Riesman - Samotny Tlum - Rozdzial I Ok

24
Ę S Ć I. C H A R A K T E R Typy charakteru i społeczeństwa ... światły czytelnik winien wiedzieć, że ludzka natura, choć określana jednym ogólnym mianem, skrywa tak nieprzebraną różnorodność odmian, że łatwiej byłoby kucharzowi wyliczyć wszelkie gatunki zwierzyny i jarzyn, jakie trafiają się w świecie, niż autorowi wyczerpać tak rozległy temat. H, Fielding: Tom Jones Mówię tutaj o Amerykaninie w liczbie pojedynczej, jakby nie było ich wielu milionów na północy i południu, wschodzie i zachodzie obu pici, wszelkiego wieku, różnych ras, zawodów i religii, Z pew- nością Amerykanin, o którym tu opowiadam, jest istotą mityczną, ale podejmując taki temat sięgnąć trzeba po parabolę, a ponadto należy czynić to otwarcie. G. Santayana: Character and Opinion in the United States .Przedmiotem tej książki jest społeczny charakter i jego odmiany, różniące ludzi różnych regionów, czasów i grup. Rozważam w niej, w jaki sposób różne typy społecznego charakteru, raz ukształtowane w łonie zbiorowości, przeja- wiają się w pracy, zabawie, polityce i wychowaniu., Szczegól- ną uwagę skupiam na sposobie, w jaki pewien typ społecz- nego charakteru, cechujący Amerykanina w wieku XIX, wypierany był stopniowo przez typ całkiem innego rodzaju.

Transcript of Riesman - Samotny Tlum - Rozdzial I Ok

Page 1: Riesman - Samotny Tlum - Rozdzial I Ok

Ę S Ć I. C H A R A K T E R

Typy charakteru i społeczeństwa

... światły czytelnik winien wiedzieć, że ludzka natura, choć określana jednym ogólnym mianem, skrywa tak nieprzebraną różnorodność odmian, że łatwiej byłoby kucharzowi wyliczyć wszelkie gatunki zwierzyny i jarzyn, jakie trafiają się w świecie, niż autorowi wyczerpać tak rozległy temat.

H, Fielding: Tom Jones

Mówię tutaj o Amerykaninie w liczbie pojedynczej, jakby nie było ich wielu milionów — na północy i południu, wschodzie i zachodzie obu pici, wszelkiego wieku, różnych ras, zawodów i religii, Z pew­nością Amerykanin, o którym tu opowiadam, jest istotą mityczną, ale podejmując taki temat sięgnąć trzeba po parabolę, a ponadto należy czynić to otwarcie.

G. Santayana: Character and Opinion in the United States

.Przedmiotem tej książki jest społeczny charakter i jego odmiany, różniące ludzi różnych regionów, czasów i grup. Rozważam w niej, w jaki sposób różne typy społecznego charakteru, raz ukształtowane w łonie zbiorowości, przeja­wiają się w pracy, zabawie, polityce i wychowaniu., Szczegól­ną uwagę skupiam na sposobie, w jaki pewien typ społecz­nego charakteru, cechujący Amerykanina w wieku XIX, wypierany był stopniowo przez typ całkiem innego rodzaju.

Page 2: Riesman - Samotny Tlum - Rozdzial I Ok

Dlaczego zmiana ta nastąpiła, jaki był jej przebieg i jakie są jej następstwa w głównych dziedzinach życia — oto przed­miot mych rozważań.

Cóż mamy na myśli posługując się pojęciem „społecznego charakteru"? Dlaczego nie mówimy o „osobowości'*, gdy współczesna psychologia społeczna tym właśnie terminem określa całość osobniczych właściwości, cechy biologiczne i psychiczne, ulegające zmianom lub mniej czy bardziej trwałe./lNie posługujemy się nawet pojęciem „charakteru", które w jednym ze swych używanych dziś znaczeń wyodręb­nia część osobowości i to tę właśnie część, która kształtowana jest nie przez zespół cech dziedzicznych, a przez doświad­czenie fnie znaczy to, że łatwo sprawy te rozgraniczyć). W tym znaczeniu charakter oznacza pewną organizację jednostkowych dążeń i potrzeb — rodzaj soczewki, poprzez którą człowiek doświadcza świat i ludzi.

„Charakter społeczny" to ten element charakteru, który stanowi wspólną cechę jednostek przynależnych do zna­czących grup społecznych. 'Większość współczesnych psy­chologów społecznych określa tym pojęciem zespół cech, będący wytworem grupowych doświadczeń. Pojęcie to poz­wala nam mówić o charakterze klas, grup, regionów i naro­dów. W niniejszej książce korzystam w pełni z tego pozwo­lenia.

Nie mam zamiaru rozpatrywać wieloznaczności tkwią­cych w tym pojęciu; pominę wiele problemów; można pytać, czy i w jakim stopniu ów zbiór cech jest wytworem doświad­czenia, a w jakim dziedziczności; można zastanawiać się, czy istnieje jakiś empiryczny dowód, że zbiór ów naprawdę istnieje lub czy zasługuje on na przyznanie mu większego znaczenia niż tym elementom charakteru i osobowości, które są wspólne wszystkim ludziom ,na całym świecie lub

tym, które różnią między sobą nawet najbliższe jednostki. Założenie, że coś takiego jak „społeczny charakter" rze­czywiście istnieje, było z dawien dawna przesłanką mniej lub bardziej jawnych zwyczajów mowy potocznej, a dziś staje się mniej lub bardziej wyraźną przesłanką w praktyce nauk społecznych. Termin ten nie będzie więc czymś no­wym — w takiej lub innej odmianie — dla tych spośród moich czytelników, którym nie obce są pisma Ericha From­ma, Abrama Kardinera, Ruth Benedict, Margaret Mead, Geoffreya Gorera czy Karen Horney i wielu innych, których prace dotyczą społecznego charakteru w ogólności czy też społecznego charakteru różnych ludów i epok.

Większość z tych pisarzy zakłada — co czynię wraz z ni­mi — że lata dzieciństwa wywierają wielki wpływ na kształ­towanie charakteru. Większość z nich przyjmuje również, że wpływ owych wczesnych lat rozpatrywać należy na tle struktury całego społeczeństwa, która oddziałuje zarówno na rodziców, jak i bezpośrednio na dzieci. Tak szeroka płasz­czyzna porozumienia jest płaszczyzną, na której i my możemy się znaleźć i nie jest naszym zamiarem roztrząsanie, o ile autorzy ci różnią się między sobą i w czym my różnimy się od nich.

/. Charakter i społeczeństwo

Jakiego rodzaju zależności łączą społeczny charakter i dane społeczeństwo? Jak to się dzieje, że każde społeczeń­stwo zdaje się w mniejszym lub większym stopniu uzyski­wać taki społeczny charakter, jaki jest mu „potrzebny"? Erik H. Erikson pisze w swym studium o systemie wycho­wania Indian plemienia Yurok, że „systemy wychowania dzieci [...] są nieświadomymi próbami ukształtowania

Page 3: Riesman - Samotny Tlum - Rozdzial I Ok

z surowca ludzkiej natury takiego układu postaw, który stanowi (lub stanowił niegdyś) podstawę optymalnego za­chowania w naturalnych warunkach życia danego plemienia i wobec gospodarczo-historycznych konieczności"1.

Od gospodarczo-historycznych konieczności do systemów wychowania dzieci wiedzie daleka drogaJ Badacze społecz­nego charakteru znaczną część wysiłków poświęcili próbom przebycia tej drogi i ukazania, w jaki to sposób zaspokojenie szeroko pojętych „potrzeb" społeczeństwa przygotowane zostaje za pomocą na poły tajemniczych praktyk w ob­rębie intymnych stosunków rodzinnych.{Erich Fromm wy­mownie sugeruje kierunek, w którym poszukiwać nale­żałoby wyjaśnienia związków między społeczeństwem a kształtowaniem charakteru: „Aby społeczeństwo mogło dobrze funkcjonować, jego członkowie muszą przyswoić sobie charakter, który sprawiałby, że chcieliby postępować tak, jak postępować powinni jako członkowie tego społeczeń­stwa lub którejś z jego poszczególnych klas. Powinni oni pragnąć tego, co mocą obiektywnej konieczności czynić muszą. Zewnętrzną siłę zastępuje wewnętrzny przymus oraz określony rodzaj energii ludzkiej działającej poprzez cechy charakteru"2.

Tak więc związek między charakterem a społeczeństwem — z pewnością nie jedyny, ale jeden z najważniejszych i ten, który postanowiłem wyodrębnić w niniejszej rozprawie — tkwi w sposobie, w jaki społeczeństwo zapewnia pewien sto­pień przystosowania działaniom swych członków. }ty każdym

1 Observations on the Yurok: Childhood and World Image w: „University of California Publications in American Archeology and Ethnology" nr XXXV, 1943, s. IV.

2 Individual and Social Origins of Neurosis w: „American Socio­logical Review" nr IX, 1944, s. 380.

społeczeństwie taki mechanizm przystosowania wytworzony zostaje w dziecku, a później albo umocniony, albo rozchwia­ny w miarę doświadczeń wieku dorosłego. TŻadne społeczeń­stwo, jak się zdaje, nie jest na tyle dalekowzroczne, by wpajany przez nie mechanizm przystosowania mógł zaspo­koić wszystkie potrzeby podlegających mu jednostek we wszystkich fazach ich życia). W tekście tym używać będę terminu „mechanizm przystosowania" (mode of conformity) wymiennie z terminem „społeczny charakter", mimo że z pewnością przystosowanie nie wyczerpuje treści tego, co nazywamy społecznym charakterem — jego istotną częścią jest również mechanizm twórczości. .Jakkolwiek jednak tak społeczeństwa, jak jednostki mogą zupełnie nieźle, choć ra­czej nudno, żyć bez twórczości, jest mało prawdopodobne, aby mogły żyć bez jakiejś postaci konformizmu, choćby to miał być konformizm buntu.

Zajmuję się w tej książce dwoma rewolucjami i ich związ­kami z mechanizmem przystosowania lub społecznym charak­terem człowieka Zachodu od czasów średniowiecza. Pierw­sza z tych rewolucji odcięła nas ostatecznie — w ciągu ostat­nich czterech wieków — od tradycyjnych form życia, opartych o rodzinę i klan, w których ludzkość przeżyła długie tysiąclecia swej historii. Okres tej rewolucji obejmuje Renesans, Reformację, Kontrreformację, rewolucję prze­mysłową i polityczne przewroty XVII, XVIII i XIX wieku. Rewolucja ta trwa po dziś dzień, ale w najbardziej rozwi­niętych krajach świata, a szczególnie w Stanach Zjednoczo­nych, ustępuje ona miejsca następnej wielkiej przemianie — łańcuchowi społecznych przekształceń, towarzyszą­cych przejściu od epoki produkcji do epoki konsumpcji.

Pierwszą z tych rewolucji rozumiemy już względnie nieźle; przeniknęła ona pod różnymi nazwami do potocznego języ-

Page 4: Riesman - Samotny Tlum - Rozdzial I Ok

ka. Książka ta nie zamierza dorzucić niczego nowego do jej opisów, lecz być może dorzuca coś nowego do jej oceny. Druga rewolucja, której początek dzisiaj przeżywamy, wzbudziła zainteresowanie wielu współczesnych obserwa­torów — naukowców, filozofów, dziennikarzy. Zarówno dotychczasowe opisy, jak i oceny są jeszcze wysoce dysku­syjne. Wielu piszących do dziś śledzi przemiany pierwszego etapu rewolucyjnych przemian i nie zaproponowało kate­gorii pozwalających na rozbiór zjawisk drugiego etapu. W pracy tej staranl się wyostrzyć kontrasty — z jednej stro­ny — między warunkami życia i charakterem tych warstw społecznych, które znajdują się dziś w ognisku wpływów re­wolucji — a z drugiej strony — między warunkami życia i charakterem analogicznych warstw z czasów pierwszej. W takiej perspektywie to, co pokrótce mówię o tradycjonal­nych i feudalnych społeczeństwach, obalonych w przebiegu pierwszej rewolucji, stanowi tylko rodzaj tła dla przedsta­wienia późniejszych przekształceń.

