ŚWIATOWE DNI MŁODZIEŻY - KRAKÓW 26-31 VII 2016 · Franciszkańska („okno papieskie”),...

12
Było to wyjątkowe wydarzenie religijne dla prawie miliona ludzi młodych przybyłych z całego świata i dla wielu Polaków. Każdy, kto przeżywał je bezpośrednio, czy pośrednio – przez śledzenie transmisji poszczególnych punktów programu w środkach przekazu – doświadczył innej, Bożej rzeczywistości i duchowego bogactwa człowieka. Młodzi pielgrzymi na terenie Krakowa i wszędzie, gdzie byli goszczeni, z entuzjazmem wyrażali swoje zaangażowanie w życie wiarą w Chrystusa. Było to niezwykłe doświadczenie Boga we wspólnocie Kościoła, który jest młody i atrakcyjny. ŚWIATOWE DNI MŁODZIEŻY - KRAKÓW 26-31 VII 2016 fot. DEON

Transcript of ŚWIATOWE DNI MŁODZIEŻY - KRAKÓW 26-31 VII 2016 · Franciszkańska („okno papieskie”),...

Było to wyjątkowe wydarzenie religijne dla prawie miliona ludzi młodych przybyłych z całego świata i dla wielu Polaków. Każdy, kto przeżywał je bezpośrednio, czy pośrednio – przez śledzenie transmisji poszczególnych punktów programu w środkach przekazu – doświadczył innej, Bożej rzeczywistości i duchowego bogactwa człowieka. Młodzi pielgrzymi na terenie Krakowa i wszędzie, gdzie byli goszczeni, z entuzjazmem wyrażali swoje zaangażowanie w życie wiarą w Chrystusa. Było to niezwykłe doświadczenie Boga we wspólnocie Kościoła, który jest młody i atrakcyjny.

ŚWIATOWE DNI MŁODZIEŻY - KRAKÓW 26-31 VII 2016

fot. DEON

Od 27 lipca zaczęły się spotkania z Papieżem Francisz-kiem w wielu miejscach w Krakowie: lotnisko, Wawel, ul. Franciszkańska („okno papieskie”), Uniwersytecki Szpital Dziecięcy, Błonia, Łagiewniki (bazylika Bożego Miłosier-dzia i Sanktuarium św. Jana Pawła II), Campus Misericor-diae w Brzegach i Tauron Arena. Ojciec Święty odwiedził też Jasną Górę i Auschwitz-Birkenau. Jakże przemawiają-ce były symboliczne gesty Papieża pozostające w kontek-ście hasła ŚDM „Błogosławienia miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią”: spowiedź ośmiu osób, odwiedzi-ny w szpitalu kard. F. Macharskiego i chorych dzieci, prze-jazd z chorymi tramwajem, samotne przejście przez bra-mę obozu Auschwitz, milczenie w celi śmierci św. Mak-symilian Kolbego, przejścia przez „bramy miłosierdzia”, nawiedzenie grobu św. Siostry Faustyny, obiad z przed-stawicielami młodzieży, gdzie Franciszek szczególnie słu-chał młodych i rozmawiał z nimi, nawiedzenie relikwii franciszkańskich męczenników z Paragwaju, przypomnie-nie zmarłego grafika Maćka Cieśli.

Niezapomniane zostaną słowa-klucze Jego nauki: „Budujcie mosty, … łatwiej jest budować mosty niż wznosić mury”. „Miłosierdzie to szansa, przyszłość, zaangażowanie, zaufanie, otwartość, gościnność, współczucie, marzenia. Czy umiecie marzyć? … niech Bóg błogosławi wasze marzenia!”„Smuci mnie, gdy młodzi w wieku 23, 24 czy 25 lat zachowują się jak emeryci… rzucają ręcznik przed rozpoczęciem walki”. „Żeby żyć pełnią, mieć siłę odnawiania się – jest na to jedna odpowiedź: Jezus Chrystus – proszę o oklaski!”. „By dobrze przeżyć życie małżeńskie, używajcie słów: proszę, dziękuję, przepraszam”. „Nie przyszliśmy na świat aby wegetować, aby wygodnie spędzić życie, żeby uczynić z życia kanapę, która nas uśpi, przyszliśmy aby zostawić trwały ślad”. „Decyduj: kanapa albo buty wyczynowe. Trzeba zejść z kanapy, bo na niej traci się wolność”. „Będziecie nadzieją pod dwoma warunkami: gdy będziecie rozmawiać ze swoimi dziadkami by pamiętać o swojej historii, a w teraźniejszości pamiętać o odwadze i śmiałości”.

Słuchając Papieża Franciszka odczuwało się, że przybył On do nas jako Prorok w imieniu Chrystusa. Nie krzyczał, nie podnosił głosu, nie upominał, nie moralizował, ale oży-wiał serca słuchających go, bo jak powiedział na Jasnej Gó-rze: Bóg posługuje się łagodnością, kocha rzeczy proste, wywyższa ludzi małych, nie zmusza do uległości, lecz doty-ka serca i ożywia je od wewnątrz.

