Świętujmy Boże Narodzenielogistyk-zsl.wroclaw.pl/portos/pdf/logos_12_2017.pdf · polski sklep,...

9
Gdy zbliża się okres świąt Bożego Narodzenia, chyba w każdym odżywają wspo- mnienia z wczesnego dzie- ciństwa. Zapach potraw przygotowywanych często dość wcześnie przez mamy lub babcie. Korzenna woń pierników, często zdobio- nych później przez dzieci lukrem i kolorowymi posyp- kami. Zapach choinki przy- wiezionej ze straganu, któ- ra po przystrojeniu bomb- kami, różnokolorowymi światełkami , cukierkami, orzechami, szyszkami czy sopelkami rozjaśniała po- kój na czas od wigilii aż po święto Trzech Króli, które przypada na 6 stycznia. Przygotowywanie ozdób choinkowych często spada- ło też na dzieci, które wy- cinały z papieru, krepy kształty, łącząc je w mi- sterne łańcuchy lub różne zabawki– koszyki, ptaszki, koniki, mikołaje, aniołkiTo dopiero była zabawa. A potem przychodziło oczeki- wanie na prezenty, które opakowane w papiery znaj- dowały się jakimś cudem niepostrzeżenie pod choin- ką. Często nie były to naj- nowsze markowe części garderoby czy elektro- niczne gadżety różnych marek tak pożądane już nawet przez kilkulatków. Czy ktoś z Was, drodzy czytelnicy, nie wspomina wyczekiwanie pierwszej gwiazdki na niebie, by usiąść do stołu przykryte- go białym obrusem, by po- próbować tylko na tę oka- zję smakołyków– kutii, barszczu z uszkami, karpia w galarecie czy zupy grzy- bowej albo z suszonych śliwek lub kapusty z grzy- bami/Red/ Świętujmy Boże Narodzenie W tym numerze: Wspomnienia z prak- tyk zagranicznych 2 NATO DAY 3 Praca naszej kole- żanki na temat po- mocy 4-5 Gra planszowa wspa- niałym prezentem 5 Pyszne pierniczki 6 Opowiadania cd 7 Zwyczaje studniów- kowe 8 Ważne tematy: Boże Narodzenie Praktyki w ramach pro- gramu Erasmus Przepis na pyszne je- dzonko Ciekawa gra Kilka słów o niesieniu pomocy Air show Przed studniówką Kalendarium, humor Grudzień 2017

Transcript of Świętujmy Boże Narodzenielogistyk-zsl.wroclaw.pl/portos/pdf/logos_12_2017.pdf · polski sklep,...

Page 1: Świętujmy Boże Narodzenielogistyk-zsl.wroclaw.pl/portos/pdf/logos_12_2017.pdf · polski sklep, do którego chodziliśmy często na zakupy. Na firmę, w której pracowałem, nie

Gdy zbliża się okres świąt Bożego Narodzenia, chyba w każdym odżywają wspo-mnienia z wczesnego dzie-ciństwa. Zapach potraw przygotowywanych często dość wcześnie przez mamy lub babcie. Korzenna woń pierników, często zdobio-nych później przez dzieci lukrem i kolorowymi posyp-kami. Zapach choinki przy-wiezionej ze straganu, któ-ra po przystrojeniu bomb-kami, różnokolorowymi światełkami , cukierkami, orzechami, szyszkami czy sopelkami rozjaśniała po-

kój na czas od wigilii aż po święto Trzech Króli, które przypada na 6 stycznia. Przygotowywanie ozdób choinkowych często spada-ło też na dzieci, które wy-cinały z papieru, krepy kształty, łącząc je w mi-sterne łańcuchy lub różne zabawki– koszyki, ptaszki, koniki, mikołaje, aniołki… To dopiero była zabawa. A potem przychodziło oczeki-wanie na prezenty, które opakowane w papiery znaj-dowały się jakimś cudem niepostrzeżenie pod choin-ką. Często nie były to naj-

nowsze markowe części garderoby czy elektro-niczne gadżety różnych marek tak pożądane już nawet przez kilkulatków. Czy ktoś z Was, drodzy czytelnicy, nie wspomina wyczekiwanie pierwszej gwiazdki na niebie, by usiąść do stołu przykryte-go białym obrusem, by po-próbować tylko na tę oka-zję smakołyków– kutii, barszczu z uszkami, karpia w galarecie czy zupy grzy-bowej albo z suszonych śliwek lub kapusty z grzy-bami… /Red/

Świętujmy Boże Narodzenie

W tym numerze:

Wspomnienia z prak-tyk zagranicznych

2

NATO DAY 3

Praca naszej kole-żanki na temat po-mocy

4-5

Gra planszowa wspa-niałym prezentem

5

Pyszne pierniczki 6

Opowiadania cd 7

Zwyczaje studniów-kowe

8

Ważne tematy:

• Boże Narodzenie

• Praktyki w ramach pro-gramu Erasmus

• Przepis na pyszne je-dzonko

• Ciekawa gra

• Kilka słów o niesieniu pomocy

• Air show

• Przed studniówką

• Kalendarium, humor

Grudzień 2017

Page 2: Świętujmy Boże Narodzenielogistyk-zsl.wroclaw.pl/portos/pdf/logos_12_2017.pdf · polski sklep, do którego chodziliśmy często na zakupy. Na firmę, w której pracowałem, nie

Dawid: Wzięcie udziału w projekcie i wylot do Irlandii na praktyki to była jedna z moich najlepszych decy-zji. Lecąc tam, nie spodziewałem się pięciogwiazdkowego hotelu, mieszka-liśmy w zwykłym turystycznym ho-stelu, który był naprawdę bardzo przytulny. Nie mam co do zakwatero-wania zastrzeżeń, oprócz tego, że woda w prysznicach ciągle zmieniała temperaturę! Niedaleko hostelu był polski sklep, do którego chodziliśmy często na zakupy. Na firmę, w której pracowałem, nie mogę narzekać, pra-cownicy byli przyjaźnie nastawieni, ze spokojem przyjmowali moje błę-dy.

