2015 10 25 286 17
-
Upload
dwutygodnik-jjz -
Category
Documents
-
view
221 -
download
2
description
Transcript of 2015 10 25 286 17
Dwutygodnik parafii Zmartwychwstania Pańskiego Poznań–Wilda
www.jajestemzmartwychwstaniem.pl nr 17 (286) 25 października 2015 r.
Już w przyszłą niedzielę rozpoczniemy miesiąc szczególnej pamięci za zmarłych. Zachęcamy do wspólnej modlitwy na cmentarzu oraz codziennie w ramach wypomnek. Fot. M. Świderska
J a J e s t e m
Zmartwychwstaniem
Liturgia słowa Ewangelia św. Marka (Mk 10, 46-52)
Gdy wraz z uczniami i sporym tłumem wychodził z Jerycha, niewidomy żebrak, Bartymeusz, syn Tymeusza, siedział przy drodze. Ten słysząc, że to jest Jezus z Na-zaretu, zaczął wołać: "Jezusie, Synu Dawi-da , ulituj się nade mną!"
W tym numerze polecamy:
Kazanie katechetyczne o łasce Bożej – str. 6,
Cmentarze warte odwiedzenia – str. 9,
Estradowe wspomnienia – str. 18‐19.
1 listopada
zapraszamy na
cmentarz parafialny
przy ul. Samotnej
do wspólnej modlitwy
za zmarłych.
Godz. 15.00
List do parafian
Strona 2
Moi Drodzy, przed kilku laty pojawiła się w naszej parafii Wspólnota Modlitwy Wstawienniczej. Właściwie nie wspólnota, gdyż nie ma żadnych spotkań, poszczególni członkowie raczej się nie znają. Nie sposób mówić o formacji. Co ma do zaproponowania? Modlitwę. Modlitwę w czyjejś intencji. O co chodzi z tą modlitwą wstawienniczą?
Otóż grupa parafian (wywodzących się z różnych wspólnot i duszpasterstw) zaoferowała swój czas, aby codzienną modlitwą wesprzeć tych, którzy takiej modlitwy potrzebują. Wygląda to w ten sposób, że w każdej chwili, w koszyku, który znajduje się na ołtarzu Matki Bożej można złożyć kartkę z prośbą o modlitwę. W jakiejkolwiek intencji: o zdrowie, o pracę, o nawrócenie, o uratowanie życia lub małżeństwa. Sami wiecie najlepiej, ile bied i nieszczęść nas trapi. I sami wiecie również, jak trudno nam modlić się. Ta modlitwa szczególnie ciężko przychodzi naszym dzieciom i wnukom. Bardzo szybko się poddają.
Więc to całe nasze nieszczęście czy niepokój możemy wrzucić do tego koszyczka. Pani Elżbieta, która wzięła na siebie obowiązek koordynowania tą „buchalterią” modlitwy, przydziela każdej osobie związanej z Parafialną Wspólnotą Modlitwy Wstawienniczej taką intencję. To oznacza, że jakaś osoba (zupełnie anonimowo) modli się w intencji innej anonimowej osoby przez cały miesiąc. Te modlitewne zobowiązania zostają podjęte 13. dnia każdego miesiąca, kiedy Parafialne Koło Przyjaciół Radia Maryja zaprasza do modlitwy w intencji Ojca Świętego, naszej Ojczyzny, kapłanów i społeczności słuchaczy Radia Maryja. I tak jest od 13. do 13. każdego miesiąca.
Kiedy piszę, że się modlimy to nie mam na myśli jakichś długich modlitw. Wystarczy jedno Ojcze Nasz albo Zdrowaś Maryjo. Nie potrzeba wiele. Oczywiście, jeśli ktoś dysponuje czasem, to może taką intencję włączyć w swój udział w codziennej Eucharystii lub w różaniec albo w koronkę do Bożego Miłosierdzia. Możliwości jest naprawdę bardzo wiele.
Być może ktoś z Was, czytając ten mój codwutygodniowy list, zechce podjąć się takiego zobowiązania i obiecać swoją modlitwę w tych intencjach, które do nas docierają. Wystarczy do tego samego koszyczka na ołtarzu Matki Bożej wrzucić karteczkę ze swoim imieniem i nazwiskiem z podaniem czasu zobowiązania: jeden miesiąc, pół roku lub rok.
Zachęcam i zapraszam. Jak zawsze z sympatią o. Adam, proboszcz
Rozważanie nad Ewangelią Wspólnoty GALILEA
Co chcesz, abym Ci uczynił? (Mk 10,51)
To było całkiem niedawno, gdy sam tak siedziałem jak ten niewidomy żebrak i krzyczałem z bezsilności i niemocy. „Gdzie jesteś, Panie?!”. Padłem na kolana i waliłem pięściami w podłogę. „Panie, czy Ty mnie sły‐szysz?! Czy nie widzisz, co się ze mną dzieje?! Ja już dłu‐żej nie dam rady… Jestem za słaby, już sobie nie radzę z codziennością, z natłokiem spraw, z obowiązkami, z odpowiedzialnością, ze słabościami….”. Wykrzykiwa‐łem słowa, łzy popłynęły z oczu. Gdy emocje trochę opadły, położyłem się skulony na podłodze, zmęczony, chyba zawstydzony swoim zachowaniem.
Czy to była modlitwa? Czy godzi się, żeby tak wyglą‐dała rozmowa z Panem? Kiedy stajesz przed Panem taki jaki jesteś, kiedy nie udajesz nikogo innego, kiedy wzy‐wasz Jego pomocy, kiedy krzyczysz „Panie, oto jest cała prawda o mnie, ulituj się nade mną!” – tak, to może być Twoja modlitwa, szczera do bólu rozmowa z Bogiem. Nie bój się. Jeśli z wiarą zwrócisz się do Niego, możesz być pewien, że On zapyta: „Co chcesz, abym Ci uczy‐nił?”. Wtedy oddaj Mu wszystko, całe swoje dotychcza‐sowe życie, troski, smutki, lęki, trudy codziennego życia, to, co po ludzku wydaje się beznadziejne. Zapragnij tylko przejrzeć. Proś, byś umiał zauważyć dobro wokół ciebie. Zaufaj Jego słowu. Uwierz, a Twoja wiara cię uzdrowi. Wstań i pójdź za Nim. Nawet jeśli po drodze potkniesz się, może nawet upadniesz, Pan zawsze da ci kolejną szansę.
Panie, dziś nadal borykam się z problemami, stawiam czoła kryzysom, walczę ze słabościami. Ale wiem, że dam radę, bo Ty jesteś ze mną. Zapraszam Cię do moje‐go życia i proszę, towarzysz mi w domu, w pracy, w wy‐konywaniu obowiązków, w odpoczynku i wszystkim, co robię. Otwieraj moje oczy na Ciebie i drugiego człowie‐ka. Amen. |
GRZEGORZ KACZMAREK
Z życia parafii
25‐10‐2015 Strona 3
Myśli o miłosierdziu Zadośćuczynienie jest wyrazem miłości.
ks. Józef Tischner „Drogi i bezdroża
miłosierdzia”, str. 103
Minęło
15 października zakończyła się wizytacja kanoniczna ojca Ber‐narda Hylli, przełożonego gene‐ralnego zgromadzenia zmar‐twychwstańców. Relacja str. 4.
21 października spotkała się Parafialna Rada Ekonomiczna.
W sobotę, 24 października, gru‐pa mężczyzn naszej parafii piel‐grzymowała do sanktuarium bł. Edmunda Bojanowskiego.
Informacje finansowe: taca z nie‐dzieli 11 października wyniosła 3 735 zł, a z niedzieli 18 październi‐ka ‐ 3 350 zł. Wszystkim ofiarodaw‐com składamy serdeczne podzięko‐wania. Bóg zapłać!
Nadejdzie
Jeszcze do końca tego tygodni zapraszamy na nabożeństwa ró‐żańcowe – w dni powszednie o 18.00. Osoby, które nie mogą przyjść wieczorem, zapraszamy do odmawiania różańca po mszy św. porannej. Dla dzieci różaniec w kaplicy Matki Bożej Łaskawej – o godz. 17.30. od poniedziałku do piątku.
W niedzielę 1 listopada przypada uroczystość Wszystkich Świę‐tych. Tego dnia na cmentarzu parafialnym przy ul. Samotnej o godz. 15 procesja różańcowa.
W poniedziałek 2 listopada litur‐giczne wspomnienie wszystkich wiernych zmarłych. Msze św. w intencji zmarłych o godz. 7, 8, 9, 17 oraz 18.30.
3 i 6 listopada kolejne spotkania rodziców dzieci pierwszokomu‐nijnych.
We wtorek 3 listopada, o godz. 18 w Sali Portretowej kolejne spotkanie w ramach Laborato‐rium wiary.
W środę 4 listopada przypada 89. rocznica utworzenia Domu Zakonnego Zmartwychwstańców na Wildzie.
W sobotę 7 listopada, z okazji zbliżającego się Święta Niepod‐
ległości zapraszamy po mszy św. wieczornej na okolicznościową wieczornicę. Po niej zapalimy znicze pod Dębem Pamięci po‐święconym panu kapitanowi Władysławowi Rudnickiemu.
W niedzielę 8 listopada, o godz. 12.30 zostanie odprawiona msza św. w intencji parafian zmarłych w ostatnim roku.
W niedzielę, także 8 listopada, o godz. 16.30 w kaplicy Matki Bożej Łaskawej msza św. dla osób żyjących w związkach nie‐sakramentalnych.
W każdy wtorek mszą św. o godz. 18.30 swoje spotkanie rozpoczyna Dom Zmartwych‐wstania Wspólnoty Chrystusa Zmartwychwstałego Galilea. Po mszy św. spotkanie w mieszkaniu animatora, w czasie którego uwielbiamy Boga wspólną, rado‐sną modlitwą, czytamy Słowo Boże i dzielimy się naszym do‐świadczeniem wiary oraz rado‐ściami i troskami życia. Spotkania są otwarte.
Również w każdy wtorek o godz. 18.30 odprawiamy mszę św., modląc się w intencji Duszpa‐sterstwa Trzeźwości. Po Eucha‐rystii spotkanie grupy wsparcia osób współuzależnionych w salce obok kancelarii parafialnej.
Każdego 13. dnia miesiąca o godz. 18:30 msza św. w intencji Ojca świętego, kapłanów, ojczy‐zny i Radia Maryja.
W każdy czwartek od godz. 15 do godz. 21 zapraszamy na adorację Najświętszego Sakramentu. Na
zakończenie adoracji, o godz. 20.45 odmawiamy kompletę. Od godziny 19.30 możliwość spo‐wiedzi świętej.
Każdego 25. dnia miesiąca msza św. o godz. 18.30 (jeśli przypada w dni powszednie) lub o 11 (jeśli przypada w niedziele i uroczysto‐ści) w intencji Duchowej Adopcji Dziecka Poczętego.
