PRZEWODNIK DLA DRYFUJĄCYCH. ANTOLOGIA SYTUACJONISTYCZNYCH TEKSTÓW O MIEŚCIE
-
Upload
fundacja-bec-zmiana -
Category
Documents
-
view
232 -
download
8
description
Transcript of PRZEWODNIK DLA DRYFUJĄCYCH. ANTOLOGIA SYTUACJONISTYCZNYCH TEKSTÓW O MIEŚCIE
Przewodnik dla
dryfujących
AntologiA sytuAcjonistycznych
tekstów o mieście
wybór i przekłAdmAteusz kwAterko, pAweł krzAczkowski
dryfu-jących
przewodnik dlA
P r z e w o d n i k d l a d ry f u j ąc yc ha n t o l o g i a s y t uac j o n i s t yc z n yc h t e k s t ów o m i e ś c i e
Wybór i przekładMateusz Kwaterko Paweł Krzaczkowski
4
S p i S r z e c z y
Mateusz KwaterkoBojownicy Szwambranii 13
Paweł Krzaczkowski, Mateusz Kwaterko Nota edytorska 29
Część Pierwsza
HeroiczNe początki 31
Gilles ivain zarys nowej urbanistyki 33
psychogeograficzna zabawa tygodnia 41
Guy-ernest Debord Ćwiczenie psychogeograficzne 42
Henry de Béarn, andré-Frank Conord, Mohamed Dahou, Guy-ernest Debord, Jacques Fillon, Patrick straram, Gil J. wolman w imieniu Międzynarodówki Letrystycznej Bez wspólnej miary 44
a[ndré]-F[rank] ConordBudowa slumsów 45
Michèle-i[vich] Bernstein, andré-Frank Conord, Mohamed Dahou, G[uy]-e[rnest] Debord, Jacques Fillon, Gil J. wolman w imieniu Międzynarodówki Letrystycznej Minimum życiowe 46
Nadciągająca planeta 48
Międzynarodówka LetrystycznaDrapacze chmur od korzeni 49
Międzynarodówka Letrystyczna odpowiedź na ankietę belgijskiej grupy surrealistycznej: Jakie znaczenie ma dla Was pojęcie poezji? 52
5
Michèle-i[vich] Bernstein, andré-Frank Conord, Mohamed Dahou, Guy-ernest Debord, Jacques Fillon, Véra, Gil J. wolman w imieniu Międzynarodówki Letrystycznej„…Nowa idea w europie” 53
Niszczą ulicę Sauvage 55
pacykarze 56
Ulica Morillons 36 59
Michèle BernsteinDryfowanie na taksometrze 60
W oczekiwaniu na zamknięcie kościołów 61
Bezrobotna Ariadna 62
Najtrwalsze kolonie 63
Michèle Bernstein, M[ohamed] Dahou, Véra, Gil J. wolman w imieniu pisma „Potlatch”Główny kierunek 65
G[uy]-e[rnest] Debord, Jacques Fillonrok 1954 w skrócie 66
asger JornArchitektura życia 67
Michèle BernsteinSkwer Missions Étrangères 69
Guy-ernest DebordArchitektura i gra 71
Dalsze dryfowanie 74
Guy-ernest DebordWstęp do krytyki geografii miejskiej 75
6
Michèle Bernstein, G[uy]-e[rnest] Debord, Gil J. wolman w imieniu Międzynarodówki LetrystycznejLetrystyczna interwencja. List protestacyjny wysłany do redaktora naczelnego „timesa” 82
Niech żyją współczesne chiny 84
W różnych zakątkach europy 85
Dom do wywoływania strachu 86
raz-dwa 87
zuchwały plan 88
o funkcji literatury 89
projekt racjonalnego upiększenia paryża 90
inteligentna panorama awangardy pod koniec 1955 roku 94
Jacques Fillonracjonalny opis paryża (trasa na użytek agencji podróży nowego typu) 105
tak się zmienia kształt miasta 107
zbliżamy się pomalutku 109
Mohamed Dahou w imieniu Międzynarodówki Letrystycznejkoniom lżej 110
Dobry przykład 111
teksty wystąpień constanta i Gila Wolmana w czasie i Międzynarodowego kongresu Niezależnych Artystów w Albie (2–8 września 1956) 112
ConstantJutro życie zamieszka w poezji 112
Wystąpienie Gila Wolmana, delegata Międzynarodówki Letrystycznej 114
7
platforma z Alby 118
Guy-ernest Debordteoria dryfu 122
Dwa sprawozdania z dryfów 130
Umiejscownienie kontynetu contrescarpe. Monografia sporządzona przez Grupę Badań psychogeograficznych Międzynarodówki Letrystycznej 139
Komitet organizacyjny Prowizorycznego Kongresu na rzecz Psychogeograficznego rozczłonkowania Londyńskiej aglomeracji zapowiedź prowizorycznego kongresu na rzecz psychogeograficznego rozczłonkowania Londyńskiej Aglomeracji 144
M[ichèle] Bernstein, Constant, M[ohamed] Dahou, G[uy]-e[rnest] Debord, J[acques] Fillon, G[iuseppe] [Pinot-]Gallizio, a[sger] Jorn, r[alph] rumney, P[iero] simondo, e[lena] Verrone, G[il] J. wolman w imieniu Międzynarodowego ruchu na rzecz Bauhausu wyobraźniList otwarty do kuratorów Mediolańskiego triennale Sztuki przemysłowej 146
[asger] Jorn, [Guy] DebordList do ettore Sottsassa 148
Guy DebordList do ralpha rumneya 149
Guy Debord projekt labiryntu edukacyjnego 150
Guy Debordraport o konstruowaniu sytuacji, warunkach organizacyjnych i planowanych działaniach międzynarodowego nurtu sytuacjonistycznego 152
8
Część DruGa
kULMiNAcyJNy pUNkt AtAkU 181
Walka o kontrolę nad nowymi technikami warunkowania 183
Wstępne problemy konstrukcji sytuacji 186
Definicje 190
ii konferencja Międzynarodówki Sytuacjonistycznej 193
Wenecja pokonała ralpha rumneya 194
informacje sytuacjonistyczne (Fragment) 196
abdelhafid Khatibpróba psychogeograficznego opisu dzielnicy Hal 197
o naszych środkach i perspektywach 206
Constant, [Guy] DebordDeklaracja amsterdamska 211
Guy Debordconstant i droga urbanistyki jednościowej 213
Guy Debordekologia, psychogeografia i przekształcenie środowiska miejskiego 221
pierwsze makiety urbanistyki jednościowej 229
Constant Nadchodząca wielka gra 230
poprawki do jedenastopunktowej deklaracji amsterdamskiej 233
Urbanistyka jednościowa pod koniec lat pięćdziesiątych 234
informacje sytuacjonistyczne (Fragment) 241iii konferencja Międzynarodówki Sytuacjonistycznej w Monachium 242
9
Dyskusja na temat apelu do rewolucyjnych intelektualistów i artystów 248
andré Frankinplatforma rewolucji kulturowej 253
Constantraport otwierający konferencję w Monachium 255
a[nton] alberts, armando, Constant, Har Oudejanspierwsze oświadczenie holenderskiej sekcji Międzynarodówki Sytuacjonistycznej 259
Giuseppe Pinot-Gallizioprzemówienie o malarstwie przemysłowym i jednościowej sztuce stosowanej 263
[Guy] DebordSytuacjonistyczne stanowisko w kwestii ruchu drogowego 271
ConstantNowe miasto dla nowego życia 274
Constantku urbanistyce jednościowej 279
Die Welt als Labyrinth 282
Constantopis żółtej strefy 287
informacje sytuacjonistyczne (Fragment) 292
Sytuacjonistyczna granica 293
postanowienie w kwestii Biura Urbanistyki Jednościowej 297
informacje sytuacjonistyczne (Fragment) 298
krytyka urbanistyki 300
10
attila Kotányi, raoul VaneigemWstępny program Biura Urbanistyki Jednościowej 310
raoul VaneigemUwagi wymierzone w urbanistykę 315
[Guy] Debord, [raoul] Vaneigem, [attila] Kotányitezy o komunie paryskiej 323
Geopolityka hibernacji 330
Ankieta Region paryski pod koniec stulecia i odpowiedź Guy Deborda 345
