Urząd Dzielnicy Mokotów GAZETA INTERNETOWA · PDF filenika Jazz Forum za najlepszego...

4
Mokotów Jazz Fest 2012 to cykl kon- certów mający ambicję prezentacji tego, co w polskim jazzie obecnie najciekaw- sze. Najwybitniejsi polscy jazzmani, wyjątkowa muzyka, mistrzowski warsz- tat, wiedza i muzyczna erudycja. Jazz jako muzyka wolności – także wolności improwizowania – zmusza Artystów poświęcających się tej dziedzinie do wy- jątkowej biegłości warsztatowej i brania wielkiej odpowiedzialności za tworzenie tu i teraz. Jazz jest jak recytacja wiersza na gorąco, w trakcie jego tworzenia. W jazzie współtwórcą jest również pu- bliczność, która swoimi emocjami po- trafi ponieść muzyka w całkiem nowe rejony i natchnąć go nowymi rymami. Cztery zespoły, które wystąpią w pierw- szej edycji Mokotów Jazz Fest 2012 to najlepsi z najlepszych, ekstraklasa pol- skiego jazzu: Artur Dutkiewicz Trio, Jarosław Śmietana Trio z udziałem Woj- ciecha Karolaka, Krzysztof Herdzin Trio i duet Sławek Jaskułke i Piotr Wyleżoł. www.mokotowjazzfest.pl Mokotów wspiera kulturę w każdym jej przejawie i dzięki temu właśnie tu, MOKOTÓW JAZZ FEST cykl „Mokotów Jazz Fest” jak i redak- cje internetowej stacji RadioJAZZ.FM i miesięcznika JazzPRESS znalazły przyjazną przystań. RadioJAZZ.FM i miesięcznik JazzPRESS: Nadrzędną ideą powołania do życia Ra- dioJAZZ.FM i miesięcznika JazzPRESS jest stworzenie miejsc gdzie jeden z najwspanialszych gatunków muzyki będzie prezentowany w całej swej boga- tej okazałości, we wszystkich barwach i odcieniach. To miejsca gdzie dobór muzyki nie będzie wyznaczany wykresami ani ba- daniami marketingowymi, ale będzie tworzony przez ludzi oddanych jazzo- wi, mających pasję dzielenia się muzy- ką. W naszych mediach swoje miejsce znajdą nowości, najpiękniejsze stan- dardy, a także najcenniejsze archiwalia polskiego i światowego jazzu. Penetro- wać będziemy wszystkie rodzaje jazzu: od mainstreamu po funk, od free po fusion, od klasyki po etno czy od dixie- landu po awangardę. www.radiojazz.fm GAZETA INTERNETOWA EDYCJA FESTIWALOWA WARSZAWA-MOKOTÓW 30/04/12, Artur Dutkiewicz Trio Artur Dutkiewicz – fortepian Jeden z czołowych polskich pianistów jazzowych. Finalista konkursu elo- niousa Monka w Waszyngtonie. Jako pierwszy polski pianista jazzowy miał swój recital na MIDEM w Cannes. Koncertował ze znakomitymi muzy- kami jazzowymi i bluesowymi: Toma- szem Szukalskim, z którym grał przez 25 w duecie i kwartecie, a także z Tade- uszem Nalepą, Zbigniewem Namysłow- skim, Janem Ptaszynem Wróblewskim, Jorgosem Skoliasem, Darkiem Olesz- kiewiczem, Urszulą Dudziak, Grażyną Auguścik, Deborah Brown, Michelle Hendrics, Carlosem Johnsonem. Ar- tur Dutkiewicz prowadzi od wielu lat własne trio jazzowe. Jako jeden z nie- licznych pianistów jazzowych w Polsce i Europie wykonuje recitale solowe. Paweł Puszczało – kontrabas Jeden z najzdolniejszych kontrabasi- stów jazzowych młodego pokolenia. Wcześniej ukończył z wyróżnieniem Państwową Szkołę Muzyczną II st. im. Fryderyka Chopina w Warszawie w kla- sie kontrabasu.Występuje z czołówką polskich muzyków jazzowych. Sebastian Frankiewicz – perkusja Współpracował z Michałem Urbania- kiem Januszem Muniakiem, Tomaszem Szukalskim, Zbigniewem Namysłow- skim, Wojciechem Karolakiem, Mar- kiem Bałatą, Andrzejem Olejnicza- kiem, Urszulą Dudziak, Lorą Szafran, Zbigniewiem Wegehauptem, Januszem Skowronem, Grzegorzem Karnasem.W 2011 roku założył własne trio, w któ- rego skład wchodzą saksofonista Ra- dek Nowicki i kontrabasista Andrzej Święs. 27/05/12, Jarosław Śmietana Trio Jarosław Śmietana – gitara Czołowy polski gitarzysta jazzowy, współzałożyciel i lider legendarnej pol- skiej grupy Extra Ball, a także takich formacji jak: Sounds, Symphonic Or- chestra i Polish Jazz Stars. Współpra- cował ze Zbigniewem Namysłowskim w Namysłowski-Śmietana Quartet. Grał z wieloma wybitnymi muzykami. W 1998 r. uhonorowany nagrodą Frydery- ka za album Songs and Other Ballads. Wojciech Karolak – organy Hammonda Karierę rozpoczął w 1958 roku w zespole Jazz Believers jako saksofonista. Później grał w e Wreckers Andrzeja Trzaskow- skiego, w zespole Andrzeja Kurylewicza, Swingtecie Jerzego Matuszkiewicza. W 1962 r. wraz z Andrzejem Dąbrowskim założył e Karolak Trio i wydał pierw- szą autorską płytę. Współpracował z Pta- szynem Wróblewskim w zespołach Polish Jazz Quartet i Mainstream. W latach 80. wraz z Tomaszem Szukalskim i Czesła- wem Bartkowskim (tworzył formację Time Killers – wydana w 1984 r. płyta za- tytułowana Time Killers uchodzi za naj- lepszą płytę jazzową dekady. W latach 90. współpracował z Jarosławem Śmietaną. Adam Czerwiński – perkusja Karierę rozpoczął w 1986 r. w zespole Ja- nusza Muniaka. Później współpracował z zespołami D-BOX , Young Power, New Presentation, a także Janem Ptaszynem Wróblewskim i Zbigniewem Namysłow- skim. W 1993 r. rozpoczął współpracę z Jarosławem Śmietaną, z którym nagrał między innymi: Phone Consultations, Outumn Suite czy Polish Standards, a także ostatnią I Love the Blues. Współ- pracował również z Lee Konitzem, Ed- diem Hendersonem, Larrym Koonzem, a ostatnio z Nigelem Kennedym. Jest pomysłodawcą i współtwórcą festiwalu Jazz w Lesie w Sulęczynie. 30/08/12, Krzysztof Herdzin Trio Krzysztof Herdzin – fortepian Pianista, kompozytor, aranżer, dyry- gent, producent, multiinstrumentalista, wykładowca akademicki. Jako jeden z nielicznych artystów z powodzeniem łączy działalność na polu muzyki kla- sycznej, jazzowej, a także pop. Występo- wał ze światowymi i polskimi gwiazda- mi jazzu. Współpracował ze wszystkimi największymi polskimi gwiazdami. W dorobku, jako pianista, dyrygent kom- pozytor i aranżer ma ponad 160 płyt. Cezary Konrad – perkusja Uznawany przez czytelników miesięcz- nika Jazz Forum za najlepszego polskie- go perkusistę jazzowego nieprzerwa- nie od roku 1992 r. W 1995 r. nagrał pierwszą, współautorską płytę wraz z Susan Weinert zatytułowaną Meeting in Krakow oraz założył swoją pierwszą grupę: Cezary Konrad Quartet, z któ- rą w 1999 r. nagrał pierwszą autorską płytę One mirror… many reflections. W 2005 r. założył Cezary Konrad „the NEW BAND”, którego pierwszy skład tworzyli: Krzysztof Herdzin (fortepian elektryczny), Paweł Pańta (gitara baso- wa, kontrabas), Marek Podkowa (sak- sofony). Współpracuje z takimi forma- cjami muzycznymi, jak: Włodek Pawlik Trio, Krzysztof Herdzin Trio, Marek Napiórkowski Trio, a do marca 2007 roku Andrzej Kurylewicz Trio. Robert Kubiszyn – kontrabas, gitara basowa Studiował na Wydziale Jazzu i Muzy- ki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach w klasie wirtuoza kontra- basu prof. Jacka Niedzieli. Na stałe gra z Grzegorzem Turnauem, Anną Marią Jopek, Dorotą Miśkiewicz, Henrykiem Miśkiewiczem i Markiem Napiórkow- skim. Uczestniczył w nagraniach ponad 70 płyt. W 2010 r. ukazał się jego au- torski krążek zatytułowany Before Sun- rise. 24/10/12, Jaskułke & Wyleżoł Sławomir Jaskułke – fortepian Debiutował w zespole klarnecisty Emi- la Kowalskiego, później grał w zespole ORGANIZATORZY FESTIWALU ISSN 2084 -3143 Urząd Dzielnicy Mokotów Zbigniewa Namysłowskiego. W 2001 r. ukazała się debiutancka płyta z zapisem koncertu Jaskułke Trio na Gdynia Sum- mer Jazz Days, która została obsypana licznymi nagrodami i wyróżnieniami. W 2003 r. wziął udział w trasie koncer- towej światowej sławy amerykańskiego saksofonisty Davida Murraya. W 2006 roku reprezentował Polskę na Festiwalu Music Beyond Borders w Hong Kongu, co zaowocowało wydaniem solowej pły- ty Jaskułke – Hong Kong. Jest twórcą projektu Chopin na pięć fortepianów. Skomponował muzykę do filmu Wojtka Radtke inspirowanego twórczością Ta- deusza Kantora Popatrz! Życie nie ist- nieje tylko tutaj, ale da da (tam, tam)! Piotr Wyleżoł – fortepian Od lat uznawany za jednego z czoło- wych polskich pianistów jazzowych. Karierę na scenie jazzowej rozpoczął jeszcze w okresie studiów, w zespołach m.in. Janusza Muniaka, Jarka Śmietany i Marka Bałaty. Jako student był laure- atem licznych konkursów i festiwali jaz- zowych: Jazz Juniors w Krakowie, Festi- wal Standardów Jazzowych w Siedlcach, Klucz do Kariery – Pomorska Jesień Jazzowa, Jazz nad Odrą we Wrocławiu (nagroda indywidualna dla najlepsze- go instrumentalisty), Międzynarodowy Konkurs Improwizacji Jazzowej w Ka- towicach. Współpracował z znakomi- tym muzykami. Warszawskie Towarzystwo Muzyczne Artur Dutkiewicz Krzysztof Herdzin Piotr Wyleżoł Jarosław Śmietana PROGRAM 30 kwietnia 2012 Artur Dutkiewicz Trio Koncert z okazji Światowego Dnia Jazzu Pałac Szustra, ul. Morskie Oko 2 27 maja 2012 Jarosław Śmietana/ Wojciech Karolak Trio Koncert z okazji Warszawskiej Drogi Kultury – Majówka na Skarpie Korty Warszawianki 30 sierpnia 2012 Krzysztof Herdzin Trio Pałac Szustra, ul. Morskie Oko2 24 października 2012 Jaskułke & Wyleżoł Pałac Szustra, ul. Morskie Oko2 Sławomir Jaskułke

