SOBOTA – NIEDZIELA, 24– 25 MARCA 2007 R....

8
WYDANIE SPECJALNE SOBOTA – NIEDZIELA, 24– 25 MARCA 2007 R. Skały z kosmosu Niezwykły magiczny kamień cieszy się coraz większą popularnością wśród jubilerów i kobiet noszących biżuterię. Krzemień pasiasty STRONA III Beata i Dung Nguyen Tien mają w swojej kolek- cji najpiękniejsze wietnamskie skały. Od spineli do indochinitów STRONA II INTERSTONE INTERSTONE ® ® Meteoryty to jedne z najbardziej tajemniczych skał, które wciąż rozbudza- ją wyobraźnię... STRONA VI WYKOPALISKA Z PRZESZŁOŚCI O Bełchatowie mówi się po prostu kopalnia. Jednak dla pasjonatów geologii to miejsce jest skarbnicą najpiękniejszych kamieni, minerałów, skamielin... XXX WYSTAWA I GIEŁDA MINERAŁÓW I WYROBÓW JUBILERSKICH CZYTAJ IV-V XXX WYSTAWA I GIEŁDA MINERAŁÓW I WYROBÓW JUBILERSKICH Już po raz trzydziesty w łódzkiej Hali Sportowej spotkają się miłośnicy mineralogii z całego świata. FOT . ADAM JUŚKIEWICZ

Transcript of SOBOTA – NIEDZIELA, 24– 25 MARCA 2007 R....

Page 1: SOBOTA – NIEDZIELA, 24– 25 MARCA 2007 R. INTERSTONEtmm.geo.uni.lodz.pl/uploads/images/gazetki/30_2007_wiosna.pdf · Interstone od lat odnosi wielki sukces. Na łódzką giełdę

WYDANIE SPECJALNESOBOTA – NIEDZIELA, 24– 25 MARCA 2007 R.

Skały z kosmosu

Niezwykłymagiczny kamieńcieszy się corazwiększąpopularnością wśródjubilerów i kobietnoszących biżuterię.

Krzemieńpasiasty

STRONA III

Beatai Dung Nguyen Tienmają w swojej kolek-cji najpiękniejszewietnamskie skały.

Od spineli doindochinitów

STRONA II

INTERSTONEINTERSTONE®®

Meteorytyto jedne z najbardziejtajemniczych skał,które wciąż rozbudza-ją wyobraźnię...

STRONA VI

WYKOPALISKA Z PRZESZŁOŚCI

O Bełchatowie mówi się po prostu kopalnia. Jednak dla pasjonatów geologii to miejsce jest skarbnicą najpiękniejszych kamieni, minerałów,skamielin...

XXX WYSTAWA I GIEŁDA

MINERAŁÓWI WYROBÓW

JUBILERSKICH

CZYTAJ IV-V

XXX WYSTAWA I GIEŁDA

MINERAŁÓWI WYROBÓW

JUBILERSKICH

Już po raz trzydziesty w łódzkiejHali Sportowej spotkają się miłośnicy mineralogii z całegoświata.

FOT. ADAM JUŚKIEWICZ

Page 2: SOBOTA – NIEDZIELA, 24– 25 MARCA 2007 R. INTERSTONEtmm.geo.uni.lodz.pl/uploads/images/gazetki/30_2007_wiosna.pdf · Interstone od lat odnosi wielki sukces. Na łódzką giełdę

Na jej atrakcyjność składasię przede wszystkim prezen-tacja niezwykłych okazów,ich duża różnorodność orazmożliwość spotkania z mine-ralogami amatorami i zawo-dowcami, którzy równie chęt-nie sprzedają okazy, jak dzie-lą się wiedzą na ich temat.Ale czy wszystko się udaje?To przewrotne pytanie do Ja-nusza Nowaka, organizatorai twórcy Interstone.

– Wciąż mam wrażenie, żemożna jeszcze lepiej zorga-nizować imprezę. Marzy misię, by na kolejne giełdy przy-jeżdżało więcej wystawcówz zagranicy. Dotyczy to za-równo tych prezentującychoryginalną biżuterię, jaki tych, którzy przywożą mi-nerały, skamieniałości i me-teoryty. Chciałbym również,by na towarzyszących impre-zie wystawach prezentowa-

ne były okazy czołowych pol-skich kolekcjonerów oraznajciekawsze kolekcje mu-zealne. Można je podziwiaćjuż od kilku edycji naszej gieł-dy. To prawdziwa gratka dlatych, którzy interesują sięminerałami.d Czy to oznacza, że w naj-bliższym czasie przyjdzie-my na zupełnie inną giełdę?Jakie zmiany nas czekają?– Będę preferował wystaw-ców oferujących oryginalnewyroby i unikatowe minera-ły, a także tych, którzy będąna swoich stoiskach poka-zywali eksponaty z wła-snych kolekcji oraz wzorco-we wyroby jubilerskie. Nakolejnych imprezach poja-wia się coraz więcej dzieci

i młodzieży, a to oznacza, żepowinniśmy wprowadzićwięcej elementów edukacjiestetycznej, dzięki którymwielu młodych ludzi możezacznie budować własne ko-lekcje. Taką edukacyjną ro-lę będzie spełniać równieżGazeta Targowa, która naj-pierw miała jedynie uświet-nić jubileuszową XX giełdęInterstone, a liczy już 10 nu-merów. To w niej młodzi lu-dzie mogą znaleźć ciekawehistorie i przeczytać o prak-tycznej stronie kolekcjoner-stwa, poznać niezwykłemiejsca nie tylko w Polsce,ale również w innych kra-jach. W tej gazetce chcę pre-zentować projektantówi producentów biżuterii ar-tystycznej, tej z wyższej pół-ki, ale dostępnej finansowodla szerszego grona miło-śników piękna.d Czego można panu życzyćz okazji jubileuszu?– Chciałbym, żeby kolejneodsłony Interstone przycią-gały jeszcze więcej zwiedza-jących i wystawców z cieka-wymi kolekcjami. Najbar-

dziej cieszą mnie zawsze py-tania o termin następnejedycji, chociaż jedna jeszczetrwa. Życzę sobie, by każdy,kto kupi bilet na giełdę, wy-szedł z niej usatysfakcjono-wany i szczęśliwy, że miał

okazję to wszystko oglądać,a często zabrać coś ciekawe-go do domu. Bo okazów, któ-re można kupić, nie brakuje.

ROZMAWIAŁ: RYSZARD JUŚKIEWICZ

FOT. ARCHIWUM

II24–25 marca 2007 r.

