Taksim - Andrzej Stasiuk - eBook

17

Transcript of Taksim - Andrzej Stasiuk - eBook

  • Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragmentpenej wersji caej publikacji.

    Aby przeczyta ten tytu w penej wersji kliknij tutaj.

    Niniejsza publikacja moe by kopiowana, oraz dowolnierozprowadzana tylko i wycznie w formie dostarczonej

    przezNetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na ktrym

    mona naby niniejszy tytu w penej wersji .

    Zabronione s jakiekolwiek zmiany w zawartoci publikacji bez pisemnej zgody NetPress oraz wydawcy niniejszej

    publikacji. Zabrania si jej odsprzeday, zgodnie z regulaminem serwisu.

    Pena wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepieinternetowym e-booksweb.pl - audiobooki, e-booki.

  • Dedykacja

    Dla M.

    Jesieni

    wida, e to miasto umrze. Ci, co mieli wyjecha, dawno wyjechali. O zmierzchu czu wo poncych lici. Dym miesza si z mg i zasnuwa peryferie. wiata robi si tawe i mde. Trzeba uwaa na przechodniw, bo s czarni jak asfalt. Czasami przejedam je wzdu i wszerz i widz, e nie ma ani gdzie, ani po co wysiada. Cztery skrzyowania, jedno rondo, sygnalizacja miga na to ju o dziesitej wieczr. Gdy wieje z pnocy, czu smrd martwej fabryki. Wszyscy ju wyjechali. Zostali tylko ci, co nie potrafi. Budz si rano, patrz przez okno i nie wychodz. Chyba e maj psa. Wtedy id na Rynek popatrze na klepsydry, sprawdzi, kto umar, i pocieszy si, e tym razem to jeszcze nie oni. O dziesitej wszystko jest martwe. yje tylko stacja benzynowa. Nikt nie tankuje. Wszyscy kupuj alkohol albo przesiaduj w knajpie. Maj coraz wiksze, coraz tasze i coraz starsze samochody. Kupuj je od cwaniakw handlujcych zagranicznym zomem. Tak, wszyscy si std wynosz albo co sprowadzaj. Niczego tutaj nie ma. Te auta zaraz si rozlec, wypadn z nich podogi, a karoserie wylduj w lasach za miastem. Nikt ju tego nie kupi. Zamieszkaj w nich lisy albo kuropatwy. Lisy s mdre. Widuj je coraz bliej miasta. Ludzie wyrzucaj jedzenie. Kupuj i nie mog zje. Jest tanie i paskudne. W sam raz dla lisw. Czasami przebiegaj drog jak koty albo psy. r czowiecz kiebas i mieszkaj w przerdzewiaych limuzynach. Nikt przecie tego nie posprzta. Stare, ledwo ywe elastwo. Ale tym ze stacji to nie przeszkadza. Przewanie s ysi, chudzi i maj odstajce uszy. Jakby byli niedoywieni. Czasami tankuj w nocy i patrz na nich przez szyb. Maj owadzie, nerwowe ruchy. Pewnie bili ich w dziecistwie. Na prno. S gupi i kln bez koca. Ale potem, gdy si rozstan, gdy zostaj sami, przemykaj chykiem w cieniu murw i nie podnosz wzroku. Gliniarze te si tam zbieraj. Te s przewanie ysi. Moe tylko troch lepiej odywieni, wiksi, wypasieni i bardziej pewni siebie. Ale to jest pewno, ktrej nauczyli si z amerykaskiego kina. W miecie oprcz stacji noc czynne s tylko wypoyczalnie filmw. Ludzie bior po dwa, trzy, cztery i wracaj do mieszka. Gliniarze niczym nie rni si od ludzi. Moe tylko wydaje im si, e s lepsi od innych. Ale nie s. S tacy sami jak ysi z odstajcymi uszami. Ogldaj te same filmy i tak samo siedz w barze na stacji. I tak samo czekaj na jak rewolucj, ktra wszystko odmieni. To si czuje w tym miecie oczekiwanie. Wszyscy zajmuj si yciem w sposb tymczasowy. Przeczekuj je w nadziei, e wszystko wywrci si do gry nogami, e stanie si zupenie inne ni jest, e ostatni nareszcie bd pierwszymi. Minionego wieczoru siedziaem obok stolika zajtego przez ojca i syna. To byli przejezdni. atwo takich rozpozna, bo nie czuj si pewnie. Wci si rozgldaj. Nawet gdy jest spokojnie, nie mog si powstrzyma od zerkania na boki, jakby oczekiwali ciosu albo zaczepki. Ojciec by duy, gruby, z wsami. Siedzia niedbale rozparty, ale wci zerka. Syn by podobny do niego, ju rozpychao go obfite i tanie arcie. Czekaem na kogo i suchaem ich przez p godziny. Mwi gwnie stary. O jakim samochodzie, a waciwie o drzwiach do samochodu: czy opaca si je lakierowa i zmienia poszycie. Syn w zasadzie zgadza si ze

  • wszystkim i kiwa gow. Sowo poszycie pado chyba z dziesi, pitnacie razy, znaczc rytmicznie bezbarwny wykad. Stary nadawa temu gldzeniu ciar waciwy ojcowskim pouczeniom o sensie i zasadzkach ycia. Jedli zup fasolow. W kuchni smayy si dla nich schabowe. W ktrym momencie monolog niezauwaalnie zelizgn si na telefon komrkowy w jakiej przystpnej cenie z caym pakietem. Syn znw przytakiwa i wtrca sylaby. Potem wsta i poszed do lady po talerze z drugim. Mia na sobie ciemnoniebieski ortalionowy dres. Ojciec skrzan kurtk. Nie doczekaem si i musiaem i. Widziaem ich jeszcze przez szyb. Stary powoli przeyka i pomidzy ksami mwi. Mody jad ze wzrokiem wbitym w talerz. Nie byli std, ale jechali w podobne miejsce. Powiedzmy, gdzie do obisk albo jeszcze dalej, pod sam granic. Maj tam co najwyej mniej latar i samochodw, ale reszta wyglda tak samo. Teraz jednak siedzieli na sztucznej skrze przy udajcym drewno stole, pod plastikowym kwiatem, w tym poniklowanym i wysprztanym wntrzu, i wcale nie spieszyo im si do domu. Tak powstao to miasto. Ludzie cigali tutaj, bo nie mogli wytrzyma u siebie. Teraz uciekaj std i robi miejsce dla takich jak ci za stoem. W interesie musi by ruch. Potem wszystko zamiera i ruch razem z interesami przenosi si gdzie indziej. Zostaj tacy, co ju nie maj si. Oni wszdzie zostaj i zajmuj si resztkami. Jak ja. Wystarczy dziesi minut, by przejecha z jednego koca na drugi. W caym miecie s dwadziecia dwa sklepy z uywan odzie. Jedne wygldaj tak, jakby handloway nowym: lustra, przymierzalnie, duo wiata, a do innych wchodzi si jak do piwnicy. Nie maj okien ani wentylacji. Przywo to wszystko z Europy. Tak mwi. Raz w tygodniu na bocznic wtacza si towarowy i wyadowuje wielkie bele sprasowanych ubra. Wacicielki sklepw, bo s to wycznie kobiety, dziel midzy siebie towar, wa, pac i aduj na furgonetki. To wszystko dzieje si we wtorki i sklepy s wtedy czynne dopiero od poudnia. Ludzie mwi, e wszystko przyjeda z Europy. Tak mwi, bo Pary to dla nich zawsze jaka pociecha. Zwaszcza dla kobiet, ktre ogldaj rzeczy ze wszystkich stron, unosz do wiata, rozpocieraj, a potem mwi: Prosz mi to zostawi. Jutro przyjd z pienidzmi. Ten wtorkowy pocig rusza potem w stron gr, w stron granicy, i cignie takie same wagony do Sabinova, do Gnca i do Bistricy. Na rampach czekaj kobiety, samochody i faceci wynajci do zaadunku, a w Bistricy prcz samochodw czekaj konne zaprzgi. Kobiety pac od kilograma, ale nie ma tego wszystkiego jak zway, wic kc si z wagonowymi hurtownikami, ktrym mieszaj si przeklestwa w piciu jzykach. Tutaj tak to wanie wyglda: tlenione blondynki wycigaj pojedyncze sztuki z ciasnych pakunkw, podnosz do gry, podtykaj pod nos tustym cwaniaczkom w skrzanych kurtkach i wrzeszcz: To jest Pary, to jest Francja?! To jest pierdolona Turcja!. Znam to dobrze. Jedziem dla nich furgonetk. Dzwoniy do mnie i mwiy, ebym przyjecha o sidmej, o szstej albo wczeniej. Pamitam ten smrd taniego proszku do prania. Latem by nie do zniesienia. P godziny pod blaszanym dachem i czowiek si dusi. Woziem towar a do obisk, do Grobowa i jeszcze dalej. Potem poznaem Wadka i zaczlimy to robi na wasny rachunek, bez porednikw, bez bab, bralimy z wagonu jak leci, dawalimy pienidze i jechaem. Potrafi szybko liczy i wydawa reszt. Mia w gowie wszystkie przeliczniki: siedem, osiem, dziesi walut. Dzieli, mnoy, odejmowa i liczy procenty, a jednoczenie rozmawia, pali, targowa si i kci z klientami. To wszystko zostao mu jeszcze z dawnych lat, gdy z kieszeniami penymi rubli, lei, forintw i koron jedzi przez Czerniowce do Suczawy i potem wraca przez Satu Mare, Tokaj i Koszyce.