Jedna z kategorii, z których tu czynię użytek, zaczerpnię­ta jest z demografii, a więc z nauki, która zajmuje się pro­porcją i stopą narodzin i zgonów, bezwzględną i względną liczbą ludzi w społeczeństwach i ich podziałem według wieku, płci i innych zmiennych; wybieram ją dlatego, ponieważ próbuję tu ustalić związek przyczynowy między pewnymi aspektami przemian społecznych i charakterologicznych a zjawiskami demograficznymi zachodnich społeczeństw od czasów średniowiecza.

Wszystko przemawia za tym, że mimo braku danych licz­bowych odnośnie do wieków wcześniejszych należy przyjąć, iż w interesującym nas tutaj okresie krzywa wzrostu lud­ności społeczeństw Zachodu przybierała kształt litery S (w miarę jak inne społeczeństwa wciągane są w krąg zachod-

8

niej cywilizacji, ich ludność również zaczyna rozwijać się według podobnej krzywej). Dolna pozioma krzywej S przedstawia sytuację, w której ludność bądź nie wzrasta wcale, bądź wzrasta niezwykle powoli, gdyż liczba urodzin wyrównuje liczbę zgonów, przy czym obie są bardzo wyso­kie. W tego rodzaju społeczeństwach znaczną część ludności stanowi młodzież, przeciętna długość życia jest mała, a po­kolenia zmieniają się z wielką szybkością. Społeczeństwa te określane są jako społeczeństwa o „wysokim potencjale wzrostu", albowiem skoro tylko z jakichś względów obniży się wysoka stopa zgonów (wzrost produkcji żywności, nowe środki sanitarne, postęp w rozpoznawaniu źródeł chorób itd.) następuje „eksplozja ludności", to znaczy bardzo szybki jej przyrost.

To właśnie miało miejsce na Zachodzie, poczynając od XVII w. Szybki przyrost ludności był najbardziej widoczny w Europie i w zasiedlonych przez Europejczyków krajach w wieku XIX. Ten okres odpowiada pionowej linii naszej krzywej. Demografowie nadają mu nazwę okresu „przejścio­wego wzrostu", gdyż stopa urodzeń dość szybko zaczyna dorównywać spadającej stopie zgonów. Stopa ogólnego przyrostu spada również, a rosnąca liczba jednostek w śred­nim i starszym wieku jest, zdaniem demografów, oznaką wkraczania społeczeństwa w trzeci okres, zwany okresem ^wstępnego spadku ludności". Górna pozioma krzywej S odpowiada społeczeństwom, które wkroczyły w tę fazę. Ogólny przyrost ludności znowu jest bardzo nikły — ale tym razem powodem jest mała liczba zgonów i urodzeń.

Krzywa S nie tyle przedstawia teorię wzrostu ludności, ile jest empirycznym opisem przebiegu zjawisk na Zachodzie i w częściach świata, znajdujących się pod jego wpływami. A co będzie działo się dalej? Rozwój ludności Stanów

Page 5: Riesman - Samotny Tlum - Rozdzial I Ok

Zjednoczonych i innych zachodnich krajów w ostatnich latach sprawia niejakie kłopoty zwolennikom prostego i eleganckiego wywodu. „Wstępny spadek ludności'* by­najmniej nie prowadzi do „stałego spadku ludności", a stopa urodzeń wykazuje ostatnio niejaką tendencję zwyżkową, której większość demografów nie obiecuje długiego* ży­wota3.

Byłoby rzeczą wielce dziwną, gdyby zmiany podstawo­wych warunków reprodukcji, warunków życia i szans przeżycia — a zatem podaży i popytu na ludzkie istoty, ze wszystkim, co z tego wynika w odniesieniu do rozmiesz­czenia przestrzennego ludzi, wymiany handlowej, roli dzieci, społecznego samopoczucia, żywotności lub sta­rzenia się i wielu innych niełatwych do określenia wymia-

« rów — pozostawały bez wpływu na społeczny charakter. \^ysuwam tezę, że każdej z trzech kolejnych faz krzywej demograficznej odpowiada typ społeczeństwa, który wdraża podstawowe zasady przystosowania i kształtuje społeczny charakter w sobie tylko właściwy sposób i

Społeczeństwo odpowiadające fazie wysokiego potencjału wzrostu kształtuje u swych typowych przedstawicieli spo­łeczny charakter, którego funkcję przystosowawczą zapewnia ich dążność do przestrzegania tradycji; ludzi tych nazwę ludźmi sterowanymi tradycją, a społeczeństwo, w którym żyją, społeczeństwem sterowanym tradycją.

Społeczeństwo okresu przejściowego wzrostu ludności kształtuje u swych typowych przedstawicieli społeczny charakter, którego funkcję przystosowawczą zapewnia ich dążność do wczesnego nabycia uwewnętrznionego zespołu

3 Użyta tu terminologia pochodzi od Franka W. Notesteina, Population — The Long View w: Food for the World, University of Chicago Press 1945.

10

/ I celów. Ludzi tych nazwę ludźmi wewnatrzsterownvmi, a społeczeństwo, w którym żyją, społeczeństwem wewnątrz-sterownym.

',/ Na koniec, społeczeństwo wstępnego spadku ludności kształtuje u swych typowych przedstawicieli społeczny cha­rakter, którego funkcję przystosowawczą zapewnia ich uczu­lenie na oczekiwania i preferencje innych. Ludzi tych nazwę ludźmi zewnątrzsterownymi, a społeczeństwo, w którym żyją, społeczeństwem zewnątrzstergwnym.

Zanim podejmę opis tych trzech „typów idealnych" charakteru i społeczeństwa, niech mi wolno będzie zauważyć, że nie zależy mi tutaj na przeprowadzeniu szczegółowej analizy, która byłaby koniecznym poprzedzeniem dowodu o istnieniu związku między fazą demograficznego rozwoju a typem charakteru. Teoria demograficznej krzywej zaopa­truje mnie w rodzaj terminologicznego skrótu do łączne­go oznaczenia wielorakości instytucjonalnych elementów, które oznacza się również za pomocą innych ogólnych ter­minów, jak .na przykład „industrializm", „społeczeństwo ludowe", „kapitalizm monopolistyczny", „urbanizacja", „racjonalizacja" i tak dalej. Stąd więc, jeśli mówię tu o przej­ściowym wzroście lub wstępnym spadku ludności w związku z przemianami charakteru i sposobu przystosowania, zwro­tów tych nie należy pojmować jako magicznych a wyczerpu­jących wyjaśnień.

W moich wywodach odwołuję się w równej mierze do zespołu technicznych, jak instytucjonalnych czynników powiązanych — bądź jako przyczyna bądź jako skutek — i z rozwojem ludności rozpatrywanym jako całość, i z po­szczególnymi faktami demograficznymi. Mógłbym równie dobrze — dla celów, które sobie tu stawiam — przyjąć po­dział społeczeństw w zależności od stadiów ekonomicznego

11

Page 6: Riesman - Samotny Tlum - Rozdzial I Ok

wzrostu. Na przykład, rozróżnienie Colina Clarka, dzielą­cego sferę działalności gospodarczej na trzy kręgi — pierw­szy, drugi, trzeci — pokrywa się niemal bez reszty z podzia­łem przeprowadzonym na podstawie cech demograficznych (Clarka krąg pierwszy obejmuje rolnictwo, rybołówstwo, myślistwo i wydobycie rud; drugi — przetwarzanie surowców, przemysł; trzeci — handel, transport i usługi). W społeczeń­stwach znajdujących się w fazie wysokiego potencjału wzro­stu dominuje krąg pierwszy (na przykład w Indiach); w tych, które wkroczyły w fazę przejściowego wzrostu, dominuje krąg drugi (na przykład w Związku Radzieckim); krąg trzeci dominuje w tych krajach, które osiągnęły fazę wstęp­nego spadku ludności (na przykład w Stanach Zjednoczo­nych). Dodać tu trzeba, że żaden naród nie składa się z jed­nej bryły — ani jeśli chodzi o charakterystykę ludności, ani o typ gospodarki; różne grupy i różne regiony znajdują się w różnych fazach rozwoju, a społeczny charakter wyraża te różnice.

Wysoki potencjał wzrostu: społeczeństwa sterowane tradycją

Ponad połowa ludności świata żyje w społeczeństwach znajdujących się w fazie wysokiego potencjału wzrostu: Indie, Egipt, Chiny (w tych trzech krajach ostatnie dziesię­ciolecia przyniosły ogromny przyrost ludności), większość pierwotnych ludów środkowej Afryki, niektóre kraje środ­kowej i południowej Ameryki — w sumie wszystkie niemal rejony świata prawie nie tknięte uprzemysłowieniem mają tak wysoką stopę zgonów, że gdyby nie dorównywała im stopa urodzeń życie zmierzałoby tam do zaniku.

Kraje znajdujące się na tym szczeblu rozwoju są zaludnio-

12

ne bądź bardzo rzadko — jak tereny zajmowane przez pier­wotne plemiona lub niektóre tereny środkowej i południo­wej Ameryki - bądź bardzo gęsto, jak Indie, Egipt, Chiny. W obu przypadkach społeczeństwo prowadzi maltuzjańską grę z warunkami ograniczającymi zasoby środków żywności, niwecząc w taki czy inny sposób część potencjalnego nad­miaru urodzeń nad zgonami; jest to jedyny sposób uniknię­cia groźnej pułapki, którą, zdaniem Malthusa, przyroda zastawia na ród ludzki i którą można pokojowo ominąć wyłącznie drogą przezornej uprawy ziemi i przezornej nieuprawy gatunku poprzez opóźnianie wieku zawierania małżeństw. Jeśli nie zapobiegnie się wzrostowi urodzeń poprzez opóźnianie zawarcia małżeństw lub inne zaradcze sposoby, ograniczenie liczby ludności musi następować drogą odbierania życia istotom żyjącym. Tak więc społeczeństwa „wynalazły" ludożerstwo, zachęcały do poronień, organizo­wały wojny, zezwalały na ofiary z ludzi i praktykowały dzieciobójstwo (zwłaszcza dziewcząt) — jako środki uni­knięcia okresowych głodów i epidemii.

Pomimo że tym rozrachunkom ze sprzecznymi bodźcami głodu i płci towarzyszą nieraz bunty i udręki, społeczeństwa fazy wysokiego potencjału wzrostu osiągają pewną stabil­ność, w tym przynajmniej sensie, że ich społeczne praktyki, wraz ze „zbrodniami" powstrzymującymi przyrost ludności, są zinstytucjonalizowane i utrwalone obyczajowymi norma­mi. Pokolenie za pokoleniem ludzie rodzą się, pobierają i odchodzą, czyniąc miejsce dla innych. Wskaźnik czystego przyrostu wykazuje znaczne wahania, nie układając się w żadną długofalową tendencję; przypomina to społeczeń­stwa fazy wstępnego spadku ludności. Ale średnia długość życia jest tu uderzająco krótka: całą ludność cechuje znaczna przewaga roczników młodych, a pokolenie wypiera poko-

13

Page 7: Riesman - Samotny Tlum - Rozdzial I Ok

lenie znacznie szybciej i znacznie mniej „gładko" niż w spo­łeczeństwach fazy wstępnego spadku ludności.

Rozpatrując ten typ społeczeństwa, nieuchronnie wiążemy względnie stałą wartość stosunku: ludność — obszar (za­równo niską, jak wysoką) z trwałością obyczajów i społecz­nych struktur. Jednak nie powinniśmy stawiać znaku rów­nania między stabilnością struktury społecznej w wymia­rze historycznym a stabilnością psychiki w wymiarze życia jednostki: jej osobiste doświadczenia mogą mieć charakter gwałtowny i zdezorganizowany. W ostatecznym jednak ra-

[chunku uczy się ona porać z życiem w drodze przystoso­wania, a nie w drodze wynalazczości. Z pewnymi wyjątkami, zachowanie przystosowawcze wynika z „oczywistości" społecznej sytuacji. Naturalnie, nic w życiu ludzkim nie jest prawdziwie „oczywiste". Ilekroć tak się wydaje, dzieje się to dlatego, że postrzeganie świata zawężone zostało przez uwarunkowania kultury. W społeczeństwach, w których kultura wchłonęła owo kruche równanie: liczba ludności = środki żywności, powstał wzór obyczajowego przystoso­wania, cechujący okres wysokiego potencjału *$?rostu.To właśnie przystosowanie nazywam sterownością tradycyjną.

