Krakó · 2014-10-24 · częściej (zwłaszcza u dam wysokie-go pochodzenia) sznurowaną na...

Post on 17-Jan-2020

3 views 0 download

Transcript of Krakó · 2014-10-24 · częściej (zwłaszcza u dam wysokie-go pochodzenia) sznurowaną na...

12 03 2013

TemaT miesiąca

1303 2013

Z nawcy różnie wyjaśniają je-go etymologię. Być może po-chodzi od naszej rodzimej

formy kob czyli chlew: kobieta by-łaby więc osobą zajmującą się chle-wem i  świniami; być może od sta-roniemieckiego kebse, oznaczające-go nałożnicę, kochankę, konkubi-nę; podobne znaczenie ma włoskie słowo conbita – ktoś, z kim bardzo pragnie się spać. Starosłowiańskie kobveta oznaczało zaś wieszczkę, wróżkę, czarownicę, wiedźmę.

Mówiono zatem: niewiasta, bia-łogłowa, żona. Dopiero w XVIII

wieku słowo kobieta przestało być obraźliwe, a to w dużej mierze dzię-ki bajkopisarzowi – Ignacemu Kra-sickiemu. W jego „Myszeidzie” ko-bieta to po prostu osoba płci żeń-skiej, dzięki temu też utworowi upowszechniło się w polszczyźnie inne, mile brzmiące określenie: płeć piękna.

Piękno jednak, jak wiadomo, jest pojęciem względnym; różne są gu-sta poszczególnych ludzi, różne – gusta całych epok. Jak wyglądały więc w ciągu wieków piękne Polki w swych pięknych strojach? Udajmy się w podróż przez czas do starego Krakowa, który widział je wszyst-kie. Spójrzmy na zamek, dworek, ka-mienicę, podkrakowską chatę. Przed oczyma wyobraźni zobaczmy jak ży-we – kobiety tamtych lat.

Barwy średniowiecza

Średniowieczny strój kobiecy naj-łatwiej wyobrazić sobie przywołując przed oczy habity dzisiejszych mni-

szek. Wiele zakonów powstało bo-wiem właśnie w wiekach średnich, i zakonnice do dziś noszą stroje, któ-re w czasach początku zakonu by-ły codziennym kobiecym ubiorem. Noszą, rzecz jasna, jako poślubione Bogu, stroje średniowiecznych

Słowo kobieta do polszczyzny weszło w wieku XVI. Miało wówczas wyraźnie pejoratywne, a często wręcz obraźliwe zabarwienie.

Spacerkiem przez modę, Kraków i czas

TemaT miesiąca

Świętowanie kobiecości swe korzenie ma w starożytnym Rzymie: w pierwszym tygodniu marca mężowie obdarowywa-li żony prezentami, u  początku wiosny czczono macierzyństwo i  płodność. Sam Dzień Kobiet ustanowiony został jednak z innych przyczyn: służyć miał krzewieniu idei praw kobiet, w tym prawa wyborcze-go. Ustanowiła go Międzynarodówka So-cjalistyczna w  Kopenhadze, w  roku 1910. Termin 8 marca nawiązuje do marszu 15 000 pracownic zakładów odzieżowych w Nowym Jorku z roku 1908.

Rekonstrukcja ubioru patrycjuszki krakowskiej z przełomu XV/XVI w., na podstawie Kodeksu Baltazara Behema. Archiwum Fundacji Nomina Rosae.

14 03 2013

mężatek. Poznać to można po na-kryciu głowy: dziewczęta średnio-wiecza chodzić mogły z samą tylko przepaską na rozpuszczonych lub splecionych włosach; kobiety za-mężne i dorosłe zakładały na gło-wy czepce i płócienne zawoje; do tego podwiki – niewielkie płócien-ne chusty, którymi owijały policzki, szyję, podbródek i ramiona. Na to dopiero – długie, powiewne chusty, przypominające welony. W ołtarzu Wita Stwosza (z którego czerpiemy wiedzę na temat XV-wiecznegosposobu ubierania się) Maryja przedstawiona jest z włosa-mi odkrytymi, z długim warkoczem – to wciąż wszak Maryja panna, idąca do nieba matka Boga z twarzą młodej dziewczyny.