  • Teraz stawalimy gdzie w Oennej albo po drugiej stronie gr, w Havaju, w Mikovej, z dala od kolei, z dala od gwnych drg. Wadek zrobi si grubszy i powolniejszy, ale wci radzi sobie z wiejskimi babami. Lepsze sztuki mielimy rozwieszone na stojakach wystarczyo wyj to z furgonetki i ustawi na placyku przed sklepem albo knajp: marynarki, paszcze, akiety. Reszt wozilimy w plastikowych skrzynkach. Z paru desek robio si co w rodzaju lady i mona byo zaczyna. W Torysie Wadek mia znajomego wjta i gdy rozkadalimy towar, z gonikw wiejskiego radiowza wjtowska sekretarka zapowiadaa niepowtarzaln okazj nabycia europejskich oraz wszechwiatowych strojw za niewiarygodnie niskie ceny w lokalnej walucie. A potem przychodziy kobiety w fioletowych chustkach, podnosiy do oczu, oglday pod wiato, ugniatay w doniach te sztuczne jedwabie, spran bawen, wytart wen i pytay: Kolko stoj?, a Wadek wznosi wtedy oczy do nieba, jakby kto go dotkn do ywego, i odpowiada: Szanowna pani i droga kierowniczko, tu nie ma adnego kolko, poniewa to kosztuje prawie nic, to jest darmo, to jest ieftin, lacno, i std do samego Preszwaru nie znajdzie klientka niczego olczszob. Bra zielony przezroczysty falbaniasty nylon, przykada do okrgego brzucha, robi p kroku w jedn i p w drug, a kobiety wodziy za nim wzrokiem jak za magikiem, za cudotwrc, ktry zjecha tutaj, aby odmieni ich ycie. Paris London New York, tak jest tutaj napisane i podtyka im pod nos liczne, wyszywane zot nitk metki zrobione pewnie gdzie w Stambule albo Pekinie. Hej, Paris odpowiaday i wiatr rwa im z rk t rozcignit w praniu tandet, to wzgardzone po trzech noszeniach baracho, te kreacje, ktre wyszy z mody, zanim pad na nie czyjkolwiek wzrok. Tak, bez niego nie dalibymy rady. Bez niego nie sprzedalibymy niczego nawet Cyganom. I jeli to bya rzeczywicie Torysa, Cyganie schodzili z tego swojego rozpaczliwego, drewnianego puebla skleconego na wzgrzach nad wsi. Tak, nawet im niczego bymy nie sprzedali, chocia wygldali jak ludzie, ktrzy potrzebuj wszystkiego. To byy gwnie kobiety, kobiety z dziemi. Staway w pkolu i czekay, a te biae troch si rozstpi, a si napatrz, a co kupi za niebieski albo czerwony banknot. Te biae jeszcze jako wyglday. Miay na sobie co normalnego, co, co sobie wybray, co, co miao jaki sens, chustk w kwiaty, spdnic, fartuch, co, co nosiy ich matki, co zwykego. Ale te drugie to ju by wszechwiatowy konfekcyjny kosmos, te, czerwone, zielone i niebieskie, i ponce fosforycznie niczym wiodce na pokuszenie ognie. Spod tego przewiecay czekoladowe ciaa, brzowa skra w rozdarciach i blask tysica i jednej nocy w rozlazych suwakach. Czarni bracia i siostry... tak do nich zaczyna i byem niepotrzebny. Zostawiaem go i patrzyem na schludne murowane domy ustawione szczytami do drogi. Te wsie wyglday jak niskie miasteczka. Co to za wsie, gdzie nie wida kur ani koskich gwien. Wszystko gdzie schowane, za murami i bramami. Na czworobocznych kocielnych wieach wymalowano zegary ze wskazwkami zamarymi za pitnacie dwunasta, jakby co miao si zaraz sta, co nadej, co odmieni, jakby mieli przyj Tatarzy albo Turcy, albo Niemcy, albo Ruscy, albo Amerykanie, albo jakby mia si za ten kwadrans sta jaki cud i ju na wieki wiekw nie mia przyj nikt. No wic, czarni bracia i siostry! Wiem, e nie macie pienidzy, wiem, e nie macie ich za duo, chocia jestem za tym, ebycie mieli, i to jak najwicej, i to najlepiej swoich, cygaskich, z cygaskiego narodowego banku, i mocniejszych ni dolar i euro razem wzite, bracia i siostry. Ale nie dabym gowy, e to bya Torysa. Moe akurat wtedy zajechalimy dalej na poudnie? I wcale nie obstpiy nas najpierw biae kobiety, tylko od razu te drugie, bo to byy jakie Vlachy albo Bystrany? To on zawsze ustala trasy i znajdowa drogi, to on wymyli cay ten interes i to on przyszed do mnie ktrego dnia i powiedzia:

  • Co bdziesz tak jedzi w kko po tej dziurze i wozi tym dwudziestu babom, ktrych zaraz bdzie trzydzieci? Pojedziemy tam, gdzie nas naprawd potrzebuj i gdzie bab jeszcze nie ma. Pojedziemy tam, gdzie jest jeszcze biedniej. Zapytaem go wtedy, dlaczego sam nie pojedzie. Bo ja nie lubi jedzi. Za to lubi si do wczenie rano napi. To jest sprzeczno. Ale zaczyna nie tak znowu wczenie. Gdzie koo poudnia i od pidziesitki. I jeli bylimy w trasie, w pracy, utrzymywa do wieczora, do zmierzchu, regularny godzinny rytm. Mona byo ustawia zegarek. Jego spalanie byo tak precyzyjne jak reakcja chemiczna w warunkach laboratoryjnych. Powiedziaem wtedy dobrze, poniewa to wyjcie byo tak samo beznadziejne jak wszystkie inne wyjcia, ale przynajmniej miaem pewno, e nikt przed nami tutaj na to nie wpad. No i nie mam kasy doda na koniec. Ale to dobrze powiedziaem dopiero po jakim czasie. Wczeniej musia mi bardzo duo opowiedzie. Dopada mnie na bocznicy, na stacji benzynowej, gdy tankowaem albo jadem, albo po prostu wskakiwa, gdy staem na wiatach. Dzisiaj wydaje mi si, e znaem go od zawsze, ale za nic w wiecie nie przypomn sobie, jak i gdzie si poznalimy. W takim miecie jak to wci spotyka si tych samych ludzi i w kocu obcy staje si znajomym z widzenia, potem znajomym, a potem nie moesz ju sobie wyobrazi, e wiat bez niego mg istnie. Wszystko si zmienio mwi. Kiedy jedziem z nowym do miast. Tam, gdzie byy najwiksze targowiska. Do Suczawy na przykad albo gdziekolwiek indziej, albo do wygodniaych Ruskich, albo na Keleti, ale to mino. Przemin nawet Mexikoplatz. Teraz trzeba jedzi ze starym na wie. Z takim zuytym dla miasta, ale dla wsi jeszcze dobrym. I kolorowym jak w telewizorze, i tam, gdzie jeszcze nikogo przed nami nie byo. A w kadym razie niewielu. Pomyl! Zagraniczne towary z zagranicy! To zadziaa. Od swoich nie wezm, ale od nas tak. Przejedalimy przez martwe przejcie w rodku gr. Wielkie oszklone budynki stay na pustkowiu i rozbija si o nie wiatr. Z dala wygldao to jak porzucony statek kosmiczny albo rozdupczony supermarket. Biao-czerwone szlabany sterczay w niebo i rdzewiay. Szyby byy potuczone. Przez dzieciarni, przez wdrowne ptaki, przez wiatr nie wiadomo. Gdy nadchodzia wiosna, gdy robio si cieplej, nadcigali Cyganie z poudniowej strony gr i rozbijali tutaj co w rodzaju obozowiska. Na zewntrz palili ogniska, gotowali, po prostu yli i spali w dobr pogod. Do rodka, do biur, do sal odpraw celnych, do budek, w ktrych urzdowali niegdy stranicy ze swoimi komputerami, pistoletami Glock i przyciskami do podnoszenia szlabanw, przenosili si, gdy lao. W gruncie rzeczy stali si kim w rodzaju nowej suby celnej. Samochody jak dawniej zwalniay w tym miejscu. Wjeday w cie otwartego i wypenionego podmuchami hangaru z wyuczonym respektem i wtedy oni wychodzili z zakamarkw, zagradzali drog i po prostu domagali si myta: dzieciarnia, kobiety z niemowltami, mczyni trzymali si nieco z tyu, ale wystarczajco blisko. I wikszo przejezdnych pacia. Uchylali okna i dawali jakie drobne. Dwadziecia centw, zotwka, pitnacie koron, sto forintw, pidziesit kopiejek, dwadziecia bani dawali bardzo chtnie, bo to byo co w rodzaju stempla w paszporcie. niada dzieciarnia bujaa si na szlabanach jak na hutawkach, ojcowie stali z rkami zaoonymi na piersiach i patrzyli nieruchomym wzrokiem, a kobiety po prostu podchodziy z wycignit doni, jakby pobieray fors za bilety, za widowisko. Na sznurach wisiao pranie i snu si niebieski dym. Przejedalimy tamtdy tak czsto, e nic od nas nie chcieli. Stawalimy, a mczyni

  • przychodzili si przywita. Czasami zjedaem na bok, na miejsce, gdzie celnicy przeszukiwali kiedy bagae, i Wadek odsuwa boczne drzwi. Wybiera jeden, drugi i trzeci fluorescencyjny cud i dawa go w prezencie razem z ukonem ktrej z dostojniej wygldajcych kobiet. Facetw czstowa fajkami. Potem ruszalimy szos przez las, wspinalimy si na karpacki wododzia i po pitnastu minutach bylimy po drugiej stronie gr. Niedugo bdzie ich tutaj wicej ni nas mwi na widok pierwszych schludnych domw przy drodze. Zao swoje pastwo i tyle. Takie mia pomysy, poniewa wci y przyszoci. Pewnie w kocu dlatego si zgodziem. eby nie myle o tym, co bdzie, eby to komu zostawi. No i po to, by nie czu zapachu miasta. Jedziem po nim w kko. Tak samo jak ci biedni i gupi ysi, co zakadali sobie podwjne rury wydechowe i myleli, e wanie tak ma wyglda pene przygd ycie. Tak samo. Z t rnic, e ja miaem starego mulastego diesla, ktrym prbowaem zarabia. Oni zawsze yli z tego, co si wyrzuca, co nikomu nie jest potrzebne. I przychodzili tam, skd wszyscy ju poszli tak mwi, gdy mijalimy Zborov z martwym kocioem o dwu wieach. Teraz gniedzio si tam ptactwo i widzielimy, jak na tle bkitu kr wrony, gawrony, kawki, moe nawet kruki, w kadym razie co czarnego. Cae stada wyfruway z dziur w dachwkowej usce. Moe to wanie wtedy pierwszy raz wyruszylimy z towarem na poudnie i najbardziej zdziwio mnie to, e koci moe by po prostu opuszczony i mieszkaj w nim wrony. Tam byo skrzyowanie. W lewo jechao si do Rusinw, w prawo do Cyganw. Tak to zapamitaem i chocia mino od tamtej pory troch czasu, wci w Zborovie powtarzam sobie, e w lewo to Ru, a w prawo Indie. No i jak granice przestay by na fali, to sam widziae, od razu si wprowadzili. Powinnimy w tych szklarniach zaoy sklep, zamiast si tak wozi powiedziaem. Zapomnij. Jak zabrali stranikw, to rni tam prbowali rnych rzeczy. Knajpa, knajpa z disko, burdel, burdel z knajp, burdel z disko, ale zawsze byo tak, e przychodzili z tamtej albo z naszej strony, posiedzieli, popatrzyli, wypili piwo i wracali do siebie. Czasami zjawiali si drugi, trzeci raz, ale w kocu zawsze wracali i potem ju nikt ich tu nie widzia. Nie mieli poczucia bezpieczestwa. Burdel na przeczy w rodku lasu to jest dobry w jakiej romantycznej ksice. By za bardzo na widoku, chocia na pustkowiu. Droga jest za wska powiedziaem. Co? Tiry nie mog jedzi. W zimie to ju w ogle. Tak odpowiedzia. Masz racj. Tirowcy s jak godne psy. Tak, tureccy tirowcy s jak godne psy i zacz si mia. A potem za Bardejovem kaza mi skrci w lewo, w boczn drog, skrt, ktry mia nam oszczdzi dwadziecia czy trzydzieci kilometrw. Kiedy tdy jechaem powiedzia. Kiedy miaem tu znajomego. Przywoziem mu baranie skry. Za jednym razem z dziesi. Jechao nas trzech, czterech i to leao na fotelach jako pokrowce. Trzeba byo na tym siedzie, eby celnicy nie zobaczyli. To trwao z p roku, to przebicie. Ju nie pamitam, co wozilimy z powrotem, ale pewnie spirytus. Raz przewielimy z pitnacie litrw w zapasowym kole, ale mierdzia potem gum i musielimy sami wypi. Droga zrobia si wska i wyboista. Stare drewniane domy stay ciasno obok siebie, a zaraz za ich plecami wyrastay strome ciany wwozu. Na spachetkach paskiego pomidzy zagrodami leay w stosach wierkowe i bukowe pnie. cigali to z lasu i teraz czekao na wywzk. W caej wsi nie zobaczyem ani jednego samochodu. Ludzi te nie byo wida. Na

