Zegarek z różowego złota

24

description

Richard Paul Evans Zegarek z różowego złota Dobrze wykorzystaj czas, który jest ci dany Czy zaznajemy szczęścia jedynie po to, by lękać się, że nas opuści? Gdy David poznał MaryAnne, zrozumiał, że wreszcie spotkał kobietę swojego życia. Ten wieczny kawaler zaczął marzyć o małżeństwie i rodzinie – nawet jego ukochane zegary, które od dawna kolekcjonował, straciły dla niego znaczenie. Wreszcie obiecał MaryAnne, że nigdy jej nie opuści i będzie z nią na dobre i na złe. Nie spodziewał się, że już niedługo oboje będą musieli sprawdzić prawdziwość i moc swojej przysięgi. ~~ "Zegarek z różowego złota" Richarda Paula Evansa to piękna opowieść o miłości i przyjaźni silniejszych od lęku o własne życie. Jest to historia, która przenosi nas do Stanów Zjednoczonych z początku XX wieku, w czasy narodzin wielkich fortun i szanowanych amerykańskich rodów, ale i ogromnej niesprawiedliwości społecznej.

Transcript of Zegarek z różowego złota

Page 1: Zegarek z różowego złota

Czy zaznajemy szczęścia jedynie po to, by lękać się, że nas opuści?

Gdy David poznał MaryAnne, zrozumiał, że wreszcie spotkał kobietę swojego życia. Ten wieczny kawaler zaczął marzyć o małżeństwie i rodzinie – nawet jego ukochane zegary, które od dawna kolek-cjonował, straciły dla niego znaczenie. Wreszcie obiecał MaryAnne, że nigdy jej nie opuści i będzie z nią na dobre i na złe. Nie spodzie-wał się, że już niedługo oboje będą musieli sprawdzić prawdziwość i moc swojej przysięgi.

Zegarek z różowego złota Richarda Paula Evansa to piękna opowieść o miłości i przyjaźni silniejszych od lęku o własne życie. Jest to historia, która przenosi nas do Stanów Zjednoczonych z początku XX wieku, w czasy narodzin wielkich fortun i szanowanych amerykańskich rodów, ale i ogromnej niesprawiedliwości społecznej.

cena 32,90 zł

Page 2: Zegarek z różowego złota

Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 2Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 2 2013-05-20 12:50:162013-05-20 12:50:16

Page 3: Zegarek z różowego złota

RICHARD PAULEVANSZegarek

z różowego złota

tłumaczenie Hanna de Broekere

Kraków 2013

Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 3Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 3 2013-05-20 12:50:162013-05-20 12:50:16

Page 4: Zegarek z różowego złota

Książki z dobrej strony: www.znak.com.plSpołeczny Instytut Wydawniczy Znak, 30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37

Dział sprzedaży: tel. 12 61 99 569, e-mail: [email protected] Wydanie I, Kraków 2013

Druk: Abedik

Tytuł oryginałuTimepiece

Copyright © 1996 by Richard Paul Evans

Copyright © for the translation by Hanna de Broekere

Projekt okładkiKatarzyna Borkowska

[email protected]

Fotografi a na pierwszej stronie okładki© Malgorzata Maj/arcangel-images.com

Opieka redakcyjnaEwa Polańska

Bogna Rosińska

AdiustacjaEwa Polańska

KorektaKatarzyna Onderka

Opracowanie typografi czneIrena Jagocha

ŁamanieDorota Ćwiek

ISBN 978-83-240-2397-4

Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 4Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 4 2013-05-20 12:50:162013-05-20 12:50:16

Page 5: Zegarek z różowego złota

13

Rozdział 1Zegar podłogowy

Ze wszystkich profesji zegarmistrze i właściciele zakładów pogrzebowych zasługują na szczególne wyróżnienie – każdego

dnia obserwują nieustanny upływ czasu… oraz jego kres.Z dziennika Davida Parkina, 3 stycznia 1901

Gdy byłem chłopcem, bałem się pewnego zegara – ciemnego, złowieszczego upiora, dwukrotnie ode

mnie wyższego, a w mojej wyobraźni jeszcze większych rozmiarów, który stał w wyłożonym litym drewnem holu w domu mojego dzieciństwa.

