Wyspa kanibali

20
Mówiono, że deportowani zaczęli zjadać zwłoki, że piekli ludzkie mięso. Wyspa [Nazino na rzece Ob] przedstawiała widok straszliwy, przerażający. [zeznanie świadka]

description

Nicolas Werth: Wyspa kanibali. 1933 deportacja i śmierć na Syberii

Transcript of Wyspa kanibali

Page 1: Wyspa kanibali

Mówiono, że deportowani zaczęli zjadać zwłoki,

że piekli ludzkie mięso. Wyspa [Nazino na rzece Ob]

przedstawiała widok straszliwy, przerażający.

[zeznanie świadka]

WYSPA-KANIBALI-popr3.indd 1 2011-01-28 11:54

Page 2: Wyspa kanibali
Page 3: Wyspa kanibali

Nicolas Werth

WYSPA KANIBALI 1933

Deportacja i śmierć na Syberii

tłumaczenie

Marta Szafrańska-Brandt

Kraków 2011

Page 4: Wyspa kanibali
Page 5: Wyspa kanibali

„Człowiek przestał być człowiekiem.Zmienił się w szakala”

Page 6: Wyspa kanibali
Page 7: Wyspa kanibali

221

Czego uczy nas wyjątkowo dobrze udokumentowany –

w porównaniu z innymi przypadkami masowych deporta-

cji – epizod Wyspy Kanibali? Przede wszystkim pokazuje

tragiczną realizację utopii: utopii wielkiego przedsięwzię-

cia inżynierii społecznej, biurokratycznego i policyjnego

planu zmierzającego do „oczyszczenia” pewnych obsza-

rów państwa, głównie miast, z „elementów zdeklasowanych

i społecznie szkodliwych” poprzez zesłanie ich w „rejony-

-śmietniska” na Syberii. Epizod Nazina pozwala nam także

wejrzeć bliżej w niezbyt dobrze jeszcze poznane zasady

funkcjonowania „osiedli specjalnych”, tego „drugiego Gu-

łagu”, który przez ćwierć wieku rozwijał się i działał równo-

legle do systemu obozów pracy. Historia Nazina, tak wyraź-

nie obrazująca klimat skrajnej przemocy, jaki zapanował na

początku lat trzydziestych na radzieckim „Dzikim Wscho-

dzie”, mówi też wiele o tym, co się działo na pozostających

w dużej mierze poza kontrolą peryferiach kraju. Wreszcie

stanowi godne uwagi studium antropologiczne grupy ludzi

Page 8: Wyspa kanibali

WYSPA KANIBALI

222

postawionych w sytuacji ekstremalnej, która rodzi procesy

„decywilizacyjne”, w sensie cofnięcia i zaburzenia społecz-

nego rozwoju1.

„Wielki plan”, zaproponowany na początku 1933 roku przez

szefów policji politycznej i zaakceptowany przez Stalina, sta-

nowił naturalne przedłużenie – niejako drugi, jeszcze bardziej

globalny, etap – zainicjowanego trzy lata wcześniej i w za-

sadniczej mierze zrealizowanego projektu „likwidacji kuła-

ków jako klasy”. Wyłoniony na początku roku 1930 projekt

formułował dwa cele: „wykorzenienie” – takim terminem po-

sługiwano się w tajnych instrukcjach – elementów mogących

ewentualnie stawić opór wobec przymusowej kolektywizacji

wsi oraz skolonizowanie rozległych niezamieszkanych obsza-

rów Syberii, Dalekiej Północy, Uralu i Kazachstanu. Pierwszy

z tych postulatów był świadectwem przekonania, jasno wy-

rażanego przez bolszewików od momentu dojścia do władzy,

że rozdarta antagonizmami klasowymi społeczność chłopska

kryje w sobie „elementy” zdecydowanie wrogo nastawione

wobec reżimu. Drugi wpisywał się w szeroki plan zagospo-

darowania, siłami zesłańców, bezludnych obszarów, w mo-

mencie zaangażowania reżimu w „budowę socjalizmu”. Oba

założenia wyrażały wiarę w to, iż nowe państwo – jako po-

wstałe na gruncie naukowego poznania i znajomości praw

historycznego rozwoju – jest zdolne kształtować społeczeń-

stwo, rugując z niego po drodze elementy wrogie, pasożyt-

nicze lub szkodliwe, które je „zatruwają”.

