Super Model Nr 23

80

Transcript of Super Model Nr 23

Page 1: Super Model Nr 23
Page 2: Super Model Nr 23
Page 3: Super Model Nr 23

Super Model nr 3/2009

Korekta: Jolanta Aleksandrowicz, Karolina Tokarz Redakcja:  Peter Argyropoulos, Krzysztof Barcz, Stanisław Jabłoński, Leszek A. Wieliczko, Andrzej Żak Współpracownicy:  Krzysztof Baranowski, Woj-ciech Butrycz, Wojciech Fajga, Zdeněk Krčmář, Przemysław Litewka, Ricardo Abad Medina, Bar-tosz Obara, Bill Plunk, Luciano Rodriguez, Jacek Rzeszut, Andrzej Smoliński, Marcin Sokołowski, Tomasz Szlagor, Arkadiusz Wróbel, Luboš Zach

Redakcja zastrzega sobie prawo do dokonywa-nia skrótów tekstów i zmiany tytułów oraz nie ponosi odpowiedzialności za opinie autorów zawarte w  tekstach. Materiałów nie zamówio-nych nie zwracamy.

Wydawca: KAGERO Publishing Sp. z o.o. ul. Mełgiewska 9F 20-209 Lublin tel./fax 081 749 11 81 www.kagero.pl, [email protected]

Marketing: Joanna Majsak (dyr.), [email protected]

Sprzedaż: Agnieszka Kuchciak e-mail: [email protected], tel. 081 749 20 20

Wydawca magazynu modelarskiego Super Model ostrzega P.T. Sprzedawców, że  sprze-daż aktualnych i archiwalnych numerów cza-sopisma po  innej cenie niż wydrukowana na  okładce jest działaniem na  szkodę Wy-dawcy i skutkuje odpowiedzialnością karną.

ISSN 1733-8964

Nakład: 4000 egz.www.supermodel.kagero.pl

Redaktor naczelny: Damian Majsak

Zastępca red. nacz.: Krzysztof Bartoszeke-mail: [email protected]. 081 749 20 20

Sekretarz redakcji: Karolina Tokarze-mail: [email protected]. 081 749 11 82

Opracowanie graficzne: Damian Majsak, Marcin Wachowicz

DTP: Marcin Gołofit, Marcin Wachowicz

w w w . k a g e r o . p l nr 3/2009 SUPER MODEL 3

Drodzy Czytelnicy!

O ddaję w Wasze ręce kolejny spóźniony, ale za to grubszy Super Model. Mam nadzieję, że zwiększona objętość zre-

kompensuje Wam czas oczekiwania na nasz Magazyn.

W najnowszym numerze prezentujemy najlepsze modele spośród nadesłanych do Redakcji. Znajdziecie w  nim modele mistrzów, nie tylko polskich. Gorąco po-lecam modele Zdenka Sebesty, Lubosza Zacha, Stanisława Jabłońskiego i Macieja Żywczyka. Jestem przekonany, że każdy te-mat zainspiruje Was i wzbogaci wiedzę na temat sposobów wykonania wiernych i re-alistycznych replik.

Gorąco zachęcam do udziału w  na-szym konkursie-wystawie modelarskiej w Kraśniku, którą organizujemy z kraśnic-kim klubem PA-LO-OK. To już trzynasta im-preza tego typu w Kraśniku, ale organizo-

wana po raz pierwszy z naszym tak znacz-nym zaangażowaniem. Przygotowujemy dla Was szereg atrakcji, nagród, upomin-ków. Jestem przekonany, że nikt z uczest-ników tej imprezy nie wyjedzie z pustymi rękoma. Możecie liczyć na naszą gościn-ność, a najlepsi modelarze z pewnością otrzymają godne swoich modeli nagrody.

Pierwsza z tych nagród już jest w naszej redakcji i czeka z niecierpliwością na no-wego właściciela. Prezentujemy ją poniżej.

Serdecznie pozdrawiam

Redaktor Naczelny

Damian Majsak

W NUMERZENowości . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 4

RECENZJENakajima Ki-43 Hayabusa (Oscar) w modelach . . . . . . . . . . . . . 8Wingnut Wings. Primus Inter Pares . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 11French Char B1 bis . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 15M3A1 Scout Car . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 163,7 cm Flak 43 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 18F-16D Block 52+ . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 19

SAMOLOTYLatająca walizka. Handley Page HP.52 Hampden Mk.I  . . . . . . . . 20L-60 Brygadyr . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 26L-60 Mini Walk Around . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 28Focke Wulf Fw 190 A-8 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 31Spad XIII late . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 38AH-64 Apache A, D . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 42

OKRĘTYIJN Nagato. Część 1 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 46

ABC MODELARSTWAJak wykonać prawidłowe naciągi linek. Część I  . . . . . . . . . . . 54

CYWILNEActros Black Edition . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 58

POJAZDYDodge 203a . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 62Spalony T-34 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 66Sd.Kfz.9 FAMO . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 70

WYSTAWY/INNEKonkurs Modelarski Kraśnik 2009. REGULAMIN . . . . . . . . . . . 76Tabela Barw Pojazdów Armii Francuskiej w latach 1939-1940 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 78

Page 4: Super Model Nr 23

Samoloty

Junkers Ju 88A-6/U 1:72Producent: HasegawaNumer katalogowy: 00963Rodzaj: wtryskStatus: nowośćIlość części: 151Kalkomanie: 2 wersjeUwagi: na bazie wcześniejszych zestawów

P-38 L/M Lightning 1:72Producent: RevellNumer katalogowy: 04293Rodzaj: wtryskStatus: wznowienieIlość części: 101Kalkomanie: 2 wersjeUwagi: otwarte silniki i przedział uzbrojenia

Pe-8 ON Stalins Plane 1:72Producent: ZvezdaNumer katalogowy: 7280Rodzaj: wtryskStatus: nowośćIlość części: 335Kalkomanie: 1 wersjaUwagi: figurki Stalina, Beri, Mołotowa i załogi

F-15 K Slam Eagle 1:48Producent: AcademyNumer katalogowy: 12213Rodzaj: wtryskStatus: nowośćIlość części: 178Kalkomanie: nn

Bf 110 G-2 1:48Producent: EduardNumer katalogowy: 8205Rodzaj: wtryskStatus: nowośćIlość części: 276Kalkomanie: 5 wersjiUwagi: elementy fototrawione, maski

Reggiane Re 2002 1:48Producent: TamiyaNumer katalogowy: 89787Rodzaj: wtryskStatus: eks-ItaleriIlość części: nnKalkomanie: 6 wersjiUwagi: figurka pilota i akcesoria lotniskowe

DH Mosquito NF 11 & British Car 10HP 1:48Producent: TamiyaNumer katalogowy: 89786Rodzaj: wtryskStatus: na bazie wcześniejszych zestawówIlość części: nnKalkomanie: 4 wersjeUwagi: 3 figurki

Me 262 A-2a 1:144Producent: TrumpeterNumer katalogowy: 01318Rodzaj: wtryskStatus: nowośćIlość części: 38Kalkomanie: 1 wersja

EF-2000B Eurofigter 1:32Producent: TrumpeterNumer katalogowy: 02279Rodzaj: wtryskStatus: nowośćIlość części: 508Kalkomanie: 1 wersjaUwagi: elementy fototrawione

Pojazdy

M977 8x8 Cargo Truck 1:72Producent: AcademyNumer katalogowy: 13412Rodzaj: wtryskStatus: nowośćIlość części: 130Kalkomanie: 2 wersja

52-K 85mm AA Gun 1:72Producent: ACENumer katalogowy: 72276Rodzaj: wtryskStatus: nowośćIlość części: 97Kalkomanie: 1 wersja

PzBeoWg II 1:72Producent: ACENumer katalogowy: 72270Rodzaj: wtryskStatus: nowośćIlość części: 96Kalkomanie: 1 wersjaUwagi: fototrawione gąsienice

Type 97 Sidecar 1:48Producent: HasegawaNumer katalogowy: X48-16Rodzaj: wtryskStatus: nowośćIlość części: 118Kalkomanie: 2 wersjeUwagi: 2 modele

Sd.Kfz. 7/2 3.7 cm Flak 37 1:35Producent: DragonNumer katalogowy: 6542Rodzaj: wtryskStatus: nowośćIlość części: 690Kalkomanie: 6 wersjiUwagi: replika silnika, dwie opcjonalne kabiny

Sherman Mk. III DV 1:35Producent: DragonNumer katalogowy: 6527Rodzaj: wtryskStatus: nowośćIlość części: 398Kalkomanie: 1 wersjaUwagi: elementy fototrawione

StuG IV early 1:35Producent: DragonNumer katalogowy: 6520Rodzaj: wtryskStatus: nowośćIlość części: nnKalkomanie: 1 wersjaUwagi: elementy fototrawione

Befehls-Panther Ausf.G 1:35Producent: DragonNumer katalogowy: 6551Rodzaj: wtryskStatus: nowośćIlość części: nnKalkomanie: 1 wersjaUwagi: elementy fototrawione

Befehlsjager 38 Ausf.M 1:35Producent: DragonNumer katalogowy: 6472Rodzaj: wtryskStatus: nowośćIlość części: nnKalkomanie: nnUwagi: elementy fototrawione

Sd.Kfz.164 Bergepanzerwagen IV 1:35

Producent: DragonNumer katalogowy: 6438Rodzaj: wtryskStatus: nowośćIlość części: 556Kalkomanie: 1 wersjaUwagi: elementy fototrawione

Flakpanzer IV Ostwind 1:35Producent: DragonNumer katalogowy: 6550Rodzaj: wtryskStatus: nowośćIlość części: nnKalkomanie: nnUwagi: elementy fototrawione

NOWOŚCI

4 SUPER MODEL nr 3/2009

Page 5: Super Model Nr 23

Sd.Kfz.7 (8t) late 1:35Producent: DragonNumer katalogowy: 6562Rodzaj: wtryskStatus: nowośćIlość części: nnKalkomanie: nnUwagi: elementy fototrawione, winylowe koła

M7 HMC Priest 1:35Producent: RevellNumer katalogowy: 03086Rodzaj: wtryskStatus: nowośćIlość części: 256Kalkomanie: 2 wersjeUwagi: 1 figurka

Matilda mk III/IV 1:35Producent: TamiyaNumer katalogowy: 35300Rodzaj: wtryskStatus: nowośćIlość części: nnKalkomanie: 3 wersjeUwagi: 3 figurki

Citroen Traction 11CV 1:35Producent: TamiyaNumer katalogowy: 35301Rodzaj: wtryskStatus: nowośćIlość części: nnKalkomanie: 4 wersjeUwagi: figurka kierowcy

Sd.Kfz.251/1 Ausf.D 1:48Producent: TamiyaNumer katalogowy: 32564Rodzaj: wtryskStatus: nowośćIlość części: nnKalkomanie: 3 wersjaUwagi: 2 figurki

Sherman III 1:35Producent: TascaNumer katalogowy: 35-017Rodzaj: wtryskStatus: nowość-zapowiedźIlość części: nnKalkomanie: 2 wersjeUwagi: 1 figurka

Dampflokomotive BR 86 1:35Producent: TrumpeterNumer katalogowy: 00217Rodzaj: wtryskStatus: nowośćIlość części: 634Kalkomanie: 1 wersjaUwagi: elementy fototrawione

M1117 Guardian ASV 1:35Producent: TrumpeterNumer katalogowy: 01541Rodzaj: wtryskStatus: nowośćIlość części: 369Kalkomanie: 1 wersjaUwagi: detale wnętrza

Figurki

Winter Panzer Riders 1:35Producent: DragonNumer katalogowy: 6513Rodzaj: wtryskStatus: nowośćIlość części: nnKalkomanie: 1 wersjaUwagi: 4 figurki

Monte Casino Defenders 1:35Producent: DragonNumer katalogowy: 6514Rodzaj: wtryskStatus: nowośćIlość części: nnUwagi: 4 figurki

German Infantry in Wachmantel 1:35Producent: DragonNumer katalogowy: 6518Rodzaj: wtryskStatus: nowośćIlość części: nnUwagi: 4 figurki

German Motorcycle Repair Crew 1:35Producent: Master BoxNumer katalogowy: 3560Rodzaj: wtryskStatus: nowość-zapowiedźIlość części: nnKalkomanie: 1 wersjaUwagi: 4 figurki

Ticket Home 1:35Producent: Master BoxNumer katalogowy: 3552Rodzaj: wtryskStatus: nowość-zapowiedźIlość części: nnKalkomanie: 1 wersjaUwagi: 4 figurki

Stukas im Anflug! 1:35Producent: Master BoxNumer katalogowy: 3545Rodzaj: wtryskStatus: nowość-zapowiedźIlość części: nnKalkomanie: 1 wersjaUwagi: 4 figurki

Okręty

HMS Repulse 1:700Producent: TrumpeterNumer katalogowy: 05763Rodzaj: wtryskStatus: nowośćIlość części: 317Kalkomanie: 1 wersjaUwagi: pełny kadłub

IJN Light Cruiser Mikuma 1:350Producent: TamiyaNumer katalogowy: 78022Rodzaj: wtryskStatus: nowośćIlość części: nnKalkomanie: 1 wersjaUwagi: elementy fototrawione

Admiral Graf Spee 1:350Producent: TrumpeterNumer katalogowy: 05316Rodzaj: wtryskStatus: nowośćIlość części: 402Kalkomanie: 1 wersjaUwagi: elementy fototrawione

U-Boot typ XXVIIB 1:72Producent: ICMNumer katalogowy: 5006Rodzaj: wtryskStatus: nowośćIlość części: 253Kalkomanie: 1 wersja

Cywilne

Tyrrell P34 Six Wheeler 1:20Producent: TamiyaNumer katalogowy: 20258Rodzaj: wtryskStatus: nowośćIlość części: nnKalkomanie: 1 wersjaUwagi: elementy fototrawione

Kawasaki Z1300 1:16Producent: TamiyaNumer katalogowy: 16019Rodzaj: wtryskStatus: nowośćIlość części: nnKalkomanie: 1 wersjaUwagi: na bazie wcześniejszego zestawu

NOWOŚCI

w w w . k a g e r o . p l nr 3/2009 SUPER MODEL 5

Page 6: Super Model Nr 23

ności tego zestawu może stanowić fakt, że konstrukcja ta była

jedynie testowana w niewielkich ilościach wraz z podobnym wariantem morskim Seafang, wy-przedziła go era samolotów odrzutowych i nie-wiele jest dobrej dokumentacji.

Inną bardzo ciekawą propozycją jest Stinson OY-2, (cena około 45 zł) również od  razu w  dwóch różnych pudełkach dostajemy ten sam model z innymi kalkomaniami. Wersja „In Korea”, jak sama nazwa wskazuje, daje nam model wersji rozpoznawczej z  okresu wojny koreańskiej w barwach Marines x 2 (oliwkowo-zielone i ciemnogranatowe) oraz US Air Force. W drugim pudełku dostajemy wersję L-5 w spe-

Nowości AZ Modelciem modelu, będą go mogli kupić już tylko w tzw. drugim obiegu, czyli muszą liczyć na giełdy lub aukcje. Tak więc nowości schodzą na pniu. Nie jest to pomysł jedynie tej firmy, w zapowiedziach wydawców z  całego świata na  rok 2009 wiele firm dodaje napis LIMITED EDITION, co wymu-sza na potencjalnym nabywcy szukanie środków na  pozyskanie modelu w  trybie natychmiasto-wym. Czyżby to był pomysł na kryzys globalny?

Modele „AZ Model” to  ciekawa propo-zycja na  rynku, z  reguły są  to  modele sa-molotów nieprodukowane przez inne firmy, a więc prawdziwe rarytasy dla modelarzy. Tak też jest z nowościami kwietnia br. Dotychczas Supermarine Spiteful F Mk XIV był dostępny jedynie jako model żywiczny, zresztą wykonany przez bliskiego kuzyna AZ Model firmę – Legato, dziś ten model w postaci wypraski za cenę około 48 zł trafia na rynki modelarskie. Niestety choć model bardzo ciekawy dla kolekcjonerów kon-strukcji „spitopodobnych”, to w tym przypadku mamy tylko dwie ramki i przeźroczystą kabinkę.

Producent zadbał o  cieka-we kalkomanie. W  jednym zestawie są  to  malowa-nia do  wersji prototypów brytyjskich.

W drugim zestawie znaj-dują się te  same wypraski modelu oraz fantazyjne ma-

lowania samolotu typu „What If - co by było gdy-by…” czyli prawdopodobne malowania po wpro-wadzeniu maszyny na stan jednostek brytyjskich, holenderskich a nawet lotnictwa Finlandii. Nie miały one nic wspólnego z prawdą historyczną, gdyż jak wiadomo Spitefull nie miał okazji wal-czyć z Japończykami oraz nie był eksportowany.

I choć AZ Model przyzwyczaił już nas do ma-łej blaszki, to  jakby usprawiedliwienie skrom-

NOWOŚCI

Krzysztof Barcz

Nasi południowi sąsiedzi już nas przekona-li, że są potentatami w produkcji modeli w  tej części Europy. Mnogość produk-tów pochodzenia czeskiego ukazujących

się co miesiąc w sprzedaży może doprowadzić do zawrotów głowy nawet najbardziej zapalo-nych miłośników sztuki modelarskiej.

W ślad za tym pędem ku nowościom zapew-ne idzie potężny wir w portfelu, ale to już zupeł-nie inna historia i pozostawmy ją ekonomistom. Wydaje się, że od kilku miesięcy liderem pro-dukcji nowych zestawów i reedycji przejętych od innych firm jest AZ Model. Zadziwiające jest tempo ukazywania się nowości, w ciągu mie-siąca liczba wprowadzonych do sprzedaży no-wych modeli sięga od 3 do 6. Co za tym idzie? Jak z jakością?

Postaram się odpowiedzieć na te pytania.

Dodam, że mam kontakt z jednym z właścicieli firmy panem Petrem Muzykantem, który na bie-żąco mnie informuje o planach wydawniczych fir-my, a jednocześnie podkreśla, że na wznowienia nie ma czasu i liczba 500 sztuk danego produktu to maksimum, jakie stara się wypuścić na rynek. Poniekąd rozumiem takie postępowanie, jednak widzę w tym rozwiązaniu pewien chwyt marke-tingowy. Otóż wszyscy, którzy spóźnią się z naby-

6 SUPER MODEL nr 3/2009

Page 7: Super Model Nr 23

cjalnych malowaniach, jedno z nich w pasach inwazyjnych z okresu II wojny światowej. Dodam, że tak pomalowa-ny oryginalny samolot spokojnie lata do dziś, uświetniając pokazy lotni-cze. Wypraski w obu modelach są  identyczne, w zestawie otrzymuje-

my dwa kadłuby różniące się jedy-nie liniami podziału blach. Niestety tu też nie ma blaszek ani dodatków żywicznych. Kolejną no-wością, a raczej reedycją zaczerpniętą od inne-go czeskiego producenta jest model Fw 190A-0. Tu producent postarał się i do modelu dodał ży-wiczne kompletne wnętrze kabiny pilota oraz ży-wiczne wnęki podwozia głównego. In plus warto dodać, że osłona kabiny i wiatrochron zostały odlane jako osobne części, co ułatwi pokazanie wnętrza kabiny. Na uwagę zasługuje jeszcze jed-na nowość, choć tym razem w skali 1:48. Jest to model amerykańskiego wiatrakowca Kellet YG-1A/B (cena około 65−70 zł). Choć zestaw ten ma wiele części wspólnych z produkowaną wcześniej japońską odmianą Kaaba „KA-GO”, to  na  uznanie zasługuje fakt wprowadzenia bardzo wielu części z żywicy oraz elementów fototrawionych.

Kompletna ma-kieta silnika, fote-le pilotów, śmigło oraz kolektor wy-dechowy i  blaszki tablic przyrządów na pewno dodadzą atrakcyjności minia-turowej replice tej ciekawej konstrukcji.

Widać, że  w  ska-li 1:48 modele AZ Model dążą do  per-fekcji zestawów typu „Profipak”. W planach wydawniczych firmy jest długo oczekiwa-ny przez naszych ro-daków model Zlina L-50 w  skali 1:48, wiem od  pana Petra, że  premiera tego ze-stawu będzie na jesie-ni br. Natomiast inny model Pitts Special w skali 1:48 ukazał się już przed wakacjami i  jest to nowość moc-no oczekiwana przez modelarzy budują-cych cywilne statki powietrzne. Zestaw zawiera dwie ramki pla-stikowe oraz skromną replikę silnika z żywicy. Na początek ukazała się wersja S2A, ale wiem z zapowiedzi, że będzie też wersja S2B. Gdy pi-szę te słowa, na rynek czeski wchodzi model pozyskany od  innego czeskiego producenta Classic Airframes Grumman J4F Gosling Mk1. Oryginalny model „CA” Grumman J4F Widgeon kosztował około 135 zł, było w nim nieco żywi-cy, produkt AZ Model kosztuje około 95 zł i rów-nież są fotele załogi i pasażerów z żywicy, oraz oferuje ciekawe ma-lowania z  początków izraelskiego lotnic-twa. Mariaż tych firm da nam modelarzom jeszcze jeden ciekawy

RECENZJE

produkt, a mianowicie izraelskiego Skyhawka TA-4H/K w skali 1:48.

Reasumując, produkty AZ Model są niewąt-pliwie ciekawą propozycją uzupełnienia kolekcji modeli, oczywiście, jako produkty z form nisko-ciśnieniowych, wymagają nieco więcej pracy przy montażu, lecz oryginalność i niepowtarzal-ność to na pewno atuty, za które warto zapłacić dość rozsądną cenę.

w w w . k a g e r o . p l nr 3/2009 SUPER MODEL 7

Page 8: Super Model Nr 23

RECENZJE

Nakajima Ki-43 Hayabusa (Oscar) w modelach

W gronie samolotów, jakie raczej obowiązkowo po-winny znaleźć się w zbio-rach każdego miłośnika

lotnictwa II wojny światowej znaj-duje się bez wątpienia japoński podstawowy myśliwiec początko-wego okresu walk Nakajima Ki-43 Hayabusa. Niestety mimo takiej re-komendacji sama replika nie miała szczęścia zagościć w  katalogach zbyt wielu firm. W zasadzie tylko japońscy wytwórcy zajęli się tym tematem i to w przeważającej więk-szości dosyć dawno temu. Odbiło się to niestety na  jakości samych modeli i  co  za tym idzie stawia duże wyzwanie przed modelarzami chcącymi wykonać wierną replikę

tej pięknej maszyny. Na szczęście ostat-nie lata zaowoco-wały sporą ilością zestawów walory-zacyjnych, co nie-wątpliwie uła-twi nam pracę. Jedynie dla po-rządku warto za-uważyć, że spo-

ro archaicz-nych replik c z a s a m i w  bardzo dz iwnych s k a l a c h nie jest już dzisiaj produko-w a n y c h i  tylko ku zado-woleniu

statystyków znalazły się w naszym zestawieniu. Zaczynając od podział-ki 1:72 dostajemy w niej do dyspo-zycji w zasadzie dwa zestawy speł-niające jako tako dzisiejsze standar-dy i to tylko dzięki współistniejący-mi z nimi zestawami waloryzacyj-nymi. Pierwszy to przedstawiający wczesną odmianę Sokoła model Ki-43-I firmy Fujimi, występujący pod różnymi numerami katalogowymi (C1, C2, C3, 7A-C4, 7A-C5, 7A-C6), różniący się pomiędzy sobą w za-sadzie tylko kalkomaniami. Model dosyć dobrze wypada w  porów-naniu z planami, ma wgłębne linie podziału blach, dosyć uproszczone detale kokpitu, ale także zbyt płyt-kie wnęki podwozia, zbędny reflek-tor w lewym skrzydle, uproszczony silnik tylko w postaci pierwszego rzędu cylindrów i brakujące dwie linie na górnej powierzchni płata. Ingerencji będą też wymagać ele-menty podwozia odwzorowane ze  sporym uproszeniem. Bardzo podobne uwagi można skierować pod adresem drugiego zestawu w tej podziałce, czyli Ki-43-II firmy Hasegawa o numerze katalogowym A1 (501:500). Dodatkowo wypraski mają wypukłe linie podziału, a sam model jest mieszaniną wersji śred-niej i późnej tej odmiany samolotu i  wymaga delikatnych poprawek w tej materii. W zasadzie popraw-nie możemy wykonać tylko śred-nią odmianę, likwidując reflektor w lewym skrzydle. Przy propono-wanej przez producenta odmianie późnej musimy niestety ingero-wać w kształt klapek regulujących przepływ powietrza wokół silnika,

co  nie będzie zadaniem łatwym i  będzie wymagać odcięcia czę-ści silnikowej od  kadłuba. Późna odmiana miała też już dodatkowe zbiorniki przeniesione na zewnątrz podwozia, czego nie uwzględniono w zestawie. O ile w modelu Fujimi uproszczony silnik nie jest zbyt wi-doczny przez przednią chłodnicę

pierścieniową, to już w modelu Ki-43-II Hasegawy będzie wymagał sporych zabiegów, gdyż jest dużo bardziej wyeksponowany. Najlepiej wymienić go na zestaw żywiczny, gdyż z tym, co dostajemy w wypra-skach niewiele da się zrobić. Na ten rok zapowiadany jest zestaw firmy Special Hobby o numerze katalo-gowym SH72170, przedstawiający finalną wersję Ki-43-II Ko, co może wzbogacić ofertę rynku w  tej po-działce. Istnieje jeszcze typowy short-run firmy AML produkowa-ny pod numerem katalogowym 72 030 i odwzorowujący końcowy typ Oskara Ki-43-III Ko. W  zesta-wie znajdziemy oprócz wyprasek z grubymi liniami podziału blach, pustym praktycznie wnętrzem i bar-dzo uproszczonymi detalami także woreczek z żywicznymi odlewami kokpitu, silnika, jego osłony oraz wnęk i kół podwozia oraz dwie va-kuformowe kabiny i dobry arkusz kalkomanii z 4 wersjami malowania. Alternatywy dla tej wersji nie ma, więc wypada chętnym zmierzyć się z tym właśnie zestawem.

Pozostałe modele z tej skali, które nie są już produkowane, ale jeszcze można na nie trafić na giełdach, jak na przykład Arii, Revell czy też LS (w podziałce 1:75) nie przedstawiają większej wartości jako baza do wy-konania poprawnej repliki. Spośród zestawów waloryzacyjnych, jakie dostajemy w aktualnej ofercie, bar-dzo dobrym produktem są  oby-dwa silniki konfekcjonowane przez Engine & Things, i zwłaszcza w ob-liczu sporego uproszczenia tego de-talu w prezentowanych modelach,

Mariusz Łukasik

8 SUPER MODEL nr 3/2009

Page 9: Super Model Nr 23

powierzchniach. W obliczu koniecz-ności „przerycia” i „przenitowania” całego płatowca nie jest to jednak tak dramatyczne zadanie. Pracę ułatwia nieco zestaw elementów fototrawionych dedykowanych te-mu modelowi przez Eduarda pod numerem katalogowym 32047, gdzie znajdziemy praktycznie całe nowe wnętrze kabiny pilota, klapki chłodzenia silnika oraz pierścienio-wą chłodnicę umieszczoną przed jednostką napędową. Ten ostatni detal pozwoli zasłonić niezbyt uda-ną replikę motoru Ha-115, ale war-to pamiętać, że występował tylko w przedprodukcyjnej serii Ki-43-II z nieco innym typem osłony silni-ka, bez reflektora w lewym skrzydle i dodatkowymi zbiornikami paliwa na  zaczepach bliżej osi kadłuba. W  końcowym etapie budowania modelu pomocne mogą być maski Monteksu ułatwiające malowanie osłony kabiny i koła podwozia.

Kończąc przegląd proponowa-nych zestawów w różnych skalach, można skonkludować, że w zasa-dzie w  każdej podziałce możemy znaleźć dobry lub bardzo dobry mo-del interesującej nas wersji, poza końcową serią Ki-43-III dostępną jedynie w skali 1:48. Niestety naj-niższy poziom jest w  największej podziałce 1:32, gdzie poza jednym marnym zawodnikiem w barwach Hasegawy, nie mamy w czym wy-bierać. Dynamiczny rozwój no-wych producentów głównie azja-tyckich może jednak tę opinię już niedługo zmienić, czego zarówno sobie, jak i miłośnikom replik go-rąco życzę. Na szczęście wytwórcy zestawów waloryzacyjnych już dzi-siaj pomagają nam w  spełnianiu marzeń o pięknych „Wędrownych Sokołach” z  krwistoczerwony-mi Hinomaru na  skrzydłach. Dla chcących rozszerzyć swoją wiedzę o Nakajima Ki-43 Hayabusa i wyjść poza standardowe sklejanie tego, co znajdziemy w pudełkach produ-centów modeli, przygotowaliśmy także spis najpopularniejszej litera-tury traktującej o interesującym nas temacie. Niestety, lektura powodu-je nieco chaosu, głównie w dziedzi-nie nazewnictwa poszczególnych odmian i  wersji samolotu, gdzie zwłaszcza angiel-skojęzyczne pu-blikacje dokonują nieco dowolnych

powinny zastąpić swoje plastikowe odpowiedniki. Także blaszka z ele-mentami fototrawionymi Eduarda o  numerze katalogowym 72  175 doposaża nas w  przypadku Ki-43-I Fujimi w delikatne detale kokpi-tu, podwozia i silnikowej chłodnicy pierścieniowej. Alternatywą dla niej jest zestaw Parta dedykowny Ki-43-II (S72 201), również bogaty w de-tale kokpitu, nowe metalowe klapy i szczegóły podwozia oraz osprzętu silnika Ha-115. Wypada wspomnieć jeszcze o nowych osłonach kabiny bardzo dobrej jakości w wykonaniu Falcona (nr kat. FCV13) do obydwu wersji Oscara, oraz o żywicznych za-miennikach kół podwozia (Equipage nr kat. J705). Co  do  kalkomanii, to  oprócz niezłych zestawowych opcji dostajemy dodatkowo z oferty firmy AeroMaster dwie alternatyw-ne propozycje innych niż fabryczne oznakowań maszyn tego typu w róż-nych wersjach. Montex pomoże nam swoimi maskami w  pomalo-waniu osłony kabiny i kół podwozia.

