 roku. Przez kilka lat leżała sparaliżowana i w ten sposób „głosiła” orędzie Krwi Chrystusa.

3 listopada 2012 roku po długich cierpieniach zmarła w obecności Sióstr Adoratorek Krwi Chrystusa i Księży Misjonarzy Krwi Chrystusa.

www.adoratorki.pl

Siostra Weronika Sondaj ASC(8 czerwca 1939 r. – 3 listopada 2012 r.)

widzi (czyli ogólnie, standard tych, którzy udają, że nie wierzą). Czułam jednak, że chyba się na Pana Boga za coś obraził. Otoczyłam go modlitwą wraz z moimi znajomy­mi. Pewnego dnia powiedział mi, że jego matka wyrzu­ciła go jako niemowlę na śmietnik i cudem został odna­leziony. Ten fakt ciążył nad nim jak wielki głaz, którego nie mógł się pozbyć. Po wielu rozmowach powiedział mi, że uwierzy, jak dostanie jakiś dowód, gdy Pan Bóg się do niego odezwie. Wtedy zrobiłam najlepszy interes życia: ,,Słuchaj, założę się z Tobą. Ja wierzę, że Bóg da Ci znać o tym, że jest. Musisz jedynie Mu o tym powiedzieć, że chcesz dowodu. A ja jako zastaw daję moją rękę – jeśli Bóg nie da Tobie odpowiedzi w najbliższym czasie, to stracę ją”. Zdziwił się trochę, ale obiecał, że odezwie się do Boga, w którego nie wierzy, o znak. I Pan zaczął dzia­łać w życiu tego chłopaka. Wszystkie sprawy zaczęły mu się w dziwny sposób rozwiązywać, zaczął widzieć dobro, które dają mu inni ludzie. Nie wiedział, o co chodzi. Po

miesiącu napisał do mnie, że otworzył Pismo Święte na dniu swoich urodzin na fragmencie, w którym było jego imię : ,,Do celnika Mateusza przyszedł Pan....”. Chłopak zdecydował się przystąpić do sakramentu pokuty. Jego życie zmieniło się. Pan dał mu znać, że jest i nawet może mówić! Mój kolega stanął na nogi, bo spotkał Jezusa. Nieraz wszystko należy postawić na jedną kartę..., nawet jeżeli miałoby to być moje życie, to założyłabym się znowu! Bo kto szuka, znajduje, a sama wiara czyni cuda.

I nawet jak upadamy w swojej grzeszności, to tym, że powstajemy i przyznajemy się do swoich błędów i sła­bości, dajemy świadectwo temu, że On pokonał śmierć i grzech, że Jego moc zabiera naszą niemoc, a nasze powstanie oznacza Jego zwycięstwo. Nie bójmy zatem się przyznać, do tego, ze jesteśmy katolikami, dziećmi same­go Boga. Uwierzmy Bogu, a On będzie działał. Amen

Karolina

dokończenie ze str. 18

– 23 –

Page 22: Czasopismo Żyć Ewangelią nr.140

TERMINY REKOLEKCJI I SPOTKAŃ

DOM MISYJNY ŚW. KASPRA DEL BUFALO 42-202 Częstochowaul. Mąkoszy 1 tel.: 34 366 48 36; 34 366 48 39 fax: 34 366 48 39 wew.102str. internetowa: www.kasper.cpps.pl e­mail: [email protected]

Pociąg do Nieba: www.pociag.odkupieni.pl

8-10 marca 2013 – dni skupienia

DOM MISYJNYŚW. JÓZEFA Swarzewo ul. ks. Pronobisa 6a

84­100 Puck tel.: 58 674 14 29 str. internetowa: dommisyjnyswarzewo.blogspot.com

e­mail: [email protected] lub [email protected]

18-20.01.; 15­17.02.2013 – dni skupie­nia dla młodzieży; 19.01.; 16.02.2013 – Msza św. ku czci Krwi Chrystusa; 5­27.01.2013 – Dzień skupienia grupa Dobra Nowina1-3.02.2013: Dni skupienia dla członków i sympatyków WKC9.02.2013: Karnawał z Panem (Bal karnawałowy)

Franciszkanie z Rychwałdu zapraszają naREKOLEKCJE DLA PAR NIESAKRAMENTALNYCH25-27.01.2013e­mail; [email protected] tel.: 338 622 149 (w godz.8.00­16.00)www.fdfe.franciszkanie.pl

DOM MISYJNY ŚW. FRANCISZKA KSAWEREGO 05-850 Ożarów Mazowiecki ul. Zamoyskiego 19 tel.: 22 722 12 57 tel. kom.: 78 763 97 04 (rezerwacja grup i osób na nocleg) str. internetowa: www.ozarow.cpps.pl e­mail: [email protected]

