2 „SIEDEM GROSZY“ Lotnicy polscy w Afryce - sbc.org.pl · cy byli rozsypani niemal na...
-
Upload
phungtuong -
Category
Documents
-
view
222 -
download
0
Transcript of 2 „SIEDEM GROSZY“ Lotnicy polscy w Afryce - sbc.org.pl · cy byli rozsypani niemal na...
N r. 249. — 'io. 9. $2 . „ S I E D E M G R O S Z Y “ Str. 3
Lotnicy polscy w AfrycePrzymusowe Onrzeszczipka <3
_ W a r s z a w a, 9. 9. T e l w ł.W niedzielę lotnicy mieli p rzelecieć p rze
s trz eń z Casablanca nad oceanem Atlantyckim do Algieru, czyli przeszło 1.000 kim. Jes t to etap stosunkow o krótki. W Algierze lotnic y m ają odpoczyw ać przez ca ły poniedziałek.
W tej chwili b rak dokładnych w iadom ości o w yniku lotów . W iadom o tylko, że lotnik polski W łodarkiewlcz jest już w Algierze. Inż. Grzeszczyk lądował przymusowo między S i- di-ben-Abbas a Algierem. Kapitan Bajan, który nocował w Sewilli jest już również w A fry ce . Brak jest wiadomości o Karpińskim °raz Płonczyńskim. którzy nocowali w e Francji. P raw dopodobnie przelecieli oni P ireneje i do , gan ia ją innych lotników polskich.
A l.g i e r, 9. 9. Tel. w ł.Z C asablanci w y sta rto w ało 21 sam o
lotów . B ajan p rzyby ł do Algieru o godz. 16,21, poczem przylecieli Gedgowd, Płom- czyńsk i i M acpherson.
P® dnach pierwszych etapachBilans p ierw szych dwóch dim lo tu okrężne
go p rzedstaw ia się następująco:Z W arszaw y w ysta rto w a ło 32 zaw odni
ków . W skutek uszkodzenia silników w ycofało s ię w pierwszym dniu lotu dwóch zawodników, mianowicie Niemiec Stein na Klemmie i W ioch Colombo na B redzie. W niedzielę w y cofał się w skutek pęknięcia korbow odu Niem iec Kreuger (Klemm).
Strait-? na czasie poniósł Karpiński (RWD9) k tó ry lądow ał przym usow o, w ciągu nocy nap raw ił uszkodzenia silnika i p rzy łączy ł się ju ż w B ordeaux do ostatn iej grupy zaw odników .
W zdłuż tra sy drugiego dnia lotu zaw odnic y byli rozsypani niemal na w szystk ich lo tniskach, na k tó rych nie zam knięto jeszcze kon tro li sportow ych.
W Bordeaux nocow ali: K arpiński (RW1D-9) P łonczyńsk i (RWD-9), O sterkam p (M esserschm idt), Framcke (M essersclwnidt).
W Madrycie nocow ali: B ayer (Fieseler), U ubrich (Fieseler), de Angoli (Broda), P a se - w a ld (F ieseler), F rancois (PS-1),) Sanzin (B roda), B uczyński (RW D-9), Skrzypiński (RW D-9).
W Pau nocow ali: B berhard t (Klemm), i T esso ra (Broda).
Bo Sewilli przy lec ie li: Junck (M esser-sei im i dt), Seidem ann (Fieseler), M orzik (K lem m ), Zacek (Aero), Ambrus (Aero), Änderte (RW D -9). Dudziński (PZL-26), B alcer (PZL), B ajan (RW D-9), Florjamowicz (RW D- 9), Macpihereon (M oth).
W Casablance w Afryce, nocow ali: W ło- dark iew icz (PZL), k tó ry przyleciał o godz. 18 min. 50 i G rzeszczyk (PZL) o godz. 18 m. 51. J a k w idać z czasów lądow ania obaj lecą ra zem .
O m aw iając w yniki drogiego dnia lotu okrężnego , należy podkreślić, że polska ekipa w całości lecL Żaden z polskich zaw odników n ie zo sta ł w ycofany, podczas gdy Niemcy strac ili dw óch lotników , a W łosi jednego. — Dzielnie się spisują sam oloty „PZL", które sfo rso w ały P ireneje, pomimo panującej tam m gły i w rekordow ym czasie do tarły do Sew illi i C asab lan k i
N a w szystk ich w ażniejszych punktach lotu okrężnego znajduje się polska obsługa techniczna, k tó ra ma spies.zyć z pom ocą polskim lotnikom. Na m iejsce por. Kosińskiego, któ ry zosta ł ranny w w ypadku lotniczym w P irenejach, w ysłano do M adrytu pilota Kazimierczuka. Do M adrytu doleciał rów nież inż. Rogalski. P o przelocie zaw odników przez Hiszpan ję p. K azim ierczuk i inż. Rogalski odlecą do Włoch, gdzie zorganizują pomoc techniczną polskiej ekipie. W Afryce są dw a punkty techniczne w C asablance, p rzebyw ają inż. Drzewiecki i pilot Orłowski, a w Algierze pilot Latwis. W P rad ze czekać będizie przelotu zaw odników pilot kpt. Butkiewicz.
Przygoda S&rzypfńsHiegoP a r y ż , 9. 9. T eil. w t.Niemiły w ypadek spotkał polskiego pilota
Skrzypiriskiego, któ ry w skutek m gły w ylądow a ł w B ayonne zam iast w Pau. Lotnik pol
ski, k tórego mimo p rzedstaw ien ia papierów w zięto za przemytnika, został przez żandarmerię francuską aresztowany i dopiero po dw óch godzinach pozwolono mu w ystartow ać do Pau,
W CasablanceC a s a b l a n c a , 9. 9. (PAT)Kolejność lądow ania lotników challen-
ge 'ow ych była następu jąca: Francke p rzy lo t 8.27, odlot 9.34, Balcer przylot 8.29, Dudziński 8.29, odlot 9.28, Gedgowd 8.29, odlot 9.30, Ambruz 8.39, odlot 9.30, Ft°r]anowicz 8.55, odlot 9.35. Hirth 8.56, odlot 10.11, Junck 9.03, odlot 10.04, Macpherson 9.12, Anderle 9.15, Bajan 9.30, odlot 9.32. Osterkamp 10.11, odlot 11.09, Seidemann 10.51, odlot 11.09, Buczyński 10.55, odlot 11.50, Hubrich 11.10. odlot 11.50, Skrzypiński 11.19, odlot 12.09, Morzik 11.30, odlot 12, De Angeli 11.26. odlot 12.08. Sanzin i 11.36, odlot 12.08, F r a n c is 11.37, odlot 12.08.
Na trasie lotu okrężnegoC a s a h l a n c a — A l g i e r
W niedzielę zaw odnicy challege'owä lecieli — Sidii — Abbes w ynosi 473 kim., ostatni etap
l ,4 « n - f -y k o -k im » t o , H a n c . Mak- " A tlaatyk w t o . b t a » , 1«- figH. R W W W
zresz tą w szędzie tu lądow ać m ożna z ła tw o ścią. W śród szalonego upału, rzadko spo tykając znaki o rien tacy jne w postaci d róg lub reek m ijali lo tnicy za M eknes wielkie miasto m arokańskie F ez i widzieli z daleka góry Ś redniego Atlasu. Za m iastem T aza kończy się u rodzajna gleba i zaczyna się piasek. W razie przym usow ego lądow ania trzebaby strac ić dzień drogi, ażeby dojść do najbliższego osiedla. G ranicę M aroka i Algieru poznać ła tw o : Algier, od 100 la t będący kolon ją francuską jest już ślicznie zagospodarow any. Ferm y, osiedla, w innice i dobre drogi upodabniają ten cyw ilizow any przez F rancuzów zakątek A fryki do Europy.
Od Sidii - Bel - Abbes rozpoczął się trzy n asty etap rai du. T eren górzysty , poprzecinany kolejam i i szosam i. Długi czas w idać na lewo piękną dolinę rzeki Cheliff, potem — zd a . lek a — rów nież na północy — m orze Śródziemne. Lądow isk dużo — M ascara, Noisy i es Bains, Reiizane, O rlensville, Blida, centrum lo tn ictw a francuskiego. W A lgierze lotnicy ukończyli 4774 kim. lotu, c-zyli połow ę raidu. Na tym półfinale oczekiw ał czołow ych zaw odników jednodniow y odpoczynek. Ci, k tó rzy pozostali w tyle, mogą teraz dociągnąć do grupy czołow ej. Lotnisko w Algierze (zw ane Maison Blanche) je s t w ojskow e, od wielkiego i pięknego portow ego m iasta odległe o 16 kilom etrów .
Etap następny do B isk ry w głębi lądu wynosi 309 kim., od B iskry do Tunisu, znów morzem — 466 kim. S tąd ra id w róci ponad morzem do Europy.
nes i Sidi Bel Abbes do Algieru (razem 1422 nicy udali się w głąb C zarnego Lądu. W dro-klm.) Do M eknes jes t 201 kim., etap M eknes ^ze do M eknes mieli trzy lotniska pomocnicze
Chińska sztuka kucharska jest niedoceniana przez Europejczyków. Chińczyk lubi dobrze zjeść. Jego przyprawy korzenne są tajemnicą, której mogą mu zazdrościć wszystkie europejskie kucharki. Ilustracja przedstawia ulicznego kucharza chińskiego, często spotykanego na ulicach m iast i osad chiń
skich. »
f tu m o xINSTYNKT.
Nauczyciel tłumaczy dzieciom , co to jes t ins ty n k t zwierzęcy, a potem zapytuje:
•— Czy które z w as tnoże mi dać przyk ład?
— Ja! w yryw a się Jaś.
— N o?-— A to, proszę pana
nauczyciela, kura!
— D laczego kura?— Bo ona znosi ta
k ie jaja, że są dopasow ane do kieliszków, a przecie miary nie bierze!
ECHAANKIETY.
Pew ne pismo puściło w św iat ankietę, zapytu jąc : .
„Jakie kobiety w ychodzą najprędzej za m ąż? Brunetki, szatynki, blondynki czy rud e?
TU WYCl-łCI
Odpowiedź jedna tylko,
przyszła ale rzetel
na:„B ogate kobiety, cho
ciażby wcale w łosów nie m iały".
-— 20 —
•— T aE jesT, b a ro n ie B on d i ! — o d rz e k ł H e n ry k z s z y d e rc z y m u śm iech em . — Nie sp o d z ie w a łe m się p a n a tu z a s ta ć , a le sp o sób , w jak i z a c h o w a łe ś się w o b ec te j b ezb ro n n e j m łode j d z ie w c z y n y za s łu g u je n a m a łą p a m ią tk ę ! Ł o try tak ie jak pan , m u szą b y ć u k a ra n i!
I m ó w ią c To, u d e rz y ł go w Tw arz.B o n d i s ta ł jak sk a m ie n ia ły — le w y po liczek je
go o b la ł się k rw a w y m ru m ień cem .— A te ra z p re c z z do m u b ied n y ch , a le u c z c i
w y c h ludzi! — m ó w ił H e n ry k dalej. — A g d y b y ś się p o w a ż y ł r a z je szcze zb liży ć do p a n n y K rones, $o d o s ta n ie sz sz p ic ru tą , jak p ies!
— O d p o w iesz m i za to, m ój h ra b io ! — w y ją k a ł B ond i o c h ry p ły m g ło sem . — T o u d e rz e n ie w tw a rz z a p ła c ę ci! C zek a j, p rzy p o m n ę ci je sz c z e k ie d y ś tę godzinę!
P o ty c h s ło w a c h p o rw a ł k a p e lu sz i zb ieg ł ze sch o d ó w , jak g d y b y go złe d u ch y g o n iły .
H e n ry k z w ró c ił się te r a z do T e re sy , k tó ra d rż ą c a i b la d a o p ie ra ła się o d rz w i m ieszk an ia .
— D zięku ję panu! — rz e k ła . — W y b a w iłe ś m nie z w ie lk ieg o n ie b e z p ie cz e ń s tw a . B ęd ę p anu p rz e z c a łe ż y c ie w d z ię c z n ą! Ach, g d y p o m y ślę , c o b y się b y ło m og ło s ta ć , g d y b y ś pan n ie b y ł p rz y sz e d ł... W o la ła b y m ty s ią c r a z y um rzeć , n iż z o s ta ć żo n ą te go c z ło w ie k a !
