Barça Flash Grudzień 2015

58

description

Z ogromną przyjemnością prezentujemy dla Was grudniowe wydanie Barça Flash! W numerze: - FenoMathieu, czyli francuski fenomen z FC Barcelony, - Camp [Tu wstaw nazwę] Nou, czyli o nowym sponsorze tytularnym stadionu, - spotkanie z Guillem Balague, hiszpańskim dziennikarzem Sky Sports, - polowanie na nowego Larssona, czyli poszukiwanie niedrogiego zastępcy dla MSN, - FCB Escola Varsovia uratowana - kulisy palącego się gruntu pod nogami szkółki... ...i dużo więcej równie ciekawej publicystyki! PDF: http://www.blogfcb.com/BarcaFlashGrudzien2015.pdf

Transcript of Barça Flash Grudzień 2015

Page 1: Barça Flash Grudzień 2015

FC Barcelona | La LigaNumer 18, | Grudzień

MARKETING SPORTOWY FC BARCELONA JUŻ NIEDŁUGO ZMIENI SWOJĄ NAZWĘ. CZY TO JUŻ TYLKO KWESTIA CZASU?

GUILLEM

BALAGUEDziennikarzem

Sky Sports

CATALOLGA: JAK FC BARCELONA ŚWIĘTOWAŁA SWOJE OKRĄGŁE ROCZNICE? BYSTRE OKO: WYGRAJ KOSZULKĘ!

FENOMATHIEUFENOMATHIEU

FCB ESCOLAVARSOVIAURATOWANA

FRANCUSKI FENOMEN Z FC BARCELONY

MUNIR ELHADDADIMIAŁ ZOSTAĆJEFFRENEM

POLOWANIENA NOWEGOLARSSONA

LA MANITANA URODZINY

SŁABI I SŁABSIROZCZAROWANIA

W LA LIGA

WALTERROZITSKY

HISTORIAPOLAKA (?)

W BARCELONIE

Page 2: Barça Flash Grudzień 2015

Zespół redakcyjny:Przemysław Kasiura redaktor naczelnyOlga JuszczykAdrianna KmakTomasz TybuśPiotr SturgulewskiKarol TryniszewskiKarol TryniszewskiHubert BochyńskiKuba ŁokietekKamil SikoraMichał ŻukMarysia Wyrzykowska

Oprawa graficzna:Przemysław KasiuraMaciej Bożek

Wydawca:Przemysław Kasiuratel 785 320 540email: [email protected]

Dział reklamy:Olga Juszczyktel 662 162 267email: [email protected]

Wszystkie treści opublikowane na łamach miesięcznika internetowego Barca Flash są autorstwa redaktorów BlogFCB.com. Wszelkie prawa do nich są zastrzeżone.

Social Media:Twitter Barca Flash: @BarcaFlashFacebook BlogFCB.com: fb.pl/blogfcbTwitter BlogFCB.com: @blogfcbcomTwitter BlogFCB.com: @blogfcbcom

Na okładce:Jeremy Mathieu - francuski fenomenz FC Barcelony. (źródło zdjęcia: fcbarcelona.cat)

04.

28.

16.

44.

48.52.

56.

57.

20. 32.

38.

10.ARTYKUŁ

ARTYKUŁ

FELIETON

ARTYKUŁ

ARTYKUŁ

FELIETON

BYSTRE OKO

FOTOSTORY

FenoMathieu

Guillem Balague Polowanie na nowegoLarssona

Słabi i słabsiHistoria, która miała siępowtórzyć

FCB - To nie tylko drużyna

Walter Rozitsky

HubertBochyński

KubaŁokietek

KubaŁokietek

OlgaJuszczyk

MarysiaWyrzykowska

PrzemysławKasiura

MichałŻuk

TomaszTybuś

Trudne chwile Escoli Varsovia

Prezent na urodzinyKamil Sikora

Adrianna Kmak

Camp [tu wstawnazwę] Nou

Sylwetka obrońcy, który nie był za bardzo chciany przez kibiców. Choć zawodzi, można uznać, że w Barcelonie radzi sobie dobrze.

Stadion Barcelony lada dzień może zmienić swoją nazwę.

Spotkanie z jednym z najbardziej wpływowych i opi- nio-twórczych hiszpańskich dziennikarzy.

FC Barcelona poszukuje kogoś, kto godnie zastąpi kogoś z MSN, ale nie będzie drogo kosztować.

Munir, który miał zostać Jeffrenem.

Piłkarze FC Barcelony muszą się nauczyć, że nie należy uczyć trenera jak ma żyć!

Znajdź pięć różnic i wygraj koszulkę BlogFCB.com!

Czyli krótko o rozczarowaniach w La Liga

CATALOLGA

ARTYKUŁ

ARTYKUŁ

ARTYKUŁ

Page 3: Barça Flash Grudzień 2015

Przygotował:Karol Tryniszewski

@K_Tryniszewski

El Clasico to obok finału Mistrzostw Świata najchętniej oglądany mecz na całym świecie. Listopadowy pojedynek Realu Madryt z FC Barceloną śledziło prawie 600 milionów widzów w 170 krajach.

Spotkanie z Realem Sociedad z 28 listopada było dla Leo Messiego sześć-setnym, oficjalnym meczem w profe-sjonalnej karierze.

Barca wygrała swoje ostatnie dzie-więć spotkań Ligi Mistrzów na Camp Nou. Ostatnia porażka u siebie miała miejsce w sezonie 2012/13 w półfinale z Bayernem Monachium.

Podczas meczu ligowego z Valencią na Estadio Mestalla, Lucho nie zdecy-dował się na ani jedną zmianę. Taka sytuacja w szeregach Blaugrany miała miejsce po raz pierwszy od 1999 roku.

Ostatnie El Clasico było pierwszym od ponad 15 lat, w którym zabrakło dwóch hiszpańskich legend swoich zespołów - Xaviego Hernandeza i Ikera Casillasa.

Cieszę się, że w Słowie Wstępu mogę z dumą powiedzieć: Tak, zdobyliśmy niemal wszystko. FC Barcelona kończy 2015 rok z tytułem najlepszej drużyny na świecie, zdobywając po drodze jesz-cze cztery inne wielkie trofea. (Nie)Mało brakowało, a klub z Katalonii powtórzył-by wyczyn z ery PepaGuardioli, wygry-wając w sześciu najważniejszych roz-grywkach. Nie jest to jednak powód do wstydu, bo jak już napisałem kiedyś na Twitterze: „Czasem się zastanawiam, czy lepiej być przegrywającą sextete Barce-loną czy wygrywającym zerotete... sami wiecie kto”.

W grudniu zazwyczaj podsumowuje się mijający rok, ale ja pozwolę sobie nie patrzeć w przeszłość i zerknąć na to, co dalej czeka FC Barcelonę w kolejnym roku. Przyszłość rysuje się dość optymi-stycznie, bo już od czwartego stycznia Arda Turan i Aleix Vidal będą mogli wy-stąpić w oficjalnym meczu FC Barcelo-ny. Ponadto podopieczni Luisa Enrique staną przed szansą powtórzenia wyczy-nu z czerwca tego roku, czyli zdobycia trofeum Ligi Mistrzów, będąc już - mam nadzieję - mistrzem swojego kraju. Per-spektywy wydają się rysować w koloro-wych barwach, choć wiadomo, że nigdy nie można przewidzieć niespodziewa-nych zdarzeń, które całkowicie mogą po-krzyżować różowe plany katalońskiego klubu.

Rok 2016 to będzie również czas, w którym podjęte zostaną ważne decy-zje. Walne Zgromadzenie Zarządu, zwy-kle zwoływane w drugiej połowie roku (w okolicach września i października) ma zdecydować. kto zostanie nowym sponsorem stadionu. Nie takim zwy-kłym sponsorem, bo prawdopodobnie

tytularnym. Będzie to wydarzenie pre-cedensowe, o czym więcej w tekście „Camp [Tu wstaw nazwę] Nou”.

Także i polska FC Barcelona może spać spokojnie. Przestał się w końcu palić grunt pod FCB EscolaVarsovia. Polfa Tarchomin i szkółka nadal mogą funk-cjonować na tych samych warunkach co zawsze. Dlaczego w ogóle doszło do sytuacji, w której wszystko co znajdu-je się na terenie Escoli zagrożone było zrównaniem z ziemią? O tym, podobnie jak miesiąc temu, napisała Adrianna Kmak w swoim raporcie na szesnastej stronie.

W grudniowym numerze znajdziecie ponadto kilka retrospekcji - szczególnie z ubiegłych Los Clasicos. Kamil Sikora wspomniał nam o „manicie”, a Kuba Ło-kietek o jeszcze świeżym „cztery-zero”. Poznacie historię Munira, która mu-siała się wydarzyć, a się... nie wydarzy-ła. Ten sam autor miał również okazję być na spotkaniu ze znanym hiszpań-skim dziennikarzem, Guillem Balague, o czym nie omieszkał się Wam pochwa-lić i spisać najważniejsze cytaty z tego wydarzenia. W okładkowym i jakże cie-kawym tekście, Hubert Bochyński po-dejmuje się oceny Jeremy’ego Mathieu. Choć ostatnio nie zebrał najlepszych not za swoje udziały na boisku (np. przeciwko Deportivo la Coruna), Fran-cuz jawi się wbrew pozorom dobrym transferem FC Barcelony.

I na koniec, tradycyjne w tym okresie, życzenia. Wigilię spędźcie spokojnie i radośnie. Abyście mieli jak najwięcej czasu i powodów, aby móc cieszyć się z sukcesów ulubionego klubu. Abyście nie musieli podawać argumentów za wyższością La Liga nad Premier Le-ague, bo hiszpańskie drużyny zrobiły to za Was. Choć magazyn wydawany jest online, apeluję również, aby w Święta odpocząć od komputera. Rodzina, zna-jomi, wspólnota - kiedy, jak nie teraz, takie wartości przybierają największą wagę? Wszystkiego co najlepsze!

PS. Magazyn Barça Flash doskonale nadaje się do czytania na smartfonach z Androidem oraz iOS :)

PRZYSZŁOŚĆTAKA JAK

PRZESZŁOŚĆ

Przemysław [email protected]

@p_kasiura

Page 4: Barça Flash Grudzień 2015

ARTYKUŁ

BARÇA FLASH 4

FENOMATHIEU@H_BochynskiHubert Bochyński

W zasadzie w każdej drużynie znaleźć można kogoś, kto na pierwszy rzut oka nie pasuje do reszty kolegów. Inny wizerunek, marka, sposób bycia czy też aspekty stricte piłkarskie, np. technika. Od pozostałych piłkarzy z zespołu dzieli go prak-tycznie wszystko. I nie chodzi tu o wynalazki typu Douglas, Keirrison itd. (piłkarze, których przyjście wiązać się mogło z szemranymi interesami), a o zawodników, którzy prezentują solidny europejski poziom, ale teoretycznie nie powinni wzbić się wyżej. Kogoś takiego przypomina właśnie francuski defensor, Jeremy Mathieu.

To swoisty fenomen. Gracz grają-cy z numerem ‘24’ na bordowo--granatowej koszulce od pierw-szego dnia w katalońskim klubie

miał pod górkę. Ba, napięta atmosfe-ra krążyła wokół jego osoby, jak tylko pojawiły się pierwszej plotki o zain-teresowaniu ze strony Blaugrany. Z większością sensownych argumen-tów aż trudno było się nie zgodzić. Barcelona szukała bowiem środko-wego obrońcy, który mógłby stać się liderem całej formacji. Kogoś takiego, który od razu wszedłby w buty Carle-sa Puyola. Człowieka charyzmatycz-nego, trzymającego w ryzach każ-dego, potrafiącego skrzyczeć kolegę z drużyny w często niespodziewa-nym momencie. Po latach posuchy dotyczącym piłkarzy na tej pozycji na rynku transferowym wreszcie za-powiadało się sprowadzenie kogoś ze światowego topu. Nazwisk przewinę-ło się mnóstwo. Od tych bardziej me-dialnych - Thiago Silva, David Luiz, Jerome Boateng, Mats Hummels, po

senalu, która ma jednak ogromne problemy z kontuzjami. Dość powie-dzieć, że od momentu transferu roze-grał w Barcelonie łącznie 721 minut (stan na 3 grudnia). Francuza kibice traktowali jako alternatywę na środ-ku i ewentualnie lewej stronie obro-ny, często nawet trzecią czy czwartą opcję. Zresztą, Jeremy stał się z miej-sca punktem odniesienia wielu, czę-sto niezbyt merytorycznych, dys-kusji. Bardzo często pomijano jego umiejętności piłkarskie i skupiano się na wszystkim innym, co tylko mo-gło zepsuć jego obraz: palacz, rudy, ponad 30 lat, drewniany. Przykłady można mnożyć. Wydawało się więc, że Barca wróciła do punktu wyjścia - będąc bez klasowego defensora.

Początek rozgrywek Mathieu miał jednak piorunujący. Francuz był bardzo pewnym punktem ekipy, tworząc podstawową parę obrońców z Javierem Mascherano. Późniejszy powrót do wielkiej formy Gerarda Pi-

młodych wilków, którzy największe sukcesy mają jeszcze przed sobą - Marquinhos, Aymeric Laporte, Jose Gimenez. To tylko niewielkie gro-no potencjalnych nabytków klubu.

Jak to się skończyło, wszyscy wiemy. Latem 2014 roku, w obliczu transfe-rowego bana, mającego obowiązy-wać w najbliższych dwóch okien-kach, przeprowadzono transfery niejako na dwa sezony. Wzmocniono każdą formację. Obsada środka de-fensywy, czyli jednego z najbardziej palących problemów, okazała się kłopotem największym. Większość celów transferowych okazało się zbyt drogich jak na i tak pokaźne warunki finansowe Dumy Katalonii. Za łącznie około 40 milionów euro na Camp Nou przyszli Jeremy Ma-thieu oraz Thomas Vermaelen, lat odpowiednio niespełna 31 oraz 29.

Więcej spodziewano się po tym dru-gim. Swego czasu ostoja obrony Ar- >

Page 5: Barça Flash Grudzień 2015

ARTYKUŁ

BARÇA FLASH 5

Page 6: Barça Flash Grudzień 2015

ARTYKUŁ

BARÇA FLASH 6

que sprawił co prawda, że były gracz Valencii częściej siedział na ławce, ale i tak był pierwszym wyborem, jeśli chodzi o rotacje w tej formacji. Używając częstego powiedzenia, był to dwunasty zawodnik druży-ny, odgrywający cały czas znaczącą rolę. Nie jest przypadkiem to, że pod względem liczby minut rozegranych we wszystkich rozgrywkach zajął miejsce właśnie zaraz za żelazną je-denastką (Bravo - Alves, Pique, Ma-scherano, Alba - Busquets, Rakitić, Iniesta - Messi, Suarez, Neymar).

Można go nazwać jednym z ulubień-ców Luisa Enrique. Piłkarz prezen-tuje dokładnie te walory, których wymaga szkoleniowiec. Jak na swój wzrost jest to piłkarz zwrotny i - co

rzadko spotykane - szybki, potrafią-cy ścigać się z najlepszymi pod tym względem napastnikami na świecie. Co ważne dla obrońców Barcy, po-trafi również nienagannie operować piłką i często uczestniczyć w gier-kach na małej przestrzeni niedaleko własnego pola karnego. Jak istotna jest to cecha w filozofii katalońskie-go futbolu - nie trzeba nikogo specjal-nie przekonywać. Wyjście spod pres-singu nie stanowi dla niego kłopotu. Mathieu dobrze radzi sobie także ze swoimi podstawowymi obowiązka-mi, czyli rozbijaniem ataków rywala. Momentami wydaje się być obojętny na wydarzenia boiskowe, rzadko na jego twarzy pojawi się jakikolwiek grymas twarzy, ale taki ma styl, tak koncentruje się na tym, co dzieje

się wokół niego na murawie. Swoje pomyłki ogranicza do minimum, co w Valencii nie zdarzało się tak często. Grając w barwach Nietoperzy, często był tykającą bombą, potrafiącą za-grać kapitalne 89 minut, by w samej końcówce zawalić gola, który mógł zaważyć na ostatecznym wyniku. W nowej drużynie takie pomyłki zda-rzają mu się bardzo rzadko, a jeśli już, to rehabilituje się później z nawiązką.

Takim bonusem można też nazwać umiejętność znalezienia się pod po-lem karnym rywala. Słuszna postu-ra oraz siła, jaką prezentuje podczas wejścia w pole karne przeciwnika, kilka razy pomogły mu w wykorzy-staniu takich okazji. Francuz zo-stał przecież bohaterem przełomu

marca i kwietnia, kiedy w dwóch spotkaniach z rzędu zdobył dwa gole. I to nie byle jakie, ponie-waż najpierw trafił w star-ciu z Realem na Camp Nou (wygrana 2:1), a później zdobył jedyną bramkę w wyjazdowej potyczce z Celtą Vigo. Przyczynił się zatem w dużej mierze do końcowego sukcesu zespołu. Trzecie trafienie dołożył w rozgrywkach Copa del Rey, gdzie strze-

Można go nazwać jednym z ulubieńców Luisa Enrique. Piłkarz pre-zentuje dokładnie te walory, których wymaga szkoleniowiec. Jak na swój wzrost jest to piłkarz zwrotny i - co rzadko spotykane - szybki, potrafiący ścigać się z najlepszymi pod tym względem napastnikami na świecie. Co ważne dla obrońców Barcy, potrafi również nienagannie operować piłką i często uczestniczyć w gierkach na małej przestrzeni niedaleko własnego pola karnego. Jak istotna jest to cecha w filozo-fii katalońskiego futbolu - nie trzeba nikogo specjalnie przekonywać.