Określenie sterowności tradycyjnej. Ponieważ omawiany obecnie typ społecznego porządku odznacza się^iWZględną trwałością, konformizm jednostki odzwierciedla jej uczest­nictwo w charakterystycznych społecznych grupach: w kla­sie wieku, w klanie lub w kaście; uczy się ona pojmować i cenić .wzory ustalone przed wiekami i ulegające nieznacz­nym tylko zmianom z upływem pokoleń. Najistotniejsze układy życiowe są zwykle ujęte w reguły drobiazgowych i sztywnych form, przyswajanych przez młodych w latach intensywnej socjalizacji, która kończy się obrzędem inicjacji i wejściem do grona dorosłych. Ponadto kultura jako uzu-

14

pełnienie swoich zadań ekonomicznych lub jako ich część wnosi rytuał, zwyczaj i religię, aby każdemu zapewnić zajęcie i wytyczne działania. W kulturze tej, w której ludzie przyzwyczajeni są do starodawnych tećKńik7^arówHó upra­wy roli, jak i lecznictwa, nieznaczną tylko część ich energii kieruje się ku poszukiwaniu nowych rozwiązań.

Nie należy jednak sądzić, że w tych społeczeństwach, gdzie czynności każdego wyznaczone są ugruntowanym w jego charakterze posłuszeństwem wobec tradycji, jednostka nie może być wysoko ceniona, niejednokrotnie nawet zachęcana do rozwoju swych zdolności, inicjatywy, a w ściśle określo­nym czasie — także swych osobistych dążeń. W istocie, w niektórych pierwotnych społeczeństwach jednostka jest dużo bardziej ceniona niż w wielu dziedzinach społeczeństwa nowoczesnego. W społeczeństwach sterowanych tradycją jednostka żyje bowiem w ściśle określonym funkcjonalnym stosunku z innymi członkami zbiorowości. Jeśli nie zostanie stracona, naprawdę „należy" do grupy, nie jest zbyteczna, jak zbyteczny jest współczesny bezrobotny; ani nie jest przedmio­tem wyzysku, jak współczesny niewykwalifikowany robotnik. Ale właśnie, na mocy tej „przynależności", życiowe cele, które są rzeczywiście jej celami (w wyniku świadomego wyboru), zdają się w nikłej mierze kształtować jej losy, tak jak w nikłej tylko mierze istnieje w tych kulturach pojęcie postępu.

W społeczeństwach, w których sterowność tradycyjna jest dominującym sposobem przystosowania, względna stabilność utrzymuje się w części dzięki rzadko stosowanemu, lecz do­niosłemu procesowi dopasowywania wykolejeńców do zinsty­tucjonalizowanych ról. W społeczeństwach tych człowiek, który w późniejszych okresach mógłby zostać buntownikiem lub wynalazcą, słowem którego przynależność jest margine-

15

Page 8: Riesman - Samotny Tlum - Rozdzial I Ok

sowa, problematyczna, wdrażany jest np. w rolę szamana Tub czarownika, a więc w role o dodatnim społecznym znaczeniu, które jednocześnie dostarczają mu alibi dla jego odrębności. Średniowieczne zakony pełniły zapewne podobną funkcję, wchłaniając wielu ludzi o szczególnych cechach charakterologicznych.

W niektórych z tych społeczeństw pewne jednostki zachę­cane są od wczesnego dzieciństwa do osiągania wyższego sto­pnia samodzielności; dzieje się to przeważnie w rodzinach o wysokiej randze. Ponieważ jednak skala wyboru, nawet dla ludzi na świeczniku, jest minimalna, minimalne jest również społeczne zapotrzebowanie na zindywidualizowany typ chatakteru. Można więc z pewną dozą ścisłości powie­dzieć, żej struktura charakteru w tych społeczeństwach jest strukturą „przystosowaną", co znaczy, że u znacznej więk­szości ludzi pozostaje ona w zgodzie ze społecznymi insty­tucjami. Nawet garstka wykolejeńców kroczy po utartych szlakach. Prawdziwe zerwanie z tradycyjnym światem zda­rza się niezwykle rzadko.

Nie znaczy to oczywiście, że ludzie są szczęśliwi. Społe­czeństwo, do którego tradycji są przystosowani, może być społeczeństwem nękanym przez nędzę, niepokoje, okru­cieństwo i choroby. Istotny jest fakt, że zmiany, zawsze przecież jakoś obecne w^Judzkjch sprawach, przebiegają tu w sposób tak powolny, jakjpowplny jest ruch cząsteczek w niskich temperaturach. Dlatego właśnie społeczny charak­ter zdaje się niemal w pełni przystawać do form społecznego życia.

W historii Zachodu średniowiecze uchodzić może za okres, w którym"większość ludzi kierowała się tradycją. Ale sam termin „sterowność tradycyjna" odwołuje się do elementu wspólnego nie tylko narodom przedkapitalistycznej Europy,

16

ale również tak niezwykle różnorodnym rodzajom plemion i ludów, jak Hindusi i Indianie Hopi, Zulusi i Chińczycy, Arabowie północnej Afryki i mieszkańcy Wysp Bali. Można odczuwać pewien rodzaj otuchy, stwierdzając, że tak wielu badaczy odnajdowało podobną jedność wśród różnorodno­ści, jedność wyrażaną przez nich takimi terminami, jak „spo­łeczeństwo pierwotne" (w przeciwieństwie do „cywilizacji"), społeczeństwo statusu (w przeciwieństwie do społeczeństwa umowy), Gemeinschaft (w przeciwieństwie do Gesellschaft) i tak dalej. Jakkolwiek różnorodne byłyby określane tymi nazwami społeczeństwa, są one do siebie zbliżone powolnoś­cią zmian, miejscem rodziny i klanu w strukturze i gęstą — w porównaniu z późniejszymi epokami — tkanką wspól­nych wartości. Ponadto, jak to zgodnie uznają dziś badacze, cechująca te społeczeństwa wysoka stopa urodzeń nie jest jedynie wynikiem braku zapobiegawczej wiedzy i techniki. Wiąże się ona z całym stylem życia, z poglądem na powodze­nie, na dzieci, na rolę kobiet, na płeć, na znaczenie ludzkiej egzystencji. Ten pogląd właśnie stanowi prawdziwą podsta­wę podziału społeczeństw na takie, w których przyzwala się ludzkiej płodności na swobodny bieg i płaci za jego następ­stwa, i takie, w których wybiera się inny rodzaj haraczu: ogranicza się płodność w drodze kalkulacji bądź, jak zau­ważył Freud i inni obserwatorzy, w drodze osłabienia rozrodczych sił.

Przejściowy wzrost ludności: wewnątrzsterowność

Nikła bardzo jest nasza wiedza — z wyjątkiem tej, która dotyczy krajów Zachodu — o procesach powolnych prze­mian niosących z sobą możliwy rozkład społeczeństwa ste­rowanego tradycją i prowadzących do wysokiego potencjału

2 Samotny tłum 17

Page 9: Riesman - Samotny Tlum - Rozdzial I Ok

wzrostu ludności. Natomiast wiele zostało napisane o po­wolnym rozkładzie zachodnioeuropejskiego feudałizmu i o kształtowaniu się społeczeństwa, w którym wewnątrzste-rowność staje się dominującym mechanizmem przystoso­wania.

Niektórzy krytycznie nastawieni historycy cofają Rene­sans coraz dalej w głąb wieków średnich i zdają się niekiedy negować, jakoby w ogóle zaszły tu jakiekolwiek istotne zmiany. A jednak wydaje się, że największa ze społecznych i charakterologicznych przemian ostatnich stuleci dokonała się wtedy, gdy przecięte zostały więzy łączące ludzi z zachodnią średniowieczną odmianą społeczeństwa sterowanego tra­dycją. Wszystkie następne przemiany, łącznie z przemianą wiodącą od wewnątrz- ku zewnątrzsterowności, wydają się stosunkowo drugorzędne, chociaż ta ostatnia jest w toku i trudno nam dziś powiedzieć, jak będą wyglądały jej owoce gdy — jeśli w ogóle — dobiegnie kresu.

Przyczyną i jednocześnie skutkiem innych głębokich przemian jest zmiana we względnie stałym stosunku uro­dzeń i zgonów, charakteryzującym okres wysokiego poten­cjału wzrostu. W większości znanych nam wypadków spadek stopy zgonów wyprzedza spadek stopy urodzeń, zapocząt­kowując okres gwałtownego przyrostu ludności. Na spa­dek stopy zgonów składa się wiele różnych czynników, a wśród nich: wzrost troski o higienę, poprawa komunikacji (pozwalającą rządom poszerzyć teren działania i ułatwiająca przewóz żywności z regionów, gdzie jest jej nadmiar, do regionów gdzie jest jej brak), spadek — często wymuszony — dzieciobójstwa i ludożerstwa oraz innych postaci prze­mocy. Ulepszenie technik uprawy roli pozwala na wyży­wienie większej liczby ludzi, co z kolei powoduje szybszy wzrost urodzeń.

18

Wprowadzony przez Notesteina termin „przejściowy wzrost" jest łagodnym określeniem przebiegu zjawisk. JQJVO „przejście" dokonuję się raczej „gwałtownie, rozbijając usta­bilizowane formy życia społeczeństw, w których działa tradycyjny mechanizm przystosowania. Brak równowagi między rozrodczością i śmiertelnością wywiera silnyjnącisk ną_Qbycząje. społeczne. Powstaje zapotrzebowaniejia nową strukturę charakteru; ujawnia się ona w obliczu,Jyjjaieczności sprostania nagłym i długotrwałym zmianom organizacji zbiorowego życia.

Określenie wewnątrzsterowności. W historii Zachodu typ społeczeństwa, który pojawił się wraz z Renesansem i Re­formacją i który dopiero dzisiaj zanika, najlepiej obrazuje styl życia zbiorowości, w której wewnątrzsterowność stała się głównym sposobem przystosowania. Społeczeństwo takie odznacza się zwiększoną ruchliwością jednostek, szybką akumulacją kapitału (idącą w parze z siejącymi zniszczenie zmianami tećhfiik i produkcji) i nieustającą niemal ekspan­sją wewnętrzną (towarów i ludzi) i zewnętrzną (odkrywczych wypraw, kolonizacji i imperializmu). Ze stwarzaną przez to społeczeństwo większą skalą wyborów i szerszym zakresem inicjatyw, niezbędnym dla rozwiązywania nowych zagadnień, dają sobie radę ludzie, którzy potrafią żyć w zbiorowości bez pomocy ścisłych i oczywistych nakazów tradycji, Nazwiemy ich węwnątrzsterownyrniu

u

Pojęcie wewnątrzsterowności obejmuje wiele typów. Tak więc, mimo że dla badań bardziej szczegółowych istotne by­wają rozróżnienia między krajami katolickimi a protestan­ckimi i odpowiadającymi im typami charakteru, między skut­kami Reformacji i skutkami Renesansu, między etyką purytańską europejskiej Północy i Zachodu i nieco bardziej hedonistyczną etyką europejskiego Południa i Wschodu,

19

Page 10: Riesman - Samotny Tlum - Rozdzial I Ok

r

mimo że wszystkie te rozróżnienia są uzasadnione i dla pew­nych celów ważne — w naszym studium, gdzie koncentru­jemy się na zagadnieniach rozwoju i przekształceń typów przystosowania, możemy je pominąć. Możemy więc łączyć te skądinąd zróżnicowane zjawiska, ponieważ łączy je jedna doniosła cecha: jest nią źródło jednostkowej sterowności; jest ono „wewnętrzne" w tym znaczeniu, że zostało wszcze­pione przez dorosłych we wczesnym okresie życia i kieruje działania i myśli w stronę ogólnych, lecz raz na zawsze wy­znaczonych celów. \

Zrozumiemy, co to znaczy, jeśli uprzytomnimy sobie, że w społeczeństwach o przewadze sterowności tradycyjnej .uwaga skupia się na zapewnieniu ścisłego przystosowania we wszystkich uzewnętrznionych zachowaniach. Gdy zacho­wania podlegają drobiazgowym przepisom, ujętyih w rytuał i etykietę, sprostanie im nie wymaga rozwijania indywidu­alnego charakteru, natomiast niezbędny jest społeczny charakter zdolny do precyzji zachowań i posłuszeństwa przepisom. Przeciwnie jest w społeczeństwach, w których przeważać zaczyna wewnątrzsterowność; choć również zainteresowane w konformistycznym zachowaniu, nie mogą na nim poprzestać. .Rodzi się zbyt wiele*nowych sytuacji, których żaden kodeks nie może przewidzieć zawczasu. Wobec tego zagadnienie osobistego wyboru, rozwiązane w poprzednim okresie w drodze ujęcia możliwości wyboru w ramy rygorystycznej społecznej organizacji, w okresie przejściowego wzrostu ludności jest rozwiązywane poprzez pozostawienie wyboru w dyspozycji sztywnego, choć wysoce zindywidualizowanego charakteru.