Transcript of Urząd Dzielnicy Mokotów GAZETA INTERNETOWA · PDF filenika Jazz Forum za najlepszego...

Page 1: Urząd Dzielnicy Mokotów GAZETA INTERNETOWA  · PDF filenika Jazz Forum za najlepszego polskie- ... roku Andrzej Kurylewicz Trio. ... Koncert z okazji Warszawskiej Drogi Kultury

Mokotów Jazz Fest 2012 to cykl kon-certów mający ambicję prezentacji tego, co w polskim jazzie obecnie najciekaw-sze. Najwybitniejsi polscy jazzmani, wyjątkowa muzyka, mistrzowski warsz-tat, wiedza i muzyczna erudycja. Jazz jako muzyka wolności – także wolności improwizowania – zmusza Artystów poświęcających się tej dziedzinie do wy-jątkowej biegłości warsztatowej i brania wielkiej odpowiedzialności za tworzenie tu i teraz. Jazz jest jak recytacja wiersza na gorąco, w trakcie jego tworzenia. W jazzie współtwórcą jest również pu-bliczność, która swoimi emocjami po-trafi ponieść muzyka w całkiem nowe rejony i natchnąć go nowymi rymami.

Cztery zespoły, które wystąpią w pierw-szej edycji Mokotów Jazz Fest 2012 to najlepsi z najlepszych, ekstraklasa pol-skiego jazzu: Artur Dutkiewicz Trio, Jarosław Śmietana Trio z udziałem Woj-ciecha Karolaka, Krzysztof Herdzin Trio i duet Sławek Jaskułke i Piotr Wyleżoł.

www.mokotowjazzfest.plMokotów wspiera kulturę w każdym

jej przejawie i dzięki temu właśnie tu,

MOKOTÓW JAZZ FESTcykl „Mokotów Jazz Fest” jak i redak-cje internetowej stacji RadioJAZZ.FM i miesięcznika JazzPRESS znalazły przyjazną przystań.

RadioJAZZ.FM i miesięcznik JazzPRESS:

Nadrzędną ideą powołania do życia Ra-dioJAZZ.FM i miesięcznika JazzPRESS jest stworzenie miejsc gdzie jeden z najwspanialszych gatunków muzyki będzie prezentowany w całej swej boga-tej okazałości, we wszystkich barwach i odcieniach.

To miejsca gdzie dobór muzyki nie będzie wyznaczany wykresami ani ba-daniami marketingowymi, ale będzie tworzony przez ludzi oddanych jazzo-wi, mających pasję dzielenia się muzy-ką. W naszych mediach swoje miejsce znajdą nowości, najpiękniejsze stan-dardy, a także najcenniejsze archiwalia polskiego i światowego jazzu. Penetro-wać będziemy wszystkie rodzaje jazzu: od mainstreamu po funk, od free po fusion, od klasyki po etno czy od dixie-landu po awangardę.

www.radiojazz.fm

GAZETA INTERNETOWA EDYCJA FESTIWALOWA WARSZAWA-MOKOTÓW

30/04/12, Artur Dutkiewicz Trio

Artur Dutkiewicz – fortepianJeden z czołowych polskich pianistów jazzowych. Finalista konkursu Thelo-niousa Monka w Waszyngtonie. Jako pierwszy polski pianista jazzowy miał swój recital na MIDEM w Cannes. Koncertował ze znakomitymi muzy-kami jazzowymi i bluesowymi: Toma-szem Szukalskim, z którym grał przez 25 w duecie i kwartecie, a także z Tade-uszem Nalepą, Zbigniewem Namysłow-skim, Janem Ptaszynem Wróblewskim, Jorgosem Skoliasem, Darkiem Olesz-kiewiczem, Urszulą Dudziak, Grażyną Auguścik, Deborah Brown, Michelle Hendrics, Carlosem Johnsonem. Ar-tur Dutkiewicz prowadzi od wielu lat własne trio jazzowe. Jako jeden z nie-licznych pianistów jazzowych w Polsce i Europie wykonuje recitale solowe.

Paweł Puszczało – kontrabasJeden z najzdolniejszych kontrabasi-stów jazzowych młodego pokolenia. Wcześniej ukończył z wyróżnieniem Państwową Szkołę Muzyczną II st. im. Fryderyka Chopina w Warszawie w kla-sie kontrabasu.Występuje z czołówką polskich muzyków jazzowych.

Sebastian Frankiewicz – perkusjaWspółpracował z Michałem Urbania-kiem Januszem Muniakiem, Tomaszem Szukalskim, Zbigniewem Namysłow-skim, Wojciechem Karolakiem, Mar-kiem Bałatą, Andrzejem Olejnicza-

kiem, Urszulą Dudziak, Lorą Szafran, Zbigniewiem Wegehauptem, Januszem Skowronem, Grzegorzem Karnasem.W 2011 roku założył własne trio, w któ-rego skład wchodzą saksofonista Ra-dek Nowicki i kontrabasista Andrzej Święs.

27/05/12, Jarosław Śmietana Trio

Jarosław Śmietana – gitaraCzołowy polski gitarzysta jazzowy, współzałożyciel i lider legendarnej pol-skiej grupy Extra Ball, a także takich formacji jak: Sounds, Symphonic Or-chestra i Polish Jazz Stars. Współpra-cował ze Zbigniewem Namysłowskim w Namysłowski-Śmietana Quartet. Grał z wieloma wybitnymi muzykami. W 1998 r. uhonorowany nagrodą Frydery-ka za album Songs and Other Ballads.

Wojciech Karolak – organy HammondaKarierę rozpoczął w 1958 roku w zespole Jazz Believers jako saksofonista. Później grał w The Wreckers Andrzeja Trzaskow-skiego, w zespole Andrzeja Kurylewicza, Swingtecie Jerzego Matuszkiewicza. W 1962 r. wraz z Andrzejem Dąbrowskim założył The Karolak Trio i wydał pierw-szą autorską płytę. Współpracował z Pta-szynem Wróblewskim w zespołach Polish Jazz Quartet i Mainstream. W latach 80. wraz z Tomaszem Szukalskim i Czesła-wem Bartkowskim (tworzył formację Time Killers – wydana w 1984 r. płyta za-tytułowana Time Killers uchodzi za naj-

lepszą płytę jazzową dekady. W latach 90. współpracował z Jarosławem Śmietaną.

Adam Czerwiński – perkusjaKarierę rozpoczął w 1986 r. w zespole Ja-nusza Muniaka. Później współpracował z zespołami D-BOX , Young Power, New Presentation, a także Janem Ptaszynem Wróblewskim i Zbigniewem Namysłow-skim. W 1993 r. rozpoczął współpracę z Jarosławem Śmietaną, z którym nagrał między innymi: Phone Consultations, Outumn Suite czy Polish Standards, a także ostatnią I Love the Blues. Współ-pracował również z Lee Konitzem, Ed-diem Hendersonem, Larrym Koonzem, a ostatnio z Nigelem Kennedym. Jest pomysłodawcą i współtwórcą festiwalu Jazz w Lesie w Sulęczynie.

