Uniwersytet Gdański Wydział Prawa i Administracji następstwa tronu w Polsce... · wa Hermana...

60
Uniwersytet Gdański Wydział Prawa i Administracji Marcin Pastudzki Nr albumu: 163847 Prawo następstwa tronu w Polsce piastowskiej do początku XII stulecia. Praca magisterska na kierunku: Prawo w zakresie: Historia Państwa i Prawa Polskiego Praca pod kierunkiem: prof. dr hab. Dariusz Szpoper Uniwertsytet Gdański, Wydział Prawa i Administracji, Katedra Historii Państwa i Prawa Polskiego Gdańsk, czerwiec 2011 1

Transcript of Uniwersytet Gdański Wydział Prawa i Administracji następstwa tronu w Polsce... · wa Hermana...

Uniwersytet GdańskiWydział Prawa i Administracji

Marcin Pastudzki

Nr albumu: 163847

Prawo następstwa tronu w Polsce piastowskiej do początku XII stulecia.

Praca magisterska na kierunku: Prawo

w zakresie: Historia Państwa i Prawa Polskiego

Praca pod kierunkiem:

prof. dr hab. Dariusz Szpoper

Uniwertsytet Gdański, Wydział Prawa i Administracji,

Katedra Historii Państwa i Prawa Polskiego

Gdańsk, czerwiec 2011

1

Oświadczenie kierującego pracą:

Oświadczam, że niniejsza praca została przygotowana pod moim kierunkiem i stwierdzam,

że spełnia ona warunki do przedstawienia jej w postępowaniu o nadanie tytułu zawodowego.

Data: Podpis kierującego pracą:

Oświadczenie autora pracy:

Świadom odpowiedzialności prawnej oświadczam,że niniejsza praca dyplomowa została na-

pisana przeze mnie samodzielnie i nie zaiwera treści uzyskanych w sposób niezgodny z obowią-

zującymi przepisami

Oświadczam również, że przedstawiona praca nie była wcześniej przedmiotem procedur

związanych z uzyskanie tytułu zawodowego w wyższej uczelni.

Oświadczam ponadto, że niniejsza wersja pracy jest identyczna z załączoną wersją elektro-

niczną

Data: Podpis autora pracy:

2

Streszczenie:

Monarchia piastowska powstała w wyniku skomplikowanego procesu jednoczenia coraz

większych społeczności pod władzą jednego człowieka. Brak prawa stanowionego powodował,

że zasady następstwa tronu kształtowały się według faktycznych warunków, metodą faktów do-

konanych, które z czasem wytworzyły zwyczaj prawny.

W pracy przeanalizowane zostały kolejne sukcesje na tronie polskim do śmierci Władysła-

wa I Hermana włącznie. W każdym przypadku rozumowanie zmierzało do ustalenia, jakie zasa-

dy rządziły sukcesją w danym przypadku, aby na koniec na podstawie tych ustaleń możliwe sta-

ło się określenie ogólnych zasad rządzących sukcesją. Zadanie to zostało zrealizowane w spo-

sób tak pełny, jak tylko na to pozwoliło ubóstwo materiału źródłowego. W toku analizy sfor-

mułowane zostały następujące wnioski.

O następstwie tronu decydował umierający monarcha. W jego mocy leżało wskazać jedne-

go następcę, bądź podzielić kraj między wszystkich albo tylko niektórych spośród nich. Nie wy-

znaczeni do sprawowania władzy Piastowie zachowywali jednak prawa do tronu i mogły one

zostać zrealizowane w razie, gdyby zabrakło legalnego dziedzica poprzednio panującego. Zda-

rzało się też, że ucieleśniali oni swoje prawa do tronu z pomocą obcej siły militarnej, jednak ni-

gdy taka interwencja nie przyniosła trwałych skutków. Nie przeznaczonym do panowania Pia-

stom należało się z mocy prawa uposażenie w postaci dostojeństw państwowych, zapewniają-

cych odpowiedni dla ich statusu dochód i poziom życia. Niekiedy pełnili oni funkcje o kluczo-

wym znaczeniu dla interesów państwa.

Należy mieć na uwadze niewielką ilość zbadanego materiału, która znacznie utrudnia wy-

ciągnięcie jednoznacznych i pewnych wniosków. Stąd należy pamiętać, że wszystkie poczynione

ustalenia mają charakter hipotetyczny i pozostawiają miejsce na dalsze badanie postawionego

problemu w oparciu o poszerzoną bazę źródłową.

3

Spis treści

Wstęp..............................................................................................................................................................6

Rozdział I: Pierwsi Piastowie...................................................................................................................13

1. Geneza władzy książęcej............................................................................................................13

2. Pierwsze sukcesje w rodzie piastowskim.................................................................................15

3. Sytuacja za panowania Mieszka I..............................................................................................16

4. Następstwo po Mieszku I według Thietmara z Merseburga...............................................17

5. Regest Dagome iudex.....................................................................................................................19

Rozdział II: Bolesław I i jego potomkowie...........................................................................................22

1. Korona królewska........................................................................................................................22

2. Następstwo po Bolesławie I......................................................................................................23

3. Mieszko II.....................................................................................................................................24

4. Bezprym........................................................................................................................................25

5. Podział kraju decyzją cesarza Konrada II................................................................................26

6. Sprzeczne wiadomości na temat synów Mieszka II..............................................................27

7. Sukcesja po Mieszku II...............................................................................................................31

Rozdział III: Bolesław II i jego sukcesorzy...........................................................................................33

1. Następstwo po Kazimierzu I.....................................................................................................33

2. Koronacja Bolesława II..............................................................................................................34

3. Władysław I na tronie polskim..................................................................................................36

4. Zbigniew i Bolesław....................................................................................................................37

5. Walka o spadek.............................................................................................................................38

6. Podział kraju decyzją Władysława I.........................................................................................39

4

Rozdział IV: Prawo następstwa tronu w Polsce piastowskiej do początku XII w..........................41

1. Znaczenie korony królewskiej dla porządku dziedziczenia..................................................41

2. Znaczenie korony królewskiej dla stosunków między panującymi.....................................42

3. Udział możnych w decyzji o następstwie................................................................................44

4. Korona jako źródło hierarchii w dynastii................................................................................45

5. Prawa Władysława I do następstwa po starszym bracie.......................................................46

6. Zasady następstwa.......................................................................................................................49

7. Zaopatrzenie potomków nieprzeznaczonych do panowania...............................................52

8. Geneza zwyczaju sukcesyjnego.................................................................................................54

Zakończenie................................................................................................................................................56

Bibliografia..................................................................................................................................................58

5

Wstęp

Tematem niniejszej pracy jest polskie prawo sukcesyjne za panowania Piastów do początku

XII w. przez termin „prawo sukcesyjne” rozumieć tu będziemy zasady następstwa na tron

po zmarłym władcy, a także kwestie uboczne, takie jak status niepanujących członków dynastii,

ich prawa do majątku rodowego i ewentualne sposoby ich zaspokajania. W X i XI w. Nie mamy

jeszcze oczywiście do czynienia z zabytkami prawa pisanego, jest też bardzo nieprawdopodob-

ne, aby takie dokumenty kiedykolwiek istniały. Kiedy mówimy o prawie w średniowieczu, mamy

na myśli prawo zwyczajowe, lub inaczej mówiąc zwyczaj prawny, zgodnie z którym rozstrzyga-

no daną kwestię.

Potrzeba opracowania tego tematu jest ważka w polskiej mediewistyce z tego względu,

że może mieć istotne znaczenie dla badań nad następującym w połowie XII w. okresem rozbi-

cia dzielnicowego. Mimo iż, jak to będzie pokazane w dalszej części pracy, za rządów Władysła-

wa Hermana oraz Bolesława III Krzywoustego zaszły w tej materii istotne zmiany, to poznanie

pierwotnego zwyczaju sukcesyjnego może być bardzo pomocne w badaniu sytuacji politycznej

i publicznoprawnej książąt dzielnicowych ubiegających się o tron krakowski. Co więcej, jest

to kwestia istotna dla genezy rozdrobnienia feudalnego w Polsce.

Mimo tego zainteresowanie badawcze podjętym przez nas tematem w polskiej mediewisty-

ce jest nader znikome. Problem następstwa tronu jest tak stary jak sama polska historiografia.

Niestety, mimo tego nie obfituje ona w osiągnięcia naukowe na tym polu tak, jak można by się

tego było spodziewać po upływie tak długiego czasu. Zaledwie nieliczni uczeni podejmowali tę

tematykę, a wyniki ich badań w niektórych przypadkach przyjęte właściwie bezkrytycznie, utrzy-

mują się w podręcznikach akademickich po dziś dzień, w innych natomiast przeszły niemal bez

echa i nie doczekały się w ogóle polemiki, mimo iż podejmowały krytykę powszechnie uznane-

go poglądu.

Za prekursora badań nad sukcesją tronu w dynastii piastowskiej z całą pewnością uchodzić

może Oswald Balzer. Ten niezwykle zasłużony dla polskiej mediewistyki uczony podjął oma-

wiany przez nas problem w obszernej rozprawie pod tytułem O następstwie tronu w Polsce1. W za-

sadzie poświęcił on swą pracę zagadnieniu sukcesji po Kazimierzu Wielkim, jednak uznał słusz-

nie, że wszechstronne rozpatrzenie tej kwestii wymaga od niego przyjrzenia się prawu sukcesyj-

nemu Piastów w ogólności. Jednak z tak postawionego problemu zrodził się od razu problem,

1 O. Balzer, O następstwie tronu w Polsce. Studia historyczno-prawne., Kraków 1897.

6

nie dostrzeżony dotąd, jak się zdaje, w polskiej nauce.

Otóż główne swoje rozważania poświęcił Balzer okresowi rozbicia dzielnicowego, nato-

miast dla okresu wcześniejszego – z braku lepszych źródeł – posłużył się głównie metodą po-

równawczą, niezwykle popularną w jego czasach. Rozpatrując zwyczajowe prawa spadkowe

Słowian epoki przedpaństwowej, doszedł on do określonych wniosków. Natychmiast i bez wa-

hania zastosował te prywatnoprawne w swym charakterze normy również do stosunków panu-

jących w dynastii2. Ocenie czytelników pozostawiamy słuszność tej metody.

Efektem jego badań była teoria podziałów dynastycznych, dominująca w nauce po dziś

dzień3. Wynika z niej, że tak jak po śmierci ojca rodziny, cały jego majątek dzielony był między

synów, tak i w dynastii umierający książę zobowiązany był podzielić swoje patrimonium między

synów, żadnego nie wyłączając. Teza ta, mimo poważnych wątpliwości nasuwanych przez źró-

dła w przypadku poszczególnych sukcesji do końca XI w., jest stale i powszechnie uznawana

w nauce, a zdarza się nawet, że wątpliwe wydarzenia są interpretowane w jej duchu4.

Z krytyką poglądów Balzera wystąpił w 1952 roku na łamach Czasopisma Prawno-historycznego

Jan Adamus5. Podnosił on zarzuty przeciw metodzie porównawczej, której skuteczność bywa

niekiedy wątpliwa. W kolejnej rozprawie z 1958 roku przyjął, że prawdopodobnie sukcesją ksią-

żąt piastowskich rządziły w podobnym stopniu dziedziczność i elekcyjność6. Trzeba jednak za-

uważyć, że wywody Adamusa nie mają balzerowskiej przejrzystości, przeciwnie ciężko się nie-

kiedy zorientować, o co uczonemu chodzi. Być może dlatego, a być może ze względu na powa-

gę nazwiska poprzednika, obie wspomniane rozprawy przeszły w polskiej historiografii właści-

wie bez echa.

Kolejny głos w tej sprawie pojawił się dopiero dwie dekady później. Na łamach Kwartalnika

Historycznego ukazała się w 1971 roku rozprawa Tadeusza Grudzińskiego pod tytułem Zagadnie-

nie podziałów dynastycznych w Polsce do schyłku XI w.7. Autor ten przyjął zupełnie nowe spojrzenie

na problem następstwa tronu. poddał on krótkiej analizie kolejne sukcesje na tron polski

2 Ibidem, s. 6.3 J. Bardach, Historia państwa i prawa Polski. Tom I do połowy XV w., Warszawa 1964, s. 122; zob. też:

T. Grudziński, Zagadnienie podziałów dynastycznych w Polsce do schyłku XI w., „Kwartalnik Historyczny”, t.. LXXVIII, z. 1, Warszawa 1971, s. 4.

4 Ibidem, s. 6.5 J. Adamus, o teorii rodowej państwa Piastów, „Czasopismo Prawno-Historyczne”, t. IV, Poznań 1952,

s. 120.6 Idem, Problemy absolutyzmu piastowskiego, „Czasopismo Prawno-Historyczne”, t. X, z. 1, Poznań 1958,

s. 72.7 T. Grudziński, Zagadnienie podziałów..., s. 3.

7

od Mieszka I aż do Władysława Hermana, stwierdzając na podstawie tak zebranej bazy faktów,

że ani razu nie doszło w wymienionym okresie do podziału kraju przez ustępującego władcę

między dziedziców, z czego wyciągnął oczywisty wniosek o błędności tezy Balzera. Zadowolo-

ny jak gdyby z tego wyniku, uczony poprzestał na stwierdzeniu, że do końca XI w. W Polsce

utrzymywało się jedynowładztwo, nie wnikając już bardziej szczegółowo w zasady następstwa

na tron w Polsce. Pozostawił w ten sposób pewien badawczy niedosyt, a jednocześnie miejsce

na dalsze badania w tej sprawie.

Pogląd swój podtrzymał w opublikowanej rok później rozprawie O akcie sukcesyjnym z czasów

Bolesława Krzywoustego8, dodając jeszcze, że czynnikiem, który zadecydował o zmianie zasady je-

dynowładztwa i wprowadzeniu praktyki dzielenia księstwa między synów było rosnące w siłę

polskie możnowładztwo. Na tej pracy właściwie zamykają się dotychczasowe badania nad pra-

wem sukcesyjnym w dynastii piastowskiej w interesującym nas okresie. Praca Grudzińskiego

stanowi pewien przełom w tych badaniach, wykazując duży potencjał do pchnięcia ich na nowe

tory.

Rozpoczętą przez Grudzińskiego dyskusję podjął w 1979 roku na łamach czasopisma „Stu-

dia Historyczne” Henryk Łowmiański9. Niestety, podjął ją niejako na marginesie rozpatrywanej

przez siebie sprawy świętego Stanisława, biskupa i w związku z tym ograniczył się tylko do za-

kwestionowania poglądów części Grudzińskiego, stając tym samym na stanowisku utrzymywa-

nym przez dotychczasową historiografię. Nie przeprowadził on własnej analizy problemu, a

jego argumentacja, oparta głównie na odległych analogiach zagranicznych, nie jest przekonywu-

jąca. Wygląda trochę na to, choć jest to tylko nasza subiektywna opinia, że autor nie chciał się

rozstać z koncepcją, która lepiej pasowała do jego wizji dziejów, ale jednocześnie nie był w sta-

nie (lub nie chciał) jej szerzej uzasadniać.

Zasługą tej tego badacza jest pewien powiew świeżości w spojrzeniu także na problem pra-

wa sukcesyjnego. Choć nie jest on głównym tematem pracy, do niego również odnieść można

drugie zdanie tytułu: Dwie tendencje ustrojowe: jedynowładcza i patrymonialna. Tak też zdaje się sądzić

autor. Niestety tego rodzaju spojrzenie na problem ogranicza horyzont badawczy, zamykając go

w dualistycznej alternatywie, gdy tymczasem prawdziwa przeszłość kryje niezliczone bogactwo

możliwości, co w dalszej części niniejszej pracy postaramy się pokazać. W istocie o ścieraniu się

8 Idem, O akcie sukcesyjnym z czasów Bolesława Krzywoustego, „Czasopismo Prawno-Historyczne”, t. XXIV, z. 1, Poznań 1972, s. 35.

9 H. Łowmiański, Król Bolesław II i biskup krakowski Stanisław. Dwie tendencje ustrojowe: jedynowładcza i patrymonialna, „Studia Historyczne”, t. XXII, z. 2, Kraków 1979, s. 167.

8

wymienionych tendencji rzeczywiście może być mowa mniej więcej od czasów analizowanych

przez Łowmiańskiego, czyli od panowania następców Kazimierza I.

Ze względu na opisany wyżej stan badawczego ubóstwa zdecydowaliśmy się sami podjąć

ten temat. Pokłosiem jego realizacji będzie być może rozszerzenie badań na znacznie obszer-

niejszy problem prawa sukcesyjnego w dobie rozdrobnienia feudalnego.

Dla omawianego tematu brak niestety satysfakcjonującej bazy źródłowej, co musi rzutować

na metodykę naszej pracy. Najważniejszym bez wątpienia źródłem jest Kronika Polska Anonima

powszechnie w naszej historiografii zwanego Gallem. Na temat postaci autora, genezy oraz ty-

pologii tego źródła zapisano już setki stron. Dzieło to z uwagi na pewne istotne cechy, jak choć-

by wybiórczość opisu i brak dat, nie zasługuje na miano kroniki w ścisłym tego słowa znacze-

niu10. Również sam kronikarz przyznaje i wielokrotnie w tekście podkreśla, że głównym jego ce-

lem było sławienie czynów Bolesława III Krzywoustego i jego sławnych przodków11. Rzeczywi-

ście, Anonim niekiedy, wzmiankując niezbyt jego zdaniem chwalebne czyny, jak na przykład

małżeństwo Krzywoustego z bliską krewniaczką, księżniczką ruską (zawarte zresztą za papieską

dyspensą), podkreśla, że nie jest jego celem moralna ocena omawianych zdarzeń, a tylko ich

utrwalenie dla potomności12. Stąd przyjęło się w historiografii dla najstarszego naszego zabytku

historiograficznego miano gesta, tzn. „czyny”13. W przypadku Galla są to w przeważającej części

czyny wojenne.

Powyższa konstatacja rodzi dla nas istotne obawy. Chociaż bowiem powszechnie uważa się

Kronikę polską za dzieło rzetelne i wiarygodne w podawanych przez siebie informacjach14, to jed-

nak nie ma całkowitej pewności, jak wiele autor pominął, by nie umniejszać chwały swego chle-

bodawcy. ponadto przekaz dotyczący władców sprzed Bolesława II jest nader fragmentaryczny,

a im dalej wstecz, tym uboższe przekazuje informacje. Z tej przyczyny omawiane dzieło przy-

datne nam będzie głównie w końcowym etapie pracy, gdy omawiać będziemy ostatnie sukcesje

interesującego nas okresu.

Niemal współczesnym wyżej wymienionemu i zarazem bardzo podobnym, jeśli idzie

o konstrukcję i typologię źródłem jest Kronika Czechów kanonika praskiego Kosmasa. Posługuje-

my się nią pomocniczo w kilku miejscach dla potwierdzenia lub zweryfikowania wiadomości

10 M. Plezia, Kronika Galla na tle historiografii XII w., Kraków 1947, s. 51.11 Ibidem, s. 52.12 G. Anonim, Kronika polska, red. R. Grodecki, Wrocław 1982, ks. II, rozdz. 23; zob. też: M. Plezia,

Kronika Galla..., s. 52.13 Ibidem, s. 56.14 Ibidem, s. 195.

9

dostarczonych nam przez Anonima. Dla naszej pracy istotne znaczenie ma przede wszystkim

fakt, że Kosmas często myli daty wydarzeń15 oraz osoby władców, jak to przynajmniej raz mu

niżej wykażemy. Jakkolwiek więc jest to wartościowe źródło dla problematyki czeskiej, nas tylko

marginalnie tutaj interesującej, może być i jest używane do weryfikacji polskich przekazów. Tak

też będziemy je traktować w niniejszym dziele.

Z późnych źródeł polskich, opartych przeważnie na Kronice Polskiej, ale także na najstar-

szych polskich rocznikach, wykorzystaliśmy ponadto Kronikę Polską Mistrza Wincentego, zwane-

go Kadłubkiem; Roczniki, czyli Kroniki sławnego Królestwa Polskiego autorstwa Jana Długosza

i wreszcie Kronikę Wielkopolską sporządzoną przez nieznanego bliżej autora16. Wszystkie wymie-

nione w tym akapicie źródła powstały jednak w znacznej odległości czasowej od omawianych

przez nas problemów, przeto przywołujemy je wyłącznie pomocniczo, gdy nie wystarczają nam

dane pozostawione przez Anonima, bądź gdy uzupełniają go one w istotny sposób na podsta-

wie źródeł, które nie zachowały się do naszych czasów. W każdym takim przypadku wskazana

jest jednak znaczna ostrożność i taką też zachowujemy posługując się tymi dziełami.

