Ziemia Radomszczanska - Nasz Dom - Nr 5 (25) Maj 2010 r.

8
Nr 5 (25) Miesięcznik Maj 2010 r. ISSN 18961193 Egzemplarz bezpłatny W HOŁDZIE ŻOŁNIERZOM RADZIECKIM W dniu 9 maja wielu radomsz czan, w tym członkowie Stowarzy szenia ZIEMIA RADOMSZCZA ŃSKA przyłączyło się do ogólno polskiej akcji upamiętnienia żoł nierzy radzieckich, którzy zginęli w Polsce w czasie II Wojny Świa towej. Organizatorzy apelowali by, w Dniu Zwycięstwa święcie na rodowym Rosjan, Polacy zapalili symboliczne znicze w miejscach pamięci poświęconym żołnierzom, którzy oddali tu życie w walkach z niemieckim okupantem. Akcja ta miała również na celu okazanie wdzięczności Rosjanom za ich po stawę, pomoc i współczucie oka zywane Polakom po katastrofie rządowego samolotu pod Smoleń skiem. Okazywana wówczas soli darność z Polską z pewnością na długo pozostanie w sercach i pa mięci wielu Polaków. Sposród kil kudziesięciu osób, które poparły tę inicjatywę, warto wymienić m.in. abp Józefa Życińskiego, Aleksan dra Kwaśniewskiego, Krzysztofa Zanussiego czy Kazimierza Kutza. W odpowiedzi na apel ten za mieszczony m.in. na stronie inter netowej www.9maja.pl oraz www.ziemiaradomszczanska.pl wielu Polaków odwiedziło cmenta rze radzieckie, paląc tam znicze i składając kwiaty. Również ra domszczanie zapalili ich setki pod udekorowanym flagami Rosji, Białorusi, Ukrainy, Gruzji i Polski pomnikiem żołnierzy radzieckich na Cmentarzu Nowym w Radom sku. Michał Jędrzejewski

description

Ziemia Radomszczanska - Nasz Dom

Transcript of Ziemia Radomszczanska - Nasz Dom - Nr 5 (25) Maj 2010 r.

Page 1: Ziemia Radomszczanska - Nasz Dom - Nr 5 (25) Maj 2010 r.

Nr 5 (25) • Miesięcznik • Maj 2010 r. • ISSN 1896­1193 • Egzemplarz bezp łatny

W HOŁDZIE ŻOŁNIERZOM RADZIECKIMW dniu 9 maja wielu radomsz­

czan, w tym członkowie Stowarzy­szenia ZIEMIA RADOMSZCZA­ŃSKA przyłączyło się do ogólno­polskiej akcji upamiętnienia żoł­nierzy radzieckich, którzy zginęliw Polsce w czasie II Wojny Świa­towej. Organizatorzy apelowali by,w Dniu Zwycięstwa ­ święcie na­rodowym Rosjan, Polacy zapalilisymboliczne znicze w miejscachpamięci poświęconym żołnierzom,którzy oddali tu życie w walkach zniemieckim okupantem. Akcja tamiała również na celu okazaniewdzięczności Rosjanom za ich po­stawę, pomoc i współczucie oka­zywane Polakom po katastrofierządowego samolotu pod Smoleń­skiem. Okazywana wówczas soli­darność z Polską z pewnością nadługo pozostanie w sercach i pa­mięci wielu Polaków. Sposród kil­kudziesięciu osób, które poparły tęinicjatywę, warto wymienić m.in.abp Józefa Życińskiego, Aleksan­dra Kwaśniewskiego, KrzysztofaZanussiego czy Kazimierza Kutza.

W odpowiedzi na apel ten za­mieszczony m.in. na stronie inter­netowej www.9maja.pl orazwww.ziemiaradomszczanska.plwielu Polaków odwiedziło cmenta­rze radzieckie, paląc tam znicze iskładając kwiaty. Również ra­domszczanie zapalili ich setki podudekorowanym flagami Rosji,Białorusi, Ukrainy, Gruzji i Polskipomnikiem żołnierzy radzieckichna Cmentarzu Nowym w Radom­sku.

Michał Jędrzejewski

Page 2: Ziemia Radomszczanska - Nasz Dom - Nr 5 (25) Maj 2010 r.

ZIEMIA RADOMSZCZAŃSKA ­ NASZ DOM . Miesięcznik. Wydawca: BDK ARKO, 97­500 Radomsko, ul. Rataja 7; Redaktor Naczelny: Michał Jędrzejewski. Redaguje zespół.Adres Redakcji: 97­500 Radomsko, ul. Rataja 7, tel.: 044 682 65 74, tel. kom.: 0508 177 711. Skład własny. Druk własny. Strona internetowa: www.ziemiaradomszczanska.pl2

ŻĄDAMY RENOWACJI POMNIKAZaniepokojeni katastrofal­

nym stanem pomnika żołnierzyradzieckich poległych w wal­kach o wyzwolenie Radomskai okolicy spod okupacji niemiec­kiej, kierownictwo Stowarzy­szenia ZIEMIA RADOM­SZCZAŃSKA w osobach: Re­nata Stanisławka, Michał Ję­drzejewski i Arkadiusz Ciach,zwróciło się w tej sprawie z li­stem interwencyjnym do PaniPrezydent Radomska ­ AnnyMilczanowskiej. Treść listu i od­powiedź na niego publikujemyponiżej.

