2015 10 25 286 17

20
Dwutygodnik parafii Zmartwychwstania Pańskiego Poznań–Wilda www.jajestemzmartwychwstaniem.pl nr 17 (286) 25 października 2015 r. Już w przyszłą niedzielę rozpoczniemy miesiąc szczególnej pamięci za zmarłych. Zachęcamy do wspólnej modlitwy na cmentarzu oraz codziennie w ramach wypomnek. Fot. M. Świderska Ja Jestem Zmartwychwstaniem Liturgia słowa Ewangelia św. Marka (Mk 10, 46-52) Gdy wraz z uczniami i sporym tłumem wychodził z Jerycha, niewidomy żebrak, Bartymeusz, syn Tymeusza, siedział przy drodze. Ten słysząc, że to jest Jezus z Na- zaretu, zaczął wołać: "Jezusie, Synu Dawi- da , ulituj się nade mną!" W tym numerze polecamy: Kazanie katechetyczne o łasce Bożej – str. 6, Cmentarze warte odwiedzenia – str. 9, Estradowe wspomnienia – str. 1819. 1 listopada zapraszamy na cmentarz parafialny przy ul. Samotnej do wspólnej modlitwy za zmarłych. Godz. 15.00

description

W tym numerze polecamy: Kazanie katechetyczne o łasce Bożej – str. 6, Cmentarze warte odwiedzenia – str. 9, Estradowe wspomnienia – str. 18-19.

Transcript of 2015 10 25 286 17

Page 1: 2015 10 25 286 17

Dwutygodnik parafii Zmartwychwstania Pańskiego Poznań–Wilda

www.jajestemzmartwychwstaniem.pl nr 17 (286) 25 października 2015 r.

Już w przyszłą niedzielę rozpoczniemy miesiąc szczególnej pamięci za zmarłych. Zachęcamy do wspólnej modlitwy na cmentarzu oraz codziennie w ramach wypomnek.    Fot. M. Świderska 

J a J e s t e m

Zmartwychwstaniem

Liturgia słowa Ewangelia św. Marka (Mk 10, 46-52)

Gdy wraz z uczniami i sporym tłumem wychodził z Jerycha, niewidomy żebrak, Bartymeusz, syn Tymeusza, siedział przy drodze. Ten słysząc, że to jest Jezus z Na-zaretu, zaczął wołać: "Jezusie, Synu Dawi-da , ulituj się nade mną!"

 

W tym numerze polecamy: 

Kazanie katechetyczne o łasce Bożej – str. 6, 

Cmentarze warte odwiedzenia – str. 9, 

Estradowe wspomnienia – str. 18‐19. 

1 listopada

zapraszamy na  

cmentarz parafialny 

przy ul. Samotnej  

do wspólnej modlitwy 

za zmarłych. 

Godz. 15.00 

Page 2: 2015 10 25 286 17

List do parafian 

Strona 2 

Moi Drodzy, przed kilku laty pojawiła się w naszej parafii Wspól­nota Modlitwy Wstawienniczej. Właściwie nie wspólnota, gdyż nie ma żadnych spotkań, poszcze­gólni członkowie raczej się nie znają. Nie sposób mówić o formacji. Co ma do zaproponowania? Mo­dlitwę. Modlitwę w czyjejś intencji. O co chodzi z tą modlitwą wstawienniczą? 

Otóż grupa parafian (wywodzących się z różnych wspólnot i duszpasterstw) zaoferowała swój czas, aby codzienną modlitwą wesprzeć tych, którzy takiej modlitwy potrzebują. Wygląda to w ten sposób, że w każdej chwili, w koszyku, który znajduje się na ołtarzu Matki Bożej można złożyć kartkę z prośbą o modlitwę. W jakiejkolwiek intencji: o zdrowie, o pracę, o nawrócenie, o uratowanie życia lub małżeństwa. Sami wiecie najlepiej, ile bied i nie­szczęść nas trapi. I sami wiecie również, jak trudno nam modlić się. Ta modlitwa szczególnie ciężko przychodzi naszym dzieciom i wnukom. Bardzo szybko się poddają. 

Więc to całe nasze nieszczęście czy niepokój możemy wrzucić do tego koszyczka. Pani Elżbieta, która wzięła na siebie obowiązek koordynowania tą „buchalterią” modlitwy, przydziela każdej osobie związanej z Parafialną Wspólnotą Modlitwy Wsta­wienniczej taką intencję. To oznacza, że jakaś osoba (zupełnie anonimowo) modli się w intencji innej anonimowej osoby przez cały miesiąc. Te modlitew­ne zobowiązania zostają podjęte 13. dnia każdego miesiąca, kiedy Parafialne Koło Przyjaciół Radia Maryja zaprasza do modlitwy w intencji Ojca Świę­tego, naszej Ojczyzny, kapłanów i społeczności słu­chaczy Radia Maryja. I tak jest od 13. do 13. każdego miesiąca. 

Kiedy piszę, że się modlimy to nie mam na myśli jakichś długich modlitw. Wystarczy jedno Oj­cze Nasz albo Zdrowaś Maryjo. Nie potrzeba wiele. Oczywiście, jeśli ktoś dysponuje czasem, to może ta­ką intencję włączyć w swój udział w codziennej Eu­charystii lub w różaniec albo w koronkę do Bożego Miłosierdzia. Możliwości jest naprawdę bardzo wie­le. 

Być może ktoś z Was, czytając ten mój co­dwutygodniowy list, zechce podjąć się takiego zobo­wiązania i obiecać swoją modlitwę w tych inten­cjach, które do nas docierają. Wystarczy do tego samego koszyczka na ołtarzu Matki Bożej wrzucić karteczkę ze swoim imieniem i nazwiskiem z poda­niem czasu zobowiązania: jeden miesiąc, pół roku lub rok. 

Zachęcam i zapraszam. Jak zawsze z sympatią o. Adam, proboszcz 

  

Rozważanie nad Ewangelią Wspólnoty GALILEA 

   

Co chcesz, abym Ci uczynił?  (Mk 10,51)   

To  było  całkiem  niedawno,  gdy  sam  tak  siedziałem jak  ten  niewidomy  żebrak  i  krzyczałem  z  bezsilności i niemocy.  „Gdzie  jesteś,  Panie?!”.  Padłem  na  kolana i waliłem pięściami w podłogę. „Panie, czy Ty mnie sły‐szysz?! Czy nie widzisz, co się ze mną dzieje?! Ja już dłu‐żej nie dam  rady…  Jestem za  słaby,  już  sobie nie  radzę z codziennością,  z  natłokiem  spraw,  z  obowiązkami, z odpowiedzialnością,  ze  słabościami….”.  Wykrzykiwa‐łem  słowa,  łzy  popłynęły  z  oczu.  Gdy  emocje  trochę opadły, położyłem  się  skulony na podłodze,  zmęczony, chyba zawstydzony swoim zachowaniem. 

Czy to była modlitwa? Czy godzi się, żeby tak wyglą‐dała rozmowa z Panem? Kiedy stajesz przed Panem taki jaki  jesteś, kiedy nie udajesz nikogo  innego, kiedy wzy‐wasz Jego pomocy, kiedy krzyczysz „Panie, oto  jest cała prawda o mnie, ulituj się nade mną!” – tak, to może być Twoja modlitwa,  szczera  do  bólu  rozmowa  z  Bogiem. Nie bój  się.  Jeśli z wiarą zwrócisz  się do Niego, możesz być  pewien,  że  On  zapyta:  „Co  chcesz,  abym  Ci  uczy‐nił?”. Wtedy oddaj Mu wszystko, całe swoje dotychcza‐sowe życie, troski, smutki, lęki, trudy codziennego życia, to, co po ludzku wydaje się beznadziejne. Zapragnij tylko przejrzeć. Proś, byś umiał zauważyć dobro wokół ciebie. Zaufaj  Jego  słowu. Uwierz,  a  Twoja wiara  cię  uzdrowi. Wstań  i pójdź  za Nim. Nawet  jeśli po drodze potkniesz się, może  nawet  upadniesz,  Pan  zawsze  da  ci  kolejną szansę. 

Panie, dziś nadal borykam się z problemami, stawiam czoła  kryzysom,  walczę  ze  słabościami.  Ale  wiem,  że dam radę, bo Ty jesteś ze mną. Zapraszam Cię do moje‐go życia i proszę, towarzysz mi w domu, w pracy, w wy‐konywaniu obowiązków, w odpoczynku  i wszystkim, co robię. Otwieraj moje oczy na Ciebie  i drugiego człowie‐ka. Amen. | 

GRZEGORZ KACZMAREK 

Page 3: 2015 10 25 286 17

Z życia parafii 

25‐10‐2015  Strona 3 

Myśli o miłosierdziu Zadośćuczynienie jest wyrazem miłości.  

ks. Józef Tischner „Drogi i bezdroża 

miłosierdzia”, str. 103 

Minęło  

15  października  zakończyła  się wizytacja  kanoniczna  ojca  Ber‐narda Hylli, przełożonego  gene‐ralnego  zgromadzenia  zmar‐twychwstańców. Relacja str. 4. 

21  października  spotkała  się Parafialna Rada Ekonomiczna. 

W sobotę, 24 października, gru‐pa mężczyzn naszej parafii piel‐grzymowała do sanktuarium bł. Edmunda Bojanowskiego. 

 

Informacje  finansowe:  taca  z  nie‐dzieli  11  października  wyniosła 3 735 zł, a z niedzieli 18 październi‐ka  ‐ 3 350 zł. Wszystkim ofiarodaw‐com  składamy  serdeczne  podzięko‐wania. Bóg zapłać!  

Nadejdzie  

Jeszcze  do  końca  tego  tygodni zapraszamy na nabożeństwa  ró‐żańcowe  –  w  dni  powszednie o 18.00.  Osoby,  które  nie mogą przyjść  wieczorem,  zapraszamy do odmawiania różańca po mszy św. porannej. Dla dzieci różaniec w kaplicy Matki Bożej Łaskawej – o godz.  17.30.  od  poniedziałku do piątku. 

W niedzielę 1 listopada przypada uroczystość  Wszystkich  Świę‐tych.  Tego  dnia  na  cmentarzu parafialnym  przy  ul.  Samotnej o godz. 15 procesja różańcowa. 

W poniedziałek 2  listopada  litur‐giczne  wspomnienie  wszystkich wiernych  zmarłych.  Msze  św. w intencji  zmarłych o godz. 7, 8, 9, 17 oraz 18.30. 

3  i 6  listopada kolejne spotkania rodziców  dzieci  pierwszokomu‐nijnych. 

 We wtorek 3  listopada, o  godz. 18  w  Sali  Portretowej  kolejne spotkanie  w  ramach  Laborato‐rium wiary. 

W  środę  4  listopada  przypada 89.  rocznica  utworzenia  Domu Zakonnego  Zmartwychwstańców na Wildzie. 

W  sobotę  7  listopada,  z  okazji zbliżającego  się  Święta  Niepod‐

ległości zapraszamy po mszy  św. wieczornej  na  okolicznościową wieczornicę.  Po  niej  zapalimy znicze  pod  Dębem  Pamięci  po‐święconym  panu  kapitanowi Władysławowi Rudnickiemu. 

W niedzielę 8  listopada, o  godz. 12.30 zostanie odprawiona msza św. w intencji parafian zmarłych w ostatnim roku. 

W  niedzielę,  także  8  listopada, o godz.  16.30  w  kaplicy  Matki Bożej  Łaskawej  msza  św.  dla osób  żyjących w  związkach  nie‐sakramentalnych. 

W  każdy  wtorek  mszą  św. o godz.  18.30  swoje  spotkanie rozpoczyna  Dom  Zmartwych‐wstania  Wspólnoty  Chrystusa Zmartwychwstałego  Galilea.  Po mszy św. spotkanie w mieszkaniu animatora,  w  czasie  którego uwielbiamy Boga wspólną,  rado‐sną  modlitwą,  czytamy  Słowo Boże  i  dzielimy  się  naszym  do‐świadczeniem  wiary  oraz  rado‐ściami i troskami życia. Spotkania są otwarte. 

Również w każdy wtorek o godz. 18.30  odprawiamy  mszę  św., modląc  się  w  intencji  Duszpa‐sterstwa  Trzeźwości.  Po  Eucha‐rystii  spotkanie  grupy  wsparcia osób współuzależnionych w salce obok kancelarii parafialnej. 

