Twilight Saga - Przed Świtem - Trzecia Noc (Oczami Belli)

download Twilight Saga - Przed Świtem - Trzecia Noc (Oczami Belli)

If you can't read please download the document

description

Trzecia noc Belli (jako człowieka) i Edwarda (oczami Belli)

Transcript of Twilight Saga - Przed Świtem - Trzecia Noc (Oczami Belli)

Pozostaam nieruchoma gdy obudziam si nad ranem i staraam si nawet nie oddycha. Baam si otworzy oczy. Leaam wzdu klatki Edwarda; by bardzo sztywny a jego ramiona mnie nie obejmoway. To by zy znak. Baam si przyzna, e nie pi, nie chciaam zobaczy jego rozgniewanej twarzy. Ostronie uniosam rzsy. Gapi si w ciemny sufit, rce mia skrzyowane z tyu gowy. Uniosam oczy by przyjrze si dokadnie jego twarzy. Bya spokojna, pozbawiona ekspresji. - Jak bardzo mam przechlapane? zapytaam niziutkim gosem. - Bardzo - powiedzia, ale odwrci gow i umiechn si z wyszoci i zadowoleniem. Odetchnam z ulg. - Przepraszam powiedziaam. - Nie chciaam nie wiem, co we mnie wstpio w nocy. - Potrzsnam gow na samo wspomnienie tych irracjonalnych ez, tego cinitego alu. - Nie powiedziaa mi o czym by Twj sen. - Zdaje si, e nie ale w pewien sposb pokazaam Ci o czym by. Zamiaam si nerwowo. - Oh powiedzia. Jego oczy si rozszerzyy, a potem mrugn. - Interesujce. - To by naprawd bardzo dobry sen - wymamrotaam. Nie skomentowa, wic chwile pniej zapytaam: - Wybaczysz mi? - Myl o tym. Usiadam, planujc wszystko zbada - nie byo przynajmniej adnych pir. Ale, gdy tylko si poruszyam, poczuam zawrt gowy. Pooyam si z powrotem na poduszki. - Wow... zawrt gowy. Otuli mnie ramieniem. - Spaa bardzo dugo. Dwanacie godzin. - Dwanacie? - Dziwnie. Obejrzaam si niepozornie w trakcie gdy mwiam. Wygldaam dobrze. Siniaki na ramionach wci miay tydzie, ky. Rozcignam si; czuam si dobrze. Co wicej, lepiej ni dobrze. - Czy inwentarz jest cay? Skinam gow zakopotana. - Wszystkie poduszki chyba przetrway. - Niestety, nie mog tego powiedzie o twojej, hm, koszulce nocnej. - Wskaza stop ka, gdzie kilka skrawkw czarnej koronki spywao wzdu jedwabnego przecierada. - Szkoda powiedziaam. - Lubiam j. - Ja te. - Byy jeszcze jakie szkody? zapytaam oniemielona. - Bd musia kupi Esme now ram do ka przyzna, spogldajc ponad swoje ramiona. Podyam za jego wzrokiem i byam w szoku gdy zobaczyam, e wielki kawaek drewna najwyraniej zosta wyrwany z lewej strony zagwka. - Hmm. - zmarszczyam brwi. - Dziwne, e tego nie usyszaam. - Wydawaa si by niebywale nie zainteresowana, gdy Twoja uwaga skupia si na czym innym. - Byam zbyt pochonita. przyznaam, rumienic si a do czerwonoci. Dotkn mojego gorcego policzka i westchn. - Bdzie mi tego naprawd brakowao. Patrzyam na jego twarz, szukajc jakiego znaku zoci czy wyrzutw

