Archeologia • Etnografia • Historia • Język • Kulinaria • Tradycja...
Transcript of Archeologia • Etnografia • Historia • Język • Kulinaria • Tradycja...
Projekt „Transgraniczne narzêdzia promocji polsko-ukraiñskiego obszaru przygranicznego“ dofinansowany ze œrodków Europejskiego Funduszu
Rozwoju Regionalnego (EFRR) w ramach Programu S¹siedztwa Polska-Bia³oruœ-Ukraina INTERREG IIIA/TACIS CBC 2004-2006
Nr
1(8
)/2008
sty
cze
ń-l
uty
Archeologia • Etnografia • Historia • Język • Kulinaria • Tradycja • ZabytkiArcheologia • Etnografia • Historia • Język • Kulinaria • Tradycja • ZabytkiC
za
so
pis
mo
be
zp
³atn
eC
za
so
pis
mo
be
zp
³atn
eISSN 1898-6579ISSN 1898-6579
Dobra utracone2 tekst Krzysztof Zieliński, fot. Bogusław Florjan
SpalonaW nocy z 6 na 7 sierpnia
2003 r. w ciągu godziny
niemal doszczętnie
spłonęła zabytkowa,
XVIII-wieczna cerkiew
w Opace na Podkarpaciu.
Z ustaleń specjalistów
z Państwowej Straży
Pożarnej w Lubaczowie
wynika, że została
podpalona umyślnie.
W rezultacie pożaru
drewniana cerkiew
uległa zniszczeniu
w 90 procentach.
Przed ogniem uratowano
jedynie znajdującą się
obok świątyni
dzwonnicę.
RZESZÓWOpaka
Drewnianą cerkiew greckokatolickąp.w. Narodzenia NMP wzniesionow 1756 r. Przed rokiem 1825 zo-
stała ona odnowiona i zapewne do sanktu-arium dobudowano zakrystię. Świątynięgruntownie przebudowano w 1896 roku.Wówczas budynek częściowo rozebrano,a następnie na nowo wzniesiono babiniecoraz sanktuarium z zakrystią. Wszystkietrzy pomieszczenia przykryto pozornymisklepieniami i dachami kopułowymi o fan-tazyjnych kształtach. Wzniesiono także odzachodu drewnianą dzwonnicę–bramę.
W 1905 r. wnętrze ozdobiono polichro-mią. W czasie działań I wojny światowej(1915 r.) cerkiew została nieznacznie uszko-dzona. Do końca lat 20. XX wieku kopuły
pokryto blachą. Utrata fun-kcji sakralnych, związanaz wywózką w ramachakcji „Wisła” rdzennejludności ukraińskiej, spo-wodowała szybką jej de-wastację. Po 1947 r. zo-stała przejęta przez SkarbPaństwa. Elementy wypo-sażenia, łącznie z ikono-stasem, na przełomie lat50. i 60. przeniesiono domagazynów muzealnychŁańcuta i Sanoka. Z upły-wem lat pogarszał się jej
ogólny stan techniczny. W 1990 r. z ini-cjatywy młodzieżowej grupy „Młodośći Zabytki” (PKN ICOMOS) prowizoryczniezabezpieczono świątynię. W 1998 r. wschod-nia jej część uszkodził pożar. Zniszczenianaprawiono dwa lata później na zlecenieUrzędu Gminy w Lubaczowie.
Zespół cerkiewny posiada obronne po-łożenie. Na północ od cerkwi znajduje sięcmentarz z nagrobkami z bruśnieńskiegoośrodka kamieniarskiego (pochodzą z prze-łomu XIX i XX wieku). Pozostałością pojednym z najstarszych nagrobków jestkamienna płyta, służąca jako próg przygłównym wejściu do świątyni, datowana naXVII–XVIII w. Ze względu na występującyna niej motyw półksiężyca łączona bywaniekiedy z kręgiem kultury muzułmańskiej.
28 listopada 2003 r. Sąd Rejonowyw Lubaczowie podjął decyzję o umorzeniupostępowania karnego w sprawie podpa-lenia cerkwi w Opace. Dochodzenie pro-wadzone przez Komendę Powiatową Policjiw Lubaczowie, pod nadzorem lubaczow-skiej Prokuratury Rejonowej, wykazało, iżpożar zabytkowej budowli był nieumyślniewywołany przez kilkoro młodocianych,którzy palili ognisko przy cerkwi.�
LUBACZÓW
3Od redakcji
Wiedza o „Skarbach” dociera do coraz większego
grona sympatyków zabytków i historii. Zgłaszają się do
redakcji krajoznawcy, fotograficy, artyści z propozycjami
nowych tematów. Sięgają do swoich archiwów szukając
zdjęć zrobionych przed laty na turystycznych szlakach.
Dzięki temu w tym numerze możemy przedstawić hi-
storię XVIII-wiecznej cerkwi w Opace koło Lubaczowa,
która doszczętnie spłonęła w 2003 roku.
Uruchamiamy także rubrykę „Listy od Czytelników”.
Zaczynają do nas powoli spływać, tym ciekawsze, że rozwiązują pewne
tajemnice czy zagadki historii. A tych w przypadku zabytków nigdy nie
brakuje, czego najlepszym przykładem są prezentowane materiały o zagad-
kowym tondzie w ołtarzu w Jeżowem czy kapliczce w podłańcuckiej Soninie.
W czerwcu ukażą się, nie związane z tym projektem, „Skarby Podkarpackie
Extra”. W naszym zamierzeniu ma być to swoisty almanach wyjątkowych
miejsc, zjawisk i ludzi z obszaru Podkarpacia. W poprzednim numerze
prosiłem Czytelników o tematy i sugestie. Może nie posypały się jak z rękawa,
ale docierają do nas – od tak oczywistych, jak azalia pontyjska, schron
w Stępinie czy Arboretum w Bolestraszycach – po tematy mało znane. Ile
bowiem osób wie, że w XVIII wieku hetman Jan Feliks Branicki do budowy
swojej barokowej rezydencji zwanej „Wersalem Północy” w dalekim Białym-
stoku sprowadzał gips z gipsiarni w Siedliskach (gmina Lubenia)? A ilu
mieszkańców regionu widziało grobowce-piramidy z 1936 r. z Międzybro-
dzia k. Sanoka? Mam nadzieję, że niektóre z nich staną się oddzielnymi
tekstami publikowanymi w kolejnych numerach „Skarbów”.
Nadal czekamy na propozycje, a wystarczy tylko hasło przysłane mailem
lub podane telefonicznie. Chcemy, aby „Skarby Extra” pozostały w biblio-
teczce jako kopalnia wiedzy o naszym regionie, a także żeby można je
traktować jak drogowskaz dla odwiedzających Podkarpacie turystów.
Każdej z zamieszczonych fotografii osobliwości towarzyszyć będzie bowiem
mapka dojazdowa i podstawowe informacje. Czekamy nadal na Państwa
tematy ([email protected]).
Krzysztof Zieliński
dwumiesięcznik bezpłatny
nr 8 (01–02 2008, Rzeszów)
Drodzy Czytelnicy
Na okładce: kościół w Lublipw. św. Mikołaja
(fot. ks. Julian Bartnik)
ISSN 1898-6579
Wydawca:
Redakcja:
Redaktor naczelny:
Współpracują:
Opracowanie graficzne, łamanie:
Druk:
Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju i Promocji Podkarpacia „Pro Carpathia”
35-074 Rzeszów, ul. Gałęzowskiego 6/319
tel./fax: 017 852 85 26e-mail: [email protected]; [email protected]; www.procarpathia.pl
Krzysztof Zieliński
B. Adamska, E. Bakun, A. Chmura,
J. Danak-Gajda, J. Motyka, ks. M. Nabożny,E. Navrotskayja, J. Wygoda, W. Zabierowski
KORAW Dorota Kocząb
GRAFMAR Kolbuszowa
Redakcja nie zwraca materiałów nie zamówionychi zastrzega sobie prawo redagowania nadesłanychtekstów. Kopiowanie i rozpowszechnianie publikowanychmateriałów wymaga zgody Wydawcy.
Wszelkie prawa zastrzeżone© Copyright by Stowarzyszenie „Pro Carpathia”
4
12
24
28
30
32
37
40
Tondo z JeżowegoElżbieta Bakun
Świat, którego już niemaAgata Chmura
Święty Jan zwany DuklanemAgata Chmura
„Estrada” czasu się nie boiWiesław Zabierowski
Kapliczka z zagadkamiJolanta Danak-Gajda
Dawne hafty i koronkiBarbara Adamska
Zamek PolankaEugenia Navrotskayja
Zamek ŁańcutKierunek Sanok
Dzikie Bieszczady dla każdegoKrzysztof Zieliński
Konserwatorskie odkrycia
Na turystycznym szlaku
20Perła z drewna
ks. Marcin Nabożny
Zabytek z historią
16Zgasły nasze imiona...
ale jaśnieją nasze czynyJerzy Wygoda
Cmentarze wojenne
8Ciuchci na ratunek
Janusz Motyka
Zabytki techniki
Sanktuaria
To już historia
Zabytek z tajemnicą
Warto zobaczyć
Zabytki na Wschodzie
Polecane lektury
W numerze m.in.:
2Spalona
Dobra utracone
Krzysztof Zieliński
Projekt „Transgraniczne narzêdzia promocji polsko-ukraiñskiego obszaru
przygranicznego“ dofinansowany ze œrodków Europejskiego Funduszu
Rozwoju Regionalnego (EFRR) w ramach Programu S¹siedztwa
Polska-Bia³oruœ-Ukraina INTERREG IIIA/TACIS CBC 2004-2006
Urodził się około 1350 r. w Pomukukoło czeskiego Pilzna jako synburmistrza lub sędziego (jak po-
dają różne źródła). Wiadomo, że odebrałstaranne wychowanie i wykształcenie,a następnie studiował w Pradze na uni-wersytecie. W 1380 roku przyjął świe-cenia kapłańskie i został proboszczemkościoła Św. Gallusa w Pradze. Późniejpełnił również inne ważne funkcjekościelne. W 1389 roku został miano-wany wikariuszem generalnym archidie-cezji praskiej. W latach następnych czę-
sto uczestniczył w sporach pomiędzy kró-lem Wacławem IV, a arcybiskupem praskimJanem z Jensztejnu.
20 marca 1393 roku został uwięzionyz rozkazu króla. Był przesłuchiwany i tor-turowany, w końcu w nocy zrzucono goz mostu Karola do Wełtawy i utopiono.Legenda głosi, że wieniec z pięciu gwiazdwskazał miejsce, gdzie spoczęło ciałopóźniejszego Świętego. Do dziś nie jestcałkiem jasne, dlaczego król Wacław kazałzabić Jana Nepomucena. Legenda głosiła, żenie chciał wyjawić królowi tajemnicy spo-wiedzi jego żony, którą władca podejrzewało zdradę. Bardziej prawdopodobna wydajesię jednak wersja, że jako wikariusz gene-ralny nie zgadzał się na nieustanne inge-rencje króla w sprawy kościelne.
Figura Jana Nepomucena ufundowanana praskim moście Karola wskazuje miej-sce, gdzie Święty został wrzucony doWełtawy. Po jego śmierci rozwinął się kultJana Nepomucena, a grób ze szczątkamiw katedrze św. Wita stał się miejscem piel-grzymek tłumów wiernych. W XV wiekukult Jana Nepomucena zamarł, by odrodzićsię w drugiej połowie XVIII w., na co wpływmiała kanonizacja w 1729 r. przez papieżaBenedykta XIII.
Jego charakterystyczne przedstawieniejest bardzo popularne: postać świętego
Konserwatorskie odkrycia4 tekst i fot. Elżbieta Bakun
Święty Jan
Nepomucen to jeden
z najpopularniejszych
świętych w całym
Kościele. Jego posągi
znalazły swoje miejsce
na licznych mostach
i placach całej Europy.
Najbardziej znany jako
„święty z mostów”,
jest także patronem
spowiedników,
ponieważ – jak głosi
legenda – z powodu
swej niezłomnej
postawy względem
tajemnicy spowiedzi
poniósł śmierć
męczeńską.
Ołtarz główny w kościele w Jeżowem przed konserwacją. W górnej części widzimy
tondo z przedstawieniem św. Jana Nepomucena
Obraz zdemontowany z ołtarza
w pracowni przed konserwacją
Tondo
ubrana jest w szaty kanonika, w trójgra-niasty kapelusz i pelerynkę biskupią. Jakoatrybuty towarzyszy mu wieniec z gwiazd,które wskazały miejsce odnalezienia ciałai krucyfiks, przed którym oddaje sięcałkowicie modlitwie.
Jedno z przedstawień św. Jana Nepo-mucena znajduje się w ołtarzu głównymkościoła w Jeżowem. Jego wizerunek znaj-duje się w tondzie, w zwieńczeniu ołtarza,ma średnicę około 120 cm. Otoczony jest
bogato rzeźbioną ramą. Wy-konany został w technice olej-nej na płótnie. Prawdopodob-nie namalowany został przed1720 rokiem i przemalowanyw czasach późniejszych.
Obraz nie jest typowym przedstawie-niem św. Jana Nepomucena. Przedstawiapopiersie mężczyzny, który lewą rękę maopuszczoną w dół, a prawą złożoną napiersi. Trzyma w niej zieloną gałązkępalmową. Pociągła twarz jest okolonazarostem, ma lekko kręcone, siwe włosy.Głowę otacza aureola z pięciu gwiazd.Ubrany jest w czarną tunikę z białymkołnierzem i komżę ozdobioną koronką na
rękawach. Okrycie wierzchnie stanowirodzaj futrzanej peleryny z krótkimwłosem. Z lewej strony mężczyzny stoikrucyfiks przedstawiony tyłem dowidza, po prawej stronie krajobrazsugerujący arkadowy most i płynącąpod nim rzekę.