Główna Delegatura Okręgu Paryskiego Region paryski pod koniec stulecia. Ankieta 345
Guy Debord Notatka o ankiecie Region paryski pod koniec stulecia (Na użytek Henriego Lefebvre’a) 348
uwe LausenNowość i powtórzenie w skonstruowanej sytuacji 355
Destrukcja rSG-6 360
Guy [Debord] List do duńskiego sytuacjonisty Jeppesena Victora Martina dotyczący przygotowywanej wystawy Destrukcja RSG-6 w duńskim mieście odense 360
Guy DebordSytuacjoniści i nowe formy działań w polityce i sztuce 364
Urbanistyka jako wola i jako przedstawienie 374
kwestionariusz 377
powrót karola Fouriera 386
Guy Debord zagospodarowanie terytorium 388
Część trzeCia
WzNioSłe rozproSzeNie 395
Constant, aldo van eyck Na rzecz koloryzmu przestrzennego 397
ettore sottsass Na rzecz Bauhausu wyobraźni, przeciw Bauhausowi pozornemu 401
Friedensreich HundertwasserManifest pleśni przeciwko racjonalizmowi w architekturze 410
Günther Feuersteintezy na temat architektury incydentalnej 418
ConstantUrbanistyka jednościowa 423
ConstantNowa urbanistyka 440
Constant Dialog z samym sobą na temat New Babylon 446
Guy Debord o dzikiej architekturze 451
Guy Debordpanegiryk (Fragment) 455
Paweł Krzaczkowskitezy o sytuacjonistach, architekturze i małej konsumpcji 463
Notki biograficzno-psychogeograficzne (o wybranych autorach) 497Opracował Mateusz Kwaterko
B oj o wnic y Sz wam b ranii 13
Mateusz kwaterko
Bojownicy SzwamBranii
[...] żadna żywa epoka nie zrodziła się z teorii: u zarania była gra, konflikt, przygoda
Guy Debord, In girum imus nocte et consumimur igni1
Fizycy, o ile wiemy, nie pokusili się jeszcze o zbadanie mocy wybuchu, do którego dochodzi, gdy „niewłaściwa” książka trafia w ręce właściwego czytelnika. Możemy jednak przy-jąć, że w przypadku Gilles’a ivaina (iwana szczegłowa) re-perkusje młodzieńczej lektury Szwambranii2 należałoby wy-razić w gigatonach!
Przypomnijmy pokrótce początek powieści Lwa Kassila. Ósmego lutego 1914 roku narrator i jego młodszy brat Ośka, zgubiwszy czarną królową z szachowego kompletu ojca, zo-stają karnie postawieni do kąta w „apteczce”, mrocznym po-koiku między ustępem a kuchnią. wnikliwie badając wnętrza swych nosów, snują ponure myśli:
świat – jak nas uczy geografia – jest bardzo wielki, ale dla dzieci miejsca w nim nie zostawiono. wszystkimi pięcio-ma częściami świata rządzą dorośli. Kierowali historią, jeź-dzili konno, polowali, pływali okrętami, palili papierosy, wyrabiali rozmaite prawdziwe przedmioty, wojowali, ko-chali, ratowali, porywali, grabili, grali w szachy… a dzie-ci stały w kątach! Dorośli zapomnieli na pewno o swych
1 Guy Debord, In girum imus nocte et consumimur igni, w: Dzieła filmowe, tłum. Mateusz Kwaterko, Kraków 2007, s. 139.
2 zob. Lew Kassil, Szwambrania, tłum. Jan Karol wende, warszawa 1958.
14 B oj o wnic y Sz wam b ranii
dziecinnych zabawach, o książkach, w których rozczyty-wali się, gdy byli mali. tak, na pewno zapomnieli! w prze-ciwnym razie pozwoliliby nam bawić się i przyjaźnić ze wszystkimi dziećmi na ulicy, łazić po dachach, brodzić po kałużach i uważać króla szachowego… za samowar. tak myśleliśmy siedząc w kącie3.
Po czterech minutach owych badań (i posępnej refleksji filo-zoficznej) narrator wpada na olśniewającą myśl:
Już nie trzeba było nigdzie uciekać, nie trzeba już było szu-kać ziemi obiecanej. Była tuż, obok nas, w nas samych. Na-leżało ją tylko wymyślić. widziałem ją już wyraźnie w ciem-nościach – ot tam, gdzie są drzwi do ustępu… Palmy okręty, pałace, góry… – Ośka, ląd!... – zawołałem zdyszany. – Ląd, ziemia! Nowa zabawa na całe życie4.
Odkrycie, jakiego dokonał w przypływie juwenilnego geniu-szu, było nie mniej przełomowe od tego, jakiego dokonał Ko-lumb (a kto wie czy nie szczęśliwsze w skutkach). wynalazł szwambranię, krainę nie podlegającą innym prawom prócz zasad dziecięcej wyobraźni…
szwambrania była lądem pochodzenia wulkanicznego. w nas także kłębiły się rozżarzone, dojrzewające siły. ujarz-miał je stwardniały, skostniały układ starej rodziny i spo-łeczeństwa. Pragnęliśmy dużo wiedzieć i jeszcze więcej umieć. ale nasza władza pozwalała nam wiedzieć jedynie to, co było w podręcznikach gimnazjalnych i niedorzecz-nych legendach. […] w odróżnieniu od książek, w któ-rych dobro tryumfowało dopiero na ostatnich stronicach, w szwambranii bohaterów nagradzano, a niegodziwców
3 ibid., s. 11.4 ibid.
B oj o wnic y Sz wam b ranii 15
karano na samym początku. szwambrania była krainą mle-kiem i miodem płynącą i w ogóle wcieleniem najwyższej doskonałości. Geografia szwambranii posługiwała się wyłącz nie płynnymi liniami5.
w mieście, nawet jeśli tym miastem jest Paryż z początków lat pięćdziesiątych, dzieci się nudzą. to ogólnie znana rzecz. Mia-sta należą do przeszłości, nawiedzają je widma dawno zmar-łych dorosłych. w ich labiryncie zabawy są zakazane. Można jedynie sczytywać resztki poezji z wyblakłych ulicznych szyl-dów. Nawet nowoczesność miasta jest przestarzała, skierowa-na przeciw młodości. Dzieci funkcjonalizmu, którym oferuje się wybór między miłością a zsypem na śmieci, pokornie wy-bierają to drugie. starzeją się z nudów i umierają przedwcześ-nie, chore na banalizację.
w Zarysie nowej urbanistyki, fantastycznym tekście otwie-rającym niniejszą antologię, dwudziestoletni Gilles ivain nie tylko przenikliwie opisuje tę chorobę, ale też proponuje na nią remedium. a jest nim radykalna zmiana perspektywy, jakże przypominająca odkrycie szwambranii! ivain buduje w wyob-raźni miasto służące bezustannemu dryfowaniu, miasto z tego budulca, z którego wyrabia się marzenia. Igranie z architektu-rą. Mobilne domy na szynach, które niczym słoneczniki obra-całyby się ku słońcu, sunęłyby rano nad morze, wieczorem wracałyby do zacisznego lasu. Dzielnice w pełni poświęcone poszczególnym uczuciom, emocjom czy namiętnościom, całe miasto służące wyłącznie „poważnej zabawie”, a tym samym skazane na to, by stać się rychło „intelektualną stolicą świa-ta”. eksperymentalna cywilizacja… Poszczególne rozwiązania, jakkolwiek barwne czy oryginalne, nie są tu zresztą najważ-niejsze. Przełomowa okazuje się właśnie sama zmiana per-spektywy, która będzie przyświecać wszystkim dalszym urba-nistycznym refleksjom sytuacjonistów: architektura musi się
5 ibid., s. 13.