Każdego  13.  dnia  miesiąca o godz. 18:30 msza św. w intencji Ojca  świętego,  kapłanów,  ojczy‐zny i Radia Maryja. 

W każdy czwartek od godz. 15 do godz. 21 zapraszamy na adorację Najświętszego  Sakramentu.  Na 

zakończenie  adoracji,  o  godz. 20.45 odmawiamy kompletę. Od godziny  19.30  możliwość  spo‐wiedzi świętej. 

Każdego 25. dnia miesiąca msza św. o godz. 18.30 (jeśli przypada w dni powszednie) lub o 11 (jeśli przypada w niedziele i uroczysto‐ści) w  intencji Duchowej Adopcji Dziecka Poczętego. 

  

Kalendarz liturgiczny 

 

26 X – poniedziałek Rz 8, 12‐17; Łk 13, 10‐17 27 X – wtorek Rz 8, 18‐25; Łk 13, 18‐21 28 X – środa, św. app. Szymona i Judy Tadeusza Ef 2, 19‐22; Łk 6, 12‐19 29 X – czwartek Rz 8, 31b‐39; Łk 13, 31‐35 30 X – piątek Rz 9,1‐5; Łk 14, 1‐6 31 X – sobota Rz 11, 1‐2a. 11‐12. 25‐29; Łk 14, 1. 7‐11 1 XI – niedziela, Wszystkich Świę‐tych Ap 7, 2‐4. 9‐14; 1 J 3, 1‐3; Mt 5, 1‐12a 2 XI – poniedziałek, wspomnienie wszystkich wiernych zmarłych Hi 19, 1. 23‐27a; 1 Kor 15, 20‐24a. 25‐28; Łk 23, 44‐46. 50. 52‐53; 24, 1‐6a 3 XI – wtorek Rz 12, 5‐16a; Łk 14, 15‐24 4 XI – środa, św. Karola Borome‐usza, bp. Rz 13, 8‐10; Łk 14, 25‐33 5 XI – czwartek Rz 14, 7‐12; Łk 15, 1‐10  6 XI – piątek Rz 15, 14‐21; Łk 16, 1‐8 7 XI – sobota  Rz 16, 3‐9. 16. 22‐27; Łk 16, 9‐15. 8 XI – 32. niedziela zwykła 1 Krl 17, 10‐16; Hbr 9, 24‐28; Mk 12, 41‐44 

Page 4: 2015 10 25 286 17

Z życia parafii 

Strona 4 

Jan Paweł II – pamiętamy!  

W  sobotnie  popołudnie,  10  października wspólnota ministrantów wraz  z  o.  Tomaszem  udała  się  pod  krzyż papieski na pobliskie Łęgi Dębińskie. Teren wokół krzyża był  bardzo  zaniedbany,  dlatego  w  naszych  głowach narodził  się  pomysł  uporządkowania  go.  Termin wybraliśmy  nie  przypadkowo,  był  on  ściśle  związany z obchodami XV Dnia Papieskiego. 

Nasza praca polegała na zgrabieniu  liści, sprzątnięciu starych  zniczy  oraz  wyrwaniu  chwastów.  Do  dziś  na mojej  twarzy  pojawia  się  uśmiech,  gdy  pomyślę o młodych  chłopakach,  którzy  uporczywie  walczyli z każdą  roślinką.  Na  szczęście  pogoda  była  piękna i przyjemnie  spędzało  się  czas nieco  inaczej niż  zwykle. Nasze  działania  zakończyliśmy  wspólną  modlitwą, oczywiście  za  wstawiennictwem  św.  Jana  Pawła  II. Ministrantom towarzyszyła również Marika z Załogi Pana Boga oraz spontanicznie przyłączył się do nas pan Jerzy ‐ Brat  Zewnętrzny  z  naszej  parafii.  Okazało  się  więc,  że działali  tam  przedstawiciele  trzech  wspólnot,  a  jak wiadomo ‐ razem można więcej. | 

GK   

Sala już portretowa  Odsłonięcie pierwszego w  tzw.  sali portreto­wej  portretu  zakończyło  wizytację  kano­niczną o. Bernarda Hylli CR w domu naszych księży zmartwychwstańców.  

Wbrew  bardzo  formalnej  nazwie wizytacja  kano‐niczna  to  gościna przełożonego w celu  spotkania  się z księżmi i przyjrzeniu się ich życiu w ich środowisku. Ma wiec  charakter bardziej  braterski  i wspólnotowy aniżeli  kontrolny.  Tym  bardziej  w  przypadku,  gdy generałem  zgromadzenia,  a  wiec  najwyższym  rangą zmartwychwstańcem,  jest  pochodzący  z  wildeckiej parafii rodak. 

 

 Ojciec  Bernard  znany  jest  wielu  parafianom,  ale 

i wywodzący  się  z  Wildy  ksiądz  pamięta  ich  wielu. Dlatego  ks.  proboszcz  Adam  Błyszcz  zaproponował, by  na  koniec  wizytacji  również  wierni  spotkali  się z generałem. Wizytację wieńczyła –  jak się okazało – bardzo uroczysta Eucharystia, przy której poza mini‐strantami  służyli  ministranci  seniorzy  oraz  Bracia Zewnętrzni. Mszę śpiewem uświetniały dzieci z Zało‐gi  Pana  Boga,  co  zapewne  docenił  generał,  któremu dobro najmłodszych zawsze leżało na sercu (w latach 80.  wbrew  ówczesnym  władzom  organizował  kate‐chizację podopiecznych  z domu dziecka;  zapoczątko‐wał  też  tradycję  festynów  Wilda  Dzieciom)  i  który z entuzjazmem  wypowiada  się  o działalności  w  tej parafii na rzecz dzieci, jak w przypadku świetlicy. | 

Page 5: 2015 10 25 286 17

Z życia parafii 

25‐10‐2015  Strona 5 

Poznański Chór Młodzieżowy Campanelli

(działający przy naszej parafii)

zaprasza dziewczyny (licealistki i studentki)

w swoje szeregi.

Próby odbywają się w czwartki i w piątki o godz. 18.15 w salce

obok kancelarii.

Po mszy, tak jak to często bywa przy  ważnych  okazjach,  ksiądz proboszcz  zaprosił  zebranych  na agapę.  To  właśnie  wtedy  oczom gości  ukazał  się  nowy  nabytek domu – portret sługi Bożego Bog‐dana Jańskiego autorstwa naszego parafianina,  artysty  plastyka  Lu‐domira  Gałdowskiego.  W  planie kolejne obrazy, tak by Sala Portre‐towa  rzeczywiście  portretami stała (dotąd nie było ani jednego). 

Przy suto i kolorowo zastawio‐nym  stole  (ukłony  dla  pań:  Ana‐stazji, Emilii, Haliny, Elżbiety) było dosyć  okazji,  by  powspominać lata, gdy posługę na Wildzie pełnił dzisiejszy  generał.  Był  wówczas dyrektorem Niższego  Seminarium Duchownego  i  miał  pod  swoimi skrzydłami również internat. 

Wieczór  zakończył  się  wspól‐nym  odmówieniem  komplety i Apelu Jasnogórskiego. | 

(RZ, fot. M. Bielica i red.)  

   

 

 

 

 

 

Pożegnanie  

Wielki smutek  

Każdego  dnia  powszedniego około  godziny  9  można  było  ich zobaczyć  idących  wzdłuż  bloku przy  Hetmańskiej:  on  –  wysoki, zawsze wyprostowany  i  o młodej sportowej  sylwetce,  ona  sięgająca mu  do  ramion,  stawiająca  ener‐gicznie  drobne  kroki  przy  jego boku.  Zawsze  trzymający  się  za rękę. Analogicznie około południa w niedzielę, gdy podążali na sumę o 12.30. 

Niestety,  tej  pary  już  nie  zoba‐czymy  –  pan  Henryk  Trybuła, o którym mowa, zmarł nad ranem w miniony  czwartek  (22  paź‐dziernika).  Chcę  wierzyć,  że wstawia  się  za nim św.  Jan Paweł II, wspominany właśnie tego dnia. Chcę wierzyć,  że ów patron wsta‐wi  się  za  wdową  –  panią  Marią, która  również  wraz  z  chorobą pana  Henryka  oraz  swoimi  pro‐blemami  ze  zdrowiem  przed  do‐brym  rokiem  zniknęła  niemal z parafialnego  horyzontu.  Pani Mario,  niech Pani  nie  traci  tej  na‐dziei  i pogody  ducha,  za  którą każda napotkana przez Panią oso‐bę Panią uwielbia. Wierzę, że Pani kochająca i liczna rodzina pomoże Pani  przetrwać  ten  smutny  czas żalu i żałoby… 

 

Przyznaję – znów nie zdążyłam. Chciałam  do  pewnego  numeru napisać,  że  mówimy  dobrze o ludziach, dopiero gdy odejdą i że to  niesprawiedliwie,  że  nie  mó‐wimy im  – choćby na tych łamach, 

   za  ich  życia,  że  nam  ich  brakuje, gdy nagle  –  jak państwo Trybuło‐wie  –  nie  zasiadają w  swoich  sta‐łych  miejscach  na  codziennej, a potem  niedzielnej  i  odświętnej mszy...  Zniknęli  nam  Państwo z kościoła, ale zapewniam, że każ‐dy  z  nas  zauważył  dotkliwy  brak osób  emanujących  dobrocią i uprzejmością,  na  które  zawsze było można liczyć (jak w przypad‐ku  pani Marii  –  czytanie  lekcji  na każdej  porannej  mszy),  które z entuzjazmem  podchodziły  do nowości i aktywnie się w nie włą‐czały  –  by  wspomnieć  Państwa zaangażowanie  we  wspomnienia do  książki  czy  udział  we  wszyst‐kich  niemal  parafialnych  wyda‐rzeniach. 

Tym  bardziej  jest  mi  przykro i żal,  że nie będziemy mogli  z mę‐żem  towarzyszyć  Państwu w ostatniej drodze Pana Henryka. 

Pozostajemy w modlitwie.  

Z wyrazami głębokiego współczucia, Romana i Leszek 

Zygmuntowie 

Podziel się żywnością!

1 listopada, w pierwszą niedzielę miesiąca zbiórka żywności dla po-

trzebujących, którymi opiekuje się parafialny zespół Caritas.

Prosimy o przynoszenie trwałych pro-duktów. Przypominamy, że w tym roku jesteśmy zdani wyłącznie na pomoc pa-rafian. Za wszelką pomoc Bóg zapłać!

WYPOMINKIPrzez  cały  listopad  w  dni  po‐

wszednie  o  godz.  17.45, 

a w niedziele  i uroczystości 

o godz.  18.15  odmawiamy  ró‐

żaniec  za  zmarłych.  Wypo‐

minki  można  przekazywać 

pani  Irenie w  kancelarii para‐

fialnej.

Page 6: 2015 10 25 286 17

Kazanie katechetyczne 

Strona 6 

 

Sześć prawd wiary  

Łaska Boża jest do zbawienia koniecznie potrzebna   

statnia,  szósta  prawda wia‐ry mówi nam o  łasce, która jest  konieczna  dla  naszego 

zbawienia.  Tematyka  tej  prawdy jest  i  bogata,  i  złożona. Od prawie początku  chrześcijaństwa  podej‐mowano  próby  uporządkowania nauki  Kościoła  na  ten  temat.  Jak można przypuszczać, nie obyło się bez  trudnych  i  zawiłych  sporów teologicznych,  nie  zawsze  zakoń‐czonych konsensusem. 

 Negatywne konotacje 

Samo słowo „łaska” w języ‐ku  polskim  dość  często  posiada negatywne  konotacje.  Różne związki  frazeologiczne,  używając terminu  „łaska”, podkreślają nega‐tywny  jego  wydźwięk.  Zupełnie inaczej  jest w  teologii  chrześcijań‐skiej. W  tej  przestrzeni  słowo  „ła‐ska” niesie ze sobą  tylko  i wyłącz‐nie  pozytywne  wartości.  Dużo  le‐piej  już  sens  łaski  Bożej  wyjaśni język  grecki,  stosując  słowo  χάρις  (kháris).  Właśnie  z  tego  języka pochodzi  znaczenie  tego  słowa, 

które – oprócz piękna  i wdzięku – mówi o przychylnym patrzeniu na kogoś,  o  dobrowolnym  darze z własnej woli.  I  takie właśnie  jest znaczenie  łaski  w  języku  teolo‐gicznym. Łaska to dar darmo dany, pomoc Boża względem człowieka. 

