VADE NOBISCUM XI · 2014-09-24 · Życie codzienne w wielkiej armii na podstawie pamiętników z...

326
VADE NOBISCUM XI

Transcript of VADE NOBISCUM XI · 2014-09-24 · Życie codzienne w wielkiej armii na podstawie pamiętników z...

  • VADE NOBISCUM XI

  • VADE NOBISCUM

    MATERIAŁY STUDENCKIEGO KOŁA NAUKOWEGO HISTORYKÓW UNIWERSYTETU ŁÓDZKIEGO

    VOL. XI

    „HISTORIA CODZIENNOŚCI”

    „MIĘDZY ORTODOKSJĄ A HEREZJĄ. RELIGIA I WOJNY RELIGIJNE W ŚREDNIOWIECZU”

    „TRZY KONTYNENTY, TRZY ŚWIATY. ZDERZENIE CYWILIZACJI EUROPEJSKIEJ Z AMERYKAŃSKIMI”

    „WSPÓLNA PRZESZŁOŚĆ, RÓŻNE HISTORIE”

    ŁÓDŹ 2014

  • 4

    © Copyright by Uniwersytet Łódzki, Łódź 2014

    RECENZENCI NAUKOWI prof. dr hab. Stanisław Jankowiak (UAM) prof. dr hab. Witold Kłaczewski (UMCS) prof. dr hab. Krzysztof Kowalski (UG) prof. dr hab. Jolanta Marszalka (UKSW) prof. dr hab. Andrzej Rykała (UŁ) prof. dr hab. Krzysztof Rzepa(UAM) prof. dr hab. Jan Szymczak (UŁ) prof. dr hab. Krzysztof Wachowski (UWr) prof. dr hab. Andrzej Wyrwa (UAM) prof. nadzw. dr hab. Jolanta Daszyńska (UŁ) prof. nadzw. dr hab. Sylwia Kaczmarek (UŁ) prof. nadzw. dr hab. Joanna Kalaga (UW) prof. nadzw. dr hab. Jarosław Kita (UŁ) prof. nadzw. dr hab. Maciej Kokoszko (UŁ) prof. nadzw. dr hab. Rafał Kowalczyk (UŁ) prof. nadzw. dr hab. Mirosław Leszka (UŁ) prof. nadzw. dr hab. Maria Nartonowicz-Kot (UŁ) prof. nadzw. dr hab. Marta Sikorska-Kowalska (UŁ) prof. nadzw. dr hab. Przemysław Waingertner (UŁ) prof. nadzw. dr hab. Przemysław Wojciechowski (UMK) prof. nadzw. dr hab. Teresa Wolińska (UŁ) dr hab. Zbigniew Hojka (UŚ) dr hab. Tadeusz Kondracki (IH PAN) dr hab. Marek Zgórniak (UJ) dr Wiesław Bondyra (UMCS) dr Rafał Korczak (UŁ) dr Anna Kotłowska (UAM) dr Eryk Krasucki (USz) dr Wojciech Marciniak (UŁ) dr Paulina Matera (UŁ) dr Jacek Młynarczyk (UMK) dr Monika Piotrowska-Marchewa (UWr) dr Magdalena Pogońska-Pol (UŁ) dr Michał Tomaszek (UMCS)

    REDAKCJA TECHNICZNA Ewa Kacprzyk, Marcin Gawryszczak

    REDAKTORZY TOMU Ewa Kacprzyk, Marcin Gawryszczak

    WYDANIE I DRUK

    PIKTOR Szalski i Sobczak Spółka Jawna ul. Tomaszowska 27 93-231 Łódź www.piktor.pl

    ISBN 978-83-63199-33-3

  • 5

    SPIS TREŚCI Słowo wstępne 9

    HISTORIA CODZIENNOŚCI

    Konrad Banaś Życie codzienne w Galii Merowingów na podstawie Historii Franków Grzegorza z Tours (wybrane aspekty) 13

    Artur Bądkowski Życie codzienne opozycji w latach 70-tych i 80-tych w świetle materiałów operacyjnych SB 23

    Monika Dobrzeniecka Stroje szlachty w epoce staropolskiej 33

    Daria Domarańczyk Galicyjskie Czytelnie (Stowarzyszenia) dla Kobiet jako XIX–wieczny przejaw aktywności przedstawicielek płci pięknej 39

    Justyna Dworniak Sztuka kulinarna w średniowieczu. Krótka historia potraw i diet mieszkańców średniowiecznych miast 47

    Marcin Gawryszczak

    Polska motoryzacja w XX-leciu międzywojennym. Wybrane aspekty 57

    Weronika Grzesiak Początki mody na zdrowie i jej przejawy w drugiej połowie XIX i na początku XX w. (na podstawie wybranych przykładów z ziem polskich) 65

    Artur Ryszard Jęcka Codzienność w cieniu cezarów, czyli zapomniane żony cesarzy julijsko-klaudyjskich 73

    Jakub Józefiak Problem alkoholizmu u nieletnich na łamach prasy abstynenckiej na początku XX w. 81

    Ewa Kacprzyk Moda kobieca w epoce rządów Edwarda Gierka – zarys problemu 87

    Łukasz Komorowski Okupacyjna rzeczywistość. Szkolnictwo na terenie miasta Buk w czasie okupacji hitlerowskiej 93

    Łukasz Kosiński Życie codzienne w klasztorze na Ionie w VI i VII w. 107

    Urszula Kowalczyk „Dzień zaczynamy od śniadania i poczty”. Niezwykła codzienność ekipy Instytutu Literackiego 111

  • 6

    Jakub Linetty Wizja egzystencji ludzi pierwotnych z epoki kamienia w nieznanych pracach Karola Libelta 111

    Małgorzata Moskal, Ewelina Powroźnik Zaręczyny, zaślubiny, pokładziny – o miłości staropolskiej 119

    Kinga Janusiak, Joanna Nikel Lekarza dzień powszedni. O codzienności dziewiętnastowiecznej medycyny na przykładzie wybranych dolnośląskich szpitali oraz wspomnień praktyki zawodowej chirurgów J. Mikulicza-Radeckiego oraz H. St. Hartmanna 129

    Magdalena Pasewicz-Rybacka Trykot, pyjama i shorty. Garderoba polskich letniczek w latach 30. XX wieku 135

    Róża Paszkowska „Kościane” elementy stroju mieszkańca wczesnośredniowiecznego grodu w sąsiadce, pow. zamojski, woj. lubelskie 143

    Piotr Płaczek Smak harcerskiej przygody. Codzienność drużyn harcerskich w okresie międzywojennym w świetle czasopisma „Na tropie” 151

    Jan Ratuszniak Obraz życia codziennego radzieckich robotnic w twórczości literackiej Aleksandry Kołłontaj 159

    Aleksandra Rybińska Zagadnienia zaopatrzenia i zaplecza terenowego 25 pułku Armii Krajowej – czyli jak przetrwać trud konspiracyjnej codzienności 165 Zofia Rzeźnicka Charakterystyka najpopularniejszych gatunków kiełbas na podstawie źródeł 171

    Marcin Smierz Sytuacja materialna robotników w górnośląskim przemyśle ciężkim w dobie wielkiego kryzysu gospodarczego lat trzydziestych XX wieku 175

    Robert Stasiak Życie codzienne w wielkiej armii na podstawie pamiętników z lat 1806-1813 181

    Aneta Stawiszyńska Cukiernie jako element życia codziennego łódzkich elit w czasie I wojny światowej 187

    Agata Świątkowska Ostatnia droga na wieczny spoczynek, czyli rzecz o staropolskich konduktach pogrzebowych 195 Katarzyna Wieczorek Samowola czy kontrola – o handlu w średniowiecznym mieście na podstawie analizy znakowania późnośredniowiecznych odważników z ziem polskich 203

  • 7

    Piotr Wysocki Życie religijne Rosjan w guberni warszawskiej w latach 1864 – 1914 na przykładzie Łowicza i Skierniewic 213

    MIĘDZY ORTODOKSJĄ A HEREZJĄ. RELIGIA I WOJNY RELIGIJNE W ŚREDNIOWIECZU

    Konrad Szczepan Chwastek Cóż mają wspólnego Ateny i Jerozolima – antyfilozofizm Tertuliana jako przykład różnic między wschodnim i zachodnim chrześcijaństwem 225

    Paweł Lewandowski Beginki na średniowiecznym Śląsku 233

    Michał Mazur Wybrane zagadnienia z chrystianizacji krajów Europy Środkowo-Wschodniej i Północnej w IX-XI wieku. Napięcia społeczne, przemoc i synkretyzm religijny 237

    Marcin Męcina Katarzy – „dobrzy ludzie” w średniowiecznej Francji 247

    Aleksandra Radzyńska Rola Wilhelma de Nogaret w polityce religijnej Filipa IV Pięknego 253

    Jan Mikołaj Wolski Teodozjusz Tyrnowski – animator ruchu monastycznego w XIV-wiecznej Bułgarii 257

    TRZY KONTYNENTY, TRZY ŚWIATY. ZDERZENIE CYWILIZACJI EUROPEJSKIEJ Z AMERYKAŃSKIMI

    Dawid Bujnowski Thomas Jefferson – italofil? Wizerunek patrioty, polityka i plantatora w świetle korespondencji 265

    Agnieszka Kita Rola i zadania piłki nożnej w kształtowaniu argentyńskiej tożsamości narodowej za rządów Juana Domingo Peróna w latach 1946-1955 273

    Andrzej Kozłowski NATO w stosunkach amerykańsko-francuskich w latach 1958-1968 281

    Bartosz Lewandowski Przyczyny oraz skutki likwidacji redukcji jezuickich na terenie Ameryki Południowej w II połowie XVIII wieku 291

    WSPÓLNA PRZESZŁOŚĆ, RÓŻNE HISTORIE

    Damian Bębnowski Stanowisko Soboru Watykańskiego II wobec Żydów. Zarys problematyki 301

    Armina Muszyńska Żydzi w Suboticy – historia i współczesność 309

    Grzegorz Trafalski Symbolika macew na przykładzie nagrobków z cmentarza żydowskiego w Łowiczu 321

  • 9

    SŁOWO WSTĘPNE

    W Państwa rękach znajduje się właśnie kolejny, XI już tom cyklicznej publikacji naukowej, wydawanej przez Studenckie Koło Naukowe Historyków Uniwersytetu Łódzkiego – VADE NOBISCUM. Jest on poświęcony zagadnieniom, które były tematam obrad VI Łódzkiej Wiosny Młodych Historyków – Konferencji Studencko-Doktoranckiej, Zorganizowanej przez Studenckie Koło Naukowe Historyków Uniwersytetu Łódzkiego we współpracy ze Studenckim Kołem Naukowym Mediewistów UŁ.

    Tom ten stanowi zbiór artykułów ze spotkania młodych adeptów nauk humanistycznych, wskazać bowiem należy, że do Łodzi przybyli nie tylko historycy ale przedstawiciele takich nauk jak: archeologia, socjologia, etnologia, historia sztuki, prawo, teologia i politologia. Spośród 160 uczestników, którzy zagościli w gmachu Instytutu Historii, aż 41 prezentuje swe badania w tej publikacji. Konferencja podzielona została na cztery panele tematyczne: „Historia codzienności”, „Trzy kontynenty, trzy światy” (zagadnienia związane ze zderzeniem cywilizacji europejskiej z cywilizacjami obu Ameryk), „Wspólna przeszłość – różne historie” (referaty z tego obszaru nawiązywały do stosunków polsko-żydowskich na przestrzeni dziejów). Ostatni panel: „Między ortodoksją” a herezją”, obejmował problemy religii w średniowieczu.

    Jak już zostało wspomniane na konferencję zgłosiło się aż 160 referantów, liczba ta spowodowała, że VI edycja wiosennych spotkań historyków w Łodzi była największą w historii. W dniach 21-24 III 2013 r. gościliśmy młodych naukowców z wielu ośrodków akademickich w całym kraju, m.in.: z Warszawy, Krakowa, Lublina, Torunia, Szczecina, Opola, Poznania, Wrocławia, Katowic, Bydgoszczy, Gdańska, Kielc, Częstochowy, Rzeszowa. Warto dodać, że przybyli do Łodzi goście z Niemiec i Ukrainy.