Page 9: Wyspa kanibali

„CZŁOWIEK PRZESTAŁ BYĆ CZŁOWIEKIEM...”

223

W owej inżynierii społecznej zasadniczą rolę odgrywała

„kultura cyfr”. Opanowała ona najróżniejsze dziedziny życia

politycznego, gospodarczego i społecznego, dając w efek-

cie: „limity rozkułaczania”, szczegółowe liczbowe programy

walki z malarią, krzywe postępów w zwalczaniu analfabety-

zmu czy pięcioletnie założenia produkcyjne. Weźmy choćby

określone w latach 1930–1931 „limity rozkułaczania” dla

każdego regionu2 albo niezliczone plany deportacji opraco-

wywane przez rozmaite wydziały „rachunkowości i kontroli”

Wydziału Osiedli Specjalnych OGPU. Obsesja cyfr przebija

ze wszystkich wykorzystanych w tej książce źródeł. Liczby

globalne, ustalone w Moskwie, liczby „utargowane” przez

władze lokalne, ujęte w statystyki i przekazywane lokalnemu

kierownictwu komendantur plany „osiedlania elementów

zdeklasowanych”, „procent osób wychudzonych i zawszo-

nych” w gotowym do deportacji transporcie, potwierdzane

liczbami „rekordy” („w ciągu 65–70 dni – podkreślał z dumą

szef Wydziału Osiedli Specjalnych na Syberię Zachodnią –

zdołaliśmy skolonizować region Narymu, czego reżimowi

carskiemu nie udało się osiągnąć w trzysta pięćdziesiąt lat”) –

w każdej z tych sytuacji „kultura cyfr” jest znakiem utopij-

nego panowania nad organizmem społecznym, rozbitym na

pozbawione indywidualności „elementy”, którymi się „ope-

ruje” – by sięgnąć po słownictwo używane zarówno przez

autorów, jak i przez wykonawców planów deportacji.

Równolegle z  „kulturą cyfr” zarysowuje się auten-

tyczna „estetyka planowania”3. Jeśli chodzi o  interesu-

jącą nas dziedzinę, widać ją w chęci stworzenia doskonale

Page 10: Wyspa kanibali

WYSPA KANIBALI

224

uporządkowanego, zarządzanego w stylu wojskowo-repre-

syjnym systemu kolonii osiedleńczych oraz „wiosek specjal-

nych”. Źródła urzędowe pełne są planów, schematów, pro-

jektów pokazujących sposoby idealnego funkcjonowania

tych laboratoriów doświadczalnych, jakimi miały być „wio-

ski specjalne”, ze standardowymi barakami, „pomieszcze-

niami do dezynfekcji” (wszechobecna obsesja higieny), dro-

biazgowymi regulaminami wewnętrznymi, które określały

nawet typ literatury dostarczanej deportowanym, a także

strukturami nadzoru, kontroli i reedukacji przez pracę4. Na

początkowym etapie „Wielkiego Przełomu” „wioska spe-

cjalna” albo „kolonia osiedleńcza” jawi się nawet jako moż-

liwy substytut obozu – jak można wyczytać z zastanawia-

jącego tekstu zredagowanego w kwietniu 1930 roku przez

szefa OGPU Gienricha Jagodę:

Sprawę obozów należy rozpatrzyć na nowo. Dzi-

siaj obóz nie jest niczym innym jak zbieraniną więź-

niów, których pracę wykorzystujemy; nie ukazuje

żadnych dalszych perspektyw, ani nam, ani samym

więźniom. Obozy powinny zostać przekształcone

w kolonie osiedli (…). Oto mój pomysł: przeobra-

zić wszystkich więźniów w osadników. Trzeba działać

w sposób następujący: określona grupa więźniów (na

przykład 1500 osób) dostanie przydzielony kawałek

lasu i zbuduje tam dla siebie schronienia. Kto zechce,

sprowadzi rodzinę. Na czele każdej wioski stanie na-

czelnik. Jedna wioska będzie liczyć 200–300 rodzin.

