Download - "Upadli #3 - Namiętność" Lauren Kate - fragment

Transcript

uia oi iz]i a u i i x x a r ir i u x a c z i x i i :a x x a s r u o x i a i i xTytu oryginau:Passion Copyright 2011 by Tinder Books, LLC and Lauren KateCopyright for the Polish translation 2011 by Wydawnictwo MAGRedakcja:Urszula OkrzejaKorekta:Magdalena GrnickaIlustracja na okadce:Fernanda Brussi GonalavesOpracowanie graczne okadki:Angela CarlinoSkad i amanie:Tomek Laisar FruWyczny dystrybutor:Firma Ksigarska OlesiejukSpka z ograniczon odpowiedzialnoci S.K.A.ul. Poznaska 91, 05-850 Oarw Maz.tel. 227213000WWW.OLESIEJUK.PLISBN 978-83-7480-214-7 (oprawa mikka)ISBN 978-83-7480-215-4(oprawa twarda)Wydanie IWydawca:Wydawnictwo MAGul. Krypska 21 m. 63, 04-082 Warszawatel./fax 228134743e-mail: [email protected] i oprawa:[email protected] uda si mnie chwyci za pierw-szym razem, nie tracie otuchy,Nie znajdziecie mnie w jednym miej-scu, szukajcie w innym,Gdzie si w kocu zatrzymam, czekajc na was.1WALT WHITMAN Pie o sobie** Walt Whitman,Pieosobie,tum.AndrzejSzuba, Wydawnictwo Literackie 1990.11ioczarixz]uiisrox, axciiawizisiix 18a i.Okoo pnocy jej oczy w kocu nabray ksztatu. Byy kocie i spoglday na wp zdecydowanie, na wp nie-pewnie ichwyrazzwiastowakopoty. Tak,teoczy wygldaywaciwie.Wznosiysiw stronjejdeli-katnego, eleganckiego czoa, jakby wskazujc kaskady ciemnych wosw.Unispapiernaodlegowycignitejrki,by ocenipostpypracy.Trudnopracowa,niewidzc jej przed sob, ale te w jej obecnoci nigdy nie umia szkicowa. Od kiedy przyby z Londynu a waciwie7 PROLOG CZARNY KO LOUISVILLE, KENTUCKY 27 LISTOPADA 2009 R. Rozlegsistrza.Gwatownieotworzyasiszeroka brama. Ttent koskich kopyt odbija si echem wok toru jak potn grzmot. I ruszyli!SophiaBlisspoprawiaszerokierondokapelusza zpirkiem.Byonwstonowanymodcieniuole-tu,orednicyokoosiedemdziesiciucentymetrw, 8zopuszczanszyfonowwoalk.Wystarczajcoduy, byrobiawraenieprawdziwejentuzjastkiwycigw konnych, ale nie na tyle jarmarczny, by niepotrzebnie przyciga uwag.Trzy kapelusze zostay zamwione specjalnie na wy-cig u tej samej modystki w Hilton Head. Jeden jas-notabudkawieczysiwewosyLyrikiCrisp, usadowionejpolewicypannySophiiipochaniajcej kanapkzpeklowanwoowin.Drugisomkowy kapelusz w kolorze seledynowym, z szerok satynow wstkwgrochyspoczywanaczarnejczuprynie VivinySole,ktrasiedziaapoprawejstronie,obok panny Sophii, podejrzanie skromnie zoywszy na ko-lanach donie odziane w biae rkawiczki. C za wspaniay dzie na wycigi powiedziaa Lyrica. Miaa sto trzydzieci sze lat, co czynio j naj-modszspordStarcwZhsmaelim.Otararesztki musztardy z kcika ust. Moecie uwierzy, e to mj pierwszy raz na wycigach? Cicho sykna panna Sophia.Lyricabyaidiotk.Dziniechodziowcaleoko-nie, lecz o tajemne spotkanie wielkich umysw. I c, jeli pozostae wielkie umysy jeszcze si nie pokazay? Przybd. Do tego idealnie neutralnego miejsca. Jego nazw zapisano wypukymi literami w zaproszeniu na zotym papierze, ktre Sophia otrzymaa od