Miłośnicy większych modeli w podziałce 1:48 mają nieco bogat-szy wybór wśród proponowanych zestawów. W odniesieniu do wcze-snej Hayabusy w wersji Ki-43-I mo-żemy sięgnąć po jeden z trzech wy-robów firm Fine Molds, Hasegawy lub Nichimo. Najpopularniejszy z nich i najłatwiej dostępny zestaw Hasegawy o  numerze katalogo-wym JT80 prezentuje się bardzo dobrze, a  jego niewątpliwymi za-letami są  wgłębne linie podziału blach o delikatnym i poprawnym rysunku, spore zdetalowanie kok-pitu, nieźle odwzorowany silnik z dwoma kompletnymi gwiazdami cylindrów, oddzielone klapy, które możemy wykonać w pozycji bojo-wej, bardzo dobre oszklenie oraz ogólnie biorąc poprawne odwzoro-wanie bryły płatowca. Niewątpliwie poprawek wymagają wnęki podwo-zia dosyć ubogie w szczegóły, jak również samo podwozie wyma-gające uzupełnień choćby o prze-wody hamulcowe. Pewną niedo-godnością są także doklejane koń-cówki skrzydeł, detal świadczący o planowanej produkcji późniejszej wersji Hayabusy. Utrudnia to mon-taż i obróbkę sklejonych części pła-towca. Poza tym warto chyba w tej

podziałce odtworzyć szwy nitowe dosyć gęste i wyraźnie widoczne na prawdziwym samolocie.

Zestawy Fine Molds i  Nichimo są trudniej dostępne i nieco droż-sze od Hasegawy, ale za to pierw-szy z producentów oferuje kilka od-mian wczesnoseryjnych Oscarów zawierających oprócz innych ze-stawów kalkomanii także i zestaw niezbędnych części do wykonania poprawnej odmiany. Niestety nie miałem w  rękach tych wyprasek, choć opinie internetowe na ich te-mat są bardzo pochlebne.

Co  do  późniejszej odmiany Ki-43-II, to tutaj również możemy wy-bierać pomiędzy limitowaną edy-cją Hasegawy o  numerze katalo-gowym JT82, dwoma zestawami Fine Molds umożliwiającymi budo-wę późnej i końcowej wersji samo-lotu oraz najstarszym z nich zesta-wem firmy Arii. Poza tym ostatnim już ponad 30-letnim staruszkiem, najgorszym z nich wszystkich, po-zostałe modele pozwalają bez zbęd-nych wysiłków zbudować popraw-ną replikę Hayabusy. Dla tych, któ-rzy będą chcieli mieć w  swoich zbiorach ostatnią produkowaną se-ryjnie wersję Oscara, czyli Ki-43-III Ko, tylko Fine Molds w podziałce 1:48 oferuje zestaw o numerze ka-talogowym FA11. Wyboru, jak napi-sałem, nie ma, opinie na temat wy-prasek są zbieżne z wcześniejszymi ocenami tego producenta, a mo-del znajduje się w aktualnej ofer-cie handlowej.

Spośród sporej w tej podziałce oferty zestawów waloryzacyjnych przede wszystkim warto zwrócić uwagę na doskonałe silniki zarów-no wczesnych, jak i  późnych od-mian Hayabusy. Jakość rosyjskie-go producenta firmy Vector jest fantastyczna i  w  ciemno można polecić ich wyroby. Niewiele odbie-ga od nich w tej dziedzinie Engine &Things, ale ich zestawy są nieco droższe i trudniejsze do zdobycia. Nie polecałbym żywicznych od-powiedników czeskiej firmy CMK, gdyż są  one porównywalne z  fa-

brycznymi wypraskami Hasegawy. Doskonałym uzupełnieniem fa-brycznych zestawów jest też blasz-ka Parta, zwłaszcza w odniesieniu do Ki-43-I  (S48 112), gdzie plasti-kowa chłodnica pierścieniowa obo-wiązkowo wymaga podmiany na jej fototrawiony odpowiednik. Warto też wzbogacić o metalowe detale wnętrze kabiny pilota i  szczegóły podwozia. Również czeski Eduard oferuje kilka zestawów do walory-zacji obydwu odmian Oscara, za-równo w edycjach Zoom (FE202), jak i  pełnych Detail Set (48385). Ostatnio wzbogacił ofertę tak-że o  kolorowe „blaszki” dla od-miany Ki-43-II (nr kat. 49202). Dla chętnych znajdziemy też na  ryn-ku nowe żywiczne koła (Equipage nr kat. J403 oraz True Details nr kat. 48021) i vakuformowe kabiny (Squadrona i Falcona) oraz dosko-nałe żywiczne zestawy wzbogaca-jące kokpit firmy FM. Tradycyjnie też sporo nowych wzorów ozna-kowania innych od fabrycznie pro-ponowanych oferują nam firmy produkujące kalkomanie, takie jak AeroMaster, Superscale. Także nasz Montex proponuje wykonanie no-wych malowań za pomocą masek w kilku ciekawych zestawach.

Podziałka 1:32 to w zasadzie je-den model do dyspozycji − leciwy Ki-43-II firmy Hasegawa o numerze katalogowym ST3. W tak dużej skali nie spełnia już w tej chwili w żadnej mierze współczesnych oczekiwań i  wymaga sporych zabiegów dla wykonania wiernej kopii Hayabusy. Stanowi pomieszanie odmian śred-niej i późnej, przez co wymaga kil-ku korekt detali i będzie raczej bazą do wykonania wcześniejszych serii. Oprócz wypukłych linii podziału blach ma dosyć topornie wyko-nane imitacje nitów, słabo zdeta-lowane podwozie, ubogi kokpit oraz mocno uproszczony silnik. Kuriozalnie przebiega też linia podziału płatów poprzez fakturę lotek i klap, przez co będzie po-trzebne po sklejeniu tych detali odtworzenie rysunku na  tych

RECENZJE

w w w . k a g e r o . p l nr 3/2009 SUPER MODEL 9

Page 10: Super Model Nr 23

Bibliografia

R.M. Bueschel, Nakajima Ki-43 Hayabusa I-III, Reading 1970R.M. Bueschel, Nakajima Ki-43 Hayabusa I-III, Atglen 1995B. Collier, Japanese Aircraft of World War II. Londyn 1979R.J. Francillon, Japanese Aircraft of the Pacific War, Londyn 1970S.W. Iwanow, Ki-43 Hayabusa czast 1 i 2, Biełorieck 2000M. Łukasik, Nakajima Ki-43 Hayabusa Topdrawings 05, Lublin 2009R.C. Mikesh, Japanese Cockpit Interiors part 1 i 2, Boylston 1976R.C. Mikesh, Japanese Aircraft Equipment1940-45, Atglen 2004R.C. Mikesh, Japanese Aircraft Interiors 1940-45, Sturbridge 2000S. Nohara, Nakajima Ki-43 „Oskar” Hayabusa, Tokio 2000W. Pajdosz / M.T.Wlodarczyk, Nakajima Ki-43 Hayabusa „Oskar”, Gdańsk 1998P.H. Siergiejew, Japońskie asy Lotnictwa Armii 1937-45, Kirow 2000P. Skulski, Nakajima K-43 Hayabusa „Oscar”, Wrocław 1999M.C. Windrow, The Nakajima Ki-43 Hayabusa, Surrey 1965Y. Yuzawa, Army type 1 Fighter „Hayabusa”, Tokio 1997Zbiorowa, Camouflage & Markings of Imperial Japanese Army Fighters, Tokio 1996

Vector nr kat. 48019 silnik Nakajima HA-25 żywicaVector nr kat. 48020 silnik Nakajima HA-115 żywica

1:72Engine &Things nr kat. 72017 silnik Nakajima Sakae 21 żywicaEngine &Things nr kat. 72018 silnik Nakajima HA-115 żywicaEduard nr kat. 72-175 Ki-43-I detail set el. FototrawioneEduard nr kat CX157 Ki-43-I maski Eduard nr kat. XS143 Ki-43-I maski (nieprodukowane)Equipage nr kat. J705 koła Ki-43 żywicaFalcon nr kat. FCV13 IJAAF WWII canopy vakuformaMontex nr kat. SM72165 Ki-43-II maskiPart nr kat. S72 201 Ki-43-II el. Fo-totrawione

Kalkomanie1:48

AeroMaster 48-006, IJAAF Fighters (Ki-43-III)AeroMaster 48-011, Nakajima Ki-43 OscarAeroMaster 48-316, ‚IJAAF Falcons pt I’AeroMaster 48-319, ‚IJAAF Falcons pt II’AeroMaster 48-381, ‚IJAAF Falcons pt III’AeroMaster SP48-06, Special Attack SquadronsSuperscale 48515 Ki-43 OscarSuperscale 48516 Ki-43 Oscar

1:72AeroMaster 72018, Hayabusa Col-lectionAeroMaster SP72-04, Eagles of the Rising Sun

Kraju Kwitnącej Wiśni, z  serii Famous Airplanes numer 65 i  Aero Detail numer 29. Mają one cha-rakter prac zbiorowych, jednakże pod kierow-nictwem uznanych au-torytetów panów Yutaki Yuzawy i  Shigeru Nohary, co gwarantuje

ich wysoki poziom merytoryczny. W dziedzinie wyposażenia kokpitów Oscara, jak również innych maszyn lotnictwa Japonii, bezkonkurencyj-nym źródłem informacji są wszyst-kie prace pana Roberta C. Mikesha.

przekładów oryginalnych okre-śleń japońskich. Najbliższe prawdy są  według mojej oceny obydwie stosunkowo nowe pozycje, nie-stety pisane w  nieczytelnym dla przeciętnego czytelnika języku

Zestawy Ki-431:32

Hasegawa nr kat. ST3 Ki-43-II 1:48

Arii nr kat. 0322 Ki-43-IIb Fine Molds nr kat. FA09 Ki-43-II Kai type 1 Fine Molds nr kat. FA10 Ki-43-II Otsu Fine Molds nr kat. FA11 Ki-43-III Koh Fine Molds nr kat. FA12 Ki-43-I Kai Fine Molds nr kat. FA13 Ki-43-I Kai Fine Molds nr kat. FA18 Ki-43-I Kai Fine Molds nr kat. FA22 Ki-43-I Kai Fine Molds nr kat. FB04 Ki-43-I late version Hasegawa nr kat. JT80 Ki-43-I Hasegawa nr kat. JT82 Ki-43-II (se-ria limitowana)Nichimo nr kat. 4820 Ki-43-I Otaki nr kat. nn Ki-43-Ib (nieprodu-kowany)

1:72AML nr kat. 72 030 Ki-43-III KoArii nr kat. 53001 Ki-43-I (nieprodu-kowany)Arii nr kat. 53002 Ki-43-II (niepro-dukowany)Fujimi nr kat. 35508 Ki-43-I type 1 Fujimi nr kat. C1 Ki-43-I type 1 Fujimi nr kat. C2 Ki-43-I type 2 Fujimi nr kat. C3 Ki-43-I type 3 Fujimi nr kat. 7A-C4 Ki-43-I type 4 Fujimi nr kat. 7A-C5 Ki-43-I type 5 Fujimi nr kat. 7A-C6 Ki-43-I type 6 Gartex nr kat, SA-9 Ki-43-III (niepro-dukowany)Hasegawa nr kat. B17 Ki-43-IIA (nie-produkowany)Hasegawa nr kat. A1 Ki-43-II Hasegawa nr kat. AP123 Ki-43-II (nie-produkowany)Hasegawa nr kat. SP130 Ki-43-II (nie-produkowany)Revell nr kat. H641 Ki-43 (niepro-dukowany)Special Hobby nr kat. SH72170 Ki--43-II Ko(zapowiedź 2009)

Pozostałe skale(w większości nieprodukowane)

AHM skala 1:70 Ki-43 eks-FujimiAoshima skala 1:51 Ki-43-IIbArii skala 1:89 Ki-43 eks-IkkoBachmann skala 1:70 Ki-43 eks-FujimiBMW skala 1:75 Ki-43-I eks-LSDoyusha skala 1:100 Ki-43-II eks-MarusanFuji skala 1:99 Ki-43-I eks-MarusanFujimi skala 1:70 Ki-43Ikko skala 1:89 Ki-43KSN/Midori skala 1:62 Ki-43KSN/Midowri skala 1:28 Ki-43LS skala 1:75 Ki-43-I Marusan skala 1:100 Ki-43-I Marusan skala 1:99 Ki-43-I Marusan skala 1:50 Ki-43-I Mi-lion Plamo skala 1:50 Ki-43Mitsawa skala 1:144 Ki-43-I Naka-mira Sangyo skala 1:106 Ki-43 eks-SarwaNichimo skala 1:48 Ki-43Otaki skala 1:48 Ki-43-IIb później Arii/MatchboxRiccon skala 1:32 Ki-43-I żywicaRSL skala 1:50 Ki-43 eks-MarusanSankyo skala 1:150 Ki-43Sanwa/Tokoyo Piamo skala 1:106 Ki-43Sanwa/Tokoyo Piamo skala 1:120 Ki-43Skywave skala 1:700 Ki-43Tamiya skala 1:50 Ki-43-IITokoyo Sharp skala 1:61 Ki-43Toycraft Berg skala 1:48 Ki-43 II ży-wica (zapowiedź 1994 rok, niepro-dukowany)Tukuda skala 1:700 Ki-43-II eks-Sky-waveUPC skala 1:50 Ki-43-II eks-MarusanZa skala 1:70 Ki-43

Akcesoria1:32

Eduard nr kat. 32047 Ki-43-II PE SetEduard nr kat. XL029 Ki-43-II maski nieprodukowane)Montex nr kat. K32026 Ki-43-II maskiMontex nr kat. SM32030 Ki-43-II maski

1:48Cutting Edge nr kat. CEBM48119 koła Ki-43-I – maskiCMK nr kat. nn silnik Nakajima Ha-115 żywica (nieprodukowane)Eduard nr kat 49202 Ki-43-II Color PE SetEduard nr kat. FE202 Ki-43-II PE zoomEduard nr kat. 48385 Ki-43-I PE SetEduard nr kat. EX193 Ki-43-II maskiEduard nr kat. XF134 Ki-43-I maski (nie-produkowane)Eduard nr kat. XF156 Ki-43-II maski (nieprodukowane)Eduard nr kat. XF131 Ki-43-III ma-ski (nieprodukowane)Engine & Things nr kat. 48138 silnik Nakajima HA-115 żywicaEngine & Things nr kat. 48141 silnik Nakajima HA-25 żywicaEquipage nr kat. J403 koła Ki-43 żywicaFalcon nr kat. 34 IJAAF WWII cano-py vakuformaFM nr kat. nn kokpit żywicaMontex nr kat. MM48100 Ki-43-I maskiMontex nr kat. SM48100 Ki-43-I ma-skiMontex nr kat. K48013 Ki-43-I maskiMontex nr kat. K48014 Ki-43-I maskiMontex nr kat. K48016 Ki-43-II maskiMontex nr kat. K48015 Ki-43-II maskiMontex nr kat. MM48058 Ki-43-II maskiMontex nr kat. SM48058 Ki-43-II maskiPart nr kat. S48 112 Ki-43-I el. Fo-totrawionePart nr kat. S48 113 Ki-43-II el. Fo-totrawioneSquadron nr kat. 9546 Ki-43 cano-py vakuformaTrue Details nr kat. 48021 koła Ki-43 żywica

RECENZJE

10 SUPER MODEL nr 3/2009

Page 11: Super Model Nr 23

RECENZJE

Jeżeli zastanawiasz się nad stworzeniem kolekcji samo-lotów z I wojny światowej lub poszukujesz modeli samolo-

tów używanych w polskim lotnic-twie w  latach 20. XX wieku masz znakomitą okazję sięgnąć po najlep-sze na świecie zestawy w skali 1:32.

O nowozelandzkiej firmie Wingnut Wings dowiesz się niemal wszyst-kiego ze strony www.wingnutwings.com. Firmę stworzyli, jak sama na-zwa wskazuje prawdziwi zapaleńcy, entuzjaści lotnictwa. Wingnut Wings nie jest nastawiony na zysk – dopóki działalność przedsiębiorstwa będzie pokrywała koszty tworzenia produk-tów, dopóty będzie istnieć. Modele Wingnuts Wings można kupić wy-łącznie poprzez sklep internetowy firmy. W cenę zestawów wliczone są koszty przesyłki do dowolnego miejsca na świecie.

Zaintrygowany tym, co zoba-czyłem na ww. stronach, zamówi-łem wszystkie cztery modele, jakie w tej chwili oferuje nowozelandzki producent. Od wielu lat kolekcjonu-ję samoloty w skali 1:32, ostatnio coraz częściej sięgam po zesta-wy dotyczące I wojny światowej. Skala 1:32 dla modeli samolotów początków awiacji to moim zda-niem najlepsza skala dla tych wdzięcznych aeroplanów. Ich gabaryty są na tyle duże, aby można było odwzorować wiele szczegółów, a zarazem na półce zajmują miejsca mniej więcej tyle co sa-moloty z  II wojny świa-towej w podziałce 1:48.

Kiedy modele do mnie dotarły, by-łem w  trakcie bu-dowy Albatrosa D.I Rodena. Piszę o  tym dlatego, że po otwar-ciu paczki i do-

tknięciu pudełek, spojrzeniu na wy-praski i instrukcję montażu odeszła mi ochota na dokończenie tego Albatrosa oraz na pozostałe mo-dele Rodena.

Jeśli miałeś w  rękach zestaw A6M5 ZERO Tamiyi lub modele Acurate Miniatures, będzie Ci ła-twiej uwierzyć w  mój zachwyt. Nie sądziłem, że można tak pięk-nie zapakować model i tak znako-micie wykonać plastikowe detale. Dwuczęściowe pudełko jest wyko-nane z grubego i mocnego karto-nu. Zdobiąca je ilustracja to repro-dukcja obrazu olejnego Stevena Andersona wykonanego na płót-nie. Dodatkowym smaczkiem są elementy „wykończeniowe” ze sre-brzystej folii. Projekt pudełka jest doskonale przemyślany i wykona-ny. Instrukcja montażu to kolorowa broszura formatu A4 wydrukowa-na na kredowym papierze wysokiej gramatury, która krok po kroku pro-wadzi nas poprzez wszystkie etapy budowy i  malowania. Instrukcja składa się z  przestrzennych rysun-ków 3D, co zdecydowanie ułatwia prace nad modelem. Tam gdzie to możliwe i  konieczne, Wingnut Wings prezentuje w instrukcji archi-walne zdjęcia samolotu lub egzem-

plarza muzealnego, zwraca-jąc uwagę na szcze-

góły kon-

1:32Wingnut Wings

strukcji. Bardzo czytelnie pokazuje mocowania naciągów – największą zmorę modelarzy budujących dwu-płatowce! Prezentuje też spraw-dzoną metodę malowania imitacji pokrycia sklejkowego. Twórcy mo-deli Wingnut Wings przy tworzeniu swoich produktów opierali się na dokumentacji fabrycznej i analizie egz. muzealnych. Sięgnęli też do literatury przedmiotu.

Każdy zestaw jest maksymalnie wydetalowany. Wydawałoby się, że proste konstrukcje z lat 1914–1918 można odtworzyć w  skali 1:32 w co najwyżej kilkudziesięciu ele-mentach. Tym czasem najprostszy zestaw SE 5a składa się z  ponad 100 części. Każdy model wzbo-gacony jest o małą blaszkę z czę-ściami fototrawionymi. Potężna płachta kalkomanii firmy Cartograf zawiera komplet oznaczeń do kil-ku malowań zaprezentowanych na pięknych sylwetkach barwnych ja-kości równej ilustracjom barwnym Janusza Światłonia.

Tworzywo, jakim Wingnut Wings posłużył się do wykonania wypra-sek, jest najlepszego gatunku, przy-jemnie bierze się je do ręki, jest re-welacyjne w obróbce. Elementy nie mają nawet najdrobniejszych nad-lewek, przesunięć itp. Są znakomi-cie odwzorowane, gdzieniegdzie występują tylko delikatne skurcze tworzywa. Wypychacze ustawione

są tak, aby nie denerwować mo-delarza, elementy ułożo-

ne są w wypra-s k a c h

wyjątkowo ergonomicznie, a  ich podział technologiczny nie budzi zastrzeżeń.

Nigdy nie widziałem tak pięknie, z takim pietyzmem zapakowanych i wykonanych modeli.

Twórcy firmy napisali w  liście dołączonym do przesyłki, że sta-rają się wykonywać swoje zestawy tak, jak zawsze chcieli, aby wykony-wano modele. Przyznam, że mieli bardzo wygórowane wymagania i  jak widać sprostała im dopiero ich własna firma.

Wingnut Wings wydaje się bar-dzo dobrze przemyślanym przed-sięwzięciem biznesowym. Firma wyceniła swoje modele na pozio-mie 59–79 USD, co nie jest wy-górowaną stawką zważywszy na jakość, jaką zapewnia. Omijając za-chłannych i rzadko inwestujących w  promocję swoich dostawców pośredników Wingnut Wings ma ogromne szanse nawiązać bezpo-średnie relacje z modelarzami za-interesowanymi I wojną światową i  stworzyć dla swoich produktów bardzo dobry, stabilny i przewidy-walny rynek. Dołączając do krę-gu odbiorców Wingnut Wings, poczujesz się kimś wyjątkowym i  spędzisz niezapomniane chwile z  rewelacyjnie przygotowanymi (w  Nowej Zelandii) i  wyproduko-wanymi (w Chinach) modelami.

Nie ma jednak róży bez kolców. Gdy złożysz zamówienie, modele zostaną wysłane w  ciągu 24 go-dzin, ale polski urząd celny naj-pierw zatrzyma przesyłkę na długie dwa tygodnie, a następnie każe ci

za nią zapłacić bardzo wy-sokie cło. Ja za 6 modeli (dokupiłem jeszcze dwa po otrzymaniu przesyłki) zapłaciłem ponad 500 zł opłat celnych!

Primus Inter ParesDamian Majsak

Wingnut Wings

w w w . k a g e r o . p l nr 3/2009 SUPER MODEL 11

Page 12: Super Model Nr 23

Anderthalbdecker, czyli dwu-miejscowy półtorapłat, był samo-lotem całkowicie metalowowym pokrytym blachą. Skonstruowali go Otto Mader, Hans Strudel i Heine Brandenburg.

Wyprodukowano 228 egz. w wytwórni Junkers-Fokker (JFA) w Dessau.

Samolot miał służyć do bez-pośredniego wsparcia piechoty. Zakładano, że lecące ławą Junkersy J.1 będą niszczyły siłę żywą prze-ciwnika, ostrzeliwując go z niskiego pułapu dwoma karabinami maszy-nowymi Parabellum kal. 7,9 mm

dużej masy startowej (2176 kg) po-trzebował długiego rozbiegu, z tru-dem osiągał prędkość 155 km/h i  pułap zaledwie 3000 metrów. Niezwykle ociężały, mało zwrotny i trudny w pilotażu został nazwany wozem meblowym.

Załogi nie lubiły tego samolo-tu, mimo że jego pancerz czynił go niezwykle odpornym na ogień przeciwlotniczy wroga.

Wingnut Wings wykonał repli-kę tego samolotu perfekcyjnie. Duralowa blacha falista patentu Hugo Junkersa, będąca najwięk-szym wyzwaniem dla projektantów modelu prezentuje się bardzo do-brze, zaznaczono na niej również ni-towanie. Górne skrzydło składa się z kilku elementów, jest wzmocnione od środka żebrami i ma rozpiętość 50 cm.

W najbliższym numerze „Super Modelu” przedstawimy relację z bu-dowy tego monstrualnego jak na owe czasy półtorapłata.

Junkers J.1 (J.4). Möbelwagen

zamontowanymi ukośnie w kadłu-bie i  strzelającymi do przodu po-przez otwory w dolnym pancerzu. Obsługiwać je miał obserwator, któ-ry miał też do dyspozycji ruchomy km Parabellum na obrotniku.

Protoplasta współczesnego A-10 nie sprawdził się w roli szturmow-ca. Po debiucie w charakterze opan-cerzonego samolotu pola walki stał się powietrzną ciężarówką dowożą-cą na front amunicję. Dzięki zamon-towanej na jego pokładzie ważącej 100 kg radiostacji ze zwijaną anteną długości 12 m był z powodzeniem wykorzystywany do współpracy z artylerią. Junkers J.I z racji swojej

12 SUPER MODEL nr 3/2009

Page 13: Super Model Nr 23

L.V.G. C.VI

L.V.G. C.VI produkowany w wy-twórni Luft-Verkhers-Gesselskraft był rozwinięciem bardzo udanego samolotu wywiadowczego L.V.G. C.V. Był nieco mniejszy, lżejszy i  znacznie szybszy od swojego poprzednika. Napęd samolotu sta-nowił 6-cylindrowy silnik rzędo-wy chłodzony cieczą Benz Bz IV. Silnik nie był osłonięty pokrywami − precyzyjnie odwzorowany silnik w replice Wingnut Wings prezen-tuje się znakomicie.

L.V.G. C.VI był bardzo lubianym przez załogi samolotem. Sprawdził się w roli samolotu obserwacyjne-go i współpracującego z artylerią. Dzięki operowaniu pod osłoną my-śliwców straty w jednostkach były stosunkowo niskie. Do końca woj-ny wyprodukowano 1000 egz. tego dwupłata.

To drugi co do wielkości model Wingnut Wings. Misternie wyko-nany, jak każdy model tego pro-ducenta, będzie ozdobą kolekcji samolotów z  I  wojny światowej i  samolotów z  biało-czerwoną szachownicą – do tego modelu KAGERO Publishing także opraco-wuje kalkomanie.

Model wyposażono w  replikę dwóch karabinów obserwatora − Parabellum LMG 14/17 i  LMG 14. Szkoda, że Wingnut Wings na dołączonej blaszce nie uwzględnił chłodnicy do LMG 14. Dołączona do zestawu kalkomania umożliwia wykonanie jednej z 7 opcji malo-wania. Skrzydła można pokryć ulo-wym deseniem Lozenge. Niestety kalkomania nie została przygoto-wana precyzyjnie tak pod wzglę-dem odwzorowania charaktery-stycznego wzoru drukowanego na płótnie, jak i geometrii skrzy-deł – trzeba ją precyzyjnie do-cinać do każdego skrzydła.

Personel latający 8. Eskadry Wywiadowczej we wrześniu 1920 r. w Chełmie

Page 14: Super Model Nr 23

NOWOŚCI

S.E.5a

Tak jak Supermarine Spitfire stał się legendą II wojny światowej tak S.E.5a uzyskał tytuł najlepsze-go brytyjskiego myśliwca I wojny światowej.

Mimo że debiutował dopiero wiosną 1917 roku, jego historia za-czyna się już w 1915 r., kiedy to we Francji zademonstrowano pierwszy silnik widlasty Marcka Birkigta fir-my Hispano Suisa. Szwajcarski sil-nik został natychmiast zamówiony przez Brytyjczyków. Kiedy Albert

Bristol F.2b

Bristol F.2b był jednosilni-kowym dwumiejscowym dwupłatem w wersji cięż-kiego myśliwca.

Debiut samolotu okazał się wyjątkowo nieudany. 5 kwietnia 6 Bristoli F.2a (wersja bez ruchome-go karabinu obserwatora) zostały przechwycone przez Albatrosy D.III prowadzone przez Manfreda von Richthofena z Jasta 11. Niemcy bez trudu zestrzelili cztery samoloty. Jeden z ocalałych Bristoli rozbił się podczas lądowania. Kolejna misja tych samolotów była równie tragicz-na. Po bolesnych doświadczeniach uzbrojono samolot w dodatkowy ka-rabin na obrotniku i zmieniono tak-tykę walki. Bristol F.2b okazał się wy-jątkowym samolotem. Zamówienie produkcyjne wyniosło aż 5500 egz. Dziesię wytwórni zaangażowanych w produkcję Bristola zdołało do końca wojny wyprodu-kować ponad 3000 egz.

Model Bristola F.2b dla pol-skiego modelarza jest łakomym ką-skiem (Lotnictwo polskie używało tych samolotów w okresie między-wojennym). Kalkomanie do mo-delu 1:32 przygotowuje KAGERO Publishing.

Model posiada dwie repliki śmi-gieł – czterołopatowego o średnicy kręgu 2993 mm i dwułopatowego o średnicy kręgu 2993 mm. Można go wykonać z  pojedynczym lub podwójnym km. Lewis wz. 15 kal. 7,7 mm.

Ball zaatakował w pojedynkę sześć niemieckich myśliwców, dwa ze-strzelił, a następnie wymanewrował pozostałe i oderwał się od przeciw-nika, było jasne, że SE.5a będzie podstawowym myśliwcem RFC.

Wyposażono w ten typ samolotu 15 dywizjonów RFC we Francji, dwa w  Palestynie, trzy w Macedonii,

jeden w Mezopotamii i cztery dy-wizjony na Wyspach Brytyjskich. Na SE.5a latali Australijczycy (je-den dywizjon) i Amerykanie (dwa dywizjony).

Najlepsi piloci myśliwscy alian-tów odnieśli najwięcej zwycięstw właśnie na tym samolocie.

SE.5a został wyprodukowany do 1918 r. w ilości 5195 egz.

Wingnut Wings wyposażył mo-del w  dwa rodzaje śmigieł oraz w dwa rodzaje kadłuba – jeden pro-sto z fabryki, drugi zmęczony walką z pomarszczonym pokryciem płó-ciennym widocznym na wielu fron-towych fotografiach.

Do tego modelu KAGERO Publishing przygotowuje kalkoma-nię w polskim malowaniu.