Praca jaką wykonywałem była w 100% związana z moim kierunkiem nauki. Godziny pracy były optymalne i bar-dzo wygodne. Jedynym minusem było to, że autobusy się spóźniały.

Czas po pracy organizowaliśmy sobie sami, jak nam było wygodnie. Nie by-liśmy trzymani za rękę jak dzieci, wszyscy byliśmy odpowiedzialni sami za siebie.

W weekendy odpoczywaliśmy w ho-stelu albo zwiedzaliśmy Cork, które jest ładnym miastem. Wyjazd na kli-fy i do Dublina był bardzo ciekawy i miło spędziłem czas ze znajomymi. Czas zleciał mi bardzo szybko i z kumplami, z którymi tam byłem, mógłbym nawet miesiąc dłużej zo-stać. Nie chciałem wracać, zresztą inni, z tego co słyszałem, też nie chcieli. Będę bardzo miło wspominał czas, który tam spędziłem.

Klaudia: Wyjazd na praktyki do Ir-landii był najlepszą decyzją w moim życiu. Miałam okazję zwiedzić ten piękny kraj, poznać nowych ludzi, usamodzielnić się i przede wszystkim przełamać barierę językową. Wszy-scy ludzie w Irlandii byli bardzo mili i otwarci, dzięki czemu mogłam po-znać i porozmawiać z ludźmi z róż-nych krajów. Pracę, do której

uczęszczałam, bardzo dobrze wspominam, ponieważ robiłam ciekawe rzeczy i mogłam zoba-czyć jak wygląda logistyka w praktyce, co jest jak najbar-dziej na plus. Atmosfera w fir-mie była cudowna, a ludzie, z którymi pracowałam, bardzo weseli i pozytywni. Hostel, gdzie mieszkaliśmy, nie był o wysokich standardach, lecz mimo tego było tam fajnie i bardzo lubiłam tam spędzać czas. Najlepiej z tego hostelu wspominam Borysa z recepcji- Polaka, z którym bardzo często i miło rozmawiali-śmy.

Cały wyjazd do Irlandii był wspaniałą przygodą i możliwo-ścią poznania kraju, języka a także zintegrowania się z ludźmi z klasy. Ciężko jest mi wyrazić w słowach jak niesamowicie tam było. Jedyną negatywną rzeczą w tym wszystkim było to, że wyjazd trwał tylko miesiąc, gdyż jest to zdecydowanie za krótko. Gdybym miała ponowną możli-wość uczestniczenia w takim wyjeździe, bez wahania bym się zgodziła.

Kacper: Odbyte praktyki zagra-niczne w Irlandii wspominam bardzomiło. Nie wiem nawet kiedy minął ten miesiąc, nie mogłem uwierzyć, że to już koniec. Zdobyłem ciekawe doświadczenia i poznałem bar-dzo miłych ludzi. Do samego wy-jazdu i pobytu nie mam żadnych zastrzeżeń , gdyż wszystko mi się tam podobało. Najmilej wspominam zwiedzanie klifów, gdyż zrobiły na mnie przeogrom-ne wrażenie. Ogólnie wyjazd polecam bardzo , a gdybym miał okazję jeszcze raz wyjechać, zdecydowałbym się bez namysłu. Krzysztof: Cały wyjazd jak i praktyki uważam za udane. Moż-

Str. 2

Nasze praktyki… Podsumowanie pobytu w Cork

na było zdobyć doświadczenie i prze-konać się jak naprawdę wygląda praca za granicą, sprawdzić swoje umiejęt-ności językowe. Pobyt w hostelu może nie był luksusowy - wyposażenie w kuchni było trochę zniszczone, ale nie przeszkadzało nam to. Ludzie w Irlan-dii są bardzo sympatyczni, więc wpły-wało to na miłą atmosferę w pracy i w hostelu. Jedynym minusem jest pogo-da irlandzka, którą dało się odczuć podczas wycieczki na klify, gdy przy-jechaliśmy na miejsce padało oraz była mgła- w dużym stopniu ograniczała widoczność. Polecam wszystkim taki wyjazd, to niezapomniane przeżycia.

Paula: Pobyt w Irlandii był jednym z moich najlepszych wyjazdów. W pracy mogłam się bardzo dużo nauczyć, przede wszystkim wzmocnić swoje umiejętności z języka angielskiego oraz w praktyce wypróbować to, cze-go nauczyłam się na lekcjach. Ludzie w pracy szczegółowo i z cierpliwością tłumaczyli mi wszystkie zadania, któ-rych musiałam się podjąć. Przed wy-jazdem bardzo się stresowałam, głów-nie z powodu strony językowej, nato-miast nie było się czego obawiać, bo współpracownicy w mojej firmie byli bardzo wyrozumiali. Miałam również możliwość zwiedzić kraj, który jest piękny, poznać nową kulturę i nowych ludzi. Mogłam również zintegrować się ze znajomymi ze szkoły. Wszystko jak najbardziej na plus. Jedynym utrud-nieniem była komunikacja miejska, przez co dojazd z pracy i do pracy był czasem uciążliwy. Mimo tego uważam, że wyjazd był świetny i z chęcią wy-brałabym się na taki ponownie.