  • strominie sta wielki zrywkowy cignik. By zimny i pordzewiay. Stanlimy przy ostatnim domu i kaza mi zatrbi. Zobaczyem, jak w oknie porusza si firanka. Po dugiej chwili zza wga wyszed stary mczyzna w baranim serdaku. Zatrzyma si i patrzy w nasz stron. To on. Lepiej zaczekaj. Nie lubi obcych tak powiedzia i wysiad z auta. Stan przy furtce, jakby czeka, a starzec go rozpozna, i dopiero gdy tamten kiwn gow, wszed. To by ostatni dom i kawaek dalej asfalt zamienia si w szutrwk.

    Naprawd

    nie mogem sobie przypomnie, kiedy spotkaem go po raz pierwszy. By jak duch tego miasta. Ucielenia je: szary, niewidzialny, prawie przezroczysty, pierworodny syn codziennoci i od urodzenia za pan brat z klsk. Ale wystarczyo na niego spojrze i zatrzyma wzrok, powstrzyma spojrzenie, by nie przeszo na wylot, i od razu si zmienia. Gdy kto go dostrzega, stawa si widzialny. Zbiera si w sobie, napina, jego obecno po prostu gstniaa. Wszdzie by, wszystko widzia i wiedzia, a reszt przeczuwa. A moe to byo w Antaku? Lubiem tam przychodzi. Odstawiaem auto i szedem pitnacie minut z przedmiecia prawie do samego centrum. To bya mordownia, ale j lubiem. Braem kufel i siadaem plecami do ciany i tak, eby widzie telewizor zawieszony pod sufitem. Jak czowiek gapi si w ekran, to drugiemu trudniej jest go zaczepi. W miecie byo par innych knajp, ale tylko w Antaku klienci niczego nie udawali. Nie wyobraali sobie, e s biznesmenami, gangsterami, czarn biedot z zaoceanicznych slumsw, silikonowymi lalkami z pornosw, politykami, luzakami trzymajcymi rk na pulsie wiatowych trendw i co tam jeszcze pokazuj w ramach lansowania wzorw w tv. Nie, do Antaka przychodzili ci, co po prostu chcieli si nachla i tyle. Myl, e to byo najuczciwsze miejsce w tym zdychajcym miecie. I gocie rzeczywicie wygldali tak, jakby nie ogldali telewizji. Albo jak star, sprzed dwudziestu, trzydziestu lat. Nosili marynarki i swetry, ktre braem z bocznicy i rozwoziem babom. ony im to kupoway i te ubrania wyglday tak, jakby ich potem ju nigdy nie zdejmowali. Braem jedno piwo, potem drugie i patrzyem w telewizor. Nie byo nic do arcia. Sone paluszki i czipsy. Nigdy nie widziaem, eby kto kupi jedne albo drugie. W TV raz po raz leciaa pochwaa konsumpcji, ale zaoga miaa to w dupie. Chcieli si nachla, eby nie myle, i mieli racj. By moe to tam po prostu przysiad si i powiedzia: Ale pan to nie std, nie?. Pewnie prbowaem dalej patrze w ekran, gdzie lecia wrestling, walki w kisielu albo przemwienia, ale on nie dawa za wygran: Wie pan, std wszyscy raczej wyjedaj albo prbuj, wic jak si zjawi kto nie std, kto, kto przyjecha, to jednak jest ciekawe. I numery ma pan stare. Pewnie zapytaem: Jakie numery?. Chodzio mu, e na furgonetce. No wic musia mnie obserwowa, musia mnie mie na oku. Moe w jaki sposb po prostu na mnie czeka, tak jak si czeka na przypadek, ktry przypomina co w rodzaju losu. Zobaczyem go, jak wychodzi zza wga. Gdy by ju przy furtce, w oknie znw poruszya si firanka. Stary odprowadza go wzrokiem. Wsiad do kabiny i pokaza mi litrowy soik z czym biaoszarym. Smalec powiedzia. Brawo odpowiedziaem. Z borsuka, czowieku... Czarodziejskie waciwoci. Leczy wszystkie choroby, tylko nie wskrzesza z martwych. Taka jest oglna opinia.

