Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic...

44
Wielkanoc 2016 OKRUCHY ŚWIĘTEGO WOJCIECHA Pismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie

Transcript of Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic...

Page 1: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

Wielk

an

oc 2

01

6

OKRUCHYŚWIĘTEGO WOJCIECHAPismo Parafii Św. Wojciecha na os. Bronowickim w Krakowie

Page 2: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

KONCERT PODSUMOWUJĄCY PARAFIALNE WARSZTATY MUZYCZNE

KONCERT CHÓRU KATEDRY LWOWSKIEJ

Page 3: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

3Okruchy św. Wojciecha – Wielkanoc 2016

Zdjęcie na stronie pierwszej okładki przedstawia obraz Powrót syna marnotrawnego – Pompeo Batoni, 1773 r.Autorem zdjęć na stronach 2-4 okładki jest M. Łażewski.

SŁOWO KS. PROBOSZCZAPokój niech będzie z Wami!Nie lękajcie się! Te słowa są obecnena wszystkich stronach Pisma Świętego.To Boskie słowa wypowiedziane przezsamego Jezusa po zmartwychwstaniu,Nie lękajcie się!

św. Jan Paweł II

Życzę z głębi serca, aby pokój, płynący z chwalebnych Ran Zmartwych-wstałego Zbawiciela,zagościł na stałe w każdym ludzkim sercu i owocował wzrostem wiary i nadziei chrześcijańskiej. Niech miłość, zasilona mocą Eucha-rystii, podejmuje wciąż nowe dzieła i z nową energią daje chrześcijańskie świa-dectwo w świecie. Dziękując za wszelkie dobro, zapewniam o mojej gorącej modlitwie. Wasz proboszcz – ks. Józef Caputa.

Wasz proboszcz ks. Józef Caputa

KALENDARIUM DUSZPASTERSKIE WIELKANOC 2016• 3.04.2016 r. Niedziela Miłosierdzia

• 18-19.04.2016 r. Sakrament Pokuty dla dzieci, któ-re 15 maja przystąpią do I Komunii św;

• 20-22.04.2016 r. triduum przed sakramentem Bierzmowania dla młodzieży i rodziców.

• 23.04.2016 r. (sobota) Uroczystość patrona naszej Parafi i – Św. Wojciecha.

Msze św. zostaną odprawione o godz. 7.00, 9.00, 11.00 i 18.00

9.00 – Rocznica Pierwszej Komunii św.11.00 – Uroczysta suma, której przewodniczyć

będzie i kazanie wygłosi J. E. Ks. Bp Damian Muskus, udzieli młodzieży Sakramentu Bierzmowania.

Zapraszam wszystkich parafi an na te Msze św., by-śmy uczcili naszego Patrona, gromadząc się w świątyni i dziękując Bogu za otrzymane łaski przez wstawiennic-two Św. Wojciecha.• 1.05.2016 rozpoczęcie nabożeństw majowych, które

odprawiać będziemy przez cały maj o godz. 17.30.Zapraszam wszystkich czcicieli Matki Bożej do

uczęszczania na to piękne nabożeństwo. Gdy nie może-my przybyć do kościoła, zachęcam rodziny do zrobienia sobie ołtarzyka Matki Bożej w mieszkaniu, by tam co-dziennie gromadzić się na rodzinnej „majówce”.• 3.05.2016 r. (wtorek) Uroczystość Matki Bożej

Królowej Polski. Program Mszy św. będzie nastę-pujący: godz. 7.30, 9.00, 10.30,12.00 oraz 18.00.

• 7.05.2016 r. Święcenia diakonatu w katedrze na

Wawelu. Polecam nowych diakonów Waszym mo-dlitwom.

• 8.05.2016 r. Pielgrzymka z Wawelu na Skałkę, w czasie której również obchodzić będziemy w na-szej Archidiecezji jubileusz 1050 rocznicy chrztu Polski. Zachęcam Drogich Parafi an do wzięcia udziału w procesji.

• 15.05.2016 r. Dzieci z klas trzecich w sposób pełny będą uczestniczyć we Mszy św.

I Komunia będzie na Mszach św. o godz. 9.00 i 10.30.

• 26.05.2016 r. Uroczystość Bożego Ciała. Porządek Mszy św. będzie następujący:

7.30, 9.00, 10.30, 12.00 i o godz. 17.00, po której – tra-dycyjną trasą – wyruszy procesja do 4 ołtarzy.

W Boże Ciało i w oktawie zapraszam dzieci do sy-pania kwiatów. Na zakończenie oktawy – we czwartek, po Mszy św., udzielimy błogosławieństwa małym dzieciom.• 28.05.2016 r. Święcenia kapłańskie w katedrze na

Wawelu. Święcenia przyjmie diakon Wojciech Baran, który odbywał praktykę duszpasterską w naszej para-fi i. Polecam nowych kapłanów Waszym modlitwom.

Przypominam, że w czerwcu, lipcu i sierpniu w nie-dziele Msza św. wieczorna będzie odprawiana o godz. 19.00, a nie o godz. 18.00.

W czerwcu parafi anie udają się na pielgrzymkę do Matki Bożej Miłosierdzia do Wilna. W programie piel-grzymki jest zwiedzanie krajów nadbałtyckich i Sankt Petersburga. Są jeszcze wolne miejsca.

Page 4: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

4 Okruchy św. Wojciecha – Wielkanoc 2016

ŻYCIE PARAFII

KRONIKA PARAFIALNA

Drodzy Czytelnicy i Czytelniczki,W najbliższych dniach będziemy wpatrywać się w Jezusa, naszego Pana, który idzie drogą krzyża. Na końcu tej drogi jest grób, a więc śmierć. Bóg Ojciec łamie jednak pieczęć położoną na grobie swojego Syna, a naszego brata i odtąd Jezus staje się przewodnikiem i pośrednikiem pomiędzy nami i Ojcem. Jezus sam powiedział „Ja jestem bramą”. Jest to brama do życia przepełnionego miłością, która nie boi się cierpienia i śmierci. Składamy Wam serdeczne świąteczne życzenia: pokoju i radości płynących od Zmartwychwstałego Pana oraz odważnego przechodzenia przez bramę która prowadzi do życia.

Redakcja

10.02.Rekolekcje wielkopostne poprowadził o. Da-niel Głodniak, oblat.

15.02. Zostały wykonywane prace przy remoncie dolnej kaplicy: osuszenie ścian, ogrzewanie, malowanie kaplicy, nowe ławki.

06.03.2016, w sali pod plebanią odbył się wieczór patriotyczno-historyczny poświęcony pamięci Żołnierzy Wyklętych, przygotowany przez młodzież ze Wspólnoty Oazowej z naszej Parafi i.

Wykonawcy:1) Inscenizacja ujęcia przez UB i skazania na śmierć Da-nuty Siedzikówny „Inki” (scenariusz własny).

Aktorzy:– Inka – Marzena Paprocka– harcerka 1 – Urszula Bosek– harcerka 2 – Aleksandra Tatrczuch– pułkownik bezpieki – Wojciech Jopek– funkcjonariusz bezpieki 1 – Michał Blecharski– funkcjonariusz bezpieki 2 – Konrad Nagórzański

2) Prezentacja historii Żołnierzy Wyklętych:– Kamil Nagórzański– Konrad Nagórzański– Michał Blecharski– Marzena Paprocka

3) Minikoncert:Autentyczne utwory poetyckie Żołnierzy Wyklę-

tych „Myśmy rebelianci” i „Trudny czas”, z muzyką ze-społu „De Press”, w wykonaniu:

– Kamil Nagórzański – perkusja– Felicjan Lewandowski – gitara basowa– Michał Rudnicki – gitara 1– Wiktor Rożek – gitara 2– ks. Krzysztof Dębski – gitara 3

4) Nagłośnienie, światło, obraz i multimedia:– Szymon Szumny

5) Rekwizyty i scenografi a:– Michał Rudnicki– Naczelnik HRP ks. hm. Marcin Kostka FSSP,

dowódca Bojowej Chorągwi Harcerskiej im. rtm. W. Pi-leckiego.6) Gość specjalny wieczoru:

Nasz Parafi anin, pan Henryk Pawela – porucznik AK, prezes Światowego Związku Żołnierzy AK Oddział Chrzanów.

18.03.W piątek o godz. 20.00 odbyła się Droga Krzyżowa ulicami naszej parafi i.

Marek Polański

Page 5: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

5Okruchy św. Wojciecha – Wielkanoc 2016

Na kolejne spotkanie byłem umówiony w budynku Uni-wersytetu Papieskiego Jana Pawła II przy ulicy Bernardyń-skiej. Oczekiwał tam na mnie Ksiądz Profesor Jan Dziedzic. Zastanawiałem się nad tym, jakiego człowieka spotkam. Byłem pewien, że będzie to kolejna wyjątkowa rozmowa, kolejna ciekawa historia. Poznałem człowieka serdeczne-go, otwartego, pełnego miłości do Pana Boga i do ludzi. Człowieka o ogromnej wiedzy, lecz przy tym skromnego. Miałem w głowie przygotowany zestaw pytań, które chcia-łem Księdzu Janowi zadać, lecz jego opowieść potoczyła się tak, iż niemal o nic nie musiałem pytać. Ksiądz jakby znał moje pytania i na nie odpowiadał. Chcę się z Wami, Czytelnikami, tą rozmową podzielić. Nie sposób przyto-czyć wszystkiego, co usłyszałem; postaram się napisać o tym, co mnie szczególnie zapadło w pamięć. Zapraszam.

Ksiądz Jan Dziedzic pochodzi z miejscowości Ci-siec w obecnym powiecie żywieckim. Jest to miejsco-wość, która w 1972 roku stała się sławna na całą Polskę za sprawą wybudowania kościoła w ciągu jednej doby. Ówczesne władze nie chciały wyrazić zgody na budowę świątyni w tej miejscowości. Wydały natomiast zgodę na budowę domu dwurodzinnego na działce Władysława Śleziaka. Wiosną tego roku zostały wykonane fundamen-ty. W czerwcu, gdy stawiano pierwszą ścianę, urzędni-cy, po donosach o prawdziwym przeznaczeniu obiektu, wstrzymali budowę. Rozpoczęły się przesłuchania i naci-ski, aby powstrzymać dalsze prace lub zmienić właścicie-la i przeznaczenie budynku. W październiku, gdy władze postawiły ultimatum – albo sprzedaż albo natychmiasto-wa rozbiórka – mieszkańcy zdecydowali, że zbudują ko-ściół w jedną dobę. Poczynili w tym celu drobiazgowe przygotowania i w niedzielny poranek, 5 listopada 1972 roku, ksiądz Władysław Nowobilski, po Mszy Świętej, odprawionej o szóstej rano przy prowizorycznym ołta-rzu, wezwał do rozpoczęcia pracy. Mimo próśb i gróźb ze strony funkcjonariuszy, nawołujących do przerwania robót, prace szybko postępowały. Cały czas były fi lmo-wane przez kamery Służby Bezpieczeństwa. Gdy w całej wsi odcięty został prąd, budowę kontynuowano w świetle refl ektorów dwóch samochodów i kilku motocykli, po-chodni i płonących opon. Po dwudziestu czterech godzi-nach świątynia była gotowa, przykryta prowizorycznym dachem, jednak mogła spełniać swoją funkcję. Wobec pojawiających się gróźb jej zburzenia, mieszkańcy przez dwa lata nocami pełnili przy niej dyżury. Legalizacja in-westycji nastąpiła dopiero w 1979 roku.

To wydarzenie bardzo mocno wpłynęło na życie księdza Jana. Do dziś ma przed oczami obrazy z tego dnia, choć był wtedy młodym chłopcem, uczniem piątej klasy. Pod wpływem tego wydarzenia został ministran-tem, następnie lektorem. Należał do oazy i aktywnie

KAPŁANI Z BRONOWICKIEJ PARAFII – KSIĄDZ JAN DZIEDZIC

uczestniczył w życiu Kościoła. Mimo, iż czuł powoła-nie do służby Bogu, to jednak wahał się, czy wstąpić do seminarium, czy wybrać studia na wydziale leśnym w krakowskiej Akademii Rolniczej. Poszedł za głosem powołania do kapłaństwa, zaś leśnictwo i zgłębianie tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyjął w 1987 roku. Jego pierwszą parafi ą była parafi a w Kasince Małej. Następnie, w 1989 roku, został skierowany do pracy w naszej parafi i.

Zapytałem Księdza Profesora o wspomnienia z okresu pracy w naszej parafi i.

– Gdy przyjechałem do Bronowic, znałem już tu tro-chę ludzi. Będąc w seminarium, pracowałem z osobami chorymi z tych okolic i wtedy poznałem już część parafi an. Czas pracy w parafi i Świętego Wojciecha przypadł na okres transformacji systemowej w Polsce. Pamiętam, że wtedy jeszcze benzyna była na kartki, a i tak ciężko ją było kupić. Jeden z księży stał wtedy w kolejce na pobliskiej stacji ben-zynowej i tankował po kolei wszystkie nasze samochody.

Początkowo uczyłem religii w szkole na Złotym Rogu. Później zostałem przydzielony do Zespołu Szkół Budowlanych na Szablowskiego. To było ogromne wy-zwanie. Szkoła liczyła czterdzieści oddziałów. To było dwadzieścia siedem godzin katechezy w tygodniu. Trzeba było ją tak przygotować, aby zająć pełne czterdzieści pięć minut oraz aby uczniowie wynieśli z tych lekcji jak naj-więcej. W szkole nauczyciel uczy się mówić. A to przy-daje się także teraz, w pracy naukowej. Jakoś trzeba było dotrzeć do tych młodych ludzi. Mówiłem im: – Tydzień ma sto sześćdziesiąt osiem godzin. Jak oddasz Panu Bogu godzinę, to ile zostaje? Sto sześćdziesiąt siedem. To dużo czy mało? Doba ma dwadzieścia cztery godziny. Jak od-dasz Panu Bogu minutę rano i minutę wieczorem, to ile zostanie? Dwadzieścia trzy godziny i pięćdziesiąt osiem minut. To dużo czy mało? – Relacja z Panem Bogiem ułatwia rozwój. Człowiek jest dynamiczny, nie statyczny. Musi wejść na drogę rozwoju. To tak, jakby wchodzić po schodach, a nie jechać windą. Winda nic nie da. Pracować nad sobą trzeba tak, jak się wchodzi po schodach. Mały-mi krokami do celu. Taka jest droga do świętości. Święty Franciszek był człowiekiem bardzo próżnym. Przez pracę nad sobą stał się pokorny, osiągnął świętość. Święty Ka-rol Boromeusz łamał wszelkie zasady, poprzez pracę nad sobą zaczął respektować prawo Boże i osiągnął świętość. Ważne są relacje międzyludzkie, dar z siebie dla innego człowieka. Ludzie oczekują od nas świadectwa naszego życia. Tak starałem się to wszystko tłumaczyć, zachęcać do nauki religii, do poznawania Boga.

Warunki do pracy miałem świetne. Dyrektor stwo-rzył salę do katechizacji wyposażoną w telewizor i od-twarzacz wideo. Atmosfera między nauczycielami też

Page 6: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

6 Okruchy św. Wojciecha – Wielkanoc 2016

była dobra. Organizowaliśmy krótkie wyjścia, na przy-kład do kina, czy też dłuższe wyjazdy. Pamiętam długie, często burzliwe dyskusje. O tym, czy religia powinna być nauczana w szkole, o aborcji, o tym, czy prezydentura Lecha Wałęsy jest dobra. Słowem na wszystkie, aktualne wówczas, tematy. Nauka katechezy to było bardzo cenne doświadczenie. I wiąże się z miłymi wspomnieniami.

Bardzo mocno w pamięci utkwiły mi dwie chore oso-by: Pani Janina i Pani Marysia. Pani Janina była sparali-żowana, przykuta do łóżka. Mimo choroby pisała bardzo wartościowe książki religijne. Często odwiedzali ją młodzi ludzie, studenci. Przynosili jej książki, które ona z trudem czytała przez szkło powiększające w poszukiwaniu źródeł dla swojej twórczości. Później swoje książki dyktowała studentom. Ze względu na chorobę mówiła bardzo niewy-raźnie, co utrudniało tę pracę. Jednak nie poddawała się chorobie. Żyła pełnią życia na miarę swoich możliwości. Pani Marysia była również ciężko chora: podłączona do respiratora i odżywiana przez sondę. Gdy odprawialiśmy u niej w domu Mszę Świętą, Komunię Świętą przyjmowała pod postacią wina, przez sondę. Podczas jednej z wizytacji duszpasterskiej, mszę u Pani Marysi odprawiał ksiądz bi-skup. Wiem, że to było dla niego ważne duchowe przeży-cie. Bardzo ważne dla parafi i było to ich cierpienie i ich mo-dlitwa. To było ogromne wsparcie dla kapłanów i parafi an.

Ważna i przywodząca na myśl wiele miłych wspo-mnień była praca z neokatechumenatem oraz z oazą. Ja w zasadzie tworzyłem w tej parafi i wspólnotę oazową. Mie-liśmy instrumenty muzyczne, organizowaliśmy wiele wy-jazdów. Pierwszy do Kasinki, potem na Śnieżnicę i wiele, wiele innych. Do oazy należało wtedy około stu osób. Do tej pory utrzymuję kontakt z wieloma z nich, spotykamy się.

Pamiętam też orkiestrę prowadzoną przez Księdza Prałata. Należało do niej sporo ludzi, lecz nie każdy miał czas uczestniczyć w próbach. Natomiast grać na uroczy-stościach chcieli wszyscy, więc przychodzili bez prób. Wynikały z tego zabawne sytuacje... Ale to była wspa-niała inicjatywa, jednocząca ludzi, budząca w nich chęć do wspólnego działania.

Po trzech latach pracy w parafi i Świętego Wojcie-cha Ksiądz Jan zamieszkał w parafi i Świętego Antonie-go, aby mieć więcej czasu na naukę i ukończenie studiów doktoranckich. Nadal jednak był związany z naszą parafi ą poprzez katechizację w szkole przy ulicy Szablowskiego. Pracował w tej placówce przez siedem lat. Jednak i wów-czas czasu na pracę naukową brakowało. Następnie za-mieszkał w konwikcie księży profesorów i doktorantów Papieskiego Uniwersytetu Teologicznego (wówczas jesz-cze akademii) w krakowskim Bieżanowie, gdzie mieszka do dziś. Żartuje, że jest ich tam dwunastu, jak dwunastu apostołów. W 1998 uzyskał tytuł doktora fi lozofi i na Wy-dziale Filozofi cznym Papieskiej Akademii Teologicznej. W roku 2010 napisał habilitację. Od 2011 roku pełni funkcję kierownika ds. Uniwersytetu Trzeciego Wieku przy Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II, gdzie wśród

studentów jest kilkanaście osób z naszej parafi i. Od 2015 roku jest profesorem nadzwyczajnym w UPJPII.

Zapytałem mojego rozmówcę o to, co by wybrał, gdyby mógł się cofnąć w czasie do momentu opuszcze-nia naszej parafi i. Czy poszedłby drogą naukową, czy wolałby nadal pracować w parafi ach.

– Doświadczenie parafi i jest dla każdego księdza bardzo ważne. Ale moja obecna praca to nie tylko praca naukowa. To także duszpasterstwo. Głoszenie rekolekcji, wykłady, seminaria, Praca na Uniwersytecie, na Uniwer-sytecie Trzeciego Wieku. Każde spotkanie z ludźmi to tak-że praca duszpasterska. Już w seminarium kapłan wie, że nigdzie nie osiądzie na stałe. Ciągle będzie zmieniał miej-sce pracy, otoczenie. Takie jest życie każdego księdza. To jest też kwestia posłuszeństwa. W moim życiu tych zmian było mało. Inni księża przeżywają ich dużo więcej.

Chciałem się też dowiedzieć o jakąś myśl przewod-nią, która towarzyszy księdzu Janowi na jego kapłań-skiej drodze.

– Nie chciałbym cytować słów z obrazków prymicyj-nych lub rocznicowych. Ale na obrazku z dwudziestopięcio-lecia kapłaństwa znajdują się takie słowa „Pan przychodzi mi z pomocą, w Nim moja siła i moc”. To Pan Bóg daje siłę i moc. Wzrastanie i rozwój jest możliwy tylko z Nim. Jeśli osiągamy sukces, to dzięki naszej wytrwałości w trwaniu przy Nim. My często mówimy „Panie Boże, masz tu listę rzeczy, których potrzebuję, listę moich życzeń.” Pan Bóg mówi inaczej: „Ty daj mi pustą kartkę, na której Ja będę pisał twoje życie”. A drugie zdanie to: „Ars moriendi, ars vivendi”. Należy dobrze żyć. Nasze życie wtedy ma sens, gdy żyjemy dla innych. Nie możemy żyć sami, lecz mu-simy żyć pośród innych ludzi i dla innych ludzi. Musimy też żyć blisko Boga. Można obrać w życiu dwie fi lozofi e. Pierwsza z nich: żyję pod pustym niebem, sam. Bez Boga, bez otaczających mnie ludzi. Jestem samowystarczalny, niezniszczalny, nieśmiertelny. Nic nie potrzebuję, ale i nic nie daję. Druga: żyję pod niebem, gdzie mieszka Bóg. Wraz z Nim i przez Niego wzrastam i rozwijam się. Przez Nie-go dostrzegam potrzeby ludzi dokoła mnie, potrafi ę dać dar z samego siebie. Chcę być blisko Boga i blisko ludzi. Te dwie fi lozofi e można porównać do Titanica i jego kata-strofy. Na jego burcie armator umieścił napis „Nie zniszczy mnie nawet Bóg”. Ale już w pierwszym rejsie Titanic ude-rza w górę lodową i tonie. Jeden z ostatnich utworów, jakie zagrała orkiestra na jego pokładzie to pieśń religijna „Bliżej być Ciebie chcę, o, Boże mój”. Nie można żyć bez Boga.

Jak mógłbym podsumować naszą rozmowę? To była wspaniała katecheza. O miłości do Boga i ludzi. I o miłości Boga do ludzi. A także o posłuszeństwie Bogu. O wierności i ufności w to, że Pan chce dla nas do-brze, że we współpracy z Nim możemy osiągnąć wiele. To była także ciekawa i sympatyczna rozmowa z nietu-zinkowym człowiekiem, jakim niewątpliwie jest Ksiądz Jan Dziedzic. Mam nadzieję na kolejne spotkanie.

Grzegorz Leleń

Page 7: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

7Okruchy św. Wojciecha – Wielkanoc 2016

ŚWIĘTA WIELKANOCNE

WIELKANOCNE TRADYCJE I OBRZĘDY LUDOWE –WIELKI TYDZIEŃ

Ostatnia niedziela postu, zwana Niedzielą Palmową (także Kwietną lub Wierzbną), rozpoczyna Wielki Ty-dzień i cykl najważniejszych obrzędów i uroczystości związanych z Wielkanocą.

Niedziela Palmowa – Kościół święci w tym dniu tryumfalny wjazd Jezusa Chrystusa do Jerozolimy, do-kąd przybył wraz z uczniami na święto Paschy. Rzucane przez witające tłumy na drogę przejazdu Jezusa gałązki oliwne i palmowe stały się pierwowzorem dzisiejszych palm. Już w IV wieku chrześcijanie w Jerozolimie ob-chodzili procesje z palmami, a w V i VI wieku przyjęły się w całym Kościele zachodnim. Natomiast święce-nie zielonych gałązek, później palm, wprowadzono do liturgii Niedzieli Palmowej w XI w. W różnych regio-nach Polski palmy przybierają odmienne formy. Bywają ozdobione kolorowymi kwiatami i wstążkami, małe lub bardzo wysokie, jak w Lipnicy Murowanej. Zawsze po-winny znaleźć się w nich kwitnące gałązki wierzbowe (wierzba uważana jest za roślinę miłującą życie – ro-śnie w skrajnie najgorszych warunkach), a także rośli-ny wiecznie zielone, jak gałązki świerku, bukszpanu, leśnych borówek, jagód i cisu (cis według medycyny ludowej posiada właściwości lecznicze i dobroczynne).

W tradycji Kościoła palma symbolizuje zarów-no męczeństwo jak i triumf – chwalebne Zmartwych-wstanie Jezusa oraz nieśmiertelność duszy ludzkiej. W tradycji ludowej palma jest symbolem sił witalnych

i życia, corocznej odnowy roślin, zapowiedzią ich kwit-nienia i owocowania. Poświęcone w kościele i obnie-sione w procesji nabierały magicznej mocy. Skrapiano nią dom, obejście gospodarcze i zwierzęta. Części palm i bazie wierzby, zwane również kotkami lub bagniątka-mi, wkładano do gniazd ptactwa domowego, do uli, sie-ci rybackich, pod lemiesz pługa. W domach, zwłaszcza na wsi, palmę wkładano za święty obraz lub – jej część – wieszano nad drzwiami wejściowymi, aby strzegła domu, chroniła od wszelkiego zła i przynosiła mu bło-gosławieństwo Boże. Na południu Polski jeszcze dzisiaj kultywuje się zwyczaj święcenia pól w Wielkanoc kro-pidełkami zrobionymi z palm oraz wbijania w zagony w polu i ogrodzie krzyżyków zrobionych z rozebranych palm wierząc, że będą błogosławiły zasiewom i broniły je od gradu i szkodników. Połykanie bazi (kotków) miało chronić przed przeziębieniami i bólem gardła.