>

Page 7: Barça Flash Grudzień 2015

ARTYKUŁ

BARÇA FLASH 7

lił pięknego gola z rzutu wolnego. Tak, Mathieu nawet w tej dziedzi-nie potrafi wszystkich zaskoczyć.Bieżące rozgrywki tego trendu nie zmieniły. Pod względem czasu spę-dzonego na murawie plasuje się na dziewiątej pozycji, będąc choćby przed Jordim Albą, niewiele ustępu-jąc zaś Gerardowi Pique. Francuz równie często co na środku obrony, występuje także po lewej stronie. Wówczas częściej ma okazję, by po-kazać się kibicom w ofensywie. Co prawda z całą pewnością można powiedzieć, że poziomu Alby w tym elemencie nie osiągnie, ale i tak, gdybyśmy spojrzeli choćby na całą ligę hiszpańską, spokojnie utrzy-mywałby się w czołówce. Swoją ja-kość pokazał w meczach z Realem

Sociedad czy Villanovense, ostat-nich dwóch przed napisaniem tego artykułu. Rudowłosy zawodnik pozazdrościł wyczynów Daniemu Alvesowi grającemu po drugiej stro-nie boiska (dwa gole i asysta) i sam zaliczył dwa kluczowe podania przy bramkach Neymara oraz Munira.

Choć początek tego sezonu nie był tak spektakularny jak poprzedni, to winę trzeba zrzucić na całą linię obrony, która zawaliła kilka waż-nych bramek. Wiele mówiło się o tym, że to właśnie Mathieu jest jednym z największych winowajców. Sztabowi szkoleniowemu miała nie podobać się jego postawa, rozważa-no nawet jego odejście. Zawodnik w porę jednak wrócił do niezłej for-

my, którą prezentuje od kilku tygo-dni. Najlepszym przykładem był kla-syk na Bernabeu. Jeremy wszedł na boisko już w 27. minucie, zmieniając kontuzjowanego Mascherano. Barca prowadziła 1:0, ale od pewnego czasu Real próbował doprowadzić do remi-su. Nie był to zatem idealny moment do wejścia z ławki, ale Francuz spisał się bardzo dobrze, udanie współpra-cując do końca spotkania z Pique.

Wielu zawodników w jego wieku (32 lata) opuszczało stolicę Katalonii albo bardzo poważnie się nad tym zastanawiało. Nie wytrzymywali konkurencji ze strony młodszych kolegów, często czuli już wypalenie i chcieli spróbować czegoś nowego albo po prostu odstawali poziomem.

Choć początek tego sezonu nie był tak spektakularny jak poprzedni, to winę trzeba zrzu-cić na całą linię obrony, która zawaliła kilka ważnych bramek. Wiele mówiło się o tym, że to właśnie Mathieu jest jednym z największych winowajców. Sztabowi szkoleniowe-mu miała nie podobać się jego postawa, rozważano nawet jego odejście. Zawodnik w porę jednak wrócił do niezłej formy, którą prezentuje od kilku tygodni. Najlepszym przykła-dem był klasyk na Bernabeu. Jeremy wszedł na boisko już w 27. minucie, zmieniając kontuzjowanego Mascherano. Barca prowadziła 1:0, ale od pewnego czasu Real próbo-wał doprowadzić do remisu. Nie był to zatem idealny moment do wejścia z ławki, ale Francuz spisał się bardzo dobrze, udanie współpracując do końca spotkania z Pique.

>

Page 8: Barça Flash Grudzień 2015

ARTYKUŁ

BARÇA FLASH 8

W jego przypadku tak nie jest - ba, możemy odnotować nawet mały po-stęp względem poprzedniego sezonu.Co prawda swoją rolę odegrały kon-tuzje jego kolegów z drużyny, dzięki którym mógł grać częściej, ale sam piłkarz musiał potwierdzić słusz-ność wyboru trenera na boisku. Gdyby Francuz utrzymał statystyki dotyczące czasu jego przebywania na boisku na podobnym poziomie co obecnie, to powinien pobić swo-je osiągnięcie z zeszłych rozgrywek. W całej poprzedniej kampanii spę-dził na placu gry prawie dokładnie połowę możliwego czasu, podczas gdy od sierpnia do grudnia zaliczył niemal 60% minut. Francuz ma także okazję, by grać nieco dłużej w pojedynczym spotkaniu. Sezon 14/15 to średnio 67 minut, z kolei obecny - przeciętnie 8 minut więcej.

Zwrócić uwagę należy również na fakt, że były defensor Valencii ma w sumie niewiele mniej minut na boisku niż Marc Bartra i Thomas Vermaelen (jego główni konkurenci do gry) razem wzięci. Decyzja szko-leniowca, by stawiać właśnie na bo-hatera tego artykułu, broni się sama. A w zasadzie broni jej sam zaintere-sowany, udowadniając swoją dobrą grą zasłużoną pozycję w zespole.

Na dzisiaj podstawową parę środko-wych obrońców tworzą Gerard Pi-que i Javier Mascherano. Jeśli obaj są zdrowi, to od nich Luis Enrique roz-poczyna budowanie jedenastki. Wi-dać to po kluczowych spotkaniach, jak na przykład rzeczone Gran Derbi. Francuz mógł pokazać swoje umie-jętności tylko dlatego, że Argentyń-czyk doznał urazu. Sam zdaje sobie jednak z tego sprawę i wydaje się,że taka rola bardzo mu odpowiada.

Nie jest to zawodnik najbardziej me-dialny, pragnący szumu wokół wła-snej osoby, pożądający wywiadów czy sesji na pierwszych stronach ga-zet. Jeremy to zawodnik cichy i bar-dzo skromny, ale przy tym wielce pracowity. Swoją pracą zasłużył na to, by być w tym miejscu, w którym obecnie się znajduje. Kolejną moty-wacją do dobrej gry są dla niego Mi-strzostwa Europy, które zostaną ro-zegrane w jego ojczyźnie za pół roku. Co prawda w ostatnim czasie selek-cjoner Trójkolorowych przy powoła-niach go pomijał, ale sam zawodnik broni nie złoży na pewno. Rywale są jednak godni - na dzisiaj kwartet stoperów będący najbliżej kadry na imprezę tworzą: Raphael Varane, Mamadou Sakho, Laurent Koscielny oraz Eliaquim Mangala. Czy piłka-rzowi Barcelony uda się kogoś z nich wygryźć? Wielu fanów pewnie by sobie tego życzyło - byłoby to uko-ronowanie dwóch naprawdę owoc-nych sezonów, nawet gdyby w ca-łym turnieju nie powąchał murawy.

Nie ma przecież dla niego rzeczy niemożliwych. Jeszcze półtora roku temu wydawało się być nieprawdo-podobnym, by gracz tego pokroju sta-nowił o sile linii defensywnej najlep-szej drużyny XXI wieku. Udowodnił jednak niedowiarkom, że jest z niego całkiem solidny piłkarz, który może być doskonałą alternatywą dla pod-stawowych obrońców, pierwszym rezerwowym dla trenera. Jeremy Ma-thieu jest swego rodzaju fenomenem. Przecież we wcale nie najdłuższym czasie przeszedł drogę od piłkarza niechcianego, wręcz wypychanego do gracza szanowanego przez wie-lu kibiców. A to wcale nie musi być szczyt. Wiemy przecież doskonale, gdzie znajduje się ludzka bariera.

Na dzisiaj podstawową parę środkowych obrońców tworzą Gerard Pique i Javier Mascherano. Jeśli obaj są zdrowi, to od nich Luis Enrique rozpoczyna budowanie jedenastki. Widać to po kluczowych spotkaniach, jak na przykład rzeczone Gran Derbi. Francuz mógł pokazać swoje umiejętności tylko dla-tego, że Argentyńczyk doznał urazu. Sam zdaje sobie jednak z tego sprawę i wydaje się, że taka rola bardzo mu odpowiada.

>

Page 9: Barça Flash Grudzień 2015

ARTYKUŁ

BARÇA FLASH 9

Page 10: Barça Flash Grudzień 2015

10BARÇA FLASH

ARTYKUŁ

Page 11: Barça Flash Grudzień 2015

ARTYKUŁ

BARÇA FLASH 11

CAMP [TU WSTAW NAZWĘ] NOUFC Barcelona od lat była ostoją antykomercyjnego podejścia do wszystkiego co własne. Począwszy od katalońskiej tożsa-mości, po stroje, aż do stadionu. Dzisiaj nie ma już znaczenia, czy w składzie gra canterano czy ktoś z Holandii, Kameru-nu czy Mongolii. Nie ma znaczenia, czy na koszulce znajduje się sponsor proszku do prania czy plastikowych okien. Choć z krzesełek na trybunach układają się już loga największych światowych koncernów, wciąż Camp Nou pozostaje - przy-najmniej z nazwy - sobą. Niedługo ma się to zmienić, bo żeby zmodernizować obiekt nie wystarczy kolejny sponsor, którego logo znajdzie się gdzieś na korytarzach najwyższych sektorów

stadionu. Potrzebny jest sponsor tytularny - i to od zaraz.

Przemysław Kasiura @p_kasiura

Page 12: Barça Flash Grudzień 2015

ARTYKUŁ

BARÇA FLASH 12

O przebudowie Camp Nou mówi się już od lat. Niektórzy kibice mogą również pamiętać plany z 2007 roku, gdy za sterami FC

Barcelony był Joan Laporta. Wów-czas bardzo znany angielski archi-tekt, Norman Foster, przedstawił wizualizację „Nowego Camp Nou”. Plan upadł z wielu nieoficjalnych przyczyn, choć jeśli nie wiadomo o co chodzi... to wiadomo. Następ-nie zmieniły się rządy w 2010 roku i o Camp Nou zaczęto myśleć w nieco szerszym kontekście. W 2014 roku ujawniono plany stworzenia tzw. No-wej Strefy Barcelony „Nueva Espai Barça”. Opisywany obszar nie doty-czył jedynie przebudowy głównego stadionu piłkarskiego, ale również obiektów wokół niego, w tym Pa-lau Blaugrana czy Miniestadi. Prze-prowadzono również referendum w tej sprawie. Ponad 70% socios dało zielone światło na wydanie około 600 milionów euro na wielką reno-wację Espai Barça. Takie pieniądze znikąd się jednak nie wezmą...

Przez ten czas wiele działo się w za-rządzie FC Barcelony, dlatego można podejrzewać, że temat nowego Camp Nou został nieco odwleczony w cza-sie. Jednakże musiał on w końcu po-wrócić, ponieważ hucznie ogłaszana data lutego 2021 roku jako termin za-

kończenia budowy nowego stadionu zbliża się - wbrew pozorom - wielki-mi krokami. Takie przedswięwzię-cie trzeba rozpocząć z wieloletnim wyprzedzeniem, a same prace mu-szą wystartować już w połowie 2017 roku. Sponsorów jest kilku, choć to wciąż za mało. Potrzebny będzie sponsor tytularny.

Dlatego do gry musiał wejść jeden z największych graczy w tej dziedzi-nie, czyli amerykańska agencja Van Wagner Sports and Enterntainment. Firma stoi m.in. za zorganizowaniem sponsora tytularnego dla stadionu New York Jets/New York Giants (Me-tLife Stadium) oraz Arsenalu Londyn (Emirates Stadium). Specjalizuje się

przede wszystkim w pozyskiwaniu sponsorów dla obiektów sporto-wych, szczególnie piłkarskich. Ma za sobą już 16 udanych projektów.

Czego można się spodziewać po ame-rykańskich specjalistach? Przede wszystkim tego, że jeśli uda im się po-zyskać jakąś grubą rybę, która chcia-łaby zagościć obok nazwy „Camp Nou”, to umowa może opiewać na okres nawet 20 lat. W przypadku Arsenalu i Emirates, umowa od po-czątku była podpisywana na deka-dę, jednakże już umowy w Stanach Zjednoczonych niejednokrotnie się-gały nawet do 25 lat (wspomniany MetLife Stadium czy Mercedes-Benz Stadium w Atlancie - nawet 27!). Co

Van Wagner stoi między innymi za znalezieniem sponsora dla New York Giants/Jets

Page 13: Barça Flash Grudzień 2015

ARTYKUŁ

BARÇA FLASH 13

więcej? Przez pewien okres FC Bar-celona może otrzymywać około 40 milionów euro rocznie, w zależności od długości trwania kontraktu. Dla porównania, do kasy Arsenalu co roku wpływa 20 milionów funtów, dlatego czterdzieści „klocków” euro rocznie wydaje sie jak najbardziej realną kwotą. Wówczas po 15 latach trwania umowy udałoby się pokryć koszty rozbudowy Espai Barça, po-nieważ zarząd planuje wydać na tę inwestycję około 600 milionów euro.

Wiadomo, że przychody z innych umów sponsorskich mogłyby pokryć chociażby 1/3 kosztów całej inwe-stycji, dlatego termin spłaty mógłby nastąpić nieco szybciej. Według słów

Javiera Fausa, wiceprezydenta FC Barcelony, sponsor tytularny miałby dołożyć 150 milionów euro do rozbu-dowy Nowej Strefy. Wpływy z wynaj-mu przestrzeni handlowych wokół stadionu miałyby pokryć koszty rzę-du 50 milionów euro, a po 200 milio-nów miałby wyłożyć bank (w posta-ci pożyczki) oraz sam klub. Zarząd prawdopodobnie nie zdecyduje się na długotrwały kontrakt (tu: około 30 lat), który związałby nazwę danej marki ze stadionem Camp Nou. Z jed-nej strony FC Barcelona nie potrze-buje wiązać się na tak długi okres, a z drugiej byłby to precedens na bar-dzo dużą skalę. Klub, który jeszcze 10 lat temu nie miał żadnej reklamy na koszulkach, przez kolejne 20 mógł

mieć nie tylko obrandowane stroje, ale również stadion. Stadion, który prawdopodobnie zmieni nazwę szyb-ciej, niż np. Realu Madryt - symbol globalnego marketingu sportowego.

Dlaczego tak szybko? Jak już zosta-ło wspomniane wyżej, FC Barcelona chce ruszyć z budową w połowie 2017 roku, dlatego decyzja o zaakceptowa-niu nowego sponsora tytularnego dla Camp Nou musi zapaść jak naj-szybciej. Oznacza to, że już podczas najbliższego Walnego Zgromadzenia Delegatów musi zostać ten temat zamknięty, czyli prawdopodobnie w okolicach września 2016 roku. Van Wagner Sports and Entertainment mają zatem rekordowo krótki okres na znalezienie sponsora i wynegocjo-wanie możliwie najlepszych warun-ków dla wszystkich stron. Mówi się nawet, że pierwsze wstępne warunki z nowym podmiotem mają zostać ustalone już... w tym miesiącu. To by-łaby sytuacja co najmniej preceden-sowa.

Trudno jednak podejrzewać, że bę-dzie to katarski partner Qatar Air-ways. Gdyby tak było, FC Barcelona nie musiałaby właściwie korzystać z usług zewnętrznej firmy i na do-datek tak pospiesznie poszukiwać sponsora tytularnego dla swojego >

Page 14: Barça Flash Grudzień 2015

ARTYKUŁ

BARÇA FLASH 14

stadionu. Ponadto katarski part-ner nie jest dobrze kojarzony przez socios, którzy i tak zdążyli już wy-razić swoją dezaprobatę związaną z samym pojawieniem się sponsora na koszulkach. Ostatnie spotkanie w Doha, które miało miejsce w sierp-niu tego roku, nie przyniosło żad-nych korzystnych rezultatów. Jeśli rzeczywiście katarskie linie lotnicze nie zostałyby wybrane na sponso-ra tytularnego Camp Nou, wówczas mielibyśmy do czynienia z pierw-szym sygnałem świadczącym o od-dalaniu się azjatyckiego partnera od FC Barcelony. To mogłoby wielu ucie-szyć, jednakże...

...do gry mogą przecież wejść inni gracze, tzw. koncerny oparte na pe-trodolarach, takie jak Emirates czy Ettihad. One mają aktualnie najła-twiejszą drogę do uzyskania swojej nazwy na murach stadionu Camp Nou, jednakże zarząd ewidentnie chce odświeżyć swój wizerunek, uciekając od skojarzeń z arabskimi inwestycjami. Jaki zatem musiałby się odezwać podmiot, który jedno-cześnie byłby zaakceptowany przez socios oraz mógł zapłacić co naj-mniej 20-30 milionów euro rocznie?

Można odnieść wrażenie, że takiego przedsiębiorstwa po prostu nie ma. Najlepsza byłaby marka rodzima, taka jak TV3 czy Damm, jednakże są to zbyt małe podmioty, niebędące w stanie zapłacić tak wielkich kwot. Poza tym każdy inny sponsor będzie traktowany obco, szczególnie, że FC Barcelona przez długi czas stroniła od posiadania jakiegokolwiek spon-sora. Dlatego przed amerykański-mi specjalistami twardy orzech do zgryzienia nie tylko na podłożu eko-nomicznym, ale również wizerunko-wym.

