Z PO INDYACH. -...

303

Transcript of Z PO INDYACH. -...

  • Z WDRWKI PO INDYACH.

  • Dr JAN HUPKA

    . Z WDRWKI PO INOYACH

    KRAKW

    CZCIONKAMI DRUKARNI CZASU

    1913.

    1 \-

  • NAKADEM WYDAWCY.

  • Wmoich zimowych wycieczkach na Poudnie, lubi odbywa dugie morskie podre, by uy jak najwicej na tern odciciu od wiata, na tej ,;iszy i spokoju, na tern ukojeniu nerww, jakie przynosi dusza morska podr.

    Tu na statku, wrd wielkich przestrzeni wd w socu lnicych, czasem zielonych, bkitnych, a ku wieczorowi ciemno szafirowych i zotych, nie otrzymuje si adnych listw z interesami, na ktreby trzeba byo odpisywa, tu nie psuj humoru i nie budz . niesmaku adne dzienniki, nie prze3traszaj i nie zmuszaj do szybkiej de cyzyi adne telegramy.

    Wszystkie prace i usiowania, denia i zawo-dy ycia, ludzka zo i mao - nie maj tu nad nami mocy adnej. Staj si~ czem dalekiem, prawi nierealnem - i tylko soce i cigle zmienna roztocz morska naokoo, tylko chodzcy, agodny powiew i jednostajny szum fal, s jedyn rzecz realn i naprawd ukojenie tylko przynoszr.

  • 6

    A przjtem to odcicie od wiata nie jest zno-wu tak zupenem, by nie byo monoci kadej chwili skomunikowania si ze wiatem i do-niesienia najbliszym o sobie zapomoc tele grafu iskrowego. Nie ma wic niemiej nie-pewnoci zupenego odcicia, a jest tylko ta nie-sychanie cenna pewno, e na morzu nikt w niczem czowiekowi nie przeszkodzi, e. si jest bezwarunkowym panem swych zaj i swego czasu.

    I to wszystko w rd przepysznego, dajcego siy i zdrowie powietrza, wrd czarujcej i cigle zmiennej gry barw na morzu i niebie.

    Te rozkosze morskiej podry czuje si je-dnak dopiero w caej peni na morzach tropikal-nych wrd pdem Eitatku spowodowanego, agodzcego gorco powiewu, wrd ciszy i gadki.eh niemal, lekko tylko pomarszczonych toni, wrd dziwnych zoto-rowych wschodw i zachodw i nocnyc!i czstych fosforescencyj.

    Tu staje si zupenie obojtnem, kiedy znw stanie si nog na ldzie:-- Raczej przeciw.nie; chwi-lami chciaoby si nie widzie ldu jak najduej, chciaoby si, by czarujca podr bez u-trudze, bez zgrzytw, bez trosk, bez obowizkowej pracy i bez odpowiedzialnoci, przecigaa si dugo, dugo ..

    Tej zimy wanie, w tak dusz morsk ru-szylimy podr.

  • 7

    Po zwiedzeniu bliszego Poudnia, bliszych czci Afryki i Azyi w poprzednich zimach, przy-sza w tym roku kolej na dalsz, tropikaln ju wycieczk, do Indyj i Ceylonu.

    Nie zapomn naszego wyj_azdu z domu do sta-cyi kolejowej. By soneczny, mrony dzie sty-czniowy. Po mglistem przedpoudniu wypogodzi-o si i zniajce si ku zachodowi soce w zotawym blasku skpao ca okolic. niegu na ziemi i okici niegowej na drzewach niewiele, ale zato kada najdrobniejsza gazka jak deli-katny wyrb cukierniczy, jak srebrzyste koronki z biaych puszystych nitek utkane.

    Ustroiy si nam nasze lasy w najpikniejsz szat zimow ; kaniay si nam na poegnanie drzewa biaymi piropuszami okrytych szronem gazi i szpilek, obsypujc brylantami lodowych igieek.

    Jeszcze raz potem na Semeringu migna zima w swej godowej szacie i egnalimy niedugo potem biae czuby . dalekich gr, wypywajc na najnowszym, pysznym statku austr. Lloydu "Ga-blonz" z tryesteskiego portu.

    Potem, jak w kalejdoskopie, zmieniay si o-brazy. Zimna i wietrzna podr przez Adryatyk. Soneczny nadprogramowy postj w porcie Kor-fu. Widoki nieych szczytw Ida na Krecie -i troch koysania na wielkich falach a do Port Said.

  • s~

    W Port Said nocny postj i pena wrzasku, ruchu, ognia, swdu i pyu wglowego scena, jakby ilustracya do cl.antejskiego pieka : adowanie na statek wgla przez arabsko-murzyskich kulisw.

    Duga, powolna bardzo, z pocztku interesu-jca, pniej jednak jednostajnoci pustynnych widokw nuca nieco jazda przez kana Suezki; potem widoki na pasmo gr Sinai i cztery dni-z tych drugie dwa bardzo gorce - na morzu Cz~rwonem. Krtki postj w Adenie w obliczu nagich, czarnych, smutnych, spalonych socem ska i urwisk. Gwar i cisk czarnych handlarzy,

    ;'. { sprzedajcych strusie pira, skry lww i pan-ter, rogi antylop i t. p., i somaliskich kulisw, wyadowujcych ze statku paki z cukrem.

    Jeszcze pi dni najmilszych z caej podryjazdy przez ocean Indyjski, wrd rozkosznych,

    1 chodnych powieww, gadkiej toni, caych stad ryb latajcych, rekinw, delfinw i fostorescen-cyi nocnej, miliardw wieccych kulek igrajcych po fali. ---

    Wreszcie po 17 dniach morskiej podry rzu-camy kotwic w olbrzymim porcie Bombeju.

  • BOMBEJ.

    Wyldowanie. - Hotel Tad Mahal. - Bombej od

    morza. - Europejskie gmachy. - Black Town.

    Miasto krajowcw. - Czterdzieci jzykw. - Duma

    i cholera. - ,, Tiffin". - Malabar Hill. - Wiee

    milczenia Parsw. - Latajce trumny. - Parsowie. -

    Ich pochodzenie, religia i obecne stanowisko w Bom-

    beju. - witynia W elkeszwar. - Wieczorne corso. -

    Indyjsltj.e wrony. - Pinjrapol. - Przytuek dla zwie-

    rzt. - Sekta Dajnw. - Park Wiktoryi. - Lata-

    jce lisy. - Wycieczka na wysp Elephanta. - Skalne

    witynie Hindusw. - Oglne wraenie z Bombeju.

    Wyldowanie w Bombeju nie jest wcale atwe ani mie. W olbrzymiej zatoce bombejskiej rzuca statek kotwic, na 4 mile od brzegu. Trze-ba wic adowa rzeczy i wsiada do maej pa-rowej odzi i jecha ni dugo w niebywaym cisku od miejsca ldowania t. z. Apollo Bandar. Tu znw wrd cisku i zgieku zaatwia trze-ba celne formalnoci, ktre, mimo e zwyky

  • 10

    baga turysty wolnym jest od rewizyi, trwaj tak dugo, e dopiero w dwie godziny po wyldowaniu znalelimy - si w zamwionych pokojach, w hotelu Tad Mabal.

    Hotel ten, dumnie nazwany pierwszym hote-lem Azyi", to gmach olbrzymi w gotycko-hindu-skim stylu, prawdziwe cudo pod wzgldem zwaszcza wewntrznego urzdzenia, bardzo prakty-cznego w gorcym klimacie. Kady pokj ma wielkie, nie zamykajce si jednak nigdy, z o-bracanemi koo osi zielonemi szybami weneckie okna, a pod oknami zamiast ciany drewniane aluzye do otwierania kadej chwili. Drzwi dziur-kowane, ka pod namiotami z mulinu, nad kadem kiem duy elektryczny wiatrak. Z u-meblowania zwracaj uwag gbokie krzesa, z rozkadanemi porczami, do siedzenia na spo-sb angielski z nogami wyej gowy. Do pokoju sypialnego przylega azienka.

    Dostalimy pokoje na trzeciem "pitrze, . na kt-rego korytarzach uderzy nas niemile zapach kar-bolu. Pniej dopiero po wyjedzie z Bombeju dowiedzielimy si, e w dzie przed naszym przyjazdem wybucha na trzeciem pitrze hotelu cholera w bardzo ostrej formie.

    Konieczne do podry po lndyach sprawunki, zakupno hemw korkowych, zawinitek z pociel i t. p. i zawarcie znajomoci ze zgodzony-mi dla nas na ca indyjsk podr sucymi

  • 11

    t. z. boyami, zabrao nie wiele czasu. Boye nasi s Mahometanami rodem z Kalkatty, czarni obaj, prawie jak murzyni. Imiona maj zbyt do siebie podobne - Abdul i Abul - co utrudnia woanie jednego z nieb, i najczciej obaj rwnocze-nie przybiegaj. Mwi jednak obaj wcale do-brze po angielsku i jak na pocztek zwijaj si do wawo.

    Po zaatwieniu tych rnych przedwstpnych interesw, wybieramy si powozami na pierwsze ogldziny miasta

    Bombej, widziany od morza, wyglda wprost imponujco, jak czarodziejskie miasto paacw wrd bujnej tropikalnej rolinnoci, z grami i skaami o dziwnie poszarpanych liniach na wi-dnokrgu.

    Moe nigdzie na wiecie nie zgromadzono na maej przestrzeni wybrzea takiej iloci i tak wspaniaych budynkw publicznych, jak w t. z. forcie Bombeju. Budynki te to dziwna mieszani-na stylu hinduskiego z gotykiem angielskim i woskim reaesansem. Sekretaryat w weneckim stylu, gotycka biblioteka uniwersytecka i rene-sansowy gmach uniwersytetu ze wspania wie-, nale do najpikniejszych. Paac sprawiedli-woci we wczesnym angielskim gotyku i gotycki gmach pocztowy, mgby by najprzedniejsz o-zdob kadej z europejskich stolic.

  • 12

    Najokazalszym jednak budynkiem jest gwny dworzec kolejowy, Victoria Railway Station, pod wzgldem mieszaniny stylw prawdziwe granito-we monstrum, ale robicy mimo to imponujce wraenie. Anglicy w Bombeju chwal si, e ni-

    l gdzie na wiecie nie wybqdowano jeszcze oka-\ zalszego dworca. By moe; okazalszego nie wi-dziaem nigdzie, cho pikniejszych widziaem du-o. Rwnie dziwactwem architektonicznem jest olbrzymi Tadmahal Hotel, w ktrym mieszkamy, z jego lodiami, wieyczkami i kopulastym dachem.

    Te wszystkie wrd plantacyj lece grupy paacowych gmachw, granicz z szerok espla-nad, placem sportowym Bombeju, przez ktry id szerokie aleje a do Back Bay, na ktrego piaszczystem wybrzeu nad morzem gromadzi si wieczorami cae eleganckie towarzystwo.

    Od Apollo Bandar, miejsca ldowania parow-cw pasaerskich, cignie si przez cay Fort szeroka pikna ulica a do Black Town, miasta krajowcw, gdzie gubi si w labiryncie cias-nych i krtych uliczek, przepenionych za w~ze tumami krajowcw.

    Bo ta pikna europejska cz miasta, zwana Fortem, ten wspaniay front paacw od morza, paacw w gotyckim, wczesnym angielskim i io-do-saraceskim stylu, jest tylko parawanem, ma-sk, za ktr kryje si brudne, rojne jak mro-wisko i mocno niepachnce miasto krajowe JW.

  • 13

    Ale jakie ciekawe to miasto czarne! .Roi si poprostu od tumw niadych, brunatnych, czar-nych i tych ludzi. Ulice s jak falujce mo-rze fadzistych szat o wszystkich barwach tczy i rnokolorowych turbanw.

    Zara po zaatwieniu naszych interesw w for-cie, wybralimy si do hinduskiego miasta. Wy-jechalimy si powozem, ktry tylko krok za kro-kiem moe si posuwa wrd rojcych s.i tumw, tak ruchliwych, barwnych, krzykliwych, rozmaitych barw skry, strojem, jzykiem, e

    1 zdawao nam si, e ju chyba wszystkie dra-pichrusty caej Azyi zgromadziy si tutaj, by da z siebie widowisko. Kdzierzawi czarni mu- ' rzyni, Chiczycy z warkoczami, Arabowie w zie-lonych zawojach, ludzie z Gutszeratu w szpicza- / stych czerwonych czapkach, Mabratowie z biao- I czerwono obwizanemi paskiemi kapeluszami, 1

    biao ubrani lub nieubrani Tamilowie i Bengal- ' czycy, Parsowie w czarnych anglezach, z byszczcemi, jakby z ceraty kaskami na gowacb , ciemnoskrzy Afgaczycy o ostrych rysach twa-rzy i wysokich turbanach, ci Malajowie, Eurazyjczycy i wreszcie Europejczycy. Co za mieszanina ras i jzykw ! Czterdziestu jzy- . kami mwi podobno w tern Nejtiwtaun\ Bom-beju.

    Miasto to cae jest przytem jednym wielkim bazarem oryentalnym, gd~ie sklep przy sklepie,

  • 14

    stragan przy straganie, kawiarnie, szulernie i naj-rzmaitszego rodzaju spelunki.

    Razi jednak w tern miecie krajowcw jedno, t. j. przeraliwa chwilami wo przypalonego ludzkiego misa i tuszczu, zalatujca od miejsc palenia zwok, oraz wo gnijcych mieci i by-dlcego nawozu. Z tej jednak gwnej, o rozmai-tern miejscami nateniu woni, . wyaniaj si chwila.mi milsze zapachy drzewa sandaowego, korzeni, safianu i kwiatw, zalenie od tego, obok jakich sklepw bazaru chwilowo przejedamy.

    Jakby jedn wielk, cho nie koniecznie mi kadzielnic s te bazary Bombeju. Wobec nie-sychanego wprost brudu i braku kanalizacyi, nic dziwnego, e cholera i duma maj tu w tern miecie najgwniejsze swe w lndyach siedlisko.

    Nie mio tu duej zostawa. Pora poudniowego posiku, ktry tu nazywaj "tiffin", ju si zblia.