W długich suk-niach, spod której nie mogły wysta-wać nawet wy-dłużone noski ciżemek, kobie-ty średniowie-cza wygląda-ły dostojnie i delikatnie. Wzrostu

przydawały im mocowane do zapi-nanych nad kostką ciżemek patyn-ki, czyli grube drewniane podeszwy (zdarzało się, że ich grubość docho-

dziła nawet do 50 centymetrów!). Pa-tynki chroniły drogie buty i kobiece nogi przed przemoczeniem i zabło-ceniem. Na suknie zarzucano nato-miast powiewny rodzaj szala, spina-nego bogatą broszą pod szyją. Sama suknia w górnej części dopasowana była do ciała, dopiero w talii rozsze-rzając się i spływając w dół pionowy-mi fałdami. Bardzo charakterystycz-ne dla średniowiecznych sukien były wydłużone rękawy; tak szerokie i dłu-gie jak wysoka była pozycja społecz-na noszącej je damy. Często bywały rozcięte, ukazując rękawy sukni spod-niej. Kobieta średniowiecza nie po-przestawała bowiem na jednej sukien-ce: wprost przeciwnie, można powie-dzieć, że nosiła naraz trzy. Na nagie ciało zakładała bowiem giezło – białą suknię do kolan lub łydek; na giezło – suknię spodnią z lnu lub sukna; a na nią dopiero suknię wierzchnią, naj-częściej (zwłaszcza u dam wysokie-go pochodzenia) sznurowaną na ple-cach, piersi lub po bokach.

Kobiety – gospodynie, troszczące się o dom i wykonujące samodzielnie domowe prace zakładały jeszcze za-paski; ich suknie miały zwykle krót-kie rękawy, do których w razie wyj-ścia do miasta czy z wizytą dopinano szpilami rękawy długie i ozdobne.

Mieszczki nosiły też przy boku klucze, sakiewki, igielniki, torebeczki...

Koszt średnio-wiecznego stro-ju zamożnej ko-

biety był nie-zwykle wysoki:

przy spisywa-niu majątku

często to stro-je były naj-

cenniejszymi precjozami.

Nic w tym dziwnego,

cenne tkani-ny sprowa-dzano z za-

granicy – flo-renckie płótno,jedwabne ada-

maszki, przetykane srebrem brokaty. Dla ozdoby dodawano złote hafty, gu-ziki ze szlachetnych kamieni i krusz-ców. Mieszczanom zakazywano nawet

specjalnymi ustawami tak bogatych ozdób i szycia całych ubiorów z tak drogich tkanin. Tańsze nabyć można było od miejscowych rzemieślników: tkali płótno z lnu i wełny, a barwił je cech farbiarzy, uzyskując purpurę, żółć, różne odcienie błękitu. W krakowskiej bibliotece Czartoryskich zachował się średniowieczny rękopis dotyczący spo-sobów pozyskiwania, mieszania i uży-wania farb. Barwy średniowiecznych strojów mogą nas zaskoczyć, tak zresz-

TemaT miesiąca

O polskiej modzie z dawnych lat do-wiedzieć możemy się z  zachowanych obrazów i rzeźb, zwłaszcza z ołtarza Wi-ta Stwosza, lecz także z miniatur zdobią-cych Kodeks Baltazara Behema, zawiera-jący przywileje i statuty miasta Krakowa oraz Pontyfikał biskupa Erazma Ciołka, a także drzeworytowych rycin przedsta-wiających posiedzenia sejmu polskie-go umieszczone w  Statutach Łaskiego z 1506 roku, czy też w Statutach Herbuta z  1570 roku. Głównymi źródłami pisa-nymi są inwentarze ubiorów spisywane w postępowaniu spadkowym.

Suknia dworska z XV w., na podstawie predelli z Bergheim. Fot. S. Rozpędzik, Archiwum Fundacji Nomina Rosae.