Jak ma wyglądać nowe Camp Nou za prawie 300 milionów euro? Przede wszystkim ma zostać rozbudowane do 105 tysięcy miejsc. Najniższe sek-tory mają zostać lekko podwyższone oraz ustawione bardziej wertykal-niew stosunku do boiska. Oznacza-łoby to jednak, że 10% posiadaczy karnetów musiałoby zostać przenie-sionych na inne miejsca - prawdo-podobnie z dużo lepszym widokiem. Ponadto strefa VIP również miałaby zostać rozbudowana, począwszy od zwiększenia liczby restauracji, aż po liczbę luksusowych miejsc w tzw. superboxach. Dla „szaraków” pod-

stawowym udogodnieniem miałby być korytarz w kształcie pierścienia wewnątrz stadionu, umożliwiający łatwiejsze i płynniejsze przedostawa-nie się z jednego sektora do drugie-go. Przy okazji renowacji stadionu zawsze wyposażane są w dodatko-we strefy gastronomiczne, toalety oraz oznakowania. Tak samo ma być w przypadku nowego Camp Nou. Ja-kiekolwiek prace nie odbywałyby się na tym stadionie, FC Barcelona i tak będzie na nim grać.

Niestety, ale romantyczna sielanka dobiega końca i kapitalizm zajrzał już bardzo głęboko w oczy FC Barce-lony. Brak sponsorów na koszulkach, stadionie czy na jakichkolwiek pro-duktach klubu wiąże się z brakiem rozwoju (tj. dotrzymania kroku kon-kurencji) oraz pogodzenie się z po-ważnym spadkiem pozycji na euro-pejskiej arenie. Oczywiście pieniądze nie są gwarantem sukcesu, ale bez nich dzisiaj trudno jest nadgonić in-nych, a przecież wielu z nas chciało-by obejrzeć mecz FC Barcelony jako 104-tysięczny kibic na nowoczesnym stadionie. Stadionie Camp [Tu wstaw nazwę] Nou.

Tak ma wyglądać nowe Camp Nou. Rozbudowa ma kosztować bagatela 300 mln euro.

>

Page 15: Barça Flash Grudzień 2015

REKLAMA

BARÇA FLASH 15

Page 16: Barça Flash Grudzień 2015

ARTYKUŁ

BARÇA FLASH 16

Page 17: Barça Flash Grudzień 2015

ARTYKUŁ

BARÇA FLASH 17

Trudne chwile szkółki Barcelony. Dlaczego chciano się jej pozbyć?

Dwa miesiące temu odwiedzili-śmy FCB EscolaVarsovia i nigdy nie przyszłoby nam do głowy, że ktoś kiedykolwiek mógłby

chcieć zaprzepaścić taki projekt w Polsce. O mały włos, a największa szkółka Barcy na świecieprzestałaby jednak istnieć.

– Liczę na to, że prawda wyjdzie na jaw i osoby, które podjęły takie działania zostaną ukarane – mówił o sprawie dyrektor zarządzający szkółki Witold Miller, który jeszcze nie tak dawno oprowadzał nas po ba-zie treningowej FCB EscolaVarsovia.

W czym tkwił problem? Szkółka Bar-celony bazę treningową ma na tere-nie dzierżawionym od spółki Skarbu Państwa Polfy Tarchomin. Wszystko układało się dobrze, dopóki firma nie zdecydowała się nagle wypowie-dzieć szkółce umowy. Włodarze Po-lfy twierdzili, że FCB EscolaVarsovia łamie zapisy kontraktu, m.in. przez stworzenie trzeciego boiska na dzier-żawionym terenie.

– Rozpoczęliśmy inwestycję dotyczą-cą remontu obiektu. Zmodernizowa-liśmy stare boisko. Polfa zaczęła nas straszyć, że mamy zaprzestać tych prac mimo, iż mamy na to zgodę w umowie – tłumaczył sytuację Wi-told Miller.

Polfa oprócz wyniesienia się szkółki, żądała także oddania terenu w sta-nie sprzed budowy bazy, w którą za-inwestowano bagatela około pięciu milionów złotych. Oznaczałoby to, że wszystko, co do tej pory stworzono na dzierżawionym terenie, musiało-by zostać zrównane z ziemią. Wło-darze FCB EscolaVarsovia nie mieli jednak zamiaru poddać się bez wal-ki i stanęli na głowie, żeby uratować szkółkę.

Na ulicy Fleminga w Warszawie po-jawiła się telewizja, a o problemie poinformowano większość polskich mediów. Honorowy prezes szkółki Wiesław Wilczyński wystosował list otwarty do władz państwowych i sa-morządowych z apelem o pomoc.

– Brakuje mi sił, ale mam wiarę, że kierunek który wybrałem jest właści-wy, ponieważ w krótkim czasie przy-niósł doskonałe efekty. Piszę o tym w czasie, kiedy Polska reprezentacja awansowała do finałów Euro 2016, a polskie władze podkreślają zaanga-żowanie w rozwój piłki nożnej – pisał prezes Wilczyński.

Sprawa została dość mocno nagło-śniona. W jej rozwiązanie zaangażo-wał się nowy minister sportu Witold Bańka. Doszło do jego spotkania

W szkółce FCB Escola Var-sovia zatrudnionych jest 50 trenerów (czterech z Hiszpanii). Na miejscu obecny jest także dyrek-tor z Barcelony. Do tej pory 9 zawodników zo-stało powołanych do re-prezentacji Polski.

@KmakAdriannaAdrianna Kmak

>

Page 18: Barça Flash Grudzień 2015

ARTYKUŁ

BARÇA FLASH 18

z włodarzami szkółki, a kilka dni później sprawa została rozstrzygnię-ta na korzyść Escoli. Polfa ostatecznie wycofała się z żą-dań wypowiedzenia umowy, ale gdy-by nie walka włodarzy FCB Escola-Varsovia, to zapewne największa w Polsce szkółka piłkarska przestała-by istnieć. Cztery lata ciężkiej pracy poszłyby na marne.

Po co Polfie tereny szkółki?To pytanie przeszło mi przez myśl już na samym początku sporu o tereny FCB EscolaVarsovia. W tej sprawie ewidentnie można doszukiwać się drugiego dna. Szkółka przecież płaci Polfie za dzierżawę terenu. Jaki więc jest cel rozwiązywania z nią umowy i pozbawiania prawie 1000 dzieci możliwości trenowania? Nikt nie powiedział tego wprost, ale zapewne ktoś miał chrapkę na tereny szkółki. Obecnie jest to powierzchnia prze-znaczona tylko na cele sportowe. Nie da się tam wybudować bloku, super-marketu czy innego budynku, z któ-rego można by mieć zapewne więk-sze dochody.

– Ta sprawa się zaczęła z rok temu, kiedy Polfa chciała podpisać z nami aneks do umowy. Rzeczy, którychżą-dali były po prostu niemożliwe przez nas do zaakceptowania. Dla przykła-du jeden z zapisów brzmiał, że mogą zerwać umowę bez odszkodowania, gdy na obiekcie znajdą się materiały łatwopalne. Taki materiałem może być wszystko np. granulat, drewno. Od tego momentu zaczęły się przy-krości z ich strony. Goście chodzą kontrolują, no jakieś dziwne sprawy – mówił pytany przez nas o tę sprawę dyrektor zarządzający szkółki Wi-told Miller.

Trudno nie odnieść wrażenia, że Po-lfie wcale nie chodziło o obronę in-teresów firmy, ale o jakieś większe przedsięwzięcie. To zresztą już nie pierwszy raz, kiedy spółka robi ta-kie akcje swoim partnerom. W 2010 roku firma postanowiła sprzedać należący do niej budynek, w którym znajdowało się przedszkole. Uczęsz-czało do niego wówczas 150 dzieci. Nie obeszło się bez protestów ze strony rodziców i informowania mediów. Skończyło się odwołaniem

prezesa Polfy i ostateczną wygraną przedszkola, któremu pomogły wła-dze miasta w Białołęce.

Sprawa FCB EscolaVarsovia na szczę-ście też zakończyło się happy-endem. Włodarze szkółki, rodzice, a przede wszystkim dzieciaki najedli się jed-nak trochę strachu. Cztery lata inwe-stycji (w dużej mierze przy pomocy rodziców), wydanych milionów i na-uki, jaką trzeba było przyswoić od Barcelony, mogło pójść na marne.

– Zamiast skupiać się na pracy szko-leniowej, wspierać dzieci musieliśmy chodzić i bronić się przed wyrzuce-niem – mówił rozgoryczony sprawą Witold Miller. Sytuacja mogła być mocno deprymująca, zwłaszcza, kiedy wiesz, że oddajesz w coś lata-mi całe swoje serce, a ktoś bezpraw-nie chce ci to odebrać. Starasz się ciągnąć ten kraj piłkarsko do góry i dostajesz taki cios. Można się czuć załamanym. Mamy nadzieję, że to ostatni taki wybryk ze strony Polfy Tarchomin.

>

Page 19: Barça Flash Grudzień 2015

ARTYKUŁ

BARÇA FLASH 19FELIETON

ARTYKUŁ

WYWIAD

CATALOLGA

ARTYKUŁ

ARTYKUŁ

ARTYKUŁ

BYSTRE OKOFOTOSTORY

Pedro Rodriguez - to onzamknął historię

Hiszpańska karuzelatransferowa

Kataloński Cafu

Barça w rękach architektów

Spowiedź Konia

Nowa umowa Neymara

Faks niezgodyCR7 nie zdobędzie Złotej Piłki

Referendum w Katalonii

O rywalach w Grupie E

Krótka kołderka

Tajemnicze El Clasico

Nieme kino sportowe?Wspomnienie niedocenianego byłego gracza FC Barcelony - Pedro Rodrigueza.

Wywiad z zasłużonym polskim dzienikarzem, jakim jest Jerzy

Chromik, o poziomie polskiego dziennikarstwa sportowego.

Kto przyszedł, a kto odszedł do/z hiszpańskich klubów La Liga?

Rozmowa z Maćkiem “Disblasterem” Krawczykiem.

ARTYKUŁ

FELIETONFELIETON

WYWIAD

ARTYKUŁ

ARTYKUŁ

Page 20: Barça Flash Grudzień 2015

BARÇA FLASH 20

FELIETON

Page 21: Barça Flash Grudzień 2015

FELIETON

BARÇA FLASH 21

GUILLEMBALAGUE

@KubaLokietekKuba Łokietek

Dziennikarz Sky Sports, AS-a czy też Onda Cero miał bardzo pracowity początek mie-siąca, który spędzał w Polsce. Autor przyleciał do naszego kraju, aby promować swoją najnowszą książkę, pt. „Messi”. Nietrudno się domyślić, że ta ponad sześciu-set stronicowa „cegła” traktuje o najlepszym piłkarzu na świecie. Opowiada wiele faktów, w większości nieznanych dotąd dla przeciętnego fana futbolu w państwie nad Wisłą. Wszyscy znamy opowieści o problemach ze zdrowiem, o nieprzeciętnym ta-lencie Argentyńczyka, ale mało kto wie, że w osiągnięciu fantastycznego poziomu pomogła Leo... babcia. Nie będę zdradzał szczegółów, zachęcając do lektury biogra-fii. Warto zaznaczyć, że nie jest to kolejna cienka i opatrzona wieloma fotografiami szmira, a porządnie napisana historia człowieka, który w końcu doczekał się godne-go opisu swojego życia. Nie znajdziecie tam banałów i fałszywych informacji, dlatego mogę Was zapewnić, że czas spędzony przy czytaniu „Messiego” nie będzie stracony.

Page 22: Barça Flash Grudzień 2015

FELIETON

BARÇA FLASH 22

Page 23: Barça Flash Grudzień 2015

FELIETON

BARÇA FLASH 23

Wracając do sedna, czy-li przylotu Guillema do Polski, to nie udało mi się może przepro-

wadzić obszernego wywiadu jak Tomasz Ćwiąkała, Dariusz Wołowski czy też Maciej Iwań-ski. Musiało mi wystarczyć jedno pytanie oraz podpis na książce, który autor złożył mi po spotkaniu 1 grudnia w war-szawskim Empiku „Junior” na ulicy Marszałkowskiej. Spo-tkanie z autorem m.in. bio-grafii Pepa Guardioli zostało zorganizowane przez wydaw-nictwo SQN, które promuje książki hiszpańskiego dziennikarza. Na rozmowie z Ballague’m, którą poprowadził Michał Pol, pojawiło się kilkadziesiąt osób; było raczej kame-ralnie. To stwarzało większą okazję do interakcji z głównym bohaterem.

Uśmiech nie schodził z twarzy Gu-illema, który okazał się przesym-patycznym człowiekiem. Poza tym jego kontakty i wiedza na temat futbolu umożliwiła dowiedzenie się od niego wielu ciekawych rzeczy, bę-dąc spokojnym o ich prawdziwość. Pierwszym tematem poruszonym na spotkaniu było to, jak udało za-chęcić się Messiego na współpracę przy książce. Temat zszedł trochę na Ronaldo, trochę na Guardiolę, ale odpowiedź udało się uzyskać. Przede wszystkim ciekawe jest to, że Portu-galczyk wydawał się bardziej chętny do zrobienia z Balague’m książki niż Argnetyńczyk. Cristiano kilkukrot-nie zapewniał, że byłby zadowolony z biografii, ale po rozmowach z pił-karzem trzeba było jeszcze dogadać się z Jorge Mendezem oraz Realem Madryt, a to już okazało się cięższym zadaniem. Autor powiedział jednak, że udało mu się umieścić elementy biografii CR7... w dziele o Messim. Z tego też powodu agent Ronaldo, wcześniej wspomniany Mendez, chciał koniecznie zamienić parę słów z Guillemem o jego książce przed lon-dyńską premierą filmu o Cristiano.

- Słuchaj, musimy porozmawiać – mówił Mendez do Balague’a- Ale przecież książka już wyszła.

- No właśnie, dlatego musimy poroz-mawiać.

Tak wyglądał dialog pomiędzy obo-ma panami. Cristiano był niezadwo-lony z tego, że Guillem w „Messim” pisze o tym, że Portgugalczyk nazwał Argentyńczyka „skurwysynem”. Miało dojść do procesu, ale osta-tecznie Ronaldo nie zdecydował się na złożenie oskarżenia. Przypadek?

Praca z Pepem wyglądała znacznie łatwiej z perspektywy autora. Po-mysł o stworzeniu książki o ówcze-snym trenerze Barcelony narodził się w trakcie jego ostatniego sezonu w stolicy Katalonii. Guardiola nie widział żadnych przeciwwskazań, aby książka o nim nie ukazała się, więc wszystko poszło gładko. Oto-czenie Messiego było początkowo negatywnie nastawione do biogra-fii. Wcześniej pojawiali się ludzie, którzy także chcieli ją napisać, ale ostatecznie nie odzywali się ani do piłkarza, ani do jego rodziny, a później ukazywały się kłamstwa i bzdury. Po kilku tygodniach nie-pewności to jednak reprezentanci Leo sami odezwali się do Guillema i zgodzili się na stworzenie książki.

Warto powiedzieć więcej o Pepie, ponieważ w trakcie spotkania wie-lokrotnie przewijało się imię i na-zwisko szkoleniowca Bayernu. Bala-gue opowiedział zabawną historię, która mówiła o tym, że rozmawiał z Guardiolą po wydaniu jego bio-grafii i w trakcie konwersacji trener przyznał się, że ludzie przysyłają

mu książki i proszą o jego podpis na okładce, podczas gdy nie jest on jej autorem. Książka zawiera wiele oso-bistych fragmentów, stąd też pewnie można pomyśleć o tym, że jest to opis wydarzeń samego Josepa. Nie zabrakło również pytań na tematy czysto sportowe, a raczej powinie-nem powiedzieć, że głównie dysku-sja dotyczyła piłki nożnej ogólnie, a nie jedynie promocji swoich dzieł. Dziennikarz utwierdził wszystkich zebranych w przekonaniu, że na-stępnym klubem Guardioli będzie Manchester City. Podał dwa powo-dy: po pierwsze, w klubie zjawili się chińscy inwestorzy, co powoduje, że szykuje się gigantyczny projekt spor-towy, nawet ponad miarę Barcelony czy Realu Madryt. Po drugie, w Man-chesterze ma wielu przyjaciół, m.in. Txikiego Begiristaina czy Ferrana Soriano. Ogromne plany Obywate-li miałyby też skusić Leo Messiego, który według Guillema co prawda mówi, że nigdzie się nie wybiera, ale można także pokusić się o stwierdze-nie, że jeszcze nie był nigdy tak blisko odejścia z Camp Nou. Od razu jednak uspokaja – „wydaje mi się, że jednak pozostanie w Barcelonie”. Nie zabra-kło także porównań Pepa z Mourin-ho. Balague ewidentnie nie jest zwo-lennikiem Portugalczyka, a to chyba są za słabe słowa. O Jose mówi, że jest to dobry trener, choć w Barcelonie był jak trucizna, wygrał wiele trofe-ów, ale za kilkanaście lat nikt nie bę-dzie o nim mówił. „Wyobrażacie sobie w przyszłości, żeby ktoś mówił o erze Mourinho? Nie sądzę”. Za to wszyscy będą wspominali Pepa i jego zrewo-

- Słuchaj, musimy porozmawiać – mówił Mendez do Balague’a- Ale przecież książka już wyszła. - No właśnie, dlatego musimy porozmawiać.

Tak wyglądał dialog pomiędzy oboma panami. Cristia-no był niezadwolony z tego, że Guillem w „Messim” pisze o tym, że Portgugalczyk nazwał Argentyńczyka „skurwy-synem”. Miało dojść do procesu, ale ostatecznie Ronal-do nie zdecydował się na złożenie oskarżenia. Przypadek?