Był to zegar z mahoniu. Jego obudowę wieńczyły dwa toczone w drewnie elementy wygięte niczym rogi diabła. Zegar miał mosiężną tarczę z ornamentem, czarne ażu-rowe wskazówki oraz płaską soczewkę wahadła wielko-ści talerzyka.

Do dziś pamiętam proste i dostojne dźwięki wyda-wane przez jego metalowy mechanizm. Pod wpływem mego młodzieńczego uporu, a ku niezadowoleniu ojca

Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 13Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 13 2013-05-20 12:50:162013-05-20 12:50:16

Page 6: Zegarek z różowego złota

14

tryb cichy nie był nigdy używany, co oznaczało, że ku-rant rozlegał się co kwadrans, zarówno w dzień, jak i w nocy.

W tamtym czasie wierzyłem, że zegar ów ma duszę – i przekonanie to niewiele traciło na sile, w miarę jak dora-stałem i zdobywałem życiowe doświadczenie. Ten rodzaj zegara nazywano podłogowym do czasu, aż popularna dziewiętnastowieczna piosenka rewiowa o takim zegarze unieśmiertelniła go pod inną nazwą – dziadkowy zegar. Piosenka nosiła tytuł Zegar mojego dziadka i w czasach gdy byłem dzieckiem, ponad pięćdziesiąt lat po jej napi-saniu, nadal była popularna. W wieku pięciu lat znałem jej słowa na pamięć.

Dziadkowy zegar duży był,

Do półki żadnej nie pasował

Więc zegar na podłodze stał

Lat pełnych dziewięćdziesiąt.

Od dziadka mego wyższy był,

Lecz wagę obaj równą mieli.

Od dnia narodzin dziad go znał,

Przez życie razem szli i równo się starzeli.

Lecz stanął zegar i zastygł tak na wieki,

Gdy starzec zmarł, zamknąwszy swe powieki.

Źródłem mojego lęku przed zegarem w holu był re-fren piosenki:

Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 14Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 14 2013-05-20 12:50:162013-05-20 12:50:16

Page 7: Zegarek z różowego złota

15

Lecz stanął zegar i zastygł tak na wieki,

Gdy starzec zmarł, zamknąwszy swe powieki.

Gdy byłem mały, moja mama często chorowała i była przykuta do łóżka z powodu różnych dolegliwości, któ-rych nazw nie potrafiłem wymówić ani pojąć ich natu-ry. Pod wpływem dziecięcego sposobu rozumowania i dziecięcej wyobraźni nabrałem przekonania, że jeśli zegar w holu stanie, mama umrze.

Często się zdarzało, że gdy po wyjściu moich braci do szkoły samotnie bawiłem się w cichym domu, nagle ogarniał mnie paniczny strach i natychmiast biegłem do ciemnej sypialni mamy. Zerkałem przez uchylone drzwi, aby sprawdzić, czy unosi się i opada jej pierś, albo czekałem, aż usłyszę jej oddech. Czasami, gdy w ciągu dnia mama gorzej się czuła, w nocy leżałem, nasłuchując, czy rozlegnie się kolejne uderzenie zega-ra. Dwa razy odważyłem się zejść na parter do prze-rażającej wyroczni, aby sprawdzić, czy wahadło nadal się porusza.