Papież Franciszek z Rzymu napisał w liście do metropo-lity krakowskiego kard. Stanisława Dziwisza:

„Po powrocie z mojej wizyty duszpasterskiej do Krakowa, podczas której z radością mogłem wyrazić wdzięczną pamięć o moim Czcigodnym Poprzedniku Świętym Janie Pawle II, przeżywać chwile głębokiej komunii z Waszą Wspólnotą diecezjalną i doświadczać entuzjazmu wiary niezmierzonego tłumu młodych pochodzących z różnych kontynentów, pragnę wyrazić Tobie, kapłanom, osobom konsekrowanym i całej Wspólnocie diecezjalnej moją żywą wdzięczność za serdeczne przyjęcie.

Wdzięczny jestem również za głębokie uczucia dla Następcy Piotra, wyrażane przez różne kręgi kościelne i cywilne, jak też przez poszczególnych wiernych: wszystko to jest znakiem miłości do Kościoła, w ślad za nieśmiertelnym i pełnym czci uczuciem dla Świętego Jana Pawła II.

Zachęcając całą Archidiecezję Krakowską do trwania na swej drodze, do nieustannego dawania świadectwa o Bożym Miłosierdziu, przez wstawiennictwo Maryi wypraszam u Pana obfitość darów i łask dla Ciebie i dla wszystkich, którzy są powierzeni Twojej duszpasterskiej trosce, a zwłaszcza dla młodych, na czas wzrastania w coraz bardziej ugruntowanym przywiązaniu do Ewangelii”.

ŚDM W NASZEJ PARAFII

Według relacji Parafialnego Komitetu Organizacyjnego od 26 lipca do 1 sierpnia na terenie naszej Parafii mieszka-ło ponad 800 uczestników ŚDM: w pijarskim gimnazjum zamieszkała młodzież związana z duszpasterstwem pija-

ŚWIATOWE DNI MŁODZIEŻY - KRAKÓW 26-31 VII 2016

fot. Maria Majcher

2

rów (z Bolszewa, Elbląga, Łowicza, Poznania, Jeleniej Góry, Katowic, Łapsz Niżnych, Rzeszowa oraz ze Szczuczyna i Lidy na Białorusi). W budynku liceum zostali zakwaterowani młodzi z Polski, min. ze Szczawnicy, Krościenka, Gdowa, Li-manowej, Dębicy a także pielgrzymi z Anglii i Walii i z Pol-skiej Misji Katolickiej z Niemiec. Pielgrzymiz Turcji (59 osób), z Belize (10), Niemiec (60), Kataru (30), z USA (30), Indone-zji (20), Chin (130), Indii (150) mieszkali w Szkole Podstawo-wej nr 64 i u rodzin parafii. W kolegium pijarów mieszkali dwaj biskupi którzy przyjechali z grupami z Istambułu – bp Ruben Tierrablanca Gonzales (franciszkanin pochodzący z Meksyku) i z El Paso w Teksasie – bp Mark J. Seitz.

W dniach 27-29 w godz. 9.00 – 10.30 odbywały się w ko-ściele parafialnym katechezy w języku angielskim, a w sali gimnastycznej pijarskiego Gimnazjum w języku polskim.

Na początek, po wspólnym śpiewie, modlitwie i świa-dectwach, głoszone były nauki. Pierwszego dnia w kościele katechezę na temat To jest czas miłosierdzia wygłosił w ję-zyku angielskim kard. Peter Turkson z Ghany, pracujący obecnie w Watykanie jako przewodniczący Papieskiej Rady Iustitia et Pax, a w języku polskim bp Adam Bałabuch z die-cezji świdnickiej.

Drugiego dnia w kościele katechezę na temat Pozwolić się dotknąć Miłosierdziu Chrystusa wygłosił kard. Vincent Nichols (prymas Anglii i Walii), w gimnazjum bp Wiesław Śmigiel z Pelplina.

W trzecim dniu była głoszona katecheza na temat Panie, uczyń mnie narzędziem Twego Miłosierdzia w kościele przez abpa Blase Cupich metropolitę z Chicago, w sali gim-nastycznej przez bp Krzysztofa Nitkiewicza z Sandomierza.

Był też czas na stawianie pytań, dialog młodzieży z pre-legentami. Spotkanie kończyło się Eucharystią, której prze-wodniczył biskup katechista w koncelebrze z kapłanami towarzyszącymi młodzieży. Z sakramentu pokuty i pojed-nania młodzież mogła korzystać podczas katechez.

Po południu i w pozostałe dni (do 31 VII) młodzież włą-czała się w ogólny program ŚDM.

Dla całości relacji odnotujmy, że przed pobytem w Kra-kowie w ramach odwiedzin w diecezjach, młodzież z pijar-skich parafii, szkół i różnych dzieł z zagranicy i Polski (ok. 700 osób) przebywała w pijarskiej parafii w Bolszewie nad morzem. Zamieszkiwali przez pięć dni w 100 domach pa-rafian i w Gminnym Gimnazjum. Był to czas międzynarodo-wych spotkań, rozmów, śpiewów, modlitw, poznawania okolicy, trójmiasta, naszej kultury i przedstawiania własnej. Podobne spotkanie (Dzień Kalasantyński) było w Krakowie na Wieczystej w parafii pw. Matki Bożej Ostrobramskiej, 27 lipca, gdzie już ponad 1500 osób uczestniczyło pod prze-wodnictwem o. Pedro Aguado, Generała Zakonu Pijarów we wspólnej modlitwie i spotkaniach w ramach pijarskiego Festiwalu Młodych.