Ubiory średniowiecznych dam, od lewej strój mieszczki z XV w., strój arystokratki z XIII w., Fot. S. Rozpędzik, Archiwum Fundacji Nomina Rosae.

wieże Bazyliki Mariackiej

1503 2013

TemaT miesiąca

tą, jak bajecznie kolorowe zdobienia kościołów, freski, dziś często wyma-zane przez czas...

Po łyk średniowiecznych żywych kolorów zajrzeć można do krakow-skiej Bazyliki Mariackiej, zwłaszcza w niedzielę, gdy jej ciemnawe zwy-kle wnętrze jest w pełni rozświetlone. To tu przychodziły modlić się pięk-ne i pobożne niewiasty, damy dwo-ru i mieszczki, a ich stroje mieniły się w świetle tysięcy świec tymi samymi barwami, jak te zdobiące ściany i skle-

pienie kościoła. W ołta-rzu Wita Stwosza war-to zobaczyć nie tylko realizm i  pięk-no twarzy, dło-ni i postaw, ale także urok śre-dniowiecznych strojów.

Urok mieszczaństwa

Tuż obok Bazyliki Mariackiej, na Placu Mariackim, po lewej stronie kościoła, gdy patrzy się nań stojąc przed wejściem, znajduje się kamienica Hipo-litów, jedna z kilkudziesięciu starych krakowskich kamie-nic. Choć przyznać trzeba, że z zewnątrz absolutnie nie do-równuje urodą wielu innym, kryje w swym wnętrzu boga-ty i barwny świat mieszczan z XVII, XVIII i XIX wieku. Mieszczaństwo krakowskie wzrosło w znaczenie i siłę już w wieku XV; mieszkańcami kamienic byli najbogatsi patry-cjusze, ale też szewcy, złotnicy, piekarze, krawcy... Do warstwy patrycjuszowskiej wliczali się głównie potomkowie szlachec-kich i arystokratycznych ro-dzin, którzy z jakichś wzglę-dów nie pozostali w swych wiejskich posiadłościach (są tu więc pałacyki Potockich, Czartoryskich, Tarnowskich, Popielów....) i spolonizowani

przybysze z zagranicy, głównie z Nie-miec i Włoch, najczęściej bogaci kup-cy, bankierzy. Kamienica, o której mowa, powstała już w wieku XIV, swą sławę i nazwę zawdzięcza jed-nak bogatej patrycjuszowskiej ro-dzinie kupieckiej, do której nale-żała w wieku XVII. Kamienica Hi-politów (tak brzmiało nazwisko XVII-wiecznych jej właścicieli),

należy obecnie do Muzeum Historycznego Miasta Kra-kowa. Trudno jest pchnąć jej ogromną, ciężką bra-mę, kiedy już się jednak to uda, nawet zapach niesie ze sobą woń przeszłych wieków. Na dwóch pię-trach kamienicy mnó-

stwo p okoj ów pr z y t u l ny c h

i dostatnich, z  meblami, zdobieniami i   cackami sprzed wie-ków: porce-

lanowe figur-ki, stare ze-gary, rzeźby,

obrazy, wachlarze zdobią ten świat wykwintnego przepychu. Tu nawet nie trzeba wiele wyobraźni, by zoba-czyć przed oczyma duszy siedzące na giętych krzesełkach i popijające wy-twornie herbatę damy sprzed wieków. Jak wyglądały krakowskie patrycjusz-ki baroku i oświecenia, i czy pasowały do zdobnych wnętrz pierwszego pię-tra kamienicy Hipolitów? Oczywiście!

Kamienica Hipolitów

Wnętrze kamienicy Hipolitów

Rekonstrukcja ubioru mieszczanki krakowskiej z przełomu XV/XVI w.,na podstawie Kodeksu Baltazara Behema. Fot. A. Janikowski, T. Kalarus.