16 B oj o wnic y Sz wam b ranii
stać „narzędziem poznania i działania”, celem urbanistyki jest spełnianie istniejących pragnień i powoływanie do życia kolej-nych. współcześni poszukiwacze świętego Graala zamierzają wznosić „zamki swoich marzeń w skali nowej ludzkiej kondy-cji”. Mówiąc słowami ivaina:
wszystko już się rozegrało. Nie ujrzysz hacjendy. Ona nie istnieje. Trzeba wybudować hacjendę6.
Gilles ivain najpierw wykluczony z Międzynarodówki Letrystycz-nej (twierdził, że przemawia do niego dalajlama), a następnie mniej lub bardziej przymusowo skazany na dożywotnie interno-wanie w zakładach psychiatrycznych – znika z kart tej przygo-dy, by przenieść się do legendy. Po wielu latach Guy Debord od-dał piękny hołd swojemu ówczesnemu towarzyszowi dryfów:
Jakże mógłbym zapomnieć o tym, który towarzyszył mi zawsze w najwznioślejszym momencie naszych przygód; o tym, który, pośród dni tak niepewnych, przetarł nowy szlak, pokonując go tak szybko i samemu dobierając so-bie towarzyszy: nikt bowiem, tego roku, nie był wart tyle, co on! Miało się wrażenie, że miasto i życie zmieniały się pod wpływem jego spojrzenia. [w ciągu jednego roku od-krył postulaty starczające na cały wiek, eksplorując głębi-ny i tajemnice miejskiej przestrzeni.]
Dzisiejsi władcy otrzymują nędzne, sfałszowane infor-macje, które wprowadzają ich w błąd niemal w takim sa-mym stopniu, w jakim ogłupiają ich poddanych; dlatego nie zdołali oszacować, jak wiele kosztowało ich pospiesz-ne przejście tego człowieka. zresztą cóż z tego? Grabieżcy rozbitych statków zapisują swoje imiona tylko na wodzie7.
6 Gilles ivain, Zarys nowej urbanistyki, s. 34 niniejszej antologii.7 Guy Debord, In girum imus nocte et consumimur igni, s. 154. (Fragment
w nawiasie kwadratowym tajemniczo wyparował z polskiego wydania).
B oj o wnic y Sz wam b ranii 17
Członkowie Międzynarodówki Letrystycznej – już bez ivai-na – dryfują bez końca po najciekawszych i spójnych nastro-jowo kwartałach tradycyjnych miast, takich jak Paryż, Lon-dyn czy amsterdam, kreśląc ich mapy psychogeograficzne, to znaczy (w dużym skrócie) badając ich wpływ na ludzkie emo-cje. Malują wywrotowe napisy na murach, proponują genial-ne w swej prostocie reformy, które bez wielkich nakładów mo-głyby uatrakcyjnić psychogeograficznie miejską przestrzeń: otwarcie dachów Paryża dla spacerowiczów (wystarczy prze-rzucić kilka kładek i „nieznacznie przerobić system drabin przeciwpożarowych”), wyposażenie latarni miejskich w wy-łączniki światła, rozmieszczenie arcydzieł z Luwru i innych muzeów – które należy oczywiście zlikwidować – po knajpach i barach… Odwołując się do dechrystianizacyjnej tradycji re-wolucji francuskiej, postulują, by zaprzestać posługiwania się przydawką „święty” w nazewnictwie ulic i konsekwentnie stosują się do tego apelu w swych tekstach. Nawiązując z ko-lei do prowokacji surrealistów, debatują nad tym, czy kościo-ły należałoby wyburzyć, zamienić w lupanary, a może raczej w „domy strachu”8. skądinąd najbardziej prowokacyjna jest ich charyzmatyczna wyniosłość. Niczego jeszcze nie doko-nali, ale (a może właśnie dlatego) czują się architektami jutra:
Po kilku latach strawionych na bezczynności – w potocznym tego słowa znaczeniu – możemy mówić o naszej społecz-nej postawie awangardowej, w społeczeństwie wciąż jesz-cze opartym na produkcji postanowiliśmy bowiem zajmo-wać się poważnie jedynie rozrywkami9.
za słowami idą zresztą czyny. z każdym dniem kurczy się bowiem przestrzeń do dryfowania, „najpiękniejsze
8 zob. Projekt racjonalnego upiększenia Paryża, s. 91 niniejszej antologii. 9 Michèle-i[vich] Bernstein et al., «…Nowa idea w Europie», s. 53
niniejszej antologii.
18 B oj o wnic y Sz wam b ranii
psychogeograficzne krajobrazy” giną pod naporem techno-kratycznej urbanistyki. szwambrania znajduje się w stanie oblężenia. Nie pozostaje nic innego jak wypowiedzieć woj-nę społeczeństwu. Przekształcić sferę kultury w „nowy teatr operacyjny”, jakby powiedzieli dziewiętnastowieczni strate-dzy. w tym celu trzeba zewrzeć szeregi i zawiązać sojusze, zry-wając z ludycznym sekciarstwem, które sprawiało, ujmując rzecz pół żartem, pół serio, że najczęstszym typem relacji mię-dzy dwoma członkami Międzynarodówki Letrystycznej było formalne wykluczenie. szczęśliwym trafem jeden z egzem-plarzy pisma „Potlatch” trafia w ręce asgera Jorna, znanego duńskiego malarza, prawdziwego wiarusa awangardy, który od lat usiłuje zjednoczyć w jakimś sformalizowanym ugrupo-waniu najbardziej postępowych artystów. Jego najnowszym pomysłem jest Międzynarodowy ruch na rzecz Bauhausu wy-obraźni wymierzony przeciw skostniałemu funkcjonalizmowi i konstruktywizmowi. Jorn i jego przyjaciele znajdują w pis-mach członków Międzynarodówki Letrystycznej potwierdze-nie i rozwinięcie własnych koncepcji. w 1956 roku w albie i rok później w Cosio d’aroscia spotykają się eksperymental-ni twórcy, którzy właśnie w nowym modelu urbani styki – wiel-kiej syntezie sztuk mającej bezpośrednio kształtować życie – upatrują wyjścia z kryzysu trapiącego poszczególne dziedziny kreacji artystycznej.
Dotychczas technokratyczni urbaniści tylko planowali mia-sta, poeci jedynie je opiewali, członkowie Międzynarodów-ki Letrystycznej po nich dryfowali, tak iż zmieniało się pod ich spojrzeniem, teraz idzie jednak o to, aby je przekształcić konkretnie, przebudować czy wręcz wybudować od podstaw. szkice na tablicach kreślarskich, choćby najbardziej śmiałe, radykalne i dalekowzroczne – to tylko dzieła sztuki. Owszem, w drugiej połowie XX wieku pod względem rewolucyjnego ładunku i możliwego oddziaływania społecznego zdecydo-wanie górują one nad sonetami, gwaszami czy triem na obój, skrzypce i wiolonczelę, dziełami, którym jeszcze w wieku XIX
B oj o wnic y Sz wam b ranii 19
zdarzało się budzić popłoch rządzących. w architekturze, po-dobnie jak w kinie, tli się nadal życie. Mają one wciąż moc kształtowania rzeczywistości, emocji, pragnień. znajdują się jednak w rękach nieprzyjaciela, służą, w ostatniej instancji, zapewnianiu spokoju na ulicach. Można spróbować je odzy-skać, przechwycić, wykorzystać do celów wprost odwrotnych; wydobyć na światło dzienne ich wywrotowy potencjał, na po-wrót odczarować tygrysa namiętności zamienionego w psa łańcuchowego welfare state. architektura ponownie wynale-ziona i wymyślona mogłaby zmieniać świat i życie, zamiast je hibernować w zastanej postaci.