Istniał również inny obrzęd, prawdopodobnie po-chodzenia niemieckiego, tj. obwożenia na wózku drew-nianej fi gury Chrystusa na osiołku (tzw. Jezusek Lipowy, Dębowy lub Palmowy).

Znany był w Polsce już w XV wieku i odbywał się we wszystkich kościołach. Wózek z fi gurą był ciągniony przez znamienitych rajców po nawach kościoła, po ko-ścielnym dziedzińcu lub z kościoła do kościoła; w Kra-kowie z kościoła św. Wojciecha (na Rynku) do kościoła Mariackiego. Ponieważ z czasem religijny obrzęd prze-

Page 8: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

8 Okruchy św. Wojciecha – Wielkanoc 2016

rodził się w hałaśliwą zabawę, w 1780 r. władze kościel-ne wydały zakaz wożenia fi gurki zwłaszcza w kościo-łach. W Muzeum Narodowym w Krakowie zachowała się XVI-wieczna rzeźba Jezusa jadącego na osiołku, pochodząca z Szydłowca. Dawny obrzęd procesji z Je-zuskiem Palmowym (kopia XVI rzeźby szydłowieckiej) został reaktywowany po dwustu latach w Tokarni przez miejscowego, nieżyjącego już proboszcza – księdza Jana Macha. Od 1968 roku nieprzerwanie uświetnia uro-czystości Niedzieli Palmowej i rokrocznie sprowadza do Tokarni, nie tylko rzesze wiernych, ale także tury-stów z różnych stron Polski i z zagranicy. Mikołaj Rej z Nagłowic (1505-1569), arianin, z pewną drwiną pisał w „Postylli”: W Kwietną Niedzielę, kto bagniątka nie po-łknął, a dębowego Chrystusa do miasta nie wprowadził, to już dusznego zbawienia nie otrzymał...

Do naszych czasów zachował się jeszcze inny zwy-czaj związany z Niedzielą Palmową. Są to krakowskie pucheroki (od łacińskiego puer – chłopiec), znane już w XVII w. Pucheroki, to pewnego rodzaju kwesta ża-ków, którzy w Niedzielę Palmową po sumie przychodzili pod kościoły i wychodzącym wiernym recytowali rymo-wane teksty mówiące o ciężkim życiu studentów, niedo-li, nie stronili także od przechwałek. W zamian dostawali datki, za które kupowali jedzenie i grzane piwo. Ponie-waż oracje żakowskie, pełne niewybrednych żartów, nie współgrały z powagą kościoła, kuria biskupia w 1780 roku wydała edykt zakazujący wystąpień pucheroków w miejskich kościołach. Wówczas żacy przenieśli się na podkrakowskie wsie. Dziś pucheroki zobaczyć można zaledwie w czterech miejscowościach: w Bibicach, Zie-lonkach, Trojanowicach i Tomaszowicach. Pucheroki to chłopcy w wieku szkolnym; ubrani w kożuchy odwróco-ne futrem na wierzch; na głowach noszą wysokie, stoż-kowate czapki z kolorowej bibuły a twarze smolą sadzą. W pasie przewiązani są powrósłami ze słomy. W jednej ręce mają koszyk na jajka, wymoszczony drobną słomą, w drugiej – pucherską laskę, tj. drewniany młotek z dłu-gą rękojeścią, oplecioną bibułą.

Wielki Tydzień. Kościół wspomina najważniejsze wydarzenia w historii zbawienia. Jest to czas wycisze-nia, pobożności, nawiedzania świątyń, udziału w nabo-żeństwach pasyjnych, uczestniczenia w uroczystościach i obrzędach religijnych związanych z Triduum Świętym, zwanym także Wielkanocnym lub Paschalnym (obej-muje Wielki Czwartek, Wielki Piątek i Wielką Sobotę). Oprócz bogatej liturgii obfi tuje także w liczne tradycje ludowe, wywodzące się niejednokrotnie jeszcze z cza-sów pogańskich. Tradycje te bardzo wyraźne były kul-tywowane na wsiach. Na początku Wielkiego Tygodnia gospodynie przystępowały do porządków; w domu nie mogły pozostać stare śmiecie, trzeba było także wymieść „wszystko złe, co sie w sercu nagromadziło, dawne kwa-sy i jady. Bo Wielkanoc to odnowa, stary człowiek ma umrzeć, nowy, lepszy, ma się narodzić”.

W Wielki Czwartek w kościołach milkną dzwony, zastępują je kołatki, a służba kościelna usuwa z ołtarza z obrusy, kwiaty, świece i wszelkie dekoracje na znak odejścia Jezusa, który po wieczerzy został pojmany. Ogołocony ołtarz jest symbolem opuszczenia Chrystu-sa przez Jego uczniów. Liturgia upamiętnia więc Ostat-nią Wieczerzę i ustanowienie Eucharystii. Na pamiątkę umycia nóg apostołom przez Chrystusa, po dzień dzi-siejszy w kościołach katedralnych biskupi umywają nogi dwunastu mężczyznom. Dawniej obrzęd ten sprawowali wobec nędzarzy także królowie i magnaci polscy. Bieda-cy byli potem ugaszczani i hojnie obdarowywani. Opis obmywania nóg starcom na dworze Stanisława Augusta przywołano na podstawie różnych przekazów w Ilustro-wanym Kurierze Warszawskim z 1860 roku: ... Sadzano ich potem u stołu, a król i znamienitsze osoby im usługi-wali. Każdy starzec otrzymał zupełny ubiór: łyżkę, nóż i grabki srebrne, tudzież serwetę, w której dukat był za-wiązany... . Natomiast Jan Ewangelista przekazuje nam: Jeśli tedy ja, Pan i Nauczyciel, umyłem nogi wasze, i wy powinniście jeden drugiemu nogi umywać. Albowiem dałem wam przykład, abyście jakom ja wam uczynił, tak i wy czynili. Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Sługa nie jest większy nad swego pana ani też wysłannik nie jest większy nad tego, który go posłał. (J 13, 14-16)

Ciemne Jutrznie – Z okresem Triduum Paschalne-go związana była przez wieki tradycja odprawiania tzw. Ciemnej Jutrzni (matutinum tenebrarum), będącej główną częścią Liturgii uświęcenia czasu (Liturgii Godzin) Tridu-um. Odprawiało się ją w kościołach późnym wieczorem, w wigilię każdego dnia Triduum, poczynając od Wielkiej Środy, jako antycypacja Liturgii (zapowiedź przyszłych wydarzeń). Podczas obrzędu, po kolejnych czytaniach i psalmach, stopniowo wygasza się zapalone świece.

Zwyczaj powstał w Galii, w Rzymie znano go w XII wieku i wówczas Ciemne Jutrznie odprawiano przed wschodem słońca lub bezpośrednio po północy. Od przełomu XIII i XIV wieku, ze względu na wzrasta-jącą frekwencję wiernych, Liturgię Czasu, (obecnie Go-dzinę Czytań) i Jutrznię, zaczęto odprawiać wieczorem dnia poprzedzającego.

Opis tego obrzędu znajdujemy u karmelity o. Ho-norata Czesława Gila (Życie codzienne karmelitanek bo-sych w Polsce w XVII-XIX wieku, Kraków 1997):... po stronie epistoły umieszczano trójkątny świecznik (trianguł), na którym znajdowało się piętnaście zapalo-nych świec. Zapalano również sześć świec na ołtarzu. Po każdym psalmie kapelan lub chłopiec zakrystyjny gasił jedną świecę na świeczniku, a podczas kantyku Bene-dictus po każdym wersecie jedną świecę na ołtarzu. Gdy zgromadzenie śpiewało antyfonę Christus factus est pro nobis, chłopiec chował ostatnią świecę ze świecznika za ołtarz (…), następowała zupełna ciemność. Ta ostania, najwyższa świeca, tzw. świeca Chrystusowa, pozosta-wała zapalona. Miała przypominać, że śmierć Chrystusa

Page 9: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

9Okruchy św. Wojciecha – Wielkanoc 2016

„Światłości świata” ukryła się w grobie, my zaś jedno-czymy się z Jego męką i śmiercią w ciemności smutku. Po Soborze Watykańskim II w 1971 roku Ciemna Jutrz-nia straciła swój tradycyjny charakter. Odprawiana jest jednak według nowych przepisów w niektórych kościo-łach do dzisiaj, np. w kościele. św. Marka Ewangelisty w Krakowie. Obrzęd ten zainicjował ponad 30 lat temu Instytut Liturgiczny przy Wydziale Teologicznym Uni-wersytetu Jana Pawła II (d. PAT), działając w myśl za-sady łączenia vetera et nova „zdrową tradycję należy za-chować” i włączać w takiej formie, by obrzędy „jaśniej wyrażały święte tajemnice, a lud chrześcijański mógł łatwo je rozumieć i uczestniczyć w nich w sposób pełny, czynny i społeczny”.

W przeszłości ważną tradycją związaną z Wielkim Tygodniem był zwyczaj wodzenia, wieszania, palenia lub topienia Judasza. Były to tzw. judaszki opisywa-ne już w XVIII i XIX-wiecznych źródłach; popularne były w całej Polsce. W nocy z Wielkiej Środy na Wielki Czwartek przygotowaną ze słomy lub gałganów i trocin kukłę Judasza wieszano na wysokim drzewie w pobliżu kościoła (wcześniej na wieży kościelnej). W niektórych regionach wcześniej sądzono kukłę Judasza, a potem wieszano. Gdy już dostatecznie długo powisiała, zrzuca-no ją w Wielki Piątek na ziemię i wśród krzyków, drwin i złorzeczeń, okładana kijami i obrzucana kamieniami, była wleczona przez wieś lub uliczkami miasta. Na koniec sponiewieraną kukłę podpalano i wrzucano do wody. Ten zwyczaj ma swoje korzenie w pogańskim ob-

rzędzie topienia Marzanny, który początkowo był zwal-czany przez kościół, by później nadać mu chrześcijańską interpretację i związać z liturgią Wielkiego Tygodnia. Dzisiaj judaszki obchodzone są lokalnie, m. in. w Pruch-niku i Skoczowie. Na ziemi sądeckiej i w okolicach Gor-lic podpalane są stosy zimowych śmieci, zeschniętych ubiegłorocznych liści i rozmaitych rupieci i te płonące wieczorem ogniska nazywa się paleniem Judasza.

W dawnych czasach i jeszcze na przełomie XIX i XX wieku powszechny był w Polsce zwyczaj wiosen-nego wielkotygodniowego obmywania się w bieżącej wodzie (w rzece, potoku, czy strumieniu). Zwyczajowo ablucje odbywały się w nocy z Czwartku na Wielki Pią-tek lub w Wielki Piątek przed wschodem słońca. Przypi-sywano im działanie oczyszczające, ale także zdrowotne i upiększające. W Kalwarii Zebrzydowskiej te wiosen-ne obmywania nazywane są cedronem, a tłumaczone jako pobożna praktyka na pamiątkę przejścia Chrystusa, w Czwartek przed Męką, przez rzekę Cedron.

Wielki Piątek – to dzień głębokiej żałoby w Koście-le. Główną ceremonią jest Adoracja Krzyża, wnoszonego do kościoła w uroczystej procesji. W XVII i XVIII wieku w procesjach brali udział mężczyźni pokutnicy, zwani bi-czownikami lub karnikami. Pokutnicy leżeli krzyżem na posadzce, a na znak swojego przewodnika – marszałka, odsłaniali plecy i na oczach obecnych w kościele wier-nych biczowali się, zalewając się krwią. Biczownicy pochodzili z różnych stanów; byli nimi również polscy królowie, np. Władysław IV i Jan Kazimierz. Obyczaj zrodził się w Polsce najprawdopodobniej pod wpływem średniowiecznych pochodów pokutnych, zapoczątkowa-nych w XIII w. we Włoszech i znanych także w Hiszpanii i Niemczech. Zwyczaj został zaniechany w Polsce w koń-cu XVIII wieku. Do naszych czasów przetrwała natomiast tradycja Grobów Chrystusa i tzw. chodzenie na Groby czyli pobożne ich nawiedzanie oraz obyczaj straży gro-bowych, znany w Polsce już w XVII wieku. Były to ho-norowe formacje wojskowe lub parawojskowe, złożone z przedstawicieli różnych organizacji, pełniące wartę przy Bożym Grobie od Wielkiego Piątku po południu do rezu-rekcji w Niedzielę Wielkanocną. Występowały zawsze w galowych mundurach i paradnym rynsztunku, czasem w mundurach z elementami orientalnymi. Najciekawsze i najbardziej malownicze straże grobowe, zwane turkami, wystawiane są w południowo-wschodniej Małopolsce, w okolicach Krosna, Rzeszowa, Przemyśla i in. oraz we wsiach położonych w widłach Sanu. Oddziały turków nie tylko pełnią straż przy Grobie Chrystusa, ale biorą także udział w święceniu ognia, wody i pokarmów w Wielką Sobotę. Po rezurekcji popisują się musztrą, składają ży-czenia i gościniec księdzu proboszczowi, a w czasie świąt obchodzą domy i składają życzenia mieszkańcom wsi. Szczególne miejsce wśród strażników Grobu Pańskiego mają rycerze z Zakonu Rycerskiego Świętego Grobu Bo-żego w Jerozolimie. Do Polski sprowadził ich i osadził

Page 10: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

10 Okruchy św. Wojciecha – Wielkanoc 2016

w Miechowie w 1163 roku Jaksa z rodu Gryfi tów. Stąd też nazwa Miechowici.

Pierwotnym celem Zakonu była opieka nad Świę-tym Grobem w Jerozolimie oraz troska o chorych piel-grzymów. Po opuszczeniu Ziemi Świętej szerzyli kult Grobu Pańskiego i nabożeństw pasyjnych. Oddawali się prowadzeniu szkół i działalności charytatywnej – m.in. prowadzili szpitale w Gnieźnie, Krakowie i Bytomiu. Spopularyzowali budowę symbolicznego Bożego Gro-bu w Wielki Piątek. Organizowali uroczystości w Wiel-kim Tygodniu i w drugą niedzielę po Świętach Wiel-kanocnych. W Polsce Bożogrobcy obecni są w Gnieź-nie, Przeworsku, w Chełmie k. Bochni i in. miejscach. Najbardziej znani są Miechowici z Miechowa, gdzie w bazylice pw. Grobu Bożego przechowywano kamień z Grobu Chrystusa.

Innym, znanym w Polsce od XVII wieku, obrzędem, który sprawowany był przede wszystkim w Wielki Pią-tek w sanktuariach zwanych kalwariami i w niektórych przyklasztornych kościołach, były widowiska pasyjne, zwane także Misteriami Męki Pańskiej. Teksty tych widowisk reprezentowane są m.in. przez średniowiecz-ną Historyję o chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim autorstwa Mikołaja z Wilkowiecka, wydaną w Krakowie około roku 1580–1582. Z początku XVII w.zachowały się dwa scenariusze widowisk autorstwa Abrahama Roż-niatowskiego, przeznaczone dla sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej. Misteria zanikły w okresie reformacji, a odrodziły się w XX wieku. Obecnie w wielu miej-scowościach mają miejsce te wielkanocne misteria, ale najbardziej znane i trwające przez kilka dni odbywają się w Kalwarii Zebrzydowskiej. Tłumy wiernych mogą być świadkami wydarzeń znanych z Pisma Świętego: począwszy od Niedzieli Palmowej, tj. wjazdu Chrystusa do Jerozolimy, poprzez wygnanie kupców ze świątyni, Ostatniej Wieczerzy, czuwania w Ogrojcu, zdrady Juda-sza i pojmania Chrystusa, sądu u Piłata, aż po drogę na Golgotę i ukrzyżowanie w Wielki Piątek.

W dawnej tradycji ludowej natomiast, w Wielki Pią-tek najpobożniejsi ludzie nie stronili od gorliwych prak-tyk religijnych i umartwień. Na znak żałoby zatrzymy-wano zegary, zasłaniano lustra, mówiono przyciszonym głosem, niekiedy, np. na Warmii, po południu zdejmo-wano ze ścian krzyże i inne wizerunki cierpiącego Chry-stusa, zawijano je w serwety i chowano w skrzyniach jak w grobie. O świcie smagano się lub tylko dotykano świe-żo zerwanymi gałązkami brzozy, agrestu lub tarniny, co miało przypominać im o biczowaniu i męce Jezusa. Poza tym wierzono, że wiosenna życiodajna gałązka daje moc ludzkiemu ciału. W tradycji ludowej zachował się jesz-cze jeden zwyczaj, ochoczo czyniony przez młodzież. Była to zabawa nazywana pogrzebem żuru i śledzia, którą skracano sobie czas oczekiwania na świętowanie i perspektywę obfi tego spożywania przygotowanych w Wielki Piątek potraw i smakołyków. Garnek z żurem

wraz z różnymi śmieciami oraz rybi szkielet wieszano na drzewie, aby potem strącić je na ziemię i ostentacyjnie pogrzebać. Ksiądz Jędrzej Kitowicz, znawca polskich obyczajów i tradycji, wyjaśniał za co uśmiercano żur: ...przez sześć niedziel panował nad mięsem, morząc żo-łądki ludzkie słabym posiłkiem swoim...

Wielka Sobota kończy Triduum Paschalne. W ko-ściele jest dniem błogosławieństw, przeznaczonym na święcenie wody, ognia, cierni i pokarmów wielkanoc-nych. Liturgia Wielkiej Soboty jest bardzo bogata i roz-budowana. Oprócz Liturgii Słowa i Liturgii Euchary-stycznej jest jeszcze Liturgia Światła i Liturgia Chrzciel-na. Obrzędy rozpoczynają się wieczorem liturgią światła. Na dziedzińcu kościelnym rozpala się ognisko, następnie kapłan święci jego płomienie, a od poświęconego ognia, symbolu oczyszczenia i męczeństwa Chrystusa, zapala się paschał, na którym wcześniej prowadzący celebrę kapłan kreśli znak krzyża, litery Alfa i Omega oraz cyfry bieżącego roku, a następnie umieszcza w paschale pięć gwoździ symbolizujących pięć ran Chrystusa. Zapalony Paschał wnosi się uroczyście do ciemnego kościoła; bę-dzie się palił na wszystkich nabożeństwach przez cały okres wielkanocny. Natomiast Liturgia Chrzcielna wiąże się z sakramentem chrztu. Celebrans dokonuje poświę-cenia wody, która przez cały rok będzie służyła przede wszystkim do chrztu.

W tradycji ludowej woda była symbolem życia, od-rodzenia ducha i ciała, zmartwychwstania i oczyszcze-nia, a poświęcona miała chronić przed chorobami i za-pewniać bezpieczeństwo. Zabierano więc poświęconą w kościele wodę i skrapiano nią dom, budynki gospo-darskie i bydło w oborze, aby ochronić je od wszelkie-go uroku i złych czarów. Także ogień był zabierany do domu. Wierni zapalali świece, rozżarzali hubkę, opalali cierniowe gałązki. Od świec zapalano w domu lampy i palenisko pod kuchnią, bo ogień był wcześniej wyga-szony; trzeba było zapalić go na nowo, nowym, poświę-conym płomieniem. Żarzącymi się hubkami okadzano dom i obejście gospodarskie, a następnie ogarki świecy, ciernie i kawałeczki hubki rozrzucano w polu i ogrodzie, na błogosławieństwo Boże i urodzaj. Ciernie odstraszały czarownice, rozsypywano je na ścieżkach wiodących do obory oraz na wszystkich progach. Z obrzędami ognia w kościele łączy się jeszcze inny, zachowany przy ko-ściele Matki Bożej Różańcowej w Koprzywnicy koło Sandomierza, zwyczaj oryginalnego miotania ognia podczas Wielkosobotniej procesji. Są to tzw. bziuki ko-przywnickie. W uroczystości biorą udział członkowie Ochotniczej Straży Pożarnej, założonej w Koprzywnicy w 1911 r. Idący przed procesją strażacy wydmuchują na zapalone pochodnie nabraną do ust naftę. Żeby płomie-nie były jak najwyższe i jak najbardziej efektowne, wy-skakują susami do góry i energicznie wydmuchuje naftę. Bziuk, czyli rozpryskujący się w powietrzu płomień ma niekiedy 2-3 metry. Koprzywnicka strażacka tradycja

Page 11: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

11Okruchy św. Wojciecha – Wielkanoc 2016

sięga przypuszczalnie czasów powstania styczniowego. Po jego upadku, zaborcy, tępiąc polska tradycję, zaka-zali strzelania podczas rezurekcji. Wtedy to wymyślono bziuki – bezgłośny salut na cześć Chrystusa Zmartwych-wstałego i tak już zostało do dzisiaj.

Święcenie pokarmów – w przeszłości święciło się wszystkie pokarmy przygotowane na śniadanie wielka-nocne. Ustawiano je na odświętnie przygotowanym stole i oczekiwano na księdza, który święcił pokarmy w domu. Mieszkańcy wsi przynosili swoje kosze z jedzeniem do najbogatszych sąsiadów, którzy mieli w swoich domach duże świetlice lub ustawiali na wiejskich placykach, pod krzyżami i przydrożnymi kapliczkami albo na dworskich dziedzińcach. Zwyczaj święcenia w kościołach przy-szedł później i obecnie, zarówno w miastach, jak i na

wsiach, święci się tylko małe koszyczki, w których mu-szą się znaleźć najważniejsze pokarmy – barwione jajka symbolizują nowe życie, chleb na pamiątkę tego, którym Jezus nakarmił tłumy na pustyni, mięsa i wędliny – pa-miątka baranka paschalnego, którego Jezus spożywał wraz z uczniami w Wieczerniku i koniecznie baranek, symbolizujący Chrystusa Zmartwychwstałego. Jeszcze na przełomie XVIII i XIX w. uważano, że podczas tak ważnego święta, jak Wielkanoc, godzi się jeść tylko po-święcone pokarmy, a także, że – poświęcone – nie za-szkodzą swoją obfi tością łakomczuchom i obżartuchom.

Kolorowe jajka, pisanki, kraszanki, malowanki lub byczki (jednokolorowe bez wzoru) są nie tylko ozdobą wielkanocnego stołu, ale także świadectwem ciągłości naszych obyczajów i bardzo starych tradycji. Jajko od najdawniejszych czasów było symbolem życia, płod-ności i miłości. Czczono je wierząc, że posiadają wiele właściwości dobroczynnych i życiodajnych, stosowano

je w ludowych zabiegach medycznych. Miały odwracać wszelkie nieszczęścia i dlatego zakopywano je pod wę-gły budowanych domów, rzucano je w płomienie pod-czas pożaru, a skorupki święconych jajek rzucano w ski-by i pod drzewa owocowe oraz dodawano do paszy ho-dowanym zwierzętom. Umycie się w wodzie z naczynia na którego dnie spoczywały kraszanki miało zapewnić zdrowie, urodę i szczęście. Pierwsze znaleziska pisanek (glinianych i skorup jaj) na ziemiach polskich pochodzą z X wieku z okolic Opola i Wrocławia, a ich cudowne właściwości i uzdrowienia opisują trzynastowieczne kroniki i żywoty świętych. Jajka występowały także w prastarych obrzędach zadusznych.

Jajko stanowi zalążek nowego życia, Stało się więc symbolem odradzającego się życia, znanym w wielu

kulturach. Jajka używane są w obrzędowości religijnej, znane są w symbolice różnych kultur oraz występują jako elementy dekoracyjne. W tradycji chrześcijańskiej jajko stało się symbolem świąt wielkanocnych, wiecznie odradzającego się życia i przede wszystkim Chrystusa Zmartwychwstałego. Jest pierwszym i najważniejszym pokarmem, poświęconym w kościele, którym dzielimy się, składając sobie nawzajem życzenia przed rozpoczę-ciem wspólnego wielkanocnego śniadania, gdy już wró-cimy do domu z rezurekcji.

oprac. as (c-b)

Opracowano na podstawie:– Karczmarzewski A., Ludowe obrzędy doroczne w Polsce

Południowo-Wschodniej. Rzeszów, 2011– Kossak Z., Rok polski: obyczaj i wiara. Warszawa, 1997– Ogrodowska B., Polskie obrzędy i zwyczaje doroczne.

Warszawa. 2006– oraz katolickie i in. źródła internetowe

Włodzimierz Tetmajer (1862-1923), Święcone w Bronowicach, 1897

Page 12: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

12 Okruchy św. Wojciecha – Wielkanoc 2016

Jak łania pragnie wody ze strumieni, tak dusza moja pragnie Ciebie, Boże.Dusza moja Boga pragnie, Boga żywego, kiedyż więc przyjdę i ujrzę oblicze Boże?