14 SUPER MODEL nr 3/2009

Page 15: Super Model Nr 23

Jeżeli spojrzymy tylko na dane techniczne, to  Char B1-bis powinien podczas dzia-łań przeciwko Panzerwaffe

w roku 1940 być królem pól bitew-nych. Doskonale uzbrojony w dzia-ło 75 mm umieszczone w kadłubie oraz działo 47 mm w  obrotowej wieżyczce, jak również w dwa ka-rabiny maszynowe, miał opance-rzenie sięgające 60 mm i potężny trzystukonny silnik. Niestety nie za-wsze cyfry są najlepszym wykładni-kiem możliwości technicznych i tak też było i w tym przypadku. Bardzo wolny, ze  skomplikowaną trakcją oraz źle zaprojektowanym uzbroje-niem, które ze względu na ciasno-tę i kadłuba, i wieżyczki praktycznie było nie do  użycia, a  dodatkowo wciśnięty w przestarzałą koncepcję francuskich pancerniaków, w której to dowódca miał za zadanie celo-wanie głównym działem, nie mógł spełnić pokładanych w nim nadziei. Niewielka ilość, około 300 wozów zmontowanych w tej wersji, świad-czyła też o  niedużej wydolności przemysłu zbrojeniowego. Niemcy po zdobyciu dużej ilości tych czoł-gów po kampanii francuskiej tylko częściowo wykorzystali go jako sprzęt drugoliniowy i szkoleniowy. Na  szczęście dla nas modelarzy zalety, które klasyfikują pojazdy, nie są  takie same, jakimi kierują się ich użytkownicy, więc nieuda-ne maszyny mają szansę zdobyć mimo wszystko nasze uznanie. Czy to ze względu na swoją urodę (cza-sami względną), czy to ze względu na swoje malowania. Char B1 bis należy właśnie do  tej grupy mo-deli. Prawie zawsze chciałem mieć go w swojej kolekcji, ale ze wzglę-du na  to, że  w  ogóle francuski sprzęt nie znajdował wielkiego uznania w oczach producentów replik w  mojej skali, nie miałem wielkiego wyboru w  tej mate-rii. Za czasów stare-go Matchboxa jeszcze nie interesowałem się małą pancerką, więc dopiero wznowienie ze-stawu Char B1 bis i FT-

French Char B1 bis Mariusz Łukasik

17 w wykonaniu Revella pozwoliło mi stać się szczęśliwym posiada-czem tego czołgu. Czekałem jed-nak cierpliwie, bo ruch, jaki zaczął się wokół tego tematu w  innych skalach zwiastował i  w  podziałce 1:72 jakąś nową jakość. Nie pomy-liłem się i niedawno zadebiutował na rynku model wytwór-ni Trumpeter o  nu-merze katalogowym 07263 sygnowany nazwą French Char B1 bis. Co  znajdzie-my w  typowym dla Chińczyków pudełku ze  zdjęciem samego bohatera na frontowej stronie?

Dokładnie 60 części na kilku ramkach zostało wykonanych dosyć pre-cyzyjnie i  czysto. Nity wydają się na  pierw-szy rzut oka nieco zbyt wyraźne, ale w praw-dziwym pojeździe też są  sporych rozmia-rów. Cała górna część wanny kadłuba zosta-ła wykonana jako jeden element, co na pewno znacznie ułatwi mon-taż. Drobne nieścisłości znalazłem na przedniej płycie, bardziej podob-nej do Char B1 niż do jego mocniej opancerzonego brata, ale z grub-sza można ten szczegół zaakcep-tować. Trochę za duże uprosz-czenia przyjęto w  odwzorowa-niu przedniego opuszczanego wizjera mechanika kierowcy, ale ze względu na to, że jest to wła-śnie jeden element, ewentualna korekta nie będzie łatwa. Koła nośne to  także jeden zespół, odlany może niezbyt wiernie w  stosunku do  oryginału, ale biorąc pod uwagę ich średni-cę oraz to, że  są  w  większo-ści zasłonięte przez boczne osłony, to  powinno to  w  zu-pełności wystarczyć. Są całe metalowe, więc uciążliwe malowa-nie bandaży nas w tym przypadku omija. Błotniki występują podobnie jak wydechy w  dwóch wa-

riantach, dla wersji wcześniejszych i  późniejszych, i  warto zwrócić baczniejszą uwagę na montowany rodzaj. Różnią się w zasadzie tylko szerokością. Na wewnętrznej stronie znajdziemy ślady po wypychaczach, ale na pewno nie będą one widocz-ne w gotowym modelu.

W ogóle jak na produkt Trumpetera, to spotykamy się z tym mankamen-tem niezwykle rzadko i tylko w nie-istotnych miejscach. Duży plus za

zaprojektowanie układów

wlewowych. Koła napinające i napędzające są prawi-dłowe i wierne oryginałom. Bardzo

dokładnie odwzoro-wano też spodnią część wanny ka-dłuba, detal często traktowany po  ma-coszemu przez pro-ducentów wypra-sek. Osprzęt, detale i narzędzia to  także pozytywy modelu, są  delikatne i  wy-

konane jako oddzielne elementy. Nieco wątpliwości pojawiło się przy ocenie wieży Char B1 bis. Po przy-łożeniu do planów w skali wydaje się nieco za mała. W zasadzie jest tej samej wielkości, co ta z mode-lu Revell-Matchbox wykonanego przecież w  podziałce 1:76. Poza tym brakuje w  niej kilku elemen-tów takich jak tylny właz, załamania górnej płyty w przedniej jej części, czy szczegółów bocznych wizjerów. Haki na  bokach wieży są  zbyt to-porne i będą wymagać na pewno zabiegów odchudzających, a dział-ko 47 mm wymaga nawiercenia

lufy. Górny właz kierowcy ma kształt nieco inny, niż pokazują to rysunki i zdjęcia. Być może odwzorowuje on inną wersję niż ta, z którą się zetknąłem, ale sy-gnalizuję problem, gdyż w mo-delu Tamiyi w większej podziałce ten detal ma inny wygląd, a doty-czy przecież podobnych egzem-plarzy w tych samych oznacze-niach. Najgorszym elementem zestawu są gąsienice wykonane z gumy, niezbyt przypominające oryginał wykonany całkowicie z grubej blachy z charakterystycz-nymi nakładkami i widocznymi łą-

czeniami poszczególnych ogniw. Tutaj nie będziemy w  stanie zbyt wiele zmienić i  tylko pokrycie ich sporą warstwą błota może ura-

tować nasz model. W  zasadzie

ten element wygląda dokładnie tak samo w modelu Matchbox-Revell pochodzącym sprzed ponad 30 lat. Tutaj duży minus dla Trumpetera, że  nie wykonał nawet pół kroku naprzód w  stosunku do  swoich „przedpotopowych” przodków. Co  do  malowań, to  w  pudełku znajdziemy dokładnie dwa, jak już pisałem ściągnięte z  Tamiyi. Jedno to  czołg o  nazwie własnej „Bourrasque” i  numerze taktycz-

O C E N A Z E S T A W U

RECENZJE

Trumpeter skala 1:72 nr kat. 07263

w w w . k a g e r o . p l nr 3/2009 SUPER MODEL 15

Page 16: Super Model Nr 23

NOWOŚCI

W połowie czerwca 1939 roku na poli-gon w Aberdeen w stanie Ohio został dostarczony do prób z zakładów White Company w  Cleveleand w  ramach

programu „5935” najnowszy opancerzony po-jazd zwiadowczy amerykańskiej armii M3A1. Odbiegał jeszcze wyglądem od swojej docelo-wej postaci, ale udane testy i dalsze modyfika-cje doprowadziły w roku 1940 do rozpoczęcia produkcji seryjnej nowego pojazdu. Do czasu zaprzestania wytwarzania tego typu samocho-du opancerzonego w marcu 1994 roku przed bramy fabryki White Motor Company wyjecha-

M3A1 Scout CarMariusz Łukasik

ło prawie 21 000 egzemplarzy. Niemal połowa z  nich, w  ramach umowy Lend-Lease, trafiła do Związku Radzieckiego. Także i Polacy w jed-nostkach PSZ mieli okazję zasiąść za kierowni-cą tych samochodów. Mimo sporej szybkości, niezłego opancerzenia i sporej mocy jednostki napędowej, pojazd nie dorównywał swoimi trak-cyjnymi możliwościami w trudniejszym terenie pojazdom gąsienicowym. Również brak górnej osłony, stwarzający zagrożenie dla załogi, sta-nowił spory minus w  opinii jego użytkowni-ków. Mimo to przez cały okres trwania działań wojennych praktycznie na wszystkich frontach II wojny światowej można znaleźć White M3A Scout Car w jednostkach bojowych. Wydaje się, że w związku z tym także i firmy modelarskie po-winny mieć w swoich katalogach ten samochód na stałe. Niestety, do tej pory nie miał on szczę-ścia do  replik we wszystkich skalach. W  po-działce 1:35 funkcjonował jedynie revellowski zestaw o numerze katalogowym 03078. W ma-łej skali 1:72 od czasu zaprzestania produkcji przez firmę Esci ten temat ział kolosalną pustką. Na szczęście spadkobierca form Italeri niedaw-

nym 257 z  2. Sekcji 1. Kompanii 15. Batalionu 2. Pancernej Dywizji, z dużym niebieskim sercem na wie-ży i żółtą sylwetką kota na przedniej płycie kadłuba, w dwukolorowym kamuflażu z  kampanii francuskiej z maja 1940 roku. Drugi to pojazd o  numerze 481 i  nazwie własnej „Vercingetorix” z  3. Kompanii 46. Batalionu 4. Pancernej Dywizji tym razem dla odmiany w  kamuflażu trójbarwnym z konturowym odcię-ciem plam, też z maja 1940 roku. Malowania bardzo efektowne, ale dla przykładu w modelu Matchbox-Revell było ich cztery. Możemy się-gnąć po tamte kalkomanie, jeśli za-pragniemy odejść od schematów Trumpetera lub jeśli chcemy mieć

na przykład Char B1 bis w barwach Panzerwaffe. Podsumowując, do-stajemy z  rąk chińskiego produ-centa dobrą replikę bardzo cieka-wego pojazdu, nieźle uszczegóło-wioną, dosyć prostą w  budowie, za stosunkowo uczciwą cenę. Nie jest wolna od drobnych potknięć, w tym najbardziej spektakularnego w postaci gąsienic, będzie jednak na  pewno bardzo mocno przy-pominała prawdziwy ciężki czołg francuski Char B1 bis. Ja na pew-no zbuduję repliki z obydwu zesta-wów, tak Trumpetera, jak i Revella. Końcowy efekt może będę mógł pokazać Czytelnikom magazynu „Super Model”.

Italeri skala 1:72 nr kat. 7063

16 SUPER MODEL nr 3/2009

Page 17: Super Model Nr 23

RECENZJE

no wypuścił pod numerem katalogowym 7063 reedycję tego zestawu. Mimo upływu lat, czę-ściowo dzięki modernizacji form, jakość wypra-sek niespecjalnie ucierpiała, a nowe kalkomanie ożywiły dodatkowo stary temat. W momencie, gdy trafił na mój modelarski stół, stał się obiek-tem specjalnego zainteresowania, a wnioskami z obserwacji postanowiłem podzielić się również i z Czytelnikami magazynu „Super Model”.

Wypraski w kolorze przypominającym farbę Olive Drab, co stanowi spore ułatwienie przy malowaniu modelu, znajdują się na dwóch ram-kach. Jak już wspomniałem, dzięki zabiegom producenta jakość odlewu jest bardzo dobra, nadlewek praktycznie nie ma, a ślady po wy-pychaczach występują tylko w miejscach nie-widocznych. Jedyne miejsca, gdzie mogą one budzić sprzeciw, to jest tylna ściana, drzwi i we-wnętrzna część plandeki, są stosunkowo łatwe do obrobienia, a opony od strony wnęk kół i tak pozostają niewidoczne. Blisko 90 części pozwala w miarę wiernie odtworzyć wszystkie detale po-jazdu, choć na pewno bez własnej inwencji się nie odbędzie. Zdecydowanie ingerencji wymaga uzbrojenie samochodu. Zarówno Browning M1, jak i M2 zyskają mocno, wzbogacone szczegóła-mi zapożyczonymi z elementów fototrawionych dedykowanych innym zestawom, jak i tymi wy-konanymi samodzielnie. Także i wnętrze pojaz-du zwłaszcza przedział kierowania, gdzie mamy tylko kierownicę i marną imitację tablicy przy-rządów, będzie wdzięcznym tematem waloryza-cji, zwłaszcza jeśli decydujemy się na odkryty wariant samochodu bez plandeki. Tutaj duże uznanie dla Italeri. Brezentowy dach nad prze-działem transportowym jest odtworzony bardzo dokładnie i przy umiejętnym malowaniu może być ozdobą repliki. Większość z nas, mam na-dzieję, zdecyduje się jednak na drugą opcję, mo-gąc w ten sposób zaprezentować całe wnętrze i pełne uzbrojenie Scout Cara. W tym jednak

przypadku musimy mieć świadomość, że  fa-bryczny zestaw będzie wymagał sporego nakła-du pracy. Przednia szyba wraz z pancerną osło-ną to dwie oddzielne części pozwalające opcjo-nalnie wykonać ten detal w pozycji otwartej, ale tutaj także musimy popracować nad grubością ścianek, jak zwykle przesadzoną w  tej skali. Dodatkowo oszklenie także musimy wykonać sami, ale w tym przypadku przy prostokątnych okienkach poza ich rozmiarem nie ma żadnych innych utrudnień. Model nieźle leży w planach, i nie wymaga w tym zakresie specjalnych korekt, więc ten problem również nas omija. Jeśli cho-dzi o zdetalowanie dolnej części ramy i zawie-szenia, to w mojej opinii niezbędny kompromis został na pewno osiągnięty, choć zastąpienie widoku silnika od spodu pełną płytą, może po-zostawić lekki niedosyt. Chętni na odwzorowa-nie jednostki napędowej w tym miejscu mają pełne pole do popisu. Gdyby ktoś chciał pomy-śleć o wersji z silnikiem Diesla, to warto pamię-tać o nieco innym przebiegu rury wydechowej. Na pewno drobnych uzupełnień wymagają takie szczegóły, jak osłony reflektorów przednich, na-rzędzia i ich mocowanie oraz wszelkie uchwyty zewnętrzne. Obecne w zestawie Italeri figurki za-łogantów możemy spokojnie ominąć, bo ani ja-kość ich odlewu, ani nieco sztuczne pozycje nie zasługują na większą uwagę. Dochodząc do eta-pu malowania i oznakowania pojazdu, dostanie-my w pudełku cztery propozycje samochodów w kamuflażu Olive Drab, przy czym tylko jeden z nich, to  „żołnierz US Army” z 1. Armoured Division z Tunezji z1943 roku. Pozostałe to fran-cuski Scout Car z 1944 roku i dwa malowania radzieckie z tego samego roku z nieznanych jed-nostek. Nie dotarłem do materiałów faktogra-ficznych pozwalających zweryfikować wszystkie warianty, ale niewielka ilość stałych elementów oznakowania poza numerami i godłami pozwa-la na sięgnięcie również i po inne alternatywne wersje. Jeśli chcielibyśmy sięgnąć przy budowie modelu po wiarygodne i  szczegółowe źródła dokumentujące budowę samochodu, to mogę polecić przede wszystkim oryginalny Technical Manual oznaczony numerem TM 9-705 Scout Car M3A1, gdzie znajdziemy oprócz opisów tak-że sporo rysunków i zdjęć oryginalnych podze-społów. Możemy także posiłkować się sporą ilo-ścią zdjęć replik pojazdu jakie znajdziemy w sie-ci, ze względu na dużą popularność tego typu wśród różnego rodzaju kolekcjonerów i grup rekonstrukcyjnych na  całym świecie. Warto jednak zwrócić uwagę na  autentyczność po-szczególnych części, gdyż tutaj panuje już spora dowolność w dziedzinie wierności oryginałowi. Bardzo wartościową dokumentację stanowi też 20 numer magazynu „Militaria XX wieku”, który ukazał się we wrześniu i październiku 2007 roku. Doskonałej jakości zdjęcia Davida Doyle’a wy-drukowane w dużym formacie pokazują różne wersje White M3A Scout Car z  różnych ujęć i w różnej konfiguracji. Precyzyjne podpisy po-zwalają dokładnie zorientować się w  prezen-

towanych na fotografiach szczegółach. Ja bez wątpienia będę się tym materiałem posiłkował przy produkcji swojego modelu, o czym mam nadzieje zawiadomić także i czytelników maga-zynu „Super Model”.

O C E N A Z E S T A W U

w w w . k a g e r o . p l nr 3/2009 SUPER MODEL 17

Page 18: Super Model Nr 23

Całkiem niedawno pojawi-ły się na naszym rynku wy-roby firmy Maco Plastic Model Kits, firmowanej tak-

że nazwiskiem Matthiasa Conrada ze Strausbergu. Poza sygnowanym pierwszym numerem katalogowym 7201 pojazdem sWS schwerer Wehrmachtschlepper znajdziemy w ofercie tego producenta jeszcze dwa modele w tej samej podziałce 1:72, stanowiące w  sumie jeden zestaw ciągnika, armaty przeciw-lotniczej i  wózka amunicyjnego. Zaciekawiony zarówno oryginal-nym tematem, jak i  obiecujący-mi zdjęciami wyprasek sięgnąłem na początek po najbardziej dla mnie ciekawy temat oznaczony nume-rem katalogowym 7202 i zatytuło-wany „3,7 cm Flak 43”. Stosunkowo mało znany typ popularnego dział-ka przeciwlotniczego występujące-go w literaturze pod pełną nazwą 3.7 cm Flak 43L/89, to  osadzony na  wózku transportowym i  przy-stosowany do szybkiego ustawie-nia w  pozycji bojowej doskona-ły jak na czas II wojny światowej zestaw przeciwlotniczy o  dużej szybkostrzelności i  skuteczności. Nowoczesny system podawania amunicji w  kasetowych ośmiosz-tukowych magazynkach i  precy-zyjny optyczny celownik, dawały przy operujących na niskim puła-

3,7 cm Flak 43 Mariusz Łukasik

pie (do 2000 m) samolotach dużą skuteczność w przypadku dobrze wyszkolonej obsługi. Stosowany również w  oparciu o  samobież-ne platformy podwoziowe typu Sd.Kfz.7 i sWS, stanowił o wysokiej skuteczności tego rodzaju uzbroje-nia w końcowej fazie wojny głów-nie na zachodnim teatrze działań. W  przyjemnym dla oka pudełku z kolorowym schematem malowa-nia na odwrocie znajdziemy jedną ramkę wyprasek z  jasnoszarego plastiku oraz czarno-białą instruk-cję z rysunkami 3D. Typowy short-run z charakterystycznym dla tego typu podziałem formy budzi jed-nak spory szacunek jakością odle-wu. 60 precyzyjnie odtworzonych części, w tym także transportowy wózek-przyczepka pozwalają wy-konać dokładny model w  dwóch opcjonalnych pozycjach – bojowej i marszowej. Różnica jest niewiel-ka i  zamyka się w  pozycjonowa-niu siedziska celowniczego i  ka-sety na łuski. Montaż nie wygląda zbyt skomplikowanie, ale zarówno ze  względu na  złożoność repliki, jak i małą czytelność rysunków 3D, wymagać będzie odrobiny wprawy. Na niektórych detalach widać śla-dy po wypychaczach i drobne nie-dokładności odlewu wymagające delikatnych ingerencji. Delikatnych ze względu na wielkość korekty, jak i obszarów, po których będziemy się poruszać. Niektóre szczegóły w postaci uchwytów, dźwigni, po-kręteł czy też osłon, kwalifikują się do wymiany na wykonane z cień-szych materiałów typu blacha czy drut. Zakres zależy przede wszyst-kim od naszych umiejętności – to, co  zrobimy, powinno być lepsze od tego, co zaoferował producent. Przeglądając dokładnie wypraski w  pierwszej kolejności zakwali-fikowałem do  tej grupy osłonę pancerną działka. W oryginale jest ona wykonana z blach łączonych od środka nitami i śrubami z wy-raźnie zarysowanymi krawędziami. W modelu to jeden kawałek plasti-ku o zaokrąglonych z konieczności (technologia wykonania) brzegach. Na szczęście kształt jest prawidło-wy, więc możemy się posłużyć wypraskami jako wzorcem. Sama lufa działka wymaga nawiercenia oraz wykonania szeregu otworów w  hamulcu wylotowym. Mimo że jej korpus składa się także z kilku części, to drobne detale będziemy musieli uzupełnić własnym sump-tem. Na ramkach znajdziemy też 6

kaset z amunicją, która uatrakcyjnia replikę, Instrukcja nakazuje poma-lowanie łusek na kolor mosiężny, a pocisków na czarno, ale zdjęcia znalezione w sieci raczej wskazu-ją na  jaśniejszy odcień czołowej części amunicji. Zauważyłem jesz-cze brak w  zestawie wsporników przedniej nieruchomej ściany osło-ny, która występuje na  zdjęciach oryginalnych działek, ale to  sto-sunkowo prosty do  uzupełnienia detal. Malowanie proponowane przez firmę Maco to trójkolorowy kamuflaż z  bazowym Wehrmacht Olive i pasami w barwach zielonej i  brązowej, ale spotyka się także jednolicie żółte malowania zestawu przeciwlotniczego. Wybór należy do nas. Co prawda najefektowniej nasz model wygląda w komplecie z  przyczepką amunicyjną (numer katalogowy 7203) i ciągnikiem, ale możemy też ustawić na małej wi-nietce samotnego Flaka 43 i  też będzie prezentował się ciekawie. Jako ciągnika możemy zastępczo zamiast sWS-a użyć Sd.Kfz.251 lub innego o  odpowiednim uciągu. Masa działka to ponad 1200 kilo-gramów, a dochodzi do tego jesz-cze przyczepa amunicyjna, więc po-jazd holujący też musi mieć swoją moc i powinniśmy o tym pamiętać przy kompozycji scenki. Mam na-dzieję, że firma Maco w przyszło-ści także będzie raczyć nas takimi wyszukanymi zestawami, a jakością dorówna oryginalności.

NOWOŚCI

Maco skala 1:72 nr kat. 7202O C E N A Z E S T A W U

18 SUPER MODEL nr 3/2009

Page 19: Super Model Nr 23

Wojciech Butrycz

Jak należało się spodziewać, reakcja na ryn-ku modelarskim na wersje polskich (i grec-kich) F-16 nadeszła od naszych południo-wych sąsiadów, a  nie od  naszych ro-

dzimych producentów branży modelarskiej. Uprzednio recenzowałem już zestaw CMK z  dwoma CFT (Conformal Fuel Tanks), czyli konformatywnymi (dopasowanymi) zbiornika-mi paliwa. Teraz kolej na dużo ważniejszy zestaw umożliwiający przebudowę jednomiejscowego F-16C firmy Academy, na dwumiejscowy F-16D Block 52+ (Advanced) w malowaniu polskiego lub greckiego lotnictwa wojskowego.

W  skład zestawu wchodzi 30 elementów żywicznych, w  tym pięknie, jak w  oryginale Academy, odlana górna przednia część kadłu-ba z kokpitem dwuosobowym, charakterystycz-na belka grzbietowa zakończona pojemnikiem spadochronowym, wlot powietrza i dysza wy-lotowa charakterystyczne dla wersji z silnikami Pratt & Whitney.

Wlot powietrza i  związana z nim „chirurgia plastyczna” nie będą nam potrzebne, jeśli na-będziemy wersję KC – F-16C (koreański Fighting Falcon), gdyż w takie silniki są wyposażone ko-reańskie KF-16. CMK jednak sprytnie pomy-ślał o  tych modelarzach, którzy, szczególnie w Europie, mają trudności w zdobyciu „kore-ańczyka”, albowiem, nie wiedzieć czemu, mo-del ten jest z trudem osiągalny, w przeciwień-stwie do F-16 CG/CJ.

Jak chodzi o dyszę wylotową, to ta z zesta-wu AIRES dla F-16 A/B jest o wiele lepsza, ale to znowu dodatkowy wydatek. W skład części żywicznych wchodzą też: cały statecznik pio-nowy oraz zestaw kół podwozia. Jeśli obec-ność w zestawie statecznika pionowego może być zrozumiała, bo producent chciał uchronić modelarzy mniej zaawansowanych od niebez-piecznego odcinania tegoż od podstawy wer-sji F-16C, to obecność takich samych jak w do-skonałym zestawie Academy kół podwozia jest zagadkowa. Zresztą mam podejrzenia, że ele-menty te są dokładną kopią elementów zesta-wu Academy. No… prawie dokładną, gdyż kra-wędź natarcia statecznika pozbawiona została elementów anten, które (prawidłowo) w mode-lu Academy są. Zatem musimy wybrać: albo odcinanie statecznika od podstawy w plasty-ku, albo dorabianie anten (uprzednio odcię-tych, brrrrr!) do żywicy. Anteny są zresztą naj-większym błędem tego zestawu. Wlot powietrza pozbawiony jest charakterystycznych dla pol-skich F-16C/D anten, jednej mieczowej, drugiej w kształcie dość sporego bąbla, brak jest dwóch anten systemu detekcji zbliżania na skrzydłach, a  te na pojemniku spadochronu hamującego są złego kształtu i zbyt małej średnicy, ponad-to brakuje trapezowych płaskich anten na bel-ce grzbietowej za kabiną i przed statecznikiem oraz światła pozycyjnego tylnego nad pojem-nikiem spadochronu. Większość tych elemen-

tów, szczególnie te płaskie, jest do wykonania z płytki plastyku w ciągu kilku minut, te owalne też można dość szybko wykonać z prętów od-powiedniej średnicy (co pokazałem w moim ar-tykule nt. budowy F-16C).

Poza częściami żywicznymi w skład zesta-wu wchodzą: tłoczone oszkle-nia kabiny dwumiejscowej – w  moim zestawie dwie sztuki, jedna zapasowa? Daję znak zapytania, gdyż w  instrukcji nie wymienia się dwóch sztuk, być może to  „uroda” mojego zestawu. Zdarzało mi się już nabyć mo-dele z podwójnymi kalkami.

Znakomite są  kolorowane „blaszki” Eduarda z zestawem pa-neli kontrolnych, pasów foteli wy-rzucanych i wszelkich kolorowych „kratek”, niezłe są też kalkomanie zawarte na małym arkuszu i przed-stawiające znaki dla 4 polskich i  6 greckich maszyn. Moje zastrze-żenia budzą szachownice ze  zbyt wąskimi obwódkami – szachownice te należy zastąpić np. wziętymi z  ka-gerowskich TOPSHOTS o F-16.

Zestaw zamyka instrukcja z koloro-wymi sylwetkami greckich i  polskich F-16. Na tej ostatniej brakuje anteny mie-czowej pod wlotem powietrza – o dziwo wszystkie inne są poprawnie umieszczo-ne, choć ich elementów brak w zestawie?!

W sumie ten zestaw plus model Academy to  jedyna w  tej chwili możliwość wy-konania F-16D Block 52+ w  skali 1:72. W  skali 1:48 właśnie ukazał się polski F-16D chińskiej firmy KINETIC.

F-16D Block 52+Zestaw uzupełniający CMK nr kat. 7156w skali 1:72 do modeli Academy

RECENZJE

POLECAMYwww.kagero.pl

O C E N A Z E S T A W U

w w w . k a g e r o . p l nr 3/2009 SUPER MODEL 19

Page 20: Super Model Nr 23

SAMOLOTY

Latająca walizka Handley Page HP.52 Hampden Mk.I

Przezwisko „latająca kijanka” lub „latająca walizka” nie-zwykle trafnie charakteryzu-je wygląd bombowca, który

powstał w  pierwszej połowie lat trzydziestych w zakładach Handley Page, podobnie jak jego konkurent Vickers Wellington, w odpowiedzi na rozpisane zapotrzebowanie bry-tyjskiego ministerstwa lotnictwa. Równie podobnie, jak i współcze-sne mu: wspomniany Wellington, Whitley czy też Blenheim, poniósł wielkie straty w pierwszej fazie dru-giej wojny światowej głównie pod-czas dziennych działań nad konty-nentem. Dlatego przeniesienie go do operacji prowadzonych w nocy przedłużyło żywot tego przesta-rzałego już na tym etapie rozwoju lotnictwa samolotu do początków 1942 roku, kiedy to został ostatecz-nie wycofany z pierwszoliniowych jednostek. Część samolotów zmo-dernizowano do  wersji torpedo-wych, część służyła do  szkolenia załóg bombowych, a część znalazła

Libor Jekl tłumaczenie: Mariusz Łukasik

1:72V A L O M

zastosowanie jako samoloty służb meteorologicznych. Około 20 eg-zemplarzy oddano w ramach umo-wy Land-Lease radzieckiemu lotnic-twu, gdzie służyły w roli samolotów torpedowych do połowy roku 1943. Jeden Hampden trafił do Szwecji, gdzie latał do końca lat czterdzie-stych. W sumie z taśm produkcyj-nych zakładów Handley Page zeszło 1430 maszyn razem z wcześniejszą wersją napędzaną rzędowymi silni-kami Napier Dagger i nazywanych Hereford.

ModelDługie oczekiwanie na następcę

starego modelu firmy Airfix będą-cego jedyną repliką Hampdena, a  przechodzącego w  międzycza-sie różne reinkarnacje chociażby w  opakowaniach Bilka, zostało w  końcu uwieńczone sukcesem dzięki firmie Valom. Kto cierpliwie czekał na wspomnianego następ-cę, ten powinien być nowym pro-duktem usatysfakcjonowany, gdyż

prezentuje on zupełnie inne stan-dardy. Już na  pierwszy rzut oka widać czystość i  precyzję wypra-sek bez nadlewek i śladów po wy-pychaczach, także w obszarze naj-drobniejszych detali, jak chociażby karabinów maszynowych. Jedynym mankamentem są pojawiające się na  grubszych fragmentach lekkie zapadnięcia tworzywa, co w moim przypadku zdarzyło się na pokrywie radiokompasu i wlotach powietrza. Świetnie odlane są  silniki Bristol Pegasus, w  plastiku taka jakość jest rzadko spotykana. Wzorowo też odtworzona jest powierzchnia modelu z  wgłębnymi liniami po-działu i  delikatnym nitowaniem. Nity mają czworokątny przekrój, co niestety znika pod warstwą far-by. Warto pochwalić też producenta za cienkie krawędzie spływu płata, co nie jest powszechne w odniesie-niu do short-runów i często stano-wi sporą bolączkę przy sklejaniu. Przezroczyste detale są także odla-ne bardzo precyzyjnie, choć mogły-

by być nieco cieńsze, co zaowoco-wałoby także większą przejrzysto-ścią. Za to  z  radością powitałem obecność takich szczegółów jak osłony świateł pozycyjnych i reflek-tora również wykonanych z prze-zroczystego plastiku. Dodatkowo w zestawie znajdziemy arkusz bla-chy fototrawionej z detalami głów-nie kokpitu, w  tym tablicy przy-rządów i pasów. Całości dopełnia kalkomania zawierająca oznaczenia dla dwóch schematów malowania. Przez montaż prowadzi nas czytel-na instrukcja wydrukowana na kre-dowym papierze formatu A5 i pre-zentująca także archiwalne zdjęcia wyposażenia wnętrza maszyny. Jak dowiedziałem się z „Modelara” numer 10/2008, Valom wypu-ścił dodatkowy arkusz kalkomanii do  dwóch malowań, a  niedługo potem zestawy uzupełniające za-wierające ramki z  plastikowymi pokrywami komory bombowej dla wersji B Mk.I Mik TB Mk.I, nocne tłumiki płomieni rur wydechowych,

20 SUPER MODEL nr 3/2009

Page 21: Super Model Nr 23

w w w . k a g e r o . p l nr 3/2009 SUPER MODEL 21

Page 22: Super Model Nr 23

podskrzydłowe wyrzutniki, a także bomby o wagomiarze 250 lb i 500 lb, jak również torpedę Mk.XII, wszystko zaopatrzone też w dodat-kową blaszkę fototrawioną do wa-loryzacji tych dodatków. Częściowo dotyczy on także obecnego na kal-komaniach wariantu radzieckiego Hampdena oznaczonego na sche-macie B Mk.I, a  w  rzeczywistości będącego torpedową odmianą TB Mk.I wyposażoną w tłumiki płomie-ni, których w pierwotnym zestawie nie było.