Constant projektuje New Babylon, miasto wolne od bolą-czek trapiących inne ludzkie skupiska, a do tego odpowiadają-ce nowej cywilizacji rozrywek i czasu wolnego, jaką wieszczą sytuacjoniści. wraz ze skupionymi wokół siebie holenderskimi architektami usiłuje uczynić z Międzynarodówki sytuacjoni-stycznej coś na kształt Fourierowskiego biura urbanistycznego. Podkreśla niestrudzenie, że sens sytuacjonistycznej organiza-cji tkwi w konkretnych realizacjach architektonicznych. Pod koniec 1960 roku pojawia się istotnie szansa na budowę sy-tuacjonistycznego eksperymentalnego miasta. Chęć sfinanso-wania projektu (nazwanego roboczo utopolis) wyraził Paolo Marinotti, przyjaciel Jorna, włoski magnat tekstylny, mecenas awangardowych artystów. Ostatecznie jednak sytuacjoniści stawiają warunki niemożliwe do przyjęcia nawet dla najbar-dziej ekscentrycznego kapitalisty. Po pierwsze domagają się, by co piąty budynek był przeznaczony do ich wyłącznego użyt-ku. Po wtóre – co ostatecznie storpedowało projekt – zastrze-gają sobie prawo do zburzenia całego miasta, gdyby owa za-bawka przestała ich zajmować10. Owe wygórowane roszczenia
10 informacje na temat utopolis i, szerzej, kontaktów z Marinottim pochodzą z korespondencji Deborda, zob. Guy Debord, Correspondance, t. 1: Juin 1957–août 1960, Paris 1999, s. 263; Guy Debord, Correspondance, t. 2: Septembre 1960–décembre 1964, Paris 2001, s. 54, 67–68, 70–71 i 73.
20 B oj o wnic y Sz wam b ranii
można uznać za pierwszą zapowiedź swoistej reorientacji Mię-dzynarodówki sytuacjonistycznej.
Chociaż dotychczasowa teoria i praktyka (również prakty-ka organizacyjna) sytuacjonistów ogniskowała się wokół ha-sła urbanistyki jednościowej, w pojmowaniu owego hasła od samego początku istniał wyraźny rozdźwięk. Dla nielicznych architektów (zawodowych – jak Holendrzy, których skaptował Constant – czy neofickich, jak sam twórca New Babylon) ur-banistyka jednościowa stanowiła zwieńczenie projektu prze-zwyciężenia sztuki w życiu. artyści, a artystą może, a nawet powinien, być każdy, zaczną bezpośrednio kształtować oto-czenie, tworząc stopniowo zręby nowej, ludycznej cywiliza-cji. Dla sytuacjonistów skupionych wokół Deborda urbanisty-ka jednościowa to tylko hasło bojowe, mające przyciągnąć do sytuacjonistycznej organizacji najbardziej radykalnych twór-ców. Czy też, innymi słowy, umocniony przyczółek, z którego sytuacjoniści wyprowadzą natarcia na inne obszary społecz-ne. sytuacjoniści malarze miotają się zaś, mocno zdezorien-towani, pomiędzy tymi dwoma obozami, usiłując się dowie-dzieć, czy będą mogli sprzedawać swoje obrazy opatrzone waloryzującą etykietą „dzieło sytuacjonistyczne”… Debord, jak się zdaje, żywi coraz gorętszy zamiar wyprowadzenia Mię-dzynarodówki na szersze wody społecznej praxis. Projekt utopolis mógłby ją zaś na stałe zacumować przy redzie ar-tystycznej, a tym samym obniżyć jej wagę w oczach nowych, potencjalnych sojuszników. we wrześniu 1960 roku Debord i jego ówczesna żona Michèle Bernstein podpisują się pod słynnym apelem o prawo do nieposłuszeńtwa w wojnie al-gierskiej. w tym samym czasie z Debordem nawiązuje kon-takt Henry Lefebvre, francuski marksista o światowej reno-mie, świeżo wyrzucony z partii. zwraca uwagę na zbieżność niektórych ze swych koncepcji z tezami sytuacjonistyczny-mi. Kilka miesięcy później Debord rozpoczyna współpracę z grupą socialisme ou barbarie. Międzynarodówka zaczyna budzić zainteresowanie nie tylko estetycznych snobów, ale
B oj o wnic y Sz wam b ranii 21
również radykalnych lewicowych filozofów, ba, rewolucjoni-stów. Niebawem – a owa zbieżność czasowa nie jest zapew-ne przypadkowa – Międzynarodówka sytuacjonistyczna roz-staje się (mniej lub bardziej gwałtownie) najpierw z artystami, następnie z architektami (którzy – o, zgrozo! – nie wzdraga-ją się przed projektowaniem kościołów czy fabryk), wreszcie z Constantem i jego makietami New Babylon.
„Ocaleni” sytuacjoniści nie marzą już o budowaniu jakichś psychogeograficznych wersji Disneylandu czy Las Vegas, roz-poczynają żmudne dryfowanie wśród bibliotecznych rega-łów uginających się pod ciężarem woluminów rozsadzanych radykalnymi koncepcjami społecznymi, sumiennie szlifują ostrze myślenia dialektycznego, wyruszają na poszukiwania północno-zachodniego przesmyku wiodącego do ziemi obie-canej rewolucji.
sytuacjoniści żenią Marksa z Bakuninem, opowiadając się za systemem rad robotniczych, wyrażonym w języku epo-ki wolnościowym projektem radykalnej demokracji. Nie moż-na nikogo zmuszać do mieszkania w utopolis, tymczasem lo-katorzy funkcjonalistycznych blokowisk zdają się marzyć nie tyle o dryfowaniu i konstruowaniu sytuacji, ile o jak najszyb-szym powrocie z pracy do domu, aby zdążyć na mecz czy kry-minał. Constant wyciąga z tego wniosek, że proletariacka re-wolucja jest mrzonką, utopią, opowiada się za konkretną pracą artystyczną powiązaną z buntem wykluczonych. Po rozstaniu z sytuacjonistami stanie się z jednej strony „oficjalnym arty-stą” Niderlandów, z drugiej zaś guru amsterdamskich provo-sów. skupieni wokół Deborda sytuacjoniści z tej samej aporii znajdują zgoła odmienne wyjście: jeśli spektakl fałszuje ludz-kie pragnienia – a właściwie pozbawia ludzi pragnień, skazując ich na zadowalanie się pseudopotrzebami – należy zniszczyć spektakl. trzeba tłumaczyć istniejące niezadowolenie, wycią-gać z niego najdalej idące konsekwencje, ujawniać jego osta-teczne przesłanki i nagłaśniać je. Oto droga, aby ponownie od-kryć rewolucję, nowe odwrócenie perspektywy. to rewolucja
22 B oj o wnic y Sz wam b ranii
(a nie kółka plastyczne) może sprawić, że wszyscy mieszkań-cy staną się architektami…
Naczelny postulat rewolucyjny dotyczący urbanistyki nie jest sam w sobie urbanistyczny. to żądanie integralnej re-organizacji przestrzeni, aby odpowiadała potrzebom wła-dzy rad, antypaństwowej dyktatury proletariatu, wyko-nawczego dialogu. a władza rad, która może się okazać skuteczna tylko wtedy, gdy podejmie się przekształcenia wszystkich istniejących warunków, nie może sobie wyzna-czyć skromniejszego zadania, jeśli pragnie zdobyć uzna-nie i rozpoznać samą siebie w swoim świecie11.