  • Ile? Co ile? Ile mu dae? Trzydzieci sztuk amunicji do dubeltwki. Zapaliem silnik, a on skin gow, e prosto. Wie si skoczya i po obu stronach drogi zrobi si las. Dojechalimy do opuszczonego szlabanu. Sign pod siedzenie i ze skrzynki z narzdziami wydoby sztorcowy klucz. Czternastka powiedzia. Jeste pewien? zapytaem. Suchaj, to jest skrt i zaoszczdzimy ze czterdzieci kilometrw, a stary powiedzia, e dzisiaj nie widzia stray lenej. W razie czego powiemy, e byo otwarte. Przecie tam stoi zakaz wjazdu. To im, kurwa, powiemy, e u nas s inne znaki i si nie zorientowalimy. Wzi klucz i wysiad. Nie chciao mi si walczy. Przejechaem, a on jak gdyby nigdy nic zamkn szlaban z powrotem. Potem wsiad i ruszylimy pod gr. Zacz si las i po piciu minutach po prawej miaem urwisko, a po lewej upkow cian. Byo wsko i stromo. W dole widziaem czubki jode. Gdyby co jechao z naprzeciwka, nie bardzo mielibymy si jak min, ale na drodze rosa trawa i wida niewielu sobie tdy skracao. Jakie siedem, osiem pod gr, tyle samo w d i bdzie Majdan, ale tam jest tylko par chaup. Pojedziemy do Lipan albo do Sabinova. Dzi jest dobry dzie, bo dostaj bezrobocie i zasiki. Najlepiej byoby stan od razu gdzie pod urzdem. W Lipanach znam chyba nawet gliniarzy. Wiesz, faceci od razu id na browar i na borowiczk, czyli na bororo, jak mwi witej pamici Pankovin z Marakeszu, ktry te jedzi z towarem, ale starym autobusem przerobionym na sklep spoywczy. Jechao, brzczao, dzwonio, sypao si z pek na zakrtach, a czu byo wdzarni, drogeri i dezynfekcj, ale jak zamwie, to przywozi, pralk, lodwk albo cztery opony do favoritki. Zim zakada acuchy, eby dojecha do Kalinova albo Habury i dowie ludziom bororo oraz wideokasety na wymian... Tak byo, zanim umar. Znaleli go dopiero rano. Zdy jeszcze zjecha na bok, wrzuci luz i zacign rczny, ale silnika nie wyczy i znaleli starego pyrkajcego diesla w rodku lasu na Mikovskiej Przeczy, a on wyglda, jakby spa, jakby si zdrzemn ze zmczenia. To byo lato, wic mia pootwierane okna i podobno ptaki buszoway w kaszy, ryu i co tam jeszcze, cae stado lenych ptakw, sjki... Tak mwili ludzie. Aha, no i chopy ze wie kas na browar, a kobity po tani ciuch do nas. Taki jest plan na dzie dzisiejszy. Jechaem jak traktor w polu pi na godzin, a on gada. Bardzo moliwe, e ze strachu i eby nie patrze w te gbokoci. Zastanawiaem si, kiedy on to wszystko zdy przey i jakim cudem zapamita. Niewykluczone, e zmyla, ale jakie to miao znaczenie, skoro potem w jaki sposb powtarzalimy te wymysy naprawd. Nigdzie tego dnia nie dojechalimy. Na rodku drogi staa biaa ada niva. Facet w mundurze lenika szcza na koo. Jechaem tak wolno, e nas nie usysza. Dopiero gdy stanlimy, podnis wzrok. Bez popiechu dokoczy, otrzepa i schowa. Ruszy w nasz stron. Mia koo pidziesitki, siwe wosy i czerwon twarz. Opuciem szyb i czekaem. Zacz co mwi, ale pokrciem gow i wskazaem na Wadka. Poczerwienia jeszcze bardziej i obszed nos auta. Zaczli rozmawia. Rozumiaem co trzecie sowo i wcale nie chciaem wicej. W ogle nie chciaem rozumie. Kcili si. Tamten czerwienia jeszcze bardziej. Wyglda, jakby mia pkn. Chyba kaza nam wypierdala tam, skd przyjechalimy. W kadym razie w tamt stron wycign rk. Zawrciem na siedem czy osiem razy. Patrzy i czeka, a si spierdolimy w

  • przepa. Tak. Kaza nam wypierdala powiedzia, gdy ju zjedalimy na d. Nie moge mu nic da? Nie wziby. Skd wiesz? Znam ich. Musiaby im da pi tysicy dolcw chyba. Tu chodzi o ide. Jak ide? e rzdz. W lesie? Przecie nie byo wiadkw. Ani e rzdzi czy nie rzdzi, ani e wzi czy nie wzi. Czowieku, co ty wiesz... Ledwo par lat maj to swoje pastwo, a ju zaraz bdzie w nim wicej Cyganw ni obywateli pierwszego gatunku. I jeszcze Wgrzy przy poudniowej granicy, setki tysicy dawnych oprawcw oraz ciemiycieli, czowieku. Ciesz si, e nie jestemy Wgrami. Przestrzeliby nam opony podczas prby ucieczki, znam ich. Nie przestawa mwi. Musia gada. Wiadomo byo, e tego dnia nic nie zarobimy. W dole cigna si wie. Niebieski dym z kominw szed prosto do nieba. Stary w baranim kubraku siedzia na awce przed chaup. Jego donie poruszay si, ale nie mogem dociec sensu gestw. Po prostu porusza palcami. Zerkn na nas ukradkiem i opuci wzrok. Plecie z koskiego wosia sida na ptaki tak mi powiedzia, gdy zapytaem. To jest takie cienkie, e prawie nie wida. Wie miaa z pidziesit domw, ale nie widzielimy adnego czowieka. Jak u starego uchylay si tylko firanki i wszyscy odprowadzali nas wzrokiem, czekajc, a znikniemy i zostawimy ich w spokoju. Wrcilimy do gwnej drogi. Pojechalimy bez przekonania na zachd. W Ruskiej Voli, w budynkach dawnego przejcia granicznego, byy jakie magazyny, hurtownie, diabli wiedz. Podjeday ciarwki na sowackich i polskich numerach i co si adowao, przeadowywao, przepakowywao, turlay si wzki widowe z paletami i oglnie byo gorczkowo i nerwowo, jakby si nagle rozkrcia koniunktura na nie wiadomo co. Widzisz, podcignli powiedzia waciwie do siebie. Co podcignli? zapytaem. Bocznic, piset metrw bocznicy od gwnej linii. Kaza mi zjecha z szosy. Musia powszy. Zatrzymaem si na parkingu, a on wyskoczy i pobieg midzy ciarwki i furgonetki. Gdzie z dala dobiega oskot zderzajcych si wagonw. Kiedy stay tutaj baraki z wdk i piwem. W domach przy szosie te handlowali. Nad wejciami, niczym herby dawnych gospd, wisiay skrzynki od zotego baanta, mnicha, staroporamena i kelta. W barakach toczyli si ludzie. Te tu przyjedaem. Za kontuarami uwijay si pulchne kobiety i przyjmoway kade pienidze oprcz rosyjskich i ukraiskich. W szufladach miay wszystko pomieszane, ale wydaway reszt z dokadnoci automatu i w czym kto sobie zayczy. Kupowaem tani whisky, wracaem do siebie i piem w samotnoci, nasuchujc odgosw miasta. Mieszkaem nad rzek, niedaleko mostu. Syszaem dudnienie wielkich ciarwek, ktre nigdy si tutaj nie zatrzymyway, i warkot podrasowanych golfw, ktre jedziy w kko, poniewa nie miay dokd pojecha. Trzy butelki starczay mi na pi dni, bo przywoziem te piwo. Tak robiem dwa razy w miesicu. Prawie nikogo tu nie znaem i nie chciaem poznawa. Potem wszystko si zmienio, nie byo ju klientw, kto rozebra baraki i pozdejmowa skrzynki. Spomidzy ciarwek wyszo dwch mczyzn. Na dugiej erdzi nieli siedem albo osiem opon samochodowych. Z odsunitych drzwi biaego transita wynurzya si do, zdja