    Wracamy do hotelu, zatrzymujc si jeszcze po drodze na targu owocw i jarzyn, Crawford Market, gdzie wrd dziwnych, nie widzianych dotd nigdzie owocw, wrd caego morza cu-dnych wonnych kwiatw sprzedaj take rne zwierzta, ptaki egzotyczne, papugi i mapy.

    Przed hotelem rozsiady si teraz w cieniu drzew malownicze grupy krajowcw, przekup-niw i sztukmistrzw. Pierwsi chc nam konfo-

  • 15

    cznie wpakowa swoje ciekawe towary, drudzy popisuj si taczcymi okularnikami, zgrabnemi zjadajcemi we mungo i przernemi w zdu-mienie wprowadzajcemi sztuczkami.

    Prdko uatwiamy si z tiffinem, ktry nas wcale nie zachwyca po wybornej i smaczneJ kuchni na statku. Najlepszem ze wszystkich li-cznych da by ry z przystawkami i ostrymi korzeniami t. zw. karyrajs, typowo hinduska po-trawa. Wyprbowawszy tego licznego biaego ryu z najrozmaitszymi dodatkami, doszlimy do przekonania, e jeeli si zamiast ostrych i pie-kcych korzeni doda suszonej ryby lub tartych orzechw kokosowych, to zje to ze smakiem m~na i posili si naleycie, gdyby nawet inne wszystkie potrawy - co w tym wypadku nie miao miejsca - byy nie do przeknicia.

    Zaraz po posiku siadamy z naszym przewo-dnikiem do czekajcych powozw i jedziemy do najzdrowszej dzielnicy Bombeju, na .Mala-barhill. Ju w drodze przekonujemy si, jak uroczem jest pooenie Bombeju, rozsiadego na pwyspie z trzech stron morzem oblanym, z cu-downymi widokami z kadego prawie miejsca nadbrzenej drogi na morze i dalekie zbate gry.

    Najpikniejsz w istocie co do pooenia i we-getacyi miejscowoci podmiejsk, jest Malabar-hill, z paacami i gustownemi willami wrd egzo-

  • 16

    tycznych ogrodw i z czarujcym widokiem na pooony niej Bombej, na zygzakowate gry w gbi i niezmierzone roztocze morskie. Wyjedamy na pagrek, a do bramy parku,

    gdzie wrd gstwi palm kokosowych, wrd kwiatw o:upajajcej woni, wznosi si pi -podobnych do maych cyrkw kamiennych lub wielkich gazometrw - wie milczenia (Towers of silence) Parsw.

    Kraje tych niskich, szerokich wie, korony palm i gazie mangowcw, uginaj si a od ciaru wielkich z goemi szyjami spw, ktre czekaj cierpliwie na er. W tych wieach, otwartych ku niebu, skadaj Parsowie trupy swych zmarych spom na poarcie. Obrzydliwe te, olbrzymie spy, ochraniane i hodowane gor-liwie, to latajce trumny zmarych parsyjskich.

    Kto to s Parsowie, skd ten diwny zwyczaj. pogrzebowy, tak niezwyky, tak niepodobny do zwyczajw pogrzebowych wszystkich innych lu-dw caego wiata?

    Parsowie, to waciwie Persowie, wy-znawcy nauki Zqroastra. Gdy ich pierwotna ojczyzna Persya dostaa si w VII stuleciu naszej ery pod panow:anie pksiyca, przesiedlia si grupa tych, co nie chcieli wyrzec si religii ojcw i przyj . islamu, do Indyj. Przynieli ze sob swj wieczl'lie. poncy wity ogie, tu w Bombeju osiedlili si z czasem i stali si krlami handlu.

  • AMBER, - STRY ZAMEK MAHARADY.

  • 17

    Bombej gwnie, a i niektre miasta Gutsze- 1

    ratu s ekonomicznie w ich rkach. Jest ich ' wprawdzie w Bombeju tylko okoo 60.000 na milion przeszo ludnoci, ale prawie wszystkie wiksze przemysowe . i handlowe przedsibiorstwa i caa niemal p~a jest w ich rkach; wywieraj te najwikszy wpyw na zarzd miasta.

    Raptowny wzrost bogactw i znaczenia Parsw datuje si waciwie dopiero od chwili rzdw angielskich, pod ktrymi, nie naraeni JUZ na

    konfiskaty i upiee ze strony maharadw i in-nych hinduskich wadcw, mogli bezpiecznie roz-win niezwyke handlowe uzdolnienia i przed-sibiorczo. Parsowie przyjli jzyk, kultur i zwyczaje towarzyskie Amglikw, uywajc swych l bogactw hojnie bardzo na cele publiczne; fun-dujc szkoy, szpitale, p rzyczynili si, cho bez zamiaru w tym. kierunku, do ugruntowania an-gielskiego wpywu i kutury.

    Mimo to, i mimo, e inteligentny z wyksztaceniem uniwersytyckiem Pars niczem, z wy-jtkiem oryginalnego nakrycia gowy, ani ze-wntrznie, ani pod wzgldem ogady towarzyskiej od Anglika si nie rni, nie przypuszczaj Anglicy Parsw do swego towarzystwa. Bojkotuj ich towarzysko nu kadym kroku, i std zapewne niechtny wobec wadzcw angielskich ton pra-sy, kierowanej przez Parsw.

    Dr Jan Hupka. Z wdr6wki po Indyach. 2

  • 18

    Pod wzgldem religijnym s Parsowie wy-znawcami religii Zoroastra. Ze stanowczoci od-pieraj posdzenie, jakoby byli czcicielami soca lub ognia. Wprawdzie okazuj d)a soca i ognia cze nabon, ale tylko jako dla wi-dzialnych symbolw niewidzialnej najwyszej potgi.

    Ahuramazda czyli Ormuzd, . stwrca jedyny utrzymajcy ycie stworzenia, jedyne rdo wszelkiego wiata i dobra, jest nieskoczonym i wiecznym w czasie i przestrzeni. Pod nim jed-nak na padole ziemskim rzdzi szatan, Ariman wcielenie wszystkiego zego, wszelkiej ndy i ciemnoci.

    W cigej walce dobrego ze zem, wiata z cie-mnoci tj. Ormuzda z Arimanem, jest obowizkiem kadego wiernego, przez miosierdzie, .. pra-wd, trzymanie si drg wiata, czysto myli uczu i uczynkw, pomaga Ormuzdowi do zwy-cistwa nad Arimanem.

    Symbol~m Ormuzda, jako najwyszege, wiata i ciepa, witoci i blasku, jest soc2 i ogie. Dla tego Parsowie modl si do soca i ognia, tak jak my do obrazw witych, ktre s dla nas take tylko wyobraeniem i symbolem.

    Parsowie przynieli ze sob z Persyi' przed 1300 laty swj wity ogie, i mimo cikich przej, jakim w cigu wiekw ulegali, ten sam ogie ponie w ich wityni na Malabarhill.

  • 19

    Co do czowieka, Parsowie wierz, e skada si z duszy i ciaa. Dusza jest czci Ormuzda, czci dobra, wiata i wiecznoci; po rozczeniu si z ciaem wraca do swego jasnego rda, do Ormuzda. Ciao natomiast jest zwierzcem, jest cz:ci Arimana, czci oglnego za i ciemnoci. Z chwil gdy dobra i jasna cz czowieka, dusza opuszcza ciao, by wrci do Ormuzda, zostaj,e tylko rzecz nieczysta, niezaprzeczona wasno Arimana, ciao. To te kade nawet dotknicie mar-twego ciaa zanieczyszcza.

    Nie mona wic ciaa pali, boby si zanie- f ezycio symbol najwyszej istoty - ogie. Nie

    1

    mona go grzeba; boby si zanieczycio ziemi, I ktr symbol Ormuzda, soce ogrzewa, owieca i uwica.

    Dla tego daj Parsowie swych zmarych, na-tychmiast po mierci, spom na poarcie.

    Rozwaywszy troch ten dziwny zwyczaj, nie widz w nim nic strasznego ani barbarzyskiego. Gdy sobie czowiek tylko pomyli, co si z jego ciaem w grobie dzia bdzie, to dojdzie do przekonania, e lepsze spy, ni robaki, bo prdzej o wiele z ciaem si uporaj, w prze--0igu kwadransa biay tylko zostawiajc szkielet.

    Nasz przewodnik objania i pokazuje na ma-ym modelu urzdzenie wewntrzne wie milcze-nia. Objania, jak tam na grze wyznaczone s miejsca dla zwok. Przy samym kraju dla m-

    2

  • 20

    czyzn, dalej dla kobiet, a najmniejszy wewntrzny piercie zostawiony jest dla dzieci.

    -Naraz przerywa swj wykad i wybiega ku schodom, prowadzcym z dou do parku, wzy-waic nas za sob i wymownymi ruchami rk nakazujc, bymy si ukryli w zarolach.

    Oto z dou nadchodzi wanie i zblia si do smutnych wie - pogrzeb parsyjski.

    Na kamienne schody wstpuje uroczycie ci chy, biay pochd. Czterej biao ubrani ludzie nios na biaych noszach w bia matery zawi-nite zwoki. Za nimi grupa biao ubranych ka planw w biaych mitrach na gowach. Jeden z nich prowadzi na smyczy piknego psa.

    Zamyka pochd liczna gromada krewnych i przyjaci zmarego. Rwnie biao wszyscy u-brani, tylko na gowach zwyke czarne, byszcz ce kaski parsyjskie.

    Pochd ustawia si w milczeniu przy wejciu do wiey. Naraz sycha w powietrzu silny opot skrzyde. Niespokojne cienie przesuwaj si po owieconej socem ciee.

    Spy oddalaj si dyskretnie z krawdzi wie-y, obsiadajc najblisze korony drzew.

    Czterej nioscy zwoki grabarze nikn we wntrzu kamiennego budynku. Inni zostaj w mil-czeniu.

    Po kilku minutach grabarze wracaj. I znw opot skrzyde wielkich ptakw. Cienie na ziemi

  • 21

    cz si koncentrycznie i nikn. Caa chmura spw rzuca si na jeden punkt na w1ezy, i cho nie wida i nie sycha nic, ale wyobrania pracuje i zda si, . e si wszystko i widzi

    j syszy.

    Walk ptakw o kad czstk rozdzieranego tam wysoko ciaa.

    W ponurym nastroju opuszczamy przeliczny, tropikalny ogrd mierci.

    Schodzimy na d, do naszych powozw. Co za przeskok gwatowny ! Zaledwie kilkaset me-trw od miejsca, gdzie spy kocz sw uczt, wre ycie w caej peni. ycie wesoe, gwarne

    ~ i byszczce. Na nadbrzenej malabarskiej drodze zaczyna

    si ju zwyke wieczorne corso. Powozy, auto-mobile, wykwintni jedcy na arabskich koniach obok piknych amazonek.

    * * *

    Zanim jednak wmieszamy si w szereg poja-zdw, zbaczamy jeszcze w jedn z bocznych u-liczek poza wspania will gabernatora Bombeju, by zobaczy wityni Hindusw t. zw. "Wal-keszwar.'4.

    Stajemy wnet nad czworobocznym wodnym basenem, otoczonym dziwnemi budowlami na p zrujnowanych wity

  • 22

    Do wody basenu wiod ze wszystkieh stron kainienne schody, .na ktrych peno schodzcych do wody i odbywajcych swe ablucye Hindu-sw. Widzimy tu po raz pierwszy nagich, oble-pionych popioem hinduskich pokutnikw, mo-dlcych si, ebrzcych, lub pogronych w za-dumie. Kady z nich, od dziesitek lat, jak si zdaje,

    nie strzyony i nie czesany, ma dugie, na ra-miona spadajce, w strczki pozlepiane, skudaczone wosy - i wite znaki Siwy lub Wisznu, malowane na czole. Te znaki maj tu zreszt i wszyscy inni koo basenu wityni snujcy si ludzie.

    A nad basenem dziwne, rzebami zdobione witynie; przed kad kamieny byk Sziwy i du-o ywych, witych krw.

    Wracamy ze wityni o zachodzie soca, za-toczon teraz tumem konnych, pieszych i wszel-.kiego rodzaju pojazdw nadbrzen drog . Ogro-mny barwny korowd wije si wrd zotej ku-rzawy na tle bogatych fasad parsyjskich paacw i cudnej tropikalnej rolinnoci.

    ' Kady powz wiezie obok pastwa duo ja-skrawej, uturbanionej, ale bosej suby. Sucy w zawoju obok furmana na kole. Z tyu za kadym powozem dwch sucych jedzie stojco. -Kilku biegnie przodem, krzyczc, by robi miejsce.

  • 23

    Koo przyldka, dokd ta liczna droga do-chodzi, s liczne skay, na ktrych wygodnie mona siedzie i przechodzce tumy oraz prze-jedajce zaprzgi podziwia. Skay te s miej-scem obserwacyi oraz wystaw strojw i urody . tutejszych piknoci parsyjskich, byszczcych jak kwiaty w lekkich, barwnych jedwabnych szatach.

    Soce zachodzi, zocc poow nieba, przemie-niajc roztocz morsk na nieskoczono rozto-pionego zota i zapalajc czerwonym ogniem mae na wschodzie chmurki. Od morza wstaje chodny, rzewy powiew; prawdziwa rozkosz po gorcym parnym dniu. Niezliczone stada wron zabieraj si do odlotu ku wikszym grupom palm, napeniajc powietrze rozdzierajcym uszy poegnalnym wrzaskiem. Chmury ich takie, e a przysaniaj ponce nibo.

    Z poezyi tego widoku, wrd zapadajcej szybko nocy, wracamy do hotelu, gdzie czek~ nas proza przebierania si do wieczornego obiadu, gdzie mczyni we frakach i biaych krawatach, lub przynajmniej w smokingach, a panie w ba-lowych dekoltowanych sukniach.

    Wrd rzsistych wiate, powodzi kwiatw i egzotycznych owocw zasiadaj balowo przy-brani gocie. Setki bosej krajowej biao ubranej suby rzuca si ku stoom, elektryczne wachla-rze zostaj w ruch puszczone, powodujc wcale

  • 24

    nie lekki wiatr, potrawa mknie za-potra_w, nikn baterye flaszek mroonego pegu" i szampana i trwa to tak dugo, dopki sztywne konierzyki panw, mimo sztucznego przewiewu, nie prze-mieni si na mokre kompresy.

