PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY...

222

Transcript of PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY...

Page 1: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie
Page 2: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie
Page 3: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

P R Z E Z

K A R O L A D I K K I N S A

(CHARLES DICKEJSS)-

P R 7.E K Ł A D i A N G IE L S K IE G O • ■

sa» 4 dbm G. SENNE W ALD, księgarza* p r z y u u c y m i o d o w e j s . 4 8 1 ,.

•smmo

i a 4 4-

Page 4: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

J r 1 ' **■*; L f n 13

XWolno drukować, z warunkiem złożenia

w Komitecie Cenzury, po wydrukowaniu, pra­wem przepisanej liczby exei,nplarzy.

w Warszawie d. 5 (17) Kwietnia 1844 r.

Cenzor Starszy i Naczelnik K. C. W ,.

N ib z a b it o w s k i .

D . U . .

9 o f *v /

w d r u k a r n i j o z e f a rsGr.n,« T V ULICY EIELA KSK 1EJ, W DOMW G. SESKEW ALD N. 5(|5-

Page 5: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

SŁÓW KILKA OD TŁUMACZA.

Zarysy A m eryk i, napisane przez p. D ikkinsa jednego z najlepszych i najzna­komitszych, autorów w teraźn iejszej an­g ielsk iej litera tu rze , m ają w oryginale następujący ty tu ł: „A m erican Notes fo r genera ł c ircu la tion . By C h arle s D ic­kens. L ondon , 1842, Tłumacz w niniej­szym przekładzie pozw o lił sobie zrobić niektóre skrócenia, zaś opuszczone m iej­sca , mniej ciekawe dla polskich czytel­ników , opowiedział swojem i wyrazami.

Page 6: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

- '

"\n : ■ ■■' ’ " V v' '*■1 i H > i t' •*

'' ■

V" vs/

*>* . ‘1 ̂ a . ’>i . . r ;- ; .

.

' i'i • ' ' • '.V

Page 7: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

»^S 'gdy nie zapomnę, mówi pan Dikkins, te­go po czgści nieprzyjemnego, a razem zaba­wnego zadziwienia, z którem , zrana 3 Sty­cznia 1842 r., wsunąłem głowę we drzwi tak nazywanej paradnej kajuty na angielskim pa­rowym statku, który odpływał do Halifaksa i Bostonu :(*).

„Ze ta paradna kajuta wynajętą była dla koniuszego Czarlza Dikkinsa i jego małżonki,

(* ) U przedzam y czy te ln ik ó w , źe im iona -własne w tem dziele w szędzie kładziem y podług w y­m aw iania , n ie zaś pob ług p isow ni angielskiej. Przjrp. 'tłum.

1

Page 8: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

0 tem przestraszony rozum mój bynajmniej nie mógł powątpiewać, albowiem prawdziwość te­go faktu udowodniała mała karteczka, przypięta do płaskiego materacu, który leżał na wysokiej1 nieprzystępnej półce, mającćj służyć mi za łó­żko. Lecz że to była ta sama paradna kajuta,o której koniuszy Czarlz Dikkins i jego małżon­ka marzyli dniem i nocą, w przeciągu ostatnich 4 miesięcy; że to był ten spokojny lokal, o któ­rym koniuszy Czarlz Dikkins, w uniesieniu pro­roctwa, przepowiadał, że niby jest w nim mała sofa, zaś małżonka jego, wskutek damskiej skromności, spodziewała się znaleźć przynaj­mniej chociaż dwie ogromne szafy na suknie, mantylki i t. d.; że ta obrzydliwa komórka, ta skrzynia, ta nora, to legowisko, jest ten sam pokój, o którym tak szumnie ogłoszono w af- fiszu, ozdobionym litografowanym portretem parowego statku i przyklejonym od ulicy do ściany kantoru amerykańskich parowych stat­ków w Londynie: były to tak smutne prawdy, których ja* grzesznik, nie mogłem na żaden sposób od razu zrozumieć. W rozpaczy usia­

Page 9: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

dłem na kufrze, i osłupiały patrzałem na trzech lub czterech przyjaciół, którzy przybywszy aby nas odprowadzić, próbowali wcisnąć swoje uśmiechające się twarze do ciasnej szczeliny, stanowiącej, pod imieniem drzwi, wejście, do naszej klatki.

„W drodze do parowego sta tku , wiele żartowaliśmy ze swego przyszłego położenia,' mówiliśmy o natłoku, o kołysaniu się statku i innych niedogodnościach; lecz to, co tutaj zna­leźliśmy, daleko przewyższało wszelkie nasze domysły i przypuszczenia. Trzeba też wyznać, że w tych przypuszczeniach było cokolwiek szczerości. Żartując i śmiejąc się, jednak my­śleliśmy sobie, że angielski statek, wysyłany do Ameryki, wyrówna się w komforce z każdym londyńskim domem; wystawiliśmy sobie wiel­ką kajut-kompanią , w kształcie długiej z oby­dwóch stron oświetlonej galeryi, ozdobionej ze wschodnim przepychem i napełnionej ustrojo- nemi damami i zwinnemi dżentlmenami, któ­rzy rozmawiają, romansują, śmieją się. Lecz rzeczy wypadły inaczej. Przedzierając się do

Page 10: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 4 —

swego legowiska, ominęliśmy jakiś długi po­kój; na jednym z jego końców sterczał że­lazny piec, przed którym czterech okrytych łachmanami majtków ogrzewało swoje brudne ręce; na drugim końcu stał stół, naokoło zaś kilka nieczystych szklanek i karafek z mę­tną wodą. Jeden z naszych przyjaciół, dobry człowiek, który nam dopomagał przy wypra­wie w drogę, wszedłszy do tego pokoju, zbladł. „Mój Boże! co to jest?” wymówił z cicha; lecz potem, nieco uspokoiwszy się, dodał: „Nie!.... to niepodobna!” i zawołał na majtków: „Ej! gdzież macie pokój bawialny?” Ci spojrzeli się na siebie, potem na nas, a jeden, odszedłszy od pieca, powiedział: „Właśnie to jest pokój ba­wialny!”

„Lecz ludzie, którzy wkrótce będą roz­dzieleni z sobą kilku tysiącami mil burzliwej przestrzeni, nie mają czasu zajmować się dro- bnemi nieprzyjemnościami i niedogodnościami. Trzeba pomówić o tem lub owem. Nakoniec przyzwyczailiśmy się do bawialnego pokoju i do naszej paradnej kajuty,, przekonaliśmy się, że

Page 11: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

_ 5 —

ta kajuta nie jest jeszcze tak mała, jak na nie­których innych statkach, i przy pomocy expe- rimentu wykryliśmy, że wniej niejako może stanąć razem czterech ludzi. Lecz o rosko- szach, jakie oczekiwały na nas w Ameryce,0 bezpieczeństwie przejazdu, o przyjemnościach żeglugi (kiedy nie bardzo kołysze), niema co1 mówić: śliczności!

„Zgodziwszy się w tych głównych pun­ktach, cała nasza kompania udała się do dam­skiej kajuty i rozmieściła się przed kominem, tak, choćby tylko sprobować. Prawda, ogień był dosyć nędzny, lecz ktoś z pomiędzy nas powiedział, że zapewne podczas żeglugi bę­dzie lepszym, i my natychmiast potwierdzili­śmy to przypuszczenie, powtórzywszy chó­rem: „Zapewne! zapewne!” — Prócz tego pamiętam, żeśmy spostrzegli jednę pocieszają­cą okoliczność, mianowicie, że pokój bawial­ny znajdował się obok naszej paradnej ka­ju ty, a więc, ja i moja żona, mogliśmy w ka­żdym czasie tutaj przychodzić i siedzieć przy ogniu. Lecz najwięcej pocieszającem było od-

1* ~

Page 12: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 6 —

krycie, zrobione przez jednego z moich przy­jaciół, który milczący długą siedział i złożone- mi rękami. „Jak to przyjemnie będzie pić glint- wein!” zawołał nagle, jakby ocknąwszy się i wykrzyknik ten tak cudowny zrobił effekt, że­śmy od tej chwili jednozgodnie przystali na to, że nasz bawialny pokój daleko przewyższał ba­wialne pokoje wszelkich możebnych morskich statków, byłych, przyszłych i teraźniejszych.

„Tym czasem obserwowałem wszystko, co się naokoło nas działo. Kobieta średniego wieku nakrywała do stołu. Niezmiernie byłem zdziwiony, kiedy zaczęła wyjmować bieliznę z:, takiego miejsca, gdzie nie można było przy­puścić, aby tam się znajdowała; zrzucała ma­terace, które leżały na kanapach, odkrywała pod- niemi szuflady i dostawała stąd serwety, ręczni­ki. W ogóle, pod jej rękami, wszystko przybie­rało nowy, niespodziany kształt: zbliżała się do ściany— i ściana przed nią się roztwierała, przedstawiając wewnątrz szafę; dotykała się okna i w" oknie natychmiast okazywała się szu­flada* Słowem, każdy przedmiot, każdy kąt

Page 13: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

w naszym bawialnym pokoju, nietembył, czem się być zdawał.

„Weszliśmy na pokład statku. Było tam okropne zamięszanie. Majtkowie biegali na gó­rę i na dół po drabinkach, czepiali się bloków, podnosili i spuszczali ciężary, sprzątali liny. Wszędzie hałas, sztukanie, skrzypienie, bie­ganie z jednego miejsca na drugie. Jedni gwałtem ciągnęli krowę, aby zamknąć ją do chlewa za kratkami, drudzy krzątali się około baranów, świni, kur. Tu niesiono na plecach różne ciężkie sprzęty; tam opuszczano do lo­downi wiktuały, mięso, masło, jaja, dziczyznę; w jednem miejscu odkręcano liny lub stawiano jakie drzewo; w innem —• opuszczano blokiem ciężkie paki na dno statku, a rozczochrana gło­wa przyjmującego pakę sterczała w otworze (we drzwiach),między skrzyniami, zawiniątkami i tłómokami podróżnych; tym czasem zimowe słońce z ukosa wyglądało z po za białawych obłoków, maszty oblepione były szronem, woda, mętna i gęsta, okrywała się drobnemi pstrągami.

Page 14: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 8 _—

„Nie wiem, czy to za poradą doktorów, że odjeżdżający morzem przyjęli za stałe prawi­dło—swój pierwszy obiad na okręcie łączyć z ob- fitemi strumieniami szampana i cheresu, albo to się tak zdarza z woli niezbadanego losu,■ może w skutek tajemniczych pobudek natu­ry ludzkiej; równie i my w ten dzień jedliśmy obiad wesoło i przyjemnie. Stół był wyborny, wino doskonałe, rozmowy bardzo zajmujące.

„Lecz oto nadszedł drugi dzień, dzień od­płynięcia statku i ostatnich pożegnań z przyja­ciółmi. Zebraliśmy się na śniadanie; ciekawą było rzeczą spojrzeć, zjakim upragnieniem ka­żdy z nas starał się o to, ażeby rozmowa ani na chwilę nie była przerwaną. Na nieszczę­ście, przymuszona wesołość tyleż podobną jest do prawdziwej, ile kwiaty w trepauzach podo­bne są do tych, które rozkwitają na otwartem powietrzu, skropione rosą i deszczem niebios. Jednakowoż nie można było tracić czasu, po­zostawało nam tylko pół godziny do zdjęcia kotwicy^ wszyscy zobaczyli, że gra jest prze­graną,, że już niema żadnej nadziei, i zrzucili

Page 15: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

maski: nastąpiły pożegnania, uściskania, łzy; odprowadzający odebrali mnóstwo różnych ko­misów do miasta, do przyjaciół, i po tysiąc ra­zy im powtórzono, aby wszystko to wypełnili w ścisłej zupełności, prócz tego, aby nie za­pomnieli i niezawodnie to wypełnili.-„Dzwoń!” zawołał kapitan, kształtny, silny, zniebieskie- mi oczami mężczyzna, z tak przyjemną twarzą, że miałem nadzwyczajną chęć uścisnąć mu rę­kę. Dał się słyszeć dzwonek; odprowadzający rzucili się do szalupy, odpłynęli, wołając osta­tnie żegnam i machając chustkami, i my, po­dróżnicy, pozostaliśmy sami. Boże mój! więc to nie żart? nie przypuszczenie? nie marzeniaw dalekiej przyszłości?...... W samej rzeczyjedziemy?.... Kapitan znowu się ukazał ztrąb- ką w ręku; inni oficerowie stanęli na swoich miejscach; każdy gotów był pełnić swój obo­wiązek. Powstało milczenie; podróżnicy trwo­żliwie spoglądali na kapitana; kucharze, pracu­jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie­kawością podnieśli głowy.... Jeszcze jeden obrót kołowrotu; jeszcze głos dzwonka; sły­

Page 16: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

chać komendę—i statek wstrząsł się, jak ol­brzym, którego raptownie natchnięto życiem; ogromne koła zaczęły się obracać, okręt sunął się naprzód i zabrał pod siebie zuchwałe, okry­te pianą bałwany.....

„W tym dniu wszyscy podróżni na statku jedli obiad przy jednym stole, i trzeba wyznać, towarzystwo było liczne: osiemdziesiąt sześć osób!— Ponieważ okręt, z powodu zbytniego naładowania, nurzał się głęboko w wodzie, a powietrze było spokojne, więc kołysanie le­dwie dawało się spostrzedz; wszyscy się roz­weselili, największe tchórze pokazali na sobie uśmiech zadowolenia, i ci, którzy zrana na zwyczajne zapytanie: „czy się nie boisz pan wody”—odpowiadali wstydliwie: „tak, cokol­wiek się boję”, — teraz podnieśli głowy i goto­wi byli powiedzieć: „Zmiłuj się pan! za kogo pan mnię uważa?”

„Zresztą trzeba wyznać, że pomimo tej obudzonej odwagi, wszyscy okazywali nadzwy­czajny pociąg do czystego powietrza, i najulu- bieńsze miejsca w kajut-kompanii były te, któ-

— 10 —

Page 17: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— l i ­

rę bliżej znajdowały się drzwi. Zaczęto pić herbatę: wszystko szło pomyślnie, potem wzię­to się do wrista, także pomyślnie. Prócz jednej damy, która cokolwiek zaprędko wstała od sto­łu, zaszczyciwszy tylko swojem dotknięciem wybornie upieczoną i zarumienioną baranią no­gę, — wszyscy inni biesiadnicy odważnie się przechadzali, palili fajkę i pili — prawda, po większej części na otwartem powietrzu — aż do jedenastej godziny, w której wszyscy zaczę­li rozchodzić się po kajutach. Pokład został próżnym: tylko ja i jeszcze dwóch lub trzech podróżników zostało, którzy, zapewne jak ja, obawiali się iść nocować w kajucie

„Dla człowieka, nieoswojonego z temi zja­wiskami, noc na morzu nadzwyczaj jest zajmu­jącą. Nawet i potem, kiedy ona straciła dla mnie wartość nowości, zawsze znajdowałem w niej nadzwyczajne upodobanie. Ciemna prze­strzeń, w którą zapuszcza się czarny olbrzym statek, blizkość wodnej otchłani, której nie można widzieć oczami, lecz dobitnie daje się słyszeć jej szum; szeroki, białawy, lśniący się

Page 18: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 12 —

ślad, który statek zostawia po za sobą;majtko­wie stojący na straży na przodzie okrętu, ster­nik na swojem miejsca, z mappą oświeconą la­tarnią, która blaskiem swoim wpośród ciemno­ści mimowolnie przypomina wyższy rozum; smutne gwizdanie wiatru w okrętowych ża­glach; słabe promienie światła, przebijające się przez każdą szczelinę, przez każdą dziurkę z pod pokładu, jakby okręt napełniony był ogniem i już, już gotów pęknąć na zgubę odważnych żeglarzy, którzy powierzyli mu swoje życie: to wszystko sprawiło na mnie nadzwyczaj silne wrażenie. Myśl mimowolnie uniosła się daleko, Bóg wie gdzie, do nieograniczonej przestrze­ni, do otchłani wieczności. Duszę coś ciążyłoi przestraszało. Albo nagle, wpośród tych uczuć, obudzały się wspomnienia: wyobraźnia malowa­ła sobie twarze porzuconych przyjaciół, ulice, domy, pokoje, przedmioty codziennych zatru­dnień, sceny z przeszłego życia, powstawały przede mną, jakby mocą czarodziejstwa, i znowu żyłem w dniach, miesiącach i całych latach, któ­re już dawno pogrążone' zostały w wieczności.

Page 19: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 13 —

„Nakoniec zrobiło mi się zimno; zszedłem na dół. Lecz na dole nie bardzo było spo­kojnie : najprzód — straszny zaduch, po dru­gie— nieprzyjemny odór, znany tylko na okrę­tach, a do tego tak ostry, że zdaje się przesiąka do nas nie tylko przez same organa powonie­nia,lecz razem wszystkiemi porami ciała. Dwie damy, w tej liczbie i moja żona, prawie zem­dlałe leżały na sofie; nasza służąca przewracała się po podłodze, przeklinając chwilę, kiedy zgo­dziła się puścić na morze, i wszystkie rzeczy w kajucie stały poprzewracane. Wchodząc tam, zostawiłem drzwi nieprzymknięte; gdy zaś po chwili wróciłem, aby je zamknąć, już znaj­dowały się wyżej od mojćj głowy. Wszystkie deski skrzypiały, jakby szkielet statku spleciony był. z prętów. Długo przysłuchiwałem się te­mu skrzypieniu, trzymając się za belkę, i zde­cydowałem się wreszcie iść spać.

„Tak przetrwały dwa długie dni, przy do­syć chłodnym pomyślnym wietrze i suchej po­godzie. — Po większćj części czytałem, leżąc w łóżku, lecz do prawdy nie wiem teraz, jak się

2

Page 20: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

to robiło: książka wysuwała się z rąk a umysł nie rozumiał jej treści. Na pokład statku wy­chodziłem rzadko, jadłem same sucharki i to bardzo umiarkowanie; piłem zimną wodę z ara­kiem , czując do niej nadzwyczajny wstręt; zre­sztą jeszcze byłem zdrów, jednak na progu choroby.

„Nakoniec nastąpił dzień trzeci. Obudzi­łem się dla tego, że moja żona krzyczała i zapy­tywała się, czy niema niebezpieczeństwa. Po­dnoszę głowę i patrzę: w kajucie woda; wszy­stkie drobne rzeczy pływają, tylko moje panto­fle siadły na mieliźnie, na wzniesionej kupie zgniecionego kobierca, i stoją niby dwie wyła­dowane tratwy, w jakich wożą węgiel kamien­ny. Dalej patrzę, pantofle podskoczyły, spojrzały się w lustro, uderzyły się o sufit, i w tymże czasie drzwi zupełnie znikły, a w ich miejscu otwTarły się inne w podłodze. Zacząłem domy­ślać się, że „paradna kajuta” stoi do góry no­gami.

„Jednakowoż, wprzódy aniżeli można było zrobić jakie rozporządzenie, odpowiadające te­

— 14 —

Page 21: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

mu nowemu położeniu naszej kajuty, okręt wyprostował się. Lecz zaledwie wymówi­łem „chwała Bogu!” okręt znowu schylił się jeszcze więcej, jak wprzódy. Chciałem krzy­czeć, lecz okręt znowu już stał prosto. Zda-

• wąło się, że był istotą żyjącą i obracał się naumyślnie, aby połamać nam szyje i no­gi. Nic nie może wyrównać bystrości i roz­maitości jego obrotów. Raptem pogrążał się w otchłań; lecz nim mogłem zrozumieć to poruszenie, już wzlatywał wysoko na powie­trze, i nim wzleciał w górne strefy, już zno­wu był w wodzie, i zaledwie był w wodzie, znowu ukazywał się na powietrzu. Już to zu­pełnie leżał na boku, już to stał prosto, już to sterczał do góry sterem, już to za­dzierał nosa. Wypływając z otchłani, tylko co dostawał powierzchni, już stał wysoko nad nią, na grzbiecie jakiego potężnego bałwa­nu, potem toczył się z tego bałwanu do ot­chłani i znowu wzbijał się na inną wodnistą górę, drżał, kołysał się, obracał się, skakał, rzucał się jak szalony i okropnie skrzypiał.

— 15 —

Page 22: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 16 —

„Zobaczyłem majtka.—Słuchaj no, kochanku!— Co pan rozkaże?—No, jak rzeczy stoją?.... Co to takiego?...— Cokolwiek chłodno, panie„Cokolwiek chłodno!... Oni to nazywają

cokolwiek chłodno!... Statek walczy o każdą cal przestrzeni, wszystkie jego członki na­tężone, kola obracają się naprożno, robi krok naprzód, lecz jeden bałwan odrzuca go na kilka sążni w tył; spojenia okrętu roz­rywają się, wszędzie okazują się szczeliny, wszędzie przesiąka woda, zdaje się natych­miast statek rozsypie się ; a u nich to się na­bywa— cokolwiek chłodno!...

„Takim sposobem przeszło cztery doby. Nie czułem morskiej choroby, przynajmniej ta­kiej, jakiej oczekiwałem podług słyszanych opisów. Leżałem jak drewniany, nie traciłem pamięci, lecz nie doznawałem także żadnych wrażeń; nic nie życzyłem, ani odmiany swe­go stanu, ani czystego powietrza, na wszy­stko byłem obojętny, i już nie pamiętałem,

Page 23: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

co to jest troska, smutek, roskosz, cieka­wość. Wszystko zdawało mi się być zwy­czajnym, prostem, nic nie mogło mnie za­dziwić. Jeżeliby w tej chwili niespodzianie wszedł do kajuty briftreger i podał mi list z Londynu, wcalebym się nie dziwił przyj­ściu tego człowieka. Jeżeliby naw'et sam Neptun nagle ukazał się przede mn§ z swoim trójząbem, uważałbym, to za najpospolitszy wypadek, który codziennie powtarza się.

„Pewnego razu znalazłem się na pokładzie. Nie wiem, jak tam dostałem się, co mnię tam przymusiło pójść; lecz rzeczywiście byłem na pokładzie, a do tego zupełnie ubrany w dłu­gim surducie grochowego koloru i w elegan­ckich butach. Stałem i za coś trzymałem się-, nie wiem za co: zdawało mi się, że za majtka, lecz może był to komin od pieca, a może i krowa.. Nie umiem- powiedzieć , jak dawno tu stałem, czy od=dnia wczorajszego, czy do­piero wyszedłem.. Usiłowałem o czemkolwiek myśleć, lecz. bez żadnego-skutku. Nie mo­głem nawet zrozumieć, gdzie jest morze’,

CS*

— 17 —

Page 24: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 18 —

gdzie niebo, albowiem wszystko krążyło prze- demną, i nie byłem w stanie na czem bądź za­trzymać moję uwagę. Jednakowoż poznałem pewnego dżentlmena, który zwykle trzymał rę­ce w kieszeniach swoich spodni i na wszystko patrzał z zadziwiającą obojętnością, nigdy nie mówiąc ani słowna. Stał wprost mnie, w gu- melastycznem palto i w lakierowanym kape­luszu. Lecz po kilku sekundach już go nie było: na tem miejscu, gdzie stał, już inna figura sterczała. Zdawało się, że pływała, kołysała się, niby widziałem ją w lustrze, które bezustannie porusza się. Jednakowoż poznałem w niej naszego kapitana, a wpływ jego otwartej, prostodusznej fizyonomii spra­wił to, że sprobowałem uśmiechnąć się. Ka­pitan poruszał ustami, robił różne gęsta: lecz długo, długo nie mogłem zrozumieć, czego on chce ode mnie. Ledwie w kwadrans uda­ło mi się nakoniec zrozumieć moje położe- żenie; stałem aż do kolan w wodzie. Ma się rozumieć, pierwszem mojem życzeniem było podziękować kapitanowi; lecz język mój

Page 25: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 19 '

nie ruszał się, mogłem tylko zejść z miej­sca, wskazać na swoje buty i smutnym gło­sem wymówić: „Korkowe podeszwy.” Potem zrobiwszy kilka kroków, usiadłem na mokrych deskach pokładu. Kapitan, widząc, że zupeł­nie straciłem rozum, wziął mnię pod rękę i zaprowadził do kajuty.

„Oto wszystko, co pamiętam, nim zrobiło mi się lepiej. Lecz wyzdrowienie szło bar­dzo powolnie. Jeden z: podróżujących miał do mnie list rekomendacyjny. Przysłał mi bile­cik pod czas mojej choroby; przyszedłszy do siebie, byłem bardzo zagniewany, że nie mo­głem z nim się widzieć. Za kogo on będzie mnię uważał? powie, że jestem—babą! lę­kam się wody, nie mogę wytrzymać najmniej­szego kołysania się. Myśl ta przyprowadziła mnię do wściekłości, a rumieniec wstydu okry­wał mi twarz. Lecz po kilku dniach dowie­działem się z niewypowiedzianem zadziwie­niem, że doktór naszego statku zmuszony był przykładać kataplazmy do żołądka niezna­

Page 26: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 20 —

jomego' mi podróżnika, Natychmiast^ uczu­łem dla niego przyjazń.

„Tym czasem wiatr nie ustawał, ciągle wal­czyliśmy z burzą. Nigdy nie zapomnę jednej nocy, która na zawsze została się w mej pa­mięci. Statek okropnie kołysał sie, lale plu­skały o pokład, ze wazystkich stron dawały się słyszeć słowa: „Czyż może być jeszcze gorzej?”— Istotnie,, żadna wyobraźnia nie mo­że wystawić sobie tego kołysania się, na które narażonym bywa statek przy niepomy­ślnym wietrze , w nocy, na burzliwym At­lantyckim Oceanie. Powiedzieć, że zupełnie kładzie się na bok i swoje maszty pogrąża w falach, potem wyskakuje, kładzie się na inną stronę,, drży, rzuca się, opuszcza się, podnosi się, trzeszczy i niby co moment gotów jest rozlecić się na drobne kawałki od na­cisku strasznych, bałwanów,które nadymają się, ryczą i srażą naokoło niego, przy gwałtownem wyciu wiatru*, który nie dozwala stać na no­gach i porywa z pokładu wszystko, co nie jest mocno do niego przywiązanem: to wszyst­

Page 27: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

ko za mało. Dodać, że tym czasem trza­skają pioruny, błyska się, leje deszcz, a czarny widnokrąg kiedyniekiedy oświetlony bywa niby pożarem: wszystko to jeszcze mało. Trze­ba widzieć rzecz własnemi oczyma, i wtedy tylko, czasami, we śnie, bye może przedstawi się wam podobny obraz, i to na jeden tylko moment, ponieważ myśl ludzka nie jest w sta­nie długo wytrzymać nadto okropnego wido­ku i jego wielości.

„Jednakowoż i wpośród tych strasznych scen, zdarzały się zabawne rzeczy. Moja żo­na i pewna młoda dama ze Szkocyi, tak były przestraszone, że nie wiedziały co robić. Naj­więcej ich nabawiała strachu błyskawica. Szkotka zawołała na okrętową służącą, o któ­rej wprzódy mówiłem, i poleciła jćj, aby po­wiedziała kapitanowi;, że taka a taka zasyła mu ukłony i prosi go , aby natychmiast ka­zał dorobić do masztów i do komina od pieca stalowe pręty, któreby mogły służyć za kon- duktory dla grzmotu i ocalić okręt od pio­runa. Przyszedłszy do ich kajuty, znała-

— 21 —

Page 28: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

ziem je w najsmutniejszem położeniu: nad­zwyczaj były blade i zmartwione. Tuż była i nasza służąca, bladsza od obydwóch dam. Wszystkie mocno przycisnąwszy się do siebie, siedziały w kącie sofy, dla tego że nie mo­żna było ani stać, ani siedzieć, nie trzymając się za co. Widząc je w takim stanie, uwa­żałem, że będzie bardzo dobrze dać im wy­pić po małej szklance wódky z wodą; dosta­łem tej przyprawy i chciałem je poczęstować. Lecz jakże byłem zdziwiony, kiedy kobiety, jak tylko zbliżyłem się do moich zbawien­nych napojów, nagle potoczyły się do prze- ciwleżącej ściany kajuty! Poskoczyłem za nie­mi: potoczyły się napowrót.—Ja wracam się,o one się toczą naprzód. I może blisko kwa­drans goniłem je na przestrzeni.sześciu kwa­dratowych łokci: i wszystko napróżno! Tym czasem moja wódka wylała się, w szklance zostało nie więcej jak łyżeczka od kawy. Rzu­ciłam ją i poszedłem na pokład.

„Nakoniec burza jeżeli nie ustała, przynaj­mniej uciszyła się. Wróciło nam życie. W za­

Page 29: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 23 —

trudnieniach podrożników na nowo powstałnie- jaki porządek. Opiszę jeden dzieri, aby dać wyobrażenie o naszym sposobie życia, uprze­dzając, że wszystkie nasze dnie, jak dwie kro­ple wody, podobne były do siebie.

„Co rano kapitan odwiedzał nas w kajut- kompanii. Opowiadał nam o położeniu okrę­tu , o stanie wiatru, o jutrzejszej odmianie powietrza (na morzu, podług słów żeglarzy, powietrze zawsze staje się pogodniejszem), i tam dalej. Potem kapitan odchodził, i my zaczynaliś my czytać, jeżeli w kajucie dosyć było widno; jeżeli zaś było ciemno, roz­mawialiśmy. O pierwszej po południu da­wał się słyszeć dzwonek, i okrętowa gospo­dyni przynosiła półmisek kartofli, półmisek wieprzowiny, półmisek z zimnem mięsem i pół­misek słoniny; niekiedy podawano jakie wę­dzone mięso, pokrajane w cienkie plastry, lecz to było rzadkością. Z zapałem braliśmy się do potraw, jedliśmy jak można najwięcej i sta­raliśmy się jak można najdłużej siedzieć u sto­łu. Jeżeli przytem był ogień na kominie

Page 30: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 24 —

(a bywał czasami), uważaliśmy siebie, jako zu­pełnie szczęśliwych, żartowaliśmy, śmieliśmy się. Jeżeli nie było ognia, robiliśmy uwagę jeden drugiemu, że dziś cokolwiek zazimno; pocieraliśmy ręce, okrywaliśmy się płaszczami lub salopami, jak komu wypadało, i kładliśmy się, aby drzymać, czytać, rozmawiać. Tak schodzi! czas przed obiadem. O piątej godzin nie znowu dawał się słyszeć dzwonek, i go­spodyni znowu ukazywała się z półmiskiem kartofli, tylko już nie w mundurach, lecz go­towanych, z dodatkiem innych różnych potraw, dosyć smacznych i posilnych, między któremi iednak wieprzowina znajdowała się niezawo­dnie, bo uważaną jest za lekarską pomoc na morzu. Siadaliśmy do stołu, przedłużając czas obiadu jakiemi bądź suchemi łakociami, piliśmy wino lub grog. Pomarańcze jeszcze się to­czyły po obrusie, w miarę tego , na którą stro­nę nachylał się okręt; w tym wchodził do nas doktór. Ukazanie się jego było godłem wista. Podzielaliśmy się no partye, zaczynaliśmy grać, a ponieważ karty czasami nie chciały spokoj­

Page 31: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 25 —

nie leżeć na stole, bo je strącało wstrząśnienie statku lub zdmuchał wiatr, więc kładliśmy lewy do kieszeni. W ist taki z należytą powagą trwał do jedenastej godziny. Wtedy kapitan znowu przychodzi! do nas i zwykle zostawia! ogromną kałużę wody na tem miejscu, gdzie stał: karty sprzątano i znowu ukazywały się butelki. Kapitan, przepędziwszy razem z na­mi godzinkę na rozmowach o wietrze, o ku­chni i t. d., znowu brał na siebie swój mokry płaszcz i szedł na pokład. Dopijaliśmy wino? wzajemnie życzyliśmy spokojnej nocy i roz­chodziliśmy się po pokojach.

„Co się tyczy dziennych nowości, ma się rozumieć, nie były liczne. Jeden podróżny wygrał wczoraj czternaście funtów, drugi wy­pił butelkę szampana; sternik opowiadał, że nigdy jeszcze nie zdarzało mu się widzieć takiej.niegodziwćj niepogody, zaś maszynista mówił, że zachorowało mu trzech najlepszych robotników , a jeden z nich może już i umarł; kucharz był pijany: przystawiono go do kotła, dopóki nie wytrzeźwi się; piekarz zachoro-

3

Page 32: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 26 —

wał, a na jego miejsce wyznaczono człowieka, który nie umie piec chleba. Niekiedy służą­cy , przebiegając z drabiny na drabinę, spadali jeden za drugim, ukazywali się potem z pla­strem na czole lub z podwiązanemi rękami. Niekiedy słonina była niedowarzona, mięso przepalone, kartofle ile oczyszczone. Ten roztłukł szklankę, ów przewrócił butelkę, in­ny uderzył się głową o ścianę. Wyborne nowości!