Page 11: Wyspa kanibali

„CZŁOWIEK PRZESTAŁ BYĆ CZŁOWIEKIEM...”

225

Po ukończonej pracy przy karczowaniu drzew ludzie

będą mogli uprawiać ogródek, hodować świnie, kosić

łąki, łowić ryby. Na początku będziemy ich zaopatry-

wać w żywność, ale bardzo szybko zaczną sobie ra-

dzić sami. Deportowanych i wygnanych powinno się

traktować jak więźniów – to znaczy więźniów prze-

kształconych w osadników. W zimie wszyscy osadnicy

będą się zajmować wycinaniem lasu lub inną pracą,

zależy, co im zlecimy. Przewidziane do kolonizacji

regiony są niesłychanie bogate w ropę naftową, wę-

giel i jestem przekonany, że w ciągu zaledwie kilku

lat zrobimy z tych osadniczych kolonii prawdziwe

proletariackie miasta5.

Jest jeszcze trzeci komponent tej utopii: tworzenie pseu-

dokategorii osób przeznaczonych do wydalenia ze wsi czy

miasta, deportacji albo zamknięcia w obozie po zastosowa-

niu pozasądowej procedury administracyjnej czy po pro-

stu policyjnej łapance. Połączenie liczbowych planów oraz

całkowicie arbitralnej kwalifi kacji ofi ar do określonych ka-

tegorii – której dokonywali lokalni funkcjonariusze policji

(czy wręcz, w przypadku kampanii rozkułaczania, sąsiedzi

załatwiający stare porachunki) – musiało doprowadzić do

totalnego bezprawia.

Rozkułaczanie nie tylko nie przybrało bowiem formy ope-

racji planowej, opartej na „jasnych założeniach” i „prze-

widywanych limitach” – jak wyobrażało sobie kierownic-

two OGPU – lecz przerodziło się w proces chaotyczny

Page 12: Wyspa kanibali

WYSPA KANIBALI

226

i w poważnej mierze niekontrolowany. W raportach we-

wnętrznych szefowie policji nieustannie skarżą się na wła-

dze lokalne, że nie aresztują „tych, co trzeba” – co nie

wydaje się zaskakujące wobec faktu, że nikt nigdy dokład-

nie nie określił, kim jest „kułak”6! Ten sam scenariusz po-

wtórzył się w roku 1933, kiedy nadmierne rozbudowanie

pseudokategorii „elementów zdeklasowanych” i „społecz-

nie szkodliwych” zostawiło otwarte pole dla totalnego bez-

prawia. „Sprawa Nazina”, bardziej jeszcze niż inne epizody

łapanek-deportacji z wiosny 1933 roku – na temat których

dysponujemy niestety tylko fragmentarycznymi informa-

cjami – pozwala poprzez analizę konkretnych przykładów

ujrzeć wyraźniej ów klimat oraz praktykę samowładztwa

policji. Po to aby „wypełnić normy i przedstawić rezultaty

w liczbach”, funkcjonariusze policji dokonywali aresztowań

na miejscu, nie wahali się deportować starców, inwalidów,

matek rodzin i innych „zwyczajnych” obywateli, których

jedynym przewinieniem było to, że wyszli z domu bez do-

kumentów albo że „podnieśli głos”. Owo „oszołomienie suk-

cesem”, „entuzjazm administracyjny” – by użyć niektórych

spośród ulubionych wyrażeń Stalina – uruchamiały z ko-

lei cały mechanizm biurokratycznej kontroli i weryfi kacji.

