Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

48

description

Serdecznie polecamy najnowsze wydanie miesięcznika Flash BlogFCB! Tematem numeru jest "Barcelona w FabreGazie", czyli kilka słów o motorze napędowym Blaugrany w tym sezonie. Oprócz tego w magazynie przeczytacie wywiad z Maciejem Krawczykiem - administratorem i twórcą profilu Hala Dzieci na Facebooku. Wrzesień to dla wielu początek szkoły, dlatego zaserwowaliśmy aż trzy artykuły wspominające historię - o bramkarzach, futbolu totalnym oraz Katalonii w pełnym wydaniu przez naszą ekspertkę - Olgę Juszczyk. Oczywiście przeczytacie również masę podsumowań - od transferów, po finały i grę z udziałem FC Barcelony. Życzymy Wam udanej lektury!

Transcript of Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

Page 1: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

FlashBlogFCBNumer 22, wrzesień 2013

MACIEJEM

KRAWCZYKIEM

Adminem profilu

Hala Dzieci

TRANSFERYKTO DAŁ RADĘ,A KTO DAŁ......CIAŁA?

SUPERPUCHAR KRAJUWRACA DO BARCELONYWYGRANA BARCELONYW KIEPSKIM STYLU

ODRODZENIEDANIEGO ALVESA

CO JEST Z TĄ FORMĄBRAZYLIJCZYKA?

OD MICHELSADO MARTINO

O FUTBOLUTOTALNYM

W BARCELONIE

CZY JESTEŚMYDESPERATAMI?CZYLI O BIERNOŚCIBARCELONY NARYNKU TRANSFEROWYM

...czyli kilka słów o głównym motorze napędowym

Blaugrany - Cesku Fabregasie

Barcelona w

FabreGazie

Miesięcznik o FC Barcelonie

CATALOLGA: HISTORIA KATALONII TO NIE TYLKO FRANCO I WOJNA DOMOWA | BYSTRE OKO: WYGRAJ KOSZULKĘ!

KATALOŃSKIE (NIE)SZCZĘŚCIE DO BRAMKARZY: HISTORIA, ANALIZA, STATYSTYKI I OCENY PORTEROS DUMY KATALONII

Page 2: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

FlashBlogFCBMiesięcznik o FC Barcelonie

Zespół redakcyjny:Przemysław Kasiura redaktor naczelnyMaciej Baranowski redaktor naczelnyOlga JuszczykEwelina KwitMary KowalikAdam FattahAdam FattahSzymon LudowskiNazar SmereczańskiPaweł SzczudłoOktawian JurkiewiczAdam WielgosińskiMaciej RyszkaDariusz KosińskiDariusz KosińskiMichał WoszczyłoPiotr Bera

04.

36.

40. 42.44.

45.46.

47.

18. 26.

21. 28.

24. 30.

10.Ewelina dokonuje szczegółowego raportu z dokonań Barcelony w sierpniu.

Czy Holender był jedyną deską ratunku dla Franka Rijkaarda?

Losowanie w Lidze Mistrzów można uznać coraz bardziej za przewidywalne. Rok w rok to samo!

W tak kiepskim stylu Barcelona dawno nie zdobyła ważnego krajowego trofeum.

Jak w Barcelonie ewoluował futbol totalny i jak to się ma do rzeczywistości?

Czy Dani Alves bezpowrotnie stracił swoją formę z początków jego gry w Barcelonie?

Artykuł Pawła Wróbla, redaktora naczelnego Barca.pl, o filozofii Tito Vilanovy i jej efektach na dzień dzisiejszy.

Szymon Ludowski o (nie)sprawdzo-nych bramkarzach w Barcelonie. Najgorętsza nazwiska i największe

sumy!08. 14.

ARTYKUL ARTYKUL

ARTYKUL

ARTYKUL ARTYKUL

QUIZFOTOSTORY

LA HISTORIA

STARCIE GWIAZD

BYSTRE OKO

ARTYKULFELIETON

FELIETON

FELIETON

FELIETON

Podsumowanie sierpniaw wykonaniu Barcelony

Edgar Davids - ratunek dlaBarcelony Franka Rijkaarda

Nie za trudno, nie zanudno, ale w sam raz

Bez szału, ale Superpucharwrócił do Barcelony

Odrodzenie Daniego Alvesa

Barcelona w FabreGazie

Czy jesteśmy jużdesperatami?

Od Michelsa doMartino

Jedna sekundaCudze chwalicie...

Znajdź różnice międzyobrazkami i wygraj koszulkę!

Kto jest lepszy: Baleczy Neymar?

Quiz - sprawdź swoją wiedzę!Łysy z UEFA zrobił psikusa

Michelowi

Tito post factum - lękprzed canteranos

Dramatyczne okienkotransferowego w La Liga

Ten przeklętyportero!

Zespół grafików:Przemysław Kasiura Maciej Baranowski

Wydawca:Przemysław Kasiuratel 785 320 540email: [email protected]

Dział reklamy:Olga Juszczyktel 662 162 267email: [email protected]

Wszystkie treści opublikowane na łamach miesięcznika internetowego Flash BlogFCB są autorstwa redaktorów BlogFCB.com. Wszelkie prawa do nich są zastrzeżone.

Serwis BlogFCB.com współtworzą: Serwis BlogFCB.com współtworzą: Olga Juszczyk, Ewelina Kwit, Mary Kowalik, Julia Kupa, Adam Wielgosiński, Nazar Smereczański, Szymon Ludowski, Adam Fattah, Przemysław Kasiura, Paweł Szczudło, Mateusz Daniel, Maciej Ryszka, Dariusz Kosiński,Oktawian Jurkiewicz, Michał Woszczyło, PatrykPrzychodzki

Stała współpraca: Stała współpraca: Kuba Seweryn, Patryk Stefański, Mateusz Prokowski, Adam Madaliński

Na okładce:Doskonała formaCeska FabregasaŹródło zdjęcia:walleh.com

16.

CATALOLGA33.

Wywiad z administratorem profiluHala Dzieci - Maciejem Krawczykiem

Historia Katalonii

WYWIAD

Page 3: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

MASZ

BYSTRE

OKO?

Weź udział wkonkursie, znajdź

pięć różnic pomiędzyzdjęciami i wygraj

mistrzowskąkoszulkę!

Więcej na str. 44

PANIE PEREZ - A TAK CUDOWNIE

PANU SZŁO!

Wbrew pozorom bardzo trudno jest napisać cokol-wiek w trakcie ogórkowych, wrześniowych dwóch tygodni. Niby jeszcze transfery odbijają się głośnym echem, ale okienko transferowe już się zamknęło. Do głosu doszły reprezentacje, a wraz z nimi fotki na Instagramach, Twitterach i Facebookach. Innymi słowy - mini-urlop.

Oby z tego urlopu cało wrócili wszyscy piłkarze Barcelony. Byli nawet i tacy, którzy woleli dmuchać na zimne i nie próbowali zagrać nawet minuty w meczach swoich reprezentacji. Tak zrobił Dani Alves za poręczeniem jego lekarzy, który leczy się od kilku dni w Barcelonie. Aktualnie w piłce nożnej Brazylijczyk nie istnieje, ale za to świetnie mu idzie nana swoim Instagramie, gdzie co rusz dodaje swoje najnowsze zdjęcia. Ciekaw jestem, jak bardzo zmieniłaby się forma Alvesa, gdyby na miesiąc zabranoby mu telefon i odcięto dostęp do Internetu...

Gerard Pique również nie próżnuje, choć swój cenny czas poświęca nikomu innemu, a swojej rodzinie. A to wyjazd na rowerki, a to zdjęcia Milana, a to pokerek... Jeśli ja we wstępie narzekałem na dwa tygodnie przerwy od klubowej piłki, to sądzę, że Pique na pewno był zadowolony ze swojego urlopu.

AA co u Realu Madryt? Perez pewnie liczy już zyski po sprzedanych koszulkach z nazwiskiem "Bale" na plecach, natomiast kibice wciąż ocierają łzy po sprzedaniu Mesuta Ozila do Arsenalu. Cholera, a tak świetnie Madrytowi szło w trakcie tego okienka transferowego - sprzedaż za krocie Higuaina, Callejona, Albiola i Leona - cud interesy! NawetNawet odejście Kaki było rozsądnym krokiem. Później kupno Garetha Bale'a za 100 milionów, czyli wielki rozgłos o transferowy rekord. Aż tu nagle

Mesut Ozil stał się Kanonierem i wszystko jak krew w piach...

JakoJako kibic Barcelony ogromnie doceniam wartość Garetha Bale'a. Czy wydane zostały na niego 300, 200, 100 milionów, pół centa - nie ma znaczenia. To nie moje pieniądze, tylko Realu. Jeśli się transfer nie uda, płakać będzie tylko i wyłącznie Perez. Pomimo wszystko bałem się ruchu Walijczyka do Madrytu, bo zdawałem sobie sprawę, że ten gość ma nie tylko petardępetardę w nogach, ale i świetny drybling oraz technikę. Nawet nie obawiałem się zbytnio duetu Cristiano - Bale, ale zupełnie innego: Ozil - Bale.

Nawet nie wiecie jaką ulgą była dla mnie informacja, że Niemiec stał się zawodnikiem Arsenalu. To właśnie on był najlepszym graczem Realu w po-przednim sezonie. To on był najlepszym asystentem u Królewskich i to on według mnie jest jednym z trzech kandydatów do zdobycia Złotej Piłki za ten rok. Nadal nie potrafię zrozumieć tego transferu, ale cieszę się, że nie muszę rozumieć.

Pomimo tego “babola” na koniec okienka, władze Realu Madryt powinni być wzorami dla zarządu kochanej Barcelony. Tapias nauczyłby Zubiego jak zbija się kokosy na niepotrzebnych piłkarzach, de Blas wtajemniczyłby cały zarząd o tym jak powinien wyglądać dobrze wykreowany wizerunek klubu, a Perez pokazałby Rosellowi co oznacza kadrowa oszczędność - taniej kupię, drożej sprzedam.oszczędność - taniej kupię, drożej sprzedam.

Ale już dość tej naszej propagandy o złym Sandrusco i Zubim. Oni sami o sobie wystawiają świadectwo, a my w tym im pomagać nie będziemy. Zapraszam natomiast, naturalnie w imieniu całego zespołu, do lektury najnowszego Flash BlogFCB. Jednocześnie pragnę zapowiedzieć, iż kolejne słowo wstępu będzie wyglądało trochę inaczej - pod inną banderąbanderą i obok innych nazwisk, treści i partnerów. Dojdzie do kilku organizacyjno-administracyjnych zmian. Innymi słowo dojdzie do tego, do czego powinno dojść w zarządzie Barc... no dobra, obiecałem żadnej propagandy!

3 SŁOWO WSTĘPU

Czy wiesz, że...?

W profesjonalnej karierze Andres Iniesta tylko dwukrotnie zdjął koszulkę w trakcie celebracji bramki. Były to dwa gole, które

najbardziej wpadły w pamięć kibicom w jego dotychczasowej karierze. Pierwszy to gol na Stamford Bridge w pamiętnym

półfinale Champions League z sezonu 2008/09 i jak sam wspomina Andres, nie ma pojęcia, dlaczego zdjął trykot. Drugi

to decydujące trafienie w finale Mundialu w 2010r. i tym razem celowy gest pamięci o zmarłym kapitanie Espanyolu, Danim celowy gest pamięci o zmarłym kapitanie Espanyolu, Danim

Jarque.

Marc Ingla, były dyrektor sportowy klubu FC

Barcelona przyznał, że w 2008r. kandydatami do

zastąpienia Franka Rijkaarda, oprócz Pepa Guardioli, byli: Laurent

Blanc, Michael Laudrup, Blanc, Michael Laudrup, Arsene Wenger i Ernesto

Valverde. Kandydatura Jose Mourinho została

odrzucona po wcześniejszych, tajnych

spotkaniach w Lizbonie i nieporozumieniach w nieporozumieniach w

kwestii m.in. kontaktów z mediami oraz wysokością

kontraktu.

W rozgrywkach Ligi Mistrzów FC Barcelona triumfowała czterokrotnie (w 1992, 2006, 2009 i 2011roku), jednak nie imponuje ten wynik piłkarzom ręcznym Blaugrany. W tym sporcie "Duma Katalonii" to najbardziej utytułowany zespół Europy z ośmioma triumfami w Champions League. Ostatnio udało im się wygrać najbardziej prestiżowe rozgrywki w 2011r., a w zeszłym sezonie przegrali dopiero w finale.

15. września czeka nas "małe Gran Derbi". Barca B na Mini Estadi podejmie Real Madryt "Castilla". W zeszłym sezonie obie drużyny zwyciężały na wyjazdach. Najjaśniejszymi postaciami Barcy w derbach w poprzednich rozgrywkach byli: Rafinha, Deulofeu i Araujo, których nie ma już w składzie Eusebio Sacristana. Cała nadzieja w Jean-Marie Dongou z Kamerunu, uznawanym przez ekspertów za najlepszego napastnika swojego pokolenia.swojego pokolenia.

Xavi Hernandez po raz pierwszy pokazał swój potencjał na Mistrzostwach Świata U-20 w Egipcie w 1999r. Grając w drużynie "La Furia Rojita" obok m.in. Ikera Casillasa zagrał świetny mecz otwarcia przeciwko Brazylii z Ronaldinho w składzie i imponował formą przez cały turniej. W finale młodzi Hiszpanie rozgromili Japonię aż 4:0, jednak trofeum najlepszego gracza meczu trafiło nie do Xaviego, a do... Seydou Keity.

Page 4: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

4 ARTYKUŁ

Sierpień dla większości uczniów (tak, studenci, wiemy, że jeszcze się obijacie) kojarzy się z końcem wakacji. Mało jednak osób pamięta, że mniej więcej w połowie miesią-ca rusza najpiękniejsza, najbardziej techniczna, najlepsza liga świata.

Pech chciał, że miesiąc zakończył się w sobotę, czyli w po-łowie trzeciej kolejki, dlatego obraz tabeli czy strzelców będzie lekko zakłamany. Ale tylko "lekko". Na dalszej części felietonu zobaczycie, że w "czubie" jest Villarreal. Ekipa sku-piona wokół starszego z braci dos Santosów. Poza młodym dyrygentem z Meksyku w składzie zobaczymy wielu oby-tych zawodników, którzy w Hiszpanii grali już na niejednym stadionie. W bramce Asenjo, młody, 24-letni golkiper, ale jednak z naprawdę niezłą renomą. Wypożyczony został z Atletico Madyrt, gdzie - nie oszukujmy się- nie ma naj-mniejszych szans w walce z Courtoisem. Dalej Cani, Bruno Soriano, Ikechukwu Uche i Pereira. Naprawdę porządny zespół i strasznie mi głupio, ponieważ ich nie doceniłem. Nie sądziłem, że tak dobrze im pójdzie. Stawiałem na

pewne utrzymanie i walkę o połowę tabeli. Cóż, troszkę za szybko na osądy, przypomina to troszkę wróżenie z fusów. Chciałbym się pomylić w swoich prognozach, ponieważ osobiście mam sentyment do klubów, które kiedyś były wielkimi firmami.

Z kolei w lidze nie radzi sobie jak na razie Betis. Zero punk-tów po dwóch meczach to naprawdę mizerny wynik jak na kogoś z aspiracjami europejskimi. W decydującej fa-zie play-off dosłownie zmasakrowali czeski Jablonec 8-1 w dwumeczu. O sile Hiszpanów w Lidze Europy zresztą sami coś wiemy. Grupę Betis ma na pewno w swoim za-sięgu. Rijeka (Chorwacja), Vitoria Guimaraes (Portugalia) i Lyon (Francja) to są "ogórkowe" zespoły, ale mimo wszyst-ko nie są o wiele lepsze od Andaluzyjczyków. Ekipę Pepe Mela opuścił zeszłoroczny mózg, czyli Benat Etxebarria. Poszedł do klubu ze swoich okolic, do Athletiku Bilbao. Atak opuścił też Dorlan Pabon. Mimo że grał w Sewilli tyl-ko przez pół roku, to i tak skauci Valencii postanowili go śc iągnąć na Mestallę. U Miroslava Djukicia będzie on

pewnie rezerwowym, gdyż za sprzedanego Soldado gra Helder Postiga.

Zaskakująca wydaje się postawa Osasuny. Trzy mecze, zero punktów, jedne gol strzelony i aż siedem straconych. Gdzie jest ta drużyna, która na własnym boisku ogrywała Barcelonę, a Realu z ogromnym trudem wywoził tam punk-ty? Para stoperów Arribas-Loties wygląda, jakby wciąż była na wakacjach. Kompletnie nie radzą sobie oni z ofensywą zespołów przeciwnych i tak naprawdę tylko dzięki łasce napastników rywali nie mają dwucyfrowej liczby bramek straconych. Dalej w tyłach jest Malaga, ale jej broniłem, bronię i bronić będę. Po dwóch meczach mają zero punk-tów, ale przegrywali tylko jedną bramką i przegrywali nie z byle kim, bo z Valencią i Barceloną. Widać, że stawiają na defensywę i jak na razie im to nie wychodzi, ale sam Jose Mourinho pokazał światu, że dobrym ustawieniem obron-nym można pokonać wszystkich.

PODSUMOWANIESIERPNIA

Page 5: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013
Page 6: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

Najlepsi w sierpniu

Najlepsi strzelcy sierpnia

Bramka miesiąca

Diego Costa, Rodi3 bramki

Świetna indywidualna akcja gracza Villarrealu. W swoim rajdzie mijał przeciwników jak tyczki slalomowe i co więcej, uderzył znakomicie. Bramkarz nie drgnął przy jego strzale. Futbolówka trafiła idealnie w okienko bramki i, co chyba najważniejsze, dała trzy punkty beniaminkowi.

Najgorsi w sierpniu:

1. Villarreal 3 9 8:3 1. Osasuna 3 0 1:7

2. FC Barcelona 2 6 8:0 2. Malaga 2 0 0:2

3. Atletico Madryt 2 6 6:1 3. Betis 2 0 2:4

4. Atheltic Bilbao 2 6 4:1 4. Getafe 3 1 2:5

5. Real Madryt 2 6 3:1 5. Sevilla 2 1 1:3

6 ARTYKUŁ

Page 7: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

Pozytywne wyróżnienie miesiąca:Athletic Bilbao

Negatywne wyróżnienie miesiąca:Sevilla

11 miesiąca

Po odejściu Fernando Llorente i Marcelo Bielsy sporo wskazywało na to, że Baskowie znowu będą bili się o środek tabeli. Jak na razie wszystko wygląda naprawdę dobrze. Iker Munian w końcu dojrzał i w kliku akcjach potrafił zachować chłodną głowę, i dograć do kolegów. Sezon wcześniej Iker przypominał jeźdźca bez głowy, coś jak Deluofeu, jednak nowy trener odbił piętno na swoich podopiecznych.

Chłopcy Emery’ego wyglądają na lekko zagubionych, ale można to usprawiedliwić odejściem dwóch kluczowych piłkarzy, Jesusa Navasa i Alvaro Negredo. Andaluzyjczycy wykonali jednak dobre transfery, sprowadzenie Kevina Gameiro, Denisa Czeryszewa, Marko Marina i innych to z pewnością dobre ruchy, które w dalszej części sezonu powinny przynieść efekt w postaci punktów. Mimo nie najlepszego początku Sevilla wciąż pozostaje murowanym kandydatem do gry o Ligę Mistrzów.

Valdes (Barcelona)

Jaume (Villarreal)

Krohn Deli (Celta)Godin

(Atletico)Diego Godin

(Atletico)

Isco (Real Madryt)

Pique(Barcelona)

Rodri (Rayo)Fabregas

(Barcelona)

Iraola (Bilbao)

Koke (Ateltico)

Adam Wielgosiń[email protected]

Page 8: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

W FC Barcelonie od 1996 do 1998 roku. Najbardziej kojarzony jest z FC Porto, ale i w Barcelonie swoje

osiągnął. Do stolicy Katalonii ściągnął go duet Bobby Robson - Jose Mourinho. Ci dwaj panowie doskonale znali go właśnie

z Portugalii. W Hiszpanii Baia zdobył mistrzostwo, Puchar Króla i Puchar Zdobywców Pucharów. Jednak nie grał tyle, ile by chciał,

rywalizował z Francesciem Arnau i Ruudem Hespem. Nie zmienia to rywalizował z Francesciem Arnau i Ruudem Hespem. Nie zmienia to faktu, że jest zdecydowanie najlepszy w tym zestawieniu. Odszedł dopiero po trzech sezonach, wrócił do Portugalii, gdzie zdążył rozegrać jeszcze 160

meczów dla Porto. Nie zmienia to faktu, że - po Zubizarrecie - jedynie on wytrwał w Barcelonie tak długo w pierwszym składzie.

W FC Barcelonie od 1997 do 2000 roku. Dopiero po odejściu Baii Hesp przejął bluzę z numerem jeden. Do

Barcelony przychodził na fali holenderskiej mody, jako legenda tamtejszej ligi (na koncie miał grubo ponad 300 wys- tępów w barwach Fortuny Sittard i Rody Kerkrade). Solidny,

pewny - tak go określano. Do czasu, kiedy zaczął bronić na Camp Nou. Choć może sobie zapisać na koncie dwa mistrzostwa Hiszpanii, Nou. Choć może sobie zapisać na koncie dwa mistrzostwa Hiszpanii,

to jednak tak naprawdę od niego w Barcelonie zaczęły się problemy z pozycją portero. Mnóstwó błędów i kuriozalnych bramek sprawiło, że

w 2000 roku odchodził w niesławie, a w Katalonii nikt za nim nie tęsknił.

W FC Barcelonie od 2000 do 2002 roku. Sytuacja podobna do Hespa. Na Camp Nou przechodził z Celty

Vigo, w barwach której rozegrał prawie 130 meczów. Solidna, uznana marka. Bramkarz, który nigdy nie schodził

poniżej pewnego poziomu. No, prawie nigdy, bo właśnie w Bar- celonie wszystko zmieniło się jak za sprawą czarodziejskiej różdżki.

Dutruel jakby zapomniał fachu. Błędy, niepewne interwencje, Dutruel jakby zapomniał fachu. Błędy, niepewne interwencje, kolejne babole sprawiły, że ze składu wygryzł go Francesc Arnau. Przez

cały sezon 2000/2001 obydwaj bronili na zmianę. Dla Dutruela transfer do Barcy okazał się przekleństwem, bo od tego klubu rozpoczął się jego zjazd.

Przed sezonem 2002/2003 chciał się odbudować w Alaves, ale wytrwał tam tylko sezon. W Strasbourgu wytrwał dwa, ale i tam nie podbił świata i coraz częściej

oglądał poczynania kolegów z ławki rezerwowych.

Victor Baia

Ruud Hesp

Richard Dutruel

SZYMON LUDOWSKI

Odejście Victora Valdesa i Jose Pinto po obecnym sezonie może przysporzyć więcej problemów niż mogłoby się wydawać. Choć na rynku nie brakuje utalentowanych bramkarzy, to pewnie wielu kibiców zdążyło zapomnieć już, że w w przeszłości pozycja portero była w FC Barcelonie przeklęta.

Nie do końca wiadomo dlaczego, ale w przeszłości Barca miała naprawdę spore problemy, żeby znaleźć odpowiedniego zawodnika na jedną z najbardziej odpowie- dzialnych pozycji. Andoni Zubi- zarreta po sezonie 1994/1995 wybrałwybrał Valencię. Bluzę z numerem jeden przejął po nim Vitor Baia i jest jedynym - do czasów Valdesa - golkiperem, który wytrwał na tej pozycji dłużej niż sezon. Wzięliśmy pod lupę zawodniów, którzy występowali między słupkami BlaugranyBlaugrany później. Niestety, pa- trząc na to, że już wkrótce za- braknie Valdesa, nie wygląda to zbyt optymistycznie. W stolicy Kataloni mają spore problemy z tym, żeby znaleźć następców dla bramkarzy, którzy przez wiele lat występowali na Camp Nou.występowali na Camp Nou.

Ten przeklęty portero!

Flash BlogFCB Wrzesień 2013

Wychowanek. W FC Barcelonie do 2001 roku. Arnau zadebiutował w pierwszym zespole w 1996 roku. Już w swoim pierwszym meczu przyjął trzy gole od Atletico Madryt. Rywalizował ze wszystkimi wyżej wymienionymi panami, ale dopiero po przyjściu Hespa otrzymał więcej szans na grę. I sam sobie zgotował los, bo chyba dopiero wtedy w Barcelonie zobaczyli, że facet nie umie bronić. Podobnie jak Dutruel popełniał sporo błędów, był niepewny i nerwowy między słupkami. Wraz z Francuzem przyczynili się do tego, że Barcelonie szło słabo, a o sezonie 2000/2001 kibice chcieli jak najszybciej zapomnieć. Co tego, że Barcelonie szło słabo, a o sezonie 2000/2001 kibice chcieli jak najszybciej zapomnieć. Co ciekawe, odszedł do Malagi i przez 10 lat rozegrał w jej barwach 131 meczów. Odejście z Barcelony - w przeciewieństwie do Dutruela - okazało się dla niego zbawieniem. Klątwa działała tylko na Camp Nou.

Wychowanek. W FC Barcelonie do 2002 roku. Niewielu już pewnie pamięta, że to właśnie Reina, a nie Valdes, miał być tym bramkarzem na lata. Zadebiutował w Bar- celonie dzięki słabej postawie Dutruela i Arnau. Jednak dopiero w sezonie 2001/2002 postawiono na niego odważniej. Młodziak nie spełniał jednak oczekiwań, podobnie jak koledzy popełniał błędy i nie był zbyt pewny - a nie tego oczekiwano w Barcelonie od bram- karzy. Kto wie, może gdyby wykazano wobec niego tyle cierpliwości, ile wobec Valdesa, to Reina w końcu by okrzepł. Tymczasem na Camp Nou pożegnano go bez żalu i oddano do Villarrealu. Tam w końcu by okrzepł. Tymczasem na Camp Nou pożegnano go bez żalu i oddano do Villarrealu. Tam Reina eksplodował, stał się jednym z najlepszych zawodników La Liga i po trzech latach przeszedł doLiverpoolu, gdzie bronił przez kolejne osiem.

W FC Barcelonie od 2001 do 2003 roku. Przestroga dla Gerardo Martino, który podobno chciałby na Camp Nou Nahuela Guzmana. Bonano przychodził do stolicy Katalonii jako solidna, uznana w Argentynie marka. Dzięki dobrym występom w Ro- sario i River Plate zadebiutował w reprezentacji Argentyny, na swoim koncie miał kilka krajowych mistrzostw i pucharów. W FC Barcelonie wygryzł Pepe Reinę, a później wygrał rywalizację z młodziutkim Victorem Valdesem. Ale już samo to, że trenerzy zastanawiali się nad tym, czy bronić powinien doświadczony Bonano czy nieopierzony Valdes świadczy o tym, nad tym, czy bronić powinien doświadczony Bonano czy nieopierzony Valdes świadczy o tym, jak wiodło mu się w Blaugranie. Zarzuty? Właściwie takie same, jak do poprzedników. Niepewność,nieporadność, nerwowość. O klasie Bonano niech świadczy to, że po dwóch sezonach w Barcelonie odszedł do Murcii, gdzie zasiadł na ławce rezerwowych i rozegrał jedynie 10 meczów. Po roku odszedł doAlaves i tam - przez cztery lata - nie zebrał nawet 60 spotkań. W Barcie, przez dwa lata, 51 razy wychodził w podstawowym składzie...

W FC Barcelonie od 2003 do 2004 roku. Najwięszka transferowo-bramkarska porażka Barcelony i największy sukces Victora Valdesa. Po przebojach z Bonano, Hespem i Arnau w stolicy Katalonii powiedzieli w końcu: dosyć! Nowym prezesem został Joan Laporta, a trenerem - Frank Rijkaard. Pierwszy obiecał przebudowę składu po kompletnie nieudanym sezonie 2002/2003. Drugi miał zagwarantować sukcesy. Recber przechodził do Barcy w cieniu wielkiej transakcji Ronaldinho. Ale przechodził z Fenerbahce, dla którego rozegrał 270 meczów w lidze tureckiej. Charyzmatyczny zawodnik był już uznaną dla którego rozegrał 270 meczów w lidze tureckiej. Charyzmatyczny zawodnik był już uznaną marką w Europie, głównie za sprawą świetnych występów w reprezentacji Turcji. Słowo klucz: był. W Barcelonie przegrał rywalizację z Valdesem, zagrał cztery mecze i jak niepyszny wrócił do ojczyzny.To właśnie wygrana rywalizacja z Turkiem wzmocniła pozycję Valdesa, który od tego czasu nie oddał już nikomu miejsca w składzie...

Francesc Arnau

Pepe Reina

Roberto Bonano

Rustu Recber

8 FELIETON

Page 9: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

W FC Barcelonie od 1996 do 1998 roku. Najbardziej kojarzony jest z FC Porto, ale i w Barcelonie swoje

osiągnął. Do stolicy Katalonii ściągnął go duet Bobby Robson - Jose Mourinho. Ci dwaj panowie doskonale znali go właśnie

z Portugalii. W Hiszpanii Baia zdobył mistrzostwo, Puchar Króla i Puchar Zdobywców Pucharów. Jednak nie grał tyle, ile by chciał,

rywalizował z Francesciem Arnau i Ruudem Hespem. Nie zmienia to rywalizował z Francesciem Arnau i Ruudem Hespem. Nie zmienia to faktu, że jest zdecydowanie najlepszy w tym zestawieniu. Odszedł dopiero po trzech sezonach, wrócił do Portugalii, gdzie zdążył rozegrać jeszcze 160

meczów dla Porto. Nie zmienia to faktu, że - po Zubizarrecie - jedynie on wytrwał w Barcelonie tak długo w pierwszym składzie.

W FC Barcelonie od 1997 do 2000 roku. Dopiero po odejściu Baii Hesp przejął bluzę z numerem jeden. Do

Barcelony przychodził na fali holenderskiej mody, jako legenda tamtejszej ligi (na koncie miał grubo ponad 300 wys- tępów w barwach Fortuny Sittard i Rody Kerkrade). Solidny,

pewny - tak go określano. Do czasu, kiedy zaczął bronić na Camp Nou. Choć może sobie zapisać na koncie dwa mistrzostwa Hiszpanii, Nou. Choć może sobie zapisać na koncie dwa mistrzostwa Hiszpanii,

to jednak tak naprawdę od niego w Barcelonie zaczęły się problemy z pozycją portero. Mnóstwó błędów i kuriozalnych bramek sprawiło, że

w 2000 roku odchodził w niesławie, a w Katalonii nikt za nim nie tęsknił.

W FC Barcelonie od 2000 do 2002 roku. Sytuacja podobna do Hespa. Na Camp Nou przechodził z Celty

Vigo, w barwach której rozegrał prawie 130 meczów. Solidna, uznana marka. Bramkarz, który nigdy nie schodził

poniżej pewnego poziomu. No, prawie nigdy, bo właśnie w Bar- celonie wszystko zmieniło się jak za sprawą czarodziejskiej różdżki.

Dutruel jakby zapomniał fachu. Błędy, niepewne interwencje, Dutruel jakby zapomniał fachu. Błędy, niepewne interwencje, kolejne babole sprawiły, że ze składu wygryzł go Francesc Arnau. Przez

cały sezon 2000/2001 obydwaj bronili na zmianę. Dla Dutruela transfer do Barcy okazał się przekleństwem, bo od tego klubu rozpoczął się jego zjazd.