Ta sztywność jestlśprawą niezmiernie złożoną. Chociaż każde społeczeństwo oparte na wewnątrzsterowności wydaje się stawiać ludziom do wyboru szeroki wachlarz celów —

20

takich jak pieniądz, posiadanie, władza, wiedza, sława, dobroć — cele te są wzajemnie zależne w sferze idei, a jed­nostka, raz dokonawszy wyboru, określa się w pewnej mie­rze na całe życie. Co więcej, środki wiodące do owych celów, chociaż nie odpowiadają tak dokładnie sztywnym ramom społecznego odniesienia, jak w społeczeństwie sterowanym tradycją, są przecież ograniczone przez nowe dobrowolne stowarzyszenia w rodzaju kwakrów, masonów, stowarzysze­nia mechaników, z którymi ludzie się wiążą. Termin „ste­rowność tradycyjna" byłby źle zrozumiany, gdyby czytelnik miał wyciągnąć wniosek, że siła tradycji nie ma żadnego znaczenia dla wewnątrzsterownego charakteru.. Przeciwnie, jest on w poważnej mierze związany tradycjami: ograniczają one jego cele i wzbraniają mu uciekania się do pewnych środków. Sprawa polega raczej na tym, że następuje rozbicie, zwielokrotnienie tradycji, spowodowane w pewnym stopniu postępującym podziałem prący i społecznym rozwarstwie­niem. Nawet wtedy, gdy wybór tradycji określony jest w zna­cznej mierze przez rodzing (jak to bywa w większości przy­padków), jednostka nie może nie dostrzec istnienia tradycji współzawodniczących. W.wynjku tego jest ona niejako bar­dziej giętka w przystosowaniu się jio zmięnnych.wyrnagań, a w zamian wymaga więcej od swego otoczenia. /""Wraz z osłabieniem dozoru ze strony zbiorowości pier-Jwotnych — a więc grup, które biorą na siebie zarówno socja-flizację młodych, jak kontrolę dorosłych — „wynaleziony" j zostaje nowy psychiczny mechanizm, przystosowany do bar-1 dziej otwartego społeczeństwa: mechanizm ten chętnie nazy-fwam psychicznym żyroskopem4. Przyrząd ten, raz wpra-

* Pisząc powyższe uwagi odkryłem, że Gardner Murphy używa tej samej metafory w swym tomie Personality' tNe^York 1947).

21

Page 11: Riesman - Samotny Tlum - Rozdzial I Ok

, wiony w ruch przez rodziców i inne autorytety, utrzymuje ! jednostki wewnątrzsterowne „na właściwym kursie" nawet \ wtedy, gdy tradycja przestaje już kierować ich posunięciami. iTSahostka.jtaje się zdolna.utrzymać delikatną równowagę

między wymaganiami stawianymi jej przez życiowe cele a naporami, zewnętrznego otoczenia.

Metaforę z żyroskopem należy, jak i inne, traktować jedynie jako metaforę. Byłoby nieporozumieniem uznawanie człowieka wewnątrzsterownego za istotę niezdolną uczyć się na doświadczeniach i niewrażliwą na głos opinii publicznej. Może ona przyjmować i wykorzystywać pewne sygnały z zewnątrz pod warunkiem ich zestrojenia w granicach pola manewru jej żyroskopu. Jej pilot nie jest pilotem całkowicie automatycznym.

Jesień średniowiecza Huizingi przynosi nam obraz czasów troski, zmącenia, zderzenia wartości, z których powoli wyrastały nowe formy życia. Już u schyłku wieków średnich ludzie postawieni zostali w obliczu nowych uwarunkowań świadomości. W miarę rozwoju ich samowiedzy i indy­widualności, musieli zadomowić się w świecie w nieznany dotychczas sposób. Zadanie to jest ciągle aktualne.

Wstępny spadek ludności: zewnątrzsterowność

Problem stojący przed społeczeństwami okresu przejś­ciowego wzrostu polega na osiągnięciu momentu, w któ­rym zasobność surowców lub ich wydajne wykorzystanie pozwala na szybką akumulację kapitału, Akumulację tę należy uzyskać w sytuacji przyspieszonego zużycia za­sobów wytworzonych dóbr, wywołanego koniecznością utrzymania wzrastającej liczby ludności i * zaspokojenia potrzeb konsumpcyjnych, wynikających ż nowego stylu

22

życia. Większość społeczeństw, które kapitału i technik wytwórczych nie mogą importować z krajów znajdujących się w wyższej fazie rozwoju, każdy wysiłek na drodze szyb­kiego podnoszenia dochodu narodowego musi opłacać obniżeniem stopy życiowej ludności. W Europie Zachod­niej przejście to było długie i bolesne. W Stanach Zjedno­czonych, Kanadzie i Australii — korzystających z euro­pejskich technik i miejscowych zasobów — trwało ono krótko i nie kosztowało wiele.

Mówiliśmy, że jednostka sterowana tradycją niemal nie traktuje siebie w kategoriach jednostkowych. Jeszcze mniej jest możliwe, aby mogła ona nadawać kształt swemu loso­wi w oparciu o osobiste długofalowe cele lub wyobrazić sobie oddzielenie losów swoich dzieci od losów rodziny. Aby myśleć w ten sposób musiałaby być psychologicznie znacznie mniej utożsamiona ze swoją konkretną kondycją, ze swą rodziną czy grupą (i przez to wiele bliższa samej sobie). W fazie przejściowego wzrostu ludzie wewnątrz-sterowni zyskują właśnie to poczucie panowania nad włas­nym życiem i zaczynają patrzeć również na swe dzieci jako na jednostki, które czeka własna droga. Jednocześ­nie zaś, wraz z wędrówką ludności do miast i później z za­kazem pracy małoletnich, dzieci przestają się liczyć jako pomoc w gospodarstwie i źródło dochodu. A wraz ze wzros­tem nawyków naukowego myślenia, religijne i magiczne poglądy na ludzką płodność - które w poprzednim okre­sie miały istotne znaczenie (dla odtwarzania tradycyjnych form życia) — ustępują miejsca „racjonalnym", indywi­dualistycznym postawom. Podobnie, jak szybka akumula­cja wytworzonego kapitału wymaga przyswojenia sobie przez ludzi „e'tyki protestanckiej" (jak Max Weber nazwał jeden z przejawów tego zjawiska, które określiliśmy tutaj

23

Page 12: Riesman - Samotny Tlum - Rozdzial I Ok

mianem wewnątrzsterowności), tak zmniejszona liczba po­tomstwa wymaga głębokich przemian wartości — przemian tak głębokich, że według wszelkiego prawdopodobień­stwa muszą sięgnąć podstaw struktury charakteru.

« Z chwilą, gdy spadek stopy urodzeń zaczyna dorówny-; wać spadkowi stopy zgonów, społeczeństwa wkraczają

w epokę wstępnego spadku ludności. Coraz mniej ludzi pracuje na roli, w kopalniach, a nawet w przemyśle. Czas pracy staje się coraz krótszy, ludzie mogą jednocześnie zażywać obfitości dóbr i wolnego czasu. Opłacają jednak te przemiany — i tu, jak zawsze, rozwiązanie starych pro­blemów rodzi problemy nowe — zgodą na życie w spo­łeczeństwie scentralizowanym i zbiurokratyzowanym i w

. świecie skurczonym, wstrząsanym przyspieszonym przez j industrializację zetknięciem się ras, narodów i kultur.

W tych nowych warunkach przestaje być niezbędny twardy upór i duch przedsiębiorczości ludzi o wewnątrz-sterownym charakterze. Coraz bardziej istotnym proble­mem stają się inni ludzie, a nie środowisko materialne. W miarę postępującego przemieszania się ludzi i rosną­cego uwrażliwienia na wzajemne przystosowanie, tradycje odziedziczone po okresie wysokiego potencjału wzrostu — mocno nadwątlone już w czasie gwałtownego uprze­mysłowienia — coraz bardziej tracą dawną siłę. Żyro­skopowa kontrola staje się zbyt sztywna i rodzi się nowy psychologiczny mechanizm sterowania zachowaniami.

'Ponadto „psychika niedostatku", właściwa wielu wew-nątrzsterownym ludziom, społecznie adekwatna w okre­sie akumulacji kapitału, musi ustąpić miejsca „psychice obfitości", zdolnej do rozrzutnej, „luksusowej" konsumpcji wolnego czasu i nadwyżek produkcji. Jeśli ludzie nie chcą być zmuszeni do niszczenia tych nadwyżek w wojnach,

24

które wymagają jeszcze większej akumulacji — muszą na­uczyć się cieszyć i uprawiać tego typu usługi, które wyma­gają wkładu ludzkiego wysiłku, a nie kapitału; mogą to być, na przykład, poezja czy filozofia5. W okresie „wstęp­nego spadku ludności wzrasta znacznie udział niepro­dukcyjnych konsumentów: zarówno ludzi starych, któ­rych liczbą się zwiększa, jak i młodych bez kwalifikacji, których liczba się zmniejsza. Obie te kategorie ludzi wy­magają ekonomicznych możliwości rozrzutnego życia i ty­pu charakteru aprobującego ten nowy obyczaj.

Czy potrzeba nowego typu charakteru została już w ja­kimś stopniu rozpoznana? Moje spostrzeżenia każą mi przypuszczać, że w każdym razie w Stanach Zjednoczonych rozpoznanie to jest faktem.

Określenie zewnątrzsterowności. Typ charakteru, który będę nazywał zewnątrzsterpwnym, zdaje się pojawiać w os­tatnich latach w warstwie 'u^ir-hhiddie naszych wielkich miast: jest on bardziej widoczny w Nowym Jorku niż w Bos­tonie, w Los Angeles bardziej niż w Spokane, w Cincinnati bardziej niż w Chillicothe. A jednak pod pewnymi wzglę­dami typ ów jest uderzająco podobny do tego Ameryka­nina, w którym Tocqueville i inni współcześni mu ciekawi i zadziwieni goście z Europy widzieli nowy rodzaj czło­wieka. Rzeczywiście, sprawozdania podróżników woja­żujących po Ameryce uderzają nas swą jednomyślnością. Ów Amerykanin w stosunku do Europejczyka określany jest jako płytszy, mniej skrupulatny w swych wydatkach, bardziej przyjazny, mniej pewny siebie i swych wartości, bardziej potrzebujący afirmacji. Wszystko to składa się

5 Przykłady zaczerpnięte z Allana G. B. Fishera, The Clash of Progress and Security, London 1935.

25

Page 13: Riesman - Samotny Tlum - Rozdzial I Ok

w sumie na wzór, który — bez głębszej analizy meryto­rycznej — przypomina ten rodzaj charakteru, w którym wielu piszących o problematyce społecznej dostrzegło nowe zjawisko współczesnej, wysoko uprzemysłowionej i zbiurokratyzowanej Ameryki: Fromm — „osobowość na sprzedaż", Mills - „takiego, co potrafi się urządzić", Arnold Green — „mężczyznę — dziecko warstwy średniej"; wszystkie te postacie pokrywają się niemal wzajemnie6.