Celem weryfi kacji nie było jednak wykrycie niesprawiedli-

wości ani przywrócenie praworządności, lecz znalezienie

politycznego wyjaśnienia dla klęski wielkiego utopijnego

projektu „zagospodarowania” dzikich obszarów oraz dla

zakłóceń w funkcjonowaniu systemu.

Page 13: Wyspa kanibali

„CZŁOWIEK PRZESTAŁ BYĆ CZŁOWIEKIEM...”

227

Sprawa Nazina rzuca światło na owe zakłócenia, na biu-

rokratyczne relacje między centrum a peryferiami oraz na

główne postacie w systemie osiedli specjalnych. W dojrzewa-

jącym od początku lat trzydziestych projekcie „racjonalnego”

uporządkowania radzieckiego państwa – taki jest w isto-

cie sens wielkiej kampanii „paszportyzacji” oraz deportacji

z 1933 roku7 – Syberia, Daleka Północ czy Kazachstan sta-

nowią „rejony-śmietniska”, do których się wywozi wszyst-

kie elementy zbędne w wizytówkach socjalizmu – Moskwie,

Leningradzie oraz innych dużych miastach „o reżimie spe-

cjalnym”. Dla syberyjskich władz politycznych napływ setek

tysięcy wyrzutków społeczeństwa (z których bardzo wielu

od swego przybycia pozostaje poza wszelką kontrolą) nie

przedstawia – jak to wyraża bez ogródek przedstawiciel peł-

nomocny OGPU dla Syberii Zachodniej – „żadnej wartości,

jeśli chodzi o wykorzystanie gospodarcze i zagospodarowa-

nie terenu”. Stanowi jedynie poważne źródło niepokojów

społecznych i destabilizacji. „W żadnej dziedzinie – twierdzi

syberyjski przywódca partii komunistycznej Robert Eiche –

rozdział między centrum a peryferiami nie jest tak duży jak

w sprawach dotyczących przesiedleńców specjalnych”. Z jed-

nej strony widać tendencję do „zawyżania liczb, opracowy-

wania wielkich planów”, z drugiej – konieczność „osiedle-

nia w rekordowym czasie i bez żadnych środków mas ludzi

w tajdze i dopilnowania, żeby nie uciekali”. Stąd nieustanne

targowanie się (w którym, trzeba przyznać, regiony mają

bardzo ograniczone pole manewru), całkowity brak koordy-

nacji między niezliczonymi urzędami odpowiedzialnymi za

Page 14: Wyspa kanibali

WYSPA KANIBALI

228

nadzór nad zesłańcami, sprzeczne instrukcje, nieuzgodnione

terminy – przy pogarszających sytuację ogromnych odległoś-

ciach i fatalnym stanie transportu. Dodajmy do tych czynni-

ków strukturalnych presję czasu – masowe deportacje z 1933

roku mają się nastąpić w ciągu zaledwie dwóch, trzech mie-

sięcy – oraz trudne warunki meteorologiczne, a będziemy

mieli pełen obraz ciągu wydarzeń, który doprowadził do

tragicznej w skutkach „deportacji-porzucenia” na Nazinie.

Dzięki raportom powołanej do zbadania tej sprawy komisji

śledczej możemy lepiej zrozumieć rolę funkcjonariuszy kie-

rujących akcją na wszystkich szczeblach, a także ocenić ich

możliwości działania oraz wyobrażenia na temat realizacji

tego opracowanego w Moskwie projektu – którego cel nie

jest chyba dla nich zbyt jasny. Najczęściej są oni zupełnie

zdezorientowani, otrzymując niezgodne z sobą rozkazy czy

sprzeczne informacje (w takiej czy innej komendanturze ma

być osiedlonych, nie wiadomo: 25, 15 albo 5 tysięcy depor-

towanych), nie wiedzą, co robić z „kontyngentami elemen-

tów zdeklasowanych z miast”: może odsyłać je po prostu

dalej? „Wypasać” je czy „pozwolić im zdechnąć” – by za-

cytować mocne sformułowania używane przez członków

niższej kadry Sibłagu. Czy ogólna dezorganizacja, jaka od

Moskwy po Aleksandrowskoje towarzyszy całemu przedsię-

wzięciu, nie popycha niższej egzekutywy do tego, by elimi-

nować fi zycznie deportowane „elementy”, które na dodatek

wydają się tak obce?