XXX GIEŁDA KAMIENI I MINERAŁÓW INTERSTONE

HALA SPORTOWA MOSiRul. ks. Skorupki 21

MINERAŁY – BIŻUTERIASKAMIENIAŁOŚCI, MUSZLE, WYROBY JUBILERSKIE

WYSTAWA

I GIEŁDA

ŁÓDŹ

To warto zobaczyć!

Serdecznie zapraszamyTo warto kupić!

INTERSTONE

OKAZY Z CAŁEGO ŚWIATA

®

®

www.interstone.net.pl

66--77 XX 22000077 rr..

Interstone od lat odnosi wielki sukces. Na łódzką giełdę chętnie przyjeżdżają wystawcy, równie chętnie odwiedzają ją tłumy zwiedzających.

Wietnamskie fascynacje

Od spineli do indochinitówWietnam to piękny

kraj, pełen tajemnici naturalnego bogac-

twa. Przepiękne minerały,pochodzące z niedostępnychdla Europejczyka gór An-namskich mamy okazję po-dziwiać dzięki rodzinieDunga Nguyen Tiena.

Ożeniony z PolkąWietnamczyk, za-szczepił w tejdrobnej kobie-cie, Beacie, pa-sję do minera-łów. Równieżich synowie,Mateusz i Mar-cin, ulegli tej fa-scynacji. Dziękinim na łódzkągiełdę Interstonetrafiają najpiękniej-sze okazy o niespo-tykanej, delikatnej

barwie, kamienie o cieka-wym, krystalograficznymukładzie.

– Nie przypuszczałam, żeswoje losy zwiążę z tak odle-głym krajem jak Wietnam– mówi pani Beata. – A te-raz mam dwie ojczyzny,które wzajemnie się uzu-pełniają.

Synowie Beaty i Dun-ga kolekcjonują skamie-

niałe drewno, ska-mieniałości prehi-storycznych zwie-

rząt oraz cieka-wostki minera-

logiczne, ta-kie jak kolo-rowy piasekz wietnam-skich plaż,który przypo-mina brokat,

a jest wyko-

rzystywany do produkcjiozdobnego szkła. Ich rodzi-ce uwielbiają wietnamskieminerały, które, choć brzmiąswojsko, wyglądają nieziem-sko: opale, spinele, szafiry,turmaliny (o ciekawej bu-dowie dwustronnie zakoń-czonych kryształów), tekty-ty, szczotki kwarcowe o nie-zwykłych kształtach i bar-wie.

Spinele występują w wie-lu kolorach: od delikatnegoróżu, poprzez rubino-wą czerwień po fioleti niebieski. Spinele czer-wone często wykorzy-stywano zamiast ru-binów. Z historiiznane są takieprzykłady jakRubin Timuraczy RubinC z a r n e g o

Księcia, które w rzeczywi-stości są jedynie spinelami.

Tektyty, zwane indochi-nitami, liczą ok. 750 tys. lat.Mają ciekawą barwę: ciem-nozieloną, czarnozieloną,ciemnobrunatną. Ozdobąrodzinnej kolekcji Tienówjest szarozielony fluorocan-nilloit odkryty w 1996 roku,a opisany w 2002 w amery-kańskiej literaturze facho-wej. Rodzina wzbogaciła sięrównież o rzadkie kryszta-

ły kwarcu czerwonego,który pochodzi

z połu-dniowych Chin i możnaw nim dostrzec tzw. różehematytowe, listki hema-tytu lub wrostki hematy-tu. Zaprezentują w czasie

giełdy. BEATA

I DUNG

NGUYEN TIEN

Raj dla amatorówi profesjonalistów

sobota–niedziela

10.00–18.00

Na stoisku Towarzystwa Miłośników Mineralogiimożna dostać archiwalne numery gazetki festiwalowej.

Page 3: SOBOTA – NIEDZIELA, 24– 25 MARCA 2007 R. INTERSTONEtmm.geo.uni.lodz.pl/uploads/images/gazetki/30_2007_wiosna.pdf · Interstone od lat odnosi wielki sukces. Na łódzką giełdę

Kiedy w 1971 r. przyjecha-łem ze Słupska do Sandomie-rza, miasto zachwyciło mnieswym urokiem historycznym,architektonicznym, krajobra-zowym. Kiedy zobaczyłemneolityczne siekierki z krze-mienia pasiastego, zastano-wiło mnie, czy ten piękny, wy-

stępujący tylko w tej okolicykamień nadaje się do wyrobuprecjozów jubilerskich.

W 1972 r. podjąłem wyzwa-nie i zrobiłem pierwszą biżu-terię z krzemieniem pasia-stym. Spodobała się nie tyl-ko mnie. Długie rozmowyz geologami, w tym z wybit-

nym znawcą problemu Zdzi-sławem Migaszewskim, coto ma nie tylko Góry Święto-krzyskie „w nogach i głowie”,upewniły mnie, że kamień torzadki i wart poświęcenia muuwagi. Ale biżuteria to nietylko ozdoba, to nośnik emo-cji, relacji człowiek – kamień, człowiek –

człowiek, człowiek – grupa.Chciałem więc ten kamieńpoznać jak najlepiej. A naj-prościej jest w kopalni „Krze-mionki Opatowskie”. To tampoznałem ten minerał od stro-ny magicznej, która jest nie-rozerwalnie z nim związana.Wykonywano z niego siekier-ki, których w większości nieużywano jako narzędzia co-dziennej potrzeby. Były toprzedmioty szczególne, zwią-zane z obrzędowością, magiąi sferą ducha. Współcześnibadacze znajdują te narzę-dzia na bardzo odległych odziemi sandomierskiej tere-nach, w okolicach, gdzie wy-stępują popularne odmianykrzemienia.

Trafiłem do Iłży, ale naj-piękniejsze okazy znalazłemwe wsi Śródborze koło Oża-rowa. Tam, w wapiennej ska-le kamieniołomu, tkwiłypiękne krzemienne konkre-cje. Okoliczni mieszkańcywydobywali wapień do ce-lów budowlanych, trafiają-cy się krzemień był nikomuniepotrzebnym chwastem.Konkrecje o bardzo rzeźbiar-skich kształtach, przypomi-nające realizacje Moora, Ar-pa, leżały, czekając na wy-wózkę. Przeznaczeniem ichbyło utwardzenie polnej dro-gi. Czy krzemień zasługiwałna taki los? Czy jego urodanie powinna cieszyć naszychoczu?