    Kto jeszcze tego nie dopi, moe taczy po obiedzie a do pnej nocy. W ssiednich sa-lach odzywaj si ju tony walca i sale jadalne zwolna si oprniaj. Jedni id taczy, inni leni wym krokiem na przechadzk wrd parnej nocy. Naleymy do tych drugich. Ale nie dugo

    trwa przechadzka. Jest cigle jeszcze bardzo mczce parne gorco. Zasiadamy wic na terasie hotelowej i przy dwikach dolatujcej z pobli-skiego klubu muzyki, roskoszujemy si sabym niestety powiewem od morza i widokiem na olb,:zymi port wrd ksiycowej nocy.

    Wielkie parowce w zatoce stoj na kotwicach, porozpraszane na szerokiej przestrzeni cichych wd, a owiecone okienka ich kajut wygldaj jak wiecce oczy kocie.

    Na drugi dzie !'ano, zbyt wczenie, bo o wicie, zbudziy nas wrzaskliwe krakania wron.

    Trudno si tu przyzwyczai~ do tej wroniej plagi. W rany te nieco smuklejsze ni nasze, sto razy wrzaskliwsze i jest ich z pewnoci tysic razy wicej, mz u nas. Dobrze si im tu dzia musi, bo maj co je w porcie i wrd brudu

  • 25

    miasta krajowcw. Speniaj tu rol i policyi sa-nitarnej i zakadu czyszczenia miasta; std s wesoe i wiergotliwe, bardzo siebie pewne i nad wszelk miar poufae i zuchwae.

    W rd tego wroniego wrzasku przeleelimy jeszcze, drzemic, ezas duszy, dopki nasz bru-natny sucy Abdul nie przynis do pokoju pierwszego niadania t. zw. ,,czotta hazri", skadajcego si z herbaty, sucharkw, demw i owocw.

    Po kpieli i ubraniu si byo naszym hotelo-wym obowizkiem spoy jeszcze w jadalni t. zw. ,, hurra hazri", niadanie drugie, skadajce si z ryb i kilku potraw misnych, demw i owocw, t. j. papaji, goj,aw, bananw i zielo-nych barw mandarynek.

    Nabrawszy w ten sposb si, siadamy znw do powozu i rozpocza si powolna jazda przez gwarne, barwne i niepachnce miasto krajowcw; do t. zw. ,,Pinjr.apol", ogromnego przytuku dla starych, zniedoniaych lub chorych zwierzt.

    Przejedajc przez tumne bazary, zwrcili-my teraz uwag przedewszyskiem na kobiety. Piknych co prawda widzielimy nie wiele, ale zgrabne i smuke prawie wszystkie. Nosz na bosych nogach i obnaonych ramionach ca moc metalowych byszczcych i brzczcych piercieni. Ogromne obrcze w uszach i gwiazdki sre-brne w lewem skrzydeku nosowem. Midzy dol-

  • 26

    nem ubraniem t. j. kawaidem owinitej koo bioder materyi, a grnem, t. j. krtkim przykry-wajcym tylko piersi staniczkiem, wyglda u ka-dej szeroki pas brunatnego nagiego ciaa. To Hinduski rozmaitych plemion. Widzimy jednak take kilka zakwefionych, prawdopodobnie Ma-hometanek.

    Spotykamy rwnie dwa dziecinne pochody weselne wrd wielkiej okazaoci niesionych kandelabrw, bicia w gongi, trbienia na klary-netach. - Pan mody wyglda na lat 15, pan-na moda najwyej na lat 10. Nawet nietykalne zreszt wite krowy musiay ustpowa z drogi przed tymi pochodami.

    Zajedamy wreszcie pod zwierzcy przytuek Pinjrapo1.

    Ju z daleka zalatuje niemiy zapach stajnj, chlewa i padliny. W ogromnym 'tym przytuku bydlcym, zajmujcym wielk przestrzef1, trzy-ma si i karmi tysice starych, chorych, niedo-nych wszelkiego rodzaju krw, koni, wielbdw, osw, owiec, kz, psw, kotw, map i przernego ptactwa i drobniejszych zwierztek, nawet owadw.

    Obraz odraajcy, nie tylko zapachem. Widzi si bowiem przeraliwie wychude, saniajce si na nogach bydlta, inne ze spuchnitemi brzu . chami, lub ranami i wrzodami okryte, oczekujce wr~ aosnego ryku koca cierpie.

  • 27

    Ryki, wycie, szczekanie, miauczenie i aosne hu-hu" chorych map , sowem utrapienie dla uszw, oczw, powonienia i dla nerww nie do wytrzymania. Midzy choremi i zdychajcemi wi

    ' dzi si jednak i zdrowo wygldajce, ruchliwe zwierzta, ktrym jednak otoczenie cierpicych wsptowarzyszw widocznie humor psuje.

    Bo twrcy i rzdcy tego oryginalnego przy-tu~u, Dajnowie, uwaaj za nie ma wobec swych wierze religijnych zasug, uratowa od mierci zdrowe, przeznaczone na rze bydo. Nie jeden wykupuje zdrowe sztuki od rzenika, by je tu umieci, gdzie wrd obfitej karmy mog w bezczynnoci doy koca swych dni.

    Co . za dziwna sekta, ci Dajnowie, majcy ta-k cze dla wszelkiego yjcego tworu!

    Zwierzta szanuj co prawda i Hindusi, bo wierzc w wdrwk dusz, metampsychoz, przy-puszczaj zawsze, e w tern lub w owem bydlciu siedzie moe pokutujca dusza zmarego przodka.

    Ale Dajnowie, to nie Hindusi. Sekta ta po-wstaa na parset lat przed Chrystusem a na kilkadziesit lat przed. zjawieniem si Buddy w owych czasach gorczkowego szukania za now religi, gdy na Zachodzie i W schodzie wiara w starych bogow kule zaczynaa.

    Dajnowie doszli z pocztkiem ery chrzeciaeskiej do pewnej ,potgi w lndyach i rozszerzyli

  • 28

    si do gsto po caym olbrzymim kraju. Naj-wiksz ilo wyznawcw liczy ta religia w pro i. wincyi Bombej i w graniczcej z ni od pnocy prowincyi Gutszerat, ktra si staa witym kra-jem Dajnw. Jest ich take sporo w miastach Radputany oraz rodkowego biegu Gangesu.

    Dajnowie zaprzeczaj boskiego pocztku witym ksigom Hindusw, Wedom. Oddaj cze bosk nie tylko twrcy swej wiary, ktrego zo-wi Mahawira, ale te innym wielu ludziom, kt-rzy przez zaparcie si siebie, wyzbycie si wszelkich podliwoci, de, pragnie stali si witymi. Sub bo zostawiaj Dajnowie bra-minom i prawdopodobnie dla tego bramini nie zgnbili tej sekty tak, jak po 1000 letniem ist-nieniu zgnbili i wyparli z lndyj buddyzm.

    Sekta Dajnw jest jak dziwn kombinacy hinduizmu _i buddyzmu. Od hinduizmu przyja cay jego Olimp, wszystkich demonw i wszystkie przesdy. Dodaa jeszcze swoje liczne wcielenia bstwa, swoich witych. Od buddyzmu za przy-ja zakaz pozbawiania ycia jakiegokolwiek zwierzcia i doprowadzia ten zakaz do absur-dalnych wprost granic.

    Gdy Dajn zapie dokuczliw pch, to pogaszcze j tylko i niesie na bezpieczne miejsce. Dajnowie nosz zawsze kawaek gstego muszli-nu, aby cedzi wod przed piciem, by jakiego yjcego owada nie pokn. Idc, zatykaj tym

  • 29

    muszlinem usta, by jakiego komara nie wcign z oddechem. Nosz te zmiotk z pir, by ciera miejsce kade - nim usid, by jakiego yjtka nie rozgnie.

    Cae ich szczcie, e nie znaj mikroskopw, bo nie zaznaliby ju ani . chwili duchowego spokoju.

    Dajnowie dziel si na dwie sekty: na cho-dzcych nago, i noszcych biae szaty. "Sky clad ones i White robed ones", jak to okre-laj Anglicy. Pierwszych jednak, dajnowskicb ascetw, widuje si mao. Troska Dajnw, by chodzc nie rozgnie jakiego yjtka, zmuszl'.1 ich do obierania siedzcych zaj i zawodw. Nie ma te midzy Dajnami ani onierzy, ani rolnikw, ani robotnikw. Wszyscy niemal utrzy-muj si z handlu. S kupcami i bankierami; wielu z pomidzy nich dochodzi do wielkich ma-jtkw, do olbrzymich wprost bogactw.

    W Bombeju nie atwo im konkurowa ze spry-tnymi Parsami, ale w Delhi, Dajpur, Abmeda-bad, Aczmer i w kadem prawie z miast Radputany oni s krlami handlu.

    Majc w rkach olbrzymie rodki pienine, odznaczali si Dajnowie w cigu 2.000 lat wiel-k hojnoci datkw na budow okazaych i ko-sztownych wity i przytukw dla zwierzt.

    W budowie wity wytworzyli wasny prze-cudny styl. Ich witynie s najpikniejszymi niemal pomnikami budownictwa w lndyach.

  • 80

    W stolicy Gutszeratu, Ahmedabadzie, wybudo-wa bogaty Dajn, Ilathi Sing, przeliczn mar-murow wityni, kosztem podobno ~o milio-nw rupij. Budow tej wityni skoczono do-piero przed kilkudziesiciu laty.

    W dawniejszych wiekach wybierali za wsze Dajnowie na budow swych wity odlege, samot-ne, ale pod wzgldem pejau najromantyczniej-sze miejsca. Najpikniejsze z ich starych wity z XI wieku znajduj si na szczycie gry Abu w pasmie gr Arawali.

    * * *

    Zwiedzi wszy szybko wstrtny i niepachncy p'rzytuek chorych bydlt, chcemy jeszcze przed tiffinem zwiedzi cho pobienie najblisze za-miejskie ogrody, okalajce od pnocy, jakby zielonym wiecem miasto krajowcw. Dojedamy do najbliszego parku Wiktoryi.

    Zwiedzamy znajdujce si tu muzeum etnogra-ficzne i niezbyt bogaty zoologiczny ogrd. Nie moglimy sobie odmwi cho zbyt krtkiej niestety przechadzki wrd wspaniaych palmo-wych szpalerw i cudnego wonnego kwiecia, wrd ktrego a roio si w powietrzu od ogromnych, przelicznie barwionych motyli.

    Po raz pierwszy widzimy wiszce na drzewach , jak wielkie wdzone szynki, olbrzymie tubylcze

  • :-H

    nietoperze, Flying fox, latajce lisy, jak je na -zywaj Anglicy. Kilka z nich zmuszamy do lotu rzucanymi kamykami. Jak ory olbrzymie kryy nad naszemi gowami.

    Po tiffinie idziemy do portu i siadamy do Cookowskiej odzi motorowej, ktra nas ma za-wie przez wielki port Bombeju do oddalonej o 7 mil morskich wyspy Elephanta, gdzie s stare hinduskie podziemne w skale kute witynie.

    W czasie jazdy moemy dopiero oceni jak doskonaym i olbrzymim jest naturalny port, ktremu Bombej zawdzicza wielko i bogactwo. Zasonity wybornie od wiatrw i fal, 16 mil angielskich szerokoci, jest jednym z najlepszych naturalnych portw na wiecie, i chyba nie gor-szy i nie mniejszy od najlepszego austryackiego naturalnego portu, dalmatyskiej zatoki Cattaro.

    W miar jak oddalamy si od wybrzea, roz-szerza si w naszych oczach widok na mas olbrzymich i wspaniaych budynkw fortu Bom-beju.

    Obraz stapia si wrd_ mgie i dymw wiel-komiejskich. Tylko kopua dworca Wiktoryi, wiea uniwersytetu i nasz kopulasty hotel Tadmahal daje si jeszcze odrni od otoczenia.

    Zbliamy si coraz bardziej do grzystej, jak wielki zielony bukiet wygldajcej wyspy.

    W ptorej godziny stajemy przy dugiej kadce do ldowania, od ktrej id w gr, do naj-

  • 32

    wikszej s~alnej wityni stare kamienne scho-- dy. Przy ldowaniu napastuj nas nagie dzieci,

    ofiarujc na sprzeda wypchane jaszczurki, pikne motyle i owady.

    Zwiedzamy gwn sztuczn grot. Pochodzi ta pracowicie w skale obiona witynia z VIII

    wieku naszej ery. Niestety zniszczona bardzo, podobno przez Portugalczykw, ktrym fanatyzm kaza niszczy pogaskie witoci.

    Zaledwie kilkadziesit grani.towych z dziwne-mi rzebami kolumn zachowao si w caoci. Uszkodzone s mocno kolosalne, 1 O metrw wy-sokoci kamienne postacie bogw, poobijana ol-brzymia kamienna trjca trimutri ", t. j. Brama, Wisznu, Sziva w jednej osobie. Uszkodzone te mocno inne liczne rzeby, przedstawiajce mskich i eskich bogw i demonw, liczne skrzy-dlate postacie i boki z gowami soniw, cay kamienny Olimp hinduizmu, wrd ktrego nie prdko bdziemy si mogli zoryentowa.

    Z dalszych wity skalnych wyspy cz za-walona, cz za stoi pod wod.

    W o gole, o ile liczn, cho nieco gorc bya ptoragodzinna jazda parowczy kiem przez prze-peniony okrtami i odziami olbrzymi port, wrd

    \ licznych wysepek i wspaniaych rozlegych wi-dokw, t.o przeciwnie nie zachwyci nas wcale sam cel wycieczki, owe piwniczne skalne wit ynie.

  • j

  • 33

    Podobno jednak nie nale te skalne witynie na wyspieElephanta do najadniejszych w swym rodzaju. S tylko najblisze, najwygodniej pooone i w przecigu poowy dnia mona je wy-godnie zwiedzi. W dalszej okolicy Bombeju i na caem grzystem i skalnem zachodniem wybrze-u Indyj, ma by pikniejszych o wiele podziem-nych wity cae tysice. Podobno kolonie skalnych wity w miejscowociach Karli, Kan-chari, Montpenzir, Iogeshwar, Ad szanta a zwaszcza Ellora, maj by pod wzgldem ekskawacyi i rzeby nit izwykej piknoci i ogromu zabytkami.