Dla wczesnych dziejów (do 1000 roku) mamy także sposobność korzystać z wielkich zabyt-

ków historiografii niemieckiej: Kroniki biskupa Thietmara z Merseburga oraz Kroniki Saskiej Widu-

kinda. To ostatnie dzieło mało się sprawami polskimi zajmuje, przeto raz tylko posłużyło nam

w badaniach, natomiast Thietmar żywo się dziejami polskimi interesował i szeroko je w swoim

dziele uwzględniał17, toteż stanowi bardzo istotne źródło dla genealogii dynastii piastowskiej,

znacznie cenniejsze nawet od Anonima, bo bliższe omawianym czasom i odeń dokładniejsze.

Niestety, jego zastosowanie kończy się wraz ze śmiercią Bolesława I Chrobrego.

Raz też posłużymy się wprost dłuższą relacją Thietmara na temat sukcesji po Mieszku I.

Rozpatrując ją mieć należy na uwadze dwie rzeczy bezpośrednio związane z osobą kronika-

rza. po pierwsze wychowanie w Magdeburgu, a później zasiadanie na stolcu biskupim w Merse-

burgu niejako „z urzędu” formowało jego pogląd na ludzi. W dziele jego wyraźnie można do-

strzec określone sympatie i antypatie do osób przyjaznych bądź wrogich jego zdaniem Kościo-

łowi i Cesarstwu18. Dla nas szczególnie istotny jest fakt, że jak pochlebnie wyrażał się Thietmar

o Mieszku I, tak wyraźnie nie lubił jego syna i następcy, co mogło poważnie rzutować na treść

15 Kosmasa Kronika Czechów, red. M. Wojciechowska, Wrocław 2006, s. 47.16 Kronika Wielkopolska, red. B. Kürbisówna, Warszawa 1970, s. XXVI.17 L. Koczy, Thietmar i Widukind (z powodu nowych wydań kronik obu pisarzy), „Kwartalnik Historyczny”, t.

L, Lwów 1936, s. 659.18 Ibidem, s. 660–661.

10

jego relacji19.

Do kwestii następstwa po Mieszku I stosujemy ponadto, choć nie bez licznych zastrzeżeń

najstarszy zachowany polski dokument, znany powszechnie pod nazwą Dagome iudex. Źródło

to omówiła szeroko Brygida Kürbisówna w artykule zamieszczonym w pracy zbiorowej pod ty-

tułem Początki państwa polskiego. Księga Tysiąclecia20. Jest to właściwie regest dokumentu wystawio-

nego prawdopodobnie przez Mieszka I i jego rodzinę dla Stolicy Apostolskiej, w której archi-

wach regest został znaleziony. Był on wielokrotnie i nie bez błędów przepisywany, zanim po-

wstał w postaci, w jakiej znamy go dziś, stąd jest to źródło niepewne, przez niektórych badaczy

wprost odrzucane i dlatego posługiwać się nim trzeba z najwyższą ostrożnością. Więcej o doty-

czących go zastrzeżeniach napiszemy przy okazji korzystania z niego.

W pracy niniejszej wzorujemy się właściwie na metodzie przyjętej (choć nie opisanej

wprost) przez Grudzińskiego w jego rozprawie poświęconej naszemu zagadnieniu. Ponieważ

brak jest jakichkolwiek dokumentów stwierdzających wprost lub pośrednio zasady następstwa

tronu w omawianym okresie, a także dlatego, że dziedziny tej z pewnością nie regulowało prawo

pisane, ale co najwyżej zwyczajowe, wnioskować o jego treści możemy tylko z faktycznego

przebiegu wydarzeń związanych z kolejnymi sukcesjami na tron polski. Opieramy się przy tym

na następujących założeniach apriorycznych.

Po pierwsze zakładamy, że kolejni książęta polscy przestrzegali ustalonego zwyczaju sukce-

syjnego. Przyjmujemy, że jego łamanie nie obyłoby się bez reakcji społeczeństwa, toteż tam,

gdzie takich reakcji brak nie mamy podstaw przypuszczać, że zwyczaj był łamany.

Po wtóre prawo zwyczajowe, inaczej niż stanowione, opiera się na precedensie. Do powsta-

nia zwyczaju konieczny jest co najmniej precedens oraz kilkukrotne powtórzenie precedenso-

wego rozstrzygnięcia. Skoro prawo sukcesyjne dynastii piastowskiej było prawem zwyczajowym,

to zadać sobie należy pytanie: kiedy i w jakich warunkach mogło się ono ukształtować? I drugie,

pokrewne pierwszemu: skąd mogły płynąć ewentualne wzorce do naśladowania przez Piastów?

Wreszcie: w którym momencie dziejowym możemy mówić o ostatecznie ukształtowanym zwy-

czaju sukcesyjnym? Na powyższe pytania z trudem i co najwyżej częściowo tylko możemy od-

powiedzieć.

Na koniec warto również podkreślić, że o ile źródła skąpią nam szczegółowych informacji

na temat całego omawianego okresu, o tyle dla samych jego początków skąpstwo to szczególnie

19 Ibidem, s. 664–665.20 B. Kürbisówna, Dagome iudex – studium krytyczne, [w:] Początki państwa polskiego. Księga Tysiąclecia, t. I,

Poznań 2002, s. 363.

11

daje nam się we znaki. Przeto dla odpowiedzi na kilka pytań, które ukażą się nam w pierwszych

rozdziałach pracy spróbujemy zastosować metodę retrogresywną, która w przypadku badań nad

prawem zwyczajowym ma szczególną rację bytu. Skoro bowiem określone zachowanie było

zwyczajem później, to prawdopodobne jest, że praktykowano je i wcześniej, czy to w formie już

utrwalonego zwyczaju, czy też dopiero zapoczątkowującego go precedensu.

12

Rozdział IPierwsi Piastowie

1. Geneza władzy książęcej

Zanim przejdziemy do szczegółowego omawiania reguł dziedziczenia tronu i ich ewolucji

w toku rozwoju monarchii piastowskiej, wypada wspomnieć, że proces kształtowania się tegoż

tronu początkami swymi sięga rozpadu ustroju rodowego U Słowian nastąpiło w ciągu V, VI

i VII stulecia. W pracy niniejszej omówimy go tylko pokrótce, dla wskazania korzeni, z których

wywodziła się monarchia patrymonialna.

Wraz z migracjami ludności, jakie miały miejsce we wspomnianym okresie dochodziło

do rozluźnienia więzów rodzinnych i wzrostu znaczenia wspólnoty sąsiedzkiej, która na zie-

miach polskich otrzymała nazwę opola. Wspólny interes, jaki jej mieszkańcy mieli w obronie

swych siedzib, skłaniał ich do podjęcia budowy pierwszych grodów, których głównym zadaniem

na tym etapie było zapewnienie ludności schronienia w razie ataku21.

Dzięki upadkowi rodu jako podstawowej jednostki społecznej, która w sposób kolektywny

zarządzała należącym doń majątkiem22, mogła wykształcić się indywidualna własność prywatna.

Początkowo niewielkie zróżnicowanie majątkowe zaczęło się teraz powiększać23. W ten sposób

mogła ukształtować się arystokracja plemienna, przez średniowieczne źródła nazywana primores,

noblies lub optimates24. Zwierzchnią władzę w opolu sprawował wiec wszystkich wolnych miesz-

kańców opola, co było zwyczajem Słowian od czasów najdawniejszych25, chociaż uprawnienia

wszystkich nie były na wiecu jednakowe. Prawo zabrania głosu na zgromadzeniu oraz ustalania

porządku obrad należało tylko do wspomnianej arystokracji, natomiast ogół mieszkańców tylko

zatwierdzał lub odrzucał decyzje podjęte przez elitę26.

Obok wiecu występował wybierany przezeń książę, którego obecność ułatwiała podejmo-

wanie decyzji i który był zdolny objąć przywództwo w czasie konfliktu zbrojnego z sąsiadami.

21 L. Leciejewicz, Słowianie zachodni, Wrocław 1989, s. 93–94.22 Ibidem, s. 90; zob. też: J. Bardach, op. cit., s. 54–55.23 Ibidem, s. 95; zob. też: M. Barański, Dynastia Piastów w Polsce, Warszawa 2006, s. 13.24 L. Leciejewicz, op. cit., s. 97; zob. też: M. Barański, op. cit., s. 13.25 G. Labuda, Słowiańszczyzna zachodnia. Antologia tekstów źródłowych, Poznań 1999, s. 74; zob. też: L.

Leciejewicz, op. cit., s. 97.26 Ibidem, s. 97; J. Bardach, op. cit., s. 60.

13

W czasie pokoju jego władza była jednak ograniczona przez wiec27. W niespokojnych tych cza-

sach konflikty były czymś powszechnym, co pozwalało umacniać władzę książąt. Samo jednak

jej wzmocnienie nie wystarczało jeszcze do powstania państwa. Konieczne było zapewnienie

nadwyżek żywności pozwalających utrzymać ludzi nie zajmujących się uprawą ziemi28. Gdy

to nastąpiło, mogła powstać drużyna, to jest grupa wojowników pozostających stale na rozkazy

księcia, składająca się z najsprawniejszych we władaniu orężem członów plemienia29.

Na przełomie IX i X w. Na rynki zachodnioeuropejskie trafiła znaczna liczba bardzo tam

pożądanych niewolników słowiańskiego pochodzenia. Barański wysunął hipotezę, że większość

żywego towaru dostarczali sami Słowianie, starający się powiększyć swój majątek, napadając

na sąsiadów. Najcenniejszym towarem, jaki można było zdobyć na niezamożnych rolnikach byli

oni sami. To właśnie dochód ze sprzedaży jeńców umożliwił zdaniem Barańskiego wodzom

utrzymanie większych drużyn, które pozwoliły najpierw na wymuszenie trybutu, a później

na regularny podbój okolicznych plemion30. W miarę, jak rośli oni w siłę i konkurowali ze sobą,

tworzyły się zręby państwowości, a grody stały się nie tylko schronieniem, ale także siedzibą

książęcej administracji i drużyny pilnującej wykonywania narzuconych posług przez ujarzmioną

ludność31. Dzięki zależnej tylko od niego drużynie wódz był także w stanie narzucić swoją wolę

wiecowi własnego plemienia, zyskując dzięki temu absolutną władzę. Istniejące już wcześniej

obowiązki wolnych ludzi na rzecz wspólnoty były teraz egzekwowane przez księcia i oprócz

dawnych celów, służyły także utrzymaniu jego drużyny i administracji32. Alternatywne źródło

dochodów stanowiły podejmowane nadal wyprawy, dzięki którym książę zapewniał sobie lojal-

ność wojów, zawsze głodnych sławy i łupów. Wizja ta, chociaż nie znajdująca bezpośredniego

poparcia w skąpym materiale źródłowym, wydaje się spójna i pasuje do dotychczasowej wiedzy

o Słowianach doby plemiennej. Można zatem przyjąć, że podobnie wyglądała działalność

pierwszych polskich książąt.

27 M. Barański, op. cit., s. 14.28 Ibidem, s. 16.29 L. Leciejewicz, op. cit., s. 92–93.30 M. Barański, op. cit., s. 25–26.31 J. Bardach, op. cit., s. 73.32 M. Barański, op. cit., s. 27.

14

2. Pierwsze sukcesje w rodzie piastowskim

Jeżeli, jak to czyni większość współczesnych badaczy, dać wiarę przytoczonej przez Galla

Anonima liście dynastycznej pierwszych Piastów, to przyjąć należy, że działalność ta rozpoczęła

się w połowie IX w.33 Jak wyglądały reguły dziedziczenia w tym pierwotnym okresie, prześledzić

nie możemy z braku źródeł. Możemy jednak łatwo domyślić się, że z początku takich reguł

w ogóle nie było, zanim ich praktyka nie wypracowała. Zatem okres pierwszych Piastów – po-

przedników Mieszka I to czas formowania się zwyczaju sukcesyjnego w dynastii. Niestety,

nie podobna powiedzieć czegokolwiek o okolicznościach, w jakich ten proces zachodził. Może-

my natomiast zadać sobie pytanie, czy trzy sukcesje (z Siemowita na Lestka, z Lestka na Siemo-

mysła i z Siemomysła na Mieszka I) wystarczyły, aby taki spójny i konsekwentnie przestrzegany

zwyczaj się ukształtował.

Wydaje się, że podstawowa zasada rządząca dziedziczeniem w rodzie piastowskim mogła,

a nawet musiała była już wtedy się ukształtować. Niestety, nie wiemy nic o bocznych liniach

rodu Piastów z tego okresu, toteż nie możemy wyrobić sobie poglądu na kwestię, czy zaistniały

wówczas precedensowe rozstrzygnięcia w kwestii zaopatrywania niepanujących członków dyna-

stii. Nie mamy też pojęcia, jak ta zasada brzmiała, ponieważ z każdego pokolenia znamy tylko

po jednym Piaście, przeto nie mamy pojęcia, czy występowały jakiekolwiek problemy sukcesyj-

ne. Możemy się jedynie domyślać, że tak było, gdyż niepodobieństwem wydaje się jakoby za-

równo Siemowit, jak i Lestek spłodzili tylko po jednym synu, natomiast co do Siemomysła wie-

my z całą pewnością, że miał ich przynajmniej trzech, jak się to w dalszej części pracy okaże.

Nie znamy przebiegu kształtowania się zwyczaju sukcesyjnego, ale znając zarówno jego wy-

nik, który się nam w dalszej części pracy objawi, jak również punkt wyjścia, zarysowany pokrót-

ce powyżej, będziemy mogli i sam proces postarać się naszkicować.

Stwierdziliśmy już, że instytucja księcia wywodzi się od obieranego doraźnie wodza, wokół

którego z czasem zaczęła gromadzić się stała drużyna. A zatem pionierzy na ścieżce państwo-

twórczej byli wybierani przez podległą im społeczność. Władzę swoją narzucili poddanym

przy pomocy drużyny i z tą chwilą przestali być wybierani. Powstaje w takim razie pytanie,

kto lub co decydowało o następstwie? Z całą pewnością wódz utrzymywał swą władzę dzięki

autorytetowi, jakim cieszył się w drużynie oraz podległej mu ludności. Przeto naturalne wydaje

33 Ibidem, s. 29-30; zob. też: T. Grudziński, Zagadnienie podziałów..., s. 10; K. Jasiński, Rodowód pierwszych Piastów, Warszawa 1992, s. 45–46; H. Łowmiański, Dynastia Piastów we wczesnym średniowieczu, [w:] Początki państwa polskiego. Księga tysiąclecia, t. I, Poznań 2002, s. 112.

15

się, że po jego śmierci wybierano wodzem-księciem kogoś z jego rodziny, wierząc w dziedzicz-

ność takich cech jak zdolności przywódcze. Możliwe jest również, że sam wódz na łożu śmierci

swym autorytetem wskazywał następcę. Która z tych hipotez jest właściwsza, niepodobna

na razie rozstrzygnąć, przeto pozostawmy problem na razie, a spróbujmy się z nim zmierzyć

w zakończeniu naszych rozważań, gdy znać już będziemy dokładnie wyniki procesu kształtowa-

nia się prawa sukcesyjnego.

3. Sytuacja za panowania Mieszka I

O wstąpieniu na tron książęcy Mieszka I nie mamy bezpośrednich przekazów źródłowych.

Wiemy natomiast, że powierzał on dowództwo nad wojskiem swoim braciom34, co oznacza,

że był z nimi w dobrych stosunkach. Wysnuć stąd można wniosek, że sukcesja po jego po-

przedniku odbyła się bez wstrząsów i konfliktów. Bracia nie mogli kwestionować praw Mieszka

do tronu, gdyż w takiej sytuacji trudno sobie wyobrazić, by książę postawił ich na czele swej ar-

mii35. Nic także nie wskazuje na to, żeby którykolwiek z nich (a było ich przynajmniej dwóch,

a może i, jak dawniej sądzono, trzech36) posiadał wydzieloną część ojcowizny. Jakkolwiek brak

na to bezpośrednich dowodów, nic nam nie wiadomo o jakichkolwiek księstwach dzielnicowych

w tej epoce, a co więcej regest Dagome iudex głosi, że Mieszko I Oda przekazali pod opiekę pa-

pieską unam civitatem i n i n t e g r o que vocatur Schignezne37. Jeśliby bracia Mieszka I byli niezależny-

mi książętami, nie dowodziliby oni jego wojskiem. podobnie rzecz by się miała, gdyby posiadali

oni dzielnice, które zostałyby im następnie odebrane38. Wynika stąd, że Mieszko I był jedynym

spośród braci uprawnionym do władania ojcowizną i to ojcowizną niepodzieloną. Istnieje

wprawdzie jeszcze ta możliwość, że bracia Mieszka I posiadali dzielnice, które wskutek ich bez-

potomnej śmierci przeszły na księcia. Jedynym faktem mogącym potwierdzać taką tezę jest cał-

kowite milczenie źródeł na temat ich potomstwa39, co jednak nie jest argumentem zbyt moc-

34 Kronika Thietmara, red. M. Z. Jedlicki, Kraków 2005, ks. II, rozdz. 29; Widuchowski Sachsenhausen Adalberts Fortsetzung der Chronik Reginos Liutprands Werke, pod. red. p. Hirsch, M. Büdinger, Darmstadt 1977, ks. III, rozdz. 66.

35 T. Grudziński, Zagadnienie podziałów..., s. 10.36 O. Balzer, Genealogia Piastów, Kraków 2006, s. 57–62; K. Jasiński, op. cit., s. 71–72; H. Łowmiański,

Dynastia..., s. 126.37 B. Kürbisówna, Dagome iudex – studium krytyczne, [w:] Początki państwa polskiego. Księga tysiąclecia,

Poznań 2002, s. 395.38 T. Grudziński, Zagadnienie podziałów..., s. 11.39 H. Łowmiański, Dynastia..., s. 126.

16

nym. Pytanie o podstawę tych jego uprawnień, z braku danych, pozostawiamy na razie bez od-

powiedzi, obiecując powrócić do niego, gdy sytuację rozjaśnią nam późniejsze wydarzenia.

4. Sukcesja po Mieszku I według relacji Thietmara z Merseburga

Sukcesja po Mieszku I nie przebiegała już tak spokojnie. Pretendentów do korony książęcej

było, o ile nam wiadomo, trzech. pierwszym z nich był oczywiście Bolesław Chrobry, pierwo-

rodny syn Mieszka I. Pozostali to Mieszko i Lambert, synowie księcia z drugiego małżeństwa

z margrabianką Odą40. Wymienia ich regest Dagome iudex natomiast Thietmar z Merseburga,

wspomina prócz nich jeszcze jednego syna, imieniem Świętopełk41. Ten ostatni wedle opinii

uczonych zmarł jednak jeszcze przed ojcem42.

Kroniki polskie i zagraniczne podają, że Mieszko I zmarł 25 maja 992 roku43. O następ-

stwach tego wydarzenia najstarsza rodzima Kronika polska autorstwa Galla Anonima przekazuje

tylko, że sławny Bolesław (…) po jego [to jest Mieszka I – przyp. Aut.] śmierci po męsku rządził króle-

stwem44. Można by sądzić na tej podstawie, że prawym sukcesorem Mieszka I był jego pierwo-

rodny syn. podejrzenia w tej kwestii muszą się jednak zrodzić pod wpływem lektury kroniki

Thietmara, który przekazał, co następuje:

25 maja roku Pańskiego 992, w dziesiątym roku panowania Ottona III, wspomniany wyżej książę

Mieszko, sędziwy wiekiem i gorączką zmożony, przeniósł się z tego miejsca wygnania do wiekuistej ojczy-

zny, pozostawiając swoje państwo do podziału między kilku książąt. Z lisią chytrością złączył je potem

w jedną całość syn jego, Bolesław, wypędziwszy macochę i braci oraz oślepiwszy swych zaufanych Odylena

i Przybywoja. Onże Bolesław, aby tylko samemu panować, podeptał wszelkie prawo i sprawiedliwość45.