Na wystawach biżuteriikrzemień zachwycał swą in-nością, był obiektem zainte-resowania każdego, kto sięz nim zetknął. Zaciekawiłzbieraczy minerałów – roze-brali utwardzoną drogę...

Kilka lat temu zapropono-wałem dyrekcji MuzeumOkręgowego w Sandomie-rzu współpracę przy organi-zacji Warsztatów Złotni-czych. Ich tematem miałabyć biżuteria z krzemieniempasiastym w najlepszym pol-skim wykonaniu. Powstałpierwszy taki zbiór na świe-cie. Eksploatacja i wywóz zagranicę krzemienia przero-sły moje wyobrażenia, obec-nie skupiam się na zapew-nieniu mu osłony prawnej.Jest on polskim dobrem i po-winien służyć polskiej biżu-terii.

Krzemień pasiasty to ka-mień rzadszy niż diament.Po czterech tysiącach lat za-pomnienia wrócił do łask.Osoby noszące go od lat na-zwały go kamieniem optymi-zmu. Może coś w tym jest?

CEZARY ŁUTOWICZ,WWW.KRZEMIEN

-SANDOMIERZ.PL

KRZEMIEŃ PASIASTY – MOJA PASJA

Pytany jestem często, dlaczego zwróciłem uwagę na krzemień pasiasty. Co spowodowało, że postanowiłem zaproponować go jako główny elementpolskiej biżuterii, szczególnie srebrnej?

III24–25 marca 2007 r.

Jarosław Kolec, Rafał Ko-zubowicz, Andrzej Kup-niewski, Kacper Schi-

fers, Jakub Śliwowski, Ma-ciej Świtulski, Michał Wyszo-mirski – mieszkają w Łodzi,Warszawie, Białymstoku. Łą-czy ich wspólna pasja – two-rzą piękną, artystyczną biżu-terię.

Tuż przed tym, jak ich stu-dencka kariera w KatedrzeBiżuterii łódzkiej AkademiiSztuk Pięknych dobiegałakońca, grupa przyjaciół z jed-nego roku postanowiła stwo-rzyć wspólny projekt arty-styczny. Nim rozjechali siępo Polsce, założyli G7. Od tam-tej pory zdołali obronić dy-

plomy i stworzyć kilkadzie-siąt wspaniałych prac, którepokazali na licznych wysta-wach. Przez cały czas wspie-rał ich promotor, prof. An-drzej Szadkowski, kierownikkatedry, w której uczyli siętrudnej sztuki tworzenia bi-żuterii.

Ich pierwsza wspólna wy-stawa odbyła się w MuzeumSztuki w Łodzi i była zatytu-łowana „ASP Start”. W paź-dzierniku ubiegłego roku za-

prezentowali się na war-szawskich targach „Złoto,Czas, Srebro”, a miesiąc póź-niej w Berlinie. Przez całyczas wspólnie podsycają swo-ją artystyczną pasję, w twór-czości podkre- ślając indywidualizm. W swo-

ich pracach wykorzystują zło-to, srebro, aluminium, miedź,

stal szlachetną, kamienies z l a c h e t n ei minerały pół-szlachetne,biorąc pod

uwagę fakturę,kolor, desenie.

Do grupy ulubio-nych kamieni na-

leżą szmaragdy, ko-rundy (szafiry i rubi-

ny), granaty, topazy, tur-maliny, oliwiny, cytryny, ame-tysty. Wybierają kamienieo szlifie fasetowym, kaboszo-nowym i fantazyjnym oraz tenietknięte ludzką ręką, w for-mie naturalnej, takiej, jakąstworzyła przyroda. Tworzącbrosze, bransolety czy wisio-ry, zachowują to, co dla każ-dego z członków G7 jest cha-rakterystyczne.

JAROSŁAW KOLEC

Jak to było...

Kryptonim G7Sztuka, pasja, sposób na życie

Page 4: SOBOTA – NIEDZIELA, 24– 25 MARCA 2007 R. INTERSTONEtmm.geo.uni.lodz.pl/uploads/images/gazetki/30_2007_wiosna.pdf · Interstone od lat odnosi wielki sukces. Na łódzką giełdę

IV24–25 marca 2007 r.

Zapamiętałem wtedy Beł-chatów jako małe, zapy-ziałe miasteczko z góru-

jącym nad miastem kominemzakładów włókienniczych.W okolicznych wsiach widaćbyło wielką biedę. Nic niechciało wyrosnąć na wszech-obecnych piaskach. Z rozmówrodziców z mieszkańcami Ka-szewic, Słupi i Chabielic wy-nikało, że ten, kto może, wyjeż-dża w poszukiwaniu pracy dosąsiedniego Piotrkowa lub dowielkiej Łodzi. Gdy w połowielat sześćdziesiątych gruchnę-ła wiadomość, że w okolicachBełchatowa jest wielki węgiel,część mieszkańców sceptycz-nie przyjmowała te informacje.Dla wielu perspektywa wybu-dowania tu kopalni była szan-są na zmianę losu na lepszy.

W 1975 roku utworzonoPrzedsiębiorstwo PaństwoweKopalnia Węgla BrunatnegoBełchatów w budowie i jedno-cześnie rozpoczęto prace zwią-zane z budową Elektrowni Beł-chatów. Każdy, kto tylko chciałpracować, znalazł zatrudnie-nie w powstających jak grzy-by po deszczu zakładach pra-cy. Do miasta przyjeżdżali spe-cjaliści z całej Polski, a nie-kończące się kawalkady au-tobusów przywoziły i odwozi-ły pracowników z odległychokolic. Kierunek poszukiwa-nia dobrze płatnej pracy zmie-nił się radykalnie. To z Łodzii okolic dojeżdżać zaczęli pra-

cownicy dokopalni i elektrowni.

Pierwsze tony węgla wydo-byto w 1980 roku. Osiem latpóźniej wydobycie utrzymałosię na poziomie 38,5 mln tonrocznie. W 2002 roku urucho-miono odkrywkę „Szczerców”.Dzisiejszy Bełchatów w ni-czym nie przypomina tamte-go sennego miasteczka z mo-jego dzieciństwa.

JAK POWSTAŁ BEŁCHATOWSKI WĘGIEL?Aby poznać mechanizm po-wstania złóż bełchatowskie-go węgla brunatnego, należycofnąć się w czasie o około 70 mln lat. W tym okresie wo-kół dzisiejszej kopalni rozcią-gało się płytkie morze. Był toczas intensywnych ruchówgórotwórczych, które spowo-dowały między innymi wypię-trzenie Karpat. Następowałociągłe cofanie się morza, któ-

remu towarzyszyłopowstawanie na-prężeń skorupyziemskiej. Spo-wodowały onewypiętrzenie sięmiędzy innymizłóż soli z głębo-kości około3 km. „Wyciska-nie” pokładów so-li przez napierają-ce masy skalne orazczęściowe ich wypłu-kiwanie potęgowały ru-chy skorupy ziemskiej. Tewszystkie zjawiska powodo-wały powstawanie w okoli-cach dzisiejszego Kleszczowapotężnego rowu tektoniczne-go.

