Barça Flash Październik 2013

42

description

Z ogromną radością pragniemy Wam zaprezentować okładkę zbliżającego się numeru... Barça Flash! Zmiana nazwy to efekt współpracy z serwisem barca.pl. Tradycjonaliści nie powinni być jednak zawiedzeni, ponieważ "Flash" utrzymywany jest w niemalże tej samej formie, co poprzednie numery Flash BlogFCB. A co w najnowszym Barça Flash? Przede wszystkim mało znane, zakulisowe historie związane z kapitanem Barcelony - Carlesem Puyolem. Dodatkowo sporo będzie o katalońskiej defensywie: O ich problemach, ale również atutach. Pod lupę wzięte zostały zbliżające się Gran Derbi oraz Jorge Pautasso - asystent Gerardo Martino. A jak już o trenerze Barcelony mowa, to pojawi się również artykuł o taktyce, jaką stosuje Argentyńczyk. Przeczytacie także o życiu społecznościowym piłkarzy, problemie Alexa Songa i o wielu innych kwestiach, które powinny zainteresować każdego ceniącego się kibica Dumy Katalonii.

Transcript of Barça Flash Październik 2013

Page 1: Barça Flash Październik 2013

BarcaFlashNumer 01, październik 2013

NADCHODZA

GRAN DERBI

Gran Derbi Europa

tuż tuż!

KIM JEST ASYSTENTGERARDO MARTINO?ILE WIESZ O JORGEPAUTASSO?

POKAŻ KOTKU CO MASZW ŚRODKU... DEFENSYWYPROBLEM Z OBRONĄW BARCELONIE ROZEJDZIE SIĘ PO KOŚCIACH?

MNIEJ MARUDZENIAWIĘCEJ KIBICOWANIA

DOCENIAMY COŚ DOPIEROGDY TO STRACIMY

ŚWIEŻOŚĆMARTINO

BARCELONAWRESZCIE

ZASKAKUJE?

PIŁKARSKI TWITTERRI NIE TYLKOOO TYM JAK INTERNETSKRACA DYSTANSE

Miesięcznik o FC Barcelonie

CATALOLGA: HISTORIA KATALONII TO NIE TYLKO FRANCO: CZEŚĆ DRUGA | BYSTRE OKO: WYGRAJ KOSZULKĘ!

BRAMKOSTRZELNI OBROŃCY MARTINO: TATA MARTINO OJCEM IDEI SNAJPERSKICH DEFENSORÓW W FC BARCELONIE?

Mes que el mestre

Page 2: Barça Flash Październik 2013

BarcaFlashMiesięcznik o FC Barcelonie

Zespół redakcyjny:Przemysław Kasiura redaktor naczelnyPaweł Wróbel redaktor naczelnySzymon LudowskiPiotr SmykajJakub BarankiewiczAdrian NowickiAdrian NowickiOlga JuszczykAdrianna KmakPatryk WieczyńskiPaweł SzczudłoOktawian JurkiewiczMaciej RyszkaDariusz KosińskiDariusz KosińskiPiotr Bera

04.

36.

38.

39.

40.

18. 26.

20. 28.

22. 31.

10.Paweł Wróbel przedstawia fakty i anegdoty o kapita-nie Barcelony - Carlesie Puyolu.*

* artykuł powstał w oparciu o książkę GrahamaHuntera – 'Barca. Za kulisamin najlepszej drużyny świata'.

Ada Kmak opisuje sytuację Kameruńczyka w Barcelonie.

Piotr Bera przybliża w skrócie sylwetkę asystenta trenera Barcelony. Czy wiesz o nim wszystko?

Często najbardziej docenia się coś, dopiero gdy się to straci.

JDarek Kosiński, wieloletni fan Realu Madryt, pragnie prędkiego powrotu Pepe do formy. Formy piłkarza i wojownika, a nie symulanta i rzeźnika.

Choć temat jak Wisła - jest długi i szeroki - i tak jest wciąż na czasie. Spowiedź prezesa Barcelony.

Artykuł Przemysława Kasiury o bramkostrzelnych defensorach Barcelony. Czy oni też mają za zadanie trafiać do siatek rywali?

Jak z bliska wygląda taktyka GerardoMartino? Gran Derbi się zbliża, a faworyt...

jest jeden?08. 12.

ARTYKUL ARTYKUL

FELIETON

ARTYKUL ARTYKUL

QUIZ

FOTOSTORY

OKIEM RYWALABYSTRE OKO

ARTYKULFELIETON

CATALOLGA

FELIETON

FELIETON

Carles Puyol, czyli“més que el mestre”

Obrona (nie)koniecznaAlexa Songa

Jorge Pautasso - Powiernik Martino

Mniej marudzeniawięcej kibicowania!

Niespełnione obietniceSandro Rosella

Pokaż kotku, co maszw środku... defensywy

Historia średniowiecznejKatalonii

Pepe wróć!Znajdź różnice między

obrazkami i wygraj koszulkę!

Quiz - sprawdź swoją wiedzę!

Właściwie to za co płacą Leo Messiemu w Barcelonie?

Snajperscy obrońcyMartino

Gran Derbi: Ten mecz trzeba wygrać!

Prowadzani przezTatę

Zespół grafików:Przemysław Kasiura Maciej Baranowski

Wydawca:Przemysław Kasiuratel 785 320 540email: [email protected]

Dział reklamy:Paweł Wróbeltel 663 840 287 / 0 785 118 24 07email: [email protected]

Wszystkie treści opublikowane na łamach miesięcznika internetowego Barca Flash są autorstwa redaktorów BlogFCB.com oraz Barca.pl. Wszelkie prawa do nich są zastrzeżone.

Serwis BlogFCB.com współtworzą: Serwis BlogFCB.com współtworzą: Olga Juszczyk, Ewelina Kwit, Mary Kowalik, Julia Kupa, Adam Wielgosiński, Nazar Smereczański, Szymon Ludowski, Adam Fattah, Przemysław Kasiura, Paweł Szczudło, Mateusz Daniel, Maciej Ryszka, Dariusz Kosiński,Oktawian Jurkiewicz, Michał Woszczyło, PatrykPrzychodzki

Serwis Barca.pl współtworzą: Serwis Barca.pl współtworzą: Paweł Wróbel, Adrian Nowicki, Ada Kmak, Dawid Zagól, Jakub Barankiewicz,Kuba Droździoł, Patryk Wieczyński, Paweł Tymoszuk, Arkadiusz Brona

Na okładce:Puyi - więcej niżnauczycielŹródło zdjęcia:starmedia.com

15.

PEPRYSZKA33.

Piłkarski Twitter(i nie tylko)

Klęska a nie remis

FELIETON

Page 3: Barça Flash Październik 2013

MASZ

BYSTRE

OKO?

Weź udział wkonkursie, znajdź

pięć różnic pomiędzyzdjęciami i wygraj

mistrzowskąkoszulkę!

Więcej w środku!

CO DWIEGŁOWY...

ŚWIADOMIEBUDUJMY JAKOŚĆ

Ilu z Was w dzieciństwie chciało kiedyś dotknąć nieba? Kierowało głowę ku górze, wystawiało ręce, aż w końcu skakało tak wysoko, ile tylko było siły w nogach? Ilu z Was zamykało oczy i odpływało w wyimaginowanych oparach sukcesu przy “I believe I can fly” w słuchawkach? Komu już się udało tego nieba dotknąć?

RedakcjaRedakcja BlogFCB.com również postawiła sobie za cel, aby osiągnąć Mont Blanc swoich ambicji. W sukurs przyszła jednak rzeczywistość, choć wraz z nią... wsparcie od kolegów z Barca.pl. Teraz dużo łatwiej będzie się skakać w do- borowym towarzystwie, a do nieba uda się dotrzeć dzięki trampolinie, zbudowanej z “naszego” doświadczenia i “obcego” worka pełnego nowych pomysłów.

TakTak właśnie rodzi się coś nowego, choć praktycznie - prawie wszystko pozostaje bez zmian. Można rzec: umarł Flash, niech żyje Flash! Październik 2013 roku warto sobie zapamiętać, jako postawienie kolejnego kroku do przodu, w drodze do utworzenia największego cyfrowego skarbca z najlepszą polską publicystyką o FC Barcelonie.

ByćByć może zbyt prędko silę się na ocenę rzeczywistości, bo to przecież Wy, Czytelnicy, zadecydujecie o tym, czy Barca Flash jest wartym e-miesięcznikiem do zaglądania. To dzięki Waszym sugestiom będziemy mogli ten projekt ulepszać, bo całkowicie poświęcamy go dla Was. Wiem, że to oklepany frazes, ale - cholera - prawdziwy.

PodzieleniePodzielenie słowa wstępu na dwie rubryki z Pawłem to dla mnie zaszczyt. Jak to mówią - co dwie głowy to nie jedna, lecz gdzie kucharek sześć.. Spokojnie! Pełna pomysłów kadra zaserwowała Wam danie główne w postaci październikowego wydania magazynu. Każdy powinien najeść się do syta.

NieNie pozostaje mi nic innego, jak pozostawić Was przy lekturze miesięcznika. Proszę wybaczyć, że wstępniak nie dotyczył żadnej piłkarskiej historii, ale proszę mi też uwierzyć - wyręczyli mnie za to koledzy. Sprawdźcie sami.

Prasa papierowa powoli wymiera. Coraz mniejsze nakłady czołowych polskich gazet pokazują, że w naszym kraju popyt na zaznajamianie się z wydarzeniami życia codzien-nego za zasadzie odpłatności staje się swoistym reliktem. Dotyczy to zarówno dzienników, tygodników, pism tema- tycznych i całej masy innych magazynów, które tak samo często pojawiają się na naszym rynku, co z niego znikają.

Jedną z ostatnich ‘ofiar’ tego, bądź co bądź, nieodwracal-nego procesu jest tygodnik ‘Przekrój’, który na pewno na jakiś czas zniknie z półek polskich kiosków – nie wiadomo do końca jaki będzie los gazety, która wg ‘Związku Kontroli Dystrybucji Prasy’ w czerwcu sprzedała 17,889 egzemplarzy (przy nakładzie płatnym wynoszącym 23,229 sztuk). To jeden z głośniejszych i bardziej spektakularnych upadków nana scenie prasy drukowanej w Polsce. Innym znakiem czasu i pewnym sygnałem była decyzja szefostwa 'IBT Media' wydającego na świat m.in. amerykańskiego 'Newsweeka', który od 4 stycznia br. dostępny jest tylko i wyłącznie w formie elektronicznej.

Dlaczego o tym wspominam? Bo bardzo cenię sobie odważne inicjatywy takie jak ‘BarcaFlash’, które w bezkom-promisowy sposób stają się pionierami elektronicznego dziennikarstwa czy też publicystyki ukazującej się regularnie w formie bezpłatnych e-zinów, od początku zdające sobie sprawę z tego, że nową jakość po prostu powinno tworzyć się w przestrzeni Internetu.

To właśnie redakcja BlogFCB.com od grudnia 2011 roku miesiąc w miesiąc, skrupulatnie realizowała swoje założenia dotyczące jedynego w Polsce miesięcznika o FC Barcelonie, który będzie wyznaczał pewien poziom, a do którego inni będą musieli równać. Od października 2013 roku razem z Nimi serwis Barca.pl będzie aktywnie uczestniczył w tym projekcie na płaszczyźnie merytorycznej oraz marketin-gowej.gowej. Nasi redaktorzy będą wspierali ‘Barca Flash’ swoimi tekstami, tak by tworzyć jeszcze lepszy kontent i niejako wyprzedzać oczekiwania czytelników. Pismo ma stać się znakiem rozpoznawczym obu serwisów, stanowiącym solidną markę tworzoną z dumą oraz z pełnym zaangażowaniem dla każdego z Was. Nie zawiedziemy, a wręcz pozytywnie zaskoczymy – obserwujcie nas uważnie!

3 SŁOWO WSTĘPU

Czy wiesz, że...?

. Ibrahim Afellay, skrzydłowy "Dumy Katalonii" od lutego 2011r. wystąpił zaledwie w 33. spotkaniach, a od ponad dwóch lat nie

wystąpił w oficjalnym meczu "Barcy". 27-letni gracz jest najbardziej pechowym zawodnikiem obecnej kadry, gdyż przez

ostatnie trzy lata zanotował tylko dwa kilkumiesięczne okresy gry, w tym jeden na wypożyczeniu w Schalke 04 Gelsenkirchen.

Ciekawe zjawisko obser-wujemy obecnie w sztabie szkoleniowym "Blaugrany". Otóż Gerardo Martino ma

trzech asystentów: Jorge Pautasso, z którym znają się jeszcze z Newell's Old

Boys i "Tata" nie wyobraża Boys i "Tata" nie wyobraża sobie bez niego pracy, a

także dwóch asystentów, którzy mają aktualny

kontrakt podpisany jeszcze za czasów Tito Vilanovy. Jordi Roura i

Joan "Rubi" Ferrer są Joan "Rubi" Ferrer są aktualnie zatrudnieni jako

"asystenci" (nie mylić funkcji z "asystentem

trenera").

FC Barcelona poza sekcjami profesjonalnymi, z piłką nożną, ręczną i koszykówką na czele, ma także sekcje amatorskie. Amatorzy reprezentują Barcelonę m.in. w hokeju na lodzie i na trawie, koszykówce na wózkach, rugby i łyżwiarstwie figurowym.

Pierwsza w historii w pełni komercyjna reklama na koszulkach piłkarzy "Barcy" nie zniechęciła kibiców do zakupu trykotów, których sprzedaż ma się świetnie. Wyjazdowe stroje, które mają wzór flagi katalońskiej w ciągu trzech miesięcy stały się najlepiej sprzedającymi się koszulkami wyjazdowymi na świecie, a ich oficjalna sprzedaż będzie prowadzona przez ponad sezon.

Październikowe Gran Derbi będzie 225. meczem pomiędzy "Królewskimi" i "Bordowo-granatowymi". Dotychczasowy bilans przemawia na korzyść Los Blancos, którzy wygrali 90 razy przy 87 triumfach Barcy.

Prasa papierowa powoli wymiera. Coraz mniejsze nakłady czo-łowych polskich gazet pokazują, że w naszym kraju popyt na zaznajamianie się z wydarzeniami życia codziennego za zasadzie odpłatności staje się swoistym reliktem. Dotyczy to zarówno dzienników, tygodników, pism tematycznych i całej masy in-nych magazynów, które tak samo często pojawiają się na na-szym rynku, co z niego znikają.

Jedną z ostatnich ‘ofiar’ tego, bądź co bądź, nieodwracalnego procesu jest tygodnik ‘Przekrój’, który na pewno na jakiś czas zniknie z  półek polskich kiosków – nie wiadomo do końca jaki będzie los gazety, która wg ‘Związku Kontroli Dystrybucji Prasy’ w czerwcu sprzedała 17,889 egzemplarzy (przy nakładzie płatnym wynoszącym 23,229 sztuk). To jeden z głośniejszych i bardziej spektakularnych upadków na scenie prasy drukowa-nej w Polsce. Innym znakiem czasu i pewnym sygnałem była decyzja szefostwa ‘IBT Media’ wydającego na świat m.in. ame-rykańskiego ‘Newsweeka’, który od 4 stycznia br. dostępny jest tylko i wyłącznie w formie elektronicznej.

Dlaczego o tym wspominam? Bo bardzo cenię sobie odważne inicjatywy takie jak ‘BarcaFlash’, które w bezkompromisowy sposób stają się pionierami elektronicznego dziennikarstwa czy też publicystyki ukazującej się regularnie w formie bezpłatnych e-zinów, od początku zdające sobie sprawę z tego, że nową ja-kość po prostu powinno tworzyć się w przestrzeni Internetu.

To właśnie redakcja blogfcb.com od grudnia 2011 roku miesiąc w miesiąc, skrupulatnie realizowała swoje założenia dotyczą-ce jedynego w Polsce miesięcznika o FC Barcelonie, który bę-dzie wyznaczał pewien poziom, a do którego inni będą musieli równać. Od października 2013 roku razem z Nimi serwis Barca.pl będzie aktywnie uczestniczył w tym projekcie na płaszczyź-nie merytorycznej oraz marketingowej. Nasi redaktorzy będą wspierali ‘BarcaFlash’ swoimi tekstami, tak by tworzyć jeszcze lepszy kontent i niejako wyprzedzać oczekiwania czytelników. Pismo ma stać się znakiem rozpoznawczym obu serwisów, sta-nowiącym solidną markę tworzoną z dumą oraz z pełnym za-angażowaniem dla każdego z Was. Nie zawiedziemy, a wręcz pozytywnie zaskoczymy – obserwujcie nas uważnie!

Page 4: Barça Flash Październik 2013

4 ZA KULISAMI

Carles Puyol to niewątpliwie jeden z tych pił-karzy bez którego wielu nie wyobraża so-bie zwyczajnie Barcy. To taki typ człowieka, który byłby w stanie oddać życie za pew-ne wartości niosące przez ukochany Klub.

Pomimo ogromnego szacunku jakim darzy go wiele ludzi związanych z FC Barceloną, a już na pewno kibi-ców, jego początki na Camp Nou nie były łatwe z wielu powodów. Popularny Tarzan nie byłby tą samą twardą jak skała osobą, gdyby nie wiele sytuacji życiowych czy też zakrętów, oraz ogromny upór i determinacja z jaką dążył do postawionego sobie celu, który zrealizował - być piłkarzem Dumy Katalonii.

Dzieciństwo

Puyi do Barcy trafił jako 17-letni chłopak, na kilka mie-sięcy przed zwolnieniem boskiego Johana Cruyffa. Co ciekawe, Carles stosunkowo późno zaczął profesjonal-nie grać w piłkę nożną, bo dopiero w wieku 14 lat - wte-dy też pierwszy raz w życiu zagrał w 11-osobowej druży-nie! Wcześniej był próbowany praktycznie wszędzie od bramkarza, po napastnika. Tak naprawdę nie robiło mu to różnicy gdzie będzie grał, byleby tylko pojawić się na boisku i kopać piłkę ze starszymi o kilka dobrych lat ko-legami. Bardzo często mierzył się z kumplami swojego starszego brata, Josepa Xaviera, który ponoć uchodził za większy talent od Puyi’ego. Najczęściej jako najmłodszy musiał stawać między słupkami. Matka Carlesa, Rosa, była wręcz przerażona ranami, które miał po każdym z tych meczów i zaprowadziła go do lekarza. Ten z kolei

stwierdził, że jeśli krnąbrny syn nadal będzie występował na bramce, to grozi mu trwałe uszkodzenie kręgosłupa... Carles pomimo może mniejszego wrodzonego talentu, nadrabiał niesamowitym zaangażowaniem, oddaniem każdej drużynie, w której miał okazję grywać oraz pasją do futbolu. Od dzieciństwa kibicował Barcy i potrafił zatrzaskiwać się w pokoju, kiedy Blaugrana odnosiła po-rażkę czy remisowała z pozornie słabszym rywalem. Nie dość, że przez długi czas nie wychodził z owego pokoju, to jeszcze kładł sie spać bez jedzenia. Właśnie w taki sposób kształtował się z początku jego charakter.

Katorżnicze treningi

Jednym z pierwszym trenerów, na które miał szczęście trafić młody Puyol był Jordi Mauri z rodzinnej miejsco-wości 35-latka, Pobla de Segur. To właśnie on uczył pił-karskiego rzemiosła przyszłego kapitana Barcy, który od początku nie grzeszył nadmiarem talentu. Zajęcia odbywały się o różnych porach, włączając w to ciem-ne, mroźne poranki, by mieć możliwość treningu przed szkołą. Jedno z ćwiczeń zakładało napełnianie starych skarpet piachem, tak by utworzyć dziesięciokilowe od-ważniki, które Puyol przywiązywał sobie do ramion, aby wykonywać przysiady z obciążeniem. Był jedynym dzieciakiem, który nie uciekł z tych spartańskich trenin-gów, podczas gdy reszta rówieśników w okamgnieniu rozbiegała się do domów. On nawet nie zauważał, że kogoś brakuje, wykonywał ćwiczenie do końca i cze-kał na kolejne zalecenia. Mauri przywoływał także drugą sytuację, gdy 14-letni Carles grał w foot-tennisa.

W pewnym momencie rzucił się szczupakiem za piłką, wyciągając się jak długi, by nie stracić cennego punktu. Gdy wstał, cały był zalany krwią. Nie płakał, nie maru-dził, tylko wstał i był gotowy do dalszej walki, rozdraż-niony straconym punktem. W tamtych czasach nie było tak wielu boisk ze sztuczną murawą, a jedynie żwirowo-piaszczyste nawierzchnie, z którymi kontakt nie należał do najsympatyczniejszych. Puyol o dzieciństwie: - Jako dzieciak chorobliwie nie znosiłem przegrywać, wpada-łem we wściekłość, jeśli moja drużyna została pokonana. Chodziłem wkurzony i nabuzowany cały dzień, nawet jeśli przegrałem zwykłą treningową gierkę. Prawdę mó-wiąc, niewiele się od tamtego czasu zmieniłem, Musisz być bardzo konkurencyjny, żeby dostać się do elity.

Rywalizacja chlebem powszednim

Marzeniem Carlesa było dostać się do La Masii, gdzie mógł mieć dostęp do najlepszych ‘szlifierów’ talentu w kraju. Kiedy w wieku 17 lat został zaproszony na testy do stolicy Katalonii miał rywalizować z około 30 inny-mi chłopakami w podobnym wieku. Sam przyznaje po czasie, że nie miał bladego pojęcia czy wykonuje ćwi-czenia w sposób poprawny, ale starał się raczej cieszyć każdą sekundą spędzoną w okolicy Camp Nou. Przecież mogły to być jego ostatnie chwile spędzone w treningo-wym trykocie Dumy Katalonii, gdyby jego umiejętności nie dawały nadziei na sukces w Klubie. Puyol ma w so-bie taki ładunek cech wolicjonalnych, że spokojnie wy-starczałby on na podzielenie między dwie drużyny pił-karskie. Jego ciężka praca, pokora i determinacja z całą

Més que el Mestre

Barca Flash Październik 2013

Page 5: Barça Flash Październik 2013

Mes que el mestre

Page 6: Barça Flash Październik 2013

6 ARTYKUŁ

pewnością miały olbrzymi wpływ na miejsce w jakim obecnie się znajduje. Jeden z tatuaży Carlesa w piękny i lapidarny sposób podsumowuje jego filozofię: „Moc jest wewnątrz umysłu. Tylko silny może przetrwać”.