„Na Cmentarzu Nowym w Ra­domsku znajduje się pomnik 27 żoł­nierzy radzieckich poległych wwalkach o wyzwolenie ziemi ra­domszczańskiej. 26 z nich zginęłopodczas zimowej ofensywy w stycz­niu 1945 roku. Polegli oni walczącw szeregach 254 i 294 Dywizji Pan­cernej 52 Armii I Frontu Białoru­skiego. Ponadto na tablicy widniejerównież nazwisko Jakowa Salniko­wa ps. „Jasza” – legendarnego par­tyzanta, oficera radzieckiego, którypo ucieczce z obozu jenieckiego wal­czył w szeregach III Brygady ArmiiLudowej im. gen. Bema i poległpod wsią Wygoda podczas jej pacy­fikacji, w dniu 29 lipca 1944 rokuw walce z żandarmerią niemiecką iformacjami „Własowskimi”.

Tymi, którzy oddali życie, upa­miętnionymi na tablicy, są: JakowSalnikow, Konstanty Blokarzewski,Dmitrij Amelkin, Jarosław Nowot­niew, Timofiej Samafałow, NikołajSzuwałow, Jewsiej Krawczenko, An­driej Czesnakow, Grigorij Korot­kow, Grigorij Dubnia, AndriejDobyzski, Aleksandr Bulin, PawiełSkwarcew, Pawieł Stolarew, DmitrijŁożenko, Gołtan Karwines, AndriejGrafow, Pawieł Isztakin, Wiktor Bo­narow, Iwan Gregorenko, DmitrijKowalow, G.F. Krawczenko, JakowŁutkin, Dmitrij Łukow, Nikołaj Si­łow, Jegor Topren, Fiodor Usow.

Oddając hołd poległym żołnie­rzom radzieckim i czcząc ich pa­mięć, każdego roku tysiąceradomszczan palą symboliczne zni­cze pod tym pomnikiem. Niestety po­stawa obecnych władzsamorządowych Radomska, a wtym i Pani osobiście, nie korespon­duje w żaden sposób z postawą

mieszkańców naszego miasta. Znaj­duje to swój wyraz w całkowitymbraku zainteresowania stanem tech­nicznym pomnika. Obecnie znajdu­je się on w opłakanym stanie.Farba na elewacji jest popękana iodpada od pomnika, odpadają płyt­ki ceramiczne w dolnych jego frag­mentach. Jego widok sprawiaprzygnębiające wrażenie.

Na taką pamięć na pewno niezasłużyli sobie polegli żołnierze ra­dzieccy, którzy oddali swoje życieabyśmy my mogli żyć. Taka „dba­łość” o pomnik źle świadczy o go­spodarzach Radomska. Jeszczegorzej świadczyłoby o nas gdyby­śmy nie zwrócili Pani uwagi, że takdalej być nie może. To po prostuwstyd.

Dlatego żądamypodjęcia natychmiasto­wych działań mającychna celu przywróceniepomnikowi należnegowyglądu. My nie prosi­my, my żądamy.

W załączeniu przesy­łamy jednocześnie foto­grafie przedstawiająceobecny stan technicznypomnika."

List tej treści przeka­zaliśmy również do wia­domości: AmbasadoraFederacji Rosyjskiej wWarszawie Pana Władi­mira Grinina, MarszałkaSejmu RP pełniącegoobowiązki PrezydentaRP Pana Bronisława Ko­morowskiego, PrezesaRady Ministrów PanaDonalda Tuska, Woje­wody Łódzkiego PaniJolanty Chełmińskiej,Marszałka WojewództwaŁódzkiego Pana Włodzi­mierza Fisiaka, Prze­wodniczącego SejmikuWojewódzkiego PanaMarka Mazura, StarostyPowiatu Radomszczań­skiego Pan JerzegoKaczmarka, Przewodni­czącego Rady PowiatuRadomszczańskiego Pa­na Jakuba Jędrzejczaka,Przewodniczącego RadyMiejskiej w RadomskuPana Jana Grabowskie­go.

Obecny stan pomnika żołnierzy radzieckich na Cmentarzu Nowym wRadomsku

Odnosimy się z wielkim i należnym szacunkiem do żołnierzy Armii Krajowej. My,zwracaliśmy się jednak w liście z interwencją w sprawie pomnika żołnierzy radzieckich.

Page 3: Ziemia Radomszczanska - Nasz Dom - Nr 5 (25) Maj 2010 r.

3

Stanisław Kałuża. Miał 19 lat,kiedy wpisano go na listę pole­głych. Nigdy go nie znałem. Po­znaję dopiero dziś, prawie wćwierćwieku od chwili, kiedy z la­su przyszła po niego śmierć. Gorz­kie i niepełne to jest poznanie,zbudowane całe ze smutnychwspomnień jego ojca i brata.

Stanisław Kałuża był synemrobotnika, włókniarza, mieszkał wPiotrkowie Tryb., tam się urodził,tam przed wojną chodził do szko­ły i tam przeżył lata okupacji.Cierpki przedsmak śmierci poznałjuż podczas wojny. Miał 17 lat,gdy został uwięziony przez Niem­ców jako zakładnik. Błyskawicz­ne wyzwolenie Piotrkowauratowało mu życie.