Teraz spróbujmy porównać mo-del z  prawdziwym samolotem. Według dostępnych mi fotografii oraz planów replika z grubsza do-brze trzyma się w  prawidłowych proporcjach i gabarytach. Gotowy model także mocno przypomina sa-molot na zdjęciach i pasuje do prze-skalowanych rysunków z publikacji Warpaint. Jedyne, co zdołałem wy-chwycić, to brak okrągłych paneli na górze kadłuba, czy brak w zesta-wie możliwości zrobienia radzieckiej wersji, co wymaga dokupienia do-datkowego zestawu. Jedyną różni-cą w wersji torpedowej były oprócz wewnętrznych urządzeń drzwi po-krywy komory mieszczącej torpe-dę, które były często pozostawiane otwarte. W pozycji zamkniętej zmie-niały jednak wyraźnie obrys dolnej części kadłuba. Powodem była dodatkowa instalacja stabilizująca w torpedzie umożliwiająca jej zrzut przy większej prędkości. Ta  prze-róbka pociągnęła za sobą obniżenie stanowiska strzeleckiego o około 30 cm po to, aby torpeda z tym skrzy-dełkiem mogła zmieścić się pod sa-molotem, co z kolei zaowocowało zmianą oszklenia i bocznych jego okienek. Dało to w wyglądzie tego obszaru w  prawdziwym samolo-cie charakterystyczny „schodek”. Valom nie uwzględnił tej różnicy w swoim modelu i nie przewidział takiej przeróbki w zestawie walory-zacyjnym. Pozostaje mieć nadzieję, że uwzględni to w anonsowanej już czystej wersji torpedowej samolo-tu. Trzeba pamiętać, aby przy wy-konywaniu repliki posiłkować się obficie zdjęciami, gdyż samoloty były różnie wyposażane w tłumiki płomieni na rurach wydechowych i dodatkowe wyrzutniki podskrzy-dłowe, w różnych momentach swo-jej bojowej kariery. Prezentowany zestaw zawierał dwa warianty ko-lorystyczne oznakowania. Jeden to  maszyna z  49. Dywizjonu o  li-terach kodowych FE-A  i numerze fabrycznym P1333 w  dziennym schemacie malowania samolotów bombowych z kamuflażem w łaty ciemnozielone i  ziemistobrązowe na  górnych powierzchniach oraz czarnym spodem. Drugi schemat przedstawia samolot z  1404. jed-nostki meteorologicznej Coastal Command z czerwoną literą E i nu-merem AT225 w morskim schema-cie będącym kombinacją ciemno-

szarego morskiego i białego. O ile pierwszy wariant jest dosyć dobrze udokumentowany w  fotografiach i nie budzi większych wątpliwości, poza pominiętymi w kalkomaniach znakami na  dolnych powierzch-niach, to w przypadku drugiej ma-szyny pojawia się sporo wątpliwo-ści. Według zdjęcia z  książki The Hampden File ten egzemparz był wyposażony w długie tłumiki pło-mieni (w  zestawie proponuje się krótkie) i  nie miał zewnętrznych podwieszeń. Według niektórych źródeł dodatkowo ta  fotografia nosi znaki retuszu, co  może być śladem ingerencji cenzora na przy-kład w  przypadku występowania na samolocie radaru typu ASR.1, czasami stosowanego także we wczesnych wersjach Hudsonów Castal Command.

BudowaWstępna przymiarka podstawo-

wych elementów modelu nie wy-kazała większych błędów wyprasek i  jedynie obiecywała lekką opera-cję w  tradycyjnym miejscu, czyli na połączeniu skrzydeł i  kadłuba. Wnętrze kabiny zaproponowane przez Valom jest poprawne, ale według mnie brakuje w nim kilku detali. Postanowiłem doposażyć je we własnym zakresie, ograniczając uzupełnienia do miejsc, które będą widoczne po sklejeniu. W kokpicie pilota wzbogaciłem głównie część detali na bocznych ściankach, tyl-ną półwręgę, przesunąłem sterow-nicę nożną za tablicę przyrządów, a na podłodze dorobiłem kompas. Stanowisko bombardiera otrzymało imitację bocznej struktury kadłuba z  cienkich plastikowych pasków oraz wykonaną z  plastiku i  dru-tu instalację celownika zajmującą większą cześć przeznaczonej temu członkowi załogi przestrzeń. Na sta-nowisku tylnego strzelca dorobiłem fragment wręgi z  otworzonymi drzwiami i tym samym sposobem jak wcześniej uzupełniłem boczny rysunek wręg i podłużnic kadłuba. Całość pomalowałem farbą Interior Green i  lekko przybrudziłem przy pomocy pędzla farbami Vallejo. Jak już pisałem, przy łączeniu skrzydeł z kadłubem wystąpiły drobne nie-dopasowania detali. Za powstałe szczeliny, a także niedopasowania profili mogą ponosić odpowie-dzialność duże gondole silnikowe wraz z szerokimi komorami głów-nego podwozia na spodniej części skrzydeł, które w procesie odlewa-nia prawdopodobnie zniekształciły ten obszar. Na wewnętrznej części przy krawędzi spływu musiałem lekko dogiąć krawędź tak, aby do-pasować ją do  kształtu fragmen-tu na  kadłubie, a  niedokładności zaszpachlować dwuskładnikową masą. Trochę szpachlowania wy-magała też dolna powierzchnia łą-czenia płata i kadłuba. Dalsze prace w tym stylu dołożyłem sobie sam,

22 SUPER MODEL nr 3/2009

Page 23: Super Model Nr 23

O C E N A Z E S T A W U

w w w . k a g e r o . p l nr 3/2009 SUPER MODEL 23

Page 24: Super Model Nr 23

decydując się na wykonanie otwar-tych drzwi komory bombowej. Wręgi wewnętrzne komory, zarów-no przednia, jak i tylna, nie pasowa-ły zupełnie do przekrojów kadłuba w tym miejscu i wymagały sporych uzupełnień tak wspomnianą masą, jak i kawałkami plastiku po to, żeby nie straszyć wielkimi dziurami. Po wyszlifowaniu wszystkich tych miejsc przejścia i połączenia stały się niewidoczne. Makiety silników Bristol Pegasus to chyba najdosko-nalszy fragment całości wyprasek i po lekkim przeszlifowaniu poma-lowałem je błyszczącymi metalize-rami Model Master. Nie spotkałem zestawu ani modelu, gdzie popraw-nie byłby odwzorowany system wy-dechowy w brytyjskim samolocie, zwłaszcza w  obszarze połączenia poszczególnych rur z pierścienio-wym kolektorem. Tak samo noto-rycznie zaleca się malowanie tych detali na miedziany lub mosiężny kolor. Nic bardziej błędnego, kolek-tor był stalowy i dopiero oddziały-wanie wysokiej temperatury spalin powodowało zmianę koloru cha-rakterystycznie dla wypalonej stali w odcieniach od ciemnobrązowego do ciemnożółtego. Wydaje mi się, że dosyć wierne odzwierciedlenie tego koloru uzyskałem po-przez dopełnienie rozrze-dzonego mocno mosią-

dzu Agamy, który nadaje metalicz-ną fakturę, domieszką farby czarnej i brązowej.

Szpachlowanie nie było potrzeb-ne przy montażu części silnikowej samolotu, warto jedynie zwrócić uwagę na montaż osłon i gondoli tak, aby leżały w jednej osi, a wlo-ty powietrza i wydechy na dolnych powierzchniach znajdowały się w odpowiednich pozycjach. Nie ma żadnych ustalających kołków, więc o pomyłkę nie byłoby trudno przy okrągłych przekrojach. Odrobiny uwagi oraz dopasowania przed klejeniem wymagają też stateczniki pionowe, ale to było nic w porów-naniu z tym, co przyszło potem…

Zmorą tego modelu okazały się detale przezroczyste, jakie znaj-dziemy w pudełku. Do tego stop-nia nie pasują w przeznaczone im miejsca, iż  powziąłem podejrze-nie, że  pochodzą z  innego zesta-wu. Po  wielokrotnym sprawdza-niu, przymierzaniu, próbach dopa-sowania doszedłem do  wniosku, że  najlepszym wyjściem będzie „pożyczenie” części podzespołów z  zestawu firmy Falcon (nr kat. 8 RAF Bombers WW2), dedykowa-nego modelowi Airfix przy sko-rzystaniu tylko z odsuwanej części owiewki kabiny pilota i częściowej

korekty nosa z fabrycznego zesta-wu Valom. Szkoda, że Valom

nie skopiował całej przedniej czę-ści z  Airfixa, bo  wtedy mógłbym posłużyć się kompletnym produk-tem Falcona, który jest poprawnie wykonany i pasuje tam, gdzie jest przeznaczony. Oszklony fabryczny nos w jego górnej części musiałem doginać na ciepło i szlifować, a póź-niej przykleić na „mocno” cyjano-akrylem, aby pasował do przekroju przedniej części kadłuba, od której był sporo szerszy. Myślę, że moż-na było wcześniej próbować kli-nować całą przednią część, ale ja miałem już zmontowane i pomalo-wane kokpity i  nie chciałem wra-cać do początkowego etapu pracy. Nie przyszło mi do głowy, że w tak dobrze na pozór zaprojektowanych wypraskach mogą spotkać mnie takie niespodzianki. Poza tym wy-magałoby to przeróbek tablicy przy-rządów i korekty znowu oszklenia osłony kabiny, a to nie byłoby chy-ba prostsze do wykonania niż moja wersja przeróbek. Niestety w związ-ku z naprężeniami, jakim musiałem poddać detale przezroczyste, po-jawiły się na  nich mikropęknięcia widoczne pod szkłem powiększa-jącym. Dalsze prace nad modelem cały czas odbywały się w stresie, czy te deformacje mogą pójść da-lej, co postawiłoby pod znakiem za-pytania cały sens dotychczasowych

zabiegów. Po  niezbędnym przy tych poprawkach przeszlifo-waniu i wygładzeniu wszyst-kich połączeń oraz położeniu kontrolnego podkładu mo-głem, uprzednio maskując wszystkie niezbędne obsza-

ry, przystąpić do malowania mode-lu. Sam proces nakładania farb jest standardowy, więc mogę go pomi-nąć, a chciałabym zwrócić uwagę Czytelników na  jeden problem. Zdaję sobie sprawę, że w przypad-ku brytyjskich maszyn różnorod-ność kamuflaży to sprawa proble-matyczna, ale można było przecież z punktu widzenia producenta wy-brać chociaż bardziej atrakcyjne malowania, czy to  „Admiral Foo Gang” Guya Gibsona czy też samo-lot Rodericka Learoyda z rysunkiem Pinokia na przedzie. W końcu oby-dwaj to  posiadacze najwyższego brytyjskiego odznaczenia Victoria Cross. Niezadowolony z pudełko-wych kalkomanii, zdecydowałem się na  maszynę z  83. Dywizjonu. W jej załodze także znajdował się posiadacz tego medalu strzelec-radiotelegrafista John Hannah. Potrzebny zestaw liter OL-W  zna-lazłem w  ofercie firmy Tally-Ho, która proponuje kompletny alfabet angielskich dywizjonowych ozna-czeń. Reszta kalkomanii pochodzi od Valoma. Bombowe uzbrojenie modelu proponowane w instrukcji ma składać się z miniatur bomb 500 lb, ale niestety nie mieszczą się one w komorze. Musiałem w  związku z  tym sięgnąć do  domowych za-pasów, skąd udało mi się wydobyć osiem sztuk bomb 250 lb, które po pomalowaniu na kremowy ko-lor i lekkim nadaniu śladów zużycia przy pomocy olejnych farb Vallejo powędrowały na  swoje miejsce. Karabiny maszynowe Vickers po-chodzą bezpośrednio z  zestawu, a  drobnej waloryzacji poddałem jedynie ich mocowania i celowniki. Z modelarskiego magazynu wzią-

24 SUPER MODEL nr 3/2009

Page 25: Super Model Nr 23

łem jeszcze celownik kołowy pilota. Bardzo dużej ostrożności wymaga montaż podzespołów podwozia głównego. Poprawny przebieg tej operacji bez wątpienia ułatwią nam zdjęcia oryginalnych detali, gdyż instrukcja nie rozstrzyga wszyst-kich wątpliwości. Na  wszelki wy-padek lekko rozwierciłem wszyst-kie otwory montażowe, tak aby mieć lekkie pole manewru i zapas przy pasowaniu skomplikowanego mechanizmu. Polecam montować całość bez przyklejenia tylnych wsporników, które są tylko wsunię-te w gniazda w goleniach i dopie-ro po pozycjonowaniu przyklejone na stałe. Uchroni nas to przed zła-maniem lub pogięciem delikatnych widelców przy łączeniu elementów w zespół. Wnęki reflektorów w kra-wędzi natarcia lewego skrzydła za-

budowałem przy wykorzystaniu zestawu Griffon. Osłony zrobiłem z uformowanego cienkiego kawał-ka przezroczystej folii przy wykorzy-staniu drewnianego kopyta samo-dzielnej produkcji. Zamaskowałem je paskiem folii aż do zakończenia całego procesu malowania i  wy-kańczania. Na końcu rozciągnąłem nitkę anteny i przykleiłem śmigła.

ZakończenieKońcowa ocena zestawu jest

bardzo utrudniona. Na  pozór do-stajemy bardzo ciekawy model sa-molotu używanego zarówno przez RAF, jak i  radzieckie i  szwedzkie lotnictwo, o  oryginalnej sylwetce nie mający właściwie poza starym Airfixem żadnej alternatywy na ryn-ku. Jednocześnie wykazane błędy w montażu i niedopasowanie części

częściowo deklasują zestaw i mogą mniej zaprawionych w bojach we-teranów zniechęcić do skończenia projektu. Oszklenie − najgorszy element w pudełku − wymaga bez-względnego sięgnięcia po produkt Falcona lub zrobienia go od pod-staw samodzielnie. To znowu ogra-nicza liczbę tych, którzy skłonią się do  sięgnięcia po  wyrób Valom. Tym, którzy pójdą moim śladem, ży-czę oprócz cierpliwości także więcej szczęścia ode mnie.

FarbyAgama, Metal mosaz, Gunze Aqueous: H4 Yellow, H11 Flat White, H12 Flat Blafl, H47 Red Bron, H72 Dark Earth, H73 Dark Green, H76 Burnt Iron, Gunze Mr.Color:

155 Super Clear Gloss, 187 Super Clear UV Cut Flat, 364 Interior Grey Green, Vallejo Model Color:990 Light Grey, 70950 Black, 70953 Flat Yellow, 70957 Flat Red, Alclad II Lacquer, ALC116 Semi-Matte Aluminium, Abtailung 502, Abt.080 Wash Bron, Abt.110 Black, MIG Pigments, P027 Light Dust, P231 Gun Metal

BibliografiaA.W. Hall, Handley Page Hampden and

Hereford, Warpaint 57, Hall Park Publishing.

M. Postlethwaite, Hampden Squadrons of World War II in Focus, Red Kite.

w w w . k a g e r o . p l nr 3/2009 SUPER MODEL 25

Page 26: Super Model Nr 23

L-60 BrygadyrSAMOLOTY

Samolot L-60 Brigadyr został opra-cowany jako następca niemiec-kiego samolotu Fieseler 156 Storch, używanego przez lotnic-

two czechosłowackie od końca wojny. Pracami projektowymi i opracowa-

niem prototypu w praskiej wytwórni Aero kiero-wał do 1953 roku zespół pod przewodnictwem inż. Ondreja Nemeca. Zbudowano trzy egzem-plarze próbne. Pierwszy, oznaczony jako XL-60, oblatano w 1953 roku. Trzeci, oblatany w 1955 roku, będący wzorem do  produkcji seryjnej to już dzieło inż. Zdenka Rublica. Opracowany przez niego samolot był wielozadaniowym, 4-miejscowym, zastrzałowym górnopłatem o konstrukcji całkowicie metalowej. Produkcja seryjna, trwająca w latach 1956−1960, zamknęła się liczbą 250 egzemplarzy.

Samoloty L-60 eksportowano do wielu krajów m.in.: NRD, ZSRR, Nowej Zelandii, Argentyny oraz Egiptu. W Polsce eksploatowano 3 egzem-plarze w wersji L-60F. Zakupiło je Ministerstwo Zdrowia i przekazało do dyspozycji lotnictwa sanitarnego

Samoloty L-60 budowano w wielu wersjach: m.in. dyspozycyjnej, sanitarnej i  rolniczej. Prowadzono także próby z wersją dla wojska - L-160, pomysł jednak zarzucono.

Eksponowany L-60 o  numerze fabrycznym 150723 i znakach SP-FXA znajdujący się w zbio-rach Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie, został zakupiony w 1957 roku i do 1974 roku był eksploatowany w  służbie lotnictwa sani-tarnego. Do muzeum został przekazany przez Zespół Lotnictwa Sanitarnego w dniu 6 stycz-nia 1974 roku.

Produkt znanego już u  nas w  kraju produ-centa zza południowej granicy nie jest trudny do wykonania i mogę go polecić nawet mało doświadczonym modelarzom. Model oprócz wersji podstawowej można również wykonać w wersji na nartach w barwach lotnictwa cy-wilnego Niemiec Wschodnich (DDR − tu cieka-wostka czy młode pokolenie zna tę nazwę).

Krzysztof Barcz

Oczywiście wybrałem wersję pol-skiego lotnictwa sanitarnego. Ten wa-riant malowania przewidział producent i  umieścił odpowiednie kalkomanie do tej właśnie wersji.

Model nie jest trudny, lecz wymaga uwagi. Formy tzw. niskociśnieniowe (żywiczne) wytwarzają produkt, który należy montować ze szczególnym zwróceniem uwagi na dopaso-wanie szczególnie w przedziale łączenia połó-wek kadłuba. Nim przystąpiłem do tej czynno-ści, wykonałem wnętrze kabiny. Posiłkowałem się fotografiami zgromadzonymi w krakowskim muzeum, zresztą jak się potem okazało, bardzo przydatnymi podczas budowy poprawnej mini-repliki. Nieco zmieniłem układ tablicy przyrzą-dów oraz zrobiłem miejsce pod nosze, wywala-jąc fotele załogi z wersji turystycznej. Maleńka blaszka dodaje smaczku wyposażeniu wnętrza kabiny, a na szczególną uwagę zasługują pedały orczyka wykonane bardzo realistycznie. Podczas prac wstępnych wyciąłem drzwi wejściowe po prawej stronie i pomalowałem całe wnętrze na kolor szaroniebieski. Nieco pracy przyspo-rzyło mi dopasowanie na sucho przezroczystej osłony kabiny, aby lekko nachodziła na obudo-wę tablicy przyrządów.

Osłonę przezroczystą wypolerowałem, a na-stępnie osłoniłem taśmą Tamiya.

Wkleiłem w  osłonę patyczek plastiko-wy w  celu wzmocnienia przylegania skrzy-deł. Producent zaleca klejenie tego elementu na styk. Takie rozwiązanie spowoduje, że skrzy-dła po chwili obwisną jak „wąsy Piłsudskiego”, dlatego ważne jest usztywnienie tej konstruk-cji. Po tej operacji skrzydła w moim L-60 pozo-stały w pozycji 90 stopni aż do czasu montażu zastrzałów.

Tylko niewielkiej ilości szpachli użyłem na dol-nej części kadłuba oraz podczas montażu silnika wykonanego jako odlew żywiczny. W przypadku silnika należało nieco zaszpachlować szczelinę przylegania silnika do  kadłuba. Podczas tego zabiegu posiłko-

wałem się maską z taśmy Tamiya, ponieważ nie chciałem zabrudzić szpachlą wspaniale odlanych szczegółów konstrukcji blach pokrywających sil-nik. Malowanie rozpocząłem od zagruntowania modelu podkładem białym Mr. Baze White oczy-wiście z bogatych zestawów Gunze, których już używam od kilku lat i wciąż mnie zadziwiają jako-ścią powłoki po nałożeniu.

Potem nastał czas na  malowanie emalia-mi: najpierw poszedł kolor biały półmatowy, a po wyschnięciu nałożyłem mieszankę koloru niebieskiego jasnego z szarym. Mieszanki tej sporządziłem nieco więcej i przelałem do po-jemniczka zastępczego na wszelki wypadek. Po pomalowaniu kadłuba ze zmontowanymi skrzydłami położyłem kalkomanie na kadłub, a co najważniejsze na dolną część skrzydeł, ponieważ po doklejeniu zastrzałów ta operacja nie byłaby możliwa.

Jak się okazało, zastrzały były nieco za krót-kie, w  takim przypadku wystarczyło dokleić płaskownik polistyrenowy klejem cjanoakry-lowym, poczekać dobę, aż dobrze wyschnie i wypolerować, a następnie przyciąć do  za-kładanych rozmiarów. Na fotografii zbiorczej zaznaczone kolorem czerwonym są miejsca, na  które należy zwrócić szczególną uwagę podczas montażu modelu. Natomiast kolorem żółtym zaznaczyłem niezbędne modernizacje,

1:72A Z M O D E L

26 SUPER MODEL nr 3/2009

Page 27: Super Model Nr 23

jakich należy dokonać, aby model był odzwier-ciedleniem repliki polskiego L-60.1. Płetwa ogonowa − najlepiej wykonać ją

z cienkiego kawałka polistyrenu2. Zastrzały tylnego statecznika z kawałka cien-

kiego drutu miedzianego 3. Wzmocnienia – mocowania zastrzałów i amor-

tyzatorów – bardzo cienki drucik4. Rury wydechowe silnika – igły lekarskie od-

powiednio przycięte

5. Światła pozycyjne na końcach skrzydeł oraz reflektor doładowania na lewym skrzydle wy-konałem z zestawu blaszek EduardKolorem czerwonym zaznaczyłem dodatkowo

poprawione amortyzatory, a raczej ich osłony gumowe, które wykonałem z cienkiego drutu cy-nowego odpowiednio nawiniętego na trzpień, a następnie nieco spłaszczonego.

Mojego L-60 przestawiłem w postaci scenki sytuacyjnej, gdzie pilot pomaga w opatrywa-

niu i  przygotowaniu do  transportu rannego, a „skaut” z pomocniczej drużyny harcersko-lot-niczej pomaga w załadunku na pokład samolotu.

Wąska asfaltowa droga powstała z kawałków drobnoziarnistego papieru ściernego, a trawa z  resztek wykładzin stosowanych do  makiet kolejek typu PIKO-HO. Tak powstał kolejny mój mały eksponat kolekcji lotnictwa polskiego.

Autor bardzo dziękuje firmie AZ Model za ufundowanie modelu.

O C E N A Z E S T A W U

w w w . k a g e r o . p l nr 3/2009 SUPER MODEL 27

Page 28: Super Model Nr 23

L-60 Mini Walk Around

28 SUPER MODEL nr 3/2009

Page 29: Super Model Nr 23

KAGERO Publishing Sp. z o.o.ul. Mełgiewska 9F, 20-209 Lublin,tel./fax +48 81 749-11-81 www.kagero.pl

www.kagero.pl

W numerze:• Tragiczne pokazy • Tajemnica z Radziechowic, czyli pierwsze

zwycięstwo asa Luftwaffe – Hansa Philippa• Thunderbolty nad Belgią. Kpt. pil. Czesław

Główczyński w 390. Sqn USAAF• Odbudowa Fw 190 F-8 „biała 1” W.Nr. 931862• Lieutenant Colonel William Arthur Shomo• Su-22 w Polsce • Ostatni belgijski TLP• VI Małopolski Piknik Lotniczy• 60-lecie NATO w Muzeum Lotnictwa Polskiego • SU-17/22 w Modelarstwie

p u b l i s h i n g

Page 30: Super Model Nr 23

SAMOLOTY

Pod koniec 1937 r. Ministerstwo Lotnictwa Rzeszy (Reichsluftfahrtministerium – RLM) ogłosiło zapotrzebowanie na nowy myśli-wiec stanowiący alternatywę dla doskona-

łego w owym czasie Messerschmitta Bf 109. Jak dalekowzroczne było to planowanie, pokazały następne lata. Mimo tego że Bf 109 w coraz do-skonalszych wersjach był produkowany do koń-ca wojny, to równolegle także i kolejne wcielenia „Foki” zaczęły od 1940 coraz szerzej wchodzić na  uzbrojenie jednostek Luftwaffe. Najliczniej reprezentowanym przedstawicielem klasycznej odmiany krótkonosej myśliwskiej wersji Fw 190 A był zbudowany w prawie 1400 egzemplarzach seryjny wariant oznaczany A-8. Produkowany od początku 1944 roku, świetnie uzbrojony i wy-posażony w  doskonałą jednostkę napędową BMW 801 D-2 o mocy 1730 KM, stanowił do-skonałe narzędzie w  rękach doświadczonych asów hitlerowskiej Luftwaffe. Skierowany w roli opancerzonego myśliwca do walki z potężnymi formacjami alianckich bombowców, także i z tych zadań wywiązał się znakomicie mimo ogromnej przewagi ilościowej, z jaką musiał się zmierzyć. Do dzisiaj Focke Wulf Fw 190 to jeden z najlepiej rozpoznawalnych samolotów-uczestników II woj-ny światowej.

Model Mimo tego, że prawie wszystkie firmy modelar-

skie mają w swojej ofercie Fw 190 A w podział-ce 1:48, to i tak każdy oczekiwał, co przyniesie nam nowy produkt Eduarda. Według zgodnej opinii poziomem wykonania wyraźnie pokonał swoich poprzedników, przede wszystkim wgłęb-nymi liniami podziału i odwzorowaniem nitowa-nia. Zestaw pozwala wykonać model z otworzo-nym przedziałem silnika BMW 801 i przedziałami uzbrojenia. Niektóre detale, jak choćby karabiny MG 131 są porównywalne pod względem precy-zji z najlepszymi żywicznymi odlewami. Stajemy więc przed dylematem, czy wykorzystywać czę-ści z fabrycznego zestawu za cenę niewielkiego uproszczenia, czy wzbogacić całość sprzeda-wanymi oddzielnie dodatkami fototrawionymi Eduarda do waloryzacji silnika i uzbrojenia, gdzie znajdziemy na  przykład nowe cienkie ścianki osłon pokryw przedziału napędowego? Możemy też w  końcu, tak jak ja to  uczyniłem, sięgnąć po żywiczny produkt Airesa, gdzie dostaniemy kompletny zespół napędowy, nowy kokpit, wnęki podwozia i same koła podwozia głównego.