    Spotkanie to było jednym z największych nie tylko pod względem uczestników i referatów na nim wygłoszonym ale również z racji na liczbę wydarzeń okołokonferencyjnych. Konferencję zainaugurował wykład prof. Rafała Stobieckiego a następnie dyskusja, której tematem przewodnim była wspólczesna interpretacja Holocaustu. Udział w dyskusji wzięli: dr hab. Anna Ziębińska-Witek, prof. UMCS, prof. dr hab. Paweł Samuś (UŁ), dr Sławomir Nowinowski (UŁ) a także Jerzy Giebułtowski (tłumacz dzieł Raula Hilberga). Kolejnym istotnym wydarzeniem było spotkanie 22 marca z przedstawicielem Ambasady Stanów Zjednoczonych, Kevinem Kabumoto. Poświecone ono zostało relacjom polsko-amerykańskim w XXI w. Kolejnym istotnym wydarzeniem, był wykład dr hab. Macieja Kokoszko prof. UŁ poświecony kuchni starożytnej połączony z degustacją potraw przyrządzonych według receptur bizantyńskich.

    To wydarzenie nie miałoby miejsca gdyby nie szereg instytucji i osób W tym miejscu w imieniu własnym jak i pozostałych organizatorów wyrazy wdzięczności dla Pana prof. Zbigniewa Górala, Prorektora UŁ ds. Sudenckich, za okazane wsparcie finansowe. Podziękowania dla Pani dr Joanny Żelazko z Instytutu Pamięci Narodowej oddział Łódź za wsparcie finansowe. Podziękowania dla władz Wydziału Filozoficzno-Historycznego UŁ i Dyrekcji Instytutu Historii UŁ oraz Marszałka Województwa Łódzkiego Pana Witolda Stępnia i Pani Predycent m. Łodzi Hanny Zdanowskiej.

    Nie sposób nie podziękować Przewodniczącej Komitetu Organizacyjnego – Esterze Flieger, a także wszystkim członkom kół nakowych oraz ich opiekunom. To oni sprawili, że konferencja była tak szeroko zakrojona.

    mgr Ewa Kacprzyk mgr Marcin Gawryszczak

  • 11

    HISTORIA CODZIENNOŚCI

  • 13

    Konrad Banaś Uniwersytet Łódzki

    ŻYCIE CODZIENNE W GALII MEROWINGÓW NA PODSTAWIE HISTORII FRANKÓW GRZEGORZA Z TOURS (WYBRANE ASPEKTY)

    Źródła historyczne dotyczące wczesnego średniowiecza na Zachodzie są bardzo

    skromne. Mimo wszystko pozwalają one, przynajmniej w zarysie, odtworzyć historię polityczną poszczególnych państw. Sytuacja jest znacznie gorsza kiedy chcemy zbadać aspekty życia gospodarczego lub społecznego. Przekazy źródłowe dotyczące wymienionych problemów zawarte są w materiałach skupiających się na dziejach politycznych czy hagiografii. W zaistniałej sytuacji zmuszony jestem do swoistego „wyławiania” z tychże materiałów informacji dotyczących pracy i bytowania. Takimi źródłami są m.in.: Historia Franków oraz Miraculorum libri VIII, Grzegorza z Tours, Listy i wiersze Sydoniusza Apolinarisa, Vita s. Martini Turonensis Fortunata czy tzw. kompilacja Fredegara. Niestety tylko 2 pierwsze są przełożone na język polski i to do nich będę się odwoływał.

    Od III w.n.e. mamy do czynienia z kryzysem demograficznym w Cesarstwie. Szczególnie uwidocznił się on w jego zachodniej części, w tym w Galii. Doszło do zjawiska kurczenia się miast, zamierania handlu, zaniku wsi. Porzucone pola uprawne zamieniały się w ugór i porastały lasem. Zahamowaniu uległ proces romanizacji. Pod koniec okresu rzymskiego i w czasach Merowingów Galię porastały ogromne obszary leśne, które zajmowały ponad dwie trzecie powierzchni kraju1, a osadnictwo było bardzo nierównomiernie rozlokowane. Grzegorz z Tours wspomina o ucieczce od barbarzyńców Attalusa, krewnego bp Langres i jego sługi Leona. W jej trakcie przez trzy noce nie napotkali żywej duszy2. Świadczy to o pustkach demograficznych w ówczesnej Galii.

    Większość społeczeństwa merowińskiego zamieszkiwała wieś. Od napływu barbarzyńców następuje powolny upadek wielkich latyfundiów ziemskich. Ich posiadaczami była dawna arystokracja galo-rzymska oraz w mniejszym stopniu, możni plemienni.

    Grupa ta stanowiła najzamożniejszą część społeczeństwa merowińskiego. Możni gromadzili kosztowności, monety i wyroby z kruszcu tylko dla samego faktu ich posiadania, bez sprecyzowanego celu. W wielu przypadkach były to ogromne fortuny. Pewien dowódca wojskowy, Mummolus, pozostawił w spadku po sobie 250 talentów w srebrze i 30 w złocie czyli 6250 kg srebra i 750 kg złota! Andarchius wykształcony niewolnik, wmawiał pewnej arystokratce, że posiada 16 tys. solidów i pragnął poślubić jej córkę. Didier, biskup Auxerre, zapisał dla swojej katedry 140 kg złotych wyrobów liturgicznych3. Nie inaczej było z arystokratkami. Sygnet na prawym kciuku kobiety symbolizował posiadanie przez nią osobistego majątku. Fredegunda, która nienawidziła swojej córki Rigunty, postanowiła zastawić na nią śmiertelną pułapkę:

    1 M . R o u c h e, Wczesne średniowiecze w zachodniej Europie, [w:] Historia życia prywatnego, t. 1, red. P. V e y n e,

    Wrocław 2005, s. 459. 2 G r z e g o r z z T o u r s, Historia Franków, tłum. T . R i c h t e r, K . L i m a n, wstęp, opracowanie

    i komentarz: D. A . S i k o r s k i, Kraków – Tyniec 2002, III. 15. 3 M . R o u c h e, op. cit., s. 463.

  • 14

    Zakradłszy się do skarbca, otwarła kufer pełen biżuterii i cennych ozdób. Kiedy już wyjęła zeń różne przedmioty, pokazując je stojącej obok córce powiedziała: «Osłabłam, włóż teraz ty rękę i wyjmij to, co tam znajdziesz». I kiedy córka wyjmowała przedmioty z kufra, matka chwyciwszy za wieko, spuściła je na kark4.

    Fredegunda przyciskała wieko tak mocno, że Riguncie oczy omal nie wypłynęły5. Ten fragment informuje nas o tym, że kobiety gromadziły bogactwa, że wszelkie kosztowności przechowywano w zamykanych kufrach, drogocenne ozdoby i biżuterię, zamiast nosić, bezcelowo trzymano w zamknięciu.

    Latyfundium składało się z dwóch poziomów: „rezerwy”, bezpośrednio eksploatowanej przez pana oraz reszty, podzielonej na małe zagrody, użytkowane przez ludność o różnym statusie prawno-cywilnym6. W pochodzącym z VI w. testamencie Remigiusza biskupa Reims, mowa jest o niewolnikach, wyzwoleńcach, coloni czyli niewolnych oraz o ludziach całkowicie wolnych. Ian Wood twierdzi, że różnica pomiędzy niewolnikami, a coloni, mogła wynikać z nierównomierności obłożenia pracą obu grup7. Trudno ustalić możliwości jakie posiadali ludzie niewolni i niewolnicy w poprawie swojego statusu. Wydaje się, że zależało to tylko od woli pana. Natomiast ludzie wolni – liberti, musieli systematycznie opłacać daniny, aby nie popaść w niewolę8.

    Warunki pracy wszystkich tych grup nie różniły się zbytnio od siebie. Praca skupiała się głównie na roli oraz przetwarzaniu jej produktów. Do uprawy ziemi używano: bron, motyki oraz pługa koleśnego (na północy) i bezkoleśnego (na południu). Do zbioru zboża posługiwano się sierpem i prymitywnymi kosami, które bardzo różniły się od tych znanych współcześnie. Do innych prac używano: siekier, noży, sztyletów, piłek, młotków9. Z powodu braku żelaza, narzędzia metalowe były bardzo drogie. Za kradzież żelaznego pługa groziła grzywna w wysokości 15 solidów10. Wszelkie narzędzia wytwarzano samemu. Mężczyźni wyrabiali i naprawiali narzędzia, kobiety zaś przędły wełnę, len i konopie. Każda willa11 a później i zagroda, były samowystarczalne.

    Grunt im bardziej był żyzny, tym mniej razy go orano. Grzegorz z Tours, opisując Dijon, informuje, iż leży on na żyznej równinie, z glebą tak urodzajną, że daje ona wysoki plon po jednej orce12. Na północy przeważał płodozmian 3-letni, na południu zaś 2-letni lub w ogóle go nie stosowano, wprowadzając gospodarkę dorywczą, tzn. porzucano co roku pole i przenoszono się na nowe13. Przy żniwach pracowało mnóstwo ludzi. Grzegorz wspomina o majątku w Limagne, gdzie pracowało 70 chłopów14. Praca szła powoli ze względu na sierpy, które były mało wydajne. Ścinano tylko górną część źdźbła, rżysko zaś wypalano. Snopy najpierw suszono na polu, potem zwożono a młócono zimą,

    4 G r z e g o r z z To u r s, Historia…, II. 23. 5 Ibidem. 6 W. M o s z c z e ń s k a, Arystokracja w państwie Franków za dynastii Merowingów, Warszawa 1932, s. 200. 7 I . W o o d , Królestwa Merowingów (450-751). Władza – społeczeństwo - kultura, Warszawa 2010, s. 233. 8 Ibidem, s. 234. 9 C . L e l o n g, Życie codzienne w Galii Merowingów, Warszawa 1967, s. 26. 10 Lex Salica XXIX. 12, cyt. za: C . L e l o n g, op. cit., s. 26. 11 Wiejskie siedziby bogatych obywateli. W skład willi wchodził dom obywatela, zabudowania dla służby

    i niewolników oraz obiekty gospodarcze. 12 G r z e g o r z z To u r s, Historia…, III. 19. 13 C . L e l o n g, op. cit., s. 26. 14 G r z e g o r z z To u r s, De gloria Confessorum 1, cyt. za: C . L e l o n g , op. cit., s. 27.

  • 15

    stopniowo w miarę potrzeb. Ziarno mielono na prymitywnych żarnach w domu15 lub w młynach wodnych16.

    Oprócz zbóż, uprawiano również: bób, soczewicę, groch, rzepę. Prowadzono sady. Lokalizowano je w pobliżu domostw, aby latem stanowiły miejsce wypoczynku. Najpopularniejsze były grusze i jabłonie, które z zamiłowaniem szczepił sam król Childebert17. Sadzono również czarny bez, z którego robiono wino18 oraz śliwy19 i brzoskwinie. Jednak znacznie ważniejsze od sadów były winnice. Winorośl uprawiano w Galii od czasów celtyckich. Wino, obok pszennego piwa, było podstawowym napojem dnia codziennego, nawet dla średnio zamożnego człowieka. Trudno sobie wyobrazić funkcjonowanie mieszkańców Galii bez tego napoju, dlatego winnice i praca w nich, odgrywały tak istotna rolę. Dochodziło także do zbrojnych walk o nie, pomiędzy arystokratami20. Winnice lokowano na żyznych glebach, na zachodnich lub południowych stokach gór. Te czynniki miały wpływ na jakość wina. Mieszkańcy Dijon, jak pisze Grzegorz, produkowali tak szlachetne wino, że gardzili szalońskim21. Prowadzenie winnicy wymagało znawstwa i umiejętności. Krzewy przycinano na Wielkanoc, aby nie zdziczały i wydały obfity plon. Przez cały sezon chłop wyrywał chwasty z winnicy, aby nie zagłuszyły winorośli. Kładł poświęcony wosk w czterech rogach winnicy, wierząc, że odpędzi to grad. W okresie dojrzewania winogron grał na kastanietach, aby odpędzić ptaki22. Zabijał każde obce zwierzę, które wtargnęło do winnicy23. Winobranie w czasach merowińskich nie różniło się zasadniczo od współczesnego. Chłopi ręcznie zrywali winogrona, tłoczyli je nogami w beczkach, a następnie wyciskali przez prymitywne prasy24.

    Na wsi, poza rolnictwem, zajmowano się również hodowlą. Sprzyjały temu ogromne połacie łąk i nieużytków. Hodowano owce, które wypasano na stokach gór. Owcza wełna była podstawowym surowcem do wyrobu odzieży. Dzieci zajmowały się wypasaniem świń w lasach. Hodowano również rogaciznę, ale mięso bydła uważano za pospolite25. Z przyczyn oczywistych dbano o hodowle koni, co było domeną najbogatszych26. Ciężką plagą dla ludności były pomory zwierząt, które według Grzegorza były karą za grzechy i nikczemności ludzi. Wspomina, że w czasie walk króla Guntchramna z Chilperykiem, w rejonie Tours wybuchła zaraza i …próżno było szukać nawet pojedynczej sztuki bydła27.