>

Page 24: Barça Flash Grudzień 2015

FELIETON

BARÇA FLASH 24

lucjonizowanie futbolu – wysoki pressing, nastawienie ofensywne bocznych obrońców, wymiana wielu podań i stałe utrzymywanie się przy piłce. Sam Pep jest jednak skromny i uważa, że wcale nie dokonał nic no-watorskiego, a był jedynie „złodzie-jem”. Kradł pewne pomysły i rozwią-

zania od innych szkoleniowców i po prostu wybrał z nich co najlepsze.

Zebranych na spotkaniu intereso-wała także sprawa tego, kto jest najlepszym zawodnikiem świata, jakby zupełnie nie wiedzieli w jakim charakterze zostało zorganizowane

to wydarzenie. Odpowiedź nie była zaskakująca, ale Guillem wypowia-dał się też w ciepłych słowach o Cri-stiano, choć wielkiej przyszłości już mu nie wróżył. Przede wszystkim mówił o tym, że osiągnięcie pozio-mu Messiego było dla CR7 obsesją i przez pewien czas udało mu się zrealizować to założenie. Pogoń za osiągnięciami Argentyńczyka zmu-siła go jednak do przekwalifikowa-nia na środkowego napastnika, a to według Ballague’a męczy Ronaldo. Przez to zaniedbuje pewne elementy gry, z których niegdyś słynął. To ma być m.in. powodem jego coraz rzad-szej ochoty do gry jeden na jeden czy też kiepskiego egzekwowania rzutów wolnych. Pytany o słuszność umieszczenia gwiazdora Realu Ma-dryt w finałowej trójce „Złotej Piłki” mówi, iż jest to werdykt jak najbar-dziej słuszny, choć jego zdaniem jest to ostatni rok, gdzie Portugal-czykowi przypada takie wyróżnie-nie. Guillem jednak ma szacunek do zdolności strzeleckich Cristiano i uważa go za „najbardziej bramko-strzelnego obecnie” i trzeciego w histo-rii – za Greavsem i Gerdem Mullerem.

Obecność Michała Pola spowodowa-ła, że nie mogło zabraknąć pytania o Roberta Lewandowskiego i „Złotą Piłkę”. Dziennikarz Przeglądu Spor-towego dopytywał także czy byłby w stanie napisać książkę o snajperze Bayernu. Odpowiedź kolejny raz nie okazała się kontrowersyjna. Oczywi-ście nie umieściłby Polaka w pierw-szej trójce, twierdząc, że to jeszcze nie ten sam poziom co chociażby Neymar, o Messim i Cristiano nie mówiąc. Książki również nie napi-sałby, ponieważ wychodzi z założe-

O Jose mówi, że jest to dobry trener, choć w Barcelonie był jak trucizna, wygrał wiele tro-feów, ale za kilkanaście lat nikt nie będzie o nim mówił. „Wyobrażacie sobie w przyszłości, żeby ktoś mówił o erze Mourinho? Nie sądzę”. Za to wszyscy będą wspominali Pepa i jego zrewolucjonizowanie futbolu – wysoki pressing, nastawienie ofensywne bocznych obroń-ców, wymiana wielu podań i stałe utrzymywanie się przy piłce. Sam Pep jest jednak skrom-ny i uważa, że wcale nie dokonał nic nowatorskiego, a był jedynie „złodziejem”. Kradł pew-ne pomysły i rozwiązania od innych szkoleniowców i po prostu wybrał z nich co najlepsze.

>

Page 25: Barça Flash Grudzień 2015

FELIETON

BARÇA FLASH 25

nia, że musi mieć jakiś dobry motyw, aby zacząć prace nad kolejną biogra-fią. Robert do tej pory nie osiągnął na tyle dużo, aby jego historia mogła okazać się interesująca. Chwalił za to Marco Reusa, ponieważ przytoczył pewną statystykę przy okazji rozmo-wy o Messim. Według pewnych ba-dań Leo w akcji ofensywnej przecięt-nie dotyka piłkę dwa razy częściej niż jakikolwiek inny zawodnik na świecie. Oznacza to, że są dwukrot-nie większe szanse, że Argentyńczyk w trakcie rajdu będzie mógł zmieć tor swojego biegu, co czyni go tak nie-uchwytnego. Przyznał, że podobnym balansem i szybkością może się po-chwalić wcześniej wspomniany Reus.

Michał Pol przypomniał także o tym, że Ballague przyjaźni się z Rafą Beni-tezem, co było pretekstem o uzyska-nie opinii na temat El Clasico. „Myśli-cie, że zespół zagrał tak, jak chciał tego Rafa?”. Królewscy mieli grać wysoko, starać się wywierać presję na Barce-lonie, ale zespół nie posłuchał wska-zówek trenera. Przyznał, że Benitez podjął się zadania niemożliwego, obejmując Real Madryt. Nie rozumie logiki w postępowaniu Pereza, które-go ostatnimi trenerami byli Pellegri-ni, Mourinho i Ancelotti. Nie widzi jakiejś konsekwencji, według której wymienia szkoleniowców Florenti-no. Dlatego nie uważa, żeby w naj-bliższej przyszłości pierwszą druży-nę miał objąć Zidane. Przynajmniej do momentu, kiedy obecny ster-nik nie opuści Santiago Bernabeu.

Guillem Ballague to także ekspert od ligi angielskiej, więc nie zabrakło py-tań o porównanie Premiership i Pri-mera Division. Autor bardzo stanow-czo dał do zrozumienia, że uważa ligę hiszpańską za tą bardziej konkuren-cyjną i wyrównaną. „Dla tych, którzy uważają, że Premier League jest lep-sza i bardziej wyrównana, wyjmij-cie notesy i piszcie” – tymi słowami dziennikarz rozpoczął przytaczanie statystyk dotyczących ostatnich se-zonów w obu rozgrywkach. Mówił o tym, że od 2005 roku mistrzostwo zdobywały tylko trzy drużyny za-równo w Anglii, jak i w Hiszpanii, ale przywoływał również liczby, we-dług których w La Liga przewaga między pierwszą a ostatnią drużyną jest mniejsza niż na Wyspach, nie wspominając już o sukcesach, jakie kluby z Półwyspu Iberyjskiego od-noszą już od kilku sezonów na eu-ropejskich arenach. Na sam koniec rozmowy zdecydowałem zapytać się o Luisa Enrique, a konkretnie o to czy nie będzie czuł się wypalo-ny w Barcelonie podobnie jak kiedyś Guardiola. W końcu Pep odchodził z Barcy, będąc w najlepszym mo-mencie swojej kariery, a Lucho już był kiedyś w Romie. Zawiódł i może ponownie nie podołać wyzwaniom w innym klubie. Guillem stwierdził, że obaj panowie mają zupełnie inne charaktery. Guardiola nie widzi sensu kontynuowania pracy, kiedy kontakty z piłkarzami zaczynają

się wypalać, a oni nie są już w sta-nie słuchać jego wskazówek. Z kolei Enrique to typ trenera, który lubi wygodne posadki. W trakcie prowa-dzenia Barcelony B dostał propozycję ze Swansea. „Premier League, deszcz, zimno… Nie, to nie dla mnie” – prze-rysowywał trochę sytuację bohater spotkania, ale chciał wytłumaczyć jak bardzo różnią się obaj trenerzy.

Padły również banalne pytania o ko-mentarz do horyzontalnych pasów na koszulce Barcelony, a także o to czy Barca wygra Ligę Mistrzów w tym i następnym sezonie, ale nie zmienia-ło się jedno – szczery uśmiech na twa-rzy Balague’a. Miałem obawy przed zakupem „Messiego”, ponieważ myślałem, że to będzie sterta tych samych zdań, które znamy już wszy-scy, a proporcja tekstu do ilustracji będzie wynosiła 50:50. Po wypowie-dziach autora nie miałem wątpliwo-ści – muszę to mieć na półce. Jestem po lekturze kilkudziesięciu stron i do tej pory pochłaniam strona za stro-ną, dowiadując się ciekawych faktów nie tylko o samym piłkarzu, ale także o każdym najdrobniejszym szcze-góle z jego otoczenia. Jestem prze-konany, że 50 złotych to nie są pie-niądze wyrzucone w błoto, dlatego serdecznie polecam wam zakup naj-nowszego dzieła Guillema Balague’a.

Page 26: Barça Flash Grudzień 2015

ARTYKUŁ

BARÇA FLASH 26

Page 27: Barça Flash Grudzień 2015

ARTYKUŁ

BARÇA FLASH 27

[email protected]

37 1090 2369 0000 0001 1212 0298 Przemysław Kasiura

Dziękujemy.

Page 28: Barça Flash Grudzień 2015

BARÇA FLASH 28

FELIETON

HISTORIAMIAŁA SIĘPOWTÓRZYĆ

@KubaLokietekKuba Łokietek

Page 29: Barça Flash Grudzień 2015

FELIETON

BARÇA FLASH 29

HISTORIAMIAŁA SIĘPOWTÓRZYĆ

Kwadrans do końca El Clasico. Luis Suarez ze stoickim spokojem przerzuca piłkę nad Keylorem Navasem i w tym momencie kibice Barcelony spoglądają na siebie z uśmiechem na ustach i nie trzeba być jasnowidzem, żeby wiedzieć o czym my-ślą. „To musi się powtórzyć”. Luis Enrique, jakby przeczuł przewidywania fanów, wpuszcza na murawę Munira i sam zaciera ręce, bo ma świadomość tego, co zaraz się stanie. Pięć minut przed końcem regulaminowego czasu wylatuje Isco i wszystko w przepowiedni zaczyna się zgadzać. Kibice przeglądają w pamięci zdarzenia 29 listopada 2010 i nie mają już wątpliwości, że brakuje tylko jednego – gola młodego rezerwowego. Nie ma na murawie Jeffrena? Nic nie szkodzi, to doskonała okazja dla El Haddadiego, aby się przełamać. 86. minuta, później 88. minuta… i nic. Wściekłość Pique i Lucho, a u kibiców niedowierzanie. Kolejny raz futbol udowadnia, że nie ma dwóch takich samych spotkań. Niestety.

Page 30: Barça Flash Grudzień 2015

FELIETON

BARÇA FLASH 30

Karty historii zapisywały się strona za stroną, słowo za słowem. Wszyst-ko było trochę nieuszeregowane i poplątane, ale marzenia o powtórce sprzed pięciu lat stały się nagle nie-samowicie żywe. Przed spotkaniem nikt nie pokusiłby się o stwierdzenie, że Barcelona jest chociażby fawory-tem meczu, a co dopiero mówić o kil-kubramkowym zwycięstwie. Scena-riusz pogromu wydawał się jeszcze bardziej niemożliwy w momencie, kiedy gruchnęła wiadomość o roz-poczęciu meczu przez Messiego na ławce rezerwowych. Z drugiej stro-ny Neymar i Suarez nie zrobili do tej pory niczego, aby nie uwierzyć w ich zdolności poprowadzenia drużyny do triumfu. Miejsce Argentyńczyka zajął Sergi Roberto, dla którego był to prawdziwy egzamin. Jeszcze nigdy nie był tak chwalony i oczekiwania związane z jego grą nie były tak wy-górowane. Hiszpan nie zawiódł i jesz-cze w pierwszej połowie dał asystę Suarezowi, który zdobył swoją drugą bramkę w Klasykach. Pierwsza poło-wa była niesamowicie nudna, ale na 2:0 podwyższył jeszcze przed prze-rwą Neymar, a jeszcze jedno trafienie mógł dorzucić Urugwajczyk, gdyby nie wybijający piłkę z linii Marcelo. Można było już doszukiwać się pew-nych analogii. Do przerwy było 2:0, podobnie jak 5 lat temu jak na Camp Nou. Bramkę zdobył już skrzydłowy

i brakowało już tylko dubletu środko-wego napastnika i gola pomocnika. Wtedy jednak David Villa strzelanie zaczynał w drugiej połowie, a Suarez tym razem otworzył swój dorobek bramkowy przed przerwą. Niektó-rzy mogą słusznie powiedzieć, że myślenie o manicie przy tak małym prowadzeniu, i to jeszcze na obiek-cie rywala, to oznaka lekceważenia. Tego dnia jednak Real był naprawdę bardzo słaby, a w pierwszej połowie nie istniał praktycznie w ogóle.

Razem z redakcją Barça Flash oglą-daliśmy spotkanie w jednym z war-szawskich pubów i wszyscy żałowa-liśmy sytuacji z końcówki pierwszej części, która definitywnie mogłaby zamknąć mecz. Wydawało się, że trzecia bramka zdecydowanie wy-starczyłaby, aby móc oglądać resztę spotkania w spokoju. Kiedy jednak to się stało, po fantastycznym uderze-niu Iniesty, to nagle nie było innego tematu niż manita. W końcu mieli-śmy bramkę pomocnika, brakowało jeszcze drugiego gola Luisa Suareza, którego Urugwajczyk ostatecznie ustrzelił kwadrans przed końcem. „Wpuść Munira!” – krzyczałem i się nie zawiodłem. Przynajmniej w tamtej chwili. Razem z Tomkiem Tybusiem wypatrywaliśmy Munira w każdej możliwej akcji Barcelony. Pomimo upływających minut byli-śmy spokojni. Barca w końcu grała

jak z nut, a brakowało jedynie kropki nad i, która w 2010 roku padła w do-liczonym czasie gry, więc dlaczego teraz nie miałoby być podobnie. W tym przekonaniu utwierdzałem się gdy czerwona kartę otrzymywał Isco, a Bravo bronił jak superman i raz po raz wpieniał Cristiano, od-bierając mu ochotę do gry.

G r a j ą c w przewa-dze, posia-dając na m u r a w i e N e y m a r a , S u a r e z a i wprowa-d z o n e g o M e s s i e g o , mając na-z n a c z o n e -go Munira i podłama-nego rywa-la cztero-bramkową porażką nie było innej możliwości niż powtórka z rozrywki. Pięć minut przed końcem spotkania z lewej strony dostaje piłkę Munir i ma przed sobą wiele miejsca. Uderza jednak fatalnie i zdecydowanie obok. Moje nadzieje na manitę wtedy już przygasły. „Lepszej mieć nie będzie” – powiedziałem i ze wzroku Tomka mogłem wyczytać, że jego zdanie jest podobne. Wszyscy jednak się pomyli-

BBC za transmisję Igrzysk Olimpijskich w Ber-linie w 1936 roku zaplaciła zaledwie 3 tysiące dolarów. Jeszcze w 1992, gdy rodziła się Pre-mier League, telewizja Sky płaciła za prawa do transmisji 304 miliony funtów. Aktualnie prawo do transmisji ligi angielskiej zostało wycenione na 5,1 miliarda funtów, a sama telewizja Sky za swoją część przelała na konta klubów 4,2 miliar-da funtów. Wnioski niech każdy wyciągnie sam.

Było tak...

Page 31: Barça Flash Grudzień 2015

FELIETON

BARÇA FLASH 31

liśmy. Drużyna ponownie zagrała na Munira, a konkretnie Neymar, który po rajdzie lewym skrzydłem wyłożył młodemu Hiszpanowi piłkę na złotej tacy. Powiedzieć o tym „stuprocento-wa sytuacja”, to nie powiedzieć nic. Mógł sobie przyjąć piłkę, zrobić her-batę, wypić i jeszcze obrona Realu nie zdołałaby zablokować tego tra-fienia. Za Munirem stał Pique, który

o c z e k i w a ł , że młodszy kolega prze-puści mu to podanie, aby stoper mógł uciszyć całe Bernabeu po tym jak sta-dion „przy-witał” piłka-rza wielkim b u c z e n i e m i ogromną ilością gwiz-dów. Musiał jednak obejść

się smakiem, a potem poczerwieniał jak burak, kiedy Munir z charaktery-styczną dla siebie łatwością wyleczył z marzeń zarówno Gerarda, jak i nas – kibiców. Uderzenie z pierwszej pił-ki po długim słupku okazało się naj-gorszym możliwym rozwiązaniem. Wściekł się nawet Luis Enrique, któ-ry również dał się ponieść emocjom, choć przed meczem dałby się pewnie pokroić za rezultat 4:0.

“Budzi się człowiek rano, boli głowa, nogi z waty, ale 1 myśl jaka przycho-dzi, to - czemu Munir nie dobił do piątej?” – to słowa Przemka Kasiury z jego konta na Twitterze. To chyba zdanie, które nasuwało się każde-mu kibicowi Barcelony w niedziel-ny poranek (ewentualnie południe, w zależności od długości świętowa-nia i tego „czym” się celebrowało). Jesteśmy przyzwyczajeni do ostat-nich wygranych Barcy w El Clasico i to dość pokaźnych. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc nie byliśmy w stanie zadowolić się rezultatem 4:0, tylko doszukiwaliśmy kozła ofiarne-go w Munirze. Nawet Pique nie mógł zapomnieć o tej sytuacji. Bezpośred-nio po meczu wstawił zdjęcie ze swo-im młodszym kumplem z drużyny, niby starając się pokrzepić młodzia-na, że nic się nie stało. W opisie pod zdjęciem napisał – „Wielki Munir! Ale następnym razem mi oddasz, prawda?”. Było zabawnie, choć mina El Haddadiego wskazywała na to, że jemu samemu nie jest najlepiej z tą sytuacją. Jeszcze głupiej mogło mu się zrobić, kiedy Gerard po meczu z Romą, w którym zdobył bramkę, wstawił fotkę z Messim, pisząc, że Argentyńczyk nie jest taki jak Munir i podał mu piłkę. Zakładam, że Pique będzie wypominał tę sytuację do cza-su, kiedy reprezentant hiszpańskiej młodzieżówki odejdzie z klubu, czyli pewnie… do letniego okienka trans-ferowego.