„Pewnego wieczora rozniosła się wieść, że zbliżamy się do Halifaksa. Powstał hałas i wrzask; na wszystkich twarzach ukazał się uśmiech, w oczach zajaśniała radość. O pół­nocy zaczęliśmy wchodzić do przystani, lecz wielu jeszcze powątpiewało, czy to prawda, albowiem zmrok nie dozwalał dojrzeć brze­gów. Szalupa, z dwiema latarniami, opuszczo­na na wodę, za godzinę wróciła; oficer, który w niej się znajdował, przywiózł z sobą młode drzewko i doręczył je nieufnym po­dróżnikom.—Tu dopiero trzeba było widzieć ich radość! Lecz wkrótce i zmrok nie był

Page 33: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— . 27 —

nam więcej na przeszkodzie: statek tak bli­sko przypłynął do brzegów, żeśmy na wła­sne oczy mogli widzieć skały i wzgórza, które nas otaczały. Wielu pozostało na pokładzie, aby przez całą noc zachwycać się tern cza- rującem dla nich widowiskiem; lecz, czując się zmęczonym, poszedłem na spoczynek.

„Statek nasz był przeznaczony do Bostonu, i dla tego tylko kilka godzin zatrzymał się w przystani Halifaksa. Pomimo tego, nie mo­głem sobie odmówić przyjemności zwiedzenia brzegu, aby przypatrzyć Się miastu, stąpić po raz pierwszy w życiu na ziemię amerykańską. Zdarzyło się, że na ów czas w Halifaksie od­bywało się zagajenie Rady Prawodawczej (Li- gislative Concil).— Ceremonie, odbywane przy tern, tak dokładnie są skopijowane z otwiera­nia parlamentu w Anglii, lecz w tak małej objętości, że patrząc na nie, myślałem, że niby patrzę na Westminster przez teleskop, przewróciwszy go tyłem naprzód. Guberna­tor, reprezentujący Jmość Królowę, powie­dział cos w rodzaju mowy tronowej. Mówił

Page 34: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— *28 —

0 reformach, ulepszeniach i t. d. i t. d. W oj­skowa muzyka, która stała przed oknem, nie dała gubernatorowi skończyć i huknęła: „God save the Queen,” lud zawołał: hurra! przyto­mni w sali wesoło pocierali ręce; ci, którzy byli na ulicy, kiwali głowami; partya guber­natora mówiła, że w Halifaksie nigdy nie- słyszano tak pięknej mowy; oppozycya utrzy­mywała, że mowa nic nie warta; wszyscy rozprawiali bardzo wiele i z wielkim zapałem1 nikt nie dawał nadziei, że będzie działał po­żytecznie : słowem, • wszystko szło i zdawało się, że zawsze pójdzie zupełnie tak samo, jak idzie w Anglii.

„Miasto Halifaks wybudowane na wzgórzu, którego wierzchołek wieńczy forteca, nie ze wszystkiem jeszcze skończona. Wiele ulic, które ciągną się z wierzchołka wzgórza do brzegu, bardzo są ozdobne, przecięte są in- nemi ulicami, które idą równolegle z brze­giem. Domy po większej części są drewniane, rynek bogaty, produkta do jedzenia bardzo ta­nie.

Page 35: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

„Przepędziwszy na brzegu blisko czterech godzin, wróciłem na statek. Wszystko już było gotowe, podróżni zebrali się wszyscy,, prócz dwóch lub trzech, których po kilku chwilach przywieziono nie zupełnie w dobrem zdrowiu, albowiem nieostrożnie skosztowali ostrzyg i szampana. Nakoniec kotwica pod­niesiona, koła ruszyły, i na drugi dzień, 22 Stycznia, o przybyciu statku angielskiego da­no wiadomość przez telegraf w Bostonie.”

P. Dikkins mówi o tem mieście z najwięk­szą pochwałą. Pierwszy przedmiot, który zwrócił na siebie jego- uwagę, była komora celna. Mówi, że w amerykańskich publicznych instytucyach wogóle panuje nadzwyczajna grze­czność; lecz uprzejmość i życzliwość, z ja- kiemi urzędnicy bostońskiej komory wykony­wają swoje obowiązki względem cudzoziem­ców , zadziwiła go nawet i w Stanach Zje­dnoczonych.

Pierwszego wolnego dnia udał się na obej­rzenie miasta.

— 29 —

3*

Page 36: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 30 —

„Ranekbył piękny, powietrze czyste i przej- rzys te. Domy tak wesoło spoglądały na mnie swojemibłyszczącemi oknami, szyldy były wy­malowane tak jaskrawo, złote litery na szyl­dach świeciły się tak mocno, cegła była tak czerwona, biały kamień tak biały, zielone kratki na oknach tak były zielone, klamki, zasuwki, napisy na gankach tak starannie były wyczyszczone, i wszystko było tak piękne, świetne, świąteczne, że zdawało mi się, iż widzę przed sobą nową teatralną dekoracyą. W Bostonie rzadko zdarza się, ażeby jaki ku­piec lub rzemieślnik zajmował cały dom: dla tego wszystkie domy upstrzone są szyldami i napisami. Zabudowania wogóle są piękne; mieszkania przestronne i ubrane z wielkim gustem, sklepy są bogate i napełnione pię- knemi towarami, publiczne gmachy wspa­niałe.

„Bez wątpienia, Boston główną.część umy­słowego ukształcenia swoich obywateli wi­nien jest uniwersytetowi, który stamtąd znaj­duje się o trzy lub cztery mile, w mieście

Page 37: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

- 31 —

Kembridż. Professorowie tego uniwersytetu— są ludzie nadzwyczaj światli i zrobiliby za­szczyt każdemu uczonemu zgromadzeniu w ca­łym świecie. Dali wykształcenie większej części mieszkańców Bostonu i sąsiednich miast. Niech co chcą mówią wogóle o wadach uni­wersytetów amerykańskich, trzeba wyznać, że uniwersytet kembridżski daleki jest od wszel­kich zabobonów i partyj, które zaciemniają naukę w niektórych europejskich naukowych zakładach.”

Potem p. Dikkins przechodzi do zakładów dobroczynnych w Bostonie i mówi, że sto­lica Stanu Massaczuzets w tym względzie znaj­duje się na stopniu doskonałości. Rostropność i ludzkość, z jakiemi zakładają i utrzymują tameczne szpitale, domy przytułku, szkoły dla ubogich dzieci i sierot, zasługują, podług nie­go, na wszelki szacunek. Przytaczamy tu opowiadanie o zakładzie dla niewidomych, który się nazywa Perkins Institulion and Mas­sachusetts Asylum.

Page 38: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 32 —

„Zakład ten znajduje się pod dozorem do­branych opiekunów, którzy co rok zdają spra­wę rządowi. Niewidomi ubodzy, rodem z Mas- saczuzetskiego Stanu, utrzymywane są tutaj bez opłaty;. za tych , którzy się urodzili w in­nych prowincyach, trzeba płacić po dziesięć funtów (blisko 70 rubli srebrnych) na rok. Opłata ta bywa zabezpieczoną zaręczeniem krewnych i znajomych, przeto ci ludzie za­sługują na zaufanie. Oglądałem ten zakład w piękny zimny poranek. Podobnie jak wszy­stkie publiczne zakłady tego rodzaju w Ame­ryce, i ten znajduje się za miastem, o dwie lub trzy mile, w wesołem i zdrowem miejsca po­łożeniu. Gmach ogromny, dobrze oświetlony i piękny, wybudowany na wzgórzu, z którego jest malowniczy widok na przystań. Kiedy zatrzymałem się, aby się przypatrzyć temu przyjemnemu krajobrazowi, w którym z jednej strony łuszczkowata powierzchnia morza bły­szczała złocistemi iskrami, z drugiej wzno­sił się szlachetny gmach, oblany światłem słonecznem,—rzecz osobliwa!—zrobiło mi się

Page 39: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 33 —

smutno, dla tego, że to miejsce tak jest we­sołe: chciałem, aby hyło posępniejszem, aby więcej odpowiadało losowi tych,którzy tu mie­szkają.

„Weszliśmy do gmachu. Niewidome dzieci jeszcze zajęci były swojemi codziennemi zatru­dnieniami ; tylko mała liczba byłą uwolnioną i bawiła się. Wyborny porządek, czystość i wygoda dawały się spostrzedz w każdem miejscu. Uczniowie różnych klass, otaczając nauczycieli, odpowiadali na dawane pytania trafnie , prędko i z wesołym humorem. Ci, którzy już bawili się, byli także swawolni i ha­łasujący, jakiemi zwykle bywają dzieci w ich wieku. Zdawało się, że żyją' w ścisłej ze so­bą przyjaźni, nawet w daleko ściślejszej, ani­żeli dzieci, niemające wad fizycznych. Lecz spodziewałem się tego: tak być powinno po­dług praw niebieskiego miłosierdzia.

„W jednym z pawilonów urządzone są skle­py , gdzie niewidomi, którzy ukończyli wycho­wanie, sprzedają swoje roboty różnego rodzaju. Nie mogliby handlować zwyczajnym trybem,

Page 40: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

dla tego zwierzchnictwo szkoły zaprowadziło dla nich osobne pracownie i magazyny. Pra­cuje tu mnostwo rzemieślników, jedni robią szczotki, inni przeszywają materace i t. d. Wszędzie czystość, zręczność i pilność.

„Kiedy zadzwoniono, niewidomi uczniowie poszli bez przewodnika do sali muzycznej i, usiadłszy na miejscach, zaczęli z widocznem zadowoleniem przysłuchiwać się dźwiękom or­ganów, na których także grał niewidomy, ma­jący lat dziewiętnaście. Skończywszy granie, ustąpił swego miejsca dziewczynce. Zagrała święty hymn; wszyscy uczniowie zaczęli śpie­wać chórem. Słodkie a razem smutne uczucie przenika duszę, kiedy widzisz wyraz zadowo­lenia na twarzach dzieci, którym tak surowo ubliżyła natura. Bez wątpienia wszyscy byli bardzo szczęśliwi, lecz jedna dziewczynka zwróciła na siebie moję uwagę swoją smutną powierzchownością: siedziała w oddaleniu od innych i pocichu płakała.

„Ciekawą jest rzeczą—wpatrywać się w fi- zionomią niewidomego i spostrzegać w niej od­

— 34 —

Page 41: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

bicie jego myśli i uczuć. Niewidomy nie ukrywa swoich wrażeń, a człowiek niepozbawiony wzroku musi wstydzić się, gdy przypomni swój zwyczaj przybierania cięgle zmyślonej po­staci. Gdybyśmy chociaż na chwilę naślado­wali niewidomych, na twarzach których od­bija się dokładnie piętno każdćj ich myśli w całej jej naturalnój prostocie i jasności, o ! ile to tajemnic wykryłoby się, i jakiemi oszu­stami pokazalibyśmy się jeden przed drugim!

„Tak myślałem, patrząc na dziewczynkę,o której dopiero mówiłem. — Nieszczęśliwa istota była niewidomą, głuchą, niemą, pozba­wioną powonienia i prawie pozbawioną smaku. Niegdyś piękne i zdrowe dziecie, które okazy­wało największe zdolności, wróżyło najlepsze nadzieje,teraz posiadała tylko jedno uczucie— dotknięcia. O , z jakim smutkiem patrzałem na nią! Siedziała razem z innemi, nie widząc ani najmniejszego promienia światła, które napełniało salę, nie słysząc najmniejszej czą­stki dźwięków, które uroczyście rozlegały się

— 35 —

Page 42: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

po sali. Po jej licach płynęły łzy; blada ręka błądziła po murze, niby żebrząc pomocy.

„Nie mogłem wstrzymać swej ciekawości, i opowiedziano mi o tej dziewczynce, co na­stępuje. Nazywa się Laurą Bridmen. Urodziła się w Hanowerze, w Nju-Hemszejr. Ci, któ­rzy ją znali w tym czasie, mówią, że była to swawolne i piękne dziecie z niebieskiemi ocza­mi. Lecz kiedy skończyła półtora roku, zdro­wie jćj nagle niszczyć zaczęło. Laura ciągle chorowała, a jej rodzice już utracili na­dzieję, aby żyła. Doznawała okropnych napa­dów choroby, które, zdawało się, powinny były wycieńczyć siły niemowlęcia, i rzeczywi­ście , życie już zaledwie tliło w jej słabowitem ciele, gdy niespodzianie wszystko się skoń­czyło , napady ustały i w trzecim roku Laura była zupełnie zdrowa.

„Wtedy jej umysłowe zdolności, wstrzyma­ne fizyczną słabością, zaczęły rozwijać się z za­dziwiającą bystrością: przez cztery miesiące dziecie było zdrowe i okazywało wielką roz­tropność.

— 36 —

Page 43: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 37 —

Lecz nagle znowu zachorowała, i na ten czas choroba jej miała smutne skutki: w prze­ciągu pięciu tygodni Laura straciła wrzrok i razem ogłuchła. Na tóm jednak nie koniec., choroba trwała jeszcze kilka miesięcy. Lau­rę leczono, trzymano w ciemnym pokoju, ale wszystko naprożno; słuch i wzrok stra­cone były nazawsze, prócz tego pozbawioną została smaku i powonienia^ uważano także, że i umysłowe jej zdolności zupełnie znikły z przyczyny fizycznych cierpień.

„Nakoniec, gdy miała pięć lat, powróciła do zdrowia, i już więcej nie było przeszkód, aby zająć się, jej wychowaniem.

„Lecz jak ją wychować?.,. Jakie jej teraz położenie?... Ciemność i milczenie grobu oto- * czyły ją; nie widziała uśmiechu matki, nie słyszała głosu ojca, nie mogła naśladować jego dźwięków. Wszyscy ludzie, połączeni z nią najściślejszemi więzami, ojciec, matka, siostry, bracia, wszyscy byli dla niej tylko prostą, gru­bą materyą, której mogła dotykać się tylko, i która w jej umyśle niczem nie odróżniała się

4

Page 44: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 38 -

od przedmiotów nieożywionych, tylko, że była ciepłą i posiadała możność zmiany miej­sca, lecz i pies, i kot, także są ciepłe, także odmieniają miejsca.

„Jednakowoż duch nieśmiertelny, istnieją­cy w człowieku, nie mógł umrzeć, i chociaż Laurze brakowało większej części środków dla utrzymania stosunków ze światem zewnę­trznym , jednakowoż w niej zaczęła się obja­wiać przytomność ducha nieśmiertelnego. Jak tylko nieszczęśliwa istota znowu odzyskała zdol­ność chodzenia, naprzód zaczęła poznawać miejscowość swego pokoju, potem i całego domu, zbadała własność każdego przedmiotu, na który natrafiała; stopniowo powzięła wyo­brażenie o formie, ciężkości i twardości ciał; prawie nie odstępowała matki, kiedy ta za­trudnioną była juką domową robotą; śledziła swoją ręką poruszenia jejrąk, powtarzała wszy­stko , co ta robiła, i takim sposobem cokol­wiek nauczyła się szycia i wiązania.

„Ma się rozumieć, środki stosunków z nią bardzo były ograniczone, i to koniecznie mu­

Page 45: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 39 —

siało mieć wpływ na moralne kształcenie nie­szczęśliwej. Kogo nie można oświecać przy pomocy rozumu, na tego można działać tylko siłą, a to, w połączeniu z innemi utrapienia­mi, na które już sama natura naraziła Laurę, mogło uczynić jej położenie daleko smutniej­szym.

„Na szczęście!, dowiedział się o Laurze do­któr bostońskiego szpitalu dla niewidomych, Hau (Howe) i natychmiast przyjechał do Ha- nowru, aby ją zobaczyć. P. Hau znalazł, że Laura wogóle jest mocnej budowy ciała, ner- wowo-sangwistycznego temperamentu, i posia­da wiele dobrych fizyologicznych cech.—Ro­dzice przystali na rozłączenie sięznią,i w ósmym roku życia wstąpiła do bostońskiego szpitalu.

„Ta zmiana miejsca na niejaki czas zasmu­ciła ją; lecz przez parę tygodni obznajmiła się z swojem nowem mieszkaniem, z swoimi towarzyszami, i wtedy zaczęto cokolwiek uczyć ją znaków, przy pomocy którychmogłaby robić wymianę myśli z innemi ludźmi.

Page 46: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 40 —

„Do tego były dwa sposoby: udoskonalić ten pantomimny język, który po części już sama dla siebie wynalazła, albo nauczyć ją zwyczajnych znaków, zestępujących ustną mo­wę, to jest, lub nauczyć ją znaków dla każdej oddzielnej rzeczy, lub dać jej wyobrażenieo literach, które łącząc mogłaby wyrażać swoje myśli o istnieniu i warunkach istnienia tćj lub owej rzeczy. Pierwszy sposób był łatwiej­szy, lecz nie obiecywał znacznych skutków; ostatni trudniejszy: za to skutki jego, w razie powodzenia, powinny być "nadzwyczajne. Do­któr Hau obrał ostatni sposób.

„Nasamprzód zaczęto dawać jej w ręce jaką zwyczajną rzecz, np. nożyk, widelec, łyżkę, klucz i t. p., a do tej rzeczy przywiązywano kartkę z jej nazwą, wyobrażoną wypukłemi li­terami. Laura z uwagą macała litery, i ma się rozumieć, wkrótce spostrzegła, że wyraz łyżka tak samo odróżnia się od wyrazu klucz, jak sama łyżka odróżnia się od klucza swoją formą.

Page 47: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 41 —

„Wtedy dano jej kilka kartek, nieprzywią­zanych do rzeczy, i ona natychmiast poznała, że mają takie same napisy, jakie znajdowały się na kartkach przywiązanych. Udowodniła tego odpowiedniem rozmieszczeniem kartek przy właściwych im przedmioiach: kartkę z napisem klucz położyła przy kluczu, z napi­sem łyżka przy łyżce, i t. d. Nieszczęśliwą zachęcano głaskaniem po głowie.

„Tak postępowano ze wszystkiemi przed­miotami i które można było dać jej w rece ,i ona wkrótce nauczyła się dobierać do nich odpowiednie napisy. Lecz oczywiście, lakim sposobem obudzano czynność tylko jej pamię­ci i naśladownictwa. Uważała, że kartka z na­pisem książka przyczepioną była do książki,i kładła ją tam naprzód z naśladowania, po­tem z pamięci, jedynie pragnąc zasłużyć na pochwałę, nie okazując żadnego wyobrażeniao stosunkach przedmiotów z sobą.

„Nakoniec, zamiast kartek z napisami, za­częto dawać jej litery , wyciśnięte osobno na oddzielnych papierkach. Naprzód dawano jej

4*

Page 48: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 42 —

litery złożone w wyrazy, np. książka, klucz, łyżka ; potem zaczęto dawać pomięszane, i ona sama musiała składać je w wyrazy.

„Dotąd nauka jej była czysto-mechaniczną,i biedna dziewczynka, z pokorą i cierpliwością naśladując swego nauczyciela, znajdowała się na jednym stopniu z wyuczonym psem i papu­gą. Lecz tu prawda nagle zaczęła połyskiwać przednią; rozum jej zaczął pracować, i ona pojęła, żc w tem , czego jej nauczono, zawie­rają się znaki, za pośrednictwem których może innym udzielać wyobrażenia o rzeczach, które się przedstawiają w jej wyobraźni. Twarz dziewczynki w mgnieniu oka zajaśniała rozu­mnym ludzkim wyrazem: nie był to już pies, papuga; była to istota, w której żyje duch nieśmiertelny. Teraz potrzebne były tylko cier­pliwość, wytrwałość i ścisły systemat, aby przezwyciężyć pozostałe przeszkody.

„Usiłowania nauczyciela uwieńczone zostały pomyślnym skutkiem; lecz skutek ten nie łatwo został osiągniętym: wiele czasu upłynęło, nim zobaczono owoce tych prac.

Page 49: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 43 —

„Laurze dano kilka metalowych czworo- grannych lasek, z wyrzniętemi na końcach li­terami, i tabliczkę z czworokątnemi dziurka­mi, do których musiała wsadzać litery, tak , ażeby na powierzchni tabliczki palec mógł uczuwać tylko zarysy liter, zaś laski nie mogły wypadać z dziurek. Przy pomocy tego narzę­dzia przez kilka tygodni wprawiała się w fo­remne rozmieszczanie liter, dla oddania wy­razów , o których wyobrażenie udzielano jej za pomocą rzeczy, dawanych w ręce; i kiedy jej słownik stał się dosyć obszernym, wtedy przy­stąpiono do trudnej nauki wyobrażania liter za pośrednictwem pewnego położenia palców. Postępy jej w tej sztuce były bardzo szybkie , albowiem wrodzony rozum już zaczął silnie działać i dopomagał nauczycielowi. W spra­wozdaniu o postępie jej nauki, ułożonem po trzech miesięcach, powiedziano, że „zupełnie nauczyła się ręcznego abecadła, używanego przez głucho-niemych, i że bardzo zajmującą jest rzeczą przypatrzyć się, z jakiem zadowo­leniem i gorliwością tem zajmuje się. Nau­

Page 50: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 44 —

czyciel, dając jej jaki nowy przedmiot, naprzód objaśnia użycie i potem uczy, jak jego nazwę układać z liter, przedstawianych na palcach; Laura maca jego rękę i stara się zatrzymać w swej pamięci, w jakim szyku jedna litera następuje po drugiej; przy tom cokolwiek obra­ca głowę , niby przysłuchując się co do niej mówią; usta jej są otwarte; zaledwie wydaje dech, a na jej twarzy powoli rozkwita uśmiech, w miarę tego, jak więcej zastanawia się nad lekcyą. Potem zaczyna układać swoje palu­szki, dobiera z nich zadany wyraz; dalej ukła­da go z metalowych liter na tabliczce, i nako- niec, aby pokazać, że należycie pojmuje jego znaczenie, przykłada tabliczkę do przedmiotu,0 którym jej mówiono."

„Cały następny rok objaśniano jej użycie1 nazwy różnych rzeczy, które dostawały się w jej ręce; przyzwyczajano ją do prędkiego układania liter ręcznego alfabetu; ilft można rozszerzano jej wiadomości o fizycznych sto­sunkach różnych przedmiotów, z sobą,' i opie­kowano się jej zdrowiem. W końcu roku

Page 51: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

ułożono nowe sprawozdanie w którem między innemi powiedziano: „Niema żadnej wątpliwo­ści , że Laura nie może widzieć żadnego pro­mienia światła, nie słyszy najmniejszego dźwię- ku, i nigdy nie otrzymuje wrażeń powonienia, jeżeli go posiada. W ięc rozum jej pogrążony jest w grobowej ciemności. O pięknych wi­dokach , o harmonijnych dźwiękach i przyje­mnej woni, niema żadnego wyobrażenia. Po­mimo tego Laura zdaje się być wesołą i szczę­śliwą, jak ptaszek lub jagniątko; ćwiczenie umysłowych zdolności, nabycie nowych wyo­brażeń, sprawia jej nadzwyczajną roskosz, któ­ra widocznie objawia się na jej wyrazistej twarzyczce. Nigdy nie skarży się, zawsze jest wesołą i łagodną, jak dziecię, lubi bawić się,i kiedy swawoli z przyjaciółkami, śmiech jej rozlega się głośniej od wszystkich. Przeci­wnie, zostawszy samą, zdaje się być szczęśli­wą, jeżeli może cokolwiek szyć lub zajmować się wiązaniem, i gotowa jest pracować całą dobę. — Jeżeli czasem brakuje jej takiego za­trudnienia, wtedy bawi się, wystawiając sobie

— 45 —

Page 52: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

że niby z kim rozmawia lub przypominając przeszłe wrażenia; liczy po palcach lub ukła­da na ręcznem abecadle nazwania rzeczy, któ­re jej pokazano na ostatnich lekcyach. W tych samotnych zatrudnieniach, zdaje się, rozmyśla, sprzecza się sama z sobą, udowadnia; jeżeli zdarzy się, że mylnie co ułoży palcami prawej ręki, natychmiast daje im szczutek lewą ręką, jak to robi nauczyciel ; jeżeli ułoży dobrze, głaska się po głowie i uśmiecha się. Niekiedy umyślnie układa źle, śmieje się z tego, daje szczutka po swoich palcach i poprawia.

„W przeciągu roku nabyła nadzwyczajnej zręczności w rękach tak , że kiedy układa wy­razy i niektóre małe frazesa na ręcznem abe- cedle, wtedy najwięcej wprawni w tym języku zaledwie mogą postępować za bystrem poru­szeniem jćj palców.

„Jakkolwiek jest zadziwiającą ta bystrość jeszcze więcej zadziwia łatwość i dokładność, z jaką czyta taką samą pantominę drugiego człowieka, trzymając jego rękę w swojej ręcei uważając poruszenie jego palców, wyobraża­

_ 46 —

Page 53: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 47 —

jących literę po literze. Tym sposobem ro­zmawia z swojemi przyjaciółkami, i nic tak mocno nie może udowodnić siły ludzkiego ro­zumu, jak widok podobnćj rozmowy. Jeżeli po­trzeba wiele sztuki i talentu, ażeby oddać swoje myśli i uczucia przy pomocy poruszeń ciałai gry fizyonomi,— jakież przeszkody muszą pokonywać dwie nieszczęśliwe istoty, które nic ni& widzą i nic nie słyszą.”

„Przechadzając się po galeryach i kuryta- rzach, Laura natychmiast przez dotykanie po­znaje każdego, kogo napotka i niezawodnie zrobi znak, że poznała go. Jeżeli to będzie któ­rakolwiek z jej przyjaciółek , szczególniej ulu­bionych, natychmiast biorą się za ręce, uśmie­chają się i zaczynają prowadzić telegraficzną rozmowę. W takim razie poruszenia ich palców bywają do takiego stopnia bystre, że nikt z obcych nie może zrozumieć, co one mó­wią. Są tu i pytanja i odpowiedzi, wyrzecze­nia smutku i radości, zarzuty i łaski, przywita­nie i pożegnanie: słowem, tak samo, jak mię­

Page 54: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 48 —

dzy dziećmi, które używają wszystkich swoich zmysłów.

„W półtora roku potem, kiedy Laura opu­ściła dom rodziców, matka jćj pojechała, aby się widzić z nią. Długo stała, patrząc zapła- kanemi oczami na swoją nieszczęśliwą córkę, która bynajmniej nie domyślając się jej obe­cności, swawoliła i biegała po pokoju. Nako- niec Laura przypadkiem natrafiła na panią Bridmen i natychmiast zaczęła macac jej ręcei suknią, ażeby poznać, czy ta dama jest jej znajomą; lecz jej doświadczenie nie udało się, odwróciła się od matki, jak od obcej, gdy tym czasem biedna pani Bridmen zalała się łzami, ze smutku, że córka jej nie poznała.

„Ażeby obudzić w niej wspomnienia, dała Laurze koliją z paciorek, którą niewidoma no­siła w domu. Laura natychmiast poznała koliją, ucieszyła się, wzięła na szyję i wszelkiemi sposobami starała się objaśnić doktorowi, że kolija ta jest jćj dawno znana, jeszcze w domu. Matka chciała ją uścisnąć, lecz Laura wyrwała się i pobiegła do przyjaciółek. Wtedy jej dano

Page 55: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 49 —

inną rzecz, także przywiezioną z domu, i Laura okazała większą uwagę, znowu zaczęła macać matkę i powiedziała do doktora, że zapewne dama ta przyjechała z Hanoweru, Lecz wszelkie pieszczoty pani Bridmen były naprożne: Laura nierozumiała ich i zostawała zupełnie obojętną. Nieszczęśliwa kobieta zaczęła się obawiać, że córka nigdy nie pozna jej , i myśl ta sprawiła okropny skutek w sercu matki. Nie można było bez łez patrzeć na jej smutek,

„Nakoniec, po wielu próbach, w umyśle Lau­ry niby błysnęła jakaś myśl: znowu uchwy­ciła ręce matki, głaskała je , gnietła w swoich rękach; twarz jej wyrażała nadzwyczajną uwagę, połączoną z niecierpliwością; bladła, czerwieniła się; zdawało się, że nadzieja Walczy w niej z wą­tpliwością , i nigdy twarz ludzka nie miała tak żywej głębokiej wyrazistości, jak twarz La­ury w tej chwili. Widząc jej pomięszanie, ma­tka przycisnęła ją do siebie i z rozczuleniem ucałowała. W net prawda oświeciła Laurę, wątpliwość znikła, twarz zakwitła niebieską radością i biedna dziewczynka, rzuciwszy się

5

Page 56: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 50 —

w objęcia matki, zaczęła jej okazywać najtkli­wsze pieszczoty.

„Kolija z paciorek już zupełnie była zapo­mniana, zabawy porzucone; przyjaciółki, dla których przed chwilą Laura odbiegała niezna­jomej, napróżno starały się oddalić ją od matki;i kiedy doktór kazał jej iść za sobą, usłuchała go, prawda, natychmiast, lecz z widocznćm nieukontentowaniem. Uchwyciła go za rękę niby z bojaźnią, i kiedy on znowu przyprowa­dził ją do matki, rzuciła mu się na szyję dla podziękowania za tę łaskę.

„Rozłączenie dwóch spokrewnionych serc wyrażało się w najwymowniejszych oznakach miłości, rozumu i pokory córki. Laura od­prowadziła matkę do drzwi, przycisnąwszy się do niej jak najmocniej, na progu zatrzymała się i macała na około, żeby się dowiedzieć, kto jeszcze tu stał, potem jedną ręką objęła ma­tkę, drugą zaś mocno ścisnęła jćj rękę, i zo­stawszy w tem położeniu przez kilka sekund, puściła nakoniec rękę maiki, zakryła oczy

Page 57: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 51 —

chustką, odwróciła się, potem znowu rzuciła się na jej szyję i zalała się gorzkiemi łzami...

„Jednakowoż piękny charakter Laury ma swoje wady i dziwactwa. Obiera sobie przy­jaciółki zawsze z liczby roztropnych, dziewczy­nek, które łatwo mogą z nią rozmawiać, i od­pędza od siebie głupie, gdy te nie są dla niej potrzebne dla popełnienia jakiej bądź swawoli, do czego bardzo jest skłonną. Cieszy się, je­żeli jej faworytka odbiera pieszczoty i pochwa­ły od nauczyciela; te pieszczoty, te pochwały nie powinny być zbyteczne: inaczej, zaczyna zazdrościć. Skłonność jej do naśladowania tak jest wielką, że często robi to,-co dla niej zu­pełnie jest niedostępnem i nie może sprawić żadnej przyjemności, chyba zaspokojenie ja­kiego kaprysu. Tak naprzykład przez całą godzinę siedzi z książką w ręku i trzyma ją przed oczami, niby czyta. Pewnego razu przy­szło jej do głowy utrzymywać, że jej lalka jest chora, i wszelkiemi siłami dobijała się, aby falce dano lekarstwa. Położyła ją w łóżko, przystawiła jej do nóg butelkę z ciepłą wodą,

Page 58: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

52 —

i przez ten cały czas śmiała się do rozpuku. Kiedy dobroczyńca Laury, doktór Hau,wszedł do pokoju, zaczęła go upraszać, aby obejrzał lalkę i pomacał jej puls; gdy doktór Hau po­wiedział, że lalce trzeba przystawić plaster na plecy, była w zachwyceniu i prawie wykrzy­knęła z radości.

„Uczucia i wszystkie skłonności jej serca bardzo są silne. Jeżeli siedzi przy robocie lub uczy się, a obok niej znajduje się która­kolwiek z jej ulubionych przyjaciółek, raz wraz przerywa swoje zatrudnienie, ażeby uściskać i ucałować tę przyjaciółkę, z tkliwością, na któ­rą obojętnie patrzeć nie można. Zostając sama, pracuje bardzo pilnie i zdaje się być zupełnie zadowoloną. Lecz naturalny pociąg wyrażenia swoich myśli za pomocą jakich bądz znaków— tak silnie w nićj działa, że, zostając sama, często rozmawia palcami; jeżeli zaś obok niej kto znajduje się, ani momentu nie siedzi spo­kojnie, trzyma swego współ-biesiadnika za rękę i ciągle utrzymuje w ruchu swój ręczny telegraf.