— N ie ty m a sz mi do p o d z ięk o w an ia , Tylko ja to b ie ! — o d p o w ied z ia ł H en ry k , u jm u jąc rę k ę d z ie w c z y n y . — P a n i n ie p rz e c z u w a w ca le , ile jej m am do z a w d z ię cz e n ia ! Ś p iew tw ó j ze sz łe j n o c y o c a lił m nie od zguby ... A le m u szę się n a jp ie rw p rz e d s ta w ić ..,
B i a 1 o g r ó d, 9. 9. PAT.W niedzielę w południe przybył na lotnisko
w Biafogrodzie gen. Rayski celem złożenia w izyty lotnictwu jugosłowiańskiemu. Gen. Rayski przybyw a na czele eskadry polskich samolotów wojskowych, która z powodu nieprzychylnych w arunków atm osferycznych przybędzie dopiero jutro do Białogrodu.
©Krwawy streik w Madrycie
P a r y ż , 9. 9. Tel. w ł.śtrejfc -powszechny, w yw ołany prze,z le
w icę hiszpańską zakończył się w sobotę o północy. W ciągu soboty doszło do krwawych starć. W Madrycie poniosło śmierć 7 osób, a około 60 odniosło rany. W niedzielę rano praca w M adrycie została podjęta.
W niektórych okręgach A ustrii ruch strajkow y nie został zakończony i rozszerza się. M inister spraw w ew nętrznych przedsięw ziął szereg zarządzeń przeciw ko agitatorom skrajnie lew icow ym .
mWaranm sfrefimiących
w AmeryceW a s z y n g t o n , 9. 9. (PAT)P rzew odniczący kom itetu strajkow ego za
proponow ał pow ołanej przez prez. R oosevel- ta komisji a rb itrażow ej w arunki, na których strejkujący gotowi są przystąpić do rokowań. W arunki te są następujące: Obrady komisji arbitrażowej rozpoczną się najpóźniej w poniedziałek, a do czasu ogłoszenia decyzji komisji, w szystkie przędzalnie zostaną zamknięte,
P rzew odniczący zw iązku zaw. przem ysłu pończoszniczego w ydał rozkaz przystąpienia do strejku, który obejmie 85.000 robotników.
— 17 —
—- Ach’, m am o, p rz e c ie ż ja w y p e łn iła m ty lk o m ój o b o w iązek !
— N ie, n ie, ty ś d la m nie w ięce j u czy n iła , n iż m o g łam teg o w y m a g a ć !
1 d rż ą c e rę c e ch o re j sp o c z ę ły n a z ło te j g łó w c e d z ie w c z ęc ia .
!W te jże chw ili zap u k an o do d rzw i.— M ieszk a tu w d o w a K ro n e s? — d a ł się s ły
sz e ć z sien i g ło s o s try i n ie p rz y je m n y .T e re s a z e rw a ła s ię , p o g ła d z iła sz y b k o w ło s y
i o tw o rz y ła d rzw i, a do p oko iku w sz e d ł jak iś w y sok i m ę żczy zn a , o tu lo n y p ła sz c z e m tak , że m u an i tw a rz y w id a ć nie b y ło .
— D zięk i B ogu! —- z a w o ła ła m ło d a d z ie w c z y n a , p a trz ą c z n a jw y ż s z ą w d z ię c z n o śc ią n a p rz y b y łeg o . — W sz a k ż e to pan d o k tó r? — A ch, ta k d ługo ju ż na p a n a c z e k a m y !
— N a d o k to ra ? — o d rz e k ł m ężczy zn a . — T a k , ta k , ja je s te m le k a rz e m ! Z o b a c z y m y , n a co m a tk a p an i c h o ru je ! N ie, lam p y m i n ie p o trz e b a , św ia tło ra z i o c z y !
T e re s a o d su n ę ła lam p ę i n ie sp o k o jn a s ia ła p rz y sio le , p o d c z a s k ie d y le k a rz b a d a ł puls c h o re j i, ja k się z d a w a ło , z w ie lk iem jej się p rz y g lą d a ł za jęc iem . A le b y ł tro c h ę b e z w z g lę d n y , nie zd ją ł b o w iem n a w e t p ła sz c z a , z k tó re g o ro z to p io n y śn ieg s p ły w a ł te r a z s tru m ien iem b ru d n e j w o d y n a c z y śc iu tk ą podło g ę .
— Ja k d łu g o p an i już le ż y ? — z a p y ta ł p an i K rones.
— T rz y la ta , pan ie d o k to rz e ! — o d rz e k ła ch o r a c icho . — T rz y la ta leżę w łó żk u i je s tem sk a z a n a n a b ezczy n n o ść , ja , k tó ra z a w sz e ty le p ra c o -
,S 1 £ D E M ü i S U i £ r N r. 249. — 10. 9. 34
Tragiczny bilans Katastrofy „Morro Castle“F l o r s l s i g r o b o w i e c
N o w y J o r k , 9. 9. (PA T).W edług ostatnich wiadomości dotyczas nie
jest znany los około 200 pasażerów i członków załogi parowca „Morro Castle". Z ogólnej liczby 558 ludzi, zdołano uratować 365. Pośród rozbitków niewielu odniosło cięższe rany lub poparzenia, lecz znaczna większość jest w stanie zupełnego wyczerpania. Rozmaite statki wyłow iły około 40 trupów, zaś 20 trupów fale morskie wyrzuciły na brzeg, ponieważ pożar na pokładzie „Morro Castle“ został ugaszony. W ysłano holownik, który ciągnie „Morro Castele“ ku brzegowi. W zniszczonych przez pożar częściach parowca znajduje się niewątpliwie wiele zwłok tych, którzy nie zdołali się uratować. Kilka łodzi ratunkowych płomienie objęły przed spuszczeniem Ich na morze, wobec czego znajdujące się w nich osoby wyskakiwały wprost do morza. Gubernator stanu New Jersey — Moore udał się samolotem na miejsce katastrofy i widział wśród fal wiele postaci ludzkich, z których część czyniła jeszcze wysiłki uratowania się, innemi zaś, zupełnie bezwładnemi, miotały fale morskie.
N o w y J o r k , 9. 9. (PA T),W edług urzędowych danych, w katastro
fie parowca „Morro Castle“ zginęło 60 osób, los 73 osób jest dotychczas nieznany, zaś 425 osób udało się uratować. Pełne tragizmu było
opowiadanie załogi statku rybackiego „Do- wciągnięcia jej na pokład przyciskała kurczo- ris", która wyratowała jedną kobietę i siedmiu w o do piersi sw e dziecko. Gdy jednakże prze- mężczyzn, tak wyczerpanych, że w szyscy konała się, że dziecko nie żyje, rzuciła trupa zmarli przed wylądowaniem. Kobieta w chwili w morze i sama po kilku minutach umarła.
l@@ fys. b. żołnierzy cesarsMclt w Wśefliln6lbrz$mk m ailleslatfa w stolicy Aa$lril
KRAJYi ZE .
OŚWIATA
W i e d e ń , 9. 9. Tel. wł.Wiedeń znajduje się całkowicie pod zna
kiem olbrzymiego zjazdu koleżeńskiego członków byłej armji cesarskiej z okazji odsłonięcia pomnika bohaterów ku czci poległych w czasie wojny światowej żołnierzy. Pomnik wybudowany został na Placu Bohaterów. Uczestnicy zjazdu przyjechali w dawnych mundurach ze wszystkiemi odznaczeniami wojennemi. Niektóre oddziały ubrane są w stroje ludowe. Warta w byłym pałacu cesarskim przejęta została przez oddział strzelców tyrolskich. Liczba uczestników zjazdu koleżeńskiego dochodzi do 100.000 osób.
W sobotę popołudniu odbyła się uroczystość żałobna ku czci kanclerza Dollfussa, wieczorem zaś przedstawienie pod hasłem „Trzysta łat Austrji od Wallensteina do d-ra Dollfussa“, którego punktem kulminacyjnym było zapalenie olbrzymich ogni sztucznych. W niedzielę przed południem ks. kardynał dr. In- nitzer celebrował mszę żałobną na intencję zamordowanego kanclerza Dollfussa, poczem delegacje tyrolskie złożyły wieńce na sarkofagu cesarza Franciszka Józefa przy pomniku cesarza Karola oraz na grobach kanclerza d-ra Seipla i kanclerza d-ra Dollfussa.
O lirtnT oit mordtrslwo „żelazne! Gwardii"
B u k a r e s z t , 9. 9. Tel. wt 15 członków organizacji „Gwardji Żelaznej“
napadło na mieszkanie jedego z przywódców tej organizacji Georgiade. Napastnicy zamierzali go zgładzić, lecz szczęśliwym zbiegiem okoliczności Georgiade opuścił mieszkanie na krótko przed najściem. Policja aresztowała spiskowców. W związku z tern podkreślają, że przeciwko przywódcy partji, Codreanu, zarysowała się silna opozycja, na czele której stoją były poseł Stelescu i Georgiade. Codreanu, dowiedziawszy się o zamiarach swych przeciwników, wysłał „ekspedycję karną“ celem zemszczenia się na Georgiade.
Wstrzymanie tissorii do Niemiec
L o n d y n , 9. 9. PAT..Na zebraniu przędzalników uchwalona zo
stała rezolucja o wstrzymaniu dalszego eksportu przędzy do Niemiec aż do chw.li zlikwidowania nieuregulowanych dotąd długów, sięgających sumy 50.000 t. Uczcstn.cy zebrania niezadowoleni z przewlekłego sposobu spłacania długu przez importerów niemieckich, wyrazili oburzenie z powodu żądań dalszych dostaw dla Niemiec.
1
— Więc ty to nazywasz przejażdżką przyjemności?
/Mi na czele armii nsaiHźursMciB e r l i n , 9. 9. PAT.Niemieckie biuro informacyjne donosi z
Mukdenu: W związku z pogłoskami o powrocie b. japońskiego ministra wojny Araki do czynnej służby wojskowej, podają, że Araki upatrzony jest na dowódcę wojsk japońskich Mandżurji i prowincji Kwantug. Dotychczaso
w y dowódca tych oddziałów, generał Haszi- kara, będzie pełnił funkcje posła nadzwyczajnego i pełnomocnego przy rządzie mandżurskim. Na podstawie japońsko-mandżurskiego układu wojskowego gen. Araki równocześnie obejmie dowództwo nad silami mandżurskiemu
— Na ostatniem swem posiedzeniu, walne zebranie członków IX zjazdu międzynarodowego związku przeciwgruźliczego przyjęło następujący skład komitetu wykonawczego związku. Prezesem międzynarodowego związku przeciwgruźliczego na miejsce prof. Mollena, został w ybrany dr. Piestrzyński (Polska), sekretarzem został wybrany prof. Besancon (Francja). Przyszły 10-ty międzynarodowy zjazd odbędzie się za dwa lata w Lizbonie.
— Prorektor uniwersytetu warszawskiego, prof. T. Brzeski, zgłosił na ręce rektora rezygnację z zajmowanego przez się stanowiska. Rektor U. W. przedstawił tę prośbę ministrowi oświaty.
— Wiceprezydent miasta W arszawy p. Szpotański złożył rezygnację z tego stanowiska. W kołach rządowych utrzymują, że nsjj» poważniejszym kandydatem na jego miejsce jest dotychczasowy dyreldor departamentu Ministerstwa Skarbu p. Nowak.
— Onegdaj wyjechał z Warszawy p. Piłsudski na dłuższy wypoczynek w okolice Żywca.
— W Brześciu nad Bugiem zapadł wyrok sądu doraźnego w procesie przeciwko 19-letnie- mu Aleksandrowi Miroszczenko. Miroszczenko skazany został na karę śmierci. Wobec nieuwzględnienia prośby o łaskę, wyrok śmierci wykonano.
— Dnia 6 września przybyła do Polski w ycieczka „Conference deinocratique de jeune politique internationale“, w której bierze również udział kilku francuskich deputowanych.
— W ojewódzki urząd zdrowia w W arszaw ie zanotował 6 wyników choroby Haine Medina.
— Donoszą z San Paulo, że przykładem latpoprzednich zniszczono 29.935.201 worków kaw y po 60 klg. każdy, w celu utrzymania w ysokiej ceny na ten produkt.
— Z Kaifeng donoszą, że na skutek pow odzi żółta Rzeka zmieniła sw e koryta w prowincji Honan (Chiny). W dawnem łożysku rzeki znaleziono ruiny miasta Suczang, które zostało zniesione w początkach 18 wieku przez burze plasku.