Jako dziecko marzył o tym, że­by być fryzjerem, szybko się jed­nak okazało, że odzyskanejwolności trzeba pilnować z broniąw ręku. Dziś chłopcy w jego wie­ku noszą gitary, jemu przypadłonosić karabin. Wstąpił do Powiato­wego Urzędu Bezpieczeństwa Pu­blicznego. To nie była praca, tobyła walka, wybór polityczny. Bra­

tobójcza walka o władzę niosłaśmierć i dramat. Linia frontu w tejwojnie nie przebiegała wzdłużokopów lecz przez sam środekkażdego człowieka. Jego znajo­my, kolega z tej samej ulicy, synkolejarza, (…) Nurkowski wstą­pił do podziemia politycznego.Staszek podejrzewał, może naweto tym wiedział, ale długoletniamłodzieńcza znajomość powstrzy­mywała go widocznie od areszto­wania Nurkowskiego. Zresztątrudno teraz po tylu latach odtwa­rzać całą prawdę. Szczegółów jużnigdy się nie dowiemy, obaj zabra­li je ze sobą na tamten świat.

Staszek Kałuża mimo swegomłodego wieku był chłopcem po­ważnym, spokojnym, opanowa­nym. Dobrze się uczył, byłzdolny. Pod wpływem niespokoj­nych wydarzeń życie szybko wybi­ło mu z głowy sympatyczny iprowincjonalny zawód fryzjera,zapragnął jak wszyscy młodzichłopcy w tym czasie pójść doszkoły oficerskiej, zostać żołnie­rzem. Ojciec wyraził zgodę, na­wet na piśmie, ponieważ chłopak

był niepełnoletni. W połowiekwietnia 1946 roku miał wyje­chać do Warszawy, do szkoły ofi­cerskiej. Nic w tym zresztądziwnego, w domu panowała at­mosfera wojskowa jak na froncie.Mieszkali w budynku KomitetuPolskiej Partii Robotniczej. Nabalkonie stał erkaem, w mieszka­niu znajdowała się broń, amuni­cja, granaty, pod poduszkąmężczyźni trzymali pistolety. Na­rażeni byli na ciągłe niebezpie­czeństwo, otrzymywali anonimy,ostrzeżenia, pogróżki, wyroki.Trwała zbrojna walka o władzę.(…) Zginęło wielu członkówPPR. W ogóle życie ludzkie zarazpo wyzwoleniu niewiele się liczy­ło. Wojna domowa jaka się wtedytoczyła nie była wcale taka bezkr­wawa jak chcą tego podręcznikiszkolne. Pochłonęła wiele niepo­trzebnych ofiar po obu stronach.Walka nie skończyła się wraz zDniem Zwycięstwa nad hitlery­zmem, nie. (…).

W pierwszych latach po woj­nie dni kwitły w tym kraju nie tyl­ko odświętną czerwieniąsztandarów, lecz również kirem ża­łoby po tych, którzy ginęli w bra­terskim uścisku śmieci. Wrodzinie Kałużów takim czarnymdniem był 6 kwietnia 1946 roku.Tego właśnie dnia na polecenieszefa miejscowego Urzędu, Sta­szek udał się do Mierzyna. Nie­chętnie tam jechał, złe wieścidochodziły z terenu całego powia­tu. Wyszedł z mieszkania o ósmejrano. Jeszcze przed wyjściem za­trzymał się w progu i powiedziałdo ojca: „Tata, gdyby się ze mnącoś stało >zaopiekujcie się Nu­rkowskim<”

O godz. 12 ojciec otrzymał te­lefon, że syn został uprowadzonyprzez bandę „Warszyca”. Natych­miast z grupą 18 funkcjonariuszyi wojskowych udali się samocho­dem w kierunku Mierzyna. W po­bliżu tej miejscowości natrafili nazasadzkę, zostali okrążeni i ostrze­lani ogniem karabinu maszynowe­go. Dwóch ludzi padło namiejscu, dwóch raniono. Resztagrupy zaczęła się wycofywać. Oj­ciec Staszka zdołał dotrzeć do po­bliskich łąk, ukrył się tam wśródtorfowisk i tak doczekał zmierz­

chu. Przez jakiś czas słyszał z od­dali głos syna: „Koledzy, ratujciemnie”. Potem głos umilkł. Bandazrobiła zbiórkę i odeszła. Około80 dobrze uzbrojonych mężczyznprzemaszerowało kilkanaście kro­ków od jego kryjówki i skryło sięw lesie. Na drugi dzień wyruszyłaza nimi obława wojskowa. Jedenz żołnierzy, ustawiając na skrajulasu karabin maszynowy, ujrzałciało zabitego. Bezpośrednimoprawcą był przedwojenny oficerWojska Polskiego, Rogulka, za­stępca „Warszyca”. Jedną rekęprzybito Staszkowi hakiem dościany, drugą przyciśnięto wrota­mi stodoły. Rogulka co 20 minutstrzelał z pistoletu to do lewej, todo prawej ręki ukrzyżowanego.Chłopiec po każdym strzale dziu­rawiącym mu ręce, mdlał, oble­wano go wtedy wodą i Rogulkanowy pocisk ładował mu w ciało.Wstrzelił mu w ten sposób osiemkul. Chciał wydobyć od Staszkawiadomości i adresy dotyczącepracowników Urzędu Bezpie­czeństwa w Piotrkowie. Następ­nie zdjęto go z haka i zawleczonodo lasu, tam dobił go Nurkowski.Ciało przysypano piachem.