Kalendarz liturgiczny
26 X – poniedziałek Rz 8, 12‐17; Łk 13, 10‐17 27 X – wtorek Rz 8, 18‐25; Łk 13, 18‐21 28 X – środa, św. app. Szymona i Judy Tadeusza Ef 2, 19‐22; Łk 6, 12‐19 29 X – czwartek Rz 8, 31b‐39; Łk 13, 31‐35 30 X – piątek Rz 9,1‐5; Łk 14, 1‐6 31 X – sobota Rz 11, 1‐2a. 11‐12. 25‐29; Łk 14, 1. 7‐11 1 XI – niedziela, Wszystkich Świę‐tych Ap 7, 2‐4. 9‐14; 1 J 3, 1‐3; Mt 5, 1‐12a 2 XI – poniedziałek, wspomnienie wszystkich wiernych zmarłych Hi 19, 1. 23‐27a; 1 Kor 15, 20‐24a. 25‐28; Łk 23, 44‐46. 50. 52‐53; 24, 1‐6a 3 XI – wtorek Rz 12, 5‐16a; Łk 14, 15‐24 4 XI – środa, św. Karola Borome‐usza, bp. Rz 13, 8‐10; Łk 14, 25‐33 5 XI – czwartek Rz 14, 7‐12; Łk 15, 1‐10 6 XI – piątek Rz 15, 14‐21; Łk 16, 1‐8 7 XI – sobota Rz 16, 3‐9. 16. 22‐27; Łk 16, 9‐15. 8 XI – 32. niedziela zwykła 1 Krl 17, 10‐16; Hbr 9, 24‐28; Mk 12, 41‐44
Z życia parafii
Strona 4
Jan Paweł II – pamiętamy!
W sobotnie popołudnie, 10 października wspólnota ministrantów wraz z o. Tomaszem udała się pod krzyż papieski na pobliskie Łęgi Dębińskie. Teren wokół krzyża był bardzo zaniedbany, dlatego w naszych głowach narodził się pomysł uporządkowania go. Termin wybraliśmy nie przypadkowo, był on ściśle związany z obchodami XV Dnia Papieskiego.
Nasza praca polegała na zgrabieniu liści, sprzątnięciu starych zniczy oraz wyrwaniu chwastów. Do dziś na mojej twarzy pojawia się uśmiech, gdy pomyślę o młodych chłopakach, którzy uporczywie walczyli z każdą roślinką. Na szczęście pogoda była piękna i przyjemnie spędzało się czas nieco inaczej niż zwykle. Nasze działania zakończyliśmy wspólną modlitwą, oczywiście za wstawiennictwem św. Jana Pawła II. Ministrantom towarzyszyła również Marika z Załogi Pana Boga oraz spontanicznie przyłączył się do nas pan Jerzy ‐ Brat Zewnętrzny z naszej parafii. Okazało się więc, że działali tam przedstawiciele trzech wspólnot, a jak wiadomo ‐ razem można więcej. |
GK
Sala już portretowa Odsłonięcie pierwszego w tzw. sali portretowej portretu zakończyło wizytację kanoniczną o. Bernarda Hylli CR w domu naszych księży zmartwychwstańców.
Wbrew bardzo formalnej nazwie wizytacja kano‐niczna to gościna przełożonego w celu spotkania się z księżmi i przyjrzeniu się ich życiu w ich środowisku. Ma wiec charakter bardziej braterski i wspólnotowy aniżeli kontrolny. Tym bardziej w przypadku, gdy generałem zgromadzenia, a wiec najwyższym rangą zmartwychwstańcem, jest pochodzący z wildeckiej parafii rodak.
Ojciec Bernard znany jest wielu parafianom, ale
i wywodzący się z Wildy ksiądz pamięta ich wielu. Dlatego ks. proboszcz Adam Błyszcz zaproponował, by na koniec wizytacji również wierni spotkali się z generałem. Wizytację wieńczyła – jak się okazało – bardzo uroczysta Eucharystia, przy której poza mini‐strantami służyli ministranci seniorzy oraz Bracia Zewnętrzni. Mszę śpiewem uświetniały dzieci z Zało‐gi Pana Boga, co zapewne docenił generał, któremu dobro najmłodszych zawsze leżało na sercu (w latach 80. wbrew ówczesnym władzom organizował kate‐chizację podopiecznych z domu dziecka; zapoczątko‐wał też tradycję festynów Wilda Dzieciom) i który z entuzjazmem wypowiada się o działalności w tej parafii na rzecz dzieci, jak w przypadku świetlicy. |
Z życia parafii
25‐10‐2015 Strona 5
Poznański Chór Młodzieżowy Campanelli
(działający przy naszej parafii)
zaprasza dziewczyny (licealistki i studentki)
w swoje szeregi.
Próby odbywają się w czwartki i w piątki o godz. 18.15 w salce
obok kancelarii.
Po mszy, tak jak to często bywa przy ważnych okazjach, ksiądz proboszcz zaprosił zebranych na agapę. To właśnie wtedy oczom gości ukazał się nowy nabytek domu – portret sługi Bożego Bog‐dana Jańskiego autorstwa naszego parafianina, artysty plastyka Lu‐domira Gałdowskiego. W planie kolejne obrazy, tak by Sala Portre‐towa rzeczywiście portretami stała (dotąd nie było ani jednego).
Przy suto i kolorowo zastawio‐nym stole (ukłony dla pań: Ana‐stazji, Emilii, Haliny, Elżbiety) było dosyć okazji, by powspominać lata, gdy posługę na Wildzie pełnił dzisiejszy generał. Był wówczas dyrektorem Niższego Seminarium Duchownego i miał pod swoimi skrzydłami również internat.
Wieczór zakończył się wspól‐nym odmówieniem komplety i Apelu Jasnogórskiego. |
(RZ, fot. M. Bielica i red.)
Pożegnanie
Wielki smutek
Każdego dnia powszedniego około godziny 9 można było ich zobaczyć idących wzdłuż bloku przy Hetmańskiej: on – wysoki, zawsze wyprostowany i o młodej sportowej sylwetce, ona sięgająca mu do ramion, stawiająca ener‐gicznie drobne kroki przy jego boku. Zawsze trzymający się za rękę. Analogicznie około południa w niedzielę, gdy podążali na sumę o 12.30.
Niestety, tej pary już nie zoba‐czymy – pan Henryk Trybuła, o którym mowa, zmarł nad ranem w miniony czwartek (22 paź‐dziernika). Chcę wierzyć, że wstawia się za nim św. Jan Paweł II, wspominany właśnie tego dnia. Chcę wierzyć, że ów patron wsta‐wi się za wdową – panią Marią, która również wraz z chorobą pana Henryka oraz swoimi pro‐blemami ze zdrowiem przed do‐brym rokiem zniknęła niemal z parafialnego horyzontu. Pani Mario, niech Pani nie traci tej na‐dziei i pogody ducha, za którą każda napotkana przez Panią oso‐bę Panią uwielbia. Wierzę, że Pani kochająca i liczna rodzina pomoże Pani przetrwać ten smutny czas żalu i żałoby…
Przyznaję – znów nie zdążyłam. Chciałam do pewnego numeru napisać, że mówimy dobrze o ludziach, dopiero gdy odejdą i że to niesprawiedliwie, że nie mó‐wimy im – choćby na tych łamach,
za ich życia, że nam ich brakuje, gdy nagle – jak państwo Trybuło‐wie – nie zasiadają w swoich sta‐łych miejscach na codziennej, a potem niedzielnej i odświętnej mszy... Zniknęli nam Państwo z kościoła, ale zapewniam, że każ‐dy z nas zauważył dotkliwy brak osób emanujących dobrocią i uprzejmością, na które zawsze było można liczyć (jak w przypad‐ku pani Marii – czytanie lekcji na każdej porannej mszy), które z entuzjazmem podchodziły do nowości i aktywnie się w nie włą‐czały – by wspomnieć Państwa zaangażowanie we wspomnienia do książki czy udział we wszyst‐kich niemal parafialnych wyda‐rzeniach.
Tym bardziej jest mi przykro i żal, że nie będziemy mogli z mę‐żem towarzyszyć Państwu w ostatniej drodze Pana Henryka.
Pozostajemy w modlitwie.
Z wyrazami głębokiego współczucia, Romana i Leszek
Zygmuntowie
Podziel się żywnością!
1 listopada, w pierwszą niedzielę miesiąca zbiórka żywności dla po-
trzebujących, którymi opiekuje się parafialny zespół Caritas.
Prosimy o przynoszenie trwałych pro-duktów. Przypominamy, że w tym roku jesteśmy zdani wyłącznie na pomoc pa-rafian. Za wszelką pomoc Bóg zapłać!
WYPOMINKIPrzez cały listopad w dni po‐
wszednie o godz. 17.45,
a w niedziele i uroczystości
o godz. 18.15 odmawiamy ró‐
żaniec za zmarłych. Wypo‐
minki można przekazywać
pani Irenie w kancelarii para‐
fialnej.
Kazanie katechetyczne
Strona 6
Sześć prawd wiary
Łaska Boża jest do zbawienia koniecznie potrzebna
statnia, szósta prawda wia‐ry mówi nam o łasce, która jest konieczna dla naszego
zbawienia. Tematyka tej prawdy jest i bogata, i złożona. Od prawie początku chrześcijaństwa podej‐mowano próby uporządkowania nauki Kościoła na ten temat. Jak można przypuszczać, nie obyło się bez trudnych i zawiłych sporów teologicznych, nie zawsze zakoń‐czonych konsensusem.
Negatywne konotacje
Samo słowo „łaska” w języ‐ku polskim dość często posiada negatywne konotacje. Różne związki frazeologiczne, używając terminu „łaska”, podkreślają nega‐tywny jego wydźwięk. Zupełnie inaczej jest w teologii chrześcijań‐skiej. W tej przestrzeni słowo „ła‐ska” niesie ze sobą tylko i wyłącz‐nie pozytywne wartości. Dużo le‐piej już sens łaski Bożej wyjaśni język grecki, stosując słowo χάρις (kháris). Właśnie z tego języka pochodzi znaczenie tego słowa,
które – oprócz piękna i wdzięku – mówi o przychylnym patrzeniu na kogoś, o dobrowolnym darze z własnej woli. I takie właśnie jest znaczenie łaski w języku teolo‐gicznym. Łaska to dar darmo dany, pomoc Boża względem człowieka.
Za darmo Podstawowym atrybutem każdej łaski pochodzącej od Boga
jest jej darmowość. Święty Paweł w liście do Efezjan dość jasno tłu‐maczy istotę darmowości. Powiada: „Łaską bowiem jesteście zba‐wieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił.” (Ef 2, 8–9) Gdyby bowiem jakość i ilość łask zależała od naszych zdolności czy też umiejętności, mogłoby to powodować zachowania egoistyczne lub pretensjonalne względem Boga i ludzi. Całkowita darmowość łask powoduje, iż tyl‐ko Bogu należy się nasza wdzięczność i pokora.