— Komitet finansowy Ligi Narodów zdecydował przedłużyć kadencję prof. Młynarskiego, wybranego na przewodniczącego na rok 1934, na dalszych 6 miesięcy.
— O godz. 3,45 nad ranem w miejscowościach Carnot i Attafs wydarzyło się silne trzęsienie ziemi. Straty materjalne przewyższają kilka milj. franków. 10 osób jest rannych, żadnych śmiertelnych wypadków nie zanotowano.
— W pobliżu Berna morawskiego, auto osobow e zderzyło się z ciężarowym. 3 osoby znajdujące się w samochodzie osobowym póniosły śmierć. Są to w yżsi urzędnicy dyrekcji skarbowej. Dalszych 4 pasażerów odniosło cięższe i lżejsze rany.
— W japońskiej miejscowości Damhoi w ybuchł olbrzymi! pożar, którego pastwą padło przeszło 1.000 domów.
— W miejscowości Carnot w Algierze zanotowano dziś szereg silnych wstrząsów podziemnych. Ludność ucieka w panice z miasta. Dużo domów runęło. Również z innych stron kraju nadchodzą wiadomości o trzęsieniach.
— 18
w alam od rana do n ocy . I gd yb ym nie m iała mej córki...
— Nie m ów pani tak dużo, to cię m ęczy , w iem już teraz, o co chodzi. G łów na rzecz, a b y ś pani dobrze jadła p o ży w n e zupy, m ięso , trzeba też pić m ocne w ina... L ek a rstw a tu nic nie pom ogą, n a leży ty lk o podnieść s iły . A teraz żegnam panią. M oże m nie córka sprow adzi z lampą ze sch od ów , bo ciem no, a ja nie znam tego dom u. Jutro przyjdę zn ow u !
— W eź lam pę, Tereniu, — za w o ła ła chora u szczęśliw io n a , — i p o św ieć panu doktorow i. A w ró ć zaraz, a b yś się nie zazięb iła!
Tere<;i ży czen ie doktora i m atki.U jęła lam pę i podosząc ją nieco, zb liży ła się do drzw i.
— P ro szę pana! — rzekła, w y ch o d zą c do sieni.A le na p ierw szym zaraz schodzie cofnęła się
przerażona. Ś w ia tło lam py padło na tw arz m niem anego doktora i teraz poznała T eresa , kto to w ła śc iw ie b y ł.
— Pan nie je s te ś lekarzem ! — za w oła ła , — Nie, nie. pan nie p rzy b y łe ś tu, aby pom óc mojej m atce! Ja pana znam ... Od kilku dni chodzisz za mną po ulicach, gdy śp iew am w podw órzach... Ach. oddal się stąd! Ja gardzę panem ... puść mnie, bo zaw ołam o pom oc!
Ale nędznik, który pod fa łszy w ą maską zakradł się do b iednych, bezbronnych kobiet, zrzucił teraz p łaszcz i kapelusz i sta ł przed T eresą , ubrany w y tw o rn ie , uśm iechn ięty i p ew n y sieb ie .
— T ereso ! — zaw o ła ł, odbierając przem ocą lam pę z rąk d z iew częc ia i staw ia jąc j" na podłodze.
TU WYCIĄĆ!
— 19 —
—- K ocham ciebie i ofiaruję ci sz c z ę śc ie ! M ożesz m ieć w szystk o , czeg o pragniesz dla matki i dla sieb ie, ale bądź m oją! Jestem b ogaty , dam ci brylanty i ek w ip aże, pow iedz jedno ty lko s ło w o !
T eresa chcia ła uciekać do m atki, a le natrętny w ielb ic ie l c h w y c ił jej ręce i trzym ał jak w ż e laznych k leszczach . U cieczka b y ła n iem ożliw a.
— M atko B oska, ratuj m nie! — szepnęła T eresa. — P uszczaj mnie pan! Ja nic nie chcę, ja cię nienaw idzę. — Na pom oc! Na pom oc! — k rzyk n ęła z całej s iły .
— Na pom oc! — w oła ła r ie sz c z ęś l.w a matka.— Córkę mi mordują!
— K rzyczcie, ile ch cecie , nikt nas tu nie u s ły sz y . — roześm iał się nędznik. — Słuchaj, piękna T ereso , co ci pow iem . M usisz b yć moją! C żen ię się z tobą, pow iedz tylko. że...
— Ah, to tak w yglądają w ytw orn i nędznicy, którzy uw odzą u czc iw e d z iew częta rzem ieśln ików !— dal się nagle s ły sz e ć gn iew n y g ło s na schodach i w tejże chw ili silna ręka popchnęła nieznajom ego tak, że p u śc iw szy ręce T eresy , za to czy ł się na śc ia nę.
O krzyk w śc iek łośc i w y rw a ł się z ust jego. szybkim ruchem w yciągn ął z k ieszeni szty let i jak sza lony rzucił się na śm iałego obrońcę T eresy .
— Nie lubię, gdy się kto do moich spraw w trąca! — krzyknął i już podniósł rękę do w y m ierze nia ciosu śm iertelnego, ale rów n ocześn ie spojrzał na tw arz sw e g o przeciw nika i spuścił broń m orderczą.
— Hrabia H enryk O rszań sk i? ! — szepnął zdumiony i przerażony.
H um o%ŚWINIE PRZECFW
KROWOM.W pewnej mieścinie
piemonckiej m leczarka, dumna ze swej gospodarności, wywiesiła na drzwiach sw ego sklepiku następujący napis:
— „Tu do sprzedania mleko od szczęśliwych krów “ .
W dw a dni później na drzwiach pobliskiej m asarni ukazała się karta, a na karcie:
— „Tu do sprzedania parówki z wieprzy, które zmarły bez żalu“ .
STYL.— A mój kuzyn Sa
lomon, ten miljonowy bogacz z Nowego Jorku, to ma umeblowanie, oj, on ma umeblowanie...
— W jakim stylu, panie Cwibelduft?
— Co znaczy w jakim stylu? W stylu bogatego człowieka.
TRAFNAODPOWIEDZ.
Nauczyciel: Co widzimy nad sobą w dzień pogodny?
Uczeń: Niebo.Nauczyciel: Dobrze A
co widzimy w dzień dżysty?
Uczeń: Parasole,
5*)•— D o b r z e ! W y ru sza m y w ięc jutro
rano, A n ton i p rzy g o tu je w szy stk o , t z c g o potrzeba.
— C iek aw y te ż jestem , — dodał jeszcze R avan el — czy sp otk am y tajem niczą k o b ietę!
— Jaką k ob ietę? — zap yta ła hrabina.
— D ziw n a to h istorja . O d kilku ty g o d n i ukazuje się na szczyc ie M ontblanc p ostać k ob iety , co m ożna spraw dzić za pom ocą lu nety . K tó ręd y tam w esz ła , k to ona jest, te g o naturaln ie nikt nic w ie l Z c zeg o tam ży je , bo p rzecież na całe ty g o d n ie zabrać ży w ności z sobą n ie m ogła , ró w n ież nie w ie m y ! S to im y w ob ec za g a d k i..
— A nuż w sz y stk o to p o lega na złu d zen iu op tyczn em ? — zaw oła ła hrabina.
— N ie , nie, w id z im y ją zupełn ie w yraźn ie I M oże to jakiś d u ch ...
— N aturaln ie , bez du ch ów nie m ożna się w górach o b e jś ć ! — roześm iała się hrabina. — C hciałabym ją też zob aczyć . K to tu m a najlepszą lu n etę?
— P an B alm at.— W ięc id źm y do n ie g o !W kilka m inut później szła hrabi
n a do p rze ło żo n eg o przew odników .B alm at był p ierw szym , k tóry w szed ł
n a szczy t M ontb lanc i stąd o trzym ał b ardzo dobrą posadę rządow ą. Z najw ięk szą u p rzejm ością przyjął teraz hrab inę i przysunął jej w y g o d n y fotel. H rab in a rozp oczęła natych m iast rozm ow ę o tajem niczej k ob iecie na szczyc ie góry .
— C o pan sądzisz, o tern? — sp ytała.
— N ie w iem ! W id zę ją, ale m e um iem sobie w ytłu m aczyć, c z eg o ona tam szuka i jak tam w o g ó le żyć m o że! T o rzecz n iep ojęta ! M oże się pani sam a przekonać!
M ów iąc to, w p row ad ził ją na dach s w e g o dom u i u staw ił olbrzym ią lunetę .
H rabina p rzyb liży ła tw arz do szk ieł i krzyknęła zd u m ion a:
— W id zę ją, w id zę 1 T am , na sam ym szczycie ... W y cią g a ram iona, jak g d y b y b łagała o coś... M ój B oże, m oże on a prosi o pom oc. C zy n ikt jeszcze n ie p róbow ał jej ra tow ać?
— Pani h r a b in o ! — od rzek ł B a lm at. — N ik t tutaj nie szed łby ratow ać cz ło w iek a , który w żaden sp osób na sz c z y t góry w ejść nie m oże! N ikt nie b y łb y tak sza lon ym , aby narażać życie di a jak iegoś w idm a, bo to zapew ne je s t form acja m gły , łudząca najbystrze jsze o k o l
— A leż to trw a ty g o d n ia m i! — zaw o ła ła hrabina żyw o. — T aka form acja m gły trwa kilka god zin , potem rozp ły w a się i n iem a nic, a tutaj™
— W ięc to coś in n eg o — przerw ał B alm at — ale n ieżyw a istota 1
H rabina um ilkła i po chw ili dopiero w yjaw iła prośbę o czw a rteg o przew od n ik a na sw oją w ycieczk ę.
— B ardzo chętn ie 1 — rzekł B alm at. — N ic w iem ty lk o teraz jesz cze , k ogo przyślę, bo zm usić o tej porze nic m ogę żad n ego przew odnika. M u si się który z nich dobrow oln ie zam eld o w a ć! C hodzi tu o życie , pani h rab in o!
— A w ięc jutro ze w sch od em słońca oczek u ję c z w a r te g o ! — rzekła hrab ina tonem , nie zn oszącym żadnej opozycji.
G dy po up ływ ie pół g o d z in y znalaz ła się hrabina sam a z A n ton im w dom u R avanela, rzekł p oczciw y góral ze łzam i w oczach :
— W ob ec innych, nic już nie m ów iłem . ale teraz, gdy jesteśm y sam i, b łagam cię, N ajjaśn iejsza Pani, nie ch od ź na tę g ó r ę ! P om yśl pani cesa rzo w o , g d y b y cię jakie n ieszczęśc ie sp o tk a ło ?
— Cicho. A n to n i! — szepnęła cesarzow a, podróżującą tu pod n a/w iek iem hrabiny łło h c n lc l* . — Zakazałam ci
u ży w a ć tutaj te g o ty tu łu ! Jestem hrabiną ty lk o ! N ik t n iem a w ied zieć , że cesarzow a austrjacka w esz ła na M ontblanc, b o w ła śc iw ie n ie pow innam te g o u c z y n ić ! A le nie m o g ę się oprzeć chęci zw alczen ia te g o d u m n ego o lbrzym a.
— W ięc w im ię B o sk ie , id ź m y ! — zaw oła ł A nton i. — P rzy sięg a m , że prędzej dam się w k aw ały porąbać, n iżby m oja cesarzow a m iała doznać najm niejszej p rzy k ro śc i!
— P rzed ew szy stk iem , — rzekła E lżb ieta teraz, — m u sim y ratow ać tę sam otn ą k ob ietę , b łądzącą na szczycie góry.
— M oże to jaka obłąkana ? — w trą cił A n ton i.
— I ja tak m y ś lę ! W esz ła p otajem nie na M ontblanc, n ie m oże teraz zna- leść drogi z p ow rotem i w yczek u je tam śm ierci sam otn a i opuszczona.
— A le czem ona się ży w i przez tak d łu g i czas?
— N ie w iem ! Jutro przek on am y się o w sz y s tk ie m ! W ięc ju tro!
N a drugim końcu doliny, w karczm ie d o sy ć podrzędnej, a należącej do jak iejś starej W łoszk i sied zia ło dw óch m ężczyzn , za jętych żyw ą a cichą rozm ow ą.
Jeden z nich w y so k i, silny , o p ięk nej, śm iałej tw arzy , o to czo n ej czarnym zarostem i w ielk ich , dziko b ły sz czących oczach , zdradzał na p ierw szy rzut oka W łoch a , drugi niski, ja sn o w ło sy , w yg ląd a ł jak A nglik .
R o zm o w ę prow adzili w języku francuskim .