30/08/12, Krzysztof Herdzin Trio

Krzysztof Herdzin – fortepianPianista, kompozytor, aranżer, dyry-gent, producent, multiinstrumentalista, wykładowca akademicki. Jako jeden z nielicznych artystów z powodzeniem łączy działalność na polu muzyki kla-sycznej, jazzowej, a także pop. Występo-wał ze światowymi i polskimi gwiazda-mi jazzu. Współpracował ze wszystkimi największymi polskimi gwiazdami. W dorobku, jako pianista, dyrygent kom-pozytor i aranżer ma ponad 160 płyt.

Cezary Konrad – perkusjaUznawany przez czytelników miesięcz-nika Jazz Forum za najlepszego polskie-

go perkusistę jazzowego nieprzerwa-nie od roku 1992 r. W 1995 r. nagrał pierwszą, współautorską płytę wraz z Susan Weinert zatytułowaną Meeting in Krakow oraz założył swoją pierwszą grupę: Cezary Konrad Quartet, z któ-rą w 1999 r. nagrał pierwszą autorską płytę One mirror… many reflections. W 2005 r. założył Cezary Konrad „the NEW BAND”, którego pierwszy skład tworzyli: Krzysztof Herdzin (fortepian elektryczny), Paweł Pańta (gitara baso-wa, kontrabas), Marek Podkowa (sak-sofony). Współpracuje z takimi forma-cjami muzycznymi, jak: Włodek Pawlik Trio, Krzysztof Herdzin Trio, Marek Napiórkowski Trio, a do marca 2007 roku Andrzej Kurylewicz Trio.

Robert Kubiszyn – kontrabas, gitara basowaStudiował na Wydziale Jazzu i Muzy-ki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach w klasie wirtuoza kontra-basu prof. Jacka Niedzieli. Na stałe gra z Grzegorzem Turnauem, Anną Marią Jopek, Dorotą Miśkiewicz, Henrykiem Miśkiewiczem i Markiem Napiórkow-skim. Uczestniczył w nagraniach ponad 70 płyt. W 2010 r. ukazał się jego au-torski krążek zatytułowany Before Sun-rise.

24/10/12, Jaskułke & Wyleżoł

Sławomir Jaskułke – fortepianDebiutował w zespole klarnecisty Emi-la Kowalskiego, później grał w zespole

ORGANIZATORZY FESTIWALU

ISSN

208

4 -3

143

Urząd Dzielnicy Mokotów

Zbigniewa Namysłowskiego. W 2001 r. ukazała się debiutancka płyta z zapisem koncertu Jaskułke Trio na Gdynia Sum-mer Jazz Days, która została obsypana licznymi nagrodami i wyróżnieniami. W 2003 r. wziął udział w trasie koncer-towej światowej sławy amerykańskiego saksofonisty Davida Murraya. W 2006 roku reprezentował Polskę na Festiwalu Music Beyond Borders w Hong Kongu, co zaowocowało wydaniem solowej pły-ty Jaskułke – Hong Kong. Jest twórcą projektu Chopin na pięć fortepianów. Skomponował muzykę do filmu Wojtka Radtke inspirowanego twórczością Ta-deusza Kantora Popatrz! Życie nie ist-nieje tylko tutaj, ale da da (tam, tam)!

Piotr Wyleżoł – fortepianOd lat uznawany za jednego z czoło-wych polskich pianistów jazzowych. Karierę na scenie jazzowej rozpoczął jeszcze w okresie studiów, w zespołach m.in. Janusza Muniaka, Jarka Śmietany i Marka Bałaty. Jako student był laure-atem licznych konkursów i festiwali jaz-zowych: Jazz Juniors w Krakowie, Festi-wal Standardów Jazzowych w Siedlcach, Klucz do Kariery – Pomorska Jesień Jazzowa, Jazz nad Odrą we Wrocławiu (nagroda indywidualna dla najlepsze-go instrumentalisty), Międzynarodowy Konkurs Improwizacji Jazzowej w Ka-towicach. Współpracował z znakomi-tym muzykami.

WarszawskieTowarzystwo Muzyczne

Artur Dutkiewicz Krzysztof Herdzin Piotr WyleżołJarosław Śmietana

PROGRAM30 kwietnia 2012

Artur Dutkiewicz TrioKoncert z okazji Światowego Dnia JazzuPałac Szustra, ul. Morskie Oko 2

27 maja 2012

Jarosław Śmietana/ Wojciech Karolak TrioKoncert z okazji Warszawskiej Drogi Kultury – Majówka na SkarpieKorty Warszawianki

30 sierpnia 2012

Krzysztof Herdzin TrioPałac Szustra, ul. Morskie Oko2

24 października 2012

Jaskułke & WyleżołPałac Szustra, ul. Morskie Oko2

Sławomir Jaskułke

Page 2: Urząd Dzielnicy Mokotów GAZETA INTERNETOWA  · PDF filenika Jazz Forum za najlepszego polskie- ... roku Andrzej Kurylewicz Trio. ... Koncert z okazji Warszawskiej Drogi Kultury

Maciej Nowotny: Żyjesz muzyką. Emanujesz pasją i entuzjazmem. Tak było podczas naszego spo-tkania w audycji Kocham Jazz w RadioJAZZ.FM. Wszyscy byli-śmy pod wrażeniem Twojej mi-łości do muzyki. Czy to miłość na całe życie i skąd ona się bierze?

Aga Zaryan: Jeśli tylko pozwoli na to mój głos nigdy nie prze-stanę śpiewać! A czym jest dla mnie muzyka? Ucieczką od rzeczywistości. Azylem. To coś mojego czego nikt nie może mi odebrać. Różne rzeczy się mogą dziać w moim życiu, ale to jest ta rzecz stała. To jest moja pa-sja, nie traktuję tego wyłącznie jako pracy i nie wyobrażam so-bie, bym sobie poradziła, gdyby mi to odebrano. Takie momenty jak przebywanie na scenie, praca nad płytą to jest ucieczka od sza-rej rzeczywistości w abstrakcyjną niezwykle przyjemną krainę. To jest jak sen na jawie, czasami jak nirwana. Oczywiście momen-ty tej nirwany nie zdarzają się często, wręcz bardzo rzadko, bo żeby ten moment magii powstał w trakcie koncertu czy w studiu to się musi bardzo wie le elemen-tów połączyć. To musi być „ten dzień” dla wszystkich muzyków, którzy są ze mną na scenie lub w studiu, dla publiczności rów-nież, bo ona jest niezwykle waż-na, istotna jest też aura miejsca etc. To nie jest tak proste, że to cudowne doświadczenie jest nam dane raz na zawsze. W tym sensie muzyka działa jak narko-tyk: cały czas się starasz, próbu-jesz przełamywać własne bariery i ograniczenia, żeby znowu to przeżyć…

M.N.: Co to są za bariery i ograni-czenia, które Ciebie krępują?

A.Z.: Zawsze chce się zagrać le-piej, ale… tu nie chodzi o czy-stą ambicję. Nadmierna ambi-cja przeszkadza moim zdaniem w tworzeniu dobrej muzyki. To jest w ogóle ciekawa sprawa, bo granie muzyki jest niezwykle powiązane z psychologią: jedna sprawa to technika, na przykład jak szybko ktoś potrafi zagrać pasaż na fortepianie, lub jak wysoko ktoś da radę zaśpiewać, a druga sprawa ile w tym jest uduchowienia, prawdziwej sztu-ki działającej na emocje słucha-cza. Mnie nie wzruszają występy

muzyków czy wokalistów, którzy chcą mi coś udowodnić, zrobić na mnie tanie wrażenie. Mnie pociąga w muzyce jakaś tajem-nica, niedopowiedzenie, zapas, coś co trudno określić słowami. Lubię artystów niejednowymia-rowych, zaskakujących, takich, u których czuję ciągły proces twórczy podczas wykonywania danego utworu. Dużo zależy od tego w jakiej muzyk jest formie psychofizycznej. Jazz to jest mu-zyka interakcji i jeżeli udaje Ci się osiągnąć skupienie na impro-wizacji to jesteś w stanie pójść za tym, co grają inni muzycy, zare-agować na subtelne zmiany, do-dać od siebie coś, czego jeszcze

nie było, jednocześnie zachowu-jąc spójny obraz tej muzyki. Dla mnie jest bardzo ważne, aby mu-zyka na danej płycie miała czy-telną tożsamość. Dlatego każdy mój projekt to jest zaczynanie wszystkiego od początku. Dzięki temu każda płyta jest inna, a mu-zyka mam wrażenie zachowuje świeżość. Weź przykład albumu Picking Up The Pieces: minęło już ponad 5 lat od jego wydania, a właśnie otrzymałam wiado-mość, że zyskał status podwój-nej platynowej płyty. Ta płyta cały czas się sprzedaje, cały czas sięgają po nią nowi słuchacze, to jest niesamowite! A wracając

do Twojego pytania o ogranicze-nia. Mam wrażenie, że znalazłam swój język muzyczny i staram się w nim doskonalić. Nie mam ska-li głosu Chaki Khan, czy mocy głosu Sarah Vaughn, ale to nie przeszkadza w znalezieniu swo-jej muzycznej przystani. Najważ-niejsze to widzieć swoje atuty i braki w sposób realistyczny.

