Autorka Medycyny zapomnianej

1
Wybrane ksi„¿ki Krystyny Alagor: Domowe leczenie wod„ metodami ksiŒdza Kneippa Medycyna chiæska (mechanizm oty‡oci) Medycyna znachorów Samodiagnozowanie w medycynie chiæskiej Alkoholizm (duchowe samole- czenie) Urynoterapia (leczenie moczem) 12 MAGAZYN NUMER 2345 Nazwisko Krawczyk jest dla poczty i banku. Dla wiata jest Alagor. Brzmi tajemniczo, ale kiedy przeczytaæ wspak, wychodzi swojskie: Rogala. - Rogala to z domu, Krawczyk po mężu, Alagor nie wiem skąd - wyjaśnia pani Krystyna. Jakieś dwadzieścia lat temu ciężko zachorowala: tracila znie- nacka przytomność. Chodzila po lekarzach, ale ci nie brali jej przy- padlości poważnie. Byla grubiut- ka, rumiana, uśmiechnięta. Dopie- ro od rodziny dowiedziala się o lekarzu z Krakowa, który znal się na chińskiej medycynie. Postawil diagnozę inną niż poprzednicy: źródlem choroby bylo serce, w rezultacie dochodzilo do niedo- krwienia mózgu i utraty przytom- ności. Lekarz zalecil stosowanie metod księdza Kneippa. W taki sposób Krystyna Alagor zbratala się z wodolecznictwem. Ale niekonwencjonalnymi terapiami interesowala się już wie- le lat wcześniej. Przedtem, jak mówi, wiodla przeciętne życie kobiety pracującej. Opiekun czuwa To zwykle życie zaczęlo się w Pionkach, gdzie skończyla dwie szkoly. W podstawówce nauczy- cielka kazala pisać uczniom wy- pracowanie na temat swoich zain- teresowań. Krysia napisala, że naj- bardziej interesuje ją życie poza- grobowe, a polonistce oczy wyszly ze zdumienia. Drugą szkolą bylo gimna- zjum chemiczne. Trzecią kończy- la już w Bielawie na Śląsku, gdzie zaprosila ją siostra. W Bielawie istnialy wtedy wielkie Zaklady Wlókiennicze im. II Armii Woj- ska Polskiego, po ukończeniu technikum wlókienniczego Kry- styna dostala pracę w laborato- rium chemicznym. Posmak alche- mii? - Nie - śmieje się. - Typowe analizy dla produkcji przemyslo- wej. Z wiedzą tajemną nie mialy nic wspólnego. Powrócila do Pionek, żeby pomagać mamie, która byla coraz Na emeryturze odnalaz‡a w sobie niezwyk‡„ energiŒ i napisa‡a ponad 20 ksi„¿ek Tajemna Alagor starsza i mniej zaradna. Dostala pracę w Pronicie, w nadzorze pro- dukcji specjalnej. Miala męża, córkę. Życie jak wiele podobnych. A potem, już po przeprowadzce do Radomia, zaczęlo się coś inne- go. - To na mnie skądś splywa - mówi. - Wokól nas jest Kosmos ze swoimi bogactwami. Ja tylko na- stawiam się na odbiór. Kilkanaście lat temu, w domu kultury radomskich zakladów metalowych, spotykala się grupa radiestetów. W PRL wszelką wie- dzę niekonwencjonalną traktowa- no podejrzliwie, toteż spotkania mialy posmak konspiracji. Przy- jeżdżali na nie wykladowcy z War- szawy - ludzie mądrzy, przygoto- wani teoretycznie. Krystyna pilnie wszystko notowala i kserowala. Kiedy sama zaczęla pisać książki, notatki byly jak znalazl. - Nie biegam po bibliote- kach. Mam swoje kserówki, swój księgozbiór, jak trzeba coś poży- czam. Mam też duchowego opie- kuna, który przywoluje mnie do porządku, gdy nic mi się nie chce. Kiedy przewrócę się na prostej drodze albo mnie okradną, to znak, że trzeba brać się do robo- ty. Opiekun interweniuje rzad- ko, bo jej pasja wiąże się z przy- musem pisania. W 1996 roku pani Krystyna zalożyla wlasne wydawnictwo ALAGOR. A pisać zaczęla na emeryturze - gdy więk- szość jej rówieśników myślala o cieplych kapciach i lawce w ko- ściele. Mocz dobry na wszystko W książce „Andropauza i menopauza” Krystyna Alagor wy- jaśnia, że emerytura to wielka szan- sa na życie twórcze. Gasną hor- mony plciowe, uaktywniają się hormony szyszynki. - Od tworzenia