Mam taki zwyczaj, a raczej przesąd, że nie zakładam koszulki Barcelony w trakcie spotkań, ponieważ wte-dy drużyna przegrywa. Działo się tak w pamiętnym półfinale Ligi Mi-strzów z Interem, a konkretnie poje-dynku rewanżowym, kiedy arbiter nie uznał prawidłowego trafienia Bojana. Bordowo-granatowy trykot miałem również na sobie w trakcie porażki 4:1 z Realem Madryt, kiedy drużyna stworzyła szpaler dla Kró-lewskich, a honorowe trafienie dla Barcy zaliczał Henry. Do czego zmie-rzam? Jeżeli chodzi o wyniki Barcelo-ny, to jestem bardzo przesądny. Uwa-żam, że historia od czasu do czasu zatacza koło, aby przypomnieć nam o pewnych wielkich wygranych, a czasami o bolesnych klęskach. W 75. minucie meczu byłem przekonany, że moja przesądność znów okaże się słuszna. Tak się nie stało, a ja przypo-mniałem sobie, że nie mam na sobie koszulki Barcelony, ale za to na mojej szyi wisi szalik z klubowymi barwa-mi. Dlatego tłumaczę sobie to tak, że pudło Munira to była kara za to, że jednak częściowo wyłamałem się ze swoich postanowień. Racja, to niedo-rzeczne. Tak samo jak pudło Munira, który nie stał się drugim Jeffrenem, ale pewnie skończy tak samo jak on.

BBC za transmisję Igrzysk Olimpijskich w Ber-linie w 1936 roku zaplaciła zaledwie 3 tysiące dolarów. Jeszcze w 1992, gdy rodziła się Pre-mier League, telewizja Sky płaciła za prawa do transmisji 304 miliony funtów. Aktualnie prawo do transmisji ligi angielskiej zostało wycenione na 5,1 miliarda funtów, a sama telewizja Sky za swoją część przelała na konta klubów 4,2 miliar-da funtów. Wnioski niech każdy wyciągnie sam.

...a miało być tak.

Page 32: Barça Flash Grudzień 2015

BARÇA FLASH 32

ARTYKUŁ

POLOWANIE NA NOWEGO LARSSONAMichał Żuk

Page 33: Barça Flash Grudzień 2015

BARÇA FLASH 33

ARTYKUŁ

NA NOWEGO LARSSONAMichał Żuk @OknoTransferowe

Page 34: Barça Flash Grudzień 2015

ARTYKUŁ

BARÇA FLASH 34

Artykuły o potencjalnych transferach podczas zimowego okienka są jak popularna piosenka „Last Christmas”, jak osamotniona choinka wyeksponowana w centrum handlowym jeszcze w listopadzie. Kto będzie pierwszy, ten wygrywa i oficjalnie roz-poczyna transferową zawieruchę, tak jak utwór zespołu Wham! rozpoczyna okres świąteczny. Nastrój rywalizacji o pierwszeństwo udzielił się i nam, i tak oto oce-niamy potencjalne cele transferowe Barcelony przed wiosenną rundą rozgrywek.

Kibice wielkich klubów nawet w najlepszym dla drużyny okre-sie potrafią znaleźć powody do narzekania lub, jak kto woli,

obszary do poprawy. Jeśli nie można już sprzedać odrodzonego Sergiego Roberto, a wracającego do dyspo-zycji z najlepszych sezonów Iniesty wymienić na nowszy model, linia pomocy znika z typowych tematów rozmów barcelońskich malkonten-tów. Biorąc pod uwagę jeszcze wraca-jących do pełni dyspozycji Rakiticia i Rafinhę oraz będącego od miesiąca w blokach startowych Ardę Turana, ewentualne transfery do tej forma-cji należy stawiać pod znakiem za-pytania. Jednak ostatnie sprzedaże Pedro, Alexisa Sancheza, Cristiana Tello, Gerarda Deulofeu i Adamy Traore skutecznie odchudziły for-mację ofensywną, pozostawiając na ławce rezerwowych tylko nastolet-nich i niestety słabo się spisujących Sandro oraz Munira. Zarząd bije się w pierś i otwarcie przyznaje, że jest poszukiwany nowy napastnik.

Barcelona ma bogatą historię do-świadczonych zmienników kolej-nych ofensywnych tridente. Rivaldo,

Figo i Kluivert mieli Zendena, później był Alfonso z Betisu, aż sprowadzony razem z nim Overmars zaczął rów-nież odgrywać drugoplanową rolę i sam stał się asem w rękawie. Ro-naldinho, Giuly’ego i Eto’o zmieniali Henrik Larsson i Santiago Ezquerro, później legendarnego Szweda zastą-pił Eidur Gudjohnsen. To właśnie „Henka” uchodzi dziś na archetyp rezerwowego napastnika. Jeszcze kilka sezonów temu było aż czterech świetnych, równie często występują-cych w podstawowej trójce zawod-ników: Messi, Pedro, Henry i Zlatan, a później w miejsce dwóch ostatnich sprowadzeni zostali Villa i Alexis. Pił-karze o statusie dzisiejszych Sandro i Munira byli na miejscach piątym i szóstym do ewentualnego wejścia na boisko, nie zaś jedyną nadzieją w obliczu kontuzji podstawowego gracza. Równowagę w kadrze zbu-rzyły ogromne transfery Neymara i Luisa Suareza, których znakomita gra, ale też ogromne gaże, wykurzyły z drużyny Villę i Alexisa, a latem ostat-niego z asów w rękawie, czyli Pedro.

Barcelona ma mało doświadczeń w zakupach w środku sezonu, a te

które ma, najczęściej są negatywne. Ostatnim sprowadzanym zimą na-pastnikiem był Ibrahim Afellay ku-piony za 3 mln € z PSV Eindhoven. Wcześniej w 2005 roku za ponad dwa razy więcej kupiono Maxie-go Lopeza, który również kariery w Katalonii nie zrobił. Najdroższym w historii zimowym transferem „Dumy Katalonii” pozostaje 21-mi-lionowy Geovanni ściągnięty z Cru-zeiro w 2001 roku, który w Barce-lonie rozegrał około 1500 minut, odpowiednik siedemnastu pełnych meczów… Są jednak przykłady po-zytywne, z braćmi De Boer na czele, ale ci grali w destrukcji, a w mo-mencie transferu mieli już po 28 lat.

Ze względu na specyfikę zimowego okienka styczniowy, ofensywny na-bytek będzie najprawdopodobniej doświadczonym piłkarzem, kolej-nym do i tak zaawansowanej wieko-wo drużyny. Jedenastka, która wyszła naprzeciw Realowi Madryt miała średnią wieku aż 28 lat. Z drugiej strony nowy piłkarz z miejsca wpro-wadzi tak potrzebną jakość do ofen-sywnej formacji, bez okresu przej-ściowego na adaptację. Po raz kolejny

Page 35: Barça Flash Grudzień 2015

ARTYKUŁ

BARÇA FLASH 35

na Camp Nou wygra potrzeba na-tychmiastowych sukcesów, ta sama, która kierowała wyborem wetera-nów hisz-p a ń s k i c h boisk Bra-vo, Mathieu czy Ardy.

Jest jeszcze jeden czyn-nik, który ogranicza f a n t a z j ę k i b i c ó w : pieniądze. Obecnie wydatki na pensje osiągnę-ły prawie 70%, poziom powyżej któ-rego łamie się zasadę finansowego fair play. Ponadto klub podobno nie ma środków na wielomilionowy za-kup, więc tym bardziej, żeby kogoś zimą kupić, najpierw musi sprze-dać. Potencjalnymi kandydatami do odejścia są oczywiście młodzi Munir El Haddadi i Sandro Ramirez. Nie można też wykluczyć przedwcze-snego rozbratu z drużyną kuszonego przez Romę Adriano lub grających bardzo rzadko Bartry lub Douglasa.

Barca powinna celować w uniwer-salnych skrzydłowych lub środko-wych napastników, dla których nie obca jest wymienność pozycji i scho-dzenie do linii, żeby zrobić miejsce Messiemu. Napastnikami, którzy zimą mogą zmienić barwy klubowe są albo niezadowoleni z obecnej sy-tuacji w swoim zespole, albo grający w dużo słabszej ekipie, dla których transfer byłby dużym spor-t ow y m a w a n -

sem. Ze względu na cenę wywoławczą nie będą to tacy piłkarze jak Karim Bel-larabi (Bayer Leverkusen), Andrij Jar-mołenko (Dynamo Kijów) i Alexan-dre Pato (Sao Paulo/Corinthians), którzy byli wymieniani w kontek-ście transferów do kilku dużych klubów, w tym do Barcelony. Mało prawdopodobne również, aby zdecy-dowano się na wypożyczenie bardzo doświadczonych Dirka Kuyta, Davi-

da Villi lub Sebastiana Giovinco, któ-rzy niedawno dopiero ugruntowali swoją pozycję w nowych klubach.

Najwięcej mówi się o jednej z gwiazd obecnego sezonu Primera Division Nolito, który dla Celty Vigo w 12 wy-stępach strzelił aż 7 goli, dokładając do tego 4 asysty (wszystkie statysty-ki w artykule aktualne na dzień 24. listopada 2015 r.). Jest drugim w lidze piłkarzem (po Neymarze) najczę-ściej wyprowadzającym tak zwane kluczowe podania, czyli takie, któ-re kreują stuprocentowe sytuacje bramkowe. Jest też wśród dziesięciu najczęściej dryblujących ligowców. Lewy skrzydłowy jest byłym zawod-nikiem rezerw Barcelony, zna ligę od podszewki, a przed sobą ma jeszcze p r z y - najmniej trzy sezo-n y na najwyższym p o - ziomie. Pytanie t y l - ko, czy w nowym k l u - bie utrzyma taką d y s - p o z y c j ę , s k o - r o

w c z e

śniej nie zachwycał w słabszej niż Barca Benfice. To ryzyko, że dobra passa skończy się wraz ze spełnia-

jącymi się marzenia-mi o trans-ferze do FC Barcelony, to głów-na oba-wa przed z a k u p e m 2 9 - l a t k a .

P o d o b n y zakres umiejętności co Nolito oferu-je Ezequiel Lavezzi. 30-letni Argen-tyńczyk tylko trzy razy w tym sezo-nie grał od pierwszych minut i już zimą będzie szukał klubu, w którym może odgrywać chociaż drugopla-nową rolę. Mimo tylko 341 minut na ligowych boiskach trafił do bramki dwukrotnie, a skuteczność jest tą cechą, której brakowało ostatnio zmiennikom w Barcelonie. Dobry technicznie, odnajdujący się w grze kombinacyjnej i umiejętnie wpaso-wujący w systemy podporządkowa-ne innym wielkim napastnikom, to jego główne zalety. Lavezzi jest też duszą towarzystwa, co pomoże mu szybko wkupić się w łaski liderów barcelońskiej szatni. Na niekorzyść Argentyńczyka przemawia fakt, że ostatecznie nie poradził sobie w PSG, w którego barwach notował znacz-nie słabsze statystyki niż w Napoli, ustępując miejsca kolej- n y m

s p r o -

wadzanym zawodnikom.

Jeśli klub chce sprowadzić piłkarza z absolutnego topu, powinien rozpo-cząć rozmowy z zawiedzionym prze-prowadzką do Fenerbahce Robinem Van Persiem. Były król strzelców Premier League nie może odnaleźć się w Turcji, a przecież jeszcze nie-dawno był razem z Luisem Suarezem wymieniany wśród najlepszych na-pastników świata. Świetnie odnajdu-je się na całej szerokości boiska, jest skuteczny i efektowny. Niestety Van

Barca powinna celować w uniwersalnych skrzydłowych lub środ-kowych napastników, dla których nie obca jest wymienność pozycji i schodzenie do linii, żeby zrobić miejsce Messiemu. Napastnikami, którzy zimą mogą zmienić barwy klubowe są albo niezadowoleni z obecnej sytuacji w swoim zespole, albo grający w dużo słabszej ekipie, dla których transfer byłby dużym sportowym awansem.

>

Page 36: Barça Flash Grudzień 2015

ARTYKUŁ

BARÇA FLASH 36

Persie przegrywa rywalizację o naj-lepszego strzelca Super Ligi z między innymi Eto’o, Podolskim i Gomezem, piłkarzami, których z Barcą nikt nie chciałby ł ą -czyć w 2016 roku. Gol na każde 125 minut na boisku nie jest wy- n i -kiem beznadziej-nym, martwi n a t o m i a s t boiskowa d y s p o -z y c j a , która o d -bie-g a

od

tej, któ-

r ą H o -lender p r e -z e n -

t o w a ł p r z e d

przekro-czeniem 30 roku życia. Często zni- k a z oczu, choć w ta-kim klubie jak Fe-n e rbahce powinien pro- wadzić grę

i brać ciężar ro- zegrania na

siebie. Być m o ż e

transfer do Barcelony roz-budzi w 32-latku nieuży-wane pokłady motywacji.

Piłkarz o podobnym profilu do Van Persiego, również chętny na opusz-czenie obecnego klubu, to Alvaro Negredo. Hiszpan od około dwóch miesięcy nie wystąpił w barwach Va-lencii, wcześniej także nie zachwy-

cając ani w „Nietoperzach”, ani w Manchesterze City, w któ-

rego barwach występował w sezonie 2013/14. To

z pewnością najtańsza opcja sprowadzenia typowego środko-wego napastnika, który zna ligę, ale to też niezwykle ry-zykowny manewr. Valencia zimą sprze-

dać może też swojego skrzydłowego Sofiane-’a Feghouliego, którego umowa z klubem wyga-sa w czerwcu. Nie jest to tak skuteczny skrzy-

dłowy jak chociażby Nolito, ale swoim dryblingiem i klu-czowymi podaniami daje wartość dodaną, z której skorzystać mógłby każdy klub ligowej czołówki. Jest też zawodnikiem relatywnie młodym, bo 25-letnim. Jego rodak Riyad Mah-rez jest jednym z objawień obecne-go sezonu Premier League i także przymierzany był do Barcelony. Jest najlepszym dryblerem w lidze an-gielskiej, piłkarzem notującym asy-sty (ma ich już 6) i trafienia (7). Ma dopiero 24 lata, ale to też oznacza, że nie będzie tanim rozwiązaniem dla Barcelony. O ile Feghouli może trafić

do Katalonii już za kilka milionów Euro, tak za Mahreza trzeba będzie zapłacić przynajmniej kilkanaście.

Obaj zawodnicy padają jednak da-leko od ideału zmiennika, jakim był Henrik Larsson. Przychodził do Bar-celony w wieku 33 lat, mając na kon-cie 587 występów i 358 goli w czterech europejskich klubach. W najważniej-szych momentach spotkań wprowa-dzał na boisku spokój, znakomicie odnajdował się jako cofnięty napast-nik, ale też jako egzekutor, kiedy po-trzeba było czwartego ofensywnego piłkarza na boisku. W ciągu dwóch sezonów dla Barcy zdążył strzelić 17 goli, wieńcząc pobyt w klubie wygra-nym Pucharem Ligi Mistrzów, odgry-wając wielką rolę w finale rozgrywek. I tego samego życzę przyszłemu Lars-sonowi, ktokolwiek nim nie zostanie.

Najwięcej mówi się o jednej z gwiazd obecnego sezonu Pri-mera Division Nolito, który dla Celty Vigo w 12 występach strzelił aż 7 goli, dokładając do tego 4 asysty (wszystkie sta-tystyki w artykule aktualne na dzień 24. listopada 2015 r.). Jest drugim w lidze piłkarzem (po Neymarze) najczęściej wyprowadzającym tak zwane kluczowe podania, czyli ta-kie, które kreują stuprocentowe sytuacje bramkowe. Jest też wśród dziesięciu najczęściej dryblujących ligowców.

Podobny zakres umiejętno-ści co Nolito oferuje Ezequiel Lavezzi. 30-letni Argentyń-czyk tylko trzy razy w tym sezonie grał od pierwszych minut i już zimą będzie szu-kał klubu, w którym może odgrywać chociaż drugopla-nową rolę. Mimo tylko 341 minut na ligowych boiskach trafił do bramki dwukrotnie, a skuteczność jest tą cechą, której brakowało ostatnio zmiennikom w Barcelonie. Dobry technicznie, odnajdują-cy się w grze kombinacyjnej i umiejętnie wpasowujący w systemy podporządkowa-ne innym wielkim napastni-kom, to jego główne zalety.

>

Odwiedź również: Oknotransforowe.blogspot.pl oraz

profil na Facebooku.