    Ze wsi przenieśmy się do miasta. Proces kurczenia się miast galijskich, zapoczątkowany w III w. i pogłębiony przez barbarzyńskie najazdy w V w., utrzymał się w czasach Merowingów. Liczne wojny domowe prowadzone przez władców z tej dynastii, były powodem tworzenia wałów i murów obronnych28. Od czasów świetności Cesarstwa

    15 C . L e l o n g, op. cit., s. 27. 16 G r z e g o r z z To u r s, Historia…, III. 19. 17 F o r t u n a t, Utwory poetyckie II. 9, cyt. za M . R o u c h e, op. cit., s. 464. 18 G r z e g o r z z To u r s, Historia…, IV. 9. 19 Ibidem, III. 15. 20 Ibidem, VIII. 32. 21 Ibidem, III. 19. 22 I d e m, De Miraculis s. Martini I. 34, cyt. za. C . L e l o n g, op. cit., s. 27. 23 M . R o u c h e, op. cit., s. 463. 24 C . L e l o n g, op. cit., s. 27. 25 G r z e g o r z z To u r s, Passio s. Juliani 17, cyt. za C . L e l o n g, op. cit., s. 28. 26 I d e m, Historia…, III. 15, VIII. 40. 27 Ibidem, VI. 31. 28 Ibidem, III. 19.

  • 16

    powierzchnia oraz demografia miast, zmniejszyły się kilkakrotnie. Największe miasta, takie jak Paryż czy Tours, nie liczyły więcej niż 5 tys. mieszkańców

    Warunki bytowe w mieście nie przedstawiały się najlepiej. Grzegorz wspomina o sytuacji jaka spotkała posłów króla Childeberta, wysłanych na rozmowy do króla Guntchramna. Porozumienia nie zawarto, a zdenerwowany Guntchramn kazał obrzucić poselstwo gnojem końskim, zgniłymi wiórami, plewami, zbutwiałym sianem i błotem ulicznym29. Świadczy to o tym co zalegało wówczas miejskie przestrzenie. W mieście nie było żadnych lampek. Król Guntchramn, gdy szedł nad ranem na mszę, drogę miał oświetlaną przez orszak, który niósł zapalone świece30. Miejskie budynki, nawet świątynie, były drewniane31.

    W mieście panował ciągły ruch. Od świątyni do świątyni przechodziły uroczyste procesje, a ich uczestnicy śpiewali psalmy32. Procesje były okazją do zdobycia jałmużny przez ślepców, trędowatych, dzieci czy kaleki. Wszyscy oni mogli dostać w sanktuarium patrona przy kościele schronienie oraz posiłek. Dochody kościelne dzielone były na 4 części. Jedna na utrzymanie duchowieństwa, druga na budynki kościelnych, trzecia do dyspozycji biskupa i czwarta dla ubogich. Takie dobra, jak żywność i odzież, które biskup zyskiwał od wiernych w niedziele i święta, miał obowiązek rozdzielać ubogim oraz chorym33. Dobrym przykładem może być Cezary, biskup Arles, który powtarzał swym sługom: Sprawdź czy jacyś ubodzy nie stoją na dworze34. Utworzył również specjalny dom dla chorych. Podobne domy istniały przy wielu parafiach i klasztorach. Zachowało się ponad 20 parafialnych rejestrów osób chorych, nad którymi prowadzono opiekę35. Nie tylko osoby duchowne zajmowały się działalnością charytatywną. Królowa Radegunda, żona króla Chlotara I, własnoręcznie obmywała chorych, w tym i trędowatych, pielęgnowała, karmiła oraz obdarowywała pieniędzmi36.

    Sanktuarium spełniało również rolę miejsca azylu dla zbiegłych niewolników, porzuconych kobiet, a nawet morderców, którzy uciekali przed wymiarem sprawiedliwości37. Oprócz tego Kościół był zobowiązany do opieki materialnej i moralnej nad więźniami oraz do wykupu jeńców38. Wielkie poruszenie w mieście czynili pustelnicy, żyjący na co dzień w szałasach z gałęzi39, poza murami miasta. Cieszyli się oni niepodważalnym autorytetem i wierzono w ich cudotwórcze zdolności. Grzegorz opisuje czyny pustelnika Hospicjusza spod Nicei, który przepowiedział jej mieszkańcom najazd Longobardów40.

    Miasta były ośrodkami produkcji rzemieślniczej. Wyrabiano w nich przedmioty powszechnego użytku jak i luksusowe41. Leudast, komes Tours przeglądał i kupował rozmaite towary na paryskim targu, do czasu aż nie został pojmany przez żołnierzy króla

    29 Ibidem, X. 19. 30 Ibidem, VIII. 44. 31 Ibidem, V. 18, VIII. 33. 32 Ibidem, V. 11. 33 A. Ż u r e k, Działalność charytatywna Kościoła w Galii V-VI wieku, „Vox Patrum”, z. 30-31, 1996, s. 190-191. 34 Vita Caesarii Arelatensis I 59(45), PL 67, 1022C, cyt za A . Ż u r e k , op. cit., s. 192. 35 A. Ż u r e k, op. cit., s. 192-193. 36 G r z e g o r z z To u r s, Historia…, IX. 39. 37 M . R o u c h e, op. cit., s. 461; W. M o s z c z e ń s k a, op. cit., s. 197-198. 38 A . Ż u r e k, op. cit., s. 194-195. 39 M . R o u c h e, op. cit., s. 460. 40 G r z e g o r z z To u r s, Historia…, VI. 6. 41 C . L e l o n g, op. cit., s. 30.

  • 17

    Childeberta42. Wielkim wydarzeniem dla mieszczan był jarmark, organizowany z okazji dnia patrona miasta, np.: Św. Marcina w Orleanie. Handlowano wówczas wszelkimi towarami: żywnością, tanimi produktami rzemieślniczymi, luksusowymi, importowanymi ze Wschodu przez kupców żydowskich, syryjskich czy italijskich43.

    Warunki mieszkaniowe ludności Galii zależały od statusu i zamożności. W czasach rzymskich najbogatsi mieszkali w murowanych willach, będących siedzibami ich latyfundium. Niestety, większość z tych willi uległa zniszczeniu w czasach barbarzyńskich najazdów. Pewna ich część zachowała się na południu od Loary44. Posadzki willi wyłożone były czarno – białym marmurem, ganki otaczały rzędy kolumn. Domostwo liczyło wiele pomieszczeń - osobne dla kobiet i mężczyzn, ponadto jadalnie, sypialnie, kuchnia czy łaźnie, ogrzewane gorącą parą45. W czasach Sydoniusza Apollinarisa wiele domostw znaczniejszych ludzi wyposażonych było w ubikacje.

    Szczupłość środków finansowych spowodowała wypieranie kamienia i cegły przez drewno46. Tylko najokazalsze świątynie i zamki, albo raczej same stołpy, budowano z kamienia. Przytłaczająca część zabudowy w czasach Merowingów była drewniana. Rzymskie wille były powoli zastępowane drewnianymi kompleksami mieszkaniowo – gospodarczymi, otoczonymi palisadą z bramą zamykaną klinem47. W skład kompleksu wchodziły domy właściciela, służby, niewolników oraz stajnie, stodoły, spichrze48. Przeciętny chłop mieszkał w małej, jednoizbowej, drewnianej chacie, pokrytej gałęziami lub słomą49. Miały one powierzchnię od 4 do 12 m2, posiadały niewielka piwniczkę, a główna konstrukcja opierała się na 4-8 drewnianych słupach, wbitych w klepisko. Dach opadał do samej ziemi, co chroniło ściany przed nasiąkaniem wodą. W piwniczce bądź poza domostwem, przechowywano ziarno w wąskich, głębokich amforach, wkopanych w ziemię50. W takich chatach mieszkała wielopokoleniowa rodzina chłopska, licząca nawet 12 osób51. Często mieszkali oni razem ze swoimi zwierzętami.

    Obraz miejskich zabudowań nie różnił się wiele od wiejskich. Wielu mieszczan parało się rolnictwem. Grzegorz wymienia Lovolautrum, w obrębie którego uprawiano rolę i zbierano plony52. Miejskie domy również były drewniane. Lepsze z nich miały ściany otynkowane gliną. Częściowo zachowały się również rzymskie kilkupiętrowe kamienice – insula. Ich stan, w znacznej mierze, był krytyczny53.

    Domy arystokracji wyposażone były w półki, kredensy, kufry z żelaza bądź drewniane z metalowym okuciem, ławy, na które narzucano dywany oraz stoliki, które rozkładano do posiłków i składano po nich54. Frankowie zastępowali przedmioty służące wygodzie na te, które stanowiły tylko ozdobę. Stąd dywany i importowane, haftowane tkaniny, które

    42 G r z e g o r z z To u r s, Historia…, VI. 32. 43 Ibidem, VIII. 31. 44 M . R o u c h e, op. cit., s. 466. 45 S y d o n i u s z A p o l l i n a r i s, Wiersze. Carm, [w:] Listy i wiersze, Kraków 2004, XVIII, XIX. 46 C . L e l o n g, op. cit., s. 72. 47 G r z e g o r z z To u r s, Historia…, III. 15. 48 Ibidem, IV. 47. 49 I d e m, De gloria Confessorum 98, cyt. za M . R o u c h e, op. cit., s. 467. 50 M . R o u c h e, op. cit., s. 467-468. 51 Ibidem, s. 491. 52 G r z e g o r z z To u r s, Historia…, III. 13. 53 Ibidem,VIII. 42. 54 Ibidem, IX. 34, IX. 35, X. 27.

  • 18

    narzucano na ławy55. Podstawowymi meblami były kufry, gdzie przechowywano najcenniejsze przedmioty56. Bogatsze domostwa oświetlano lampkami na oliwę z oliwek, natomiast biedniejsze tłuszczem zwierzęcym lub sosnowymi łuczywami. Zarówno tłuszcz jak i knoty, gdy się spalały, dawały wiele śmierdzącego dymu, co próbowano zagłuszyć zapachem ziół i kadzideł57. Zimą bogatsze domy były ogrzewane przez kominki, natomiast w biedniejszych rozpalano ognisko na środku, a dym uchodził przez otwór w dachu.

    Najbogatsza arystokracja oraz członkowie dynastii Merowingów, korzystali z naczyń wykonanych ze złota lub srebra. Król Chilperyk chwalił się wielka misą ze złota i drogich kamieni, która ważyła 50 funtów58. Ogół społeczeństwa merowińskiego używał jednak naczyń ceramicznych i drewnianych. Charakterystyczne dla Franków wazy mają kształt dwóch stożków, złączonych podstawami, z szyjką lekko odgiętą na zewnątrz. Ozdoby tych naczyń zostały ograniczone do rytych kresek, linii czy krzyżyków, w górnej części wazy. Ponadto odnajdywano w grobach kubki, kielichy, często szklane, ceramiczne czary i misy. Częstym znaleziskiem we frankijskich grobowcach były kociołki do gotowania o kolistym kształcie, wykonane najczęściej z żelaza, rzadziej z brązu59.

    Od czasów barbarzyńskich najazdów, odzież mieszkańców Galii stanowiła jakby syntezę mody Franków i Galo-rzymian. Barbarzyńcy na powrót upowszechnili spodnie wśród mieszkańców Galii (przed rzymskim podbojem nosili je Celtowie), oczywiście tylko wśród mężczyzn. Górną część ich garderoby stanowiła lniana koszula do kolan, na która zakładano podobnej długości tunikę, z długim lub krótkim rękawem60. Obuwie składało się ze skórzanych butów do kostek. Golenie dodatkowo obwiązywane były skórzanymi paskami, w sposób krzyżowy. Znacznie bardziej był złożony strój kobiecy. Na koszulę i tunikę zakładano suknię wełnianą do pięt. Na głowie nosiły kobiety chusty, spinane pod szyją szpilką. W chłodne dni narzucano na plecy płaszcz w kształcie prostokąta, spinany na piersi ozdobną fibulą. Długa suknia utrudniała bardzo stawianie kroków, dlatego z przodu, u dolnej krawędzi sukni, przyczepiony był łańcuszek, którym kobieta podnosiła częściowo suknię, kiedy się przemieszczała61. Nie istniały w społeczeństwie merowińskim znaczne różnice w ubiorze. Im wyższy status, tym noszono więcej zdób z brązu, złota czy srebra. Wdowa przywdziewała strój czarny do końca życia, chyba, że powtórnie wyszła za mąż. Mniszki natomiast, zawsze nosiły białe habity62. Biedni chłopi nosili odzież ze skór dzikich zwierząt63. Butów latem nie nosili, bądź drewniane chodaki64. Wbrew wyobrażeniom o czasach wczesnośredniowiecznych, tkaniny nie były tylko szare. Przeważały kolory: zielony, błękitny, szafirowy. Odzież była jednobarwna, bądź haftowana nićmi kilku kolorów65.