W moim dziecięcym mniemaniu najbardziej demo-niczną cechą tego zegara była okrągła płytka z ręcznie namalowanym Księżycem umieszczona nad tarczą w łu-kowato wygiętym wierzchołku obudowy. W tajemniczy sposób płytka ta obracała się, ukazując coraz to inną fazę Księżyca, co mnie jako dziecko wprawiało w stan zdu-mienia i przestrachu, bo wyglądało to tak, jakby płytka

Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 15Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 15 2013-05-20 12:50:162013-05-20 12:50:16

Page 8: Zegarek z różowego złota

16

znała tajemne mechanizmy rządzące wszechświatem. A także myśli Boga.

Z doświadczenia wiem, że duchy to nieodłączna część dzieciństwa każdego dziecka.

*

Dziś tuż obok drzwi do mojego pokoju stoi zegar podło-gowy podobny do tamtego z domu mojego dzieciństwa –to jeden z kilku zabytkowych mebli, jakie moja żona i ja otrzymaliśmy od MaryAnne Parkin, miłej wdowy, u której dziewiętnaście lat temu przez pewien czas wy-najmowaliśmy mieszkanie aż do jej śmierci. Zegar ten MaryAnne otrzymała od swojego męża Davida Parki-na w dniu ślubu. Podczas naszego pobytu w rezydencji Parkinów zegar stał w salonie na piętrze.

David Parkin był zamożnym biznesmenem z Salt Lake City oraz kolekcjonerem cennych antyków. Zmarł w 1934 roku. W ciągu swego życia zgromadził ogromną kolekcję zabytkowych mebli, Biblii oraz zegarów. Dom Parkinów wypełniały czasomierze wszelkiego rodzaju – od zegarków kieszonkowych w porcelanowej oprawie po wyciosane w kamieniu zegary słoneczne. W licznej i bogatej kolekcji Davida Parkina zegar podłogowy, któ-ry obecnie stoi obok moich drzwi, posiadał najwyższą wartość, był arcydziełem dziewiętnastowiecznej sztu-ki i rzemiosła oraz najcenniejszym nabytkiem Davida.

Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 16Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 16 2013-05-20 12:50:162013-05-20 12:50:16

Page 9: Zegarek z różowego złota

17

Mimo to większymi względami Davida cieszył się inny czasomierz. Ten, który dla Davida i MaryAnne miał największą wartość uczuciową: piękny zegarek z różo-wego złota.

MaryAnne powierzyła ów zegarek mojej pieczy do-piero jedenaście dni przed swoją śmiercią.

– W przeddzień ślubu Jenny – powiedziała, a jej głos drżał tak samo jak ręka, którą podała mi cenną pamiątkę – daj to jej za dar.

Zdziwiło mnie to sformułowanie. – Jako dar ślubny? – chciałem się upewnić.Pokręciła głową, a ja pomyślałem, że to kolejny przy-

kład typowego dla niej niejasnego sposobu wyrażania się. Mary popatrzyła na mnie ze smutkiem, po czym zdobyła się na słaby uśmiech.

– Domyślisz się, o co mi chodziło.Byłem ciekaw, czy naprawdę wierzyła, że tak się sta-

nie, i czy zorientowała się, że przytaknąłem jedynie po to, by ją uspokoić.

Minęło dziewiętnaście zim od czasów, gdy Keri, Jen-na i ja mieszkaliśmy u MaryAnne, i choć często zasta-nawiałem się nad jej słowami, ich znaczenie wciąż jest dla mnie niejasne. Dręczy mnie, że nie pojąłem czegoś, co ona, która dobrze rozumiała życie, traktowała z tak wielką powagą.

Dziś wieczorem w swojej sypialni na piętrze moja córka Jenna, obecnie dwudziestodwuletnia kobieta,

Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 17Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 17 2013-05-20 12:50:162013-05-20 12:50:16

Page 10: Zegarek z różowego złota

18

zajęta jest ostatnimi przygotowaniami do ślubu. Jutro rano oddam jej rękę innemu mężczyźnie. Ogarnia mnie fala smutku na myśl o tym, jaką pustkę Jenna zostawi w domu i w moim sercu.