BudowaNa wstępie musiałem rozstrzygnąć podsta-

wowy problem wyboru wersji samolotu. Początkowo skłaniałem się ku szturmo-wej wersji Fw 190 A-8/R-2 z działkami MK 108 w skrzydłach, ale zorientowa-łem się, że te maszyny nie miały ka-dłubowych karabinów MG 131. Poza tym, że nie dysponowałem materia-łem fotograficznym pokazującym tak odchudzoną przestrzeń nad silnikiem, to  przede wszystkim szkoda mi było pozbywać się atrakcyjnych replik w tak wyeksponowanym miejscu. Decydując się na konkretne malowanie Focke Wulfa, wybra-łem w końcu „niebieską 13” majora Walthera Dala ze Stab./JG 300 właśnie w odmianie R2, ale ze zdjętym opancerzeniem kabiny i z MG 131 nad silnikiem. Prawdopodobnie w płatach po-zostały także działka MK 108. Tak przynajmniej utrzymują w swoich opracowaniach J. Crandall (Eagle Cals), a za nim także w swojej instrukcji sam Eduard. Cały model jest, jak już wspomnia-

łem, pokryty delikatną linią wgłębnego podziału blach oraz świetnie odwzorowanym nitowaniem. Niestety według planów i zdjęć nie jest to kom-pletny rysunek i brakuje w nim około 1/3 wystę-pujących w rzeczywistości linii. Uzupełniłem więc we własnym zakresie to, czego nie znalazłem na fabrycznych wypraskach. W tym miejscu na-szła mnie taka uwaga, że jednak mimo wszystko łatwiej dodać brakujące, niż zlikwidować błędne linie. Pozwoliło mi to przejść do porządku dzien-nego nad tym niewielkim minusem zestawu. Nitowałem kołem zębatym o rozstawie zębów 0,7 mm, co  umożliwiło mi uzyskanie rysunku szwów bardzo podobnego do  już występują-cego. Praktycznie nie mogłem po pewnym cza-sie odróżnić linii moich i eduardowskich. Kokpit Airesa wmontowałem właściwie bez zmian i po-kusiłem się jedynie o uzupełnienie go o barwio-ne pasy i tablicę przyrządów pochodzące z zesta-wu. Celownik pozostał także ten, który oferował Eduard. Odsuwaną część owiewki kabiny wyko-nałem sam od podstaw z przezroczystej folii dla uzyskania lepszej przejrzystości tego elementu. Dodatkowo, oprócz tego co proponuje produ-cent, czyli przedziału napędowego otworzyłem w modelu dwie pokrywy układu wydechowego w kadłubie i wziernik kontrolny zespołu tylnego podwozia po lewej stronie statecznika pionowe-go. Wnętrze tego ostatniego elementu uzupeł-niłem detalami z zestawu CMK dedykowanego dla modelu Tamiyi, włącznie z samym kółkiem ogonowym. Potem przyszła pora na prace po-święcone płatom mojej „Foki”. Do dolnej części bez problemu dopasowałem i wkleiłem wnęki podwozia z zestawu Airesa. Trzeba tylko bardzo uważać na to, aby tak pozycjonować detal, żeby przechodząca przez niego osłona i  lufa działka MG 151 trafiła dokładnie w  przeznaczony dla niej otwór. Pole manewru jest niewielkie, więc obowiązuje stara zasada: „trzy razy przymierz, raz przyklej”. Po sklejeniu skrzydeł zamontowa-łem jeszcze piękne klapy z dodatkowego zesta-wu fototrawionego Eduarda. U  nasady płata przy samym kadłubie wkleiłem także pochodzą-ce z Airesa i przeznaczone dla tamiyowego Fw

kładności. Po  drobnych

poprawkach połą-czeń dolne powierzchnie

płatowca otrzymały barwę RLM 76 (C117), a górne kombinację kamufla-

żu RLM 75 (C037) i RLM 75 (C304). Jako pod-kład pod kalkomanie i niezbędny wash użyłem błyszczącego lakieru Future. Przy nakładaniu

oznaczeń pochodzących z fabrycznego arku-sza pomagałem sobie preparatem Mr. Mark

Softer. Wszystkie kalkomanie położyły się idealnie. Po kolejnym lakierowaniu zaapli-

kowałem delikatny wash z mieszaniny czarnej i  brązowej olejnej farby 502 Abteilung, doprowadzonej do odpo-wiedniej konsystencji rozcieńczalni-kiem Miga. To świetny środek gwa-rantujący doskonałe wymieszanie

190 A-3 żywiczne wnęki komór działek. Teraz mogłem już zmontować kadłub ze skrzydłami, dokładnie pilnując utrzymania geometrii i syme-trii łączonych podzespołów. Teraz najtrudniej-szy i chyba najbardziej skomplikowany fragment budowy repliki Focke Wulfa, czyli wykonanie jed-nostki napędowej. Miniatura BMW 801 to  jeden z  naj-bardziej złożonych silni-ków, jaki w swojej karierze modelarskiej zbudowałem. Musiałem przebrnąć przez nieskończoną plątaninę nie tyl-ko plastikowych, ale także mie-dzianych i ołowianych drucików. Widoczny przez przedni wentylator oraz przez otwarte boczne pokrywy zespół, wymaga dużej uwagi i  pre-cyzji przy montażu wszystkich części. Końcowy efekt zależy przecież od  tych drobnych kroczków stawianych w każdym momencie budowy. Kompletny silnik poma-lowałem metalizerem Model Master, a następ-nie pocieniowałem mieszaniną olejnej czarnej i Raw Umber. Przewody i detale pomalowałem farbami Vallejo w różnych odcieniach, korzystając z dostępnej dokumentacji. Cały podzespół wkle-iłem na samym końcu do już gotowego mode-lu. W końcu Niemcy także doprowadzili do tego, że oryginalny BMW 801 był wymieniany w razie potrzeby jako całość z obudową i oprzyrządowa-niem. Korzystałem więc z dobrych i sprawdzo-nych wzorów.

MalowaniePo zamaskowaniu niezbędnych miejsc, czyli

wszelkich wnęk, kokpitu, ściany ogniowej, sil-nika przystąpiłem do malowania modelu. Tradycyjnie zacząłem od pokrycia ca-łości preparatem Mr. Surfacer 1000 dla wyrównania i wykrycia wszel-kich nie-do -

30 SUPER MODEL nr 3/2009

Page 31: Super Model Nr 23

Focke Wulf Fw 190 A-8

1:48E D U A R D

Zdeněk Šebesta tłumaczenie: Mariusz Łukasik

składników, bez występowania drob-nych grudek, a  przy tym dający szybki czas schnięcia powierzchni. Delikatne otarcia i obicia zasymulowałem szarą i aluminiową far-bą Vallejo. Do podwozia dokleiłem jeszcze na tym etapie drobne detale z barwionej blaszki Eduarda. Finalnym procesem było pokrycie całego mode-lu warstwą półbłyszczącego lakieru Mr. Color, który doskonale wyrównał i uplastycznił tonację malowania.

ZakończenieBudowa Focke Wulfa Fw 190 A-8 była bardzo

przyjemna i w zasadzie bezproblemowa. Zestaw gwarantuje świetny wygląd repliki przy zastoso-waniu tylko fabrycznego produktu. Bardziej wy-magający mają możliwość użycia dodatkowych zestawów fototrawionych Eduarda, pozwala-jących uzupełnić obszary silnika, klap i  wnęk, a także żywiczny komplet Airesa również wzbo-gacający to, co znajdziemy w wypraskach. Bez wątpienia tym modelem czeska firma potwier-dziła swoją przynależność do światowej czołówki w dziedzinie modelarskiej produkcji.

O C E N A Z E S T A W U

w w w . k a g e r o . p l nr 3/2009 SUPER MODEL 31

Page 32: Super Model Nr 23

Bardzo przydatny barwiony fabryczny zestaw fototrawiony Eduarda

Dolna otwierana część klap też z fototrawień Eduarda

Żywiczne wnęki podwozia z zestawu Airesa zamontowane w płacie

Golenie podwozia uzupełniłem we własnym zakresie potrzebnymi szczegółami

Przednia część osłony silnika z pierścieniową chłodnicą oleju

Klapy wykonane z  fototrawionej blaszki Eduarda zamontowane w górnej części skrzydła

Płat gotowy do zamontowania w kadłubie

Żywiczne komory przykadłubowych działek z zestawu CMK

Fototrawione osłony podwozia wzbogacone o wewnętrzną strukturę

Ten sam detal w widoku z zewnątrz

Uzupełnione nity na górnej części skrzydła nie różnią się wcale od fabrycznych

Lekkiej korekty wymagały też wyloty łusek w dolnej części płata

Komory podwozia zostały wzbogacone drobnymi fototrawieniami

Górna osłona kadłubowych karabinów oraz boczne osłony silnika i wydechu z piękną strukturą wewnętrzną

Komplet osłon przedniej części maszyny

32 SUPER MODEL nr 3/2009

Page 33: Super Model Nr 23

Korpus silnika BMW 801 z żywicznymi cylindrami Airesa

Kompletny zespół napędowy zwaloryzowany i pomalowany

Fototrawiony wentylator wygląda przepięknie

Od środka zamontowana żywiczna wnęka CMK

Ten sam detal zabudowany elementami fototrawionymi i własną produkcją „drucikową”

Ten sam element widziany od strony prawego wydechu

Mieszanina drucików wyprowadzona do silnika

Żywiczny kokpit Airesa pokryty Surfacerem

Pierwsze malowania metalizerem Model Master

Rzut oka na całość od spodu

Dodatkowo wycięty panel kontrolny zespołu tylnego podwozia w stateczniku

Po pomalowaniu i uzupełnieniu o fototrawione pasy wygląda jak „żywy”

Tablica to fabryczne barwione fototrawienia EduardaŻywiczny fotel Airesa „ożeniony” z  barwionymi pasami Eduarda Cały podzespół zamontowany w kadłubie

w w w . k a g e r o . p l nr 3/2009 SUPER MODEL 33

Page 34: Super Model Nr 23

Numer i krzyż na kadłubie doskonale wtopiły się w linie podziału Także i krzyże na dolnej części płata wyglądają jak namalowane

Montaż płata z  kadłubem nie nastręczał większych problemów Także i dolne powierzchnie pasowały idealnie Kamuflaż RLM 74/75 na górnych powierzchniach

Pod delikatną warstwą dokładnie widoczny preshadingDolne powierzchnie w  RLM 76 z  delikatnym śladami eksploatacji

Charakterystyczny motling na bocznych powierzchniach kadłuba

Kalkomanie na lewej połowie samolotu Oznaczenia na prawej stronieOstrzegawcze, przerywane linie na górnej części płata to też kalkomania

34 SUPER MODEL nr 3/2009

Page 35: Super Model Nr 23

BibliografiaJ. Andal, FW 190 A/F/G/S, Poprad 2007E. Brown Ryle & M. Laing, Fw 190 D Walkaround no. 10, Carrolton 1997M. Laing & E. Brown Ryle, Fw 190 A Walkaround no. 22, Carrolton 2000B. Filley, Focke Wulf Fw 190A/F and G in Action, Carrolton 1999S. Nohara, Fw 190 A Aerodetail no 6, Tokyo 1993S. Nohara, Fw 190 A/F/G Model Art no 316, Tokyo 1988J. Janda & V. Poruba, Focke-Wulf Fw 190F/G, Hradec Kralove 1995A. Skupiewski, Fw 190 A/F/G, Gdańsk 1994K. Janowicz, Focke Wulf Fw 190 t. 1−4, Kagero, Lublin 2004

w w w . k a g e r o . p l nr 3/2009 SUPER MODEL 35

Page 36: Super Model Nr 23

Projekt współfinansowany przez Unię Europejską w ramach Małopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007-2013

PATRONAT MEDIALNY

PATRONAT HONOROWY

Minister Obrony Narodowej

UNIA EUROPEJSKAEUROPEJSKI FUNDUSZROZWOJU REGIONALNEGO

Marszałek Województwa Małopolskiego

PARTNER STRATEGICZNY

Impreza w ramach projektu Między Wschodem a Zachodem... – wystawa statków powietrznych Sojuszu Północnoatlantyckiego

NATO 1949-2009

MINIATUROWE NATOMiędzynarodowy Konkurs i Wystawa Modelarska

5-6 września 2009 roku

Organizator:Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie al. Jana Pawła II 39, Kraków

Więcej informacji już wkrótce! www.muzeumlotnictwa.plwww.kagero.pl

Page 37: Super Model Nr 23

Projekt współfinansowany przez Unię Europejską w ramach Małopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007-2013

PATRONAT MEDIALNY

PATRONAT HONOROWY

Minister Obrony Narodowej

UNIA EUROPEJSKAEUROPEJSKI FUNDUSZROZWOJU REGIONALNEGO

Marszałek Województwa Małopolskiego

PARTNER STRATEGICZNY

Impreza w ramach projektu Między Wschodem a Zachodem... – wystawa statków powietrznych Sojuszu Północnoatlantyckiego

NATO 1949-2009

MINIATUROWE NATOMiędzynarodowy Konkurs i Wystawa Modelarska

5-6 września 2009 roku

Organizator:Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie al. Jana Pawła II 39, Kraków

Więcej informacji już wkrótce! www.muzeumlotnictwa.plwww.kagero.pl

Page 38: Super Model Nr 23

SAMOLOTY

Spad XIII był podczas I wojny światowej jednym z  najdoskonalszych myśliwców tego okresu. Wprowadzony do  służby w  1917 roku, jako powiększona i  ulep-

szona wersja Spada VII, odziedziczył wszystkie jego zalety, jednocześnie pozbywając się wad. Wyposażony w bardzo wydajny rzędowy silnik widlasty Hispano-Suiza 8 Be o mocy 235 KM i uzbrojony w dwa karabiny maszynowe Vickers kal. 7,69 mm przy mocnej konstrukcji i dobrych własnościach pilotażowych stał się ulubionym samolotem wielu asów, takich jak chociażby Rene Fonck czy Edward Rickenbacker. Do koń-ca wojny wszedł na wyposażenie prawie 100 eskadr, a i po wojnie siły powietrzne wielu kra-jów zdecydowały się na eksploatację maszyn tego typu. Trafił również i do polskiego lotnic-twa, zdążył wziąć udział w wojnie polsko-bolsze-wickiej, a skończył służbę w 1924 roku w eska-drach treningowych. W zgodnej opinii history-ków i użytkowników jego konstruktor inż. Louis Béchereau może być dumny ze swojego dzieła.

Spad XIII late

1:48E D U A R D

Luboš Zach tłumaczenie: Mariusz Łukasik

O C E N A Z E S T A W U

ModelW typowym dla Eduarda rozmiarowo pudełku

znajdziemy trzy ramki plastikowych wyprasek, jedną ramkę z trzema różnymi przezroczystymi wiatrochronami, barwioną „blaszkę” fototrawio-ną, kalkomanię i czarno-białą instrukcję (koloro-wy wariant do ściągnięcia ze strony producen-ta). Mamy opcjonalne cztery warianty kolory-styczne maszyny. Ja zdecydowałem się na wa-riant A z pięknym pająkiem na grzbiecie kadłuba.

Już pierwszy rzut oka na wypraski daje obraz wysokiej jakości wtryskowych detali. Pomimo prezentowanych na internetowych forach ne-gatywnych opinii o nadmiernym i nie zawsze potrzebnym rozdetalowaniu wcześniejszych ze-stawów tego producenta tutaj nie spotkamy się z takim zjawiskiem.

BudowaWedług instrukcji zaczynamy zabawę od zło-

żenia i  pomalowania kokpitu, wzbogacając go barwionymi fototrawieniami dołączonymi

do modelu. Pomimo tego że przedział pilota jest dosyć mocno uszczegółowiony, jak na konstruk-cję z tego okresu, to montaż nie stanowi żad-nego problemu. Wszystko pasuje do siebie ide-alnie, a wklejenie kokpitu zarówno do kadłuba, jak i do dolnych płatów, gdzie jest mocowany, nie nastręcza większych problemów. Dodatkowe pozycjonowanie podłogi poprzez nacięcie, w które wchodzi „dźwigar” dolnego płata, nie pozwala w zasadzie na żaden błąd. Przykrycie skompletowanym wcześniejszym górnym de-talem załatwia ostatecznie sprawę. Kadłub kla-sycznie sklejamy z dwóch połówek, na  które w późniejszym etapie naklejamy trzeci wierzch-ni element. Musimy tylko uważać na styczne płaszczyzny obydwu połówek, aby nie za bar-dzo je zeszlifować, gdyż w takim przypadku kra-wędzie górnej części będą po prostu za szero-kie. Przestrzegam, gdyż sam o mało co nie do-prowadziłem do takiej sytuacji. W gruncie rze-czy nie byłoby żadnej tragedii, bo zawsze ła-twiej zeszlifować nadmiar niż dokładać brakują-

Detale kokpitu przygotowane do montażu Podłoga precyzyjnie osadzona na dolnym płacie Zamknięty kadłub z doklejoną górną częścią

38 SUPER MODEL nr 3/2009

Page 39: Super Model Nr 23

Dokładnie pasują też elementy spodniej części W otwartym kokpicie sporo widaćDoklejona przednia ściana silnika z  kratownicą osłony chłodnicy

w w w . k a g e r o . p l nr 3/2009 SUPER MODEL 39

Page 40: Super Model Nr 23

…po zdjęciu masek wygląda bardzo dobrze Szkoda tylko, że przejścia kolorów nie są prawidłowe

Płatowiec gotowy… na razie jako dolnopłat

Matowy lakier jako podkład pod cieniowanie

Widoczne cienkie krawędzie spływu sterów Szczegóły mocowania zespołu podwoziaWiatrochron i statecznik pionowy już na swoich miejscach

Kamuflaż górnych powierzchni malowany od ręki…

Widać też zamaskowane pasy na tyle kadłuba

Kalkomanie położyły się wyśmienicie, czteroczęściowy pająk również

Po pomalowaniu dolnych powierzchni zamaskowałem je do dalszych prac

Od ręki malowana pajęczyna na kadłubie

40 SUPER MODEL nr 3/2009

Page 41: Super Model Nr 23

cy fragment, ale spokojnie można odjąć sobie niepotrzebnej pracy, precyzyjnie dopasowując całość do siebie podczas montażu. Dolny płat także pięknie pasuje do kadłuba, a po dokleje-niu jeszcze delikatnie odwzorowanego z cienką jak nóż krawędzią spływu usterzenia i po doda-niu górnych i dolnych osłon silnika oraz dokle-jeniu przedniej części z kratownicą wlotu powie-trza mamy w zasadzie zgrubny montaż mode-lu z głowy. Pozostaje tylko dołożenie zastrzałów statecznika poziomego i konstrukcji podwozia, aby Spad mógł stanąć prawie na własnych no-gach jeszcze jako dolnopłat.

MalowaniePrzed malowaniem położyłem na całej po-

wierzchni, oczywiście po zamaskowaniu kokpi-tu, jako podkład cienką warstwę Mr. Base White. Po pierwsze dla sprawdzenia dokładności zmon-towania i gładkości połączeń oraz po wtóre jako podkład pod malowane niewdzięcznym i różnie kryjącym czerwonym kolorem pasy na tyle ka-

dłuba. Kamuflaż, jaki wybrałem, jest stosunko-wo skomplikowany, podobnie zresztą jak i trzy pozostałe, ale przy jego odtwarzaniu mamy spo-re pole do popisu. Jednym słowem dobre zada-nie dla ambitnych. Użyłem farb Gunze rekomen-dowanych także w instrukcji, choć na spód wy-korzystałem farbę Tamiyi z tej prostej przyczyny, że w danym momencie nie dysponowałem od-powiednim odcieniem farby polecanego produ-centa. Po natryśnięciu czerwonej barwy w oko-licy pasów na tyle kadłuba zamaskowałem od-powiednie obszary i pomalowałem spodnie czę-ści płatów oraz kadłuba. Następnie po ich zama-skowaniu z ręki aerografem wykonałem kamu-flaż górnych płaszczyzn, rozmywając krawędzie rozdziału kolorów. Niestety popełniłem w tym miejscu błąd, o którym dowiedziałem się do-piero po skończeniu modelu. Przejścia kolorów powinny być ostre o odciętych granicach, ale było już za późno na tak radykalne poprawki. Będę musiał z tym żyć, ale lojalnie uprzedzam Czytelników „Super Modelu”, aby nie powielili

mojego błędu. Po pokryciu całego modelu bez-barwnym matowym lakierem wycieniowałem pastelami niektóre detale na skrzydłach i kadłu-bie. Pajęczynę na kadłubie namalowałem akwa-relowymi pastelami od  ręki drobnym pędzel-kiem i mimo wcześniejszych obaw poszło sto-sunkowo łatwo. Teraz na całość poszedł lakier błyszczący Gunze, jako podkład pod kalkoma-nie. Te ostatnie położyły się przy pomocy pły-nów bardzo dobrze, a sam pająk składający się z czterech części idealnie pasuje na swoje miej-sce na górze i bokach kadłuba.

Montaż końcowyZłożenie w  całość górnego płata, zastrza-

łów i dolnego płata wymagało najwięcej uwagi podczas całego procesu produkcji Spada XIII. Głównie dzięki bardzo dobremu wzajemne-mu dopasowaniu części udało mi się to zrobić w miarę bezproblemowo, choć należy bardzo uważać na zachowanie geometrii i symetrii łą-czonych podzespołów. Wykończyło mnie dopie-ro montowanie naciągów, które w tym samolo-cie składają się z ponad trzydziestu odcinków, przy czym niektóre mają długość zaledwie kil-kunastu milimetrów. Posługuję się w tym celu silikonową żyłką przeciąganą przez druciane oczko, zamontowane w skrzydle i umieszczo-ną w napinaczu wykonanym z  rurki wyciąga-nej nad świeczką z patyczka od  lizaka. Udało mi się dostać żyłkę w czarnym kolorze o śred-nicy 0,16 mm, więc odpadło mi jej malowanie na  skończonej konstrukcji, co  zawsze może grozić uszkodzeniem misternej plecionki. Jeśli w pełnym zdrowiu przejdziemy etap naciągów, to  pokrywamy samolot matowym lakierem i montujemy brakujące mu jeszcze rury wyde-chowe, śmigło, koła podwozia, uzbrojenie i kilka drobnych detali na całej powierzchni według in-strukcji. Mamy w końcu gotowy model piękne-go samolotu w pięknym malowaniu.

w w w . k a g e r o . p l nr 3/2009 SUPER MODEL 41

Page 42: Super Model Nr 23

SAMOLOTY

Śmigłowiec szturmowy AH-64 Apache to  jedna z  najpopularniejszych ma-szyn bojowych ostatniego ćwierćwie-cza. Opracowany został na  przełomie

lat 70. i  80., a  do  służby w  US Army wszedł w 1984 roku. W założeniach Apache miał sta-nowić antidotum na miażdżącą przewagę bro-ni pancernej, jaką dysponowały wojska Układu Warszawskiego nad siłami NATO w przypadku wybuchu konfliktu zbrojnego w Europie. Dzięki możliwości uzbrojenia każdego z AH-64 nawet w 16 rakiet Hellfire, miał on dziesiątkować ko-lumny pancerne prące na zachód Europy.

Na szczęście do wybuchu zimnej wojny nigdy nie doszło i pod koniec lat 80. mogło się wyda-wać, że AH-64 nie będzie miał okazji sprawdzić się na wielką skalę jako latający niszczyciel czołgów. Wszystko zmieniło się jednak w 1990 r., z chwilą ataku wojsk irackich na Kuwejt. Wolny świat zde-cydował się na militarną odpowiedź i wczesnym świtem 17 stycznia 1991 roku śmigłowce AH-64A ze słynnej 101. Dywizji Powietrznodesantowej od-paliły swoje rakiety Hellfire, niszcząc dwie ważne instalacje radarowej irackiej obrony przeciwlotni-czej. Były to pierwsze strzały oddane w operacji „Pustynna burza”.

Pierwsza wojna w Iraku dowiodła, że Apache doskonale sprawdza się w  warunkach bojo-wych. Jednak armia USA dość szybko uświado-miła sobie konieczność unowocześnienia śmi-głowca. Na początku lat 90. rozpoczęto proces

AH-64 Apache A, Dczęść 1

1:48H A S E G A W A

opracowania nowszej wersji AH-64D Longbow Apache, wyposażonej między innymi w radar i przystosowanej do współpracy z nową wer-sją rakiet AGM-114L Hellfire. Wersja Longbow Apache weszła do służby w 1998 roku.

Ilość dostępnych zestawów umożliwiających wykonanie modelu AH-64 Apache jest współ-mierna do popularności tego śmigłowca. W sa-mej skali 1:48 modelarze mogą wybierać w ofer-cie Academy, Italeri, Monogram/Revell oraz Hasegawy, jednak zestawy proponowane przez tych producentów obarczone są większymi lub mniejszymi błędami. Kiedy postanowiłem zbu-dować replikę Apache, założyłem, że model po-wstanie bez użycia fototrawionych lub żywicz-nych zestawów waloryzujących. Dlatego zde-cydowałem się na droższe od konkurencji, ale też i znacznie lepiej opracowane zestawy po-chodzące od Hasegawy. Postanowiłem wyko-nać równolegle dwa modele, w wersji A oraz D. Zdecydowałem się na następujące zestawy:

•AH-64D Apache Longbow, numer zestawu PT23, umożliwiający wykonanie modelu w kla-sycznym ciemnooliwkowym malowaniu US Army,

•AH-64A Apache, numer zestawu 9772, po-zwalający na  wykonanie modelu śmigłowca w szaro-szarym malowaniu, biorącego udział w operacji „Iracka wolność” w 2004 roku.

Obie maszyny mam zamiar wykonać w ma-lowaniu i z oznaczeniami, jakie nosiły śmigłow-

ce biorące udział w operacji „Iracka wolność” w okresie 2003−2004 r.

Oba wymienione wyżej zestawy Hasegawy różnią się między sobą jedynie jedną spośród 16 wyprasek oraz oczywiście zestawem kal-komanii. Właśnie kalkomanie okazują się jed-nym z  najsłabszych elementów zestawu za-wierającego AH-64A. Kolory, które zostały uży-te w oznaczeniach i napisach eksploatacyjnych nie są odcieniami szarości, ale raczej odcienia-mi brązu, co widać na zdj. 1. Zupełnie nie zga-dzają się z kolorami kamuflażu proponowany-mi przez instrukcję. Co  więcej również w  in-strukcji Hasegawa wydaje się mało precyzyjna. Jako dwa odcienie szarości podano kolory Light Ghost Gray (FS 36375) oraz Dark Ghost Gray (FS 36320). Jednak w oryginale ten egzemplarz AH-64 został pomalowany w odcienie szarości uży-wane obecnie przez marines, a więc jako ciem-niejszy szary powinien zostać użyty Medium Gray (FS 35237). Udało mi się to również po-twierdzić, oglądając zdjęcia tej maszyny wyko-nane w czasie służby w Iraku.

Ambitny początek − kokpity i fotele

W pierwszej kolejności na warsztat trafiły kok-pity obu modeli. Zostały one dość dobrze zde-talowane przez producenta, jednak po ich do-kładniejszym porównaniu z dokumentacją zdję-

Krzysztof Baranowski

Fot. 1 Fot. 2

Fot. 3

42 SUPER MODEL nr 3/2009

Page 43: Super Model Nr 23

ciową doszedłem do wniosku, że warto będzie je nieco wzbogacić.

Przymiarki elementów zawierających boczne panele instrumentów ujawniły, że kołeczki usta-lające ich położenie nie zostały umiejscowione wystarczająco dokładnie (zdj. 2). Skutecznym rozwiązaniem było rozwiercenie otworów w wannie kokpitu, co pozwoliło na ręczne do-pasowanie położenia tych paneli.

Kolejne elementy kokpitu, które wymagały do-datkowej uwagi, to fotele. W oryginale ich sie-dziska są pokryte materiałem z dość dobrze wi-doczną fakturą, natomiast te z zestawów są zu-pełnie gładkie i dodatkowo mają odwzorowa-ną górą część pasów bezpieczeństwa. Co dziw-ne, dolna część pasów została przez producen-ta całkowicie pominięta. Aby poprawić wygląd foteli wyfrezowałem imitację pasów, a następ-nie okleiłem siedziska i zagłówki folią aluminio-wą uzyskaną z paczki po papierosach (zdj. 3). Wprawdzie folia nie oddaje idealnie faktury obi-cia w tej skali, jednak wizualnie bardzo popra-wia wygląd foteli.

Przygotowane wstępnie elementy, takie jak wanna kabiny, fotele oraz tablice przyrządów pomalowałem mieszanką czarnej i szarej farby akrylowej Model Master. Proporcje mieszanki dobrałem na oko, starając się uzyskać spło-wiały odcień czerni znany ze zdjęć oryginałów.

Następnie, posiłkując się dokumentacją zdjęciową, przystąpiłem do  malowania ele-mentów tablic przyrządów. Większość elemen-tów pomalowałem akrylowym kolorem jasno-szarym, korzystając z metody suchego pędz-la. Tam gdzie było to  konieczne, naniosłem czarną, żółtą, czerwoną i pomarańczową far-bę akrylową, korzystając z najcieńszego pę-dzelka. Na koniec pomalowałem wyświetla-cze ekranów LCD, używając do tego mieszan-ki błyszczących akryli Pactry: A11 Green oraz A4 French Blue, w proporcjach 3:1. Mieszankę rozcieńczyłem wodą w stopniu umożliwiają-cym łatwe rozprowadzenie jej pędzlem po ca-łej powierzchni wyświetlaczy bez powstawania smug. Proces powtarzałem kilkakrotnie, za każ-dym razem nanosząc obficie mieszankę i czeka-jąc do jej podeschnięcia. Do naniesienia otarć i  zabrudzeń we wnętrzach kokpitów użyłem wspomnianej wcześniej metody suchego pędz-la. Następnie gotowe już tablice przyrządów (zdj. 4) wraz z drążkami sterowymi i dźwignia-mi zmiany skoku wirnika trafiły na swoje miej-sce w wannach kokpitów (zdj. 5).

Teraz przyszedł czas na  dokończenie foteli pilotów. Ich siedziska pomalowałem akrylową mieszanką koloru czerwonego, niebieskiego, brązowego i  czarnego w  takich proporcjach, aby uzyskać ciemnoszarofioletowy odcień obi-cia. Farbę nanosiłem pędzlem „półsuchym” – chodziło o  to, aby farba nie dostała się w  zagłębienia faktury, a  jedynie pokryła ich grzbiety.

dzie tandem). Jednak znajdujące się w zesta-wie Hasegawy elementy stanowiące przedłuże-nie rakiet, są zbyt długie i wymagają przycięcia tak, żeby długość całej rakiety po zmontowaniu wynosiła 37,5 mm. Dla wersji AH-64D produ-cent modelu przewidział możliwość podwiesze-nia rakiet w wersji krótkiej (K – rakieta naprowa-dzana optycznie, zewnętrznie identyczna z wer-sją A/C) oraz długiej z głowicą rakiety w nieco innym kształcie (L – rakieta naprowadzana rada-rowo). W przypadku tych dwóch wersji wymia-ry elementów zestawu są poprawne i nie wy-magają żadnych korekt. Zdjęcie 12 przedstawia zmontowaną prowadnicę oraz rakiety w wersji L, F i K/A/C (patrząc od góry).

Analizując dokumentację zdjęciową zauwa-żyłem, że  rakiety Hellfire używane w  czasie operacji „Iracka wolność” w latach 2003-2004 r. były malowane inaczej niż to proponuje in-strukcja modelu. Na arkuszu kalkomanii dołączo-nym do zestawu AH-64A znalazły się oznacze-nia starszego typu – dwa żółte kwadraty iden-tyfikujące rodzaj głowicy i napędu rakiety, z na-pisem US ARMY pomiędzy nimi (patrz zdjęcie 1, element 29). Natomiast Hellfire’y podwiesza-ne na śmigłowcach w okresie operacji „Iracka wolność” były oznaczane przy użyciu dwóch lub trzech żółtych pasów malowanych na całym ob-wodzie rakiety. Arkusz kalkomanii dla wersji AH-64D zawierał analogiczne oznaczenia jak w przy-padku wersji A, tyle że w kolorze pomarańczo-wym i uzupełnione napisem „INERT”, oznacza-jącym pociski ćwiczebne. Skoro jednak postano-wiłem wykonać oba modele jako maszyny bio-rące udział w operacji „Iracka wolność”, również Apache w wersji D otrzyma oznaczenia w for-mie żółtych pasów.

Wiedząc, jak słabe właściwości kryjące ma żółta farba akrylowa Model Master (podobnie jak w przypadku białej farby, problem dotyczy nie tylko tego koloru i tego producenta), posta-nowiłem w pierwszej kolejności pomalować całe rakiety na żółto, a następnie po zamaskowaniu pasów pomalować je na kolor właściwy. Do ma-skowania użyłem taśmy firmy Micron, o szero-kości 1 mm (zdj. 13). Potrzebne do maskowa-nia paski taśmy przy odrobinie wprawy można uzyskać, przycinając do odpowiedniej szeroko-ści taśmę maskującą firmy Tamiya.