Obszerniejsze relacje z tych wydarzeń można znaleźć na stronie internetowej Polskiej Prowincji Zakonu pod adre-sem www.pijarzy.pl .

(oprac. o. T. Abramowicz i o. J. Taff)

Biskupi z Teksasu i Istambułu

Kard. Vincent Nichols

3

Relacja wolontariuszy Parafialnego Komitetu Organizacyjnego z posługi pielgrzymom

Po długotrwałych przygotowaniach nadszedł czas Światowych Dni Młodzieży. Na ulicach można było spo-tkać wielu rozradowanych pielgrzymów z różnobarwny-mi flagami, w narodowych strojach, którzy serdecznie pozdrawiali mieszkańców i byli otwarci na poznanie pol-skiej kultury. Naszymi gośćmi byli Polacy, Hindusi, Turcy, Indonezyjczycy, Chińczycy, Katarczycy, pielgrzymi z Beli-ze, a także polonia z Niemiec. Odbieraliśmy ich z lotniska, dworca i parkingów, dokąd przybywali ze swoich krajów. Staraliśmy się służyć pomocą w ciągu dnia i nocy zarów-no przybyłym pielgrzymom, jak i parafianom goszczącym pielgrzymów. Pełniliśmy tę służbę poprzez ciągły kontakt telefoniczny, całodzienne dyżury w biurze przy świetlicy św. Doroty czy nocne dyżury w Szkole Podstawowej nr 64. Nieocenionym wsparciem dla nas byli klerycy z Se-minarium Pijarów, którzy wykorzystując swoją znajomość okolicy, pomogli dotrzeć pielgrzymom do miejsc zakwa-terowania. Szczególne podziękowania kierujemy do dk. Łukasza Wilusza, który opiekował się szkołą nr 64, o. Edwarda Leśniaka, który pomagał w przybyciu do nas kardynałom i biskupom głoszącym katechezy oraz do br. Mariana – zakrystianina czuwającego nad przebie-giem celebracji w kościele. Nad całością wszystkiego, co działo się w tym czasie w parafii czuwał o. Waldemar Klajst. W katechezach uczestniczyli nie tylko pielgrzymi, ale i nasi parafianie.

Pomimo natłoku obowiązków i my znaleźliśmy czas na udział w wydarzeniach centralnych, takich jak Droga Krzyżowa na Błoniach czy czuwanie i Msza Posłania w Brzegach. Jednak szczególną nagrodą za trud włożony w przygotowania ŚDM było spotkanie z Papieżem Fran-ciszkiem w Tauron Arenie. Wspomnienia z tego wieczoru zostaną z nami z pewnością na długo – Ojciec Święty wy-głosił bardzo spontaniczną i inspirującą mowę, w której nie tylko okazał wdzięczność wobec wykonanej przez nas pracy, ale również zaprosił do Panamy na kolejne ŚDM i podkreślał, że młodzież nie może zapominać o swoich korzeniach i zawsze powinna czerpać z mądrości życio-wej osób starszych.

Prócz naszej wdzięczności za współpracę i okazaną pomoc, przekazujemy podziękowania nadesłane przez zagranicznych gości:

Jeff (Indonezja): „W imieniu mojej grupy (DOJCC BALI) chciałbym podziękować Wam i rodzinom goszczącym nas, za Waszą gościnność, hojność i szczere wsparcie. Dzięki nim sprawiliście, że czuliśmy się wyjątkowo i bar-dzo serdecznie witani w Krakowie”

Stephen (Katar): „Dotarliśmy bezpiecznie do Doha. Bardzo dziękujemy Wam za Waszą pomoc podczas na-szego pobytu w Waszej parafii.”

O. Waldemar Klajst i wolontariusze

Katecheza w sali gimnastycznej w Gimnazjum

Kard. Peter Turkson z br. Marianem i tłumaczką

4

Świadectwa parafian goszczących pielgrzymów w swoich domach:

Przekazuję świadectwo, opowiadające historię wizyty pielgrzymów na ŚDM w naszym domu. Zrozumiałam jed-nak, że Pan Bóg pragnie mojej dyskrecji. Żywię głębokie przekonanie, iż gościem u nas był On sam - to Jego prze-cież wyczekiwałam i przybył On do nas w osobach czte-rech pielgrzymów w Godzinie Miłosierdzia, o 15.00. Trud-no o bardziej przekonujący dowód... „Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić” (Mt 11, 27). Myślę, że właśnie ten werset Ewangelii odnosi się do do-świadczenia, jakie było nam dane. Pan Bóg pokazał też, że chce być przyjęty i umiłowany w każdym człowieku, nawet, a może szczególnie w tym, który nas rani. Wyra-zem miłości wobec Niego jest wówczas zachowywanie wszystkich tych spraw i rozważanie ich w swoim sercu (por. Łk 2,19). Jedno mogę powiedzieć - było to piękne spotkanie! Wspaniała zapowiedź tego, które kiedyś na-stąpi: „Ale przyjdzie taki dzień, gdy zapuka do ciebie ktoś. Wówczas powie ci: odnalazłeś swój dom, dom spotkania miłości. Będzie to piękne spotkanie, spotkanie, którego nie zna nikt. Będzie to przebywanie na zawsze i po wiecz-ne dni. Jasność stanie przed tobą, a ciemność na zawsze przeminie. Pan wyjdzie na to spotkanie w jedynej, w jedy-nej dla ciebie godzinie”. (o. Józef Kozłowski)