Dar? Jakiej części ojcostwa nie zdążyłem się nauczyć? Odchyliłem się na oparcie krzesła i z podziwem

przyjrzałem kunsztownie wykonanemu zegarkowi.MaryAnne otrzymała go w 1918 roku i już wtedy był sta-ry: zrobiony ręką rzemieślnika w czasach, gdy rzemio-sło było bliskie religii – na długo przed epoką współ-czesnej produkcji masowej.

Mechanizm zegarka był osadzony w misternie wy-polerowanej kopercie z różowego złota. Pod delikatnym, wypukłym szkiełkiem na idealnie okrągłej tarczy wyryto maleńkie liczby. Po obu stronach koperty znajdowały się kunsztownie rzeźbione w złocie zaczepy w kształcie mu-szelek łączące kopertę z bransoletą. Nigdy nie widziałem równie pięknego zegarka.

Moje rozmyślania przerwało bicie zegara podłogo-wego w holu, oznajmiające upływ kolejnego kwadran-sa – jak gdyby tamten zegar również domagał się za-interesowania.

Ten ogromny zegar zawsze budził moją ciekawość. Gdy się wprowadziliśmy do rezydencji Parkinów, stał nieczynny w salonie na piętrze. Przy jakiejś okazji zapy-tałem MaryAnne, dlaczego nie odda go do naprawy.

– Dlatego, że nie jest zepsuty – odrzekła.

Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 18Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 18 2013-05-20 12:50:162013-05-20 12:50:16

Page 11: Zegarek z różowego złota

*

Choć ceniony i podziwiany, zegar tak naprawdę ni-gdy nie pasował do naszego domu, był niczym relikt minionej epoki – rekwizyt pozostawiony przez akto-rów, którzy odegrali swoje role i zeszli ze sceny. Sztuką, w której wystąpił ten zegar, była historia Davida i Ma-ryAnne Parkinów. Której częścią była także tajemnica zegarka.

Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 19Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 19 2013-05-20 12:50:172013-05-20 12:50:17

Page 12: Zegarek z różowego złota

Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 20Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 20 2013-05-20 12:50:172013-05-20 12:50:17

Page 13: Zegarek z różowego złota

21

Rozdział 2MaryAnne

Salt Lake City 1908

Przyszła dziś do mojego biura młoda kobieta w sprawie pracy. Jest bardzo ładna i, choć skromnie ubrana, emanuje zarówno

ciepłem, jak i wdziękiem, co ją korzystnie odróżnia od pań z towarzystwa, z którymi nazbyt często się spotykam, a które

cechuje zimna elegancja luksusowego serwisu do herbaty. Poznałem ją, obraziłem i przyjąłem do pracy, a wszystko to

w ciągu zaledwie pół godziny. Nazywa się MaryAnne Chandler i jest Angielką.

Między nami jest jakaś osobliwa chemia.Z dziennika Davida Parkina, 16 kwietnia 1908

Iskry elektryczne sypały się niczym fajerwerki z kabli tramwaju, a ostry dźwięk dzwonka przeszywał mroź-

ne powietrze nad ruchliwymi ulicami Salt Lake City. Gdy tramwaj przejechał, MaryAnne szybko rozejrzała się po za-śnieżonej ulicy, po czym uniosła spódnicę powyżej kostek

Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 21Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 21 2013-05-20 12:50:172013-05-20 12:50:17

Page 14: Zegarek z różowego złota

22

i przeszła na drugą stronę, wślizgując się pomiędzy czte-ro- i dwukółki stojące rzędem wzdłuż betonowego chod-nika. W połowie drogi między dwiema przecznicami skie-rowała się do drzwi, nad którymi biegły łukiem litery ze złota płatkowego: „MASZYNY PARKINA. BIURO”.

Gdy zamknęła za sobą drzwi, odgłosy ulicy roztopiły się w kakofonii dźwięków towarzyszących ludzkiej pra-cy. Strzepując śnieg z ramion, MaryAnne rozejrzała się po ogromnej hali.