Wszystko, co otrzymujemy w naszym życiu, powinniśmy in‐terpretować w kategorii Bożej łaski. Łaską bowiem było samo stwo‐rzenie świata, łaską jest jego podtrzymywanie, czyli opatrzność. Każda nasza decyzja, każdy podjęty wybór, każda myśl, która nam pomaga – musi i powinna być odbierana jak łaska. To właśnie dzięki wielkiemu błogosławieństwu Boga, dzięki tym darom możemy ist‐nieć i funkcjonować, będąc zanurzonymi w życiu Trójcy świętej.
Mówiąc o rodzaju łask, nie można nie wspomnieć o łaskach płynących z sakramentów. Chrystus, ustanawiając swój Kościół, za‐pragnął, aby poprzez właśnie jego posługę obdarzać ludzi ogromem swego błogosławieństwa. Niemożliwe zatem jest prowadzenie życia duchowego, nie otworzywszy się na łaski płynące z sakramentów. Jak bowiem inaczej dostąpić łaski przebaczenia niż w sakramencie spowiedzi św., jak przeżyć zjednoczenie z Bogiem, jeśli nie korzysta‐jąc z owoców Eucharystii?
Bez przymusu
Jedna z podstawowych tez teologii głosi, że łaska buduje na naturze. Co to znaczy? O tyle o ile otwieram się na przyjęcie darów Bożych, o tyle mogę przy ich pomo‐cy kształtować swoje życie. Jest tu zatem konieczna ogólna dyspozycja człowieka do przyjęcia nadprzyro‐dzonej pomocy Bożej. Wyraża się ona w otwarciu na dar oraz w chęci
przyjęcia go. Bóg nigdy nie zmusi człowieka do jakiegokolwiek dzia‐łania, zawsze respektuje dar wolnej woli. Łaska sięga do granic ludzkiej wolności. Do niej Bóg apeluje: łaska nie zmusza, łaska po‐ciąga. Nie stoi ona w sprzeczności z wolnością i wolną wolą człowie‐ka. Łaska jako wolny dar Boga domaga się wolnej odpowiedzi czło‐wieka. Łaska uprzedza ludzkie czyny, ale nie pozbawia wolnej woli.
O
Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę.
A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga:
nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił”. (Ef 2, 8–9)
Kazanie katechetyczne
25‐10‐2015 Strona 7
KALENDARZ PARAFIALNY AD 2016 Z IKONAMI
Pośród wielu rodzaju łask na szczególną uwagę zasługują łaska uświecająca i łaska uczynkowa. To one, a raczej Bóg przez nie działający, w głównej mierze kształtują życie osoby wierzącej.
Łaska uświęcająca jest to nadprzyrodzony dar Boży, wła‐ściwość, przez którą człowiek ma możliwość osiągnąć życie wiecz‐ne. Jest to łaska habitualna to znaczy, że jest dana raz na zawsze w sakramencie chrztu św. Uzdalnia ona w sposób trwały człowieka do życia mocą Bożą. Na skutek jednak popełniania grzechu ciężkie‐go, tracąc łączność z Bogiem, tracimy również, na czas trwania w grzechu, możliwość korzystania z tego daru. Jest zatem koniecz‐ne, aby zabiegać o ciągły stan łaski uświęcającej dla naszej duszy poprzez korzystanie z sakramentu pokuty i pojednania.
Współpracuj!
Łaska uczynkowa natomiast jest to nadprzyrodzona pomoc Boża, która oświeca rozum i nakłania wolę do postępowania wedle naczelnej zasady sumienia – czyń dobo, zła unikaj. Dzięki zatem tej łasce jest nam prościej oddalić pokusy i wybierać dobro oraz doko‐nywać dobrych uczynków. Każdy z nas został odkupiony przez Je‐zusa na drzewie krzyża, ale jeszcze nie zbawiony. To zbawienie musimy osiągnąć, współpracując właśnie z łaską Bożą. Za każdym razem, kiedy dokonujemy wyboru zgodnie z zasadą sumienia, po‐twierdzamy pragnienie bycia zbawionym. Powtarzając za św. Au‐gustynem: „Bóg stworzył Cię bez ciebie, ale nie zbawi Cię bez cie‐bie”. Zdolność łaski uczynkowej jest zależna od stanu łaski uświęca‐jącej, jeśli bowiem nie jesteśmy w niej zanurzeni, dobro, które do‐konujemy, nie liczy się nam do zbawienia. Wydaje się jednak, że poprzez te uczynki, dokonane nawet bez łaski uświęcającej, grzesznik przygotowuje się do uzyskania usprawiedliwienia i od‐powiedzenia na wołanie Pana do nawrócenia.
Każdy z nas dostaje od Pana różne łaski, jeden mniej, drugi więcej, ale każdy zawsze w takiej ilości jaka jest mu potrzebna do osiągnięcia zbawienia. W tym fakcie można dostrzec Boga jako go‐spodarza winnicy, który o różnych porach dnia wychodzi szukając ludzi, którzy chcą się nająć do pracy. Bóg zawsze wychodzi nam naprzeciw w naszym działaniu. Każdy z nas może starać się wybła‐gać potrzebne łaski dla siebie poprzez modlitwę, rozeznawanie własnych talentów i życie sakramentalne. Nie bądźmy obojętni na
żaden powiew Ducha św., nie zmar‐nujmy żadnej łaski! Dary Pana są nieodwołalne, ale także niepowta‐rzalne.
KS. TOMASZ BANIAK CR
Pomocna lektura: Katechizm Kościoła Katolickiego art. 1949‐2051 (także online)
ks. W. Kalinowsk,i Dogmatyka Ka‐tolicka, Księgarnia św. Wojciecha
Gisbert Greshake, Wprowadzenie do nauki o łasce, WAM
www.grupa33.katowice.opoka.org.pl/re.htm
Anna Strzelecka, Święty Augustyn (online)
KONDOLENCJE
Wyrazy głębokiego
współczucia wraz z pamięcią
w modlitwie Pani Marii Trybułowej
z powodu śmierci Jej męża, Henryka
składa ksiądz proboszcz wraz z redakcją i przyjaciółmi
Już dostępny w parafii! Kalendarz przedstawia wybrane wizerunki świętych napisane przez kilkunastu ikonopisów – uczestników zajęć prowadzonych przy naszej parafii przez Alek-sandrę Michalską, absolwentkę specjalizacji z ikonopisania na ASP w Sofii. Jak zwykle w kalendarzu znajduje się parafialny informator na cały przy-szły rok. Koszt kalendarza – 15 zł. Dochód przeznaczony na cele parafii.
Polecamy nasz kalendarz jako upominek – nie tylko dla parafian!
Wszystkich Świętych
Strona 8
W zapachu świec Spleciona zadumą cisza Stanęła w progu mego serca Pochylona nad mogiłą Przypomina o przemijaniu Tego co w ludzkim mniemaniu Było oczywiste, nieskończone
Wpatrzona w migotanie świec Na szarym prostokącie Posyłam Ci dobry Boże Wspomnienia wciąż żywe Dotyk kochanych rąk Chwile dobre i kolczaste Schowane głęboko W zakamarkach duszy Chociaż już odeszły do starych fotografii I kilku zasuszonych płatków róż Lecz miłość pozostała I odejść nie potrafi
Przyjmij proszę Ojcze nasz Te słowa bez twarzy Zawieszone w wierze Na krawędzi moich łez Jak modlitwę Prostą i kruchą Daj mi nadzieję Panie Na spotkanie w Górnej Krainie Tych co już przeszli na drugą stronę A im szczęśliwe Ze świętymi Twymi obcowanie
DANUTA PIOTR
Pamięci tych, którzy odeszli
fot. Rzymski Panteon (Archiwum)
tajemy znowu pośród cmentarnych mogił na‐szych bliskich, by podtrzymać więź, tradycję, ale też by zanieść im naszą modlitwę i ten znicz
pamięci, który uzmysławia nam tę duchową łączność. Uroczystość Wszystkich Świętych* wywodzi się
głównie z czci oddawanej męczennikom, którzy odda‐li swoje życie dla wiary w Chrystusa, a których nie wspomniano ani w martyrologiach miejscowych, ani w kanonie mszy świętej. Pier‐wotnie święto to obchodzono 13 maja. W IV w. rozpowszech‐niła się tradycja przenoszenia całych relikwii świętych lub ich części na inne miejsca. W ten sposób chciano podkreślić, że święci są własnością całego Kościoła. Kiedy w 610 r. papież Bonifacy IV otrzymał od cesarza Rzymu starożytną świątynię pogańską Panteon w Rzymie, kazał złożyć tam liczne relikwie i poświęcił tę budowlę na ko‐ściół pod wezwaniem Matki Bożej Męczenników. Od tego czasu oddawano cześć wszyst‐kim zmarłym męczennikom w dniu 13 maja. Papież Grze‐gorz III w 731 r. przeniósł tę uroczystość na pierwszy dzień listopada. W 837 r. Grzegorz IV rozporządził, aby odtąd 1 listo‐pada był dniem poświęconym pamięci nie tylko męczenników, ale wszystkich świętych Kościo‐ła katolickiego. Jednocześnie na prośbę cesarza Ludwika Poboż‐nego rozszerzono to święto na cały Kościół.
W atmosferę wspomnienia wszystkich wiernych zmarłych przenoszą nas obchody Dnia Zadusznego*, które zapocząt‐kował w chrześcijaństwie
w roku 998 św. Odylon, opat z Cluny, jako przeciw‐wagę dla pogańskich obrządków czczących zmarłych. Na dzień modłów za dusze zmarłych – stąd nazwa „zaduszki” – wyznaczył pierwszy dzień po Wszystkich Świętych. W XIII w. ta tradycja rozpowszechniła się w całym Kościele katolickim. W XIV w. zaczęto urzą‐dzać procesje na cmentarz do czterech stacji. Przy stacjach odmawiano modlitwy za zmarłych i śpiewa‐
no pieśni żałobne. Piąta stacja odbywała się już w kościele, po powrocie procesji z cmentarza. W Polsce tradycja Dnia Zadusz‐nego zaczęła się tworzyć już w XII w., a z końcem XV w. była znana w całym kraju. W 1915 r. papież Benedykt XV, na prośbę opata benedyktynów, zezwolił, aby tego dnia każdy kapłan mógł odprawić trzy msze: w intencji poleconej przez wiernych, za wszystkich wier‐nych zmarłych i według intencji papieża. W polskim Kościele katolickim Dzień Zaduszny ma rangę wspomnienia obowiąz‐kowego, jako wspomnienia wszystkich wiernych zmarłych.