5Konserwatorskie odkrycia
RZESZÓW
Jeżowe
Zbliżenie na głowę św. Jana
Nepomucena, ponad nią
w prawym górnym narożniku
widzimy prześwitującą głowę
postaci z przedstawienia
znajdującego się
na spodnim obrazie
Zbliżenie na fragment obrazu w trakcie renowacji, część po lewej już po oczyszczeniu
NISKO
Obraz po oczyszczeniu, usunięciu pociemniałego
werniksu i założeniu kitów w miejscach ubytków
zaprawy. Wyraźnie widoczna jest postać świętego
nakryta obszerną peleryną, namalowana wcześniej
z Jeżowego
6
Do Pracowni Konserwacji Malarstwai Rzeźby ARTIFICIUM w Rzeszowie tondotrafiło w roku 1996 wraz z całym ołtarzem.Obraz był bardzo brudny, zakurzony, całypokryty pociemniałym werniksem. Pierw-szy kontakt nie ujawnił tajemnicy, jaką wsobie krył. Najpierw należało wykonaćpróby oczyszczania. Okazało się, że brudmożna było usunąć kombinacją detergen-tów, ale do usunięcia pożółkłego werniksupotrzebna była mieszanina rozpuszczal-ników.
Oczyszczanie rozpoczęto od małychfragmentów. Dokładne oględziny powierz-
chni pozwoliły tym razem dojrzeć o wielewięcej szczegółów. Wygląd powierzchnisugerował istnienie drugiego obrazu podspodem tego, który widzimy.
Zdecydowano się na wykonanie zdjęćrentgenowskich, tym samym aparatem,którym wykonuje się prześwietlenia pa-cjentów. Podano jedynie takie parametry,które umożliwiły dostateczne naświetleniepłótna i uwidocznienie obrazu znajdującegosię pod spodem. Po wywołaniu pierwszegozdjęcia i drobnej korekcie parametrów wy-konano kilka następnych, fotografując całąpowierzchnię tonda.
U góry: ręka trzymająca
krucyfiks jest widoczna tylko
w promieniach Rentgena
i należy oczywiście do
św. Jana Nepomucena,
znajdującego się pod spodem.
Po prawej: małe postacie
w górnej części to żołnierze,
którzy właśnie wrzucili
Świętego do rzeki. Jego
widzimy pośrodku, jak spada
z rozłożonymi rękami i głową
w dół, prosto w spieniony
nurt Wełtawy
Rentgen obrazu na którym widać
w środkowej części wcześniejszy
wizerunek św. Jana Nepomucena.
Przechylona głowa z biretem na głowie,
pod szyją wyraźnie widoczny kołnierzyk
są częściowo zasłonięte
w lewej dolnej części przez jasną plamę
twarzy należącą do obrazu
wierzchniego. Na wszystkich zdjęciach
rentgenowskich widać również fakturę
płótna, na którym namalowany jest
obraz, oraz fakturę podłoża
drewnianego, na który jest nabity
Kalka, na której zaznaczono zarys
kompozycji obrazu znajdującego się
pod spodem
Konserwatorskie odkrycia
7
Analiza zdjęć i powierzchni ujaw-niła całą, pierwotną kompozycję ob-razu, który znajduje się pod spodem.Pierwsze przedstawienie św. Jana Ne-pomucena było zupełnie inne. Świętyprzedstawiony był w sposób, jakiwszyscy znamy. Stojąca postać w bi-recie na głowie, z peleryną narzuconąna ramionach, w rękach trzymał krucy-fiks. Po jego prawej stronie w dolewidzimy scenę męczeństwa, postaćświętego zrzucona z mostu w dół spadado rzeki. Mając te informacje koniecz-ne było podjęcie decyzji o dalszym losieobrazu.
W przypadku występowania dwóchobrazów leżących na sobie, możliwychjest kilka wariantów postępowaniakonserwatorskiego, w zależności odwartości artystycznych warstw malar-skich, jakości wykonania oraz czasujaki dzieli powstanie obu warstw. Jeżeliobraz wtórny jest gorszej jakości ar-tystycznej i dużo późniejszy niż orygi-nał, to właściwie nie ma wątpliwości codo jego usuwania. Jest traktowany poprostu jak przemalowanie.
Jeżeli obydwa obrazy są podobnejwartości artystycznej, bądź posiadająwartości historyczne, a dodatkowo roz-dziela je międzywarstwa w postaci np.brudu lub werniksu, możemy zdecy-dować się na rozdzielenie obu malowi-deł. Jest to zabieg bardzo trudny, alemożliwy do wykonania pod warunkiemspełnienia jeszcze kilku dodatkowychwarunków.
Trzecim rozwiązaniem jest pozosta-wienie obu obrazów bez zmian, poudokumentowaniu kompozycji przed-stawienia znajdującego się pod spo-dem. Wariant ten przyjmuje się wtedy,gdy oba obrazy nie spełniają warunkówdo rozdzielenia, oraz obraz znajdujący sięna wierzchu posiada wartość artystyczną.
W wypadku tonda z Jeżowego przyjętotrzecie rozwiązanie, po wnikliwej analiziebudowy technologicznej oraz wartości ar-tystycznych i historycznych obu przedsta-wień. Obraz, który obecnie widzimy jestdość cienko namalowanym przedstawie-niem św. Jana Nepomucena, nie rokującympozytywnie zabiegu rozdzielenia od obrazuznajdującego się pod spodem. Obydwamalunki ukazują tę samą postać, jedynieujętą w inny sposób, nie zmienia się zatemostateczna wymowa dzieła. Poza tym obraz„wierzchni” posiada wartości artystyczne,
które powinno zostać zachowane jako świa-dectwo epoki.
Udokumentowanie kompozycji obrazuznajdującego się pod spodem, pokazanieinnego ujęcia postaci świętego Jana Nepo-mucena w tondzie z Jeżowego na dzieńdzisiejszy jest najlepszym rozwiązaniem.Podstawowa zasada konserwacji to
czyli po pierwsze: nie szkodzić.Zachowanie w obecnej formie obu przed-stawień umożliwi w przyszłości powtórnezbadanie obrazu i podjęcie odpowiednichdziałań konserwatorskich z użyciem o wielelepszych urządzeń niż te, jakie mamy obec-nie do dyspozycji.
primum
non nocere,
�
Konserwatorskie odkrycia
U góry: zbliżenie na tondo
w ołtarzu przed konserwacją
Poniżej: tondo po konserwacji
już zamontowane w ołtarzu
Problem tkwi w fatalnym stanie to-rowiska. Od kilku lat administratorprzeworskiej „ciuchci”, czyli Stowa-
rzyszenie Kolejowych Przewoźników Lo-kalnych w Kaliszu monituje o jego remont.Bo właścicielem torowiska są Polskie KolejePaństwowe. A te, wcale nie kwapią się dorozpoczęcia jakichkolwiek działań w tymzakresie.
– Zamówień jestsporo. Tabor mamyprzygotowany i mo-glibyśmy sezon roz-poczynać nawet odwczesnej wiosny. Jed-nak wstrzymujemysię z przyjmowaniemofert, bo strach pusz-czać skład po takichtorach – wyjaśnia
Władysław Żelazny, na-czelnik przeworskiej wą-skotorówki. Miłośnicy koleiwąskotorowych z całegokraju zazdroszczą Podkar-paciu zabytku o tak bogatej,choć mało znanej historii.Mało kto wie, że przewor-ska „ciuchcia” początkowomiała być całkiem „nor-malną” koleją.
– Budowę kolei normal-notorowej na trasie Prze-worsk – Sanok przez Dynówi Brzozów zapoczątkowanojuż w II połowie XIX w.;w 1888 r. gotowe już byłym.in. zespoły dworcowew Kańczudze, Krzeczowi-cach, a nawet Brzozowie,powstały mosty na Mleczce,podziemny tunel w Szkla-
rach, wyprofilowano nasypy. Z powodusprzeciwu austriackich władz wojskowychinwestycja ta została przerwana – mówiMałgorzata Wołoszyn z Muzeum w Prze-worsku.
Kulisy całej sprawy są do dzisiaj niejasne;oficjalnie zarzucenie robót przy kolei nor-malnotorowej było efektem protestu do-wództwa Twierdzy Przemyśl – po długich
8 Zabytki techniki
Tylko dobra wola
marszałka województwa
podkarpackiego,
wspólne działanie
lokalnych samorządów
i pomoc wojewódzkiego
konserwatora zabytków
mogą sprawić, że
słynna przeworska
wąskotorówka ocaleje.
Bo nad tym unikalnym
cudem techniki
kolejowej Podkarpacia
co raz pojawia się
groźba likwidacji.
Tak trudnej sytuacji nie
było tu od lat. Dlatego
potrzebne są systemowe
rozwiązania, które
spowodują, że ta jedna
z największych atrakcji
turystycznych regionu
znowu zacznie
przynosić zyski
i nakręcać koniunkturę.
tekst i fot. Janusz Motyka
Ciuchci
Podziemny tunel
Szklary–Jawornik Polski.
Jest to nadal n
,
długości
ajdłuższy
tunel kolei wąskotorowej
w Europie ma 602 m
pertraktacjach wojskowi zgodzili się tylkona położenie torowiska o szerokości 76centymetrów. Ludomir Kościesza-Wolski,którego ojciec był rzeczoznawcą przywykupywaniu gruntów pod kolej w swoichpamiętnikach podaje inną, anegdotycznąwręcz przyczynę: otóż był to odwet aus-triackich władz wojskowych za to, że książęAndrzej Lubomirski nie chciał wydzierża-wić stajen ordynacji przeworskiej dla od-działów kawalerii. Stacjonujący w Łańcuciekawalerzyści, którzy mieli być przebazo-wani do Przeworska cieszyli się wyjątkowozłą reputacją: pijaków i awanturników. Ksią-żę Lubomirski – chcąc zachować spokójw Przeworsku – odmówił wydzierżawieniastajen.
– Kiedy plany budowy „normalnoto-rowej” kolei upadły, pomysł podchwycililokalni przedsiębiorcy. Koncepcja budowyi eksploatacji „wąskotorówki” powstałaz końcem XIX w. z inicjatywy ówczesnychwłaścicieli ziemskich: księcia Lubomir-skiego, hr. Scypiona z Łopuszki Wielkieji Skrzyńskiego z Bachórza – wyjaśnia Mał-gorzata Wołoszyn. W tym ograniczonymzakresie kolejka miała stanowić uzupełnie-nie zaplecza technicznego zbudowanejw 1895 r. cukrowni w Przeworsku, a jejzasadniczym celem było dostarczanie doprzeworskiej fabryki buraków oraz przewóz
9Zabytki techniki
i na ratunek
RZESZÓW
Dynów
Przeworsk
10
z okolic Dynowa i Brzozowa płodów rol-nych, drewna, żwiru i kamienia.
Budowę kolejki rozpoczęto w 1900 r.Początkowo oddano do użytku 44 km liniioraz 6 budynków stacyjnych i miesz-kalnych, a także warsztaty w Przeworsku.Całkowite przekazanie do eksploatacjii oficjalne otwarcie całej 46 km linii wrazz budynkami i parowozownią zwrotnąw Dynowie nastąpiło w 1904 r. Pierwszymwłaścicielem było Małopolskie Towarzy-stwo SA we Lwowie. Podczas I wojnyświatowej kolej ta służyła głównie dotransportu sprzętu wojskowego i żołnierzy,a po odzyskaniu niepodległości w 1918roku, kolejkę przejęły PKP. Z dniem
1 sierpnia 1925 r. Przeworską Kolej Wąsko-torową ponownie sprywatyzowano.
W 1927 r. książę Lubomirski projektowałzbudowanie rozgałęzienia kolejki z Urze-jowic do Pruchnika, co umożliwiłoby po-większenie areału plantacji buraków cukro-wych i wykorzystanie pokładów wapieniaw Węgierce. Niestety, ogólnoświatowy kry-zys gospodarczy uniemożliwił realizacjętych planów. W marcu 1945 r. przekazanolinię pod przymusowy zarząd państwowy,a od 6 października 1947 r. włączono dosieci PKP.
Linia ma swój początek na styku z kolejąnormalnotorową w Przeworsku i biegniemalowniczą doliną Mleczki (przecinając jąw trzech miejscach) oraz Pogórza Dynow-skiego. Ziemia Przeworska z Dynowskąpołączona jest tunelem o długości 602 m.,znajdującym się pod trzydziestometrowąwarstwą ziemi. Kolejka doznała różnychkataklizmów; do historii przeszła ciężkai śnieżna zima 1929/1930 roku, kiedy totrzykrotnie została zasypana śniegiem całalinia i po trzykroć odśnieżona. Poniesionez tego tytułu koszty sięgnęły ogromnejsumy ok. 50.000 zł. W 1987 roku wielkiespustoszenie poczyniła niespotykana odstuleci powódź, która zmyła z powierzchniziemi 500 mb toru. Woda przesunęła także20-tonowe przęsło mostu na 25 kilometrzena odległość 50 metrów, co spowodowałoponadmiesięczną przerwę w funkcjonowa-niu kolei.
W 1991 r. Przeworska Kolej Dojazdowazostała wpisana do rejestru zabytków.Marszałek województwa podkarpackiego
Zabytki techniki
O czasach świetności,
które dawno już minęły
świadczy rozsypujący się
tabor na kolejowej
bocznicy
wzbrania się od jej przejęcia,chociaż jest kilka samorządówlokalnych, które chcą ratowaćprzeworską „ciuchcię”. Gminychcą wesprzeć inicjatywę rato-wania wąskotorówki główniepoprzez pomoc rzeczową; w lu-dziach i materiałach. Jak choćbysamorząd Kańczugi, gdzie bur-mistrz Jacek Sołek zadeklarowałchęć partycypowania w remoncietorowiska. Coraz głośniej rato-wania przeworskiej „ciuchci” do-magają się miłośnicy zabytkówi stowarzyszeń społeczno-tury-stycznych.
wystarczy trochędobrej woli ze strony urzęd-ników, żeby kolejkę zamienićw „kurę znoszącą złote jajka”.