Ubiór zamożnej polskiej kobiety, II poł. XVI w. Archiwum Fundacji Nomina Rosae

Bardzo drogie materiały, cenne ozdoby, klejnoty, szlachetne kruszce – oto podstawa polskiego stroju tych czasów. Aż cudzoziemcy dziwili się przepychowi polskich szat. Kanclerz Opaliński ubolewał nawet, ze damy polskie wstają o 12 w południe i prze-siadują godzinami przed lustrem, bu-dując swe sztuczne fryzury. Nietrudno wyobrazić sobie w kamienicy Hipo-litów kobietę mozolnie konstruującą olbrzymich rozmiarów kok lub ukła-dającą w fale i drobne loczki włosy odwinięte świeżo z papilotów. Fryzu-ry w postaci wielkich rusztowań, ze sztucznymi kwiatami, tiulem, owo-cami, piórami wymagały na pewno wielogodzinnych starań.Za to moż-na było dzięki nim przekazać ważne wieści – na przykład przymocowując figurki osób z rodziny wyrazić swoje im oddanie, a doczepiając do koków malutkie trumienki i amorki dać znak, że jest się wdową, która znów pragnie wyjść za mąż... Trzeba też było pobielić twarz, uczernić brwi, a na twarz przy-lepić muszki – małe kółeczka wycięte z aksamitu lub tafty – bo tylko kobie-ta z muszką czuła się ponętna i pełna wdzięku. Jeszcze tylko suknia – często z głębokim dekoltem, budzącym zgor-szenie u moralistów, czasem ozdobio-na wielkim batystowym kołnierzem i mankietami; dwuczęściowa, złożona z fałdzistej spódnicy i stani-ka wzorowanego namęskim ubiorze, ozdobiona kokard-kami, falbanami, rozetkami. Kolory pastelowe, szare, żółte, oliwko-we, niebie-skie. Aksa-mitna czerń tylko na na-jelegantsze wizyty. Przed wyjściem ostatnie spojrzenie w lustro, chwy-

cenie wachlarza, umocowanie fiku-śnego, ozdobnego kapelusza lub wy-sokiego czepka na drucianym stelażu, z tiulem i koronką, nie-co podobnego do koguciego grze-bienia i stąd nazy-wanego czubem lub kukuryku. Gotowe, można wyjść.

Lekkość rokokoA wychodz-

cąc z kamienicy na krakowskim Rynku bogata mieszczka spotkać może i dworskie damy, ubrane wedle francu-skiej mody, propagowanej przez kró-lową Marię Ludwikę Gonzagę, żonę dwóch kolejnych władców, Władysła-wa IV i Jana Kazimierza, w bardzo wy-dekoltowanych sukniach, z wyekspo-nowanymi i ściśniętymi przez gorset biustami. Nad światem mody dyktat przejął bowiem Paryż. I wprowadził w rokoko, styl pełen wdzięku, pięk-na, czaru, zalotności. Pożądane sta-ły się alabastrowa cera (stąd bielidła, gdy komuś jej nie stało), ponętny biust (po to wypychające go gorsety), cien-ka talia osy (w ściśniętych gorsetach łatwo było zemdleć, stąd obraz ko-biecej delikatności), do tego – figlar-ność, dowcipność, sprawne ruchy

wachlarzem, zza którego można zalotnie spoglądać ku mężczyź-nie i komunikować się z inny-mi damami. Do tego – ręka-wiczki i parasolki od słońca,

by przypadkiem się nie opalić, we włosach i na przegubach

dłoni powiewające, figlarne wstążeczki, w dłoni chustka,

obszyta koronką, którą za-wsze można upuścić, by podniósł ją i podał pięk-

ny młodzieniec.Na początku wie-

ku XVIII do kobie-cych powabów dołączyły pięk-

ne buciki i swawolna kostka u nogi: suknie zaczęto szyć krótsze, kokiete-ryjnie osłaniające ową kostkę w poń-czoszce i stopę obutą w pantofelki na wysokim obcasie. Później wycofano się z tej mody, wracając do sukni dłu-gich, na eleganckie okazje opartych na szerokim stelażu, tworzącym ko-