5.01.2013; 9.02.2013 r.– czuwania nocne25-27.01.2013; 15-17.02.2013 – skupie­nia dla Wspólnoty Krwi Chrystusa28.01.2013 – 1.02.2013 – rekolekcje dla dzieci4-8.02.2013 – rekolekcje dla młodzieży20.01.; 17.02.2013 r. – Msza ku czci Krwi Chrystusa (w każdą trzecią niedzielę miesiąca od godz. 14.00, oprócz grudnia i maja)8­10.02.2013 – spotkanie uczestników i sympatyków Kasperiańskich Dni MłodychTematem spo tka nia młodych jest „Zima wiary”.Nasze prze ży wa nie wiary ma różne etapy, różne odcie nie. Tak samo jak w natu ral nym ryt mie przy rody — cza sem słońce zalewa wszystko swoim bla skiem, a innym razem nie widać go zupeł nie spoza cięż kich chmur zwia stu ją cych burzę. Wiara czło wieka, tak jak przy roda — cały czas się zmie nia, nigdy nie stoi w miej scu. Warto wsłu chać się w ten rytm.Jak dobrze wyko rzy stać czas, gdy widzimy wyraź nie, że Bóg nad nami czuwa? W jaki spo­sób radość czer paną z poczu cia tej Jego miło ści

i łaski prze ło żyć na dzia ła nie? Ale też: jak nie pod­dać się, gdy mamy wra że nie, że On jest gdzieś bar­dzo daleko i nie sły szy naszych modlitw?Między innymi takie roz wa ża nia, pomocne w prze­ży wa niu Roku Wiary, są tema tem cyklu „dni pokasperiańskich”.

DOM MISYJNY ŚWIĘTEGO DUCHAHospicjum Santa Galla Łabuńki Pierwsze 1

22­437 Łabunie tel. 84 616 73 41 fax: 84 616 73 43str. internetowa: www.labunki.cpps.pl e­mail: [email protected]

– 24 –

Page 23: Czasopismo Żyć Ewangelią nr.140

STYCZEŃ

1 Wt Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi Ps z niedz. I tyg. • Łk 2, 16-21 2 Śr Św. Bazylego Wielkiego i Grzegorza z Nazjanzu, bpów i drów Kościoła, wsp. obow. Ps z I tyg. • J 1, 19-28 3 Czw Najświętszego Imienia Jezus, wsp. dow. Ps z I tyg. • J 1, 29-34 4 Pt Ps z I tyg. • J 1, 35-42 5 So Bł. Marii M. Darowskiej, zakonnicy, wsp. dow. Ps z I tyg. • J 1, 43-51 6 N II niedziela po Narodzeniu Pańskim Objawienie Pańskie, uroczystość, Ps z niedz. I tyg. • Mt 2, 1-12 7 Pn Św. Rajmunda z Peryafort, prezbitera, wsp. dow. Ps z II tyg. • Mt 4, 12-17.23-25 8 Wt Ps z II tyg. • Mk 6, 34-44 9 Śr Ps z II tyg. • Mk 6, 45-52

10 Czw Ps z II tyg. • Łk 4, 14-22a 11 Pt Ps z II tyg. • Łk 5, 12-16 12 So 1873 r. – 40. rocznica śmierci Jana Merliniego, Sługi Bożego, trzeciego Moderatora Generalnego Zgromadzenia Misjonarzy Krwi Chrystusa Ps z II tyg. • J 3, 22-30 13 N III niedziela po Narodzeniu Pański, Święto Chrztu Pańskiego Ps z niedz. I tyg. • Łk 3, 15-16.21-22 14 Pn Ps z I tyg. • Mk 1, 14-20 15 Wt Ps z I tyg. • Mk 1, 21-28 16 Śr Ps z I tyg. • Mk 1, 29-39 17 Czw Św. Antoniego, opata, wsp. obow. Ps z I tyg. • Mk 1, 40-45 18 Pt Ps z I tyg. • Mk 2, 1-12 19 So Św. Józefa S. Pelczara, biskupa, wsp. obow. Ps z I tyg. • Mk 2, 13-17 20 N II niedziela zwykła Ps z niedz. II tyg. • J 2, 1-12 21 Pn Św. Agnieszki, dziewicy i męczennicy, wsp obow. • Dzień Babci Ps z II tyg. • Mk 2, 18-22 22 Wt Św. W. Pallottiego, prezbitera, wsp. dow. Dzień Dziadka Ps z II tyg. • Mk 2, 23-28 23 Śr Bł. W. Lewoniuka i 12 towarzyszy, męczenników, wsp. dow. Ps z II tyg. • Mk 3, 1-6 24 Czw Św. Franciszka Salezego, bpa i dra Kościoła, wsp. obow. • Mk 3, 7-12 25 Pt Nawrócenie św. Pawła, apostoła, święto Ps z niedz. I tyg. • Mk 16, 15-18 26 So Św. biskupów Tymoteusza i Tytusa, wsp. obow. Ps z II tyg. • Łk 10, 1-9 27 N III niedziela zwykła • Łk 1, 1-4; 4, 14-21 28 Pn Św. Tomasza z Akwinu, prezbitera i dra Kościoła, wsp. obow. Ps z niedz. III tyg. • Mk 3, 22-30 29 Wt Bł. Bolesławy M. Lament, dziewicy, wsp. dow. Ps z III tyg. • Mk 3, 31-35 30 Śr Ps z III tyg. • Mk 4, 1-20 31 Czw Św. Jana Bosko, prezbitera, wsp. obow. Ps z III tyg. • Mk 4, 21-25