Według mojej opinii, dzisiejszy Amerykanin z warstw średnich w sposób istotny różni się od Amerykanina z cza­sów Tocqueville'a, który tym niemniej jest uderzająco współczesny; sporą część tej pracy poświęcam dyskusji na temat tych różnic. Mam również wrażenie, że coraz więk­sza liczba ludzi w wielkomiejskich ośrodkach przodują­cych przemysłowych krajów zaczyna żyć w warunkach, które obarczam odpowiedzialnością za pojawienie się charakteru zewnątrzsterownego. Moja analiza zewnątrz-sterowności jest więc jednocześnie analizą Amerykanina i człowieka współczesnego. Niekiedy trudno mi właściwie określić, gdzie kończy się jeden, a zaczyna drugi, uważam to niemal za niemożliwe. Skłonny jestem sądzić, że człowiek zewnątrzsterowny czuje się w Ameryce najbar­dziej u siebie, a to dzięki unikalnym cechom amerykań­skiej historii, takim jak napływ ludności z Europy i brak wszelkiej feudalnej przeszłości. A równocześnie, skłonny jestem przypisywać większe znaczenie kapitalizmowi, in-dustriałizmowi i urbanizacji — a są to przecież zjawiska

6 Patrz: Erich Fromm, Man for Himself; C. Wright Mills, The Competitive Personality w: „Partisan Review" nr XIII, 1946, s. 433; Arnold Green, The Middle Class Male Child and Neurosis w: „Ameri­can Sociological Review" nr XI, 1946, s. 31. Por. także Jurgen Ruesch, Martin B. Loeb i współprac, na temat osobowości dziecinnej.

26

międzynarodowe — niż jakimkolwiek szczególnym cha-rakterotwórczym właściwościom amerykańskiej sytuacji.

Nie zapominając o tych zastrzeżeniach, wydaje się rze­czą właściwą przyjąć współczesne wielkomiejskie Stany Zjednoczone za ilustrację społeczeństwa — do dziś jedyną chyba ilustrację — w którym zewnątrzsterowność stała się dominującym mechanizmem przystosowania. Przedwcześ­nie byłoby mówić, że ten typ charakteru zapanował już w całych Stanach, lecz jeśli zważymy, że zewnątrzsterowni przeważają w trzech następujących kategoriach ludności: wśród młodzieży, w większych miastach i w grupie o wyso­kich dochodach — możemy przyjąć, iż w przypadku, gdy tendencja ta nie ulegnie niespodziewanym zakłóceniom, hegemonia zewnątrzsterowności jest sprawą niedalekiej przyszłości.

Przymierzając przedstawione typy charakteru do typów o-partych na zróżnicowaniach klasowych — moglibyśmy po­wiedzieć, że wewnątrzsterowność charakteryzuje „starą" klasę średnią, wJktórej znajdziemyban kierów, kupców^drobrrych przedsiębiorców, inżynierów, techników, zewnątxzstexaj*maś<L. zaś głównie „nową" klasę średnią.— ą jej charakterystycznymi przedstawicielami są: biurokrata, pracownik' średnich szcze­bli hierarchii businessu etc. Wiele ekonomicznych czynni­ków „nowej klasy średniej" nie stanowi dla nikogo tajem­nicy. Omawiali je James Burnham, Colin Clark, Peter Drucker i inni. Mamy dziś do czynienia ze zmniejszeniem się liczby i udziału ludzi zatrudnionych w produkcji i ko­palnictwie — chodzi tu o rolnictwo, ciężki przemysł, ciężki transport — i ze wzrostem liczby i udziału zatrudnionych W zawodach „białych kołnierzyków" i w usługach. Ludzie wykształceni, inteligentni, zaopatrywani przez coraz wy­dajniejszy przemysł i rolnictwo coraz częściej podejmują

27

Page 14: Riesman - Samotny Tlum - Rozdzial I Ok

pracę w trzecim sektorze gospodarki. Usługi znajdują dziś wzięcie wśród całej ludności, przestały obsługiwać nieliczną elitę.

Wykształcenie, czas wolny, usługi — wzrastają łącznie ze wzrostem konsumpcji słów i obrazów, rzucanych na ry­nek przez środki masowego przekazu. Proces wysyłki słów z centrów wielkomiejskich, rozpoczęty w poprzedniej epoce, upodabnia się dziś do potężnej rzeki. Proces ten, modyfi­kowany głębokim wpływem narodowych i klasowych róż­nic, wiążących się z różnicami poziomu kultury pisma i słowa, towarzyszy w wielu krajach rozwojowi przemysłu. Stosunki ze światem zewnętrznym, jak i z samym sobą, dokonują się w coraz większym stopniu za pośrednic­twem strumienia masowego przekazu obrazów i słów. Ludzie zewnątrzsterowni również polityczne zdarzenia przeżywają poprzez ekran słów, który je zazwyczaj roz-członkowuje i nadaje im cechy jednostkowe i pseudor osobiste. Tendencją człowieka wewnątrzsterownego, żyjącego do dziś, jest natomiast systematyzacja tego potoku słów i rozpatrywanie ich w kategoriach moralistyki.

Wszystkie te rozwojowe tendencje powodują w skali masowej zmianę dróg wiodących do sukcesu; bardziej „uspołecznione" zachowanie staje się warunkiem zarówno powodzenia, jak przystosowania w małżeństwie i w grupie przyjaciół. Z tymi zmianami wiążą się zmiany w życiu rodzinnym i w praktykach wychowania dzieci. W mniejszych rodzinach miejskich, oraz w miarę upowszechniania się „swobodnego wychowania" wśród coraz szerszych warstw ludności, obserwować można złagodzenie dawnych wzorów dyscypliny. W nowym układzie następuje znaczny wzrost znaczenia grupy rówieśniczej (grupy kolegów w tym samym wieku i z tej samej klasy społecznej); rodzice winią

28

teraz swoje dziecko nie tyle za przekraczanie wewnętrznych nakazów, ile za niepopularność wśród kolegów lub za inne objawy zaniedbań w stosunkach z innymi dziećmi. Ponadto, wpływ szkoły i grupy rówieśniczej zostaje wzmocniony i uzupełniony przez środki masowego przekazu, jak kino, radio, komiksy itp. w sposób, którego wewnętrzne paradoksy rozpatrzymy później. W tych warunkach kształtują się typy charakteru, które określimy mianem zewnątrzsterow-nych. Im głównie poświęcone są rozważania w następnych rozdziałach. Wspólną cechą ludzi zewnątrzsterownych jest to, że silą sterującą jednostką są jej Współcześni"~"^Z£^° c'"> któryeftina bezpośrednio, albo ci, których zna pośrednio przez sWyćh przyjaciół lub poprzez środki masowego przekazu. Jest ona oczywiście „uwewnętrzniona" w tym sensie^że zdanie się na jej przewodnictwo w życiu wpojone jest we wczesnych latach. Cele, ku którym kieruje się jednostka zewnątrz-sterowna, zmieniają się pod wpływem tej siły; niezmienne w życiu pozostaje jedynie samo dążenie i nawyk zwracania

pilnej uwagi na sygnały z zewnątrz. Ten sposób orientowania się na innych powoduje szczególny rodzaj zachowań; przystosowanie dokonuje się nie poprzez karność działań, jak w wypadku charakteru sterowanego tradycją, lecz raczej poprzez wyjątkową wrażliwość na działania i pragnie­nia innych.

Oczywiście, wiele zależy od tego, kim są owi „inni", czy jest to bezpośredni krąg znajomych i przyjaciół czy krąg „lepszych", czy anonimowe głosy środków masowego przekazu; istotne jest również to, czy jednostka lęka się niechęci przypadkowych znajomych czy tylko ludzi, „którzy «ię liczą". Lecz przyjmujemy, że odczuwana przez nią potrzeba uznania i ukierunkowania ze strony innych — i to •współczesnych innych, a nie reprezentujących poprzednie

29

Page 15: Riesman - Samotny Tlum - Rozdzial I Ok

pokolenia — wykracza znacznie poza przyczyny, którymi kierowała się większość ludzi wszystkich czasów, starając się dbać o to, co inni o nich myślą. Każdy człowiek chce być lubiany przez niektórych ludzi przez jakiś czas, ale współ­czesny człowiek zewnątrzsterowny czyni z tej potrzeby swój kompas i główną sferę wrażliwości7.

Być może, ta właśnie nieugaszona potrzeba uznania odróżnia wielkomiejską amerykańską czołówkę warstw średnich, którą uważamy za zewnątrzsterowną, od podobne­go typu ludzi, których w poprzednich epokach historycznych można było spotkać wśród przedstawicieli innych klas w wielkich metropoliach: w Cesarskim Kantonie czy w mia­stach osiemnasto- i dziewiętnastowiecznej Europy, w daw­nych Atenach, Aleksandrii czy Rzymie. W tych wszystkich grupach moda nie tylko zajmowała miejsce przekonań moralnych czy obyczajów, lecz była ponadto modą powierz­chowną i krótkotrwałą. Było to możliwe — jakkolwiek środki masowego przekazu znajdowały się na etapie nie­mowlęctwa — gdyż grupa odpowiadająca dzisiejszej elicie warstw średnich była bardzo nieliczna, a struktura elity sprzyjała szybkiemu obiegowi idei i nastrojów. Można spróbować dowieść, dla przykładu, że egzemplarz „The Spectator" bardziej gruntownie obsługiwał potencjalny krąg czytelników w wieku XVIII, niż egzemplarz „The New Yorker" czyni to dzisiaj. W osiemnasto- i dziewiętnasto­wiecznej powieści angielskiej, francuskiej i rosyjskiej, znajdujemy portrety ludzi z gatunku tych, którzy sprawowali

7 Ten wizerunek zewnątrzsterownej jednostki powstawał nie bez bodźców, których dostarczyła mi rozprawka Ericha Fromma o „orien­tacji rynkowej'" w: Man for Himself (s. 67 - 82). Oparłem się również na moim The Cash Customer w: „Common Sense" nr XI, 1912, s. 183.

30

urzędy na wyższych szczeblach hierarchii biurokratycznej i musieli być przygotowani na nagłą zmianę sygnałów. Stefan Arkadjewicz Obłoński z Anny Kareniny jest jednym z przyjemniejszych i mniej oportunistycznych postaci z tej grupy, postaci tym bardziej uderzających, że skontrasto-wanych przez Tołstoja z Lewinem, jednostką pełną we-wnątrzsterownego moralizatorstwa. Na jednym z przyjęć Stefan prezentuje wyjątkowe talenty towarzyskie; jego zdolności polityczne, opisane w poniższym cytacie są również wybitne:

„Obłoński prenumerował i czytał pismo liberalne o tenden­cji nie skrajnej, lecz takiej, jakiej trzymała się większość. Mimo że nie interesowała go właściwie ani nauka, ani sztuka, ani polityka, stale podzielał w tych wszystkich sprawach poglądy większości i jej dziennika, a zmieniał je tylko wówczas, gdy zmieniała je większość. Mówiąc ściślej, nie on zmieniał poglądy, lecz one same się w nim niedostrzegalnie zmieniały.

Obłoński nie wybierał kierunku ani zapatrywań; prądy i zapatrywania przychodziły do niego same, podobnie jak nie wybierał fasonu kapelusza ani kroju surduta, lecz nosił to, co wszyscy. Żyjąc w określonym społeczeństwie i odczuwając potrzebę pewnej aktywności umysłowej, która zazwyczaj rozwija się w wieku dojrzałym, nie mógł obejść się bez zapatrywań, tak jak nie mógł się obejść bez kapelusza. Jeśli nawet miał jakiś powód, dla którego przekładał kierunek liberalny nad zachowawczy, liczący także wielu zwolenników wśród jego znajomych — to by­najmniej nie dlatego, by miał uważać tendencję liberalną za bardziej rozumną, lecz dlatego, że liberalizm był bliższy jego trybowi życia.

