zgrzyt_marzec2013-2

16
Zgrzyt Zgierska Gazeta Niezależna Egzemplarz bezpłatny Marzec 2013, nr 14 Tymczasem, jak oddziały - wuje galeria handlowa na miasto można się przekonać chociażby na przykładzie Łodzi. Na początku lat dziewięćdziesiątych Piotrkowska była jedną z droższych ulic w Pol- sce. Było tam wiele sklepów luksu- sowych (w tym salon Mercedesa) albo chociaż ze średniej półki. Jed- nak pojawienie się najpierw Gale- rii Łódzkiej, a potem Manufaktury, po prostu je „zassało”. Wzmocniły to umowy najmu, gdzie pojawiły się klauzule zakazujące prowa- dzenia sklepu tej samej marki w określonej odległości od Manu- faktury – właśnie takiej, żeby nie można było jednocześnie prowa- dzić biznesu tam i na Piotrkow- skiej. Teraz Piotrkowska w dzień jest martwa. Bardzo trudno kupić tam buty czy marynarkę. Wybór jest za mały, mniejszy, niż przy- zwyczaiła nas... no właśnie Ma- nufaktura. Paradoksalnie, chyba najwięcej życia wprowadzają tam różne pogotowia, które traktują deptak jako pas startowy. Ludzie wracają na Piotrkowską w week- endowe wieczory - na imprezy. Jednak takie lokale, działające intensywnie tylko przez dziesięć godzin tygodniowo, nie przyno- szą szczególnie dużych dochodów z najmu. Na przykładzie Manufaktury łatwo też zaobserwować, że gale- ria handlowa, nawet największa i z dużą ilością wydarzeń plenero- wych, nie ożywia przestrzeni wo- kół. Jest zamkniętą całością, do której się wjeżdża i z której wyjeż- dża się samochodem. Ktoś jednak może powiedzieć, że Łódź to jednostkowy przykład miasta źle zarządzanego. Zresztą, tym argumentem posługuje się też Tomasz Kaczmarek, inwestor. Mówi, że w wielu miastach, np. w Poznaniu czy Wrocławiu, duże obiekty nie przeszkadzają dużym ulicom handlowym, pod warun- kiem, że infrastruktura jest odpo- wiednio ukształtowana. Niestety, w odniesieniu do Poznania to nie jest prawda. Tamtejszy Stary Browar oddziaływał pozytyw- nie na otoczenie wtedy, kiedy był mniejszy. Galerie handlowe rzadko stają się wizytówkami miast, ale tej się udało. Galeria Lafayette w Berlinie, proj. Jean Nouvel. Czy Galeria Zgierz naprawdę ma taki potencjał? Potencjalny inwestor przekonuje, że galeria będzie miała same „plusy dodatnie”. A prezy- dent miasta deklaruje, że dzięki inwestycji pojawi się w Zgierzu ponad 200 miejsc pracy. Kreatywne zarządzanie w Urzędzie - str. 5-6 Informacja publiczna - str. 16 Ciąg dalszy na stronie 3 Czym jest gender? - str. 14-15 Nie bójmy się reagować Tramwaj, autobus, ulica... Wydawałoby się, że miej - sca publiczne powinny być wolne od molestowania. Jest w końcu tyle ludzi, którzy za- reagują, gdy będzie trzeba... Niestety, zbyt często ofiary molestowanie pozostawione są same sobie. O przyczynach molestowania, jego skutkach i o tym, jak sobie z nim ra- dzić pisze Patrycja Malik. Strony 11-12 Radni recenzują prezydent Po ponad dwóch latach bie- żącej kadencji zgierskiego sa- morządu i licznych dyskusjach politycznych, redakcja „Zgrzytu” pyta radnych wprost: co sądzą o prezydent miasta i jej pomy- słach na zarządzanie Zgierzem? Jakie dostrzegają pozytywne i negatywne aspekty jej dotych- czasowej kadencji? Ale także - co im samym, jako miejskim radnym, udało się zrobić i jak ma się to do ich programu wy- borczego? Jako pierwsi pytamy także o szanse Iwony Wieczo- rek na reelekcję oraz jej poten- cjalnych kontrkandydatów/ kandydatki. Odpowiedzi 8 radnych wa- hają się od ostrożnego entu- zjazmu dla dotychczasowych rządów ze strony „egzotycznej” koalicji PiS-PSL-SLD, do ostrej krytyki ze strony opozycyjnego PO i radnego Mięsoka. Materiał specjalny znajdziecie na: Stronach 7-10 Odchudzanie na trzeźwo Zioła, tabletki, soki, od- chudzające pasy, napoje - to tylko kilka z licznych oszustw jakimi karmi nas biznes oty- łości. Nie ma co pokładać też nadziei w „cudownych” die- tach - które w większości są stekiem bzdur. Głównym i najskuteczniejszym sposo - bem na schudnięcie jest... spożywanie mniejszej ilości kalorii. Dowiedz się więcej: Strony 12-13 Galeria Zgierz - nie kupujemy tego. Na licencji (CC BY-NC-SA 2.0) Aut. killerfemme @ Flickr.com

Transcript of zgrzyt_marzec2013-2

Page 1: zgrzyt_marzec2013-2

ZgrzytZ g i e r s k a G a z e t a N i e z a l e ż n aEgzemplarz bezpłatny

Marzec 2013, nr 14

Tymczasem, jak oddziały-wuje galeria handlowa na miasto można się przekonać chociażby na przykładzie Łodzi. Na początku lat dziewięćdziesiątych Piotrkowska była jedną z droższych ulic w Pol-sce. Było tam wiele sklepów luksu-sowych (w tym salon Mercedesa) albo chociaż ze średniej półki. Jed-nak pojawienie się najpierw Gale-rii Łódzkiej, a potem Manufaktury, po prostu je „zassało”. Wzmocniły to umowy najmu, gdzie pojawiły się klauzule zakazujące prowa-dzenia sklepu tej samej marki w określonej odległości od Manu-faktury – właśnie takiej, żeby nie można było jednocześnie prowa-dzić biznesu tam i na Piotrkow-skiej. Teraz Piotrkowska w dzień jest martwa. Bardzo trudno kupić tam buty czy marynarkę. Wybór jest za mały, mniejszy, niż przy-zwyczaiła nas... no właśnie Ma-nufaktura. Paradoksalnie, chyba najwięcej życia wprowadzają tam różne pogotowia, które traktują deptak jako pas startowy. Ludzie wracają na Piotrkowską w week-endowe wieczory - na imprezy. Jednak takie lokale, działające

intensywnie tylko przez dziesięć godzin tygodniowo, nie przyno-szą szczególnie dużych dochodów z najmu.

Na przykładzie Manufaktury łatwo też zaobserwować, że gale-ria handlowa, nawet największa i z dużą ilością wydarzeń plenero-wych, nie ożywia przestrzeni wo-kół. Jest zamkniętą całością, do której się wjeżdża i z której wyjeż-dża się samochodem.

Ktoś jednak może powiedzieć, że Łódź to jednostkowy przykład miasta źle zarządzanego. Zresztą, tym argumentem posługuje się też Tomasz Kaczmarek, inwestor. Mówi, że w wielu miastach, np. w Poznaniu czy Wrocławiu, duże obiekty nie przeszkadzają dużym ulicom handlowym, pod warun-kiem, że infrastruktura jest odpo-wiednio ukształtowana. Niestety, w odniesieniu do Poznania to nie jest prawda. Tamtejszy Stary Browar oddziaływał pozytyw-nie na otoczenie wtedy, kiedy był mniejszy.

Galerie handlowe rzadko stają się wizytówkami miast, ale tej się udało. Galeria Lafayette w Berlinie, proj. Jean Nouvel. Czy Galeria Zgierz naprawdę ma taki potencjał? Potencjalny inwestor przekonuje, że galeria będzie miała same „plusy dodatnie”. A prezy-dent miasta deklaruje, że dzięki inwestycji pojawi się w Zgierzu ponad 200 miejsc pracy.

Kreatywne zarządzanie w Urzędzie - str. 5-6 Informacja publiczna - str. 16

Ciąg dalszy na stronie 3

Czym jest gender? - str. 14-15

Nie bójmy się reagować

Tramwaj, autobus, ulica... Wydawałoby się, że miej-sca publiczne powinny być wolne od molestowania. Jest w końcu tyle ludzi, którzy za-reagują, gdy będzie trzeba... Niestety, zbyt często ofiary molestowanie pozostawione są same sobie. O przyczynach molestowania, jego skutkach i o tym, jak sobie z nim ra-dzić pisze Patrycja Malik.

Strony 11-12

Radni recenzują prezydent

Po ponad dwóch latach bie-żącej kadencji zgierskiego sa-morządu i licznych dyskusjach politycznych, redakcja „Zgrzytu” pyta radnych wprost: co sądzą o prezydent miasta i jej pomy-słach na zarządzanie Zgierzem? Jakie dostrzegają pozytywne i negatywne aspekty jej dotych-czasowej kadencji? Ale także

- co im samym, jako miejskim radnym, udało się zrobić i jak ma się to do ich programu wy-borczego? Jako pierwsi pytamy

także o szanse Iwony Wieczo-rek na reelekcję oraz jej poten-cjalnych kontrkandydatów/kandydatki.

Odpowiedzi 8 radnych wa-hają się od ostrożnego entu-zjazmu dla dotychczasowych rządów ze strony „egzotycznej” koalicji PiS-PSL-SLD, do ostrej krytyki ze strony opozycyjnego PO i radnego Mięsoka. Materiał specjalny znajdziecie na:

Stronach 7-10

Odchudzanie na trzeźwo

Zioła, tabletki, soki, od-chudzające pasy, napoje - to tylko kilka z licznych oszustw jakimi karmi nas biznes oty-łości. Nie ma co pokładać też nadziei w „cudownych” die-tach - które w większości są stekiem bzdur. Głównym i najskuteczniejszym sposo-bem na schudnięcie jest... spożywanie mniejszej ilości kalorii. Dowiedz się więcej:

Strony 12-13

Galeria Zgierz - nie kupujemy tego.

Na licencji (CC BY-NC-SA 2.0) Aut. killerfemme @ Flickr.com

Page 2: zgrzyt_marzec2013-2

2

Adres redakcji: ul. Rembowskiego 36/40, 95-100 Zgierz, tel. 511 202 214, www.gazetazgrzyt.pl, e-mail: [email protected] zespół: Weronika Jóźwiak (koordynatorka projektu), Alina Łęcka-Andrzejewska (Zgierski Uniwersytet Trzeciego Wieku), Ilona Majewska,

Patrycja Malik, Mateusz Mirys (redaktor naczelny), Karolina Miżyńska, Adrian Skoczylas

Wydawca: Stowarzyszenie Wielokulturowy Zgierz, ul. Rembowskiego 36/40, 95-100 ZgierzPartnerzy: WOZ - Die Wochenzeitung, Stowarzyszenie Homo FaberNakład: 6 000 egzemplarzy

Czym według Was jest sztuka?

Sebastian: Sztuka to jest ta-kie coś, że ktoś coś zrobi, to jest bardzo ciekawe, a innych to inspiruje.

Martyna: Sztuka to jest odda-

wanie emocji dzięki plastyce.Wiktoria: To malowanie z

pasją.Klaudia: Sztuka jest gdy z ka-

mienia takim drutem strugamy jakąś pozę. Też jak się sprejem

maluje na ścianie, można takie ładne wzorki zrobić. Taka sztuka grafitowa.

Marcel: To jest graffiti.

Czym jest zatem sztuka ulicy, której częścią jest właśnie graffiti?

Sebastian: Sztukę ulicy robi się sprejem, a normalną sztukę albo kredkami albo pastelami.

Czy któraś jest lepsza a któraś gorsza?

Martyna: One obie są równe.

A czym jest sztuka współczesna?Klaudia: Taka, że coś razem

robimy.Martyna: Pokazujemy to, co

jest współcześnie widywane.Wiktoria: Kiedyś była sztuka

ścienna. Dawniej malowali na ścianach, np. w jaskini.

Sebastian: Dawni ludzie, jak mieli kamień to także ryli w tym kamieniu.

A czy w Zgierzu także napotykamy sztukę?

Wiktoria: Możemy ją spo-tkać na przykład w zakładzie malarskim.

Martyna: Lub w kościele św. Katarzyny. Tam na szybach są ta-kie jakby obrazy.

Klaudia: Na ulicy. Tam gdzie jedzie tramwaj.

Marcel: W naszym parku. Na takiej dziwnej ścianie jest fajny niebieski rysunek namalowany.

Bartek: Przy stawie w parku też jest coś takiego z drewna zro-bione i postawione… Takie chyba rzeźby.

Czy Wy także możecie tworzyć sztukę?

Klaudia : Oczywiśc ie ! Ja czasem zrobię sobie jakiegoś kwiatka. Biorę kubeczek od serka, jakiś papier, bibułą owijam i mam takiego kwiatka!

Justyna: My robimy sztukę za-wsze, gdy malujemy, lepimy.

A wiecie kim jest artysta profes-jonalny, a kim artysta amator?

Sebastian: Ten profesjona-lista to robi wszystko z taką większą precyzją, a amator robi z mniejszą.

Justyna: Amator robi to bar-dziej dla siebie, a ten drugi – dla ludzi.

Martyna: Profesjonalista już nie dąży do tego, by być lepszym, bo i tak wszystko dobrze robi. Amator dąży do doskonałości.

Bartek: Profesjonalista robi ładniejsze prace, dokańcza szcze-góły, a amator tak po prostu mniej dokładnie pracuje.

A Wy jesteście amatorami czy profesjonalistami?

Większość dzieci: Profesjonalistami!

Sebastian: Tak średnio jeste-śmy jeszcze…

Klaudia: Tacy mali profesjona-liści jesteśmy.

Czy ktoś z Was chciałby pracować jako artysta/artystka?

Weronika: Ja chciałabym być malarką.

Marcel: No… ja może też.