Page 59: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 53 —

„Wszystko to wypisałem z dziennika szano­wnego doktora Hau, który utrzymnje dokła­dne pamiętniki o postępie umysłowego i m o ­ralnego ukształcenia swojej wychowanicy i pa- cientki. Niedawno wydał trzecie o niej spra­wozdanie. W tem sprawozdaniu powiedziano, że w ciągu ostatniego roku umysłowe zdolno­ści Laury, nadzwyczaj szybko rozwinęły się; Rzecz godna uwagi, że tak sarno-, jak myr niepozbawieni wzroku, widząc sny, mówiemy wyrazami nawet za tych, których przedstawia nam sen, i Laura rozmawia we śnie ręcznym alfabetem; jeżeli zaś jej sen,bywa przerwanym, wtedy w pierwszej chwili myli się w znakach, tak samo jak my wpodobnych okolicznościach, gadamy i mówiemy bez związku.

„Laura nauczyła się pisać; pisze bez naj­mniejszej trudności, a nawet pięknie , tylko, bez pomocy nauczyciela wcale nie można dojść sensu. Pisząc, ciągle prowadzi lewą rękę za prawą, w której trzyma pióro.

„Wzruszającą, i nauczającą jest rzęezą wi­dzieć wzajemne przywiązanie, jakie ma miejsce

5? '

Page 60: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 54 —

między doktorem Hau i jego uczennicą, przy­wiązanie zupełnie niepodobne do zwyczajnych ludzkich przywiązali, również jak te okoliczno­ści, przy których ono powstało. Teraz do­ktor Hau zajmuje się wynalezieniem środków dla udzielenia Laurze niektórych wyższych wyobrażeń, szczególniej idei o Bogu, Stwórcy tego świata, gdzie ona, pomimo wiecznej cie­mności i milczenia, które ją otaczają jeszcze znajduje dla siebie tyle radości i niewinnej po­ciechy,”

W miasteczku, nazywanem South Boston, znajduje się kilka dobroczynnych zakładów; je­den z nish jest przeznaczony dla obłąkanych.

„Ustawa tego zakładu oparta jest na pra­wach oświaty i ludzkości. Pacienci podzieleni są podług płci, wieku, stopnia choroby,i ka­żdy oddział mieści się w długiej galeryi z sy­pialniami po bokach. Tu chorzy pracują, czy­tają, grają w kręgle; jeżeli zaś niepogoda prze­szkadza spacerować na wolnem powietrzu, wtedy wszyscy razem cały dzień spędzają. W jednym pokoju znalazłem żonę doktora

Page 61: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 55 —

i jeszcze jakąś damę, które spokojnie siedziały wśród obłąkanych kobiet różnego rodzaju. Obydwie są piękne, uprzejme, i łatwo było Spostrzedz, że już sama ich obecność ma do­broczynny wpływ na nieszczęśliwych.

„Przysunąwszy się do kominka, z powierz­chownością wspaniałą i pełną godności, sie­działa kobieta w wieku, w dziwacznym ubiorze, który mi przypomniał dziką Medż Wilfajr Walter-Skotta. Szczególniej głowa jej tak dzi­wacznie była ubraną kawałkami gazy, wstąż­kami i różnemi kolorowemi papierkami, że wszystko to bardzo było podobnem do ptasze- go gniazda. Obłąkana widocznie starała się pokazać te mniemane biżuterye; na nosie mia­ła ogromne złote okulary; kiedy zbliżyliśmy się do niej, z gracyą wypuściła z rąk zabrudzony szpargał starej gazety, w której zapewnie czy­tała opis przyjęcia posła przy jakim zagrani­cznym dworze.

—Jest to gospodyni tego domu, powiedział do mnie doktór, przyprowadzając mnię do niej z nadzwyczajną grzecznością i przyzwoitą po­

Page 62: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 56 —

wagą. Dom należy do niej samej i nikt, prócz niej, nie śmie tutaj rozrządzać. Żakład, jak pan widzisz, bardzo jest obszerny, wymagają­cy licznych sług. Ta pani, jak pan widzisz, mieszka bardzo świetnie. Jest łaskawą, że przyjmuje moje wizyty i dozwala mojej żonie siedzieć w tym pokoju. Ma się rozumieć, nad­zwyczaj jesteśmy wdzięczni za ten zaszczyt. W ogóle ta pani bardzo jest łaskawa i zapewne pozwoli, abym jej pana przedstawił. Pani! jest to mister Dikkins, przybył z Londynu i do­znał w drodze okropnej burzy. Mister Dikkins! .Jest to gospodyni domu.”

„Obłąkana majestatycznie kiwnęła mi gło­wą, ukłoniłem się z wielkim szacunkiem, i po­szliśmy dałej.

„Scena ta po części pokazuje systemat, któ­rego tu trzymają się w obejściu z obłąkancmi. W szystko co może ich przyprowadzać do gnie­wu, najściślej jest zakazanem.Grzeczność,uprzej­mość, ludzkość, to są główne zasady,podług któ— iych tu działają. Dla chorych, którzy.dają nadzie­ję wyzdrowienia, używają prócz tego niektórych

Page 63: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

- 57 —

powoli działających fizycznych i moralnych le­karstw. To często ma pomyślny skutek, zaś obłąkani, których niepodobna wykurować, przy takim postępowaniu nie bywają narażeni na próżne męczarnie.

„Oglądałem częśt: domu, przeznaczoną dla różnych robót i rzemiosł.—Każdy chory pbcho- dzi się z swojem narzędziem tak samo, jak zdrowy. W ogrodzie i na folwarku pracują rydlami, łopatami i grabiami. Dla rozrywki biegają i spacerują, łowią ryby, rysują, czy­tają, niekiedy nawet jeżdżą w powozach, nau­myślnie do tego urządzonych. Mają tak na­zywane robocze towarzystwa, w których szyją suknie dla ubogich. Towarzystwa te mają swo­je posiedzenia, wydają wyroki, i tu nigdy nie przychodzi do sporów i kłótni, jakie zdarzają się w towarzystwach, złożonych nie z obłąka­nych ludzi: wszystko odbywa się bardzo "po­rządnie i skromnie.

„Raz na tydzień obłąkani mają bal, w któ­rym przyjmują czynny udział doktór ze swoją familią i wszyscy urzędnicy zakładu. Damy

Page 64: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 58 —

i kawalerowie tańczą przy fortepianie; niekiedy jaki dżentlmen lub miss pocieszają innych ro­mansowym śpiewem; zdarza sie, że się i kocha­ją : lecz znajduję to niebezpiecznem. O ósmej dają desert, o dziewiątej rozchodzą się.

„Na tych balach, jak i wogóle w obejściu się obłąkanych ze sobą, panuje nadzwyczajna grzeczność i przyzwoitość. Naśladują doktora, który korzystając z tego, uczynił ich tak grze- cznemi, że miło patrzeć. Każdy bal, podobnie iak u nas grzesznych ludzi, dostarcza na kilka dni wątku do rozmów kobietom, zaś młodzi męszczyzni tak gorliwie starają się odznaczyć, że niekiedy przez cały dzień wyrabiają w swo­im pokoju jakiekolwiek trudne pas, z zamia­rem popisywania się z tą sztuką na pierwszym bak.”

Opisując towarzystwo amerykańskie, p. Dikkins mówi, iż rząd Stanu Massaczuzets, również jak rządy innych prowincyj związku, prócz Wyższej Rady w Waszyngtonie, nad­zwyczaj lubi obrzędy, ceremonie i wystawność. Suknia jest rzeczą nader ważną. Zresztą p.

Page 65: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

Dikkins oddaje słuszność postanowieniom, mó­wiąc, że wszystkie skierowane są do jednego przedmiotu— do zachowania spokojności i do­brego bytu obywateli. Ton towarzystwa w Bo­stonie, podług niego, najszlachetniejszy i naj­grzeczniejszy.

„Kobiety w ogóle są piękne, lecz to wszy­stko : wychowanie ich nie jest lepszem, ani gorszem, jak w Anglii. Gadano mi o nich zbyt wiele, lecz nie uwierzyłem, i dobrze zrobi­łem. Niebieskie pończochy i tu także znajdu­ją się, lecz, podobnie do niebieskich pończoch innych długości i szerokości, więcej o sobie myślą, aniżeli są warte. Główna ich dążność jest religijną. Chęć czytania mocno rozszerzo­na między kobietami wszystkich stanów: ka­znodzieje także wielce są szanowrani. Są świę­toszki, którzy ślepo przywiązani do powierz­chownych kościelnych obrzędów, nigdy nie jeżdżą do teatru.

„U mężczyzn ma wziętość systemat filozofi­czny, znany pod imieniem sekty transcenden- talistów, T o, co o niej mi mówiono, przypro­

— 59 —

Page 66: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 60 —

wadziło mnię do wniosku, że transcendenta- lizmem nazywa się tu wszystko, czego nikt nie może zrozumieć. Lecz robiłam dalsze poszu­kiwania, i nakoniec wykryło się, że panowie bostoriscy transcendentaliści są naśladowcami niejakiego mister Kalfa Waldo Emersona, któ­ry napisał cały tom p. t. „Próby”; w tem dzie­le , między mnóstwem nudnych i na niczem nieopartych niedorzeczności, jest kilka myśli, pełnych rozumu, poczciwości i tkliwego czu­cia. A wiec—transcendentalizm bostoński jest chimerą, lecz chimerą, w której jednak są i dobre rzeczy. Przypuszczam nawet, iż gdy­bym był Bostończykiem, byłbym transcenden- talistą.

„Z liczby kaznodziejów, którzy, jak powie­działem, są wielce tu szanowani, trafiło mi się słyszeć tylko jednego, mianowicie mister Tej- rla (Taylor). Jego kościół znajduje się w przy­stani. Sam niegdyś był marynarzem i w nau­kach swoich zwykle najwięcej zwraca się do majtków. Tekstem kazania, które słyszałem, były słowa z Salomona: „Któraż to jest, która

Page 67: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 61 —

wstępuje z puszczy, opływająca rozkoszami, podparszy się miłego swego?” — Kaznodzieja obracał ten tekst tysiąc razy, lecz zawsze z wymową i zrozumiałe dla nieokrzesanych słuchaczy. Jeżeli się nie mylę, w zupełności zbadał swoją publiczność. Wszystkie jego po­równania pożyczone były od morza lub z życia morskiego. Nie zapomniał przytoczyć „sła­wnego admirała Nelsona”, Kolingwuda i in­nych osób i przedmiotów, blizkich sercu ma­rynarza angielskiego. Niekiedy w zapale brał Biblią, która przed nim leżała, przerywał ka­zanie, w milczeniu patrzał na obecnych, robił kilka kroków w tył i naprzód, potem kładł Biblią na dawne miejsce, znowu zaczynał mó­wić i znowu zatrzymywał się, i znowu chodził po ambonie. Na wzór przytaczam kilka słów z jego mowy:

„Któż to?... kto są oni?,., o kim tu mowa?,,. I skąd oni wyszli? Dokąd idą?.,. Dokąd idą! No, co na to odpowiadać? (Schyliwszy się przez ambonę i opuściwszy prawą rękę). Oni idą z dołu! (Wyprostowawszy się i prosto pfi­

li

I

Page 68: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 62 —

trząc w oczy majtkom, najbliższym ambony). Zdołu, bracia! Z trumu (*) grzechów, w któ­rym zostajecie z woli wroga człowieczeństwa! Stąd to oni wyśli! Dokąd że idą? (Zrobiwszy kilka kroków i nagle zatrzymując się). Dokąd że idą? (Pocichu, wskazując palcem na nie­bo). Na górę! (Głośniej). Na górę! (Jeszcze głośniej). Tak jest, na górę idą oni, przy po­myślnym wietrze, na wszystkich żaglach, pro­sto do niebieskiej przystani, gdzie niema ani szturmów, ani rozbicia okrętu, gdzie zły czło­wiek przestaje burzyć spokojność bliźniego, utrudzony zaś wędrownik znajduje odpoczy­nek. (Jeszcze kilka kroków zrobiwszy). Tam oni idą, bracia!... tam!... tam ich przystań!... tam zarzucą kotwicę!... Przystań błogosła­wiona! me wieją tam okropne wichry, pod któremi upadają wasze maszty, które was wy­rzucają na brzeg i rozbijają wasz wątły okręt: tam spokój... spokój... wieczny spokój! (Wzią­wszy Biblią). A więc oni idą z dołu, mówie-

(*) Spód, okrętu.

Page 69: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 63 —

my?... Tak jest w samej rzeczy. Z dołu, z cie­mnej przepaści grzechów, gdzie przebywa śmierć. Lecz jak że oni idą, jak idą ci biedni żeglarze? Idą wspierani przez trzech pomo­cników... Tak jest! wspierani przez trzech po­mocników: sternika, gwiazdę przewodniczą i kompas, co wszystko zawiera się— (wskaza­wszy na Biblią) tu! — (Położywszy Biblią). Tu oto, w tej księdze! (Zrobiwszy kilka kro­ków). Z tą księgą nie mają czego obawiać się ani burz, ani innych niebezpieczeństw. (Je­szcze kilka kroków). Z tą księgą oni, biedni żeglarze, mogą iść bez strachu, z ciemności grzechu na górę (podniosłszy rgkę i coraz wy­żej wspinając si§ na palcach), zawsze wyżej... wyżej... wyżej....- aż przyjdą do spokojnego ustronia, gdzie niema ani smutku, ani łez, ani szlochań!”

Z Bostonu p. Dikkins jeździł koleją żelazną do sąsiedniego rękodzielnego miasta Louell (Lowell); z tej okazyi w następujący sposób

Page 70: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 64 —

opowiada, jak się jeździ po amerykańskich że­laznych kolejach, z któremi po raz pierwszy tutaj zapoznał się:

„W Ameryce powozy na kolejach żelaznych nie dzielą się, jak w Anglii, na dwie klassy, na dobre i złe, lecz są powozy męzkie i dam­skie, różnica zaś między niemi taka, że w mę- zkich powozach palą fajki, w damskich zaś nie palą. Prócz tego, ponieważ biali ludzie na ża­den sposób nie chcą siedzieć razem z czarnemi, więc są osobne karety dla negrów. Hałas, turkot, parkany, rogatki, budki, dzwonki i brak okien —- oto co uderza cudzoziemca na amerykańskićj żelaznej kolei.

„Wagony podobne są do omnibusów, tylko daleko większe i gorsze. Mieści się w nich trzydzieści, czterdzieści, a nawet pięćdziesiąt ludzi. Ławki urządzone w poprzek powozu; na każdćj siedzą dwie osoby, a między niemi zostaje wązkie przejście z drzwiami na osta­tnich końcach powozu. W e środku powozu zwykle znajduje się coś naksztalt pieca, gdzie palą się węgle. Dla tego w wagonie niezno-

Page 71: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 65 —

śny zadach, a gęste, gorące powietrze rozpły­wa sig między podróżnemi.

„W damskich powozach mało bywa męż­czyzn.* wiele dam jeździ wcale bez przewodni­ków , ponieważ w Ameryce kobieta może być pewna grzeczności i przyzwoitości ze strony swoich współ-p o drożnych. Jeżeli jaka dama zechce przesiąść na miejsce, już zajęte przez mężczyznę, chociażby i nieznajomego, przewo­dnik jćj oświadcza o tem nieznajomemu i ten natychmiast, z największą grzecznością, ustę-' puje jej swego miejsca. Konduktorowie, rach­mistrze, stróże, nie mają oznaczonego ubrania: każdy ubiera się po swojemu. Konduktor przechodzi z jednego końca wagonu na drugi, wychodzi zewnątrz, zatrzymuje się naprzeciw okna, umieściwszy ręce w kieszeni, i patrzy na ciebie, jeżeli jesteś cudzoziemcem, lub za­czyna rozmawiać z innemi podróżnemi, i często można słyszeć, że mowa jest także o tobie. Gazety, afisze i ogłoszenia widać w ręku pra­wie każdego podróżnego; lecz mało je czytają i skrócają czas rozmową.

6*

Page 72: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 66 —

„Prócz wypadków, gdzie jedna kolej łączy sio z drugą, relsy zawsze idą w jednej parze , czgsto przez gesty las i bez wszelkich widoków po obu stronach, czyli, raczej powiedzieć, wi­dok wszędzie jest jednakowy: drzewa z ob- cinanemi wierzchołkami, wskazujące mile; drze­wa ścięte; drzewa złamane wiatrem; drzewa na wpół-leżące i opierające sie na swoich są­siadach. Sam grunt ziemi składa się z podo­bnych zwalisk roślinności; na każdej kałuży pływają grube narosły zgnilizny, wszędzie wi­dać pnie, chróst i drzewa w rozmaitych sto­pniach zniszczenia. Niekiedy wyjeżdżasz na otwarte miejsce, ozdobione przejrzystem je­ziorem, lecz jezioro to zwykłe tak jest małem, że najstosowniej także nazwać go kałużą; w in- nem miejscu,, zdaleka, na chwilę ukaże się przed tobą jakie miasteczko z białemi domka- mi, lecz raptem.... t r r ! i wprzódy nim mogłeś przypatrzyć się jemu, kolej już znowu wzeszła do lasu, a po jej bokach znowu tylko pnie sterczą, tudzież porąbane i połamane drzewa.

Page 73: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 67 —

„Stacye położone są w leśnych miejscach, gdzie niema żadnego schronienia dla podró­żnych. Na krzyżowych drogach kolei żelaznej i szosą niema ani rogatek, ani policyi, ani ża­dnych osobnych zabezpieczeń; tylko szyld z na­pisem: kiedy usłyszycie dzwonek, strzeżcie się machiny. — Pojazd w mgnieniu oka przelatu­je mimo, znowu zagłębia się do lasu, wyjeż­dża na łąkę, pędzi przez mosty, które niekie­dy tak są wązkie, że przy najmniejszem nie­szczęściu wszystko powinno wywrócić się; machina znowu raptem rozcina powietrze, grzmi po ulicach miasta i nie zważając na to, co ma przed sobą, có po bokach, szalenie pędzi środ­kiem drogi. Spokojni mieszkańcy, rzemieślni­cy, kupcy, wysuwają głowy z okien, aby przy­patrzyć się temu lotowi czarownic; chłopcy, bawiący się na ulicy, lecą precz z drogi, świ­nie krząkając, szukają ratunku na dziedzińcach, a konie, nieprzy zwyczaj one do turkotu, wycie­kają się; sklepy, szyldy, domy, twarze, miga­ją... Lecz oto, nakoniec... fff! para z gwizda­niem wyrywa się z klapki, pojazd zatrzymuje

Page 74: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 68 —

się, i natychmiast wagony są otoczone palą- cemi fajki mężczyznami i bezustannie gadaj ą- cemi kobietami.”

—P. Dikkins obejrzał wszystkie louelskie r.ękodzielnie, i mówi, że szczególniej uderzyło go ukształcenie tamecznych robotnic. W do­mach, gdzie mieszka po kilka razem, zawsze jest fortepiano; każda z nich, przynajmniej z pomiędzy młodych, bierze książki z czytelni, nakoniee same wydają nawet peryodyczny zbiór dzieł p. t. The Lowell Offering, złożone z ich własnych prac i nieustępujące w warto­ści wielu angielskim almanachom, chociaż au­torki poświęcają na to tylko godziny spoczynku po ciężkich fabrycznych pracach.

Z Louella p. Dikkins udał się koleją żelazną do W orsster, a z ląd do Harfordu. Miasto Harford, mówi, zbudowane jest w wklęsłości wzgórza, okrytego pięknym gruntem. -— Grunt po okolicach jest urodzajny, bogaty wrlasy i dobrze uprawiony. Tutaj jest główny pobyt Władz Prawodawczych i Stanu Konnektikut, które niegdyś przy wróciły ustawę puritańską,

Page 75: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 69

zawierającą, między innemi bardzo mądremi rzeczami, takie prawo, że „jeżeli jaki obywa- telw niedzielę pocałuje swoją żonę i na,to znaj­dzie się dowód, obywatela tego bić batogami bez litości.”— Teraz surowość ta, ma się rozu­mieć, wyszła z użycia; jednakowoż jej ślady pozostają jeszcze w prawach konnektikuckicb. W Horforcie jest wiele dobroczynnych zakła­dów, z których szczególniej szpital obłąkanych i instytut głuchoniemych urządzone są bar­dzo dobrze. W szpitalu obłąkanych , pewna dama w wieku, bardzo przyjemnej powierzcho­wności , oświadczyła p. Dikkins, że jest przed­potopową; druga prosiła go , aby jej co napi­sał na pamiątkę; znowu jakiś dżentlmen, blady -i zamyślony, powiedział, że nakomec zawarł traktat z królową Wiktoryą o ustąpieniu jej Nju-Jorku. Nakoniec amerykański pocztowy parowy statek, który naszemu autorowi zdawał się być nędznym i ciasnym w porównaniu z an- gielskiemi parowemi statkami, przywiózł go z żoną do przystani nju-jorkskiej.

Page 76: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 70 —

„Piękna stolica Ameryki, pisze p. Dikkins, zapewne nie jest tak czysto utrzymywana, jak Boston, lecz wiele jej ulic bardzo podobne są do bostońskich: ta jest tylko różnica, że na tu­tejszych domach farby nie są tak świeże, szyl­dy nie tak jaskrawe, napisy nie tak błyszczące, i wszystko wogóle nie tak jest jasne, żywe i wesołe. Główna ulica nazywa się Broadway. ulica szeroka, ludna, idąca od ogrodu fortecy aż do samego końca miasta, na przestrzeni czterech mil. (Więcej niż sześciu wiorst). Bruk jej tak jest wypolerowany nogami przechodzą­cych, że kamienie świecą jak lustra. Ludzi mnóstwo, ruch zadziwiający, omnibusy raz wraz przebiegają to w tę, to w owę stronę; prócz tego mnóstwo jest furmańskich kabryo- letów, kolasek, faetonów, tilburi i innych ró­żnego kształtu i nazwy powozów. Ekwipaże, należące do osób prywatnych,nie odznaczają się szczególną wystawnością i czystością, lecz sam widok ich już pokazuje, że mocno są zrobione Stangrety — niektórzy są negry, inni biali,

. w słomianych, czarnych i białych kapeluszach ,

Page 77: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 71 —

w lakierowanych i futrzanych czapkach, w su­kni z szarego, granatowego, rudego, zielonego i bronzowego sukna, z nankinu, zkitajki w pa­ski lub z białego płótna, czasami i w całkowi­tej liberyi. Zdarza się, że jaki południowy republikanin, ubrawszy swoich czarnych nie­wolników w mundury, jedzie z sułtańskim przepychem. Inny ma stangreta Europejczyka, rodem z Jorkszejru, który niedawno przybył do Ameryki, i ten biedak patrzy naokoło, czy gdzie nie zobaczy ziomka, także nieszczęśliwe­go, jak on. A jak ubrane są tutejsze kobiety! Przez dziesięć minut widziałem sukien rozmai­tego koloru więcej , jak w innem miejscu mo­żna zobaczyć przez kilka dni! co za rozmaite parasolki! co za kolor na atłasach! co za wzory na cienkich pończochach! co za wązkie trzewiczki, jakie mnóstwo wstążek, kutasów i frenzli, jakie różnobarwne mantylki, w kraty, we wzory, w paski... Bóg wie jakie! Młodzi eleganci uważają za obowiązek wyciągać biały kołnierz koszuli i pieścić się ze swojemi fawo­rytami. Lecz dajmy pokój tym kantorskim

Page 78: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 72

Bajronom i spojrzemy lepiej oto na tych dwóch chłopów, z których jeden trzyma w rę­ku mały kawałek papieru, sylabizując chce przeczytać napisane na nim trudne nazwisko, drugi zaś, oglądając się naokoło , szuka tego nazwiska na drzwiach, oknach i szyldach.

„Oczywiście, obydwa są Irlandczycy. Łatwo ich poznać po granatowych surdutach znizkim stanikiem i świecącemi guzikami, po szarych spodniach, które leżą na nich tak, że natych­miast widać ludzi, trudniących się ciężką ro­botą, i po innych przynależytościach ubioru. Północno-Amerykańskie Stany nie mogą obejść się bez tych ludzi, albowiem prócz nich, niema komu kopać ziemi, stawów,, robić kanałów i odbywać wszelkich innnych ciężkich ro­bót , niezbędnych do wewnętrznego urządzenia kraju.

„Lecz oto inna ulica lub raczej uliczka: na­zywa się Wall Street. Jest to to samo , co Stock Exchange i Imnbard Street w Londy­nie, mieszkania kupców i bankierów. Mnó­stwo ogromnych kapitałów zebrano w tej uli-

Page 79: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

cy, i tyleż bankrucstw, strat majątku doznali jej mieszkańcy. Niektórzy z tych kupców, któ­rych imiona wystawione są na tych szyldach, wczoraj nie mogli porachować wszystkich du­katów w swoich skrzyniach, a dziś, otworzy­wszy te skrzynie, znalezli w nich same pla­sterki z marchwi, jak bohater w jednej arab­skiej powieści. Dalej, w kierunku do przy­stani, widać maszty pięknych amerykańskich statków, które lepiej od wszystkich okrętów na świecie służą dla przewiezienia towarów i podróżnych z Ameryki do Europy i z Europy do Ameryki. Właśnie te statki dostarczyły tu mnóstwo tych cudzoziemców, którzy cisną się po ulicach i uliczkach Nju-Jorku: mówię, mnóstwo , lecz nie dla tego, aby rzeczywiście byłe ich tutaj więcej, aniżeli w każdem innem handlowem mieście, raczej dla tego , że oni tu­taj nie mają swego oddzielnego cyrkułu i raz- sypani są po całem mieście.

„Wyjdźmy jednak z ciasnej W oll-Strit,prze- ei śnij my się przez szumną Brodwe, omińmy jej różnobarwne tłumy i świetne magazyny,

7

— 73 —

Page 80: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

i wstąpmy do innej długiej ulicy, która się na­zywa Bowry. Tu przechodzi kolej żelazna, do­my nie zbyt są wysokie, publiczność nie bar­dzo ustrojona, twarze nie bardzo wesołe. Tu główny pobyt drobiazgowych handlarzy, sprze­dających gotowe suknie, i kucharzy, którzy wydają jedzenie po domach. Zamiast elegan­ckich powozów snują się ciężkie wagony z to­warami. Na szyldach, w kształcie kuli, przy­czepionych do żerdzi, stoi napis: Ostrzygł wszelkich gatunków. Wyrazy te w nocy oświe­tlone bywają kawałkiem świecy, która się pali w kuli, a zgłodniali zdaleka pośpieszają na tę zwodniczą pokusę.

„Lecz co to za gmach, z posępną powierz­chownością, podobny do zamku czarownika w męlodramie ? Jest to znakomite więzienie, nazywane „Grobami”, The Tombs. Wejdźmy tam.

„Długi, wązki, wysoki gmach, z mnóstwem kominów na dachu i z pięciu galeryara, któ­re położone są jedna na drugą i, otaczając cały gmach, łączą się z sobą schodami. Na

— 74 —

Page 81: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

schodach siedzi szyldwachr drzymie lub czyta, lub rozmawia z kolegą. W każdej galeryi, po bokach, są małe żelazne drzwi. Podobne są do drzwiczek, pieca w giserni, lecz czarne i zimne , jakby po za niemi zgasł ogień. Nie­które z. nich są otwarte, a kobiety, nachyli­wszy głowy, rozmawiają z więźniami. Wszy­stko to jest oświetlone z góry, lecz okna tak szczelnie zamknięto,, że w galeryach panuje wieczny zmrok.

„Ukazuje się dozorca więzienia z wiązką kluczy, człowiek bardzo poczciwej powierz­chowności , grzeczny, zobowiązujący, gotowy prowadzić w as, gdzie tylko chcecie.

—Te małe drzwi są z kazamatów?—Z kazamatów, mister.—A czy wasze kazamaty napełnione?—Tak, niema na co uskarżać się, prawie

napełnione.

:—Tę, co na dole, sądzę, że są niezdrowe?—Być może. Lecz wsadzamy tam tylko ko­

lorowych.

Page 82: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 76 —

— Czy doz:wala się więźniom wychodzić na spacer?

—Dobrze im jest i bez spacerów.— Czyż nigdy nie wypuszczają ich na dzie­

dziniec?-—Bardzo rzadko. Oni są zdrowi, nawet sie­

dząc w więzieniu.—Proszę otworzyć jakie kolwiek więzienie.— Chociaż wszystkie, jeżeli panu się po­

doba.„Klucz zasztukał wewnątrz zamku, drzwi za­

skrzypiały i otworzyły się. Zobaczyłem cia­sny, z gołemi murami pokoik, słabo oświetlo­ny wązkiem oknem, zrobionem pod samym sufitem. Miednica, dzbanek, stół i łóżko, oto wszystkie sprzęty. Na łóżku siedział sta­ruszek, lat sześćdziesiąt mający, i czytał. Spoj­rzał na nas z nieukontentowaniem i znowu ut­kwił oczy w książce. Kiedy wysunęliśmy ze drzwi swoje głowy, zamek znowu sztuknął, i dozorca więzienia powiedział do mnie! „Czło­wiek ten zamordował żonę i zapewne będzie powieszony.”

Page 83: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 77 —

—A jak dawno jest tutaj?—Blizko miesiąca.— Kiedy go powieszą?—Jeszcze za miesiąc.—I przez ten cały czas r nie wychodząc, mu­

si siedzieć w więzieniu?

— Gdzież i po co ma wychodzić?—W Anglii, nawet skazanym na śmierć

przestępcom dozwala się mieć niejaki ruch co dzień, w pewnym czasie;

— Mm!

„To mm dozorca z taką obojętnością wymó­wił, jakby była mowa o nic nieznaczącej rze­czy. Był zimnym, jak posąg, i bawił się klu­czami, które miał w swoim ręku.

„W e drzwiach kazamatów tego kurytarza po­robione są małe otwory. Wniektórych uważa­łem twarze kobiet. Inni więźniowie spiesznie rzucali się do drzwi, usłyszawszy nasze kroki; inni znów chowali się, jakby ze wstydu lub wyrzutów sumienia.

7*

Page 84: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 78 —

—A to dziecko jakim sposobem tu trafiło? Zapytałem, spostrzegłszy chłopczyka mającego dziesięć lub dwanaście Jat.

—Jest to syn tego starego, którego pan dopiero widziałeś , odpowiadał dozorca. Świad­czy przeciwko ojcu; jego trzymają tutaj tylko dla bezpieczeństwa, aż ojciec będzie powie­szony.

„Okropnie!. Syn świadczy przeciwko ojcu!... A jednakowoż tak być powinno według zasad sprawiedliwości.

—Proszę pana powiedzieć mi, dla czego to więzienie nazwano Grobami.

—No i cóż? nazwa jest dobra.—Wiem,, że dobra;, lecz dla czego nadano

go temu więzieniu?—Powiadają, że od czasu jak je zbudowano,

zdarzyło się tutaj kilka morderstw.„Weszliśmy na dziedziniec więzienia i trafi­

liśmy na tracenie śmiercią jednego przestępcy. Podług prawa Stanów Zjednoczonych, muszą przytem znajdować się tylko sędziowie, przy­sięgli i pewna liczba obywateli. Obcym wi­

Page 85: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

dzom znajdować się tutaj nie dozwalają. Ścię­cie zarażonego członka wr ciele towarzystwa stanowi tajemnicę, przystępną dla samych tyl­ko poświęconych. Mury Grobów ukrywają ją przed innymi ludźmi, jakby całun, rozpostarty między życiem a śmiercią, między cnotą a wy­stępkiem, nien aznaczonym palcem sprawiedli­wości, i tymże samym występkiem, który od­kryto w udowodnionem przewinieniu.

„Odwróćmy się jak najśpieszniej od tej sce­ny i znowu pójdźmy na wrzaskliwe Nju-iork- skie ulice!

