zygzak - 1-2/2014(174)

28
Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Branicach Wojewódzki Specjalistyczny Zespół Neuropsychiatryczny w Opolu Wyd. 174 STYCZEŃ-LUTY 2014 Rok XVII było za co dziękować! dary dla chorych Życzyliśmy sobie zdrowia WIZYTA MARSZAłKA JóZEFA SEBESTY W BRANICACH SPOTKANIE OPłATKOWE W OPOLSKIM SZPITALU s . 4 NASI PRZYJACIELE PAMIęTALI O CHORYCH s . 17 kaŻdy PoTrzebUJe szacUNkU i akcePTacJi XXII Światowy Dzień Chorego s . 6 s. 12

Transcript of zygzak - 1-2/2014(174)

Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Branicach – Wojewódzki Specjalistyczny Zespół Neuropsychiatryczny w Opolu

Wyd. 174 STYCZEŃ-LUTY 2014 Rok XVII

było za co dziękować! dary dla chorychŻyczyliśmy sobie zdrowia

wizyta marszałka józefa sebesty w branicach

spotkanie opłatkowe w opolskim szpitalu s. 4

nasi przyjaciele pamiętali o chorych s. 17

kaŻdy PoTrzebUJe szacUNkU i akcePTacJi

XXII Światowy Dzień Chorego

s. 6

s. 12

WYDARZENIA

WRAŻENIA, ODCZUCIA, OPINIE...

TWÓRCZOŚĆ

KARTKI Z HISTORII

STAŁE RUBRYKI

REDAKCJA

ZYGZAK STYCZEŃ-LUTY 2014 3

sPoTkaNie oPłaTkowe – podsumowania i piękne życzenia

W pięknie przystrojonej sali gimna-stycznej branickiego szpitala, przy odsłoniętych freskach, choinkach

i pięknej szopce w dniu 19 grudnia 2013 roku odbyło się coroczne spotkanie opłatkowe. Jak co roku oprócz personelu i pacjentów biorą w nim również udział goście – osoby, które w szczególny sposób sprzyjają branickiemu szpitalowi. W tegorocznym spotkaniu udział wzięli m.in.: Ks. Bp Andrzej Czaja ordy-nariusz Diecezji Opolskiej, Maria Krom-piec wójt gm. Branice, s. Anna Marzec pre-zes Stowarzyszenia CARITAS CHRYSTI, Zofia Humeniuk, dr Benedykt Pospiszyl, dr Barbara Piechaczek, przedstawiciel-ki Stowarzyszenia BRANICZANKI, ks. Alojzy Nowak, s. Aleksandra prowincjal-na Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej w Branicach, Liliana Widawska-Szymków rzecznik praw pacjenta i wielu innych.

Zgromadzonych w sali powitał Krzysz-tof Nazimek dyrektor branickiego szpitala. Dyrektor w swojej wypowiedzi podsumował dokonania mijającego roku i nakreślił plany na rok 2014. Do najważniejszych dokonań minionego roku należy oddanie do użytku po generalnym remoncie pawilonu K, moderni-zacja części instalacji grzewczej, powstanie mozaiki „Dzieło Biskupa Józefa Nathana” i wiele innych działań poprawiających funk-cjonowanie szpitala i jego wygląd. Warto wspomnieć, że istotne miejsce w podsumo-waniu dyrektora K. Nazimka zajęły dokona-nia Pracowni Terapii Zajęciowej.

Najciekawsze były te części wypo-wiedzi, które dotyczyły kontraktu pod-pisanego z NFZ i planów na rok 2014. W ocenie dyrektora K. Nazimka wyso-kość kontraktu nie odbiega znacząco od tego z roku 2013, co sprawia, że szpital bę-dzie mógł bezpiecznie funkcjonować, choć

bez możliwości przeznaczenia większych kwot na cele poza lecznicze, jak chociaż-by modernizacja obiektów. W planach re-montowych na pierwszym miejscu są pra-ce remontowe w pawilonie J (remont dachu i piwnic, montaż kolektorów słonecznych), jak również budowa windy w pawilonie C i modernizacja węzłów grzewczych, co po-zwoli znacząco obniżyć koszt ogrzewa-nia pawilonów. Ze środków pozyskanych z PFRON w sali gimnastycznej szpitala, która będzie przystosowana do zajęć rehabilitacyj-nych zostanie zamontowana specjalna winda pozwalająca osobom na wózkach swobodnie pokonać różnicę poziomów między wejściem a podłogą sali. Kończąc swoją wypowiedź dyrektor Nazimek podziękował personelowi i wszystkim tym osobom i organizacjom, które w minionym roku wspierały szpi-tal oraz złożył wszystkim zgromadzonym w sali najserdeczniejsze życzenia świąteczne i noworoczne.

Kolejnym punktem programu były ja-sełka w wykonaniu pacjentów szpitala. To było niezwykłe przedstawienie, któ-re w swojej treści niezwykle sugestywnie i wyraziście pokazywało obraz dzisiejsze-go przeżywania świąt Bożego Narodze-nia, gdy dla wielu połyskliwa otoczka po-krywa pustkę, bo brak w nich duchowego przeżycia. Nie zauważamy już, że nie ma w nich tego co najważniejsze: Bożej Dzie-ciny, Jezusa który przychodzi by narodzić się na nowo w sercu każdego człowieka, a zastaje to serce zamknięte. Gdzie jest Je-zus?! Szukajmy go!... Mądry, sugestywny, dowcipny i potrzebny przekaz byśmy w go-rączce przedświątecznych zakupów, przygo-towań, tej całej radosnej skąd inąd krzątani-ny znaleźli czas na ten aspekt najważniejszy

Serwis fotograficzny na str. 28

Redaktor naczelny: Hieronim Śliwiński, Koordynator w WSZN Opole: Iwona Kapral. Adres redakcji: Redakcja Miesięcznika ZYGZAK, Pracownie Terapii Zajęciowej, 48-140 BRANICE, ul. Szpitalna 18, e-mail: [email protected], Internet: www.zygzak-branice.pl, Druk: Zakład Aktywności Zawodowej im. Jana Pawła II w Branicach.

Spotkanie opłatkowe – Hieronim Śliwiński ...............3 Życzyliśmy sobie zdrowia – Iwona Kapral .................4 Było za co dziękować... – Hieronim Śliwiński ............6 Wizyta kolędowa w pracowniach – H. Śliwiński .......7 Remonty i modernizację – Iwona Kapral ...................8 Studenci z Ostrawy – Hieronim Śliwiński ...................9Ogień betlejemski... – Beata Brzostowska ..................8Wigilia w Klubie Pacjenta –IKA ................................11Potrzeba szacunku... – Barbara Wojtuś ....................12Poświąteczna frajda – Beata Brzostowska .................14Modlitwa przy grobie... – Ks. Alojzy Nowak ............15Dary dla chorych – Barbara Zawada ........................17Irish folding – Celina Zacharska ................................23

Jest taki dzień... – Magdalena Wiącek .......................21Z notesu Kinomaniaka – Daria Marchewka ............22Pamięć i dobro świąt... – J. Robinson Różycki ..........24 Jesteśmy z gwiazd... – Belka .......................................25

Cieszmy się i inne wiersz – MAK ..............................10Wiersze – Belka i Zbigniew Brożek ............................14 Wiersze – Andrzej Iwanowicz ....................................16 Baśń OWSZEM – EWA ..............................................18Wiersze – J. Robinson Różycki, Z. Brożek .................22Wersalskim traktem – J. Robinson Różycki ..............23 Gwiazdka i inne wiersze – Belka ...............................25

Wielki Człowiek – Wielkie... – H. Śliwiński .............13

LEKTURY – Jak zapamiętam rok 2013? – K. Miziołek-Łudczak ................................................20 PAMIĘTNIKIZ pamiętnika pacjenta – Janusz Hoffman ................26

Spis treściWYDARZENIA

WRAŻENIA, ODCZUCIA, OPINIE...

TWÓRCZOŚĆ

KARTKI Z HISTORII

STAŁE RUBRYKI

REDAKCJA

Wydarzenia

4 ZYGZAK STYCZEŃ-LUTY 2014

Życzyliśmy sobie zdrowia...Spotkanie opłatkowe w opolskim szpitalu

T radycyjnie, w tygodniu poprzedza-jącym święta, w naszym szpitalu miało miejsce spotkanie opłatko-

we, które jak zawsze odbyło się w sali

gimnastycznej szpitala. Wystrój sali był piękny, czym dodatkowo wzmocnił uro-czysty nastrój całego spotkania. Pół-mrok w sali rozświetlały delikatne świa-tełka lampek choinkowych i gwiazd, bezpośrednio nasuwając skojarzenia z rozgwieżdżonym niebem Nocy Bożego Narodzenia. W oczekiwaniu na przyby-cie Ks. Biskupa Piotra Stobrawy, sala powolutku wypełniała się personelem szpitala i pacjentami oraz ich rodzinami. Pomiędzy choinkami wokół wigilijne-go stołu stali lekko stremowani aktorzy z Grupy Teatralnej W DRODZE oczeku-jąc na swój występ. Z zaproszenia wia-

[...] Nie pogubić tego, co najważniejsze w życiu czyli faktu, że najważniejszy jest zawsze drugi człowiek, otwartość, empatia, chęć bycia z człowiekiem, słuchania go, niesienia mu pomocy, dzielenia się wspólnie radościami i smutkami.

– narodziny Boga. Po burzy oklasków jakimi zostali narodzeni artyści poproszono o zabra-nie głosu ordynariusza ks. biskupa Andrze-ja Czaję. W pierwszych słowach Biskup Andrzej potwierdził zgodę ordynariusza Die-cezji Ostrawsko-Opawskiej na ekshumację i przewiezienie doczesnych szczątków Śp. Biskupa Józefa Nathana fundatora bra-nickiego szpitala do Branic, co ma nastąpić w listopadzie 2014 roku. Kontynuując swo-ją wypowiedź Jego Ekscelencja nawiązał do treści jasełek zwracając uwagę na fakt by w przedświątecznym „power’ze” znaleźć czas na pełne przeżycie adwentu, na to by wyciszyć się i sięgnąć po Słowo Boże.

Jego Ekscelencja podzielił się rów-nież ze zgromadzonymi swoimi odczu-ciami odnośnie szpitala w Branicach. Te uczucia ewoluowały na przestrzeni lat od niegdysiejszych dość pejoratywnych i opartych raczej na zasłyszanych opiniach, a nie na osobistych obserwacjach. Później, wraz z kolejnymi odwiedzinami w Branicach i branickim szpitalu, przeszły prawdziwą me-tamorfozę i zmieniły się w podziw dla tego dzieła śp. ks. bpa Józefa Nathana. A szczegól-nie ludzi, którzy obecnie o nie dbają i czynią z niego miejsce ze wszech miar godne uwagi i wprawiające w podziw pięknem architek-tury, otoczenia a przede wszystkim panu-jącą powszechni życzliwością i dbałością o chorych. Biskup Andrzej Czaja podzię-kował dyrekcji i całemu personelowi, oraz pogratulował im osiągnięć i złożył wszyst-kim zgromadzonym życzenia świąteczne i noworoczne.

Po tym wystąpieniu ks. Alojzy Nowak odczytał fragment Ewangelii, a Jego Eks-celencja poświęcił opłatki, które następnie instruktorzy z Pracowni Terapii Zajęciowej rozdali wszystkim na sali. Zanim jednak za-częto się dzielić opłatki głos zabrała Maria Krompiec wójt Gminy Branice, która od-czytała piękny wiersz o świętach i złożyła wszystkim świąteczne i noworoczne życze-nia. Serdeczne życzenia wraz z podzięko-waniem za opiekę złożyła całemu persone-lowi szpitala pacjentka z Oddziału Rehabili-tacji Neurologicznej. Później jak sala długa i szeroka rozbrzmiewały ciepłe i serdecz-ne słowa, łamano się opłatkiem, było świą-tecznie, z serca do serca płynęły iskier-ki dobra i życzliwości. A wszystko to w akompaniamencie najpiękniejszych kolęd śpiewanych przez chór złożony z chorych kierowany przez Krzysztofa Ciecieręgę. Niezwykłe i piękne spotkanie będące ducho-wym wstępem do przeżywania świąt Bożego Narodzenia w oddziałach szpitalnych i w do-mach rodzinnych. Hieronim Śliwiński

Życzenia personelowi i chorym złożyli: Krzysztof Nazimek dyrektor szpitala i Ryszard Galla poseł na Sejm RP

Ks. Biskup Piotr Stobrawa

Wydarzenia

Życzyliśmy sobie zdrowia... domo było, że przygotowane wspólnie z reżyserem Sławomirem Kuligowskim przedstawienie nosi tytuł Cicha noc.