Dzieci i Ryby

Rys. Blanka Pustelnik

Czy my dorośli kiedykolwiek zastanawiamy się czym jest sztuka? Gdzie są granice wyobraźni i wolności sztuki? A czy tym bardziej pytamy o to dzieci? Ryby postanowiły zapytać. I to dzieci, które czują się nie tylko odbiorcami sztuki, ale i jej twórcami i twórczy-niami. Dzieci z grupy „Włóczka, nitka i tkanina” pracujące w pro-jekcie Wolne Muzeum Sztuk Ulicznych, który realizowany jest w Zgierzu dzięki dofinansowaniu ze środków Akademii Orange. Pro-jekt, który pozwoli małym i dużym „potknąć” się o sztukę na ulicy, który ma na celu już dzieci inspirować do refleksji nad tym, czym jest sztuka, kim jest artysta i do kogo należy przestrzeń publiczna.

KŁOS Sp. z o.o. prowadzi nabór uczestników do projektu:

Autorski Program Aktywizacji Zawodowej

młodych osób chorujących psychicznie (APAZ-4), którego ce-lem jest zwiększenie dostępu do rynku pracy dla osób niepełno-sprawnych z przyczyny choroby psychicznej, w wieku 18-30 lat.

Prowadzimy nabór osób nie-aktywnych zawodowo, niepeł-nosprawnych z przyczyny cho-roby psychicznej, w wieku 18-30 lat, zamieszkałych na terenie województwa łódzkiego. W ra-

mach projektu uczestnicy wezmą udział w szkoleniach i stażach zawodowych.

Projekt będzie realizowany w Ośrodku Szkoleniowym „KŁOS” oraz w Ośrodku Rehabilitacyjno--Wypoczynkowym „Zacisze”, w Jedliczu A k. Grotnik.

Podczas udziału w szkole-niach i stażach uczestnikom przysługiwać będzie stypendium szkoleniowe/stażowe.

Wszystkie zainteresowane osoby, spełniające wymienione kryteriarekrutacji, prosimy o kon-takt z nami pod numerem tel.: 42 616 06 20 wew. 112

Ogłoszenia

Page 3: zgrzyt_marzec2013-2

3

Wiele marek nie zmieściło się w Browarze i wybrało lokalizację na ulicach obok. Ale po rozbudo-wie Stary Browar stał się samo-wystarczalną i zamkniętą prze-strzenią. Lamenty nad upadkiem ulicy Święty Marcin – tradycyjnie głównej ulicy handlowej Pozna-nia – nie są wcale cichsze niż te dotyczące Piotrkowskiej. Nie są też mniej uzasadnione. A we Wro-cławiu? Poproszony o komentarz do słów Kaczmarka Przemysław Filar z Towarzystwa Upiększania Miasta Wrocławia śmieje się gło-śno. - Miasto mówi, że dwie gale-rie handlowe wygenerowały ruch pieszy pomiędzy jedną a drugą. Mają nawet policzony wzrost liczby pieszych. Ruch może jest, ale nie handlowy. Gazety wciąż donoszą o znikaniu kolejnych sklepów z Oławskiej, zostają tylko knajpy - dodaje.

Efekt wyssania miasta przez galerię jest tym silniejszy, im jest ona większa i im mniej pieniędzy mają ich klienci. Galeria Zgierz ma mieć 10 tysięcy m² – jedną dziesiątą tego, co Manufaktura. Jak na sześćdziesięciotysięczne miasto to dużo. Tomasz Kaczma-rek mówi: - Nie jesteśmy dla kup-

ców ze Zgierza konkurencją, ale pewnego rodzaju sprzymierzeń-cami. Chcemy sprowadzić do Zgie-rza takie marki, które będą uzu-pełnieniem tego, co oferują kupcy. Nie chcemy być konkurencją dla sklepów o małej powierzchni, bo wiemy, że ludzie są do nich przy-zwyczajeni, traktują je z sympa-tią. Niestety, to nie działa w ten sposób. Niezależnie od intencji i tego, że w Galerii będą inne marki niż u kupców, będzie ona konkurowała o te same portfele mieszkańców Zgierza.

Długa umrze

Kupcy z Długiej bardzo się tego obawiają. - Może stworzą 200 miejsc pracy, ale zniszczą 500 - słyszę w sklepie sportowym. - Wie pan, co się dzieje ze skle-pami obok takich galerii? Upa-dają! Kino i kawiarnie przydałyby się w Zgierzu, bardzo nam też bra-kuje porządnego basenu. Ale po co więcej sklepów? Wejdzie „Smyk” albo „5-10-15” i po nas - przewi-dują w sklepie z artykułami dzie-cięcymi. - Ulica Długa umrze. Stracą rodziny zgierskie, a zyskają sieciówki - przewiduje Marek

Szpruch, jubiler. Podobnie uważa Jadwiga Stefaniak, która od 1980 roku prowadzi sklep obuwniczy: - To znowu odbierze klientów ma-łym sklepom, nie ma cudów. Nie

ulega to najmniejszej wątpliwo-ści - mówi. I skarży się na władze miasta, od których wynajmuje lo-kal na sklep: - Co roku tylko wyż-sze czynsze i nic ponadto - mówi, demonstrując mi pęcherze od wil-goci na ścianach stuletniego bu-dynku. Nie wierzy jednak, że bu-dowę można zatrzymać: - Kto ma kasę, ten ma przebicie - podsu-mowuje gorzko.

Zdarzają się wśród nich także zwolennicy budowy Galerii . - Zgierzanie wreszcie będą mieli co robić po pracy. Jestem jak najbar-dziej za - mówi pani Milena z in-nego sklepu z obuwiem. W sklepie zielarskim liczą, że: - Nie wszyscy mają samochody. Niektórzy będą chodzić do Galerii, a po drodze wstępować do nas. Takie poglądy są jednak w mniejszości. Spośród dziesięciu odwiedzonych sklepów tylko właściciele jednego – z do-datkami – zamierzają przenieść się do nowego miejsca.

Kupcy zastanawiają się też, czy zgierzan stać będzie na zakupy w nowym miejscu? - Z pewnością ceny będą wyższe, bo najem bę-dzie droższy - przewidują w odzie-żowym. Tymczasem w Zgierzu: - Nie ma średniej klasy, są tylko biedni i bogaci. Dawniej, kiedy lu-dzie wracali z pracy z Fresco czy Zeto, sklepy były pełne - ale teraz

zakłady są polikwidowane. Handel kiedyś a teraz to jak dzień do nocy - ocenia Józefa Stefaniak.

„Może stworzą 200 miejsc pracy, ale zniszczą 500” - słyszę w sklepie sportowym. „Wie pan, co się dzieje ze sklepami obok takich galerii? Upadają! Kino i kawiarnie przydały-by się w Zgierzu, bardzo nam też brakuje po-rządnego basenu. Ale po co więcej sklepów?”; „Ulica Długa umrze. Stracą rodziny zgierskie, a zyskają sieciówki”

Ciąg dalszy na stronie 4

Stary Browar w Poznaniu. Wiele marek nie zmieściło się w nowej galerii i wybrało lokalizację na ulicach obok. Ale po rozbudowie Browar stał się samowystarczalną i zamkniętą przestrzenią. Fot. na licencji (CC BY-NC-SA 2.0)Aut. Steven2358 @ Flickr

Page 4: zgrzyt_marzec2013-2

4

Czy naprawdę musimy zaparkować tuż przed sklepem?

Pytamy Tomasza Kaczmarka o to, jak Galeria wpłynie na ulicę Długą. - Dobrze, że jest poruszane to, że Długa już teraz nie jest ulicą tętniącą życiem i idealną do two-rzenia nowych biznesów - odpo-wiada. - To wynika z tego, że jest tam mało miejsc parkingowych, poza tym ważnym jest, żeby wła-ściciele kamienic i innych budyn-ków znajdujących się przy ulicy dbali o to, żeby były odrestauro-wane, bo wtedy klienci będą tam chętniej przychodzić. U nas miejsc parkingowych będzie bardzo dużo. No właśnie, ale czy naprawdę musimy parkować tuż przed sklepem? Jeszcze kilkanaście lat temu tak nie było. Efekty uboczne tej zmiany to nie tylko bankruc-twa sklepów, które nie dają tej możliwości. Także to, że jest coraz więcej wśród nas osób otyłych, co jest szczególnie alarmujące w przypadku dzieci.

A jak wpłynie wzmożony ruch do Galerii na transport w mie-ście? - Pod względem logistycz-nym miejsce jest beznadziejne. Będzie miało wyjazd na trasę kra-jową, która już teraz latem jest zakorkowana w każdy weekend i którą trzeba przeciąć, żeby dostać się ze wschodniej do zachodniej

części Zgierza. To zablokuje nam centrum w całości – przewiduje Marek Szpruch.

Klienci wygrani, klienci przegrani

Upadek mniejszych sklepów będzie miał konsekwencje nie tylko dla ich właścicieli i pra-cowników. Koncentrując się na mieszkańcach chętnych aby do-jeżdżać do galerii samochodem, zapominamy o innych. Chociażby o osobach starszych. Dla wielu z nich przejście dalej niż dwieście--trzysta metrów jest problemem nie tylko zimą. Małe osiedlowe sklepiki pozwalają im zachować niezależność. Kiedy znikną, będą zdane na pomoc innych. Znikną też miejsca, które były nie tylko sklepami, ale też miejscami są-siedzkich spotkań, które spra-wiały, że ludzie mieszkający obok nas przestawali być anonimowi. W Łodzi znany jest przypadek zniknięcia „sklepu pani Bożenki” będącego centralnym punk-tem ubogiego, ale pięknego osie-dla Księży Młyn. - Kiedy go za-mknięto, cała energia mieszkanek walczących o poprawę losu swojej okolicy gdzieś nagle się ulotniła - mówi Jarosław Ogrodowski ze Stowarzyszenia Fabrykancka.

Ponadto, eliminacja ruchu pie-

szego i sklepów, których sprze-dawcy mogą obserwować ulicę z okien przekłada się na spa-dek poczucia bezpieczeństwa w mieście. Bo niestety, to prawda, co mówi Kaczmarek, że galerie mogą skupiać życie społeczne miast. Jednak jest to życie bardzo zubożałe.

Czy Zgierz leży w Europie?

Polska zgoda, a nawet w wielu przypadkach entuzjazm władz miejskich na budowę obiek-tów wielkopowierzchniowych

jest ewenementem w Europie. W efekcie co roku znika 10% ma-łych sklepów i jeżeli trend ten utrzyma się, w 2025 w Polsce bę-dzie najmniej sklepów osiedlo-wych w UE – prognozują inicja-torzy akcji „Tu mieszkam, tu kupuję”. W wielu państwach europejskich normą jest ogra-niczanie ilości takich obiektów w miastach, spychanie ich na od-ległe peryferia, a nawet całkowity zakaz, aby chronić i ożywiać na nowo główne ulice. Niektóre mia-sta zgadzają się na budowę gale-rii handlowych, ale już nie na bu-dowę przy nich dużej ilości miejsc parkingowych. Zamiast tego sta-rają się aby dojazd transportem zbiorowym był jak najwygod-niejszy. W Irlandii Północnej, aby chronić drobnych sprzedawców w czasie kryzysu, władze obło-żyły duże sklepy dodatkowym po-datkiem – z którego finansuje się cięcia podatków płaconych przez małe sklepy.

Zamknięte galerie są typowe raczej dla Ameryki, gdzie zabytko-wych starówek nie ma, a na mia-sta składają się niekończące się osiedla domków jednorodzinnych oplecionych sieciami autostrad. Tylko że Zgierz nie jest miastem amerykańskim, ale europejskim, o historycznym układzie w cen-trum. Prezentowane wizualizacje Galerii Zgierz w żaden sposób nie nawiązują do jego dotychczasowej zabudowy. W najlepszym razie powstanie schludny, ale nudny, współczesny klocek. Na posiedze-niu Komisji Gospodarki Komu-nalnej i Mieszkaniowej inwestor zapewniał, że obiekt będzie wi-zytówką miasta. Ale popatrzmy na wizualizacje i odpowiedzmy szczerze - czy cokolwiek wskazuje na taki potencjał?

Kiedy klamka zapadnie

Podsumowując, podczas de-baty o Galerii padło wiele obiet-nic. Że obecnie działające w Zgie-rzu sklepy nie stracą. Że będzie co najmniej 200 nowych miejsc pracy. Że przy wyborze najem-ców zostaną zachowane preferen-cje dla zgierzanek i zgierzan. Że dochody do budżetu wzrosną. Że funkcje rozrywkowe, rekreacyjne i kulturalne będą wręcz domino-wały nad handlową. Że droga, już teraz zakorkowana, nie zakorkuje

się bardziej przez wygenerowa-nie nowego ruchu. Że sąsiadujący z Galerią park może tylko zyskać i wcale nie będzie tam głośniej. Pamiętajmy, że kiedy decyzje zo-staną wydane, miasto będzie miało bardzo niewiele możliwo-ści wpłynięcia na to, co dokładnie dzieje się w Galerii i jak wpływa ona na miasto.

Zrozumiałe jest, że inwestor mówi wyłącznie o pozytywach swojego pomysłu. Od pani Pre-zydent i radnych powinniśmy jednak oczekiwać rozważenia go obiektywnie, a nie pospiesznego przyklepywania go, aby móc po-chwalić się „sukcesem” przed wy-borami. Bo przykłady z innych polskich miast, niestety, nie na-strajają optymistycznie.

Wojciech MakowskiZ Tomaszem Kaczmarkiem roz-mawiał Adrian Skoczylas

Mannheim. Na Zachodzie władze starają się, aby klienci przyjeżdżali do galerii transportem zbiorowym. Tutaj przystanek od galerii dzielą dosłownie dwa kroki.Fot. Jacek Wesołowski.

Polska zgoda, a nawet w wielu przypad-kach entuzjazm władz miejskich na budowę obiektów wielkopowierzchniowych jest ewe-nementem w Europie. W efekcie co roku znika 10% małych sklepów i jeżeli trend ten utrzy-ma się, w 2025 w Polsce będzie najmniej skle-pów osiedlowych w UE – prognozują inicjato-rzy akcji „Tu mieszkam, tu kupuję”.

