Szlak #3/2005

8

description

 

Transcript of Szlak #3/2005

Page 1: Szlak #3/2005
Page 2: Szlak #3/2005

O starcie 3

O H U F C U 4-5

Ale „Chlapa” i wszystkie kalosze już rozdane 6

Podziękowania 7

O redakcji 7

Page 3: Szlak #3/2005

Pełni entuzjazmu i gotowi do pracy spotkaliśmy się w hufcu z pół godzinnym opóźnieniem. Podzieliliśmy się na dwie grupy. Drużynowi wraz z (nie tylko) funkcyjnymi pozostali na miejscu, aby przejść warsztaty organizowane przez psychologa, panią Golec, natomiast reszta udała się na pląsawisko przed hufcem. Co do warsztatów to okazały się one przydatne i pouczające. Uczestnicy uzyskali wiele pożytecznych informacji i pogłębili lub w ogóle zdobyli wiedzę na poruszany temat. Kolejnym punktem był apel „w świetle reflektorów”, po którym udaliśmy się na ognisko, przeprowadzone przez Kubę (24PDW) i Linkę (17 DH). Kto miał braki z historii ZHP, bądź po prostu pragnął ujrzeć alterna-tywny wizerunek miejsc i postaci historycznych nie zmarnował na nim czasu i tak zakończył się pierwszy dzień startu harcerskiego a ponieważ było już dawno po dobranocce większość uczestników udała się do hufca na nocleg, gdzie przy kochanym druhu Ryśku wszyscy szybciutko zasnęli (przeważnie) w swoich śpiworach. Kto jednak cierpiał na bezsenność mógł zostać przy ognisku (ku radości prowadzących), pośpiewać, zapatrzyć się w ogień, lub owinąć w pachnący ziołami kocyk a byli i tacy, których rozpierała energia i aby nie zmarnować nocy spędzili ją niezwykle twórczo przy wyrabianiu papierowych wróżb. Warto również wspomnieć o tzw. elicie, która przez całą noc w pocie czoła zajmowała się koszulkami na Harcerski Start i Zabrzański Wrzesień. Oczywiście (jak to harcerze) spisali się na medal.

Nad ranem małe zamieszanie, wiadomo, poranna krzątanina.. Ale o 9.00 drużyny wyruszyły na grę po mieście, której fabułą były „niebezpieczeństwa naszych czasów”. Na pochwałę w tym miejscu zasługują zuchy, które czego nie można powie-dzieć o wszystkich harcerzach, dzielnie maszero-wały w tym żarze i pomimo zmęczenia nie dawały za wygraną. Po ciężkim marszu przyszedł czas na obiad, który ledwo był widoczny na talerzu, ale kto mógł myśleć o pustym żołądku, kiedy w między czasie odbywał się festiwal piosenki. Podobno zabawa była świetna, szkoda tylko, że nic nie pamiętam (to pewnie po tym bigosie). Podsumo-waniem całego Startu był kolejny apel, jednak ku mojej rozpaczy harcerze nie dostali cukierków, cóż trzeba być twardym. Po apelu przeszliśmy pod gimnazjum nr 13, jako ostatni uczestnicy pochodu wrześniowego. Sam Zabrzański Wrzesień okazał się dla harcerzy niezwykłym wydarzeniem, bo chociaż prowadzący nie wspomniał nic o nas podczas przemarszu, choć nie doceniono druhów, którzy, jako obstawa imprezy, zajmowali się porządkiem, ważne dla nas było, że przypomnieli-śmy mieszkańcom Zabrza, że ZHP wciążw naszym mieście istnieje. BK

Page 4: Szlak #3/2005

Niniejszy tekst autor napisał pod wpływem emocji dość negatywnych, spowodowanych pewnym zjawiskiem, a właściwie sytuacją, która go poruszyła. Jednak na wstępie pragnie poinformować, że nie jest to atak na konkretne osoby, tylko wytwór nagłego przypływu emocji. Tak, więc poniższy tekst, choć nie zjadliwie, to zgodnie z zamierzeniem dobitnie pokazuje pewne zjawiska w naszym hufcu występujące.

Nie jest dobrze. Jest okropnie. Dzieje się źle. Nie widzę perspektyw. Za moich czasów….. To tylko niektóre stwierdze-nia padające na pytanie (niezwykle zresztą aktualne) o stan obecny hufca. Nie wszystkie, ale w gruncie rzeczy powtarzają się one niemal codziennie. Ostatecznie nie da się ukryć, że bezpodstawnie wymawiane nie są, ale i tak częstotliwość z jaką padają wskazywałaby raczej na zbliżający się armage-don niż na problemy peryferyjnego (no bo to tylko Zabrze) hufca. Niestety nie dotyczą one końca świata, a więc choć ciężko to przyznać są niewątpliwie narzekaniem na hufiec. Narzekaniem, bo ostatnio do tego się wszyscy ograniczają. Zainteresowani wychodzą chyba z założenia, że dobre narzekanie nie jest złe a co za tym idzie, za swój obowiązek, uznali wieczne z hufca niezadowolenie. Tak, więc z marudze-niem spotykamy się w sekretariacie, świetlicy, piwnicy, łazien-kach, parku, na przystanku, na ulicy, na klatce schodowej w szkole, w sklepie, w podróży…dosłownie wszędzie. Nic więc dziwnego, że zainteresowałem się nieco tym problemem. Tyle że nie ograniczę się tym razem do marudzenia (choć przyznam się że mam w tym spore osiągnięcia). Nie ograniczę, bo mam obecnie pewne spostrzeżenia…..oparte, żeby nie było, na wnikliwych obserwacjach.