Grudzień 2017

Page 3: Świętujmy Boże Narodzenielogistyk-zsl.wroclaw.pl/portos/pdf/logos_12_2017.pdf · polski sklep, do którego chodziliśmy często na zakupy. Na firmę, w której pracowałem, nie

Jak co roku od 16 lat we wrześniu odby-ły się Nato Day w czeskiej Ostrawie. W tym roku partnerem była Słowacja. Program był świetny, lecz pogoda już nie. W sobotę w dynamice głównie podzi-wialiśmy Eurofightery i Mi-24 . W niedzielę z dynamiki widzieliśmy słowackiego Tupoleva TU-154, który wykonał swój ostatni lot w historii, to-warzyszył mu Airbus A319, który go zastępuje i przewozi najważniejsze oso-by na Słowacji. Wystawa statyczna w tym roku była bardzo urozmaicona. Jak co roku można było podziwiać B-52 (amerykański bombowiec z 1952 roku biorący udział m.in. w wojnie wietnam-skiej). Jedną z głównych atrakcji był Boeing 737 AEW&C , była to pierwsza okazja, aby zobaczyć tą maszynę w na-szym rejonie. Kolejną ciekawszą maszy-ną był Fokker 100 słowackich sił po-wietrznych, który został pokazany ze względu na partnerstwo Słowacji.

Grudzień 2017

NATO DAY 2017

Str. 3

Page 4: Świętujmy Boże Narodzenielogistyk-zsl.wroclaw.pl/portos/pdf/logos_12_2017.pdf · polski sklep, do którego chodziliśmy często na zakupy. Na firmę, w której pracowałem, nie

Nasza koleżanka zwyciężyła w konkursie literackim „My Polacy, My Dolnoślązacy”. Serdecznie Ci gratulujemy, Małgosiu i życzymy wielu ko-lejnych sukcesów. Oto praca, którą warto przeczytać.

Można nie pomagać, można znaleźć wiele

racjonalnych argumentów dla konkretnych

przypadków, aby nie pomagać. Ale to nic nie

zmieni. Nadal będą głodni, chorzy, cierpiący,

potrzebujący. Lepiej zgrzeszyć nadmiarem

dobroci i naiwności, niż nadmiarem kalkula-

cji i nieufności” (o. Fabian Kaltbach OFM).

Patrząc na ten cytat, na te kilka słów,

bardzo długo zastanawiałam się jak jest

naprawdę. A raczej zastanawiałam się

jak świat dzisiaj podchodzi do pomocy.

Każdy chociaż raz sobie zadał to pytanie

„Czy warto pomagać?”. Ludzie z pew-

nej stacji telewizyjnej, promujący dość

popularną fundację, twierdzą, że warto,

ale może chodzi im tylko o pieniądze i

wzbudzenie w odbiorcach współczucia,

którzy popatrzą na chore dziecko i ich

dotychczas twarde jak kamień serce

zmięknie i wyślą tego jednego smsa ( w

przypływie hojności nawet dwa ), bo

biedna dziewczynka bardzo ciężko cho-

ruje, trzeba jej pomóc? A wiesz ( zwra-

cam się teraz bezpośrednio do mojego

czytelnika oczywiście ) co mnie najbar-

dziej w takich ludziach denerwuje? Że

obcej osobie pomogą bezwarunkowo i

natychmiastowo, a nie potrafią zawieźć

do lekarza swojej ciężko chorej siostry ,

bo nie mają czasu, bo paliwo za drogie,

bo przecież trawnik trzeba skosić, mimo

że jest zima i leży 10 cm śniegu.

- Śnieg leży? Ojeeej, niestety nie zawio-

zę Cię, muszę odśnieżyć.

Oczywiście nie kwestionuję tego, że

ludzie wspomagają małymi kwotami

wszystkie potrzebujące dzieci, sama

kiedy patrzę na ich cierpienie, serce mi

się ściska i krew mrozi w żyłach. Jednak

dlaczego czasami łatwiej jest nam po-

móc komuś kompletnie obcemu niż jed-

nej z najbliższych nam osób? Jaki jest

racjonalny argument, żeby naszej ma-

mie, siostrze, ojcu, bratu, babci, kotu,

psu czy śwince morskiej nie pomóc,

kiedy tego potrzebują? Podziwiam Twój

szlachetny czyn, wydałeś 5,50 zł dla

chłopca, który choruje na mukowiscydo-

zę. Gratuluję, jesteś bohaterem. A co z

Twoją matką, która potrzebuje Twojej

obecności, bo popadła w depresję po

śmierci taty? Co z Twoim bratem, który

zaczął ćpać, zadawać się z szemranym

towarzystwem i napadać na ludzi? Oni

nie potrzebują wiele, chcą jedynie Two-

jego wsparcia. Kalkulujesz komu opłaca

się pomóc i przedkładasz obcych ludzi

nad rodzinę? Jestem wzruszona.