Przed sezonem 2002/2003 chciał się odbudować w Alaves, ale wytrwał tam tylko sezon. W Strasbourgu wytrwał dwa, ale i tam nie podbił świata i coraz częściej

oglądał poczynania kolegów z ławki rezerwowych.

Victor Baia

Ruud Hesp

Richard Dutruel

SZYMON LUDOWSKI

Odejście Victora Valdesa i Jose Pinto po obecnym sezonie może przysporzyć więcej problemów niż mogłoby się wydawać. Choć na rynku nie brakuje utalentowanych bramkarzy, to pewnie wielu kibiców zdążyło zapomnieć już, że w w przeszłości pozycja portero była w FC Barcelonie przeklęta.

Nie do końca wiadomo dlaczego, ale w przeszłości Barca miała naprawdę spore problemy, żeby znaleźć odpowiedniego zawodnika na jedną z najbardziej odpowie- dzialnych pozycji. Andoni Zubi- zarreta po sezonie 1994/1995 wybrałwybrał Valencię. Bluzę z numerem jeden przejął po nim Vitor Baia i jest jedynym - do czasów Valdesa - golkiperem, który wytrwał na tej pozycji dłużej niż sezon. Wzięliśmy pod lupę zawodniów, którzy występowali między słupkami BlaugranyBlaugrany później. Niestety, pa- trząc na to, że już wkrótce za- braknie Valdesa, nie wygląda to zbyt optymistycznie. W stolicy Kataloni mają spore problemy z tym, żeby znaleźć następców dla bramkarzy, którzy przez wiele lat występowali na Camp Nou.występowali na Camp Nou.

Ten przeklęty portero!

Flash BlogFCB Wrzesień 2013

Wychowanek. W FC Barcelonie do 2001 roku. Arnau zadebiutował w pierwszym zespole w 1996 roku. Już w swoim pierwszym meczu przyjął trzy gole od Atletico Madryt. Rywalizował ze wszystkimi wyżej wymienionymi panami, ale dopiero po przyjściu Hespa otrzymał więcej szans na grę. I sam sobie zgotował los, bo chyba dopiero wtedy w Barcelonie zobaczyli, że facet nie umie bronić. Podobnie jak Dutruel popełniał sporo błędów, był niepewny i nerwowy między słupkami. Wraz z Francuzem przyczynili się do tego, że Barcelonie szło słabo, a o sezonie 2000/2001 kibice chcieli jak najszybciej zapomnieć. Co tego, że Barcelonie szło słabo, a o sezonie 2000/2001 kibice chcieli jak najszybciej zapomnieć. Co ciekawe, odszedł do Malagi i przez 10 lat rozegrał w jej barwach 131 meczów. Odejście z Barcelony - w przeciewieństwie do Dutruela - okazało się dla niego zbawieniem. Klątwa działała tylko na Camp Nou.

Wychowanek. W FC Barcelonie do 2002 roku. Niewielu już pewnie pamięta, że to właśnie Reina, a nie Valdes, miał być tym bramkarzem na lata. Zadebiutował w Bar- celonie dzięki słabej postawie Dutruela i Arnau. Jednak dopiero w sezonie 2001/2002 postawiono na niego odważniej. Młodziak nie spełniał jednak oczekiwań, podobnie jak koledzy popełniał błędy i nie był zbyt pewny - a nie tego oczekiwano w Barcelonie od bram- karzy. Kto wie, może gdyby wykazano wobec niego tyle cierpliwości, ile wobec Valdesa, to Reina w końcu by okrzepł. Tymczasem na Camp Nou pożegnano go bez żalu i oddano do Villarrealu. Tam w końcu by okrzepł. Tymczasem na Camp Nou pożegnano go bez żalu i oddano do Villarrealu. Tam Reina eksplodował, stał się jednym z najlepszych zawodników La Liga i po trzech latach przeszedł doLiverpoolu, gdzie bronił przez kolejne osiem.

W FC Barcelonie od 2001 do 2003 roku. Przestroga dla Gerardo Martino, który podobno chciałby na Camp Nou Nahuela Guzmana. Bonano przychodził do stolicy Katalonii jako solidna, uznana w Argentynie marka. Dzięki dobrym występom w Ro- sario i River Plate zadebiutował w reprezentacji Argentyny, na swoim koncie miał kilka krajowych mistrzostw i pucharów. W FC Barcelonie wygryzł Pepe Reinę, a później wygrał rywalizację z młodziutkim Victorem Valdesem. Ale już samo to, że trenerzy zastanawiali się nad tym, czy bronić powinien doświadczony Bonano czy nieopierzony Valdes świadczy o tym, nad tym, czy bronić powinien doświadczony Bonano czy nieopierzony Valdes świadczy o tym, jak wiodło mu się w Blaugranie. Zarzuty? Właściwie takie same, jak do poprzedników. Niepewność,nieporadność, nerwowość. O klasie Bonano niech świadczy to, że po dwóch sezonach w Barcelonie odszedł do Murcii, gdzie zasiadł na ławce rezerwowych i rozegrał jedynie 10 meczów. Po roku odszedł doAlaves i tam - przez cztery lata - nie zebrał nawet 60 spotkań. W Barcie, przez dwa lata, 51 razy wychodził w podstawowym składzie...

W FC Barcelonie od 2003 do 2004 roku. Najwięszka transferowo-bramkarska porażka Barcelony i największy sukces Victora Valdesa. Po przebojach z Bonano, Hespem i Arnau w stolicy Katalonii powiedzieli w końcu: dosyć! Nowym prezesem został Joan Laporta, a trenerem - Frank Rijkaard. Pierwszy obiecał przebudowę składu po kompletnie nieudanym sezonie 2002/2003. Drugi miał zagwarantować sukcesy. Recber przechodził do Barcy w cieniu wielkiej transakcji Ronaldinho. Ale przechodził z Fenerbahce, dla którego rozegrał 270 meczów w lidze tureckiej. Charyzmatyczny zawodnik był już uznaną dla którego rozegrał 270 meczów w lidze tureckiej. Charyzmatyczny zawodnik był już uznaną marką w Europie, głównie za sprawą świetnych występów w reprezentacji Turcji. Słowo klucz: był. W Barcelonie przegrał rywalizację z Valdesem, zagrał cztery mecze i jak niepyszny wrócił do ojczyzny.To właśnie wygrana rywalizacja z Turkiem wzmocniła pozycję Valdesa, który od tego czasu nie oddał już nikomu miejsca w składzie...

Francesc Arnau

Pepe Reina

Roberto Bonano

Rustu Recber

Page 10: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

Gdy Josep Guardiola zapowiedział swoje odejście z Barcelony na pamiętnej kwietniowej konferencji prasowej, wydawało się, że kończy się pewna epoka w futbolu. Na pewien czas stanęły serca niektórych kibiców, którzy z przerażeniem wycze-kiwali oficjalnej informacji jasno określającej: Kto przejmie schedę po wielkim Pepie. Osławiony czternastomaczternastoma trofeami zdobytymi od 2008 roku z Blaugraną, trener namaścił w towarzystwie zarządu klubu swojego asystenta, Tito Vilanovę, na kontynuatora projektu, który miał zostać ulep-szony przez ówczesnego asystenta. Urodzony 17 września 1968 w Bellcaire d'Empordà trener, dostał od władz Jordiego Albę – który w 2005 roku opuszczał klub ze względu na… zbyt niski wzrost – a także Alexa Songa. Obaj mieli odświeżyć oblicze drużyny i wzmocnić Barçę. Wielu liczyło na to, że Tito będzie chciał udoskonalić projekt, niekonie-cznie ostentacyjnie pokazując, iż rządy sprawować będzie nowy-stary człowiek z diametralnie inną wizją, a raczej wdroży swojego rodzaju ewolucję bez zbędnej rewolucji. Taką płynną zmianę miało stanowić odważniejsze i rozważne wprowadzanie wychowanków, którego bardzo wyraźnie w se- zonie 12/13 brakowało.

Otwarcie stawiam więc tezę o niedostatecznym testowaniu co najmniej ośmiu graczy, którzy z po-

wodzeniem mogli o wiele częściej odciążać swoich starszych, bardziej uznanych, ogranych i także zmęczonych kolegów. Vilanova zdał się na spraw-dzony model, do którego dołączono jednego z naj- lepszych lewych obrońców świata urodzonego w L'Hospitalet de Llobregat i nie pokusił się o bar- dziej odważne ruchy w momentach, gdy z powodzeniem mógł dawać szansę młodym, żądnym gry wilczkom, które z wysokości ławki rezerwo-wych mogły do tej pory wpatrywać swoje oczy w Messiego i spółkę. Tak się jednak nie działo, ponieważ Tito swoim rozumowaniem, czy prezentowaną taktyką, pokazał nie tyle brak

brak oryginalności, co niedostateczną elastycz- ność, czy reagowanie na sytuacje boiskowe i ol- brzymią bojaźń przy dokonywaniu zmian, w mo- mentach, w których zwyczajnie mógł dać pograć młodszym zawodnikom.

Liczby nie kłamiąVilanovaVilanova kilkakrotnie nie wykorzystywał limitu zmian, który mu przysługiwał posyłając na boisko jedynie dwóch zmienników. Tak było w wygranym 3:2 meczu ze Spartakiem Moskwa 19 września ubiegłego roku, gdy na ławce mieliśmy m.in. iago, Montoyę czy Bartrę, którzy nie dostali szansy, a także w wielkim Gran Derbi zremiso-

wanym 2:2 na Camp Nou, 7 października, kiedy na ławce całe spotkanie przesiedzieli m.in. Bartra czy Sergi Roberto. Oczywiście to tylko dwa przykłady, o których można powiedzieć, iż należały do ka- tegorii spotkań ważnych, co nie zmienia faktu, że nawet na końcowe minuty Tito nie decydował się wpuszczać wyżej wymienionych młodych zawod-ników.ników. Brak zaufania wobec canteranos pokazują twarde dane w postaci liczb, które czarno na białym stanowią o stosunkowo ograniczonej wierze w umiejętności absolwentów osławionej La Masii.

Zestawmy więc urodzonego w 1980 roku Xaviego Hernándeza z o jedenaście lat młodszym iago Alcântarą, w którym wielu upatrywało jego następcę. Generał zagrał w sumie w 48 spot-kaniach dla pierwszej drużyny, spędzając na boisku łącznie 3661 minut (85% możliwego czasu gry). Z kolei starszy syn Mazinho rozegrał łącznie 36 meczówmeczów dla pierwszego zespołu, przebywając w sumie 1609 minut na boisku (50% możliwego czasu gry), a więc o 2052 mniej od mózgu Barcelony, który od swojego debiutu w 1998 roku reguluje tempo gry Blaugrany. Jak więc iago, nad którym wszyscy rozpływali się po czerwcowych Mistrzostwach Europy U-21, ma nauczyć się maestriimaestrii od urodzonego w Terrasie Katalończyka,

skoro dostaje tak mało szans? Jestem przekonany o tym, że Tito stosował niewłaściwe proporcje przy wprowadzaniu iago i że właśnie przez te praktyki posiadający także brazylijski paszport zawodnik zaczął zastanawiać się nad opuszcze-niem Camp Nou. W poniedziałek 15 lipca oficjalna strona Dumy Katalonii potwierdziła transfer do BayernuBayernu Monachium za bagatela 25 milionów euro i w ten sposób utalentowany pomocnik został oddany za bezcen do ekipy mistrzów Niemiec, ponieważ przy rozegraniu odpowiedniej liczby meczów klauzula odstępnego za Alcântarę mogła wynosić nawet 90 milionów euro! Tito

zwyczajnie pokpił sprawę i absolutnie nie usprawiedliwia go fakt, iż brat Rafinhii był kontuz-jowany od 29 września do 24 listopada, kiedy to zmagał się z kontuzją kolana i nie mógł grać. Swoją drogą po zakupie Ibrahimovicia czy Czyhryńskiego, sprzedaż iago to kolejny przykład na słabą politykę transferową klubu, która kuleje od dawna.która kuleje od dawna.

Aby znaleźć kolejny przykład podobny do poprzedniego nie trzeba daleko szukać. Naturalny następca Daniego Alvesa, czyli Martin Montoya, także nie miał zbyt wielu okazji, żeby się zaprezentować z dobrej strony i już teraz wzbudza zainteresowanie włoskiego Interu Mediolan czy

czy drużyn z Wysp Brytyjskich. Podstawowy bra-zylijski prawy obrońca Barcelony, który wys- tępował wcześniej w Sevilli, wystąpił w sumie w 47 meczach Blaugrany spędzając na boisku 3753 minut (89% możliwego czasu gry), podczas gdy wyceniany na około dziesięć milionów euro Martin, dostał od sztabu szkoleniowego 1684 minutminut w 24 spotkaniach (78% możliwego czasu gry). Bezpośrednie procentowe porównanie obu zawodników może okazać się jednak złudne, ponieważ Montoya zagrał o 23 spotkania mniej od Daniego Alvesa. To prawdziwa przepaść, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, iż urodzony w miej-

scowości Gavà zawodnik był na stałe włączony do pierwszej drużyny i nie miał możliwości gry w rezerwach. Brak rotacji w tej formacji odbił się także na formie reprezentanta Canarinhos, który momentami po prostu nie zachwycał.

WW formacji ataku oprócz niezawodnego Messiego, który ma niepodważalną pozycję w zespole, występowali w różnych konfiguracjach Tello, Pedro, Villa i Alexis. Pierwszy zagrał w 34 spot-kaniach na różnych frontach, spędzając na boisku 1641 minut i zdobył łącznie osiem goli (bramka co 205 minut). Drugi wystąpił w 45 meczach, notując łączniełącznie 3399 minut, podczas których trafiał do siatki rywala 10-krotnie (gol co 340 minut). Trzeci

z nich, a więc popularny El Guaje zagrał w 43 meczach, spędzając na placu gry 2261 minut i zdo- był 16 goli (gol co 141 minut). Były snajper Valencii odszedł z Barcelony do Atlético Madryt za śmieszne 2,1 miliona euro (maksymalnie Barça może otrzymać 5 milionów [przyp. red.]), gdzie ma zastąpić Radamela Falcao. Już w pierwszym spot-kaniukaniu przeciwko Blaugranie w ramach Superpucharu Hiszpanii, Villa przepięknym strzałem pokonał Valdesa i z całą pewnością ten gol dał mu olbrzymią satysfakcję, a Zubiego i spół- kę skłonił do refleksji. Ostatni z całego kwartetu, reprezentant Chile, zagrał aż w 46 meczach,

zbierając 2628 minut i aplikując rywalom 11 bramek (gol co 239 minut). Trzeba oddać pochodzącemu z Tocopilli napastnikowi świetną końcówkę sezonu, ale większość kampanii 12/13 podobnie jak cały, debiutancki dla kosztującego 26 mln euro gracza, sezon 11/12 był bardzo przeciętny, żeby nie powiedzieć nieprzystający do poziomu Dumy Katalonii.poziomu Dumy Katalonii.

Liczby całej trójki, poza najlepszym strzelcem w historii reprezentacji Hiszpanii, którego w klubie już nie ma, delikatnie mówiąc nie powalają… Dla porównania wyceniany na 15 milionów euro Deulofeu, dostał w sumie 66 minut w czterech spotkaniach... czterokrotnie wchodząc z ławki rezerwowych (!). W Segunda División, dla Barçy B 19-latek19-latek zdobył 18 goli, notując sześć asyst w 33 spotkaniach. Nowy szkoleniowiec Evertonu, Roberto Martínez, potrafił dostrzec w Gerardzie ogromny talent i tuż po wypożyczeniu go na rok z Barcelony, namaścił na kluczowego zawodnika popularnych e Toffees, powierzając mu cenny numer 10, który zwykle zarezerwowany jest dla najważniejszego zawodnika w danym zespole. najważniejszego zawodnika w danym zespole.

Ciężko jest polemizować z tymi danymi, które w sposób jednoznaczny pokazują jak ogromną

niemoc strzelecką miał w minionym sezonie chociażby Pedro. Oczywiście, sytuacja w formacji ataku jest o tyle skomplikowana, że występuje w niej kapitan reprezentacji Argentyny, który zadziwia cały świat, spychając nieco w cień kolegów, co ma się zmienić z przyjściem Neymara. Fantastyczna dyspozycja Messiego nie zwalniała jednakjednak Vilanovy z obowiązku poszukiwania alter-natyw chociażby w postaci młodziutkiego Deulofeu, który wkrótce może stać się etatowym reprezentantem La Furia Roja!

czytaj dalej

Wielu liczyło, że Tito będzie chciał udoskonalić projekt, ostentacyjnie pokazując, iż rządy sprawować będzie nowy-stary człowiek z diametralnie inną wizją, a raczej wdroży swojego rodzaju ewolucję bez zbędnej rewolucji. Taką płynną zmianę miało stanowić odważniejsze wprowadzanie wychowanków, którego bardzo wyraźnie w sezonie 12/13 brakowało.

PAWEŁ WRÓBEL

RedaktornaczelnyserwisuBarca.pl

Tito post factum, czyli lęk przedcanteranos

Flash BlogFCB Wrzesień 2013

10 ARTYKUŁ

Page 11: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

Gdy Josep Guardiola zapowiedział swoje odejście z Barcelony na pamiętnej kwietniowej konferencji prasowej, wydawało się, że kończy się pewna epoka w futbolu. Na pewien czas stanęły serca niektórych kibiców, którzy z przerażeniem wycze-kiwali oficjalnej informacji jasno określającej: Kto przejmie schedę po wielkim Pepie. Osławiony czternastomaczternastoma trofeami zdobytymi od 2008 roku z Blaugraną, trener namaścił w towarzystwie zarządu klubu swojego asystenta, Tito Vilanovę, na kontynuatora projektu, który miał zostać ulep-szony przez ówczesnego asystenta. Urodzony 17 września 1968 w Bellcaire d'Empordà trener, dostał od władz Jordiego Albę – który w 2005 roku opuszczał klub ze względu na… zbyt niski wzrost – a także Alexa Songa. Obaj mieli odświeżyć oblicze drużyny i wzmocnić Barçę. Wielu liczyło na to, że Tito będzie chciał udoskonalić projekt, niekonie-cznie ostentacyjnie pokazując, iż rządy sprawować będzie nowy-stary człowiek z diametralnie inną wizją, a raczej wdroży swojego rodzaju ewolucję bez zbędnej rewolucji. Taką płynną zmianę miało stanowić odważniejsze i rozważne wprowadzanie wychowanków, którego bardzo wyraźnie w se- zonie 12/13 brakowało.

Otwarcie stawiam więc tezę o niedostatecznym testowaniu co najmniej ośmiu graczy, którzy z po-

wodzeniem mogli o wiele częściej odciążać swoich starszych, bardziej uznanych, ogranych i także zmęczonych kolegów. Vilanova zdał się na spraw-dzony model, do którego dołączono jednego z naj- lepszych lewych obrońców świata urodzonego w L'Hospitalet de Llobregat i nie pokusił się o bar- dziej odważne ruchy w momentach, gdy z powodzeniem mógł dawać szansę młodym, żądnym gry wilczkom, które z wysokości ławki rezerwo-wych mogły do tej pory wpatrywać swoje oczy w Messiego i spółkę. Tak się jednak nie działo, ponieważ Tito swoim rozumowaniem, czy prezentowaną taktyką, pokazał nie tyle brak

brak oryginalności, co niedostateczną elastycz- ność, czy reagowanie na sytuacje boiskowe i ol- brzymią bojaźń przy dokonywaniu zmian, w mo- mentach, w których zwyczajnie mógł dać pograć młodszym zawodnikom.

Liczby nie kłamiąVilanovaVilanova kilkakrotnie nie wykorzystywał limitu zmian, który mu przysługiwał posyłając na boisko jedynie dwóch zmienników. Tak było w wygranym 3:2 meczu ze Spartakiem Moskwa 19 września ubiegłego roku, gdy na ławce mieliśmy m.in. iago, Montoyę czy Bartrę, którzy nie dostali szansy, a także w wielkim Gran Derbi zremiso-

wanym 2:2 na Camp Nou, 7 października, kiedy na ławce całe spotkanie przesiedzieli m.in. Bartra czy Sergi Roberto. Oczywiście to tylko dwa przykłady, o których można powiedzieć, iż należały do ka- tegorii spotkań ważnych, co nie zmienia faktu, że nawet na końcowe minuty Tito nie decydował się wpuszczać wyżej wymienionych młodych zawod-ników.ników. Brak zaufania wobec canteranos pokazują twarde dane w postaci liczb, które czarno na białym stanowią o stosunkowo ograniczonej wierze w umiejętności absolwentów osławionej La Masii.

Zestawmy więc urodzonego w 1980 roku Xaviego Hernándeza z o jedenaście lat młodszym iago Alcântarą, w którym wielu upatrywało jego następcę. Generał zagrał w sumie w 48 spot-kaniach dla pierwszej drużyny, spędzając na boisku łącznie 3661 minut (85% możliwego czasu gry). Z kolei starszy syn Mazinho rozegrał łącznie 36 meczówmeczów dla pierwszego zespołu, przebywając w sumie 1609 minut na boisku (50% możliwego czasu gry), a więc o 2052 mniej od mózgu Barcelony, który od swojego debiutu w 1998 roku reguluje tempo gry Blaugrany. Jak więc iago, nad którym wszyscy rozpływali się po czerwcowych Mistrzostwach Europy U-21, ma nauczyć się maestriimaestrii od urodzonego w Terrasie Katalończyka,

skoro dostaje tak mało szans? Jestem przekonany o tym, że Tito stosował niewłaściwe proporcje przy wprowadzaniu iago i że właśnie przez te praktyki posiadający także brazylijski paszport zawodnik zaczął zastanawiać się nad opuszcze-niem Camp Nou. W poniedziałek 15 lipca oficjalna strona Dumy Katalonii potwierdziła transfer do BayernuBayernu Monachium za bagatela 25 milionów euro i w ten sposób utalentowany pomocnik został oddany za bezcen do ekipy mistrzów Niemiec, ponieważ przy rozegraniu odpowiedniej liczby meczów klauzula odstępnego za Alcântarę mogła wynosić nawet 90 milionów euro! Tito

zwyczajnie pokpił sprawę i absolutnie nie usprawiedliwia go fakt, iż brat Rafinhii był kontuz-jowany od 29 września do 24 listopada, kiedy to zmagał się z kontuzją kolana i nie mógł grać. Swoją drogą po zakupie Ibrahimovicia czy Czyhryńskiego, sprzedaż iago to kolejny przykład na słabą politykę transferową klubu, która kuleje od dawna.która kuleje od dawna.

Aby znaleźć kolejny przykład podobny do poprzedniego nie trzeba daleko szukać. Naturalny następca Daniego Alvesa, czyli Martin Montoya, także nie miał zbyt wielu okazji, żeby się zaprezentować z dobrej strony i już teraz wzbudza zainteresowanie włoskiego Interu Mediolan czy

czy drużyn z Wysp Brytyjskich. Podstawowy bra-zylijski prawy obrońca Barcelony, który wys- tępował wcześniej w Sevilli, wystąpił w sumie w 47 meczach Blaugrany spędzając na boisku 3753 minut (89% możliwego czasu gry), podczas gdy wyceniany na około dziesięć milionów euro Martin, dostał od sztabu szkoleniowego 1684 minutminut w 24 spotkaniach (78% możliwego czasu gry). Bezpośrednie procentowe porównanie obu zawodników może okazać się jednak złudne, ponieważ Montoya zagrał o 23 spotkania mniej od Daniego Alvesa. To prawdziwa przepaść, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, iż urodzony w miej-

scowości Gavà zawodnik był na stałe włączony do pierwszej drużyny i nie miał możliwości gry w rezerwach. Brak rotacji w tej formacji odbił się także na formie reprezentanta Canarinhos, który momentami po prostu nie zachwycał.

WW formacji ataku oprócz niezawodnego Messiego, który ma niepodważalną pozycję w zespole, występowali w różnych konfiguracjach Tello, Pedro, Villa i Alexis. Pierwszy zagrał w 34 spot-kaniach na różnych frontach, spędzając na boisku 1641 minut i zdobył łącznie osiem goli (bramka co 205 minut). Drugi wystąpił w 45 meczach, notując łączniełącznie 3399 minut, podczas których trafiał do siatki rywala 10-krotnie (gol co 340 minut). Trzeci

z nich, a więc popularny El Guaje zagrał w 43 meczach, spędzając na placu gry 2261 minut i zdo- był 16 goli (gol co 141 minut). Były snajper Valencii odszedł z Barcelony do Atlético Madryt za śmieszne 2,1 miliona euro (maksymalnie Barça może otrzymać 5 milionów [przyp. red.]), gdzie ma zastąpić Radamela Falcao. Już w pierwszym spot-kaniukaniu przeciwko Blaugranie w ramach Superpucharu Hiszpanii, Villa przepięknym strzałem pokonał Valdesa i z całą pewnością ten gol dał mu olbrzymią satysfakcję, a Zubiego i spół- kę skłonił do refleksji. Ostatni z całego kwartetu, reprezentant Chile, zagrał aż w 46 meczach,

zbierając 2628 minut i aplikując rywalom 11 bramek (gol co 239 minut). Trzeba oddać pochodzącemu z Tocopilli napastnikowi świetną końcówkę sezonu, ale większość kampanii 12/13 podobnie jak cały, debiutancki dla kosztującego 26 mln euro gracza, sezon 11/12 był bardzo przeciętny, żeby nie powiedzieć nieprzystający do poziomu Dumy Katalonii.poziomu Dumy Katalonii.

Liczby całej trójki, poza najlepszym strzelcem w historii reprezentacji Hiszpanii, którego w klubie już nie ma, delikatnie mówiąc nie powalają… Dla porównania wyceniany na 15 milionów euro Deulofeu, dostał w sumie 66 minut w czterech spotkaniach... czterokrotnie wchodząc z ławki rezerwowych (!). W Segunda División, dla Barçy B 19-latek19-latek zdobył 18 goli, notując sześć asyst w 33 spotkaniach. Nowy szkoleniowiec Evertonu, Roberto Martínez, potrafił dostrzec w Gerardzie ogromny talent i tuż po wypożyczeniu go na rok z Barcelony, namaścił na kluczowego zawodnika popularnych e Toffees, powierzając mu cenny numer 10, który zwykle zarezerwowany jest dla najważniejszego zawodnika w danym zespole. najważniejszego zawodnika w danym zespole.

Ciężko jest polemizować z tymi danymi, które w sposób jednoznaczny pokazują jak ogromną

niemoc strzelecką miał w minionym sezonie chociażby Pedro. Oczywiście, sytuacja w formacji ataku jest o tyle skomplikowana, że występuje w niej kapitan reprezentacji Argentyny, który zadziwia cały świat, spychając nieco w cień kolegów, co ma się zmienić z przyjściem Neymara. Fantastyczna dyspozycja Messiego nie zwalniała jednakjednak Vilanovy z obowiązku poszukiwania alter-natyw chociażby w postaci młodziutkiego Deulofeu, który wkrótce może stać się etatowym reprezentantem La Furia Roja!

czytaj dalej

Wielu liczyło, że Tito będzie chciał udoskonalić projekt, ostentacyjnie pokazując, iż rządy sprawować będzie nowy-stary człowiek z diametralnie inną wizją, a raczej wdroży swojego rodzaju ewolucję bez zbędnej rewolucji. Taką płynną zmianę miało stanowić odważniejsze wprowadzanie wychowanków, którego bardzo wyraźnie w sezonie 12/13 brakowało.

PAWEŁ WRÓBEL

RedaktornaczelnyserwisuBarca.pl

Tito post factum, czyli lęk przedcanteranos

Flash BlogFCB Wrzesień 2013

Page 12: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

Słabo wyglądał także bilans Bartry (szesnaście spotkań, osiem razy z ławki rezerwowych, łącznie na boisku 805 minut), źle Sergi Roberto, który miał balansować między pierwszą, a drugą drużyną (pięć meczów, dwa razy z ławki rezerwowych, łącznie na boisku 331 minut), a już katastrofalnie przedstawiała się sytuacja Jonathana Dos Santosa (sześć(sześć meczów, cztery razy z ławki rezerwowych, łącznie na boisku 184 minuty). Jeśli dodać do tego zero meczów dla pierwszej drużyny wytransfe-rowanego do Stoke City Muniesy [na zasadzie wolnego transferu – przyp. red.], który wrócił po kontuzji zerwanych więzadeł krzyżowych pod koniec stycznia bieżącego roku i rozegrał jedenaście meczów dla ekipy Eusebio Sacristána, spędzając na boisku 915 minut, a także jeden mecz, a raczej 57 minut Rafinhii dla pierwszej drużyny przeciwko Benfice Lizbona, kiedy Barcelona zapewniła sobie awans do fazy pucha-rowej Ligi Mistrzów, to obraz jakichkolwiek zmian jest co najmniej zatrważający. Tak na marginesie należy wspomnieć, że młodszy syn Mazinho rozegrał 36 spotkań dla Barçy B, spędzając na boisku 3156 minut, podczas których zdobył dziesięć goli i zaliczył osiem asyst. Jego osiągnięcia doceniła bliska sercu całej rodziny do Nascimento Celta Vigo, która zdecydowała się wypożyczyć perspektywicznego zawodnika do końca kampanii

13/14. Wielkim zwolennikiem talentu brata iago jest nowy trener Celty, Luis Enrique.

OczywiścieOczywiście można przyklasnąć trenerowi pierw-szej drużyny i określać je mianem stopniowej, starannej i ostrożnej ‘zmiany warty’, ale wielu z pewnością może zarzucić mu przywiązanie do niektórych zawodników i wręcz, zaniedbywanie talentów potencjalnych następców. Jako ciekawostkę należy potraktować fakt, iż tylko dwunastu zawodników pierwszej drużyny dostało od Vilanovy szansę gry przez ponad 2000 minut biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki kampanii

12/13. Byli to: Alexis, Cesc, Iniesta, Pedro, Piqué, Mascherano, Alves, Xavi, Alba, Busquets, Valdés i Messi. Bardzo łatwo jest ułożyć z tych zawodników domyślną jedenastkę wybrańców Tito, który dodatkowo, w odróżnieniu od Guardioli częściej widział w niej miejsce dla Ceska. Mimo to były kapitan Arsenalu ze względu na nieotrzymywanie dostatecznegodostatecznego kredytu zaufania, nie pokazał jeszcze pełni swoich umiejętności oraz możliwości, co najprawdopodobniej zmieni się z przybyciem Taty do Barcy.

