United as One - fragment
-
Upload
planeta-lorien -
Category
Documents
-
view
214 -
download
0
Transcript of United as One - fragment
-
7/25/2019 United as One - fragment
1/9
UNITED AS ONE
-
7/25/2019 United as One - fragment
2/9
TOM 7. SAGI DZIEDZICTWA PLANETY LORIEN
T"UMACZENIEFRAGMENTW
ILUSTRACJE ROZDZIA"W
deemuun
DLA PLANETALORIEN.PL
FANPAGE NA FB
UNITED AS ONE
http://fb.com/DziedzictwaLorienhttp://planetalorien.pl/ -
7/25/2019 United as One - fragment
3/9
PROLOG
DZIEWCZYNA STOI NA KAMIENNEJ KRAW!DZI, tak "e palce jej stpunosz#si$ponad ciemn#nico%ci#. Drobny py&unosi si$w gr$, a potemw d&, spadaj#c coraz ni"ej i ni"ej, w obj$cia cieni. Co% tu kiedy% by&o,wie"a lub piramida dziewczyna nie pami$ta dok&adnie. Wpatruj#c si$
jednak w t$ bezkresn# pustk$ u%wiadamia sobie, "e miejsce to by&oniezwykle wa"ne. By&o przystani#.
By&o Sanktuarium.Pragnie odsun#' si$ od kraw$dzi, niebezpiecznie jest bowiem
przebywa' na skraju niczego. Cia&o odmawia pos&usze(stwa. Jakby jej
nogi przytwierdzone by&y do pod
&o"a, ktre teraz zaczyna trz
#%' si
$ ip$ka'. Nie minie chwila i dziewczyna wpadnie prosto w przepa%'.
Poch&onie j#ciemno%'.Czy by!oby w tym co"z!ego?
Okropnie boli j# g&owa. Cho' bl ten jest nadzwyczaj odleg&y,jakoby dotyczy&kogo%zupe&nie innego. Jednostajne pulsowanie w okolicyskroni, ktre promieniuje na czaszk$ i "uchw$. Wyobra"a sobie, "e jejg&owa jest niczym jajko, ktrego skorupka lada chwila p$knie. Przyk&adad&onie do policzkw i stara si$skupi'.
Ledwo pami$ta czas, w ktrym uderza&a ca&ym cia&em o wyboistygrunt. Raz za razem, wydawa&o si$, "e bez ko(ca, ci#gni$ta niczymmagnes za kostk$, si zbyt dominuj#c#, by si$ jej przeciwstawi',uderzaj#c g&ow#o wyboje i niewsp&czuj#ce kamienie. To wspomnienie,tak samo odleg&e jak bl g&owy, nie nale"y ju"do niej.
W tej nico%ci roztaczaj#cej si$przed jej stopami wyczuwa spokj.Nie b$dzie w niej przejmowa' si$ blem ani strat# tego, co niegdy%znajdowa&o si$w tym miejscu. Je%li sobie odpu%ci, wszystko przeminie, aona spadnie niczym pirko wgb pustki.
UNITED AS ONE
-
7/25/2019 United as One - fragment
4/9
Ale co%j#od tego odci#ga. To %wiadomo%', ukryta wg&$bi jej cia&a,"e niezale"nie od wszystkiego nie nale"y ucieka' przed cierpieniem.
Trzeba stawi'mu czo&a. Walczy'i pokona'.Wtem ciemno%' rozb&yska kobaltow# iskr#, przeradzaj#c si$ w
strumie( ciep&ego %wiat&a. Serce zaczyna bi' szybciej, przypominaj#c
powd jej blu i przyczyn$ po%wi$cenia. Z pocz#tku iskra jest ledwiewidoczna, niczym odleg&a gwiazda na zgaszonym niebie, ale po chwilipowi$ksza si$, przypominaj#c ju" lodow# komet$ mkn#c# prosto w jejkierunku. Przechyla si$ku niej, ku temu %wiat&u w ciemno%ci.
