str. 1
str. 2
W bieżącym numerze:
Warsztaty robotyki
Andrzejowe wróżby 2014
Seans w Cinema City
Co to jest Carrom ?
Finał akcji „Daj psu kość”
Mikołajki grupowe 2014
Półmaraton Świętych Mikołajów
Nocne marsze na orientacje
Z wizytą w Baju Pomorskim
W tym roku, już po raz czwarty, wychowankowie internatu mieli okazję
wziąć udział w Warsztatach Robotyki, organizowanych specjalnie dla nas przez
zaprzyjaźnioną z naszym Ośrodkiem placówkę:
Kolejny raz mieliśmy okazję spróbować swoich sił w dziedzinie inżynierii
i zbudować ze specjalnych zestawów klocków Lego Educatiom WeDo swoje
własne cyber-zabawki. Dla kilkorga z nas był to konstruktorski debiut, pozostali
doskonale pamiętali nasze projekty z poprzednich lat. Warto nadmienić, iż z roku
na rok nasze modele stają się coraz bardziej zaawansowane pod względem
technicznym, a przy tym dzięki pomocy i instruktażowi profesjonalnych
trenerów, wcale nie trudniejsze w budowie.
Tym razem stanęliśmy przed wyzwaniem zbudowania SAMOLOTU!
Ktoś z was może powie:
- Phi! Też mi wyczyn zbudować coś z klocków.
I pewnie miałby rację, gdyby nie fakt, że niczym legendarny doktor
Frankenstein, tak i my przy użyciu najnowszych zdobyczy technologicznych
tchnęliśmy życie w materię nieożywioną przy pomocy pioruna o napięciu 220 V –
komputera osobistego. Łącząc dzieła naszych rąk kablem USB z laptopami
wyposażonymi w specjalne oprogramowanie przy pomocy kół zębatych
i paskowych poruszanych silnikiem oraz czujnika ruchu i wychylenia mogliśmy
po godzinie pracy wykonywać awiacyjne wariacje
W przeciwieństwie do „archaicznych” i analogowych zabawek naszych
rodziców i dziadków my wykorzystywaliśmy współczesne zdobycze
cywilizacyjne w postaci technologii komputerowej. Mogliśmy decydować o wielu
parametrach naszej maszyny: szybkości ruchu, czasie jego trwania, kierunku,
a także wybierać z całej gamy dostępnych dźwięków odgłosy towarzyszące jego
pracy.
Samodzielnie skonstruowany przez nas model aeroplanu wyposażony był
ponadto w specjalnie skonstruowany moduł napędowy umożliwiający obrót
śmigła w lewo lub prawo w zależności od napisanego i zadanego programu.
Dodatkową opcją, którą oferował nam nowopoznany i wykorzystany podczas
budowy moduł, było uruchomienie oraz obrót śmigła w jedną ze stron
w zależności od kąta wychylenia skrzydeł. Było to o tyle atrakcyjne, iż przy
odrobinie fantazji i uruchomieniu najlepszej z zabawek – wyobraźni, umożliwiło
nam, choć na chwilę poczuć się, jak bohater z kart „Dywizjonu 303” Arkadego
Fidlera, zasiadający za sterami myśliwca i cieszyć się wykonanymi w powietrzu
akrobacjami.
Zabawie nie było końca!
Oprócz podstaw programowania i ćwiczeń wyobraźni przestrzennej
mogliśmy podszkolić się w spostrzegawczości, cierpliwości i obowiązkowości,
zwłaszcza układając po skończonej zabawie klocki według, jak przystało
na szanujących się specjalistów z dziedziny informatyki i programowania,
ustalonego algorytmu. Już teraz krążą plotki, że za rok będziemy budowali lwa,
ale póki co o tym SZA! bo to tajemnica
Ktoś kiedyś powiedział, że niebo jest ostateczną granicą. Nie wierzcie w to,
bo dzięki wyobraźni możecie sięgnąć wyżej. Dlatego nie bójcie się bawić i marzyć.
Z tego miejsca pragnę w imieniu wszystkich wychowanków, którzy
brali dotychczas udział w pokazowych Warsztatach Robotyki, serdecznie
podziękować AKADEMII NAUKI W Toruniu, a w sposób szczególny
zawsze nam przychylnej Pani Joannie oraz wszystkim trenerom, którzy
na przestrzeni tych wszystkich lat zechcieli poświęcić nam swój czas, by
wprowadzić nas w fascynujący świat nauki i wyobraźni.
Adam Bojar
Andrzejki 2014 25 listopada 2014 roku w internacie obchodziliśmy Andrzejki.