Te dwa pierwsze listopado‐we dni wprowadzają nas w szczególną atmosferę, która uczula naszą świadomość na nieunikniony fakt przemijania. I wówczas, gdy stoimy nad gro‐bem najbliższej osoby, dociera do nas ta życiowa prawda, że wszystkich nas czeka ten sam los. Ale ta oczywista prawda ma też w swym wymiarze tę na‐dzieję, że śmierć nie oznacza końca, a jest początkiem nowe‐go, lepszego życia, na które oczywiście trzeba sobie zasłu‐żyć tym pierwszym etapem
S
Wszystkich Świętych
25‐10‐2015 Strona 9
naszego istnienia, czyli życiem doczesnym. Widok, który dostrzegamy, wchodząc na cmentarz
jest bardzo miły i budujący dla oka, gdy stajemy po‐śród pięknie udekorowanych mogił, pomników, gdy szczególnie wieczorową porą płoną niezliczone zni‐cze. Wszystko to dowodzi, że ci którzy odeszli, byli dla nas bardzo bliscy, bardzo ich kochaliśmy, bardzo nam ich brakuje, często sytuacja po utracie najbliższej osoby nas przerasta. Przynieśliśmy im wiązanki kwia‐tów, zapaliliśmy znicze, to wszystko jest piękne i tak trzeba. Jednak pamiętajmy o najważniejszym darze, na który oni czekają, pamiętajmy o modlitwie. Ten dar jest dla nich najważniejszy, a nas nic nie kosztuje, tylko trzeba naszej woli, by to im zanieść w te dni, bo to właśnie jest najpiękniejszym podarunkiem, który nasze serce i pamięć mogą im teraz dać.
Pamiętajmy jednak, by nie był to dar jednostkowy – listopadowy. Chciejmy im ten dar zanosić częściej, nieść im naszą codzienną modlitwę. Wieczny odpoczynek racz zmarłym dać Panie, a świa‐tłość wiekuista niechaj im świeci! |
*) Opisy świąt na podstawie „Wikipedii”.
JANUSZ MARCZEWSKI
Poznańskie nekropolie Przez najbliższe wydania naszego pisma chcemy przybli‐żyć Państwu poznańskie cmentarze. Listopad to dobry czas, by odwiedzić nie tylko te, na których pochowani są nasi bliscy, ale i by pozwiedzać inne miejsca. Zapraszamy na spacer i do modlitwy.
Pomnik Wdzięczności ( zdjęcie pochodzi ze strony interne‐
towej http://www.dobrypasterz.pl/cmentarz.php)
Kaplica św. Barbary (zdjęcie pochodzi ze strony interne‐
towej http://www.poznan.pl/mim/necropolis /cmentarze‐parafialne)
Z wizytą na jeżyckim cmentarzu
Jadąc autobusem linii 82 z Grunwaldu w kierunku Ogrodów, po lewej stronie mijamy cmentarz. Jest to niezwykłe miejsce, które mieści się praktycznie w cen‐trum miasta – przy ul. Nowina. Codziennie przechodzi obok niego mnóstwo ludzi; studenci, którzy biegną spóźnieni na zajęcia, ludzie odwiedzający chorych w pobliskim szpitalu klinicznym, osoby, które zmierzają do pracy, na zakupy... Każdy gdzieś biegnie, mijając, czasami nawet codziennie, zabytkowy Cmentarz na Je‐życach.
Początki cmentarza datuje się na 1905 r., właśnie wtedy dokonano wpisów w najstarszej istniejącej księ‐dze cmentarnej. 56 lat później władze miasta Poznania podjęły decyzję o zamknięciu cmentarza dla celów grze‐balnych.
Cmentarz miał być przekształcony w park, ówcześni radni argumentowali swoją decyzję zbyt bliską odległo‐ścią bloków mieszkalnych od nekropolii. W 1981 r. przy cmentarnej kaplicy utworzono parafię pw. Chrystusa Dobrego Pasterza i wydano pozwolenie na budowę ko‐ścioła. Trzy lata później cmentarz został wpisany do Pań‐stwowego Rejestru Zabytków. W tym czasie starania o wznowienie działalności cmentarza prowadził ks. Bole‐sław Jurga, późniejszy proboszcz parafii pw. Chrystusa Dobrego Pasterza. W jednym z pism wystosowanych do Miejskiej Pracowni Urbanistycznej pisał: „Ze sprawą otwarcia cmentarza trzeba się spieszyć, cmentarz z dnia na dzień niszczeje, a brak pieniędzy na jego zabezpie‐czenie”. Upór i determinacja księdza doprowadziły do ponownego otwarcia cmentarza. Miało to miejsce w roku 1995, czyli po 34 latach przerwy. 20 lipca 1995 ‐ odbył się pierwszy po ponad 30‐letniej przerwie po‐grzeb, złożono tutaj ciało ks. Bolesława Jurgi – zmarłego krótko po ocaleniu cmentarza. Wśród licznych nagrob‐ków blisko 300 zakwalifikowanych zostało jako zabytki.
Na cmentarzu został pochowany m.in. Jan Kulczyk, zmarły 29 lipca br. w Wiedniu. | (AK)
Wszystkich Świętych
Strona 10
Cmentarz parafii Bożego Ciała Cmentarz tej parafii założono w 1912 r. przy ul. Blusz‐czowej, tuż na skraju obecnego terytorium naszej para‐fii.
Odkąd odkryliśmy z mężem to miejsce, trudno nam przychodzi odwiedzanie innego. Kameralna nekropolia pełna zabytkowych, pięknych mogił oraz rozrosłej zieleni
Cmentarz Junikowo Cmentarz na Junikowie jest jednym z największych
cmentarzy w Polsce, zostało tu pochowanych ok. 139 tys. osób. Przed 1927 r. na terenie dzisiejszego cmentarza znajdował się poligon wojskowy. Ogłoszono konkurs na zagospodarowanie terenu i ostatecznie w 1948 r. otwarto nekropolię. Znajdują się tu m.in. wy‐dzielone kwatery powstańców wielkopolskich i żołnierzy Armii Krajowej. Spojrzenia przyciągają okazałe mauzolea rodów cygańskich, jak również nowoczesne pola urno‐we. Groby osób pochowanych na tym cmentarzu można odna‐leźć dzięki wyszukiwarce grobów na poznańskich cmentarzach.
Na tym cmentarzu spoczywa wiele znanych osobistości m.in. Wiktor Dega, znany ortopeda, Roman Strzałkowski, który zginął w wieku 13 lat od kuli w czasie szturmu robotników na gmach Komitetu do spraw Bezpieczeń‐stwa Publicznego podczas Po‐znańskiego Czerwca, Maciej Frankiewicz, wiceprezydent Po‐znania, zmarły w 2009 roku. Swój grobowiec mają tutaj rów‐nież księża zmartwychwstańcy.| (AK)
zachęca do spaceru i czytania nagrobnych inskrypcji – często wspominających rdzenne poznańskie i wielkopol‐skie rody. Nie ma tu takiego zgiełku jak na wielu innych cmentarzach, jest spokojniej, bardziej rodzinnie. Czuć poznańskiego ducha – tradycji, porządku. Pochowano tu np. działaczy społecznych (np. Kazimierza Grendę, Ma‐riana Medelaka, zasłużonych dla harcerstwa) czy zna‐nych nauczycieli (np. prof. Kazimierza Cwojdzińskiego). | (RZ, fot. MŚ)
Cmentarz z innej perspektywy
Po przekroczeniu bramy cmentarnej od razu można zauważyć różnicę w zwyczajach pochówków, kształcie mogił i nieprzywiązywaniu specjalnej uwagi do wyznania religijnego – to właśnie rzuciło nam się w oczy, gdy latem zwiedzaliśmy cmentarz w angielskiej miejscowości Crewe.
Siłą rzeczy na cmentarzu dominują groby protestantów. Najczęściej jedynie pionowa płyta z epitafium informuje, kto tu spoczywa. Pomiędzy takimi skrom‐nymi grobami znajdują się mogiły kato‐lików w prostokątnym kształcie, na ich nagrobkach widać symbole religijne i znicze. Szczególne miejsce to wydzielo‐ny sektor dzieci, ogrodzony parkanem, a mogiłki uformowane są w kształcie płatków kwiatów z różowego marmuru
Kwatera powstańców wielkopolskich(https://pl.wikipedia.org/wiki/Cmentarz_Junikowo_w_Poznaniu)
Wszystkich Świętych
25‐10‐2015 Strona 11
Pod okalającą wewnątrz płotu zielenią pochowane są najmłodsze maleństwa, w tych miejscach widnieją tylko małe tabliczki z ich imionami i nazwiskami.
Uwagę zwracają nieomal pogańskie zwyczaje, gdyż na mogiłach lub przy nagrobnych płytach prócz kwia‐tów często składa się przedmioty codziennego użytku lub zabawki.
I jeszcze coś nie do pomyślenia u nas (tj., w świetle naszego prawa): pole, na którym rozsypuje się prochy zmarłych, a kwiaty można składać na podeście, wokół trawiastego okręgu.
Co kraj, to obyczaj. | D. H. PIOTROWIE
Tak to drzewiej bywało
Fragmenty książki „Obyczaje w Polsce. Od średniowiecza do czasów współcze‐snych” (praca zbiorowa pod redakcją Andrzeja Chwalby) Wydawnictwa Nauko‐wego PWN. Lidia Korczak, IV Wieki średnie, Rodzina i dom
Misterium śmierci
Osobny zespół zachowań oraz zwyczajów wiązał się ze śmiercią w rodzinie i troską o byt pośmiertny. Pomija‐jąc kwestię świadomości, postawy człowieka wobec śmierci, pożegnanie bliskich, którzy zmarli, wymagało określonej, charakterystycznej dla kultury dawnej epoki oprawy. Jak obowiązkiem rodziców było wychowanie dziecka, tak te były zobowiązane do posłuszeństwa, okazywania szacunku i starania o ludzi starszych. Obcy kronikarz (Helmold) zauważył, że wśród Słowian: […] skoro […] ktoś z nich staje się niedołężny wskutek cho‐roby lub starości, porucza się go spadkobiercy, który winien otaczać go najtroskliwszą opieką1. Podobną tro‐skę przejawiano wobec zmarłych, co po części wynikało z przekonania, że śmierć to tylko koniec ziemskiego eta‐pu wędrówki człowieka. Po niej następuje bytowanie pośmiertne, o które trzeba zadbać. Kult przodków i ogniska domowego u Słowian można uznać za element dziedzictwa indoeuropejskigo. Ciągła troska żywych
1 Helmolda Kronika Słowian, tłum. J. Matuszewskie, Wstęp
i komentarz J. Strzelczyk, Warszawa 1974, s. 411
o dusze zmarłych, częste oczekiwanie na ich odwiedziny w dni zaduszne oznaczały istnienie silnych więzi między światem żywych i zmarłych. Możliwe, iż tak uzewnętrzniony kult przodków był wynikiem lęku przed śmiercią, przed światem pozagrobowym, przed tym w końcu, co nieznane i niezrozumiałe. (…)
W ciągu długiego przecież okresu średniowiecza zmienił się obrządek grzebalny, w mniejszym stopniu ryt pogrzebowy, choć po chrystianizacji wzbogaciły się one o elementy liturgiczne, ale jedno nie uległo zmianie. Odpowiednie pożegnanie i dbałość o zmarłych były obowiązkiem ich bliskich. Z drugiej strony pamięć o nich stawała się dla rodziny spoiwem, tworzyła tradycję ro‐dzinną.