nieznane-gonadawcy.Pozostalinapewnotubyli,juwkrtce 9mieli si ujawni i wsplnie opracowa plan ataku. Ju za chwil. Tak miaa nadziej. Czaniezwyklepiknysportodezwaasi oschym tonem Vivina. Szkoda, e nasz ko wyci-gowyniebiegawkeczku,jakteklaczki.Czynie, Sophio? Lepiej si nie zakada, gdzie skoczy czystej krwi Lucinda. PowiedziaamcichowyszeptaaSophia. Ugry si w ten swj niefrasobliwy jzyk. Wszdzie s szpiedzy. Jeste paranoiczk stwierdzia Vivina, na co Lyri-ca zachichotaa. Jestem t, ktra pozostaa odpara Sophia.Byo ich o wiele wicej dwadziecioro czworo Star-cw w szczytowym momencie Zhsmaelim. Gromadka miertelnych, niemiertelnych i kilku przedwiecznych, jaksamaSophia.Zgromadzeniewiedzy,namitnoci iwiaryowsplnym,jednoczcymceluprzywrci wiatdostanuniewinnoci,tejkrtkiej,wspaniaej chwili przed Upadkiem aniow. Na dobre czy na ze.Tak wanie napisano, jasno jak soce, w kodeksie, ktry razem opracowali i wszyscy podpisali: Na dobre czy na ze.Poniewa tak naprawd obie moliwoci byy rw-nie prawdopodobne.Kada moneta ma dwie strony. Orze i reszka. wiat-o i ciemno. Dobro i...10C,fakt,einniStarcynieprzygotowalisina obiemoliwoci,toniewinaSophii.Musiaajednak nieswjkrzy,kiedyjedenpodrugimwysyaliza-wiadomienia o wycofaniu si. Twoje cele stay si zbyt mroczne. Albo: Standardy organizacji si obniyy. Albo: Starcy zbytnio oddalili si od pierwotnego ko-deksu.Pierwszaserialistwdotara,czegosimo-nabyospodziewa,wcigutygodniaodincydentu z Pennyweather. Nie mogli tego znie, jak twierdzili, mierci jednego mao znaczcego dziecka. Chwila nie-ostronocizesztyleteminagleStarcysiprzerazili, wszyscy bali si gniewu Wagi.Tchrze.Sophia nie baa si Wagi. Ich zadaniem byo pilno-wanieupadych,niesprawiedliwych.Chodzcychpo ziemi aniow, takich jak Roland Sparks i Arriane Alter. Ten, kto nie opuci strony Nieba, mia prawo nieco si zachwia.Aczasy,wktrychsiznaleli,praktycznie tegowymagay.Sophiaprawiedostaazeza,czytajc zawe usprawiedliwienia innych Starcw. Nawet gdyby chciaapowrotuzdrajcwczegowcaleniepragn-a nic nie moga na to poradzi.Sophia Bliss szkolna bibliotekarka, ktra dotych-czaspeniajedyniefunkcjsekretarzazgromadzenia Zhsmaelimbyateraznajwyszrangurzdniczk Starcw.Pozostaoichzaledwiedwanacioro.Adzie-wiciorgu nie mona byo zaufa.11I tak oto ich trjka siedziaa tutaj w ogromnych pa-stelowychkapeluszach,obstawiajcprzypadkoweko-nie. I czekaa. To aosne, jak nisko upadli.Jeden wycig si zakoczy. Trzeszczcy gonik ogo-sizwycizcwiwysokozakadwnanastpnywy-cig. Otaczajcy ich nadziani gocie i pijacy wiwatowali albo bardziej zapadali si na siedzeniach.Adziewczyna,naokodziewitnastolatka,ubrana wbrzowytrencz,zbardzojasnymiwosamizwiza-nymi w kucyk i grubymi ciemnymi okularami, wspi-naa si powoli po aluminiowych schodkach w stron Starcw.Sophia zesztywniaa. A co ona tu robia?Niedaosipowiedzie,wktrstronpatrzy dziewczyna, i Sophia bardzo staraa si na ni nie gapi. Cho to i tak nie miao znaczenia, tamta nie moga jej zobaczy. Bya lepa. Ale, z drugiej strony...DziewczynazWygnacwskinaSophiigow. Achtakcigupcywidzielipomieludzkiejduszy. By