Odrzucenie i szansa

Początki stopera w Klubie, jak całe jego życie, nie na-leżały do najłatwiejszych. Ówczesny trener Lorenzo Serra Ferrer chciał sie go pozbyć, kiedy Puyi występo-wał jeszcze na pozycji skrzydłowego. Zainteresowanie wykazywały Sevilla czy Malaga, ale defensor skutecznie zniechęcił obie ekipy do wypożyczenia bądź wykupie-nia go z Camp Nou. Podczas jednego z treningów tak zanurkował, że nabawił się kontuzji ramienia, która ostatecznie zaważyła na braku transferu do innej ekipy. Mimo, że był to mało groźny uraz, to fakt jest taki, że Puyi dopiął swego i w krótkim czasie od tego wyda-rzeni udowodnił niedowiarkom ile jest wart. W 1999 roku miało miejsce stulecie FC Barcelony. Wielu za-częło zdawać sobie sprawę z tego, że w drużynie bra-kuje świeżej, katalońskiej krwi, która pragnie nowych

doznań. Wówczas w pierwszym składzie próżno było szukać wychowanków, a porównywanie tamtej druży-ny z obecną nie ma zupełnie sensu, bowiem brakuje jakichkolwiek proporcji. Wtedy wychowanków było czterech, dziś jest ich 17... Carles czuł, że jego szansa wkrótce nadejdzie i  nadeszła. Lepszego debiutu nie mógł sobie wymarzyć: mecz z Realem Madryt, po pół godzinie zmienia Sergiego, a po spotkaniu wymienia się koszulkami z Raulem Gonzalezem. Zaskarbił sobie serce szorstkiego Holendra Luisa Van Gaala, który tak mówił jeszcze przed debiutem o Puyim: - Ma wspaniałą men-talność, imponującą siłę, jest nie najgorszy technicznie,

szybki i ma perfekcyjne podejście. Kilka miesięcy póź-niej dochodzi do niecodziennego transferu na linii FC Barcelona-Real Madryt. Za grubo ponad 60 milionów euro na Santiago Bernabeu przenosi się Luis Figo. Kiedy Portugalczyk wrócił na Camp Nou w jego stronę lecia-ły komórki, puszki, łańcuchy rowerowe, butelki, zapal-niczki, a nawet łeb świni! Carles miał w tym dniu być plastrem dla byłego kolegi z zespołu i fantastycznie wy-wiązał się z powierzonego mu zadania: - Boss powie-dział mi, że będę krył Figo indywidualnie, że mam go nie odstępować na boisku ani na krok, ani przez sekundę. Byłem zachwycony tym zadaniem (…) Było to niezwy-kle wyczerpujące, ale udawało mi się całkiem nieźle, bo skoncentrowałem się na swojej roli w całości. Nie wydaje mi się, żeby Figo wniósł cokolwiek do tamtego spotkania. Pokazał jednak, że jest wielkim piłkarzem i ma niezwykle silny charakter. W tej bardzo gorącej i wrogiej atmosferze nie chował się za kolegami, ciężko pracował na boisku, szukał gry, starał się brać odpowiedzialność. Po tym spo-tkaniu na stałe zagościł w wyjściowej jedenastce Barcy. Kibice widzieli w Puyolu drugiego Migeulego, pierwszego swoistego Tarzana, który rozegrał dla pierwszej drużyny przeszło 700 meczów. To właśnie on był typem obroń-cy, który nie cacka się i nie bierze jeńców. Wykorzystana szansa przez Puyola dała w efekcie długoletni kontrakt, a także zaporową kwotę odstępnego, aby uniknąć po-dobnych przypadków do sprzedaży Figo.

Wielka smuta i ciężkie chwile

Pomiędzy 1999, a 2005 rokiem FC Barcelona nie zdobyła ani jednego trofeum. Przez cały ten czas w drużynie był oczywiście Puyol, który do momentu zdobycia mistrzo-stwa Hiszpanii osiem lat temu przeżył czterech preze-sów i czterech trenerów. Barca przegrywała spotkania w Lidze Mistrzów z Besiktasem 0-3 na wyjeździe, czy na Camp Nou z Milanem 0-2, a także w lidze z Deportivo La Coruna 0-2. Sam Puyol nie ukrywał, że myślał wtedy o odejściu: - Nie będę udawał, że nigdy nie myślałem o tym, żeby odejść. Były takie chwile, kiedy długo niczego nie wygrywaliśmy, ani – co gorsza –nie miałem wrażenia, że zmierzamy we właściwym kierunku, żeby zacząć wy-grywać. Byłem zniechęcony i zastanawiałem się czy nie odejść i nie spróbować gdzie indziej. Ale ostatecznie za

„Moc jest wewnątrz umysłu. Tylko silny może przetrwać”.

Barca Flash Październik 2013

Page 7: Barça Flash Październik 2013

i wartości, a także ponadczasowym wzorem, z które-go należy czerpać całymi garściami. Nie wiadomo ile jeszcze Tarzan będzie mógł grać w piłkę, na ile pozwolą mu na to jego nieszczęsne kolana, bo prawdopodobnie gdyby to wyłącznie od niego zależało, to grałby do 40-stki, albo i dłużej. Ryan Giggs w Manchesterze United, Paolo Maldini w AC Milanie czy właśnie Carles Puyol w Barcelonie to były, czy nadal są relikty w futbolu XXI wieku, o które trzeba bardzo dbać, ponieważ nieczęsto ma się do czynienia z takimi, bądź co bądź, unikatowy-mi osobami.

* artykuł powstał w oparciu o książkę Grahama Huntera – „Barca. Za kulisami najlepszej drużyny świata.” Wyróżnione fragmenty są cytatami z książki, która uka-zała się dzięki Wydawnictwu ‘SQN’.

Mes que el Mestre

każdym razem decydowałem się zostać i walczyć.(…) Był moment, że sporo się mówiło o moim możliwym transfe-rze do Realu Madryt, ale tak naprawdę nikt z ich klubu nigdy się ze mną nie kontaktował, ani niczego nie propo-nował (…) Mogę was jednak zapewnić, że nigdy bym tam nie odszedł. Zwyciężanie to najważniejsza rzecz ze wszyst-kich. Możesz grać świetnie, być wybitnym piłkarzem, ale jeśli na koniec kariery zostajesz bez ani jednego trofeum, czujesz się kompletnie niespełniony. To tak jak z mecza-mi z Chelsea w Lidze Mistrzów w Lidze Mistrzów w 2004 roku. Graliśmy wówczas niezwykle atrakcyjny, porywają-cy futbol, ale zostaliśmy wyeliminowani, więc nasz piękny styl okazał się do niczego nie przydatny. Takie mam zda-nie na ten temat. Najważniejsze jest wygrywanie.

Najtrudniejsze miało jednak dopiero przyjść. Zimą 2006 roku zmarł ojciec Carlesa Puyola. Podczas pracy na budowie, około godziny 17:00 spadła na niego ło-patka koparki. Zginął na miejscu. Miał 56 lat. Barca była w drodze na mecz do La Corunii, ale Puyi oczywiście zawrócił i po zaledwie trzech godzinach był w Pobla de Segur. Carles po śmierci ojca zaczął medytować, zmienił styl życia, przebacza wrogom, wspiera god-ność potrzebujących, trenuje pilates, yogę, co pozwala mu na utrzymywanie organizmu w wysokiej formie. Ukojenie znalazł w Tybetańskiej Księdze Umarłych – in-spirował się nią, poznał Dalaj Lamę podczas jego wizyty w Barcelonie w 2007 roku i dużo czasu spędził w Tibet

House, wspiera Tybet w  walce o  autonomię wobec Chin: - Naprawdę identyfikuję się z Tybetańczykami. Podoba mi się ich filozofia i sposób w jaki postrzegają świat. Zmiana nastąpiła także poza boiskiem, ponieważ kiedyś był szczęśliwy, gdy na murawie panował chaos, latał w stroju supermana i wszystkich ratował, gasząc pożary, był zawiedziony, gdy nie miał możliwości do zo-stania bohaterem. Puyol zaczął cieszyć się, gdy zespół grał na zero z tyłu, a nie wyłącznie wtedy gdy mógł być supermanem, a najlepiej gdy przeciwnik nie był w stanie oddać ani jednego strzału na bramkę.

Ponadczasowe wartości

Carles Puyol to prawdziwe serce FC Barcelony, maszyna, która pcha do przodu wszystkich kolegów z zespołu, daje świetny przykład młodym zawodnikom z  jakim zaangażowaniem powinni podchodzić do pracy jaką jest piłka nożna, symbol ciężkiej pracy i przykład na to, że wrodzony talent czy jego brak to nie wszystko, ponieważ rzetelna i regularna praca mogą przynieść zaskakujące efekty. Takich piłkarzy jest w futbolu co-raz mniej, ponieważ w dobie kryzysu ekonomicznego i częstemu zjawisku zanikania przywiązania do klubo-wych barw, takich zawodników jak właśnie Puyol jest jak na lekarstwo. To kryształy, które modelowo można prezentować jak człowiek będący jednocześnie wizy-tówką danej ekipy, ucieleśnieniem najlepszych jej cech

Paweł WróbelBarca.pl

[email protected]

Page 8: Barça Flash Październik 2013

Pisząc ten tekst mamy za sobą ledwie osiem spotkań ligi hiszpańskiej. Doprawdy trudno jest mi przewidzieć, co stanie się dalej. Niezależnie jednak od tego, co nasi piłkarze wywalczą w ko- lejnych spotkaniach, zmiana kursu wykonana przez nowego sternika klubu Tatę Martino jest lepsza od podążania ścieżką, po której zarówno my,my, jak i niestety także nasi rywale, chodzili od pewnego czasu z zamkniętymi oczyma. Nie były to oczy zamknięte ze strachu, lecz na twarzach rywali można odczytać było pewność i przeko-nanie o możliwości nawiązania skutecznej walki z Barceloną.

Wyobrażam sobie sytuację, w której rok temu trenerzy drużyn przeciwnych wyciągali starą pomiętą kartkę na odprawie przedmeczowej i mówili swoim piłkarzom podobne wskazówki, przekazywane im wcześniej przez trzy lata. Właściwie telewizje sportowe nie musiały się nawet trudzić .zatrudniając ekspertów do analizy taktycznejtaktycznej spotkań Blaugrany. Każdy to wiedział. Sztaby szkoleniowe rywali nie musiały wysyłać obserwatorów w osobach asystentów na spot-kania Barcy. Jeśli kiedykolwiek Mourinho dał swojemu sztabowi wolne w tygodniu, zapewne odbyło się to przed meczami z Barcą. Większą niewiadomą był sposób ułożenia włosów, zaprezentowany przez Cristiano Ronaldo, niż podejście do gry Barcelony.

Zmierzaliśmy na dno. Osiągnęliśmy je w dwumeczu z Bayernem. Należy sobie wytłumaczyć, że dramat w naszym wykonaniu nie oznacza walki o utrzymanie. Porażka w stosunku 7:0 jest takim wyczynem, że trudno wyobrazić sobie coś bardziej godzącego w god- ność zawodników, mających w swoich prywatnych gablotach wszystkie moż- liwe indywidualne wyróżnienia i dostarczających klubowemu muzeum niezliczone liczby pucharów.

Wybór Taty Martino był ryzykowny i napełnił serca kibiców czymś, Wybór Taty Martino był ryzykowny i napełnił serca kibiców czymś, czego nie czuliśmy już od tak wielu miesięcy – niepewność. Jak zagra Barcelona, jakie pomysły zaproponuje trener, czy człowiek z zew- nątrz poradzi sobie w tak wielkim klubie. Wreszcie poczuliśmy coś nowego – na naszych oczach dokonuje się zmiana, która okazuje się być początkiem kolejnych.

Oglądając mecze Barcelony pod wodzą Taty Martino, trudno wyciągnąć dalekosiężne wnioski. Poza tym najcenniejszym, wyciągnąć dalekosiężne wnioski. Poza tym najcenniejszym, ważniejszym od nabycia drugiego Neymara wspartego kolej- nym Messim. Zatrudniliśmy trenera odważnego, trenera o otwartym umyśle i gotowego na zmianę podejścia taktycz- nego, o co raczej nie pokusiłby się choćby Luis Enrique.

Niewątpliwie dotychczasowa gra Barcelony nie zachwyca. Drużyna wygrywa, lecz dopóki nie pokona rywala z Bernabeu, przyjdzie nam poczekać na dokonanie bardziej wiążących ocen przyjdzie nam poczekać na dokonanie bardziej wiążących ocen pracy Martino. Zapewne jest wiele zmartwień, jednak ja nie chciał- bym się na nich skupiać. Istnieje jedna ogromna zaleta nowego trenera – po raz pierwszy od dwóch sezonów mamy na ławce szkole- niowca, będącego w stanie zaproponować wszystkim, kibicom oraz przeciwnikom, coś, czego jeszcze Barcelona nie grała.

Jeszcze parę miesięcy temu widok rywala stosującego atak pozycyjny przeciwko Barcelonie wydawał się niemożliwy do zobaczenia. Barca miała piłkę, poza drobnymi fragmentami spotkań, w których przeciwnik ją przejmował i strzelał nam gola. Poza tym drobnym ułamkiem procenta czasu to podopieczni Vilanovy uprawiali swój football, który z pięknego efektywnego i efektownego, przerodził się w upośledzony i bezproduktywny.

TerazTeraz otwierają się przed nami nowe możliwości. Dzięki kreatywnemu i otwartemu na rozwiązania szkoleniowcowi, zespół otrzymuje możliwość i szansę wykorzystania nie jednej, jak miało to miejsce wcześniej, lecz wielu broni. Wreszcie spotkania przeciwko drużynie z Camp Nou okażą się nieprzewidywalne, zaskakujące. Pierwszy kwadrans będzie zupełnie inny od kolejnych, a trener drużyny przeciwnej ze zdumieniem spojrzy na poczynania drużyny. Wyobrażacie sobie Barcelonę czekającą w zwarciu na szybki i zdecydowany kontratak z udziałem Messiego i Neymara? Potraficie przewidzieć jak zaskoczony i nieu-dolnydolny w swoich poczynaniach będzie przeciwnik mający rozgrywać atak pozycyjny na Camp Nou? Szczególnie mając w swoim wyjściowym składzie zawodników przystoso-wanych do gry defensywnej z nastawieniem na kontrę?

Barcelona zyskuje coś bezcennego, coś, co na własne życzenie straciła, coś co sprawia, że stanie się drużyną taką jak inne lecz w naszych sercach wciąż niezwykłą – zyskuje miliardy rozwiązań taktycznych, obejmujących zachowanie w trakcie spotkania zarówno w mo- mencie posiadania, jak i utraty piłki. Przeciwnicy stracą atut pewności, wiedzę i możliwość przewidzenia wydarzeń, ich założenia wielokrotnie miną się z boiskową rzeczywistością.

KontręKontrę potrafi grać każdy zespół, nie trzeba do tego olbrzymiej wirtuozerii. Wszystko, co należy wykonać, to szybkie przeniesienie piłki do strefy ataku w możliwie jak najkrótszym czasie, zyskując teren w momencie braku zorganizowania przeciwnika. Potrzebni są gracze charakteryzujący się szybkością i wykończeniem akcji. Ronaldo i Bale to przykłady takich zawodników. Gra pozycyjna w porównaniu do kontry jest niczym gotowanie obiadu dla

Królowej Elżbiety w konfrontacji ze zrobieniem zupki chińskiej z wifonu. Wymaga inteli-gencji, cierpliwości, szybkości myślenia i znakomitej gry na małej przestrzeni.

Przygotowanie akcji pozycyjnej jest niczym robienie podchodów do dziewczyny, która nie do końca jest do Ciebie przekonana. Nieustannie się starasz i nie wiesz, czy stracisz piłkę na linii bramkowej, czy w środkowej strefie boiska.

Gra z kontry jest jak podrywanie w stanie podchmielenia średnio inteligentnych kobiet. Trwa krótko, szans jest wiele, efekt jest natych- inteligentnych kobiet. Trwa krótko, szans jest wiele, efekt jest natych-

miastowy, albo tak albo nie. Jak nie to za pięć minut sytuacja się powtarza.

Barcelona ma piłkarzy, którzy jako chyba jedyna grupa zawod- ników na świecie może sprawnie grać kontrę i atak pozycyjny. W sumie jeszcze Bayern Monachium może to potrafić. Jest to

niemalże niemożliwe, gdyż trudno zmusić gwiazdy do gry niemalże niemożliwe, gdyż trudno zmusić gwiazdy do gry w obronie. Zarówno Robben Ribbery, jak i Messi czy Neymar, potrafią popracować w defensywie, a do kontry pasują lepiej

niż ogórek kiszony do Pana Tadeusza. A atak pozycyjny? To już kiedyś graliśmy i gdy nadejdzie czas jego zastosowania, gdy

podejmiemy taką decyzję lub przeciwnik wystawi białą flagę, będzie to świadomy i dobrowolny wybór.

Paweł Szczudło, [email protected]

Oktawian Jurkiewicz, [email protected]

Barcelona, aby przejrzeć na oczy, potrzebowała czegoś zdecydowanie bardziej dramatycznego, niż porażka w dwumeczu z Bayernem 7:0. Nawrót choroby Tito Vilanovy i wszelkie nieszczęścia dotykające zespół dały szansę drużynie na dokonanie zmian. Zapewne nikt nie będzie mógł nigdy stwierdzić z całą pewnością, czy były już trener Barcy i asystent Pepa Guardioli nie był szkoleniowcem na tyle odważnym, aby poprowa-dzić klub nową ścieżką, proponując własne taktyczne rozwiązania, czy był na tyle ślepo i naiwnie przekonany o skuteczności stosowanej od lat metody, że nawet blamanż z Bawarczykami nie dał mu odpowiednich wskazówek i nie był bodźcem do dokonania potrzebnych zmian. A może mu odpowiednich wskazówek i nie był bodźcem do dokonania potrzebnych zmian. A może wszystkiemu winna była choroba, która nie pozwoliła w pełni zaangażować się Tito w pracę na zasłużenie zdobytym stanowisku.

PAWEŁSZCZUDŁO

Prowadzeni przez Tate

Barca Flash Październik 2013 Prowadzeni przez Tatę

FB.PL/HALA DZIECI"KIBICE JAKICH (NIE)MA£O

8 ARTYKUŁ

Page 9: Barça Flash Październik 2013

Pisząc ten tekst mamy za sobą ledwie osiem spotkań ligi hiszpańskiej. Doprawdy trudno jest mi przewidzieć, co stanie się dalej. Niezależnie jednak od tego, co nasi piłkarze wywalczą w ko- lejnych spotkaniach, zmiana kursu wykonana przez nowego sternika klubu Tatę Martino jest lepsza od podążania ścieżką, po której zarówno my,my, jak i niestety także nasi rywale, chodzili od pewnego czasu z zamkniętymi oczyma. Nie były to oczy zamknięte ze strachu, lecz na twarzach rywali można odczytać było pewność i przeko-nanie o możliwości nawiązania skutecznej walki z Barceloną.

Wyobrażam sobie sytuację, w której rok temu trenerzy drużyn przeciwnych wyciągali starą pomiętą kartkę na odprawie przedmeczowej i mówili swoim piłkarzom podobne wskazówki, przekazywane im wcześniej przez trzy lata. Właściwie telewizje sportowe nie musiały się nawet trudzić .zatrudniając ekspertów do analizy taktycznejtaktycznej spotkań Blaugrany. Każdy to wiedział. Sztaby szkoleniowe rywali nie musiały wysyłać obserwatorów w osobach asystentów na spot-kania Barcy. Jeśli kiedykolwiek Mourinho dał swojemu sztabowi wolne w tygodniu, zapewne odbyło się to przed meczami z Barcą. Większą niewiadomą był sposób ułożenia włosów, zaprezentowany przez Cristiano Ronaldo, niż podejście do gry Barcelony.

Zmierzaliśmy na dno. Osiągnęliśmy je w dwumeczu z Bayernem. Należy sobie wytłumaczyć, że dramat w naszym wykonaniu nie oznacza walki o utrzymanie. Porażka w stosunku 7:0 jest takim wyczynem, że trudno wyobrazić sobie coś bardziej godzącego w god- ność zawodników, mających w swoich prywatnych gablotach wszystkie moż- liwe indywidualne wyróżnienia i dostarczających klubowemu muzeum niezliczone liczby pucharów.

Wybór Taty Martino był ryzykowny i napełnił serca kibiców czymś, Wybór Taty Martino był ryzykowny i napełnił serca kibiców czymś, czego nie czuliśmy już od tak wielu miesięcy – niepewność. Jak zagra Barcelona, jakie pomysły zaproponuje trener, czy człowiek z zew- nątrz poradzi sobie w tak wielkim klubie. Wreszcie poczuliśmy coś nowego – na naszych oczach dokonuje się zmiana, która okazuje się być początkiem kolejnych.

Oglądając mecze Barcelony pod wodzą Taty Martino, trudno wyciągnąć dalekosiężne wnioski. Poza tym najcenniejszym, wyciągnąć dalekosiężne wnioski. Poza tym najcenniejszym, ważniejszym od nabycia drugiego Neymara wspartego kolej- nym Messim. Zatrudniliśmy trenera odważnego, trenera o otwartym umyśle i gotowego na zmianę podejścia taktycz- nego, o co raczej nie pokusiłby się choćby Luis Enrique.

Niewątpliwie dotychczasowa gra Barcelony nie zachwyca. Drużyna wygrywa, lecz dopóki nie pokona rywala z Bernabeu, przyjdzie nam poczekać na dokonanie bardziej wiążących ocen przyjdzie nam poczekać na dokonanie bardziej wiążących ocen pracy Martino. Zapewne jest wiele zmartwień, jednak ja nie chciał- bym się na nich skupiać. Istnieje jedna ogromna zaleta nowego trenera – po raz pierwszy od dwóch sezonów mamy na ławce szkole- niowca, będącego w stanie zaproponować wszystkim, kibicom oraz przeciwnikom, coś, czego jeszcze Barcelona nie grała.

Jeszcze parę miesięcy temu widok rywala stosującego atak pozycyjny przeciwko Barcelonie wydawał się niemożliwy do zobaczenia. Barca miała piłkę, poza drobnymi fragmentami spotkań, w których przeciwnik ją przejmował i strzelał nam gola. Poza tym drobnym ułamkiem procenta czasu to podopieczni Vilanovy uprawiali swój football, który z pięknego efektywnego i efektownego, przerodził się w upośledzony i bezproduktywny.

TerazTeraz otwierają się przed nami nowe możliwości. Dzięki kreatywnemu i otwartemu na rozwiązania szkoleniowcowi, zespół otrzymuje możliwość i szansę wykorzystania nie jednej, jak miało to miejsce wcześniej, lecz wielu broni. Wreszcie spotkania przeciwko drużynie z Camp Nou okażą się nieprzewidywalne, zaskakujące. Pierwszy kwadrans będzie zupełnie inny od kolejnych, a trener drużyny przeciwnej ze zdumieniem spojrzy na poczynania drużyny. Wyobrażacie sobie Barcelonę czekającą w zwarciu na szybki i zdecydowany kontratak z udziałem Messiego i Neymara? Potraficie przewidzieć jak zaskoczony i nieu-dolnydolny w swoich poczynaniach będzie przeciwnik mający rozgrywać atak pozycyjny na Camp Nou? Szczególnie mając w swoim wyjściowym składzie zawodników przystoso-wanych do gry defensywnej z nastawieniem na kontrę?

Barcelona zyskuje coś bezcennego, coś, co na własne życzenie straciła, coś co sprawia, że stanie się drużyną taką jak inne lecz w naszych sercach wciąż niezwykłą – zyskuje miliardy rozwiązań taktycznych, obejmujących zachowanie w trakcie spotkania zarówno w mo- mencie posiadania, jak i utraty piłki. Przeciwnicy stracą atut pewności, wiedzę i możliwość przewidzenia wydarzeń, ich założenia wielokrotnie miną się z boiskową rzeczywistością.

KontręKontrę potrafi grać każdy zespół, nie trzeba do tego olbrzymiej wirtuozerii. Wszystko, co należy wykonać, to szybkie przeniesienie piłki do strefy ataku w możliwie jak najkrótszym czasie, zyskując teren w momencie braku zorganizowania przeciwnika. Potrzebni są gracze charakteryzujący się szybkością i wykończeniem akcji. Ronaldo i Bale to przykłady takich zawodników. Gra pozycyjna w porównaniu do kontry jest niczym gotowanie obiadu dla

Królowej Elżbiety w konfrontacji ze zrobieniem zupki chińskiej z wifonu. Wymaga inteli-gencji, cierpliwości, szybkości myślenia i znakomitej gry na małej przestrzeni.

Przygotowanie akcji pozycyjnej jest niczym robienie podchodów do dziewczyny, która nie do końca jest do Ciebie przekonana. Nieustannie się starasz i nie wiesz, czy stracisz piłkę na linii bramkowej, czy w środkowej strefie boiska.