Ismena

Zaczęło się wiele miesięcy temu, kiedy to zdecydowa-liśmy, że przyjmiemy pielgrzymów do naszego domu. Cztery osoby. Do samego końca trwała niepewność kto to będzie. A potem ulga: czterech chłopaków z Wielkiej Brytanii, liderzy grupy. UFFF! Można będzie się dogadać! A potem niespodziewany telefon od woluntariuszki:

- Będą mieli państwo czterech chłopaków z Chin - po-wiedziała. UPS!!!

- Może chociaż dziewczynki???? - poprosiłam błagal-nie.

- Nie da rady. Wszystko już poustalane, porozdzielane - krótka, rzeczowa odpowiedź.

Wola Boża niech się dzieje. Wiele razy modliłam się przecież w tej sprawie, tak widocznie ma być. Ale mimo to byliśmy naprawdę przestraszeni. No bo jak tu się do-gadać z Chińczykami?

W poniedziałek wczesnym popołudniem zjawiło się u nas czterech młodych chłopaków. Uśmiechnięci, mili, trochę niepewni. Od razu nawiązała się między nami nić sympatii. I jakaż ulga! Gadają po ludzku! Tzn. po angiel-sku! Przedstawiają się. Po kilku dniach przyswoiliśmy so-bie ich imiona. Noszą także imiona nadane w czasie chrztu św., z tymi idzie nam łatwiej. Czterech mężczyzn w wieku 28-32 lata: Josef - pilot boeingów (on najlepiej włada językiem angielskim), Paul - menedżer w firmie stomatologicznej, Jordan - pracownik chińskiego oddzia-łu Amazon, Peter - prawnik finansista. Przybyli z trzech różnych rejonów Chin, od Szanghaju i Hong Kongu po Shangdu.

Po przedstawieniu się nawzajem, zaprosiliśmy całe to-warzystwo do stołu, bo głodni, z drogi. Jakież było moje miłe zaskoczenie, kiedy chłopcy zaczynając posiłek zaczę-li się modlić. Było to piękne świadectwo wiary. Zaraz po-tem ze stołu zniknęło dosłownie wszystko. Po kilku dniach dowiadujemy się, że to nie kwestia „żarłoczności”, ale chińska uprzejmość – okazujesz szacunek gospodarzom, gdy zostawiasz na stole pusty talerz i półmiski. Z widocz-ną ulgą odetchnęli, kiedy wyjaśniliśmy im, że w żaden sposób nas nie obrażają, jeśli pozostawią jedzenie na sto-le. Różnice kulturowe potrafią być zabawne i rzeczywi-ście duże, a upodobania zaskakujące, np. co rano Paul przekrawał pączka tak jak bułkę, umieszczał wewnątrz kilka plasterków wędlin, ketchup, i taką słodko-pikantną całość zajadał ze smakiem.

Dzień Kalasantyński na Wieczystej

5

W pierwszy dzień postanowiliśmy zabrać gości na spa-cer po Krakowie, pokazać okolicę i Stare Miasto, aby chociaż pobieżnie zorientowali się w terenie, oraz zasu-gerować, co mogliby w następne dni zobaczyć dokład-niej, już sami. W autobusie spotkaliśmy jeszcze jednego chłopaka z Chin (Joela), który dołączył chętnie do naszej grupki. Nie muszę przekonywać, jak wielkie wrażenie zrobił na nich i oczywiście również na nas, ogromny tłum młodych ludzi, radosnych, śpiewających, bawiących się, wiwatujących. Czegoś takiego w Krakowie nie było chyba nigdy! Chłopcy patrzyli na to z widocznym zaskocze-niem.

W trakcie naszej eskapady po Krakowie dużo rozma-wiałam z Joelem. Powiedział mi, że nie jest w Polsce pierwszy raz. Polska robi na nim ogromne wrażenie. Opowiedział, że kiedyś podczas wizyty w Warszawie po-stanowił wejść na krótką modlitwę do kościoła. Był to wczesny ranek, powszedni dzień. A w kościele dużo ludzi na Mszy świętej. Największe wrażenie zrobili na nim lu-dzie stojący w kolejce do konfesjonału…. Tego nie widział nigdzie w kościołach Europy Zachodniej. Tam, jego zda-niem, ludzie nie chodzą do spowiedzi, praktykują jedynie spowiedź powszechną.

