Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T...

48

Transcript of Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T...

Page 1: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca
Page 2: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

2

biu

leTY

Nu

rzĘD

uD

OsP

raw

kOM

baT

aN

Tów

iO

sób

rePr

esjO

NO

wa

NYC

H

NR 6(354) CZERWIEC 2020

BIULETYN UrzędU do SPrAw KomBATANTówI oSóB rEPrESjoNowANYCh

redakcja:ul. wspólna 2/4, 00-926 warszawa

redaktor naczelny:Katarzyna zientara-majewskie-mail: [email protected]

współpraca: marta Płuciennike-mail: [email protected]

opracowanie graficzne: hanna Sater

Korekta: Norbert Nowotnik

Archiwalne numery „Kombatanta”dostępne są na stronie www.kombatanci.gov.pl

wydawca:Urząd do Spraw Kombatantówi osób represjonowanychul. wspólna 2/4, 00-926 warszawapunkt informacyjny tel. 22 276 77 77fax.: 22 250 52 00, www.kombatanci.gov.pl

druk: Centrum obsługi Administracji rządowejul. Powsińska 69/71, 02-903 warszawa

Nakład: 4850 egz.

Partnerem Projektu jestNarodowe Archiwum Cyfrowe

Szarża pod Rokitną, obraz WojciechaKossaka FOT. ze zbiOrów MuzeuM wOjska POlskiegO

w warszawie

Na wzór Somosierry

Waldemar Kowalski

No wreszcie, panie Zwiercan, teraz już się pan nie wywinie…Rozmowa z Romanem Zwiercanem,współtwórcą trójmiejskiejSolidarności Walczącej

Dorota Gałaszewska-Chilczuk

Bitwa pod Azoudange

Zbigniew Wawer

Narodowy Dzień Pamięci OfiarNiemieckich Nazistowskich Obozów Koncentracyjnych i Obozów Zagłady

Mateusz Glinka-Rostkowski

75. rocznica utworzenia PolskichOddziałów Wartowniczych iTechnicznych w armii amerykańskiej

Monika Mazanek-Wilczyńska

50-lecie posługi duszpasterskiej o. Eustachego Rakoczego

Marta Płuciennik

Hołd dla kieleckich bohaterów

Marta Płuciennik

„Mówił o nas i za nas”. Solidarnośćwobec III pielgrzymki Jana Pawła IIdo Ojczyzny

Grzegorz Majchrzak

Pomoc kombatantom

Agnieszka Browarek

Pożegnania. Dobrze zasłużyliście się Ojczyźnie

4

8

12

17

18

22

24

25

29

30

w numerze

Page 3: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

3

biu

leTYNu

rzĘDu

DO

sPraw

kOM

baTa

NTó

wi

Osó

brePresjO

NO

wa

NYCH

NR 6(354) CZERWIEC 2020

Jan Józef KasprzykS zef Urzędu do Spraw Kombatantów

i Osób Represjonowanych

Czcigodni Weterani Walk o Niepodległość,Drodzy Działacze Opozycji Antykomunistycznej,Szanowni Państwo!

Pokolenie II Rzeczypospolitej wychowane zostało w umiłowaniu niepodległości i w duchu bezinteresownej służby oraz poświęcenia

dla wspólnoty jaką jest naród. Wzorem stawały się postaci, które na przestrzeni dziejów, a zwłaszcza w czasie półtorawiekowej niewoli,

ryzykując swoje zdrowie, a nawet życie, potrafiły dokonywać czynów heroicznych w imię dobra nadrzędnego, jakim jest wolność naro-

du. Jako przykład takiej ofiarności przytaczana była sławetna szarża ułanów II Brygady Legionów Polskich na wojska rosyjskie pod

Rokitną. Szarża ta, choć trwała zaledwie kwadrans, przeszła do narodowej legendy jako symbol poświęcenia, odwagi i ogromnego

bohaterstwa. Stała się też potwierdzeniem tezy, iż Polak dla wolności Ojczyzny i szczęścia swych współrodaków poświęci wszystko.

Tak ukształtowane i wychowane w okresie międzywojennym pokolenie, gdy przyszła kolejna dziejowa próba – wojna, a potem okupacja

niemiecka i sowiecka – nie miało wątpliwości, że wzorem „tych spod Rokitny” trzeba walczyć o wolność. Że trzeba przedkładać dobro

wspólnoty, jaką jest naród, nad interes własny.

Dzięki ofiarności pokolenia wychowanego w II Rzeczypospolitej, której nadzwyczajne przykłady zdobią karty dziejów jakże trudne-

go i bolesnego dla Polski XX wieku, jesteśmy dziś wolni. Taki sposób myślenia i działania stał się też fundamentem i spoiwem wielkiego

ruchu Solidarności, o którym Św. Jan Paweł II mówił, iż najpiękniej odzwierciedlił zasadę „jedni drugich brzemiona noście”.

Marzeniem każdego, kto dobrze życzy Ojczyźnie, jest, aby także w okresie pokoju i wolności myślenie wspólnotowe, a nie partyku-

larne, było postawą powszechną. Niestety, nie dla wszystkich i nie zawsze jest to prawda oczywista. Ostatnie miesiące, tak trudne

dla społeczeństwa, a szczególnie dla osób starszych, pokazały jednak, że myślenie wspólnotowe nadal jest bardzo żywe i to na szczęście

wśród przedstawicieli młodego pokolenia. Tysiące młodych wolontariuszy, którzy od pierwszych dni marca podjęli akcje pomocowe

związane z rozprzestrzeniającą się pandemią, dało nadzieję, że Solidarność nie jest tylko pięknym określeniem historycznym,

ale że trwa i żyje w sercach, umysłach i czynach Polaków.

Udzielając w tym trudnym czasie różnego rodzaju wsparcia weteranom walk o niepodległość i kombatantom, żołnierze Wojsk

Obrony Terytorialnej, funkcjonariusze Policji i Straży Granicznej, strzelcy, harcerze i wreszcie tysiące młodych wolontariuszy z wielu

stowarzyszeń i fundacji, kibice różnych klubów sportowych, okazywali nie słowem, lecz czynem, że myślą w kategoriach wspólnotowych

i solidarnościowych. I że w taki sposób chcą, choć w części, spłacić dług wdzięczności wobec pokolenia swych dziadków i pradziadków,

którzy walcząc o wolność, myśleli o szczęściu pokoleń, które przyjdą po nich. Solidarność międzypokoleniowa, która ujawniła się w tym

trudnym czasie, to piękne potwierdzenie definicji narodu jako następujących po sobie pokoleń, połączonych tymi samymi wartościami.

Szczególną wdzięczność chciałbym wyrazić w tym miejscu tym wszystkim, którzy przy wsparciu finansowym Urzędu do Spraw

Kombatantów i Osób Represjonowanych zaangażowali się i przeprowadzili akcję codziennego dostarczania ciepłych posiłków komba-

tantom, którzy ze względu na zagrożenia wynikające ze stanu pandemii nie mogli opuszczać swych domów. Bardzo dziękuję

Stowarzyszeniu Zachowania Pamięci Armii Krajowej, Stowarzyszeniu „Paczka dla Bohatera”, Stowarzyszeniu Łagierników Żołnierzy

Armii Krajowej, Fundacji Wspólnota Pokoleń, Fundacji Przyjaźni Polsko-Izraelskiej, Fundacji im. Kazimierza Wielkiego,

Stowarzyszeniu Terapeutów, Związkowi Harcerstwa Rzeczypospolitej i Fundacji Rosa. Napływające do Urzędu podziękowania

od Weteranów należą się wolontariuszom tych organizacji, którzy pokazali, że patriotyzm czasu pokoju to także troska o drugiego

człowieka, który potrzebuje pomocy i wsparcia.

Page 4: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

4

biu

leTY

Nu

rzĘD

uD

OsP

raw

kOM

baT

aN

Tów

iO

sób

rePr

esjO

NO

wa

NYC

H

NR 6(354) CZERWIEC 2020

Był 12 czerwca 1915 roku, kie -dy oficerowie II Brygady Le -gionów Polskich po raz pierw-

szy usłyszeli o śmiałych zamiarachdowództwa, zakładających jak naj-szybsze zdobycie wsi Rokitna, nagranicy Austro-Węgier i Rosji. Prze -prowadzone jeszcze tego samegodnia natarcie legionowej piechoty,załamało się pod silnym ogniem nie-przyjaciela. Gdy na kolejny dzień –13 czerwca – zaplanowano atak ka-waleryjski, Polacy przecierali oczyze zdumienia...

Do ataku broń!

– Dywizjon ułanów zaatakuje po-zycje nieprzyjaciela przeszedłszyprzez potok Rokitna i uderzając z flanki. Gdy ułani ukażą się na polach, piechota ma wyjść z rowów i z bagnetem na broni zaatakowaćbiegiem pozycje nieprzyjaciela –rozkaz tej treści miał usłyszeć płk Zygmunt Zieliński z ust węgier-skiego szefa sztabu II Brygady – kpt. Vagasa (imię nieustalone).

Był to plan krótkowzroczny, nieuwzględniający ani niesprzyjających

warunków terenowych, ani dyspro-porcji sił. Polacy otrzymali bowiemzadanie zdobycia umocnień (potrój-ne i poczwórne sieci okopów, zabez-pieczone drutem kolczastym), ob-sadzonych przez ok. 4000 żołnierzy,dysponujących licznymi karabinamimaszynowymi typu Maxim i bateriąartylerii.

Gdy o rozkazie zdobycia Rokitnydowiedział się rtm. Zbigniew Dunin--Wąsowicz, dowodzący 2. dywizjo-nem kawalerii, nie zgodził się naflankowy atak na rosyjskie umoc-nienia. Polecenia nie wykonał. Częśćpodległych sobie ułanów skierowałnatomiast do odwodu pod wieś Ro -kitna (3. szwadron ppor. StanisławaRąbińskiego), a reszcie (2. szwadronpor. JerzegoTopór-Kisielnickiego)wydał po lecenie czołowego natar-cia… na oko panego wroga.

Według relacji wachm. Stani sła -wa Rostworowskiego, niedzielnymprzedpołudniem rotmistrz przybył

Na wzórSomosierry

Piętnaście minut – tyle trwała szarża polskich ułanówprzeprowadzona 105 lat temu na rosyjskie pozycje pod rokitną.wystarczył kwadrans, aby zasiać popłoch w szeregach wroga orazzdobyć… jego szacunek, bo przecież mało kto, nawet na wojnie,decydował się na tak brawurowy czyn. Nic dziwnego, że nazwa wsina bukowinie, nieopodal której Polacy galopowali nanieprzyjacielskie zasieki, szybko stała się synonimem najwyższejpróby męstwa i ofiarności.

Waldemar KoWalsKi

Page 5: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

5NR 6(354) CZERWIEC 2020

do sztabu, gdzie zapewne oznajmio-no mu decyzje dowództwa; następ-nie wyraźnie zdenerwowany rot-mistrz wydał komendę „Na koń!”,dając sygnał do sformowania szyku.Kiedy już cztery plutony ogłosiłyswą gotowość bojową, dowódca dałsygnał do ata ku unosząc szablę i krzycząc: „Linia tyralierska Moska -li. Do ataku broń, galop!”. Wedługinnej relacji, przed samą szarżą rot-mistrz miał gromko zawołać: „Dlapolskiej kawalerii nie ma przeszko-dy!”. Niezależnie od tego rozpoczy-nał się właśnie jeden z najsłynniej-szych bojów Legionów Polskich.

Co chwila ktoś padał…

– Wyjechaliśmy na równinę roz-winiętym szykiem – tak jedzie siętylko do szarży. Dokąd jedziemy –nie wiedziałem – wspominał ostat-nie przygotowania przed atakiemwachm. Stanisław Rostworowski.Chwilę później otrzymał rozkaz prze- prowadzenia patrolu w pobliskimlesie. Gdy dojechał na miejsce, w oddali ujrzał… galopujących ko-legów. – Jechali szeroką ławą, co końwyskoczy, a później grzechotały strza- ły, karabiny maszynowe i szrapnelebiły w naszych ułanów. Co chwilaktoś padał, inni rwali naprzód. Tobyła druga Somosierra – zanotowałnaoczny świadek szarży.

Widok pędzących Polaków mu-siał być dla Rosjan szokiem… – Ciukryci w głębokim okopie sołdaci ro-syjscy, których ułani nawet szablądosięgnąć nie mogli, zdrętwieli nawidok pędzących, ręce wznieśli dogóry i o zmiłowanie prosili. Okopbył zdobyty – czytamy w relacji wach- mistrza.

Bertold Merwin ze sztabu II Bry -gady tak relacjonował śmiały ataktowarzyszy broni: – Pognali przezpola i w odległości z jakichś 3 km odlinii nieprzyjacielskiej rozwinęli sięi już cztery plutony z komendantemna czele na linię, już z kłusa prze-chodzą w cwał, coraz dzikszy, corazszybszy. Pędzą jak wicher, za nimi z ugorów rwie tuman, przed nimi

błyszczą w słońcu wyciągnięte doszarży szable... Już są pod linią. Jużprzeskoczyli pierwszy – pusty rządrowów strzeleckich, już gnają poddrugi…

Pierwszą linię okopów ułani „prze- jechali”, nie napotykając na opórobrońców. Gdy jednak kapitulacjaprzerażonych Rosjan wydawała siękwestią czasu, nieprzyjaciel niespo-dziewanie otworzył zmasowanyogień. – Wtem! Zatrzęsło się powie-trze – wrzaski – huk – gromy! Tosalwy Moskali, to straszna pukani-na rosyjskich karabinów maszyno-wych z flanki, to rozsypują się złomyszrapneli rosyjskich. A ułani Wąso -wicza pędzą, pędzą... Oto zleciał

jeden – oto jak wichura gna koń bezjeźdźca – oto tam stanął dęba i ktośpotoczył się do okopu – oto znówkilku zleciało... Nie ustają salwy i szrapnele... Już są za drugim ro -wem strzeleckim, już dobiegają zie-mianek, już ich znowu kilku poko-tem leży, już znowu kilka przera-żonych koni bez jeźdźców mknie w dal, już przeskoczyli ziemianki i – znikają... Jakby się w ziemię za-padli – wspominał Merwin.

Od rosyjskich kul zginął rtm.Dunin-Wąsowicz, a moment jegośmierci tak zapamiętał wachm. Ros -tworowski: – Padła „Hochla” podrotmistrzem, chcieli go ratować –dał znak ręką, by jechali dalej, z re- wolwerem w ręku zerwał się, strzeliłkilkukrotnie wzdłuż okopu, ale wnetsię zachwiał, słaniając się przeszedłkilkanaście kroków i upadł z prze-strzelonym bokiem. Krew musiałagwałtownie uchodzić, osłabł – i us -nął na wieki.

Na polu bitwy życie stracił też ja-dący tuż za dowódcą ppor. RomanWłodek. Padł trafiony kulą w twarz,jeszcze przed trzecią linią nieprzyja-cielskich okopów.

To była ostatnia szarża w życiutakże dla ppor. Topór-Kisielnic kie -go, który nacierał wprost na pozycjeartylerii. Gdy wskutek ostrzału stra- cił konia, po otoczeniu przez Rosjan,bronił się rewolwerem. Ostatnimratunkiem była dla niego szabla. Raniony wielokrotnie kulami kara-binowymi, pchnięty trzykroć bagne-tem pada, zostawiając niezwykływzór walki „do krwi ostatniej kropliz żył” – napisano w broszurze po-święconej walce pod Rokitną, wyda- nej zaledwie rok po słynnej szarży.

W tym wojennym wirze wypad-ków – relacjonował biorący udziałw szarży Bolesław Jerzy Świdziński– por. Topór-Kisielnicki jako jedyny„przedostał się na drugą stronęokopu, rąbał szablą, a później strze-lał z pistoletu, gdy złamał szablę nakarabinach, którymi zasłaniali siępiechurzy rosyjscy”.

biu

leTYNu

rzĘDu

DO

sPraw

kOM

baTa

NTó

wi

Osó

brePresjO

NO

wa

NYCH

Rotmistrz Zbigniew Dunin-Wąsowicz FOT. arCHiwuM

Pułkownik Zygmunt Zieliński dekoruje ułanów II Brygardy Legionów po ataku, sierpień 1915 r.FOT. NarODOwe arCHiwuM CYFrOwe (www.NaC.gOv.Pl)

Jechali szeroką ławą,co koń wyskoczy, a później grzechotałystrza ły, karabiny ma-szynowe i szrapnelebiły w naszych ułanów.Co chwila ktoś padał,inni rwali naprzód. Tobyła druga Somosierra

Page 6: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

Autor tych słów niemalże cudemuniknął śmierci: – W cwale mego do-skonałego karego „Murzyna” rwące-go naprawdę jak wicher, w huku wy-strzałów i w świście pocisków, jużniewiele przed sobą widziałem. Dowielkiego okopu rosyjskiego brako-wało zaledwie kilkudziesięciu możemetrów, gdy nagle poczułem, że mój„Murzyn” pada. (…) Wyrzuconypo tężną siłą wyleciałem naprzód,uderzyłem o twardą ziemię i nachwilę straciłem przytomność (…).Rozejrzałem się wokoło. Rosyjskiekarabiny maszynowe biły bez prze-rwy, a przed okopem leżało wieletrupów ludzi i koni. Tu i tam czołga-ła się jakaś postać, biegały konie bezjeźdźców. Przytuliłem się do ziemiukryty za maleńką fałdą terenową,a gdy ogień rosyjski zmniejszył siędo pojedynczych strzałów, począłemostrożnie czołgać się ku swoim. Tomnie uratowało.

Na polu chwały

Do ostatniej, czwartej linii oko-pów dotarło zaledwie sześciu uła-nów – zbyt mało, by utrzymać nie-przyjacielskie pozycje. Mimo żedoraźny cel szarży nie został osią-gnięty, spore znaczenie dla atakują-cych miał efekt psychologiczny. Niepo raz pierwszej w tej wojnie Polacyudowodnili swoją wysoką wartośćbojową. Pod wrażeniem ich szaleń-czej wręcz odwagi byli zarówno ro-syjscy oficerowie, jak i zwykli szere-gowi.

Cena za ten spektakularny wy-czyn była jednak wysoka. W bojupoległo piętnastu uczestników szar-ży: rtm. Dunin-Wąsowicz, por. Topór--Kisielnicki, por. Roman Włodek,wachm. Tadeusz Adamski, wachm.Władysław Nowakowski, kpr. KarolKarasiński, a także ułani: Michał Maj -da, Antoni Zwatschke, Jerzy Ra kow -ski, Bolesław Kubik, Tadeusz Rawski--Starczewski, Władysław Twor kow -ski i Mikołaj Szysz.

Spośród 63 szarżujących, zaled-wie sześciu powróciło na swoich

wierzchowcach. Dokładne stratyprzeciwnika nie są znane.

Przed świtem 14 czerwca Rosja -nie opuścili swoje pozycje. Jeszczetego samego dnia na pole bitwy wy-prawiły się dwa legionowe szwadro-ny. Polscy żołnierze ujrzeli zatrwa-żające widoki. – Widok pobojowiskazostanie w pamięci uczestników nacałe życie. Zwłoki bohaterów, kur-czowo trzymające gardy szabel,zwłoki porąbanych Moskali, trupykońskie świadczyły o strasznej wal -ce, jaka się tu rozgrywała – napi sa-no w wydanej rok po bitwie publi-kacji, poświęconej bojom podRo kitną.

Zwłoki poległych ułożono na wo -zy zaprzęgnięte w konie, którymiprzewieziono je do oddalonej o kilkakilometrów wsi Rarańcza. 16 czerw-ca na miejscowym cmentarzu wy-prawiono im żołnierski pogrzeb.

– Piętnaście białych, z desek zbi-tych trumien znieśli na swych bar-kach ułani, każda ustrojona w kwia-ty. Pierwszą z brzegu przykrytoczerwoną makatą z orłem białym;na niej czako ułańskie z orłem dolotu się rwącym i szabla złamana.To trumna ich wodza [rtm. Dunin--Wąsowicza – red.], co i teraz wśmierci godzinie na tę ostatnią ry-cerską wyprawę przed tron Bogaprzewodzić im będzie… – opisywałautor wspomnianej broszury.

– Oto nasi towarzysze – wysłanina śmierć, jechali z całą tego świa-domością, lecz ani jeden nie zawró-cił konia. Odnowili tradycję pol-skiego ułana sprzed 100 lat. Ponieśliśmierć bohaterską. Patrząc na nią,niech wszyscy, wszyscy wrogowienasi wiedzą i pamiętają o tym, doczego Polak jest zdolny. Ufajmy, żeprzelana krew na marne nie pójdzie– przemawiał nad trumnami pole-głych wachm. Stanisław Soko łowski.

– Wiedząc, że idą na pewnąśmierć – poszli, by pokazać, że każdyrozkaz wypełnić potrafią, za duszępoległych piętnastu towarzyszy bro -ni, których krew przelaną została za

honor oręża polskiego, oby z krwi tejPolska powstała! – mówił celebrują-cy nabożeństwo ks. Józef Panaś, ka-pelan 3. pułku II Brygady.

Bardziej uroczysty pogrzeb pole-głym wyprawiły już władze odro-

dzonej Polski. 25 lutego 1923 rokuszczątki ułanów, ekshumowane z Rarańczy, spoczęły na CmentarzuRakowickim w Krakowie. W ostat-niej drodze ułanów uczestniczyłmarszałek Józef Piłsudski, któryuhonorował ich pośmiertnie orde-rami Virtuti Militari.

6

biu

leTY

Nu

rzĘD

uD

OsP

raw

kOM

baT

aN

Tów

iO

sób

rePr

esjO

NO

wa

NYC

H

NR 6(354) CZERWIEC 2020

„Krzyż Rokitniański” nr 1, nadany pośmiertnie rtm. Zbigniewowi Dunin-Wąsowiczowi FOT. MuzeuM NarODOwe w krakOwie

Page 7: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

Odwaga czy szaleństwo?