życia prze- chodzimy do tworzenia dziel. To wtedy wielu ludzi odkrywa w so- bie nieuświadomione pasje. Za- czynają malować, rzeźbić, pisać, bawić się w modelarstwo. Ten po- gląd nie pasuje do obiegowych opinii na temat losu emeryta, któ- ry ma siedzieć w kąciku z różań- cem. Nie ważny jest wiek metry- kalny, ale ten w którym tkwimy i który mamy w środku. Odmladza nas pasja. Dzięki swojej pasji, w ciągu ośmiu lat napisala i wydala 23 książki. Wśród nich przebojowe „Leczenie staroinduskie (mu- dry)”, czyli 25 ćwiczeń jogi ma- lych palców, za pomocą których można szybko poprawić wzrok, sluch i pracę serca. - To dziala jak nitrogliceryna - komentuje pani Krystyna. „Leczenie staroinduskie” dlugo znajdowalo się na liście najbardziej poczytnych książek z dziedziny terapii niekonwencjo- nalnych czasopisma „Nieznany Świat”. O skuteczności niekon- wencjonalnych metod leczenia przekonala się na wlasnej skórze. Po zastosowaniu wodolecznictwa wspomniane omdlenia i slabości minęly jak ręką odjąl. Dzięki temu zyskala praktyczną wiedzę. Nie wolno polewać wodą byle gdzie, ale wylącznie na miejsca niedokrwione. W ten sposób le- czy się bóle gardla, tętniaki, ser- ce. Tyle, że wymaga to pewnego wysilku a ludzie są wygodni i wolą sięgać po tabletki. Kilka lat temu w jej kuchni wybuchl szybkowar. Miala pora- nioną twarz i ramiona, bluzkę ścią- gala razem ze skórą. Uratowal ją mocz, którym nasączala gazę i ro- bila sobie oklady. Po poparzeniach i ranach nie ma dzisiaj śladu. A uryny Krystyna Alagor używa te- raz zamiast kosmetyków. Jezus obok wiatowida Krystyna Alagor dostaje pro- pozycje spotkań i wykladów. Ka- towicki miesięcznik „Szaman” zaprosil ją na targi medycyny nie- konwencjonalnej, gdzie spotkala się z czytelnikami swoich książek. Wiele pozycji Wydawnictwa ALA- GOR zamawiają polskie księgar- nie w Nowym Jorku. W Polsce kupują je także mlodzi lekarze. Starsi - szydzą i drwią. - To mnie dziwi - mówi pani Krystyna. - Przecież nie ośmie- szam akademickiej medycyny i nie zajmuję się terapią. Pokazuję tylko, jak można leczyć się ina- czej i jakie możliwości tkwią w tradycyjnej chińskiej medycynie, gdzie wszystko rozgrywa się na poziomie energii. Są jej dwie od- miany - żeńska, wychladzająca, czyli Yin oraz męska, rozgrzewa- jąca - Yang. Jesteśmy zdrowi, je- żeli obie energie pozostają w sta- nie równowagi. Lubi pracować w domu. Tu wertuje dziesiątki opracowań za- nim cokolwiek napisze. Jej książ- ki zyskują charakterystyczny wy- gląd dzięki wspólpracy z radom- skim plastykiem i poetą Markiem Majem. Za swoich duchowych patronów uważa księdza Klimusz- kę i ks. prof. Sedlaka. Rodzina? Córka, która jest obecnie dyrek- torem szkoly przy ambasadzie polskiej w Rzymie, prosila ją kie- dyś: mamo, tylko nie każ nam tego czytać. Ale wnuczka, gdy byla ma- lutka i chorowita, sama kazala so- bie robić oklady z zimnej wody. Dziś w pelnym zdrowiu kończy w Warszawie studia politologiczne. Jedną z ostatnich książek Wydawnictwa ALAGOR są tera- peutyczne bajki dla dzieci, bo dzie- cięca wyobraźnia to wielkie źró- dlo energii. W mieszkaniu pani Krystyny na radomskim os. XV-lecia wiszą obrazki Matki Boskiej z Loreto i MB Ostrobramskiej; obok stoją fi- gurki Jezusa, Światowida i Buddy. - Wierzę w Kosmos i jego ener- gię. Bóg, niezależnie, jak się nam objawi, też jest energią. Mam go w sobie - mówi. KRZYSZTOF ŻMUDZIN Więcej o metodach leczenia propagowanych przez Alagor w jutrzejszym wydaniu „Slowa Ludu” Krystyna Alagor: - flyciodajna energia jest wszŒdzie. Bierzemy j„ z powietrza, wody, rolin Fot. Krzysztof flmudzin