Tradycyjne Andrzejki to wieczór wróżb odprawianych w nocy z 29 na
30 listopada w wigilię świętego Andrzeja. Data Andrzejek wypada
zazwyczaj na początku Adwentu, a więc na początku nowego Roku
Liturgicznego, którego początek przypada w pierwszą niedzielę między
27 listopada, a 3 grudnia.
Andrzejki były naszą ostatnią okazją do zabawy przed
rozpoczynającym się okresem Adwentu, w którym powstrzymujemy
się tradycyjnie od zabaw, podobnie jak w okresie Wielkiego Postu.
Tradycyjnie w Andrzejki wykonywane są różnego rodzaju wróżby,
najczęściej dotyczące tematyki związków damsko-męskich. Niegdyś
przykładano do nich dużą wagę i wykonywano je w odosobnieniu.
Współcześnie wróżby andrzejkowe mają jedynie charakter zabawy.
Wśród andrzejkowych wróżb wyliczyć można:
wylewanie wosku na zimną wodę przez klucz — na podstawie
kształtu zastygłego wosku lub rzucanego przez niego cienia
wróżono o przyszłym ukochanym, jego cechach wyglądu, zawodu
itp.
ustawianie kolejno butów zgromadzonych dziewcząt od ściany
do progu drzwi — ta, której but jako pierwszy dotarł do progu
jako pierwsza miała wyjść za mąż.
rzucanie psu kości lub kulek ciasta oznaczających wybranych
chłopców — jeżeli pies jako pierwszy zjadł kość od danej
dziewczyny, to ona jako pierwsza miała wyjść za mąż.
wróżba z kartkami — uczestnicy spisują imiona dziewcząt na
jednej kartce, a imiona chłopców na drugiej, po czym kartki są
odwracane i przekłuwane od góry — imię, które zostanie
przekłute oznacza imię przyszłej wybranki / wybranka.
losowanie przedmiotów o przypisanym umownym znaczeniu —
listek, to staropanieństwo, obrączka lub wstążka, to rychły ślub,
różaniec, to powołanie do zakonu.
Podczas naszych Andrzejek przypomnieliśmy sobie tradycje
obchodzenia Andrzejek oraz Katarzynek. Obejrzeliśmy ciekawą
prezentacją multimedialną na ten temat. Mieliśmy mnóstwo
zabawnych konkursów, a wśród nich:
- konkurs na najdłuższą obraną skórkę od jabłka,
- wróżba na odczytywanie imion z obierków od jabłek,
- konkurs „Gorące krzesło”,
- wróżba „Co siedzi pod poduszką?”,
- konkurs na zjadanie pączka bez oblizywania,
- wróżba „Kolorowy horoskop”,
- lanie wosku i odczytywanie wróżb.
Wszyscy doskonale się bawili, czekamy już na przyszły rok
Sebastian Welenc
Wiosną tego roku mieliśmy niewątpliwą przyjemność gościć w naszych internackich
progach znamienitych gości. Zawitał do nas pan Łukasz Kamiński (Prezes Toruńskiego
Klubu CARROM) wraz z małżonką – panią Aleksandrą. Pan Łukasz jest popularyzatorem
tej jeszcze mało znanej dyscypliny sportowej w naszym kraju. Regularnie startuje również
w zawodach rangi wojewódzkiej i ogólnopolskiej. Państwo Kamińscy przyjęli nasze
zaproszenie i zgodzili się podzielić z nami swoją pasją i atrakcyjną formą spędzania wolnego
czasu, grą, którą laik, taki jak ja, określiłby jako połączenie podwórkowej gry w kapsle
z bilardem. Dziś jednak wiem, iż mój pierwotny osąd był bardzo krzywdzący dla tej
szlachetnej gry rozwijającej cały wachlarz umiejętności, począwszy od walki i sportowej
rywalizacji w duchu fair-play, poprzez kształcenie wyobraźni przestrzennej, a na koordynacji
oko-ręka skończywszy. Pan Łukasz na samym początku opowiedział w zajmujący sposób,
jak po raz pierwszy zetknął się z Carrom’em, a następnie po zaznajomieniu nas z historią
i pochodzeniem gry wprowadził nas w arkana zasad bilarda z indyjskim rodowodem.
Przez całą godzinę wszystkie grupy chłopięce miały okazję wspólnie bawić się i integrować
przy trzech stołach oraz doskonalić formę i szlifować umiejętności pod okiem
wykwalifikowanych trenerów. Pan Łukasz po zakończeniu zajęć powiedział, iż już teraz swoim
wprawnym okiem dostrzega kilka rodzących się i dobrze rokujących na przyszłość talentów.