sumienia. Spojrzelimy na siebie, rwnoczenie: jego wyraz twarzy by spokojny, ale trudny do odczytania. - Jak si czujesz? Zamia si. - Co? zadaam. - Wygldasz na winn jakby popenia przestpstwo. - Czuje si winna. wymamrotaam. - Wic uwioda swojego zbyt ulegego ma. To nie jest powane przestpstwo. Droczy si ze mn. Moje policzki znw si rozgrzay. - Sowo uwiedziony oznacza w pewnym sensie premedytacj. - Moe to nieodpowiednie sowo. zgodzi si. - Nie jeste zy? - Nie jestem zy. umiechn si. - Dlaczego nie? - C... Spauzowa. - Po pierwsze, nie zrobiem Ci krzywdy. Tym razem atwiej byo mi si kontrolowa, kierowa nadmiarem. - Mrugn w kierunku zniszczonej ramy. - Moe dlatego, e tym razem wiedziaem czego si spodziewa. Umiech peen nadziei rozjani moj twarz. - Mwiam Ci, e wszystko zaley od praktyki. - Wywrci oczami. Zaburczao mi w brzuchu, a on si rozemia. - Czas niadania dla czowieka? zapyta. - Chtnie powiedziaam. Wzi mnie za rk i zaprowadzi do kuchni. Zna moj twarz tak dobrze, e nie miao znaczenia to, e nie potrafi czyta w moich mylach. - To wymyka si z pod kontroli poaliam si, gdy w kocu poczuam si pena. - Chcesz popywa popoudniu z delfinami, eby spali kalorie? zapyta. - Moe pniej, znam inny sposb by spali kalorie. - A c to takiego? - C... zosta jeszcze kawaek tego okropnego zagwka... Ale nie dokoczyam. Ju zdy wzi mnie w ramiona, jego usta uciszyy moje i z nadludzk prdkoci zanis mnie do niebieskiego pokoju. Trzyma mnie jak kurz, ktrego w ogle nie czu na ciele. Zmiana pokoju nastaa tak szybko, e ledwie zdyam mrugn powiekami, a znalazam si z ukochanym w miejscu, gdzie kochalimy si ju dwa razy. Prbowaam zdj kremow koszul z jego marmurowego torsu, lecz byo to do cikie do wykonania w elaznym ucisku. Edward delikatnie posadzi mnie na lku, tak e siedziaam na jego boczu. Moje stopy dotykay podogi. Nawet ona nie bya tak chodna jak m. Jego ucisk osab na chwil, dajc mi czas do nabrania powietrza. Ukochany uklkn przedemn podobnie, gdy prosi mnie o rk, lecz intencje nabray inny wymiar. Skierowaam wzrok na ciemno-zote oczy mojego jedynego.

Studiowa mnie, chcia zna moje myli wanie w tej chwili. Bardziej skupiam si na tym, i kolor jego oczu by stanowczo za ciemny. Edward - spragniony krwi. Dotknam jego twarzy, kciukiem muskajc jego chodnego polika. - Jeste godny - powiedziaam - To nic takiego - zamrucza i obdarzy mnie piknym umiechem. Jego twarde donie znalazy si pod koszul nocn. Gdy dotkn rozpalonej skry poczuam dreszcz przechodzcy przez moje plecy. By przyjemny i podniecajcy. Gadkie palce Edwarda bdziy po moich opatkach i kieroway si coraz niej. Nie mogam si powstrzyma. Schyliam si i pocaowaam ukochanego w usta wyswajc ramiona i przytulajc si do niego. Zwolniam ucisk i byam w stanie zdj z Edwarda rozpit koszul, ktr ubra z powodu wizyty ekipy sprztajcej. M uatwia mi zadanie. Przewidywa niemale kady mj ruch. Gdy ubranie znalazo si w kcie pokoju wpiam si wtrnie w twarde, a zarazem niemoliwie gadkie wargi mojej drugiej poowy. Moje rce znalazy si na karku ukochanego, a palce bawiy si kosmykami jego wosw. Edward nie pozostawa mi duny. Jego donie delitaknie przesway si po moich udach, masujc skr. Jego usta dotykay moich z pasj i podaniem. Nagle poczuam wiatr z rkach i moje ramoina sploty si jakbym prbowaa zapa powiew. Zdezorientowana otworzyam oczy. M sta na nogach przede mn. Mj wzrok poda od stp coraz wyej, koczc na niesamowicie miodowo-bardzo ciemnych tczwkach. Nie wiedziaam czego si spodziewa. Moe zmieni zdanie i nie da rady. Edward umiechn si obuzersko, po czym schyli si w moim kierunku i wzi w ramiona tylko na chwil, gdy delikatnie i powoli pooy mnie na ou jakby moje koczyny posiaday kilka zama. Pocaowa mnie przelotnie w czoo, jak mia to w zwyczaju. Po niecaej sekundzie znalaz si nademn. Przeswa ustami po caej twarzy, muskajc co r napotkane miejsca. Wewntrz ciaa, ciepo narastao i grzao si jak woda bliska wrzeniu. Edward kierowa si niej, co budzio we mnie bodce, ktrych nie kontrolowaam. Zaczam szybciej oddycha, prawie si duszc. Serce bio niczym pdzcy tok. Nie rozumiem jak Edward to znosi. omotanie pewnie przeszkadza mu w skupieniu si na rzeczy bardziej istotnej. Kady dotyk budzi mnie z szalestwa. Powolne ruchy rk ma podniecay mnie coraz bardziej. Chciaam aby sytuacja podaa szybszym tpem, lecz baam si zrobi gwatowny ruch, gdy Edward mgby le to zrozumie. Czuam jego lodowate donie przez materia, ktry o dziwno wci si na mnie znajdowa. Ukochany nie zawid mnie i tym razem. Zwinnym ruchem zerwa ze mnie ubranie. Otworzyam oczy po raz ostatni, aby spojrze na twarz mojego wybranka przed popadniciem w inny wiat. Jego rozwarte powieki pozwoliy mi zatopi si w podaniu, dzielc si odczuciami. Czy taraz uwarza, e si rni?. Zaczam oddycha bardzo pytko, gdy skierowa usta do mojej szyji, szepczc - Kocham Ci Bello..- melodia dla moich uszu. W gardle zrobio si sucho od nadmiaru powietrza. Gdybym przkna glono lin, mgby pomyle, e si boj, wic po prostu mruknam - Mhmm.. Lekko zachichota i musn mojej szyji. Delikatny dreszcz przeszy cae moje ciao. Podanie i namitno z jakimi mnie dotyka narastay. Skierowaam swoje donie na jego twarde plecy, po czym przesunam je