W następne dni nasza grupka miała już zorganizowany własny program. Zawsze zbierali się po śniadaniu pod ko-ściołem, a potem w Kraków! Na katechezy (mieli je w ję-zyku chińskim w kościele św. św. Piotra i Pawła), na wspólną modlitwę, na zwiedzanie kościołów. Byli za-chwyceni! Ta wielka ilość zabytkowych, pięknych kościo-łów w centrum miasta była dla nich niewiarygodna. Po każdym dniu wracali ogromnie zmęczeni, ale zawsze była chwila, by podzielić się wrażeniami z całego dnia. Które-goś wieczora stwierdzili, że chcieliby pojechać do Często-chowy. Najwyraźniej transmisja Mszy św. z papieżem Franciszkiem natchnęła ich takim pragnieniem. Trochę byliśmy zaskoczeni, bo jak niby mieliby się tam dostać i wrócić z powrotem na drogę krzyżową na Błonia? Na-gle wpadł mi do głowy pomysł, że mogłabym ich tam za-brać samochodem. Taki szybki pomysł, szybka decyzja, jedziemy!

Jasna Góra robi wrażenie na każdym. Tu nie mogło być inaczej. Nieomal z otwartymi buziami wpatrywali się w strzelistą wieżę, widoczną już z daleka . Głównym na-szym celem było oczywiście nawiedzenie obrazu Matki Bożej. Wszystkich nas ogarnęło ogromne wzruszenie. Chłopcy w wielkim skupieniu spędzili w kaplicy sporo mi-nut. W tym miejscu muszę powiedzieć, że ukradkiem ich obserwując na modlitwie, tak w kaplicy, jak i w ponie-działek na Mszy św. w naszym parafialnym kościele, za-uważyłam, że są to ludzie głębokiej modlitwy. Kiedy się modlą, wszystko inne jest z boku. Są absolutnie zanurze-ni w modlitwie, zapatrzeni w obraz, tak jak w Częstocho-wie, czy też w Najświętszy Sakrament, albo skupieni z pochyloną głową, z zamkniętymi oczami. Dla nich spo-tkanie z Bogiem na modlitwie, czy obecność na Mszy św. to prawdziwe misterium! Spotkanie z Bogiem Osobo-wym! Tej głębokiej modlitwy możemy się od nich uczyć, my, katolicy od wieków, z dziada pradziada. Tak głębokie

6

przeżywanie relacji z Bogiem wyjaśniałoby fakt wzrasta-jącej w bardzo szybkim tempie liczby powołań w Chinach. Może do naszej parafii zawita kiedyś ksiądz z Chin, bo braknie nam polskich księży. Jakże ważna jest modlitwa o święte powołania!

Nadszedł ostatni dzień ŚDM. Mieliśmy, po powrocie chłopaków z Mszy św. w Brzegach, wspólnie pójść do chińskiej restauracji. Taki był plan. Nasi goście nalegali mocno, choć my uważaliśmy, że po nocnym czuwaniu i Mszy św. oraz długim powrocie piechotą do domu będą nie do życia. Oni jednak twardo obstawali przy swoim, cały czas dziękując, że mogli u nas zamieszkać i poznać naszą rodzinę. Po Mszy św. oczekiwaliśmy więc na na-szych pielgrzymów. Przyszli…. po dwudziestej!!! Wymę-czeni, przemoknięci, ledwie patrzący na oczy, ale oczywi-ście uśmiechnięci i radośni. A potem oczywiście dzielenie się wrażeniami! Następnie szybkie pakowanie i trzeba było się niestety pożegnać, bo prawie wszyscy chłopcy odjeżdżali właśnie w niedzielę późnym wieczorem. Było trochę łez, dużo radości i zapewnienia, że może kiedyś, gdzieś, jak Bóg da….

W domu pozostał jeszcze jeden chłopak. Miał samolot nazajutrz wcześnie rano. Trzeba więc było, aby się tro-chę zdrzemnął, bo o czwartej pobudka. Ale Jordan nie spieszył się do poduszki. Widziałam, jak bardzo chciał wypowiedzieć wszystkie emocje nagromadzone podczas całego tygodnia. Powiedział, że jest ogromnie zmęczony, ale chce przeżywać do końca każdą minutę pobytu tu w Polsce. Dni Młodzieży były dla niego tak pełne emocji, że nie chciał przespać ostatnich godzin, które pozostały mu do wyjazdu.

Siedzieliśmy więc we dwoje w kuchni i rozmawialiśmy. Dosłownie o wszystkim. O sytuacji kościoła w Chinach i, dla porównania, w Polsce. O historii naszych narodów, jakże różnej. Nawet o dziewczynach. Jordan bardzo czę-sto wzdychał do polskich dziewczyn! Selfie z naszą córką - obowiązkowo! Teraz mówił, jak trudno poznać wierzą-cą, katolicką dziewczynę w Chinach. W zasadzie graniczy to z cudem. Chętnie zostałby tu, w Polsce. To ze względu na piękne, wysokie, uśmiechnięte dziewczyny. Ale Azja z kolei daje niesamowite możliwości dla młodych, aktyw-nych ludzi. Większe nawet niż Zachodnia Europa. To mu bardzo odpowiada i tam widzi swoją przyszłość. Wyjaśnił też, że w Chinach rodzina jest rzeczą świętą. Rodzice uczą dzieci odpowiedzialności i tego, że gdy będą starzy, dzieci będą musiały się nimi zaopiekować. Dlatego wła-śnie mieszkają w domach wielopokoleniowych W zasa-dzie podobnie, jak i u nas. Sytuacja o tyle może jest inna, że tam rodziny mają tylko jedno dziecko. Taki do niedaw-na obowiązywał nakaz. U nas z kolei zachęca się rodzi-ców do posiadania więcej dzieci.