20 mln lat temu w rowiekleszczowskim klimat i spły-wające z jego zboczy wodyumożliwiły powstanie ciepłe-go zbiornika wodnego, któ-ry szybko zarastał. Na je-go brzegach wyrósł tro-

pikalny las drzew iglastych.Wkrótce w miejscu jeziora po-wstało bagnisko, które nieba-wem stało się torfowiskiemrównież porosłym tropi-kalnym lasem. Ruchy gó-rotwórcze w tym rejo-nie nie ustawały i rówkleszczowski się zagłę-biał. Teren torfowiskaciągle się obniżał, two-rząc złoże torfu o dużejmiąższości. Gorący i wil-

gotny klimatpowodował szybki rozwój ro-ślin, a jednocześnie przyspie-szał procesy biochemicz-ne w martwych war-stwach torfo-wiska. Wrazz porasta-j ą -

c y -mi je lasami było ono okreso-wo przykrywane warstwamiziemi z sąsiednich zboczy i osa-dami spływającymi do rowu.Ich ciężar dociskał warstwytorfu znajdujące się pod ni-mi. Wysoka temperaturasprzyjała redukcji zawarto-ści wody i stopniowemuzmniejszeniu objętości tej

biomasy. Tak tworzył się wę-giel brunatny. Miąższość

złoża węgla bru-natnego w rowie

kleszczowskim sięga100 m.

CZEMU TO TAKI SKARB?

Elektrownia Bełchatów(najpotężniejszy użytkow-

nik bełchatowskich złóż) rocz-nie przekazuje do sieci ener-getycznych około 19 proc. mo-cy elektrycznej wyproduko-wanej w Polsce. To bardzo du-żo. Jest to największa w Euro-pie elektrownia cieplna opa-lana węglem brunatnym i jed-nocześnie najtańsza w Polsce.Koszt wytwarzania energiielektrycznej w Bełchatowiejest niższy o 25–50 proc. odenergii produkowanej z in-nych paliw. Produkcja odby-wa się przy zachowaniu wszel-kich norm i przepisów doty-czących ochrony środowiska.

Na jak długo wystarczy jesz-cze pokładów węgla, by pro-dukować tanią energię elek-

tryczną? Według szacunkóważ do roku 2038 r.

Wydobywając węgiel wykorzystuje się również surowcektóre występują w zdejmowanym nakładzie „przy okazji”

Pochodzące z Bełchatowa ziemia humusowa, kreda pojeziarna, kruszywa mineralnei piaski o różnym przeznaczeniu są chętnie kupowanymkopalinami, przynosząc dodatkowe zyski kopalni.

KOLEKCJONERNA HAŁDACHOd wielu lat od-wiedzam hałdękopalni bełcha-towskiej. Kiedyś,gdy nie było nanią wjazdu,

Z dzieciństwa pamiętam, jak jeździliśmy z rodzicami na grzyby. Na polach wokół Bełchatowa stały wieże wiertnicze. W okolicy szeptano o poszukiwaniu ropy lub gazu. Kiedy jednak wieże zniknęły, skończyły się spekulacje.

WYKOPALISKA Z PRZESZŁOŚCI

BEŁCHATOWSKIE SK

Page 5: SOBOTA – NIEDZIELA, 24– 25 MARCA 2007 R. INTERSTONEtmm.geo.uni.lodz.pl/uploads/images/gazetki/30_2007_wiosna.pdf · Interstone od lat odnosi wielki sukces. Na łódzką giełdę

odbywało się to w iście gór-skich warunkach. Pokonaniestromizny zbocza zabierałoponad godzinę intensywnegomarszu i gdy człowiek wszedłna szczyt, często był szczęśli-

wy, że wspinaczka już zakoń-czona. Druga faza „szczęścia”następowała wówczas, gdyznajdowało się okazy, któremożna było dodać do kolek-cji. Hałda zawsze była hojna.Nigdy nie wracało się z pusty-mi ręka-

mi. Te czasy to już wspomnie-nie. Na szczyt można wjechaćautem, a wieloletnia penetra-cja ograniczyła liczbę cieka-wych kamyków. Ale próbowaćwarto. Do dziś są tam okazypięknych krzemieni pasia-stych (patrz zdjęcia), zwanychbrukiem, smoliście czarnychkrzemieni, które po wypole-rowaniu są bardzo podobnedo lidytów i onyksów. W nie-których bułach krzemiennychmożna spotkać krystalizacjękwarcową, charakteryzującąsię wyjątkowym blaskiem, któ-ry szczególnie widać w sło-neczny dzień. Gdy ktoś maszczęście, to może natrafić naośródki jeżowców oraz wielerodzajów małży, ślimaków.W napotkanych na stoku wa-pieniach tkwią czasem amo-nity i inne skamieniałości.Skarbem jest skrzemieniałedrewno poprzetykane mlecz-nym kwarcem, a także grudkibursztynu znalezione przezszczęściarzy.

Kształty niektórych konkre-cji krzemiennych są samew sobie dziełami sztuki, a krze-mienne kule kryją w sobie nie-spodzianki. Są nimi wstęgo-wo ułożone barwy brunatnei białe udające agaty, a to pust-ka z kwarcem, a to resztki igiełjeżowca czy też cały okaz te-go szkarłupnia.

Jednak największą frajdęmogą mieć kolekcjone-

rzy skał. Tyle róż-nych odmian gra-

nitów, pegma-tytów i innychskandynaw-skich skał,które na-niósł lodo-wiec na beł-chatowskie

pola, gdzie in-dziej trudno by-

łoby spotkać. Maszy-ny zdejmujące nad-

kład składowały jewraz z ziemią i pia-

skiem na hałdzie.

COŚ DLA AMBITNYCHSą wśród kolekcjonerów i nietylko w tym bractwie ludzieambitni czy też jak mówią in-ni, prawdziwie ciekawscy, któ-rzy jak nie zobaczą kopalniod środka, to nie uwierzą w jejwielkość. Dla nich to kopal-nia wprowadziła możliwośćzjazdu na samo dno, do wyko-pu, gdzie można zobaczyć z bli-ska gigantyczne koparki i zwa-łowarki, a także przy okazjiposzukać na dole okazów do

kolekcji. Wjazd do kopalni od-bywa się kopalnianymi samo-chodami terenowymi.