Gra z kontry jest jak podrywanie w stanie podchmielenia średnio inteligentnych kobiet. Trwa krótko, szans jest wiele, efekt jest natych- inteligentnych kobiet. Trwa krótko, szans jest wiele, efekt jest natych-

miastowy, albo tak albo nie. Jak nie to za pięć minut sytuacja się powtarza.

Barcelona ma piłkarzy, którzy jako chyba jedyna grupa zawod- ników na świecie może sprawnie grać kontrę i atak pozycyjny. W sumie jeszcze Bayern Monachium może to potrafić. Jest to

niemalże niemożliwe, gdyż trudno zmusić gwiazdy do gry niemalże niemożliwe, gdyż trudno zmusić gwiazdy do gry w obronie. Zarówno Robben Ribbery, jak i Messi czy Neymar, potrafią popracować w defensywie, a do kontry pasują lepiej

niż ogórek kiszony do Pana Tadeusza. A atak pozycyjny? To już kiedyś graliśmy i gdy nadejdzie czas jego zastosowania, gdy

podejmiemy taką decyzję lub przeciwnik wystawi białą flagę, będzie to świadomy i dobrowolny wybór.

Paweł Szczudło, [email protected]

Oktawian Jurkiewicz, [email protected]

Barcelona, aby przejrzeć na oczy, potrzebowała czegoś zdecydowanie bardziej dramatycznego, niż porażka w dwumeczu z Bayernem 7:0. Nawrót choroby Tito Vilanovy i wszelkie nieszczęścia dotykające zespół dały szansę drużynie na dokonanie zmian. Zapewne nikt nie będzie mógł nigdy stwierdzić z całą pewnością, czy były już trener Barcy i asystent Pepa Guardioli nie był szkoleniowcem na tyle odważnym, aby poprowa-dzić klub nową ścieżką, proponując własne taktyczne rozwiązania, czy był na tyle ślepo i naiwnie przekonany o skuteczności stosowanej od lat metody, że nawet blamanż z Bawarczykami nie dał mu odpowiednich wskazówek i nie był bodźcem do dokonania potrzebnych zmian. A może mu odpowiednich wskazówek i nie był bodźcem do dokonania potrzebnych zmian. A może wszystkiemu winna była choroba, która nie pozwoliła w pełni zaangażować się Tito w pracę na zasłużenie zdobytym stanowisku.

PAWEŁSZCZUDŁO

Prowadzeni przez Tate

Barca Flash Październik 2013 Prowadzeni przez Tatę

FB.PL/HALA DZIECI"KIBICE JAKICH (NIE)MA£O

Page 10: Barça Flash Październik 2013

Barcelona od lat nie miała takich obrońców, którzy gwarantowali nie tylko doskonałą grę w destrukcji, ale również siali popłoch w polach karnych rywali. Co prawda nie każdy rodzi się Johnem Terrym, dlatego uznajmy sprawę jasno - snajperskie oko u defensorów to bonus dołączony do zestawu.zestawu. W ciągu ostatnich dziesięciu lat mało który zawodnik z bloku obronnego Barcelony przekroczył granicę zaledwie trzech bramek w ciągu sezonu w La Liga oraz w Lidze Mistrzów. Najlepszą sku- tecznością mogli pochwalić się jedynie Dani Alves w "złotym sezonie” 08/09, gdy strzelił pięćpięć bramek. Wcześniej barierę trzech goli złamał Gio van Bronckhorst, który tylko w Primera Division trafił czterokrotnie do bramek rywali. Wyniki te nie są osza- łamiające, szczególnie, że obaj panowie to boczni defensorzy, włączający się często do zadań ofensywnych. W przypadku środ- kowychkowych obrońców najwyższą ilością strze- lonych bramek mogli popisać się Gerard Pique (3 bramki/sezon 10-11) oraz Carles Puyol (3 bramki/sezon 11-12).

Aktualny sezon być może nie obfituje w gole strzelone wyłącznie przez obrońców, ale jeśli tendencja się utrzyma, to w ogólnym dorobku strzeleckim Barcelony nie będą pojawiali się wyłącznie Leo Messi ze spółką. Defensorzy mają na swoim koncie już w La Liga pięć bramek (Adriano i Alves popo dwie i raz Marc Bartra). Do tego doliczyć można jeszcze gola Gerarda Pique z główki w meczu z Ajaxem w ramach Ligi Mistrzów. Takiego rezultatu nie miała już co druga linia obronna Barcelony, licząc od przełomu wieków do końca ery Franka Rijkaarda.

Jakie ryzyko wiąże się ze stosowaniem takiej taktyki? Oczywiście istnieje groźba straty gola po dynamicz- nej i skutecznej kontrze. Aktualnie żaden zespół, który stanął w szranki z Barceloną w tym sezonie, nie zaskoczył podopiecznych Gerardo Martino grą z kontrataku. Trudno w takim razie stwierdzić, czy taka taktyka byłaby skuteczna na Bayern, Real MadrytMadryt lub Borussię. Pep Guardiola, w prze- ciwieństwie do Tito Vilanovy, pozwalał środkowym obrońcom robić wycieczkę pod pole karne rywali, ale tylko pod koniec spotkań przy niekorzystnym rezul-tacie. Na zdrowy rozsądek posyłanie defensorów do ataku jest taktycznym samobójstwem. Tylko... czy aby na pewno Martino odważy się na taki wariant przy wymagających rywalach? Oby nie!

Warto też dodać, że nie wszyscy obrońcy dostali po- lecenie od Taty, aby włączać się w akcje ofensywne. Stałym bywalcem w linii defensywnej jest Javier Mascherano. To on tworzy duet środkowych obrońców z Sergio Busquetsem lub Alexem Songiem, gdy Pique lub Bartra pędzą na stały fragment gry lub na rozegranie piłki. To dosyć rozsądne, bo od czasów GuardioliGuardioli "El Jefecito" był sukcesywnie "przybliżany" na boisku do Victora Valdesa. Trudno zatem wymagać od Mascherano, żeby zaczął odnajdywać

się w ofensywie. Szczególnie, że Gerard Pique potrafi postraszyć w polu karnym rywala, czego jeszcze nie mogliśmy powiedzieć do niedawna o Marku Bartrze. Teraz już wiemy, że i on ma zmysł a'la "Filippo Inzaghi", aby tylko dołożyć nogę.

TenTen element zaskoczenia na pewno przez pewien czas będzie atutem Barcelony. Mało kto będzie się jeszcze spodziewać, że zza pleców Alexisa Sancheza, Pedro czy Neymara wybiegnie nagle niepilnowany Marc Bartra. Wielu odpuści sobie ścisłe krycie w polu karnym, po krótkim wykonaniu rzutu rożnegorożnego przez Barcelonę. Na takie rozkojarze-nie czyhać będzie Pique, który - podobnie jak w meczu przeciwko Ajaksowi - strzeli gola główką po dośrodkowaniu swojego kolegi.

Tylko przy umiejętnie zastosowanej rotacji i świetnemu przygotowaniu fizycznemu, defensorzy - w tym też boczni obrońcy - zdołają wytrzymać cały sezon na pełnych obrotach. Doświadczenie pokazuje nam jednak od lat, że nawet żmudna praca w defensywie potrafi przynieść jeden miesiąc słabościsłabości (najczęściej jest to luty), a jak dopiero miałoby to wyglądać w wersji "ofensywnej"? Strach pomyśleć.

Konkludując, częste włączanie się obrońców do akcji ofensywnych Barcelony to, póki co, zabieg zastosowany in plus. Sprawdza się przede wszystkim w grze przeciwko przeciętniakom ligowym. Gerardo Martino specjalnie dokłada kolejne "pary nóg" do pola karnych rywali, odejmując je w sferze defensy-wnej.wnej. To ryzyko może się przy bardziej wymagających rywalach nie opłacić, ale... czy w ogóle będzie ono podejmowane?

Przemysław Kasiura, [email protected]

Oktawian Jurkiewicz, [email protected]

Jedni powiedzą, że nareszcie ktoś ośmielił się złamać barierę, dzielącą środkowych obrońców od całej linii ofensywnej Barcelony. Drudzy uznają, że jest to odważne posunięcie, które przy trudniej- szych rywalach będzie jednak zbyt ryzykowne. Jak to zatem jest z tymi snajperskimi obrońcami w Blaugranie? „Ofensywni stoperzy" powoli stają się domeną taktyki Gerardo Martino w Dumie Katalonii.

PRZEMYSŁAW KASIURA

SNAJPERSCY OBRONCY MARTINO

Valdes

Mascherano Pique/Bartra

Busquets/song

AdrianoAlves

iniesta xavi

neymaralexis

messi

Oto moment, w którym Gerard Pique zdobywa gola w Lidze Mistrzów. Co prawda jego dorobek strzelecki kończy się na tej jednej bramce, jednakże niejednokrotnie miał szansę dorzucić kolejne bramki do swojej sezonowej kolekcji.

Na tym zdjęciu Marc Bartra cieszy się po strzeleniu bramki w La Liga. Było to dość zaskakujące dla obrońców Sociedad, ponieważ skupiali się głównie na kryciu Alexisa Sancheza. Bartra nie tylko potrafi dołożyć nogę, ale również mocne i precyzyjnie uderzyć z dystansu.

Barca Flash Październik 2013 Bramkostrzelni obrońcy Martino

O klubie wiemywszystko

KLIKNIJ

!

SARKAZM, ORGAZM

BARCELONA

Kliknij!

Page 11: Barça Flash Październik 2013

Barcelona od lat nie miała takich obrońców, którzy gwarantowali nie tylko doskonałą grę w destrukcji, ale również siali popłoch w polach karnych rywali. Co prawda nie każdy rodzi się Johnem Terrym, dlatego uznajmy sprawę jasno - snajperskie oko u defensorów to bonus dołączony do zestawu.zestawu. W ciągu ostatnich dziesięciu lat mało który zawodnik z bloku obronnego Barcelony przekroczył granicę zaledwie trzech bramek w ciągu sezonu w La Liga oraz w Lidze Mistrzów. Najlepszą sku- tecznością mogli pochwalić się jedynie Dani Alves w "złotym sezonie” 08/09, gdy strzelił pięćpięć bramek. Wcześniej barierę trzech goli złamał Gio van Bronckhorst, który tylko w Primera Division trafił czterokrotnie do bramek rywali. Wyniki te nie są osza- łamiające, szczególnie, że obaj panowie to boczni defensorzy, włączający się często do zadań ofensywnych. W przypadku środ- kowychkowych obrońców najwyższą ilością strze- lonych bramek mogli popisać się Gerard Pique (3 bramki/sezon 10-11) oraz Carles Puyol (3 bramki/sezon 11-12).

Aktualny sezon być może nie obfituje w gole strzelone wyłącznie przez obrońców, ale jeśli tendencja się utrzyma, to w ogólnym dorobku strzeleckim Barcelony nie będą pojawiali się wyłącznie Leo Messi ze spółką. Defensorzy mają na swoim koncie już w La Liga pięć bramek (Adriano i Alves popo dwie i raz Marc Bartra). Do tego doliczyć można jeszcze gola Gerarda Pique z główki w meczu z Ajaxem w ramach Ligi Mistrzów. Takiego rezultatu nie miała już co druga linia obronna Barcelony, licząc od przełomu wieków do końca ery Franka Rijkaarda.

Jakie ryzyko wiąże się ze stosowaniem takiej taktyki? Oczywiście istnieje groźba straty gola po dynamicz- nej i skutecznej kontrze. Aktualnie żaden zespół, który stanął w szranki z Barceloną w tym sezonie, nie zaskoczył podopiecznych Gerardo Martino grą z kontrataku. Trudno w takim razie stwierdzić, czy taka taktyka byłaby skuteczna na Bayern, Real MadrytMadryt lub Borussię. Pep Guardiola, w prze- ciwieństwie do Tito Vilanovy, pozwalał środkowym obrońcom robić wycieczkę pod pole karne rywali, ale tylko pod koniec spotkań przy niekorzystnym rezul-tacie. Na zdrowy rozsądek posyłanie defensorów do ataku jest taktycznym samobójstwem. Tylko... czy aby na pewno Martino odważy się na taki wariant przy wymagających rywalach? Oby nie!

Warto też dodać, że nie wszyscy obrońcy dostali po- lecenie od Taty, aby włączać się w akcje ofensywne. Stałym bywalcem w linii defensywnej jest Javier Mascherano. To on tworzy duet środkowych obrońców z Sergio Busquetsem lub Alexem Songiem, gdy Pique lub Bartra pędzą na stały fragment gry lub na rozegranie piłki. To dosyć rozsądne, bo od czasów GuardioliGuardioli "El Jefecito" był sukcesywnie "przybliżany" na boisku do Victora Valdesa. Trudno zatem wymagać od Mascherano, żeby zaczął odnajdywać

się w ofensywie. Szczególnie, że Gerard Pique potrafi postraszyć w polu karnym rywala, czego jeszcze nie mogliśmy powiedzieć do niedawna o Marku Bartrze. Teraz już wiemy, że i on ma zmysł a'la "Filippo Inzaghi", aby tylko dołożyć nogę.

TenTen element zaskoczenia na pewno przez pewien czas będzie atutem Barcelony. Mało kto będzie się jeszcze spodziewać, że zza pleców Alexisa Sancheza, Pedro czy Neymara wybiegnie nagle niepilnowany Marc Bartra. Wielu odpuści sobie ścisłe krycie w polu karnym, po krótkim wykonaniu rzutu rożnegorożnego przez Barcelonę. Na takie rozkojarze-nie czyhać będzie Pique, który - podobnie jak w meczu przeciwko Ajaksowi - strzeli gola główką po dośrodkowaniu swojego kolegi.

Tylko przy umiejętnie zastosowanej rotacji i świetnemu przygotowaniu fizycznemu, defensorzy - w tym też boczni obrońcy - zdołają wytrzymać cały sezon na pełnych obrotach. Doświadczenie pokazuje nam jednak od lat, że nawet żmudna praca w defensywie potrafi przynieść jeden miesiąc słabościsłabości (najczęściej jest to luty), a jak dopiero miałoby to wyglądać w wersji "ofensywnej"? Strach pomyśleć.

Konkludując, częste włączanie się obrońców do akcji ofensywnych Barcelony to, póki co, zabieg zastosowany in plus. Sprawdza się przede wszystkim w grze przeciwko przeciętniakom ligowym. Gerardo Martino specjalnie dokłada kolejne "pary nóg" do pola karnych rywali, odejmując je w sferze defensy-wnej.wnej. To ryzyko może się przy bardziej wymagających rywalach nie opłacić, ale... czy w ogóle będzie ono podejmowane?

Przemysław Kasiura, [email protected]

Oktawian Jurkiewicz, [email protected]

Jedni powiedzą, że nareszcie ktoś ośmielił się złamać barierę, dzielącą środkowych obrońców od całej linii ofensywnej Barcelony. Drudzy uznają, że jest to odważne posunięcie, które przy trudniej- szych rywalach będzie jednak zbyt ryzykowne. Jak to zatem jest z tymi snajperskimi obrońcami w Blaugranie? „Ofensywni stoperzy" powoli stają się domeną taktyki Gerardo Martino w Dumie Katalonii.

PRZEMYSŁAW KASIURA

SNAJPERSCY OBRONCY MARTINO

Valdes

Mascherano Pique/Bartra

Busquets/song

AdrianoAlves

iniesta xavi

neymaralexis

messi

Oto moment, w którym Gerard Pique zdobywa gola w Lidze Mistrzów. Co prawda jego dorobek strzelecki kończy się na tej jednej bramce, jednakże niejednokrotnie miał szansę dorzucić kolejne bramki do swojej sezonowej kolekcji.

Na tym zdjęciu Marc Bartra cieszy się po strzeleniu bramki w La Liga. Było to dość zaskakujące dla obrońców Sociedad, ponieważ skupiali się głównie na kryciu Alexisa Sancheza. Bartra nie tylko potrafi dołożyć nogę, ale również mocne i precyzyjnie uderzyć z dystansu.

Barca Flash Październik 2013 Bramkostrzelni obrońcy Martino

O klubie wiemywszystko

KLIKNIJ

!

SARKAZM, ORGAZM

BARCELONA

Kliknij!

Page 12: Barça Flash Październik 2013

Październik to przede wszystkim miesiąc Gran Derbi. I choć do tego meczu zostało jeszcze trochę czasu, to i tak postanowiliśmy wziąć pod lupę obydwa zespoły. Szybki wniosek jest jeden - jakby nie patrzeć, to fawo-rytem tego meczu jest FC Barcelona.

To właśnie podopieczni Gerardo Martino są w  lep-szej formie niż zawodnicy kierowani przez Carlo Ancelottiego. Argentyńczyk wciąż buduje swoją pozy-cję na Camp Nou, wciąż pracuje nad nowym stylem prowadzonej przez siebie drużyny, ale wydaje się, że ten proces przebiega mniej boleśnie niż na Santiago Bernabeu.

Martino lekiem, Ancelotti witaminą

Martino, przychodząc do FC Barcelony, podkreślał, że nie zamierza zmieniać filozofii tego klubu. Na każdym kroku powtarzał, że chce go jedynie udoskonalić i po-prawić kwestię przygotowania fizycznego zawodników. Ci też co chwilę chwalili nowego szkoleniowca i to, jak w krótkim czasie doprowadził ich do znakomitej for-my. Choć musieli naprawdę ciężko pracować, to widzieli tego skutki.

Na niektóre efekty musimy jeszcze poczekać, ale już teraz można stwierdzić, że „Tata” jednak pracuje nad filozofią. Może nie zamierza jej porzucić, ale na pew-no modyfikować. Zawodnicy już nie mają obsesyjnie trzymać się piłki. Już nie liczy się jej posiadanie i mi-liony wymienionych podań (często bezproduktywnie, na własnej połowie). Owszem, te podania dalej są waż-ne, ale mają przynosić pożądany skutek. Barca zaczęła grać z kontry (!), a Martino nie waha się zdejmować Leo Messiego z boiska (!!!). I choć jego rodakowi średnio to pasuje, to przekaz trenera jest jasny: stary, ja tu rządzę.

Ach, jak bardzo w Realu Madryt chcieliby mieć podob-nie. Fakt, na Carlo Ancelottiego nikt nie narzeka, a do liczby konfliktów Jose Mourinho Włochowi jeszcze bar-dzo daleko, ale i tak atmosfera w szatni „Los Blancos” nie należy do najlepszych. O tym za chwilę.

Gra Realu pod wodzą Ancelottiego jest póki co bar-dzo nierówna. Nasi odwieczni rywale potrafią zagrać błyskotliwie, ale potrafią też niemiłosiernie się mę-czyć. Tak naprawdę, to nie zagrali jeszcze meczu, po którym ręce same składałyby się do oklasków. Kibice wicemistrza Hiszpanii obawiali się, że pod wodzą no-wego szkoleniowca gra będzie nudna, ale na razie jest raczej męczarnią. Można mieć wrażenie, że Włoch na siłę chce zmienić swoje własne przyzwyczajenia i - bojąc się „linczu” kibiców - zrezygnował z własnego systemu na taki, który nie do końca jest mu znany. Dlatego, o ile

Mecz, który trzeba wygrać12 ARTYKUŁ

Page 13: Barça Flash Październik 2013

Mecz, który trzeba wygraćw Barcelonie Martino okazał się lekiem na niedosko-nałości z poprzedniego sezonu, to już w Ancelottiego można uznać jedynie za witaminę.

Neymar w gazie, Bale w szpitalu

Nie będziemy bawić się w porównania Leo Messiego i  Cristiano Ronaldo, bo o  tym napisano już tomy. Obydwaj - jak zwykle - są w formie i strzelają gole jak na zawołanie. Przyjrzyjmy się dwóm graczom, którzy dołą-czyli do swoich drużyn w letnim okienku transferowym.

Neymar wciąż uczy się europejskiego futbolu i ta nauka zapewne jeszcze trochę potrwa. Brazylijczyk jak na razie - pozostając w szkolnej nomenklaturze - notuje niezłe oceny i lania po pierwszym zebraniu rodziców raczej nie będzie… Były zawodnik Santosu na każdym kroku podkreśla, jak bardzo chce dobrze współpracować z Leo Messim, pomagać mu i uczyć się od niego. I pomaga! Spore grono kibiców zarzuca mu, że zbyt często gra pod siebie, wdaje się w niepotrzebne dryblingi, prze-trzymuje piłkę. Tymczasem to nie błąd! Zwróćcie uwagę na to, że grając po prostu w swoim stylu, Neymar ścią-ga na siebie uwagę obrońców. Tym samym wypraco-wuje Argentyńczykowi dużo więcej miejsca. Wcześniej to właśnie Messi musiał brać na siebie ciężar gry i to na nim głównie skupiali się defensorzy przeciwników. Teraz Barca ma dwie gwiazdy. Dzięki indywidualnej grze reprezentanta Canarinhos, jego starszy kolega może swobodniej poruszać się na boisku, nie jest też już tak bardzo odpowiedzialny za grę Barcelony. Efekt? Jeszcze lepsza forma strzelecka.

Gareth Bale zapewne zazdrości Neymarowi tak uda-nego startu. Walijczyk, już w momencie przejścia do Realu, nie miał łatwo, bo okazało się, że w odwrotną do niego stronę podąża Mesut Oezil, co wywołało fru-strację u jego nowych kolegów. Do tego niedopieszczo-ny Cristiano Ronaldo i wielka presja - w końcu został najdroższym piłkarzem na świecie (choć różne źródła różnie mówią). To automatycznie ściągnęło na niego oczy milionów kibiców.

Bale zaczął nieźle. Już w debiucie strzelił gola. Niestety, potem było (i  póki co jest) coraz gorzej. Walijczyka w Tottenhamie nie przyzwyczajono do tak ogromnej presji. Do tego co chwilę łapie urazy i w efekcie więcej nie gra niż gra. W Hiszpanii już mocno krytykują ten transfer, co jeszcze tylko potęguje czarne chmury nad głową Bale’a. Jakby nie patrzeć, w wirtualnym starciu Barca prowadzi 2:0.

Page 14: Barça Flash Październik 2013

Lopez? Wow. Valdes? Wooow!

Obydwie drużyny mają swoje jasne punkty (oczywiście oprócz C. Ronaldo i Messiego, to inna liga). Zawodników, którzy pozytywnie zaskakują. To bramkarze.

Diego Lopez przyszedł do Realu w trybie awaryjnym. Wydawało się, że przeżyje przygodę życia, zastąpi Ikera Casillasa na kilka tygodni, wróci na ławkę, po sezonie odejdzie i tyle. Tymczasem, w wyniku konfliktu na linii Mourinho - Casillas, Lopez nieoczekiwanie przygodę zmienił na życiową szansę, którą postanowił wykorzy-stać do końca. Po odejściu Portugalczyka znów wyda-wało się, że czas Hiszpana dobiega końca, a on dokonał niemożliwego - już w czysto sportowej rywalizacji po-sadził ikonę „Los Blancos” na ławkę rezerwowych.

I z całym szacunkiem dla Ikera, całkiem słusznie. Lopez naprawdę jest w niesamowitej formie. Zewsząd zbiera zasłużone pochwały, stał się pewnym punktem zespołu. Kimś, na kogo koledzy mogą liczyć w trudnych chwi-lach. I choć wciąż znajduje się gdzieś w cieniu sfrustro-wanego Casillasa, to już coraz częściej mówi się właśnie o jego znakomitej dyspozycji. I  już coraz mniej pytań o jego konkurenta.

Również Victor Valdes, na zakończenie wspaniałej przy-gody z Barceloną, zawziął się i pokazuje wszystkie swoje walory. Nasz portero jest pewny siebie jak nigdy. Nie ma już niezdecydowanych interwencji, niepotrzebnych strat piłki, dziwnych podań. Zamiast tego dostajemy od Hiszpana znakomite przechwyty, obronione rzuty karne i parady naprawdę klasy światowej. Valdes zapo-wiedział, że w swoim ostatnim sezonie na Camp Nou chce wygrać wszystko. Z tak pewną grą może się do tego przyczynić.