Po przybyciu dostojnego gościa, zgromadzonych powitał Dyrektor szpita-la Krzysztof Nazimek. W swoim prze-mówieniu tradycyjnie odniósł się do wydarzeń mających miejsce w naszym szpitalu na przestrzeni całego mijającego roku. Zaliczył do nich m. in.: moderniza-cję instalacji elektrycznej w całym szpi-talu, rozbudowę sieci bezprzewodowej WI-FI, utworzenie koncepcji przebudo-wy z rozbudową oddziałów psychia-trycznych „A” i „B”, poszerzenie drogi wewnętrznej.

Dyrektor podzielił się z zebranymi listą dokonanych zakupów sprzętu me-dycznego i gospodarczego dla szpita-la w postaci: aparatu ultrasonograficz-nego, oprogramowania e-usługi i jej wprowadzenie, montażu klimatyzacji w przychodni przyszpitalnej, drugiego pieca do pracowni ceramicznej, samo-chodu towarowo-osobowego. Przypo-mniał zebranym o remoncie holu głów-nego, korytarza w piwnicy oraz reno-wacji elewacji oddziału dziennego. Wspominał o wizytach gości z zaprzy-jaźnionych klinik z Niemiec, Ukrainy i Czech. Pochwalił się zgromadzonym, że szpital kończy rok 2013 bez długów.

Mówiąc o planach na rok 2014 Pan Dyrektor za priorytet uznał skrócenie ko-lejek do lekarzy w przychodniach szpi-talnych. Wspomniał o nowym parkingu dla pracowników szpitala, przebudowie windy w kuchni szpitalnej, zakupie no-wej karetki, remoncie ogrodzenia szpital-nego oraz o bieżących remontach w od-

działach mających jak zawsze wpływać na komfort pobytu i leczenia oraz pracy w naszej placówce. Kończąc swoje wy-stąpienie Dyrektor podziękował wszyst-kim pracownikom za sumienną pracę i przyczynienie się w ten sposób do osią-gniętych wyników. Składając serdeczne życzenia świąteczne i noworoczne, za-prosił zebranych gości na występ Grupy Teatralnej W DRODZE.

Z radością i ciekawością widzo-wie słuchali i oglądali pacjentów-ak-torów, którzy płynnie i pewnie, choć chwilami z widoczną tremą recytowa-li wiersze o tematyce Bożego Narodze-nia. Gromkie brawa i uśmiechnięte twa-rze po zakończeniu przedstawienia były najlepszym podarunkiem dla członków grupy. Po występie kapelan szpitalny odczytał fragment Ewangelii mówiący o narodzinach Jezusa w betlejemskiej stajence.

Nawiązując do przeczytanych słów Ewangelii, do zebranych przemówił Ks. Biskup Paweł Stobrawa. Ciepłym i spokojnym głosem odniósł się do treści będących głównym przesłaniem przed-stawienia, raz jeszcze podkreślił, by w przygotowaniach do Świąt nie pogu-bić tego, co najważniejsze w życiu czyli faktu, że najważniejszy jest zawsze dru-gi człowiek, otwartość, empatia, chęć bycia z człowiekiem, słuchania go, nie-sienia mu pomocy, dzielenia się wspól-nie radościami i smutkami. Dodawał sił i otuchy pacjentom do chorowania i zdrowienia. Życzył wszystkim zebra-nym dużo zdrowia, spokoju, radości oraz miejsca na Boże Narodzenie w ich ser-cach i domach. Swoje życzenia Ks. Bi-

skup zakończył zaintonowaniem kolędy Wśród nocnej ciszy.

Z życzeniami świąteczno-noworocz-nymi wystąpił również Poseł na Sejm RP Ryszard Galla, będący równocześnie członkiem Rady Społecznej szpitala.

Uroczystość zakończyła się wspól-nym dzieleniem się opłatkiem i życze-niami. Najczęściej zebrani spontanicznie życzyli sobie dużo zdrowia. Jak powie-działa jedna z życzących: „życzę zdro-wia, bo jak ono jest, to już można w życiu wszystko osiągnąć, naprawić, poukła-dać”.

Z całego serca życzę Czytelnikom Zygzaka zdrowia aby w Nowym Roku można było marzyć, realizować ma-rzenia, osiągać cele, cieszyć się, a cza-sami smucić – lecz zawsze z drugim człowiekiem.

Iwona Kapral

6 ZYGZAK STYCZEŃ-LUTY 2014

Wydarzenia

było za co dziękować...Spotkanie z b. marszałkiem J. Sebestą w branickim szpitalu

Po okresie zapaści, jakiej zaznał Sa-modzielny Wojewódzki Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych

w latach 2003-2006, która o mało nie skoń-czyła się jego likwidacją, kolejne lata były dla niego łaskawsze. Od stycznia 2007

roku wraz z objęciem funkcji dyrekto-ra przez Krzysztofa Nazimka

rozpoczęły się lepsze, a na-wet bardzo dobre czasy dla szpitala. Stało się to o czym marzyli wszyscy, którzy zaangażowali się w obronę szpitala przed jego zamierzoną likwidacją, personel szpitala, władze sa-morządowe gminy, chorzy, środowisko Branic, słowem wszyscy ci któ-

rzy nie wyobra-żali sobie Bra-nic bez szpitala i którym wy-

obraźnia ukazy-wała opuszczo-ne, popadające w ruinę obiekty szpitalne, brak miejsc pracy i stopniową de-

gradację Branic i całej gminy. Nie-

ciekawy obraz. Jak to jest, że coś co pra-

wie przestało istnieć na nowo odżywa i co-

raz lepiej służy chorym? Nic nie dzieje się przypad-

kiem, bo za każdym takim „cu-dem” stoją ludzie: odpowiedzialni, gospodarni, konsekwentni, mający wizję i konsekwentnie ją realizu-jący, a przede wszystkim umieją-cy zmotywować innych ludzi do

działania. Takim człowiekiem jest Józef Sebesta do niedawna marszałek

Województwa Opolskiego, a tym samym szef Urzędu Marszałkowskiego będącego

właścicielem szpitala. Można powiedzieć, że wszystko co dobre dla branickiej leczni-cy zaczęło się z chwilą objęcia przez niego funkcji marszałka. Jakby powiały dla szpi-

tala inne sprzyjające wiatry, a to co zdawa-ło się umierać na powrót ożyło. Siedmiolet-ni okres zarządzania województwem przez marszałka Józefa Sebestę był też bardzo udany dla całego regionu branickiego.

W dniu 9 stycznia 2014 roku w sali ko-minkowej szpitala w Branicach przedsta-wiciele dyrekcji szpitala, Zarządu Gminy Branice i lokalnych organizacji spotkali się z marszałkiem Józefem Sebestą by podzię-kować mu za to wszystko co przez minio-ne lata jego rządów w województwie udało się dobrego zrobić dla szpitala i dla Gminy Branice.

Jako pierwszy głos zabrał gospodarz spo-tkania Krzysztof Nazimek dyrektor szpitala witając wszystkich zgromadzonych a szcze-gólnie marszałka J. Sebestę. W dalszym cią-gu swojej wypowiedzi dyrektor Nazimek opowiedział pokrótce historię objęcia przez siebie funkcji dyrektora szpitala i wpływ jaki na jego decyzję miała osoba marszałka Se-besty. O pierwszych wrażeniach z odwiedzin w branickim szpitalu w 2006 roku, które na-sunęły mu porównanie do szpitali na Ukra-inie, z którymi miał w owym czasie kontakt. O późniejszej współpracy z Zarządem Wo-jewództwa a szczególnie z Panem Marszał-kiem, która nie zawsze przebiegała gładko. Opowieść była po części już znana zgro-madzonym, po części doszły nowe epizody, a wszystko okraszone zabawnymi anegdo-tami.

Marszałek Józef Sebesta w swoim wy-stąpieniu również przypomniał kilka takich zdarzeń, które wiązały się branickim szpita-lem dziękując wszystkim którzy przyczynili się do jego odnowy, a szczególnie s. Annie Marzec prezesowi Stowarzyszenia CARI-TAS CHRYSTI, władzom samorządowym, załodze szpitala i chwaląc wszystkie „od-dolne” inicjatywy, które złożyły się na to, by szpitala w Branicach nadal istniał. Serdecz-nych, ciepłych słów nie brakowało również w wypowiedzi Marii Krompiec wójta Gmi-ny Branice, która podziękowała marszałko-wi za dobrą współpracę i to wszystko, co przy wsparciu Urzędu Marszałkowskiego udało się dla branickiej gminy dobrego zro-bić, w tym m.in. powstrzymanie likwidacji szpitala, co byłoby katastrofalne dla gminy i pomoc w budowie oczyszczalni ścieków. Z kolei głos zabrali s. Anna Marzec prezes Stowarzyszenia CARITAS CHRYSTI, oraz

ZYGZAK STYCZEŃ-LUTY 2014 7

było za co dziękować...święta Bożego Narodzenia niosą ze sobą

atmosferę miłości, braterstwa i radości. Wytwarzają wśród chrześcijan szczególną więź i poczucie wspólnoty przez przeżywa-nie prawdy o zstępowaniu Syna Bożego na ziemię i zamieszkaniu między ludźmi. Nie dziwimy się, że w tym okresie ludzie chcą być bliscy sobie, chcą ten czas przeżywać rodzinnie.

Pięknym zwyczajem na naszych zie-miach jest odwiedzanie w tych dniach świą-tecznych swoich krewnych, przyjaciół, a także ludzi opuszczonych. Nic więc dziw-nego, że w tym odwiedzaniu bliskich, bo swoich parafian, biorą udział i duszpasterze.

W dniu 30 grudnia 2013 r. z wizytą ko-lędową do chorych i personelu Pracowni Terapii Zajęciowej przybył ks. Alojzy No-wak kapelan szpitala. W pięknie przystrojo-nej kawiarence pod przewodnictwem Księ-dza Kapelan zmówiono modlitwę i przyjęto błogosławieństwo: „Panie, pobłogosław te pracownie i wszystkich, którzy tu pracują i odzyskują zdrowie...”. Później zaśpiewano kolędy, a ks. Alojzy Nowak rozdał chorym obrazki kolędowe.

Po zakończeniu spotkania personel pra-cowni poczęstował chorych kawą i herbatą oraz słodyczami. Zaśpiewano też kilka naj-piękniejszych kolęd. Instruktorzy zadbali o to, aby chorzy dobrze się czuli i to się im znakomicie udało.

Hieronim Śliwiński

wizyta kolędowa w pracowniach

członkowie jego zarządu: Jolanta Brzesz-czak i Janusz Gawlik. W ich wypowiedzi oprócz podziękowań za pomoc Pana Mar-szałka w ocaleniu branickiego szpitala zwró-cono uwagę na uważność z jaką zawsze ich prośby były wysłuchiwane. Kolejno za mi-nione lata współpracy i życzliwości dla bra-nickiej ziemi dziękowali: Ks. Alojzy Nowak i dr Benedykt Pospiszyl członek Rady Po-wiatu w Głubczycach. W imieniu chorych, dla których branicki szpitala ocalono i pięk-nie odnowiono dziękowali Anna Dudziak kierownik Pracowni Terapii Zajęciowej i Mariusz Winnicki pacjent jednego z od-działów. Za współpracę dziękowali również: dr Barbara Piechaczek dyrektor Powiato-wego Muzeum Ziemi Głubczyckiej i Danu-ta Szwiec prezes Stowarzyszenia Lokalna Grupa Działania PŁASKOWYŻ DOBREJ ZIEMI.

W trakcie spotkania pod adresem mar-szałka Józefa Sebesty padło wiele ciepłych, serdecznych słów. Każdy z obecnych kwia-tami i jakimś pamiątkowym prezentem pra-gnął podziękować Marszałkowi za lata owocnej współpracy. Nie było w tym nic co by sprawiało wrażenie sztuczności, to były czyste wyrazy wdzięczności i docenienie Jego roli w ważnych dla gminy i szpitala sprawach. Spotkanie z marszałkiem Józe-fem Sebestą zakończyło zwiedzanie Gmin-nego Centrum Aktywizacji Zawodowej i Gospodarczej mieszczącego się w pięk-nie odnowionym obiekcie po byłym żłobku, w niegdysiejszym pawilonie „I” szpitala.

Wójt Maria Krompiec z dumą oprowa-dzała gości po obiekcie, gdzie póki co mie-ści się Gminna Biblioteka Publiczna, ale w przyszłości ma tam znaleźć również sie-dzibę: Stowarzyszenie Klub Abstynen-ta AMICUS, Zespół Parafialny CARITAS przy Parafii Św. Rodziny w Branicach, Koło Emerytów i Rencistów w Branicach, oraz Gminna Komisja ds. Rozwiązywania i Prze-ciwdziałania Alkoholizmowi. Na piętrze

funkcjonować będzie świetlica socjotera-peutyczna prowadzona przez Stowarzysze-nie IMMACULATA.