Page 5: zgrzyt_marzec2013-2

5

W lutym zaczęło się od zmiany lokalizacji Wydziału Rolnictwa i Ochrony Środowiska, który wrócił do „Dużego Urzędu” przy placu Jana Pawła II. Ostatnio w tym miejscu znajdował się pięć lat temu. Po drodze funkcjono-wał w Urzędzie Stanu Cywilnego i w urzędowym budynku przy ul. Popiełuszki. W tym ostatnim miejscu niezbyt zresztą długo, bo zaledwie pół roku. Można więc powiedzieć, że w tej kaden-cji wydział ten poznał wszystkie miejscówki zgierskiego Urzędu. Ciekawe jak długo pozostanie w „głównym” ratuszu.

Miasto Tkaczy (się) rozwija!

Pośrednio i bezpośrednio dzięki wydziałowi o podobnie brzmiącej nazwie. Co prawda z końcem roku zamknięto Dom Turysty i restaurację, o czym można było przeczytać w po-

przednim numerze „Zgrzytu”. Dla równowagi jednak zatrudnienie przy ul. Rembowskiego znala-zło się dla Karola Maślińskiego (były prezydent Zgierza) i Magda-leny Michalak (była naczelniczka Wydziału Promocji), którzy jesz-cze w październiku i listopadzie związani byli ze „Stanowiskiem ds. Spółek z Udziałem Miasta i Współpracy z Przedsiębiorcami”. Trudno zatem stwierdzić czy zmiana ta powinna być trakto-wana jako awans czy też degra-dacja, można jednak podejrzewać, że dla Urzędu nie ma to zbytnio większego znaczenia. Miejskimi spółkami i współpracą z przed-siębiorcami zajmuje się od kilku miesięcy ktoś zupełnie inny. Wra-cając do Wydziału Rozwoju Mia-sta Tkaczy - nadal poszukuje ono swojego naczelnika lub naczel-niczki. Choć wyraz „poszukuje” może być na wyrost: brak ogłoszo-nego konkursu może oznaczać, że

stanowisko wolne nie jest, po pro-stu Biuletyn Informacji Publicznej nie chce ujawnić tajemnicy, kto je zajmuje.

Kultura łączy, kultura dzieli

W Mieście Tkaczy pojawiają się również pracownicy przesunięci z innych Wydziałów w myśl ja-kiejś wyższej idei. Jednym z nich jest Adam Zamojski, który od wielu lat związany był z Wydzia-łem Kultury i Sportu. Zresztą,

sprawa tego wydziału wymaga dłuższego zatrzymania się. Otóż z początkiem marca wydział… przestał istnieć. Spowodowane jest to rezygnacją ze stanowiska naczelnika Tomasza Tołłoczki, m.in. również radnym powia-towym z list tej samej partii, co prezydent Iwona Wieczorek. Po ustąpieniu naczelnika, wy-dział podzielono na dwie części: „kulturę” włączono do Wydziału Promocji (w Urzędzie dużym), a „sport” do Wydziału Zdrowia, Spraw Społecznych i Młodzieży (w Urzędzie małym). Ten temat sze-rzej poruszyliśmy w rozmowie z Tomaszem Tołłoczką. Na ten mo-ment wydaje się, że to kolejny ele-ment traktowania kultury jak za-bawki, w dodatku zbędnej. Dodać bowiem należy do tego ponad pół-roczną przygodę z Urzędem byłego doradcy prezydent Wieczorek, Piotra Kowalczyka i pomysł roz-dzielenia Miejskiego Ośrodka Kul-tury i Centrum Kultury Dziecka.

Kwestia MOK i CKD również jest znacząca. Na listopadowej sesji Rady Miasta Zgierza radni i radne przyjęli uchwałę inten-cyjną, która miała być preludium do formalnej separacji ośrodka kultury. Gdy temat powrócił w lu-tym okazało się, że trudno znaleźć odpowiedź na pytanie „po co?”,.

Natomiast jeszcze trudniej… po-mysłodawcę tego zabiegu, który jak wyliczono, kosztowałby mia-sto kilkadziesiąt tysięcy złotych rocznie. Ostatecznie CKD pozosta-nie filią MOK, zachowując przy tym autonomię w swoich dzia-łaniach. Radni oraz radne wy-szli z reklamowego założenia, że skoro nie widać różnicy, to po co przepłacać.

Kierowanie organizacją Urzędu nie należy do najbardziej inte-resujących zgierzan i zgierzanki

spraw. W końcu mieszkańcy i mieszkanki odwiedzają UMZ na tyle rzadko, by nie zwracać na to większej uwagi. Jednak ciągłe i nieprzewidywalne zmiany mogą powodować dezorientację wśród pracowników oraz w jakimś za-kresie generują koszty. W ma-teriale Telewizji Centrum poru-szano niedawno kwestię wzrostu wydatków na zgierską admini-strację. Jak przyznała skarbniczka Miasta, Dorota Kubiak, jednym z powodów jest zwiększenie środ-ków przeznaczanych na oświe-tlenie i ogrzewanie Urzędu, który przecież zajmuje kilka osobnych budynków. Nie zanosi się jed-nak na to, by dotychczasowe i z pewnością kolejne zmiany w zgierskim magistracie znalazły jakiekolwiek wyjaśnienie i uza-sadnienie - prawo wszakże tego nie zabrania. My jako redakcja mamy jednak nadzieję, że do te-matu urzędowej i urzędniczej ka-ruzeli nie będziemy musieli już wracać. Choć jak wiadomo - nic nie może przecież wiecznie trwać.

Adrian Skoczylas

Ciąg dalszy tekstu w postaci wywiadu z byłym naczelnikiem Wydziału Kultury i Sportu na stronie 6.

Gdy w listopadowym numerze „Zgrzytu” pisaliśmy o zmianach w Urzędzie Miasta Zgierza mających cha-rakter trójpolówki i dziecięcej zamiany krzeseł, nie przypuszczaliśmy, że kilka miesięcy później tekst sta-nie się już nieaktualny. A jednak - znów uruchomio-no machinę, która coraz bardziej przypomina ruletkę.

Kreatywnego zarządzania w Urzędzie ciąg dalszy

Na licencji (CC BY-SA 3.0) Aut. Ralf Roletschek @ Wikimedia.com

Kierowanie organizacją Urzędu nie należy do najbardziej interesujących zgierzan i zgie-rzanki spraw. W końcu mieszkańcy i miesz-kanki odwiedzają UMZ na tyle rzadko, by nie zwracać na to większej uwagi. Jednak ciągłe i nieprzewidywalne zmiany mogą powodo-wać dezorientację wśród pracowników oraz w jakimś zakresie generują koszty.

Page 6: zgrzyt_marzec2013-2

6

A.S.: Dlaczego zrezygnował pan z funkcji naczelnika?

T.T.: Z prostego względu - w momencie gdy zabrano mi dwoje istotnych dla Wydziału pracowni-ków, Pana Adama Zamojskiego i Panią Elżbietę Sakiewę (przenie-siono ją na pewien czas do Wy-działu Pozyskiwania i Zarządzania Środkami Pomocowymi - przyp. red.), wypełnianie moich obo-wiązków stało się niemożliwe.

A.S.: Jak układała się Panu współpraca z prezydent Iwoną Wieczorek?

T.T.: Była trudna. Nie umiałem jej wytłumaczyć, że Wydział Kul-tury nie zajmuje się tylko jedną czy dwiema imprezami, ma też inne zadania. Wydział nie jest do-mem kultury, do organizowania wydarzeń kulturalnych powołane są odpowiednie ośrodki. Oczywi-ście organizujemy obchody świąt państwowych, ważnym przed-

sięwzięciem są Zgierskie Kaziuki. Jednak przede wszystkim zadanie wydziału polega na czuwaniu nad funkcjonowaniem ośrodków kul-tury, jest to ogrom pracy. Szczerze mówiąc, nie wiem, jak pani Sa-kiewa, która w nowym wydziale jako jedyna do tej pory zajmowała i ma się zajmować kulturą, da so-bie z tym radę.

A.S.: Czy na Pańską współpracę z prezydent miało wpływ członko-stwo w tej samej partii?

T.T.: Ja w PSL zetknąłem się z innymi ludźmi, głównie na szczeblu powiatowym, wiele lat temu postanowiłem z nimi dzia-łać. Osobiście od dawna stoję na stanowisku, że podziały partyjne nie powinny zbyt silnie oddziały-wać na samorząd. Jednak w rela-cjach z panią prezydent nie miała znaczenia partia.

A.S.: Po drodze w tej kadencji

w zgierskim Urzędzie pojawił się prezydencki doradca.

T.T.: Nasz kontakt był ograni-czony. Pan doradca przyszedł do wydziału raz, chciał się dowie-dzieć, czym się zajmujemy, przy okazji zachował się niegrzecznie wobec pani Sakiewy. W między-czasie stwierdził, że „zgierska kul-tura leży”, ale nie sądzę, by przy jego podejściu miała jakkolwiek „wstać”. Mieliśmy inne poglądy na kulturę i jej organizację.

A.S.: Jak wygląda kwestia ciągłych przenoszeń wydzia-łów w Urzędzie z perspektywy pracowników?

T.T.: Głównie sprowadza się to do przenosin dokumentów i zmiany pokoju. Nie jest to ja-kiś wielki problem. W przypadku naszego wydziału, często gości-liśmy różne osoby zajmujące się kulturą. Wiadomo, że zawsze wy-gląda to lepiej, gdy możemy ich zaprosić do głównego budynku Urzędu.

A.S.: Po pańskim odejściu kul-tura została włączona do Wy-działu Promocji. Czy to dobra zmiana?

T.T.: To nie jest kwestia na-zwy wydziału, tylko ludzi, którzy

zajmują się pewnymi rzeczami. Nas w wydziale „od kultury” była trójka i do tych spraw było to mało, zwłaszcza, gdy pewne rze-czy się nasilają. Nie mam poję-cia, jak to teraz będzie, jestem pełen niepokoju. Choć może te-raz kultura się w Zgierzu „podnie-sie”, może ktoś zaproponuje takie pomysły, których jeszcze tu nie widzieliśmy?

A.S.: Kilka dni temu miały miejsce Zgierskie Kaziuki, przy-gotowywane jeszcze z panem jako naczelnikiem.

T.T.: Wydaje mi się, że z roku na rok ta impreza była coraz lep-sza, oczywiście to kwestia kolej-nych doświadczeń oraz zespołu. Według mnie były to jedne z naj-lepszych Kaziuków w 9-letniej hi-storii tej imprezy, choć wiem, że pani prezydent niektóre koncerty niezbyt przypadły do gustu. Warto jednak zwrócić uwagę na wspa-niały zespół, w jakim pracowali-śmy w Wydziale Kultury i Sportu. Zawsze będę pamiętał o ich pro-fesjonalizmie, chęci do pracy, kulturze osobistej. Każdemu bym życzył takich współpracowników i takich przyjaciół. Chciałbym im w tym miejscu podziękować za wieloletnią wspólną pracę!

Wywiad z Tomaszem Tołłoczką, byłym naczelnikiem Wydziału Kultury i Sportu

W dzisiejszych czasach kuch-nia meksykańska, indyjska czy nawet japońska przestają być obce. W supermarketach można dostać produkty sprowadzane z najda-lej oddalonych krańców świata po to, by zadowolić swoich coraz bardziej wymagających klientów. Nie wszyscy jednak wiedzą, że ist-nieje jeszcze jedna kuchnia, mniej znana i wciąż nie tak popularna jak te wymienione wyżej. Mowa o kuchni działania. Kuchnia działa-nia charakteryzuje się delikatnym smakiem, niebiańskim zapachem i często nietuzinkowym wyglą-dem. Dzisiaj chciałbym przed-stawić wam przepis na jeden ze specjałów opisywanej kultury gotowania, przepis na projekt młodzieżowy!

Składniki:• pomysł• cel• dobre chęci• zaangażowanie• zainteresowania• trochę wolnego czasu • chęć wsparcia rozwoju

społeczności lokalnej• osoby, które wezmą udział

w projekcie• samodyscyplina

Przyrządy:• grupa osób z pomysłami• miejsce• narzędzia (np. rzutnik,

flipchart)• osoba udzielająca pomocy• organizacja z osobowością

prawną (np. stowarzysze-nie, fundacja, szkoła)

• pieniądze

Przygotowanie: Aby przygotować projekt mło-

dzieżowy należy mieć na niego po-mysł. Powinien on być związany z zainteresowaniami twórców oraz ich otoczenia. Może doty-czyć każdej dziedziny sztuki, lite-ratury, sportu czy kultury. Ważne jest, aby był stworzony przy peł-nym zaangażowaniu i dobrych chęciach grupy inicjatywnej mło-dych ludzi. Każdy pomysł po-winien mieć cel, którym może być zmiana czegoś na lepsze we własnym otoczeniu (potrzebna jest chęć wsparcia rozwoju spo-łeczności lokalnej) oraz odpo-wiadać na wyraźną potrzebę np. brak zajęć filmowych w mieście. W związku z tym należy okre-ślić grupę ludzi, która będzie od-biorcami działań (tzw. grupę do-celową). Kiedy określimy już cel i grupę docelową musimy zapla-nować sobie wolny czas, który bę-

dzie potrzebny na przygotowanie i realizację projektu.

Część projektu (spotkania orga-nizacyjne, dyskusje) możemy re-alizować z przyjaciółmi w domu, w pubie czy ośrodku kultury, jed-nak do wielu działań (koncert, warsztaty, pokaz) potrzebne jest miejsce. Może nim być wcześniej wspomniany ośrodek kultury, świetlica, czy park. Będąc niedo-świadczoną grupą często przydaje się ktoś kogo można zapytać się o radę i poprosić o pomoc – taka osoba to coach. Pokaz filmowy, zdjęciowy, warsztaty – te i inne działania wymagają od organiza-torów posiadania często dużego zaplecza sprzętowego. Posiadania lub pożyczania! Ośrodki kultury i sportu bardzo często chętne są do współpracy w tym zakresie. Wystarczy zapytać.