„Oto znowu Brodwe! Też same ustrojone damy idą tam i sam, parami i pojedynczo ; ten że sam jasno-niebieski parasolik miga przed naszemi oczami, chociaż całą godzinę lub wię­cej użyliśmy na 'obejrzenie domu więzienia. Przejdźmy przez ulicę. Tylko dawajcie ba­czność, strzeżcie się świń! Czy uważacie, oto tam dwa grube wieprze leżą za powozem , półtuzina zaś innych zawróciła na róg ulicy?... A oto i samotna świnią: patrzajcie, z jaką po­korą przedziera się między powozami i prze-

Page 86: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

80 —

chodzącemi! Ma jedno ucho, drugie oberwały psy w zaciętej walce na placu, gdzie okazała nadzwyczajne męstwo. Szanowna ta Świnia postępuje zupełnie jak przystoi na dorzecznego człowieka, z liczby tych, co to żyją tak nazywa- nem traktyerskiem życiem. Co rano, w pewnej godzinie, wychodzi z domu, wędruje po mie­ście, je co się trafi, a w wieczór akkuratnie staje przed bramą swego domu. Ma mnogie znajomości między świniami podobnogoż ro­dzaju. Jest niedbałą, leniwą, wysoko ceni swoję niepodległość i nienawidzi wszelki przy­mus. Jest to prawdziwa republikańska Świ­nia, która zawsze robi, co się jej podoba, i jak z równą obchodzi się z każdą inną świ­nią: nie zniża się przed wyższemi i nie gardzi niższemi. Prócz tego jest ona wielkim filozo­fem: zawsze chodzi powoli, zwiesiwszy głowę i zamyśliwszy się, chyba tylko psy napędzą ją , i wtedy przyśpiesza kroków.

„Lecz czytelnik może dziwi się, dlą czego tak wiele mówię o świniach. Oto dla tego, że w Nju-Jorku jest ich takie mnóstwo, jakiego

Page 87: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 81 —

nigdzie niewidziałem. Nikt ich nie rusza; spo­kojnie chodzą sobie po mieście przez cały dzień, za to w wieczór każda powraca do swe­go mieszkania.

„Ale oto, już wieczór! Domy i sklepy oświecone: patrząc na długą perspektywę ga­zowych latarni, można myśleć, że się idzie Oksfordską ulicą lub Pikadilli w Londynie. Jedna tylko rzecz wam przypomina, że nie je­steście w Europie : jest to nadzwyczajna spo- kojność. Lecz skąd ta spokojność? czyż tu niema żadnych publicznych zabaw? O , nie! i owszem. Lecz tu bawią się nie po europej­sku. Damy przepędzają wieczory W gabine­tach do czytania, gdzie się zbierają trzy razy na tydzień; mężczyzni zaś siedzą w sklepach, kantorach i składach. Proszę no spojrzeć do tego kantoru: pełniuteńki! A czy słyszycie sztu- kanie młotka, którym rąbią tam cukier? Czy słyszycie bulkotanie płynu, który przelewają z jednego naczynia do drugiego?.... Czy podo­bna obejść się bez zabaw publicznych! Czyż ci panowie, z kapeluszami na głowach, z syga-

Page 88: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

rem w gębie i ze szklankami ponczu w ręku, nie bawią się najpubliczniejszym sposobem ? A te niezliczone gazety, ogłoszenia, prejsku- ranty, których gromady noszą po ulicach i wy-

» rywają jeden drugiemu z rąk, czyż to nie są zabawy?... No, i cóż to takiego?...

„Rzecz godna uwagi, że w Nju-Jorku, ani w dzień, ani w nocy, nie widać żebraków, lecz za to mnóstwo złodziejów. Nędza, ubóstwo i występek mieszkają tu w oddzielnym cyr­kule. Ciasna uliczka, obstawiona nizkiemi domkami, które zatopione są w błocie i wszel­kiej nieczystości, stanowi ich metropolię. Tam jest gniazdo wszystkich ludzkich chorób duszy i ciała; usłyszycie tam ochrzypłe głosy, zoba­czycie blade i zeszpecone twarze, zgarbione postawy, złamane ręce i nogi. Zepsucie za­wczasu doprowadziło do zniszczenia domy tej części miasta: wszystkie pochyliły się wprawo lub w lewo, wszystkie mają okna z potłuczo- nemi szybami, drzwi zaledwie się trzymają na oberwanych zawiasach. Tu zamieszkuje więk­sza część świń, o których dopiero mówiłem:

Page 89: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 83 —

miejsce to należy do nich podług prawa. Pra­wie w każdym domu garknchnia lub szynk, na szyldach między beczkami i butelkami wymalo­wane są portrety Waszyngtona i orła amery­kańskiego, niektórzy, z uszanowania ku maj­tkom , często odwiedzającym te szopy, wysta­wiają różne morskie wyobrażenia: zobaczysz tu twarze pirata Pol-Dżonza, Czarnookiej Zu­zanny, a obok znowu Waszyngtona.

„Lecz cóż to za plac, do którego prowadzi nas tak brzydka uliczka? Plac ten obstawiony jest jakiemiś plugawemi chatami, do niektó­rych nie inaczej można wejść, jak przystawi­wszy drabinkę. Zajrzemy do jednej z nich. Co to jest, za temi obalonemi schodami i za temi nachylonemi drzwiami? Weszliśmy. Widzimy pokój, w pokoju kawałek łojowej świecy, łóż­ko, na łóżku siedzi człowiek; łokcie jego są oparte na kolanach, głowa zaś spuszczona na ręce.— „Co się dzieje z tym człowiekiem?” za­pytałem mego przewodnika.— „On ma gorą­czkę”, odpowiada ten z stoiczną obojętnością. Osobliwe przywidzenie mieszkać w tak smro-

Page 90: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 84 —

dnym, zimnym i wilgotnym pokoju, w gorącz­ce!... Lecz to jest żebrak.

„Pójdz'my do innej izby, obok te j, w której dopierośmy byli. O! tu przedstawia się nam wcale inne widowisko! tutaj hałas, pieśni, we­sołość!... Tutaj szumna zabawa!... Przed roz­palonym kominkiem siedzi kilka osób w gra­natowych kurtkach i lakierowanych kapelu­szach, z krótkiemi cybuchami i sygarami. Są także i damy: one nie cisną się do jednej gro­madki, lecz stoją, siedzą, chodzą, rozmawiają, śmieją się, razem z mężczyznami.— Mój prze­wodnik mówi, że to jest— bal.—„Ej, gospo­dyni!” woła, i przed nami staje gruba kobieta, z Mulatek, z błyszczącemi oczami, w różnoko­lorowej chustce na głowie. Razem z nią i go­spodarz , takiż sam filut jak ona, w granatowej koszuli majtka, w czerwonym zlekka zawiąza­nym halsztuchu, i ze złotym łańcuszkiem przy zegarku. „Co pan rozkaże?... co pan życzy?... Tańce?... Natychmiast!.., Muzykę?... Do usług pańskich!”

Page 91: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 85 —

„Dwóch osmolonych wirtuozów, siedząc na wzniesieniu, nastrajają swoje instrumenta i za chwile wszczynają przeraźliwy wrzask: jeden rznie na swojej dudce, drugi z całej mocy uderza w bęben, obwieszony miedzianemi dzwonkami Na środek pokojuwylatują trzy lub cztery pary tancerzów. Miedzy niemi dwie młode mulatki z czarnemi oczami, z których sypią sig iskry; głowy ich są ubrane tak samo, jak gospodyni tego wesołego zakładu. Zaczynają się tańce. Każdy kawaler staje naprzeciwko swej damy; kilka minut schodzi na tem, że patrzą się jeden na drugiego, nie robiąc żadnego poruszenia. Muzyka gra powoli, widzowie stoją, patrzą, milczą. ' Nakoniec jeden z taneczników daje znak muzykantom, i w tejże chwili skrzypek zaczyna szaleć, wydobywa z swego instrumen­tu poprzednie dźwięki, uderza po nim smy­czkiem, rwie na nim struny, a jego współza­wodnik jeszcze mocniej uderza w bęben. Na scenie ukazuje się bohater tego widowiska; szybkim skokiem dostaje się na środek pokoju i zaczyna wykrzywiać się, przyklaskiwać palca*

S

Page 92: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 86 —

mi, kręci i macha rękami, okropnie wywraca oczy, wykręca kolana, podnosi się na palcach, skacze na piętach, na prawej nodze, na lewej nodze, na obydwóch nogach... Inni tanecznicy i wszyscy widzowie sypią mu pochwały, śmie­ją się, krzyczą, klaskają w ręce, i wpośród te­go tryumfu, bohater nagle wskakuje na ławkę i krzyczy, aby jak najprędzej dano mu czem spłukać gardło.

„Wyrwawszy się z tego odmętu, za kilka chwil znaleźliśmy się znowu przed więzieniem nju-jorkskiem, gdzie także mieści się polieya. Pójdzrmy i zobaczmy, co za polieya w Nju- Jorku.

„Jak to! czy podobna, aby te ciemne nory służyły za mieszkanie tym ludziom, którzy przewinili tylko w tem , że nie wypełnili jakie­gokolwiek policyjnego postanowienia? Czy po­dobna aby w tych ciasnych piwnicach, napeł­nionych zmrokiem i smrodem, trzymano ko­biety, które dopiero co zatrzymane, a których wina nie jest jeszcze udowodnioną?— „Patrz» stróżu: co się dzieje z tymi nieszczęśliwemi

Page 93: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 87 —

utrzymujesz klucze od ich więzienia, a czy wiesz, że do nich ścieka podziemnemi kanała­mi nieczystość z całego miasta?”... O! ma sig rozumieć, on o tem nie wie. Co mu do tego? Powierzono mu dwadzieścia pigć osób, męż­czyzn i kobiet, i on zaledwie ma czas spo- strzedz, że w liczbie ostatnich są i ładne. Lecz ciągug dalej moje wypytywania:

— Czyż aresztanci pozostają ta na całą noc?—Na całą noc, mister. Wsadzają ich tutaj*

jak tylko zatrzymują, co zwykle zdarza sig w wieczór, i siedzą tu aż do rana, ponie­waż sgdzia policyjny roztrząsa spraWy dopiero zrana.

—Lecz jeżeli kto zadusi sig i umrze w tym przeciągu czasu?

—No i cóż! połowg zjedzą myszy, drugą wy­rzucimy,.

Odwróciłem sig i pośpieszyłem, aby wyjśdź ztamtąd. Lecz cóż znaczy ten odgłos dzwonu, ten turkot- kół, ten daleki hałas?... Pożar!... A ta łuna z drugićj strony? Także pożar!... A te czarne i niekształtne mury ?... Resztki po­

Page 94: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

88 —

żaru, który był tu wczoraj!... Polieya utrzy­muje, że niby w Nju-Jorku zawiązała sig ban­da złodziejów, którzy podpalają, ażeby obdzie­rać, korzystając z zamieszania. Nie wiem, czy prawdę mówi polieya,lecz to pewna, że wczo­raj był pożar, dziś dwa, a jutro zapewTne nie mniej będzie.

„W przeciąga dnia, który spędziłem w Nju- Jorku, obejrzałem wszystkie tamtejsze publi­czne zakłady, i z przykrością muszę wyznać, że nie zaspokoiły moicb oczekiwań.”

Filadelfia, dokąd z Nju-Jorku przyjeżdżają koleją żelazną w pięć lub sześć godzin, zdawa­ła się być p. Dikkins dosyć prowincyonalnem miastem. Zresztą, wybudowaną jest kształt­nie i pięknie. Rządowe więzienie, nazywane Eastern Penitentiary, urządzone podług syste- m atu, przyjętego w samym tylko Stanie Pen- silwanii: więźniowie mieszkają tu pojedyn­czo i żadnych stosunków ze sobą nie mają. P.

i

Page 95: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 89 —

Dikkins z tego powodu opowiada następną anegdotę:

„W czasie jednego 'z peryodyeznyeh zebrań inspektorów więzienia Eastern Penitentiary, jakiś filadelfski rzemieślnik ukazuj e się w sali posiedzieli i usilnie prosi r aby wsadzono go do pojedyńczego więzienia. Na pytanie, skąd przyszła mu do głowy taka dziwaczna prośba, odpowiadał, że ma niepohamowany pociąg do pijaństwa, przepija wszystko co zarabia, dla tego żyje w nędzy , i że zastanawiając się- na tem,jakby uniknąć takiego nieszczęścia, nic le­pszego nie wynalazł nad więzienie, w którem nie będzie miał sposobności upijać sięi In­spektorowie odpowiedzieli ,- ic -więzienie urzą­dzone jest dla przestępców, podlegających wy­rokom prawa, nie zaś dla ludzi, którym przy­chodzą do głowy takie fantazye, dali rzemieśl­nikowi nauczkę, aby na drugi raz b y ł: wstrze­mięźliwszym, i wyprowadzili go= precz z-sali,- Lecz pijak po niejakim czasu znowu przycho­dzi, codzień więcej nalegając , ażeby mu zro­biono wielką łaskę i zamknięto go dokazamatu.

8*

Page 96: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 90 —

Wtedy inspektorowie uznali za rzecz potrzebną zrobić naradę , i jeden z nich powiedział: „Je­żeli nie wykonamy prośby tego człowieka, w sa­mej rzeczy może będzie pił do ostatniego gro­sza. Zamknijmy go. Spodziewam się, że sam wkrótce zacznie prosić o wolność.” Napisano protokół, że takiej a takiej daty i roku, taki ataki, wsadzony został do wiezienia na własną swoje prośbę, z prawem wyjścia z niego kiedy mu sig podoba, i wszystko to objaśniano rze­mieślnikowi, uprzedzając go, że w razie, gdy bidzie życzył sobie wyjść z wiezienia, powi­nien tylko powiedzieć o tem dozorcy, a na­tychmiast go wypuszczo, lecz raz wyszedł­szy z wiezienia, już nigdy znowu przyjętym nie będzie. Rzemieślnik nizko sie ukłonił i poszedł do wiezienia.

„Dwa lata wysiedział w wiezieniu, nie oka­zując najmniejszej chęci odzyskania wolności, z pokorą wypełniając wszelkie przyjęte posta­nowienia , ani na moment nie wychodząc z swej komórki i pilnie robiąc buty.Nakoniec siedzące życie, pozbawione wszelkiego ruchu, cokol-

Page 97: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 91 —

wiek zaszkodziło jego zdrowiu. Doktór kazał mu spacerować. Więzień poszedł do ogrodu. Trafiło się, że na ten czas furtka, wychodząca w pole, była otwartą. Jak tylko rzemieślnik to spostrzegł, w jego duszy obudził się mimowol­ny instynkt więźnia: oddalił się od warty, rzu­cił z siebie suknie więźnia i zemknął.” ̂ Z Filadelfii p. Dikkins statkiem udał się do Waszyngtonu, miejsca pobytu prezydenta Sta­nów Zjednoczonych i metropolii amerykańskich amatorów do przeżuwania tytoniu. Brzydki zwyczaj trzymania w ustach zwiniętego listka tytoniu upowszechniony jest po całej Półno­cnej Ameryce. W domu, w miejscach publi­cznych , i wszędzie, wszyscy przeżuwują i ssą tytuń. W trybunałach, w czasie odbywania są­du, sędzia ma przy sobie swoją osobną splu­waczkę, spittoon, przysięgli swoją, świadkowie swoją, a obwiniony także swoją. W szpitalach, dla studentów zaprowadzone są spluwaczki, aby nie plamili murów i podłogi. W gmachach pu­blicznych odwiedzający zawsze są proszeni splu­wać, gdzie się należy, nie zaś na marmurowe

: ■

Page 98: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 92 —

podstawy kolumn. Zresztą, skoro tak obrzy­dliwy zwyczaj już się upowszechnił, takie środ­ki dla utrzymania czystości—są niezbędne.

Waszyngton — miasto dopiero powstające. Ma ulice długości blizko półtory wiorsty, i więcej, lecz na tych ulicach niema domów; są publiczne gmachy, lecz brak publiczności; są pomniki, przeznaczone dla ozdoby miejskich placów', lecz niema placów, które mają być ozdobione tymi pomnikami. Waszyngton nie­ma swego- handlu, ludność jego składa się tylko z członków rządu i kupców, dostarczających im żywność. Zły klimat odejmuje chęć osiedlenia sig tutaj.

„Chodziłem prawie codzień dó obydwóch izb, dopóki mieszkałem w Waszyngtonie, mó­wi p. Dikkins. Pierwszy raz, kiedym przyszedł do iz b y reprezentantów, rozprawiano oprawach prezydenta, lecz nic nie była roztrząśnigtóm. Drugą razą-, członek , który miał mowg, nagle był wstrzymany powszechnym śmiechem i sam rozśmiał sig razem z innemi słuchaczami. Zre­sztą takie przeszkody rzadko się zdarzają: za-

Page 99: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 93

zwyczaj słuchacze siedzą i milczą, Prawda, tu­taj więcej bywa dizharmonii, aniżeli w Anglii, i amerykańscy deputowani mają zwyczaj tłu­maczenia się z sobą tonem, nieprzyjętym w do­brych towarzystwach ; lecz, z drugiej strony, nie zobaczycie tu i tego rubasznego obejścia się, odznaczającego niektórych angielskich de- - putowanych, którzy do parlamentu Królestwa Połączonego przyszli prosto z obory lub stajni. Najużywańsza forma tutejszych mów, zdaje się, zależy na tem, aby przewTacać i wywracać na tysiące różnych sposobów jednę i tęż samą m yśl; zwyczajne zaś pytanie, które daje się słyszeć po każdem posiedzeniu, jest nie „Co on powiedział?”, lecz „jak długo mówił?” Trze­ba jednak wyznać, że gadatliwość posiedzeń reprezentancyjnych ma powodzenie nie w sa­mej, tylko Ameryce.

„Senat—jest to zgromadzenie osób, zasłu­gujących na wszelki szacunek, i sprawy odby­wają się w nim z przyzwoitą powagą i porząd­kiem. Obydwie izby przyozdobione są bardzo dobrze; lecz niechlujstwo, przyzwyczajenie do

Page 100: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 94 —

przeżuwania tytoniu, ironiczna pogarda przy­zwoitości, doprowadziły te ozdoby do takiego stanu, że przykro i brzydko na nich patrzeć. Posadzka okryta kobiercami: lecz, mój Boże, cóż się zrobiło z tych kobierców!”— Radzę ka­żdemu cudzoziemcowi, jeżeli co upuści na ziemię w senacie amerykańskim, choćby nawet woreczek z pieniędzami, niech nie podnosi go wcale.

„Nie mniej jest rzeczą osobliwą spotkać tu honorowych członków z twarzami spuchnięte­mu Tylko proszę nie myśleć, że twarze te w samej rzeczy spuchły: policzki prawodaw­ców zdają się być nabrzmiałemi jedynie dla tego, że za obiema leży ogromny zwitek tyto­niu. Niektórzy z honorowych członków, w cza­sie posiedzenia, bez żadnej ceremonii kładą sobie nogi na pulpicie, który stoi przed nimi, obcinają scyzorykiem zwitek tytoniu, a gdy by­wa gotowy, spluwają dawniejszy zwitek, w je­go zaś miejsce kładą w usta nowy.

„Dom prezydenta, zewnątrz i wewnątrz, więcej podobny jest do klubu londyńskiego,

Page 101: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 95 —

aniżeli do jakiegokolwiek innego gmachu. Naokoło ogród, lecz drzewa jeszcze się nie rozrosły i nie dają cienia: widok nieosobliwy.

„Oglądałem dom ten nazajutrz po przybyciu do Waszyngtonu. Urzędnik, który mnię od­prowadzał, był tak dobry, że podjął się wyje­dnać mi posłuchanie u prezydenta.

„Weszliśmy do pięknej sieni, zadzwoniliśmy dwa lub trzy razy, i nikogo nie doczekawszy się, przymuszeni byliśmy udać się do pokojów, za przykładem kilku innych dżentlmenów, którzy wchodzili tam bez ceremonii, nie zdejmując kapeluszów i wsunąwszy ręce do kieszeni. Ra­zem z niektóremi z tych panów były damy, które oni zaprowadzili do ogrodu; inni, wszedł­szy do pokoju, rozciągnęli się po krzesłach i kanapach, inni znów, z ironiczną pogardą wszystkiego co ich otaczało, ziewali, roztwie- rając gębę aż do uszów. Większa część zaam- barasowana była tćm , aby okazać swoję powa­gę, wystawić, że niby przyszli tutaj tak, bez żadnego interesu, i nie mają żadnej potrzeby u prezydenta, niektórzy zaś z największą uwagą

Page 102: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

spoglądali na meble i ozdoby, jakby mając za­miar przekonać się, czy prezydent nie sprzedał czego z tych rzeczy, które dał mu rząd tylko w posiadanie dożywotne. Trzeba wiedzieć, że prezydent lubionym nie był.

„Spojrzawszy na to wszystko, weszliśmy po schodach do drugiego pokoju, gdzie kilka osób czekało posłuchania. Przewodnik mój dał znak czarnemu służącemu, w bardzo zwyczajnym ubraniu. Ten kiwnął głową i poszedł meldo­wać.

„Oczekując na jego powrót, zajrzeliśmy do następnego pokoju. Otoczony jest sofami, przed któremi stoją drewniane niemalowane pulpity, na pulpitach rozłożone są stosy gazet; na sofach siedzą ludzie rozmaitego kształtu i stanu; i wszyscy pilnie czytają. Trzeba jednak wyznać, że pokój ten bardzo nietrafnie obrano za czytelnie: w sąsiedztwie z pokojem , gdzie przyjmują się wizyty, i gdzie panuje bezustanny hałas, podobny jest raczćj do przedpokoju ja­kiego trybunału, lub jadalnego pokoju doktora, zrana, kiedy przyjmuje w domu chorych.

Page 103: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

„Wszystkich oczekujących posłuchania było dwadzieścia łub piętnaście osób. Jeden z nich wysoki, z długiemi włosami, opalony słońcem, rodem z prowincji zachodnich, trzymał na ko­lanach kapelusz popielatego koloru, a między nogami ogromny parasol. Siedział prosto jak laska i zachmurzony patrzał na kobierzec, po­ruszał ustami; zapewne wystawiał sobie w my­śli, że widzi przed sobą prezydenta, i powta­rzał to , co mu miał powiedzieć. Drugi, dzier­żawca z Kentukki, wysoki prawie na sążeń, z kapeluszem na głowie, i założywszy wtył ręce pod fałdy fraka, stał oparłszy się ramie­niem o mur i sztukał obcasem o podłogę, jak by w tej myśli, że przez to skraca stracony czas. Trzeci, z podługowatą twarzą, świecą- cemi oczami, z głową gładko ostrzyżoną i z pod­bródkiem zsiwiałym od tępej brzytwy, ssał gałkę swojej grubej laski i czasami zupełnie brał ją do ust, zapewne przez ciekawość, czy się tam wygodnie zmieści. Czwarty tylko sa­pał, piąty tylko spluwał. Zresztą to ostatnie zatrudnienie podzielali także wszystkie inne

9

— 07 —

Page 104: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 98 —

obecne tu dżentlmeny; z nadzwyczajną gorli­wością popisywali się w tym zawodzie i tak byli łaskawi na kobierce prezydenta, że, jak wnioskuję, służące, należące do służby prezy­denta, powinny były pobierać ogromną pensyą lub „wynagrodzenie” compensation, jak nazy­wają Amerykanie.

„Negr, który chodził meldować, powrócił i zaprowadził nas do małego gabinetu, gdzie przy biórku, okrytem papierami, siedział pre­zydent. Zdawał mi się być człowiekiem obar­czonym ciężarem interesów do niego należą­cych. Trzeba wiedzieć, że się mu nie udało zyskać dla siebie publiczną opinią: z nikim nie był w zgodzie. Jednak wyraz jego twarzy był łagodny i bardzo przyjemny, rozmowa niewy­muszona, obejście się uprzejme i szlachetne. Myślę, że pomimo swojego trudnego położe­nia, potrafił utrzymać swoją powagę i prowa­dził interesa bardzo dobrze.

„Będąc uprzedzony, że rozsądna etykieta Stanów Zjednoczonych dozwala cudzoziemco­wi, który przyjechał nienadługo, usunąć się,

Page 105: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 99 —

bez ubliżenia prawidłom grzeczności, od obia­du u prezydenta, odwiedziłem go jeszcze raz w wieczór. Do tego dało mi powod jedno z licznych zgromadzeń, które bywają u niego w dni wyznaczone, wieczorem, od dziewiątej do dwunastej godziny; zebrania te nazywają sig dosyć nieodpowiednie „Levees” Wyjściami.

„Ja z żoną przyjechałem przed dziesiątą. Na dziedzińcu mnóstwo było ludzi i powo­zów, i ile mogłem uważać, wich rozmieszcze­niu nie zachowywano wielkiego porządku. Po- licyi nie było. Nikt nie śpieszył, aby wstrzymy­wać swawolne konie psujące chomąta; owszem każdy sobie machał laską przed ich oczami i zaczepiał po głowach blizko stojących lu­dzi. — Służący zachowywali sig, jak kto chciał. Nikogo nie potrącano w plecy, lub wbrzuch, nie chwytano za kark i nie ciągnigto do ratusza, jak to robią u nas w Anglii. Je­dnak wszystko szło porządnie. Nasz powóz swoją koleją zajechał przed ganek, nie zacze­pił za żadną inną karetg, nikogo nie uderzył, i weszliśmy spokojnie, bez najmniejszej prze­

Page 106: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 100 —

szkody, jakby nas odprowadzała cała londyń­ska polieya.

„Pokoje na dole były oświecone, a w sieni znajdowała się wojskowa warta: żołnierze gra­li w karty. W bawialnym pokoju, wposrod kilku osób z gości,siedział prezydent ze swoją pasierbicą, która zastępuje mu miejsce gospo­dyni: jest to zajmująca, powabna i dobrze wy­chowana panienka. Tudzież stał jakiś pan, któ­ry , jak mi się zdawało, pełnił obowiązki mi­strza ceremonii. Innych urzędników nie wi­działem, zresztą nie byli potrzebni.

„Drugi pokój bawialny, większy od tego,o którym mówiłem, napełniony był gościami. Towarzystwo, mówiąc po europejsku, nie mo­żna było nazwać dobranem: tutaj cisnęli się ludnie,wszelkiego rodzaju, a ubiory ich nie odznaczyły się świetnością, niektóre nawet były dosyć dziwaczne. Lecz porządku i przy­zwoitości nic nie psuło, i każdy, nawet w sie­ni , gdzie puszczano wszystkich bez różnicy, zdawało się, czuł, że jest członkiem przyzwoi­tego towarzystwa, że obowiązany jest wyka-

Page 107: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 101 —

zać swoją obywatelską powagę i zachowywać się, jąk przystoi na oświeconego człowieka.

Na dragi lub trzeci dzień po tym wieczo­rze, p. Dikkins udał się do W irginii, statkiem, po rzece Potomak. Statek zwykle podnosi ko­twicę do nocy, i podróżni, zebrawszy się w wieczór, w oczekiwaniu odjazdu kładą się spać. P. Dikkins poszedł za ogólnym przykła- dem.

„Kiedym się obudził, mówi p. Dikkins, ubrałem się i poszedłem na pokład, — już by­liśmy w drodze. Słońce wspaniale wznosiło się na błękitne sklepienia niebios. Minęliśmy górę W ernon, wsławioną Waszyngtona mogi­łą. Rzeka jest szeroka i bystra; brzegi malo­wnicze. Dzień coraz więcej ukazywałsię w ca­łym swoim blasku i nakoniec zrobiło się go­rąco.

„Około dziesiątój zawinęliśmy do Potomak- skiej Przystani, Potomae Creek, skąd trzeba

9*

Page 108: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 102 —

było jechać stałym lądem. Jest to najcieka­wsza część podróży. Na brzegu stało siedem furmańskich karet, jedne już zupełnie gotowe, inne jeszcze niegotowe, jedne z czarnemi wo­źnicami, inne z białemi. Do każdej karety lub raczej wagonu zaprzęgają cztery konie; konie te , zaprzężone i niezaprzężone, tu znajdowały się. Podróżnych wypuszczono ze statku i roz­mieszczono wT powozach, tłumoki rzucono do osobnego ogromnego wagonu. Konie rżały i rzucały się z niecierpliwości; czarni woźnicy wydawali gardłem jakieś osobliw’e dźwięki, po­dobne do krzyku małp; biali podawali głos je­den drugiemu: taki tu już zwyczaj, ażeby przy każdej sprawie jak najwięcej było krzyków i hałasu. Co się tyczy karet lub wagonów, nie miały nic szczególnego: wszystkie okryte były suchemi kawałkami błota, — dowód, że od czasu, jak zrobione, ani razu nie były wymyte; na każdej zaś karecie umieszczony był numer.

„Ponieważ nasz tłumok był oznaczony nu­merem pierwszym, więc nas wsadzono do wagonu pod nurem 1.—Nie mało było tu kło­

i

Page 109: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 103 —

potów. Wypadało drapać się na wysokość z półtora łokcia, a schodów niema. Niektóry woźnicy mają w zapasie krzesełka, lecz jeżeli przy jakim wagonie krzesełka nia znajduje się, tam damy muszą postępować, jak umieją, po­dług swojego widzimisię, pokładając całą na­dzieję w łasce losu. Woźnicą naszego wago­nu był Negr, najczarniejszy z Negrów. Ubra­nie jego składało się z grubej pieprzowego ko­loru kurtki, takich że samych spodni zabru­dzonych i podartych, szczególniej na kolanach, z zielonych pończoch i ogromnych niewysma- rowańych trzewików z nadzwyczaj wysokiemi przodkami. Na rękach miał rękawiczki, jednę wełnianą, drugą skórzaną; głowa okryta ni- zkim czarnym kapeluszem z szerokiemi skrzy­dłami; zaś narzędzie, którem popędzał konie, składało się z bicza, nadłamanego na połowie i związanego grubym szpagatem.

„Pierwsza mila drogi, po części po mo­stkach, złożonych z cienkich desek, które chwieją się położone końcami na belkach, po części wprost przez koryto rzeki, której dno

Page 110: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

Jniekiedy tak jest nierówne, że konie co chwila wpadają do jamy lub więzną w glinie, na kil­ka sekund znikając z oczu. Zresztą przyjecha­liśmy szczęśliwie. Dalej droga idzie już to przez bagna, już to przez małe przestrzenie lądu, okryte piaskiem i żwirem. Nakoniec uka­zało się przed nami niebezpieczne miejsce. Czarny woźnica wytrzyszczył oczy, wTywrócił usta, i niby chciał powiedzieć: „No, zdaje mi się, że dziś będziemy tu siedzieli!” zwinął cu­gle, naciągnął je i podciął konie. Kareta ru­szyła. Błoto ogarnęło ją ze wszystkich stron; koła prawie nie mogą obracać się; powóz schy­la się na bok; woda już sięga okien; krok, drugi... nakoniec stanęły: konie nie mogą po­stępować, więzną, kareta także; inne sześć ka­ret także więzną, i dwadzieścia cztery konie więzną razem z karetami, zaś podróżni piszczą, przeklinają i nie wiedzą co czynić ze strachu.

— No! woła nasz woźnica na swoje konie.Konie ani rusz. Przekleństwo i piski nie

ustają.— No! Negr powtarza.

_ 104 —

Page 111: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 105 —

Konie porwały się i obryzgały go błotem.— O , mój Boże! mówi jeden dżentlmen,

wysunąwszy głowę z okna, lecz błoto obryzga­ło go tak samo, jak Negra, i natychmiast scho­wał się.

—No! no! no! krzyczy Negr.Konie natężyły wszystkie swoje siły, po­

ciągnęły powóz, i zaledwie wydobyły go na brzeg. Woźnica przez ten cały czas krzyczał i rzucał się jak wściekły. Lecz tylko co zmor­dowane konie zaczęły postępować w górę, zu­pełnie zabrakło im sił: nie mogły więcej zrobić ani kroku, nie mogły nawet utrzymać karety, zaczęły cofać się, i powóz n-r 1 potoczył się w tył na powóz n-r 2 , powóz n-r 2 na n-r 3 , i takim sposobem aż do siódmego, potem zno­wu pogrążeni byliśmy w błocie.

—-No! znowu wołał nasz nieszczęśliwyNegr.Konie ruszyły, lecz zrobiło się jeszcze go-

rzćj: kareta cokolwiek się opuściła i uwięzła głębiej jak wprzódy.

■—No! woła Negr.Konie stoją.

Page 112: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 106 -

—No, no! woła znowu.—Ani rusz!... Oczy naszego Negra tak wy­

tężyły się, że się zdawało, iż chciały wyskoczyć z pudełba.

Zebrawszy ostatnie siły, konie ruszyły na­przód, i na ten raz znowu wydobyłyby karetę, lecz zmęczone i nie w stanie będąc działać swo­bodnie, zawróciły cokolwiek na bok i rzuciły nas do innej głębokićj kałuży stojącój wody. Podróżni krzyczą, woda wlewa się do karety; woźnica wścieka się i skacze na kozie... Na szczęście udało nam się przecie wyjsc z tego położenia.