M.N.: Kiedy się zastanawiam co wyróżnia Twoje płyty i Ciebie spośród innych wokalistek jaz-zowych to chyba właśnie to, że nieraz przekraczasz granice jaz-zowej wokalistki. Na przykład Księga Olśnień to dla niektórych poezja śpiewana, a nie jazz: jak

zareagujesz na takie opinie?A.Z.: Nie lubię eklektyzmu w muzyce stąd dbałość o arty-styczną tożsamość moich ko-lejnych płyt. Ale to nie ozna-cza, że jestem konserwatywną wokalistką jazzową! Cały czas rozglądam się dookoła, mam uszy szeroko otwarte, szukam nowych muzycznych wrażeń. Na przykład kiedy jeździłam jako dwudziestolatka do Nowego Jorku miałam okres fascynacji neo soulem: Erykah Badu, India Arie, Angie Stone czy Jill Scott. A jeśli chodzi o Księgę Olśnień to trochę rzeczywiście w tym jest tej tradycji polskiej poezji śpie-wanej, jaką uosabia wspaniała Wanda Warska, czy niezwykła Ewa Demarczyk. Mój śpiew nie jest zabarwiony aktorskim prze-kazem, ja nie daję sobie zada-nia aktorskiego. Jeśli wykonuję jakieś gesty to przychodzą one naturalnie, nie ćwiczę ich wcze-śniej, nie przygotowuję. To samo z głosem, chcę żeby on brzmiał naturalnie, bez tej „nadinter-pretacji” tak charakterystycznej dla piosenki aktorskiej. Dlate-go płyt Umiera Piękno i Księga Olśnień nie nazwałabym poezją śpiewaną, czy piosenką aktor-ską, tylko ewentualnie piosenką poetycką, muzyką pisaną do po-ezji, ale śpiewaną jak zwyczajne piosenki.

MN: Aga, a powiedz teraz co Ci się w jazzie nie podoba? Co budzi Twoją niechęć?

AZ: Jestem otwarta na nowe trendy w jazzie, przykładem jest to, co dzieje się teraz w Nowym Jorku, wśród młodych muzy-

Jest jednym z artystów, którzy najmocniej odcisnęli piętno na współczesnym jazzie. Niezwykle utalentowany, totalnie pracowi-ty – takie zestawienie nie mogło nie wydać dobrych owoców. Pat Metheny jest tak samo auten-tyczny, kiegdy gra straight-ahead jazz w trio czy kwartecie, na pły-tach free (Song X z Ornettem Colemanem,) czy gdy gra ... no właśnie, bo jak zakwalifikować muzykę Pat Metheny Group?

Metheny już jako 16-latek został wykładowcą w prestiżo-wym Berklee College of Music. Jego charakterystyczne brzmie-nie, które uformowało się już na początku kariery muzycz-nej w zasadzie jest niezmienne przez ponad 35 lat zawodowej

aktywności muzyka. Pierwszą autorską płytę Bright Size Life nagrał dla monachijskiej wy-twórni ECM. Miał wówczas 22 lata. Dziś ta płyta zaliczana jest do kanonu fusion. Na basie za-grał wówczas współpracujący z nim, jeszcze nie znany szerszej publiczności inny gigant jazzu, Jaco Pastorius. Ciekawostką jest to, że pierwsza wersja płyty na-grywana była z innym basistą, Davem Hollandem.

W zasadzie większość płyt Pata Metheny’ego, jak i Pat Metheny Group (to zespół współtworzony z Lylem Maysem) należy obec-nie do kanonu jazzu. Łącznie Metheny otrzymał 17 statuetek Grammy.

Oprócz tego, że ma na kon-

cie kilkadziesiąt płyt autor-skich (pod własnym nazwiskiem i z PMG), to brał udział jako gość w niezliczonej ilości sesji, m.in. Z Herbiem Hancockiem, Michaelem Breckerem, Jackiem DeJohnettem i wieloma inny-mi znakomitymi muzykami. Z polskich artystów współpra-cą z Patem może się pochwalić jako jedyna Anna Maria Jopek, a opowieści o jego rygorystycz-nym trybie pracy w trakcie sesji nagraniowych są wśród polskich muzyków już legendarne: w stu-diu zawsze był pierwszy i wycho-dził ostatni. Niezmordowany, je-dynym warunkiem była lodówka pełna dietetycznej coli.

Z muzyką Metheny’ego trze-ba się zapoznać. Wybór tu jest

zawsze subiektywny – ponieważ w dyskografii artysty znajdują się dość odległesty listycznie płyty – dobrze jest sięgnąć do płyt z róż-nych okresów – początkowego: wspomniana już Bright Size Life w trio, czy As Falls Wichita, So Falls Wichita Falls sygnowana Metheny/Mays, Offramp jako PMG. Druga połowa lat 80-tych to melodyjne Still Life (Talking) i Letter From Home PMG, które stanowią kwintesencję ówcze-snego brzmienia grupy Methe-ny’ego i Maysa. Dla zachowania równowagi równocześnie z Let-ter ukazał się bardzo jazzowy album nagrany przez trio Me-theny/Holland/Hines, a zatytu-łowany Question and Answer.

Kolejna płyta to chyba jedna z najważniejszych płyt w dorob-ku Pata – Secret Story. Jeśli ktoś jej nie zna, niech nie przyznaje się do tego głośno. To płyta wy-bitna. Eksplorująca jazz w zu-pełnie innym kierunku, niż np Albert Ayler, ale niewątpliwie należąca do ścisłej czołówki jaz-zowych albumów wszechczasów. W tym samym 1992 roku Me-theny wydał jeszcze jedną płytę Zero Tolerance For Silence, któ-rą radziłbym omijać szerokim łukiem, podobnie jak wydane 1997 The Sign of 4, ale do tego wątku powrócimy później.(…)

Jerzy Szczerbakow,JazzPRESS, wrzesień 2011 r.

W przerwach pomiędzy festiwa-lowymi wydarzeniami zaprasz-my do jazzowej lektury! Specjal-nie dla Was przygotowaliśmy papierowe wydanie elektronicz-nego miesięcznika JazzPRESS. W festiwalowej edycji magazy-nu znajdziecie fragmenty naj-ciekawszych – naszym zdaniem – artykułów opublikowanych w ciągu ostatniego roku na ła-mach pisma. Pełne wersje, po-dobnie jak i bieżące doniesienia

Szanowni Uczestnicy Festiwalu, Drodzy Czytelnicy!

oraz opracowania prezentujące muzyków, nagrania i wydarze-nia, które trwale odcisnęły się w historii jazzu i muzki rozryw-kowej znajdziecie w magazynie, który co miesiąc udostępniamy bezpłatnie do pobrania ze stro-ny internetowej www.radiojazz.fm i www.jazzpress.pl. Jazz-PRESS ukazuje się w formacie pdf i mobi na czytniki Kindle.

Życzymy przyjemnej lekturyRedakcja

ków. Weź chociażby takie na-zwiska z mojej wytwórni, z Blue Note, jak Aaron Parks i Robert Glasper. Oni są młodymi piani-stami, którzy lubią eksperymen-tować, ale słychać, że znają też Errola Garnera czy Arta Tatuma, cały ten jazzowy kanon. Przera-ża mnie to, że są młodzi muzy-cy, a nawet pianiści, którzy tego nie znają, nie interesuje ich to, mają historię jazzu w nosie, bo to jest stare i mało trendy. To co oni mogą grać? Jaką muzykę? Są młodzi, którzy myślą, że tworzą coś nowego, że grają awangadrę i tworzą coś nowego, a praw-da jest taka, że kilkadziesiąt lat temu powstawała taka awangar-da, że buty spadają, czyli to już też było. W każdym razie mie-szanie gatunków i innowacje jak najbardziej, ale chodzi o to, żeby ten dobór środków był smaczny, gustowny, z zachowanymi pro-porcjami. Chociaż zdaję sobie sprawę, że smak jest czyś subiek-tywnym… Lubię piękno w mu-zyce, wysublimowaną harmonię, zgrabną wzruszającą melodię, stąd moja miłość do standar-dów jazzowych, mimo że już ich nie nagrywam, a śpiewam tylko okazjonalnie. Mimo to nadal uważam, że jazzman powiniem umieć zagrać z pamięci „Body and Soul” czy „A Night in Tuni-sia”. To jest nasze abecadło. Lu-bię też jak dzieło ma jakąś myśl przewodnią, wspominałam o tym przy okazji pewnej spójno-ści artystycznej moich własnych projektów. (…)

Dalszy ciąg rozmowy znajdziecie w numerze magazynu JazzPRESS ze stycznia 2012 r.