Chętni muszą się zgłosić wcze-śniej do Działu Public Rela-tions, telefon: 044 73 74 863lub 0 44 73 74 869 albo e-m-ail: info@kwbbełchatow.bot.pli ustalić termin zjazdu. Atrak-cja gwarantowana.

RYSZARD JUŚKIEWICZ

FOT. WIESŁAW IWAŃCÓW, ADAM JUŚKIEWICZ

V24–25 marca 2007 r.

KARBY

Istotą wszystkich wspania-łych odkryć geologicznych sąprzede wszystkim podróże

do znanych światowych muzeówi częste wyprawy w teren – nawykopaliska. To tam każdy geo-log ma jedyną możliwość zebra-nia nowych materiałów badaw-czych, a także ugruntowaniawiedzy oraz zweryfikowania po-glądów swoich znakomitych po-przedników.Pierwsze poszukiwania geolo-giczne poparte wiedzą zaczerp-niętą z nielicznych dostępnychwówczas książek paleontolo-gicznych (połowa lat osiemdzie-siątych) rozpocząłem bardzowcześnie – w wieku sześciu lat.Przez kolejne lata moja kolekcjaskamieniałości stopniowo sięrozrastała. Jednak największezadziwienie i radość ogarnęłymnie dwa lata temu. Na począt-ku września 2004 roku odkry-łem największe i najbardziejzróżnicowane „stanowiskogeologiczne” w Polsce. Okaza-ła się nim bełchatowska ko-palnia – największa kopalniaodkrywkowa w Europie i jed-na z największych na świe-cie. Co mnie zdumiało, tofakt, że jest ona nierozpo-znana pod względem pale-ontologicznym.

Dzięki przychylności dyrekcji ko-palni oraz wspaniałych pracow-ników działów geologicznegoi górniczego wraz z członkamiStowarzyszenia Przyjaciół Nauko Ziemi „Phacops” – www.pha-cops.org

i badaczami z Uniwersytetu War-szawskiego, Uniwersytetu Ślą-skiego i z Polskiej Akademii Na-uk rozpoczęliśmy kompleksowebadania geologiczne w bełcha-towskiej skarbnicy skamieniało-

ści. Już podczas pierw-szych pobytówwewnątrz gigan-tycznej odkryw-ki, w trakcie pe-netrowaniaogromnych skal-nych przestrze-ni, natrafiliśmyna bardzo licznei wyjątkowopięknie zacho-wane skamie-niałości rozma-itych zwierząt

i roślin. Wśród najbardziej spek-takularnych znalezisk dokona-nych przez nas w odkrywce ko-palni Bełchatów (w 2005 i 2006roku) znajdują się m.in. unikato-we szczątki kostne wielkich ssa-ków, pradawnego krokodyla,piękne mezozoiczne amonityi inne skamieniałe bezkręgowce(jeżowce, liliowce, ślimaki itd.)oraz doskonale zachowane roz-maite skamieniałości roślinne (li-ście, konary drzew, szyszki). Bo-gactwo i różnorodność zebra-nych materiałów badawczychwprawiła w zdumienie najwybit-niejszych polskich i zagranicz-nych naukowców, parającychsię opisywaniem skamieniałejprzeszłości naszego globu.Obecnie trwa mozolna konser-wacja i oczyszczanie ze skałypłonnej poszczególnych skamie-niałych wspaniałości, badaniataksonomiczne (m.in. oznacza-nie do szczebla rodzaju i gatun-ku), biostratygraficzne (określe-nie wieku danych skamieniało-ści) i geochemiczne (analizyprób izotopowych).

FOT. AGATA WOŹNIAKOWSKA

Adrian KinStowarzyszenie Przyjaciół Nauk o Ziemi „Phacops”,

ul. Targowa 29, 90-550 Łódź,[email protected]

Tajemnice skamieniałej przeszłości...

Page 6: SOBOTA – NIEDZIELA, 24– 25 MARCA 2007 R. INTERSTONEtmm.geo.uni.lodz.pl/uploads/images/gazetki/30_2007_wiosna.pdf · Interstone od lat odnosi wielki sukces. Na łódzką giełdę

Meteoryty to elementy ma-terii kosmicznej (zaliczanedo ciał pochodnych, powsta-łych z rozpadu ciał macierzy-stych – planetoidów, astero-idów i komet). Osobną, wy-odrębnioną i rozpoznaną gru-pę stanowią meteoryty po-chodzące z Księżyca i z Mar-sa.

CZYM NAS KUSZĄMETEORYTY?Upadające na Ziemię owe ko-smiczne skały nie wyróżnia-ją się szczególną urodą. Jed-nak budzą silne emocje, nietylko wśród naukowców,ale u tysięcy zwy-kłych ludzi,

którzy z oddaniem ich poszu-kują, badają je i z wielkim pie-tyzmem chronią i kolekcjo-nują. To dzięki zaangażowa-niu i ogromnej wiedzy kolek-cjonerów – amatorów i po-szukiwaczy, nazywającychsiebie obrazowo łowcami me-teorytów, do laboratorióww dziesiątkach ośrodków ba-dawczych trafiają bezcennedla nauki okazy.

Do niedawna meteoryty by-ły jedynymi obiektami poza-ziemskimi dostępnymi bez-pośrednio człowiekowi. Na-ukowcy wierzą, że badaniameteorytów pozwolą potwier-dzić wiele naukowych hipo-

tez dotyczących powstaniai funkcjonowania wszech-świata. Do poznawania prze-strzeni kosmicznej i zacho-dzących w niej zjawisk.

POSŁAŃCY KOSMOSUMeteoryty nazywane są po-słańcami z kosmosu. Niosąistotne i wyraźne przesłania,zawierające dowody złożo-nych procesów fizykoche-micznych związanych z po-wstaniem Słońca i formowa-

niem się naszego układu pla-netarnego z pierwotnej mgła-wicy przed miliardami lat.Niektóre rodzaje meteorytówsą prawie tak stare jak Słoń-ce i również ich skład che-miczny odpowiada składowichemicznemu fotosfery Słoń-ca. W dodatku zawierająw swej masie cząstki jeszczestarsze od Słońca, pochodzą-ce z innych gwiazd, czyli in-nych, bardziej odległych ukła-dów słonecznych. Sensacjąbyło odkrycie w nich wieluzwiązków organicznych,w tym aminokwasów, będą-cych podstawowym budul-cem białek. Ich skład mine-

ralny i budowa petrograficz-na przynosi informacje o isto-cie procesów geochemicz-nych, którym podlegały teciała, takich jak wulkanizm,ograniczone topienie w wy-

niku zderzeń z innymi ciała-mi i czasu trwania tych prze-mian.