Tak trwała ta nasza rozmowa do późnych godzin noc-nych. Jordan nie przespał do rana chyba ani chwili. Teraz, kilka dni po Światowych Dniach Młodzieży chodzę po opustoszałym mieście. Niby to samo miasto, a takie inne. Czegoś brak, tak jakoś zbyt spokojnie, smutno…. Wiem przecież, że te Dni nie mogły trwać w nieskończoność. Tak jak mówi Księga Koheleta: „Wszystko ma swój czas

Wolontariuszki i pielgrzymi z Indonezji

7

i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod nie-bem.” Na spotkania, na radość, na modlitwę, na rozmo-wę i na rozstania. Mam jednak głęboką wiarę, że te Dni dadzą niesamowite owoce. Za nie odpowiedzialny jest już sam Bóg. Modlimy się z całego serca, by były one wielkie.

E. i P.

To niesamowite jak nasze miasto potrafi zamienić się w ogromną scenę dla wspaniałego spektaklu. Impreza, którą zawdzięczamy Ojcu Świętemu nie miała sobie rów-nych. Bohaterami widowiska byli młodzi z całego świata – radośni entuzjastyczni, naturalni. Mogliśmy podziwiać różnorodność ras, języków, temperamentów. Przez po-nad tydzień zalewał nas prawdziwy ocean piękna.

Osobiście miałam zaszczyt gościć dwie dziewczyny z Kataru: Maria (25 l.) i Nicola (21 l.) – dyplomantki szkoły medycznej. Różne narodowości – Maria pochodzi z Fili-pin, Nicola z Indii. Odmienne typy urody i osobowości, ale obydwie charakteryzujące się dużą kulturą osobistą i wrodzoną delikatnością. Zdyscyplinowane i bardzo sku-pione na programie ŚDM. Doskonale wiedziały, w jakim celu przyjechały na to spotkanie. W trakcie rozmów za-szokowała mnie ich „dorosłość”. W ich postawie, słow-nictwie, spostrzeżeniach nie było śladu tzw. słomianego młodzieńczego zapału, ale jakaś dojrzałość i wysoka świadomość chrześcijańska (przyznam, że momentami zawstydzająca mnie).

Pierwszego dnia udało mi się „porwać” je do centrum, żeby pochwalić się wystrojonym w tłumy młodych z całe-go globu, Krakowem.

„Jakie to piękne, że macie stare kościoły – u nas są tyl-ko te nowe. Posiadanie świątyń z dawnych wieków musi wam dawać poczucie duchowego i kulturowego bezpie-czeństwa” (Nicola). „Chodząc po takim pięknym mieście, gdzie jest zamek królewski można naprawdę czuć się książęco” (Maria).

Jedynym zmartwieniem w tym okresie była dla mnie kuchnia. Jadły mniej niż polskie wróble. Biorąc pod uwa-gę moje zdolności kulinarne, było się czym martwić. Z pomocą przyszedł mój bratanek (rówieśnik dziewcząt). Gotował wymyślne kremowe zupy warzywne i serwował je z grzankami. Na śniadania szczególnie smakowały im jajka. Nie obeszło się bez poczęstowania winem. Praw-dziwym hitem okazały się lody śmietankowe polane ad-wokatem.

Szkoda że już po wszystkim, szkoda że tak krótko. Sub-telność, piękno, empatia i koncentracja na Chrystusie, to przyniosły do mojego domu młodziutkie pielęgniarki z dalekiego kraju. Zostawiły po sobie doskonałe wraże-nie, porządek i duża paczkę trufli (naprawdę nie wiem, kiedy i gdzie zdołały je dla mnie kupić).

M. T.

fot. Luiza Grabowska8

Gość w dom, Bóg w dom.W czasie XXXI Światowych Dni Młodzieży na nowo od-

kryłam znaczenie tego staropolskiego przysłowia.Trzeba było mieć odwagę, by przyjąć do domu niezna-

jomych pielgrzymów. Wielu moich znajomych wyjechało z Krakowa, a wszyscy się niezwykle dziwili, że podjęliśmy odważną decyzję. Przecież przyjęcie obcych do domu wywołuje przede wszystkim lęk, bo nie wiemy z kim mamy do czynienia.

Tak, ale czy w każdym z nich nie przyszedł do nas sam Jezus ze swoją miłością?

Tak jakby mówił przez nich: Właśnie teraz Cię potrze-buję, daj mi pić, daj mi miejsce do spania, daj mi się umyć. Czy to zbyt wiele dla ciebie?