(Psalm 42)O Tobie mówi serce moje: „Szukaj Jego oblicza!” Będę szukał oblicza Twego, Panie.Nie zakrywaj przede mną swojej twarzy,

(Psalm 27)Niech Twoje oblicze zajaśnieje nad Twym sługą, wybaw mnie w swoim miłosierdziu.

(Psam 31)Ludzie kochający Jezusa Chrystusa bardzo pragną uj-rzeć Jego Oblicze. Szczególną czcią otaczamy te „pra-wie pewne” wizerunki Chrystusa, za jakie uważa się Całun Turyński i bisiorową chustę z Manopello. Przez wieki także malarze i rzeźbiarze usiłowali, tak jak najle-piej umieli, oddać piękno, dobroć i doskonałość Oblicza Pana. Wierni zaś wybierali i nadal wybierają dla siebie te wizerunki Jezusa, które im samym wydają się bliskie wyobrażeniu Pana we własnym sercu. Pragną je mieć przy sobie, pragną patrzeć na nie modląc się.

W okresie Wielkanocy przychodzi na myśl wiele scen z Ewangelii, których centrum stanowi Oblicze Pana. Te wydarzenia biblijne były od dwóch tysięcy lat przed-miotem medytacji wielu znakomitych malarzy, którzy po-tem niejako ujawniali nam owoce swej myśli, wyobraźni i modlitwy przez swoje dzieła. Tutaj pragnę zaproponować przyjrzenie się dwóm obrazom wielkiego mistrza pędzla z XVII-wiecznej Italii – Caravaggia; oba przedstawiają tę samą tajemniczą i cudowną scenę – wieczerzę w Emaus.

Wszyscy pamiętamy ten rozdział z Ewangelii św. Łukasza 24, 13-35. Wiersz 15 i 16 mówią:

15 Gdy tak rozmawiali i rozprawiali z sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. 16 Lecz oczy ich były niejako na uwięzi, tak że Go nie poznali.

(…) Następuje roz mowa z pozornie Nieznajomym, a potem mamy takie słowa:

28 Tak przybliżyli się do wsi, do której zdążali, a On okazywał, jakoby miał iść dalej. 29 Lecz przy-musili Go, mówiąc: „Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachyl ił”. Wszedł więc, aby zostać z nimi. 30 Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. 31 Wted y oczy im się otworzyły i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu. 32 I mówili nawzajem do siebie: „Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?” 33 W tej samej go-dzinie wybrali się i wrócili do Jerozolimy. Tam zasta-li zebranych Jedenastu i innych z nimi, 34 którzy im

ozna jmili: „Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi”. 35 Oni również opowiadali, co ich spo-tkało w d rodze, i jak Go poznali przy łamaniu chleba.

Jakże wyglądało Oblicze Pana Jezusa, Zma rtwych-wstałego po Męce, zanim Go poznali uczniowie z Emaus? Co to znaczy, że „oczy ich były niejako na uwięzi”, a po-tem – że „im się otworzyły”? Te pytania musiał przemy-śleć, pewnie też przemodlić każdy artysta przedstawiający Chrystusa w Emaus – także i Caravaggio, zanim zabrał się do malowania. Caravaggio namalował ową scenę w Emaus przy stole „przy łamaniu chleba” dwa razy: pierwszy raz w 1601 roku, drugi – pięć lat później. Za każdym razem inaczej rozwiązał kwestię nierozpoznawania Oblicza Pana przez uczniów.

Zanim przyjrzymy się obu obrazom, trzeba powie-dzieć, że poza tymi dwoma przedstawieniami wieczerzy w Emaus, Caravaggio malował Twarz Pana Jezusa wiele razy, i wcześniej i później, i że była to zawsze ta sama Twarz i Postać. Można więc sądzić, że malarz głęboko rozważał zagadnienie: „jak naprawdę wyglądał Pan Je-zus” aż doszedł do swego rozwiązania, a potem trwał przy nim. Nie wiemy jak do tego doszedł… może i on, choć zwykły – poza niezwykłym talentem – człowiek, miał jakiś cudowny sen, może inny znak od Pana... pew-ne jest jedno: bardzo głęboko przemyśliwał Pismo świę-te, dowodem – wszystkie jego obrazy religijne.

Warto poszukać w internecie czy albumach i spojrzeć na wyobrażone przez Caravaggia szlachetne Oblicze Chry-stusa, pojawiające się w kolejnych dziełach. Oblicze, któ-re jakże wielu wierzących, ale i niewierzących, przyciąga, fascynuje, zaprasza do prawdziwej bliskości z Chrystusem i pójścia za Nim. Najbardziej znany jest obraz „Powołanie św. Mateusza” z rzymskiego kościoła San Luigi dei Fran-cesi (1599-1600). Widzimy tu Twarz Pana z profi lu. Jego spojrzenie padające na Mateusza jest esencją sceny, a za-razem jest zaproszeniem widza, aby ten wzrok Pana i Jego gest wskazujący ręki przyjął jako skierowane tak naprawdę – do siebie samego, kontemplującego dzieło malarza.

Inne okazje do zobaczenia Twarzy Chrystusa we-dług „wizji” Caravaggia to kolejno:• „Niewierny Tomasz” ok. 1595-1596 (znajduje się w Galerii Sanssouci w Poczdamie),• pierwsza „Wieczerza w Emaus” 1601-1602 (znajduje się w National Gallery, Londyn),• „Złożenie do grobu” 1602-1603 (Pinakoteka Waty-kańska),• „Ecce Homo” 1605 (Galleria Municipale, Genua),• druga „Wieczerza w Emmaus” (1606) (Pinakoteka Brera, Mediolan),• „Biczowanie Chrystusa” 1607-1609 (Museo di Ca-podimonte, Neapol),

OBLICZE CHRYSTUSA W EMAUS – DWA OBRAZY CARAVAGGIA

Page 13: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

13Okruchy św. Wojciecha – Wielkanoc 2016

• „Cierniem koronowanie” 1607 (Kunsthistorisches Museum, Wiedeń),• „Wskrzeszenie Łazarza” 1609 (Museo Regionale di Messina).

Istnieje też kopia pięknego ale zaginionego obrazu „Nawrócenie św. Pawła”, oryginał – malowany w 1600 – zaginął. Na tym obrazie do leżącego na ziemi św. Pawła zwraca się dramatycznym gestem wychylający się z nieba Chrystus, podtrzymywany przez anioła. To również – jak w Emaus – Chrystus po Zmartwychwstaniu, a tutaj już tak-że – po Wniebowstąpieniu. Twarz Jego nadal jest tożsama z konsekwentnie malowanym przez Caravaggia Obliczem.

Przyjrzyjmy się teraz obu wieczerzom w Emaus, i patrząc na wyobrażone przez artystę Oblicze spróbuj-my odczytać malarską odpowiedź na pytanie – czemu znający i kochający Pana nie rozpoznali Go aż do tej chwili łamania chleba?

Pierwsza wersja, z 1601 roku, przedstawia Chrystusa po prostu w innej postaci ludzkiej niż ta przed Męką. To inna Twarz, to jakby inny człowiek, nieco też młodszy, bez brody. To inne rysy. Nic dziwnego, że uczniowie na sam widok – nie rozpoznali Jezusa. Ale potem, w miarę jak Go słuchali – „serce w nich pałało”. Teraz, przy stole, widząc wznoszącą się do błogosławieństwa dłoń – rozpo-znają Go, prowadzeni ku temu rozpoznaniu w momencie Przeistoczenia – przez serce właśnie. „Słuchajcie własne-go serca, bo przez nie mówi Pan” – mógłby mówić ten obraz Caravaggia. Przypomina się tu znany, cenny cytat z XX-wiecznej poetyckiej ksiązki Antoine’a Saint’Exupe-ry’ego „Mały Książę”: „Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”. A wiemy, że najważniejsze – to miłość.

Może też Caravaggio ówczesny – nie śmiał jeszcze wyobrazić sobie ani namalować zmian, jakie powstały w Obliczu na skutek Męki? Bo czy można myśleć, że prawdziwy Bóg-Człowiek po Zmartwychwstaniu nie niósł w sobie żadnej pamięci tej Męki? To trudne pytania i pierwsza wersja Caravaggia niejako je omija.

Po pięciu latach, w 1606 roku, w drugiej wersji wieczerzy w Emaus odpowiedź malarza na owo pytanie o niezdolność do rozpoznania Chrystusa jest inna. Malarz nie miał łatwego życia, doświadczał różnych nieszczęść,

także w konsekwencji własnej nieumiejętności panowania nad sobą. Jest bogatszy w trudne doświadczenia życiowe, gdy maluje drugą „Wieczerzę”. Odpowiedź „jak wyglądał nierozpoznany Pan w Emaus” jest inna. Mamy tu ten sam układ osób przy stole i znów widzimy Jezusa en face. Ale tym razem my rozpoznajemy Go bez trudu – to te same szlachetne rysy pięknego mężczyzny o długich ciemnych włosach, z brodą, znane nam z wszystkich pozostałych obrazów Caravaggia. Czemu więc oni Go nie rozpoznali?

Otóż Oblicze Pana nosi wyraźne oznaki cierpienia, zmęczenia, smutku. Lecz uczniowie sami byli bardzo przygnębieni, przestraszeni i skoncentrowani na własnych przeżyciach. Chyba więc nie przyjrzeli się zmęczonej, choć nadal pięknej i rozpoznawalnej, Twarzy Wędrowca. Bywa, że gdy sami cierpimy, bezwiednie odsuwamy się od cudzego cierpienia, „bo to już za dużo”. Chcemy, aby to nas ktoś pocieszył, na nasze cierpienie zwrócił uwagę. Odwracamy wzrok od cudzego. Może tak było z ucznia-mi? „Byli zbyt zajęci własnym smutkiem, by ujrzeć Chry-stusa” – zdaje się poprzez swoje dzieło mówić Caravaggio „a zatem uważaj, widzu mego obrazu, by cierpienie nie zasłoniło Ci Twego Pana, który przecież najlepiej pocie-sza”. Bo znów ratunkiem uczniów jest ich „pałające ser-ce”, które zaczyna działać poprzez serdeczne zwrócenie się do samotnego bliźniego chcącego wędrować w ciem-nościach, przez zachęcenie go, aby schronił się na noc w bezpiecznym miejscu, razem z nimi. A wtedy okazuje się nagle, nad błogosławionym na wspólnym stole chle-bem – że to nie zwykły bliźni, ale że to On sam.

Jak pamiętamy z Ewangelii św. Łukasza, owo roz-poznanie Chrystusa tak bardzo uszczęśliwiło uczniów, że kompletnie zmieniło ich stan ducha i ciała i odmieniło ich plany. Zamiast położyć się spać po trudnym dniu, ruszyli natychmiast w długą drogę powrotną do Jerozolimy, pełni radości, aby zanieść tę cudowną wiadomość przyjaciołom. Emaus to szczęśliwe miejsce odrodzenia w sobie zdolno-ści do zobaczenia Pana, miejsce znalezienia po długim szukaniu Jego Oblicza, miejsce, w którym „spragniona ła-nia gasi swe pragnienie w strumieniu”, miejsce, w którym Oblicze Pana jaśnieje nad Jego sługą – nad każdym z nas.

Agnieszka Hennel-Brzozowska

Wieczerza w Emaus z 1601 roku Druga „Wieczerza w Emaus”, z roku 1606

Page 14: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

14 Okruchy św. Wojciecha – Wielkanoc 2016

Emaus – napis nad bramą wejściową na teren Sanktuarium.

Emaus – kościół „Łamania Chleba” – fasada.

Droga była trudna... Dwaj uczniowie Pana podążali nią wracając do domu, niosąc ciężko poczucie klęski. Szli jakby na pogrzeb swojej nadziei... Ta droga może i była wybrukowana przez rzymskich władców ich ziemi – ziemi dla każdego pobożnego Żyda świętej. Teraz, po tragicznych wydarzeniach tamtego dnia przed szabatem była najtrudniejszą drogą w życiu Kleofasa i jego syna, Symeona. To koniec! Bezbrzeżny smutek... Oto uko-chany Nauczyciel, Prorok, Mesjasz – tak się zdawało – umiera wzgardzony, sponiewierany, umęczony, pono-sząc śmierć przeznaczoną dla niewolników!! Tego nie da się znieść! Było im dane jednak to przeżyć... Szli więc drogą po grudach... Jakakolwiek ona była – brukowana czy piaszczysta polna – szli nią pod ciężarem swojej klę-ski. „A myśmy się spodziewali...”. Tak, spodziewali się po Nim, że On wyzwoli Izraela spod rzymskiego pano-

wania... Obaj wprawdzie wiedzieli o tym, że w przeszło-ści prorocy byli zabijani. Ale dlaczego Jego, tak ukocha-nego Mistrza, w którym pokładali nadzieję kiedy mówił do nich a oni słuchali Jego słów – spotkał taki sam los jak tamtych proroków z przeszłości. Dlaczego?! Co te-raz? – rozważali w drodze, pełni rozterki, wymieniając się wzajemnie bólem serc, niepewni swojej przyszłości..

[Ewangelia wg św. Łukasza w tym opisie drogi uczniów do Emaus jest szczególnie piękna... Po co więc jakieś moje komentarze? Chodzi mi jednak o to, aby spróbować zrozumieć tych uczniów, ich traumatyczną sytuację. Chociaż próbować zrozumieć bliźnich – choć odległych w czasie. Zrozumieć drugiego człowieka, ta próba to powinność i nauka dla siebie.]

Kleofas i Symeon nagle zauważyli, że Ktoś z nimi idzie tą samą drogą. Pewnie ich to ucieszyło, gdyż lepiej,

Emaus – obraz „Wieczerza”, autor Giuseppe Martinetti.

Page 15: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

15Okruchy św. Wojciecha – Wielkanoc 2016

Emaus – kościół „Łamania Chleba” – nawa środkowa.

raźniej jest przecież, gdy ktoś jeszcze towarzyszy nam w niedoli... Wędrowiec – tak nazwijmy Jezusa – sprawił, że Go nie poznali... „Mieli oczy jakby na uwięzi” – jak to określa św. Łukasz Ewangelista. Poznać Boga? Tak. na ile On pozwoli... Nieraz mamy „oczy jakby na uwię-zi”, choć On może chciałby, żebyśmy Go rozpoznali... Wędrowiec budził zaufanie – coś im mówiło, że można mu się zwierzyć ze swojego utrapienia... Ułatwił im to i zapytał o czym tak rozprawiają w drodze? Zdumieli się: ten Wędrowiec chyba właśnie idzie z Jerozolimy. Jak to możliwe, żeby nie wiedział o dramacie, jaki się tam rozegrał? Na dodatek zapytał: „Cóż takiego?” Wtedy wylali przed Nim całą gorycz i złożyli Mu świadectwo o Nim. Wędrowiec-Bóg słuchał tej modlitwy – bo jakże można inaczej nazwać to świadectwo miłości do Niego? Tak więc zrozpaczeni mówili o tym, jak arcykapłani oraz inni ich przywódcy wydali i ukrzyżowali „Jezusa Naza-rejczyka, który był prorokiem potężnym w czynie i sło-wie wobec Boga i całego ludu”. Mówili też, że „dziś jest trzeci dzień jak to się stało”. Relacja Kleofasa i Symeona była pełna rozpaczy i rozterki. A Jezus słuchał...

Nie wiedzieli co myśleć o tym, ich niepokój był wielki bo słyszeli, że niewiasty o poranku tego dnia zastały grób Nauczyciela pusty a kamień odwalony... Powiedziały, że On zmartwychwstał! Uczniowie poszli sprawdzić, ale Jego nie widzieli... Co o tym mają my-

śleć? Co myśleć... a gdyby... czy to możliwe...? Nadzieja nieśmiała, maleńka, pomieszana z rozpaczą tliła się ni-kłym płomieniem tak skryta, że nie śmieli się przyznać do niej... A Jezus słuchał – zawsze słucha. W końcu pa-dły Jego słowa: „O nierozumni, jak nie skore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swo-jej chwały?”. Teraz oni słuchali... Przyjęli przyganę, jaka była zawarta w Jego słowach. No tak – byli nieskorzy do wierzenia prorokom, bo przecież to co głosili proro-cy – począwszy od Mojżesza – jest tak trudne, trudne i niemożliwe niemal do wierzenia... Czy można przez cierpienia wejść do chwały? Czy człowiek może tego dokonać? Niby prorocy mówili, ale... ale, czy może to być prawdą? – tak pewnie myśleli. Jezus miał wykład z historii Zbawienia! Obaj Jego uczniowie słuchali... Może myśleli, że jest On jednym z „uczonych w Piśmie” – skoro tak biegle Pismo zna. Jednak coraz bardziej byli poruszeni tym co mówił. Czuli jakąś niezwykłą bliskość, poruszenie serca, nadzieję, ufność do Niego...

Przecież ktoś już do nich kiedyś mówił w takim duchu! W ten sposób, słuchając z coraz większym na-pięciem, zbliżyli się do wsi. Mówiący do nich Jezus ob-jawił, jakoby miał zamiar iść dalej. O nie! Nie można do tego dopuścić! On nie może teraz ich zostawić! Skoro jest tak blisko i tak bliski dla nich. Trzeba Go zatrzy-mać ze wszystkich sił! Przymusili Go mówiąc: „Zostań

Emaus – kościół „Łamania Chleba” – nawa środkowa.

Page 16: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

16 Okruchy św. Wojciecha – Wielkanoc 2016

Emaus – fragment zamku, obecnie Kolegium Serafi ckie (Niż-sze Seminarium).

Emaus – via Romana (droga rzymska).

z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachy-lił”. Św. Łukasz mówi: „Przymusili”. To przymuszenie było natarczywą prośbą. Jezus sam dał im takie prawo – słyszeli pewnie jak mówił kiedyś „Proście a będzie wam dane... kołaczcie a otworzą wam”. Mamy prawo domy-ślać się, że chciał być przymuszony – poddał ich próbie!

Na bramie wejścia na teren Sanktuarium w Emaus widnieje łaciński napis: Domine mane nobiscum – Pa-nie pozostań z nami. Wtedy łacina była językiem oku-panta – językiem Cesarstwa Rzymskiego. Jeżeli ucznio-wie Jezusa znali ten język – to raczej nie przepadali za nim. Zwrócili się więc do Niego w języku aramejskim powszechnie używanym przez Żydów w tamtym cza-sie (hebrajski był językiem używanym w liturgii religii Mojżeszowej). Kleofas i Symeon nie mogli przewidzieć tego, że niewiele czasu upłynie a łacina stanie się języ-kiem Kościoła!

Panie, zostań z nami... Został! Miał w tym swój cel – pewnie taki, aby po wsze czasy takie wezwanie płynęło ze wszystkich wierzących w Niego serc... Dlatego został jako Gość Kleofasa i Symeona. Nie śmiem konkurować z Ewangelistą, dlatego przytoczę ten fragment jego re-lacji – choć zapewne Czytelnikom znany: „Gdy zajął miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy oczy im się otworzyły i po-

znali Go, lecz On zniknął im z oczu. I mówili nawzajem do siebie: czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?”. Trudno so-bie wyobrazić, co oni czuli w tym najszczęśliwszym momencie swojego życia! Jak urzeczeni musieli patrzeć gdy Jego smukłe palce łamią chleb w charakterystyczny dla Niego sposób. Ten ruch może już znali z innych oka-zji wspólnych z Nim wieczerzy. Rosło napięcie... i eks-plozja szczęścia! To On!! Jezus Nazarejczyk!

Tylko Jego Łaska i Miłosierdzie sprawiły, że nie pa-dli na zawał serca. Radość może zabić (znam taki przy-padek i znałam taką osobę). To też dotyczy Jedenastu i innych świadków Jego Zmartwychwstania. Nie wia-domo dokładnie jak długi czas upłynął zanim ochłonęli. „O tej samej godzinie wybrali się i wrócili do Jerozoli-my”. Chyba tym razem same nogi ich niosły... Kierowało nimi przemożne pragnienie, aby jak najszybciej innym zanieść Dobrą Nowinę: Jezus żyje! Żyje! Widzieli Go, był z nimi przy stole, poznali Go po łamaniu chleba! Ra-dość, i szczęście niewyobrażalne! W Wieczerniku otrzy-mali potwierdzenie od Jedenastu i innych zgromadzo-nych tam uczniów. „Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi”. Zmartwychwstał prawdziwie! Dla uczniów, dla nas, dla Świata...

Chcąc opisać miejsce tak szczęśliwego spotkania uczniów ze zmartwychwstałym Panem – muszę zazna-czyć, że w przeszłości były problemy z jego lokalizacją. Jak to możliwe? Wiemy, że historia Ziemskiej Ojczyzny Chrystusa jest niezwykle skomplikowana i również nie-zwykle dramatyczna. Zaraz na początku ery chrześcijań-skiej miały miejsce dwa powstania żydowskie w roku 70 i 135. Te dramaty spowodowały migrację ludności i cha-os. Historycy domyślają się, że ludność – wtedy oczy-wiście żydowska – opuściła Emaus prawdopodobnie zburzone. Nazwa miejscowości zagubiła się w historii gdzieś w I lub II wieku do tego stopnia, że autorzy sta-rożytni w IV w. i przez cały okres bizantyjski o niej nic nie wiedzą. Jedyną miejscowością znaną w tamtych wie-kach o nazwie Emaus było miasto: Emaus Nicopolis od-

Page 17: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

17Okruchy św. Wojciecha – Wielkanoc 2016

Emaus – ruiny jednego z domów z czasów Krzyżowców.Emaus – cysterna przy via Romana.

ległe od Jerozolimy o 30 km Było to starożytne miasto, znane już na kilka wieków przed Chrystusem. Ze wzglę-du na nazwę – gdzieś w IV w. – zaczęto lokalizować tutaj ewangeliczne wydarzenia. Emaus Nicopolis stało się miastem kultowym, do którego zaczęli zmierzać piel-grzymi. Jednak, ponieważ odległość Emaus Nicopolis od Jerozolimy nie zgadzała się z przekazem Ewangelii wg św. Łukasza, która określała tę odległość na 60 stadiów – palestyńscy kopiści Pisma Świętego dokonali „korek-ty”, dopisując 100 aby uwiarygodnić położenie Emaus Nicopolis. Wyszło na to, że jest to miejsce odległe od Jerozolimy o 160 stadiów. (Stadion rzymski to miara długości wynosząca 600 stóp, tzn. 184 m i 30 cm Tak więc 60 stadiów to 11 km – właśnie taka odległość dzie-li Emaus – al-Qubeibeh – od Jerozolimy). Jeszcze inne miejscowości pretendowały do miana biblijnego Emaus i wszędzie urządzano sanktuaria. Taka sytuacja spowo-dowana była trudną historią Ziemi Świętej. Bardzo czę-sto utrudniony był dostęp do miejsc najcenniejszych dla chrześcijan.

Sytuacja uległa zmianie w okresie krucjat, kiedy powstaje Państwo Łacińskie. Krzyżowcy, zdobywając Ziemię Świętą, od razu starają się odbudować te obiek-ty sakralne, które były zniszczone przez muzułmanów i odnaleźć te, które zagubiły się w dramatycznej histo-rii. Przyszła kolej na odnalezienie Emaus prawdziwego. Wiadomo było, że Kleofas z synem nie mógł tak szyb-ko pokonać tego samego wieczoru odległości 30 km do Wieczernika – więc Emaus Nicopolis nie mogło być tym właściwym miejscem! Po długich wahaniach i opierając się na jakiejś lokalnej tradycji – wybrano al-Qubeibeh jako najbardziej prawdopodobne miejsce ewangeliczne-go wydarzenia. Później okazało się, że Krzyżowcy nie pomylili się... Zbudowali zamek i kościół na domnie-manym miejscu domu Kleofasa. Odtąd tradycja Emaus w tym miejscu utrwaliła się, istniała nawet po upadku Państwa Łacińskiego i nadal była podtrzymywana przez Franciszkanów przybyłych do Ziemi Świętej w 1335 r. aby opiekować się Sanktuariami. Odtąd oni organizowali pielgrzymki. Niestety, tę liturgiczną tradycję przerwano

w 1687 r., gdyż droga była niebezpieczna dla pielgrzy-mów. Powrócono do tego już na stałe dopiero w roku 1852! Celem pielgrzymek była sala dawnego zamku, który był w ruinie. Zachowana sala okazała się dawną kaplicą zamkową – jak wykazały późniejsze wykopali-ska. W tym czasie również w ruinie był kościół.