— P rzyjech ała , — szep ta ł A n glik — i w ejd z ie na M ontblanc! N ie na- próżno szp iegu jem y ją od trzech m iesięcy !
— A jesteś p ew n ym , panie N e lly , że to ona? — zap yta ł W łoch . — M oże to jaka inna dam a, podobna do n iej? W takim razie nie śn iłob y m i się narażać m eg o ż y c ia !
— M ożecie b yć pod tym w zg lęd em zupełn ie sp o k o jn i! — odrzek ł V elly . — H rabina H o h en fe ls jest n ap ew n o cesarzow ą austrjacką! W G en ew ie zo sta w iła cały sw ój orszak, pod pozorem zw iedzen ia do lin y C ham onix, n ikt b o w iem niem a w ied zieć , że cesarzow a A ustrji w ch od zi na M o n tb la n c ! H ej M alatesto , m acie w yborną sp oso b n o ść w yk on an ia zam iaru — tam , w rejonach śn iegu i lodu nikt w as nie sch w y ci na gorącym u c z y n k u ! G dyby trzej inni p rzew od n icy spadli z nią razem w przepaść, to w o g ó le nie byłoby św iad ków .
— A le k to mi zaręczy , że w y jd ę ca ło z tej spraw y? W ejśc ie na M ontblanc to nie spacer co d zien n y! Ja ła tw o m ogę to życiem przyp łacić!
—■ J esteś do te g o ob ow iązan y , M ala te s to ! Z łoży łeś p rzysięgę , że nie co fn iesz się naw et przed śm iercią, gd y chodzi o dojście do c e lu ! U k o ro n o w a ne g ło w y m uszą spaść pod naszem i c io sa m i! P om yśl ty lk o , jakie w rażen ie na św iat cały w y w rze w iad om ość, że cesarzow a E lżb ieta zg in ę ła ! L udzie dom yślą się zaraz, że to spraw ka „C zerw onej R ęki!" L u d zie mają drżeć ze strachu przed nam i i poznać, że nasza p otęga sięga aż do tronów cesarzy 1
-— A gdybym odm ów ił p o słu szeń stw a? — szepnął M alatesta . — C zem u w łaśn ie m nie w yb ra liście do teg o ?
— G dybyś od m ów ił — rzekł A nglik zim no — to nie dałbym feniga za tw o je ży c ie ! K to na rozkaz C zerw onej R ęki nie zabija, ten zostan ie z jej rozkazu zabitym . T ch órze i zdrajcy b y wają c iężk o karani.
— N ie jestem zdrajr- ! — oburzył się M alatesta. — I tchórzem też nie. N ie każdy zdziała łby to, co ja! K to panuje w S vcy lji? ja! K to jest za łożyc ie lem M affji? Ja! A le zabijać b ezb ron ną k ob ietę — to mi się nie podoba! P ostaw cie m nie naprzeciw trzech uzbrojonych m ężczyzn — dobrze, stanę śm iało i będę w alczył do upadłego. K ob ieta je d n a k ą
— T a k b yć m u si! — rzek ł N e lly stan ow czo .
— N o , w ięc b ęd zie ! A jeżeli się nie p ow ied zie , to n ie m oja w in a! — brzm iała szorstk a od p ow ied ź M alate- sty .
— Ja w iem , cobym zrobił, aby zo sta ć czw artym p rzew odnik iem cesarzow ej ! — rzekł N elly .
— Stan ę dziś w n ocy o p ierw szej przed dom em R avanela i ofiaruję te m u, k tó reg o p rzyśle B alm at, znaczną sum ę p ien ięd zy , aby m i się p ozw olił zastąpić. M yślę , że każdy ch ętn ie na to przystan ie, bo...
— N aturaln ie , doskonała m y ś l! A teraz słuchaj, jak m asz dalej p ostęp ow ać, — dodał A nglik .
I p o ch y liw szy się ku M alateście , szep ta ł z nim d łu go jeszcze, układając haniebny, zbrodniczy plan, zam ordow an ia n ajszlach etn iejszej w św iecie k o b ie ty !
R O Z D Z IA Ł X X X I V .
W Ś N I E G U I L O D Z I E
N azajutrz ze w sch od em słońca w sta ła cesarzow a i zabierała się żyw o do sw ej n ieb ezp ieczn ej w ycieczk i. P o g o da była prześliczna, lekki ty lko w ie trzyk w iał z zachodu, ch łodząc n ieco p ow ietrze. O lbrzym , p ok ryty lodem , zdaw ał się b yć dziś w dobrym hum orze i w ita ć dosto jn ą panią, pragnącą zaw rzeć z nim znajom ość.
C esarzow a od m ów iła poranne pacierze, ubrała się szyb k o w zw yk ły ko- stjum górsk i i zaczęła pić m leko, przyn iesion e jej przez służącą D inę. M łoda d ziew czyn a była dziś n iespokojna i o czy jej n osiły w id oczn e ślady łez.
C esarzow a zn ow u patrzała na nią uw ażn ie.
— Zdaje m i się, rzekła, że ja cieb ie raz w życiu w id z ia ła m ! N ie m o g ę so bie jednak przypom nieć, gd zie . N ie w y g lą d a sz w ca le na prostą służącą, ale nie m yślę zm uszać cię do zdradzania tw ej ta je m n ic y !
D ina spuściła oczy.— N ie chcę pani hrabiny ok łam y
w a ć! — szepnęła drżącym g łosem . — N ie jestem służącą, ale na łoży łam to sam a sob ie na p okutę za ciężk ie przew in ien ia , jakich się dopuściłam .
— B ardzo słuszn ie . Za g rzech y trzeba p o k u to w a ć ! P o n iży ła ś się d ob row oln ie , k iedyś w ięc b ęd ziesz p od w yższoną !
Szybkim ruchem ujęła D ina rękę cesarzow ej i ucałow ała ją gorąco. P otem w yb ieg ła z pokoju.
— K to to m oże b yć? — m yślała E lżb ieta . — P rzypom ina mi ona k siężnę B assan o! T en sam kolor w łosów™ T ak to o n a ! Jestem te g o p ew n ą! ' Cóż ją n ak łon iło do te g o przebrania się? M u szę tę rzecz z b a d a ć !
P o u p ływ ie kilku m inut byli w sz y scy g o to w i i stali przed dom em .
— G dzie czw arty przew odnik? — zapytała cesarzow a. — N ie bardzo jakoś punktualny.
W tejże chw ili ukazał się M alatesta w ubraniu przew odnika i b ieg ł szybko ku dom ow i R avanela.
— T o jakiś o b c y ! — rzekł R avanel.— N ie znam g o ! N igd y g o tu jeszcze nie w id z ia łe m !
— Jestem przew odnik iem dla hrabiny H o h e n fe ls ! — od ezw ał się teraz M alatesta spokojn ie. — W łaściw ie m iał iść S im on, ale zach orow ał nagle. Jestem jego szw agrem , n azyw am się T esta i zastąp ię go.
— Czy pan B alm at w ie o tej zm ian ie? — spyta ł stary R avanel.
— W ie, w łaśn ie idę od n iego i dlateg o spóźniłem się trochę.
— D o b r z e ! — rzekła cesarzow a.— C hodźm y I
— T en człow iek nie podoba mi s i ę !— szepnął A ntoni. — M ożeb y jednak iść jeszcze raz do pana B alm ata...
— Pod żadnym w arunkiem ! T racim y coraz w ięcej czasu I
P rzew odnik Sim on tvm czasem nie otrzym a! ani g ib sz a i spał w n a jlep szy
bo przed d w iem a god zin am i zapukał M alatesta do je g o okna i p ow ied zia ł mu, że hrabina dziś na M ontblanc nie idzie. U w ierzy ł naturalnie i uradow any, że iść nie p otrzebuje, usnął natychm iast. M alatesta zatrzym ał pieniądze dla siebie.
F lorjan tym czasem rozm aw iał ]es*- cze przed dom em z D iną.
— N ie rozm yśliłaś s ię? — szepnął.•— N ie ! N ie kocham pana! Zapom
nij pan o m n ie !— D ob rze już, dobrze 1 P odaj m i rę
kę na pożegn an ie p o raz ostatni™D in a m iała łz y w oczach .— P am iętaj pan o sw ym starym oj
cu ! — rzekła. — O n cieb ie jed n ego m a ty lk o na św iecie .
F lorjan odw rócił s ię szybko.T eraz d osied li w sz y sc y m ułów ,
chcąc dojechać aż d o P ierre P o in tu e. P o tem trzeba b y ło iść dalej p ieszo.
C esarzow a jechała naprzód sam a, a tw arz jej n ajw yższą prom ieniała radością. Za nią jechali przew odnicy.
— M nie się ów T esta w cale nic p o doba ! — m ów ił A n to n i c icho do stareg o R avanela.
— M nie też n ie ! — odrzek ł tenże.— I żałuję teraz, że jednak nie p oszedłem jeszcze raz d o B alm ata. Ż ycie nam przecież m iłe, i gd y b ęd ziem y w sz y sc y zw iązani sznurem — jed n o fa łszyw e stąpnięcie™
— A ch , on jest p ew n ie zręcznym,- ale w yraz jeg o oczu jest z ło ś liw y i nieprzyjem ny™
— C icho, c ich o ! T rzeb a u w a ża ć na niego .
— G dybym zau w aży ł coś podejrzan eg o , zastrzeliłb ym g o , jak p sa! — szepnął A n ton i, zaciskając pięści.
P o przybyciu do P ierre P o in tu e , z o sta w io n o m uły i podróżn i m usieli iść pod górę strom ą i n iew ygod n ą ścieżką, co trw ało b lisko półtorej g od zin y .
C esarzow a w zbudzała podziw sw ych tow arzyszach . Szła lekko i była zaw sze p ierw szą. T a k doszli dp Pierreal E ch elle .
T eraz m usieli zw iązać s ię w sz y sc y sznuram i. A n ton i m iał w tern w ielk ą w p raw ę i p o łączy ł ich grubą, m ocną liną tak, że p om ięd zy jedną a drugą osobą b y ło od stęp u na trzy do czte rech m etrów . P ierw szy był stary Ravanel, potem cesarzow a, za nią A n toni, T esta , a w końcu F lorjan. T y m sp osob em m ożna b y ło k on tro low ać każdy ruch T esty ,
P rzed ew szystk iem ch od ziło o to , aby ob ejść n ied ostęp n y praw ie lodow iec B osson s. P orozryw an y na w szy stk ie stron y g łęb ok iem i szczelinam i, zionął m n óstw em przepaści, k tórych g łęb in y nikt nie znał.
W sz y sc y szli w m ilczen iu , zapatrzeni w roztaczające się tutaj cuda lod ow ej przyrody.
— M ost śn ieżn y ! — zaw oła ł n ag le stary RavaneL
O grom n a śn ieżna p łaszczyzn a ciągn ęła się po drugiej stronie strasznej przepaści. R avanel rozłoży ł drabiny, w szy scy przeszli po nich i od etchnęli. T akie przejścia byw ają czasem bardzo niebezp ieczne. T eraz też okazało się , jak w ielką pom ocą jest zw iązan ie podróżnych liną. Jeden ciągnie d ru gieg o i u łatw ia mu w chodzen ie pod górę P otem jednak trzeba było zw ażać na inne n ieb ezp ieczeń stw a , m ian ow icie tam , gd zie groziły law iny śn ieżne. N ajm niejsze trącenie takich k o lo só w , a naw et drgn ien ie atm osfery m o g ło wpraw ić w ruch te ogrom ne g óry śniegu. W ted y byliby podróżni zgu b ien i bez ratunku I
— P roszę tu nie m ów ić ani słow a!— szepnął R avanel. — Idźm y za tojaknajpędzej naprzód!
(Ciąg dalszy nastąpi.)
Sir. 6 „ S I E D E M G R O S Z Y “ N r. 249. I I. 9. 34.
D nia 9 bm . odbyto się w Chorzowie I p rz y placu M atejki uroczyste poświęcenie nowowybudowanego kościoła pod w ezwaniem św . Antoniego. Aktu konsekracji dokonał osobiście J. E. Ks. Biskup Adamski w otoczeniu licznego w yższego i niższego duchow ieństw a.
Punktualnie o godzinie 9-tej zajechał Ks. Biskup Adamski w otoczeniu duchowieństwa przed bramy nowego kościoła, entuzjastycznie w itany p rzez w iernych. P rz y bram ie tryum falne,1 powitał Ks- Biskupa prezydent Spaltenstein, poczem dw ie córeczki parafian w ygłosiły polski i niemiecki w ierszyk powitalny, wręczając Ks. Biskupowi piękne kwiaty.