    Niestety le te wszystkie miejscowoci na uboczu, zdaa od kolei. Fy dosta si Ellory np. trzeba 12 godzin jecha kolej i 8 mil komi tam i tak samo z powrotem. Wymaga to wic trzech dni czasu, trzeba bra poywienie z sob, . sowem narazi si na tak strat cza-su i niewygody, e majc czas na Indye ograniczo-ny musimy si ju zadowolni rzuceniem oka na najmniej okazae witynie skalne na Elephancie.

    Przemiym by powrt z Elephanty. Mijamy ty-sice wracajcych z poowu odzi rybackich, z krtkimi masztami, a dugim rejem, na ktrym rozpity kwadr8towy agiel. Wysoki ty kadej odzi malowany jaskrawemi farbami w rne linje i wzory. agodny wieczorny wietrzyk rozpina agle licznych odzi i przynosi z utskieniem wy-czekiwan ochod.

    Dr Jan Hupka. Z wdrwki po Indyach. 3

  • 34

    W cudownym blasku janieje wszystko na o-k. Po jednej stronie duga, zielona linia wy-brzea z iluminowanemi zachodzcem socem oknami pysznych paacw, po drugiej zota roz-tocz morska. A z boku na horyzoncie linie gr Gat ze szczytami, jak zamki i wiee fantastyezne.

    N8d temi grami biae zoto obrzeone chmur- 1

    ki. W oda zatoki wieci to i czerwono, zoci maszty i agle w porcie spoczywajcych lub te krcych odzi rybackich.

    Sooe zachodzi, tonc w morzu. Blaski czer-wone i pomaraczowe gasn i w 10 minutach robi si noc, pikniejsza jeszcze moe od wie-czoru, bo jasna jak dzie niemal od blasku peni ksiyca. Dugie, gbokie cienie zupenie nie przeszkadzaj oku widzie wszystkie, nawet dro-bne szczegy krajobrazu.

    Trzeci dzie pobytu w Bombeju przeznaczony na wdrwki po sklepach, na jeszcze jedn wy-cieczk do miasta krajowcw, by si przy-patrze smutnym obrzdom palenia zwok, na zwiedzanie ogrodw. Pod wieczr automobilowa przejadka na Malabar Hill, potem wrd cisku powozw, automobilw i jedzcw jeszcze tam i z powrotem po nadbrzenem corso, gdzie wi-dzi si liczne arabskie konie i ogromny oryen-talny przepych powozw i strojw suby.

    Wieczorem opuszczamy Bombej, dc na pnoc do Dajpurp.~

  • 35

    Po obiedzie, ktry ju spotywamy w podr-nym stroju, wypoczynek na terasie nad morzem w blasku ksiyca. Czarodziejska, bajeczna noc tropikalna.

    Wreszcie uroczysty wymarsz z hotelu wrd nieprzerwanego szpaleru czekajcej na napiwki ,suby. Szczciem, e bosa, uturbaniona suba wymagajc co do wysokoci napiwkw nie jest. Kilkoma annami ( anna = 1 O halerzy) kadego si zadowolni. Ale ilo tej suby jest wprost przeraza3ca . . Wprawdzie nie jest znowu tak, jak artownisie angielscy opowiadaj, e krajo-wiec, nalecy do kasty dziedzicznych czyci.cieli lewego buta, nie oczyci ju za nic w wiecie prawego, niemniej jednak podzia na kasty i dziedziczno zaj powoduje, e Europejczyk tu zamieszkay, jeeli jest kawalerem, potrzebuje niezbdnie najmniej omiu ludzi suby, a je-eli onaty i dzietny, to ju najmniej 20 pci -obojga.

    Pniej, nabrawszy dowiadczenia, radzilimy .gobie w lotelach indyjskich z tym nadmiarem wycigajcej rce po napiwki suby w ten spo-sb, e pytalimy kadego nieznanego, gdzie i w jaki sposb usugiwa. Bo przynoszenie nia-dania i czyszczenie ubra i wszystkie drobne usugi zaatwiali nasi wani boye. Wic poza nimi, tylko olfsuga w sali jadalnej, oraz naj-wicej na napiwek zasugujcy swiper (robicy

    3*

  • 36

    porzdek w azience i zastpujcy W. C.) wcho-dzili w rachub jako uprawnieni do napiwkw.

    Jakie wraenie wynosimy z Bombeju, z te-go indyjskiego przedsionka Europy?

    W rozmaitoci wielkiej ley gwny urok tego ( ogromnego miasta. Rozmaitoci krajobrazu, ulic, 1 zaukw miasta oraz jego ludnoci. Trzebaby mie setki oczw, by te barwne, kalejdoskopi~zne obrazy mc obj.

    Obok bajecznego przepychem barw i zachwy-cajcego oczy, ale racego powonienie Oryen-tu - rwnoczenie bezbarwna, sztywna, han-dlowo-przemysowa, rzdzca Anglia.

    Czci azyatyckim, czci kosmopolitycznym jest Bombej, mieszanina wszystkich ras i wszyst-kich religij wiata.

    I w tern gwny jego urok i ciekawo,

  • RADPUT ANA.

    Jak si podruje kolejami indyjskiemi? - Urzdzenia

    przedziaw. - Prowincya Gutszerat. - Radputana. -

    Kraj synw krlewskich. - Soneczne, ksiycowe

    i ogniowe rody. - Katedra heraldyki. - 470 przod-

    kw. - Na wasnym okrcie podczas potopu. - Przez

    Radputan. - Aczmir. - Dajpur. - Hinduski hotel. -

    Fantastyczne miasto. - Oryentalne pochody. - Ko-

    lorowane sonie i oswojone pantery. - Rowe pa-

    ace. - Daj Sing. - Amerykaski prototyp. -

    Kontrasty. - Paac maharady. - Ogrody. - Kro-

    kodyle jeziorko. - Tygrysy. - Stajnia. - Hinduskie

    muzeum. - Amber. - Jazda na soniu. - Umare miasto.

    Wyjazdy i przyjazdy nie nale w lndyach do przyjemnoci. Niczem by cisk i krzyk przy ldowaniu w Bombeju, wobec tych wrzeszczcych tumw krajowcw, tego toku i zamiesza-nia, jakie zastalimy na bombajskim dworcu ko-lejowym Colaba.

    W momencie stracilimy z oczu naszych cie-mnoskrych sucych, nie wiedzielimy, gdzie

  • 38

    s rzeczy nasze. Nasz z trudnoci . zdoa nas e w Indyach wszdzie bdzie w porzdku.

    doskonay przewodnik uspokoi i wytmaczy, tak bywa i e wszystko

    Odetchnlimy jednak dopiero wtedy, gdy na-reszcie znalelimy si w zamwinym zawczasu i opatrzonym adnotacy z naszemi nazwiskami obszernym przedziale, gdzie wanie nasz boy sa ka.

    Zakupione w Bombeju zawinitko z pociel okazao si bardzo praktyczne. Worek z impre-gnowanego ptna zawiera materace baweniane tz. rezaj, cile zastosowane do wielkoci sofy w przedziale kolejowym. Byy i poduszki i prze-cierada i wszystko, co potrzeba.

    Sam przedzia, w ktrym nas wraz z rzecza-mi umieszczono, wprost nas zachwyci. Duy, jak nnsz przedzia salonowy, z ogromnemi szero-kiemi sofami, ustawionemi wysoko pod oknami przedziau nie na poprzek, lecz w kierunku ja-zdy ; pod temi sofami do miejsca na dziesi nawet kufrw. Nad sofami czworakie okna: ze zwyk szyb szklan, z szyb ciemn, z siat-k drucian i wreszcie drewniane aluzye ; w miar potrzeby mona takie lub inne okno z~stosowa. Owietlenie wyborne ; dwa elektry-czne wirujce wiatraki nad sofami.

    Z jednej strony obszernego, znacznie wikszego ni kabina okrtowa przedziau wiod

  • 39

    drzwi do azienki z wann , z ciep i zimn wod. azienka ta z toalet, z szeregiem wie-szade i stoeczkw, jest zarazem obszern i wy-godn ubieralni. Z drugiej strony drzwiczki do malekiego przedziau dla naszych sucych, ktrych w ten sposb kadej chwili zawoa i cigle mie mona pod rk.

    Z malem spozmeniem ruszy pocig wrd przeraliwego wrzasku. Spalimy niele i obudzi-limy si ju w blasku sonecznym, wr.d we-soego pejzau prowincyi Gutszerat. yznym bardzo, piknym i bogatym jest kraj,

    przez ktry przejedamy. Gste plantacye ba-weny, maku, ricinusu, ryu i naszego jczmienia. Duo bardzo drzew, gBte wioski i osady, a kada wioska ma swj wity stawek i nad nim wityni. Czste mniejsze lub wiksze po-toki i rzeki zraszaj ki i pola.

    Wzdu linii kolejowej skaczce po drzewach wielkie te ogoniaste mapy. Chwilami widzimy cae ich stada. Papugi, przewanie zielone, koysz si na drutach telegraficznycb. Wspaniae pawie i spy, urawie i marabuty spaceruj po-wanie, a w oddali przesuny si par razy ca-e stada przernych antylop.

    Jedziemy jak przez jeden olbrzymi zwierzyniec. O 9 rano stajemy w stolicy Gutszeratu, Ahme-

    dabad, gdzie trzeba si przesi - po wca]e dobrem niadaniu na stacyi - do innego poci-

  • 40

    gu, gdy dalej jedzie si ju wzkotorow ko-lej. Wszystkie bowiem koleje w Indyach s wasnoci prywatnych spek i - rzecz dziwna-kada prawie kolej budowana o innej szerokoci toru. Od szerokoci rosyjskich kolei, a do 60 cm. w d, s "' tym olbrzymim kraju wszystkie niemal typy szerokoci. Przy niesychanej tanio-ci robotnika, koszta przeadowywania nie graj zbyt wielkiej roli.

    Odpowiednio do mniejszej szerokoci toru, je-dziemy dalej w przedziale tak samo urzdzonym tylko znacznie wszym.

    Jadc teraz dniem, przekonujemy si, e prze-dziay kolejowe w lndyach, doskonae do nocnej jazdy i du spania, s natomiast bardzo niewy-godne dla jazdy dziennej, gdy chciaoby si wy-godnie siedzie i okolic obserwowa.

    Siedzie niema na czem. Sofy bowiem cho szerokie i mikkie , ale bez adnego oparcia. Przytem tak wysoko ustawioBe, e siadszy tro-ch gbiej, nie dostaje si nogami do ziemi. Praktyczne to dla umieszczenia pakunkw, kt-rych pod sof ami mnstwo mona zmieci, ale gdy duej trzeba siedzie, istna tortura.

    Anglicy nie narzekaj na takie urzdzenie, bo oni i za dnia wol lee i nogi wyej gowy trzyma - okolic za si nie interesuj. My jedna~, chcc widzie z obu stron, musimy co chwila niewygodn pozycy na jeszcze niewy-

    7 \-

  • 41

    godniejsz zmienia, i p lec, p siedzc po hindusku z podwinitemi nogami, przepdzi dzie cay.

    Do poudnia jediiemy jeszcze cigle przez wity kraj Dc1jnw, Gutszerat, lecz okolica zmienia si stopniowo. Na widnokrgu ukazuj si wyso-kie skaliste gry, Ara woli. Potem przez dwie godziny wwozy kamienne, wrd fantastycznych urwisk skalnych : okolica na p pustynia, podo-bna do Karstu.

    Stacye rzadkie . i mniejsze na nich tumy kra-jowcw. Kraj wida zaludniony rzadko i biedny. Gdzieniegazie tylko mae plka oczyszczonej z kamieni uprawnej ziemi, obok studnie i kie-raty, obracane przez woy zebu, cignce wod do zraszania pl. Gdzie studni niema, tam pra-wie pustynia; tylko stada kz znajduj jakie takie poywienie.

    Kraj ten czci stepowy wicej, a czci g-rzysty i pustynny, to kraj synw krlewskich : Radputw.

    * * *

    W przeciwiestwie do Gutszeratu, ktry jest sie-dzib bogatych rodw kupieckich, kasty Setw, dajnowsk wyznajcych religi, jest na pnoc pooona Radputana dziedzin rodw rycerskich, wielkich wacicieli ziemskich. Kraj dla turysty

  • 42

    ciekawszy moe jeszcze, ni Gutszerat, bo podczas gdy pomniki budownictwa w Gutszeracie, to prze-wanie tylko marmurowe, cudne i kosztowne witynie Dajnw i stare maurytaskie meczety -to Radputana znalaza najwyszy wyraz swej sztuki nie tylko w wityniach wspaniaych, ale gwnie w budownictwie zamkw i paacw sawnych sonecznych, ksiycowych i ogniowych ksicych rodw.

    Przypatrzywszy si mapie Indyj, zobaczymy, e kraj krlewskich synw, Radputana, rozciga si midzy pnocnym Pandabem a Gutsze-ratem na poudniu, prowincy Sind na zacho-dzie, a na wschd cignie si a do bram Agry i Gwalioru. Obszar nieco wikszy od Wgier z Siedmiogrodem i Chorwacy; pasma gr Ara-wali dziel t krain na pnocno-zachodni pu-stynn i piaszczyst cz i poudniowo-wschodni, czci stepow, czci lesisto-grzyst,

    malownicz a w dolinach bardzo nawet yzn. Kade z tych pastewek, obejmuje jakby je-

    dn wielk famili, klan. Wzy krwi cz pa-nujcego rad, maharad, maharan - czy jaki tam ktry ma tytu - z jego poddanymi, jak ojca z dziemi lub starszego brata z modszem rodzestwem. Na tych wzach krwi opie-raj si feudalne tych pastewek urzdzenia. Panujcy jest nominalnym wacicielem caej po-wierzchni kraju, caej ziemi, ktr jednak jako

  • 43

    lenno trzymaj dziedzicznie jego krevmi i pod-dani. Ci, dzierc t ziemi, siedz na swoich zamkach, otoczeni dworem zbrojnych, i na kade zawoanie panujcego maj stan na czele zbroj-nych do jego dyspozycyi.