Chcąc zachować konieczną w nauce precyzję, winniśmy na wstępie zwrócić uwagę na drob-

ną nieścisłość w tłumaczeniu. W tekście oryginalnym nie ma bowiem mowy o kilku książętach

(reliquens regnum suimet plurimus dividendum46). Wyraz „książę” nie pada tam ani razu, natomiast

40 Ponieważ Thietmar z Merseburga (patrz poniżej) wymienia tylko jednego z nich, powstała teoria, że w regeście Dagome iudex imiona te oznaczają tę samą osobę. Już O. Balzer, Genealogia..., s. 102–103 udowodnił, że jest to niepodobieństwem.

41 Kronika Thietmara, IV, 57; B. Kürbisówna, op. cit., s. 395.42 O. Balzer, Genealogia..., s. 104–105; K. Jasiński, op. cit., s. 102; T Grudziński, Zagadnienie podziałów...,

s. 11.43 O. Balzer, Genealogia..., s. 50; M. Barański, op. cit., s. 59.44 Gall Anonim, Kronika polska, red. R. Grodecki, Wrocław 1982, ks. I, rozdz. 6.45 Kronika Thietmara, IV, 58.46 Ibidem, IV, 58.

17

słowo plures ściśle rzecz ujmując po łacinie oznacza „więcej niż jednego”, a zatem może to być

„kilku”, jak chce Jedlicki, ale równie dobrze możemy przeczytać „wielu” albo „licznych”. Oczy-

wiście zgadzamy się z tłumaczem, że w tym wypadku słowo „kilku” jest bardziej na miejscu, pa-

miętamy bowiem, że kandydatów do schedy było dokładnie trzech. Warto jednak mieć na uwa-

dze wspomnianą subtelność znaczeniową wyrazu plures.

Niezbyt pochlebne świadectwo wystawił biskup merseburski Bolesławowi. Pamiętać jednak

musimy, że kronikarz ten w ogóle niechętny był temu władcy, czemu zresztą trudno się dziwić

zważywszy na stosunki tego ostatniego z cesarstwem47. Na podstawie tego fragmentu przyjmuje

się zwykle, że Mieszko I rzeczywiście podzielił kraj między synów48. Łowmiański, jak i inni ba-

dacze, podkreślając na ogół dobre poinformowanie Thietmara o sprawach polskich, opowiadał

się również za uznaniem rzetelności tej relacji. Podpierał ją dodatkowo regestem Dagome iudex,

którym zajmiemy się jeszcze niżej49.

Sprzeciwia się temu Grudziński, podnosząc, że Thietmar napisał reliquens regnum suimet pluri-

mus dividendum zamiast regnum suimet divisit50. Argument wspomnianego uczonego wydaje nam się

mało przekonywający, bowiem takie a nie inne sformułowanie Thietmara wynikać mogło cho-

ciażby z chęci ubarwienia języka kroniki i niekoniecznie musiało oznaczać, że Mieszko, umiera-

jąc, pozostawił swe księstwo na pastwę losu i zachłanności synów. Tym niemniej słusznie wyra-

ża on wątpliwości co do wiarygodności przekazanej przez biskupa informacji. Podnosi on bo-

wiem, że informatorami Thietmara w tej kwestii byli najprawdopodobniej Oda lub jej synowie,

wygnani z Polski przez Chrobrego51. Łowmiański napisał o biskupie merseburskim, że jeśli po-

pełniał błędy, to wskutek złej informacji52 i nie inaczej mogło być w tym przypadku. Nie byłoby

dla nas niczym dziwnym, gdyby przedstawili oni kronikarzowi zafałszowany obraz sytuacji

w Polsce. Może na to wskazywać użycie przez Thietmara właśnie wyrazu plurimus zamiast tribus

dla podkreślenia wagi występku Bolesława. Niestety, w przeciwieństwie do Grudzińskiego

nie potrafimy na tej tylko podstawie z pełnym przekonaniem powiedzieć, że podziału państwa

po śmierci Mieszka I nie było.

47 T. Grudziński, Zagadnienie podziałów..., s. 12–13.48 J. Adamus, O rodowej teorii..., s. 117; H. Łowmiański, Dynastia..., s. 148; M. Barański, op. cit., s. 58;

S. Trawkowski, Monarchia Mieszka I i Bolesława Chrobrego, [w:] Polska pierwszych Piastów. państwo. Społeczeństwo. Kultura, pod red. T. Manteuffla, Warszawa 1974, s. 143–144; G. Labuda, Studia nad początkami państwa polskiego, t. II, Poznań 1988, s. 252–255.

49 H. Łowmiański, Król Bolesław II..., s. 169.50 T. Grudziński, Zagadnienie podziałów..., s. 13.51 Ibidem, s. 13–14.52 H. Łowmiański, Król Bolesław II..., s. 169.

18

5. Regest Dagome iudex

Mamy do dyspozycji jeszcze jedno źródło – wspomniany już regest Dagome iudex, choć ist-

nieją spore wątpliwości co do tego, czy w ogóle można na nim polegać. Przeciwko niemu prze-

mawia fakt, że dysponujemy zaledwie streszczeniem dokumentu wystawionego przez Mieszka I,

w sześciu odpisach sporządzonych dopiero w II połowie XII w.53 Ponadto kolejni kopiści bar-

dzo słabo orientowali się w tym, co przepisywali, a w takiej sytuacji łatwo o omyłkę, których

zresztą w dokumencie nie brakuje54. Co więcej, Chrzanowski podejrzewa nawet, że mamy

do czynienia z fałszerstwem, mającym uzasadnić roszczenia Czech do zwierzchnictwa nad zie-

mią Krakowską poprzez wyłączenie jej z granic Schignesne civitatis55. Warto jednak zauważyć, że

wszystkie wymienione wady omawianego źródła nie przeszkodziły Łowmiańskiemu napisać, że

Dokumen (a raczej jego regest) zachowany zgodnie ze swym przeznaczeniem w regestach laterańskich, odznacza

się ścisłością danych i stanowi wiarygodne świadectwo historyczne56

Spróbujmy jednak mimo powyższych zastrzeżeń posłużyć się i tym źródłem, aby nieco le-

piej naświetlić wydarzenia 992 roku. Przyjmuje się w nauce, że to właśnie dokonana omawia-

nym dokumentem darowizna na rzecz Stolicy Apostolskiej zapoczątkowała płacenie przez Pol-

skę tak zwanego świętopietrza57. Możliwych celów przyświecających Mieszkowi I przy wysta-

wianiu dokumentu wskazano już w literaturze sporo. By wymienić najważniejsze, miał on już

to chronić prawa synów Ody do przyznanego im dziedzictwa (Bolesław miał wedle tej koncep-

cji wcześniej otrzymać swoją część ojcowizny w postaci Małopolski)58, już to zapewnić księciu

polskiemu koronę królewską lub przynajmniej zgodę na kreację arcybiskupstwa59. Jeżeli chodzi-

ło o cel pierwszy, to podnieść należy, że w owym czasie papież politycznie nic poza Rzymem

nie znaczył60, a nadto jeszcze rozważyć, dlaczego najstarszy z braci, nie będący przecież wystaw-

cą, pogwałcił powierzony rzekomo papieskiej opiece porządek dziedziczenia, a nie zaniechał

płacenia obiecanego świętopietrza? Nie ze strachu przecież, bowiem znaczenie papiestwa

53 Z wyjątkiem odpisu zawartego w Kodeksie Watykańskim Vaticanus Lat. 3833. B. Kürbisówna, op. cit., s. 365, 387.

54 T. Grudziński, Zagadnienie podziałów..., s. 11. Chrzanowski posunął się nawet do posądzenia kopisty o analfabetyzm (zob. W. Chrzanowski, Kronika Słowian, t. II, Kraków 2008, s. 220).

55 Ibidem, s. 220.56 H. Łowmiański, Król Bolesław II..., s. 168.57 G. Labuda, Mieszko I, 2005, s. 268.58 M. Barański, op. cit., s. 58–59; zob. też: G. Labuda, Studia..., s. 253.59 G. Labuda, Mieszko I, s. 268; zob. też: H. Łowmiański, Początki Polski, t. V, Warszawa 1973, s. 603,

Idem, Król Bolesław II..., s. 168.60 Ibidem, s. 602.

19

na ówczesnej arenie politycznej było jeszcze nikłe. Wobec tego musielibyśmy chyba przyjąć,

że Bolesław był niespełna rozumu, a nie wymaga chyba szerszego uzasadnienia pogląd, że było-

by to stwierdzenie mocno ryzykowne.

Nie przeszkadza nam to jednak poczynić jeszcze jedną uwagę: tę mianowicie, że regest ten

osobliwie wymienia – zdaniem większości badaczy – Kraków poza granicami Schignesne civitatis61,

podczas gdy gród ten musiał należeć do Polski już w latach siedemdziesiątych X w. Tylko w ta-

kim przypadku bowiem mógł on nie wejść w skład diecezji Praskiej lub Morawskiej, które

utworzone zostały w latach 973 i 975. A gdyby wszedł w skład którejś z nich, to tym samym

znalazłby się pod kościelnym zwierzchnictwem Moguncji, którego to zwierzchnictwa abp Wili-

gis musiałby się zrzec w roku 1000. Zapewne nie byłby chętny po temu, a nic o jego sprzeciwie

nie wiemy62. Skoro więc najpóźniej w 975 roku Kraków należy już do Polski, a w 991, kiedy wy-

stawiono dokument będący podstawą regestu Dagome iudex, już do niej nie należy to mógł od-

paść tylko wskutek wojny lub podziału kraju. O jakiejkolwiek wojnie w schyłkowych latach pa-

nowania Mieszka I źródła milczą, przeto tekst regestu wyraźnie wskazuje na dokonany podział

kraju.

Wszystko to jednak – podkreślmy to z całą mocą – opiera się na założeniu wiarygodności

regestu Dagome iudex, która, jak wyżej wskazaliśmy, nasuwa wiele wątpliwości. Pewnym potwier-

dzeniem tej tezy może być fakt – tym razem już nie budzący większych zastrzeżeń – że również

Kraków jako własną dzielnicę jeszcze za rządów ojca otrzymał Mieszko II63, o czym dalej bę-

dzie jeszcze mowa.

Przeciwko niej natomiast przemawia następująca wątpliwość: skoro Bolesław otrzymał

od ojca Kraków w samodzielne władanie, to dlaczego zamiast podobne dzielnice przyznać po-

zostałym swym synom, Mieszko pozostawił im całość państwa niejako „na spółkę”, prawdopo-

dobnie pod regencją Ody? Wyjaśnieniem tej sprawy może być podniesiony wyżej fakt małolet-

niości Mieszka I Lamberta oraz tylko jedna regentka do opieki nad całością – w osobie wdowy

po księciu. Być może Mieszko I pozostawił jej dokładne wskazówki co do podziału reszty kraju

między synów, gdy dorosną64? Jest to jednak tylko hipoteza i to w dodatku zbudowana na innej

61 S. Kętrzyński, Polska X–XI w., Warszawa 1961, s. 196; zob. też: G. Labuda, Pierwsze państwo polskie, Kraków 1989, s. 23; W. Chrzanowski, op. cit., s. 219.

62 S. Kętrzyński, op. cit., s. 193–194. Warto wspomnieć, że Labuda na podstawie rozbioru fragmentów kronik Thietmara i Kosmasa przyjął rok 990 jako datę podboju Małopolski przez Mieszka I (G. Labuda, Pierwsze..., s. 21–22).

63 G. Labuda, Mieszko II, Kraków 2008, s. 35–36.64 Tak zdaje się sugerować M. Barański, op. cit., s. 58.

20

– wysoce niepewnej hipotezie – i jako taka nie może być zbyt przekonywująca.

W związku z powyższym powstrzymamy się na razie od kategorycznego określenia sytuacji

prawnej państwa po zgonie Mieszka I w nadziei, że sprawę tę rozjaśnią nam nieco dalsze rozwa-

żania. Możemy sobie na to pozwolić tym bardziej, że stan faktyczny nie budzi żadnych zastrze-

żeń: już wkrótce całe państwo znajduje się ponownie w ręku jednego człowieka, Bolesława

Chrobrego.

21

Rozdział IIBolesław I i jego potomkowie

1. Korona królewska

Koronacja Bolesława Chrobrego na króla Polski nastąpiła w 1025 roku, prawdopodobnie

na Wielkanoc65, na krótko przed jego śmiercią, która miała nastąpić 17 czerwca tegoż roku66.

Koronacja ta w Cesarstwie została uznana za uzurpację, a prawa władców Polski do korony

były tam kwestionowane67. Z tej przyczyny pozycja międzynarodowa Polski nie uległa wzmoc-

nieniu wskutek tego wydarzenia, a być może, że uległa wręcz osłabieniu. Z pewnością jednak,

jak słusznie zauważył Łowmiański, korona znacząco podniosła prestiż wewnętrzny dynastii.

Utwierdzała też prawa Mieszka II jako jedynego sukcesora, który według większości badaczy

koronowany został na króla Polskie jeszcze za życia ojca68.

Wśród następstw koronacji królewskiej Bolesława warto wymienić jeszcze hipotezę Labudy,

który sądził, że fakt ten zasadniczo zmienił status państwa polskiego, czyniąc je niepodziel-

nym69. W przypuszczeniu tym uczony oparł się na założeniu, że Mieszko I dokonał podziału

kraju między synów70, co jak pokazaliśmy wyżej, jest sprawą dyskusyjną, natomiast Bolesław

uczynił wprost przeciwnie. Z poglądem tym nie zgadzał się Kętrzyński71. My zaś rozprawimy

się z nim ostatecznie w podsumowaniu naszych rozważań, przyjmując go na razie jako hipote

zę.

65 O. Balzer, Genealogia..., s. 75–76; H. Łowmiański, Dynastia..., s. 149.66 K. Jasiński, op. cit., s. 8367 O. Balzer, Genealogia..., 77; zob. też: M. Barański, op. cit., s. 95–96, H. Łowmiański, Król Bolesław II...,

s. 170.68 Idem, Dynastia..., s. 150; T. Grudziński, Zagadnienie podziałów..., s. 16. Wspomnieć tu należy

opozycyjne stanowisko: J. Natanson-Leski, Rozwój terytorialny Polski od czasów najdawniejszych do okresu przebudowy państwa w latach 1569–1572, Warszawa 1964, s. 31.

69 G. Labuda, Pierwsze..., s. 52; Podobne stanowisko zdaje się zajmować: H. Łowmiański, Król Bolesław II..., s. 169–170.

70 Idem, Studia..., s. 290, 293.71 S. Kętrzyński, op. cit., s. 376.

22

2. Następstwo po Bolesławie I

Inaczej niż w przypadku poprzednim, brak jest choćby cienia przekazu świadczącego

o tym, że Bolesław podzielił swój kraj między synów, a tych miał, jak wiemy, trzech. Ich imiona

to kolejno: Bezprym, Mieszko i Otto72. Balzer przypuszczał, że istniał także czwarty, najstarszy

ze wszystkich syn, wymieniony w Żywocie św. Romualda73, jednak źródło to nie wymienia imienia

wspomnianego syna, a inne milczą na jego temat, z czego Jasiński wysnuł wielce prawdopodob-

ny wniosek, że chodziło tu o Bezpryma74.

Podobnie jak w poprzednim pokoleniu dynastii, tak i w tym mamy do czynienia z najstar-

szym synem pochodzącym z innego małżeństwa niż pozostali. Bezprym był synem nieznanej

z imienia Węgierki. Nie ma w nauce zgodności, czy była ona córką Gejzy75, czy raczej pomniej-

szego księcia tego kraju, aczkolwiek ten drugi przypadek łatwiej uzasadnia rychłe jej odsunięcie

przez małżonka, pomimo że urodziła syna76. Ze względu na krótki czas trwania tego mariażu,

Bezprym musiał się urodzić w 986 lub 987 roku77, a jeżeli uznajemy go za syna Chrobrego

wspomnianego przez Żywot św. Romualda, to wypadnie przyjąć raczej tę pierwszą datę. Pozostali

dwaj synowie króla Bolesława zrodzili się z córki księcia Dobromira, imieniem Emnilda78. Star-

szy z nich, Mieszko, który przyjął też zachodnie imię Lamberta, przyszedł na świat w roku

99079, natomiast Otto – ok. 100080.

Nadto Roczniki Hildesheimski i Rocznik Magdeburski poświadczają istnienie stryjecznego brata

wyżej wymienionych, a więc syna któregoś z przyrodnich braci Bolesława Chrobrego: Mieszka

lub Lamberta. Dają mu te źródła na imię Dytryk i nic już więcej o nim nie przekazują poza tym,

że uczestniczył on w podziale kraju dokonanym przez Konrada II po powrocie Mieszka II

z wygnania, o czym będzie jeszcze mowa81. Jakkolwiek nie był on synem zmarłego króla, nie da

się wykluczyć, że i jemu zgodnie ze zwyczajem przysługiwały jakieś prawa do tronu. Fakt,

że nie wiemy nic o stryjecznych braciach ani Bolesława, ani Mieszka I, ani też ich poprzedni-

72 Kronika Thietmara, IV, 58; O. Balzer, Genealogia..., Tablica II; S. Kętrzyński, op. cit., s. 376.73 Ibidem, s. 116.74 K. Jasiński, op. cit., s. 105–106. Sprzeciwiał się temu O. Balzer, Genealogia..., s. 118–119.75 O. Balzer, Genealogia..., s. 82.76 S. Zakrzewski, Bolesław Chrobry, Kraków 2006, s. 73.77 O. Balzer, Genealogia..., s. 118; zob. też: S. Zakrzewski, op. cit., s. 74; K. Jasiński, op. cit., s. 107.78 Kronika Thietmara, IV, 58.79 O. Balzer, Genealogia..., s. 121-122.80 Ibidem, s. 135.81 Ibidem, s. 111–112.

23

ków, nie wyklucza jeszcze ich istnienia, a gdyby rzeczywiście oni istnieli, razem z nimi powstał-

by precedens w sprawie prawa bocznych linii dynastii do tronu. W przeciwnym przypadku z ta-

kim precedensem mielibyśmy do czynienia właśnie w chwili śmierci Bolesława, co tym bardziej

czyni osobę Dytryka jako potencjalnego następcy godną rozważenia.

Jak wyżej wspomnieliśmy, źródła zachowują całkowite milczenie na temat jakichkolwiek

podziałów kraju po śmierci Bolesława, z czego wnosić musimy, że taki podział po prostu

nie miał miejsca. A zatem jak dotąd – a jest to już piąta sukcesja w rodzie Piastów – z wyjąt-

kiem niejasnej sprawy spadku po Mieszku I, nie widzimy we wczesnośredniowiecznej Polsce na-

wet precedensu, nie mówiąc już o zakorzenionym zwyczaju dzielenia kraju. Taki precedens

z całą pewnością nastąpił nieco później. Zanim jednak o tym opowiemy, cofnąć się musimy

o ponad dekadę wstecz, do roku 1013, kiedy to spadkobierca Bolesława, Mieszko Lambert po-

jął za żonę Rychezę, córkę palatyna reńskiego, Ezzona i Matyldy, córki cesarza Ottona II82.

3. Mieszko II

Względy prestiżowe, a także konieczność przygotowania Mieszka do następstwa po ojcu

kazały zapewnić mu jakąś szkołę rządzenia. Taką „szkołą”, jak dowodzi Labuda, z dużym praw-

dopodobieństwem mogła być własna dzielnica ze stolicą w Krakowie83. Wspomniany uczony

uznał to również za argument świadczący o tym, że takie wydzielenie dzielnicy następcy tronu

miało już wcześniej miejsce w przypadku Bolesława Chrobrego, któremu ojciec również jeszcze

za swego życia miał wydzielić dzielnicę, również ze stolicą w Krakowie84. Wskazaliśmy już

w poprzednim rozdziale nasze wątpliwości względem tej tezy, których nie będziemy w tym

miejscu powtarzać. W obecnie omawianym przypadku nie mamy już podobnych wątpliwości,

a fakt wydzielenia Mieszkowi II – i tylko jemu – dzielnicy i to zanim jeszcze Bolesław przy-

wdział królewską koronę świadczy o tym, że był on jedynym spośród trzech synów przewidzia-

nych przez Chrobrego jako następca. Skoro tak, to wbrew wspomnianej na początku tego roz-

działu tezie Labudy, podzielność, czy niepodzielność państwa nie miała nic wspólnego z koroną

królewską. Jak dotąd mamy więc dwa przypadki pozostawienia w spadku państwa niepodzielo-

nego (Ziemomysł oraz Bolesław Chrobry) oraz jeden przypadek hipotetycznego i wątpliwego

82 Ibidem, s. 126–127.83 G. Labuda, Mieszko II, s. 35–36.84 Ibidem, s. 36; Idem, Pierwsze...., s. 49.

24

podziału między spadkobierców, dokonanego przez Mieszka I.