Zapach szatni

Wystarczył mały foszek Leo Messiego, żeby media zaczę-ły doszukiwać się konfliktu na linii Martino - zawodnik. Jaka jest prawda, tego się nie dowiemy. Pewne jest to, że Messi nie przywykł do ściągania go w trakcie meczów i - rozpuszczony przez Guardiolę i Vilanovę - nie do końca potrafi pogodzić się z taką sytuacją. To maszyna, która żyje graniem. Jednak szkoleniowca to nie obchodzi i wy-syła do Leo jasny sygnał - zdążysz się nagrać, muszę cię oszczędzać. I jednocześnie pokazuje, że najzwyczajniej w świecie ma jaja.

I  to tyle, jeśli chodzi o  zgrzyty w  szatni Barcelony. Zawodnicy ufają nowemu trenerowi, chętnie z nim pra-cują i chwalą. Przed sezonem obawiano się, jak będzie wyglądała praca rozpieszczonego w Brazylii Neymara, ale trzeba przyznać, że jak na razie zawodnik zachowuje się wzorowo. Nie gwiazdorzy, ciężko pracuje na trenin-gach i z szacunkiem odnosi się do kolegów.

Tymczasem w  Realu trwa festiwal niezadowolenia. I choć z „Los Blancos” odszedł skonfliktowany niemal ze wszystkimi Jose Mourinho, to niesmaski pozosta-ły. Ancelotti dostał Bale’a, z którym sam nie do końca wie, co ma zrobić. Zawodnikom zabrano uwielbianego Oezila, co w ogóle im się nie spodobało - o czym zresz-tą głośno mówili. Udało się jedynie ułaskawić Cristiano Ronaldo, który dostał nowy kontrakt i  już nie jest smutny w Madrycie. Widać to na boisku. Real nie jest drużyną, nie potrafi zachwycać. Przegrana w derbach Madrytu, gwizdy na Benzemę. A do tego Pepe z opaską kapitańską to wyjątkowo poroniony pomysł…

Zanosi się na mróz

Wiadomo, że przez te kilkanaście dni jeszcze wiele może się jeszcze zmienić. Na dziś jednak to Barcelona pozo-staje zdecydowanym faworytem Gran Derbi. W grze Realu zbyt wiele musi się zmienić, aby można było na-pisać: tak, Real wygra ten mecz.

Widać to na boisku. Real nie jest drużyną, nie potrafi zachwycać. Przegrana w derbach Madrytu, gwizdy na

Benzemę. A do tego Pepe z opaską kapitańską to wyjątkowo poroniony pomysł…

Szymon LudowskiBlogFCB.com

[email protected]

14 ARTYKUŁ

Barca Flash Październik 2013

Page 15: Barça Flash Październik 2013

Piłkarskiwitter

(i nie tylko!)Setki milionów facebookowiczów, followersów na Twitterze i użytkowników Instagrama - niezliczenie wielu kibiców Blau-grany i ogólnie piłki nożnej każdego dnia wyszukuje informacji, ciekawostek i skandali związanych z ich ulubieńcami. W dobie rozwoju mediów społecznościowych, zawodnicy ułatwiają im za-danie i sami pchają się wśród ludzi. Każdy, kto posiada konto na Twitterze, może zaćwierkać do Fabregasa, Pique lub Alvesa i tylko łut szczęścia decyduje, czy idol z Katalonii wda się z nami w konwersację.

Page 16: Barça Flash Październik 2013

16 ARTYKUŁ

W Polsce najprawdopodobniej najaktywniejszym pił-karzem na Twitterze jest Kuba Rzeźniczak, a w Barce-lonie? No właśnie. Kto? Łatwiej jest powiedzieć, kogo nie ma na Twitterze z zawodników Barcy, niż kto jest. Obecnie z pierwszego składu nie ćwierkają tylko Alba, Xavi, Busquets, Song, Affelay, Sanchez i Messi.

Ćwierkanie o poranku

Zawodnicy najczęściej piszą o  przysłowiowej dupie Maryni. Ostatnio Pique chwalił się fotką z grzybobra-nia, a kilka miesięcy temu zdjęciem, na którym Lia (có-reczka Ceska) słucha Justina Biebera. Nie są to jedyne formy aktywności zawodników w mediach społeczno-ściowych. Coraz częściej spotkać możemy gratulacje po wygranym meczu kolegi, wyrazy otuchy dla kontu-zjowanego zawodnika i wypowiedzi na temat obecnej sytuacji w piłce. Nie możemy jednoznacznie stwierdzić, że to coś dobrego. Warto przypomnieć, że po meczu Realu, Pique krytkował zachowania sędziego. Natych-miastowo Hiszpanowi odpowiedział Arbeloa, a  me-dia zwęszyły konflikt, który został opisany jak starcie Salwadoru i  Hondurasu podczas Wojny Futbolowej.

(po lewej) Nawrót choroby Erica Abidala obił się szerokim echem na Twitterze.

W 1969 skończyło sie krwawo i po stu godzinach, a te-raz... dmuchamy w ten balonik i dmuchamy, a on ro-śnie. Plotki, ploteczki, plotunie - to robią dziennikarze z Twittera.

Każdy wróbel inny na gałęzi

Oczywiście nie możemy generalizować. Alves na Insta-gramie wrzuca modowe zdjęcia, Pinto dzieli się muzyką, którą się pasjonuje, a Puyol ćwierka mało (ale sensow-nie). Każdy może znaleźć coś dla siebie, ale najważniej-sze są rzeczy, które wyszukamy u każdego zawodnika. Kontuzja Villi w 2011 roku - w kilkadziesiąt sekund po meczu wyrazy wsparcia od kolegów z  szatni. Zdoby-cie mistrzostwa kraju w 2013 roku - cieszynki i wyrazy szczęście tuż po zakończeniu meczu. Jak widać spon-

Barca Flash Październik 2013

Page 17: Barça Flash Październik 2013

Adrian NowickiBarca.pl

[email protected]

Ćwierkająca Barca.pl:twitter.com/pawel_wrobel

twitter.com/adrian_barcapl

Piłkarski Twitter (i nie tylko!)

(po prawej) Jedno ze zdjęć Daniego Alvesa pochodzących z Twittera.

taniczność rządzi mediami społecznościowymi, ale to bardzo naturalne. Zwykłe ludzkie odruchy kibiców cie-szą, a zawodnicy skracają dystans do fanów. Jeszcze kil-ka lat i piłkarze będą prowadzili vlogi, urządzali trans-misje na żywo na Youtube - wtedy to kibice zmniejszą dystans, jak Messi do rekordzistów ligi pod względem strzelonych goli. Zawodnicy Barcy - zgodnie z ogólnie panującym zdaniem - nie są kontrowersyjni, dlatego takie smaczki jak wojna i ćwierkanie wróbli z Katalo-nii i Madrytu to rzeczy rzadko spotykane. Sytuacja za-wsze zaognia się przy okazji Gran Derbi. Jeden napisał coś przez pomyłkę, drugiemu ktoś wkradł się na konto, a trzeciemu namieszała autokorekta w telefonie – wła-śnie wtedy robi się ciekawie.

Sępy i wróble w jednym lesie

W kraju znad Wisły konta na Twitterze i na Facebooku ma około stu dziennikarzy sportowych (to ich jest aż tylu?). Powstają nawet rankingi na najaktywniejszego i prowadzi w nich Janusz Michalik z ‘ESPN’. Tuż za nim uplasował się Michał Pol, który od niedawna jest Dy-rektorem Kontentu Sportowego ‘Ringier Axel Sprin-ger’. Ostatnie miejsce na podium zajął Mateusz Borek z ‘Polsatu Sport’/’Eurosportu’. W Hiszpanii bardzo ak-tywnymi pismakami są dziennikarze z  redakcji kata-

lońskiego ‘Sportu’, która to gazeta także posiada wła-sne konto na Twitterze.

Twitterowi dziennikarze, jak już wcześniej pisałem, pompują i pompują te baloniki, bo tabloidyzacja jest czymś nieuniknionych w  obecnym świecie. Przemy-sław Zych z ‘Przeglądu Sportowego’ pojawił się nawet w  trendach Twittera z  powodu słynnej już ankiety, z  której wynikało, że 70% zawodników Legii Warsza-

wa nie szanuje Jana Urbana, co te prawdziwe 70% zde-mentowało. Sianie fermentu to chleb powszedni dla wygłodniałych sępów.

Warto odnotować istnienie profili niesamowitych fa-nów. @Barcastuff zadziwia nie jednego i  nie dwóch anonimowych alkoholików, a nie przepraszam - fana-tyków. Od kilkudziesięciu do kilkuset tweetów dzien-nie to norma, dlatego każdy, kto pragnie być na bie-żąco musi założyć konto na Twitterze. Pracować, aby zyskać followersów i pisać, pisać i jeszcze raz ćwierkać. 

Inny wymiar Facebooka

Ciekawą inicjatywą wykazał się Przemysław Rudzki, który zaczął promować swoją książkę zanim jeszcze była gotowa. Na oddzielnym profilu publikował frag-menty książki, badał zachowania czytelników i działał w  kierunku poprawienia swojego warsztatu. W  ten sposób powstał “Gracz” - według Krzyśka Stanowskie-go to “Pasjonująca opowieść. Mieszanka sławy i zwy-kłego życia, blasku fleszy i  ciemności warszawskich zakamarków”. Premiera książki polskiego dziennikarza już 9. października.

Piłkarska strona mediów społecznościowych zachęca do wstąpienia w jej progi, dlatego jeśli jeszcze nie ma-cie konta na Twitterze lub na Facebooku, jeśli nie jeste-ście fanami Barca.pl i Blogfcb.com, to nie traćcie czasu. Świat wróbli i wygłodniałych sępów czeka na Was!

Page 18: Barça Flash Październik 2013

18 ARTYKUŁ

Song był jednym z  najdroższych transferów La Liga w 2012 roku (pobił go tylko Luka Modrić sprowadzony do Realu Madryt). Wydanie 19 milionów euro miało za-pewnić... No właśnie, po co Barca wydała tyle pieniędzy na byłego playmakera Arsenalu?

Barcelona, a Arsenal

Kameruńczyk pełnił w grze Kanonierów kluczowa rolę. Dzięki jego współpracy z Van Persie’m Arsenal zdobył wiele bramek. Rekordowa liczba 11 asyst w  Premier League mówi sama za siebie. Song występował na pozycji defensywnego pomocnika, ale bardzo często przyłączał się do gry w ataku. Wiele asyst zaliczał rów-nież, grając jako środkowy pomocnik. Wśród jego zalet możemy wymienić: dobre prowadzenie piłki, umiejętna gra w powietrzu, ścisłe krycie. Wszystko to sprawdzało się w pomyśle na grę Arsenalu, kiedy Kameruńczyk grał jako pomocnik. W Barcelonie przy takiej konkurencji jak Iniesta, Xavi, Fabregas, czy Busquets Song musiałby mocno się napracować, aby móc na stałe zastąpić ich na pozycji pomocnika. Po roku jego gry w Barcelonie jak na razie na to się nie zanosi.

Konkurencja

- Kolejny zawodnik, grający na mojej pozycji będzie mile widziany w zespole. Alex Song to bardzo dobry piłkarz. Jest młody, bardzo silny fizycznie i ciężko pracuje na bo-isku – tak przed przyjściem Kameruńczyka do Barcelony

wypowiadał się o nim Sergio Busquets. Hiszpan chwalił byłego gracza Arsenalu, ale zadomowić się mu na swojej pozycji nie pozwolił. Wielu twierdzi, że Song jest lata świetlne za Sergio jeśli chodzi o grę w pomocy. Patrząc na statystykę występów obu piłkarzy wszystko się zga-dza. Kameruńczyk w zeszłym sezonie wystąpił w 20. spotkaniach La Liga, z czego 17 rozegrał w pierwszym składzie. Busquets natomiast zagrał w 31. meczach i tyl-ko sześciu z nich nie rozpoczął od pierwszych minut. Sergio jest na pewno dużo wolniejszy od Songa, ale zde-cydowanie lepiej odczytuje podania swoich kolegów z drużyna i zawsze jest w odpowiednim miejscu i czasie na boisku. To zresztą sprawia, że jest uznawany za jed-nego z najlepszych pomocników na świecie.

Biorąc pod uwagę listę piłkarzy Barcy, występujących w pomocy trudno sądzić, że Tito Vilanova miał w zamy-śle często stawiać na Songa w tej części boiska. Blaugrana w tamtym okresie przede wszystkim chciała zapełnić lukę po odejściu Seydou Keity, który skusił się na pie-niądze oferowane mu przez Chińczyków. Pierwszym ty-pem Barcy był grający w Athletic Bilbao Javi Martinez. Baskowie zażądali jednak kwotę, na jaką Barcelona nie mogła sobie wtedy pozwolić. Dla Katalończyków 40 milionów euro to było zdecydowanie za dużo. Padło więc ostatecznie na Songa, co zadziwiło zarówno fanów Primera Division, jak i ligi angielskiej. To, że Kameruńczyk będzie za słaby, aby grać w pomocy Barcelony, przewi-dywało wielu. Pojawiła się więc nowa teoria na temat jego transferu - obrona.

Obrona (nie)koniecznaSonga

Page 19: Barça Flash Październik 2013

Dlaczego właśnie Song?

Barca potrzebowała gracza naturalnie grającego w defensywie, który w razie konieczności swoim sty-lem gry byłyby również wzmocnieniem dla pomocy. Zakup profesjonalisty nadającego się na tę pozycję był jednak niemożliwy z  powodu ograniczeń finan-sowych. Teoretycznie świetnie pasowałby tam Eric Abidal, ale Francuz zmagał się wtedy z ciężką choro-bą. Zdecydowano się więc na Songa, którego miano nadzieję, że uda się wprowadzić do gry na obronie. Ta sztuka udała się z Mascherano, więc stwierdzono, że z Kameruńczykiem to też może być możliwe. Tak się jednak nie stało i Kameruńczyk jak na razie grzeje ławkę rezerwowych. W obecnym sezonie rozegrał tylko dwa spotkania.

Przyszłość w Barcelonie

Według sondażu przeprowadzonego przez hiszpańską ‘Markę’, transfer Songa do Barcelony został uznany za drugi z najgorszych w całym sezonie. Na pierwszym miejscu znalazł się Luka Modrić, który przeniósł się do

ostatnio zastępującym Mascherano, 22-letnim Bartrze. O wyeliminowaniu Pique nie może być raczej mowy. Hiszpan świetnie gra głową, dobrze się ustawia etc. Do gry wkrótce wrócić ma również Puyol. Nie wiadomo jak będzie spisywał się po tak długiej przerwie od piłki (jak na razie jest to już prawie pięć miesięcy), ale znając waleczność 35-letniego obrońcy defensywa Barcy może liczyć na dobrą dyspozycję swojego kapitana. Song ma szansę opuścić ławkę rezerwowych tylko w  dwóch przypadkach. Wygrywając walkę w składzie z Bartrą i Mascherano albo licząc na kontuzje swoich kolegów z zespołu.

Transfer?

Nie ulega wątpliwości, że Song jest bardzo utalento-wanym zawodnikiem. Udowodnił to zresztą grając w  Arsenalu. Według mnie decyzja o  transferze do Barcelony była w jego przypadku błędem. W obliczu tak silnej konkurencji w Blaugranie i tego, że kataloński klub coraz częściej woli stawiać na własnych wycho-wanków Kameruńczyk mógłby pomyśleć o transferze. Podobno w letnim oknie transferowym interesowało się

Obrona (nie)konieczna Songa

Song ma szansę opuścić ławkę rezerwowych tylko w dwóch przypadkach. Wygrywając walkę w składzie z Bartrą i Mascherano albo licząc na kontuzje swoich kolegów

z zespołu.

Realu Madryt. Jak na razie czarne scenariusze wróżone Songowi po ogłoszeniu transferu niestety okazują się trafne. Kameruńczyk gra coraz rzadziej i aktualnie jego obecność w pierwszym składzie wydaje się być niemoż-liwa. Na pomocy na razie nie ma szans. Jedyną alterna-tywą wydaję się być obrona, ale tutaj konkurencja też nie jest mała. Nadzieją dla Songa są jak na razie kontu-zje, przytrafiające się jego kolegom z drużyny.

Alex najlepiej nadawałby się do gry na środku obrony. Posiada wszystkie walory, aby móc grać na pozycji stope-ra. Jest wysoki (gra w powietrzu), silny fizycznie i potrafi dobrze kryć przeciwnika. Jedynym minusem w jego grze jest niezbyt dobre ustawianie się na boisku. W obliczu często nękających obronę Barcy kontuzji Song ma szan-sę na znalezienie swojego miejsce w tej części boiska. Jak na razie Gerardo Martino woli jednak stawiać na wy-chowanków Barcelony. Mowa tu chociażby i o świetnie

nim PSG. Wiadomo, że każdy piłkarz chce grać jak naj-więcej, a w sytuacji Songa najlepszą opcją, aby częściej wychodzić na boisko wydaje się być zmiana klubu (no chyba, że pasuje mu rola rezerwowego Barcelony). Nie oznacza to, że Alex nie może próbować walczyć o miej-sce w składzie Barcy. Po roku spędzonym w Blaugranie widać jednak, że nie przychodzi mu to łatwo. Charakter i  determinacja człowieka mogą jednak wiele zdzia-łać. Jeśli Song odziedziczył wytrwałość po swojej ma-mie (Alex ma 17 rodzeństwa) to może uda mu się pokonać tak wielką konkurencję, z  jaką mierzy się w Blaugranie.

Adrianna KmakBarca.pl

[email protected]

Page 20: Barça Flash Październik 2013

Tak z Valdesem, jak i z Barceloną, rzecz jest dziecin-nie prosta. Nikt nie zdaje sobie sprawy, jak coś może być cenne, dopóki się tego nie straci. I nie łudźmy się - ten wspaniały, zwycięski zespół, w pewnym momencie po prostu się skończy. I nie musi to być bardzo odległa przyszłość. Czy należy wówczas zamurować okna, by powstrzymać ludzi odod skakania z nich? Czy raczej zajdzie efekt „Bandwagon”* z tym, że na miejsce polityków wskoczą drużyny? Na podstawie własnych obser-wacji mogę obstawić ze spokojem druga opcję. Tłumy fanatyków, po kilku słabszych sezonach, mogą zapomnieć o legendzie Barcelony. Tymczasem w momencie jej tworzenia, nikt się tym nie interesuje!

Drobna uwaga na temat wydarzeń, które nastąpiły przed zdobyciem przez drużynę potrójnej korony. Barca po dwóch kolejkach uzyskała tylko 1 punkt. Słownie: jeden. Były to pierwsze mecze pod wodzą Guardioli. Następnie, tydzień po tygodniu, mecz po meczu, zespół rozpoczynał wędrówkę na szczyt, bijąc przeciwników, którzy spodziewali się BarcelonyBarcelony w formie z ostatnich dwóch sezonów. Dobrej, ale nie znakomitej. Co interesujące, podium La Liga udawało się wywalczyć nawet wówczas. W tamtym sezonie Josepa trapiło niejedno zmartwienie. Jednym z nich okazały się kontuzje. Mimo trudności udało się zmi- nimalizować ich negatywne skutki. Drużyna wygrywała,wygrywała, często dzięki szczęśliwym zrządzeniom losu, ale jednak wygrywała.

*Efekt "Bandwagon" – zjawisko przenoszenia przez wyborców swoich głosów na lidera przedwyborczych sondaży.

Drugi gigant z Hiszpanii nie spodziewał się TAKIEJ Barcelony i srogo za to zapłacił. Niedługo później przyszedł finał Ligi Mistrzów. Cristiano Ronaldo był wówczas w stanie odebrać nam tytuł, ponieważ grał jeszcze w Manchesterze. Nie sprostał jednak zadaniu. Popisał się za to Eto’o po podaniu od Iniesty. Don Andres wykonał je kontuzjowaną nogą.nogą. Swoją cegiełkę dołożył jeszcze Messi i zdobyliśmy wymarzony tytuł. Ale wszystko mogło ułożyć się inaczej, gdyby CR7 wykorzystał kilka sytuacji.

W następnym sezonie na Klubowych Mistrzostwach Świata odbył się pamiętny finał z Estudiantes. Jeżeli ktoś nie pamięta, to według mnie mógłby równie dobrze nie znać daty założenia klubu. Wtedy to Estudiantes strzeliło pierwsze, w 37. minucie, i nie dało dojść do własnej bramki aż do 89. minuty! Tymczasem nasza drużynadrużyna doprowadziła do remisu, a w dogrywce zdobyła drugą bramkę i wróciła z trofeum. Cóż to był za mecz! Rozegrano również mecze z Benidorm

w Copa del Rey, w których Barcelona wygrała 2:0, i to w dwumeczu. A przypominam, że Benidorm nigdy nie awansował poza trzecią ligę; obecnie rezerwy Barcy grają wyżej, co mówi samo za siebie.

HistoriaHistoria tych najlepszych sezonów jest naprawdę bogata. Uważam, że nie należy podsumować tego stricte matematycznie: "o, najpierw trzy puchary, a zaraz później sześć". Przynajmniej, jeżeli uważa się za kibica Barcelony. Moim zdaniem zespół zafundował fanom najlepszą przejażdżkę kolejką górską, jaką można sobie wymarzyć! Potrójna korona,korona, która później przerodziła się w Rok Sześciu Pucharów.

Teraz chciałbym powrócić do słów wielkiego Ala Davisa, który powiedział „Just win, baby”. Historia nie odznacza żadnym specjalnym wyróżnieniem zwycięzców i mistrzów, którzy zdobyli swoje puchary i inne trofea po grze wbrew zasadom fair play, czy po przypadkowej bramce, która tak

naprawdę się nie należała. To są po prostu mist- rzowie.

TitoTito Vilanova w swoim jedynym sezonie wywalczył półfinał Ligi Mistrzów i wygrał ligę z rekordowym dorobkiem punktowym. Jak wszyscy wiemy, musiał skończyć rozkwitającą karierę trenerską przez kłopoty z rakiem. Odnoszę jednak wrażenie, że w jakiś sposób legenda Pepa Guardioli przyćmiła te sukcesy. Posłużę się pewnym przykładem.przykładem. Wyobraźcie sobie, że dochodzicie po dwóch tygodniach tułaczki po pustyni do miejsca z pyszną letnią wodą i słonymi krakersami. Jaka jest szansa na to, że będzie to jeden z najlepszych posiłków w waszym życiu? Być może nigdy wcześniej nic wam tak nie smakowało!

Nie oszukujmy się. Potrójna korona Barcy przyniosła radość wielu milionom kibiców na całym świecie. To przyciągnęło nowych zwolen-ników, natchnęło dziesiątki autorów do napisania książek o owym sukcesie, i tak dalej, i tak dalej. Tak było wtedy, oto jak jest teraz. Cules muszą docenić obecną sytuację. Bo dla mnie to jest nie do przyjęciaprzyjęcia i myślę, że nawet jakby Barca wygrała niepokonana Champions League, La Liga i Puchar Króla, to i tak znalazłby się ktoś, kto powiedziałby: „Zespół z potrójnej korony Guardioli był lepszy. I powinniśmy byli kupić środkowego obrońcę”. Nigdy nie widziałem grona związanego z klubem do tego stopnia pozbawionego radości!

Ostatnie tygodnie oczami przeciętnego marudera:

Vilanova opuszcza

zespó³ w czasie przedsezonowych

przygotowañ

Gówniane mecze

przedsezonowe niedaj¹ce

w³aœciwie ¿adnych przygotowañ

Co to zatata martino

zostajezatrudniony!

Wci¹¿ nie matrenera na

³awce... o, czekajjest!