znacznie niej. Pod palcami poczuam co szorstkiego w porwnaniu z jedwabist skr Edwarda. Byy to spodnie. Jakim cudem ma je jeszcze na sobie?. Ukochany lea na mnie, lecz ciar ciaa opiera na rkach. Wic niezdarnie wsunam pomidzy nas swoje lekko spocone donie i zapaam za materia, prbujc odpi guzik. Byo to cikie do zrobienia, gdy m ca moj koncentracj skierowa na siebie, dranic jzykiem delikatnie szyj. Zachichota i poczuam, e kieruje swoj rami do tyu, tak e mg zapa materia spodni. Usyszaam znajomy dwik rwanego papieru i nagle poczuam bijcy chd z ng Edwarda. Wtuli si ze mnie caujc namitnie wargi. Nogi samoczynnie ulegy i rozchyliy si. Nagle dwiki nabray echa. Czuam si jak nurek pod wod. Wszystko byo przyciszone. Jki mojego jedynego nastay w ciche powtarzajce si szepty, pywajce po powieszczeniu gdzie si znajdowalimy. W zasadzie gdzie jestem? Uszy jakby zatkay si, a powieki stay si cikie. Gdy poczuam sodki zapach mojego jedynego wampira, zrobio mi si jeszcze bardziej gorco ni przed tem. Niemale z moich polikw ulatniaa si para, a z ust ogie. Wtem wyczuam, e chd powoli przenika we mnie. ywioy zczyy si. Ld przedosta si do ognia. W tym momencie Edward i ja bylimy jednoci. Wydawao mi si, e temperatura mojego ciaa wci ronie, gdy chd przemieszcza si w moim wntrzu. Obraz z oczu wyraa tylko jedno ciemno. Dwiki cichy i zwalniay tpo. A z szeptw nie byam z stanie zrozumie niczego. Echo ulatniao si gdzie daleko. Powoli zaczam czu przyjemne parcie i nacisk, tym razem znajome dla mnie. Wiedziaam czego si spodziewa, gdy wszystko opiera si na praktyce i doznaniu. Gdy ukochany przenika we mnie gbiej czuam jego sodko-chodny oddech na skrze mojej szyji. Zapach ulatnia si, a delikatny powiew z ust Edwarda pomaga mi oddycha. Bodce ujy mnie ca. Z warg wydobyway si sapnicia i jkia za nimi echa. Obawa, e Edward zatrzyma si nawet na sekund wzmoga si, lecz nie potrafiam kontrolowa swoich dozna. Ale ukochany nie przestawa, wrcz przeciwnie, zwikszy lekko tpo, co sprawiao jeszcze wicej przyjemnoci. Tym razem cakowicie nie mogam si opanowa i wbiam si w niesamowicie lodowat bry paznokniami sapic, jak zmczone zwierz. Po chwili 'duszenie' zmienio si w delikatne gosy. Serce walio jak oszalae. Gorco palio mnie ywym ogniem, pomimo chodnej czci ma znajdujcej si we mnie. Poczuam co zimnego na ustach, co tamowao drog do powietrza. Sprawiao ulg dla moich rozpalonych warg. Pocaunek oewi mnie troch po czym znw popadam w obd. Ninienie narastao jeszcze bardziej. Zblia si koniec. Ciemno nie ustpowaa a jki nastay w krzyki. Mocny prd przeszy moje ciao. Miaam wraenie, e kipi jak garnek z gotujcym si mlekiem. Sekundy mijay, a nacisk mala. Odprenie, spokj, przyjemno i