Z powodu zaistnienia pewnych zmian historycz-nych, od połowy XIX w. nastąpiło otwarcie się Ziemi Świętej na wpływy płynące z Europy, ponieważ okupa-cja turecka stała się mniej dolegliwa. Wspólnoty chrze-ścijańskie mogły swobodniej instalować się na terenie Palestyny, tworzyć sanktuaria, szpitale, klasztory, przy-tułki itd. W roku 1861 teren domniemanego sanktuarium w Emaus zakupiła francuska tercjarka de Nicolay, która po przeprowadzeniu pewnych napraw, teren i pozostało-ści ofi arowała Kustodii Ziemi Świętej. Franciszkanie na-tomiast nabyli teren przylegający do zamku od wschodu, czyli miejsce przez mieszkańców osiedla zwane al-Ke-niset (kościół). W latach 1873-75 wykopaliska odsłoniły resztki dużego kościoła o trzech nawach podpartych fi -larami z wyjątkiem lewej nawy, która opierała się – jak przypuszczano – na murach domu w nią włączonego. Okazało się, że budulec użyty dla tego domu wyraźnie różnił się od resztek kościoła. Architekci, którzy to obej-rzeli stwierdzili, że ta część jest znacznie starsza od po-zostałych. Wyglądało na to, że jest to dom o wiele wcze-śniej powstały niż kościół i został weń włączony jako czcigodna pamiątka! Badacze nie mieli wątpliwości, że znaleziono dom Kleofasa! To odkrycie dało impuls do odbudowy Sanktuarium – co nastąpiło za staraniem Ku-stodii Ziemi Świętej.

Kościół – który dziś widzimy – wzniesiono na miejscu poprzedniego, średniowiecznego kościoła krzy-żowców w roku 1901 i konsekrowano go 12 paździer-nika 1902 r. Sanktuarium odbudowano wg projektu br. Wendelina z Menden w stylu naśladującym włoską ar-chitekturę XII wieku, co uwidacznia na zewnątrz ostro-łukowa fasada, obramowanie okien, tympanon i kolu-mienki portalu. Kościół składa się z trzech naw podzie-lonych fi larami i ma 34 m długości i 22 m szerokości.

Page 18: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

18 Okruchy św. Wojciecha – Wielkanoc 2016

W lewej nawie znajduje się prostokątna budowla o ok. 18 m długości i ok. 9 m szerokości. Badania wskazują, że jest to dom Kleofasa... Wnętrze kościoła zbudowa-ne jest z kamieni nietynkowanych z wyjątkiem sklepień ozdobionych gwiazdami i gzymsu, na którym wypisa-ne są słowa Ewangelii dotyczące wydarzenia w Emaus. W ołtarzu głównym zachowana jest dawna mensa, pod-trzymywana kolumienkami z różowego kamienia. Trzy obrazy w antepedium przedstawiają Pana Jezusa, św. Kleofasa i św. Symeona. Nad ołtarzem zaś widoczna jest w absydzie płaskorzeźba przedstawiająca „Łamanie Chleba”. Kościół zdobiony jest również malowidłami na szkle i witrażami związanymi tematycznie z Emaus. Posadzkę pokrywają duże płyty kamienne. Na bocznej ścianie lewej nawy, nad domem Kleofasa, zawieszony jest wysoko obraz przedstawiający Wieczerzę w Emaus, którego autorem (1891) jest Giuseppe Martinetti. Grube mury „Domu Kleofasa” od strony głównej nawy pokry-te są dużymi płytami z czerwonego porfi ru a posadzka wielobarwnym marmurem kararyjskim z dekoracją geo-metryczną. Ołtarz jest z białego marmuru w kształcie sarkofagu ze stopniami. W głębi kościoła znajduje się grób markizy Pauline de Nicolay (+ 1868 r.). Lunetę por-talu kościoła zdobi kolorowa majolika przedstawiająca Jezusa z dwoma uczniami w Emaus, której autorem jest ceramista włoski z Chiusi, D. Coltellini.

Ogrodzony teren Sanktuarium „Łamania Chleba” obejmuje kościół, klasztor i zamek (pozostałości), w któ-rym obecnie znajduje się Kolegium Serafi ckie Kustodii Ziemi Świętej. Jest tu również duży teren wykopalisk archeologicznych czynionych tu w latach 1940-1944. W czasie II Wojny Światowej klasztor w Emaus stał się obozem przymusowego pobytu franciszkanów włoskich. Postanowili oni wykorzystać tę sytuację i przebadać ar-cheologicznie teren wokół Sanktuarium. Działali przy pomocy grupy ochotników pod kierunkiem o. Bagat-tiego. Na północny-wschód odkryli całe osiedle repre-zentujące typ czysto zachodni (europejski) w układzie

domów i kramów. Wszystkie znalezione monety, sko-rupy i drobne przedmioty pochodziły z okresu wypraw krzyżowych i jeszcze późniejszego. Na północ od ko-ścioła, pod domami wzniesionymi przez krzyżowców, odkryto zupełnie nieoczekiwanie ślady osiedla bizantyj-skiego i jeszcze wcześniejsze. Wywnioskowano, że teren ten był zamieszkały od III w. przed Chrystusem aż do VI w. po Chrystusie. Możliwe było chronologiczne uło-żenie tych śladów wykopaliskowych. Osiedle zbudowa-ne przez krzyżowców po obu stronach rzymskiej drogi składało się z domów i kramów przylegających do sie-bie oraz kościoła (czyli Sanktuarium Łamania Chleba) i zamku. Wzdłuż via Romana stoi też kilka starożytnych, dużych cystern. W ten sposób stwierdzono, że wioska istniała już w czasach Chrystusa a „Dom Kleofasa” nie stanowi anachronizmu! Cały obszar wykopaliskowy ra-zem z Sanktuarium i zamkiem znajdującym się ok. 25 m naprzeciw fasady kościoła jest urokliwy w swojej za-drzewionej szacie! Zajmuje on obszar ok. 150 x 90 m.

Domine, mane nobiscum. Nasza droga do Emaus... Panie! Skoro z nami idziesz – to pozostań z nami! Tylko Ty znasz cel i kres tej drogi. Nie umiemy iść bez Ciebie, więc pozostań z nami Jezu – Zmartwychwstały Panie!

Krystyna Ungeheuer-Mietelska

Emaus – gwardian klasztoru OO. Franciszkanów o. Augustyn Szymański OFM w towarzystwie autorki artykułu i jej męża (16.09.1986 r.). Emaus – fragment wykopalisk zamku średniowiecznego.

Page 19: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

19Okruchy św. Wojciecha – Wielkanoc 2016

MIŁOSIERDZIE

NIE MÓW: JAKOŚ TO BĘDZIE!Czy chciałbyś coś zmienić w swoim środowisku? Czy jest coś, co przeszkadza Ci żyć w pełni? A może chciałbyś zmienić coś w sobie, w swoim życiu? Czasem widzimy to bardzo jasno i wyraźnie. A czasem trzeba poszukać, po-myśleć. Niełatwo jest też podjąć decyzję co do zmiany. Sytuacja człowieka wierzącego przypomina często sytu-ację chorego. Jeśli coś boli, bardzo boli, tak, że trudno jest wytrzymać, wtedy chciałby iść do lekarza. Jeśli jednak da się wytrzymać, albo jakimś sposobem uśmierzyć ból rezygnuje, odkłada na później. Mówi: „Jakoś to będzie.” albo „Tak musi być.” Powiedzmy szczerze - to wielki błąd! Tak, wielki, nie mały. Dopiero po czasie odsłoni się cała prawda i można będzie już namacalnie stwierdzić, że trzeba było inaczej. Najgor-sze jest wtedy spostrzeżenie, że nie tylko trzeba, ale można było inaczej. A teraz już jest to niemożliwe. Minął czas, a wraz z nim szansa, aby było lepiej. Oczywiście w wielu przypad-kach ludzie zaczynają wtedy usprawiedliwiać siebie, że się nie dało, że nie wiadome co by było, że dobrze jest jak jest. Co to oznacza? Oznacza to, że stało się coś niedobrego. Czło-wiek nie tylko zrobił coś nie tak, zmarnował szansę, ale sam skarłowaciał, stał się nie taki jaki powinien być. Po-zostało mu tylko pogodzić się z tym faktem i udowodnić sobie i innym, że tak miało być.

Jednak coś po drodze się zagubiło. Co takiego? Praw-da i dobro. Tak często w życiu ludzkim brakuje prawdy i dobra. Można analizować skutki takiego braku. Warto jednak zadać podstawowe pytania: Czym jest Twoje ży-cie bez prawdy i dobra? Kim jesteś, kim się stajesz gdy porzucasz prawdę, tę wewnętrzną uczciwość, szczerość i zaczynasz myśleć pokrętnie, usprawiedliwiać życiowe kompromisy? Co się dzieje z Tobą gdy przestajesz pytać o to, czy naprawdę idziesz w dobrym kierunku, właściwa drogą? To odnośnie prawdy. W kwestii dobra chciałbym zwrócić najpierw uwagę na pewne rozróżnienie. Chodzi o różnicę pomiędzy dobrem a dobrocią. Dobro to troska, a czasem nawet walka o to, co w życiu jest najważniejsze. Natomiast dobroć to życzliwość i pozytywne nastawienie wobec innych. Może być tak, że ktoś stara się być dobry i miły dla innych. Jednak nie troszczy się w swoim życiu o to, co naprawdę ważne. Prawdopodobnie najbardziej jaskrawym przykładem jest tutaj współczesny ideał mi-

łego i tolerancyjnego człowieka, który nie jest zdolny do podejmowania ważnych życiowych zadań, ma problem z wiernością, nie potrafi wytrwać na obranej drodze w ob-liczu trudności, ani zasmakować w wypełnianiu prostych codziennych, czasem ciążących obowiązków. Ostatecznie „bycie miłym” nie łączy się u niego z troską o dobro in-nych, o dobro wspólne. Tak ważne jest, aby nie rezygno-wać z poszukiwania tego, co najważniejsze i nie załamy-wać się w obliczu trudności i niepowodzeń.

Łatwo powiedzieć! Każdy kto poszedł przez życie drogą prawdy i dobra rezygnując ze skrótów wie, że nie jest to łatwe. Wie także, że nie chodzi o to, aby było ła-

two. Trud jest potwierdzeniem, że wybrana droga jest właści-wa. Nie trud jest problemem, ale słabość człowieka. Trud, pokonywanie przeszkód, zwy-cięstwa, nawet te małe są źró-dłem szczęścia. Człowiek, który idzie właściwa drogą zna smak radości i nie zamieni jej na uciechy, w jakie obfi tuje ży-cie „byle jakie”, życie na niby. Problemem jest słabość. Dlate-go pojawia się pytanie, a nawet

wątpliwość: Czy wytrwam? Skąd wezmę siłę? To jest naj-istotniejsze.

Droga prawdy i dobra jest drogą zaufania. Ufność to sekret. Co oznacza zaufać Bogu? Zaufać oznacza wy-brać. Uznałeś, że istnieje Bóg, że nie jesteś sam. Idąc przez życie z Bogiem otrzymasz siłę. On pomoże Ci przezwyciężyć zło. Gdy zawiedziesz On na nowo poda Ci rękę, a jeśli będzie trzeba poniesie Cię w swoich ra-mionach. On jest największy, jest ponad wszystkim, zna prawdę, ma serce pełne dobra, wie dokąd Cię prowadzi. Ufność to wybór. Dlatego pozostawisz to, co jest mniej ważne, co od Niego odwodzi, chociaż wydawałoby się, że warto byłoby po to sięgnąć. Uznasz, że nic innego, tylko On jest Zbawicielem. Żadne dobro, nawet najwięk-sze nie może być postawione ponad Boga, nie może być obiektem Twojej ufności. Ono świadczy tylko i wyłącz-nie o dobroci Boga, ono od Niego pochodzi, jest Jego darem dla Ciebie. Dlaczego ufność jest sekretem życio-wego powodzenia? Własna słabość może przeszkodzić Ci w drodze. Ale nie może zniszczyć ufności. Co więcej - prowokuje Cię do jeszcze większego zaufania. A zaufa-nie daje siłę, aby iść dalej, do końca.

ks. Wojciech

Page 20: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

20 Okruchy św. Wojciecha – Wielkanoc 2016

Decyzją Ojca Świętego Franciszka od 8 grudnia 2015 roku czyli od uroczystości Niepokalanego Poczę-cia NMP trwa Rok Miłosierdzia. Ks. Aleksander Wój-towicz, zastępca rektora sanktuarium Bożego Miłosier-dzia w Krakowie – Łagiewnikach, tak kreśli cele owego Roku: „Poprzez ogłoszenie Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia papież Franciszek bardzo pragnie, aby orę-dzie o Bogu bogatym w miłosierdzie docierało do każde-go człowieka, do świata poranionego grzechem, ludzką biedą, niesprawiedliwością, wojną, brakiem szacunku i poszanowania ludzkiej godności. Pragnie, aby dobroć i czułość Boga dotknęła tych właśnie „egzystencjalnie peryferyjnych” obszarów życia człowieka. Nadzwyczaj-ny Jubileusz Miłosierdzia to także jeszcze jedna okazja dla nas, byśmy na nowo doświadczyli działania Bożego miłosierdzia w naszych sercach i sami stawali się coraz bardziej miłosierni wobec naszych sióstr i braci oraz by owoce tego spotkania z Jezusem Miłosiernym były nad-zwyczajne, błogosławione i obfi te!”

Ojciec Święty w bulli „Misericordiae vultus” na-kazał ustanowić we wszystkich diecezjach Świątynie Jubileuszowe, by lud Boży doń pielgrzymował, a „prze-kraczając Drzwi Święte pozwalał się objąć miłosierdziu Bożemu”. W naszej, krakowskiej archidiecezji ks. kard. Stanisław Dziwisz wyznaczył 11 kościołów do tej roli (m.in. Katedra Na Wawelu, Kościół Mariacki, Sanktu-arium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach, Centrum św. Jana Pawła II, Sanktuarium Krzyża Świętego OO Cy-stersów w Mogile). Przed ich głównymi wejściami po-stawiono tzw. Bramy Miłosierdzia, na których znajdu-jemy wyszczególnione uczynki miłosierdzia względem ciała i duszy: głodnych nakarmić, spragnionych napoić, nagich przyodziać, podróżnych w dom przyjąć, więź-niów pocieszać, chorych nawiedzić, umarłych grzebać,

grzesznych upominać, nieumiejętnych pouczać, wątpią-cym dobrze radzić, strapionych pocieszać, krzywdy cier-pliwie znosić, urazy chętnie darować, modlić się za ży-wych i umarłych. Na zakończenie naszych parafi alnych rekolekcji wielkopostnych pielgrzymowaliśmy do Ła-giewnik, by przejść przez Bramę Miłosierdzia i uczest-niczyć w uroczystej Eucharystii. Było nas bardzo dużo!

Wielu zapyta, w jakim celu postawiono Bramy Mi-łosierdzia i co możemy uzyskać wchodząc do świątyni przez tę bramę? Przejście przez Bramę Miłosierdzia – Święte Drzwi jest symbolem przejścia ze śmierci grze-chu do życia w łasce uświęcającej, jest znakiem naszej ufności w Pana Jezusa i w Jego Miłosierdzie.

Papież Franciszek zachęca nas do czynów miło-sierdzia. Nie jest to łatwe, ale „modlitwa, medytacja, refl eksja nad pełnieniem czynów miłosierdzia, dobre po-stanowienie na czas Roku Miłosierdzia, a nade wszystko gorliwe i regularne korzystanie z sakramentów świętych: pokuty i pojednania oraz Eucharystii, będą najlepszą po-mocą, by czynić miłosierdzie!”

Ojciec Święty Franciszek, we wspomnianej już bulli, wskazał jeden z ważniejszych aspektów Roku Mi-łosierdzia, którym jest sakrament pojednania: „Na nowo kładziemy w centrum sakrament pojednania, ponieważ pozwala nam dotknąć wielkość miłosierdzia. Będzie to dla każdego penitenta źródłem prawdziwego pokoju wewnętrznego”. W Środę Popielcową Papież mianował i rozesłał misjonarzy miłosierdzia. Księża ci będą mogli udzielać rozgrzeszenia w przypadkach grzechów, które odpuszczać może tylko papież (m.in. profanacja Naj-świętszego Sakramentu, złamanie tajemnicy spowiedzi, rozgrzeszenie wspólnika w grzechu przeciwko szóstemu przykazaniu). Wśród mianowanych misjonarzy miło-sierdzia znajduje się ks. Lech Wołowski, który pracował

w naszej parafi i, a teraz stu-diuje w Rzymie.

Wracając do głównego tematu, symbol Bramy Mi-łosierdzia uświadamia nam, że wszyscy oczekujemy miłosierdzia Boga i także pokładamy ufność w miło-sierdzie bliźniego. Przejście przez te Święte Drzwi to przejście w świat, w którym jest więcej dobra i miłości, więcej miłosierdzia.

Czy taką Bramą Mi-łosierdzia nie mogłyby być drzwi naszych domów?

AS

BRAMA MIŁOSIERDZIA

Page 21: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

21Okruchy św. Wojciecha – Wielkanoc 2016

MIŁOSIERNY JAK OJCIEC

A oto powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Go na próbę, zapytał: «Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?». Jezus mu odpowiedział: «Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz?». On rzekł: «Bę-dziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim ser-cem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego». Jezus rzekł do niego: «Dobrześ odpowiedział. To czyń, a bę-dziesz żył». Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: «A kto jest moim bliźnim?» Jezus nawiązując do tego, rzekł: «Pewien człowiek schodził z Jerozolimy do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko że go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą dro-gą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewi-ta, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął. Pewien zaś Samarytanin, będąc w podróży, przechodził również obok nie-go. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. Na-stępnego zaś dnia wyjął dwa de-nary, dał gospodarzowi i rzekł: ‘Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał’. Któryż z tych trzech okazał się, według twe-go zdania, bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?». On odpowiedział: «Ten, który mu okazał miłosierdzie». Jezus mu rzekł: «Idź, i ty czyń podob-nie!». (Łk 10, 25-37)

Grzech jest największym dramatem naszego życia, to coś najgorszego, co mogło się nam przydarzyć. Śmierć w grzechu to nieporównywalnie większy dramat niż śmierć fi zyczna, niż choroba, utrata pracy czy jakiekol-wiek inne ludzkie cierpienie. Stracić Boże dziecięctwo, stan łaski uświęcającej, stracić sakramentalną obecność Boga w swoim sercu – to najgorsza nowina.

Przeciwwagą dla naszego grzechu jest Dobra No-wina, którą jest Jezus Chrystus, i objawione przez Niego miłosierdzie Boga. Jak doskonale wiemy, hasłem Nad-zwyczajnego Roku Jubileuszowego są słowa: „Miło-sierni jak Ojciec”, które nawiązują do ewangelicznego nauczania Jezusa: „Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz

jest miłosierny” (Łk 6, 36). Czym jest spotkanie z Miło-sierdziem Ojca?

Papież Franciszek w bulli Misericordiae vultus na-pisał: „Jezus Chrystus jest obliczem miłosierdzia Ojca. Wydaje się, iż tajemnica wiary chrześcijańskiej znaj-duje w tym słowie swoją syntezę. (...) Ojciec «bogaty w miłosierdzie» (por. Ef 2, 4), gdy objawił Mojżeszowi swoje imię: «Bóg miłosierny i litościwy, cierpliwy, bo-gaty w łaskę i wierność» (Wj 34, 6), sprawił, że czło-wiek mógł nieprzerwanie poznawać Jego boską naturę na różne sposoby i w wielu momentach historii. W «peł-ni czasów» (por. Ga 4, 4), gdy wszystko było gotowe według Jego planu zbawienia, zesłał On swojego Syna, narodzonego z Maryi Dziewicy, aby objawić nam w spo-sób ostateczny swoją miłość. Kto widzi Syna, widzi też

i Ojca (por. J 14, 9). Jezus z Na-zaretu swoimi słowami, gestami i całą swoją osobą objawia miło-sierdzie Boga” (nr 1).

Jedną z najpiękniejszych bi-blijnych opowieści, w której mi-łosierdzie Ojca zostało wyrażone, jest przypowieść o miłosiernym Samarytaninie. Widzimy tu, że Bóg nie jest obojętny na nasze życie, że naprawdę się nami inte-resuje, a Jego miłość nie pozwala Mu przejść obojętnie obok nasze-go cierpienia. Papież Franciszek w Orędziu na Wielki Post 2015 roku napisał: „Nie jesteśmy Mu [Bogu] obojętni. Zależy Mu na każdym z nas, zna nas po imie-niu, troszczy się o nas i nas szuka, kiedy Go opuszczamy. Interesuje się każdym z nas; Jego miłość nie pozwala Mu być obojętnym na to, co nam się przydarza”.

Cytując św. Jana, możemy powiedzieć: „My miłujemy Boga, ponieważ Bóg sam pierwszy nas umiłował” (1 J 4, 19). Tylko wtedy, kie-dy doświadczysz, jak bardzo Bóg cię kocha, kim jesteś dla Niego, tylko wtedy sam możesz na tę miłość spró-bować odpowiedzieć. Możesz potem z tym doświadcze-niem miłości pójść do drugiego człowieka i okazać mu miłosierdzie. Wpierw jednak musisz doświadczyć tego, jak Bóg kocha ciebie. Kluczem do zrozumienia tego jest przypowieść o miłosiernym Samarytaninie.

Z jednego powodu mamy bardzo duży problem ze zrozumieniem tej przypowieści: najczęściej utożsa-miamy się z niewłaściwym bohaterem. Przykładamy

Dobry Samatytanin, Aimé Morot, 1880 r.

Page 22: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

22 Okruchy św. Wojciecha – Wielkanoc 2016

i okazaliby człowiekowi miłosierdzie. Tymczasem boją się stracić rytualną czystość, gdyby okazało się, że czło-wiek ten jest martwy. Inaczej zachowuje się miłosierny Samarytanin, który jest w podróży, więc zapewne się spieszy, i ma zupełnie inny cel. Kiedy jednak zobaczył pobitego człowieka, zatrzymał się, choć mógłby przejść obok niego obojętnie, i sprawdził, czy żyje. Mógł stwier-dzić, że nie umarł i zostawić go z nadzieją, że ktoś się nim zaopiekuje. Mógł też pomyśleć o grożącym mu nie-bezpieczeństwie: „Jeżeli ten człowiek został tu pobity, to zbójcy są gdzieś niedaleko i mogą mnie napaść”. Tym-czasem on nie szuka wymówek, ale konkretnie poma-ga potrzebującemu. Opatruje mu rany, odkaża je winem i łagodzi ból oliwą. Mógłby na tym zakończyć, ale on bierze go na swoje bydle, co oznacza, że od tego mo-mentu będzie musiał iść pieszo, i zawozi do gospody. Tu mógłby powiedzieć: „Zrobiłem swoje, teraz wy się nim zajmijcie, ja idę dalej”. Ale nie, zostaje z nim całą noc,

żeby się o niego zatroszczyć, a rano daje pieniądze gospoda-rzowi i mówi: „Zajmij się nim, ja za wszystko zapłacę”. Oto, jak wielką czułość okazuje niezna-nemu człowiekowi, jak bardzo jest nim zainteresowany.

Najtrudniejsze do poję-cia w tej przypowieści jest to, że miłosierny Samarytanin za-chowuje się tak wobec Żyda; Samarytanie nienawidzili się z Żydami. Nie chodzi o to, że się nie lubią ani nie szanują. Oni się nienawidzą! Nienawiść ta urosła do tego stopnia, że kiedy Samarytanin wypił wodę z kub-ka, to Żyd tego kubka nie mógł nawet dotknąć, bo tak się nim brzydził. Kiedy Jezus szedł ze swoimi uczniami przez Samarię, Jan mówi do Niego: „Pozwól mi zrzucić grom z nieba, żeby ich

spalił” (zob. Łk 9, 54). Taką „sympatię” okazywał Jan, uczeń Pański.

Kim jest ten pobity człowiek leżący na drodze? To jesteś ty – zraniony przez swój grzech. To ty jesteś nie-przyjacielem Boga. To ty jesteś wrogiem Jezusa, wzglę-dem którego On okazuje taką czułość. Myślisz: „Jak to? Przecież ja jestem Jego przyjacielem”. Na pewno?

Wiesz, co sprawił nasz grzech: mój i twój? Sprawił, że Jezus umarł. To mój grzech Go zabił! To ja zabiłem Jezusa przez swój grzech! To jest moja wina. Nie idę się spowiadać z tego, że przekląłem, zapomniałem modli-twy, kogoś obraziłem albo plotkowałem o innych. Klę-kam w konfesjonale i wyznaję w tych wszystkich moich grzechach, że zabiłem Syna Bożego. To jest moja odpo-

bowiem do siebie postać miłosiernego Samarytanina i pytamy: „Czy jestem miłosiernym Samarytaninem?”. Pytamy więc o to, jak zachowalibyśmy się, gdybyśmy przychodzili koło zranionego człowieka? Czy zatrzy-małbym się? Czy opatrzyłbym mu rany? Problem pole-ga na tym, że ja mam się odnaleźć w tej przypowieści w zupełnie innej postaci. To nie ja jestem miłosiernym Samarytaninem. Ja jestem tym, który został napadnięty, pobity, ograbiony i rozebrany leży półmartwy na drodze. To z nim mam się utożsamiać. Oczywiście łatwiej się nam odnajdywać w miłosiernym Samarytaninie i szu-kać swoich dobrych stron: „Przecież od czasu do czasu wrzucę do koszyczka dwa złote kobiecie żebrzącej pod kościołem”. Nie! miłosierny Samarytanin to Jezus. Ja je-stem tym, który leży przy drodze.