Ojciec Staszka zapamiętałostatnie słowa swego syna i przezdługi czas poszukiwał Nurkow­skiego. Ten jednak na jakiś czaspo dokonanej zbrodni zniknął zPiotrkowa. Stary Kałuża nie dałza wygraną, pilnie obserwowałwieczorami dom jego ojca, ażpewnego razu zauważył Nurkow­skiego na stacji. Zatrzymano go iosadzono w więzieniu. W śledz­twie przyznał się do morderstwa.Sąd skazał go na karę śmierci.Wyrok wykonano (…).

Tak zginęli dwaj młodzi lu­dzie, koledzy ze szkolnego bo­iska, z jednej ulicy, z jednegomiasta, z jednego kraju (…).

Karol BadziakPS. Powyższy tekst stanowi

fragment opracowania zatytuło­wanenego „Za Ojczyznę i Lud”,wydanego w 1973 roku, stara­niem Komitetu WojewódzkiegoPolskiej Zjednoczonej Partii Ro­botniczej w Łodzi

UKRZYŻOWANIEZbrodnia Konspiracyjnego Wojska Polskiego

Tablica umieszczona na kaplicy Cmentarza Starego w Radomskuupamiętniająca m.in. Jana Rogulkę, który strzelając torturował i RyszardaNurkowskiego, który zamordował 19 ­ letniego Stanisława Kałużę.

Page 4: Ziemia Radomszczanska - Nasz Dom - Nr 5 (25) Maj 2010 r.

4

Na 4,6 milionów pole­głych żołnierzy Wehrmachtu4 miliony zginęły na fronciewschodnim. Gdyby ZSRRzostał z wojny wyeliminowa­ny lub wycofał się z niej Hi­tler triumfowałby w Europieprzez wiele, wiele lat.

Granice powojennej Pol­ski wyznaczyły zwycięskiemocarstwa, ale tylko granicęwschodnią jednomyślnie.USA i Wielka Brytania chcia­ły zachodniej granicy Polskibez Wrocławia i Szczecina.Podobnie rząd emigracyjnyw Londynie. Gdyby w 1945roku zabrakło I i II armiiWojska Polskiego orazwładz Polski Ludowej musie­libyśmy stłoczyć się na tery­

torium o 20 procentmniejszym. Nie byłobyszans na obecne granice.

Każdy kto zdaje sobie ztego sprawę powinien złożyćhołd radzieckim i polskimżołnierzom II Wojny Świato­wej. Zapalić świeczki na ichmogiłach. To nasza powin­ność i zobowiązanie. Polskama doniosły znak zwycię­stwa w tej wojnie. Biało­czerwony sztandar nad poko­nanym Berlinem. Ludzie,którzy chcą ten symbol wy­mazać, szachraje nowej poli­tyki historycznej, zasługujątylko na wzgardę.

Naszą powinnością jestobrona deptanych życiory­sów. Obrona ludzi wojennej

zasługi i ludzi ciężkiej pracy.Ich patriotyzmu wyrażonegow upartym usuwaniuzgliszcz wojennych, a nieczekaniu na nową światowąwojnę. Z najwyższym sza­cunkiem odnosimy się do lu­dzi, którzy po tragicznejwojnie Polskę budowali,uznając, że przede wszyst­kim była to Polska, a dopie­ro potem Polska Ludowa.

Mówimy ludziom pracy zdawnej Polski: Nie miejciepoczucia winy, że budowali­ście swój kraj, w takich wa­runkach, w jakich to byłomożliwe. Polska była taka,jaka była, albo by jej w ogó­le nie było. Pracowaliściedla legalnego państwa pol­

skiego. Możecie być dumniz waszych życiorysów, zpracy dla kraju, ze zdoby­tych kwalifikacji, ze swojejmłodości. Macie prawo dopamięci, do wzruszeń, dowspomnień z pierwszychprzyjaźni i miłości.

Historia tego okresu matakże ciemne strony, którepotępiamy i których nie po­mijamy milczeniem. Jednakwyłączając czasy stalinow­skie, w Polsce nie było zma­sowanego terroru. Władzapozwalała na wiele, nie po­zwalając na zmianę władzy.Te możliwości pojawiły siępod koniec lat 80­tych. Dro­ga do demokracji nie doko­nała się przemocą, aleumową przy Okrągłym Sto­le. To Okrągły Stół, a nieKatyń jest mitem założyciel­skim demokratycznej Rze­czypospolitej.

PRAWDA O POLSCE

Miałam zniknąć na tysiącleciaOdrodziłam się w Sielcach nad OkąTam zawiesili mnie SybiracyBy w czterdziestym czwartym,Chrzest brać pod „Lenino”

Później nieśli mnie wysokoPolską ZiemięZe łzami witałamA w czterdziestym piątymNa gruzach Warszawy płakałam

Drugi chrzest biorę z BałtykiemPięćsetlecie powrotu do macierzyMorskiego okna na światOd Świnoujścia po Hel

Radośnie witałam zachodnie ziemieWrocław, Legnicę, SzczecinSłupy graniczneBiało­CzerwoneWbijane na brzegu Odry

Za Odrą wiewałam ochoczoPod Budziszynem, DreznemBy na polskich czołgachZ piastowskim orzełkiemWjechać dumnie do BerlinaZniszczyć twierdzę Hitlera

Zwycięsko wiewałam w BerlinieBo pierwszy raz w naszej historiiSłowianie ramię w ramięPokonali Niemca

Dzisiaj mam swoje świętoDzień Biało­Czerwonej Flagi

Czczą mnie jak bóstwoBo wisiałam nad „Reichstagiem”

Są tu Polacy spod Monte CasinoNa obcych ziemiach walczyliNieśli Flagę Biało­CzerwonąAle alianci ją zapomnieli