Religia chrześcijańska, w jakiej wielu

Polaków jest wychowywanych głosi

miłosierdzie i dobroć dla innych ludzi,

bo Pan Bóg siedzi w chmurkach i widzi

każdy nasz dobry uczynek wobec bliź-

niego. A jak nie pomożesz pani na ulicy,

która niesie ciężkie torby z zakupami, to

Bóg pogrozi Ci paluszkiem, ale i tak

wybaczy kiedy grzeczniej przybiegniesz

do księdza przed Bożym Narodzeniem

lub Wielkanocą, z fałszywie skruszo-

nym sercem i wyznasz, jaki to byłeś w

tym roku niegrzeczny, ( pamiętaj, Św.

Mikołaj nie przychodzi do niedobrych

dzieci, możesz liczyć jedynie na rózgę!).

Potem będziesz udawał świętego przez

kilka dni, bo przecież się wyspowiada-

łeś, wszystko jest w porządku, na pewno

pójdziesz do nieba.

Czasami mam wrażenie, że ludzie wła-

śnie w taki sposób traktują swoją wiarę i

podejście do jej zasad, między innymi

do dobroci. Myślą sobie „Niby się boję,

jakieś tam wyrzuty sumienia mam, ale

po co to komu? Przecież Bóg wybacza

wszystkim. Co z tego, że nie pomogłem

tej pani na ulicy. Na pewno nie jestem

gorszy od tego zbrodniarza, który

zgwałcił kobietę, a potem ją zabił!” Tu-

taj niestety muszę rozwiać wszystkie

wątpliwości pseudo- katolików, którzy

tak strasznie są pewni swojego cudow-

nego, mlekiem i miodem płynącego ży-

cia w niebie i to jeszcze u samych stóp

Stwórcy. Po pierwsze, gdyby Bóg

wszystkim wybaczał, piekło by nie ist-

niało i Szatan generalnie nie miałby nic

do roboty. Myślicie, że on tak dla zaba-

wy nas wszystkich kusi? Jasne, rozu-

miem, że może mu się tam trochę nu-

dzić i na pewno jest mu piekielnie gorą-

co, ale niestety on ma w tym swój cel.

Chce za wszelką cenę doprowadzić do

tego, żeby człowiek za swoje złe uczyn-

ki nie czuł skruchy w sercu. Żebyśmy

byli hipokrytami, robili jedno, a mówili

drugie. A „dobroć” to jedna z najłatwiej-

szych dróg do tego, aby taką hipokryzję

w nas zasiać. Przywołałam przykład, w

którym mówiłam o kimś, kto pomaga

chorej dziewczynce, wysyła pieniądze

na jej leczenie, itd., a nie potrafi pomóc

swojej własnej rodzinie. To jest właśnie

ta hipokryzja. Jeśli wspomoże kogoś ze

znanej fundacji, będzie miał tego po-

twierdzenie w postaci zwrotnej wiado-

mości z podziękowaniami. Aż kusi, że-

by pochwalić się przed znajomymi jaki

jest dobry dla innych ludzi, a już

zwłaszcza pochwali się przed tą piękną

brunetką, która mu się tak bardzo podo-

ba. Niech widzi, że ma gest. A matka

chora na depresję i brat narkoman? Co

ten biedny korposzczur by powiedział

znajomym, gdyby się dowiedzieli, że ma

taką patologię w rodzinie i matkę psy-

chicznie chorą? Wstyd straszny. A wie-

ści szybko się rozchodzą i na pewno nie

umknęłoby to uwagi któremuś z jego

kolegów. A już broń Boże jakby brunet-

ka się o tym dowiedziała. Patrzyłaby na

niego przez pryzmat jego bliskich. Nie

może sobie pozwolić na zniszczenie

swojej reputacji. Przecież to jest niepod-

ważalny argument na to, że nie zawsze

warto pomagać. Chyba każdy się z tym

zgadza, prawda?

Po drugie, tak bardzo lubimy porówny-

wać się do innych i wybielać samych

siebie. Jasne, człowiek, który kogoś

zgwałcił i zamordował raczej nie stanie

jako pierwszy w kolejce przed bramą do

niebios i św. Piotr nie rozłoży mu czer-

wonego dywanu, ale jeśli będzie tego

naprawdę bardzo żałował i jego skrucha

będzie prawdziwa, nie na pokaz, Bóg

będzie mu w stanie to wybaczyć. Oczy-

wiście będzie musiał trochę posprzątać

w tym czyśćcu, aż to miejsce będzie

wyglądem przypominało nazwę. Ale

najważniejszy jest czysty i PRAWDZI-

WY żal za grzechy.

Grudzień 2017

Warto wspomnieć o naszych sukcesach...

Str. 4

Page 5: Świętujmy Boże Narodzenielogistyk-zsl.wroclaw.pl/portos/pdf/logos_12_2017.pdf · polski sklep, do którego chodziliśmy często na zakupy. Na firmę, w której pracowałem, nie

Kiedyś przeczytałam bardzo mądre słowa, które powiedział Budda „Ty, jak nikt we Wszechświecie, zasługu-jesz na swoją miłość”. Podobnie jest z dobrocią. Ty i Twoi bliscy jak nikt, zasługujecie na Twoją dobroć. Naucz się najpierw pomagać swoim najbliż-szym i dbaj o to czy im czegoś nie trzeba. Czasami wystarczy tylko po-święcić trochę swojego cennego cza-su, nie musisz wydawać na nich milio-nów, a czasem nawet złamanego gro-sza nie będziesz musiał dać. Zba-wienny może być jeden uśmiech, jed-no spojrzenie czy uściśnięcie dłoni, aby komuś zrobiło się lepiej. Nie mu-sisz być psychologiem z dziesięcioma dyplomami i dwudziestoletnim sta-żem. Możesz nawet myśleć, że nie umiesz komuś pomóc, ale zwykła roz-mowa lub nawet siedzenie w ciszy może uratować osobę, która sama dla siebie już tego ratunku nie widzi. Jeśli będziesz miał pewność, że za-spokoiłeś swoich bliskich swoją do-brocią, zacznij pomagać mniej znajo-mym Ci osobom, ale nie zapominaj o tym, kto jest dla Ciebie najważniej-szy i najbardziej Cię potrzebuje.