Kolejnym krokiem było pomalowanie rakiet kolorem właściwym, czyli mieszanką czarnej far-by akrylowej z kilkoma kroplami koloru brązowe-go i szarego. Chodziło o uzyskanie lekko wypło-wiałej powierzchni znanej ze zdjęć. Na czubkach rakiet w wersjach A/C, F i K wkleiłem detektory wiązki laserowej wykonane z przezroczystego plastiku i pomalowane od wewnątrz na kolor stalowy. Rakiety w wersji L zostały natomiast wyposażone w  osłony radarów pomalowane na kolor Light Tan. Zdjęcie 14 przedstawia go-towe rakiety Hellfire dla śmigłowców AH-64A (po prawej) i AH-64D (po lewej).

Pasy przy fotelach wykonałem z pomalowa-nych na czarno pasków grubej folii aluminiowej (opakowanie spożywcze) oraz cienkich drucików cynowych imitujących klamry.

Zanim przystąpiłem do wklejenia gotowych foteli, tylne oraz boczne ścianki kokpitów prze-tarłem brązowym pigmentem Mig, aby wydobyć fakturę wygłuszającego obicia, znajdującego się w tych miejscach. Z arkuszy i pręcików polisty-renowych dorobiłem też brakujące detektory po-łożenia hełmu pilota, znajdujące się po obu stro-nach z tyłu foteli (na wypraskach umieszczone zostały tylko detektory przeznaczone do mon-tażu za fotelami strzelców). Kompletne kokpity wraz z fotelami wkleiłem w połówki kadłubów, a następnie zamontowałem pancerne szyby od-dzielające kabinę strzelca od pilota (zdj. 6).

Kokpity gotowe, a  więc czas na  owiewki. Każda z nich składa się z głównego elemen-tu oraz dwóch uchylanych do góry drzwi wy-konanych z przezroczystego plastiku. Szyby owiewek zamaskowałem z obu stron taśmą Tamiya, a  następnie pomalowałem tym sa-mym ciemnoszarym kolorem, którego uży-łem wcześniej do malowania wnętrza kokpi-tów. Na zewnętrznych powierzchniach owie-wek znajdują się ładnie odwzorowane deta-le uszczelek, nitów itp., jednak od wewnątrz są one niemal całkowicie pozbawione detali. Te ubogie wnętrza byłyby doskonale widocz-ne poprzez uchylone drzwi kokpitów, dlate-go też postanowiłem wykonać brakujące in-stalacje i uchwyty. Z cynowego drutu o gru-bości 0,5 mm dorobiłem uchwyty znajdujące się na suficie owiewki. Posłużyłem się szablo-nem wykonanym z polistyrenowej płytki, za-chowując dzięki temu ten sam kształt i wiel-kość wszystkich wykonanych elementów (zdj. 7). Przewody instalacji wykonałem z cynowe-go drucika o średnicy 0,4 mm. Klamry mocu-jące przewody do owiewki również wykona-łem przy pomocy cyny: rozpłaszczone odcin-ki drucika przyklejałem klejem CA do przewo-du instalacji, a następnie przycinałem skalpe-lem, zostawiając tylko krótki odcinek przy sa-mym przewodzie (zdj. 8). Wszystkie elemen-ty dorobione dla wzbogacenia owiewki widać na zdjęciu 9, natomiast zdjęcie 10 przedsta-wia porównanie owiewki waloryzowanej i ory-ginalnej z zestawu. Zdjęcie 11 prezentuje go-tową kabinę!

Uzbrojenie podwieszane – Hellfire w 4 odmianach

Każdy z budowanych śmigłowców będzie wy-posażony w parę wyrzutni rakiet niekierowanych FFAR oraz w dwie prowadnice z podwieszony-mi rakietami Hellfire. Zgodnie z instrukcją wersja AH-64A może być uzbrojona w rakiety typu A/C (standardowa długość) oraz typu F (przedłużo-na rakieta z dodatkową głowicą bojową w ukła-

Fot. 4 Fot. 5

Fot. 6

w w w . k a g e r o . p l nr 3/2009 SUPER MODEL 43

Page 44: Super Model Nr 23

Zespoły napędowe

Napęd śmigłowców Apache stanowią dwa sil-niki General Electric T700-GE-701C. Wraz z prze-kładnią z przodu i rozpraszaczami ciepła Black Hole z tyłu, stanowią one zespoły napędowe, widoczne po obu stronach kadłuba śmigłow-ca. Zespoły te dla późnej wersji A oraz wersji D są zasadniczo takie same, stąd identycznie wy-glądające elementy w obu zestawach Hasegawy. Pewien problem przy ich montażu może stano-wić różnica w wymiarach między frontem gon-doli silnika a jej bokami. Bardzo blisko krawędzi łączenia znajduje się spora ilość wypukłych ni-tów, która z jednej strony uniemożliwia szlifowa-nie miejsca łączenia, ale z drugiej w znacznym stopniu ukrywa drobne niedokładności (zdj. 15).

W dolnej części każdej z gondoli silnikowych Apache znajdują się dwie żaluzje otwierające

się automatycznie w czasie postoju śmigłow-ca na ziemi. Chcąc być wiernym dokumenta-cji, postanowiłem wyciąć te otwory, a w póź-niejszym etapie prac dorobić również ich za-mknięcia oraz widoczne wewnątrz zasobniki z elektroniką. W pierwszej kolejności cienkim wiertłem nawierciłem wewnątrz obrysów żaluzji kilka położonych blisko siebie otwo-rów. Następnie skalpelem wykroiłem zbędny plastik, a  brzegi wykończyłem przy pomocy pilnika. Poszczególne etapy pracy przedstawia zdjęcie 16. Następnie przyszła kolej na skła-dające się z  trzech elementów przekładnie. Przed ich zmontowaniem pomalowałem we-wnętrzne elementy na czarno i metodą suche-go pędzla wydobyłem kilka widocznych szcze-gółów (zdj. 17).

Znajdujące się z  tyłu gondoli rozprasza-cze ciepła wymagały nieco więcej obróbki.

Musiałem użyć Surfacera Gunze o gradacji 500 jako szpachli w płynie oraz papieru ściernego, aby pozbyć się linii łączenia części, wyraźnie widocznych wewnątrz kanałów wylotowych z rozpraszaczy. Następnie rozpraszacze poma-lowałem czarnym akrylem złamanym kilkoma kroplami szarego. Kanały dolotowe do rozpra-szaczy otrzymały aluminiowo-złote wykończe-nie. Na koniec przybrudziłem je nieco przy uży-ciu brązowego pigmentu Mig. W takim stanie będą czekać na ostateczny montaż po poma-lowaniu gondoli silników na kolory kamuflażu. Przygotowane do  malowania gondole wraz z  przekładniami i  gotowymi rozpraszaczami ciepła przedstawia zdjęcie 18.

Na dalszą część relacji zapraszam do jednego z kolejnych numerów magazynu „Super Model”.�

Fot. 7

Fot. 8 Fot. 9

Fot. 12

Fot. 15

Fot. 18

Fot. 11

Fot. 14

Fot. 17

Fot. 10

Fot. 13

Fot. 16

44 SUPER MODEL nr 3/2009

Page 45: Super Model Nr 23

www.MojeHobby.plPJB - FHU ul. Górsko 6 32-020 Wieliczka, (0)501-176-561, [email protected]

Największy internetowy sklep modelarski w Polsce – bogata oferta i przystępne ceny

Nasza firma powstała z połączenia dwóch czynników, zamiłowania do modelarstwa oraz zdobytego wcześniej doświadczenia w  dzie-dzinie sprzedaży internetowej. Kładąc nacisk na dwa najważniejsze aspekty: bogactwo oferty oraz sprawność realizacji zamówień, szyb-ko zdobyliśmy tysiące klientów pośród bardzo dużej aktualnie kon-kurencji w branży.

Dzięki zorganizowaniu sprawnej sieci współpracy z  dostawcami, oferujemy bogaty asortyment dostępny w  rzeczywistości a  nie tyl-ko w Internecie, a dzięki wdrożeniu metod sprzedaży znanych tylko z dużych i profesjonalnych sklepów internetowych, zamówienia re-alizowane są sprawnie i szybko.

• Ponad 4000 modeli dostępnych od ręki oraz kolejne 5000 pojawiające się okresowo w sprzedaży.

• Wiele modeli niesprowadzanych przez oficjalnych polskich importerów, zwłaszcza wiele pozycji Tamiya.

• Firma Hasegawa w bieżącej sprzedaży.• Dodatki waloryzacyjne, kalkomanie, elementy fototrawione.• Duża oferta chemii i narzędzi modelarskich. Narzędzia Tamiya, aerografy od

najtańszych modeli po oryginalne Iwaty oraz wiele innych. Dokładne zdjęcia zawartości pudełek, ramki, kalkomanie, instrukcje. Aktualnie na stronie jest już ponad 20.000 zdjęć! Sprawdź jakość ramek, wersje malowania i inne informacje bez wychodzenia z domu!

Dzięki uprzejmości sklepu wkrótce na łamach SM ukażą się recenzje przedstawionych modeli

Page 46: Super Model Nr 23

IJN Nagatoczęść 1 Zdeněk Krčmář

tłumaczenie: Mariusz Łukasik

OKRĘTY

46 SUPER MODEL nr 3/2009

Page 47: Super Model Nr 23

1:350H a s e g a w a

O C E N A Z E S T A W U

w w w . k a g e r o . p l nr 3/2009 SUPER MODEL 47

Page 48: Super Model Nr 23

Dwadzieścia lat po  pokaza-niu się pierwszych pancer-ników w  Wielkiej Brytanii Japończycy skonstruowali

i niebawem zbudowali klasę pan-cerników, która przewyższała swo-ją jakością najlepsze okręty angiel-skiej Home Fleet i  amerykańskiej US Navy. Nowe okręty zostały de-cyzją ministra marynarki Yamamoto Gonnohyode zaliczone do  kla-sy pancerników, a pierwszy z nich otrzymał nazwę „Nagato”, od jed-nej z prowincji w południowo-za-chodniej części Honsiu. Wspólnie z bliźniaczym „Mutsu” posiadał naj-potężniejszą na  ten czas artylerię główną o kalibrze 406 mm. Okręty były silnie opancerzone i rozwija-ły większą prędkość niż angielskie pancerniki klasy Queen Elizabeth. Artyleria średnia składała się z dzie-sięciu dział 140 mm na każdej bur-cie. „Nagato” miał charakterystycz-ną i  niepowtarzalną nadbudówkę na pokładzie przypominającą swo-im kształtem pagodę. Stępkę poło-żono 28 sierpnia 1917 roku w stocz-ni Kure Kaigun Kosho w Kure. Okręt został wodowany 9 listopada 1919 roku i  wraz z  „Mutsu” był jedy-nym przedstawicielem swojej kla-sy. Jego wcielenie do służby nastą-piło po niewiele ponad 12 miesią-cach 25 listopada 1920 roku. Oba okręty były przez cały czas swojej służby wielokrotnie modernizowa-ne i przezbrajane. Najpoważniejsza z  przeróbek nastąpiła w  latach 1934−36. Okręt został przedłużony o 9,14 metra, otrzymał bąble prze-ciwtorpedowe, jak również dzie-sięć nowych kotłów opalanych ropą. Zdjęto jeden komin, a drugi poważnie przebudowano. Przybyła rufowa katapulta oraz zmniejszono liczbę dział średniego kalibru 140 mm do ośmiu, instalując dodatko-wo na nadbudówkach osiem uni-wersalnych dział 127 mm oraz do-datkowe stanowiska artylerii prze-ciwlotniczej. Wraz ze zwiększeniem opancerzenia zwiększyła się też o 6500 t wyporność okrętu, osiąga-jąc poziom standardową − 39 130 t. „Nagato” i „Mutsu” wzięły udział praktycznie we wszystkich ważniej-szych bitwach na  Pacyfiku, przy czym do czasu wcielenia do służ-by pancernika „Yamato” „Nagato” był okrętem flagowym cesarskiej marynarki. To z  jego pokładu wy-słano rozkaz do  ataku na  Pearl Harbour. Jako jedyny duży japoń-

ski okręt przetrwał wojnę. Przejęty przez Amerykanów, został wyko-rzystany jako okręt-cel podczas próbnych wybuchów atomowych na  atolu Bikini. Przetrwał pierw-szy wybuch przeprowadzony 1 lip-ca 1946. Zatonął na skutek drugiej, tym razem podwodnej, eksplozji bomby atomowej, której dokona-no 25 lipca tego samego roku.

ModelOstatnimi czasy dosłownie otwo-

rzył się worek z modelami japoń-skich okrętów z  okresu II wojny światowej. Możliwe, że  stało się to na skutek tego, że wyczerpano już praktycznie asortyment w  tej dziedzinie w  zakresie skali 1:700 i  wszyscy więksi producenci po-stanowili skierować swoje wysiłki na podziałkę 1:350. Razem z nimi oczywiście podążyli producenci ak-cesoriów uzupełniających i z nasze-go modelarskiego punktu widzenia chciałoby się zakrzyknąć: oby tak dalej!!! IJN Nagato to jeden z ostat-nich wyrobów japońskiego koncer-nu Hasegawa. Ukazał się na rynku w  roku 2007 pod numerem kata-logowym Z 24. W wielkim i pięk-nym pudełku znajdziemy wszyst-ko lub prawie wszystko, co  po-trzebne do  budowy tego mode-lu. Gorące podziękowania za za-wartość i chwała za to wytwórcy. Dziewiętnaście ramek z jasnoszare-go tworzywa zawiera mnóstwo nie-zwykle precyzyjnie i bez najmniej-szych niedokładności odlanych części. Jedna ramka zawiera prze-zroczyste detale. W pudełku znaj-dziemy też elegancką podstawkę do modelu, arkusz kalkomanii i ar-kusz samoprzylepnej folii z flagami sygnałowymi. Na samym dnie cze-ka na nas też mały woreczek z łań-cuchem kotwicznym. Jako bonus Hasegawa dołącza figurkę admirała Isoroku Yamamoto, odlaną z białej żywicy w skali 1:32. Jak już pisałem model jest piękny i chyba najlepszy po Mikasie, jaki dostał się w moje ręce. Gotowy zestaw ma przed-stawiać okręt w  roku 1941, czyli jeszcze przed kolejną przebudową zwiększającą dodatkowo siłę obro-ny przeciwlotniczej. Dla wykonania tych modernizacji i wykonania mo-delu z roku 1944 producent zaopa-trzył nas w dodatkowe uzbrojenie obecne na ramkach. Myślę, że po-zwala to odtworzyć i wcześniejsze wersje okrętu, ale do tego będzie-

my potrzebowali także nowego ka-dłuba. Aby nie popaść w zbytnią euforię, wypraski mają też i  kilka minusów. Największym z nich jest niewątpliwie błędny i zbyt głęboki rysunek linii bocznych burt kadłu-ba całkowicie niezgodny z rzeczy-wistym ich wyglądem. Poza tym zo-stał wykonany także i na podwod-nej części okrętu, gdzie w ogóle go nie było. Myślę, że producent mógł to rozwiązać inaczej. Jeśli pozosta-wimy to tak, jak jest w wypraskach, to możemy mieć kłopoty przy mon-tażu niektórych detali z zestawów uzupełniających. W czasie pisania tego artykułu pojawił się już na ryn-ku model bliźniaczego „Mutsu” róż-niącego się kilkoma detalami. Już

zaczyna krążyć mi głowie dziwna myśl, ale to dopiero przyszłość…

WaloryzacjeJako jedna z pierwszych na mo-

del Hasegawy w dziedzinie akceso-riów uzupełniających odpowiedzia-ła… sama Hasegawa. Zawierająca dwa arkusze blaszek i ramkę z czę-ściami oraz toczone lufy i żywicz-ne łódki była sprzedawana jako dodatkowy zestaw. Dzisiaj każdy z  nich stanowi oddzielny zestaw. Z blaszkami pracuje się bardzo do-brze, choć według mnie poziom ich wykonania odstaje lekko od konku-rencji. Szybko odezwali się też inni producenci detali fototrawionych i piękne zestawy sygnowali zarów-

Zdjęcie „Mutsu” w suchym doku

Hasegawa niestety mocno uprościła całe zagadnienie…

…nacinając głębokie „rowy” na całych burtach

Ostatnie chwile IJN Nagato (Operation Crossroads, 25 lipca 1946 roku)

48 SUPER MODEL nr 3/2009

Page 49: Super Model Nr 23

no WEM, jak i  GMM. Osobiście sięgnąłem po jeszcze inny produkt chińskiego Lion Roara. Zestaw za-wiera zarówno części do  okrę-tu z roku 1941, jak i 1944. Co tam znajdziemy? W sumie 10 arkuszy blaszek najwyższej jakości oraz to-czone lufy artylerii głównej. Z ży-wicy dostaniemy też worki stano-wiące osłonę przeciwlotniczą sta-nowisk. Dołączona kilkustronico-wa instrukcja, pomimo paru drob-nych błędów, przeprowadzi nas ja-sno przez cały montaż tego fototra-wionego świata.

Mamy więc w rękach wszystko, co nam może pomóc w perfekcyj-nym wykonaniu repliki. Jest jeszcze w  ofercie drewniany pokład pro-dukcji Hasegawy, ale nie widziałem go, więc nie mogę wypowiadać się na jego temat.

BudowaBudowa modelu zaczęła się kon-

wencjonalnie od kadłuba. Ten skła-da się z dwóch połówek wzmoc-nionych wklejanymi trzynastoma wręgami. Jeszcze przed ich zmon-towaniem wywierciłem wszyst-kie okna-bulaje. Później przeszklę je Clearfixem Humbrola. Przy skle-janiu kadłuba żadnych rewelacji, wszystko pasuje jak ulał. Najgorsze są w tej części paskudne linie po-działowe na kadłubie. Nie wiem, jak Hasegawa mogła wypuścić takie-go „babola”, przecież znane są po-wszechnie archiwalne zdjęcia ory-ginału. Doszedłem do  wniosku, że szlifowanie starych linii i wyko-nywanie nowych byłoby samobój-stwem i pociągnie za sobą dalsze nieszczęścia, więc postanowiłem tylko zaszpachlować „rowy” poniżej linii wodnej, a pozostałe zostawić takie, jakie są i liczyć, że lekko wy-subtelnieją pod Surfacerem i farbą. Do szpachlowania użyłem zielone-go Squadrona. Musiałem położyć dwie warstwy i później jeszcze dwie wykończeniowe Surfacera 500, każ-dorazowo szlifując całość po każ-dej z  nich. Ta  praca była najcięż-szą w całym procesie powstawania modelu, choć i tak lżejsza od alter-natywnego wykonywania nowych linii. Postanowiłem, że będę wyko-nywał kompletne nadbudówki jako oddzielne całości i dopiero na koń-cu połączę je z pokładem. Dlatego prawie cała fototrawiona drobni-ca została wstępnie pokryta kamu-flażem, a pochodziła ona głównie z zestawu I Lion Roar na japońskie okręty. Na cały model zużyłem dwa pojemniki-buteleczki farby, co wy-nika zarówno z jego wielkości, jak i złożoności. Każdy detal był przed malowaniem pokryty Surfacerem 1000, dla wyrównania powierzchni oraz Mr Resin Surfacer jako podkła-dem. Wydaje mi się, że ten ostat-ni lepiej spełnia tę rolę od klasycz-nego Surfacera. Mimo to  zwra-cam uwagę na  ostrożne obcho-dzenie się z częściami, gdyż farba

mimo wszystko lubi schodzić z me-talowych elementów. W tym miej-scu muszę pochwalić Lion Roara za świetne spasowanie wszystkich elementów. Zarówno do siebie na-wzajem, jak i do detali Hasegawy pasują idealnie, choć w tym drugim przypadku w kilku miejscach był le-ciutki „dysonans”. Prawie w  każ-dym detalu chiński producent daje części na  zapas, więc przy uważ-nym składaniu zostało mi sporo elementów na przyszłość. Pokład rzeczywistego okrętu był drewnia-ny, więc czekało mnie odwzorowa-nie tego na modelu. Najpierw taką powierzchnię tworzyłem, nanosząc pędzlem olejną farbą prosto z tuby; następnie rozcierałem ją, tworząc rysunek słojów. Na podkład najle-piej nadaje się beżowa farba, opty-malnie półmatowa. Musimy dać jej dobrze wyschnąć (ja czekałem 14 dni), przed położeniem matowego lakieru, w moim przypadku wyro-bu Gunze. Dalsze prace przebiegały już bez problemów i w miarę szyb-ko. Fabryczna instrukcja prowa-dzi nas bezbłędnie przez cały czas. Największe wyzwanie czeka nas do-piero przy samym końcu montażu, przy budowie systemu anten. Ten element wyjątkowo w  przypadku japońskich okrętów jest nad wyraz skomplikowany. Sam schemat po-prowadzenia linek jakoś odtworzy-łem ze zdjęć samego „Nagato”, jak i na zasadzie analogii przy pomo-cy fotografii innych jednostek, oraz w szczególności na podstawie ry-sunków. Te ostatnie zebrałem z kil-ku różnych publikacji i co najgorsze w każdej wyglądały one nieco ina-czej. Nie wszystko da się zweryfi-kować zdjęciami, gdyż najczęściej są robione z daleka, nie są najlep-szej jakości i w związku z tym rzad-ko zdobywałem stuprocentową pewność. Na  linki użyłem trady-cyjnie żyłki wędkarskiej o średnicy 0,06 mm. Wszystko kleiłem cyja-noakrylem. Liny starałem się napi-nać już podczas samego montażu. Późniejsze naciąganie ich gorącym powietrzem nie zawsze się spraw-dza przy takiej ilości naciągów i grozi zerwaniem ich, gdyż trudno kontrolować cały proces w tej gę-stwinie „pajęczych nitek”. Do napi-nania używam różnych obciążników i wszelakich narzędzi typu np. kla-merki do bielizny. W myśl zasady „potrzeba matką wynalazku” staram się dostosowywać metodę do oko-liczności, czyli dostępności obsza-ru, na jakim mogę się poruszać, czy też wymaganej siły. Bez względu na metodę jest to i tak każdorazo-wo ostra gra nerwów. Po zmonto-waniu tego wszystkiego przychodzi jeszcze kolej na pomalowanie mo-delu. Używam farby Gunze imitu-jącej kolor gumowych opon. Lekki dreszczyk występuje jeszcze pod-czas samego nacierania żyłek far-bą, ale jakoś udało mi się dojechać do końca. Flagi wykonałem z kal-

Postanowiłem zaszpachlować cały spód okrętu poniżej linii wodnej…

… zielonym Squadronem w dwóch etapach…

…każdorazowo szlifując położoną warstwę

Nawierciłem wszystkie okna-bulaje…

…także w doklejanej górnej części dziobu

w w w . k a g e r o . p l nr 3/2009 SUPER MODEL 49

Page 50: Super Model Nr 23

… a po przymiarce dokleiłem lewą burtęWszystkie wręgi najpierw wkleiłem do prawej burty…

Dokleiłem podpory i wyprowadzenia wałów napędowych Całość po sklejeniu zaszpachlowałem dodatkowo warstwą Mr Surfacera 1200

Spiłowałem zbędne detale odlane w plastiku…Środkowy pokład wymaga waloryzacji elementami fototrawionymi

Po pomalowaniu dopiero widać w pełni różnicę… i zastąpiłem fototrawionymi lepiej odwzorowującymi rzeczywistość

... wymaga jednak nawiercenia kilku dodatkowych otworówPokład dobrze pasuje do burt kadłuba...

50 SUPER MODEL nr 3/2009

Page 51: Super Model Nr 23

... to samo przy lekkim dociśnięciu burt wykonałem na bocznych krawędziachPrzy połączeniu pokładów wystarczyło zalanie spoiny cyjanoakrylem...

… co całkowicie zakryło łączenieCałość zaszpachlowałem dodatkowo Mr Surfacerem 500...

... co zamaskowało wszystkie ewentualne niedokładnościCałość została pokryta Mr Surfacerem 1200…

… co dało bardzo cienką warstwę jasnobeżowego koloruJako podkład imitujący drewniany pokład użyłem mieszanki farb Gunze H24 i H1…

… rozsmarowaną niejednolicie pędzlem…Następnie naniosłem bezpośrednio z tubki brązową olejną farbę…

w w w . k a g e r o . p l nr 3/2009 SUPER MODEL 51

Page 52: Super Model Nr 23

…dla uzyskania efektu drewnianej powierzchni Po zmatowieniu lakierem Gunze efekt był zadowalający

Na środkowym pokładzie posłużyłem się farbami z oryginalnego zestawu Mr Color For Navy Vessels Tak wygląda dziób po skończonych pracach…

… a tak już po pomalowaniu części podwodnej Dla pokazania efektu jeszcze wygląd rufy „Nagato”

Najżmudniejszym zajęciem było maskowanie pokładuNa śródokręciu taśma była docinana tak jak biegły krawędzie oryginalnych płyt, które później przyciemniłem

Na drewnianej części pokładu maskowałem większymi odcinkami taśmy… … aż do zakrycia całej powierzchni pokładu

52 SUPER MODEL nr 3/2009

Page 53: Super Model Nr 23

BibliografiaIJN Nagato 3d Gakken, Tokio 2006M. Skwiot, Nagato, Mutsu vol 1,2, Gdańsk ,2008M. Skwiot, Nagato, Mutsu, Gdańsk, 1996O.A. Rubanow, Linienyje korabli tipa Nagato, Samara 2005

komanii dołączonej do  zestawu. Po przyklejeniu ich do  linek sma-rowałem je jeszcze preparatem do zmiękczania kalkomanii, tak żeby móc im nadać wymagany kształt. Wykonywałem to przy zamkniętym oknie, żeby przeciąg nie zniszczył delikatnych po użyciu zmiękczaczy naklejek. Po poprawieniu uszkodzo-nych w tych procesach elementów (było ich kilka), pokryłem model cienką warstwą lakieru dla zabez-pieczenia całości. Pozostało już tyl-ko dołączyć „Nagato” do reszty mo-jej miniaturowej floty.

PodsumowanieCo  napisać na  koniec? Przede

wszystkim nie polecam modelu mało doświadczonym kolegom i to nie tyl-ko ze względu na jego cenę. Mimo że cała budowa przebiega praktycz-nie bezproblemowo i wszystko pasu-je do siebie wręcz idealnie, to skom-plikowana konstrukcja samego pier-wowzoru i duża ilość drobnych pod-zespołów może zniechęcić modelarza z mniej wypracowanym warsztatem w tej dziedzinie. Nie jestem w stanie podać, ile godzin zajęło mi zbudo-wanie „Nagato”, ale od  momentu

rozpoczęcia jego budowy do chwi-li zakończenia minęło 5 miesięcy i  do  dość pracowitych. Na  pewno wydłużyło prace skorzystanie z  ze-stawu waloryzacyjnego Lion Roar, ale końcowy efekt jest tego na pew-no wart. „Goły” zestaw Hasegawy nie gwarantuje takiego wyglądu de-tali, choćby ze względu na ogranicze-

nia technologiczne we wtryskowych produktach. Na „Mutsu” mam zamiar wspomóc się innym zestawem wa-loryzacyjnym, ale tylko ze względów poglądowych, aby poznać, co oferu-je w tej dziedzinie konkurencja. Mam nadzieję podzielić się tym doświad-czeniem także z Czytelnikami „Super Modelu”. Cdn.

W dalszym etapie również śródokręcie zostało całkowicie zamaskowane Pozostało tylko to, co miało być pomalowane na szaro

Szczególnej uwagi wymagały zakamarki wokół detali fototrawionych Dosyć dużej delikatności wymagało też maskowanie przy relingach

Całość okrętu przygotowana do malowania na szaro, spód już otrzymał docelowy kolor Teraz całość pokryłem wstępnie Mr Surfacerem 1200 jako podkładem

Widać, że można spokojnie przystąpić do malowania Nie mniej uciążliwe było delikatne zrywanie położonych masek

w w w . k a g e r o . p l nr 3/2009 SUPER MODEL 53

Page 54: Super Model Nr 23

Jak wykonać prawidłowe naciągi linek

Jak wykonać prawidłowe naciągi linek

ABC MODELARSTWA

Część I

Zagadnienie wykonania naciągu linek w sa-molotach z okresu pionierskiego było już wielokrotnie poruszane na  łamach SM. Chciałbym raz jeszcze pokazać metody

i  proste chwyty w  sztuce „zaplatania” linek usztywniających konstrukcję samolotu.

Model a rzeczywistośćPoczątkowo w okresie pierwszych konstrukcji

stosowano linki konopne i zwykłe sznurki. Jak się szybko okazało, bardzo podatne na przetar-cia i zerwanie. Zaczęto więc stosować linki sta-lowe, początkowo w formie pojedynczego dru-tu, aż w końcu w formie plecionki. Lecz nadal w nieobciążonych siłowo naciągach stosowano lekkie sznurki konopne. Nie bez znaczenia jest tu słowo „lekkie”.

W  lotnictwie wielką wagę przykłada się do wagi, czyli masy. Linki plecione były lżejsze od  ciągnionych stalowych drutów, ale nadal były dość ciężkie, tym bardziej że w konstruk-cjach pionierskich używano ich sporo. To wła-śnie w lotnictwie po raz pierwszy zaczęto uży-wać linek plecionych z wątkiem sznura konop-nego. Taka konstrukcja była znacznie mocniej-sza, podatna na zaginanie, i co najważniejsze lekka. Nie można bezpośrednio określić grubo-ści linek stosowanych do naciągów w samo-lotach. Wiadomo z  dokumentacji technicznej statków powietrznych, że począwszy od roku 1912 do początku lat czterdziestych ubiegłego wieku stosowano linki plecione o średnicach od 3 mm do 6 mm. Często w układzie miesza-nym ze  względu na  przenoszone obciążenia, co  znacznie utrudnia modelarzowi dobranie odpowiedniej miniaturowej nici. Należy jeszcze uwzględnić, że pod koniec ery dwupłatów szcze-gólnie w  lotnictwie RAF linki wyparte zostały przez taśmy, np.: Gladiator, Swordfish.

Fot. 1

Fot. 2

Fokker z bardzo dobrze wykonanymi linkami na górnym płacie

Krzysztof Barcz

54 SUPER MODEL nr 3/2009

Page 55: Super Model Nr 23

Nasuwa się pytanie, jakie dobrać średnice ni-tek, aby model wyglądał poprawie.