P. S. Wszystkich chętnych i zainteresowanych dalszą grą lub pragnących
sprawdzić czym jest Carrom, zapraszam w imieniu pana Łukasza co poniedziałek
na ulicę Mostową 19 do sklepu „Grajfer” w godzinach 17:00 – 19:00.
Zajęcia są bezpłatne!!!
Zapytacie pewnie dlaczego przywołuję i pragnę odświeżyć Wam akurat
to skądinąd arcymiłe wspomnienie? Mam bowiem dla wszystkich Was
elektryzującą informację. Otóż dzięki hojności i szczerozłotemu sercu:
który przekazał na rzecz naszej placówki 1% swojego podatku mogliśmy
pozwolić sobie na zakup oryginalnego stołu do gry CARROM wraz ze wszystkimi
niezbędnymi do rozpoczęcia gry akcesoriami.
Wierzę, iż Pana bezinteresowny dar dostarczy naszym
podopiecznym wielu godzin niezapomnianych wrażeń
i niezatartych wspomnień, i kto wie, być może za parę lat jeden
z nich zaprezentuje nabyte przez ten czas umiejętności
na krajowej lub zagranicznej scenie CARROMA.
UWAGA wychowankowie i wychowawcy!!!
W trosce o bezpieczeństwo i możliwie jak najdłuższe zachowanie stołu
do gry CARROM dla aktualnego i przyszłych pokoleń w stanie nienaruszonym,
należy bezwzględnie przestrzegać kilku prostych reguł:
1. Ze stołu i wszystkich dobrodziejstw płynących z doskonalenia się w grze
korzystać mogą w czasie wolnym wszyscy wychowankowie internatu,
nie mający w tym czasie innych zobowiązań wynikających z realizacji
obowiązku szkolnego, wyłącznie pod czujnym okiem wychowawcy
i po wcześniejszym zaznajomieniu się z prostymi zasadami gry oraz
niniejszym regulaminem.
2. Stół do gry CARROM znajdować się będzie w pakamerze Grupy VI.
3. Stół wraz ze wszystkimi akcesoriami służy wyłącznie do rozgrywania partii
gry bilardu indyjskiego – CARROM.
4. Niezbędnym wymogiem do pobrania gry jest obecność opiekuna,
który w załączonym do niniejszego regulaminu zeszycie winien odnotować
następujące informacje: kto i w jakich godzinach korzystał ze stołu
i potwierdzić to swoim podpisem.
5. Wychowankowie użytkujący stół po zakończeniu gry mają obowiązek
starannie i ostrożnie złożyć stół i wraz ze wszystkimi akcesoriami zwrócić
je wychowawcy.
6. Wychowawca wydający grę przy jej odbiorze ma obowiązek sprawdzić stan
gry oraz jej kompletność.
7. Wszelkie uszkodzenia wynikłe ze zwykłego użytkowania stołu zgodnie
z jego przeznaczeniem należy niezwłocznie zgłaszać wychowawcy,
który ma obowiązek je odnotować w zeszycie w rubryce UWAGI.
8. Za uszkodzenia wynikłe z niewłaściwego użytkowania stołu odpowiadają
wychowankowie i to oni zostaną obarczeni kosztami naprawy lub zakupem
nowego stołu w przypadku jego zniszczenia w kwocie 685 zł.
9. Kategorycznie zabrania się stawania na stole, siadania na nim, stawiania
przedmiotów i przesuwania nimi po stole innych niż przeznaczone do tego
celu krążki oraz spożywania w trakcie gry posiłków i napojów.
10. Przed rozpoczęciem i ułożeniem krążków na stole należy rozsypać na stole
odrobinę specjalnego, znajdującego się w zestawie pudru umożliwiającego
właściwy poślizg krążków. (Proszek ten nie nadaje się do spożycia!)
11. O długości trwania, kolejności korzystania ze stołu i zmianie osób z niego
korzystających powinien zostać bezzwłocznie powiadomiony wychowawca
sprawujący aktualnie opiekę nad stołem i wyrazić na to zgodę.
12. Wychowankowie nie powinni zostawać pozostawieni w trakcie trwania gry
bez opieki.
13. Podczas gry należy zachować wzmożoną ostrożność i stosować się do
zawartych w niniejszym regulaminie przepisów!
14. W przypadku jakichkolwiek dylematów lub wątpliwości, które wynikną
w trakcie rozgrywki lub interpretacji przepisów zgłaszać się można
do Panów: Adama Bojara i Sebastiana Bejgera.