Kwestią spędzającą sen z po-

wiek zazwyczaj są pieniądze. Na szczęście nie tym razem! Je-śli twój projekt wymaga wkładu finansowego na ratunek przy-chodzi europejski program „Mło-dzież w działaniu”. Dzięki niemu można pozyskać do 4800 euro na działanie! Musisz mieć tylko or-ganizację wspierającą, czyli taką, która ma osobowość prawną np. organizację pozarządową, ośro-dek kultury, szkołę i jest chętna do współpracy, która pomoże ci w realizacji działań.

Skontaktuj się z Ambasadorem programu „Młodzież w działaniu”!

Jakub Pyrzanowski Ambasador programu „Młodzież w działaniu” www.mlodziez.org.pl [email protected] tel. 531-152-004

Przepis na... projekt młodzieżowy

Page 7: zgrzyt_marzec2013-2

7

Radni recenzują prezydent

Poniżej publikujemy odpowiedzi reprezentantów i reprezentantek zgierskich klubów radnych i środo-wisk politycznych na zadane przez nas pytania o oce-nę dotychczasowego przebiegu kadencji władz miasta. Wszyscy otrzymali ten sam zestaw pytań.

1. To dosyć trudne pytanie. Pani prezydent na po-czątku kadencji zainsta-

lowała ogrzewanie w bloku przy ul. Narutowicza, przeprowadziła remonty w Urzędzie Miasta, zna-lazła sponsora na choinkę. Biorąc pod uwagę niższy stan zatrud-nienia w UM można by powie-dzieć, że są niższe koszty utrzy-mania administracji, chociaż nie przekłada się to w budżecie w tabelkach.

Największy sukces Iwony Wie-czorek: że została prezydentemi wydała decyzję na inwestycję uty-lizacji odpadów niebezpiecznych.

2. Forma zwalniania pra-cowników i naczelników UM oraz Prezesów Spółek

miejskich, Dyrektora Miejskiego Zespołu Przychodni Rejonowych - żaden dotychczasowy Prezydent nie nadużywał tak art. 52 K.P. Zatrudnienie Piotra Kowalczyka, kontrowersyjnej postaci w świe-cie zgierskiej kultury, który poza obrażaniem wszystkich sam nic do niej nie wniósł.

Minusem jest to, że pani pre-zydent zbyt dużo czasu spędza poza Urzędem. Gospodarz powi-nien być na miejscu i dbać o mia-sto, mieszkańców i jego rozwój. Z dotychczasowych podróży pani prezydent inwestorów w mie-ście nie przybyło i pracy dla jego mieszkańców nie ma.

Brak wizji na rozwój Zgierza, brak rozwoju mieszkalnictwa, brak remontów w obecnych za-sobach mieszkaniowych. Budżet miasta to bieżące wydatki – bra-kuje pieniędzy na inwestycje i na infrastrukturę drogową. Brak nowych projektów unijnych, a jedynie kontynuacja poprzed-ników. Wiele emocji budzi pod-wyżka podatków, odpadów ko-munalnych tj. śmieci planowana od 01.07.2013r w wysokości 10 zł i 15 zł,wody i ścieków. Pani prezy-dent zasiada w Radzie Nadzorczej WOD-KAN i nie zastanowiła się czy są możliwości obniżenia kosz-tów w Spółce aby to przełożyło się na cenę wody i ścieków.

Prezydent, któremu zależy na dobru swojego miasta i miesz-kańców najpierw buduje, rozwija, daje pracę a na końcu się bawi, a nie odwrotnie. I to za pieniądze podatnika.

3. Żeby można było coś zro-bić, musi być aprobata po-zostałych radnych. W tej

kadencji jest tak, że radni stali się zakładnikami pani prezydent. Staramy się nie pogarszać stan-dardów życia naszych mieszkań-ców. Chcieliśmy rzetelnej dysku-sji, przy okazji podwyżki wody, na temat kosztów funkcjonowania WOD-KAN, które to w 100% prze-kładają się na ceny lecz radni PiS, SLD, PSL i Klubu Sokoła, ukrócili ją w zarodku wykorzystując proce-durę większość i kruczków regu-laminowych. Składaliśmy postu-lat o ograniczenie diet radnych, tych, którzy piastują stanowiska przewodniczących komisji i wi-ceprzewodniczących, pieniądze nie miałyby wrócić do budżetu, ale radni zdecydowaliby na co je przeznaczyć np. dofinansować ko-lonie dla dzieci z ubogich rodzin, czy zrobić plac zabaw ( dowolność w wyborze). To była kwota ok. 170 tys., ale nie było woli radnych. Je-steśmy za oszczędnościami, aby spiąć budżet miasta na tzw. mini-mum nie wydawać pieniędzy na bezsensowne podróże, imprezy, starać się ograniczać wydatki, aby nie brać kredytów.

Trudno sprawuje się mandat radnego jak jest ścisły podział na koalicję i opozycję a nie ma woli na wspólne dobro miasta. Radni PO nie oczekiwali od pani prezy-dent miejsc pracy dla siebie a je-dynie współpracy na rzecz na-szego miasta.

4.Zgierska Platforma Oby-w a t e l s k a m a w i e l u wartościowych ludzi

w swoich szeregach, którzy mogą sprawować funkcję prezydenta.

Ważny jest program uzdro-wienia naszego miasta a my taki mamy, tylko wyborcy muszą dać nam mandat zaufania.

Część specjalna

Beata Świątczak, Katarzyna Kupis-Wojciechowska (PO)

1.Dokończenie inwestycji z V kadencji samorządu.

2.Wydanie warunków za-budowy dla spalarni od-padów niebezpiecznych w

Zgierzu. Jest to precedens otwie-rający ścieżkę inwestycyjną dla kolejnych spalarni. Wysprzeda-wanie majątku Miasta. Ciągłe zmiany organizacyjne i kompe-tencyjne w UMZ powodujące de-stabilizację pracy Urzędu. Brak in-westycji w naszym Mieście.

Skierowanie własnej osoby do rad nadzorczych spółek miejskich (pierwszy przypadek zasiadania w radzie nadzorczej Prezydenta Miasta Zgierza w historii samo-rządu zgierskiego).

3. Wystąpiliśmy z projektem uchwały przeciwko bu-dowie spalarni odpadów

niebezpiecznych.Aktywne uczestniczyliśmy

w pracach merytoryczny na rzecz rozwoju naszego miasta w za-kresie ekonomicznym i społecz-nym.

Zebraliśmy około 3200 podpi-sów przeciwko sprzedaży basenu miejskiego przy Łęczyckiej 24, który jest historią i marką Zgierza

Wspieraliśmy Rady Pedago-giczne SLO i Gimnazjum Nr 1, aby nie dokonać ich likwidacji a na-stępnie połączenia w Zespół Szkół.

4. Po dwóch latach prezy-dentury pani Iwony Wie-czorek doszedłem do

wniosku, iż powinienem ponow-nie kandydować na urząd Prezy-denta Miasta Zgierza aby kon-tynuować moją wizję rozwoju miasta z poprzedniej kadencji.

Powyższych odpowiedzi udzie-liłem na podstawie codziennych rozmów i konsultacji z moimi wyborcami.

Jerzy Sokół(Klub Radnych J. Sokoła)

Lista pytań:1. Proszę wymienić te działania i inicjatywy Iwony Wie-czorek, które uważa Pan/Pani za jej sukces.2. Które z jej działań i decyzji były błędne? Proszę wy-mienić słabe strony prezydentury.3. Co udało się zrealizować do tej pory z Pana/i progra-mu wyborczego? Co jeszcze zostało do zrobienia w dru-giej połowie kadencji?4. Czy Iwona Wieczorek powinna zostać prezydentem na kolejną kadencję? Jeśli tak dlaczego? Jeśli nie, kogo wi-dzi Pan/i na tym stanowisku?

Page 8: zgrzyt_marzec2013-2

8

Marek Sencerek (PiS)

1. Najbardziej znaczące jest zakończenie sali w szkole nr 12, długo oczekiwane.

Bardzo szybko prezydent Wieczo-rek domknęła tę budowę. Sala jest piękna, to wielkie osiągnię-cie sfinalizowanie tej budowy. Sukcesem prezydent jest przyję-cie budżetu bez deficytu. Remont żłobka „Koziołka-Matołka” pięk-nie przeprowadzony, powstanie

parkingu przy Szkole Nr 5, nowe place zabaw. Wiadomo, że nie mamy terenów inwestycyjnych jak Aleksandrów i Stryków, dla-tego trudno przyciągnąć nam inwestora. Obecnie pojawił się inwestor - szykuje się budowa galerii handlowej. Jak z każdą inwestycją są zwolennicy i prze-ciwni – kupcy wokół terenu, ale uważam, że to będzie inny asor-tyment towarów i usług i nie bę-dzie to konkurencja. Na tę bu-dowę cieszy się młodzież, nie będą musieli jeździć do Manu-faktury. Inne plusy – oświetlenie na ulicach Bursztynowej, Pawli-kowskiej-Jasnorzewskiej. Będzie renowacja wieży Kościoła św. Katarzyny.

2.Problemem są drogi, to nie tylko problem Zgie-rza, ale ogólnopolski.

Ulica Piłsudskiego, jeżdżąc co-dziennie, znam problemy jakie

stwarza. Jest tak jakby były trzy Polski - jedne drogi są miejskie, inne powiatowe czy krajowe. Jest przekładanie zadania mię-dzy tymi instytucjami, ale jest to ulica starostwa. Trwają pertrak-tacje, bo pieniądze, które prze-znaczyło starostwo – 145 tysięcy to za mało, żeby zrobić to porząd-nie. Najprawdopodobniej zosta-nie to sfinalizowane.

Jeśli coś się nie udało to tylko i wyłącznie z powodu ograni-czonych środków finansowych. Są zamierzenia radnych, żeby wziąć kredyt. Nie wiem jak to będzie dalej, ale miasta są teraz zadłużone.

3. Mogą się to wydawać małe sprawy, ale one czę-sto są dla kogoś dużymi

problemami. Udało mi się roz-wiązać kilka takich spraw – np. na ulicy Rembielińskiego, na jednym z odcinków ludzie cho-

dzili po jezdni, co było niebez-pieczne. Dzięki pomocy Urzędu Miasta udało się tam założyć kawałek chodnika. Spotkałem się z wdzięcznością, głównie lu-dzi starszych. Udało mi się zli-kwidować „bar pod chmurką” uciążliwy dla okolicznych miesz-kańców. Ludzie przychodzą z róż-nymi problemami, jestem znany w swojej dzielnicy. Gdy było za-wirowanie wokół Liceum Trau-gutta i Gimnazjum, spotykałem się z nauczycielkami. Są jeszcze sprawy, które chcę przeprowa-dzić, ale nie będę zapeszać.

4. Ocenią wyborcy. Prezy-dent ma wielu zwolenni-ków, szczególnie wśród

ludzi starszych, kobiet. Prowa-dzi akcję profilaktyki raka piersi.Trudno zmierzyć ile dobrego robi tu pani prezydent. Być może taka ciągłość kadencji jest korzystna, ale czas pokaże.

Stefan Pelikan (PSL)

Obecnie pojawił się inwestor -szykuje się budowa galerii handlowej. Jak z każdą in-westycją są zwolennicy i przeciwni – kupcy wokół terenu, ale uważam, że to będzie inny asortyment towarów i usług i nie będzie to konkurencja.

1.To jest zupełnie inna pre-zydentura od poprzedniej. Kiedy kończyła się kaden-

cja Sokoła był problem z wyko-nawstwem sali gimnastycznej przy SP12, była obawa, że utra-cimy te środki. Nowej prezyden-cji udało się doprowadzić projekt do pozytywnego końca. Udało się kilka takich spraw z sukcesem zakończyć. Wydaje mi się, że jest prowadzona walka o tramwaj 46, najwięcej zepsuto w sprawie tramwaju za kadencji Maśliń-skiego, to był jeden z najwięk-szych błędów tamtej kadencji, a teraz są próby wyprowadzenia na prostą, jeśli to się nie uda to bę-dzie porażka tej kadencji. Plusem jest organizowanie szeregu jest działań kulturalnych dla mło-dzieży, dzieci m.in. w Parku Tka-czy. Remont Urzędu Miasta to też plus, to powinna być wizytówka miasta. Cieszę się, że w końcu przekazano Szkole Muzycznej salę koncertową w budynku przy Sokołowskiej.

Budowa ulicy Witosa, ulicy Żytniej, to też dobra decyzja pre-zydenta i radnych. Planowana budowa galerii handlowej to też plus, tymbardziej, że za pieniądze

zewnętrzne - wpłynie na estetykę tamtego miejsca, powstaną nowe miejsca pracy. Waunkiem jest dobre skonstruowanie umowy dzierżawczej.

2.Potknięcia tej kadencji to kwestia remontu Łaźni i pomysł jej wydzierżawie-

nia– odbywało się to niesmacz-nie, należałoby zająć się remon-tem Liceum Traugutta, budynek wygląda tragicznie, być może trzeba byłoby szukać środków zewnętrznych na remont. Były takie pomysły, jeszcze za wice-prezydentury Leśniewicza, które odbiły się czkawką – pomysł łą-

czenia liceum Traugutta z gimna-zjum, wywołało to niepotrzebne dyskusje. Nie będę wypowiadać się o sytuacji kadrowej w Urzę-dzie Miasta, są głosy, że niektóre ruchy kadrowe nie były przemy-ślane. Jako lekarz źle oceniam styl zwolnienia Ewy Skrabińskiej z funkcji dyrektora MZPR. Kon-trowersyjna jest sprawa spalarni – na początku byłem całkowitym przeciwnikiem. Ale nie jest do końca złym pomysłem powsta-nie spalarnii odpadów komu-nalnych, która nie byłaby całko-wicie w rękach prywatnych, ale przy większościowych udziałach miasta. Natomiast co do śmieci niebezpiecznych ściąganych z te-renu całej Polski, to jest pomyłka, niebezpieczeństwem będzie mię-dzy innymi przewożenie ich przez miasto w różnie zabezpieczonych samochodach.