Nie kalkuluj, nie podejrzewaj. Bądź czasem naiwny i grzesz dobrocią ile się da. Bóg na pewno Ci to wybaczy. Ba! Nawet Ci to wynagrodzi. Może będziesz mógł liczyć na czerwony dywan przed bramą niebieską i jakiś mały bankiet przy boku największych elit: św. Jana Pawła II, św. Teresy z Kalkuty, oraz samej Trójcy Świętej. Jednak zanim się rozmarzysz nad perspektywą pięknej krainy, pomyśl ile pracy czeka Cię tutaj na ziemi!

Do dzieła! Miłego grzeszenia.

Napisała Małgorzata Kałuża, z kl. IV TLc

Grudzień 2017

Warto wspomnieć o naszych sukcesach… cd

Str. 5

Czas, by wybrać prezent… GRY PLANSZOWE

Dixit

Ta planszowo-karciana gra została stworzona w roku 2008 we Francji i jest prawdziwym arcydziełem tej formy roz-rywki. Dosłownie – każda z licznych w zestawie kart jest graficznym cudeńkiem dopracowanym w najmniejszym szcze-góle. O co chodzi w Dixit? To gra w sko-jarzenia. W każdej rundzie jeden z gra-czy jest „bajarzem” – wykłada na stół jedną kartę (obrazkiem do dołu) i wypo-wiada związane z nią zdanie, słowo, tytuł. Pozostali uczestnicy gry dokładają swoje karty, które uważają za najbar-dziej zbliżone do podanego skojarzenia. Później wszystkie karty zostają wymie-szane, a gracze muszą zgadnąć, która z nich należała do bajarza.

Taboo

Prawdziwa klasyka wśród gier towarzy-skich o niewątpliwych walorach edukacyj-nych. Zasady są bardzo proste i przy-pominają tradycyjne, drużynowe ka-lambury. Każda karta zawiera słowo, które uczestnik gry musi wytłumaczyć swojej ekipie. Ale – żeby nie było za ła-two – pod spodem znajduje się pięć wy-razów, których nie może do tego użyć. A są to słowa najbardziej kluczowe i najbar-dziej kojarzące się ze słowem-hasłem… Do zestawu dołączona jest klepsydra, odmierzająca czas, którego nie można przekroczyć w swojej kolejce, a także piszczałka do sygnalizowania błędów przeciwników. Zabawy i śmiechu jest w każdej rozgrywce co niemiara – a ile można się nauczyć? Gra w Taboo rozwija umiejętności formowania definicji i szyb-kiego kojarzenia faktów. Dla rozkojarzo-nych nastolatków może być na początku trochę trudna – ale szybko się rozkręcą!

5 sekund

Szybkie, „teleturniejowe” reagowanie na zadane pytanie lub zagadkę do rozwią-zania to umiejętność, która przyda się każdemu uczniowi i studentowi. Kolejną grą, wpływającą pozytywnie na tę kom-petencję, jest 5 sekund. Właśnie w ta-kim czasie gracz musi wymienić trzy odpowiedzi na zadane pytanie. Sprawdzana wiedza jest naprawdę roz-legła – to nie tylko fakty ze szkolnego programu nauczania, ale i kultura popu-larna czy kreatywne rozwiązania abs-trakcyjnych problemów. W nagrodę za poprawną odpowiedź gracz może prze-sunąć swój pionek do przodu, jeśli mu się nie uda – o jego punkty rywalizują pozostali uczestnicy. Liczy się refleks i sprawne działanie – komu uda się przejść całą planszę najszybciej?

Carcassonne

Przywołane do tej pory gry są dość dy-namiczne i wymagają ciągłych słownych interakcji. Ta kultowa gra strategiczna – okazuje się znacznie bardziej spokojna. To gra polegająca na dokładaniu kwadratowych płytek z wizerunkami zamków, rzek, dróg i klasztorów i tworzeniu z nich własnych królestw. Wymaga uważnego myślenia taktyczne-go i przestrzennego oraz – nierzadko – przewidywania ruchów przeciwników. Jest to gra dość prosta, która powinna przypaść do gustu także tym, którzy do tej pory rzadko grywali w planszówki. Jeśli znudzi wam się wersja podstawo-wa, warto sięgnąć po liczne rozszerze-nia, które uczynią rozgrywkę jeszcze bardziej pasjonującą.

Timeline

Na koniec – coś, co najbardziej spodoba się wielbicielom historii. Ta gra pozwoli sprawdzić historyczną wiedzę i umiejętno-ści kojarzenia faktów w rozrywkowej at-mosferze. Co było pierwsze – samolot czy radio? Wiesz? Odgadnij, wydedukuj, które z wydarzeń – to, które leży na stole, czy to, które trzymasz w ręce – wydarzyło się wcześniej i… zbieraj punkty! Na rynku dostępne są liczne tematyczne rozszerze-nia gry Timeline, które z pewnością uroz-maicą rodzinne rozgrywki.