zadowolenie. Niczego mi nie brakowao, czuam si cakowicie speniona. Szybkie oddechy z obu stron i masowne bicie tylko jednego serca. Temperatura mojego ciaa powoli powracaa do naturalnoci poprzez wydzielony pot. Jedyna ochota jaka nastaa, to spojrzenie na moj jedyn mio. On by powodem, ktry sprawi, e leaam w takim stanie. Powieki staray rozchyli si najszybciej, lecz trwao to wieki. Nie mogam doczeka si obrazu, jaki ujrz przez reszt dnia, a ju niedugo - wiecznoci. Tylko on. Edward. Jedyny, ktremu nigdy nie odmwie, ani ktrego nigdy nie opuszcz. Oczy zaczy si rozchyla. Pierwsze co zobaczyam przez mokre powieki to nienaturalny obraz i cakowicie rozmazane plamy. Nastawaa ostro jak przy funkcji zblienia w aparacie, ktry dostaam na urodziny. Marmur. Nieskazitelna biel. Donie samoczynnie mgny by dotkn tego zjawiska. Chd pod palcami stawa si cieplejszy, gdy dugo trzymaam koczyn w jednym miejscu. Mj wzrok skierowa si wyej nad nosem. Szczelnie zamknite powieki i wachlarz niesamowicie gstych rzs. Brwi cignite w blu. Poczuam si jakbym przyczynia si do tortur. Gdy zobaczyam ten obraz, odzyskaam w uamek sekundy cakowit wiadomo. - Edward? - szepnam pytajco do ukochanego, masujc jego policzek Brwi powrciy do pierwotnej postaci, lecz powieki wci byy zamknite. Ukochany toczy walk ze sob. By tak zdesperowany i odrtwiay, e nie potrafi nawet si odsun ode mnie. - W podku? - cignam. Chciaam wiedzie co czuje w tej chwili. Nagle na jego twarzy zawidnia umiech od ucha do ucha. Otworzy szybko powieki i spojrza na moje znaczco. - Nigdy nie mogoby by lepiej zamrucza ze spokojem w gosie po czym mnie pocaowa w usta. - Nie strasz mnie w ten sposb, nigdy! Mylaam, e aujesz tego co.... si..... stao! - Praktycznie wykrzyczaam mu to w twarz, cho byo trudno, gdy ukochany zatyka mi usta nanoszc na nie pocaunki. Po chwili caowa szyj i midzyczasie szepta - Wiesz, e... ja.. ju nie trac... przy tobie.... kontroli... co ozacza... e mog.... pozwoli sobie... na wicej. To znaczyo tylko jedno. Edward odczwa wiksz przyjemno ni dotychczas. Pytania nasway mi si mimowolnie, lecz nie chciaam popsu atmosfery jaka krya w okoo nas. M pooy si obok mnie. Momentalnie poszam w jego kierunku i oparam si gow o jego chodny tors, ktry jeszcze przed paroma chwilami by lodowaty jak gra lodowcowa. Nanosiam palcem jednej doni niewidzialne keczka na jego twardej jak kamie piersi. Zamrucza, bo najwyraniej przypomniaa mu si sytuacja na ce, gdy

pierwszy raz poczu moje ciepo. - Musimy tam jeszcze kiedy zajrze i powtrzy co nie co - powiedziaam - Kiedy tylko bdziesz miaa ochot - odpar po czym pocaowa mnie w czoo - Kocham ci Edwardzie i nie opuszcz a na wieki - szepnam rozszerzajc objetnic maesk. - I nawet mier nas nie rozczy - zamrucza po czym swoj zimn doni zebra mi wosy z twarzy nucc koysank. Nastaa ciemno.

MADE BY KAMAOPR (2009 Koszalin)