Funkcjonalistyczne blokowiska, zachwaszczające przedmieś-cia wielkich miast, stanowią idealne laboratorium badawcze niezadowolenia. sytuacjoniści widzą w nich alienację w stanie czystym, pionowe getta budowane na kształt i podobieństwo więzień i koszar. Na wiele lat przed głośnym Nadzorować i ka-rać Foucaulta poddają pieczołowitym analizom mechanizmy mikrowładzy, z urbanistyką na czele. Formułowana na począt-ku lat sześćdziesiątych w piśmie „internationale situationniste” krytyka urbanistyki i funkcjonalizmu pokazuje, że władza to moc określenia, co jest użyteczne, a co nie. ta sama ideologia jest odpowiedzialna za tłoczenie proletariatu oraz nowej klasy średniej w żelbetonowych sypialniach i za destrukcję starych, historycznych miast, pozbawianych swej historii, swego lu-dowego charakteru, przekształcanych w muzealne wydmusz-ki na użytek turystów, którzy podziwiają je zza szybek auto-karów. ta sama ideologia, choć w swej najbardziej lodowatej postaci, przedstawia masową budowę schronów przeciwato-mowych jako ziszczenie odwiecznej obietnicy architektury.
11 Guy Debord, Społeczeństwo spektaklu, w: Społeczeństwo spektaklu oraz Rozważania o społeczeństwie spektaklu, tłum. Mateusz Kwaterko, warszawa 2009, s. 123, zob. także s. 394 niniejszej antologii.
B oj o wnic y Sz wam b ranii 23
w świecie spektakularnej ideologii, w świecie urbanistycznego szaleństwa nie ma miejsca na przygodę. szwambrania, sytua-cjonistyczne miasto – legła w gruzach. Owe gruzy jednak, owe szare przedmieścia i spustoszone miasta współtworzące deko-rację społeczeństwa spektaklu są także tym miejscem, w któ-rym rodzą się jego grabarze. wojna jeszcze się nie skończyła.
trzeba będzie niebawem pożegnać to miasto, które obda-rzało nas taką swobodą, a za chwilę wpadnie w ręce na-szych nieprzyjaciół. Już teraz obowiązuje w nim bezape-lacyjnie ich ślepe prawo, które wszystko tworzy od nowa, na ich podobieństwo, to znaczy obierając za wzorzec coś w rodzaju cmentarzyska: „O nędzy, o bólu! Paryż drży”.trzeba je będzie pożegnać, podjąwszy uprzednio próbę zdobycia go siłą; w końcu trzeba je będzie pożegnać, po utracie tak wielu innych rzeczy, żeby podążyć szlakiem wytyczonym przez wymogi naszej dziwnej wojny, która zaprowadziła nas tak daleko12.
O Maju ’68 – napisano już wszystko. wiemy, jaką rolę odegrali w nim sytuacjoniści13. Mimo sugestii Deborda nikt nie poku-sił się jednak o to, by dostrzec w tych wydarzeniach próby re-alizacji urbanistycznych marzeń członków Międzynarodówki Letrystycznej i Międzynarodówki sytuacjonistycznej z okresu
„urbanistyki jednościowej” i „przezwyciężenia sztuki”. Ostat-niej, siłowej próby ocalenia ich miasta. a przecież „bądź rea-listą, żądaj niemożliwego” to nic innego jak główna dewiza
12 Guy Debord, In girum imus nocte et consumimur igni, s. 159. 13 zob. między innymi Pascal Dumontier, Les situationnistes et mai 68.
Théorie et pratique de la révolution (1966–1972), Paris 1990; Enragés et situationnistes dans le mouvement des occupations, Paris 1968. z polskich tekstów poświęconych roli sytuacjonistów w Maju ’68 zob. adam ryć, Sytuacjonizm we Francji, „Lewą Nogą” nr 9 (1997), s. 188–201 oraz Mateusz Kwaterko, Guy Debord – teoretyk przeklęty, w: Guy Debord, Społeczeństwo spektaklu oraz Rozważania o społeczeństwie spektaklu, s. 16–24.
24 B oj o wnic y Sz wam b ranii
sytuacjonistycznego grodu. Barykady, które zamykały ulice Dzielnicy Łacińskiej, otwierały drogi szwambranii. stanowi-ły najwspanialszą ilustrację dzikiej architektury, w takim sa-mym stopniu, w jakim okupowanie fabryk, szkół czy uniwersy-tetów było najlepszym przykładem „konstruowania sytuacji”. Jak profetycznie zauważał Debord w książce wydanej na rok przed wiosną 1968 roku:
Historia zagrażająca temu chylącemu się ku upadkowi światu to siła zdolna podporządkować przestrzeń czaso-wi przeżywanemu. rewolucja proletariacka jest krytyką geografii ludzkiej. w jej toku jednostki i grupy tworzą miej-sca i wydarzenia, które odpowiadałyby odzyskiwaniu nie tylko owoców pracy, lecz również całościowej historii. ta-kie ruchome pole gry oraz swobodnie dobierane warianty reguł gry pozwoliłyby przywrócić różnorodność i autono-mię miejsc, w sposób, który nie pociągnie za sobą ponow-nego zakorzenienia; a co za tym idzie, przywrócić auten-tyczne wędrówki w ramach autentycznego życia, życia pojmowanego jako wędrówka i w tej wędrówce odnajdu-jącego cały swój sens14.
Po rewolucji, a więc w okresie świadomego, bezpośrednie-go kształtowania ludzkiej historii i geografii społecznej, nad-chodzi zazwyczaj czas wędrówki, uchodźstwa i spisywania pamiętników. trzeba przyznać, że w sytuacjonistycznych me-muarach nie znajdziemy próżnych utyskiwań na to, że los po-toczył się tak, a nie inaczej. Pod tym względem towarzysze Deborda są nieodrodnymi dziećmi kardynała retza, główne-go architekta Frondy, który zwykł traktować życie, jego drob-ne sukcesy i wspaniałe niepowodzenia w jakże „autentycznie nowoczesnej”15, ludycznej perspektywie.
14 Guy Debord, Zagospodarowanie terytorium, s. 394 niniejszej antologii.15 zob. Dobry przykład, s. 111 niniejszej antologii.
B oj o wnic y Sz wam b ranii 25
Ci, którzy gustują w jałowych rozważaniach o tym, jak ina-czej mogłaby się potoczyć historia („dla ludzkości byłoby lepiej, gdyby ci ludzie nigdy się nie narodzili”), jeszcze długo będą roztrząsać zabawny problem: czy nie dałoby się udobruchać sytuacjonistów, gdzieś około 1960 roku, za pomocą jakiegoś trzeźwego reformistycznego skapto-wania, pozwalając im na przykład na wybudowanie dwóch lub trzech miast, zamiast doprowadzać ich do ostateczno-ści i zmuszać do wydania na świat najgroźniejszego wywro-towego spisku w dziejach? inni odparliby jednak niewąt-pliwie, że niczego by to nie zmieniło, idąc na takie drobne ustępstwa, podsyciłoby się jedynie ich pretensje i żąda-nia, a więc osiągnięto by taki sam efekt, być może nawet szybciej16.