Za darmo Podstawowym atrybutem każdej  łaski pochodzącej od Boga 

jest jej darmowość. Święty Paweł w liście do Efezjan dość jasno tłu‐maczy  istotę  darmowości.  Powiada:  „Łaską  bowiem  jesteście  zba‐wieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was,  lecz  jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił.” (Ef 2, 8–9) Gdyby bowiem jakość i ilość łask zależała od naszych zdolności czy też umiejętności, mogłoby to powodować zachowania egoistyczne lub pretensjonalne względem Boga i ludzi. Całkowita darmowość łask powoduje, iż tyl‐ko Bogu należy się nasza wdzięczność i pokora. 

Wszystko, co otrzymujemy w naszym życiu, powinniśmy in‐terpretować w kategorii Bożej łaski. Łaską bowiem było samo stwo‐rzenie  świata,  łaską  jest  jego  podtrzymywanie,  czyli  opatrzność. Każda nasza decyzja,  każdy podjęty wybór,  każda myśl,  która nam pomaga – musi i powinna być odbierana jak łaska. To właśnie dzięki wielkiemu błogosławieństwu Boga,  dzięki  tym darom możemy  ist‐nieć i funkcjonować, będąc zanurzonymi w życiu Trójcy świętej. 

Mówiąc o rodzaju  łask, nie można nie wspomnieć o  łaskach płynących z sakramentów. Chrystus, ustanawiając swój Kościół, za‐pragnął, aby poprzez właśnie jego posługę obdarzać ludzi ogromem swego błogosławieństwa. Niemożliwe zatem jest prowadzenie życia duchowego,  nie  otworzywszy  się  na  łaski  płynące  z  sakramentów. Jak bowiem  inaczej dostąpić  łaski przebaczenia niż w sakramencie spowiedzi św., jak przeżyć zjednoczenie z Bogiem, jeśli nie korzysta‐jąc z owoców Eucharystii? 

 Bez przymusu 

Jedna  z  podstawowych  tez teologii  głosi,  że  łaska  buduje  na naturze.  Co  to  znaczy?  O  tyle  o  ile otwieram  się  na  przyjęcie  darów Bożych, o tyle mogę przy ich pomo‐cy  kształtować  swoje  życie.  Jest  tu zatem konieczna ogólna dyspozycja człowieka  do  przyjęcia  nadprzyro‐dzonej  pomocy  Bożej.  Wyraża  się ona w otwarciu na dar oraz w chęci 

przyjęcia go. Bóg nigdy nie zmusi człowieka do jakiegokolwiek dzia‐łania,  zawsze  respektuje  dar  wolnej  woli.  Łaska  sięga  do  granic ludzkiej wolności. Do niej Bóg apeluje:  łaska nie  zmusza,  łaska po‐ciąga. Nie stoi ona w sprzeczności z wolnością i wolną wolą człowie‐ka. Łaska jako wolny dar Boga domaga się wolnej odpowiedzi czło‐wieka. Łaska uprzedza ludzkie czyny, ale nie pozbawia wolnej woli.

O

Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. 

A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: 

nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił”. (Ef 2, 8–9) 

Page 7: 2015 10 25 286 17

Kazanie katechetyczne 

25‐10‐2015  Strona 7 

KALENDARZ PARAFIALNY AD 2016 Z IKONAMI

Pośród  wielu  rodzaju  łask  na  szczególną  uwagę  zasługują łaska uświecająca i łaska uczynkowa. To one, a raczej Bóg przez nie działający, w głównej mierze kształtują życie osoby wierzącej. 

Łaska  uświęcająca  jest  to  nadprzyrodzony  dar  Boży,  wła‐ściwość, przez którą człowiek ma możliwość osiągnąć życie wiecz‐ne.  Jest  to  łaska  habitualna  to  znaczy,  że  jest  dana  raz  na  zawsze w sakramencie chrztu św. Uzdalnia ona w sposób trwały człowieka do życia mocą Bożą. Na skutek jednak popełniania grzechu ciężkie‐go,  tracąc  łączność  z  Bogiem,  tracimy  również,  na  czas  trwania w grzechu, możliwość korzystania z tego daru. Jest zatem koniecz‐ne,  aby  zabiegać  o  ciągły  stan  łaski  uświęcającej  dla  naszej  duszy poprzez korzystanie z sakramentu pokuty i pojednania. 

 Współpracuj! 

Łaska uczynkowa natomiast  jest to nadprzyrodzona pomoc Boża, która oświeca rozum i nakłania wolę do postępowania wedle naczelnej zasady sumienia – czyń dobo, zła unikaj. Dzięki zatem tej łasce jest nam prościej oddalić pokusy i wybierać dobro oraz doko‐nywać dobrych uczynków. Każdy z nas został odkupiony przez Je‐zusa  na  drzewie  krzyża,  ale  jeszcze  nie  zbawiony.  To  zbawienie musimy osiągnąć, współpracując właśnie z  łaską Bożą. Za każdym razem, kiedy dokonujemy wyboru zgodnie z  zasadą sumienia, po‐twierdzamy  pragnienie  bycia  zbawionym.  Powtarzając  za  św.  Au‐gustynem:  „Bóg stworzył Cię bez ciebie, ale nie zbawi Cię bez cie‐bie”. Zdolność łaski uczynkowej jest zależna od stanu łaski uświęca‐jącej,  jeśli bowiem nie jesteśmy w niej zanurzeni, dobro, które do‐konujemy,  nie  liczy  się  nam  do  zbawienia. Wydaje  się  jednak,  że poprzez  te  uczynki,  dokonane  nawet  bez  łaski  uświęcającej, grzesznik  przygotowuje  się  do  uzyskania  usprawiedliwienia  i  od‐powiedzenia na wołanie Pana do nawrócenia. 

 

Każdy z nas dostaje od Pana różne łaski, jeden mniej, drugi więcej, ale każdy zawsze w takiej  ilości  jaka  jest mu potrzebna do osiągnięcia zbawienia. W tym fakcie można dostrzec Boga jako go‐spodarza winnicy, który o różnych porach dnia wychodzi szukając ludzi,  którzy  chcą  się  nająć  do  pracy.  Bóg  zawsze  wychodzi  nam naprzeciw w naszym działaniu. Każdy z nas może starać się wybła‐gać  potrzebne  łaski  dla  siebie  poprzez  modlitwę,  rozeznawanie własnych talentów i życie sakramentalne. Nie bądźmy obojętni na 

żaden powiew Ducha św., nie zmar‐nujmy  żadnej  łaski!  Dary  Pana  są nieodwołalne,  ale  także  niepowta‐rzalne. 

KS. TOMASZ BANIAK CR  

Pomocna lektura:   Katechizm  Kościoła  Katolickiego art. 1949‐2051 (także online) 

 ks. W. Kalinowsk,i Dogmatyka Ka‐tolicka, Księgarnia św. Wojciecha 

 Gisbert  Greshake,  Wprowadzenie do nauki o łasce, WAM 

www.grupa33.katowice.opoka.org.pl/re.htm 

 Anna Strzelecka,  Święty Augustyn (online)  

 KONDOLENCJE

 Wyrazy głębokiego

współczucia wraz z pamięcią

w modlitwie Pani Marii Trybułowej

z powodu śmierci Jej męża, Henryka

składa ksiądz proboszcz wraz z redakcją i przyjaciółmi

 

 

Już dostępny w parafii! Kalendarz przedstawia wybrane wizerunki świętych napisane przez kilkunastu ikonopisów – uczestników zajęć prowadzonych przy naszej parafii przez Alek-sandrę Michalską, absolwentkę specjalizacji z ikonopisania na ASP w Sofii. Jak zwykle w kalendarzu znajduje się parafialny informator na cały przy-szły rok. Koszt kalendarza – 15 zł. Dochód przeznaczony na cele parafii.

Polecamy nasz kalendarz jako upominek – nie tylko dla parafian!

Page 8: 2015 10 25 286 17

Wszystkich Świętych 

Strona 8 

W zapachu świec Spleciona zadumą cisza Stanęła w progu mego serca Pochylona nad mogiłą Przypomina o przemijaniu Tego co w ludzkim mniemaniu Było oczywiste, nieskończone  

Wpatrzona w migotanie świec Na szarym prostokącie Posyłam Ci dobry Boże  Wspomnienia wciąż żywe Dotyk kochanych rąk Chwile dobre i kolczaste Schowane głęboko W zakamarkach duszy  Chociaż już odeszły do starych fotografii I kilku zasuszonych płatków róż Lecz miłość pozostała I odejść nie potrafi  

Przyjmij proszę Ojcze nasz Te słowa bez twarzy Zawieszone w wierze Na krawędzi moich łez Jak modlitwę  Prostą i kruchą Daj mi nadzieję Panie Na spotkanie w Górnej Krainie Tych co już przeszli na drugą stronę A im szczęśliwe  Ze świętymi Twymi obcowanie 

DANUTA PIOTR 

  

Pamięci tych, którzy odeszli 

     

fot. Rzymski Panteon (Archiwum) 

 tajemy  znowu  pośród  cmentarnych  mogił  na‐szych bliskich, by podtrzymać więź, tradycję, ale też  by  zanieść  im  naszą  modlitwę  i  ten  znicz 

pamięci, który uzmysławia nam tę duchową łączność. Uroczystość  Wszystkich  Świętych*  wywodzi  się 

głównie z czci oddawanej męczennikom, którzy odda‐li  swoje  życie  dla  wiary  w  Chrystusa,  a  których  nie wspomniano ani w martyrologiach miejscowych,  ani w  kanonie  mszy  świętej.  Pier‐wotnie  święto  to  obchodzono 13 maja. W IV w. rozpowszech‐niła  się  tradycja  przenoszenia całych relikwii świętych lub ich części  na  inne  miejsca.  W  ten sposób  chciano  podkreślić,  że święci  są  własnością  całego Kościoła. Kiedy w 610 r. papież Bonifacy IV otrzymał od cesarza Rzymu  starożytną  świątynię pogańską  Panteon  w  Rzymie, kazał złożyć tam liczne relikwie i  poświęcił  tę  budowlę  na  ko‐ściół  pod  wezwaniem  Matki Bożej  Męczenników.  Od  tego czasu  oddawano  cześć  wszyst‐kim  zmarłym  męczennikom w dniu  13  maja.  Papież  Grze‐gorz  III  w  731  r.  przeniósł  tę uroczystość  na  pierwszy  dzień listopada. W 837 r. Grzegorz IV rozporządził,  aby odtąd 1  listo‐pada  był  dniem  poświęconym pamięci nie tylko męczenników, ale wszystkich świętych Kościo‐ła katolickiego. Jednocześnie na prośbę cesarza Ludwika Poboż‐nego  rozszerzono  to  święto  na cały Kościół. 

W  atmosferę  wspomnienia wszystkich  wiernych  zmarłych przenoszą  nas  obchody  Dnia Zadusznego*,  które  zapocząt‐kował  w  chrześcijaństwie 

w roku  998  św.  Odylon,  opat  z  Cluny,  jako  przeciw‐wagę dla pogańskich obrządków czczących zmarłych. Na  dzień  modłów  za  dusze  zmarłych  –  stąd  nazwa „zaduszki” – wyznaczył pierwszy dzień po Wszystkich Świętych.  W XIII  w.  ta  tradycja  rozpowszechniła  się w całym Kościele katolickim. W XIV w. zaczęto urzą‐dzać  procesje  na  cmentarz  do  czterech  stacji.  Przy stacjach odmawiano modlitwy za zmarłych i śpiewa‐

no  pieśni  żałobne.  Piąta  stacja odbywała się już w kościele, po powrocie  procesji  z  cmentarza. W Polsce tradycja Dnia Zadusz‐nego  zaczęła  się  tworzyć  już w XII w., a z końcem XV w. była znana w całym kraju. W 1915 r. papież Benedykt XV,  na  prośbę opata  benedyktynów,  zezwolił, aby  tego  dnia  każdy  kapłan mógł  odprawić  trzy  msze: w intencji  poleconej  przez wiernych,  za  wszystkich  wier‐nych zmarłych i według intencji papieża.  W  polskim  Kościele katolickim  Dzień  Zaduszny  ma rangę  wspomnienia  obowiąz‐kowego,  jako  wspomnienia wszystkich wiernych zmarłych. 