Jeśli porównamy zasadnicze elementy rytuału po‐grzebowego na ziemiach polskich w epoce średniowie‐cza, to okaże się, że rytuał pogański nie różnił się tak bardzo od chrześcijańskiego. W pierwszym z nich na uroczystości pogrzebowe składało się czuwanie u zwłok zmarłego (pusty wieczór, pusta noc), odwożenie zwłok na cmentarz (żal, żalnik), opłakiwanie zmarłego, uczta połączona ze swego rodzaju igrzyskami (tryzna), pochó‐wek ciałopalny. Ten drugi różnił się w zasadzie tylko sposobem pochówku przez inhumację i udziałem ducho‐
Wszystkich Świętych
Strona 12
nego. Na ziemiach polskich zwyczaj palenia zwłok prze‐trwał mniej więcej do poł. X w., co nie oznacza, że po przyjęciu chrztu natychmiast zanikł. Podobnie jak nie można wyłącznie chrystianizacji przypisywać zasługi wyparcia kremacji, wiadomo bowiem, iż w pod koniec X w. nasi przodkowie nie uważali już ciałopalenia za warunek troski o pośmiertny byt zmarłego. Rozbudowa‐ny, momentami przesadny, ceremoniał pogrzebowy był w dużej mierze efektem wspomnianego kultu zmarłych. Właściwy pogrzeb przygotowywał zmarłych do spokoj‐nego życia pozagrobowego, a co za tym idzie — chronił żywych przed ewentualnym niepokojeniem ich przez zaniedbane dusze. Toteż ostatniemu pożegnaniu obo‐wiązkowo towarzyszyły zawodzenia i żale płaczek, w okresie wcześniejszym pełne dramatycznych gestów, np. rwania włosów z głowy czy rozdrapywania twarzy paznokciami. Jeszcze na pocz. XIII w. mistrz Wincenty Kadłubek napisał: „Mógłbyś usłyszeć tu szczere, tam obłudne głosy biadania; stąd wes‐tchnienia, stamtąd łkania, stąd żałosne jęki, stamtąd straszne wycia; stąd roz‐lega się odgłos bicia się w piersi, stam‐tąd klask zderzających się dłoni: tu płyną potoki rzęsistych łez […]. Panny targają włosy, matrony rozdrapują twarz, szaty rozdzierają staruszki” 1 . Wygłaszany w trakcie pogrzebu la‐ment, w którym wspominano zmarłe‐go i ubolewano nad jego odejściem, u schyłku średnio‐wiecza przybrał w wypadku osób znaczniejszych postać literackich utworów – epidiów (znanych od czasów sta‐rożytnej Grecji). Suto zaprawianej miodem uczcie po‐grzebowej zwanej strawą towarzyszył pewien rodzaj zabawy, w czasie której wykonywano z nałożonymi na twarz maskami taniec obrzędowy. Po wprowadzeniu chrześcijaństwa Kościół starał się zwalczyć relikty pogań‐skie w obrzędzie pogrzebowym, w tym spektakl opłaki‐wania zmarłych i tańce obrzędowe, które miały przybie‐rać orgiastyczne formy. (…) Składanie ofiar zmarłym, zaopatrywanie ich na drogę pośmiertną, czuwanie przy zwłokach, uczty i śpiewy z tańcami w miejscach po‐chówku, przesadne lamentacje charakteryzowały cere‐monię pogrzebową i kult zmarłych w kulturach ludów indoeuropejskich. Z lamentacjami jako niezgodnymi ze swą nauką Kościół nie mógł sobie jednak poradzić, tak więc w społeczności wiejskiej przetrwały one bardzo długo, bo aż do 1 poł. XX w. Podobnie pradawny obyczaj wyposażania zmarłego na dalszą wędrówkę w przedmio‐ty, których używał i do których był przywiązany, prze‐trwał pomimo monitów Kościoła, choć w okrojonej for‐mie, do dzisiaj. Podczas gdy kiedyś wśród darów grobo‐
1 Kronika polska mistrza Wincentego, tłum. K. Abgarowicz, B.
Kurbis, Wstęp i komentarz B. Kurbis, Warszawa 1974, s. 92
wych znajdowała się broń, ulubione zwierzę, jedzenie czy moneta włożona w usta, obecnie jest to np. ksią‐żeczka do nabożeństwa lub święty obrazek, ale i tak jest to relikt pogańskiego kultu zmarłych i wyobrażeń na temat życia pozagrobowego. Wprowadzenie modelu pochówku chrześcijańskiego z udziałem duchownego na poświęconej ziemi nie mo‐gło się udać dopóty, dopóki nie istniała rozwinięta sieć kościołów parafialnych. Toteż w pierwszej kolejności pogrzeb sakramentalny był udziałem wąskiej grupy możnych, później również rodzącego się mieszczaństwa, a na samym końcu dotarł do społeczności wiejskiej. Od momentu wprowadzenia w XII w. w archidiecezji gnieź‐nieńskiej przymusu parafialnego nieodzownym elemen‐tem pogrzebu sakramentalnego, przynajmniej w teorii, stały się egzekwie [tj. liturgia żałobna – przyp. red.],
pochówek w poświęconej ziemi i modlitwa. Tak więc w pierwszą noc po zgonie w domu nieboszczyka przy zapalonej gromnicy spotykali się krewni i znajomi, aby wspólnie czuwać i żegnać zmarłego. Tzw. pusty wieczór stanowił kontynuację zwyczaju jeszcze przedchrześcijań‐skiego, ale nie będąc w sprzeczności z zasadami wiary, został całkowicie zaakceptowany przez Kościół. Organi‐zacją pogrzebu na wsi zajmowała się rodzina, w mia‐stach zaś cechy i bractwa przykościelne, z którymi zmar‐ły i jego najbliżsi byli związani. Kler z kolei zajmował się zorganizowaniem odpowiedniego pożegnania odcho‐dzących z tego świata duchownych. Ponieważ każdemu na równi przyznawano prawo do godnego pochówku, ubogim czy wędrowcom organizowano pogrzeby na koszt lokalnej społeczności, jednak prawdopodobnie chowano ich w mogiłach zbiorowych. W dzień pogrzebu uformowany kondukt żałobny prze‐nosił nakryte całunem zwłoki do kościoła, gdzie po wło‐żeniu ich do trumny odprawiano mszę. Potem procesja pogrzebowa odprowadzała zmarłego na cmentarz. (…)
Królewski ceremoniał pogrzebowy różnił się oczywi‐ście od pochówku poddanych, przede wszystkim bogac‐twem oprawy. Pewne jego elementy związane ściśle z obyczajowością rycerską zostały przejęte z zagranicy, najpewniej z Węgier lub Czech. Chodziło m.in. o wpro‐wadzenie do orszaku żałobnego postaci uosabiającej zmarłego władcę. Po złożeniu trumny do grobu uczest‐nicy pożegnania zmarłego brali udział w stypie. Wystaw‐
Choć chrześcijańskie cimenterium nie wydawało się ludziom
odpowiednie do urządzania na nim strawy, to nie traktowano
go jako miejsca przeznaczonego wyłącznie dla nieżyjących.
Tędy przebiegała trasa procesji Bożego Ciała,
tutaj nierzadko odbywały się zgromadzenia sądów,
tu też bawiły się dzieci ze szkoły parafialnej.
Wszystkich Świętych
25‐10‐2015 Strona 13
Imionnik chrześcijański
28 października
Tadeusz
Komu patronuje Tadeusz Juda, może ufać, że życie mu się uda, bo Apostoł od beznadziejnych rzeczy każde zranienie czy braki uleczy.
Ks. Kazimierz Wójtowicz CR Wydawnictwo Alleluja, 2014
ność uczty pogrzebowej okresu pogańskiego i czasów nowożytnych pozwala sądzić, że w pięciu pierw‐szych wiekach chrześcijaństwa w Polsce przykładano do niej dużą wagę. Podstawową różnicą między pogańską strawą a chrześcijańską stypą było miejsce jej urządzania, Kościół zakazywał organizowania uczty w miejscu pochówku (czyli na cmentarzu), jak to czyniono w cza‐sach pogańskich, i dlatego przenie‐siono ją do domu zmarłego. Nie da się stwierdzić, ile czasu zajęło prze‐konywanie wiernych do zmiany tego przyzwyczajenia. Pogańskiemu i chrześcijańskiemu obrzędowi po‐grzebowemu wspólny był również zwyczaj uroczystego „wyprowadza‐nia na tamten świat", najlepiej przy udziale jak najliczniejszego grona. Formowanie i przemarsz konduktu służyły podkreśleniu motywu wędrówki, który odpowiadał wyobrażeniom i pogan, i chrześcijan na temat ludzkiej egzystencji jako ciągłej podróży w życiu ziemskim i pozagrobowym.
Wraz z chrześcijańskim wymogiem pochówku na po‐święconej ziemi musiały się pojawić przykościelne cmen‐tarze, ale trochę czasu minęło, nim Kościół wytępił po‐gański zwyczaj grzebania zmarłych in silvis et in campus. Upowszechnienie cmentarzy przykościelnych pomogło wyeliminować inny zwyczaj pogański, tj. urządzania za‐bawy właśnie w miejscu pochówku. Choć chrześcijańskie cimenterium nie wydawało się ludziom odpowiednie do urządzania na nim strawy, to nie traktowano go jako miejsca przeznaczonego wyłącznie dla nieżyjących. Tędy przebiegała trasa procesji Bożego Ciała, tutaj nierzadko odbywały się zgromadzenia sądów, tu też bawiły się dzieci ze szkoły parafialnej. Tak dalece naturalne było dla ówczesnych obcowanie ze śmiercią i zmarłymi, że służył w końcu cmentarz przykościelny jako plac tar‐gowy czy miejsce do gry w kości. Zrazem uważano, że jako miejsce do grzebania zwłok jest pospolity. Ci, którzy chcieli szczególnie zadbać o zmarłych bliskich lub o swój byt pośmiertny albo raczej było ich na to stać, posiadali grobowce w kościele lub klasztorze. (…) Troska o wspól‐ne dla członków rodziny miejsce pochówku, w połącze‐niu z zapewnieniem stałej modlitwy za dusze zmarłych, była elementem tradycji rodzinnej. O zmarłych pamię‐tano przy okazji licznych świąt i obrzędów dorocznych, ale by wyprzeć ludowe zwyczaje, Kościół wprowadził swoje. Nie mógł bowiem zaakceptować pogańskich praktyk, które podkreślały materialny charakter duszy ludzkiej. W świecie pogańskim pamięć i troska o zmar‐łych były bardzo silne. Nie tylko w rocznicę zgonu i w określone dni urządzano uczty zaduszne – większość dorocznych obrzędów zawierała elementy kultu zmar‐
łych. Szczególne znaczenie w życiu obrzędowym miały cykle zaduszek wiosennych i jesiennych. Urządza‐no wtedy uczty (białoruskie dzia‐dy), zostawiano jedzenie dla zmar‐łych, palono ogniska w celu ogrza‐nia dusz. Ślady takich zachowań przetrwały na ziemiach polskich aż do XV w., a współczesne palenie świateł na grobach w wigilię Zadu‐szek (1 XI) można uznać za pozo‐stałość palenia ogni w zaduszki pogańskie. Po wprowadzeniu chrześcijaństwa Kościół rozwijał nowe formy troski o zmarłych. W początkowym okresie chrześci‐jaństwa na ziemiach polskich kler śpiewał psalmy i organizował msze święte w intencji zmarłych związa‐nych z daną wspólnotą kanonicką lub klasztorną. Chodziło o du‐
chownych oraz o świeckich fundatorów i darczyńców, którzy byli wpisani do księgi brackiej. W ten sposób Ko‐ściół troszczył się tylko o zmarłych z ówczesnej elity spo‐łecznej książąt piastowskich i możnych rycerzy. Rozwój sieci parafialnej pozwolił zadbać o dusze wszystkich. Duchowieństwo mogło regularnie odprawiać wigilie żałobne – msze pro defunctis oraz tzw. wypominki od‐czytywane po każdym kazaniu. Kościół ustanowił także specjalny dzień modlitwy za wszystkich zmarłych – Dzień Zaduszny, obchodzony 2 listopada, który w połączeniu z dniem Wszystkich Świętych stał się swego rodzaju kontynuacją pogańskich zaduszek jesiennych. Znano go w Polsce od XII w., upowszechnił się w wieku XIII, a w XIV w. świętowano już okazale. Obowiązkowym rytuałem świątecznym stała się urządzana po mszy świę‐tej procesja na cmentarzu, podczas której duchowni śpiewali modlitwy liturgiczne i psalmy oraz odmawiali Ojcze Nasz.