Rozpoczyna

siê sezon. Bez-

kszta³tny zespó³

leje Levante

7:0.

o, ³adnieskopali ty³ek

valencii...

Sevillastrzela nam

dwa gole! O RANY!TRZEBA KUPIÆ

OBROÑCÊ!

4:0 z ajaxem.

ale to by³bezbarwny

mecz...

Słyszałem na ten temat różne opinie. Zaciekawiła mnie jedna. „Nie możemy czerpać pełnej radości z takich pojedynczych sukcesów, bo wciąż chcemy być na samym szczycie. Chcemy jak najlepiej dla tego klubu.” I to jest w porządku, perspektywa jest indywidualna i szalenie subiektywna. Dla mnie to było O KURWA! CO ZA ZWYCIĘSTWO! po meczu z z Sevillą a dla kogoś innego może to być „Daliśmy sobie strzelić dwie bramki. Martwię się.”

Jednak mimo wszystko chciałbym to powiedzieć głośno: cieszcie się z kibicowania swojemu zespołowi. Cieszcie się swoim klubem, TYM klubem. Żaden zespół nie jest bez wad, żaden pewnie nigdy nie będzie. Doskonałość istnieje tylko w legendach. Nie zatruwajcie sobie obecnych sukcesów tym, że są nieco mniej efektowne od tychtych z niedalekiej przeszłości. Bo możesz przegapić kolejne ważne punkty w historii klubu. Czy ludzie tak zajęci wspominaniem po meczu z Sevillą o potrzebie kupna obrońcy, nie zapomnieli przy-padkiem o cudownej akcji Messiego z Sanchezem?

A Twój klub, ten niesamowity klub piłkarski, wciąż święci swoje mniejsze i większe triumfy. Simeone wysłał swoich piłkarzy, by Ci grali na faulach, kop-niakach i wszystkim, co nie związane z zasadami fair play, bo wiedział, że jego zespół zostanie zmiażdżony w tym spotkaniu. A jednak nam udało się wywalczyć remis. Przez pasmo sukcesów Barcelony,Barcelony, jej fani mają problem z realną oceną rzeczywistości. Historia to przeszłość. Oto, co mamy dzisiaj: wspaniały zespół piłkarski, który jest wymieniany jako faworyt Ligi Mistrzów. Może wygrać wszystko, może nie wygrać nic, ale to wciąż będzie dla nas zabawa.

Chwilo, trwaj! Nic, co wielkie, nie jest wieczne.

Oktawian Jurkiewicz, [email protected]

Upewnię się, czy wszystko dobrze zrozumiałem: Barca do ósmej kolejki w lidze ma tylko sześć bramek straconych i aż dwadzieścia osiem strzelonych. Dodatkowo Ligę Mistrzów w tym sezonie rozpoczęliśmy od świetnego zwycięstwa z Ajaxem, aż 4:0. Drużyna jest wciąż niepokonana w tym sezonie.

Ok, załapałem.

OKTAWIAN JURKIEWICZ

Mniej marudzenia,więcej kibicowania!

Bo dla mnie to jest nie do przyjęcia i myślę, że nawet jakby Barca wygrała niepokonana Champions League, La Liga i Puchar Króla, to i tak znalazłby się ktoś, kto powiedziałby: „Zespół z potrójnej korony Guardioli był lepszy. I powinniśmy byli kupić środkowego obrońcę”.

Barca Flash Październik 2013

Page 21: Barça Flash Październik 2013

Tak z Valdesem, jak i z Barceloną, rzecz jest dziecin-nie prosta. Nikt nie zdaje sobie sprawy, jak coś może być cenne, dopóki się tego nie straci. I nie łudźmy się - ten wspaniały, zwycięski zespół, w pewnym momencie po prostu się skończy. I nie musi to być bardzo odległa przyszłość. Czy należy wówczas zamurować okna, by powstrzymać ludzi odod skakania z nich? Czy raczej zajdzie efekt „Bandwagon”* z tym, że na miejsce polityków wskoczą drużyny? Na podstawie własnych obser-wacji mogę obstawić ze spokojem druga opcję. Tłumy fanatyków, po kilku słabszych sezonach, mogą zapomnieć o legendzie Barcelony. Tymczasem w momencie jej tworzenia, nikt się tym nie interesuje!

Drobna uwaga na temat wydarzeń, które nastąpiły przed zdobyciem przez drużynę potrójnej korony. Barca po dwóch kolejkach uzyskała tylko 1 punkt. Słownie: jeden. Były to pierwsze mecze pod wodzą Guardioli. Następnie, tydzień po tygodniu, mecz po meczu, zespół rozpoczynał wędrówkę na szczyt, bijąc przeciwników, którzy spodziewali się BarcelonyBarcelony w formie z ostatnich dwóch sezonów. Dobrej, ale nie znakomitej. Co interesujące, podium La Liga udawało się wywalczyć nawet wówczas. W tamtym sezonie Josepa trapiło niejedno zmartwienie. Jednym z nich okazały się kontuzje. Mimo trudności udało się zmi- nimalizować ich negatywne skutki. Drużyna wygrywała,wygrywała, często dzięki szczęśliwym zrządzeniom losu, ale jednak wygrywała.

*Efekt "Bandwagon" – zjawisko przenoszenia przez wyborców swoich głosów na lidera przedwyborczych sondaży.

Drugi gigant z Hiszpanii nie spodziewał się TAKIEJ Barcelony i srogo za to zapłacił. Niedługo później przyszedł finał Ligi Mistrzów. Cristiano Ronaldo był wówczas w stanie odebrać nam tytuł, ponieważ grał jeszcze w Manchesterze. Nie sprostał jednak zadaniu. Popisał się za to Eto’o po podaniu od Iniesty. Don Andres wykonał je kontuzjowaną nogą.nogą. Swoją cegiełkę dołożył jeszcze Messi i zdobyliśmy wymarzony tytuł. Ale wszystko mogło ułożyć się inaczej, gdyby CR7 wykorzystał kilka sytuacji.

W następnym sezonie na Klubowych Mistrzostwach Świata odbył się pamiętny finał z Estudiantes. Jeżeli ktoś nie pamięta, to według mnie mógłby równie dobrze nie znać daty założenia klubu. Wtedy to Estudiantes strzeliło pierwsze, w 37. minucie, i nie dało dojść do własnej bramki aż do 89. minuty! Tymczasem nasza drużynadrużyna doprowadziła do remisu, a w dogrywce zdobyła drugą bramkę i wróciła z trofeum. Cóż to był za mecz! Rozegrano również mecze z Benidorm

w Copa del Rey, w których Barcelona wygrała 2:0, i to w dwumeczu. A przypominam, że Benidorm nigdy nie awansował poza trzecią ligę; obecnie rezerwy Barcy grają wyżej, co mówi samo za siebie.

HistoriaHistoria tych najlepszych sezonów jest naprawdę bogata. Uważam, że nie należy podsumować tego stricte matematycznie: "o, najpierw trzy puchary, a zaraz później sześć". Przynajmniej, jeżeli uważa się za kibica Barcelony. Moim zdaniem zespół zafundował fanom najlepszą przejażdżkę kolejką górską, jaką można sobie wymarzyć! Potrójna korona,korona, która później przerodziła się w Rok Sześciu Pucharów.

Teraz chciałbym powrócić do słów wielkiego Ala Davisa, który powiedział „Just win, baby”. Historia nie odznacza żadnym specjalnym wyróżnieniem zwycięzców i mistrzów, którzy zdobyli swoje puchary i inne trofea po grze wbrew zasadom fair play, czy po przypadkowej bramce, która tak

naprawdę się nie należała. To są po prostu mist- rzowie.

TitoTito Vilanova w swoim jedynym sezonie wywalczył półfinał Ligi Mistrzów i wygrał ligę z rekordowym dorobkiem punktowym. Jak wszyscy wiemy, musiał skończyć rozkwitającą karierę trenerską przez kłopoty z rakiem. Odnoszę jednak wrażenie, że w jakiś sposób legenda Pepa Guardioli przyćmiła te sukcesy. Posłużę się pewnym przykładem.przykładem. Wyobraźcie sobie, że dochodzicie po dwóch tygodniach tułaczki po pustyni do miejsca z pyszną letnią wodą i słonymi krakersami. Jaka jest szansa na to, że będzie to jeden z najlepszych posiłków w waszym życiu? Być może nigdy wcześniej nic wam tak nie smakowało!

Nie oszukujmy się. Potrójna korona Barcy przyniosła radość wielu milionom kibiców na całym świecie. To przyciągnęło nowych zwolen-ników, natchnęło dziesiątki autorów do napisania książek o owym sukcesie, i tak dalej, i tak dalej. Tak było wtedy, oto jak jest teraz. Cules muszą docenić obecną sytuację. Bo dla mnie to jest nie do przyjęciaprzyjęcia i myślę, że nawet jakby Barca wygrała niepokonana Champions League, La Liga i Puchar Króla, to i tak znalazłby się ktoś, kto powiedziałby: „Zespół z potrójnej korony Guardioli był lepszy. I powinniśmy byli kupić środkowego obrońcę”. Nigdy nie widziałem grona związanego z klubem do tego stopnia pozbawionego radości!

Ostatnie tygodnie oczami przeciętnego marudera:

Vilanova opuszcza

zespó³ w czasie przedsezonowych

przygotowañ

Gówniane mecze

przedsezonowe niedaj¹ce

w³aœciwie ¿adnych przygotowañ

Co to zatata martino

zostajezatrudniony!

Wci¹¿ nie matrenera na

³awce... o, czekajjest!

Rozpoczyna

siê sezon. Bez-

kszta³tny zespó³

leje Levante

7:0.

o, ³adnieskopali ty³ek

valencii...

Sevillastrzela nam

dwa gole! O RANY!TRZEBA KUPIÆ

OBROÑCÊ!

4:0 z ajaxem.

ale to by³bezbarwny

mecz...

Słyszałem na ten temat różne opinie. Zaciekawiła mnie jedna. „Nie możemy czerpać pełnej radości z takich pojedynczych sukcesów, bo wciąż chcemy być na samym szczycie. Chcemy jak najlepiej dla tego klubu.” I to jest w porządku, perspektywa jest indywidualna i szalenie subiektywna. Dla mnie to było O KURWA! CO ZA ZWYCIĘSTWO! po meczu z z Sevillą a dla kogoś innego może to być „Daliśmy sobie strzelić dwie bramki. Martwię się.”

Jednak mimo wszystko chciałbym to powiedzieć głośno: cieszcie się z kibicowania swojemu zespołowi. Cieszcie się swoim klubem, TYM klubem. Żaden zespół nie jest bez wad, żaden pewnie nigdy nie będzie. Doskonałość istnieje tylko w legendach. Nie zatruwajcie sobie obecnych sukcesów tym, że są nieco mniej efektowne od tychtych z niedalekiej przeszłości. Bo możesz przegapić kolejne ważne punkty w historii klubu. Czy ludzie tak zajęci wspominaniem po meczu z Sevillą o potrzebie kupna obrońcy, nie zapomnieli przy-padkiem o cudownej akcji Messiego z Sanchezem?

A Twój klub, ten niesamowity klub piłkarski, wciąż święci swoje mniejsze i większe triumfy. Simeone wysłał swoich piłkarzy, by Ci grali na faulach, kop-niakach i wszystkim, co nie związane z zasadami fair play, bo wiedział, że jego zespół zostanie zmiażdżony w tym spotkaniu. A jednak nam udało się wywalczyć remis. Przez pasmo sukcesów Barcelony,Barcelony, jej fani mają problem z realną oceną rzeczywistości. Historia to przeszłość. Oto, co mamy dzisiaj: wspaniały zespół piłkarski, który jest wymieniany jako faworyt Ligi Mistrzów. Może wygrać wszystko, może nie wygrać nic, ale to wciąż będzie dla nas zabawa.

Chwilo, trwaj! Nic, co wielkie, nie jest wieczne.

Oktawian Jurkiewicz, [email protected]

Upewnię się, czy wszystko dobrze zrozumiałem: Barca do ósmej kolejki w lidze ma tylko sześć bramek straconych i aż dwadzieścia osiem strzelonych. Dodatkowo Ligę Mistrzów w tym sezonie rozpoczęliśmy od świetnego zwycięstwa z Ajaxem, aż 4:0. Drużyna jest wciąż niepokonana w tym sezonie.

Ok, załapałem.

OKTAWIAN JURKIEWICZ

Mniej marudzenia,więcej kibicowania!

Bo dla mnie to jest nie do przyjęcia i myślę, że nawet jakby Barca wygrała niepokonana Champions League, La Liga i Puchar Króla, to i tak znalazłby się ktoś, kto powiedziałby: „Zespół z potrójnej korony Guardioli był lepszy. I powinniśmy byli kupić środkowego obrońcę”.

Barca Flash Październik 2013

21 FELIETON

Page 22: Barça Flash Październik 2013

22 ARTYKUŁ

Jedna z najważniejszych tez funkcjonujących w futbolu mówi jasno, iż dobrą drużynę buduje się od obrony. Po pierwszych meczach FC Barcelony w nowym sezonie widać, że tej zasadzie hołduje Gerardo Martino, który wyczynia najróżniejsze rotacje na wszelkich pozycjach oprócz środka defensywy. Tam, o ile zdrowie pozwoli, gra żelazny duet Gerard Pique – Javier Mascherano.

Pytaniem, które nurtuje zapewne wielu fanów Dumy Katalonii, jest kwestia, czy ta dwójka to piłkarze o od-powiednim kalibrze dla zespołu walczącego o wszelkie możliwe laury. Wątpliwości budzi zwłaszcza końcówka poprzedniego sezonu, gdzie Bayern Monachium rozbił ekipę Tito Vilanovy 0-7 w dwumeczu, a jednymi z naj-słabszych na murawie byli właśnie obrońcy ustawieni przed Victorem Valdesem.

Po fatalnym występie z mistrzem Niemiec wydawało się czymś naturalnym, że podczas letniego okna trans-ferowego na Camp Nou zawita jeden lub dwóch środ-kowych obrońców. Chociaż zarówno Tito Vilanova, jak i Gerardo Martino bardzo tego chcieli, to zarząd nie spełnił ich próśb i aktualny trener Blaugrany musi sobie radzić z takimi samymi zasobami ludzkimi, jak jego po-przednik. Argentyński szkoleniowiec ma więc do dyspo-zycji tylko czterech typowych środkowych defensorów i to na nich będzie musiał oprzeć grę obronną przez całą jesienną rundę.

Gerard Pique

Przez lata liderem linii defensywnej był Carles Puyol, jednak w końcu i Tarzana zmógł wiek oraz kontuzje. Aktualnie więc kibice i trener z utęsknieniem wskazują na Gerarda Pique mającego być opoką ekipy z Camp Nou. Ten 26-letni defensor wchodzi w  idealny wiek

Pokaż kotku, co masz w środku...

defensywy

Barca Flash Październik 2013

Page 23: Barça Flash Październik 2013

dla piłkarza. Dzięki temu, iż już od ponad pięciu lat reprezentuje barwy Blaugrany, nabył niezbędne do-świadczenie i nie bez powodu ustępuje tylko Thiago Silvie i Sergio Ramosowi w klasyfikacji najbardziej war-tościowych stoperów. Od momentu gdy przybył na Camp Nou zagrał już w 167. spotkaniach i praktycznie z miejsca stał się ważną częścią drużyny. Wystarczy tylko przytoczyć liczbę meczów jakie rozgrywał w kolejnych sezonach Primera Division: 25, 32, 32, 22, 28 i obecnie sześć. Jednak dopiero od zeszłego sezonu Pique jest liderem bloku defensywy. Wcześniej zawsze był tylko pomocnikiem Puyola. „Puyi” niejednokrotnie krzyczał na niego, pomagając mu w dobrym ustawieniu się na boisku. Teraz to Gerard ma za zadanie rządzić na nim i aktualnie wychodzi mi tu względnie dobrze. W wielu spotkaniach gra bez błędów, a w dodatku włącza się do akcji ofensywnych. Jednak, gdy popatrzy się na jego współpracę z kolegami z linii obrony, to często wkradają się tam jeszcze jakieś błędy i nieporozumienia. Być może Pique wolałby być tym uzupełniającym defensorem, ale te czasy się już skończyły. Mimo problemów, Gerard to światowa czołówka jeżeli chodzi o pozycję środkowego defensora i warto na nim budować resztę defensywy. Warunki fizyczne sprawiają, że doskonale gra głową, co jest na wagę złota w Barcelonie, a fakt, iż od dziecka uczył się stylu Dumy Katalonii wpłynął na to, iż świet-nie gra nogami i potrafi rozgrywać piłkę na wstępnym etapie akcji. Pique to człowiek, bez którego defensywa Blaugrany się obyć nie może.

Javier Mascherano

Kompanem Hiszpana jest Javier Mascherano, który przychodził do FC Barcelony nie jako wzmocnienie li-nii obronnej, a następca Yaya Toure. Już jednak w swo-im premierowym sezonie na Camp Nou Argentyńczyk

Pokaż kotku, co masz w środku...

defensywy

Pokaż kotku, co masz w środku... defensywy

Page 24: Barça Flash Październik 2013

24 ARTYKUŁ

grał nie tylko w  linii pomocy, ale też jako zmiennik środkowych defensorów i dość szybko przekonał do siebie sztab trenerski. Argentyńczyk na tyle dobrze umie ustawiać się podczas akcji ofensywnych rywali, że z czasem nikt nie patrzył już na niego jako defen-sywnego pomocnika. Pomimo wyraźnych braków we wzroście, Mascherano gra dobrze głową i dzięki wielo-letniemu doświadczeniu w grze w drugiej linii potrafi rozgrywać piłkę. Łącznie w Primera Division zagrał już 88 spotkań i większość z nich była udana. Problemem jest jednak fakt, iż Javier nie potrafi wzbić się na bardzo wysoki poziom. Chociaż gra regularnie to zdarzają mu się wyraźnie słabsze mecze, które bardzo rzutują na jego ocenę. Zdarza się, iż jest mało ruchliwy w defensywie zachowując się tak jakby nie pamiętał, iż jest ostatnim zawodnikiem przed Victorem Valdesem. W sytuacjach stresowych widać wyraźnie, iż przez lata treningów nie był on przygotowywany do gry na tej określonej pozycji. Mimo wszystko Javier jest dobrym środkowym defen-sorem, który jest na tyle doświadczony i zaawansowany taktycznie oraz technicznie, iż może podołać trudom gry w Blaugranie.

Carles Puyol

Ocenić Mascherano nie jest jednak łatwo, ponieważ nie ma on aktualnie żadnego konkurenta do gry w pierw-szym składzie. Potencjalna dwójka rezerwowych jaką dysponuje Gerardo Martino to Carles Puyol oraz Marc Bartra. Pierwszy z nich nie jest już jednak tym piłka-rzem, który swoją grą zachwycał Camp Nou. Nawet naj-więksi piłkarze nie są w stanie oszukać czasu, który nie jest sprzymierzeńcem popularnego Tarzana. Chociaż wciąż nie brak mu charakteru i determinacji, o tyle fakt, że w poprzednim sezonie rozegrał zaledwie 13 spotkań w La Liga, najlepiej oddaje wagę problemu. Organizm Puyola zwyczajnie nie radzi sobie z trudami ciężkiego sezonu. Gerardo Martino nie może więc brać Carlesa pod uwagę, jeżeli chodzi o wzmocnienie składu. Wydaje się, że 35-letni defensor może być aktualnie jedynie uzupełnieniem składu i wchodzić tylko wtedy, gdy bę-dzie w pełni zdrowy. Jestem pewien, że jeżeli Puyol po-wróci po kontuzji to będzie w stanie rzucić wyzwanie Mascherano czy Pique i powalczyć o miejsce w pierw-szym składzie. Niestety żaden lekarz nie da gwarancji, iż legenda FC Barcelony będzie w stanie rozegrać pełny sezon bez dużych problemów zdrowotnych.

Marc Bartra i inni

Zupełnie inaczej przedstawia się sytuacja Marka Bartry. Chociaż on jest w pełni zdrowy i zdolny do gry, to nie-wielu wyczekuje jego wejścia na murawę. Spora część fa-nów FC Barcelony ma w pamięci spotkania z Bayernem

Linia defensywa jest więc wielkim zmartwieniem dla Gerardo Martino. Dopóki dwójka Pique – Mascherano będzie zdrowa,

to obędzie się bez większych problemów. Wystarczy jednak kontuzja lub nagły spadek formy, by powróciły demony

Barca Flash Październik 2013

Page 25: Barça Flash Październik 2013

Monachium, gdzie młody wychowanek był łatwo ogry-wany przez niemieckich napastników. Warto jednak za-uważyć, że równie źle grał wtedy Gerard Pique, więc nie jest to zbyt przekonywający argument. Największym mankamentem Bartry jest jego brak doświadczenia. Sprawia to, iż trenerzy niechętnie na niego stawiają, co najlepiej obrazuje zeszłoroczny sezon, gdzie Marc tylko ośmiokrotnie pojawił się na boiskach La Liga, a zaledwie trzy razy zagrał od pierwszej minuty. Młody piłkarz znalazł się więc w błędnym kole, z którego bę-dzie mu bardzo ciężko wyjść. Bartra potrzebuje kilku meczów na przełamanie, które pokażą kibicom, iż jest on wartościowym piłkarzem. Problem jest jednak taki, że Martino wyraźnie mówi, że woli grać żelazną parą stoperów, w której nie ma raczej miejsca dla Bartry. Sam piłkarz nie ma też zbyt wielkich notowań u trene-ra, który w jednym z wywiadów... zupełnie o nim zapo-mniał. Na pytanie, kto jest numerem trzy w momencie gdy Puyol jest kontuzjowany, wskazał, iż do defensywy można przenieść Songa czy Busquetsa. O Marku nie

wspomniał ani słowem. A młody piłkarz na pewno ma spory potencjał. Dzięki sporemu wzrostowi dobrze gra głową, treningi w canterze sprawiły, że nie ma proble-mów z grą nogami. Brakuje mu jednak pewności sie-bie i zimnej krwi w sytuacjach zagrożenia. Wciąż widać u niego spore braki w taktyce, ale to wszystko jest do nadrobienia. Potrzeba jedynie kolejnych spotkań. Bartra może być więc idealnym rozwiązaniem na długie lata, aczkolwiek i idealnym rezerwowym na obecne czasy. Wydaje się jednak, iż najlepszym rozwiązaniem byłaby dla niego pozycja czwartego środkowego defensora, który dostaje szansę gry w meczach ze słabszymi rywa-lami, gra w Copa del Rey, ale w spotkaniach decydują-cych o losach sezonu nie jest z musu brany pod uwagę jako jedyna możliwa opcja, tak jak to miało miejsce w meczach z Bayernem

Teoretycznie na środku defensywy mogą grać jeszcze Adriano lub Song, jednak jest to rozwiązanie możliwe tylko w spotkaniach z rywalami z niższej półki, gdzie

Pokaż kotku, co masz w środku... defensywy

pewne błędy można zniwelować grą w ofensywie. Każdy z  nich nie prezentował się zbyt dobrze podczas gry w centrum obrony. Zwłaszcza Alex zawiódł oczekiwa-nia kibiców, jeżeli chodzi o pełnienie tej roli. Praktycznie za każdym razem, gdy miał grać tuż przed Valdesem stawał się najsłabszym ogniwem Barcelony. Jest szansa, iż działo się tak jedynie z powodu problemów z akli-matyzacją. Później zaniechano już takich pomysłów, a przecież Kameruńczyk dopiero pod koniec sezonu pokazał, iż jest dobrym piłkarzem. Warto więc będzie go jeszcze sprawdzić na pozycji defensora, ale należy to traktować wciąż jako eksperyment, a nie realne roz-wiązanie. Adriano zaprezentował się lepiej jako central-ny defensor, aczkolwiek wyraźnie było widać, że lepszy z niego boczny obrońca lub pomocnik. Brazylijczyk jest stosunkowo niski i słabo zbudowany więc jedyne na co może liczyć to szybkość i dobre ustawianie się. Ma też braki w typowym odbieraniu piłki, ponieważ tego typu czynności coraz rzadziej są w jego obowiązku, gdy gra na boku boiska. Trzeba też pamiętać, iż zarówno Adriano jak i Song są naturalnymi zmiennikami na swo-ich kluczowych pozycjach. Brazylijczyk walczy o miej-sce na lewej obronie, a Alex jest jedynym rezerwowym defensywnym pomocnikiem z prawdziwego zdarzenia. Teoretycznie na środku obrony mógłby jeszcze grać Sergio Busquets, jednak wystawianie najlepszego na świecie defensywnego pomocnika na innej niż jego ulu-biona pozycji jest strzałem w stopę, zwłaszcza w waż-nych spotkaniach. Przesunięcie tam Hiszpana spra-wia, iż dużo gorzej będzie wyglądała kluczowa dla FC Barcelony linia pomocy.