Wysoki strop podtrzymywały wyciosane z ciemnego drewna kolumny korynckie, do których były przytwier-dzone mosiężne uchwyty lamp gazowych. Na podłodze z litego drewna stały rzędem biurka z klonu, a pod każ-dym z nich leżał mały dywanik wytyczający przestrzeń roboczą każdego pracownika.

Część biurową oddzielała od wejścia dębowa balustra-da. Mężczyzna zajmujący biurko stojące najbliżej wejścia pozdrowił MaryAnne z urzędniczą nonszalancją. Był to łysiejący pan w wełnianym garniturze i kamizelce opina-jącej wydatny brzuch. Od kieszonki kamizelki do dziurki guzika biegła złota dewizka.

– Przyszłam do pana Parkina w sprawie posady se-kretarki – wyjaśniła MaryAnne.

Ściągnęła z głowy chustkę. Jej uroda – delikatna cera oraz wysokie, kształtne kości policzkowe – natychmiast spowodowała wzrost zainteresowania urzędnika.

– Pan Parkin wyznaczył pani spotkanie?

Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 22Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 22 2013-05-20 12:50:172013-05-20 12:50:17

Page 15: Zegarek z różowego złota

23

– Tak. Na dziewiątą. Przyszłam kilka minut wcześniej.Urzędnik bez słowa wyjaśnienia wstał zza biurka

i zniknął za dębowymi drzwiami w tylnej części prze-stronnej hali. Po kilku minutach wrócił w towarzystwie schludnego mężczyzny, który wyglądał na niewiele po-nad trzydzieści lat.

Nowo przybyły miał miłą twarz, której rysy świad-czyły o silnym, choć nie apodyktycznym charakterze. Był średniego wzrostu, proporcjonalnie zbudowany, miał ciemne włosy koloru kawy z przedziałkiem i zacze-sane do tyłu zgodnie z najnowszą modą kontynentalną. Jego błękitne oczy żywo interesowały się wszystkim, co działo się wokół niego. Nie miał na sobie marynarki, a jedynie koszulę z łamanym kołnierzykiem i zapra-sowanym gorsem oraz opaski podtrzymujące rękawy. Zachowywał się swobodnie, jednak cechowała go pew-ność siebie, która świadczyła o jego wysokiej pozycji w firmie.

– Panna Chandler? – Tak.Wyciągnął do niej dłoń. – Dziękuję, że pani przyszła. Zechce pani udać się za

mną – powiedział, wskazując drzwi, zza których przed chwilą się wyłonił.

MaryAnne poszła za nim najpierw przez drzwi, a po-tem korytarzem wyłożonym dębową boazerią w kierun-ku schodów. U ich podnóża przystanęła.

Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 23Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 23 2013-05-20 12:50:172013-05-20 12:50:17

Page 16: Zegarek z różowego złota

24

– Przepraszam, czy mogę o coś zapytać…?Mężczyzna odwrócił się do niej. – Tak. Oczywiście. – Gdy będę rozmawiać z panem Parkinem, mam zwra-

cać się do niego „panie Parkin” czy „sir”?Młody mężczyzna się zastanowił. – Lubi, aby zwracać się do niego „Wasza Wysokość”.MaryAnne patrzyła na niego w osłupieniu. – Żartowałem, panno Chandler. Nie sądzę, aby spo-

sób, w jaki będzie się pani do niego zwracać, miał jakie-kolwiek znaczenie.

– Nie pragnę mu schlebiać. Jestem jedynie wdzięczna, że mogę się spotkać z kimś tak wybitnym jak pan Parkin. Zależy mi, by zrobić dobre wrażenie.