Suwerenność decyzji trenera pierwszej drużyny w każdym klubie, niezależnie od jego wielkości czy klasy rozgrywkowej, w której występuje, powinna być świętością. Z pewnością każdy szkoleniowiec ma do dyspozycji grono doradców w postaci sztabu szkoleniowego, który pomaga mu w podej-mowaniu decyzji personalnych, aczkolwiek zawsze ostatnie słowo należy do pierwszego trenera. Jeżeli ostatnie słowo należy do pierwszego trenera. Jeżeli młodsi zawodnicy, którzy przejawiają olbrzymi potencjał, a dodatkowo są wychowankami danego klubu nie otrzymują dostatecznej ilości szans, to naturalną koleją rzeczy jest to, iż dany zespół musi się liczyć z ich odejściem. Pytanie czy oby na pewno tędy prowadzi ta konkretna droga i czy

należy pozbywać się z łatwością zawodników, którzy przez kilkanaście lat są kształtowani na podobieństwo graczy pierwszej drużyny. Poprzez chłonięcie filozofii danego klubu, młodzi adepci sztuki piłkarskiej stają się jego częścią. To w po- łączeniu z olbrzymim talentem i umiejęt- nościami indywidualnymi, może dać efekt w postaci kole-jnychjnych pokoleń wielkich zawodników. Moim zdaniem drużyna z Camp Nou zwyczajnie nie może zaniedbywać piłkarzy pokroju iago, Montoi czy Deulofeu, kosztem zbytniej eks-ploatacji starszych graczy. Po pierwsze to bardzo zły przykład dla młodziutkich graczy, którzy dojrzewają w sekcjach m.in. w sekcjach Juvenil A czy też B. Po wtóre, to wyraźny sygnał dla europejs-kich potentatów, iż na lekkomyślności sekretariatu technicznego oraz/lub sztabu szkoleniowego można skorzystać relatywnie niskim kosztem, sprowadzając diamenty La Masii za grosze i szlifując je już na własnym gruncie. Zmiana poko-leniowa to naturalny proces, którego zwyczajnie nie da się zastopować poprzez sprzedaż największych talentów za miliony euro, ponieważ w miarę upływu czasu i tak trzeba będzie znaleźć następców pierwszego garnituru Blaugrany. Vilanova powinien był wyzbyć się zbędnej trwogi przed canteranos i zbierać owoce ich polotu, świeżości oraz radości w najczystszej postaci

reprezentowane przez ich zagrania i doskonalony od lat styl. Miejmy nadzieję, że Gerardo Martino będzie o wiele śmielej stawiał na wychowanków La Masii, dając szansę choćby takim graczom jak Dongou czy Bagnack na zastępowanie na przykład Puyola, gdy ten wróci do pełni sił czy Alexisa, jeśli Chilijczyk nadal będzie nieskuteczny.

zwyczajnie pokpił sprawę i absolutnie nie usprawiedliwia go fakt, iż brat Rafinhii był kontuz-jowany od 29 września do 24 listopada, kiedy to zmagał się z kontuzją kolana i nie mógł grać. Swoją drogą po zakupie Ibrahimovicia czy Czyhryńskiego, sprzedaż iago to kolejny przykład na słabą politykę transferową klubu, która kuleje od dawna.która kuleje od dawna.

Aby znaleźć kolejny przykład podobny do poprzedniego nie trzeba daleko szukać. Naturalny następca Daniego Alvesa, czyli Martin Montoya, także nie miał zbyt wielu okazji, żeby się zaprezentować z dobrej strony i już teraz wzbudza zainteresowanie włoskiego Interu Mediolan czy

czy drużyn z Wysp Brytyjskich. Podstawowy bra-zylijski prawy obrońca Barcelony, który wys- tępował wcześniej w Sevilli, wystąpił w sumie w 47 meczach Blaugrany spędzając na boisku 3753 minut (89% możliwego czasu gry), podczas gdy wyceniany na około dziesięć milionów euro Martin, dostał od sztabu szkoleniowego 1684 minutminut w 24 spotkaniach (78% możliwego czasu gry). Bezpośrednie procentowe porównanie obu zawodników może okazać się jednak złudne, ponieważ Montoya zagrał o 23 spotkania mniej od Daniego Alvesa. To prawdziwa przepaść, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, iż urodzony w miej-

scowości Gavà zawodnik był na stałe włączony do pierwszej drużyny i nie miał możliwości gry w rezerwach. Brak rotacji w tej formacji odbił się także na formie reprezentanta Canarinhos, który momentami po prostu nie zachwycał.

WW formacji ataku oprócz niezawodnego Messiego, który ma niepodważalną pozycję w zespole, występowali w różnych konfiguracjach Tello, Pedro, Villa i Alexis. Pierwszy zagrał w 34 spot-kaniach na różnych frontach, spędzając na boisku 1641 minut i zdobył łącznie osiem goli (bramka co 205 minut). Drugi wystąpił w 45 meczach, notując łączniełącznie 3399 minut, podczas których trafiał do siatki rywala 10-krotnie (gol co 340 minut). Trzeci

z nich, a więc popularny El Guaje zagrał w 43 meczach, spędzając na placu gry 2261 minut i zdo- był 16 goli (gol co 141 minut). Były snajper Valencii odszedł z Barcelony do Atlético Madryt za śmieszne 2,1 miliona euro (maksymalnie Barça może otrzymać 5 milionów [przyp. red.]), gdzie ma zastąpić Radamela Falcao. Już w pierwszym spot-kaniukaniu przeciwko Blaugranie w ramach Superpucharu Hiszpanii, Villa przepięknym strzałem pokonał Valdesa i z całą pewnością ten gol dał mu olbrzymią satysfakcję, a Zubiego i spół- kę skłonił do refleksji. Ostatni z całego kwartetu, reprezentant Chile, zagrał aż w 46 meczach,

zbierając 2628 minut i aplikując rywalom 11 bramek (gol co 239 minut). Trzeba oddać pochodzącemu z Tocopilli napastnikowi świetną końcówkę sezonu, ale większość kampanii 12/13 podobnie jak cały, debiutancki dla kosztującego 26 mln euro gracza, sezon 11/12 był bardzo przeciętny, żeby nie powiedzieć nieprzystający do poziomu Dumy Katalonii.poziomu Dumy Katalonii.

Liczby całej trójki, poza najlepszym strzelcem w historii reprezentacji Hiszpanii, którego w klubie już nie ma, delikatnie mówiąc nie powalają… Dla porównania wyceniany na 15 milionów euro Deulofeu, dostał w sumie 66 minut w czterech spotkaniach... czterokrotnie wchodząc z ławki rezerwowych (!). W Segunda División, dla Barçy B 19-latek19-latek zdobył 18 goli, notując sześć asyst w 33 spotkaniach. Nowy szkoleniowiec Evertonu, Roberto Martínez, potrafił dostrzec w Gerardzie ogromny talent i tuż po wypożyczeniu go na rok z Barcelony, namaścił na kluczowego zawodnika popularnych e Toffees, powierzając mu cenny numer 10, który zwykle zarezerwowany jest dla najważniejszego zawodnika w danym zespole. najważniejszego zawodnika w danym zespole.

Ciężko jest polemizować z tymi danymi, które w sposób jednoznaczny pokazują jak ogromną

niemoc strzelecką miał w minionym sezonie chociażby Pedro. Oczywiście, sytuacja w formacji ataku jest o tyle skomplikowana, że występuje w niej kapitan reprezentacji Argentyny, który zadziwia cały świat, spychając nieco w cień kolegów, co ma się zmienić z przyjściem Neymara. Fantastyczna dyspozycja Messiego nie zwalniała jednakjednak Vilanovy z obowiązku poszukiwania alter-natyw chociażby w postaci młodziutkiego Deulofeu, który wkrótce może stać się etatowym reprezentantem La Furia Roja!

czytaj dalej

PAWEŁ WRÓBEL

RedaktornaczelnyserwisuBarca.pl

Flash BlogFCB Wrzesień 2013

Zmiana pokoleniowa to naturalny proces, którego

zwyczajnie nie da się zasto- pować poprzez sprzedaż

największych talentów za miliony euro, ponieważ w miarę upływu czasu i tak

trzeba będzie znaleźć następców pierw- trzeba będzie znaleźć następców pierw- szego garnituru Blaugrany.

12 ARTYKUŁ

Page 13: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

Słabo wyglądał także bilans Bartry (szesnaście spotkań, osiem razy z ławki rezerwowych, łącznie na boisku 805 minut), źle Sergi Roberto, który miał balansować między pierwszą, a drugą drużyną (pięć meczów, dwa razy z ławki rezerwowych, łącznie na boisku 331 minut), a już katastrofalnie przedstawiała się sytuacja Jonathana Dos Santosa (sześć(sześć meczów, cztery razy z ławki rezerwowych, łącznie na boisku 184 minuty). Jeśli dodać do tego zero meczów dla pierwszej drużyny wytransfe-rowanego do Stoke City Muniesy [na zasadzie wolnego transferu – przyp. red.], który wrócił po kontuzji zerwanych więzadeł krzyżowych pod koniec stycznia bieżącego roku i rozegrał jedenaście meczów dla ekipy Eusebio Sacristána, spędzając na boisku 915 minut, a także jeden mecz, a raczej 57 minut Rafinhii dla pierwszej drużyny przeciwko Benfice Lizbona, kiedy Barcelona zapewniła sobie awans do fazy pucha-rowej Ligi Mistrzów, to obraz jakichkolwiek zmian jest co najmniej zatrważający. Tak na marginesie należy wspomnieć, że młodszy syn Mazinho rozegrał 36 spotkań dla Barçy B, spędzając na boisku 3156 minut, podczas których zdobył dziesięć goli i zaliczył osiem asyst. Jego osiągnięcia doceniła bliska sercu całej rodziny do Nascimento Celta Vigo, która zdecydowała się wypożyczyć perspektywicznego zawodnika do końca kampanii

13/14. Wielkim zwolennikiem talentu brata iago jest nowy trener Celty, Luis Enrique.

OczywiścieOczywiście można przyklasnąć trenerowi pierw-szej drużyny i określać je mianem stopniowej, starannej i ostrożnej ‘zmiany warty’, ale wielu z pewnością może zarzucić mu przywiązanie do niektórych zawodników i wręcz, zaniedbywanie talentów potencjalnych następców. Jako ciekawostkę należy potraktować fakt, iż tylko dwunastu zawodników pierwszej drużyny dostało od Vilanovy szansę gry przez ponad 2000 minut biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki kampanii

12/13. Byli to: Alexis, Cesc, Iniesta, Pedro, Piqué, Mascherano, Alves, Xavi, Alba, Busquets, Valdés i Messi. Bardzo łatwo jest ułożyć z tych zawodników domyślną jedenastkę wybrańców Tito, który dodatkowo, w odróżnieniu od Guardioli częściej widział w niej miejsce dla Ceska. Mimo to były kapitan Arsenalu ze względu na nieotrzymywanie dostatecznegodostatecznego kredytu zaufania, nie pokazał jeszcze pełni swoich umiejętności oraz możliwości, co najprawdopodobniej zmieni się z przybyciem Taty do Barcy.

Suwerenność decyzji trenera pierwszej drużyny w każdym klubie, niezależnie od jego wielkości czy klasy rozgrywkowej, w której występuje, powinna być świętością. Z pewnością każdy szkoleniowiec ma do dyspozycji grono doradców w postaci sztabu szkoleniowego, który pomaga mu w podej-mowaniu decyzji personalnych, aczkolwiek zawsze ostatnie słowo należy do pierwszego trenera. Jeżeli ostatnie słowo należy do pierwszego trenera. Jeżeli młodsi zawodnicy, którzy przejawiają olbrzymi potencjał, a dodatkowo są wychowankami danego klubu nie otrzymują dostatecznej ilości szans, to naturalną koleją rzeczy jest to, iż dany zespół musi się liczyć z ich odejściem. Pytanie czy oby na pewno tędy prowadzi ta konkretna droga i czy

należy pozbywać się z łatwością zawodników, którzy przez kilkanaście lat są kształtowani na podobieństwo graczy pierwszej drużyny. Poprzez chłonięcie filozofii danego klubu, młodzi adepci sztuki piłkarskiej stają się jego częścią. To w po- łączeniu z olbrzymim talentem i umiejęt- nościami indywidualnymi, może dać efekt w postaci kole-jnychjnych pokoleń wielkich zawodników. Moim zdaniem drużyna z Camp Nou zwyczajnie nie może zaniedbywać piłkarzy pokroju iago, Montoi czy Deulofeu, kosztem zbytniej eks-ploatacji starszych graczy. Po pierwsze to bardzo zły przykład dla młodziutkich graczy, którzy dojrzewają w sekcjach m.in. w sekcjach Juvenil A czy też B. Po wtóre, to wyraźny sygnał dla europejs-kich potentatów, iż na lekkomyślności sekretariatu technicznego oraz/lub sztabu szkoleniowego można skorzystać relatywnie niskim kosztem, sprowadzając diamenty La Masii za grosze i szlifując je już na własnym gruncie. Zmiana poko-leniowa to naturalny proces, którego zwyczajnie nie da się zastopować poprzez sprzedaż największych talentów za miliony euro, ponieważ w miarę upływu czasu i tak trzeba będzie znaleźć następców pierwszego garnituru Blaugrany. Vilanova powinien był wyzbyć się zbędnej trwogi przed canteranos i zbierać owoce ich polotu, świeżości oraz radości w najczystszej postaci

reprezentowane przez ich zagrania i doskonalony od lat styl. Miejmy nadzieję, że Gerardo Martino będzie o wiele śmielej stawiał na wychowanków La Masii, dając szansę choćby takim graczom jak Dongou czy Bagnack na zastępowanie na przykład Puyola, gdy ten wróci do pełni sił czy Alexisa, jeśli Chilijczyk nadal będzie nieskuteczny.

zwyczajnie pokpił sprawę i absolutnie nie usprawiedliwia go fakt, iż brat Rafinhii był kontuz-jowany od 29 września do 24 listopada, kiedy to zmagał się z kontuzją kolana i nie mógł grać. Swoją drogą po zakupie Ibrahimovicia czy Czyhryńskiego, sprzedaż iago to kolejny przykład na słabą politykę transferową klubu, która kuleje od dawna.która kuleje od dawna.

Aby znaleźć kolejny przykład podobny do poprzedniego nie trzeba daleko szukać. Naturalny następca Daniego Alvesa, czyli Martin Montoya, także nie miał zbyt wielu okazji, żeby się zaprezentować z dobrej strony i już teraz wzbudza zainteresowanie włoskiego Interu Mediolan czy

czy drużyn z Wysp Brytyjskich. Podstawowy bra-zylijski prawy obrońca Barcelony, który wys- tępował wcześniej w Sevilli, wystąpił w sumie w 47 meczach Blaugrany spędzając na boisku 3753 minut (89% możliwego czasu gry), podczas gdy wyceniany na około dziesięć milionów euro Martin, dostał od sztabu szkoleniowego 1684 minutminut w 24 spotkaniach (78% możliwego czasu gry). Bezpośrednie procentowe porównanie obu zawodników może okazać się jednak złudne, ponieważ Montoya zagrał o 23 spotkania mniej od Daniego Alvesa. To prawdziwa przepaść, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, iż urodzony w miej-

scowości Gavà zawodnik był na stałe włączony do pierwszej drużyny i nie miał możliwości gry w rezerwach. Brak rotacji w tej formacji odbił się także na formie reprezentanta Canarinhos, który momentami po prostu nie zachwycał.

WW formacji ataku oprócz niezawodnego Messiego, który ma niepodważalną pozycję w zespole, występowali w różnych konfiguracjach Tello, Pedro, Villa i Alexis. Pierwszy zagrał w 34 spot-kaniach na różnych frontach, spędzając na boisku 1641 minut i zdobył łącznie osiem goli (bramka co 205 minut). Drugi wystąpił w 45 meczach, notując łączniełącznie 3399 minut, podczas których trafiał do siatki rywala 10-krotnie (gol co 340 minut). Trzeci

z nich, a więc popularny El Guaje zagrał w 43 meczach, spędzając na placu gry 2261 minut i zdo- był 16 goli (gol co 141 minut). Były snajper Valencii odszedł z Barcelony do Atlético Madryt za śmieszne 2,1 miliona euro (maksymalnie Barça może otrzymać 5 milionów [przyp. red.]), gdzie ma zastąpić Radamela Falcao. Już w pierwszym spot-kaniukaniu przeciwko Blaugranie w ramach Superpucharu Hiszpanii, Villa przepięknym strzałem pokonał Valdesa i z całą pewnością ten gol dał mu olbrzymią satysfakcję, a Zubiego i spół- kę skłonił do refleksji. Ostatni z całego kwartetu, reprezentant Chile, zagrał aż w 46 meczach,

zbierając 2628 minut i aplikując rywalom 11 bramek (gol co 239 minut). Trzeba oddać pochodzącemu z Tocopilli napastnikowi świetną końcówkę sezonu, ale większość kampanii 12/13 podobnie jak cały, debiutancki dla kosztującego 26 mln euro gracza, sezon 11/12 był bardzo przeciętny, żeby nie powiedzieć nieprzystający do poziomu Dumy Katalonii.poziomu Dumy Katalonii.

Liczby całej trójki, poza najlepszym strzelcem w historii reprezentacji Hiszpanii, którego w klubie już nie ma, delikatnie mówiąc nie powalają… Dla porównania wyceniany na 15 milionów euro Deulofeu, dostał w sumie 66 minut w czterech spotkaniach... czterokrotnie wchodząc z ławki rezerwowych (!). W Segunda División, dla Barçy B 19-latek19-latek zdobył 18 goli, notując sześć asyst w 33 spotkaniach. Nowy szkoleniowiec Evertonu, Roberto Martínez, potrafił dostrzec w Gerardzie ogromny talent i tuż po wypożyczeniu go na rok z Barcelony, namaścił na kluczowego zawodnika popularnych e Toffees, powierzając mu cenny numer 10, który zwykle zarezerwowany jest dla najważniejszego zawodnika w danym zespole. najważniejszego zawodnika w danym zespole.

Ciężko jest polemizować z tymi danymi, które w sposób jednoznaczny pokazują jak ogromną

niemoc strzelecką miał w minionym sezonie chociażby Pedro. Oczywiście, sytuacja w formacji ataku jest o tyle skomplikowana, że występuje w niej kapitan reprezentacji Argentyny, który zadziwia cały świat, spychając nieco w cień kolegów, co ma się zmienić z przyjściem Neymara. Fantastyczna dyspozycja Messiego nie zwalniała jednakjednak Vilanovy z obowiązku poszukiwania alter-natyw chociażby w postaci młodziutkiego Deulofeu, który wkrótce może stać się etatowym reprezentantem La Furia Roja!

czytaj dalej

PAWEŁ WRÓBEL

RedaktornaczelnyserwisuBarca.pl

Flash BlogFCB Wrzesień 2013

Zmiana pokoleniowa to naturalny proces, którego

zwyczajnie nie da się zasto- pować poprzez sprzedaż

największych talentów za miliony euro, ponieważ w miarę upływu czasu i tak

trzeba będzie znaleźć następców pierw- trzeba będzie znaleźć następców pierw- szego garnituru Blaugrany.

Page 14: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

Oj, co to było za okno w Hiszpanii! Plotek pełno, jak zawsze, jednak o dziwo wiele z nich było prawdziwych. Szkoda jedynie, że te o sprowadze-niu przez Barcelonę stopera okazały się nie-prawdziwe.

W poprzednich edycjach Flasha mogliście znaleźć zestawienie TOP 10 transferów danego miesiąca. Wybaczcie, ale tym razem nie doważę się wytypować tej najlepszej dziesiątki, ponieważ nie chcę nikogo skrzywdzić. Tego lata było o wiele więcej ciekawych ruchów transferowych, jednak gdybym miał o każdym wspominać tak jak ostatnio,ostatnio, to ten artykuł zająłby pewnie z 10 stron. Tym razem postanowię krótko podsumować ruchy wybranych klubów.

Pierwszy do rozliczenia idzie Real Madryt - klub, który wydał najwięcej w tym okienku transfer-owym. Florentino Perez na wzmocnienie kadry wydał 181,5 miliona euro, czyli o ok. 15 milionów więcej niż Monaco i 65 milionów więcej niż Manchester City. Większość tej kwoty to zakup Garetha Bale'a z Tottenhamu Hotspur za cenę... no właśnie,właśnie, ile? RealMadridTV podało kwotę 91,2 miliona euro, jednak ja biorę liczby z Trans- fermartku, który podaje 100 milionów. Tak czy siak wiemy jedno, tym ruchem Pan Perez wygrał właśnie kolejną kadencję na fotelu prezydenta klubu. Kolejnymi wzmocnieniami byli Asier Illarramendi, Isco Alcorcon i Carvajal. Poza nimi sięgniętosięgnięto też do Castilli skąd wyciągnięto Casemiro, Jese, Moratę i Nacho. Mimo wydania aż

Dramatyczne Lato w La Liga

180 milionów euro Real jest pod kreską "zaledwie" o 67 milionów. Stało się to za sprawą sprzedaży Mesuta Oezila do Arsenalu (50 milionów euro), Gonzalo Higuaina, Raula Albiola oraz Jose Callejona do Napoli (kolejno 37, 12, 9,5 miliona euro). Co więcej do klubowej kasy doszło 6 milionów za Pedro Leona.

TymTym razem idziemy do Katalonii i zaglądamy na kont bankowe oraz skład FC Barcelona. Tutaj tak wesoło już nie jest. Na dobrą sprawę Barca ściągnęła tylko jednego zawodnika. Ale za to jakiego! Neymar pomału adaptuje się w europej-skiej piłce i kibicom "Azulgrany" pozostaje tylko czekać, aż będzie z Leo Messim niszczył każdego przeciwnika. Do tego jeszcze trochę brakuje tak samo jak brakuje środkowego obrońcy w składzie. Drugim gotówkowym transferem był Bojan Krkić. AS Roma dostała za niego 13 milionów euro. Warto wspomnieć, że dwa lata temu klub z Włoch zakupił Hiszpana za 12 milionów, lecz jeśli włoski klub nie będzie chciał go zatrzymać, to po tym okresieokresie "Duma Katalonii" zmuszona będzie do wykupienia go za 13 milionów euro i tak właśnie się stało. Krkicia natychmiast jednak wypożyczono do Ajaksu Amsterdam. Isaac Cuenca oraz Ibrahim Afellay, którzy wrócili z wypożyczeń, zostali włączeni do pierwszej ekipy. Do podstawowej "25" doszedł Rafinha, Oier, Sergi Roberto oraz Deulofeu.Deulofeu. Ten pierwszy i ten ostatni wypożyczeni zostali do kolejno Celty Vigo i Evertonu. Z wy- pożyczenia z Mallorki wrócił Fontas, lecz zaraz po powrocie przeprowadził się do Vigo. Celta

DRAMATYCZNE LATO W LA LIGA

zapłaciła za stopera milion euro. Poza tym słoneczną Barceloną opuścił Eric Abidal, który zamienił Katalonię na niemniej ciepłe Monte Carlo. David Villa za, jak na razie, 2,1 miliona euro przeszedł do zdobywcy Pucharu Króla, Atletico Madryt.

SkoroSkoro wywołałem Atletico to do niego przechodzimy. Nie wiem jak Waszym, ale moim zdaniem "Rojiblancos" zostało hiszpańskim królem, jeśli chodzi o transfery. Okno zaczęło się dla nich nie najlepiej, bowiem za 60 milionów sprzedano Falcao, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Później zakontraktowano wolnegowolnego Demichelisa, czyli piłkarza zbędnego, ale zakontraktowano go po to, aby go później sprzedać za 5 milionów do City. Genialny ruch. Poza tym za Pizziego, Micaela i Robles dostali 13 milionów euro. Dodając to wszystko, otrzymamy 78 milionów euro. Pieniądze przeogromne na warunki tej ligi. Z tej kwoty wydano tylko 33 miliony,miliony, reszta poszła na redukcje zadłużenia oraz na sprawy bieżace jak rachunki czy pensje. Za te 33 miliony przyszły takie nazwiska jak David Villa, Leo Baptistao, Roberto Jimenez, Toby Alderwield i Josuha Guilavogui. Co więcej, przedłużono wypożyczenie ibouta Courtoisa. Kadra naprawdę mocna, o wiele lepsza niż rok temu. Nie udałoudało się w zeszłej kampanii zaszkodzić dwóm gigantom, ale teraz szanse nie wydają się być mniejsze.

Na uznanie zasługuje również Sevilla. Zacznę może od tego, że w tym roku przychody z transferów w klubie z Andaluzji wyniosły 90,4 miliona euro, a na wzmocnienia wydano niecałe 34 miliony co daje nam ponad 56 milionów zysku. Unaia Emery'ego opuściło dwóch kluczowych zawodników, Jesus Navas i Alvaro Negredo, oraz jeden ważny, jeśli nie bardzobardzo ważny, Geoffrey Kondogbia. Wspomniani dwaj Hiszpanie przenieśli się do Manchesteru City. Z kolei Francuz wrócił do ojczyzny, gdzie bronił będzie barw AS Monaco. Za te pieniądze na każdą tę pozycję ściągnięto aż trzech następców! I tak za Negredo kupiono Bakkę, Ruescu i Kevia Gameiro, za Navasa Jairo, Vitolo i Czeryszew, a za Kondogbię Mbię, Critofofo i Carrico.Mbię, Critofofo i Carrico.

Całkiem zgrabnie poruszał się też beniaminek Prmiera Division, Villarreal. Do klubowej kasy wpadło zaledwie 6 milionów euro za Cristiana Zapatę. Za te właśnie pieniądze kupiono Gio dos Santosa z Mallorki. Nie wiem, czy można już mówić o jakiejkolwiek spłacie, ale z pewnością Meksykanin był wart tej forsy. Pokazał to w pier-wszychwszych trzech meczach, gdzie po prostu swoimi umiejętnościami wkręcał w ziemię rywali.Za 3,3 miliona euro ściągnięto Paulistę z Vitorii. Zakontraktowano także Jonathana Pereirę. "Żółta Łódź Podwodna" postanowiła też skorzystać z wypożyczenia Courtoisa przez Atletico i dlatego też wypożyczyła drugiego bramkarza stołecznej ekipy,ekipy, Sergio Asenjo.Za zaledwie 300 tys. euro kupiono Aleksandara Panticia. Niecałe półtora miliona kosztował Jeremy Perbet, a za 5 milionów kupiono z Mallorki Tomasa Pinę. Trzeba przyznać, że jak na ekipę, która dopiero co wyszła z Segundy, są to nazwiska naprawdę ciekawe.

Na koniec jeszcze kilka ciekawostek, tudzież stat-ystyk. La Liga zajęła trzecie miejsce pod względem zysku z kwestii transferów. Na pierwszym miejscu znajduje się brazylijska Serie A, która wypracowała ponad 184 miliony euro zysku. Za nią Eredivisie z blisko 111 milionami zysku. Primera Division zyskała 103 miliony euro ze sprzedaży piłkarzy. Liga hiszpańskahiszpańska jest jedyną, która wygenerowała ponad 0,5 miliarda przychodu w letnim okienku transfer-owym ze sprzedaży zawodników. Blisko właśnie

tylu, bo 483 miliony euro straciły kluby Premier League w tym oknie. Co ciekawe, kluby drugiej ligi hiszpańskiej, Segundy Division, wydała na wzmoc-nienia 2,6 miliona euro, o 300 tysięcy euro więcej niż kluby polskiej Ekstraklasy. Na transferach kluby Segundy zyskały blisko 29 milionów, czyli ponad 3 razy więcej niż kluby z najwyższej klasy rozgry-wkowej w Polsce. Niech te liczby, te statystyki uświadomią nam na jakim poziomie jest piłka u nas i w Hiszpanii.

Flash BlogFCB Wrzesień 2013

TOP 30 NAJDROZSZYCH

1. Bale2. Falcao3. Neymar4. Ozil5. Higuain6. Isco7. Soldado7. Soldado8. Illaramendi9. iago10. Negredo11. Jesús Navas12. Kondogbia13. Bojan Krkic14. Medel14. Medel15. Raul Albiol16. Barrada17. Guliavogui18. Callejon19. Iago Aspas20. Beñat 20. Beñat Etxebarria21. Luis Alberto22. Pabon23. Gameiro24. Alderweierd

25. Tino Costa25. Tino Costa26. Carlos Bacca27. Léo Baptistão28. Daniel Carvajal29. Cristian 29. Cristian Zapata30. Pedro Leon

100 mln euro60 mln euro57 mln euro50 mln euro37 mln euro30 mln euro30 mln euro30 mln euro30 mln euro25 mln euro25 mln euro20 mln euro20 mln euro13 mln euro13 mln euro13 mln euro12 mln euro10 mln euro10 mln euro9.5 mln euro8.2 mln euro

8 mln euro

8 mln euro8 mln euro

8 mln euro

7,5 mln euro7 mln euro

7 mln euro

7 mln euro

7 mln euro

6,5 mln euro6,5 mln euro

6 mln euro

6 mln euro

Źródło:Transfermarkt.pl

T-nham -> Real M.Atletico -> MonacoSantos -> BarcelonaReal M. -> ArsenalReal M. -> NapoliMalaga -> Real M.Valencia -> T-nhamValencia -> T-nhamReal Soc. -> Real M.Barcelona -> BayernSevilla -> M. CitySevilla -> M. CitySevilla -> MonacoRoma -> BarcelonaSevilla -> CardiffSevilla -> CardiffReal M. -> NapoliGetafe -> Al JaziraSaint Et. -> AtleticoReal M. -> NapoliCelta -> Liverpool

Betis -> Bilbao

Sevilla -> LiverpoolSevilla -> Liverpool

M-rrey -> Valencia

PSG -> SevillaAjax -> AtleticoValencia -> Spartak

FC Brugge -> Sevilla

Rayo -> Atletico

Bayer -> Real M.Bayer -> Real M.

Villarreal -> Milan

Real M. -> Getafe

TRANSFERÓW LA LIGAW 2013 ROKU

14 ARTYKUŁ

Page 15: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

Oj, co to było za okno w Hiszpanii! Plotek pełno, jak zawsze, jednak o dziwo wiele z nich było prawdziwych. Szkoda jedynie, że te o sprowadze-niu przez Barcelonę stopera okazały się nie-prawdziwe.

W poprzednich edycjach Flasha mogliście znaleźć zestawienie TOP 10 transferów danego miesiąca. Wybaczcie, ale tym razem nie doważę się wytypować tej najlepszej dziesiątki, ponieważ nie chcę nikogo skrzywdzić. Tego lata było o wiele więcej ciekawych ruchów transferowych, jednak gdybym miał o każdym wspominać tak jak ostatnio,ostatnio, to ten artykuł zająłby pewnie z 10 stron. Tym razem postanowię krótko podsumować ruchy wybranych klubów.

Pierwszy do rozliczenia idzie Real Madryt - klub, który wydał najwięcej w tym okienku transfer-owym. Florentino Perez na wzmocnienie kadry wydał 181,5 miliona euro, czyli o ok. 15 milionów więcej niż Monaco i 65 milionów więcej niż Manchester City. Większość tej kwoty to zakup Garetha Bale'a z Tottenhamu Hotspur za cenę... no właśnie,właśnie, ile? RealMadridTV podało kwotę 91,2 miliona euro, jednak ja biorę liczby z Trans- fermartku, który podaje 100 milionów. Tak czy siak wiemy jedno, tym ruchem Pan Perez wygrał właśnie kolejną kadencję na fotelu prezydenta klubu. Kolejnymi wzmocnieniami byli Asier Illarramendi, Isco Alcorcon i Carvajal. Poza nimi sięgniętosięgnięto też do Castilli skąd wyciągnięto Casemiro, Jese, Moratę i Nacho. Mimo wydania aż

Dramatyczne Lato w La Liga

180 milionów euro Real jest pod kreską "zaledwie" o 67 milionów. Stało się to za sprawą sprzedaży Mesuta Oezila do Arsenalu (50 milionów euro), Gonzalo Higuaina, Raula Albiola oraz Jose Callejona do Napoli (kolejno 37, 12, 9,5 miliona euro). Co więcej do klubowej kasy doszło 6 milionów za Pedro Leona.