W przypowieści powiedziano, że człowiek ten schodził z Jerozolimy do Jerycha. Nie są to przypad-kowe informacje, ale głęboko symboliczne szczegóły, które rzucają światło na interpre-tację przypowieści. Jerozolima stanowiła centrum kultu Izraela, była centrum religijnym, miej-scem obecności Boga, świętym miastem. Informacja, że człowiek schodził z Jerozolimy, oznacza, że oddalał się z miejsca, w którym jest obecny Bóg, czyli zaczyna się pogrążać w grzechu. Idzie do Jerycha. Droga z Jerozolimy do Jerycha prowadzi bardzo stromo w dół. Schodzi on w swoim grze-chu coraz niżej, coraz bardziej się w nim pogrąża. Ostatecznie wchodzi w depresję, ponieważ Jerycho jest jednym z najniżej po-łożonych miast na świecie (270 m p.p.m.).

Wiemy więc, co dzieje się z tym człowiekiem, że schodzi na dno, grzech sprawia, że coraz bardziej się w nim pogrąża. Co więcej, nagle okazuje się, że grzech odebrał mu god-ność, obnażył go. Leży on przy drodze zupełnie nagi. Ostatecznie grzech odbiera wolność i czyni nas niewol-nikami. Dla ludzi starożytnego świata był to jasny obraz: nago chodził tylko niewolnik, ludzie wolni byli ubrani. Święty Jan od Krzyża pisał, że człowiek ma trzech wro-gów, którzy go napadają, ograbiają i pobitego zostawiają nago: szatana, świat i ciało, czyli samego siebie.

Drogą przechodzą kapłan i lewita, czyli osoby, któ-re są związane z Panem Bogiem. Podążają do świątyni w Jerozolimie, żeby sprawować Boży kult. Idą się mo-dlić, ale jeszcze nigdy tak naprawdę z Bogiem nie roz-mawiali. Idą do Boga, ale nie noszą Go w swoim sercu. Gdyby znali Boga, wiedzieliby, że Bóg jest miłosierny

Page 23: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

23Okruchy św. Wojciecha – Wielkanoc 2016

wiedzialność. On nie przebacza nam nieodmówionego paciorka. Bóg przebacza nam to, że zabiliśmy Jego umiło-wanego Syna. I wobec tej prawdy wszyscy jesteśmy rów-ni. Tu nie ma grzechów lekkich i nieistotnych. Czy wobec tej prawdy możesz powiedzieć, że nie masz grzechu, nie masz się z czego spowiadać, nie masz się z czego nawra-cać? A czy morderca nie jest nieprzyjacielem tego czło-wieka? Czy stając przed Bogiem i wiedząc, że zabiłem Jego Syna, nie jestem Jego nieprzyjacielem? A On wzglę-dem mnie, mordercy umiłowanego Bożego Syna, okazuje taką czułość, miłość i troskę. Kiedy jestem przy konfe-sjonale, opatruje moje rany, bo wie, że zostałem złamany przez grzech. Łagodzi ból moich ran oliwą, odkaża je wi-nem. Przyodziewa mnie na nowo swoją łaską, abym odzy-skał godność Bożego dziecka i nie był już niewolnikiem. Potem bierze mnie na swoje ramiona, zanosi do gospody, żeby mnie nakarmić i posilić swoim Ciałem i Krwią. Na koniec mówi: „Kocham cię. Już nie pamiętam, co zrobi-

Czy chcesz przeczytać o tym, na czym polega życie chrześcijańskie? Jeśli tak, to książka „Ja oraz mój Stwórca” jest dla Ciebie. Niezależnie od tego, czy będzie to pierwsza książka na ten temat, jaką weźmiesz do ręki, czy też gdy posiadasz już dużą wiedzę o praktykowaniu wiary. W pierwszym przypadku lektura zapewni Ci dobry start, co jest ważne, gdy zaczynasz świadomie iść drogą wiary. W drugim przypadku sprawdzisz, czy idziesz w dobrą stronę. Pewność w prak-tykowaniu wiary jest ważna. Nie możesz jednak w tej materii opierać się na własnym zdaniu lub też samozadowoleniu. Trzeba przejść test. W tym przypadku będzie to lektura i porównanie własnego rozumienia wiary z nauką prawdziwego mistrza. Tak więc, zgodnie z hasłem marketingo-wym, które w tym przypadku nie jest puste: „Korzyść gwarantowana!”

Książka ks. Andrzeja Muszali, mieszkajacego w Krakowie, bio-etyka, duszpasterza prowadzącego min. szkołę modlitwy, poświęcona została kardynałowi Johnowi Henry’emu Newmanowi. Nauka tego an-gielskiego fi lozofa, teologa, duchownego, kontemplatyka ogłoszonego pięć lat temu błogosławionym przez papieża Benedykta XVI, została tak przedstawiona w książce, że stanowi ona swoisty przewodnik po życiu duchowym. Prezentując naukę Newmana autor akcentuje prawdę o Bogu, który nieustannie przychodzi, jest w świecie. Jednym z ulubio-nych miejsc Jego obecności jest człowiek. Bóg jest we wnętrzu człowie-ka. Odkryć obecność Boga w sobie, skupić się na Nim odrzucając poku-sę uczynienia z siebie centrum życia duchowego (do czego zachęcają, jak pisze autor, współcześni modni kaznodzieje-nowinkarze) i pozwolić Bogu wyprowadzić się na zewnątrz, do świata, aby tam realizować swoje powołanie chrześcijańskie to wielka sztuka. Wielka to nie znaczy nie-dostępna, wielka – to znaczy sztuka, bez której życie nie może być ani prawdziwie piękne, ani w pełni pożyteczne.

Do książki dołączona jest płyta z 32 konferencjami zawierającymi całość jej treści. Dla tych, którzy wolą lub zmuszeni okolicznościami muszą słuchać będzie to nieoceniona pomoc.

ks. Wojciech

JA ORAZ MÓJ STWÓRCA

RECENZJE

„Ja oraz mój Stwórca” ks. Andrzej Muszala wydawnictwo Fundacja Pustelnia.pl

łeś. Przebaczyłem ci. Żyj pełnią swojego życia”. Właśnie takie Miłosierdzie Ojca objawione jest w obliczu Jezusa Chrystusa – miłosiernego Samarytanina.

Krzysztof Porosło

Fragment książki „TAJEMNICA ŚMIERCI I ZMAR-TWYCHWSTANIA. Wprowadzenie w misterium pas-chalne”, eSPe, Kraków 2014. Notka o autorze: ks. Krzysztof Porosło prezbiter archi-diecezji krakowskiej, animator liturgiczny Ruchu Świa-tło-Życie, od 2008 roku współorganizator rekolekcji liturgicznych „Mysterium fascinans”. Interesuje się teo-logią liturgii, a szczególnie teologią symbolu oraz tryni-tarnym wymiarem liturgii. Autor książki „Jestem z wami przez wszystkie dni... Kompendium liturgiczne w pyta-niach i odpowiedziach”, „W głębi... Posługa i formacja animatora liturgicznego” oraz rozważań prymicyjnych „To mówi Amen”.

Page 24: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

24 Okruchy św. Wojciecha – Wielkanoc 2016

KOŚCIÓŁ: NAUKA, LUDZIE, MIEJSCA, WYDARZENIA

W Katechizmie Kościoła Katolickiego (KKK) czyta-my: „Chrzest święty jest fundamentem życia chrześci-jańskiego (…) Przez chrzest zostajemy wyzwoleni od grzechu i odrodzeni jako synowie Boży, stajemy się członkami Chrystusa oraz zostajemy wszczepieni w Ko-ściół”, (KKK 1213). Św. Grzegorz z Nazjanzu w dzie-le Orationes pisał: „Chrzest jest najpiękniejszym i naj-wspanialszym darem Boga (…) Nazywamy go darem, łaską, zanurzeniem, namaszczeniem, oświeceniem, szatą niezniszczalności, obmyciem odradzającym, pieczęcią i wszystkim, co może być najcenniejsze”.

W tym roku przeżywamy 1050. rocznicę chrztu Polski. Chrzest Mieszka I i jego dworu stał się nie tylko początkiem chrześcijaństwa na ziemiach Polan, ale także początkiem polskiej państwowości i polskiego narodu.

Trochę historiiPierwsze pisane wzmianki o Polsce pojawiają się

w roku 1000 (św. Brunon z Kwerfurtu w „Żywocie św. Wojc iecha”) . Ziemie w dorze-czu Wisły i Odry zamieszkiwa-ły słowiańskie, pogańskie ludy Polan i Wiślan. Podwaliny pań-stwa polskiego stworzył Sie-momysł, oj-ciec Mieszka I. W stosunkowo krótkim czasie, w miejsce ma-łych rozproszo-nych gródków, powstały wiel-kie grody w Po-znaniu, Gnieźnie czy Ostrowiu Lednickim. Mieszko I, za sprawą swej małżonki Dobrawy, przyjął chrzest w roku 966 w Wielką Sobotę – 14 kwietnia. Miejsce chrztu nie jest dokładnie określone, wymienia się Gniezno, Poznań, Ostrowie Led-nickie, a nawet Ratyzbonę i Pragę.

Czym kierował się Mieszko I przyjmując chrzest? Władca Polan był niewątpliwie inteligentnym człowie-

CHRZEST POLSKI

kiem. Dokonując aktu chrztu wprowadził swoich pobra-tymców w świat chrześcijaństwa i jego kultury. Odtąd wszystko szło od Kościoła i poprzez Kościół. Mieszko I sprowadzał duchownych, wznosił i wyposażał świąty-nie. W 968 roku, za jego staraniem, powstało biskupstwo misyjne z biskupem Jordanem, podległe bezpośrednio Rzymowi, co podkreślało niezależność państwa. Wejście w strefę języka łacińskiego było niezwykle korzystne dla rozwoju kraju. Uzyskano także oczywiste korzyści natu-ry politycznej.

Millennium Chrztu PolskiSł. Boży ks. kard Stefan Wyszyński, prymas Tysiąc-

lecia, podczas internowania przygotował Polaków i pol-ski Kościół na uroczystości związane z 1000. rocznicą chrztu Polski. Uroczystość poprzedziła Wielka Nowenna rozpoczęta w 1957 r. Należy pamiętać, że były to czasy, gdy rządzący Polską komuniści prześladowali Kościół, a Prymas kard. S. Wyszyński stał się „osobistym” wro-

giem I sekretarza PZPR Władysła-wa Gomułki. Mi-licja i ZOMO ata-kowało wiernych podczas uroczy-stości religijnych. Doszło do blo-kady peregryna-cji kopii Obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej i jego aresztowa-nia (!).

16 kwietnia 1966 roku w ka-tedrze gnieźnień-skiej nieszpory celebrował ks.

abp Karol Wojty-ła. Gdy wierni rozpoczynali śpiew: „Niechaj będzie po-chwalony...” odezwały się salwy armat na cześć marszał-ka Mariana Spychalskiego, który opodal „odprawiał” ob-chody Tysiąclecia Państwa Polskiego, zarządzone przez komunistów. Armaty ucichły, a ludzie nadal śpiewali...

Centralne uroczystości millenijne odbyły się 3 maja 1966 r. na Jasnej Górze. Przybyły na nie wie-

Chrzest Polski, współczesny fresk w Gnieźnie.

Page 25: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

25Okruchy św. Wojciecha – Wielkanoc 2016

lomilionowe rzesze wiernych. Władze nie zgodziły się na przyjazd papieża Pawła VI. Pusty tron papieski z portretem Ojca Świętego i wiązanką kwiatów był nad wyraz symboliczny. Kulminacją uroczystości był „Akt oddania Polski w macierzyńską niewolę Maryi” – od-czytany przez Prymasa Tysiąclecia. Ta wielka i piękna uroczystość religijna stała się również wielką, niespo-tykaną w tzw. obozie socjalistycznym, manifestacją an-tykomunistyczną.

Warto przypomnieć, że papież Paweł VI, wiedząc, że nie będzie mógł przybyć do Polski, rozpoczął 13 stycznia 1966 r. w Rzymie obchody Millennium Chrztu Polski. Władze PRL nie pozwoliły prymasowi Ks. kard. S. Wyszyńskiemu na wyjazd do Watykanu. Ojciec Świę-ty, podczas rzymskich uroczystości, pobłogosławił Pol-skę, a specjalne błogosławieństwo przesłał „przewodni-kowi duchowemu narodu, kardynałowi Stefanowi Wy-szyńskiemu, Prymasowi Polski, który duchowo jest tu obecny”.

1050. lecie Chrztu PolskiJubileuszowe obchody 1050. rocznicy chrztu Polski

przed nami. Będą one miały miejsce w Gnieźnie i w Po-znaniu od 14 do 16 kwietnia br. 14 kwietnia zostanie od-prawiona uroczysta Msza św. w katedrze gnieźnieńskiej z udziałem całego Episkopatu Polski, legata papieskiego i prezydenta RP. Z Gniezna zostaną posłani misjonarze, by nieść Dobrą Nowinę o Jezusie Chrystusie.

Podczas uroczystości w pobliskim Ostrowiu Led-nickim zabrzmi głos dzwonu „Mieszko i Dobrawa”.

15 kwietnia w Poznaniu, oprócz dalszych uroczy-stości religijnych, zbierze się Zgromadzenie Narodowe, a prezydent RP Andrzej Duda wygłosi orędzie do narodu.

Dziękujmy Panu Bogu za chrzest i wiarę, za Ko-ściół i sakramenty, za otrzymane łaski i za Ojczyznę!

Ku refl eksjiGdyby Mieszko I pozostał przy pogaństwie to

prawdopodobnie nie byłoby państwa polskiego. Przy-kład Słowian połabskich, trwających w pogaństwie, jest aż nad zbyt wymowny. Ulegli żywiołowi germańskiemu i nigdy nie stworzyli odrębnego państwa.

Polska, od daty Chrztu po dzień dzisiejszy, istnie-je gdyż trwa w wierze katolickiej. Była zawsze wierna Chrystusowi i Kościołowi. Św. Jan Paweł II, podczas pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny, powiedział na pla-cu Zwycięstwa w Warszawie: „Kościół przyniósł Polsce Chrystusa – to znaczy klucz do rozumienia tej wielkiej i podstawowej rzeczywistości, jaką jest człowiek. Czło-wieka bowiem nie można do końca zrozumieć bez Chry-stusa. A raczej: człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. (…) Nie można zrozumieć dziejów narodu polskiego – tej wielkiej tysiącletniej wspólnoty, która tak głęboko stanowi o mnie, o każdym z nas – bez Chrystusa”.

Święty polski Papież podczas jednej z pielgrzymek do zeświecczonej Francji zadał wielce dramatyczne pytanie: „Francjo, co uczyniłaś z twoimi przyrzeczeniami chrztu? Zastanówmy się, jaką dalibyśmy odpowiedź, gdybyśmy otrzymali dzisiaj takie pytanie skierowane do Polaków?

Pan Jezus przekazał św. Faustynie obietnicę dla Pol-ski: „Polskę szczególnie umiłowałem, a jeżeli posłuszna będzie woli mojej, wywyższę ją w potędze i świętości”. Czy będzie posłuszna, czy podzieli los zlaicyzowanych państw: Francji, Hiszpanii i Irlandii?

AS

„Błogosławieni jesteście, gdy wam urągają i prześladują was i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe o was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie (Mt 5,11)

Kiedy słyszymy o prześladowaniu chrześcijan, większości z nas stają przed oczyma sceny z powieści Henryka Sienkiewicza „Quo vadis”, przedstawiające su-tuację chrześcijaństwa w jego początkowym okresie, tj. w czasach Nerona (póżniej Trajana, Dioklecjana...) Tym-czasem, choć cała historia Kościoła znaczona jest krwią męczenników, to największe prześladowania chrześcijan odbywają się OBECNIE. Czasem, jakby „przy okazji” dochodzą nas wieści o tych prześladowanych, np. o Mi-chale Tomaszku i Zbigniewie Strzałkowskim (młodych polskich franciszkanach, którzy zostali zamordowni w Peru przez terrorystów z marksistowskiego ruchu

„Świetlisty Szlak” i beatyfi owani ostatnio przez papie-ża Franciszka) albo o chrześcijanach wśród uchodżców z Syrii czy Erytrei...

Ci, którzy – tak jak my – bez przeszkód mogą wy-znawać swoją wiarę, nie przypuszczają nawet, że tak wielu ich współwyznawców żyje pod władzą rządów i wśród ludzi, otwarcie okazujących swą wrogość wo-bec wiary chrześcijańskiej. Podobnie jak w starożyt-nym Rzymie, męczennicy często cierpią w samotności i umierają anonimowo. Sądziliśmy, że męczeństwo ode-szło w przeszłość, ale fakty i liczby mówią coś zupełnie innego...

STATYSTYKIWedług niezależnych raportów, publikowanych

przez różne ośrodki i pisma (np. „Pew Reserch Cen-ter”, „Newsweek” czy „Economist”) CHRZEŚCIJANIE

PRZEŚLADOWANIE CHRZEŚCIJAN – DOWODEM NA ISTNIENIE BOGA

Page 26: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

26 Okruchy św. Wojciecha – Wielkanoc 2016

SĄ OBECNIE NAJBARDZIEJ PRZEŚLADOWANĄ GRUPĄ RELIGIJNĄ NA ŚWIECIE i – co zastanawia-jące – padają ofi arą wyznawców tych religii, które po-wszechnie są uznawane za najsilniej dyskryminowane: muzułmanów, hinduistów i buddystów.

Podane niżej liczby są przybliżone z kilku powo-dów: ponieważ pochodzą z różnych żródeł, w wielu kra-jach brak jest jednoznacznych spisów ludności, w nie-których trwają działania wojenne, sytuacja prześladowa-nia chrześcijan jest sytuacją dynamiczną.

– Z 6 mld wszystkich mieszkańców Ziemi – 2,2 mld stanowią chrześcijanie.

– Od śmierci Chrystusa do dziś za wiarę oddało ży-cie 70 mln ludzi, z czego – tylko w XX w. – aż 45 mln, co stanowi 65% wszystkich zabójstw od początku poja-wienia się chrześcijaństwa, a sytuacja stale się pogarsza (rok 2014 był pod tym względem najgorszy).

– Każdego dnia prześladowanych lub dyskrymino-wanych jest ok. 200 mln chrześcijan (w zależności od przyjętych kryteriów: od 100 do350 mln) w 75 krajach świata.

– Każdego roku na świecie mordowanych jest co najmniej od 150 do 170 tys. chrześcijan.

– Według różnych żródeł, co 3-5 minut ginie 1 chrześcijanin.

– Codziennie ginie ich około pół tysiąca.– W statystykach zabójstw, których powodem było

wyznanie, chrześcijanie stanowią 80-90% ofi ar.– Aż 116 krajów świata nie szanuje prawa chrze-

ścijan do wyznawania wiary; praktycznie w co drugim kraju chrześcijanie doświadczają ograniczenia swobód w wyznawaniu swej wiary.

FORMY PRZEŚLADOWAŃStrony internetowe pełne są zdjęć i opisów tragicz-

nych wydarzeń, związanych z prześladowaniem chrze-ścijan w różnych częściach świata, co pozwala lepiej wyobrazić sobie ogrom cierpienia i strachu tych ludzi, ale z uwagi na szczupłe ramy artykułu prasowego oraz niechęć autorki do epatowania ludzkim nieszczęściem, ograniczono się do wyliczenia wszelkich form prześla-dowania, od bardziej subtelnych po najcięższe:

– zakłamywanie historii oraz bieżącej rzeczywi-stości,

– poniżanie, wyśmiewanie chrześcijan,– zastraszanie ich i szykanowanie,– ustawiczne kontrolowanie i nadzorowanie, – dyskryminowanie w sferze publicznej(w pracy,

na ulicy, wśród sąsiadów)– profanacja symboli religijnych w sztuce, rekla-

mie...– zakazywanie wyznawcom innej religii przyjmo-

wania wiary chrześcijańskiej,– zmuszanie chrześcijan do podpisywania dekla-

racji lojalności,

– zmuszanie ich do przestrzegania praw innej wia-ry (np. szariatu).

– zmuszanie do przyjęcia innej wiary,– grabieże mienia chrześcijan,– ściąganie okupu,– ściąganie specjalnego podatku (np. tzw. dżidżiji

przez dżihadystów),– niszczenie symboli chrześcijańskich,– burzenie lub podpalanie kościołów lub domów

modlitwy,– ataki na ludzi modlących się w kościołach lub

domach,– porywanie klobiet, gwałty,– zniewalanie ludzi wolnych (przetrzymywanie

ich w więzieniach i obozach koncentracyjnych),– handel ludźmi, – ciężkie kary chłosty,– torturowanie,– indywidualne morderstwa i zbiorowe rzezie,– zabijanie chrześcijan na wszelkie sposoby: przez

podpalanie, topienie, ucinanie głowy, krzyżowanie, ka-mienowanie, śmierć w niejasnych okolicznościach, zgo-ny w więzieniach z niewiadomych przyczyn (rodziny nie dostają ciał osób bliskich).

GEOGRAFIA PRZEŚLADOWAŃPrześladowania pojedynczych wyznawców Chry-

stusa, ale przede wszystkim całych wspólnot chrześci-jańskich, mają współcześnie miejsce aż w 75 krajach na świecie, mimo że prawo poszczególnych państw i mię-dzynarodowe dokumenty gwarantują obywatelom wol-ność sumienia i wyznania.

Krew chrześcijan jest przelewana przede wszyst-kim w 24 krajach. Są to: Afganistan, Algieria, Arabia Saudyjska, Bangladesz, Bhutan, Birma, Chiny, Egipt, Etiopia, Erytrea, Indie, Indonezja, Irak, Iran, Korea Pół-nocna, Laos, Nigeria, Pakistan, Somalia, Sri Lanka, Su-dan, Turcja, Wietnam i Zimbabwe.

Represje i dyskryminacja w sferze publicznej mają miejsce w 40 krajach, to: Albania, Autonomia Palestyń-ska, Bahran, Białoruś, Bośnia – Hercegowina, Czad, De-mokratyczna Republika Konga, Dżibuti, Filipiny, Izra-el,Jemen, Jordania, Kambodża, Kathar, Kazachstan, Ko-lumbia, Kongo, Kosowo, Kuba, Kuwejt, Liban, Libia, Malediwy, Malezja, Maroko, Mauretania, Nepal, Oman, Rosja, Ruanda, Senegal, Serbia, Syria, Tajlandia, Tadży-kistan, Turkmenistan, Uganda, Uzbekistan, Wenezuela, Wybrzeże Kości Słoniowej.

Ze zjawiskiem dyskryminacji chrześcian moż-na spotkać się w Boliwii, Francji, Hiszpanii, Holandii, Kanadzie, Norwegii, Stanach Zjednoczonych, Szwecji, Wielkiej Brytanii, Włoszech.

Przewiduje się, że już wkrótce nie będzie chrze-ścijan w Iraku, Afganistanie, i w... Ziemi Świętej (Izrael i Autonomia Palestyńska). W „kolebce chrześcijaństwa”

Page 27: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

27Okruchy św. Wojciecha – Wielkanoc 2016

przed 1948 r. chrześcijanie stanowili 1/5 obywateli, dziś tylko 2-3% (np. w Betlejem po II wojnie światowej żyło 80% chrześcijan, dziś przeważają tam muzułmanie).

Z uwagi na ograniczenia wynikające z formy ar-tykułu, niemożliwe jest omówienie sytuacji chrześcijan w każdym z wymienionych krajów. Posłużono się jedy-nie kilkoma przykładami przy wskazywaniu przyczyn prześladowań.

PRZYCZYNY PRZEŚLADOWAŃDla lepszego zobrazowania zagadnienia, przyczyny

zostały tu wyodrębnione, ale trzeba pamiętać, że prze-nikają się one wzajemnie, tworząc – wraz z konkretny-mi lokalnymi uwarunkowaniami – indywidualny obraz skomplikowanej rzeczywistości w danym kraju.

Bez wątpienia, generalną przyczynę zła upatrywać można w eskalacji agresji i przemocy we współczesnym świecie, co wynika z kryzysu podstawowych wartości moralnych, których odwiecznym strażnikiem jest wiara chrześcijańska.

Spośród przyczyn szczegółowych na czoło wysu-wa się ISLAMSKI EKSTREMIZM, który stoi za prze-śladowaniem chrześcijan w 36 z 50 badanych krajów, a z 10 krajów, gdzie prześladowania są największe, aż 7 to państwa zamieszkane w większości przez muzuł-manów. Ortodoksyjny islam stawia Żydów i chrześcijan w roli obywateli drugiej kategorii i nie zezwala swoim wyznawcom na zmianę religii. Na terenie wielu z tych

krajów toczą się otwarte konfl ikty i przede wszystkim działają zbrojne organizacje islamskich ekstremistów, jak: Talibowie w Afganistanie i Pakistanie, Al-Szabaab w Somalii, Boko Haram w Nigerii czy Państwo Islam-skie w Syrii i Iraku. Sytuację pogarszają dodatkowo skomplikowane relacje między samymi muzułmanami: sunnitami (70-80%) i szyitami (20-30%).

