Post on 28-Feb-2019
Z książką
za pan brat
Ilustracje wykonali
uczniowie klas Ia i IVa Szkoły Podstawowej nr 140 im. Kazimierza Jeżewskiego
w Zespole Szkół nr 120 w Warszawie
pod opieką p. Jagody Wypyszyńskaiej - Cieszkowskiej
Warszawa, 2 grudnia 2016r
Spotkanie w ramach projektu „Z książką za pan brat”
List do Mikołaja
W środę przed Świętami
Ala napisała:
- Drogi Mikołaju,
już nie jestem mała!
Ciebie wcale nie ma –
to są opowieści!
Wie to każde dziecko,
co ma metr trzydzieści!
Ale, Mikołaju,
choć w ciebie nie wierzę…
gdybyś jednak istniał,
wpadnij na wieczerzę!
Zjemy razem barszczyk
albo żurek w chlebie.
Coś się pod choinką
znajdzie i dla ciebie!
Wyspa szkrabów
Jest wyspa w środku miasta.
Mieszkają na niej Szkraby.
Zamczysko tam wyrasta,
którego strzegą Baby.
W wiaderkach i foremkach
się kryją dziwne stwory.
Niech zmyka obca ręka!
Niech idą precz buciory!
Nastroje są tam w kratkę,
mieszkańcy zaś kłótliwi,
więc wojna o łopatkę
nikogo tam nie dziwi.
Roślinność Wyspy Szkrabów
jest rzadka i uboga.
Ni sosen tam, ni grabów –
brak pracy dla biologa.
Gdzie spojrzeć, pełno piachu.
Zdarzają się kamory.
Mieszkańcy żyją w strachu,
że deszcz im zniszczy nory.
Wieczorem, kiedy zmierzcha,
to Wyspa pustoszeje.
Kto żyw, ten z Wyspy pierzcha
i nic się tam nie dzieje.
Rozpada się zamczysko,
znikają w piachu Baby…
Na szczęście świt jest blisko –
niedługo wrócą szkraby!
Dzieci kwiaty
Przebierzmy się za kwiaty,
za maki, bzy, żonkile.
Niech będzie łąka dzieci –
niech zlecą się motyle!
Niech idzie z nami rzeka
i weźmy także chmury!
Wędrujmy, hen, daleko,
za płoty, ściany mury.
Niech ptaki nam pokażą,
jak można żyć bez granic,
jak wzlecieć ponad kłótnie,
jak kochać całkiem za nic.
Smuteczek
Jest niebo – fioletowe
i w Sali czarne wzgórza.
I ja – zupełnie mała –
choć wczoraj byłam duża.
Są chmury – wielkie kleksy,
co płyną po mym niebie.
I księżyc jest, i sowa –
i tylko nie ma Ciebie.
Urośliśmy!
W naszej szkole przez wakacje
Wszystko jakby się skurczyło:
Mniejsze okna, krótsze schody,
Miejsca w szatni też ubyło!
Przyszła pani – trochę niższa!
Otworzyła drzwi do klasy:
- Witam, witam po wakacjach!
Ale wielkie z was dryblasy!
Prezentów nie będzie!
W środku nocy – jakiś hałas.
Huk i rumor niesłychany.
Kamienica aż zadrżała.
Malo co nie pękły ściany!
Potem – cisza. Słychać kroi.
Wielka postać schodzi z góry.
Białą broda. Siwe loki.
Nos rozbity, wzrok ponury.
- Jak co roku o tej porze,
chciałem dzieciom dać podarki.
Kiedy tylko sen je zmorzył,
ja na palcach – do wersalki.
Lecz w pokoju był bałagan.
Postawiłem na czymś nogę.
Nim zdążyłem rzecz „Uwaga!”,
Padłem prosto na podłogę.
Więc przekażcie – wiecie komu –
że czas ład przywrócić w kątach.
Nie pojawię się w tym domu,
póki ktoś tu nie posprząta!
Wiosenny teatr
Czas rozsunąć deszczowe kurtyny.
Powitajmy brawami zające!
Wiatr cichutko powtarza swe kwestie.
Reżyserka? Prosimy o słońce!