Jak twierdzi licznegrono miłośników tego unikal-nego zabytku,
�
11Zabytki techniki
Dziękując za przesłany mi numer „Skar-bów” pragnę jednocześnie dołączyć drobnąglosę do zamieszczonego w tym numerze arty-kułu pióra Agaty Chmu-ry. W zakończeniu swojego niezwykle intere-sującego tekstu Autorka napisała:
Otóż w książce pod tytułem „W wirzewalki”, wydanej w Kijowie w 1993 r. (J. Boreć,„U wiri borot'by”, Kijów 1993, s. 46–48) jejautor Jurij Boreć (Czumak) będący z racji swejprzynależności do UPA bezpośrednim uczest-nikiem spalenia zamku w Dąbrówce Starzeń-skiej, tak oto opisuje okoliczności i przebiegtego wydarzenia (stosowne fragmenty cytujęz odpowiednimi skrótami):
Z ukraińskiego przełożył autor listuJerzy Makara
Fortalicjum Diablątka,
W 1945 r.
zamek spłonął podczas walk z bandami UPA,
a pytanie, kto go podpalił, ciągle czeka na
wyjaśnienie historyków.
We wsi Huta komendant Hromenko wez-
wał do siebie rojowego Czumaka i częstując go
papierosem powiedział: – Mamy doniesienie,
że do Dąbrówki przyjedzie polskie wojsko i za-
kwateruje się na zamku. Czumak przypomniał
sobie, że zamek stoi na niewielkim wzniesieniu
w pobliżu Sanu, a za rzeką biegnie szosa Prze-
myśl – Sanok. Przejeżdżając tędy z Dynowa do
Łubna Czumak zastanawiał się nieraz, kto
i w którym wieku wybudował ten zamek. Dla-
czego wygląd jego jest tak nieprzystępny,
a w chmurach jest tyle strzelnic. – Pewnie
zbudował go jakiś Ukrainiec, ale dziś pozostała
tylko ukraińska nazwa – Dąbrówka, wszystko
pozostałe jest polskie.
– Słuchajcie Czumak – dobiegł go głos
komendanta – wiemy, że mieszkańcy Dąbrówki
do AK odnoszą się z sympatią, a wrogiego
wojska jeszcze tam nie ma. Dziś wieczorem
pójdziecie do Dąbrówki i całkowicie zniszczycie
zamek. Gdyby ktoś w nim mieszkał, to poszu-
kajcie w sąsiednich domach odpowiednich po-
mieszczeń i przeprowadźcie do nich mieszkań-
ców zamku. Sam zamek podminujcie i spalcie.
Mieszkańcom wsi wyjaśnijcie, że do zamku ma
przybyć komunistyczne wojsko i dlatego obiekt
ten należy zniszczyć. Poproście też Buńczucz-
nego żeby wam wydał dwie niemieckie miny
saperskie.
Po godzinie oddział złożony z trzynastu
ludzi zameldował swój wymarsz. Do wieczora
było jeszcze daleko, ale też i droga nie była
bliska. Minęli Hutę, Jasienicę i Poręby. W po-
bliżu Siedlisk skręcili w lewo do dylągowskiego
lasu. Wieś Dąbrówka leży pomiędzy Dynowem
i Dylągową, z dala od tras uczęszczanych przez
oddziały UPA, dlatego też upowcy nie byli tu
często spotykani. Na pierwszym planie znaj-
dowały się dwie polskie wsie: Dylągowa i Sie-
dliska. Ta ostatnia nie stanowiła jakiegoś
szczególnego zagrożenia, gdyż jej mieszkańcy
odnosili się przychylnie do UPA, a sotnia Hro-
menki gościła tu już kilkakrotnie. (…)
Oddział bez przeszkód dostał się do zamku.
Należał on do jakiegoś byłego dziedzica i był
o wiele większy niż się wydawało. Miał dwa
wejścia z obydwu stron, a dwupiętrowe oficyny
zamykały wielkie podwórze. W części frontowej
zamku widniały dwie duże baszty, a ściany
zewnętrzne oficyny zbudowane z grubych
kamieni, wyposażone były w otwory strzelnicze.
Natomiast okna znajdowały się od strony
podwórza.
Przy obydwu bramach Czumak wystawił
posterunki i zabronił wpuszczania kogokolwiek
do zamku, sam z resztą strzelców rozpoczął
jego obchód. Okazało się, że w zamku miesz-
kają dwie rodziny, które po wyjaśnieniu im
sytuacji, same zaczęły pośpiesznie wynosić
swoje rzeczy na przygotowane furmanki. Trwa-
ło to około dwóch godzin. Oddział w tym czasie
rozdzielił się na dwie grupy. Jedni stali na
straży, inni podkładali miny i detonatory,
a jeszcze inni przygotowywali specjalne ogniska
w pomieszczenia zamku.
– Gdyby wróg zaatakował byłoby wielkie
nieszczęście – pomyślał Czumak i gdy tylko
wozy z przesiedleńcami wyjechały za bramę,
wystrzelił czerwona rakietę. Był to sygnał do
wzniecenia ognia. Zapłonęły przygotowane
wcześniej ogniska, ale pożar rozprzestrzeniał
się powoli. Paliły się tylko podłogi, okna, drzwi,
drewniana konstrukcja dachu i słoma w staj-
niach, w których nie było bydła, a puste mury
przypominały ruinę.
W końcu oddział zebrał się w pobliżu
bramy. Zapalono lonty i wszyscy opuścili teren
zamku, oglądając się po drodze za siebie.
Zamek płonął. Płomienie przedarły się już
przez przerdzewiały dach rozświetlając czer-
wonymi jęzorami głęboką ciemność nocy.
W pewnym momencie rozległy się głośne
detonacje. Ogień rozgorzał, a po kilku minu-
tach zamek płonął jak smolna pochodnia.
Skróty w tekście od Redakcji
Listy od Czytelników
12 Na turystycznym szlaku tekst i fot. Agata Chmura, fot. Krzysztof Zieliński
Świat, którego j
Sanockie Muzeum Budownictwa Lu-dowego to największy tego typu obiektw Polsce, zajmujący powierzchnię pra-
wie 40 hektarów. Zgromadzono na niejponad 100 eksponatów budownictwa ludo-wego z okresu od XVII do XX wieku. Terenskansenu dzieli na dwie części stroma skar-pa. W górnej, zalesionej, umieszczono sie-dliska Bojków i Łemków, w dolnej znalazły
się gospodarstwa Pogórzan oraz Dolinian.Odzwierciedla to zarazem warunki geogra-ficzne, w jakich przyszło żyć grupom etno-graficznym zamieszkującym polsko-ukra-ińskie pogranicze.
Wyjątkowość sanockiego muzeum po-lega m.in. na tym, że postarano się tuo odtworzenie typowych układów przestrzen-nych dawnych wsi. Obok budynków miesz-kalnych stanęły gospodarcze, sakralne orazużyteczności publicznej (np. szkoła wiejska,zajazd). W skansenie znalazły się równieżobiekty przemysłowe takie jak młyn wodny,wiatrak, kuźnia, remiza, czy wreszcie ekspo-zycja ukazująca historię przemysłu nafto-wego, zlokalizowana w sektorze PogórzanZachodnich. To wszystko poprzeplatane jestmniejszymi obiektami takimi jak kapliczki,ule. Znalazła się tu nawet drewniana… wy-gódka.
Większość budynków posiada w pełniurządzone i udostępnione do zwiedzaniawnętrza. Oprócz mebli znajdują się w nichdawne narzędzia i warsztaty rzemieślnicze,pozwalające poznać życie wsi w ubiegłychwiekach.
Na prawym brzegu
Sanu, u podnóża Gór
Sanocko-Turczańskich,
rozciąga się gęsta,
wiejska zabudowa
charakterystyczna dla
dawnego Podkarpacia.
Obsiane poletka,
kwiaty w ogródkach,
beczące kozy
w zagrodzie sprawiają,
że zapominamy,
iż to tylko skansen
i wypatrujemy
gospodarzy krzątających
się wśród domów
reprezentujących
budownictwo
charakterystyczne
dla świata Pogórzan,
Dolinian, Łemków
i Bojków.
Bojkowska chałupa ze
Skorodnego w Bieszczadach
(1906 r.)
Cerkiew z Rosolina k. Lutowisk (1750)
i wnętrze świątyni z ołtarzem głównym
13Na turystycznym szlaku
już nie ma
RZESZÓW
Sanok
W sektorze bojkowskim za najbardziejreprezentatywną uchodzi chałupa ze Sko-rodnego, zbudowana z jodłowych belekw 1906 roku. Pomalowana jest w charak-terystyczne pasy (czym zazwyczaj zajmo-wały się kobiety). Farbę koloru terakoty domalowania belek uzyskiwano z wypalonejglinki gotowanej z dodatkiem kleju z sie-mienia lnianego, przypalonej mąki żytniej,czasem dodawano sok z buraków czy jajko.Wnętrze chałupy dzieli się na trzy pomiesz-czenia: sień, komorę i izbę. W jej wyposaże-niu znalazły się dodatkowo dawne zabawki,a przed budynkiem umieszczono drewnia-ną kołatkę służącą do odstraszania wilków.
W tej części skansenu znajduje się jedenz jego najpiękniejszych eksponatów – cer-kiew z nieistniejącego już Rosolina. W roku1960 po raz pierwszy zastosowano metodęrozbiórki budynku w terenie, a po konser-wacji, rekonstrukcję świątyni w skansenie.Stanowi ona przykład wielokulturowościdawnego pogranicza polsko-ukraińskiegooraz wzajemnych wpływów Kościoła Wsch.i Zach. Brak w niej typowego dla cerkwiikonostasu, a ołtarz główny przedstawiaKoronację Matki Bożej w adoracji św. Onu-frego, który był patronem przypuszczal-nego fundatora świątyni – Giebułtowskiego(to jego wizerunek najprawdopodobniejwisi w przedsionku).
Drugim, tym razem typowym, przykła-dem bojkowskiego budownictwa sakral-nego jest cerkiew z Grąziowej nad Wiarem(Pogórze Przemyskie) pw. Narodzenia NMP,
zbudowana w 1731 r. Po wysiedleniu miesz-kańców wioski wyposażenie zostało znisz-czone i rozgrabione. Zachowała się jedynieoryginalna polichromia autorstwa StefanaPaszeckiego z 1735 r. Po przeniesieniu bu-dynku do skansenu wewnątrz umieszczonotypowy ikonostas pochodzący z cerkwiz Poździacza (obecnie Leszno k. Medyki).
Cerkiew składasię z trzech pomiesz-czeń – prezbiterium,nawy i babińca, na-krytych łamanym,czteropołaciowymdachem. Przed fron-tem świątyni i po jejbokach biegną dos-konale zachowanepodcienia. We wnę-trzu uwagę przyciągawspaniały ikonostasz XIX w. W jego dol-nej części obok typo-
Cerkiew greckokatolicka
pw. Opieki Przenajświętszej
Bogurodzicy przeniesiona
z Ropek k. Gorlic
14
wych carskich (przez które przechodziłjedynie pop) i diakońskich wrót znajdują sięikony namiestne: św. Paraskewy, Matki Bo-skiej, Chrystusa Nauczającego i św. Mikołaja.Nad nimi umieszczono ikony przedstawia-jące ważne wydarzenia z życia Chrystusa– tzw. prazdniki. Centralnie umieszczonoowalny obraz przedstawiający OstatniąWieczerzę. Najwyżej znajduje się –ikona przedstawiająca Chrystusa Pantokra-tora. Odzwierciedla to typowy porządekw ikonostasie cerkiewnym.
Także w części łemkowskiej do najpięk-niejszych obiektów należy cerkiew grecko-katolicka pw. Opieki Przenajświętszej Bo-gurodzicy przeniesiona tu z okolic Gorlic.Dzięki pracom konserwatorskim udało sięprzywrócić dawny blask polichromii świą-tyni z Ropek, pochodzącej z początków XIXwieku. Warto przystanąć także na chwilęprzy chyży łemkowskiej. Tym mianem okre-ślano drewnianą zagrodę, w której podjednym dachem znajdowały się pomiesz-czenia mieszkalne, gospodarcze i inwen-tarskie, a strych pełnił funkcję stodoły.Wzdłuż jednej lub więcej ścian biegła tzw.zahata, czyli korytarz, oddzielający pomiesz-czenia ścianką z desek od właściwej ściany.Służyła jako skład drobnych narzędzi gos-podarskich, spełniała także rolę izolacyjną.Największe chyże dochodziły do 30 m dłu-gości(!).
Wędrując wyznaczonymi dróżkami do-cieramy do płasko położonego sektora Doli-nian i Pogórzan. Tę część skansenu w 1994roku nawiedziło wielkie nieszczęście. W trak-
Deesis
Na turystycznym szlaku
Cerkiew z Grąziowej
k. Birczy nad Wiarem pod
wezwaniem Narodzenia NMP
(1731 r.)
Bojkowska zagroda ze wsi
Skorodne w Bieszczadach
(1861 r.)
cie pożaru spłonęło 15 obiektów wraz z wy-posażeniem (w tym cenna olejarnia z Bary-czy). W miejsce spalonych budynków posta-wiono już nowe eksponaty, przeniesionem.in. z Raczkowej, Nowosiółek i TyrawySolnej. Z pożaru na szczęście ocalała remizastrażacka z Lipinek. Tę część ekspozycjiuzupełnia oryginalna karczma z Rogów.Jednak i tu, tak jak w pozostałych częściachskansenu, najpiękniejszy jest obiekt sakral-ny: kościół z Bączala Dolnego koło Jasła.Został wzniesiony już w 1667 r. i w swejarchitekturze nawiązuje do tradycji gotyc-kiej. Wewnątrz zachował się oryginalnybarokowy wystrój.
Po terenie skansenu można chodzićgodzinami. Oprócz gotowych ekspozycjimożemy obserwować nowe obiekty, którerosną niemalże na naszych oczach. Trwarekonstrukcja drewnianego dworu zeŚwięcan koło Jasła. Zgodnie z założeniamiarchitektonicznymi skansenu nie będzie onstał w odosobnieniu. Wokół ma pow-
stać całe dworskie otoczenie: spichlerz,folwark, stawy rybne. W planach dyrekcjimuzeum jest także odtworzenie rynkuz drewnianą zabudową typową dla gali-cyjskiego miasteczka.