„Taką drogą jechaliśmy prawie trzy godzinyi zrobiliśmy nie więcej jak dziesięć mil; nie po­łamaliśmy kośd , lecz zaiazem nie możemy powiedzieć, abyśmy je w całości zachowali.

„Ten osobliwszy sposób jazdy kończy się w Frederiksburgu, skąd aż do samego Riczmon- da idzie kolej żelazna. Miejsca, przez które przechodzi, niegdyś były nadzwyczaj urodzaj­ne ; lecz systemat niewolnictwa, który miejsco­wym właścicielom gruntów dozwala zbierać

Page 113: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 107 —

wielką ilość chleba za pośrednictwem samego tylko powiększenia robót, bez wydatków na polepszenie gruntu, doprowadzi! tutejsze pola do takiego stanu, że teraz nie są obfitsze od stepu afrykańskiego.

„Wogóle zrobiono uwagę, że w tych pro- wincyach Stanów Zjednoczonych, gdzie istnie­je niewolnictwo, kraj zawsze przedstawia wi­dok upadku i zaniedbania. Składy żyta są wsta­nie zniszczenia; nikt nie myśli ich poprawiać, dla tego też codzień więcej a więcej obalają się; na stodołach niema dachów, wszystkie domy pochyliły się na bok. Nigdzie nie widać porząd­ku i dobrego bytu. Nawet budowle, należące do kolei żelaznej, znajdują się w gorszym stanie, aniżeli winnych miejscach: stacye nędzne, dziedzińce, na których machina zaopatruje się opałem, obwiedzione są połamanym płotem; przy drzwiach dozorcy czołgają się brudne dzie­ci Negrów, razem z świniami i psami; bydło robocze chude; ludzie w najnędzniejszym sta­nie.

Page 114: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

„O siódmej godzinie w wieczór przyjechali­śmy do Riczmonda i zatrzymaliśmy sig przed hotelem, nade drzwiami którego był wywieszo­ny jaskrawo-malowany szyld, wystawiający dwóch dżentlmenów, siedzących w szerokich krzesłach i palących sygara. Znaleźliśmy tu­taj dosyć wygodne pomieszczenie, i nic nie brakowało, co jest potrzebnem dla cudzo­ziemca.

„Następny ranek poświęciłem na obejrzenie miasta. Malowniczo położone jest na ośmiu wzgórzach, otoczonych rzeką, która się nazy­wa rzeką Dżemza. Jej pieniący się nurt gdzie niegdzie upstrzony jest wyspami; w innych miejscach bije i burzy się, wdzierając się na odłamki skał, które do jego koryta spadły. Po­mimo, że to było w połowie marca, pogoda była piękna, powietrze przyjemne i ciepłe, brzoskwinie i magnolie rozkwitły pełnem kwie­ciem, ogrody i gaje okryte świeżą zielonością.

„Riczmond jest miejscem, gdzie zgromadza się parlament Stanu Wirginii; lecz już do ta­kiego stopnia sprzykrzyło mi się słuchanie par-

— 108 —

Page 115: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 109 —

lamentarskich amerykańskich mów, że z naj- większem upodobaniem zastąpiłem je obejrze­niem publicznej biblioteki, bardzo dobrze urzą­dzonej, i jednej fabryki tytoniu, gdzie robotni­kami są same Negry niewolnicy. W tej fabryce widziałem cały akt przygotowania, zwijania, prassowania, suszenia, pakowania i pieczęto­wania tak znakomitych tytuniowych zwitek do przeżuwania.

„W Ryczmondzie są dwa mosty przez rzekę. Jeden z nich należy do kolei żelaznej, drugi, znajdujący się w nędznym stanie, jest własno­ścią jakiejś starej obywatelki, mieszkającej w są­siedztwie, która pobiera cło za przejazd przez ten most. Przed samym mostem wywieszona jest tablica, ażeby wszyscy przejeżdżający byli ostrożni i jechali powoli, z zastrzeżeniem kary pieniężnej, że jeżeli winowajca jest biały—pła­ci pięć dollarów, jeżeli zaś czarny — dostaje pięćdziesiąt rózg.

„Chciałem z Riczmanda udać się doBaltimo-ru statkiem przez rzekę Dżemza i Zatokę Czy-zapikską; lecz statek wtedy był cokolwiek ze-

10

Page 116: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 110 —

psuty , a ponieważ z przyczyny reparowania je­go kommunikacya z Baltimorem ustała, mu­siałem wrócić się do Waszyngtonu, a stąd wprost jechać do Baltimoru.

„W Baltimorze znalazłem hoteł, najlepszy ze wszystkich, jakie widziałem w Stanach Zje­dnoczonych. Tu, po raz pierwszy pod czas mojej podróży w Ameryce, spałem w łóżko z firankami i nie brakowało mi wody do umy­cia.

„Stolica Stanu Mariland zdawała mi się bye ruchliwem i szumnem miastem. Prowadzi ro­zmaity i dosyć znaczny handel, szczególniej morzem. Dla tego nadmorska część miasta nie bardzo jest czysta; za to w wyższćj części jest wiele pięknych publicznych gmachów i ulic. Do licznych przedmiotów, najwięcej godnych uwagi, tutaj znajdujących się, należą: pomnik Waszyngtona—piękna kolumna z posągiem na wierzchu, gmach kollegium lekarskiego i po­mnik na pamiątkę bitwy z Anglikami blisko Północnego Przylądka. Prócz tego jest bardzo

Page 117: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 111 —

dobrze urządzony dom poprawy i ogromne więzienie.”

Przepędziwszy dwa dni w Baltimorze, p. Dikkins udał się do Harrisburgu, i tak mówi dalej o swojćj podróży:

„Zajechawszy do traktyerni, skąd powóz po­cztowy udał się w dalszą drogę, z niecierpli­wością chciałem widzieć, czem pojedziemy; po­wozu jeszcze niebyło; tym czasem kazałem przygotować obiad. W tej chwili na ulicy dał się słyszeć turkot, odgłos dzwonka i trzask! — Wtoczyła się nasza kareta. Wyglądam oknem i widzę jakiś dziwoląg, w kształcie ogromnego czółna, ustawionego na małych kołach. Zato­czona przed drzwi traktyerni, długo jeszcze kołysała się i przechylała z jednej strony na drugą, jakby ją posadzoną na mieliźnie, wtedy gdy wiatr tylko kołysze zatrzymany statek, nie będąc w stanie ruszyć go z miejsca.

„Bądź jak bądź, o godzinie szóstej ten dzi­waczny powóz, napełniony dwunastu podró- żnemi i ich tłumokami, między któremi mie­ściły się, jak mogli, ruszył w drogę i pojechał

Page 118: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 112 —

zabierać innych podróżników, którzy oczeki­wali na niego w różnych hotelach. Przewidu­jąc natłok wewnątrz powozu, usiadłem razem ze stangretem, lecz i tu nie znalazłem pożąda­nej spokojności. Kiedy powóz już zupełnie był napakow7any, dodać jeszcze jednę osobę— zna­czyło usadowić ją koma na kolanach, jeżeli nie na głowie, — jakiś gruby dżentlmen nagle za­trzymał nas z wykrzyknieniem: „Czy jest miej­sce?'7 — Konduktor nie odpowiadał: — „Czy jest miejsce,” powtorzył nieznajomy. — „Nie­ma! niema!” zawołali wszyscy podróżni, chcąc się pozbyć nowego towarzystwa. Lecz gruby jegomość nie zwrócił na to uwagi, a ponieważ konduktor nie mówił ani słowa, zaczął leźć do powozu.— „Dla mnie jakie bądź miejsce, po­wiedział do konduktora: wsiądę chociaż tutaj, miedzy panami,”— i usiadł między mną a stan­gretem, to jest, jednę połowę swojćj ciężkiej osoby złożył na moich kolanach, a drugą na kolanach stangreta.

„Na szczęście, takie nieprzyjemne sąsiedz- ctwo niedługo mnię obciążało: na pierwszej

Page 119: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

stacyi gruby jegomość pożegnał nas, i pozosta­łem sam. Stangreci i konie zmieniają się co stacya. Bardzo byłem kontent, że odmiana od­bywała się nieprędko: przynajmniej miałem czas cokolwiek obeschnąć po deszczu, który mnię moczył przez całą drogę, i wyprostować członki, które w przeciągu czterech godzin znajdowały się w najniewygodniejszem, skrzy- wionem położeniu. Lecz moja nadzieja spokoj­nego siedzenia nie ziściła się; kiedy znowu usiadłem na koźle i chciałem wyciągnąć nogi, spotkały nową przeszkodę w jakimś na wpół twardym i na wpół miękkim przedmiocie, któ­ry wpociemku uważałem za tłumek. Po pięciu minutach jednak pokazało się, że to był nie tłumok, lecz coś szczególnego: z jednego koń­ca miało lakierowaną czapkę, z drugiego parę brudnych trzewików, a dalsza obserwacya prze­konała mnie, że to był chłopiec w kurtce cie- mno-brunatnego koloru, który spokojnie i nie­ruchoma leżał na dnie kabryoletu, zasunąwszy ręce do kieszeni i mocno przycisnąwszy je do boków. Stangret zarekomendował mi go, jaka

10*

— 113 —

Page 120: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 114 —

swego dalekiego kuzyna, którego podjął się. dla pokrewieństwa, odwieźć do następnej sta­cji-

„Widoki, które przed nami się odkrywały w ostatnich dziesięciu lub dwunastu milach przed Harrisburgiem , bardzo są piękne. Dro­ga idzie przez wesołą dolinę, po której płynie rzeka Suskwebanna. Rzeka, z mnóstwem zie­lonych wysepek, była po prawej ręce od nas, po lewej zaś wznosiła się skała, zasypana ka­mieniami i ocieniona lasem sosnowym. Mgła, w tysiącu fantastycznych kształtach, rozpływa­ła się po nad szerokiem zwierciadłem wody; zmrok wieczorny nadawał całemu obrazowi ta­jemniczy charakter,który powiększał jego urok.

„Przejechaliśmy rzekę przez most prawie milę długi, zakryty ze wszystkich stron, zwie- rzchu i z obydwóch boków. W tej galeryi no­wego rodzaju głęboka ciemność panowała; grube belki podpierają jej dach, przecinają się z sobą pod kątami wszelkich rozwartości; przez szczeliny podłogi, głęboko pod nami,błyszcza­ła łuskowata powierzchnia potoku. Nie mieli­

Page 121: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 115 —

śmy z sobą pochodni; ponieważ konie co chwi­la o coś zawadzały, zaś powóz ledwie ruszał sig, więc, patrząc na przeciwny otwór galeryi, w którym przy zmroku wieczornym zaledwie widać było światło, myślałem, że nie będzie miała końca.

„Wyjechaliśmy wreszcie na ulice Harrisbur- ga, którego ciemne latarnie,zaledwie połysku­jące w gęstej mgle, nic przyjemnego nam nie obiecywały. Konduktor wskazał nam na dom zajezdny. Był szczupły i nędzny,za to jego go­spodarz dobry i uprzejmy człowiek, jakiego nigdy jeszcze nie zdarzyło mi się spotkać mię­dzy traktyernikami.

„Ponieważ nie mieliśmy zamiaru pozostawać w Ilarrisburgu dłużej jak dzień następny, — więc zrana, zaraz po śniadaniu, poszedłem oglądać miasto. Nowy dom na więzienie, urzą­dzony podług systematu pojedynczego zamyka­nia, lecz jeszcze bez aresztantów; pień starego drzewa, do którego Indyjczycy przywiązali Harrisa, pierwszego tutejszego osadnika, ma­jąc zamiar zamordować go, lecz potem uciekli,

Page 122: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 116 —

spostrzegłszy za rzeką tłum Europejczyków; dom ratuszowy i niektóre inne przedmioty: oto wszystko co jest godnem uwagi w Harrisbur- gu, w którym niema nic godnego widzenia.

„Najwięcej mnie zajęło przeglądanie pisanych traktatów, które w różnych czasach były za­warte z Indyjczykami i zachowują się teraz przy aktach Trybunału (Office of the common- wealth). Podpisane są własną ręką dowodzców różnych indyjskich plemion; podpisy te zrobio­ne czerwoną farbą wyobrażającą zwierza lub oręże, od nazwy których mianowało się każde plemie: tak dowódca plemienia Wielkiego Żół­wia wymalował coś mającego figurę żółwia; dowódca plemienia Żubra wyrysował figurę żubra; dowódca plemienia Siekiery podpisał ry­sunkiem siekiery; za ich przykładem poszli swo­ją koleją dowódcy plemienia Ryby, Strzały* Człowieka i t» cl

„Przeglądając te dziecinne utwory rąk, które umiały puszczać mordercze strzały wprost w serce nieprzyjaciela i rozbijać kulą drobno: ziarnko piasku,mimowolnie zamyśliłem sienad

Page 123: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 117 —

wielką sztuką pisania, którą można nazwać najpotężniejszym orężem przebiegłości ludzkiej Źal mi było prostodusznych dzieci natury, którzy kładli tu swoje znaki z całą ufnością po­czciwych ludzi i dopiero od Europejczyków na­uczyli się niedotrzymywTać danego słowa. Prócz tego nie mogłem dość wydziwić się, że jaki Żubr lub Siekiera nadzwyczaj długo nie wyma­wiał się od podpisania traktatów, które niedo­kładnie mu czytano, i podpisywał sam nie wie­dząc co, aż cudzoziemcy wypędzili go z ojcow­skich lasów i dolin na zasadzie tychże samych traktatów. Trzeba przypuścić, że ci ludzie zu­pełnie nie mieli żadnego wyobrażenia o zdra­dzie i podstępie.

„Kanałem, w łodzi, udaliśmy się z Harris- burga do Pittsburga. Ponieważ cały dzień cią­gle padał deszcz, wszyscy podróżni siedzieli w kajucie. Można ich było podzielićna dwa ga­tunki , na suchych i mokrych. Mokrzy dżentle- meny najwięcej przysuwali się do ognia i coraz więcej osuszali się; gatunek suchych siedział wszędzie, gdzie tylko mógł, lub chodził wzdłuż

Page 124: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 118 —

i szerz po kajucie, rozumie się nie bez naraże­nia siebie na niebezpieczeństwo stłuczenia gło­wy o nizki sufit. O szóstej godzinie, maleńkie stoliki były razem przysunięte, w kształcie je­dnego długiego stołu, i każdy zasiadł, aby go­dnie odpowiedzieć potrzebie użycia jadła i na­poju, składających się z herbaty, kawy, chleba, masła, wędzonej ryby, wątroby, pieczystego , kartofli, pikuli, sztuki mięsa, kotletu, puddin- gu i kiełbas.— „Czy nie chcesz pan tej potra­wy, która bardzo dobrze jest przyprawionąV dało się słyszeć z jednego końca stoła do dru­giego.

„Wyraz przyprawie, (fx), odgrywa nader ważną rolę w słowniku Amerykanów, służąc im na wyrażenie wielu rozmaitych pojęć. Na- przykład, jeżeli przychodzisz do kogo z wizytą zrana, służący mówi do ciebie, że jego pan przyprawia sig, t. j. „pan ubiera się”; jeżeli spytasz się na statku swego towarzysza, czy prędko dadzą śniadanie, odpowie: „Myślę, że niedługo: tam ju i przyprawiają stół” t. j. na- nakrywają do stołu; jeżeli każesz tragarzowi

Page 125: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 119 —

nabrać twoje tłumoki, mówi, że w moment je przyprawi; jeżeli uskarżasz się na słabość, ra­dzą ci udać się do doktora, mówiąc, że za je­den dzień przyprawi cię.

„Siedzący przy stole dżentlmeny tak głęboko pakowali do ust widelce z kawałkami mięsa lub kartofla, że u unikogo nie widziałem podobnej sztuki, prócz indyjskich kuglarzy. Za to żaden z nieb nie usiadł wprzódy od dam i względem nich nie popełnił żadnej niegrzecznoścL Już raz miałem sposobność uczy nić tę uwagę, a teraz znów powtarzam, że nigdzie kobiety nie do­znają takiego szacunku i takiej troskliwości,jak w Stanach Zjednoczonych.

„W wieczór, kiedyśmy spostrzegli pierwszy rzęd wzgórzów, składających, że tak powiem, przednią straż Gór Allegańskich, obraz kraju,, -dotąd nudny i jednostajny, cokolwiek stał się zajmującym. Po nad ziemią, skropioną obfitym deszczem, wznosiły się słupy mgły; żaby skrze­czały woddaleniu i napełniały okolicę smutnem cchem. W nocy wszedł księżyc. Przejechali­śmy Suskwegannę przez zadziwiający drewnia­

Page 126: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 120 -

ny most z dwiema galeryami, umieszczonemi jedna nad drugą. Krajobraz który przedstawił się nam w czasie tego przejazdu, był piękny i wspaniały.

„Kiedy nadszedł czas udania się na spoczy­nek, dla podróżnych męzczyzn przeznaczone by­ły, podług rzuconego losu, wiszące łóżka, czy­li raczej półki,urządzone naprędce w kilka rzę­dów na około ścian wspólnej kajuty. Każdy dżentlmen, jak tylko wypadł jego los, brał nu­mer łóżka, jakie mu wypadło, i natychmiast rozebrawszy się kładł. Co się tyczy dam mie­ściły się w tejże samej kajucie, przedzielonej zasłoną mocno wyciągniętą i przymocowaną szpilkami, gdzie wypadało. Zresztą zasłona ta bynajmniej nie przeszkadzała nam słyszeć co się u nich działo, a kaszel, szepty, kichanie czasami dawały nam przyjemnie uczuć, że płeć piękna znajdaie się obok nas.

„Mnie trafiło się łóżko przy samej zasłonie w niejakiem oddaleniu od innych podróżników. Miejsce to , jak się zdawało, było bardzo spo­kojne; lecz, na moje nieszczęście, nad tą półką

Page 127: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 121 —

była inna, a na tej mieścił się nadzwyczajnej tuszy człowiek; ma się rozumieć, takie niebez­pieczne sąsiedstwo w przeciągu całej nocy nie dozwalało mi zasnąć.

„O szóstej wstaliśmy; tym czasem sprzątano łóżka; jedni z podróżnych udali się na pokład, aby się dowiedzieć o stanie powietrza; inni, ze względu, że poranek był zimny,zasiedli przed kominkiem. — O siódmej małe stoliki znowu były zastawione i formowały duży stół; na nim znowu ukazała się herbata, kawa, chleb, ma­sło, wędzona ryba, wątroba, pieczyste, karto­fle, pikule, sztuka mięsa, kotlety, pudding i kiełbasy. Niektórzy podróżni zajadali te po­trawy, mięszając wszystkie razem. Każdy, za­spokoiwszy głód, wstawał i odchodził gdzie mu się podobało.— Jeden z officyalistów pro­ponował ogolić dżentlmenów, którzy życzyli sobie być ogolonemi, inni zaś dżentlmenowie patrzali, jak jednego z nich golono, lub ziewali nad gazetami. Obiad był taki sam, jak śniada­nie, tylko bez herbaty i kawy; kolacya zaś ró­wnała się obiadowi.”

11

Page 128: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

1 takim przyjemnym sposobem p. Dikkins podróżował przez cztery dni.

„W niedzielę, mówi, zbliżaliśmy się do stóp gory, która się przecinała koleją żelazną. Ko­lej składa się z dziesięciu oddzielnych części; pięć idą na górę i pięć pod górę. Ekwipaże wciągają się na pierwsze i zwolna spuszczają się po ostatnich; zaś w przerwach ciągną koń­mi lub machiną, zważając na to, jak wygodniej. W jednem miejscu relsy idą nad przepaścią , nad samym brzegiem jej prostopadłej ściany-, a podróżny, wyjrzawszy z karety, z przestra­chem widzi pod sobą okropną głębinę, od któ­rej nie oddziela go żadna przegroda. Zresztą przejazdy odbywają się bardzo ostrożnie; spu­szczają tylko po dwa ekwipaże razem, a ponie­waż przedsiębrane są wszelkie potrzebne środki dla uniknienia nieszczęśliwych przypadków, obawiać się niema czego.

„Z drugiej strony, jak to przyjemnie pędzić strzałą po wierzchołkach gór i widzieć pod so­bą dolinę, gdzie, między gałęziami drzew, mi­gają wiejskie chatki, dzieci czołgają się przede

Page 129: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 1-23 —

drzwiami, psy szczekają, ale ty tego nie sły­szysz, przestraszone świnie uciekają do domu, całe rodziny wieśniaków pracują w ogrodach, byki i krowy patrzą się na ciebie z głupiem za­dziwieniem! Pędziliśmy nad tem wszystkiem z bystrością wiatru, i miałem wielką przyje­mność, kiedy nasz ekwipaż toczył się na po­chyłości, nie mając innej siły poruszenia, prócz własnego ciężaru. Obejrzałem się: odwiązana machina także toczyła się za nami. Jej zielona farba i pozłota błyszczały na słońcu: zdawało mi się, że to leci jakiś ogromny owad, i jeżeli­by wtej chwili, rospuściwszy parę olbrzymich skrzydeł, podniosł się w górę, ręczę, że by­najmniej temu bym się nie dziwił; tak szcze­gólny był widok ruchu tej machiny! Lecz, kie­dy przyjechaliśmy do kanału, machina nagle zatrzymała się, i nim nasza łódź odpłynęła od brzegu, już uniosła w górę innych podróżni­ków, którzy tylko oczekiwali na nas, aby pu­ścić się w drogę za pomocą tejże samej siły.

„W wieczór, w poniedziałek, ognie i sztu- kanie młota w kowalniach, położonych nad

Page 130: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

brzegami kanału, dały nam poznać, iż zbliżamy się do końca podróży. Ominąwszy jedno stra­szne miejsce, długi wodociąg, bardziej jeszcze zadziwiający jak most harrisburski, bo to jest drewniana galerya, napełniona wyodą, -— zna­leźliśmy się wpośród stosu rozmaitych, małych i brudnych budynków, jakie zwykle cisną się ku brzegom rzek, kanałów, jezior: był to Pit— tsburg.

„Fittshurg w Ameryce jest to samo, co Bir- minem w Anglii: tak przynajmniej mówią jego mieszkańcy, i jeżeli nie zwrócimy uwagi na uli­ce, sklepy , domy, kupieckie kantory, publiczne gmachy i ludność, to jeżeli chcecie, można z nimi zgodzić się. Nikt nie zaprzeczy, że nad Pittsburgiem unosi się wiele dymu i że sławnym jest ze swoich żelaznych wyrobów. Prócz tego, dobre ma więzienie, arsenał i inne publiczne gmachy. Pięknie jest położony na brzegu Al- legaiiskiej Rzeki, na której wybudowano dwa mosty; nie złe są także wille bogatych mie­szczan , porozrzucane po wzgórzach. Mieszka­liśmy w wybornym hotelu i nic nam nie brako-

Page 131: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 125 —

wało. Jak zwykle, przepełniony był lokatora­mi , a zewnątrz ozdobiony osobnym rzędem ko­lumn na każdem piętrze.

„Dalszym celem podróży, zgodnie z naszą marszrutą, było miasto Sinsinnati. Pojechaliśmy parowym statkiem, i jeżeli amerykańskie po­cztowe statki, któremi dawniej zdarzało mi się jeździć, wcale nie są podobne do teg ‘ co my, Anglicy, przyzwyczailiśmy się widzieć na wo­dzie pod tą nazwą, — wtedy statek, którym udaliśmy się teraz przez Ohio do Sinsinnati, jaż do niczego nie podobny: nie wiem, z czem go porównać i jak go opisać. Naprzód, nie miał ani masztu, ani listewek, ani innych okrę­towych sprzętów.

„Przechodząc mimo podobnego statku w no­cy i widząc ogromną massę ognia, wybuchają­cego między cienkiemi, pomalowanemi olejną farbą deskami; widząc machinę, bez żadnego przykrycia, pod dozorem jakichś leniuchów i mazgajów; widząc samego szypra, który czę­sto nie więcej jak półroku ćwiczy się w swo- jem rzemiośle, nie ma żadnego wyobrażenia

11*

Page 132: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 126 —

iii ani o żegludze, ani o machinach parowych;widząc to wszystko, trudno wstrzymać się od zadziwienia, że podobne statki nie przy każdym kursie narażają na nieszczęśliwe przypadki.

„Karmiono nas trzy razy na dzień: śniada­niem, obiadem i kolacyą. Za każdą razą dawa­no mnóstwo drobnych potraw. Podróżni jedli w głębokiem milczeniu; nikt nic nie mówił ni­komu o żadnćj potrawie. Wszyscy byli posę­pni, i zdawało się, że ukrywali w duszy jakąś okropną tajemnicę.

„Brzegi Ohio-bogate są w pigfeie widoki. W niektórych miejscach nadzwyczaj rozszerza­ją się, rzeka dzieli się na dwa potoki, a po­środku-leży wysepka, ocieniona zielonym ga­jem. Zdarzało się nam zatrzymywać na kilka minut, albo dla zaopatrzenia się drzewem, lub dla przyjęcia podróżnych, przy rozmaitych wio­skach, czyli raczej miastach, albowiem w Ame­ryce każda wieś nazywa się miastem. Lecz, mówiąc wogóle, brzegi rzek dosyć są puste: całe mile przejedziesz w głąb kraju a nie zo­baczysz śladu człowieka; cisza i posępna nie-

Page 133: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 127 —

ruchomość przerywane bywają tylko szumem lasów i lataniem niebieskich sujek, których ko­lor tak jest jaskrawy i mocny, że zdają się być latającemi kwiatkami. Gdzie niegdzie tylko mi­gają wiejskie chatki, skromnie stojące na ma­łych płaszczyznach pod osłoną gór i wysyłające do niebios kędzierzawe prądy modrawego dy­mu. W niektórych miejscach grunt jest upra­wiany, lecz bardzo niedawno: obalone drzewa jeszcze nie są zabrane i budowanie domu do­piero,co zaczęte. Kiedyśmy przechodzili mimo tych nanowo-oczyszczonycb miejsc, osadnicy wstrzymywali się ze swoją robotą i, oparłszy sięo rygiel lub piłę, z ciekawością przypatrywali się nam, jako wychodcom z tamtego świata, z którym nazwane byli rozłączeni. Dzieci wy­lazły z namiotów,tymczasowego przytułku tych rodzin, i klaskały w ręce. Tylko pies obojętnie na nas spoglądał i potem znowu zwracał oczy na gospodarza, niby chcąc mu powiedzieć, że napróżno traci czas, gapiąc się na podróżnych, że powinien pracować, pracować i pracować, zapomniawszy nazawsze o wszelkiej przyjemno­

Page 134: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 128 —

ści. I wszędzie jeden i tenże sam widok, jedna i taż samotność, pustki, milczenie. W niektó­rych miejscach rzeka podmyła brzegi ogromne drzewa upadły w potoki. Niektóre leżą tam od dawnego czasu: po nich zostały tylko same si­we szkielety. Inne dopiero co się obaliły; na ich korzeniach jeszcze pozostała ziemia; wierz­chołek kąpie się w wodzie i one puszczają no­we odrostki. Trzecie zsuwały się do rzeki, właśnie wtedy, gdyśmy mimo przechodzili. Niektóre oddawna spoczywają w głębokości potoku i , wysunąwszy z niego grube, zaha­czone sęki, niby chcą zaczepiać ostatek, ażeby wciągnąć go do otchłani. Zdaje się, że wszy­stko okazuje współuczucie ku indyjskim ple­mionom, które, kilka temu wieków, mieszkały tu szczęśliwe w swojej błogiej niewiadomości, a teraz znikły nazawsze z łaski nienasyconych i chciwych zysku Europejczyków. Nawet rzeka zwraca się z prostej swej drogi, aby ucałować stopy wzgórz, nazywanych mogiłami Indyjczy- ków, i nigdzie Ohio nie jest tak przezroczystą, jak w zatoce Wielkiego-Kurganu.

Page 135: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 129 —

„Nadeszła noc ciemna. Płynęliśmy między brzegami, okrytemi lasem, a noc zdawała się jeszcze bardziej ciemniejszą; nakoniec znaleźli­śmy się na otwartem miejscu, gdzie drzewa ogarnięte były płomieniem; każda gałęź ryso­wała się jaskrawym purpurowym kolorem na czarnym gruncie; bez najmniejszej przesady wyobraźni, można było je wziąść za jaki czaro­dziejski las, w którym rosną ogniste drzewa. Smutny to był widok, że te piękne utwory dłu­gich prac natury niszczą się tak prędko; smu­tna myśl, jak to wiele trzeba wieków, ażeby spustoszone brzegi Ohio znowu okryły się ta­kim roskosznym lasem. Lecz może nadejdzie czas, kiedy z jego popiołów, przerobionych przez naturę, powstaną nowe, dla nas nieznane drzewa; człowiek, niepokojony żądzą działal­ności , osiądzie w tej pustyni, obróci ją w kwi­tnący i bogaty kraj; zaś jego sąsiedzi, mie­szkańcy miast, których miejsce teraz być może leży jeszcze pod wodami morza, będą czytali podania o pierwotnych lasach, co w nich nigdy

Page 136: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

f — 130 —b.

nie dal się słyszeć sztuk siekiery i nigdy nie postała noga ludzka.

„Północ i sen przerwały w umyśle moim nie tych marzeń; a kiedy weszło słońce i obudziło mnie, zobaczyłem, iż stojemy wpośród groma­dy innych statków, w centrum rozmaitości ko­lorów, hałasu, ruchu, co natychmiast przenia- sło myśli moje od ciemnej przeszłości i przy­szłości ku troskom obecnej chwili.

„Miasto Sinsinnati jest piękne, wesołe, czyn­ne i ożywione. Prawie nie znam innego mia­sta, któreby zdaleka tak dobrze się przedsta­wiało. I to przychylne zdanie bynajmniej się nie zmienia, kiedy podróżny bliżej z miastem się zapozna. Ulice są szerokie, widae, czyste, dohrze brukowane; domy są czysto utrzymy­wane i podobają się połączeniem czerwonego koloru z białym; sklepy i magazyny bogate ; wnętrze mieszkań odznacza się gustem i ele- gancyą. Byłem zupełnie oczarowany widokiem tego niewielkiego, lecz prędko wznoszącego się miasta i sąsiedniego mu wzgórza, Mount

Page 137: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 131 —

Auhurn, skąd Sinsinnati, rozrzucone na kilku wzgórzach, piękny obraz przedstawia.

„W drugim dniu naszego przyjazdu, było tu uroczyste zebranie członków różnych Towa­rzystw Wstrzemięźliwości, a ponieważ proces- sya przechodziła mimo okien naszego hotelu, widziałem ją bardzo dobrze. Przyjmowało w niej udział kilka tysięcy ludzi, wszyscy człon­kowie różnych Waszyngtońskich Pomocniczych Towarzystw Wstrzemięźliwości, Waschington •Auxiliary Temperance Soeieties. Dowódcami byli urzędnicy, konno, z szarfami przez plecy i ze'wstążkami jaskrawych kolorów na kape­luszach, to tu , to tam, wzdłuż całej processyi. Byli także muzykanci, którzy grali wesoły marsz, sztandary, które majestatycznie powie­wały w powietrzu. Na sztandarach widać było różne allegoryczne wyobrażenia: tam ,— spad­nięcie wysokiej skały i burzę; owdzie człowieka, zadającego cios żmii, która na niego chce rzucić się, jak się zdaje z beczki z winem; a na jednym sztandarze, niesionym przez majtków, wyobrażony był statek „Spiritus Winny", to­

Page 138: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 132 —

nący wmorzu, i cnotliwy okręt „Wstrzemięźli­wość”, płynący pełnemi żaglami, przy pomyśl­nym wietrze, z czego kapitan, ekwipaż i po­dróżni są zupełnie zadowoleni.

„Obszedłszy całe miasto, processya zatrzy­mała się na placu, gdzie, podług prospektu, uczniowie narodowych szkół przywitali ją „hy­mnem wstrzemięźliwości.'’ Spóźniłem się na ,ten hymn, lecz znalazłem, że każde stowarzy­szenie tłumem otoczyło swój sztandar i słucha­ło swego mówcy. Mowy, ile mogłem dosły­szeć, zastosowane były do okoliczności, znaj­dując się do nich w takim samym stosunku, jak mokra kołdra do zimnej wody ; lecz umiar­kowanie, wstrzemięźliwość, skromność, od­znaczały słuchaczy przez ten cały dzień, i to wróżyło świetne nadzieje.