Pat Metheny – artysta kompletny

Każdy mój projekt jest zaczynaniem wszystkiego od początku

Z Agą Zaryan rozmawia Maciej Nowotny.

2 JazzPRESS – Mokotów Jazz Fest 2012

www.jazzpress.pl

WYWIADY

RECENZJE

AKTUALNOŚCI I HISTORIA

Page 3: Urząd Dzielnicy Mokotów GAZETA INTERNETOWA  · PDF filenika Jazz Forum za najlepszego polskie- ... roku Andrzej Kurylewicz Trio. ... Koncert z okazji Warszawskiej Drogi Kultury

zem z fortepianem akustycznym i perkusją wprowadza pewien bardzo charakterystyczny ele-ment barwy o którą mi chodziło. Robertowa basówka z Czarkową perkusją zachęca do trochę inne-go rozgrywania muzyki, taki jest więc efekt zmiany składu.

RS: Na płycie słychać to akustycz-ne fusion, nie tylko w improwiza-cjach. Mamy tu na przykład otwie-rającą krążek kompozycję „Prayer for el Salvador” pióra Russella Fer-rante z Yellowjackets, swoisty po-wrót do inspiracji, z których czer-pałeś na samym początku kariery, choćby z zespołem West w latach 80. „Grasz” też o „zębach” Jarretta w twojej kompozycji „Keith and his teeth”. Na Capacity wyczuć można wpływy przeróżnych szkół pianistycznych. Te inspiracje są bardzo szerokie.

KH: Tak, jeśli chodzi o inspira-cje muzyką fusion – to ja powta-rzam od co najmniej dwudziestu lat i im jestem starszy, tym ma to naprawdę głęboki sens – zawsze starałem się być muzykiem total-nym i interesować się muzyką we wszelkich jej przejawach. Jestem klasycznie wykształconym pia-nistą, a lata, które spędziłem na estradzie po skończeniu studiów to są rzeczy związane z muzyką jazzową, z popem, z muzyką te-atralną, filmową i moglibyśmy wymieniać dalej. To wszystko mnie zachwyca, rozwija, inspiru-je i nie chcę z tego rezygnować.

cie. Trochę nie wiedziałem co się dzieje. Później zadzwonił do mnie Stańko. Mieliśmy ja-kieś pierwsze wspólne nagrania, chwilę później zaprosił mnie do międzynarodowego projektu itd. Jakoś się kręciło. Mam kontakt

z Eicherem do dziś, jak coś nagrywam to przesy-łam mu, żeby wiedział co u mnie nowego.R.S.: To znaczy, że ma-rzysz o tej firmie, o gra-niu pod monachijskim labelem?

M.O.: To byłoby coś. Chciałbym dostać trochę wiatru w żagle i nie musieć dbać o pewne sprawy, za którymi teraz biegam. Label bardzo mocno determinuje or-ganizatorów koncertów, łatwiej jest coś zrobić. Po to jest teraz wytwórnia. Przecież nie chodzi tylko o płyty, bo jak wiesz ten rynek ma poważny regres od lat. Jest coraz gorzej ze sprzedażą. Dzięki na przykład takiemu EC-M-owi masz po prostu większy zasięg. Nie chcę narzekać – jest OK! Ale tak swoją drogą, w tak dużym kraju jak Polska, z taką ilością muzyków jazzowych mamy tylko jedną markę – NOT TWO z Krakowa, która ma dys-trybucję i jest chętniej kupowa-na za granicą niż u nas w Polsce. Nasz wpływ na międzynarodowy rynek muzyczny jest znikomy...Dalszy ciąg tej interesującej roz-mowy znajdziecie w numerze magazynu JazzPRESS z listopada 2011 r.

Roch Siciński: Wyjaśnijmy sobie na początek podstawowe kwe-stie. Powiedz dlaczego jazz i jak to się stało, że wybrałeś akurat saksofon altowy. Nie kusiła Cię gra na tenorze? Kto Cię nakiero-wał na alt? Maciej Obara: Ja chcę brzmieć maksymalnie głęboko i tenorowo na alcie. To mi odpowiada, natomiast na pewno nie przerzucę się na tenor! To nie jest instrument dla mnie. Nie chcę grać na tenorze jak tenorzysta – nie byłbym sobą. A jak się zaczęło? Charlie Parker. Miałem piętna-ście lat. Mama przywiozła płytę z kiosku Ruchu z Wrocławia. Nazywała się One man was cal-led Bird. Dała mi ją do rąk i po-wiedziała zwyczajnie: masz synu. Słuchaj muzyki!!! No to włączy-łem. Momentalnie wiedziałem, że to jest to! Wszystkie heavy me-talowe gówna, których do tej pory słuchałem wyrzuciłem do śmietnika! Słuchałem Parkera, poszedłem do szkoły muzycznej, grałem klasykę. Miałem nauczy-ciela, który przymykał oko na to, że muzycznie na co dzień zaj-muję się czymś różnym od kla-syki... Dalej to już pewnie wiesz jak się potoczyło... Gdyby nie mama i Parker – nie byłoby nic, no i pierwszy raz, kiedy zoba-czyłem saksofon u mojego taty, który wrócił z trasy i wiem że coś sobie ćwiczył...

R.S.: Tak, wiemy, ale chyba nie wszyscy znają historię Twojego kolejnego punktu zwrotnego w karierze. Tego już po studiach w Katowicach... Opowiesz nam o nietypowym pośredniku do ECM-u?

M.O.: Historia jest banalna. Mój serdeczny uczeń, który ma hurtownie spożywczą w Jele-niej Górze, gra na saksofonie. Swoją drogą jest posiadaczem pięknego instrumentu – Selme-ra Mark VI. Przychodziłem do niego robić mu zajęcia, graliśmy i gadaliśmy sobie. Wyszła wtedy moja płyta z Bielskiej Zadym-ki. Sytuacja sprowadzała się do tego, że „Mam 500 egzemplarzy, które są gówno warte, nie mam dystrybucji, nikt o niej nic nie wie i zastanawiam się głośno, co mam z tym zrobić.” A on do mnie – „Daj mi chociaż ze dwie, pomogę Ci.” Mowie mu, że nikt mi nie może pomóc, to był prze-cież tak ciężki czas po studiach... nie wierzyłem mu, bo nie wie-działem komu chce przekazać to nagranie. Wziął płytę i poszedł. Okazało się, że jego kuzyn jest kierowcą Manfreda Eichera. Nagle Manfred wysyła do mnie maila, że będziemy w kontak-

Wybitny gitarzysta jazzowy, twórca i wieloletni lider forma-cji Extra Ball, człowiek który na swym koncie ma współpra-cę z Największymi Muzykami, a także Artysta zafascynowany twórczością Jimiego Hendrixa i wyśmienity bluesman, czego dowodem jest Jego ostatnia pły-ta I Love The Blues. Pierwszym zespołem Śmietany przed wielu laty była formacja wykonująca kompozycje Hendrixa, a pasję i zamiłowanie związane z Legen-dą Rockowej Gitary dzieli z Woj-ciechem Karolakiem – ikoną jazzu i Mistrzem organów Ham-monda. Jakiś czas temu obaj postanowili wrócić do swych korzeni tworząc projekt ,,Psy-chedelic Music Of Jimi Hendrix’’ i nagrywając tak właśnie zaty-tułowaną płytę, ukazującą twór-czość Jimiego poprzez pryzmat osobowości muzyków biorących udział w tym przedsięwzięciu. Natomiast w 2011 roku na rynku ukazała się płyta stanowiąca coś w rodzaju encyklopedii bluesa o stosownym tytule I Love The Blues.

Pierwsza gitara„Był koniec lat 60-tych, a ja jako nastoletni gitarzysta marzyłem o tym, by posiadać swój własny dobry instrument. W Polsce w tym czasie najlepszym dostęp-nym instrumentem jaki w ogóle istniał była czeska Jolana, którą można było czasem w komisie kupić. Kosztowała 4 i pół tysiąca złotych, a to była pensja mie-sięczna mojego ojca. Ja nie gra-łem jeszcze wtedy za pieniądze, w związku z czym nie miałem możliwości, a strasznie chciałem mieć dobrą elektryczną gitarę. Miałem taką akustyczną gitarę do ćwiczeń, którą mi babcia ku-piła, dzięki tej gitarze w ogóle po-znawałem materię i instrument, i uczyłem się. Właściwie do na-uki to był bardzo dobry instru-ment, ale chciałem już coś grać, chciałem elektryczną gitarę… a jeszcze żeby dobrze wyglądała, dobrze brzmiała – to wszystko to były ważne rzeczy. Jak wielu gitarzystów z mojego pokolenia zrobiłem sobie tę gitarę metodą chałupniczą sam. Ponieważ za-wsze mi się podobał Gibson Les

Paul i był takim uosobieniem muzyki progresywnej, no to zro-biłem kopię Gibsona Les Paula. Pewnie, jakbyś zobaczył ją teraz, to byś się nieźle uśmiał. Jak to było zrobione? To było odryso-wane z fotografii, tak jak tech-nologia ówczesna pozwalała. Tylko kształtem przypominało to tą gitarę.” (śmiech).