Nie widzę moich SybirakówKtórzy mnie nieśli z nad „Oki”Od pierwszej bitwy spod LeninoAż do BerlinaNa gruzy Trzeciej Rzeszy

Ślę ukłon wszystkim SybirakomKtórzy wyzwalali PolskęZanieśli mnie do BerlinaA jeden z nich staruszekMieszka tutaj w Warszawie

Zapomniany łzy roniLecz w historii PolskiZrobił Stół OkrągłyTo wielki BohaterJak Król Jan III – Sobieski

Za parę dni Dzień ZwycięstwaNad Hitlerowskim FaszyzmemSześćdziesiąt pięć lat temuZwycięsko wiewałam nad Berlinem

Dziś powiewam w BrukseliDumna z mego KrajuBo zawiesił mnie w UniiPremier Leszek Miller

Mieczysław Tuliński

BIAŁO ­ CZERWONALeszek Miller

leszek­miller.blog.onet.pl

Page 5: Ziemia Radomszczanska - Nasz Dom - Nr 5 (25) Maj 2010 r.

5

Postanowiłem zamieścić naswoim blogu tekst innego blo­gera Jana Engelgarda. Wartoprzeczytać i wyciągnąć wnioski.

Kiedy jeden z moich kole­gów wyszperał w Internecie, nastronie IPN, kilka nazwisk w „In­deksie represjonowanych w PRLz powodów politycznych” i mi jepokazał – nie mogłem uwierzyći przeczytałem dwa razy. Nie,pomyłki nie było. Pod literą „B”znaleźliśmy od razu cztery na­zwiska „bojowców” UPA schwy­tanych w roku 1947 przez polskielub czechosłowackie organa bez­pieczeństwa. Znalezienie się upo­wców na tej liście to swegorodzaju nobilitacja – „represjo­nowani z powodów politycznych”– to brzmi jak wyróżnienie i od­danie hołdu. Dodam tylko, żeIPN nie zdecydował się umie­ścić w tym rejestrze np. LechaWałęsy, ale zdecydował się naumieszczenie członków sotniUPA grasujących w Bieszcza­dach, zabijających polskich żoł­nierzy i palących polskie wsie.

Podajmy kilka przykładów.Wasyl Brewka (ur. 8 VIII 1915),analfabeta, członek sotni „Hro­menki” (tej z filmu „Żelazna sot­nia”), Brał udział w atakach najednostki WP w Uluczu i w le­sie k. Dobrzanki. Wyrok śmier­ci wykonano 1 X 1947 r. Wkwestionariuszu wymienia sięnazwiska „osób represjonują­cych”, czyli w tym przypadkupracowników WojewódzkiegoUrzędu Bezpieczeństwa w Rze­szowie i pionu sądowego w Gru­pie Operacyjnej „Wisła”.Następny delikwent: Józef Bocz­kowski (ur. 8 VIII 1926), 4 kla­sy szkoły powszechnej, członekUPA, brał udział w napadach najednostki WP i jednostki czecho­słowackie. Następny: BrylińskiStefan (ur. 20 IX 1922), 5 klasszkoły powszechnej, członek sot­ni „Osypa”, potem „Burłaki”,oskarżony m.in. o „usiłowanieoderwania od Państwa Polskie­go części jego obszaru”. Wyrokśmierci wykonano 28 IX 1948.I wreszcie Bochniak Adam (ur.5 X 1925), 4 klasy szkoły po­wszechnej, członek sotni „Hry­nia”, brał udział m.in. w atakuna Baligród i podpalaniu wsi pol­

skich. Wyrok śmierci wykonano2 IV 1949r.

To tylko kilka przykładów –na liście figurują dziesiątki na­zwisk członków UPA. Powstajepytanie – jak to się stało, że wtym rejestrze umieszczono upo­wców? Jakie były przesłanki me­rytoryczne i polityczne? Możnałatwo się domyśleć, że za takimrozwiązaniem stoi grupa pracow­ników IPN o wyraźnie proban­derowskiej proweniencji. Są oniw IPN od samego początku, kie­dy instytucja ta była pod kontro­lą Unii Wolności. To cipracownicy razem z naiwnymipolskimi historykami opracowa­li sławetny „Atlas podziemia nie­podległościowego”, w którymstraty UPA w walce w WP i KBWwliczono lekką rączką do stratpolskiego podziemia! Mimo żew ogromnej większości przypad­ków podziemie polskie zwalcza­ło UPA gdzie tylko się dało. Czyjednak hasełko „walki z komu­ną” może być aż tak zaczadza­jące, by godzić się na takąmanipulację? Czy w imię tej ob­sesji mamy stawiać pod pręgie­rzem żołnierzy WP i KBW (wdużej części pochodzących z Kre­sów, często członków Samoobro­ny i AK), a wynosić na piedestałczłonków organizacji, która no­si na sobie piętno zbrodni ludo­bójstwa? Czy polscy kierownicyIPN nie mogą zrozumieć, że gdy­by po 1945 roku nastała Polska„londyńska”, to także rozprawi­łaby się z UPA, bo chodziło tunie tylko o zapewnienie spoko­ju i bezpieczeństwa, ale i racjęstanu? Kto więc w tej poronio­nej logice jest zbrodniarzem akto bohaterem – gen. Stefan Mos­sor, przedwojenny oficer, wybit­ny sztabowiec, dowodzący GrupąOperacyjną „Wisła”, czy anal­fabeta z sotni „Hromenki”? Towstyd, że musimy dzisiaj zada­wać takie pytania.