Adam Bojar
1. Cel gry
Carrom to gra bilardowa rozgrywana na kwadratowym stole, polegająca na wbijaniu drewnianych krążków do łuz, za pomocą strikera. Zawodnicy grają w pozycji siedzącej. Celem gry jest wbicie przez zawodnika wszystkich krążków swojego koloru zanim przeciwnik wbije swoje.
2. Rozpoczęcie partii
Przed rozpoczęciem partii krążki ustawiane są na środku planszy, tak aby białe krążki skierowane były na jedną z łuz, a czerwony krążek (królowa) znajdowała się środku planszy. Wszystkie krążki powinny znajdować się w obrębie okręgu zewnętrznego. Zawodnik rozbijający wbija krążki koloru białego. Zawodnicy w kolejnych partiach rozbijają na zmianę.
3. Wbijanie krążków
Przed każdym zagraniem zawodnik ustawia striker na swojej linii bazy i pstryka go w kierunku krążka/krążków znajdujących się na planszy. Jeżeli w wyniku zagrania przynajmniej jeden krążek danego zawodnika wpadnie do łuzy, może on kontynuować wbijanie ponownie ustawiając striker na swoje linii bazy. W przeciwnym razie do głosu dochodzi przeciwnik.
POPRAWNE UŁOŻENIE STRIKERA
BŁĘDNE UŁOŻENIE STRIKERA
4. Królowa
Królowa to specjalny czerwony krążek, stanowiący element strategiczny w grze Carrom. Zawodnik ma prawo wbić królową, jeśli minimum jeden z jego krążków został już wbity w danej partii. Gracz potwierdza królową przez wbicie krążka swojego koloru w tym samym, bądź kolejnym strzale. Jeśli zawodnik jej nie potwierdzi, królowa przywracana jest do gry i ustawiana możliwie najbliżej środka planszy. Królowa musi zostać wbita przez jednego z zawodników w trakcie gry. Nie można skończyć partii (wbić swojego ostatniego krążka) gdy królowa znajduje się wciąż na planszy. Wbicie królowej nie daje automatycznego zwycięstwa w partii.
5. Faule
Zawodnik, który wbije do łuzy striker, otrzymuje karę polegająca na wyjęciu na planszę jednego spośród swoich wcześniej wbitych krążków. Jeśli striker został wbity jednocześnie z krążkiem (krążkami) danego zawodnika na planszę
wraca wbity krążek (krążki danego zawodnika) oraz krążek karny (zawodnik ma prawo kontynuować podejście). Karne krążki ustawia na planszy przeciwnik w obrębie okręgu zewnętrznego. Jeżeli zawodnik nie ma żadnych krążków do wyjęcia, wtedy kara pozostaje w pamięci do czasu wbicia pierwszego krążka odpowiedniego koloru. Krążki które w wyniku zagrania wypadły poza stół, przywracane są do gry możliwie najbliżej środka planszy.
6. Punktacja
Punkty zdobywa wyłącznie zawodnik, który wygrał daną partię. Po jednym punkcie za każdy krążek przeciwnika który pozostał na planszy (karne krążki w pamięci nie liczą się do punktacji) Trzy punkty za wbicie królowej, chyba że królową wbił zawodnik, który przegrał partię. Zawodnik wygrywa partię gdy wbije wszystkie swoje krążki, a królowej nie ma na planszy, gdy jego przeciwnik wbije swój ostatni krążek, a królowa znajduje się na planszy lub gdy jego przeciwnik wbije jego ostatni krążek, a królowa znajduje się na planszy. W przypadku zwycięstwa w sytuacji pkt. 2 i 3 podlicza się potencjalną ilość punktów do zdobycia pozostałą na planszy. Mecz rozgrywany jest do 25 punktów lub do 8 partii w zależności co nastąpi pierwsze.
Gra dla 4 graczy (duble/pary)
Zawodnicy grający w jednej drużynie siadają naprzeciwko siebie. Rozgrywka toczy się tak, jak w przypadku gry pojedynczej. Gdy jeden z zawodników traci ruch (nie wbił żadnego krążka swojej drużyny) do głosu dochodzi gracz z jego prawej strony.