Meteoryty zawierają rów-nież zapis wpływu później-szych czynników, które nanie oddziaływały w czasie krą-żenia w przestrzeni przedspadkiem na Ziemię, czylizderzenia z innymi meteoro-idami i napromieniowanie.Badanie meteorytów pozwa-la bliżej zdefiniować gnębią-cych ludzkość pytań o natu-rę wszechświata, jego skoń-czoność lub nieskończoność,powstanie życia i możliwość

istnienia życia typu ziemskie-go lub innego poza Ziemią.A więc czy jesteśmy sami, czysą też gdzieś może inne cy-wilizacje lub inne formy ży-cia.

WIEDZA, URODA I...Chociaż meteoryty spadająna Ziemię bez przerwy, trud-no jest je tak po prostu zna-leźć. Nieco łatwiej odszukaćje na wielkich, piaszczystychpustyniach świata i na lodow-cach Antarktydy, lecz tegotypu wyprawy są praktycz-nie nieosiągalne dla przecięt-nego człowieka. Normalnieleżące na powierzchni mete-oryty niczym nie różnią się

od zwykłych, polnych kamie-ni. Tylko doświadczenie i tzw.szósty zmysł pozwalają zna-leźć skarb, który nazwiskoodkrywcy wniesie do histo-rii geologii.

Meteoryty pobudzają wy-obraźnię i zainteresowanieastronomią, geologią i inny-mi naukami. Poszukiwaniei kolekcjonowanie meteory-tów często staje się najwięk-szą przygodą życiową, posze-rza horyzonty intelektualne,przynosi niezwykłe kontak-ty, daje nawet poczucie uczest-niczenia w jednym z najważ-

niejszych, realizowanychprzez człowieka programówbadawczych.

Znalazca kolekcjoner po-zostaje właścicielem mete-orytu. Często jego fragmentlub cały okaz przekazuje wy-branej placówce naukowejlub muzeum. Meteoryty sąprzedmiotem handlu i wy-miany kolekcjonerskiej. Naświecie jest już znacznie po-nad 20 tysięcy dużych kolek-cji prywatnych. W Polsce du-żych i dość dużych zbiorówprywatnych jest najwyżejczterdzieści, zaś kolekcjimniejszych często w fazie po-czątkowej – około dwustu.

Więcej informacji na stro-

nie Polskiego TowarzystwaMeteorytowego z wykorzy-staniem znajdujących się tamodnośników:

www.ptmet.org.pl

Polecana lektura:1. Andrzej S. Pilski „Nieziem-skie skarby, poradnik poszuki-wacza meteorytów”2. Bogusława Hurnik i Hiero-nim Hurnik „Materia kosmicz-na na Ziemi, jej źródła i ewolu-cja”.

MAREK WIERZCHOWIECKI

POLSKIE TOWARZYSTWO

METEORYTOWE

VI24–25 marca 2007 r.

METEORYTYDo powierzchni Ziemidociera nieustanniemateria kosmiczna,pochodząca z odległych obszarówUkładu Słonecznego. Największą masę tej materii stanowiąpył kosmiczny i mikrometeoryty,znacznie mniejsza jej część to większeobiekty, czyli właściwe meteoryty.

Skały z kosmosu

METEORYT GIBEON Z KOLEKCJI JANUSZA NOWAKA

MAREK WIERZCHOWIECKI

METEORYT ŻELAZNY – JANKOWO DOLNE

METEORYT ŻELAZNY – MORASKO

APEL DO KAMIENIA

Na skalistych obliczachGranitowych ludziSkamieniałe uśmiechyAmonity spojrzeńskręconychSpiralnieNa widok człowieka

Dokąd toczysz się głaziePrzecież w ślepym okuTylko atom żyjeRażąc obrotami trylobity półkulUkryty głęboko w grotachWłasnej pustkiSzukasz tylko siebieI po swoje błądzisz

Chociaż kamień nie czujeAni się nie lękaNa życiowych bezdrożachJakże często pęka

Wzorców dla życiaNie znajdziesz w kamieniuOne są spisaneNa ludzkimSumieniu.

Zygmunt Jaskólski

Page 7: SOBOTA – NIEDZIELA, 24– 25 MARCA 2007 R. INTERSTONEtmm.geo.uni.lodz.pl/uploads/images/gazetki/30_2007_wiosna.pdf · Interstone od lat odnosi wielki sukces. Na łódzką giełdę

Gdy 5 lat temu w miej-scowości Lahtojaki podfińskim miastem Joen-

suu uruchomiona zostałakopalnia diamentów niktnie przypuszczał, że będzieto tak wielki sukces ekono-miczny.

Diamentowepokłady okaza-ły się znaczniebogatsze niżp o k a z a ł ywstępne oceny.Dzięki temu jużdziś na rynku moż-na spotkać biżute-rię z brylantami z fiń-skich kopalni. W czasiedalszych badań we wschod-niej części kraju, w pasiegraniczącym z Rosją na prze-strzeni co najmniej 450 km

kw. znaleziono kolejne dia-mentonośne pokłady. Dia-mentom towarzyszą jubiler-skie szafiry, granaty i innekamienie szlachetne i ozdob-ne. Od chwili ogłoszenia od-krycia powstała istna dia-

mentowa gorączka wśródfirm, potentatów światowychw wydobywaniu szlachet-nych kamieni. Każda z nichchce uzyskać koncesje nawydobywanie diamentóworaz na dalsze poszukiwa-nia. Odkrycia nastąpiływ miejscach niezamieszka-nych przez ludzi, pozbawio-nych dróg oraz infrastruk-tury energetycznej. Nie prze-

szkadza to jednak poten-cjalnym inwestorom. Byćmoże już niedługo bę-dziemy mogli mówićo potentatach w wydo-bywaniu diamentów nie

tylko w Afryce, Amery-ce czy w Australii. Euro-

pa też będzie miała swojediamenty.

HISTORIA PRAWDZIWA VII24–25 marca 2007 r.