TymTym razem idziemy do Katalonii i zaglądamy na kont bankowe oraz skład FC Barcelona. Tutaj tak wesoło już nie jest. Na dobrą sprawę Barca ściągnęła tylko jednego zawodnika. Ale za to jakiego! Neymar pomału adaptuje się w europej-skiej piłce i kibicom "Azulgrany" pozostaje tylko czekać, aż będzie z Leo Messim niszczył każdego przeciwnika. Do tego jeszcze trochę brakuje tak samo jak brakuje środkowego obrońcy w składzie. Drugim gotówkowym transferem był Bojan Krkić. AS Roma dostała za niego 13 milionów euro. Warto wspomnieć, że dwa lata temu klub z Włoch zakupił Hiszpana za 12 milionów, lecz jeśli włoski klub nie będzie chciał go zatrzymać, to po tym okresieokresie "Duma Katalonii" zmuszona będzie do wykupienia go za 13 milionów euro i tak właśnie się stało. Krkicia natychmiast jednak wypożyczono do Ajaksu Amsterdam. Isaac Cuenca oraz Ibrahim Afellay, którzy wrócili z wypożyczeń, zostali włączeni do pierwszej ekipy. Do podstawowej "25" doszedł Rafinha, Oier, Sergi Roberto oraz Deulofeu.Deulofeu. Ten pierwszy i ten ostatni wypożyczeni zostali do kolejno Celty Vigo i Evertonu. Z wy- pożyczenia z Mallorki wrócił Fontas, lecz zaraz po powrocie przeprowadził się do Vigo. Celta

DRAMATYCZNE LATO W LA LIGA

zapłaciła za stopera milion euro. Poza tym słoneczną Barceloną opuścił Eric Abidal, który zamienił Katalonię na niemniej ciepłe Monte Carlo. David Villa za, jak na razie, 2,1 miliona euro przeszedł do zdobywcy Pucharu Króla, Atletico Madryt.

SkoroSkoro wywołałem Atletico to do niego przechodzimy. Nie wiem jak Waszym, ale moim zdaniem "Rojiblancos" zostało hiszpańskim królem, jeśli chodzi o transfery. Okno zaczęło się dla nich nie najlepiej, bowiem za 60 milionów sprzedano Falcao, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Później zakontraktowano wolnegowolnego Demichelisa, czyli piłkarza zbędnego, ale zakontraktowano go po to, aby go później sprzedać za 5 milionów do City. Genialny ruch. Poza tym za Pizziego, Micaela i Robles dostali 13 milionów euro. Dodając to wszystko, otrzymamy 78 milionów euro. Pieniądze przeogromne na warunki tej ligi. Z tej kwoty wydano tylko 33 miliony,miliony, reszta poszła na redukcje zadłużenia oraz na sprawy bieżace jak rachunki czy pensje. Za te 33 miliony przyszły takie nazwiska jak David Villa, Leo Baptistao, Roberto Jimenez, Toby Alderwield i Josuha Guilavogui. Co więcej, przedłużono wypożyczenie ibouta Courtoisa. Kadra naprawdę mocna, o wiele lepsza niż rok temu. Nie udałoudało się w zeszłej kampanii zaszkodzić dwóm gigantom, ale teraz szanse nie wydają się być mniejsze.

Na uznanie zasługuje również Sevilla. Zacznę może od tego, że w tym roku przychody z transferów w klubie z Andaluzji wyniosły 90,4 miliona euro, a na wzmocnienia wydano niecałe 34 miliony co daje nam ponad 56 milionów zysku. Unaia Emery'ego opuściło dwóch kluczowych zawodników, Jesus Navas i Alvaro Negredo, oraz jeden ważny, jeśli nie bardzobardzo ważny, Geoffrey Kondogbia. Wspomniani dwaj Hiszpanie przenieśli się do Manchesteru City. Z kolei Francuz wrócił do ojczyzny, gdzie bronił będzie barw AS Monaco. Za te pieniądze na każdą tę pozycję ściągnięto aż trzech następców! I tak za Negredo kupiono Bakkę, Ruescu i Kevia Gameiro, za Navasa Jairo, Vitolo i Czeryszew, a za Kondogbię Mbię, Critofofo i Carrico.Mbię, Critofofo i Carrico.

Całkiem zgrabnie poruszał się też beniaminek Prmiera Division, Villarreal. Do klubowej kasy wpadło zaledwie 6 milionów euro za Cristiana Zapatę. Za te właśnie pieniądze kupiono Gio dos Santosa z Mallorki. Nie wiem, czy można już mówić o jakiejkolwiek spłacie, ale z pewnością Meksykanin był wart tej forsy. Pokazał to w pier-wszychwszych trzech meczach, gdzie po prostu swoimi umiejętnościami wkręcał w ziemię rywali.Za 3,3 miliona euro ściągnięto Paulistę z Vitorii. Zakontraktowano także Jonathana Pereirę. "Żółta Łódź Podwodna" postanowiła też skorzystać z wypożyczenia Courtoisa przez Atletico i dlatego też wypożyczyła drugiego bramkarza stołecznej ekipy,ekipy, Sergio Asenjo.Za zaledwie 300 tys. euro kupiono Aleksandara Panticia. Niecałe półtora miliona kosztował Jeremy Perbet, a za 5 milionów kupiono z Mallorki Tomasa Pinę. Trzeba przyznać, że jak na ekipę, która dopiero co wyszła z Segundy, są to nazwiska naprawdę ciekawe.

Na koniec jeszcze kilka ciekawostek, tudzież stat-ystyk. La Liga zajęła trzecie miejsce pod względem zysku z kwestii transferów. Na pierwszym miejscu znajduje się brazylijska Serie A, która wypracowała ponad 184 miliony euro zysku. Za nią Eredivisie z blisko 111 milionami zysku. Primera Division zyskała 103 miliony euro ze sprzedaży piłkarzy. Liga hiszpańskahiszpańska jest jedyną, która wygenerowała ponad 0,5 miliarda przychodu w letnim okienku transfer-owym ze sprzedaży zawodników. Blisko właśnie

tylu, bo 483 miliony euro straciły kluby Premier League w tym oknie. Co ciekawe, kluby drugiej ligi hiszpańskiej, Segundy Division, wydała na wzmoc-nienia 2,6 miliona euro, o 300 tysięcy euro więcej niż kluby polskiej Ekstraklasy. Na transferach kluby Segundy zyskały blisko 29 milionów, czyli ponad 3 razy więcej niż kluby z najwyższej klasy rozgry-wkowej w Polsce. Niech te liczby, te statystyki uświadomią nam na jakim poziomie jest piłka u nas i w Hiszpanii.

Flash BlogFCB Wrzesień 2013

TOP 30 NAJDROZSZYCH

1. Bale2. Falcao3. Neymar4. Ozil5. Higuain6. Isco7. Soldado7. Soldado8. Illaramendi9. iago10. Negredo11. Jesús Navas12. Kondogbia13. Bojan Krkic14. Medel14. Medel15. Raul Albiol16. Barrada17. Guliavogui18. Callejon19. Iago Aspas20. Beñat 20. Beñat Etxebarria21. Luis Alberto22. Pabon23. Gameiro24. Alderweierd

25. Tino Costa25. Tino Costa26. Carlos Bacca27. Léo Baptistão28. Daniel Carvajal29. Cristian 29. Cristian Zapata30. Pedro Leon

100 mln euro60 mln euro57 mln euro50 mln euro37 mln euro30 mln euro30 mln euro30 mln euro30 mln euro25 mln euro25 mln euro20 mln euro20 mln euro13 mln euro13 mln euro13 mln euro12 mln euro10 mln euro10 mln euro9.5 mln euro8.2 mln euro

8 mln euro

8 mln euro8 mln euro

8 mln euro

7,5 mln euro7 mln euro

7 mln euro

7 mln euro

7 mln euro

6,5 mln euro6,5 mln euro

6 mln euro

6 mln euro

Źródło:Transfermarkt.pl

T-nham -> Real M.Atletico -> MonacoSantos -> BarcelonaReal M. -> ArsenalReal M. -> NapoliMalaga -> Real M.Valencia -> T-nhamValencia -> T-nhamReal Soc. -> Real M.Barcelona -> BayernSevilla -> M. CitySevilla -> M. CitySevilla -> MonacoRoma -> BarcelonaSevilla -> CardiffSevilla -> CardiffReal M. -> NapoliGetafe -> Al JaziraSaint Et. -> AtleticoReal M. -> NapoliCelta -> Liverpool

Betis -> Bilbao

Sevilla -> LiverpoolSevilla -> Liverpool

M-rrey -> Valencia

PSG -> SevillaAjax -> AtleticoValencia -> Spartak

FC Brugge -> Sevilla

Rayo -> Atletico

Bayer -> Real M.Bayer -> Real M.

Villarreal -> Milan

Real M. -> Getafe

TRANSFERÓW LA LIGAW 2013 ROKU

Page 16: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

W sumie to nie muszę pytać się Ciebie o pomysł i istotę fanpage'u Hala Dzieci...?

Nie,Nie, nie... Pamiętam, że to określenie wpadło mi w oko między 2001 a 2003 rokiem. Wtedy bardzo popularne było mówienie "Hala Dzieci" na tego typu fanów. To był już okres, w którym zaczął się robić w Internecie bałagan i był ogólnie łatwiejszy dostęp do wszystkiego. I pamiętam, że już wtedy istniały tego typu określenia. Cały czas to we mnie siedziało i właściwie pierwszy pomysł na nazwę to było "Hala Dzieci", bo o nich to miało głównie być i staram się, aby cały czas tak było.

DomyślamDomyślam się, że prowadzenie takiego profilu musi generować pewne reakcje. Z jakimi najciekawszymi się spotkałeś do tej pory? Piszą na Facebooku, mejlowo, odwiedzają zamaskowani w domu...?

ZZ takich najśmieszniejszych rzeczy to jak widzę, że dostałem wiadomość od jakiegoś dwunasto- czy trzynastolatka, który mówił, że mnie dojedzie (śmiech). I czytam całą wiązankę jakiś niecenzuralnych tekstów. Wtedy rozwiązuję to

w jeden i ten sam sposób, czyli wysyłam odpowiedni paragraf na to i mówię, że zgłaszam sprawę jeśli nie otrzymam przepro-sin. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby mnie ktoś nie przeprosił, bo Facebook bardzo poważnie traktuje takie zgłoszenia. Wtedy zaczynam dyskusję, bo mam akurat taki cha-rakter, że jak coś robię, to chcę, żeby miało to jakiś większy sens. I wiele z tych rozmów, jak przeglądam sobie historię, zaczyna się właśnie od słów typu: "Ty je***ny ch*ju, odpier**l się od Realu, bo cię zapier**lę", po czym ta sama osoba po gadce, którą odbywamy, stwierdza: "Okej, w porządku zz ciebie facet, dzięki że pogadałeś". Ja po prostu szukam metody kontaktu z ludźmi. Oczywiście nie z każdym się da, bo niektórzy jednak są mocno nastawieni negatywnie i przez to mam ograniczone pole do dyskusji. Ale z wieloma da się jednak dogadać. A od fanów Barcelony dostaję same pochlebne rzeczy,rzeczy, ale oczywiście zdarzą się tacy, którzy pytają: "Po co prowokować?". Ja tego w ogóle nie traktuję jako prowokację.

Ale właściwie to sławę zyskałeś dzięki utworowi "Wina sędziego". W sumie nawet ci normalni kibice Realu Madryt śmiali się z tekstu, prawda?

Tak. Wiesz co, od początku miałem plan, aby ten profil był w pełni multimedialny, czyli filmiki, muzyka, teksty, zdjęcia. I nadarzyła się okazja, kupiłem odpowiednie oprogra- mowanie, załatwiłem sprzęt i tak dalej. Pomyślałem sobie - gdyby filmik pt. "Wina Sędziego" miał 50 tysięcy odwiedzin po miesiącumiesiącu lub dwóch, to byłoby okej. Okazało się, że następnego dnia od publikacji cel został osiągnięty, co było dla mnie mocno zaskakujące.

Teraz trochę bardziej chcę to rozwinąć, bo właśnie próbujemy teraz rozkręcić portal dla wszystkich klubów. Nie chcę na profilu "Hala Dzieci" spamować niepotrzebnymi postami,

niepotrzebnymi postami, wolałbym, by ta osobowość związana z napięciem kataloń- sko-kastylijskim została zatrzymana. Nie chcę robić zamieszania, bo nie po to zakładałem ten profil.

ToTo zrozumiałe. A nie wydaje ci się, że kiedy Twój profil uzyskał popularność, Twoje posty stały się bardziej wyważone i mniej kontrowersyjne?

StałyStały się. To jest kwestia odpowiedzialności. Zobaczyłem jak duża grupa osób w niższym przedziale wiekowym odwiedza mój profil i nie oszukujmy się - wszystko kształtuje naszą podświadomość. Kontakt z każdą treścią kształtuje naszą podświadomość. Dopóki kanał był dość niszowy i był utrzy-mywanymywany bardziej w takim hardkorowym stylu, było więcej "starszych" fanów, można było sobie pozwolić na bardziej kontrower-syjne treści. Bo oni to rozumieli. Teraz nie chcę w żaden sposób sprawiać, by ludzie robili sobie krzywdę poprzez nabieranie agresji w stosunku do sportu. Dla mnie sport to przede wszystkim zabawa. Kiedyś wyprowadzał mnie z równowagi, ale na szczęście zmieniłem to nastawienie. Zawsze patrzę na te dobre strony i doszukuję się pozytywnych emocji.

To mnie trochę zaskoczyłeś, szczególnie po tym jakie treści były do tej pory ukazy-wane. Można rzec, że często jedziesz "po bandzie", szczególnie odnośnie fanów Realu Madryt.

To miało mieć taki na początku charakter. Nie przypuszczałem, że fanpage zyska taką popularność. Początkowo w grupie fanów byli moi znajomi, z tymi którymi się śmiejemy. Większość z nich to byli kibice Realu, bo właśnie z nimi prowadziłem i prowadzę dyskusje bez zbędnego napina-niania się. W ten hardkorowy sposób

rozmawiałem z nimi i oni mi się podobnym odwzajem-niali, ale to doprowadzało nas do śmiechu. Na to trzeba patrzeć z dystansem, a jest grono odbiorców, które mogły tego nie zrozumieć.

Sądzisz, że ktoś mógł stworzyć analogiczny profil do Twojego, np. "Visca Dzieci"? Aprobowałbyś powsta-nie takiej inicjatywy?

Szczerze mówiąc sam nawet bym taki portal założył, tylko on byłby "suchy". Nie miałbym problemu z dogry-zaniem „visca dzieciom”, natomiast o przy tworzeniu treści o samej Barcelonie miałbym spory kłopot. Nie sprawiałoby mi to po prostu przyjemności. Są wyjątki, i niektóre tego typu rzeczy właśnie publikuję. Jeżeli to miałby być profil skupiony tylko na kibicach, to nie ma problemu.problemu. Czasami załamuję się czytając wypowiedzi np. na tzw. "Fioletowej", ale także na stronach o Barcy.

A jak powstają już takie portale, o których wspomniałeś, to są one tworzone przez napinaczy. Tam jest mnóstwo negatywnych emocji, a mało zabawy, co nie przyciąga odbiorców. Przyciąga napinaczy, ale na dłuższą metę mało kto może żyć takim negatywizmem. Po drugie, to wymaga dużo czasu. Regularne przygotowanie grafik, nagrywanie piosenek. Potrzebny jest do tego sprzęt i oprogramowanie.i oprogramowanie.

Nawiązując - czy jest ktoś, kto Ci pomaga, czy wszystko robisz sam?

Wszystko wykonuję od początku do końca samodziel-nie. To jest w pełni mój projekt.

Komentujesz opinie użytkowników "Fioletowej", a nie myślałeś o tym, by pod lupę wziąć redaktorów tej strony, którzy często zdają się odpływać w swoich dywagacjach podobnie jak jego czytelnicy?

ToTo jest prawda i to jest najbardziej załamujące. To jest brak odpowiedzialności osoby piszącej. Nie zdają sobie sprawy z tego, że to oddziałuje na ludzką psychikę, a następnie na późniejsze decyzje i po części życie odbiorców. Dla nich liczy się liczba kliknięć. „Zróbmy kontrowersję, będzie więcej wejść, zarobimy więcej na reklamach”. Nie oszukujmy się - ten portal zarabia spore pieniądze.pieniądze. Poza tym może swoje ego karmią tym, że ich treść jest najpopularniejsza, zyskała najwięcej wejść i tak dalej? Nie wiem, ale tak, czy siak - dla mnie to jest chore. Gdy czytałem wypociny redaktora o pseudonimie El Jarek, to właściwie odnosiłem wrażenie, że on pisze tak szkodliwe rzeczy... Ja rozumiem, że można mieć swój pogląd i nie krytykowałbym go za to, jakie ma poglądy. KażdyKażdy może mieć swój. Ale szerzenie negatywnych emocji i propagandy może być szkodliwe. Tego było

sporo i nie będę nawet przytaczał, bo po prostu nie chciałbym czegoś przekręcić. Nie wiem, co to są za ludzie. Czasem zastanawiam się, czy oni mają po 16 lat?

Pewnie gdzieś tak do 20stki maksymalnie, nie więcej.

OO właśnie. I to mogłoby być odpowiedzią na twoje pytanie, skąd to się bierze. Jak wyłapuję takie treści, to staram się wrzucać. Ostatnio rzeczywiście przymykałem na to oko i może powinienem bardziej zwrócić na to uwagę.

BlogFCBBlogFCB w swoich felietonach starał się już niejed-nokrotnie wpłynąć na El Jarka, ale bezskutecznie. Może właśnie Tobie udałoby się go "nawrócić", dzięki swojemu fanpage'owi?

Słowo "nawrócić" jest tu dobrym słowem. Przydałoby mu się takie pozytywne nawrócenie. Gdybym miał być szczery, to moim zdaniem mój fanpage ogólnie mógłby przyczynić się do zmiany nastawienia z tej negatywnej napinki na zabawę. Wiem, że to dla wielu może okazać się kontrowersyjne, ale ja w to głęboko wierzę i to się powoli sprawdza. Często wchodzę na podobne,. głupie fanpage,fanpage, na przykład "Typowy Kibic Barcelony". Niektóre memy są świetne i mnie to bawi, nie rusza w sensie negatywnym i to jest super. Ale jak czytam komentarze na przykład na mixgolu, to stwierdzam, że nie ma sensu nadal tam wchodzić. Za dużo negaty-wizmu się nagromadziło i wierzę, że taką terapią szokową można to zmienić. I widzę, że rzeczywiście tak się dzieje. Ludzie „oswajają się” z faktem, że nie wszystko jest takie, jakim oni chcieliby to widzieć. Że to tylko sport i jego rolą jest poprawa nastroju, a nie jego pogorszenie.

Uważałbyś się za "Mesjasza" pogodzenia fanów Realu i Barcelony w Internecie?

Hmmm... Powiem tak: Jestem przeciwnikiem „godzenia się” tych kibiców . Dlaczego? Bo sport to jest rywalizacja i jakby El Clasico pozbawić rywalizacji, to zabralibyśmy sobie 90% zabawy. Ale jestem propagatorem tego, żeby kibice byli w stanie spotkać się w barze obok siebie, nawet wrzucać sobie wzajemnie na te kluby z humorem i pazurem, ale tylko wtedy, gdy obie strony to bawi. Gdy nie,nie, to wtedy pojawia się spięcie, agresja i tak dalej. Tego już nie rozumiem.

Jestem też przeciwnikiem powszechnego głaskania się i wymiany uprzejmości. Szanujmy Real, bo to jest wielki klub, ale jest to jednocześnie największy rywal, więc nie bójmy się docinać i polewać, gdy robi kretyństwa. Ja tak postrzegam rywalizację. Taki propaguję styl kibico-wania.

Czy kontaktowały się z Tobą jakieś polskie media zajmujące się tematyką Barcelony w sprawie współpracy, wywiadu itp.?

Miałem różne kontakty i oferty, jak na przykład przy-gotowanie materiałów promocyjnych dla jakiś eventów, pracy jako grafik... Ale takich stricte kontaktów od stron o FC Barcelonie, oprócz was, nie dostałem.

To jestem zaskoczony ponownie. A jak wygląda Twoja wizja profilu "Hala Dzieci" na ten sezon?

PrzedePrzede wszystkim wprowadziłem podsumowania po kolejce. Nie oszukujmy się - dla większości fanów tabela ligi hiszpańskiej nie ma znaczenia. Najważniejsze jest to gdzie jest Barcelona, a gdzie jest Real. Wprowadziłem wic tylko podział na punkty Realu i Barcelony, plus strzelone oraz stracone bramki. Do tego wprowadziłem statystyki porównawcze Messiego i Ronaldo, a od następnej chcę dorzucić porównanie Neymara i Bale'a. następnej chcę dorzucić porównanie Neymara i Bale'a.

Dodatkowo będzie więcej regularności w zamieszczaniu treści. I będę jednocześnie dużo działał odnośnie tego nowego serwisu "ogólnego", bo na profilu "Hala Dzieci" przebywają również kibice Chelsea, Bayernu i innych europejskich klubów. Mówią, że zaglądają na fanpage i jest to dla nich kupa śmiechu.

Mógłbyś zdradzić coś więcej odnośnie tego dużego serwisu?

ToTo będzie naprawdę duży serwis, który ruszy już niedługo. Tak, jak tutaj polewam z Madrytu, śmiesznych „kibiców” i treści zamieszczanych przez redakcję fiole-towej, taki tam będę polewał z informacji serwowanych przez główne media. Taki „Onet”, ale w stylu Hala Dzieci. Wydarzenia ze świata, rozrywki i sportu, czyli „serwis informacyjny” w stylu trolującym. Jeśli ja, jako odbiorca, jestemjestem karmiony „najważniejszymi informacjami” mówiącymi o tym, że trwa proces matki Madzii, albo że Obama ma nowego psa, to świadczy to o tym, że media kreują chorych na głowę ludzi. Sorry, ale tak to nazwijmy. To jest najważniejsza rzecz, która dzieje się w Polsce i na świecie? Mam zamiar trollować medialną rzeczywistość, pokazywać jakie treści są tworzone i jak ludzieludzie je odbierają. I gwarantuję, że będzie przy tym mnóstwo śmiechu. Mamy niezły ubaw pisząc te materiały, więc i czytelnik się pośmieje. Wszystko to w pełni multimedialnie, dużo piosenek, grafik... Czyli ogólnie wszystko to samo, co tutaj, tylko na dużo większą skalę.

Z Maciejem Krawczykiem rozmawiał Przemysław Kasiura

wzajemne docinanie= rywalizacjaTwórca jednej z najprężniej rozwijających się satyrycznych fanpage’ów na Facebooków opowiedział nam o kulisach swojej działalności, reakcjach fanów oraz jego poglądach na sport i piłkę nożną. Dla niego rywalizacja to wzajemne “klubowe” docinanie, choć podkreśla, iż brzydzi go negatywizmem oraz agresją, płynącą z napięcia między kibicami Barcelony i Realu Madryt. Z twórcą profilu Hala Dzieci, Maciejem Krawczykiem, rozmawiał Przemysław Kasiura.

Flash BlogFCB Wrzesień 2013

Zaczyna się właśnie od słów typu: "Ty je***ny ch*ju, odpier**l się od Realu, bo cię zapier**lę", po czym ta sama osoba po gadce, którą odbywamy, stwierdza: "Okej, w porządku z ciebie facet, dzięki że pogadałeś".

Page 17: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

W sumie to nie muszę pytać się Ciebie o pomysł i istotę fanpage'u Hala Dzieci...?

Nie,Nie, nie... Pamiętam, że to określenie wpadło mi w oko między 2001 a 2003 rokiem. Wtedy bardzo popularne było mówienie "Hala Dzieci" na tego typu fanów. To był już okres, w którym zaczął się robić w Internecie bałagan i był ogólnie łatwiejszy dostęp do wszystkiego. I pamiętam, że już wtedy istniały tego typu określenia. Cały czas to we mnie siedziało i właściwie pierwszy pomysł na nazwę to było "Hala Dzieci", bo o nich to miało głównie być i staram się, aby cały czas tak było.

DomyślamDomyślam się, że prowadzenie takiego profilu musi generować pewne reakcje. Z jakimi najciekawszymi się spotkałeś do tej pory? Piszą na Facebooku, mejlowo, odwiedzają zamaskowani w domu...?

ZZ takich najśmieszniejszych rzeczy to jak widzę, że dostałem wiadomość od jakiegoś dwunasto- czy trzynastolatka, który mówił, że mnie dojedzie (śmiech). I czytam całą wiązankę jakiś niecenzuralnych tekstów. Wtedy rozwiązuję to

w jeden i ten sam sposób, czyli wysyłam odpowiedni paragraf na to i mówię, że zgłaszam sprawę jeśli nie otrzymam przepro-sin. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby mnie ktoś nie przeprosił, bo Facebook bardzo poważnie traktuje takie zgłoszenia. Wtedy zaczynam dyskusję, bo mam akurat taki cha-rakter, że jak coś robię, to chcę, żeby miało to jakiś większy sens. I wiele z tych rozmów, jak przeglądam sobie historię, zaczyna się właśnie od słów typu: "Ty je***ny ch*ju, odpier**l się od Realu, bo cię zapier**lę", po czym ta sama osoba po gadce, którą odbywamy, stwierdza: "Okej, w porządku zz ciebie facet, dzięki że pogadałeś". Ja po prostu szukam metody kontaktu z ludźmi. Oczywiście nie z każdym się da, bo niektórzy jednak są mocno nastawieni negatywnie i przez to mam ograniczone pole do dyskusji. Ale z wieloma da się jednak dogadać. A od fanów Barcelony dostaję same pochlebne rzeczy,rzeczy, ale oczywiście zdarzą się tacy, którzy pytają: "Po co prowokować?". Ja tego w ogóle nie traktuję jako prowokację.

Ale właściwie to sławę zyskałeś dzięki utworowi "Wina sędziego". W sumie nawet ci normalni kibice Realu Madryt śmiali się z tekstu, prawda?

Tak. Wiesz co, od początku miałem plan, aby ten profil był w pełni multimedialny, czyli filmiki, muzyka, teksty, zdjęcia. I nadarzyła się okazja, kupiłem odpowiednie oprogra- mowanie, załatwiłem sprzęt i tak dalej. Pomyślałem sobie - gdyby filmik pt. "Wina Sędziego" miał 50 tysięcy odwiedzin po miesiącumiesiącu lub dwóch, to byłoby okej. Okazało się, że następnego dnia od publikacji cel został osiągnięty, co było dla mnie mocno zaskakujące.

Teraz trochę bardziej chcę to rozwinąć, bo właśnie próbujemy teraz rozkręcić portal dla wszystkich klubów. Nie chcę na profilu "Hala Dzieci" spamować niepotrzebnymi postami,

niepotrzebnymi postami, wolałbym, by ta osobowość związana z napięciem kataloń- sko-kastylijskim została zatrzymana. Nie chcę robić zamieszania, bo nie po to zakładałem ten profil.

ToTo zrozumiałe. A nie wydaje ci się, że kiedy Twój profil uzyskał popularność, Twoje posty stały się bardziej wyważone i mniej kontrowersyjne?

StałyStały się. To jest kwestia odpowiedzialności. Zobaczyłem jak duża grupa osób w niższym przedziale wiekowym odwiedza mój profil i nie oszukujmy się - wszystko kształtuje naszą podświadomość. Kontakt z każdą treścią kształtuje naszą podświadomość. Dopóki kanał był dość niszowy i był utrzy-mywanymywany bardziej w takim hardkorowym stylu, było więcej "starszych" fanów, można było sobie pozwolić na bardziej kontrower-syjne treści. Bo oni to rozumieli. Teraz nie chcę w żaden sposób sprawiać, by ludzie robili sobie krzywdę poprzez nabieranie agresji w stosunku do sportu. Dla mnie sport to przede wszystkim zabawa. Kiedyś wyprowadzał mnie z równowagi, ale na szczęście zmieniłem to nastawienie. Zawsze patrzę na te dobre strony i doszukuję się pozytywnych emocji.

To mnie trochę zaskoczyłeś, szczególnie po tym jakie treści były do tej pory ukazy-wane. Można rzec, że często jedziesz "po bandzie", szczególnie odnośnie fanów Realu Madryt.

To miało mieć taki na początku charakter. Nie przypuszczałem, że fanpage zyska taką popularność. Początkowo w grupie fanów byli moi znajomi, z tymi którymi się śmiejemy. Większość z nich to byli kibice Realu, bo właśnie z nimi prowadziłem i prowadzę dyskusje bez zbędnego napina-niania się. W ten hardkorowy sposób

rozmawiałem z nimi i oni mi się podobnym odwzajem-niali, ale to doprowadzało nas do śmiechu. Na to trzeba patrzeć z dystansem, a jest grono odbiorców, które mogły tego nie zrozumieć.

Sądzisz, że ktoś mógł stworzyć analogiczny profil do Twojego, np. "Visca Dzieci"? Aprobowałbyś powsta-nie takiej inicjatywy?

Szczerze mówiąc sam nawet bym taki portal założył, tylko on byłby "suchy". Nie miałbym problemu z dogry-zaniem „visca dzieciom”, natomiast o przy tworzeniu treści o samej Barcelonie miałbym spory kłopot. Nie sprawiałoby mi to po prostu przyjemności. Są wyjątki, i niektóre tego typu rzeczy właśnie publikuję. Jeżeli to miałby być profil skupiony tylko na kibicach, to nie ma problemu.problemu. Czasami załamuję się czytając wypowiedzi np. na tzw. "Fioletowej", ale także na stronach o Barcy.

A jak powstają już takie portale, o których wspomniałeś, to są one tworzone przez napinaczy. Tam jest mnóstwo negatywnych emocji, a mało zabawy, co nie przyciąga odbiorców. Przyciąga napinaczy, ale na dłuższą metę mało kto może żyć takim negatywizmem. Po drugie, to wymaga dużo czasu. Regularne przygotowanie grafik, nagrywanie piosenek. Potrzebny jest do tego sprzęt i oprogramowanie.i oprogramowanie.

Nawiązując - czy jest ktoś, kto Ci pomaga, czy wszystko robisz sam?

Wszystko wykonuję od początku do końca samodziel-nie. To jest w pełni mój projekt.

Komentujesz opinie użytkowników "Fioletowej", a nie myślałeś o tym, by pod lupę wziąć redaktorów tej strony, którzy często zdają się odpływać w swoich dywagacjach podobnie jak jego czytelnicy?

ToTo jest prawda i to jest najbardziej załamujące. To jest brak odpowiedzialności osoby piszącej. Nie zdają sobie sprawy z tego, że to oddziałuje na ludzką psychikę, a następnie na późniejsze decyzje i po części życie odbiorców. Dla nich liczy się liczba kliknięć. „Zróbmy kontrowersję, będzie więcej wejść, zarobimy więcej na reklamach”. Nie oszukujmy się - ten portal zarabia spore pieniądze.pieniądze. Poza tym może swoje ego karmią tym, że ich treść jest najpopularniejsza, zyskała najwięcej wejść i tak dalej? Nie wiem, ale tak, czy siak - dla mnie to jest chore. Gdy czytałem wypociny redaktora o pseudonimie El Jarek, to właściwie odnosiłem wrażenie, że on pisze tak szkodliwe rzeczy... Ja rozumiem, że można mieć swój pogląd i nie krytykowałbym go za to, jakie ma poglądy. KażdyKażdy może mieć swój. Ale szerzenie negatywnych emocji i propagandy może być szkodliwe. Tego było

sporo i nie będę nawet przytaczał, bo po prostu nie chciałbym czegoś przekręcić. Nie wiem, co to są za ludzie. Czasem zastanawiam się, czy oni mają po 16 lat?