ŁYK ZE ŹRÓDŁA HISTORII:
W grę zwaną Carrom [karom] gra się od około dwustu lat, chociaż gry
o podobnych zasadach tylko innych nazwach znane są na świecie od tysięcy lat. Nie do
końca wiadomo skąd dokładnie pochodzi Carrom. Większość źródeł wskazuje, że jest to gra
indyjska, chociaż niektórzy uważają, że gra pochodzi z Chin. Niekiedy korzeni Carrom'a
doszukuje się w Yemenie, Etiopii, Zimbabwe lub Północnej Afryce. Uważa się, że gra wywodzi
się ze snookera. Istnieje wiele odmian tej gry i w różnych częściach świata inaczej się w nią
gra. Obecnie w Carrom gra się w Azji, Europie, Stanach Zjednoczonych i Australii. Miliony
graczy jest w Azji, głównie w Indiach, Pakistanie, Bangladeszu, Sri Lance, Malediwach,
Nepalu, Malezji, Singapurze, Afganistanie, Zjednoczonych Emiratach, Arabskich, Japonii
i Korei. W Europie Carrom znany jest w takich państwach jak Austria, Belgia, Francja, Niemcy,
Grecja, Holandia, Włochy, Portugalia, Hiszpania, Szwajcaria oraz Wielka Brytania.
Ze względu na tak silne rozprzestrzenienie się tej gry zaistniała potrzeba powstania
międzynarodowej organizacji ds. Carrom'a, jednoczącej wielbicieli z różnych stron świata.
Kwestia stworzenia jej, była po raz pierwszy dyskutowana w latach 50-tych XX wieku.
Międzynarodowa Federacja Carrom (International Carrom Federation) powstała jednak
dopiero w październiku 1988 r. Została powołana do życia podczas pierwszego Carrom
Kongresu, który odbył się w Madrasie (Chennai) w Indiach, a w którym uczestniczyły
delegacje z Indii, Sri Lanki, Malediwów, Malezji , Niemiec oraz Szwajcarii. Ustalone zostały
wówczas oficjalne Zasady i Reguły Gry w Carrom. W Europie istnieje Europejska
Konfederacja Carrom'a (European Carrom Confederation). Jej podstawowym celem jest
promowanie gry oraz koordynowanie działań federacji Carrom'a w poszczególnych krajach
europejskich. Do jej obowiązków należy również organizacja corocznych turniejów tzw.
Euro Cup.
Informacje o historii Carrom’a i jego zasadach zaczerpnięte zostały ze strony: www.carrom.pl
W tym roku Akcja „DAJ PSU KOŚĆ!” świętuje swój mały jubileusz. Już piąty rok
z rzędu nasz internat pomaga podopiecznym Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt
w Toruniu przetrwać najtrudniejszy zimowy okres, organizując jeszcze przed nastaniem
mroźnych dni zbiórkę karmy, zabawek, koców i ręczników w ramach Akcji „DAJ PSU
KOŚĆ!”. Mając w pamięci sukcesy z poprzednich lat, organizatorzy po raz trzeci pokusili
się o nadanie Akcji formy ogólnointernackiego konkursu, aby całemu przedsięwzięciu
nadać rumieńców konkurencji i współzawodnictwa. Przez miesiąc wychowankowie
poszczególnych grup gromadzili wszelkiego rodzaju dary w postaci karmy mokrej oraz
suchej dla psów i kotów, a także zabawek, koców i ręczników, które w dniu Finału Akcji
zostały komisyjnie zważone i przekazane na ręce władz Schroniska.
Każdego roku z nieskrywaną dumą obserwujemy zaangażowanie praktycznie całej
społeczności, zwłaszcza młodzieży i wychowawców płci męskiej, którzy jak powszechnie
wiadomo uwielbiją wszelkie formy rywalizacji.
W ogólnym podsumowaniu okazało się, że udało nam się zebrać we wszystkich
grupach wychowawczych 57 kilogramów darów! Uzbierała się więc tego niezła górka
To tylko numery, a największymi zwycięzcami są przecież zwierzaki! Z mojej strony
pragnę podziękować w tym miejscu wszystkim życzliwym osobom za pomoc w organizacji
Akcji i jej promocji, a także (na końcu, choć nie najmniej ważnym personom, bo bez Was
pojechalibyśmy przecież z pustą ręką) – wszystkim darczyńcom. Dzięki Wam ten świat jest
lepszy i piękniejszy, a słońce świeci jaśniej, bo być niewrażliwym na krzywdę, to tak jakby
być martwym za życia.
Posłuchajcie, jak to wyglądało…
27 dnia miesiąca, gdy liść z drzew opada, załoga w składzie dwojga opiekunów oraz pięciu przedstawicieli zwycięskich grup miało okazję poczuć się, jak prawdzi Mikołajowie, jeszcze przed imieninami rzeczonego Świętego, przypuszczając swoją dobroczynną ofensywę na Schronisko i ofiarowując całe wory pełne prezentów.
Już od bramy słychać było głośne szczekanie, które nasilało się z każdym naszym
krokiem. Zostaliśmy bardzo serdecznie przyjęci i natychmiast po przekazaniu wszystkich
prezentów zostaliśmy zaproszeni na spacer.