Zkolei pow itał Ks. B iskupa ks. radca Gajda, wspominając o ofiarach, jakie pa-
Poniedz. Dziś: Mikołaja z ToLJutro: Prota, JackaI U W schód słońca: g. 5 m. 24
września Zachód: g. 18 m. 29
1934 Długość dnia: g. 13 m. 05
M r & m i & m f f q s f i a ....R edakcja i ad m in istracja: K atow ice , ulica S o b iesk ieg o 1 1 , — tel. 3 4 9 -8 1 .
% REPERTUAR TEATRU POLSKIEGO W KATO-W IC A C H .
PONIEDZIAŁEK: g. 20 „Tow arlszcz".WTOREK: g. 20 „Człow iek pod mostem” .
REPERTUAR KINOTEATRÓW:KATOWICE. Capitol: „Tajfun". Casino: „Tu rządzi
hum or" i Flip i Flap. Colosseam : „Kocha, lubi, szanuje". P alace: „W róg w e k rw i" . R ialto: „S w la ł należy <lo Ciebie". Union: „Szalona noc" i ,^Zoo w Budapeszcie". Dębina: „Q uick" i „Precz z teściow ą".
CHORZÓW. Colosseum: „Noc m iłości". Apollo:„Ludziie w bieli" t „A rystokracja podziem i". Roxy: „Dziewczę z nad W ołgi" i „Fałszyw y s trza ł" .
KINA W RYBNIKU.Apollo: „Kot i skrzypce" i „Pogrzb ministra m tra c
kiego". P alace: „Zakazana m elodia" I „Kwiat stepu".
RADJO.WTOREK, 11 WRZEŚNIA 1934 R.
Katowice. 6.45 „Kiedy ranne w stają zo rze". 6.48 P ły ty . 6.58 Gimnastyka. 7.08 P ły ty . 7.25 P ły ty . 7.35 Chwilka pań domw. 11,57 Sygnał czasu. 12,03 W iadomości meteorologiczne. 12.10 P ły ty . 12.45 Audycja dla dzieci młodszych. 13.05 P ły ty . 15.35 W iadomości gospodarcze. 15.45 Koncert 16.45 Skrzynka P . K. O. 17.00 R. Schumann: Etiudy symfoniczne op. 13. 17.35 P ły ty . 17,50 Skrzynka pocztowa techniczna. 18,00 „Nieprzyjaźń między zw ierzętam i". 18,15 W arsz. Kw artet Smyczkowy. 18,45 Szkic literacki „W ybuch w ojny" — wspomnienia osobiste — wygi. Józef Jankowski. 19.00 Recital śpiew aczy. 19.30 P ły ty . 19.50 W iadomości aportowe. 20.00 Kamila Nitschowa. „Gospodyni Ś ląska". 21.00 Rad jo* reportaż : „C zar Jaw y ". 22.15 M uzyka taneczna. 23.05—* 23.30 M uzyka taneczna.
— ODPUST W MYSŁOWICACH. Parafjam yslow icka obchodziła w ub. niedzielę, odpust N arodzenia N. M. P., w związku z tern w yruszyła procesja z Nowego Kościoła do Kościoła N. M. P.
— DZIECI MYSŁOWICKIE U KONFESJONAŁU. W dniach 13— 15 bm. dzieci szkół mysłowickich przystąpią do spowiedzi św . Będą to dzieci szkół mysłowickich I i IV, szkoły III w Janow ie Miejskim i szkoły w Brzęczkowicach - Słupnej.
— WIELKIE WŁAMANIE W MYSŁOWICACH. Dnia 8 bm. w M ysłowicach włamali się nieznani spraw cy do składu galanteryjnego Józefa Bawiskiego przy ul. Pszczyńskiej i skradli większą ilość galanterji, ogólnej wartości kilku tysięcy złotych, poczem zbiegli.
— KS. BISKUP DR. BROMBOSZCZ W MICHAŁKOW1CACH. Od 14— 17 bm. Ks. B iskup dr. Bromboszcz będzie udzielał w kościele w M ichałow icach 3000 parafjanom sakram entu bierzmowania św. (m k)
— KURS HARCERSKI W TARN. GÓRACH. K om enda hufca tarnogórskiego harcerzy zorganizow ała bezpłatnie kurs dla w odzów grom ad zuchow ych, który rozpoczął się dnia 5 bm. i trw ać będzie do końca bm. Tygodniow o odb ęd ą się dwie zbiórki dwugodzinne w harców ce III drużyny w Tarnow skich G órach w szkole p rzy ul. Sobieskiego. (P i)
— Z SALI SĄDOWEJ W LUBLIŃCU. W sobotę, dnia 8 bm. Sąd Okręgowy w Tarn. Górach na posiedzeniu wydziału zamiejscowego w Lublińcu rozpatryw ał sprawę leśniczego Henryka Potempy z Kośmidrów, oskarżonego o lekkomyślne postrzelenie dwuch kłusowników, Jana i Paw ia Kusiów, pochodzących ze śląska Opolskiego. Sąd uznał, że Potempa działał w obronie "własnej i wydał wyrok uwalniający.
XPg).
Z i a 0 < Ę l & i o v s > s 8 k e MR edakcja i ad m in istracja: S osn o
w iec . T-go M aja 5 .
KINA W ZAGŁĘBIU:SOSNOWIEC. Eden: „Przygoda o północy“ . Pałace:
..Kobiety w jego życiu“ . Zagłębie: „Csjbd” . Casino: „Porw anie“ . Moraus: „Pilnuj swego męża .
BĘDZIN. Św iatow id: „K obieta z re je s tru " . No-w ośct: „Niewidzialny oztowiek".
CZELADŹ. C zary: „Koęha.., L n b L , S zw aje^* 1
rafjanie ponieśli przy budowie nowego Domu Bożego.
P o poświęceniu kościoła Ks. Biskup w ygłosił podniosłe przemówienie, w skazując m. in. na to, że przez wybudowanie tego Domu Bożego, wierni nowej paraiji
wykazał), że są głęboko przywiązani do w iary św ., a przyszłe pokolenie z dumą kiedyś wskaże na nich, że mimo ciężkich czasów zdołali postawić Bogu taki piękny i wspaniały dom.
A w c n l a r i i k z y n a p a dDnia 9 bm. o godz. 4-ej w czasie wznosze
nia mebli do mieszkania dr. D ąbrowy w Katowicach przy ul. Reja 3, grupa 12 awanturników napadła na zajętych wnoszeniem mebli Stanisza W ładysława, Urbasia Witolda, Bartrę Franciszka i Tomalę Jana z Krakowa, którym napastnicy skradli 135 zł. Ponadto skradli oni 9 kocy ze samochodu. Zaalarm ow ana policja ścigała awanturników, strzelając do nich, przyczem zdołano kilku z nich ująć.
Karetta pogotowia rozbiła przez pociągE e l c z e r I r a n m f i
9 Km. na przejeździć kolejowym obok karetką pogotowia, sosnowieckiej ubezpieczal- szosy Klimontów — Niemce miało miejsce ka- ni.tastrofalne zderzenie pociągu towarowego z K aretka, kierowana, przez szofera Stefana
Obława policyjna w Pszezyfokiemw związku z poszukiwaniem morderców
Dnia 9 bm. o godz. 5 nad ranem na terenie pow. Pszczyńskiego odbyła się generalna obława policyjna, podczas której w iększe oddziały policji miejscowej o raz z kom endy rezerw y z Katowic przeszukały w szystkie meliny i kryjówki, samotnię stojące zabudowania i lasy okoliczne.
W obławie tej w zięli udział ilównież najzdolniejsi w yw iadow cy z całego terenu Śląska, oraz w szyscy oficerowie poli
cji z pow. Pszczyńskiego.W toku obław y, k tóra miała za cel
ujęcie poszukiwanych od szeregu dni morderców listonosza i gajowego z Miedźnej, p rzy trzym ano większą ilość podejrzanych osobników, w łóczęgów itp., których część Po przesłuchaniu i stw ierdzeniu tożsam ości zwolniono.
W lasach pod M ikołowem policja natknęła się na grupę kłusowników, która na widok policji zniknęła w lasach.
Kusia z Sosnowca, wpadła pod jadący tyłem pociąg węglowy, ulegając zupełnemu prawie rozbiciu. Szofer Kuś oraz felczer ubezpieczal- ni, siedzący w karetce, cudem ocaleli, od nosząc lekkie tylko obrażenia ciała.
Zawiadomiona o w ypadku policja przeprowadzi dochodzenia, celem ustalenia, kto ponosi winę za w ypadek.
# 1Tragiczny wypaticu palnikaW ub. sobotę w C zęstochow ie uległ s t ra
sznem u w ypadkow i m ieszkaniec Czeladzi, p. Piasizczyk, k tó ry na row erze w ybra ł się z pielgrzym ka na Jasną Górę. Płaszczyk na ulicy najechany został przez samochód ciężarowy, a upadając na bruk doznał złamania obojczyka, oraz obrażeń ogólnych cat ego ciała.
Ranenm u udzielono pom ocy w szpitalu P an n y M arji w Częstochow ie, poczem pociągiem odesłano go na dalszą kurację do szp ita la Ubezpiecza!ni w Czeladzi. S tan nieszczęśliw ego pątnika, nie budzi obaw o życie.
Motywy wyroku Okręgowegow sprawie Hydro miro przeciwno książętom PsztzytitMm
Sąd O kręgowy Cywilny w Katowicach ogłosił m otywy wyroku w sprawie powództwa firmy Hydro-Nitro przeciwko ks. Pszczyńskim, ojcu i synowi. W m otywach wyroku sąd stw ierdza, że spółki „Amonium“ i „Verwag“ w Szwajcarji — bez kapitału zakładowego — założone były poto, aby odgrodzić ks. Pszczyńskich od przyszłych wierzycieli, wprowadzić ich W błąd i przerzucić na fikcyjne firmy ryzyko załamania się konjunktury. Działalność członków zarządu firmy „Amonium“ pociągnęła za sobą szkodę wierzycieli w wysokości kilkunastu mil jonów fr. szwajc. Będą oni odpow iadać na podstaw ie przepisów szw ajcarskiego k. k. i grozi im kara za oszukańczy konkurs do 8 lat więzienia, a za nieuczciwe prowadzenie ksiąg do 2 lat więzienia.
Sąd stw ierdza dalej, że ks. Pszczyńscy dopuścili się przez roztrwonienie kapitału zakładowego oraz niekorzystne dla firmy urnowy czynów niedozwolonych, za które jako m ocodawcy pełnomocnika dr. Ebelinga, który w ich imieniu prowadził rokowania z dostawcami — są odpowiedzialni. „Amonium" — zdaniem sądu — założone zostało tylko poto, aby pośredniczyć — lecz wierzyciele tej firmy zawierali umowy w przekonaniu, że zawierają je z ks. Pszczyńskim. „O sw ag“ i „Stivag“ byty założone również poto, ażeby murem samodzielnych spółek ks. Pszczyńskich mogli odgrodzić się od swoich wierzycieli. „Verwag“ otrzym ał od „Amonium“ 75 proc. prowizji od umów jeszcze przed swojem pow staniem . Reklamowano go jako św iatow ą stawę w dziale indow y fa
bryk azotow ych. W rzeczywistości zarząd spółki składał się z 2 adwokatów i jednego handlarza sztucznych kwiatów. Personel techniczny ograniczał się do jednej stenotypistki, urzędującej w sklepie handlarza.
Sąd twierdzi dalej, że podobnych oszukańczych manipulacyj dopuścił się ks. Pszczyński ojciec w Niemczech, przy zakładaniu „Stivagu“, gdzie dopiero w yrok Sądu O kręgow ego w Świdnicy z m arca 1932 r. skazał go na zapłatę kapitału zakładowego. Ciekawym szczegółem - prow adzenia księgowości w „Amonium" był fakt, że w szystkie księgi prow adzone były nie w Szwajcarji, ale w Gliwicach. N otow ania w nich odbyw ały się z 8-miesięcznem opóźnieniem.
Sąd stwierdził dalej, że umowy, zawierane z „Hydro-Nitro“, noszą wyraźne cechy zawinienia ze strony ks. Pszczyńskich i za zerwanie umowy są oni odpowiedzialni.