Linia defensywa jest więc wielkim zmartwieniem dla Gerardo Martino. Dopóki dwójka Pique – Mascherano będzie zdrowa, to obędzie się bez większych proble-mów. Wystarczy jednak kontuzja lub nagły spadek formy, by powróciły demony z przeszłości. Puyol czy Bartra nie dają aktualnie wymaganego poziomu Dumie Katalonii i ich potencjalna postawa jest wielką niewia-domą. Wydaje się więc, że tak jak pierwszą część sezonu będzie można przejść suchą stopą z tą czwórką defen-sorów, to w zimie należy dokonać jednego solidnego transferu. Przyjść na Camp Nou musi piłkarz, który z miejsca będzie rywalizował o miejsce w pierwszym składzie. Piątka stoperów, w tym jeden stosunkowo młody to minimum przyzwoitości dla ekipy celującej w potrójną koronę. Czwórka może okazać się zbyt małą liczbą, by uniknąć kompromitacji sprzed roku.

Patryk WieczyńskiBarca.pl

[email protected]

Page 26: Barça Flash Październik 2013

Jorge Remigio Pautasso przyszedł na świat 3 lutego 1962 r. w średniej wielkości miejscowości Rafaela, liczącej obecnie ok. 100 tys. mieszkańców. Jak wielu argentyń-skich chłopców, od dziecka marzył o grze w piłkę. W wieku osiemnastu lat trafił do Club Atlético Newell’s Old Boys, gdzie występował na pozycji stopera. W bar-wach Newell’s dwukrotnie sięgnął po mistrzostwo kraju (1987-88), a w 1990 r., pod wodzą Marcelo Bielsy, wygrał ligę otwarcia Apertura. Co ciekawe, w 1988 r., w roz-grywkach Copa Libertadores, dobił Barcelonę strzelając jedną z bramek dla Newell’s w wygranym 3:0 meczu. Mowa oczywiście o Barcelona Sporting Club – trzy-nastokrotnym mistrzu Ekwadoru z miasta Guayaquil. W następnych latach Pautasso grał w lidze chilijskiej i paragwajskiej, ale nigdzie nie zrobił takiej kariery, jak w Argentynie. Dla Old Boys zagrał w dwustu siedemdzie-sięciu sześciu meczach, zajmując pod tym względem 10. miejsce na liście wszechczasów klubu. Właśnie wtedy poznał Gerardo Tatę Martino – najlepszego kumpla z szatni i ławki trenerskiej.

Z nizin na szczyt

Pautasso to najbardziej zaufany człowiek obecnego szkoleniowca Barcy. Gdy po zakończeniu kariery pił-karskiej w wieku trzydziestu dwóch lat Pautasso wrócił do Newell’s, od razu znalazł się w sztabie szkolenio-wym klubu. W 1998 r. nawiązał kontakt z Martino i Jorge Theilerem. W trójkę zawładnęli ławką trenerską w Almirante Brown de Arrecifes – argentyńskim klubie grającym się w II lidze.

Od tego momentu Pautasso i Tata Martino można określić mianem papużek - nierozłączek. Razem pono-sili porażki w Platense (1999) oraz Instituto de Cordoba (2000). Niepowodzenia na rodzinnych włościach skłoni-ły Martino i jego przyjaciela Pautasso do obrania innego kierunku. Jak się później okazało – paragwajskiej ziemi obiecanej.

W tym niezbyt znaczącym dla Ameryki Południowej kraju, obaj panowie zamieniali wszystko, czego się do-tknęli, w złoto. Szybko sięgnęli po mistrzostwo kraju z beniaminkiem Libertad, a rok później z Cerro Porteno po wygraniu ligi Apertura i Clausura. Powodzenie w Paragwaju skłoniło duet do powrotu. Następnym przystankiem okazał się Colon de Santa Fe. Jednakże ojczyzna Leo Messiego znów nie okazała się przyjazna – po 21 meczach Martino zwolniono, a razem z nim wiernego Pautasso.

Panowie znów wrócili do Libertad, gdzie bez większych problemów sięgnęli po mistrzowską koronę oraz dopro-wadzili zespół do półfinału Copa Libertadores. W 2006 r. objęli stery w reprezentacji Paragwaju. Przeznaczenie dopełniło się.

4 strefy

- Nigdy nie zdradzimy stylu Barcy. Przyjechaliśmy tutaj, żeby dodać do niego coś nowego, lecz nie rezygnując z unikatowego stylu wynikającego z wielu lat pracy – mó-wił przed meczem z Rayo Vallecano wąsaty dżentelmen.

Gdy 20. września zastępował on na przedmeczowej konferencji prasowej Gerardo Martino, wielu zachodziło w głowę, kim jest ten niepozorny człowiek z wąsem? Jest prawą ręką trenera, który zanotował najlepszy start w historii Barcelony.

POWIERNIKGERARDO MARTINO

26 ARTYKUŁ

Barca Flash Październik 2013

Page 27: Barça Flash Październik 2013

Powiernik Gerardo Martino

W jednej chwili Pautasso, z anonimowego asystenta tre-nera, miał swoje pięć minut w świecie wirtualnym.

Wielu kibiców zarzucało mu zbyt dużą ingerencję w „barcelońskie klepanie”, usypiające niekiedy nie tylko rywala, ale również widza przed telewizorem. Bo Barca nie zawsze gra porywającą piłkę. Właśnie dlatego za-trudniono Martino, a razem z nim Pautasso – w mo-mentach słabości Duma Katalonii prezentuje się lepiej niż za czasów Tito Vilanovy.

Rodzinna miejscowość Pautasso podzielona jest na 4 strefy: obszar miejski (osiedla), obszar uzupełniający (rozszerzenie planów urbanistycznych), okolice wiej-ską (grunty i tereny leśne oraz rolnicze, nie mieszczące się w planie urbanistycznym) oraz ograniczoną strefę budynków mieszkalnych (ze względu na warunki unika się stawiania budynków mieszkalnych, ale daje większą dowolność m.in. inwestorom). Nie będę tu wnikać w plany zagospodarowania przestrzennego miast. Chcę tylko podkreślić podobieństwo między filozofią piłkar-ską Pautasso i Martino, a miejscowością Rafaela.

W nowej erze Barcelony wszystko ma swoje miejsce i porządek. Improwizacja jest dozwolona, ale pod pew-nymi warunkami. Zagęszczonym obszarem miejskim jest, jak można się domyśleć, środek pola. To tutaj od wielu lat katalońscy generałowie rozstrzygają bitwę na swoją korzyść. Obszar uzupełniający to aktywne i schodzące do środka skrzydła oraz częściej strzelający

boczni obrońcy (przede wszystkim Adriano). Pod wo-dzą Pautasso i Martino więcej piłek trafia na flanki, głównie dzięki długim przerzutom przez pół boiska w wykonaniu Javiera Mascherano czy Gerarda Pique. Tu dochodzimy do strefy trzeciej, z rzadka stosowanej we wcześniejszych latach, choć wielu cules pewnie pamię-ta krosy w wykonaniu meksykańskiego internacjonała Rafaela Marqueza. Strefa czwarta to improwizacja i pole do popisu dla Messiego, Iniesty czy Neymara. Co oczy-wiste, wirtuozi futbolu mogą dać pełen pokaz swoich umiejętności tylko wtedy, gdy spełnione są pierwsze trzy warunki. Polski aktor i reżyser przełomu XIX i XX w. Kazimierz Kamiński mawiał: „Improwizacja to rzecz w teatrze niezwykle cenna, zwłaszcza jeśli została do-kładnie przemyślana”. Nic dodać, nic ująć.

Posiadanie piłki

Dzień po konferencji prasowej Pautasso Barcelona wy-grała z Rayo Vallecano 4:0. Nie byłoby w tym nic dziw-nego, gdyby nie fakt, iż przeciwnik utrzymywał się przy piłce dłużej niż Barcelona oraz oddał więcej strzałów. Ostatni raz takie zdarzenie miało miejsce 7 maja 2008 roku podczas spotkania z Realem Madryt. Królewscy spuścili ekipie Franka Rijkaarda tęgie lanie wygrywając na Santiago Bernabeu 4:1.

Czy należy z tego wyciągać daleko idące wnioski? Raczej nie. Tiki-taka zawsze będzie domeną Camp Nou, może z małymi modyfikacjami. Pro publico bono.

- Nigdy nie zdradzimy stylu Barcy. Przyjechaliśmy tutaj,

żeby dodać do niego coś nowego, lecz nie rezygnując

z unikatowego stylu wynikającego z wielu lat

pracy

Piotr BeraBlogFCB.com

[email protected]

Page 28: Barça Flash Październik 2013

Sandro Rosell jest jak wiadomo postacią dosyć kontro-wersyjną. Swoją karierę w zarządzie Barcelony zaczął jeszcze 10 lat temu, kiedy wraz z  Ferranem Soriano i Markiem Inglą pomógł Joanowi Laporcie wygrać wy-bory na prezydenta Klubu. Jedną z  głównych obiet-nic, a może nawet tą decydującą o zwycięstwie obo-zu Laporty było sprowadzenie na Camp Nou Davida Beckhama, ostatecznie kupionego przez Real Madryt. Składając tę obietnicę, jako przyszły wiceprezes, Rosell wiedział, że nie ma szans na jej spełnienie. Mimo to ogło-sił, że Duma Katalonii ustaliła już nawet z Manchesterem United cenę za Becksa. Jasny jest rezultat tej wiadomo-ści. Wywołała ona wśród socios poruszenie, a wybory prezydenta zakończyły się wygraną Laporty z prawie 9 tys. głosów przewagi nad drugim Lluisem Bassatem.

Z perspektywy czasu można powiedzieć, że nie była to ostatnia niespełniona obietnica transferowa Sandro, który pierwszy etap kariery w zarządzie Blaugrany za-kończył w czerwcu 2005 r., odchodząc z funkcji wicepre-zesa ds, sportowych z powodu konfliktu z pozostałymi członkami władz FC Barcelony, a także zmian, które za-szły w programie zarządu, a z którymi Rosell nie mógł się identyfikować.

Po pierwsze: nie kłam

O  niesłowności Sandro przekonaliśmy się dobit-nie w  niedawno zakończonym oknie transferowym. Priorytetem miało być sprowadzenie obrońcy, ponie-waż poprzedni sezon był mocno utrudniony przez

kontuzje defensorów, szczególnie stoperów Pique i  Puyola. Dlatego właśnie zapowiadano pozyskanie środkowego obrońcy. Zarząd anonsował ten transfer jako najważniejszy, jednak okres transferowy już się zakończył a nowego stopera jak nie było tak nie ma. Niepowodzenie w tej kwestii dziwi szczególnie w kon-tekście mnogości kandydatów, których łączono z Dumą Katalonii. Wydaje się, że głównymi kandydatami byli Brazylijczycy Thiago Silva i David Luiz, a jedną z opcji re-zerwowych ich nastoletni rodak Marquinhos. Cała trój-ka jednak ostatecznie nie podpisała umowy z Klubem, podobnie jak Daniel Agger, Samuel Umtiti czy Eliaquim Mangala i kilku (a może nawet kilkunastu?) innych de-fensorów nie tylko z lig europejskich.

Nie można całej winy za taki stan rzeczy zrzucać wy-łącznie na Sandro Rosella, ponieważ po zmianie na

28 ARTYKUŁ

Niespełnione obietnice Rosella

Barca Flash Październik 2013

Page 29: Barça Flash Październik 2013

Niespełnione obietnice Rosella

Niespełnione obietnice Rosella

stanowisku trenera, kiedy chorego Tito Vilanovę za-stąpił Gerardo Martino, nowy trener zadeklarował, że nie żąda od zarządu oraz sekretariatu technicznego sprowadzenia kolejnego obrońcy. Stało się to jednak dopiero pod koniec sierpnia i można interpretować te słowa jako zasłonę dymną Argentyńczyka, gdyż on sam w pierwszych dniach w Barcy proponował sekretaria-towi technicznemu Klubu defensorów z ligi argentyń-skiej, gdzie poprzednio pracował. Być może popularny Tata nie chciał od razu popadać w konflikt z Andonim Zubizarretą i spółką, gdy złapał przysłowiowego Pana Boga za nogi, otrzymując możliwość prowadzenia Barcy.

Po drugie: nie otaczaj się amatorami

Wiele wskazuje na to, że letnie fiasko negocjacyjne miało złożone podłoże. Kolejnego z powodów można

upatrywać w nieudolności dyrektora sportowego Dumy Katalonii, Andoniego Zubizarrety. Popularny Zubi wie-lokrotnie ‘popisywał się’ kompletną niekompetencją i brakiem odpowiednich umiejętności, którymi winien się cechować każdy dyrektor sportowy w dużym, czy wręcz wielkim europejskim klubie. Były bramkarz dru-żyny z Camp Nou, na początku września wprawił cu-les w prawdziwą konsternację, twierdzać, że: “Naszym transferem jest Puyol”. Wielu nie może oprzeć się wra-żeniu, iż to właśnie Zubi nie podejmuje wystarczają-cych działań, by przekonać zawodników do transferu. Wygląda to trochę jakby Zubizarreta uważał, że każdy piłkarz na świecie czeka tylko na ofertę z Camp Nou i nie patrząc na warunki finansowe, bez zastanowienia złoży podpis na kontrakcie wiążącym go z Barcą.

Sytuacja przedstawia się odmiennie. Nie istnieje ze-spół, gdzie gracze, choćby w niewielkim stopniu, nie interesują się kwestiami finansowymi. Najlepszym do-wodem tego są ostatnie doniesienia w sprawie nowej umowy legendy Barcelony, Andresa Iniesty. Dlatego dyrektor sportowy naszego Klubu wraz z pozostałymi osobami odpowiedzialnymi za transfery, są w gronie winnych zaniedbań z ostatnich miesięcy. Urazy obroń-ców dają o sobie znać już w obecnych rozgrywkach. Pierwsze mecze nowego sezonu przyniosły kłopoty ze zdrowiem Jordiego Alby i Javiera Mascherano, i to gdy nie zdążył się wykurować Carles Puyol, co poważnie za-wężyło pole manewru, jakie ma Tata i jego sztab przy ustalaniu składu.

Page 30: Barça Flash Październik 2013

30 ARTYKUŁ

Taki stan rzeczy zemścił się na Barcy pod koniec ubie-głego sezonu, kiedy Blaugrana odpadła w półfinałach Champions League i  Pucharu Króla. Zachodzi więc uzasadniona obawa, że historia sprzed roku, nieszczę-śliwa dla całego Barcelonismo, może się powtórzyć, jeśli zarząd nie podejdzie do sprawy z  determinacją i nie sprowadzi w końcu kolejnego obrońcy do stolicy Katalonii. Odpadnięcie po raz trzeci z rzędu w półfinale Champions Leagie zapewne kibice potraktowaliby jako wielką porażkę Dumy Katalonii.

Po trzecie: nie popełniaj tych samych błędów

Do czasu ściągnięcia tak wyczekiwanego defensora przez Klub nie możemy być pewni, że nasza ławka re-zerwowych, w przypadku serii kontuzji, nie okaże się zbyt krótka i niedoświadczona. Umówmy się, że tak młody i niedoświadczony, piłkarz jak Marc Bartra, po-mimo swojego talentu, nie może stanowić gwarancji bezpieczeństwa na pozycji stopera. Tym bardziej nie powinniśmy łudzić się w tej kwestii co do rewelacji okre-su przygotowawczego, Macky’ego Franka Bagnacka. To o czym marzy pewnie duża część cules, czyli wprowa-dzenie do podstawowej jedenastki jednego z “produk-tów” La Masii nie ma więc szans powodzenia.

Dziś jesteśmy w stanie tylko dywagować nad transfero-wymi posunięciami zarządu. Niezaprzeczalny jest na-tomiast fakt, iż pasywność dyrektorów niesie za sobą wielkie zagrożenie w perspektywie sezonu. Wręcz sa-mobójstwem będzie, gdy obietnice nie zostaną spełnio-ne w styczniu. Powtórnych zapowiedzi, jakoby priory-tetem był stoper, bez pokrycia w czynach socios raczej nie zignorują i zgodnie ze swoimi uprawnieniami mogą podjąć próbę ukarania prezydenta, a może nawet ze-chcą jego dymisji. Oczywiście wygląda to dziś na nie-realne i zbyt drastyczne rozwiązanie, lecz nic nie jest wykluczone, gdyby zarząd wciąż nie dostrzegał potrze-by kupna nowych zawodników. Pamiętajmy, że Rosell i spółka wielokrotnie w ciągu ponad trzech lat rządów wywoływali skrajne reakcje pośród sympatyków Klubu.

Wszystko ma swoje granice, także cierpliwość socios. Statut FC Barcelony daje ostateczną władzę właśnie ki-bicom. Sandro Rosell już zapowiedział, że będzie ubiegał się o reelekcję za trzy lata, dlatego powinien bardziej niż teraz liczyć się z sympatykami Barcy. Wydarzenia z ostatnich tygodni, związane z meczem inaugurującym występy Barcy w Lidze Mistrzów podzieliły część sympa-tyków Klubu, głównie tych mieszkających w Katalonii

(wśród nich jest zdecydowanie najwięcej socios) na dwa obozy: skupiony wokół Sandro i ten wspierający Johana Cruyffa. Holender darzy obecnego prezydenta szczerą niechęcią i przyrzekł, że dopóki to Rosell będzie pre-zesem Barcy, dopóty jego noga nie postanie na Camp Nou. Taki podział sprawia, że Sandro nie może czuć się pewnie w staraniach o reelekcję.

W tym miejscu powinien znaleźć się apel do Sandro Rosella, aby wykazał się większą aktywnością w stycz-niowym okresie transferowym i nie mydlił tylko oczu pustymi słowami. Obrońca jest Barcy naprawdę nie-zbędny do “życia”. Nikt przecież nie chce powtórki klęski sprzed roku w  Monachium. Jedną z  przyczyn tamtej “katastrofy”, mogła być konieczność wstawie-nia do środka defensywy, obok Pique, młokosa Marca Bartry. Należy wyciągnąć wreszcie wnioski i uzupełniać diamenty z rodzimej La Masii klasowymi zawodnikami, których, szczególnie w formacji obronnej, najzwyczaj-niej w świecie brakuje.

Ciąg dalszy nastąpi...

Jakub BarankiewiczBarca.pl

[email protected]

Barca Flash Październik 2013

Page 31: Barça Flash Październik 2013

Historia średniowiecznej Katalonii stoi pod znakiem unii z Aragonią, a następnie z Kastylią. Aż do połowy dwunastego wieku, hrabiowie Barcelony starali się rozszerzyć swą dominację na wszelkich frontach, przyłączając ziemię siłą, bądź małżeństwami, jak to miało miejsce z hrabstwem Prowansji. W historii średniowiecznej Katalonii miał miejsce jeden ożenek, który wpłynął znacząco na losy terytorium. Hrabia Barcelony- Ramon Berenguer IV poślu-bił Petronillę Aragońską. Dzięki temu małżeństwu, zawiązano unię z Królestwem Aragonii. Syn Ramona i Petronilli, Alfons II był pierwszym wspólnym królem Katalonii i Aragonii. Za jego czasów doszło do wyraźnej unifikacji Katalonii oraz przyłączenia do Barcelony hrab-stwa Roselló oraz Pallas Jussa. Jedynie trzy hrabstwa były wówczas wolne od bezpośredniego zwierzchnictwa hrabiów Barcelony. Alfonsowi II udało się również przyłączyć południowe tereny Francji, a konkretnie Prowansję.

Średniowieczne związki Katalonii

Page 32: Barça Flash Październik 2013

32 CATAOLGA

a  szczególnie barcelońskim mieszczanom. Przywilej ten pozwolił zaprowadzić spokój i harmonię na tere-nie Królestwa Aragonii i Katalonii. Ciekawa sytuacja rozgrywała się w  tym czasie na Sycylii. Pedro III po-ślubił Konstancję Sycylijską, co dawało mu możliwość władania na wyspie, aczkolwiek do realnej koronacji doszło dopiero kilka lat później. Wszystko za sprawą Andegawenów, którzy przejęli koronę sycylijską w 1268 roku. Dopiero Nieszpory Sycylijskie, czyli innymi słowy powstanie antyfrancuskie na wyspie, które miało miej-sce czternaście lat po ekspansji Andegawenów, umożli-wiło koronację Pedra III na króla Sycylii. Niestety po tym wydarzeniu Pedro nie miał łatwego życia, a szczególnie jego relacje nie były najlepsze na linii z Papiestwem. Papież Marcin IV rzucił klątwę i ekskomunikował Pedra III, dodatkowo przyznając koronę Królestwa Aragonii synowi króla Francji, Karolowi Valois. Pedro wkrótce zmarł, pozostawiając Sycylię Jaime II Aragońskiemu, natomiast ziemie na Półwyspie Iberyjskim odziedziczył Alfons III Liberalny.

Ludność katalońska w okresie między XI a XIII wiekiem wielokrotnie z zwiększyła swoją liczbę. Jak podają kroni-ki, pod koniec XIII wieku region zamieszkiwało 470 ty-sięcy ludzi. Katalonia była też najprężniej rozwijającym się regionem na wschodnim wybrzeżu pod względem produkcji przemysłowej i handlu. Wytwórczość rze-mieślnicza potrafiła zaspokoić wszystkie zapotrzebowa-nia ludności katalońskiej. Region zaczął słynąć z takich przemysłów jak metalurgia, budownictwo, jubilerstwo czy złotnictwo. Handel rozwijał się w niewiarygodnym tempie, szczególnie morski. Do stoczni barcelońskich nadpływały statki z przeróżnymi dobrami- perłami, fu-trami, egzotycznymi przyprawami.

Gdy Jaime II objął władzę nad Koroną Aragonii, został zmuszony do zrzeczenia się Sycylii. Naciski z  Francji oraz papiestwa okazały się zbyt silne. Na pocieszenie dostał jednak Korsykę oraz Sardynię, przez co miał większą możliwość do poszerzania ekspansji śródziem-nomorskiej przez Katalonię i Aragonię. Jego bitewną wizytówką była wyprawa do cesarstwa bizantyjskie-go. Słynne kompanie katalońskie po wielu sukcesach wojennych osiedliły się na półwyspie Gallipoli. Mimo podpisania wcześniejszych układów pokojowych z Konstantynopolem, Bizancjum zaczynało posuwać się do wrogich działań względem almogawarów, mordując Rogera de Flora – przywódcę kompanii katalońskiej - w 1305 roku. Przybysze z Półwyspu Iberyjskiego odpo-wiedzieli w sposób dynamiczny i bezkompromisowy. Dokonali wielu spustoszeń, które przeszły do historii pod nazwą „kataloński odwet” (venganza catalana).