ło wokół stóp kobiecych. Powoli od-chodzono od szalonych barokowych fryzur i strojów; na co dzień polskie panie nosiły tak zwaną dezabilkę, suknię bez stelaża, o dość prostym kroju. Pod koniec wieku XVIII pa-ryski szyk zastąpiony został w Eu-ropie przez angielski umiar i ele-gancką prostotę. Nadszedł czas sentymentalizmu: delikatnych, przesłodzonych wprost uczuć, ale i powrotu do antycznej Ar-

kadii, życia w zgodzie z naturą. Przełożyło się to na upodobanie

do lekkich sukien z muślinu lub ba-tystu, kolorowych zwiewnych szarf, delikatnych pantofelków i sandałków,

lekko tylko pofalowanych – jak-by przez wiatr – włosów.

Zmysłowy renesans

Oszołomieni przepy-chem kamienicy Hipo-litów, z oczami pełny-mi ozdobnych strojów barokowych i oświece-

TemaT miesiąca

Rekonstrukcja sukni szlachcianki wg mody niemieckiej, pocz. XVI w. Archiwum Nomina Rosae

Suknia polskiej magnatki, przełom XVI i XVII w., na podstawie portretu Katarzyny Lubomirskiej oraz wykroju z księgi krawców poznańskich. Fot. P. Droździk, Archiwum Fundacji Nomina Rosae.

16 03 2013

TemaT miesiąca

niowych dam i subtelniejszych ubiorów kobiet XIX wieku, wychodzimy w pełne słoń-ce Rynku, by ocienioną ulicą Grodzką – wśród innych ka-mienic, z których niemal każ-da pamięta swe bogato ubrane XVII i XVIII-wieczne miesz-kanki – udajemy się w stronę Wawelu. O tym zamku królów polskich napisać trzeba wiele stron, lub nie napisać nic – od-dając się tylko wrażeniu pięk-na i potęgi, wyobrażając sobie siłę, z jaką jego widok oddzia-ływać musiał na przyjeżdżają-cych po raz pierwszy do Krako-wa mieszkańców wiosek i miaste-czek. Tym razem – poprzestaniemy na tym drugim. Oto wyłania się, od strony Kurzej Stópki, najstarszej czę-ści zamku. Wchodzimy na wzgó-rze (trochę tu można się na-wet zasapać) i stajemy na dzie-dzińcu zewnętrznym Wawelu, potem wchodzimy w cień we-wnętrznych renesansowych krużganków. To tu przecha-dzały się królowe i damy dwo-ru, spoglądając na złotą od-rodzeniową kopułę Kaplicy Zygmuntowskiej, patrząc na ptaki wirujące wokół wież kaplicy. Jak wtedy wyglą-dały?

Cofamy się w czasie. Wiek XVI. Minęło śre-dniowiecze, nastał czas zachwytu nad dosko-nałością ludzkiego ciała. Piękna kobieta to kobieta zmysłowa, o ciemnej karnacji i złotych włosach. Dla podkreślenia urody stosuje barwiczki do policzków, farbki do powiek, czernidła do brwi;

barwi nawet

zęby. Najpopularniejsze w Krakowie są stroje włoskie, promowane

przez mediolańską księżnicz-kę, poślubioną Zygmuntowi Staremu, Bonę Sforzę. Długie

i sztywne staniki spłasz-czające biust, kwadrato-we duże dekolty, spódni-ce sukni suto sfałdowa-ne, rękawy rozcięte, spod nich wystające jedwabne rękawy koszul, wykoń-czone złotymi nićmi – oto najwyższy szczyt mody. Na włosach mę-żatki nosiły złote siatki z  drogimi kamienia-mi lub czepki boga-to zdobione; nieza-mężne dziewczęta wkładały tocze-nice, czyli sztyw-ne przepaski na włosy, ozdobione

materiałem, perła-mi, kwiatami... Wte-

dy też zaczęły pachnieć rękawiczki – z cienkiej skóry, z rozcięciami odsła-niającymi pierścienie; przesycone