Takich państw z wojującym islamem naliczono aż 22, np. są wśród nich: Arabia Saudyjska, Irak czy Afga-nistan. Pogarsza się sytuacja w Serbii i Bośni, ponieważ muzułmanie próbują na Bałkanach utworzyć państwa is-lamskie. Z 6 mld ludzi na świecie – 1,2 mld to muzułma-nie, których liczba rośnie, choćby z powodu zmuszania wyznawców innych religii do przechodzenia na islam.

Przykład: SUDAN. Władze Sudanu zakłamują hi-storię twierdząc, że jest to rdzenne państwo islamskie, gdy tymczasem, prowadzone w latach 70. XX w. przez prof. Kazimierza Michałowskiego, prace odkrywcze udowodniły, że są to odwieczne ziemie chrześcijańskie (efekt prac: kościół bizantyjski z V w. w Farras w po-łudniowym Sudanie i chrześcijańskie królestwo Nubii z VII w.).

W latach 50. XX w. była brytyjska kolonia ogło-siła niepodległość. W imię narodowej jedności zaczę-to szerzyć islam oraz język arabski, którym zastąpiono ofi cjalny język angielski. W 1983 r. rząd w Chartumie wprowadził szariat jako prawo obowiązujące w całym kraju i rozpoczął różne formy prześladowania chrześci-

Page 28: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

28 Okruchy św. Wojciecha – Wielkanoc 2016

jan, zamieszkałych głównie na południu kraju. Oto krót-ka relacja chrześcijanki z wioski Lasu po rządowych ata-kach bombowych: „Większość dzieci to sieroty, prawie wszystkie kobiety to wdowy. Jesteśmy okaleczeni przez spadające bomby i w wyniku napadów. Niektórzy z nas nie mają rąk, nóg. Dziesiątkuje nas malaria, dyfteryt, gruźlica, a przede wszystkim – głód. Nie ma tu wody, szpitala, szkoły, transportu. Nie ma niczego ...”

W krajach hinduistycznych i buddyjskich elity reli-gijne również oskarżają chrześcijan o stwarzanie zagro-żenia dla tożsamości narodowych. Następnym żródłem prześladowań chrześcijan będzie więc RADYKALNY HINDUIZM (liczba Hindusów na świecie to 828 mln). Tu wymienić trzeba Indie i Nepal.

Przykład: INDIE. W 1 – mld Indiach żyje tylko 2% chrześcijan, ale ich pozycja jest mocna, bo prowa-dzą szkoły, szpitale, pomagają biednym. Nie akceptu-ją podziału społeczeństwa na kasty, więc „odbierają” niewolników wyższym kastom. Władze obawiają się dobrze wykształconych chrześcijan. Indyjski Kongres Narodowy jest w zasadzie przychylnie nastawiony do Kościoła, ale władze lokalne są praktycznie niezależne , a rząd centralny nie ma uprawnień, aby zmienić lokal-ne prawa, dlatego w Indiach istnieją ogromne różnice w traktowaniu chrześcijan w zależności od regionu. Nie-stety, nacjonalistyczna Indyjska Partia Ludowa (B.J.P) uważa, że Hindus ma być hinduistą i nie wolno mu zmie-niać wyznania, a hinduscy fundamentaliści z Rashtriya Swayamsewag Sangh (które jest „zbrojnym ramieniem” B.J.P.) bezkarnie prześladuje chrześcijan.

Podobnie ma się sprawa z RADYKSALNYM BUDDYZMEM (na świecie żyje 364 mln buddystów), czego przykładem mogą być prześladowania chrześcijan w BHUTANIE.

Czwarta przyczyna to KOMUNISTYCZNE REŻI-MY TOTALITARNE. W państwach komunistycznych powszechną praktyką jest budowanie pozorów wolności religijnej dla utrzymania dobrych stosunków ekonomicz-nych i handlowych z Zachodem. Do tych państw należą Chiny, Erytrea, Korea Północna, Kuba, Wietnam i Laos.

Przykład: CHIŃSKA REPUBLIKA LUDOWA. Ofi cjalnie jest to państwo ateistyczne , a jego podsta-wową doktryną – komunizm. Konstytucja Ch.R.L. gwa-rantuje wolność wyznania, a chrześcijaństwo, buddyzm i taoizm – to trzy, usankcjonowane przez państwo, re-ligie. Komunistyczna Partia Chin nie prowadzi więc otwartej wojny z chrześcijanami, jednak rząd aktywnie prześladuje grupy religijne, które uznaje za wrogie ko-munistycznemu państwu, tym bardziej, że K.P.Ch. traci swych członków (dziś ma 85 mln członków, ale w ciągu 10 lat wystąpiło z niej ponad 170 mln. Pekin nie utrzy-muje stosunków z Watykanem i nie uznaje zwierzchnic-twa papieża nad Kościołem w Chinach; istnieją tu więc dwa Kościoły: jeden ofi cjalny i drugi – o wiele potęż-niejszy – podziemny, tzw. domowy, który ustawicznie

rośnie w siłę, bo bardzo wielu Chińczyków garnie się do chrześcijaństwa, co jest odpowiedzią społeczeństwa chińskiego na moralny kryzys po „rewolucji kultural-nej”. Prześladowanie chrześcijan w Chinach przybiera różne formy: od ofi cjalnego zakazu obchodzenia Świąt Chrześcijańskich, poprzez przemoc podczas „nalotów” na kościoły domowe, po nielegalny handel ludzkimi na-rządami wewnętrznymi więźniów.

Piąte źródło – to REŻIMY AUTORYTARNE. W Afryce często przywództwo w danym kraju sprawuje dyktator, który do utrzymania władzy wykorzystuje reli-gię, najczęściej islam. Dodatkowo samo chrześcijaństwo afrykańskie jest bardzo zróżnicowane i zostało zaadapto-wane przez różne, często skonfl iktowane ze sobą, ruchy. Przykładami DYKTATUR są : Białoruś, Boliwia, My-annar, Tadżykistan, Uzbekistan, Wenezuela, Zimbabwe.

Chrześcijanie często padają także ofi arami LU-DOBÓJSTWA, dokonywanego w krajach owładniętych konfl iktami wojennymi. Najlepszym przykładem może być S U D A N, znany nam dobrze z reportaży telewi-zyjnych, ale wymienić tu jeszcze trzeba: oddziały Armii Bożego Oporu w Demokratycznej Republice Konga oraz ataki lewackich ugrupowań FARC-u w Kolumbii.

„Jeżeli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pie-niądze...” Okazuje się, że istnieją także EKONOMICZ-NE PRZYCZYNY prześladowania chrześcijan. Np. Kiedy w latach 80. XX wieku, właśnie w południowym SUDANIE, odkryto bogate złoża ropy naftowej, rząd wzmógł prześladowania zamieszkałych na tych tere-nach chrześcijan, wysyłając przeciw nim pustynną ar-mię prezydenta Al-Bashira – „Janjaweed”, a światowe koncerny wydobywcze (np. kanadyjski „Talisman”, fi ński „Total – Fina – Elf”, fi rmy ze Szwecji, Austrii) nie chcą widzieć niewygodnego problemu. W MEKSY-KU zaś kartele narkotykowe wzięły na cel chrześcijan i ich duchownych, którzy nawołują do walki z przestęp-czością i korupcją.

Nie bez znaczenia jest WYSOKA POZYCJA EKONOMICZNA I ORGANIZACYJNA CHRZEŚCI-JAN w wielu społecznościach świata (o czym była już mowa).Chrześcijanie postrzegani są jako lepiej prospe-rujące wspólnoty, budzą więc zazdrość i różne obawy, a przecież swoją działalnością przyczyniają się do roz-woju społeczeństw, w których żyją. Chrześcijan, nieste-ty, utożsamia się z szeroko pojętym Zachodem z powodu otwarcia na zachodnią kulturę, lepsze wykształcenie, prowadzenie szkół, szpitali, działalność charytatywną, dobre przygotowanie do współpracy z władzami lokal-nymi itp. Napisano „niestety”, bo wszyscy Ameryka-nie i Europejczycy uważani są za chrześcijan i dlatego wszelkie wydarzenia na Zachodzie odbijają się na wy-znawcach Chrystusa w innych częściach świata.

Przykład : KRAJE BLISKIEGO WSCHODU.Ostatnia przyczyna to FUNDAMENTALIZM ATE-

ISTYCZNY...

Page 29: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

29Okruchy św. Wojciecha – Wielkanoc 2016

BLISKO NASW Europie, na szczęście, nikt jeszcze chrześcijan

nie morduje, ale wyśmiewanie i poniżanie zdarza się bardzo często i można chyba zaryzykować stwierdzenie, że prześladowanie chrześcijan w Europie to tylko kwe-stia czasu.

Syty i coraz bardziej odcinający się od chrześcijań-skich korzeni Zachód nie interesuje się problemem prze-śladowania chrześcijan na świecie; nie tylko odchodzi od wiary przodków, ale coraz bardziej się jej wstydzi, szydzi z niej i jej symboliki. W wielu krajach europej-skich przyznawanie się do jakiejkolwiek wiary, zwłasz-cza katolickiej, jest nietaktem towarzyskim. Nastąpiła nawet stosowna moda, określana nowymi słowami: christofobia (katofobia), antychrześcijaństwo (antyka-tolicyzm). Informacje o prześladowanych na świecie chrześcijanach rzadko trafi ają do zachodnich mediów; nie chcą ich publikować najważniejsze światowe media, np. „New York Times”, CNN, BBC; nie interesuje się nim zbytnio także Unia Europejska, tymbardziej obec-nie, zajęta problemem uchodżców. W preambule Trakta-tu Konstytucyjnego Unii Europejskiej brak odniesienia do chrześcijańskiego dziedzictwa, stąd „politycznie po-prawne” są przede wszystkim postawy określane mia-nem „nowoczesnych”, tzn. aprobujące wolność we wszystkich dziedzinach ży-cia człowieka: jak najmniej nakazów, zakazów i ograni-czeń ... Kresem takiej nowo-czesności jest ateizm, a ate-izmu – przemoc.

ATEISTYCZNY FUN-DAMENTALIZM chce za-stąpić tradycyjną chrześci-jańską moralność – totalną wolnością, prowadzącą ludzi do samounicestwienia. Ko-ściół, który sprzeciwia się aborcji, eutanazji, homosek-sualizmowi, który wymaga od człowieka uczciwości, pokory, wyrzeczeń, uważany jest za instytucję skostniałą i staje się po prostu niewygod-ny dla zwolenników nowych idei.

We wszystkich krajach europejskich wystąpiły pró-by usuwania krzyży i innych symboli chrześcijaństwa z przestrzeni publicznej a także komercjalizacji naj-ważniejszych Świąt Chrześcijańskich. Może niepokoić sytuacja na Białorusi, w Serbii czy Bośni, ale pierwsze, nieśmiałe jeszcze, próby prześladowania chrześcijan we Francji, Hiszpanii, Holandii, Norwegii, Szwecji, Wiel-kiej Brytanii – MUSZĄ NIEPOKOIĆ.

Oto kilka różnorodnych przykładów takich prób.W szkole w Como we WŁOSZECH ocenzurowano

kolędy, usuwając z nich słowo „Jezus” i zastępując je sło-

wem „cnota”. W wielu państwowych szkołach i przedszko-lach zabroniono stawiania choinek i szopek. Czasem fi gury świętych zastępowano postaciami z bajek, a zamiast jasełek wystawiano... baśń o Czerwonym Kapturku. (W tych spra-wach krytycznie wypowiadał się sam papież).

Rocco Buttiglione, przyjaciel papieża Jana Paw-ła II, został pozbawiony szansy wyboru na stanowisko komisarza w jednej z Komisji Europejskich z powodu „braku poprawności politycznej.”

W 60-milionowej FRANCJI, zwanej niegdyś „naj-starszą córką Kościoła”, wiarę katolicką deklaruje 2/3 ludności, ale połowa z nich jest niepraktykująca. Drugą religią stał się tam już islam (ok. 10%), ale nie mniej-szym niż islam zagrożeniem są wpływy „fundamentali-stów laickości”, wywodzących się głównie z radykalnej lewicy i przeciwnych wszelkiej religijności, zwłaszcza okazywanej publicznie.

100 rocznica ustanowienia (w 1905 r.) rozdziału państwa od Kościoła stała się okazją do „walki z klery-kalizmem”. To fundamentaliści ateistyczni sprzeciwiali się ofi cjalnemu powitaniu Jana Pawła II w czasie Jego wizyty we Francji i opuszczeniu do połowy fl ag narodo-wych na gmachach publicznych po Jego śmierci.

Co najmniej niesmak budzić musi wyśmiewanie każdej religii i przywódców religijnych (nb. papież Jan Paweł II był stale obiektem drwin karykaturzystów i sa-tyryków francuskich), bo do-wodzi braku poszanowania dla innych ludzi i ich prze-konań, ale stanowi też dzia-łanie nieodpowiedzialne, bo wywołujące tragiczne skutki. Np. Kiedy „Charlie Hebdo” opublikował serię karykatur Allacha, zapłacili za to nie-winni ludzie daleko od Pary-ża – w Nigrze.

Radykalny ateizm „Charlie Hebdo” wszedł

w konfl ikt z fanatyzmem islamskim.W 2005 r. grupa francuskich homoseksualistów

wdarła się do katedry Notre Dame w Paryżu. Skandu-jąc hasło: „Benedykt XVI – homofob”, pobito księdza i przeprowadzono przed ołtarzem ceremonię homosek-sualnego „ślubu”.

23 kwietnia 2015 r. na cmentarzu Saint Roch de Castres w departamencie Tavn w południowej Francji zniszczono 215 chrześcijańskich nagrobków.

W SZWECJI działa prawo, które za krytykę homo-seksualistów przewiduje karę więzienia. Jego ofi arą padł pastor zielonoświątkowców – Ake Green.

Kiedy w WIELKIEJ BRYTANII – pod pretekstem zapobiegania urażaniu uczuć wyznawców innych reli-

Kobieta w ruinach kościoła katolickiego na wyspie Jawa w mie-ście Taskimalaya w dzień po zamieszkach zorganizowanych przez muzułmańskie ugrupowanie bojowe, 27 grudnia 1998 r.

Page 30: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

30 Okruchy św. Wojciecha – Wielkanoc 2016

gii – usuwano symbole Świąt Bożego Narodzenia (m.in. słowa „Marry Christmas”), przewodniczący brytyjskiej Rady Muzułmanów Inayat Bunglawala powiedział „Nie rozumiem, w czym obchody Bożego Narodzenia mo-głyby urazić wyznawców islamu.” (Właśnie w Wielkiej Brytanii i Ameryce prowadzono kampanię pn.”Ocalmy Boże Narodzenie”.)

Jeden z konserwatystów brytyjskich napisał w „The Times”: „Czasy, kiedy ludzie wstydzili się przyznać do homolseksualizmu, przeszły do historii, za to nie powin-no się obecnie głośno mówić, że jest się katolikiem.”

WEZWANIE DO DZIAŁANIAKiedy prześladowania chrześcijan gwałtownie

przybrały na sile, znaleźli się ludzie, którzy podjęli róż-norodne działania, najpierw apelując o zainteresowanie problemem istniejące już instytucje i organizacje, póź-niej tworząc własne. Najbardziej znane to:

– POMOC KOŚCIOŁOWI W POTRZEBIE (w Pol-sce od 2006 r.) – pozarządowa, międzynarodowa organi-zacja („KIRCH IN NOT”, „AID TO THE CHURCH IN NEED” – ACN ...).

– OPEN DOORS, które co roku publikuje Świato-wy Indeks Prześladowań.

– INTERNATIONAL CHRISTIAN CONCERN (ICC)

– INTERNATIONAL CHRISTIAN ASSOCIA-TION

– GŁOS PRZEŚLADOWANYCH CHRZEŚCIAN (członek stowarzyszony

International Christian Association)– CHRISTIAN PERSECUTION INFO – chrześci-

jański biuletyn informacyjny– RIGHTS GROUP INTERNATIONAL – pomaga-

jąca mniejszościom etnicznym i religijnym oraz zajmu-jąca się w ogóle prawami człowieka.

– MIĘDZYNARODOWE TOWARZYSTWO PRAW CZŁOWIEKA (ISHR)

Oto przykłady różnorodnych przedsięwzięć, podję-tych na rzecz prześladowanych chrześcijan, szczególnie po 2014 roku :

1.) Już we wrześniu 2011 r. w Rzymie odbyło się s y m p o z j u m „Dobrzy zostaną umęczeni. Prześlado-wania chrześcijan w XXI wieku.”

2.) 8 listopada 2011 r. ogłoszono r e z o l u c j ę Unii Europejskiej, wzywającą organy tej organizacji do egze-kwowania praw człowieka (np. w państwach Bliskiego Wschodu) m.in. za pośrednictwem umów gospodar-czych i politycznych.

3.) 7 września 2014 r. w Warszawie zorganizowa-no m a r s z „Stop ;prześladowaniu chrześcijan”. Marsz miał charakter międzyreligijny (wzięli w nim udział chrześcijanie, Żydzi, muzułmanie, jazydzi, buddyści) i połączony został z fi nansowym wsparciem dla „Cari-tas” i „Pomocy Kościołowi w Potrzebie”.

4.) 6 kwietnia 2015 r. papież Franciszek w a p e -l u „Niech świat nie będzie bierny wobec prześladowań chrześcijan” zwrócił się do międzynarodowej wspólnoty, aby „nie była milcząca i bezczynna wobec prześladowań chrześcijan, aby nie odwracała wzroku od ich cierpień.”

5.) 11 lipca2015 r. Polska przyjęła pierwszą g r u p ę u c h o d ź c ó w – chrześcijan z Syrii (158 osób, w tym 12 dzieci).

6.) 8 listopada 2015 r. (już po raz siódmy) o b c h o -d z o n o Dzień Solidarności z Kościołem Prześlado-wanym. Tego dnia w kościołach odczytano L i s t P a -s t e r s k i E p i s k o p a t u P o l s k i o prześladowaniu chrześcijan.

7.) 27 i 28 listopada 2015 r. eksperci z zakresu prawa międzynarodowego i polityki zagranicznej oraz przedsta-wiciele organizacji pozarządowych i Kościoła s p o t k a l i s i ę w Krakowie, by dyskutować o działaniach ograni-czających prześladowanie chrześcijan na świecie.

8.) Na początku grudnia 2015 r. z inicjatywy vice--przewodniczącego Parlamentu Europejskiego – wło-skiego europosła Antonio Tajaniego odbyła się w Bruk-seli k o n f e r e n c j a „Prześladowanie chrześcijan na świecie – wezwanie do działania”, podczas której prze-wodniczący – Martin Schultz powiedział: „Fakt prześla-dowania chrześcijan w dzisiejszym świecie był dotych-czas zbyt rzadko nagłaśniany, toteż Parlament Europejski musi wszędzie przyczyniać się do tego, aby ich chronić.”

9.) Wydano k s i ą ż k i , m.in.:– Michel – Jean Di Falco, Timothy Radcliffe, An-

drea Riccardi : Czarna księga prześladowań chrześcijan na świecie.

– Thomas Grimaud: Prześladowania chrześcijan w świecie.

– Paul Marshall, Lela Gilbert, Nina Shea: Prześla-dowani. Przemoc wobec chrześcijan.

– Reinhard Backes” „Będą was nienawidzić...” – prześladowanie chrześcijan dzisiaj.

Każdy z nas może i powinien działać w obronie prześladowanych współbraci. Nasza obojętność, nasze milczenie byłoby przyzwoleniem na zło.

Poświęćmy prześladowanym naszą modlitwę. 14 dzień każdego miesiąca jest Dniem Czuwania Modli-tewnego za Kościół Prześladowany. Oto modlitwa:Boże, poprzez tajemnicze zrządzenie Twej Miłościpozwoliłeś swemu Kościołowi uczestniczyć w cierpieniu Twego Syna.Wzmacniaj nasze Siostry i Braci, którzy z powoduswej wiary są prześladowani.Daj im swoją siłę i wytrwanie, aby w każdej opresjizłożyli w Tobie całą swą ufność i okazali się wiernymi świadkami.Podaruj im radość uczestnictwa w ofi erze Chrystusa, która wesprze ich w dźwiganiu Jego Krzyża a w utrapieniu ustrzeże ich chrześcijańską wiarę.Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen

Page 31: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

31Okruchy św. Wojciecha – Wielkanoc 2016

Biorąc przykład z innych, wymienionych wcześniej, włączajmy się we wszelkie działania w obronie prześla-dowanych: bierzmy udział w wystąpieniach publicznych – marszach, protestach, spotkaniach i konferencjach, pod-pisujmy – przygotowywane przez prochrześcijańskie orga-nizacje – petycje do rządów konkretnych krajów, do przy-wódców Europy i świata, piszmy listy do uwięzionych ...

Działajmy na rzecz pokoju i współpracy, przeciw nienawiści: uczmy dzieci godności, szacunku i toleran-cji; współpracujmy z przedstawicielami innych wyznań na rzecz porozumienia i pokoju.

Pomagajmy materialnie.Przyjmijmy więcej uchodźców z krajów szczegól-

nie zagrożonych.Przede wszystkim bądźmy prawdziwymi katolika-

mi, dumnymi ze swojej wiary, dającymi zawsze i wszę-dzie świadectwo miłości i prawdy. Oto dwa cytaty, któ-re nam w tym pomogą: „Przez chrzest i bierzmowanie każdy katolik został wezwany do mężnego wyznawa-nia i obrony swojej wiary przed tymi, którzy ją ataku-ją. Nasza reakcja jest konieczna, gdyż często wyrafi nowana, prowa-dzona przy pomocy wyszukanych metod socjotechnicznych, kry-tyka Kościoła może wyrządzić duże szkody w duchowości wielu osób. Ludzie o słabym przygotowaniu intelek-tualnym łatwo ulegają wpływom ideologicz-nym, a zwłaszcza inte-ligentnej manipulacji intelektualnej. Biorąc wzór z męczenników pierwszych wieków, musimy od-ważnie dawać świadectwo naszej wiary. Świadectwo ma być – jak zauważa papież Franciszek – bezwarunkowe. Ma być stanowcze, zdecydowane, dan e językiem, o któ-rym Jezus tak mocno mówi: – Niech wasza mowa będzie tak – tak, nie – nie. Oto jest język świadectwa.” (dk Ja-cek Jan Pawłowicz).

„Kościół nie może zrezygnować ze swojej misji głoszenia Królestwa Bożego i – wierny jej – musi być gotowy nawet na prześladowanie. Potrzebna jest jed-nak nowa forma heroizmu, związana z odwagą myśle-nia i działania. Doświadczając rosnącej dyskryminacji i nietolerancji, nie można poddać się lękowi przed rze-czywistością, ale odważnie starać się zrozumieć świat, w którym żyjemy.

Kardynał Ratzinger powiedział: < – Kościół musi być gotowy na cierpienie, musi przygotowywać miejsce dla boskości nie przez moc, lecz przez ducha, nie przez siłę instytucjonalną, lecz przez świadectwo, przez miłość,

życie i cierpienie i w ten sposób pomagać społeczeństwu odnaleźć jego moralną tożsamość.> (-) Nie oznacza to ze strony chrześcijan rezygnacji z obrony przed dyskrymi-nacją. (-) Pełnia chrześcijaństwa w tym zakresie nie po-lega na tym, byśmy stale nadstawiali drugi policzek, ale na przyjęciu postawy Chrystusa, który, uderzony w jeden policzek, nie nadstawił drugiego, ale rzekł . < – Jeśli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeśli dobrze, to dlaczego mnie bujesz ? > (J 18,23). Chrześcijanie w Europie zaczynają pytać swoich pozornie tolerancyj-nych przeciwników: – Dlaczego atakujesz Kościół, czyli nas? Czy robimy coś złego, broniąc rodziny, prawa do życia? Czy robimy coś złego, broniąc krzyża ? Czy ro-bimy coś złego, stając w obronie najgłębszych wartości patriotycznych naszej Ojczyzny, złączonej w ciągu całej swej historii właśnie z chrześcijaństwem ?” (ks. Witold Dorsz, ks. Aleksander Jacyniak SJ).

MIMO WSZYSTKO – OPTYMIZMOkazuje się, że prześladowania hartują wiarę. I m

więcej prześladowań, im więcej zamordo-wanych – tym więcej nowych wyznawców Chrysusa i tym więcej poowołań.

Podczas, kiedy w Europie chrześcijań-stwo straciło i wciąż traci na znaczeniu, w in-nych częściach świata – zyskuje. W ostatnich 30 latach liczba chrześci-jan na świecie (szcze-gólnie w Afryce i Ame-ryce Łacińskiej) wzro-

sła dwukrotnie, a w Azji – nawet trzykrotnie. W Indiach kościoły pełne są oddanych wierze, choć – ze względu na panującą tam sytuację – nieochrzczonych, katolików. W Chinach ilość chrześcijan stale rośnie; obecnie jest ich ponad 100 mln; szacuje się, że w 2030 będzie ich 247 mln, a więc znacznie więcej niż w Brazylii, USA czy Meksyku; co roku ponad 150 000 Chińczyków przyjmu-je chrzest.