I wreszcie jest tu" obok niej, unosi si$ w ciep&ej po%wiacie, taksamo jak ostatnim razem. Jego lekko kr$cone w&osy s# znowu widealnym nieporz#dku, zielone jak szmaragd oczy wpatruj# si$ w ni#niczym w skarb. Dok&adnie tak, jak go zapami$ta&a. U%miecha si$przekornie i wyci#ga d&o(.
W porz#dku, Marino odzywa si$. Nie musisz ju"walczy'.Na d)wi$k jego g&osu momentalnie si$ odpr$"a. Pustka pod jej
stopami nie jest ju"istotna. Pozwala, aby jedna z jej stp zawis&a ponadprzepa%ci#. Bl w skroniach odsuwa si$ jeszcze dalej, jakby nigdy nieistnia&.
W&a%nie tak. Wr'ze mn#do domu.Niemal chwyta go za r$k$. Ale co%jest nie tak. Odrywa wzrok od
jego oczu, od u%miechu i dostrzega blizn$. T$ga szrama w kolorze
purpury przecina szerokie gard&o. Cofa d&o( i na moment tracirwnowag$, powracaj#c szybko na twardy grunt. To nie jest prawdziwe! wykrzykuje, odnajduj#c swj g&os.
Odchyla si$do ty&u, prbuj#c przeciwdzia&a'nieruchomym stopom.U%miech na twarzy ch&opaka matowieje, rozmywa si$, aby po
chwili ujawni' inn# twarz, jak"e szkaradn# i pod. Nigdy nie widzia&aczego%takiego.
Je%li masz racj$, to dlaczego nie mo"esz si$obudzi'?Nie potrafi odpowiedzie'na to pytanie. Utkn$&a tutaj, na kraw$dzi
urwiska, w tym dziwnym %wiecie, spogl#daj#c na ch&opaka, ktregoniegdy%darzy&a uczuciem. Ale to nie jest on i nie dzieje si$naprawd$. Tosprawka potwora, ktry skrzywdzi& j# i zniszczy& jedyne bezpieczne dlaniej miejsce. A teraz miesza jej w g&owie.
Rzuca mu pogardliwe spojrzenie.
Zamierzam si$obudzi', draniu. A zaraz potem przyjd$po ciebie.Ch&opak b&yska oczami, staraj#c si$przybra'znu"on#min$. Ale od
razu wida', "e jest wkurzony. Jego sztuczka znowu nie zadzia&a&a. Mog&aby% odej%' w spokoju, g&upia dziewczyno. Pod#"y' w
przepa%'i zasn#'. Oferowa&em ci moj#lito%'.
UNITED AS ONE
-
7/25/2019 United as One - fragment
5/9
Opuszcza si$z powrotem w ciemno%', pozostawiaj#c j#sam#, takjak na samym pocz#tku. Z oddali dociera do niej s&abe echo jegoostatnich s&w.
Teraz czeka ci$ju"tylko coraz wi$cej blu. Niech tak b$dzie odpowiada dziewczyna.
Jednooki ch&opak siedzi samotnie w mi$ciutkiej celi. Obejmuje samsiebie nie z wyboru, ale z przymusu bowiem ubrany jest w kaftan
bezpiecze(stwa, wi#zany na plecach. Koncentruje wzrok na bia&ej %cianie,wy%cie&anej g#bk# i materia&em, przypominaj#cym w dotyku filc. Jedynedrzwi do celi nie maj# klamek ani otworw, co nie u&atwia ucieczki.Zaczyna sw$dzie'go czubek nosa, przekr$ca wi$c g&ow$i pociera nim okaftan.
Gdy na nowo kieruje wzrok ku grze dostrzega na %cianie cie(.Kto% stoi tu" za nim. Ch&opak garbi si$, gdy dwie pot$"ne d&onieprzykrywaj# mu ramiona i zaciskaj# si$ w ge%cie powitania. Tu" przyuchu wyczuwa ci$"ki oddech, a potem s&yszy gard&owy g&os.