    Ważne dla Franków były włosy. W czasach najazdów barbarzyńskich na Galię w V w., mężczyźni farbowali swoje włosy na rudo. Wiązali je w koński ogon na czubku głowy,

    55 Narzuty ściągano, kiedy ktoś chciał usiąść, aby się nie zniszczyły. 56 G r z e g o r z z To u r s, Historia…, II. 23. 57 C . L e l o n g, op. cit., s. 27. 58 G r z e g o r z z To u r s, Historia…, VI. 2. 59 C . L e l o n g, op. cit., s. 77. 60 M . R o u c h e, op. cit., s. 477. 61 Ibidem, s. 477-478, C . L e l o n g, op. cit., s. 78-79. 62 Ibidem, II. 17. 63 Ibidem, V. 21. 64 F o r t u n a t, Vita s. Martini Turonensis IV, cyt. za C . L e l o n g, op. cit., s. 79. 65 S y d o n i u s z A p o l l i n a r i s, Listy, [w:] Listy i wiersze…, IV. 20. 1

  • 19

    pozostawiając kark odsłonięty. Bardzo dbali o wąsy66. Długość włosów odzwierciedlała status społeczny. Każdy wolny Frank nosił długie włosy. Wierzono, że we włosach zawarta była odwaga i męstwo67. Szczególnie dotyczyło to władców. Grzegorz kilka razy podkreśla fakt noszenia długich włosów przez merowińskich królów68. Obcięcie włosów władcy równało się z jego detronizacją. Tak postąpiono z ostatnim królem merowińskim Childerykiem III w 751 r. Niewolnicy posiadali krótkie włosy. Pewien arystokrata imieniem Droktulf, za spiskowanie przeciw królowi, został skazany za obcięcie włosów i niewolniczą pracę w winnicy69. Najgorszą profanacją zwłok było wyrwanie włosów i brody. Tak postąpiono z Gundowaldem, rzekomym synem Chlotara I70. Mnisi golili czubek głowy, pozostawiając krótkie włosy po bokach, co symbolizowało zależność od Chrystusa. Duchownym również zakazano noszenia brody. Niedopuszczalne było pozostawienie włosów i brody w nieładzie. Zarówno u kobiet, jak i mężczyzn, noszony był pas, do którego przyczepiano przyrządy służące pielęgnacji włosów. Były to grzebienie z kości, szpile lub nożyce sprężynowe. Synod w Agde z 506 r., wyznaczył 3-letni zakaz przystrzygania włosów i brody jako pokutę71.

    Dzieciom ludzi wolnych również nie obcinano włosów. Prawo Salickie równało obcięcie włosów chłopcu z przekazaniem go do stanu duchownego lub uczynienie niewolnikiem. Za przymusowe obcięcie włosów chłopcu groziła grzywna 45 solidów. Za podobne przewinienie na dziewczynce, kara była wyższa bo 62, 5 solida72. Kobieta bowiem nie mogła mieć obcinanych włosów. Taki uczynek był dla niej ogromną hańbą73. Swe bardzo długie włosy płeć piękna upinała w różne fryzury, przy pomocy rozmaitych szpil.

    Frankom nie pozostawały obce łaźnie, istniejące w bogatszych domach i klasztorach. W czasach Merowingów nie miały jeszcze one takiego znaczenia jak za Karolingów. Zwykły mieszkaniec kąpał się w naturalnych zbiornikach i ciekach wodnych.

    Frankowie znani byli z zamiłowania do biesiad. Najobszerniejsze opisy uczt dotyczą arystokracji. Przed posiłkiem należało się obmyć, następnie podziękować Bogu za chleb74. Frankowie jedli w pozycji siedzącej przy stole. Używano łyżki i noża, ale do niektórych potraw, głównie mięsnych, były one nieprzydatne, dlatego jedzono je rękoma. Stąd, w czasie posiłku, często je myto. Frankowie na rozpoczęcie posiłku, podawali bulion mięsny, w którym maczano kawałki chleba75. Fortunat opisuje ucztę, w której sam brał udział. Na początku słudzy podali warzywa z miodem. Następnie serwowano kolejne dania: rozmaite mięsa w sosie i z warzywami, ryby z grochem i soczewicą76. Biesiadnicy jednak najbardziej cenili przepiórki, młode zające, bażanty, dziki i jelenie, a wszystko mocno okraszone sosem77. Sos sporządzano z mąki, wody, cebuli, czosnku oraz przypraw importowanych. Po tłustych posiłkach jedzono owoce: brzoskwinie, jabłka, gruszki, kasztany, aby ułatwić trawienie.

    66 I d e m, Wiersze. Carm, , [w:] op. cit., V. 237-243. 67 M. R o u c h e, op. cit., s. 479. 68 G r z e g o r z z To u r s, Historia…, II. 41, III. 18, VI. 24, VIII. 10. 69 Ibidem, IX. 38. 70 Ibidem, VIII. 38. 71 C. L e l o n g, op. cit., s. 88. 72 Lex Salica XXVI. 1, cyt. za C . L e l o n g, op. cit., s. 89. 73 Ibidem, XXVI. 2. 74 G r z e g o r z z To u r s, Historia…, IV. 46. 75 M. R o u c h e, op. cit., s. 469. 76 F o r t u n a t, Utwory poetyckie XI. 9, cyt. za C . L e l o n g, op. cit., s. 90. 77 Ibidem, X. 19.

  • 20

    Grzegorz opisuje spotkanie z królem Chilperykiem, który oddawał się pijaństwu, a Bogiem jego był brzuch. Król zaproponował biskupowi Tours kurczaka z grochem. Grzegorz jednak odmówił, co oznaczało dezaprobatę dla polityki króla78. Na odchodne zjadł jednak trochę chleba i wypił wino79. Kiedy biesiadnicy byli już najedzeni, zabierano stół i raczono się winem. Pierwszy pił najdostojniejszy gość, po czym oddawał puchar temu, kogo chciał wyróżnić80. Potem pili już wszyscy goście, a kiedy byli już mocno podchmieleni, nawet i służba. Na uczcie zorganizowanej przez Fredegundę pijani słudzy posnęli po zakątkach domu i to tam, gdzie który z nich padł81. Biesiada trwała do świtu, a nawet kilka dni, ale jak pokazuje przykład uczty u Fredegundy, część gości kończyła zabawę wcześniej82. Naturalnie duża ilość alkoholu wpływa bardzo często na zachowanie. Flawiusz, biskup Chalons, tak nieprzyzwoicie się upijał, że kroku nie mógł zrobić83. Inni z kolei nie chcieli kończyć swojego udziału w imprezie, mimo, że powinni byli to zrobić. Biskup Clermont, Kautyn, często tak się upijał, że ledwie czterech mężczyzn zdołało go od stołu udźwignąć. Od nadużywania wina cierpiał na padaczkę alkoholową84. Nadużywanie alkoholu odbiło się również na biskupie Tours, Guntarze, który stał się głupi i nie rozpoznawał biesiadników, których znał oraz obrzucał ich wyzwiskami i zniewagami85. Nadużywanie wina, oprócz niemożności wstania i problemów z krokami, powodowało i inne zachowania. Zarządca podatkowy króla Teodeberta – Parteniusz, był bardzo łakomy i brał aloes na szybkie trawienie przez co wiatry puszczał publicznie bez jakiegokolwiek poszanowania obecnych86. Grzegorzowi wydawało się to bulwersujące, jednak duże ilości pochłanianego mięsiwa, powodowały wzdęcia i odbijania, które objawiano możliwie jak najgłośniej. Była to oznaka zdrowia i wdzięczności dla gospodarza za pełny brzuch87. Zdarzały się gorsze rzeczy. Na uczcie biskupów Saloniusza i Sagittariusza, nie brakowało kobiet, z którymi ci uprawiali nierząd88.

    Pożywienie ubogich wyglądało inaczej. Głównym pożywieniem był chleb pszenny, wypiekany w domu. Powszechnie uprawiano warzywa, które uzupełniały dietę. Z mięs najpopularniejsze były drób i wieprzowina. Często polowano na dziczyznę. Studnie były rzadkością i wodę czerpano z pobliskiego strumyka bądź zbiornika wodnego. Dieta ta jednak nie była zrównoważona. Mimo dziennego spożycia ok. 4,5 tys. kcal, w posiłku przeważał chleb, a więc węglowodany, na niekorzyść białek i witamin, które są w mięsie oraz owocach i warzywach. Niedostateczna ilość mięsa oraz awitaminoza, prowadziły do: różnych chorób. Picie zanieczyszczonej wody powodowało chorobę Heinego-Medina, która paraliżuje i zniekształca członki. Miały miejsce również objawy chorób maniakalno-depresyjnych, które interpretowano jako opętanie89.

    Wszystkie te czynniki wpływały na niską średnią wieku, która wynosiła dla mężczyzn 45 lat a dla kobiet 30-40. Kobiety umierały często między 18 a 29 rokiem życia, w wyniku nieszczęśliwego porodu lub gorączki połogowej. Średnią dodatkowo zaniżała wysoka

    78 M . R o u c h e, op. cit., s. 469. 79 G r z e g o r z z To u r s, Historia…, VI. 46. 80 C . L e l o n g, op. cit., s. 91. 81 G r z e g o r z z To u r s, Historia…, X. 27. 82 Ibidem, III. 15, V. 20. 83 Ibidem, V. 40. 84 Ibidem, IV. 12. 85 Ibidem, X. 31. 86 Ibidem, III. 36. 87 M . R o u c h e, op. cit., s. 471. 88 G r z e g o r z z To u r s, Historia…, V. 20. 89 M . R o u c h e, op. cit., s. 482-483.

  • 21

    śmiertelność niemowląt. Złe żywienie wpływało również na wzrost ówczesnych ludzi. Średnia dla mężczyzn wynosiła 1,67 m, dla kobiet 1,55 m90, a wiec jest to przeciętna wzrostu współczesnych gimnazjalistów!

    Ważną rolę w życiu Franków odgrywały polowania. Zapewniały one nie tylko dziczyznę na stół, ale i stanowiły ulubioną ich rozrywkę. Zamożni polowali konno, z łukiem, rzadziej z siecią91. Ludziom pomagały psy, sokoły i krogulce oraz oswajane jelenie92. Najczęściej polowano na dzika, niedźwiedzia, bawoła93. Panował zakaz polowań w lasach królewskich. Prawo Salickie mówiło o grzywnie 15 solidów za kradzież upolowanej zwierzyny lub tresowanego jelenia94. W momencie niemożności ustalenia, który z podejrzanych był winny kłusownictwu, decydowano o ich pojedynku95. Zwierzęta brały również udział w innych rozrywkach. Król Childebert przyglądał się zabawie, jak sfora psów osaczyła i szczuła zwierzę…96. Również uczta sama w sobie była rozrywką. Oprócz jedzenia i picia zdarzało się biesiadnikom śpiewać. Król Guntchramn rozkazał aby biskupi, których gościł na uczcie, zaśpiewali przed nim po jednym psalmie, a każdy jak mógł, zaśpiewał w obecności króla swój psalm97. Sam Grzegorz zaś został poproszony przez króla Merowecha o głośne przeczytanie czegoś dla zbudowania duchowego98. Zdarzał się również rozrywki, które dla normalnego człowieka nie są niczym śmiesznym. Chodzi tu o przejawy sadyzmu99. Ograniczę się tylko do najskrajniejszego przypadku księcia Rauchinga, który tak się obchodził z poddanymi, że nie sposób było w nim dostrzec śladów jakiegoś człowieczeństwa. Zmuszał on na uczcie swego niewolnika, aby sobie przypalał udo zapaloną pochodnią, a gdy tamten [niewolnik K. B.] płakał, on nie posiadał się z radości. Kazał również zakopać żywcem małżeństwo niewolników, którzy się pobrali bez jego zgody100. Tłum miał również „uciechę” z publicznych egzekucji, oraz skazańców, którym obcinano uczy, nos lub ręce i puszczano między ludzi101.

    Mimo upadku rzymskiej władzy w Galii oraz opanowania jej przez Franków, kultura galo-rzymska nie zniknęła. Ulegała ona bardzo powoli procesowi barbaryzacji. Proces ten najszybciej przebiegał na dworach panujących, najwolniej zaś na prowincji, gdzie lud trzymał się języka i zwyczajów. Również geograficznie nie był on jednolity. Tereny północno-wschodnie najszybciej ulegały germanizacji, reszta Galii była znacznie bardziej zromanizowana, dlatego proces ten przebiegał dużo wolniej. Synteza obu tradycji dala początek kulturze francuskiej.