Jako nadmorska perła w koronie aragońskiej, Katalonia rosła w siłę jako część floty, która w tej części Morza Śródziemnego nie miała sobie równych. W tym okre-sie, na terenie całego hrabstwa, bardzo prężnie roz-wijał się przemysł rybny, budowano porty, w tym ten w Barcelonie, szczególnie ważny w szlakach morskich.

Średniowiecze w  całej Europie było dość burzliwym okresem, pełnym wojen, podstępów, paktów etc. Pod koniec XII wieku, królowie Aragonii i Kastylii podpisali kilka pokojowych umów, traktujących o ziemiach za-jętych przez Arabów, na które obydwie strony miały chrapkę. Wyparcie Muzułmanów i odzyskiwanie ziem przez nich zajętych, nosi nazwę rekonkwista i był to pro-ces żmudny, długi i trudny.

Na początku XIII wieku, królem Aragonii i  Katalonii został Jaime I. Panował on przez bardzo długi czas, stąd jego dokonania ekspansywne mogły budzić po-dziw. W 1230 roku podbił Majorkę, dwa lata później Menorkę, a w 1238 zdobył Walencję i wszelkie podległe jej obszary. Walencja wniosła do Królestwa innowacyjny wynalazek, jakim był własny sąd i skodyfikowany system prawny, tzw fuero.

Po śmierci Jaime I koronę Aragonii, Katalonii i Walencji przejął jego najstarszy syn, Pedro III Wielki. Majorkę w panowanie otrzymał Jaime II. Pedro III rządził jedynie dziewięć lat, jednakże jego rządy dały się solidnie we znaki kartom historii Półwyspu Iberyjskiego i nie tylko. Problematyczną kwestią okazały się być próby umoc-nienia władzy królewskiej. Swój zdecydowany sprzeciw wyraziła szlachta oraz oligarchowie miejscy. Efektem tego było zwołanie Kortezów w 1283 roku, w celu za-twierdzenia tzw. Przywileju Generalnego. Na bazie tego dokumentu Pedro poczynił szereg ustępstw na rzecz mieszkańców Walencji, a na dodatek wiele ważnych przywilejów zostało przyznanych Katalończykom,

Przybysze z Półwyspu Iberyjskiego odpowiedzieli

w sposób dynamiczny i bez-kompromisowy. Dokonali wie-lu spustoszeń, które przeszły do historii pod nazwą „kata-

loński odwet” (venganza catalana).

Page 33: Barça Flash Październik 2013

małżeństwo jego syna Ferdynanda z Izabelą Kastylijską dało Janowi II wymierne korzyści. W  ten sposób na nowo posiadł panowanie w Barcelonie po podpisaniu honorowej i pojednawczej kapitulacji w Pedralbes. Do Katalonii nadciągnął wewnętrzny spokój, na który ocze-kiwano od kilku dekad.

Jak zatem wyglądała Katalonia u schyłku Średniowiecza? Na pewno nie były to „złote czasy” dla tego regionu, gdyż sporo czynników zadecydowało chociażby o spad-ku wartości handlu śródziemnomorskiego (od połowy XV. wieku), z czego Katalonia w ówczesnym czasie sły-nęła. Oprócz wspominanego wcześniej krachu ekono-micznego, we znaki społeczności katalońskiej dawała susza (ta najważniejsza z 1333 roku, zwanego inaczej „pierwszym złym rokiem”) oraz panująca epidemia dżu-my. Głód i choroba spowodowała permanentny spadek ludności od początku XIV wieku. Problemy te nie zaha-mowały jednak rozwoju kilku branż gospodarczych, jak np. przemysł koralowy, metalurgiczny, skórzany i jubi-lerski, z czego słynęła Katalonia. Na dodatek rozwijały się miasta w powyżej wspomnianym regionie, a war-stwy społeczne stawały się jeszcze bardziej różnorodne. Jeśli natomiast chodzi o instytucje, jakie miały miejsce, bądź bywały zwoływane cyklicznie, to główną z nich był Generalitat. Po każdej sesji Kortezów zwoływana była swoista Rada Deputowanych, która zmieniła nazwę na Generalitat właśnie. Organ składał się z trzech stanów i  dodatkowo trzech oidores (sędziów kastylijskich) i z biegiem lat zyskiwał on na znaczeniu, by wreszcie zo-stać uznanym za stałe przedstawicielstwo Kortezów ka-talońskich. Generalitat miało za zadanie czuwanie nad przestrzeganiem prawa, rozstrzyganiem wątpliwości co do wcielania w życie rozporządzeń uchwalanych przez Kortezy, a nawet utrzymywanie publicznego porządku. W ten sposób narodził się pierwszy i najpoważniejszy dotąd organ w Katalonii, spełniający przede wszystkim funkcję kontrolną w regionie.

Olga JuszczykBlogFCB.com

[email protected]

W XIV wieku przyszedł czas na długie panowanie Pedro IV Ceremonialnego (1336-1387). Na początku udało mu się przyłączyć Majorkę do Korony Aragonii, która wcześniej należała do Sancho I  i później do Jaime III – synów Jaime II. Następnie doszło do konfliktu we-wnątrz Korony, gdzie możnowładcy Aragonii i Walencji sprzeciwili się władcy. Z dwoma ugrupowaniami król rozprawił się bezlitośnie. Kłopoty wewnątrz regionu nie wykluczały konfliktów na terenie całego Półwyspu, gdyż Pedro IV Ceremonialny prowadził wojnę z Królem Kastylii – Pedrem I. Z kastylijskim królem nie szło „el Ceremonioso” już tak łatwo, dlatego potrzebował na-tychmiastowego wsparcia, którego w rezultacie udzielił mu Henryk II – pretendent do kastylijskiego tronu. Na nieszczęście dla katalońskiego władcy, król Kastylii nie kwapił się z przekazaniem mu obiecanych ziem, w tym też królestwa Murcji, dlatego doszło do nowego kon-fliktu na linii Kastylii z Koroną Aragonii, zakończonego pokojem w Almazan w 1375 roku. Pedro IV zakończył swoje panowanie przyłączając na nowo księstwo ateń-skie oraz tebańskie, jednocześnie koronując się na króla Sycylii po śmierci Fadrique, byłego męża jego córki.

Po Pedro IV koronę przywdziewało wielu królów, któ-rzy borykali się z szeregiem problemów na tle ekono-micznym i społecznym. Chodzi tu przede wszystkim o kryzys ekonomiczny, jaki dawał się we znaki od 1381 roku, ale również dochodziło do reperkusji społecz-nych, szczególnie w  Katalonii. Za czasów Alfonsa V Wspaniałomyślnego doszło do zatargu między stron-nictwami Busca i  Biga. Busca reprezentowali drobni handlarze i rzemieślnicy, natomiast w skład Biga wcho-dzili przede wszystkim szlachetnie urodzeni i zamożni kupcy. Dążeniem biednych handlarzy było przełamanie monopolu, jaki we władzy miejskiej posiadał patrycjat. Dzięki Gubernatorowi generalnemu Katalonii, Galceran de Requesens, stronnictwie Busca udało się wejść do władz miasta Barcelony.

Społecznym konfliktom w Katalonii wciąż jednak nie było mało, czego dowodem była wojna domowa w tym regionie między 1462 a  1472 rokiem. Przyczyn było wiele, jednakże za główne podaje się pogłębiający się od lat kryzys ekonomiczny, jak i dochodzenie do ko-lejnych konfliktów stronnictw w Barcelonie. Co więcej, ówczesny król Korony Aragonii, Jan II, w wyniku kłót-ni ze swoim synem Carlosem, wszedł na czele swych wojsk do Barcelony, gdzie został zresztą zdetronizowa-ny. Po tym wydarzeniu Katalończycy ofiarowali koro-nę księstwa najpierw Henrykowi IV, następnie Pedrowi Portugalskiemu, aż wreszcie Rene Andegaweńskiemu. Jan II umacniał na nowo swoją pozycję, jednakże dopiero

Do Katalonii nadciągnął wewnętrzny spokój, na który oczekiwano od kilku dekad.

Page 34: Barça Flash Październik 2013

NIEMIECKA PEPRYSZKA:

KLĘSKAA NIE REMISTrener piłkarzy Bayernu Monachium jeszcze kilka długich minut po końcowym gwizdku siedział na ławce trenerskiej pustoszejącej powoli Bay-Areny. Pukając nerwowo palcami w metalową podstawę krzesełka, Pep Guardiola nie mógł uwierzyć temu, co widniało na tablicy wyników. Bayer Leverkusen-Bayern Monachium 1:1.1:1.

Remis zabolał nie tylko legendarnego trenera Barcy. - Czuję się jak przegrany - powiedział po meczu omas Mueller, który zagrał na pozycji środkowego napastnika. Cała bawarska kompania, remis z Leverkusen przyjęła jako siarczysty policzek. Zespół stracił punkty w meczu, którego nie miał prawa przegrać. Po rozjechaniu na wyjeździewyjeździe S04 i nie pozostawionym bez echa sukcesie, jakim była wygrana nad Manchesterem City w Lidze Mistrzów, w gabinetach włodarzy bawarskiego klubu, mało kto zapewne spodziewał się rezultatu wywiezionego z Bay Arena.

Oglądając oba spotkania w Lidze Mistrzów, gdzie Bayern przyjechał do Manchesteru, a Leverkusen podjęło u siebie Real z San Sebastian, nie sposób było postawić znaku równości przed sobotnim spotkaniem się tych drużyn w lidze. Pomimo, że od rywali ze stolicy Bawarii dzielił ich zaledwie punkt różnicy Leverkusen mocno trzymało się szczytu, to faworytemfaworytem pozostawał Bayern. Obie firmy mówiły różnymi językami. Z jednej strony suwerenny i dominujący Bayern, który ograł trupę "Obywateli", finansowaną przez katarskich milio-nerów, na przeciw nerwowym i czasem bardzo

Klęska a nie remis

szczęśliwym "Aptekarzom", którzy rzutem na taśmę dali radę Realowi Sociedad, powracającemu po latach posuchy na salony.

BayerBayer u siebie w tym sezonie punktów jeszcze nie stracił. Przed starciem z Bawarczykami zajmował w tabeli trzecie miejsce tuż za Borussią i Bayernem. W ostatnich trzech spotkaniach zdobył 9 goli tracąc zaledwie dwa, z Wolfsburgiem u siebie (3:1) i Mainz (1:4). Bayern latem zmienił trenera i powoli wchodził w sezon. Rozpoczął od porażki w Super- pucharzepucharze Niemiec, potem już tylko na siedem kolejek tylko jeden remis we Freiburgu i identycz- ny dorobek punktowy co BVB. Od trzech kolejek nie stracił bramki, przy okazji wbijając rywalom 7 goli.

Piłkarze "Gwiazdy Południa" przystąpili do spot-kania z Leverkusen w dobrych humorach pomimo tego, że w poprzedniej kolejce zaliczyli tylko jedno trafienie. O dziwo, powrócił dobry duch do zespołu Guardioli, który bez większych fajer-werków rozpoczął obecny sezon Bundesligi. Ribery, Mueller i spółka wlali w serca kibiców nadzieję, że bawarska lokomotywa, która w po- przednim sezonie bez litości wyrzucała wagony rywali poza tory, w końcu powoli nabiera rozpędu.

Bawarczycy stanęli przed szansą przedłużenia świetnej passy 32 ligowych spotkań bez porażki. Ostatni raz polegli w październiku 2012 roku właśnie przeciwko ekipie sobotnich gospodarzy. Z drugiej strony "Aptekarze" także nie pozostawali bez szans na poprawę klubowego rekordu. Kolejnych 15 partii ze strzelonym golem powinno robić wrażenie na każdym rywalu.robić wrażenie na każdym rywalu.

Leverkusen po raz kolejny sprawiło "Bawarczykom" sporo problemów, choć to Bayern w meczu na szczycie tabeli niemieckiej ekstraklasy był lepszy od rywali niemal we wszystkich

aspektach. Mimo kilkunastu doskonałych okazji do zdobycia bramki, tylko Toniemu Krossowi, jako jedynemu udało się pokonać Bernda Leno. Guardiola po wygranym meczu w Lidze Mistrzów postanowił, że w wyjściowej jedenastce zamiast Arjena Robbena, pojawi się Xherdan Shaqiri. 10:3 w szansach bramkowych, 90 % celności podań i 78 dodo 28 % w posiadaniu piłki - dominacja Bayernu także w pierwszej połowie gościnnego występu na trawie w Leverkusen, była aż nadto wyraźna. Mimo to, oba zespoły schodziły do swoich kabin, inkasując na koncie po jednej straconej bramce.

Ekipa Guardioli, po bezapelacyjnej wygranej na Etihad Stadium, pracowała nad regularnością do znajdowania się w doskonałych sytuacjach strz-eleckich. Kross (8. min), Mueller (11. min), a zwłaszcza Ribery byli tego dni szczególnie zmoty-wowani. Niski strzał najlepszego piłkarza Europy już po pierwszym kwadransie mógł otworzyć wynik meczu. Jednak to Shaqiri rozegrał swoje popisowe spotkanie. Po zawiązanej przez fran-cuskiego kolegę akcji i świetnym dograniu lewą nogą, chyba tylko cudem piłka nie przekroczyła linii bramki strzeżonej przez Leno.

Jako pierwsi bramkę zdobyli podopieczni Josepa Guardioli. Ponownie po akcji Ribery'ego, który za swoimi plecami pozostawił zdziwionego włoskiego obrońcę Gioulio Donatiego, wbiegł na pełnej szybkości w pole karne i wycofał do zbiegającego

Krossa, który w 29 minucie mierzonym strzałem pod poprzeczkę umieścił piłkę w siatce.

II tylko raz umiejętności Manuela Neuera zostały wystawione na próbę. I natychmiast skończyło się to golem dla "Aptekarzy". W 30. min Lars Bender, dośrodkowaniem w pole karne, wyciągnął reprezentacyjnego bramkarza niebezpiecznie daleko od linii wyznaczonej pomiędzy dwoma słupkami. Niefortunna interwencja byłego golkiperagolkipera Schalke 04 otworzyła szansę na strzał dla Simona Rolfesa. Neuer odbił futbolówkę, ale pozostawiony bez opieki Sidney Sam przy dobitce nie dał mu najmniejszej szansy na poprawę błędu obrońców.

Monachijczycy jeszcze przed przerwą mogli ponownie wyjść na prowadzenie, pieczętując tym samym swoje niepodzielne panowanie na boisku. Mogli? Nie. Powinni! Najlepszą bowiem na to okazje miał omas Mueller w 35. min, który nie trafił jednak głową z paru metrów do zupełnie pustej bramki. Pięć minut później Shaqiri mógł wpisaćwpisać się na listę strzelców - także on nie pokonał Leno strzałem z dystansu. Cofnięty do głębokiej defensywy zespół Samiego Hyypii, nie wykazywał najmniejszej ochoty do wydobycia się poza własną szesnastkę. Tym samym, pasywnie grająca cała formacja Leverkusen, narażała się na ataki rozpędzającego się z minuty na minutę Bayernu.

Podobnie jak w pierwszej połowie, Monachijczycy niczym jesienne liście wesoło wirowali w polu karnym Leverkusen. Wydawało się, jakby Oktoberfest z pod namiotów na ulicach Monachium przeniósł się pod bramkę Leno. Piłkarze Hyypii, skupieni na niewielkiej przestrzeni jak zaczarowani przypatrywali się temu, co wyrabiałwyrabiał Ribery. Niezmordowany Francuz, po prz-eprowadzanych indywidualnie dywanowych atakach, niemal do betonu rył lewą stronę boiska.

Wszystko na nic. Końcową stacją dla jego wysiłków, okazywał się być tylko golkiper Leverkusen.

MuellerMueller i Dante również bili głową w mur. A tymc-zasem napięcie zwiększało się wraz z upływem regulaminowego czasu. Zmęczenie dawało się we znaki zarówno jednym jak i drugim. W sobotę, swoją szansę na występ w drużynie Aptekarzy dostał reprezentant Polski Sebastian Boenisch. Nie sprostał jednak trudom spotkania. Słabnący BoenischBoenisch to faulujący Boenisch. Po jednej z akcji w początkowej fazie drugiej odsłony spotkania, polsko-niemiecki piłkarz poturbował Shaqiriego, za co otrzymał żółtą kartkę, a goście dostali rzut wolny z groźnej pozycji.

Co jakiś czas Bawarczycy mieli spore problemy z upilnowaniem szybkiego Sama, który szarżując wzdłuż bocznej linii boiska próbował wyrwać się z pod opieki pilnujących go Lahma bądź Krossa. Harujący jak wół Ribery został zmieniony przez Mario Mandzukicia. Również Shaqiri był coraz słabszy, wkrótce więc musiał opuścić boisko. Czas pracypracy dla Szwajcara (posiadającego albańskie pochodzenie) skończył się w 71 minucie i dał szansę na występ Arjenowi Robbenowi. Już minutę po wejściu z ławki, Holender stanął przed szansą na pokonanie Leno. Jednak po wykonaniu swojego firmowego zwodu i strzale na bramkę, bramkarz rywali nadal pozostawał niepokonany.

Nieco odmieniony przez Guardiolę Bayern, wykazuje tendencję do brzydkiego rozwoju. Gdy są już w posiadaniu piłki nie pozwalają jej tknąć rywalowi przez większość spotkania. Mecze stają się widowiskiem do jednej bramki, a statystyki pomeczowe bywają porażające. Zespół Heynckesa to była armata, która wśród huku rozbijała rywali w w perzynę. Guardiola na tę armatę założył kataloński tłumik. Subtelnie dozowana siła i finezja sprawia, że taki rywal jak Chelsea, czy City po prostu traci głowę.

Futbol "ery Guardioli" nie porywa, ale wystarcza do tego, by dopinać swoje cele na kolejne guziki. Krok w krok, Bayern czai się tuż za plecami Borusii, szukając sposobu jak najmniejszym nakładem sił znaleźć się na szczycie tabeli. Ostatecznie Leverkusen udało się wyhamować machinę Guardioli, a gościom udało się nie przegrać meczu, któryktóry raczej mieli mieć w kieszeni. Pomimo braku zwycięstwa, Bayern wykorzystał potknięcie się Borusii z Dortmundu i z dorobkiem 20 punktów awansował na pierwsze miejsce. Kolejny mecz bez zwycięstwa należy już do przeszłości. Kac pozosta-nie jednak na bardzo długo.

Maciej Ryszka, BlogFCB.comSchemmerberg, Niemcy

[email protected]

Meczów: 8Zwycięstwa: 6Remisy: 2Porażki: 0Bramki strzelone: 15Bramki stracone: 3Zdobyte punkty: 20Zdobyte punkty: 20Najwyższe zwycięstwo: 4:0 w Gelsenkirchen

GUARDIOLA W BAYERNIE

footballaustralia.com.au scaryfootball.com

Cała bawarska kompania, remis z Leverkusen przyjęła jako siar- czysty policzek. Zespół stracił punkty w meczu, którego nie miał prawa przegrać.

Barca Flash Październik 2013

Page 35: Barça Flash Październik 2013

NIEMIECKA PEPRYSZKA:

KLĘSKAA NIE REMISTrener piłkarzy Bayernu Monachium jeszcze kilka długich minut po końcowym gwizdku siedział na ławce trenerskiej pustoszejącej powoli Bay-Areny. Pukając nerwowo palcami w metalową podstawę krzesełka, Pep Guardiola nie mógł uwierzyć temu, co widniało na tablicy wyników. Bayer Leverkusen-Bayern Monachium 1:1.1:1.

Remis zabolał nie tylko legendarnego trenera Barcy. - Czuję się jak przegrany - powiedział po meczu omas Mueller, który zagrał na pozycji środkowego napastnika. Cała bawarska kompania, remis z Leverkusen przyjęła jako siarczysty policzek. Zespół stracił punkty w meczu, którego nie miał prawa przegrać. Po rozjechaniu na wyjeździewyjeździe S04 i nie pozostawionym bez echa sukcesie, jakim była wygrana nad Manchesterem City w Lidze Mistrzów, w gabinetach włodarzy bawarskiego klubu, mało kto zapewne spodziewał się rezultatu wywiezionego z Bay Arena.

Oglądając oba spotkania w Lidze Mistrzów, gdzie Bayern przyjechał do Manchesteru, a Leverkusen podjęło u siebie Real z San Sebastian, nie sposób było postawić znaku równości przed sobotnim spotkaniem się tych drużyn w lidze. Pomimo, że od rywali ze stolicy Bawarii dzielił ich zaledwie punkt różnicy Leverkusen mocno trzymało się szczytu, to faworytemfaworytem pozostawał Bayern. Obie firmy mówiły różnymi językami. Z jednej strony suwerenny i dominujący Bayern, który ograł trupę "Obywateli", finansowaną przez katarskich milio-nerów, na przeciw nerwowym i czasem bardzo

Klęska a nie remis

szczęśliwym "Aptekarzom", którzy rzutem na taśmę dali radę Realowi Sociedad, powracającemu po latach posuchy na salony.

BayerBayer u siebie w tym sezonie punktów jeszcze nie stracił. Przed starciem z Bawarczykami zajmował w tabeli trzecie miejsce tuż za Borussią i Bayernem. W ostatnich trzech spotkaniach zdobył 9 goli tracąc zaledwie dwa, z Wolfsburgiem u siebie (3:1) i Mainz (1:4). Bayern latem zmienił trenera i powoli wchodził w sezon. Rozpoczął od porażki w Super- pucharzepucharze Niemiec, potem już tylko na siedem kolejek tylko jeden remis we Freiburgu i identycz- ny dorobek punktowy co BVB. Od trzech kolejek nie stracił bramki, przy okazji wbijając rywalom 7 goli.

Piłkarze "Gwiazdy Południa" przystąpili do spot-kania z Leverkusen w dobrych humorach pomimo tego, że w poprzedniej kolejce zaliczyli tylko jedno trafienie. O dziwo, powrócił dobry duch do zespołu Guardioli, który bez większych fajer-werków rozpoczął obecny sezon Bundesligi. Ribery, Mueller i spółka wlali w serca kibiców nadzieję, że bawarska lokomotywa, która w po- przednim sezonie bez litości wyrzucała wagony rywali poza tory, w końcu powoli nabiera rozpędu.

Bawarczycy stanęli przed szansą przedłużenia świetnej passy 32 ligowych spotkań bez porażki. Ostatni raz polegli w październiku 2012 roku właśnie przeciwko ekipie sobotnich gospodarzy. Z drugiej strony "Aptekarze" także nie pozostawali bez szans na poprawę klubowego rekordu. Kolejnych 15 partii ze strzelonym golem powinno robić wrażenie na każdym rywalu.robić wrażenie na każdym rywalu.

Leverkusen po raz kolejny sprawiło "Bawarczykom" sporo problemów, choć to Bayern w meczu na szczycie tabeli niemieckiej ekstraklasy był lepszy od rywali niemal we wszystkich

aspektach. Mimo kilkunastu doskonałych okazji do zdobycia bramki, tylko Toniemu Krossowi, jako jedynemu udało się pokonać Bernda Leno. Guardiola po wygranym meczu w Lidze Mistrzów postanowił, że w wyjściowej jedenastce zamiast Arjena Robbena, pojawi się Xherdan Shaqiri. 10:3 w szansach bramkowych, 90 % celności podań i 78 dodo 28 % w posiadaniu piłki - dominacja Bayernu także w pierwszej połowie gościnnego występu na trawie w Leverkusen, była aż nadto wyraźna. Mimo to, oba zespoły schodziły do swoich kabin, inkasując na koncie po jednej straconej bramce.