Transcript of Autorka Medycyny zapomnianej

Page 1: Autorka Medycyny zapomnianej

Wybrane ksi¹¿ki KrystynyAlagor:�Domowe leczenie wod¹metodami ksiêdza Kneippa��Medycyna chiñska (mechanizmoty³o�ci)��Medycyna znachorów��Samodiagnozowanie wmedycynie chiñskiej��Alkoholizm (duchowe samole-czenie)��Urynoterapia (leczeniemoczem)�

12 MAGAZYN NUMER 2345

NazwiskoKrawczyk jest dlapoczty i banku.Dla �wiata jestAlagor. Brzmitajemniczo, alekiedy przeczytaæwspak, wychodziswojskie: Rogala.

- Rogala to z domu, Krawczykpo mężu, Alagor nie wiem skąd -wyjaśnia pani Krystyna.

Jakieś dwadzieścia lat temuciężko zachorowała: traciła znie-nacka przytomność. Chodziła polekarzach, ale ci nie brali jej przy-padłości poważnie. Była grubiut-ka, rumiana, uśmiechnięta. Dopie-ro od rodziny dowiedziała się olekarzu z Krakowa, który znał sięna chińskiej medycynie. Postawiłdiagnozę inną niż poprzednicy:źródłem choroby było serce, wrezultacie dochodziło do niedo-krwienia mózgu i utraty przytom-ności. Lekarz zalecił stosowaniemetod księdza Kneippa. W takisposób Krystyna Alagor zbratałasię z wodolecznictwem.

Ale niekonwencjonalnymiterapiami interesowała się już wie-le lat wcześniej. Przedtem, jakmówi, wiodła przeciętne życiekobiety pracującej.

Opiekun czuwaTo zwykłe życie zaczęło się

w Pionkach, gdzie skończyła dwieszkoły. W podstawówce nauczy-cielka kazała pisać uczniom wy-pracowanie na temat swoich zain-teresowań. Krysia napisała, że naj-bardziej interesuje ją życie poza-grobowe, a polonistce oczy wyszłyze zdumienia.

Drugą szkołą było gimna-zjum chemiczne. Trzecią kończy-ła już w Bielawie na Śląsku, gdziezaprosiła ją siostra. W Bielawieistniały wtedy wielkie ZakładyWłókiennicze im. II Armii Woj-ska Polskiego, po ukończeniutechnikum włókienniczego Kry-styna dostała pracę w laborato-rium chemicznym. Posmak alche-mii?

- Nie - śmieje się. - Typoweanalizy dla produkcji przemysło-wej. Z wiedzą tajemną nie miałynic wspólnego.

Powróciła do Pionek, żebypomagać mamie, która była coraz

Na emeryturze odnalaz³a w sobie niezwyk³¹ energiê i napisa³a ponad 20 ksi¹¿ek

Tajemna Alagor

starsza i mniej zaradna. Dostałapracę w Pronicie, w nadzorze pro-dukcji specjalnej. Miała męża,córkę. Życie jak wiele podobnych.A potem, już po przeprowadzcedo Radomia, zaczęło się coś inne-go.

- To na mnie skądś spływa -mówi. - Wokół nas jest Kosmos zeswoimi bogactwami. Ja tylko na-stawiam się na odbiór.

Kilkanaście lat temu, w domukultury radomskich zakładówmetalowych, spotykała się gruparadiestetów. W PRL wszelką wie-dzę niekonwencjonalną traktowa-

no podejrzliwie, toteż spotkaniamiały posmak konspiracji. Przy-jeżdżali na nie wykładowcy z War-szawy - ludzie mądrzy, przygoto-wani teoretycznie. Krystyna pilniewszystko notowała i kserowała.Kiedy sama zaczęła pisać książki,notatki były jak znalazł.

- Nie biegam po bibliote-kach. Mam swoje kserówki, swójksięgozbiór, jak trzeba coś poży-czam. Mam też duchowego opie-kuna, który przywołuje mnie doporządku, gdy nic mi się nie chce.Kiedy przewrócę się na prostejdrodze albo mnie okradną, toznak, że trzeba brać się do robo-ty.

Opiekun interweniuje rzad-ko, bo jej pasja wiąże się z przy-musem pisania. W 1996 rokupani Krystyna założyła własnewydawnictwo ALAGOR. A pisaćzaczęła na emeryturze - gdy więk-szość jej rówieśników myślała ociepłych kapciach i ławce w ko-ściele.

Mocz dobryna wszystko

W książce „Andropauza imenopauza” Krystyna Alagor wy-jaśnia, że emerytura to wielka szan-sa na życie twórcze. Gasną hor-mony płciowe, uaktywniają sięhormony szyszynki.