Nie będziemy snuć jałowych rozważań. reformistyczny rozum nie udostępnił sytuacjonistom urbanistycznych zabawek, któ-rych się domagali, nie dał się im nawet spokojnie bawić ma-rzeniami o szwambranii. Mleko się rozlało. z braku zabawek
„znudzone dzieci” (jak to określali – w gruncie rzeczy słusz-nie – reakcyjni żurnaliści) musiały wypowiedzieć wojnę spo-łeczeństwu. i choć wojnę tę przegrały, wszystko wskazuje na to, że w tej potyczce zginął też nieprzyjaciel, z którym walczy-ły. w filmie In girum imus nocte et consumimur igni z 1978 roku, gdy przez ekran przewijają się ujęcia krajobrazu po bitwie,
„neo-Paryża oraz innych krajobrazów spustoszonych zgodnie z potrzebami towarowej obfitości” – trujących fabryk, „wiel-kich osiedli neodomów”, wysypisk śmieci – Debord pozbawio-nym emocji głosem przedstawia istotę i rezultat tego konfliktu:
Najprawdziwszą stawką tej wojny, najczęściej przedsta-wianej z gruntu fałszywie, było jej przekształcenie się w konflikt o zmianę; nie pozostawało w niej nic ze starcia
16 Guy Debord, O dzikiej architekturze, s. 453–454 niniejszej antologii.
26 B oj o wnic y Sz wam b ranii
pomiędzy zachowawczością a pragnieniem zmian. My sami, bardziej niż ktokolwiek inny, byliśmy stronnikami zmiany w zmieniającym się czasie. aby zachować swoją pozycję, właściciele społeczeństwa musieli pragnąć zmia-ny odwrotnej niż my. Chcieliśmy stworzyć wszystko od nowa, oni także, ale w duchu przeciwnym niż my. ich czyny ukazują wyraźnie, w negatywnym odbiciu, czym był nasz projekt. ich gigantyczna praca doprowadziła ich tylko tu-taj, do tego rozkładu. Nienawiść do dialektyki przywiod-ła ich do tej kloaki. […]
tą ziemią jałową, na której nowe cierpienia przybie-rają nazwy dawnych przyjemności, nie można już rządzić. a ludzie ją zamieszkujący odczuwają tylko strach. Krą-żą pośród nocy i trawi ich ogień. Budzą się przerażeni, po omacku szukając życia. Chodzą słuchy, że ci, którzy wy-właszczyli ich z życia, teraz, na domiar złego, zagubili je17.
Nieprzypadkowa zbieżność dat. w 1972 roku następuje samo-rozwiązanie się Międzynarodówki sytuacjonistycznej. w tym samym roku wysadzono w powietrze bloki mieszkalne osied-la Pruitt-igoe w st. Louis, co Charles Jencks zapisał jako czas zgonu architektury nowoczesnej. znów w tym samym roku, w Paryżu, na gruzach Hal rozpoczęto budowę Centrum Pom-pidou. Po raz pierwszy w dziejach wycięto miastu „brzuch”, by na jego miejsce wszczepić sztuczne serce. tam, gdzie dawniej letryści odkrywali idealną scenerię psychogeograficznych przy-gód, „kulminacyjny punkt czasu”, żywe ludowe miasto, z jego burzliwą historią – można dziś oglądać poświęcone im oraz sy-tuacjonistom nobliwe wystawy. Jakby Pompidou i jego plani-ści postanowili przejść do legendy, łopatologicznie ilustrując pierwszą tezę Społeczeństwa spektaklu:
17 Guy Debord, In girum imus nocte et consumimur igni, s. 169.
Życie społeczeństw, w których panują nowoczesne warun-ki produkcji, przypomina olbrzymie zbiorowisko spektakli. wszystko, co dawniej przeżywano bezpośrednio, oddaliło się, przybierając postać przedstawienia18.
tak więc ostały się jedynie ruiny, po których bezustannie krą-żymy pośród nocy i trawi nas ogień. w gruncie rzeczy jednak… Czy nie przypomina to czasem heroicznej epoki Międzynaro-dówki Letrystycznej i dryfowań w powojennym krajobrazie? w pewnym sensie morał, jaki płynie z tej historii, byłby więc raczej krzepiący:
Wszystko już się rozegrało. Nie ujrzysz Szwambranii. Ona nie istnieje. Trzeba wybudować Szwambranię.
18 Guy Debord, Społeczeństwo spektaklu, w: Społeczeństwo spektaklu oraz Rozważania o społeczeństwie spektaklu, s. 33.
No ta edy torsk a 29
paweł krzaczkowski, Mateusz kwaterko
nota edytorSka
w pierwszej części zamieszczamy, w chronologicznym po-rządku, teksty z okresu poprzedzającego zawiązanie się Mię-dzynarodówki sytuacjonistycznej. są to przede wszystkim ar-tykuły i manifesty francuskich członków Międzynarodówki Letrystycznej, publikowane w ich periodyku „Potlatch” oraz w piśmie belgijskich surrealistów „Les lèvres nues”. Dział ten otwiera oczywiście Zarys nowej urbanistyki, płomienny mani-fest Gilles’a ivaina, wieńczy go zaś programowy tekst Debor-da Raport o konstruowaniu sytuacji, warunkach organizacyjnych i planowanych działaniach międzynarodowego nurtu sytuacjo-nistycznego. Dyskusje nad owym manifestem miały właśnie przygotować zjednoczenie awangardowych twórców w Mię-dzynarodówce sytuacjonistycznej.
w części drugiej znajdują się teksty z okresu Międzyna-rodówki sytuacjonistycznej. Obok artykułów programowych zamieściliśmy też teksty lub fragmenty tekstów ilustrujących wewnętrzne spory w łonie Międzynarodówki. Pozwalają one lepiej zrozumieć stopniowy proces, który doprowadził do za-stąpienia utopijnej „urbanistyki jednościowej” – krytyką urba-nistyki, w dalszej kolejności do rozpłynięcia się owej krytyki w nader szerokim nurcie sytuacjonistycznej krytyki społecz-nej. wieńczący ten tekst rozdział sytuacjonistycznego opus magnum, a więc Społeczeństwa spektaklu, pokazuje zresztą, że wspomniany proces polegał nie tyle na wyparciu, ile na dia-lektycznym przezwyciężeniu. Odnajdujemy w nim barokową wizję ivaina, tyle że na zupełnie innym poziomie.
Część trzecia pełni rolę aneksu. umieściliśmy tu „postsy-tuacjonistyczne” teksty Deborda i Constanta. uwagę zwra-ca istotna różnica jakościowa. Constant tkwi na szańcach (anty)funkcjonalistycznej utopii, niestrudzenie dokładając
cegiełki do projektu New Babylon, niczym listonosz Cheval, który pracowałby tylko we śnie. Debord nie lubi się powtarzać, bez żalu rozstaje się z Marksowsko-Lukácsowskim idiomem; aby wyrazić swój sprzeciw, uderza w końcu w ton rapsodycz-ny, żegnając świat swojej młodości (osobliwie obejmujący flo-rencką republikę Machiavellego, urbanité paryskiej Frondy, re-wolucji francuskiej czy Komuny Paryskiej, a nawet, z biegiem lat, coraz bardziej ciążący ku owym szczytowym momentom ducha buntu). świat, w gruncie rzeczy, prawdziwie stworzo-ny do dryfowania, w którym tak łatwo było o wzniosłe przy-gody, niezafałszowaną historię i nieochrzczone chemikalia-mi alkohole...