Samolot ślasM rozbił się pod Pszczyna8taii€Äs£y«»fi£ii@i$9 torf z żuczeiiieHaaii weseliieieil
Z P szczyn y donoszą: Dnia 8 bm. o F. P., pilotowana przez Ewalda Sopor® godz. 17,30 uległa katastrofie awjonetka z Katowic, lecącego w tow arzystw ie ob- Aeroklubu Śląskiego z Katowic S, P . A serwatora, Waltera Gawliny z Katowic.
Przeszło 1000 ofiar bankrndwak u p c a * K B s z o w g s
Jeszcze w ubiegłym roku istniała w Pszowie, pow. Rybnik firma „Meblopol“, której właścicielem był niejaki Michał Rotorjów. Przez kilka lat z rzędu prowadzi! on sprzedaż mebli na raty i mial niezłą klientelę, gdyż poza wekslam i gwarancyjnemu klienci płacili regularnie sw e raty nie otrzymując jednakże w m iarę wpłacania, złożonych weksli. Rotarjów zrobił plajtę, w całym tego słowa znaczeniu i to w ówczas, gdy od klientów należało mu się już bardzo mało, lub też wogóle nic. Ci, którzy w dobrej wierze wpłacili sw e raty , mimo licznych próśb i błagań nie mogli w żaden sposób otrzymać weksli, które złożyli jako gw arancję, że sumiennie uregulują sw e długi, co też się stało. 1 przed mniejwięcej rokiem, jak grom z jasnego nieba spadła istna plaga skarg, monitów, nakazów zapłaty i t. p. z racji niewykupienia weksli na tych, którzy już dawno kupione kiedyś meble zapłacili. Okazało się, że Rotarjów mimo, iż otrzym ał normalne ra ty gotow kow e, weksle puścił w obieg i dzi
siaj ich posiadacze żądają zrealizowania tych weksli od w ystaw ców. Rozpacz w śród byłych klientów firmy „M eblopol“ nie miała granic. Sąd też idąc po linji litery p raw a zmuszony był wydawać wyroki, zasądzające z racji niewyku- pionych weksli. Przeszło sto ludzi poczęło więc bom bardow ać władze prokuratorskie, lecz p. Rotarjów złożył zapewnienie, iż nikt podwójnie nie zapaci i on sam weksle wykupi oddając je tym, do których nie ma już żadnej pretensji.
Dzisiaj spraw a wzięła jednakże inny obrót, gdyż większość pokrzyw dzonych odwiedził w tych dniach komornik sądowy. W przyszły czw artek odbyć się ma kilka rozpraw przeciw dalszym ofiarom pomysłowego kombinatora, którzy są oskarżeni o zapłacenie sum z racji w ystaw ionych.
Jak dotychczas zdołaliśmy stwierdzić, sum a która powtórnie muszą odbiorcy p. Rotarjów zapłacić sięga kilkudziesięciu tysięcy złotych.
(R.)
Katastrofa w ydarzyła się podczas pró» by lądowania w Starej W si, pod P szezy1 ną, w pobliżu gospody Spyry, krewniaka Sopory. Awjonetka uległa zupełnemu Zniszczeniu, pilot Sopora zaś doznał złamania prawej nogi poniżej kolana, a Gawlina wewnętrznych obrażeń. Obu rannych lotników odstawiono do szpitala Joani- tów w Pszczynie.
W stępne dochodzenia w ykazały, że samolot w ystartow ał z lotniska katowickiego do Starej W si, gdzie Sopora Zamierzał zrzucić list z gratulacjami weselne* mi dla sw ego krewnego, rzekomego członka Aeroklubu Śląskiego. Pilot po zrzuceniu listu na gospodę Spyry, zamierzał następnie w ylądow ać na pobliskich polach folwarku ks. Pszczyńskiego.
Podczas lądowania jednak samolot u- derZył skrzydłem o płot, wskutek czego skrzydło uległo złamaniu, a aparat, przeleciaw szy jeszcze kilkanaście metrów nad ziemią, w rył się następnie silnie w ziemię i rozbił się zupełnie.
Na pomoc rannym lotnikom przybiegli licznie mieszkańcy okolicznych zabudowań, którzy przewieźli ofiary niefortunnego lotu do szpitala.
Robotnicy Zagłębia Dąbrowsblegow swegcBi praw
9 Km. w Sosnow cu odby ta się konferencja C. Z. G. i Związku Robotników M etalow ych, w której udział w eięło 350 delegatów z całego Zagłębia. Na konferencji om aw iano sp raw y zam achu na niezależność z w. za w., obniżek płac, kas bratn ich i jednolitego frontu zaw odowego. P rzem aw iali pip. Bielnlk i Angler.
P o bardzo obszernej dyskusji zebran i u- chwałili znamię ną rewolucję, p ro testu jąc przeciw ko ograniczeniu w olności zw iązków zaw odowych-
Konferencja stw ierdza , że w obliczu now ego, w form ie ukry tej, zam achu na głodowe płace robotników , resztk i zdobyczy socjalnych, w olność i p raw o do obrony sw ego b y tu, jedyną sku teczną bronią je s t zjednoczenie się k lasy robotniczej w niezależnych zw iązkach zaw odow ych. W spraw ie ubezpieczenia na s tarość robotników pow zięto uchw ałę — stw ierdzającą m. in., że przeiz zniszczenie sam orządu ubezpieczeniow ego, zbiurofcratyzo-- ąyano zapełnię w szystk ie insty tucje ubezpier
czeniowe, a przez ustalenie w ysokich pensy! dla m ianow anych d y rek to rów i kom isarzy, podrożono kosz ip adm inistracyjne ubezpie- czalirni, czem doprow adzono je do deficytów .
Konferencja C. Z. G, oraz Z. R. P . M. zakłada iaknajenergiczpiejszy protest przeciwko niszczeniu ustawodawstwa robotniczego i w zy w a całą klasę robotnicza do walki o rozbudow ę p r a w d z i w e g o , opartego i szeroki samorząd robotniczy, ustawodawstwa robotniczego.
N r. 249. — 10. 9. 34. , S I E D E M G S O S Z Y * Str. f
I I IIPoreźfca to$ł<c6 gitoarzy
s e i w s w i eR eprezen tac ja p iłkarska L w ow a, złożona
z g raczy klubów ligowych, z trudem uporała się z śląską rep rezen tacją , złożoną z klubów A -k lasy śląskiej. G ra sta ła na w ysokim poziom ie i b y ła b. in teresująca. B ram ki dla Lw ow a edobyli M akowski, Źurkow ski 2, dla Ś ląska — B ry ła z karnego.•KraKśw-Bstoitsszl 1:3 (0:1)
Skandaliczna gra drużyny krakowskiej, która zlekcew ażyła sobie przeciwnika. Do przegranej przyczynił się ponadto sędzia p. Szneider, który w 20 min. lekom yślnie podyktował rzut wolny z linii pola karnego, z którego goście zdobyli bramkę. Zdeprymowało to to tego stopnia krakowski, że inicjatywę gry oddał zupełnie w ręce gości, u których przedewszystkiem wyróżniła się linia napadu. Bramki dla Budapesztu zdobyli Telteky 2 i Markas 1. Dla miejscowych Łańko. U miejscowych na wysokości zadania stanęła obrona, Szumilas i D y ch ó w ski. W idzów około 4 tys.
Dziel P. L P. N. u ŚląsSeIFC. K atow ice — KS. Dąb 1:3 (1:3). Sensa
cy jn a porażka IFC., k tó ry podobnie jak i Dąb w y stąp ił w mocno osłabionym składzie. — B ram ki dla Dębu edoby t w szystk ie 3 S zołty - sik , dla IFC. Szpiter. W idzów około 200.
Dąb m istrzem juniorów . Na boisku W F i P W w K atow icach odbył się w niedzielę finałów’? m ecz o m istrzostw o juniorów na Ś ląsk u pom iędzy KS. D ąb — Pogoń K atow ice, k tó ry zakończył się zw ycięstw em Dębu w stosunku 2:1 (1:1). D ąb zdoby ł po rac drugi
^ T k T s . C & - K. S. Chorzów 2:2 (2.-0. W ynik odpow iada przebiegowi gry. Bram ki zdobyli dla A. K. S. Piontek i Morcinek, dla Chorzowa W olny i Kucia.
Możliweść zmian w rozgrytfKacis e ü m ty m m misfrzoszwa
ką$m w n@n$icP. Z. B, N. w Poznaniu zawiadomi! w ub.
, sobotę Śląski Okr. Zw. Bokserski, że poleca rozegrać drużynowe mistrzostwa Śląska w boksie system em puharowem, bowiem P . Z. B. ma obaw y, że do końca listopada nie wyłoni Śląsk sw ego mistrza. .
Spraw a pzedstaw ia się o tyle ciekawie, ze Śląsk w ylosow ał już m istrzostw a, przyczem wed ług sta tu tu P . Z. B. powinny były się one rozpocząć już 1 sierpnia. Ale cóż, kiedy nowy s ta tu t P. Z. B. ukazał się dopiero na początku w rześnia. Konferencja klubów śląskich oświadczyła się za system em punktow ym , przyczem ustalono już w najdrobniejszych szczegółach możliwości ich przeprowadzenia.
Wydział Sportowy Śl. O. Z. B. zwołuje na dzień 11 września, o godz. 17, zebranie przy udziale kierowników klubów, biorących udział w rozgrywkach. Zebranie odbędzie się w lokalu Ośrodka W. F. w Katowicach, przy ul. jana 14.
Z w r c l ę s f m i
P W „zielonym sioliKu“W yd zia ł gier i dyscypliny Ligi roz
p a try w a ł protest W arszaw ianki, k tóra nie m oże straw ić porażki odniesionej w Łod z i z ŁKS-em (0:3). Sędzia p. L eracz rozkazał zmienić graczom W arszaw ianki koszulki (zbyt podobne do ŁKS-u). co w m yśl przepisów obow iązyw ało łodzian, jako gospodarzy.
Stojąc na gruncie formalnym, w ydział G . i D. postanow ił protest uwzględnić, nakazując pow tórzenie meczu i w y raża jąc zarazem ubolewanie, że z powodu nieznajom ości przepisów przez sędziego m usiał m ecz unieważnić.
mŁódź bile Poznań
1 0 ; 6 vj b o k s i eW Poznaniu odbył się w niedzielę mecz
bokserski reprezentacja Poznania i Lodzi, który zakończył się zw ycięstw em Lodzi w stosunku 10:6. Obie reprezen tacje w ystąpiły w osłabionych składach, szczególnie Poznań.
W yniki od waigi muszej Jo ciężkiej są następu jące:
Sobkow iak (P) zw ycięża na pkt. z P aw la kiem . M atysiak (P) rem isuje z Bajerem . Koj- n a r (P) rem isuje z W oźniakowskim . Banasiak (Ł) zw ycięża na punkty z Sipińskim, G arnca- re k (Ł) pokonał Leleckiego. Ju tkow iak (P) ew yciężą na punkty z Klodasem. Krens w drugiem starciu przez k. o. pokonuje Doja- stitokiege
Szle&ter osMarźsny egreźbęzabsMsiwa sperma śi«>ku19 bm. odbędzie się w W arszaw ie w Są
dzie Grodzkim sensacyjna spraw a, w ytoczona przez zapaśnika Józefa Miazio, przeciw ko atlecie Teodorow i Sztekkerow i.
26 lutego bm. do urzędu śledczego w W arszaw ie zgłbsił się Miazio i złożył rew elacy jne zeznanie, tw ierdząc, że jeszcze w grudniu 1933 r., k iedy by ł na turnieju w alk zapaśniczych w Zu rich u w Szw aj car ji, Sz tekker rzekomo nam aw iał go, ażeby zw abił na przechadzkę w góry i zepchnął w przepaść arb itra w alk zapaśniczych, Józefa T reflera-B rań- skiego. W edług zeznania Miazia, S ztekker miał jakieś p retensje do B rańskiego i w ten sposób chciał się go pozbyć. Miazio zeznał dalej, że nie chciał b rać udziału w zbrodni i w sposób o stry odm ówił Sztekkerow i. Na tern tle m iędzy M iazią a Sztekker cm pow stała sprzeczka.
W kilka dni potem , gdy Miazio w racał w ieczorem do domu, został na ulicy napadnięty i ugodzony nożem w plecy. Zanim zdążył się obejrzeć, napastnik zbiegł. Po w yzdrow ieniu Miazio dow iedział się od atlety Gankowienki, że napadu dokonał sek retarz Sztekkera, S tanisław Lantz. Miazio zeznał dalej, że nie chcąc psuć opinji Polakom w Szw ajcarii, nie doniósł o w ypadku władzom , m ów iąc, że zran ił się w czasie w ycieczki górskiej.