Hendrix, czyli powrót do korzeni

“Płyta Psychedelic Music Of Jimi Hendrix jest taką sentymentalną podróżą do moich początków, kiedy jeszcze nie byłem ukształ-towanym muzykiem jazzo-wym, a moją wielką fascynacją i moim guru był Jimi Hendrix. Pod skórą czułem, że ten facet wymyka się kategorii: muzyk rockowy czy bluesowy i to się potwierdziło. Nawet Miles Da-vis powiedział, że Jimi Hendrix był również jazzowym gitarzy-stą. To był facet, który wyłamy-wał się z wszelkich kategorii, był największym innowatorem gitary. Ja od niego zaczynałem kiedyś i z moimi zespołami gra-łem te wszystkie utwory typu: Fire, Foxy Lady, Manic Depres-sion, Purple Haze czy Hey Joe. Pomyślałem sobie, że teraz po czterdziestu latach grania jazzu, z pozycji siły, z pozycji człowieka wykształconego, znającego róż-ną muzykę, może powinienem wrócić do swoich korzeni, do tego co mnie tak zafascynowało, że znalazłem się w tym punkcie, w którym jestem? Najlepszym tematem tego powrotu wydał mi się właśnie Jimi Hendrix, stąd ta płyta. Ta płyta sprawiła mi wiel-ką satysfakcję, poza tym ja się zazwyczaj przy płytach koncep-cyjnych ze świeżymi pomysłami muszę dużo więcej napracować, a tu mi szło jak z płatka …”Wszystkie zebrane przez Roberta Ratajczaka wypowiedzi Jarosława Śmietany opubliko-waliśmy w numerze magazynu JazzPRESS z grudnia 2012 r.

Jarosław Śmietana sam o sobie

Roch Siciński: Spotkaliśmy się tutaj, aby porozmawiać przed-premierowo o najnowszej pły-cie, która ukazała się 5. września 2011. Na samym początku po-wiedz jakim tytułem opatrzyłeś projekt twojego nowego tria w składzie...?

Krzysztof Herdzin: Uchylam rąbka tajemnicy – album nosi tytuł Capacity. Jest to moje nowe trio w składzie Robert Kubiszyn na kontrabasie i gitarze basowej, Cezary Konrad na perkusji i ja na fortepianie.

RS: W takim razie naturalne pyta-nie, które musi tutaj paść, doty-czy genezy zmiany personalnej na pozycji basisty?

KH: Po blisko 10 latach gry ze Zbyszkiem Wegehauptem nad-szedł czas na zmiany. Rozstaliśmy się i zaprosiłem do współpracy Roberta Kubiszyna, z którym przyjaźnię się już od dawna. Robert jest muzykiem, który gwarantuje mi teraz większy roz-mach stylistyczny, ponieważ jest wirtuozem obu instrumentów – zarówno kontrabasu, jak i ba-sówki. Obaj bardzo silnie jeste-śmy zauroczeni współczesnym fusion, ale łączymy nowe ze sta-rym poprzez straight ahead, two-rząc w efekcie coś całkiem świe-żego i nowego. Cały czas pragnę się rozwijać i Robert wydał mi się obecnie odpowiednim partnerem muzycznym. Gitara basowa ra-

A wiem, że nie jestem jedynym przykładem muzyka, który nie chce się ograniczać tylko do jed-nego, hermetycznego gatunku, bo podobnych przykładów w hi-storii muzyki jazzowej jest mnó-stwo. W moim przypadku rze-czywiście zaczynałem słuchanie jazzu od Pata Metheny, Yellow-jackets, SpyroGyra, czy Davida Sanborna, więc od takich rzeczy bardzo prostych formalnie, które mnie wprowadzały powolutku do coraz bardziej wyrafinowanych. Dopiero w drugiej kolejności był Coltrane, Hancock i inni. Teraz jest tak, że największą frajdę daje mi granie muzyki jazzowej z ga-tunku nazwijmy to – współcze-snym straight-ahead. Echa fusion pojawiają się w tej stylistyce bar-dzo często, ale także echa muzyki klasycznej, współczesnej i filmo-wej – jeśli chodzi o jej barwę, o to, co przez lata pracy jako aranżer i dyrygent na sesjach nagranio-wych muzyki filmowej, gdzieś tam we mnie zapadło – to rów-nież staram się od czasu do czasu przekazywać w moim języku pia-nistycznym. Myślę, że wszystko to w konsekwentny i naturalny sposób określa mnie jako impro-wizatora i kompozytora. Jest to dla mnie bardzo naturalne. Nie chciałbym dzielić moich inspi-racji według prostego podziału „tutaj jazz akustyczny, a tutaj be bop, a tu zaś fusion”.(…)

JazzPRESS październik 2011 r.

Wszystko to, co robię, robię na 100%, bez żadnej taryfy ulgowej

Z Krzysztofem Herdzinem o jego nowej płycie rozmawia Roch Siciński

... kiedy myślę bardzo o muzyce, to gram mniej. Ci, którzy grają za dużo, myślą za bardzo o sobie...

Młody polski jazzZ saksofonistą Maciejem Obarą rozmawia Roch Siciński

Jak w natłoku zajęć Krzysztof Herdzin znalazł czas na skom-ponowanie, nagranie i wydanie płyty, która z pewnością komer-cyjnym sukcesem nie będzie? To pewnie nie było łatwe, ale udało się znakomicie. To w dużej mie-rze również zasługa pozostałych muzyków – Roberta Kubiszyna i Cezarego Konrada – równie pracowitych mistrzów zagra-nia wszystkiego, co klient sobie w studiu wymyśli.

Tym razem jednak w wyluzo-wany sposób muzycy zagrali to co wymyślił lider. Album otwie-ra jedyna w tym zestawie kom-pozycja, która nie wyszła spod pióra lidera – „Prayer For El Salvador” z repertuaru Yellow-jackets, a jeśli mnie pamięć nie myli – to kawałek świetnej płyty „The Spin”.

Muzycy podjęli się dość trudne-go zadania. Formuła klasycznego fortepianowego trio jest ograna do granic możliwości przez naj-większe sławy. Trudno zatem za-grać coś nowego bez obawy posą-dzenia o wtórne naśladownictwo. Rozkładając muzykę na czynniki pierwsze z pewnością znajdziemy na Capacity wiele śladów wszyst-

kich dźwięków, z którymi mu-zycy zetknęli się w przeszłości. To jednak nie jest wada. Muzyki nie pisze się ani nie gra na bez-ludnej wyspie. Czasem naśladuje się z braku własnych pomysłów, czasem z chęci przetworzenia muzycznej tradycji. Muzycy trio Krzysztofa Herdzina niczego nie naśladują, mają wystarczająco dużo swoich własnych pomysłów i wyśmienity warsztat.

Dla mnie na zawsze wzorcem fortepianowego trio pozosta-nie Oscar Peterson/Ray Brown/Ed Thigpen, jednak czas nie zatrzymał się w miejscu. Mamy przecież zespoły Gonzalo Ru-balcaby, Kenny Barrona, Jana Lundgrena, czy Craiga Taborna i ostatniej rewelacji Vijaya Iyera. Jeśli o kimś zapomniałem, to przepraszam. Z pewnością trio Krzysztofa Herdzina gra w tej samej lidze.

Ostatnio z coraz większą rado-ścią obserwuję rozwój muzycz-nego talentu Roberta Kubiszyna, którego gra na kontrabasie staje się coraz bardziej stylowa. (…)

Cezary Konrad, to klasyka polskiej perkusji, wydaje się, że gra od zawsze i zawsze podobnie

kompetentnie, z właściwym ti-mingiem, choć momentami być może dla niektórych zbyt twar-do i akuratnie. Do „Capacity” to akurat pasuje wyśmienicie.

Jedyną wadą tego albumu jest jedynie to, że jest taki zwyczajny. Nie trafi zatem na pierwsze stro-ny gazet, nie będzie pożywką dla mało znających się na muzyce dziennikarzy wietrzących sen-sację. Nie ma tu Komedy, Cho-pina ani znanych przebojów popowych zagranych na jazzo-wo. Trzeba zatem albo dokonać fachowej muzycznej analizy, co mało kto z czytających popular-ne media zrozumie, albo uznać, że to zwyczajnie dobra, świetnie zagrana na światowym poziomie produkcja niszowej dla mediów, które są w stanie sprzedaży pły-ty pomóc, jazzowej muzyki. Trochę szkoda, jednak całego świata zmienić się nie da, własną płytotekę za to warto wzbogacić o najnowszy album tria Krzysz-tofa Herdzina.