wreszcie publikujemy w tej części wybrane manifesty uznanych architektów, którzy, ujmując rzecz cokolwiek nie-oględnie, otarli się o Międzynarodówkę sytuacjonistyczną. Czytelnik rozsądzi, czy jest to z naszej strony czcza pogoń za anegdotą, czy raczej materiał do ważkich komparatystycz-nych przemyśleń…
heroiczne Początki
Część PierWsza
Hero ic z ne p oc zą tki 33
Gilles ivain
zaryS nowej urBaniStyki
Sire, je suis de l’autre pays1
Nudzimy się w mieście, nie ma już świątyni słońca. Pomiędzy udami spacerujących kobiet dadaiści pragnęli znaleźć klucz francuski, a surrealiści – kryształowy kielich; na próżno. z ry-sów twarzy potrafimy wyczytać wszelkie obietnice, końcowe stadium morfologii. Poezja plakatów trwała dwadzieścia lat. Nudzimy się w mieście, trzeba się paskudnie natrudzić, żeby odkryć jeszcze jakieś tajemnice na ulicznych tabliczkach i szyl-dach, ostatnim stadium dowcipu oraz poezji:
Łaźnie PatriarchówMaszyny do siekania mięszoo Notre-Dameapteka sportowaspożywczy MęczennikówPrzejrzysty betontartak złota rączkaOśrodek funkcjonalnej odnowyambulans świętej annyKawiarnia Piątej PromenadyPrzedłużenie ulicy Ochotników Pokoje gościnne w ogrodzieHotel Nieznajomychulica Dzika2
1 tłumacz postanowił zachować to zagadkowe motto o nieustalonym źródle w takim stanie, w jakim je zastał. Można by je przetłumaczyć następująco: „Panie, pochodzę z tej innej krainy”. (ten i pozostałe przypisy: M.K.).
2 Mikrotoponimy przeważnie pozostawiamy w oryginalnym brzmieniu. w tym tekście konieczne było jednak ich przełożenie, jako że autor kładzie nacisk na poetyckie konotacje nazw.
34 c z ę ś ć I
i basen na ulicy Dziewczynek. i komisariat przy ulicy rendez--vous. Klinika medyczno-chirurgiczna oraz biuro darmowego pośrednictwa pracy przy bulwarze złotników. sztuczne kwia-ty na ulicy słońca. Hotel Pałacowych Lochów, bar Ocean, ka-wiarnia Przyjścia i Odejścia. Hotel epoka.
i przedziwny posąg doktora Philippe’a Pinela, dobroczyń-cy obłąkanych, w ostatnie letnie wieczory. Odkrywać Paryż.
a ty, zapomniana, ze swymi wspomnieniami spustoszony-mi przez wszystkie lęki świata, osiadła na mieliźnie w Czerwo-nych Lochach Pali-Kao, bez muzyki i bez geografii, nie wyru-szająca już do hacjendy, gdzie korzenie myślą o dziecku, a wino kończy się klechdami z almanachu. wszystko już się rozegrało. Nie ujrzysz hacjendy. Ona nie istnieje.
Trzeba wybudować hacjendę.
wszystkie miasta są geologiczne i nie można zrobić trzech kroków, nie spotykając widm zbrojnych w cały prestiż swych legend. Poruszamy się w zamkniętym pejzażu, którego zna-ki orientacyjne bezustannie ciągną nas ku przeszłości. Nie-które ruchome kąty, niektóre perspektywy zbieżne pozwalają nam dostrzec zapowiedź oryginalnych ujęć przestrzeni, jed-nak wizje te pozostają fragmentaryczne. Poszukiwania należy zwrócić w stronę magicznych toposów ludowych bajek i surre-alistycznych pism: zamków, niekończących się murów, zapo-mnianych knajpek, prehistorycznych jaskiń, luster w kasynach.
te archaiczne obrazy zachowują pewną moc katalitycz-ną, ale wykorzystanie ich w symbolicznym urbanizmie, nie od-młodziwszy ich wprzódy, nadając im nowe znaczenie – jest praktycznie niemożliwe. Nasza psychika nawiedzana przez stare archetypy pozostała daleko w tyle za udoskonalonymi maszynami. rozmaite próby zaprzęgnięcia nowoczesnej nau-ki do tworzenia nowych mitów okazały się niewystarczające. Od tego czasu abstrakcja opanowała wszystkie rodzaje sztu-ki, zwłaszcza współczesną architekturę. Czysta plastyczność, wolna od anegdoty, ale nieożywiona – odpręża wzrok i ostudza
Autorzy wyboru i tłumAcze
Mateusz kwaterko – z wykształcenia filozof, z zawodu in-struktor tanga argentyńskiego. Dawniej pracował jako tłumacz (przełożył między innymi Deborda, Vaneigema, agambena, Onfreya, Cossery’ego). teraz szlachetną sztuką translatorską para się w wolnych chwilach – a więc rzadko, jako że woli rą-bać w pianino i przyrządzać czekoladowe pralinki. Ma uroczą, niespełna roczną kotkę o imieniu Kunegunda.
Paweł krzaczkowski – kurator, eseista, librecista, poeta. re-daktor „recyklingu idei” i specjalnego, architektonicznego numeru tego pisma zatytułowanego Cena architektury. Publi-kuje teksty dotyczące architektury, muzyki, czasami sztuk wi-zualnych i literatury. Jako kurator organizuje między innymi koncerty muzyki współczesnej. w roli librecisty współpraco-wał bądź współpracuje z takimi kompozytorami jak sławomir Kupczak, Kacper ziemianin, Dominik Karski, sławomir woj-ciechowski. Kończy prace nad książką literacką Pokój 404. Ku-rator projektu 4 for Beckett.
Publikacje Fundacji bęc Zmiana
Seria kieSZOnkOWaMarkus Miessen, Koszmar partycypacji, Warszawa 2013McKenzie Wark, Spektakl dezintegracji. Sytuacjonistyczne
drogi wyjścia z XX wieku, Warszawa 2014Kuba Snopek, Bielajewo. Zabytek przyszłości, Warszawa
2014Karolina Ziębińska-Lewandowska, Między dokumentalnością
a eksperymentem. Krytyka fotograficzna w Polsce w latach 1946–1989, Warszawa 2014
Deindywiduacja. Socjologia zachowań zbiorowych, red. Marek Krajewski, Warszawa 2014
Błażej Prośniewski, Gust nasz pospolity, partner: Fundacja im. Stefana Kuryłowicza, Warszawa 2014
Paweł Mościcki, My też mamy już przeszłość. Guy Debord i historia jako pole bitwy, współwydawca: Instytut Badań Literackich, Warszawa 2015
Andrzej Marzec, Widmontologia jako teoria filozoficzna i praktyka artystyczna ponowoczesności, Warszawa 2015
Przewodnik dla dryfujących. Antologia sytuacjonistycznych tekstów o mieście, wyb. i tłum. Mateusz Kwaterko, Paweł Krzaczkowski, Warszawa 2015
Seria deSiGn / PROjekTOWanieNerwowa drzemka. O poszerzaniu pola w projektowaniu,
red. Sebastian Cichocki, Bogna Świątkowska, Warszawa 2009
Jakub Szczęsny, Wyspa. Synchronizacja, red. Kaja Pawełek, Warszawa 2009
Handmade. Praca rąk w postindustrialnej rzeczywistości, red. Marek Krajewski, Warszawa 2010
Monika Rosińska, Przemyśleć u/życie. Projektanci. Przedmioty. Życie społeczne, Warszawa 2010
Redukcja / Mikroprzestrzenie. Synchronizacja, red. Bogna Świątkowska, Warszawa 2010
Artur Frankowski, Typespotting. Warszawa, Warszawa 2010
Coś, które nadchodzi. Architektura XXI wieku, red. Bogna Świątkowska, Warszawa 2011