W lutym br. Miazio dow iedział się od dw óch znajom ych, że S ztekker ma przybyć do W arszaw y i że nasłana łobuzeria zabije Miazia. Te m otyw y skłoniły Miaizia do złożenia zeznań w policji.
P o odebraniu tego doniesienia u rząd śled
czy w szczął dochodzenie. P rzesłuchano kilku św iadków , z których paru potw ierdziło do niesienie Miaizia. M. in. atle ta Leon G rabow ski zeznał, że by ł obecny w czasie napadu na Miazia w Zurłchu. W idział on, jak z pew nej res tauracji w ybiegło 3-ch osobników, a m. in. sek re tarz Sztekkera, k tó ry uderzy ł G rabow skiego butelką w głowę, a gdy G rabowski usunął się na bok, sek re tarz ugodził Miaizia w plecy. Poizatem G rabow ski zeznał, jakoby Sztekker odgrażał się, że gdy przybędzie do W arszaw y, to „będzie chodził po trupach“.
Podobno te sam e zeznania złożył w dochodzeniu znany atleta G arkow ienko, a inny św iadek Hipolit Kaniewski miał zeznać, że w lutym br. słyszał, jak grupa tobu.zów, kręcących się koło cynku, w czasie turnieju zapaśniczego, rozm aw iała o Miaziu. przyczem usłyszał siłowa, że jeśli Miazio doniesie o zdarzeniu w S z w a j c a r i i to go „pociohu sp rzą tną“.
P rzed w yznaczeniem terminu rozpraw y za pośrednictw em M inisterstw a Spraw iedliw ości zw rócił się do w ładz szw ajcarskich z zapytaniem, jakie sankcje stosow ane są w S zw ajcarii za tego rodzaju przestępstw a. O trzym ano odpowiedź, że w tym w ypadku napastn ikowi grozi k ara do 3 la t więzienia.
T eodor S ztekker został postaw iony w stan oskarżenia z art, 2.50 k. k„ k tó ry mówi. że „kto grozi innej osobie popełnieniem zbrodni lub w ystępku na je j szkodę lub szkodę bliskich, jeżeli zachodzi praw dopodobieństw o spełnienia zapowiedzi i groźba może w zb u dzić obaw ę w zagrożonym , podlega karze w ięzienia do lat 2 lub aresztu do lat 2“.
M istrzostw a św ia ta w TurynieS te s l s ® w ą g a a i l s i Badów
W drugim dniu lekkoatletycznych m istrzostw Europy startow ał Heljasz w rzucie dyskiem. Heljasz uzyskał tylko 42,50 mtr., a ponieważ minimum wynosi 43 metry, został wyelemino- w any. Ogółem do finału zakwalifikowało się 12 zawodników, a 7 odpadło. (Przed kilku dniami Heljasz rzucił w W arszaw ie 46,27 m tr.)
W sobotę w południe odbyły się pierwsze trzy konkurencje w dziesięcioboju. W pchnięciu kulą pierwsze miejsce zajął Dimza (Łotw a) 14,81, drugi — Sievert (Niemcy) 14,77, trzeci — Dahlgren (Szw ecja) 12,99. Pław czyk uzyskał zaledwie 11,60 mtr.
Na 100 m etrów pierwszy był Sievert 11,2, drugi Guhl (Szw ajcarja 11,2, trzeci Pław czyk
11,6, 4. Conti (W łochy) 11,6, 5. Eberle (Niemcy) 11,6, 6. Dimza 11,6.
W skoku wdał zwyciężył Sievert 7 metrów, 2. Guhl 6,95, 3. Dimza 6,84, 4, Dahlgrem 6,47, 5. Pław czyk 6,36, 6. Conti 6,35.
Pław czyk skarży się na straszliw y upał, panujący w Turynie, dc którego nie jest przyzwyczajony.
W półfinałach na 110 mfr. przez płotki zwyciężyli w pierwszym półfinale Kovacs (W ęgry) 14,8, przed Holendrem Kaanem 14,9 i Austriakiem Leitnerem. Drugi półfinał w ygrał W agner (Niemcy) 14,9 przed W łochem Valle 15 i Norwegiem Albrechtsenem.
IiseciisM - 2-gi, Pławczyk - S-ciZaMnenlc mlslrzeslw imgallcfyczaycb Europy w Turynie
W ostatnim dniu m istrzostw , stadjon m arm urow y Mius so l i niego w Turynie, by ł w y- siprzedany. N iepowodzenia Polaków w p ierw szych dw u dniach pow tórzyły się w niedzielę, pirzyczem Polska nie zdobyła a.ni jednego m istrzostw a Eiuroipy, a p rzegrała naw et tak silne punkty, jak możliwość zw ycięstw a Kusocińskiego w biegu na 5 kim.
W yniki niedzieli są następujące:5 klm.: 1) R ohard (Francja) 14:36 min. 2)
Kitsociński (Polska) 14:41, 3) Sakm nen i VIrianem (Finlandia).
800 m tr.: 1) Sza'bo (W ęgry) 1:52, 6) Kucharski (Polska) 1:53,4. N owy rekord Polski.
10-ciobój: l) S ievert (Niemcy) 8.103 pkt.3) P ław czyk (Polska) 7:554 pkt.
T rójskok: 1) P e te rs (Holandia) 14.94 m tr.4) Lukbaus (Polska) 14:54.
200 mtr.: 1) B erger (H olandia) 21.4 sek. 4X400 mtr.: Niemcy 3:14.1.Maratoński bieg: Tovinen (Finl.) 2:52.29. Kula: Vibrumg (Estonia) 15.19 m tr. Heljasz
w skutek kontuzji palca w ycofał się.Na zakończenie m istrzostw kom isja sę
dziow ska dokonała znam iennej zm iany w yniku. Na podstaw ie fotografii przyznano pierw sze m iejsce w biegu na 100 m. Bergerów», a nie B orchm eyerow i (Niemcy).
Jędrzejowska i Tartowskim i s t r z a m i M e s i S s o w ą s M i i Ś I s ę s I s o t
W niedzielę, dnia 9 bm. zakończył się na kortach tenisow ych KKT Katowice trwający od 3 dni turniej tenisowy o mistrzostwo Śląska i Katowic..
W ostatnim dniu odbył się szereg b. ciekaw ych rozgryw ek, z k tórych oczywiście w ybiły się spotkania rakiet czołow ych. N ależy jednak stw ierdzić, że młoda generacja tenisistów odgryw ała w katow ickim turnieju w ażną rolę i aczkolw iek rola ta nie uw idoczniła się w turnieju cyfrow o, m łodzież stanow iła dla czołow ych rakiet często groźnych przeciw ników. Zabłysnął, o ile chodzi o młodych graczy, Becker z Bielska U pań — narybek 'est bardzo słaby.
M istrzem Śląska został yak się ogó nie spodziewano, TarłowsU. gracz napraw dę bardzo utalentow any — zaimponow ał on przedew szystkiem doskonalą kondycją. P o B ratku niewiele można się było spodziew ać, gdyż jest to gracz zm anierow any i forma jego jest tak zmienna, że nigdy nie będzie można liczyć na niego. Uwidoczniło s i ę to p rzedewszystkiem w grze podwójnej naszych
„D avis-cupow cöw “ B ratek psuł bardzo wiele, co niejednokrotnie w yprow adzało z rów now agi Tarłow skiego.
U pań zw yciężyła — naturalnie — Ję drzejow ska. Poza Yolkm erówną nie miała ona zbyt groźnych przeciw niczek i V. również pokonała zbyt łatw o.
Ogólnie biorąc, tegoroczny turniej katowickiego KI. Tenisow ego należał znów do b. udałych, przyczem należy stw ierdzić, że organizacja turnieju w rękach p. B ernsztoka zadowolić mogła każdego. Należy tylko dziwić się. że jakoś dziwnie um iej ten został p r z e m i l c z a n y »rzez prasę ro-Nką. która poza . Polonją“
.,Siedmioma G roszam i“ praw ie nic nie -nosiła o rozgryw kach.W yniki ostatniego^dnia są następujące Finał panów o m istrzostw o Katowic:
1'arłowski — B ratek 6:4 6:0 6:4.Gra podwójna panów finał: T arłow -
ski-B ratek — Phal-B ecker 6:2 4:6 6:3 6:2.G ra podwójna Pań: Jędrzejow ska-
Vo'km erowna — H ille r-Stefanów na 6:3 3:6.
P. Z. P . SIEMIANOW ICE —HUFIEC GIMN. SIEMIANOWICE
5:1 (2:1)Pow yższe zaw ody w piłkę ręczną roze
grane zostały zr acji odbyw ającego się tygodnia sportu W F i PW . G ra przeprow adzona by ła w szybkiem tem pie i s ta ła na w ysokim poziomie. P ierw sza potow a była w yrów nana, zaś w drogiej połowie w ięcej z g ry miało P. Z. P., k tóre w końcow ych fagach by to panom boiska. C ała drużyna P. Z. P. g rata bez zarzutu, bram kam i podzielili się: Sitko 2, Ziaja 2, Kołodziej 1.
Dnia następnego rozegrano finał pomiędzy P . Z. P. Siem ianowice — Z. P. M E. Siem ianowice 6 : 4 ( 2 : 3 ) . Początkow o drużyna P Z P . mocno gniecie przeciw nika, uzyskując prze>z Sitkę dwie bram ki, lecz z powodu nieporozumień m iędzy graczam i Z P. M E., zdołało w yrów nać, a naw et do p rzerw y objęto prow adzenie. Druga potow a roc,poczyna się znowu pod przew agą P. Z. P., k tó re ze strzału At!a w yrów nuje, zaś Ziaja długim strzałem uzyskuje prow adzenie. P ią tą bram kę zdobył Bielica, zaś po szóstej, s t r z e l o n e j przez Sitkę, P .
Z. P . pew ne zw ycięstw a spoczęto na laurach P r z e z . zw ycięstw o drużyna P . Z. P. została m istrzem w piłce ręcznej drużyn polskich m. Siem ianow ice Sl., zdobyw ając nagrodę przechodnią. ufundow aną przez Miei.ski Komitet W F i PW .
Bniźrowc misirzeslwa leftfce- a i i d j r c z n e Ś l ą s k a I I . § . t t .
W przeprow adzonych zaw odach lekkoatletycznych Śląska K. S. M. w niedzielę. 9 bm. w K atow icach na boisku P W i W F (daw niej Pogoń). I m iejsce oraz pu.har w ędrow ny zdobyto K. S. M. Żory w następującym składzie: Kremlec, M aras. Żabka, E. i H. Rudek, P rze liorz, Staje,r, Benisz, Ogierm an.
Caraelola zwycięża w wfśdSs m lorze Moaza
Tradycyjny wyścig samochodowy na lorze Momza wygrał automcbilista Caraelola przed Stiuckiem.
®DreSae wlafleaełd łssriatre
— Lesicki biegał w niedzielę w Poznaniu i uzyskał na 1.000 m tr. czas 2:36.8 min.
— W yścig kolarski w W arszaw ie na 100 kim. w y g ra ł Ignasiak w czasie 3:06,5 godz. p rzed K onopczyńskim i Kapiakiem.
— W zawodach motocyklowych na lorze Cracovji w Krakowie uzyskano następujące wyniki: W kategorji motocykli pierwsze miejsce zdobył „Kępski z „Unji“ sosnowieckiej w czasie 2:37,5, przed Gayerem (Bielsko) i. Da- życkim (K raków ). Gayer, Breslauer i Gębaia w skutek defektów wycofali się.
— W meczu bokserskim „I. K. B.“ Świętochłowice — „W aw el“ Kraków zwyciężył „W aw el“ w stosunku 8:6.
— Robotnicza reprezentacja zapaśnicza Śląska poniosła w stolicy dwie porażki, przegryw ając z „Elektrycznością" 7:14 i reprezentacją stolicy 6:13.
■— W zaw odach K. P. W . w Stanisławowie startow ało 450 zawodników. W yniki lekkoatletyczne są następujące: 100 m tr.: Żyliński11,4 sek, 800 m tr.: Kups 2,08. 4X 100 m tr.:W ilno 46:3,60. 60 mtr. pań: Kałużowa 8,1 sek. 4 X 100 m tr.: Katowice 55,7 sek.