Cdn.
Z życia parafii
Strona 14
Parafia Zmartwychwstania Pańskiego ul. Dąbrówki 4, 61‐501 Poznań, tel. 0 61 833‐34‐62
Strona internetowa: www.poznancr.pl, email: [email protected]
konto bankowe: PKO Bank Polski S.A. III oddział Poznań 44 1020 4027 0000 1902 0313 5498
Biuro parafialne czynne: od poniedziałku do piątku w godz. od 10 do 12, w poniedziałki, środy i piątki (z wyłączeniem pierwszego piąt‐
ku miesiąca) od godz. 16 do 17.30.
Jeśli w nagłych wypadkach potrzebny jest ksiądz, prosimy dzwonić: 61 833 35 60 lub 61 833 34 62
Redakcja „Ja Jestem Zmartwych-wstaniem” dziękuje za wszelkie ofia-ry składane do skarbony w dniu uka-zania się pisma i oświadcza, że są one przeznaczane wyłącznie na druk dwu-tygodnika. Zapraszamy na stronę www.jajestemzmartwychwstaniem.pl, na której publikujemy wszystkie numery – w kolorze.
Kurs Samarytanka
DLA KOBIET W KAŻDYM WIEKU I POWOŁANIU ŻYCIOWYM
Jeśli te pytania pojawiają się w Twoim sercu i jeśli pra-gniesz odkryć piękno, jakie jest w Tobie złożone przez Boga, oraz doświadczyć przemieniającego spotkania z Jezusem, zapraszamy!
14-15 listopada w naszej parafii Koszt: 80 zł. Zaliczka: 50 zł płatna w ciągu 7 dni od zapisu, w razie rezygnacji nie podlega zwrotowi. Kurs dochodzony – nie zapewniamy noclegu. Informacje: www.poznancr.pl w zakładce Galilea. Zapisy przez formularz dostępny na stronie. Pytania można kierować na mail: [email protected] lub tel.: 512 167 152
ŚWIADECTWA UCZESTNICZEK
Na kursie Jezus pokazał mi, że jestem piękna. Bóg mnie tak cudownie stworzył. Pan pokazał mi też, jak piękne są moje siostry. Każdą stworzył inaczej i każda jest piękna. (…) Na kursie oddałam Jezusowi swoją kobiecość i jestem szczęśliwa z tego powodu. Pan uzdrawiał mnie i oczyszczał. Nie spodziewałam się, że ten kurs będzie tak owocny, że tak go przeżyję. (…) Dotychczas miałam wiele fałszywych „obrazów” na swój temat – na temat swojego
wyglądu, charakteru, samej siebie. Jezus to uzdrowił. Wcześniej non stop się oskarżałam za byle głupotę, wielki smutek gościł w moim sercu. Jezus mnie z tego wyzwolił. Odciął więzy, którymi byłam zniewolona, uwolnił mnie. Taki kurs powinna przeżyć każda kobieta.
Martyna
Moje życie jeszcze trzy dni temu wydawało mi się pustynią, a serce moje było wyschniętą studnią. W czasie kursu Pan mówił do mnie przez Słowo, wiele słów było kierowanych wprost do mnie. Pan zabierał to, co było we mnie cierniem i napełniał moje serce nadzieją i miłością. Zostawiłam to, co stare i idę do nowego. Zawsze patrzyłam na siebie i innych z dużą dozą krytycyzmu. Twierdziłam, że to dobre, bo sprawia, że człowiek ma ochotę zmieniać się na lepsze. Ten kurs uświadomił mi, że wcale nie muszę krytykować siebie i innych, tylko podkreślać to, co we mnie dobre i dobre w innych. (…) Bóg kocha mnie taką, jaka jestem i zmienia na lepsze On sam.
Justyna
Wiara
25‐10‐2015 Strona 15
Z katechezy Papieża
O traktowaniu dziecka przychodzącego na świat
dniu 14 października 2015r. podczas audien‐cji ogólnej Ojciec Świę‐
ty omówił temat „W każdym dziecku trzeba ugościć Jezusa”. W swojej katechezie Papież
mówił o obietnicach, jakie czynimy dzieciom i jak się z nich wywiązu‐jemy. O jakie obietnice tu chodzi? Nie o takie zwyczajne, codzienne, którymi chcemy dzieciom sprawić przyjemność lub nakłonić je do czegoś, lecz o bardzo ważne obiet‐nice, decydujące o życiu dzieci, o ich zaufaniu wobec innych ludzi, o ich zdolności do pojmowania Boga jako błogosławieństwa. Ojciec Święty zastanawia się,
czy wszyscy traktujemy poważnie
przyszłość dzieci i młodzieży i na ile jesteśmy uczciwi w wywiązywaniu się z obietnic składanych dzieciom przy‐chodzącym na świat. A co im obiecujemy? Rodzice obiecują im mi‐łość, troskę, opiekę, zainteresowanie, gościnność w swoim domu, serdeczność, akceptację. Na to wszystko mają prawo liczyć dzieci, które Bóg zsyła na ziemię. Dawanie miłości jest najwłaściwszym sposobem, aby przyjąć przychodzące na świat dziecko. Miłość jest obietnicą, jaką mężczyzna i kobieta składają każdemu dziecku od chwili, kiedy poczęte jest w ich myśli. Dzieci przychodzące na świat oczekują całkowicie ufnie i bezbronnie, że otrzymają potwierdzenie tej obietnicy. Natomiast gdy zachodzi coś przeciwnego, dzieci zosta‐ją zranione „zgorszeniem” i nawet nie mają środków i możliwości, żeby zrozumieć, co się dzieje. Bóg od pierwszej chwili czuwa nad tą obietnicą i nigdy nie traci dzieci z oczu. Istnieje realna, delikatna i tajemnicza relacja pomiędzy Bogiem a duszą dziecka. Dziecko od początku jest ono gotowe, aby czuć, że istnieje Bóg, który je kocha. Gdy opiekujemy się dzieckiem, karmimy je, pielęgnujemy, mó‐
wimy do niego, uśmiechamy się, wtedy ono uczy się piękna więzi między istotami ludzkimi. Ojcowie i matki posiadają iskrę miłości
Bożej, którą dają dzieciom. Patrząc na dzieci oczami Jezusa rodzice są w stanie zrozumieć, w jaki sposób broniąc rodzinę i jej wartości chronią ludzkość. W czasie chrztu świętego Kościół również składa dzieciom wielkie obietnice, których wypełnieniem zobowiązuje rodziców, chrzestnych i wspólnotę chrześcijańską. Czy jesteś gotów przyjąć z bezwarunkową miło‐
ścią i szacunkiem każde dziecko, które pojawi się w twojej rodzinie? Czy zdarzyło się, że zlekceważy‐łeś kogoś, pogardziłeś kimś tylko dlatego, że jest małym dzieckiem? |
EWA KOŁODZIEJ
Wspólnota Galilea
KRONIKA PARAFIALNA
Zostali włączeni do wspólnoty Kościoła
18 października Nina Bruss
Martyna Maria Nadolna Gabriela Lewandowska
Mateusz Stefan Stojczyk – Krauze Michał Tadeusz Bręk
Adam Stojczyk Maja Magdalena Pondel
Robert Kraska Agata Trząskalska
Odeszli do domu Ojca
Janina Korczyńska (4 października) Andrzej Lupa (12 października)
Andrzej Woźniak (13 października) Urszula Nowaczyk (18 października) Henryk Trybuła (22 października)
POSZUKIWANY FLET POPRZECZNY
Poszukujemy fletu poprzecznego dla osoby,
która chciałaby swoim graniem ubogacić uwielbienie Boga, ale niestety nie dysponuje
takim instrumentem, choć potrafi na nim grać. Może ktoś zechciałby oddać w dobre ręce?
Kontakt: Gosia 512 167 152
Z misji
Strona 16
Pierwsze kroki w Tanzanii
Czcigodny Księże Proboszczu Adamie i kochani parafianie,
Z wdzięcznością w sercu wspominamy wydarze‐nie sprzed roku, gdy z rąk ks. bp. Zdzisława Fortuniaka otrzymałyśmy krzyże misyjne i oficjalnie zostałyśmy posłane przez Kościół na misje do Afryki. Podczas mszy świętej Matka Generalna Teresa Maria Kreft CR przed‐stawiła przyszłe misjonarki i usłyszałyśmy następujące słowa „…posłana przez Zgromadzenie Sióstr Zmar‐twychwstania Pańskiego na misje do Tanzanii”. Każda z nas odpowiedziała: „Oto jestem, Panie, bo mnie we‐zwałeś”. Umocnione słowem księdza biskupa, Bożym błogosławieństwem Kościoła, zgromadzenia i naszych kochanych Rodziców wyruszyłyśmy tam, gdzie sam Pan nas posyła. Nasza podróż rozpoczęła się 26 października 2014 roku. W tym dniu przypada wspomnienie naszej błogosławionej Matki Celiny Borzęckiej, założycielki zgromadzenia, a więc nie byłyśmy same. Poza tym nie‐ustannie towarzyszą nam Słowa Pana: „Oto Ja posyłam anioła przed tobą, aby cię strzegł w czasie twojej drogi i doprowadził cię do miejsca, które ci wyznaczyłem. Sza‐nuj go i bądź uważny na jego słowa…” ( Wj 23,20‐21 ).