- Od tworzenia życia prze-chodzimy do tworzenia dzieł. Towtedy wielu ludzi odkrywa w so-

bie nieuświadomione pasje. Za-czynają malować, rzeźbić, pisać,bawić się w modelarstwo. Ten po-gląd nie pasuje do obiegowychopinii na temat losu emeryta, któ-ry ma siedzieć w kąciku z różań-cem. Nie ważny jest wiek metry-kalny, ale ten w którym tkwimy iktóry mamy w środku. Odmładzanas pasja.

Dzięki swojej pasji, w ciąguośmiu lat napisała i wydała 23książki. Wśród nich przebojowe„Leczenie staroinduskie (mu-dry)”, czyli 25 ćwiczeń jogi ma-łych palców, za pomocą którychmożna szybko poprawić wzrok,słuch i pracę serca. - To działa jaknitrogliceryna - komentuje paniKrystyna.

„Leczenie staroinduskie”długo znajdowało się na liścienajbardziej poczytnych książek zdziedziny terapii niekonwencjo-nalnych czasopisma „NieznanyŚwiat”. O skuteczności niekon-wencjonalnych metod leczeniaprzekonała się na własnej skórze.Po zastosowaniu wodolecznictwawspomniane omdlenia i słabościminęły jak ręką odjął. Dziękitemu zyskała praktyczną wiedzę.Nie wolno polewać wodą bylegdzie, ale wyłącznie na miejscaniedokrwione. W ten sposób le-czy się bóle gardła, tętniaki, ser-ce. Tyle, że wymaga to pewnegowysiłku a ludzie są wygodni iwolą sięgać po tabletki.

Kilka lat temu w jej kuchniwybuchł szybkowar. Miała pora-nioną twarz i ramiona, bluzkę ścią-gała razem ze skórą. Uratował jąmocz, którym nasączała gazę i ro-biła sobie okłady. Po poparzeniachi ranach nie ma dzisiaj śladu. Auryny Krystyna Alagor używa te-raz zamiast kosmetyków.

Jezus obok �wiatowidaKrystyna Alagor dostaje pro-

pozycje spotkań i wykładów. Ka-towicki miesięcznik „Szaman”zaprosił ją na targi medycyny nie-konwencjonalnej, gdzie spotkałasię z czytelnikami swoich książek.Wiele pozycji Wydawnictwa ALA-GOR zamawiają polskie księgar-nie w Nowym Jorku. W Polscekupują je także młodzi lekarze.Starsi - szydzą i drwią.

- To mnie dziwi - mówi paniKrystyna. - Przecież nie ośmie-szam akademickiej medycyny inie zajmuję się terapią. Pokazujętylko, jak można leczyć się ina-czej i jakie możliwości tkwią wtradycyjnej chińskiej medycynie,gdzie wszystko rozgrywa się napoziomie energii. Są jej dwie od-miany - żeńska, wychładzająca,czyli Yin oraz męska, rozgrzewa-jąca - Yang. Jesteśmy zdrowi, je-żeli obie energie pozostają w sta-nie równowagi.

Lubi pracować w domu. Tuwertuje dziesiątki opracowań za-nim cokolwiek napisze. Jej książ-ki zyskują charakterystyczny wy-gląd dzięki współpracy z radom-skim plastykiem i poetą MarkiemMajem. Za swoich duchowychpatronów uważa księdza Klimusz-kę i ks. prof. Sedlaka. Rodzina?Córka, która jest obecnie dyrek-torem szkoły przy ambasadziepolskiej w Rzymie, prosiła ją kie-dyś: mamo, tylko nie każ nam tegoczytać. Ale wnuczka, gdy była ma-lutka i chorowita, sama kazała so-bie robić okłady z zimnej wody.Dziś w pełnym zdrowiu kończy wWarszawie studia politologiczne.

Jedną z ostatnich książekWydawnictwa ALAGOR są tera-peutyczne bajki dla dzieci, bo dzie-cięca wyobraźnia to wielkie źró-dło energii.

W mieszkaniu pani Krystynyna radomskim os. XV-lecia wisząobrazki Matki Boskiej z Loreto iMB Ostrobramskiej; obok stoją fi-gurki Jezusa, Światowida i Buddy.

- Wierzę w Kosmos i jego ener-gię. Bóg, niezależnie, jak się namobjawi, też jest energią. Mam gow sobie - mówi.

KRZYSZTOF ŻMUDZIN

Więcej o metodach leczeniapropagowanych przez Alagorw jutrzejszym wydaniu „SłowaLudu”

Krystyna Alagor: - ̄ yciodajna energia jest wszêdzie. Bierzemy j¹ z powietrza, wody, ro�lin

Fot. Krzys

ztof ̄

mud

zin