– Jestem pewien, że właśnie tak się stanie. – Dlaczego tak pan myśli? – Ponieważ to ja jestem David Parkin.MaryAnne zarumieniła się. Zakryła usta dłonią. – Jest pan zbyt młody, aby… – … Być milionerem?Policzki MaryAnne pokryły się intensywniejszym

odcieniem purpury. Widząc to, David Parkin parsknął śmiechem.

– Przepraszam, panno Chandler, powinienem był się przedstawić. Zapraszam do mojego biura.

Weszli na drugie piętro i skierowali się do mieszczą-cego się w rogu budynku biura, którego okna wychodziły

Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 24Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 24 2013-05-20 12:50:172013-05-20 12:50:17

Page 17: Zegarek z różowego złota

25

na Second South oraz Main Street. Był to przestron-ny pokój. Szafki z wiśniowego drewna i półki na ścia-nach były zastawione książkami oraz zegarami komin-kowymi, które służyły jako podpórki do książek oraz jako dekoracje. Biuro zdobił również co najmniej tuzin innych zegarów – stojących i wiszących. Poza sklepem zegarmistrzowskim MaryAnne nigdzie indziej nie wi-działa tak wielkiego nagromadzenia zegarów. Wszyst-kie głośno tykały i przemknęło jej przez głowę, że w takim miejscu chyba nikt nie jest w stanie skupić się na myśleniu.

Pośrodku pokoju stało piękne ręcznie rzeźbione biur-ko z mahoniu ze skórzanym blatem w odcieniach nasyco-nej zieleni i umbry, zdobionym złotymi tłoczeniami. Obok biurka znajdował się stolik z dyktafonem, a na podłodze duży akumulator.

– Pozwoli pani, że pomogę? – zaproponował David, zsuwając mokre okrycie z ramion MaryAnne.

– Dziękuję.Młoda kobieta usiadła na drewnianym krześle, wygła-

dziła suknię i położyła dłonie na kolanach. David pod-szedł do biurka.

– Ma pan wiele zegarów – zauważyła.Uśmiechnął się sympatycznie. – Zbieram je. O równej godzinie rozlega się tu nie-

zły harmider.MaryAnne odwzajemniła uśmiech.

Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 25Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 25 2013-05-20 12:50:172013-05-20 12:50:17

Page 18: Zegarek z różowego złota

26

– Tak przypuszczałam.David usiadł za biurkiem. – Zdradza panią akcent. Pochodzi pani z Anglii,

prawda?Kiwnęła głową potwierdzająco. – Z której części? – Z Camden Town. To dystrykt Londynu. – Przejeżdżałem tamtędy kilka lat temu. Niedaleko

Regent’s Park. Od czasu do czasu bywam w Anglii na aukcjach.

MaryAnne uśmiechnęła się. – Mam miłe wspomnienia z Regent’s Park.David pochylił się do przodu. – W liście napisała pani, że posiada kwalifi kacje se-

kretarki.– Zgadza się. Mam trzyletnie doświadczenie w maszy-

nopisaniu, zarówno na maszynie marki Hammond, jak i Remington. Znam stenografi ę Pitmana i jestem członki-nią Towarzystwa Fonetycznego. Posługiwałam się dykta-fonem – powiedziała, wskazując masywny stolik nieopo-dal biurka. – Modelem Edison, takim jak ten. Ponadto przez pół roku prowadziłam księgę. – Spojrzała na rzędy zegarów i dodała: – I jestem punktualna.

David uśmiechnął się, słysząc aluzję do zegarów.MaryAnne wyjęła z torebki plik dokumentów. – Przyniosłam referencje.David wziął od niej papiery.

Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 26Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 26 2013-05-20 12:50:172013-05-20 12:50:17

Page 19: Zegarek z różowego złota

27

– Gdzie pani zdobyła kwalifi kacje, panno Chandler? – Pracowałam w zakładzie szklarskim Marley i Syno-

wie jako asystentka pana Marleya. Gdy pan Marley za-chorował, dano mi urlop. Wkrótce potem pan Marley zmarł. Wtedy rozpoczęłam pracę w sklepie z materiałami piśmiennymi pana Walkera na Main Street. Wypisywa-łam na maszynie faktury i rejestrowałam wpływy kasowe. Sklep został zamknięty z powodu śmierci pana Walkera.