Te  dwa  pierwsze  listopado‐we  dni  wprowadzają  nas w szczególną  atmosferę,  która uczula  naszą  świadomość  na nieunikniony  fakt  przemijania. I wówczas, gdy stoimy nad gro‐bem  najbliższej  osoby,  dociera do  nas  ta  życiowa  prawda,  że wszystkich  nas  czeka  ten  sam los. Ale ta oczywista prawda ma też  w  swym  wymiarze  tę  na‐dzieję,  że  śmierć  nie  oznacza końca, a  jest początkiem nowe‐go,  lepszego  życia,  na  które oczywiście  trzeba  sobie  zasłu‐żyć   tym    pierwszym     etapem 

S

Page 9: 2015 10 25 286 17

Wszystkich Świętych 

25‐10‐2015  Strona 9 

naszego istnienia, czyli życiem doczesnym. Widok, który dostrzegamy, wchodząc na cmentarz 

jest bardzo miły  i budujący dla oka,  gdy stajemy po‐śród  pięknie  udekorowanych  mogił,  pomników,  gdy szczególnie  wieczorową  porą  płoną  niezliczone  zni‐cze. Wszystko to dowodzi, że ci którzy odeszli, byli dla nas bardzo bliscy, bardzo ich kochaliśmy, bardzo nam ich  brakuje,  często  sytuacja  po  utracie  najbliższej osoby nas przerasta. Przynieśliśmy im wiązanki kwia‐tów, zapaliliśmy znicze,  to wszystko  jest piękne  i  tak trzeba.  Jednak  pamiętajmy  o  najważniejszym  darze, na  który  oni  czekają,  pamiętajmy  o  modlitwie.  Ten dar jest dla nich najważniejszy, a nas nic nie kosztuje, tylko trzeba naszej woli, by to im zanieść w te dni, bo to  właśnie  jest  najpiękniejszym  podarunkiem,  który nasze serce i pamięć mogą im teraz dać. 

Pamiętajmy jednak, by nie był to dar jednostkowy –  listopadowy.  Chciejmy  im  ten dar  zanosić  częściej, nieść im naszą codzienną modlitwę. Wieczny odpoczynek racz zmarłym dać Panie, a świa‐tłość wiekuista niechaj im świeci! |  

*) Opisy świąt na podstawie „Wikipedii”.  

JANUSZ MARCZEWSKI   

Poznańskie nekropolie  Przez najbliższe wydania naszego pisma chcemy przybli‐żyć  Państwu  poznańskie  cmentarze.  Listopad  to  dobry czas, by odwiedzić nie tylko te, na których pochowani są nasi bliscy, ale i by pozwiedzać inne miejsca. Zapraszamy na spacer i do modlitwy. 

 Pomnik Wdzięczności ( zdjęcie pochodzi ze strony  interne‐

towej http://www.dobrypasterz.pl/cmentarz.php) 

 

 Kaplica św. Barbary (zdjęcie pochodzi ze strony interne‐

towej http://www.poznan.pl/mim/necropolis /cmentarze‐parafialne) 

  

Z wizytą na jeżyckim cmentarzu  

Jadąc  autobusem  linii  82  z  Grunwaldu  w  kierunku Ogrodów,  po  lewej  stronie  mijamy  cmentarz.  Jest  to niezwykłe miejsce,  które mieści  się praktycznie w  cen‐trum miasta  –  przy  ul. Nowina.  Codziennie  przechodzi obok  niego  mnóstwo  ludzi;  studenci,  którzy  biegną spóźnieni  na  zajęcia,  ludzie  odwiedzający  chorych w pobliskim  szpitalu  klinicznym, osoby,  które  zmierzają do  pracy,  na  zakupy...  Każdy  gdzieś  biegnie,  mijając, czasami nawet  codziennie,  zabytkowy Cmentarz na  Je‐życach. 

Początki  cmentarza  datuje  się  na  1905  r.,  właśnie wtedy dokonano wpisów w najstarszej  istniejącej  księ‐dze cmentarnej. 56  lat później władze miasta Poznania podjęły decyzję o zamknięciu cmentarza dla celów grze‐balnych.

Cmentarz miał być przekształcony w park, ówcześni radni argumentowali swoją decyzję zbyt bliską odległo‐ścią bloków mieszkalnych od nekropolii. W 1981 r. przy cmentarnej  kaplicy  utworzono  parafię  pw.  Chrystusa Dobrego Pasterza  i wydano pozwolenie na budowę ko‐ścioła. Trzy lata później cmentarz został wpisany do Pań‐stwowego  Rejestru  Zabytków.  W  tym  czasie  starania o wznowienie działalności cmentarza prowadził ks. Bole‐sław  Jurga,  późniejszy  proboszcz  parafii  pw.  Chrystusa Dobrego Pasterza. W jednym z pism wystosowanych do Miejskiej  Pracowni  Urbanistycznej  pisał:  „Ze  sprawą otwarcia cmentarza trzeba się spieszyć, cmentarz z dnia na  dzień  niszczeje,  a  brak  pieniędzy  na  jego  zabezpie‐czenie”.  Upór  i  determinacja  księdza  doprowadziły  do ponownego  otwarcia  cmentarza.  Miało  to  miejsce w roku 1995, czyli po 34 latach przerwy. 20 lipca 1995 ‐ odbył  się  pierwszy  po  ponad  30‐letniej  przerwie  po‐grzeb, złożono tutaj ciało ks. Bolesława Jurgi – zmarłego krótko po ocaleniu  cmentarza. Wśród  licznych nagrob‐ków blisko 300 zakwalifikowanych zostało jako zabytki. 

Na  cmentarzu  został  pochowany m.in.  Jan  Kulczyk, zmarły 29 lipca br. w Wiedniu. | (AK) 

  

Page 10: 2015 10 25 286 17

Wszystkich Świętych 

Strona 10 

Cmentarz parafii Bożego Ciała  Cmentarz  tej parafii  założono w 1912  r. przy ul. Blusz‐czowej, tuż na skraju obecnego terytorium naszej para‐fii. 

 Odkąd  odkryliśmy  z  mężem  to  miejsce,  trudno  nam przychodzi  odwiedzanie  innego.  Kameralna  nekropolia pełna zabytkowych, pięknych mogił oraz rozrosłej zieleni   

Cmentarz Junikowo  Cmentarz  na  Junikowie  jest  jednym  z  największych 

cmentarzy  w  Polsce,  zostało  tu  pochowanych  ok. 139 tys.  osób.  Przed  1927  r.  na  terenie  dzisiejszego cmentarza  znajdował  się poligon wojskowy. Ogłoszono konkurs  na  zagospodarowanie  terenu  i  ostatecznie w 1948 r. otwarto nekropolię. Znajdują się tu m.in. wy‐dzielone kwatery powstańców wielkopolskich i żołnierzy Armii Krajowej. Spojrzenia przyciągają okazałe mauzolea rodów  cygańskich,  jak  również nowoczesne pola  urno‐we.  Groby  osób  pochowanych na  tym  cmentarzu można odna‐leźć dzięki wyszukiwarce grobów na poznańskich cmentarzach. 

Na  tym  cmentarzu  spoczywa wiele  znanych  osobistości m.in. Wiktor  Dega,  znany  ortopeda, Roman Strzałkowski, który zginął w wieku 13  lat od  kuli w  czasie szturmu  robotników  na  gmach Komitetu  do  spraw  Bezpieczeń‐stwa  Publicznego  podczas  Po‐znańskiego  Czerwca,  Maciej Frankiewicz,  wiceprezydent  Po‐znania,  zmarły  w  2009  roku. Swój grobowiec mają  tutaj  rów‐nież  księża  zmartwychwstańcy.| (AK) 

  

zachęca  do  spaceru  i  czytania  nagrobnych  inskrypcji  – często wspominających rdzenne poznańskie i wielkopol‐skie rody. Nie ma tu takiego zgiełku jak na wielu  innych cmentarzach,  jest  spokojniej,  bardziej  rodzinnie.  Czuć poznańskiego ducha – tradycji, porządku. Pochowano tu np. działaczy  społecznych  (np. Kazimierza Grendę, Ma‐riana Medelaka,  zasłużonych  dla  harcerstwa)  czy  zna‐nych nauczycieli (np. prof. Kazimierza Cwojdzińskiego). | (RZ, fot. MŚ) 

 

Cmentarz z innej perspektywy 

Po  przekroczeniu  bramy  cmentarnej  od  razu można  zauważyć  różnicę w  zwyczajach  pochów­ków,  kształcie  mogił  i  nieprzywiązywaniu  spe­cjalnej uwagi do wyznania religijnego – to właśnie rzuciło  nam  się w  oczy,  gdy  latem  zwiedzaliśmy cmentarz w angielskiej miejscowości Crewe. 

 

Siłą  rzeczy  na  cmentarzu  dominują groby  protestantów.  Najczęściej  jedynie pionowa płyta z epitafium informuje, kto tu  spoczywa.  Pomiędzy  takimi  skrom‐nymi  grobami  znajdują  się mogiły  kato‐lików  w  prostokątnym  kształcie,  na  ich nagrobkach  widać  symbole  religijne i znicze. Szczególne miejsce to wydzielo‐ny  sektor  dzieci,  ogrodzony  parkanem, a mogiłki  uformowane  są  w  kształcie płatków  kwiatów  z  różowego  marmuru

Kwatera powstańców wielkopolskich(https://pl.wikipedia.org/wiki/Cmentarz_Junikowo_w_Poznaniu) 

Page 11: 2015 10 25 286 17

Wszystkich Świętych 

25‐10‐2015  Strona 11 

Pod okalającą wewnątrz płotu zielenią pochowane są najmłodsze  maleństwa,  w  tych  miejscach  widnieją tylko małe tabliczki z ich imionami i nazwiskami. 

Uwagę zwracają nieomal pogańskie zwyczaje, gdyż na mogiłach lub przy nagrobnych płytach prócz kwia‐tów często składa się przedmioty codziennego użytku lub zabawki. 

I jeszcze coś nie do pomyślenia u nas (tj., w świetle naszego prawa): pole, na którym rozsypuje się prochy zmarłych, a kwiaty można składać na podeście, wokół trawiastego okręgu. 

Co kraj, to obyczaj. | D. H. PIOTROWIE 

 

 Tak to drzewiej bywało   

Fragmenty  książki  „Obyczaje w  Polsce. Od  średniowiecza  do  czasów współcze‐snych”  (praca  zbiorowa pod  redakcją Andrzeja Chwalby) Wydawnictwa Nauko‐wego PWN. Lidia Korczak, IV Wieki średnie, Rodzina i dom   

Misterium śmierci  

Osobny  zespół  zachowań oraz  zwyczajów wiązał  się ze śmiercią w rodzinie i troską o byt pośmiertny. Pomija‐jąc  kwestię  świadomości,  postawy  człowieka  wobec śmierci,  pożegnanie  bliskich,  którzy  zmarli,  wymagało określonej, charakterystycznej dla kultury dawnej epoki oprawy.  Jak  obowiązkiem  rodziców  było  wychowanie dziecka,  tak  te  były  zobowiązane  do  posłuszeństwa, okazywania  szacunku  i  starania o  ludzi  starszych. Obcy kronikarz  (Helmold)  zauważył,  że  wśród  Słowian:  […] skoro  […] ktoś z nich staje się niedołężny wskutek cho‐roby  lub  starości,  porucza  się  go  spadkobiercy,  który winien otaczać go najtroskliwszą opieką1. Podobną  tro‐skę przejawiano wobec zmarłych, co po części wynikało z przekonania, że śmierć to tylko koniec ziemskiego eta‐pu  wędrówki  człowieka.  Po  niej  następuje  bytowanie pośmiertne,  o  które  trzeba  zadbać.  Kult  przodków i ogniska domowego u Słowian można uznać za element dziedzictwa  indoeuropejskigo.  Ciągła  troska  żywych 

1 Helmolda Kronika Słowian, tłum. J. Matuszewskie, Wstęp 

i komentarz J. Strzelczyk, Warszawa 1974, s. 411 

o dusze  zmarłych,  częste  oczekiwanie  na  ich odwiedziny w  dni  zaduszne  oznaczały  istnienie  silnych więzi między światem żywych i zmarłych. Możliwe, iż tak uzewnętrzniony kult przodków był wynikiem  lęku przed śmiercią,  przed  światem  pozagrobowym,  przed  tym w końcu, co nieznane i niezrozumiałe. (…) 

W  ciągu  długiego  przecież  okresu  średniowiecza zmienił się obrządek grzebalny, w mniejszym stopniu ryt pogrzebowy, choć po chrystianizacji wzbogaciły się one o  elementy  liturgiczne,  ale  jedno  nie  uległo  zmianie. Odpowiednie  pożegnanie  i  dbałość  o  zmarłych  były obowiązkiem ich bliskich. Z drugiej strony pamięć o nich stawała  się dla  rodziny  spoiwem,  tworzyła  tradycję  ro‐dzinną. 