Page 5: Szlak #3/2005

5

No przejdę już do rzeczy. Według mnie przyczyną obecnego, niechcianego, wytykanego (co wnioskuje na podstawie wielu wymyślnych zarzutów jakie mu stawiamy) stanu rzeczy jest…bierność. Tak właśnie bierność, bezczynność, zobojętnienie to choroby toczące nie tylko nasz hufiec ale również związek. Wszech obecne rozleniwienie, które ostatnimi czasy odebrało chęć działania harcerzom (nie chce generalizować, ale temat tego wymaga), chęć działania, która swojego czasu była nie tyle co atutem związku, ale również jego synonimem i etykietą. Wiem, wiem….ochotnicze hufce pracy odeszły wraz z minionym ustrojem do lamusa, tylko że nie w tym rzecz. Aktywność, podstawowa sprawa dla harcerza działającego w związku, została przysłonięta, zapomniana, odrzucona, choć z pewnością nie takie było założenie i nie taka intencja instruktorów, to jednak wbrew programom coraz więcej harcerzy i harcerek ulega chorobie wieku….czyli lenistwu. Wielu młodych druhów woli nie brać na siebie odpowiedzialno-ści, nie podejmować żadnych działań, zostawić los organizacji na ramionach instruktorów którzy sami widząc obojętność młodzieży tracą werwę. Co się dzieje? Przecież do niedawna ZHP było najprężniej działającą organizacją….dziś tylko nieliczne jednostki działają z takim rozmachem co kiedyś. Ale skupmy się na problemie naszego hufca i narzekaniu o jego sytuacji. U nas również dostrzec można rażący brak zaangażo-wania ze strony niektórych młodych harcerzy, widać doskonale jak migają się od wszelkich działań, byleby tylko nie być zmuszonym do poświęcenia swojego czasu. Czy na tym polega aktywność w związku? Gdzie tutaj jest sens działania harcerstwa? Z założenia ZHP, młodzież ma się realizować w działaniu, nawet mamy

stosowne punkty w prawie. Ale gdzie to działanie? Rezygnacja i obojęt-ność ze strony członków hufca na różne inicjatywy jest co najmniej niepokojąca, może my już nie jesteśmy harcerzami…tylko przera-dzamy się w klub dyskusyjny, bo po liczbie narzekań można by tak wnioskować. Przypomnę raz jeszcze, żeby się nie narażać tym, którzy jeszcze hołdują starej zasadzie, nie chce generalizować, ale ogrom tego zjawiska jest tak przytłaczający, że nieliczni aktywiści po prostu giną w tłumie, a sami tego hufca nie dadzą rady dalej prowadzić. Więc może wreszcie prócz narzekań, pustych słów i gestów, zaczniemy działać w stronę poprawienia koniunktury? Może otworzymy oczy na fakt, że hufiec to nie budynek, to nie komenda, ale to właśnie my, my sami…..zmienianie hufca należy więc zacząć od zmienienia siebie….bo inaczej żadna reforma nie pomoże harcerstwu w Zabrzu.

KRz

Page 6: Szlak #3/2005

Dnia 15.10.2005 odbył się XV Ogólnopolski Festiwal Piosenki Poetyckiej w Miejskim Domu Kultury w Lublińcu. Twórcą „Chlapy” jest pan Dariusz Myrcik. Z którym udało nam się przeprowadzić krótki wywiad.

Skąd się wziął pomysł na taki festiwal o tak oryginalnej nazwie?„Festiwal stworzyła grupa harcerskich instruktorów, którzy wracając z bieszczadzkich obozów chcieli zatrzymać na dłużej ten niezwykły czar harcerskich ognisk i wędrówek. Pomyśleliśmy więc, że taki festiwal byłby wspaniałym sposobem aby ta obozowa atmosfera powróciła. Pierwsza „chlapa” (taką nazwę ma ten festiwal. Przyp. red) odbyła się w 1987 roku, występowali wtedy tylko harcerze, widownię zresztą też zajmowali harcerze i tak było przez 3 lata a ż do roku 1989. Potem z powodu studiów czołówki organizatorów „CHLAPA” nie odbywała się. Kolejny raz o naszym festiwalu usłyszano w 1990 roku kiedy rozpocząłem prace tu w domu kultury i wpadłem na pomysł żeby ją reaktywować. Od 1994 „CHLAPA” przestała być festiwalem wyłącznie piosenki harcerskiej, a zaczęła stawać się imprezą nastawiona w głównej mierze na piosenkę poetycką.