Gdy w drzwiach naszego domu zobaczyłam 13 ciem-noskórych dziewcząt, bardzo zmęczonych i trochę prze-straszonych, ogromnie się wzruszyłam i właśnie w nich dostrzegłam oblicze Jezusa.

Czas, który wspólnie spędziliśmy był dla nas szczegól-ny i pełen łaski. Radość każdej z dziewcząt, ich wesoły śpiew, wspólne śniadania, to był ich dar dla nas.

Dla mnie było to źródłem siły, aby móc im służyć w bar-dzo prosty sposób: oddając swój czas, przygotowując po-siłki, sprzątając łazienki i pokoje. Jeśli ktoś patrzył na mnie z boku, pewnie myślał, że jestem szalona, aby swój urlop poświęcić innym ludziom?!

Wszystko co mam, otrzymałam od Boga: moje zdrowe ręce, moje talenty organizacyjne, wsparcie i pomoc mo-ich najbliższych, nasz dom, tym właśnie chciałam podzie-lić się z naszymi gośćmi.

Czy otrzymałam coś w zamian? Tak, prawdziwy pokój i ogromną radość oraz serce tak wielkie, w którym zosta-nie moje 13 dziewcząt z Kataru.

Mama Agnieszka

Dziewczyny wniosły do naszego domu tyle radości i szczęścia, ile chyba jeszcze nigdy w nim nie było. Dzięki nim mogliśmy poczuć tę prawdziwą atmosferę ŚDM. Je-stem pewna, że zapamiętamy te kilka dni. Te wszystkie historie, wspólne śniadania, lekcje tańca… Przeżyliśmy coś, czego może już nigdy nie doświadczymy. Mimo, że nie znaliśmy żadnej z nich, przez ten wspólnie spędzony czas bardzo się zżyliśmy, a na koniec wszyscy płakaliśmy na pożegnanie. Przez ten niecały tydzień zdążyliśmy się poznać i polubić, bez względu na barierę językową czy kulturową.

Córka Ania, 13 lat

Ogłoszenie potrzeby przyjęcia na nocleg pielgrzymów ŚDM przyjęłam spontanicznie, natychmiast zgłosiłam możliwość zakwaterowania 1, a później 2 osób. Na spo-tkaniu organizacyjnym dowiedziałam się, że będą to

Wywiad telewizji TRWAM z Turczynką

9

prawdopodobnie dwie Chinki. Ta informacja zmartwiła mnie, ponieważ nie władam innym obcym językiem, oprócz rosyjskiego, którego znajomość wyniosłam ze szkoły minionej epoki. Zdałam sobie sprawę, że nawet opracowany przez Komitet Organizacyjny słowniczek pol-sko-angielski nie spełni zadania tak, jakbym sobie wy-obrażała. Ostatecznie przydzielono mi dwóch młodych Chińczyków – kapłanów. Przygotowałam im posłania, możliwość korzystania z łazienki i rannego posiłku. Przy-jechali 26.07. bardzo zmęczeni. Po odpoczynku i wypiciu kawy udali się na spacer, czy też spotkanie do miasta

Z każdym dniem czuli się swobodniejsi. Porozumiewali-śmy się pojedynczymi słowami w języku angielskim i „na migi”. Godziny wyjścia i powrotu zapisywali na kartce, abym mogła na czas przygotować śniadanie i czekała na nich wieczorem. Po spotkaniu z Papieżem Franciszkiem na Krakowskich Błoniach wrócili zmęczeni, przepoceni i zmok-nięci. Chętnie przeprałam i wysuszyłam ich ubrania.

Typowe dla nas śniadanie spożywali w sposób niety-powy, zagryzając kanapkę z dżemem, cebulą i wędliną, ciastem z wiśniami, popijając białą kawą.

W przedostatnim dniu pobytu otrzymałam od nich pa-miątkę – oprawiony w ramkę wizerunek Matki Bożej. Każdemu z nich zrewanżowałam się prezentem w postaci pamiątkowego medalu z wizerunkiem św. Jana Pawła II i Ojca świętego Franciszka. Pożegnanie było miłe i spon-taniczne. Żałuję, że ze względu na barierę językową nie mogliśmy ze sobą więcej rozmawiać.

Czekając w mieszkaniu na moich gości śledziłam prze-bieg ŚDM w telewizji i radiu z wielkim wzruszeniem i za-interesowaniem.

Barbara

Podczas katechez z biskupami młodzież korzystała z sakramentu pojednania. Na zdjęciu spowiedź w patio przy sali gimnastycznej Gimnazjum Pijarskiego10

ŚP. KSIĄDZ KARDYNAŁ FRANCISZEK MACHARSKI2 sierpnia o godz. 9:37 w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie zmarł w wieku 89 lat Ksiądz

Kardynał Franciszek Macharski. Posługę pasterza archidiecezji krakowskiej pełnił w latach 1979-2005. Po przejściu na emeryturę, mieszkał na terenie sąsiedniej parafii Pana Jezusa Do-brego Pasterza przy Sanktuarium Ecce Homo przy ul. Woronicza. Do szpitala trafił 12 czerwca po wypadku, w wyniku którego złamał kręgosłup. 28 lipca papież Franciszek, który w tym cza-sie uczestniczył w odbywających się w Krakowie Światowych Dniach Młodzieży odwiedził w szpitalu ciężko chorego kard. Franciszka Macharskiego modląc się o jego zdrowie.