Odnowiony obiekt i jego otoczenie, w tym kort tenisowy sprawiały bardzo do-bre wrażenie, tym bardziej gdy ma się w pamięci nie tak dawny widok tego budyn-ku z walącym się dachem i powybijanymi oknami. Po zwiedzeniu Centrum Aktywi-zacji przyszła kolej na wycieczkę po szpi-talu, której głównym punktem było zwie-dzanie pięknie odnowionego pawilonu K, w którego remoncie swój udział miał rów-nież Pan Marszałek. Z powodu choroby nie mógł być w czerwcu ubiegłego roku na jego otwarciu więc teraz zainteresowaniem oglą-dał obiekt i z uwagą słuchał słów dyrektora K. Nazimka, który oprowadzał Go po obiekcie. Wycieczkę rozpoczęto od zwie-dzania sutereny, gdzie mieści się m.in. pra-cownia terapii zajęciowej. Później odwie-dzono również kolejne kondygnacje, były rozmowy z chorymi, którzy chwalili sobie pobyt w odnowionym obiekcie oraz z per-sonelem pielęgniarskim i z doktorem Anto-nim Junosza-Szaniawskim lekarzem Za-kładu Opiekuńczo-Leczniczego.

Wizytę zakończyło zwiedzanie bazy-liki Św. Rodziny, gdzie ks. Alojzy Nowak mówił o mającym nastąpić w listopadzie br. sprowadzeniu doczesnych szczątków zało-życiela branickiego szpitala śp. Ks. Bpa Jó-zefa Nathana do Branic.

Jak można najkrócej podsumować tę wizytę? Dla branickiego szpitala Marsza-łek Józef Sebesta był „mężem opatrzno-ściowym”, bo gdyby nie jego życzliwość i umiejętność wsłuchiwania się w to co mówi społeczeństwo, dostrzegania jego po-trzeb – a nie każdy polityk to potrafi. Bez tych kompetencji Marszałka J. Sebesty nie byłoby już szpitala w Branicach, a to byłby najczarniejszy z możliwych scenariuszy dla chorych, Gminy Branice i jej mieszkańców.

Hieronim Śliwiński

Serwis fotograficzny na str. 27

Wydarzenia

8 ZYGZAK STYCZEŃ-LUTY 2014

Zmiany w wyglądzie szpitala i jego okolic są dostrzegalne dla każde-go. Dzięki przebudowie szpitalne-

go holu głównego z kawiarenką pacjen-ci, odwiedzający oraz pracownicy mają teraz możliwość dokonania zakupów oraz spożycia posiłku w bardziej kom-fortowych warunkach.

remonty i modernizacje w opolskim szpitalu

Przy okazji tego remontu został wy-gospodarowany kącik na stałą ekspo-zycję prac pacjentów, powstałych w ra-mach zajęć terapeutycznych i miejsce na kiermasze, które od tego roku będą od-bywać się systematycznie raz w miesią-cu (drugi wtorek każdego miesiąca i do-datkowo kiermasze świąteczne).

Przebudowa dotychczasowej dro-gi wewnętrznej polegała na zdecydo-wanym jej poszerzeniu, zaopatrzeniu ciągów komunikacyjnych w chodniki. Na nawierzchni jezdni pojawiły się li-nie malowane rozdzielające pasy ruchu, wyznaczone zostało również przejście dla pieszych. Miejmy nadzieję, że te zmiany spowodują bezkolizyjną jazdę na ostatnim odcinku drogi do szpitala, która znajduje się na ostrym zakręcie, a pieszym z dysfunkcją ruchu da więk-szą swobodę w dojściu do budynku przychodni.

Iwona Kapral

Nowa elewacja Oddziału Dziennego

Poszerzona droga po remoncie

Przebudowana i zmodernizowana kawiarenka

Hol po remoncie ze stałą ekspozycją prac wykonanych w ramach zajęć rehabilitacji psychiatrycznej i miejscem przeznaczonym na kiermasze prac pacjentów

Wydarzenia

ZYGZAK STYCZEŃ-LUTY 2014 9

studenci z ostrawy w branickim szpitalu

szpital w Branicach obchodził 27 stycznia br. 110 rocznicę swoje-go istnienia, gdyż to tego właśnie

dnia w 1904 roku ks. Józef Nathan uzy-skał od cesarza niemieckiego Wilhelma II prawo do leczenia osób chorych psy-chicznie. Przez minione lata przeżywał wzloty i upadki. Niszczyły go wojny, za-grażała likwidacja, ale zawsze się pod-nosił by służyć ludziom chorym. Branic-kie „Miasteczko Miłosierdzia” utrwaliło się w świadomości nie tylko mieszkań-ców Branic czy Opolszczyzny, ale rów-nież poza granicami kraju. Budzi cieka-wość, szczególnie od czasu gdy po okre-sie marazmu i prób likwidacji na powrót tak pięknie się rozwija i jest widocznym przykładem, że wspólnym wysiłkiem mą-drych ludzi można uratować od zagłady to, co zdawało się już nie do uratowania.

Szpital odwiedzało już wiele wy-cieczek z Niemiec i Czech urzeczo-nych pięknem architektury i rozma-chem z jakim został zbudowany. W dniu 9 stycznia br. zwiedzała go grupa studentów z Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu w Ostravie(Czechy), któ-rzy zainteresowani byli głównie bazyli-

ką Św. Rodziny. Opiekunem grupy ok. 20. młodych ludzi był dr Jiri Jung. Ks. Alojzy Nowak proboszcz parafii był za-jęty odwiedzinami kolędowymi, więc w rolę przewodnika wcielił się dr Bene-dykt Pospiszyl autor kilku znaczących książek na temat szpitala i jego założy-ciela Biskupa Józefa Nathana.

Uwaga z jaką goście słuchali barw-nej opowieści dra B. Pospiszyla i po zadawanych pytaniach można było wy-wnioskować, że bariera językowa nie był przeszkodą w rozumieniu przekazy-wanych informacji. Po bazylice goście obejrzeli kaplicę szpitalną, a gdzie podzi-wiali piękne freski, które ją zdobią. Póź-niej były krużganki, płaskorzeźba obok bramy głównej, a wycieczkę zakończy-ło zwiedzanie Sali Pamięci Biskupa Jó-zefa Nathana, gdzie można było usiąść i w cieple wysłuchać ciekawej opowie-ści o Biskupie Nathanie i powstaniu jego Miasteczka Miłosierdzia.

Sądząc po zainteresowaniu z jakim studenci i ich opiekun oglądali prezento-wane obiekty i słuchali słów dra B. Po-spiszyla wycieczka była dla nich udana i pouczająca. Hieronim Śliwiński

Wydarzenia

P o raz drugi 19 grudnia br. nasze pracownie odwiedziła młodzież z Zespołu Gimnazjalno-Szkolne-

go w Branicach. Harcerze przynieśli nam światełko betlejemskie i złożyli serdecz-ne życzenia świąteczno-noworoczne.

To był niezwykle sympatyczny i piękny gest – trudno było oprzeć się wzruszeniu i wewnętrznej radości. Nie ma nic pięk-niejszego niż to światło, które dotarło do nas wprost z Betlejem niesione przez młode dłonie do naszych chorych, któ-

rzy tak bardzo czasem potrzebuję jego ciepła i duchowego wsparcia, które ze sobą niesie. Każde działanie, które przy-wraca im wiarę, nadzieję i miłość jest zawsze ze wszech miar pożądane i po-trzebne.

Harcerze przekazując nam ogień od-czytali Gawędę na Boże Narodzenie, a oto jej fragment:

„[...]Dla nas harcerzy i nie tylko, ogień ten ma zawsze moc niezwykłą, w kręgu swojego ciepła jednoczy nas w jedną wielką rodzinę, a blaskiem pło-myka buduje wspólnotę, w której żyjemy.

Poniesiony harcerskimi dłońmi ogień z Betlejem powinien trafić wszędzie tam, gdzie chcielibyśmy, aby ludzie odnaleźli w jego blasku miłość, zrozumienie, na-dzieję i przebaczenie.

Ponieśmy to światło do kościołów, szkół, urzędów, instytucji, zakładów pra-cy, ludzi samotnych i chorych... Przekaż-my je do naszych Rodzin, niech płonie przy wigilijnym stole, ponieważ jak śpie-wamy w harcerskiej piosence:

„Wszystko co złe, to szuka cienia, do światła dobre garnie się”.

Beata Brzostowska instruktor

ogień betlejemski dla szpitala

Cieszmy sięcieszmy się dniem obecnym jego początkiem i końcem wschodem południem zachodem cieszmy się dniem teraźniejszym- uśmiechem staruszka choć chory i większość zmysłów zawodzi cieszmy się słońcem nawet gdy za chmurami zachodzi nadzieją poranka i słońca zachodu melancholią południa radosną melodią cieszmy się każdą życia okruszyną dzień dobry tchnieniom marzeniom westchnieniom dobranoc zwątpieniom MAK

to czego chcę czyli cztery pory mniew tym świecie tak trudnym w tym czasie szalonym marzę aby zatrzymać się na moment zazielenić wiosną lub spaść komuś z nieba pierwszym płatkiem śniegu w zimie albo gdy lato panuje akurat zachłysnąć się jego pokusą a może przeminąć kolorem jak jesień?

ach! tyle pracy że nawet za okno spojrzeć trudno ocenić - wiosna zima lato czy jesień zachodzi nad brzegiem? MAK

(nie)typowa niedzielasama lecz nie samotna kartkuję w głowie miniony tydzień planuję w myślach kolejny leżę choć leżeć bezczynnie nie potrafię zadumana nad sensem istnienia zachwycona widokiem zza okna ciszą co wokół delektuję się odpoczywam do startu w nowy tydzień niegotowa zupełnie MAK

Ra dość wiel kim jest mędrcem, bo ra dość stworzyła słońce i świat. Smu tek nicze go nie urodzi. (K. Makuszyński)

10 ZYGZAK STYCZEŃ-LUTY 2014

Obraz na desce – Jacek Pietrzyk

Wydarzenia

ZYGZAK STYCZEŃ-LUTY 2014 11

wigilia w klubie Pacjenta

Późnym popołudniem 20 grud-nia odbyła się kolejna już Wigilia w Klubie Pacjenta Wojewódzkie-

go Specjalistycznego Zespołu Neurop-sychiatrycznego w Opolu. W pięknie przystrojonej sali Oddziału Dziennego, przy suto zastawionych stołach spotkali się pacjenci klubowicze, ich bliscy oraz szpitalni terapeuci i pracownicy Oddzia-łu Dziennego. Obecny był także ksiądz Jan Wolnik – Kapelan Opolskiego Sto-warzyszenia Zdrowia Psychicznego WSPARCIE I TROSKA oraz kapelan

szpitalny ks. Marcin Kulisz. Na wstępie wszyscy pomodliliśmy się i gdy Ksiądz Jan pobłogosławił opłatki, mogliśmy wszyscy połamać się nim oraz złożyć sobie życzenia. Składanie życzeń trwało długo, ale nikt nie chciał nikogo opuścić. Życzyliśmy sobie przede wszystkim dużo zdrowia i wszelkiej pomyślności w nadchodzącym Nowym Roku.

Po życzeniach przystąpiliśmy do pa-łaszowania tych wszystkich smakoły-ków, które znajdowały się na stołach, a przygotowanych przez pacjentów

i pracowników szpitala – barszcz czer-wony, sałatka jarzynowa, śledzie na róż-ne sposoby, owoce, napoje ciepłe i zim-ne, ciasta i ciasteczka. Na stołach w tym roku było wyjątkowo dużo ciast – duża ich część to prezent na tę właśnie okazję od Elżbiety i Wiesława Kozioł – wła-ścicieli cukierni na opolskim Osiedlu Armii Krajowej. Przy okazji chcemy Im podziękować za życzliwy i wyjątkowo smakowity gest oraz dobre słowo dla nas.

Oczywiście podczas tego wigilijne-go spotkania tradycyjnie nie mogło za-braknąć wspólnego kolędowania. Osobą która prowadziła nasze kolędowanie, był grający na gitarze Pan Ryszard. Wszy-scy chętnie i radośnie śpiewali kolędy, co było słyszalne w całym szpitalu. Klubo-wa Wigilia to był dobry czas do spokoj-nych, wspólnych rozmów na różne te-maty. Spotkanie w tak miłej atmosferze i towarzystwie leciało w szybkim tempie i na koniec żal było je kończyć.