Jeśli  porównamy  zasadnicze  elementy  rytuału  po‐grzebowego na  ziemiach polskich w epoce  średniowie‐cza,  to  okaże  się,  że  rytuał  pogański  nie  różnił  się  tak bardzo  od  chrześcijańskiego.  W  pierwszym  z  nich  na uroczystości pogrzebowe składało się czuwanie u zwłok zmarłego  (pusty wieczór, pusta noc), odwożenie  zwłok na  cmentarz  (żal,  żalnik),  opłakiwanie  zmarłego,  uczta połączona ze swego rodzaju  igrzyskami (tryzna), pochó‐wek  ciałopalny.  Ten  drugi  różnił  się  w  zasadzie  tylko sposobem pochówku przez inhumację i udziałem ducho‐

Page 12: 2015 10 25 286 17

Wszystkich Świętych 

Strona 12 

nego. Na ziemiach polskich zwyczaj palenia zwłok prze‐trwał mniej więcej do poł. X w.,  co nie oznacza,  że po przyjęciu  chrztu  natychmiast  zanikł.  Podobnie  jak  nie można  wyłącznie  chrystianizacji  przypisywać  zasługi wyparcia  kremacji, wiadomo  bowiem,  iż w  pod  koniec X w.  nasi  przodkowie  nie  uważali  już  ciałopalenia  za warunek troski o pośmiertny byt zmarłego. Rozbudowa‐ny, momentami przesadny, ceremoniał pogrzebowy był w dużej mierze efektem wspomnianego kultu zmarłych. Właściwy  pogrzeb  przygotowywał  zmarłych  do  spokoj‐nego życia pozagrobowego, a co za tym  idzie — chronił żywych  przed  ewentualnym  niepokojeniem  ich  przez zaniedbane  dusze.  Toteż  ostatniemu  pożegnaniu  obo‐wiązkowo  towarzyszyły  zawodzenia  i  żale  płaczek, w okresie wcześniejszym  pełne dramatycznych  gestów, np.  rwania włosów  z  głowy  czy  rozdrapywania  twarzy paznokciami.  Jeszcze  na  pocz.  XIII w. mistrz  Wincenty  Kadłubek  napisał: „Mógłbyś  usłyszeć  tu  szczere,  tam obłudne  głosy  biadania;  stąd  wes‐tchnienia, stamtąd łkania, stąd żałosne jęki, stamtąd straszne wycia; stąd roz‐lega się odgłos bicia się w piersi, stam‐tąd  klask  zderzających  się  dłoni:  tu płyną potoki  rzęsistych  łez  […]. Panny targają  włosy,  matrony  rozdrapują twarz,  szaty  rozdzierają  staruszki” 1 . Wygłaszany  w  trakcie  pogrzebu  la‐ment, w którym wspominano  zmarłe‐go  i ubolewano nad  jego odejściem, u schyłku  średnio‐wiecza przybrał w wypadku osób znaczniejszych postać literackich utworów – epidiów  (znanych od czasów sta‐rożytnej  Grecji).  Suto  zaprawianej miodem  uczcie  po‐grzebowej  zwanej  strawą  towarzyszył  pewien  rodzaj zabawy, w  czasie  której wykonywano  z nałożonymi  na twarz  maskami  taniec  obrzędowy.  Po  wprowadzeniu chrześcijaństwa Kościół starał się zwalczyć relikty pogań‐skie w obrzędzie pogrzebowym, w  tym spektakl opłaki‐wania zmarłych i tańce obrzędowe, które miały przybie‐rać  orgiastyczne  formy.  (…)  Składanie  ofiar  zmarłym, zaopatrywanie  ich na drogę pośmiertną, czuwanie przy zwłokach,  uczty  i  śpiewy  z  tańcami  w  miejscach  po‐chówku,  przesadne  lamentacje  charakteryzowały  cere‐monię  pogrzebową  i  kult  zmarłych w  kulturach  ludów indoeuropejskich.  Z  lamentacjami  jako  niezgodnymi  ze swą nauką Kościół nie mógł  sobie  jednak poradzić,  tak więc  w  społeczności  wiejskiej  przetrwały  one  bardzo długo, bo aż do 1 poł. XX w. Podobnie pradawny obyczaj wyposażania zmarłego na dalszą wędrówkę w przedmio‐ty,  których  używał  i  do  których  był  przywiązany,  prze‐trwał pomimo monitów Kościoła, choć w okrojonej  for‐mie, do dzisiaj. Podczas gdy kiedyś wśród darów grobo‐

1 Kronika polska mistrza Wincentego, tłum. K. Abgarowicz, B. 

Kurbis, Wstęp i komentarz B. Kurbis, Warszawa 1974, s. 92 

wych  znajdowała  się  broń,  ulubione  zwierzę,  jedzenie czy moneta włożona w  usta,  obecnie  jest  to  np.  ksią‐żeczka do nabożeństwa lub święty obrazek, ale i tak jest to  relikt  pogańskiego  kultu  zmarłych  i  wyobrażeń  na temat życia pozagrobowego. Wprowadzenie  modelu  pochówku  chrześcijańskiego z udziałem duchownego na poświęconej  ziemi nie mo‐gło  się udać dopóty, dopóki nie  istniała  rozwinięta  sieć kościołów  parafialnych.  Toteż  w  pierwszej  kolejności pogrzeb  sakramentalny  był  udziałem  wąskiej  grupy możnych, później również rodzącego się mieszczaństwa, a na samym końcu dotarł do społeczności wiejskiej. Od momentu wprowadzenia w XII w. w archidiecezji gnieź‐nieńskiej przymusu parafialnego nieodzownym elemen‐tem pogrzebu  sakramentalnego, przynajmniej w  teorii, stały  się  egzekwie  [tj.  liturgia  żałobna  –  przyp.  red.], 

pochówek  w  poświęconej  ziemi  i  modlitwa.  Tak  więc w pierwszą  noc  po  zgonie  w  domu  nieboszczyka  przy zapalonej  gromnicy  spotykali  się  krewni  i  znajomi,  aby wspólnie czuwać  i żegnać zmarłego. Tzw. pusty wieczór stanowił kontynuację zwyczaju jeszcze przedchrześcijań‐skiego, ale nie będąc w  sprzeczności  z  zasadami wiary, został  całkowicie  zaakceptowany przez Kościół. Organi‐zacją  pogrzebu  na  wsi  zajmowała  się  rodzina,  w mia‐stach zaś cechy i bractwa przykościelne, z którymi zmar‐ły  i  jego najbliżsi byli związani. Kler z kolei zajmował się zorganizowaniem  odpowiedniego  pożegnania  odcho‐dzących z tego  świata duchownych. Ponieważ każdemu na  równi  przyznawano  prawo  do  godnego  pochówku, ubogim  czy  wędrowcom  organizowano  pogrzeby  na koszt  lokalnej  społeczności,  jednak  prawdopodobnie chowano ich w mogiłach zbiorowych. W  dzień  pogrzebu  uformowany  kondukt  żałobny  prze‐nosił nakryte całunem zwłoki do kościoła, gdzie po wło‐żeniu  ich do  trumny odprawiano mszę. Potem procesja pogrzebowa odprowadzała zmarłego na cmentarz. (…) 

Królewski  ceremoniał pogrzebowy  różnił  się oczywi‐ście od pochówku poddanych, przede wszystkim bogac‐twem  oprawy.  Pewne  jego  elementy  związane  ściśle z obyczajowością  rycerską  zostały  przejęte  z zagranicy, najpewniej z Węgier  lub Czech. Chodziło m.in. o wpro‐wadzenie  do  orszaku  żałobnego  postaci  uosabiającej zmarłego władcę. Po złożeniu  trumny do grobu uczest‐nicy pożegnania zmarłego brali udział w stypie. Wystaw‐ 

Choć chrześcijańskie cimenterium nie wydawało się ludziom 

odpowiednie do urządzania na nim strawy, to nie traktowano 

go jako miejsca przeznaczonego wyłącznie dla nieżyjących. 

Tędy przebiegała trasa procesji Bożego Ciała, 

tutaj nierzadko odbywały się zgromadzenia sądów, 

tu też bawiły się dzieci ze szkoły parafialnej. 

Page 13: 2015 10 25 286 17

Wszystkich Świętych 

25‐10‐2015  Strona 13 

Imionnik chrześcijański

28 października

Tadeusz

Komu patronuje Tadeusz Juda, może ufać, że życie mu się uda, bo Apostoł od beznadziejnych rzeczy każde zranienie czy braki uleczy.

 

Ks. Kazimierz Wójtowicz CR Wydawnictwo Alleluja, 2014

ność  uczty  pogrzebowej  okresu pogańskiego  i czasów  nowożytnych pozwala  sądzić,  że w  pięciu  pierw‐szych  wiekach  chrześcijaństwa w Polsce  przykładano  do  niej  dużą wagę.  Podstawową  różnicą między pogańską  strawą  a  chrześcijańską stypą  było  miejsce  jej  urządzania, Kościół  zakazywał  organizowania uczty w miejscu pochówku (czyli na cmentarzu),  jak  to  czyniono w  cza‐sach  pogańskich,  i dlatego  przenie‐siono  ją do domu zmarłego. Nie da się stwierdzić,  ile czasu zajęło prze‐konywanie  wiernych  do  zmiany tego przyzwyczajenia. Pogańskiemu i  chrześcijańskiemu  obrzędowi  po‐grzebowemu  wspólny  był  również zwyczaj  uroczystego  „wyprowadza‐nia na tamten świat", najlepiej przy udziale  jak  najliczniejszego  grona. Formowanie  i przemarsz konduktu służyły podkreśleniu motywu  wędrówki,  który  odpowiadał  wyobrażeniom i pogan,  i chrześcijan na  temat  ludzkiej egzystencji  jako ciągłej podróży w życiu ziemskim i pozagrobowym. 