Page 37: Barça Flash Grudzień 2015

ARTYKUŁ

BARÇA FLASH 37

Page 38: Barça Flash Grudzień 2015

BARÇA FLASH 38

ARTYKUŁ

SŁABI I SŁABSITomasz Tybuś

Page 39: Barça Flash Grudzień 2015

BARÇA FLASH 39

ARTYKUŁ

SŁABI I SŁABSITomasz Tybuś @TomekTyb

Page 40: Barça Flash Grudzień 2015

ARTYKUŁ

BARÇA FLASH 40

Przed rozpoczęciem obecnej edycji Ligi Mistrzów wszędzie mogliśmy zobaczyć grafikę pokazującą historyczny sukces ligi hiszpańskiej. Aż pięć zespołów w fazie grupowej, zda-rzenie wcześniej niespotykane. Wśród tych drużyn znalazła się oczywiście wielka dwójka, a w ostanich latach nawet wielka trójka czyli Barcelona, Real i Atletico. Pełną pulę uzupełniły Valencia oraz Sevilla. Pierwszy z klubów po kilku sezonach przerwy wrócił na europejskie salony, drugi zaś po wygraniu dwa razy z rzędu (!) Ligi Europejskiej skorzystał ze zmiany przepisów i dostąpił zaszczytu gry w rozgrywkach na Starym Kontynencie najważniejszych. Czy po ponad trzech miesiącach w Valencii i Sevilli nastroje nadal są tak dobre? Otóż nie.A miało być tak pięknie

Z omawianej dwójki w lepszej sy-tuacji znajdują się Nietoperze. Biorąc pod uwagę przewidywa-nia po losowaniu grup nie jest

to zaskoczeniem. Valencia trafiła bo-wiem na przeciwników z nie do koń-ca najwyższej półki. Zaczęło się nie najgorzej. Co prawda w pierwszym spotkaniu podopieczni Nuno ulegli na własnym boisku Zenitowi 2:3, lecz oba zespoły stworzyły spektakularne widowisko, które mogło nacieszyć oczy nawet najbardziej wybrednych kibiców. Potem było nawet jeszcze lepiej, ponieważ Los Che odnieśli dwa zwycięstwa z rzędu. Okazało się

jednak, iż w tej edycji z Lyonem wy-grywają wszyscy, a mecz na Mestalla z Gentem nie należał do tych wygra-nych spokojnie. Nie bądźmy jednak aż tak uszczypliwi, sześć punktów w trzech potyczkach to dobry wynik. Niepokój zaczął się dopiero w run-dzie rewanżowej. Na przysłowiowe „dzień dobry” Valencia została ogra-na przez mistrza Belgii. Wynik i styl nie mógł przejść bez echa. Zaledwie jeden celny strzał, brak ikry, zupełnie jak w hicie ligi angielskiej. Lepiej nie było w kolejnej kolejce. Choć Nieto-perze przegrały z liderem, który jako jedyny zespoł w tej edycji Champions League nie zaznal jeszcze smaku po-rażki, to styl znów pozostawiał wiele do życzenia. Zupełnie jakby piłkarze

Nuno przeszli obok meczu. Obecnie Valencia zajmuje trzecie miejsce w swojej grupie, lecz z widokami na awans. Warunkim jest jednak poko-nanie Lyonu na Mestalla i liczenie na utratę punktów Gentu. To realny sce-nariusz, ale kibice Los Che oczekiwa-li chyba nieco więcej po swoich pupi-lach, a w szczególności więcej walki o punkty w grupie. Jednak sytuacja Valencii w porównaniu do położenia Sevilli wygląda wręcz sielankowo. Od losowania grup do chwili obecnej postrzeganie graczy Emery’ego w Li-dze Mistrzów zmieniło się diametral-nie. Najpierw oceniano grupę D jako tegoroczną „grupę śmierci”. Juventus – finalista poprzedniej edycji Cham-pions League i mistrz Włoch, Man-

Page 41: Barça Flash Grudzień 2015

ARTYKUŁ

BARÇA FLASH 41

chester City – wicemistrz Anglii, Se-villa – wygrana w Lidze Europejskiej dwa razy z rzędu i na deser „kopciu-szek”, czyli Borussia Moenchenglad-bach – trzeci zespół Bundesligi. Klub Grzegorza Krychowiaka miał w tym zestawie być jednym z trzech, którzy stoczą zażartą walkę o awans. Wszyst-ko zaczęło się zgodnie z planem, bo Sevilla w pierwszej kolejce ograła „kopciuszka” z Niemiec 3:0. Porażki w kolejnych spotkaniach z Juventu-sem i City zweryfikowały nieco pro-gnozy. Trzecie miejsce i dalsze zma-gania w Lidze Europejskiej miały być realnym celem dla podopiecznych Emery’ego. Niektórzy prześmiewczo podchodzili do sytuacji twierdząc, że właśnie takie założenie – powrót do LE i wygranie tych rozgrywek po raz trzeci z rzędu, było misją już od początku. Potem jednak przyszły kolejne porażki, a po tej ostatniej na wyjeździe z Moenchengladbach, na-wet wariant z przeniesieniem do by-łego Pucharu UEFA wydaje się mało

prawdopodobny. Występ Sevilli w tej edycji Ligi Mistrzów już teraz można ocenić jako klapę, zajęcie czwartego miejsca w grupie tylko dopełni tego obrazu. W przypadku Valencii spra-wa może jeszcze zostać uratowana. Awans, choć w dość miernym stylu, z pewnością zostanie przyjęty jako duży sukces. Najpierw jednak trzeba wygrać jeszcze jedno spotkanie. Poza tym, może się okazać, iż dalsze granie w Lidze Mistrzów, czy nawet w Lidze Europejskiej wcale nie musi być do-bre. Nieciekawie bowiem dzieje się z Nietoperzami na własnym podwór-ku, a obecnie La Liga to chyba jedyna możliwa droga do gry w europejskich pucharach w przyszłym sezonie.

Gdzie te bramki?

Tu znów sytaucja Sevilli jest gorsza od tej Valencii, lecz o tym trochę później. Najpierw Nietoperze. Z po-przedniego sezonu drużyna Los Ches dała się zapamiętać jako zespół z piorunującym startem w rogrywkach, dłu-go utrzymujący się w czubie tabeli. Oprócz wyników w stan radości mógł wprawiać kibiców także styl ich pupili. Dużo ofensyw-nych akcji, kilka strze-lonych goli w meczu, ogólnie mówiąc – było na co popatrzeć. Dziś, po dwuna-stu kolejkach La Liga dopiero w ostatnich potyczkach gra Valen-cii paso-wała do w z r o c a z począt-ku po-p r z e d -n i e g o s e - zo-nu. Po- r ó w -n a n i e d o ubiegłe- go roku

wypada blado szczególnie w przpad-ku liczby strzelanych goli. W pierw-szych pięciu kolejkach rozgrywek 2014/2015 Nietoperze zdobyły aż 13 bramek, obecnie były to ledwie 2 tra-fienia. Różnica jest kolosalna. Nawet po lekkiej poprawie i kilku wygra-nych wysoko meczach, dysproporcja jest nadal widoczna. Wtedy po dwu-nastu spotkaniach 24 gole, dziś 17. Według portalu Whoscored.com Va-lencia plasuje się dopiero na trzyna-stym miejscu pod względem strzałów na bramkę na mecz. To z pewnością nie są statystyki drużyny, która ma aspiracje być jedną z czołowych w li-dze. Jak jednak powszechnie wiado-mo, statystyki kłamią, przynajmniej niektóre. Sevilla pod względem liczby strzałów na mecz zajmuje bo-wiem miejsce 4, a pozycja w ligowej

tabeli klubu Grzegorza Krychowiaka mówi zu-pełnie co innego. Mimo tego, iż podopieczni Unaia Emery’ego odda-ją średnio trzy strzały

na mecz więcej od Valen-cii, to obie druży-

ny i tak zdo-były po

t y l e samo goli (stan po 12 kolejkach). Tu wychodzi wła-śnie jeden z manka-mentów Sevillistas w tym sezonie – sku-teczność. Drugę wadę

również można zauwa-żyć podczas zestawienia

z Nietoperzami. Sevilla straciła aż dwa razy więcej

bramek niż Los Che w tych rozgrywkach. Problem nie leży więc w tym przypadku tyl-

ko w jednym aspekcie gry, lecz w obu. Widać to gołm okiem po

osiąganych wynikach. Krychowiak i spółka pierwsze zwycięstwo świę-towali dopiero w szóstej kolejce. Po-tem nastąpiła wygrana z Barceloną i … kolejny dołek. Dalej zwycięstwo z Realem i … porażka z Sociedad. Czy to zwiastun kolejnego dołka jesz-

Z omawianej dwójki w lep-szej sytuacji znajdują się Nietoperze. Biorąc pod uwagę przewidywania po losowaniu grup nie jest to zaskoczeniem. Valencia trafiła bowiem na prze-ciwników z nie do końca najwyższej półki. Zaczęło się nie najgorzej. Co praw-da w pierwszym spotkaniu podopieczni Nuno ulegli na własnym boisku Zeni-towi 2:3, lecz oba zespoły stworzyły spektakularne widowisko, które mogło na-cieszyć oczy nawet najbar-dziej wybrednych kibiców.

>

Page 42: Barça Flash Grudzień 2015

ARTYKUŁ

BARÇA FLASH 42

cze nie wiadomo, lecz z pewnością istnieją powody do obaw, że Sevilla może się stać właśnie Realem Socie-dad z ubiegłego sezonu, który ogól-nie radził sobie słabo, lecz z dwójką gigantów na własnym stadionie wygrał. Formę Sevilli nawet ciężko nazwać sinusoidą, raczej rozległą ko-tliną z pojedynczymi wzniesieniami.

Zły urok i pechW celu stwierdzenia, iż coś jest nie tak, wystarczy tylko jedno spojrze-nie na tabelę. Gdzie jednak szukać przyczyn takiego stanu rze-czy? Pierwszy trop to oczywiście l e t -nie trans- f e r y. W Valen- c i i pożegnano s i ę z zawodni- kiem a b s o l u t n i e k l u -

czowym – Ni-c o - lasem

O t a -

m e n -d i m .

L i d e r

obrony, który wielokrotnie był naj-jaśniejszą postacią zespołu odszedł do Manchesteru City. Zastapiono go jednak jak najlepiej tylko umiano. Do klubu dołączył prawdziwy twar-dziel Aymen Abdennour, dodatkowo kupiono też Aderlana Santosa, który wyróżniał się w Portugalii. Nieco ina-czej pod kątem transferów przedsta-wia się sytuacja Sevilli. Tu co prawda również odszedł jeden z kluczowych graczy, ale w przeciwieństwie do Los Che, w zespole Grzegorza Krycho-wiaka tą stratę widać. Carlos Bacca w ubieglym sezonie zdobył 20 ligo-wych bramek. Strzelał też rzecz ja-sna jakże ważne gole w Lidze Euro-pejskiej. Pomysł na jego zastąpienie wydawał się nie najgorszy. Wypo-życzenie Ciro Immobile, darmowy transfer Fernando Llorente. Ścią-gnięto więc znane nazwiska, lecz na grę ofensywną Sevilli dobrze to nie wpłynęło. Włoch dał się poznać jako człowiek potrzebujący niezliczonej liczby sytuacji do zdobycia jednego gola, wybierający zawsze złe rozwią-zanie. Llorente z kolei zardzewiał w Turynie, a powrót do Hiszpanii specjalnie w odzyskaniu formy mu nie pomógł. Siła ataku została po-nadto oslabiona przez odejście dyna-micznych skrzydlowych Aleixa Vida-l a oraz Gerarda Deulofeu,

a także rozgrywającego Denisa Suareza (straty

Iago Aspasa raczej nikt wtedy nie żałował). Trio,

które przyszło w zastępstwie: Kakuta, Konoplyanka i Krohn-Dehli z różnych względów swoich umie-jętności jeszcze nie pokazało. Brak alternatyw jest niestety w ofensy-wie Sevillistas widoczny. Osłabień

w drużynie Emery’ego można także szukać w defensywie. Przed sezo-nem z klubem pożegnał się człowiek harujący u boku Krychowiaka, czyli Stephane M’Bia. Choć Steven N’Zonzi bardzo stara się zastąpić Kameruń-czyka, to brakuje mu przede wszyst-

kim walorów w grze obronnej, przez co środek Sevilli nie wydaje się for-tecą jak w ubiegłym sezonie. Praw-dziwy dramat rozpoczyna się jed-nak w formacji obrony. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda świetnie. Z bardziej znaczących zawodników odszedł jedynie Diogo Figuieras, a przyszli Adil Rami oraz Marco An-dreolli. W tym jednak miejscu warto sprawdzić oba zespoły pod kątem kontuzji zawodników. Wspomniany wyżej wloski obrońca pewnie nigdy nie trafiłby do drużyny Emery’ego, gdyby nie urazy. Wyelimnowały one już podstawową parę stoperów Da-niela Carrico i Nico Pareję, kontuzji donał także Adil Rami, ostatnio wy-padł też Andreolli. Niemal od począt-ku rozgrywek nie mogły grać nowe nabytki: Sergio Escudero oraz Gael Kakuta, a Michael Krohn-Dehli przez urazy zaprezentowal się tylko kilka-krotnie. Łatwego życia z kontuzjami nie mieli tez w Valencii. Już pod ko-niec ubiegłego sezonu urazu doznał jeden bramkarz – Diego Alves, a na początku obecnego drugi – Matthew Ryan. Choć wyglądalo to na katastro-fę, ostatecznie okazało się być nawet darem od losu. Między słupkami mu-siał bowiem stanąć wyciągnięty z re-zerw Jaume Domenech, który spisy-wał się więcej niż dobrze. Jednak L4 u takich zawodników jak Feghouli, Rodrigo Moreno czy też wspomnia-ny wcześniej Abdennour z pew-

Zwieńczeniem 13 kolejki La Liga było bowiem spotkanie, a jakże, Sevilli z Valencią. Gospodarze zwyciężyli skromnie 1:0, ale przewaga na boisku była miażdżąca. Los Che nie oddali żadnego (!) strzału na bramkę rywala. Po takiej klęsce rezygnację złożył Nuno (...) nowym szkoleniow-cem Nietoperzy ogłoszono… Gary’ego Neville’a. Czy ten eksperyment wypali dowiemy się już wkrótce. Obecnie sytuacja nieco się odwrociła, bo choć Valencia wciąż jest wyżej w tabeli, to jednak wydaje się, iż Sevilla znajduje się w lepszym położeniu. Mimo wszystko nie ma sensu wyciągać z takiego stanu rzeczy jakichkolwiek wniosków. W tym sezonie oba kluby mogą tak naprawdę jeszcze dużo wygrać i dużo przegrać. Dla hiszpańskiej piłki byłoby jednak do-brze, gdyby w Valencii i Sevilli znaleziono remedium na dość poważne doraźne problemy.

>

Page 43: Barça Flash Grudzień 2015

ARTYKUŁ

BARÇA FLASH 43

nością Nietoperzom nie pomogło. Biorąc pod uwagę kadrę oraz trans-ferowe zawirowania w aktualnym składach tych dwóch drużyn zna-leźć możemy jeden wspólny, wadli-wy współczynnik – brak snajpera z prawdziwego zdarzenia. Sevilla cierpi z tego powodu po utracie Bacci i nietrafionych zakupach. Wydaje się jednak, że ich gra ofensywna może obejść się bez wybitnej „9”. Poza tym w składzie pozostaje Kevin Ga-meiro, który jest gwarantem liczby goli w okolicach 10, a to już sporo. Gorzej mają się sprawy w Valencii. Zestaw Alvaro Negredo-Paco Alca-cer wygląda dla obrońców strasznie tylko na papierze. Pierwszy z nich błyszczy tylko pojedynczymi zagra-niami od święta, drugi jest niezwy-kle chimeryczny. Podsumowując, na żadnym z nich nie można polegać.

Ostatni aktPomijając kontuzje,transfery i bez-zębnych napastników, w Valencii jeszcze jeden element nie gra tak jak powinien – trener. Taktyka sku-

piania się głównie na obronie i za-skakiwania przeciwnika kontrami przestała przynosić efekt. Zawodni-cy wyglądają jakby przestali wierzyć w sens takich dzialań. Jest też coś jeszcze, Nuno to człowiek nie ucieka-jący od konfliktów. Ogólnie ta cecha może być rozpatrywana w różny spo-sób, lecz w tym wypadku atmosfery w drużynie z pewnością nie popra-wia. W ubiegłym sezonie trener Nie-toperzy wyznaczył do odstrzału Joao Perreirę. Uznano to raczej za odosob-niony przypadek i skończyło na kilku komentarzach, w których zastanwia-no się nad zasadnością takiej decyzji. Obecnie jednak Nuno zaczął pomijać także Alvaro Negredo i Rodrigo de Paula. Z tym drugim wiąże się duże nadzieje na Mestalla, a pierwszy to gracz największego formatu (choć niespecjalnie to obecnie pokazuje), dlatego tym razem sytuacja raczej „nie rozejdzie się po kościach”, a wła-ściwie można już napisać, że nie ro-zeszła. Zwieńczeniem 13 kolejki La Liga było bowiem spotkanie, a jakże,

Sevilli z Valencią. Gospodarze zwy-ciężyli skromnie 1:0, ale przewaga na boisku była miażdżąca. Los Che nie oddali żadnego (!) strzału na bramkę rywala. Po takiej klęsce rezygnację złożył Nuno, a tymczasowo zastąpił go Voro, a w roli asystenta towarzy-szył mu będzie Phil Neville. Jednak też nie na długo, ponieważ nowym szkoleniowcem Nietoperzy ogłoszo-no… Gary’ego Neville’a. Czy ten eks-peryment wypali dowiemy się już wkrótce. Obecnie sytuacja nieco się odwrociła, bo choć Valencia wciąż jest wyżej w tabeli, to jednak wydaje się, iż Sevilla znajduje się w lepszym położeniu. Mimo wszystko nie ma sensu wyciągać z takiego stanu rze-czy jakichkolwiek wniosków. W tym sezonie oba kluby mogą tak napraw-dę jeszcze dużo wygrać i dużo prze-grać. Dla hiszpańskiej piłki byłoby jednak dobrze, gdyby w Valencii i Sevilli znaleziono remedium na dość poważne doraźne problemy.