Jednak wiemy, że za rok kolejna wi-gilia w Klubie Pacjenta, a czas do niej na pewno szybko zleci i przy jej okazji w pamięci będziemy mieli jeszcze tego-roczne spotkanie. Dobrze, że takie spo-tkania się kultywuje, bo tworzą one tra-dycje i dają przedsmak właściwej Wi-gilii, którą spędzimy w swoich domach z bliskimi. IKA

Wydarzenia

12 ZYGZAK STYCZEŃ-LUTY 2014

Potrzeba szacunku i akceptacji

w Branicach. Licznie zgromadzeni w ba-zylice chorzy oraz opiekujący się nimi in-struktorzy mieli okazję wysłuchać pięk-nej homilii o chorobie i cierpieniu. Ksiądz Kapelan szczególną uwagę zwrócił na wszechobecny kult zdrowia i młodości. Podkreślił jak ważne jest postrzeganie chorego człowieka, wspieranie go i ota-czanie opieką. W szczególności jak waż-na jest akceptacja chorych psychicznie. Wiele ciepłych słów padło z ust ks. A. No-

waka pod adresem ludzi opiekujących się osobami chorymi. Bez ich wysiłku, do-broci serca i chęci niesienia pomocy, nie-jednokrotnie daleko wykraczających poza ramy stricte zawodowych obowiązków, życie chorych byłoby o wiele trudniejsze. Po homilii odbyło się namaszczenie cho-rych. Na zakończenie mszy ks. A. Nowak serdecznie podziękował wszystkim zgro-madzonym oraz ich opiekunom.

Tego samego dnia po południu w Pra-cowniach Terapii Zajęciowej w wesołej, przyjaznej at-mosferze nasi podopieczni zostali poczęstowani ciastem, kawą i wa-felkami, które to przysmaki ufundowali: s. Joachima (s. Anna Marzec) ze Zgroma-dzenia Sióstr Maryi Niepokalanej z Bra-nic i p. Franciszek Hosnowski cukiernik z Raciborza, który od wielu już lat obda-rowuje chorych swoimi pysznymi wypie-kami. Przy pianinie usiadł p. Piotr, który muzyką i śpiewem dopełniał wspaniały nastrój panujący w trakcie tego spotkania. Wokalnie wspierało go wielu uczestników spotkania.

Był to dzień pełen pozytywnych wra-żeń, radości oraz doznań duchowych jak i kulinarnych.

Barbara Wojtuś instruktor

Światowy Dzień Chorego w branickim szpitalu

w dniu 11 lutego w całym kra-ju obchodzony jest Światowy Dzień Chorego, ustanowiony

13 maja 1992 roku papieża bł. Jan Paweł II w 75. rocznicę Objawień Fatimskich oraz 11. rocznicę pamiętnego zamachu na Jego życie.

Tego dnia w bazylice Św. Rodziny w Branicach została odprawiona Msza Święta w intencji chorych, którą celebro-wał ks. Alojzy Nowak kapelan szpitala

Kartki z historii

ZYGZAK STYCZEŃ-LUTY 2014 13

ks. Józef Nathan uzyskał od cesarza nie-mieckiego Wilhelma II zgodę na leczenie ludzi chorych psychicznie w utworzonym przez siebie zakładzie. Ważny jest także dzień 20 lutego 1904 roku, gdy została za-łożona Fundacja Maryjna mająca na celu wspieranie rozbudowującego się szpitala psychiatrycznego.

Obydwie te daty to „kamienie węgiel-ne” rodzącego się szpitala. Zgoda cesarza była nieodzowna, by szpital mógł w ogóle funkcjonować, a powstanie Fundacji po-zwoliło na to, by tak wspaniale to wielkie, humanitarne dzieło się rozwinęło. Szpital stał się dla dziesiątków tysięcy ludzi cho-rych przytuliskiem, azylem, bezpiecznym portem, gdzie pod dobrą opieką mogli od-zyskiwać zdrowie.

Wielki Człowiek stworzył Wielkie Dzieło, które było i jest nadzieją i ratun-kiem dla tak wielu. Dziś Jego następcy dbają o to by ten piękny pomnik humani-taryzmu – branickie Miasto Miłosierdzia – ciągle się rozwijał i piękniał. Chwała im za to. Hieronim Śliwiński

wielki człowiek – wielkie dziełoczyli 110 lat szpitala psychiatrycznego w Branicach

B iskup Józef M. Nathan miał czym dzielić się z innymi, tymi najbar-dziej potrzebującymi, oddtrącany-

mi, żyjącymi na marginesie społecznego życia na poczatku XX w. Natura obdarzy-ła go hojnie różnorakimi talentami, które umiał zużytkować, ale nie dla siebie, lecz dla innych.

Mimo przeciwności działać – tej mak-symie, która obrazowała całe życie Bisku-pa Józefa M. Nathana wypełnione pra-cą, zmaganiem się z wieloma przeciwno-ściami, uporem w dążeniu do realizacji swoich zamierzeń, był wierny do końca swoich dni. Wszystko po to by pomóc lu-dziom chorym, opuszczonym i potrze-bującym pomocy. To dla nich, dla tych najbiedniejszych, poświęcił całe swo-je życie. Biskup Stanislav Zela 4 lutego 1947 roku nad grobem ks. Bpa J. Natha-na wypowiedział znamienne słowa: „Pan Bóg obdarzył Go wieloma talentami, z których zrobił doskonały użytek dla do-bra ludzi i kościoła”. Faktycznie, przez pół wieku budował i stworzył dzieło, które od 110 lat służy ludziom chorym psychicznie. W jego murach niezliczone rzesze cho-

rych, odrzuconych, niezrozumianych i od-trąconych znajdowało azyl. Nieważna była narodowość – Niemiec, Polak, Żyd. Ewan-gelik czy Katolik, biedny, czy bogaty, dziecko, czy starzec… to nie było ważne, bo liczył się tylko człowiek, który potrze-bował pomocy, opieki, leczenia i ludzkie-go traktowania. W branickim „Miasteczku Miłosierdzia” każdy mógł liczyć na pomoc i taka pomoc była mu udzielana.

Caritas Christi urget nos – Miłość Chrystusa przynagla nas… i Jego przy-naglała dając Mu siłę i umysł do czynie-nia rzeczy wielkich i pięknych. Jak po-wiadają: „Nie ma pięknych uczynków bez cierpienia” a w życiu Biskupa Natha-na nie brakowało ani jednego, ani drugie-go i może właśnie dlatego, to jego Dzieło Życia – Samodzielny Wojewódzki Szpi-tala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych – wciąż trwa i od kilku lat odradza się i pięknieje.

W miesiącu styczniu br. Szpitala w Branicach obchodził 110 rocznicę swo-jego istnienia, gdyż 27 stycznia 1904 roku

Człowiek jest wiel ki nie przez to, co po siada, lecz przez to, kim jest; nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi. (bł. Jan Paweł II)

Pawilon A szpitala – ok 1920 r.

14 ZYGZAK STYCZEŃ-LUTY 2014

Dedykacja Andrzejowi G.Ty szedłeś kiedyś drogą nazbyt krętą. Nie chciałeś wierzyć, że jest gdzieś inny świat. Byłeś papierkiem - taką kartką zmiętą, Co się wyrzuca, gdy już nam weny brak.

Myślałeś – co tam! – przecież jakoś żyję. Dzień mnie obudzi, gorzałka sen mi da Bo nie wiedziałeś komu serce bije, Nie chciałeś wierzyć że serce jeszcze masz.

Chciałbyś Andrzeju, jak zraniony orzeł Wznieść się wysoko ,choć jeden, jeden raz. Oczy swe przymknąć by je znów otworzyć Gdy będziesz pewien, że jesteś wciąż wśród nas

Ty teraz możesz wszystkim spojrzeć w oczy Powiedzieć mamie że dla niej jest ten cud Ty możesz syna ramieniem otoczyć Z siebie być dumnym za ten ogromny trud

Czy sił wystarczy – teraz myślisz może, Abym nigdy więcej już nie sięgnął dna Daj mi nadzieję mój ty dobry Boże Bo ty najlepiej już moje życie znasz

Zbigniew Brożek

W grobieGdy skrzyżowane splotę ręce gdy dłoń uściśnie dłoń swoją gdy tchu mi zabraknie na twarz sypniecie grudą ziemi pod jej ciężarem zapadnę w zapomnienie nie odkrywajcie wstydu grzechu mojego w nagości swojej zapomnieć chcę śmierć

Belka

W dniu 16 stycznia w Pracow-niach Terapii Zajęciowej pa-nowała odświętna bożonaro-

dzeniowa atmosfera. Z magnetofonu rozlegały się kolędy, z pracowni kulinar-nej rozchodziły się zapachy jak w domu przed wigilią: kapusty, barszczu, smażo-nych krokietów...

Pracownice tego dnia zorganizowa-ły dla swoich podopiecznych spotkanie poświąteczne. Na przykrytych białymi obrusami stołach zagościły tradycyjne potrawy świąteczne, które wybrali sami chorzy. Serwowano barszczyk (nie in-stant ale wywar z prawdziwych bura-ków) na wędzonce – (mogliśmy teraz ominąć post), doprawiony czosnkiem, swojskie krokiety z kapustą i grzybami, oraz tradycyjną, naszą ulubioną sałatkę jarzynową. Były również pyszne cia-

Poświąteczna frajda

sta, zafundowane przez p. Franciszka Hosnowskiego cukiernika z Raciborza, który od lat obdarowuje chorych swoimi wypiekami. Wszystkie potrawy przygo-towali terapeuci pracujący w PTZ w ra-mach podziękowania chorym za pracę nad sobą i regularne uczestnictwo w za-jęciach. Pacjenci otrzymali też upomin-ki – nazwane „pracownianym dzieciąt-kiem”. Panowała świąteczna atmosfera – pacjenci nazwali ten dzień – „Dniem wytchnienia”. Świętowaliśmy dzięki ofiarności naszego Dobrego Ducha – siostry Joachimy z branickiego Domu Sióstr Maryi Niepokalanej za co całym sercem dziękujemy. Gdy ma się takich Przyjaciół, to można zdziałać wiele do-brego dla chorych i to sobie bardzo ce-nimy.

Beata Brzostowska – instruktor

ZYGZAK STYCZEŃ-LUTY 2014 15

w dniu 30 stycznia 2014 r. ob-chodziliśmy kolejną – już 67 rocznice śmierci śp. Ks. Bpa

Józefa Marcina Nathana. W tym roku otrzymaliśmy zaproszenie od ks. dra Jana Larysza z Ostravy oraz Sióstr Có-rek Bożej Miłości do klasztoru „Maria-num” w Opavie – by uczestniczyć we Mszy Świętej wspólnie razem tam, gdzie Ks. Biskup Nathan spędził ostatnie dni życia oraz gdzie odbył się jego pogrzeb 4 lutego 1947 r.

Przyjęliśmy z radością to zapro-szenie, bo byliśmy świadomi, że to już ostatnia Msza Święta w rocznicę śmierci Ks. Biskupa – gdy On jest jeszcze po-chowany na cmentarzu w Opavie. Na-

stępne rocznice będziemy już świętowali w Branicach – gdy On będzie już z nami.

W delegacji udającej się do Opavy uczestniczyli przedstawiciele Szpita-la na czele z dyrektorem Krzysztofem Nazimkiem, przedstawiciele Parafii Św. Rodziny w Branicach oraz Stowarzysze-nia CARITAS CHRYSTI. Najpierw uda-liśmy się na cmentarz gdzie zostały zło-żone kwiaty na grobie Księdza Biskupa, zapalono znicze i odbyła się wspólna modlitwa. Następnie udaliśmy się do klasztoru „Marianum” gdzie o godz. 17.00 została odprawiona Msza Świę-ta w intencji Ks. Biskupa Nathana oraz zmarłych Kapłanów i Podopiecznych Caritas Diecezji Ostrawsko-Opavskiej.

modlitwa przy grobie biskupa Józefa Nathana

w 67. rocznicę Jego śmierci w 67. rocznicę Jego śmierci

Po zakończonej Mszy Świętej siostry na czele z Matką Prowincjalną Aneżką Dedkovą zaprosiły naszą delegacje na spotkanie przy stole. Było one bardzo miłym czasem wspólnej rozmowy o hi-storii, która nas łączy oraz planami zwią-zanymi z przeniesieniem śp. Ks. Bpa Jó-zefa Nathana do kościoła w Branicach. Przy okazji mogliśmy zobaczyć pamiąt-ki, które zostały po Księdzu Biskupie, które Siostry do dziś przechowują.