– Garstka bohaterów w sile sześć-dziesięciu jeźdźców, otrzymawszyrozkaz, bez chwili wahania rzuca sięna pewną śmierć i jak huragan,wśród morderczego ognia moskiew-

skiej piechoty i karabinów maszyno-wych przebywa poczwórne moskiew-skie okopy, bohaterstwem swo imwywołując podziw wśród wrogów.Czwarty i ostatni już szereg wrażychokopów przebyło tylko sześciu boha-terów. Żołnierze! Patrz cie na boha-terską śmierć rotmistrza Dunin--Wąsowicza, poruczników To pora i Włodka, i wachmistrzów Nowa -kow skiego i Adamskiego; patrzcie naten zastęp walecznych żołnierzy, któ-rzy Ojczyźnie w ofierze młode sweżycie złożyli i nowym blaskiem opro-mienili honor polskiego oręża. Nie -śmiertelna ta szarża drugiego szwa-dronu odtąd godnie obok Samo- sierry [pisownia oryginalna – red.],a imiona dzielnych oficerów i żoł-nierzy tego szwadronu, tak sławnieza Polskę poległych, złotymi zgłoska-mi zapisują się do księgi polskich bo-haterów. Cześć im i sława – napisałw rozkazie wydanym 28 czerwca1915 roku komendant Legionówgen. Karol Trzaska-Durski.

Szarża pod Rokitną trwała około15 minut. To wystarczyło, aby natrwałe zapisać się w dziejach pol-skiej wojskowości oraz zbudowaćszczególnie żywy w czasie II RP mitbohaterskich ułanów, odwołującychsię do najlepszych tradycji kawale-ryjskich. Było to nawiązanie wielcesymboliczne, bowiem poległy nagranicy bukowińsko-besarabskiejrtm. Dunin-Wąsowicz był prawnu-kiem Mikołaja Dunin-Wąsowicza,galopującego 107 lat wcześniej podSomosierrą. Polskiemu dowódcynie udało się jednak powtórzyć wy-czynu rodaków walczących u bokuNapoleona, którzy utorowali drogęcesarzowi w hiszpańskim wąwo-zie…

W okresie międzywojennym bójpod Rokitną opiewali poeci i auto-rzy pieśni, uwieczniali malarze.Jednak nie brakowało także tych,którzy uważali polską szarżę za lek-komyślny pokaz brawury, który

przyniósł niepotrzebną żołnierskąofiarę. Choć w oficjalnych komuni-katach dowództwa Legionów szarżęuznawano za „najwspanialszy czynkawalerii”, ocena śmiałego ataku narosyjskie zasieki już ponad wiektemu nie była jednoznaczna.

Ksiądz Panaś tak opisał reakcjedowództwa po przeprowadzeniuszarży: – Pułkownika [Zygmunta,dowódcę 2. pułku piechoty – red.]Zielińskiego zrozpaczonego i przybi-tego spotkałem z adiutantem na ugo-

rze. Mimo cechującej go surowościłzy padały mu jak groch z oczu.Stało się to wbrew jego woli. Bry -gadier Küttner rwał sobie siwe włosyz głowy, kpt. Vagas był zdenerwowa-ny do najwyższego stopnia (…).Major [Henryk, dowódca 3. pułkupiechoty – red.] Minkiewicz wymy-śla głośno na Küttnera (…). Wszys -cy dziwią się także rtm. Wąsowi czo -wi, że nie znając sytuacji, bo przedparu minutami przybył na pole bi -twy, podjął się wykonania rozkazu.

***– Szarża ta nie przyniosła oczeki-

wanych wyników skutkiem mylnejoceny położenia i braku współdzia-łania z piechotą. Okryła jednaknimbem bohaterstwa 2. szwadronułanów i całą kawalerię legionową – napisano w „Ilustrowanej Kroni-ce Legionów Polskich”, wydanej w 1936 roku.

Nie podlega dyskusji, że podej-mując decyzję o ataku na rosyjskiepozycje, dowództwo austro-węgier-skie źle oceniło możliwości obron-ne Rosjan. W zamyśle atak miał byćkombinowanym natarciem piecho-ty i kawalerii, jednak wiele czynni-ków, m.in. brak należytej koordyna-cji oraz niedostateczne rozpoznaniesił nieprzyjaciela, wpłynęło na upa-dek tego planu.

Szarża na grząskim, bagnistym i nierównym terenie, przy stałymostrzale ze strony Rosjan, wydawałasię szaleństwem. Śmiercionośny dlaPolaków okazał się także… ogieńaustriackiej artylerii. Nawet jeśli w którymś momencie w sztabiezdano sobie sprawę z popełnionychbłędów, było już za późno, aby od-wołać rozkazy.

Żaden z tych czynników niezmieni jednak faktu, że 105 lat te -mu na polach Bukowiny polscy uła -ni okryli się nieśmiertelną chwałą.

*Waldemar Kowalski jest pracownikiem

Instytutu Pamięci Narodowej

7

biu

leTYNu

rzĘDu

DO

sPraw

kOM

baTa

NTó

wi

Osó

brePresjO

NO

wa

NYCH

NR 6(354) CZERWIEC 2020

Pogrzeb ułanów poległych podczas szarży pod Rokitną (1915 r.) FOT. arCHiwuM

Rozejrzałem się wo-koło. Rosyjskie karabi-ny maszynowe biły bezprzerwy, a przed oko-pem leżało wiele tru-pów ludzi i koni. Tu i tam czołgała sięjakaś postać, biegałykonie bez jeźdźców

Page 8: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

8

biu

leTY

Nu

rzĘD

uD

OsP

raw

kOM

baT

aN

Tów

iO

sób

rePr

esjO

NO

wa

NYC

H

NR 6(354) CZERWIEC 2020

Sierpień 1980 roku to jeden z tych wy-

jątkowych „polskich miesięcy”. Jak

ówczesne wydarzenia wpłynęły na

Pana życie?

W sierpniu 1980 roku mieszka-łem w Gdyni. Pamiętam, jak biega-łem po mieście, byłem pod stocznią,nosiłem i rozrzucałem ulotki druko-wane w stoczni gdyńskiej. Wówczaswydawało mi się, że wszystko sięzmieni. Poznałem mnóstwo ludzi,uzyskałem dostęp do prasy i książekbezdebitowych. Zaczytywałem się

w nich, wypełniając luki z historii.Pamiętam, jak zachłannie wysłuchi-wałem informacji o toczących się odgrudnia 1979 roku walkach mudża-hedinów z sowietami w Afganis ta -nie. W szkole chciałem imponowaćkolegom, „wychodziłem przed sze-reg” i w konsekwencji mnie wyrzu-cili. Bunt jednak nie wygasł, a żeskończyłem właśnie18 lat, powoła-łem się na pełnoletność i opuściłemdom. Wylądowałem na Śląsku, gdzieprzez dwa miesiące pracowałem

w kopalni. Bardzo liczyłem, że znaj-dę tam klimat Solidarności. Nie ste -ty, mocno się zawiodłem. Nikt tamnie chciał protestować! Liczyła siętylko ciężka praca i możliwość za-robku. Widząc, jak to wygląda, wró-ciłem na Wybrzeże.

Jak narodził się pomysł przedostania

się do Afganistanu?

rozmowa z romanem zwiercanem, współtwórcą trójmiejskiejsolidarności walczącej

No wreszcie, panieZwiercan, teraz już się pannie wywinie…

Roman Zwiercan, zdjęcie z legitymacji studenckiejFOT. arCHiwuM rOMaNa zwierCaNa

FOT.

FuND

aCja

POM

Orsk

a iN

iCja

TYw

a Hi

sTOr

YCzN

a

Page 9: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

Po powrocie ze Śląska, łapałemsię każdej pracy, aby tylko zarabiaćna życie, by rodzice się nie czepiali.Z każdym kolejnym miesiącem at-mosfera w domu była coraz bardziejnapięta. Mój ojciec, zawodowy żoł-nierz, przynosił z pracy różne plotki,że szykuje się ostateczna rozprawa z robotnikami. Zdecydowałem, żenie będę czekał i że chcę prowadzićwalkę bezpośrednią, z bronią w rę -ku. Uznałem, że wystarczy się prze-dostać do wolnego świata, a stamtąddo Afganistanu. W połowie li stopa-da 1981 roku pojechałem pociągiem

do Wisły. Noc poprzedzającą przej-ście granicy spędziłem w śpiworzena stoku i w dzień przeszedłem przezzieloną granicę, kilkaset metrów odszczytów Czantorii. Będąc po stro-nie czeskiej, znalazłem stację kole-jową i pociągiem dojechałem doPra gi. Tam wsiadłem do ekspresu doParyża, sprawdzając, że ostatnia sta-cja przed granicą niemiecką, to Pilz -no. Rozkręciłem w łazience klapę w suficie, wszedłem na górę, scho-wałem się za zbiornikiem wody.Problem polegał na tym, że skrytkata była dość znana służbom, więc fi-nalnie mnie znaleziono. Gdy pociągdotarł do Pilzna, wyciągnięto mniez tej skrytki i tak właściwie zakoń-czyła się cała wyprawa.

Gdzie zastał Pana stan wojenny?

W więzieniu w Pilźnie spędziłemdwa, trzy tygodnie. Stamtąd zabra-no mnie do Pragi i dalej do jakiegoświęzienia przy granicy. Po przejęciuprzez żołnierzy WSW zostałem przy- wieziony do wojskowego aresztu w Gliwicach i tam przesłuchany.Nie przyznałem się do prawdziwychpowodów przekroczenia granicy.Spędziłem tam dwie noce, a potemprzetransportowano mnie do cywil-nego aresztu w Bielsku-Białej. Tamzastał mnie stan wojenny. Sądzonybyłem w lutym 1982 roku w Woj -

sko wym Sądzie Garnizonowym w Kra kowie. Pamiętam zdziwie-nie sędziego, gdy na sali zobaczyłumundurowanego człowieka z bro-nią, czyli mojego ojca. Sama sprawatrwała może z dziesięć minut. Do -stałem wyrok: dwa lata w zawiesze-niu na trzy lata. Po kilku godzinachbyłem za murami. Do Gdyni wróci-liśmy ojca samochodem. Pamiętam,że niewiele wówczas rozmawiali-śmy.

I ponownie spróbował Pan wyjazdu

do Afganistanu...

Już następnego dnia po powrociedo domu usłyszałem w telewizji, żeprzy próbie rozbrojenia został za-strzelony milicjant w Warszawie.

Utkwiło mi to w pamięci. Wy da -wało mi się, że jest szansa na po-wstanie partyzantki miejskiej pro-wadzącej walkę bezpośrednią, cośna kształt Armii Krajowej. Jeź dzi -łem na msze za ojczyznę do BazylikiMariackiej i kościoła św. Brygidy w Gdańsku. Brałem udział w two-rzących się po nich manifestacjach.Kolportowałem bibułę, drukowali-śmy z kolegami ulotki, malowaliśmyna murach. Intrygowało mnie dla-czego, mimo widocznej determina-cji ludzi, podziemne kierownictwozwiązku wzywa do pokojowych ma-nifestacji. W swoim młodzieńczymidealizmie uważałem ulotki i mani-festacje za protezę. Powiem otwar-cie: nie odpowiadało mi. Dlategoprzyjąłem się do pracy w porciegdyńskim, na stanowisko sztauera.Praca była ciężka, ale dawała możli-wość ukrycia się na wybranej jedno-stce i tą drogą przedostania się doAfganistanu.

Dlaczego się nie udało?

Kilka dni przed zapowiadanymina 31 sierpnia 1982 roku mani-festacjami, miał wyjść z portu gdyń-skiego masowiec ms. „Norwid”. Pły nął na Daleki Wschód z przy-stankiem w Danii. Z poznanym w międzyczasie kolegą WieśkiemKrancem postanowiliśmy się ukryćw ładowni. Weszliśmy na pokład 24 sierpnia, na dzień przed plano-wanym wypłynięciem statku. Nie -stety statek wypłynął kilka dni poustalonym terminie, a my nie mieli-śmy ze sobą zbyt dużo prowiantu i wody. Po dwunastu godzinach odwypłynięcia, zdecydowaliśmy naujawnienie się, licząc, że skoro sta-tek wyszedł w morze kilka dni póź-niej, to pewnie została zmienionatrasa i może nawet płyniemy bezpo-średnio na Daleki Wschód. Niestetytak nie było. Marynarze widząc, żemają nieproszonych gości, zawrócilido Świnoujścia. W porcie nas aresz-towano. Przedtem ustaliśmy oficjal-ną wersję zdarzeń, oczywiście na

9NR 6(354) CZERWIEC 2020

biu

leTYNu

rzĘDu

DO

sPraw

kOM

baTa

NTó

wi

Osó

brePresjO

NO

wa

NYCH

FOT.

FuND

aCja

POM

Orsk

a iN

iCja

TYw

a Hi

sTOr

YCzN

a

FOT.

FuND

aCja

POM

Orsk

a iN

iCja

TYw

a Hi

sTOr

YCzN

a

Page 10: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

10 NR 6(354) CZERWIEC 2020

biu

leTY

Nu

rzĘD

uD

OsP

raw

kOM

baT

aN

Tów

iO

sób

rePr

esjO

NO

wa

NYC

H

wypadek wpadki. Mieliśmy powie-dzieć, że zasnęliśmy podczas łado-wania i dlatego znaleźliśmy się namorzu. Niestety kolega powiedziałprawdę podczas przesłuchania, żecelem było dotarcie do Afganistanui chęć walki. Finał był taki, że miodwieszono dwa lata odsiadki za po-przednią akcję, dołożono półtora zadrugą, więc łącznie 3,5 roku więzie-nia. Zostałem zwolniony warunko-wo w czerwcu 1984 roku po odby-ciu połowy wyroku za „dezercję, z zamiarem nielegalnego przekro-czenia granicy”.

Co było dalej?

Jako były więzień zostałem skie-rowany, bez prawa odmowy, dopracy w tartaku Gdańskiego Za kła -du Przemysłu Drzewnego w Gdyni.Warunki pracy były skandaliczne.Brakowało podstawowych środkówochrony osobistej, nie otrzymywali-śmy zapewnionych przepisami po-siłków regeneracyjnych. Zostałemupoważniony przez załogę do zgło-szenia inspektorowi BHP łamaniaprawa pracy. Pojechałem do Gdań -ska i tam z niedowierzaniem usły-szałem, że nie możemy występowaćjako pracownicy indywidualnie, boprawo takie posiada jedynie zwią-zek zawodowy. Oczywiście dzień po jego zarejestrowaniu, zostałemzwolniony. Potem trafiłem do stocz-ni na kurs spawaczy i stało się to w odpowiednim momencie, bostoczniowcy właśnie szykowali strajk.Na polecenie Wałęsy strajk jednakodwołano, ale nikt nie zawiadomiłnaszego Wydziału Szkoleniowego.O wyznaczonej godzinie, 28 lutego1985 roku, zatrzymaliśmy wydział,co spowodowało panikę w zakła-dzie. Podjęliśmy pracę dopiero poupływie wyznaczonego czasu. Mniei Adama Borowskiego uznano za pro- wodyrów i w trybie natychmiasto-wym zwolniono. Aby zaprotesto-wać, a jednocześnie uniemożliwićesbekom aresztowanie nas, wdrapa-liśmy się obaj na komin elektrocie-

płowni i ogłosiliśmy głodówkę.Wywiesiliśmy transparent „Żądamypracy” i biało-czerwoną flagę. Przykominie zaczęli się gromadzić stocz-niowcy. Dyrektor ds. Pracowni -czych, Skowron, obiecał, że jeślitylko zejdziemy, to przywróci nasdo pracy. Uwierzyliśmy i poszliśmydo jego gabinetu, a tam już byli es-becy. Po 47 godzinach odwiezionomnie do szpitala psychiatrycznegona Srebrzysku Gdańsku. Bezpraw -nie spędziłem w tym miejscu okołomiesiąca. Zostałem zwolniony do-piero po rozpoczęciu głodówki. W drodze powrotnej zostałem po-bity do nieprzytomności, oczywi-ście przez nieznanych sprawców...

Wstąpił Pan do Solidarności Wal czą -

cej, która nie tylko zajmowała się dru -

kowaniem i kolportażem, lecz rów-

nież zaczęła podejmować działania

de facto zbrojne.

Późną jesienią 1985 roku SW Trój -miasto utworzyła, oczywiście za ap -ro batą Komitetu Wykonawczego„So lidarności Walczącej”, ściśle za-konspirowany oddział dywersyjno-sabotażowy. Pierwszą spektakularnąakcją miała być próba uwolnieniaaresztowanego w styczniu 1986 ro -ku Bogdana Borusewicza, który poczterech latach kierowania podzie-miem związkowym wpadł. Nie zga-dzaliśmy się z nim w wielu kwe-stiach, ale uznaliśmy, że dla pod nie-sienia morale warto sprawdzić taką

możliwość. Wydawało się to realne,ponieważ był przetrzymywany namiejscu, w Gdańsku. Wszystko za-kończyło się na planach, ponieważwładze związkowe nie zgodziły sięna jego uwolnienie, bojąc się zarzu-tów o terroryzm. Faktem jest, żewówczas braliśmy pod uwagę moż-liwość wykorzystania broni w raziepotrzeby. Potem w stoczni wypro-dukowaliśmy pistolet maszynowy.Osobiście przetestowałem kilka-dziesiąt przepisów produkcji róż-nych materiałów wybuchowychtworzonych domowym sposobem,które m.in. zdetonowałem przedbudynkiem Komitetu MiejskiegoPZPR w Gdyni w lutym 1987 roku.

Początkowo jednak chcieliście wysa-

dzić siedzibę Komitetu Woje wódz kie -

go PZPR w Gdańsku. Skąd ta zmiana?

Tak było. Plan był prosty: chcieli-śmy napakować auto ładunkami wy-buchowymi i wysadzić wszystkoprzy ścianie budynku. Zacząłem jed- nak analizować, że przy tak wielkiejilości materiału wybuchowego, usta- wionego przy jednej z głównej ulic,ryzyko wielu przypadkowych ofiarjest zbyt duże, a nam chodziło o to,aby nikomu nic się nie stało. Chcączmniejszyć ryzyko, wziąłem na celKomitet Miejski Partii w Gdyni,który był odsunięty od ulicy o okołotrzydzieści metrów. Do tego ograni-czyłem ładunek do niespełna jedne-go kilograma. I podłożyłem bombę

FOT.

FuND

aCja

POM

Orsk

a iN

iCja

TYw

a Hi

sTOr

YCzN

a

Page 11: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

11NR 6(354) CZERWIEC 2020

w taki sposób, by będącemu w bu-dynku portierowi nic się nie stało.Ładunek schowałem między scho-dami a ścianą budynku. Po wybu-chu milicja szalała całą noc po mie-ście. Zostałem zatrzymany dopierotrzy tygodnie później.

W jaki sposób?

Wpadłem w zasadzkę. 25 marca1987 roku miałem odebrać sporąilość materiałów wybuchowych. Po -jechałem pożyczonym samochodemna umówione wcześniej spotkanie.Pokrążyłem po osiedlu, upewniającsię, że teren nie jest obstawiony.Uspokojony, zatrzymałem się w umó- wionym miejscu. Aresztowany zo-stałem zaraz po wyjściu z samocho-du. Było duże zamieszanie, niewieleudało mi się zapamiętać. Zostałem

przewieziony do komendy, gdzie us -łyszałem: „No wreszcie, panie Zwier -can, teraz już się pan nie wywi-nie...”. Nie pamiętam, którego dniapo zatrzymaniu po raz pierwszy wy-pełniono jakieś papiery i przystąpio-no do przesłuchania. Okazało się, żepostawili mi zarzut posługiwania sięfałszywymi dokumentami i kradzio-nym samochodem. Nie posiadałemsię ze zdziwienia, skąd taki zamysł.Przecież to było absurdalnie niedo-

rzeczne. Ucieszyłem się jednak, bomyślałem, że nie potrzymają mniedługo, a w myślach już przyzwycza-jałem się do zarzutu i wieloletniegowięzienia za działania terrorystycz-ne. Odmówiłem oczywiście zeznańi na tym moje „spotkania i rozmo-wy” się skończyły. Przewiezionomnie do aresztu na Kurkową i tamspędziłem trzy miesiące nie niepo-kojony przez nikogo. Nikt nie pró-bował mnie przesłuchiwać. Nie wie działem co się dzieje, byłem w całkowitej izolacji. W czerwcu,nagle, machina ruszyła z kopyta.Do wie działem się, że faktycznieoskarżają mnie tylko o posługiwaniesię fałszywymi dokumentami i kra-dzież samochodu. Wówczas tego niewiedziałem, ale to był czas finalizo-wania przygotowań do okrągłego

stołu i komuniści unikali stawianiazarzutów politycznych. Dlatego teżaresz towanym pod koniec 1987roku Kornelowi Morawieckiemu i trzy miesiące później Andrzejo-wi Koło dziejowi postawili zarzut przemytu, a nie działalności opozy-cyjnej. W sierpniu 1987 roku mojasprawa trafiła do sądu. Rozprawy w procesie kończyły się kilkukrot-nym cofnięciem akt do prokuratu-ry. Zo sta łem zwolniony bez żadnego

wyroku w październiku 1988 ro -ku! Należy też dodać, że dopiero w kwietniu 1991 roku prokuraturawycofała zarzuty kradzieży, po-twierdzając, że to była prowokacjasłużby bezpieczeństwa i uznając, żeposługiwanie się fałszywymi doku-mentami w sytuacji, gdy byłem po-szukiwany za działalność opozycyj-ną było przestępstwem politycznymi dlatego zdecydowała o umorzeniupostępowania.

Co robił Pan po wyjściu z więzienia?