Czy z roku na rok przybywa chętnych na wzięcie udziału w festiwalu?„No z tym bywa bardzo różnie. Raz jest więcej, raz mniej uczestników. W zeszłym roku było ich ponad 40 dzisiaj jest trochę mniej ale zawsze około 30 na szczęście poziom co roku jest wyższy z czego bardzo się cieszymy”.

Czy ma Pan jakiegoś faworyta? Jak pan ocenia dzisiejsze występy?Nie mam i nie chcę nikogo oceniać, to nie moja rola, tym zajmuje się jury. Bardzo lubię słuchać piosenki tego typu, bo to są moje klimaty, moja muzyka i dlatego podobało mi się wszystko od pierwszego do ostatniego wykonawcy.

Jak długo trwały przygotowania do „chlapy”?„Chlapa” wymaga dużych nakładów finansowych, więc szukaliśmy sponsorów. Później z dwumiesięcznym wyprzedzeniem wysyłaliśmy karty zgłoszeniowe, przygotowywaliśmy scenę i cała techniczną obsługę. Trwało to kilka miesięcy. Jednak najintensywniejszy był ostatni tydzień, kiedy dopracować musieliśmy wszystkie szczegóły. Co Pana zdaniem tak przyciąga ludzi na ten festiwal?„Przede wszystkim klimat. Takiej muzyki nie ma w radiu, ani w telewizji, a ten, kto się nią zaraził, złapał przysłowio-wego bakcyla szuka każdej okazji żeby pośpiewać lub przynajmniej posłuchać swoich ulubionych utworów wykonywanych przez ludzi jak on wrażliwych. Właśnie dla takich osób powstała ”chlapa”.

W tym roku na festiwalu wystąpili również harcerze z naszego hufca: zespól „Kręci nas pan Marek” oraz Iwona Czupała, która została przez konkursowe jury wyróżniona. Główną nagrodę, czyli tzw. „Złoty Kalosz” otrzymał Krzysztof Napiórkowski z Krakowa. Na zakończenie koncertu laureatów, który wieńczył tegoroczną „CHLAPĘ”, wystąpili muzycy z zespołu „Bohema” oraz Renata Przemyk.

DK

Page 7: Szlak #3/2005

Hufiec ZHP Zabrze ul. Wolnosci 350a 41-800 Zabrzeredaktor naczelny: Kuba Rzyman [email protected] redaktorki: Basia Korona [email protected], Daria Kusztelak [email protected], opiekun redakcji i layout: Irek Borowski pwd. [email protected]

Zabrze, 23 września 2005 r.

Drodzy Harcerze

Serdecznie dziękuję za liczną obecność harcerzy Hufca Zabrze na pogrzebie w dniu 19 października 2005 r. Także bardzo miłym akcentem uroczystości, był udział pocztu sztandarowego. Mąż nie był instruktorem ZHP, lecz zawsze mile wypowiadał się o Waszej pracy z młodzieżą i starał się całym sercem pomagać Wam, a praca na rzecz Waszego Związku przynosiła mu wiele satysfakcji. Składam podziękowania Komendantce Hufca hm. Agacie Kik za wypowiedziane, jakże serdeczne słowa nad grobem męża, a także władzom Hufca Zabrze, instruktorom i przybyłym drużynom. Składam szczególne podziękowania 17 Drużynie Harcerskiej „Trampy”,która w czasie choroby męża wiele pomagała i z którą był najbardziej zżyty, a również dh Ryszardowi Zającowi za pomoc w organizacji pogrzebu. Wyrazy podziękowania za udział w pogrzebie, składam również pracownikom Hufca Zabrze, a także właścicielom i pracownikom firm znajdujących się w Domu Harcerza.

Elżbieta Sołtysik z rodziną

Page 8: Szlak #3/2005

Dziękuję bardzo druhowi Adamowi Sołtysikowi za opiekę nad stroną internetową,druhnie Annie Kocybie za przesyłanie meili, oraz mojej drogiej redakcji: Kubie, Basi, Darii za pisanie fascynujących artykułów opisujących nasze harcerskie życie oraz poruszaniu drażliwych tematów (szczególnie za to dziękuję). Mam nadzieję, że skłoni nas to do refleksji i w przyszłości przyczyni się skutetczniejszego działania,pamiętając zawsze o ideałach służby i braterstwa. Zachęcam wszystkich do współpracy i dzielenia się swoimi przemyśleniami.Nasze adresy są zamieszczone na poprzedniej stronie.Czuwaj ! Szef Zespołu