Pewnie gdzieś tak do 20stki maksymalnie, nie więcej.

OO właśnie. I to mogłoby być odpowiedzią na twoje pytanie, skąd to się bierze. Jak wyłapuję takie treści, to staram się wrzucać. Ostatnio rzeczywiście przymykałem na to oko i może powinienem bardziej zwrócić na to uwagę.

BlogFCBBlogFCB w swoich felietonach starał się już niejed-nokrotnie wpłynąć na El Jarka, ale bezskutecznie. Może właśnie Tobie udałoby się go "nawrócić", dzięki swojemu fanpage'owi?

Słowo "nawrócić" jest tu dobrym słowem. Przydałoby mu się takie pozytywne nawrócenie. Gdybym miał być szczery, to moim zdaniem mój fanpage ogólnie mógłby przyczynić się do zmiany nastawienia z tej negatywnej napinki na zabawę. Wiem, że to dla wielu może okazać się kontrowersyjne, ale ja w to głęboko wierzę i to się powoli sprawdza. Często wchodzę na podobne,. głupie fanpage,fanpage, na przykład "Typowy Kibic Barcelony". Niektóre memy są świetne i mnie to bawi, nie rusza w sensie negatywnym i to jest super. Ale jak czytam komentarze na przykład na mixgolu, to stwierdzam, że nie ma sensu nadal tam wchodzić. Za dużo negaty-wizmu się nagromadziło i wierzę, że taką terapią szokową można to zmienić. I widzę, że rzeczywiście tak się dzieje. Ludzie „oswajają się” z faktem, że nie wszystko jest takie, jakim oni chcieliby to widzieć. Że to tylko sport i jego rolą jest poprawa nastroju, a nie jego pogorszenie.

Uważałbyś się za "Mesjasza" pogodzenia fanów Realu i Barcelony w Internecie?

Hmmm... Powiem tak: Jestem przeciwnikiem „godzenia się” tych kibiców . Dlaczego? Bo sport to jest rywalizacja i jakby El Clasico pozbawić rywalizacji, to zabralibyśmy sobie 90% zabawy. Ale jestem propagatorem tego, żeby kibice byli w stanie spotkać się w barze obok siebie, nawet wrzucać sobie wzajemnie na te kluby z humorem i pazurem, ale tylko wtedy, gdy obie strony to bawi. Gdy nie,nie, to wtedy pojawia się spięcie, agresja i tak dalej. Tego już nie rozumiem.

Jestem też przeciwnikiem powszechnego głaskania się i wymiany uprzejmości. Szanujmy Real, bo to jest wielki klub, ale jest to jednocześnie największy rywal, więc nie bójmy się docinać i polewać, gdy robi kretyństwa. Ja tak postrzegam rywalizację. Taki propaguję styl kibico-wania.

Czy kontaktowały się z Tobą jakieś polskie media zajmujące się tematyką Barcelony w sprawie współpracy, wywiadu itp.?

Miałem różne kontakty i oferty, jak na przykład przy-gotowanie materiałów promocyjnych dla jakiś eventów, pracy jako grafik... Ale takich stricte kontaktów od stron o FC Barcelonie, oprócz was, nie dostałem.

To jestem zaskoczony ponownie. A jak wygląda Twoja wizja profilu "Hala Dzieci" na ten sezon?

PrzedePrzede wszystkim wprowadziłem podsumowania po kolejce. Nie oszukujmy się - dla większości fanów tabela ligi hiszpańskiej nie ma znaczenia. Najważniejsze jest to gdzie jest Barcelona, a gdzie jest Real. Wprowadziłem wic tylko podział na punkty Realu i Barcelony, plus strzelone oraz stracone bramki. Do tego wprowadziłem statystyki porównawcze Messiego i Ronaldo, a od następnej chcę dorzucić porównanie Neymara i Bale'a. następnej chcę dorzucić porównanie Neymara i Bale'a.

Dodatkowo będzie więcej regularności w zamieszczaniu treści. I będę jednocześnie dużo działał odnośnie tego nowego serwisu "ogólnego", bo na profilu "Hala Dzieci" przebywają również kibice Chelsea, Bayernu i innych europejskich klubów. Mówią, że zaglądają na fanpage i jest to dla nich kupa śmiechu.

Mógłbyś zdradzić coś więcej odnośnie tego dużego serwisu?

ToTo będzie naprawdę duży serwis, który ruszy już niedługo. Tak, jak tutaj polewam z Madrytu, śmiesznych „kibiców” i treści zamieszczanych przez redakcję fiole-towej, taki tam będę polewał z informacji serwowanych przez główne media. Taki „Onet”, ale w stylu Hala Dzieci. Wydarzenia ze świata, rozrywki i sportu, czyli „serwis informacyjny” w stylu trolującym. Jeśli ja, jako odbiorca, jestemjestem karmiony „najważniejszymi informacjami” mówiącymi o tym, że trwa proces matki Madzii, albo że Obama ma nowego psa, to świadczy to o tym, że media kreują chorych na głowę ludzi. Sorry, ale tak to nazwijmy. To jest najważniejsza rzecz, która dzieje się w Polsce i na świecie? Mam zamiar trollować medialną rzeczywistość, pokazywać jakie treści są tworzone i jak ludzieludzie je odbierają. I gwarantuję, że będzie przy tym mnóstwo śmiechu. Mamy niezły ubaw pisząc te materiały, więc i czytelnik się pośmieje. Wszystko to w pełni multimedialnie, dużo piosenek, grafik... Czyli ogólnie wszystko to samo, co tutaj, tylko na dużo większą skalę.

Z Maciejem Krawczykiem rozmawiał Przemysław Kasiura

wzajemne docinanie= rywalizacjaTwórca jednej z najprężniej rozwijających się satyrycznych fanpage’ów na Facebooków opowiedział nam o kulisach swojej działalności, reakcjach fanów oraz jego poglądach na sport i piłkę nożną. Dla niego rywalizacja to wzajemne “klubowe” docinanie, choć podkreśla, iż brzydzi go negatywizmem oraz agresją, płynącą z napięcia między kibicami Barcelony i Realu Madryt. Z twórcą profilu Hala Dzieci, Maciejem Krawczykiem, rozmawiał Przemysław Kasiura.

Flash BlogFCB Wrzesień 2013

Zaczyna się właśnie od słów typu: "Ty je***ny ch*ju, odpier**l się od Realu, bo cię zapier**lę", po czym ta sama osoba po gadce, którą odbywamy, stwierdza: "Okej, w porządku z ciebie facet, dzięki że pogadałeś".

WYWIAD 17

Page 18: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

18 ARTYKUŁ

Flash BlogFCB Wrzesień 2013

Page 19: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

Gdy przybywał do Barcelony niewielu zdawa-ło sobie sprawę z tego jaki wpływ wywrze na grę klubu. Zwłaszcza, że po raz pierwszy koszulkę Dumy Katalonii założył na począt-

ku stycznia 2004 roku gdy Barca zajmowała 12 miejsce w tabeli ze stratą 24 oczek do Realu Madryt.

Gdy zakładał okulary i wiązał sięgające ramion dredy, momentalnie stawał się łowcą. Nie było dla niego stra-conych piłek, a już na pewno udawania. Piłka nożna to dla niego synonim męskiego sportu, w którym odsta-wianie nogi nie przystoi żadnemu twardzielowi. Taki był popularny „Pitbull”. Edgar Davids – brakująca cegiełka taktyki Franka Rijkaarda – pierwszego ojca dominacji Barcy z ostatnich lat.

Tonący Davidsa się chwyta

Xavi, Thiago Motta, Gabri, Gerard Lopez i  przede wszystkim Phillip Cocu tworzyli zamiennie drugą li-nię Barcelony. Drużyny próbującej długo utrzymywać się przy piłce. Drużyny grającej efektywną i  fizyczną grę, gdzie Cocu czy Motta nigdy nie odstawiali nogi. Ale czegoś zawsze brakowało... formy fizycznej, zdro-wia, zadziorności. Barcelona grała nieregularnie, sła-bo, a czasem wręcz katastrofalnie jak podczas porażki z Malagą 1:5 na początku grudnia 2003 roku. Rijkaard nie potrafił znaleźć żadnej recepty na przybliżającą się wielkimi krokami strefę spadkową, do której po run-dzie jesiennej brakowało zaledwie siedmiu punktów. Niezadowolenie kibiców z gry zespołu rosło z każdym dniem, a katalońska prasa nawoływała do zwolnienia Mistera. Joan Laporta pozostał jednak nieugięty. – Rijkaard zostaje! Ma pełne wsparcie klubu – grzmiał ówczesny prezes. Na ratunek tonącej Dumy Katalonii ściągnięto z Juventusu Turyn holenderskiego interna-cjonała, zawodnika niepokornego i niedocenianego na całym świecie. Urodzony w Surinamie piłkarz podpisał 6-miesięczny kontrakt z możliwością przedłużenia go tuż po zakończeniu sezonu. Stara Dama tylko wypoży-czyła Davidsa do Barcelony, lecz prędzej oddałaby swoją

największą gwiazdę Alessandro Del Piero niż próbowała ściągać Holendra z powrotem. Ku zadowoleniu kibiców Barcelony.

„Bliźniak” Ronaldinho

Davids nie czarował tak publiczności jak jeden z naj-większych piłkarskich magików w dziejach. Nie uśmie-chał się po każdej akcji. Nie strzelał niewiarygodnej liczby bramek. Niemniej dodał grze Barcelony pasji, agresji i skuteczności aż do bólu. Jako defensywny po-mocnik wspomagał Cocu w odbiorze i w rozegraniu Xaviego. Jako lewy pomocnik rewelacyjnie współpraco-wał z Giovani Van Bronckhorstem. Jako ofensywny po-mocnik znajdował się tuż za plecami Ronniego i Javiera Savioli. Davids był wszędzie.

spędzili Xavi z Cocu, ale to Davids stał się trzecim musz-kieterem, a nie Gerard, Gabri, Motta czy odchodzący powoli na emeryturę Luis Enrique. Statystyk oszałamia-jących nie zanotował – zaledwie jeden gol i asysta nie czynią z niego Boga, choć nie zawsze najcenniejsze jest to, co widać gołym okiem.

Wybrał pieniądze

Pod koniec sezonu gdy było już jasne, że Barca awan-suje do Ligi Mistrzów, wielu widzów Blaugrany chciało stawiać Davidsowi pomnik. Tego samego pragnął sam zawodnik – tyle, że pomnika finansowego. Holender świadom swojej wartości zażądał gaży wyższej niż miał Ronaldinho, Brazylijczyk otrzymywał wówczas 3,2 mln euro. Po długich negocjacjach były futbolista

EDGAR DAVIDSratunek dla Barcelony Franka RijkaardaEDGAR DAVIDS

Barçę ciągle nosze w sercu! Ze swojej strony mogę tylko powiedzieć, że czas jaki spędziłem

w Barcelonie był najlepszym okresem w moim życiu

Od momentu przyjścia reprezentanta Pomarańczowych, Barcelona zaczęła wygrywać mecz za meczem. Od 19 kolejki sezonu podopieczni Ryja rozpoczęli marsz w  górę tabeli by ostatecznie wylądować na drugim miejscu notując 17 meczów pod rząd bez porażki. Ligę wygrała Valencia z dorobkiem 77 punktów.

Davids w 18 meczach zagrał 1535 minut. Daje to śred-nio 85 minut na mecz. Znacznie więcej czasu na boisku

Ajaxu Amsterdam i Juventusu przystał na kontrofertę z Interu Mediolan. Laporta oferował Holendrowi 3 mln – żaden piłkarz nie mógł zarabiać więcej od Ronniego. Natomiast Inter płacił 3,5 mln miesięcznie.

Edgar Davids - ratunek dla Barcelony Raajkarda

Page 20: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

20 ARTYKUŁ

Po kilku latach Davids w wielu wywiadach podkreślał jak świetnie bawił się w Barcelonie. -- - Barçę ciągle no-sze w sercu! Ze swojej strony mogę tylko powiedzieć, że czas jaki spędziłem w Barcelonie był najlepszym okre-sem w moim życiu – często mawiał Pitbull. Nieoficjalnie mówi się, że Edgar był skonfliktowany m.in. z Xavim, co mogą potwierdzić słowa „Małego Generała” tuż po za-kontraktowaniu Deco – następcy Davidsa. - Davids nas nie potrzebował, a my razem z Deco nie sądzę byśmy za nim tęsknili.

W 1999 roku Davids zaczął narzekać na kłopoty ze wzrokiem, które uwidoczniły się przed przyjściem do Juventusu w 1997 roku. Lekarze wykryli u niego jaskrę, lecz zapewnili iż wystarczy zaaplikować odpowiednie leki hamujące rozwój choroby. Okazało się, że medykamenty nie przyniosły oczekiwanych rezultatów i piłkarz musiał poddać się zabiegowi. Od tego momentu Holender wybiegał na boisko tylko i wyłącznie w okularach mających chronić go przed zbyt ostrym światłem i przypadkowymi uderzeniami rywali.

w porównaniu do reszty drużyn – Davids komplemen-tował rok temu Barcę, która jest zupełnie inną drużyną niż dekadę temu. Nie oznacza to jednak, że nie pozostał w niej ani jeden ślad pomarańczowego Pitbulla. Deco czy Yaya Toure pełnili na boisku podobne role co nie-gdyś lewonożny Davids. Jeden z większych ratowników w najnowszych dziejach Barcy.

Z powodu ciężkiego charakteru Davids opuszczał klu-by, w których grał w niesławie. Tak było w Juventusie, Barcelonie, Interze czy Ajaxie. Szczególnie nieudana okazała się przygoda z Nerazzurri, gdzie zagrał zaled-wie w 14 meczach przesiadując na ławie zdecydowaną większość meczów.

Półbóg z cienia

- Barcelona to nie jest normalna drużyna, to drużyna peł-na mitologicznych bogów. Są na zupełnie innym poziomie

Piotr [email protected]

Page 21: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

Bez szału

Nowe trofeum zasiliło gablotę z pucharami na Camp Nou, tym razem jest to kolejny Superpuchar Hiszpanii zdobyty dokładnie 28 sierpnia 2013 roku. To już jedenasty Superpuchar wygrany przez FC Barcelonę, co stawia ją na pozycji bezwzględnego lidera w klasyfikacji zwycięzców. Co ciekawe począwszy od roku 2009, przez trzy lata z rządu Barca zdobywała to trofeum. W zeszłym roku Real Madryt zdołał je na chwilę wyrwać, a teraz znów puchar powraca nad Morze Śródziemne.

Page 22: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

Tym razem Duma Katalonii walczyła w  dwumeczu z Atletico Madryt, które po pokonaniu lokalnego rywa-la, czyli Królewskich zatriumfowało w zeszłym sezonie w Copa del Rey. Atletico z Blaugraną spotkało się w star-ciu o Superpuchar już po raz piąty w historii rozgrywek. Tylko raz tę rywalizację wygrała ekipa ze stolicy, w 1985 roku. Co ciekawe Los Rojiblancos nigdy z nikim innym nie walczyli o to trofeum, tylko z Barceloną.

Ekipie z Camp Nou wystarczyło zaledwie jedno trafienie by wygrać rywalizację, a w całym dwumeczu widzowie mogli zaobserwować tylko dwa gole, obydwa padły na Vicente Calderón. Dla porównania w zeszłym roku, kie-dy Azulgrana zmierzyła się z Realem Madryt padło 8 bramek (również był remis), dwa lata temu 9, a trzy lata temu również 8. Ta statystyka oczywiście wszystkiego nam nie pokaże, aczkolwiek już ona sama mówi jaki był to dwumecz. Barca grająca poniżej swoich możliwości, Atletico bardzo dobre w defensywie, do tego trochę zmarnowanych okazji i niska skuteczność, tak można by jednym zdaniem podsumować starcie.

Superpuchar to pierwsze trofeum Barcelony wywal-czone pod wodzą nowego trenera, czyli Taty Gerardo Martino. Trzeba oczywiście się z  tego cieszyć, bo to przecież dobre rozpoczęcie rozgrywek. Puchar na wej-ście jest korzystny dla klubu i jego formy psychicznej u  podnóża góry czekających ich w  tym sezonie pił-karskich pojedynków. Zatem można powiedzieć, że Argentyńczyk zalicza całkiem niezły start na ławce tre-nerskiej najlepszego klubu na świecie. Jego poprzednik

na tym stanowisku, Tito Vilanova taki sam puchar prze-grał w swoim debiucie, a wygrał później La Ligę i doszedł do półfinału Ligi Mistrzów. Także miejmy nadzieję, że jest to dobry znak i oby czekały nas wyniki przynajmniej tak dobre jak te z Tito w poprzednim sezonie.

Pierwszy mecz w ramach Superpucharu odbył się 21 sierpnia na Vicente Calderón. Spotkanie to zakończyło się remisem 1:1 i jak się później okazało wynik ten był decydującym w całym starciu.

Mecz w Madrycie był w wykonaniu Barcelony bardzo przeciętny, jakby Messiemu i  spółce się zbytnio nie chciało grać. Z kolei rywalom chciało się i to bardzo, a  szczególnie Villi, który chyba był zdeterminowany, by pokazać klubowi z Katalonii co stracił, a właściwie czego się pozbył niemal za darmo. No i Villa pokazał, pokonując Valdesa już w  11 minucie spotkania. El Guaje posłał piłkę do siatki z dużej odległości po do-środkowaniu tureckiego pomocnika, Arda Turana. Najskuteczniejszy zawodnik w  historii reprezentacji Hiszpanii pokazał na co go stać, udowodnił, że mimo sympatii do kolegów zaprosił ich do stolicy z jednym zamiarem – zdobycia pierwszego trofeum w barwach Los Rojiblancos. Drużyna Diego Pablo Simeone posta-wiła rywalowi w pierwszym starciu wysoko poprzeczkę, co doprowadziło do dużych problemów w skleceniu akcji przez ekipę z Camp Nou. Messi zaliczył słaby wy-stęp, był w zasadzie niewidoczny na boisku. Z powo-du drobnego urazu został zmieniony w przerwie przez Cesca Fabregasa. Kluczowe okazało się pojawienie

się na murawie nowego, wakacyjnego nabytku Barcy: Neymara. Sprowadzony z Santosu Brazylijczyk wszedł na boisko w 58. minucie i już osiem minut później do-prowadził do wyrównania. Jego pierwsze trafienie w me-czu o stawkę w barwach Barcy okazało się decydującym i dało Blaugranie pierwsze trofeum obecnego sezonu. Neymar wszedł w spotkaniu, w którym nie wychodziło zbyt wiele jego drużynie i pokazał co potrafi. To bar-dzo dobrze świadczy o młodym graczu, który nie bał się wziąć odpowiedzialności na swoje barki. Wchodząc z ławki podczas walki o krajowy Superpuchar strzelił bardzo ważnego gola i już na początku swojej przygody na Camp Nou wpisał się na karty historii klubu.

Rewanż w katalońskiej świątyni futbolu miał obfito-wać w bramki, Azulgrana miała ostatecznie pokazać, że na kolejne takie trofeum zasługuje. Dodatkowo FC Barcelona jest na własnym podwórku niemal niepo-konana więc miliony kibiców w napięciu oczekiwało na wspaniałe piłkarskie widowisko. Na udowodnienie, że remis z Madrytu to tylko malutkie potknięcie i że u siebie Barca dobitnie pokaże kto zabiera trofeum do domu. Puchar miał zostać na Camp Nou i ostatecznie został, aczkolwiek przebieg spotkania pozostawia dość duży niedosyt, nie tak to miało wyglądać. Tylko rezultat jest taki jaki miał być.

22 ARTYKUŁ

Flash BlogFCB Wrzesień 2013

Statystyki dwumeczu

Bramki

Strzały

Strzały celne

Rożne

Faule

Posiadanie piłki

Żółte kartki

Czerwone kartki

1

16

5

7

24

76%

6

0

1

17

6

3

47

24%

7

2

Page 23: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

szczególnie w meczu o trofeum. Za jakiś czas nikt już nie będzie pamiętał ile dobrych okazji miała która dru-żyna i kto czego nie wykorzystał. Większość będzie za to pamiętać końcowy rezultat przez długi czas.

Diego Simeone powiedział, że jest dumny ze swoich podopiecznych. Trzeba mu przyznać rację. Mimo, iż Atletico nie wyjechało z Barcelony z pucharem zasłu-guje na szacunek i podziw za grę. Dobrze, że jest to ekipa, która nadal jest groźna. Oby w tym sezonie rów-nież potrafiła namącić chociaż troszkę w tabeli Primera Division.

Szkoda, że drużyna prowadzona przez Tatę Martino nie potrafiła Superpucharu przypieczętować zwycięstwem, po remisie pozostaje niedosyt, to fakt. Nie było to pięk-ny i spektakularny triumf, nie było dramaturgii jak cho-ciażby w Superpucharze Europy rozegranym kilka dni temu. Nie było goli w ostatnich sekundach, dogrywki i karnych. Ale grunt, że Barca ten puchar zdobyła, że Neymar strzelił ważnego gola, że Tata ma pierwsze tro-feum na dobry start. Oczywiście to nie jego zasługa, ale przypisane jest jemu. Oby w gablocie pojawiło się jeszcze wiele ważniejszych pucharów zdobytych przez FC Barcelonę pod wodzą Taty. Do zdobycia jest wiele, jednak trzeba pamiętać, że do stracenia także.

Na Camp Nou gra Blaugrany momentami była bardzo nudna, ekipa Taty nie za bardzo miała pomysł na grę, za to drużyna Simeone miała bardzo dobry pomysł jak tą grę przeciwnikowi utrudnić. Na początku przeważała Barcelona, ale Atletico też miało swoje przebłyski i do-bre sytuacje. Przede wszystkim nowi klubowi koledzy Villi wiedzieli jak się bronić i skutecznie psuć ofensywne próby Dumy Katalonii. Początek drugiej połowy należał do gości z Madrytu, którzy na kilka dobrych minut za-mknęli Barcelonę na własnej połowie. Taka sztuka nie udaje się wielu drużynom, także za to z pewnością na-leżą się brawa dla zespołu ze stolicy. Z upływem czasu widzowie coraz mniej mogli zobaczyć płynnej gry, w za-mian za bezmiar fauli i przykładów niesportowego za-chowania. Podczas meczu na Camp Nou arbiter poka-zał aż siedem żółtych i dwie czerwone kartki. Gościom nerwy zaczęły puszczać szczególnie w ostatnich mi-nutach rywalizacji. Najpierw sędzia wyrzucił z boiska Filipe Luisa. Obrońcy Atletico dostało się za kilkukrot-ne zaatakowanie biegnącego bez piłki Daniego Alvesa, wszystko podczas jednej zaledwie akcji. Dodatkowo już w doliczonym czasie gry nerwy puściły siedzącemu już wtedy na ławce Arda Turanowi, który obejrzał drugi czerwony kartonik pokazany podczas tego spotkania. Nie można zapomnieć również o innej, tym razem mało przyjemniej dla Cules części widowiska. W 89. minucie Messi zmarnował rzut karny podyktowany za faul na Pedro. Także Leo z pewnością nie będzie tego meczu wspominać zbyt dobrze. Argentyńczyk był bardzo czę-sto faulowany i nim zdołał się rozpędzić z piłką wyrastał przed nim defensor drużyny przeciwnej, który powalał

Bez szału, ale ważne, że Superpuchar wraca do Barcelony

go na ziemię. Podczas meczu komentator stwierdził, że to nie jest ten sam Messi, ponieważ wcześniej nikt nie mógł go dogonić, żeby go sfaulować, a teraz jest za-trzymywany niemal co akcję. Trzeba przyznać, że w tym rewanżu nie był to ten stary dobry chłopak z Rosario, który czaruje grą. Od kilku meczów brakuje TEGO Messiego, także miejmy nadzieję, że szybko powróci. Neymar z kolei również nie zaliczył spektakularnych zawodów tamtego wieczora. Brazylijczyk częściej leżał na boisku niż biegał z piłką. Nie można powiedzieć, że był to jego mecz strasznie słaby, aczkolwiek miał pro-blemy z przyczepnością oraz z madryckimi obrońcami. Zawodnikiem meczu w  szeregach Blaugrany można wskazać Valdesa, co się często nie zdarza. Fakt iż ekipę Martino uratowały dobre interwencje bramkarza już sam mówi o starciu i jego poziomie, jeśli chodzi o ofen-sywę Barcelony.

Kataloński Sport określił sposób zdobycia przez Barcelonę Superpucharu mianem: „más agónica”. To fakt, że został on wywalczony w cierpieniu i zrodzony w boleściach jak nigdy. W podsumowaniu Sportu poja-wia się również stwierdzenie „o mały włos”. Tu zgodzić się trzeba, że pasuje ono do wielu sytuacji, jakie nie tyl-ko w rewanżu, ale w całym dwumeczu miały miejsce. O mały włos a mogło być o bramkę więcej, o mały włos uniknęliśmy porażki, mało również zabrakło by Messi zdobył gola, chociażby z rzutu karnego. Jednakże tak to już w  piłce jest, że liczy się tylko to co na 100%. Tylko wykorzystane sytuacje, strzelone gole, tylko one mają wpływ na końcowy rezultat, one mają znaczenie,

Ewelina [email protected]

Page 24: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

24 FELIETON

Gdy przychodził, a  właściwie powracał z  Arsenalu, gdzie jego talent został oszlifowany i po raz pierwszy w swojej karierze dostał szanse wypłynięcia na głębokie wody, głosy zachwytu mieszały się z głosami dezapro-baty. Niewątpliwy wpływ na podział opinii miała cena Fabregasa oraz kwestia nadmiaru pomocników, która sprawiała, że Cesc kosztując 29mln euro + 5 dodatko-wych zawartych w bonusach, mógł wielokrotnie zna-leźć miejsce jedynie na ławce rezerwowych.

Jako, że materiału było ponad stan, Guardiola musiał znaleźć Fabregasowi miejsce na boisku, a że Xavi nie śpieszył się na emeryturę, pozycja młodego Hiszpana musiała zostać dostosowana nie do jego talentów, lecz do stanu rzeczy. Xavi, Iniesta, Fabregas, Thiago - usa-tysfakcjonowanie wszystkich wymagałoby stworzenia dwóch jedenastek rozgrywających jednocześnie mecze w La Liga. Jako że na ten pomysł zarząd niekoniecznie byłby przychylny, Fabs posyłany był na pozycję skrzy-dłowego oraz zawieszonego napastnika.

Eksperymenty dawały większe lub mniejsze efekty. Sam zawodnik nie notował cudownych zdobyczy bramko-wych, lecz od czasu do czasu lub nawet częściej dokła-dał znaczącą ilość asyst, która zamykała usta przeciw-nikom tego transferu.

Daleko Ceskowi było do liderowania, nie był postacią kluczową stawiającą pieczęć na podaniach otwierają-cych drogę do bramki. Pałeczkę dyrygenta dzierżył Xavi na zmianę z Iniestą. Sytuacja zmusiła byłego kapitana Arsenalu do pozostania w drugim szeregu, grzecznie i cierpliwie czekając na swój czas.

Fabregas to piłkarz bardzo zdolny, kreatywny i na swój sposób uniwersalny, biorąc pod uwagę jego zdolności do gry w linii pomocy, jednak jego zalety są maksymalnie

zminimalizowane, gdy wystawiany był na skrzydłach. Tam potrzebna jest szybkość, przyśpieszenie, a tych cech Fabregas nieste-ty nie posiada. Jego obecność na flankach była skazana nie tyle na niepowodzenie w kontekście gry zespołu, co na zminimalizowanie jego użyteczności dla drużyny.

Po transferze Neymara, który powinien w znaczący spo-sób wspierać Messiego, wybranie głównych postaci wy-daje się oczywiste i proste. Właśnie młody Brazylijczyk i  Leo noszą na swoich barkach największą presję i oczekiwania kibiców. Oni też są pierwszym wyborem w momencie wskazania gwiazd drużyny. Dla nas jed-nak wybór także jest oczywisty, lecz pomimo łatwości wskazania piłkarza kierujemy nasze wskazanie właśnie na 26-letniego pomocnika - Ceska Fabregasa.

Messi i Neymar to dwa niewyobrażalne działa, które powinny zmieść z powierzchni boiska każdego rywala, jednak nawet największa artyleria nie zadziała, gdy nie otrzyma odpowiednio przygotowanej amunicji. Bicie głową w mur znamy doskonale, bezproduktywne wy-mienianie piłek przez Barcelonę mieliśmy już okazję po-dziwiać wielokrotnie. Lekiem na całe zło nie jest Messi i Neymar. Oni mają olbrzymią moc, jednak nie można zniszczyć rywala grając we dwójkę. Piłkarzem, którego

BARCELONA

Wcześniej, za czasów Guardioli i Vilanovy, Fabregasowi bardzo często brakowało tych „jaj”, co można było usprawiedliwić ustawianiem go na

nieodpowiedniej pozycji.

Flash BlogFCB Wrzesień 2013

Page 25: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

Barcelona na FabreGazie

obarczam odpowiedzialnością za odpowiednie dziele-nie piłkami i dyrygowanie akcjami jest właśnie Fabregas. Pozycja środkowego pomocnika jest dla niego natural-nym miejscem i obszarem boiska, na którym jego atuty, możliwości, profil piłkarski zostaje wykorzystany w spo-sób optymalny.

Dokładnie tak dzieje się od momentu, gdy Gerardo Martino rozpoczął pracę w Barcelonie. Wcześniej, za czasów Guardioli i Vilanovy, Fabregasowi bardzo czę-sto brakowało tych „jaj”, co można było usprawiedliwić ustawianiem go na nieodpowiedniej pozycji. W  po-przednim sezonie jego forma znacząco wzrosła od dramatycznego meczu z Sevillą. Strzelenie dwóch goli oraz „aktorstwo” przy faulu Medela (po którym obej-rzał czerwoną kartkę) spowodowały wzrost poczucia pewności siebie u Hiszpana. Mogłoby to sugerować, iż piłkarz nie do końca wierzył w swoje umiejętności, dodatkowo grając na nieodpowiedniej pozycji. Teraz wygląda to zupełnie inaczej. Tak, jakby Gerardo Martino spytał się Fabregasa:

- Francesc, masz jeszcze w domu swoje książki i zeszyty z pracy w Londynie? - No mam, trenerze. A co? - Znajdź je i przypomnij sobie dokładnie jak kazał Ci grać Wenger. Przyda się!

Do tego mogły dojść odpowiednie metody motywa-cji, zwiększenia poczucia własnej wartości i voilà! Co

jak co, ale transfer Thiago do Bayernu za miliony wcale nie musiał być uznany za nieudany transfer Barcelony. Okazuje się, że zarząd lub (wtedy jeszcze) Vilanova wi-dzieli Fabregasa, a nie Thiago w roli następcy Xaviego Hernandeza. A gra o to następstwo toczy się już na naszych oczach, a znamiennym sygnałem zmian było odsunięcie „Generała” od składu na mecz z Valencią.