  • ciar z ramienia pierwszego z tragarzy i wcigna adunek do rodka. Po chwili drg by goy i ponieli go z powrotem. Mieli na sobie wywiechtane mundury celnikw. Brakowao tylko dystynkcji. Wrci po dziesiciu minutach. Klapn na siedzenie i sign do schowka. Wyj grubocienn pidziesitk i butelk morelowej palinki. Opony powiedzia. Cae wagony opon. Nala sobie i wypi. Cae wagony uywanych opon. Przy bocznicy postawili ju magazyny. Przywo pocigami z Austrii, ale to idzie z caej Europy, z Woch, z Francji, a std rozwo dalej. Maj, jakie chcesz, nawet do traktorw, do rowerw, i wszystko poukadane jak w hurtowni, tu Fulda, tu Goodyear, rozmiarami, osobno zimwki, osobno do cztery na cztery, nigdy w yciu nie widziaem tylu opon, czowieku. I jeszcze podzielone wedug cen, od najstarszych po prawie nowe, a wszystko maj w komputerach, wystarczy, e powiesz, o co ci chodzi, i kole stuka w klawisze i ci mwi, czy ma co dla ciebie, czy nie. Widziaem auta z Rumunii, z Boni, z Bugarii, no, skad uywanej gumy na p kontynentu. Czyje to jest? przerwaem mu. Pytaem. Nikt nic nie wie. Nie wiedz, u kogo pracuj? Mwi, e to jaka spka. Jak si nie wie, to zawsze si mwi spka. Znaczy si: cwani zodzieje. To si nazywa Centrum Visegrd. adnie powiedziaem. Ale co to znaczy? Nic. Takie miasto na Wgrzech. Waciwie wie z zamkiem. Trzymali w nim Drakul. Tego wampira? zapyta i spojrza na mnie z ciekawoci. Nie. Tego prawdziwego. Nie wiedziaem, e by jaki prawdziwy powiedzia troch rozczarowany. Trzymali go w podziemiach. By kim w rodzaju rumuskiego krla. Z nudw apa myszy i nabija na zaostrzone patyki. To samo robi z ludmi na wolnoci. Taka moda bya wtedy. Ale on ju straci zainteresowanie. Myla o pocigach wyadowanych oponami, o mieciach, ktre mona jeszcze komu sprzeda, o badziewiu, na ktre zawsze znajd si chtni, o resztkach, ktre kto dokoczy. Sucha instynktu. Tego dnia nie pojechalimy ju dalej. Niczego nie sprzedalimy. Wracalimy, a on ni na jawie. Widzia pocigi pene wytartych dinsw i wyczyszczonych chemicznie marynarek z angielskiej weny i widzia hale, w ktrych to wszystko wisi albo ley poskadane w niebotyczne stosy, tysice sukienek, dziesitki tysicy bluzek, koszul, podkoszulek, paszczy, kurtek, swetrw posegregowanych wedug kolorw, rozmiarw i cen, moe nawet wedug krajw pochodzenia, tutaj Holandia, tam Portugalia, a w samym rogu, powiedzmy, Szwajcaria. Tak mwi to byoby co. Ale nie tu, nie u nas, gdzie w okolicach Budapesztu na przykad, gdzie w rodku, skd wszdzie jest blisko i masz kawaek wiata na oku. Pomyl, ubieralibymy Modawi i Macedoni w ciuchy z Londynu. Wasnym transportem albo wynajtym, albo sami by przyjedali. Przy wylotwce na Miszkolc s wielkie tereny kolejowe, cae hektary bocznic, i to jest akurat linia na Wiede, wic dobry punkt, bo 3 zaraz obok, czyli wyjazd na Sowacj, Ukrain i pnocn Rumuni, czowieku. A w drug stron? Kawaek Rbert Kroly kort i zaraz masz Dunaj, most Arpada i nabrzea. Wod mona najwicej i najtaniej, a w d rzeki to przecie w ogle samo pynie: Belgrad, kawa Bugarii, Ruszczuk, Rumunia, Gaacz. Dobrze znasz Budapeszt? zapytaem, eby mu przerwa.

  • Troch. W miecie bylimy o zmierzchu. Zawiozem go pod dom. Mieszka w czteropitrowym bloku. Osiedle wybudowali na wzgrzu i nieustannie tam wiao. Zabra palink i wysiad. Patrzyem, jak idzie chodnikiem pogrony w swoich snach. Nie widzia niczego wok, nie patrzy. Szed szybko z opuszczon gow, jakby chcia te swoje myli jak najszybciej donie do pustego mieszkania i zosta z nimi sam na sam. Wieczr by ciepy i pomidzy blokami kbia si dzieciarnia. Zbici w stada palili papierosy i pluli na ziemi. Z otwartych okien sycha byo telewizory kilkanacie pomieszanych w powietrzu kanaw. yli na tym wzgrzu jak na wyspie. wiat wysya im sygnay, ale mia w dupie ich odpowiedzi. Rozumieli to doskonale i nigdzie si nie wybierali. Prbowali naladowa programy. Zjedali na deskach z poszczerbionych betonowych schodw albo z kawaka pochyego asfaltu. Raz, potem drugi i znw zapalali papierosy. Wczyem jedynk i wolno objechaem kwarta. Przypomina dogasajce ognisko: kurz, cementowy popi i zimne wgle telewizorw. Potoczyem si w d, ominem centrum i przez uchylone okno poczuem wilgo rzeki. Wynajmowaem parterowy dom z czerwonej cegy. Pokj, kuchnia i tyle. Reszta bya zawalona rupieciami i zamknita. Ale miaem kawaek podwrka, pot i zamykan na klucz bram, wic mogem nie martwi si o furgonetk. Na podwrzu staa te buda z desek i urzdziem sobie w niej co w rodzaju warsztatu, magazynu i garau. Kiedy wok domu by ogrd, ale zdzicza i zamieni si w las. Od ulicy widok zasaniay krzewy bzu. Syszaem miasto, lecz go nie widziaem. Raz w miesicu przychodzia starsza kobieta, ktrej dawaem pienidze. Umiechaa si i pytaa, czy dobrze mi si mieszka. Nigdy nie chciaa zajrze do rodka. W pokoju stay stare, podniszczone meble z lat szedziesitych i siedemdziesitych. Pamitaem takie z dziecistwa. Nie potrzebowaem niczego wicej. Zim paliem pod kuchni i w piecu kaflowym. Zapach wglowego dymu w zimnym powietrzu przypomina mi bardzo dawne czasy. Zanim tu przyjechaem, te handlowaem szmatami tyle e nowymi. Miaem nawet sklep. Ale wszystko si skoczyo i wyjechaem. Mona nawet powiedzie, e uciekem, poniewa moje ycie rozleciao si na kawaki i nie potrafiem go poskada. Czasami w ciepe wieczory siadam nad rzek. Zdziczay ogrd koczy si nabrzen skarp. Nie ma tutaj potu, tylko krzaki tarniny i gogu. Po lewej widz most i par dwupitrowych kamienic. Z prawej pon wiata stacji benzynowej. Czasami bior dmuchany materac, piwr i siedz, dopki nie zmorzy mnie sen. Patrz, jak miasto zamiera, i wyobraam sobie, e obserwuj samego siebie, e jestem tylko wasnym cieniem.