Kolejno odwiedziliśmy wszystkie psy i koty w ich klatkach i na wybiegach.
Niejednemu z nas, w tym piszącemu niniejsze słowa, zakręciła się łza w oku, gdy
poznawaliśmy perypetie i zawirowania losu poszczególnych zwierzaków. Ich szczekanie
i zawodzenie, które z uporem i żelazną konsekwencją wwiercało nam się w czaszki coraz
mocniej przybierało na sile i układało się w słowa: „WEŹ MNIE! WEŹ MNIE!”.
Często z niedowierzaniem kręciliśmy głowami, że ludzie są w stanie zgotować taki
los swoim najlepszym przyjaciołom. Przez głowy przelatywały nam lotem błyskawicy
myśli, że może trzeba było zrobić więcej, może dokupić jeszcze jeden worek, albo chociaż
małą puszkę, może dotrzeć do jeszcze większego grona osób, ale jak? Nie, STOP! Takie
myślenie do niczego dobrego nie prowadzi. Każdy z nas dał od siebie i zrobił tyle ile mógł.
Jedno jest pewne, to nie koniec! Jeszcze nie powiedzieliśmy ostatniego słowa. Na pewno
wrócimy tu znów za rok z kolejną partią darów, już teraz patrząc w przyszłość z nadzieją,
że następnym razem podwoimy zebraną liczbę kilogramów i jeden samochód nie
wystarczy
Odjeżdżaliśmy usatysfakcjonowani, choć targały nami sprzeczne uczucia. Z jednej
strony głęboki żal i nieudawana troska o los tych stworzeń, a z drugiej szczęście, że dane
nam było poznać innych ludzi, którym ich los nie jest obojętny. Nadzieja, że choćby części
z nich uda się znaleźć prawdziwy dom, gdzie będą kochane, tak jak na to zasługują,
pozwalała nam się szeroko uśmiechnąć.
Adam Bojar
www.schronisko-torun.oinfo.pl/
Ciemność – brak światła uniemożliwiający lub bardzo utrudniający widzenie.
www.pl.wikiquote.org
„Ciemność, bez względu na powód swego istnienia, jest straszna i przerażająca. Pochłania człowieka dokładnie, wykrzywia jego istnienie, rozrywa i niweczy. Kto czuje się bezpieczny w absolutnej ciemności? Kto wierzy w potrzebę
istnienia ciemności? W ciemności wszystko łatwo się wygina, przekręca, znika. I pustka będąca istotą ciemności wszystko pochłania.”
Autor: Haruki Murakami, Tańcz, tańcz, tańcz
„Jestem w ciemności i próbuję widzieć jasno.”
Autor: Albert Camus, Dżuma
FAKT: Intuicyjnie boimy się ciemności. Jeśli nawet nie panicznie, naiwnie narzucając na głowę kołdrę, gdy gaśnie światło, jak to mają w zwyczaju robić dzieci, to przynajmniej odczuwamy związany z przebywaniem w ciemnym pomieszczeniu, że nie wspomnę o otwartej przestrzeni, dyskomfort. Boimy się tego, co w ciemnościach może się kryć, wszystkich tych potworów, które gęsto zaludniają naszą wyobraźnię. Doskonale wiedział o tym i opisał ten stan Fryderyk Nietzsche twierdząc, iż: „Kiedy zbyt długo wpatrujesz się w ciemność, ona zaczyna wpatrywać się w Ciebie”. Wiedzą o tym filmowcy okraszając półmrokiem sceny mające przyprawić nas o gęsią skórkę. Nie bez przyczyny też diabła określa się księciem ciemności. Odczuwamy niepokój i lęk przed nieznanym. To naturalne i nie ma się czego wstydzić. Dawniej, gdy mapy naszego świata były jeszcze niekompletne, w miejscach niezbadanych i oznaczonych białymi plamami, czekającymi na śmiałków gotowych zaryzykować zdrowie, a często i życie widniała przestroga: „TU ŻYJĄ SMOKI!”. I choć nasz świat został już dawno w całości odkryty i opisany przez owych śmiałków gotowych stawić czoła rzeczonym smokom, wciąż nieznane napawa nas niepokojem. Są jednak śmiałkowie, którzy nawet dzisiaj są gotowi wbrew instynktowi wkroczyć w ciemność, by zmierzyć się z ukrytymi w niej osobistymi lękami. Posłuchajcie… 6 grudnia, a więc w dzień wspomnienia świętego Mikołaja biskupa z Miry, a nie mainstreamowego grubasa z reklam mydła i powidła, jak chcieliby niektórzy, mieliśmy stawić czoła kolejnemu wyzwaniu spod znaku Imprez na Orientację. Tym razem dodatkowym utrudnieniem miała stanowić wieczorowa pora. Z popkulturowym akcentem w postaci czerwono-białych czapeczek wyruszyliśmy do bazy imprezy, na którą w tym roku organizatorzy i budowniczy tras przysposobili budynki w pobliżu Toruńskiego Aeroklubu, a areną naszych zmagań miały być przyległe do lotniska tereny leśne położone wzdłuż czarnego szlaku turystycznego, zwanego również fortecznym.