W  najpopularniejszych skalach 1:72 i  1:48 są to nici o średnicy 0,04−0,1 mm, problem po-jawia się w skalach 1:32 i 1:24 gdyż tu mamy do  czynienia ze  średnicami 0,1−0,25 mm i w tym przypadku szczególnie musimy skupić uwagę nad doborem odpowiedniego materia-łu imitującego.

Z czego linkiKażdy modelarz budujący modele z począt-

kowego okresu lotnictwa po kilku próbach ma swój ulubiony materiał, z którego wykonuje na-ciągi. Rozwiązań jest kilka. Patrz Fot. 1.

Jako pierwszą pozycję pokazałem cienki drut miedziany rodem z mikrosilniczków elektrycz-nych. Wadą tego rozwiązania jest trudność w  barwieniu na  kolor odpowiadający lince stalowej, ponieważ do miedzi słabo przywiera emalia modelarska, pogrubiając ją przy okazji. Rozwiązaniem jest barwienie markerami olejny-mi lub spirytusowymi dostępnymi w sklepach papierniczych. Zaletą jest możliwość nadania kształtu początkowego, gdyż drut miedziany nawet tak cienki daje się formować w proste odcinki.

Jako materiał nr 2 proponuję zakup mikro-gumki koloru białego używanej w  dziewiar-stwie i do nabycia w sklepach pasmanteryj-nych lub na  giełdach modelarskich. Guma ta ma kilka zalet: rozciąga się, zmieniając śred-nicę, jest bardzo łatwa do przyklejenia klejami cyjanoakrylowymi (CA), doskonale barwi się pisakami i markerami, jest odporna na zerwa-nie po przyklejeniu, odpowiada za to  jej na-turalna elastyczność. Niestety nie można jej barwić emaliami modelarskimi, gdyż po na-ciągnięciu emalia odpryskuje, pozostawiając paskudne białe prześwity. Pozostają już wyżej opisane markery.

Z numerem 3 w mojej wyliczance znalazła się nić chirurgiczna. Zaletą tej nici jest to, że z bli-skiego widoku symuluje plecionkę, co widać go-łym okiem nawet przy średnicy nici 0,05 mm. Jest czarna i łatwo przykleja się klejami typu CA.

Jako nr 4 proponuję wykorzystanie żyłki węd-karskiej. Tu mamy wielkie pole do popisu, żyłki można nabyć w wielu średnicach, a zakup rol-ki lub dwóch wystarczy na całe modelarskie ży-cie. Tu  również proponuję barwić markerami lub pisakami tak jak jest to pokazane na rysun-ku nr 1A.

Liderem rankingu, z którego doskonale wyko-nuje się linki jest przez wielu modelarzy używana nić stylonowa z damskich rajstop. Podzielam ten pogląd, gdyż możemy przy odrobinie sprytu wy-ciągnąć pojedynczą linkę o średnicy mniejszej niż 0,01 (albo kilka linek) i w łatwy sposób spleść je ze sobą do wymaganej średnicy. Rysunek nr 1B pokazuje jak z kilka linek stylonowych spleść w jedną za pomocą palców i odrobiny kleju CA. Klejem smarujemy jedynie końcówkę linki, a na-stępnie przycinamy w celu otrzymania ostrego końca jak jest to pokazane na rysunku nr 1C.

Oczywiście do skali 1:32 i 1:24 można z po-wodzeniem stosować odpowiednie nici plecione dostępne w sklepach pasmanteryjnych.

NarzędziaJest kilka niezbędnych narzędzi, aby po-

prawnie rozciągnąć linki na powierzchni nasze-go modelu. Jako pierwszy proponuję uchwyt na model (Fot. 2) rodem z Czech. Model przed montażem powinien być stabilny, nasi przyja-ciele z południa opracowali na bazie wycinanki ze sklejki specjalny regulowany uchwyt, w któ- Ansaldo Balilla z linkami wykonanymi metodą pierwszą

Model z okresu wczesnego lotnictwa z linkami i śrubami naciągającymi

Pionierski helikopter z doskonale wykonanymi setkami linek na łopatach wirnika nośnego

w w w . k a g e r o . p l nr 3/2009 SUPER MODEL 55

Page 56: Super Model Nr 23

wodzeniem używać w palcach i wiercić w miej-scach trudno dostępnych dla wiertarki.

Kilka cennych uwag przed…Zazwyczaj naciągam linki podczas prac koń-

cowych, model jest już pomalowany bez kalko-manii i kół oraz bez osprzętu typu karabiny, an-teny itp.

Po naciągnięciu zestawu linek staram się tak wykonywać poprawki malarskie i  ślady eks-ploatacji, aby emalia lub lakier nie miały styku z linkami. Pogrubi to linki i pozostawi biały na-lot na nich.

Linki przed montażem maluję markerem olej-nym koloru stalowego lub pozostawiam czar-ne w przypadku używania nici chirurgicznych.

Nawet najbardziej starannie i  doskonale wykonane naciągi linek nie powstrzymają ży-wicznych cienkich skrzydeł o dużej rozpiętości od wyginania się. To zjawisko można tylko zni-welować, wprowadzając druciany dźwigar we-wnątrz skrzydła. Patrz Fot. 4.

Naciąganie linekZnane mi są trzy sposoby wykonania nacią-

gów. Wszystkie trzy metody opiszę w oparciu o wykonane wcześniej rysunki. Oczywiście ry-sunki są  jedynie poglądowe i nie odzwierciedla-ją prawdziwej skali modelu. Elementy w zazna-czonym okręgu zostały dodatkowo powiększo-ne na osobnym rysunku z prawej strony w celu lepszego ujęcia problemu.

Rys 2.

Metoda pierwsza to  nawiercenie półotwo-rów w celu umieszczenia tam linki. Najczęściej w dolnym skrzydle wykonuję pierwsze nawier-cenie, następnie końcówkę linki lekko smaruję klejem typu CA i wprowadzam do otworu za po-mocą pęsety – czekam około 1 minuty i nawier-cam otwór pod górnym płatem. Linkę nacią-gniętą przyciskam lekko na płaskiej powierzchni płata górnego w pobliżu i specjalnie przygo-towanym wiertłem wprowadzam linkę w drugi otwór. W otworze jest odrobina – mikrokropelka − kleju CA. Zapytacie, co to za specjalne wier-tło. Otóż przyrząd ten powstał przez przypadek, kiedy to złamało mi się wiertło o średnicy 0,25 mm. Pozostawiło ono jednak charakterystyczne strzemiączko, w które doskonale wprowadza się linkę. Wiertło to narysowałem w dużym powięk-szeniu po prawej stronie. Wykonanie takiego prostego przyrządu od podstaw nie jest trudne – wystarczy bardzo cienki pręcik stalowy – igła z maszyny krawieckiej lub wiertło. Po złamaniu ostrej końcówki należy piłką modelarską lub kantem pilnika iglaka wyciąć charakterystycz-ne zagłębienie. Dla ułatwienia pracy proponuje przyrząd oprawić w uchwyt od miniwiertarki ręcznej.

Rys 3.

Metoda druga jest bardzo zbliżona do pierw-szej w  części początkowej z  tą  różnicą, że na skrzydle górnym lub dolnym w zależno-ści od  złożoności elementów na powierzchni płata wykonuję pełny otwór przelotowy. Przez ten otwór przeciągam „zaostrzoną” linkę, na-stępnie naciągam i zalewam mikrokropelką kle-ju CA. Po wyschnięciu około 1−2 min, otwór o średnicy 0,4−0,5 mm zalewam kropelką gę-stej emalii o kolorze płata. Czekam aż wyschnie i poleruję drobnoziarnistym papierem wodnym, a następnie lekko pokrywam całość aerografem najpierw emalią o  kolorze płata, a  następnie

rym to model może być swobodnie obracany przy operacji malowania, klejenia szczegółów lub wykonania linek naciągowych.

Oczywiście uchwyt można nabyć lub wyko-nać we własnym zakresie np. z kawałków twar-dego styropianu lub popularnych klocków lego.

Innymi niezbędnymi narzędziami będą (patrz Fot. 3):

- ostry nożyk modelarski - „szpiczasta” pęseta- ręczna wiertarka najlepsza ze sprężynowym

mechanizmem powrotnym − ułatwia wiercenie jedna ręką

- wiertła o średnicy od 0,1 do 0,5 najlepiej z grubym trzpieniem, ponieważ można je z po-Fot. 3

56 SUPER MODEL nr 3/2009

Page 57: Super Model Nr 23

lakierem bezbarwnym. Metoda bardzo praco-chłonna, lecz dająca dużą wytrzymałość linek. Polecana w konstrukcjach, gdzie skrzydła i słup-ki są bardzo cienkie, rozciągnięcie w taki sposób wzmocni konstrukcję modelu.

Rys. 4

Metodę trzecią nazwałbym mistrzowską. W prawdziwych konstrukcjach linki są odpowied-nio naciągane przez pojedyncze naciągacze śru-bowe lub tzw. śruby rzymskie. Naprzeciw tym wy-zwaniom wyszły firmy modelarskie, nasz rodzimy Part i czeski Eduard wykonały metodą fototrawie-nia imitację śrub z oczkiem do mocowania linki w najpopularniejszych skalach 1:72 i 1:48. Śrubę wyciętą z ramki blaszki mocuję najpierw w dolnym płacie za pomocą kropelki kleju, następnie w gór-nym i  przystępuję do  rozciągania linki. Proces montażu śrub z zestawów ukazuje mój rysunek oraz dodatkowo instrukcja producenta z zestawu blaszki, ja od siebie dodam, że trzeba nie lada cier-pliwości, aby przeciągnąć linkę przez otwór śruby w skali 1:72. Jednak jest to wykonalne, o czym świadczą poniższe zdjęcia. Modele wykonane tą metodą wyglądają bardzo realistycznie.

PodsumowanieWykonanie linek naciągowych jest sztuką

samą w sobie. Modele z pionierskiego okresu lotnictwa słyną z tego, że na pierwszy rzut oka widać linki, a dopiero później konstrukcję. I tyl-ko od umiejętności modelarza zależeć będzie, czy ten widok oglądających urzeknie czy będzie przedmiotem kpin.

Plątanina linek na modelu z okresu pionierskiego

Linki wykonane metodą drugą z całkowitym nawiercaniem otworów pod linki

Caudron GIII laureat nagrody głównej w kategorii lotnictwo tegorocznej edycji konkursu w węgierskim Mosonmagyaróvár. Na uwagę zasługuje perfekcyjnie wykonanie płata od podstaw oraz linek naciągowych

Fot. 4

Śruby rzymskie w powiększeniu

w w w . k a g e r o . p l nr 3/2009 SUPER MODEL 57

Page 58: Super Model Nr 23

Actros Black Edition

Actros Black Edition to specjalna limitowa-na seria ciągników siodłowych Actros MP2 (druga generacja) marki Mercedes-Benz, których wyprodukowano 250 szt. Pojazdy

miały m.in. zmienioną kratę wlotu powietrza, wszystkie były czarne, również podwozie było pomalowane czarnym błyszczącym lakierem, oraz posiadały inne drobniejsze charakterystycz-ne elementy wyposażenia jak boczne osłony z chromowanymi listwami, chromowane luster-ka itp. Nie były identyczne – część kodów wy-posażenia była stała, ale inne były opcjonalne. Przeszukując strony WWW spotkałem na przy-kład zdjęcia z różnymi wersjami przewodów in-stalacji elektrycznej i pneumatycznej do nacze-py. Poza tym wiele z tych pojazdów było wypo-sażonych w dodatkowe listwy i  inne elementy chromowane.

Maciek Żywczyk

Firma Italeri wydała model Black Edition, wykorzystując niestety wypraski wersji MP1, o czym później. Jako jeden z elementów promo-cji DaimlerChrysler Automotive Polska (obecnie Mercedes-Benz Polska), czyli Generalny Przedsta-wiciel koncernu Daimler AG w Polsce, przygoto-wała edycję tego modelu w specjalnym pudełku. Zestawy przeznaczone były dla klientów, którzy zakupili ciągniki siodłowe i odbierali je w fabryce.

Jeden z nich trafił w moje ręce i postanowiłem go zbudować. Pomyślałem sobie, że przy założe-niu budowy prosto z pudełka, w jednym kolorze i bez naczepy będzie to szybki, i efektowny mo-del. Życie skorygowało moje marzenia… Zestaw jest na poziomie typowym dla ciężarówek Italeri, a więc sporo jest zalewek, przesunięć form, jam skurczowych oraz innych błędów. Dopasowanie części również nie jest rewelacyjne.

Podwozie

W ciągniku siodłowym bez naczepy widocz-ne są spore fragmenty ramy i instalacji, dlate-go zdecydowałem się na dorobienie przewodów i innych detali. Na szczęście mam dostęp do po-jazdów tego typu i obfotografowałem dokładnie jeden z egzemplarzy. Niestety seria Black Edition pojawiła się jakiś czas temu i nie miałem dostę-pu do jej przedstawiciela. Dlatego podczas bu-dowy modelu korzystałem ze zdjęć ukazujących analogiczne rozwiązania.

Montaż rozpocząłem od  ramy. Główne po-dłużnice po  sklejeniu wymagały sporej pra-cy podczas obróbki, wiele detali uległo uszko-dzeniu. Zeszlifowane imitacje śrub wykonałem z miedzianego drutu. Wszystkie zbiorniki moco-wane do ramy i malowane razem z podwoziem skleiłem oraz obrobiłem ślady łączenia części, a następnie zamocowałem. Niestety nie udało mi się znaleźć schematów poszczególnych in-stalacji, dlatego przebieg przewodów różnego rodzaju ustalałem głównie na podstawie zdjęć. Sporo elementów wymagało dorobienia lub przeróbki. Po sklejeniu imitacji obudowy filtra powietrza i obróbce śladów łączenia części fak-tura powierzchni znikła całkowicie. Dość wyraź-ną kratkę odtworzyłem, wykorzystując odpo-wiednio przycięty fragment firanki, który przy-kleiłem klejem cyjanoakrylowym.

Producent wykonał imitację gniazd przewo-dów łączących naczepę z ciągnikiem oraz za-wieszenia kabiny, ale w formie raczej mało prze-konującej. Postanowiłem wykonać te elemen-ty od podstaw w innej wersji, która miała szan-sę uatrakcyjnić replikę. Samą belkę wykonałem z płytek plastikowych, następnie, wykorzystując części plastikowe z zestawu i modelarskiego zło-mu, odtworzyłem cały zespół. Przewody to dru-ty z izolacją nawinięte na okrągły przedmiot.

Ciekawie wygląda imitacja silnika, zestaw Italeri umożliwia podnoszenie kabiny kierow-cy. Wymaga to  jednak sporej ilości uzupeł-nień w  postaci instalacji zespołu napędowe-go, osprzętu i podłogi kabiny. Poza tym dość widocznymi elementami są  siłowniki kabiny,

CYWILNE

1:24I T A L E R I

O C E N A Z E S T A W U

58 SUPER MODEL nr 3/2009

Page 59: Super Model Nr 23

których pominięcie byłoby bardzo widoczne. Skonstruowanie ich w ten sposób, żeby się skra-cały i wydłużały jest możliwe, ale jednak dość trudne i bardzo czasochłonne. Ponieważ i  tak eksponuję swoje modele „zamknięte” i raczej po ustawieniu Actrosa w gablocie nie podno-siłbym już kabiny, postanowiłem nie inwestować tyle czasu w ten zestaw.

Moim głównym problemem było to, że pod-wozie miało być malowane na czarno i przez to obawiałem się, że dorobione detale nie będą widoczne. Standardowy szary kolor stosowany na podwoziach Mercedes-Benz daje więcej moż-liwości modelarzowi na wyeksponowanie wła-snych dodatków, rozważałem więc jakieś inne malowanie. Z drugiej jednak strony zmiana ko-lorystyki spowodowałaby, że nie byłby to  już „Black Edition”, a na wypraskach nie było stan-dardowej przedniej atrapy. Ostatecznie postano-wiłem pozostać przy wersji z pudełka. Podwozie pomalowałem czarnym matem Pactry, a następ-nie przy pomocy metody suchego pędzla uwy-pukliłem nieco szczegóły. Następnie pokryłem całość bezbarwnym lakierem błyszczącym. Na koniec pomalowałem drobne detale.

Wnętrze kabinyRównolegle z podwoziem budowałem rów-

nież kabinę. Zmontowałem częściowo wnętrze, żeby upewnić się, że da się je wkleić po skleje-niu ścian głównych. Zorientowałem się, jakie elementy można zamocować i w jakiej kolejno-ści montować je później, aby nie napotkać pro-blemów. Wnętrze kabiny w Actrosach drugiej generacji (MP2) różniło się od  poprzedniego modelu, który stanowił wzór dla opracowania zestawu Italeri. Dla producenta zestawu zwięk-szenie ilości oferowanych zestawów przy wy-korzystaniu maksymalnej ilości starych form to oszczędność, ale niestety w przypadku wło-skiego producenta błędy powstające w  ten sposób są  raczej trudne do  zaakceptowania. Ponieważ i tak już sporo zmieniłem w stosun-ku do pierwotnego założenia budowy modelu z pudełka, nie zdecydowałem się na komplekso-wą przeróbkę. Wymieniłem jedynie fotele, które w niczym nie przypominały oryginału i po wy-kończeniu modelu są  najbardziej widocznym elementem wnętrza. W pierwszym momencie chciałem przerobić części z zestawu, ale osta-tecznie wykonałem je od podstaw z płytek pla-stikowych i złomu modelarskiego.

Wnętrze pomalowałem odpowiednimi odcie-niami szarości, a fotele na czarno. Udało mi się znaleźć kalkomanie z gwiazdami, które nanio-słem na oparcia. Deska rozdzielcza nie prezen-tuje się najlepiej. Na szczęście nie jest to zbyt wi-

Obudowa filtra powietrza miała odpowiednią fakturę, ale pod-czas obróbki śladów łączenia części uległa ona uszkodzeniu

Siodło nie jest najgorsze, ale uzupełnione kilkoma detalami wygląda bardziej realistycznie

Mocowanie reflektorów przymierzałem do kabiny przed malowaniem, nauczony przykrym doświadczeniem wsporniki lusterek wykonałem z drutu

Podwozie uzupełnione przewodami prezentuje się znacznie lepiej niż w wersji zaproponowanej przez producenta zestawu

Fotele trzeba wykonać praktycznie od podstaw

Zawieszenie kabiny wraz z przyłączami przewodów naczepy wymagało sporo pracy, ale w modelu wygląda efektownie

w w w . k a g e r o . p l nr 3/2009 SUPER MODEL 59

Page 60: Super Model Nr 23

Wnętrze kabiny jest mocno uproszczone, niektóre elementy nie pasują do tej wersji pojazdu, ale w gotowym modelu mankamenty nie są zbyt widoczne

Podwozie po pomalowaniu zostało kompletnie zmontowane i wyposażone przed zamontowaniem kabiny

60 SUPER MODEL nr 3/2009

Page 61: Super Model Nr 23

doczny element, nie dokonywałem więc w nim żadnych poprawek. Wykorzystałem kalkomanie z zestawu i przy pomocy farby brązowej i olej-nej namalowałem imitację ozdobnych okładzin.

KabinaŚciany kabiny skleiłem ze sobą i obrobiłem

ślady łączeń. Po przygotowaniu pomalowałem ją kilkoma warstwami czarnej błyszczącej farby Humbrola. Pozostawiłem całość do wyschnięcia na kilka miesięcy. Długo rozważałem, jak wy-kończyć powierzchnię. Postanowiłem wykorzy-stać lakier samochodowy, co później okazało się nie najlepszą decyzją. Najpierw naniosłem kalkomanie i potem lakier stosowany do malo-wania prawdziwych aut. Jest to specyfik trochę bardziej kłopotliwy w użyciu, gdyż do samego lakieru należy dodać utwardzacz oraz rozcień-czalnik, poza tym po utwardzeniu jest on dość trudno usuwalny. Trzeba więc zaraz po malowa-niu umyć dokładnie aerograf. W kilku miejscach mimo odtłuszczenia powierzchni porobiły mi się oczka. Po szlifowaniu następne warstwy zniwe-lowały problem.

Niewątpliwą zaletą tego typu lakieru jest to, że można go polerować już następnego dnia. Jest też bardzo twardy, dzięki czemu ani papie-rem ściernym, ani podczas polerowania nie jest tak łatwo doszlifować się do podkładu. Niestety proces polerowania jest długi i dość mozolny. Niektóre delikatne elementy podczas tej długo-trwałej obróbki pękły – dolny fragment atrapy i osłony boczne. Poprawki były nieuniknione i niestety nie udało się ich wykonać tak, aby nie pozostał żaden ślad.

Powierzchnie chromowaneElementy chromowane podkreślają efek-

towny kolor czarny i zastosowano ich w Black Edition sporo. Dla modelarza stanowią one spo-re wyzwanie. Z reguły usuwam chrom z części pokrytych nim przez producenta, gdyż widocz-ne są ślady łączenia połówek form, po skleje-niu widać linie łączenia części, a obróbka jest niemożliwa. Od  jakiegoś czasu stosuję farbę imitującą chrom produkowaną przez Alclad. Niestety idealne pomalowanie zbiornika pali-wa czarnym błyszczącym Humbrolem nie uda-ło mi się. Zawsze czepiały się jakieś paprochy i w końcu musiałem je spolerować, ale nieste-ty, po nałożeniu Alclada widać ślady tej ope-

racji. Musiałem też wcześniej okleić wsporniki zbiornika, gdyż nawet taśma Tamiya uszkadza warstwę chromu. Drobne korekty wykonałem już pędzlem.

Poza osobno montowanymi detalami, rów-nież chromowane były elementy atrapy przed-niej. Siłą rzeczy musiałem nanieść Alclad już po lakierze bezbarwnym i polerowaniu. Niestety wystarczy dotknąć delikatnie dwa – trzy razy i chrom schodzi. Musiałem już kilka razy popra-wiać te fragmenty, na szczęście jest to wykonal-ne. Wynika z tego, że Alclad wchodzi w reakcję z podkładem, a lakieru samochodowego się nie trzyma. No cóż, kolejne doświadczenie – przyda się w przyszłości.

Dodatki i montaż końcowy Przeglądałem zdjęcia Actrosów w  poszu-

kiwaniu jakiegoś urozmaicenia jednolitego malowania. Myślałem o płomieniach, jakichś kształtach wyciętych z  folii chromowej (Bare Metal Foil) itp. Ostatecznie jednak doszedłem do wniosku, że czarne auto będzie eleganckie, o ile doda się dwie chromowane listwy na atra-pie. Dorobiłem je z płytki plastikowej, poza tym przystosowałem reflektory z zestawu dodatków Italeri. Wymieniłem również numery rejestra-

cyjne, gdyż te załączone miały nieprawidłowe rozmiary.

Montaż końcowy nie był jak zwykle przyjem-nością. Niby rama była prosta, elementy zawie-szenia też, a kabina „siedziała” jakoś krzywo. Na tym etapie każde błędne złapanie w okoli-cach atrapy powodowało uszkodzenie chromu. Ostatecznie uporałem się z tym zadaniem i do-kleiłem drobne elementy. Nie jestem do końca zadowolony z ostatecznego efektu, popełniłem kilka błędów, poza tym w kilku miejscach wy-brałem drogę okrężną – można to było zrobić lepiej i może szybciej.

Gdy robiłem zdjęcia, okazało się, że również taka ciężarówka ma swoją specyfikę. Nieźle wy-chodzą mi fotki samolotów i rozstawiłem „stu-dio” jak zwykle. Okazało się, że w dużych, pła-skich, polerowanych powierzchniach odbija się wszystko, co niepotrzebne, jak np. napisy na rurkach stelaża namiotu bezcieniowego, klip-sy trzymające tło itp. Po innym ustawieniu mo-delu likwidowały się odbicia, ale lakier wyglą-dał na matowy. Niestety, nie umiem dobrze fo-tografować i długo kombinowałem i próbowa-łem uzyskać znośne zdjęcia.

Na koniec zrobiłem podstawkę i zamknąłem Actrosa pod pokrywą z pleksi.

w w w . k a g e r o . p l nr 3/2009 SUPER MODEL 61

Page 62: Super Model Nr 23

POJAZDY

Dodge 203a (T203) były cię-żarówkami produkowa-nymi w  okresie drugiej wojny światowej w  USA

i  Kanadzie dla cywilnych zasto-sowań. W sumie wyprodukowa-no około 3000 pojazdów tego typu. Część, po przeróbkach, sto-sowała armia francuska. Kilkaset sztuk użytkowała armia brytyjska oraz polskie oddziały stacjonujące na Bliskim Wschodzie. W polskiej armii ciężarówki były przydzielone do kompanii zaopatrzeniowych 3. Dywizji Strzelców Karpackich i 5. Kresowej Dywizji Piechoty. Wiele ciężarówek tego typu dostarczo-

Dodge 203a 1:35M O N T E X

Andrzej Żak

no do Związku Radzieckiego w ra-mach Lend-Lease.

Uwieczniony na zdjęciach dołą-czonych do niniejszego artykułu model Dodge 203 przygotowała firma Montex. Zestaw jest wyko-nany bardzo szczegółowo, składa się ze  121 żywicznych szarych części, oraz 4 przezroczystych po-trzebnych do wykonania oświetle-nia. Ponadto w zestawie znajduje się 6 elementów fototrawionych, kawałek cienkiej przezroczystej płytki potrzebnej do  wykonania oszklenia kabiny, samoprzylepne maski przydatne do  malowania kół i  płyta CD ze  zdjęciami mo-

delu w trakcie budowy oraz ma-teriałami reklamowymi. Jakość podzespołów modelu jest bardzo dobra i  jak na  model żywiczny prawie wszystko do  siebie do-brze pasuje. Spore wrażenie robi szczegółowa makieta silnika i bar-dzo ładnie odlana kabina kierowcy o  skomplikowanym wyoblonym kształcie maski silnika i  dużych błotników. Co najważniejsze czę-ści w  ogóle nie są  zwichrowa-ne. Problemy, jakie napotkałem podczas montażu ciężarówki dotyczyły wzajemnego ułożenia niektórych części. Na  przykład miałem pewne trudności z  wła-

ściwym pozycjonowaniem silnika i  chłodnicy na  ramie. Z pomocą przyszły mi materiały znalezio-ne w Internecie, a w szczególno-ści przekroje ciężarówek firmy Dodge. Z samą chłodnicą był też mały problem. Nie dało się na nią nałożyć kabiny wraz z maską sil-nika. Dlatego też musiałem zeszli-fować pilnikiem przód chłodnicy, aby odpowiednio dopasować obie części. Kolejny problem dotyczył montażu skrzyni ładunkowej, któ-rą można przed przyklejeniem przemieszczać dowolnie wzdłuż ramy – nie ma żadnych kołków ustalających prawidłowe położe-

62 SUPER MODEL nr 3/2009

Page 63: Super Model Nr 23

Kabina kierowcy z  przyklejoną ramą szyb, ozdobną listwą i  napisami DODGE z  blaszki fototrawionej dołączonej do zestawu Gołe wnętrze kabiny przed malowaniem

Świeżo zmontowana skrzynia ładunkowa jeszcze bez pałąków plandekiSklejony silnik z prawej strony, jak widać odlew jest bardzo precyzyjny pomimo niewielkich rozmiarów

Kompletna rama na kołach z wklejonym silnikiemZbliżenie na silnik i chłodnicę. Pewne problemy dotyczyły wzajemnego położenia tych części oraz połączenia silnika z wałem napędowym

Deska rozdzielcza w kabinie kierowcy przed pomalowaniemZmontowane wstępnie główne podzespoły modelu – dla oglądu jak też będzie prezentował się gotowy

w w w . k a g e r o . p l nr 3/2009 SUPER MODEL 63

Page 64: Super Model Nr 23

Kabina z wklejonymi reflektoramiWstępnie obrobione drzwi kabiny

Kabina pomalowana akrylową matową Tamiyą. W dalszej kolejności pokryłem ją bezbarwnym błyszczącym lakierem Tamiyi w sprayu – kabina przecież powinna się błyszczećRama zagruntowana ziemistobrązową emalią

Brązowy i czarny preshading na skrzyni ładunkowejPomalowane na czarno podwozie z prześwitującym brązowo-ziemistym „brudem”, silnik pomalowany na kolor żeliwa/aluminium

nie względem tylnej ściany kabiny kierowcy. Miałem więc poważny dylemat, czy zostawić mniejszą, czy większą szparę pomiędzy tymi elementami. W  końcu da-łem spokój rozważaniom i  przy-kleiłem skrzynię ładunkową tak jak pokazano na  zdjęciach mo-delu znajdujących się na  płycie CD dołączonej do zestawu. Moim zdaniem winę za wyżej opisane problemy ponosi tylko i wyłącznie instrukcja montażu, ponieważ nie wskazuje dokładnie wzajemnego położenia kabiny, silnika w ramie i skrzyni ładunkowej. To tyle, jeśli chodzi o  wady zestawu. Reszta

jest naprawdę super i  do  mon-tażu całości potrzeba tylko spo-ro cierpliwości i wolnego czasu. Najważniejsze elementy fototra-wione w  zestawie to  rama szyb przednich kabiny, rama zegarów deski rozdzielczej w kabinie oraz ozdobna rama maski silnika i na-pisy Dodge przykręcane w orygi-nale do boków maski. Z własno-ręcznie wykonanych elementów podnoszących realizm modelu mogę wymienić okablowanie sil-nika, oraz pałąki na skrzyni ładun-kowej potrzebne w  prawdziwej ciężarówce do  rozpięcia plan-deki. Oczywiście w  modelu jest

gotowa imitacja plandeki skrzyni ładunkowej wykonana z  dwóch żywicznych elementów, ja jednak wolałem odkrytą skrzynię.

Malowanie modelu jest proste i  łączy w sobie elementy cywilne i wojskowe, ponieważ kabina jest czarna błyszcząca, a skrzynia ła-dunkowa oliwkowa matowa. Ja do pomalowania modelu użyłem akryli Tamiya i popularnych tech-nik postarzania kolorów bazo-wych, washa, odprysków malo-wanych cienkim pędzelkiem, su-chych pasteli i „kurzenia” dobrze rozcieńczoną emalią. Oznaczenia z  kalkomanii, które wykorzysta-

łem na prawie gotowym modelu to numer rejestracyjny, żółta klasa mostu i godło 5. Kresowej Dywizji Piechoty.