Dziękujemy Siostrom za tak miłe przyjęcie, życzliwość i zrozumienie co do zamiaru sprowadzenia trumny z do-czesnymi szczątkami Biskupa Józefa Nathana do Branic.

ks. Alojzy Nowak kapelan szpitala

Msza Święta w klasztorze MARIANUM

Bajeczka o skrzydłachpewien anioł skrzydła utracił za młodu bo zakochał się w pannie z ziemskiego ogrodu przylatywał codziennie na ławeczce siadał o romansach anielskich pannie opowiadał

jak to Piotr dzierlatkę do raju przemycił i wdzięcznymi kształtami grzeszne zmysły sycił a gdy Pan się dowiedział o jego przygodzie na dwa wieki osadził nieszczęśnika w kozie

to znów inny diablicę okropnie miłował pragnąc wiedźmę nawrócić chciał piekło sforsować biedak skrzydła opalił i duszę by stracił półżywego do nieba przywlekli kamraci

co wieczór czarował komplementy prawił aż w końcu na sianie ją cnoty pozbawił teraz konsekwencje swoich czynów zbiera miłość skrzydła daje ale i odbiera

Cztery pory rokumłodość pachnie wiosną jest jak ptak zrywający się do lotu pragnąc zdobyć przestworza pędzi na oślep

dojrzałość niczym wyklarowane wino posiada cały bukiet smaków i zapachów tylko ona może zadowolić prawdziwego konesera nasycić zmysły

starość już nie ma tego blasku jest zachodem promiennym lub mglistym łezką upadłą na pamiętnik uśmiechem posłanym w niebiosa tęsknotą za nieznanym

dzieciństwo to raj lecz nawet w raju są węże

wszyscy pragniemy miłości

Przenikaniewchłonęliśmy siebie jak ziemia wodę każdą cząsteczką spragnionego ciała pogrążone w letargu komórki eksplodowały życiem zapachniało namiętnością

zbudzone zmysły zapłodniły serca pozwoliliśmy dłoniom kreślić ścieżki pożądania odkrywając siebie

mówiłaś -”samo istnienie jest szczęściem” zaistnieliśmy zrywając owoce z drzewa zapomnienia

anioły rozkołysały morze a my na falach miłości dotarliśmy do przystani staliśmy się chlebem i winem na ołtarzu przeznaczenia

Staropolskie kalendarzedawniej w Polsce był obyczaj zwany szumnie grzybobraniem brać szlachecka szła do lasu zbierać kurki rydze kanie wczesnym rankiem kiedy słonko złotem tkało białe ściany dzień otwierał senne oczy a po dworkach kury piały

kiedy srebrny głos skowronka trelem chwalił dzieło Pana róża płatki rozchylała diamentami obsypana dworek budził się do życia służba jeszcze trochę śpiąca już krzątała się po domu uśmiechając się do słońca

a gdy zapach świeżej kawy wdarł się w pańskie czułe nosy młódź szlachecka przecierała snem sklejone jeszcze oczy po śniadaniu wypoczęci dumni piękni i weseli świat by mogli zawojować gdyby tylko tego chcieli

paniczowie niczym dęby i panienki jak maliny ramie w ramię szli do lasu przez kwitnące koniczyny w lesie ciemno w lesie straszno więc na pary w nim się dzielążeby była każda gąska pod kozacką kuratelą

już się wdarli do dąbrowy tam borowik rozpostarty niczym rycerz broni wstępu brak mu tylko halabardy mały maślak pod choinką żółty łepek skrzętnie chowa lecz nie zdało się to na nic biedak w koszu wylądował

kozak choć się w trawę zaszył nie uniknął przeznaczenia wypatrzyła go Jagienka i zerwała do suszenia tak to rydze i maślaki gąski kurki oraz kanie wędrowały do koszyków na szlacheckie zawołanie

w lesie śmiechy i zaloty młode serca ogniem płoną namiętnością błyszcza oczy pod zielonych drzew koroną czasem w gąszczu dzik zachrząka śmiechem z drzemki obudzony śmignie lisek lub wiewiórka jeleń prześle swe ukłony

tu polanka a tam chruśniak słodki uśmiech ślą maliny ale bardziej kuszą chłopca piękne kształty Katarzyny mała rączka rwie owoce i do ust chłopaka wkłada ten zlizuje sok z jej dłoni i do nóg dziewczynie pada

więc też obok grzybobrania były w borze inne łowy o czym często opowiadał Jan co w lesie był gajowym później głośno biły dzwony były swaty były chrzciny a na ślubie były grzybki które młodych połączyły

dawne były to zwyczaje i już je zapominamy czasem tylko ktoś przypomni gdy zatęskni za grzybkami

Andrzej Iwanowicz

Wydarzenia

ZYGZAK STYCZEŃ-LUTY 2014 17

dary dla chorych

Gotowość do obdarowywania in-nych jest sposobem na obdaro-wywanie siebie. Dając coś in-

nym i my otrzymujemy. Kierując się tą zasadą Pani Ursula Ingle z Niemiec, jak co roku pamiętała o pacjentach naszego szpitala. Przekazała pewną kwotę pie-niędzy na zakup rzeczy dla najbardziej potrzebujących pacjentów branickiego szpitala. Drugim darczyńcą był ks. To-masz Szozda. Dzięki tym darom zaku-piono bieliznę i odzież dla najbardziej potrzebujących chorych.

Prezenty zostały wręczone przez p. Czesławę Gałkę naczelną pielęgniar-kę i p. Annę Dudziak kierownika Pra-cowni Terapii Zajęciowej. W imieniu obdarowanych dziękujemy p. Ursuli In-gle – osobie niezwykłej, o wielkim ser-cu i pięknej duszy, która już od wielu lat corocznie zbiera w Niemczech pieniądze na dary dla chorych w naszym szpitalu oraz ks. Tomaszowi Szozda.Bogatym nie jest ten kto posiada lecz ten kto daje. (Jan Paweł II)

Barbara Zawada – instruktor

Jedynie miłość rozumie tajemnicę: innych obdarowywać i samemu przy tym być bogatym. Clemens von Brentano

Twórczość

18 ZYGZAK STYCZEŃ-LUTY 2014

Baśń OWSZEM

Smutek dolegliwy. Zima przyszła. Nie ma na to rady. Minął kolejny miesiąc. Nastąpił grudzień kryształowy, bardzo le-niwy i smukły jak czerpak. Trzepanie dywanów. Przygo-

towywanie świąt. Jest labilnie i chłodno. Czarne rozgałęzione metalowe pręty drzew. Jak dotąd nie jest to u nas zima stulecia, jak prognozowano. Jest w USA, w Polsce jest szorstko i szaro. Chmurki św. Mikołaj przyszedł jak zwykle. To pan Zagłoba Sar-mata, podobizna dziadzi, śmieje się rubasznie, podkręca wąsa, rozdaje prezenty. Dzwoneczki dzwonią, jasełka, aniołki i diabeł-ki. Nasza paczka, a ile uciechy. Krajowa Orkiestra Świątecznej Pomocy znowu zadziałała. Szczęśliwy Dziadek Mróz uszczęśli-wił nas. Może w styczniu albo i lutym nastąpią śniegi. W domo-stwie jest przyjemnie. Kaloryfery grzeją. To daje się poznać. Jest intymnie lekkoduchy. Ta pora roku wiąże się jako świąteczność. A ile wolności wypoczynkowych dni. Nie trzeba pracować.

Kolęda. Czasu tak wiele. A także ksiądz chodzi po domach. O jejku od Mikołaja do Trzech Króli. A zatem Mikołaj, Wigilia, święto Bożego Narodzenia, Sylwester, Nowy Rok i Trzech Kró-li. Słów kilka o uroczystości. Wigilia. Jest popołudnie. Tuż po. Stoję w oknie. Ciemnota, zaraz zabłyszczy pierwsza gwiazda. I jeszcze jedna ta nie na niebie, ta filmowa. Zauważę je od razu. Określa to piękno i widoczność. Tu łamiemy się opłatkiem po-

wstając. Zasiadamy do stołu. XII potraw spożyjemy. Pierwsza – barszcz z uszkami, II – ryba po żydowsku, III – ryba w śmietanie, IV – ryba po grecku, V – ryba w galarecie, 5 kawałków karpia wcze-śniej pływały żywe w wannie. Zabójstwo zimnej krwi. VI – sałatka jarzynowa, VII – pierogi smażone z kapustą i grzybami, VIII – kutia, IX – ciasto piernik, X – ciasto bakaliowe, keks lub sernik, XI – kompot z suszonymi śliwkami, XII – kawa czy herbata. Oto trady-cja. Pełna tolerancja.

A sylwester rozmaity. Wspomnę tu o pracy. W ten dzień przy-musu dyżur mój Boże. Ktoś nie śpi aby spać mógł ktoś. Otóż to.

W ten (dzień) wieczór oglądałam film. Po wiadomościach „Sek-smisja”. Fantastyczna komedia. Piszę jak z górki. Opisuję minione dni od końca do początku. Wykańczam prozę (codzienną). Piszę chaotycznie. Z miejsca ucinam. Jeszcze kilka urywków, które tyczą obyczajów. Potem napiszę o życiu potocznym. A to było tak.

Moja mama przebrała mnie jak miałam kilka latek na zabawę. Do przedszkola. Do dzisiaj ma ręce sprawne jak chomik. Jestem lady. Mam kapelusz piękną kryzę i spódniczkę. Bibuła, karton, bro-kat. Jak wspomniałam mama ma złote ręce. Co poza tym. Mam imieniny 24 grudnia. Jestem Ewa. Dostałam wybredny podarunek:

ODDANIENa to by się stało raz i kupiłeś bujaka Tak jak twoja Mama piję kawę bo lubię Czy powróciłeś i pamięć masz czułą mnie budzi tylko to, co dla ludzi jest jak rozpoczęcie utworu muzycznego. Te kilka chwil, aby kolorowe były plony naszego współczesnego skutecznie przez ciebie wymarzonego przygodą związku siostry miłosierdzia dużo spinków i zawrót na głowie Jestem dzisiaj wprowadzona w błąd Magazyn jest zepsuty.

ZYGZAK STYCZEŃ-LUTY 2014 19

interesującą książkę, pachnące mydełko „Zielone jabłuszko” i bia-łe czekoladki „Rafaello”. Lubię stroić choinkę. Łańcuchy anielskie włosy bombki światełka. Boże jak ja lubię szopkę. I byłam na pa-sterce. Ale objadłam się szynką. Jestem wzruszona.

Oliwna pora malarzy. Atelier. Paleta, kapelusz, sztalugi... Grupa artystów. Zajęte facjatki strychy i piwnice. Rysunki przedmiotowe. Pora martwej natury. Pamiętam historię sztuki. Rzecz niebywała. Zastanawia, budzi podziw, koi, wzrusza.

Uczeni artyści. Akademia muzyczna. To nowy przydział twór-czości, nowy semestr. Nie wspominam o stypendium szkół wyż-szych. Poloniści kupują mrowie książek. Podręczniki dla wszyst-kich, którzy się uczą. Nie mają studenci czasu na nic; może czasem piszą wiersze po nocach i stale się uczą. Literatura piękna jako na-uka dostarcza tylu emocji. Jest najbardziej pracowita. To oni mole książkowe. Humaniści mają ten zaszczyt, że czytają ciągle. Pięk-no zawodu. Przekroczenie definicji. Ogrom słów. Znawstwo. Brak umiaru. Szaleństwo. Polonistyka jedyny z zawodów który polega na ilości przeczytanych dzieł. Literatura krajowa i przekłady. Literatura

piękna, która oprócz przedmiotu i definicji ma ilość tematu. Nostal-gia. Zastanowienie. Szron, przymrozek, czerwone chrapy. Rozdęte nozdrza. Łyse, czarne gałęzie, wodne krople nagich drzew. Las taki okaleczony. Krwioobieg badyli. Niebo przestało być niebieskie. Jest zachmurzone białą nicią. Ubieramy futra, płaszcze z podpinką, ko-żuchy. Szaliki, kozaki, półbuty, rękawice czapki.

W domu tak przyjemnie. Robótki na szydełku i na drutach, haft i igiełka do szycia. Operuję zdaniem prostym (minimalnym), to są krótkie zdania, bardzo zwięzłe. Każdy werset może wzruszyć. Nale-ży wyczytywać z niego esencję polemiczną. Idę do parku. Chodnik jest wyzbyty z liści. Paraliż – chłodna letnia zima. Mgła. Terapia na którą uczęszczam. Byłam na urlopie dziekańskim. Mam proble-my jak wielu innych studentów. To jest chore. To co przedstawiam słowotok. Strumień świadomości. Jak najbardziej podstawowo. Uproszczenie.

Pędzę gdzieś. Ktoś mnie szuka, woła... Mam lęki. Podstawa opis. Zagajenie. Zjadłam dzisiaj eklerkę podaną w kleszczach, no-życe gastronomiczne. Wystałam się w piekarni za chlebem. Rano byłam w sklepie po pieczywo bochenek i bułki.

Mam stos lektur. Wcześniej śniadanie w przyjemnym towarzy-stwie sympatycznej ograniczonej rodziny. Siostra się wyniosła. Ma mieszkanie w nowej dzielnicy. Tymczasem kroję chleb, smaruję z piętką margaryną. Lubię sowite posiłki. Lubię myśleć co jeszcze zjem. Myślę że to konieczne i dobre. Smak nie dotyczy tylko pokar-

mów. To również przemysł czyli kupno i to co piękne. To co wycy-ganione. To ubiór, biżuteria, zapach. Słowem wszystko jest smacz-ne, niesamowite. Dnie spędzam aktywnie, oprócz lektury oglądam telewizję. Zauważyłam, że muzyka poważna reprezentuje kino. Jest to muzyka symfoniczna. To jest współczesne. Jest to coś doskona-łego. Moja znajoma z psychiatrii przypomina mi się jako znawca w tym temacie. Była dyrygentem i kompozytorem. Odeszła po cichu z pokorą i skruchą. Będąca nietroska, brak konsekwentnych możli-wości. Zmiana tematu. Skoczki wyjątkowe. Potargane wątki niewat-ki fabularne. To co jest obce tradycji. Jedna taka ta jedna taka. Lubię muzykować. Pisać o wszystkim i o niczym.

