Uczymy się przez całe życie – to naturalne jak oddychanie ...
Z uśmiechem przez życie…
description
Transcript of Z uśmiechem przez życie…
Z uśmiechem przez życie…
Aleksandra KowalczeMagdalena Skubera
Jak powszechnie wiadomo uśmiech to wyraz twarzy, powstający przez napięcie mięśni po obu stronach ust, oraz napięcie mięśni wokół oczu. Jest wspólnym dla wszystkich ludzi wyrazem takich emocji jak szczęście i rozbawienie, choć badania kultur pokazują, że sposób jego użycia jest bardzo różny w odrębnych kulturach.
U zwierząt, odsłonięcie zębów w sposób przypominający ludzki uśmiech, jest często wyrazem groźby albo poddania. U szympansów może być oznaką strachu. Badaniem uśmiechu zajmuje się gelotologia, psychologia i lingwistyka.
W ramach wolontariatu starałyśmy się podarować uśmiech
mieszkańcom.Zaczęłyśmy od
„uśmiechniętych” karteczek.
Realizacja pomysłu miała na celu podwyższenie poziomu optymizmu wśród
lokalnej społeczności. Jak pisał polski poeta, Wincenty Faber:
„Darząc uśmiechem uszczęśliwiasz serce. Uśmiech bogaci obdarzonego nie
zubożając dającego. ”.
Leć baloniku, leć…
Poza karteczkami rozdawałyśmy balony z aforyzmami w środku.
A oto smerfna fotorelacja…
Obdarowani zostali wszyscy…
…od najmłodszych…
…do trochę starszych.
A w balonikach znajdowały się ciekawe aforyzmy.
Nie płacz, że coś się skończyło, tylko
uśmiechaj się, że ci się to przytrafiło.
Gabriel García Márquez
Co zrobić, aby na twarzy drugiej osoby pojawił się
uśmiech?
Można bezinteresownie jej pomóc...
Nawet w najdrobniejszej czynności.
Czujesz się osamotniony. Postaraj się odwiedzić kogoś, kto jest jeszcze bardziej samotny.
Jan Paweł II
Od 2009 roku prowadzimy cykliczne wyjazdy do Domu Opieki Społecznej w Kurozwękach.
Ola: Dominiko, od dwóch lat działasz w wolontariacie szkolnym Publicznego Gimnazjum Numer 2 w Staszowie.
Bierzesz udział między innymi w cyklicznych wyjazdach do Domu Opieki Społecznej w Kurozwękach. Dlaczego zajęłaś się
tego typu działalnością wolontariacką?Dominika: Zawsze chciałam pomagać innym ludziom, sprawiać, że na ich twarzach pojawia się uśmiech, pozwalać im choć na chwilę
zapomnieć o wszystkich problemach, które przynoszą ból. Początkowo uczestniczyłam w wielu akcjach charytatywnych, takich
jak: „Kup coś dla nie siebie”, zbiórkach pieniędzy na budowę instytutu w Kielcach, a także pracowałam jako wolontariuszka podczas Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Jednak pełne
spełnienie znalazłam pracując z ludźmi starszymi, samotnymi, którzy niby są otoczeni opieką, ale brak im na co dzień radości, atrakcji
życiowych, kontaktu z młodymi. Wtedy właśnie szkolny wolontariat działający przy Samorządzie Szkolnym, w którym przecież i ty - Olu,
działasz, nawiązał współpracę z Domem Opieki Społecznej. Akcja nosi nazwę: „Z sercem na dłoni”.
Wywiad z wolontariuszką
Ola: Jakie były pierwsze wizyty? Co cię zaskoczyło?Dominika: Pierwsza wizyta była stresująca. Nie
wiedziałam jak funkcjonują takie miejsca, czego mam się spodziewać. Nie znałam ludzi, którzy tam mieszkają, jaki
będzie ich stan zdrowia, zachowanie… Największą niewiadomą było to, jak nas przyjmą: przyjaźnie, z
dystansem czy też wrogo.
Ola: Jak przyjmowali działania młodzieży podopieczni i personel ośrodka?
Dominika: Jedni częstowali nas ciasteczkami, inni robili herbatę, próbowali zeswatać nas ze swoimi wnukami. Drudzy po prostu się
uśmiechali – wyciągali do nas ręce, chcieli przytulać i rozpieszczać. Niestety, byli też tacy, którzy mimo ogromnej chęci nawiązania z
nami kontaktu nie byli w stanie tego zrobić – widziałam w tedy w ich oczach bezradność i smutek. Ogólnie byli bardzo szczęśliwi, choć
początkowo skrępowani. Cieszyli się, że ktoś ich odwiedził, chciał z nimi porozmawiać, zająć im czas, czy też pomóc w codziennych
zadaniach takich jak ubieranie się, jedzenie, picie. Bardzo podobały im się spacery odbywane w naszym towarzystwie po terenie ośrodka.