    Std pocb0dzi, e caa wielka kraina zasiana jest zamkami i warownymi paacami, w ktrych siedz rody synw krlewskich od wielu, wielu stuleci.

    I adna obca przemoc nie zdoaa ich na stale z ich zamkw wyrzuci. A do obecnej chwili zachowali Radputowie i:;woje dawne, patryar-chah;10-feudalne zwyczaje i urzdzenia.

    W tym dziwnym kraju 19 pastw, a dziesitkw tysicy siedzcych na swych zamkach ary-stokratycznych rodw, kwitna od setek, setek lat sztuka, a zamiowanie blasku, okazaoci i pikna znajdowao najszlachetniejszy wyraz w rozsianych p_o caym kraju monumentalnych budowlach.

    Radputowie, twardy, wytrway i pikny lud rycerzy, rolnikw i myliwych, przyszed tu nie-gdy z pnocy i jest najczystszej w caych In-dyach krwi aryjskiej. Radputowie nale do naj-wyszej po braminach kasty rycerzy. Uzdolnieni i dni sawy, blasku i rozgosu wadcy radputascy, zakadali kwitnce miasta, przecudne ogrody, budowali przepyszne witynie, grobo-wce i paace.

    W wiecznej midzy sob wojnie o terytoryal-ne zdobycze i przewodnictwo, czyli si jednak

  • 44

    ze sob w obronie przed kadym zewntrznym wrogiem i najezdnikiem. Obroni si jednak nie zd0ali wobec mongolskich i innych najedcw. Przez dwa wieki byli lennikami Wielkich Mo-gow, a potem po krtkich latach niezawisoci, ulegli wojowniczym Mahratom. Dopiero owadnicie Indyi przez Anglikw zapewnio wyczerpa-nemu cigemi wojnami krajowi i pozostaym radputaskim rodom korzyci trwaego po-koju.

    Obecnie Radputowie, tak panujcy, jak i pod-wadni yj w spokoju, starajc si przewyszy siebie nawzajem okazaoci dworw, paacw, obchodw weselnych i polowa. Dumni ze staro-ytnoci swych rodw zajmuj si heraldyk i drzewami genealogicznemi z tak pilnoci, e a Anglicy umylnie dla nich zaoyli osobne wysze studyum heraldyczne.

    I istotnie przed staroytnoci niektrych ro-dw radputaskich w kt idzie najstarsza a-rystokracya Europy. Najwiksz ilo przodkw mog wykaza maharada U dajpuru oraz ksita z dolin himalajskich. Jeden z nich, ksie ma-lekiego pastewka nad rzek Bias, moe si podobno wykaza szeregiem 4 70 przodkw w swej rodzinie. Ishtnie, przy zupenem do nie-dawna odciciu od wiata niektrych pastewek i utrzymaniu patryarchalnych obyczajw, jest bardzo prawdopodobnem, e te rody panoway

  • 45

    ju w tym czasie, gdy Helenowie wyruszali na wypraw trojask.

    Rody radputaskie, jak wyzeJ wspomniaem, dziel si na trzy gwne gazie: na rody soneczne, ksiycowe i ogniowe. Najwietniejszym przedstawicielem rodw sonecznych jest syn soca, maharana Udajpuru, majcy soce pro-mienne na swej tarczy i mogcy udowodni, e jego przodkowie panuj ju od 2000 lat. W pan-teonie Hindusw jest kady mabarana Udajpuru osob wit; przedstawianym bywa na portre tach zawsze z aureol koo gowy.

    ,O dumie rodowej tych wadcw opowiadaj Anglicy liczne anegdoty. Gdy raz np. jeden nie tyle dowcipny, co zoliwy magnat angielski za-pyta si mabaran, jak si to dzieje, e mimo staroytnoci rodu niema przodka maharany w spisie pasaerw arki Noegi - odpowiedzia

    . tene z powan min : ,, Bo moi przodkowie ju w czasie potopu mieli swj wasny okrt".

    Si non e vero e ben trorato. W kadym ra-zie i wadcy angielscy bardzo wysoko stawiHj mabaran Udajparu, odznaczajc go przy powi-taniach a 19 armatnimi strzaami, tak, e inni wadcy, jak maharadowie Dajpuru, Jodhpuru, Bekaniru i inni, majcy prawo tylko do znacznie mniejszej iloci strzaw, a zieleniej z zazdroci.

    * * *

  • 46

    Krtko czasu, przeznaczonego na indyjsk podr, nie pozwala nam niestety odwiedzi naj-ciekawszego pastewka i miasta Radpuhmy : U dajpuru. Ley bowiem zda1a od gwnej linii kolejowej; trzeba do niego dojeda z kilka-krot:nem przesiadaniem si bocznemi kolejkami od Aczmiru i Czitoru i trzy dni czasu na to straci. Rwnie zwiedzenie pustynnego Bekani-ru musimy sobie darowa.

    Jedynie najwiksze w Radputanie miasto Dajpur, stolic tej samej nazwy pastewka, o-raz star stolic Amber moemy dokadnie zwie-dzi oraz kilka innych miast, jak Aczmir i Al-war, widzie w przelocie. al nam bardzo, e si tak spieszy musimy, bo tak nccemby byo zobaczy ten ciekawy kraj, z jego ludnoci tak podobn wadami i zaletami do dawnej szlachty polskiej - i zwiedzi oprcz U dajpuru, cho jedno z miast i pastewek zdaa od kolei pooonych np. cudowne podobno Bundi.

    Soce ju zachodzio, gdy po nucej wsku-tek niewygodnego siedzenia, gorca i pyu jedzie, przywitay nas wrzaski ogromnego tumu kra-jowcw, zalegajcego dworzec stolicy angielskiej czci Radputany, 150 tysicznego miasta, Acz-miru. Krtko czasu nie pozwala nam zatrzyma si w te~ miecie, sawnem bogactwem kupcw i bankierw Setw, penem podobno wspaniaych paacw i wity. Widzimy tyle, co z okna wa-

  • 47

    gonu tj. pikne grzyste pooenie miasta oraz kopuy kilku wity.

    O 11 w nocy stajemy w Dajpurze, gdzie przedewszystkiem zawieramy znajomo z pierw-szym czysto hinduskim, bdcym nawet wasnoci Hindusa, hotelem.

    Nosi szumn nazw "Kaizar aj hajnd" (cesarz Indyj), jest jednak tylko parterow dug budo-wl, z podcieniami, z ktrych wprost wchodzi si do pozbawionych drzwi, mat tylko zasonionycb pokojw sypialnych. W pokoju sypiaJnym jest tylko ko na rodku - bez pocieli. Nasi boye zacielaj je zaraz nasz wasn pociel. Ze sypialni wchodzi si do t. zw. azienki, w kt-rej jednak niema wanny, tylko dziura w kamien-

    . nej pododze. Koo dziury stoi szaflik z wod i na gwodziu wisi blaszanka. Kto si chce kpa, staje obnaony na dziurze i polewa si za po-moc blaszanki wod z szdlika.

    A jednak w tym tak prymitywnie urzdzonym hotelu spalimy doskonale i przez dwa dni po-bytu nie zauwaylimy ani ladu jakiejkolwiek niP-czystoci, robactwa lub niemiych zapachw. Jedzenie, cho hinduskie, t. j. wszystko bardzo ostre i korzenne, dobre i zdrowe. Tylko brak lodu dokucza nam nie mao : zwyky tutaj na-pj woda sodowa z wdk, smakuje bardzo z lodem, ale ciepa jest czem waciwie pasku-

  • 48

    -~nem, cho w eraku czego innego, pi si j musi.

    * * *

    Gdy si przejedzie jedn z okazaych, bardzo dekoracyjnych bram miasta i rzuci okiem na szerok, prost ulic Dajpuru, ma si wraenie czego tak bajecznie kolorowego, tak byszczcego i rojnego, tak fantastycznie -nieprawdopo-dobnego, e si przypominaj dekoracye w ja-kim wspaniaym balecie, i trudno uwierzy, e 'to rzeczywisto.

    Widzi si na tle bogatych, na rowo malo-wanych, stiukami kwiatowymi i zwierzcymi de~ korowanych paacw, jak pisze Loti : out l'O-rient des feeries processionant a grand spe-ctacle dans l' inimaginable cadre de camaieu rose.

    Jest si tu istotnie widzem barwnych, rojnych buczucznych, zwaszcza wieczorem bardzo tumnych oryentalno-cyrkowych procesyj.

    Konie w jaskrawej uprzy, postrojone osy, garbate mae woy zebu, zaprzone do najprze-rniejszych i najdziwniejszych form i barw pojazdw; wasajce si wite krowy i byki, woy z malowanemi rogami, dumnie z zadarty-mi bimi kroczce obadowane wielbdy ; ol-brzymie sonie z malowanymi bami i trbami i piercieniami na kach, ubrane w pyszne czapra-

  • SIKANDRA. - BRAM GROBU AKBARA.

  • 49

    ki i niosce bogate palankiny, a w nich postrojo-nych ludzi; oprowadzane z zakapturzonemi go- \ wami i piercieniami na ogonie oswojone pantery. Wspaniae mskie postacie Radputw z ko-

    sztown sadzon kamieniami broni, w barw-nych szatach, pieszo lub konno. Kobiety i dziew-czta jaskrawo ubrane z goemi brzuchami ; szyja, uszy, nos, ramiona, ydki i nogi ozdobio-ne metalowymi byszczcymi piercieniami i acuchami. Cakiem nadzy, popioem oblepieni fa-kjrowie i yoginowie, z wosem farbowanym na ogoisto. Robo

    1

    tnicy i ebracy, tylko z przepask koo bioder. Cakiem nagie dzieci pci obojga.

    A w powietrzu mnstwo ptakw, wron, pawi, gobi, spw i orw, w najwikszej zgodzie obsiadajcych wozystkie gzymsy; mapy na da-chach i gzymsach. I to . wszystko na tle ranych, fantastycznych do nieprawdopodobiestwa, przeadowanych stiukami i mnogoci ozdb pa-acw z mnstwem balkonw i werand przed tysicami okien !

    Przy tern ulice szerokie jak bulwary, proste i pod ktem prostym si przecinajce, zupenie przeciwnie jak we wszystkich innych wscho-dnich, a zwaszcza indyjskich miastach. A wszy-stko jednostajnie rowe z mnogoci ozdb bia-ych na rowem tle: - -

    Skd si tu wzio, tak niesychanie regular-nie zbudowane, tak szerokie, powietrzne, -a za-

    Dr Jan Hupka. Z wdrwki po Indyach. 4

  • 50

    razem tak barwno-rojne, tak co do ludnoci ty-powo hinduskie miasto ?

    To kaprys jednego z maharadw stworzy przed dwoma wiekami te dziwolgi i te cuda.

    By raz w tej czci Radputany wadca, zwa-ny Daj Sing, ktry y za czasw Wielkiego Mogoa, Aurangzeba, i hodowa mu, dostarczajc na kade zawoanie wojsk konnych i pieszych. By on mdrcem i uczonym i artyst zarazem; gdy czasem nie trzeba byo wojowa i Auranzeb pozwoli zoy bro, zajmowa si sztuk, lite-ratur, a najwicej astronomi. Mia te zwyk u radputw i powszechn w lndyach w tym czasie mani budowania.

    On to opuci dawn l:'lwoj grsk, nad bki-tnem jeziorem pooon ~tolic, Amber, i zeszed_r~,1~ i) szy z ludem swym na rwnin s~e mil od gr, zbudowa sobie now stolic. Zbudowa tak, jak jeszcze nikt miasta w lndyach nie budowa, i nazwa je od imienia swego Daj - Daj-purem.

    W jednym z opisw podry typowego glob-trottera czytaem, e ten Dajpur o szerokich prostych ulicach zbudowany zosta wedug wzo-rw miast europejskich. Lecz sdz, e to ra-czej A mery kanie mogli budowa swoje miasta wedug wzorw Dan Singa - jeeli wogle o nim co wiedzieli. Bo pierwej by Dajpur, ni amerykaskie miasta prostolinijne.

  • 51

    Daj Sing budowa w swem nowem m1esc1e co i jak si mu podobao. Paace, witynie i stworzy prawdziw f antazy, nie miasto.

    Pniej znacznie po nim przyszed sukcesor, wyksztacony w angielskich szkoach i praktycz ny, ktry z Dajpuru zrobi zadziwiajcy absurd.

    Zaoy kamienne chodniki i jasne wiato ga -zowe po_ ulicach, zaoy szko sztuki i ufundo-wa muzeum. Rezultat jest, e w czarodziejskim Dajpurze przybyo duo niesychanych kontra-stw, jakimi s chodniki i owietlenie gazowe, do tego ta i do tej ludnoci - barwnej, rojnej i buczucznej.

    O ile w dzie, w jaskrawem wietle tropikal-nego soca, wyglda to miasto, jak fantazya w balecie, a rowe paace z biaemi ozdobami jak wyolbrzymiona wystawa cukiernika, co z ko-lorowego cukru buduje koronkowe cacka, o tyle cakiem prawie nowoczenie i nieledwie po eu-ropejsku wyglda Dajpur w nocy, gdy nie ma ju barwych tumw, soni, wielbdw, panter i dziwnych pojazdw, gdy zaczyna by na sze-rokich, prostych ulicach pusto, a rowe w dzie paace trac barw i wygldaj w jasnem ga-zowem owietleniu, jak z marmuru lub ala-bastru.

    Miasto otoczone jest piknym, bardzo dekora-cyjnym murem z siedmioma wspaniaemi brama-mi. Sidm cz powierzchni miasta zajmuj

    4ic

  • 52

    paace maharady z nalecemi do nich dzie-dzicami, ogrodami, szeregiem budynkw, stajnL S one, jak Kremli w Moskwie, miastem w miecie.

    Piramidalny front paa Cli maharady, widny od ulicy, front t. zw. paacu wiatrw, z tysicami balkonikw i werand przed oknami piciu piter, szpicw i chorgiewek _ na szczycie -robi wraenie czego moe nie piknego, ale tak dziwnie oryginalnego, e oczy trudno oderwa Ten dziwny front, to jednak tylko cz jednego skrzyda olbrzymich zabudowa.