Wraz z chrześcijańskim wymogiem pochówku na po‐święconej ziemi musiały się pojawić przykościelne cmen‐tarze, ale  trochę czasu minęło, nim Kościół wytępił po‐gański zwyczaj grzebania zmarłych in silvis et in campus. Upowszechnienie  cmentarzy  przykościelnych  pomogło wyeliminować  inny  zwyczaj pogański,  tj. urządzania  za‐bawy właśnie w miejscu pochówku. Choć chrześcijańskie cimenterium nie wydawało się ludziom odpowiednie do urządzania  na  nim  strawy,  to  nie  traktowano  go  jako miejsca przeznaczonego wyłącznie dla nieżyjących. Tędy przebiegała  trasa procesji Bożego Ciała,  tutaj nierzadko odbywały  się  zgromadzenia  sądów,  tu  też  bawiły  się dzieci  ze  szkoły  parafialnej.  Tak  dalece  naturalne  było dla  ówczesnych  obcowanie  ze  śmiercią  i  zmarłymi,  że służył w  końcu  cmentarz  przykościelny  jako  plac  tar‐gowy czy miejsce do gry w kości. Zrazem uważano,  że jako miejsce do grzebania zwłok jest pospolity. Ci, którzy chcieli szczególnie zadbać o zmarłych bliskich lub o swój byt pośmiertny albo raczej było ich na to stać, posiadali grobowce w kościele lub klasztorze. (…) Troska o wspól‐ne dla członków rodziny miejsce pochówku, w połącze‐niu z zapewnieniem stałej modlitwy za dusze zmarłych, była  elementem  tradycji  rodzinnej. O  zmarłych  pamię‐tano przy okazji  licznych  świąt  i obrzędów dorocznych, ale  by  wyprzeć  ludowe  zwyczaje,  Kościół  wprowadził swoje.  Nie  mógł  bowiem  zaakceptować  pogańskich praktyk,  które  podkreślały materialny  charakter  duszy ludzkiej. W świecie  pogańskim  pamięć  i troska  o  zmar‐łych  były  bardzo  silne.  Nie  tylko  w  rocznicę  zgonu i w określone dni urządzano uczty zaduszne – większość dorocznych  obrzędów  zawierała  elementy  kultu  zmar‐

łych. Szczególne znaczenie w  życiu obrzędowym miały  cykle  zaduszek wiosennych  i  jesiennych. Urządza‐no  wtedy  uczty  (białoruskie  dzia‐dy), zostawiano  jedzenie dla zmar‐łych, palono ogniska w celu ogrza‐nia  dusz.  Ślady  takich  zachowań przetrwały na ziemiach polskich aż do  XV  w.,  a  współczesne  palenie świateł na grobach w wigilię Zadu‐szek  (1  XI) można  uznać  za  pozo‐stałość  palenia  ogni  w  zaduszki pogańskie.  Po  wprowadzeniu chrześcijaństwa  Kościół  rozwijał nowe  formy  troski  o  zmarłych. W początkowym  okresie  chrześci‐jaństwa  na  ziemiach  polskich  kler śpiewał psalmy i organizował msze święte w  intencji zmarłych związa‐nych  z  daną wspólnotą  kanonicką lub  klasztorną.  Chodziło  o  du‐

chownych  oraz  o  świeckich  fundatorów  i  darczyńców, którzy byli wpisani do księgi brackiej. W ten sposób Ko‐ściół troszczył się tylko o zmarłych z ówczesnej elity spo‐łecznej  książąt piastowskich  i możnych  rycerzy. Rozwój sieci  parafialnej  pozwolił  zadbać  o  dusze  wszystkich. Duchowieństwo  mogło  regularnie  odprawiać  wigilie żałobne – msze pro defunctis oraz  tzw. wypominki od‐czytywane po  każdym  kazaniu. Kościół ustanowił  także specjalny dzień modlitwy za wszystkich zmarłych – Dzień Zaduszny,  obchodzony  2  listopada,  który w  połączeniu z dniem  Wszystkich  Świętych  stał  się  swego  rodzaju kontynuacją pogańskich  zaduszek  jesiennych. Znano go w  Polsce  od  XII  w.,  upowszechnił  się  w  wieku  XIII, a w XIV  w.  świętowano  już  okazale.  Obowiązkowym rytuałem świątecznym stała się urządzana po mszy świę‐tej  procesja  na  cmentarzu,  podczas  której  duchowni śpiewali modlitwy  liturgiczne  i  psalmy  oraz  odmawiali Ojcze Nasz. 

Cdn.  

Page 14: 2015 10 25 286 17

Z życia parafii 

Strona 14 

Parafia Zmartwychwstania Pańskiego ul. Dąbrówki 4, 61‐501 Poznań, tel. 0 61 833‐34‐62 

Strona internetowa: www.poznancr.pl, e­mail: [email protected] 

konto bankowe: PKO Bank Polski S.A. III oddział Poznań 44 1020 4027 0000 1902 0313 5498 

 Biuro parafialne czynne:  od poniedziałku do piątku w godz. od 10 do 12,  w poniedziałki, środy i piątki (z wyłączeniem pierwszego piąt‐

ku miesiąca) od godz. 16 do 17.30.  

Jeśli w nagłych wypadkach potrzebny jest ksiądz, prosimy dzwonić: 61 833 35 60 lub 61 833 34 62 

Redakcja „Ja Jestem Zmartwych-wstaniem” dziękuje za wszelkie ofia-ry składane do skarbony w dniu uka-zania się pisma i oświadcza, że są one przeznaczane wyłącznie na druk dwu-tygodnika. Zapraszamy na stronę www.jajestemzmartwychwstaniem.pl, na której publikujemy wszystkie numery – w kolorze.

Kurs Samarytanka

DLA KOBIET W KAŻDYM WIEKU I POWOŁANIU ŻYCIOWYM

Jeśli te pytania pojawiają się w Twoim sercu i jeśli pra-gniesz odkryć piękno, jakie jest w Tobie złożone przez Boga, oraz doświadczyć przemieniającego spotkania z Jezusem, zapraszamy!

14-15 listopada w naszej parafii Koszt: 80 zł. Zaliczka: 50 zł płatna w ciągu 7 dni od zapisu, w razie rezygnacji nie podlega zwrotowi. Kurs dochodzony – nie zapewniamy noclegu. Informacje: www.poznancr.pl w zakładce Galilea. Zapisy przez formularz dostępny na stronie. Pytania można kierować na mail: [email protected] lub tel.: 512 167 152 

ŚWIADECTWA UCZESTNICZEK 

  Na kursie Jezus pokazał mi, że jestem piękna. Bóg mnie tak cudownie stworzył. Pan pokazał mi też, jak piękne są moje siostry. Każdą stworzył inaczej i każda jest piękna. (…) Na kursie oddałam Jezusowi swoją kobie­cość i jestem szczęśliwa z tego powodu. Pan uzdrawiał mnie i oczyszczał. Nie spodziewałam się, że ten kurs będzie tak owocny, że tak go przeżyję. (…) Dotychczas miałam wiele fałszywych „ob­razów” na swój temat – na temat swojego 

wyglądu, charakteru, samej siebie. Jezus to uzdrowił. Wcześniej non stop się oskarżałam za byle głupotę, wielki smutek gościł w moim sercu. Jezus mnie z tego wyzwolił. Odciął więzy, którymi byłam zniewolona, uwolnił mnie. Taki kurs powinna przeżyć każda kobieta. 

Martyna   

Moje życie jeszcze trzy dni temu wydawało mi się pu­stynią, a serce moje było wyschniętą studnią. W czasie kursu Pan mówił do mnie przez Słowo, wiele słów było kierowanych wprost do mnie. Pan zabierał to, co było we mnie cierniem i napełniał moje serce nadzieją i miłością. Zostawiłam to, co stare i idę do nowego. Zawsze patrzyłam na siebie i innych z dużą dozą kryty­cyzmu. Twierdziłam, że to dobre, bo sprawia, że czło­wiek ma ochotę zmieniać się na lepsze. Ten kurs uświadomił mi, że wcale nie muszę krytykować siebie i innych, tylko podkreślać to, co we mnie dobre i dobre w innych. (…) Bóg kocha mnie taką, jaka jestem i zmie­nia na lepsze On sam. 

Justyna 

Page 15: 2015 10 25 286 17

Wiara 

25‐10‐2015  Strona 15 

Z katechezy Papieża 

 O traktowaniu dziecka przychodzącego na świat  

  dniu  14  października 2015r. podczas audien‐cji  ogólnej Ojciec  Świę‐

ty  omówił  temat  „W  każdym dziecku trzeba ugościć Jezusa”. W  swojej  katechezie  Papież 

mówił o obietnicach, jakie czynimy dzieciom  i  jak się z nich wywiązu‐jemy.  O  jakie  obietnice  tu  chodzi? Nie  o  takie  zwyczajne,  codzienne, którymi  chcemy  dzieciom  sprawić przyjemność  lub  nakłonić  je  do czegoś,  lecz o bardzo ważne obiet‐nice,  decydujące  o  życiu  dzieci, o ich zaufaniu wobec  innych  ludzi, o  ich  zdolności  do  pojmowania Boga jako błogosławieństwa. Ojciec  Święty  zastanawia  się, 

czy  wszyscy  traktujemy  poważnie 

przyszłość dzieci i młodzieży i na ile jesteśmy uczciwi w wywiązywaniu  się  z obietnic  składanych dzieciom przy‐chodzącym na świat. A co  im obiecujemy? Rodzice obiecują  im mi‐łość,  troskę,  opiekę,  zainteresowanie,  gościnność  w  swoim  domu, serdeczność,  akceptację.  Na  to wszystko mają  prawo  liczyć  dzieci, które  Bóg  zsyła  na  ziemię.  Dawanie  miłości  jest  najwłaściwszym sposobem,  aby  przyjąć  przychodzące  na  świat  dziecko. Miłość  jest obietnicą,  jaką  mężczyzna  i  kobieta  składają  każdemu  dziecku  od chwili, kiedy poczęte jest w ich myśli. Dzieci przychodzące na świat oczekują całkowicie ufnie i bezbronnie, że otrzymają potwierdzenie tej obietnicy. Natomiast gdy zachodzi coś przeciwnego, dzieci zosta‐ją  zranione  „zgorszeniem”  i  nawet nie mają  środków  i możliwości, żeby zrozumieć, co się dzieje. Bóg od pierwszej chwili czuwa nad tą obietnicą  i  nigdy  nie  traci  dzieci  z  oczu.  Istnieje  realna,  delikatna i tajemnicza  relacja  pomiędzy  Bogiem  a  duszą  dziecka.  Dziecko  od początku jest ono gotowe, aby czuć, że istnieje Bóg, który je kocha. Gdy  opiekujemy  się  dzieckiem,  karmimy  je,  pielęgnujemy,  mó‐

wimy  do  niego,  uśmiechamy  się, wtedy  ono  uczy  się  piękna więzi między  istotami  ludzkimi.  Ojcowie  i  matki  posiadają  iskrę miłości 

Bożej, którą dają dzieciom. Patrząc na dzieci oczami Jezusa rodzice są w stanie zrozumieć, w jaki sposób broniąc  rodzinę  i  jej  wartości  chronią  ludzkość. W czasie  chrztu  świętego  Kościół  również  składa dzieciom  wielkie  obietnice,  których  wypełnieniem zobowiązuje  rodziców,  chrzestnych  i  wspólnotę chrześcijańską. Czy  jesteś  gotów przyjąć  z  bezwarunkową miło‐

ścią  i  szacunkiem  każde  dziecko,  które  pojawi  się w twojej  rodzinie? Czy zdarzyło się,  że zlekceważy‐łeś  kogoś,  pogardziłeś  kimś  tylko  dlatego,  że  jest małym dzieckiem? | 

EWA KOŁODZIEJ 

Wspólnota Galilea 

 

 

KRONIKA PARAFIALNA  

Zostali włączeni do wspólnoty Kościoła  

18 października Nina Bruss 

Martyna Maria Nadolna Gabriela Lewandowska 

Mateusz Stefan Stojczyk – Krauze Michał Tadeusz Bręk 

Adam Stojczyk Maja Magdalena Pondel 

Robert Kraska Agata Trząskalska 

 Odeszli do domu Ojca 

 Janina Korczyńska (4 października) Andrzej Lupa (12 października) 

Andrzej Woźniak (13 października) Urszula Nowaczyk (18 października) Henryk Trybuła (22 października) 

POSZUKIWANY FLET POPRZECZNY

Poszukujemy fletu poprzecznego dla osoby,

która chciałaby swoim graniem ubogacić uwielbienie Boga, ale niestety nie dysponuje

takim instrumentem, choć potrafi na nim grać. Może ktoś zechciałby oddać w dobre ręce?

Kontakt: Gosia 512 167 152

Page 16: 2015 10 25 286 17

Z misji 

Strona 16 

Pierwsze kroki w Tanzanii 

 

Czcigodny Księże Proboszczu Adamie i kochani parafianie,  

Z wdzięcznością w sercu wspominamy wydarze‐nie  sprzed  roku, gdy  z  rąk ks. bp. Zdzisława Fortuniaka otrzymałyśmy  krzyże  misyjne  i  oficjalnie  zostałyśmy posłane przez Kościół na misje do Afryki. Podczas mszy świętej Matka Generalna Teresa Maria Kreft CR przed‐stawiła  przyszłe misjonarki  i  usłyszałyśmy  następujące słowa  „…posłana  przez  Zgromadzenie  Sióstr  Zmar‐twychwstania  Pańskiego  na misje  do  Tanzanii”.  Każda z nas  odpowiedziała:  „Oto  jestem,  Panie,  bo mnie we‐zwałeś”.  Umocnione  słowem  księdza  biskupa,  Bożym błogosławieństwem  Kościoła,  zgromadzenia  i  naszych kochanych Rodziców wyruszyłyśmy  tam, gdzie sam Pan nas posyła. Nasza podróż rozpoczęła się 26 października 2014  roku. W  tym  dniu  przypada wspomnienie  naszej błogosławionej  Matki  Celiny  Borzęckiej,  założycielki zgromadzenia, a więc nie byłyśmy same. Poza  tym nie‐ustannie  towarzyszą nam Słowa Pana: „Oto  Ja posyłam anioła przed  tobą, aby cię strzegł w czasie  twojej drogi i doprowadził cię do miejsca, które ci wyznaczyłem. Sza‐nuj go i bądź uważny na jego słowa…” ( Wj 23,20‐21 ). 