Page 6: Świętujmy Boże Narodzenielogistyk-zsl.wroclaw.pl/portos/pdf/logos_12_2017.pdf · polski sklep, do którego chodziliśmy często na zakupy. Na firmę, w której pracowałem, nie

Ingredients

1 cup plus 2 tablespoons unsalted butter, softened

1 cup packed brown sugar

1 egg

1/4 cup plus 2 tablespoons molasses

2 1/2 cups flour

2 1/4 teaspoons baking so-da

1/2 teaspoon salt

1 tablespoon ground ginger

1 tablespoon ground cinna-mon

2 teaspoons ground cloves

1 1/2 teaspoons ground nutmeg

1/2 teaspoon ground allspi-ce

2/3cup granulated or coar-se sugar

Steps

In large bowl, beat butter and brown sugar with elec-tric mixer on medium speed until light and fluffy, about 5 minutes. Beat in egg and molasses. Stir in remaining ingredients except granula-ted sugar. Cover; refrige-rate at least 2 hours.

Heat oven to 176°C. Line cookie sheets with cooking parchment paper or silicone baking mat. In small bowl, place granulated sugar. Shape dough into 2,5 cm balls; roll in sugar. On coo-kie sheets, place cookies 5 cm apart.

Bake 8 to 10 minutes or just until set and soft in center. Cool 2 minutes; re-move from cookie sheets to cooling racks. Store tightly covered up to 1 week

Glossary:

molasses- melasa

ground ginger-zmielony im-bir

ground cloves-zmielone goździki

nutmeg-gałka muszkatołowa

allspice-ziele angielskie

coarse sugar-cukier o kon-systencji kryształków

light and fluffy-lekki i pu-szysty

refrigerate-przechować w lodówce

dough-ciasto

line cookie sheets-wyłóż foremkę do pieczenia

parchment paper-papier do pieczenia

silicone banking mat-silikonowa mata do piecze-nia

cooking rack-metalowy sto-jak chłodzący

store tightly covered up-przechowuj szczelnie za-mknięte

Grudzień 2017

Gingerbread cookies

Str. 6

Page 7: Świętujmy Boże Narodzenielogistyk-zsl.wroclaw.pl/portos/pdf/logos_12_2017.pdf · polski sklep, do którego chodziliśmy często na zakupy. Na firmę, w której pracowałem, nie

Drodzy Czytelnicy. Przed Wami kolejna część opowiadania nasze-go szkolnego kolegi. Zachęcamy do lektury, a autora prosimy o dalszy ciąg… i to jak najszyb-ciej:-)

Nieznany twór #02

Wszedłem do szkoły.

Przywitałem się z kolegami i po-szliśmy na lekcje.

Po zakończeniu nauki, wyszedłem ze szkoły z kolegą.

Wieka kanalizacyjne było za-mknięte.

-Też widziałeś jak rano wszystkie były otwarte? Zapytałem.

-Ale co? Zapytał zdziwiony.

- No wieka kanalizacyjne.

-AAA, no tak, robotnicy czyścili studzienki i dlatego były otwarte.

Teraz już wiedziałem co jest gra-ne.

Przyszliśmy na dworzec, już mie-liśmy zmierzać w stronę peronu, gdy nagle usłyszeliśmy krzyk lu-dzi dobiegający z 1. peronu.

Szybkim krokiem ruszyliśmy w tamtym kierunku. Nagle na końcu korytarza pojawił się dziwny po-twór. Przypominał wyglądem śli-maka połączonego z kotem.

Miał muszlę na plecach, kocie łapy i włochaty pysk w kształcie trój-kąta.

Szybkim ruchem schowałem się za ścianę, kolega zaczął uciekać i panicznie krzyczeć.

Potwór ruszył za nim, niestety dogonił go i szybkim susem powali chłopaka na ziemię.

Najgorsze, że nie mogłem nic z tym zrobić.

Stwór przeciął mu gardło swymi długimi pazurami, po czym zaczął go zjadać.

To był okropny widok. Nie minęło pięć minut jak do środka wpadli antyterroryści.

Usłyszałem strzały. Wychyliłem się i ujrzałem jak kule zostają pochłanianie przez grubą warstwę śluzu, która wytworzyła się na

muszli.

W dodatku stwór przemieszczał się, na szczęście już w tempie ślimaka.

-Wezwać posiłki! Krzyknął jeden z nich.

Postanowiłem zrezygnować z po-dróży pociągiem i opuściłem dwo-rzec.

Minąłem ekipę telewizyjną bie-gnącą na miejsce zdarzenia oraz wojskowy transporter.

Zastanawiałem się skąd się wzięło takie ,,coś".

Ogarnął mnie smutek, bo straci-łem dobrego znajomego przez jakieś dziwne ścierwo.

Chciałem zadzwonić do domu, by poinformować, że nie mam czym wrócić, lecz zorientowałem się, że nie mam telefonu.

Zirytowany postanowiłem zostać w mieście. Nagle zaczepił mnie jakiś starszy człowiek.

-Przepraszam, nie mam pieniędzy, czy mógłby mi pan kupić gazetę? Zapytał.

-Nie ma problemu. Odpowiedzia-łem.

Ruszyliśmy w stronę kiosku.

Kupiłem gazetę, pierwsza strona totalnie mnie zaskoczyła.

-O nie! Krzyknąłem.

-Dlaczego krzyczysz chłopcze? Rzekł zirytowany strzec.

-Proszę spojrzeć!

Na nagłówku widniał napis ,,Nagłe mutacje zwierząt"

Starzec wybuchnął śmiechem.