    Przedewszystkiem udajemy si do paacowych ogrodw. W ogrodach tych cisza uroczysta, nic tu nie przypomina naszych ogrodw. Egzotyczne wszystko i jakie dziwne.

    Stajemy przed podobnym do jeziora cichym basenem wodnym, w ktrym przebywaj ogrom-ne krok ody le i wie. Idzie z nami Hindus w biaej szacie, z wielkim ochapem misa na sznu-rze, staje na marmurowych stopniach, do wody wiodcych, i zaczyna jakby piewa, monotonnie i tsknie. Spokojna powierzchnia wody zaczyna si marszczy i porusza i ukazuj si na razie tylko olbrzymie wie jak wysepki na powi~rz-chni. Krokodyle niedawno nakarmione, przyj nie chc. Po chwili jednak wyazi jeden, olbrzy-mi - ale nie na schody, tylko na ma piasz-czyst wysepk w oddali, i wygrzewa si na

  • 53

    socu. Spdzony rzuconym kamieniem skacze znw byskawicznym ruchem i kryje si w wo dzie.

    Niedaleko od krokodylego jeziorka wznosi si ta cz paacu maharady, w ktrej jest t. zw. zenana, t. j. harem maharady.

    Podobno dawniej karmiono krokodyle podsta-rzaemi i wybrakowanemi mieszkankami tego skrzyda paacu. Nie musi by i obecnie mio tym licznym paniom, co tu zamknite, mieszka w domu, z ktrego okien widzi si takie jezior ko i wspomina sobie w ciemne noce te dawne czasy, straszne zdarzenia, jakie si tu miay rozgrywa.

    W innej czci ogrodw paacowych dzikie bestye, w klatkach zamknite, wciekle rycz, a tum brunatnych chopcw drani si z nimi i mieje. Jedn z ciekawoci kadej stolicy udziel nego pastewka w Indyach s cakiem dzikie, co roku wieo apane tygrysy, wystawione na widok publiczny i naraone na zaczepki tumu, ktry naigrawa si z ich wciekoci. Kady rada czy maharada Hindostanu musi mie swoje tygrysy w klatkach, tak jak u nas nieje dna starsza panna miewa w klatce kanarka lub papug.

    Tygrysw w ogrodach paacowych Dajpuru byo jeszcze na par dni przed naszym przyjaz. dem znacznie wicej, ale maharada kaza dla

  • 54

    wygody zaproszonych na polowanie angielskich goci wypuci 13 niedawno w grach poapanych najdzikszych tygrysw w dangl pod Am-berem, o 6 mil od Dajpuru, by gocie aie po-trze bo wali daleko ich szuka.

    Wskutek tego okoo tysica biednych miesz-kacw ruin Amberu musiao opuci swj przy-tuek, gdy okolica zacza by bardzo niebez-pieczn. Opowiadano, e poprzedniej nocy tygrys napad posaca pocztowego, ktry cudem tylko ocala ciko poraniony. Ale takie drobiazgi nie psuj apetytu maharady, ktry tylko Angli-kw si boj - a Anglicy tak lubi strzela ty-grysy, e na niejedno za to przez palce patrz.

    Od tygrysw przechodzimy do zwiedzenia staj-ni maharady. Ma koni okoo 300, do wyjazdu lub pod siodo ; stroi si je tak, e wygldaj, jakby z cyrku ucieky ; ale dobrych i piknych koni widzielimy tu niewiele. Wicej nas zajy sonie, midzy ktrymi byy bardzo adne okazy.

    Paacw wewntrz nie zwiedzalimy. Trzeba wprzd prosi o pozwolenie angielskiego rezy-denta (nie maharad), co jest kopotliwem, a przy tern mwiono nam, e nie bardzo warto zwiedza. Bylimy tylko w sali prywatnych i pu-blicznych audyencyi, obie w maurytaskim sty-lu, zepsute jednak i zeszpecone wewntrz ochy-dnemi wprost , malowidami ciennemi.

  • 55

    Duo natomiast stosunkowo czasu powicilimy na zwiedzenie hinduskiego muzeum w Dajpurze. Gmach muzeum, pooony wrd ogrodw, to prawdziwy dziwolg z piaskowca i marmuru, w indomaurytaskim stylu. Przeadowany rnokolorowymi marmurami , jak klatka schodowa ,,Kunsthistorisches Museum" w Wiedniu, przeadowany te setkami kopuek hinduskich i wie-yczek, dostraja si jednak dobrze do caego przesadnego w barwie, ozdobach, stiukach i wieyczkach miasta. A wewntrz kolumny z zie-lonego, czerwonego, czarnego i biaego marmuru z Aczmiru, podwrza z wodotryskami, bogato w drzewie rzebione drzwi i kolorowe, jaskrawe freski. W gwnym przedsionku muzeum malowa-ne na cianie portrety - zapewne duo z fan-tazyi - wszystkich maharadw Dajpuru, w cu-dacznych strojach i krynolinach ; dalej cz wiel-kich freskw, przedstawiajcych sceny z Mababa-raty i Ramajany, gonych starohinduskich epopei.

    Muzeum zawiera midzy innemi - i to nas najwicej zaciekawio - kilkanacie tysicy oka-zw sztuki rkodzielniczej Radputany: od emalii w szlachetnych metalach do marmurowych rzeb i mosinych licz~ie zdobionych naczy, wresz-cie modele wity, paacw i podobizny miesz-kacw wszystkich kast i zawodw.

    Obok jednak tych ciekawych i licznych oka-zw, bez adnego sensu i porzdku umieszczone

  • 56

    gipsowe odlewy Laokona i fryzw Thorwaldse-na, modele maszyn parowych i rozkadanego ko-nia do nauki koskiej anatomii, i duo innych rzeczy, nic z Indyami nie majcych waplnego-lichych, tandetnych i brzydkich.

    Przypatrzywszy si w muzeum najprzerniej -szym krajowym wyrobom, jedziemy znw w r-owe, tumne ulice i wstpujemy do kilku skle-pw. Specralnoci Dajpuru s wyroby z mo-sidzu oraz emalje w zocie. Pierwsze- przeliczne, w orugich natomiast, t. j. emaljach, mimo e czego podobnego w caej Europie aden zotnik zrobi nie potrafi, trudniej zagustowa.

    Drugi dzie pobytu w Dajpur powicamy na wy-cieczk do starej, opuszczonej przed dwoma wieka- ') mi stolicy pastewka, do umarego miasta Amber. l'n ,tJ..Jv,,.Y~t

    Jedzie si najprzd powozem przez spalon socem skalist rwnic, usian gsto kopuami

    i kopukami na strzelistych kolumienkach z czer-wonego piaskowca i marmuru. S to Czatris tj. grobowce monych radputaskich rodzin oraz przodkw maharady Dajpuru. Niektre ju w ruinie, inne nie skoczone jeszcze; pracuje koo nich setki robotnikw. liczne niektre z nich i pene uroczystego nastroju.

    Wrd grobw dojedamy do podna gr skalistych, gdzie czeka so, na ktrego przesi si trzeba, jeeli si kto nie chce w arze palcego soca drapa mil przeszo bystro pod gr.

  • 57

    , Olbrzym klka, przystawia.j drabin i wydo-stajemy si na twarde, niewygodne siedzenie, urzdzone na grzbiecie sonia. Siedzimy do sie-bie tyem na grzbiecie olbrzyma, na karku za zwierza kierujcy nim krajowiec. Daje znak. So wstaje na tylne nogi, rzucajc nas ku przodowi, wstaje na przednie, a my lecimy na ty. W rezul-tacie dwa sice do dug bd pamitk.

    Wreszcie rusza naprzd koyszcym, szybkim stpem. Musimy si konwulsyjnie trzyma, by nie spa z wielkiej wysokoci. W rezultacie nie widzimy przez ca drog nic, zajci trzy-maniem si i wasnem 1 bezpieczestwem. Ode-tchnlimy dd1piero, gdy so, po godzinnem prze-szo wspinaniu si, nareszcie stan na obszernym dziedzicu starego paacu maharadw.

    Powrotn drog na d wolelimy odby pie-chot, mimo palcego arem soca.

    I ju nigdy nikt nas nie skusi do jazdy na soniu. Krajowcy s przyzwyczajeni do siedze-nia wszdzie, a zatem i na soniu na wasnych pitach, wic moe im by wzgldnie wygodnie, za wicekrl Indyj, , ktry musi przy darberach odbywa uroczystew jazdy na soniu, ma d1a siebie zapewne cakiem inaczej i wygodni.ej urzdzone siedzenie. Inaczej bowiem trudnoby moe byo znale kandydata na to wysokie, w ogromn wadz wyposaone i niesychanym wschodnim przepychem otoczone stanowisko.

  • 58

    Amber, to prawdziwy kamienny i marmurowy poemat, peen ciszy, samotnoci i uroczystych nastrojw. Nad bkitnem grskiem jeziorem rozsiado si, po wszystkich stokach skalistych gr si czepiajc, umare, od dwch wiekw o-puszczone miasto. Znaczna cz miasta to zu-pene ju ruiny ; na murach rosn krzewy i drze-wa, wrd marmurowych, pnczem opltanych ko-lumienek igraj mapy i papugi, powane pawie spaceruj po paacowych galeryach i podcieniach.

    Wszystko to otoczone gigantycznym, gdzie-niegdzie basztami poprzerywanym, po szczytach gr wspinajcym si murem warownym.

    Tylko stary paac maharady, cho rwnie od wiekw pustk stojcy, utrzymany dobrze, i zna, e go od czasu do czasu restauruj.

    Nic dziwnego. Wart troskliwej kon~erwacyi ten olbrzymi paac ze swemi galeryami, podcienia-mi, wieami, erkerami i sztucznemi maemi hin-duskiemi kopukami na smukych kolumienkach. Wobec niego w kt okazae i ogromne, ale zbyt pstre i przeadowane paace Dajpuru. A wewntrz co za przepych koronkowych marmurowych o-kien, majolik, rnokolorowych marmurw.

    Urok Amberu zami nam oryginalno i bar-wno Dajpuru.

    W uroczystym nastroju opuszczamy Amber i Dajpur. Ruszamy w dalsz drog do Agry.

  • AGRA.

    Wjazd do Agry. - Pierwsze wraenia. - Wielcy

    Mogoowie. - Ich historya, pastwo i pomniki. -

    Dingis i Timur. - ,,Kulawy podpalacz i rzenik

    wiata". - Wielki Akbar. - Jego nastpcy. - An-

    gielscy spadkobiercy Mogow. - Fort Agry. - Naj-

    pikniejszy . na wiecie grobowiec: Tad Mahal. -

    Pomnik mioci maeskiej. - Wielki marnotrawca. -

    Tad przy ksiycu. - Biae zjawisko. - piew ule-

    mw. - Grobowiec Akbara w Sikandra. - Sarkofag

    na sonecznej terasie. - Itimad-ud-daulah. - Meczety

    Agry. - Paace. - Turyci amerykascy. - Brzydkie

    strony. - Bazary. - Zakad wizienny.

    Niebo rowio si dopiero na wschodzie, gdy dojedajc do Agry, zobaczylimy z pocigu po raz pierwszy wychylajcy si nad wielk srebrn rzek najpi}{piejszy na wiec!e marmurowy bu-dynek Taj Mahal, Tad, jak w skrceniu wyma-wiaj Anglicy.

    Chcc w tej chwili zrozumie nasze uczucia, trzebaby przedtem przeczyta niejedn ksik

  • 60

    o tern arcydziele budownictwa, jego rysunku i proporcyach, o romantyczno smutnej historyi tej budowy, naczyta si i nasucha hymnw po-chwalnych o biaym marmurowym paacu, ktry zdaniem caego wiata sam jeden wart jest i czasu i trudw podjcia podry do lndyj.

    Z opalowych mgie wyrasta w oddali Tad, jakby oderwany od ziemi i w powietrnu czaro-dziejsko wiszcy, z kopu zarowion wstajcem socem. W widoku tym jest poprostu co mistycznego i nie zapomnianego nigdy.

    A pniej, w drodze z dworca do hotelu, prze-suwaj si nam przed oczami inne cuda : paace, meczety, czerwone gigantyczne mury olbrzymie-go zamku, a ~ po za murw i baszt z czerwo-nego piaskowca wychyla swe wieyczki, kioski i dachy zote, cae miasto paacw, bdcych najszlachetniejszymi na wiecie zabytkami starej maurytaskiej sztuki.

    Jestemy w jednej z najwspanialszych stol_ic olbrzymiego niegdy pastwa Wielkich Mogow. Wadcy ci, co w cieniu zwyciskiej chorgwi

    proroka zawadnli caemi Indyami, niezwykymi i dziwnymi byli ludmi. Potomkowie najkrwaw-szycb w wiecie zdobywcw, najstraszniejszych okrutnikw, Dingishana i Timura, co z gw citych stawiali gnijce pomniki krwawych zwy-cistw - wyszlachetnieli pod niebem Indyi, i stali si Medyceuszami Azyi.

  • 61

    Pierwsi zdobywcy Indyi z rasy Mongow, Dingis i Timur, zostawili po sobie tylko zgli-szcza i pustynie. Zwaszcza Timur osign wprost rekord mordw, krwi, poarw i zniszcze-nia. Pamitnym jest pod tym wzgldem sawny marsz Timura na Indye z r. 1398, wyprawa zdobywcza kulawego podpalacza i rzenika wiata", tern atwiejsza, e ludy i ksita Indyi nie zdobyy si na aden zorganizowany opr. Ani jedno miasto, ani jedna wie nie ocalaa od podpalenia, ani jeden dorosy mczyzna nie u-szed z yciem, bez wzgldu na to, czy si od-razu poddawano czy te prbowano obrony.

    Najkrwawszem byo zdobycie Delhi, po ktrem Timur okrzyknity zosta wadc Indyj we wszyst-kich meczetach. Po . krtkim jednak pobycie Ti-mur opuci Delhi, zdajc inn drog i palc niezniszczone jeszcze osady i mordujc wszyst-ka, co jeszcze yo, z powrotem do swej stolicy w Samarkandzie. I nie zostawi w lndyach ani wojsk, ani rzdu, ani organizacyi adnej, tylko jedynie zgliszcza, trupy, anarchi i zaraz.