Po kilkunastogodzinnej powietrznej podróży wy‐lądowałyśmy w Tanzanii,  która  leży w  środkowej  część Afryki Wschodniej na wybrzeżu Oceanu  Indyjskiego. Tu znajduje  się  najwyższa  góra  Afryki  –  Kilimandżaro, a także  parki  narodowe,  jak  Ngorongoro,  Selous  czy Serengeti,  zamieszkiwane  przez  kilkadziesiąt  tysięcy egzotycznych zwierząt. 

Jakie  były  nasze  pierwsze  wrażenia?  Przede wszystkim doświadczyłyśmy dobroci, otwartości,  życzli‐wości oraz serdecznego przyjęcia ze strony mieszkańców Czarnego  Lądu,  polskich  misjonarzy  i  naszych  sióstr, które  z ofiarną miłością  pracują od  kilku  lat w Buturu, w szkole  Chief Wanzagi  Secondary  School.  Buturu  leży w północnej  części Tanzanii niedaleko Musomy.  Zachę‐camy  do  odwiedzin  strony  internetowej www.zmartwychwstanki.org.pl/inne.html,  na  której znajduje się ciekawy materiał na temat naszej misji oraz o pierwszym prezydencie Tanzanii Juliusa Nyerere. 

Obok  zaangażowania  w  pracę  szkolną,  zmar‐twychwstanki organizują  kilka  razy w  tygodniu popołu‐dniowe lekcje dla biednych dzieci z wioski. Te spotkania cieszą się dużym zainteresowaniem. Dzieci uczestniczące w nich otrzymują pomoc w nauce  języka suahili, angiel‐skiego  oraz matematyki. W  prowadzeniu  tych  spotkań pomagają  dziewczęta  –  kandydatki,  które  zgłaszają  się do naszego zgromadzenia  i pragną żyć naszym paschal‐nym charyzmatem. 

Wioska Miłosierdzia 

 Dzięki naszym siostrom w  rodzinnej atmosferze 

przeżyłyśmy  pierwsze  święta  z  dala  od  Ojczyzny.  Nie zabrakło akcentów polskich i wprowadzania nas w tutej‐sze  zwyczaje.  Podczas  świąt  Bożego  Narodzenia  kilka osób  przyjęło  sakramenty  wtajemniczenia  chrześcijań‐skiego. Między  innymi starsza Pani, która gorliwie przy‐gotowywała  się do  tego dnia, a podczas otrzymywania sakramentów tryskała radością. To dla nas wielkie  i bu‐dujące  świadectwo wiary. Ksiądz proboszcz Daniel Hinc CR zabrał nas do pobliskiej wioski, gdzie została odpra‐wiona msza  św.,  a  po  niej  pojechaliśmy  do  starszych osób,  które  czekały na  spowiedź  świętą  i przyjęcie  Ko‐munii. 

Przez kilka pierwszych miesięcy uczyłyśmy się ję‐zyka  suahili w  Language School w Musomie, która  leży na  północy  Tanzanii,  nad  Jeziorem  Wiktorii,  którego powierzchnia  równa  jest  około  jednej  piątej  obszaru Polski. Jest to drugiego co do wielkości jezioro w Afryce. 

Po ukończeniu kursu miałyśmy okazję nadal po‐znawać język suahili, kulturę i zwyczaje, gdyż mieszkały‐śmy przez kilka tygodni w Kigera Etuma, w Wiosce Miło‐sierdzia  oddalonej  ok.  20  km  od Musomy. Miejsce  to przeznaczone  jest  dla  osób  starszych,  niepełnospraw‐nych fizycznie i psychicznie, trędowatych oraz dla matek samotnie wychowujących swoje dzieci.     Posługują tutaj 

 

Boko (sierpień 2015) 

Page 17: 2015 10 25 286 17

Z misji 

25‐10‐2015  Strona 17 

Siostry  Franciszkanki  od Pokuty i Miłości Chrześci‐jańskiej.  Życie  wraz z Siostrami  i  ludźmi z wioski  było  dla  nas niezwykłym  przeżyciem. Najwięcej  kontaktu mia‐łyśmy  z dziećmi,  gdyż uczestniczyłyśmy w  zaję‐ciach  organizowanych dla nich. Dzieci w Tanza‐nii  są  radosne,  otwarte i wdzięczne  za  wszelkie dobro. Można się od nich wiele nauczyć. Na pierw‐szych zajęciach dzieci zaprosiły nas na kubek uji, napoju który powstaje z mąki kukurydzianej  i wody. Piją  to co‐dziennie z apetytem, a dla niektórych uczniów przycho‐dzących  z wioski  jest  to  jedyny  posiłek. My  natomiast z trudem  spożyłyśmy  płynny  napój  kukurydziany.  Tutaj też przeszłyśmy pierwszą malarię, którą określa się  jako „ pocałunek” Afryki. 

Obecnie przebywamy u  sióstr  karmelitanek mi‐sjonarek w  Boko,  niedaleko  Dar  es  Salaam,  które  jest położone we wschodniej części tego kraju nad Oceanem Indyjskim.  Miasto  portowe  zamieszkuje  ponad  3  mln mieszkańców. 

Mieszkając  z  siostrami,  szlifujemy  język  suahili i poznajemy kulturę. Mamy również okazję, by zobaczyć, jak wygląda  formacja zakonna w  tutejszym  zgromadze‐niu, gdyż w domu tym odbywa się formacja sióstr postu‐lantek. Siostry mieszkają w pobliżu  kościoła parafialne‐go,  więc  poznajemy  i  uczestniczymy  z  bliska  w życiu parafian.  W  Kościele  każda  niedziela  przeżywana  jest bardzo  uroczyście.  Nie  sposób  nie  doświadczyć,  że  to nieustannie  powtarzana  Pascha  tygodnia,  czyli  „mała Wielkanoc”. Na kilka dni przed niedzielą  trwają przygo‐towania. Chór  ćwiczy  śpiewy połączone z  tańcem  i  licz‐nymi gestami, które pomagają wielbić Boga. Tanzańczy‐ 

Rukuba 

 cy rodzą się z wyczuciem rytmu  i nawet chóry dziecięce mają swoich małych dyrygentów. 

Odwiedziłyśmy miasto Bagamoyo nad Oceanem Indyjskim, oddalone od Dar es Salaam ok. 60 km. Stąd wywożono  niewolników,  rozdzielając  ich  od  rodziny. W tym wypadku miejscowość ta oznaczała złamać serce. Tutaj przybyli pierwsi biali misjonarze pod koniec XIX w. i stąd chrześcijaństwo rozprzestrzeniało się na  inne czę‐ści Afryki.  Jest  też  tu małe muzeum oraz  cmentarz, na którym pochowani  są pierwsi misjonarze. Nazwa Baga‐moyo  obok  wcześniejszego  znaczenia  tłumaczona  jest również  jako tracić serce. Na znak przybycia misjonarzy niedaleko Oceanu ustawiony jest krzyż oraz figura Serca Jezusowego.  Jezus wita misjonarzy  z  rozpostartymi  ra‐mionami. 

Każdy dzień jest dla nas nową lekcją nie tylko ję‐zyka  suahili, ale przede wszystkim  życia wśród  ludzi do których  posłał  nas  Pan,  by  głosić  tajemnicę  Jego Zmartwychwstania. Umacnia nas w tym przyjęcie krzyży misyjnych,  które  dokonało  się  w  parafii  Zmartwych‐wstania na Wildzie. 

Gorąco  Was  prosimy  o  wsparcie  modlitewne i finansowe,  byśmy  mogły  zapewnić  rozwój  nowych powołań w Tanzanii. Dla  zilustrowania  naszych  przeżyć dołączamy zdjęcia.  

Z wyrazami wdzięczności i zapewnieniem o modlitwie s. Agnieszka P. Wilmanska CR i s. Tomasza Kamińska CR  

Zachęcamy do finansowego wsparcia tanzańskiej misji sióstr

i księży zmartwychwstańców Ofiary można przesyłać na konto: PKO SA O/POZNAŃ 63 1240 1763 1111 0000 1813 3501 (tytuł przelewu „MISJA TANZANIA”)

Page 18: 2015 10 25 286 17

Polecamy 

Strona 18 

Do teatru zaprasza Emilia Mrowińska 

  

 

W  listopadzie  Scena  na  Piętrze  będzie  sceną mu‐zyczną  –  planowane  są  dwa,  zapowiadające  się  bar‐dzo nastrojowo koncerty. 

Najpierw  3.XI  o  godz.19.00  odbędzie  się  recital „Jesienna nostalgia” Haliny Zimmermann (na zdjęciu; kiedyś  także  z  nią  występowałam).  Przy  fortepianie zasiądzie znany pianista  i aranżer Piotr Kałużny. Go‐ściem specjalnym będzie Grażyna Barszczewska, któ‐

ra  odbierze  statuetkę Invictus  dla  najlepszej aktorki  35‐lecia  Sceny na  Piętrze.  Grażyna Barszczewska  uznawa‐na  jest  za  Matkę Chrzestną  Sceny,  grała bowiem  w  pierwszym przedstawieniu,  które gościło  na  deskach  jed‐

nej z najmniejszych polskich scen. Wcześniej  tego dnia, o godz.18.30 chętni  spotkają 

się przy obelisku Romana Wilhelmiego z okazji rocz‐nicy śmierci aktora – to już ósme takie spotkanie. 

Z kolei  23.XI o  godz. 19.00  zapraszam na koncert „Trzeba  marzyć”,  promujący  wspaniały,  poetycki dwupłytowy album „Strobel – Kofta – Wołek” (będzie do nabycia po koncercie – autografy też będzie można oczywiście zdobyć). Wokalistką w  tym projekcie  jest pedagog,  logopeda  Anna  Stankiewicz  o  niebywałym brzmieniu głosu  i świetnej dykcji. Ponadto będziemy mieli  okazję  posłuchać  jednego  z  najwybitniejszych wirtuozów gitary klasycznej, kompozytora i aranżera – Janusza Strobla. Skomponował on muzykę do wier‐szy polskich i rosyjskich poetów, na przykład prezen‐towanych  niegdyś  w  Scenie  na  Piętrze  przez  Annę 

Romantowską i Krzyszto‐fa  Kolbergera).  Zespół uzupełnia  bardzo  znany muzyk  jazzowy  Andrzej Jagodziński,  stały  akom‐paniator  Ewy  Bem.  Jego najpopularniejszą,  a  jed‐nocześnie  godną  polece‐nia  płytą  jest  „Chopin” z 1993  roku,  za  którą 

pianista  otrzymał  Fryderyka  w  kategorii  najlepsza płyta  jazzowa.  Zapowiada  się  bardzo  miły  wieczór z tekstami Janusza Kofty i Jana Wołka. Album w więk‐szości  obejmuje  niepublikowane  dotąd  kompozycje, a tym znanym wokalistka nadała nowy wymiar. 

Informacja  dla  zainteresowanych:  kasa  Estrady (ul.  Masztalarska  8)  czynna  w  poniedziałki,  środy, czwartki od 15 do 18, wtorki, piątki od 10 do 13 i na godzinę przed spektaklem. Ceny biletów: 

na koncert 3.XI – 60 zł, 50 zł i 40 zł,  na koncert 23.XI – 70 zł, 55 zł i 45 zł. | 

EMILIA MROWIŃSKA fot. Krzysztof Styszyński 

 Z estradowego pamiętnika (1) 

 Właściwie  śpiewać  zaczęłam  już  w  ogólniaku. 

Uczęszczałam  do  IX  LO  na  Dębcu.  Na  wielu  akade‐miach ku czci…, jak to się mówi, śpiewałam w duecie z Elą Dolską (aktualnie Grzeszczuk, nasza parafianka). Żartobliwie  nazywano  nas  Bulska  –  Dulska,  celowo przekręcając jedno nazwisko. Bulska – to moje nazwi‐sko panieńskie. 