Ekipa Guardioli, po bezapelacyjnej wygranej na Etihad Stadium, pracowała nad regularnością do znajdowania się w doskonałych sytuacjach strz-eleckich. Kross (8. min), Mueller (11. min), a zwłaszcza Ribery byli tego dni szczególnie zmoty-wowani. Niski strzał najlepszego piłkarza Europy już po pierwszym kwadransie mógł otworzyć wynik meczu. Jednak to Shaqiri rozegrał swoje popisowe spotkanie. Po zawiązanej przez fran-cuskiego kolegę akcji i świetnym dograniu lewą nogą, chyba tylko cudem piłka nie przekroczyła linii bramki strzeżonej przez Leno.

Jako pierwsi bramkę zdobyli podopieczni Josepa Guardioli. Ponownie po akcji Ribery'ego, który za swoimi plecami pozostawił zdziwionego włoskiego obrońcę Gioulio Donatiego, wbiegł na pełnej szybkości w pole karne i wycofał do zbiegającego

Krossa, który w 29 minucie mierzonym strzałem pod poprzeczkę umieścił piłkę w siatce.

II tylko raz umiejętności Manuela Neuera zostały wystawione na próbę. I natychmiast skończyło się to golem dla "Aptekarzy". W 30. min Lars Bender, dośrodkowaniem w pole karne, wyciągnął reprezentacyjnego bramkarza niebezpiecznie daleko od linii wyznaczonej pomiędzy dwoma słupkami. Niefortunna interwencja byłego golkiperagolkipera Schalke 04 otworzyła szansę na strzał dla Simona Rolfesa. Neuer odbił futbolówkę, ale pozostawiony bez opieki Sidney Sam przy dobitce nie dał mu najmniejszej szansy na poprawę błędu obrońców.

Monachijczycy jeszcze przed przerwą mogli ponownie wyjść na prowadzenie, pieczętując tym samym swoje niepodzielne panowanie na boisku. Mogli? Nie. Powinni! Najlepszą bowiem na to okazje miał omas Mueller w 35. min, który nie trafił jednak głową z paru metrów do zupełnie pustej bramki. Pięć minut później Shaqiri mógł wpisaćwpisać się na listę strzelców - także on nie pokonał Leno strzałem z dystansu. Cofnięty do głębokiej defensywy zespół Samiego Hyypii, nie wykazywał najmniejszej ochoty do wydobycia się poza własną szesnastkę. Tym samym, pasywnie grająca cała formacja Leverkusen, narażała się na ataki rozpędzającego się z minuty na minutę Bayernu.

Podobnie jak w pierwszej połowie, Monachijczycy niczym jesienne liście wesoło wirowali w polu karnym Leverkusen. Wydawało się, jakby Oktoberfest z pod namiotów na ulicach Monachium przeniósł się pod bramkę Leno. Piłkarze Hyypii, skupieni na niewielkiej przestrzeni jak zaczarowani przypatrywali się temu, co wyrabiałwyrabiał Ribery. Niezmordowany Francuz, po prz-eprowadzanych indywidualnie dywanowych atakach, niemal do betonu rył lewą stronę boiska.

Wszystko na nic. Końcową stacją dla jego wysiłków, okazywał się być tylko golkiper Leverkusen.

MuellerMueller i Dante również bili głową w mur. A tymc-zasem napięcie zwiększało się wraz z upływem regulaminowego czasu. Zmęczenie dawało się we znaki zarówno jednym jak i drugim. W sobotę, swoją szansę na występ w drużynie Aptekarzy dostał reprezentant Polski Sebastian Boenisch. Nie sprostał jednak trudom spotkania. Słabnący BoenischBoenisch to faulujący Boenisch. Po jednej z akcji w początkowej fazie drugiej odsłony spotkania, polsko-niemiecki piłkarz poturbował Shaqiriego, za co otrzymał żółtą kartkę, a goście dostali rzut wolny z groźnej pozycji.

Co jakiś czas Bawarczycy mieli spore problemy z upilnowaniem szybkiego Sama, który szarżując wzdłuż bocznej linii boiska próbował wyrwać się z pod opieki pilnujących go Lahma bądź Krossa. Harujący jak wół Ribery został zmieniony przez Mario Mandzukicia. Również Shaqiri był coraz słabszy, wkrótce więc musiał opuścić boisko. Czas pracypracy dla Szwajcara (posiadającego albańskie pochodzenie) skończył się w 71 minucie i dał szansę na występ Arjenowi Robbenowi. Już minutę po wejściu z ławki, Holender stanął przed szansą na pokonanie Leno. Jednak po wykonaniu swojego firmowego zwodu i strzale na bramkę, bramkarz rywali nadal pozostawał niepokonany.

Nieco odmieniony przez Guardiolę Bayern, wykazuje tendencję do brzydkiego rozwoju. Gdy są już w posiadaniu piłki nie pozwalają jej tknąć rywalowi przez większość spotkania. Mecze stają się widowiskiem do jednej bramki, a statystyki pomeczowe bywają porażające. Zespół Heynckesa to była armata, która wśród huku rozbijała rywali w w perzynę. Guardiola na tę armatę założył kataloński tłumik. Subtelnie dozowana siła i finezja sprawia, że taki rywal jak Chelsea, czy City po prostu traci głowę.

Futbol "ery Guardioli" nie porywa, ale wystarcza do tego, by dopinać swoje cele na kolejne guziki. Krok w krok, Bayern czai się tuż za plecami Borusii, szukając sposobu jak najmniejszym nakładem sił znaleźć się na szczycie tabeli. Ostatecznie Leverkusen udało się wyhamować machinę Guardioli, a gościom udało się nie przegrać meczu, któryktóry raczej mieli mieć w kieszeni. Pomimo braku zwycięstwa, Bayern wykorzystał potknięcie się Borusii z Dortmundu i z dorobkiem 20 punktów awansował na pierwsze miejsce. Kolejny mecz bez zwycięstwa należy już do przeszłości. Kac pozosta-nie jednak na bardzo długo.

Maciej Ryszka, BlogFCB.comSchemmerberg, Niemcy

[email protected]

Meczów: 8Zwycięstwa: 6Remisy: 2Porażki: 0Bramki strzelone: 15Bramki stracone: 3Zdobyte punkty: 20Zdobyte punkty: 20Najwyższe zwycięstwo: 4:0 w Gelsenkirchen

GUARDIOLA W BAYERNIE

footballaustralia.com.au scaryfootball.com

Cała bawarska kompania, remis z Leverkusen przyjęła jako siar- czysty policzek. Zespół stracił punkty w meczu, którego nie miał prawa przegrać.

Barca Flash Październik 2013

Page 36: Barça Flash Październik 2013

Do tej pory krnąbrnego Portugalczyka traktowałem niemal jak własne, bardzo nieposłuszne, dziecko. Każde jego prze-winienie próbowałem sobie bardzo naiwnie tłumaczyć, by ostatecznie zupełnie wyrzucić je z pamięci. Ostatnie zachowanie spowodowało jednak, że zacząłemzacząłem marzyć, by Pepe wrócił. Na ławkę, a najlepiej do Portugali…

Oczywiście jest kilka zdarzeń, które zostały zak-walifikowane na niekorzyść Portugalczyka, mimo tego, że akurat wtedy był zupełnie niewinny. Nikt nie może mieć do niego pretensji za ostre kłótnie z Leo Messim, gdy Argentyński aniołek zupełnie nieprzypadkowo wykopał piłkę w kibiców Królewskich, lub za rzekomy faul na Danim Alvesu –– Pepe mimo tego, że nawet nie dotknął rywala, został ukarany czerwoną kartką.

Te dwie sytuacje są jednak tylko maleńką kroplą w morzu przewinień, na których czele jest bestial-skie zachowanie podczas pamiętnego meczu z Getafe.

Dla przypomnienia, cała sytuacja wydarzyła się w polu karnym Realu Madryt, chwilę po tym, gdy Javi Casquero próbował wymusić na arbitrze podyktowanie rzutu karnego. Portugalczyk zde- nerwowany symulowaniem rywala po prostu zwariował i wyładował swoją frustrację na przeciw- niku.

KolejnymKolejnym zachowaniem, które zupełnie niepotrze-bnie próbowałem ignorować, było nadepnięcie na stopę Leo Messiego. Zachowania Portugalczyka nie można wytłumaczyć postawą Messiego, który wiele razy prowokował piłkarzy Królewskich. Pepe po raz kolejny zachował się poniżej jakiejkolwiek krytyki i powinien za to otrzymać surową karę.

Na ratunek Varane

Nic nie zapowiadało tego, że Portugalczyk mógłby przestać dopisywać do swojego CV kolejne bezmyślne zachowania, jednak fala krytyki, która na niego spadła przyniosła zmianę frontu.

Pepe,Pepe, jakby obrażony na cały świat, który czepia się go zupełnie bez żadnego powodu, zdecydował się przeciwstawić każdemu i zamiast faulować kolej-nych rywali prezentował swoją niewinność teatral-nymi padami w stylu Sergio Busquetsa. Były zawodnik FC Porto uznał, że przeciwnicy wykorzystują jego opinię boiskowego mordercy i zwyczajnie naciągają arbitrów na jego przewinie-nia. Tym samym postanowił zabawić się w swoich rywali i przy każdym większym kontakcie fizycz-nym upadał jakby rażony prądem.

Wybawienie od oglądania coraz to lepszych pomysłów Portugalczyka przyniósł Raphael Varane, który będąc w formie, po prostu zjadał Pepego na śniadanie. Parę stoperów w składzie Jose Mourinho stworzyli właśnie młody Francuz i Sergio Ramos, a kibice światowego futbolu mieli okazję w końcu odpocząć od białej koszulki z numerem 3.z numerem 3.

Nowy sezon, stare zachowania

Po pięciu spotkaniach nowego sezonu, można było powiedzieć, że Pepe wrócił do swojej najlep-szej formy i kibice Królewskich powoli zaczynali zapominać o wysokim Francuzie, swojego czasu wypatrzonym przez Zinedine’a Zidane’a.

W szóstej kolejce Real Madryt prowadzony przez Carlo Ancelottiego zagrał z Elche, a Portugalczyk zawołał do wszystkich – PAMIĘTAJCIE O VARANE! ON JEST LEPSZY ODE MNIE!

DoDo samej gry Pepego nie można się przyczepić, jednak jego zachowanie w polu karnym rywali w doliczonym czasie drugiej połowy woła o pomstę do nieba. Portugalczyk złapał swojego

Portugalczyk złapał swojego rywala wpół i prze- pięknym chwytem zapaśniczym upadł na ziemię razem z nim. Do samych przepychanek w polu karnym przy rzucie rożnym oczywiście nie można mieć pretensji, to zupełnie powszechna sprawa, jednak sędzia Muniz Fernandez podyktował w tej sytuacji rzut karny dla Realu, wykorzystany przez Cristiano Ronaldo.Cristiano Ronaldo.

Strzał Crisiano zapewnił Los Blancos komplet punktów, a Pepe zapytany tuż po meczu o całą sytuację powiedział, że sędzia nie popełnił błędu. Każdemu innemu zawodnikowi zapewne wybaczyłbym takie zachowanie, stawiając minusa na jego białej kartce, jednak w przypadku Pepego ta kara już dawno jest co najmniej szara, żeby nie powiedzieć, że czarna.powiedzieć, że czarna.

Wszystkie bezmyślne zachowania Pepego przez dłuższy czas uchodziły płazem, tłumaczone przede wszystkim wyśmienitą formą stopera. Po dużo słabszym poprzednim sezonie Portugalczyk znowu zaczął grać na wysokim poziomie, ale zachowanie z meczu z Elche kazało zatęsknić nam za Raphaelem Varane. Jeżeli Pepe znowu da o sobie znać i media będą mogły pożeg- znać i media będą mogły pożeg- nać się z Santiago Bernabeu.

Szanujemy zawodników oddanych klubowi, nawet wtedy gdy nie są w takiej formie, by występować w pierwszym składzie. Pepe, który wiele razy wspominał o walce dla białej koszulki powinien zrozumieć, że nosząc ją reprezentuje wszystkich związanych z Realem Madryt. Jeżeli nie przestanie przynosić wstydu swoim zachowaniem, to biały trykottrykot powinien mu zostać po prostu odebrany. Pepe najpierw wyląduje na ławce rezerwowych za sprawą młodego Francuza, a później zmieni klub.

Pepe, wszyscy w Madrycie liczymy, ze w końcu zac-zniesz się zachowywać, na takim poziomie, na jakim umiesz grać w piłkę.

***

Darek Kosiński jest fanem Realu Madryt od 2001 roku, jego ulubionym piłkarzem od zawsze był i jest Zinedine Zidane, lubi czytać książki, pić dobre piwo i nie znosi nurkowań Busquetsa.

O klubie wiemywszystko!

Okiem rywala: Pepe wróć!

OKIEM RYWALA:

WRÓĆ!PEPE

Barca Flash Październik 2013

Page 37: Barça Flash Październik 2013

Do tej pory krnąbrnego Portugalczyka traktowałem niemal jak własne, bardzo nieposłuszne, dziecko. Każde jego prze-winienie próbowałem sobie bardzo naiwnie tłumaczyć, by ostatecznie zupełnie wyrzucić je z pamięci. Ostatnie zachowanie spowodowało jednak, że zacząłemzacząłem marzyć, by Pepe wrócił. Na ławkę, a najlepiej do Portugali…

Oczywiście jest kilka zdarzeń, które zostały zak-walifikowane na niekorzyść Portugalczyka, mimo tego, że akurat wtedy był zupełnie niewinny. Nikt nie może mieć do niego pretensji za ostre kłótnie z Leo Messim, gdy Argentyński aniołek zupełnie nieprzypadkowo wykopał piłkę w kibiców Królewskich, lub za rzekomy faul na Danim Alvesu –– Pepe mimo tego, że nawet nie dotknął rywala, został ukarany czerwoną kartką.

Te dwie sytuacje są jednak tylko maleńką kroplą w morzu przewinień, na których czele jest bestial-skie zachowanie podczas pamiętnego meczu z Getafe.

Dla przypomnienia, cała sytuacja wydarzyła się w polu karnym Realu Madryt, chwilę po tym, gdy Javi Casquero próbował wymusić na arbitrze podyktowanie rzutu karnego. Portugalczyk zde- nerwowany symulowaniem rywala po prostu zwariował i wyładował swoją frustrację na przeciw- niku.

KolejnymKolejnym zachowaniem, które zupełnie niepotrze-bnie próbowałem ignorować, było nadepnięcie na stopę Leo Messiego. Zachowania Portugalczyka nie można wytłumaczyć postawą Messiego, który wiele razy prowokował piłkarzy Królewskich. Pepe po raz kolejny zachował się poniżej jakiejkolwiek krytyki i powinien za to otrzymać surową karę.

Na ratunek Varane

Nic nie zapowiadało tego, że Portugalczyk mógłby przestać dopisywać do swojego CV kolejne bezmyślne zachowania, jednak fala krytyki, która na niego spadła przyniosła zmianę frontu.

Pepe,Pepe, jakby obrażony na cały świat, który czepia się go zupełnie bez żadnego powodu, zdecydował się przeciwstawić każdemu i zamiast faulować kolej-nych rywali prezentował swoją niewinność teatral-nymi padami w stylu Sergio Busquetsa. Były zawodnik FC Porto uznał, że przeciwnicy wykorzystują jego opinię boiskowego mordercy i zwyczajnie naciągają arbitrów na jego przewinie-nia. Tym samym postanowił zabawić się w swoich rywali i przy każdym większym kontakcie fizycz-nym upadał jakby rażony prądem.

Wybawienie od oglądania coraz to lepszych pomysłów Portugalczyka przyniósł Raphael Varane, który będąc w formie, po prostu zjadał Pepego na śniadanie. Parę stoperów w składzie Jose Mourinho stworzyli właśnie młody Francuz i Sergio Ramos, a kibice światowego futbolu mieli okazję w końcu odpocząć od białej koszulki z numerem 3.z numerem 3.

Nowy sezon, stare zachowania

Po pięciu spotkaniach nowego sezonu, można było powiedzieć, że Pepe wrócił do swojej najlep-szej formy i kibice Królewskich powoli zaczynali zapominać o wysokim Francuzie, swojego czasu wypatrzonym przez Zinedine’a Zidane’a.

W szóstej kolejce Real Madryt prowadzony przez Carlo Ancelottiego zagrał z Elche, a Portugalczyk zawołał do wszystkich – PAMIĘTAJCIE O VARANE! ON JEST LEPSZY ODE MNIE!

DoDo samej gry Pepego nie można się przyczepić, jednak jego zachowanie w polu karnym rywali w doliczonym czasie drugiej połowy woła o pomstę do nieba. Portugalczyk złapał swojego

Portugalczyk złapał swojego rywala wpół i prze- pięknym chwytem zapaśniczym upadł na ziemię razem z nim. Do samych przepychanek w polu karnym przy rzucie rożnym oczywiście nie można mieć pretensji, to zupełnie powszechna sprawa, jednak sędzia Muniz Fernandez podyktował w tej sytuacji rzut karny dla Realu, wykorzystany przez Cristiano Ronaldo.Cristiano Ronaldo.

Strzał Crisiano zapewnił Los Blancos komplet punktów, a Pepe zapytany tuż po meczu o całą sytuację powiedział, że sędzia nie popełnił błędu. Każdemu innemu zawodnikowi zapewne wybaczyłbym takie zachowanie, stawiając minusa na jego białej kartce, jednak w przypadku Pepego ta kara już dawno jest co najmniej szara, żeby nie powiedzieć, że czarna.powiedzieć, że czarna.

Wszystkie bezmyślne zachowania Pepego przez dłuższy czas uchodziły płazem, tłumaczone przede wszystkim wyśmienitą formą stopera. Po dużo słabszym poprzednim sezonie Portugalczyk znowu zaczął grać na wysokim poziomie, ale zachowanie z meczu z Elche kazało zatęsknić nam za Raphaelem Varane. Jeżeli Pepe znowu da o sobie znać i media będą mogły pożeg- znać i media będą mogły pożeg- nać się z Santiago Bernabeu.

Szanujemy zawodników oddanych klubowi, nawet wtedy gdy nie są w takiej formie, by występować w pierwszym składzie. Pepe, który wiele razy wspominał o walce dla białej koszulki powinien zrozumieć, że nosząc ją reprezentuje wszystkich związanych z Realem Madryt. Jeżeli nie przestanie przynosić wstydu swoim zachowaniem, to biały trykottrykot powinien mu zostać po prostu odebrany. Pepe najpierw wyląduje na ławce rezerwowych za sprawą młodego Francuza, a później zmieni klub.

Pepe, wszyscy w Madrycie liczymy, ze w końcu zac-zniesz się zachowywać, na takim poziomie, na jakim umiesz grać w piłkę.

***

Darek Kosiński jest fanem Realu Madryt od 2001 roku, jego ulubionym piłkarzem od zawsze był i jest Zinedine Zidane, lubi czytać książki, pić dobre piwo i nie znosi nurkowań Busquetsa.

O klubie wiemywszystko!

Okiem rywala: Pepe wróć!

OKIEM RYWALA:

WRÓĆ!PEPE

Barca Flash Październik 2013

Page 38: Barça Flash Październik 2013

O RANY! PO CO

JA SIÊ TAK MÊCZÊ?

NIE LUBIÊ T£OKÓW!

ZA CO MI P£AC¥?!

Zwycięzcą w naszym czerw- cowym Bystrym Oku okazał się

Czytelnik o nazwie mejla: charles.matuszewski@*****.com.Gratulujemy

i prosimy o napisanie do nas na [email protected]

Barca Flash Październik 2013

BYSTREOKO

...TO ZA TOMI P£AC¥!

Popisz się spostrzegawczością i weź udział w naszej zabawie!

Co miesiąc w magazynie Flash BlogFCB pub-likowane będą dwa (prawie) identyczne

zdjęcia. Waszym zadaniem jest znalezienie

pięciu różnicmiędzy oboma zdjęciami. Graficy Flash

BlogFCB bardzo się postarali, aby zabawa była trudna i wymagała maksymalnego skupienia. Wszystko dlatego, ponieważ ta gra jest warta

świeczki!

Jedna osoba, której dopisze największe szczęście, Jedna osoba, której dopisze największe szczęście, wygrywa dowolną koszulkę ze sklepu BlogFCB.com

(adres: http://www.blogfcb.com/sklep).

Jakie są zatem zasady zabawy? Wyślij do nas na Jakie są zatem zasady zabawy? Wyślij do nas na [email protected] poprawinie wyartykułowane różnice między oboma obrazkami. Jedynie precyzyj-

ne i dokładne określenia różnic będą brane pod uwagę:, np. “Górne zdjęcie: Na lewym uchu u Xa-

viego nie ma włosów”. Drogą losowania wybierana będzie jedna osoba, która poprawnie poda wszystkie

pięć różnic.pięć różnic.

Wyniki ogłaszane są w kolejnym numerze Flash BlogFCB. Życzymy powodzenia!

O TAK! TOROZUMIEM...

NIE CHCEMI SIÊ JU¯BIEGAÆ!

LEO!

Page 39: Barça Flash Październik 2013

O RANY! PO CO

JA SIÊ TAK MÊCZÊ?

NIE LUBIÊ T£OKÓW!

ZA CO MI P£AC¥?!

Zwycięzcą w naszym czerw- cowym Bystrym Oku okazał się

Czytelnik o nazwie mejla: charles.matuszewski@*****.com.Gratulujemy

i prosimy o napisanie do nas na [email protected]

Barca Flash Październik 2013

BYSTREOKO

...TO ZA TOMI P£AC¥!

Popisz się spostrzegawczością i weź udział w naszej zabawie!

Co miesiąc w magazynie Flash BlogFCB pub-likowane będą dwa (prawie) identyczne

zdjęcia. Waszym zadaniem jest znalezienie

pięciu różnicmiędzy oboma zdjęciami. Graficy Flash

BlogFCB bardzo się postarali, aby zabawa była trudna i wymagała maksymalnego skupienia. Wszystko dlatego, ponieważ ta gra jest warta

świeczki!

Jedna osoba, której dopisze największe szczęście, Jedna osoba, której dopisze największe szczęście, wygrywa dowolną koszulkę ze sklepu BlogFCB.com

(adres: http://www.blogfcb.com/sklep).

Jakie są zatem zasady zabawy? Wyślij do nas na Jakie są zatem zasady zabawy? Wyślij do nas na [email protected] poprawinie wyartykułowane różnice między oboma obrazkami. Jedynie precyzyj-

ne i dokładne określenia różnic będą brane pod uwagę:, np. “Górne zdjęcie: Na lewym uchu u Xa-

viego nie ma włosów”. Drogą losowania wybierana będzie jedna osoba, która poprawnie poda wszystkie

pięć różnic.pięć różnic.

Wyniki ogłaszane są w kolejnym numerze Flash BlogFCB. Życzymy powodzenia!

O TAK! TOROZUMIEM...

NIE CHCEMI SIÊ JU¯BIEGAÆ!

LEO!

Page 40: Barça Flash Październik 2013

QUIZ40 ROZRYWKA

1. Ile razy Barcelona rozpoczynała ligę od sześciu zwycięstw z rzędu?

3. Ile najwięcej zwycięstw z rzędu w La Liga osi-ągnęła Barca ?

2.Który z obecnie występujących w La Liga zespołów nigdy w historii nie pokonał

Barcelony?

4. Który zawodnik Barcelony jest według staty-styk najczęściej faulowany?

Który zawodnik ma na swoim koncie najwięcej odebranych przeciwnikowi piłek?

A: 1 A: Elche

A: 10

A: Mascherano B: Dani Alves

A: Neymar

B: 2 B: Osasuna

B: 18 B: Messi

C: 7 C: Almeria

C: 20

C: Pique D: Busquets

C: Sanchez

D: 5 D: Getafe

D: 16 D: Dani Alves

Paweł Szczudł[email protected]

Page 41: Barça Flash Październik 2013

1. D 2. C 3. D 4. A 5. C

Page 42: Barça Flash Październik 2013