Potrzebny mi jest ktoś wspaniałomyślny i żebym się nie bała. Ojciec jest surowy. Nie jestem nieposłuszna. Rodzina miłuje rozkaz. Praca na wysokościach. Obowiązek. Takt. Przyjemność, subordyna-cja. Miłość wzajemna. W domu piec, dymi komin. Jaskółka została na zimę. Pora przykra że aż strach.

Rymanów Zdrój – Sanatorium (Prewentorium) moje nerki. Jak na zgrupowaniu. Porządek. Podobna atmosfera jak w domu starców.

Klimat starzyzny. Śnieg po pas. Paczka z domu. Bieszczady. Bada-nia i zabiegi. Nauka szkolna. Szatnia. Największy mróz. Miałam senne widzenie.

Jasny senNalana do pełna czysta rozkoszZatopiona w czystej rozkoszyWniebowzięta w czystą rozkosz (Cierpienie i radość – Anna Świerszczyńska)

Tekst i grafika EWA

Biblioterapia

20 ZYGZAK STYCZEŃ-LUTY 2014

Jak zapamiętam rok 2013?

Kinga Miziołek- Łudczak

Pod koniec grudnia 2013, razem z pacjentami oddziału Psychia-trii Ogólnej A, C, oraz Oddzia-

łu Dziennej Rehabilitacji staraliśmy się podsumować mijający właśnie rok. Za-stanawialiśmy się czy miały miejsce ja-kieś ważne dla nas wydarzenia. Czy pa-miętamy chwile w których poczuliśmy się szczęśliwi, spełnieni, zadowoleni, czy mamy za co być wdzięczni, a tak-że czy zdarzyło się coś zaskakującego. Po dyskusji pacjenci dostali do uzupeł-niania formularz, który zawierał 12 nie-dokończonych zdań. Ich zadaniem było dokończenie ich według własnego uzna-nia i własnych przeżyć oraz wspomnień.

Praca ta dała nam jednak nie tylko re-fleksję dotyczącą przeszłości ale przede wszystkim jasny obraz jak patrzeć w przyszłość. Co tak na prawdę jest dla nas ważne i na czym skupić nasze my-śli, działania i emocje w nadchodzącym 2014 roku, aby pod koniec móc z czy-stym sercem rozliczyć się z samym sobą. Niemal wszystkie prace stworzone przez pacjentów zasługują na zacytowanie, niestety w powodu braku miejsca jestem zmuszona wybrać tylko kilka z nich.

Praca nr 11. Dziękuję moim rodzicom za wspar-

cie mnie w trudnych chwilach.2. Jestem wdzięczny mojemu ojcu za

pomoc w leczeniu, terapii, zaangażo-wanie w moje sprawy biznesowe.

3. Najważniejsze wydarzenie to zdia-gnozowanie w kwietniu depresji.

4. Najbardziej zaskoczyło mnie, że

choroba może zaskoczyć każdego, nawet mnie.

5. Odkryłem, że można pokonać swoje fobie.

6. Moja największa niespodzianka to występ syna w teledysku.

7. Moje ciało było wdzięczne gdy upra-wiałem jogging wieczorami.

8. Byłem z siebie dumy, gdy okaza-ło się, że znoszę bez trudu pobyt w szpitalu.

9. Poczułem się silny, gdy zacząłem z entuzjazmem myśleć o powrocie do pracy.

10. Poczułem się ważny gdy opowiada-łem rodzinie o pobycie w szpitalu.

11. Znalazłem sposób na pokonanie lęku i załamania.

6. Moja największa niespodzianka to spędzenie świąt tylko z mężem i có-reczką.

7. Moje ciało było wdzięczne gdy przy-tuliłam dziecko po urodzeniu.

8. Poczułam się radośnie wychodząc z córką na długie spacery.

9. Poczułam się silna po urodzeniu dziecka.

10. Znalazłam wielu wspaniałych przy-jaciół.

Czytając prace naszych pacjentów widzimy jak wiele dobrego nas w życiu spotyka, ile cudownych chwil jest w sta-nie przeżyć człowiek, niestety do więk-szości podchodzimy bezrefleksyjnie. Coś po prostu się dzieje, a my w ciągłym biegu nie mamy czasu, żeby się nad tym zastanowić i docenić te małe ale jakże ważne momenty.

Zachęcam państwa wszystkich aby zrobić sobie takie podsumowanie, nie-koniecznie z okazji kończącego się roku. Każdy moment jest dobry, żeby się na chwilę zatrzymać.

Serdecznie pozdrawiam, życząc cudownego Nowego Roku.

Kinga Miziołek - Łudczak

Praca nr 21. Dziękuję ludziom za wyrozumiałość.2. Jestem wdzięczny za pomoc w szu-

kaniu sensu życia.3. Najważniejsze wydarzenie to wyjazd

do Warszawy.4. Najbardziej zaskoczyła mnie pecho-

wość tego roku.5. Odkryłem, że mogę się zmienić.6. Moje ciało było wdzięczne gdy stra-

ciłem kilka kilogramów.7. Poczułem się radośnie po rozmo-

wach z moimi terapeutami.8. Byłem z siebie dumny gdy zwalczy-

łem złe pokusy.9. Poczułem się silny gdy podano mi

rękę w kryzysie.10. Znalazłam ochotę do życia :-).

Praca 31. Dziękuję za życie, rodzinę, przyja-

ciół, mieszkanie.2. Jestem wdzięczna za spokojne życie

rodzinne.3. Najważniejsze wydarzenie to uro-

dzenie córeczki.4. Najbardziej zaskoczyło mnie, że zde-

cydowałam się na hospitalizację.5. Odkryłam, że jestem silna.

(...) Praca ta dała nam nie tylko refleksję dotyczącą przeszłości ale przede wszystkim jasny obraz jak patrzeć w przyszłość.

Jest taki dzień... – na płatkach śniegu przyfrunęły świętaNarodziłem się z Miłościabyś ty nie zwątpił w moją miłość.Narodziłem się w Nocyabyś ty uwierzył, iż mogę rozjaśnić każdą rzeczywistość spowitą ciemnością.Narodziłem się Prześladowany od początku,abyś ty nauczył się przyjmować wszelkie trudności. Lambert Noben

zapraszam Cię do Betlejem miej-sca narodzin Miłości. Bez wąt-pienia takim miejscem jest rów-

nież nasze serce. To w nim chowamy nasze najskrytsze marzenia, wspomnie-nia, myśli pełne nadziei. Niejednokrot-nie niepokoje, rozterki i pytania o przy-szłość. Spróbujmy przezwyciężyć na-sze smutki i dajmy narodzić się Miłości w żłóbkach naszych serc.

Myślę, że nie tylko cieszymy się z prezentów umieszczonych pod cho-inką w Wigilię Bożego Narodzenia, ale także muzyką, która płynie z głośników radiowych. Moją ukochaną świątecz-ną piosenką jest Jest taki dzień śpiewa-na przez Czerwone Gitary. To piosenka mówiąca o pokoju, prawdzie i miłości wśród ludzi.

Nie ma chyba osoby, która nie myśli o innych w ten piękny czas Wigilii Boże-go Narodzenia. To właśnie Boże Naro-

dzenie jest tym okresem, kiedy bardziej, niż to ma miejsce na co dzień, możemy otworzyć się na drugiego człowieka.

Wchodzimy w obszar ciszy, chcemy Cię spotkać Boże Dziecię, wejść w grę obłoków. Odczuć obecność jak oddech wiatru gdzie czas odmierza modlitwa kroków.

Teatr W DRODZE, który prowadzi pan Sławomir Kuligowski jak co roku wystawił program poetycki o tematyce bożonarodzeniowej.

Miałam możliwość równo rok temu debiutować na deskach Teatru W DRO-DZE. Recytowaliśmy wtedy także świąteczne wiersze. Właśnie ten czas jest czasem zadumy i refleksji dla nas wszystkich. Cieszę się, że mam możli-

wość zobaczenia się co tydzień z moimi kolegami i koleżankami z teatru. Nasze poetyckie spotkania rodzą w nas pozy-tywną energię. Sprawiają, że czujemy się ważni i bardziej otwarci na innych.

Aniołowie, aniołowie biali,na coście to tak u żłobkaczekali, pocoście takskrzydełkami trzepoczącpłatki śniegu rozsypaliczarną nocą?

K. K. Baczyński – Aniołowie bialiGdy na sercu mi ciężko i płaczę, bia-

ły Anioł smutki rozumie, i otula swymi skrzydłami i pociesza mnie tak, jak umie.

Życzę wszystkim odrobiny ciepła dzięki ludzkiej życzliwości. Światła w mroku dzięki szczeremu uśmiechowi.Radości w smutku dzięki ludzkiej miło-ści. Nadziei na lepsze jutro w chwilach niepokoju. Aby Mały Jezus błogosławił nam na każdy dzień.

Nowy Rok był pełen miłości, a świą-teczne chwile wniosły w serce pokój. Niech betlejemski blask opromieni nas, rozjaśni każdą chwilę naszego życia.Oddech weź już najgorsze jest za tobą, w końcu gdzieś będzie lepiej daję słowo. Nie bój się, uwierz w siebie.Masz już wszystko, poczuj więc, że przed Tobą cała przyszłość. Przecież wiesz..

Kończąc cytatem z piosenki.Jest taki dzień, gdy jesteśmy wszyscy ra-zem. Dzień, piękny dzień, dziś nam rok go składa w darze. Aby ten dar Bożej Obecności zagościł w naszych sercach nie tylko w święta Bożego Narodzenia.

Magdalena Wiącek

ZYGZAK STYCZEŃ-LUTY 2014 21

Wrażenia, odczucia, opinie...

Teatr W DRODZE

Wrażenia, odczucia, opinie...

22 ZYGZAK STYCZEŃ-LUTY 2014

Z notesu kinomaniaka

CUKIERMawiał to już panicz Fukier Panicz bardzo wyrafinowany Że potrzebny nam jest cukier Z trzciny albo ten rafinowany

Rano komar tnie ciebie zażarcie A ty jego tniesz gdy nocna pora Rano hyc bierzesz się za żarcie Cukier z półki znika jak kamfora

Wszystkie babki i babeczki Bajaderki i eklerki w lukrze Pączki, bezy, cukiereczki Hałki i bułeczki w cukrze

A glukometr sobie skacze W takt wesołych słodkich bab I już z rana szorstko kracze Że najlepiej przejść na schab

Jednak gdy zanurzysz palec W konfiturze albo w miodzie To już w kuchni stoi smalec Choćbyś chodzić miał o głodzie

Czekoladka z bąbelkami Pociąga cię bardziej – dziwaka Niźli randki z dziewczynami A to jest już zła oznaka

Życie przecież trzeba słodzić Egzystencja jest okrutna Miłość z cukrem pogodzić To prawda jest absolutna!

Bo mawiał to już pan Fukier...

Jacek Robinson Różycki

Krasnoludki są na świecieKrasnoludki są na świecie Tak mówiła babcia mi Nie wierzycie to nie wierzcie Kiedyś wy spotkacie ich

Nie wierzyłem w babę Jagę Gdy mówiono że, mnie zje Uciekałem aż za szafę Teraz z tego śmieje się

Nie widziałem smoczej jamy Choć wierzyłem, że smok jest Wciąż pytałem swojej mamy Czy on małe dzieci je

Bo legendy, sagi, baśnie Dzisiaj modne są wśród nas Zanim w późny wieczór zaśniesz Swoim dzieciom powiedz baśń.

Zbigniew Brożek

Z sentymentem wspominam te chwi-le, gdy jako dziecko zanurzałam się w przepastną ciemność sali ki-

nowej i cichutko, natrętnie zerkałam w stronę małego okienka, z którego są-czyła się smuga światła. Smuga czaro-dziejska, bowiem na ekranie przeistacza-ła się w ruchomy obraz. Pewnego dnia spełniło się moje marzenie i zajrzałam do malutkiego pokoiku, w którym opera-tor starannie wybierał odpowiednie taśmy i umieszczał je w projektorze. Dziś sama

z podobnym podnieceniem i pieczołowi-tością dobieram swoje „taśmy”. Czasem lepsze, czasem gorsze… Niektórymi pra-gnę się podzielić z innymi, niektóre za-chować w tajemnicy.