Pełne recenzje Płyt tygodnia au-torstwa Rafała Garszczyńskiego znajdziecie na stronie interneto-wej www.radiojazz.fm

Płyta tygodnia: Capacity –Krzysztof Herdzin Trio

JazzPRESS – Mokotów Jazz Fest 2012 3

Page 4: Urząd Dzielnicy Mokotów GAZETA INTERNETOWA  · PDF filenika Jazz Forum za najlepszego polskie- ... roku Andrzej Kurylewicz Trio. ... Koncert z okazji Warszawskiej Drogi Kultury

The Köln ConcertKeith JarrettPłyta wydana nakładem wy-twórni ECM zawiera nagranie z koncertu, jaki Keith Jarrett dał 24 stycznia 1975 roku w Opera House w Kolonii.

Koncert był częścią europej-skiej trasy muzyka zapoczątko-wanej w 1973 roku.

Muzyka, którą Jarrett zapre-zentował w trakcie kolońskiego koncertu zdecydowanie odbie-gała od dominującego w ówcze-snym jazzie monotonnego jaz-z-rock fusion i goniącej własny ogon awangardy. O rewolucyj-ności solowej improwizacji zde-cydował – wytworzony przez Keitha Jarretta w trakcie recitalu – nastrój wyciszenia i liryczno-ści. Zresztą, chodzi tu nie tylko o improwizację na płaszczyź-nie muzycznej, ale także i samo wykonanie. W owych mocno jazz-rockowych czasach, takich projektów nie było wiele, choć należy pamiętać, że inni zaanga-żowani w elektroniczne brzmie-nia ówczesnej fali fusion artyści – jak Chick Corea, czy Herbie Hancock – również od czasu do czasu powracali w latach sie-demdziesiątych do jazzowych korzeni.

Koncert, a za nim także pły-towe nagranie, jest odegraną publicznie, intymną medytacją Jarretta, który rozważając naturę dźwięku zabiera słuchaczy w po-dróż do źródeł piękna. Kompo-zycja pełna jest harmonicznych pomysłów, melodycznych figur, kombinacji glissand i okazyj-nych ostinat. (…)

Ryszard Skrzypiec,JazzPRESS, maj 2011 r.

RedakcjaRedaktor naczelny:Ryszard [email protected], www.jazzpress.plSkład i opracowanie graficzne:Beata Wydrzyń[email protected]

Kanon Jazzu – płyty, które na trwałe wpisały się w historię

A Love SupremeJohn ColtraneCzasem jest mi przykro, że nie pamiętam chwili, kiedy po raz pierwszy usłyszałem takie pły-ty, jak A Love Supreme, Kind Of Blue, Jaco, Time Out! i jakieś 100 innych. (...)

Album ma charakter 4 częścio-wej suity, w pierwszej – „Ack-nowledgement” Coltrane śpiewa jak mantrę „A Love Supreme”. Melodię buduje Jimmy Garri-son. Improwizacje lidera – tego nie podejmuję się opisać – są zwyczajnie niepowtarzalne, na-tchnione i jedyne w swoim rodza-ju. Dźwiękowo ciężkie, jednak jeśli się z nimi oswoimy stają się lżejsze… „Resolution” to przede wszystkim genialny na tej płycie McCoy Tyner. W „Pursuence” ważny jest z kolei Elvin Jones. Całość kończy „Psalm”. Suita jest mistyczną modlitwą, jedy-ną w swoim rodzaju, wolną od konkretnego systemu religijne-go. W dyskografii Johna Coltra-ne’a, to jest pierwsza modlitwa. Później było ich jeszcze kilka, patrząc chronologicznie, w ten nurt wpisują się Kulu Su Mama, Om, Meditations i w pewnym sensie również Interstellar Space i Expression. Tym zestawem John Coltrane zasłużył sobie na swoją własną religię, nie tylko wśród fanów jazzu, ale i tych, którzy uwierzyli że jest rzeczywistym Mesjaszem. (…)

Rafał Garszczyński,JazzPRESS, grudzień 2011 r.

Rafał Garszczyński: Słuchamy fragmentu nagrania koncerto-wego z płyty „New Morning: The Paris Concert”, na którym Stan-ley Jordan gra jedną ręką na gi-tarze, a drugą jednocześnie na fortepianie.RG: Powiedz, czy można grać na fortepianie tak mimochodem, bez codziennych mozolnych ćwi-czeń, czy to wymagający instru-ment, któremu trzeba poświęcić całe życie?

Artur Dutkiewicz: To nagranie ma też aspekt wizualny, niewątpliwie musi budzić entuzjastyczną re-akcję publiczności. Większość muzyków, dla których głównym instrumentem nie jest fortepian, trochę na nim gra, jedni bardzo dobrze, inni nieco słabiej. For-tepian jest podstawą edukacji muzycznej, nawet jeśli uczysz się grać na innym instrumencie. Naj-łatwiej na nim wyjaśnić zasady funkcjonowania muzyki. Dęcia-cy na fortepianie ustawiają akor-dy, żeby do nich tworzyć melodie. Komponują na nim. W zasadzie większość muzyków zna podsta-wy gry na fortepianie, i gitarzyści i perkusiści i wokaliści.

RG: Są takie instrumenty, które wymagają codziennych ćwiczeń, czy do nich należy fortepian?

AD: To wszystko zależy do cze-go ma służyć fortepian, jeśli jest przez kogoś używany na kon-cercie jako instrument dodat-kowy – często grają tak nawet trębacze, choćby Miles Davis na syntezatorze – to oczywiście perfekcyjna technika nie jest konieczna. Tak samo, jeśli wy-korzystujesz fortepian na pró-bach, żeby innym coś pokazać,

Artur Dutkiewicz: Kiedy ćwiczyłem na fortepianie, przychodził Tommy Flanagan i słuchał…

czy pisząc aranże. Wtedy nie jest potrzeba rozgrzewka, ani codzienne ćwiczenia. Jeśli grasz w zespole, albo koncert solowy, musisz mieć silne palce, ale rów-nież być rozluźnionym. To wy-maga treningu, tak jak u spor-towców, żeby połączyć mózg z palcami we właściwy sposób. Kiedy gram solo, albo w małych składach, niewątpliwie przygo-towuję się do tego intensywnie. Do gry na fortepianie przydaje się dobra forma fizyczna.

RG: Często korzystasz ze znanych z nieco innej muzyki tematów, nagrałeś płyty z tematami Jimi Hendrixa i Czesława Niemena. Traktujesz znane tematy dość swobodnie. Można spotkać się z opiniami, że znane nazwisko i znane melodie są dobrym argu-mentem pomagającym sprzedać płytę na pełnym nowości rynku. Dlaczego sięgnąłeś po te akurat nazwiska i po te kompozycje?

AD: To wynika z mojego osobi-stego związku z tymi artystami i ich kompozycjami. To muzyka mojej młodości, ona oddziaływa-ła na moje życie, nie tylko mu-zyczne. Chciałem też okazać im szacunek. Nagrywając te płyty nie miało dla mnie znaczenia, że to może pomóc w sprzedaży. Jeże-li coś kochasz to chcesz być z tym. Kompozycje Jimi Hendrixa wie-lokrotnie dawno temu graliśmy na jamach, na warsztatach jaz-zowych w Puławach, najczęściej późno w nocy. Wtedy wszyscy uczestnicy mieli już nieco dość grania standardów. Kiedy grywa-liśmy „Hey Joe”, ludzie tańczyli na stołach. Muzycy i słuchający stawali się jednym. Takie granie trwało do rana. Wszyscy to znali

i lubili grać. W Puławach graliśmy 3, może 4 utwory Jimi Hendrixa, na płycie jest ich oczywiście wię-cej. Jeśli chodzi o Czesława Nie-mena, to żaden inny wokalista nigdy tak na mnie emocjonalnie nie działał. To są również spra-wy pozamuzyczne, jakaś głęboka podświadomość. To nie podlega racjonalnemu osądowi.

RG: Czesław Niemen przeszedł podobną muzyczną drogę, jak Jeff Beck. Zaczynał od coverów znanych przebojów ery rock and rolla, poprzez cięższe roc-kowe klimaty po jazzowe fusion. Też najczęściej pozostając poza głównym obiegiem komercyj-nym. Często zastanawiam się, jak potoczyłaby się kariera Czesława Niemena, gdyby urodził się w in-nym kraju? Nieco bliższym cen-trum światowej kultury? To zresz-tą pytanie dotyczy wielu innych nie tylko polskich muzyków… Gdyby Czesław Niemen urodził się w nieco innym kraju, może nie mielibyśmy Joe Zawinula, tylko Czesława Niemena w roli gwiaz-dy światowego formatu?

AD: No tak, jest w tym wiele prawdy. Czesław Niemen na-grał przecież wyśmienitą płytę w USA.

RG: Mamy na myśli album Mo-urnier’s Rhapsody nagrany w to-warzystwie między innymi Jana Hammera, Johna Abercrombie, Ricka Lairda, Dona Grolnicka i Michała Urbaniaka.

AD: Tak, oczywiście. Choć nie jest on dziś łatwo dostępny. Dla mnie Czesław Niemen, to jed-nak przede wszystkim głos, nie-samowity i przejmujący. Muzy-

ka, którą tworzył, pozostaje dla mnie nieco na drugim planie. Ja opieram się na odczuciach, im-pulsach. Ekspresja głosu Nieme-na przenika mnie na wskroś.