    Przez d \i. a miesice potem Delhi byo umar-em cakiem i wyludnionem miastem, a przez nastpnych lat 40 nie miay Indye ani wadzy, ani rzdw adnych, nietylko w rzeczywistoci, ale ani nawet z imienia. Spustoszone, wyludnio-ne, zdemoralizowane, niy Indye przez lat 40

  • 62

    ze sny o strasznych przejciach wrd wewntrznej niemocy.

    W 120 lat po tej krwawej orgii przedsiwzi znw wyprawy zdobywcze do lndyj i za-cz tu na seryo budowa pastwo pierwszy z wielkich Mogow, potomek Timura po mie-czu, a Dingishana po kdzieli, Babar.

    Jake jednak inaczej wyglday te wyprawy zdobywcze Babara w porwnaniu do wypraw jego krwawych przodkw.

    Wielkim zdobywc, ale i wielkim i szlache-tnym czowiekiem by Babar.

    Zamiast w krwi i poarach, jak przodkowie, lubowa si w sztuce i naukach. By muzykiem, poet, malarzem i awanturniczym romantycznym rycerzem. Historya jego przej rycerskich i wy-praw wojennych, w ktrych czsto bywa i pod wozem, bo pozbawionym wadzy wygnacem po lat kilka - jest wprost niesychanie zajmujcym rycerskim romansem.

    Ost~tecznie w szeregu wypraw zawojowa Pan-dab a potem cae pnocne lndye, i to przewa-nie bez rozlewu krwi - bo w lndyach prze-konano si rycho, e miano do czynienia z ludz-kim wojownikiem, co tylko na polu walki po-trafi zabija, zwycionych jednak i ich mienie oszczdza i chroni.

    Po zdobyciu Delhi i Agry uy Babar zdoby-tych olbrzymich skarbw na popraw doli mie-

  • 63

    szkacw, na budowle i inwestycye, i na orga-nizacy olbrzymiego pastwa. Nastpca Ba bara, Humajun, rozszerzy pastwo ku poudniu w sze-regu ze zmiennem szczciem podejmowanych wypraw. Gwnym jednak budowniczym i organizato-

    rem pastwa by trzeci z kolei wadca z rasy Mogow, jeden z najwikszych ludzi i wadcw w dziejach wiata, Akbar. W --kilka lat po wstpieniu na tron, w 18 - roku ycia ogosi jakby program swych rzdw, tak ludzki i spra-wiedliwy, e do dzi dnia moe by wzorem dla niejednego wadcy i dla niejednego rzdu - nie tylko w Azyi. W 16 wieku ogosi wielki wadca Azyi zupen tolerancy wiary i jzyka i rwne dla wszystkich prawa, oznajmiajc, e chce pano-nowa nie dla wasnej satysf akcyi ani dla wy-wyszenia swego ludu, z ktrego pochodzi, lecz dla dobra i szczcia wszystkich swych ludw. _ Programowi temu pozosta wierny do mierci. W pierwszem- dziesicioleciu panowania dokoczy dziea zdobycia reszty [ndyi.

    Wojn uwaa za przykry i bolesny, ale nie-unikniony rodek do wielkiego celu. Po dokona-niu zdobywczego dziea, zacz budowa i orga-nizowa. W Delhi, Agra, T::i.tepur, Sikri wznosi setki wity, paacw i gmachw, wyciskajc na tych pomnikach wybitne pitno swego ge-niuszu.

  • 64

    Nastpnie podj reform administracyi i sy-stemu podatkowego. Najwiksza cz jego urzdze administracyjnych istnieje do dzi dnia, utrzymana i przestrzegana przez angielskie rzdy. Wyborna,:tprzez Akbara stosowana mieszanina despotyzmu i tolerancyi, staa si wzorem dla Anglikw i jest moe jednym z sekretw powo-dzenia ich polityki i ich rzdw w Indyacb.

    Akbar umar po 50 letnich blisko rzdach. Umar wadc, co wyni sen wspaniay stwo-rzenia, zorganizowania i utrwalenia olbrzymiego i najbogatszego n:a wiecie pastwa, i ten sen wcieli w ycie i faktem uczyni na przecig swego ycia - ale tylko na przecig ycia.

    Nastpca jego,' Dehangir, nie dorwna wiel-kiemu ojcu i pradziadowi pod tym wzgldem. Za jego rzdw rozpoczy si na dobre portugalskie, francuskie, holenderskie i angielskie wyprawy do Indyj i opanowywanie rozmaitych czci kraj u przez europejskie kompanie woJskowo-bandlowe. I nie pozostao po Dehangirze nic, tylko kilka piknych budo w li i rozprzenie olbrzymiego pa'stwa. .

    Nastpny wadca, szach Dehan, zdoa jeszcze podtrzyma i utrzyma w caoci spadek Ba bara i Akbara. , Naladowa te we wszystkiem swego wielkiego dziada. W jedneni jednak tylko zdoa mu dorwna i przewyszy, tj. w dobrym sma. ku i twrczoci na p olu budownictwa. Przewy-

  • ;~~--=-~ 1---~~ 7-~ ~

    i-: w N o UJ 2

    ~ ...J UJ

    ~

    :r ...J UJ o

  • 65

    szy go z.nacznie liczb, ogromem, kosztownoci materyau i piknoci wzniesionych przez siebie monumentalnych budowli.

    Koniec ycia przepdzi szach Dehan w wizieniu, strcony z tronu i uwiziony (z powodu marnotrawstwa i zaduenia skarbu) przez swego syna i nastpc Aurangzeba.

    Marn.otrawc - ale bardzo wspaniaym marno-trawc by istotnie Dehan. Jemu gwnie za-wdziczaj Agra i Delhi te swoje budowle, ktre czyni zwaszcza z Agry jakby zaklt w mar-murze bajk z tysica i jednej nocy. Sam ,,naj-pikniejszy na wiecie Tad" mia podobno ko-sztowa 20 lat czasu i 60 milionw rupij.

    Aurangzeb by ostatnim z panujcych jeszcze nad caemi Indyami wielkich Mogow. Bdc fanatycznym mahometaninem, doprowadzi przez krwaw nietolerancy religijn do osabienia pastwa. Jego nietolerancya wywoaa grone powstania Mahratw. Zwyciski wdz Mahratw Siva -ji ogosi si krlem, i dwie potgi, t. j. nietoleranckiego hinduizmu i muzumanizmu roz-dary pastwo, zmagajc si ze sob przez lat dziesitki, z czego korzystaa Anglia.

    Na tern koczy si wielko pastwa wielkich Mogow.

    Obecnie z pastwa niezmiernego nie ma ju ladu.. Spadkobierczyni potgi i sawy azyaty -ckich dynastw staa si Anglia. Ale po tych

    Dr Jan Hupka. Z wdrwki po lndyach. 5

  • 66

    wadcach zostao przecie to, co zapewRia im niemiertelno. - Cudami architektury zasiali miasta pnocnych lndyj stworzyli cudw krain.

    Jak zwyczajny czowiek kae sobie robi no-we ubranie, z tak sam atwoci oni budowali nowe miasta z setkami pomnikowych paacw. Gdy im si sprzykrzyy, porzucali je na mieszkanie mapom i pawiom - i budowali nowe miasta i pa-ace. I gdy zwyczajny czowiek 6 stp ziemi po-trzebuje na swj grb, zakadali oni dla siebie cae miasta grobowe na wieczny spoczynek.

    Wrd bram, ogrodw, kioskw, meczetw -.budowali mauzolea olbrzymie jak piramidy, a jak senne marzenia dziwne i pikne.

    * * *

    Po tern niedugiem zboczeniu w dziedzin hi-storyi Indyj i pastwa wielkich Mogow, zbo-czeniu koniecznem, jeeli si nie wychodzi z przy-puszczenia, e kady z czytelnikw bdzie zna i pamita dzieje lndyj - wracam do zabytkw obecnej Agry.

    Najwspanialszemu na wiecie paacowi grobo-wemu, cudnemu Tad Mahal, naley si . oczywi-cie pierwszestwo. Wic cho przed odwiedze-niem Tadu powicilimy cae p dnia na zwie-dzenie t. z. fortu, rwnie najwspanialszego z pe-

  • 61

    wnoci zamku mo:n_arszego _ z jego perowym \1 ~zetem~ p ;jac;;- etid~, ani ksiniczek1

    wie jaminow, soniowymi schodami i salami publicznych i prywatnych audyencyj - to jed-nak zajrzawszy potem przed zachodem soca -do ogrodw, w ktrych wznosi si Tad; nie moglimy si oderwa od tego widoku, i wraca-limy do kilkakrotnie, w dzie i w nocy, po-wicajc kad woln w czasie pobytu w Agrze

    ,

  • 68

    pod kopu; przed nami jednak drugi uk bramy,. w ktrym jak w rama_ch rysuje si biae, olniewajce zjawisko. Zamkn trzeba na chwil olnione oczy : a

    krew ywiej w yach kry poczyna ze wzru-szenia i podziwu nad tym biaym architektoni-cznym cudem, jaki si . naraz z pord ciemnej zieleni cyprysw parku wyania i w dugiej wstdze w marmurowe ramy ujtej, ku mauzo-leum cigncej si wody, jak w zwierciadle, z nie-sychan czystoci odbija.

    Mamy przed sob najwiksze i najszlah~b1iejsze dzieo sztuki budowniczej.

    Spokj i prostota linij architektonicznych, czy-ste proporcye, adnej wady lub bdu : oko i umys ma prawdziw uczt, patrzc na ten biay paac grobowy.

    Do spotgowania wraenia przyczynia si nie-wtpliwie cae otoczenie. Z cienia, z pod ol-brzymiej kopuy bramy, odsania si w ramach potnego uku biay marmurowy paac, jak nie-spodziane i nieoczekiwane zjawisko, a jego ssiedztwo : dwa zamykajce boki ogrodu meczety z czerwonego piaskowca, i czarnosc zieleni cyprysw ogrodu, i ciemno - zielone jego gbie, i byszczce lustrzane szyby wody, bie-gnce ku biaemu paacowi - wszystko to wskazuje, e przed wiekami, gdy ten marmuro-wy grobowiec budowano, umiano z niezrwna..;

  • 69

    nem wprost_ mistrzowstwem wywoywa nastrj podany za pomoc odpowiedniego ugrupowania agodnych kontrastw barw i wiate, i umiano potgowa wraenie biaoci i smukoci.

    Wszystko wrd tych monumentalnych budowli w tym czarownym parku wskazuje, e rodkowym, gwnym i najwaniejszym puvktem jest biae mauzoleum, a wszystko inne, i bramy, i mury, i meczety, i cyprysy, i grupy drzew, i wodne na rnych poziomach wstgi i baseny, i kwiaty, i przestrzenie, e wszystko to, to tylko godna klej-notu oprawa, e _to tylko ramy, umiejtnie uyte dla podniesienia wdziku samego obrazu.

    Ponad wszystkiem, jak zjawisko gruje i wieci na niebie biaa kopua grobowca, rodkowy punkt caego tego uroczego otoczenia - a pod kopu we wntrzu may sarkofag ukochanej maonki wadcy, szach Dehana: Mumtaz Ma-hali. Jego sarkofag skromnie z boku.

    I tu wewntrz grobowca o nastroju melancho-lijnego smutku umiejtnie i z artyzmem pomy-lano. wiato dzienne, dostajc si tutaj, musi si przecedzi przez cay szereg koronkowych, marmurowych, przepysznych woali, i dochodzi przymione, biae i smutne, jakby ksiycowe, a przecie jasne.

    Gos tu wydany, goniejsze westchnienie lub sowo rzucone pgosem, potguje si w tysickrotnem echu, a potem brzmi coraz ciszej i wra-

  • 70

    ca coraz dwiczniejsze, delikatniejsze, dosko-nalsze.

    Biay marmur wewntrz sadzony drogimi ka-mieniami w najszlachetniejsze, spokojne arabeski, w gazie kwiatw i owocw. aden wzr, aden li, kwiat aden nie powtarza si dwa ra-zy. Na kadym gzymsie co innego. Te nigdy nie widnce, zawsze barw wiee i swietne wizanki kwiatw, tak wprawione w marmur z ca-ym przepychem barw kamieni, rubinw, szma-ragdw, szafirw gwiazdzistych, lapis lazuli, tur-kusw, topazw, opali, e stanowi w nim gadk, lnic powierzchni, dodaj wntrzu uroku, wykwintnego smaku i okazaoci. Wrd tych czarw, wrd tego nastroju naj-

    wspanialszego i najszlachetniejszego przytuku mierci, wrd myli wirujcych w gowie, przy-chodzi mi niespodzianie i natrtnie, jak najprzy-krzejszy dysonans, wspomnieaie czego wstrtnego, przypomnienie najbrzydszego, najbanalniej-szego, najwicej parweniuszowskiego mauzoleum jakie widziaem : grobowca pruskich krlw, mauzoleum Hohenzollernw w Charlottenburgu, gdzie nie umiejc inaczej, prbowano wywoa nastrj przez wprawienie jaskrawo niebieskich szybek - by cho taka wiato niebieska" \viecia staremu cesarzowi Wilhelmowi i jego grobowym towarzyszom.

  • 71

    Zgrzyt tego wspomnienia zm~i mi na chwi-l wraenie otaczajcych mi przepychw; chcc si go pozby, wychodz na zewntrz na jaskra-we wiato soneczne.

    I tu 'na zewntrznych paszczyznach imponuje prostota i pikno ornamentacyj. ciany wykadane s tylko wskimi paskami i arabeskami z czarnego i czerwonego marmuru na wielkich lnicych paszczyznach marmuru biaego . Zresz- t tylko nisze, wgbienia, gzymsy, pene prosto-ty i spokoju. Nfo tu oka nic razi, nic nie nie-pokoi. Nawet adne schody nie przerywaj i nie psuj dugich, powanych linij olbrzymiego fron-tu. Schody bowiem poprowadzono w ten sposb, e si ich, stojc przed grobowcem, cakiem nie widzi. Wyglda to z dou, jak jasny i uroczysty, ale dla yjcych niedost~pny przy-tuek mierci.