Pojechałem do Wrocławia i spo-tkałem się z Kornelem Mora wiec -kim, który wrócił już nielegalnie dokraju. Wszedłem do Komitetu Wy -konawczego Solidarności Walcząceji zacząłem reprezentować Wybrze -że, ponieważ Andrzej Kołodziej na -dal był za granicą. Po powrocie doGdyni zszedłem do podziemia.Wznowiliśmy wydawanie biulety-nów Solidarności Walczącej Od -działu Trójmiasto w cyklu tygod-niowym, gazetki dla Grupy SWStocz ni im. Komuny Paryskiej, Gru -py SW Stoczni Gdańskiej. Dru ko -waliśmy bibułę związkową, mie-sięcz nik „Poza Układem” pod re -dakcją Joanny i Andrzeja Gwiazdów,nadawaliśmy audycje radiowe. Or -ganizowaliśmy demonstracje z po-chodniami. W tym czasie udało sięnam wydać w podziemiu siedemna-ście książek. Co roku w grudniuzmienialiśmy tabliczki z nazwą ulicyMarchlewskiego na ulicę JankaWiśniewskiego. Po 1990 roku ini-cjatywa została „zalegalizowana”przez władze Gdyni. Z kolei jabyłem poszukiwany listem gończymaż do kwietnia 1991 roku, mimo że formalnie ujawniłem się wraz z Jadwigą Chmielowską i KornelemMorawieckim na kongresie założy-cielskim Partii Wolności, który byłjednocześnie oficjalnym zakończe-niem działalności Solidarności Wal -czącej.

Rozmawiała

Dorota Gałaszewska-Chilczuk

biu

leTYNu

rzĘDu

DO

sPraw

kOM

baTa

NTó

wi

Osó

brePresjO

NO

wa

NYCH

FOT.

FuND

aCja

POM

Orsk

a iN

iCja

TYw

a Hi

sTOr

YCzN

a

Page 12: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

biu

leTY

Nu

rzĘD

uD

OsP

raw

12

biu

leTY

Nu

rzĘD

uD

OsP

raw

kOM

baT

aN

Tów

iO

sób

rePr

esjO

NO

wa

NYC

H

NR 6(354) CZERWIEC 2020

FOT.

NarO

DOw

e arC

Hiw

uM C

YFrO

we (

ww

w.N

aC.g

Ov.P

l)

Bitwa pod Azoudange

ZbignieW WaWer

Zanim doszło do tego starciaod 16 maja 1940 roku dywi-zja znajdowała się w rejonie

Luneville, gdzie weszła w składfrancuskiego XX Korpusu gen. Lou -isa Huberta. 13 czerwca wskutekprzełamania francuskiego frontu w Szampanii, Francuzi opuścili Li -nię Maginota. Następnie dywizja bra -ła udział w walkach obronnych pro-

wadzonych przez XX Korpus, bro-niąc styku francuskich 3. i 5. Armii.Po całodniowych walkach w nocy z 15 na 16 czerwca dywizja oderwa-ła się od nieprzyjaciela i prze szła dorejonu Dieuze – Assenon court –Azoudange.

W godzinach rannych 16 czerw-ca 1940 roku I batalion 3. Pułku Gre - na dierów Śląskich mjr. Stanisława

Ka rolusa osiągnął miejscowość Azou - dange i stanął na postoju ubezpie-czonym. Przed świtem batalion miałzająć stanowiska obronne. 1. kom-pania kpt. Stefana Korzana z pluto-nem ckm ppor. Nuszkiewicza otrzy-mała zadanie utrzymania lasu Boisle Nohl (na wschód od Azoudange),ubezpieczając teren z kierunkówprowadzących przez Languimberg

w czerwcu 2020 roku mija 80-rocznica walk armii Polskiej we Francji.jedną z walczących tam jednostek była 1. Dywizja grenadierów (1 Dgren.)dowodzona przez gen. bryg. bronisława Ducha. jedną z bitew tej dywizjibyła walka pod azoudange na terenie Francji.

Page 13: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

do Fieburg i Rhodes, oraz nawiąza-nia łączności na wschodnim skrzy-dle z oddziałem francuskim. Plutonckm miał za zadanie uniemożliwićdostęp nieprzyjacielowi do Azou da -nge z kierunku północnego. 3. kom-pania kpt. Alfreda Jelonkiewiczamiała bronić wioski, zaś przydzielo-ny pluton ckm miał za zadanie nie-dopuszczenia Niemców do laskuSce Ste Colombe (na północny-za-chód od Azoudange). W lasku miałoznajdować się wschodnie skrzydłoIII batalionu 3. pułku mjr. Fran -

ciszka Perla. Z kolei 2. kompaniakpt. Paszki dwoma plutonami miałabronić dostępu do lasu na południo-wy-wschód od Azoudange, nato-miast plutonem por. Wolińskiegomiała bronić stacji Azoudange.

1. kompania ckm i broni towa-rzyszącej kpt. Józefa Chlipały (bezdwóch plutonów) miała osłaniaćogniem broni maszynowej i moź-dzierzy przedpole wioski. Z brza-skiem wszystkie pododdziały I ba-talionu znalazły się na wyznaczo- nych stanowiskach i rozpoczęły go-rączkową pracę nad przygotowa-niem rejonów obrony.

Po południu batalion otrzymał z dywizji szczegółowy rozkaz, którywyznaczał odcinek obrony w rejo-

nie Azoudange na wschodzie lasBois le Nohl (włącznie), a na zacho-dzie Sce Ste Colombe (włącznie).Wsparcie ogniowe miała dać 7. ba-teria 1. Pułku Artylerii Lekkiej kpt.Stanisława Osieckiego.

Wieczór 16 czerwca minął spo-kojnie, dopiero po północy od stro-ny północnej Azoudange zaczęły pojawiać się pierwsze pododdzia -ły odchodzącego na nowe pozycje1. Pułku Grenadierów trzymające-go poprzedniego dnia pozycje naprzedpolu. W tym samym czasie

mjr Karolus próbował nawiązać łącz- ność z sąsiadującym II batalionemfrancuskiego 51. Pułku Piechoty.Niezależnie od patroli wysłanych w celu nawiązania łączności z sąsia-dami wysłany został patrol oficerskipod dowództwem ppor. Perlika z plutonu rozpoznawczego. Patrolten miał wykonać rozpoznanie przed- pola na kierunku Azoudange-Asse-

n oncourt. Po przesłaniu pierwszychmeldunków z rozpoznania patrol w rejonie Assenoncourt wpadł w za-sadzkę i w całości dostał się do nie-woli.

Około godz. 2.20 niemieckie pa-trole nawiązały styczność z 1. kom-panią oraz plutonem por. Wiśniow -skiego. Ta pierwsza wymiana ogniatrwała do brzasku. Nieprzyjacielchciał rozpoznać, jakimi środkamiognia dysponowała francusko-pol-ska obrona. Niestety francuski bata-lion nie wytrzymał nocnej strzelani-ny i jeszcze przed godz. 6.00 opuściłzajmowane pozycje. Dowo dzo naprzez kpt. Korzana 1. kompania bro-niła się na zajmowanych pozycjachdo godz. 7.00, kiedy to na skutekwyjścia niemieckich patroli na tyłymusiała rozpocząć odwrót. Walkiodwrotowe 1. kompania prowadzi-ła przez kilka godzin w lesie, dająctym samym możliwość przesunięciaodwodu batalionu na zagrożoneskrzydło.

Obrona wzgórza 265 Sce Ste Bar -be dowodzona przez por. Wiśniew -skiego prowadziła walkę pod cięż-kim ogniem artylerii niemieckiej ażdo wyczerpania amunicji. Po wy-strzelaniu ostatnich pocisków plu-ton por. Wiśniewskiego, nie ma jącżadnych szans na wycofanie, zmu-szony został do kapitulacji.

W czasie gdy 1. kompania pro-wadziła walki, na odcinku 3. kom-panii panował względny spokój.Początkowo dostępu do wioski bro-niły ognie zaporowe postawioneprzez plutony ckm: ppor. Nusz -kiewicza (przydzielony do 1. kom-panii) ze skraju lasu Bois le Nohloraz ppor. Wojciechowicza ze skrajulasku Sce Ste Colombe. W począt-kowym okresie walk wszelki ruchnieprzyjaciela w obszarze Azou dan -ge-Assenoncourt był paraliżowanyze wzgórza 265 (por. Wiśniewski),jak również ze wspomnianego po-wyżej skraju lasku Sce Ste Co lom -be. Punkt obrony ppor. Rzepkeogniem ckm zaskoczył niemiecki

biu

leTYNu

rzĘDu

DO

sPraw

kOM

baTa

NTó

wi

Osó

brePresjO

NO

wa

NYCH

13NR 6(354) CZERWIEC 2020

W lasku miało znaj-dować się wschodnieskrzydło III batalionu3. pułku mjr. Fran -ciszka Perla. 2. kom-pania kpt. Paszki mia-ła bronić dostępu dolasu na południowy-wschód od Azoudange

”Defilada piechoty 1. Dywizji Grenadierów, 3 maja 1940 r. FOT. NarODOwe arCHiwuM CYFrOwe

(www.NaC.gOv.Pl)

Page 14: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

14

szwadron kawalerii, który w wyni-ku ostrzału poniósł ciężkie stratywynoszące około 50 proc. stanu.

Niemcy, widząc że nie uda się imbez wsparcia artylerii wyprzeć Po -laków z Azoudange, skierowali ogieńswojej artylerii na rozpoznane jużpolskie punkty oporu oraz na pół-nocne podejście do wioski. Po na-wale ogniowej do ataku ruszyła nie-miecka piechota, szybkość jej na-tarcia hamował ogień baterii kpt.Osieckiego oraz plutonu moździe-rzy por. Augustyna z 1. kompaniickm i broni wsparcia. W ten sposóbzachodnie skrzydło obrony I bata-lionu do godzin popołudniowychbyło zabezpieczone. Z czasem ogieńniemieckiej artylerii stawał się corazcelniejszy, obsługi ckmów zaczęłyponosić dotkliwe straty. Śmierć do-sięgła ppor. Wojciechowicza, któryosobiście obsługiwał ckm, zginąłrównież jego zastępca kpr. pchor.Józef Czarnecki. Wydarzenia te zaniepokoiły dowódcę batalionu,któ ry widząc przez lornetkę, że są-siadujący z nim na zachodnim skrzy-dle pluton ckm por. Rurańskiego z 3. kompanii ckm i broni towarzy-szącej III batalionu, rozpoczął wy-cofywać się z zajmowanych pozycji.Po śmierci ppor. Wojciechowiczapunkt obrony w lasku Sce Ste Co -lombe bronił się jeszcze przez pe-wien czas, po czym został zmuszonydo wycofania się.

Przebieg tych wypadków umożli-wił niemieckiej piechocie osiągnię-cie Azoudange. Mjr Karolus pisał:Była to już nie jak na początkuwalka ogniowa z kb czy rkm na krót-kie odległości, lecz typowa walkawewnątrz miejscowości, walka wręczna bagnety i granaty ręczne, walkao każde obejście czy domostwo. Naskutek przewagi niemieckiej nie mo -gła ona jednak trwać długo, a przy-najmniej tak długo, jak sobie tego z uwagi na zadanie baonu życzyłem.Innymi słowy kompania kpt. Je lon -kiewicza, wypierana zewsząd, pono-sząc straty zaczęła się cofać, według

mego zdania za wcześnie. Chciałemutrzymać pozycję obronną bodaj dopołudnia. Cały odwód nie związanyogniem nieprzyjaciela, jaki mia-łem pod ręką, to pluton odwodowy 2. kompanii grenadierów. Nie byłoczasu do stracenia. Przekazałem dodowódcy baterii, kpt. Osieckiego za-danie wykonania ognia zaporowegona płn. skraj m. Azoudange dla od-cięcia dopływu odwodów niemiec-kich do miejscowości, sam zaś z pi-stoletem w ręku poderwałem tenpluton do przeciwuderzenia, zmu-szając w ten sposób cofającą się 3. kompanię grenadierów do zawró-cenia i współuderzenia.

W cofającym się żołnierzu, któryczuł się pobitym, zawrzała na nowopolska krew. Dowódca kompanii,kpt. Jelonkiewicz, dowódcy pluto-nów: por. Matuszewicz, ppor. Król,ppor. Hoffbauer, asp. Leski, wszyscywykonali jak na komendę w tyłzwrot i jak szaleni z granatami i ba-gnetami wpadli na oszołomionych

tym nieoczekiwanym zwrotem Niem -ców. W mgnieniu oka prawie całeAzoudange zostało odbite, nie dośćjednak na tyle na północ, by umożli-wić wycofanie się por. Wiśniew skie -mu, o co mi również w tym sponta-nicznym, typowym przeciwude rze-

NR 6(354) CZERWIEC 2020

biu

leTY

Nu

rzĘD

uD

OsP

raw

kOM

baT

aN

Tów

iO

sób

rePr

esjO

NO

wa

NYC

H

Dowódca 1. Dywizji Grenadierów gen. bryg.Bronisław Duch FOT. NarODOwe arCHiwuM CYFrOwe (www.NaC.gOv.Pl)

Page 15: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

niu chodziło. W tym czasie jakiś niemiecki podoficer czy oficer wy-garnął do mnie parostrzałową seriąze swego pistoletu maszynowego.Musiał jednak albo być bardzo zmę-czony albo bardzo zdenerwowany,gdyż kule, jak złe osy, gwizdnęły kołomej głowy, nie trafiając mnie.

W walkach 3. kompanii, opróczkadry oficerskiej, wyróżnili sięszcze gólnie st. gren. Czesław Szale,który zginął broniąc się do upadłe-go; gren. Andrzej Walata – celowni-czy rkm, który widząc, że jego amu-nicyjny dostał się do niewoli nie-

mieckiej, zaatakował nieprzyjaciela,kładąc trupem trzech żołnierzywro ga, uwalniając tym samym swe-go kolegę.

W międzyczasie oddziały nie-przyjaciela opanowały las Bois leNohl, idąc dalej w kierunku kanałuMarna-Ren. Zagroziło to drodze od-wrotu I batalionu wyznaczonej roz-kazem dowódcy pułku płk. dypl.Wnuka. Major Karolus nie miał mo żliwości odrzucenia Niemców,którzy wyszli z lasu Bois le Nohl. W związku z tym uznał, że przyjęciewalki w rejonie stacji kolejowej bro-nionej przez dwa plutony 2. kom pa-nii przy obustronnym zagrożeniuskrzydeł mogło doprowadzić dozniszczenia batalionu. „Po krótkiejlecz ciężkiej walce wewnętrznej –wspominał mjr Karolus – zdecydo-wałem odwrót. Decyzja ta nie przy-szła mi łatwo, lecz późniejszy roz-wój wypadków potwierdził jejsłuszność”..

Dowódca batalionu rozkazał do-wodzącemu 2. kompanią kpt. Pasz -kiemu opuszczenie stanowisk i wy-stawienie czat na skraju lasu ChlleSt. Antoine oraz w zabudowaniachChau i Fme Hellicourt i trwanietam do czasu wycofania batalionuna południe kanału Marna-Ren.Opuszczone przez 2. kompanię sta-nowiska w rejonie stacji Azoudangeobjął pluton rozpoznawczy batalio-nu por. Gramatyki z poleceniemutrzymania stanowisk do czasu, kie -dy zaangażowana w walce 3. kom-pania zdoła odskoczyć od nieprzyja-ciela. Do walczącej 3. kompanii mjrKarolus, poprzez „odważnego i ofiar- nego” grenadiera Cembrowicza, wy- słał rozkaz nakazujący wycofaniekompanii na Maizieres les Vic, gdziedowództwo nad nią miał objąć za-stępca dowódcy batalionu mjr Ku -śmidrowicz z zadaniem przepro-wadzenia jej wraz z innymi wycofu-jącymi się pododziałami I batalionu3. pułku przez kanał Marna-Ren.

W dowództwie batalionu nie wi-dziano, że oddziały niemieckie roz-

poczęły natarcie w kierunku Mai -zieres lec Vic. Po wydaniu ostatnichrozkazów mjr Karolus podziękowałdowódcy przydzielonej baterii kpt.Osieckiemu za współpracę. Po czymwraz z francuskim oficerem łączni-kowym kpt. Jeanem Hurey’em oraz1. kom panią ckm i broni towarzy-szącej kpt. Chlipały bez dwóch plu-tonów wycofał się na północny skrajMai zieres les Vic. Widząc wycho-dzące z lasku Sce Ste Colombe nie-mieckie natarcie, mjr Karolus roz-kazał ustawić na szosie cztery ckmoraz dwa moździerze, z których ot -worzył ogień. Nieprzyjaciel zostałzaskoczony, a jego natarcie zatrzy-mane.

Pozostawiony w rejonie stacjiAzoudange pluton por. Gramatykistoczył zaciętą walkę z wkraczający-mi żołnierzami niemieckimi. Nie -przy jaciel został podpuszczony naodległość 200 metrów, po czym za-stępca dowódcy plutonu asp. Dia -kiewicz nakazał otworzyć ogień z czterech rkm. I w tym przypadkunieprzyjaciel został zaskoczony.Pluton por. Gramatyki wycofał się z Azoudange dopiero po wyczerpa-niu się amunicji. Najdłużej w rejo-nie obrony pozostała 2. drużyna IVplutonu ckm dowodzonego przezppor. Nuszkiewicza, który ten mo-ment opisał w następujący sposób:Widząc dobry duch bojowy w dru-żynie, spotęgowany podnieceniemwywołanym dopiero co przeżytą wal -ką i trochę winem, postanowiłem po-czekać na Niemców. (…) Na Niem -ców nie czekamy długo. Na szosiepojawia się kompania zdążająca dozajętego przez nieprzyjaciela Azou -dange. Wita ich skoncentrowanyogień karabinów. Zaskoczenie jestkom pletne. Teraz odskok (…). Podwóch kilometrach marszu ubezpie-czonego drużyna dochodzi do liniiobronnej zgrupowania francuskiegopłk. Dagnana. (…) Nieco dalej za-trzymuje biedki francuski pułkow-nik i, widząc na nich dwa hotchkis-sy, żąda ich przekazania.

15NR 6(354) CZERWIEC 2020

biu

leTYNu

rzĘDu

DO

sPraw

kOM

baTa

NTó

wi

Osó

brePresjO

NO

wa

NYCH

W cofającym się żoł-nierzu, który czuł siępobitym, zawrzała nanowo polska krew. (...)Wszyscy wykonali w tył zwrot i jak szale-ni z granatami i bagne-tami wpadli na oszoło-mionych tymnieoczekiwanym zwro-tem Niem ców

1. Dywizja Grenadierów Wojska Polskiego we Francji– obchody święta 3 Maja i uroczystość nadania mianaGrenadierów odbywające się przy szosie Autreville--Martigny FOT. NarODOwe arCHiwuM CYFrOwe (www.NaC.gOv.Pl)

Page 16: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

– Nie oddam! – odpowiadam– Wezmę siłą! – odgraża się puł-

kownik.– Karabiny z wozu! Na stanowi-

ska! – pada komenda.Rozkaz zostaje w mig wykonany,

a bojowa postawa Polaków wywołu-je zdziwienie Francuza i słusznechyba przekonanie, że to nie żarty.

– Idźcie już, wy nieobliczalni Po -lacy – mówił już miękko i wyciągado mnie rękę na znak zgody.

Powrót ppor. Nuszkiewicza ucie-szył dowódcę kompanii kpt. Chli -pały. Ciekawym epizodem kończą-cym działania IV plutonu ckm z 1. kompanii ckm i broni towarzy-szącej w tym dniu był wypad pchor.Kowalskiego, który na wieść, że w zabudowaniach niedaleko miej-sca postoju kompanii znajdują sięNiemcy poderwał swoją drużynę do walki. Po kilkunastu minutachpchor. Kowalski przyprowadził 12 jeńców.

Kanał Marna-Ren większość pod-oddziałów I batalionu przekroczyłapo południu. Natomiast 2. kompa-nia kpt. Paszkiego oraz pluton roz-poznawczy dołączyły do batalio-nu w rejonie wzgórza 269 dopiero w nocy z 17 na 18 czerwca 1940roku.

W nocy z 16 na 17 czerwca dy-wizja otrzymała rozkaz gen. Hu ber -ta obsadzenia i obrony kanału Mar -na – Ren. Przy czym gen. Duch miałpozostawić w rejonie Dieuze trzybataliony. W trakcie ciężkich walkbataliony te poniosły duże straty, a jeden z nich został rozbity. W go-dzinach popołudniowych 17 czerw-ca Niemcy osiągnęli linię kanału w rejonie Lagarde. Przez cały na-stępny dzień 1 DGren. prowadziła

walki obronne nad kanałami. Wie -czorem na rozkaz dowódcy francu-skiego XX Korpusu dywizja wyco-fała się do lasów Baccarat, gdzieprzeszła do odwodu korpusu.

W południe 19 czerwca BBC na -dało rozkaz Naczelnego Wodza dowalczących na froncie jednostekpolskich, aby te starały się prze-dostać na południe Francji, a gdybyto było niemożliwe, do Szwajcarii.Roz kaz ten odebrała tylko 1 DGren.,nie wychwyciły go natomiast stacjenasłuchowe 2. Dywizji StrzelcówPieszych.

Dowódca dywizji, po otrzymaniurozkazu gen. Sikorskiego, zameldo-wał się u gen. Huberta, prosząc o zwolnienie polskiej jednostki zeskładu korpusu. Generał Duch po-informował dowódcę francuskiego,

że w myśl zaleceń Naczelnego Wo -dza 1 DGren. miała przebijać się napołudnie Francji. Generał Hubertstwierdził, że taką decyzję też bypodjął, ale w obecnym położeniunie widział żadnych szans powodze-nia tego planu. Po tej rozmowie do-wódca 1 DGren wystosował do do-wódcy XX Korpusu list, w którymprosił o: 1) natychmiastowe wycofa-nie dywizji do odwodu, 2) w wy-padku podpisania rozejmu, zagwa-rantowanie dla oddziałów polskichwszystkich praw przysługującychwojsku francuskiemu. Następnie nazwołanej odprawie oficerów sztabuprzedstawił ogólne położenie fran-cuskiego XX Korpusu stwierdzając,że 1 DGren. nie będzie miała szansna przebicie się na południe Francjilub do Szwajcarii. W związku z tymgen. Duch poinformował oficerów,że dywizja pozostanie z Francuzamido końca prowadzenia przez nichwalki.