Pisałem nie raz, że IPN to in­stytucja zbudowana na funda­mentach fałszywej ideologii, wdużej mierze antypolskich. Spryt­nie podrzucona przez pogrobow­ców UPA idea „walki z komuną”sprawia, że IPN poluje na Pola­ków z WP i KBW a na listę re­presjonowanych wciąga

analfabetów z sotni „Hromen­ki”. I to ma być budowanie fun­damentów „wolnej Polski”? Czyw imię mitycznej walki z nie ist­nieją „komuną” musimy się ja­ko państwo i naród tak upokarzać?I do czego to wszystko dopro­wadziło? – do totalnej kompro­mitacji w skali międzynarodowej,kiedy patron tej historycznej wi­zji na Ukrainie, Wiktor Juszczen­ko, uznał Banderę „BohateremUkrainy”. IPN ma w tym swój

udział, bo ściśle współpracowałze swoim probanderowskim od­powiednikiem w Kijowie, do­starczając mu dokumentyarchiwalne na temat „prześlado­wań” UPA i wpisując na „listęrepresjonowanych w PRL” człon­ków tej zbrodniczej organizacji.Niech o tym wiedzą ci wszyscywrzeszczący, że zamach na IPN,to niemal zamach na Polskę

INSTYTUT PAMIĘCI UPA

Ludobójstwo polskiej ludności cywilnejNa początku 1943 na III konferencji OUN­B, która odbyła się w

dniach 17–23 lutego 1943 r. w wiosce Tereberze lub Wałujky wpobliżu Oleska w obwodzie lwowskim kierownictwo OUN­B podjętodecyzję o formowaniu struktur partyzanckich. Część delegatówoptowała za rozpoczęciem walki z Niemcami, inni jak RomanSzuchewycz i Dmytro Klaczkiwski wskazywali jako głównychwrogów Sowietów i Polaków. Nie rozstrzygnięto czy konferencjapodjęła decyzję o usunięciu polskiej ludności, czy uczynił to nawłasną rękę Dmytro Klaczkiwski ps. Kłym Sawur, dowódca okręguUPA­Północ i Prowidnyk OUN­B na Wołyń. Miało to zapewnić pozakończeniu wojny tereny jednolite etnicznie, co miało dużeznaczenie wobec ewentualnych rozmów pokojowych, czy teżewentualnych plebiscytów po zakończeniu wojny.

Od lutego 1943 r. oddziały UPA rozpoczęły akcję oczyszczaniaWołynia z polskiej ludności. W atakach przeprowadzanych z dużymokrucieństwem brali udział również ukraińscy chłopi tzw. czerń.Szczególne nasilenie rzezi nastąpiło w lipcu po wydanej w czerwcu1943 r. tajnej dyrektywie w sprawie przeprowadzenia wielkiej akcjilikwidacji polskiej ludności męskiej w wieku od 16 do 60 lat. Wefekcie na Wołyniu zostało zamordowanych około 60 tys. Polaków,większość polskiej ludności uciekła z zagrożonych terenów wiejskichdo miast, gdzie stacjonowały garnizony niemieckie, lub zostaławywieziona na roboty przymusowe do Rzeszy. Ludność polska naWołyniu przetrwała jedynie w miastach oraz w kilku silniebronionych bazach samoobrony (m.in. Przebraże).

W sierpniu 1943 r. na III zjeździe OUN(B) delegacja wołyńskazaproponowała powtórzenie rzezi z Wołynia we WschodniejMałopolsce (Wschodniej Galicji), co znalazło poparcie większościdelegatów. Zdaniem Grzegorza Motyki zjazd podjął decyzję oantypolskiej czystce w Małopolsce lub też pozostawił decyzjędowódcy UPA Romanowi Szuchewyczowi, który po wizycie naWołyniu podjął ją najpóźniej jesienią 1943 roku.

W marcu 1944 r. Główne Dowództwo UPA wydało rozkazwypędzania Polaków pod groźbą śmierci. W razie pozostaniaPolaków na miejscu polskich mężczyzn miano zabijać, a chaty imajątek palić. W praktyce ograniczenie to najczęściej nie byłoprzestrzegane i oddziały UPA zabijały także kobiety i dzieci

Według ustaleń historyków w Małopolsce Wschodniej zostałozamordowanych od 20­25[18] do 60 tys.[19] Polaków a około300–400 tys. uciekło z terenów Małopolski Wschodniej wiosną ilatem 1944 r.

Ogółem straty polskiej ludności wynikłe z rozpoczętej przezOUN­UPA antypolskiej akcji szacowane są na: 80–100 tys. Polaków,120 tys. Polaków aż po liczbę 185 tys. zawierającą również ofiaryukraińskich formacji w służbie niemieckiej oraz ofiary nacjonalistówukraińskich innych narodowości niż polska. Organizacja mordów, ichprzebieg, rozmiary, zasięg terytorialny oraz cele i motywy, jakie tejakcji przyświecały, uprawniają zdaniem pionu śledczego IPN dostwierdzenia , iż na terenie Wołynia w latach 1939–1945 doszło dozbrodni ludobójstwa.

źródło: www.wikipedia.pl

Leszek Millerleszek­miller.blog.onet.pl

Page 6: Ziemia Radomszczanska - Nasz Dom - Nr 5 (25) Maj 2010 r.