Głównym problemem Valencii w tym sezonie był Nuno. Szkoleniowiec w ubiegłych roz-grywkach może nie stworzył ekipy grającej zachwycająco, jednak taką, która grała bardzo skutecznie, konsekwentnie i dzięki tej konsekwencji była w stanie stawić czoła każdemu rywalowi. Po roku zaczął jednak podejmować bardzo dziwne decyzje, poka-zując kto tu jest najważniejszy i nie potrafiąc dogadać się ze swoimi podopiecznymi, odsuwając kolejnych zawodników. Rozumienie poszczególnych piłkarzy (a raczej jego brak) także było kluczowe. Paco dla przykładu, jest zawodnikiem, który uwielbia grę dwójkową, potrzebuje drugiego zawodnika blisko siebie, najlepiej dynamicznego bądź potrafiącego przynajmniej grać z klepki. Jeśli ma takiego kogoś za swoimi plecami lub obok, jak w reprezentacji Hiszpanii, to jest to napastnik wyśmienity. Inaczej bywa bez-użyteczny. Myślę, że z oceną zawodników powinniśmy się wstrzymać, bo w mojej opinii Nuno wpadał już na tak szalone pomysły, że reprezentanci Nietoperzy nie wiedzieli już jak mają grać. A dotychczasowe wyniki zapewne byłyby jeszcze gorsze, gdyby nie to, że dobrze ułożył się terminarz, a starcia z najlepszymi dopiero przed Nietoperzami.

KOMENTARZ - Krystian Porębski, redaktor vcf.pl i ¡Olé! Magazynu

Page 44: Barça Flash Grudzień 2015

FELIETON

BARÇA FLASH 44

Page 45: Barça Flash Grudzień 2015

BARÇA FLASH 45

FELIETON

NAJLEPSZY PREZENTNA URODZINY

Kamil D. Sikora @KamilSikora

Pamiętam, że tego dnia w liceum kłóciłem się z koleżanką o to, kto wygra mecz. Ona nie tyle była fanem samego klubu, co trenera, który ten zespół prowadził od kilku miesię-cy. Ja z kolei dopiero na poważnie zaczynałem swoją przygodę z futbolem w wykonaniu katalońskim. Do dzisiaj pamiętam te emocje, które towarzyszyły mi przez cały dzień – wszak spotkanie rozpocząć miało się o nietypowej porze – 21.30 – i w nietypowym dniu – w poniedziałek. Moje prognozy były dwojakiego rodzaju: albo któraś z drużyn wygra stosunkiem 5-0 albo obejrzymy bezbramkowy remis. Tak dzisiaj wspominam pamiętny mecz na Camp Nou z 29 listopada 2010 r., kiedy to Duma Katalonii na czele z Pepem Gu-ardiolą podejmowała Real Madryt Jose Mourinho. Wynik po 90 minutach? La Manita. Czy można było sobie wyobrazić lepszy prezent na 18 urodziny?

Page 46: Barça Flash Grudzień 2015

FELIETON

BARÇA FLASH 46

Moja przygoda z FC Barceloną sięga 2005 r. Z tego sezonu – 2005/2006 – pamiętam przede wszystkim finał Ligi Mistrzów

z Paryża. To również wspomnienia młodego Messiego, który dopiero co rozpoczynał budowanie swojej le-gendy. Ale to także pamiętny klasyk w Madrycie. Pewne zwycięstwo 3-0 po bramce Eto’o i dublecie – będą-cego wówczas w najwyższej formie – Ronaldinho. Piszę o tym, ponieważ przez dekadę mojego kibicowania Barcelonie, przeżyłem mnóstwo klasyków. W pamięci mam nie-mal wszystkie bramki zdobywane przez zawodników Dumy Katalonii.

Pewnie każdy kibic ma ranking swo-ich ulubionych meczów, do których wraca po latach. Obok wszystkich tryumfów w finałach Ligi Mistrzów, to właśnie spotkania z odwiecznym rywalem z Madrytu, są tymi, które najczęściej wspominam. Najnowsza historia Azulgrany bogata jest w hi-storyczne wręcz rezul- t a t y : 6-2 na Bernabeu, 5-0 na Camp Nou za kadencji Pepa Gu-ardioli i ostatni klasyk wygrany przez podopiecz-nych Enrique 4-0. Ale właśnie: to ten listopado-wy mecz był po-kazem fut-b o l u

nieosiągalnego dla innych. Jeśli miałbym zaprezento-wać obcej cywilizacji, czym jest futbol, to pokazałbym im urywki z tego meczu.

Ten sezon dla Królewskich miał być wyjściem z wieloletniego impasu i z cienia Barcelony, która od dwóch lat dominowa-ła na krajowym i europejskim podwórku. Wraz z objęciem po-sady pierwszego trenera przez Pepa Guardiolę, nastały złote i tłuste czasy w Katalonii. Hisz-pański trener, niczym mitycz-ny król Midas, czego nie dotknął, to zamieniał w złoto. W pierwszym sezonie odzyskał mistrzostwo kra-ju, dokładając przy tym Puchar Króla i tryumf w Lidze Mistrzów. W całym 2009 r. Barcelona zdoby-ła 6 pucharów – nikt wcześniej, ani nikt później – nie dokonał tej sztu-ki. Po sezonie 2009/2010 nadeszły Mistrzostwa Świata w Republice Południowej Afryki. Pech chciał, że mundial padł zwycięstwem Hisz-panów. W meczu o złoto w wyj-ściowym składzie zagrało aż 7 za-wodników Blaugrany (transfer Villi domknięto po mistrzostwach): Puy-ol, Pique, Busquets, Xavi, Iniesta, Pedro, Villa. Tiki-taka była na ustach wszystkich: kibiców, zawodników, trenerów, dziennikarzy, ekspertów. Po drugiej stronie barykady sytuacja była widziana w odmien-nych barwach. Real po raz kolejny

musiał zadowolić się drugim miejscem w lidze; nie lepiej

było w Pucharze Króla – le-gendarna porażka z Alcor-con 4-0. Na domiar złego granica 1/8 Ligi Mistrzów już kolejny sezon była ba-rierą nie do przejścia. Po

zakończeniu sezonu poże-gnano się z ówczesnym tre-nerem Los Blancos, a na jego m i e j - sce sprowadzono

Jose Mo-urinho.

P o r t u -g a l s k i e -

go trenera nie trzeba przedstawiać. Wszyscy wiedzą,

kto zacz. Odnosił sukcesy w FC Por-to, w Chelsea Londyn, w Interze Mediolan. Teraz przyszła pora na zdobycie skalpów w Hiszpanii. Mo-urinho zdawał sobie sprawę, że ma przerwać hegemonię Barcelo-ny w lidze i w Europie. Real, jak po każdym sezonie, przebudował swo-ją drużynę, wzmacniając się m.in. Oezilem, Khedirą czy Di Marią. Faktycznie, coś się ruszyło. Portugal-ski szkoleniowiec dość szybko po-układał klocki w madryckim zespo-le i z tygodnia na tydzień, machina naszpikowana gwiazdami wielkiego formatu pokazywała, że ten sezon może być przełomowy. Królewscy po-woli rozpędzali się, po słabym począt-ku ligi, gdzie w dwóch pierwszych meczach zanotowali remisy. Z kolei Barcelona – bez większych zmian personalnych (Ibrahimovicia zastą-pił Villa), przystępowała do obrony mistrzowskiego tytułu. Wszyscy powoli zaczynali odliczać najpierw miesiące, potem tygodnie, a w końcu dni do spotkania się Guardioli i Mo-urinho. Atmosfera przed meczem była podgrzewana przez obie zwa-śnione strony. Zdawać by się mogło, że w tym starciu do zdobycia jest coś więcej, niż tylko ligowe punkty.

Wejściu na murawę Camp Nou to-warzyszył hymn Barcelony i efekto-

Ten sezon dla Królewskich miał być wyjściem z wieloletniego impa-su i z cienia Barcelony, która od dwóch lat dominowała na krajowym i europejskim podwórku. Wraz z objęciem posady pierwszego trenera przez Pepa Guardiolę, nastały złote i tłuste czasy w Katalonii. Hiszpański tre-ner, niczym mityczny król Midas, czego nie dotknął, to zamieniał w złoto. W pierwszym sezonie odzyskał mistrzostwo kraju, dokładając przy tym Puchar Króla i tryumf w Lidze Mistrzów. W całym 2009 r. Barcelona zdo-była 6 pucharów – nikt wcześniej, ani nikt później – nie dokonał tej sztuki.

Czas się zatrzymał. Mecz trwał 90 min., ale wydawało się, że każ-da minuta, każda sekunda tego spotkania jest jedną większą całością. To było jedno z tych nielicznych spotkań, kiedy wydawało się, że mecz nie ma ani początku ani końca – po prostu trwa. Świat się zatrzymał.

Page 47: Barça Flash Grudzień 2015

FELIETON

BARÇA FLASH 47

wana kartoniada. 100 tys. ludzi na stadionie i setki milionów przed tele-wizorami na całym świecie. To miał być mecz przełomowy dla Los Blan-cos. W końcu nowy zespół z nowym trenerem zmierzyć się mógł z rywa-lem z najwyższej półki. Dotychczaso-we starcia w lidzie i fazie grupowej Ligi Mistrzów były tylko przygrywką. Weryfikacja miała nastąpić na naj-trudniejszym z możliwych terenów. Barcelona na to spotkania wyszła w najsilniejszym składzie: w bramce stanął Viktor Valdes. Duet stoperów stworzyli Pique z Puyolem – do-świadczenie połączone z młodością. Boki obrony należały do Erica Abi-dala i Daniego Alvesa. Linia pomo-cy to triumwirat złożony z Sergio Busquetsa, Xaviego Hernandeza i Andresa Iniesty. Atak tworzyło słynne MVP: Messi, Villa i Pedro.Real Madryt wystąpił w składzie: Iker Casillas, Marcelo, Pepe, Carval-ho, Ramos, Alonso, Khedira, Oezil, Ronaldo, Di Maria, Benzema. Jedy-nym osłabieniem był brak w wyj-ściowym składzie gości Higuaina, który pauzował z powodu kontuzji.

Czas się zatrzymał. Mecz trwał 90 min., ale wydawało się, że każda mi-nuta, każda sekunda tego spotkania jest jedną większą całością. To było jedno z tych nielicznych spotkań,

kiedy wydawało się, że mecz nie ma ani początku ani końca – po prostu trwa. Świat się zatrzy-mał. Od początku widać było, kto zwycięży w tym starciu. Pierwszą bramkę zdobył Xavi. Bramka tam bardzo charak-terystyczna dla Barcelony. Bo nagle, na pozycji środkowego napastnika pojawił się… Xavi właśnie. Kompletna dezorien-tacja w szeregach obronnych przyjezdnych. Duma Katalonii dopiero rozpoczynała swój kon-cert. Jak fala uderzająca w skały, uderzała raz za razem w obronę

Królewskich. Nie było przerwy, każ-de podanie, każde zagranie miało na celu skrzywdzenie przeciwnika. Ciągły atak, niczym bokser punk-tujący krótkimi prostymi, czeka-jący aż przeciwnik odsłoni gardę. Nikt nie był obrońcą, pomocnikiem czy napastnikiem – każdy odgry-wał tę samą rolę na murawie kata-lońskiej świątyni. Wszyscy bronili, wszyscy atakowali. Jako drugi ukąsił kolejny wychowanek: Pedro Rodri-guez. Choć jeszcze kilkanaście se-kund wcześniej znajdował się przy linii bocznej na lewej stronie, to i tak zdążył dobić wrzutkę Davida Villi – tego samego, który był krytykowany przez media. Do przerwy Barcelona p r o w a d z i ł a tylko dwiema b r a m k a m i , bo okazji było o wiele więcej.

Po przerwie z m i e n i ł o się jedno – w ob- liczu bez-radności swojej drużyny, Mourinho wpro- wadził trzeciego defen-sywnego pomocni-ka, Lassana Diarrę. Ale nawet to nie zatrzy-mało rozpędzonej Barcy. Początek drugiej odsłony spotkania, to dwa przebłyski geniuszu Leo Mes-siego. Dwa absolutnie zjawiskowe

prostopadłe podania do Davida Villi i tablica wyników wskazy-wała wynik 4-0. To był pogrom. Ale Duma Katalonii nie mia-ła dosyć. Z mozołem i uporem atakowała raz za razem i nie był to przejaw braku litości – wręcz przeciwnie. Jak powie-

dział Dani Alves po ostatnim ligo-wym zwycięstwie nad Realem: To, co zawsze chcemy pokazać, nie tylko w meczach z Realem, lecz z każdym przeciwnikiem, to szacunek do ze-społu rywala, czego nauczyliśmy się od Pepa. Kiedy strzelisz czwar-tego gola, idziesz po piątego itd. I Barcelona dążyła do kolejnej bram-ki – do zdobycia legendarnej manity. Kiedy wydawało się, że mecz zakoń-czy się po czterech trafieniach pod-opiecznych Guardioli, niespodziewa-nie piątką bramkę zdobył Jeffren po asyście Bojana. To była symboliczna bramka. Postawienie kropki nad i.

Nie chcę pisać o boiskowym bandy-tyzmie w wykonaniu kilku graczy Realu Madryt. Dość powiedzieć, że Sergio Ramos wyleciał z czerwoną kartką, faulując brutalnie Messie-go, na pożegnanie uderzając Puyola i Xaviego. To było smutne, bo – jak pokazały kolejne klasyki z Realem Mourinho – starcia na boisku za-wodników obu ekip stały się czymś normalnym w erze portugalskiego szkoleniowca. Ale tamtego dnia wy-grał futbol. Mourinho wierzył, że jest w stanie pójść na wymianę ciosów w Barceloną i pomylił się srogo – była to na pewno najboleśniejsza poraż-ka w jego życiu, c h o ć sam Jose pew- n i e nigdy się do t e g o nie przyzna. B a r c e l o - n a tryumfowa- ł a . La Mani- t a stała się fak- tem, a uniesiona

d ł o ń G e r a r d a Pique na za-wsze zapisała się w annałach historii, bo choć od tego meczu minęło pięć lat, pa-miętam go jak dziś.

Ten sezon dla Królewskich miał być wyjściem z wieloletniego impa-su i z cienia Barcelony, która od dwóch lat dominowała na krajowym i europejskim podwórku. Wraz z objęciem posady pierwszego trenera przez Pepa Guardiolę, nastały złote i tłuste czasy w Katalonii. Hiszpański tre-ner, niczym mityczny król Midas, czego nie dotknął, to zamieniał w złoto. W pierwszym sezonie odzyskał mistrzostwo kraju, dokładając przy tym Puchar Króla i tryumf w Lidze Mistrzów. W całym 2009 r. Barcelona zdo-była 6 pucharów – nikt wcześniej, ani nikt później – nie dokonał tej sztuki.

Czas się zatrzymał. Mecz trwał 90 min., ale wydawało się, że każ-da minuta, każda sekunda tego spotkania jest jedną większą całością. To było jedno z tych nielicznych spotkań, kiedy wydawało się, że mecz nie ma ani początku ani końca – po prostu trwa. Świat się zatrzymał.

Page 48: Barça Flash Grudzień 2015

CATALOLGA

BARÇA FLASH 48

Page 49: Barça Flash Grudzień 2015

CATALOLGA

BARÇA FLASH 49

CATALOLGA:TO NIE TYLKO DRUŻYNAHans-Max Gamper pochodził ze Szwajcarii. Fascynował go sport w każdej postaci – kolarstwo, biegi, rugby, tenis i golf. Oczywiście naj-ważniejszą rolę w jego ży-ciu odgrywała piłka nożna. Gamper był nawet kapitanem FC Basel. W 1897 sytuacja życiowa zmusiła Hansa do przeprowadzki. Najpierw przeniósł się do Lyonu, lecz już rok później miał się udać do Afryki. W drodze na Czar-ny Ląd zatrzymał się u wujka w Barcelonie. Gamper zako-chał się w mieście, nauczył się hiszpańskiego i kataloń-skiego oraz przyjął kataloń-ską wersję swojego imienia i stał się Joanem. Szwajcar chciał grać w piłkę nożną, nawet w kraju, w którym za-interesowanie tym sportem było niewielkie. Popchnęło go to do umieszczenia ogłosze-nia, które zmieniło historię futbolu na zawsze.

Nasz przyjaciel i towarzysz, pan Kans Kamper, z sekcji futbolu Stowarzyszenia Sportowców i były mistrz Szwajcarii, pragnie

zorganizować mecze w Barcelonie. Prosi wszystkich, którzy lubią ten sport, żeby się z nim skontaktowali, przybywając do tej redakcji we wtor-ki i piątki wieczorem, między 9 a 11.

Kiedy 22 października 1899 roku Joan Gamper zamieścił treść tego ogłoszenia w tygodniku „Los Depor-tes”, zapewne nie spodziewał się, że daje podwaliny pod powstanie „wię-cej niż klubu”.