przygaszony, lecz sia yciowa Sophii wci musiaa by widoczna.Dziewczynazajamiejscewpustymrzdzieprzed Starcami, skierowaa twarz w stron toru i przegldaa kosztujc pi dolarw ksieczk z poradami dla ob-stawiajcych, ktrej jej lepe oczy nie mogy widzie. Witam.Gosdziewczynybymonotonny.Nie odwrcia si.12 Naprawdniewiem,coturobiszpowiedzia-apannaSophia.Tobywilgotnylistopadowydzie w Kentucky, lecz na jej czole pojawi si pot. Nasza wsppracazakoczyasi,kiedywaszekohortynie odzyskay dziewczyny. I adna pena goryczy gadanina tego, ktry nazywa siebie Phillipem, nie skoni nas do zmiany zdania. Sophia pochylia si bliej dziewczy-ny, i zmarszczya nos. Wszyscy wiedz, e Wygna-com nie mona ufa... Nie jestemy tu, eby prowadzi z wami interesy powiedziaa dziewczyna, patrzc przed siebie. Bylicie jedynienarzdziem,ktremiaonasdoprowadzido Lucindy. Pozostajemy niezainteresowani wspprac z wami. Wdzisiejszychczasachwaszaorganizacjanikogo nie obchodzi.Kroki na trybunach.Chopak by wysoki i szczupy, mia starannie ogo-lon gow i trencz w kroju podobnym do tego, ktry woyadziewczyna.Jegookularyprzeciwsoneczne byy plastikowe i tanie, kupione w supermarkecie.Phillip opad na miejsce obok Lyriki Crisp. Podob-nie jak dziewczyna, kiedy mwi, nie odwraca si w ich stron. Nie jestem zaskoczony, e ci tu widz, Sophio. Zsun okulary na nos, ukazujc puste biae oczy. Je-dynie rozczarowany, e nie uznaa, e moesz mi po-wiedzie o swoim zaproszeniu.13Lyrica sapna na widok biaych gaek za jego oku-larami. Nawet Vivina stracia opanowanie i si cofna. Sophia a gotowaa si w rodku.Dziewczyna uniosa zocist kartk zaproszenie ta-kie jak to, ktre otrzymaa Sophia trzymajc j mi-dzy palcami. Dostalimy to.Tyle tylko, e to zaproszenie wygldao, jakby napi-sano je brajlem. Sophia wycigna rk, by si upew-ni, lecz dziewczyna szybkim ruchem schowaa je z po-wrotem pod paszczem. Posuchajcie, mieci. Wasze gwiezdne strzay opie-cztowaam symbolem Starcw. Pracujecie dla nas... PoprawkastwierdziPhillip.Wygnacynie pracuj dla nikogo prcz siebie.Sophia patrzya, jak lekko wyciga szyj, udajc, e ledzi wzrokiem konie na torze. Zawsze wydawao jej sitodziwne,sposb,wjakirobiliwraenie,ewi-dz. Cho wszyscy wiedzieli, e on ich olepi jednym pstrykniciem palca. Powinnicie si wstydzi za to, jak zepsulicie pr-bjejpojmania.Sophiapoczua,emwigoniej ni powinna, przycigajc wzrok starszej pary przecho-dzcej przez trybun gwn. Mielimy wsppraco-wa wysyczaa by j wytropi, a wy... wy zawied-licie. To i tak by nie miao znaczenia. To znaczy?14 Ona i tak by si zagubia w czasie. Takie byo od pocztku jej przeznaczenie. A Starcy i tak wisieliby na wosku. To znaczy na tobie.Chciaa si na niego rzuci i dusi go, a te wielkie biae oczy zaczn wychodzi z orbit. Czua, jak jej szty-let wypala dziur w skrkowej torebce, ktr trzyma-a na kolanach. Gdyby tylko miaa gwiezdn strza... Sophia zacza si podnosi z siedzenia, kiedy kto za nimi si odezwa. Prosz usi zagrzmia. Spotkanie si rozpo-czyna.Gos. Od