Tak więc liberalizm stał się dla niego przyzwyczajeniem;

3J

Page 16: Riesman - Samotny Tlum - Rozdzial I Ok

lubił swoje pismo, jak cygaro po obiedzie, za lekką mgłę, którą mu ono wytwarzało w głowie".

Stefan nie jest osobowością w pełni zewnątrzsterowną, mimo że jego dobroduszny zmysł stadny czyni go podobnym do współczesnego Amerykanina z warstw średnich. Cechą wyróżniającą nie jest bowiem sama stadność, pozbawiona szczególnej wrażliwości na innych — jako na jednostki oraz jako na źródła sygnałów odbieranych przez mechanizm sterowania. Musimy więc rozróżniać dziewiętnastowiecznego Amerykanina — towarzyskiego i podległego opinii publicz­nej, jakim widzieli go Tocqueville, Bryce i inni — i współczes­nego przedstawiciela typu zewnątrzsterownego, człowieka zdolniejszego i bardziej zatroskanego o utrzymanie otwartego kontaktu z innymi, zarówno w pracy, jak i w zabawie. Na ten punkt musimy zwrócić uwagę, bo rozróżnienie to może łatwo rodzić nieporozumienia. Osobowość we-wnątrzsterowna, choć często dążyła, a niekiedy osiągała względną niezależność w stosunku do opinii publicznej i osądu sąsiadów, przejawiała w większości przypadków poważną dbałość o swoją dobrą reputację, przynajmniej w Stanach Zjednoczonych, na zasadzie „równania do Jonesów". Tego rodzaju konformizmy były jednak przede wszystkim przystosowaniem zewnątrznymj wyrażającym się w takich obyczajowych szczegółach, jak ubranie, zasłony okienne czy kredyt w odpowiednim banku. Przystosowanie to było bowiem w istocie naśladowaniem pewnych stan­dardów, lansowanych przez śmietankę danego środowiska. Natomiast osobowość zewnątrzsterowną, mimo że również nie traci z oczu Jonesów, stara się upodobnić do nich nie tyle w zewnętrznych szczegółach, ile w charakterze wewnętrznego doświadczenia. Mówiąc inaczej, jej wrażliwość zapewnia jej łączność z innymi w wielu dziedzinach wy-

32

kraczających poza strój i stan posiadania. Ponadto żaden ideał niezależności czy ufności w Boga nie przeciwdziała jego skłonności oglądania się na innych — na „swoich chłopów" równie dobrze jak na elitę — w oczekiwaniu wskazań, jakich doświadczeń szukać i jakiej poddawać je wykładni. Porównanie trzech typów. Jednym ze sposobów dostrzeżenia strukturalnych różnic między trzema typami charakteru jest dostrzeżenie różnic między emocjonalnymi sankcjami właściwymi każdemu z nich.

Osobowość sterowana tradycją odczuwa swą kulturę jako jedność i odbiera ją za pośrednictwem określonej, nie­wielkiej liczby jednostek, z którymi pozostaje w codziennym kontakcie. Te oczekują po niej nie tyle tego, że będzie ona pewnym typem człowieka, ile że się będzie zachowywać

« w przepisany sposób. W tej sytuacji regulatorem zachowania iest^nąjsifśeiej Jęk przed-wstydem.

/, *** Osobowość wewnątrzsterowna wyposażona została w psy-i chiczny żyroskop, uruchomiony przez rodziców i zdolny I później do przyjmowania sygnałów od innych autorytetów, I które przypominają rodziców. Idzie ona przez życie mniej

/\ samodzielna niż się to często na pozór zdaje, posłuszna g x nakazom swego wewnątrznego pilota. Zejście z kursu

;

O głosy współczesnych

b3dź

U?

yr 8Sp1Swiedzi na""'wewnęTFżłSTffipTMyTT>ąo*z"na chwiej nte opłacane bywa poczuciem winy.

Ponieważ kierunek, według którego należy orientować się w życiu, przyswojony został w odosobnieniu domowym za pośrednictwem niewielkiej liczby przewodników i ponieważ uwewnętrznione zostały zasady, a nie szczegóły zachowania, wewnątrzsterowna jednostka zdolna jest do wielkiej stabil­ności. Szczególnie wtedy, gdy okazuje się, że jej towarzysze drogi również posiadają żyroskopy o tej samej szybkości wirnika i nastawione na ten sam kierunek. Lecz wielu

i Samotny tłum 33

Page 17: Riesman - Samotny Tlum - Rozdzial I Ok

z ludzi wewnątrzsterownych potrafi zachować stabilność nawet wtedy, gdy nie otacza ich społeczne uznanie — jak ów dzielny Anglik, który rzucony w- głębokie tropikalne puszcze żyje tak samo jak w swojej rodzinnej parafii. \ Jednostka zewnątrzsterowna uczy się odpowiadać na sygnały pochodzące od grona o wiele szerszego niż grono •rodzinne. Rodzina nie jest już zresztą zwartą jednostką, w której ma się swoje miejsce, lecz częścią szerszego społecz­nego środowiska, z którym bardzo wcześnie zostaje zawarta znajomość. Pod tym względem osobowość zewnątrzsterowna przypomina osobowość sterowaną tradycją, obie bowiem żyją w środowisku złożonym z grup i obu brak cechującej wewhątrzsterownego człowieka samodzielności poruszania się. Matura grup jest jednak w obu wypadkach krańcowo odmienna. Osobowość zewnątrzsterowna cechuje kosmo­polityzm. Granica między tym co znane, a tym co obce — tak wyraźna w społeczeństwach sterowanych tradycją — zni­kła całkowicie. Rodzina bowiem nieustannie wchłania to, co obce, i to, co obce, staje się swojskie. Gdy człowiek wewnątrzsterowny może wszędzie czuć się „u siebie" na mocy swej względnej niewrażliwości na innych, człowiek p charakterze zewnątrzsterownym jest w pewnym sensie u siebie wszędzie i nigdzie, na skutek swej zdolności do szybkiej choć niekiedy powierzchownej zażyłości z każdym.

Człowiek sterowany tradycją odbiera sygnały od innych, lecz są one tak monotoniczne, że nie wymaga to żadnego złożonego aparatu\ Człowiek zewnątrzsterowny musi umieć odbierać sygnały z bliska i z daleka; źródeł jest wiele, a zmiany — gwałtowne. To, co można w tej sytuacji uczynić własnością wewnętrzną, jest nie tyle kodeksem postępowania, ile rozbudowanym mechanizmem, niezbędnym do odbierania takich sygnałów i niekiedy do uczestnictwa w ich dalszym

34

*

obiegu. Uczucia wstydu i winy zostają znacznie osłabione, natomiast podstawowym mechanizmem psychologicznej autokontroli osobowości zewnątrzsterownej jest rodzaj nie­określonego niepokoju. \Ten mechanizm kontrolny nie przypomina żyroskopu — przypomina natomiast radar8.

Przykład Aten. Czy inne cywilizacje — hebrajską, grecką, rzymską — można również charakteryzować według kolejnych etapów demograficznego rozwoju jako społeczeń­stwa sterowane tradycją, wewnątrzsterowne i zewnątrz-sterowne? Według wszelkiego prawdopodobieństwa ogromny wzrost ludności świata, rozpoczynający się około roku 1650 — a więc i kształt krzywej demograficznej S — jest zjawiskiem jedynym w historii i następstwem zupełnie nowego (przemysłowego) typu technicznej, gospodarczej i społecznej organizacji. Tym niemniej, sam fakt, że każde Społeczeństwo posiada formę organizacji i jakąś „technikę", choćby to był nie mający nic wspólnego z nauką rytuał, jest dowodem bardziej lub mniej owocnego wysiłku obniżenia śmiertelności i podniesienia poziomu życia ponad zwykłe zwierzęce bytowanie. Pewne odkrywcze badanie historii państwa ateńskiego9 poddaje myśl, że i tam odnaleźć by tnożna współzależność między przyrostem ludności a charak­terem społecznym podobną do tej, którą opisywaliśmy ffltk przykładzie nowożytnego Zachodu.

Znajdujące się w naszym posiadaniu nikłe ślady długo­trwałego stopniowego wzrostu ludności w państwie ateńskim zawdzięczamy cierpliwym pracom naszych demografów i rzadkim uwagom dawnych greckich autorów. Epika

8 Porównanie z radarem nasunął mi Karl Wittfogel. Korzystam tutaj z nie opublikowanej monografii Sheili Spauld-

Sng, „Prolegomena to the Study of Athenian Democracy", Yale Law School Library 1949.

35

Page 18: Riesman - Samotny Tlum - Rozdzial I Ok

Homera ukazuje nam społeczeństwo dalekie od stabilności, w którym instytucja prywatnej własności wywarła już rozkładowy wpływ na sterowaną tradycją wspólnotę plemie­nia, fratrii i klanu. Rewolucyjne ulepszenia techniki uprawy roli, umożliwione trwałym zasiedleniem jednej okolicy, podniosły wydatnie poziom życia i — w następstwie — za­początkowały okres wzrostu ludności, który trwał kilka wieków. Prywatna własność, rozwój ekonomiki wymiany i patrylinearne dziedziczenie wzmogły koncentrację bogactwa i zrodziły gospodarczą i społeczną nierówność. Nowa, trójwarstwowa stratyfikacja przeniknęła dotychczasową orga­nizację zbiorowego życia i nie tylko rozluźniła wpływ klanu na poszczególne jednostki, lecz zachęcała do koalicji ludzi z różnych plemion i fratrii, zajmujących podobną pozycję ekonomiczną. Reformy podejmowane przez Solona i jego naśladowców w następnych pokoleniach są świadectwem, że niektóre jednostki i rodziny zyskały nad innymi przewagę w wyścigu do nowych gospodarczych celów — wolnego czasu i bogactwa.

Wydaje się, że przez pięćset lat od czasu założenia ateń­skiego państwa postępował tam rozwój gospodarki; była ona oparta częściowo na zasobach wewnętrznych, których eksploatację ułatwiały zdobycze techniczne i instytucja niewolnictwa, głównie jednak na podboju innych ludów i włączaniu ich dóbr w obieg krajowej gospodarki* Można by wskazać na pojawiające się w tym okresie objawy we-wnątrzsterowności: zmieniające się postawy wobec rodziny i wychowania dzieci; prawa gwarantujące swobody jednostki, np. doniosłe reformy dopuszczające swobodne przenoszenie tytułu własności czy zapoczątkowanie postępowania karnego przez „stronę trzecią"; zwielokrotnienie możliwości zyskow­nego zatrudnienia w handlu, rolnictwie i przemyśle; przypływ

36

ludności do miast; zapał do podejmowania odkrywczych i zdobywczych wypraw; wzrost zainteresowań spekulacjami filozoficznymi i nauką.

Na przełomie V wieku p.n.e. państwo ateńskie sięgnęło zenitu swej potęgi. Grekom tamtej epoki znana była idea wzrostu ludności. Zarówno Platon, jak Arystoteles do­radzali utrzymanie stałego zaludnienia. Po upływie dwu stuleci sytuacja tak się zmieniła, że obawa przeludnienia ustąpiła miejsca obawie wyludnienia. W pismach Polibiusza z II wieku p.n.e. znajdujemy twierdzenie, że ludność Grecji wymiera wskutek praktyk dzieciobójstwa. Jest to niewątpli­wie przesada; dzieciobójstwo — tak jak w dziesiejszych czasach środki zapobiegawcze — było stosowane jedynie w warstwach zamożniejszych. Tym niemniej, ich istnienie wskazuje na dążność do sztucznego ograniczenia wielkości rodziny i upoważnia domysł, że społeczeństwo osiągnęło okres już nie tylko wstępnego, ale stałego spadku liczby ludności. Tak więc w szczytowym momencie rozwoju ludności widzimy powstawanie form życia społecznego, które wydają się zwiastować zewnątrzsterowny mechanizm przystosowania.

Spójrzmy, na przykład, na instytucję ostracyzmu: wpro­wadzono ją jako środek zapobiegania tyranii; w V wieku p.n.e. stała się potężną bronią w rękach opinii publicznej; wywijano nią lekkomyślnie w celu narzucenia wszystkim poglądów większości i „nauczenia rozumu" mężów stanu, dramaturgów czy mówców o nieprzeciętnych zdolnościach. Ponadto, ludek ateński wyłonił ze siebie licznych donosicieli, „którzy nieustannie zasypywali oskarżeniami najzdolniej­szych i najbardziej wpływowych mężów w państwie z za­miarem podniecenia przeciw nim zawiści tłumów". Svend Ranulf w swej pracy The Jealousy of the Gods and Criminal .