4. Bezprym

Panowanie Mieszka II nie trwało nieprzerwanie do jego śmierci. Po wyniszczających woj-

nach z Cesarstwem na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych XI w., będących zresztą kul-

minacją konfliktu zapoczątkowanego jeszcze przez Bolesława Chrobrego, w 1031 roku

od wschodu na Polskę ruszył książę kijowski, Jarosław Mądry. U jego boku powrócił do Polski,

Bezprym85, który udał się na Ruś prawdopodobnie wygnany z kraju przez brata86.

Bezprym osadzony na tronie przez Jarosława Mądrego okazał się władcą okrutnym. we-

dług Roczników Hildesheimskich krwawo rozprawił się ze sprzyjającą Mieszkowi II opozycją we-

wnętrzną. Wkrótce potem został zamordowany przez swych poddanych87. Jest to pośrednie

świadectwo, że Bezprym nie miał żadnych praw do tronu polskiego. Gdyby takowe posiadał,

z pewnością znaleźliby się jego poplecznicy. Tymczasem wolno nam przypuszczać, że jego pa-

nowanie opierało się wyłącznie na przemocy wprowadzonej przy pomocy żołnierzy ruskich.

Gall Anonim w ogóle przemilcza cały ten epizod88, co również może pośrednio świadczyć

o bezprawności czynu Bezpryma. Naturalne wydaje się bowiem, że jako piewca chwały domu

piastowskiego, ale także moralizator, kronikarz nie chciał wspominać o haniebnej uzurpacji,

która mogłaby dać zły przykład poddanym jego chlebodawcy. Wynika z tego, że nikt inny, tylko

Mieszko II miał prawo do objęcia schedy po ojcu. Zważywszy zaś, że był to średni syn Bolesła-

wa Chrobrego, przyjąć musimy, że źródłem jego praw do korony była decyzja ojca.

Zanim przejdziemy do omówienia dalszego toku wypadków, jeszcze jedno wydarzenie

z okresu rządów Bezpryma zasługuje na naszą uwagę. Chodzi oczywiście o odesłanie korony

królewskiej cesarzowi. Przyjmuje się powszechnie, że to właśnie Bezprym, wydalając z kraju

Rychezę z Kazimierzem, nakazał im oddać insygnia koronacyjne, które, jak pamiętamy, wedle

głoszonej przez dwór cesarski opinii były noszone przez polskich władców bezprawnie89. Mnie-

manie to opiera się na dwóch relacjach źródłowych: Rocznika hildesheimskiego oraz zapisków

z klasztoru w Brauweiler, z których pierwsze podaje, że Bezprym odesłał przez Rychezę insy-

85 M. Barański, op. cit., s. 98.86 G. Labuda, Mieszko II, s. 67–68.87 M. Barański, op. cit., s. 98; G. Labuda, Mieszko II, s. 69.88 G. Anonim, op. cit., I, 18.89 M. Barański, op. cit., s. 99; G. Labuda, Pierwsze..., s. 53; Idem, Mieszko II, s. 71.

25

gnia koronacyjne cesarzowi, zaś drugi wspomina o rozwodzie tej ostatniej z małżonkiem i od-

daniu korony swojej i małżonka w darze Konradowi II90.

Mając powyższą opinię za zasadną, spróbujmy jednak pokusić się o inne spojrzenie na spra-

wę. Głównym motywem, jaki przypisywano Bezprymowi, gdy odsyłał koronę była chęć przy-

podobania się cesarzowi i zyskania jego poparcia. Był on, jak już stwierdziliśmy uzurpatorem

na tronie i wobec silnej opozycji wewnętrznej mógł chcieć zapewnić sobie wsparcie nie tylko

ruskie, ale i cesarskie. Z drugiej jednak strony wątpliwe wydaje się, czy pozwoliłby on opuścić

kraj królowej i prawowitemu następcy tronu. Wiedział przecież, że może się to skończyć po-

wrotem pretendenta, dokładnie w taki sam sposób, w jaki on sam na tronie zasiadł. Przeto po-

dobniejsze do prawdy wydaje się, że Rycheza samowolnie uciekła z kraju jeszcze przed przyby-

ciem Bezpryma do stolicy i zabrała z sobą Kazimierza oraz insygnia koronacyjne, nie chcąc aby

nosił je uzurpator, nie mający żadnych do nich praw. Jeżeli, jak podaje brauweilerczyk, była

przy tym skłócona z małżonkiem, to naturalne jest, że nie chciała zachować korony dla niego,

ani dla syna, którego według relacji Anonima sama namawiała do pozostania w Cesarstwie91.

Wydaje się wobec tego prawdopodobne, że to nie Bezprym, ale sama Rycheza była inicjatorką

przekazania insygniów koronacyjnych Konradowi.

5. Podział kraju decyzją cesarza Konrada II

Po upadku Bezpryma, Mieszko II wyjechał z Czech (dokąd zbiegł przed wojskami Jarosła-

wa Mądrego) i udał się do cesarza. Ukorzywszy się przed nim i zrzekłszy się praw do korony

królewskiej, otrzymał odeń wsparcie w dziele odzyskiwania władzy w Polsce. Jest to kolejny ar-

gument za tym, że to Rycheza, a nie Bezprym podjęła decyzję o wywozie insygniów koronacyj-

nych. Dlaczego bowiem Konrad II miałby wspierać księcia, z którym uprzednio tyle walk sto-

czył przeciw temu, który tak uniżenie wobec niego wcześniej się zachował?

Cesarz postanowił też, że państwo to ma zostać podzielone między Mieszka II, jego brata

Ottona oraz ich stryjecznego brata, Dytryka92. Ten ostatni miał być synem któregoś z młod-

szych synów Mieszka I: prawdopodobnie Mieszka lub Lamberta93. Labuda przypuszcza, jakoby

90 Ibidem, s. 70–71.91 G. Anonim, op. cit., I, 19.92 M. Barański, op. cit., s. 99; G. Labuda, Mieszko II, s. 97.93 O. Balzer, Genealogia..., s. 111.

26

Otto otrzymał dla siebie dzielnicę śląską już za panowania Bezpryma94, natomiast za przeciw-

nym twierdzeniem, bardziej naszym zdaniem do prawdy podobnym, opowiedział się Grudziń-

ski95. Rozważmy teraz znaczenie tych faktów.

Polska została podzielona decyzją cesarza jako kraj faktycznie (choć zapewne nie prawnie)

mu podległy z racji tego, że to jego siła zbrojna przywróciła porządek i panowanie dynastii.

Po raz pierwszy mamy więc do czynienia z nie budzącym żadnych wątpliwości podziałem kraju

między członków domu panującego. Jaki cel mógł przyświecać cesarzowi w takim postępowa-

niu? Zapewne dążył do osłabienia i łatwiejszego kontrolowania poczynań sąsiada, który

w ostatnich latach tylu cesarstwu przysporzył kłopotów. Inaczej Bolesław Chrobry – ten umie-

rając pozostawił niepodzielny kraj jednemu synowi, by zapewnić mu siłę niezbędną dla utrzy-

mania zdobyczy ojca. Dostrzegamy tu więc przeciwstawne działanie dwóch sił: prawo sukcesyj-

ne, z woli Bolesława wzmacnia kraj, pozostawiając władcy swobodę wyboru następcy, podczas

gdy zewnętrzna interwencja cesarska depcze to prawo, by Polskę osłabić i podporządkować. Jest

to jak na razie tylko hipoteza, wydaje się jednak, że lepiej niż inne pasuje ona do przedstawione-

go toku wypadków.

Wkrótce potem, w roku 1033, jak donoszą źródła, obydwaj wasale Mieszka II umierają

i całe państwo znajduje się ponownie w ręku jednego Piasta96. W roku kolejnym zmarł także

i Mieszko II97.

94 G. Labuda, Mieszko II, s. 71.95 T. Grudziński, Zagadnienie podziałów..., s. 17.96 M. Barański, op. cit., s. 99.97 O. Balzer, Genealogia..., s. 125; T. Wasilewski, Zapomniane przekazy kronikarskie o Bolesławie Mieszkowicu.

O nie – Gallowe pojmowanie wczenych dziejów Polski, „Przegląd Historyczny”, t. LXXX, z. 2, Warszawa 1989, s. 233.

27

6. Sprzeczne wiadomości na temat synów Mieszka II

W przypadku sukcesji po Mieszku II już wstępne zagadnienie w postaci ustalenia listy po-

tencjalnych spadkobierców księcia przysparza nam niemałych trudności. Z całą pewnością wie-

my o jednym synu Mieszka II i Rychezy, Kazimierzu, nazwanym przez Galla Anonima Odnowi-

cielem (Restaurator Poloniae). Z drugiej strony szereg źródeł wskazuje na możliwość istnienia in-

nego jeszcze syna Mieszka, chociaż nie ma nawet pewności co do tożsamości jego matki.

Na tym gruncie już od XIX w. powstają koncepcje dające Mieszkowi II drugiego jeszcze syna.

Ponieważ nie ma ostatecznej zgody wśród uczonych, a sprawa jest dla naszego tematu niezwy-

kle istotna, wypada nam również zabrać głos w tej sprawie.

Z dotychczasowymi koncepcjami autorstwa, między innymi Wojciechowskiego, Borawskiej

i Wasilewskiego rozprawili się przekonywająco Labuda oraz Kętrzyński98. Ci ostatni uczeni opo-

wiedzieli się tym samym przeciwko istnieniu Bolesława. Niestety, ich wysiłki nie były w stanie

wyjaśnić kilku zagadkowych wzmianek, dlatego w niniejszym rozdziale przyjrzymy się całej

sprawie jeszcze raz.

Podstawą pierwszych teorii o drugim synu Mieszka II był fragment Kroniki Wielkopolskiej,

który głosi:

Tenże Mieszko [II] zrodził z siostry cesarza Ottona dwóch synów, to jest oczywiście Bolesława i Kazimie-

rza. Z jego śmiercią, roku Pańskiego 1033 Bolesław, syn jego pierworodny, [po nim] objął tron. Ten pier-

wej na króla został ukoronowany, [a następnie] matce swojej liczne zniewagi wyrządził. Nie mogąc znieść

jego nikczemności, matka jego najszlachetniejsza, zabrawszy syna swego maleńkiego, Kazimierza, do zie-

mi ojczystej, do Brunszwiku w Saksonii powróciła (…). Bolesław zaś przez swoje okrucieństwo i ogrom

nieszczęść, jakie wyrządził koronie królewskiej, najmniej [jest] wsławiony, źle życie zakończył i ze wzglę-

du na swą niegodziwość spośród królów i książąt Polski jest wykluczony99.

Fragment powyższy wykazuje kilka poważnych błędów. Po pierwsze, jak wyżej wspomnieli-

98 S. Kętrzyński, op. cit., s. 579–592; zob. też: D. Borawska, Kryzys monarchii wczensopiastowskiej w latach trzydziestych XI w., Warszawa 1964, s. 120–128; T. Wasilewski, Zapomniane przekazy..., s. 225–235; G. Labuda, Mieszko II, s. 119–140; K. Jasiński, op. cit., s. 127–128.

99 Iste Mesko de sorore Ottonis imperatoris genuit duos filios, videlicet Boleslaum et Kazimirum. Quo anno MXXXIII mortuo Boleslaus filius eius primogenitus eidem successit. Qui priusquam in regem coronatus fuisset, matri sua multa opprobria inferebat, cuius nequiciam mater sua nobilissima ferre non valens recepto filio suo Kazimiro parvulo Saxoniam versus Brunsszwig ad solum paternum remeavit (...). Boleslaus autem propter seviviam et immanitatem scelerum quam exercebat dyademate regio insignitus minime vitam male terminavit, nec in numero regum et principium Polonie propter suam nequiciam reperitur.(Kronika Wielkopolska, capitulum 12; tłum. Własne).

28

śmy, datę zgonu Mieszka II historycy ustalili jednoznacznie na rok 1034. Po wtóre Kazimierz,

urodzony w roku 1016100, w 1033 roku mając ukończone lat 17, uchodził już za dorosłego męża

i żadną miarą nie mógł być nazwany „maleńkim”. Trudno też wyobrazić sobie, aby ten mąż

nie wystąpił w obronie matki krzywdzonej przez pierworodnego syna. Po trzecie kronikarz naj-

wyraźniej nie wie nic o Bezprymie, ani o emigracji Rychezy w 1031 roku, ani tym bardziej

o ofiarowaniu insygniów koronacyjnych Konradowi II. Do tego dodać trzeba, że jest to źródło

późne, bo czternastowieczne dopiero101.

Dalej tezę o istnieniu Bolesława wspierają źródła od powyższego zależne, to jest Rocznik

Mazowiecki i Rocznik Świętokrzyski102, a także Jan Długosz, który informację o Bolesławie Miesz-

kowicu zaczerpnął prawdopodobnie również z Korniki Wielkopolskiej. Wieść ta pojawia się u nie-

go dwukrotnie, pod rokiem 1019, a następnie pod 1033103. O ile Długosz korzystał z Kroniki

Wielkopolskiej104, prawdopodobnie to pod rokiem 1019 informacja ta znaleźć się miała, zaś

pod 1033 powtórzona została przez pomyłkę105. Z drugiej strony Rodowód książąt polskich błęd-

nie podaje jako datę ślubu Kazimierza I z Marią Dobroniegą rok 1031, natomiast narodziny Bo-

lesława II przesuwa na rok 1033. Wasilewski wysunął przypuszczenie, że pomyłka ta wzięła się

stąd, że autor Rodowodu znalazł w starszych rocznikach zapiskę o narodzeniu Piasta Bolesława

w roku 1033 i wziął go błędnie za Bolesława II, gdy tymczasem zapiska ta – nie mogąc odnosić

się ani do niego, ani też do Bolesława I, dotyczyć musiała naszego Bolesława Zapomnianego106.

Istnienie takiej hipotetycznej zapiski wyjaśniałoby również pojawienie się drugiej wzmianki

o Bolesławie u Długosza.

Wymienione wyżej zapiski źródłowe – niejasne i wzajemnie sprzeczne nie wyjaśniają dosta-

tecznie podstawowych faktów związanych z życiem Bolesława. Twierdzą, jakoby był on starszy

od Kazimierza, urodzonego, jak wspomnieliśmy, w 1016 roku, a jednocześnie podają jego naro-

dziny pod 1019 lub 1033 roku za matkę dają mu one Rychezę, nie zdając sobie najwyraźniej

sprawy z tego, że w 1033 roku dawno już jej w Polsce nie było, bowiem wyemigrowała ona

w 1031 roku i nic nam nie wiadomo o tym, aby później do Polski wracała. Dlatego na potwier-

dzenie tezy o istnieniu Bolesława przywołano późnośredniowieczną, zapoczątkowaną przez ży-100 O. Balzer, Genealogia..., s. 150; zob. też: K. Jasiński, op. cit., s. 130.101 Kornika Wielkopolska, s. V.102 O. Balzer, Genealogia..., s. 142.103 Jana Długosza Roczniki czyli korniki sławnego Królestwa Polskiego, pod red. J. Dąbrowskiego, Warszawa

2009 [dalej: Długosz], ks. II.104 S. Kętrzyński, op. cit., s. 580; G. Labuda, Mieszko II, s. 120.105 Jana Długosza Roczniki..., II, r. 1019.106 T. Wasilewski, Zapomniane przekazy..., s. 230.

29

wotopisarzy św. Stanisława męczennika legendę o mnichostwie Kazimierza I. Uznając ją

za prawdziwą, Wojciechowski głosił, że skoro rodzice oddali Kazimierza do klasztoru, to mu-

sieli mieć innego, zapewne starszego syna, którego przeznaczali do następstwa na tron107.

Nie jest co prawda niemożliwe, aby Mieszko II, mając młodszego, urodzonego

w 1019 roku (bo tylko w tym roku mógłby z Bolesław urodzić się z Rychezy), jego właśnie

przeznaczył on do dziedziczenia. Tak samo uczynił przecież, jak to wyżej wykazaliśmy, jego oj-

ciec. Niestety, teoria taka stoi w jawnej sprzeczności z Anonimem, którego źródło jest znacznie

starsze, a więc omawianym wydarzeniom bliższe i stąd – zakładać można – lepiej poinformowa-

ne. Znacznie młodsza od niego jest również legenda o mnichostwie Kazimierza I z tej przyczy-

ny na wiarę nie zasługuje108.

Oto zaś, co na ten temat sądzi Anonim:

Po śmierci więc Mieszka, który niedługo przeżył króla Bolesława, pozostał jako mały chłopaczek Kazi-

mierz, z matką z cesarskiego rodu. Ale choć wychowała ona syna w sposób odpowiadający jego godności

i rządziła królestwem dbając o jego sławę, o ile to było możliwe dla kobiety, zdrajcy przez zawiść wypę-

dzili ją z królestwa, zachowując jej syna na tronie dla oszukańczego pozoru(...)109

Wygląda to sensownie, jest tylko jeden szkopuł: dlaczego mianowicie osiemnastoletni

w chwili śmierci ojca Kazimierz występuje tutaj jako maleńki chłopiec (puer parvulus)? Zagadko-

wa jest zbieżność tego elementu relacji z Kroniką Wielkopolską. Pewne podobieństwo wykazuje

także relacja Kosmasa z Pragi, który napisał tak:

W tym czasie gdy Kazimierz, najszlachetniejszy książę polski, był odebrany temu światu, a synowie jego

Bolesław i Władysław [byli] jeszcze przy piersi w dziecięctwie, jedyna nadzieja zbawienia dla Polaków,

uciekających na różne strony, była w nędznej ucieczce. Spostrzegłszy to, książę Brzetysław w czwartym

roku swego panowania uznał, że najlepiej będzie nie odkładać nadarzającej się sposobności podejścia swych

nieprzyjaciół, także pomszczenia się za wyrządzone krzywdy, które niegdyś książę Mieszko wyrządził

Czechom - i naradziwszy się ze swoimi postanowił uderzyć na nich najrychlej, jak będzie mógł110.

Nie należy dać się zwieść tej zapisce: mowa jest tutaj o najeździe Brzetysława na Polskę,

który miał miejsce w 1038 roku111 w tym czasie Polską rządzić miał dzieci przy piersi, podobnie

jak u Anonima i kronikarza wielkopolskiego. Skąd ta zbieżność się wzięła trudno jednoznacznie

107 S. Kętrzyński, op. cit., s. 582–583.108 Ibidem, s. 588–592; Zob. też: G. Labuda, Mieszko II, s. 123–124.109 G. Anonim, op. cit., I, 18.110 Kosmasa Kronika Czechów, ks. II, rozdz. 2.111 M. Barański, op. cit., s. 104.

30

dociec. Stwierdzić jednak trzeba, że przekaz Kosmasa jest ze wszystkich stosunkowo najsłabszy,

ponieważ skoro myli on dwa różne pokolenia Piastów (podobnie jak notorycznie myli Bolesła-

wa I z Mieszkiem I112).

7. Sukcesja po Mieszku II

Jeżeli jednak w oparciu o trzy wzmianki o dziecku na tronie polskim w drugiej połowie lat

trzydziestych XI w. przyjmiemy, że istotnie panujący wówczas Piast nie miał lat sprawnych,

to z całą stanowczością zgodzić się musimy, że nie może chodzić o Kazimierza I. Na poparcie

tej tezy przywołać można jeszcze fakt, że nie wiadomo nam nic o powrocie do kraju zarówno

Rychezy, jak i Kazimierza, który najprawdopodobniej razem z nią wyemigrował w 1031 roku

Powrót Kazimierza do kraju poświadczają źródła dopiero w 1038 lub 1039 roku Kto jeśli

nie Kazimierz mógł wówczas panować?