3.Zupełnie inaczej rządzi się w koalicji w której ma się swojego prezydenta,

a inaczej kiedy prezydentem jest osoba, która nie była naszym kandydatem – to małżeństwo z rozsądku. Sama koalicja jest dość egzotyczna – jesteśmy z radnymi PSLu i Klubem Sokoła, który był przeciwnikiem Iwony Wieczo-rek, ale mimo wszystko w rze-czach ważnych udaje się nam dogadać. W pewnych sprawach musieliśmy iść na kompromis. Walczymy już drugą kadencję o likwidację Tygodnika Zgierskiego, jesteśmy wierni tej inicjatywie, bo to 380 tysięcy wywalone w błoto. Mam obiekcje co do funkcjono-wania Straży Miejskiej, wyko-rzystania fotoradaru. Jeszcze do

zrobienia jest parking przy ulicy Podgórnej na Proboszczewicach- zapewni to bezpieczeństwo dzieci, które przychodzą do szkoły.

4.Niezbadane są wyroki de-mokracji. Czy Iwona Wie-czorek będzie startować

to pozostawiam jej samocenie. Dla mnie nieważne jest skąd to będzie kandydat, a to czy będzie rozsądny, najważniejsze żeby po-wstały tu miejsca pracy, bo tego potrzebuje biedne miasto jakim jest Zgierz.

Niezbadane są wyroki demokracji. Czy Iwona Wieczorek będzie startować to pozosta-wiam jej samocenie.

Page 9: zgrzyt_marzec2013-2

9

1. Sukcesy prezydenta są trudne do określenia, bo prezydent nie jest do od-

noszenia sukcesów, ale realizo-wania tego co w swoich uchwa-łach przyjmuje Rada Miasta na konkretny okres działania - rok

budżetowy. Wyniki czy założenia wskaźników budżetowych 2013 roku mówią o prawidłowościach działania prezydenta jeśli chodzi o wykonywanie ustawy o finan-sach publicznych. Nie jest to tylko zasługa prezydenta, ale skarbnika miasta i wydziałów realizujących swoje budżety. Druga sprawa o której możemy powiedzieć w superlatywach – pozyskiwanie środków zewnętrznych pochodzą-cych z UE - są to znaczące kwoty i zasilenie budżetu miasta wła-śnie środkami zewnętrznymi po-zwala miastu wykonywać inwe-stycje na które miasta nie byłoby nigdy stać.

2.Z dużą nieprzychylnością spotyka się likwidowanie Centrum Obywatelskiego

– miasto nie stworzyło odpowied-nich warunków do ogrzewania budynku w którym się mieści. Przez tego typu niepowodzenia w zarządzaniu obiektem stracimy pewną instytucję, a raczej obiekt powołany do działania wielu or-ganizacji i politycznych i pożytku publicznego. Jest to może nie do końca przemyślana decyzja.

3.Jeśli chodzi o założenia, które SLD miało w swoim programie wyborczym to

były sprawy przede wszystkim związane z ochroną środowiska i tutaj bardzo wnikliwe rozpatru-jemy sprawę inwestycji zakładu utylizacji termicznej odpadów w Zgierzu – z jednej strony wspie-ramy prezydenta, bo są to miej-sca pracy, kilkadziesiąt miejsc pracy na terenie Zgierza, ale je-żeli policzymy instytucje współ-pracujące z tym inwestorem, to będzie być może jeszcze więcej. Z drugiej strony skrupulatnie pa-trzymy, czy nie ma przekroczeń w kwestii środowiska, bo jest to je-den z tematów o którym SLD pisze w swoim programie, że leży nam na sercu i będziemy przestrzegać

każdych niedociągnięć w tym kie-runku. Kolejnym tematem waż-nym dla Sojuszu od lat jest otwar-cie na terenie Zgierza sortowni odpadów komunalnych i urucho-mienie zakładu utylizacji odpa-dów, który od 10 lat stoi niewy-korzystany, mimo zakończenia pierwszego etapu budowy w 2002 roku. Na to cały czas wskazujemy i wprowadzenie nowej ustawy śmieciowej (ust. O odpadach ko-munalnych) będzie przyczynkiem na bazie której można stworzyć miejską sortownię, która pozwoli na zmniejszenie ilości odpa-dów komunalnych, zmniejszenie kosztów.

4. Widziałbym przedsta-wiciela naszego ugru-powania, bo jest to nasz

interes polityczny i partyjny aby takiego kandydata znaleźć, za-prezentować. Myślę, że mamy takich kilku, a w przyszłym roku będziemy się musieli zastanowić imiennie. Na pytanie czy prezy-dent Wieczorek jest dobrym czy złym prezydentem nie odpowiem, po pierwsze bo mi nie wypada, a po drugie zdecydują wyborcy.

Zbigniew Zapart (SLD)

Z dużą nieprzychylnością spotyka się li-kwidowanie Centrum Obywatelskiego – mia-sto nie stworzyło odpowiednich warunków do ogrzewania budynku w którym się mieści..Przez tego typu niepowodzenia w zarządzaniu obiektem stracimy pewną instytucję, a raczej obiekt powołany do działania wielu organiza-cji i politycznych i pożytku publicznego.

1.Mam nadzieję, że sukcesy nastąpią wraz z zrealizo-waniem projektu rewi-

talizacji, to są naprawdę dobre środki, tylko muszą być w spo-sób należyty wydatkowane i roz-liczone. Zmienił się wizerunek Urzędu Miasta - panie na dole witają petentów i kierują do po-szczególnych wydziałów, znam wiele pozytywnych opinii - moja mama (ma 86 lat) i jej koleżanki, mówią, że kiedyś przychodząc do urzędu czuły się bezradne, nie mogły sobie poradzić. Teraz panie urzędniczki, przesympa-tyczne i w eleganckiej formie, pomagają osobom starszym do-trzeć do odpowiedniego urzęd-nika, a jeśli ktoś nie jest w stanie wejść po schodach, to osoba z da-nego wydziału schodzi i można wszystko załatwić w sposób bez-pieczny. Oczywiście młodzi lu-

dzie nie zdają sobie sprawy jaka to jest ważna rzecz.

2.Błędem było, że miesiące temu ogłoszono, że na-stępnego dnia będzie ro-

biona ulica Sokołowska. Ogłosiła to prezydent Kapusta, oczywiście nie bez wiedzy prezydent Wie-czorek. Nie wiem jak może ktoś tak powiedzieć, skoro przygoto-wanie procesu inwestycyjnego to miesiące, samo przyznanie pieniędzy to początek drogi. Mi-nęło 5 miesięcy i nie ma wbitej łopaty – takie rzeczy nie powinny się zdarzać. Trudno mi prezydent Wieczorek oceniać, jestem koali-cjantem, chociaż nie zawsze się zgadzam. Przygotowanie budżetu

ograniczyło inwestycje. Ktoś po-mylił tu dwie rzeczy – nie ma możliwości zaciągania kredytu na sprawy bieżące, konsumpcję, ale miasto o takim stanie zadłu-żenia ma zdolność kredytową na inwestycje, a na to mieszkańcy czekają. Nie interesują ich sta-tystyki, procenty, ale zrobiona droga. Wykazano nadwyżkę bu-dżetową, a więc ograniczono możliwości dofinansowania np. szkół, bo skoro mamy nadwyżkę, to nie możemy skorzystać z pew-nych źródeł, które przysługują samorządom z problemem fi-nansowym. W mojej ocenie to zakłócenie logicznego myślenia, wypowiadałem się zdecydowa-nie, że nie zgadzam się z panią skarbnik i prezydent. Marna dla mnie satysfakcja, że po dwóch miesiącach przyznano mi rację. Przede wszystkim logiczne my-ślenie, które będzie pozbawione emocjonalnych uniesień.

3.Jestem przede wszystkim działaczem sportowym, mój elektorat to głów-

nie młodzi ludzie, którzy upra-wiają sport. Działam w dwóch prężnych klubach, które funkcjo-nują znakomicie, nie jest to tylko moja zasługa, ale całego kolek-tywu to, co zrobiliśmy owocuje. Pracowałem w komisji „śmie-

ciowej” to bardzo trudny temat, dla wszystkich samorządów. Nie wszyscy radni chcieli w tej komi-sji pracować, podjąłem się tego, czuję większą wiedzę i odpowie-dzialność za to, co się dzieje i bę-dzie działo od 1ego lipca.

4. Na ocenę merytoryczną jest za wcześnie, na-tomiast zdecydowanie

mówię, że są dwaj kandydaci – Iwona Wieczorek i Jerzy Sokół. Nie widzę innej osoby, zaanga-żowanej z młodszego pokolenia, kogoś dynamicznego i pracują-cej na rzecz całego miasta, a nie jednej sfery. Kogoś kto zjednoczy większość mieszkańców Zgierza, aby wygrać wybory to nie ma.

Grzegorz Maciński (Niezrzeszony)

Na ocenę merytoryczną jest za wcze-śnie, natomiast zdecydowanie mówię, że są dwaj kandydaci – Iwona Wieczorek i Jerzy Sokół. Nie widzę innej osoby, zaangażowanej z młodszego pokolenia, kogoś dynamicznego i pracującej na rzecz całego miasta, a nie jed-nej sfery.

Page 10: zgrzyt_marzec2013-2

10

Andrzej Mięsok (Niezrzeszony)

1.Jeżeli chodzi o pozytywne aspekty sprawowania urzędu przez prezydent

Wieczorek, to należałoby się za-stanowić, co udało się zrobić do tej pory? Pani prezydent niewąt-pliwie udało się obudzić Zgierz. Zgierzanie przejrzeli na oczy i przekonali się, że Iwona Wie-czorek jest słabym prezydentem. Szumne zapowiedzi z kampa-nii wyborczej okazały się pusto-słowiem. Sukces Pani prezydent to muzeum lalek i nowe meble

w gabinecie. Jest konsekwentna w załatwianiu miejsc pracy dla kolegów partyjnych. To, że nie przeprowadzono dotychczas re-ferendum w sprawie odwołania prezydent Wieczorek uznałbym za sukces tej prezydentury.

2.Prezydent Wieczorek, mimo zapowiedzi upo-rządkowania wielu spraw

dotyczących funkcjonowania miasta, nic nie zrobiła. Zapowia-dana walka z bezrobociem oka-zała się totalną klapą. Bezrobo-cie w Zgierzu wzrosło. Stan dróg miał się poprawić diametralnie, a jest w fatalnym stanie. Brak za-powiadanych inwestorów, a tym samym nowych miejsc pracy. Po-mimo zasiadania Iwony Wieczo-

rek w Radzie Nadzorczej spółki WOD-KAN ceny wody i odprowa-dzania ścieków wzrosły. Brak po-mysłu na promocję Zgierza, chaos w zarządzaniu Miastem Tka-czy. Ciągła reorganizacja pracy Urzędu Miasta nic nie wnosząca poza kosztami i dezorientowa-niem mieszkańców. Jest przeciw-niczką włączenia mieszkańców w proces decyzyjny. Kontesto-wała inicjatywę uchwałodawczą mieszkańców.

3.Jest to sytuacja dosyć trudna ponieważ koali-cja wspierająca prezydent

czyli PIS, SLD, PSL i klub Sokoła posiada zdecydowaną większość w Radzie Miasta i wszelkie moje inicjatywy są odrzucane. Przy-kładem może być inicjatywa uchwałodawcza mieszkańców odrzucona głosami koalicji. Moje propozycje zajęcia się rzeczywi-stymi problemami miasta, jak np. planami zagospodarowania

przestrzennego, przygotowania terenów dla inwestycji innych niż Spalarnia odpadów niebez-piecznych, przechodzą bez echa.

4.Powinien być to czło-wiek, który będzie realnie oceniał potrzeby miasta

i jego mieszkańców. Nowy prezy-dent musi mieć dystans do wła-snej osoby, ma promować mia-sto, nie siebie. Musi to być dobry gospodarz z doświadczeniem sa-morządowca, znający prawdziwe problemy miasta, które będzie umiał rozwiązać. Dzisiaj jeszcze za wcześnie mówić o nazwiskach, myślę, że pod koniec 2013 r. ujaw-nią się nazwiska potencjalnych kandydatów i komitety wyborcze.

1.W kategoriach sukcesu najlepiej będzie oceniać po całej kadencji, ciężko na-

zywać sukcesami to co wykonuje prezydent, bo należy to do jej obo-wiązków. Dla mnie jako osoby związanej z środowiskiem kul-

turalnym i pozarządowym będą to wydarzenia, które może nie są na skalę miasta tak duże jak budowa ulicy, ale należy je do-ceniać – rozwijanie współpracy z organizacjami pozarządowymi - pierwszy krok, żeby wzmacniać sektor i korzystać z jego poten-cjału, warto byłoby więcej zadań przekazywać organizacjom, bo są tam ludzie z poczuciem sil-nej misji. Pozytywem jest system nagród dla artystów, to pierwszy krok, żeby zacząć inaczej myśleć o kulturze - kultura buduje przy-wiązanie ludzi do miejsca z któ-rego pochodzą. Trzecim plusem kadencji jest pozyskanie środków na rewitalizację, dokończenie Placu Kilińskiego, mam nadzieję, że uda się to sfinalizować. Cze-kajmy na efekt końcowy.

2.Co do minusów to po-wiem o takiej rzeczy, która w pewnym sen-

sie jest plusem – Piotr Kowal-czyk w roli doradcy ds. kultury. To osoba, która była zatrudniona niepotrzebnie, pojawił się nagle i uważał się za przywódcę, który zbawi to środowisko. Jakimś plu-sem tej sytuacji jest to, że zinte-grował (przeciwko sobie) środo-wisko. Dla mnie minusem jest sprawa inicjatywy uchwałodaw-czej dla mieszkańców, co prawda

odrzucili ją radni, ale powiedzmy to sobie, że są to radni związani z panią prezydent, którzy nie-jednokrotnie są dla niej głosem wspierającym i - to rodzaj po-rażki pani prezydent, bo to jej współpracownicy zdecydowali.