„Sinsinnati słynie ze swoich narodowych szkół, których ma takie mnóstwo, że mieszcza­nom nigdy nie może zabraknąć środków do wychowania swej potomności. Towarzystwo, w którem tu mieszkałem, bardzo dobrze jest ukształcone, grzeczne i uprzejme. Mieszkańcy

Page 139: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 133 —

Sinsinnati z dumą mówią, że ich miasto naj­ciekawsze w Ameryce. Być może, mają słu­szność. Żadne amerykańskie miasto nie roz­wijało się z taką zadziwiającą szybkością; teraz Sinsinnati ma pięćdziesiąt tysięcy ludności, za­mieszkującej pięknie wybudowane gmachy; lecz pięćdziesiąt dwa lata temu był tutaj gęsty las i kilka nędznych chatek.”

Z Sinsinnati p. Dikkins udał się do Sę-Lui, najlepszego miasta Stanu Missuri. W drodz« trafiło mu się zabrać znajomość z jednym nie­pospolitym człowiekiem.

„W liczbie innych podróżników na statku był naczelnik jednego indyjskiego plemienia, nazywanego Choktaw. Przysłał mi swój bile­cik wizytowy, i miałam przyjemność długo z nim rozmawiać.

„Indyjczyk mój wybornie mówi po angiel­sku, chociaż zaczął uczyć się tego języka będąc już dorosłym. Wiele czytał, i zdaje się, poe- zya szkocka wywarła na nim głębokie wraże­nie: szczególniej mu się podoba, w skutek po­dobieństwa z jego własnemi zatrudnieniami,

12

Page 140: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

wstęp do Lady of the Lake i scena bitwry wMar- mion. Był ubrany po naszemu, po europejsku; ubiór ten leżał na nim sw obodnie, pięknie i był mu do twarzy! Kiedy oznajmiłem mu, iż ża­łuję , że nie widzę go w ubraniu narodowem, wzniósł prawą rękę, i wstrząsając nią, jakby w niej trzymał ciężki oręż, odpowiedział, że jego plemie porzuciło wiele rzeczy razem z ubra­niem, i że wkrótce sam nie będzie więcej ist­nieć na ziemi. „Lecz w domu ubieram się po swojsku”, dodał z dumą,

„Ten zajmujący człowiek opowiadał mi, że rok i pięć miesięcy temu wyjechał z domu, po­dróżował wzdłuż zachodniego potoku Missisipi, i teraz powraca do swoich. Większą część te­go czasu przepędził w Waszyngtonie, dla za­warcia jakichś warunków między jego plemie­niem i rządem Stanów Zjednoczonych. „Lecz warunki te nieprzyszły do skutku, dodał ze smutkiem: i obawiam się, że nigdy się nie utrzymają. Czyż może garstka biednych Indyj- czyków pokonać takich dzielnych ludzi, jak Biali!”— Widać było, że Waszyngton nie po­

Page 141: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 135 —

dobał mu się: życie w mieście zmęczyło go i chciał jak najprędzej powrócić do swoich dzi­kich lasów i dolin.

„Wiele opowiadałam mu o Anglii. Bardzo uważnie słuchał mego opisu Britańskiego mu­zeum, zachowującego między innemi pomniki ludów, które znikły tysiąc lat temu, i łatwo można było spostrzedz, że biedny Indyjczyk w myśli zastosowywał to do stopniowego zni­kania swego własnego plemienia.

„Był to mężczyzna niepospolitej piękności, lat czterdzieści mający lub cokolwiek więcej, z długiemi czarnemi włosami, orlim nosem, zdrową cerą twarzy i otwartemi, przenikliwe- mi, czarnemi oczami. Rozłączyliśmy się w L u- iswillu. Potem przysłał mi swój litografowany dosyć podobny poftret; zachowuję te rycinkę na pamiątkę zajmującego spotkania się.

„W Luiswillu niema nic ciekawego. Zano­cowawszy w spokojnym hotelu, urządzonym na sposób paryski, nazajutrz płynęliśmy innym statkiem, kanałem, z którego znowu dostali­śmy się do Ohio. Podróż była nudna; podró­

Page 142: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 136 —

żnicy mało mówiący; przytem miejsca, mimo których jechaliśmy, nie przedstawiały nic oso­bliwego, zaś wTidoki, w tym punkcie, gdzie Ohio łączy się z Missisipi, tem więcej usposa­biały nas do smutnego zamyślenia. Brzegi są płaskie,drzewa niskie,wsie rzadkie, mieszkań­cy ubodzy. Ani śpiewu ptaków, ani woni ro­ślin , ani coraz zmieniającego się światła i cie­ni obłoków, przesuwających się w powietrzu. Godzina po godzinie, czas wlókł się zwolna, nie zostawiając po sobie żadnych wrażeń; ro­zognione niebo, które ani na chwilę nie za­chmurzało się, oświecało jedne i też same przedmioty; rzeka leniwie płynęła wzdłuż smu­tnych brzegów, a jej fale, zdawało się, pogrą­żone były we śnie, jak i sam czas.

„Zrana na trzeci dzień przybyliśmy nakoniec do tak smutnego miejsca, że w porównaniu do niego nawet owe nudne brzegi nazwać mo­żna ziemskim rajem. Ryło to połączenie dwóch wsławionych amerykańskich rzek, Missisipi i Ohio. Zlewają się na nizkiej łące, która w pe­wne pory roku cała okryta bywa wodą, ra­

Page 143: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

zem z drzewami i mieszkaniami ludzi. Jest to przybytek febry i śmierci, bagno, na którem gnije kilka niedobudowanych chat. Gdzie nie­gdzie trzęsawisko jest oczyszczone i osuszone na malej przestrzeni; szpetne drzewa stoją ku­pami, a pod ich jadowitym cieniem meczą sig nieszczęśliwi przychodnie, których całe życie jest tylko długotrwałą chorobą, znajdującą ko­niec w śmierci. Umierają tam, gdzie mieszkali, a kości ich leżą niepochowane i nieopłakaae przez inne pokolenia, gdyż nienawistna Missi­sipi krąży i zwija sig jak żmija naokoło tych otwartych grobów, napełniając je swą tnę tną wodą. Spustoszenie, rozpacz , zaraza i śmierć, brak wszystkiego-, co stanowi pociechę ludz­kiego życia,, połączenie wszelkich strat: oto obraz kraju, gdzie się łączą Missisipi i Ohio.

„Trudno- znaleść wyrazy, aby opisać Missisi­pi, te prababkg rzek amerykańskich, która, chwała Bogu, nie ma żadnej, podobnej- do sie­bie wnuczki^ Ogromny kanał, od dwóeh do trzech mil szerokości, napełniony jest płynnem błotem, które pgdzi z bystrością sześciu mil ria

1-2*

Page 144: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 138 —

godzinę. Wściekły potok, okryty pianą, ciągle albo ścieśniony bywa stosami chrostu, którego mnóstwo skupiło się na jego brzegach; albo rzuca się przez drzewa, które do jego koryta spadły. Ogromne pnie w niektórych miejscach leżą wysokiemi stosami, a wodne rośliny, prze­dzierając się między niemi, pływają na pienią­cej się powierzchni wody; w innych miejscach obalone drzewa, porwane bystrym potokiem, przewracają się z jednego boku na drugi, niby jakie potwory, wysuwając niekiedy swoje ko­rzenie, jak głowy z obrzydliwemi włosami. Tu sterczy samotny pień bez wierzchu; ówdzie wygląda z wody cały las sęków. Tam, na po­wierzchni rzeki, wyciąga się samotna czarna gałązka wodnej rośliny, jak długa pijawka; da- lej, te gałązki splątały się z sobą i ruszają się w płynącej pianie, jak ranione żmije. Dodajcie do tego płaskie brzegi, nizkie i dziobate drze­wa, trzęsawiska, napełnione żabami, rzadko, gdzie chaty, blady i chorowity widok osadni­ków, nieznośny upał i całe chmury muszek, które przenikają we wszystkie szpary sukni

Page 145: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

- 139 -

i gryzą cię aż do krwi; oto Missisipi! Żaden powabny przedmiot nie zatrzyma na sobie twe­go spojrzenia; nic nie obudzą w tobie zaufania, wszystkiego się obawiasz; wszystko zdaje się ci być zatrutem, śmiertelnem; tylko światło księżyca, nieprzyczyniając szkody z niczachmu- rzonego nieba, co noc opromienia smutny ten obraz.

„Dwie doby męczyliśmy się na nieprzyjaznej rzece, już to unikając porwanych przez jćj wo­dy drzew', już to zatrzymując się dla uniknienia większego niebezpieczeństwa, którem zagraża­ły nam pod wodą ukryte pnie. W nocy, kiedy

'było ciemno, stróż na przodzie statku uważał podług ruchu wody, czy niema w jej głębi jakiej kłody, o którą moglibyśmy zawadzić; w razie dostrzeżenia czegoś podobnego, dzwo­nił, aby zatrzymano machinę. Dzwonienie to powtarzało się co noc, a potem następowało takie zamieszanie, że niepodobno było zosta­wać w łóżku.

„Za to wieczory tutaj są przepyszne; szkar­łatne i złote odcienia ciągną się aż do samego

Page 146: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 140 —

wierzchołka sklepienia niebios. Kiedy słońce ukrywa się za brzegiem, rośliny zaczynają ry­sować się na ognistym horyzoncie, i wtedy mo­żna dojrzeć najcieńsze gałązki, poprzeplatane jak sieć nitek w listku, gdy zaś słońce zupełnie zajdzie, złote szkarłatne pręgi na wodzie sto­pniowo zaczynają znikać, jakby zwolna tonęły; światło dnia blednieje przy nadchodzącej nocy, a widok kraju staje się jeszcze bardziej smu­tniejszym jak wprzódy.

„W wieczór czwartego dnia przyjechaliśmy do Sę-Lui i zatrzymaliśmy się w dużym hotelu, urządzonym nakształt angielskiego* szpitala. Długie kurytarz e , nagie mury, okna nade drzwia­mi numerów dla wolnego przejścia powietrza, zresztą w zakładzie utrzymany ścisły porządek, a właściciele hotelu starają się dła podróżnycho wszelkie dogodności..

„Miasto Sę-Lui niema wielkich zalet. W czę­ści francuzkiej ulice są ciasne i krzywe; lecz niektóre domy zwracają na siebie uwagę malo­wniczą osobliwością swego widoku: wybudo­wane są z drzewa, a przed oknami porobione

Page 147: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

141 —

galerye, do klórych idzie się od ulicy po scho­dach. Jest także kilka porządnych golarni i szyn­ków, najwięcej zaś jest starych i zniszczonych zabudowań, podzielonych na małe lokale. Nie­które z pomiędzy tych dawnych zabudowań ze spiczastemi dachami, wysokiemi poddaszami i wązkiemi oknami w dachu, dotąd jeszcze za­chowują charakter francuzki: nędzne, wypło­wiałe, obdarte, zabudowania te, jakby ściskają ramionami i robią grymasy zadziwienia, pa­trząc na to , co się nazywa the American Im- prorements.

„Te improtements , zwyczajnie składają się z ogromnych stodoł, magazynów, skle­pów, publicznych zakładów i innych gmachów wszelkiego rodzaju, regularnie rozmieszczo­nych, podług obszernego planu, który ciągle rozszerza się. Mnóstwo pięknych domów, sze­rokie ulice i marmurom zdobione sklepy już daleko przestąpiły zakres dawnego miasta, i Sę- Lui zapewne z czasem będzie ślicznem miastem) chociaż nigdy nic wyrówna Sinsinnati.

Page 148: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 142 —

„Religia rzymsko-katolicka, zaprowadzona przez pierwszych europejskich osadników, -do­tąd pozostaje panującą. W liczbie publicznych gmachów jest kollegium jezuickie, szpital i kla­sztor panien. Sę-Lui wysyła missionarzy do różnych krajów.

„Chciałem spojrzeć na kraj, nazywany Łą­kami. Kilku mieszczan, w dowód gościnności proponowali mi użyć tej przyjemności i wyzna­czyliśmy dzień, ażeby udać się dla zwiedzenia Looking— Glas Prairie, Zwierciadlanej Łąki, położonej o trzydzieści mil od miasta. Było nas czternaście osób, wszyscy mężczyzni: damy nie wytrzymałyby tak trudnej podróży. O siód­mej zrana towarzystwo zebrało się w umówio- nem miejscu. Przybliżono do brzegu tratwę, postawiono na niej pow’ozy, konie, złożono pakunki, składające się z wiktuałów, sukni i t.d., i dostawszy się na drugą stronę, ruszyliśmy w drogę.

„Pierwszy dzień podróży był... nie powiem, żeby gorący: wyraz ten nawet w setnej części nie wyraża ówczesnej temperatury powietrza:

Page 149: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 143 —

pałało, buchało ogniem. —Lecz w wieczór za­czął padać ulewny deszcz, i przez całą noc mo­czył nas bez litości. Mnie wypadło siedzieć w powozie, zaprzężonym parą dzielnych koni., jednak robiliśmy nie więcej , jak dwie mile na godzinę, albowiem trzeba było przeprawiać się przez kałuże i błoto. — Cała interesowność tej podróży zależało na tem, żeśmy pilnie uważali, jak głębokie były kałuże. Rezultaty wypadały rozmaitej niekiedy błoto było wyżej kół, nie­kiedy tylko po osie, a niekiedy powóz zupełnie pogrążał się w kałuży i błotnista woda ledwie nie spływała do okien. Tym czasem powietrze napełniało się harmonijnym krzykiem żab, któ­re składają nie małą część tutejszej ludności. Czasami przejeżdżaliśmy mimo wieśniaczych chat; lecz chaty te po większej części były pu­ste i wystawione na zniszczenie, albowiem cho­ciaż tutejszy grunt*niezmiernie jest urodzajny, bardzo rzadko kto może wytrzymać tak zabój­czy klimat. Z obu stron drogi — jeżeli to, po czem jechaliśmy, można nazwać drogą, — bez przerwy rozciągały się krzaki, a w krzakach,

Page 150: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 144 —

tu i owdzie, widać było jeziora stojącej, mętnej wody, okrytej czerwonawą pianką.

„Ponieważ w tutejszym kraju jest zwyczaj w czasie podróży przy największym upale poić konie, zatrzymaliśmy się w tym celu w jednym zajezdnym domu, zbudowanym pośród lasu, w oddaleniu od wszelkich innych mieszkań lu­dzkich. Ściany zbudowane ze zwyczajnych be­lek, z wysokim spiczastym dachem; na dole iz­ba, na górze poddasze; i oto wrszystko. W ła­ścicielem tego domu byłmłody dziki, Jndyjczyk w różnobarwnej bawełnianej koszuli i w spo­dniach w paski. Dwóch malców, prawie na­gich, leniwie leżało przy studni; kiedyśmy się zbliżyli, malcy te i sam gospodarz, wytrzeszczyli na nas oczy z zadziwieniem, które, muszę wy­znać, nie robiło wielkiego zaszczytu ani im, ani nam.

„Kiedy konie były napojone, tak, że ich brzuchy prawie dwa razy zrobiły się grubszemi, znowu puściliśmy się w dalszą podróż, przez takież same kałuże i błoto , przez takież same krzaki, bagna, w upał, i jak wprzódy z towa­

Page 151: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

- 145

rzyszeniem skrzeczenia żab; nakoniec, w połu­dnie, przyjechaliśmy do wsi Bellwill.

„Bellwill jest niczem innem, jak tylko sto­sem drewnianych domków, skupionych na cia­snej przestrzeni, w samym środku krzaków i ba­gna. Większa ich część zabawnie wymalowana żółtą i czarną farbą. Dziwiłem się temu; lecz zagadka wyjaśniła się; niezadługo bowiem przed naszym przyjazdem , był tu jakiś wędrujący malarz, który żywił się i podróżował kosztem swego talentu.

„Z Bellwill, przez podobneż smutne miejsca, z podobnąż muzyką, aż do trzeciej z południa , wreszcie zajechaliśmy do wsi Liwan, gdzie zno­wu zatrzymaliśmy się dla popasania koni. Nim konie zjadły, chodziłem na spacer. Wieś Li­wan składa się z kilku chat, rozrzuconych nao­koło wzgórza, wzdłuż jego spadzistości; chaty zewnątrz pokryte są korą drzewa i prawie wszystkie pochyliły się na bok.

„Jednakowoż tutejszy zajezdny dom zdawał się nam być tak porządnym, żeśmy, za radą

13

Page 152: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 146 —

przewodników, postanowili w nim zanocować, gdy obejrzemyprzedmiot swój podróży. W sku­tek czego, jak tylko konie odpoczęły, natych­miast je zaprzężono, i nie tracąc ani chwili czasu, udaliśmy się na Zwierciadlaną Łąkę, gdzie stanęliśmy nad zachodem słońca.

„Niewiem dla czego, może z tej przyczyny, że zbyt wiele czytałem i słyszałem o Łąkach amerykańskich, — effekt sprawiony na mnie Zwierciadlaną Łąką, był ni więcej, ni mniej tylkozupełnemrozczarowaniem. Ujrzałem przed sobą obszerną przestrzeń ziemi, przeciętąwje- dnem miejscu rzędem nędznych drzew, które zaledwie dawały się spostrzedz na tćj nagiej pustyni, w oddaleniu zlewającej się z niebem, w którem jakby tonęła. Jest to jakieś suche bezwodne morze, jeżeli można zrobić takie porównanie. Gdzieniegdzie latały ptaszki; pu­stki i milczenie naokoło panowały. Trawa nie dos*la swego zupełnego wzrostu; w niektórych miejscach ziemia zupełnie była- nagą, kwiatki, ukazujące się tu i owdzie były zwiędłe i blade. Pomimo rozległości widoku, nie wywarł na

Page 153: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 141 —

mnie żadnego wpływu: płaszczyzna i samotność miejsca pozbawiają go wszelkiego powabu. Wcale nie czułem tej roskoszy, tego zeznania woli j tego popędu (fo czegoś oddalanego, które obudzą widok naszych szkockich gór i angiel­skich dolin. To, com widział przed sobą, za­pewne , było obszernem, wspaniałćm; lecz za­warte było w ciasnych granicach jednostajno- ści i sprawiło tylko smutek. Czułem, że po­dróżując po Łąkach amerykańskich, nigdy zu­pełnie im się nie oddam, zapomniawszy o wszy- sikiem, jak to było ze mną, kiedy noga moja deptała wierzchołki gór. Wszystko, czego mogłem spodziewać się po takiej podróży, ogra­niczało się na tem, że gdy oczy moje ciągle ut­kwione będą na krańcach pustelniczego widno­kręgu, wtedy serce, bezustannie będzie pra­gnęło jak najprędzej przenieść się po za widzia­ny kraj, aby wyrwać się z więzów jednostaj­nego uczucia i cieszyć się jakim nowym wido­kiem. Nie powiem, żeby Łąki amerykańskie zdolne były zupełnie zniknąć z pamięci czło­wieka , który raz je widział; lecz nie powiem

Page 154: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 148 —

także, ażeby człowiek, który raz je widział, mógł przypomnieć je sobie z roskoszą i życze­niem, aby je znowu oglądać.

„Zatrzymaliśmy się przy jednym samotnym domku, który zwabił nas do siebie tem , że w nim można było dostać w'ody, i jedliśmy tu obiad na trawie.

„Powróciwszy na noc do Li wanu, dobrze wy­spaliśmy się w hotelu, o którym dawniej mó­wiłem. Jeszcze raz powiem, że hotel wyborny, osobliwość w tćm miejsca, gdzie go znaleźli­śmy; w niczem nie ustąpi żadnemu z wiejskich zajezdnych domów w Anglii. —- Między innemi przedmiotami, na ścianach głównego pokoju, zawieszone są dwa obrazy, malowane olejnemi farbami i wystawiające gospodarza i jego syna: są to jakby prawdziwe lwy, zdaje się, że oto natychmiast zerwą się z płótna. Przypuszczam, że malowane są przez tegoż samego mistrza, który malował drzwi i okna w Bellwillu: po­znałem jego styl.

„Po śniadaniu pojechaliśmy z powrotem do Sę-Lui, jednak już nie dawniejszą drugą. W re­

Page 155: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

149 —

szcie, bagna, krzaki, kałuże, błoto, chóry żab, towarzyszyły nam i w tej malej podróży. Nie­kiedy spotykaliśmy wagon, u więzły w błocie i ciężko naładowany: ctś pgkła,. koła leżą po bokach, przewodnik udał się dla szukania po­mocy , a jego żona. smutnie siedzi na wozie , oczekując na męża i karmiąc piersią dziecka. Ponury to obraz, pogrążający w ciężkie duma­nia, szczególniej , kiedy przypomnisz, sobie tam­tejszy' zabijający klimat!:’

Rozczarowany w swojem pojęciu o Łąkach amerykańskich., p. Dikkins chciał przynajmniej nacieszyć się widokiem tamtejszych jezior, i: w tym celu udał się z Sę-Lui przez Sinsinnati do małego miasta Sandusky, skąd,jak mówio­no mu, można dosyć napatrzyć się na jezioro-

„Dzień, kiedy wyjechaliśmy z Sę-Lui, pisze nasz podróżny, był prześliczny. Wsiedliśmy na statek,, i wkrótce zbliżyliśmy się do, dawnej, francuzkiej wsi, która właściwie nazywa- się Karondle, żartem przezwana Próżnemi Kiesze­niami , Vides-Poches, Składa się z kilku nę­dznych lepianek i dwóch lub trzech traktyer—

ia*

Page 156: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 150 —

ni, które w zupełności sprawdzają nazwanie wsi, albowiem w żadnej z nich nie znajduje się nic do jedzenia. Stąd, przejechawszy jeszcze pewną przestrzeń, przybyliśmy nakoniec do brzegu Missisipi, a w wieczór zobaczyliśmy swego dawnego znajomego, t. j. statek, któ­rym jechaliśmy z Sinsinnati, a który teraz zno­wu przyjął nas do tejże samej kajuty.

„Źle było płynąc w górę po tej rzece, zwolnai z trudnością przezwyciężając jej prąd; lecz spuszczać się dołem tak wściekłego potoku, pociemku, zdaje się, było jeszcze niebespie- czniej; statek z bystrością przepływał od dwa- jiastu do piętnastu mil na godzinę, labiryntem pływających kloców, których niepodobna było ani widzieć, ani uniknąć. Przez całą noc, co pięć minut, słychać było dzwonek, a za każdą razą statek okropnie zaczynał kołysać s ię , nie­kiedy od jednego trącenia, niekiedy od kilku jednego po drugiem następujących uderzeń, z pomiędzy których najsłabsze, zdawało się, że zniszczy na kawałki jego wątły korpus. Kiedy patrzałem z pokładu na wodę , w <ie -

Page 157: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 151 —

mnośei zdawało mi się, że przedzieramy się przez tłum jakichś żyjących potworów; czarne massy przewracały sig na powierzchni; czasami jedna z nich podnosiła swoją straszną głowę* kiedy statek trafiał na jej kończynę; czasami przymuszeni byliśmy stanąć, wstrzymać ruch machiny, i oczekiwać, nim te groźne przegro­dy powoli rozejdą się, żeby dać nam drogę.

„Bądź jak bądź, dopiero zrana zbliżyliśmy się do bagna, nazywanego Kairo, i po kilku chwilach mieliśmy niewypowiedzianą przyje­mność widzieć, że nienawistna Missisipi zawra­ca na bok do Nowego-Orleanu, gdy tym cza­sem najbliższa nasza droga leżała prosto, przez przezroczysty Ohio. Nazajutrz przybyliśmy do Sinsinnati. Na ten raz zajmująca stolica Stanu Ohio nie mogła nas zatrzymać na długi czas; zabawiwszy tu jedną tylko dobę, dla spoczynku, udaliśmy się do Sandusky. Pierwsze miasto na tćj drodze było Kolumbus. Położone jest o dwa­dzieścia mil od Sinsinnati, lecz piękne szosse, od miasta do miasta, dozwala przejeżdżać tę przestrzeń spokojnie i prędko, robiąc po sześć

Page 158: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

152 —

mil na godzinę. Nadto jechaliśmy pięknym kra­jem, między dobrze uprawionemi polami, obie- cującemi bogate żniwo. Niekiedy trafiały się nam obszerne niwy wąsatego indyjskiego żyta z grubemi łodygami, sterczącemi jak laski; nie­kiedy zielona pszenica błyszczała w labiryncie pniów drzewa. Płoty naokoło, pól nie są kształ­tne ani utrzymywane w porządku, lecz same pola uprawiane są wybornie, tak że-każde z nich można pomieścić do Kent-

„Często zatrzymywaliśmy się, aby poić konie w traktyerniach, porozrzucanych po całej tej drodze. Po większej części bardzo są mierne. Przyjechawszy do traktyerni, woźnica schodzi ze swego miejsca, napełnia wodą konewkę i trzyma ją przed pyskiem konia. Prawie niema nikogo, ktoby mu dopomógł; rzadko zobaczysz przejeżdżającego; pod szopami, zrobionemi dla koni i wozów, zawsze pusto i głucho. Niekie­dy, przy odmianie koni, znajdowaliśmy wielką, przeszkodę i z trudnością mogliśmy się ruszyć z miejsca, dlatego, że tutaj osobliwym sposo­bem ujeżdżają młode konie: łapią je , przy­

Page 159: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 153 —

wiązują do wozu i poganiają nie wyuczywszy. Zresztą, bądź co bądź, odjeżdżaliśmy od każdej stacyi i dosyć prędko postępowaliśmy naprzód.

„Na niektórych staeyach spotkaliśmy dwóch lub trzech nawpółpijanych próżniaków, którzy przechadzali się, zasunąwszy ręce w kieszenie, albo się kołysali, rozwaliwszy na krzesełkach, albo patrzyli oknem, albo siedzieli na trawie przy drodze. Zwykle ludzie ci byli bardzo nie- rozmowni ani z nami, ani z sobą; milczeli i z głupią miną patrzyli na powóz i konie. Go­spodarz traktyerni zawsze należał do tój pró­żniackiej kompanii, i zdawało się, że mu naj­mniej wypadało troszczyć się o podróżnych. Niech będzie, co chce, wcale go nie obchodzą podróżni, na wszystko jest obojętnym i zawsze kontent z siebie.

„Częste odmiany woźniców odbywały się bez odmian w ich powierzchowności i chara­kterze; każdy woźnica jednakowo jest nieochę- dożnym, milczącym i posępnym. Jeżeli który nawet ma w sobie co przyjemnego, wszelkiemi sposobami stara się to ukryć. Nigdy nie rozma-

Page 160: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— m —

wis z osobami, które wiezie; kiedy zaś zacznie mówić do niege« podróżny, odpowiada półwy- razami albo wcale nie odpowiada. Nigdy nie wskaże ci jakiego godnego uwagi przedmiotu, Bapotkanego w dradze „ i sam jakby go nie wi­dział; możnaby sądzić,ie wszystko mu się sprzy­krzyło, nawet i życie. Cokolwiek zajmuje się tylko końmi, wcale nie myśląc o wozie; wóz się toczy, dla tego że przyczepiony do koni, lecz że na wozie siedzi podróżny, jego to bynaj­mniej nie obchodzi. Czasami, w końcu prze­jazdu od stacyi do stacyi, zaczyna nucie jaką piosnkę bez ładu, lecz twarz jego razem z nim nie śpiewa: śpiewa tyłka gardło, zaś twarz za­chowuje, po dawnemu posępny wyraz. Do te­go trzeba dodać „ że każdy woźnica niezawodnie ma w gębie zwitkętytoniu, i że żaden z nich nie używa chustki do nosa: okoliczności, które pod­czas wiatru prowadzą za sobą nieprzyjemne skutki dla podróżnych.

„Przyjechaliśmy do miasta Kolumbus prted siódmą zrana i zatrzymaliśmy się tutaj na spo­czynek do dnia następnego. Hotel, w którym

Page 161: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 15S —

stanęliśmy, był wyborny, zbudowany nakształt niektórych włoskich domów, z przysionkiem 1

otwartym tarasem. Kolumbus jest piękne i czy­ste miasto, powiększające sig 1 zbogacąjące, jak wszystkie, lub prawie wszystkie, amerykańskie miasta. Znajduje sig w niem zarząd Stanu Ohio,i to nadaje mu szczególną powagę.

„Ponieważ nazajutrz nie odjeżdżała żadna z pocztowych karet, wynająłem tak nazywaną ejctrę, ażeby dojechać do małego miasta Tiffon, stąd jest kelej żelazna do Sandusky. Tą extrą była zwyczajna bryczką zaprzężona czterema końmi, Jaka sama, w jakiej przyjechaliśmy do Kolumbasu; konie i woźnice także odmieniali sig na każdej stacyi: z tą tylko różnicą, że bry­czka wysłaną była wyłącznie dla nas.

„Trzeba wyznać, że na szczęście byliśmy w najlepszym humorze., albowiem droga, któ­rą jechaliśmy, była nieznośną gdyby nie po­stanowienie, aby wesoło odbywać naszą po­dróż, zapewne przeklęlibyśmy ją przy pierw­szym kroku. Wstrząśnienia albo rzucały nas w kąt powozu, albo były przyczyną, żeśmy ude­

Page 162: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

150 —

rzali głowami o pokrycie. Niekiedy bryczka tak nachylała się na jeden bok, przejeżdżając przez głęboką kałużę, że musieliśmy obiema rękami trzymać się za przeciwłeżący bok, aby nie spaść W gęste błoto; niekiedy obydwa kola nagle za­tapiały się w wodzie, i już myśleliśmy, że nie­zawodnie pójdziemy w ich ślady; niekiedy ko­nie, wjechawszy na jakie spadziste wzgórze, gdy bryczka jeszcze grzązła w błocie, nagle zatrzymywały się i zaczynały kiwać głowami, jakby chciały powiedzieć, że niepodobna nas wywieźć. Wreszcie dzień był prześliczny, po** wietrze napełnione wonią, i pomimo wszelkich niedogodności drogi, nie traciliśmy wesołego humoru, bo jechaliśmy do Niagary, skąd mieli­śmy zamiar udać się do domu. W południe za­trzymaliśmy się przy jednym zajezdnym domu, w pośród pięknego lasku, zjedliśmy objad na pniu, potem oddawszy resztki objada gospo­darzowi i jego świniom, pojechaliśmy dalej.

„W wieczór droga stawała się coraz węż­szą , tak , że nakoniec z trudnością przedziera­liśmy się przez drzewa, a woźnica, zdaje się,

Page 163: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

- 157

tylko instynktem rozpoznawał niewidzialną ścieżkę. Za to, nie mieliśmy czego się obawiać, albowiem koła raz wraz uderzały się o grube pnie, z tego powodu cała bryczka w takim by­ła ruchu, że nasz biedny woźnica zaledwie trzymał się na koźle. Nie było także niebezpie­czeństwa dla zbyt prędkiej jazdy, bo konie za­ledwie ciągnęły powóz po nierównej drodze. Jeszcze mniej można była oczekiwać niebezpie­czeństwa ze strony jakichkolwiek bądź czwo-

' ronogich mieszkańców lasu; bryczka zaledwie przesuwała się przez siatkę poprzeplatanych gałęzi, i mogliśmy być zupełnie przekonani, że w tak przestronnem miejscu nie będzie nas mogła ścigać trzoda słoniów, Tak, więc wszy­stko szło dobrze i mieliśmy niezaprzeczone po­wody być wesołemi.

„Pnie drzewa, o których dopiero wspomnia­łem .— są rzeczą nadzwyczaj ciekawą. Opty­czne złudzenie, które one sprawiają , szczegól­niej pociemku, jest rozmaitem i niezmiernie za­dziwiającym. Niekiedy zdaje się, iż widzisz przed sobą grecką urnę stojącą w pośród pola;

14

Page 164: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

- 158 —

niekiedy — kobietę, która płacze nad grobo­wcem; niekiedy starego dżentlmena w białym surducie, z zasuniętemi rękami w otwór kami­zelki; niekiedy studenta, czytającego książkę; niekiedy schylonego negra; niekiedy — kota, psa, armatę, żołnierza, i mnóstwo innych roz­maitych przedmiotów, których niepodobna wy­liczyć. Wszystko to wystawiało mi się jak by w fantasmagoryi, nie dla tego , ażebym przy­sposobił moję wyobraźnią do szukania harmo­nijnej formy w niekształtnych figurach, lecz zu­pełnie przeciwko mojej woli, bez wszelkiego z mojej strony udziału, i — rzecz szczególna — często poznawałem w tych przywidzeniach ja­ką znajomą figurę, którą niegdyś widziałem w jakićj książce dla dzieci, z obrazkami, a o której później zapomniałem.