Dziś chciałabym opowiedzieć Wam, drodzy Czytelnicy, o mojej przygodzie z jednym z filmów. Dzieło to jest bli-skie memu sercu nie tylko ze względu na swoistą wrażliwość oraz poetykę, ale i z powodu tematyki. Bohaterem filmu jest młoda kobieta – Leila. Równie cieka-wa jak jej imię jest jej osobowość, mógł-by ktoś rzec obciążona, lecz według mnie ubogacona przez doświadczenie choroby psychicznej. Mimo trudnego tematu film „Leila i Nick” (2005 r.) nie jest smut-ny czy przygnębiający, co więcej mo-mentami jest naprawdę bardzo zabawny i wzruszający. Niezwykła natura naszej bohaterki ubarwia bowiem świat Nicka – człowieka, który w poszukiwaniu swej ścieżki, po utracie kolejnej posady zosta-je zatrudniony i niemal natychmiast zwol-niony ze stanowiska salowego w pewnym szpitalu psychiatrycznym. Hospitalizowa-na w tej właśnie klinice Leila niezauwa-żenie wymyka się za Nickiem i niczym cień podąża jego śladem. Choć nic na to wcześniej nie wskazywało, między boha-terami nawiązuje się szczególna bliskość. Nick, w którego rolę wciela się sam reży-ser, Till Schweiger, okazuje się człowie-kiem ciepłym i – mimo wszystko – odpo-wiedzialnym. Świetna gra aktorska i nie-banalna fabuła to nie jedyne atuty filmu – całości dopełnia bardzo dobra muzyka. Cóż się dziwić – wszak to film twórców „Bandyty”!

Ten oto przykład dzieła kinowego nie-sie na dodatek bardzo ważne przesłanie – przesłanie, które – mam nadzieje – trafi do rzeszy ludzi: osoby dotknięte chorobą psychiczną nie są ludźmi ze skazą, nie są kimś gorszym, są tak samo niezwykłe, jak każda inna jednostka, a czasami po-przez doświadczenie choroby wręcz bo-gatsze wewnętrznie od niejednego czło-wieka. Film ten tym sposobem może wlać nadzieję w serca osób hospitalizowanych w „naszych” klinikach, niech wiedzą – świat i życie stoi przed nimi otworem.

Daria Marchewka

(...) Film ten może wlać nadzieję w serca osób hospitalizowanych w „naszych” klinikach, niech wiedzą – świat i życie stoi przed nimi otworem.

ZYGZAK STYCZEŃ-LUTY 2014 23

Wersalskim traktemWśród kłębów wersalskiego odoru Co wydzielał się z bram Wersalu Hasały raz sobie damy dworu Tworząc zaczątek królewskiego skandaluOwe damy niezwykłej urody Miały wersję przygotowaną intrygi Jak również wielką awersję do wody Przez co zgniłej unosił się zapach ostrygiBył tam królewicz co grupkę tę Pragnął niezwłocznie przykuć do łoża Lecz jego wielki perlępępę Zbyt duży był – taka natura BożaBył również markiz oraz był baron Biegli w grach dworskich i etykiecie Co drugi z nich jak stary fanfaron Zrazu swej damie lubił rzec: «Chcę cię!»Obrót spraw jawi się z góry znany Był sobie królewicz, markiz i baron Były też młode trzy kurtyzany Nad nimi rzeźbiony wielki maszkaronWszystko przesiąknięte zgniłą ostrygą Ale to nie jedyny aspekt rzeczy Ktoś z dworzan był myślącą łodygą Co jakby urodzie z zasady przeczyZatem mądry królewicz jak łodyga Myślał że dobro zwalczy złem Lecz zbyt stary był to wyga By dać radę paniom trzemMarkiz do amorów równie chętny Chciał panny wziąć na gartyzany Lecz przez to że mniej pojętny Nie urzekł żadnej kurtyzanyGdy wszystko było w rękach barona Co mniej pojętny był niż kompanioni Na dworze pojawiła się ona Co wezwała swe druhny do broniOwa metressa Madame Dobrodur Niespodziewanie zjawiając się na dworze Powalający stworzyła tam odór Gorszy niż ten co w oborzeTylko wytrzymać to były w stanie I to nie są żadne konfabulacje Nasze cztery nadworne panie Te „niezwykle” pachnące gracjeI teraz bądź tu przemądry Jak one to zrobiły? Kurtyzany o zapachu ostryg i flądry Gdzie gniazdko sobie uwiły?To śmieszne lecz fakt jest faktem Że każda z nich sobie pomyka Perfumowanym wersalskim traktem Bo każda ma teraz swojego Ludwika Jacek Robinson Różycki

P raca instruktora terapii zajęciowej wymaga ciągłego uczenia się, roz-woju, poznawania nowych tech-

nik, by móc zaoferować chorym szero-ki wachlarz ciekawych zajęć. Móc opty-malnie dopasować zajęcia terapeutyczne do możliwości chorego, tak by dały one jak najlepsze efekty w jego rehabilitacji, to wymaga czasem dużej cierpliwości i nakładu pracy. Warsztaty organizowane co jakiś czas w Pracowniach Terapii Za-jęciowej szpitala w Branicach pozwalają wszystkim instruktorom doskonalić swo-ją umiejętności.

W dniu 29 stycznia 2014 r. mieliśmy znów przyjemność gościć w PTZ państwo Małgorzatę i Zdzisława Kołoda prezesa Stowarzyszenia EDUKACJA I MODE-LARSTWO z Rybnika. Nasi Przyjaciele przyjechali zaprezentować nam technikę iris folding.

W zajęciach wzięli udział instruk-torzy ze wszystkich oddziałów szpitala i ZOL-u oraz z naszych pracowni. Tech-nika, którą zaprezentowali nam państwo Kołoda, to sztuka wykonywania wzorów z kolorowych, nachodzących na siebie pa-

sków papieru w taki sposób, aby środek wzoru tworzył irys – kształt przypomina-jący przysłony fotograficzne. Przyklejane paski papieru dają wrażenie 3D.

„Iris folding zapoczątkowano w Ho-landii, gdzie młodzi rzemieślnicy two-rzyli swoje własne wzory używając od-ciętego z kopert papieru. Dzisiaj, twórcy używają jakichkolwiek, lekkich papierów, takich jak ścinki, papier do origami, pa-pier pakowy, koperty lub strony z koloro-wych czasopism. Czasem używa się tak-że wstążek” (http://pl.wikipedia.org/wiki/Iris_folding).

Udało się nam zrobić w trakcie zajęć kilka prac, które – nie chwaląc się – cał-kiem dobrze się prezentowały. Warsztaty te dały wszystkim dużo radości, która pły-nęła ze wzbogacenia się o nową wiedzę i możliwość późniejszego przekazania jej chorym w trakcie zajęć.

Dziękujemy naszym Przyjaciołom państwu Małgorzacie i Zdzisławowi Ko-łoda za bezinteresowne podzielenie się z nami swoją wiedzą i za słodycze ofia-rowane przez nich dla chorych naszego szpitala. Celina Zacharska

Irish folding

Wrażenia, odczucia, opinie...

24 ZYGZAK STYCZEŃ-LUTY 2014

Pamięć i dobro świąt Bożego NarodzeniaŚwiąteczne dni Bożego Narodze-

nia przychodzą rokrocznie w gru-dniowy, zimowy czas. Blask cho-

inkowych, barwnych ozdób pomaga w tworzeniu ciepłego, rodzinnego na-stroju, który pomimo owej zimy rozpala w człowieku płomienie miłości i człowie-czeństwa. Wnet wielu z nas marzy o tych świętach w aureoli śnieżnych i mroźnych klimatów, rozgrzani jakby choinkową i domową atmosferą, tak jakbyśmy byli nią wręcz przegrzani i musieli się śnie-giem chłodzić. Sprzęgają się ze sobą dwa szaleństwa – świąt i zimy. Te świątecz-ne można podzielić jeszcze na kulinarne, prezentowe i spotkaniowe. Gospodynie w przedświątecznym ferworze przygoto-wań zatracają się żonglując kuchennymi garnkami i delikatesami. Mężowie zno-szą do domów i ubierają barczyste cho-iny. Dzieci natomiast grzecznie, w ocze-kiwaniu na Aniołka, przypatrują się tej krzątaninie. Wszystko po to, aby móc zasiąść wspólnie, w gronie – życzmy so-bie tego – jak najszerszym i jak najwe-selszym, ucztując przy wspólnym stole i ciesząc się z faktu że, po bożemu, w zgodzie po prostu ze sobą jesteśmy.

Osobiście nie wierzę w przeświad-czenie, aby święta miałyby być odskocz-nią i rodzajem zapomnienia o codzienno-ści. One są po to, aby pamiętać o sobie nawzajem – o Stwórcy, o tym paradok-

salnie, że nie zawsze są święta, a jak są to trzeba świętować w pełnym tego słowa znaczeniu. Spróbuję tutaj opisać jak spę-dzałem poszczególne Wigilie i uchwycić jakiś głębszy sens tych świąt.

Święta Bożego Narodzenia i Wigilij-ne spotkania spędzałem różnie, lecz naj-częściej w domu. Jako dziecko uwielbia-łem świętować w wielkim, jak dla mnie, domostwie moich Dziadków. Babcia z Dziadkiem wypiekali tak skrzętnie świąteczne baby i pierniki, że zapełniał się nimi cały jeden pokój. No i to cie-pło bijące od nagrzanego piekarnika oraz korzenny zapach tych wszystkich ciast wpływały na moje dobre samopoczucie. Ponadto rozbuchane płomienie i iskry wystrzeliwujące pod sufit, wydobywa-jące się z kaflowych, wysokich pieców, ogrzewających babcine mieszkanie roz-niecały moje wewnętrzne ciepło. Rodzi-ce, Brat, Dziadkowie, ciocie, wujkowie i kuzynostwo zagęszczali w wigilijny wieczór tę magiczną atmosferę. Wte-dy już szczęśliwy, jak ten wypieszczony kot, zajmowałem strategiczne stanowi-sko na górnej pokrywie pieca w poko-ju Dziadka, będącym jednocześnie sa-lonem. Ilość potraw wigilijnych i ciast była w pełni zadowalająca, mimo mo-ich wcześniejszych częstych ingerencji w masy tortowe i piernikowe. A i propor-cjonalna do grona ilość prezentów spod

choinki mnie satysfakcjonowała. To były święta wytworne, pełne magii i mimo, że dawno minęły pozostawiły wiele krze-piących wspomnień.

Spędzałem Wigilie również daleko od domu w Paryżu. Tam z kolei kolo-rowość i świetlistość sklepowych, świą-tecznych ozdób i świecidełek budziły moje zainteresowanie i wyborny nastrój. Paryż sam jak ta choinka, gdzie poszcze-gólne ulice niczym igiełki stroiły się w iluminowane napisy i łańcuchowe wzory rozwieszone w poprzek two-rzył niepowtarzalną atmosferę. Jednak-że często musiało się obejść bez śniegu, bez pełnego grona rodzinnego, bez pol-skiego chleba, bez swojskich klimatów i bez tych skromnych murów pobliskie-go kościółka odwiedzanego na pasterce, a o szopce to już mowy nie było. Pod-czas kiedy większość Paryżan wybiera-ło się do egzotycznej restauracji bądź do pobliskiego bistro, ludzie z polskich do-mów spędzali przeważnie w odosobnie-niu wigilijny wieczór chyba, że łączyły ich już bliższe relacje. O te ostatnie było trudno, gdyż Paryż to miasto przeogrom-ne i nigdy chyba, ja sam nie spotkałem żadnej z zamieszkałych tam, przygodnie spostrzeżonych na ulicy osób, dwukrot-nie. Mimo tych mankamentów stół był obficie zastawiony i nie brak było „cho-inkowych” prezentów, co dla mnie stano-wiło fakt zadowalający.

Wigilia to dzień niekoniecznie świę-ty i niekoniecznie przypadający na dzień 24 grudnia. Każdy według własnego ryt-mu, własnych możliwości finansowych i w zależności od tego czy ma rodzinę czy tylko garstkę bliższych czy dalszych zna-jomych jakoś chce ten czy taki dzień spę-dzić. Biedni bratają się z biednymi, cho-rzy z chorymi, pijący schodzą się z piją-cymi, a rodziny ze sobą. Taka jest magia Wigilii. Każdy pamięta czy chce pamię-tać o tym kogo kocha najbardziej, komu ufa, komu chciałby ofiarować prezent i z kim potrzebuje przełamać się opłat-kiem. W każdym drzemie potrzeba du-chowego zbliżenia się do drugiego. Tak jakby święta bożonarodzeniowe były, można by pomyśleć, idealnie wpasowa-ne w codzienną rzeczywistość. Wmonto-wane przez Stwórcę po to aby, parafra-zując francuskich filozofów oświecenio-wych, jak najwięcej ludzi mogło uczynić jak najwięcej dobra (przynajmniej raz do roku). I taki byłby sens, również dla mnie, tych świąt.