    90 Ibidem, s. 483-485. 91 C . L e l o n g, op. cit., s. 91. 92 Miały zwabić dzikiego jelenia. 93 G r z e g o r z z To u r s, Historia…, V. 14. 94 Lex Salica I. 117, cyt. za C . L e l o n g, op. cit., s. 91. 95 G r z e g o r z z To u r s, Historia…., X. 10. 96 Ibidem, VIII. 36. 97 Ibidem, VIII. 3. 98 Ibidem, V. 14. 99 W. M o s z c z e ń s k a, op. cit., s. 201. 100 G r z e g o r z z To u r s, Historia…, V. 3. 101 Ibidem, V. 18.

  • 23

    Artur Bądkowski Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu

    ŻYCIE CODZIENNE OPOZYCJI W LATACH 70. I 80. W ŚWIETLE MATERIAŁÓW OPERACYJNYCH SB

    Działalność w opozycji w PRL wiązała się z określonymi wyborami moralnymi

    ale również z podejmowaniem czasem bardzo prozaicznych czynności z tego wynikających, które determinowały codzienność dysydenta. Na początku chciałbym przedstawić uwagi wstępne. Oczywistym jest, że życie codzienne osób zależało od grupy w jakiej działały. Inaczej wyglądało życie osoby wywodzącej się ze środowiska robotniczego, a inaczej opozycjonisty na uniwersytecie. Trudno przedstawić jakiś model życia opozycjonisty. Można mówić o konkretnych ludziach w określonym czasie, którzy byli inwigilowani przez Służbę Bezpieczeństwa w ramach spraw operacyjnych. Należy jednak zwrócić uwagę, że opisane przykłady z życia codziennego opozycjonistów w pewien sposób są reprezentatywne. Wynika to z powiązań środowisk dysydenckich, z ich relacji towarzyskich. Można zatem spodziewać się, że codzienność opozycjonistów wywodzących się ze środowisk inteligenckich mogła wyglądać podobnie w całym kraju. Na pewien uniwersalny obraz, wpływ ma na pewno stosowanie podobnych metod przez SB.

    Pierwszą z tych osób jest Stanisław Barańczak. Jeden z najwybitniejszych współczesnych polskich poetów, kojarzony z „Nową Falą” – grupą poetycką działającą od końca lat 60. do połowy 70. Znany jest on także jako krytyk literacki, historyk literatury i tłumacz. Działalność literacką łączył on z pracą naukową na Uniwersytecie im. A. Mickiewicza w latach 1969-1977 i ponownie 1980-1981. Było on też kierownikiem literackim studenckiego Teatru Ósmego Dnia. W 1981 r. wyjechał do USA, gdzie wykładał na Uniwersytecie Harvarda i pozostał na emigracji. Od połowy lat 70. należał do najbardziej aktywnych działaczy opozycyjnych w Poznaniu. Był jednym z sygnatariuszy „Listu 59” przeciwko zmianom w konstytucji PRL, działał w KOR, którego był współzałożycielem. Później był aktywny w Komitecie Samoobrony Społecznej „KOR”. Brał udział w głodówce w kościele św. Marcina w Warszawie w obronie represjonowanych po Czerwcu ’76. Wynikiem jego opozycyjnej działalności były wykłady w ramach Uniwersytetu Latającego w Poznaniu i Krakowie, a także w Towarzystwie Kursów Naukowych. Publikował on w prasie bezdebitowej, był też działaczem Solidarności. Aktywna postawa skutkowała dużym autorytetem w środowisku opozycyjnym Poznania1. Służba Bezpieczeństwa rozpracowywała go w ramach SOR kryp. „Gracze” nr ewidencyjny 20949, która prowadzona była przez funkcjonariuszy Wydziału III KW MO/WUSW w Poznaniu od 1975 r. aż do 1989 r.2

    1 K. B i e d r z y c k i, Przedmowa, [w:] S. B a r a ń c z a k, Etyka i poetyka, Kraków 2009, s. 9-14; Indeks literatów,

    [w:] Twórczość obca nam klasowo. Aparat represji wobec środowiska literackiego 1956-1990, red. A. C h o j n o w s k i, S. L i g a r s k i, Warszawa 2009, s. 765.

    2 AIPN Po 08/1838, t. 1, Notatka informacyjna z opracowania pod względem ewidencyjno-operacyjnym i archiwalnym akt sprawy SOR krypt. „Gracze” nr archiwalny 12103/II, b.p.

  • 24

    Stanisław Barańczak miał duży wpływ na środowisko studentów kontestujących wadze komunistyczne. Jego duży autorytet wynikał z pracy naukowej na uniwersytecie. Był także znany jako młody i doceniany już twórca. Miał on na co dzień kontakt z młodzieżą akademicką podczas prowadzenia zajęć, oraz pełnienia opieki nad Teatrem Ósmego Dnia3.

    Drugą analizowaną pod kątem życia codziennego opozycji jest Sprawa Operacyjnego Rozpracowania krypt. „Nonet” nr ewidencyjny 26237. Prowadzona była przez funkcjonariuszy Wydziału III KW MO w Poznaniu od 7 XII 1977 do 23 III 1983 r.4 Podczas niej inwigilowano osoby działające w Studenckim Komitecie Solidarności w Poznaniu. Powstanie pierwszego SKS po śmierci Stanisława Pyjasa w Krakowie zapoczątkowało ich tworzenie w różnych ośrodkach akademickich. W Poznaniu jego najbardziej aktywnymi działaczami były osoby związane z Teatrem Ósmego Dnia, które zaangażowały się w akcję zbierania podpisów pod petycją w sprawie przywrócenia do pracy na Uniwersytecie S. Barańczaka. W obu przypadkach SB interesowała się środowiskiem akademickim, które miało powiązania i wspólnie działało. Należy pamiętać, że materiały operacyjne są specyficznym źródłem powstałym podczas działań policji politycznej, która miała określone zainteresowania związane ze ściganiem i śledzeniem nieprawomyślnej aktywności. W dużym stopniu zatem odtwarzany obraz dotyczy codzienności „kreowanej” przez funkcjonariuszy środowisku opozycyjnemu.

    Służba Bezpieczeństwa kierując się zapisami instrukcji operacyjnej w konkretny sposób starała się ukrócić bezprawne dla niej działania. Wpływała na codzienność osób rozpracowywanych poprzez wykorzystywanie osobowych źródeł informacji, w tzw. kombinacjach operacyjnych, działaniach w miejscach nauki i pracy, oddziaływaniach administracyjnych i związanych z całym aparatem wymiaru sprawiedliwości i przymusu. Analizując materiały operacyjne nie sposób nie zauważyć jak w wielu sytuacjach liczny zespół ludzi i środków wykorzystywany był wobec opozycji. Najogólniej można wyróżnić takie stosowane wobec dysydentów:

    - mniej lub bardziej profesjonalna obserwacja osób podejrzanych o wrogą działalność, mająca na celu ustalenie co dane osoby robiły i jakie są ich powiązania towarzyskie;

    - próba wpływania na młodych opozycjonistów poprzez ich rodziny; - przeprowadzanie „rozmów ostrzegawczych”; - nękanie przez działania administracyjne np. ścisłe przestrzeganie spraw meldunkowych,

    zastrzeganie wyjazdów zagranicznych; - pociąganie do odpowiedzialności karnej za wykroczenia i przestępstwa; - wpływanie na podejmowaną przez dysydentów pracę zarobkową np. utrudnianie

    zatrudnienia w określonych miejscach, utrudnianie awansów; - działania dyscyplinujące na uczelniach np. wyrzucanie ze studiów za niedostateczne

    wyniki w nauce; - fingowane włamania, kradzieże mające na celu przejmowanie przez władze

    np. nielegalnych wydawnictw, nagrań itp.; - uniemożliwianie spotkań uznawanych za nielegalne np. odczytów, wykładów

    „Uniwersytetu Latającego” itp.; - działania dezintegrujące środowisko np. kompromitowanie osób poprzez sugerowanie

    ich współpracy z SB;

    3 Ibidem, t. 1, Informacja dot. S. Barańczaka i R. Krynickiego z 18 IX 1975, podpisana przez naczelnika

    Wydziału III KW MO w Poznaniu kpt. J. Siejaka, k. 11-12. 4 AIPN Po 08/1296/1-6, Akta sprawy SOR krypt. „Nonet” nr archiwalny 11004/II.

  • 25

    - polityka paszportowa. Takie metody SB traktowała jako wchodzące w zakres jej sposobów oddziaływania.

    Ciekawe, że często podejmowane przez nią kroki, mimo kardynalnej zasady tajności, miały być jawne dla osób, na które wpływano. Starano się pokazywać jak dolegliwe mogą być jej działania dla osób nieprawomyślnych. Miało to zniechęcać do podejmowania aktywności np. poprzez stosowanie kar grzywny, aresztu. Dawano odczuć, że trudności na uczelni czy w pracy są wynikiem działalności w opozycji. Prowadzono jawną obserwację, aby zniechęcać do utrzymywania kontaktów towarzyskich z „figurantem”.

    Aby jednak problematyka ta nie była potraktowana zbyt abstrakcyjnie i schematycznie warto przyjrzeć się konkretnym przykładom codzienności opozycjonistów w świetle materiałów zgromadzonych przez policję polityczną dokumentującą nielegalną działalność biorąc pod uwagę, że nie gromadziła ona tylko informacji, ale wpływała na zachowania ludzi podejmujących w jej mniemaniu aktywność antypaństwową. Osobny problem stanowi skuteczność wpływania na kroki podejmowane przez opozycjonistów rozpracowywanych w ramach tych dwóch spraw operacyjnych, jak ten zespół ludzi i środków był efektywny w walce z tymi środowiskami? Czy pojedynczy człowiek lub grupa miała szanse w tej walce?

    Mimo że jak na wstępie już podkreślono, obie sprawy dotyczyły środowiska akademickiego należy zwrócić uwagę, że siły i środki oddziaływania dostosowywane były do konkretnych osób. Inaczej oddziaływano na pracownika naukowego Uniwersytetu im. A. Mickiewicza jakim był S. Barańczak, którego matka najpierw została oskarżona o przestępstwo skarbowe5. Poprzez osobowe źródła informacji dawano jej do zrozumienia, że problemy jej wynikają z postępowania syna6. Później już sam poeta został oskarżony o próbę wręczenia łapówki za korzystną decyzję administracyjną dotyczącą próby zakupienia nieruchomości7. Zarzut ten umożliwił jego dyscyplinarne zwolnienie z pracy na UAM. Krok okazał się dla władz raczej pyrrusowym zwycięstwem ponieważ pozbawiony zajęcia poeta-naukowiec miał więcej czasu na twórczość literacką i publikowanie w niezależnych, bezdebitowych pismach, a jego sprawa nagłośniona przez RWE jeszcze przysporzyła mu popularności.

    Jednym z najważniejszych zadań policji politycznej było szukanie powiązań towarzyskich osoby inwigilowanej. Nie inaczej było z Barańczakiem. Jako że miał on kontakty z poetami będącymi jak i on niepokornymi: Jackiem Berezinem, Ryszardem Krynickim, oraz innymi osobami ze środowisk opozycyjnych, poznańska SB koordynowała swe działania z terenowymi komendami, które zajmowały się ich rozpracowywaniem. Tego typu sytuację odnotować można w związku z przyjazdem do Poznania wspomnianego przed chwilą Krynickiego i jego przyszłej żony Krystyny na ślub. Każdy ich krok był obserwowany, a spotkanie było traktowane jako zjazd opozycjonistów. W tym przypadku podtestów politycznych się jednak nie dopatrzono8. Inaczej było podczas spotkania na imieninach Restytuta Staniewicza. Odwiedzili go wówczas znani poznańscy opozycjoniści, ale też osoby z Bydgoszczy, Kalisza, Gorzowa Wielkopolskiego. Grupa Operacyjno-Śledcza wkroczyła wówczas do mieszkania i rozpędziła spotkanie, które pod pretekstem imienin miało zakamuflowany swój cel polityczny9. Funkcjonariusze SB zarekwirowali wówczas nielegalne

    5 AIPN Po, 08/1838, t. 1, Informacja dot. Zofii Barańczak, 23 IV 1976 r., sporządzona przez p. 6 Ibidem, t. 4, Meldunek operacyjny z 27 III 1976, k. 8. 7 Ibidem, t. 5, Protokoły przesłuchania Zdzisławy Toczko z 11 XII i 15 XII 1976 r., k. 12-19. 8 Ibidem, t. 2, Pismo z-cy naczelnika Wydziału III KW MO w Poznaniu kpt. A. Dudziaka do naczelnika

    Wydziału III KW MO w Krakowie w sprawie przyjazdu A. Zagajewskiego z żoną, 9 XI 1978 r., k. 24. 9 Ibidem, t. 3, Notatka służbowa z przeszukania i zasadzki w dn. 27 V 1979, kpt. K. Stotko st. insp. Wydziału