-Wierzysz w to? Rzekł rozbawio-ny.

-Tak, widziałem dziś jedną istotę, która nie wyglądała normalnie.

Mężczyzna spoważn iał.

-Mógłbyś mi ją opisać? Rzekł.

-Owszem!

Opisałem stworzenie oraz histo-rię, która mi się przytrafiła.

-Bardzo ci współczuję chłopcze.

Nic nie odpowiedziałem.

-Masz gdzie spać? Zapytał.

-Niestety nie. Rzekłem lekko za-wstydzony.

-Mógłbym zapewnić ci tymczaso-wy nocleg.

Zaproponował.

-Okej, bardzo dziękuję.

-Zatem chodźmy!

Nie bardzo byłem pewien, czy to rozważne iść z obcą osobą do jej mieszkania, lecz na obecną chwi-lę, nie widziałem innej opcji.

Dotarliśmy. Skręciliśmy w wąską uliczkę, oświetloną latarniami.

-To tu. Powiedział.

Po czym wszedł po schodach i otworzył drzwi. Ruszyłem za nim.

Wnętrze mieszkania nie było zbyt ładne.

Widać było, że facetowi się nie przelewa.

-Sam pan tu mieszka? Zapytałem.

-Od śmierci żony, tak.

Resztę dnia spędziłem na rozmo-wie z mężczyzną.

Nastał wieczór.

-Tam jest pokój gościnny, to w nim będziesz spał. Rzekł mężczy-zna i wręczył mi pościel.

-Dziękuje bardzo.

Rozłożyłem łóżko i położyłem się na nim, zatapiając się we wła-snych myślach.

Po dziesięciu minutach do po-mieszczenia wszedł starzec i ści-szonym, lekko przestraszonym głosem rzekł:

-Ej młody, spójrz przez okno, tyl-ko nie krzycz.

-Dobrze. Odpowiedziałem.

Wstałem i ruszyłem w tamtą stronę.

Gdy wyjrzałem przez okno, włosy stanęły mi dęba...

---------------------------------------------------------------------

Możesz znaleźć tą i wiele innych historii w aplika-cji: https://play.google.com/store/apps/detai ls?id=com.aapvs.international.scarystori es5.lite

Grudzień 2017

Warto przeczytać…

Str. 7

Page 8: Świętujmy Boże Narodzenielogistyk-zsl.wroclaw.pl/portos/pdf/logos_12_2017.pdf · polski sklep, do którego chodziliśmy często na zakupy. Na firmę, w której pracowałem, nie

Wszystkie studniówkowe przesą-dy i zwyczaje mają jeden cel: zapewnić sukces na maturze. Jedne, takie jak wkładanie czer-wonej bielizny lub czegoś poży-czonego, są znane od pokoleń. Istnieje jednak i sporo mniej znanych przesądów związanych ze studniówkami. Oto kilka z nich. Ile lat ma studniówka? Przyjmuje się, że po raz pierwszy musia-ła się pojawić po roku 1812, kiedy to reformator pruskiego szkolnictwa, Wil-helm von Humboldt, ustanowił egzaminy dojrzałości. Początkowo niewiele szkół średnich miało prawo do przeprowadza-nia matury. 22 lata później wprowadzono podział egzaminu na część pisemną i ustną. Zanim egzamin stał się po-wszechnym zakończeniem średniego etapu edukacji musiało upłynąć sporo lat, ale już od początku wyróżniał zarów-no szkoły, w których odbywały się egza-miny, jak i osoby, które mogły wykazać się maturalnym świadectwem. Egzamin początkowo był nie tyle przepustką w dorosłość, ile gwarantował dobrą pracę. Ten fakt mobilizował młodych ludzi do intensywnej nauki. Dlaczego 100 dni? Dlaczego okres pomiędzy balem a egza-minem maturalnym wynosi około sto dni? Być może dlatego, że trzy miesiące zostały uznane za okres wystarczający na powtórzenie i doszlifowanie przyswo-jonych wiadomości. Być może też ten czas wyznaczyło europejskie zamiłowa-nie do okrągłych liczb. Na pewno nie ma wątpliwości co do pochodzenia nazwy – słowo ,,studniówka” mówi samo za sie-bie. Zwyczaje studniówkowe Dzisiejsze studniówki nie przypominają tych sprzed lat. Teraz zabawa trwa do białego rana, wynajmowane są specjal-ne sale, catering i orkiestra. Maturzystki nie ograniczają się przy wyborze strojów i dodatków. Tradycja nakazuje jednak, aby zachować dawne zwyczaje, dlatego warto, by zapoznały się z nimi osoby, które studniówkę mają jeszcze przed sobą.

Polonez – taniec balowy Tradycyjnym tańcem rozpoczynającym bal studniówkowy jest polonez (klasyczny Ogińskiego lub współczesny Kilara). Na dworach królów polskich po-lonez stanowił element ceremoniału dworskiego, będąc paradą szlachty przed monarchą. Tańczony był na rozpo-częcie balów. Wówczas w pierwszej parze szedł władca, gospodarz domu albo inna ważna osoba. Także i dziś taniec ten inauguruje niektóre imprezy dla podkreślenia ich uroczystego charak-teru, a na studniówkach w rolę gospoda-rzy wcielają się dyrektorzy i prowadzą maturzystów. Niepisana tradycja głosi,

że dla pozytywnych wyników matury, nie bacząc na elegancję, należy podczas tańca ,,zmylić nogę". Ten sam garnitur Tradycja nakazuje, aby garnitur na matu-rze był obowiązkowo tym samym, w któ-rym było się na własnej studniówce. Na początku lat pięćdziesiątych do matural-nych przesądów należał obowiązek przyjścia na maturę w krawacie w ulubio-ny wzorek i w pożyczonym ubraniu, a wynik egzaminu był tym lepszy, im wię-cej strój zawierał elementów pożyczo-nych.