3.Jeśli chodzi o sam pro-gram to znalazły się tam punkty, które z założe-

nia są do zrobienia. I udaje się je wcielać w życie. Mam jednak jedną refleksję, że pewnie mo-głabym to robić nawet nie będąc w Radzie Miasta. Promocja lo-kalnych artystów, wsparcie dla młodych ludzi przy tworzeniu i realizacji projektów, działania prokobiece... O tym mówiłam, bo to są dziedziny, na których się znam. Jednak cały czas się

szkolę i wiem, że jest jeszcze dużo przede mną. Żałuję bardzo, że nie udało się wprowadzić inicja-tywy uchwałodawczej dla miesz-kańców. To ważne w całej Euro-pie.... dawać głos obywatelowi i wspólnie z nimi tworzyć lepsze miasta. U nas to nie idzie w tym kierunku.

4.Nie chcę oceniać obecnej władzy w sposób jedno-znaczny – nie powiem,

że jest bardzo źle, ale też że jest bardzo dobrze... Każdy prezydent w tym mieście wprowadza swoje własne innowacje, zmiany, które niestety nie służą interesom Zgierza. Takiego myślenia dłu-gofalowego brakuje co, niestety, prowadzi do chaosu. O tym, czy pani Iwona Wieczorek zostanie na drugą kadencję zadecydują mieszkańcy. Mam różne reflek-sje i uwagi, jedno co wiem - po-trzebujemy silnego i dobrego za-rządcy, może trochę kogoś, kto bardziej otworzy się na głos zgie-rzan. Z drugiej strony człowieka, który pozwoli obywatelom na większą partycypację i da możli-wość decydowania o podejmowa-nych inwestycjach. Życzę tego so-bie i ludziom z tego miasta.

Justyna Zielińska (Niezrzeszona)

Dla mnie minusem jest sprawa inicjatywy uchwałodawczej dla mieszkańców, co prawda odrzucili ją radni, ale powiedzmy to sobie, że są to radni związani z panią prezydent, któ-rzy niejednokrotnie są dla niej głosem wspie-rającym i - to rodzaj porażki pani prezydent, bo to jej współpracownicy zdecydowali.

Zgierzanie przejrzeli na oczy i przekonali się, że Iwona Wieczorek jest słabym prezyden-tem (...) Sukces Pani Prezydent to muzeum lalek i nowe meble w gabinecie. Jest konse-kwentna w załatwianiu miejsc pracy dla ko-legów partyjnych. To, że nie przeprowadzono dotychczas referendum w sprawie odwołania Prezydent Wieczorek uznałbym za sukces tej prezydentury.

Page 11: zgrzyt_marzec2013-2

11

Kiedy siedzisz w autobusie, przechodzisz przez ulicę, czy po prostu poruszasz się po mieście możesz czuć się (pozornie) bez-pieczny. W sytuacji kiedy jeste-śmy otoczeni ludźmi zakładamy, że kiedy spotka nas coś przykrego, z tłumu na pewno wyłoni się ktoś, kto nam pomoże. Zwłaszcza w tramwaju. Joanna, kursując w Łodzi pomiędzy jedną uczelnią a drugą, wsiadła w tramwaj nie podejrzewając, że coś niemiłego może ją spotkać. - Śpieszyłam się i chcąc nie chcąc, musiałam je-chać strasznie zatłoczonym tram-wajem. Na jednym przystanku wsiadł otyły, starszawy facet z jakąś teczką w ręce. Drzwi się za-mknęły, a on zaczął powoli prze-pychać się w moją stronę, co wy-dało mi się trochę dziwne, bo przy drzwiach było luźniej, ale zignoro-wałam to. Po chwili poczułam, że ta jego teczka zaczęła mi się wbijać w krocze. Kiedy chciałam się od-sunąć, zdałam sobie sprawę, że to wcale nie teczka, tylko jego dłoń. Nie wiedziałam jak zareagować, nie chciałam robić awantury w tym zatłoczonym tramwaju, więc się tylko odsunęłam poza jego za-sięg. Na szczęście wysiadł na ko-lejnym przystanku - mówi nam Joanna. Uczuciem, które towarzy-

szyło naszej bohaterce podczas tej sytuacji było zdziwienie, a później strach. Nie chciała krzyczeć, po-nieważ nie była pewna czy kto-kolwiek opowie się po jej stronie. Podobną sytuację zaobserwowa-łam wracając do Zgierza. Na jed-nym z przystanków do tramwaju wsiadła kobieta, około 40 roku życia. Dwóch mężczyzn, zdecydo-wanie młodszych od niej, głośno mlaskało i chrumkało - wyda-wało się, że w ten sposób okazują „aprobatę” dla jej wyglądu. Jeden z nich szturchał ją plecakiem. Ko-bieta nie reagowała, jednak wy-raz jej twarzy i odwrócenie się ty-łem do sprawców mówił sam za siebie – „nie odpowiada mi to”. Oczywiście, nikt z pasażerów nie zareagował. Jeden ze sprawców miał obrączkę na palcu. Ciekawe, czy choć przez chwilę pomyślał, jak czułaby się jego żona w analo-gicznej sytuacji?

Obie kobiety nie zareagowały w żaden sposób na agresywne i natarczywe zachowania wo-bec nich. Jak silny zatem był ich strach przed napastnikami, że nie potrafiły zwrócić im uwagi, spojrzeć przeciwnikom w twarz? Jednak nie tylko strach przed dal-szą agresją uniemożliwia reak-cję - także wstyd, że to właśnie

nas zaczepiają, nas obmacują, co w stereotypowym ujęciu stawia kobiety (zwróćmy uwagę, że tylko je) w roli prowokatorek tego typu zachowań. Uwaga otoczenia zo-staje skupiona na ofierze, a ta musi sobie radzić w takim przy-padku nie tylko z przekroczeniem jej granic intymnych, ale rów-nie często z oskarżeniem świad-ków zdarzenia, że „jest młoda, to pewnie sama prowokuje”, że jest atrakcyjna, co samo wydaje się już być zachętą do tego typu za-czepek. A zatem ta głośno kom-plementowana uroda i młodość w ogólnym ujęciu uznawane są

za wystarczający powód do bru-talnych komentarzy i zachowań.

Bezpieczna okolica

Przestrzeń publiczna to nie tylko środki komunikacji, to także okolice szkół. Na prze-moc i nadużycie szczególnie na-rażone są dzieci, które nie po-trafią i nie mają siły bronić się przed agresywnym zachowa-niami dorosłych. W zeszłym roku w okolicach zgierskich szkół podstawowych kręcił się pedo-

fil. Zachowania, które przejawiał w stosunku do dzieci są mo-lestowaniem w jednej z naj-gorszych postaci. Na szczęście wspólne działanie rodziców i policji pozwoliło uniknąć kolej-nych nieszczęść: - Mężczyzna zo-stał zatrzymany. Usłyszał zarzut z rozdziału kodeksu karnego obej-mującego przestępstwa przeciwko wolności seksualnej i obyczajności, grozi mu kara do 8 lat pozbawie-nia wolności - mówi Liliana Gar-czyńska, rzeczniczka Powiatowej Komendy Policji w Zgierzu. Męż-czyzna obserwował szkołę i wy-chodzące z niej dziewczynki. Upa-

trywał te, które same wracały do domu. Za córką jednej z naszych czytelniczek prawie wszedł do domu, na szczęście dziewczynka w porę zdążyła zamknąć drzwi.

Sprawcy nie tyle czyhają na potencjalne ofiary, co bardzo czę-sto wybierają na nie przypadkowe osoby: – Moją siostrę kiedyś na ulicy jakiś chłopak w tyłek klepnął. Z jakiejś bramy kolesie wylecieli i uciekli. Idziesz Kamińskiego w Ło-dzi, w środku dnia i nie spodzie-wasz się takich rzeczy... - mówi Ania. - Siostra nie zareagowała, bo była w szoku - dodaje. Taka sy-tuacja właściwie nie daje możli-wości reakcji, ponieważ sprawca po prostu uciekł. Sprawa wydaje się w tym przypadku z góry prze-grana, nikt nie będzie zgłaszać klapsa w pośladek na policję... A może właśnie należało by tak postępować?

Czym właściwie jest mo-lestowanie w przestrzeni publicznej?

Przykłady molestowania w przestrzeni publicznej można mnożyć. Najlepszym dowodem popierającym tę tezę jest strona internetowa Hollaback! Polska na której można znaleźć tysiące hi-storii zarówno kobiet, jak i męż-czyzn, którzy doświadczyli napa-stowania w publicznej sferze.

Wydawać by się mogło, że przestrzeń publiczna nie powinna sprzyjać molestowaniu. Przechodnie, pasa-żerowie, liczni przypadkowi ludzie powinni odstra-szyć i onieśmielić potencjalnego sprawcę. Niestety, to właśnie w przestrzeni publicznej narażeni jesteśmy na agresywne zachowania i co bardzo prawdopodob-ne na brak pomocy w takich sytuacjach.

Nie bójmy się reagować

Nie tylko strach przed dalszą agresją uniemożliwia reakcję - także wstyd, że to właśnie nas zaczepiają, nas obmacują, co w stereotypowym ujęciu stawia kobiety (zwróćmy uwagę, że tylko je) w roli prowoka-torek tego typu zachowań.

Ciąg dalszy na stronie 12

Page 12: zgrzyt_marzec2013-2

12

- Molestowanie w przestrzeni publicznej to jest szereg różnych zachowań. Od takich najłagod-niejszych typu „obcinanie”, czyli pożądliwe spojrzenia, takie jakby skanowanie kobiety, gwizdanie, trąbienie, ale już bardziej agre-sywne, to jest na przykład zacho-dzenie drogi, seksualne komenta-rze czy uwagi, często wulgarne. Już nie mówiąc o fizycznym kon-takcie, czyli obmacywanie, doty-kanie, niby niechcące obcieranie się, przyciskanie do drzwi czy za-chodzenie drogi – mówi Greta Go-ber z ruchu Hollaback! Polska. To po prostu zakłócanie intymnej sfery ofiary, która najzwyczajniej może sobie nie życzyć takich za-chowań. Należy jednak zauważyć, że to co dla części społeczeństwa jest molestowaniem, dla innych może być po prostu zaczepką czy wręcz komplementem. Zdarzają się osoby, którym publiczne ko-mentowanie ich wyglądu sprawia przyjemność: - Pamiętam jak w zgierskim autobusie dwóch męż-czyzn w średnim wieku podsiadło się niedaleko i jeden zaczął gadać z taką dziewczyną. Pytał ile ma lat, gdzie się uczy, czy ma chłopaka.

Powiedziała, że ma partnera, to ten koleś powiedział że musi być szczęściarzem, bo ma taką ładną dziewczynę. Później kiedy z nią rozmawiałem cieszyła się i mó-wiła, że byli śmieszni, a nie natar-czywi i chamscy – mówi Kamil, obserwator tej sytuacji. Dziew-czynie najwyraźniej nie przeszka-dzało, że jej wygląd jest komen-towany, wręcz przeciwnie, była z tego zadowolona. Greta Gober z ruchu Hollaback! Polska zauważa, że pobłażliwe traktowanie tego typu zaczepek wynika z polskiej kultury: – To wynika z przyzwole-nia na uprzedmiotowienie kobiet. Media to robią, politycy to robią, robią to nauczyciele, koledzy w szkołach. Ciągłe zwracanie uwagi na to jak kobieta wygląda, właści-wie od maleńkiego - dodaje Gober. Polska obyczajowość zezwala na publiczne komentowanie i kom-plementowanie kobiet, zakłada-jąc, że każdej kobiecie sprawia to przyjemność i jest oznaką uzna-nia jej urody. Warto zmienić to błędne przekonanie i uświada-miać otoczenie, że podszczypy-wanie i prawienie rubasznych uwag odnośnie naszego wyglądu

dawno przestało być uznawane przez kobiety za komplement.

Jak reagować?

Jak widzimy na przykładach bohaterek artykułu tym, co prze-żywają molestowane kobiety w przestrzeni publicznej jest przede wszystkim szok i strach - uczucia paraliżujące i uniemoż-liwiające jakąkolwiek obronę. Warto sobie uświadomić, że nie jesteśmy bezradni w takich sy-tuacjach - każda reakcja: krzyk, grzeczne zwrócenie uwagi, po-winny ujarzmić strach i wstyd oraz obudzić w nas siłę i przeko-nanie o naszej racji. O tym, że nie chcemy cudzych rąk na naszych pośladkach. Nawyk reagowania ułatwi nam wyjście z roli ofiary. Niezależnie od tego co pomyśli starsza kobieta siedząca obok i młoda para dwa siedzenia dalej nasza reakcja jest niezbędna do wyjścia z roli ofiary.

- Powinniśmy reagować w spo-sób ostry i asertywny, żeby za-wstydzić kogoś kto to robi. Żeby ten wstyd z nas zdjąć i przekazać na osobę, która powinna się wsty-

dzić tego co robiła. Na przykład powiedzieć: „Ale co Pan sobie wy-obraża?! Dlaczego Pan mnie do-tyka?!” czy „Odsuń się ode mnie!”, „Nie dotykaj mnie!”, „Co robisz?!”. Można nazwać to, co co robi po imieniu „Przestań molestować ko-biety! Zwariowałeś?” – radzi Greta Gober. Kiedy jednak czujemy się zbyt bezradni, by zareagować w sposób stanowczy możemy zwró-cić się do przechodnia lub pa-sażera z prośbą o pomoc - najle-piej bezpośrednio do konkretnej osoby. Gdy my widzimy, że ktoś jest napastowany - nie bójmy się zareagować. Warto się zasta-nowić, jak my czulibyśmy się w takim momencie. Sami chcieli-byśmy otrzymać pomoc w ana-logicznej sytuacji, prawda? Hasła o wzajemnej pomocy mogą wyda-wać się naiwne w czasach, kiedy za „wygląd” możemy dostać no-żem między żebra, jednak kiedy pomagamy innym zykujemy siłę i odwagę, by być może następnym razem pomóc sami sobie.

Patrycja Malik

Odchudzanie na trzeźwo

Artykuł kierujemy do osób z nadwagą lub otyłych. To czy ma się nadwagę można łatwo sprawdzić dzieląc swoją wagę przez wzrost w centymetrach do kwadratu.

Wynik mówi nam, że:poniżej 15 - wyniszczenie15,0 - 17,4 - wychudzenie17,5 - 19,4 - niedowaga19,5 - 24,9 - waga prawidłowa25,0 - 29,9 - nadwaga30,0 - 34,9 - I stopień otyłości35,0 - 39,9 - II stopień otyłości40,0 i więcej - otyłość kliniczna.