  • 26

    wydawnictwa. Część uczestników odesłano pociągami do domów, część zatrzymano na Komendzie Wojewódzkiej. Sam S. Barańczak pozostał z zatrzymanymi jako świadek. Jednym z dowodów na antysocjalistyczną działalność było utrzymywanie kontaktów z opozycjonistami. Odnotowywano zatem relacje poety z Jackiem i Grażyną Kuroniami, Adamem Michnikiem, który w jego mieszkaniu świętował obronę pracy magisterskiej na UAM. Bywali także u niego przedstawiciele opozycyjnego krakowskiego studenckiego świata: Liliana Batko, Bronisław Wildstein i Lesław Maleszka. Osoby, które znalazły się w kręgu znajomych poznańskiego literata z miejsca były identyfikowane, dane ich dotyczące rozsyłano po Polsce i w ten sposób dokumentowano powiązania. Oficerowie operacyjni stali się kronikarzami opozycyjnej działalności, której jednym z najważniejszych przejawów było utrzymywanie kontaktów z szerokimi kręgami dysydenckimi w całym kraju. Służba Bezpieczeństwa blokowała też przez wiele lat jego próby wyjazdu na stypendium naukowe, a później na wykłady do USA. Podczas rozmowy w Wydziale Paszportów wprost zarzucono mu utrzymywanie kontaktów z zachodnimi dyplomatami, którzy byli kadrowymi oficerami amerykańskich służb specjalnych. Nie cofano się, przed uwłaczającym dla niego sugerowaniem podejmowania działalności szpiegowskiej10. Poeta ostatecznie uzyskał paszport po powstaniu „Solidarności”11. Wyjazd czasowy na kilka lat był jednak wstępem do jego pozostania na emigracji. Stanisław Barańczak był także zatrzymywany, przeszukiwano jego bagaże po powrocie z Warszawy ze spotkań z działaczami KOR i KSS „KOR”. Rekwirowano mu, w wyniku takich kontroli publikacje bezdebitowe. Służba Bezpieczeństwa stosowała też wobec niego kontrolę korespondencji i podsłuchy12. Przed wyjazdem do USA próbował sobie zorganizować niezależne, niekontrolowane przez władze środki łączności z Polską. Miał świadomość, że oficjalnymi kanałami korespondencji nie otrzyma publikacji i listów z Polski13.

    Barwniejszy obraz życia opozycyjnego zawiera SOR krypt. „Nonet” – lepiej zachowana oraz dotycząca większej liczby osób, w tym pośrednio także samego Stanisława Barańczaka. Służba Bezpieczeństwa bardzo szybko, dzięki donosowi dowiedziała się o powstaniu Studenckiego Komitetu Solidarności i zaczęła ingerować w środowisko, które potencjalnie mogło się w jego działalność angażować14. Część osób zniechęcono za pomocą „działań operacyjno-politycznych”. Pomysł powołania Komitetu miał być rozpropagowany za pomocą ulotek, które trafiły na uczelnie i do domów studenckich. Poznańskie środowisko miało się podjąć tego zadania po konsultacjach z A. Michnikiem, który przyjechał na zaproszenie S. Barańczaka. Konsultowano się także z działaczami SKS

    III KW MO w Poznaniu, 28 V 1979 r., k. 24-28.

    10 AIPN Po, 08/1838, t. 2, Raport z-cy naczelnika Wydziału III KW MO w Poznaniu kpt. K. Górnego dla naczelnika Wydziału IV Departamentu III MSW w Warszawie z rozmowy profilaktyczno-ostrzegawczej ze S. Barańczakiem, 23 II 1978 r., k. 39-42.

    11 Ibidem, t. 5, Meldunek operacyjny z 24 II 1981 r., k. 61. 12 Ibidem, t. 3, Pismo naczelnika Wydziału III KW MO w Poznaniu do naczelnika Wydziału II KW MO

    w Poznaniu, 30 V 1980 r., k. 16. 13 Ibidem, t. 3, Pismo naczelnika Wydziału II KW MO w Poznaniu ppłk R. Gorzyńskiego do naczelnika

    Wydziału III KW MO w Poznaniu w sprawie kontaktów S. Barańczaka z placówkami dyplomatycznymi USA, 20 III 1981, k. 4; Ibidem, Pismo naczelnika Wydziału III KW MO w Poznaniu mjr. K. Górnego do naczelnika Wydziału II KW MO w Poznaniu ppłk R. Gorzyńskiego w sprawie kontaktów S. Barańczaka z Konsulatem USA w Poznaniu, 27 III 1981 r., k. 3; Ibidem, Pismo naczelnika Wydziału II KW MO w Poznaniu ppłk R. Gorzyńskiego do naczelnika Wydziału III KW MO w Poznaniu w sprawie kontaktów S. Barańczaka z placówkami dyplomatycznymi USA, 20 III 1981, k. 4.

    14 AIPN Po, 08/1296, t. 1, Plan przedsięwzięć operacyjnych z 17 XII 1977, k. 1.

  • 27

    w Krakowie i Warszawie15. Jak wcześniej wspomniałem, do powołania organizacji było zbieranie podpisów pod petycją w sprawie przywrócenia do pracy na UAM Barańczaka. Władze uczelni przeprowadzały wówczas z jej sygnatariuszami „rozmowy wyjaśniające”. Przeprowadzanie wspólnej akcji i występowanie wobec władz uczelni integrowało studentów-opozycjonistów. Jednym z pierwszych i podstawowych działań SKS-u było powiadomienie SZSP i władz uczelni o jego powstaniu16. Było to więc niezależne, jawne, zorganizowane działanie co w rzeczywistości PRL budziło zaniepokojenie władz (SB). Zakładano, że organizacja będzie prowadzić cykliczną działalność wykładową „Uniwersytetu Latającego”. Spodziewano się, że studenci będą występować o dostęp do nielegalnej literatury zgromadzonej w bibliotekach, walczyć o wpływ na wybór władz akademickich i podejmą próbę publikacji nielegalnego regionalnego periodyku. Z taką inicjatywą bezpośrednio związana by była działalność wydawniczo-drukarska, którą oczywiście starano się kontrolować. Służba Bezpieczeństwa zakładała także, że gromadzone będą przez młodzież we własnym zakresie bezdebitowe wydawnictwa oraz będzie się ona włączać w akcje organizowane przez opozycję w całym kraju. Sposobem na zaistnienie na uczelniach SKS-u miał być udział jego działaczy w oficjalnych dyskusjach i spotkaniach, zadawanie prowokacyjnych pytań, formułowanie komentarzy. Niepokojącym było także zagrożenie oddziaływaniem przez studentów na uczniów klas maturalnych. Jednym ze sposobów uniknięcia represji miało być angażowanie dzieci aparatczyków czy funkcjonariuszy MO/SB, które mogły liczyć na pomoc rodziców dysponujących wpływami. Niewiadomą pozostawał zasięg oddziaływania Komitetu, który jak się spodziewano, zależny miał być od sytuacji politycznej oraz reakcji władz i SB, która miała stosować działania operacyjne, głównie o charakterze neutralizującym i dezintegracyjnym17. Organy bezpieczeństwa miały zatem nie tylko odnotowywać działania opozycji, ale także bezpośrednio oddziaływać na nią, aby doprowadzić do likwidacji SKS-u. Jedną z najskuteczniejszych metod było wykorzystanie tajnych współpracowników. Wiedza jaką chciała dysponować SB dotycząca: działalności opozycji, powiązań towarzyskich, przywilejów, ulg, stypendiów itp. oraz ewentualnych nielegalnych sposobów ich uzyskania, informacje o zachowaniach, wadach, cechach charakterów, osobowościach, miała być wykorzystywana przeciwko osobom zaangażowanym w nielegalną działalność.

    Ciekawe, że SB w planowaniu swoich działań zakładała oddziaływanie polityczne na studentów, wpływanie poprzez Socjalistyczny Związek Studentów Polskich, inne organizacje młodzieżowe oraz władze uczelni. Było to związane z posiadaniem przez nią tam osobowych źródeł informacji. Cele te miały być osiągane także poprzez działania o charakterze ideologicznym oraz kładąc nacisk na „dyscyplinę studiów”. Starano się także żeby urządzenia poligraficzne, radiowęzły itp. nie zostały wykorzystane przez opozycję. Odstraszająco miały działać rozmowy ostrzegawcze i groźby zastosowania sankcji wobec studentów. Starano się także wpływać na nich poprzez rozmowy z ich ojcami, którym w odpowiednim świetle, zwracając uwagę na możliwe negatywne skutki, przedstawiano działalność ich dzieci. Wykorzystywano także, że niektórzy z nich (ojców) zajmowali eksponowane stanowiska, także polityczne. Naukowcy sympatyzujący z Komitetem mieli się spotykać z utrudnieniami w wyjazdach zagranicznych, odprawach celnych, blokowaniem awansów. Te dokuczliwości miały być stosowane tak by zdawali sobie sprawę, że stanowią

    15 AIPN Po, 08/1296, t. 1, Plan przedsięwzięć operacyjnych z 17 XII 1977, k. 2. 16 Ibidem, t. 1, k. 2. 17 Ibidem, t. 1, k. 2-3.

  • 28

    represję i miały odwodzić od popierania opozycji18. Rozpowszechnianie wrogich z punktu widzenia władz treści zawartych w wydawnictwach, na ulotkach, nagraniach miało być utrudniane poprzez działania tajnych współpracowników, władz uczelni, studentów będących w reżimowych organizacjach. Pretekstem do niweczenia takich akcji miało być też legitymowanie i przeprowadzanie przeszukań przez umundurowanych funkcjonariuszy MO. Brano pod uwagę możliwość przeprowadzania włamań, kradzieży. Zakładano także wykrywanie miejsc wytwarzania takich publikacji i ich składowania19. Organizowane wykłady w ramach „Uniwersytetu Latającego” miały być udaremniane poprzez działania urzędnicze, pod sankcją otrzymania grzywny. Gdyby spotkania miały się odbywać na uczelniach to do ich rozbijania miał być wykorzystywany „aktyw młodzieżowy”. Środkiem represjonowania miało być niedopełnienia obowiązku meldunkowego, nadużywanie alkoholu i co za tym idzie kierowanie studentów do izby wytrzeźwień. Starano się także wykorzystywać zarzuty kryminalne. Osobną kategorię działań mających prowadzić do dezintegrowania środowisk opozycyjnych miały być „działania specjalne”. Rozsiewano plotki na temat współpracy niektórych osób z SB20. W ramach działań prewencyjnych starano się już podczas rekrutacji nie przyjmować na studia osób podejrzanych. Już na tym etapie starano się werbować źródła informacji aby kontrolować nastroje.

    Sfera planów i zamierzeń nie zawsze musiała mieć pokrycie w rzeczywistości. Spotkania „Uniwersytetu Latającego” rozbijane były poprzez nacisk na właścicieli mieszkań21. Gdy taka interwencja nie była skuteczna i tak starano się, przy wykorzystaniu tajnych współpracowników zdobywać informacje o ich przebiegu oraz kto w nich uczestniczył. Na ich podstawie kierowano wnioski do Kolegium ds. Wykroczeń. Środki te zastosowano przed wykładem S. Barańczaka 24 III 1978 w mieszkaniu, należącym do ojca Małgorzaty Bratek - studentki zaangażowanej w działalność SKS-u. Rozmowa zastępcy naczelnika Wydziału III KW MO w Poznaniu kpt. Aleksandra Dudziaka ze Stanisławem Bratkiem. Miała na celu zaprezentowanie wrogich działań córki, jak i wpłynąć na niewyrażenie jego zgody na planowane spotkanie. Udało się wcześniej podobnej uniknąć, gdyż wyszedł on po prostu z mieszkania namówiony przez córkę. Gdyby sytuacja się powtórzyła, funkcjonariusz miał rozmawiać ze studentką. Służba Bezpieczeństwa pokazywała zatem, nachodząc mieszańców, że zna plany spotkań grupy. W sprawę zaangażowany był dozorca bloku, który miał informować władze o tym co zaobserwował w mieszaniu Bratków. Mógł on być wykorzystany jako świadek w Kolegium ds. Wykroczeń. Oprócz obserwacji miejsca spotkania wykorzystywano także podsłuchy telefoniczne i pokojowe22. Niestabilność codziennego życia opozycjonisty potęgowała także groźba zatrzymania na komisariacie na 48 godzin. Metodę tą zastosowano 24 IX 1978 r., aby nie dopuścić do udziału studentów z Poznania w ogólnopolskim spotkaniu działaczy SKS w Warszawie. Jednocześnie przeprowadzono w ich mieszkaniach przeszukania mające na celu wykrycie literatury bezdebitowej, ulotek i innych materiałów, które mogły być pretekstem do zatrzymania23. Warto zwrócić uwagę, że w związku z zaistniałą sytuacją kontrolowano port lotniczy i dworzec kolejowy, aby w spotkaniu mogły wziąć udział jedynie osoby słabiej zaangażowane, które i tak podlegały obserwacji.