Fińskie diamenty

Pierwsze miejsce podwzględem liczby legend,przesądów i niewiary-

godnych historii zajmuje nie-bieski diament „Hope”. Jegomrożące krew w żyłach dzie-je są powszechnie znane. Od1688 roku, kiedy to klejnottrafił do Europy, każdy no-wy właściciel, źle kończył.Samobójstwa, morderstwa,egzekucje, postradanie zmy-słów, nie mówiąc o utraciemajątków to tło jego historii.Najbardziej tajemnicze byłyjednak ostatnie lata jego „ka-riery”, której uwieńczeniembyła gablota w SmithsonianInstitution w Waszyngtonie.

Dwudziestowieczna histo-ria niebieskiego diamentuzwiązana jest z Evalyn Walsh

McLean. Córka irlandzkiegoemigranta, Walsha, który zdo-był olbrzymią fortunę w cza-sie słynnej gorączki złota,w roku 1908 wyszła za mążza syna właściciela gazety„Washington Post” EdwardaMc Leana. O tym, że było tomałżeństwo dwóch fortunświadczy wysokość kieszon-kowego, jakie dostali młodo-żeńcy na podróż poślubną.Kwota 200 000 dolarów na-wet jak na owe czasy przy-prawiała o zawrót głowy.

W Paryżu, tuż przed powro-tem do Waszyngtonu, młodapara spotkała się w hotelu zeznanym paryskim jubileremPierre Cartierem. To on za-prezentował im piękny, po-nad 45-karatowy niebieski

kamień w złotej, barokowej,nieco pretensjonalnej opra-wie. To był „Hope”. Pani McLean natychmiast zapragnę-ła go mieć, szczególnie powysłuchaniu kilku historiiz jego przeszłości. Jednakzbyt wysoka cena uniemoż-liwiła zakup diamentu.

Po miesiącu Cartier odwie-dza ich w Waszyngtonie. Maze sobą oczywiście diament„Hope”, ale w nowej niezwy-kle pięknej oprawie. Zosta-wia klejnot Evalyn, by mogłago dobrze poznać. Trzebaprzyznać, że ta niespotyka-na taktyka jubilera i znawcyduszy kobiety przynosi suk-ces. Pani Mc Lean kupuje dia-ment za 180 000 dolarów, mi-mo sprzeciwu rodziny męża.

Od tego momentu diamenttowarzyszy milionerce wednie i w nocy. Nie zdejmujego nawet na stole operacyj-

nym i podczas pobytu w szpi-talu. Taka intensywna „eks-ploatacja” ma udowodnić, żekamień ten nie przyniesienic złego ani jej, ani bliskim.Właścicielka klejnotu szyb-ko stała się obiektem zainte-resowania prasy, kronik fil-

mowych, polityków i biznes-menów. W czasie wydawa-nych przez nią przyjęć boha-terem był głównie niebieskidiament. Kosztowny styl ży-cia szybko uszczuplał milio-nerską fortunę.

Pod koniec życia właści-cielki sławny klejnot częściejląduje w lombardach, niż nawielkich balach. Gdy Evalynumiera w 1947 roku, zostająpo niej w spadku długi i ko-lekcja biżuterii z diamentem„Hope” na czele.

Diament kupuje na aukcjinowojorski jubiler HarryWinston i przez 9 lat organi-zuje jego pokazy w całychStanach wszędzie budząc po-dziw i ściągając tłumy cie-kawskich. W 1957 roku klej-not trafia do Smithsonian In-stitution w Waszyngtonie,gdzie go można oglądać dodziś.

Ofiarodawcą jest HarryWinston, który za swój bez-cenny dar nie wziął ani cen-ta, co miało go uchronić odskutków złej sławy diamen-tu.

ZŁA SŁAWA, CZY ZŁE JĘZYKIHistorycy łatwo odkryli praw-dę o złej mocy „Hope”. Niedłu-go po zakupie diamentu przezEvalyn Mc Lean umiera jejteściowa. To ona najmocniejprzestrzegała ją przed tymzakupem. Synowa jest jed-nak uparta, ale żeby nie zape-szyć prosi przyjaciela rodzi-ny, prałata Russella, by po-święcił klejnot. W chwili roz-poczęcia uroczystości w ko-ściele nagle nad miastem roz-pętuje się burza o niebywa-łej sile i piorun trafia w wie-rzę kościelną ogłuszającuczestników uroczystości.

Evalyn nie chce wierzyćw jego złą moc. Gdy niedłu-go po tym, w wypadku samo-chodowym ginie jej 9-letnisyn, mąż wiąże to wydarze-nie z niebieskim diamentem.Żona odrzuca jednak te oskar-żenia. Za to mąż topi smutkiw alkoholu. A wkrótce ucie-ka z domu z młodą kobietąi trwoni prawie cały swój ma-

jątek. Jako biedak kończy ży-cie w lecznicy dla alkoholi-ków. Gdy upada gazeta, Eva-lyn sprzedaje resztę mająt-ku, zostawiając jedynie dia-ment Hope. Nawet śmierćcórki z przedawkowania le-ków (narkotyków?) nie mo-że zburzyć wiary matki, że totylko przypadkowe zdarze-nie. Chce być szczęśliwa dokońca ze swym klejnotem

Umiera w nędzy, ale z nie-bieskim diamentem przy so-bie.

Jak mówią złośliwi, nawszelki wypadek w sali, gdziejest wystawiany dziś diamentHope, odgrodzono go od pu-bliczności kuloodporną szy-bą o grubości 7 mm. Nikt niechce potwierdzić informacji,że jest to nie tylko ochronaklejnotu przed złodziejami,ale przede wszystkim ochro-na zwiedzających przed zły-mi mocami kamienia.

RYSZARD

JUŚKIEWICZ

NIEBIESKI DIAMENTUchwycenie prawdziwej historii klejnotów, zwłaszcza tychnajcenniejszych, to poważne wyzwanie dla historyków.A klejnot, którego metryka nie zawiera tajemniczej legendy traci na wartości. Według niektórych nawet połowę swojej ceny.

KAMIENNE SERCE

Ja byłem w kamieniuW samym centrum skałyPrzeglądałem komnaty niczym nie skażoneWsłuchany w odgłosy ze świata żywego

Kamienie otwarteJak niebiańskie wrotaŚwiecą latarniami kryształowej zorzyI drżą nieustannieW rytm kosmicznej pieśni

A wszystko jest otwarteJak otchłań wiecznościTo my wznosimy muryWśród bezgraniczności.

Zygmunt Jaskólski

Page 8: SOBOTA – NIEDZIELA, 24– 25 MARCA 2007 R. INTERSTONEtmm.geo.uni.lodz.pl/uploads/images/gazetki/30_2007_wiosna.pdf · Interstone od lat odnosi wielki sukces. Na łódzką giełdę

VIII 24–25 marca 2007 r.