RG: Słyszałeś Niemena śpiewają-cego po rosyjsku?

AD: Tak, oczywiście znam te na-grania, świetne, jak większość tego co nagrał. Imponowało mi też jego podejście do świata. Nie-wielu ludzi ma taki szacunek do świata. Czesław Niemen był do-brym człowiekiem. Poruszał te-maty ważne dla ludzkości, dbał o naszą cywilizację. Był humani-stą.(…)RG: Zawsze miałem wrażenie, że jego zamknięcie wynikało z ostrożności, w pewnym mo-mencie wolał już z nikim nie pró-bować, bo nigdy nie było wiado-mo, czy dobrze się trafi…

AD: Tak, tak to było, był kiedyś wielką gwiazdą, kreatywnie roz-wijał swoją sztukę by być wier-ny swoim ideałom, a większość publiczności tego nie rozumiała. Wszyscy chcieli, żeby grał ciągle „Pod Papugami”. Pomyślałem sobie, że wszyscy grają ame-rykańskie standardy, a mamy przecież nasze polskie melodie, równie dobre. Warto je trak-tować jako pretekst do impro-wizacji. Muzycy amerykańscy grają muzykę swojej młodości. Dlaczego my mamy grać muzy-kę ich młodości, kiedy możemy grać to, czego sami słuchaliśmy w dzieciństwie. To daje też fajny kontakt z publicznością, ona też zna te melodie.(…)

JazzPRESS, luty 2012 r.

To płyta poprzez swą specyfikę i brak ogólnokrajowej dystrybu-cji dość szczególna i przeznaczo-na dla grona najzagorzalszych miłośników twórczości Sławka Jaskułke i Piotra Wyleżoła, do których grona piszący ten tekst się zdecydowanie zalicza. Jest to bowiem w sensie repertuaro-wym płyta bardzo podobna do ubiegłorocznego albumu Duo Dram (2011). W przeciwień-stwie jednak do zarejestrowane-go 9 listopada 2010 koncertu podczas Jazz Gdyni Festival jaki ukazał się na oficjalnej płycie, Lalala koncert to płyta o stricte klubowym brzmieniu, zdecydo-wanie odmiennym od atmosfery festiwalowego rozmachu. Na-grań dokonano w sierpniu 2011 podczas koncertu w sopockim klubie Lalala, za pośrednictwem którego jedynie można nabyć tę niszową pozycję fonograficzną.

Porównując sposób interpre-tacji utworów w stosunku do poprzedniego koncertu duetu wydanego na płycie, wyczuwam większą swobodę pianistów w konstruowaniu improwizowa-nych pasaży, co sprawia wrażenie obcowania z muzyką mniej kla-sycyzującą, niż poprzednio. Na takie bardziej „luźne” potrak-towanie w większości własnych kompozycji (wyjątkiem jest otwierająca płytę „Kind Folk”

K. Wheelera) wpłynęła zapewne klubowa, a więc bardziej intym-na, atmosfera jaka panowała tego letniego wieczoru w Sopocie. (...)

Zarówno Jaskułke jak i Wy-leżoł to pianiści mający za sobą wiele najróżniejszych dokonań oraz uczestnictwo w wielu mu-zycznych projektach Najwięk-szych Muzyków. Dzięki tej klu-bowej odsłonie ich wspólnego projektu Duo Dram, mamy po raz drugi już okazję cieszenia się tym, co powstało na skutek fu-zji tych dwóch wielkich osobo-wości. Od „pływającego”, prze-noszącego nas w świat fantazji wspomnianego „Kind Folk”, płynnie przechodzącego w do-skonałą, rytmiczną i pełną dyna-miki kompozycję Sławka Jaskuł-ke „My Way”, poprzez „Piece For Wietek” Wyleżoła, aż do kończącego album 12-minuto-wego „Movement I” znajdujemy się we wspaniałym świecie Wiel-kiej Muzyki. Trudno uwierzyć, iż tak młodzi Artyści osiągnęli już tak dużo i odkryli obszary muzyki fortepianowej (…)

Jaskułke & Wyleżoł, DuoDram Lalala koncert (2012, Alejazz)

Recenzja autorstwa Roberta Ra-tajczaka została opublikowana na stronie www.radiojazz.fm

Recenzja: DuoDram Lalala koncert Jaskułke & Wyleżoł

Ryszard Skrzypiec: Historia Two-jej znajomości z Teriverem Cheun-giem jest powszechnie znana, więc nie będziemy tu jej przypo-minać, przejdźmy zatem do płyty Waszego autorstwa zatytułowa-nej Evans, która wychodzi już 4 lutego. Skąd wziął się pomysł, żeby przekładać fortepianowe kompozycje Billa Evansa na gita-rę, w dodatku na dwie gitary?

Przemysław Strączek: Pomysł wziął się stąd, że ja jestem wy-czulony na harmonię, harmonia bardziej do mnie przemawia niż linearne podejście do muzyki. Moje receptory bardziej wyłapują akordy, brzmienia, kolory, bar-wy i Bill Evans jest właśnie taką osobowością muzyczną, która trafia w mój sposób odbioru muzyki. Przygotowując się do tej płyty, przestudiowałem bio-grafię Evansa i to, co mnie do niego ostatecznie przekonało, to fakt, że używał połączeń harmo-

nicznych, które były dla mnie nowe, odbijały od takiego kla-sycznego podejścia do muzyki jazzowej, gdzie dominują pro-gresje II – V- I, II – V- I - VI. Ta-kie mocno osłuchane. On jakby je trochę łamał. Biały pianista, z korzeniami słowiańskimi – jego matka pochodziła z Ukrainy.

I to również mnie utwierdza-ło w przekonaniu, że właśnie to wyłapuję, i że fajnie byłoby jego kompozycje, jego sposób my-ślenia przekazać poprzez gitarę. My mówimy o kompozytorze, pianiście, który zmarł ponad 30 lat temu. Czas jego świetności to lata 60. i 70., nagrywał też słynną płytę Kind of Blue, to było tyle lat temu, ale wydaje mi się, że warto przypominać jego muzykę. A je-śli tak, to dlaczego nie podejść do niej w gitarowy sposób?

Pełny zapis rozmowy został opu-blikowany w magazynie Jazz-PRESS z lutego 2012 r.

Z gitarzystą Przemysławem Strączkiem o nowej autorskiej płycie Evans rozmawia Ryszard Skrzypiec

Młody polski jazzMam wielu znajomych jazzfa-nów, podchodzących sceptycznie do bluesa. Każdorazowo w trak-cie wymiany poglądów rekomen-duję im artystę, który – moim zdaniem – idealnie łączy światy jazzu i bluesa. Muszę przyznać, że skuteczność tej rekomendacji jest wysoka. Nie ma drugiego, tak swingującego gitarzysty jak Duke Robillard.

Artysta ten należy do najbar-dziej uznanych współczesnych artystów świata bluesa i jazzu. Świadczą o tym przyznane mu 4 „bluesowe Oscary” – Blues Mu-sic Awards przyznane w 2000, 2001, 2003 i 2004 roku w kate-gorii Najlepszy Gitarzysta Roku w ramach, a także 2 nomina-cje do Grammy Award w 2007 i w 2010 roku.

B.B. King nazwał go „jednym z najwspanialszych gitarzystów”, a magazyn New York Times okre-śla go jako „solistę o olśniewają-cej mocy i oryginalności”.Ponad 40 lat od artystycznego debiutu Duke Robillard ciągle jest w trasie koncertowej, dając

blisko 250 koncertów rocznie i niezmiennie, jego talent przy-ciąga na koncerty tłumy wielbi-cieli jego nietuzinkowej gry. Jest również artystą niezwykle pra-cowitym, czego dowodzi fakt, iż co roku wydaje kolejny krążek, zaś ich liczba zbliża się do 30.Urodził się w roku 1948 r. w Woonsocket w stanie Rhode Island i już od najmłodszych lat pielęgnuje fascynację łączenia swingu, jazzu i bluesa. Niewąt-pliwie największy wpływ na jego twórczość i karierę mieli: T-Bone Walker, Charlie Patton i Big Joe Turner.

Rozpoczynał profesjonalną karierę, zakładając w 1967 roku najsłynniejszą orkiestrę blueso-wą świata The Roomful of Blues, z którą koncertował i nagrywał płyty przez 12 lat. Roomful of Blues otworzył Robillardowi drzwi do kariery, efektem czego były nagrania z jego mistrzami Big Joe Turnerem i Eddie ”Cle-anhead” Vinsonem.

W latach późniejszych często wracał do big bandowej formu-ły jump bluesa, czego wyrazem były m.in. nagrania z mistrzem jazzowego saksofonu Scottem Hamiltonem. (…)

Piotr Łukasiewicz,JazzPRESS, listopad 2011 r.

Duke Robillard – unikat nie tylko na scenie bluesowej

4 JazzPRESS – Mokotów Jazz Fest 2012

WYDRUKOWANO DZIĘKI WSPARCIU