37

Page 19: Riesman - Samotny Tlum - Rozdzial I Ok

Law in Athens skrupulatnie prześledził narodziny i rozwój owej „bezinteresownej dążności do wymierzania kary", która, zakorzeniona w niejasnym charakterologicznym niepokoju, może zostać uznana za przejaw dojścia do głosu potężnego, strzegącego równości „zespołu rówieśników".

Wszystkim tym zjawiskom towarzyszył wyraźny spadek wewnątrzsterownej obowiązkowości w sprawach publicz­nych. Mimo pełnych poszanowania ukłonów, jakie wielu autorów składa ateńskiej „demokracji", trudno nie dostrzec apatii ludności posiadającej prawo głosu. To, co poprzednio było ciężko wywalczonym przywilejem warstw ludowych, stało się w czasie ich rządów obowiązkiem. Dla zabezpiecze­nia quorum, uciekano się do różnych środków represji, a gdy i te zawiodły, „prawo głosu" stało się opłacaną przez państwo usługą.

Szczegółowe badania i dociekania nad historią państwa ateńskiego mogłyby przynieść bogaty plon. Powyższe uwagi nie są, oczywiście, niczym innym, jak typowaniem zagadnień, które mogłyby stać się tych badań przedmiotem. Podobnie to, co się dzieje w Rzymie za czasów panowania Augusta, zdaje się świadczyć o pojawieniu się i przewadze zewnątrzsterownego typu charakteru, odpowiadającego fazie wstępnego spadku ludności. Powstałe pod aleksandryj­skim wpływem poetyckie utwory Katullusa, a pewnie i Gallusa, wprowadzające nowy język, przekazujący do­niosłość subtelnych stanów uczuciowych, mogą być zna­mieniem przemian w umysłowości klas panujących, coraz podatniejszych na zewnątrzsterowne odbieranie świata.

Kilka niezbędnych zastrzeżeń. Niesprawność języka spowo­dowała, że wyrażałem się tak, jak gdybym wyobrażał sobie, że społeczeństwa zawsze zdolne są stworzyć taką organizację

* i taki typ charakteru, jaki potrzebny jest im do przetrwania.

Takie założenie, odwołujące się do obrazu odrębnego bytu zwanego „społeczeństwem", stawiającego ludziom pewne wymagania i przeprowadzającego doświadczenia na takich lub innych procesach, wprowadziłoby do rozważań o społecznych przemianach nieuzasadnione koncepcje te-leologiczne. Tymczasem rzeczywistość jest inna: w danym społeczeństwie możliwe jest na zasadzie „przypadku" wiele sposobów zapewnienia przystosowania. Te spośród nich, które skutecznie przyczyniły się do społecznej zwartości, przekazywane są równie nieświadomie, jak powstały. Ponieważ jednak jako te, które zdały swój historyczny egzamin, stają się one przedmiotem badań i dociekań, może się zdawać, że jakaś celowa siła, służąca społecznym potrzebom, wprowadziła owe skuteczne czy prawie skuteczne sposoby uzyskiwania zgodności zachowań. A przecież oczywistą jest rzeczą, że społeczeństwa rozpadają się i giną mimo najskuteczniejszych metod uwieczniania swego społecz­nego charakteru. I na odwrót, wydaje się, że społeczeństwa mogą trwać, wytrzymując ogromne napięcia i niezgodności między społecznym charakterem i społecznie wymaganym działaniem, nie popadając w totalną zagładę i bezład.

Nie należy również przeceniać roli charakteru w procesach społecznych. Niedawno próbowano nam tłumaczyć, że armia niemiecka walczy tak dzielnie dlatego, że Niemcy to ludzie posłuszni autorytetom. Jest to dość problematyczne tłuma­czenie, jeśli zważymy, że inne armie również biły się dzielnie, jeśli były odpowiednio wyposażone i dowodzone. Nie ma również wielkiego sensu założenie — jakie czyni wielu amerykańskich psychologów — że pewne zajęcia mogą być wykonywane przez ludzi reprezentujących ściśle określo­ny typ charakteru; że podobno handlowcy i administratorzy powinni mieć charakter ekstrawertyczny lub „oralny", .

38 39

Page 20: Riesman - Samotny Tlum - Rozdzial I Ok

natomiast nie sposób być dobrym chemikiem lub księgowym, nie mając charakteru introwertycznego, czyli „analnego". W rzeczywistości ludzie o skrajnie odmiennych typach charakteru mogą wykonywać, wystarczająco sprawnie, wiele rodzajów skomplikowanych zadań. Lub — aby to samo powiedzieć nieco inaczej — instytucje społeczne potrafią spożytkować bogatą gamę motywacji, ożywiającą ludzi o różnorodnych typach charakteru, dla wykonywania tego samego rodzaju pożytecznych społecznie prac. Nie znaczy to jednak, że charakter jest jedynie cieniem historii, niczym Heglowski duch. Od charakteru zależeć będzie styl i koszt psychiczny wykonania zadań, które w płaszczyźnie analizy ekonomicznej czy politycznej są niemal takie same.

Tak więc bierzemy pod uwagę i taką możliwość, że ludzie zmuszeni będą zachowywać się w sposób przeciwny niż by to wynikało ze struktury ich charakteru. Społeczeństwo może się zmieniać szybciej niż charakter lub odwrotnie. Rozbieżność między społecznie wymaganym działaniem a zachowaniem zgodnym z charakterem jest przecież jednym z wielkich zaczynów przemian. Na szczęście nie znamy społeczeństwa podobnego do koszmarnego zwidu Aldousa Huxleya z Nowego wspaniałego świata, gdzie ludzie o różnych typach charakteru zadowoleni są najzupeł­niej ze swych społecznych ról i gdzie wobec tego, wyłączając przypadek, żadna zmiana nie jest możliwa.

Na koniec należy podkreślić, że nasze typy społecznego charakteru są abstrakcjami. Oczywiście, odnoszą się one do żywych konkretnych istot, ale aby je zbudować trzeba, jak to widzieliśmy, po pierwsze, z rzeczywistej indywidual­ności wyabstrahować jej „osobowość", następnie wydzielić z niej „charakter", na koniec z charakteru tego wydzielić wspólny składnik zwany „charakterem społecznym".

40

Bystry czytelnik dawno już zapewne spostrzegł, że nie­możliwe jest społeczeństwo lub jednostka bez reszty pod­porządkowana jednej zasadzie: sterowności tradycyjnej, stero­wności wewnętrznej lub sterowności zewnętrznej; każda z nich ma charakter uniwersalny i zawsze chodzi tylko o stopień, w jakim społeczeństwo czy jednostka odwołuje się do którejś z nich. Tak więc wszelkie ludzkie istoty są wewnątrz-sterowne w tym sensie, że wychowywane przez osoby starsze od siebie odebrały od nich i przyswoiły sobie pewne trwałe orientacje. I równocześnie, wszyscy ludzie są zewnątrz-sterowni w tym znaczeniu, że uwzględniają oczekiwania swych współczesnych, „pole sytuacyjne" (Kurt Lewin) czy „definicję sytuacji" (W. I. Thomas) współtworzoną przez nich w każdym momencie1 0.

Ponadto każdy z nas nosi w sobie możliwości przystosowa­nia się do każdego z trzech typów konformizmu, nie jest więc wykluczone, że w toku życia jednostki nastąpić mogą przesunięcia w stopniu zależności od jednego czy drugiego z nich (chociaż skrajne zmiany są raczej niemożliwe, nawet mimo sprzyjających okoliczności). Człowiek sam bowiem

1 0 Warto w związku z tym porównać dwie koncepcje procesu socjalizacji: Freuda i Harry'ego Stacka Sullivana. Freud ujmował superego jako uwewnętrznione źródło moralnych drogowskazów, zbudowane na wzór czcigodnych rodziców i przeniesione później na występujących w tej samej roli: Boga, Wodza, Los. Sullivan nie przeczy, że i tak bywa, ale kładzie większy nacisk na rolę grupy rówieśników, na rolę kumpli i grupy kumpli, która zajmuje tak kluczowe miejsce w wychowaniu amerykańskiego dziecka. Akcent, jaki Sullivan kładzie na doniosłość stosunków interpersonalnych, co w konsekwencji każe mu wierzyć dużo bardziej niż Freudowi w zdolności przystosowawcze człowieka i w możliwość społecznego pokoju i harmonii, może być rozpatrywany jako znamię zewnątrz-śterowności.

41

Page 21: Riesman - Samotny Tlum - Rozdzial I Ok

ustala sobie znaki w otoczeniu, aby się potem nimi kierować — chyba że jest najzupełniej pomylony, a zupełnie pomyleni nie jesteśmy nigdy. Jeśli więc w środowisku jednostki zewnątrzsterownej zabraknie ludzi jej podobnych, może ona odwołać się do wcześniejszych wzorów sterowności. Podobnie żadna jednostka ani żadne społeczeństwo nie może istnieć bez poważnego oparcia o tradycję, nawet jeśli skrywa ją ustawiczne falowanie mody.

Zwrócenie uwagi na zjawisko zachodzenia na siebie wyabstrahowanych typów jest istotne również dlatego, że czytelnicy niezawodnie będą je wartościować przypisując im doskonałą niemal czystość. Ponieważ większość z nas ceni niezależność, większość będzie prawdopodobnie wy­różniać wewnątrzsterowność, nie dostrzegając dwu rzeczy. Po pierwsze, żyroskopowy mechanizm pozwala wewnątrz-sterownej jednostce na pozorną jedynie niezależność: jest ona równie konformistyczna w stosunku do innych, jak jednostka zewnątrzsterowna, tyle że inni są ci „inni" — są to głosy odleglejsze, pochodzące od ludzi poprzedniej generacji, a ich wskazówki przyswojone zostały we wczesnym dzieciństwie. Po drugie, ten typ konformizmu jest, jak to już powiedzieliśmy, tylko jednym choć dominującym mechaniz­mem wewnątrzsterownej jednostki — jest ona również wrażliwa na to, co sądzą o niej współcześni i nawet może zdradzać daleko posunięty oportunizm. Tak więc, nie zawsze traktuje ona inne osoby tak jakby zastępowały one jedynie jej. własnych rodziców. Różnica polega na tym, że jest ona mniej od jednostki zewnątrzsterownej zależna od wskazań, oczekiwań i pochwał stale napływających od współczesnych jej ludzi bądź w ich imieniu poprzez środki masowego przekazu.

Powtarzam: typy charakteru i społeczeństwa, które

przedstawia ta książka, są typami; nie istnieją one w rzeczy­wistości, są konstrukcjami, zbudowanymi w oparciu o pewne

, wybrane dla celów badawczych historyczne zagadnienia. Konstruując więcej typów — lub podtypów — można by wziąć pod uwagę większy zakres faktów (lub te same fakty traktować mniej bezceremonialnie), ale zdecydowaliśmy się, wraz z moimi współpracownikami, posłużyć jak najmniejszą liczbą pojęciowych narzędzi. W pracy naszej, starając się opisać za pomocą jednego układu powiązanych wzajemnie cech zarówno społeczeństwo, jak charakterystyczne dlań jednostki, poszukiwaliśmy cech wspólnych dla obu; po­mijaliśmy więc te człony zachowań — często uderzające — które nie wydawały się powiązane z naszym zadaniem.

//. Walka charakterów

Ostatnie kilkaset lat historii krajów Zachodu możemy opisać jako stopniowe i kolejne dochodzenie do głosu jednego z dwu ostatnich typów charakteru: typ wewnątrz-sterowny wypiera tradycyjny, a zewnątrzsterowny wypiera wewnątrzsterowny. Przemiany typu społeczeństwa i typu charakteru nie następują oczywiście natychmiastowo. Tak jak w danej kulturze znaleźć można grupy odpowiadające wszystkim fazom demograficznej krzywej, tak w każdej z faz spotykamy różnorodność charakterologicznych przy­stosowań. Otrzymana mieszanka staje się jeszcze bardziej różnorodna wskutek ruchów migracyjnych, polityki imperia­lizmu i innych historycznych procesów, skupiających ludzi O różnych strukturach charakteru, ludzi, którzy „pochodzą", mówiąc metaforycznie, z różnych faz.