– To zły omen, panno Chandler. Czy wszyscy pani pra-codawcy kończą w tak smutnych okolicznościach?

– Wolę sądzić, że woleli raczej umrzeć, niż mnie stracić. David uśmiechnął się rozbawiony jej ripostą. – Na to wygląda. Ile wynosiła pani płaca?Przełknęła nerwowo ślinę. – Chciałabym otrzymywać dwanaście dolarów na

tydzień.David spojrzał na przyniesione przez nią dokumenty. – W ostatnim miejscu pracowała pani zaledwie dwa

tygodnie. – Umilkł, czekając na jej reakcję.MaryAnne zawahała się. – Nie potrafiłam sprostać oczekiwaniom mojego

przełożonego.Davida zaskoczyła jej szczerość. – A co dokładnie okazało się dla pani za trudne? – Wolałabym nie mówić. – Rozumiem pani powściągliwość, panno Chandler,

ale jeśli mam panią zatrudnić w dobrej wierze, to chyba

Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 27Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 27 2013-05-20 12:50:172013-05-20 12:50:17

Page 20: Zegarek z różowego złota

28

oczywiste, że powinienem wiedzieć, co przekraczało pani możliwości.

– Tak – przyznała. Uciekła wzrokiem w bok i nabrała powietrza do płuc. – Siedzenie na jego kolanach.

David uniósł głowę znad papierów.MaryAnne oblała się rumieńcem. – Siedzenie na jego kolanach – powtórzyła. – Mój

przełożony chciał, bym siadywała mu na kolanach. – O – powiedział David. – Zapewniam panią, że

w tym biurze nie spotka się pani z podobnym traktowa-niem. – Pospiesznie zmienił temat. – Jak to się stało, że zamieszkała pani w Salt Lake City? Nie jest to miasto, do którego przyjeżdża się przez przypadek.

– Mój ojciec przybył do Ameryki w nadziei, że uda mu się zbić kapitał na tym, co zostało z gorączki złota. Gdy przypłynęliśmy na wyspę Ellis, tato dowiedział się, że złoto w Kalifornii jest już albo wybrane, albo wszyst-kie wielkie wyrobiska są kontrolowane przez duże fi rmy, natomiast w Salt Lake City odkryto bogate złoża srebra. Więc tato przywiózł rodzinę, aby tu się osiedlić. Miałam wtedy zaledwie siedem lat.

– Pani ojciec przyjechał tu, aby wydobywać srebro? – Nie. Aby sprzedawać towary tym, którzy je wydo-

bywali. Mówił, że łatwiej jest wypłukać złoto z sakiewki niż z rzeki.

– Był mądrym człowiekiem. Nigdy nie widziałem tylu głupców pracujących tak ciężko w nadziei na zdobycie

Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 28Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 28 2013-05-20 12:50:172013-05-20 12:50:17

Page 21: Zegarek z różowego złota

29

dużych pieniędzy i ostatecznie zyskujących tak mało. Jak się ojcu wiodło w interesach?

– Na nieszczęście ojciec nie miał dobrego zdrowia. Zmarł wkrótce po naszym przyjeździe do doliny. Zachód Ameryki nie jest dobrym miejscem dla człowieka nawy-kłego do wygodnego życia arystokraty.

– Pani ojciec był arystokratą? – Był drugim synem barona.David przypatrywał się jej uważnie, wsparłszy pod-

bródek na rękach. – Co czyni panią… – Niczym mnie to nie czyni, ponieważ jestem Ame-

rykanką.David pokiwał głową. – Co jest równie zaszczytne – stwierdził. Odchylił się

na oparcie krzesła i założył dłonie za głowę. – A tytuł jest zbyt kłopotliwy i wyniosły.