Dodge 203a to  temat bardzo ciekawy, ponieważ raczej nikt nie produkuje miniatury tej ciężarówki z polistyrenu, a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo. Na pewno zestaw będzie cieszył się popular-nością wśród modelarzy budują-cych miniatury polskiego sprzę-tu wojskowego, czyli, jak to  się mówi, „nasi też na  tym sprzęcie jeździli”, bo  nasi jeździli (i  lata-li), ku uciesze modelarzy, prawie na wszystkim.

64 SUPER MODEL nr 3/2009

Page 65: Super Model Nr 23

Zmontowana ciężarówka jeszcze bez części maski silnika i skrzyni ładunkowejSkrzynia ładunkowa pomalowana kolorem oliwkowym z przyklejonymi pałąkami plandeki. Pałąki wykonałem z pociętego na paski arkusika polistyrenu

Tylna część ramy, widoczny sztywny most, resory piórowe i bliźniacze kołaZbliżenie na komorę silnika

Kompletna skrzynia ładunkowa z kawałkiem smętnie zwisającej plandeki i przerzucającymi się kołami zapasowymi

Widok na spodnią część Dodge 203 – jak widać producent dał w pudełku wszystko, co jest potrzebne do budowy ładnej repliki

Ufff... osłony silnika w komplecie, model nareszcie skończonyPrawie gotowy model, ale bez lewej części osłony silnika

w w w . k a g e r o . p l nr 3/2009 SUPER MODEL 65

Page 66: Super Model Nr 23

Spalony T-34Andrzej Żak

1:35T a m i y a

Jako modelarz z wieloletnim doświadcze-niem, co to z niejednego słoika klej i emalię musiał wąchać, często zadaję sobie pyta-nie, co zrobić ze starymi modelami. Kiedyś

włożyło się sporo wysiłku w ich kupno, a na-stępnie montaż, a teraz powoli stają się bezwar-tościowe, gdyż wraz z nabytą modelarską wie-dzą i ciągle poprawianą technologią produkcji przez Dragona, Trumpetera i  inne czołowe fir-my trudno ich jakość wykonania uznać za za-dowalającą.

Takim modelem, pokutującym na wielu pół-kach na całym świecie jest z pewnością bardzo stary T-34 firmy Tamiya. Ja taki model w wersji z sześciograniastą wieżą i dwoma jednakowy-mi włazami na niej, tzw. Myszkę Miki, również posiadam w swojej kolekcji. Model jest stary, niezbyt dokładny, a w wielu miejscach znacznie uproszczony, więc co z nim zrobić? Sprzedać, wyrzucić? Trochę szkoda….

Ja na  swojej „trzydziestceczwórce” posta-nowiłem przetestować wykonanie pojazdu po-rzuconego po pożarze w wyniku uszkodzenia w boju na skutek trafienia pociskiem niezbyt du-żego kalibru w przedział silnikowy. Przy czym pożar nie miał być zbyt duży, aby gotowa minia-tura nie przypominała poskręcanej masy blach leżącej długo na złomowisku.

POJAZDY

Do odpowiedniej przeróbki modelu oczywi-ście potrzebne było jakieś archiwalne zdjęcie. Po przejrzeniu swoich zasobów, trafiłem na ta-kie w zeszycie serii „In Action” nr 2020, przed-stawia ono porzucony i częściowo spalony po-jazd w spłukanym zimowym kamuflażu.

Model, jaki miałem w kolekcji, był dokładnie w  takiej wersji jak na zdjęciu, potrzebne były tylko drobne przeróbki i ulepszenia obejmują-ce szczegóły włazu na stanowisku kierowcy-me-chanika, pogięte błotniki, reflektor przedni, siat-kę na pokrywie silnika itp. Wszystkie brakujące elementy wyszukałem w zapasowych częściach ukończonych już modeli pojazdów na podwoziu T-34. Po ich dopasowaniu i przyklejeniu można było przystąpić do nakładania kamuflażu.

Malowanie rozpocząłem od nałożenia akryla-mi Tamiyi bazowej zielonej powłoki. Ponieważ model miał mieć liczne ślady zardzewień, w niektórych miejscach nałożyłem nieregular-ne plamy rudobrązowej emalii. Po wyschnięciu podkładu zwilżyłem pędzelkiem zanurzonym w wodzie niektóre miejsca modelu, następnie posypałem je solą kuchenną. Posolone miej-sca stały się maskowaniem − bazą do wyko-nania odprysków zimowego kamuflażu i  wy-kwitów rdzy. W dalszej kolejności model został pomalowany białą matową Agamą przy uży-

ciu aerografu. Białe plamy nałożyłem z różną intensywnością, aby zróżnicować fragmenty powierzchni kadłuba i wieży. Po wyschnięciu emalii przyszła kolej na usunięcie soli. Użyłem do tego celu twardego pędzelka. Spod kryształ-ków soli ukazały się miejscami brązowe plamy rdzy, a w niektórych miejscach zielony kamuflaż – pierwszy etap postarzania modelu miałem za sobą. W dalszej kolejności trzeba było podma-lować cienkim pędzelkiem najważniejsze krawę-dzie bryły modelu, aby je uwypuklić. Dodatkowe odrapania zimowego kamuflażu zrobiłem bardzo prosto – drapiąc powierzchnię modelu drucianą szczoteczką. Taka szczoteczka o „włosiu” wyko-nanym z mosiężnych drucików jest do tego ide-alna, jeśli oczywiście nie drapie się zbyt mocno, bo można dodrapać się do gołego polistyrenu. Numer taktyczny na bokach wieży bardzo szyb-ko narysowałem niezmywalnym czerwonym pisakiem do płyt CD. Nie wyszedł idealnie rów-no, ale na zdjęciu oryginalnego pojazdu ten ele-ment także nie był namalowany zbyt starannie. Do wykonania zacieków rdzy ponownie sięgną-łem po aerograf i dobrze rozrzedzony w ory-ginalnym rozcieńczalniku akryl Tamiyi. „Rdzę” nanosiłem od góry do dołu, aby w ten sposób imitować zacieki, jakie powstają, gdy po rdza-wych fragmentach pojazdu przez pewien czas

66 SUPER MODEL nr 3/2009

Page 67: Super Model Nr 23

W pełni wyposażony model zagruntowałem zieloną bazą kamuflażu, a następnie pędzlem namalowałem duże brązowe powierzchnie w miejscach, w których spodziewałem się rdzawych wykwitów Nałożyłem na model „maskę” z soli kuchennej

Biały kamuflaż wykonałem matową Agamą Spod zimowego kamuflażu wystają niezdrapane jeszcze kryształki soli

Model bez solnej maskiZdrapałem sól za pomocą pędzelka o twardym włosiu. Nie trzeba było moczyć modelu, aby sól się rozpuściła

Kolejny etap – smugi rdzy i sadza po pożarze namalowane matowymi akrylami Tamiyi przy użyciu aerografu

Na zbliżeniu widać szczegóły – odpryski rdzy i zimowego kamuflażu, odrapane krawędzie metalową szczoteczką, sadzę i rdzawe zacieki

w w w . k a g e r o . p l nr 3/2009 SUPER MODEL 67

Page 68: Super Model Nr 23

Gotowy model Czerwony numer taktyczny namalowałem za pomocą pisaka do płyt CD

Gotowy model na dioramie. Niedoskonałości dopasowania gąsienic do podłoża zamaskowane żwirem Kolor kamuflażu współgra z kolorami natury

68 SUPER MODEL nr 3/2009

Page 69: Super Model Nr 23

spływa woda deszczowa. Ostatnim elementem malowania stało się nałożenie aerografem śla-dów po pożarze. Wykorzystałem do tego celu czarną matową emalię, również japońskiego producenta. Mat tych akryli jest bardzo głęboki i idealnie nadaje się do takich celów.

Gotowy model trafił na małą dioramę, na któ-rej znajduje się jedynie fragment brukowanej

drogi. Pobocze tejże drogi porośnięte jest wy-sokimi chwastami, zeschłymi i pogniecionymi w  trakcie zimy. Drogę wykonałem z  gotowej płytki formowanej próżniowo, natomiast zeschła roślinność jest produktem naturalnym polskiej przyrody, a przytwierdziłem ją do podstawki dio-ramy za pomocą wikolu. Po wyschnięciu kleju stolarskiego pomalowałem dioramę aerografem

– bruk odcieniami szarości, a rośliny zielenią, żółcią i brązami. Na gotowej podstawce umie-ściłem model, a jego najbliższą okolicę pokry-łem także żwirem i piaskiem w różnych kolorach oraz elementami wojskowego wyposażenia, aby całość kompozycji zyskała na realizmie. Dzięki tym zabiegom T-34 „z  odzysku” może prze-żyć w  mojej kolekcji drugą młodość.

w w w . k a g e r o . p l nr 3/2009 SUPER MODEL 69

Page 70: Super Model Nr 23

POJAZDY

Sd.Kfz.9 FAMOStanisław Jabłoński

1:35T a m i y a

Famo to  największy spośród niemieckich ciągników półgąsienicowych. Pojazd o ma-sie 18 ton był wykorzystywany do ewaku-acji uszkodzonych czołgów o dużej masie

jak Tygrys czy Pantera (3 Famo). Wyposażony w naczepę mógł przewozić uszkodzone czołgi średnie np. Panzer IV. Produkcja Famo w kilku wersjach rozpoczęła się od 1936 r., kiedy to po-wstało zamówienie na ten typ pojazdu. Do koń-ca wojny zostało wyprodukowanych ok. 2500 pojazdów. Ciągnik ten był wyposażony w 12-cy-lindrowy silnik typu Maybach HL 108.

Kilka lat temu Tamiya wypuściła w  ska-li 1:35 model ciągnika półgąsienicowego Famo.

Wypraski, jak zwykle u tej firmy, są na najwyższym poziomie. Detale bardzo dobrze odwzorowane i spasowane. Model przedstawia wczesną wersję produkcyjną. Mój model doposażyłem w dwa ze-stawy blaszek firmy Aber oraz wiele drobnych de-tali z innych modeli lub odlanych w żywicy. Jego budowa nie jest trudna, ale w przypadku zastoso-wania blach może sprawić trochę kłopotu.

Sam model to  jeszcze nie wszystko, trzeba go ustawić na odpowiedniej podstawce. Swoje Famo wykonałem z okresu walk na Bałkanach, więc i podstawka miała nawiązywać do tej czę-ści Europy. Na okrągłej podstawie umieściłem fragment brukowanej drogi osłoniętej po obu

stronach kamiennym murkiem. Droga przebie-ga po lekko nachylonym stoku, stąd ten murek. Przednią część muru lekko uszkodziłem, aby le-piej był widoczny model, a poza tym bardziej urozmaiciła się podstawka. Zbocze obsiałem kil-koma krzewami i kępami wysuszonej trawy. Aby pojedynczemu Famo nie było smutno, na drodze umieściłem jeszcze trzy żywiczne figurki: dwóch mechaników i oficera Panzerwaffe. Figurki po-chodzą z Airesa. Na poszczególnych zdjęciach przedstawię etapy z budowy modelu oraz za-stosowane przy tym materiały. Na koniec mój produkt finalny, czyli Famo podczas drobnej na-prawy gdzieś na jednej z dróg Jugosławii.

Ukończony i  zmontowany silnik wzbogacony o  blaszki Abera oraz przewody z drutu. Część przewodów i elementy usztywniające nad silnikiem jeszcze niepomalowane

Zamontowana tablica przyrządów wykonana przy wykorzy-staniu folii z zegarami zawartej w zestawie Abera. Od spodu folia pomalowana białym podkładem

Gotowy przedział silnikowy przybrudzony suchymi paste-lami przed nałożeniem pokryw

70 SUPER MODEL nr 3/2009

Page 71: Super Model Nr 23

Górna pokrywa przedziału silnikowego oraz drzwiczki boczne w trakcie pokrywania szarym podkładem Panzer Grey

Zamontowana górna pokrywa przedziału silnikowego, przyklejone siedzenia i osprzęt w kabinie załogi

Uzbrojenie obsługi umocowane na stelażach

Skrzynia ładunkowa w fazie montażu blaszek

Tylna część ramy z bębnem wyciągarki pokryta szarym pod-kładem Panzer Grey

Tylna część ramy z  zamontowanymi tłumikami i  rurami wydechowymi. Tłumiki i rury pokryte mieszanką bezbarw-nego akrylu z rdzawą suchą pastelą Przód pojazdu pokryty szarym podkładem Panzer Grey

w w w . k a g e r o . p l nr 3/2009 SUPER MODEL 71

Page 72: Super Model Nr 23

Część silnikowa i załogi pomalowane kolorem podstawowym Panzer Grey przed cieniowaniem Detale komory silnikowej z lewej strony pojazdu

Pomalowane szarym podkładem Panzer Grey felgi i nałożone na nie gumowe opony

Zapasowe koło w ramie. Elementy jeszcze bez cieniowania i przybrudzenia

Rama mocowania koła zapasowego, podnośnik i drzwiczki boczne

Pomalowane szarym podkładem koła zabezpieczone sidoluksem Prawie gotowe koło przednie pokryte suchymi pastelami

Elementy układu jezdnego i dolna część pojazdu pokryte suchymi pastelami

Zamontowana skrzynia pomalowana szarym podkładem Panzer Grey

Ruchome drzwiczki boczne i wyposażenie szuflad

Szuflady boczne bez osprzętu i z dodatkowymi narzędziamiSklejona gąsienica pomalowana ciemnobrązowym podkła-dem Tamiyi XF64

72 SUPER MODEL nr 3/2009

Page 73: Super Model Nr 23

Mieszanka pigmentów nałożona pędzlem, a  następnie utrwalona preparatem Miga

Elementy gumowe gąsienicy pomalowane na czarno Humbrolem 33

Przy wykorzystaniu metalizerów Agamy, najpierw gun meta-lu, a następnie aluminium zaznaczone pracujące powierzch-nie gąsienicy Założona gotowa gąsienica

Za pomocą artystycznej olejnej jasnej rdzawej farby zazna-czone zadrapania i obicia na układzie jezdnym

Zacieki oleju wykonane czarną artystyczną farbą olejną. Na wcześniej wykonane zadrapania i obicia dodatkowo nałożone mniejsze ubytki przy pomocy ciemnobrązowej artystycznej farby olejnej

Cieniowanie. Panzer Grey z domieszką ok. 20% białej nanie-siony aerografem na centralne części powierzchni. Brązowe plamy w miejscach zagłębień to olejna artystyczna roztarta pędzlem

Nałożone, a następnie utrwalone preparatem Miga suche pastele w przedziale załogi i skrzyni ładunkowej

Zadrapania i obicia bocznych i górnych powierzchni pojazdu to ciemnoszary Panzer Grey plus 60% białej i na to nałożona artystyczna olejna rdzawa jasna i ciemna Rdzawe zacieki wykonane pędzlem artystyczną farbą olejną

w w w . k a g e r o . p l nr 3/2009 SUPER MODEL 73

Page 74: Super Model Nr 23

Gotowe boczne zasobniki

Boczne i  górne powierzchnie modelu pokryte suchymi pastelami utrwalone preparatem Miga

Zwinięta lina zapasowa wykonana z  cienkiego drutu lutowniczego

Prawie gotowy model jeszcze bez części zamiennych na skrzyni ładunkowej Maskowanie przedniej szyby przed pokryciem kurzu

Tylna część ramy z  bębnem wyciągarki pokryta szarym podkładem Panzer Grey

74 SUPER MODEL nr 3/2009

Page 75: Super Model Nr 23

Dodatkowe elementy wykorzystane przy zabudowie skrzyni ładunkowej Podstawka wariant pierwszy

Podstawka wariant drugi. Tę właśnie wykorzystałem do Famo

Wygląd zabudowanej podstawki jeszcze bez modelu Famo, nie ma jeszcze brązowego koloru na powierzchni drewnianej Figurki mechaników podczas malowania

Ukończony model Famo na podstawce

w w w . k a g e r o . p l nr 3/2009 SUPER MODEL 75

Page 76: Super Model Nr 23

REGULAMIN KONKURSU

I  Organizatorzy• Kraśnicki Klub Modelarski PA-LO-OK• KAGERO Publishing Sp. z o.o.• Fundacja HISTORIA I WSPÓŁCZESNOŚĆ

II Partnerzy instytucjonalni • Starostwo Powiatowe w Kraśniku • Urząd Miasta w Kraśniku• Zespół Placówek Oświatowych nr 1

III Partnerzy Medialni• Ilustrowany Magazyn Wojskowy ARMIA• Ilustrowany Magazyn Historyczny MILITARIA XX

wieku• Magazyn Modelarski SUPER MODEL• Magazyn Lotniczy AERO• RC Przegląd Modelarski• Głos Kraśnika• TV Kraśnik

IV Termin i miejsce• 9−11.10.2009 r. • Zespół Placówek Oświatowych nr 1 tel. 081 825 24 25 ul. T. Kościuszki 23 23-200 Kraśnik

V Program konkursuPiątek 9.10.09godz. 15−18 przyjmowane modeli (lub telefonicznie ustalona godzina wygodna dla modelarzy) Sobota 10.10.09godz. 8−12 − przyjmowanie modeli, godz. 11−20 − wystawa modeli, giełda modelarska godz. 15.30 − odprawa sędziów i ocena modeli Niedz ie la 11.10.09 godz. 9−14 − wystawa modeli, giełda modelarska godz. 13 − ogłoszenie wyników, rozdanie nagród i zakończenie konkursu.

VI Postanowienia regulaminowe1. Rodzaj zawodów Konkurs ma charakter otwarty, mogą w nim uczestni-czyć modelarze indywidualni i zrzeszeni w klubach i mo-delarniach; liczba i wiek uczestników jest nieograniczo-na. Celem konkursu jest popularyzacja modelarstwa, za-interesowań technicznych i historycznych wśród dzieci, młodzieży i dorosłych, promocja powiatu kraśnickiego i Lubelszczyzny oraz aktywnej formy spędzania wolne-go czasu, integracja polskiego środowiska modelarskie-go, a także poznawanie historii militariów. W związku z przypadającymi w bieżącym roku rocznicami dodatko-wo w konkursie pragniemy spopularyzować tematykę wojny obronnej 1939 roku oraz sprzętu państw NATO. 2. Warunki uczestnictwa w konkursie Warunkiem uczestnictwa w konkursie jest zgłoszenie udziału u organizatora:• w formie listownej:KAGERO Publishing Sp. z o.o.ul. Mełgiewska 9F, 20-209 Lublin(w terminie do 5.10.2009 r.)• w formie elektronicznej na adres:[email protected] (w terminie do 9.10.2009 r.)• osobiście w  dniu rozpoczęcia konkursu 10  paź-dziernika 2009 r. najpóźniej do godz. 12.00 w Zespole Placówek Oświatowych nr 1, ul. T.  Kościuszki 23 tel. 081 825 24 25 23-200 Kraśnik.

Kierownik konkursu: Tomasz Frączek tel. 0-691 377 763 e-mail: [email protected]żdy z uczestników może zgłosić do konkursu pięć mo-deli, maksymalnie po dwa w danej klasie. W klasyfikacji będzie uwzględniany najlepszy model danego uczestni-ka w danej klasie. Organizatorzy i sędziowie mogą łączyć klasy w przy-padku małej ilości zgłoszonych modeli w danej klasie.Każdy model powinien zawierać dokumentację, którą mogą stanowić: instrukcja budowy i malowania zawar-ta w zestawie lub dodatkowe materiały dokumentujące model, np. fotografie, rysunki itp. Dopuszczamy także uczestnictwo modeli bez dokumentacji oraz modele poza konkursem.

X I I I O g ó l n o p o l s k i K o n k u r s M o d e l a r s k i K r a ś n i k 2 0 0 9Konkurs modeli plastikowych i kartonowych

3. Przyjmowanie modeli Do konkursu przyjmowane będą tylko modele wykona-ne własnoręcznie przez modelarzy. W przypadku wątpli-wości, co do autorstwa zgłoszonego modelu, organiza-torzy przewidują przeprowadzenie rozmowy wyjaśnia-jącej z zawodnikiem, a w przypadku jego nieobecności zastrzegają sobie prawo dyskwalifikacji modelu. GRUPY WIEKOWE: Przewiduje się podział na grupy wiekowe: M – młodzik do 12 lat (urodzeni w roku 1997 i później) J• junior, 13−18 lat (urodzeni w latach 1992−1996) S – senior, powyżej 18 lat (urodzeni do 1991 r.)4. Ocena i nagrodyZgłoszone do konkursu modele ocenia komisja powo-łana przez organizatora wg zasady „podoba się − nie podoba się”. Najlepsi wykonawcy modeli uhonoro-wani zostaną wartościowymi nagrodami rzeczowymi.

Organizatorzy przewidują również nagrody specjalne. Nagrody główne zostaną przyznane najlepszym mode-lom prezentującym militaria użyte bojowo w roku 1939 oraz repliki sprzętu znajdującego się w  wyposażeniu państw członkowskich NATO. Organizatorzy zastrzegają sobie prawo do własnej interpretacji regulaminu, decy-zje komisji sędziowskiej są ostateczne i nie podlegają oprotestowaniu. Poza oficjalnymi konkursami dopuszcza się nagrody specjalne i patronackie przyznawane poza kryteriami wystawy według oceny fundatora nagrody.

Modele sędziów i sponsorów będą oceniane w plebiscy-cie modelarzy – uczestników konkursu. Modele zgroma-dzone na wystawie będą oceniane w plebiscycie publicz-ności. Podczas konkursu będzie prowadzona kwesta na rzecz dzieci z Hospicjum im. Małego Księcia w Lublinie.

Modele plastikowe Klasa Skala

Lotnicze PL-1sPL-2s

1:35 i większe1:48 – 1:50

PL-3sPL-1wPL-2wPL-3w

1:72 i mniejsze1:35 i większe1:48 – 1:501:72 i mniejsze

Śmigłowce

PŚ-2sPŚ-3sPŚ-2wPŚ-3w

1:48 – 1:501:72 – i mniejsze1:48 – 1:501:72 – i mniejsze

Artyleria PA-1PA-2

1:48 – i mniejsze1:35 i większe

Pojazdy bojowe kołowe

PB-1KsPB-2KsPB-1KwPB-2Kw

1:48 – i mniejsze1:35 – i większe1:48 – mniejsze1:35 – i większe

Pojazdy bojowe gąsienicowe

PB-1GsPB-2GsPB-1GwPB-2Gw

1/48 – i mniejsze1:35 – i większe1/48 – i mniejsze1:35 – i większe

Pojazdy cywilnei motocykle

PC-1PC-2PC-3

1/48 – i mniejsze1:35 – 1/24 1:18 – i większe

Żaglowce PŻ-1PŻ-2

1:200 – i większe1:250 – i mniejsze

Statki (okręty) motorowe

PM-1sPM-2sPM-1wPM-2w

1:200 – i większe1:250 – i mniejsze1:200 – i większe1:250 – i mniejsze

Figurki

PF-1PF-2PF-3PF-4

75 mm i mniejsze do 1914 r. 75 mm i mniejsze po 1914 r.75 mm powyżejpopiersia

KARTONOWE KLASA RODZAJ

Lotnicze

KS-1sKS-2sKOsKŚsKS-1wKS-2wKOwKŚwKX

Samoloty śmigłowe jednosilnikowe Samoloty śmigłowe wielosilnikoweSamoloty odrzutoweŚmigłowceSamoloty śmigłowe jednosilnikowe Samoloty śmigłowe wielosilnikoweSamoloty odrzutoweŚmigłowceKosmiczne

Pojazdy wojskowe

KKsKGsKKwKKw

KołoweGąsienicoweKołoweGąsienicowe

Pojazdy cywilne

KSZsKCsKSZwKCw

Szynowe (także pociągi pancerne)Kołowe i gąsienicoweSzynowe (także pociągi pancerne)Kołowe i gąsienicowe

Statki

KŻsKMsKŻwKMwKP

ŻaglowceMotorowceŻaglowceMotorowcePodwodne

Budowle KBFigurki KF

Dioramy kartonowe KD Tematyka dowolnaPowierzchnia dowolna

Dioramy: lotniczekołowemorskie

DLDKDM

Wykonanie z dowolnych materiałów, powierzchnia i skala dowolna

INNE (otwarta) KLASA RODZAJ

Przekroje PR Modele plastikowe i kartonowe, skala dowolna

Modele od podstaw MP Materiał i skala dowolne, dopuszcza się użycie w modelu 10% części fabrycznychSTANDARD − model wykonany „z pudełka” bez zestawów waloryzujących i własnych modyfikacjiWALORYZOWANE (OTWARTA) − modele z wykorzystaniem dostępnych zestawów waloryzujących i z własnymi modyfikacjami

VIII Sprawy organizacyjne Powyższy program ma charakter roboczy i może ulec małym zmianom. Organizatorzy nie ubezpieczają zawodników i modeli. Uczestnicy przyjeżdżają na koszt własny, organizatorzy nie zapewniają rezerwacji noclegów. Przewidziany jest bezpłatny nocleg na miejscu w ilości 30 miejsc. Śpiwory i koce własne uczestników.Baza noclegowa hotelowa: www.krasnik.pl ZAPRASZAJĄ ORGANIZATORZY

Regulamin i karta zgłoszenia do pobrania ze strony www.kagero.pl

VII Podział na klasy

76 SUPER MODEL nr 3/2009

Page 77: Super Model Nr 23

Wielkie rozdanie w Kraśniku!

Konkurs Modelarski w Kraśniku organizowany w dniach 10-11 października 2009 r. przez Kraśnicki Klub Modelarski PA-LO-OK oraz Oficynę Wydawniczą KAGERO

będzie obfitował w wiele atrakcyjnych nagród rzeczowych. Pragniemy uczcić 70. rocznicę wybuchu II wojny światowej, 60. rocznicę powstania NATO

oraz 10. rocznicę przystąpienia Polski do Sojuszu Północnoatlantyckiego.Modele wiążące się z tymi rocznicami będą mogły liczyć na najatrakcyjniejsze nagrody.

Sędziowie i sponsorzy wystawiający swoje modele będą oceniani przez modelarzy biorących udział w konkursie w specjalnym plebiscycie. Publiczność także będzie oceniała modele uczestników.

Nagrody rzeczowe to m.in. monitory LCD, drukarki, teleskopy, repliki broni i wiele wiele innych.Więcej informacji w czasopismach Oficyny Wydawniczej KAGERO.

Budujcie modele i przybywajcie!

Page 78: Super Model Nr 23

www.kagero.plPolecamy : nowości i zapowiedzi

TABEL A BARW POJAZDÓW ARMI I FRANCUSKIEJ W  L ATACH 1939-1940Lp Nazwa

oryginalna Kolor FS 595b Humbrol Gunze Pactra Testros Xtracolor Tamiya Uwagi

01 Vert Olive oliwkowy 34227 120 H132 A124 1716 elementy kamuflażu02 Brun (Chocolat) brązowo czekoladowy 30122 160 H47 A103 XF-64 elementy kamuflażu03 Vert Foncé ciemnozielony 34079 179 H309 A29 1710 X110 XF-58 elementy kamuflażu04 Terre d’ombre terrakota 33434 93 H346 A25 XF-59 elementy kamuflażu05 Ocre jaune clair żółta ochra 33245 63 A20 1706 XF-59 ciemny piaskowy, okolice Sahary

06 Bleu gendarme brillant

ciemny szaroniebieski błyszczący 15109 15 H5 2031 X124 X-3 jednolite malowanie samochodów żandarmerii

07 Bleu foncé szaroniebieski 35164 144 H42 A36 1720 X125 XF-18 jendolite malowanie samochodów08 Brun Foncé ciemnobrązowy 30117 186 A22 1701 XF-64 elementy oznakowania09 Vert zielony 34108 101 XF-5 elementy oznakowania10 Vermillon różowy 31630 200 H19 XF-17 elementy oznakowania11 Jaune żółty 33538 154 H329 A27 1708 X106 elementy oznakowania12 Bleu clair niebieski 35109 14 H25 A4 2715 X124 X-4 znaki rozpoznawcze, elementy oznakowania13 Blanc biały 37875 34 H11 A47 1768 X405 XF-2 znaki rozpoznawcze, elementy oznakowania14 Rouge czerwony 31302 19 H3 A7 1503 X-7 znaki rozpoznawcze, elementy oznakowania15 Noir czarny 37038 33 H12 A46 1749 X404 XF-1 napisy, numery, elementy oznakowania, motocykle16 Argent srebrny, aluminiowy 17178 11 H8 A71 1790 X142 XF-16 wszystkie powierzchnie, naturalny kolor metalu17 Orange pomarańczowy 32516 82 H24 A13 1527 X-6 elementy oznakowania

18 Bleu marine niebieski morski 15050 190 H328 1772 X123 X-03 błyszczący na pojazdach, matowy na sanitarkach l’armée de l’air

19 Gris fer szary metaliczny 36118 125 H308 1723 X130 XF-24 samochody transportowe l’armée de l’air

20 Gris vert trés foncé ciemny zielony 34095 80 A50 1786 XF-05 kamuflaż pojazdów l’armée de l’air

Uwagi:1. Podane odcienie emalii modelarskich mają charakter po części przybliżony, tak aby maksymalnie uprościć dobór odpowiedniego koloru. 2. Niektóre odcienie głównie farb Humbrol mogą nie występować w aktualnej ofercie producenta, ale ze względu na popularność tych emalii zostały podane dla łatwiejszego znalezienia

innych zamienników w literaturze posługującej się tymi numerami.3. W zdecydowanej większości farby używane fabrycznie do kamuflowania pojazdów były półmatowe, odstępstwa od tej zasady zaznaczono w tabeli4. Pojazdy armii francuskiej po 1940 roku walczącej u boku sprzymierzonych nie są tematem niniejszego opracowania Mariusz Łukasik, Andrzej Żak

78 SUPER MODEL nr 3/2009

Page 79: Super Model Nr 23

W numerze m.in:

Polskie Cougary • Pancerny Telic 2003-2009 • Siły zbrojne Estonii • Radziecki myśliwiec Su-27 • A-7P Corsair II w Muzeum Lotnictwa Polskiego

• Loyal Arrow 2009 • Amerykańskie okręty podwodne typu Tang

w w w . a r m i a 2 4 . p l

Page 80: Super Model Nr 23