„Lecz wkrótce zrobiło się tak ciemno, że musiałem pozbawić się tej zabawy, tym cza­sem gęstwina co chwila stawała się bardziej nieprzebytą, gałęzie obijały się o bryczkę, i mu­sieliśmy schować nasze głowy. Do tego po­wstała burza; błyskawica, w ciągu trzech go­

Page 165: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 159 —

dzin, prawie bezustannie świeciła; blask jej trwał długo, był jaskrawy i modrawy, grzmoty były okropne: mimowolnie przychodziło na myśl, iż daleko byłoby lepiej siedzieć w jakim spokojnym zajezdnym domu-

„Nakoniec, o jedenastej, spostrzegliśmy w oddaleniu światło^ i po kilku chwilach przy­jechaliśmy do indyjskiej wsi, gdzie postanowi­liśmy pozostać do rana. Tu spotkałem jednego zajmującego człowieka. W liczbie dżentlmenów, którzy zebrali się na śniadanie, był spokojny staruszek, mimowolnie zwrócił na siebie moją uwagę. Okazało się, że to jest plenipotent rzą­du Stanów Zjednoczonych, który prowadzi dy­plomatyczne traktaty z Indyjczykami i jeszcze niedawno zawarł ugodę, podług której mie­szkańcy tutejszój wsi zobowiązali się, za małe coroczne wynagrodzenie, przenieść się na inne wyznaczone im miejsce, na zachód od Missi­sipi, za Sę - Lui. Wiele opowiadał mi o ich przywiązaniu do kraju; szczególniej do cmen­tarzów , gdzie są pochowani ich krewni, i o tem ubolewaniu, z którem porzucają tepamiąt-

Page 166: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 160 —

ki. Zdarzało mu się być świadkiem wielu po­dobnych przesiedleń, i „zawsze, mówił on, serce moje dręczone było smutkiem, chociaż wiedzia­łem, że Indyjczycy przenoszą się dla własnej korzyści.14 — Kwestya, czy mieszkańcy tutejszej wsi mają przesiedlić się lub nie przesiedlić, by­ła roztrzygnioną na dwa lub trzy dni przed na­szym przyjazdem, w szałasie naumyślnie do te­go zbudowanym z gałęzi, którego ruiny jeszcze leżały przed oknami hotelu. Kiedy plenipotent skończył swoją mowę, wszystkie oczy i nosy zwróciły się ku przeciwnej stronie, a każdy do­rosły mężczyzna oświadcza swoje zdanie, lecz skoro tylko przedstawienie plenipotenta przy- jętćm zostało większością głosów, oppozycya, chociaż bardzo znaczna, natychmiast zgodziła się, i wszystkie sprzeczki ustały.

Później nie raz spotykałem tych biednych In- dyjczyków, którzy jechali na małych szorstkich konikach. Podobni są do cyganów, i jeżeliby zdarzyło mi się napotkać ich w Anglii, bez wąt­pienia, uważałbym ich za to wędrujące plemie.

„Droga jeszcze gorsza od te j, po której

Page 167: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

161

jechaliśmy wczoraj. Jednakowoż przed połu­dniem stanęliśmy w Tiffinie, a na obiad przy­byliśmy koleją żelazną do Sanduslty, gdzie za­trzymaliśmy się w hotelu na samym brzegu je­ziora Eri.

Hotel był wyborny, gospodarz uprzejmy i usłużny w najwyższym stopniu, lecz zarazem przedstawiał zupełny typ Północnego Amery­kanina, urodzonego w Nowej-Anglii, Bezustan­nie wchodził do naszego pokoju, nie zdejmując kapelusza, zatrzymywał się i rozmawiał z nami bez ceremonii, siadał wyciągnąwszy nogi na naszej sofie, wyjmował z kieszeni gazety, czy­tał je, nie zwracając na nas uwagi; jest to do­piero mała cząstka jego narodowych zwycza­jów; mógłbym opowiedzieć tysiąc podobnych rzeczy, chociaż zresztą bynajmniej nie myślę uważać jego prowadzenia się za nieprzyzwo­ite i uskarżać się na rubaszność. Zapewne, jeżeliby to zdarzyło się w Anglii, to rzecz wca­le inna: tam gospodarz traktyerni, który po­zwala sobie tak postępować z podróżnemi, po­kazałby się zuchwalcem; lecz w Ameryce, jeżeli

14*

Page 168: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

dobrze wam daje jeść, przyjmuje gościnnie, nie macie prawa nic więcej nadto żądać: we wszyst­kich innych względach jest on tem samem co ty, i jeżeliby przyszła mi chęć gniewać się, że mój gospodarz nie chce lub nie umie swego postępowania stosowąć do angielskich obycza­jów i zwyczajów, było by to równie śmieszuem, jak gdybym go obwiniał, że nie jest tak wyso­kiego wzrostu, ażeby mógł wstąpić do gwardyi królowćj angielskiej.

„Drugiego dnia przybył statek, który miał odpłynąć jeziorem Eri do Buffalo. Zjedliśmy obiad i pojechaliśmy. W drodze, zdarzyło mi się spostrzedz jeszcze jeden oryginalny rys oby­czajów amerykańskich. Kapitan statku, bardzo przystojny człowiek średniego wieku, zszedł do kajut-kompanii, ukłonił się podróżnym, usiadł do stołu, wyjął z kieszeni duży scyzoryk i za­czął heblować biedny stół z tak szczerą gorli­wością, jakby mu za to płacono. Tymczasem rozmawiał z podróżnemi, przyjmował udział w żartach, powiedział wiele dowcipnych i przy­jemnych rzeczy, lecz, rozmawiając, żartując*’

Page 169: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 163 —

ciągle heblował, i kiedy zawołano go na górę, pod ławką, na której siedział, pozostała ogro­mna kupa wiórów.

„O siódmej nazajutrz przypłynęliśmy do Buf­falo; dano nam śniadanie; lecz ponieważ blizkie znajdowanie się wodospadu Niagarskiego nie dozwalało mi z żoną zostawać dłużej cierpliwe- mi, o dziewiątćj udaliśmy się w drogę.

„Dzień był niepogodny, zimny, wilgotny, pod nad ziemią leżały gęste mgły; drzewa stały na­gie, bez zieloności, albowiem w tutejszej pół­nocnej strefie już nadeszła zima. Za każdą razą, gdy zatrzymaliśmy się dla odmiany koni, natę­żałem całą moją uwagę, czy nie usłyszę szumu wodospadu, i patrzałem w tę stronę, gdzie się znajduje; lecz długo nic nie widziałem i nie słyszałem. Nakoniec ujrzałem dwa wielkie bia­łe obłoki, zwolna i wspaniale wznoszące się do nieba. Była to Nifarfra. Przejechawszy jeszcze pewną przestrzeń, usłyszeliśmy łoskot wody i uczuliśmy, że ziemia trzęsie się pod nami.

„Brzeg, na którym staliśmy, był spadzisty i slizki od deszczu i gołoledzi. Nie wiem, jakim

Page 170: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 164 —

sposobem udało mi się zejść; lecz wkrótce już byłem na dole, i z dwoma angielskiemi oficera­mi, którzy połączyli się ze mną w podróży, sta­łem oparłszy się o kamienie, zagłuszony łosko­tem wodospadu, zaślepiony bryzganiem wody, przemokły do kości kroplistą kurzawą. Byli­śmy u samych stóp Niagary. Przede mną spa­dała okropna massa wody, pędząca z bystrością błyskawicy, lecz nie mogłem jeszcze utworzyć sobie wyobrażenia ani o kształcie, ani o poło­żeniu , ani o wspaniałości tego zjawiska. Do­piero gdy wsiedliśmy do przewoźnego czółna i zaczęliśmy płynąć wpoprzek nadętej rzeki, na­koniec zacząłem pojmować co to za widok,lecz i tu uczucie moje nie było jeszcze zupelnem; wielkość sceny gniotła mnie, szum zawracał głowę, rozstrajał myśli. Nakoniec wdrapałem się na tak nazywaną Stołową Skałę, spojrzałem nadół i zobaczyłem... Boże, cóżem zobaczył!... Potęga i wielkość widowiska wzupełności otwarły się przede mną: wrażenie, które spra­wiła na mnie straszna scena, było... któż by mógł pomyślićL. było spokojnością. Tak, na­

Page 171: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

gle uczułem spokojność ducha, bez obawy wspomniałem o śmierci, i słodko zamyśliłem się o spokojnej i szczęśliwej wieczności. Ani bojaźni, ani najmniejszego przestrachu: Niagara wyrytą została w mojem sercu w kształcie cu­downej piękności, i wrażenie to nigdy niezgła- dzi się, dopóki krew będzie płynąć w moich ży­łach i serce bić nie przestanie.

„Jakże daleko były ode mnie próżne troski życia, w przeciągu dziesięciu dni, które prze­pędziłem w tych czarownych miejscach. Jakże dziwne głosy rozmawiały ze mną przy łoskocie wodospadu! Jakie opromienione twarze spo­glądały na mnie z jego głębokości! Jakie cza­rujące nadzieje powstawały w duszy, kiedy pierś moja skropiona była jego kroplami, temi dyamentowemi łezkami aniołów, które rozlaty­wały się po całej okolicznej przestrzeni i błysz­czały podobnie do drobnych różnokolorowych gwiazdek!

„Gdybym się z samego początku dostał do tej części Kanady, nigdybym stąd nie wyjechał. Bardzo mi się nie chciało powracać na drugi

— 165 —

Page 172: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 166 —

brzeg: wiedziałem, że tam mieszkają ludzie, a z ludźmi, jakże można żyć z ludźmi obok Niaga- ry! Chodzić od rana do wieczora naokoło wo­dospadu; oglądać go ze wszystkich punktów widzenia; zatrzymywać się na wzniesionej ska­le i patrzeć stąd, jak wada wre i pieni się, spa­dając w otchłań; zdołu cieszyć się widokiem wo­dnego słupa; ukrywać się za kamienie, drzewa, i czatować na pędy srogich bałwanów, będąc pewnym swego bezpieczeństwa; siedzieć w uro­czystym cieniu skał, mierzyć okiem ich ogrom, śledzić każde poruszenie wody, słuchać pioru­nującego echa, mieć wodospad ciągle przed swemi oczami, widzić go przy zaślepiającym blasku słońca, przy łagodnem świetle księżyca, w wieczór szkarłatny, w noc modrawą: oto wszystko, na czem ograniczały się moje życze­nia. Tego mi było dosyć.

„Dotąd jeszcze śni mi się, niby słyszę szum Niagary i widzę pieniące są rzuty wody, ska­czące pode mną w głębokości stu stóp. Tak! odjechałem! lecz Niagara jeszcze wre, wścieka się, i będzie wiecznie wściekać się i wrzeć. Kie-

Page 173: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

■cły słońce rzuca na nią swoje promienie, po da­wnemu błyszczy jak złoto; kiedy zakryte jest obłokami, po dawnemu przedstawia się na- kształt szkl umiej góry, niebieskiego koloru z białośnieżnemi wzorami, przyodziana w sza­rawą mgłę z wilgotnych kropelek. Sięgając dna, po daWnemu zawsze zdaje się umierającą, za­trzymującą się; oto myślisz, że już cała woda wyciekła... wszystko się skończyło, wszystko ustało... Leczaiie! jakaś niewidzialna moc na­gle nadyma wodę, .podnosi ją', rozrzuca rzuta­mi piany, a zwierzchu spadają na nią nowe niassy wody, i te., swoją koleją, nadymają się, podnoszą, rozlatują się w kształcie kosma­tych rzutów... I to zawsze , zawsze! Taki to utwór rąk Boskich!

„Lecz nim przestanę mowie o Niagarze, opo­wiem jednę okoliczność, która zdaje mi się obrzydliwą, i bez wątpienia przyznany jej ten­że sam przymiotnik od wszystkich czułych osób, zwiedzających znakomity wodospad. Na Skale Stołowej jest chatka, należąca do czło­wieka, który utrzymuje się z tego, że służy za

Page 174: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 168 —

przewodnika podróżującym. Tu sprzedają sig także rozmaite bagatele, które podróżni kupują sobie na pamiątkę, na stole zaś leży księga, do której wpisują swoje imiona. Ksiąg tych już ze­brało się mnóstwo, a w pokoju, gdzie się za­chowują, na ścianie stoi napis: „Podróżnym nie wolno wypisywać uwag i wierszy, umiesz­czonych wchowanych tu księgach.'4 Gdyby nie było takiej przestrogi, zapewne, nie otworzył- bym żadnej księgi, przestając na kilku niedo­rzecznych strofach, nakreślonych na ścianach i oknach; lecz teraz koniecznie chciałem dowie­dzieć się, co za skarby chowają tu z tak nie­zwykłą starannością ; przewróciłem kilka bru­dnych kartek i zobaczyłem te skarby, w kształ­cie najrozmaitszej bazgraniny, przez jakie tylko wyrażać się może ludzka głupota. Najwięcej do­tknęło mnię to, że są na świecie ludzie, którzy mogą znajdować przyjemność w umieszczaniu tu swoich płaskich i niegodziwych konceptów, żartów z Niagary. Być może wszystko to jest dowcipnem i bardzo zajmująoem dla świni, więc powinno pozostawać między świniami. W yra-

Page 175: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 169 —

Lenie takich brud w języku angielskiem uwa­żam za obelgę języka, to zaś, że zachowują się na ziemi, należącej do angielskich posiadłości, ubliżeniem godności Anglii. Na szczęście jest nadzieja, że wszystko to chociaż napisane jest po angielsku, jednak nie przez Anglików. W przeciwnym razie umarłbym z poniżenia i gniewu.

„Szum Niagary wcale nie jest tak mocny, jak ■opowiadają niektórzy podróżnicy. I to bardzo naturalnie, miarkując podług głębokości łoży­ska. Prawda, przez cały czas, jak mieszkaliśmy przy Niagarze, ciągle był wiatr, jednakowoż i przy spokojnćm powietrzu, jak na przykład przy zachodzie słońca, nigdy nie mogłem dosły­szeć szumu wodospadu w odległości trzech mil, chociaż kilka razy robiłem próbę.“

Pożegnawszy się z Niagarą, p. Dikkins udał się parostatkiem do ujścia rzeki, noszącej tęż samą nazwę. Znalazł tu graniczne słupy dwóch państw, Wielkiej Brytanii i Północno-Amery- kańskich Zjednoczonych Stanów. W arty tak blizko siebie znajdują się , że angielski szyld-

15

Page 176: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 170 —

wach może słyszeć hasło, powierzane szyldwa­chowi amerykańskiemu, zaś ten słyszy hasło tamtego. Podróżni udali sig stąd przez jezioro Ontario, które dla swojej obszerności zasługuję na nazwę morza, i wkrótce przybyli do miasta Toronto.

Położenie Toronto nie przedstawia nic oso­bliwego: okolice jego są nagie i płaskie. Lecz samo miasto ożywione jest ludnością i ruchem; ulice brukowane są wybornie, oświetlone ga­zem; domy ogromne i dobrze zbudowane; skle­py bogate: w niektórych rozłożony jest na oknach tak wspaniały dobór towarów, że mo­żna zapomnieć się i pomyśleć, że się znajdujesz w Anglii; wiele z nich w niczem nie ustępuje magazynom londyńskim. Prócz tego znajduje się tu ogromne murowane więzienie, piękny ko­ściół, bardzo dobry gmach dla władz rządo­wych i kilka innych publicznych budynków. Widać, że rząd opiekuje się dobrym stanem no­wonarodzonego miasta i nie żałuje pieniędzy, aby je ozdabiać.

Page 177: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 171 —

Parostatek odbywający kursa między Toron­to i Kingstonem, odpływa w południe. Przed ósmą nazajutrz, podróżni stają w Koburgu, za­bierają tam jeszcze kilka passażerów i jadą da­lej. Między Koburgiem i Kingstonem odbywa się bardzo czynny handel; p. Dikkins mówi, że na parostatku, którym płynął, było więcej jak tysiąc pak z towarami.

Kingston jest głównem miejscem pobytu władzy kanadskiej. Równie jak wiele innych amerykańskich miast, dopiero co wyszedł z pie­luch: połowa domów jest niedobudowana, dru­ga dopiero istnieje na planach. Jednakowoż p Dikkins i tu spostrzegł więzienie, które, w ka- żdem mieście, jakie tylko zwiedzał, stano­wiło jeden z głównych przedmiotów jego uwa­gi. O więzieniu Kingstońskiem mówi co na­stępuje:

„Tutejsze więzienie wybornie jest urządzone, utrzymane w ścisłym porządku, i pod każdym względem może być uważane za wzorowe. Mężczyzni zajmują się rozmaitemi robotami: ten robi buty, ten kręci liny, jeden jest kowalem,

Page 178: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 172 —

drugi krawcem, trzeci cieślą, czwarty mularzem^ niektórzy budują dom na więzienie, i robota ich już zbliża się do końca. Kobiety wyłącznie są szwaczkami: między innemi widziałem jednę dwudziestoletnią dziewczynę, która już od trzech lat pozbawioną jest wolności. Służyła powstańcom pod czas tak nazywanej kanadskiej insurrekcyi. Dla przenoszenia listów, używała różnych środków: niekiedy przebierała się za chłopca i przenosiła je w kapeluszu, niekiedy zaś wcale nie przebierała się, chowając depe­sze pod suknią. W męzkiem ubraniu zwykle jeździła konno, nie tak jak kobiety, lecz w ści- słćm znaczeniu, po męzku; i to bez wszelkiej trudności, albowiem wybornie siedzi na siodle, po mistrzowsku kieruje koniem i tyle może skakać, ile ci się podoba. Lecz pewnego razu, aby prędzej dostarczyć depesze, ukradła obcego konia, i to właśnie było powodem, że awantur­nica nakoniec dostała się tam, gdzie ją widzia­łem. Dosyć jest ładna, tylko jej oczy mają tak osobliwy wyraz, jakby z nich wyglądał sam

Page 179: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

„Dziesiątego Maja, dalej mówi p. Dikkins, udaliśmy się z Kingstonu do Monreala, a z ra­na nazajutrz wsiedliśmy na parostatek, aby pły­nąć dalej wzdłuż rzeki św. Laurencyusza. Tru­dno wystawić sobie piękność tej szlachetnej rzeki, prawie na całej przestrzeni, którą widzie­liśmy,, szczególniej zaś na początku naszej po­dróży. Ciągłe napotykaliśmy piękne wyspy,,, okryte bujną zielonością, ocienione gęstemi drzewami. Niektóre z nich .tak są wielkie, że przez omyłkę można by je uważać za stały brzeg rzeki; inne znów tak są małe, że Wydają,

się brodawkami lub plamkami na zwierciadle rzeki. Rozmaitość form, roskoszna roślinność, wykwintna, mięszanina różnych drzew, niezli­czone odcienia zieloności, i jeszcze więcej nie­zliczone kształty, w jakich położone są gruppy drzew: wszystko to przedstawia nadzwyczaj: zajmujące i miłe widowisko*

Po południu wypadło nam pły nąć przez prąd, gdzie woda pędzi z nadzwyczajną bystrością,, wre, szumi i pieni się. Takich prądów na rzece św. Laurencyusza jestbardżo wiele. W bliskości

15?

Page 180: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 174 —

Dikkinsonu jest jedno miejsce, gdzie żegluga niebezpieczna i podróżni przejeżdżają kilka mil stałym lądem. Musieliśmy naśladować innych. W następnej przystani oczekiwał na nas drugi parostatek. Zbliżyliśmy sig do niego w nocy i natychmiast rozeszliśmy się po kajutach, aby spocząć: jazda stałym łądem złą drogą cokol­wiek nas zmęczyła. Tym czasem parostatek przez całą noc stał na kotwicy i ruszył dopiera zrana. Dzień był niepogodny: deszcz, błyska­wica, grzmoty; później jednak wypogodziło się. Po śniadaniu wyszedłszy na pokład, nadzwyczaj byłem zdziwiony jednym zupełnie dla mnie no­wym obrazem: po rzece płynęła ogromna tra­twa, z małemi drewnianemi domkami, w licz­bie więcej niż trzydziestu; było to coś podobne­go do ulicy. Potćm widziałem wiele podobnych tratw: wożą tu na nich drzew©. Przypłynąwszy wzdłuż rzeki do miejsca swego naznaczenia, właściciel tratwy, rozłamujeją, sprzedaje na opał, a sam powraca stałym lądem na miejsce, skąd przybył, i znowu odbywa takąż samą po»

Page 181: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 175 —

dróż, na innej tratwie, którą także łamie i sprzedaje częściami.

„O godzinie ósmej znowu wstąpiliśmy na brzeg i pojechaliśmy w pocztowych powozach. Droga na ten raz ciągnęła przez piękny kraj, dobrze uprawiony i ciągle przypominający mi Francyą; wsie, domy, język, ubranie wieśnia­ków, wszystko to jest francuzkiem; na szyldach domów zajezdnych są francuzkie napisy; po bo­kach drogi — krzyże i obrazy świętych. Każdy rolnik, każdy wiejski chłopiec, chociaż niema na nogach pończoch, spięty jednak jaką-kolwiek mocnego koloru przepaską, najczęściej czer­woną; kobiety, pracujące w polu i w ogrodach, wszystkie bez wyjątku noszą słomiane kapelu­sze, z pewną kokieteryą nachylone na bok. Po wsiach spotykaliśmy katolickich księży i mni­chów; na publicznych gmachach i na krzyżują­cych się ulicach, wystawiony obraz Zbawiciela.

„W południe znowu wsiedliśmy na parosta­tek, a o trzeciej przybyliśmy do wsi Lachine, o lziewięć mil od Monrealu. Tu na zawsze pcde-*

Page 182: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

gnaliśmy się z żeglugą po rzece św. Lauren­cyusza i udaliśmy się dalej stałym lądem.

„Monreal ma piękne położenie na brzegu rzeki, otoczony jest spadzisterńi wzgórzami, po których kręcą się drogi i ścieżki dla prze­chodzących. Ulice po większej części są wąz- kie, ciemne, nieforemne, jak zwykłe bywa we wszystkich francuzkich miastach podług dawne­go stylu zabudowanych; zresztą nowsze części miasta dosyć są dobrze utrzymane, Widne i przestronne. Jest tutaj mnóstwo magazynów z rozmaitemi towarami. Domy osób pryw a-

tnych w ogóle są kształtne; granitowe nad­brzeże odznacza się wykończeniem, trwałością, i długością. Koseiół katedralny dopiero co ukonczony; ma dwie wieże, z których jedna nie zupełnie jeszcze jest gotową. Naprzeciw ko­ścioła, na placu, stoi posępny, murowany* czwo­roboczny gmach monrealskiego więzienia, lecz wkrótce go rozbiorą... Dom, w którym miesz­czą się władze rządowe, bez porównania lepszy,, aniżeli w Kengston. Wogóle miasto jest bar­dzo piękne, ożywione, wesołe. Na jodućtn.

Page 183: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

przedmieściu drewniany bruk, sześć mil długo­ści; bruk ten pod każdym wzglądem wyborny.

„Parostatki, które idą stąd do Kwebeku, od­bywają żeglugę w nocy, to jest, odpływając szóstej w wieczór i przybiegają o szóstej zra- na. Zrobiliśmy taki spacer i byliśmy bardzo kontenci.

„Wrażenie, które sprawia na podróżnym wi­dok Kwebeku, tego amerykańskiego Gibralta­ru, wiszącego w powietrzu, na wierzchołku nieprzystępnej skały, należy do liczby takich wrażeń, które można odebrać tylko w jednem takiem miejscu, a które, raz przyjęte do duszy, już nigdy nie zaciera sie- Kwebeku niepodo­bna zapomnićć, ani pomieszać w pamięci z wra­żeniami innych miejsc. Prócz materyalnych za­let : piękności położenia, malowniczej oryginal­ności widoku, przedstawia wyobraźni mnóstwo innego rodzaju powabów. Tutaj wznosi sie ska­ła, po której angielski jenerał W olf i jego wa­leczni towarzysze dostali sie na szczyt wojen­nej chwały, i odebrali Kwebek Francuzom; tu leży Dolina Abrahama, gdzie Wolf odebrał ra­

Page 184: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 178 —

nę, która skończyła jego życie; tu jest forteca, którą z takim męztwem bronił przeciwko nie­mu jenerał Monkahn; tu żołnierze Monkalma, jeszcze za życia swego dowódcy, przygotowali dla niego grób, wysadziwszy w powietrze część fortyfikacyj: oto wspomnienia, które silnie dzia­łają na wyobraźnią każdego myślącego podró­żnika, stanowiąc jednę z najświetniejszych stronnic nowszej wojennej historyi. Kwebek można nazwać pomnikiem na cześć dwóch wa­lecznych wodzów, pomnikiem, godnym obu na­rodów, które tu walczyły, Francuzów i Angli­ków.

„W Kwebeku wiele kościołów i różnych pu­blicznych zakładów. Najpiękniejsze widoki są—- od strony domu władz rządowych i od fortecy. Obszerny krajobraz, urozmaicony pięknemi wzgórzami, wsiami, laskami i polami, skropio­ny czystą rzeką, i rozszerzający się na wszystkie strony daleko, daleko, za kraniec widnokręgu, przedstawia widowisko czarujące, różnokształ- tne; mięszanina domów, dachów i kominów starego miasta — znajduje się pod nogami wi­

Page 185: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

dza; za nią błyszczy zwierciadło rzeki św. Lau­rencyusza ; dalej — góry, łąki, wiejskie chaty; przez rzekę pędzą rozmaitego rodzaju statki, z białemi żaglami; ich wysokie maszty śmiało wznoszą się do nieba i wyglądają z po za sąsie­dnich pagórków. Nie mogłem dosyć podziwiać tego obrazu, szczególniej, kiedy go oświeeają promienie zachodzącego słońca.

„Co wiosnę, między Monrealem i Kwebekiem przejeżdża i przechodzi mnóstwo nowych emi­grantów z Anglii i Irlandyi. Obierają tę drogę, jako najdogodniejszą do tych pustelnicznych miejsc Kanady, gdzie dozwolono im zakładać osady. Spacerująe zrana po nadbrzeżu wMon- realu, nie raz miałem sposobność przypatrzenia się, jak wsiadają na parostatek, i bardzo mi sig chciało udać się razem z niemi, ażeby przysłu­chać się ich rozmowom. Los sprzyjał mojemu życzeniu: statek, na którym wracaliśmy z Kwe­beku do Monrealu, napełniony był tym ludem. W wieczór rozłożyli swoje pierzyny i zajęli ca­ły dolny pokład, tak, że nie mogliśmy wyjść z kajuty. Większa ich część rodem była z An-

Page 186: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 180 —

•glii, szczególniej z Glosterszejru. Wybrali się ztamtąd do nowej ojczyzny; nie mogłem wy- dziwić się, jakim sposobem zabrali ze sobą dzie­ci, w liczbie których były niemowlęta przy piersiach matek. Poświęcenie się rodziców, którzy oddawali ostatni kawał swojej podartej odzieży, ażeby malców7 uratować od zimna, — w istocie jest wzruszającym. Niech sobie kto rozumuje jak chce, jednak być cnotliwym—■ ubogiemu człowiekowi, wprawdzie daleko jest trudnijo, aniżeli bogaczowi, a cnota w ubogim daleko więcej godna podziwienia, aniżel w bo­gatym. Dobrze jest być cnotliwym, kiedy mie­szkasz w pięknym domu i nie dolega ci żadna potrzeba: przy takich warunkach człowiek ła­two może uchodzić i za przykładnego małżonka i za przykładnego ojca; jego zasługa sięga do siódmego nieba. Lecz rzućcie bogacza tu oto, na ten zapełniony ludem pokład; ściągnijcie z jego młodej żony jedwabną suknię i brylanty, rozrzućcie jej długie włosy, nacechujcie jej czo­ło przedwczesnemi marszczkami, troskami i strapieniami; zetrzyjcie rumieniec z jej lica,

Page 187: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

181 —

ubierzcie w łachmany jćj wychudłe członki: wtedy dopiero zobaczymy, co powie ów cno­tliwy człowiek, chociażby miłość jego ku tej kobiecie dawniej granic nie miała. Zobaczymy co będzie robił z głodnemi i nawpół nagiemi dziećmi, które czołgają się w błocie u nóg jego! Nieszczęście wszystko odmienia: i żona i dzieci będą zdawały się mu już nie temi miłemi isto­tami, którym z radością oddaje swoje bogactwo i imie, lecz chciwemi i złośliwemi potworami, które odbierają mu część jego powszedniego chleba, które, jak złodzieje, przywłaszczają so­bie jego własność, które pozbawiają go wszel­kich pociech życia. Wtedy zamiast zadowole­nia, którego ów człowiek dawniej doznawał w objęciach żony i dzieci, będzie go ciągle obar­czać ciężar ich nędzy i słabości; spostrzeże w nich wady, których dawniej nie znał; jeżeli zaś nie mają wad, wynajdzie je ; będzie zarzu­cał żonie niecierpliwość i kaprysy, dzieciom — uporczywość i nieposłuszeństwo; nawet łago­dność żony będzie mu się zdawać wadą , łzy występkiem.... Tak! pewny jestem, że może

16

Page 188: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 182 —

nikt z pomiędzy nas nie wytrzymałby podobne­go ciosu, a jeżeli znajdzie się taki człowiek, w którym miłość rodzinyprzeżyje wszelkie nie­szczęścia i który pomimo nieszczęść po da­wnemu pozostanie dobrym, czułym i tkliwym dla żony i dzieci, wtedy trzeba go natychmiast odesłać do parlamentu: niech tam posłucha, co rozumne głowy mówią o ludzkości, i niech po­tem im powie, że oni same głupstwa głoszą.

„Takie myśli przyszły mi do głowy, gdym stał wpośród śpiących na pokładzie koloni­stów. Patrząc na tych ludzi, którzy porzucili kraj rodzinny, nie mają przytułku, są nędzni; uważając, z jaką troskliwością pieszczą i karmią swoje dzieci, jak zawsze starają się naprzód za­spokoić ich życzenia i potem nawpół zaspoka­jają swoje gorzkie potrzeby, jak są łagodny cierpliwe i pobożne ich kobiety, jak mężczyzni naśladują przykład kobiet, i jak rzadko, nad­zwyczaj rzadko zdarza się, ażeby między niemi powstała jaka sprzeczka, ażeby kto z nich po­wiedział drugiemu co przykrego, *— uczułem głęboki szacunek ku ludzkości i bardzo żałowa­

Page 189: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 1S3 —

łem, że niema razem ze mną ateisty, który mógłby tu wziąść prostą, lecz wyborną naukę.“

Trzeba żałować, że wielu z tych nieszczęśli- wych mylą się w swoich nadziejach względem Ameryki. Powracając do domu, p. Dikkins je­chał razem z wielkim tłumem żebraków, któ­rzy, napróżno probowawszy zbogacić się w No­wym Swiecie, powracali do Anglii.