Muzeum Budownictwa Ludowego w Sa-noku to nie tylko drewniane budynkiz wyposażeniem. Urządzono tu stałą wy-stawę ikon, a zbiory skansenu należą dojednych z największych w Polsce (obok tychz sanockiego i łańcuckiego zamku).Okresowo prezentuje się także eksponatywłasne muzeum – judaika, zegary etc.
W skansenie odbywają się także imprezyplenerowe. Najbardziej znaną, gromadzącągości z kraju i zagranicy, jest sierpniowaimpre-za eurofolkowa – „Na pograniczach”.�
15Na turystycznym szlaku
Kościół z Bączala Dolnego
koło Jasła z 1667 roku.
Bryłą przypomina
średniowieczne świątynie,
ale wnętrze wypełnia typowo
barokowy wystrój
Ikony ze zbiorów sanockiego
skansenu i ocalała z pożaru
remiza strażacka z Lipinek
16 Cmentarze wojenne
Kontynuujemy prezentację wybra-nych cmentarzy wojennych z cza-sów I wojny światowej. Tym ra-
zem zamieszczamy fotografie nekropoliiz województwa małopolskiego. Zamie-rzamy przedstawić w kolejnych edycjachcały powiat gorlicki, a następnie rozpocząćpokaz cmentarzy z terenu Podkarpacia –dawnej Galicji Wschodniej.�
fot. Jerzy Wygoda
Zgasły nasze imiona…OKRĘG WOJSKOWY „GALICJA ZACHODNIA” POWIAT DĘBICKI
Informacje przy zdjęciach pochodzą
z powyższego wydawnictwa
Gos awice nr 214ł
Pochowani s Niemcy i Rosjanie, 7 mogi pojedynczych i 2 zbiorowe.
Daty mierci: grudzie 1914 luty 1915 r. Projektowa Robert Motka.
Cmentarz na planie prostok ta, ogrodzenie z betonowych s upków
po czonych par stalowych rur. W tylnej cianie ma y pomniczek
zwie czony a urowym krzy em typu „austriackiego”.
Na mogi ach ma e betonowe cokoliki z krzy ami eliwnymi
lub listwowymi krzy ami dwuramiennymi.
ą ł
ś ń – ł
ą ł
łą ą ś ł
ń ż ż
ł ł ż ż
ż
Niwka nr 269
Pochowani s Austriacy, Niemcy i Rosjanie, 122 mogi y pojedyncze
i 14 zbiorowych. Daty mierci: 21 25 grudzie 1914 3 luty
i 9 maja 1915 r. Projektowa Robert Motka. Cmentarz na planie
prostok ta, ogrodzony cz ciowo murem, cz ciowo stalowymi rurami na
betonowych s upkach. Po rodku pomnik centralny - boniowany w dolnej
cz ci obelisk z p askorze b stylizowanego sztyletu. U podstawy
kamienna awa. Mogi y u o one w rz dach i otoczone alejkami.
Trzy rodzaje du ych, a urowych krzy y eliwnych na betonowych
coko ach, ma e krzy e w trzech wersjach oraz betonowe pomniczki.
ą ł
ś – ń ,
ł
ą ęś ęś
ł ś
ęś ł ź ą
ł ł ł ż ę
ż ż ż ż
ł ł ż
Wa -Ruda nr 261ł
Pochowani s Austriacy i Niemcy,
87 mogi pojedynczych i 2 zbiorowe.
Daty mierci: 23 grudzie 1914 i 2 maja 1915 r.
Projektowa Hans Watzal. Cmentarz na planie
prostok ta ze ci tymi tylnymi naro ami. Ogrodzenie
ze stalowych rur na betonowych s upkach. W cz ci
tylnej wysoki, drewniany krzy centralny na
kamiennym kopcu. Na mogi ach krzy e list owe
dwóch typów na betonowych podstawach.
ą
ł
ś ń
ł
ą ś ę ż
ł ęś
ż
ł ż wZdjęcia:
stan 2004–2006 r.
17Cmentarze wojenne
Biskupice Rad owskie
nr 258
ł
Pochowani s Austriacy,
Niemcy i Rosjanie, 61 mogi
pojedynczych i 30 zbiorowych.
Cmentarz na planie o mioboku,
otoczony betonowym murem.
Wysmuk y obelisk centralny
z krzy em. Na mogi ach typowe
krzy e betonowe i eliwne.
ą
ł
ś
ł
ż ł
ż ż
Tarnów Chyszów nr 200–
D ż
ł
ł
ł ś
ł
ń
beto ow ż
ł
ż ż
ż
u y cmentarz zbiorczy,
pochowani Austriacy, Niemcy,
W osi, Polacy i Rosjanie, 310
mogi pojedynczych i 129
zbiorowych. Cmentarz na planie
kwadratu, ogrodzenie ze
stalowych rur na kamiennych
s upach, przy wej ciu wysokie
pylony. Z ty u kilkupoziomowy
pomnik centralny, zwie czony
n ym krzy em. Na grobach
betonowe stele lub coko y
z krzy ami eliwnymi,
a tak e kamienne pomniki.
… ale jaśnieją nasze czyny
Niedomice nr 208
Pochowani s Niemcy
i Rosjanie, 34 mogi y pojedyncze
i 4 zbiorowe. W ród pochowanych
wielu Polaków. Daty mierci:
grudzie 1914 maj 1915 r.
Projektowa Watzal.
W cianie tylnej wysoki,
kamienny krzy z wn k na
tablice inskrypcyjn . Na jednym
z ziemnych pó grobowych
kamienny pomnik w kszta cie
sarkofagu, na innym pó okr g o
zako czona stela z krzy em
dwuramiennym. Na mogi ach
stalowe krzy e listwowe dwóch
typów z blaszanymi daszkami
ą
ł
ś
ś
ń –
ł Johann
ś muru
ż ę ą
ą
ł
ł
ł ą ł
ń ż
ł
ż
.
Zaborów nr 263
Pochowani s Austriacy, Niemcy
i Rosjanie, 130 mogi pojedynczych
i 4 zbiorowe. Projektowa
Watzal. Kwatera wojenna na
planie prostok ta z wyst pem
z ty u W tylnej cz ci wysoki,
drewniany krzy centralny
z glori na betonowym cokole.
Na podstawie data 1915.
Na ziemnych mogi ach betonowe
coko y z krzy ami nagrobnymi.
ą
ł
ł Johann
ą ę
ł . ęś
ż
ą
ł
ł ż
18 Cmentarze wojenne
Łowczówek nr 171
Pochowani s Polacy, Austriacy i Rosjanie, 275 mogi pojedynczych i 20 zbiorowych.
Projektowali Siegfried Haller i Heinrich Scholz. Najwi kszy cmentarz Legionów Polskich. Obiekt
ogrodzony kamiennym murem z gontowym daszkiem, po rodku kaplica, której dach wspieraj
kolumny. Wewn trz o tarz z p askorze b or a na antepedium (wykonana w szkole Kenara
w Zakopanem). Na cianie mapa bitwy.
ą ł
ę
ś ą
ą ł ł ź ą ł
ś
Otfinów-Diament nr 252
Pochowani s Austriacy
i Rosjanie, 85 mogi
pojedynczych i 18
zbiorowych. Daty mierci:
28 grudnia 1914
i 2 6 maja 1915 r.
Projektowali Watzal
i Emil Ladewig.
Du y cmentarz na planie
prostok ta otoczony
z trzech stron betonowym
murem balustradowym, a od
czo a stalowa krat na
betonowej podmurówce.
Na wielkich, kurhanowych
mogi ach zbiorowych
masywne krzy e z betonu.
Na indywidualnych kute
krzy e listwowe.
ą
ł
ś
–
Johann
ż
ą
ł ą
ł
ż
–
ż
Rad ów nr 268ł
Pochowani s Austriacy,
Niemcy i Rosjanie, 33 mogi y
pojedyncze i 14 zbiorowych.
Daty mierci: 18 grudnia
1914 i 21 marca 1915 r.
Projektowa Robert Motka.
Kwatera na planie
nieregularnego wieloboku,
bez ogrodzenia. Po rodku
masywny betonowy pomnik
zwie czony krzy em. Na jego
licu tablica inskrypcyjna
z krzy em malta skim. Na
mogi ach eliwne krzy e na
betonowych podstawach.
ą
ł
ś
ł
ś
ń ż
ż ń
ł ż ż
Biskupice Rad owskie nr 259ł
Pochowani s Niemcy i Rosjanie, 88 mogi pojedynczych.
Daty mierci: 2 luty i 5 maja 1915 r. Projektowa Joha n Watzal.
Cmentarz na planie wyd u onego prostok ta, otoczony metalowym ogrodzeniem
na betonowym podmurowaniu. W cianie tylnej wysoki, kamienny obelisk.
Na mogi ach betonowe cokoliki z eliwnymi krzy ami i tabliczkami imiennymi.
ą ł
ś ł n
ł ż ą
ś
ł ż ż
19Cmentarze wojenne
Boles aw nr 249ł
Pochowani s Austriacy i Rosjanie, 9 mogi pojedynczych i 3 zbiorowe. Data mierci:
15 pa dziernik 1914 r. Projektowali Hans Watzal. Cmentarz na planie prostok ta, ogrodzenie
z betonowych s upków zdobionych p askimi krzy ami greckimi. Du y, drewniany krzy centralny
z blaszanym daszkiem. Na mogi ach stalowe krzy e na betonowych coko ach.
ą ł ś
ź ą
ł ł ż ż ż
ł ż ł
D browa Tarnowska
nr 248
ą
Pochowani s Austriacy,
Niemcy i Rosjanie, 119
mogi pojedynczych
i 38 zbiorowych.
Daty mierci: 20 25 grudnia
1914 i 4 5 maja 1915 r.
Projektowa Watzal.
Cmentarz na palnie
nieregularnego trapezu,
otoczony stalowym p otem,
na betonowej podmurówce.
Na wprost wej cia kaplic
zwie czon zwielokrotnionym
drewnianym krzy em.
Kaplica by a pierwotnie
kryta gontem. Wewn trz
symboliczny o tarz polowy
z kl cznikiem. Na mogi ach
kamienne stele i stalowe
kute krzy e.
ą
ł
ś –
–
ł Johann
ł
ś a
ń a
ż
ł
ą
ł
ę ł
ż
Szczucin nr 247
Pochowani s Austriacy,
Niemcy i Rosjanie, 53 mogi y
pojedyncze i 12 zbiorowych.
Daty mierci: 5 7 grudnia
1914 i 5 19 maja 1915 r.
Projektowa Watzal.
Cmentarz na planie
prostok ta, ogrodzony
podwójnymi rurami
stalowymi na betonowych
s upkach. Tylna ciana pe na,
betonowa. Na niej, na osi
wej cia, pomnik w kszta cie
portyku zwie czonego
skrzy owanymi lufami
armatnimi. Na licu tablica
inskrypcyjna. Na mogi ach
betonowe coko y z krzy ami
kutymi.
ą
ł
ś –
–
ł Johann
ą
ł ś ł
ś ł
ń
ż
ł
ł ż
Radogoszcz nr 246
Pochowani s Austriacy, Niemcy i Rosjanie, 13 mogi pojedynczych i 5 zbiorowych.
Projektowa Watzal. Cmentarz na planie prostok ta z wyst pem przy wej ciu. Z ty u
pomnika ciana z 9 du ymi tablicami emaliowanymi, zawieraj cymi 122 nazwiska poleg ych.
Na szczycie kuty krzy . Na mogi ach bogato zdobione kute krzy e listwowe.
ą ł
ł Johann ą ę ś ł
ś ż ą ł
ż ł ż
W następnym numerze: powiat Gorlice – część pierwsza
POWIAT DĄBROWSKI
20 tekst ks. Marcin Nabożny, fot. ks. Julian Bartnik i Bogusław Kalisz
Z roku 1277 pochodzi
pierwsza zachowana
historyczna wzmianka
o parafii w Lubli. W
roku ubiegłym parafia
ta, p.w. św. Mikołaja
obchodziła 730-lecie
nieprzerwanego
istnienia.
Drewnianą świątynię wybudowanona małym wzniesieniu około 300metrów od głównej drogi prowa-
dzącej przez wieś. Zdaniem R. Brykow-skiego i M. Korneckiego kościół pochodziprawdopodobnie z 1611 r. Jednak zarównobryła, jak sposób budowy, wykazują cechypozwalające na wcześniejsze datowanie.Przyjęło się określać czas budowy kościoław Lubli na II połowę XV lub na przełom XVi XVI wieku. Obiekt objęty jest ścisłą ochro-
ną konserwatorską i wpisany do rejestruzabytków 15 listopada 1948 r.
Świątynię w Lubli wybudowano dziękifundacji Mikołaja Grota, opata cystersówz Koprzywnicy. Kościół, jak większość tegotypu budowli, jest orientowany. Zbudowanogo w całości z drewna modrzewiowego,w konstrukcji zrębowej, na podmurówce ka-miennej okrytej gontowym fartuchem. Koś-ciół jest jednonawowy, z węższym zamknię-tym trójbocznie prezbiterium i stojącą przy
XVII-wieczna figura
Matki Boskiej (feretron)
z kapliczki w Bukowym Lesie
Perła z drewna
Od lewej: ruina zniszczonej
w styczniu 1945 r. wieży
kościelnej i widok na
świątynię po jej
tymczasowym remoncie
(zdjęcia archiwalne
w posiadaniu autora)
Zabytek z historią
21
RZESZÓW
Lubla
nim od północy prostokątną zakrystią. Doprezbiterium przystawiono nieco szerszy,ale tej samej wysokości korpus nawowy. Maon rzut kwadratu, czyli formę uznawanąw kościołach drewnianych za bardziej ar-chaiczną. Przy nawie od strony północnejznajduje się babiniec. Wnętrze nawy nakry-to stropem w 1778 lub 1793 r. Stropz zaskrzynieniami wsparty jest na dwóchparach sześciobocznych słupów. Te czterykolumny z pseudokapitelami stoją na wy-sokich cokołach, natomiast na osi stropuznajduje się ozdobnie profilowany podciągwzdłużny datowany na II połowę XV wieku.Wewnątrz ściany prezbiterium i nawy sąlekko pochylone do środka i wzmocnionelisicami. Na zewnątrz pochyłe ściany świą-
tyni pierwotnie otoczone były sobo-tami, które zasłonięto deskami w roku1922. Ściany budynku oszalowanodeskami, podobnie jak izbicę wieży.Gont drewniany pokrywa pozostałącześć wieży świątyni oraz dach pulpi-towy nad nawą i prezbiterium.