Zupełnie nie interesują nas problemy osób z BMI poniżej 24. Utyskiwanie nad tym, że nie jest się bardzo chudym lub opowia-danie o swojej nadwadze, gdy się jej nie ma jest problemem zupeł-nie innej natury, czasem diagno-zowanej także jako egocentryzm, małostkowość bądź pospolita głupota.

Jeśli masz kłopoty z nadwagą sprawa jest zasadniczo bardzo prosta – za dużo jesz. Tu w zasa-dzie moglibyśmy skończyć. Jasne, że są problemy zdrowotne, które skutkują nadwagą, że są geny, że rzuciło się palenie albo urodziło dziecko – ale dla olbrzymiej więk-szości są to po prostu wymówki. Jeśli powodem Twojej nadwagi jest choroba to ją wylecz! Albo chociaż zdiagnozuj – na tym eta-pie większość z nas wróci do po-czątkowej konstatacji – za dużo jesz!

Nadwaga bierze się z tego, że dostarczamy organizmowi wię-cej energii niż potrzebujemy do życia. Przeciętnie człowiek po-trzebuje ok. 2200 kcal – to mniej więcej tyle, ile dają dwie kanapki na śniadanie, kawa z mlekiem, banan, obiad składający się z ziemniaków, surówki i białka, batonik, kawa i dwie kanapki na kolacje. Tyle też ma jedna pizza.

Albo sześć piw. Albo cztery duże hamburgery z McDonalda. Albo cztery tabliczki czekolady. Więk-szości z nas wydaje się, że je dużo mniej niż w pierwszym opisie, ale niezwykle łatwo przeoczyć kawę z mlekiem i cukrem (ok. 250 kcal), batonika (ok. 270 kcal), piwo (ok. 260 kcal) czy banana 130 kcal. W ten sposób zbiera się te 200 kcal nadwyżki, dzień po dniu, rok po roku – aż się uzbiera i doskwiera.

Jest jeden sposób w jaki można szybko i skutecznie pozbyć się na-

gromadzonych zapasów. Tajemna receptura, która rozwiąże pro-blem otyłości na świecie. Wyja-wimy ją Wam za darmo – trzeba mniej jeść! Konkretnie, mniej niż te 2200 kcal. Czy to będzie 1999, 1800 czy 1500 – nieważne, schud-niemy wcześniej lub później. Jeśli dostarczamy organizmowi mniej energii niż potrzebuje przestawia się on na „efektywne zarządzanie tym co ma” i kumuluje znacznie więcej energii ze spożywanych produktów. Nie jest to proces bar-

Po ostatnich doniesieniach o chochlikach odpowia-dających za spowolnienie naszego metabolizmu czy już znacznie starszych, bredniach z gatunku „magii odchudzania” proponujemy krótkie podsumowanie tego, co dziś wiemy na pewno o nadwadze i odchu-dzaniu. Na trzeźwo.

Na licencji (CC BY 2.0) Aut. diaper @ Flickr.com

Tzw. „dietetyczna” Cola i siedzący tryb życia z pewnością nie będą sprzyjały w walce z otyłością

Page 13: zgrzyt_marzec2013-2

13

dzo dramatyczny, ale dość fru-strujący. Po pierwszych kilku ty-godniach, kiedy waga leci na łeb na szyję zaczynają się długie in-terwały, w których mało jemy i nie chudniemy. Wielu wtedy rezygnuje już do grobu przeko-nanych, że schudnąć nie mogą. Tymczasem trzeba wytrzymać i tyle.

Naprawdę poważnym pro-blemem jest to, że dieta ma swój koniec. Jemy mniej, walczymy z każdym napotkanym ciastkiem, tworzymy tabelki w Excelu i wy-trzymujemy, wytrzymujemy i wytrzymujemy... Ale to wszystko, drogie Czytelniczki i Czytelnicy, nie ma sensu. Jeśli nasza waga jest chybotliwa mamy więcej niż pewność, że nie dość że w ciągu kilku lat wrócimy do dawnej wagi, to jeszcze nadrobimy kilka/kilkanaście/kilkadziesiąt kilo, za-leżnie od ilości podejść. Stąd tak ważne jest to, żebyśmy nie kwiliły nad każdym centymetrem. Każde kolejne odchudzanie jest trudniej-sze od poprzedniego, z każdym organizm gorzej reaguje. Bar-dzo cierpi też psychika – jedzenie urasta do rangi rzadkiego, niedo-stępnego dobra, czasem po prostu narkotyku, którego przegłodzony organizm pragnie już sam-nie--wie-dlaczego. Stare dobre uczu-cie głodu gdzieś się zawierusza – już nie bardzo wiemy, kiedy je-steśmy naprawdę głodne, bo za-wsze jesteśmy głodne. Zwróćcie

uwagę, w jaki sposób niektóre dziewczyny (grube czy chude) się-gają po ciastko leżące na stole. Na kilometr można poznać dziew-czynę po latach diet: sięga łapczy-wie, bojaźliwie i szybko, wstydząc się tego, co właśnie robi. To jest smutny widok.

Licząc, że jeszcze nie jest z Wami tak źle mam kolejną złotą radę – jedyna dieta jaka ma sens to trwała zmiana w żywieniu, tzn. NA ZAWSZE! Koniec czeka-nia na koniec kwietnia, maja czy października i odliczania dni do wielkiej wyżerki. Czasy, kiedy bę-dziecie mogły znów jeść maka-rony i słodycze nie wrócą nigdy. NIGDY. Jedynym sposobem na to, żeby pozbyć się nadwagi jest za-przestanie jedzenia więcej niż po-trzebujemy na zawsze. Mamy pe-cha – nasz organizm magazynuje kalorie.

Do tego dobrze jest ćwiczyć, ale tak zupełnie szczerze: moim zdaniem, rola ćwiczeń w odchu-dzaniu jest mocno przerekla-mowana. Bez ćwiczeń na diecie schudnąć można, ćwicząc bez diety – nigdy. Ponadto ćwiczenia zwiększają apetyt i zapotrzebo-wanie, więc jest duża szansa, że uzupełnicie wszystko co spalicie. I ostatni argument – żeby wysiłek fizyczny miał realny wpływ na naszą tuszę musiałby zajmować w naszym życiu dużo więcej miej-sca niż środa-piątek w godzinach 18.00-20.00. Jeśli jesteśmy gotowi

zrezygnować z pracy za biurkiem na rzecz 8 godzin dziennie od-garniania łajna w jakiejś stadni-nie, to jestem pewna, że będzie to wysiłek znacznie wpływający na nasz wygląd. Jeśli mamy kar-net na siłownię 2 razy w tygodniu – już raczej nie. Co nie znaczy, że ćwiczenia nie są niezbędne żeby dożyć pięćdziesiątki, nie budują nam pięknych mięśni i nie spra-wiają, że życie ma sens – ale to już inna historia.

Z mojej perspektywy ogromnie rozbudowana medycyna i biznes otyłości przez dziesiątki lat nie wymyśliły nic bardziej odkryw-czego niż to, że żeby schudnąć trzeba na stałe ograniczyć ilość pokarmu.

Jest jeszcze postscriptum o różnych „sposobach” na odchu-dzanie, czyli na przykład różnych dietach: Ducana, 5 czynników, 7 dni, antystresowa, Cambridge, dla dwojga, garstkowa, hollywodzka, na chandre, na dobry humor, na włosy i paznokcie, na mroźne dni, strukturalna czy Turbo. Jeśli już same nazwy nie wzbudziły Two-ich podejrzeń zapamiętaj raz na zawsze: różne (nie ograniczając

do wymienionych) wymyślne, cu-downe diety to bujda! Każda dieta pozwoli Ci zrzucić kilogramy, bo każde pilnowanie przyjmowa-nych pokarmów sprawi, że nie będziemy tak dużo jeść. Po każ-dej wrócisz do poprzedniej wagi (lub ją grubo przeskoczysz), gwa-rantuję. Nie wspominając o tym, jak koszmarnym pomysłem dla zdrowia jest przejadanie się biał-kiem (Ducan), zjadanie dużych ilości tłuszczy (Atkins) czy picie szklanki herbaty bez cukru na śniadanie (Kopenhaska). Trzeba

mieć ogromne predyspozycje do myślenia magicznego, żeby da-wać się nabrać na takie bzdury.

Drugą kategorię „sposobów” na odchudzanie stanowią różne specyfiki. Koleżanka mojej mamy od pewnego czasu chudnie, prze-konana o niezwykłych właści-wościach tajemniczo nazwanego specyfiku stworzonego z jagód pochodzących, obowiązkowo, z odległego kraju. Działanie specy-fiku ma potwierdzać plik wydru-kowanych kartek ze szczegóło-wymi informacjami dotyczącymi działania oraz strona internetowa z zamieszczonym filmem pro-mocyjnym udającym dokument. Specyfik, jeśli spojrzeć trzeźwym okiem na jego skład, jest sokiem wieloowocowym i niczym wię-cej (w dodatku konserwowanym chemicznie). Ale plik zadruko-wanych mądrościami kartek, strona www i egzotyczne pocho-dzenie jagody sprawiają, że ko-leżanka mamy chudnie. Argu-menty o tym, że przestała dużo jeść nie wytrzymują z magią spo-żywanego soku. Sok jest, oczy-wiście, koszmarnie drogi. Mało tego, istnieją również odchudza-

jące spodnie, pasy, kremy i cała masa różnych odżywek i tabletek. Biorąc pierwszy z brzegu specyfik pod lupę, kasując wszystkie pro-fesjonalnie brzmiące nazwy wła-sne, kwieciste opisy i sprawdza-jąc istotę medycznie brzmiących substancji okazuję się, że za 156 zł kupujemy tabletki z zielonej her-baty, pokrzywy, tauryny i wita-miny C, których wpływ na naszą nadwagę znajdziemy na pięćdzie-siątym miejscu za przecinkiem. Żaden lek skutecznie pomaga-jący schudnąć nie jest w Polsce legalnie sprzedawany bez recepty. I bardzo dobrze, bo farmakolo-giczne leczenie otyłości wiąże się z dużą ingerencją w pracę organi-zmu, najczęściej w mózgu lub w przewodzie pokarmowym. Strach pomyśleć o użytku jaki mogłyby z nich zrobić nastolatki marzące o przerwie między udami lub wi-docznych żebrach na plecach.

Podsumowując, Szanowni Państwo z nadwagą, następnym razem jak ktoś będzie Wam pró-bował wcisnąć jakąś nową dietę „niełączenia śliwek z pierogami” lub hiperslimturboexpert tabletki potraktujcie to niemniej surowo niż pospolitą kradzież kieszon-kową, bo tym właśnie jest – oszu-stwem i kradzieżą. A żeby schud-nąć jedzcie mniej, już zawsze.

Weronika Jóźwiak

Specyfik, jeśli spojrzeć trzeźwym okiem na jego skład, jest sokiem wieloowocowym i niczym więcej (w dodatku konserwowanym chemicznie).

Na licencji (CC BY-NC-SA 3.0) Aut. Breno Peck @ Flickr

Jagody Açaí, zbierane w lasach Brazylii. Jakkolwiek smaczne, brak jakichkolwiek potwierdzonych dowodów na ich cudowne, odchudzające (bądź jakiekolwiek inne zdrowotne) działanie.

Na licencji (CC BY-ND 2.0) Aut. Svadilfari @ Flickr.com

Page 14: zgrzyt_marzec2013-2

14

Tajemne słowo gender

I nie można się dziwić, skoro wykształceni, inteligentni ludzie z autorytetem tak wypowiadają się o gender: - To groźna filozo-fia podyktowana materialistyczną wizją człowieka (papież Benedykt XVI), - Gender jest kampanią ma-jącą na celu niszczenie instytu-cji rodziny (meksykański kardy-nał Juan Sandoval Iñiguez). - To największe zagrożenie dla kościoła w XXI wieku (Tomasz Terlikow-ski, publicysta Frondy). A teoria gender głosi przede wszystkim, że role i zachowania odpowied-nie dla kobiet i mężczyzn są im narzucone przez społeczeństwo, a nie biologię. Żeby zrozumieć po co nam filozofia gender, trzeba wyjaśnić pojawiające w towarzy-stwie gender pojęcia i… sięgnąć kilka tysięcy lat wstecz.

Poczynając od starożytnych filozofów, trudno nie dostrzec wyjątkowo opresyjnego dla ko-biet postrzegania. Już Arystoteles twierdził, że kobieta i mężczyzna mają się do siebie jak forma i ma-teria, jedna strona jest aktywna, a druga pasywna – i łatwo się do-myśleć, której płci którą rolę filo-zof przypisuje. Twierdził on rów-nież, że w relacji to mężczyzna daje duszę, kobieta zaś – ciało, bo mężczyzna osiągnął wyższy sto-

pień inteligencji oraz duchowo-ści. Platon natomiast uważał, że jedną z najistotniejszych męskich gier jest spór o autorstwo świata. Jednak to przestrzeń zarezerwo-wana wyłącznie dla panów, ko-biety zostały absolutnie wyklu-czone z tej sfery. W platońskiej filozofii znajdujemy również takie przemyślenia: pierwsze przyjście człowieka na świat jest zawsze, jako istoty płci męskiej, kolejne są wtórne – jako kobiety. Wyjaśniał on, że jako kobiety odradzają się... tchórzliwi mężczyźni.

Podobne widzenie roli kobiet znajdujemy w biblijnej historii Adama i Ewy, gdzie Bóg stworzył Ewę jako pokusę, inspiratorkę zła, którego konsekwencje wszy-scy chrześcijanie ponoszą do dziś. John Milton, XVII-wieczny autor „Raju utraconego” pisał, że po to była Bogu Ewa, by nauczyć męż-czyznę odróżniać dobro od zła. Zło dla niego jest rodzaju żeń-skiego. Konsekwencją takiej filo-zofii były zapewne pomysły po-jawiające się w XVIII wieku, że idealny świat byłby światem bez kobiet, jako poważnie rozważany pogląd. Równie „nieżyczliwe” ko-bietom opinie zdarzało się gło-sić także Zygmuntowi Freudowi – wielkiemu twórcy psychoana-

lizy, który uważał, że na przeszko-dzie rozwoju kultury stoi nie kto inny, a właśnie kobieta. Skoro tak uznani filozofowie głosili tak dys-kryminujące ze względu na płeć poglądy, naprawdę nie powinni-śmy się dziwić tradycyjnemu po-glądowi na męskość i kobiecość w cywilizacji „Zachodu”.