Męczeństwo było i pozostaje w historii chrześci-jan wyrazem najwyższego świadectwa i wyznania wiary w Jezusa Chrystusa. Jest ono łaską i szczególnym po-wołaniem, którego udziela sam Bóg swoim uczniom, gotowym do ofi ary z własnego życia. Współcześni mę-czennicy są znakiem wiarygodności misji Kościoła, wy-kazując zdolność do poświęcenia w imię prawdy i dobra.

Niech Zmartwychwstały Chrystus umocni naszą wiarę, byśmy i my mogli stawać się zdolnymi do nie-ustannego dawania świadectwa.

Na podstawie materiałów internetowych – Anna Siess

Chrześcijanie, którzy uciekli z Syrii i Iraku protestują w Bejrucie.

Page 32: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

32 Okruchy św. Wojciecha – Wielkanoc 2016

O MUZYCE CHRZEŚCIJAŃSKIEJ – CZĘŚĆ IV. „WHITE METAL”

Zobacz, ile tu się dziejeLudzie poszaleli, handlują sumieniemPrzerabiają sobie ciała, grzebią w tajemnicachWysuszone serca chowają po piwnicachJesteś, ale czy naprawdę,czy to co robisz, ma sens, jest poważneSpróbuj, pootwieraj okna, powtarzaj słowa:

Chcę tak jak OnMieć tyle siły, by trwać,I mówić „nie”, gdy cały świat krzyczy „tak”Chcę wierzyć, że potrafi ę siebie daćTam, gdzie już nikt nie widzi żadnych szans

Powyższe słowa to fragment piosenki „Chcę tak jak On” zespołu Anastasis. Piosenka zaczyna się nieco industrial-nymi dźwiękami, potem słychać mocno przesterowane gitary, ostre riffy i zde-cydowany rytm perku-sji. Całości dopełniają – głęboki, dynamiczny bas i intrygujący, energe-tyczny wokal. Tak brzmi większość ich utworów. Całość – charaktery-styczna dla muzyki roc-kowej, ocierającej się o nu metal czy też metal industrialny. Lecz to, co ich wyróżnia na tle wielu innych metalowych ze-społów, to treść utworów, krążąca wokół poszuki-wania sensu życia, ostrych opisów rzeczywistości oraz wiary w Boga. Właśnie takim zespołom, pozostającym w kręgach szeroko pojętej muzyki metalowej, wywodzą-cym się z polskiej sceny muzycznej, chcę poświęcić tę część mojego cyklu.

Na początek napiszę kilka słów o tym, czym w ogó-le jest metal chrześcijański. Nurt ten jest znany także jako white metal i obejmuje różne odmiany muzyki metalowej. Co oczywiste, stoi w opozycji do muzyków propagujących poprzez muzykę satanizm, czy też różne ruchy neopogańskie. Twórcy takiej muzyki prezentują treści ewangeliczne, nawiązują w tekstach i symbolice do chrześcijaństwa. Początków nurtu należy szukać pod koniec lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Pioniera-mi tego gatunku były zespoły: amerykański Resurrection Band oraz szwedzki Jerusalem. W latach osiemdziesią-tych gatunek ten rozsławił zespół Stryper, a około 1984 powstała nazwa gatunku, white metal. Ważnymi zespo-łami są także Tourniqet, Mortifi cation, Golden Resurrec-

tion, Demon Hunter czy Love And Death byłego gitarzy-sty Korn, Briana Welscha. Na polskiej scenie muzycznej najbardziej znane zespoły to Broken Reed, Pneuma, Illu-minandi, Malchus, 2Tm2,3 czy Luxtorpeda.

Odkąd zacząłem poznawać ten gatunek muzyczny, intrygowało mnie, dlaczego swoje uwielbienie dla Boga i w ogóle zainteresowanie treściami chrześcijańskimi ar-tyści łączą właśnie z taką muzyką: gresywną, nierzadko nawołującą do nienawiści, kojarzoną – jakże stereotypo-wo – z satanizmem, z brakiem poszanowania dla dobra i wartości chrześcijańskich, nawołującą nierzadko do zła. Czy można zmienić te stereotypy? Czy można agre-sję obrócić w miłość bliźniego? Czy w parze z ostrymi dźwiękami gitar można przekazać Dobrą Nowinę? I jak to zrobić? Czy to dotrze do właściwego odbiorcy? Posta-nowiłem zapytać o to kilku z nich. Dlatego, zanim na-

piszę o ich muzyce, o tym czego i dlaczego (według mnie) warto posłuchać, oddam im głos, niech oni opowiedzą o swojej twórczości. Specjalnie dla Czytelników „Okruchów” na moje pytania odpowie-dzieli muzycy z zespołów Anastasis i Malchus.

Grzegorz Leleń: Skąd pomysł na takie właśnie granie? Mocne, energetyczne, niekoniecz-nie kojarzone z muzyką chrześcijańską?

Radosław Sołek (Malchus): Muzyka rockowa towarzyszyła mi od najmłodszych lat. Byłem zafascy-nowany brzmieniem przesterowanych gitar, imagem zespołów, koncertami itd. To wszystko zrodziło twórczą pasję, zespół Malchus.

Jurek (Anastasis): Dlaczego mocna muza? Bo młodzież, która słucha takiej muzy nie pójdzie na kon-cert popowy czy disco polo. Poza tym, nadal wielu z nich nie ma pojęcia, że muzyka rockowa może być dla Boga. Taki stereotyp nadal jeszcze jest, ale się zmienia i to bardzo szybko. Jak zaczynaliśmy, niewielu było stać na komputer, nie mówiąc już o nagrywaniu w domu. Dzisiaj to jest normą, ze muzyk nagrywa w domu. Nie było tak rozpowszechnionego internetu, dzisiaj pędzi to wszystko w niesamowitym tempie i koniecznie trzeba to wykorzystać dla chrześcijaństwa.

GL: Jak Wasza muzyka jest odbierana w środowi-sku muzycznym: przez krytyków, wytwórnie, innych ar-tystów, media? Jakie są ich reakcje?

Page 33: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

33Okruchy św. Wojciecha – Wielkanoc 2016

Radosław Sołek (Malchus): Wydaje mi się, że od-biór naszej muzyki jest dobry. Świadczyć o tym może fakt, że nigdy nie mieliśmy problemów ze znalezieniem wydawcy, jesteśmy zapraszani na festiwale, regularnie koncertujemy w Polsce i za granicą, nasze płyty recenzo-wane są w znaczących mediach muzycznych.

GL: Jeśli można, proszę o kilka słów o powstaniu, historii zespołu.

Radosław Sołek (Malchus): Pomysł o powoła-niu do życia Malchusa zrodził się w mojej głowie 12 lat temu. Początkowo, wspólnie z kolegami, graliśmy utwo-ry innych grup muzycznych. Pierwszą płytę demo z au-torskimi piosenkami zarejestrowaliśmy w roku 2006. Od tamtej pory dużo się zmieniło. Warto wspomnieć, że skład grupy zmieniał się niezliczoną ilość razy. Przeło-mowym momentem okazał się rok 2010, kiedy zostali-śmy dostrzeżeni przez wytwórnię z Australii, która wy-dała naszą pierwszą profesjonalną płytę – „Didymos”. Dystrybucja krążka była ogromna. Oprócz większych krajów europejskich, płytę można było nabyć w USA i Japonii. Aktualnie promujemy swoje czwarte wydaw-nictwo – „Dom Zły”.

Jurek (Anastasis): Wybrałeś temat długi jak rze-ka. Postaram się w skrócie: Charakter zespołu tworzył się dłuższy czas zanim postanowiliśmy wyjść do ludzi. Na początku, gdzieś w 1997 roku, czterech facetów, po różnych przejściach w swoim życiu, zeszło się na spotkaniu chrześcijańskim, na którym wielbiono Boga muzyką. Od słowa do słowa, okazało się, ze wszyscy w sercu maja muzykę i fajnie byłoby coś z tym zrobić. Zaczęliśmy grać. Po krótkim czasie dołączył do nas piaty człowiek i to był moment, w którym zaczęliśmy myśleć o zespole. Nie mieliśmy nazwy i kompletnie nie wiedzieliśmy, jak to ugryźć. Ponieważ każdy z nas był i jest osoba nawróconą, modliliśmy się o wskazówkę. Poznanie przez nas Jezusa było jak zmartwychwstanie i dlatego nazwaliśmy zespół Anastasis (grek. Zmar-twychwstanie). Po paru koncertach w 2000 roku wy-daliśmy singiel „Anastasis” a po nim pierwsza płytę

„Anastasis”. Zaczęliśmy szukać wydawcy i trafi liśmy do SOS Music w Toruniu, który w tamtym czasie two-rzył największy festiwal w Europie wschodniej Song Of Songs. Przed festiwalem powstał drugi maxisingiel z czterema utworami min. „Chcę Tak Jak On”. Materiał na tyle się spodobał, że wydaliśmy drugą płytę „Jutro”, której współwydawcą zostało Sony Music Polska. Pły-ta została przyjęta bardzo dobrze na rynku i dzięki temu mogliśmy wystąpić między innymi w VIVA Polska, TVP, oraz na wielu imprezach telewizyjnych. W 2010 roku wydalimy maxisingiel z okazji 10-lecia zespołu, a po dłuższym okresie, bo dopiero w 2014 ukazała się kolejna nasza płyta „Anastasis 2014”. Obecnie pracuje-my nad nowym materiałem do kolejnej płyty. Zobaczy-my, jak będzie.

GL: Czy łatwo się „wybić” właśnie z taką muzyką?Radosław Sołek (Malchus): Ciężko mi na to pyta-

nie odpowiedzieć z perspektywy muzyka, któremu udało się „wybić”, gdyż za takiego się nie uważam, choć na pewno wiele już osiągnęliśmy.

„Wybicie”, czyli zaistnienie w świadomości szero-kiego kręgu słuchaczy, nie jest prostą sprawą. Muzyka metalowa jest sztuką niekomercyjną, tzn. nie jest po-pularyzowana, przynajmniej w naszym kraju. Potrzeba wiele sił, czasu, cierpliwości, pomysłów i pieniędzy, aby rozreklamować swoją twórczość i przebić się do szersze-go grona odbiorców.

W dzisiejszych czasach drogą na skróty jest two-rzenie kontrowersji wokół siebie i swojej sztuki, która niekoniecznie musi być wysokich lotów. Głupota dobrze się sprzedaje i jest lansowana jako coś mądrego w me-diach różnego nurtu.

Jurek (Anastasis): Potrafi my robić zawodowo chrześcijańskie koncerty, festiwale, a z telewizją nam się jakoś nie udaje. Szkoda, bo w Polsce potencjał jest olbrzymi. Przykładów można by podawać od groma, ale nie o to chodzi. Nasz zespół powstał, aby przekazać mło-dym – i nie tylko, ze zawsze jest wyjście ze śmietnika życiowego dzięki Jezusowi.

Page 34: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

34 Okruchy św. Wojciecha – Wielkanoc 2016

GL: Mam wrażenie, że artyści grający rocka czy też metal chrześcijański są pomijani w chrześcijańskich mediach. Co Ty o tym myślisz?

Radosław Sołek (Malchus): Jest to muzyka nie-popularna oraz mylnie kojarzona z czymś złym. Jednak zawsze tak było, jest i będzie. Jeżeli medium chrześci-jańskie poda informację o pojawieniu się naszej płyty czy inne informacje o naszej działalności, temu „Bóg zapłać”, jeśli ktoś miałby z tym problem, trudno, jakoś to przeżyjemy.

Jurek (Anastasis): Jeżeli chodzi o rynek i media, to faktycznie Polska nie jest gotowa na ostrzejszą mu-zykę, tym bardziej rynek i media chrześcijańskie. Jest to tym ciekawsze, że kompletnie nie ma odzwiercie-dlenia takiej sytuacji podczas festiwali i koncertów, na które przychodzi masa ludzi. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje. Mamy potężny magazyn kapel chrześcijań-skich, które naprawdę fajnie grają, a nie potrafi my tego pokazać ludziom i stworzyć profesjonalnych progra-mów telewizyjnych, takich jak na zachodzie. Bardzo ubolewamy, że mimo tego, iż większość naszego na-rodu przyznaje się do chrześcijaństwa, karmieni jeste-śmy artystami świeckimi. Nie ma w Polsce zawodowej wytworni chrześcijańskiej, nie ma żadnego młodzie-żowego chrześcijańskiego programu, nie ma żadnego chrześcijańskiego programu muzycznego oraz gali dla chrześcijańskich artystów, w odpowiedzi na świeckie Fryderyki. Mimo tego mamy nadzieje na zmiany i głę-boko w to wierzymy.

GL: Jakie są Twoje relacje z Bogiem? Czy Wasza muzyka jest również świadectwem Waszej wiary?

Radosław Sołek (Malchus): Podobnie jak w przy-padku relacji ludzkich, raz jest lepiej, raz gorzej. Nie uważam naszej muzyki za świadectwo. Owocem wiary, życia chrześcijańskiego jest miłość. Jeśli ta przejawia się w życiu codziennym i ktoś to dostrzega, to znaczy, że daje świadectwo.

Muzyka jest pasją, oderwaniem od szarej rzeczywi-stości, okazją do spotkania z przyjaciółmi.

Jurek (Anastasis): Jeżeli chodzi o ludzi w „Ana-stasis”, to każdy kocha Pana Boga i dla Niego jest w tym zespole.

Po płyty tych zespołów mogą śmiało sięgać fani progresywnego metalu, zmierzającego czasem w stronę melodyjnego death metalu, jaki prezentuje Malchus, czy też rocka ocierającego się o nu – metal i metal industrial-ny w wykonaniu Anastasis. Muzyka tych zespołów jest tak bogata w swojej formie, iż tak naprawdę nie sposób ich włożyć w ramy konkretnego stylu muzycznego. Naj-lepiej posłuchać i wyrobić sobie własne zdanie, do czego zachęcam.

O tym, jak ciężko utrzymać się na polskim ryn-ku muzycznym, grając muzykę metalową, w dodatku z chrześcijańskim przesłaniem, może świadczyć los takich zespołów jak Illuminandi, Pneuma czy Broken Reed, które po latach musiały zawiesić działalność, nie-rzadko ze względów ekonomicznych. Mimo, iż na ich koncertach zjawiały się rzesze fanów i wydawali na-prawdę dobre płyty, to jednak ich działalność nie przy-nosiła efektów, jakich by oczekiwali. To ciągle jest mało w porównaniu do promowanych dużo mocniej zespołów „świeckich”.

Muzycy Pneumy, zespołu, który przez piętnaście lat grał alternatywny metal z elementami traschu i gro-ove metalu, wydali pięć płyt, a za album „Apatia” otrzy-mali w 2012 roku nominację do Fryderyka w ktegorii album roku – metal, tak mówią o rozwiązaniu zespołu: „Wyeksploatowała się pewna formuła, ponadto mieli-śmy wrażenie, że od 9 lat walimy głową w beton, sta-rając się zwrócić uwagę na fakt, że jesteśmy absolutnie normalnym metalowym bandem, a nie bandą nawiedzo-nych kaznodziejów – można przeczytać na stronie ich wydawcy Mystic.pl. – Nigdy nikogo nie oszukiwaliśmy i zawsze robiliśmy tylko i wyłącznie to, co nam grało w duszy. (…) Dlatego nagrywaliśmy takie płyty, na ja-kie mieliśmy ochotę, kompletnie wbrew oczekiwaniom wszystkich dookoła i na przekór panującym trendom. Teraz część z nas zamierza zacząć nowy rozdział, pod

Page 35: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

35Okruchy św. Wojciecha – Wielkanoc 2016

nową banderą, z nową muzyką, bez plecaka zawierają-cego 15 lat wspólnego grania, bez całego balastu, jaki ciągnie się za Pneumą.”

O jaki balast może chodzić? – Pneuma padła ofi arą ludzkich ograniczeń. Przez 15 lat działalności byliśmy wciąż traktowani jako zespół „kościółkowy”, co powo-dowało, że traktowano nas gorzej, niż inne zespoły – mówi serwisowi Gosc.pl wokalista Pneumy, Kuba „Ki-kut” Mańkowski.

Czy z takim oporem, niechęcią i zaszufl adkowa-niem jako zespół „kaznodziejski” spotykał się zespół Illuminandi? Tego nie wiem. Otrzymałem od nich tylko krótką informację, którą cytuję: „Hej Grzegorz, zespół nie jest aktywny od 2013 roku, na dziś dzień trzeba jasno powiedzieć, że zawiesiliśmy działanie na czas nieokre-ślony...Miło, że czasem ktoś o nas pamięta. Pozdrawiamy serdecznie” Szkoda, bo ze-spół ten grał bardzo ciekawą mieszankę gotyckiego metalu z muzyką folkową, okraszo-ną świetnym wokalem oraz brzmieniem skrzypiec i wio-lonczeli. W swoim dorobku mieli cztery albumy, w tym je-den koncertowy.

Na szczęście są też zespo-ły, które ciągle grają, odnosząc na naszej scenie muzycznej duże sukcesy. Być może zale-ży to od osób, które spotkają na swojej muzycznej drodze, wydawców, krytyków. Być może od charyzmy samych twórców. Choć tej nie bra-kowało muzykom wyżej wymienionych formacji. Dużą rolę odgrywają media, które mogą kogoś wypromować lub też zepchnąć w cień, na co w swoich wypowiedziach zwracali uwagę Radosław i Jurek. Dużą rolę odgrywamy tutaj również my, odbiorcy muzyki, wybierając między tym co wartościowe, a muzyką pozbawioną wartości du-chowych i artystycznych.

Do zespołów odnoszących sukcesy można zali-czyć swego rodzaju polską supergrupę chrześcijańską, 2 Tm2,3, w skład której weszli tacy muzycy, jak: Rober „Litza” Friedrich, Dariusz Malejonek, Tomasz Budzyń-ski, nieżyjący już Piotr Żyżelewicz „Stopa”, Mateusz i Marcin Pośpieszalscy, Joszko Broda, Robert Drężek „Drężmak” czy Krzysztof Kmiecik „Dr Kmieta”. Są to muzycy znani z różnych formacji muzycznych, repre-zentujący różne brzmienia i często odległe od siebie ga-tunki muzyczne. Pod szyldem Tymoteusza wykonują he-avy metal, w którym możemy doszukiwać się dźwięków charakterystycznych dla hardcoru, folkrocka czy reagge, a nawet elementy elektroniczne. Często grają też kon-certy akustyczne, na których ich muzyka nabiera dużo

łagodniejszego charakteru. Swoje teksty opierają głów-nie na Biblii, sporadycznie na naukach Ojców Kościoła. Wplatają w nie często strofy po hebrajsku. Od 1996 roku wydali już dziesięć, bardzo różnorodnych, albumów stu-dyjnych i koncertowych, ciągle koncertują i oby ten stan trwał jak najdłużej.

Kolejnym zespołem, który z powodzeniem istnieje na rynku muzycznym, a także w mediach, jest Luxtor-peda. Zespół powstał w 2010 roku z inicjatywy Roberta Friedricha. Tworzy bardzo szeroko pojętą muzykę roc-kową z elementami metalu, punka, grunge’u i tak zwanej muzyki garażowej. Jest to iście wybuchowa mieszanka, co uwidacznia się na koncertach, na które przychodzą tłumy fanów. Teksty opisują otaczający nas świat, rze-czywistość, w której żyjemy; mówią o życiu człowieka,

jego walce, upadkach i powsta-niach, ciemnościach i nadziei. Zespół wydał do tej pory trzy albumy studyjne i trzy kon-certowe, które rozchodziły się szybko i w dużych nakładach. Płyta „ Robaki” pokryła się złotem, a utwór „ Wilki Dwa” dziewięć razy był notowany na pierwszym miejscu listy prze-bojów radiowej Trójki. Zespół ma też koncie Fryderyka, kil-ka nominacji, wygrywał plebi-scyty magazynu „Teraz Rock” oraz otrzymywał wiele innych wyróżnień. Czy to za sprawą Litzy, który wszystko, co roz-poczyna, przekuwa w sukces?

Tego nie wiem, lecz słuchając wywiadów z nim, ma się wrażenie, że tak właśnie jest. Jego entuzjazm, pewność siebie z jednej strony, a z drugiej skromność, ciepło i otwartość w wypowiedziach, wiara w Boga, do której się otwarcie przyznaje, a także to, iż nie ucieka przed swoją przeszłością, lecz traktuje jako cenną lekcję poko-ry, może zjednywać mu fanów. I to, miejmy nadzieję, za-pewni kolejne sukcesy. Bo już niedługo premierę będzie miał nowy album Luxtorpedy „MYWASWYNAS”. Już nie mogę się doczekać.

Czego zatem warto posłuchać? To będzie mój su-biektywny wybór płyt, które lubię. Malchus „Dom Zły”, Luxtorpeda „ Robaki” oraz „A morał tej historii mógłby być taki, mimo że cukrowe, to jednak buraki”, Anastasis „Anastasis” i „Anastasis 2014”, Illuminandi „ In Via”, 2Tm2,3 „888” oraz pierwsza płyta „Przyjdź”, „Wiatr Wieje Tam Gdzie Chce” oraz „Apatia” Pneumy to te płyty, po które chętnie sięgam, mając ochotę na moc-ne chrześcijańskie granie. Lecz chciałbym w tym miej-scu zwrócić również uwagę na płytę naszej parafi alnej wspólnoty oazowej Oaza Na Bronxie „ Kocham Więc Nie Muszę Się Bać”. Znajdują się tam utwory oazowe

Page 36: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

36 Okruchy św. Wojciecha – Wielkanoc 2016

w bardzo dobrych, zarówno mocnych, rockowych, jak i nieco łagodniejszych aranżacjach.

Na koniec chciałbym jeszcze zaapelować do Czy-telników. Słuchajcie rodzimych, chrześcijańskich wyko-nawców. Niekoniecznie tych grających metal. Wszyst-kich, niezależnie od gatunku. Zarażajcie tą muzyką swoich bliskich i przyjaciół. Dzięki nam, dzięki temu, że czasem kupimy płytę, pójdziemy na koncert, pomożemy im przetrwać. Młodzi wykonawcy zobaczą sens swojej pracy. Naszym zainteresowaniem pokażmy, że chcemy takich wykonawców w rozgłośniach radiowych i w te-lewizji. Że chcemy, aby odnosili sukcesy, a nas cieszyli swoim talentem. Wesprzyjmy ich też modlitwą, której zapewne potrzebują, jak my wszyscy.

Jako podsumowanie zacytuję słowa piosenki „Nie Umrę” zespołu 2Tm2,3:

Otoczyły mnie dzikie bestie,Otoczyły mnie wściekłe psy.Nie umrę, nie, nie umrę, nie,On nie zostawił mnie na dnie!Los rzucili o moją suknię,Los rzucili o szaty me.Nie umrę, nie, nie umrę, nie,On nie zostawił mnie na dnie!Oni ciągle szydzili ze mnie,Oni ciągle wyśmiewali mnie. Nie umrę, nie, nie umrę, nie,On nie zostawił mnie na dnie!

Jahwe, Jahwe,On nie zostawił mnie na dnie,Jahwe, Jahwe,On nie zostawił mnie na dnie,On nie zostawił mnie.

Daj nam, Panie, Twoje zbawienie,Daj nam, Panie, Twoje zwycięstwo,Nie umrę, nie, nie umrę, nie,On nie zostawił mnie na dnie!

Jahwe, Jahwe,On nie zostawił mnie na dnie,Jahwe, Jahwe,On nie zostawił mnie na dnie,On nie zostawił mnie.

Grzegorz LeleńZapraszam do kontaktu mailowego; [email protected]

Na sympozjum zorganizowanym przez opactwo Bene-dyktynów w Tyńcu 6 listopada ub. roku z okazji 50-lecia Biblii Tysiąclecia zadawano sobie między innymi pyta-nie: czy poprawiać konsekwentnie jej tekst, czy też może potrzebne jest dzisiaj całkiem nowe tłumaczenie? I, ku zaskoczeniu piszącego te słowa i wielu innych osób, znalazło się kilku gorących orędowników podjęcia cał-kowicie nowego tłumaczenia. Głównym argumentem była rzekoma konieczność przełożenia Biblii w języku współczesnym, zrozumiałym dla wszystkich, zdatnym do nowej ewangelizacji. Impet, z jakim to czynili, był może niezbyt uprzejmy wobec gospodarzy, którzy za-prosili ich do świętowania największego dzieła dokona-nego w murach tego opactwa. Przedłożenia dwóch pro-

DO CZEGO SŁUŻY POEZJA? Refl eksje nad przekładami Pisma Świętego

fesorów-fi lologów, że poezja Psalmów, Ewangelii, księ-gi Wyjścia zainspirowała połowę literatury światowej, że nawiązania językowe do Biblii Wujka nie tylko podtrzy-mują żywą tradycję naszej wiary, ale też są po prostu piękne, zupełnie ich nie przekonały. Usłyszeliśmy takie oto argumenty: „po co tłumaczyć dosłownie: ‘Dziękuję Ci, że odrzuciłeś za siebie moje grzechy’? Któż to zro-zumie, czy nie prościej będzie powiedzieć: ‘Dziękuję Ci, że wybaczyłeś mi moje grzechy’?”