W styczniu 1945 roku podczasdziałań wojennych kościół został po-ważnie uszkodzony. Pociski artyleryj-skie zniszczyły wieżę w 2/3, natomiastdach kościoła z północnej strony zo-stał strzaskany w połowie. Wieżycz-ka-sygnaturka przetrwała, ale byłamocno podziurawiona odłamkami.Przez dach nad ołtarzem głównymwpadł pocisk i eksplodował na wyso-
kości mensy ołtarzo-wej, nie wyrządzającjej jednak większejszkody. W wynikuostrzału przechyliłasię konstrukcja ko-ścioła.
Na wyposażeniei wystrój zabytkuskłada się zespółmalarstwa, rzeźbyi rzemiosła artystycz-nego z okresu od XVdo XIX w. o dużychwartościach kultu-rowych i historycz-
STRZYŻÓW
Proboszcz Stanisław Głoszak (lub Głonak) ufundował w 1778 r.
drewnianą ambonę, bogato dekorowaną ornamentami rokokowymi
Ołtarz boczny z XVIII wieku
oraz neogotycka chrzcielnica
Barokowy ołtarz główny z umieszczonymi w nim najcenniejszymi
późnogotyckimi obrazami
Zabytek z historią
nych. Do niewątpliwie najcenniejszych na-leżą późnogotyckie obrazy św. Mikołajai Matki Bożej Anielskiej oraz obraz Chry-stusa Męża Boleści z Matką Boską (gotyckiz XV w.). Ołtarz główny i ołtarze boczne,późnobarokowe, pochodzą z początkuXVIII w. W lewym ołtarzu znajduje się póź-nobarokowe antepedium przedstawiające
Chrystusa i Cierniem Koronowanie orazśmierć św. Stanisława. Na belce tęczowejumieszczony jest krzyż barokowy z II po-łowy XVII w. Godna uwagi jest takżerokokowa, bogato rzeźbiona ambona z 1778roku i konfesjonał z II połowy XVIII w.W wieży kościoła na ścianie południowejumieszczona jest główka Chrystusa po-chodząca z krucyfiksu, który znajdował siętu przed wojną. Podczas ostrzału arty-leryjskiego Lubli w styczniu 1945 r. wybuchpocisku zniszczył krucyfiks, a nienaruszonagłowa Ukrzyżowanego wbiła się w drewnianąścianę. W przykościelnej dzwonnicy znaj-duje się gotycki dzwon z końca XV w.
W trosce o ochronę kościoła wraz z wy-posażeniem podejmowano w okresie ostat-nich 200 lat kilkakrotnie prace remonto-wo-konserwatorskie. W 1793 r., w czasieremontu świątyni dostawiono do niej odstrony zachodniej wysoką wieżę. Kolejne re-monty miały miejsce w latach: 1838, 1862,1922 i 1945. W 1968 r. staraniem ówczes-nego proboszcza ks. W. Jasionowskiegoodnowiono polichromię, a w 1970 r. od-nowiono złocenie ołtarza głównego, ołtarzybocznych oraz ambony. W 1995 r. ks.Franciszek Podolski podjął się zadania od-budowy wieży. Wówczas dokonano rekon-strukcji pierwotnej jej formy zakończonejizbicą, na której dobudowano sygnaturkę.Wtedy również odtworzono ogrodzeniewokół zabytkowego zespołu.
Prace remontowo-konserwatorskie przykościele w Lubli rozpoczęto również w 2003
22 Zabytek z historią
Zachowana cudownie
główka z Ukrzyżowania,
eksponowana na ścianie
w kościelnej wieży
Trzy lata temu wymieniono zbutwiałe belki przyciesia świątyni
23
roku z inicjatywy proboszcza ks. JulianaBartnika. Pierwszy etap prac obejmowałwymianę poszycia gontowego dachu koś-cioła oraz remont oryginalnej konstrukcjiwięźby dachowej od strony północnej. Pracete były kontynuowane w 2004 r. i obej-mowały wymianę zniszczonych elementówkonstrukcji dachu od strony południowejoraz konserwację i wymianę elementówstropu wraz z dociepleniem. Od 2004 rokutrwa także kolejna konserwacja ruchomegowyposażenia świątyni.
W 2005 r. zrealizowano trzeci etapdziałań, który dotyczył zakrystii oraz ba-bińca. Zakres prac obejmował m. in. pod-niesienie kościoła, stemplowanie, wykona-nie fundamentów z betonu i kamienia,wymianę podwalin, wykonanie schodówbetonowych zewnętrznych, remont ścianzrębowych z dociepleniem oraz wykonaniefartucha z gontów. Roboty kontynuowanow roku 2006 przy prezbiterium. Ich zwień-czeniem było wykonanie drewnianej pod-łogi w babińcu i zakrystii. Realizacjatrwających kilka lat prac remontowo--konserwatorskich wpłynęła na poprawęstanu technicznego, estetykę oraz pozwoliłana wyeksponowanie walorów zabytkowychi architektonicznych kościoła w Lubli.�
Zabytek z historią
Współczesne organy w zabytkowym wnętrzu Lata prowadzonych prac konserwatorskich przynoszą widoczne efekty
Dzieje sanktuarium i kultu św. Janaw Dukli związane są z rodzinąMniszchów. W 1739 roku mar-
szałek wielki koronny Józef Wandalinprzeznaczył część swoich gruntów podbudowę klasztoru i kościoła bernardynów.Pierwsza drewniana świątynia postawionaw tym miejscu konsekrowana została trzylata później. Obecny kościół został wznie-siony w latach 1761–1764 jako późnobaro-kowa bazylika. Jest to świątynia o trzechnawach, w której prezbiterium jest równewysokością głównej. W latach 1770-73wzniesiono fasadę i dobudowano dwie wie-że. Na zachodniej umieszczono tarczezegara wykonane wówczas na zamówieniew Wiedniu. W latach 1899–1904 miałamiejsce przebudowa kościoła w styluneorenesansowym.
Na przedłużeniu nawy wschodniej naprzełomie XIX i XX wieku wybudowanokaplicę św. Jana z Dukli, w której znajdujesię srebrna trumienka z relikwiami święte-go, przywieziona w 1974 roku z Rzeszowa,dokąd trafiła po II wojnie światowej zeLwowa.
Wnętrze reprezentuje styl historyzujący,a polichromie przedstawiające sceny z ży-cia świętego wykonał Tadeusz Popiel napoczątku XX wieku. Do budowli przylegapiętrowy, późnobarokowy klasztor zbudo-wany w latach 1742–1750 z fundacji Kazi-mierza Łętowskiego. Zachowały się w nimzabytkowe portrety dobroczyńców dukiel-skich bernardynów: Józefa Mniszcha, Kazi-mierza Łętowskiego, Jerzego Mniszcha i Jó-zefa Bukowskiego.
Kościół bernardynów nosi wezwanie św.Jana. Historia niewiele wie o życiu jegopatrona, a zwłaszcza o jego początkachzwiązanych z Duklą. Przyszły święty urodziłsię około 1414 roku, najprawdopodobniejw tutejszej rodzinie kupieckiej. Wedługtradycji przez jakiś czas po skończeniu na-uki Jan mieszkał jako pustelnik na wzgórzuZaśpit w Beskidzie Niskim. Lata spędzonew samotni były swoistym przygotowaniemdo życia w klasztorze. Ten okres życia świę-tego jest już lepiej znany. W roku 1434 wstą-pił do zakonu franciszkanów konwentual-nych, gdzie pełnił różne odpowiedzialne
Chociaż św. Jan tylko
przez jakiś czas był
pustelnikiem, to ta
część jego żywota
najbardziej obrosła
legendami, a miejsce
urodzin Duklana
wyrasta na główny
ośrodek kultu patrona
rycerstwa, Polski i
Litwy oraz diecezji
przemyskiej.
tekst i fot. Agata Chmura, fot. Krzysztof Zieliński
Srebrny relikwiarz kryje
szczątki św. Jana z Dukli
RZESZÓW
Dukla Srebrna szkatuła przechowywana jest w jednej
z kaplic bocznych dukielskiego kościoła.
Dla udostępnienia wiernym umieszczono ją
w przeszklonej mensie ołtarza
Św. Jan zwany D24 Sanktuaria
funkcje. W 1463 roku przeszedł Duklan dozakonu bernardynów. Zmarł w opinii świę-tości w 1484 roku.
Jana z Dukli otaczano czcią jeszcze zażycia, przypisując mu uratowanie Lwowaw czasie najazdu Tatarów w 1474 roku,kiedy to w czasie oblężenia wyszedł namury z Najświętszym Sakramentem, do-dając ducha walki obrońcom, którzy odparliwroga. Drugi raz uratował miasto w trakciepowstania Chmielnickiego, kiedy to ukazałsię Tuhaj-bejowi oblegającemu Lwów.
Otoczony powszechnym kultem, które-go przejawem były liczne pielgrzymki (tak-że królewskie) do miejsca spoczynku jegodoczesnych szczątków we Lwowie, bernar-
dyn z Dukli długoczekał na wyniesieniena ołtarze. Dopiero 21stycznia 1733 r. Kle-mens XII zaliczył gow poczet błogosławio-nych. Spełniając liczneprośby, w tym SejmuRzeczypospolitej i kró-la Augusta III Sasa, tensam papież sześć latpóźniej ogłosił o. Janaz Dukli patronem Ko-
rony i Litwy. Rozszerzanie się i pogłębianiekultu bł. Jana, podsunęły bernardynommyśl o rozpoczęciu starań o jego kanoni-zację. Zabory, krótkiokres niepodległo-ści, wojna, czasy ko-munizmu w Polsce,spowodowały, żeprace tak na dobreruszyły dopiero w la-tach 90. ubiegłegowieku. Samego aktukanonizacji dokonałOjciec Święty JanPaweł II na mszyw Krośnie 10 czerw-ca 1997 roku.
Duklanem
U góry: kościół pw.
św. Jana Duklana
w Dukli
Po lewej: wizerunek
świętego na witrażu
umieszczonym w elewacji
frontowej świątyni
Neorenesansowa
nawa główna
25Sanktuaria
Kościół bernardynów to nie jedynemiejsce kultu św. Jana w Dukli. Corazwiększej liczbie ludzi w Polsce jest znanajego pustelnia na wzgórzu Zaśpit położonaniedaleko Trzciany, założona już po beaty-fikacji. Z fundacji Marii Amalii z BrühlówMniszchowej w 1769 roku wzniesiono tutajmurowaną kaplicę (która spłonęła w 1883roku). Jak głosi legenda, właścicielce Duklibudowę polecił podczas snu sam św. Jan.W miejsce zniszczonego pożarem obiektuw 1887 roku z fundacji Cezarego Męciń-skiego wzniesiono drewnianą kaplicę. Taz powodu zniszczeń została zastąpiona przezneogotycki murowany obiekt, zbudowanyw latach 1906–1908. Wewnątrz znajduje sięobraz przedstawiający świętego, a ścianyzdobią polichromie przedstawiające scenyz jego życia autorstwa sanockiego malarzaWładysława Lisowskiego (jego dziełem sątakże polichromie w kościele franciszkanóww Sanoku). Obok kościółka stoi drewnianydom rekolekcyjny, domek pustelnika oraztaras ze sztuczną grotą, mieszczącą cudow-ne źródełko.
Pustelnicy zamieszkiwali tu do lat 90.ubiegłego wieku. Pierwszym był grekoka-tolik Eliasz Ochłaszeny, który przybył tuw 1837 roku, ostatnim – brat Urban Wik-torczyk w latach 1962–1993. W pierwszychdniach kwietnia 2000 roku wydarzyła siękatastrofa. Obfite opady deszczu oraztopniejący śnieg spowodowały osunięcie sięgruntu przed budynkiem Pustelni św. Jana.Kto mógł, pośpieszył z pomocą. Niestety,po zabezpieczeniu kościoła i nawiezieniuziemi, w 2002 roku ulewne deszcze spowo-dowały powtórne osunięcie się gruntu. Pra-
Neogotycka kaplica na wzgórzu Zaśpit
Ołtarz św. Jana z Dukli w kaplicy i taras ze sztuczną grotą kryjącą cudowne źródełko
26 Sanktuaria
ce ruszyły na nowo, a bernardyni zapukaliw 2005 roku po fundusze nawet do Brukseli(skutecznie!).
W samej Dukli pozostały także pamiątkipo Janie Pawle II. Tu spędził noc przed ka-nonizacją św. Jana, a na Puszczy był jeszczejako młody ksiądz wędrujący pasmami Bes-kidu Niskiego z grupą przyjaciół (zachowałsię jego wpis do księgi pamiątkowej pus-telni). Jako dar dla sanktuarium z okazjikanonizacji przekazał złoty kielich z pateną.Nieopodal klasztoru stoi poświęcony przezOjca Świętego Krzyż Pojednania. Wyrastaon jakby z ludzkich dłoni, a jego porzecznąbelkę stanowią ukrzyżowane ręce. Pod nimumieszczono jeden z piękniejszych pomni-ków papieża. Stoi on po przeciwnej stroniekrzyża niż figura św. Jana, którego pomnikznajduje się także przed kościołem.�
Pustelnia na wzgórzu Zaśpit
położona niedaleko Trzciany
i jej wnętrze
Figura Ojca Świętego
Jana Pawła II w Dukli
Fragment Krzyża Pojednania w Dukli
27Sanktuaria
Masowy charakter powojennejdziałalności kulturalnej w Polsceprzybierał przeróżne formy in-
stytucjonalne. Rozpoczynały działalnośćtakie placówki kulturalne, jak teatry,operetki czy filharmonie. W 1948 rokunatomiast powstała ogólnopolska Artys-tyczna Organizacja Społeczna „Artos”. Rokpóźniej została ona przemianowana naPaństwową Organizację Imprez Artystycz-nych mającą swe delegatury w 10 miastachwojewódzkich. Jedna z nich znajdowała siew Krakowie i obejmowała swym zasięgiemtakże województwo rzeszowskie. W związ-ku z coraz większym zapotrzebowaniem na
rozrywkę, w 1953 roku krakowski „Artos”powołał filię w Rzeszowie, a cztery latapóźniej terenowe przedsiębiorstwa estradowepodporządkowano wojewódzkim radomnarodowym. Tak też się stało i w Rzeszowie.