Piotr Bujas, Alicja Gzowska, Aleksandra Kędziorek, Łukasz Stanek, Postmodernizm jest prawie w porządku. Polska architektura po socjalistycznej globalizacji, partner: Muzeum Sztuki Nowoczesnej, Warszawa 2012
Natalia Fiedorczuk, Wynajęcie, Warszawa 2012Maciej Rawluk, Przystanki polskie. Element infrastruktury
punktowej systemu transportu zbiorowego, współwydawca: Narodowe Centrum Kultury, Warszawa 2012
Chwała miasta, red. Bogna Świątkowska, Warszawa 2012Piotr Korduba, Ludowość na sprzedaż, Warszawa 2013TR Laszuk. Dizajn i rewolucja w teatrze, współwydawca:
TR Warszawa, Warszawa 2013Marek Krajewski, Są w życiu rzeczy… Szkice z socjologii
przedmiotów, Warszawa 2013Miasto-Zdrój. Architektura i programowanie zmysłów,
red. Bogna Świątkowska, Joanna Kusiak, Warszawa 2013TypoPolo. Album typograficzno-fotograficzny,
red. Rene Wawrzkiewicz, Warszawa 2014My i oni. Przestrzenie wspólne / projektowanie dla
wspólnoty, red. Bogna Świątkowska, Warszawa 2014
Seria ORienTuj SięPiotr Bazylko, Krzysztof Masiewicz, Podręcznik kolekcjonera
sztuki najnowszej, Warszawa–Kraków 2008Stadion X: miejsce, którego nie było, red. Joanna Warsza,
Warszawa–Kraków 2008 (książka dostępna również w wersji angielskiej)
Piotr Bazylko, Krzysztof Masiewicz, 77 dzieł sztuki z historią. Opowiadania zebrane, Warszawa 2010
Mikołaj Długosz, 1994, Warszawa 2010Rafał Drozdowski, Marek Krajewski, Za fotografię! W stronę
radykalnego programu socjologii wizualnej, Warszawa 2010
Cecylia Malik, 365 drzew, Warszawa 2010
Badania wizualne w działaniu. Antologia tekstów, red. Maciej Frąckowiak, Krzysztof Olechnicki, współpraca wydawnicza: Instytut Socjologii UAM, Narodowy Instytut Audiowizualny, Warszawa 2011
Konrad Pustoła, Widoki władzy, Warszawa 2011David Harvey, Bunt miast. Prawo do miasta i miejska
rewolucja, Warszawa 2012Niewidzialne miasto, red. Marek Krajewski, współpraca:
Instytut Socjologii UAM, Warszawa 2012Rafał Drozdowski, Maciej Frąckowiak, Marek Krajewski,
Łukasz Rogowski, Narzędziownia, czyli jak badaliśmy (niewidzialne) miasto, Warszawa 2012
Fanny Vaucher, Polskie pigułki / Polish pills / Pilules polonaises, wydane dzięki wsparciu Szwajcarskiej Fundacji dla Kultury Pro Helvetia oraz Instytutu Polskiego w Paryżu, współwydawca: Noir sur Blanc, Warszawa 2013
Janusz Minkiewicz (tekst), Eryk Lipiński (ilustracje), O piesku dziwaku, Warszawa 2014
Andrzej Tobis, A–Z. Słownik ilustrowany języka niemieckiego i polskiego, współwydawca: Instytut Adama Mickiewicza, Warszawa 2014
Seria kulTuRa nie dla ZYSkuCzytanki dla robotników sztuki. Zeszyt 1, red. zbiorowa,
Warszawa 2009Ivan Illich, Odszkolnić społeczeństwo, Warszawa 2010Dragan Klaić, Mobilność wyobraźni. Międzynarodowa
współpraca kulturalna. Przewodnik, współwydawca: Narodowy Instytut Audiowizualny, Warszawa 2011
Wieczna radość. Ekonomia polityczna społecznej kreatywności, red. zbiorowa, Warszawa 2011
Seria ekSPeRYmenTZnikanie. Instrukcja obsługi, red. zbiorowa, Warszawa 2009Katarzyna Krakowiak, Andrzej Kłosak, Słuchawy.
Projektowanie dla ucha, Warszawa 2009
Magdalena Starska, Dawid Wiener, Komunikacja. Pogłębianie poczucia przestrzeni, Warszawa 2009
Aleksandra Wasilkowska, Andrzej Nowak, Warszawa jako struktura emergentna, Warszawa 2009
Janek Simon, Szymon Wichary, Zmaganie umysłu ze światem. Gry losowe, Warszawa 2009
Grzegorz Piątek, Marek Pieniążek, Jan Dziaczkowski, Góry dla Warszawy!, Warszawa 2009
Kasia Fudakowski, David Álvarez Castillo, Pokonać obiekt. W wypadku rzeźby, Warszawa 2009
Eksperyment. Leksykon. Zbiór tekstów, red. zbiorowa, Warszawa 2012
Formy przestrzenne jako centrum wszystkiego, red. Karolina Breguła, Warszawa 2012
kwartalnik FORmaT P# 1 Piekło rzeczy, Warszawa 2009# 2 Bóle fantomowe, Warszawa 2009# 3 Manifesty. Precz z neutralnością!, Warszawa 2009# 4 The Future of Art Criticism as Pure Fiction, Warszawa 2011 # 5 Wystawy mówione / Spoken Exhibitions, Warszawa 2011# 6 Publiczna kolekcja sztuki XXI wieku m.st. Warszawy,
Warszawa 2012# 7 Ziemia pracuje! Wystawa o mauzoleach, ruinach i szlamie,
Warszawa 2013# 8 Nieposłuszeństwo. Teoria i praktyka, Warszawa 2013# 9 W stronę leksykonu użytkowania, Warszawa 2014# 10 Subterranea, Warszawa 2014
www.sklep.beczmiana.pl zamówienia: [email protected]
Przewodnik dla dryfujących. Antologia sytuacjonistycznych tekstów o mieściewybór i przekład Mateusz Kwaterko, Paweł Krzaczkowski
© Copyright by Mateusz Kwaterko, Paweł Krzaczkowski, Fundacja Bęc zmiana
ISBN 978-83-62418-51-0
Redakcja I koRekta:elżbieta staśkiewicz
PRojekt I Skład:Grzegorz Laszuk K+s, anna Hegman K+s
RedaktoR PRowadzący:ela Petruk
wydawca:
Fundacja Nowej Kultury Bęc zmianaul. Mokotowska 65/700-533 [email protected]
PaRtNeR:
austriackie Forum Kulturyul. Próżna 7/900-107 warszawa
dRuk:Drukarnia stabil ul. Nabielaka 1631-410 Kraków
wydawnictwo poczyniło wszelkie starania, aby skontaktować się z właścicielami praw autorskich zamieszczonych ilustracji, w razie pominięcia któregoś z właścicieli prosimy o kontakt z wydawcą.
Projekt dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
9 788362 418510
ISBN 978-83-62418-51-0
Ci, którzy gustują w jałowych rozważaniach o tym, jak inaczej mogłaby się potoczyć historia (…), jeszcze długo będą roztrzą-sać zabawny problem: czy nie dałoby się udobruchać sytuacjo-nistów, gdzieś około 1960 roku, za pomocą jakiegoś trzeźwego reformistycznego skaptowania, pozwalając im na przykład na wybudowanie dwóch lub trzech miast, zamiast doprowadzać ich do ostateczności i zmuszać do wydania na świat najgroźniej-szego wywrotowego spisku w dziejach? Inni odparliby jednak niewątpliwie, że niczego by to nie zmieniło, idąc na takie drob-ne ustępstwa, podsyciłoby się jedynie ich pretensje i żądania, a więc osiągnięto by taki sam efekt, być może nawet szybciej.
Guy Debord, O dzikiej architekturze
Przewodnik dla dryfujących prowadzi czytelników szlakiem, który przetarli dawni psychogeografowie z Międzynarodówki Letrystycznej i Sytuacjonistycznej. Od pierwszych eksploracji (i modyfikacji) przestrzeni miejskich aż po rewolucyjną krytykę
urbanistyki. Dalej czytelnicy pójdą już sami… Lub razem.
cena 40 zł