O ile Xavi cechuje się od relatywnie niedawna powol-nym rozpędzaniem akcji poprzez granie wszerz boiska, o tyle Fabregas w swoim stylu jest bezkompromisowy i często decyduje się na zagrania wertykalne, co nada-je akcjom Barcelony szybkość i umożliwia wystrzelenie rozpędzonych armat - Messiego czy Neymara. Szansa na zdobycie gola przez Leo zdecydowanie wzrasta, gdy dostanie podanie od Fabregasa na 30 metrze przed bramką rywala, aniżeli od Xaviego z niemalże środka boiska.

Barcelona cierpi na chorobę utraty balansu pomiędzy atakiem i obroną. Proporcje w życiu są istotne. Tak jak i  szczęścia nie ma bez cierpienia, tak samo atak bez obrony jest trudny do efektywnego wyegzekwowania. Lekarstwem na problemy Barcelony jest Cesc Fabregas wsparty Messim i Neymarem, a nie odwrotnie.

w FabreGazie

Przemysław [email protected]

Paweł Szczudł[email protected]

Page 26: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

26 ARTYKUŁ

Z ekipą z Mediolanu Barcelona zmierzyła się ostatni raz na wiosnę w jednej ósmej finału Ligi Mistrzów. Trudno o tym zapomnieć, bo przegranym meczu na San Siro Duma Katalonii sprezentowała nam wyjątkową remon-tadę. W grupie natomiast obie drużyny grały razem ostatni raz w sezonie 2011/12, a później w 1/8 finału, wówczas w pierwszej fazie rozgrywek bywało różnie, ale później Azugralana wyeliminowała Rossonerich z walki o puchar Champions League. Biorąc pod uwagę wyni-ki właśnie tych spotkań widzimy, że Barca wychodziła z nich zwycięsko, jednak wygrać nie było zadaniem pro-stym. Najbliższe przykłady – wymieniony wyżej dwu-mecz i pierwsze spotkanie dwa sezony temu w fazie grupowej – wtedy Milan wyszedł na prowadzenie po 1. minucie.

AC Milan będzie więc bezsprzecznie tym najsilniejszym rywalem Barcelony. Drużyna z Mediolanu triumfowała w Lidze Mistrzów siedmiokrotnie. Ostatni raz w sezonie 2006/07, a do finału dotarła łącznie jedenaście razy. Co prawda, w fazie grupowej w ostatnich latach Milan gubi się gdzieś po 1/8 czy 1/4 finału, ale nie tym powinniśmy się kierować, zanim do tej 1/8 sami nie awansujemy. Jeśli chodzi o fazę grupową, gracze z Mediolanu jak najbar-dziej dają sobie radę. W rozgrywkach krajowych także ma się czym pochwalić, m. in. mistrzem Włoch zostali 18 razy, a Coppa Italia wygrali 5 razy.

Ajax Amsterdam natomiast jest klubem, który w Champions League triumfował cztery razy, lecz ostat-ni bardzo dawno temu. W Eredivisie są jednak liderami od lat. Wobec tego, z jednej strony Barcelona nie musi startować z najmocniejszym składem na mecz z mi-strzami Holandii, z drugiej natomiast będzie musiała

zachować czujność, by uniknąć niepotrzebnych niespo-dzianek, których przecież nie możemy wykluczyć.

Z Celtikiem Glasgow Blaugrana mierzyła się raptem rok temu, także w fazie grupowej. Wówczas zobaczyliśmy dwa osobliwe spotkania i wyrównaną walkę pomiędzy klubami, które pochodzą, jak to już określiłam wcześniej, z różnych półek. Pomimo tego oglądaliśmy dzielnych i  zmotywowanych Szkotów, których nie paraliżował widok piłkarzy z Katalonii. Fakt, iż w porównaniu z po-zostałymi dwoma przeciwnikami Barcelony z grupy H czysto teoretycznie to ich nazwiemy tymi najsłabszymi. Osobiście jednak sądzę, że pomimo braku tak pokaźne-go dorobku pucharowego, jak AC Milan czy Azugrana, są w stanie zagrać z nimi „z twarzą”. Najlepiej pamiętam ofiarną i godną podziwu grę bramkarza Celtiku, Frasera

Forstera. Te dwa spotkania pomiędzy mistrzami Szkocji a Barceloną były świetnym pokazem jego umiejętności, a wiadomo, że z Katalończykami trzeba było dwoić się i troić, by skutecznie bronić swojej bramki. Forster robił to perfekcyjnie.

Patrząc „z góry” na wyniki losowania grup Ligi Mistrzów, ciężko mi powiedzieć, czy Barcy trafiła się wymagająca, czy, kolokwialnie mówiąc, znośna grupa. Jako optymist-ka chętnie zwracam uwagę na to, iż najsilniejszy rywal Barcy – AC Milan, w ostatnim czasie był do pokona-nia, jednak po ciężkiej przeprawie. Uważam, że tym razem także nie będzie z górki i  jak dla mnie, co nie jest za bardzo niespodzianką, będzie to jeden z dwóch klubów, które awansują do fazy pucharowej. Meczom z Celtikiem Glasgow, moim zdaniem, warto poświęcić

Nie za trudnoNie za nudno

Już wiemy, z kim zmierzy się Barcelona w tym sezonie Ligi Mistrzów. W grupie H zagra wraz z AC Milanem, Ajaxem Amsterdam i Celtikiem Glasgow - drużynami z różnych półek, za-pewne porównywalnie gotowych uprzykrzyć Blaugranie życie. Barca miała do czynienia z dwoma z tych klubów stosunkowo niedawno, z tym trzecim już nie tak ostatnio. Będzie więc ciekawie, ciężko, a może „znów to samo”?

Drużyna z Mediolanu triumfowała w Lidze Mistrzów siedmiokrotnie. Ostatni raz w se-zonie 2006/07, a do finału dotarła łącznie

jedenaście razy.

Flash BlogFCB Wrzesień 2013

Page 27: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

jak w sam raz

więcej uwagi, by obyć się bez takich niespodzianek, jak na przykład zeszłoroczna porażka ze Szkotami. Nie zagroziła ona zbytnio Blaugranie, lecz nie należy być przesadnie hojnym. Nie ma po co. Zostaje jeszcze Ajax Amsterdam. Ostatnio Duma Katalonii nie grała z Ajaxem wybitnie często w rozgrywkach międzyna-rodowych, a sami Holendrzy radzą sobie w nich dość przeciętnie. Wiadomo, nie należy tego faktu „naduży-wać”, choć w gruncie rzeczy myślę, że obawiać się nie również trzeba.

Być może to dobrze, że Barcelonie nie trafiła się łatwiej-sza grupa. Po pierwsze dlatego, że, szczerze powiedziaw-szy, przeciwnicy Barcy to nie sami „killerzy” - nie można narzekać, że będzie nadzwyczajnie trudno awansować do 1/8 finału. Po drugie dlatego, iż stare przysłowie mówi, że z łatwych grup wychodzi się najtrudniej, no i  oczywiście cieszy to, że jednocześnie będzie na co popatrzeć. Jeżeli jednak nie, bo szczęśliwie okaże się, że Barca miała wystarczająco dużo sił na sukcesywne

wygrywanie, to może i ucierpi widowisko piłkarskie, ale będziemy dumni z naszej drużyny.

Podsumowując, przypuszczam, że czeka nas fajna jesień. Myśląc o grupie H, nasuwa mi się stwierdzenie, iż jest ona w sam raz i mam nadzieję, że taka się okaże. Oczywiście wiadomo, czego oczekują kibice FC Barcelony, ale to do-brze, jeśli dopadnie nas czasem dreszcz emocji, bo prze-cież nie tylko Katalończycy chcą wygrywać, a emocjo-nujące mecze chyba każdy z nas lubi oglądać. Osobiście będę twardo trzymać się zasady, że lepiej nie machać przedwcześnie ręką na żadnego przeciwnika, ale bez skrajności, wiedzieć, kiedy trzeba grać na sto procent, a kiedy tylko można. To właśnie, w mojej opinii, cha-rakteryzuje grupę Barcy. Bezpośrednio mówiąc, stanie ona naprzeciw drużynie świetnej, lepszej i gorszej, ale w pełni gotowej zaskakiwać.

Ajax Amsterdam natomiast jest klubem, który w Champions League triumfował cztery razy,

lecz ostatni bardzo dawno temu. W Eredivisie są jednak liderami od lat

Nie za trudno, nie za łatwo, jest w sam raz

Mary [email protected]

Page 28: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

28 FELIETON

Chyba każdy widział, że dwa ostatnie sezony (za Pepa i Tito), były w wykonaniu Barcelony gorsze, żeby nie po-wiedzieć słabe, bo przecież od takiej ekipy jak Blaugrana wymaga się znacznie więcej niż niemiłosierne obijanie średniaków i  ogórków ligowych. Długo zastanawia-łem się co tak naprawdę spowodowało, taką obniżkę lotów ekipy Guardioli, a później Vilanovy. Bo przecież nie możliwym wydaje się, żeby jeden czy drugi trener powiedział: “Chłopaki, kończymy z pressingiem”. To nie miałoby sensu, w końcu to była właśnie najsilniejsza broń drużyny, która wygrała kiedyś tryplet.

Dodatkowo znikła gdzieś w otchłani wymiana pozycji, która powodowała, że rywale głupieli. Messi o stracie piłki nie biegnie już za nią jak szalony, tylko staje z na-dzieją, że Busquets, albo stoperzy odbiorą ją rywali.

No i jest jeszcze defensywa. Poza lewą stroną, która jest dobrze obsadzona Albą i Adriano. Gerard Pique i jego gra jest sinusoidą, a to na najwyższym poziomie nie ma prawa się zdarzać. Mascherano nie jest nominalnym stoperem, mimo wszystko (poza ostatnim sezonem, kiedy niefortunnie co i raz pakował piłkę do własnej bramki) gra dobrze. Jednak Szefunio nie jest liderem defensywy. Nie potrafi krzyknąć na Pique, albo Bartrę.

Tutaj widać jak bardzo brakuje nam Puyola w defen-sywie. Jednak największy regres zanotował Dani Alves.

Brazylijczyk w pierwszych trzech sezonach był posta-cią wiodącą i niezwykle kluczową w układance Pepa Guardioli. Po pierwsze dlatego, że potrafił i chciał bie-gać od pierwszej do ostatniej minuty spod jednego pola karnego pod drugie. Po drugie, dlatego, że przy defen-sywnie usposobionym Abidalu stanowił niesamowite wzmocnienie w  ofensywnych poczynaniach swoich kolegów z ataku. Brazylijczyk przez długi czas uważany był za najlepszego piłkarza na swojej pozycji. Nikt bo-wiem nie dysponował tak dobrym dośrodkowaniem jak właśnie Dani Alves. Kilka bramek w sezonie jak na obrońcę, też wyglądało dobrze. Później coś się zmieniło.

Dużo osób mówi, że to przez wiek, że Brazylijczyk nie będzie już sobą. Na pewno lata robią swoje, ale to nie one były w tym przypadku najważniejsze, a taktyka. Pep postanowił zmienić odwieczne 4-3-3 na 3-4-3. Już samo to przyprawiało o mieszane uczucia, bo przecież to poprzednie ustawienie dało nam mnóstwo tytułów. Z resztą kilka drużyn próbowało już grać w XXI wie-ku trójką defensorów i bardzo szybko okazywało się, że to zły pomysł. U Pep 3-4-3 było tak naprawdę tylko

na papierze. tak naprawdę graliśmy tylko... DWÓJKĄ obrońców, bo Alves był ustawiony jak niegdyś Cafu w barwach Brazylii, czyli jako cofnięty skrzydłowy. Stąd też duża liczba straconych goli.

Dodatkowo Daniemu ta pozycja zupełnie nie odpowia-dała. Nie nadążał za rywalami, nie wiedział jak się usta-wiać, w ogóle mało wiedział i mało robił. Efekty przy-szły prawie natychmiast. Alves przestał strzelać gole, a dośrodkowania posyłał na wysokości drugiego piętra. Wszyscy skreślili Daniego ja z resztą też.

OdrodzenieDaniegoAlvesa

Flash BlogFCB Wrzesień 2013

Page 29: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

tak jak powinien piłkarz Barcelony?”. Cóż, jest kilka po-wodów. Najważniejszym jest ten, że Alvesowi kończy się kontrakt w 2015 roku. Przyszłe lato będzie ostatnim, w którym będzie można zarobić na prawym obrońcy. Dodatkowo, Dani niemiłosiernie blokuje skład innym piłkarzom. A przecież Adriano potrafi dać dużo wię-cej, niektórych meczach, choćby swoim wspaniałym uderzeniem z dystansu. Jest jeszcze wyżej wspomniany Martin Montoya, który też musi “zbierać” minuty, by nabierać niezbędnego doświadczenia.

jakby tego było mało Barcelona przy operacji “żałośnie niski transfer Davida Villi”, zapewniła sobie prawo pier-wokupu dwóch perełek z Atletico Madryt w tym też prawego obrońcy. Czas Alvesa wielkimi krokami zbliża się do końca, czy to się nam podoba czy nie. Nawet nasza niechęć do Rosella nie może zasłonić nam oczu. Brazylijczyk najprawdopodobniej zakończy swoją pięk-ną przygodę z Blaugraną w wakacje 2014 roku. Czy szko-da? Na pewno, bo Alves jest maskotką klubu. Utrzymuje wspaniałą atmosferę w szatni, ale wszystko się kiedyś kończy.

Jednak on nie powiedział ostatniego słowa. Być może to Tata zmienił coś w stylu grania prawego obrońcy, bo widać wyraźny progres. Nie jest to ten sam zawodnik co kilka lat temu, ale znów potrafi dać z siebie bardzo dużo tak w obronie jak i ataku. Odrodzenie Alvesa? Być może. Marzy mi się, żeby to był sezon, który będzie kwintesen-cją i wspaniałym uwiecznieniem kariery naszego nowe-go nr “22”, a zarazem jego ostatni jako podstawowego zawodnika. Czas już ustąpić miejsca Montoyi, ale cze-mu nie zrobić tego w wielkim stylu?

Zadacie sobie pewnie pytanie: “Dlaczego teraz? Dlaczego w chwili kiedy się ogarnął i kiedy zaczął grać

Adam [email protected]

Odrodzenie Daniego Alvesa

Page 30: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

30 FELIETON

Więc.. czy naprawdę muszę to napisać? Nie, ale i tak to zrobię. Barca nie ściągnęła żad-nego obrońcy tego lata! Wiem, wiem. My

POTRZEBUJEMY obrońcy, tak jak nasze ciała potrzebu-ją tlenu i tak jak nasze dusze potrzebują futbolu. Ale czy na pewno? Według mnie znacznie lepiej było odpuścić walkę o jakiegokolwiek obrońcę, niż zadowolić się na-grodą pocieszenia, w postaci słabszego grajka. Dlaczego? Chociażby z tego powodu, że teraz każdy fan chce by był to obrońca bliski ideałowi. Wręcz jestem skłonny powiedzieć, że aż do przesady. Poszukiwania obrońcy zostały tak rozdmuchane, że teraz aby zadowolić lu-dzi, obrońca musiałby mieć ponad 4 metry wysokości, cztery nogi i ilość rąk zbliżoną do ośmiornicy. W dwie sekundy przebiega 100 metrów a  jego noga zaczyna przypominać poduszkę, kiedy grajek przyjmuje piłkę. Ten profil oczywiście wyjaśnia dlaczego żaden z obecnie dostępnych piłkarzy nie jest odpowiedniej jakości.

Muszę wam coś jednak wyjaśnić. Bartra awansował z Barcelony B. Puyol był kiedyś napastnikiem. Później grał chwilę na skrzydle. Pique opuścił klub za ok. 5.250.000 €, po czym cztery lata później Barcelona sprowadziła go z powrotem za… 5.000.000 €. Jest jeszcze Mascherano, który sam siebie swego czasu opisywał jako człowieka, który obrońcą się nie czuje.

Tak naprawdę więc żaden z  nich nie był klasowym obrońcą kiedy dołączał do zespołu. Bartra w sumie na-dal nie jest, ale nie w tym rzecz. Wiceprezydent Barcy – Javier Faus – powiedział, że dla odpowiedniego obrońcy na pewno pieniądze się znajdą. Jak wszyscy wiemy we-dług zarządu najodpowiedniejszym obrońcą był Thiago Silva, który jednak ostatecznie zdecydował się zostać w PSG. Co teraz? Luiz? Pseudo Puyol z ogromną rządzą podróżowania w głąb pola. Czy na pewno jest wart 50 milionów? I co ważniejsze, czy na pewno jesteśmy już

na etapie, w którym musimy kupić obrońcę za wszelką cenę, bo inaczej świat się zawali? Według mnie jeszcze nam do tego daleko.

Bartra, Pique, Puyol i Mascherano. Tych czterech fa-cetów będzie odpowiadało za środek obrony w nad-chodzącym sezonie. Spójrzmy teraz na PSG i na ich środkowych obrońców. Silva, Marquinhos, Sakho, Alex. Czterech. Jak zresztą w większości zespołów. Dlaczego więc my jesteśmy tak zdesperowani i musimy kupić kolejnego piłkarza grającego na środku defensywy? Przyjrzyjmy się kilku potencjalnym wyjściowym liniom obrony.

Czy jesteśmy już DESPERATAMI?

Alba Puyol

Teoretycznie najmocniejsza opcja

Pique Alves

Flash BlogFCB Wrzesień 2013

Page 31: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

Kombinacji i opcji jest masa bo i piłkarze uniwersal-ni. Tak naprawdę nawet Adriano i Song mogą zagrać w chwili kryzysu na środku obrony. Zanim podniosą się głosy oburzenia wyjaśnijmy sobie coś. System gry Barcy znacznie różni się od takiego Manchesteru City czy Chelsea, dlatego nasz defensywni pomocnik może z powodzeniem zagrać na środku obrony. Wszystko przez zupełnie inny zestaw wymagań.

ALE PRZECIEŻ TE WSZYSTKIE STRACONE GOLE!!

Tak, to po części prawda.

Sezon 2011/2012. Piłkarze Guardioli zdobywają 190 bramek i tracą tylko 48. (Wygrany Puchar Króla) W latach 2012/2013 gracze zdobyli 158 bramek i dali sobie strzelić 66. (Wygrana liga)

Tak więc w sezonie, w którym zespół ustanowił rekord ligi i zdobył tytuł, dał sobie jednocześnie strzelić pra-wie 20 bramek więcej. Pytanie czy to wskazuje jak słaba

jest nasza obrona i jak bardzo potrzebujemy kogoś na środek tej formacji? Dla mnie nie. Widzę to bardziej jako ryzykowną grę z naszej strony, a także pewne tak-tyczne wady, które były wykorzystywane przez rywali. Dodatkowo musimy pamiętać o fali kontuzji i o tym, że właściwie przez znaczną część sezonu nie mieliśmy trenera na miejscu co mogło trochę wykoleić zespół ze strony taktycznej.

Alba

Alba

Adriano

Bartra

Mascherano

Mascherano

Pique

Pique

Bartra

Adriano

Alves

Montoya

Pewnie najczęstszy wybór Martino

Opcja na Puchar Króla i wczesne mecze Ligi Mistrzów

Mieszanka na słabe zespoły ligowe

Czy jesteśmy już desperatami?

Page 32: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

32 FELIETON

Ale tak naprawdę tylko głupiec powiedziałby, że nie po-trzebujemy żadnego wzmocnienia na tę pozycję. Aby zapewnić głębię składu i wywrzeć presję na obecnych obrońcach. Bo czego właściwie ma się obawiać teraz taki Pique, skoro jest pierwszym wyborem? Pamiętajmy jednak, że gdzieś tam są ludzie, którzy naprawdę się na swojej robocie muszą znać i muszą brać odpowiedzial-ność za swoje decyzje. Jedną z nich było brak wzmoc-nienia na pozycji, którą wielu Cules uznało na najważ-niejszą. I ja na ten moment ufam tym ludziom. Bardziej niż oburzonym kibicom, którzy na forach i w różnych komentarzach opluwają zarząd, że ten nie kupił żad-nego obrońcy. Z jakiegoś powodu, ci ludzie ustalili, że żaden z dostępnych obrońców nie jest wart swojej ceny lub ryzyka, które trzeba by było włożyć w ten zakup.

Rynek transferowy się zmienia. Wszystko przez właści-cieli jakich klubów jak Monaco i PSG. Wzrosły nie tyl-ko kwoty transferów, ale i zarobki piłkarzy. Jeżeli Paris Saint-Germain wydaje na Marrquinhosa 30 milionów to mogą ten transfer potraktować jako nawet pew-nego rodzaju zabawę. Co dla mnie jest przerażające? Wydawanie 30 milionów na piłkarza, gdy 30 milionów dzieci nie ma co jeść jest chore. I mówię tu o każdym transferze piłkarza. Ten Neymara też się liczy. Ale wra-cając do obrońców, potrzeba kupienia takowego zro-dziła się dużo wcześniej. Guardiola nie kupił. Vilanova nie kupił. Wreszcie, Martino nie kupił.

Ale co z tym przeklętym dyrektorem sportowym? Jasne, on może coś sugerować, góra musi jednak powiedzieć: – Proszę. Oto pieniądze. Teraz sprawcie by ten transfer stał się realny. Te dni oczywiście minęły bezpowrotnie. Teraz jest potrzeba szukania okazji i próba lepszego za-gospodarowania piłkarzami, których mamy.

Z pewnością wiele czynników złożyło się na to, że obroń-cy w tym okienku nie kupiliśmy. Tylko szaleniec pomy-śli jednak, że ludzie odpowiedzialni za klub nie robią wszystko co w ich mocy, aby zespół był najlepszy jak to tylko możliwe. Prześcigamy się w tematach transferów, niewiele o tym wiedząc. Też gram w FM z uporem ma-niaka, ale zdaje sobie sprawę, że to dużo bardziej skom-plikowana sprawa. A Puyol wciąż się starzeje. Wojownik staje się coraz bardziej kruchy. Mamy jednak nowego trenera i wierzę, że poukłada naszą linię obrony tak, że ta będzie z powodzeniem zatrzymywała najszybszych napastników.

Nawet jeżeli Rosell i jego zarząd robią coś z powodów egoistycznych, to nikt z nich nie jest na tyle szalony, aby świadomie podejmować złe decyzje dla klubu. Czy jednak ma mnie to pocieszyć, kiedy Puyol okłada swo-je kolano lodem a Pique odchodzi na psychiczną wę-drówkę, będąc myślami chyba między nogami Shakiry? W żadnym wypadku. Być może jednak pomoże mi to zrozumieć decyzje jakiej żaden z nas nie rozumie.

Prześcigamy się w tematach transferów, niewiele o tym wiedząc. Też gram w FM

z uporem maniaka, ale zda-je sobie sprawę, że to dużo bardziej skomplikowana

sprawa.

Oktawian [email protected]

Flash BlogFCB Wrzesień 2013

Page 33: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

CataOlga

Dzięki temu, że FC Barcelona to „mes que un club” wielu z nas orientuje się w sytuacji politycznej i w najnowszej historii Katalonii. Jednak karty ksiąg kronikarzy są zapisane dawnymi dziejami regionu, sięgającymi wiele wieków wstecz. Pierwsi osadnicy terenów uznawanych obecnie za Katalonię pojawili się już w erze paleolitu środkowego. W okolicach dzisiejszej Gerony odnaleziono szczątki człekokształtnego datowane na ok 66 tysięcy lat. Pierwszy Katalończyk!

Hist

oria

Kata

lonii

Page 34: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

34 CATAOLGA

błyskawiczny rozwój sieci miast i dróg je łączących, a co najważniejsze, przyjęto tzw. „trylogię śródziemnomor-ską” czyli uprawę zbóż, winorośli i drzewek oliwnych.

Następne stulecia, a  zwłaszcza wiek III i  IV nie były już tak owocne dla rozwoju Katalonii. Poważny kry-zys, który panował w Imperium Rzymskim, miał także wpływ na sytuację na północy Półwyspu Iberyjskiego. Ludzie masowo opuszczali rzymskie osady, gdzie nie kwitło już życie pełne sztuki, nauki i wszelkiej świetno-ści. Według znalezisk pochodzących z tamtego okre-su, wiemy że destabilizacja w Imperium doprowadziła pierwszych chrześcijan na te tereny. Chociaż archeolo-gowie twierdzą, że protoplaści Katalończyków szybko zaczęli wychodzić z kryzysu, budując lub restaurując swe osady- Barcino(Barcelona), Tarraco(Tarragona) i Gerunda(Gerona), nie udało się jednak przywrócić wcześniejszej świetności.

W piątym wieku naszej ery, na ziemie katalońskie na-płynęła wizygocka inwazja. Wizygoci byli plemieniem germańskim, który z rzymskim błogosławieństwem, ka-wałek po kawałeczku, demontowało ogrom Imperium. Jednak zastanawiający jest charakter osadnictwa wi-zygockiego. Nie wiadomo do końca jak wyglądała ich struktura społeczna, o ile taką w ogóle mieli. Czy byli tylko wojownikami i posiadaczami ziem przejętych od Rzymian? Przewodził nimi Ataulfo, wizygota, generał rzymski, którego karierę w wojsku można określić tylko w jeden sposób- american dream. Poprowadził rebelię wizygocką, docierając do Italii i do Rzymu podbijając sławetne i niepokonane legiony. Na ziemię katalońskie oficjalnie wkroczył w  410 roku zajmując Tarragonę. W 475 roku, król wizygocki Eurico stworzył Królestwo Tolosy, olbrzymie terytorium obejmujące większość dzisiejszej Francji i Hiszpanii. Jedno jest pewne. Ziemie

Czasy starożytne, to pierwszy etap, w którym napływ wielu kultur na teren północnowschodniej Hiszpanii dały zaczątek katalońskości. Na wstępie mowa tu oczywiście o panowaniu Greków i Kartagińczyków. Jak wszędzie indziej, gdzie docierali Grecy, starali się wraz ze swoją kolonizacją przynieść trochę pozytywów. W cza-sach, gdy nad Wisłą nasi pradziadowie na bosaka biegali po lesie, na Półwyspie Iberyjskim kwitła nauka, literatu-ra, sztuka wojenna i architektura. Po dziś dzień można podziwiać ruiny starożytnego Emporionu, handlowej osady założonej w 575 roku p. n. e.

Kolejny etap starożytnej Katalonii zbiega się w czasie z  rzymskim panowaniem na jej ziemiach. Rzymianie przybyli na Półwysep Iberyjski w 218 roku p. n. e., na fali działań Drugiej Wojny Punickiej, toczonej przez nich z Kartagińczykami i wygranej przez tych pierw-szych. Pierwszą osadą, która na długie lata stała się ważnym punktem w  basenie Morza Śródziemnego, była Tarragona. Początkowo była traktowana jedynie jako baza wypadowa w wojnie z Kartaginą, by następnie rosnąć w siłę, stając się jednym z ważniejszych miast Imperium Rzymskiego. Jako ciekawostkę warto dodać, że na jej terenie bito własną monetę. Następstwem klę-ski Kartagińczyków i podległych im plemion iberyjskich była całkowita romanizacja terenu. Miasta utraciły swo-ją niezależność, a co za tym idzie, także swoją kulturę, język, obyczaje. To wtedy należy się doszukiwać po-czątków języka katalońskiego, gdyż wszechobecna ła-cina zaczęła przenikać do życia codziennego. Dzisiejsza Katalonia została pierwotnie włączona do Imperium Rzymskiego jako prowincja Hispania Citerior, by następ-nie w 27 r. p. n. e. stać się Hispania Tarraconensis, ze stolicą w Tarragonie. Efektem panowania Rzymian było całkowite przejęcie prawa i struktury administracyjnej, w tym instytucji typowo rzymskich (np. senat). Nastąpił

Page 35: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

Olga [email protected]

Hiszpańska ze stolicą w Barcelonie. Był to okres nie-spokojny, obfitujący w  liczne konflikty, potęgowane najazdami wojsk muzułmańskich. Chaos na dłuższą metę nie służył Marchii. Podjęto więc wszelkie próby, by zjednoczyć hrabstwa w jedną silną Marchię Hiszpańską, która mogłaby przeciwstawić się atakom muzułmań-skim. Pobocznym powodem tego zjednoczenia była chęć uniezależnienia się od Karolingów. Według kronik, w owych czasach „barceloński honor (w tym wypadku chodzi o beneficja królewskie) przeszedł spod władzy królewskiej w ręce naszych hrabiów”. Jednym z „ojców założycieli” był Wilfred Kudłaty, który stał się legendą i przez lata uważano go za twórcę niepodległości re-gionu, który za kilka lat będzie nosić nazwę „Katalonia”. Mówiąc o Wilfredzie, warto przytoczyć anegdotę o tym jak powstała katalońska flaga, Senyera. Podczas bitwy, Wilfred wykazał się wielką walecznością, lecz niestety został ranny. Król frankijski, Karol Łysy, nagrodził te he-roiczne czyny przyznając mu herb szlachecki. Ranny Wilfred przesunął czteroma zakrwawionymi palcami po złotym herbie i tak o, narodziła się Senyera!

Co jeszcze Katalonia zyskała pod panowaniem frankij-skim? Przejęto system feudalny, co miało niewątpliwy wpływ na strukturę społeczną, gdyż rosła zależność chłopstwa od wielkich ziemskich właścicieli. Jak już wspomniałam, Marchia Hiszpańska miała być buforem, czyli poniekąd murem obronnym. Jednak są też plu-sy tego położenia. Był to pierwszy region, który służył wymianie kulturowej pomiędzy światem islamu a za-chodnią Europą. Wiedza naukowa Arabów była przy-swajana przez miejscowych mnichów i przekazywana reszcie Europy, natomiast w zamian wiele dzieł klasyków starożytności były poznawane (też kopiowane) przez przyjezdnych z południa.

iberyjskie były dla Gotów jedynie przedpolem do pod-bicia upragnionej Galii. Przy okazji panowania wizy-gockiego, należy zwrócić uwagę na etymologię słowa Katalonia. Jak wiadomo, po katalońsku nazwa regionu to Catalunya. Filologowie zachodzą w głowę skąd się wzięła ta nazwa? Najbardziej prawdopodobną z teorii jest ta mówiąca o przeobrażeniu się słowa „Gotholonia”, czyli po prostu krainę Gotów.

Wizygoci rządzili terytorium katalońskim kiedy to na horyzoncie pojawił się ktoś silniejszy i jeszcze bardziej porywczy w  sztuce wojny. Byli to Arabowie, którzy błyskawicznie podbili olbrzymi obszar na Półwyspie Iberyjskim. Muzułmańska inwazja ku Europie rozpoczę-ła się tuż po śmierci Mahometa w 632 roku. Według mniej lub bardziej historycznych źródeł, powodem ca-łego tego całego zamieszania była córka ówczesnego władcy Ceuty. Ach te baby, wiecznie jakieś nieszczęście ściągną. Nie wiadomo na ile to legenda, na ile histo-ryczny fakt. Czego jesteś pewni, to rozpoczęcia przez wodza Berberów, Tarika ibn Zijada, pierwszej wypra-wy do Hiszpanii, która to miała miejsce w 710 roku. Początkowo zapewne chodziło o to co zwykle- o pie-niądze i  łupy. Z  czasem jednak, w  miarę podbijania rozległych terenów Półwyspu, Tarik skorzystał z szansy, podbił i zajął stolicę, Toledo, i zaczął ponad siedmiuset letnie panowanie Arabów w Hiszpanii.