„Seksizm”To pojęcie, które często poja-

wia się dyskusjach genderowych, zostało wprowadzone w latach sześćdziesiątych XX wieku dla określenia tych wzorców spo-łecznych, politycznych, języko-wych oraz działania, które wyra-żały przekonanie, że to mężczyźni mają pozycje wyższą a kobiety niższą. Przykłady seksistowskich wypowiedzi nie musimy daleko szukać. Wszyscy pamiętamy np. uwagi przewodniczącego Rady Miasta Zgierza, Jarosława Komo-rowskiego pod adresem Komen-dantki Powiatowej Policji w Zgie-rzu, gdy udzielał jej głosu na sesji.

„Stereotyp”To specyficzna konstrukcja

myślowa zawierająca fałszywe przeświadczenie dotyczące róż-nych zjawisk, w tym innych grup społecznych. Stereotypy są o tyle niebezpieczne, że mogą powodo-wać uprzedzenia, a dalej - dys-kryminację. Ekstremalnym przy-kładem dyskryminacji jest zaś ludobójstwo, co najbardziej obra-zowo pokazuje jak niebezpieczne mogą być niewinne z pozoru ste-reotypy. Dyskryminacja ma cha-rakter nielegalny, gdy nie istnieją

uzasadnione, sensowe i wiary-godne podstawy do postępowania dyskryminacyjnego. Jednak aż do 1970 roku w USA dyskryminacja dotycząca płci uznawana była za sensowną.

Jednymi z najbardziej utrwa-lonych w kulturze stereotypów są właśnie te, dotyczące postrze-gania roli kobiet – mają rodzić dzieci, strzec domowego ogniska, dbać o porządek, harmonię ro-dziny i być piękne. Nadal uważa się, że sterują nami hormony i nasz cykl miesięczny (jakby mę-ski testosteron powodował je-dynie uwodzicielski zarost...) i że jesteśmy z natury zbyt emo-cjonalne. Ba – histeryczne, czyli prezentujące ekstremalne stany emocjonalne. A wzięło się to stąd, że słowo „histeria” pochodzi od greckiego – oznaczającego… ma-cicę. A ponieważ macicę posia-damy tylko my – kobiety, dosta-łyśmy etykietę na tysiąclecia. Stereotypów na temat ról płcio-wych jest znacznie więcej i ety-kietują również mężczyzn, którzy od najmłodszych lat muszą być dzielni, pewni siebie i waleczni. Absolutnie nie mogą płakać. To przenosi stereotypowe myśle-nie o rolach kobiecych i męskich do szkoły, pracy, polityki. Bada-nia pokazują, że dzieci zaczy-nają przyswajać stereotyp już ok. 2 roku życia. Przypuszcza się, że dziecko nabywa wiedzę na temat stereotypowych zachowań ty-powych dla obu płci, zanim jest w stanie zrozumieć koncepcję stałości płci w czasie. Nabywanie stereotypów płciowych jest proce-sem ciągłym - w miarę rozwoju dziecka stopniowo zwiększa się ilość zdobywanych i przyswaja-nych przez nie informacji. Źró-dłem tych informacji są przede wszystkim: rodzina, szkoła, która odgrywa rolę zwłaszcza w ugrun-towywaniu wcześniej wykształ-conych stereotypów oraz środki masowego przekazu. Są badacze, którzy twierdzą, że media mają większy wpływ nawet niż szkoła, zatem im więcej dziecko ogląda telewizję, tym bardziej ugrunto-wuje stereotypy płciowe.

„Opresja”Gdzieś pomiędzy stereoty-

pem a dyskryminacją grupy spo-łeczne mogą doświadczyć jeszcze opresji, czyli marginalizowania, wykluczania, czy wręcz unice-stwiania. We współczesnym ję-zyku opresja ma nieco mniej dra-styczną konotację, bo oznacza trudne położenie, ale jest bardzo często używanym pojęciem w fi-lozofii gender. I należy podkreślić,

Od grudnia minionego roku w mediach coraz czę-ściej przewijało się to magiczne, niezrozumiałe słowo: GENDER. Wsłuchując się w doniesienia środków ma-sowego przekazu można spokojnie podejrzewać, że już dziś spora część naszego społeczeństwa rozumie to tylko w jeden sposób – zło, dewiacja, zagrożenie dla normalności.

Na licencji (CC BY-NC-SA 2.0) Aut. Kaptain Kobold @ Flickr.com

Page 15: zgrzyt_marzec2013-2

15

że opresja zawsze dotyczy rela-cji władzy, ma na celu pokazanie wyższości opresora, uprzywilejo-wania go, pokazania, że stoi wy-żej niż wykluczana grupa. Będąc u władzy można ustalić normy i standardy, pozbawiając opresjo-nowane osoby praw do nazywa-nia i określania samego siebie. I łatwo podać przykłady z codzien-ności: stosunek do osób homo- i transseksualnych, czy chociażby

ciąża i fakt posiadania dziecka. Nie są one oczywiście same w sobie opresyjne, ale jak pisze A. Rich – ich patriarchalny kon-tekst. Opresja jest tym bardziej niebezpieczna, że może być zjawi-skiem zinternalizowanym. Ozna-cza to, że grupa poddana opre-sji sama przeciwko sobie używa metod opresora. Przedstawiciele wykluczanej grupy zaczynają wierzyć w negatywne stereotypy

na swój temat. Dla przykładu – kobiety zaczynają wierzyć, że są mniej inteligentne od męż-czyzn i faktycznie nie nadają się do pełnienia funkcji kierowni-czych i zasiadania na wysokich stanowiskach.

Gender, jak studia naukowe i badania nad płcią kulturową na-rodziły się w USA w latach osiem-dziesiątych XX wieku i zyskują sobie coraz większe zrozumienie

na całym świecie. Także w Pol-sce gender studies możemy zna-leźć już na kilku uniwersytetach, a problematyka płci przestaje być tematem tabu. Elementy teorii gender znalazły się pod koniec ubiegłego roku w nowych pod-ręcznikach dla studentów i stu-dentek szkół pielęgniarskich, dzięki czemu biały personel nie będzie się już uczył, że homosek-sualizm to patologia. Bo gender to nie tylko pisanie i mówienie o ko-biecości i męskości, ale koniecz-ność zmian w strukturze my-ślenia i mówienia o płci. Dobrą ilustracją dla sensu teorii gender jest zdanie amerykańskiego an-tropologa kultury Erica Waltera Rothenbuhlera: - Skoro ocze-kuje się od nas – przynajmniej we współczesnych kulturach Zachodu – że będziemy tacy, jak wskazuje na to nasze zachowanie, odgry-wana rola nakłada na nas taki obowiązek. Jeżeli zatem nauczy-ciel niezmiennie oferuje dziewczę-tom rolę tych, które nie umieją lub nie lubią matematyki, ale są ładne, czarujące i grzeczne, chłop-com natomiast – rolę nieokrzesa-nych, głośnych i niegrzecznych, lecz wykazujących się bystrością – to prawdopodobnie tacy właśnie będą.

Karolina Miżyńska

Wolne Muzeum Sztuk UlicznychPrace w poszczególnych grupach projektu Wolnego Muzeum Sztuk Ulicznych idą peł-ną parą! Papier, farby, ruch, włóczka i nitka... Przy użyciu tak różnorodnych narzędzi ingerujemy w miejską przestrzeń.

W działaniu: grupa „papier”,prowadząca: Anka Perek

Projekt realizowany w ramach programu Akademia Orange. Materiał jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska

Na licencji (CC BY-SA 3.0) Aut. Alina Zienowicz @ Wikimedia.com

Page 16: zgrzyt_marzec2013-2

16

Projekt finansowany przez Szwajcarię w ramach szwajcarskiego programu współpracy z nowymi krajami członkowskimi Unii Europejskiej

Włączanie obywateli w pro-cesy decyzyjne nie jest obowią-zującą normą w Polsce – jak się okazuje, władze nie tylko nie chcą dzielić się z mieszkańcami i mieszkankami odpowiedzialno-ścią za podjęte decyzje, ale i nie-chętnie informują o procesie ich podejmowania i realizacji.

62 na 150 możliwych punktów – taki wynik osiągnęły polskie re-gulacje prawne w rankingu prze-prowadzonym przez Access Info Europe i Center for Law and De-mocracy. Wynik ten zapewnił Polsce ostatnie miejsce w krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Krytykowano praktyczny brak sankcji za odmowę udzielenia in-formacji, brak niezależnej insty-tucji, która wspierałaby realiza-cję przepisów dotyczących prawa w tym zakresie, czy w końcu nie-prowadzenie akcji promujących dostęp do informacji wśród oby-wateli. Jako plus uznano krótkie

terminy realizacji i brak opłat.

Które informacje są publiczne?

Informacje publ iczne to wszystkie informacje, które do-tyczą władz, decyzji przez nie po-dejmowanych, a także wszystkie informacje związane z wydat-kowaniem publicznych pienię-dzy przez inne podmioty (szkoły, spółki komunalne czy organiza-cje pozarządowe). Możemy wnio-skować m.in. o przedstawienie nam faktur czy umów zawiera-nych przez daną instytucję. Prawo do informacji publicznej ograni-czone jest w nielicznych przypad-kach (określają je zapisy o ochro-nie informacji niejawnych oraz o ochronie innych tajemnic usta-wowo chronionych). Możemy nie otrzymać także informacji, które w ważnym stopniu chronią inte-res gospodarczy Polski, np. mo-

głyby osłabić interes gospodarczy w czasie ważnych negocjacji. Na-tomiast już wszystkie informacje związane z osobami pełniącymi funkcje publiczne i mająca zwią-zek z pełnionymi funkcjami są jawne. Możemy więc pytać np. o zarobki prezydenta, urzędnika, to w jaki sposób realizuje swoją funkcję i tym podobne.

Kto, kiedy i jak może wystąpić o informację publiczną?

Do informacji publicznej ma prawo każda osoba fizyczna, a także podmiot prawny (firma, organizacja pozarządowa, itp.). Nie musimy uzasadniać w jakim celu chcemy je uzyskać. We wła-snym zakresie musimy ustalić do której instytucji mamy się zgło-sić, aby uzyskać interesujące nas informacje. Poszukiwanie warto rozpocząć od odwiedzenia strony internetowej Biuletynu Infor-macji Publicznej danej insty-tucji. Niestety, zdarza się, że BIP bywa nieczytelny, a znalezienie potrzebnych dokumentów nie po-wiedzie się – co wtedy? Kolejnym krokiem jest złożenie wniosku o udostępnienie informacji pu-blicznej. Warto pamiętać, że jeśli dana instytucja na naszą prośbę udostępnienia informacji odsyła nas na stronę BIP-u, jest ona zo-bowiązana wskazać bezpośredni link lub ścieżkę dostępu do poszu-kiwanego dokumentu.

Wniosek o udostępnienie in-formacji publicznej możemy zło-żyć ustnie lub pisemnie. Ustawa mówi, że jeśli informację pu-bliczną można niezwłocznie udzielić, powinniśmy ją otrzy-mać bez składania pisemnego wniosku.

Wnioski możemy składać osobiście, wysłać je pocztą tra-dycyjną, elektroniczną, faksem. Konieczne jest powołanie się na podstawę prawną (ustawę o do-stępie do informacji publicznej),

a także określenie w jakiej formie chcemy informacje uzyskać: ma-ilem, pocztą, osobiście, w jakiej wersji - pisemnej, elektronicznej czy wystarczy nam np. wgląd do dokumentów. Warto pamiętać, że jeśli urząd/instytucja domaga się od nas wyjaśnienia do czego potrzebne nam informacje, lub podania np. naszego adresu za-mieszkania – działa niezgodnie z prawem.

Czas oczekiwania i trudności

Jak mówi ustawa – maksy-malny czas, jaki mają instytu-cje na udzielenie nam informacji to 14 dni, natomiast jeśli istnieje taka możliwość, odpowiedzi po-winny zostać udzielone nie-zwłocznie. Jak wskazują raporty Pozarządowego Centrum Do-stępu do Informacji Publicznej większość instytucji odpowiada przekraczając ustawowo okre-ślony czas. Jeśli, z jakiegoś po-wodu, instytucja nie może odpo-wiedzieć nam w terminie do 14 dni, powinna poinformować o przyczynach opóźnienia, a także określić, kiedy możemy spodzie-wać się odpowiedzi. Szczególnie istotne jest właściwe postawienie pytania – czego chcemy się kon-kretnie dowiedzieć, z jakimi do-kumentami zapoznać. Nieprecy-zyjnie postawione pytania mogą skutkować odmową udzielenia odpowiedzi. Zdarza się, że urzędy nie chcą udzielać jakichś infor-macji - wykorzystują wtedy nie-jasności, które mogą pojawić się w naszym zapytaniu. Warto od-woływać się od decyzji odmow-nych, gdyż prawo najczęściej stoi tu po stronie obywateli.

Więcej informacji i porad w jaki sposób korzystać z prawa do-stępu do informacji publicznej znajdziecie państwo na stronie informacjapubliczna.org.pl

Ilona Majewska

Jak uzyskać dostęp do informacji publicznej?Podstawą współdecydowania mieszkanek i miesz-kańców o mieście jest zapewnienie im dostępu do in-formacji o działaniach i decyzjach władz. Jako obywa-tele mamy prawo oczekiwać, że o ważnych sprawach zostaniemy poinformowani przez media, strony in-ternetowe instytucji publicznych, za pomocą plaka-tów... Jeśli jednak odczuwamy niedosyt informacji - sami i same możemy o nie wystąpić. Gwarantuje nam to ustawa o dostępie do informacji publicznej.