Jak się okazało, ogłoszenie cieszyło się dużym zainteresowaniem. 29 li-stopada 1899 roku w siedzibie Gim-nasio Solé, przy Calle Motjuic del Carmen nº 5, odbyło się spotkanie, w którym udział wzięli Joan Gamper, Pere Cabot, Enric Ducal, Otto Kunzle, Otto Maier, Josep Llobet, Lluís d’Os-só, John Parsons, William Parsons, Carles Pujol, Bartomeu Terradas i Walter Wild. Na samym początku czterech piłkarzy wchodziło w skład zarządu klubu. Na prezydenta wy-brano Wilda. Przyjechał on do Barce-lony w sprawie zupełnie niezwiąza-nej z piłką nożną. Jego zadaniem było założenie sieci energetycznej w Ka-talonii, natomiast później prowadził tam prywatne interesy. Poznał wtedy Joana Gampera i Terradasa. Wild był wielbicielem piłki nożnej, dlatego też zgodził się na sprawowanie funkcji prezesa klubu. Jako jedyny był piłka-rzem i prezesem klubu jednocześnie.

Gamper wolał zostać kapitanem i prowadzić drużynę na murawie. Tak oto powstał Foot-Ball Club de Barcelona. Na następnym spotkaniu wybrano barwy klubowe, wzorowa-ne na trykotach FC Basel, w którym grał kiedyś Gamper, herb – przyjęto herb miasta, co podkreślało przywią-zanie do Barcelony - i ustalono skład-kę dla socios – dwie pesety. Piłkarze palili się do gry. Pierwsze spotkanie rozegrano 8 grudnia na stadionie Velodromo de la Bonanova (obecnie Turo Park) z reprezentacją angiel-skich rezydentów, których nie udało się uzbierać jedenastu, więc kilku Anglików zostało pożyczonych ze składu FC Barcelony. Drużyna Gam-pera przegrała 0-1.

Klub zaczął się prężnie rozwijać i szybko stał się rozpoznawalny nie tylko w Barcelonie, Katalonii czy Hiszpanii, ale i w całej Europie, która zaczęła fascynować się piłką nożną. Barca miała swoje momenty chwały, jak i porażki. Niezmiennie jednak miała kibiców, którzy pamiętali co wydarzyło się 22 listopada 1899 roku.Obchody dwudziestopięciolecia klu-bu przypadły na 7-ego i 8-ego grudnia 1924 roku. Głównym wydarzeniem było spotkanie rozegrane pomiędzy Barcą i Real Unión Irún, na stadionie Les Corts.

Oprócz tego odbył się bieg “III Chal-lenge Pere Prat”, w którym udział brali sportowcy hiszpańscy i fran-cuscy. Już w tamtym czasie popular-ność Barcy była niemała. Kluba miał w swoich szeregach 12 207 cules.

@O_juszczykOlga Juszczyk

>

Page 50: Barça Flash Grudzień 2015

CATALOLGA

BARÇA FLASH 50

Pięćdziesięciolecie zbiegło się w cza-sie z sukcesami drużyny oraz roz-kwitem klubu, który przeżył ciężkie czasy dwóch wojen – domowej oraz II światowej. FC Barcelona była już wtedy popularnym klubem z 24 893 zarejestrowanymi socios.

Założenie klubu świętowano wielo-ma wydarzeniami, m. in. turniejem piłkarskim pomiędzy Barcą, duń-skim Boldklub i Palmeiras de Brasil. Zwycięską drużyną okazała się Bar-celona. Na fali radosnych celebracji, klub przywrócił na herb cztery czer-wone pasy z katalońskiej flagi. Wcze-śniej kibice nie mogli o tym nawet pomarzyć, bo afiszowanie się barwa-mi klubowymi było niedozwolone.

Świętowanie 75-tych urodzin klubu było zorganizowane z prawdziwą pompą. Socios i sympatycy Barcy postanowili uczcić tę rocznicę wyjąt-kowo. Dodatkowo kibice świętowa-li nadejście nowego cyklu, którego

twarzą stał się Johan Cruyff. Całe bar-celonismo brało udział w licznych atrakcjach sportowych, społecznych i kulturowych, które przygotowano na tę okazję. Jedną z inicjatyw, któ-ra na zawsze wpisała się w historię sportu i sztuki, był konkurs na plakat upamiętniający doniosłą rocznicę. W konkursie wzięły udział wielkie osobistości – Joan Miró , Salvador Dalí i Antoni Tàpies. Zwyciężył pla-kat zaprojektowany przez Miró. Całe miasto dumnie nosiło w tych dniach barwy klubowe. Jedna z waż-niejszych uroczystości miała miejsce w klasztorze w Montserrat. W tym świętym dla Katalończyków miejscu zebrało się ponad 60 tysięcy ludzi, by modlić się o swój ukochany klub. Je-śli już wymieniamy niezapomniane momenty z obchodów siedemdzie-sięciopięciolecia klubu, należy wspo-mnieć o tym, że dwudziestego siód-mego listopada 1974 po raz pierwszy został odśpiewany hymn „Cant del Barça”. Zaśpiewało go 350 tysięcy osób pod przewodnictwem Oriola Martorella.

Obchody stulecia klubu zainauguro-wano już z początkiem sezonu 1998 – 1999. Przez cały rok barcelonismo brało udział w niezliczonej ilości wydarzeń upamiętniających setne urodziny Barcy. Wszystko było zor-ganizowane na najwyższym pozio-mie, tak by jeszcze bardziej podkre-ślić prawdziwość stwierdzenia, że FC Barcelona to „Més que un club”. 28 listopada 1998 roku Barca zmierzyła się na Camp Nou z Atletico Madryt. Oprawa przedmeczowa była wyjąt-kowo uroczysta. Wzruszające wyko-nanie hymnu przez Joana Manuela Serrata poruszyło serca ponad 100 tysięcy kibiców, którzy zgromadzili się tego dnia na stadionie. Niestety gospodarze ulegli gościom z Madry-tu 0-1. W ramach obchodów stulecia FC Barcelona rozegrała w kwietniu towarzyski mecz z reprezentacją Bra-zylii, który zakończył się wynikiem 2-2. Przed meczem na murawę wy-szły „żywe legendy” klubu - Kubala , Ramallets , Segarra , Basora y Man-

Joan Miró w trakcie pracy nad zwycięskim plakatem upamięt-niającym 75 rocznicę powstania klubu.

>

Page 51: Barça Flash Grudzień 2015

CATALOLGA

BARÇA FLASH 51

chón , które były oklaskiwane przez kibiców gromkimi brawami. Uroczy-sta atmosfera zawitała na Camp Nou również 26 maja 1999 roku, podczas finału Pucharu Europy, w którym grał Manchester United z Bayer-nem Monachium. Drużyna z Anglii wygrała wtedy 2-1. Z kulturowych uroczystości wartych wspomnienia jest na pewno koncert wybitnego tenora, Josepa Carrerasa na Camp Nou 1 października 1999. Obchody stulecia przewijały się w każdym możliwym momencie – podczas świąt państwowych, katalońskich, jak i barcelońskich. Oczywiście nie

można zapomnieć o stuleciu w me-diach. Zaangażowanie dziennika-rzy w śledzenie świętowania było ogromne. W Televisió de Catalunya (TV3) emitowano co tydzień program “Aquest any... cent (este año.. cien) ”, przez który przewinęła się niezliczo-na ilość trenerów, piłkarzy, jak np. Alfredo Di Stéfano, który tłumaczył wtedy dlaczego postanowił zostać za-wodnikiem Realu Madryt.

Kibice mieli kolejny, bardzo waż-ny powód do świętowania podczas obchodów stulecia. Otóż w sezonie 1998 – 1999, wszystkie profesjonalne

sekcje klubu zwyciężyły w swoich ligach. Sukces ten odnieśli piłkarze, koszykarze, piłkarze ręczni i hoke-iści.

Klub z taką historią i wartościami skrzętnie pielęgnowanymi przez kibiców na pewno nie jest tylko drużyną. Jest instytucją, pasją, źró-dłem radości i spełnienia marzeń. A wszystko to dzięki grupce męż-czyzn, którzy chcąc pograć w piłkę, stworzyli historię światowego futbo-lu.

Camp Nou podczas

Z okazji stulecia FC

obchodów setnej rocz-

Barcelony, na koszul-

nicy powstania klubu.

kach piłkarzy widniały

Najwyższy poziom

dwie daty - 1899 oraz

organizacji eventu.

1999 rok.

Page 52: Barça Flash Grudzień 2015

BARÇA FLASH 52

ARTYKUŁ

WALTER ROZITSKYMarysia Wyrzykowska

Page 53: Barça Flash Grudzień 2015

BARÇA FLASH 53

ARTYKUŁ

WALTER ROZITSKYMarysia Wyrzykowska @MarysiaWyrzykow

Page 54: Barça Flash Grudzień 2015

ARTYKUŁ

BARÇA FLASH 54

Pierwsze El Clasico tego sezo-nu już za nami. My, jako fani Dumy Katalonii, oglądaliśmy to spotkanie z uśmiechami

na twarzach, dopingując piłka-rzy Luisa Enrique gromiących swoich odwiecznych rywali 4-0.Zawsze przed takimi meczami w pra-sie, telewizji i Internecie pojawia się mnóstwo statystyk, podsumowań, porównań i ciekawostek, które mają za zadanie wprowadzić fanów obu zespołów w meczowy nastrój. Klasyk jeszcze kilka lat temu elek-tryzował polskich kibiców dużo bardziej, ponieważ członkiem ze-

społu Królewskich był Jerzy Dudek.Gdy myśli się o Polakach, którzy występowali w jednym z dwóch hiszpańskich gigantów, pierwszym zawodnikiem, który przychodzi na myśl jest właśnie wyżej wymie-niony bramkarz. Czasem pojawia się też nazwisko Raymonda Kopy, Francuza o polskich korzeniach, który jest bardzo znany w gronie kolekcjonerów autografów. Gdy jed-nak myśli się o Polakach grających w bordowo-granatowej koszulce, w pierwszym momencie wielu fa-nom żaden zawodnik nie przycho-dzi do głowy. W sekcji piłki ręcznej

aktualnie gra Kamil Syprzak, a jesz-cze niedawno Maciej Lampe grał w koszykarskiej drużynie. Ale gdy krąg poszukiwań zawężymy jedynie do najbardziej znanej dyscypliny, w której Barcelona odnosi sukcesy, to wielu fanów nie potrafi wymienić żadnego nazwiska. Był jednak taki zawodnik, jedyny w historii kata-lońskiego klubu, który mógł być Po-lakiem. Nazywał się Walter Rozitsky.Taka jest przynajmniej oficjalna wersja jego nazwiska. W październi-ku 1911 roku w sparingu Blaugrany z Universitary zadebiutował tajem-niczy zawodnik, Rozitsky. Potem

Gdy jednak myśli się o Polakach grających w bordowo-granatowej koszul-ce, w pierwszym momencie wielu fanom żaden zawodnik nie przychodzi do gło-wy. W sekcji piłki ręcznej aktualnie gra Kamil Syprzak, a jeszcze niedawno Ma-ciej Lampe grał w koszykarskiej drużynie. Ale gdy krąg poszukiwań zawężymy jedynie do najbardziej znanej dyscypliny, w której Barcelona odnosi sukcesy, to wie-lu fanów nie potrafi wymienić żadnego nazwiska. Był jednak taki zawodnik, jedyny w historii katalońskiego klubu, który mógł być Polakiem. Nazywał się Walter Rozitsky.

Page 55: Barça Flash Grudzień 2015

ARTYKUŁ

BARÇA FLASH 55

w barwach klubu grał jeszcze przez dwa lata, prawdopodobnie na pozy-cji pomocnika lub obrońcy. Łącznie rozegrał 55 spotkań, zdobywając 5 bramek. W tym czasie zdobył mi-strzostwo Katalonii, Puchar Katalo-nii i dwukrotnie Puchar Króla i Pu-char Pirenejów. El Mundo Deportivo pisało o nim: „Dobra podanie, świet-ny atak, znakomity strzał”. Po dwóch sezonach przeniósł się do Madrytu, aby reprezentować barwy Los Blan-cos. W tym czasie wrogość pomiędzy dwoma klubami nie była aż tak wi-doczna, a sam Rozitsky był piątym piłkarzem, który przemierzył szlak pomiędzy dwoma hiszpańskimi dru-żynami. W Madrycie do roku 1915 rozegrał 19 spotkań. W tym czasie zetknął się z legendą klubu, Santia-go Bernabeu, z którym występował w jednej drużynie. Nawet w galerii wszystkich zawodników występu-jących kiedykolwiek w barwach Realu jego zdjęcie jest umieszczo-ne obok hiszpańskiego napastnika.Osoba omawianego piłkarza budzi wiele wątpliwości. W ówczesnej pra-sie jego nazwisko pojawia się w wielu formach – od Rozitsky, przez Rotziky, aż po wywodzące się z rosyjskiego Rozitskin. Sporną kwestią jest także jego narodowość. Wiele źródeł mówi o nim jako o Niemcu, niektórzy uwa-żają, że jest Węgrem, w Barcelonie także przedstawiano go jako Niemca, z kolei archiwiści Realu Madryt przy jego zdjęciu w muzeum umieścili fla-gę polską. Tylko, że… Polski nie było wtedy na mapie świata. Sam piłkarz też podobno deklarował, że pocho-dzi z kraju nad Wisłą. Wiadomo, że Rozitsky miał francuski paszport.Dużym problemem było tak-że ustalenie jego imienia. W ówczesnej prasie można było się natknąć na imię Walter. Czy to

oznacza, że piłkarz był Niemcem?Archiwiści FC Barcelony najpierw uznali go za Niemca, jednak nie tak dawno temu na oficjalnej stronie klubu pojawił się o nim wpis, opi-sujący go jako światowej klasy po-mocnika pochodzenia polskiego.Jeśli wszystkie informacje są praw-dziwe, możemy wywnioskować, że zawodnik grał w jednej drużynie z Paulino Alcantara – piłkarzem, którego rekord strzelonych goli w barwach katalońskiego zespołu pobił dopiero rok temu Leo Messi.Nie znamy ani daty urodzenia, ani daty śmierci pomocnika. Pogłoski mówią, że zawodnik opuścił Real Madryt, przywdział niemiecki mun-dur, aby walczyć na froncie w czasie I WŚ. Na żadnej liście poległych nie ma jednak jego nazwiska. Niejaki Walther Rokiski znalazł się na liście poległych żołnierzy armii Stanów Zjednoczonych, walczących II WŚ. Czy to możliwe, że to ten sam za-wodnik? Nie można tego wykluczyć.Pewien dziennikarz spotkał się kie-dyś z madrycką rodziną o nazwisku Rokiski. Jeden z członków rodziny opowiedział mu historię o dziadku, który wyjechał z Polski do Francji. Tam zmienił oryginalne nazwisko (nie wiadomo jakie – może Rosicki? Różycki?) na Rociski. Następnie pol-scy emigranci przeprowadzili się do Hiszpanii, gdzie zmienili nazwisko na Rokiski. Co prawda w rodzinie nie było żadnego Waltera, jednak jeden ze starszych członków rodu przyznał, że jego dziadek był kobieciarzem. Być może piłkarz hiszpańskich gi-gantów był jego nieślubnym synem?Istnieje jeszcze jedna hipoteza. W czasie, gdy Rozitsky grał w Barce-lonie, każdy Polak z zaboru pruskie-go mógł uchodzić właśnie za Niemca. Możliwe jest, że podczas wybuchu

I Wojny Światowej piłkarz zaczął podkreślać swoje prawdziwe pocho-dzenie, deklarując, że jest Polakiem?Na razie o Walterze Rozistkym wia-domo bardzo niewiele, mimo że swo-ją karierę piłkarską rozwijał ponad 100 lat temu. Być może w przyszłości dowiemy się więcej, chociaż im póź-niej, tym ciężej będzie natrafić na in-formacje o byłych piłkarzach. Jedno jest pewne – zawodnik ten zasługu-je bez wątpienia na miano legendy.

Na razie o Walterze Rozistkym wiadomo bardzo nie-wiele, mimo że swoją karierę piłkarską rozwijał ponad 100 lat temu. Być może w przyszłości dowiemy się wię-cej, chociaż im później, tym ciężej będzie natrafić na informacje o byłych piłkarzach. Jedno jest pewne – za-wodnik ten zasługuje bez wątpienia na miano legendy.

Paulinio Alcantara

Page 56: Barça Flash Grudzień 2015

ARTYKUŁ

56BARÇA FLASH

Page 57: Barça Flash Grudzień 2015

ARTYKUŁ

57BARÇA FLASH

Page 58: Barça Flash Grudzień 2015

ARTYKUŁ

BARÇA FLASH 58FELIETON

ARTYKUŁ

WYWIAD

CATALOLGA

ARTYKUŁ

ARTYKUŁ

ARTYKUŁ

BYSTRE OKOFOTOSTORY

Pedro Rodriguez - to onzamknął historię

Hiszpańska karuzelatransferowa

Kataloński Cafu

Barça w rękach architektów

Spowiedź Konia

Nowa umowa Neymara

Faks niezgodyCR7 nie zdobędzie Złotej Piłki

Referendum w Katalonii

O rywalach w Grupie E

Krótka kołderka

Tajemnicze El Clasico

Nieme kino sportowe?Wspomnienie niedocenianego byłego gracza FC Barcelony - Pedro Rodrigueza.

Wywiad z zasłużonym polskim dzienikarzem, jakim jest Jerzy

Chromik, o poziomie polskiego dziennikarstwa sportowego.

Kto przyszedł, a kto odszedł do/z hiszpańskich klubów La Liga?

Rozmowa z Maćkiem “Disblasterem” Krawczykiem.

ARTYKUŁ

FELIETONFELIETON

WYWIAD

ARTYKUŁ

ARTYKUŁ