TRUDNE POCZĄTKI, CZĘŚĆ V

Pierwsze okazy przynie-sione do domu wywołująkomentarze na temat sen-su znoszenia „kamorów”,które mogą ściągnąć nadom kolekcjonera jakieśnieszczęście. Początki za-wsze są trudne. Szczegól-nie jeśli ta pasja wywołujegłośne kpiny i zgryźliwo-ści. Można jednak spróbo-wać przekonać najbliższychdo nowego hobby.

NAJSŁABSZE OGNIWOJeśli w waszej rodzinie nad-zór nad wszystkim sprawu-je babcia, to w niej powin-niście szukać sprzymie-rzeńca. Od jej postawy za-leży przychylność innychczłonków rodziny. Trzebaw to zainwestować. Planu-jąc zbieranie minerałówwarto na giełdzie zainwe-stować w kilka „ładnych”okazów agatów, ametystów,czy też dużych, kształtnychkwarców, które ucieszą okobabci. To nic, że dla was niebędą interesujące. Następ-ny krok to wyszukanie li-teratury na ich temat. Po

jej przestudiowaniu musi-cie na zawołanie wiedziećjak, kiedy i gdzie powsta-ły, na czym polega ich ko-lekcjonerska wartość. War-to do tego wciągnąć bab-cię, która chętnie spędziczas z ukochanym wnu-kiem, nawet jeśli musiw tym czasie oglądać ka-

mienie. A jej zdawkowenawet zachwyty mogą

wzbudzić zaintere-

sowanie innych członkówrodziny. Gdy zamierzaciezbierać skamieniałości,wszystko przebiega tak sa-

mo, okazami muszą byćamonity (najlepiej te kolo-rowe z Madagaskaru lubMaroka) efektowne zębyrekina oraz jakiś okaz z naj-bliższej okolicy. W tymprzypadku niezbędne sąnazwy łacińskie (to robiwrażenie!) i opis wyglą-du przedśmiertnegookazów.

Gdy jesteście doro-śli i zaczynacie ka-mieniarską przy-

godę, to najsłabszym ogni-wem będzie dorastającedziecko lub bratanek. Tusytuacja jest trudniejsza,ale trzeba tej techni-ki spróbowaći czekaćc h o -

ciażby na zdawkową akcep-tację.

AUTORYTET W DOMUJeśli po upływie jakiegośczasu entuzjazmu rodzinywciąż brak, czas na etapdrugi. Należy wtedy ko-niecznie kupić, a w najgor-szym razie pożyczyć, kilka

okazów rzeczywiście rzad-kich minerałów lub teżz nietuzinkowych lokaliza-cji (np. andaluzyt z Sude-tów, okenit z Indii czy też

ładny desminze Strzegomia) i za-prosić do domu ko-lekcjonera, któryz zachwytem jeobejrzy. W czasiewizyty w domu mu-szą być domowni-cy. Wbrew pozo-rom, mimo ciszy wo-kół, domownicy słu-chają i ich duma z wasrośnie i pojawia się myśl:

No, no taki fachowiec do-cenił okazy naszego „ka-mieniarza”!

Taka wizyta to kolej-ny etap oswajania naj-bliższych z kontro-wersyjną pasją.

NA POSZUKIWA-

NIE OKAZÓW...Wspólny urlop z rodzi-

ną może być okazją doposzukiwania minerałów.

Tu wymagana jest nieby-wała taktyka. Trzeba wy-bić najbliższym z głowy wy-jazd nad morze (dobre sąopowieści o zimnym Bałty-

ku, drożyźnie oraz o nie-bezpieczeństwach w Chor-wacji czy też w innych cie-płych nadmorskich kra-jach) równocześnie agitującza wypadem w góry. Ichuwagę i zainteresowanienależy skoncentrować wo-kół Sudetów zamiast Zako-panego czy Krynicy (tamprzecież nic nie ma cieka-wego dla mineraloga). Ro-dzina powinna wy-brać Lądek, Kudo-wę czy SzklarskąPorębę. Teraz moż-na znaleźć czas nalekturę dotyczącą lo-kalizacji przy-s z ł e g om i e j s c azamiesz-kania. Kie-dy jeste-śmy na miej-scu, do-brze jestna po-czątk uspełniaćwszystkie za-chcianki rodzinywykazując maksymalne za-dowolenie. W końcu pro-ponujemy własną wyciecz-kę np. pod Łabski Szczytna poszukiwanie amety-stów. Przystanki na odpo-czynek planujemy nad po-tokiem, gdzie można zna-leźć ciekawe

okazy. Rodzina opa-la się, a my pracujemy. Niewrzucajcie do plecakawszystkich znalezionychokazów. Zróbcie selekcję.W czasie kopania niezniszczcie ubrania, bo ro-dzina długo będzie to wy-pominać. Poszukiwania na-leży przerwać również przyjakimkolwiek załamaniupogody, mimo że właśniezaczęliśmy znajdować wy-jątkowo ładne okazy.

Po powrocie nie pokazu-jemy wszystkich kamieni,najwyżej kilka z tych naj-ładniejszych mówiąc: „ No,te nadają się do kolekcji”.To, jak rozegramy sytuację,może sprawić, że najbliżsi

sami zaproponująnam kopanie,

w zamian za święty spokóji ciszę zamiast opowieścio kolejnych kamieniach.

PO POWROCIEPo wakacjach przynaj-

mniej jeden okaz po-winien znaleźć w ko-lekcji. Przy każdym

jej pokazywaniu musipaść sakramentalne: „Ten

okaz znaleźliśmy z ma-mą (żoną, ojcem,

babcią) w Su-detach, zobacz-cie jaki cieka-

wy?” To działa.Czekając na

następne wakacje nie wol-no zapominać, że z każ-

dej giełdy trzeba przy-wieść dla najbliż-

szych jakiś drobiazgwykonany z mine-rału lub skały, któ-rą mamy w kolek-cji. To kolejnykrok do zaak-ceptowania na-szego nieco-dziennego ko-lekcjonerstwa.

WASZ

STARSZY

KOLEGA

Każdy początkujący kolekcjoner minerałówczy skamieniałości, bez względu na wiek,w jakim zaczyna swoją zbieracką przygodę,musi się zmierzyć z oporem rodziny.

RODZINNE KŁOPOTY

Dodatek przygotowali: Anna Bajer, Agnieszka Jedlińska, Ryszard Juśkiewicz. Fot. Adam Juśkiewicz