Obecność Arabów na Półwyspie Iberyjskim bar-dzo niepokoiła ich północnych sąsiadów, Franków. Karolingowie widząc, że w ich pobliżu zaczęły powsta-wać chrześcijańskie Królestwa, postanowili wykorzy-stać ten fakt i powołać do życia nadgraniczną strefę, swojego rodzaju mur obronny przed islamskim zagro-żeniem. Jedną z części składowych tego regionu, obej-mująca terytorium dzisiejszej Katalonii, była Marchia

Page 36: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

36 LA HISTORIA

OD MichelsaJedni twierdzą, że jest esencją futbolu i wyrazem naj-wyższego szczebla jego ewolucji, dla innych to setki nużących podań w okolicy środka pola. Pewne jest to, że pochodzący z Holandii styl gry nazywany tam „fut-bolem totalnym”, a w Hiszpanii „tiki-taką” na zawsze zmienił piłkę nożną. Nie potrafimy sobie dziś wyobrazić piłkarzy klubu FC Barcelona wybiegających na boisko bez chęci zdominowania rywala w sposób, jaki robi się to w tym klubie (z przerwami) od ponad 40 lat. Bez stylu, który charakteryzuje „Blaugranę” od dekad, kibice na całym świecie z pewnością nie usłyszeliby o takich graczach jak Guardiola, Xavi czy Busquets.”Tiki-taka” jest bezlitosna- wymaga rewelacyjnego przygotowa-nia fizycznego i technicznego, nawet niewielkie braki sprawiają, że drużyna z niemożliwej do pokonania staje się łatwym kąskiem dla rywali. Zapraszam do poznania historii stylu, który urósł w klube z Camp Nou do miana religii.

Trudno wskazać twórcę „futbolu totalnego”. Za jego ko-lebkę uważa się Holandię, a przede wszystkim potężny Ajax Amsterdam w latach ’60 i  ’70, jednak już wcze-śniej pewne elementy charakterystyczne dla tego stylu sprawdzały się na arenie międzynarodowej. Urugwaj na Mundialu w 1950r w Brazylii stał się najlepszą dru-żyną globu dzięki agresywnemu presingowi i przygo-towaniem kondycyjnym przewyższającym ówczesne standardy. Cztery lata później Węgry zachwyciły świat niespotykanymi dotąd wymianami podań między gra-czami drugiej drużyny Mundialu ’54. Nową jakość pod względem pressingu, techniki i widowiskowości kibice zobaczyli po raz pierwszy w połowie lat ‘60 w Ajaxie pod wodzą Rinusa Michelsa, często nazywanego „ojcem fut-bolu totalnego”. Przez kilka lat stworzył on zespół gra-jący widowiskowo, który niezależnie od napotkanego rywala narzucał swój styl gry. Z Cruyffem, Neeskensem, Krolem i Keizerem w składzie Michels (jego dzieło w la-tach 1972-73 kontynuował Kovacs) stworzył zespół, którydo dziś jest uważany za jeden z najlepszych w hi-storii. Po raz pierwszy w dziejach realizatorzy transmi-sji i obrońcy drużyny przeciwnej nie mieli pojęcia, na jakiej pozycji zagrają piłkarze ofensywni z  Cruyffem na czele. Nigdy wcześniej wyszkolenie techniczne nie było priorytetem w doborze graczy na każdej pozycji, czego efektem była sytuacja, w której obrońcy Ajaxu

10 Przykazań Michelsabez których nie ma tiki-taki

1.Przeciwnik musi być naciskany już w strefie defensywy. Obecność 20 zawodników na połowie rywala już sieje zamęt w jego szykach obronnych .

2. Podania prostopadłe między liniami muszą być stosowane zarówno w akcjach ofensywnych , jak i przy wyprowadzaniu piłki na własnej połowie.

3.Po stracie piłki na własnej połowie niezbędne jest, by gracze znajdują-cy się najbliżej piłki naciskali na rywala, a pozostali wypełniali luki po nich , by rywal nie mógł wykorzystać wolnych przestrzeni na boisku.

4.Piłkarze nie mogą grać na jednej pozycji . Każdy piłkarz powinien mieć wyznaczone stałe role, a jego miejsce na boisku powinno być podyktowane rozmieszczeniem pozostałych zawodników.

5.W czasie, gdy przeciwnik ma piłkę, każdy gracz musi pilnować przydzi-elonego mu piłkarza. Nikt nie może zostać zwolniony z tej funkcji .

6.Wszyscy piłkarze muszą być bardzo wydolni . Taryfa ulgowa w tej kwestii dotyczy libero, wysuniętego napastnika i w szczególnym przypadku mózgu drużyny.

7. Podania w “trójkątach” z pierwszej piłki na połowie przeciwnika to kluczowy sposób zdobywania wolnej przestrzeni .

8. Rozgrywanie powinno być tak szybkie, jak szyki obronne rywala na to pozwalają.

9. Piłkarze muszą wybiegać na pozycję, zanim otrzymają piłkę.

10. W ataku i obronie ważne jest, by boczni obrońcy znali swoje miejsce na boisku .

Flash BlogFCB Wrzesień 2013

Page 37: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

Od Michelsa do Martino

DO Martinooperowali piłką lepiej niż rozgywający przeciwników. W tym systemie każdy bronił, każdy atakował . To wte-dy raz pierwszy zastosowano tzw. „pułapki ofsajdowe” Wieloletnia dominacja w holenderskim i europejskim (trzy Puchary Mistrzów w  latach 1971-73) zwróciły uwagę władz Barcelony na postać Rinusa Michelsa.

W 1971 r. charyzmatyczny Holender zasiadł na ławce „Dumy Katalonii”. W ciągu dwóch lat dostosował skład zespołu do swoich potrzeb, przeprowadzając najdroż-sy transfer w ówczesnym futbolu: Johan Cruyff z Ajaxu Amsterdam za 2 miliony dolarów po czym sprowadził innego geniusza – Johana Neeskensa, na następcę któ-rego w La Masii szkoliło się i szkoli nadal ofensywnych pomocników, co widać najlepiej po grze Andresa Iniesty czy Thiago Alcantary. Barca z takimi gwiazdami zdoby-ła w sezonie 1973/74 pierwsze mistrzostwo od 15 lat, pokonując po drodze m.in. Real Madryt 5:0 na Estadio Santiago Bernabeu. Po zakończeniu sezonu „Trener stu-lecia” zrezygnował z prowadzenia klubu z Barcelony na rzecz reprezentacji „Oranje” na Mundialu w RFN, w któ-rym fenomenalną Holandię zatrzymali dopiero w finale piłkarze Niemiec Zachodnich.

Przez te trzy lata udało się jednak Michelsowi za-siać ziarno „tiki-taki” w  głowach kibiców i  piłkarzy. Spektakularna gra znana z czasów Michelsa śniła się za-pewne kibicom „Blaugrany” po nocach aż do roku 1988, kiedy jako nowy trener Barcelony został zaprezentowa-ny Johan Cruyff. Uznawany za jednego z najlepszych pił-karzy w historii futbolu Holender poszedł jednak krok dalej, niż jego mentor. Przebudował system szkolenia młodzieży, dzięki czemu od najmłodszych kategorii wie-kowych wprowadzono selekcję i późniejsze treningi do-stosowane do wymogów „tiki-taki”. Gra w dziada z gier-ki na rozgrzewkę stała się jednym z głównych punktów treningu, obok gry na małej przestrzeni. „Blaugrana” znów zaczęła zachwycać świat kombinacyjną grą, która do złudzenia przypominała Ajax i Barcelonę Michelsa .

Uwolnienie piłkarzy z szablonu pozycji, na rzecz przy-pisywania im określonych ról, połączone z intensyw-nym pressingiem i bajeczną techniką użytkową graczy zapewniło „Blaugranie” dominację zarówno w futbolu hiszpańskim (rekordowe cztery tytuły mistrza kraju

10 Przykazań Michelsabez których nie ma tiki-taki

1.Przeciwnik musi być naciskany już w strefie defensywy. Obecność 20 zawodników na połowie rywala już sieje zamęt w jego szykach obronnych .

2. Podania prostopadłe między liniami muszą być stosowane zarówno w akcjach ofensywnych , jak i przy wyprowadzaniu piłki na własnej połowie.

3.Po stracie piłki na własnej połowie niezbędne jest, by gracze znajdują-cy się najbliżej piłki naciskali na rywala, a pozostali wypełniali luki po nich , by rywal nie mógł wykorzystać wolnych przestrzeni na boisku.

4.Piłkarze nie mogą grać na jednej pozycji . Każdy piłkarz powinien mieć wyznaczone stałe role, a jego miejsce na boisku powinno być podyktowane rozmieszczeniem pozostałych zawodników.

5.W czasie, gdy przeciwnik ma piłkę, każdy gracz musi pilnować przydzi-elonego mu piłkarza. Nikt nie może zostać zwolniony z tej funkcji .

6.Wszyscy piłkarze muszą być bardzo wydolni . Taryfa ulgowa w tej kwestii dotyczy libero, wysuniętego napastnika i w szczególnym przypadku mózgu drużyny.

7. Podania w “trójkątach” z pierwszej piłki na połowie przeciwnika to kluczowy sposób zdobywania wolnej przestrzeni .

8. Rozgrywanie powinno być tak szybkie, jak szyki obronne rywala na to pozwalają.

9. Piłkarze muszą wybiegać na pozycję, zanim otrzymają piłkę.

10. W ataku i obronie ważne jest, by boczni obrońcy znali swoje miejsce na boisku .

Page 38: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

38 LA HISTORIA

z rzędu w latach 1991-94) jak i europejskim (Puchar Zdobywców Pucharów ’89 i Puchar Mistrzów ’92). Po kilku latach pod wodzą Cruyffa schemat gry Barcy niespecjalnie się różnił od tej z czasów Michelsa czy Guardioli. To nie dziwi, w końcu „Boski Johan” naślado-wał Michelsa, a sam był wzorem dla Pepa. Dziwi to, że żaden z nich nie nauczył się na błędach poprzednika. Zarówno Cruyff, jak i Guardiola w pewnym momencie doszli do wniosku, że większą kontrolę podczas meczu daje sysem 3-4-3, który wprowadzali, na rzecz dobre-go 4-3-3. Działo się to na skutek obsesji kontroli, która moim zdaniem jest jedyną wadą grania „futbolu total-nego”. Trenerzy i piłkarze usiłują kontrolować mecz naj-bardziej jak to jest możliwe, poprzez angażowanie coraz większej liczby graczy podczas ataków pozycyjnych, co odbywa się kosztem narażenia na kontry. To w ten spo-sób przegrali Holendrzy Michelsa w ’74, „DreamTeam” Cruyffa 0:5 z Realem w 1995r. czy „Pep Team” w sezonie 11/12 La Liga.

Osiem sezonów pod wodzą Cruyffa utwierdziło w prze-konaniu kibiców, że Barca ma swój styl i od czasu zwol-nienia Holendra przez prezesa Josepa Nuneza oczeki-wano od szkoleniowców wygranych i pucharów, jednak zawsze był haczyk: Barca ma grać pięknie i pięknie wy-grywać. Grać, by wygrać za wszelką cenę mogą sobie w Madrycie. My jesteśmy ponad to. Cruyff obiecał, że już nigdy nie poprowadzi żadnego klubu poza Barceloną i słowa dotrzymał. Dał się skusić dopiero nieoficjalnej reprezentacji Katalonii w 2009r. Jego następcy:Rexach, Van Gaal, Robson, Rijkaard próbowali uskutecznić tą

Sadurni

De La Cruz

Costas

Rife

Juan Carlos

Marcial

Cruyff

Sotil

Asensi

RexachTorres

Busquets

Ferrer

Sergi

Koeman

Guardiola

Bakero

Romario

Stoiczkow

Amor

GoikoetxeaNadal

Valdes

Abidal

Pique

Puyol

Busquets

Xavi

Messi

Villa

Iniesta

PedroAlves

FC Barcelona 5:0 Real Madryt sezon 1973/1974trener: Rinus Michels

FC Barcelona 5:0 Real Madryt sezon 1994/1995trener: Johan Cruyff

FC Barcelona 5:0 Real Madryt sezon 2010/11trener: Pep Guardiola

Flash BlogFCB Wrzesień 2013

Page 39: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

strategię, jednak brakowało kilku elementów w  tej układance. „Tiki-takę” na dobre przywrócił Barcelonie młokos w świecie trenerskim, a jednocześnie weteran futbolu totalnego- Josep Guardiola. Tak jak jego wielcy, holenderscy poprzednicy nie bał się radykalnych zmian w treningach, sztabie szkoleniowym i składzie zespo-łu. Wprowadził dokładnie ten sam system, co Cruyff w 1988r. i sprawił, że po raz kolejny Barca mogła grać przeciwko każdemu swój futbol, a przeciwnicy musieli się dostosowywać do jej gry. „Duma Katalonii” po raz kolejny zachwyciła stylem cały świat, a ilością pucha-rów przewyższyła najlepsze drużyny klubowe w historii mimo, że każdy rywal, który stanął Barcelonie na drodze wiedział dokładnie, jak zagrają piłkarze w bordowo-gra-natowych trykotach.

Przez dekady zmieniały się tylko detale związane głów-nie z cechami indywidualnymi poszczególnych graczy. Cruyff i Messi na boisku mają podobne role na boisku („bądź wszędzie, walcz o piłkę, a gdy ją dostaniesz, wy-myśl coś genialnego”), natomiast w latach ’90 Cruyff stawiał na typowych snajperów. Na pozycji defensyw-nego pomocnika jest gracz z nienaganną techniką i od-biorem(Juan Carlos, Pep Guardiola, Sergio Busquets), a boczni obrońcy mają odpowiednie warunki i umie-jętności, by uczestniczyć w atakach na bramkę rywala. Mimo, że w okresie ponad 40 lat Barca przez kilkana-ście lat grała „tiki-takę”, to możemy śmiało powiedzieć,

że za każdym razem cykl kończył się na skutek zmian wewnątrz klubu.

Tak jak wcześniej wspomniałem, futbol totalny to z  pewnością najlepszy znany sposób na grę w  piłkę, jednak jest bezlitosny i  nie wybacza niedociągnięć. W latach 70-tych zabrakło sensownej kontynuacji my-śli Michelsa, Cruyff po przegranym finale Champions League w Atenach 0:4 (w którym FC Barcelona była murowanym faworytem) zdecydował się na general-ne przebudowanie składu, co skończyło się katastrofą.

,,Przybyłem tu, by przypomnieć światu futbol, jakim zauroczył mnie Rinus Michels”

Johan Cruyff

Guadioli odbił się czkawką pomysł systemu 3-4-3, któ-ry nie był właściwą odpowiedzią na antyfutbol Realu Madryt i londyńskiej Chelsea. Najbardziej żal oczywiście Tito Vilanovy, któremu stan zdrowia nie pozwolił na dobre wprowadzić swojego pomysłu na Barcę. W kom-fortowej sytuacji jest obecnie Gerardo Martino. Śmiem twierdzić, że ma zespół kadrowo tak dobry, jak „Pep Team” u szczytu formy. Jeśli kontuzje w obronie nie sta-ną na drodze realizacji jego koncepcji, świat znów może nam pozazdrościć stylu i zwycięstw.

Nazar Smereczań[email protected]

Od Michelsa do Martino

Page 40: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

JEDNASEKUNDABayern Monachium, jako pierwszy niemiecki klub w historii, sięgnął po Superpuchar Europy. Triumfator Ligi Mistrzów pokonał na Eden Arenie w Pradze londyńską Chelsea, która zdobyła w minionym sezonie Puchar Europy. Josep Gurdiola ocenił spotkanie jednym zdaniem: "Jedna sekunda zmieniła wszystko."

PoPo trudnym, choć emocjonującym widowisku, dramatycznej dogrywce i bezbłędnie wykony-wanych rzutach karnych, trener "Bawarczyków" mógł odetchnąć z nieskrywaną ulgą. Udało mu się po raz kolejny być lepszym od Jose Mourinho. Niewiele bowiem brakowało, aby to Portugalczyk był górą.

Pep Guardiola zrehabilitował się w pełni za porażkę w Superpucharze Niemiec z Borussią Dortmund. Konfrontacja z Mourinho była również okazją do udowodnienia, że poza Hiszpanią były trener FC Barcelony potrafi także wygrywać ważne tytuły. To już 15 trofeum w karierze i pierwsze, od kiedy prowadzi Gwiazdę Południa.

OstatnieOstatnie bezpośrednie starcie obu szkoleniowców miało miejsce w La Liga. Prowadzili wtedy kolejno Barcelonę i Real - odwiecznych rywali hiszpańskiej Ekstraklasy. Tym razem najlepszy zespół ligi niemieckiej okazał swoją wyższość nad obecnie pierwszą ekipą Premier League. Z "e Blues" Jose Mourinho, choć zdobył w karierze 6 wielkich tytułówtytułów (po dwa razy Mistrzostwo Anglii i Puchar Ligi Angielskiej, raz Puchar i Superpuchar Anglii),

Symbol sukcesu

to nigdy po Superpuchar Europy nie sięgnął. Nie dokonał tego również z Interem, Porto czy Realem. - Kiedy po raz pierwszy pracowałem w Londynie, to chciałem wygrywać tytuły, być coraz lepszym i zarazem iść do innych klubów, ale teraz nie - mówi Mourinho w jednym z wywiadów, udziel-onych tuż przed startem ligi angielskiej. - Po prostu,prostu, nie widzę się w innych ligach, bo czuję bardzo silny związek emocjonalny z Chelsea.

15 miesięcy temu w Monachium, podczas finału Ligi Mistrzów, Bawarczycy przegrali w dramatycz- nych okolicznościach po rzutach karnych. Wtedy to drużyna z południowego Londynu miała swojego bohatera. Didier Drogba doprowadził do dogrywki dwie minuty przed końcem regulami-nowego czasu i strzelił decydującą bramkę w ostat-niej serii strzałów oddawanych z jedenastu metrów.

W piątek w Pradze również nie obyło się bez piłkarskiego dreszczowca. Bayern Monachium potrzebował sporo czasu by zwycięsko zakończyć starcie przeciwko Chelsea. Po bramce Fernando Torresa, podrażnieni Bawarczycy za wszelką cenę starali się wyeliminować błędy w ustawieniu, które doprowadziły do szybkiej utraty gola (8. minuta). AkcjęAkcję przeprowadził Eden Hazard, Andre Schuerrle kapitalnie dośrodkował, a Torres zakończył precyzyjnym strzałem.

Chwilę później to gracze Bayernu zaatakowali bramkę Petra Cecha. Kapitan Gwiazdy Południa, Philipp Lahm, nie zdołał jednak pokonać świetnie dysponowanego tego dnia golkipera rywali. Zgodnie z założoną taktyką Mourinho, Chelsea schowana za szczelną gardą, wypatrywała okazji do zdobycia kolejnej bramki. Portugalski menadżer wiedział,wiedział, że przeciw jego zawodnikom Pep Guardiola wystawił znakomity skład, z którym walcząc o dominację w środku pola, skazałby swój zespół na sromotną klęskę.

"e Blues" zdołali zachować prowadzenie aż do gwizdka sędziego Eriksona informującego piłkarzy, iż czas udać się na zasłużoną przerwę. Początek drugiej połowy miał podobny przebieg jak ostatni kwadrans pierwszej odsłony. Mistrzowie Niemiec atakowali, piłkarze Chelsea głęboko cofnięci, bronili się. Bronili się skutecznie, ponieważ cała formacja obronna spisywała się znakomicie.formacja obronna spisywała się znakomicie.

Bayern z minuty na minutę przejmował coraz większą kontrolę nad wydarzeniami na boisku. W końcu też zaczęła sprawniej funkcjonować lewa flanka na której hasał Franck Ribery (wybrany został piłkarzem roku w Europie). Po Kopie, Platinim, Papenie i Zidanie to piąty Francuz, który zdobył to wyróżnienie. - Piękna lista, z pewnością. Wow!Wow! Jestem nominowany! Byłoby wspaniałą rzeczą znaleźć się wśród tych nazwisk - powiedział Ribery przed rozpoczęciem się gali UEFA. Ostatecznie gracz Bayernu indywidualnie pokonał takie gwiazdy światowego futbolu jak Cristiano Ronaldo (nieobecnego na gali) i Lionel Messi.

W Pradze, Ribery po raz kolejny udowodnił, iż jest bardzo ważnym, wręcz niezbędnym elementem w maszynie Pepa Guardioli. Po paru rajdach, wypracowanych sytuacjach i strzałach, udało mu się w końcu pokonać reprezentacyjnego bram-karza z Czech. Petr - też Czech - w pierwszej połowie usilnie pracował na miano piłkarza meczu, aleale na drugą połowę wyszedł nieco mniej skoncen-

trowany. Zaraz na początku przytrafił się mu fatalny błąd, który "świeżo upieczony" najlepszy piłkarz Europy wykorzystał bezlitośnie. Po doskonałej asyście Toniego Kroosa, niesygna-lizowany strzał Ribery'ego z 22 metrów okazał się być dla Czecha nie do obrony.

Wciąż rosła przewaga Bayernu jeśli chodzi o ilość podań oraz procent z posiadania piłki. Bramkarze obu zespołów robili co w ich mocy, by nie zwiększać konta po stronie strat goli. A już ostanie 20. minut przed końcem regulaminowego czasu w pełni należały do Manuela Neuera i Petra Czecha. A tymczasem...

ChelseaChelsea otrząsnęła się po ciosie zadanym przez Bawarczyków i zdołała po raz kolejny objąć pro-wadzenie w tym meczu. Oto młody reprezentant Belgii Eden Hazard, który miał swój udział przy pierwszej bramce dla "e Blues" przeprowadził lekcję poglądową w stylu country pt. "Jak związać trzy krowy sąsiada w szczerym polu i posłać kapustę tuż obok rogatej głowy barana."

Bayern poczuł oddech rywali na plecach. Zawodnicy Pepa Guardioli wiedzieli, że niewiele pozostało im czasu na to by wyrównać i marzyć o szczęśliwym zakończeniu. Bawarski orzeł ruszył więc do wściekłego ataku. Skomasowany napór mistrza Niemiec trwał niemal do ostatnich sekund meczu. Petr Czech dwoił się i troił, a nawet wielok-rotnierotnie klonował, ratując swój zespół z ogromnych opresji (108. minuta - Mandziukić , 109. minuta - Martinez, 115. minuta - Goetze, 118. minuta - Ribery) by w końcu skapitulować po strzale Javiego Martineza na 5. sekund przed upływem dogrywki. Czekała nas seria rzutów karnych!

Pomimo, iż to Bayern został jako pierwszy ukąszony przez Torresa, Pep zaaplikował Niemcom swoją tajną barcelońską surowicę,

a może jakiś anabol, dzięki któremu jego zespół walczył do końca jak zraniony przez pikadora byk. Hiszpańska "Marca" w podobnych słowach opisała zwycięstwo nad Mourinho. "Szczęście Pepa wystarczyło przeciwko Mourinho" - nie omieszkali jednak dodać dziennikarze tej gazety.

BoBo przecież można mówić o pewnej dozie szczęścia, którą obłaskawiony został Pep Guradiola w trakcie wykonywania przez jego zespół serii "jedenastek". Z trzeciej części batalii o Super- puchar Europy piłkarze ze stolicy Bawarii wyszli zwycięsko. Bowiem w piątej i ostatniej kolejce, lekceważącym strzałem "popisał" się Romelu LukakuLukaku zapominając chyba, że w bramce stoi Manuel Neuer, a nie chłopczyna z afrykańskiej wioski.

Pewnie sam Neuer, stojąc oko w oko z potężnym graczem (mierzy ponad 190 wzrostu i waży 100 kg) pomyślał: "Boże, ratuj! Ten belgijski koń, w którym płynie krew kongijskich goryli górskich, zaraz wyśle mnie wraz z bramką na orbitę, gdzie żyje tylko Leo Messi!" Chwilę później najwyraźniej olbrzymowi musiała odkręcić się noga, bo niezdarnie posłał piłkępiłkę tam, gdzie właśnie miał rzucić się niemiecki portero.

"Neuer i Martinez podarowali Guardioli Superpuchar Europy"- odnotował na swoich łamach dziennik "AS". "Bayern Guardioli zaprezentował hiszpańską pasję i rozwinął ją w no- wym kierunku" - donosi z kolei "El Pais". "Pod nową banderą, Kapitan Guardiola wyprowadził w morze zabójczy okręt wojenny i podzczas swojej pierw- szejszej wielkiej bitwy rozstrzelał angielską fregatę" - (cytat własny). "El Mundo": "Guardiola tworzy nowy rozdział w historii niemieckiego klubu. Fantastycznie!"

Pep Guardiola zdobył z Bayernem Monachium swój pierwszy tytuł. Zwycięstwo nad Chelsea Hiszpan zadedykował swojemu poprzednikowi Juppowi Heynckesowi (zdobył tryplet z Gwiazdą południe w minionym sezonie). - Chciałbym podziękować Juppowi za to, że mogłem znaleźć się w tym finale. Ten tytuł jest dla niego i fanów.

PoPo spotkaniu Pep mówił o "wielkim finale", a Mou był zdziwiony, że "...lepszy zespół nie wygrał Superpucharu".- Jedna sekunda zmieniła wszystko - podkreślił Pep Guardiola, a jego portugalski kolega po fachu skontrował tę wypowiedź w dawnym, uszczypliwym tonie: - Lepszy zespół najwyraźniej przegrał. Oni strzelili po prostu o jednegojednego gola więcej. Lepszy zespół przez wiele minut grał w dziesiątkę.

"e Special One" nie byłby sobą, gdyby nie przyczepił się do decyzji szwedzkiego sędziego, pana Jonasa Erikssona, który jego zdaniem zupełnie niepotrzebnie usunął z boiska jednego z zawodników. - Przepisy są przepisami, ale jest inny bardzo ważny przepis, który nazywa się zdrowym rozsądkiem, to pasja do tej gry. Kiedy sędzia podejmowałpodejmował decyzję, to nie jestem pewny, czy kochał tę grę - stwierdził Mourinho.

Parafrazując słowa Mourinho po jednym z clasico na Santiago Bernabeu powiem tylko tyle: Nie mówmy panie trenerze o błędach sędziów. Wysoka temperatura przed spotkaniem? To Wam panowie nie powinno przeszkadzać. Obie drużyny poddano mniej więcej podobnej dawce presji, obydwie drużyny zagrały w takich samych warunkachwarunkach i nie można się usprawiedliwiać takimi szczegółami.

Bo przecież w obu przypadkach jedna sekunda mogła zadecydować o wszystkim.

Maciej Ryszka,Schemmerberg, Niemcy

[email protected]

footballaustralia.com.au performgroup.com

Pewnie sam Neuer, stojąc oko w oko z potężnym

graczem (mierzy ponad 190 cm wzrostu i waży

100 kg) pomyślał: "Boże, ratuj! Ten belgijski koń, w którym płynie krew kongijskich goryli górskich, zaraz wyśle mnie wraz z bramką na górskich, zaraz wyśle mnie wraz z bramką na

orbitę, gdzie żyje tylko Leo Messi!"

Flash BlogFCB Wrzesień 2013

40 ARTYKUŁ

Page 41: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

JEDNASEKUNDABayern Monachium, jako pierwszy niemiecki klub w historii, sięgnął po Superpuchar Europy. Triumfator Ligi Mistrzów pokonał na Eden Arenie w Pradze londyńską Chelsea, która zdobyła w minionym sezonie Puchar Europy. Josep Gurdiola ocenił spotkanie jednym zdaniem: "Jedna sekunda zmieniła wszystko."

PoPo trudnym, choć emocjonującym widowisku, dramatycznej dogrywce i bezbłędnie wykony-wanych rzutach karnych, trener "Bawarczyków" mógł odetchnąć z nieskrywaną ulgą. Udało mu się po raz kolejny być lepszym od Jose Mourinho. Niewiele bowiem brakowało, aby to Portugalczyk był górą.

Pep Guardiola zrehabilitował się w pełni za porażkę w Superpucharze Niemiec z Borussią Dortmund. Konfrontacja z Mourinho była również okazją do udowodnienia, że poza Hiszpanią były trener FC Barcelony potrafi także wygrywać ważne tytuły. To już 15 trofeum w karierze i pierwsze, od kiedy prowadzi Gwiazdę Południa.

OstatnieOstatnie bezpośrednie starcie obu szkoleniowców miało miejsce w La Liga. Prowadzili wtedy kolejno Barcelonę i Real - odwiecznych rywali hiszpańskiej Ekstraklasy. Tym razem najlepszy zespół ligi niemieckiej okazał swoją wyższość nad obecnie pierwszą ekipą Premier League. Z "e Blues" Jose Mourinho, choć zdobył w karierze 6 wielkich tytułówtytułów (po dwa razy Mistrzostwo Anglii i Puchar Ligi Angielskiej, raz Puchar i Superpuchar Anglii),

Symbol sukcesu

to nigdy po Superpuchar Europy nie sięgnął. Nie dokonał tego również z Interem, Porto czy Realem. - Kiedy po raz pierwszy pracowałem w Londynie, to chciałem wygrywać tytuły, być coraz lepszym i zarazem iść do innych klubów, ale teraz nie - mówi Mourinho w jednym z wywiadów, udziel-onych tuż przed startem ligi angielskiej. - Po prostu,prostu, nie widzę się w innych ligach, bo czuję bardzo silny związek emocjonalny z Chelsea.

15 miesięcy temu w Monachium, podczas finału Ligi Mistrzów, Bawarczycy przegrali w dramatycz- nych okolicznościach po rzutach karnych. Wtedy to drużyna z południowego Londynu miała swojego bohatera. Didier Drogba doprowadził do dogrywki dwie minuty przed końcem regulami-nowego czasu i strzelił decydującą bramkę w ostat-niej serii strzałów oddawanych z jedenastu metrów.

W piątek w Pradze również nie obyło się bez piłkarskiego dreszczowca. Bayern Monachium potrzebował sporo czasu by zwycięsko zakończyć starcie przeciwko Chelsea. Po bramce Fernando Torresa, podrażnieni Bawarczycy za wszelką cenę starali się wyeliminować błędy w ustawieniu, które doprowadziły do szybkiej utraty gola (8. minuta). AkcjęAkcję przeprowadził Eden Hazard, Andre Schuerrle kapitalnie dośrodkował, a Torres zakończył precyzyjnym strzałem.

Chwilę później to gracze Bayernu zaatakowali bramkę Petra Cecha. Kapitan Gwiazdy Południa, Philipp Lahm, nie zdołał jednak pokonać świetnie dysponowanego tego dnia golkipera rywali. Zgodnie z założoną taktyką Mourinho, Chelsea schowana za szczelną gardą, wypatrywała okazji do zdobycia kolejnej bramki. Portugalski menadżer wiedział,wiedział, że przeciw jego zawodnikom Pep Guardiola wystawił znakomity skład, z którym walcząc o dominację w środku pola, skazałby swój zespół na sromotną klęskę.