LUTY

1 Pt Ps z III tyg. • Mk 4, 26-34

2 So Ofiarowanie Pańskie, święto; Dzień Życia Konsekrowanego

Ps z niedz. I tyg. • Łk 2, 22-40

3 N IV niedziela zwykła Ps z niedz. IV tyg. • Łk 4, 21-30

4 Pn 1805 – ur. św. Maria De Mattias, założycielka sióstr ASC,

wsp. obow. Ps z IV tyg. • Mk 5, 1-20

5 Wt Św. Agaty, dziewicy i męczennicy, wsp. obow. Ps z IV tyg.

• Mk 5, 21-43

6 Śr Św. męczenników Pawła Miki i Towarzyszy, wsp. obow.

Ps z IV tyg. • Mt 6, 1-6

7 Czw Ps z IV tyg. • Mk 6, 7-13

8 Pt Św. Hieronima Emilianiego, zakonnika, J. Bakhity, dziewicy,

wsp. dow. Ps z IV tyg. • Mk 6, 14-29

9 So Ps z IV tyg. • Mk 6, 30-34

10 N V niedziela zwykła Ps z niedz. I tyg. • Łk 5, 1-11

11 Pn Najśw. Maryi Panny z Lourdes, wsp. dow., Światowy Dzień

Chorego Ps z I tyg. • Mk 6, 53-56

12 Wt Ps z I tyg. • Mk 7, 1-13

13 Śr Popielec Ps z I tyg. • Mt 6, 1-6.16-18

14 Czw Św. Cyryla, mnicha, i Metodego, bpa, patronów Europy,

święto Ps z niedz. I tyg. • Łk 10, 1-9

15 Pt Ps z piątku IV tyg. • Mt 9, 14-15

16 So Ps z soboty IV tyg. • Łk 5, 27-32

17 N I niedziela Wielkiego Postu Ps z niedz. I tyg. • Łk 4, 1-13

18 Pn Ps z I tyg. • Mt 25, 31-46

19 Wt Ps z I tyg. • Mt 6, 7-15

20 Śr Ps z I tyg. • Łk 11, 29-32

21 Czw Św. Piotra Damiana, bpa i dra Kościoła, wsp. dow. Ps z I tyg.

• Mt 7, 7-12

22 Pt Katedry Świętego Piotra, apostoła, święto, Ps z niedz. I tyg.

• Mt 16, 13-19

23 So Św. Polikarpa, bpa i męczennika, wsp. obow. Ps z I tyg.

• Mt 5, 43-48

24 N II niedziela Wielkiego Postu Ps z niedz. II tyg. • Łk 9, 28-36

25 Pn Ps z II tyg. • Łk 6, 36-38

26 Wt Ps z II tyg. • Mt 23, 1-12

27 Śr Ps z II tyg. • Mt 20, 17-28

28 Czw Ps z II tyg. • Łk 16, 19-31

Pa pie skie in ten cje mi syj ne na styczeń:

Aby wspólnoty chrześcijańskie na Bliskim Wschodzie, często dyskryminowane, były obdarzane przez Ducha Świętego mocą wierności i wytrwałości.

Pa pie skie in ten cje mi syj ne na luty:

Aby ludność obszarów objętych wojnami i konfliktami. mogła zacząć budować pokojową przyszłość.

II Krucjaty modlitwy w intencji Ojczyzny na styczeń:

Aby Nowa Ewangelizacja obejmowała zarówno ewangelizację serca człowieka, jak również kulturę oraz życie społeczne w Polsce.

II Krucjaty modlitwy w intencji Ojczyzny na luty:

Za kapłanów i osoby konsekrowane o większy zapał i gorliwość w pełnieniu powierzonej im misji Kościoła.

Oprac. ks. Ignacy Jakubiak

– 25 –

Page 24: Czasopismo Żyć Ewangelią nr.140