MaryAnne spojrzała na niego gniewnie w przeświad-czeniu, że ona, a przynajmniej jej przodkowie zostali obrażeni.

– Co pan chce przez to powiedzieć? – Jak sądzę, wasza książęca mość mówiła – David za-

czął parodiować brytyjski akcent – wielce czcigodny, jaś-nie oświecony, wielmożny panie, jego ekscelencjo, książę, księżno, hrabio, lordzie, lady, baronie, baronesso, markizie, markizo – wyrecytował z udawaną złością. – To sztuka sama w sobie i bardzo męcząca.

Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 29Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 29 2013-05-20 12:50:172013-05-20 12:50:17

Page 22: Zegarek z różowego złota

30

– Pan ze mnie drwi!David machnął ręką. – Nie. Nie. Jedynie bawi mnie ta szopka.MaryAnne odchyliła się na oparcie krzesła i skrzyżo-

wała ręce na piersi w obronnym geście. – Ameryka ma swoje własne kasty – powiedziała. – To prawda. Ale w Ameryce są one na sprzedaż.MaryAnne posłała mu spojrzenie pełne złości, po czym

nagle wstała, wygładzając suknię. – Chyba powinnam już iść, panie Parkin.Jej zachowanie zaskoczyło go i uśmiech natychmiast

zniknął z jego twarzy. – Uraziłem panią. – Ani trochę – odrzekła, unosząc gniewnie pod-

bródek. – Nieprawda, uraziłem. Bardzo mi przykro. Proszę

nie wychodzić.MaryAnne milczała. – Proszę o wybaczenie, panno Chandler. Nie chcia-

łem pani obrazić. Proszę przypisać moje grubiaństwo prostackiemu wychowaniu, jakie odebrałem jako Amery-kanin. Tego z pewnością nie może mi pani zazdrościć.

– Mogę jedynie panu współczuć. – Touché – powiedział David, uśmiechając się sze-

roko.MaryAnne zdjęła swój płaszcz z wieszaka i włożyła go.

David podszedł do drzwi.

Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 30Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 30 2013-05-20 12:50:172013-05-20 12:50:17

Page 23: Zegarek z różowego złota

– MaryAnne, chciałbym, abyśmy razem pracowali. Zapłacę pani osiemnaście dolarów na tydzień. Jeśli pani to odpowiada, może pani zacząć od razu.

MaryAnne uniosła dumnie podbródek, nadal za-gniewana.

– Zobaczymy się w poniedziałek za pięć ósma, panie Parkin – oświadczyła.

David uśmiechnął się szeroko. – Będzie to dla mnie przyjemność, panno Chandler.

Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 31Evans_Zegar z rozowego zlota__DRUK.indd 31 2013-05-20 12:50:172013-05-20 12:50:17

Page 24: Zegarek z różowego złota

Czy zaznajemy szczęścia jedynie po to, by lękać się, że nas opuści?

Gdy David poznał MaryAnne, zrozumiał, że wreszcie spotkał kobietę swojego życia. Ten wieczny kawaler zaczął marzyć o małżeństwie i rodzinie – nawet jego ukochane zegary, które od dawna kolek-cjonował, straciły dla niego znaczenie. Wreszcie obiecał MaryAnne, że nigdy jej nie opuści i będzie z nią na dobre i na złe. Nie spodzie-wał się, że już niedługo oboje będą musieli sprawdzić prawdziwość i moc swojej przysięgi.

Zegarek z różowego złota Richarda Paula Evansa to piękna opowieść o miłości i przyjaźni silniejszych od lęku o własne życie. Jest to historia, która przenosi nas do Stanów Zjednoczonych z początku XX wieku, w czasy narodzin wielkich fortun i szanowanych amerykańskich rodów, ale i ogromnej niesprawiedliwości społecznej.

cena 32,90 zł