Rzadko mieli możliwość wyjścia poza cztery ściany, mogli tylko patrzeć przez okno – stale potrzebowali czyjejś opieki , pomocy. Nie
tylko wypełniliśmy im czas, ale także wnieśliśmy do ich życia coś nienormalnego – powiew świeżości. Wielokrotnie pytają, kiedy
przyjedziemy następnym razem i czy o nich nie zapomnimy. Personel ośrodka jest przyjaźnie nastawiony, traktują nasze wizyty jako ważną
formę wsparcia ich codziennych obowiązków.
Ola: Które momenty spotkań zapamiętałaś najbardziej?Dominika: Wiele momentów zapadło mi w pamięć. Jedne były przykre, drugie zaś zabawne i wesołe. Pamiętam, kiedy jedna z
podopiecznych zapytała się, czy mogłabym jej coś poczytać. Miałam akurat przy sobie „Pana Tadeusza”. Spędziłam więc ponad godzinę czytając I księgę epopei, a ona miała łzy w oczach… Wspaniały był też odbiór koncertu, jaki odbył się na oddziale męskim, Rafał z II a
grał na saksofonie, Kornelia na gitarze, ale już przy trzeciej piosence włączyli się do śpiewu podopieczni. Był to bardzo wzruszający
moment, bo jeden z mieszkańców jest niewidomy, więc często siedzi smutny. Tym razem był tak szczęśliwy, mógł śpiewać. Okazało się, że
zna mnóstwo pieśni patriotycznych. Albo przedstawienie bożonarodzeniowe , które było atrakcją naszego pobytu przed
kilkoma tygodniami. Zawsze staramy się coś nowego zaproponować, przygotować, by umilić czas pensjonariuszom. Ważne są też osobiste kontakty, zwierzenia, wspomnienia... Wszystkie te emocje zostają we mnie na długo, uświadamiają mi ,że warto poświęcać czas dla tych,
którzy przeżywają jesień życia.
Ola: Czy w szkole średniej też będziesz angażować się w ten projekt?
Dominika: Oczywiście! A czy ty wobrażasz sobie życie bez wolontariatu? Chyba nie, prawda? Przez ten długi
okres czasu zdołałam się przyzwyczaić do podopiecznych ośrodka, a oni do mnie. Każdy z nas ma po prostu serce
na dłoni... i chce pomagać. Nie można tak po prostu tego zaprzestać. Będę ich odwiedzała tak często, jak to będzie
możliwe.Pamiętasz, że według Alberta Shwaitzera: są dwa
szczęścia na świecie: jedno być szczęśliwym, drugie uszczęśliwiać innych. Ja działając na rzecz innych -
uszczęśliwiam siebie.
Ola: To piękna postawa. Widzę, że ta praca jest ważną częścią twojego życia, dlatego życzę wytrwałości i bardzo dziękuję za rozmowę.
Dominika: Cała przyjemność po mojej stronie. Miło jest się podzielić z kimś swoimi przemyśleniami. A czy wiesz, że jest spora grupa chętnych uczniów z klas młodszych,
którzy chcą przejąć pałeczkę naszej działalności? I to jest bardzo optymistyczna wiadomość , nieprawdaż?!
E-wolontariat - ekorki
Jest to innowacyjny sposób pomocy. Za pomocą internetu korepetytorzy udzielają wskazówek i objaśnień
dotyczących prac domowych.
Magda jest wolontariuszem Fundacji Vive Serce Dzieciom w ramach projektu „E-wolontariat naukowy” została korepetytorem. Od prawie roku udziela pomocy osobom młodszym przy zadaniach domowych. Dzięki czemu na twarzach dzieci pojawia się uśmiech…
http://www.ewolontariat.com.pl/ekorki/
Mniejsi bracia człowieka…
Zwierzęta też potrzebują pomocy! Od 2010 roku ruszyła akcja
„Mniejsi bracia człowieka”. W ramach niej poszukujemy domu
dla bezpańskich zwierząt. Ogromna ilość psów i kotów
mieszka samotnie na ulicach…
Instytucje samorządowe są poinformowane o tym problemie i
obiecały nam pomóc.
Więcej o akcji na stronie:http://www.youtube.com/watch?v=xouozVPdIaQ
Zachęcamy wszystkich do włączenia się w akcje
wolontariackie.
Razem zmieńmy świat na lepsze!
Uśmiech! I do dzieła!