Trudno polemizować z tym, że tekst Pisma Świę-tego powinien być zrozumiały. Czy wskazany powyżej fragment nie jest zrozumiały? Być może nie od razu, być może wymaga chwili namysłu. Ale… czy Biblię można czytać BEZ namysłu? Czy jest to lektura dla każdego

Page 37: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

37Okruchy św. Wojciecha – Wielkanoc 2016

– roztargnionego, zmęczonego, którzy nie rozumieją jej być może tylko dlatego, że nie jest dość zrozumiale prze-tłumaczona?

Przeczytajmy jednak poniższy fragment z księgi Wyjścia:

„Mojżesz widział, jak krzew płonął ogniem, a nie spłonął od niego. Wtedy […] powiedział do siebie: «Po-dejdę, żeby się przyjrzeć temu niezwykłemu zjawisku. Dlaczego krzew się nie spala?» Gdy zaś Pan ujrzał, że podchodzi, by się przyjrzeć, zawołał Bóg do niego ze środka krzewu: «Mojżeszu, Mojżeszu!»

On zaś odpowiedział: «Oto jestem». Rzekł mu Bóg: «Nie zbliżaj się tu! Zdejmij sandały

z nóg, gdyż miejsce, na którym stoisz, jest ziemią świę-tą». [Wj 3].

Można zapytać: dlaczego Bóg nie mówi do Mojże-sza zwyczajnie, tylko używa jakichś skomplikowanych zabiegów? Dlaczego mówi do niego w tym konkretnym miejscu, a nie gdziekolwiek? I dlaczego żąda od niego jakichś specjalnych zachowań – każe mu się zbliżyć, ale nie do końca, każe mu zdjąć sandały?

Otóż rozmowa z Bogiem to nie jest jakaś zwyczaj-na rozmowa. To nie jest propozycja dla roztargnionego, leniwego, zmęczonego, kogoś, komu jest wszystko jed-no. Ta rozmowa wymaga specjalnej postawy, najwyższe-go skupienia uwagi.

Co wspólnego z taką postawą ma język przekładu Biblii? Ależ, wszystko. Piękny język można potraktować jako analogię „gorejącego krzewu”: może i powinien przyciągnąć uwagę czytelnika, żeby doprowadzić go w „miejsce święte”.

Warto chyba w tym miejscu wspomnieć, że w hi-storii Kościoła było czymś naturalnym, iż w świątyniach umieszczano największe arcydzieła sztuki – najcenniej-sze dzieła największych mistrzów. To jest dla nas oczy-wiste; wydaje się jednak już mniej oczywiste, że język, którego używamy w rozmowie z Bogiem, powinien od-powiadać tym samym standardom. Praca tłumaczy Pi-sma Świętego pozostaje jakby niezauważona – a prze-cież to im zawdzięczamy niebywały rozwój wszystkich języków cywilizowanej Europy począwszy od początku XVI wieku. Ksiądz Jakub Wujek zrobił dla języka pol-skiego tyle, co Rej i Kochanowski.

Większość tłumaczy jest jednak nieznana: tzw. tra-dycyjne tłumaczenia wielu łacińskich pieśni brewiarzo-wych (jak choćby: Matko Odkupiciela, z niewiast naj-sławniejsza,

Gwiazdo morska, do nieba ścieżko najprościejsza, Tyś jest przechodnią bramą do raju wiecznego, Tyś je-dyną nadzieją człowieka grzesznego…) są na ogół ano-nimowe, choć kryją się za nimi często najwięksi artyści pióra. Mało kto wie przecież, że autorem słów pieśni Kto się w opiekę odda Panu swemu (w istocie tłumaczenie psalmu 91) jest sam Jan Kochanowski.

Dlatego proponuję: zgoda, losy kolejnych tłuma-czeń Biblii nie zależą od nas, zwykłych wiernych Ko-ścioła. Ale powinniśmy dostrzec, że jest różnica między arcydziełem dawnego języka polskiego a pojawiający-mi się nieraz w Kościele kleconymi naprędce utworami, pełnymi niezdarnych rymów a nierzadko i błędów gra-matycznych… Nauczmy się cenić trud artystów słowa, czasem nieznanych i zapomnianych – wśród dawnych pieśni wielkopostnych czy Wielkanocnych kryją się prawdziwe klejnoty.

Doceńmy to, co już mamy – niekiedy od wieków.Jerzy Brzozowski

Pierwsze wydanie Nowego Testamentu z 1593 r. w tłumaczeniu ks. Jakuba Wujka.

Page 38: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

38 Okruchy św. Wojciecha – Wielkanoc 2016

CIERPIENIE BOGA I CZŁOWIEKA

ROZMOWA JEST LEKARSTWEM

Kiedy rodzice już odejdą, Wieczorem do mnie przyjdź... Wtedy najgorzej jest Gdy w sali już ciemno...

BÓL można zwyciężyć,Ale samotność jest najgorsza...Proszę, okaż mi litośćI do mnie wieczorem przyjdź.

Kiedy oddział uśpi się, Opowiem ci o sobie... Jak choroba boli – opowiem I jak bardzo chcę żyć.

Wieczorem przyszedłem.Świt nas zaskoczył...Mnie znowu na kiepskie życie,Jego na spotkanie z Bogiem... (Wieczór)

W minionym wieku w medycynie odnotowano ogromny postęp, efektem czego jest łatwiejsze ustalanie przyczyn chorób i wskazanie sposobów ich leczenia. Jednak dwie formy kontaktu z cho-rym nie straciły pier-wotnego znaczenia, są to: badanie palpacyj-ne, poprzez dotyk cia-ła, i rozmowa. Mowa wyróżnia człowieka spośród wszystkich istot żywych. Zwie-rzęta mogą wydawać głos, czasami nawet wypowiadać poszcze-gólne słowa, lecz nie potrafi ą mówić tak, jak człowiek. Obok postawy ciała, gestów i wyrazu twarzy cha-rakterystyczny dla człowieka sposób mówienia decyduje o nawiązaniu kontaktu z innymi osobami.

Od wieków rozmowa lekarza z pacjentem jest nie-odłącznym elementem sztuki leczenia. Postawienie dia-gnozy bez możliwości rozmowy z pacjentem i osobami, które go znają, jest bardzo utrudnione, a w niektórych

wypadkach niemożliwe. Rozmowa z chorym jest nie tylko źródłem informacji o jego chorobie i sytuacji ży-ciowej, lecz także jest w niej ukryta moc terapeutycz-na. Głos rozmówcy, a także treść wypowiadanych słów, może oddziaływać przyjemnie lub nieprzyjemnie, uspo-kajająco lub denerwująco, może ucieszyć lub zasmucić. Wiele dolegliwości psychosomatycznych można zmniej-szyć lub w ogóle zlikwidować poprzez życzliwą rozmo-wę, która rozładowuje napięcie psychiczne.

Te pierwsze słowa, jeśli są proste, zrozumiałe, do-stosowane do wieku, poziomu wykształcenia i pochodze-nia pacjenta, mogą w nim wzbudzić zaufanie i przynieść ulgę. Język szorstki, niedopasowany do potrzeb chorego, bogaty w niezrozumiałą terminologię medyczną, często niepokoi, a nawet utrudnia zrozumienie tego, co pragnie przekazać lekarz.

Rozmowa z chorym jest nie tylko przywilejem le-karza, ale obowiązkiem całego zespołu opieki medycz-nej i wszystkich mających kontakt z chorym. Oczywi-ście zespół leczący (lekarze, pielęgniarki, psycholodzy, kapelani) rozmowę traktują profesjonalnie. Rodzina chorego i odwiedzający nie mają tego obciążenia psy-chicznego, dlatego rozmawiają z pacjentem z potrzeby

serca. Sytuacja stała-by się idealna, gdyby zawodowa umiejęt-ność rozmowy była połączona z życz-liwością, a jeszcze lepiej z miłością do człowieka cierpiące-go.

Rozmowa z pa-cjentem może mieć charakter bezoso-bowy, pozbawiony uczuć i ograniczać się tylko do uzy-skania potrzebnych informacji. Lekarz

może narzucać choremu swój sposób widzenia i trak-tować go przedmiotowo. Takie postępowanie określane jest jako paternalistyczne. W istocie jest to ogranicze-nie wolności człowieka dla powodów mających na celu wyłącznie jego dobro. Praktyczny zakres stosowania zasady paternalistycznej jest krytykowany. Przez wie-

Page 39: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

39Okruchy św. Wojciecha – Wielkanoc 2016

ki obowiązujący model stosunku lekarza do pacjenta akcentuje wielki autorytet lekarza, przy biernym pod-porządkowaniu się pacjenta. W środowisku lekarskim istnieje przekonanie, że taki charakter stosunków mię-dzy lekarzem a pacjentem nie jest właściwy. Lecze-nie posiada liczne aspekty psychologiczne i moralne i nie ogranicza się wyłącznie do poprawy funkcji or-ganizmu. Niedopuszczalne jest wyłączenie pacjenta ze współdecydowania właśnie tam, gdzie chodzi o sprawy jego życia i zdrowia.

Rozmowa może stać się dialogiem dwóch osób, które mają równe prawa. Monolog, choćby najciekaw-szy, jest tego zaprzeczeniem i rzadko kiedy przynosi terapeutyczny efekt. W rozmowie z chorym powinna być zachowana równowaga pomiędzy przekazem in-formacji a umiejętnością słuchania. Gdy lekarz czuje, że pacjent waha się z udzieleniem odpowiedzi, szuka-jąc w pamięci odpowiedniego słownictwa, to powinien pomóc mu, sugerując odpowiednie określenia. Dotyczy to szczególnie tematów mogących wywołać zakłopota-nie. Podpowiedzenie prostych wyrażeń, w tak otwar-ty sposób, znacznie ułatwia komunikację. Prawdziwa rozmowa jest długim procesem, w trakcie którego obie strony nabierają do siebie zaufania i próbują odsłonić swoje tajemnice. Nie można wymagać od chorego, aby

w rozmowie zaufał bez zastrzeżeń, jeśli lekarz sam nie jest szczery. Jest to problem niełatwy do prostego roz-wiązania.

W trakcie rozmowy lekarz nie jest tylko biernym odbiorcą informacji przekazywanych przez pacjenta, lecz słucha go aktywnie, używając przy tym mowy cia-ła. Ważną rolę odgrywa tutaj pozycja, w jakiej lekarz słucha chorego. Jeśli stoi nad jego łóżkiem i unika kon-taktu wzrokowego, to bardzo trudno będzie mu wzbu-dzić zaufanie. Taka postawa sugeruje pacjentowi, że przyszedł do niego ktoś nieprzystępny i bardzo ważny, od kogo zależy jego zdrowie i życie. A z osobą ważną nie można porozmawiać serdecznie. Studenci i lekarze mało doświadczeni, po wejściu do sali chorego termi-nalnie, nie potrafi ą ukryć swoich przeżyć i opanować napięcia psychicznego. Po krótkiej rozmowie podejmu-ją próbę wycofania się, co jest łatwo zauważone przez pacjentów. Antoni Kępiński wyjaśnia, że: „Rytuał sto-sunku chory – lekarz przewiduje dla roli lekarza po-stawę opanowaną, tolerancyjną, życzliwą, dominującą, z poczuciem pewności siebie i wiary w autorytet wie-dzy, a dla chorego – postawę uległą (wiary w autorytet lekarza i instytucji, którą on reprezentuje, tj. medycy-ny), w zamian za co daje mu dużą swobodę w ekspresji swych uczuć (bólu, lęku, niepewności)”.

SŁOWA ZADAJĄCE BÓL

„Niech zbyt wielu z was nie uchodzi za nauczycieli, moi bracia, bo wiecie, iż tym bardziej surowy czeka nas sąd. Wszyscy bowiem często upadamy. Jeśli ktoś nie grze-szy mową, jest mężem doskonałym, zdolnym utrzymać w ryzach także całe ciało” (Jk 3,1-2). Ten fragment tekstu wyjęty z Listu św. Jakuba Apostoła niech stanie się pretekstem do rozważań na temat terapeutycznej, jak i niszczącej siły słów wypowiadanych wobec nas i innych ludzi.

Kiedy człowiek tra-fi a pierwszy raz do szpi-tala (zakładu opiekuń-czego), zawsze znajdzie kogoś „życzliwego”, kto jest gotowy wprowadzić go w ten nieznany dla niego świat. Często jednak „społeczny informator” nie jest kompetentny i nie przyczynia się do przekazania rzetel-nej wiedzy o tym, co może spotkać nowego pacjenta, tak ze strony służby zdrowia, jak i innych chorych.

„Informator” ma dobre chęci i chce choremu po-móc (nie wolno go posądzać o złą wolę, to zdarza się wyjątkowo rzadko). Przekazuje więc wszystkie dostęp-ne mu dane (bez żadnych ograniczeń), jakie uzyskał od personelu szpitala o swojej chorobie, a także te – pod-

słuchane, niepełne i nie sprawdzone – o innych pacjentach. On koncen-truje się zwłaszcza na złych wiadomościach: „Wie pani, wszyscy z tą chorobą źle skończyli, a ci co wyzdrowieli, są inwalidami [...]. W ostat-nim czasie tak wielu pa-cjentów na naszym od-dziale zmarło”. Wymie-

nia ich po imieniu i nazwisku, robiąc w ten sposób swo-isty „apel poległych”. Słuchacz, choć nie zdradza się, ma już wszystkiego dosyć. Jedynym jego pragnieniem jest ucieczka do domu. W tym przekonaniu utwierdzają go niektóre spostrzeżenia: przypadkowo widział podłużny

Page 40: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

40 Okruchy św. Wojciecha – Wielkanoc 2016

Notka o autorze:Ks. Lucjan Szczepaniak SCJ, lekarz, teolog, kapelan Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie, duszpasterz chorych dzieci, związany z ZHR, otrzymał Order Uśmiechu, autor publikacji naukowych z zakresu deontologii medycznej i etyki lekarskiej, poeta.

wózek na kółkach z obłym, zawiniętym w prześcieradło „ładunkiem”, który pchały dwie salowe – pomyślał – to z pewnością zwłoki wywożą, a w rzeczywistości była to np. brudna bielizna...

„Informator” kontynuuje ten „fachowy dialog”: „Niech pani będzie przygotowana na badania, którym panią poddadzą...” (wymienia tutaj wszystkie, jakie są możliwe do wykonania w tym szpitalu, włącznie z tymi najbardziej przykrymi dla pacjenta). Po takim przygotowaniu nowy pacjent jest już ciężko chory z powodu wiadomości, a co dopiero mówić o jego do-legliwościach. To jednak nie koniec życzliwości „in-formatora”.

Następne negatywne dane dotyczą lekarzy, pielę-gniarek, salowych, innych pacjentów. Te „ploteczki” zabójcze są dla zachowania prawidłowych relacji: pa-cjent – pracownicy szpitala. Załóżmy, że jakaś część z nich jest prawdziwa, choć niekoniecznie, to opisane postępowanie pracowników nie musi się powtórzyć w stosunku do nowego pacjenta (istnieje prze-cież coś takiego, jak autorefl eksja i chęć po-prawy).

Biały personel nie jest wolny od wad cha-rakteru, tak jak wszyscy ludzie, więc dodatko-we straszenie i wyolbrzymianie nie przyczyni się do niczego dobrego – przeciwnie, zniszczy zaufanie, które jest tak ważne w przebiegu le-czenia. Rodzina pacjenta „wyposażona” w taki arsenał informacji, będzie przed każdymi od-wiedzinami przeżywać negatywne uczucia (niechęci, a nawet strachu przed szpitalem).

Aby dopełnić miary zła, „informator” po-winien jeszcze obowiązkowo dopowiedzieć: „Rozumie pani, sytuacja fi nansowa szpitala jest krytyczna, ciągle protesty, kłopoty z pozyska-niem sprzętu i środków leczniczych... Tutaj nic się nie załatwi bez pieniędzy!”

To zjawisko nadużywania słownej in-formacji (grzechy języka) oczywiście nie jest wadą zastrzeżoną tylko dla chorych i pracow-ników służby zdrowia – z tym mają kłopoty wszyscy... Wada ta w środowisku ludzi zdro-wych może nie wywołuje tak zdecydowanie przykrych konsekwencji dla ducha i ciała, jak wśród chorych. Kiedy organizm jest osłabio-ny, nie wolno człowieka narażać na dodatkowe stresy. Nie powinno się go obciążać ponad jego możliwości fi zyczne i psychiczne, choćby to

była nawet prawda, bo można mu zaszkodzić, a nawet pośrednio przyczynić się do jego śmierci...

Ujmując to zjawisko szerzej, można zauważyć, że w naszym społeczeństwie jest dziwna niefrasobliwość w wypowiadaniu sądów i opinii o innych ludziach. W wyjątkowych sytuacjach jest ktoś pociągany za to do odpowiedzialności, a jeśli już, to karany jest sym-bolicznie.

Słowo może zabić, może i uleczyć. Jeżeli pacjent przyjęty zostanie do szpitala i w sposób kompetentny poinformowany o swojej chorobie, o trudnościach, które mogą go spotkać, o relacjach międzyosobowych, zwy-czajach tam panujących, to jest to fundament, na którym można budować dialog i wzajemne zaufanie.

Służba zdrowia stara się (choć ciągle są z tym jesz-cze kłopoty), jak najwięcej rozmawiać z pacjentami i ich opiekunami. I taka postawa jest jedynym lekarstwem na niedoinformowanie, a także błędne informowanie, które budzi strach.

Page 41: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

41Okruchy św. Wojciecha – Wielkanoc 2016

Czytelniku, może Ty także tworzysz poezje. Ten kącik jest dla Ciebie.

Zapraszamy Cię do zamieszczania w nim własnych wierszy.

POEZJE

Notka o autorce: Elżbieta Boduch (1961-2015), poetka, chora na zanik mięśni, w tomiku „Twarze” odsłania wewnętrzne zmagania z chorobą, ukazuje sens dni przeżytych w poszukiwaniu Boga i dobra w napotkanych osobach, zgłębia tajemnice ważnych aspektów życia.

W ogrodzie Getsemani

Wieczorami najchętniej przebywam W Ogrodzie Oliwnym Getsemani,Gdzie pachnie oliwkg i ziołami. Klękam nieopodal na wilgotnej ziemi I patrzę na Ciebie, rozmawiającego z Ojcem. Cicho tu tak... Tylko wiatr szumi pomiędzy drzewami, A zapóźniony ptak kończy pospiesznie swoje trele, Parzę na Twą jasną postać pokornie pochyloną nad ziemią, Z twarzą ukrytą w spracowanych dłoniach I słucham Twojej modlitwy... Twojej walki z ludzkim lękiem... Wtedy mam odwagę opowiadać Ci, co mnie boli. O tym, że nie mam już sit udawać, Bo nic się nie zmienia pomimo upływu lat, A moja nadzieja przygasa powoli Niczym knot kończącej się świeczki. O kolejnej przegranej potyczce z codziennością. O kimś, kto wydawał się przyjacielem, A okazał się wrogiem. O mojej wielkiej, niespełnionej miłości, Bo tak naprawdę nigdy niezaczętej. O żalu za minioną młodością I straszliwym lęku przed nieznaną śmiercią... A Ty, zanurzony w swoim olbrzymim cierpieniu,Podnosisz ku mnie swój miłosierny wzrok I mówisz z łagodnym szeptem: „Nie bój się! Ja jestem z tobą!

Szukam cię

Szukam Cię wszędzie, ciągle i na nowo. Kto wskaże mi ścieżkę prowadzącą do Ciebie?Gdzie Ty jesteś, Tajemniczy mój? Czy odpoczywasz, zamknięty za drzwiami Twojego cichego, złotego mieszkania? Czy może gnany niepokojem, Poszedłeś na wojnę przedyskutować z walczącymi, Czy lepiej w życiu „mieć” czy „być”? A może wspiąłeś się na któryś ze szczytów I czekasz aż zacznę iść za Tobą Pomimo mojego lęku wysokości, Nie zważając na umykające spod stóp kamyki? A może schowałeś się w ogrodzie, Pomiędzy krzakami dzikiego bzu? I cieszysz się, że tam Cię odnajdę, Zwabiona jego intensywnym zapachem? A może przykucnąłeś w czerwieni malin, Licząc na to, że rozpoznam Cię po ich orzeźwiającym smaku? Bo przecież Ty je stworzyłeś. Tyle już razy wydawało mi się, że Cię dostrzegam W kropelkach rannej rosy na trawie, W gęstwinach korony wysokiego drzewa Czy też w pierwszym, ciepłym promieniu słońca. Zatrzymałam się na chwilę zmęczona tym bieganiem. I wówczas przyszedłeś do mnie Ty... Usłyszałam Cię w łagodnej muzyce wiatru... Zobaczyłam Twój cień na drodze, połączony z moim... Poczułam...

Page 42: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

42 Okruchy św. Wojciecha – Wielkanoc 2016

DROGIE DZIECI, NASI NAJMŁODSI PARAFIANIE!

Czy wiecie, co to takiego Ogród Biblijny? Ja, przyznam szczerze, jeszcze do ubiegłego roku, nie miałam poję-cie, że takie ogrody istnieją, aż do pewnego wiosennego dnia, kiedy znalazłam się w miejscowości Proszowice, oddalonej o jakieś 35 km od Krakowa. Na jednej z ulic, zobaczyłam znak, kierujący do Ogrodu Biblijnego. Za-ciekawiona udałam się tam i... jak Alicja z krainy cza-rów, znalazłam się w innym świecie. Chwilę stałam oczarowana, widząc to, co otwiera się przede mną.

Ogrody Biblijne (w Polsce jest ich kilka), są miej-scem szczególnego spotkania Boga z człowiekiem i człowieka z Bogiem w Jego Słowie, obrazach biblij-nych i biblijnej roślinności.

Proszowicki Ogród Biblijny nie jest duży, ale nawet niewielką przestrzeń udało się zagospodarować tak, aby przypominała świat, jaki znamy z opisów biblijnych.

Teren Ogrodu podzielony jest na małe, ale niezwy-kle zróżnicowane poletka. Są tu grządki szafranów, li-lii i wielu innych kwiatów, o których wspomina Pismo Święte. Obok zobaczymy mini pustynię, gorące piaski sąsiadują z zielonym ogrodem, gdzie rosną fi gi, dakty-le, melony, gorczyca, len i kolendra. Z innej strony jest ogród oliwny i winnica. Nie zabrakło tu łanów pszeni-cy i jęczmienia. Są platany i cytrusy oraz wiele innych drzew typowych dla okolic Izraela, Jordanii, Egiptu. Na wielkich kamiennych tablicach umieszczone zostały cy-taty z Biblii, dlatego Ogród Biblijny najlepiej zwiedzać właśnie z Biblią w ręku.

Interesujące w ogrodzie biblijnym są również wody. Przez środek płynie rzeka Jordan, jest też Morze Czer-

wone, które rozstępuje się przed przechodniami. Opodal – rodzaj fontanny – to studnia Jakuba, przy której Jezus rozmawiał z Samarytanką. I wiele, wiele innych symbo-li, których nie opiszę, gdyż mam nadzieję zachęcić Was do wyjątkowej wycieczki.

Do odwiedzenia Ogrodu biblijnego zachęcam Was szczególnie wiosną lub latem, gdyż niektóre rośliny mogą być eksponowane, kiedy temperatura na zewnątrz jest już odpowiednio wysoka. Natomiast to, co tam zoba-czycie na długo pozostanie w Waszej pamięci, a przede wszystkim pozwali lepiej zrozumieć Wam przesłanie nauki Jezusowej. Ogrody biblijne nazywa się niekiedy piątą Ewangelią dla podkreślenia ich roli w poznawaniu nauki Jezusa.

Anna Stawowiak

Okruchy św. Wojciecha Wydawca: Parafia św. Wojciecha, ul. Św. Wojciecha 4, 30-134 Kraków, tel. 12 636 73 69Zapraszamy do współtworzenia naszego pisma. Kontakt: ks. Wojciech Mozdyniewicz

Informujemy, że redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania zmian i skrótów oraz nie bierze odpowiedzialności za treść nadesłanych artykułów

Page 43: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

PARAFIALNA PIELGRZYMKA DO SANKTUARIUM MIŁOSIERDZIA BOŻEGO

I CENTRUM ŚW. JANA PAWŁA II W ŁAGIEWNIKACH

Page 44: Wielkanoc 2016 - swwojciech.com › wp-content › uploads › 2016 › 03 › ... · tajemnic przyrody pozostało jego pasją. Święcenia ka-płańskie przyj ął w 1987 roku. Jego

PARAFIALNA PIELGRZYMKA DO SANKTUARIUM MIŁOSIERDZIA BOŻEGO

I CENTRUM ŚW. JANA PAWŁA II W ŁAGIEWNIKACH