Nie wolno ściągać obuwia Na studniówkę warto założyć wygodne buty, których nie będzie trzeba zdejmo-wać w czasie zabawy. Zgodnie z trady-cją ściągnięcie butów i tańczenie na bo-so może przynieść ogromnego pecha i problemy z zaliczeniem egzaminu matu-ralnego. Warto pamiętać o pastowaniu ich w jednym kierunku, co również po-winno pomóc w maturalnych zmaga-niach. Coś…czerwonego To zdecydowanie najlepiej znany stud-niówkowy przesąd. Tradycja mówi, że aby zapewnić sobie powodzenie na ma-turze, dziewczyny powinny założyć na studniówkę czerwoną bieliznę i to ko-niecznie na lewą stronę. Tę samą bieli-znę należy też mieć na sobie w dniu matury, oczywiście założoną już na pra-wą stronę. Przerwa od fryzjera Zgodnie ze zwyczajami, przed maturą obowiązuje zakaz ścinania i podcinania włosów. Ostatnie cięcie można wykonać przed studniówką. Później już nie wolno odwiedzać fryzjera aż do egzaminu. Nie dotyczy to jednak golenia wąsów i brody – wręcz przeciwnie, maturzysta na egza-minie powinien być dokładnie i eleganc-ko ogolony na gładko. Czerwona nitka Jak podaje tradycja, to kolejny sposób na osiągnięcie dobrych wyników matu-ralnych egzaminów. Czerwoną nitkę powinna na lewym nadgarstku zawiązać osoba życzliwa. Jeśli nitka nie zerwie się do matury, powodzenie na egzaminie jest gwarantowane. Coś pożyczonego Warto pamiętać także, o włożeniu na bal czegoś pożyczonego, najlepiej od osoby mądrej i bystrej. Może być to biżuteria, podwiązka lub element garderoby.

Na jednej nodze… do sukcesu Po balu należy udać się pod najpopular-niejszy w miejscowości pomnik i skacząc na jednej nodze, okrążyć go tyle razy, ile chcemy zdobyć punktów na maturze.

Życzymy Wam udanej zabawy:-)

Grudzień 2017

Zwyczaje studniówkowe, o których warto pamiętać

Str. 8

Page 9: Świętujmy Boże Narodzenielogistyk-zsl.wroclaw.pl/portos/pdf/logos_12_2017.pdf · polski sklep, do którego chodziliśmy często na zakupy. Na firmę, w której pracowałem, nie

Zespół redakcyjny:

Lekcja religii w szkole. Ksiądz mówi dzieciom o małżeństwie. - Wiecie, że Arabowie mogą mieć kilka żon? To się nazywa poliga-mia. Natomiast chrześcijanie ma-ją tylko jedną żonę. A to się na-zywa... Może ktoś z Was wie? W klasie cisza, nikt nie podnosi ręki. - To się nazywa - podpowiada ksiądz - mono... mono... Jaś podnosi w górę rączkę: - Monotonia!

***

W klasie nauczycielka mówi do uczniów: - Chciałabym, żebyście dziś byli bardzo cicho i spokojnie, moi dro-dzy. Okropnie boli mnie głowa. - Przepraszam! - mówi Jasio. - Czemu pani nie zrobi tego, co zawsze robi moja mama, kiedy boli ją głowa? - A co robi twoja mama?! - Każe mi iść się bawić na dwór.

***

Za nami: • Mikołajki

• Dzień Walki z AIDS Przed nami: • Boże Narodzenie

• Sylwester • Koniec I semestru • Studniówka

• Ferie

• Tłusty Czwartek

• Walentynki

Opiekunowie: Justyna Szarańska Małgorzata Bujwid

HUMOR

W kolejnym numerze:

• KĄCIK kulinarny

• Sport

• Opisy wycieczek

• Humor

• Recenzje książek, filmów

• Poezja

• I wiele innych tek-stów, na które czekamy:)

Wywiadówka w szkole:

-Państwa dzieci są

bardzo muzykalne.

-Dlaczego? pyta się

mama Filipa.

-Ciągle grają mi na

nerwach!

W liceum na lekcji polskiego uczniowie piszą wypracowanie, które ma zawierać: wątek reli-gijny, watek historyczny, wą-tek miłosny i wątek sensacyjny. Wszyscy uczniowie piszą pra-cowicie już pół godziny, tylko jeden Karolek rozsiadł się wy-godnie i patrzy w sufit. - Karolek, czemu nie piszesz? - pyta nauczycielka. - Ja już napisałem - odpowiada Karolek. - To jest niemożliwe - dziwi się nauczycielka - przeczytaj wszystkim na głos co napisałeś. - "Mój Boże (wątek religijny) - rzekła hrabina (wątek histo-ryczny) jestem w ciąży 9(atek miłosny), ale nie wiem z kim (wątek sensacyjny)."

***

Na lekcji geografii: - Województwo podkarpackie graniczy ze Słowacją od połu-dnia - mówi nauczycielka. - A przed południem z kim graniczyło? - dopytuje się Jasio.