Mog$ ci wybaczy' zaczyna go%'. Wszystkie twoje pora"ki,niesubordynacje. Bowiem wynika&y poniek#d z mojego b&$du. Niepowinienem wysy&a' ci$ do reszty, kaza' ci dla mnie szpiegowa'. To
naturalne, "e w owej sytuacji zacz#&e%okazywa'im wsp&czucie. Ukochany Przywdco odpowiada ch&opak, akcentuj#c ka"d#sylab$niczym przy modlitwie. Prostuje plecy, na przekr ograniczeniommateria&u kaftana. Przyby&e%, aby mnie uratowa'.
W rzeczy samej przytakuje Przywdca tonem wynios&ego ojca,ignoruj#c sarkastyczny ton osadzonego. Mo"e by'tak jak wcze%niej. Tak
jak obiecywa&em. Mo"emy rz#dzi' razem. Spjrz"e tylko, co ci uczynili,jak ci$ potraktowali. Masz tak# moc, a pozwalasz si$ zamyka' w celi,niczym jakie%zwierz$
Przysn#&em, prawda? przerywa ch&opak. To tylko sen. Prawda. Ale nasze pojednanie b$dzie jak najbardziej realne,ch&opcze. Go%' unosi swoje d&onie z ramion wi$)nia i poma&urozsznurowuje wi#zania na jego plecach. Niewiele pragn$ w zamian.
Jedynie dowodu wierno%ci. Wystarczy, "e powiesz, gdzie ich znajd$.Gdzie znajd$ ciebie. Moi ludzie nasi ludzie zjawi# si$ tam zanimzd#"ysz si$przebudzi'. Uwolni#ci$i przywrc#ci honor.
Jednooki ch&opak nie s&ucha jednak s&w Przywdcy. Czuje jakmateria&kaftana rozlu)nia si$. Musi pami$ta', "e to tylko sen.
Wyrzuci&e%mnie jak %miecia. Dlaczego ja? Dlaczego teraz?
UNITED AS ONE
-
7/25/2019 United as One - fragment
6/9
Zda&em sobie spraw$, "e to by& bd odpowiada m$"czyznapoprzez zaci%ni$te z$by. Pierwszy raz ch&opak s&yszy, "eby tamtenprzyznawa&si$do pomy&ki. Jeste%bowiem moj#praw#r$k#. Moj#si.
Ch&opak prycha, zdaj#c sobie spraw$, "e to wszystko k&amstwa.Przywdca zjawi& si$ u niego, bo s#dzi, "e ten jest teraz s&aby i da si$
zmanipulowa'. Ale s&aby jest tu kto%inny.Ale to jest jego sen, zatem on ustala zasady.
Co na to powiesz? dopytuje Przywdca, jego oddech oplata
szyj$ch&opaka. Gdzie ci$zabrali? Nie wiem. odpowiada ch&opak. Szczerze, bo nie ma poj$cia,
gdzie znajduje si$ ta nietypowa cela. Upewniono si$, "eby nie zobaczy&tego miejsca z zewn#trz. Ale je%li chodzi o to Jak to nazwa&e%?Pojednanie? To mam dla ciebie inn#propozycj$, staruszku.
Wyobra"a sobie, "e trzyma w d&oni swoj# ulubion# bro(, w#skiejak ig&a ostrze o ci$"kiej r$koje%ci, i wtem pojawia si$ona we w&a%ciwymmiejscu. Za jednym zamachem przecina materia& kaftana, pochyla si$,prostuje r$k$i celuje prosto w serce m$"czyzny.
Ale jego ju" nie ma. Ch&opak wzdycha przeci#gle, zawiedzionytakim obrotem spraw. Po%wi$ca chwil$ na przeci#gni$cie si$ irozprostowanie zwiotcza&ych ko(czyn. Gdy si$obudzi, nadal b$dzie w tejceli, tyle, "e jego przedramiona b$d#po staremu przylega&y do cia&a. Niema nikomu za z&e tego odosobnienia. Jest tu wygodnie i nikt nie zawraca
mu gitary. Mo"e zosta'tu jeszcze troch$. Pomy%le', posk&ada'wszystkodo kupy.Ale gdy ju"b$dzie gotowy, z &atwo%ci#si$st#d wydostanie.