21 czerwca 1940 roku 1 DGren.walczyła jeszcze w rejonie Raonl’Etape. W związku z kapitulacjąjednostek francuskiego XX Kor pu -su gen. Duch o godz. 8.00 w dniu21 czerwca wydał rozkaz „Wykonać4444”, który oznaczał rozwiązaniedywizji. Żołnierze małymi grupamiprzedzierali się do południowejFrancji lub Szwajcarii. Ostatecznieze stanu około 15 000 żołnierzytylko 2000 udało się przedostać dopołudniowej Francji, a kilkuset doSzwajcarii.

Straty 1. Dywizji Grenadieróww czasie prowadzonych od 14 do 21 czerwca działań bojowych wy-niosły około 900 poległych i około2800 rannych (do dnia dzisiejszegonie udało się ustalić pełnych stratdywizji).

* Dr hab. Zbigniew Wawer, profesornadzwyczajny, historyk wojskowości,dyrektor Muzeum Łazien ki Królewskie

1. Dywizja Grenadierów we Francji, 3 maja1940 r. FOT. NarODOwe arCHiwuM CYFrOwe (www.NaC.gOv.Pl)

biu

leTY

Nu

rzĘD

uD

OsP

raw

kOM

baT

aN

Tów

iO

sób

rePr

esjO

NO

wa

NYC

H

NR 6(354) CZERWIEC 202016

Zdjęcia udostępniło Narodowe Archiwum Cyfrowewww.nac.gov.pl

Page 17: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

W 80. rocznicę przybycia do KL Auschwitz pierwsze-go transportu polskich więźniów, 14 czerwca 2020roku, szef Urzędu do Spraw Kombatantów i osób

represjonowanych jan józef Kasprzyk wraz z byłym więźniemniemieckich obozów koncentracyjnych Stanisławem za lew -skim oraz wicemarszałek Sejmu małgorzatą Gosiewską oddałw warszawie hołd wszystkim ofiarom eksterminacyjnej polity-ki nazistowskiej w czasie II wojny światowej.

Uroczystości w muzeum więzienia Pawiak zainaugurowałaekumeniczna modlitwa w intencji obywateli polskich, którzycierpieli i ginęli w hitlerowskich obozach w latach okupacji.obecne tam delegacje zapaliły znicze przed tablicami poświę-conymi ofiarom obozów. Na zakończenie uroczystości złożonezostały kwiaty przy Pomniku drzewa Pawiackiego.

jan józef Kasprzyk podkreślił, że muzeum więzienia Pa -wiak to święte miejsce w warszawie. To miejsce, w którymznajdują się tablice upamiętniające wszystkie miejsca mę-czeństwa, które były udziałem obywateli polskich w czasie II wojny światowej. Mateusz Glinka-Rostkowski

Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Niemieckich NazistowskichObozów Koncentracyjnych i Obozów Zagłady

FOT.

uDsk

iOr

(2)

17

biu

leTYNu

rzĘDu

DO

sPraw

kOM

baTa

NTó

wi

Osó

brePresjO

NO

wa

NYCH

NR 6(354) CZERWIEC 2020

Page 18: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

18 NR 6(354) CZERWIEC 2020

W1945 roku w Niemczechbyło ponad dwa milionypolskich uchodźców, któ-

rzy nie chcieli wracać do okupowa-nej przez Sowietów Polski. Jedniwracać nie chcieli, inni nie mielidokąd wrócić, ponieważ ich miastai wioski na Kresach II Rzeczy po -spolitej należały od 1945 roku doZSRS. Część z nich, mężczyzn, za-miast wegetacji w obozach dla dipi-sów (od nazwy displaced persons jakokreślano uchodźców), wolała za-trudnić się w tworzonych przezarmię amerykańską polskich od-działach pomocniczych oraz w kom-paniach tworzonych przez armiębrytyjską w strefie brytyjskiej.

Początki Polskich Oddziałów

w US Army

Armia amerykańska redukowałaliczbę swoich żołnierzy z 12 mln

w maju 1945 roku do 404,5 tys. w lipcu 1946 roku i zastępowała re-gularne oddziały cywilami z EuropyŚrodkowo-Wschodniej. Umowę w tejsprawie zawarto w 1944 roku mię-dzy władzami polskimi w Londy-nie, a SHAEF, czyli Naczelnym Do -wódz twem Alianckich Sił Ekspedy-cyjnych. Rozkazy wydano 15 maja1945 roku. Korespondent „New YorkTimesa” pisał: Dowództwo kompaniiwartowniczych zaprzecza stanowczozarzutom, że formacje te prowadządziałalność polityczną. Niemniejdla nikogo nie jest tajemnicą, że na-stroje w tych oddziałach są antyko-munistyczne. Zatem aż do końcafunkcjonowania tych jednostek w latach osiemdziesiątych XX w.podkreślano cywilny charakter tychformacji. Najliczniejsze by ły w 1947roku, kiedy to ich liczebność szaco-wano na ponad 40 tys. Od 1951

roku na wyposażeniu każdego żoł-nierza był karabin, choć nie pozwa-lano im – ze względu na sprzeciwysowieckiego ministra spraw zagra-nicznych Mołotowa – nosić wojsko-wych dystynkcji na mun durach orazpolskiego orzełka na rę-kawie.

15 maja 2020 roku minęła 75. rocznica powołania w NiemczechPolskich Oddziałów wartowniczych i Technicznych przy armiiamerykańskiej. Przez te oddziały, funkcjonujące w Niemczech i weFrancji w latach 1945–1990, przewinęło się około 160 tys. Polaków.uroczystości upamiętniające służbę Polaków w amerykańskiej armiimiały się odbyć przy jedynym w Niemczech pomniku ich pamięci na cmentarzu w Mannheim. jednak ze względu na epidemiękoronawirusa ceremonia została przeniesiona na 14 listopada.

Pułkownik Jerzy Augustyniak FOT. z arCHiwuM jerzegO

augusTYNiaka

75. rocznica utworzenia PolskichOddziałów Wartowniczych i Technicznych w armii amerykańskiej

W tamtej sytuacjipolitycznej warto byłosłużyć w tych oddzia-łach. Liczyliśmy, że kiedyś ruszymy w stronę Polski

biu

leTY

Nu

rzĘD

uD

OsP

raw

kOM

baT

aN

Tów

iO

sób

rePr

esjO

NO

wa

NYC

H

moniKa maZaneK-WilcZyńsKa

Page 19: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

19

Pierwszym dowódcą tych oddzia- łów – do swej śmierci w 1963 roku– był przedwojenny adiutant i żoł-

nierz Józefa Piłsudskiego płk Fran -ciszek Sobolta. Po jego śmierci nakrótko szefem Głównej Sekcji Łącz- nikowej w Heidelbergu z dniem 4 września 1963 został płk EdmundWitwicki, zawodowy oficer WP z oddziałami związany od początku,a wcześniej był 8 lat oficerem łącz-nikowym w Verdun ( Francja). Na -stępnie stanowisko szefa oddziałówobjął powołany w 1964 roku płkJerzy Tomaszewski, dziś ponad dzie-więćdziesięcioletni weteran, któryjednak unika rozmów z prasą.

Zatem od 15 maja 1945 roku z polskich uchodźców w Niemczechtworzono oddziały pomocnicze

w amerykańskiej armii. Stopniowow latach 50-tych z oddziałów typo-wo wartowniczych część kompanii

przekształcała się w wysokospecjali-styczne oddziały techniczne: łączno-ści, zadymiania, amunicyjne i tran s- portowe, a od 1952 roku nawetistniał w USA polski oddział wojskspecjalnych szkolonych do ewentu-alnego desantu, którego dowódcąbył amerykański spadochroniarz płkEdson Raff. Polskie jednostki przyarmii amerykańskiej deaktywowanow 1990 roku wraz ze zmianą sytu-acji politycznej w Europie w 1989 ro ku. Mówiąc wprost, Polacy na-dal pracują w armii amerykańskiej w Niemczech, ale nie są to zwarte,jednolite, polskie oddziały.

Kompanie wartownicze umożli-wiały pracę na właściwym sobie sta-nowisku z odpowiednią stawką (dlastrzelca było to 140 marek mie-sięcznie, a dla majora dwukrotnośćtej kwoty tygodniowo). Polacy, za-pewniając bezpieczeństwo Amery -kanom, zyskiwali szacunek i uzna-nie; spełniali też sumiennie żołnier- skie obowiązki, dzięki którym, jaksami wspominali w napisanej przezsiebie książce „Dziesięciolecie Pol -skich Oddziałów Wartowniczychprzy armii amerykańskiej 1945––1955”, wydanej w Mannheim w 1955 roku, amerykańska armiazaoszczędziła przez lata miliony do-larów. „Polscy żołnierze obierali so -bie w kompaniach za wzór różnychpolskich bohaterów walk o wolnośći niepodległość. Dowód cy jedno-stek starali się też żołnierzom wpoićprzekonanie, że swoją pracą i służ-bą są ambasadorami Rze czy po -spolitej.

NR 6(354) CZERWIEC 2020

biu

leTYNu

rzĘDu

DO

sPraw

kOM

baTa

NTó

wi

Osó

brePresjO

NO

wa

NYCH

75. rocznica utworzenia PolskichOddziałów Wartowniczych i Technicznych w armii amerykańskiej

Polskie jednostkiprzy armii amerykań-skiej deaktywowano w 1990 roku wraz zezmianą sytuacji poli-tycznej w Europie w 1989 roku

Kompania polska w latach 80. FOT. arCHiwuM POlskiej Misji kaTOliCkiej w NieMCzeCH

Zmiana dowództwa FOT. z arCHiwuM FraNCiszka NOwaka

Page 20: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

biu

leTY

Nu

rzĘD

uD

OsP

raw

biu

leTY

Nu

rzĘD

uD

OsP

raw

kOM

baT

aN

Tów

iO

sób

rePr

esjO

NO

wa

NYC

H

20 NR 6(354) CZERWIEC 2020

Polskie Kompanie Wartownicze

w armii brytyjskiej

Amerykanom pozazdrościli Bry -tyj czycy. Major Beamish – członekbrytyjskiego parlamentu – zaintere-sował się życiem Polaków w Niem -czech, a swoje przemyślenia na tentemat opublikował w 1947 roku w „Daily Telegraph”. W lutym 1947roku obóz wojskowy w Buchholz w Hanowerze w strefie brytyjskiej

odwiedziła komisja parlamentarna z Wielkiej Brytanii. Celem wizytybyło zbadanie nastrojów polskichżołnierzy. Brytyjczycy wypytywaliPolaków, dlaczego nie wracają doswojej ojczyzny i o plany na przy-szłość. Tylko jeden żołnierz i ko-mendant obozu oświadczyli, że za-mierzają wrócić do Polski. Pozostaliopowiadali o ucisku politycznym w ich ojczyźnie, wyjaśniając, że niechcą do niej wracać. Jeden z nichoświadczył, że „wróciłby do kraju,bez żadnej zachęty i bez oglądaniasię na transport i jakąkolwiek po -moc, gdyby w Polsce była rzeczywi-ście wolność”.

Dlatego w marcu 1947 roku w strefie brytyjskiej również two-

rzono Polskie Kompanie Wartow ni -cze. W odróżnieniu od amerykań-skich, w których w jednej kompaniibyło nawet 500 osób, oddziały pol-skie w armii brytyjskiej były nie-wielkie; liczące 22 szeregowych,trzech podoficerów i jednego ofice-ra młodszego zwanego „intenden-tem”. Były też oddziały większe,składające się z czterech takich jed-nostek, na którego czele stał starszy

oficer zwany „superintendentem”.Brytyjczycy płacili Polakom mniejniż w kompaniach w armii amerykań -skiej: 120 marek dla szeregowego i 300 marek dla oficera miesięcznie.

Brytyjczycy też byli zadowoleni z Polaków. Rekrutacja odbywała sięw Polskim Ośrodku Wojskowym w Wentorf w okolicach Hamburga.W kwietniu 1947 roku pierwszetrzy tysiące Polaków udało się dopra cy w brytyjskich kompaniach i w ośrodkach szkolenia w Biele -field. Zdaniem Brytyjczyków polskiżołnierz nie potrzebował szkolenia.

Trudna rzeczywistość

Jednym ze źródeł informacji o Polakach była wydawana w Niem -

czech w latach 1945–1989 gazeta pt. „Ostatnie wiadomości”, w któ-rej znalazły się nekrologi polskichżołnierzy. Z opowiadań weteranówwynika, że Polacy w pierwszych po-wojennych latach tracili życie peł-niąc służbę w obozach pilnującychbyłych esesmanów, którzy próbo-wali z nich uciekać. Polacy do nichstrzelali – zgodnie z prawem, aleczasem też tracili w ten sposób ż y -

cie. Kilkanaście grobów tego rodza-ju polskich ofiar znajduje się np. nacmentarzu w Dachau koło Mona -chium. Polacy eskortowali byłychesesmanów na procesy toczące sięprzed Trybunałem w Norymberdze.

Kompanię wizytuje duszpasterz FOT. arCHiwuM POlskiej Misji kaTOliCkiej w NieMCzeCH

Dowództwo kompa-nii wartowniczych zaprzecza zarzutom, że formacje te prowa-dzą działalność poli-tyczną. Niemniej dlanikogo nie jest tajemni-cą, że nastroje są anty-komunistyczne

Page 21: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

21NR 6(354) CZERWIEC 2020

biu

leTYNu

rzĘDu

DO

sPraw

kOM

baTa

NTó

wi

Osó

brePresjO

NO

wa

NYCH

Tylko w roku 1946 w strefie brytyj-skiej stanęło przed niemieckimi są-dami 27 tys. Niemców: byłych przy-wódców partii, członków Gestapo i SS. Polacy towarzyszyli jako och -ro na amerykańskim oficerom.

Misja polskich oddziałów

przy armii amerykańskiej

Do stycznia 1950 roku kompanieskładały się głównie z Polaków i sta-

cjonowały na terenie całych zachod-nich Niemiec. Największe ich sku-pisko było w rejonie Mannheim i Monachium. Miały współdziałać w obronie państw Europy Zachod -niej przed inwazją sowiecką. Poutwo rzeniu Republiki FederalnejNiemiec 21 września 1949 roku, a szczególnie po przyjęciu tego pań-stwa do NATO 9 maja 1955 roku,coraz większą rolę odgrywali w nichNiemcy. Przez pierwsze dziesięć latfunkcjonowania kompanii wartow-

niczych i technicznych nie było jed-nostek mieszanych, tzn. polsko-nie-mieckich. Później – od lat 60. do 80. – kompanie zaczęły funkcjono-wać w mieszanym składzie. Pod koniec ich funkcjonowania było w nich już tylko kilka tysięcy Po -laków. – W tamtej sytuacji politycz-nej warto było służyć w tych oddzia-łach. Liczyliśmy, że kiedyś ruszy-my w stronę Polski – wspomina

92-letni weteran płk Jerzy Augu -styniak.

Wzór dla Amerykanów

Andrzej Dalkowski w polskichoddziałach przy armii amerykań-skiej przepracował łącznie 37 lat.Kompanie techniczne zaznaczyłyswoją obecność szczególnie podczasoperacji uruchomienia mostu po-wietrznego z Berlinem Zachodnim i budowy lotniska Tegel w Berliniew 1949 roku. Postawą swoją – jakocenili jego przełożeni, gdy prze-

chodził na emeryturę w 1990 roku– zasłużył sobie na miano wzoru dlaamerykańskich żołnierzy.

Dalkowski zmarł 15 maja 2017roku w Monachium. Pochowany zo-stał w Toruniu, a po jego śmierciniedawno, 21 kwietnia 2020 roku,jak donosi Szymon Spandowski w gazecie „Nasze miasto”, w sąsia-du jącym z mieszkaniem jego rodzi-ców w Toruniu budynku konserwa-torzy zabytków odkryli pod scho- dami arsenał z czasów okupacji. W skrytce znajdowało się sześć pi-stoletów i rewolwerów oraz amuni-cja. Budynek ten był podczas II woj -ny jednym z najważniejszych punk- tów polskiej konspiracji. – Miejsceukrycia broni, w budynku sąsiadu-jącym z kamienicą, w której miesz-kali jedni z najbardziej zasłużonychtoruńskich konspiratorów, państwoMaria i Roman Dalkowscy, przywo-dzi jednoznaczne skojarzenia – mó -wi Marcin Orłowski, toruński prze-wodnik i badacz wojennych dziejówmiasta. – Kamienica państwa Dal -kowskich przy ul. Łaziennej 30 byłamiejscem, gdzie już w 1939 rokuspotykali się działacze konspiracyj-nej organizacji „Grunwald”. W mie -szkaniu Dalkowskich urzędował teżw 1940 roku dowódca Okręgu ZWZ(poprzedniczka AK) na Pomorzu,mjr Józef Ratajczak – dodał.

Ksiądz płk Kazimierz Latawiec z Mannheim był ostatnim kapela-nem polskich oddziałów przy USArmy od 1964 do 1990 roku. Jegopoprzednikiem, do swej śmierci byłkapelan Juliusz Janusz. Dziś ks. płkLatawiec nie chce mówić na tentemat. Znacznie bardziej rozmownyjest płk Jerzy Augustyniak. – Byłemw polskich oddziałach przy US Ar -my w Europie ponad 40 lat. Prze -szedłem wszystkie stopnie kończącna stopniu podpułkownika 6900Smoke Generation Batalion. Dziękidobrej pracy awansowałem często, a to wpłynęło na dobrą opinię i za-bezpieczenie mojej pensji na starość– podsumowuje.

Skrytka w kamienicy Dalkowskich, jednych z najbardziej zasłużonych toruńskich konspiratorówFOT. arCHiwuM POlskiej Misji kaTOliCkiej w NieMCzeCH

Andrzej Dalkowski w polskich oddziałach przyarmii amerykańskiej przepracował 37 lat FOT. MONika

MazaNek-wilCzYńska

Kompanie technicz-ne zaznaczyły swojąobecność szczególniepodczas operacji uru-chomienia mostu po-wietrznego z BerlinemZachodnim

Page 22: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

biu

leTY

Nu

rzĘD

uD

OsP

raw

kOM

baT

aN

Tów

iO

sób

rePr

esjO

NO

wa

NYC

H

22 NR 6(354) CZERWIEC 2020

Zokazji jubileuszu duszpaste-rza kombatantów w KaplicyCudownego Obrazu na Jas -

nej Górze w Częstochowie odpra-wio na została Msza święta dzięk-czynna, w której udział wzięli przed- stawiciele duchowieństwa, Woj skaPolskiego i polskich władz państwo-wych, a także przyjaciele i rodzinaJubilata. Ojciec Eustachy Rakoczy,od lat 60. ubiegłego wieku aktywniewspółtworzący dzieje niepodległo-ściowego ruchu kombatanckiego w Polsce, swój kapłański jubileuszświętował również ze środowiskiem,któremu od lat posługuje.

List do Jubilata skierował prezy-dent RP Andrzej Duda, który dzię-kował „szczególnie za gorące polskieserce, z którym dostojny Jubilat od

pół wieku kultywuje tradycje histo-ryczne i propaguje wartości patrio-tyczne, łączące nas, Polaków, wewspólnotę”.

Hołd „jednemu z największychkapłanów w najnowszych dziejachRzeczypospolitej” złożył równieższef Urzędu do Spraw Komba tan tówi Osób Represjonowanych. Po dzię -kował za to, że kombatanci i wete-rani wszystkich formacji i stopnimogli gromadzić się na Jasnej Górzew latach 70. i 80., prosząc o odzy-skanie przez Polskę niepodległości.– Dziękujemy Ojcze za to, że i poodzyskaniu suwerenności rozbudzaszw nas umiłowanie do Boga i Oj -czyzny, że tutaj, od tronu Jasno gór -skiej Het manki, głosisz nam i przy-po minasz, że nie ma świętszych

war tości niż Bóg, Honor i Ojczyzna– dodał Jan Józef Kasprzyk.

Ponadto z okazji jubileuszu orazw uznaniu zasług o. prof. Eu sta che -go Rakoczego szef Urzędu do SprawKombatantów i Osób Represjo no -wanych wręczył JasnogórskiemuKapelanowi Żołnierzy Niepodle -głoś ci replikę szabli oficerskiej orazpamiątkowy dyplom.

Marta Płuciennik

50-lecie posługi duszpasterskiej o. Eustachego Rakoczego

FOT.

uDsk

iOr

(2)

Obchodzący w tym roku 50-lecie swoich święceń kapłańskichjasnogórski kapelan Żołnierzy Niepodległości o. eustachy rakoczyzostał odznaczony 14 czerwca 2020 roku krzyżem komandorskimOrderu Odrodzenia Polski.

Page 23: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

23

biu

leTYNu

rzĘDu

DO

sPraw

kOM

baTa

NTó

wi

Osó

brePresjO

NO

wa

NYCH

NR 6(354) CZERWIEC 2020

Pięćdziesiąt lat posługi kapłańskiej,

ponad czterdzieści pracy duszpaster-

skiej wśród kombatantów. Za co dzię-

kuje ojciec Bogu najbardziej?

jako jasnogórski Kapelan ŻołnierzyNiepodległości miałem możliwość spo-tkać takich bohaterów jak gen. mie czy -sław Boruta-Spiechowicz, gen. romanAbraham i gen. jan jagmin-Sadowski– ostatnich żyjących generałów wrześ -nia 1939 roku.

Który jeszcze moment utkwił Ojcu

w pamięci?

Pamiętam, jak gen. roman Abrahammówił na jasnej Górze, że jego najmłod- szy żołnierz, 13-letni Antoni Petry kie wicz,obrońca Lwowa w 1918 roku, został od-znaczony Krzyżem Srebrnym orderu

Virtuti militari. Abraham opowiadał, żepodpisał wniosek o uhonorowanie Pe -trykiewicza i postanowił osobiście po-prosić Komendanta józefa Piłsudskiegoo Krzyż dla niego. Było jednak małoprawdopodobne, że 13-latek otrzyma toodznaczenie, prędzej – jak mówił gene-rał – daliby mu cukierka niż Virtuti mi -litari. Abraham poszedł do Piłsudskiego,a ten spojrzał spod brwi i… przytaknął.dopiero wtedy generał odmeldował się.Kiedy w 1976 roku Abraham ofiarowałswoje odznaczenia u stóp matki Bożejna jasnej Górze, przypomniał, co zna-czyło bohaterstwo tego chłopca. dziękitemu ta historia odżyła na nowo.