razu wiedziaa, do kogo nalea. Spokojny i peen autorytetu. Gboko upokarzajcy. Sprawi, e trybuny zadray.Siedzcywpobliumiertelnicynicniezauwayli, leczSophiapoczua uderzenie gorca na karku. Prze-nikao jej ciao, unieruchamiajc j. To nie by zwyky strach. To byo otpiajce, ciskajce w odku przera-enie. Czy odway si odwrci?Krtkiespojrzeniekcikiemokaukazaojejm-czyzn w starannie dopasowanym czarnym garniturze. Krtkie ciemne wosy okrywa czarny kapelusz. Twarz, miaiatrakcyjna,niebyaszczeglnieinteresujca. Gadko ogolona, prosty nos, do tego ciemne oczy, kt-rewydawaysiznajome.PannaSophianiewidziaa go nigdy wczeniej. A jednak wiedziaa, kim by, czua to w kociach. Gdzie Cam? spyta. Dosta zaproszenie.15 Pewnie bawi si w Boga pord Gosicieli. Jak caa reszta palna Lyrica. Sophia trzepna j doni. Bawi si w Boga, powiadasz?Sophia prbowaa znale sowa, ktre mogyby na-prawi tak gaf. Kilku z pozostaych podyo za Lucind w prze-szo powiedziaa w kocu. W tym dwoje Nelim.Nie jestemy pewni, kto jeszcze. Czymgbymzapytagosmczyznystasi lodowaty dlaczego nikt z was nie zdecydowa si ru-szy za ni?Sophia z trudem przeykaa lin i oddychaa. Naj-bardziej intuicyjne z ruchw byy tumione przez pa-nik. Niemoemy,nota...Niemamyjeszczemoli-woci...Przerwaa jej dziewczyna: Wygnacy s wanie w trakcie... Ciszarozkazamczyzna.Oszczdciemi swoichusprawiedliwie.Niemajjuznaczenia,tak jak i wy nie macie ju znaczenia.Przezduszchwilichgrupamilczaa.wiado-mo, e nie wiedz, jak go zadowoli, przeraaa. Kie-dy znw si odezwa, jego gos by cichszy, ale nie mniej grony. Stawka jest zbyt wysoka. Nie mog ryzykowa.Przerwa.Pniej doda cicho:16 Nadszed czas, ebym wzi sprawy w swoje rce.Sophiastumiawestchnienie,byniepokazywa po sobie przeraenia. Nie umiaa jednak powstrzyma dreszczy.Jegobezporedniudzia?Naprawd,tobya przeraajca perspektywa. Nie umiaa sobie wyobrazi wsppracy z nim... Wy bdziecie trzyma si od tego z dala powie-dzia. I tyle. Ale...Tosowoprzypadkiemopuciousta Sophii. Nie moga go cofn. Mylaa o caych dziesi-cioleciach pracy. Wszystkich jej planach. Jej planach!Po chwili nastpi dugi, wstrzsajcy ziemi ryk.Rozbrzmiewapordtrybun,wciguuamkase-kundy pokonywa cay tor.Sophia si skulia. Haas uderza w ni, przenika jej skr i dociera do jej najgbszej istoty. Czua si tak, jakby jej serce rozpadao si na kawaki.Lyrica i Vivina przycisny si do niej, zaciskajc po-wieki. Nawet Wygnacy zadreli.Kiedy Sophia pomylaa, e dwik nigdy nie ucich-nie, e w kocu przyniesie jej mier, ale nagle zapada cisza jak makiem zasia.Na chwil.Wystarczajco dug, by si rozejrze i stwierdzi, e ludzie obserwujcy wycigi nic nie usyszeli. Twjudziawtymprzedsiwziciusiskoczy. Niewasiwchodzimiwdrogszepnjejdo ucha.Nadolerozlegsikolejnystrza.Szerokabrama znwsiotworzya.Tyletylko,etymrazemttent koskich kopyt o ziemi wydawa si niczym, by cichy jak deszczyk padajcy pord koron drzew.Nim konie wycigowe przekroczyy lini startu, po-sta za nimi znikna, pozostawiajc jedynie czarne la-dy kopyt wypalone w deskach trybuny.