Typy charakteru, podobnie do złóż geologicznych czy archeologicznych, nawarstwiają się jedne na drugich;

42 43

Page 22: Riesman - Samotny Tlum - Rozdzial I Ok

niekiedy dochodzi do wstrząsów, w których fragmenty starszych złóż wynurzają się na powierzchnię. Przekrój społeczeństwa w określonym czasie ukazuje zarówno wcześniejsze, jak i późniejsze typy charakteru, z tym że wcześniejsze nosić będą ślady zmian, wywołanych ciśnieniem późniejszych. Sterowngić Jradyjcyjna zdaje się przeważać w Ameryce Łacińskiej,. xejoaach rolniczycE południowej Europy, w Azji i Afryce* Wewnątrzsterowność dominuje na obszarach rolniczych i W małych miasteczkach Stanów Zjednoczonych i Kanady, w północno-zachodniej i częścio­wo w środkowej Europie. Obserwujemy energiczne próby wprowadzenia wewnątrzsterowności we wschodniej Europie, w Turcji i niektórych krajach azjatyckich. Obserwujemy również narastającą dominację zewnątrzsterowności w wiel­komiejskich ośrodkach Stanów Zjednoczonych i — według wszelkiego prawdopodobieństwa — w wielkich miastach północno-zachodniej Europy. Ten ostatni, najnowszy typ charakteru, wkracza na tereny, na których do dziś przeważa jeszcze typ wewnątrzsterowny, ten zaś upowszechnia się w rejonach pozostających jeszcze pod wpływem sterowności tradycyjnej.

Takie spojrzenie ułatwi nam zrozumienie amerykańskiej sceny, zaludnionej różnymi typami charakteru. Możemy na niej odszukać grupy rolniczego Południa, czarnych i białych, znajdujące się w okresie wysokiego potencjału wzrostu — tam też szukać będziemy pozostałych przedstawi-ciełi typu tradycyjnego. Przypominać ich będą emigranci z rolniczych i małomiasteczkowych okolic Europy, którzy „przywieźli" ze sobą zza Oceanu swą płodność i typ charak­teru. Ludzie ci musieli i muszą niekiedy dokonać w swoim życiu skoku ze społeczeństwa sterowanego tradycją do społeczeństwa zewnątrzsterownego. Częściej skok ten roz­

kłada się na dwa pokolenia: chłop przyjmuje obyczaje wewnątrzsterowne, a jego dzieci „skaczą" dalej, ku zewnątrz­sterowności.

W wyniku uprzemysłowienia i kolonizacji można dziś w każdej części świata znaleźć mieszaninę ludzi różnych typów charakteru, różnych ras i religii. Typy charakteru przystosowane do swej sytuacji stają nagle wobec przewagi przedstawicieli nowych, lepiej przystosowanych chaxajttexoWi Mogą one bądź nie przyjąć walki i poprzestać na roli podrzędnej, bądź skuszone nowymi celami, jakie pojawiły się w zasięgu ich wzroku, mogą spróbować pokusić się o nie pomijając środki, które wskazuje im konwencja kulturowa.

Na przykład: w wielkomiejskim środowisku amerykań­skim typy wewnątrzsterowne mogą być popchnięte do za­wiści lub buntu. Mogą okazać się niezdolne do przystosowa­nia z braku odpowiedniego wyposażenia do przyjmowania sygnałów, które w coraz większym stopniu kierują postawami i zachowaniami w okresie wstępnego spadku ludności. Mogą również uchylić się od przystosowania, moralnie dezaprobując sygnalizowane treści. Mogą również popaść y? zniechęcenie, gdyż sygnały te, chociaż zachęcające, nie •do nich są adresowane. Ta ostatnia sytuacja dotyczyć może grup mniejszościowych, których rysy twarzy lub kolor •skóry stanowią przeszkodę na drodze do kierowniczych i innych zawodowych stanowisk lub są pomijane w hierarchii "wartości rozpowszechnianych przez środki masowego prze­kazu. Los ten dzielić mogą ci, których przodkowie byli wpraw­dzie bez zarzutu, ale ich osobowość nie wykazuje dostatecz­nej elastyczności i wrażliwości w stosunkach z innymi.

Badania nad amerykańskimi Indianami dostarczają ana­logii dla sytuacji, w których znaleźć się może dawniejszy typ charakteru wskutek nacisku nowszego; Erik H. Erikson

44 45

Page 23: Riesman - Samotny Tlum - Rozdzial I Ok

opisuje dwojaką reakcję dzieci z rezerwatów Siuksów na kulturę białych: obie reakcje są reakcjami oporu, z tym że opór jest bądź" wyzywający, bądź niejako uległy. Zachowa­nie dzieci wyzywająco opornych uznane jest przez białych wychowawców za niepoprawne, zachowanie dzieci ulegle opornych przyjmowane jest jako zbyt gładkie, niemal anielskie. W obu wypadkach, przy cichym poparciu rodziców i innej starszyzny plemienia, dziecku udaje się zachować pewne cechy charakteru i tradycji Siuksów. A jednak konflikt drąży dziecko i osłabia jego uczuciową energię. Wynikiem jest często pozorne lenistwo. Zarówno dziecko oporne, jak i zewnętrznie uległe zachowuje się apatycznie wobec kultury i polityki białych.

Sądzę, że miliony wewnątrzsterownych Amerykanów w podobny sposób odrzucają wartości szerzące się wskutek rosnącej dominacji charakteru zewnątrzsterownego. Ich niechęć może być świadoma i ujawniana. Podobnie jak u Siuksów znajduje ona poparcie w starszym pokoleniu i w daleko sięgającej pamięci przeszłości, intensywnie obecnej w rejonach rolniczych i małomiasteczkowych. Przeszłość ta żyje w rozmowach i opowiadaniach starców i artykułach lokalnej prasy, nie wypartej jeszcze przez najazd wielko­miejskich środków przekazu. Stąd niechęć ta może zostać wyrażona i może odnosić lokalne zwycięstwa nad przedstawi­cielami zewnątrzsterownego świata. A jednak „morali-zatorzy" — jak ich później nazwiemy — nie czują się bez­pieczni; przeciwko nim występuje cała potęga wielkomiej­skiego świata, tak że ich niechęć sztywnieje, a ocaleli jeszcze przedstawiciele wewnątrzsterownego charakteru stają się żałosnymi karykaturami swych przodków z czasów ich dawnej świetności.

Drugim siedliskiem oporu i niechęci są w Ameryce

coraz mniej liczni imigranci ze środowisk sterowanych tradycją — zarówno z Puerto Rico, jak głębokiego Południa, Filipin lub Meksyku, Włoch czy krajów Wschodu. Trudniej im znaleźć kulturowe wsparcie dla jednostkowego oporu przeciwko narzucanej wymianie sygnałów zwanej „ameryka­nizacją". Biały biedak z Południa czy jego sąsiad Murzyn wędrujący na Północ nie muszą uczyć się nowego języka, ale w poczuciu wykorzenienia nie ustępują w niczym przy­byszom z innych krajów. Strój i obyczaje „czarnych dan­dysów" z murzyńskich dzielnic wielkich miast Północy były patetycznym przykładem wysiłku pogodzenia gładkich miejskich manier ze zdecydowaną odmową przyswojenia sobie norm wewnątrzsterowności, które do dziś stanowią oficjalną kulturę miejskich szkół publicznych.

Podobny styl odmowy znajdziemy wśród górników, drwali, robotników rolnych i niektórych robotników miejskich. Jak w wielu innych społecznościach, tak i tutaj czynna niechęć robotników do panującej kultury łączy się z męską pogardą dla miejskich manier, gładkich i łagodnych. Ludzie ci mają własnych bohaterów legend, łączących „amerykanizm" z robotniczą „honornością", tak jak Siuksowie włączają kowboja do historii o swej bojowej przeszłości. Powstaje pytanie, w jakim stopniu grupom tym, podobnie jak Siuksom, grozi wymieranie w wyniku ofensywy zewnątrzsterowności, sięgającej do coraz niższych warstw i przenikającej regiony coraz dalsze od wielko­miejskich ośrodków. W braku miejsca spokojnego odwrotu w rodzaju rezerwatu ludzie ci muszą wybrać — jeśli w ogóle mają wybór — między kulturową bezdomnością a szybkim przyswojeniem wartości zewnątrzsterownej kul­tury.

„Walka charakterów" nie toczy się w jednym tylko kraju

46 47

Page 24: Riesman - Samotny Tlum - Rozdzial I Ok

i tylko między grupami znajdującymi się w różnych punktach krzywej rozwoju charakterów i ludności. Cale kraje wcho­dzące w okres wstępnego spadku ludności czują się za­grożone ciśnieniem demograficznym i ekspansywnością krajów okresu przejściowego wzrostu, a jeszcze bardziej — groźbą rysującą się ze vstrony wielkich ludnościowych potęg Wschodu, znajdujących się jeszcze W okresie wysokiego potencjału wzrostu. Błędne koło międzynarodowych napięć zwiększa szanse przetrwania charakterów wewnątrzsterow-nych — z właściwą im psychologią niedostatku, odpowiada­jącą okresowi przejściowego wzrostu — w krajach wchodzą­cych w następny okres rozwoju. Tak więc charaktery odpowiadające społeczeństwu obfitości — temu odwiecznemu marzeniu człowieka — pozostają w historycznym zawieszeniu, a rozziew między strukturą charakteru a możliwościami struktur gospodarczych pozostaje faktem.

Wobec tego rozziewu przyjąć można różne postawy. Jedna z nich opierać się może na przekonaniu, że nie ma wielkiego sensu opowiadać o wieku obfitości, jego typach charakteru i przypuszczalnych problemach, gdy nad światem wisi możliwość czy prawdopodobieństwo następnej wojny światowej. Do tego samego wniosku dojść można inną drogą, twierdząc, że rozważania o obfitości w Ameryce mają posmak niemoralny, nie mówiąc już o ich praktycznej złudności w świecie, w którym głód i nędza nęka ogromną większość ludności chłopskiej i wielu mieszkańców miast. Są to poważne zastrzeżenia. Chciałbym jednak w odpowiedzi stwierdzić, że jeśli chodzi o pierwszą sprawę — groźbę wojny — to narody, podobnie jak nerwicowcy, ściągają na swoją głowę niebezpieczeństwa, które stanowią ich obsesję; niebezpieczeństwa, które — w braku prawdziwej żywotności i wzrostu — nadają kształt ich życiu. Jeśli

48

zaś chodzi o drugie zastrzeżenie, sądzę, że wysuwanie nędzy świata jako argumentu przeciwko rozważaniom o możliwej obfitości jest w rzeczywistości podtrzymywaniem tej psychologii niedostatku, która rodząc się wśród nędzy jednocześnie ją utrwala. Gdyby argument ten doprowadzić do absurdu, okazałoby się, że przywództwo w ludzkich sprawach przypadać powinno jedynie tym, którzy naj-nędzniej żyją. Z drugiej strony, ci którym się powodzi, mogą być wzorem zawodnym nie tyle z uwagi na przesyt, ile z uwagi na rozpacz. Gdyż w przeciwieństwie do wieku XIX — narkotykiem jest dziś pesymizm; niewielkie szanse uniknięcia grożących światu niebezpieczeństw stają się jeszcze mniejsze, ponieważ niebezpieczeństw tych używamy jako alibi mającego uzasadnić naszą rezygnację i odsunięcie się od spraw tego świata.

W głębi ducha sądzę, że rację miał „fantasta" Godwin, kiedy w sporze ze swym wielkim przeciwnikiem Malthusem bronił poglądu, że pewnego dnia będziemy umieli wyhodo­wać żywność dla całego świata w doniczce do kwiatów. Technicznie rzecz biorąc, doniczki są już gotowe.