Inny ch&opak przechadza si$ po szkolnym boisku, ktrego trawazwiastuje nadchodz#c# zim$. Jest wysuszona i pobr#zowia&a, tak "e bezoporu &amie si$z trzaskiem pod naciskiem butw. Metalowe trybuny po
obu stronach pola do gry %wiec# pustkami. Powietrze pachniep&omieniami, a podmuchy wiatru przynosz#z oddali chmury py&u, ktryosadza si$na skrze i w&osach.
Ch&opak spogl#da na gruj#c# nad nim tablic$ wynikw.Pomara(czowe diody migocz# niespokojnie, jakby kto% bawi& si$przecznikiem pr#du.
W oddali majaczy budynek szko&y, a w&a%ciwie to, co z niegopozosta&o. Dach zapad& si$ do wn$trza, a szyby na ca&ej d&ugo%cipowypada&y z okiennic. Na dziedzi(cu walaj# si$ po&amane biurka i
krzes&a, ktre powylatywa&y na zewn#trz w wyniku eksplozji. Ich
UNITED AS ONE
-
7/25/2019 United as One - fragment
7/9
plastikowe elementy wbi&y si$ w ziemi$, a teraz wystaj# znad gruntuniczym cmentarne nagrobki.
Na niebie daleko za szko, niemal na horyzoncie, wisi ogromnystatek bojowy. Przypomina umi$%nionego skarabeusza pokrytego srebrn#farb#. Nie sposb go przeoczy'.
Ch&opak czuje ju" tylko rezygnacj$. Tak wiele dobrych wspomnie(wi#"e si$z tym miejscem, z t#szko, z tym miastem. Przez chwil$by&tutaj szcz$%liwy, a" wszystko wzi$&o w &eb. Przysz&o%', jakakolwiek onanie b$dzie, nie ma ju""adnego znaczenia.
Spogl#da w d&i zdaje sobie spraw$, "e w zaci%ni$tej d&oni trzymawyrwany ze szkolnego rocznika papierowy %wistek. Jej zdj$cie. D&ugie,proste blond w&osy, idealne ko%ci policzkowe, przepi$kne b&$kitne oczy.U%miech, ktry zaprasza na rozmow$. Czuje bolesny skurcz w "odku,przypominaj#c sobie to, co si$wydarzy&o.
Nie musi tak by'.Ch&opak nerwowo odwraca si$na d)wi$k obcego g&osu, cho' jego
ton jest spokojny i melodyjny, zupe&nie niepasuj#cy do zasta&ej scenerii.Wzd&u"boiska zmierza ku niemu m$"czyzna w %rednim wieku, ubrany wbr#zowy cienki sweter na&o"ony na koszul$, materia&owe spodnie wodcieniu zieleni i mokasyny. *mia&o mg&by uchodzi' za nauczycielamatematyki, gdyby nie jaka%majestatyczno%'w jego postawie i sposobieporuszania si$.
Kim pan jest?M$"czyzna zatrzymuje si$kilka metrw od ch&opaka. Unosi d&oniew ge%cie pokoju.
To na mj statek patrzy&e%, ten w oddali odpowiada &agodnie.Ch&opak na powrt zaciska pi$%ci. M$"czyzna nie przypomina tego
potwora, z jakim przysz&o mu si$zmierzy'w bazie w Meksyku, ale w tym%nie wszystko jest mo"liwe.
Zrywa si$do biegu. Ile razy przebiega&przez to boisko? Czuj#c, "emo"e by'to ten ostatni, wzbiera w nim energia. Wymierza cios, prosto w
szcz$k$przybysza, a na dok&adk$poprawia uderzeniem z barku w piersi.M$"czyzn$odrzuca do ty&u, a"chwieje si$i upada. Ch&opak dopadago przy ziemi, chwytaj#c za gard&o i szykuj#c si$ do kolejnego ciosu,t# sam#pi$%ci#w ktrej %ciska zdj$cie ukochanej.
M$"czyzna nie odpiera ataku, nie robi nic. Ch&opak spodziewa&si$walki.