Leżąc właśnie tak, a podnió­słszy głowy do góry widzieli­śmy w swojej perspektywie bzyo białych, szerokich pniach, któ­re stały w zagęszczonym zagaj­niku sosnowym nieco dalej odstrumienia. Nie poruszał się nanich ani jeden listek. Po dłuż­szym odpoczynku ruszyliśmyzaganiając ze sobą gęsi do do­mu. Ciągnęliśmy jedni za dru­gimi skrajem lasu. Wsi naszejnie było stąd widać, leżała po­łożona trochę w kotlinie międzylasami. Było ciepło i bardzo ci­cho. Pędziliśmy swoje gęsi wy­deptaną ścieżką wśród trawy.Obok w dolinie płynęła rzecz­ka. Struga Wymysłowianka ro­biła szerokie półkole, a razem znią wierzby, olszyny, sosny iczeremchy. My mieliśmy drogęwzdłuż strumienia. Z lewej stro­ny mieliśmy ciągle sosnowe za­gajniki aż do mostu koło brodu.Mostek był zbudowany przezNiemców z okrąglaków, stądskręcaliśmy ze swoją ptasią cze­redą w prawo do domów, prze­chodząc obok kurhanu naszczycie, którego jak wiadomowznosił się wmurowany w głazżelazny krzyż – symbol wielkiejmogiły zbiorowej powstańczej.

Stąd nasza droga skręcała wlewo i tu już była rodzinna wio­ska. Tutaj czułem się lekki, sil­ny i wypoczęty, tylko moje ręce,palce i bose nogi były brudne izakurzone, nie dotyczyło to mo­ich gąsek, które takimi drobia­zgami nie zajmowały sobiegłowy.

Nasze gospodarstwo nieste­ty z roku na rok podupadało.Budynki zapadały się jeden podrugim. Była to naturalna kolejrzeczy, gdy gospodarz biednie­je i nie ma pieniędzy na repera­cję.

W pierwszym roku wojny –gdzie zostały po naszym dziad­ku do naszej dyspozycji wszyst­kie zbiory – w drugim roku –chociaż w zasadzie były pomyśl­

ne wszędzie, u nas było źle, gdyżNiemcy zniszczyli nam – jak jużwyżej wspomniałem – najlep­szy kawał żyta, używając tegopola pod tabory, kuźnie polowe,wozy z armatami, wozy z róż­nym zaopatrzeniem i sprzętemwojskowym. Stąd też zaczęłobrakować nam najpotrzebniej­szych rzeczy a przede wszyst­kim jedzenia. Brak było kartoflido sadzenia i jedzenia, nie byłokaszy, nie było ziarna na mąkę,a jeśli było, to w minimalnej ilo­ści i to tylko do mielenia w żar­nach. Chleb mama musiała przednami zamykać na klucz, bowiemw przeciwnym razie, bez racjo­nowania zjedlibyśmy od ręki,tym bardziej, że i kartofli niebyło za wiele albo wcale i tr­zeba było je kupować. W domuw ogóle nie było cukru a i sa­charyna nie zawsze była. W do­mu od września przyszło na światnowe dziecko, jak już wspo­mniałem wyżej, Czesława. Kiep­sko było z mlekiem. Dzieckoczęsto chorowało i było ogrom­nie wychudzone. Liczyliśmy sięteż wszyscy z tym, że wkrótceumrze. Było nam jej bardzo żal.Pomimo wielkiej przenikliwo­ści w sprawach pieniężnych igospodarskich, pomimo zupeł­nego wyczucia przez mamę, coma nadejść – była ona całkowi­cie bezradna na tę klęskę i wiem,że całymi dniami nie dojadała,odejmując sobie od ust, żeby nasnie zagłodzić, żeby tylko namdać jeść.

Gdy nadeszła wiosna ludziewydobywali żyto pod zasiewziarnem jarym z najtajniejszychschowków, z obawy przed re­kwizycją chowali więc gdzie siędało – w stodołach pod przycie­siami, w stajniach pod pułapa­mi, w zamkniętych kufrach podubraniami, w spiżarniach, wprostw nieprawdopodobnych miej­scach. Wiele prac polowych prze­ważnie wykonywanych przezrolników przy pomocy siły za­

przęgowej – z braku pieniędzywykonywać musieliśmy z ma­mą sami motykami, takie robo­ty jak na przykład: okopywaniekartofli, redlenie. Żyto w doj­rzałych ziemniakach, na krótkoprzed wykopkami, sialiśmy wbruzdy, zamiast siać jak należa­ło po wykopaniu kartofli i orce.W czasie wykopków, przykry­waliśmy ziarno motykami, na­sypując na zimę całe kartoflisko.Po wykopaniu ziemniaków za­grabialiśmy ręcznymi grabiami.Czy wobec tego mogliśmy sięspodziewać wysokich plonów?… Na pewno nie! Nie posiada­liśmy własnego konia a obrób­ka pod koniem kosztowałastosunkowo drogo, na co nie by­ło nas stać z braku pieniędzy.Ojciec dopiero pod koniec 1916roku jako były kolejarz rozpo­czął otrzymywanie zapomogimiesięcznej od władz austryjac­kich w wysokości 45 koron. Za­pomoga ta była niewystarczająca,aby z niej użyć, w każdym jed­nak razie było to coś, czego niewolno sobie było lekceważyć.Sytuacja materialna z tą chwilądla całej rodziny poprawiła sięo tyle, że mama mogła od cza­su do czasu kupić na wolnymrynku trochę słoniny, mięsa anade wszystko żyta na mąkę,kaszy i kartofli do jedzenia i dosadzenia. Muszę tutaj dodać, iżw czasie trwania wojny w mie­ście obowiązywały kartki żyw­nościowe. Na kartki wydawanochleb, oleje i tłuszcze. Nas jed­nak te zarządzenia nie obejmo­wały i myśmy byli pozbawienikartek żywnościowych, a to ztego powodu, iż zamieszkiwa­liśmy na wsi i posiadali własnąziemię uprawną. Wobec powyż­szego wszelkie artykuły żywno­ściowe musieliśmy zakupywaću chłopów na wolnym rynku,które można było dostać poznacznie wygórowanych cenach.Ponieważ nasza rodzina jak napoczątku wspomniałem składa­