"e Blues" zdołali zachować prowadzenie aż do gwizdka sędziego Eriksona informującego piłkarzy, iż czas udać się na zasłużoną przerwę. Początek drugiej połowy miał podobny przebieg jak ostatni kwadrans pierwszej odsłony. Mistrzowie Niemiec atakowali, piłkarze Chelsea głęboko cofnięci, bronili się. Bronili się skutecznie, ponieważ cała formacja obronna spisywała się znakomicie.formacja obronna spisywała się znakomicie.

Bayern z minuty na minutę przejmował coraz większą kontrolę nad wydarzeniami na boisku. W końcu też zaczęła sprawniej funkcjonować lewa flanka na której hasał Franck Ribery (wybrany został piłkarzem roku w Europie). Po Kopie, Platinim, Papenie i Zidanie to piąty Francuz, który zdobył to wyróżnienie. - Piękna lista, z pewnością. Wow!Wow! Jestem nominowany! Byłoby wspaniałą rzeczą znaleźć się wśród tych nazwisk - powiedział Ribery przed rozpoczęciem się gali UEFA. Ostatecznie gracz Bayernu indywidualnie pokonał takie gwiazdy światowego futbolu jak Cristiano Ronaldo (nieobecnego na gali) i Lionel Messi.

W Pradze, Ribery po raz kolejny udowodnił, iż jest bardzo ważnym, wręcz niezbędnym elementem w maszynie Pepa Guardioli. Po paru rajdach, wypracowanych sytuacjach i strzałach, udało mu się w końcu pokonać reprezentacyjnego bram-karza z Czech. Petr - też Czech - w pierwszej połowie usilnie pracował na miano piłkarza meczu, aleale na drugą połowę wyszedł nieco mniej skoncen-

trowany. Zaraz na początku przytrafił się mu fatalny błąd, który "świeżo upieczony" najlepszy piłkarz Europy wykorzystał bezlitośnie. Po doskonałej asyście Toniego Kroosa, niesygna-lizowany strzał Ribery'ego z 22 metrów okazał się być dla Czecha nie do obrony.

Wciąż rosła przewaga Bayernu jeśli chodzi o ilość podań oraz procent z posiadania piłki. Bramkarze obu zespołów robili co w ich mocy, by nie zwiększać konta po stronie strat goli. A już ostanie 20. minut przed końcem regulaminowego czasu w pełni należały do Manuela Neuera i Petra Czecha. A tymczasem...

ChelseaChelsea otrząsnęła się po ciosie zadanym przez Bawarczyków i zdołała po raz kolejny objąć pro-wadzenie w tym meczu. Oto młody reprezentant Belgii Eden Hazard, który miał swój udział przy pierwszej bramce dla "e Blues" przeprowadził lekcję poglądową w stylu country pt. "Jak związać trzy krowy sąsiada w szczerym polu i posłać kapustę tuż obok rogatej głowy barana."

Bayern poczuł oddech rywali na plecach. Zawodnicy Pepa Guardioli wiedzieli, że niewiele pozostało im czasu na to by wyrównać i marzyć o szczęśliwym zakończeniu. Bawarski orzeł ruszył więc do wściekłego ataku. Skomasowany napór mistrza Niemiec trwał niemal do ostatnich sekund meczu. Petr Czech dwoił się i troił, a nawet wielok-rotnierotnie klonował, ratując swój zespół z ogromnych opresji (108. minuta - Mandziukić , 109. minuta - Martinez, 115. minuta - Goetze, 118. minuta - Ribery) by w końcu skapitulować po strzale Javiego Martineza na 5. sekund przed upływem dogrywki. Czekała nas seria rzutów karnych!

Pomimo, iż to Bayern został jako pierwszy ukąszony przez Torresa, Pep zaaplikował Niemcom swoją tajną barcelońską surowicę,

a może jakiś anabol, dzięki któremu jego zespół walczył do końca jak zraniony przez pikadora byk. Hiszpańska "Marca" w podobnych słowach opisała zwycięstwo nad Mourinho. "Szczęście Pepa wystarczyło przeciwko Mourinho" - nie omieszkali jednak dodać dziennikarze tej gazety.

BoBo przecież można mówić o pewnej dozie szczęścia, którą obłaskawiony został Pep Guradiola w trakcie wykonywania przez jego zespół serii "jedenastek". Z trzeciej części batalii o Super- puchar Europy piłkarze ze stolicy Bawarii wyszli zwycięsko. Bowiem w piątej i ostatniej kolejce, lekceważącym strzałem "popisał" się Romelu LukakuLukaku zapominając chyba, że w bramce stoi Manuel Neuer, a nie chłopczyna z afrykańskiej wioski.

Pewnie sam Neuer, stojąc oko w oko z potężnym graczem (mierzy ponad 190 wzrostu i waży 100 kg) pomyślał: "Boże, ratuj! Ten belgijski koń, w którym płynie krew kongijskich goryli górskich, zaraz wyśle mnie wraz z bramką na orbitę, gdzie żyje tylko Leo Messi!" Chwilę później najwyraźniej olbrzymowi musiała odkręcić się noga, bo niezdarnie posłał piłkępiłkę tam, gdzie właśnie miał rzucić się niemiecki portero.

"Neuer i Martinez podarowali Guardioli Superpuchar Europy"- odnotował na swoich łamach dziennik "AS". "Bayern Guardioli zaprezentował hiszpańską pasję i rozwinął ją w no- wym kierunku" - donosi z kolei "El Pais". "Pod nową banderą, Kapitan Guardiola wyprowadził w morze zabójczy okręt wojenny i podzczas swojej pierw- szejszej wielkiej bitwy rozstrzelał angielską fregatę" - (cytat własny). "El Mundo": "Guardiola tworzy nowy rozdział w historii niemieckiego klubu. Fantastycznie!"

Pep Guardiola zdobył z Bayernem Monachium swój pierwszy tytuł. Zwycięstwo nad Chelsea Hiszpan zadedykował swojemu poprzednikowi Juppowi Heynckesowi (zdobył tryplet z Gwiazdą południe w minionym sezonie). - Chciałbym podziękować Juppowi za to, że mogłem znaleźć się w tym finale. Ten tytuł jest dla niego i fanów.

PoPo spotkaniu Pep mówił o "wielkim finale", a Mou był zdziwiony, że "...lepszy zespół nie wygrał Superpucharu".- Jedna sekunda zmieniła wszystko - podkreślił Pep Guardiola, a jego portugalski kolega po fachu skontrował tę wypowiedź w dawnym, uszczypliwym tonie: - Lepszy zespół najwyraźniej przegrał. Oni strzelili po prostu o jednegojednego gola więcej. Lepszy zespół przez wiele minut grał w dziesiątkę.

"e Special One" nie byłby sobą, gdyby nie przyczepił się do decyzji szwedzkiego sędziego, pana Jonasa Erikssona, który jego zdaniem zupełnie niepotrzebnie usunął z boiska jednego z zawodników. - Przepisy są przepisami, ale jest inny bardzo ważny przepis, który nazywa się zdrowym rozsądkiem, to pasja do tej gry. Kiedy sędzia podejmowałpodejmował decyzję, to nie jestem pewny, czy kochał tę grę - stwierdził Mourinho.

Parafrazując słowa Mourinho po jednym z clasico na Santiago Bernabeu powiem tylko tyle: Nie mówmy panie trenerze o błędach sędziów. Wysoka temperatura przed spotkaniem? To Wam panowie nie powinno przeszkadzać. Obie drużyny poddano mniej więcej podobnej dawce presji, obydwie drużyny zagrały w takich samych warunkachwarunkach i nie można się usprawiedliwiać takimi szczegółami.

Bo przecież w obu przypadkach jedna sekunda mogła zadecydować o wszystkim.

Maciej Ryszka,Schemmerberg, Niemcy

[email protected]

footballaustralia.com.au performgroup.com

Pewnie sam Neuer, stojąc oko w oko z potężnym

graczem (mierzy ponad 190 cm wzrostu i waży

100 kg) pomyślał: "Boże, ratuj! Ten belgijski koń, w którym płynie krew kongijskich goryli górskich, zaraz wyśle mnie wraz z bramką na górskich, zaraz wyśle mnie wraz z bramką na

orbitę, gdzie żyje tylko Leo Messi!"

Flash BlogFCB Wrzesień 2013

Page 42: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

42 FELIETON

Flash BlogFCB Lipiec 2013

Saga transferowa z Walijczykiem w roli głównej wciąż trwa w najlepsze, a ostateczne przenosiny Garetha Bale'a na Santiago Bernabeu skłoniły kibiców Barcelony do oceny umiejętności, a tak- że wartości piłkarza Tottenhamu. Wiel- ka szkoda, że spora część sympatyków BlaugranyBlaugrany nie ogląda najlepszej ligi świata.

Muszę przyznać, że jako wielki fan talentu Garetha Bale'a codziennie sprawdzałem wszelkie doniesie-nia na jego temat i bardzo często natrafiałem przy tym na oburzonych kibiców FC Barcelony, którzy uważali, że cena podyktowana przez prezesa Tottenhamu, Daniela Levy'ego, jest znacznie za wysoka.

Rozważania na temat ewentualnej kwoty transferu zostawię sobie na później, teraz zajmę się sprawą zupełnie kuriozalną. Przed zabraniem się do tego tekstu przejrzałem sporo komentarzy na temat Walijczyka i ku ogromnemu zaskoczeniu, zauważyłem, że wielu sympatyków mistrzów Hiszpanii nie ma pojęcia kim jest Gareth Bale.

ŁapałemŁapałem się za głowę czytając, że wykładanie na stół 100 milionów euro za obrońcę jest głupotą, opadały mi ręce, gdy widziałem opinie kategory- cznie dyskredytujące talent Walijczyka, a już zupełnie załamałem się gdy osoba na co dzień zajmująca się pisaniem o piłce nożnej zachwycała się filmem z nurkującym Bale'm informując sym-patyków Barcelony, że JAKBY CO, TO TEN BALE.patyków Barcelony, że JAKBY CO, TO TEN BALE.

Nie chodzi mi oczywiście o sprawę nurkowania, które jest jedną z największych wad pomocnika Kogutów. Do genialnego Walijczyka można się przyczepić tak naprawdę tylko w dwóch sprawach – zbyt częstych kontuzji i wcześniej wspom-nianego symulowania. Jak wiadomo, piłkarz nie ma wpływu na pierwszą dziedzinę (tym bardziej, że BaleBale jest wzorem profesjonalizmu), ale Walijczyk powinien zaprzestać wszelkich prób wymuszania na arbitrach przewinień rywali.

Wracając do sedna sprawy, zacząłem się zastanawiać, jakim cudem prawdziwi kibice hiszpańskiego futbolu mogą nie mieć pojęcia kim jest Gareth Bale. Przed transferem Neymara na Camp Nou niewielu kibiców widziało chociażby kilka pełnych jego występów, ale było to podyk-towane faktem trudnego dostępu do ligi brazylij- skiej.skiej. Jeżeli chodzi jednak o Premier League, to ZDECYDOWANIE NAJLEPSZA LIGA ŚWIATA jest w naszym kraju dostępna na takim samym poziomie jak Primera Division i dziwi mnie, że miłośnicy futbolu są w stanie czepiać się piłkarza nie oglądając chociażby jednego jego meczu. Trudno przypuszczać, by wielką krzywdę sprawiało imim obejrzenie spotkania Tottenhamu z chociażby kimś z wielkiej czwórki.

“Brak szacunku dla całego świata

WracającWracając do samego sensu transferu, to ja jestem wielkim jego zwolennikiem. Bale to jeden z pięciu najlepszych piłkarzy na świecie i mimo tłoku w drugiej linii Królewskich warto sprowadzić go na Santiago Bernabeu. Zaraz po spotkaniu z De- portivo La Coruna chęć odejścia z klubu ogłosił Kaka i tym samym nie tyle zwolniło się miejsce dla Walijczyka,Walijczyka, ale klubowa kasa nie będzie już musiała wypłacać Brazylijczykowi sporej pensji, a za- oszczędzone pieniądze może przekazać na dochody Garetha Bale'a.

Dyskusje nad kwestią przydatności piłkarza do zespołu są zbędne, tym bardziej, że Bale może występować na kilku pozycjach, warto jednak zastanowić się nad ekonomiczną stroną przenosin Walijczyka do stolicy Hiszpanii. W tej sprawie głos zabrał sam Gerardo 'Tata' Martino, który uważa, że przypuszczalna cena, którą Florentino Perez zapłacizapłaci Tottenhamowi, jest oznaką braku szacunku dla całego świata.

Yyyyyyy, że jak? Nowy trener Barcelony chyba za bardzo przyzwyczaił się do warunków ligi argentyńskiej i nie zdaje sobie sprawy z tego, że

“Ja uważam, że to normalne, kasa jest duża , ale ceny rosną i

trzeba płacić z za piłkarzy tyle. Solidny zawodnik kosztuje 20-30

mln, bardzo dobry 40-50, a crack 70-100. Za iago Silve czy za

Luiza chcieli 50. Bale jest młody i genialny, a czy się opłacało

przekonamy się w najbliższe gran derbi. Razem z Cristiano

wjedzie jak masło w naszą obronę. Zobaczycie, że brak stopera

szybko się odbije.“

“Hipokryzja. 57mln za nieopierzonego w europejskiej piłce

Neymara to nic, a 99mln za świetnego zawodnika to brak

szacunku do świata? Skoro Real ma kasę i chce w ten sposób

wydać 100mln to ich sprawa. Jedyną kwestią, która powinna

kogokolwiek w Barcelonie martwić, to fakt, że wartość piłkarska

Królewskich niestety wzrośnie... ”

spora część pieniędzy za transfer zwróci się chociażby dzięki kibicom, którzy z wielką chęcią zakupią biały trykot z numerem 11.

Fakt,Fakt, mniej więcej 100 milionów euro to astro-nomiczna cena, wzięta niemalże z kosmosu, ale jeżeli Królewscy mieli okazję na sprowadzenie piłkarza z najwyższej półki to mogą przepłacić, ponieważ sama gra Walijczyka z pewnością przyniesie do kas klubu spore zyski. Natomiast jeżeli działania Florentino Pereza miały przynieść oczekiwanyoczekiwany efekt i kwota transferu miała zamknąć się w mniej niż 90 milionach euro, to taki ruch można by było nazwać fenomenalnym.

Głos rozsądku w beznadziejnym przypadku

Porównywanie transferów Neymara i Garetha Bale'a na pierwszy rzut oka jest bardzo sensowne, ale według mnie Walijczyk jest lepszym piłkarzem niż Brazylijczyk i tylko bardzo dobra gra nowej gwiazdy Barcelony będzie w stanie przekonać mnie, że nie mam racji. Na tę chwilę, oszołomiony niewiedzą i ignorancją części kibiców Dumy Katalonii,Katalonii, z niecierpliwością czekam na pierwsze mecze Garetha w barwach Realu. Wtedy 'eksperc-kich' komentarzy pojawi się znacznie więcej.

Przy całym tym transferowym szaleństwie można też znaleźć kilka pozytywnych aspektów. Przeglądając różne witryny, zarówno te dla kibiców Barcelony, jak i te, które jako kibic Królewskich regularnie śledzę, dotarłem do kilku naprawdę rozsądnych, przemyślanych komentarzy całej sprawy.

MarzęMarzę o tym, by kiedyś chociaż połowa wypowiadających się kibiców piłki nożnej miała na tyle sensowne i poparte wiedzą opinie, co te, które pozwolę sobie dodać na koniec felietonu. No ale łatwiej jest oglądać tylko mecze Barcelony i cze- piać się nikomu nieznanego Bale'a...

Okiem rywala: Swojego chwalice, cudzego nie znacie

beinsport.tv

OKIEM RYWALA:

CHWALICIECUDZEGO NIE ZNACIE

SWOJE

Flash BlogFCB Wrzesień 2013

theguardian.com

Łapałem się za głowę czytając, że wykładanie na stół 100 milionów euro za obrońcę jest głupotą, (...) a już zupełnie załamałem się gdy osoba na co dzień zajmująca się pisaniem o piłce nożnej zachwycała się filmem z nurkującym Bale'm informując sympatyków Barcelony, że JAKBY CO, TO TEN BALE.

42 OKIEM RYWALA

Page 43: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

Promocja w La Masii

Saga transferowa z Walijczykiem w roli głównej wciąż trwa w najlepsze, a ostateczne przenosiny Garetha Bale'a na Santiago Bernabeu skłoniły kibiców Barcelony do oceny umiejętności, a tak- że wartości piłkarza Tottenhamu. Wiel- ka szkoda, że spora część sympatyków BlaugranyBlaugrany nie ogląda najlepszej ligi świata.

Muszę przyznać, że jako wielki fan talentu Garetha Bale'a codziennie sprawdzałem wszelkie doniesie-nia na jego temat i bardzo często natrafiałem przy tym na oburzonych kibiców FC Barcelony, którzy uważali, że cena podyktowana przez prezesa Tottenhamu, Daniela Levy'ego, jest znacznie za wysoka.

Rozważania na temat ewentualnej kwoty transferu zostawię sobie na później, teraz zajmę się sprawą zupełnie kuriozalną. Przed zabraniem się do tego tekstu przejrzałem sporo komentarzy na temat Walijczyka i ku ogromnemu zaskoczeniu, zauważyłem, że wielu sympatyków mistrzów Hiszpanii nie ma pojęcia kim jest Gareth Bale.

ŁapałemŁapałem się za głowę czytając, że wykładanie na stół 100 milionów euro za obrońcę jest głupotą, opadały mi ręce, gdy widziałem opinie kategory- cznie dyskredytujące talent Walijczyka, a już zupełnie załamałem się gdy osoba na co dzień zajmująca się pisaniem o piłce nożnej zachwycała się filmem z nurkującym Bale'm informując sym-patyków Barcelony, że JAKBY CO, TO TEN BALE.patyków Barcelony, że JAKBY CO, TO TEN BALE.

Nie chodzi mi oczywiście o sprawę nurkowania, które jest jedną z największych wad pomocnika Kogutów. Do genialnego Walijczyka można się przyczepić tak naprawdę tylko w dwóch sprawach – zbyt częstych kontuzji i wcześniej wspom-nianego symulowania. Jak wiadomo, piłkarz nie ma wpływu na pierwszą dziedzinę (tym bardziej, że BaleBale jest wzorem profesjonalizmu), ale Walijczyk powinien zaprzestać wszelkich prób wymuszania na arbitrach przewinień rywali.

Wracając do sedna sprawy, zacząłem się zastanawiać, jakim cudem prawdziwi kibice hiszpańskiego futbolu mogą nie mieć pojęcia kim jest Gareth Bale. Przed transferem Neymara na Camp Nou niewielu kibiców widziało chociażby kilka pełnych jego występów, ale było to podyk-towane faktem trudnego dostępu do ligi brazylij- skiej.skiej. Jeżeli chodzi jednak o Premier League, to ZDECYDOWANIE NAJLEPSZA LIGA ŚWIATA jest w naszym kraju dostępna na takim samym poziomie jak Primera Division i dziwi mnie, że miłośnicy futbolu są w stanie czepiać się piłkarza nie oglądając chociażby jednego jego meczu. Trudno przypuszczać, by wielką krzywdę sprawiało imim obejrzenie spotkania Tottenhamu z chociażby kimś z wielkiej czwórki.

“Brak szacunku dla całego świata

WracającWracając do samego sensu transferu, to ja jestem wielkim jego zwolennikiem. Bale to jeden z pięciu najlepszych piłkarzy na świecie i mimo tłoku w drugiej linii Królewskich warto sprowadzić go na Santiago Bernabeu. Zaraz po spotkaniu z De- portivo La Coruna chęć odejścia z klubu ogłosił Kaka i tym samym nie tyle zwolniło się miejsce dla Walijczyka,Walijczyka, ale klubowa kasa nie będzie już musiała wypłacać Brazylijczykowi sporej pensji, a za- oszczędzone pieniądze może przekazać na dochody Garetha Bale'a.

Dyskusje nad kwestią przydatności piłkarza do zespołu są zbędne, tym bardziej, że Bale może występować na kilku pozycjach, warto jednak zastanowić się nad ekonomiczną stroną przenosin Walijczyka do stolicy Hiszpanii. W tej sprawie głos zabrał sam Gerardo 'Tata' Martino, który uważa, że przypuszczalna cena, którą Florentino Perez zapłacizapłaci Tottenhamowi, jest oznaką braku szacunku dla całego świata.

Yyyyyyy, że jak? Nowy trener Barcelony chyba za bardzo przyzwyczaił się do warunków ligi argentyńskiej i nie zdaje sobie sprawy z tego, że

“Ja uważam, że to normalne, kasa jest duża , ale ceny rosną i

trzeba płacić z za piłkarzy tyle. Solidny zawodnik kosztuje 20-30

mln, bardzo dobry 40-50, a crack 70-100. Za iago Silve czy za

Luiza chcieli 50. Bale jest młody i genialny, a czy się opłacało

przekonamy się w najbliższe gran derbi. Razem z Cristiano

wjedzie jak masło w naszą obronę. Zobaczycie, że brak stopera

szybko się odbije.“

“Hipokryzja. 57mln za nieopierzonego w europejskiej piłce

Neymara to nic, a 99mln za świetnego zawodnika to brak

szacunku do świata? Skoro Real ma kasę i chce w ten sposób

wydać 100mln to ich sprawa. Jedyną kwestią, która powinna

kogokolwiek w Barcelonie martwić, to fakt, że wartość piłkarska

Królewskich niestety wzrośnie... ”

spora część pieniędzy za transfer zwróci się chociażby dzięki kibicom, którzy z wielką chęcią zakupią biały trykot z numerem 11.

Fakt,Fakt, mniej więcej 100 milionów euro to astro-nomiczna cena, wzięta niemalże z kosmosu, ale jeżeli Królewscy mieli okazję na sprowadzenie piłkarza z najwyższej półki to mogą przepłacić, ponieważ sama gra Walijczyka z pewnością przyniesie do kas klubu spore zyski. Natomiast jeżeli działania Florentino Pereza miały przynieść oczekiwanyoczekiwany efekt i kwota transferu miała zamknąć się w mniej niż 90 milionach euro, to taki ruch można by było nazwać fenomenalnym.

Głos rozsądku w beznadziejnym przypadku

Porównywanie transferów Neymara i Garetha Bale'a na pierwszy rzut oka jest bardzo sensowne, ale według mnie Walijczyk jest lepszym piłkarzem niż Brazylijczyk i tylko bardzo dobra gra nowej gwiazdy Barcelony będzie w stanie przekonać mnie, że nie mam racji. Na tę chwilę, oszołomiony niewiedzą i ignorancją części kibiców Dumy Katalonii,Katalonii, z niecierpliwością czekam na pierwsze mecze Garetha w barwach Realu. Wtedy 'eksperc-kich' komentarzy pojawi się znacznie więcej.

Przy całym tym transferowym szaleństwie można też znaleźć kilka pozytywnych aspektów. Przeglądając różne witryny, zarówno te dla kibiców Barcelony, jak i te, które jako kibic Królewskich regularnie śledzę, dotarłem do kilku naprawdę rozsądnych, przemyślanych komentarzy całej sprawy.

MarzęMarzę o tym, by kiedyś chociaż połowa wypowiadających się kibiców piłki nożnej miała na tyle sensowne i poparte wiedzą opinie, co te, które pozwolę sobie dodać na koniec felietonu. No ale łatwiej jest oglądać tylko mecze Barcelony i cze- piać się nikomu nieznanego Bale'a...

Okiem rywala: Swojego chwalice, cudzego nie znacie

beinsport.tv

OKIEM RYWALA:

CHWALICIECUDZEGO NIE ZNACIE

SWOJE

Flash BlogFCB Wrzesień 2013

theguardian.com

Łapałem się za głowę czytając, że wykładanie na stół 100 milionów euro za obrońcę jest głupotą, (...) a już zupełnie załamałem się gdy osoba na co dzień zajmująca się pisaniem o piłce nożnej zachwycała się filmem z nurkującym Bale'm informując sympatyków Barcelony, że JAKBY CO, TO TEN BALE.

Page 44: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

A MO¯E BY TAK ZROBIÆ

PSIKUSA MICHELOWI

I ZAMIENIÆ WYNIKI

PLEBISCYTU?

eee...

Fotostory | Bystre oko

Zwycięzcą w naszym czerw- cowym Bystrym Oku okazał się

Czytelnik o nazwie mejla: barcelona4@**.pl.Gratulujemy

i prosimy o napisanie do nas na [email protected]

Flash BlogFCB Wrzesień 2013

BYSTREOKO

Popisz się spostrzegawczością i weź udział w naszej zabawie!

Co miesiąc w magazynie Flash BlogFCB pub-likowane będą dwa (prawie) identyczne

zdjęcia. Waszym zadaniem jest znalezienie

pięciu różnicmiędzy oboma zdjęciami. Graficy Flash

BlogFCB bardzo się postarali, aby zabawa była trudna i wymagała maksymalnego skupienia. Wszystko dlatego, ponieważ ta gra jest warta

świeczki!

Jedna osoba, której dopisze największe szczęście, Jedna osoba, której dopisze największe szczęście, wygrywa dowolną koszulkę ze sklepu BlogFCB.com

(adres: http://www.blogfcb.com/sklep).

Jakie są zatem zasady zabawy? Wyślij do nas na Jakie są zatem zasady zabawy? Wyślij do nas na [email protected] poprawinie wyartykułowane różnice między oboma obrazkami. Jedynie precyzyj-

ne i dokładne określenia różnic będą brane pod uwagę:, np. “Górne zdjęcie: Na lewym uchu u Xa-

viego nie ma włosów”. Drogą losowania wybierana będzie jedna osoba, która poprawnie poda wszystkie

pięć różnic.pięć różnic.

Wyniki ogłaszane są w kolejnym numerze Flash BlogFCB. Życzymy powodzenia!

NIE MO¯E

CI¥GLE WY-

GRYWAÆ MESSI!

CO JESTGRA...

CO JAMIESZAM...

Page 45: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

A MO¯E BY TAK ZROBIÆ

PSIKUSA MICHELOWI

I ZAMIENIÆ WYNIKI

PLEBISCYTU?

eee...

Fotostory | Bystre oko

Zwycięzcą w naszym czerw- cowym Bystrym Oku okazał się

Czytelnik o nazwie mejla: barcelona4@**.pl.Gratulujemy

i prosimy o napisanie do nas na [email protected]

Flash BlogFCB Wrzesień 2013

BYSTREOKO

Popisz się spostrzegawczością i weź udział w naszej zabawie!

Co miesiąc w magazynie Flash BlogFCB pub-likowane będą dwa (prawie) identyczne

zdjęcia. Waszym zadaniem jest znalezienie

pięciu różnicmiędzy oboma zdjęciami. Graficy Flash

BlogFCB bardzo się postarali, aby zabawa była trudna i wymagała maksymalnego skupienia. Wszystko dlatego, ponieważ ta gra jest warta

świeczki!

Jedna osoba, której dopisze największe szczęście, Jedna osoba, której dopisze największe szczęście, wygrywa dowolną koszulkę ze sklepu BlogFCB.com

(adres: http://www.blogfcb.com/sklep).

Jakie są zatem zasady zabawy? Wyślij do nas na Jakie są zatem zasady zabawy? Wyślij do nas na [email protected] poprawinie wyartykułowane różnice między oboma obrazkami. Jedynie precyzyj-

ne i dokładne określenia różnic będą brane pod uwagę:, np. “Górne zdjęcie: Na lewym uchu u Xa-

viego nie ma włosów”. Drogą losowania wybierana będzie jedna osoba, która poprawnie poda wszystkie

pięć różnic.pięć różnic.

Wyniki ogłaszane są w kolejnym numerze Flash BlogFCB. Życzymy powodzenia!

NIE MO¯E

CI¥GLE WY-

GRYWAÆ MESSI!

CO JESTGRA...

CO JAMIESZAM...

Page 46: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

46 STARCIE GWIAZD

Flash BlogFCB Wrzesień 2013

GA

RE

TH

B

AL

EN

EY

MA

R

JUN

IOR

Chociaż w chwili pisania tego tekstu wciąż nie wiadomo jaka będzie przyszłość Garetha Bale’a, to kłótnie kibiców FC Barcelony i Realu Madryt skłoniły nas do porównania go z nowym nabytkiem Dumy Katalonii, Neymarem.

DoświadczenieObaj zawodnicy są jeszcze młodzi i najlepsze piłkarskie lata przed nimi, ale w kwestii doświadczenia ewidentnie przeważa Walijczyk. Nie dość, że jest o trzy lata starszy, to w ostatnich sezonach grał w znacznie lepszym klu-bie. Jeżeli niemalże w pojedynkę wygrywał mecze dla Tottenhamu w najlepszej lidze świata, to jest gotowy na większe wyznania. Neymar musi nauczyć się grać w Eu-ropie, wtedy jego wartość znacznie wzrośnie.

i po latach nie zatracił dynamiki. Nikt nie może narze-kać również na przyspieszenie Neymara, jednak młody gwiazdor Barcelony musi jeszcze sporo popracować na siłowni by być w stanie walczyć fizycznie z silnymi eu-ropejskimi defensorami.

PodsumowanieObie „11”-stki to z całą pewnością przyszłość światowe-go futbolu. Na tę chwilę lepszym piłkarzem bez wątpie-nia jest jednak Gareth Bale, prawdopodobnie najbliższy nabytek Królewskich. Za Walijczykiem przemawia głów-nie doświadczenie i fizyka, ale czas pracuje na korzyść Neymara. Zobaczymy jak będzie wyglądała gra Brazy-lijczyka za trzy lata, o które jest od Walijczyka młodszy

Umiejętności techniczne, sprytWygląda na to, że w tej kategorii punkt przyznać trzeba Brazylijczykowi. Neymar nie raz udowodnił już, że z pił-ką przy nodze potrafi naprawdę wszystko i w niesamo-wity sposób jest w stanie wymanewrować kilku rywali naraz. Gareth Bale bardzo dobrze gra obiema nogami i każdą z nich jest w stanie oddać celny strzał z dystansu, ale w kwestiach technicznych Brazylijczyk przewyższa go.

Cechy fizyczneDzięki znacznie lepszej posturze Gareth Bale znacznie łatwiej radzi sobie z przeciwnikami. Walijczyk jest o 11 centymetrów wyższy niż Brazylijczyk, a w dodatku nie można przyczepić się do jego muskulatury. Już w wieku 14 lat Gareth Bale biegał sto metrów w czasie 11 sekund

Darek Kosiń[email protected]

1. B

2. C

3. D

4. C

5. A

VS

v

Page 47: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013

1. B

2. C

3. D

4. C

5. A

ROZRYWKA 47

QUIZ1. Od którego roku FC Barcelona bez przerwy

rywalizuje w La Liga?

3. Która drużyna oprócz FC Barcelona bez przerwy rywalizuje w europejskich pucharach

od momentu ich utworzenia?

2. Najwyższa porażka w historii klubu to wynik...

4. Przed przejściem do Sevilli Dani Alves grał w...

5. Ile goli w 100 spotkaniach w reprezentacji Hiszpanii zdobył Carles Puyol?

A: 1930 A: 0-5

A: Real Madryt

A: 3 B: 9

A: Levante

B: 1929 B: 1-8

B: Bayern i Real B: Santos

C: 1947 C: 1-10

C: Man United i Real

C: 6 D: 7

C: Bahia

D: 1933 D: 1:12

D: Żadna D: Estudiantes

Paweł Szczudł[email protected]

Page 48: Flash BlogFCB - Wrzesień 2013