Szlak forteczny
Toruń (Plac Rapackiego) – Toruń (Dworzec Główny PKP)
Szlak długości 44 km, którego trasa prowadzi po XIX-wiecznych zabudowaniach
obronnych Twierdzy Toruń.
Na miejscu poczuliśmy się, jak na starcie mającego się odbyć dopiero nazajutrz Półmaratonu Świętych Mikołajów, albowiem na miejscu czekało niespełna 250 osób, z czego większość w podobnych do naszych czapkach Atmosfera była niesamowita! Wiem, wiem, uważny czytelnik posądzi mnie, że pisze tak o każdej kolejnej imprezie, bo to najprawdziwsza prawda, ale tym razem to była atmosfera przez wielkie „A”! Podczas odprawy staliśmy wszyscy skąpani w bladym świetle lamp i błyskających gdzieniegdzie latarek. W powietrzu unosiła się jedna z najpiękniejszych znanych mi kompozycji perfum – świeżego, zimowego powietrza, oddalonego o kilka kroków lasu, adrenaliny i oczekiwania, że za chwilę coś się stanie. Lekka mgiełka czyniła wszystko jeszcze bardziej nierzeczywistym zacierając kontury budynków i samolotów.
Z marazmu oczekiwania wyrwało nas pikanie zegara startowego oznajmującego nasz czas wymarszu. Czas ruszył z początku powoli. Wskazówki zegarka na przegubie ręki zdawać by się mogło kleiły się do tarczy i przeciągały leniwie, jak kot po popołudniowej drzemce. Wtedy zdobywając kolejne punkty wydawało nam się, że brodzimy w smole, nawet teraz, gdy próbuję odtworzyć wydarzenia z tamtej nocy wszystko zdaje się zlewać w jedną oblepioną mrokiem całość. Zdawało nam się, że płyniemy w oleju. Odległości wydawały się dłuższe niż w rzeczywistości. Jak bardzo złudne było to wrażenie okazało się na mecie, na której zameldowaliśmy się jako pierwszy zespół z czasem niewiele ponad 40 min. (przy limicie 60 min. + 20), czym wprawiliśmy w osłupienie organizatorów i samych siebie. To absolutny rekord!
Zaburzenia odległości to normalka, więc pomimo fantastycznej współpracy całego zespołu nie udało się nam uniknąć dwóch błędów, co pozwoliło nam określić poprawnie i potwierdzić 8 z 10 punktów kontrolnych i w końcowej klasyfikacji uplasować się na 6. pozycji. Czy to dobry wynik, zważywszy, że w kategorii TP wystartowała ponad połowa uczestników imprezy w 35 zespołach oceńcie sami.
Dla nas była to bez dwóch zdań jedna z najlepszych, jeśli nie najlepsza Impreza na Orientację, w której mieliśmy okazję brać udział od początku naszej działalności! Dlatego szczególnie gorące podziękowania kierujemy do organizatorów i budowniczych tras. Dobra robota Panowie!
Dziękujemy za wspólną zabawę i do zobaczenia w Nowym 2015 roku!!!
Warto dodać, iż dla jednego z nas był to debiut w Imprezach na Orientację i już teraz
wiem, że to nie było jego ostatnie słowo w tej kwestii. Dostrzegam w Tobie niemały potencjał Adrian! Swoją drogą tak z tym sportem bywa, że kto raz go posmakował i „wsiąkł” w to, dla tego nie ma nadziei, ratunku i odwrotu Ten głód zostaje w człowieku i odciska w jego sercu trwałe piętno, a apetyt na kolejne starty tylko rośnie. Mam nadzieję, że nigdy go nie zaspokoicie, a swoją pasją zarażać będziecie kolejnych, dzieląc się z nimi zdobytymi umiejętnościami oraz wiedzą tak, jak ja przed laty i teraz z Wami.