    Czasami

    przychodzi rano i robilimy porzdek z towarem. Trzeba byo wyrzuci te wszystkie szmaty, ktre wozilimy miesicami i na ktre nikt nawet nie spojrza. Wyblake koszule, niedajce si wyprasowa marynarki, kiecki, w ktrych pojawiy si dziury, prujce si swetry i ca reszt. Na dnie plastikowych skrzynek znajdowalimy guziki, odklejone cekiny i mysie gwna. Myszy musiay jedzi z nami cae tygodnie. Ze strzpkw materiau robiy sobie gniazda i rodziy w nich swoje mysie dzieci. Przekraczay z nami granic i noc, gdy spalimy w kabinie albo u jego znajomych, one wymykay si w sowack ciemno w poszukiwaniu jedzenia i zostaway obywatelkami tego piknego kraju. Popatrz, popatrz, co zrobiy mwi i podnosi do gry postrzpione szmaty. Nie

  • miay, kurwa, gdzie? Przyglda si uwaniej, pociera w palcach i krci gow zrezygnowany. I to jeszcze plastik, jaka elana, jaki nylon albo inne gwno. W tym si nie da spa, czowiek si dusi, a taka mysz jakby nigdy nic. Pakowalimy to wszystko do workw i ukadalimy pod cian garau. Zim przynajmniej nie wiao. Wiosn i jesieni wyrzucalimy wikszo towaru. Wymiana kolekcji. Zostawao par marynarek, najlepsze dinsy, skrzane kurtki i kilka paszczy, w tym jeden z czarnej skry ten jedzi z nami od samego pocztku: wracaem wtedy z granicy i wiozem troch przemyconej wdki. Na rynku w obiskach sta szarozielony merc beczka. Na zaprzgnitej do niego przyczepce rozoone byy ubrania. Nad stosem szmat wznosia si konstrukcja z aluminiowych rurek, na ktrej koysay si wieszaki z lepszym towarem. Wia poudniowy wiatr, powoli robi si wieczr i w ukonych promieniach soca te powiewajce kreacje wyglday jak kocielne chorgwie. Obok sta siwiejcy facet i pali papierosa. Kry go przed podmuchami w zwinitej doni. Patrzy gdzie w przestrze, jakby ten kram nie by jego, jakby tylko go pilnowa i nie mg doczeka si waciciela. Zatrzymaem si niedaleko i podszedem. Obejrzaem towar i zobaczyem ten paszcz. By czarny, ciki, stary, ale w dobrym stanie. Takie paszcze nosili komunici, eby dodawa sobie odwagi i wzbudza strach. Hitlerowcy zreszt te. Macaem skr bestii, a facet wci patrzy gdzie w dal, jakby mnie w ogle nie byo. Osiem stw powiedzia i pstrykn niedopakiem. Jakich stw? zapytaem. Starych odpowiedzia. Przecie, e nie nowych. Chcesz pan przymierzy? Nie chciaem. Nie chciaem nawet kupowa. Bardziej interesowa mnie on sam z tym staniem na wietrze w rodku pustego placu, z t nieruchom twarz i uporem waciwym dla spraw beznadziejnych. Dojecha do koca i mg tylko wraca. Dalej bya granica wtedy cakiem prawdziwa i jak najbardziej pilnowana. Sta i po prostu czeka, a obiska poczuj lito i wyl kogo, eby co kupi. Ale tego dnia nie byo zmiuj. Tak czasem jest w tych pipidwkach: wszyscy si na ciebie gapi przez firanki, ale nikt nie wyjdzie. No i on sta jak pomnik wczesnego kapitalizmu oraz przedsibiorczoci. Nieruchomy, samotny i na pomiewisko. I jeszcze ten wiatr wprawiajcy w bezsensowny opot cay kram. Nie ma ruchu powiedziaem. Taaa. To jest chuj nie ruch przytakn. Nigdy nie ma specjalnych cudw, ale dzisiaj jest jak nigdy. Moe przez ten wiatr. Moe mrukn i poczstowa mnie papierosem. Powiedziaem, ebymy poszli do mojego auta, bo na takim wygwizdowie to adne palenie, i tak zrobilimy. Opowiedzia mi, e czasami robi ponad setk dziennie i nie zarabia nawet grosza. Opowiedziaem mu, jak miesic temu wiozem pi litrw spirytusu w zbiorniku do spryskiwaczy i celnik kaza mi nacisn wajch przy kierownicy, a w sierpniowym upale rozpylony spiryt zamieni si w chmur, w obok, i to by cud, e nikt w kolejce nie pstrykn zapalniczk, bo przecie wszyscy tam pal z nerww. Potem kaza mi zjecha na bok, przynis plastikow rurk i kaza wszystko spuci. Zakrztusiem si i spirytus poszed mi nosem. Opowiedziaem to wszystko handlarzowi i w kocu umiechn si niewyranie. Skoczylimy pali, ale wcale nie chciao nam si wysiada. Patrzylimy, jak wiatr targa ubraniami. Nikt nie mia zamiaru kupowa ani oglda. Patrzyli na nas zza firanek. Bylimy przybdami. Zapytaem go, czy nie napiby si wdki. Powiedzia, e tak, ale nie chce ryzykowa, bo jak zabior mu prawo jazdy, to nie zostanie mu ju nic. Ale znam tu takiego jednego. Moemy tam pojecha i pi nawet ca noc

  • zaproponowa i zerkn na mnie z ukosa. Dobrze odpowiedziaem. Pojad pierwszy. Na imi mam Heniek powiedzia i wysiad z auta. Drewniany dom sta samotnie na wzgrzu. W dole wida byo wie i biay obiski koci. Zaraz za domem zaczyna si las. Podwozie zawadzao o kamienie. Na podwrku sta trjkoowiec zrobiony ze starego motocykla. Nad drewnian pak mia rozpostarty brezentowy daszek. Gospodarz wyszed do nas boso. Umiechn si szeroko na powitanie. Mia koo pidziesitki, smag twarz, wsy i melancholijne spojrzenie. Poda mi rk i poczuem, e jest twarda i spkana. Dom te nie wyglda na nowy. Te by jaki spkany, wytrawiony deszczem i wiatrem, ciemnobrzowy i podobny do swojego pana. Chwilami tak wiao, e trudno byo zapa oddech. Weszlimy do rodka st, cztery krzesa, kredens, pobielony piec i przykryte szarym kocem ko. Pachniao czystoci i tym poudniowym wiatrem, ktry przewiewa dom na wylot. Postawiem na stole dwie butelki sowackiej wdki. Heniek wyj jedn polsk ze obiskiego sklepu. Mam tylko chleb i konserwy powiedzia gospodarz. - Zrobi herbaty. Bdzie w sam raz odpowiedzia Heniek i usiedlimy. Pilimy dugo, powoli i spokojnie. Jakbymy oszczdzali siy na to, co ma dopiero nadej. Oni rozmawiali, a ja suchaem. Byem obcy i musiaem czeka, a minie jaki czas. Zrobi si wieczr i pochona ich historia czyjej mierci. To bya historia morderstwa kobiety, bya tam i mio, i zazdro, jak w starym prawdziwym romansie, gdy rzeczy tkwiy jeszcze na swoich miejscach. Kto zosta niesusznie oskarony, kto chcia si wymiga, ale nie mogem poj prawdziwego sensu opowieci. Byem przecie obcy i nie chciaem zadawa pyta. Chwilami przestawaem ich sucha i tylko patrzyem, jak pochylaj si nad stoem, gestykuluj, a ich wielkie cienie poruszaj si na cianach. Gospodarz opowiada o wisielcu, ktrego znalaz w opuszczonym domu na odludziu. Heniek o policjancie, ktry widywa duchy i w kocu od tego zwariowa, bo nikt nie chcia mu uwierzy. Patrzyem i suchaem, i w sabym wietle jedynej arwki oni sami stawali si troch podobni do duchw, do nierealnych zjaw, bo tak pochaniaa ich ta rozmowa o rzeczach i sprawach nieistniejcych, ktre dla nich istniay jednak jak najbardziej. Potem, pno w nocy, przynis z przyczepy ten paszcz, bo nie mogli dla mnie znale niczego do przykrycia. Poszli spa w tym jednym ku, a ja na strych. Zwinity w kbek, zawinity w czarn skr wrd resztek siana, suchaem, jak spieraj si o co jeszcze dugo w noc. W kocu zasnem. Rano kupiem paszcz za poow ceny. To wszystko byo dawno, ale wci mam go ze sob. Na pocztku nawet go nosiem. Teraz ju tylko jedzi ze mn. Czasami kad si na nim pod auto. Moliwe, e jest starszy ode mnie, ale nie wida po nim upywu lat. Po mnie wida bardziej. W kadym razie to Heniek powiedzia mi, e sklepy w miecie czsto potrzebuj transportu. Od tego si zaczo. Pokaza mi bocznic i pozna z kierowniczkami detalicznymi i wagonowymi hurtownikami. Spotkaem go par razy na rampie. Wybiera towar z tym swoim troch nieobecnym spojrzeniem, jakby na co czeka, jakby wypatrywa poprzez teraniejszo jakiego dalszego cigu. Potem znikn i nikt nie potrafi mi o nim nic powiedzie. Prawdopodobnie jeszcze bardziej ni ja nie by std, chocia pachnia tym miastem na odlego. No wic raz na jaki czas wyrzucalimy mysie gwna i zmienialimy kolekcj. Stare nie moe si za bardzo zestarze, bo nawet Cyganie nie bd chcieli tego wzi za darmo. Wietrzylimy i trzepalimy. To, co leao, wieszalimy, eby si troch rozprostowao. Nie trzeba