Nale"a&o mi si$ mwi wreszcie, spogl#daj#c na ch&opakaszklistymi oczyma. Dosz&a mnie wie%' o twojej stracie. I jest miprzykro.
Ch&opak odsuwa si$. To ty ty j#zabi&e%. I jest ci przykro?
UNITED AS ONE
-
7/25/2019 United as One - fragment
8/9
Nie mia&em tego w zamiarze! zarzeka m$"czyzna &ami#cym si$tonem. Nie ja wymierzy&em w jej stron$ogie(. Niezale"nie od tego, jestmi przykro. Przepraszam, "e j#zrani&em.
Zabi&e% szepcze ch&opak. Nie zrani&e%, tylkozabi!e". To, co ty uznajesz za %mier'nie jest %mierci#dla mnie. To dwa
r"ne od siebie stany.Ch&opak pragnie wiedzie'wi$cej. Co masz na my%li? Ta sytuacja, ten bl i obrzydliwo%'b$d#trwa&y tylko je"eli nadal
b$dziemy ze sob#walczy'. To nie po mojej my%li, nie o to mi chodzi ci#gnie m$"czyzna. Czy kiedykolwiek przystan#&e%, aby zastanowi'si$,
jaki mam w tym cel? ,e to co robi$, mo"e nie jest takie straszne?M$"czyzna nawet nie stara si$podnie%'z ziemi. Ch&opak czuje, "e
ma nad nim kontrol$. Podoba mu si$to uczucie. Ale wtedy zauwa"a, jaktrawa zmienia swj kolor. Znowu staje si$zielona, a szmaragdowa falaenergii promieniuje od cia&a m$"czyzny. Jest niczym s&o(ce, ktreprzywraca "ycie.
Pragn$, aby nam wszystkim bez wyj#tku "y&o si$ lepiej.Aby%my rozwijali si$ i wyja%nili wszystkie nieporozumienia. Chc$ si$uczy', przede wszystkim uczy'. Ca&e swoje "ycie po%wi$ci&em na badaniucudw wszech%wiata. Na pewno o mnie s&yszeli%cie niejedno. Wwi$kszo%ci to k&amstwa, ale prawd#jest, "e jestem d&ugowieczny. Zatem
czym"e jest %mier' dla kogo% takiego jak ja? Ledwo tymczasow#niedogodno%ci#.Nie zdaj#c sobie z tego sprawy, ch&opak zaczyna gnie%' ze
zdenerwowania zdj$cie trzymane mi$dzy palcami. Kciukiem g&adzipoliczek dziewczyny. M$"czyzna zauwa"a to i wskazuje brod#na kawa&ekpapieru.
Dlaczego dlaczego mia&bym ci wierzy'? Je%li opu%cimy bro( i porozmawiamy, wtedy zrozumiesz
oznajmia niezwykle szczerze. Zaznasz spokoju. I b$dziesz mia& j# z
powrotem. Z powrotem? pyta ch&opak, a promyk nadziei b&yska w tonie
jego niedowierzaj#cego g&osu. Mog$ przywrci' j# do "ycia pada odpowied). Ta sama
energia, ktra przywrci&a do "ycia Ell$, jest i w moim posiadaniu. Niechc$z tob#walczy', przyjacielu. Pozwl mi si$tym zaj#' i pokaza', jaki
jestem naprawd$.Ch&opak spogl#da na zdj$cie dziewczyny, ktre spoczywa na jego
otwartej d&oni. Jej posta' zaczyna si$porusza', wyci#ga d&onie i uderza
nimi o jak#% niewidoczn# barier$, jakby obwoluta zdj$cia by&a szklan#
UNITED AS ONE
-
7/25/2019 United as One - fragment
9/9
%cian#, ktra wi$zi j#wewn#trz. Otwiera usta, ale ch&opak nie mo"e jejus&ysze'. Wydaje si$, "e b&aga o pomoc.
M$"czyzna na trawie wyci#ga r$k$ku grze. Co na to powiesz? Zako(czymy to razem?
DLA PLANETALORIEN.PL FANPAGE NA FB
UNITED AS ONE
http://fb.com/DziedzictwaLorienhttp://planetalorien.pl/