Wiersze

2
Pamięta nasze młode ręce Stolika marmurowy blat, Gdym dłoń na twojej dłoni kładł W tej staroświeckiej cukierence. Złocony napis. Okno niskie. R było w słowie TORTY brak. YT OT czytaliśmy wspak. O, rzewne yt ot, sercu bliskie. Popatrz w młodości cień ginący, Czyż nie wydaje Ci się stąd, Jak odwróconych liter rząd, Bez sensu, śmieszny, wzruszający? Excentrycy tańczą dziś w dansingu indra mister shean ze swoją panią on pół diabła ona anioł w równych frakach i cylindrach twardzi jak rzeźbione drzewo lżejsi niż łabędzie puchy z jakąś pasją obłąkańczą wykonują wspólne ruchy idą razem w prawo w lewo papierosy z ust wyjęli równocześnie się potknęli przewrócili wstali tańczą brzmi najnowszy fokstrot lonah murzyn w śmiech a jazz-band ryczy w wiecznej zgodzie mąż i żona excentrycy excentrycy...

Transcript of Wiersze

Pamięta nasze młode ręce Stolika marmurowy blat, Gdym dłoń na twojej dłoni kładł W tej staroświeckiej cukierence. Złocony napis. Okno niskie. R było w słowie TORTY brak. YT OT czytaliśmy wspak. O, rzewne yt ot, sercu bliskie. Popatrz w młodości cień ginący, Czyż nie wydaje Ci się stąd, Jak odwróconych liter rząd, Bez sensu, śmieszny, wzruszający?

Excentrycy tańczą dziś w dansingu indra mister shean ze swoją panią on pół diabła ona anioł w równych frakach i cylindrach twardzi jak rzeźbione drzewo lżejsi niż łabędzie puchy z jakąś pasją obłąkańczą wykonują wspólne ruchy idą razem w prawo w lewo papierosy z ust wyjęli równocześnie się potknęli przewrócili wstali tańczą brzmi najnowszy fokstrot lonah murzyn w śmiech a jazz-band ryczy w wiecznej zgodzie mąż i żona excentrycy excentrycy...

Słowocowe hybrydy Prześliwimy złociście Morele w śliworele, Wyhodujemy brzoskwiśnie O jędrnie soczystym ciele... Melon zmalinić dał się, Maliny go zmaliniły I melodyjnym stał się Malimelonem miłym. A już porzesty, agreczki Zrozumiesz bez wyjaśnień (Były tam zresztą sprzeczki Z powodu ostrych zakwaśnień)... Poddana arbuzacji Zbuntowała się gruszka, Jak sądzę nie bez racji, Bo powstała garbuszka...

Nie mój Dunajec...

Nie mój Dunajec szumi mi, nie moja bystra woda, tylko przychodzą stare sny – – swoboda – och swoboda!... Nie przypominaj mi się, śnie, młodości mojej zdrowej, bo mi żal w piersi duszę rwie nad siłę ludzkiej mowy! Nikt tak nie kochał smolnych watr, trzasku i dymu stosów i nikt znad głuchych szczytów Tatr patrzących w dół niebiosów... I w świecie nikt nie kochał tak samotnej skalnej drogi – urwisk, gdzie w dole buja ptak i groza pieści nogi...