  • byo nigdzie jecha, wic przynosiem piwo i co jaki czas robilimy sobie przerwy. W ciepe dni siadalimy nad rzek i patrzylimy na drug stron. Na stacj podjeday wci nowe auta, tankoway i ruszay dalej, jakby ju nikt nie mg wysiedzie na miejscu, jakby bezruch grozi mierci. Tak prawdopodobnie byo, tylko jeszcze nie mogem w to uwierzy. Ktrego dnia gdy tak siedzielimy, powiedzia: Ja te kiedy miaem prawo jazdy. I co? Zgubiem. Dwadziecia lata temu. I nigdy nie bd wiedzia, czy w Polsce, czy u Ruskich. W kadym razie zorientowaem si u Ruskich, jak nas zatrzymali. W Samborze kupilimy osiemdziesit czapek uszanek. Czego? zapytaem, bo wydawao mi si, e nie dosyszaem. Czapek uszanek. Takich jak na filmach. Z jakiego futra, chuj wie, moe z kota. Wyczycilimy trzy sklepy przy gwnej ulicy. Patrzyli na nas jak na wariatw, bo ju si wiosna zaczynaa. Ale pacilimy prawdziwymi rublami i si cieszyli, e badziewie znika z pek. Zaadowalimy cay baganik fiata. Jechao nas trzech. Zmienialimy si co jaki czas. Chcielimy si przespa gdzie przed sam rumusk granic, o wicie przekroczy i oeni cay towar rankiem na bazarze w Suczawie. Taki mielimy plan. Osiemdziesit futrzanych czapek w maju? Te si dziwiem, ale wszyscy mwili, e to idzie. Skd mona byo wiedzie, co Rumunom chodzi po gowie. Za te czapki mielimy kupi dwa overlocki, bo jak si je przywozio do kraju, to byo chyba piciokrotne przebicie. Takie do weny? przypomniaem sobie. Tak. Przesuwae tak klamk w prawo i w lewo, i robi si sweter albo szalik. Albo czapka uszanka. No tak. W zasadzie bdne koo. W kadym razie zmienialimy si i prawie nie pilimy. Chcielimy wrci jak najprdzej, bo turystyka nie bya nasz pasj. Minlimy Stanisaww. Kwity jabonie albo czerenie, albo jedno i drugie, i w tych sadach stay drewniane chaupiny. Zielone z biaymi okiennicami. Cay ten komunizm dobrze wychodzi tylko w telewizji. Na ywo to by dziewitnasty wiek, jak za cara, i tyle. Jechalimy na Czerniowce i nic si nie dziao. Zatrzymali nas na zupenym zadupiu, w jakiej Miedwiediwce, Bieriezowce czy innym chujstwie. Stali star ad i czekali specjalnie na nas. Akurat ja siedziaem za kkiem. Tuci, brzuchaci, czerwoni na gbie w tych swoich czapach jak lotniskowce. Podchodz, mierdz ju na odlego, ale patrz na ciebie jak na gwno. Biedne sukinsyny z Miedwiediwki. Prawo jazdy mwi. Zaczynam szuka, ale jako nie znajduj. W spodniach, w koszuli, w kurtce, w schowku jednym, drugim, nic. Koledzy zaczynaj si denerwowa i poklepywa po kieszeniach, jakby mieli tam znale mj dokument uprawniajcy do poruszania si po drogach. Jeden mi szepcze do ucha: Daj kutasom kas i spadamy. Zaczynam wic szuka kasy, ale rce mi lataj i trafiam tylko na dowd rejestracyjny mojego sto dwadziecia pi fiata i przychodzi mi do gowy genialna myl, e go dam i powiem, e to polskie prawo jazdy, bo skd oni w tej Bieriezowce czy Baraniwce mog mie pojcie. Zwaszcza z tym swoim pdzikim alfabetem. No i daj, i dalej szukam kasy. A on, ten jeden, ten tuciejszy, pyta: Co to jest? Szto eto?. Prawo jazdy mwi. Woditielskije prawa. Wtedy on bez sowa chowa to do kieszeni i kae nam jecha za tym ich zasranym radiowozem. Za minut bylimy w centrum miejscowoci i pod komisariatem. Kury grzebay w piachu. Ten troch chudszy wyj z kieszeni klucz i otworzy drzwi. Grubszy wycign ap po kluczyki. Weszlimy do rodka. Capio jak wszdzie, gdzie siedz chopy, poc si, pal, smrodz i nie otwieraj okien. Zamknli nas we trzech w pokoju z jednym zakratowanym okienkiem, awk i gumoleum na pododze. Zamknli i poszli. Zaczlimy si

  • naradza, znalelimy nareszcie pienidze i bylimy gotowi odda im wszystko, byleby si odwalili i pozwolili jecha. Ale oni nie chcieli pienidzy. Po dwch godzinach, gdy dusilimy si ju od dymu z wypalonych papierosw, otworzyy si drzwi i tusty pokiwa na mnie palcem, ebym szed za nim, a tam, w tym niby-biurze, siedziao ich ze czterech. I te palili. Smrd z bieomorw, czowieku, to jest taki, e nie ma przebacz. Jeszcze dzi pamitam i nie zapomn na kocu wiata...

    Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragmentpenej wersji caej publikacji.

    Aby przeczyta ten tytu w penej wersji kliknij tutaj.

    Niniejsza publikacja moe by kopiowana, oraz dowolnierozprowadzana tylko i wycznie w formie dostarczonej

    przezNetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na ktrym

    mona naby niniejszy tytu w penej wersji .

    Zabronione s jakiekolwiek zmiany w zawartoci publikacji bez pisemnej zgody NetPress oraz wydawcy niniejszej

    publikacji. Zabrania si jej odsprzeday, zgodnie z regulaminem serwisu.

    Pena wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepieinternetowym e-booksweb.pl - audiobooki, e-booki.

    Jesieni Naprawd Czasami