Być może i dziś noc i mroczne zakamarki naszej wyobraźni skrywają smoki i potwory, ale ja mając przy sobie taki zespół, z jakim tamtego wieczoru przemierzałem położone w pobliżu lotniska leśne ostępy nie zawaham się ani przez chwilę by wkroczyć ponownie… w ciemność. Panowie możecie być z siebie dumni!!!
opiekun SKKT Nr 69 Adam Bojar
W grudniu przed południem… a dokładnie 15 dnia tego miesiąca nasz
internacki zespół teatralny Dwa i Pół wybrał się z wizytą do słynnego toruńskiego
teatru lalkowego Baj Pomorski. Tym razem nie po to, żeby zasiąść na widowni –
a po to by zwiedzać kulisy teatru – czyli miejsca gdzie rodzi się cała sceniczna
magia. Zwiedziliśmy dwie sceny – dużą, na której grane są spektakle dla starszych
dzieci i dorosłych oraz „pluszową”, gdzie maluszki mogą zapoznać się teatrem.
Mogliśmy stanąć na scenie, wejść za kulisy, dotknąć scenografii czy chwile
pobawić się rekwizytami. Pani Hania, która oprowadzała nas po teatrze
opowiedziała nam za pomocą czego robi się efekty specjalne np. takie jak
przesuwające się stoliki czy latające duchy. Oprowadziła nas także po całym
teatralnym zapleczu – pracowniach: krawieckiej, lalkarsko – stolarskiej, a także
pokazała nam magazyn kostiumów. W pracowni krawieckiej nasi przyszli krawcy,
Kacper i Robert, znaleźli swoje wymarzone miejsce pracy zachwycając się
uszytymi kostiumami i maskami. W pracowni lalkarsko-stolarskiej Pan Zenek
pokazał nam różne rodzaje lalek wprawiając je w ruch – „marionetki”, „jawajki”,
„pacynki” – to tylko niektóre z nich. Szczególnie podobał nam się Pinokio – ciężki
i drewniany, ale, o czym widz nie ma pojęcia, z sercem w piersi…
Na koniec mogliśmy zobaczyć jak wygląda „rozśpiewanie” aktorów przed
spektaklem, które prowadził maestro teatru – Pan Krzysztof Zaręba. Chętnie
pośpiewaliśmy i my :-D
Wszyscy byliśmy zauroczeni tym co widzieliśmy. Członkowie Teatru Dwa i
Pół oraz jego opiekunowie – panie Monika Biczyk i Beata Lisiecka jednogłośnie
oznajmili, że na długo zapamiętają tę wizytę i marzą by pewnego dnia
samodzielnie zagrać spektakl na scenie Teatru Baj Pomorski…
Beata Lisiecka
Mikołajki 2014
Jak co roku w naszym Internacie obchodziliśmy Mikołajki. Wszystkie
grupy przygotowały uroczysty poczęstunek połączony z prezentami -
niespodziankami. Był świąteczny nastrój, kolędy, pyszne jedzenie, a
także konkursy z nagrodami oraz wspomniane już prezenty.
A czy wiecie skąd wziął się zwyczaj obchodzenia Mikołajek?
Nie? To koniecznie przeczytajcie...
Mikołajki to święto obchodzone 6 grudnia na cześć świętego Mikołaja
biskupa Miry
6-go grudnia obdarowuje się dzieci prezentami W nocy z 5-go na 6-go
podkłada się prezenty pod poduszkę lub umieszcza się je w wełnianej,
dużej skarpecie lub wkłada do lśniącego czystością buta.
Święto Mikołaja znane jest na całym świecie.
Święty Mikołaj - urodził się w Licji w Azji Mniejszej około roku 280. Już
za młodu odznaczał się pobożnością, toteż brat matki Mikołaja biskup
Patary wyświęcił go na prezbitra. Rodzice Mikołaja zmarli ok. roku 300
podczas zarazy, która w tym czasie nawiedziła Licję. Otrzymany spadek
Mikołaj przeznaczył na pomoc biednym i potrzebującym. Jak głosi
legenda dary podsuwał anonimowo stąd pochodzi tradycja podkładania
prezentów pod poduszkę. Mimo wyświęcenia na biskupa Miry pozostał
człowiekiem niezwykle skromnym wszystkie posiadane dobra rozdawał
biednym. Zmarł 6 grudnia około roku 345.
Taka była historia...
Natomiast współczesna... postać i legenda świętego Mikołaja
przedstawianego jako grubasek w czerwonym kożuchu z długą białą
brodą w saniach zaprzęgniętych w renifery powstała prawdopodobnie w
latach 20-tych naszego wieku na zlecenie znanego wszystkim koncernu
Redakcja numeru: Beata Lisiecka, Sebastian Welenc
Top Related