W Częstochowie kilkanaście lat temu

odsłonięto Pomnik Orląt Lwowskich.

Kiedy pod pomnik przychodzą dzieciszkolne, opowiadam im o Antosiu Pe try kiewiczu i przypominam, by wewszyst kie święta państwowe pamiętałyo wywieszeniu flagi narodowej. Biało-czerwony sztandar zawiesili żołnierzepor. Abrahama na wieży ratusza weLwowie 22 listopada 1918 roku. Po la-tach generał wspominał, że był to naj-piękniejszy dzień jego życia. Najmłodszypodkomendny gen. Abrahama musiałwalczyć i zginął. w porównaniu z jegoofiarą wywieszenie flagi w dniu świętanarodowego to żadne bohaterstwo. „A wy – zwracam się do dzieci – wal-czyć nie musicie, a jedynie pięknie ma-nifestować swój patriotyzm”.

Rozmawiała Marta Płuciennik

Klub odkrywców miejsc PamięciII edycja KonKursu

wejdź na www.mapapamieci.net i poznaj historię ziemi świętokrzyskiej.baza zawiera 350 miejsc pamięci dotyczących wydarzeń z czasówokupacji niemieckiej na tym terenie. Odwiedź jak najwięcej miejsc, nawet wirtualnie, i odkryj naszą historię!

Informacje na temat konkursu są dostępne na www.mapapamieci.net i fb.com/mapapamieci

Konkurs trwa do 27 września 2020 r.

zwycięzca weźmie udział w uroczystościach 77. rocznicy bitwyo Monte Cassino organizowanych w republice włoskiej przezurząd do spraw kombatantów i Osób represjonowanych.

Po uroczystości zadaliśmy Jubilatowi kilka pytań:

Page 24: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

W uroczystościach 76. rocznicy wykonania wyrokuśmierci na Franzu wittku – szefie siatki agentówkieleckiego Gestapo, 15 czerwca 2020 roku w Kiel -

cach udział wzięli kombatanci, przedstawiciele władz pań-stwowych i samorządowych, m.in. szef UdSKior jan józefKasprzyk, wicewojewoda świętokrzyski rafał Nowak, senatorKrzysztof Słoń oraz prezydent Kielc Bogdan wenta, a takżeprzedstawiciele wojska Polskiego, służb mundurowych, rodzinKatyńskich, organizacji pozarządowych, grup rekonstrukcyj-nych oraz mieszkańcy Kielc.

15 czerwca 1944 roku żołnierze Armii Krajowej, pod dowódz- twem cichociemnego ppor. Kazimierza Smolaka ps. Nurek, do-konali udanego zamachu na Franza wittka, którego donosyprzyczyniły się do śmierci wielu Polaków. w wyniku walki z Niemcami, która wywiązała się po akcji, zginął jej dowódcaoraz trzech ubezpieczających go żołnierzy Akcji Specjalnej NSz.

w hołdzie bohaterom jan józef Kasprzyk złożył kwiatyprzed pomnikiem upamiętniającym akcję bojową AK w Parkumiejskim oraz zapalił znicz przed pamiątkowym kamieniemprzy ul. Targowej w Kielcach – w miejscu śmierci ppor. „Nurka”i żołnierzy Narodowych Sił zbrojnych. – Żołnierze Armii Kra jo -wej działali w sposób niezwykle sprawiedliwy, ponieważ w tymmiejscu został wykonany wyrok śmierci na człowieku odpo-wiedzialnym za śmierć setek patriotów polskich – na szefiesiatki agentów gestapo Franzu Wittku – podkreślił podczasuroczystości szef UdSKior.

Szef Urzędu przypomniał również o zainaugurowanej dzieńwcześniej drugiej edycji konkursu Klub odkrywców miejscPamięci. – Dzięki tej inicjatywie powstała mapa pamięci pro-wadzona w sposób nowoczesny w przestrzeni wirtualnej, naktórej umiejscowionych jest już 350 miejsc związanych z zie-mią świętokrzyską i z Kielcami; miejsc, które odwołują się mię-dzy innymi do naszej historii z okresu walk drugiej wojny świa-towej – mówił jan józef Kasprzyk. dodał, że druga edycjakon kursu potrwa do 27 września, a więc do 81. rocznicy po-wstania Polskiego Państwa Podziemnego.

Szef Urzędu oddał też hołd żołnierzom 2. Pułku Artylerii Lek -kiej Legionów, który w latach 1936–1939 stacjonował w miej-scowym garnizonie, a we wrześniu 1939 roku wziął udział w walkach z Niemcami. wielu jego żołnierzy zginęło w Katyniui Charkowie. jan józef Kasprzyk złożył kwiaty przed pomni-kiem i tablicą upamiętniającymi tę jednostkę.

ostatnim punktem wizyty szefa UdSKior w woj. święto-krzyskim była uroczystość przy grobie mjr. jana Piwnika „Po -nu rego”, legendarnego dowódcy partyzanckich oddziałów z Gór Świętokrzyskich i Nowogródczyzny. w przededniu rocz-nicy jego chwalebnej śmierci jan józef Kasprzyk wraz z przed-stawicielem rady do Spraw działaczy opozycji Antyko mu -nistycznej oraz osób represjonowanych z Powodów Poli- tycznych jerzym Stopą oddał hołd bohaterowi, składając kwia-ty na jego grobie w opactwie Cystersów w wąchocku.

Marta Płuciennik

Hołd dla kieleckich bohaterów

FOT.

uDsk

iOr

(4)

24

biu

leTY

Nu

rzĘD

uD

OsP

raw

kOM

baT

aN

Tów

iO

sób

rePr

esjO

NO

wa

NYC

H

NR 6(354) CZERWIEC 2020

Page 25: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

NR 6(354) CZERWIEC 2020 25

biu

leTYNu

rzĘDu

DO

sPraw

kOM

baTa

NTó

wi

Osó

brePresjO

NO

wa

NYCH

Solidarność nie wiązała z nią jużrównie wielkich nadziei, jak z poprzednią. Doceniała jednak

jej znaczenie, również dla związku.

Nie tylko nadzieje, ale i obawy

Tymczasowa Komisja Koordyna cyj -na 23 maja 1987 roku wydała oko-licznościową odezwę i – wspólne z Tymczasową Radą NSZZ „Solidar -ność” oraz przewodniczącym NSZZ„Solidarność” Lechem Wałęsą – oś -wiadczenie. W odezwie tej wzywanodo zamanifestowania „dążeń narodo-wych i społecznych”, udekorowaniadomów oraz ulic flagami i emblema-tami narodowymi, a także związko-wymi. I – przede wszystkim – doudziału w spotkaniach z papieżem.„Nie może na nich zabraknąć nikogoz nas” – pisano.

Z kolei w specjalnym oświadcze-niu z tego samego dnia deklarowano:Cała Solidarność powita Cię godniena ulicach polskich miast, będzie z powagą wsłuchiwać się w Twoje sło -wa (…). Będzie to wielkie święto dlanas wszystkich, pokrzepienie dlakrzywdzonych i poniżonych, dla ży-jących w niedostatku. Polska potrze-buje dziś chleba i wolności, a nadewszystko potrzebuje nadziei. Jesteś -my przekonani, że spotkanie z Tobą

i Twoim słowem polską nadzieję od-rodzi. I dodawano: Niejednokrotniew przeszłości Twe nauki wskazywałynam drogę postępowania tak w życiuosobistym, jak i w społecznych obo-wiązkach, umacniały w nas wiarę i dodawały sił w naszej pracy związ-kowej. Wierzymy, że i tym razem twapielgrzymka do Ojczyzny wzmocninas moralnie w walce o prawo dożycia w wolności, godności i praw-dzie, wolnej Ojczyzny i suwerennegokształtowania narodowej kultury,wolnych związków zawodowych bro-niących interesów pracowniczych,sprawiedliwego ładu gospodarczego,

twórczej i godziwie opłacanej pracy,poczucia bezpieczeństwa gwaranto-wanego równością wobec prawa i nie-zawisłych sądów, demokratycznegouczestnictwa w życiu publicznym.

Podobne oświadczenia wydawałyteż regionalne władze związku. I taknp. Regionalna Komisja Wykonawczai Tymczasowa Rada NSZZ „Solidar -ność” Regionu Śląsko-Dąbrowskie-go 4 kwietnia 1987 roku wzywały: Przy witajmy Jana Pawła II w trzeź-wości. Bądźmy serdeczni wobec sie-bie, odrzućmy uczucia nienawiści i wrogości, dajmy publiczny wyraznaszej kultury.

„Mówił o nas i za nas”.Solidarność wobec III pielgrzymkiJana Pawła II do Ojczyzny

w 1987 roku jan Paweł ii – po raz trzeci po tym, gdy zasiadł na tronie Piotrowym – przyjechał do Ojczyzny. w dniach 8–14 czerwca odwiedził warszawę, lublin, Tarnów, kraków, szczecin, gdańsk,gdynię, Częstochowę oraz Łódź. jego pielgrzymka – podobnie, jak ta sprzed czterech lat – była nie tylkoważnym wydarzeniem religijnym, ale również politycznym. i to zarówno dla władz Prl, jak i dla działającejpo wprowadzeniu stanu wojennego w podziemiu opozycji.

Transparenty zawieszone na ogrodzeniu kościoła pw. św. Stanisława Kostki w Warszawie, 14 czerwca 1987 r. FOT. arCHwuM iPN

grZegorZ majchrZaK

Page 26: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

26 NR 6(354) CZERWIEC 2020

Z kolei Regionalny Komitet So -lidarności Małopolska 15 maja 1987roku zwracając się do Jana Pawła IIdeklarował: „Z wielką radością i na-dzieją oczekujemy Twej pielgrzymkido Ojczyzny” i wyrażał nadzieję:„Czekamy na Ciebie, Ojcze Święty,czekamy na Twoje słowa, wierząc,że rozproszą niejedno rozgoryczeniei zwątpienie, że będą nam upragnio-ną podporą”.

W imieniu Solidarności Walczącejjej przywódcy (Kornel Morawiecki i Andrzej Kołodziej) deklarowali: „Z synowską uwagą będziemy słu-chać twego głosu i uczestniczyć w odprawianych przez Ciebie nabo-żeństwach, będziemy towarzyszyćCi w modlitwach”. Solidarność Wal -cząca wydała również wspólne oś -wiadczenie z innymi, mniejszymi or-ganizacjami i grupami podziemnymi(Federacją Wolność – Sprawie dli -wość – Niepodległość, Ruchem Poli -tycznym Wyzwolenie, Klubami My -śli Robotniczej „Baza”, Liberal no--Demokratyczną Partią „Niepo dle g -łość”, Wydawnictwem „ABC”, Te -renowym Komitetem Oporu „Soli -darność”, „Solidarność Zwycięży –Porozumieniem Prasowym”). Pro szo -no w nim papieża o „zrozumienie,błogosławieństwo i modlitwę” dlaprowadzonej przez nich walki o nie-podległość, wolność i demokrację.

Papież kontra Jaruzelski

Przebieg trzeciej pielgrzymki byłszeroko relacjonowany i komento-wany na łamach podziemnej prasy. I tak np. w „Tygodniku Mazowsze” z 17 czerwca 1987 roku zamieszcza-no fragmenty przemówień papie-skich, informacje o treści transparen-tów w miastach, które odwiedził JanPaweł II, a także komentarz dotyczą-cy przebiegu pielgrzymki. Moż na wnim przeczytać, że nie sprawdziły sięobawy (wyrażane nie tylko w Polsce,ale również poza jej granicami), że wzmocni ona jedynie władze PRL.

Za najważniejsze – z punktu wi-dze nia ludzi Solidarności – uznano

słowa Jana Pawła II, które padły nagdańskiej Zaspie, kiedy to zwracałsię on do działaczy związku, modlił zatych, „którzy jej dziedzictwo nio są”,a także stwierdzał, że „mówi w pew-nym sensie także za nich”. Z koleina łamach „Przeglądu WiadomościAgencyjnych” zauważano, że: W wy-stąpieniach Ojca Świętego i generałaJaruzelskiego [na Zamku Królew -skim – GM] uwidoczniła się podsta-wowa różnica już nie zdań, lecz po-staw i światopoglądów (…) OjciecŚwięty główny nacisk kładł na prawaczłowieka, których respektowanie jest

warunkiem pokoju, pomyślnego funk- cjonowania społeczeństwa. Głównymtonem tej wypowiedzi była troska,kontrastująca z butą generała.

Nie ulega wątpliwości, że piel-grzymka z 1987 roku odbywała sięw gorszej atmosferze niż ta sprzedczte rech lat. – Reakcja ulicy war-szawskiej wykazała zmiany – nie takzauważalne z dnia na dzień – jakie

zaszły w społeczeństwie w ciągu czte-rech mi nionych lat postępującej pa-cyfikacji. Ludzi wyszło zdecydowa-nie mniej. Ich reakcje były o wielemniej spontaniczne. Elementy soli-darnościowe były, ale nieliczne. Mia -sto przypominało swym nastrojemsenny festyn w połączeniu ze stanemoblężenia – relacjonowano w „Prze -glądzie Wia do mości Agencyjnych”.

O podobnych odczuciach popierw szym dniu pielgrzymki pisałana łamach „KOS-a” Krystyna Star -czewska. Temu pesymizmowi towa-rzyszył jednak ostrożny optymizm:

Myślałam z goryczą, jak daleko ode-szliśmy już od tamtych dni nadziei i entuzjazmu. A potem słuchałamtego, co mówił on – nasz Papież. I mójsmutek mijał. Słuchałam człowieka,który nie tylko widzi i rozumie to, cosię dzieje z nami – ludźmi zmęczony-mi, chroniącymi się za barierą pry-watności, osuwającymi się w apatię i egoizm, ale który potrafi dojrzeć b

iule

TYN

urz

ĘDu

DO

sPra

wkO

Mb

aTa

NTó

wi

Osó

bre

Pres

jON

Ow

aN

YCH

Page 27: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

i dotknąć słowem naszych ukrytychtęsknot i pragnień, wydobyć je i na -dać im życie. Widziałam, czułam jakwydobywa On to, co najgłębsze, naj-lepsze najbardziej autentyczne i jakprzemienia z dnia na dzień, z godzi-ny na godzinę ten apatyczny tłumjednostek we wspólnotę osób odnaj-dujących kontakt ze swymi ukrytymipragnieniami i nadziejami. Na ła-mach „KOS-a” pisano też, że „Papież

przywiózł ze sobą »trzecią Polskę«,mocno zakorzenioną w swej histo-rycznej tradycji i chrześcijańskiejwierze”, jakże odmienną od tej z re-toryki peerelowskich władz, a takżeod „zmęczenia i apatii” milionówPolaków, którzy „głęboko skrywaliswe oczekiwania”.

Mówił za nas

Szczególnie silnie ta „Polska Pa -pieża” miała kontrastować z „PolskąJaruzelskiego”. Z czego ten ostatnizresztą doskonale zdawał sobie spra-wę i Janowi Pawłowi II miał się zre-wanżować. Jak potem komentowanona łamach „Woli”: Arogancki ton iagresywna treść pożegnalnego prze-mówienia Jaruzelskiego, a także za-chowanie stanowiące naruszenie go-ścinności, stały się sensacyjnie jaw-nym dowodem, że gość i roszczącysobie prawo do wyłączności gospo-darz nie doszli do porozumienia.

Gwałtowność wydarzeń na lotniskubyła zaskoczeniem. Po godzinnej roz-mowie w salonie recepcyjnym Jaru -zelski wypadł jak oparzony sam i trzasnąwszy drzwiczkami samocho-du odjechał z rozpędem na miejsceceremonii oficjalnego pożegnania.

Najlepszym chyba jednak podsu-mowaniem trzeciej pielgrzymki JanaPawła II do Ojczyzny jest tytuł arty-kułu z „Solidarności Walczącej” –„Mówił za nas”. Jak stwierdzano z kolei na łamach „Przeglądu Wiado -mości Agencyjnych”: Wszystkie ho-milie Ojca Świętego zawierały treścispołeczne. W żadnej nie znalazło sięciepłe słowo dla dokonań ekipy Jaru -zelskiego. Nic o amnestii, porozumie-niu, stabilizacji, wychodzeniu z kry-zysu, II etapie [reformy gospodarczej

– GM]. Natomiast wszędzie były bo-lesne i palące problemy – pełen prze-gląd naszej rzeczywistości. I konklu-dowano: Ojciec Święty na pewnopomógł w utwierdzeniu systemu war-tości większości społeczeństwa, lecznie jest to czynnik, który szybko przy-nosi efekty.

W piśmie „Z dnia na dzień” Boh -dan Aniszczyk pisał: Jeśli po tej piel-grzymce ktoś odczuwa niedosyt, tochyba spodziewał się, że Papież wy-stąpić miałby w roli organizatorabezpiecznych politycznych czy związ-kowych manifestacji. A to przecieżnie jest rolą Głowy Kościoła. W na-uczaniu papieskim aspiracje społecz-ne i polityczne Narodu znalazły takmocne odbicie, że nikt poważny niemo że twierdzić, jakoby Papież wzmoc- nił swym autorytetem jaruzelsko-mi-licyjną normalizację. I zauważał, żetym razem „Papież raczej stawiał wy-magania niż pocieszał”. W jego zresz-tą ocenie Jan Paweł II „spełnił z na-wiązką oczekiwania społeczeństwa –oczywiście nie tych, którzy liczą nacud, ale tych, którzy w Jego naucza-niu chcą odnaleźć własne problemy,problemy dzisiejszej Polski”.

Trzecią pielgrzymkę oceniali teżprzywódcy podziemnego związku.Józef Pinior stwierdzał: Nie byłożadnej „ostpolityk”, handlowania pra- wami człowieka za wizę do Moskwy.Było upominanie się o Umowy Gdań -skie, o podmiotowość społeczeństwa,o pluralizm związkowy. I zadawał py-tanie: Czy Związek będzie w staniewykorzystać to ożywienie społeczne,którego świadkami byliśmy przedmiesiącem, czy zdecyduje się na ry-zyko stawiania ludzi przed wyboremdziałania lub bierności?

Pełen optymizmu był Piotr Bed -narz, który mówił: Ojciec Święty na-kreślił nam wyraźnie i zdecydowanieprogram, który musimy realizować(…) Dlatego musimy wierzyć w swojewłasne siły i w to, że los Ojczyznyzależy od nas samych. Nie może nasnic i nikt powstrzymać od uczynieniaPolski demokratycznej i niepodległej.

27NR 6(354) CZERWIEC 2020

biu

leTYNu

rzĘDu

DO

sPraw

kOM

baTa

NTó

wi

Osó

brePresjO

NO

wa

NYCH

Powitanie papieża Jana Pawła II na lotnisku Okęciew Warszawie rozpoczynające III pielgrzymkę do Polski FOT. NarODOwe arCHiwuM CYFrOwe (www.NaC.gOv.Pl)

FOT.

arCH

wuM

iPN

Ojciec Święty głów-ny nacisk kładł naprawa człowieka. (...)Głównym tonem tejwypowiedzi była tro-ska, kontrastująca z butą generała

Page 28: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

Ostrożniejszy w ocenach byłZbig niew Bujak: Spojrzał na nas z perspektywy uniwersalnej, toteżznaczące jest przywołanie słówwnuka Gandhiego, który w Indiachpodziękował Ojcu Świętemu za Pol -skę, za Solidarność. To jest ważne,bo my te raz przeżywamy kryzys we-wnętrzny, kryzys tożsamości. Niezawsze wie my, co ze sobą zrobić i jak się zachowywać. W tej sytuacjipapież nie chciał narzucić nam żad-nego programu, a tylko powiedział:trzeba przetrwać (…) to jest dla nasważna wskazówka.

Moralne wsparcie dla

„Solidarności”

Podsumowywały ją również wła-dze poszczególnych regionów pod-ziemnej Solidarności. I tak np. 15czerwca Regionalny Komitet Straj -kowy „Małopolska” stwierdzał m.in.wszyscy jesteśmy pod głębokim wrażeniem słów Ojca Świętego,który milionom Polaków jeszcze razuświadomił konieczność wytrwałegodążenia do prawdy, sprawiedliwo-ści i wolności. Cztery dni późniejRe gionalny Komitet Strajkowy„Dol ny Śląsk” wydał oświadczenie,w którym dziękował papieżowi za„moralne poparcie Solidarności i zawzmocnienie nadziei”, a także„prze strzeganie przed rezygnacją i biernością, za żądanie odwagi, wy-obraźni, miłości i rewizji prawiewszystkich wymiarów naszego ży -cia”. I stwierdzał: Obcowanie z Oj -

cem Świętym umocniło nasze polskieaspiracje, utwierdziło, że musimywszyscy wziąć odpowiedzialność zasiebie, za swoje rodziny, swoje za-kłady pracy, swój kraj.

29 czerwca z kolei oświadczeniewydała RKW Regionu Śląsko-Dą -brow skiego. Stwierdzała ona, żetrze cia pielgrzymka „stała się zwy-cięstwem Kościoła i społeczeń-stwa”. I deklarowała: Słowa Papieżawypowiedziane w kolejnych mia-stach Pol ski składają się na pro-gram, program wyzwolenia człowie-ka i Ojczyzny spod dominacji zła

i niesprawiedliwego systemu. Do nasnależy realizacja solidarnościowychideałów: sprawiedliwości, demokra-cji, poszanowania praw ludzkich,pluralizmu społecznego i polityczne-go, suwerenności człowieka i Na -rodu.

Nie mogło również zabraknąćocen władz krajowych związku. 14 czerwca, w ostatnim dniu papie-skiej pielgrzymki, odniosła się doniej – we wspólnym oświadczeniu z Le chem Wałęsą – TymczasowaRada „Solidar ności”. – Nie żyjemyw kraju wolnym. Nie zawsze naszgłos może być słyszalny. Dlatego pa-pież mówił o nas i do nas, a także –jak sam to podkre ślił – za nas (…)W imieniu Kościoła katolickiego Jan

Paweł II określił również rolę, jakąw tym świecie odgrywa Solidarność(…) podkreślił, że Solidarność jestjuż nie tylko polską sprawą, że stałasię sprawą ludzi pracy na całymświecie, wszystkich walczących o wolność, godność i pra wo. Prze sła -nie Ojca Świętego zobowiązuje nasdo trwania, do ciągłego oporu prze-ciw zniewoleniu, do nieustępliwegodążenia do wolności. Jest dla nasźródłem otuchy i nadziei – napisano.

