W Straszydłowie
description
Transcript of W Straszydłowie
Taki okrzyk, moi mili,
może zabrzmieć w każdej chwili!
Obok nas się gnieździ bowiem
stworów strasznych całe mrowie.
O! Zobaczcie! Tam, pod krzakiem,
leży Straszlak wraz z orszakiem
przestraszliwych Straszlaczątek.
To dopiero jest początek,
bo za drzewem (też straszliwym)
siedzi Gderek, gnom zrzędliwy,
a Dwutrąby Słoniototam
lepi sobie gniazdo z błota.
Agregatek śpi w tramwaju,
Gałgan Gapek ma w zwyczaju
chować się pod krzesłem w kinie,
a Ścichabrzdęk z tego słynie,
że się wciska pod podłogę
i brzdąkaniem wzbudza trwogę.
Gdzie nie spojrzeć, tam przebywa
jakaś bestia przeraźliwa.
Strach w tapczanie, strach w zmywarce,
w mysiej dziurze i w kosiarce,
strach na strychu, strach w kurniku...
Wszędzie strachów tych bez liku!
Rzecz wam zdradzę nieprzyjemną:
nawet w domu jest ich pełno!
W sieni Dziwolągus Wielki
rad dosiada swej szufelki,
w zlewie czai się prześliczny
Hydrałnurek Elastyczny,
a w kieszeni płaszcza sarka
Pazernica Mercdolarka.
Kryją się w szufladach biurka,
do lodówki dają nurka,
siedzą w wannie i w piwnicy,
w starym kapciu i w donicy,
i na szafie, i pod szafą –
wszędzie zmory wleźć potrafią!
A najwięcej bestii bryka
w zamieszczonych tu wierszykach.
Uaa…! Straszydła!
2W Straszydlowie.indd 2 2014-07-28 14:46:55
Gwałtu! Rety! Co się dzieje?!
Ktoś po kuchni mi szaleje!
Pokrywkami trzaska, wali,
łupie w stołki talerzami,
gubi sztućce, kubki tłucze!
Jak przed tym potworem uciec?
Gwałtu! Rety! Co się dzieje?!
Po pokojach ktoś szaleje!
Raz hołubce tu wywija,
raz kopytkiem rytm wybija
i choć proszę: „Ciszej, cyt!”,
z pasją słucha moich płyt.
Gwałtu! Rety! Co się dzieje?!
Ktoś w sypialni mi szaleje!
Na bębenku rocka gra:
Bum, łup! Bum, łup! Tra ta ta!,
w meble jak w perkusję rąbie
i z zapałem gra na trąbie.
Przybiegł sąsiad z dołu. Chlipie:
– Mnie się tynk na głowę sypie!
Bądźcie odrobinę ciszej,
bo już myśli swych nie słyszę!
Grzmototłuk Tornadek.
W Straszydlowie.indd 4 2014-07-28 14:47:01
Gwałtu! Rety!
Trudna rada –
nie poskromię sam tornada.
By szczytnego dopiąć celu,
muszę użyć więc fortelu:
pokrzyżuję bestii szyki –
dam sąsiadom nauszniki!
5W Straszydlowie.indd 5 2014-07-28 14:47:04
Jest dalekim krewnym świnki.
W uszach nosi pajęczynki,
woda dawno mu obrzydła,
nigdy w łapach nie miał mydła.
Tak się wściekle boi pasty,
że już stracił ząb szesnasty,
szczotki nie chce wziąć do gęby,
bo podobno gryzie w zęby!
Stopy umył – raz, przed laty,
i poprzestał właśnie na tym,
gdyż po owym incydencie
białą plamę miał na pięcie.
Gąbka? Pumeks? To tortury!
Flejtuch nie dba o pazury,
pędem zmyka spod pilnika
i nożyczek nie dotyka.
Dawno rozstał się z grzebieniem,
lecz nie gryzie go sumienie,
gdyż hoduje w gęstej sierści
pcheł watahę, która chrzęści,
trzeszczy, skrzypi i chrobocze.
– Te pchełeczki przeurocze –
stwór rozczula się nad zgrają –
dziwną słabość do mnie mają...
Utytłak Plamisty
7W Straszydlowie.indd 7 2014-07-28 14:47:12