Taka, w dużym oczywiście skrócie, byłageneza powstania rzeszowskiej „Estrady”,która w tym roku obchodzi 50-lecie swegoistnienia. Pierwszym dyrektorem Woje-wódzkiej Agencji Imprez Artystycznych byłJulian Krzywka, aktor teatru im. W. Sie-maszkowej. Stworzył on własny zespół, doskładu którego dołączył m.in. poeta, tłu-macz i reżyser Jerzy Pleśniarowicz. Jegopodwaliny tworzyli m.in. tacy wykonawcy,jak Zdzisław Kozień, Anna German, AlicjaMarecka, Andrzej Jaronik, i Erazm Buchelt.Już od samego początku, jeśli chodzi o po-ziom artystyczny, postawiono sobie bardzowysoko poprzeczkę. Zespół rzeszowskiej„Estrady” przyjął nazwę kabaretu „Porfi-rion”. Tworzone programy były zaprzecze-niem powszechnych niegdyś na krajowychestradach sztampowych składanek i chał-tury. Dowodem tego był udział artystówz Rzeszowa w 1963 roku na I OgólnopolskimFestiwalu Zespołów Estradowych w Olszty-nie, gdzie wystawili oni spektakl „Julia, czylidelikatność uczuć", zdobywając nagrodęgłówną Ministerstwa Kultury i Sztuki.Sukces był tym bardziej cenny, jako żew jury zasiadali tacy mistrzowie, jak Kazi-mierz Rudzki i Jerzy Jurandot. Sztuka byłaoparta na twórczości K.I. Gałczyńskiego,a jako swego rodzaju ciekawostkę możnaprzytoczyć fakt, że zadebiutowała w niejMira Kubasińska.
Nie sposób oczywiście wymienić w takkrótkim zarysie wszystkich dokonań zespo-łu oraz nazwisk znakomitych artystów. Po-wstawały takie spektakle, jak „Karuzelapiosenki”, czy „Wiwat 20 wiek”. Ten ostatnibył na żywo transmitowany przez TelewizjęPolską. Sezon 1963/1964 stał się jednakpoczątkiem pewnego załamania w rzeszow-skiej „Estradzie”. Jej nowym dyrektorem
28 To już historia
„Estrady” to królestwo
banału, gdyż nie
rozwiązany jest
podstawowy dylemat,
czy estrada ma być
teatrem estradowym,
czy placówką handlu
artykułami kulturalnymi.
Nad tym kilkadziesiąt
lat temu zastanawiała
się jedna z dziennikarek
„Kuriera Polskiego”.
Jednak rzeszowska
„Estrada" jako jedna
z nielicznych w kraju
wyszła zwycięsko
z tej próby czasu.
tekst Wiesław Zabierowski
„Estrada” czasu sięnie boi
Uczestnicy Ogólnopolskiego Spotkania Estradowego w Rzeszowie w 1983 roku
Fot.Janusz
Filipowicz
29
został Jerzy Kobryń, a cztery lata późniejjego miejsce zajął Jakub Ciastoń. To właśnieza czasów tego ostatniego w 1968 rokuzrodziły się Rzeszowskie Spotkania Estra-dowe. W pierwszej ich edycji uczestniczylim.in. Ewa Demarczyk, Danuta Rinn z Boh-danem Czyżewskim oraz Alina Janowska.
W 1975 roku na dyrektorskim fotelu„Estrady” zasiadł Bogdan Chorążuk. Towtedy swego rodzaju sensacją, obok innychrównie ciekawych inicjatyw, było sprowa-dzenie „Super show Violetty Willas”, wtedyteż powstał kabaret „Tubylec”, przemia-nowany potem na kabaret „Golec”.
Po wyjeździe Bogdana Chorążuka z Rze-szowa dyrektorem i kierownikiem arty-stycznym „Estrady” w 1981 r. został DariuszDubiel, pełniący tę funkcję do dnia dzisiej-szego, natomiast specjalistą ds. literackichbył Marek Pękala. On też w owym czasienapisał scenariusz do cieszącego się og-romną popularnością widowiska dla dziecii młodzieży „Baśniowisko”. Efektem ogło-szonego castingu było stworzenie własnegozespołu teatralnego. Wystawiony przezniego spektakl „Brawo bis” zdobył I nagrodęna Ogólnopolskich Spotkaniach Estrado-wych „Oset 85”.
Ale kres tych i wielu innych dokonańnastąpił w 1989 roku, kiedy to na działal-ność kulturalną przestały napływać pienią-dze z budżetówki. – To był wyjątkowo fatalny okres nie
tylko dla rzeszowskiej „Estrady” – wspo-mina dyrektor Dariusz Dubiel. – Sale wido-wiskowe świeciły pustkami, wpływy z biletówbyły minimalne, wobec czego musieliśmydokonać ostrych cięć we wszelkich dzie-dzinach. Wtedy to zrodził się pomysłpowołania Teatru Rozrywki, ale z powodubraku funduszy w konsekwencji musieliśmysię zadowolić stworzeniem RzeszowskiejSceny Teatru Muzycznego. W Filharmoniiwidzowie mogli oglądać spektakle sprowa-dzane z wielu miast Polski, m.in. z Lublina,Krakowa, Bytomia, Warszawy czy Gliwic.
Dziś z 17 istniejących niegdyś w kraju„Estrad” pozostało 7 tego typu placówek.Jak mówi dyrektor Dubiel, istnieją onegłównie dzięki hojności sponsorów. W Rze-szowie działalność kulturalną wspomagająm.in. PKO BP, Wydawnictwo R-Press,„Ruch”, PZU SA i operator sieci komór-kowych Plus.�
To już historia
Fragment programu
„Brawo bis” nagrodzonego
na Ogólnopolskich
Spotkaniach Estradowych
„Oset 85".
Stoją od lewej: Marek Wontor,
Piotr Furtas i Jolanta Kubica
Stan Borys pierwsze swoje kroki stawiał w roku
1962 w zespole dyrektora Juliana Krzywki.
W Rzeszowie obchodził też jubileusz
40-lecia pracy artystycznej
Fot.K
rzysztofZ
ieliński
Fot.A
rchiwum
„Estrada”
30 Zabytek z tajemnicą
Kapliczka to budowlasłupowa, murowanaz cegły i otynkowana,
składająca się z trzech seg-mentów. Na podstawie od stro-ny frontowej w oszklonej wnę-ce znajduje się figura MatkiBoskiej z Dzieciątkiem Jezus.Po jej bokach klęczą figury za-konnika i zakonnicy. Mieszkań-cy Soniny czczą figurę jakoMatkę Bożą Różańcową, a w tymprzypadku adorujące rzeźby tośw. Dominik i św. KatarzynaSieneńska. Jednak regionalistaZbigniew Trześniowski z Łań-cuta zwraca uwagę na inny aspekt. Otóż
Sonina przez długie lata należała do pa-rafii łańcuckiej, gdzie jest sanktuariumMatki Boskiej Szkaplerznej. Prawdo-podobne jest więc, że budując kapliczkęmyślano raczej o Matce Boskiej Szkap-lerznej, a wtedy adoranci to św. Szymoni Maria Magdalena de Pacci, karmeli-tanka.
Ale to nie jedyne rzeźby na tej ka-pliczce. Na tej samej wysokości co wnęka,
od strony zachodniej, znajduje się płasko-rzeźba św. Andrzeja, trzymającego krzyżw kształcie litery X. Więcej problemów bę-dzie ze świętą znajdującą się po stroniewschodniej kapliczki. Niektórzy twierdzą,że jest to Maria Magdalena. Pani z Magdali
W przeszklonym wnętrzu:
Matka Boska
z Dzieciątkiem w otoczeniu
pary zakonników
tekst i fot. Jolanta Danak-Gajda
Kapliczka posadowiona
na rozstaju wiejskich
dróg, w centrum
Soniny koło Łańcuta,
pochodzi z 1877 roku.
Taka właśnie data
widnieje na jej cokole.
Miejscowa tradycja
mówi, że fundatorem
kapliczki była rodzina
sonińskich kmieci
o nazwisku Długosz.
Kapliczkaz zagadkami
Od lewej: płaskorzeźba Marii Magdaleny(?)
i św. Andrzeja
31Zabytek z tajemnicą
przedstawiana jest jednak przeważnie przyscenie Ukrzyżowania. Tu krzyża brak, alejest trupia czaszka, symbol samotności.Zbigniew Trześniowski uważa, że to raczejśw. Tekla, męczennica, która jak mówilegenda potrafiła znosić wiele tortur, unik-nęła nawet pożarcia przez lwy. Zdaniem re-gionalisty jest to św. Tekla, gdyż w rodziniefundatorów kapliczki pojawia się to imię.
Piętro wyżej od frontu, znajduje się kolej-na rzeźba. To prawdopodobnie św. Jan, aleale który? Postać jest przedstawiona jakokapłan. Mógłby być to św. Jan Nepomucen,albo św. Jan Kanty. Rzeźba trzymała kiedyścoś w ręku, ale to coś nie zachowało się donaszych czasów. Zbigniew Trześniowskiwyklucza św. Jana Nepomucena, bo postaćtego świętego jest akurat w segmencie szczy-towym kapliczki. Pozostaje więc św. JanKanty, bardzo popularny w II połowie XIXwieku, czyli w okresie wznoszenia kapliczki.
Po stronie zachodniej tego segmentumamy następną świętą trzymającą w dłonibaranka, jest to więc św. Agnieszka. Kolejnarzeźba na drugiej kondygnacji to święty An-toni trzymający na ręku Dzieciątko Jezus.
W szczycie kapliczki – od frontu – znaj-duje się bez wątpienia św. Jan Nepomucen.Z tyłu we wnęce umieszczono ChrystusaZmartwychwstałego, a przy nim czarnąpółpostać, prawdopodobnie szatana. Byłbyto więc symbol Zmartwychwstałego poko-nującego wszelkie zło. Ale z drugiej stronyskąd w ręku upadłego anioła księga, i czy toco ma na głowie to nimb czy może kape-lusz? Zagadkowa jest również postać wzno-sząca ręce do Chrystusa. Zbigniew Trześ-niowski przypuszcza, że może to niewiernyśw. Tomasz. Ale może też to być WincentyFerrariusz, przedstawiany w ikonografiiwłaśnie w tej pozie. Na samym szczyciekapliczki w Soninie umieszczony został Mi-
chał Archanioł dep-czący smoka.
Jedna kapliczka, ga-leria różnorodnych sty-listycznie rzeźb i tylezagadek…
RZESZÓW
Sonina
Od lewej: św. Jan Kanty(?),
nad nim św. Jan Nepomucen,
dalej św. Antoni z Dzieciątkiem
i św. Agnieszka
Archanioł Michał walczący
ze smokiem
Od lewej: może niewierny
Tomasz, może Wincenty
Ferrariusz i Zmartwychwstały
Chrustus z tajemniczą
półpostacią – może
fundatorem kapliczki?
Haft, ornament wykonany za po-mocą igły i nici na tle, którymnajczęściej była tkanina należy do
najstarszych sposobów zdobienia. Rozwójtechnik hafciarskich trwa od wczesnej sta-rożytności do współczesnych czasów. Ko-ronki późno weszły do repertuaru europej-skich sztuk dekoracyjnych. Miejscem ichnarodzin stała się piętnastowieczna Wene-cja, gdzie misternie igiełkową techniką wy-pracowywano niciane precjoza. Flandrię zaśuważa się za ojczyznę klockowych koronek.
Najbardziej cennymi i jednocześnie naj-starszymi tkaninami w muzealnej kolekcjisą XVII-wieczne hafty. Należą do nich szatyi tekstylia używane w liturgii katolickiej.Wśród nich pod względem sposo-bu dekorowania, warsztatowegokunsztu, rozbudowanego progra-mu ikonograficznego wybija siędatowany na XVII stulecie obrusołtarzowy, pochodzący z zasobówklasztornych oo. Dominikanów w Ja-rosławiu. Pas białego batystu w for-mie wydłużonego prostokąta zdo-bią wzdłuż brzegów eliptycznemandorle z liściastej, ukwieconejwici, stanowiące obramienie dladwunastu postaci (ośmiu kobie-cych, czterech męskich), przedzie-
lonych naprzemiennie dekoracją w formiekrzaczków goździka. Haft wykonano nie-zwykle precyzyjnie jedwabnymi oraz srebr-nymi i złotymi nićmi. Bardzo cienkie, meta-lowe druciki szczelnie owijają jedwabną„duszę”, jest to właściwość hafciarskiej tech-niki znanej w średniowieczu. Ściegi płaskii rozłupany, również głęboko tkwiące w tra-dycji gotyckiego rękodzieła subtelnie mode-lują twarze postaci i detale ich ubiorów.Dekoracja tkaniny zachowała się fragmen-tarycznie, dlatego ów szczególny zabytekpozostaje już tylko cieniem tego, czym byłw chwili powstania. Znaczne ubytki niepozwalają na pełną identyfikację przedsta-wionych postaci. Określić można tylkoświęte: Dorotę, Małgorzatę, Barbarę i przy-puszczalnie Marię Magdalenę. Atrybutypozostałych przestały być czytelne.