piżmem, ambrą, esencjami kwiatowy-mi. Wzrok przyciągały pierścienie, kolie, wisiory, medaliony, bransolety. W renesansowej Polsce na stroje się rujnowano, wiedliśmy prym w Euro-pie w dziedzinie mody. Była to jednak moda zapożyczona z obcych dworów, co nie wszystkim się podobało. Skar-żył się na to żyjący na wsi Mikołaj Rej w „Żywocie człowieka poczciwego” i Łukasz Górnicki, w napisanym w re-zydencji krakowskiego biskupa pod Krakowem „Dworzaninie polskim”: „to po włosku, to po hiszpańsku, po brunszwicku, po Usarku (…) i dru-gie stroje są, których ja nie znam na-prawdę”.

Smutek XIX wieku

Pora teraz udać się (autobusem z dworca lub samochodem) do miejsca, w którym Łukasz Górnic-ki opisywał renesanso-we dworskie życie.

Wawel, dziedziniec wewnętrzny

Dama ze szlachetnego rodu, na podstawie wykroju z księgi krawieckiej z XVI w. Fot. K. Mostek, Archiwum Fundacji Nomina Rosae.

Wawel, dziedziniec zewnętrzny 1703 2013

To Dworek Białoprądnicki, wybu-dowany w latach 1545 – 1550 przez Kanclerza Wielkiego Koronnego, biskupa krakowskiego Samuela Maciejowskiego. Stał się letnią re-zydencją krakowskich biskupów. Tu spotykali się wybitni dyploma-ci, poeci, myśliciele. Podziwiał go Jan Kochanowski. Dziś w granicach

Krakowa (Prądnik Biały, ul. Papier-nicza 2), zbudowany został pośród pół i łąk. Wygląda tak właśnie, jak setki podobnych, rozsianych po ca-łej Polsce. Już w wieku XVI stały się one symbolicznym obrazem ojczy-zny, i trwało to niezmiennie to przez czas zaborów, gdy pozostały ostoją patriotyzmu. Siadając na ławeczce przed tutejszym dworkiem i napa-wając się jego urodą i sielskim wo-kół spokojem, przenieśmy się więc myślą i do innych wiejskich szla-checkich dworków, spójrzmy na ich mieszkanki, XIX-wieczne kobiety podniesione przez kulturę i litera-turę do rangi nieziemskich istot, bohaterek i matek bohaterów.

W wieku XIX zatęskniono za spokojem i ciepłem domowego ogniska. Kobietom nie chodzi-

ło już o uwodzenie mężczyzn, lecz o zyskanie dobrego, przy-jaznego domu i spokojnego, rodzinnego życia; historia dość niosła im smutków i cierpień. Suknie stały się więc skromniejsze, dekolty przykryto, no-szono wygodne płaskie

obcasy, bufiaste rękawy, koronki i szale. Pod suknie

wkładano pantalony, rurkowa-te spodnie (spodnie –to, co pod spodem) zakończone falbanami; u dziewczynek do 11 roku życia miały one spod sukni wystawać. Włosy czesano gładko, z równym przedziałkiem i kokiem; panien-ki wplatały w nie wstążki, perełki, kwiaty; mężatki – wysokie grzebie-nie, klejnoty zwisające na czoło. W ro-ku 1856 narodziła się nowa królowa:

krynolina. Na lekkiej, elastycznej klat-ce z giętkiej, stalowej taśmy spoczywa-ły szerokie suknie, pod którymi pol-skie patriotki przenosiły czasem taj-ne dokumenty, papiery, nawet broń. Przez pewien czas modne były także turniury – konstrukcje uwydatniają-ca tył spódnicy, nadające kobiecie po-dobieństwo do owada; potem zamiast turniury do talii przywiązywano małą,

TemaT miesiąca

Dworek Białoprądnicki

Suknia z okresu żałoby narodowej, lata 60-te XIX wieku. Fot. S. Rozpędzik, Archiwum Fundacji Nomina Rosae.