Wiemy z co najmniej dwóch niezależnych źródeł, że życie rodzinne Mieszka II nie należało

do wzorowych, wedle wszelkiego prawdopodobieństwa miał on kochankę, a zapewne po śmier-

ci ojca (na co wskazują urodziny ostatniej córki Rychezy) zwyczajnie żonę oddalił113. Możliwe,

że przebywała ona w Krakowie, o czym świadczą liczne jej fundacje w tym mieście114. Jeżeli były

w życiu Mieszka II inne kobiety, to wysoce prawdopodobne jest, że były i dzieci. Nie jest tedy

wykluczone, że jedno z nich – może urodzone, jak chce Długosz w 1033 roku – znalazło się

w rok później na tronie polskim. Wspiera tę tezę także informacja Galla o matce sprawującej re-

gencję w imieniu syna, którą to matką z oczywistych, a wyżej wymienionych względów nie mo-

gła być Rycheza. Oczywiście jest to kombinacja niepozbawiona wad i słabości, z których naj-

większą jest ta, że opiera się ona w całości tylko na poszlakach, starając się uzgodnić sprzeczne

relacje rozmaitych źródeł.

Można również za niewiarygodne uznać rewelacje Kosmasa o dzieciach przy piersi, za pomył-

kę wziąć informację Galla o dziecięcym wieku Kazimierza w chwili wstąpienia na tron. Do tego

można za Kętrzyńskim uznać, że zapis Kroniki Wielkopolskiej odnosi się do Bezpryma, a nie

do żadnego Bolesława, gdyż rzeczywiście pewne okoliczności, które autor podał o rzekomym

112 Kosmamsa Kornika Czechów, s. 372, 392; 113 Oddając się nadto hulankom i rozpuście, jak twierdzą niektórzy, zbeszcześcił prawo małżeńskie i godność

królewską stosunkami z nałożnicami. (Jana Długosza Roczniki..., II, r. 1033); zob. też: S. Kętrzyński, op. cit., s. 358–359.

114 T. Wasilewski, Zapomniane przekazy..., s. 229.

31

Bolesławie, jak ulał pasują do Bezpryma włącznie z faktem, że został on całkowicie pominięty

przez inne źródła polskie115.

Nie ma tedy wątpliwości, że jedynym uprawnionym do korony po Mieszku II Piastem był

Kazimierz I. Jest w tym wypadku obojętne, czy objął on swoje dziedzictwo już w 1034 roku,

bezpośrednio po śmierci ojca, po czym został wygnany, by powrócić kilka lat później116, czy

też zasiadł na tronie dopiero w roku 1038, a cały Gallowy epizod z ucieczką i uwięzieniem go

na Węgrzech jest tylko wymysłem kronikarza lub jego informatorów. Jeżeli bowiem, jak

na to milczenie źródeł – poza Gallem – wskazuje, Kazimierza nie było w Polsce w tym czasie,

to naturalne wydaje się, że osadzono na tronie kogoś, kto posiadał w żyłach krew piastowską,

choćby pochodził z nieprawego łoża. Z drugiej strony prawa takiego dziecięcia do tronu musia-

ły być nikłe, a panowanie – jak pokazują informacje o późniejszej rewolcie i niszczycielskim na-

jeździe Brzetysława – krótkie. Wyjaśniałoby to całkowity brak przecyzyjnych informacji o nim

w jakichkolwiek źródłach.

Z całą pewnością natomiast stwierdzić możemy, że już w 1039 roku Kazimierz I był jedy-

nym, w pełni legalnym władcą odnowionej monarchii, a także – prawdopodobnie – jedynym

żyjącym Piastem w ogóle.

115 S. Kętrzyński, op. cit., s. 585–586; H. Łowmiański, Dynastia..., s. 134; G. Labuda, Mieszko II, s. 124.116 Tak chce G. Anonim, op. cit., ks. II, c.18–19.

32

Rozdział IIIBolesław II i jego sukcesorzy

1. Następstwo po Kazimierzu I

Umierając, Kazimierz pozostawił po sobie czterech synów, jak o tym dokładnie informuje

nas Gall Anonim. Ich imiona to kolejno: Bolesław, Władysław, Mieszko i Otto. Miał też córkę,

którą wydano za księcia czeskiego117. Matką ich wszystkich była wspomniana już księżniczka ru-

ska, Maria Dobroniega, którą poślubił Kazimierz w roku 1038 lub 1039118. Już w 1039 roku

przyszedł na świat Bolesław, a rok później jego brat, Władysław, przez Balzera zwany Włodzi-

sławem119. Córka, imieniem Świętosława urodzić się musiała między 1041, a 1044 roku,

po czym nastąpiły narodziny Mieszka (1045) oraz Ottona (1046–1048)120. Miał przeto ustępują-

cy książę spośród kogo wybierać swego następcę.

W literaturze dosyć łatwo można spotkać się z twierdzeniem, jakoby Kazimierz podzielił

kraj między synów121. Zapis Galla wspominający objęcie władzy wyłącznie przez Bolesława122

tłumaczą oni w ten sposób, że pierworodnemu synowi Kazimierza przypadła władza zwierzch-

nia w Polsce. Niestety, poglądu tego nie popierają wprost żadne informacje źródłowe i oparty

jest on właściwie tylko na kombinacji Balzera123 oraz na poświadczonym przez Anonima szcze-

gólnym upodobaniu księcia Władysława do Ziemi Mazowieckiej124. Zauważył to już Grudziński

i stwierdził on słusznie, że wobec braku dostatecznego poparcia źródłowego o żadnym podzia-

le w 1058 roku nie może być mowy125. Zgadza się to doskonale z naszymi dotychczasowymi

spostrzeżeniami z poprzednich rozdziałów, co dodatkowo przemawia z utrzymaniem jednolito-

ści państwa. Warto przy tym podkreślić, że jest to pierwszy udokumentowany przypadek

od czasów Mieszka I, gdy bracia księcia przebywali w kraju nie niepokojeni. O ile wówczas ksią-

117 G. Anonim, op. cit., I, 19 in fine.118 O. Balzer, Genealogia..., s. 164.119 Ibidem, s. 172–173, 182–183.120 Ibidem, s. 196–198.121 S. Kętrzyński, op. cit., s. 577; zob. też: R. Grodecki, Dzieje Polski średniowiecznej, t. I, s. Kraków 1995,

s. 117; G. Labuda, Korona i infuła, Kraków 1996, s. 4.122 G. Anonim, op. cit., I, 22.123 O. Balzer, o następstwie..., s. 6.124 G. Anonim, op. cit., II, 8 in fine.125 T. Grudziński, Zagadnienie podziałów..., s. 18; zob. też: idem, Bolesławw Śmiały-Szczodry i biskup

Stanisław. Dzieje konfliktu, Warszawa 1982, s. 14.

33

żęcy bracia zajmowali ważne stanowiska i prowadzili do boju oddziały drużyny książęcej126,

o tyle nic podobnego nie wiemy na pewno o braciach Bolesława II, mimo iż prowadził on wo-

jen wcale nie mniej od swego przodka. Oczywiście nie jest to żaden dowód na to, że bracia

władcy nie piastowali ważnych urzędów dworskich, przeciwnie: wielce dziwnym byłoby, gdyby

działo się inaczej. Prawdopodobne jest, że pełnili funkcje urzędników książęcych (a później

królewskich), może zarządców prowincji, których wyodrębnienie w tym czasie poświadcza Gall

Anonim, który wspomina o

istnieniu trzech sedes regni principales127. W przypadku Władysława wyjaśniałoby to jego później-

szy silny związek z Mazowszem. Jako tacy mieliby oni uposażenie w ziemi i dochodach z danin,

natomiast nic nie wskazuje, by mieli w niej status udzielnych książąt128.

2. Koronacja Bolesława II

Sprawa koronacji Bolesława II (1076)129 przed stawia się podobnie, jak w przypadku Bole-

sława II. Książę od dawna pozostający w konflikcie z cesarzem Henrykiem IV nie pytał go

o pozwolenie. Nie uzyskał również pozwolenia papieża, którego decyzja w tej sprawie – inaczej

niż przed półwiekiem – mogła w oczach wielu (zwłaszcza samego Grzegorza VII i jego zwo-

lenników w sporze z Henrykiem) zastąpić cesarską130. Wprawdzie Labuda uważał, że Bolesław

uzyskał zgodę papieską, jednak czyni to opierając się wyłącznie na założeniu, że zgoda była

dla koronacji niezbędna131, co nie jest prawdą, jak dowiódł przykład Bolesława I. Co więcej na-

wet wrogi w stosunku do Henryka IV, a przychylny stronnictwu papieskiemu annalista saski,

Lambert z Hersfeldu uznał ją za uzurpację132. Z drugiej strony, koronacja, choć dokonana bez

należytych formalności, była tylko symbolem faktycznej suwerenności, na którą Bolesław wy-

trwale pracował od początku panowania i którą urzeczywistnił już kilka lat wcześniej133.

126 Kronika Thietmara, II, 29.127 Są to według niego: Kraków, Wrocław i Sandomierz. G. Anonim, op. cit., II, 8; zob. też: A. Tetrycz-

Puzio, Mazowsze w ustroju Polski piastowskiej, „Czasopismo Prawno-Historyczne”, t. LVII, z. 1, Poznań 2005, s. 28–29.

128 J. Natanson-Leski, op. cit., s. 34; zob. też: H. Łowmiański, Dynastia..., s. 153; R. Grodecki, Dzieje..., t. I s. 117; M. Barański, op. cit., s. 174.

129 T. Grudziński, Bolesław Śmiały..., s. 59; zob. też: G. Labuda, Korona i infuła, s. 6; M. Barański, op. cit., s. 152–153.

130 T. Grudziński, Bolesław Śmiały..., s. 59–61.131 G. Labuda, Korona i infuła, s. 7132 T. Grudziński, Bolesław Śmiały..., s. 62.133 Ibidem, s. 61.

34

Nie zmienia to faktu, że uroczystość ta musiała znacząco podnieść prestiż i powagę władcy

wewnątrz kraju. Była także prawdziwym kamieniem milowym w budowaniu tradycji Królestwa

Polskiego, która trwała mimo politycznego rozbicia przez cały następny okres, aż do kolejnych

formalnych koronacji. Jest także rzeczą niewątpliwą, że koronacja wywyższała również Bolesła-

wa ponad pozostałych członków dynastii, wprowadzając dodatkową hierarchię ważności w jej

łonie. Bez niej – zdaniem Labudy – Bolesław był takim samym księciem jak Władysław, Miesz-

ko i Otto, i taki sam jak oni miał tytuł do sprawowania władzy134. Jest to, jak już podkreśliliśmy

w rozdziale poświęconym następstwu po Bolesławie I, teza dyskusyjna. przyjęliśmy ją wówczas

mimo tego, obiecując rozpatrzyć w dalszym ciągu pracy. Obecnie, po przeanalizowaniu kilku

kolejnych sukcesji, czujemy się na siłach ją podważyć.

Fakt, że Bolesław I jasno i precyzyjnie swoim następcą wyznaczył Mieszka II, nie ulega naj-

mniejszej wątpliwości, jak to już poprzednio wykazaliśmy. Następstwo Kazimierza po Miesz-

ku II nie wnosi niczego do tej sprawy, gdyż ten ostatni miał tylko jednego legalnego dziedzica

w osobie Kazimierza właśnie. Natomiast dziedzictwo po Kazimierzu objął wyłącznie najstarszy

jego syn i , jak to już wyżej wykazaliśmy, nie ma żadnych śladów sprawowania choćby podpo-

rządkowanej Bolesławowi władzy przez któregokolwiek z juniorów. Wprawdzie Mieszko II zo-

stał wyróżniony spośród swych braci przez koronację, dokonaną prawdopodobnie jeszcze

za życia ojca, ale już tego samego nie da się powiedzieć o Bolesławie II. Co jego wyróżniało

spośród braci, obdarzając go wyłącznym prawem do sprawowania władzy w Polsce? Być może

to, że był najstarszy wiekiem, chociaż jak pamiętamy najstarszym synem Bolesława I był Bez-

prym, pominięty w sukcesji na korzyść Mieszka II. Być może, tak jak Mieszka II wyróżniło go

wskazanie przez ojca jako następcy. Możliwe wreszcie, choć trudna to do jednoznacznego do-

wiedzenia hipoteza, że zgodnie ze zwyczajem księstwo należało się najstarszemu z synów i tylko

korona królewska nałożona decyzją rodziciela zapewniła Mieszkowi II następstwo wbrew temu

zwyczajowi.

Tak czy inaczej widzimy wyraźnie, że korona królewska nie była warunkiem koniecznym

sprawowania jedynowładczych rządów, że inny tytuł – starszeństwo lub desygnacja rodzicielska

– był wystarczający do sprawowania samowładnych rządów w Polsce. Zresztą problem ten jest

tak naprawdę marginalny, ponieważ wkrótce już Polska utraciła swego króla, a wraz z nim koro-

nę, której Władysław zrzekł się dobrowolnie135.

134 G. Labuda, Korona i infuła, s. 7135 M. Barański, op. cit., s. 172.

35

3. Władysław I na tronie polskim

Następstwo po Bolesławie II nie jest przedmiotem naszego zainteresowania, ponieważ usu-

nięcie go z tronu nastąpiło w wyniku buntu i wypędzenia króla z kraju136, przeto nie ma znacze-

nia dla prawem przewidzianego porządku dziedziczenia. Dla porządku tylko zaznaczmy, że mia-

ło to miejsce w 1079 roku w wyniku konfliktu Bolesława z biskupem krakowskim, którego

imienia najlepiej o tych wydarzeniach poinformowany Gall Anonim nam poskąpił, a które we-

dług późniejszej tradycji miało brzmieć: Stanisław137. Ten ostatni należał prawdopodobnie

do wewnętrznej opozycji, która być może dostrzegła podobieństwo ówczesnej sytuacji między-

narodowej Polski do tej z końca panowania Bolesława I – również skłóconego z sąsiadami

i bezprawnie koronowanego na króla – i postanowiła zawczasu nakłonić władcę do zmiany po-

lityki. Gdy to się nie powiodło zawiązał się spisek, na czele którego stał być może uśmiercony

biskup, a który miał na celu zastąpienie Bolesława bardziej rozważnym władcą lub za pomocą

klątwy kościelnej czy też innych środków nakłonić go do zmiany polityki138.

Jakkolwiek było w istocie, pewne jest, że władzę po Bolesławie objął jego najstarszy brat,

Władysław. Jest to jedyny we wczesnośredniowiecznej historii Polski przypadek, kiedy panowa-

nie po poprzednim władcy obejmuje jego brat. Można tu dostrzec pewną analogię do wstąpie-

nia na tron Bezpryma, z tą różnicą, że tamtego wyniosła na tron obca interwencja zbrojna, gdy

Władysława obdarzyli władzą sami Polacy. Stało się tak pomimo iż żył syn poprzedniego wład-

cy, Mieszko, którego zresztą w kilka lat później sprowadzono do Polski, gdzie wkrótce postra-

dał on życie139. Jest to kolejny dowód na to, że nie mamy tu do czynienia z sukcesją, ale z doraź-

nym osadzeniem na opróżnionym tronie innego członka dynastii. Warto byłoby w tym miejscu

zastanowić się, jakie były jego prawa do panowania, jest to jednak kwestia czysto akademicka,

pozbawiona znaczenia dla dalszego toku wypadków, przeto bez uszczerbku dla dalszych wywo-

dów rozważenie jej odłożyć możemy do ostatniej części pracy.

136 G. Anonim, op. cit., I, 27.137 Ibidem, I, 27; zob. też: Mistrza Wincentego zwanego Kadłubkiem Kronika polska, red. M. Plezia, Karków

1994, ks. II, rozdz. 20; G. Labuda, Korona i infuła, s. 6–7; M. Barański, op. cit., s. 153.138 T. Grudziński, Bolesław Śmiały..., s. 183–186. Zob też: G. Labuda, Korona i infuła, s. 10; M. Barański,

op. Cit. 154–157.139 G. Anonim, op. cit., s. I, 29.

36

4. Zbigniew i Bolesław

Władysław pozostawił po sobie 2 synów140. Starszy z nich, Zbigniew, według Galla Anoni-

ma urodzony został w Krakowie z nałożnicy, o której żadnych bliższych informacji nie posiada-

my141. Łowmiański wyraził jednak przeciwstawny pogląd, że Zbigniew był legalnym synem Wła-

dysława. Twierdzenie to oparł na konstatacji Vetulaniego, że w XI, a nawet jeszcze w XII w.

Do zawarcia ważnego z punktu widzenia prawa ziemskiego małżeństwa nie był konieczny

udział duchownego142 i przyjął, że takie właśnie, nie uświęcone sakramentem małżeństwo mógł

zawrzeć Władysław przed poślubieniem Judyty czeskiej143. Jest to możliwe i niesprzeczne z in-

formacjami kronikarzy, którzy – jako duchowni – takiego niesakramentalnego związku mogli

nie uznawać za ważny. Tezę tę uprawdopodabnia też fakt, że prawa Zbigniewa do tronu nie były

powszechnie kwestionowane144, a nawet otrzymał on poparcie części możnych w swych stara-

niach o tron, jak to będzie niżej wykazane. Data urodzenia Zbigniewa nie jest znana, jakkolwiek

musiało to nastąpić przed zawarciem małżeństwa Władysława z Judytą (1080)145. Zważywszy,

że ok. roku 1088 został oddany na naukę do klasztoru, przyjąć można za Grodeckim, że uro-

dził się ok. 1073 r.146

Rok urodzenia Bolesława nie jest całkowicie pewny, jako że dwa główne źródła wskazują

odmienne daty: Kosmas z Pragi – rok 1085, a Anonim – 1086. Z tych dwóch za wiarygodniej-

szy uchodzi ten ostatni147. Jako syn Judyty czeskiej posiadał on niepodlegające dyskusji prawa

do dziedzictwa po ojcu.

Prócz nich żył także ich brat stryjeczny, Mieszko, syn Bolesława II, urodzony w 1068 roku

i sprowadzony po dłuższym pobycie na uchodźstwie przez Władysława do Polski w roku

1086148. Ożenił się z jakąś Rusinką, ale zmarł już w 1089 roku149. Anonim podejrzewa, że przy-

140 G. Anonim, op. cit., II, 1 oraz II, 4.141 Kosmasa Kornika Czechów, III, 16; zob. też: O. Balzer, Genealogia..., s. 194, 207; K. Jasiński, op. cit.,

s. 182.142 A. Vetulani, Nowe źródło do historii staropolskiego prawa małżeńskiego, [w:] „Czasopismo Prawno-

historyczne” t. IV, Poznań 1952, s. 146, 152.143 H. Łowmiański, Dynastia..., s. 136–137.144 R. Grodecki, Zbigniew książę Polski, [w:] Studja staropolskie. Księga ku czci Aleksandra Brücknera,

Kraków 1928, s. 75.145 O. Balzer, Genealogia..., s. 186.146 K. Jasiński, op. cit., s. 182147 O. Balzer, Genealogia..., s. 215; zob. też: K. Jasiński, op. cit., s. 184.148 O. Balzer, Genealogia..., s. 201–202; zob. też: K. Jasiński, op. cit., s. 180.149 Ibidem, s. 181.

37

czyną tego była trucizna150, a późniejsi kronikarze twierdzą tak z całą jednoznacznością. Niewy-

kluczone, że sprawcą bądź inspiratorem tego przed wczesnego zgonu był wojewoda Sieciech151.

Mieszko Bolesławic nie pozostawił po sobie potomstwa.

5. Walka o schedę

Walka o schedę po Władysławie I rozpoczęła się jeszcze za jego życia. Dowodzeniu praw

dynastycznych Zbigniewa poświęcił Grodecki swą rozprawę Zbigniew książę Polski152. Argumen-

tacja jego traci jednak na znaczeniu w związku z faktem, że Władysław w wyniku buntu wrocła-

wian uznał Zbigniewa za swego syna153, przyznając mu tym samym wszelkie prawa do następ-

stwa po sobie. Należy też zauważyć, że nawet tendencyjnie sprzyjający Bolesławowi w później-

szym jego konflikcie z bratem Gall przyznał, że po śmierci ojca młodszy brat uznawał równo-

rzędność starszego154.

Cenna jest natomiast uwaga Grodeckiego o wrogości Sieciecha – i być może spiskującej

z nim Judyty Marii – przeciw Zbigniewowi. To oni jego zdaniem inspirowali niechęć Władysła-

wa do starszego syna i byli głównymi głosicielami nieprawości jego pochodzenia155. Czynić

to mogli w nadziei, że usunąwszy już przedtem Mieszka, pozbędą się także Zbigniewa, a póź-

niej i Bolesława, samemu przejmując władzę po rychłej, jak się zdawało, śmierci Władysława.