    18 AIPN Po, 08/1296, t. 1, Plan przedsięwzięć operacyjnych z 17 XII 1977, k. 7-8. 19 Ibidem, t. 1, k. 8. 20 Ibidem, t. 1, k. 9. 21 AIPN Po, 08/1296, t. 5, Notatka służbowa z 10 V 1978, k.158-159. 22 Ibidem, t. 1, Plan przedsięwzięć operacyjnych z 23 III 1978, k. 11-12. 23 Ibidem, t. 1, Plan realizacji w sprawie krypt. „Nonet” z 22 IX 1978, k. 15-17.

  • 29

    W październiku 1978 r. był organizowany w Poznaniu finał VI Festiwalu Kultury Studentów PRL, który opozycja zaangażowana w SKS, KOR i Towarzystwo Kursów Naukowych chciała wykorzystać do prezentowania swoich działań i idei. Zaangażowany był również Teatr Ósmego Dnia. Pojawienie się tam dużej liczby osób dawało możliwość dotarcia do nich z ulotkami i publikacjami bezdebitowymi. Była także możliwość prowadzenia dyskusji, wykładów i spotkań oraz kontaktu i współdziałania różnych środowisk, które się zintegrują przy okazji Festiwalu. Władze spodziewały się wykorzystać studentów z SZSP do ewentualnych prób neutralizowania wystąpień antysocjalistycznych, uniemożliwienia wykorzystania nagłośnienia i urządzeń poligraficznych przez dysydentów24. Skutecznym orężem w walce z inicjatywami opozycyjnymi byli działający w środowisku poznańskiego SKS tajni współpracownicy. Ich donosy uniemożliwiły kolportaż ulotek dotyczących szykanowania przez SZSP Małgorzaty Bratek, działającej w SKS25.

    Przeświadczeniu, które panowało na uczelniach, że studentów-opozycjonistów władze nie biorą do wojska miało służyć skierowaniu na takowe trzech najbardziej aktywnych. Jednoczesnym pozytywnym dla SB skutkiem było osłabienie struktur opozycji26. Była to praktyka znana w innych województwach. Chociaż przykład Leszka Budrewicza, który działał we Wrocławiu w SKS i został powołany do służby wojskowej wskazuje, że uzasadnione były obawy władz, że niepokorni rekruci mogą stwarzać problemy. Odmówił złożenia przysięgi wojskowej i kontaktował się ze środowiskami opozycyjnymi, a także próbował przekazać nielegalną literaturę odbywającym służbę wojskową27.

    Słuzba Bezpieczeństwa starała się także manipulować osobami zaangażowanymi w opozycję poprzez kolegów z dzieciństwa służących w milicji, którzy mieli dezinformować o działaniach przeciwko nim podejmowanym. Przejawem presji psychologicznej miało być także uświadamianie, że funkcjonariusze znają wszystkie planowane zamierzenia opozycji28.

    Młodzież akademicka podejmując działalność opozycyjną musiała się liczyć, że funkcjonariusze MO i SB będą przeprowadzali z nimi i ich ojcami liczne rozmowy. Zastraszano ojców, przekazując im, że w przypadku umożliwienia w mieszkaniach spotkań mogą być kierowane sprawy do Kolegium29. Żeby presja była odczuwalna ze wszystkich stron rozmawiano nawet z sąsiadami szczególnie opornych. Niekiedy dialog był podejmowany, aby doprowadzić do werbunku i informowania władz30. Na szeroką skalę przeprowadzano rozmowy operacyjne z osobami, które podpisywały różne petycje skierowane do władz. Wykorzystując zastraszenie starano się zniechęcać do podobnych

    24 AIPN Po, 08/1296, t. 1, Plan operacyjnego zabezpieczenia finału VI Festiwalu Kultury Studentów PRL

    z 19 X 1978, k. 21-26. 25 Ibidem, t. 6, Meldunek operacyjny z 21 IX 1979 r., k. 285. 26 Ibidem, t. 5, Pismo naczelnika Wydziału III KWMO w Poznaniu kpt. J. Siejaka do naczelnika Wydziału

    III Departamentu III MSW, 24 I 1979, k. 190-191. 27 Ibidem, t. 2, Pismo z dn. 15 VIII 1980 Szefa Oddziału WSW w Poznaniu ppłk. W. Skorupskiego

    do Naczelnika Wydziału III KW MO dotyczące Leszka Budrewicza, k. 48; Ibidem, Pismo mjr. J. Siejaka z 31 VIII 1880 r. na temat kontaktów L. Budrewicza, k. 49.

    28 Ibidem, t. 2, Notatka z 3 V 1977 r. vide: K. Ziomka w sprawie działań dezintegracyjnych dotyczących Teatru Ósmego Dnia, k. 33-34.

    29 Ibidem, t. 6, Meldunek operacyjny z dn. 3.10.1978 r. dotyczący Tomasza Tórza, k. 142; Ibidem, Notatka służbowa z kwietnia 1978 r. z rozmowy z ojcem M. Bratek, k. 219.

    30 AIPN Po, 08/1296, t. 6, Notatka służbowa z 12 IV 1978 r. z rozmów z sąsiadami M. Bratek, k. 224-225.

  • 30

    akcji31. Szczególny rodzaj rozmów zarezerwowany był dla najbardziej aktywnych działaczy, którzy wzywani byli na komisariaty aby składać wyjaśnienia dotyczące swoich działań32.

    Działalność opozycyjna powodowała, że policja polityczna szukała wszelkich możliwości uderzenia w taką osobę. Gromadzono dowody popełnianych wykroczeń i wszelkich naruszeń prawa. Jednym z najpoważniejszych, a jednocześnie umożliwiającym najdotkliwsze represje było oskarżenie o popełnienie przestępstwa. Pretekstem do postawienia zarzutów była sprawa pobicia funkcjonariusza MO oraz kontrolera MZK podczas jazdy autobusem bez biletu w Warszawie przez aktorów Teatru Ósmego Dnia. W sprawie karnej przed sądem w Warszawie obrońcą był Władysław Siła-Nowicki33. Postawienie zarzutów karnych wiązało się z problemami w pracy lub na uczelni. Można było mieć także w związku z tym zastrzeżenie wyjazdów zagranicznych.

    Opozycjonista musiał się też liczyć z przeszukaniami w mieszkaniu czy akademiku, co oczywiście wiązało się z konfiskatą tzw. bibuły, ulotek, urządzeń poligraficznych itp. Akcje takie mogły być powodowane doniesieniami tajnych współpracowników34. Czasem też przeszukania miały charakter prewencyjny. Przy okazji finału Festiwalu Kultury Studenckiej w 1978 r. działacze poznańskiego SKS stracili powielacz, maszynę do pisania, kalki, papier, ulotki35. Posiadanie obciążających materiałów stawało się powodem zatrzymań w areszcie i przesłuchań. Wpadki opozycjonistów miały miejsce także podczas rozdawania ulotek na ulicy. Takie działania miały na celu dotarcie do jak największej liczby osób z programem SKS. SB skrupulatnie w takim przypadku liczyła ile zdołano takich rozpowszechnić aby określić jaki może być jej zasięg oddziaływania. Zatrzymania i legitymowanie mogło zakończyć się na komisariacie. Zdarzały się w takich sytuacjach pobicia studentów przez funkcjonariuszy. Powodem zatrzymania mogło być przebywanie w okolicach miejsca, gdzie odbywały się np. wykłady Towarzystwa Kursów Naukowych. Później osoba taka mogła zostać wezwana na komisariat i następowało przesłuchanie dotyczące okoliczności i tematyki spotkania, osób, które w nich uczestniczyły36. Była to jedna z form zniechęcania do zaangażowania w działania opozycyjne i tak te przesłuchania należy traktować biorąc pod uwagę, że SB miała doniesienia od TW będących na wykładach. Informacje uzyskane podczas takich przesłuchań mogły w jakimś stopniu służyć weryfikacji prawdziwości tych źródeł, jednak liczył się też ich efekt psychologiczny.

    Codzienne kontakty osób tworzących środowiska dysydenckie powodowały niekiedy sytuacje konfliktowe. Były to naturalne procesy będące konsekwencją sympatii i antypatii w grupie. Policja polityczna skrupulatnie takie fakty odnotowywała, a następnie przy wykorzystaniu tzw. „kombinacji operacyjnych” używała do dalszego skłócania i dezinformowania. Systematyczne, czasem subtelne działania o takim charakterze

    31 Ibidem, t. 6, Notatki z rozmów z sygnatariuszami petycji w obronie S. Barańczaka, k. 89-97. 32 Ibidem, t. 5, Protokół przesłuchania W. Fenrycha z dn. 18 II 1978 r., k. 143-144; Ibidem, Notatka służbowa

    z dn. 15 IV 1978 r. z rozmowy ostrzegawczej z W. Fenrychem, k. 163-163. 33 Ibidem, t. 6, Notatka służbowa z dn. 30 IV 1978 r. dotycząca incydentu aktorów Teatru Ósmego Dnia,

    k.111-112; Ibidem, Postanowienie o postawieniu zarzutów P. Jurdze z dn. 10 V 1978 r., k. 116-117; Ibidem, Akt oskarżenia przeciwko P. Jurdze, T. Stachowskiemu, J. Jurdze, R. Radomskiemu, B. Ziemskiej z dn. 22 VI 1978 r., k. 121-132.

    34 Ibidem, t. 5, Wyciąg z notatki służbowej z 28 V 1979 r. do sprawy krypt. „Hazardziści”, k.195-196. 35 Ibidem, t. 6, Meldunek operacyjny z dn. 12 V 1978 r., k. 286-287; Ibidem, Wyciąg z informacji z 28 IV 1979

    r. od TW ps. „Mirek”, k. 342-343; Ibidem, t. 4, Wyciąg z informacji TW „Justyna” z 26 IV 1979 r., k. 253; Ibidem, Wyciąg z informacji od TW „Mirek”, k. 256; Ibidem, t. 3, Meldunek operacyjny z dn. 26 IV 1980 r., k. 97.

    36 AIPN Po, 08/1296, t. 6, Protokół przesłuchania świadka z 22 II 1978 r. T. Tórza, k. 161-162; Ibidem, t. 5, Protokół z przesłuchania W. Fenrycha z dn. 18 II 1979 r., k. 143-144.

  • 31

    powodowały pojawianie się nieufności, zazdrości itp. Jednym z takich szczególnych sposobów było stosowanie „polityki paszportowej”. Często wystarczyło jednej osobie zezwolić na wyjazd, a innej go zabronić żeby spowodować rozdźwięk i podejrzenia. Wydział Paszportów, który miał władzę umożliwić bądź zablokować wyjazd wpływał bezpośrednio na przyjaźnie i poczucie lojalności, które były wówczas poddawane próbie. Można wskazać na konkretne relacje Stanisława Barańczaka, któremu blokowano wyjazd do USA i Ryszarda Krynickiego, który otrzymał paszport umożliwiający podróż do Francji i Austrii. W środowisku studenckim tę metodę zastosowano także dla dodatkowego zakonspirowania tajnego współpracownika, który wyjechał na Zachód37. Skutecznie także torpedowano za pomocą TW publikowanie czasopism podziemnych. Mieli oni inicjatorów zniechęcać mówiąc, że są one mało popularne i nie ma środków technicznych do ich wydania. Taka sytuacja miała miejsce, gdy Włodzimierz Fenrych chciał wydać kolejny numer „Biuletynu Zachodniego”, a dwaj jego koledzy, współpracujący z SB skutecznie zablokowali inicjatywę. Dalsze plany wydawnicze realizował on już na własną rękę38. Atmosferę nieufności i podejrzliwości potęgowały plotki o infiltracji środowisk opozycyjnych. Naturalnym też było, że sytuacje codzienne powodowały, że domyślano się, że ta czy inna osoba donosi39. Jak już wspomniano były to często elementy gry służb.