ła się z wielu osób, a mianowi­cie włączając teraz do niejmaleńką Czesię – z ośmiu osób!– dwoje rodziców, dwie ciotki:Ewcię i Weronikę, nas czwororodzeństwa – sytuacja żywno­ściowa w domu była nie do po­zazdroszczenia. Z brakudostatecznej ilości żyta na mą­kę, ziarno na chleb było mielo­ne przeważnie w żarnachdomowych na chleb razowy, któ­ry z powodu jak najdalej idą­cych ograniczeń mama piekłaraz na tydzień, albo też raz nadwa tygodnie i miała go trzy­mać pod kluczem, gdyż w prze­ciwnym razie by się szybkoulotnił z kredensu.

Krowa znajdująca się w go­spodarstwie była jedyną podpo­rą rodziny w tych ciężkichczasach, ale ponieważ nie wy­wodziła się z lepszej rasy mlecz­nej, nie dostarczała większegoudoju – stąd też dawał się od­czuć w domu niedostatek mle­ka. Ciężko też było wgospodarstwie z paszą dla kro­wy. Łąka nasza podmokła i za­kwaśniała dostarczała trawy dlakonia, której krowy nie chciałyzjadać, w związku z czym częśćgruntu trzeba było przeznaczaćpod uprawy saladery i wyki, aw lecie każdy wolny czas od in­nych zajęć musiałem poświęcaćna rwanie chwastów dla krowy– po granicach, polach, ugorach.Pamiętam dzisiaj zupełnie do­brze, gdy urodziła się Czesia,było bowiem 16 września 1916roku.

Część naszego podwórka te­go roku była odgrodzona żer­dziami. W środku tegoogrodzenia na niewielkich grząd­kach rosły wybujałe łodygi ty­toniu, wysokie – podobne dosłoneczników.

BOLESŁAW HANICZ ­ BORUTAPoniżej publikujemy fragmenty pierwszej części „ZAPISKÓW BIOGRA­

FICZNYCH” Bolesława Hanicza – Boruty, więźnia politycznego okresu mię­dzywojennego i czasów PRL, legendarnego partyzanta, bezpośredniegowykonawcy wyroku śmierci na kacie Radomska – szefie żandarmerii Dehnie,uczestnika największej bitwy partyzanckiej II wojny światowej na Ziemi Ra­domszczańskiej – Bitwy pod Ewiną, dowódcy III Brygady Armii Ludowej ­zgrupowania partyzanckiego operującego na naszym terenie.

6

W kolejnym numerze „ZiemiRadomszczańskiej ­ NaszDom" opublikujemy następnyodcinek.

Page 7: Ziemia Radomszczanska - Nasz Dom - Nr 5 (25) Maj 2010 r.

7

MIEJSCA PAMIĘCI NARODOWEJ

STEFAN CHOBOT i JAN ZBROJAOfiary zbrodni Konspiracyjnego Wojska Polskiego

Na Cmentarzu Para­fialnym dla dzielnicy Sto­biecko Miejskie wRadomsku znajduje sięgrób dwóch działaczy le­wicy zamordowanych 64lata temu przez opraw­ców z KonspiracyjnegoWojska Polskiego – for­macji utworzonej przezStanisława Sojczyńskie­go ps. „Warszyc” do wal­ki z organami ówczesnejwładzy. W mogile tej spo­czywają:

­ S t e f a n C h o b o ts. Adama, ur. 1905 roku.W okresie okupacji wy­wieziony na roboty przy­musowe do Niemiec. Powyzwoleniu SekretarzKomitetu Gminnego Pol­skiej Partii Robotniczejw Zakrzówku, PrezesZwiązku SamopomocyChłopskiej w StobieckuMiejskim. Zamordowa­ny bestialsko 25 paździer­nika 1945 roku.

­ J a n Z b r o j as. Lamberta, ur. 15 maja

1914 roku wStobiecku Miej­skim. W okresieokupacji nie­mieckiej żoł­nierz ArmiiLudowej i czło­nek PolskiejPartii Robotni­czej. Zamordo­wany bestialsko25 października1945 roku w le­sie koło Jedlna.

Obydwaj zo­stali uprowadze­ni ze swoich mieszkańprzez KWP w nocy z 25na 26 października 1945roku i po bestialskich tor­turach, okaleczeniu ciał– zamordowani. W imie­niu Stowarzyszenia ZIE­MIA RADOMSZCZA­ŃSKA hołd pomordowa­nym poprzez zapalenieznicza złożył ArkadiuszCiach.

Mogiła Powstańców Styczniowych na cmentarzu w Bąkowej Górze

Renata Stanisławska

Page 8: Ziemia Radomszczanska - Nasz Dom - Nr 5 (25) Maj 2010 r.