Argument ten podjąć miał potem sam Anonim, by użyć go do usprawiedliwienia zbrodni po-

pełnionej przez Krzywoustego na starszym bracie. Również określenie tego czynu jako zbrod-

nię i grzech przemawia za istnieniem niepodważalnych praw Zbigniewa do sprawowania wła-

dzy156. Co więcej, dramatyczna pokuta, jaka miała miejsce po tragicznym w skutkach oślepieniu

Zbigniewa dowodzi niezadowolenia, jakie wśród możnych wywołało postępowanie Bolesława.

Świadczy ono pośrednio o równorzędnych prawach i statusie obu braci157.

150 G. Anonim, op. cit., I, 29.151 Ibidem, II, 4, przypis 12.152 R. Grodecki, Zbigniew....153 G. Anonim, op. Cit. II, 4.154 Ibidem, II, 36.155 R. Grodecki, Zbigniew..., s. 77–78.156 Ibidem, s. 78.157 Z. Dalewski, Rytuał i polityka. Opowieść Galla Anonima o konflikcie Bolesława Krzywoustego ze Zbigniewem,

Warszawa 2005, s. 7.

38

6. Podział kraju decyzją Władysława I

Wygląda zatem na to, że sytuacja panująca w Polsce po 1093 roku (tę datę przyjmuje Gro-

decki za rok uznania Zbigniewa przez ojca)158 przypominała tę ze schyłku panowania Bolesła-

wa I lub Kazimierza I, kiedy to władca miał kilku dziedziców, którym mógł przekazać władzę.

Władysław przy tym postąpił odmiennie od swych poprzedników. Pozostawił on po sobie te-

stament, prawdopodobnie tylko ustnie przekazany najwyższym dostojnikom państwa, ale za-

chowany przez Anonima w formie ozdobnej przemowy księcia. W mowie tej Władysław,

po tym jak został przymuszony przez zgodnie zresztą działających synów do podziału kraju,

nakazał odbiorcom testamentu obdarzyć władzą syna roztropniejszego i zacniejszego w obronie kraju

i gromieniu wrogów159. Po raz kolejny zatem widzimy niewątpliwie, że formalna decyzja o następ-

stwie leżała w ręku starego księcia. Nie może też ulegać wątpliwości, że czyniąc w ten sposób,

Władysław zapoczątkował zupełnie nowy zwyczaj w polskim prawie sukcesyjnym, kontynuowa-

ny później z całą stanowczością przez Bolesława III. Że jest to zwyczaj zupełnie nowy, nie udo-

wodniliśmy wprawdzie, pozostając w wątpliwościach co do sytuacji po śmierci Mieszka I, ale

nawet gdyby podział kraju wówczas nastąpił, trudno dopatrywać się precedensu dla postępowa-

nia księcia Władysława w wydarzeniach rozgrywających się ponad sto lat wcześniej. Jego decy-

zja, choć niesuwerenna, bo podjęta zapewne pod naciskiem synów, stanowiła zupełnie nową ja-

kość w polskim prawie dynastycznym.

Warto się w tym miejscu zastanowić, jaki był status młodych książąt w przypadłych im

dzielnicach. Czy podobnie, jak później synowie Krzywoustego otrzymali je oni w dziedziczne

władanie, czy też mieli je zachować tylko do czasu, gdy zacniejszy i roztropniejszy z nich obejmie

władzę nad całym krajem?

Odpowiedź na to pytanie zdaje się wynikać z dalszego toku wydarzeń. Wygnany z kraju

Zbigniew powrócił następnie do ojcowizny, za pozwoleniem brata, by objąć część schedy

po ojcu jak wasal swego pana, który zawsze i we wszystkim ma go słuchać160. Z dalszego opisu Anoni-

ma wynika jednak, że przybył on do kraju w licznym i barwnym orszaku, z muzykantami, a w

pochodzie poprzedzał go sługa niosący miecz. Był to rytuał właściwy przybywającemu władcy

i tak też musiał być odczytywany161. Fakt, że Zbigniew odważył się, wbrew wcześniejszym po-

158 Ibidem, s. 85.159 G. Anonim, op. cit., II, 8.160 Gall Anonim, op. Cit, III, 25.161 Z. Dalewski, Rytuał i polityka..., s. 14–15.

39

czynionym przez posłów ustaleniom, w ten sposób wkraczać do ojczyzny, świadczyć musi

o tym, że wciąż cieszył się poparciem przynajmniej części poddanych Bolesława. Jest to nie tyl-

ko kolejny dowód na to, że jego pierwotne prawa dynastyczne były równe bolesławowym, ale

także i na to, że nawet po tym, jak młodszy jego brat niezbicie dowiódł, że dzielniejszym jest i za-

cniejszym, i że to jemu należy się władza zwierzchnia, prawa Zbigniewa do władzy w części kraju

nie wygasły. Wynika z tego, że dokonany przez Władysława I podział kraju miał być podziałem

trwałym, a przynajmniej jako trwały był postrzegany przez ówczesnych.

Czynnikiem podpierającym, a może wręcz inspirującym wspomniany podział było aktywi-

zujące się coraz bardziej polskie możnowładztwo162. To również aktywna rola tej warstwy spo-

łecznej zmusiła Bolesława do radykalnej pokuty po zbrodni dokonanej na Zbigniewie. Była

to bowiem nie tylko zbrodnia bratobójstwa, ale także uśmiercenie już nie równorzędnego mu

wprawdzie, ale wciąż uprawnionego do własnej dzielnicy członka dynastii.

162 T. Grudziński, O akcie sukcesyjnym..., s. 35.

40

Rozdział IVPrawo następstwa tronu w Polsce piastowskiej do początku XII w.

1. Znaczenie korony dla porządku dziedziczenia

W omawianym w niniejszej pracy okresie trzech spośród siedmiu panujących Piastów

(ośmiu, jeśli liczyć Bezpryma) uwieńczyło swoje skronie koroną królewską. Jest to nad wyraz

skromna baza faktyczna, by na jej podstawie wyciągać jakiekolwiek wnioski na temat obowiązu-

jącego prawa. Nie przeszkodziło to Labudzie wysunąć jednoznacznie wniosku o niepodzielno-

ści królestwa163. W podobnym duchu wypowiedział się Łowmiański, który widział w koronie

królewskiej emanację jedynowładczych zapędów Bolesławów164. Analizę tego poglądu zacząć

trzeba od zauważenia, że szczególna moc prawna koronacji pochodzić mogła jedynie z dwóch

źródeł: z decyzji władcy lub z panującego zwyczaju.

To pierwsze źródło na wstępie już wolno nam odrzucić jako wysoce nieprawdopodobne.

Trudno bowiem sobie wyobrazić Bolesława I wydającego dokument, stwierdzający, że państwo

jego ma być niepodzielne, ale tylko tak długo, jak długo jego władcy będą się koronować

na królów. Nie sposób wyjaśnić, dlaczego miałby Bolesław przewidywać możliwość utraty ko-

rony przez jego następców, a nawet przewidując taką możliwość, dlaczego miałby dopuszczać

podziały państwa w razie utraty korony. Że nie był zwolennikiem dzielenia schedy między na-

stępców widać wyraźnie stąd, że najpierw sam przepędził z kraju macochę i przyrodnich braci,

odmawiając im praw do tronu, a następnie sam jednoznacznie wskazał jako swego następcę

syna Mieszka.

Jeżeli natomiast brać pod uwagę zwyczaj, który zakazywałby dzielenia państwa między

spadkobierców, to należy zapytać, gdzie i kiedy taki zwyczaj mógłby się ukształtować? Żadne

z sąsiadujących z Polską królestw, to jest ani Królestwo Niemiec ani Królestwo Węgier nie było

niepodzielne. Za Odrą od czasów Karola Wielkiego kraj podzielony był między książąt i hra-

biów, którzy panowali na wpół samodzielnie i nieraz wadzili się z seniorem. Co więcej, nie byli

oni nawet członkami panującej dynastii i to pomimo że większość królów niemieckich w tym

okresie ozdabiała swe skronie diademem cesarskim. Nieco bardziej sytuację w Polsce przypomi-

nały Węgry, gdzie młodszym, nie przeznaczonym do objęcia tronu książętom wydzielano nieraz

163 G. Labuda, Studia..., s. 290, 293; zob. też: idem, Korona i infuła, s. 7.164 H. Łowmiański, Król Bolesław II..., s. 170.

41

własne dzielnice, mimo iż panujący koronował się na króla. Jeżeli zarówno Cesarstwo, jak i Wę-

gry wykluczymy jako źródło postulowanego przez Labudę zwyczaju prawnego, to skąd mógłby

on do Polski przywędrować? Na to pytanie nie znajdujemy satysfakcjonującej odpowiedzi.

Co więcej warto nadmienić, że w okresie następującym po omawianych przez nas wydarze-

niach, mimo że władcy polscy ostatecznie i na długo utracili prawo noszenia korony królew-

skiej, sam kraj jednoczony był poniekąd przez wspomnienie o dawnej koronie Bolesławów

i Mieszka II165. Powszechnie też był nazywany Królestwem Polskim.

Jakie zatem było znaczenie korony królewskiej dla prawa sukcesyjnego? Wydaje się, że od-

powiedzi na to pytanie udzieliliśmy już poniekąd w dotychczasowych wywodach. W owych cza-

sach prawo stanowione praktycznie w ogóle jeszcze nie funkcjonowało, a na ukształtowanie się

stosownego zwyczaju nie było po prostu czasu. Bolesław I koronował się na króla w 1025 roku,

ale już w 1033, to jest zaledwie 8 lat później jego syn tę koronę utracił. Bolesław II jako król pa-

nował jeszcze krócej, bo ledwie przez 4 lata (1075–79). W tych warunkach prawo zwyczajowe

powstać nie mogło. Tym samym w stosunkach wewnętrznych koronę królewską uznać należy

jedynie za symbol autorytetu władcy oraz jego suwerenności i równorzędności z innymi króla-

mi na arenie międzynarodowej.

2. Znaczenie korony dla stosunków między panującymi

Korona miała natomiast olbrzymie znaczenie w stosunkach z Cesarstwem. Zwłaszcza w

czasach pierwszego polskiego króla, Bolesława Chrobrego. Jego poprzednik, Mieszko I, okre-

ślany był przez źródła jako amicus imperatoris, czyli „przyjaciel cesarza”. Tymieniecki zauważył

słusznie, że określenie to odpowiada pozycji jaką wobec antycznych Rzymian zajmowali ich tak

zwani sprzymierzeńcy, to jest ludy faktycznie im podległe i dostarczające posiłki wojskowe

rzymskim legionom166. Jako władca niekoronowany, Mieszko I, stał w hierarchii ówczesnej po-

niżej króla niemieckiego, a na równi z książętami Cesarstwa, co, jak dowodzi Chrzanowski, znaj-

duje wyraz w relacji Thietmara z Merseburga o stosunkach osobistych Mieszka I z margrabią

165 T. Grudziński, Bolesław Śmiały..., s. 62.166 K. Tymieniecki, Państwo polskie w stosunku do Niemiec i cesarstwa średniowiecznego w X w., [w:] Początki

państwa polskiego. Księga Tysiąclecia, t. I, Poznań 2002, s. 293; zob. też: T. Wasilewski, Bizantyński symbolika zjazdu gnieźnieńskiego i jej prawno-polityczna wymowa, [w:] „Przegląd Historyczny”, t. LVII, Warszawa 1966, s. 7–8.

42

Hodonem167. Sytuacja ulec mogła zmianie po zjeździe gnieźnieńskim, gdzie Otto III być może

dał do zrozumienia swoje zamierzenie wyniesienia Bolesława do godności królewskiej168. Uczy-

nił to naśladując bizantyński rytuał przyjęcia władcy do „rodziny królów”, uznając go za krew-

niaka i brata169. Wynika z tego, że przynajmniej w zamyśle Ottona III korona miała wynieść Bo-

lesława ponad książąt cesarstwa i czyniła go lennikiem nie króla niemieckiego, ale wyłącznie ce-

sarza. Nie inaczej musieli tę sprawę postrzegać inni, jeśli takie oburzenie wywołał cesarski gest

u Thietmara z Merseburga, który napisał: Niechaj Bóg wybaczy cesarzowi, że czyniąc trybutariusza pa-

nem, wyniósł go tak wysoko, że ten, zapominając o tym, jak postępował jego rodzic, ośmielała się wciągać po-

mału w poddaństwo wyżej od niego stojących...170

Jeżeli zaś korona stawiała władcę ponad książętami cesarstwa, to jasne jest, że wywyższała

go również ponad innych członków własnego rodu. Korona zatem nie utrudniała, ale wręcz

ułatwiała podział państwa między członków dynastii, gdyż pozwalała jednemu z nich zachować

bezdyskusyjną przewagę nad krewniakami, którzy w takiej sytuacji podlegaliby mu jako wasale.

Po swej koronacji spokojnie mógł tak uczynić Bolesław II w stosunku do brata. To, że tak się

nie stało również przemawia przeciwko istnieniu zwyczaju podziałowego w pierwotnym prawie

sukcesyjnym Piastów.

Z kolei Bolesław III, który współdzielił kraj z bratem Zbigniewem takiej przewagi nie po-

siadał i dlatego tak ciężkie boje musiał z nim toczyć o dominację i o zjednoczenie dziedzictwa

po ojcu. Gdyby Władysław utrzymał koronę królewską i przekazał ją jednemu z synów – do ta-

kiej sytuacji zapewne by nie doszło, a gdyby lennik mimo tego spiskował przeciwko swemu se-

niorowi, spotkałby się z powszechnym potępieniem zasługując na najwyższy wymiar kary. Wyja-

śnia to niezadowolenie społeczne i konieczność pokuty, jaką musiał Bolesław III odbyć publicz-

nie po uśmierceniu brata.

Powyższy wywód ma jednak charakter czysto akademicki, ponieważ w krótkich odcinkach

czasu, gdy Piastowie koronowali się na królów, do żadnych podziałów kraju nie dochodziło.

167 Kronika Thietmara, V, 10; zob. też: W. Chrzanowski, op. cit., s. 156–157.168 G. Anonim, op. cit., I, 6.169 T. Wasilewski, Bizantyńska symbolika..., s. 12; zob. też: M. Barański, op. cit., s. 71–72.170 Kronika Thietmara, V, 10.

43

3. Udział możnych w decyzji o następstwie

Interesujące jest natomiast, dlaczego Władysław nie otrzymał dzielnicy jeszcze za panowa-

nia brata. Doszliśmy wyżej do wniosku, że z pewnością należało mu się jakieś zaopatrzenie ze

schedy po ojcu i poparliśmy hipotezę, według której otrzymał on w zarząd prowincję mazo-

wiecką. Powstaje pytanie, dlaczego po koronacji Bolesława III nie otrzymał on tytułu książęce-

go, skoro wyniesiony do godności królewskiej brat mógł już przyznać mu taki tytuł bez żadne-

go uszczerbku dla swej zwierzchności nad nim? Przecież siły, które przeforsowały zaledwie jed-

no pokolenie później zasadę dzielenia kraju między spadkobierców umierającego władcy, musia-

ły rodzić się już wcześniej. Z pewnością, choć może jeszcze nie tak silne, istniały już za panowa-

nia Bolesława. Mowa tu oczywiście o możnowładztwie polskim, któremu z cała pewnością na

rękę byłoby utworzenie książęcego dworu na Mazowszu, gdzie powstać mógł cały szereg no-

wych, dzielnicowych urzędów do obsadzenia.

Nie jest wykluczone, że takie postulaty rzeczywiście padały, a to, że król potrafił im się

oprzeć świadczy dodatkowo o jego nieugiętości i nieustępliwości, jeżeli chodzi o jego władzę

i prestiż, na które wskazywali już wybitniejsi od nas znawcy tematu171. Opór króla musiał budzić

niezadowolenie i mógł stać się jedną z przyczyn jego wygnania, dla którego zabójstwo biskupa

krakowskiego było jedynie pretekstem, jak to zdaje się sugerować Gall Anonim, głosząc, że bar-

dzo mu to zaszkodziło, ale nie dając podstaw do dopatrywania się w nim jedynej przyczyny upad-

ku Bolesława172. Oczywiście uwaga powyższa pozostaje tylko hipotezą, którą niepodobna nie-

zbicie udowodnić, tym niemniej wydaje się prawdopodobna i pasuje do obrazu wydarzeń zna-

nego nam z innych źródeł.

Łowmiański postawił tezę, że przez cały omawiany w niniejszej pracy okres możnowładz-

two polskie stało na swoistym rozdrożu. Z jednej strony silna władza skupiona w jednym ręku

zgodna była z polską racją stanu, z drugiej natomiast – władza rozproszona była łatwiejsza do

kontrolowania. Autor podkreślił, że możnowładztwo często wykorzystywało juniorów, by pod

ich egidą walczyć z niewygodnymi panującymi173. W ten sposób niejako przy okazji możno-

władztwo dokonywało swoistej elekcji panującego spośród członków dynastii. Propozycja ta,

jakkolwiek na pierwszy rzut oka wygląda sensownie, pachnie nadmiernym uogólnieniem. Nie

171 T. Grudziński, Bolesław Szczodry..., s. 120; zob. też: M. Plezia, Dookoła sprawy św. Stanisława. Studium źródłoznawcze, Bydgoszcz 1999, s. 101, 169.

172 G. Anonim, op. cit., I, 27; zob. też: M. Plezia, Dookoła sprawy św. Stanisława..., s. 185.173 H. Łowmiański, Król Bolesław II..., s. 170–171.

44

sposób, jak czyni to autor, jedną miarką mierzyć stosunków społecznych za panowania Miesz-

ka I i Bolesława II (a te dwa momenty: sukcesję po Mieszku I i bunt przeciw Bolesławowi II

bierze autor za główne argumenty).

Zupełnie inny kształt i charakter miało możnowładztwo, a raczej osobista drużyna Miesz-

ka I i Bolesława I, a inny – posiadacze znaczny, rozsianych po całej Polsce majątków ziemskich

możni czasów Bolesława II174. Siłą rzeczy różne też były ich cele. Trudno sobie wyobrazić, by

siły społeczne, które prawdopodobnie zaczęły domagać się udziału we władzy w czasach sy-

nów Kazimierza I, były aktywne i optowały za dzieleniem kraju już za panowania Mieszka I.

Jest to kolejny argument przeciwko tezie podziałowej: jedynymi osobami naprawdę zaintereso-

wanymi w podziale kraju po śmierci Mieszka I była Oda i jej synowie.

4. Korona królewska jako źródło hierarchii w dynastii

Podsumowując można stwierdzić, że korona królewska nie miała bezpośrednich skutków

prawnych w dziedzinie prawa sukcesyjnego. Pośrednio jednak wpływała na nie, wywyższając

panującego nad innych członków dynastii i umożliwiając tym samym bezpieczne przyznanie

krewnym panującego części kraju jako lenna bez ryzyka ich emancypacji spod zwierzchności se-

niora. Oczywiście, jak pokazały czasy późniejsze, nie była ona wcale nieodzowna dla przepro-

wadzenia takiego podziału. Jednak ustanowienie seniorem rodu niekoronowanego władcy Kra-

kowa nie okazało się trwałe i pewnie między innymi dlatego zasada senioratu wprowadzona

przez Bolesława III rychło się załamała. Przypuszczać można ze znaczną dozą prawdopodo-

bieństwa, że do sytuacji takiej nie doszłoby, gdyby udało się Krzywoustemu obok największej

części państwa przekazać najstarszemu z synów koronę królewską. Warto też zwrócić uwagę,

że bardzo podobna sytuacja miała miejsce na Rusi, gdzie senior rodu również nie miał zdecydo-

wanej przewagi moralno-ideologicznej nad krewniakami, co skutkowało nieustannymi walkami

o Kijów. Inaczej natomiast rzecz się miała z Węgrami, gdzie wprawdzie rozbicie dzielnicowe

również występowało, jednak z racji posiadanej przez naczelnych władców korony królewskiej,

miało znacznie łagodniejszy przebieg i nie doprowadziło do tak radykalnego osłabienia tego

państwa, jak to miało miejsce w przypadku polskim i ruskim.