Rekonstrukcja sukni z lat 20-tych XIX w.Fundacja Nomina Rosae

18 03 2013

TemaT miesiąca

zwisającą z tyłu po-duszeczkę. Najczęstszym

strojem XIX-wiecznej damy była jed-nak stonowana, spokojna, elegancka sukienka, z narzuconą na ramiona chustą. Zwłaszcza – po powstaniach. Na znak narodowej żałoby suknie stały się czarne, z białymi koron-kowymi kołnierzami i mankietami; zamiast ozdób – noszono krzyżyki, broszki z motywem korony ciernio-wej, medaliony z czarno spatynowa-nej stali, bransoletki stylizowane na łańcuchy więzienne.

Motyl, kwiat, halka

Zmiana stylu nadeszła wraz z modernizmem. La Belle Epoque (piękna epoka) to czas, gdy ton modzie nadają aktorki, śpiewaczki operowe, artystki. Krój sukni za-czyna przypominać klepsydrę, dłu-gie włosy układa się w loki i spina.

Kobieta to motyl, kwiat, wcielona subtelność. Podkreśla się tę kobiecą

delikatność; niebieską akwarelą ma-luje żyłki; delikatnie rozjaśnia twarz pudrem. W modzie są powłóczy-ste spojrzenia; linie sukni mają być giętkie, secesyjne, falujące; kolory pastelowe, na sukniach wyszywa-ne nenufary, irysy. Piękna jest de-likatna, smukła szyja, przypomina-jąca łodygę dźwigającą kwiat: głowę z wysoko upiętymi włosami, z opaską z piórami i klej-notami, ekstrawaganckim kapeluszem. Szyku zadaje się szeleszcząc hal-kami – to arcy-dzieła smaku, wytworności, powiewno-ści. Można też jednak uprawiać sporty: pływać w kostiumach ką-pielowych (jed-noczęściowych s u k n i a c h z  gorsetem

pod spodem), jeździć samochodem w goglach i szerokim szalu wokół szyi i  kapelusza; na rowerze wyprawiać się w bluzce o obszernych rękawach, szerokiej spódnicy, słomkowym ka-peluszu. Dokąd? Choćby do podkra-kowskich Bronowic.

Przepych ludowy

Tam spotkać można zajętych swy-mi pracami bronowickich chłopów i chłopki, tych samych, którzy w nie-dziele i w dni targowe zjeżdżają na krakowski Rynek: ich parafia i targ jest tutaj. Nie sposób wtedy oderwać od nich oczu: trzy, pięć, siedem sznu-rów czerwonych korali (bo mają moc zapewniania zdrowia), gorse-ty z haftkami, guzikami, cekinami, szkiełkami, dwie szerokie spódnice, sztywne, poszerzające w biodrach; zdobione w kwiaty, czerwone, zie-lone, barwne, para czarnych butów kupowana na ślub i używana tylko na uroczyste okazje, kwadratowa chusta wiązana pod brodą, a odświętnie za-rzucana na ramiona. To typowy kra-

kowski strój ludowy – od końca XVIII wieku aż po początek

pierwszej wojny światowej.Zderzenie dwóch

światów – krakow-skiego mieszczaństwa

i  artystycznej bohemy z podkrakowską wsią opi-

sał w „Weselu” Stanisław Wy-spiański. O jednym z bohate-rów „Wesela”, Gospodarzu, piszemy na stronie 60. Tam także można zobaczyć, jak wyglądała ówczesna brono-wicka wieś.

Co mówią stroje daw-nych kobiet, co nasze stroje

mówią o nas samych? W od-powiedzi jeden tylko cytat, z dzie-ła znawcy kobiecych dusz, Wiliama Szekspira: „Jesteśmy z tej samej mate-rii, co nasze sny”. n

Zdjęcia: serwis De Nominae Rosae, Monika Woźniak

Tekst: Monika WoźniakZdjęcia starych strojów otrzymaliśmy

dzięki uprzejmości fundacji Nomina Rosae, www nomina.pl Dziękujemy serdecznie.

Bronowice

Bronowice

Strój Krakowiaków Zachodnich

Biuro Podróży ARTUR 22 403 06 96 artur@artur.waw.pl

04-083 Warszawa, Igańska 26

1903 2013