Z kolei w imieniu członków i sympatyków Solidarności Walczą -cej Ja nowi Pawłowi II za „pielgrzy-

mowanie w Ojczyźnie”, a szczegól-nie „za solidarność z Solidarnością”,dziękowali Kornel Morawiecki i An -drzej Kołodziej. I stwierdzali: Słowoto [solidarność – GM], co podkreśli-łeś „musi iść przed walką”, ale onoteż „wyzwala walkę” – „o człowieka,o je go prawa, o dojrzały kształt życialudzkiego”. Utwierdzeni Twym, Oj -cze Święty, nauczaniem, temu słowu i tej walce obiecujemy wierność.

* Dr Grzegorz Majchrzak, pracownik BiuraBadań Historycznych IPN

28

biu

leTY

Nu

rzĘD

uD

OsP

raw

kOM

baT

aN

Tów

iO

sób

rePr

esjO

NO

wa

NYC

H

NR 6(354) CZERWIEC 2020

Zdjęcia udostępniło Narodowe Archiwum Cyfrowewww.nac.gov.pl

Jan Paweł II podkre-ślił, że Solidarność jestjuż nie tylko polskąsprawą, że stała sięsprawą ludzi pracy nacałym świecie, wszyst-kich walczących o wol-ność, godność i pra wo

Jan Paweł II modli się przy grobie ks. Jerzego Popiełuszki, 13 czerwca 1987 r. FOT. arCHwuM iPN

Page 29: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

Szef Urzędu do Spraw Kombatantów i osób re pre sjo no -wanych jan józef Kasprzyk spotkał się 18 czerwca2020 roku we wrocławiu z organizatorami i beneficjen-

tami akcji #Patriotyzmdzisiaj #PosiłekdlaKombatanta, projek-tu realizowanego dzięki wsparciu finansowemu Urzędu doSpraw Kombatantów i osób represjonowanych.

Podczas konferencji w dolnośląskim Urzędzie woje wódz -kim, na której obecni byli wojewoda dolnośląski jarosławobremski oraz wicewojewoda jarosław Kresa, organizatorzyakcji działający w Fundacji wspólnota Pokoleń zaprezentowalirealizację projektu #Patriotyzmdzisiaj #PosiłekdlaKombatanta,w szczególności proces przygotowywania posiłków, ich odbióri dystrybucję. Na spotkanie zostali zaproszeni również benefi-cjenci projektu, którzy dziękowali za wsparcie otrzymane przezśrodowisko kombatanckie w województwie dolnośląskim w trudnym czasie epidemii koronawirusa.

roman janik z wrocławskiego oddziału związku Sybirakówzwrócił się do zebranych słowami: – Jesteśmy z pokoleniamiędzy 80- a 100-latków. Dlatego bardzo dziękuję organizato-rom (…). Większość z nas jest samotna lub mieszkamy wedwoje starszych ludzi. Byliśmy zamknięci, jedyny kontakt odby-wał się przez okno albo balkon i trudno było nam organizowaćciepłe posiłki. Przez tę akcję uznaliśmy, że jeszcze nie jesteśmydla świata skreśleni.

Głos zabrał również jan józef Kasprzyk, który przekazał do- tację celową Urzędu do Spraw Kombatantów i osób re pre -sjonowanych na realizację akcji #Patriotyzmdzisiaj #PosiłekdlaKombatanta – jednego ze zwycięskich projektów, któreprzystąpiły do otwartego Konkursu ofert na świadczenie zadańopiekuńczych wykonywanych na rzecz środowiska komba-tanckiego w czasie epidemii.

– Bardzo się cieszę, że mogliśmy jako Urząd do SprawKombatantów i Osób Represjonowanych wesprzeć również fi-nansowo te akcje, realizowane chociażby tutaj, na DolnymŚląsku przez Fundację Wspólnota Pokoleń – dodał jan józefKasprzyk.

Projekt #Patriotyzmdzisiaj #PosiłekdlaKombatanta jestnieprzerwanie realizowany od 5 kwietnia 2020 roku na tereniewrocławia. Akcję prowadzi Fundacja wspólnota Pokoleń przywsparciu żołnierzy z 16. dolnośląskiej Brygady obrony Te -rytorialnej i kibiców ze Stowarzyszenia wielki Śląsk. w ciągu70 dni pandemii dostarczono pod 300 adresów we wrocławiui okolicach ponad 19 tys. ciepłych obiadów, przygotowywa-nych przez wrocławskie restauracje dla kombatantów.

Po uroczystości uczestnicy spotkania udali się na wrocław-ski cmentarz osobowicki, gdzie Szef UdSKior uczcił pierw-szego polskiego więźnia Auschwitz Stanisława ryniaka orazjerzego Stanisława woźniaka ps. Nowak, makara, jacek,Żmija, więźnia politycznego PrL, kierownika Urzędu do SprawKombatantów i osób represjonowanych w latach 2001–2002,a następnie złożył kwiaty przed pomnikiem ofiar TerroruKomunistycznego.

od początku ogłoszenia epidemii wirusa SArS-CoV-2 w Pol -sce zaczęto spontanicznie organizować akcje pomocy najbar-dziej potrzebującym, szczególnie żyjącym samotnie weteranom,polegające na robieniu zakupów, dostarczaniu środków ochronyosobistej, a także dowożeniu ciepłych posiłków, aby nie narażaćseniorów na dodatkowe ryzyko związane z możliwością zakaże-nia koronawirusem podczas wychodzenia z domu.

w uznaniu dla tych inicjatyw, szef Urzędu do Spraw Kom -batantów i osób represjonowanych postanowił dofinansowaćdziałalność organizacji najbardziej zaangażowanych w niesie-nie pomocy weteranom i 1 kwietnia 2020 roku ogłosił otwartyKonkurs ofert na świadczenie zadań opiekuńczych wykonywa-nych na rzecz środowiska kombatanckiego w związku z ogło-szonym stanem epidemii.

dotację UdSKior otrzymała Fundacja wspólnota Pokoleń, a także Stowarzyszenie „Paczka dla Bohatera”, Stowa rzy sze -nie zachowania Pamięci o Armii Krajowej, Fundacja PrzyjaźniPolsko-Izraelskiej, Stowarzyszenie Terapeutów, Fundacja im. Kazimierza wielkiego, Stowarzyszenie Łagierników Żołnie -rzy Armii Krajowej, związek harcerstwa rzeczypospolitej orazFundacja rosa.

Łączna kwota przekazana przez Urząd na ten cel to 1 milionzłotych.

Agnieszka Browarek

Pomoc kombatantom

FOT.

uDsk

iOr

NR 6(354) CZERWIEC 2020 29

biu

leTYNu

rzĘDu

DO

sPraw

kOM

baTa

NTó

wi

Osó

brePresjO

NO

wa

NYCH

Page 30: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

30 NR 6(354) CZERWIEC 2020

biu

leTY

Nu

rzĘD

uD

OsP

raw

kOM

baT

aN

Tów

iO

sób

rePr

esjO

NO

wa

NYC

H

FOT.

uDsk

iOr

(3)

Dobrze zasłużyliście się Ojczyźnie

Pożegnania

Kpt. Edmund Semrau(1926–2020)żołnierz 2. Szwadronu 1. Pułku Pancernego 1. Dywizji Pan -cernej, z którą przeszedł cały szlak bojowy, uczestnicząc w wal kach w Normandii, w bitwie pod Falaise i wyzwalaniuholenderskiej Bredy. 30 maja 2020 roku spoczął na cmenta-rzu parafialnym w rodzinnym Chełmnie.

Mjr Marian Słowiński(1919–2020) uczestniczył w wojnie obronnej Polski w 1939 roku i w ob -ronie Francji w 1940 roku. Jako dowódca czołgu w 1. Dy -wizji Pancernej wyzwalał Francję, Belgię i Holandię spodokupacji niemieckiej. Wraz z formacją gen. StanisławaMaczka przeszedł cały jej szlak bojowy od Normandii po nie-mieckie Wilhelmshaven. 5 czerwca 2020 roku spoczął w ro-dzinnym grobie na Cmentarzu Bródnowskim w Warszawie.

St. saper Roman Figiel(1926–2020)jako saper przeszedł cały szlak bojowy Dywizji na terenieFrancji, Belgii, Holandii i Niemiec. Uczestniczył w działa-niach zbrojnych od Caen, poprzez wyzwolenie Gandawy i Bredy, do zajęcia bazy w Wilhelmshaven. Po demobilizacjipozostał na emigracji w Holandii. Zmarł w Bredzie, w któ-rej mieszkał przez ostatnie 74 lata.

Na wieczną wartę odeszli mjr Marian Słowiński, kpt. Edmund Semrau i Roman Figiel, żoł-nierze 1. Dywizji Pancernej.– Istotą szlaku bojowego 1. Dywizji Pancernej był nie tylko marsz ku wolnej Polsce, lecz także

przywracanie świata wartości, które wraz z wybuchem II wojny światowej zostały podeptane przez nie-miecką III Rzeszę. Żołnierze gen. Stanisława Maczka, którzy przemaszerowali od Normandii po Wilhelm - shaven, brali udział w tej ostatniej w dziejach krucjacie dobra w walce ze złem. Walczyli o te samewartości, co rycerze krzyżowi: o Europę zbudowaną na fundamencie wartości chrześcijańskich i łaciń-skich – podkreślił szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych żegnając bohaterów.

Page 31: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca
Page 32: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

„Ostatnia Zbiórka”, uroczystości upamiętniające rozwiązanie OddziałuWydzielonego Wojska Polskiego, dowodzonego przez mjr. Henryka Dobrzańskiego ps. Hubal, Bobrowniki i Stanowiska k. Dobromierza, 21 czerwca 2020 r.

FOT.

uDsk

iOr

(5)

Page 33: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

NR 6(354) CZERWIEC 2020 1

80 lat od walkmarynarzy polskich i strzelców podhalańskich w Norwegii

Bogusław Nizieński

Page 34: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

Przegrana wojna obronna Polski 1939 roku to nie był „Finis Poloniae”*

6 października 1939 roku ustały na ziemi polskiej walkitoczone w wojnie obronnej przez wojska polskie z siłamiwrażymi niemieckich i sowieckich agresorów. Nie ozna-czało to jednak, że armia polska nie podejmie dalszychdziałań zbrojnych wymierzonych w odwiecznych wro-gów, którzy rozszarpali raz jeszcze ciało naszej Ojczyzny.Naród polski i jego siły zbrojne nie złożyli bowiem broni.Do walk stanął zaczątek podziemnej armii zbrojnej,jakim był pierwszy oddział partyzancki mjr. HenrykaDo brzań skiego „Hubala”, stanęła powstająca w krajuwojskowa i cywilna konspiracja, stanęły odbudowującesię na ziemi francuskiej polskie siły zbrojne. To tam, doFrancji, dotarły poprzez Wielką Brytanię okręty PolskiejMarynarki Wojennej, dotarły drobne resztki polskich lą-dowych sił zbrojnych, a przede wszystkim przeniknęłytysiące młodych Polaków, aby na obcej ziemi, ale podpolskim dowództwem, stanąć do walki zbrojnej z nie-mieckim i sowieckim wrogiem.

Jako pierwsi stanęli do niej w kwietniu 1940 roku nawodach południowej części Morza Norweskiego mary-narze Polskiej Marynarki Wojennej, służący na okręciepodwodnym ORP „Orzeł”, niszczycielach ORP „Błyska -wica”, „Burza”, „Grom” oraz statku floty handlowej„Chrobry”, który został przejęty do służby w alianckichsiłach morskich. Okręty te wespół z okrętami naszychsojuszników stanowiły odpowiedź na obecność niemiec-kiej Kriegsmarine na wodach norweskich, co było zwią-zane z rozpoczęciem wiosną 1940 roku przez hitlerow-

skie Niemcy przygotowań do inwazji w Nor wegii. Celemjej było opanowanie portów północno-norweskich,wśród nich portu Narwik, oraz zabezpieczenie biegnącejstąd na wschód, ku granicy ze Szwecją, linii kolejowej.Była ona wykorzystywana do przewozu ze Szwecji doNiemiec, po przeładunku w Narwiku, drogocennej dlaNiemców rudy żelaznej, dobywanej w szwedz kiej miejs-cowości Kiruna. Przewidziane do działań w Norwegii siłyniemieckie miały – jak planowano – liczyć około 150 tys.żołnierzy i składać się z jedenastu dywizji piechoty i dwóch dywizji górskich.

Stan sił zbrojnych Norwegii w przededniu inwazji niemieckiej

Licząca przed wybuchem II wojny światowej 3 milionyludności Norwegia dysponowała bardzo słabą siłą zbroj-ną. Siły lądowe liczyły zaledwie 1900 oficerów i 12 tys.szeregowych zorganizowanych w sześciu dywizjach pie-choty. Liczba żołnierzy na wypadek inwazji miała wzros-nąć do 17,5 tys., zaś po ogłoszeniu mobilizacji, której jednaknie przeprowadzono, do 100 tys. Lotnictwo norweskieskła dało się ze 115 przestarzałych technicznie samo lo -tów, a stan marynarki wojennej wynosił 1450 ma ryna rzy.Były nimi cztery okręty obrony wybrzeża, dwa stawiaczemin, dziewięć niszczycieli, dziewięć okrętów podwodnychoraz jednostki patrolowe i kutry torpedowe.1

Walki okrętów Polskiej Marynarki Wojennej z niemiecką Kriegsmarine na wodach u wybrzeżyNorwegii

W nocy z 2 na 3 kwietnia 1940 roku wyruszyły z portówniemieckich pierwsze transporty morskie, kierując się kubrzegom Norwegii. Polski okręt ORP „Orzeł” wchodzą-cy w skład zespołu 19 alianckich okrętów podwodnych,8 kwietnia wykrył wśród nich płynącą bez bandery obcąjednostkę morską. Została ona zidentyfikowana jako nie-miecki okręt transportowy „Rio de Janeiro”. Kiedy do-wództwo tego okrętu nie zastosowało się do nadanychmu sygnałów ostrzegawczych, został zatopiony dwiematorpedami wystrzelonymi z „Orła”. Bezsporne okazałosię, że storpedowany okręt przewoził niemieckich żoł-nierzy, o czym świadczyły ich trupy w mundurachWehrmachtu pływające po wodzie oraz ranni żołnierzewyłowieni z morza przez norweskich rybaków. ORP

NR 6(354) CZERWIEC 20202

* „Koniec Polski”.1 Witold Biegański: „Narwik”, Krajowa Agencja Wydawnicza RSW „Prasa, Książka, Ruch”, Rozdział I (strony bez numeracji).

M/S Chrobry, polski statek handlowy służący w alianckich siłach morskichFot. Narodowe archiwum cyFrowe (www.Nac.gov.pl)

Page 35: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

„Orzeł” służył Polsce jeszcze tylko przez dwa miesiące.8 czerwca 1940 roku został bowiem wraz z marynarzamizatopiony przez Niemców na Morzu Północnym na wy-sokości norweskiej miejscowości Kristiansand.2

Oprócz okrętu podwodnego ORP „Orzeł” do działańna Morzu Norweskim został także zaangażowany

w kwietniu 1940 roku dywizjon polskich niszczycieli w sile: ORP „Błyskawica”, ORP „Burza” i ORP „Grom”.Od września 1939 roku do kwietnia 1940 roku okrętyte, które z chwilą wybuchu wojny przypłynęły do Wiel -kiej Brytanii i pełniły służbę na wodach otaczających topaństwo, a nawet i u brzegów Niemiec, zostały skierowa-ne do działań wojennych na wody południowej, a następ-nie północnej Norwegii. W ramach tej służby dywizjonpolski został wcielony do brytyjskiego zespołu niszczy-cieli, a patrolując wybrzeże norweskie i walcząc w rejoniemiasta i portu Narwik oraz portu Harstad (mapa nr 1),zadawał Niemcom dotkliwe straty w ludziach.

Jeden z okrętów polskiego dywizjonu ORP „Grom” –4 maja 1940 roku w godzinach porannych oczekując nie-ruchomo na dokonywaną zmianę wachty – został na wo-dach norweskiego fiordu Ofot, naprzeciwko wejścia doRombaksfjordu (mapy nr 3 i 6) zaatakowany przez poje-dynczy niemiecki samolot bombowy Heinkel He 111

wiązką kilku bomb zrzuconych z wysokości ok. dwóchtysięcy metrów. Dwie z nich trafiły w śródokręcie„Groma”, powodując jego przełamanie na dwie części i zatonięcie w ciągu 2–3 minut. Śmierć poniosło 59 ma-rynarzy, w tym jeden oficer, 25 podoficerów i 33 szere-gowych marynarzy, natomiast ranne zostały 24 osoby, w tym jeden oficer; uratowało się zaś 17 oficerów oraz37 podoficerów i szeregowych marynarzy (razem 154 oso -by), jakkolwiek do nich, jako rozbitków, Niemcy otwo-rzyli ogień z karabinu maszynowego umieszczonego nałodzi patrolowej.3 Po zatonięciu „Groma” pozostałe dwaniszczyciele z polskiego dywizjonu (ORP „Błyska wica”

NR 6(354) CZERWIEC 2020 3

MAPA 1: Schemat organizacyjny Samodzielnej Brygady StrzelcówPodhalańskich

MAPA 2: Ogólny przebieg kampanii norweskiej w 1940 roku

2 W. Biegański: „Polacy w bitwie o Narwik”, Wydawnictwo Interpress, Warszawa 1971, Wydanie II, s. 20, 21, 101; Jan Meysztowicz: „Polacy w bitwie o Narwik 1940”, Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej 1968, s. 34.

3 Tadeusz Kondracki: „Dramat pod Narwikiem. 80. rocznica zatonięcia niszczyciela ORP „Grom”. Biuletyn Informacyjny. Miesięcznik Światowego ZwiązkuŻołnierzy Armii Krajowej, kwiecień 2020, Nr 04, s. 54–56; W. Biegański: „Polacy w bitwie...”, s. 47, 48; J. Meysztowicz: „Polacy...”, s. 66.

Page 36: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

i ORP „Burza”) zostały odwołane do dalszej służby w dniu 10 maja 1940 roku do Wielkiej Brytanii.

Zatonięcie ORP „Grom” i ORP „Orzeł” to nie były je-dyne straty, jakie poniosła flota polska u wybrzeży nor-weskich. 17 maja 1940 roku został zatopiony bombamiprzez niemiecką Luftwaffe polski statek handlowy„Chrobry”, który przewoził na swoich pokładach bata-lion gwardii irlandzkiej oraz wiózł z Norwegii pocztę odpolskich żołnierzy walczących tam w tym czasie.4

Inwazja Niemiec na Danię i Norwegię

W kwietniu 1940 roku zmienił się obraz działań wojen-nych wokół wybrzeży norweskich. Do walk wkroczyłybowiem niemieckie siły lądowe. 9 kwietnia niemieckiXXXI Korpus Armijny przekroczył granicę III Rzeszy z Danią, spadochroniarze niemieccy zajęli wszystkie lot-niska duńskie, a jednocześnie niemieckie desanty mor-skie wylądowały na duńskiej wyspie Zelandii. W takiejto sytuacji rząd duński skapitulował, nie podejmującwalki z hitlerowskimi Niemcami. Tego samego dnia, 9 kwietnia, Niemcy wylądowali również w Norwegii,opanowując cztery największe porty norweskie: Oslo,Bergen, Trondheim i Narwik (mapa nr 1) oraz większośćnorweskich ośrodków mobilizacyjnych, umacniając się w wielu punktach wzdłuż wybrzeża od Oslo po Narwik,mimo wręcz zaciekłego oporu, jaki stawiły norweskiesiły zbrojne. Po wykonaniu przez Wehrmacht desantumorskiego na wybrzeże norweskie rząd Norwegii, pro-klamując walkę z Hitlerem, zwrócił się do mocarstw za-chodnich o pomoc militarną i wsparcie moralne.

W odpowiedzi na ten apel wojska państw sprzymie-rzonych (oddziały francuskie i brytyjskie) wylądowałymiędzy 14 a 19 kwietnia w trzech portach norweskich:Harstat, Namsos i Andalsnes (mapa nr 1), tworząc dwarejony działań: jeden w środkowej i jeden w północnejNorwegii. W wyniku stoczonych walk wojska alianckiezostały jednak zmuszone pod osłoną nocy z 1 na 2 majai z 2 na 3 maja do wycofania się ze środkowej Norwegii,koncentrując swój cały wysiłek bojowy na mieście i por-cie Narwik, ale ten został oddany na skutek zdrady nor-

weskiego pułkownika, dowódcy garnizonu, Niemcombez walki. W ręce niemieckiej dywizji górskiej dostałysię magazyny wojskowe dobrze zaopatrzone w broń,amunicję, odzież i żywność, a oddziały 6. norweskiej dy-wizji piechoty zostały zepchnięte z rejonu Narwiku doodległej o 34 kilometry granicy ze Szwecją.5 W tym cza-sie, jako wzmocnienie alianckich sił zbrojnych do walki z Niemcami w Norwegii, płynęła już tam polska Sa -modzielna Brygada Strzelców Podhalańskich.