Po kilkunastogodzinnej powietrznej podróży wy‐lądowałyśmy w Tanzanii, która leży w środkowej część Afryki Wschodniej na wybrzeżu Oceanu Indyjskiego. Tu znajduje się najwyższa góra Afryki – Kilimandżaro, a także parki narodowe, jak Ngorongoro, Selous czy Serengeti, zamieszkiwane przez kilkadziesiąt tysięcy egzotycznych zwierząt.
Jakie były nasze pierwsze wrażenia? Przede wszystkim doświadczyłyśmy dobroci, otwartości, życzli‐wości oraz serdecznego przyjęcia ze strony mieszkańców Czarnego Lądu, polskich misjonarzy i naszych sióstr, które z ofiarną miłością pracują od kilku lat w Buturu, w szkole Chief Wanzagi Secondary School. Buturu leży w północnej części Tanzanii niedaleko Musomy. Zachę‐camy do odwiedzin strony internetowej www.zmartwychwstanki.org.pl/inne.html, na której znajduje się ciekawy materiał na temat naszej misji oraz o pierwszym prezydencie Tanzanii Juliusa Nyerere.
Obok zaangażowania w pracę szkolną, zmar‐twychwstanki organizują kilka razy w tygodniu popołu‐dniowe lekcje dla biednych dzieci z wioski. Te spotkania cieszą się dużym zainteresowaniem. Dzieci uczestniczące w nich otrzymują pomoc w nauce języka suahili, angiel‐skiego oraz matematyki. W prowadzeniu tych spotkań pomagają dziewczęta – kandydatki, które zgłaszają się do naszego zgromadzenia i pragną żyć naszym paschal‐nym charyzmatem.
Wioska Miłosierdzia
Dzięki naszym siostrom w rodzinnej atmosferze
przeżyłyśmy pierwsze święta z dala od Ojczyzny. Nie zabrakło akcentów polskich i wprowadzania nas w tutej‐sze zwyczaje. Podczas świąt Bożego Narodzenia kilka osób przyjęło sakramenty wtajemniczenia chrześcijań‐skiego. Między innymi starsza Pani, która gorliwie przy‐gotowywała się do tego dnia, a podczas otrzymywania sakramentów tryskała radością. To dla nas wielkie i bu‐dujące świadectwo wiary. Ksiądz proboszcz Daniel Hinc CR zabrał nas do pobliskiej wioski, gdzie została odpra‐wiona msza św., a po niej pojechaliśmy do starszych osób, które czekały na spowiedź świętą i przyjęcie Ko‐munii.
Przez kilka pierwszych miesięcy uczyłyśmy się ję‐zyka suahili w Language School w Musomie, która leży na północy Tanzanii, nad Jeziorem Wiktorii, którego powierzchnia równa jest około jednej piątej obszaru Polski. Jest to drugiego co do wielkości jezioro w Afryce.
Po ukończeniu kursu miałyśmy okazję nadal po‐znawać język suahili, kulturę i zwyczaje, gdyż mieszkały‐śmy przez kilka tygodni w Kigera Etuma, w Wiosce Miło‐sierdzia oddalonej ok. 20 km od Musomy. Miejsce to przeznaczone jest dla osób starszych, niepełnospraw‐nych fizycznie i psychicznie, trędowatych oraz dla matek samotnie wychowujących swoje dzieci. Posługują tutaj
Boko (sierpień 2015)
Z misji
25‐10‐2015 Strona 17
Siostry Franciszkanki od Pokuty i Miłości Chrześci‐jańskiej. Życie wraz z Siostrami i ludźmi z wioski było dla nas niezwykłym przeżyciem. Najwięcej kontaktu mia‐łyśmy z dziećmi, gdyż uczestniczyłyśmy w zaję‐ciach organizowanych dla nich. Dzieci w Tanza‐nii są radosne, otwarte i wdzięczne za wszelkie dobro. Można się od nich wiele nauczyć. Na pierw‐szych zajęciach dzieci zaprosiły nas na kubek uji, napoju który powstaje z mąki kukurydzianej i wody. Piją to co‐dziennie z apetytem, a dla niektórych uczniów przycho‐dzących z wioski jest to jedyny posiłek. My natomiast z trudem spożyłyśmy płynny napój kukurydziany. Tutaj też przeszłyśmy pierwszą malarię, którą określa się jako „ pocałunek” Afryki.
Obecnie przebywamy u sióstr karmelitanek mi‐sjonarek w Boko, niedaleko Dar es Salaam, które jest położone we wschodniej części tego kraju nad Oceanem Indyjskim. Miasto portowe zamieszkuje ponad 3 mln mieszkańców.
Mieszkając z siostrami, szlifujemy język suahili i poznajemy kulturę. Mamy również okazję, by zobaczyć, jak wygląda formacja zakonna w tutejszym zgromadze‐niu, gdyż w domu tym odbywa się formacja sióstr postu‐lantek. Siostry mieszkają w pobliżu kościoła parafialne‐go, więc poznajemy i uczestniczymy z bliska w życiu parafian. W Kościele każda niedziela przeżywana jest bardzo uroczyście. Nie sposób nie doświadczyć, że to nieustannie powtarzana Pascha tygodnia, czyli „mała Wielkanoc”. Na kilka dni przed niedzielą trwają przygo‐towania. Chór ćwiczy śpiewy połączone z tańcem i licz‐nymi gestami, które pomagają wielbić Boga. Tanzańczy‐
Rukuba
cy rodzą się z wyczuciem rytmu i nawet chóry dziecięce mają swoich małych dyrygentów.
Odwiedziłyśmy miasto Bagamoyo nad Oceanem Indyjskim, oddalone od Dar es Salaam ok. 60 km. Stąd wywożono niewolników, rozdzielając ich od rodziny. W tym wypadku miejscowość ta oznaczała złamać serce. Tutaj przybyli pierwsi biali misjonarze pod koniec XIX w. i stąd chrześcijaństwo rozprzestrzeniało się na inne czę‐ści Afryki. Jest też tu małe muzeum oraz cmentarz, na którym pochowani są pierwsi misjonarze. Nazwa Baga‐moyo obok wcześniejszego znaczenia tłumaczona jest również jako tracić serce. Na znak przybycia misjonarzy niedaleko Oceanu ustawiony jest krzyż oraz figura Serca Jezusowego. Jezus wita misjonarzy z rozpostartymi ra‐mionami.
Każdy dzień jest dla nas nową lekcją nie tylko ję‐zyka suahili, ale przede wszystkim życia wśród ludzi do których posłał nas Pan, by głosić tajemnicę Jego Zmartwychwstania. Umacnia nas w tym przyjęcie krzyży misyjnych, które dokonało się w parafii Zmartwych‐wstania na Wildzie.
Gorąco Was prosimy o wsparcie modlitewne i finansowe, byśmy mogły zapewnić rozwój nowych powołań w Tanzanii. Dla zilustrowania naszych przeżyć dołączamy zdjęcia.
Z wyrazami wdzięczności i zapewnieniem o modlitwie s. Agnieszka P. Wilmanska CR i s. Tomasza Kamińska CR
Zachęcamy do finansowego wsparcia tanzańskiej misji sióstr
i księży zmartwychwstańców Ofiary można przesyłać na konto: PKO SA O/POZNAŃ 63 1240 1763 1111 0000 1813 3501 (tytuł przelewu „MISJA TANZANIA”)
Polecamy
Strona 18
Do teatru zaprasza Emilia Mrowińska
W listopadzie Scena na Piętrze będzie sceną mu‐zyczną – planowane są dwa, zapowiadające się bar‐dzo nastrojowo koncerty.
Najpierw 3.XI o godz.19.00 odbędzie się recital „Jesienna nostalgia” Haliny Zimmermann (na zdjęciu; kiedyś także z nią występowałam). Przy fortepianie zasiądzie znany pianista i aranżer Piotr Kałużny. Go‐ściem specjalnym będzie Grażyna Barszczewska, któ‐
ra odbierze statuetkę Invictus dla najlepszej aktorki 35‐lecia Sceny na Piętrze. Grażyna Barszczewska uznawa‐na jest za Matkę Chrzestną Sceny, grała bowiem w pierwszym przedstawieniu, które gościło na deskach jed‐
nej z najmniejszych polskich scen. Wcześniej tego dnia, o godz.18.30 chętni spotkają
się przy obelisku Romana Wilhelmiego z okazji rocz‐nicy śmierci aktora – to już ósme takie spotkanie.
Z kolei 23.XI o godz. 19.00 zapraszam na koncert „Trzeba marzyć”, promujący wspaniały, poetycki dwupłytowy album „Strobel – Kofta – Wołek” (będzie do nabycia po koncercie – autografy też będzie można oczywiście zdobyć). Wokalistką w tym projekcie jest pedagog, logopeda Anna Stankiewicz o niebywałym brzmieniu głosu i świetnej dykcji. Ponadto będziemy mieli okazję posłuchać jednego z najwybitniejszych wirtuozów gitary klasycznej, kompozytora i aranżera – Janusza Strobla. Skomponował on muzykę do wier‐szy polskich i rosyjskich poetów, na przykład prezen‐towanych niegdyś w Scenie na Piętrze przez Annę
Romantowską i Krzyszto‐fa Kolbergera). Zespół uzupełnia bardzo znany muzyk jazzowy Andrzej Jagodziński, stały akom‐paniator Ewy Bem. Jego najpopularniejszą, a jed‐nocześnie godną polece‐nia płytą jest „Chopin” z 1993 roku, za którą
pianista otrzymał Fryderyka w kategorii najlepsza płyta jazzowa. Zapowiada się bardzo miły wieczór z tekstami Janusza Kofty i Jana Wołka. Album w więk‐szości obejmuje niepublikowane dotąd kompozycje, a tym znanym wokalistka nadała nowy wymiar.
Informacja dla zainteresowanych: kasa Estrady (ul. Masztalarska 8) czynna w poniedziałki, środy, czwartki od 15 do 18, wtorki, piątki od 10 do 13 i na godzinę przed spektaklem. Ceny biletów:
na koncert 3.XI – 60 zł, 50 zł i 40 zł, na koncert 23.XI – 70 zł, 55 zł i 45 zł. |
EMILIA MROWIŃSKA fot. Krzysztof Styszyński
Z estradowego pamiętnika (1)
Właściwie śpiewać zaczęłam już w ogólniaku.
Uczęszczałam do IX LO na Dębcu. Na wielu akade‐miach ku czci…, jak to się mówi, śpiewałam w duecie z Elą Dolską (aktualnie Grzeszczuk, nasza parafianka). Żartobliwie nazywano nas Bulska – Dulska, celowo przekręcając jedno nazwisko. Bulska – to moje nazwi‐sko panieńskie.