Postacie świętych niewiast, lub też ale-gorycznych figur, wyobrażających abstrak-cyjne pojęcia przedstawiono jako wytwornedamy ubrane i uczesane według wykwintnejmody renesansowych dworów. Zachwycamistrzowskie oddanie detali fryzur i zdo-biących stroje motywów: kandelabrowegoczy rozetek w kasetonach, lub też odtwo-rzenie drobnym, płaskim ściegiem rysunkuzmarszczenia złotym sznureczkiem białejkoszuli. Pojawienie się falistego ornamentumałżowinowego wokół jednej z postacipozwala umiejscowić czas powstania haftuw pierwszej połowie XVII wieku.
tekst Barbara Adamska, fot. Krzysztof Zieliński
Muzeum Okręgowe
w Rzeszowie po raz
pierwszy przygotowało
ekspozycję dawnych
haftów i koronek,
pochodzących
z własnej kolekcji
zabytkowych tkanin.
Wystawiane przedmioty
artystycznego
rękodzieła zadziwiają
bogactwem
ornamentów i precyzją
wykonania. Stanowią
również dokument
epoki, w której czas
płynął tak spokojnie,
że można było
poświęcić nawet kilka
lat życia, aby stworzyć
jeden piękny przedmiot,
nawet niewielki. Dzieła
sztuki hafciarskiej
i koronkarskiej,
zgromadzone na
wystawie powstały
między XVII stuleciem
a pierwszą połową
XX wieku.
32
Obrus ołtarzowy, Polska, XVII
wiek (fragment z postaciami
dwóch świętych niewiast)
Wystawa
Kapa kościelna z motywem heraldycznym
„Pobóg”, Polska, XVII wiek
Nie mniej znaczącym niż przedstawieniafiguralne pozostaje motyw symetrycznieskomponowanego krzaczka goździka. Kwiatulubiony przez sztukę osmańskiego Islamupopularyzowały ceramiczne wyroby z Izni-ku, jak i cenne tkaniny perskie czy tureckie,z których najciekawszą pod względem arty-stycznym i historycznym pozostaje jedwab-na szata z drugiej połowy XV wieku, należą-ca do Mehmeda II, zdobywcy Bizancjum,zdobiona deseniem rozkwitniętych goździ-ków. Ten kwiatowy motyw, wraz z całymzespołem floralnych ornamentów, wywo-dzących się ze sztuki zdobniczej Orientuzadomowił się w repertuarze polskiej sztukizdobniczej już w czasach renesansu.
Obrus ołtarzowy, hafciarskie dzieło zna-komite w swoim kunszcie, obciążone treś-ciami wymagającymi teologicznej erudycjii znajomości hagiografii pochodzi zapewnez klasztornego ośrodka o dobrych tradycjachtej sztuki. Można przypuszczać, że była nimhafciarska pracownia jarosławskich sióstrbenedyktynek.
Przykładem powtórnego użycia dwor-skiej lub pałacowej opony jako szaty litur-gicznej jest kościelna kapa zszyta z frag-mentów makaty herbowej. Przekazywaniecennych tekstyliów z wyposażenia świec-kich rezydencji lub z garderoby donatorówna potrzeby kościoła ma w polskiej kulturzeugruntowaną tradycję. W skarbcach klasz-tornych i kościelnych często spotykamyornaty, kapy, stuły przerobione z kobiecychsukni wykonanych z drogich, importowa-nych brokatów lub uszyte z kontuszowychpasów niezbędnych w komplecie narodo-wego stroju polskiego szlachcica.
XVII-wieczna tkanina z motywem he-raldycznym „Pobóg” pierwotnie pełniła rolęmakaty herbowej w rezydencji świeckiej.Pokrywa ją symetrycznie skomponowanyornament z umiarkowanie rozrośniętej wiciakantowej, łączącej się z motywami wstęgii okucia, a także ze stylizowanych pąkówrozkwitniętej róży i kielichów tulipana.Wykonano ją w kontrastowych barwach,stosując aplikacje z amarantowego atłasu nazłoto-ugrowym rypsie z uzupełnieniami
haftowanymi grubą błękitną nicią i srebr-nym sznureczkiem, obwodzącymi elementyaplikowanego wzoru. Wspomniana techni-ka, o bliskowschodnim rodowodzie polega-ła na naszywaniu ornamentów wyciętychz materiału na tło z innej tkaniny.
Jedyny w naszych zbiorach XVII-wiecz-ny ornat łączy dwie tradycje hafciarskiegorzemiosła: zastosowanie dawnych ściegów –rozłupanego i płaskiego, powodującychefekt barwnego cieniowania oraz nowego,właściwego sztuce baroku reliefowego mo-delowania wzoru na tzw. podłożeniu, przyużyciu metalowych nici. Zapewne wyszy-wanie wąziutkimi paseczkami srebrnychi złotych blaszek sprawiało trudności wyko-nawcy tego dzieła. Rysunek ornamentu ko-lumny ornatowej pozostał prymitywnymuproszczeniem powtarzającego się motywukwiatowego bukietu, sprowadzonego doform geometrycznych. Mocno kontrastujez nim kompozycja zewnętrznych pasów de-koracji z motywem realistycznie potrakto-wanego kwiatu i liści piwonii.
Muzealna kolekcja posiada nieliczne tka-niny importowane z obszaru Europy Środ-kowej, Francji i Turcji. Jedną z nich jestmakata herbowa o niewiel-kich rozmiarach, wyszywanapłaskim ściegiem i łańcusz-kowym. Środkowe pole wy-pełniają tarcze herbowe, zwień-czone klejnotem, otoczonebujnym, liściastym ornamen-tem uformowanym w labry.Herby przedstawione na tka-ninie nie występują w rodzi-mej heraldyce, co wykluczapolską proweniencję haftu.XVII-wieczna makata prawdo-podobnie pochodzi z obsza-ru Niemiec lub Austrii.
Wykwintna, wyrafinowanamoda francuskiego rokokarozpowszechniła dekorowaniemęskich ubiorów bogatymihaftami. Muzealna kolekcjazabytkowych tekstyliów możeposzczycić się trzema tak
33Wystawa
Ornat, Polska, koniec
XVII wieku
Makata herbowa,
XVII wiek (Austria?)
misternie zdobionymi frakamioraz licznymi kamizelami z dru-giej połowy XVIII wieku.
Frak uszyty z seledynowegoatłasu wyróżnia maestria sub-telnego haftu, jak i przebogatakolorystyka tej dekoracji. Drob-niutki ornament z bukiecikówkwiatów: róży i goździka ople-cionych wstęgą, w barwach:różu, żółci, fioletu, zielenii kremowej bieli ozdabia koł-nierz, brzegi przodu, mankie-ty, patki kieszeni oraz tylnerozcięcie fraka. Jest też obecnyna dużych guzikach, obciąg-niętych atłasem. Nie możnawykluczyć, że frak został uszy-ty w kraju według kanonu mo-dy męskiej drugiej połowyXVIII stulecia. Jednak profe-
sjonalny sposób wypracowania haftu, przyużyciu niezwykle cienkich, jedwabnychnici, przy perfekcyjnym rozrysowaniuornamentu świadczy o pochodzeniu tej tka-niny wiodącego ośrodka przemysłu tekstyl-nego, jakim w ówczesnej Europie mógł byćtylko Lyon. To miasto od czasów Colbertazawdzięczało sławę nie tylko własnym wy-robom tkackim, lecz także hafciarskim.Tam, bowiem liczni hafciarze, zatrudnieniw manufakturach wyszywali ornamenty prze-znaczone do ozdabiania partii męskich okryć.
Niewątpliwie polski jest rodowód frakaz jedwabiu, o barwie terrakoty. Na krawę-dziach przodu i tylnych rozcięć, na mankie-tach, patkach kieszeni oraz guzikach, du-żych i okrągłych zakwitają malowane igłą,tamborkowym ściegiem pokaźnych roz-miarów rozwinięte pąki kwiatów: róży,piwonii, goździków bławatów, a także drob-niejszych ozdobnych roślinek: konwalii,lwich paszczy oplecionych liśćmi, źdźbłamitraw i kłosami. Pastelowa kolorystyka haftuwykonanego jedwabnymi nićmi, w gamiejasnych różów, błękitów, zieleni, cytrynowej
żółci znakomicie kontrastujez ceglastym tłem. Styl wyszy-wanej dekoracji oscyluje wo-kół tendencji obecnych w sar-mackiej sztuce zdobniczej,stylizacji kwiatowych ornamen-tów w duchu orientalnym orazrokokowej skłonności do na-turalistycznego przedstawiania.
Z końca XVIII wieku pochodzi niezwy-kle elegancki frak z ciemnofioletowego ak-samitu. Charakter jego dekoracji odpowia-da modzie epoki Ludwika XVI – czasom,kiedy wyrafinowany rokokowy ornamentzaczęły zastępować neoklasyczne motywy,zaś na męskie stroje wybierano tkaninyw barwach przytłumionych i ciemniejszych.Dekorację tego męskiego ubioru wyhaftowa-no maleńkimi paciorkami z metalu, układa-jącymi się rytm falującej wstęgi, przypomina-jącej kształtem wzór meandra. Kamizelenoszone wówczas pod frakami znalazły sięrównież w ekspozycji ze względu na zdo-biące je bogactwo haftów.
Koronki to drugi rodzaj zabytkowychtekstyliów, które są przedmiotem wystawy.Najstarszymi są wytworzone w XVII-wiecz-nej Flandrii trzy pasy koronczarskiego rę-kodzieła, wykonane klockową techniką zesztywnych, lnianych nici. Łączy je ta samaprecyzja, świadcząca o dużej sprawnościwarsztatowej i podobny rysunek ornamen-tów z rytmicznie powtarzających się wzo-rów. Rozety wpisane w owale, przedzielonetrójlistnymi gałązkami, wici układającej sięw kształt ślimacznicy, czy zgeometryzowa-nej formy czteroliścia wyznaczają wąziutkiepasma gęsto tkanego płócienka na tle drob-nej, ażurowej plecionki.
34 Wystawa
Frak, Francja, 2 połowa XVIII
wieku (przód i fragment
tylnego haftu)
Frak o barwie terrakoty,
Polska, 2 połowa XVIII wieku
Frak z ciemnofioletowego
aksamitu, koniec XVIII wieku
Z dworskiej, damskiej garderoby po-chodzi kołnierz, wykonany z jedwabnychnici najstarszą, igiełkową techniką. Upinanyna stelażu z drucików, owiniętych nićmiw kolorze koronki był luksusową ozdobąkobiecej sukni, modnej w drugiej połowieXVII wieku. Ornament misternie szytyz miniaturowych, kwiatowych wzorków łą-czy subtelna wić liściasta z drobnymi prze-łęczkami. Koronkę w typie weneckich, igieł-kowych wyrobów wytworzono w drugiejpołowie XVII wieku we Francji, gdzieszybko nauczono się perfekcyjnie powielaćwzory włoskich koronek i sposoby ich wy-rabiania.
to jedyna w muzealnych zbio-rach, niezwykle kosztowna koronka wenec-ka. Prezentuje się jako przedmiot wielkiegokunsztu. Wypracowana igiełkową technikąz cienkich, jedwabnych nici, zachwyca pla-stycznie kształtowanym deseniem wyrafi-nowanej kompozycji. Jej bujny ornamentkształtują wąskie pasemka tasiemki, stano-wiącej konstrukcję dla fantastycznie styli-zowanych kwiatowych koron w pełnymrozkwicie, pąków, listków, ażurowych śli-macznic oraz umieszczonych na złącze-niach subtelnych rozetek, którym ów rodzajkoronki zawdzięcza swoją nazwę. Koronkiw typie uznawano za szczytoweosiągnięcie pod względem artystycznymi technicznym w ewolucji weneckiej sztukikoronczarskiej.
Delikatna, francuska koronka, z końcaXVIII wieku należy do igiełkowych wyro-bów w typie point d`Alencom. Deseń sub-telnej „mgiełki”, misternie wypracowanejz cienkich, jedwabnych nici tworzą: drobnasiateczka, usiana muszkami oraz zdobiącebrzeg pasemka miniaturowych rozetek,wpisanych w kółka. Koronki z Alenom sły-nęły z finezyjnych wzorów „rzucanych” natiulowe tła. Cieszyły się wielkim uznaniemwytwornych dam i dandysów, podążającychza modą czasów rokoka. Wówczas ozdabia-no nimi angażanty (podwójne lub potrójnefalbany rękawów) i przybrania dekoltówsukien, a także mankiety męskich koszul.Nazwa tych najdelikatniejszych koronek
Rosselino
rosselino
35Wystawa
Koronka Wenecja, koniec XVII wiekurosselino,
Koronka, Flandria, XVII wiek
Chusta koronkowa,
Saksonia (?),
2 połowa XIX wieku
Uzupełnieniem wystawy była
ekspozycja obrazów z epoki
36
pochodzi od miasteczka w północno-za-chodniej Francji, w którego okolicy Colbertzałożył koronczarskie manufaktury. Koron-ki z Alenom, wzorowane na weneckich,nicianych ozdobach z przewyższyły w XVIIIstuleciu swą urodą i precyzją wykonaniawłoskie wyroby koronczarskie.
Klockowe koronki, chociaż nie tak lekkiei przejrzyste jak wypracowane igiełkowątechniką również wykorzystywano dodekorowania ówczesnych ubiorów. Dwafragmenty francuskich koronek z drugiejpołowy XVIII wieku wykonano posługującsię wieloma skomplikowanymi ściegami,stosując rozmaitą gęstość splotu płócienka,i wypukłe konturowanie brzegów ornamen-tu. Obie tkaniny różnią się rysunkiem ro-kokowego, kwiatowego ornamentu.