174 Por. M. Barański, op. cit., s. 164–166.

45

5. Prawa Władysława I do następstwa po starszym bracie

Przed zebraniem wniosków powyższej analizy, wypada nam jeszcze powrócić do pozosta-

wionej uprzednio na uboczu sprawy praw Władysława I do tronu. Kwestia ta jest, jak już zazna-

czyliśmy, czysto akademicka, tym niemniej warta rozważenia dla głębszego zrozumienia prawa

sukcesyjnego pierwszych Piastów. Niestety nie dysponujemy żadnym przypadkiem, w którym

by w drodze legalnej sukcesji władzę po zmarłym objął jego brat. Następcą zawsze był syn,

z czego wnosić można, że tak nakazywał zwyczaj, jeśli nie od początku, to z pewnością już

w czasach synów Kazimierza I zwyczajowo władzę po zmarłym obejmował jego syn. Gall po-

daje, chociaż zaznaczyliśmy już wcześniej, że jest to relacja wyjątkowo jak na tego kronikarza

małej wiarygodności, że nawet po wypędzeniu Mieszka II władzę sprawował przez czas jakiś

jego syn Kazimierz, zanim i jego z kraju wygnano. Bolesław II miał już w owym czasie syna,

młodego co prawda i zapewne jeszcze niezdolnego do objęcia władzy. Tym niemniej Włady-

sław I nie sprawował regencji w jego imieniu, ale panował zupełnie samodzielnie, co podkreślił

nakładając na swą głowę koronę lub hełm ozdobiony koroną, co miało stanowić namiastkę ty-

tułu królewskiego175. Nie przekazał też władzy Mieszkowi po jego powrocie do kraju, chociaż

pod koniec swego życia nadawał się on już do jej sprawowania.

Powyższe uwagi wskazują na to, że Władysław I miał pełne prawo do objęcia tronu po bra-

cie. Przyjrzyjmy się jeszcze dokładniej okolicznościom, w jakich znalazł się on na tronie pol-

skim. Sprawa ta jest bardzo niejasna. Relacja Anonima Galla na ten temat jest niezwykle lako-

niczna i tajemnicza, natomiast ta, którą nam pozostawił Mistrz Wincenty – wyraźnie naznaczo-

na tradycją świętości biskupa, tendencyjna i przez to mało wiarygodna. Stąd w nauce wiele było

rozbieżności, dodatkowo jeszcze w minionej epoce zaciemnianych przez spór państwa z Ko-

ściołem, który niejednokrotnie rzutował na stanowiska historyków w tej sprawie.

Nas jednaki w mniejszym stopniu interesują prawdziwe, czy też domniemane przyczyny,

konfliktu, a istotniejszy jest jego skutek. Źródła zgodne są co do tego, że w toku konfliktu bi -

skup krakowski, Stanisław został z rozkazu królewskiego pozbawiony życia176. Łowmiański zda-

je się skłaniać ku starszej tezie, że nastąpiło to w wyniku procesu sądowego177, jednak nowsze

175 M. Barański, op. cit., s. 176; zob. też: Z. Dalewski, Władza przestrzeń ceremoniał. Miejsce i uroczystość inauguracji władcy w Polsce średniowiecznej do końca XIV w., Warszawa 1996, s. 128.

176 G. Anonim, op. cit., I, 27; zob. też: Mistrza Wincentego..., II, 20.177 H. Łowmiański, Król Bolesław II..., s. 179.

46

prace wykazały, że jest to mało prawdopodobne178. W zasadzie nie ulega natomiast kwestii, że

zabójstwo biskupa nie było jedyną, ani nawet najważniejszą przyczyną upadku króla179.

Sprawa świętego Stanisława była najprawdopodobniej tylko jednym z elementów zatargu

króla z szeroko pojętą opozycją wewnętrzną. Zdaniem Łowmiańskiego na jej czele stał od sa-

mego początku brat króla, Władysław Herman180, inni badacze przyjmują taką możliwość, jed-

nak nie opowiadają się za nią z całą pewnością.

Za przyczynę sporu podaje się najczęściej intensywną i kosztowną politykę zagraniczną

króla181, jego trudny charakter, liczne nadania królewskie na rzecz Kościoła182, przedłużające się

wyprawy wojenne, odrywające ludzi o ich gospodarstw, oraz pustki w skarbie monarszym183.

Możemy do nich dodać sformułowaną wyżej hipotezę o „głodzie dostojeństw”, który pchał

możnych do domagania się od króla wydzielenia dzielnicy swemu bratu. Te żądania, jeśli rzeczy-

wiście były zgłaszane, musiały bardzo podobać się młodszemu Piastowi, co zwiększa prawdo-

podobieństwo przypuszczenia Łowmiańskiego, że od samego początku stał on na czele opozy-

cji.

Trudno natomiast zgodzić się z innym twierdzeniem tego badacza, jakoby obalenie Bolesła-

wa nastąpiło w wyniku czeskiej interwencji na rzecz Władysława. Jedynym argumentem Łow-

miańskigo jest fakt, że walka juniorów lub pretendentów z seniorami toczyła się w owej epoce zwykle według

określonego schematu184. To, że tak było w istocie, nie oznacza jeszcze, że właśnie ten konkretny

przypadek musiał być jednym z tych „zwykłych”. Zwłaszcza, że dla takiego podejrzenia nie

znajdujemy żadnego oparcia w źródłach: nic nam nie wiadomo ani o takiej interwencji, ani w

ogóle o żadnym konflikcie polsko-czeskim w 1079 roku. Nawet kronikarz niemiecki, Lambert,

doskonale poinformowany o szczegółach koronacji Bolesława II, nic o takim incydencie (ani

w ogóle o obaleniu króla) nie wie185. Złożenie Bolesława z tronu musiało się dokonać własnymi

siłami opozycji wewnętrznej. Niestety, szczegółów tego zdarzenia jesteśmy raz na zawsze po-

zbawieni przez uparte milczenie źródeł.

Jeżeli na czele rebelii stanął sam Władysław Herman, jasne staje się, dlaczego on właśnie, a

178 M. Plezia, Dookoła sprawy..., s. 92–95.179 Ibidem, s. 185; zob. też: T. Grudziński, Bolesław Śmiały..., s. 177; H. Łowmiański, Król Bolesław II...,

s . 181–182.180 Ibidem, 172.181 M. Barański, op. cir., s. 154.182 Miały one budzić opór możnych świeckich: T. Grudziński, Bolesław Śmiały..., s . 177.183 M. Plezia, Dookoła sprawy..., s. 174.184 H. Łowmiański, Król Bolesław II..., s. 174.185 Ibidem, s. 172.

47

nie syn Bolesława, Mieszko, został osadzony na tronie. Zastanawiające jest natomiast, dlaczego

młody (dziesięcioletni dopiero) Mieszko znalazł się na wygnaniu razem z ojcem186. Z perspekty-

wy Władysława i jego państwa była to najgorsza z możliwości – znacznie rozsądniej byłoby z

ich strony potajemnie uśmiercić chłopca (jak to się miało stać później187), albo zatrzymać go w

kraju i przyznać zaopatrzenie należne krewniakowi panującego. Zwłaszcza możni, jak wykazali-

śmy wyżej, musieli być zainteresowani przyznaniem mu kawałka ziemi pod zwierzchnością stry-

ja. Pozostawienie go na Węgrzech stwarzało niebezpieczeństwo powrotu jego – lub jego po-

tomka – jako pretendenta do tronu w przyszłości.

Wynika z tego, że mało prawdopodobnym jest, aby Bolesław II został rzeczywiście „wy-

gnany” w ścisłym tego słowa rozumieniu. Raczej sam uciekł, widząc, że traci poparcie, wobec

zbliżających się do Krakowa wojsk brata. Tylko samodzielnie podejmując decyzję o ucieczce,

mógł zabrać ze sobą syna – w przeciwnym razie wysoce prawdopodobne jest, że możni zatrzy-

maliby Mieszka w kraju.

Że takie rozumowanie nie było obce również ówczesnym, świadczy i to, że w kilka lat po

śmierci Bolesława II, Mieszko został sprowadzony do kraju. Gall Anonim powiadamia nas, że

został ożeniony z ruską dziewczyną, a wkrótce potem – otruty, zanim jeszcze zdążył spłodzić po-

tomka188. Małżeństwo miało zostać zawarte w 1088 roku, jednak nic więcej pewnego o nim po-

wiedzieć się nie da189. Był to zapewne mariaż polityczny, co oznacza, że zamierzano Mieszka

włączyć do normalnych rozgrywek dynastycznych, czyli tym samym uczynić go pełnoprawnym

członkiem domu panującego. Nic nam nie wiadomo o tym, by Mieszko sprawował jakiś wysoki

urząd jest to prawdopodobne mimo tego.

Gall z naciskiem podkreśla, że młodzieniec odznaczał się wieloma przymiotami i był bar-

dzo popularny w Polsce. Zapewne właśnie ta popularność ściągnęła nań zgubę. Władysław I

nie był królem, brakło więc czynnika wywyższającego go w naturalny sposób ponad innych

członków dynastii. Prawdopodobnie również prawa Mieszka do ojcowskiego tronu były silniej-

sze od władysławowych. Spośród rozważonych dotychczas sukcesji tylko raz – w chwili śmierci

Bolesława I żył przedstawiciel bocznej linii dynastii (bratanek Bolesława, Dytryk). Oczywiście

jego prawa do tronu musiały być słabsze od praw synów Bolesława. Tym niemniej, gdyby za-

brakło tych ostatnich, prawdopodobnie byłby on zdolny do objęcia władzy, o czym możemy

186 G. Anonim, I, 29.187 Ibidem, I, 29.188 Ibidem, I, 29.189 O. Balzer, Genealogia..., s. 205.

48

ostrożnie wnioskować z faktu, że otrzymał on we władanie część Polski na mocy decyzji Kon-

rada II, o czym była już mowa. Biorąc pod uwagę ten precedens, przypuścić możemy, że rów-

nież Władysław I miał prawa do tronu, jednak najprawdopodobniej były one słabsze od miesz-

kowych i był to kolejny powód, dla którego musiano obawiać się rosnącej popularności Bolesła-

wica.

Z drugiej strony, jeżeli, jak podejrzewamy, Bolesław II zabrał ze sobą syna, uciekając z kra-

ju, to wobec braku innego Piasta, Władysław I przejął władzę w Polsce w pełni legalnie i w ma-

jestacie prawa. Tym wraz z powrotem Mieszka z uchodźstwa musiał zrodzić się problem natury

prawnej, komu w takiej sytuacji należy się władza? Z jednej strony przyrodzone prawa Mieszka

do tronu były silniejsze, a z drugiej Władysław objął władzę zupełnie legalnie, a władza ta była

zgodnie z pradawnym i ugruntowanym już zwyczajem dożywotnia. Oczywiście brakowało pre-

cedensu, według którego można by tę kwestię rozstrzygnąć, wobec czego decydować musiały

czynniki faktyczne: Władysław już zasiadał na tronie, sprawował władzę nad ludźmi i wojskiem,

miał poparcie możnych. Z drugiej strony, gdyby pojawiła się opozycja wobec jego rządów – a

pojawiłaby się z pewnością – miałaby ona więcej niż wymarzonego kandydata, którym mogłaby

w razie potrzeby zastąpić starego księcia.

6. Zasady następstwa tronu

Po przeanalizowaniu całego powyższego materiału przychodzi konieczność zebrania go

i uporządkowania na jednym miejscu celem wyciągnięcia wniosków. W toku pracy zbadaliśmy

pięć zmian na tronie polskim, które nastąpiły po śmieci Mieszka I, Bolesława I, Mieszka II, Ka-

zimierza I i Władysława I. Rozważyliśmy także znaczenie korony królewskiej dla zwyczaju suk-

cesyjnego, które to rozważanie doprowadziło nas do wniosku, że obecność lub nieobecność ko-

rony królewskiej na głowie ustępującego władcy nie miała żadnego znaczenia dla sukcesji

po nim.

Pośród rozpatrzonych przypadków do czynienia mieliśmy z jednym przypadkiem nieprzy-

datnym dla naszych rozważań, to jest z sukcesją po Mieszku II, który pozostawił po sobie jed-

nego tylko następcę i w związku z tym nie było w jego sprawie problemu do rozstrzygnięcia

przez prawo sukcesyjne. Dalej napotkaliśmy jeden przypadek zupełnie wątpliwy, w którym

nie byliśmy w stanie jednoznacznie zdiagnozować wydarzeń, jakie miały miejsce po śmierci

49

księcia. Mowa oczywiście o następstwie po Mieszku I. Jeden raz również mieliśmy do czynienia

z sytuacją, zgoła wyjątkową, w której bez żadnego zamieszania, władzę po ojcu objął najstarszy

jego syn, Bolesław II. Pozostałe dwa przypadki, to jest sukcesje po Bolesławie I i Władysławie I

nie pozostawiają nam wątpliwości, że decyzję o następstwie podjął panujący jeszcze za swojego

życia. przypomnijmy, że Bolesław I naznaczył jako następcę Mieszka II, natomiast Władysław I

podzielił kraj między synów i polecił możnym dokonać elekcji na księcia zwierzchniego tego,

który lepiej będzie się do tego nadawać.

Mamy oczywiście pełną świadomość, jak uboga i niejednoznaczna jest to baza źródłowa.

Tym niemniej postaramy się na jej podstawie wyciągnąć stosowne wnioski. Do dyspozycji

mamy, jak się wydaje trzy hipotezy. Pierwszą z nich jest stara teoria o podziałach dynastycznych,

którą dostatecznie już podważył Grudziński190, a której nie potwierdza również nasza własna

analiza. Spośród bowiem pięciu zbadanych sukcesji, tylko raz dokonany został podział, a raz ist-

nieje taka hipotetyczna, acz trudna do jednoznacznego dowiedzenia możliwość. Mamy z nią

zresztą do czynienia w bardzo wczesnym etapie istnienia państwa, kiedy prawo sukcesyjne mo-

gło jeszcze nie być całkowicie skrystalizowane.

Nie bez znaczenia jest także fakt, że podział między członków dynastii został wymuszony

decyzją cesarską na zjeździe w Merseburgu, jak o tym pisaliśmy w rozdziale III. Podział ten nie-

wątpliwie dążył do osłabienia władzy w Polsce. Czy logicznym jest, że tak samo zwyczajowo

osłabiali swoją władzę sami Piastowie? Rozważmy, co musiałoby się stać, aby takie podziały sta-

ły się prawem zwyczajowym. Już trzej uznani przez nas za historycznych, przodkowie Mieszka I

musieliby dzielić swoje włości między synów i co więcej, za każdym razem musiałyby one zo-

stać ponownie jednoczone przez książąt występujących przeciwko woli ojca191. Absolutnie

nie widzimy podstaw do przyjmowania takiego scenariusza.

Druga możliwość to primogenitura: całe państwo zwyczajowo przypadać miało najstarsze-

mu synowi. Za tak postawioną tezą przemawia fakt, że władzę po Mieszku I objął Bolesław I,

a po Kazimierzu I – Bolesław II. Sprzeciwia się jej natomiast przypadek sukcesji po Bolesła-

wie I, kiedy na tronie, nota bene, bez żadnych problemów, czy kłopotów zasiadł i natychmiast ko-

ronował się (o ile nie doszło do tego już za życia ojca) Mieszko II. Można, jak Labuda podno-

sić, że zadecydowała o tym właśnie koronacja za życia ojca, ale ona, jak już zauważyliśmy,

nie jest wcale pewnikiem. Ponadto primogeniturze sprzeciwia się również sukcesja po Włady-

190 T. Grudziński, Zagadnienie podziałów..., 3.191 Ibidem, s. 8–9.

50

sławie I, który podjął zaakceptowaną przez ogół decyzję o podziale kraju, a poddanym pozosta-

wił elekcję godniejszego spośród synów na princepsa. Fakt, że decyzja ta została na księciu wy-

muszona nie ma w tym momencie większego znaczenia. Wygląda na to, że była ona zgodna

z prawem.

Należy jednak zwrócić uwagę na wspomnianą już wyjątkową aktywizację możnych w pol-

skim życiu publicznym w tym okresie192. Brak protestów z tej strony mógł wynikać z tego,

że pogwałcenie dotychczasowego zwyczaju leżało w interesie możnowładztwa i to ono właśnie

wpłynęło na zmianę obyczaju w tym zakresie. Cóż, taka teza nie daje się całkowicie wykluczyć.

Jednakże zauważmy, że aby przyjąć jednoznacznie obowiązywanie primogenitury w następstwie

na tron musimy także przyjąć dwie inne, co najmniej niepewne hipotezy, z których jedną odrzu-

ciliśmy już wcześniej. Tym bardziej, że mamy do rozpatrzenia jeszcze możliwość trzecią.

Jest nią teza, że każdorazowo to poprzedni panujący decydował o wyborze następcy. Jest

ona o tyle kłopotliwa, że praktycznie w każdym wypadku, gdy źródła wprost nie twierdzą ina-

czej, możemy dopasować fakty do tej teorii, twierdząc, że było jak było – widocznie poprzednik

tak zadecydował. W związku z tym trudno ją jednoznacznie udowodnić. Tym niemniej co naj-

mniej jeden raz źródła nie pozostawiają wątpliwości, że formalną decyzję podjął władca –

mowa tu oczywiście o Władysławie I. Co więcej, jest to jedyna teoria, całkowicie zgodna z wy-

padkami zaszłymi po śmierci Bolesława I. Nie stoi z nią w sprzeczności zasiadanie na tronie

najstarszych synów swych ojców: Bolesława I i Bolesława II. Słowem jest to jedyna z dostęp-

nych nam tez, pasująca do wszystkich pięciu analizowanych sukcesji. Dlatego też za nią właśnie

wypada nam się opowiedzieć, jako za najbardziej naszym zdaniem prawdopodobną.

Jest przy tym bez praktycznego znaczenia, jaką konkretnie decyzję podjął umierający wład-

ca. Mógł on pozostawić cały kraj jednemu z synów lub podzielić go wedle woli. Z tej ostatniej

możliwości jednak skorzystał, jak się zdaje, wyłącznie Władysław I i to pod naciskiem synów

oraz poddanych. Nie jest to sprzeczne z logiką, skoro zauważyliśmy wyżej, że podziały dyna-

styczne osłabiały państwo i nie leżały ani w interesie ogółu poddanych, ani dynastii, owszem

były korzystne tylko dla możnowładztwa, starającego się budować swą potęgę na osłabianiu

i rozdrabnianiu władzy monarszej.

192 Idem, O akcie sukcesyjnym..., s. 35.

51

7. Zaopatrzenie potomków nieprzeznaczonych do panowania

Jeżeli władca nie dzielił kraju, wypada nam zastanowić się, jaką część należnego im przecież

dziedzictwa otrzymywali pozostali synowie, jeżeli nie była nią część terytorium państwa. Wiemy,

że co najmniej w dwóch wypadkach pozostali synowie zmarłego władcy zostali bezceremonial-

nie przepędzeni z kraju – tak stało się z młodszymi synami Mieszka I oraz Bolesława I. Z kolei

bracia Mieszka I oraz Bolesława II przebywali w kraju zgodnie z panującym i piastowali odpo-

wiedzialne funkcje. O tych pierwszych wiemy, że dowodzili oddziałami drużyny brata, o młod-

szych synach Kazimierza I nie wiemy natomiast dokładnie, jakie zaopatrzenie uzyskali, podej-

rzewamy jedynie, że mogło chodzić o zarząd prowincji. W tym miejscu zauważyć możemy dwie

interesujące tendencje.

Po pierwsze widzimy, że Bolesław I, mimo iż jego stryjowie zgodnie współpracowali z jego

ojcem, przepędził własnych braci z kraju. Podobnie uczynił jego syn, Mieszko II, natomiast już

Bolesław II, być może nauczony doświadczeniem przodków, powstrzymał się od tego kroku.

Bezradni jesteśmy w określaniu przyczyn wygnania Ody i jej synów, możemy się tylko domyślać,

że macocha Bolesława dążyła – warto mieć cały czas na uwadze, że niewykluczone jest iż miała

tu oparcie w decyzji męża – do odebrania władzy pasierbowi i zapewnienia jej własnym synom.