Utworzenie Samodzielnej Brygady StrzelcówPodhalańskich, jej struktura organizacyjna i obsada stanowisk dowódczych

Rozkaz o utworzeniu Samodzielnej Brygady StrzelcówPodhalańskich został wydany 9 lutego 1940 roku. Utwo -rzono ją we Francji, m.in. w ośrodku szkoleniowym woj-ska francuskiego w Coëtquidan ze składu formującychsię tam 1. i 2. polskich dywizji piechoty. Dowództwopierwszej z nich wydzieliło na potrzeby nowej jednostkidrugie bataliony z 1., 2. i 3. pułków piechoty, natomiast2. dywizja przeznaczyła na ten cel niepełny 4. batalion.Nowo powstałej jednostce nadano nazwę SamodzielnejBrygady Strzelców Podhalańskich (SBSP). Nazwa ta na-wiązywała do tradycji sześciu pułków strzelców podha-

NR 6(354) CZERWIEC 20204

Uroczystość wręczenia sztandaru Samodzielnej Brygadzie StrzelcówPodhalańskich. Generał Władysław Sikorski wręcza sztandar płk. ZygmuntowiBohuszowi-Szyszce (z prawej), 10 kwietnia 1940 r. Fot. Narodowe archiwum cyFrowe

(www.Nac.gov.pl)

4 Władysław Dec: „Narwik i Falaise”, Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, Warszawa 1981, Wydanie IV, s. 64, 65; inaczej W. Biegański w: „Polacy w bitwie...”, s. 51 (wg tego autora „Chrobry” przewoził oddziały 24. brytyjskiej brygady gwardii, a „zbombardowany przez lotnictwo niemieckiezatonął 15 V 1940 r. w drodze do Bodø”); J. Meysztowicz: „Polacy...”, s. 83, 84 (wg tego autora „Gwardia Irlandzka odpłynęła 14 maja na „Chrobrym”(...), po paru godzinach nadleciały trzy Heinkle, bomby trafiły w sam środek statku, zabijając – z wyjątkiem pełniących służbę na pokładzie – wszystkichoficerów zebranych wtedy właśnie w jadalni. Na tonącym „Chrobrym” wybuchł pożar (...); uratowano pozostałą przy życiu załogę i 694 szeregowych”).

5 W. Biegański: „Polacy w bitwie...”, s. 25, 26, 27; W. Dec: „Narwik...”, s. 67; J. Meysztowicz: „Polacy...”, s. 40.

Page 37: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

lańskich w przedwojennej armii polskiej i ich bohater-skich walk w Kampanii Wrześniowej.6

Powstanie Brygady związane było z sytuacją politycz-ną, jaka zaistniała w Europie poprzez zaatakowanieFinlandii przez ZSRR. Dało to początek pięciomiesięcz-nej wojnie pomiędzy tymi państwami. Ówczesny Na -czelny Wódz, a zarazem premier rządu polskiego nauchodźstwie gen. Władysław Sikorski zaczął rozważaćmożliwość utworzenia polskiego korpusu ekspedycyjne-go i skierowania go na pomoc do Finlandii. 25 stycznia1940 roku, na wniosek gen. Sikorskiego, Rada Ministrów

Rzeczypospolitej Polskiej wyraziła zgodę na wysłanie ta-kiej polskiej jednostki do Finlandii w składzie międzyna-rodowej brygady ochotniczej, wespół z ochotniczymibrygadami Francji i Kanady. 5 lutego Najwyższa RadaWojenna Aliantów podjęła decyzję o wysłaniu alianckie-go korpusu ekspedycyjnego z pomocą dla Finlandii.

To zadecydowało o utworzeniu SBSP, która miała 15 marca 1940 roku wyruszyć na front sowiecko-fiński,do czego jednak nie doszło, gdyż trzy dni wcześniej wal-czące strony zawarły rozejm.7 W tej więc sytuacji i poniespodziewanym 9 kwietnia 1940 roku najeździe nie-mieckim na Danię i Norwegię SBSP została włączona w skład alianckich sił ekspedycyjnych, które w kwietniu1940 roku pośpieszyły na pomoc Norwegii. DowódcąBrygady został płk Zygmunt Bohusz-Szyszko, awanso-wany w kilka dni później do stopnia generała brygady, zaś szefem sztabu został ppłk dypl. Wacław Kamionko.

Brygada, według wzoru francuskiego, została podzielonana dwie półbrygady. Dowódcami półbrygad i wchodzą-cych w ich skład batalionów byli: 1. półbrygady płk dypl.Benedykt Chłusewicz, 2. półbrygady ppłk Józef Koby -łecki, zaś dowódcami batalionów: mjr dypl. WacławKobyliński (pierwszego), ppłk dypl. Władysław Dec(drugiego), ppłk dypl. Michał Maćkowski (trzeciego) i mjr Arnold Jaskowski (czwartego). W dniu zaokręto-

NR 6(354) CZERWIEC 2020 5

9 kwietnia 1940 roku po najeździe niemieckim na Danię i Norwegię SBSPzostała włączona w skład alianckich sił ekspedycyjnych i pośpieszyła na pomoc Norwegii Fot. Narodowe archiwum cyFrowe (www.Nac.gov.pl)

6 Pułki Strzelców Podhalańskich stacjonowały przed wybuchem II wojny światowej w następujących miejscowościach: 1. PSP w Nowym Sączu, 2-gi w Sanoku, 3-ci w Bielsku-Białej (III baon na Śląsku Zaolziańskim w Boguminie), 4-ty w Cieszynie, 5-ty w Przemyślu, 6-ty w Samborze (II baon w Dro-hobyczu) – w: „Rocznik Oficerski 1939 r. ”.

7 Zbigniew Wawer: „Samodzielna Brygada Strzelców Podhalańskich”, „Kombatant”. Biuletyn Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych,Nr 3, Marzec 2020, s. 11; W. Dec: „Narwik...”, s. 37, 40, 41; J. Meysztowicz: „Polacy...”, s. 18.

Page 38: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

wania przed rejsem do Norwegii Brygada liczyła: 182 ofi-cerów, 45 podchorążych, 742 podoficerów i 3809 sze-regowców, razem zatem 4778 żołnierzy, którzy rekruto-wali się z uchodźców z Polski, emigrantów z Francji i ochotników z innych krajów. Kadrę dowódczą tworzyli w większości oficerowie, którzy przedostali się doFrancji z kraju.8

Transport morski Brygady do północnychportów norweskich

Zaokrętowanie Brygady na trzy francuskie krążownikidokonane zostało w dniu 23 kwietnia 1940 roku we fran-cuskim porcie Brest, a jej rejs do Norwegii, w konwojuutworzonym przez francuskie niszczyciele, rozpoczął sięw nocy z 23 na 24 kwietnia. O północy z 3 na 4 majakonwój przekroczył Północne Koło Podbiegu nowe, ściga-ny przez niemieckie łodzie podwodne, następnie 5 ma-ja podpłynął w pobliże docelowego portu rybackiegoTromsø, ale z wyładowania z niego Brygady musiano zre-zygnować z obawy na możliwość ściągnięcia tam nie-mieckiej Luftwaffe i zbombardowania portu. Do Tromsøschronił się bowiem przed Niemcami król Nor wegiiHaakon VII wraz z rządem, parlamentem i korpusem dy-

plomatycznym. W tej sytuacji Brygada na pokładachfrancuskich krążowników wycofała się na Morze Nor -weskie, „błąkając” się na nim przez dwie doby, abywreszcie 7 maja, po trwającym czternaście dni rejsie,wpłynąć do norweskiego portu Harstad na wyspieHinnøya na płn. zach. od Narwiku (mapa nr 1).9

Strzelcy podhalańscy na ziemi norweskiej(rejony zakwaterowania, warunki klimatyczne,partnerzy w Północno-Zachodnim Korpusie Ekspedycyjnym)

Pierwsi strzelcy podhalańscy zeszli na ląd norweski w nocy z 7 na 8 maja. Dotarli tam kutrami rybackimi,do których wyokrętowali się na wodzie, gdzie zatrzymałysię francuskie okręty. Kutry poza ludźmi dowiozły takżesprzęt i materiały do portu Harstad położonego na wys -pie Hinnøya na płn. zach. od Narwiku (mapa nr 1).Wyładunek trwał do godzin przedpołudniowych 8 maja,przerywany częstymi nalotami lotnictwa niemieckiego.Po zakończeniu rozładunku dowództwo brygady, do-wództwo 1. półbrygady oraz bataliony I i II przeszły mar-szem pieszym w głąb wyspy i tam obsadziły: batalion Izachodnie jej wybrzeże, batalion II wybrzeże wschodnie.Batalion III został natomiast przeładowany w porcie

NR 6(354) CZERWIEC 20206

MAPA 3: Desant sił alianckich w dniach 11–15 maja 1940 r.

8 W. Biegański: „Polacy w bitwie...”, s. 37, 38.9 W. Biegański: „Polacy w bitwie...”, s. 42; J. Meysztowicz: „Polacy...”, s. 63, 64.

Page 39: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

Harstad na dwa brytyjskie niszczyciele i przewieziony doportu rybackiego Ballangen na płd. zach. od Narwiku, zaśbatalion IV wraz z dowództwem z 2. półbrygady po wy-ładowaniu skierowano do portu Salangen na północ odNarwiku.

Po wylądowaniu strzelcy znaleźli się w nowych dlanich warunkach klimatycznych. Narwik leży bowiem napółnoc od Koła Podbiegunowego, co klimatycznie ozna-cza bardzo długą, surową i bezsłoneczną zimę (dużo śnie-gu i mróz przeciętnie do minus 15 °C) oraz lato trwającetylko od końca maja do drugiej połowy lipca. Stąd też,gdy strzelcy wylądowali w rejonie Narwiku, dziesięcio-tysięcznego miasta poza Kołem Podbiegunowym, to za-stali tam ziemię jeszcze pod pokrywą śnieżną głębokościmiejscami nawet do dwóch metrów, a gdy przyszływkrótce roztopy wiosenne, to z kolei doliny zamieniłysię w mokradła. W dodatku strzelcom przyszło walczyć

wśród stromych, pozbawionych roślinności zboczy,szczytów pokrytych lodowcami, dolin wypełnionychżwirem kamiennym i górskimi potokami oraz pomiędzywzgórzami sięgającymi wysokości nawet do 750 metrów.Były to więc warunki, które uniemożliwiały okopywaniesię lub krycie przed nieprzyjacielem.

Organizacyjnie Brygada Podhalańska weszła w składPółnocno-Zachodniego Korpusu Ekspedycyjnego, w któ-rym już wcześniej znalazły się: 1. francuska dywizja lekkastrzelców, 24. brytyjska brygada gwardii, 13. półbrygadaLegii Cudzoziemskiej oraz 27. półbrygada strzelców alpejskich. W skład Korpusu nie wchodziły, ale współ-działały z nim oddziały 6. norweskiej dywizji piechoty.10

Ze względu na znaczne rozproszenie Brygady Pod -halańskiej w terenie, sięgające do ok. 70 km, nie była onaw tym momencie zdolna do wykonywania wielkichzadań. W związku z tym bataliony I i II prowadziły nawyspie Hinnøya jedynie akcję patrolową i realizowały za-dania osłonowe. Batalion III zluzował natomiast w Bal -langen baon Legii Cudzoziemskiej, pozostając na raziebez kontaktu z nieprzyjacielem, zaś batalion IV, skiero-wany kanałami do Salangen, ubezpieczał jedynie dwa

spośród licznych fiordów norweskich (Sag, Salangen)przed niemieckimi desantami zarówno morskimi, jak i z powietrza. Taki stan rzeczy trwał do wieczora 11 maja.

Marsz II batalionu z Lenvik do Bjerkvik

II batalion ppłk. Deca został wieczorem 11 maja załado-wany w Harstad na 22 kutry rybackie i przewiezionynocą z 11 na 12 maja przez fiordy Ofot i Bogen do dwóchsąsiadujących ze sobą miejscowości Lenvik i Ostervik(mapa nr 3). W następną noc batalion odbył 20-kilomet-rowy marsz po zasypanym śniegiem trakcie z Len vik doBjerkvik (mapa nr 3). Marsz odbywał się w wyjątkowotrudnych warunkach stworzonych przez głęboki i top-niejący śnieg, w który zapadały się nogi żołnierzy. Ma -szerujący podtrzymywali się wzajemnie i wyciągali jedendrugiego z zasp śniegowych, opadając z sił. Trzeba byłozatem co 20 minut zmieniać pluton czołowy, przeciera-jący trasę, wobec czego strzelcy maszerowali w rytmie20 minut marszu i 20 minut odpoczynku.11 Mimo napot-

NR 6(354) CZERWIEC 2020 7

W dniu zaokrętowania przed rejsem do Norwegii Brygada liczyła 4778 żołnierzyrekrutujących się z uchodźców z Polski, emigrantów z Francji i ochotników z innych krajów Fot. Narodowe archiwum cyFrowe (www.Nac.gov.pl)

10 W. Biegański: „Polacy w bitwie...”, s. 41; W. Dec: „Narwik...”, s. 63.11 W. Dec: „Narwik...”, s. 65, 66; W. Biegański: „Polacy w bitwie...”, s. 52.

Fot.

Na

rod

ow

e a

rch

iwu

m c

yFro

we

(ww

w.N

ac.

go

v.pl

)

Page 40: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

kanych w czasie marszu trudności batalion dotarł jednakdo nakazanego mu celu, jakim była osada Bjerk vik, gdzie,ku swemu zdumieniu, zastał oddziały 1. francuskiej dy-wizji strzelców, którzy pomaszerowali inną aniżeli bata-lion podhalański drogą. 14 maja od rana pod oddziały II batalionu patrolowały szosę Bjerkvik-Öijord (mapa nr 3),staczając walki z niemieckim batalionem strzelców gór-skich, przedzierających się górami w stronę

Narwiku, spychając ich na wschód ku granicy szwedz-kiej. W tym samym dniu strzelcy z III batalionu, wyko-nując zadanie likwidowania niemieckich oddziałów spadochronowych, zaatakowali pod miejscowością For -så, położoną 15 km od rejonu ich zakwaterowania w Ballangen, niemiecki oddział spadochronowy, biorącdo niewoli 15 niemieckich spadochroniarzy, w tymdwóch oficerów. W ciągu następnych kilku dni doszło do podobnych akcji, w których również wzięto jeńców (w czasie walk w Norwegii strzelcy podhalańscy wzięlido niewoli łącznie 60 jeńców).12 W dniu 15 maja II ba-

talion otrzymał nowe zadanie, aby w dniu następnymzluzować Anglików walczących na półwyspie Ankenes(mapy nr 3 i 6).

W związku z tym nowym zadaniem strzelcy podhalań-scy załadowali się na 22 kutry rybackie i w nocy z 15 na16 maja zostali dowiezieni po wodach Herjangsfjordu i Ofotfjordu do Ankenes, tyle że na skutek nieporozu-mienia dowieziono ich do osady Ankenes, a nie do portu

o tej samej nazwie. Tymczasem osada obsadzona byłaprzez niemiecką kompanię strzelców górskich, którzyotworzyli zmasowany ogień do flotylli kutrów (na szczęścieniecelny), zmuszając ją do odwrotu.13 Flotylla kutrów

NR 6(354) CZERWIEC 20208

Defilada Samodzielnej Brygady Strzelców Podhalańskich. Widoczny m.in.płk B. Chłusewicz – dowódca 2. półbrygady Samodzielnej Brygady Strzelców Fot. Narodowe archiwum cyFrowe (www.Nac.gov.pl)

MAPA 4: Bój o „wzgórze Szaszkiewicza”

12 W. Biegański: „Polacy w bitwie...”, s. 55; Zb. Wawer: „Samodzielna Brygada...”, s. 14.13 W. Biegański: „Polacy w bitwie...”, s. 57, 58; inaczej W. Dec: „Narwik...”, s. 69, twierdząc, że brytyjski dowódca flotylli podpłynął pod port w Ankenes,

zamiast pod osadę Ankenes.

Page 41: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

zawróciła do portu rybackiego Skjomnes (mapa nr 6), poczym nadbrzeżną szosą strzelcy przemieścili się do rejo-nu Haakvik (mapa nr 6), gdzie 16 maja po południu zlu-zowali 2. batalion strzelców południowowalijskich podogniem niemieckiej broni maszynowej i moździerzy. Nasi strzelcy zluzowali nie tylko Walijczyków, ale 17 maja również francuski pododdział 12. batalionustrzelców alpejskich.

Walka o „wzgórze Szaszkiewicza”

W dalszej kolejności batalion II przejął pozycje obronnepo zluzowanych przez siebie oddziałach. Odcinek obron-ny batalionu rozciągał się prawie na przestrzeni pięciu kilometrów (mapa nr 4) i obejmował m.in. wzgórza 295i 405 oraz dwa inne nieoznaczone na mapach (mapa nr 6).Jedno z takich wzgórz obsadził dowodzony przez por. Szaszkiewicza pluton 3. kompanii. Na stąpiło to ok.godz. 17 w dniu 17 maja. Pluton Szaszkiewicza miał zasąsiadów: z lewa kompanię 1. i 3. II batalionu, z prawejkompanię 2. swojego batalionu oraz kompanię 2. I bata-lionu. Batalion ten został ściągnięty 15 maja z zachodnie-go wybrzeża wyspy Hinnøya do portu w Harstad, skądprzewieziono go kutrami rybackimi na półwysep An -kenes. 17 maja wieczorem batalion I zszedł z kutrów naprzystani w Skjomnes, a następnie przemieścił się na

wzgórze 677, które obsadził 2. kompanią (kompania 3.pozostała w odwodzie). Wystawione przez II batalion nawzgórzach placówki obronne zostały zaatakowane przezNiemców ogniem moździerzy i karabinów maszyno-wych, od którego poległo 4 strzelców por. Szasz kiewicza,a dwóch zostało rannych. Wymiana ognia na wzgórzachnie ustawała, zmuszając strzelców Szasz kie wicza doprzywarcia do ziemi, leżenia bez ruchu i tylko od czasudo czasu „odgryzania się” ogniem ckm-u. Ta wymiana

NR 6(354) CZERWIEC 2020 9

MAPA 5: Bitwa o Narwik

Fragment uroczystości wręczenia sztandaru. Na pierwszym planie poczet sztandarowy. Widoczni m.in.: prezydent RP Władysław Raczkiewicz, gen. Władysław Sikorski, mjr Jerzy Borkowski, ambasador Leon Noel, ambasador Howard Kennard, gen. L. Faury, gen. V. Denain Fot. Narodowe archiwum

cyFrowe (www.Nac.gov.pl)

Page 42: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

ognia trwała do nastania nocy (niestety całkiem jasnej),ale wtedy pluton por. Szaszkiewicza, zajmujący pozycjenajbliżej Niemców, został przygnieciony przez nich nawałą ognia. Z nastaniem dnia jeden z plutonów 3. kompanii II batalionu usiłował przyjść z pomocą plu-tonowi Szaszkiewicza, ale nie dopuścili do tego Niemcy,uruchamiając ogień z moździerzy i ckm-ów, co spowodo-wało załamanie się polskiego natarcia. Wznowiono jetym razem uderzeniem całej kompanii dowodzonejprzez rtm. Zamoyskiego, ale i jemu też nie udało się do-trzeć do plutonu por. Szaszkiewicza, na który waliły sięraz po raz niemieckie nawały ogniowe. W tej sytuacji zapadła decyzja jeszcze jednej próby dotarcia do pluto-nu, uzgodniona z gen. Bohuszem-Szyszką, który zjawiłsię na wzgórzu 295. Natarcie rozpoczęło się 18 maja o godz. 15.00, po prawie 24 godzinach, od kiedy plutonpor. Szaszkiewicza obsadził nakazane mu wzgórze. Doakcji z pomocą dla strzelców podhalańskich została włą-

czona również brytyjska półbateria haubic, aby dać dlawalczących Polaków dobrą zasłonę dymną. Natarcie za-kończyło się powodzeniem, do czego przyczynił się ogieńz czterech moździerzy, ośmiu ckm-ów i dwóch haubic.Przy takiej osłonie ogniowej drużyny plutonu por. Szasz -kiewicza spokojnie, małymi grupkami i krótkimi skoka-mi odskakiwały ze wzgórza w tył, wynosząc przy tympięciu rannych. Na wzgórzu, które zostało nazwane„wzgórzem Szaszkiewicza”, pozostało jedynie pięciu za-bitych. O godz. 22.00 pluton znalazł się już w odwo-

dzie 3. kompanii. Straty w walkach plutonu od 17 maja godz. 17.00 do 18 maja godz. 22.00 wyniosły pięciu zabitych i 11 rannych.14

Natarcie na Narwik

W sześć dni po boju o „wzgórze Szaszkiewicza”, a nacztery dni przed bitwą o Narwik, 24 maja, zapadła w Londynie decyzja o ewakuacji wojsk alianckich z Nor -wegii. Zapadła ona w bardzo niekorzystnej dla aliantówsytuacji wojennej. 10 maja Niemcy wkroczyli bowiemdo Holandii, Belgii i Luksemburga. Holandia skapitulo-wała 15 maja, w tym samym czasie, mimo wprowadzenia

do Belgii wojsk francusko-angielskich, Niemcy zdążylijuż przełamać opór Belgów i podchodzili pod Brukselę,jak również przerwali front francuski nad Mozą, docho-dząc 18 maja do źródeł rzek Sambre i Oise, a 23 majaopanowali Boulogne i Amiens. W dodatku wojska nie-mieckie, przełamawszy opór aliantów w rejonie Namsosw Norwegii (mapa nr 1), zajęły 22 maja odległy o 300 kilometrów w linii powietrznej na południe odNarwiku port Mo i – jak oceniano – powinny dotrzeć doNarwiku około 10 czerwca. Ewakuacja wojsk sprzymie-rzonych miała być przeprowadzona w tajemnicy przedNorwegami. Dowodzący Północno-Zachodnim Korpu -sem Ekspedycyjnym francuski generał Bethouart nie wy-raził na to zgody, w związku z czym zadecydowano, żenajpierw wojska aliantów rozbiją zgrupowanie wojsk nie-mieckich w rejonie Narwiku, odrzucając je ku Szwecji,

NR 6(354) CZERWIEC 202010

ORP „Orzeł” został zatopiony przez Niemców wraz z marynarzami 8 czerwca1940 roku na Morzu Północnym na wysokości norweskiej miejscowościKristiansand. Fotografia wykonana 10 lutego 1939 r. Fot. Narodowe archiwum cyFrowe

(www.Nac.gov.pl)

ORP „Grom” został zbombardowany 4 maja 1940 r. Fot. Narodowe archiwum cyFrowe (www.Nac.gov.pl)

14 W. Biegański: „Polacy w bitwie...”, s. 61–65; W. Dec: „Narwik...”, s. 70–79; Zb. Wawer: „Samodzielna Brygada...”, s. 14; J. Meysztowicz: „Polacy...”, s. 85–90 (wg Meysztowicza w walkach o wzgórze Szaszkiewicza rannych zostało 21 strzelców).