— O ddział K. S. M. „Prom ień“ w Chorzow ie I u rządza 16 bm. u roczystość 15-leoia istnienia. P rog ram przew iduje rano niszę św. w kościele św. Jadw igi, a po południu wielki festyn sportow y na stadionie W F i PW .
Sport w Zaßsbln D@brow$Klcm— Harcerski mecz lekkoatletyczny w C ze
ladzi. W niedzielę w Czeladzi, z in icjatyw y 6 harcerskiej drużyny męskiej z G rodźca, odbyty się zaw ody lekkoatletyczne pomiędzy 14 drużyną C zeladź a 6 drużyną Grodziec — Zw yciężyła Czeladź w stosunku 43:33 pkt., przyczem poszczególne wyniki p rzedstaw iają się następu jąco- 100 m tr.- U nderowicz (Czeladź) 12,8 sek. 2) W aroński (Cz.) 1500 m tr.:U nderowicz 4.47, 2) Sojka (G rodziec). Sztafeta 4X100 m.: Czeladź, 2) Grodziec. K uk : Zarzycki 9.60 m 2) Spyrzyński 8.25 m D ysk: Zarzycki 26,51 m., 2) Nar wot (Or) 24.76 m. G ranat: N aw rot 50,64, 21 Zarzycki 46 74 m. Oszczep; W aroński 39.82 m 2) N aw rot 3580 m. Skok wdał W aroński 5.13 m. 2) U nderowicz 5.11. S 'k 'k w zw yż: N aw rot 1 35, 2) Zarzycki i W aroński po 130 mtr. O rganizacja i ość spraw na. Sędzia P. K rzyczek. Po zuwo- iach odbyta się wspólna fotografia zaw odników.
— C. K. S. — Solvay 2:1. Mecz koleżeński w Czeladzi. Dla m iejscowych bram ki zdobył Bogucki, dla gości M alcherczyk. Sędzia p. Rados,zewski dobry R ezerw y 4.3 dla C. K. S. Młodociana drużyna C. K. C. w ygrała z „Placów ką:“ 3:1.
— Zagłębię — Siła (Janów) 4:1, Mecz ko* łeżeński w Dąbrowie
Już gotow e, idzie w ogróu i z radością się uśmiecha.W jednej ręce wiadro z klejem, w drugiej szczotka niby wiecha,
W szystkie pnie namażę lepem i dokładnie wysmaruje.Potem — to już ich przekona, jak to kradzież źle smakuje.
Dzieła sw ego dokonawszy, legł spokojnie na spoczynek. Ciekaw tylko, który pierwszy, przylepi się na to synek???
B3 E0 BES51
A wieczorem dwucli chłopaków, już do sadu się podkrada; pierwszy idzie trochę naprzód i dokładnie teren bada.
(C iąg dalsey nastąpi).
M IESIĘCZNY ABONAMENT „7 GROSZY" Z DOSTAWA DO DOMU PRZEZ AGENTÓW LUB PRZEZ PO CZTĘ W KRAJ U Zł.2.31 rPRZY ZAMÓWIENIU W URZEDZIE POCZT. ZŁ.241
K A T O W I c - E
m e m m
CENNIK O G Ł O S Z E Ń W „7 G R O S Z A C1 P O L E O W Y M I A R Z E 3 5 m m .x 6 7 m m . Z Ł . 1 5 . O G Ł O S Z E N I A D R O B N E 2 0 G R . Z A S Ł O W O .
Str. 8 . S I E D E M G R O S Z Y -
Zwycięstwo człowiekanad tzasem i przestrzenią
Muzeum, isfórc obrazuic walKę człowicKa z czasem i przestrzenią — Poczta na usługaete IufltitościPraga w e w rześniu.
M uzeum — to zaw sze jakaś p rzeszłość! Oglądać zbiory m uzealne — to jakby przechadzać się przez minione w ie ki... Badać te zbiory — to iść ciernistą drogą ludzkiego postępu. W niek tórych m uzeach widać tę drogę w yraźniej, w innych mglisto, a w innych jeszcze ty lko dośw iadczony, w ykszta łcony człow iek może znaleźć zw iązek tych starych zbiorów z teraźniejszością. Takiem w łaśnie muzeum jest praskie M u z e u m P o c z - t o w e, k tóre musi być zw iedzone p rzez p rzybysza już nietylko dlatego, że takie m uzea rzadko spotyka się na świecie, ale dlatego, że w idzim y tu ten zw iązek przeszłości z teraźniejszością.
Żaden w iek w dziejach ludzkości nie oznaczał tak wielkiej rewolucji, jak w iek dw udziesty , k tó ry dzięki kolejom, pocztom i telegrafow i zupełnie zmienił obraz naszego św iata i sposób naszego m yślenia. Żadne inne muzeum nie p rzedstaw i w am tej rzeczyw istości tak, jak muzeum, tej rewolucji w łaśnie pośw ięcone. P ro szę przedstaw ić sobie 'ty lko podróż pocztą przed stu laty . Z jednego w iększego m iasta do drugiego jechało się w ozem pocztow ym , trzy , c z te ry , c zy siedem dni. Na stacjach p asaże ro w ie ogrzew ali się, na innych spożyw ali obiad; b y ły też p rzy stanki pocztow e, gdzie pasażer móg p rzenocować. P oczm istrz był niety lko u rzędnikiem państw ow ym , ale zarazem przedsiębiorcą, hotelarzem , szynkarzem , dziedziczne to rzem iosło p rzyznaw ał mu sam „N ajjaśniejszy P a n “ pięknym dyplomem.
Albo w ystaw cie sobie roznoszenie poczty pod koniec 18 w ieku, kiedy „posłaniec“ co ćw ierć roku chodził po mieście i oznajm iał, że zbiera listy (za list płaciło się k ra ja r ów czesnej w aluty), k tóre m ają być odesłane p rzez kur jera-. O czasach daw niejszych, k iedy połączenie pocztow e było w yłącznie przyw ilejem głów koronow anych i stanów uprzyw ilejow anych nie w arto w spom inać. Ale co tu m ówić o czasach z przed stu lat. P am iętam y p rzecież, jak to p rzed dziesięciom a la ty pojaw iły się p ierw sze ap a ra ty radiow e, k tó re obecnie należą już do curiosów , tak samo jak sam oloty, k tó re w ów czas p rzew oziły pocztę. Dziś już inne lepsze ap a ra ty ra- djowe i inne sam oloty. Żyjem y P rędko i nie uśw iadam iam y sobie, jak szybko zużyw am y inw entarz j odkładam y nasze narzędzia do sta rych rupieci. Całe szczęście, że są jeszcze ludzie, k tó rzy stara ją się, aby te odłożone „g ra ty “ zosta ły zachow ane jako zabytki, celem porów nania z teraźniejszą.
Takich ludzi m ają czechosłow ackie n- rzędy pocztow e. Z ich in icja tyw y w y ro sło w P rad ze w ielkie M uzeum P ocztow e, k tó re zmieniło w m iarę rozrostu m iejsce aż ostatecznie znalazło się w cz te rech olbrzym ich salach na Smicho-wie. Katalog
M uzeum obejmuje 20.000 okazlów. W pierw szej sali w idzim y techniczną stronę poczty czechosłow ackiej: telegraf, telefon i rad jo' od prym ityw nych początków , aż do dzisiejszego rozmachu, tak rów nież część lotnictw a w restrospektyw ie. P o środku sali znajduje się olbrzym i samolot, k tó ry p ierw szy przew oził pocztę pom iędzy P rag ą i B ratislaw ą. W drugiej sali — to czasy daw niejsze. — S tare „landaury“ pocztow e, k a re ty dw u — i trzykonne, na dachach ich, starodaw ne w ielkie kufry, sänki pocztow e, dw orskie, cesarsk ie kare ty a naw et w ielkie w ysokie buty „zimow e“, w dziew ane na inne buty przez pocz- tyljonów . S ta re napisy. B rak tylko ży w ych tw arzy...
W trzecie j sali, daw nem refektarzu B enedyktynek, umieszczone są zb io ry z dziejów poczty czechosłowacki«}. L isty z średniow iecza, pierw sze paszporty podróży , pierw sze koperty listowe (pierw sze b y ły na ziemiach czeskich, zanim w 18 w ieku ro zszerzy ły się na święcie), s tare pieczątki, pierw sze rozporządzenia pocztow e, piękne nieznane atlasy , całe inwentarze daw nych urzędów pocztow ych od
sto łów aż do pieczątki, zbiory now orocznych książeczek i pow inszow ać, rozdaw anych przez listonoszy od r. 1779 do 1933, jest też tam cała kolekcja skrzynek pocztow ych, począw szy od drew nianego pudełka, a skończyw szy na obecnie używ anych . Na ścianach w idzim y m alowidła, oryginalne m iedzioryty, litograf je, rysunki. W gablotach — m undury pocztomi- strzów , służbow e i paradne. Poczm istrz tak i w yglądał kiedyś jak... m arszałek a rmii Napoleona. Dziś czasy się zm ieniły. Ongiś Pocztyljon-listonosz budził p raw dziw y respekt swoim m undurem.
W pewnej w itrynie w idzim y długi list, p isany na płótnie i zw inięty na w ałeczku. P o jednej stronie pisany jest po chińsku, po drugiej — po mongolska. L ist ten p isał jakiś w ładca mongolski do Franciszka Józefa, ale zanim skończył, w ybuch ła w ojna. Chińczyk nie dokończył, ale czekał, jak się to z F rancem skończy, a kied y skończyło się źle, posłał list do Czechosłowacji. Tak dostał się list mongolskiego naczelnika do muzeum praskiego.
łlis to rję poczt młodej republiki czechosłow ackiej ilustrują zbiory, um iesz-
— I
Znany badacz "geograficzny prof. "dr. DyHrenfurth" kieruje międzynarodową ekspedycją w Himalajach. .Widzimy go na ilustracji przy pracy w obozie, położonym wśród najwyż
szych gór świata, " — ----------
W Turynie odbywały się lekkoatletyczne mistrzostwa Europy. Ilustracja przedstawia w ieżę stadjonu turyńskiego, na którym najlepsi sportowcy Europy ubiegają się o palmę pierw-
szeństwa.
czone w czw artej sali, gdzie oglądam y bogate zbiory znaczków pocztow ych. Na P ierw sze znaczki czechosłow ackie, patrzy m y jak na daleką przeszłość; now e znaczki pocztow e sw ą precyzyjnością w w ykonaniu daleko w yprzedzają znaczki poow jenne.
Podobne m uzea znajdują się ty lko cz te ry na całym św iecie. P rask ie m uzeum pow stało dzięki ofiarności pracow ników pocztow ych i jest chlubą czechosłow ackiej służby pocztow ej. Licznie też zw iedzane jest p rzez cudzoziem ców , k tórzy z zainteresow aniem oglądają to „zw ycięstw o cłow ieka nad czasem , p rzes trze nią i m iejscem “. W . P .
C g io sx e n iaBUDOW1SKO w Panew niku, blisko klasztoru, sprzedam . O ferty do „Siedmiu G roszy“ pod „Panew nik“.
PARCELA budow lana do sprzedania. Ochojec, M ikołowska 26.
PONTORA niemieckiego, młodego, czystej rasy, sprzedam : Sosnowiec, Piłsudskiego 30. Bar.
■ 351SdSAMOTNA PANNA, lat 25, nie uboga, pozna pana na stanowisku. O ferty (ew tl. z fotograf ją) do „Siedmiu Groszy“ pod „Sam otna". 3515d
SINGER m aszyna 65 zł., nowa m aszyna 200 zł., kraw iecka m aszyna 120 zł. na ra ty sprzeda. Kornek, Katowice, Jagiellońska 7.
Niniejszem podajem y do łaskawej wiadomości Szan. Czytelnikom Siemianowic, że P. KIECKA PAWEŁ, zam. przy ul. Bytomskiej 41, przestał być sprzedawcą i roznosi- cielem „Siedmiu Groszy“.
W związku z tern dla uniknięcia przerw y w dalszej dostaw ie gazet, prosimy Szan. Czytelników, otrzym ujących „Siedem Groszy" od p. Kiecki, aby zechcieli łaskawie PODAĆ SWE ADRESY DO KSIĘGARNI POLSKIEJ, Siemianowice, ul. Bytomska.
Przygody Bezrobotnego Froncka
JPrukiem i nakładem Z akładów G raficzn ych i W yd aw n iczych „ P o lo n ia “ S, A . w K atow icach.. — R ed ak tor od p ow ied zia ln y : S tan isław N o g a j ,