Scena cała obsiana kwiatami.
Nitki blasku w gałęziach jak w krosnach.
Już gotowa orkiestra skowronków.
Przedstawienie nazywa się WIOSNA!
Moja wiosna
Czekałem na tę wiosnę
przez wiele długich lat…
Lecz byłem zbyt zajęty,
by trafić na jej ślad.
Tysiące drobnych rzeczy:
zakupy, praca i…
gubiła mi się wiosna
w gonitwie zwykłych dni.
A teraz wreszcie przyszła,
jest blisko, tuż o krok.
Ma piegi i warkoczyk
i jasny, jasny wzrok.
Stary pan Hilary
Pan Hilary wstał o świcie:
Gdzie jest moje całe życie?
Szuka w kuchni i w łazience,
Sprawdza w szafie i we wnęce.
Wywlókł kufer z rupieciami,
Przejrzał album ze zdjęciami.
Porozrzucał pamiętniki,
Przewertował gazet pliki.
Głośno dyszy, okiem łypie:
- Może jest schowane w zsypie?
Już dom cały drży w posadach,
Już kot uciekł do sąsiada...
Nagle - cisza, a w tej ciszy
Cichszej niż kichnięcie myszy -
Pojął prawdę pan Hilary:
Życie to nie okulary!
Ile rąk powinien mieć tata?
Tato, tato – czemu
masz tylko dwie ręce?
Dwie to strasznie mało!
Mógłbyś mieć ich więcej!
Wtedy jedną ręką
byś przeganiał osy,
drugą byś mnie głaskał
i mi czochrał włosy.
Trzecią ręką, tato,
mógłbyś mnie podnosić
czwartą byś mnie łapał,
gdybym miała dosyć.
Piątą ręką byś mnie
wsadzał na huśtawki.
Szósta by trzymała
wtedy me zabawki.
Siódmą ręką grałbyś
ze mną w koszykówkę.
Ósmą byś mi pomógł
rozsupłać sznurówkę.
Ręka numer dziewięć
byłaby od tego,
żeby mi dać serek
albo coś słodkiego.
A dziesiąta ręka
zadań by nie miała,
tylko w wolnych chwilach
by mnie przytulała!
Restauracja w piaskownicy
Dziś gotujemy czarne robale.
Prosto z kałuży! Pachną wspaniale!
Można je zjadać z piaskiem lub same.
Czas poczęstować tatę i mamę.
- Jak to, nie chcecie zjadać robali?
A myśmy tyle nagotowali!
Lecz mama z tatą wciąż kręcą nosem.
- To może podać muchę lub osę?
W sosie? W panierce? Ze skrzydełkami?
Na to rodzice: - Zjedzcie je sami!
Nie chcą też zupy ani sałatki…
Z naszych rodziców straszne niejadki!
Dziadków dwóch
Ciotek można mieć na pęczki,
wujków równie wielu.
Kuzynostwa tyle, ile
wody po kisielu –
– ale nie da się, niestety,
posiąść więcej dziadków.
Ma się tylko dwóch i nie zna
innych nikt przypadków.
Jest to bardzo wielka szkoda,
bo dziadkowie przecież
cieszą się ogromnym wzięciem
na calutkim świecie!
Warto zatem dbać o dziadków
jak o oczko w głowie.
Masz ich tylko dwóch na świecie -
każdy ci to powie!
Czerwona huśtawka
Ta czerwona huśtawka
jest najszybsza na świecie.
Pędzi szybciej od wiatru –
i co na to powiecie?
Ledwo na niej usiądę,
już mam nogi nad głową.
Zaraz dotknę gałęzi,
strącę szyszkę sosnową!
Lecę prosto do nieba,
jakby skrzydła mi rosły.
Potem wracam na ziemię –
i znów jestem dorosły.
Szczerozłota
Moja babcia miała
szczerozłote serce.
Włosy miała srebrne
jak święty medalik.
Oczy jak bursztyny
w uśmiech oprawione -
on nad nami świecił,
gdy byliśmy mali.
Tylko babci dłonie
były całkiem zwykłe -
szorstkie, pełne zmarszczek
(tak to jest w starości).