Po zdanej maturze (1959 r.) zapisałam się do Pań‐stwowej Szkoły Ekonomicznej. Była to 2‐letnia szkoła na prawach studenckich (indeksy, zaliczenia, egzami‐ny). Dawała  też prawo wstępu na drugi  rok  studiów ekonomicznych.  Na  moim  roku  spotkałam  Adama Wilhelmiego, młodszego brata Romana, który  zapro‐sił  mnie  na  prywatkę  do  swojego  domu  rodzinnego przy ul. Roosevelta. 

Ważniejszą rolę jednak w moim życiu odegrał spo‐tkany  w  tej  szkole  Bogdan  Maćkowiak  o  pięknym, czystym  głosie.  Na  przerwach  między  wykładami śpiewałam z nim w duecie. Kiedyś przyniósł do szko‐ły gitarę i wtedy to było to! To Bogdan namówił mnie na wspólne z nim występy w VI LO im. Paderewskie‐go  na  Zgaduj  Zgaduli.  Zaśpiewaliśmy  dwa  duety („Wspomnij mnie” i „Przy kominku”). Los chciał, że na widowni  był  śp.  Krzysztof  Mrowiński  (mój  przyszły mąż).  Twierdził,  że  wtedy  zakochał  się  we mnie  od pierwszego wejrzenia, ale ja odwzajemniłam te uczu‐cia znacznie później.    Krzysztof był wtedy studentem 

Drodzy Czytelnicy, Gościnnie zabiorę głos w rubryce naszej autorki, któ‐rą znacie z relacji ze Sceny na Piętrze. W tym roku postanowiliśmy zmienić nieco kształt „Magii teatru” i nadać jej bardziej autorski charakter. Otóż pani Emilia – której życie było związane z estradą, o czym mało kto wie – będzie anonsować planowane wyda‐rzenia ze Sceny na Piętrze (przy ul. Masztalarskiej na Starówce), z którą przez lata publikacji relacji zdążyli‐śmy się już zżyć. Jednocześnie poprosiliśmy Panią Emilię, by podzieliła się swoimi estradowymi wspo‐mnieniami z nami i nie chowała się jedynie za rela‐cjami czyichś występów . Zatem zapraszamy do lektury! 

Romana Zygmunt 

Page 19: 2015 10 25 286 17

Polecamy 

25‐10‐2015  Strona 19 

ZRÓB COŚ DOBREGO!

 W  tym  cyklu  naszego  pisma  proponujemy Czytelnikom  ciekawe  dobroczynne  inicjatywy, o których  wiemy,  że  przynoszą  wymierną  pomoc, wiążą  się  z  konkretnym  dobrem  dla  bliźniego.  Jeśli szukają  Państwo  inspiracji  na  jednorazową  pomoc, stałe  charytatywne  zaangażowanie,  jeśli  nie wiedzą Państwo,  komu  najlepiej  przekazać  1%  podatku,  to warto  zaglądać  do  tej  rubryki.  Postaramy  się  pisać o inicjatywach  nie  nazbyt  rozreklamowanych  czy jeszcze  nieznanych  powszechnie,  przypomnimy  też od czasu do czasu nasze parafialne akcje. | (RED) 

filologii polskiej, a muzyka była jego hobby – udzielał się  w  siedmioosobowym  zespole  dixielandowym (pianino,  kontrabas,  perkusja,  gitara,  trąbka,  banjo i saksofon  z  klarnetem  na  zmianę).  Wielokrotnie  za pośrednictwem  Bogdana  (którego  znał)  zapraszał mnie na próby tej grupy, które odbywały się w Domu Kultury  „Stomil’’  na  Starołęce.  Pewnego  dnia  zdecy‐dowałam  się  tam  pojechać.  Byłam  zachwycona! Krzysztof  zaproponował  mi  śpiewanie  z  tym  zespo‐łem.  Do  tej  pory  nie  śpiewałam  solo,  miałam  więc uzasadnione  obawy,  ale  zaczęłam  próby.  Zbliżał  się sylwester  i  szef  zespołu  –  Krzysztof  oznajmił mi,  że zaśpiewam w Stomilu na balu sylwestrowym. Miałam potworną  tremę.  Ponieważ  to  był  mój  pierwszy  bal sylwestrowy, mój  tato postanowił  jechać ze mną. Tu pewne wyjaśnienie: byłam długo wyczekiwaną córką (miałam 3 braci), a więc oczkiem w głowie mego ojca. 

Zresztą  potem  to  starszy  ode  mnie  o  siedem  lat brat  Jurek (także nasz parafianin z ul. Partyzanckiej) przejął trochę kuratelę nade mną  FUNDACJA POMOCY HUMANI‐TARNEJ „REDEMPTORIS MISSIO” – ORGANIZUJE AKCJĘ ZBIÓRKI MYDŁA. Dur brzuszny, cholera, os Dur  brzuszny,  cholera,  czerwonka, ostre  biegunki  to  tylko  niektóre z chorób,  na  które  zapadają mieszkańcy  krajów  tropikalnych. Bywa,  że  choroby  te  kończą  się śmiercią.  Co  je  łączy?  Wszystkie należą  do  chorób  brudnych  rąk. Można  ich  łatwo uniknąć, po prostu myjąc ręce. Niektórzy z mieszkańców naszego świata nigdy nie myli rąk. Naszym wolontariuszom pracujących w  misyjnych  przychodniach  zdarza  się  uczyć  tej czynności  dorosłe  już  osoby.  Aby  dobre  nawyki mogły trwać,  potrzebne  jest  mydło.  W  Kamerunie  kostka mydła  toaletowego  kosztuje  równowartość  czterech złotych.  Czasem  tyle  wynosi  dzienny  zarobek Kameruńczyka,  jeśli  oczywiście  uda  mu  się  znaleźć pracę. Apelujemy do wszystkim  ludzi o  zakup  zwykłej  kostki mydła – my przekażemy ją dalej. Akcja trwa do 5 listopada br. Tego dnia wysyłamy trans‐port pomocy humanitarnej do Afryki. Mydło można przynosić lub przesyłać do siedziby Funda‐cji  przy  ul.  Grunwaldzkiej  86,  60‐311  Poznań  w  godz. 8.00‐16.00  lub  do  Centrum  Bukowska  ul.  Bukowska 27/29. Tel. kontaktowy: 61 862 13 21. 

Gorąco zachęcamy również naszych parafian do włą‐czenia się w tę akcję – kostka mydła kosztuje średnio 1 zł –  to  tak  niewiele.  Kartonik, do którego można wrzucać 

Mój tato pracował wtedy na stanowisku inżyniera w Zakładach  Cegielskiego,  a  popołudniami  spędzał czas  przy  sztalugach, malując  kolejne  obrazy  (w  na‐szym kościele była wystawa jego prac). Był więc nie‐obecny  duchem,  stąd  zainteresowanie  Jurka  np. mo‐imi  powrotami  z  prób.  Miałam  bowiem  obowiązek wracać  do  domu  przed  godz.  22.00.  Gdy  nieraz  po próbach uciekł mi tramwaj i nie zdążyłam na wyzna‐czoną  godzinę,  to  posłusznie  wyciągałam  rękę  i  do‐stawałam  „po  łapach”.  Jurek  był  podporą  finansową moich  rodziców,  bo  studiował  i  pracował  jednocze‐śnie.  I  to  właśnie  Jurek  zasponsorował mi  pierwsze czerwone  szpilki  (!)  na  ten  sylwestrowy  występ. Z sukienkami było łatwiej, bo szyła mi je mama. 

Na  tym  sylwestrowym  balu  miały  miejsce  dwa wydarzenia,  które  zasługują  na  przypomnienie.  Ale o tym już w następnym odcinku. | 

EMILIA MROWIŃSKA   

mydła dla Kameruńczyków (do 2.11), stoi w tyle kościo‐ła. Podarowane mydła  zawieziemy 3  listopada do  Fun‐dacji. | (MŚ) 

 

Page 20: 2015 10 25 286 17

Dla dzieci 

Strona 20 

„Ja Jestem Zmartwychwstaniem” – dwutygodnik parafii Zmartwychwstania Pańskiego w Poznaniu. Ukazuje się od 1989 r. Redaguje zespół: o. Adam P. Błyszcz, Romana Zygmunt, Agnieszka Kubczak, Danuta i Hieronim Piotrowie, Małgorzata Świderska, Milena Teper, Leszek Zygmunt.  Projekt graficzny i skład: Romana Zygmunt.  Współpraca: Tomasz Szymczak (Rzym), Emilia Mrowińska (teatr). Adres redakcji: ul. Dąbrówki 4, 61‐501 Poznań  www.jajestemzmartwychwstaniem.pl Teksty i listy prosimy przekazywać mailowo: [email protected] lub  [email protected] albo osobiście członkom redakcji. Druk: EUROPRINT, ul. Pamiątkowa 19, tel./faks 0 61 833 73 85 

Redakcja zastrzega sobie prawo do opracowania i skracania nadesłanych materiałów. 

   

Bruno Ferrero 

Słodka Święta       Wśród tłumu wybranych, przebywających w wielkim domu Bożym mieszkała pewna Słodka Święta. Święta ta, młoda i ciekawa, spoglądała co jakiś czas w dół, w przerażające głębie, gdzie tłoczyli się potępieni. Serce Słodkiej Świętej było tym głęboko zaniepokojone.      Pośród potępionych odkryła młodego człowieka o niebieskich oczach. Jej serce przyjęło się jeszcze bar‐dziej: "To niemożliwe, aby człowiek o oczach tak pięknych musiał cierpieć wieczne męki". Słodka Święta zbliżyła się do Boga i zaczęła prosić: ‐ Panie, widziałam na dole, w piekle człowieka, który na pewno dostał się tam przez przypadek. Z pewno‐ścią dokonał czegoś dobrego podczas ziemskiego życia... czegoś choćby najmniejszego?      Bóg wzruszył się prośbą Słodkiej Świętej i pozwolił jej przejrzeć księgę życia człowieka o niebieskich oczach. Święta otworzyła wielką księgę życia. Już pierwsze strony nie dodawały odwagi, a w miarę, jak przewracała karty, była zmuszona przyznać, że ten człowiek o niebieskich oczach dopuścił się najgorszych wykroczeń. Nie była nawet skrawka dobrego czynu dla odkupienia okrucieństw jego życia.      Jednak Święta nie straciła ducha i kontynuowała przeglądanie księgi. Aż niespodziewanie podskoczyła z radości: O! Pewnego dnia człowiek o niebieskich oczach nie rozdeptał pająka, ale pozostawił go przy ży‐ciu! Święta pobiegła uradowana do Boga i obwieściła mu swoje odkrycie. Przepełniony dobrocią Bóg rzekł do Słodkiej Świętej: ‐ Uratował pająka, niech go uratuje pająk.      I oto pająk zaczął tkać nić, która szybko opuszczała się w kierunku potępionych w piekle. Człowiek o nie‐bieskich oczach ujrzał nić i wyciągnął ramiona, podczas gdy pająk jeszcze kontynuował swoje dzieło. W końcu człowiek zdołał uchwycić przedmiot swojej nadziei i zaczął podciągać się, wspinając się powoli i przy‐bliżając się do światła. Nagle zorientował się, że jego towarzysze niedoli również uczepili się nici i wspinają się za nim. ‐ Zerwiecie nić! ‐ krzyknął ‐ Pajęcza nić nie może unieść całego tego ciężaru! ‐ i zaczął kopać towarzyszy, aby ich strącić.      Jednak ci, zdesperowani, jeszcze mocniej przywierali do zbawczej nici. Silne szarpnięcia spowodowane przez człowieka o niebieskich oczach zerwały nić i Słodka Święta ze smutkiem w duszy długo towarzyszyła wzrokiem człowiekowi o niebieskich oczach, gdy spadając wirował w ciemnościach, które go wchłonęły na zawsze. Wszyscy czepiamy się tej samej nici. Wspinanie każdemu sprawia trudność. Jednak kopanie jest niedopusz‐czalne. 

http://www.apostol.pl/rozwazania/bruno‐ferrero/s%C5%82odka‐%C5%9Bwi%C4%99ta