Jacek Robinson Różycki

ZYGZAK STYCZEŃ-LUTY 2014 25

GwiazdkaPada śnieg, gwiazdki z nieba lecą jedna już zleciała na dłoni się zatrzymała uchwycić ją chciałam jak marzenie się rozpłynęła jedną mam w myśli, w sercu, jedną zachowam dla Ciebie każdy swoją będzie miał i otrzyma to co chciał w swoim życiu po co gwiazdkę utrzymywać w ukryciu a na niebie błękit, księżyc świeci pełnią swą podaruję Tobie ją jeśli tylko mieć ją będę jeśli z nieba spadnie w dłonie swoje wbrew wszystkiemu ją zachowam jak najskrytsze swe marzenie jak sen swój niech się stanie jak chcieć chcemy po cóż tremy, po cóż lęki o swą przyszłość kiedy gwiazdkę w dłoni masz nic już więcej nie potrzeba wszak to ona leci z nieba

Nie dogonię CiebieDobrze, że nie widzisz co się ze mną dzieje ciągle płaczę czasami się śmieję ciało całe drży z tęsknoty już nie mam ochoty na nic serce boli, umysł mam zajęty przeklęty to przez ciebie te katusze zaraz się uduszę tak to miłość dziś odczuwam w cień odchodzę już się nie pogodzę Ciebie brak a ja jestem wrak pozwól spojrzeć mi na siebie nic to złego kolego tak, pozostań choć na chwilę przyjacielem mym ja podzielę me uczucia z innym skoro tak uciekasz nie dogonię Ciebie Dobrze! Wracam już do siebie.

Belka

Jesteśmy z gwiazd...Jestem matką dwójki dzieci. Jedno

urodziłam, drugie przysposobiłam. Gdy były małe, takie w wieku czte-

rech lat i pytały skąd się biorą dzieci, mówiłam, że z gwiazd. Tłumaczyłam: „Byłeś gwiazdą na niebie. Patrzyłeś na ziemię, a tam była Twoja mama i twój tata. Oni popatrzyli w niebo, a Ty tam byłeś i gdy wasze spojrzenia spotkały się, to znalazłeś się w brzuszku mamusi, a potem się urodziłeś i jesteś.” A Mały pytał dalej: „To zszedłem do brzuszka mamusi po tęczy?” – „Tak”

Tak tłumaczyłam dziecku, małemu synkowi. Dzisiaj sobie myślę, że tak to jest i podtrzymuję to tłumaczenie. Jeste-śmy z gwiazd, jesteśmy pyłem gwiezd-nym, energią kosmiczną, światłem. Moja filozofia brzmi: z światła powsta-łeś i w światło się obrócisz. Czyż nie jest to bardziej optymistyczne? Teraz czę-ściej zastanawiam się nad śmiercią i nie podoba mi się, że w proch się obrócę. To dotyczy tylko ciała, a przecież mamy w sobie energię, duszę i właśnie ta ener-gia odejdzie w przestrzeń kosmiczną, by zatoczyć koło i być może wrócić na zie-mię, bądź na inną planetę. Przecież ciało to tylko powłoka, by uintensywnić ener-gię pochodzącą z gwiazd. Życie to ener-gia, energia porusza ziemią, energia po-rusza Układ Słoneczny, Drogę Mleczną, wszechświat. To właśnie ta energia zata-

cza koło i wraca do punktu, materializu-je się, by się powiększyć i ze zdwojoną siłą powrócić. Takie swoiste koło życia i śmierci, taniec wszechwieczny, taniec kolorów jakich tu na ziemi nie spotkasz w najbardziej śmiałych wizualizacjach plastycznych czy komputerowych.

Pewnego wieczoru przed zaśnięciem, w mojej wyobraźni pojawiły się kolory, energia. Chciałam się dowiedzieć jak funkcjonuje życie we wszechświecie. Tam, gdzie energia się przeplata zna-lazłam się na moment. Wciągała mnie w siebie i stawałam się punktem. Szybko otworzyłam oczy, ponieważ przestraszy-łam się, że mnie pochłonie i nie wrócę tu do Was. Ale kolory energii jakie mi się ujawniły były tak niesamowicie piękne i silne, że strach mnie ogarnął. Wróciłam w swojej wyobraźni do swojego łóżka z zapamiętanym przeżyciem. Próbowa-łam to później namalować. Wierzcie mi, zapamiętałam tylko ruch i w swoim ama-torskim malarstwie starłam się to oddać. Kolory przepiękne, te które widziałam nie są do powtórzenia. Na życie patrzę optymistycznie. Myślę, że gdy punk-tem się stanę, iskrą czy częścią wszech-ogarniającej energii, będę cieszyć się szczęściem miliardy potężniejszym niż w chwili obecnej. Napawam się nią. Niech trwam i pozostanę najdłużej tu, w tym życiu, bo jest piękne... Belka

Pamiętniki

z pamiętnika pacjenta

26 ZYGZAK STYCZEŃ-LUTY 2014

Branice, dnia 6 stycznia 2012 rok, Piątek, Święto Trzech Króli (5 January, Friday). Praca czyni wolnym od cierpień wszelakich umysłów i ciał ludzi i cywilizacji kosmicznych: przez trudy do gwiazd (łac. Per aspera at astra).Do 4:45 obudziłem się. Wypiłem 0,25l uryny Swojej, Mojej Cesarskiej przeciw-ko „Nowotworom” i przeciwko „AIDS” oraz przeciwko „Trądowi” i przeciwko „Grypie świńskiej” i przeciwko „Gry-pie hiszpance”. Wypiłem ciepłą herbatę z termosu. Do 9:30 rano wykąpałem się pod ciepłym prysznicem mydłem w pły-nie „Aloesowym” z mleczkiem „Lotoso-wym” i nową gąbką do kąpieli.

Na koniec kąpieli wziąłem zimny prysznic +40C z rury (hartujący).

OM MA NI PAD ME HUNG HO KARMAPA CHIENNO I CZENREZIK CHIENNO. Do 12:47 na Śniadanie zje-dliśmy Pacjenci i Pacjentki zupę mlecz-ną z makaronem „Pszennym” i dostali-śmy leki „psychotropowe” rozpuszczone w wodzie z „Vitaralem” i „Magnezem” prywatnym. Nożem stalowym skroiłem „Cebulę” (the onion`s) Angielskie. Zje-dliśmy z chlebem „Żytnim” białym i Moją prywatną margaryną „Wyborną” i solą „kuchenną” i kubek 0,4l „Kefiru”. Kubek opłukałem ciepłą wodą. Robiłem „Schronienie” przy zapalonym zniczu (ogarku). OM MA NI PAD ME HUNG KARMAPA CHIENNO I CZENREZIK CHIENNO.

Na Obiad była zupa „Żurek” i 3 ra-cuchy smażone na oleju rzepakowym.

Spałem po Obiedzie. Na Wieczerzę była ryba z ryżem (mielona). Spałem po Wie-czerzy. Do 20:00 dostaliśmy leki „Psy-chotropowe”.

KONIEC DNIA.

Branice, dnia 8 stycznia 2012 rok, Niedziela, Czcigodny Dzień Słońca (8 January, Sunday). Modlitwą i pracą ludzie się bogacą (łac. Ora et labora). Praca czyni wolnym od cierpień wszelakich umysłów i ciał ludzi i cywilizacji kosmicznych.Do 6:30 obudziłem się i wypiłem 0,25l=1/4l Moczu Swojego Cesarskiego przeciwko „Nowotworom” Mojego Cia-ła Cesarskiego Całej Ziemi i przeciwko „HIV” (AIDS) – Ludzkiemu wirusowi utraty organizmu człowieczego i prze-ciwko „Trądowi” Mojego Ciała.

Wypiłem zimną herbatę i ciepłą z termosu prywatnego. Do 12:30 z Rana wykąpałem się pod ciepłym prysznicem mydłem w płynie „Mleczkiem migda-łowym” i gąbką do kąpieli seledynową. OM MA NI PADME HUNG. Na koniec kąpieli wziąłem zimny prysznic. HUM – niech się spełni aby Papież Benedykt XVI odrodził się jako wąż „Kobra”. Po śmierci. Jak Paweł II nie robi nic dla Mnie Jezusa z Betlejem ani Mojej Mat-ki Jadwigi ani Mojej Świętej Rodziny. HUM Niech się spełni. Zimny prysznic zahartował Moje Ciało Boże aby unik-nąć przeziębienia. Ogoliłem Oblicze Święte i czcigodne pianką do golenia. Łagodną. Opłukałem Oblicze Święte i Czcigodne ciepłą i zimną wodą. Od-

kaziłem Oblicze wodą po goleniu „Kor-sarz”. OM MA NI PADME HUNG. Do 12:50 na Śniadanie zjedliśmy Ja Cesarz Całej Ziemi i Układu Słonecznego Ja-nusz po 2 plastry wędliny „Wieprzowej” i po 0,5 „Pomidora”. Do Śniadania ubra-łem czystą garderobę (odzież). Byłem na Terenie Szpitala ubrany w buty Zi-mowe i kurtkę Zimową z nowym suwa-kiem metalowym. Z Teresą G. zjedliśmy Moją Cesarską „Cebulę” skrojoną przez Salową Teresę XYZ. Z Moim Cesarskim „Kefirem” i chlebem „Grahamem”.

Wodą z kranu wypłukałem Swój Pry-watny „Termos” i nałożyłem 3 herbaty „Indyjskie” i jedną „Różaną” i 1 „Mali-nowo- Żurawinową” (łochynią). W Po-łudnie włożyłem czyste cienkie (czarne) skarpety z „Bawełny” 100% (cotton 100 %). Spaliłem kadzidełko „Sandałowe” Dostałem kieliszek syropu (laktulozy) na stolec od Siostry Reginy XYZ. Zja-dłem 4 zęby „Czosnku” tartego osolo-nego z kawą zbożową z mlekiem „Kro-wim”. Umyłem miskę stalową i tarło ciepłą wodą. Zjadłem tarte „Jabłko” (the apple`s). „Jabłko” Sam Ja Cesarz Ja-nusz starłem. Opłukałem dzban plasti-kowy stary z wczoraj. Na Obiad zjadłem z Pacjentami Żołnierzami Paktu NATO Schabowego „Wieprzowego” paniero-wanego i po dwie gały „Ziemniaków” gotowanych. Tłuczonych i po łyżce ka-pusty fioletowej. Dostaliśmy leki „Psy-chotropowe” w tabletkach. OM MA NI PADME HUNG KARMAPA CHIEN-NO CZENRESIG CZIENNO OM AH HUM WADŻRA GURU PHADMA SIDDHI HUM.

Piję mocną gorącą herbatę zioło-wą z kubka z gliny wypalanej z pole-wą i uchwytem z gliny wypalanej też. Najpierw po śnie wypiłem 0,4l „Ury-ny” Swojej przeciwko „Nowotworom” i przeciwko „HIV” (AIDS) i przeciw-ko „Trądowi” Mojego Cesarskiego Cia-ła. Odsikałem do muszli klozetowej sie-dząc na sedesie i opłukałem dłonie cie-płą wodą. Wodorotlenkiem. OM MA NI PAD ME HUNG OM AH HUM WA-DŻRA GURU PHADMA SIDHI HUM KARMAPA CHIENNO I CZENRESIG CHIENNO.

KONIEC DNIA.Janusz Hoffman

było za co dziękować...

O współpracy z marszałkiem Józefem Sebestą opowiadał dyrektor Krzysztof Nazimek

Swoje publikacje na pamiątkę ofiarował dr B. Pospiszyl

W imieniu chorych dziękowali Marszałkowi Anna Dudziak kierownik PTZ i Mariusz Winnicki pacjent

Koszyk pełen regionalnych przysmaków od p. D. Szwiec

Ks. A. Nowak opowiedział o przeniesieniu trumny z doczesnymi szczątkami

śp. ks. bpa Józefa Nathana do Branic

W bazylice Św. Rodziny

Gdy się jest politykiem, to trzeba umieć słuchać ludzi...

Za owocną współpracę dziękowali: s. Anna Marzec

W stołowce oddziału ZOL w pawilonie K

W pracowni terapii zajęciowej w pawilonie K

W Gminnym Centrum Aktywizacji Zawodowej i Gospodarczej

...i Jolanta Brzeszczak ze Stowarzyszenia CARITAS CHRYSTI

... a w imieniu Samorządu Gminy Branice Maria Krompiec wójt.

Krzysztof Nazimek dyrektor szpitala

Jasełka: No gdzie jest Jezus...? Widzioł go kto...?

Jasełka pięknie przedstawili pacjenci szpitala

Maria Krompiec wójt Gm. Branice

Najpiękniejsze kolędy zaśpiewał chór złożonych z pacjentów szpitala

Pacjentka podziękowała

personelowi z opiekę.

Ks. Biskup Andrzej Czaja ordynariusz

Spotkanie opłatkowew branickim szpitalu