„Było ich blisko stu osób, mówi p. Dikkins: wszyscy ubodzy, obszarpani i chorzy. Zrana wychodzili ze spodu okrętu , ogrzewali się na słońcu, gotowali sobie pokarm na ognisku i w tóin że miejscu jedli ów obiad. Nie mogłem wstrzymać ciekawości i zapytałam niektórych o historyą ich emigracyi i powrotu. Historya wszystkich po większej części była jedna i taż sama: nieszczęścia, niepowodzenia, choroby, niekiedy, złe sprawowanie się, niekiedy nieroz­tropność i brak znajomości jakiegobądź rze­miosła, oto ich nieszczęścia. Prawie wszyscy myśleli, że w Ameryce ulice brukowane są zło­tem, i bardzo zdziwili się, kiedy byli zmuszeni chodzić po ostrych i twardych kamieniach. Je­

Page 190: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 184 —

dnemu nie powiędło się jego przedsięwzięcie* drugi nie znalazł roboty, trzeci chociaż znalazł robotę, jednak nie odebrał za nię pieniędzy. I wszyscy postanowili wracać. Niektórzy zaba­wili tylko trzy dni w Ameryce, inni trzy mie­siące* inni znów wcale nie schodzili na ziemię amerykańską i wracali na tym że samym stat­ku, na którym przyjechali. Jeden pokazał mi list od swego przyjaciela z Nju-Jorku, Przyja­ciel ten na drugi dzień swego tam przyjazdu* pisał do niego co następuje: „To mi piękny kraj, kochany przyjacielu Dżems ! Nadzwyczaj polubiłem Amerykę. Tu rób co chcesz: nikt ci nie rozkazuje. Roboty wszelkiego rodzaju jest mnóstwo, a ceny sześć razy są większe jak u nas. Nie obrałem jeszcze dla siebie rzemiosła, lecz wkrótce obiorę: nie wiem tylko, do czego najstosowniej wziąść się powinienem, czy mam być cieślą lub krawcem.1'1 Nic dziwnego, że wie­lu z nich zawiodło się. Większa część teraz stała się nędzniejszą, aniżeli przy odjeździe z Europy: sprzedali swoje suknie, aby zapłacić za przewóz, i na niektórych zaledwie pozostała

Page 191: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— I8o -

kilka brudnych gałganów dla przykrycia ciała. Wielu nie miało co jeść: żyli z jałmużny. Jeden utrzymywał się tylko z tego, że zbierał obrzyn­ki i kości z talerzów, przeznaczonych do mycia*

„Przyjacielowi ludzkości wypadałoby zwró­cić szczególną uwagę na podobne emigracye. Jeżeli w państwie jest kłassa,. zasługująca na wsparcie rządu, bez wątpienia jest nią klassa. ubogich , którzy zmuszeni są porzucać kraj ro­dzinny, ażeby znaleźć dla siebie kawałek po­wszedniego chleba. Prawda, że nasz kapitan i i oficerowie okazywali dla nich wszelki udział, jaki nakazuje ludzkość; lecz to było dla nich za mało. Trzeba tak urządzić emigracye, ażeby na jednym okręcie nie wożono zbyt wielkiej liczby włóczęgów, ażeby każdy z nich, nim, będzie przyjęty, był rewidowany, czy ma do­stateczne środki do przejazdu: i czynie jest do­tknięty jaką zaraźliwą, chorobą. Prócz tego, trzeba im dawać pomoc lekarską ; z przyczyny braku tej pomocy,, przy mnóstwie innych do­statków, okropna śmiertelność panuje mię­dzy niemi, i umierający, mężczyzni i kobiety,.

W

Page 192: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 186 —

szczególniej z pomiędzy dzieci, prawie codzień zdarzają się. Nakoniec rząd powinien by przed- sięwziąść surowe środki przeciwko obrzydliwe­mu przemysłowi, zależącemu na tem, że kapi­tanowie niektórych kupieckich okrętów przyj­mują do siebie passażerów tego rodzaju, tyle, ile można ich napchać na spód okrętu, nie zwracając żadnej uwagi na szczupłość pomie­szczenia, na brak świeżego powietrza i na po- mięszanie rozmaitych płci wywierające na oby­czaje tak szkodliwy wpływ. Trzeba dodać, że niektórzy kapitanowie wyłącznie tylko tem tru­dnią się: chodzą koło brzegów kraju, gdzie się gnieździ żebractwo,namawiają nieszczęśliwych, aby przenieśli się do Nowego Świata, i przy­wożą stąd innych w ich miejsce, korzystając w obu razach z opłaty za przewóz i sprzedaży majętności po zmarłych!

Zabawiwszy w Monrealu kilka dni, p. Dik­kins udał się koleją żelazną do Sę-Dżonu i tam pożegnał Kanadę, którą uważał za kraj bardzo wiele obiecujący w przyszłości. Okoliczności tnowu przywoływały go do Nju-Jorku, skąd

Page 193: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

187 -

musiał powracać do Anglii. Lecz, przyjechaw­szy do stolicy Stanów Zjednoczonych, zobaczył; że miał jeszcze prawie tydzień wolnego czasu, i powziął myśl korzystania z niego dla obej­rzenia jeduej okolicznej wioski, zaludnionćj wy­znawcami religijnej sekty Trzęsących się, i na­zywanej od imienia tej sekty, Shciker Yillage.

„Zbliżając się do wsi, mówi p. Bikkios, spot­kaliśmy kilku jej mieszkańców. Zatrudnieni byli robotą na drodze; wszyscy mieli ogromne, z szerokiemi skrzydłami kapelusze, i zupełnie podobni byli do drewnianych lalek, jakie wy­stawiają na przodzie okrętu. Nakoniec powóz nasz zatrzymał sie przy drzwiach domu, gdzie się sprzedają tamtejsze rękodzielne wyroby. Dom ten służy takie za sale dla posiedzeń wiej­skiej starszyzny. Prosiliśmy, aby nam dozwolono widzieć ich nabożeństwo, i jeden Trzęsący się, należący do kasty miejscowych władz, zapro­sił nas do sali sessyonalnćj.

„Był to ogromny pokój, ze wszystkich stron s\a posępnych gwoździach wisiały posępne ka­pelusze; posępny stołowy zegar posępnie wy­

Page 194: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 188 —

bijał sekundy, przerywając panujące tu posępne milczenie i wskazując posępny czas. Przy mu­rze rzędem stało sześć lub ośm krzeseł z wy- sokiemi tyłkami, a kształt ich był także posę­pny do tego stopnia, że wiele osób wolałoby raczej usiąść na ziemi, aniżeli mieć jakąkolwiek styczność z tym posępnym meblem,

„W kilka minut wszedł, czyli raczej mówiąc, z dumą wkroczył stary Trzęsący się z dużemi, zimnemi, bez życia oczami, które zupełnie po­dobne były do ogromnych miedzianych guzi­ków jego kamizelki i fraka. Dowiedziawszy się, czego życzyliśmy, wyjął z kieszeni arkusz gaze­ty i dał mi przeczytać ogłoszenie, gdzie, w imie­niu starszych wsi, wydrukowano dla powsze­chnej wiadomości, że, ponieważ niektórzy obcy widzowie niedawno przez swoje nieprzyzwoite postępowanie przeszkodzili religijnym obrzę­dom Trzęsących się, w skutek tego ich kaplica zamkniętą jest dla publiczności i nikt z obcych w ciągu roku nie będzie tam wpuszczony od wyżej wspomnionej daty.

Page 195: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 189 —

„Przeciwko temu postanowieniu niema co powiedzieć, prosiliśmy przynajmniej, aby nam dozwolono kupić co z towarów, wyrabianych przez Trzęsących sie. Na to odebraliśmy posę­pne zezwolenie, Udaliśmy sig na drugie pietra i weszliśmy da pokoju, gdzie były rozłożone ró­żne rzeczy do sprzedaży; przy biórku zaś sie­działa jakaś dziwna figura, którą dawny nasz przewodnik nazwał kobietą.. Ja sam nawet my­ślę , że to była kobieta, chociaż z początku nie mogłem przypuścić, aby należała do płci pię­knej.

„Kupiwszy kilka drobiazgów, wyszliśmy na ulice. Naprzeciw magazynu i gmachu władz rządowych stoi kaplica Trzęsących się, duży drewniany budynek, w rodzaju stodoły, z zie- Ionemi roletkami w oknach. Nie mogąc dostać sie wewnątrz, musieliśmy poprzestać na ze- wnetrznem obejrzeniu, i potem udaliśmy sie, aby przejść sie po wsi. Domy Trzęsących się wszystkie są zbudowane o kilku piętrach i nie­gdyś malowane były czerwoną farbą.

Page 196: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 190 —

„Nazwa Trzęsących się pochodzi, jak wiado­mo , od formy nabożeństwa tych heretyków, która składa się z tańca, wykonywanego przez wszystkie osoby bez różnicy płci i wieka. Przy­stępując do niego, męiczyzni zdejmują kapelu­sze i wierzchnią suknię, poważnie wieszają wszystko to na goździach, wbitych do muru, i wstążkami obwiązują szyję. Potem stają dwoma rzędami, mężczyźni z jednej strony, kobiety z drugiej; zaczynają ryczeć przez nos, skaczą po kolei, zbliżają albo oddalają się rzędami, i po­wtarzają to dopóty, dopóki zupełnie sił nie utra­cą. Widowisko to musi być bardzo zabawne. Mam rycinkę, robioną przez jednę osobę, która na własne oczy widziała dziwaczny obrzęd. Po­wiadają, że rycina ta zupełnie z natury zrobio­na; jeżeli tak —-więc jest z czego się śmiać.

„Stowarzyszeniem Trzęsących się kieruje ko­bieta. Ma przy sobie radę starszych, jednak za­trzymuje władzę nieograniczoną. Miejsce jćj mieszkania jest na wierzchniem piętrze, nad ka­plicą; mieszka, jak mówią, w zupełnem odo­sobnieniu i nikomu się nie ukazuje, tylko oso­

Page 197: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

bom urzędowym. Jeżeli powierzchowność tej tajemniczej damy podobna jest do powierzcho­wności przełożonej nad magazynem, trzeba jej oddać słuszność, że spełnia wielki czyn miłości bliźniego, zostając w zamknięciu: w takim razie, nie znajduję słów, ażeby wyrazić głęboki szacu­nek ku niej.

„Cały majątek Trzęsących się należy do to­warzystwa, a dochody zbierają się do wspólnej kassy, która znajduje się pod dozorem starszych. Tych starszych obierają z pomiędzy osób, zna­nych ze swego przykładnego prowadzenia się; ponieważ zaś są bardzo skąpi, pracowici i nie tracą sposobności nawrócenia do swej herezji każdego majętnego człowieka, więc niema nic dziwnego, że Trzęsący się posiadają znaczne bogactwa. Szczególniej lubią kupować grunta. Jeżeli się nie mylę, prócz wsi, wktórej byliśmy, mają jeszcze trzy osady.

„Trzęsący sig — są wybomemi rolnikami, a ich produkta słyną ze swej dobroci. Na szyl­dach piekarni w Nju-Jorku koniecznie stać mu­si napis: „Tu sprzedaje się żyto, pszenica, owies

Page 198: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

*Trzęsących się-.44 — Prócz tego umieją wzoro­wa chodować bydło, ale nadto są litościwi dla zwierząt, i dla tego mięso ich byków i baranów uważa się, jako osobliwość.

„Trzęsący się, jak dawniej Spartańczykowie, mają wspólny stół. — Małżeństwa niema: męż­czyźni i kobiety przeznaczeni są na wieczne bezżeństwo. Wielu gani ten zwyczaj; lecz tu znowu muszę zwrócić się do tajemniczej damy, mieszkającej nad kaplicą i powiedzieć, że jeżeli wszystkie kobiety sekty Trzęsących się podo­bne są do niej, ona zaś do przełożonej magazy­nu, wtedy bezżeństwo dla mężczyzn tej sekty nie zawiera w sobie nic smutnego- Tego tylko nie mogę pojąć: skąd się wzięły te dzieciaki które pracowały na drodze?

„Zresztą trzeba wyznać, że Trzęsący się ży­ją spokojnie, zajmują się swemi sprawami, mar­szczą się, milczą i nikogo nie zaczepiają.44

Nakoniec p. Dikkins wrócił do Enropy; lecz żegluga na ten raz obeszła się bez zajmującej burzy, jakiej doznał w czasie swej podróży do Ameryki. Wszystko szło dobrze, lecz bardzo

_ 192 —

Page 199: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 19,3

nudnie. Każdy dzień podobuy byt do poprze­dniego. Raz podróżni spostrzegli na morzu delfina, i -to wpośród nieznośnej jednostajno- ści zdawało się im być tak ważną okolicznością, ,że zanotowali ją w swoim kalendarzu i zaczęli liczyć czas od ukazania się delfina.

Dzieło swoje p. Dikkins kończy ogólnemi u- wagami o Ameryce.

„Dotąd, mówi autor, opowiadałem tu tylko .fakta, aby sami czytelnicy wyprowadzali wnio­ski. Teraz powiem moje zdanie.

„Amerykanie z natury są dobrzy, przyjaciel­scy, otwarci, gościnni, uprzejmi. Ukształcenie, zdaje się, podniosło tylko wrodzoną czułość ich serca. Dobrze wychowany Amerykanin zwykle bywa entuzjastą w przyjaźni: we wszystkiem można sie na niego spuścić; jest wiernym, wspa­niałomyślnym, gotowym na wszystko dla swego przyjaciela. Nigdy nie spotykałem ludzi, któ­rych tak prędko można polubić, jak ukształco- nych Amerykanów; nikt tak prędko nie obu­dzą! we mnie przywiązania, i nigdzie, w krót­kim przeciągu czasu sześciu miesięcy, nie znaj-

17

Page 200: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

194 —

dowaleni tyle przyjaciół, dla których gotów je­stem poświęcić połowę mego życia.

„Przymioty te, mojein zdaniem, wrodzone są wszystkim klassom, lecz rozumie się, że w nie­których oddzielnych osobach są zupełniezatar- te. Stan , sposób życia, zatrudnienia, mniej więcej wpływają na moralność człowieka: o t&n niema co i mówić.

„Każdy naród ma wadę usprawiedliwiania swoich ułomności i tłumaczenia ich, jako cno­ty lub wysoką mądrość. Amerykanom zarzucić można nieufność: jest to ich powszechna wada, główna cecha i źródło wielu innych ciemnych stron ich charakteru. Lecz obywatel Stanów Zjednoczonych pyszni się ze swojej nieufności i, wbrew wszelkim dowodom, wbrew nawet własnemu przekonaniu, uważa ją za oznakę szczególnej rostropności ludu i za dowód jego umysłowej niezależności.

„Lecz nieufność ta objawiana we wszystkich czynach towarzyskiego życia, powie cudzozie­miec: oddala z ich rzędu godnych ludzi i po­większa liczbę krzykaczy, którzy ciągle ubliżają

Page 201: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 195 —

publicznym urządzeniom i. plamią wybory ludu. Amerykanie! nieufność uczyniła was do takiego stopnia zmiennemi i niestałemi, że wszyscy wy­śmiewają wahanie się waszych zdań. Zaledwie wystawicie posąg, już zrzucacie go i rozbijacie w drobne kawałki; zaledwie wzniesiecie czło­wieka, który wyświadczył wam- dobrodziej­stwo-, służył waszemu krajowi, już poprzesta­jecie ufać mu, bo> jest wyższym, zaczynacie zarzucać sobie zbytnią dla. niego wdzięczność, lub oskarżacie go o obojętność ku waszej spra­wie. Każdy z was, kto tylko- osięgnął ważny stopień w towarzystwie, chociażby to był sam. prezydent, może być pewnym upadku od chwi­li, gdy osiągnął stopień, albowiem każde'kłam­stwo, każda potwarz, byle od kogo wymyślona, niech tylko poruszy waszą nieufność, niezawo­dnie znajdzie między wami odgłos. Nie wie­rzycie poczciwym ludziom i dajecie wiarę po­dłym. Gotowi jesteście gonić muchę, jeżeli będzie się zdawała wam podejrzliwą, i przepu­ścicie całe stado słoniów, jeżeli człowiek', któ ­ry sprzeciwia się przepuszczeniu tego stada,.

Page 202: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

196 —

narażonym zostanie na waszę nieufność. Proszę powiedzieć: czy to jest dobrze? czy tak trzeba postępować z swoimi rządcami? i czy takie po­stępowanie robi zaszczyt tym, którzy znajdują się pod ich zarządem?

„Odpowiedź zawsze jednakowa,— Pan tego nie rozumiesz, mówi Amerykanin. Mamy, jak widzisz pan, opinią narodową; każdy myśli jak chce, i nikogo zwieść niemożna: lud nasz ma swoje widzimi się!

„Drugi charakterystyczny rys w obyczajach Amerykanów jest żywość i szorstkość (smart- ness) ich obejścia się, pod którem ukrywają swoje towarzyskie i osobiste wady, a które nie­kiedy dopomagają zadzierać nosa do góry lu­dziom, zasługującym na szubienicę, pomimo że Amerykanie drogo opłacili to nawyknienie, które w niewielu latach tak zachwiała towa­rzyski kredyt i kassę; prostoduszna uczciwość nie zachwiałaby go tyle przez ciąg nawet całe­go stulecia. Lecz, na nieszczęście, osobiste przymioty tutejszych bankrutów i oszustów wszelkiego rodzaju, cenione bywają nie podług

Page 203: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 197 —

złotego prawidła: „Postępuj z innemi tak, jak­byś chciał, aby z tobą postępowano,” lecz pod- ług tego, jak ci oszuści i bankruci zachowują się w towarzystwie. Jeżeli są weseli i uprzejmi, jak poczciwi ludzie, wtedy ich nikt od siebie nre odpycha. Pamiętam., gdy płynęliśmy przez. Missisipi, zrobiłem uwagę, że takie widoczne oszukańswa nie mogą pozostawać tajemnemi, i gdy będą wykryte, powinny mieć bardzo złe skutki, obudzając w cudzoziemcach nieufność i osłabiając stosunki zagraniczne; lecz dano mi uczuć, że to nie jest niczem innym, tylko szcze- gólnym rodzajem uprzejm ościprzy pomocy którćj zarabiają pieniądze, i że cudzoziemcy, oczarowani tą uprzejmością, łatwo zapominają,, żc ich oszukano; tym czasem jednak rostropni ludzie dalej robią swoje. Nie raz słyszałem roz­mowy, podobne do następującej;:

— Czyż nie prawda, że to bardzo obraża* każdego uczciwego człowieka, iż (alei a taki mister wzbogacił się przez najniegodziwsze środki,, i pomimo wszystkich swoich występ--

Page 204: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 198 —

ków, pozostaje w towarzystwie waszych współ­obywateli?

— Tak jest, ser.— Wszak wykryto jego oszukaristwo?— Tak jest, ser.— Jest sehańbiony, opublikowany, wybity?— Tak jest, ser.— Publicznie ogłoszony jest za oszusta i wy­

pędzony z towarzystwa!;— Tak jest, ser.— W ięc proszę powiedzieć, dla Boga, dla

Czegóż jest cierpiany?

— Mm!,., jest to człowiek wesoły, lie is a smart mani

Trzeba jeszcze powiedzieć, że Amerykanie mają niektóre grube i nieokrzesane zwyczaje* co powszechnie przypisują temu, że są naro­dem handlowym, chociaż wreszcie jest rzeczą osobliwą, dla czegoby nowoprzybyły człowiek miał znosić nieprzyjemności jedynie dla tego,, że dostał się między lud, trudniący się handlem.. Bądź jak bądź, namiętność do handlu uważa? $i'f za źródło godnego politowania zwyczaju,,

Page 205: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 109 —

szczególniej upowszechnionego po miastach prowincjonalnych, że ludzie żonaci nie żyją w domu, że nie gotują u siebie jedzenia, obia­dują po traktyerniach, cały dzień włóczą się i tylko nocować przychodzą do domu. Taż sama namiętność do handlu jest przyczyną, że litera­tura amerykańska nie doznaje żadnej opieki.— „Jesteśmy narodem przemysłowym: nie mamy czasu dla poezyi!” zwykle mówią Amerykanie. Roskosze serca i umysłu zdają się im być nik- czemnemi w porównaniu do przyjemności od­bierania zysku. Dążność utilitarna otrzymała górę nad wzniosłą myślą i uczuciem.

„O to trzy główne wady, które w Ameryce naprzód wpadają w oczy cudzoziemcowi,— nieufność, bezczelność i chciwość. Lecz są jeszcze inne chwasty, które głęboko zapuściły swoje korzenie w amerykański narodowy cha­rakter: chwasty te znajdują się w dziennikar­stwie..

„Amerykanie zaprowadzają u siebie szkoły, budują domy Dzieciątka Jezus , wynajmują nau­czycieli, płacą im tysiące, wznoszą kościoły

Page 206: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

200

zakładają towarzystwa wstrzemięźliwości, opfe— kują się polepszeniem obyczajów, rozszerze­niem pożytecznej oświaty; lecz dopóki pisma peryodyczne choć cokolwiek będą mieszać się do tych spraw i dawać o nich swoje zdanie r dopóty wszystko będzie ginąc napróżno, i cel nigdy nie zostanie osiągniętym. Prócz tego: co rok sprawa coraz dalej powinna wstecz cofać się, co rok narodowa dążność ku dobremu po­winna stawać się słabszą, kongres i senat co> rok powinny więcej gmatwiać się w swoich sprawozdaniach przed ludźmi sumiennemi, a pamięć o wielkich założycielach niepodległości Stanów Zjednoczonych co. rok powinna odbie­rać nową obelgę od ich. niegodnych potomków..

„W stosie dzienników, wydawanych w Ame­ryce, jest kilka zasługujących na zaufanie-. Z korzyścią i przyjemnością przepędzałem czas z ludźmi, przyjmującemi udział w tych pismach. Lecz liczba ich nic nie znaczy w porównaniu- z liczbą wydawców i współpracowników szko­dliwych gazet, dla tego też i wpływ dobiegi'

Page 207: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 201 —

zupełnie ustaje przez działanie trucizny, którą tamte rozlewają w towarzystwie.

„Między ludźmi klass wyższych, między uczo- nemi, adwokatami, sędziami i wogólności mię­dzy wszystkiemi, którzy cokolwiek pojmują rzeczy i trzymają się prawideł szlachetnego umiarkowania, istnieje jedno powszechne zda­nie względem tych obrzydliwych pism, że niby wpływ ich nie jest tak ważnym, jak się to zda­je zdaleka przybyłemu dostrzegaczowi. Lecz sądzę, że zdanie to na niczem nie oparte. Nie można go udowodnić; wszystkie fakta prowa­dzą zupełnie do przeciwnego wniosku.

„Jeżeliby w Ameryce człowiek, posiadający zdolności lub siłę charakteru, mógł sięgać po niejakie znaczenie w towarzystwie, jakiemi bądź śposobami, byle nie czołgając się przed gazeciarzami: jeżeliby osoby prywatne i towa­rzyska ufność były zabezpieczone od ich napa­dów; jeżeliby każdy mógł swobodnie objawiać swoje myśli i działać podług swego przekona­nia, nie obawiając się cenzury pism; jeżeliby ci, którzy sądzą te pisma, powzięli śmiałość

Page 208: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 202 —

otwarcie powiedzieć swoje o nich zdanie: wte­dy chętniebym przystał, że wpływ pism ame­rykańskich istotnie jest bezsilnym i nie zagraża żadnemi skutkami. Lecz w samej rzeczy zu­pełnie inaczej się dzieje. Dziennikarstwo ame­rykańskie zagląda do mieszkania każdego uczci­wego człowieka, sięga swoją brudną ręką df> każdego publicznego urzędu, a nadto stanowi jeszcze jedyny przedmiot do czytania dla wię­kszej liczby mieszkańców: czyż można po tem wszystkiem powiedzieć, że nie wywiera żadne­go szkodliwego wpływu?’

„Dla ludzi,-którzy przyzwyczajeni do czytania' gazet, wydawanych w Europie^ i którzy nic więcej nie czytają, będzie rzeczą trudną do po­jęcia, do jakiego stopnia rozciąga się natrętstwo i samowolność pism amerykańskich. Byłbym powinien porobić wyciągi z tych pism, przyto­czyć przykłady; lecz nie odważam się brudzić moje dzieło takiem plugastwem. Ciekawi niech się udadzą do oryginałów.

„Nicby nie szkodziło narodowi amerykań­skiemu w jego całkowitej massie, gdyby co-

Page 209: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— *203 —

kol wiek mniej lubił realność i cokolwiek więcej ■polubił idealnesc. Byłoby nie źle, gdyby więcej zachęcałrozwijanie się wszystkiego co może osło­dzić życie i krzewienie się pięknego,, chociażby 1o piękne nie przynosiło szczególnej korzyści Lecz wcale nie od rzeczy będzie przytoczyć siowa, ktoremi Amerykanie zwykle uniewin­niają swoje wady: „Jesteśmy jeszcze nowym ludem”,— zresztą spodziewam się z czasem usły- •szyć, że w Stanach Zjednoczonych już są inne publiczne zabawy, prócz gazat, zapełnionych •polityką.

1 ,Trzeba dodać, że Amarykanie z natury są hidem nie bardzo wesołym. Zawsze mnie ude­rzała smętność i powaga ich charakteru. Janki jest chytrym, pojętnym, dowcipnym: to rzecz niezaprzeczona. Lecz przejeżdżając różne części Nowej Anglii, wszędzie uważałem posępność w fizjonomiach, i eecha ta do tego stopnia jest powszechną, iż niekiedy zdawało mi się, jak­bym widział jedne i też same osoby, chociaż przejeżdżałem z miejsca na miejsce. Przyczyny takiego usposobienia ducha trzeba szukać, po­

Page 210: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 204 —

dług mnie, w zatrudnieniach ludu, w braku wszelkich zabaw, w ciągiem dążeniu tylko do pożytecznego. Jeszcze Waszyngton spostrzegał tę wadę, lecz nie udało mu się jej naprawić.

„Nie zgadzam się z niektóremi autorami, u- trzymującemi, że wielką liczbę i ważność ame­rykańskich religijnych herezyj wypada przypi­sać tej okoliczności, iż tu niema panującego kościoła. Przeciwnie, mnie się zdaje, że gdyby w Ameryce urządzono panujący kościoł, wtedy naród, skutkiem przymiotów swego charakte­ru, wyrzekłby się go natychmiast, właśnie dla tego, że jest panującym. Nadto bardzo wątpię, ażeby kościoł panujący mógł zebrać do jednej trzody tyle zabłąkanych owiec, oddanych wolności. Nakoniec jeszcze jedna uwaga: An­glia ma panujący kościół, jednakowoż są i he­rezje, też same herezye, co w Ameryce. W Sta­nach Zjednoczonych żadnej sekty nie znalazłem, która by nieznaną była w Anglii. A że sekta- torowie przede wszystkiem przenoszą się do Stanów Zjednoczonych, rzecz bardzo prosta, bo tam jest główny przytułek wszystkich euro-

Page 211: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

pejskich emigrantów, tam mogą oni darmo na­bywać grunta, zakładać kolonie i budować miasta w takich miejscach, gdzie dawniej nie było mieszkania.

„Dla cudzoziemca ciężko jest oswajać się, ze zwyczajem republikańskim, który wszędzie zbli­ża go do ludzi, z jakiemi nigdy nie był by zbli­żony u siebie. Zuchwalstwo gminu niekiedy bywa obrażaj ącem. Jednak jeszcze jako tako żyłem w zgodzie z pospólstwem amerykańskim, i tylko raz doświadczyłem niedogodności nie- poddania się subordynacyi, a to w sposób do­syć zabawny. Opowiem ten wypadek.

„W jeduem mieście trzeba mi było kupić buty. Posłałam do szewca, kazawszy oświad­czyć mu moje uszanowanie i powiedzieć, że będę uważać się za bardzo szczęśliwego, jeżeli zaszczyci mnie swojemi odwiedzinami. Szewc, kazał powiedzieć, że zobaczy o szósej w wie­czór.

„W wieczór leżałem na kanapie i czytałem książkę. O szóstej drzwi się otwierają i wcho­dzi dżentlmen, lat trzydzieści dwa mający,

18

Page 212: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 206

w sztywnie nakrochmalonym halsztuchu, w rę­kawiczkach i kapeluszu. Zbliżył się do lustra, poprawił włosy, zdjął rękawiczki, potem wło­żył rękę do kieszeni, wyjął miarę, i powiedział do mnie przeciąganym głosem, abym odpiął swoje strzemiączka. Domyśliłem się, co to za człowiek, jednakowoż nie ruszałem się i z cie­kawością spoglądałem na kapelusz, który ciągle jeszcze zostawał na jego głowie. Nie wiem dla czego, może z powodu gorąca, jednak zdjął go. Lecz odkrywszy głowę, w tymże czasie usiadł naprzeciw mnie na krzesełku, ręce położył na kolana, a potem schyliwszy się z wielką tru­dnością, podniósł z ziemi but, który zdjąłem. But ten zrobiony był w Londynie. Artysta amerykański, uśmiechnąwszy się, obejrzał go ze wszystkich stron, pomacał skórę i zapytał mnie, czy chcę, aby mi zrobił takie same buty. Grzecznie odpowiedziałem, że potrzebuje tylko, aby były przestronne, resztę zaś oddaję jego własnej woli; że jeżeli uzna za rzecz dogodną zrobić mi buty podług tego wzoru, to ja ze swej strony nie mam przyczyny sprzeciwiania

Page 213: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 207 —

sie temu, i że we wszystkiem, co sie tyczy kształtu i powierzchowności butów, upraszam go, aby trzymał sie swego gustu i znajomości rzeczy.

— Jak widać pan nie zna sie na tem, o czem mówi? powiedział szewc.

Powtórzyłem moje prośbę. Znowu poszedł do lustra, przysunął się do niego tak , jak by chciał wyjąć źdźbło z oka, i poprawił swój halsztuch. Tym czasem, zostając bez buta musiałem trzymać nogę w powietrzu.

— Jestem gotów, ser, powiedziałem.— Dobrze..,, natychmiast..,.„Odszedł od lustra.— No, niech pan mocniej trzyma nogę- „Trzymałem ją z całej siły. — Szewc wyjął

ołówek i papier, zdjął z mojej nogi miarę, za­pisał, potem znowu podniósł mój stary but znowu oglądał go bardzo długo, dwójznacznie uśmiechając sie, i nakoniec powiedział:

— Te buty robione były w Londynie?... czy do prawdy w Londynie ?

Page 214: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 208 —

— Tak jest, ser, robione były w Londynie, odpowiedziałem.

„Raz jeszcze uśmiechnął się, jak Hamlet nad czaszką Jorika, i kiwnął głową, jak by chciał powiedzieć: „No, dobry jest wasz rząd, jeżeli u was robią takie buty!“ Potem schował kar­teczkę, włożył na głowę kapelusz i wyszedł z pokoju. Lecz za kilka chwil drzwi znowu się otwarły i głowa w kapeluszu znowu się ukaza­ła przede mną. Szewc rzucił okiem po pokoju, z uwagą spojrzał na mój stary but, który je­szcze leżał na ziemi, cokolwiek pomyślał, i na­koniec powiedział:

— Mm!... Żegnam pana.— Żegnam, ser.„Na tem skończyło się nasze widzenie.„Teraz pozostaje mi powiedzieć kilka słów o

postanowieniach Stanów Zjednoczonych we wzgledzie publicznego zdrowia. W tak obszer­nym i mało-zaludnionym kraju, gdzie prócz te­go tyle jest rozmaitych klimatów, a mnóstwo rośliu co rok gnije w polach, koniecznie muszą być zaraźliwe choroby w niektórych porach ro­

Page 215: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

— 210 —

ku. Lecz śmiało powiem, opierając się na ode­zwach wielu amerykańskich lekarzy, że znaczna część tamtejszej śmiertelności mogła by być u- suniętą, gdyby rząd przedsiębrał choćby naj­mniejsze zachowawcze środki Po pierwsze, trzeba aby mieszkańcy byli więcćj ochędoźni; po drugie: trzeba zaniechać szkodliwego zwy­czaju zbytniego używania mięsnych potraw — i po każdem jedzeniu nie zatrudniać się pracą, wymagającą siedzenia na jednem miejscu; po trzecie: mężczyzni i kobiety, a szczególniej ko­biety, powinny mieć wiele rozrywek, towarzy­skich zabaw, zajmować także serce, nie sam tylko rozum; a nakoniec rząd powinien jak naj­więcej troszczyć się, ażeby w domach i na uli­cach powietrze było częścićj odświeżane i o- czyszczane za pomocą wentilatorów i kadzidła. Po użyciu takich środków, pewny jestem, że ludzie poprzestali by umierać w tak ogromnej liczbie, Ameryka zaś została by pozbawiona nazwy wielkiego smętarza, którą niekiedy dają jej w Europie.44

Page 216: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

: i . i ' , ;;,'i • • * i

• Sx-s hnii-jtńi :: i= - -

l i . m b f ń ■■■ ■ ' - ; ;

■ 1 "

[W. r- ■, '* , .* *

• •' . : tfu/s 01 '-jHyi~ . \ f f i - i , I-*. • , ■ V ( , ; ,V

-o ! *<: ; •• -4rfjj ,

ris,tvrf«.■5, i m

śi♦

I IiOafc

OUJ

Page 217: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie
Page 218: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie
Page 219: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie
Page 220: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie

( <* -L

Page 221: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie
Page 222: PRZEZ - sbc.org.pl · PDF filew d r u k a r n i jo z e f a rsGr.n, « T V ULICY EIELAKSK1EJ, W DOMW G. SESKEWALD N. 5(|5- SŁÓW ... jący przy piecu, odłożyli na bok noże i z cie