Najstarsze polskie koronki pochodzą do-piero z XVIII wieku. Wykonane na klockachz grubej, nierównej lnianej nici prezentują
się siermiężnie obok nicianych precjozówpochodzących z ośrodków europejskiegokoronkarstwa. W XVII i XVIII w. w krę-gach polskiego mieszczaństwa przyjęła sięi rozpowszechniła moda ozdabiania ubio-rów koronkami. Czepce, uważane wówczasza luksusowe nakrycia głowy, szyto z kosz-townych materiałów, suto zdobiąc je srebr-nymi i złotymi koronkami. Koronki z niteklub wąskich pasemek folii z tych szlachet-nych metali splecione klockową technikąukładają się w ciągi ornamentu z wach-larzowatych palmetek. Muzealna kolekcjaszczyci się niewielkim zespołem belgijskichkoronek, zwanych również brabanckimi. Sąnimi szale, duże, trójkątne chusty, falbanyróżnych szerokości, uzupełniające garde-robę elegantek z czasów biedermeieru,z epoki cesarzowej Eugenii, określanej teżmianem drugiego cesarstwa, a także pocho-dzące z końca XIX stulecia.
Wykonano je naszywając kwiatowedesenie z klockowych koronek na tiu-lowe tła. W bogactwie prześlicznychfloralnych motywów oglądamy różęw pełnym rozkwicie swojej wielopłat-kowej korony na tle rozmaitych styli-zacji lilii, storczyków, irysów, stokrotek,przede wszystkim drobnych kwiatkówzdobiących liściaste wici lub miniatu-rowe bukieciki rozrzucone wraz z musz-kami po pustej powierzchni tiulu.
Około połowy XIX stulecia zacząłnastępować zmierzch hafciarskiego i ko-ronczarskiego rękodzieła spowodowa-ny uruchomieniem masowej produkcjimechanicznie wytwarzanych haftówi koronek.�
Wystawa
Z lewej: rękawiczki i wachlarz,
Austria, początek XX wieku.
Z prawej: przybranie
damskiego dekoltu
Zaaranżowany warsztat
XIX-wiecznej hafciarki
Dawne płótna, na nich panie w dekoracyjnych koronkach
LWÓW
Mukaczewo
37Zabytki na Wschodzietekst i fot. Eugenia Navrotskayja, fot. Krzysztof Staszewski, Irena Steciak
Zakarpacie to
malowniczy zakątek
Ukrainy, słynący nie
tylko z niepowtarzalnej
przyrody, ale i licznych
zabytków. Wśród nich
znaczące miejsce
zajmują średniowieczne
twierdze. W kronikach
zachowały się przekazy
o dwunastu zamkach,
ale do naszych czasów
przetrwała tylko ich
część. Jedne straciły
na znaczeniu i stały się
ruiną jeszcze w czasach
historycznych (Wyszkiw,
Brońkiw i Didiw). Inne
zostały zniszczone jako
potencjalne punkty
antyhabsburskiego ruchu
(Serednie, Krolewec,
Kwasiw, Wynohradiw).
Niektóre strawiły
pożary (Newyckij oraz
Hustskij), a jeszcze
inne – np. zamek Pereni
– straciły swoje obronne
znaczenie w wyniku
przebudowy. Swoją
funkcję pełnią tylko dwa
najpotężniejsze z nich,
zamki w Użgorodzie
i w Mukaczewie.
Najpierw przekształcono
je w fortece, a później
więzienia, gdzie
przetrzymywano
skazańców walczących
z habsburskim
absolutyzmem.
W samym centrum Zakarpacia,przy drodze Rachów – Użgorod,pośród równiny góruje, na wy-
sokość 68 metrów, samotne wzniesienie.Umocnienia istniały na nim prawdopodob-nie już w X wieku, gdy Zakarpacie należałodo Rusi Kijowskiej. W 1018 roku region tenzostał opanowany przez Węgry. Pierwszawzmianka historyczna o umocnionej for-tecy znajduje się w węgierskiej kronicekróla Laszlo (1077–1095), który nakazałwzmocnić ją kamiennymi murami. W roku1086 mukaczewski zamek wytrzymał pię-ciodniowe oblężenie i najazd Połowców. Tra-giczną datą dla zamku był marzec 1241 r.
kiedy to potężna armia Mongołów podwodzą chana Batyja złamała obronę w Kar-patach i przez przełęcz Werecką ruszyław dolinę. Zdobyli i zrujnowali nie tylkoMukaczewo, ale i Użgorod, Tiaczewo, So-łotwino i wiele wsi.
W XIII wieku na rozkaz króla Beli IVWielkiego wzmocniono umocnienia i zbu-dowano zamek Polanka, którego zadaniembyło strzec wschodnich rubieży przed na-jazdami tatarskimi. Na początku XIV wie-ku staje się on strategicznym obronnymcentrum całej północno-wschodniej częściKrólestwa Węgierskiego. Duże znaczeniew przebudowie zamku miał książę podolski
Volyns'ka
Zakarpats'ka
Ternopil's'ka
Ivano-Frankivs'ka
Chernivets'ka
Vinnyts'ka
Khmetl'nyts'ka
Zhytomyrs'ka
Rivnens'ka
LWÓWLWÓW
MukaczewoMukaczewo
Zamek PolankaFo
t.A
lex
Zel
enko
http
://c
omm
ons.
wik
imed
ia.o
rg/w
iki
38 Zabytki na Wschodzie
Teodor Koriatowicz (1396–1414). Prze-kształcił on niewielkie fortalicjum w potężnąobronną bryłę, która składała się z przed-zamcza, dworu głównego, gdzie znajdowałasię kwadratowa wieża mieszkalna – donżon.W 1401 roku górny dwór zamkowy zostałotoczony suchą fosą i kamiennym muremobronnym, szerokim na 5 metrów, a wy-sokim na 10 metrów. Zbudowano także85-metrową studnię. U podnóża góry, naktórej stoi zamek, wykopano głęboką fosę,którą napełniono wodą z Latorycy. Zamekbył wówczas uzbrojony w 165 armat róż-nego kalibru.
Od 1633 roku właścicielem twierdzyzostał książę Siedmiogrodu Jerzy I Rako-
czy. Za panowania Rakoczych zamek nie-ustannie wzmacniano i odnawiano. Książęurządzał w nim liczne przyjęcia i spotkaniadyplomatyczne. 22 maja 1645 roku podpisałz przedstawicielem Francji pakt, zgodniez którym Siedmiogród wspierał podczaswojny trzydziestoletniej Francję i Szwecjęoraz wypowiedział wojnę Austrii. W Mu-kaczewie Jerzy I Rakoczy rok później gościłpolskiego posła Janusza Radziwiłła, którynamawiał go do stworzenia antytureckiejkoalicji. W lutym 1649 roku odwiedzili za-mek także posłowie Bohdana Chmielnickiego,którzy namawiali Rakoczego do wspólnychdziałań przeciwko Rzeczpospolitej.
W XVII wieku, zgodnie z projektamifrancuskich inżynierów zbudowano nowebastiony obronne. To dzięki nim Ilona Zrinyiwytrzymała 27-miesięczne oblężenie wojskaustriackich (1685–1688), za co późniejotrzymała od sułtana tureckiego Maho-meda IV list pochwalny. Syn Ilony Zrinyi –Franciszek II Rakoczy – kontynuował anty-habsburską walkę w latach 1703–1711. Za-kończyła się ona porażką, a po pokojusamarskim zamek przeszedł we władanieHabsburgów, którzy w 1726 roku nadali gowraz z całym dominium mukaczewskimwiernemu austriackiemu rodowi Schönborn.
Zamek stał się ważnym ogniwem w sy-stemie twierdz stanowiących militarną pod-stawę władzy Habsburgów na Węgrzech.Podczas wojen napoleońskich przechowy-wano w nim habsburskie i węgierskie klej-
Widok na Zamek Wysoki
z dziedzińca Zamku Średniego
Mapy zamku z
Francuza Nicolasa de Fer
http://historic-cities.huji.ac.il/
ukraine/mukachevo/maps.html
1692 r., dzieło
Dziedziniec Zamku Średniego
39Zabytki na Wschodzie
noty koronne. Po pierwszym rozbiorzePolski w 1772 roku mukaczewski zamekstracił swoje znaczenie strategiczne i w 1789roku został przekształcony w ciężkie poli-tyczne więzienie, które funkcjonowało do1897 roku. Jego więźniem był m.in. bo-jownik o wyzwolenie Grecji AleksanderYpsilanti.
Od 1926 roku mieściły się tu koszary,najpierw armii czechosłowackiej, późniejwęgierskiej. Za czasów władzy radzieckiejzajęła go najpierw sowiecka policja poli-tyczna, a w latach 60. XX wieku ulokowanona zamku zawodową szkołę rolniczą.
Twierdza Polanka składa się z czterechczęści, stanowiących kolejne linie obrony:Przedzamcza z suchą fosą i mostem zwo-dzonym, Zamku Niskiego z kolejną fosą,Zamku Średniego (koszary, arsenał i po-mieszczenia gospodarcze) oraz Zamku Wy-sokiego. Do tego ostatniego prowadził długii wąski korytarz pod basztą, stanowiącypułapkę dla atakujących. Łączna powierz-chnia zamku wynosi 13.930 m , zachowanyjest on w stosunkowo dobrym stanie. Więk-szość z zabytkowych murów i pomieszczeńpochodzi z początku XVII wieku. Od 1993roku mieści się w nim miejskie muzeumhistoryczne i etnograficzne. Zamek jest jed-nym z najważniejszych zabytków Zakar-pacia i stanowi największą atrakcję tury-styczną regionu.
2
�
Po lewej: brama do Zamku
Średniego.
Po prawej: jedna z baszt
Zamku Wysokiego
Od lewej: korytarz-pułapka
prowadzący do Zamku
Wysokiego,85-metrowa
studnia na Zamku Wysokim
i fragment bastionów
obronnych Podzamcza
Unijne dotacje, z których skorzystała część podkarpackich samorządów, pozwoliły w ostat-nich latach wydać szereg publikacji promujących walory turystyczne gmin, miast i powiatów.Urząd Miasta Sanoka dzięki środkom z Programu INTERREG wydał przewodnik, któryprezentuje walory tego miasta nad Sanem. Już na pierwszej stronie, jak w pigułce możemydowiedzieć się o skansenie, kolekcji ikon, Beksińskim i Szwejku. Przewodnik to jeden z peł-niejszych obrazów historii, kultury i osób związanych z tym miejscem. Poszczególne działyprezentują tematy: m.in. przyroda, historia, zabytki, sławni ludzie. Sanok to miejsce, w któ-rym rozpoczyna swój bieg wiele szlaków turystycznych: Szlak Szwejka, Szlak Ikon, SzlakNadsańskich Umocnień. Jest też elementem Szlaku Architektury Drewnianej oraz SzlakuNaftowego. Przyjemna lektura, jedyne co tak naprawdę boli to wielkość prezentowanychzdjęć, z których znaczna cześć jest – niestety – wielkości znaczka pocztowego. Dziwi też brakmapy z zaznaczonym np. zabytkami, no ale taką przecież można sobie kupić w kiosku.
Robert Bańkosz, Podkarpacki Instytut Książki i Marketingu, Rzeszów 2007Kierunek Sanok. Przewodnik,
Polecane lektury Archeologia • Etnografia • Historia • Język • Kulinaria • Tradycja • ZabytkiA
Cza
so
pis
mo
be
zp
³atn
e
ISSN 1898-6579
W kolejce po unijne środki stoją także organizacje pozarządowe. Jednym z podkarpackichstowarzyszeń, które otrzymane w ten sposób pieniądze przeznacza m.in. na ciekawewydawnictwa jest Stowarzyszenie „Pro Carpathia”. Kolejnym z wielu pomysłów, sfinanso-wanym tym razem dzięki projektowi „Śladami derkacza” dotowanemu z ProgramuINTERREG, jest przewodnik pod dzikich Bieszczadach. Napisali go zawodowcy, co widaćwyraźnie podczas lektury. Przemyślany układ, perfekcyjnie dobrane zdjęcia, idealneproporcje pomiędzy częścią opisową i ilustracyjną, szerokie spektrum czyli od przyrody,przez miejsca i kończąc na ludziach. Autorzy czują i znają Bieszczady, wiedzą co jest w nichgodne polecenia. Na ponad 120 stronach prowadzą na przez dzikie ostępy, ale i pokazujączosnek niedźwiedzi czy najcenniejsze zabytkowe cerkwie. Zapewniają, że
Ale jedno jest pewne: potrafią nawet znane tematy „sprzedać” w sposóbmagiczny.
polskie Bieszcza-
dy to góry zbyt małe, aby można w nich odkryć miejsca, w których nikt jeszcze nie był i których
nikt nie opisał.
Jacek Szarek i Grzegorz Sitko, Stowa-
rzyszenie „Pro Carpathia”, Rzeszów 2007
Dzikie Bieszczady dla każdego. Przewodnik,
Jak wygląda przewodnik po muzeum, który pisze jego dyrektor?W przypadku Łańcuta można śmiało powiedzieć, że perfekcyjnie. To chybanajlepszy, a na pewno najbardziej profesjonalnie przygotowany bedeker popodkarpackim zabytku. Nawiązuje do obowiązujących światowych trendóww tego typu wydawnictwach: maksimum zdjęć, minimum słów. Co nieznaczy, że brakuje w nim informacji. Swobodnie można się z nim przemiesz-czać po licznych komnatach pałacu (każda z nich opisana jest indywidualniez najcenniejszym wyposażeniem), wozowni, stajni, czy parkowym założeniui nie zawracać już głowy przewodnikowi ciągłymi pytaniami w stylu: A tenstolik bufetowy to z ile ma lat? Na te i setki innych znajdziemy odpowiedziw przewodniku wydanym z serii Pomniki Historii. Duża zasługa w tej przy-stępności to także ponad 350 zdjęć autorstwa Piotra Jaworka. Na okładceprzewodnika wydrukowano opinię, że dzięki jego lekturze pobyt na zamkustanie się pasjonującą lekcja historii, przenoszącą w dawne czasy. I mimo, żeodwiedzałem pałac łańcucki dziesiątki razy, z wielką przyjemnością zagłę-biłem się w pasjonującą lekturę.
Wit Karol Wojtowicz, FOTO
LINER, Warszawa 2007
Przewodnik ilustrowany. Zamek Łańcut,
DZIKIE BIESZCZADY
DLA KAŻDEGO
Jacek Szarek Grzegorz Sitko
CARPATHIAPRO
PRZEWODNIK