Page 43: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

i wtedy dopiero powiadomią Norwegów o decyzji w przedmiocie ewakuacji podjętej w Londynie. Tak teżsię stało. 1 czerwca został o decyzji zawiadomiony rządnorweski, natomiast 8 czerwca dowództwo wojsk nor-weskich.

Co tyczy się natomiast terminu natarcia alianckiegona Narwik, to został on ostatecznie ustalony na dzień 28 maja, godzina zero. Natarcie poprzedziło półgodzinneprzygotowanie artyleryjskie przed północą z 27 na

28 maja w wykonaniu artylerii z sześciu krążowników i sześciu alianckich niszczycieli oraz artylerii polowej.Ogień z połowy artylerii okrętowej został ześrodkowanyna plażach między miejscowościami Orneset i Fornesetna południowym brzegu Rombaksfjordu (mapy nr 5 i 6).To tam miał wylądować i wylądował z Öijordu na pan-cernych barkach desant pierwszej fali 13. półbrygadyLegii Cudzoziemskiej w sile około 300 legionistów, usa-dawiając się na przyczółku pod Orneset. Na nim też lą-dowały pod silnym ogniem niemieckim dalsze podod-

działy Legii oraz francuskiej 1. lekkiej dywizji strzelców,ponosząc dotkliwe straty w ludziach. Z godzinnym opóź-nieniem wylądował na sąsiedniej plaży desant batalionunorweskiego 15. pułku piechoty, zajmując jednak tylkowąski pas terenu przybrzeżnego. Próby rozszerzeniautworzonych przyczółków nie powiodły się. Zaważyła natym sytuacja, jaka powstała po odlocie znad pola walkipo – zgodnie z planem – czterech godzinach pracy bry-tyjskich myśliwców na ich lotnisko. Nad portem zapano-

wała z fatalnymi dla aliantów skutkami niemieckaLuftwaffe. W walkach na ziemi Niemcy również odzys-kali inicjatywę, ostrzeliwując ze wzgórza 457 (mapa nr 6)ogniem z broni maszynowej i moździerzy alianckie od-działy desantowe, które zajęły pozycje w rejonie przy-czółków Orneset i Forneset. Na wzgórze to natarły od-działy 13. półbrygady Legii, ale natarcie załamało się z dużymi dla nich stratami. Po siedmiu godzinach walksytuacja obydwu batalionów Legii w rejonie Ornesetstała się krytyczna i jako taka utrzymywała się w dal-szych godzinach walki. Dopiero ponowne natarcie na

NR 6(354) CZERWIEC 2020 11

MAPA 6: Natarcie na Narwik i Ankenes

Page 44: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

wzgórze 457 zmieniło sytuację. Mimo ciężkich strat ba-taliony Legii zdobyły wzgórze, odzyskały przyczółekOrneset, a przede wszystkim odzyskały inicjatywę, a topozwoliło zgrupowaniu Legii, po ciężkiej i krwawejwalce 28 maja o godz. 22.00 zdobyć Narwik. Wówczasdo miasta wszedł norweski 15 pp i tam już pozostał.

Boje Polaków

Udział Brygady Podhalańskiej w walkach o Narwik za-czął się 27 maja o godz. 23.30 od przygotowania artyle-ryjskiego w wykonaniu francuskiej baterii polowej, którapołożyła ogień na zajęte przez Niemców wzgórza 643 i 773. O godz. 0.01 w dniu 28 maja ruszyły w bój kom-panie I batalionu mjr. Kobylińskiego. Kompania 1. w ciągu kil ku minut posunęła się ok. 200 metrów, alewpadła pod intensywny, skuteczny ogień niemieckichckm-ów i moździerzy, który ją zatrzymał. Dopiero ogieńfrancuskiej baterii artylerii polowej i własnych moździe-rzy spowodował, że kompania 1-sza zaczęła się posuwaćku wzgórzu 643, zdobywając je po dwu i półgodzinnejwalce. Znacznie trudniej poszło kompanii zdobywaniewzgórza 650, któ re zajęła dopiero 28 maja pod wieczór.Na wzgórze 650, poza kompanią 1., natarła równieżkompania 3. I batalionu, ale dostawszy się pod bardzosilny ogień niemiecki, zaległa pole przed wzgórzem i przetrwała na nim do godzin popołudniowych. Wzgórze773 kompania 3. zdobyła dopiero późnym wieczorem 28 maja. Dowódca I batalionu, po otrzymaniu rozkazuenergicznego maszerowania na osadę Beisfjord, rzucił naten kierunek swoją kompanię 1., która o północy z 28 na29 maja, na skutek zmęczenia, zatrzymała się na odpo-czynek, zamiast przeć dalej na osadę Beisfjord. Było to o tyle ważne, że z Narwiku przez Beisfjord i dalej naSildvik wycofywały się oddziały niemieckich strzelcówgórskich z Narwiku i okolic. Niemcy opuścili Beisfjord29 maja o godz. 5.00 nad ranem, a w godzinę późniejweszła tam 1. kompania I batalionu. Cały batalion zebrałsię tam dopiero w południe, a pościg za Niemcami roz-począł się po trzech godzinach, kiedy odeszli już oni naSildvik (mapa nr 6). Podczas gdy batalion I, a z nim gruparozpoznawcza wydzielona z 1. kompanii batalionu IV na-cierali na kierunku wschód, to batalion II ppłk. Deca na-cierał na kierunku północnym. Zaczęło się tak, jak na in-nych odcinkach – od przygotowania artyleryjskiego. Odgodz. 23.30 w dniu 27 ma ja trzy krążowniki i trzy nisz-czyciele alianckie przez pół godziny ostrzeliwały z działzbocza wzgórza 295, zabudowania Narwiku i Fagernes

oraz drewniane domki w Ankenes (mapa nr 6). Tuż popółnocy, kiedy ustał ogień artyleryjski, a zastąpił go ogieńpolskich cmk-ów i moździerzy, rozpoczęła natarcie naAnkenes 3. kompania II batalionu. O godz. 0.20 dnia 28 maja ruszyła 1. kompania tego batalionu, ale już poparu skokach grupki strzelców dostały się pod ogieńckm-ów ukrytych za kamiennym wałem, od któregopadli zabici i ranni. W tej sytuacji natarcie zamarło, aby

jednak po chwili ruszyć znowu w kierunku wzgórz 295,przy bardzo wolnym tempie natarcia z powodu ognianiemieckiego, pod jaki się dostała.

O godzinie drugiej 28 maja ruszyła do natarcia 2. kom-pania, ale jej uzysk na terenie był niewielki. W ciągu go-dziny kompania przebyła zaledwie ok. 300 metrów, bona tyle pozwalał ogień niemieckich strzelców górskich.Wehrmacht prowadził go z tzw. „fasolki”, tej częściwzgórza 295, która 17 i 18 maja sąsiadowała ze „wzgó-rzem Szaszkiewicza”. Ogniem swoim Niemcy objęli nietylko 2. kompanię II batalionu, ale i leżącą naprzeciwko„fasolki” 3. kompanię IV batalionu, która również zostaławyznaczona do natarcia na wzgórze 295. Nacierająca w tym czasie na Ankenes 3. kompania II batalionu zaczę-ła podchodzić w pobliże, do ruin pierwszych domków w Ankenes, gdy została gwałtownie ostrzelana od czoła

NR 6(354) CZERWIEC 202012

MAPA 7: Położenie SBSP podczas walk we Francji, 18 czerwca 1940 r.

Page 45: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

z niemieckich gniazd oporu mieszczących się w piwni-cach domów i ich ruinach, wraku statku leżącego tużprzy brzegu, a nawet i od tyłu. Kompania w nieładzie od-skoczyła w tył i zatrzymała się dopiero na skraju miejs-cowości Emmens (mapa nr 3), ale nie była już zdolna dodalszej walki. Niemcy, rozzuchwaleni cofaniem się 3. kompanii, przeszli z kolei do przeciwnatarcia i sztur-mem zdobyli czub wzgórza 295. Do wyparcia z niego

niemieckich strzelców górskich została wyznaczona 3. kompania IV batalionu. Jej patrole rozpoznały, że czubwzgórza jest obsadzony przez dwa plutony niemieckie z dwoma ckm-ami. Kompania, po podjęciu walki z Niem -cami o wzgórze 295, zdobyła je przed północą 28 maja.Niemcy stamtąd odskoczyli w zabudowania Ankenesu,ale z powodu silnej mgły nocna akcja pościgu za nimi zos-tała przerwana. Rano 29 maja zdobywcy wzgórza 295 zobaczyli tam pokiereszowane twarze i roztrzaskane kol-bami karabinów głowy swoich poległych kolegów.

Niemcy oszczędzili tylko zwłoki poległego na wzgórzukpt. Morenia.15 W tym czasie 2. kompania II batalionuswoimi trzema plutonami zajęła pozycje nad skalistymurwiskiem ponad domkami wsi Nyborg (mapa nr 6).Stamtąd kompania schodziła do Beisfjordu, ale poniosładuże straty, tracąc 10 zabitych i 15 rannych. Po dojściudo południowego brzegu Beisfjordu pod osadą Nyborgstrzelcy z kompanii dostrzegli odpływających przed nimi

wypełnionymi po brzegi łodziami niemieckich strzelcówgórskich, którzy starali się przedostać na przeciwległybrzeg fiordu do osady Fagernes, ale nie zdążyli. Do padłich ogień z dziesięciu ciężkich i ręcznych karabinów

NR 6(354) CZERWIEC 2020 13

Samodzielna Brygada Strzelców Podhalańskich w walkach w Norwegii straciła 97 strzelców, rany odniosło 189, do niewoli dostało się siedmiu, a 21 strzelców zostało uznanych za zaginionych Fot. Narodowe archiwum cyFrowe

(www.Nac.gov.pl)

15 Kapitan Aleksander Moreń przed 1939 r. oficer służby stałej w 3. pułku piechoty Legionów w garnizonie Jarosław, dowódca 8. kompanii tego pułku, w okresie służby w Samodzielnej Brygadzie Strzelców Podhalańskich dowódca 2. kompanii ckm II batalionu, kilkukrotnie b. pozytywnie oceniany przezdowódcę batalionu ppłk. dypl. Władysława Deca w jego książce „Narwik i Falaise” jako „bohaterski oficer”; ordynans kpt. Morenia wespół z dwomastrzelcami dwukrotnie w czasie walk na wzgórzu 295 poszukiwał ciała kapitana, ale bez rezultatu.

Fot.

Na

rod

ow

e a

rch

iwu

m c

yFro

we

(ww

w.N

ac.

go

v.pl

)

Page 46: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

maszynowych polskich strzelców, którzy zadali ciężkiestraty Niemcom. Utonęło w wodach fiordu 60 żołnierzyWehrmachtu, a uratowali się tylko ci, którzy skakali dowody, rzucali broń i płynęli z powrotem do Nyborga, abysię oddać do niewoli. Niemieckie junkersy, które się po-jawiły nad Nyborgiem, zrzuciły wprawdzie bomby, aleniecelnie, tak że kompania od bomb miała tylko dwóchrannych.

Bój o Narwik zakończył się jego zdobyciem po 22 go-dzinach walki, ale został okupiony ciężkimi stratami.Najcięższe poniosły obydwa bataliony 13. półbrygadyLegii Cudzoziemskiej. Straty Polaków wyniosły: 70 zabi-tych, 130 rannych, siedmiu jeńców i sześciu zaginionych.Niemcy natomiast stracili 190 strzelców górskich, w tym60, którzy utonęli w Beisfjordzie. Bitwa o Narwik zostaławygrana, do czego przyczyniła się Samodzielna BrygadaStrzelców Podhalańskich, wykazując w walce najpełniej-sze walory bojowe i rzucając na szalę bitewną żądzę od-wetu i pomsty. Niemcy w odwecie za utratę Narwikurozpoczęli systematyczne bombardowanie miasta, a przyokazji również osiedli Ankenes i Haakvik. W walkach po-wietrznych w dniach 28 i 29 maja hitlerowcy stracili 19 samolotów, a 2 czerwca siedem. Polacy, którzy polegliw walkach w Norwegii na półwyspie Ankenes, zostalipochowani w Narwiku i Haakvik, natomiast tych, którzypolegli 28 maja w bitwie o Narwik, pochowano na wiej-skim cmentarzu w Mejeri w zbiorowej mogile żołnier-skiej, którą przygotowali ich koledzy i która stała się grobem 70 strzelców podhalańskich. Pochowano ich 30 maja wieczorem, a ponieważ nie było z czego wyko-nać dla nich trumien, owinięt o ich w koce lub pelerynywojskowe. Jedynie strzelcy podhalańscy wykonali zeznalezionych desek dębowych pudła – trumny, do któ-rych złożono ciała kpt. Morenia i ppor. Kempnego.Pochówku dokonał ksiądz kapelan 1. półbrygady SBSPJózef Król.

Pościg

30 maja o północy za uciekającymi ku granicy ze Szwecjąoddziałami niemieckimi rozpoczęły pościg kompanie II batalionu, które poszły na przełaj przez góry w kierun-ku na Sildvik (mapa nr 6). Akcja skończyła się jednak nie-powodzeniem, ponieważ z powodu niespodziewanej i gwałtownej śnieżycy kompanie I batalionu utraciły wza-

jemną ze sobą łączność i zgubiły się w terenie. Niemców30 maja ścigały też oddziały 13. półbrygady Legii Cu dzo -ziemskiej, ale nie w górach, tylko wzdłuż toru kolejowe-go Narwik – Sildvik (mapa nr 6). Zupełnie niespodzie-wanie oddziały Legii napotkały w rejonie stacji kolejowejStrømnes na silny opór Niemców, którzy na wet podjęlikontrataki. W związku z tym dowództwo 13. półbry-gady Legii poprosiło 31 maja rano gen. Bohusza -Szyszkęo wsparcie i takie otrzymało. Na pomoc skierowany zos-tał I batalion, który 31 maja wieczorem ogniem swojejartylerii moździerzowej wsparł legionistów w ich walce z Niemcami, a pod wieczór tego dnia dwie kompaniestrzelców podhalańskich podeszły w pobliże toru kolejo-wego i nawiązały łączność z oddziałami Legii w rejoniemiejscowości Klubnes (mapa nr 5). W tej łączności

z oddziałami Legii I batalion, patrolując przedpole, prze-trwał do 8 czerwca, osłaniając ewakuację Brygady Pod -ha lańskiej.16

Ewakuacja

Ewakuacja Brygady Podhalańskiej rozpoczęła się na przy-stani w Skjomnes 4 czerwca i trwała 5 dni w ścisłej przedNorwegami tajemnicy. Oddziały ewakuujące się załado-wano na kutry rybackie w 16-tu punktach załadowczych,następnie oddziały przewieziono kutrami do wylotówfiordów, gdzie strzelców przeładowano na brytyjskieniszczyciele i dowieziono ich do statków transoceanicz-nych, które oczekiwały na ewakuujących się w odległości150–200 km od brzegów wysp norweskich. Sprzęt, któ-

NR 6(354) CZERWIEC 202014

Generałowie Nikodem Sulik (z lewej) i Zygmunt Bohusz-Szyszko, zastępca dowódcy 2. Korpusu Polskiego Fot. Narodowe archiwum cyFrowe (www.Nac.gov.pl)

14 W. Dec: „Narwik...”, s. 81–124; W. Biegański: „Polacy w bitwie...”, s. 57–83; Zb. Wawer: „Samodzielna Brygada...”, s. 14-16; J. Meysztowicz: „Polacy...”,s. 104–132.

Page 47: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

rego nie udało się w całości załadować na kutry, zostałspalony lub zatopiony w fiordach, a część mułów pozos-tawiono na nadbrzeżnych pastwiskach. Jako pierwszeewakuowały się pododdziały II batalionu i pododdziały

1. półbrygady, które razem z francuską kompanią czołgówi kompanią ppanc. weszły w rejonie Tromsø na pokładpolskiego m/s „Sobieski”. W tym samym dniu i rejoniena jeden z okrętów brytyjskich załadował się III batalion.Resztę pododdziałów Brygady załadowano na kutry, a na-stępnie przeładowano na niszczyciele i dowieziono dostatków transoceanicznych w dniach 6 i 8 czerwca.Ostatnie statki ze strzelcami podhalańskimi odpłynęły z Norwegii do Wielkiej Brytanii 9 czerwca, w sytuacji,gdy norweska Rada Ministrów podjęła decyzję o kapitu-lacji Norwegii, zaś król Haakon VII wraz z księciemOlafem na pokładzie okrętu brytyjskiego udał się na wy-gnanie (wojska norweskie skapitulowały dopiero 9 czerw -ca). Okręty z oddziałami Brygady Podhalańskiej dopły-wały kolejno do szkockiego portu Greenock w dniach 9, 11, 12 i 13 czerwca. Także 13 czerwca, po podjęciudecyzji, że Brygada nie pozostaje w Wielkiej Brytanii,

a wraca do Francji, uformował się konwój z udziałempolskich okrętów m/s „Sobieski” i m/s „Batory” oraz jed-nego brytyjskiego i odpłynął z Greenock do francuskiegoportu Brest, przypływając tam 14 czerwca po południu

(w tym czasie Niemcy wkroczyli do Paryża). Po wyokrę-towaniu się w Breście Brygada, jako ciągle jeszcze wcho-dząca w skład 1. francuskiej lekkiej dywizji strzelców,została skierowana z Brestu do rejonu miejscowości Dol w Bretanii (mapa nr 7), gdzie według rozkazów do-wódców francuskich, miała stawić opór Niemcom. 18 czerwca 1. kompania III batalionu nawiązała na swo-ich stanowiskach obronnych styczność ogniową z pancer-nymi oddziałami niemieckimi, po czym oddziały Bry ga -dy Podhalańskiej skierowano do pobliskich lasów w sytuacji, kiedy pancerne kolumny niemieckie wjeżdża-ły już na tyły Brygady. Rozbicie Brygady przez wojska

NR 6(354) CZERWIEC 2020 15

Generał Władysław Sikorski żegna Samodzielną Brygadę StrzelcówPodhalańskich przed jej wyjazdem do Norwegii, 21 kwietnia 1940 r. Fot. Narodowe archiwum cyFrowe (www.Nac.gov.pl)

Panorama płonącego Narwiku Fot. Narodowe archiwum cyFrowe (www.Nac.gov.pl)

Page 48: Szarża pod Rokitną, obraz Wojciecha · 4 b i u l e T YN u r z Ę Du DO s P r aw k O M b a T a N T ów i O s ób r e P r e s j O N O w a N Y CH NR 6(354) CZERWIEC 2020 B yT 12 czerwca

16

niemieckiego korpusu pancernego dokonane zostało 18 czerwca 1940 r. Batalion I przestał istnieć całkowicieo godz. 11.30 po rozbiciu go przez Niemców w miejsco-wości Combourg, batalion II rozwiązano o godz. 12.30,batalion III uległ rozproszeniu, zaś batalion IV rozwiąza-no 18 czerwca wieczorem. Uratowały się jedynie, boudało im się wymknąć z matni i odpłynąć do WielkiejBrytanii na różnych, przygodnych jednostkach morskich,resztki Brygady Podhalańskiej. Brygada jako zwarta jed-nostka wojskowa przestała oficjalnie istnieć 18 czerwca1940 roku. Przestała istnieć Brygada, ale nie jej żołnie-rze, którym udało się pozostać na wolności, którzy wal-czyli później pod Tobrukiem, w Samodzielnej BrygadzieStrzelców Kar packich, w 2. Korpusie Polskim pod Mon -te Cassino, Ankonie i Bolonii, w batalionie strzelcówpodhalańskich, który w 1943 roku wszedł w skład 1. Dywizji Pancernej gen. Maczka, w Brygadzie Spado -chro nowej gen. Sosa bowskiego, jednostkach PolskiejMarynarki Wojennej, dywizjonach polskich sił powietrz-nych (latali w dywizjonie specjalnym z zaopatrzeniemdla walczącej w sierpniu i wrześniu 1944 roku War -szawy), walczyli także jako „cichociemni” na barykadachpowstańczej Warszawy oraz uczestniczyli w organiza-cjach podziemnych polskich i francuskich. W swej dro-dze do Wielkiej Brytanii wielu spośród strzelców podha-lańskich poznało więzienia francuskie i hiszpańskie orazkatorżniczą pracę w koloniach francuskich podległychreżimowi Vichy. W dramatycznych okolicznościachprzestała istnieć Samo dzielna Brygada Strzelców Pod -halańskich, która w walkach w Norwegii straciła 97 strzelców, rany odniosło 189 strzelców, do niewoli

dostało się siedmiu, a 21 strzelców zostało uznanych za zaginionych. Wszyscy oni zasłużyli na najwyższą cześći szacunek. Ci, którzy pozostali na norweskich cmen-tarzach wojennych i którzy jako marynarze PolskiejMarynarki Wojennej spoczęli na dnie Morza Nor we -skiego, to nasi prawdziwi Boha te rowie, o których niewolno nam, jako ich spadkobiercom, zapomnieć. Oni od-dali Polsce to, co mieli najdroższego – życie i zdrowie.Ich żołnierskie serca biły dla naszej Ojczyzny do ostat-nich chwil Ich życia.

Cześć i chwała Bohaterom, Strzelcom

Podhalańskim!

Zdjęcia do publikacji udostępniło Narodowe archiwum cyfrowe www.nac.gov.pl

Na podstawie wymienionych w przypisach źródeł opracował: BogusławNizieński, redaktor wydania: Katarzyna Zientara-Majewski, korekta: NorbertNowotnik, projekt i oprac.graf.: Hanna Sater

Na okładce: Żołnierze Samodzielnej Brygady Strzelców Podhalańskich„80 lat od walk marynarzy polskich i strzelców podhalańskich w Nor -

wegii” jest bezpłatnym dodatkiem do nr. 06.2020 r. biuletynu „Kombatant”.