    Codzienność studiujących opozycjonistów determinowana była także przez działania władz uczelni i SB mających na celu tzw. dyscyplinę studiowania. Brak zaliczenia np. WF mógł być przyczyną wyrzucenia ze studiów. Relegowano też z uczelni za stawienie się na uczelni po 1 października. Dotkliwą represją było także pozbawianie stypendiów40. Wobec tych działań studenci z SKS-u nie zachowywali biernej postawy. Planowano zwracać się do władz uczelni opisując szykany jakie ich spotykają. Nagłośnienie rewizji, rekwirowania literatury, pozbawianie nagród, zwolnień z pracy miało służyć obronie środowiska, które nie chciało tylko pokornie przyjmować represji41. Próbowano także organizować nowe struktury pod auspicjami Kościoła. Jednym z najdotkliwszych sposobów mających odstręczyć od nieprawomyślnych działań było uderzanie w sferę bytową poprzez pozbawianie stypendiów. Przeprowadzano rozmowy z rodzicami, w których wręcz żądano, aby zaprzestawali finansowania swoim dzieciom pobytu na studiach do momentu zaniechania kontaktów z opozycją. Uniemożliwianie podjęcia pracy bądź spowodowanie jej utraty miało być również skutecznym sposobem perswazji. Absolwent mający przeszłość opozycyjną mógł się spodziewać, że pracodawca zostanie poinformowany o niej. Oczywiście zatrudniający mógł się spodziewać kłopotów z tym związanych. Z jednej strony nachodzenie przez funkcjonariuszy było kłopotliwe, a z drugiej taka osoba mogła być często zatrzymywana, więc nieobecna w pracy. Dla wielu najważniejsze było po prostu unikanie kłopotów42. W sugestywny sposób życie opozycji można przedstawić na przykładzie jednej z najbardziej aktywnych osób poznańskiego SKS-u – Małgorzaty Bratek. SB starała się utrudniać jej występy. Mimo to jej twórczość była nagradzana i spotykała się z uznaniem. Anegdotyczny jest wątek związany z próbą niedopuszczenia jej do występu w 1978 r. na olsztyńskich Spotkaniach Zamkowych „Śpiewajmy poezję”.

    37 Ibidem, t. 5, Meldunek operacyjny z dn. 28 VII 1979 r., k. 18-19. 38 Ibidem, t. 5, Meldunek operacyjny z 28 I 1981 r., k. 53-54. 39 Ibidem, t. 5, Notatka ze spotkania z TW ps. „Jacek” 8 II 1980 r., k.231-231. 40 AIPN Po, 08/1296, t. 6, Informacja od TW ps. „Mirek” z 16 XII 1978 r., k. 325-326. 41 Ibidem, t. 6, Informacja na podstawie relacji ustnej TW ps. „Dalia” z 7 III 1980 r., k. 131. 42 Ibidem, t. 6, Notatka służbowa dotycząca Ewy Kubackiej i Macieja Szczerkowskiego z dn. 30 I 1979 r., k.

    11-12.

  • 32

    Nie dość, że do występu doszło to jeszcze artystka otrzymała decyzją jury pierwszą nagrodę ufundowaną przez Ministerstwo Kultury i Sztuki oraz nagrodę publiczności. Po ukończeniu studiów muzykologicznych SB utrudniała jej także podjęcie pracy w szkole43.

    Materiały operacyjne wytworzone przez Służbę Bezpieczeństwa w związku z jej działaniami wobec uznawanych za wrogie środowisk opozycyjnych stanowią specyficzne źródło informacji o ich codzienności. Wynika to z oczywistych, utylitarnych względów tej dokumentacji, która miała wartość użytkową dla ich wytwórców. W pierwszym względzie była ona zapisem działań aparatu represji wobec inwigilowanych osób. Były one zatem pośrednim obiektem zainteresowań. Niemniej obraz w nich zawarty stanowi mimowolną kronikę ich działań. Ważne, że opisy te powstawały na „bieżąco” co podnosi ich wiarygodność. Środowisko akademickie było kłopotliwe dla władz w PRL. Z jednej strony mając tradycyjny autorytet nie mogło być lekceważone. Z drugiej strony niezależność, swoboda myślenia, wypowiedzi, twórcza praca będąca częścią jego etosu musiały stanowić wyzwanie dla funkcjonariuszy SB, którzy mieli zwalczać wszelkie przejawy niezależności. W PRL nauka miała wbrew swoim tradycjom stanowić podporządkowaną partii rządzącej sferę. Szkoły wyższe były miejscem oddziaływania na młodzież akademicką, dlatego tak dużą wagę przykładano do tego, co było im przekazywane. Studenci jako grupa społeczna podatna na radykalne hasła, która jeszcze nie zajęła miejsca w drabinie społecznej, nie mająca wiele do stracenia podlegała szczególnej kontroli.

    Należy stwierdzić, że życie codzienne opozycjonistów było zależne od środowisk w jakich oni działali. Stanisław Barańczak, który był pracownikiem naukowym uniwersytetu i uznanym literatem. Młodzież działająca w Studenckim Komitecie Solidarności w dużym stopniu była związana właśnie ze Stanisławem Barańczakiem i Teatrem Ósmego Dnia. Jej życie codzienne w było zdeterminowane przez studia, działalność polityczno-kulturalną na uczelni. Decyzja o związaniu się ze środowiskiem opozycyjnym była bardzo istotna. W codzienność takich osób wkraczały wielkie idee, ryzykowne działania, brak stabilizacji, aparat represji, który niezależnie od zajmowanego miejsca w społeczeństwie starał się mniej lub bardziej uprzykrzyć życie. Należy zwrócić uwagę na sytuację ludzi, którzy narażali się na bardzo dotkliwe szykany. Ich działanie odciskało się nie tylko ich samych ale i najbliższych. Represje były dotkliwe; uderzyły one w najbardziej podstawową potrzebę jaką może mieć człowiek – w potrzebę bezpieczeństwa.

    43 Ibidem, t. 6, Dokumenty dotyczące M. Bratek, k. 248-260.

  • 33

    Monika Dobrzeniecka Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego

    STROJE SZLACHTY W EPOCE STAROPOLSKIEJ

    Problem ubiorów, barw i ich znaczenia w epoce staropolskiej po dziś nie został dokładnie opracowany. Jest to niezwykle szerokie zagadnienie, obejmujące stroje noszone przez przedstawicieli wszystkich warstw społecznych i przy różnych okazjach. Opracowując ten temat należy uwzględnić różnice pomiędzy strojem codziennym a świątecznym, między strojem dziecka, panny na wydaniu i człowieka w sile wieku. Trzeba wreszcie wziąć pod uwagę mody, wpływy zagraniczne i rodzime wynalazki. Barwę należy rozważać w kontekście symboliki, nie tylko w przypadku strojów duchownych1. W dodatku trzeba pamiętać, iż epoka staropolska to czasy renesansu, baroku i oświecenia, a stroje i kolory dominujące w każdym z tych okresów odzwierciedlały ich prądy filozoficzne.

    Badania nad tym tematem prowadzone były już w XIX w. W tym miejscu watro wspomnieć o doskonałej pracy Łukasza Gołębiowskiego „Ubiory w Polsce od najdawniejszych czasów aż do chwil obecnych, sposobem dykcjonarza ułożone i opisane” oraz „Encyklopedii staropolskiej” Zygmunta Glogera. Kolejne wieki przyniosły nam szereg dobrych opracowań, zarówno tych dotyczących stricte ubiorów, jak również z pogranicza etnografii i socjologii. Trzeba więc wspomnieć o pracach Jana Stanisława Bystronia2 i Janusza Tazbira3. Przy opisie ubiorów szlachty niezwykle pomocne były opracowania Marii Gutowskiej-Rychlewskiej, Anny Sieradzkiej i Małgorzaty Możdżyńskiej-Nawotki. Niemałą rolę opracowywaniu tego tematu odegrały również rysunki Jana Matejki zebrane w dziele pt.: „Ubiory w dawnej Polsce. 1200-1795”. Oczywiście nie możemy zapominać o tekstach źródłowych. Do nich zaliczymy więc wspomnienia m.in. Jana

    1 Prócz niezwykłej symboliki poszczególnych części stroju duchownych, używanych na co dzień i podczas

    nabożeństw, ogromną rolę odgrywały barwy. Szaty liturgiczne, zwane paramentami, od najdawniejszych czasów miały określone kolory o znaczeniu symbolicznym. Kolory liturgiczne były przez długi czas używane w dość dowolny sposób. Ujednolicenie kanonu zawdzięczamy dopiero pontyfikatowi Piusa V (1566-1572) i doniosłej roli soboru trydenckiego (1545-1563). Dziś obowiązuje następujący kanon:

    Biel – symbolizuje światło, niewinność, radość. Białe szaty używane są podczas wszystkich uroczystości związanych z Chrystusem, z wyjątkiem Męki Pańskiej.

    Czerwień – symbolizuje krew i ogień. Szaty tego koloru używane są podczas uroczystości Ducha Świętego i wszystkich męczenników.

    Zieleń – symbol nadziei. Szaty zielone związane są z tzw. „czasem zwykłym”, tj. od Objawienia Pańskiego do Siedemdziesiątnicy i od Zielonych Świątek do I Niedzieli Adwentu.

    Fiolet (lub purpura) – symbolizuje pokutę. Szaty w tym kolorze są zakładane w okresie Adwentu i Wielkiego Postu, z wyjątkiem trzeciej niedzieli Adwentu i czwartej niedzieli wielkiego Postu.

    Róż – znak radości. Szaty różowe zakładane są w czasie trzeciej niedzieli Adwentu- zapowiadającej Boże Narodzenie i czwartej niedzieli Wielkiego Postu- zapowiadającej Zmartwychwstanie.

    Czerń – symbol żałoby. Szaty te są używane w Wielki Piątek i podczas nabożeństw żałobnych. (przyp. autora)

    2 J . S . B y s t r o ń, Dzieje obyczajów w dawnej Polsce. Wiek XVI-XVIII, Warszawa 1960. 3 J . T a z b i r, Kultura szlachecka w Polsce. Rozkwit- upadek- relikty, Warszawa 1967; I d e m, Polska XVII wieku.

    Państwo- społeczeństwo- kultura, Warszawa 1969.

  • 34

    Chryzostoma Paska czy Jędrzeja Kitowicza, których autorzy barwnie opisują panujące ówcześnie mody. Trzeba wspomnieć, ważnym źródle, jakim jest malarstwo portretowe.

    W okresie staropolskim ubiór stanowił nie tylko ochronę przed warunkami atmosferycznymi, ale był także wyznacznikiem pozycji społecznej. Strój miał niejako „przedstawiać” właściciela, być świadectwem jego przynależności do stanu i grupy majątkowej. To krój i barwa wskazywały na pochodzenie, a nawet poglądy polityczne. Stany Rzeczpospolitej wyróżniały się między sobą nie tylko statusem prawnym, ale również strojem. Jednak pomimo istniejących w każdej grupie zróżnicowań majątkowych, wyodrębniły się typowe stroje noszone przez szlachtę, duchowieństwo, mieszczan i chłopów. Trzeba mieć na uwadze, że strój magnata różnił się od stroju szlachcica zagrodowego, tak jak strój członka patrycjatu miejskiego był wspanialszy od ubioru biedoty. Jednak to polski szlachcic miał prawo noszenia szabli - choćby i był uboższy od niejednego chłopa4. Bogaci nosili jedwabie i aksamity, ale szyto też z lnu i wełny. Charakterystyczne dla naszej części Europy było wykorzystanie futer, czego dowodem są kołpaki przy czapkach, kołnierze delii, podbicia jupek5.

    Omawiając stroje noszone przez szlachtę należy wskazać, iż była to najważniejsza grupa społeczna pod tym względem. O ile dwór królewski wpływał na gusta magnaterii, o tyle ogół szlachty kształtował w dużej mierze gusta chłopskie i mieszczańskie. Działo się to nie tylko przez naśladownictwo, ale również dzięki zwyczajowi darowania szat, które już znudziły się państwu. W ten sposób ze stroju szlacheckiego do chłopskiego przeszła na przełomie XVII i XVIII w. ferezja6, a w późniejszym okresie czapka „krakuska”.

    W epoce renesansu przeważająca część szlachty pozostała wierna trendom średniowiecznym. Królowała skromność i prostota, zarówno w ubiorach męskich, jaki i kobiecych. Jedynie otoczenie króla zaczęło naśladować renesansową modę7. Czasy Zygmunta Starego i królowej Bony to okres rozwoju humanizmu, w myśl którego strój powinien być odzwierciedleniem piękna ludzkiego ciała, podkreślać sprawność i tężyznę człowieka. Modne stały się cięcia poziome, watowania - w ten sposób sylwetka straciła średniowieczna smukłość, a zyskała wygląd bardziej horyzontalny. Dworzanie chętnie wkładali sajan, czyli krótki do kolan kaftan z kwadratowym dekoltem, ukazującym białą koszulę. W tym okresie koszula - zarówno damska, jak i męska - zyskuje na szlachetności. Szyto ją z delikatnych materiałów i ozdabiano haftem8. Do sajanów mężczyźni nosil