Dziękujemy Panu Bogu za posługę księdza kardynała w Kościele powszechnym, w Polsce i w naszej archidiecezji. Był realizatorem i propagatorem misji i kultu Bożego Miłosierdzia. Naszą parafię odwiedzał wielokrotnie podczas wizytacji pasterskiej, udzielania młodzieży sakramentu bierzmowania oraz święceń diakonatu i kapłaństwa młodym pijarom.

Ksiądz Kardynał został pochowany 5 sierpnia w katedrze na Wawelu w krypcie biskupiej pod konfesją św. Stanisława.

18.04.1980. Ks. kard. Franciszek Macharski odprawił w naszym kościele Mszę św. i udzielił sakramentu bierzmowania 335 młodym parafianom urodzonym przeważnie w 1965 r. Obok Ks. kardynała, od lewej: o. Eugeniusz Śpiołek, o. prowincjał Gerard Brumirski, o. Jan Frączek i o. Jacek Raczek. (fot. Czesław Chyra)

11

Wydawca: Parafia Rzymskokatolicka pw. Najświętszego Imienia Maryiul. Dzielskiego 1, 31-465 Kraków (Zakon Pijarów) www. rakowice.pijarzy.pl

Kontakt z Parafią: [email protected], tel. 12 411 44 11 Redaguje zespół, asystent kościelny o. Jan Taff SP, kontakt: [email protected]

Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych, zastrzega sobie prawo do skrótów, zmiany tytułów, adiustacji i redagowania tekstów.

ZMIANY WE WSPÓLNOCIE DUSZPASTERZY NASZEJ PARAFII

Decyzją Ojca Prowincjała zakonu pijarów Józefa Matrasa posługę w naszej parafii w czasie wakacji zakończyli: o. Waldemar Klajst, o. Rafał Petkowicz, dk Łukasz Wilusz. Na ich miejsce przydzieleni zostali: o. Przemysław Suchy i dk. Rafał Stenka. Do wspólnoty naszego seminarium został włączony o. Piotr Recki. Odchodzącym dziękujemy za Ich pracę, witamy nowych, wszystkim życzymy Bożego błogosławieństwa w życiu osobistym i w pracy duszpasterskiej.

O. Przemysław Suchy SchP urodził się w 1984 roku w Miechowie. Pochodzi z miejscowości Krępice położonej w parafii Skalbmierz w województwie świętokrzyskim. Szkołę podstawową ukończył w Topoli, a średnią w Kazimierzy Wielkiej. Po maturze rozpoczął studia na UJ w Krakowie na kierunku matematyka. Po ukończeniu studiów w 2008 roku wstąpił do nowicjatu Zakonu Pijarów. W trakcie formacji zakonnej przygotowującej do kapłaństwa pracował jako katecheta w roku szkolnym 2013/14 w pijarskiej Szkole Podstawowej w Poznaniu, a następnie w roku szkolnym 2015/16 w Liceum Pijarów w Krakowie. Po ośmiu latach formacji i studiów teologicznych przyjął święcenia kapłańskie 21 V 2016 roku. Interesuje się zagadnieniami z zakresu relacji między wiarą a nauką.

PORZĄDEK MSZY ŚWIĘTYCH W PARAFII

NIEDZIELE I UROCZYSTOŚCI IX – VI: godz. 600, 700, 830, 1000, 1130z udziałem dzieci, 1300, 1500, 1900dla młodzieżyMSZE ŚWIĘTE W DNI POWSZEDNIE: godz. 600, 700, 800, 1800

SPOWIEDŹ przed Mszami ŚwiętymiNABOŻEŃSTWO RÓŻAŃCOWE W PAŹDZIERNIKU- dni powszednie o godz. 1715

- w niedziele o godz. 1830

- we wrześniu codziennie o godz. 1730

KANCELARIA PARAFIALNA- wtorek i czwartek, godz. 1600- 1730 - środa i sobota, 900- 1000

W święta kościelne i państwowe kancelaria jest nieczynna

PORADNIA RODZINNA: czwartek, godz. 1800 – 2000

PUNKT CHARYTATYWNY: środa, godz.1600-1800

PIJARSKI KLUB SENIORA I BIBLIOTEKA:Poniedziałek, środa, piątek, godz. 1500- 1730

Uwaga: Wyniki konkursu fotograficznego „Wakacje 2016” podamy w następnym numerze NIM.

MŁODZIEŻ MĘSKĄ Z TRZECICH KLAS GIMNAZJUM I STARSZĄ ZAPRASZAMY DO UDZIAŁU W PIJARSKICH DNIACH SKUPIENIA

7-9 października 2016 - Rzeszów 10-13 listopada 2016 - Kraków (szczególnie osoby z Liturgicznej Służby Ołtarza) 2-4 grudnia 2016 - Kraków (dla maturzystów i studentów) Informacje i zgłoszenia: o. Piotr Recki SchP, tel. 666 - 397 -538, [email protected]