Page 15: Wyspa kanibali

„CZŁOWIEK PRZESTAŁ BYĆ CZŁOWIEKIEM...”

229

Historia Nazina ma jeszcze jeden wymiar: opowiada o od-

ległych, niezmierzonych i ogarniętych przemocą obszarach

radzieckiego „Dzikiego Wschodu”. Obszarach nieustannego

zagrożenia, słabo kontrolowanych przez państwo, na któ-

rych skupiają się ludzie z marginesu i wyjęci spod prawa,

a uzbrojone bandy atakują samotne kołchozy, zabijając

nielicznych „przedstawicieli władzy radzieckiej”. Obsza-

rach bezprawia i gwałtu, gdzie każdy nosi broń, życie ludz-

kie nie przedstawia żadnej wartości, a nieraz zamiast na

zwierzęta poluje się na ludzi. Obszarach na skutek unice-

stwienia syberyjskiego chłopstwa – bez wątpienia najbar-

dziej przedsiębiorczego w całej Rosji – pogrążonych od

początku lat trzydziestych w skrajnej nędzy, dotkniętych

niedostatkiem i głodem. Obszarach, na których państwo –

w każdym razie w sensie, jaki nadaje temu pojęciu Max

Weber, jako „instytucja polityczna prowadząca ciągłą dzia-

łalność, jeśli i o ile jej sztab administracyjny skutecznie

rości sobie prawo do monopolu prawomocnego fi zycznego

przymusu w celu urzeczywistnienia jej porządków”8 – jest

niemal nieobecne.

Do tego to wybuchowego tygla deportuje się setki tysięcy

więźniów. Czy może dziwić, że co roku jedna trzecia z nich

znika – ginie albo ucieka? Przy czym proporcja ta wydaje się

nie robić większego wrażenia na przywódcach. W ich mnie-

maniu poziom strat „nie jest specjalnie wysoki, jeśli wziąć

pod uwagę wyjątkową skalę przedsięwzięcia” – wpisanego

„w linię partii”, w którą należy wierzyć, nawet jeśli tego

czy innego przedstawiciela władzy ogarniają wątpliwości.

Page 16: Wyspa kanibali

WYSPA KANIBALI

230

Na skutek splotu dramatycznych okoliczności – grupa lu-

dzi pozbawionych absolutnie wszystkiego i wyjątkowo nie-

przygotowanych została wysłana bez jakiejkolwiek opieki

administracyjnej do miejsc szczególnie nieodpowiednich do

zamieszkania – w ciągu kilku tygodni na Nazinie zginęły lub

zaginęły dwie trzecie deportowanych. Jako przykład ekstre-

malny, przypadek skrajny, ten tragiczny epizod wpisuje się

nie tylko w dzieje realizacji utopii, w funkcjonowanie biuro-

kratycznego i represyjnego systemu osiedli specjalnych, ale

także w klimat tego obszaru, tak bardzo nasycony przemocą.

„Na wyspie Nazino człowiek przestał być człowiekiem. Zmie-

nił się w szakala” – pisał instruktor-propagandzista Wie-

liczko w liście do Stalina, parafrazując, z pewnością nie-

świadomie, słynne powiedzenie „Homo homini lupus”. Otóż

jest jeszcze czwarty aspekt epizodu Wyspy Kanibali, ledwo

przez nas zaznaczony w związku ze szczególnym charak-

terem źródeł pokazujących raczej wadliwość biurokracji:

to aspekt cofnięcia się pod względem cywilizacyjnym. Naj-

pierw w planie kultury materialnej, którego najbardziej ude-

rzającym przykładem jest powrót do starej, znanej jeszcze

w Rusi średniowiecznej praktyki pisania na korze brzozo-

wej! Potem w planie relacji międzyludzkich: raz po raz,

i w jakże wymowny sposób, w wypowiedziach i gestach

„przedstawicieli władzy radzieckiej”, lokalnych funkcjona-

riuszy partii i komendantur Sibłagu oraz strażników odpo-

wiedzialnych za administrację i nadzór dochodzi do głosu

Page 17: Wyspa kanibali

„CZŁOWIEK PRZESTAŁ BYĆ CZŁOWIEKIEM...”

skrajna przemoc wobec zesłańców, traktowanych naprawdę

jak zwierzęta. Na Nazinie odradza się ukształtowany w nie-

pamiętnych czasach porządek pasterski: strażnicy-pasterze

wypasają swoje stada – zwierzęta okładane przy lada okazji

kijem, nauczone wiosłować, wytresowane do aportowania

łupów. Do tych, którzy odmawiają podporządkowania się

temu układowi albo próbują uciec, strzela się jak na polo-

waniu; jakby byli dzikimi zwierzętami, niebezpiecznymi

drapieżnikami żywiącymi się ludzkim mięsem. Nowa utopia

oczyszczającej i cywilizującej, doskonale opanowanej inży-

nierii społecznej, paradoksalnie, wydobywa na powierzch-

nię cały splot sytuacji archaicznych. W tym sensie epizod

ten stanowi w swojej całości obraz zamysłów stalinizmu –

i ich urzeczywistnienia9.

Page 18: Wyspa kanibali
Page 19: Wyspa kanibali

Spis treści

Słowniczek   .    .    .    .    .    .    .    .    .    .    .    .    .   7Przedmowa  .    .    .    .    .    .    .    .    .    .    .    .    .   9

Rozdział 1. „Wielki plan”    .    .    .    .    .    .    .    .    .   21Rozdział 2. Syberia Zachodnia, kraj deportacji  .    .    .   47Rozdział 3. Negocjacje i przygotowania  .    .    .    .    .   89Rozdział 4. W obozie przejściowym w Tomsku   .    .    .   123Rozdział 5. Nazino  .    .    .    .    .    .    .    .    .    .    .   163

„Człowiek przestał być człowiekiem. Zmienił się w szakala”  .    .    .    .    .    .    .    .    .    .    .    .   219

Epilog. 1933–1937 .    .    .    .    .    .    .    .    .    .    .   233

Podziękowania   .    .    .    .    .    .    .    .    .    .    .    .   251Przypisy   .    .    .    .    .    .    .    .    .    .    .    .    .    .   253

Page 20: Wyspa kanibali

Jak co roku wiosną 1933 mieszkańcy jednej z wiosek nad rzeką Ob popłynęli na wyspę Nazino obdzierać korę z drzew. Tym razem ich oczom ukazał się przerażający widok. 6 tysięcy ludzi uznanych przez reżim za „elementy zdeklasowane i szkodliwe społecznie” zostało tu deportowanych z odległych części sowieckiej Rosji. Władza pozostawiła ich samym sobie – bez żywności, opieki medycznej i nadzoru – stłoczonych na niewielkiej wyspie śmierci w środku lodowego piekła.

„Likwidacja klasy kułaków” dotknęła 2 miliony osób. W ciągu trzech lat życie straciła niemal połowa przesiedlonych. Nawet Stalin, gdy dowiedział się o losach ludzi pozostawionych na Nazinie, osobiście rozkazał wstrzymać akcję. Nicolas Werth odsłania klimatprzemocy i zacofania, jaki panował na obszarach sowieckiego

„Dzikiego Wschodu”.

Oto historia Wyspy Kanibali.

Ukrywana w archiwach zbrodnia Stalina

dopiero teraz wychodzi na jaw.

Cena detal. 39,90 zł

WYSPA-KANIBALI-popr3.indd 1 2011-01-28 11:54