Po zdanej maturze (1959 r.) zapisałam się do Pań‐stwowej Szkoły Ekonomicznej. Była to 2‐letnia szkoła na prawach studenckich (indeksy, zaliczenia, egzami‐ny). Dawała też prawo wstępu na drugi rok studiów ekonomicznych. Na moim roku spotkałam Adama Wilhelmiego, młodszego brata Romana, który zapro‐sił mnie na prywatkę do swojego domu rodzinnego przy ul. Roosevelta.
Ważniejszą rolę jednak w moim życiu odegrał spo‐tkany w tej szkole Bogdan Maćkowiak o pięknym, czystym głosie. Na przerwach między wykładami śpiewałam z nim w duecie. Kiedyś przyniósł do szko‐ły gitarę i wtedy to było to! To Bogdan namówił mnie na wspólne z nim występy w VI LO im. Paderewskie‐go na Zgaduj Zgaduli. Zaśpiewaliśmy dwa duety („Wspomnij mnie” i „Przy kominku”). Los chciał, że na widowni był śp. Krzysztof Mrowiński (mój przyszły mąż). Twierdził, że wtedy zakochał się we mnie od pierwszego wejrzenia, ale ja odwzajemniłam te uczu‐cia znacznie później. Krzysztof był wtedy studentem
Drodzy Czytelnicy, Gościnnie zabiorę głos w rubryce naszej autorki, któ‐rą znacie z relacji ze Sceny na Piętrze. W tym roku postanowiliśmy zmienić nieco kształt „Magii teatru” i nadać jej bardziej autorski charakter. Otóż pani Emilia – której życie było związane z estradą, o czym mało kto wie – będzie anonsować planowane wyda‐rzenia ze Sceny na Piętrze (przy ul. Masztalarskiej na Starówce), z którą przez lata publikacji relacji zdążyli‐śmy się już zżyć. Jednocześnie poprosiliśmy Panią Emilię, by podzieliła się swoimi estradowymi wspo‐mnieniami z nami i nie chowała się jedynie za rela‐cjami czyichś występów . Zatem zapraszamy do lektury!
Romana Zygmunt
Polecamy
25‐10‐2015 Strona 19
ZRÓB COŚ DOBREGO!
W tym cyklu naszego pisma proponujemy Czytelnikom ciekawe dobroczynne inicjatywy, o których wiemy, że przynoszą wymierną pomoc, wiążą się z konkretnym dobrem dla bliźniego. Jeśli szukają Państwo inspiracji na jednorazową pomoc, stałe charytatywne zaangażowanie, jeśli nie wiedzą Państwo, komu najlepiej przekazać 1% podatku, to warto zaglądać do tej rubryki. Postaramy się pisać o inicjatywach nie nazbyt rozreklamowanych czy jeszcze nieznanych powszechnie, przypomnimy też od czasu do czasu nasze parafialne akcje. | (RED)
filologii polskiej, a muzyka była jego hobby – udzielał się w siedmioosobowym zespole dixielandowym (pianino, kontrabas, perkusja, gitara, trąbka, banjo i saksofon z klarnetem na zmianę). Wielokrotnie za pośrednictwem Bogdana (którego znał) zapraszał mnie na próby tej grupy, które odbywały się w Domu Kultury „Stomil’’ na Starołęce. Pewnego dnia zdecy‐dowałam się tam pojechać. Byłam zachwycona! Krzysztof zaproponował mi śpiewanie z tym zespo‐łem. Do tej pory nie śpiewałam solo, miałam więc uzasadnione obawy, ale zaczęłam próby. Zbliżał się sylwester i szef zespołu – Krzysztof oznajmił mi, że zaśpiewam w Stomilu na balu sylwestrowym. Miałam potworną tremę. Ponieważ to był mój pierwszy bal sylwestrowy, mój tato postanowił jechać ze mną. Tu pewne wyjaśnienie: byłam długo wyczekiwaną córką (miałam 3 braci), a więc oczkiem w głowie mego ojca.
Zresztą potem to starszy ode mnie o siedem lat brat Jurek (także nasz parafianin z ul. Partyzanckiej) przejął trochę kuratelę nade mną FUNDACJA POMOCY HUMANI‐TARNEJ „REDEMPTORIS MISSIO” – ORGANIZUJE AKCJĘ ZBIÓRKI MYDŁA. Dur brzuszny, cholera, os Dur brzuszny, cholera, czerwonka, ostre biegunki to tylko niektóre z chorób, na które zapadają mieszkańcy krajów tropikalnych. Bywa, że choroby te kończą się śmiercią. Co je łączy? Wszystkie należą do chorób brudnych rąk. Można ich łatwo uniknąć, po prostu myjąc ręce. Niektórzy z mieszkańców naszego świata nigdy nie myli rąk. Naszym wolontariuszom pracujących w misyjnych przychodniach zdarza się uczyć tej czynności dorosłe już osoby. Aby dobre nawyki mogły trwać, potrzebne jest mydło. W Kamerunie kostka mydła toaletowego kosztuje równowartość czterech złotych. Czasem tyle wynosi dzienny zarobek Kameruńczyka, jeśli oczywiście uda mu się znaleźć pracę. Apelujemy do wszystkim ludzi o zakup zwykłej kostki mydła – my przekażemy ją dalej. Akcja trwa do 5 listopada br. Tego dnia wysyłamy trans‐port pomocy humanitarnej do Afryki. Mydło można przynosić lub przesyłać do siedziby Funda‐cji przy ul. Grunwaldzkiej 86, 60‐311 Poznań w godz. 8.00‐16.00 lub do Centrum Bukowska ul. Bukowska 27/29. Tel. kontaktowy: 61 862 13 21.
Gorąco zachęcamy również naszych parafian do włą‐czenia się w tę akcję – kostka mydła kosztuje średnio 1 zł – to tak niewiele. Kartonik, do którego można wrzucać
Mój tato pracował wtedy na stanowisku inżyniera w Zakładach Cegielskiego, a popołudniami spędzał czas przy sztalugach, malując kolejne obrazy (w na‐szym kościele była wystawa jego prac). Był więc nie‐obecny duchem, stąd zainteresowanie Jurka np. mo‐imi powrotami z prób. Miałam bowiem obowiązek wracać do domu przed godz. 22.00. Gdy nieraz po próbach uciekł mi tramwaj i nie zdążyłam na wyzna‐czoną godzinę, to posłusznie wyciągałam rękę i do‐stawałam „po łapach”. Jurek był podporą finansową moich rodziców, bo studiował i pracował jednocze‐śnie. I to właśnie Jurek zasponsorował mi pierwsze czerwone szpilki (!) na ten sylwestrowy występ. Z sukienkami było łatwiej, bo szyła mi je mama.
Na tym sylwestrowym balu miały miejsce dwa wydarzenia, które zasługują na przypomnienie. Ale o tym już w następnym odcinku. |
EMILIA MROWIŃSKA
mydła dla Kameruńczyków (do 2.11), stoi w tyle kościo‐ła. Podarowane mydła zawieziemy 3 listopada do Fun‐dacji. | (MŚ)
Dla dzieci
Strona 20
„Ja Jestem Zmartwychwstaniem” – dwutygodnik parafii Zmartwychwstania Pańskiego w Poznaniu. Ukazuje się od 1989 r. Redaguje zespół: o. Adam P. Błyszcz, Romana Zygmunt, Agnieszka Kubczak, Danuta i Hieronim Piotrowie, Małgorzata Świderska, Milena Teper, Leszek Zygmunt. Projekt graficzny i skład: Romana Zygmunt. Współpraca: Tomasz Szymczak (Rzym), Emilia Mrowińska (teatr). Adres redakcji: ul. Dąbrówki 4, 61‐501 Poznań www.jajestemzmartwychwstaniem.pl Teksty i listy prosimy przekazywać mailowo: [email protected] lub [email protected] albo osobiście członkom redakcji. Druk: EUROPRINT, ul. Pamiątkowa 19, tel./faks 0 61 833 73 85
Redakcja zastrzega sobie prawo do opracowania i skracania nadesłanych materiałów.
Bruno Ferrero
Słodka Święta Wśród tłumu wybranych, przebywających w wielkim domu Bożym mieszkała pewna Słodka Święta. Święta ta, młoda i ciekawa, spoglądała co jakiś czas w dół, w przerażające głębie, gdzie tłoczyli się potępieni. Serce Słodkiej Świętej było tym głęboko zaniepokojone. Pośród potępionych odkryła młodego człowieka o niebieskich oczach. Jej serce przyjęło się jeszcze bar‐dziej: "To niemożliwe, aby człowiek o oczach tak pięknych musiał cierpieć wieczne męki". Słodka Święta zbliżyła się do Boga i zaczęła prosić: ‐ Panie, widziałam na dole, w piekle człowieka, który na pewno dostał się tam przez przypadek. Z pewno‐ścią dokonał czegoś dobrego podczas ziemskiego życia... czegoś choćby najmniejszego? Bóg wzruszył się prośbą Słodkiej Świętej i pozwolił jej przejrzeć księgę życia człowieka o niebieskich oczach. Święta otworzyła wielką księgę życia. Już pierwsze strony nie dodawały odwagi, a w miarę, jak przewracała karty, była zmuszona przyznać, że ten człowiek o niebieskich oczach dopuścił się najgorszych wykroczeń. Nie była nawet skrawka dobrego czynu dla odkupienia okrucieństw jego życia. Jednak Święta nie straciła ducha i kontynuowała przeglądanie księgi. Aż niespodziewanie podskoczyła z radości: O! Pewnego dnia człowiek o niebieskich oczach nie rozdeptał pająka, ale pozostawił go przy ży‐ciu! Święta pobiegła uradowana do Boga i obwieściła mu swoje odkrycie. Przepełniony dobrocią Bóg rzekł do Słodkiej Świętej: ‐ Uratował pająka, niech go uratuje pająk. I oto pająk zaczął tkać nić, która szybko opuszczała się w kierunku potępionych w piekle. Człowiek o nie‐bieskich oczach ujrzał nić i wyciągnął ramiona, podczas gdy pająk jeszcze kontynuował swoje dzieło. W końcu człowiek zdołał uchwycić przedmiot swojej nadziei i zaczął podciągać się, wspinając się powoli i przy‐bliżając się do światła. Nagle zorientował się, że jego towarzysze niedoli również uczepili się nici i wspinają się za nim. ‐ Zerwiecie nić! ‐ krzyknął ‐ Pajęcza nić nie może unieść całego tego ciężaru! ‐ i zaczął kopać towarzyszy, aby ich strącić. Jednak ci, zdesperowani, jeszcze mocniej przywierali do zbawczej nici. Silne szarpnięcia spowodowane przez człowieka o niebieskich oczach zerwały nić i Słodka Święta ze smutkiem w duszy długo towarzyszyła wzrokiem człowiekowi o niebieskich oczach, gdy spadając wirował w ciemnościach, które go wchłonęły na zawsze. Wszyscy czepiamy się tej samej nici. Wspinanie każdemu sprawia trudność. Jednak kopanie jest niedopusz‐czalne.
http://www.apostol.pl/rozwazania/bruno‐ferrero/s%C5%82odka‐%C5%9Bwi%C4%99ta