Czy podobnie knuli przeciw bratu Bezprym i Otto, tego nie wiemy i zgadywać tylko możemy,

czy tak było rzeczywiście, czy też Mieszko II, przewidując możliwe ich machinacje, uderzył

pierwszy. Jakkolwiek było, nauczeni smutnym doświadczeniem tych rządów, następcy Kazimie-

rza I nie pozbywali się już tak pochopnie swych braci z kraju. Pośrednio przemawia to również

za tym, że Mieszko Bolesławic uciekł z kraju razem z Bolesławe, drugim, a nie został wygnany

przez stryja.

Druga tendencja to przemiany w zaopatrzeniu niewładających Piastów. Pamiętamy,

że za życia Mieszka I dowodzili oni oddziałami drużyny brata. To ważna i odpowiedzialna funk-

cja, a przy tym niezwykle dochodowa wobec liczby wojen prowadzonych w tamtym czasie. Za-

pewne to właśnie wodzowi przypadała większość zdobywanych łupów. Niestety nie wiemy nic

o potomstwie dwóch braci Mieszka I, być może żadnego nie mieli, a być może ich linie wyga-

sły dopiero później, a może wreszcie nie było ono jeszcze uznawane za członków dynastii i dla-

tego nie stanowiło przed miotu zainteresowania kronikarzy193. Pewne jest wszakże, że żadnego

zaopatrzenia nie otrzymali młodsi bracia Bolesława I. Trudno sobie wyobrażać, iżby się tak sta-

193 M. Barański, op. cit., s. 111–112.

52

ło na mocy decyzji Mieszka I, w tym punkcie jego testament został prawdopodobnie pogwałco-

ny przez Bolesława.

Jeżeli Bezprym i Otto otrzymali podobne stanowiska, to prędko je utracili. Natomiast naj-

później za życia Kazimierza I musiało dojść do zasadniczej zmiany w stosunkach dynastycz-

nych na tym polu. W wyniku upadku państwa za panowania Mieszka II drużyna przestała ist-

nieć i nie została już odnowiona194. Stąd młodsi synowie Kazimierza I nie byli już dowódcami

wojska brata – to zostało całkiem inaczej niż dawniej zorganizowane. Z pewnością otrzymali

inne istotne urzędy. Prawdopodobne jest, że Władysław Herman był za rządów brata zarządcą

prowincji mazowieckiej. Być może mielibyśmy więcej materiału do wnioskowania na ten temat,

gdyby nie tradycja podziałów dynastycznych, która pojawiła się wkrótce. Pewne jest jednak,

że książęta, którzy jako należną im część ojcowizny uzyskiwali część terytorium państwa,

nie zajmowali już wysokich urzędów państwowych, do których aspirowali możni. Jeżeli zatem ci

ostatni byli czynnikiem inspirującym nową tradycję sukcesyjną, to przyjęcie powyższej hipotezy

przyczynia się do wyjaśnienia ich postawy.

Wypada jeszcze zaznaczyć, że chociaż desygnacja ojca decydowała o obsadzie tronu, pozo-

stali jego synowie zachowywali również prawa do tronu i mogli je zrealizować w razie jego

opróżnienia. Tak stało się w przypadku Władysława I po ucieczce z kraju jego brata. Co więcej,

możemy stwierdzić (co zresztą nie wydaje nam się wcale dziwne), że te prawa były dziedziczone

w bocznych liniach dynastii, o czym świadczy przypadek Dytryka, bratanka Bolesława I. Rów-

nież i fakt, że Bezprym znalazł poparcie przynajmniej części możnych przeciwko Mieszkowi II

przemawia za tym, że niewyznaczeni na dziedziców mieli prawo do spadku po ojcu. I jakkol-

wiek przynajmniej do końca XI w. władcy czynili wysiłki, by księstwo pozostawało niepodziel-

ne, to z tych właśnie prywatnoprawnych roszczeń spadkowych brało się prawo niepanujących

Piastów do uposażenia w wysokich urzędach i związanych z nimi dochodach.

Jeżeli chodzi o Piastówny, mamy wyraźne potwierdzenie w licznych źródłach, że zgodnie

z panującym i w innych krajach zwyczajem, wychodziły one za mąż za członków domów panu-

jących w sąsiednich krajach. prawdopodobnie zgodnie z tym samym zwyczajem otrzymywały

posag w ruchomościach i złocie, a także że część poddanych zabierały ze sobą jako świtę. O ich

zamążpójściu decydował ojciec, a po jego śmierci panujący brat, być może, choć tego stwierdzić

nie jesteśmy w stanie, przy współudziale pozostałych braci, jak by to wynikało z ówczesnego

194 Ibidem, s. 164–165.

53

prawa rodzinnego195.

8. Geneza zwyczaju sukcesyjnego

Po dokonaniu charakterystyki ówczesnego prawa sukcesyjnego, pozostaje nam w oparciu

o dokonane ustalenia rozstrzygnąć kilka kwestii, które w toku pracy pozostawiliśmy aż do tego

momentu. Po pierwsze możemy teraz ponownie przyjrzeć się genezie zwyczaju sukcesyjnego.

Nie będziemy w tym miejscu powtarzać tego, co napisaliśmy we wstępie. Wysunęliśmy tam dwie

możliwe hipotezy: o wyborze księcia spośród potomków lub krewnych poprzednika przez dru-

żynę oraz o desygnacji następcy przez ustępującego. Obecnie, skoro wiemy już, do jakich rezul-

tatów proces kształtowania się prawa sukcesyjnego doprowadził, możemy śmiało przyjąć hipo-

tezę drugą, jako doskonale pasującą do naszych dotychczasowych ustaleń i dodatkowo je po-

twierdzającą. Nie jest przy tym wykluczone, że zaistniał etap pośredni między elekcją wodza-k-

sięcia przez wiec (a następnie może tylko przez drużynę), a desygnacją następcy przez poprzed-

nika. W tym okresie przejściowym elektorzy mogli brać pod uwagę sugestię starego księcia

co do wyboru następcy, a po wielokrotnej akceptacji takiej sugestii mogło stać się zwyczajem,

że stosowano się do niej zawsze. Oczywiście to tylko hipoteza i tak zawsze musi być traktowa-

na, tym niemniej jest ona spójna z wszystkimi naszymi dotychczasowymi ustaleniami i jako taka

zasługuje na przyjęcie.

Niestety, wszystko to, co powyżej napisaliśmy wciąż nie wydaje się wystarczające do okre-

ślenia, jaką decyzję sukcesyjną podjął Mieszko I. Czy podzielił on kraj między synów, czy

też przekazał całą władzę Bolesławowi, próżno dociekać. Za pierwszą możliwością przemawia

brak jakichkolwiek zamieszek w kraju po wypędzeniu Ody i jej synów, a także brak reakcji Ce-

sarstwa, dokąd wygnańcy się udali i to pomimo iż mieli tam licznych i potężnych krewniaków196.

Z drugiej strony da się go też wyjaśnić tym, że możnowładztwo w tamtym okresie było jeszcze

zainteresowane raczej utwierdzaniem władzy monarszej, niż jej osłabianiem197. Należy jednak

zadać sobie pytanie, skąd mógł Mieszko I zaczerpnąć wzór do takiego postępowania. Podziały

dynastyczne w tamtych czasach nie były jeszcze w powszechnym zastosowaniu, jak to się miało

stać nieco później. Przy tym na pewno pamiętał Mieszko, że jego właśni bracia doskonale

195 J. Bardach, op. cit., s. 77.196 M. Barański, op. cit., s. 61.197 T. Grudziński, O akcie sukcesyjnym..., s. 35.

54

i zgodnie z nim współpracowali, z czego wnosić można, że byli zadowoleni ze swej pozycji.

Dlaczego zatem miałby rezygnować z tego rozwiązania? Dodajmy od razu, że przyczyną niepo-

koju o zgodę w łonie dynastii, która jawi nam się jedyną potencjalną przyczyną podziału,

nie mogło także wywołać pochodzenie synów z różnych matek, gdyż nie inaczej zapewne było

z Mieszkiem I i jego braćmi. Jest to wysoce prawdopodobne wobec panującej w pogańskich

czasach poligamii198. Z powyższych przyczyn podział kraju wbrew dotychczasowej praktyce,

jakkolwiek leżał z pewnością w mocy Mieszka, wydaje nam się mało prawdopodobny.

198 G. Anonim, op. cit., I, 5; J. Bardach, op. cit., s. 77.

55

Zakończenie

Na tym kończymy naszą analizę prawa sukcesyjnego w państwie piastowskim do końca

XI w. Kończymy ją wynikiem, który uznać można za zadowalający. Udało się określić ze znacz-

nym, jak się zdaje, prawdopodobieństwem zasadę rządzącą dziedziczeniem tronu polskiego.

Okazało się, że najprawdopodobniej o każdorazowym następstwie na tron polski decydował

umierający władca. Tak było z całą pewnością w przypadku objęcia rządów przez Mieszka II

i Bolesława II. W mocy władcy leżało również podzielenie kraju między następców, jednak aż

do czasów Władysława I nie czynili oni tego, chociaż możliwe, że panujący jeszcze za swego ży-

cia nadawali dzielnice przeznaczonym do następstwa synom, aby w ten sposób przygotować ich

do rządzenia w przyszłości całym krajem. Z całą pewnością zrobił tak Bolesław I, a możliwe

jest, że brał w tym przykład z ojca.

Zdołaliśmy także postawić tezy dotyczące pobocznych kwestii związanych z dziedzicze-

niem w rodzie Piastów, takich jak uposażenie niewyznaczonych na władców członków dynastii,

czy znaczenie korony królewskiej dla następstwa na tron. Męscy potomkowie nie przeznaczeni

do sprawowania władzy byli zwykle obdarzani wysokimi urzędami państwowymi: dowodzili

wojskiem książęcym lub obejmowali namiestnictwa prowincji. Działo się to jednak tylko w sytu-

acji, gdy pozostawali oni w zgodzie z panującym bratem, co nie zawsze miało miejsce. Możemy

wręcz ubolewać nad tym, że zdarzało się to tak rzadko, a mianowicie tylko za panowania Miesz-

ka I i Bolesława II. Gdyby nie to, być może bylibyśmy w stanie coś więcej powiedzieć na ten te-

mat.

Oczywiście praca niniejsza nie rości sobie pretensji do wyczerpującego omówienia zagad-

nienia. Wciąż pozostają do rozpoznania uboczne kwestie związane tak z poszczególnymi zmia-

nami na tronie polskim, jak i z sukcesją w ogóle. Do takich spraw należy między innymi kwestia

praw Władysława I do spadku po wygnanym bracie. Ponieważ objął on władzę w wyniku prze-

wrotu, można mieć wątpliwości co do zasadności jego roszczeń, zwłaszcza wobec pozostawa-

nia przy życiu Mieszka Bolesławica. Wątpliwości te, których bynajmniej nie rozwialiśmy w ni-

niejszej pracy, zasługują na bardziej szczegółowe rozpoznanie na innym miejscu.

Zasługą pracy jest zbudowanie względnie spójnej, choć niepozbawionej luk i wad, wizji

zwyczaju sukcesyjnego w piastowskiej Polsce. Poddajemy ją pod rozwagę innych uczonych, któ-

rzy być może zakwestionują nasze ustalenia, a może zdołają rozszerzyć je o nowe, niedostrzeżo-

ne przez nas kwestie i rozwiązania.

56

Dyskutując o uzyskanych w niniejszej pracy wynikach należy mieć na uwadze jedną zasad-

niczą trudność, z jaką borykaliśmy się przez cały czas jej powstawania. Otóż w omawianym

przez nas okresie od IX do początku XII wieku na tronie polskim zasiadało jedynie siedmiu

(dziewięciu jeśli wliczyć Bezpryma i Zbigniewa) władców, których rządy były dostatecznie udo-

kumentowane, aby mogły stanowić przedmiot naszych badań. Niestety, wskutek rozmaitych

przewrotów i zawirowań historii tylko pięć spośród zaszłych wówczas zmian na polskim tronie

miało charakter legalnej, prawem określonej sukcesji. To niestety zbyt niewiele, aby na tak wą-

tłej tylko podstawie dało się cokolwiek z całą pewnością powiedzieć. Z tej przyczyny poczynio-

ne wyżej ustalenia mają charakter mniej lub bardziej prawdopodobnych hipotez. Sprawa ta wy-

maga dalszych dociekań i to zarówno pogłębionych badań nad omówionymi przez nas pobież-

nie sukcesjami, jak również nad okresem późniejszym, którego wydarzenia mogą jeszcze przy-

nieść nam dodatkowe pośrednie informacje i poszlaki na temat dziedziczenia w rodzie piastow-

skim w okresie przez nas badanym. Po zweryfikowaniu naszych ustaleń za pomocą zdatnych do

tego przykładów sukcesji z okresu tak zwanej Polski dzielnicowej mogą poprzeć lub zakwestio-

nować nasze dotychczasowe zapatrywania.

Badając okres dzielnicowy na potrzeby badań retrogresywnych trzeba mieć jednak na uwa-

dze ogromnie istotny przełom, jaki dokonał się w myśli politycznej polskiego możnowładztwa,

a pewnie i samych Piastów na przełomie XI i XII stulecia. Oto zamiast dążyć do wzmocnienia

władzy monarszej, która dotąd była gwarantem jego pozycji, polskie elity polityczne zaczynają,

być może już za rządów Bolesława II, a z całą pewnością za panowania jego następcy, dążyć do

osłabienia i rozdrobnienia władzy książęcej. Siłą rzeczy w związku z tym istotne zmiany musiał -

by zajść w zwyczajach prawnych, w tym w zwyczaju sukcesyjnym. Stąd nie ma i być nie może

prostego przełożenia prawa Polski dzielnicowej na Polskę jednolitą. Pewne analogie z pewno-

ścią dadzą się zauważyć, jednak dyskutując o nich zachować należy najwyższą ostrożność i sta-

nowczo unikać wyciągania pochopnych wniosków.

W ten sposób pozwalamy sobie wyrazić nadzieję, że praca niniejsza stanie się przyczynkiem

do dalszych badań nad piastowskim prawem sukcesyjnym – zagadnieniem niezwykle ciekawym,

a wciąż jeszcze niedostatecznie omówionym i zbadanym.

57

Bibliografia

Źródła:

Gall Anonim, Kronika polska, red. R. Grodecki, Wrocław 1982.

Jana Długosza Roczniki czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego, pod red. J. Dąbrowskiego, Warsza-

wa 2009.

Tekst oryginalny: Ioannis Dlugossii Annales seu cronicae incliti Regni Poloniae, pod red. I Dąbrow-

skiego, Warszawa 1964.

Kosmasa Kronika Czechów, red. M. Wojciechowska, Wrocław 2006.

Kronika Thietmara, red. M. Z. Jedlicki, Kraków 2005.

Tekst oryginalny: Kronika Thietmara , red. M. Z. Jedlicki, Poznań 1953.

Kronika Wielkopolska, red. B. Kürbisówna, Warszawa 1970.

Mistrza Wincentego zwanego Kadłubkiem Kronika polska, red. M. Plezia, Kraków 1994.

Labuda G., Słowiańszczyzna starożytna i wczesnośredniowieczna. Antologia tekstów źródłowych, Poznań

1999.

Widukinds Sachsengeschichte Adalberts Fortsetzung der Chronik Reginos Liutprands Werke, pod.

red. p. Hirsch, M. Büdinger, Darmstadt 1977.

Opracowania:

Adamus J., O rodowej teorii państwa Piastów, „Czasopismo Prawno-Historyczne”, t. IV, Poznań

1952, s. 94.

Adamus J, Problemy absolutyzmu piastowskiego, „Czasopismo Prawno-Historyczne”, t. X, z. 1, Po-

znań 1958, s. 19.

Balzer O., O następstwie tronu w Polsce. Studia historyczno-prawne, Kraków 1897.

Balzer O., Genealogia Piastów, Kraków 2006.

Barański M., Dynastia Piastów w Polsce, Warszawa 2006.

Bardach J., Historia państwa i prawa Polski. Tom i do połowy XV w., Warszawa 1964.

Borawska D., Kryzys monarchii wczesnopiastowskiej w latach trzydziestych XI w., Warszawa 1961.

Chrzanowski W., Kronika Słowian, t. II, Kraków 2008.

58

Dalewski Z., Władza przestrzeń ceremoniał. Miejsce i uroczystość inauguracji władcy w Polsce średniowiecz-

nej do końca XIV w., Warszawa 1996.

Dalewski Z., Rytuał i polityka. Opowieść Galla Anonima o konflikcie Bolesława Krzywoustego ze Zbignie-

wem, Warszawa 2005.

Grodecki R., Zbigniew książę Polski, [w:] Studja staropolskie. Księga ku czci Aleksandra Brücknera, Kra-

ków 1928.

Grodecki R., Dzieje Polski Średniowiecznej, t. I, Kraków 1995.

Grudziński T., Zagadnienie podziałów dynastycznych w Polsce do schyłku XI wieku, „Kwartalnik Histo-

ryczny”, t. LXXVIII, z. 1, Warszawa 1971, s. 3.

Grudziński T., O akcie sukcesyjnym z czasów Bolesława Krzywoustego, „Czasopismo Prawno-Histo-

ryczne”, t. XXIV, z. 1, Poznań 1972, s. 35.

Grudziński T., Bolesław Śmiały-Szczodry i biskup Stanisław. Dzieje konfliktu, Warszawa 1982.

Jasiński K., Rodowód pierwszych Piastów, Warszawa 1992.

Kętrzyński S., Polska X – XI w., Warszawa 1961.

Koczy L., Thietmar i Widukind (z powodu nowych wydań kronik obu pisarzy), „Kwartalnik Historycz-

ny”, t. L, Lwów 1936, s. 656.

Kürbisówna B., Dagome iudex – studium krytyczne, [w:] Początki państwa polskiego. Księga tysiąclecia, t. I

Poznań, 2002, s. 363.

Labuda G., Studia nad początkami państwa polskiego, t. II, Poznań 1988.

Labuda G., Pierwsze pastwo polskie, Kraków 1989.

Labuda G., Korona i infuła, Kraków 1996.

Labuda G., Mieszko I, Kraków 2005.

Labuda G., Mieszko II, Kraków 2008.

Leciejewicz L., Słowianie Zachodni. Z dziejów tworzenia się średniowiecznej Europy, Wrocław 1989.

Łowmiański H., Początki Polski, t. V, Warszawa 1973.

Łowmiański H., Król Bolesław II i biskup krakowski Stanisław. Dwie tendencje ustrojowe: jedynowładcza i

patrymonialna, „Studia Historyczne”, t. XXII, z. 2, Kraków 1979, s. 167.

Łowmiański H., Dynastia Piastów we wczesnym średniowieczu, [w:] Początki państwa polskiego. Księga ty-

siąclecia, t.. I Poznań 2002, 111.

Natanson-Leski J., Rozwój terytorialny Polski od czasów najdawniejszych do okresu przebudowy państwa

1569–1572, Warszawa 1964.

Plezia M., Kronika Galla na tle historiografii XII w., Kraków 1947.

59

Plezia M., Dookoła sprawy św. Stanisława. Studium źródłoznawcze, Bydgoszcz 1999.

Tetrycz-Puzio A., Mazowsze w ustroju Polski piastowskiej, „Czaspismo Prawno-Historyczne”, t.

LVII, z. 1, Poznań 2005, s. 27.

Trawkowski S., Monarchia Mieszka I i Bolesława Chrobrego, [w:] Polska pierwszych Piastów. państwo.

Społęczeństwo. Kultura, pod red. T. Manteuffla, Warszawa 1974.

Tymieniecki K., Państwo polskie w stosunku do Niemiec i cesarstwa średniowiecznego w X w., [w:] Pocztąki

państwa polskiego. Księga Tysiąclecia, t. I, Poznań 2002, s. 261.

Vetulani A., Nowe źródło do historii staropolskiego prawa małżeńskiego, [w:] „Czasopismo Prawno-hi-

storyczne” t.. IV, Poznań 1952, s. 146.

Wasilewski T., Bizantyńska symbolika zjazdu gnieźnieńskiego i jej prawno-polityczna wymowa, [w:] „Prze-

gląd Historyczny”, t. LVII, Warszawa 1966, s. 1.

Wasilewski T., Zapomniane przekazy rocznikarskie o Bolesławie Mieszkowicu. O nie – Gallowe pojmowa-

nie dziejów Polski, [w:] „Przegląd Historyczny” t. LXXX, z. 2, Warszawa 1989.

Zakrzewski S., Bolesław Chrobry Wielki, Kraków 2006.

60