    Najwiksze jednak wraenie robi Tad nie z bliska, lecz z oddali, z pod uku bramy wchodowej.

    O kadej porze robi inne wraenie. W dzien-nem sonecznem wietle olniewa poprostu, o zachodzie soca rowi si i' byszczy, jak "Al-pengliihen_". Przy jasnym blasku peni ksiyca wyglda wprost zjawiskowo i cakiem nieziemsko.

    Takiem jest to najpikniejsze w lndyach .i w wiecie dzieo sztuki, zrodzone z najwikszego bolu i najczulszej mioci.

  • 72

    Bo z holu po stracie ukochanej maonki Szach Dahana ono powstao. Gdy mu przy u-rodzeniu dziewitego dziecka umara pierwsza i , najukochasza maonka i sutanka, ktr Mum-taz Mahal t , j. dum paacu nazywa, postano-wi wielki wadca i artysta zbudowa jej pa-mici i swemu blowi pomnik grobowy, jakiego nie miaa jeszcze adna krlowa wiata.

    Ze wszystkich stron Indyj sprowadzono mar-mury i drogie kamienie na grzbietach wielbdw. Przez lat 20 pracowao 20.000 robotnikw i rzebiarzy nad tym pomnikiem maeskiego przywizania.

    Po skoczeniu marmurowego poematu mioci, syn zamkn Szach-Dahana w wizieniu - jako marnotrawc. I przez szereg lat jeszcze spoglda strcony z tronu wizie z jaminowej wie-y zamku w stron, gdzie nad Damn byszczaa biaa ~opua, kryjca to, co mia w yciu naj-droszego.

    Mwi, e umar z twarz ku Tadowi zwr-con ! Wielki marnotrawca !

    Odwiedzalimy Tad kilkakrotnie, w dziep, wie-czr i w nocy przy peni ksiyca. Zwiedzali-my dokadnie i boczne take meczety, z kt-rych galeryj i minaretw coraz to nowe nie-spodziewane widoki na biay Tad i ogrd z jednej, a na byszczc wstg wielkiej witej rzeki z drugiej strony. Z pod arkad minare-

  • 73

    tw widzi si Tad z rnych stron, w roznem owietleniu, a i z zaktkw cienistych parku wszdzie widoki to na cao, to na t lub inn cz biaego grobowca. I nastrj nie- sabnie, lecz przeciwnie potguje si w miar im duej si przebywa.

    Tad jest symbolem, jest kamiennem uosobie- / niem czystoci i witoci wielkiego nieszczcia l i wielkiego blu.

    Myl ucieka do klasycznych pomnikw bliszej nam starej sztuki , przypomina si inny marmurowy symbol: grupa Nioby. Tak tam jak i tu widzi si arcydzieo, pene skamieniaego blu, tam blu matki, tu blu ma, co to zbu-dowa dla pamici kobiety, ktr nad wszystko ukocha.

    Nie zapomn nigdy nocnych odwiedzin Tadu przy ksiycu.

    Wyszedszy z cienia kopuy olbrzymiej bramy, znalazem si w tajemniczym, zalanym potokami ksiycowego wiata ogrodzie, a nademn w po-wietrzu byszczaa biao zielonkawym odcieniem kopua grobowca. Byszczaa ona jakby wasnem wiatem wiecca, byszczay paszczyzny frontu i strzeliste minarety - a na prawo i lewo po-nure czarne plamy cyprysowych grup, rzucajcych czarne cienie na wyoone biaym marmu-rem cieki, na ruchliw, byskotliw wod w dugim wrd marmurowych opasek basenie.

  • 74

    Z zaroli ogrodu idzie ku nam delikatny sze-lest lekkim wiatrem poruszanych lici i gazek, bije ku nam jak z kadzielnicy upajajca wo kwiatw.

    Co nieziemskiego, co mistycznego jest w tym obrazie i tej chwili, gdy powoli wrd blaskw ksiycowych, cisi i uroczyci zbliamy si do biaego zjaw iska.

    W chodzimy do rodka, skd dochodz r.as piewne gosy.

    Po przez marmurowe woale wpada mdy pro-mie ksiycowego wiata, ukazujc zjawisko-wo marmurowy sarkofag a u jego stp dwie po-stacie w turbai:iach i biaych szatach modlcych si ulemw. Jeden recytuje przyciszonym gosem jakq sur z Koranu. Przy kocu podnosi gos i wpada w piew tskny. piew ten idzie w~rd marmurowych k.nronkowych za~on wysoko pod-kopu i odbijajc si dwicznem echem wraca do nas, coraz tskniejszy.

    Trwa ten dwik dugo, cho ulemowie sie-dz ju milczcy - wreszcie cichnie westchnie-niem, szmerem.

    I zaczyna si we wntrzu grobowego paacu najwymowniejsza, uroczysta cisza.

    Tych eh wi kof1cowych, w tern miejscu w no-cy przepdzonych, nie zapomn do mierci.

    * * *

  • 75

    Najokazalszymi zabytkami Agry, s monarsze grobowce w pierwszym rzdzie, potem dopiero meczety i paace.

    W budow Rwoich grobowcw, ktre stawiali sobie za ycia, wkadali wielcy Mogoowie naj-wicej czasu, pracy, pienidzy i wrodzonego im dobrego gustu. Wszystkie te grobowce, to cae . miasta paacw w przepysznych ogrodach; zada-niem ich bowiem byo suy za ycia do prze-chadzki, spoczynku i mieJ zabawy w gronie ro-dziny i przyjaci, a po mierci na grobowy przy-tuek wadcy.

    Jeden Szach Dehan nie zdy ufundowa sobie grobowego ustronia. Mia zamiar, po wy-budowaniu Tad Mahalu dla ony, podobny gro-bowiec z czarnego marmuru po drugiej stronie Daniny ufundowa i oba ogrody grobowe, swj i ony, . poczy marmurowym mostm.

    Byby zapewne jeszcze wicej dugw nastpcy zostawi. Uwiziony jednak przez nastpc, spocz po mierci u boku ony, w Tad Mabalu.

    -Inni jego rodu monarchowie ufundowali sobie sa~i swoje grobowe miasta, przewanie w po-bliu gwnych . stolic, Delhi i Agry, niektrzy jednak w innych dalszych ogromnych Indyj u-stroniach, ktre sobie za ycia upodobali.

    Pod Agr, oprcz najcudniejszego Tadu, s jeszcze dwa przeliczne, . zadziwiajce ogromem

  • 76

    lub kosztownoci materyau i artyzmem, gro-bowe pomniki, nie liczc wielu mniejszych, cho bardzo ozdobnych grobowc6w on i krewnych monarszych.

    Najpikniejszem po Tadu miastem grobowem w ogrodzie jest grb wielkiego Akbara w Si-kan dra, godzin drogi od Agry.

    Jedzie si przez bazary barwne i rojne, a p-niej przez przedmiecia i osady krajowcw, wreszcie przez grobowe pola , zasiane gsto mniej lub wicej okazaymi grobowcami.

    Paac grobowy Akbara otoczony jest, podo-bnie jak Tad, malowniczym ogrodem i potnemi budowlami z czerwonego piaskowca, sucemi za bramy ogrodu. W rodku ogrodu czteropitrowy paac w ksztacie citej piramidy. Trzy dol-ne pitra z czerwonego piaskowcs, czwarte, naj-wysze, z biaego marmuru.

    Naokoo kadego pitra galerye i podcienia, otoczone kolumnad i mnstwem kopulastych wieyczek. Kade wysze pitro zajmuje mniej-sz powierzchni. Najwysze pitro z biaego marmuru, to ju tylko kwadratowa, nie przykryta niczem, owiecona jaskrawem socem terasa, zamknita z bokw ukowemi oknami, w kt-rych zamiast ram i szyb, najmisterniejszej roboty marmurowe siatki, jak koronkowe woale delika-tne, wdziczne i lekkie.

  • 77

    W rodku biaej platformy marmurowy sarko-fag, a na nim jedno tylko sowo: Akbar.

    W arz~ sonecznym, pod goem niebem, na wywyszeniu wyniosem, skd widok rozlegy na miasto Agr, wsie, pola, pomniki, paace i sre-brn - wstg rzeki Damny .ley wielki Akbar, i panuje std duchem zawsze jeszcze nad hindusk krain.

    Z wyyny, na ktrej spoczywa sarkofag, oce-ni mona wybornie cao grobowego ogrodu i okazao bram, z ktrych kada jak zamek, lub meczet, z wieami minaretw po bokach.

    Cao gwnego grobowego paacu, gdy si na patrzy od jednej z bram, robi wraenie czego bardzo wybujaego, czego ju nie mau-rytaskiego, ale raczej hinduskiego . . S znawcy bardzo powani, n. p. Kar~l Lanc-

    koroski, ktrzy wyej stawiaj Sikandr od Tad Mahalu. Ale podczas gdy Tad czyni wraenie powagi, sodyczy i doskonaego spokoju, nie wi-dz tego spokoju i doskonaoci w fantastycz-nych liniach architektonicznych grobowca Akba-ra. Jest w tern jakby co z egzotycznego rococo Pikne nad podziw i smuke s-biaeTcerwone wieyczki i hindaskie daszki. Jest w nich wdzik egzotycznych motyww, ale powagi i spokoju ani ladu.

    Mimo to, na tle indyjskiego krajobrazu, piknem jest to olbrzymie mauzoleum Akbara, wrd

  • 78

    bram, kioskw, szerokich trawnikw, wd i drzew rozoystych. Odzwierciedleniem niezwykej duszy i ideaw zmarego, ktry z muzumakich i hindu-skich czci skadowych zgodn cao chcia utwo-rzy, jest ten pomnik. Jest w nim hindusko dajnowski styl, zczony z maurytaskiemi formami.

    Trzecim, kunsztownym artystycznem wykona-niem szczegw i kosztownoci materyau, cho nie imponujcym ju ogromem grobowcem Agry, jest tak zwany I'timad-ud-daulah. Rwnie w o-grodzie, rwnie w otoczeniu czterech paacowych bram z minaretami, jest may, z biaego marmuru, sadzony drogimi kamieniami paacyk

    ; prawdziwem cackiem nietylko architektoniczn~j, ale jubilerskiej sztuki. Tu i w salach paacowych fortu najlepiej mona widzie i oceni wytworno i doskonao tz. ,,pietra dura" robt, t. j. wkadania w gadk powierzchni marmuru rnokolorowych kamieni, tworzcych arabeski, stylizo-wane kwiaty i owoce.

    Grobowiec I'timad-ud-daulah suy za pomiertne schronienie oj'cu ukochanej ony wielkiego Mogoa Dehangira, Nur dehan. I inni krewni wadcy tu spoczywaj, bo marmurowych sarko-fagw naliczyem dziewi.

    Wspaniaymi s te meczety Agry, zwaszcza dwa wielkie Moti Maszid i Jama Masjid (Dama Ma-szid) zbudowane przez Szach Dehana. Meczety Agry, jak i wogle wszystkie prawie meczety

  • 79

    Indyj, odznaczaj si , tern, e nie ma w nich waciwego zabudowanego wntrza. S to dugie, nakryte kopuami, z trzech stron cakiem otwarte i przewiewne kolumnady; tylko z jednej strony, tam gdzie w rodku Mihrab, zamknite marmurow cian. Niektre zawieraj setki marmurowych kolumn i wielkie bardzo prze~trzenie. Czerwony piaskowiec i biay mar-mur s jedynymi materyaami, jakich do ich budowy uyto.

    Najwykwintniejszym meczetem Agry jest ma-leki perowy meczecik paacowy w forcie. Praw-dziwe to cacko, wykonane w biaym marmurze, pene rzeb i stalaktytowych midzy kolumienkami ozdb, nisz i framug przecudnej roboty w mau-rytaskim stylu.

    Paace monarsze w forcie Agry, to taki o-grom, taka rozmaito form architektonicznych, taki labirynt paacw, kioskw, wie, hal, kou mnad, ani, obszernych dziedzicw i ogrodw, e trzebaby tydzie, by mc uporzdkowa wra~ enia. Otoczone te paace olbrzymim, 70 stp wysokoci, bardzo , fundamentalnym i przelicznym, rozmaitoci penym murem z czerwonego piaskowca. Rozcigaj si one na powierzchni

    .ptorej mili angielskiej. Szereg bram monumentalnych, jedna pikniejsza

    od drugiej, wiedzie do wntrza. Hale publicnych i prywatnych . audyencyj, paac cudw, afoie

  • 80

    ksiniczek i zoty pawilon, wszystko to odzna-. cza si tak prawdziw doskonaoci i wdzikiem linij architektonicznych, takiem przecudnem wykoczeniem szczegw, e miao powiedzie

    mona, e nigdzie na wiecie, nawet w hiszpaskiej Granadzie, nie wznis si geniusz maury-taskich architektw, do takich wyyn dosko-naoci.

    Bogate roboty . pietra dura, a nadewszystko przebijane koronkow robot w cienkich pytach marmuru okna, to szczegy wprost podziwu godne. Niestety w wielu salach w robotach pietra dura zna zniszczenie. Tu i wdzie wi dzi si puste miejsca po kamieniach drogich,

    , ktre za pomoc ostrych narzdzi wyupano. To amerykascy turyci, ktrzy od .jakiego czasu c ~sobie upodobali. Indye i ~ ndami po kil-kuset je zwiedzaj, optani dz kolekcyoner-stwa i chci przywiezienia sobie oryginalnych pamitek z Indyj, spowodowali te zniszczenia. Drogie kamienie powdroway w kieszeniach amerykaskich do ich zbiorw, a w girlandach kwiatw na powierzchni lnicego marmuru w Agrze zostay przerwy, luki i lady barba-rzyakiego wyupywania. Obecnie wadze angiel-skie lepiej ju troch tych cennych zabytkw pilnuj, nie sdz jednak, by mona byo upil-nowa, uywajc do dozoru krajowcw tylko. z ktrych kady, za par rupij przymknie

  • DELHI. - KUTAS MINAR.

  • 81

    oczy w odpowiedniej chwili lub te i sam do-pomoe.

    Wracajc jeszcze do paa