Tymi dłońmi babcia
robiła kompoty
z jabłek, gruszek, renklod,
z wiśni i z miłości.
COŚ
Raz w Szczawnicy lub w Wyszkowie
pewien pan miał COŚ na głowie.
Chodził, drapał się po skroni.
– Kto przed COSIEM mnie obroni?
Jego sąsiad, imć Pyskaty,
także popadł w tarapaty.
Po fachowej ekspertyzie
orzeczono: – COŚ go gryzie!
Na to panna Jawiemlepiej
(z burzą loków na czerepie)
oświadczyła: – Ach, kolego…
chyba mamy COŚ wspólnego!
Ustalili więc we troje,
że czas z COSIEM zacząć boje.
- Zamiast toczyć czcze rozmowy,
kupmy szampon przeciw-wszowy!
Wypienili łby, aż miło.
Jaki efekt? COŚ się zmyło!
Tańce, pląsy, wygibasy:
- Mamy spokój po WSZE czasy!
Niebieskie pierogi
Babcia Heluta dzisiaj od rana
Bardzo zajęcia i zabiegana.
Wstała o świcie na równie nogi,
Żeby na obiad były pierogi.
Wałkuje ciasto, robi nadzieje –
Składników tyle, że nie wymienię:
Twaróg, ziemniaki, mąki i woda,
Mało i żółtko – wszystkiego doda.
A na sam koniec – obowiązkowo –
Pogodny uśmiech i dobre słowo.
Babcia Heluta w niebieskie progi
Niesie pachnące, pyszne pierogi.
Ubieranie choinki
W te Święta Babusia spytała:
- Kamilko, ubierzesz choinkę?
Wszak jesteś już duża, nie mała –
Wyrosłaś na mądrą dziewczynkę!
Zabrałam się zaraz do pracy,
By zdążyć ze wszystkim przed zmrokiem.
Ubrałam choinkę na cacy –
A zresztą, oceńcie swym okiem:
Na czubek włożyłam czapeczkę
Z uszami i wielkim pomponem.
Do tego pulower w krateczkę
I spodnie – wiadomo – zielone!
Na koniec starannie dobrałam
Dodatki – torebkę i spinkę –
Bo przecież nie jestem już mała…
I wiem, jak ubierać choinkę!
Gdzie się kryją witaminy?
Były sobie witaminki
Z mionami jak litery:
Jako przykład tu wymienię
A, C, D, E lub B4.
Raz wybrały się na spacer
Do ogródka warzywnego –
A tam ślimak je poprosił,
By się bawić w chowanego!
Witaminki – zachwycone!
Pochowały się w warzywach:
W porach, dyniach i burakach,
W kalafiorach i …w pokrzywach.
Jedne wlazły do kapusty,
Rabarbaru i szpinaku.
Inne zaraz przycupnęły
Wśród brokułów i ziemniaków.
Reszta skryła się w cebuli,
W grochu, bobie i sałacie.
Siedzą sobie tam do dzisiaj…
Może też ich poszukacie?
Sporty ogródkowe
Co robią warzywa, że są takie zdrowe?
Wszystkie uprawiają… sporty ogródkowe:
Fasolka się wspina po wysokiej tyczce,
Lecz bób ją wyprzedza w tej małej potyczce.
Pomidor się ściga z drugim pomidorem –
Obydwa chcą dojrzeć jeszcze przed wieczorem.
Groszek dźwiga strąk i czeka aż będzie…
Największym Strąk-Menem na calutkiej grzędzie!
Jeśli chcesz im pomóc, zrób sobie rozgrzewkę:
Biegnij do ogródka… i chwyć za konewkę!
Zaczarowany
Spotkałem czarodziejkę.
Nosiła dwa warkocze.
A może koński ogon?
Czy raczej skromny koczek?
Jej suknia była żółta.
Nie żółta – granatowa!
Wpadała w jasne róże…
To trudno ubrać w słowa!
Przybyła tu w karocy.
Niech będzie, w samolocie…
Chodź mogła też przyjechać
na oklep na swym kocie.
Lat miała bardzo wiele –
a może była mała?
Zupełnie nie pamiętam…
bo mnie zaczarowała!